strAŻnicY nAroDoweJ pAMiĘci 55Budapesztu niż największy z monumentówpoświęconych rewolucji węgierskiej,znajdujący się na skwerze Powstańców1956 roku, w miejscu gdzieniegdyś stał pomnik Józefa Stalina, obalonyprzez manifestantów 23 października1956 roku. Przyczyną sceptycyzmuwielu mieszkańców stolicy jest zarównoabstrakcyjna forma pomnika (2006 stalowychbelek zbiegających się w jednąstrukturę przypominającą klin) jaki fakt, że tymi, którzy doprowadzili dojego powstania, a następnie odsłonięciaw 2006 roku byli przedstawiciele partiiuważanej za spadkobierczynię dawnychwładz komunistycznych (fot. 6).Nie brak też licznych pamiątkowychtablic w miejscach walk, np. na gmachuWęgierskiego Radia przy ul. BródySándor (fot. 7) czy w Pasażu Corvinaw VIII dzielnicy, gdzie znajdowała sięjedna z najsłynniejszych powstańczychredut. Przed znajdującym się w centrumtegoż pasażu kinem umieszczono pomnikmałego powstańca (fot. 8). Nieopodal,po drugiej stronie ul. Üllői,na ścianie koszar, wmurowano tablicęupamiętniającą ministra obronyw rządzie Nagya, Pála Malétera.Pamiątkowe tablice znajdują się teżw wielu miejscach związanych z represjami,które dotknęły uczestników rewolucji,m.in. na budynku więzienia przy ul.Gyorskocsi, w którym skazano na śmierćImrego Nagya i Pála Malétera (fot. 9)oraz więzienia przy ul. Kozma, w którymstracono obu polityków. W tym ostatnimznajduje się ponadto sala pamięci poświęconazamordowanemu premierowi.Zdjęcia wielu innych ofiar rewolucjimożna zobaczyć na ścianach znajdującegosię przy al. Andrássy Domu Terroru,placówki muzealnej upamiętniającejczasy dwóch totalitaryzmów (fot. 10).Specjalne miejsce na mapie pamięcio ofiarach 1956 roku zajmuje cmentarzÚjköztemető, gdzie znajdują się grobywielu uczestników rewolucji, w tym ImregoNagya. Większość mogił należy doosób, które zostały stracone po procesachw latach 1956–1961. Są też jednak i grobyFot. ze zbiorówautoraFot. ze zbiorów autora Fot. 6powstańców, którzy zmarli stosunkowoniedawno i chcieli spocząć obok swychdawnych towarzyszy walki. Warto w tymmiejscu nadmienić, że na cmentarzuznajduje się dwujęzyczna tablica upamiętniającazaangażowanie Polakówi Węgrów w walkę o wolność w 1956roku (fot. 11).Pamięć o wydarzeniach sprzed ponadpół wieku przywołują symboliczne mogiły,tablice i pomniki w centrum miastai w dzielnicach peryferyjnych. Niebrak też obiektów architektonicznych,które choć powstały przed rokiem 1956,przez mieszkańców Budapesztu sąkojarzone z czasem rewolucji.Należą do nichbez wątpienia pomniki JózefaBema (fot. 12) i SándoraPetöfiego, pod którymi zbieralisię zrewoltowani studenci,gmach parlamentu, z któregookien przemawiał do zgromadzonychtłumów Imre Nagy, czybudynek będący ongiś siedzibąznienawidzonych organów bezpieczeństwaÁVH. Jeśli do tegodołożymy wiele nazw ulic, placówi skwerów upamiętniającychbohaterskich powstańców, otrzymamyobraz miasta, którego władzei zwykli mieszkańcy starająsię zachować pamięć o jednymz najwspanialszych, najbardziejchwalebnych, ale i tragicznychwydarzeń w historii Węgier.dr Konrad Białecki – historyk, pracownikOBEP IPN w Poznaniu i <strong>Instytutu</strong> HistoriiUniwersytetu im. Adama Mickiewicza, ostatniowydał monografię Klub Inteligencji Katolickiejw Poznaniu w latach 1956–1991 (2012) Fot. 11 Fot. 7 Fot. 8 Fot. 9 Fot. 10 Fot. 12Fot. ze zbiorów autoraFot. ze zbiorów autora Fot. ze zbiorów autoraFot. ze zbiorów autoraFot. ze zbiorów autora
56prAwDA czAsów, prAwDA ekrAnuGiuseppe w WarszawieJerzy eislerFot. Filmoteka Narodowa Kadr z filmu: Jan Matyjaszkiewicz,Wojciech Siemion, Antonio Cifariello„Buty żołnierzy włoskich jako zdobywców niestukały po brukach Warszawy, Poznania czyKrakowa. W Grecji i Jugosławii, gdzie – agresorzyi okupanci – zapisali się wieloma okrucieństwami,widziano ich podobnie jak Niemców. W Polscenatomiast na stereotyp żołnierza włoskiegoz czasów II wojny światowej składa się sporopowstałych ówcześnie dowcipów i kpiarskichwierszy oraz komedia filmowa o szeregowcuuciekającym z włoskiej armii ekspedycyjnejw Związku Radzieckim – Giuseppe w Warszawie.Banał o czarnowłosym muzykalnym amancie,kochającym piękne kobiety, śpiew, wino i makaron.Nie dramat, a właśnie komedia”. W taki sposóbo stale żywym wśród wielu Polaków stereotypieWłochów pisał w latach siedemdziesiątychjeden z najwybitniejszych znawców faszyzmuJerzy W. Borejsza.Chociaż – pozostając jeszcze na moment przy tytuleksiążki, z której zaczerpnąłem powyższycytat – rzeczywiście Mussolini był pierwszy…,a faszyzm włoski poprzedzał niemiecki narodowysocjalizm, to jednak w Polsce – ze względu na ogromniemieckich zbrodni popełnionych tutaj w latach II wojnyświatowej – często i łatwo zapominamy o tym, że „ludzieMussoliniego” potrafili być nie mniej okrutni i brutalni od„ludzi Hitlera”. Nie ma jednak tutaj miejsca na porównywanietotalitaryzmu czarnego z brunatnym.Jak mówić o wojnie?Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na zupełnie inną sprawę.Pamiętając o tym, że II wojna światowa była bodaj najważniejszym,a na pewno najtragiczniejszym wydarzeniem w ponadtysiącletnichdziejach Polski, trudno się dziwić, iż przezprawie dwadzieścia lat od jej zakończenia w kinie polskimpowracano do niej niemal zawsze w tonie martyrologiczno--dramatycznym. Zresztą przez kilka lat, w okresie apogeumstalinizmu w Polsce, o ile nie liczyć kilku obrazów o charakterzejawnie propagandowym, prawie wcale nie realizowano filmówwojennych. Potem, po przemianach politycznych 1956roku, w ramach określonych przez cenzurę odreagowywanoto w wielu dziełach „polskiej szkoły filmowej”.