dziewiÄÄdziesiÄ t lat niepodlegÅej polski 1918-2008 - Polonia-serbia ...
dziewiÄÄdziesiÄ t lat niepodlegÅej polski 1918-2008 - Polonia-serbia ...
dziewiÄÄdziesiÄ t lat niepodlegÅej polski 1918-2008 - Polonia-serbia ...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
• Nr 38 BELGRAD <strong>2008</strong> •<br />
Foto Ambasada RP<br />
Dziewięćdziesiąt <strong>lat</strong> niepodległej<br />
Polski <strong>1918</strong>-<strong>2008</strong>
W TYM NUMERZE:<br />
Wieści: Rocznica 11 listopada w Polsce i Serbii. – Proces tworzenia się II Rzeczypospolitej. – Trzydziestolecie pontyfikatu Jana Pawła<br />
II. - O miejscach <strong>polski</strong>ej pamięci narodowej w Serbii: Dr Jan Sienkiewicz. – Żywot i obiczaje wiślan w powieściach Jerzego Pilcha. - Polacy<br />
w Ulan Ude, Buriacja. – Akordy Paryża. – Z kultury: XI Spotkania z Kulturą Polską. – Książki. - Z życia polonijnego: Kronika polonijna.<br />
– Młoda <strong>Polonia</strong> w Krościenku. - Poznajmy się lepiej: letnia wymiana <strong>polski</strong>ch i serbskich dzieci. – Dzieci z Ostojiciewa w Wiśle.<br />
– Kącik kulinarny.<br />
Wieści<br />
Polacy opuścili Irak<br />
W końcu października Irak opuściła opstatnia zmiana <strong>polski</strong>ego<br />
kontyngentu sił pokojowych. Polska obecność w Iraku, jako sojuszników<br />
Stanów Zjednoczonych, trwała od 2003 roku i wzięło w niej<br />
udział 15 tys. żołnierzy. Pierwsza zmiana liczyła 2500 żołnierzy, natomiast<br />
ostatnia już tylko 1200 żołnierzy. W tej niebezpiecznej misji<br />
zginęło 22 oficerów i podoficerów oraz dwóch dziennikarzy. Pięcioletnia<br />
misja w Iraku kosztowała Polskę 870 mln zł. „O ile w kwestiach<br />
politycznych i militarnych nasz pięcioletni pobyt w Iraku jest<br />
ewidentnym sukcesem, o tyle na polu ekonomicznym Polska nie odniosła<br />
korzyści” – wyraził minister Bogdan Klich. Polskie społeczeństwo<br />
przyjęło z akceptacją wycofanie wojsk <strong>polski</strong>ch z Iraku.<br />
(Źródło Gazeta Wyborcza, 6 X <strong>2008</strong>)<br />
Obchody 90 rocznicy niepodległości Polski<br />
2<br />
W dniu 11 listopada Polska, podobnie<br />
jak wiele innych krajów (szczególnie Francja<br />
i Anglia), obchodziła uroczyście 90-tą rocznicę<br />
zakończenia Pierwszej Wojny<br />
Światowej i wyzwolenia spod 123-letnich<br />
zaborów. W uroczystościach jubileuszowych<br />
uczestniczyło 14 prezydentów,<br />
m.in. prezydenci krajów sąsiednich, łącznie<br />
z kanclerz Niemiec panią Angelą Merkel, jak<br />
i prezydenci wszystkich byłych republik Jugosławii<br />
(oprócz Slowenii).<br />
Po porannej mszy św. w kościele św.<br />
Krzyża w Warszawie, w południe odbyła<br />
się uroczysta parada na Placu Piłsudzkiego<br />
przed Grobem Nieznanego Żołnierza.<br />
Po przemówieniu Prezydenta RP Lecha<br />
Kaczyńskiego, nastąpiła warta honorowa,<br />
apel poległym żołnierzom, składanie wieńców<br />
i uroczysta defilada wszystkich rodzajów<br />
Wojska Polskiego oraz przedstawicieli<br />
wojsk zagranicznych. Prezydent Kaczyńsli<br />
złożył też wieniec pod pomnikiem Piłsudzkiego.<br />
Po tych uroczystościach, którym<br />
towarzyszyło tysiące mieszkańców<br />
Warszawy, goście udali się do Zamku Królewskiego,<br />
by zwiedzić wystawę o zakończeniu<br />
I Wojny Światowej i tworzeniu się<br />
odrodzonego Państwa Polskiego. Wieczorem,<br />
w Teatrze Wielkim, zaproszeni goście<br />
spotkali się na koncercie galowym z udziałem<br />
najwybitniejszych <strong>polski</strong>ch muzyków i<br />
wokalistów.<br />
Następnego dnia prezydent Serbii Borys<br />
Tadić spotkał się w Pałacu Prezydenckim na<br />
oficjalnej audiencji z prezydentem RP Lechem<br />
Kaczyńskim. W rozmowach wyraził<br />
on pozytywne stanowisko Serbii w sprawie<br />
rozmieszczenia sił europejskich EULEKS<br />
w Kosowie, ale zgodnie z mandatem Rady<br />
Bezpieczeństwa ONZ. Prezydent Tadić zaprosił<br />
prezydenta Kaczyńskiego do odwiedzenia<br />
Serbii.<br />
Dzień Niepodległości Polski w Belgradzie<br />
Inicjatorem obchodów 90-rocznicy odzyskania niepodległości<br />
Polski i Dnia Wojska Polskiego w Belgradzie była Ambasada RP. W<br />
hotelu Continental na Nowym Belgradzie, w dniu 13 XI, na uroczystym<br />
koktajlu zaproszeni goście przyjęci zostali dosłownie i prawdziwie<br />
z polską gościnnością. Zaproponowano im bowiem cały wachlarz<br />
<strong>polski</strong>ch potraw, które zostały przywiezione prosto z Krakowa,<br />
z restauracji Polskie Jadła.<br />
Następnego dnia, 14 listopada, w pięknym teatrze muzycznym<br />
Madlenianum na uroczystym koncercie chopinowskim wystąpił<br />
młody pianista <strong>polski</strong> Jacek Kortus, finalista Międzynarodowego<br />
Konkursu Chopinowskiego 2006 r. Przed występem artysty, na scenie<br />
pięknie udekorowanej symbolami narodowymi i biało-czerwonymi<br />
bukietami kwiatów, odbyła się część oficjalna. Składało się na<br />
nią prezentacja Flagi przez <strong>polski</strong>ch żołnierzy w reprezentacyjnych<br />
mundurach, wykonanie hymnów państwowych <strong>polski</strong>ego i serb-<br />
Prezydent RP Lech Kaczyński pod pomnikiem<br />
Piłsudzkiego w Warszawie.<br />
Foto Gazeta Wyborcza<br />
Warta honorowa przed wejściem do Sali Hotelu Continental.<br />
Foto Ambasada RP
skiego oraz przemówienie ambasadora RP dr Macieja Syzmańskiego.<br />
W hallu teatralnym zorganizowana została wystawa obejmująca<br />
dzieje Polski od końca XVIII wieku do odzyskania niepodległości.<br />
Ciekawie ilustrowana, z tekstami w języku serbskim i angielskim,<br />
przedstawiała rozwój idei nepodległościowej w Polsce od schyłku I<br />
Rzeczypospolitej, w okresie zaborów aż do okresu międzywojennego.<br />
Pokazano także sylwetki najważeniejszych rzeczników tej idei –<br />
powstańców, polityków, ludzi kultury i nauki. Materiałów do tej ciekawej<br />
wystawy dostarczyło Muzeum Historii Polski z Warszawy.<br />
Do uroczystości inicjowanych przez Ambasadę bezpośrednio<br />
nawiązały doroczne polonijne Spotkania z Polską Kulturą od 15 do<br />
21 listopada, zorganizowane przez Centrum Poloniusz Pegaz.<br />
J. M-P.<br />
Gospodarze uroczystości ambasador Maciej Szymański i attache wojskowy<br />
Jan Ciećka witają polonijnych gości. Foto Ambasada RP<br />
Słowo wstępne Ambasadora RP na uroczystym koncercie w Teatrze Madlenianum.<br />
Foto Ambasada RP<br />
Od 4 do 18 sierpnia kontynuowano uprzednio rozpoczęte badania<br />
terenowe etnicznej mikro-wspólnoty w Ostojiciewie, tym razem<br />
finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie.<br />
W składzie zespołu badawczego znajdują się: historyk mgr Danuta<br />
Szczypka i religioznawca dr Renata Czyż – z Wisły, językoznawca<br />
mgr Wioletta Kozieja – lektorka języka <strong>polski</strong>ego z Nowego Sadu<br />
i prof. dr Dušan Drljača z Belgradu.<br />
W dniach od 11 do 14 września w Wiśle odbyło się XVI Forum<br />
Inteligencji Ewangelickiej na temat Dziedzictwo przodków – skarbnica<br />
czy ślady pamięci. Na zaproszenie Parafii Ewangelicko-Augsburskiej<br />
w Wiśle w obradach Forum brał udział prof. dr Dušan Drljača<br />
z Belgradu, który wygłosił referat pt. „Próba ustalenia okresów<br />
w procesach etnicznych u wiślan w Ostojiciewie”.<br />
Wieści w skrócie<br />
D.D.<br />
Dušan Drljača za katedrą na XVI Forum Inteligencji Ewangelickiej w wiśle.<br />
Foto Maria Szlaur-Bujok<br />
3<br />
Rocznica zakończenia I Wojny Światowej w Serbii<br />
Serbia z powagą i smutkiem obchodziła rocznicę zakończenia I<br />
Wojny Światowej. 10 listopada w Centrum Sava odbyła się uroczysta<br />
akademia, a następnego dnia na cmentarzu Novo Groblje pod<br />
pomnikiem i kapelą gdzie znajdują się szczątki obrońców Belgradu,<br />
złożono wieńce i oddano honory dla setek tysięcy żołnierzy i cywilów,<br />
którzy oddali życie za wyzwolenie Serbii.<br />
Mimo że oficjalna ceremonia we Francji nie odbyła się, jak co<br />
roku pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu, znalazło się tam m. in. ok.<br />
50 Serbów na czele z prawnukiem słynnego dowódcy wojewody Živojina<br />
Mišicia, który nosił chorągiew 12 pułku piechoty „Car Lazar”<br />
Drińskiej Dywizji. Francja i Europa obchodziły w tym roku rocznicę<br />
w Werden na cmentarzu Duomont. Serbia jako sojusznik Francji<br />
uczetniczyła w tej ceremonii na zaproszenie prezydenta Sarkozy. Delegacji<br />
serbskiej przewodniczył minister obrony Dragan Šutanovac.<br />
*<br />
W Pierwszej Wojnie Światowej Serbia doświadczyła ogromnych<br />
strat ludzkich, nie mówiąc już o wyniszczeniu kraju. W belgradzkiej<br />
«Politice» z dn. 8 XI, w artykule «Zwycięstwo w czarnym całunie»<br />
(Pobeda zavijena u crno) podana została tragiczna statystyka. W rezultacie<br />
działań wojennych i straszliwych epidemii zmarło ok. 28 %<br />
obywateli zaledwie 4 milionowej Serbii, w tym prawie połowa z 852<br />
tys. zmobilizowanych żołnierzy, czyli niemal co drugi mężczyzna.<br />
Straty społeczeństwa cywilnego były dwukrotnie większe. Do tego<br />
trzeba dodać inwalidów, ludzi niezdolnych do samodzielnego życia.<br />
Ponad 500 tys. dzieci zostało bez ojców, a często i bez obu rodziców.<br />
W załączonej do artykułu tabeli wykazano straty ludzkie krajów<br />
uczestniczących w tej tzw. Wielkiej Wojnie w odniesieniu do liczby<br />
mieszkańców: Serbia 1.247.435 (28%), Francja 1.400.000 (10,5
%), Niemcy 2.000.000 (9,8 %), Austrowęgry 1.542.000 (9,5%), Rosja<br />
2.000.000 (1,2 % - do wybuchu Rew. Październikowej 1917), Anglia<br />
744.000 (5,1 %), Belgia 50.000 (1%), Stany Zjednoczone 68.000 (0,2<br />
%). Polskie straty zapewne zawarte są w statystycznych danych Niemiec,<br />
Austrowęgier i Rosji. Jak podaje literatura naukowa, szczątki<br />
85.856 serbskich żołnierzy rozsiane są na terenach 18 państw, gdzie<br />
znajduje się 1.815 grobowców. Pragniemy dodać do tej smutnej statystyki,<br />
że również w Polsce znajdują się grobowce Serbów - jeńców<br />
niemieckich. O jednym grobowcu, który znajduje się na cmentarzu<br />
w Mogilnie pisaliśmy w artykule «Tajemnica Mogileńskich Serbów»<br />
(Słowo YU Polonii 7, 2001).<br />
Tak wyniszczona Serbia, jako państwo zwycięskie, zdołała jednak<br />
wystąpić jako czynnik państwowotwórczy w zjednoczeniu się<br />
zniewolonych dotychczas innych Słowian Południowych w jedno<br />
państwo - Królestwo Serbów Chorwatów i Słoweńców, nazwane<br />
później Królestwem Jugosławii. Jugosławia została proklamowana<br />
1 grudnia <strong>1918</strong> roku i w tej formie przestała istnieć w 1991 roku.<br />
J. M-P.<br />
4<br />
Artykuły i przyczynki<br />
Proces tworzenia<br />
się II Rzeczypospolitej<br />
Gdy w listopadzie <strong>1918</strong> roku klęska państw centralnych była<br />
przesądzona, Polacy postanowili wykorzystać szansę na<br />
utworzenie własnego państwa .Proces tworzenia się II Rzeczypospolitej<br />
był długi i skomplikowany. Ośrodkiem władzy politycznej<br />
i stolicą Odrodzonego kraju od początku była Warszawa.<br />
Osobą jednoczącą różne ośrodki władzy politycznej był Józef Piłsudski,<br />
który po zwolnieniu z twierdzy magdeburskiej przybył 10 listopada<br />
do Warszawy. Następnego dnia Rada Regencyjna przekazała<br />
mu dowództwo nad wojskiem <strong>polski</strong>m i kilka dni później rozwiązała<br />
się, powierzając mu również władzę cywilną. Data 11 listopada<br />
zbiegła się z zakończeniem I wojny światowej. Dzień ten stał<br />
się później świętem Odrodzonego Państwa Polskiego. Zwierzchnictwo<br />
Piłsudskiego uznał Ignacy Daszyński, który wraz z rządem podał<br />
się do dymisji. W tej sytuacji Piłsudski 18 XI <strong>1918</strong> r. powierzył<br />
misję uformowania nowego rządu socjaliście Jędrzejowi Moraczewskiemu.<br />
Dnia 22 listopada wódz i premier podpisali dekret, na mocy<br />
którego Piłsudski objął, do momentu zwołania Sejmu Ustawodawczego,<br />
najwyższą władzę jako Tymczasowy Naczelnik Państwa. Wobec<br />
braku akceptacji tego rządu przez polską prawicę i mocarstwa<br />
zachodnie 16 I 1919 został powołany rząd premiera Ignacego Paderewskiego,<br />
który zyskał uznanie międzynarodowe. 26 I 1919 odbyły<br />
się wybory do sejmu ustawodawczego, który miesiąc później<br />
przyjął tzw. Małą Konstytucję, określającą naczelne organy władzy<br />
państwowej. Najważniejszą sprawą dla nowych władz było ustalenie<br />
granic państwowych i zjednoczenie ziem, które przez 123 <strong>lat</strong>a pozostawały<br />
pod panowaniem państw zaborczych.<br />
Dla Piłsudskiego najważniejsze było ustabilizowanie sytuacji politycznej<br />
w kraju. Jego zasługą było szybkie odtworzenie wojska. Na<br />
mocy ustawy sejmowej o poborze powszechnym szybko rósł stan liczebny<br />
wojska, które we wrześniu 1919 r., po przybyciu do kraju armii<br />
generała Hallera, liczyło około 600 tys. żołnierzy. Zważywszy, że<br />
nie ustalono jeszcze granic była to sprawa pierwszorzędnej wagi. W<br />
tak trudnym dla Polski czasie Piłsudski potrafił zawrzeć porozumienie<br />
z głównym przeciwnikiem Romanem Dmowskim. Rezultatem<br />
tego kompromisu było delegowanie Dmowskiego, jako reprezentanta<br />
Polski, na Konferencje Paryską. Stojący wówczas na czele rządu<br />
<strong>polski</strong>ego Ignacy Paderewski złożył wraz z Dmowskim 16 I 1919<br />
podpis pod tekstem Traktatu Wersalskiego. Polska odzyskiwała suwerenny<br />
byt, po 123 <strong>lat</strong>ach niewoli.<br />
Pomimo podpisania zawieszenia broni i powstania Rzeczypospolitej<br />
11 listopada <strong>1918</strong> roku, jej granice nie były wyznaczone. Zasięg<br />
granic miał wyznaczyć wysiłek żołnierza <strong>polski</strong>ego i ludności<br />
zamieszkującej ziemie pogranicza. Walki zbrojne w Galicji, Wielkopolsce,<br />
na Górnym Śląsku, a przede wszystkim wojna obronna z<br />
1920 roku przyczyniły się do ukształtowania i powstania II Rzeczypospolitej<br />
Polski.<br />
Granice naszego kraju odrodziły się wśród walk o poszczególne<br />
części swego terytorium. Walki te wzmacniały poczucie więzi narodowej<br />
i wolę samodzielnego bytu państwowego. W tym okresie<br />
głównym czynnikiem zespalania narodowego było Wojsko Polskie.<br />
Była to armia utworzona w nieprawdopodobnie krótkim czasie, z<br />
samego założenia i przeznaczenia obywatelska. Podstawą istnienia<br />
poszczególnych jednostek była improwizacja i wysiłek samego społeczeństwa.<br />
Fundament zaciągu był ochotniczy, nawet pobór nie odbywał<br />
się pod przymusem tylko uważany był za potrzebną formę<br />
organizacyjną. Wojsko to toczyło zwycięskie walki z Niemcami w<br />
Wielkopolsce, z Czechami na Śląsku, z dwiema ukraińskimi republikami<br />
i wreszcie w wojnie trwającej blisko dwa <strong>lat</strong>a pokonało bolszewików<br />
udaremniło „czerwony marsz” na Europę. Było gwarantem<br />
obrony państwa przed zewnętrzną agresją, stanowiło czynnik integrujący<br />
społeczeństwo. W jego szeregach zżywali się ludzie pochodzący<br />
z różnych obszarów państwa i warstw społecznych. Było ono<br />
zarazem masową szkoła, jak i instytucją podnoszącą ogólny poziom<br />
kultury społecznej. Było jednak przede wszystkim szkołą patriotyzmu<br />
i wychowania społecznego. Armia stwarzała także możliwości<br />
życia na wyższym poziomie wielu młodym ludziom pochodzącym<br />
z biednych środowisk, spełniając funkcję socjalną. Wojsko w II<br />
Rzeczypospolitej cieszyło się szacunkiem i sympatią całego narodu,<br />
a okres II wojny wykazał niezbicie, ze szacunek ten był zasłużony.<br />
Konsekwencją wojny z Rosją było silne zaangażowanie Polaków<br />
na wschodzie kraju kosztem pozostałych granic oraz włączenie w<br />
skład Polski ziem zamieszkanych w większości przez Białorusinów<br />
i Ukraińców. Duże zróżnicowanie etniczne stało się w przyszłości<br />
podłożem konfliktów narodowościowych. Jednocześnie Polska zyskała<br />
korzystne granice w porównaniu z proponowanymi wcześniej<br />
przez Rosję Radziecką. Wojna polsko – bolszewicka określiła kształt<br />
wschodniej granicy Polski, chociaż cele jej sięgały o wiele dalej. Wytyczenie<br />
granic na terenach etnicznie mieszanych odbywało się także<br />
wśród walk i zabiegów dyplomatycznych, których wynikami były<br />
plebiscyty na Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku. Jednak odbywały<br />
się one w różnych warunkach i tak plebiscyt na Warmii i Mazurach<br />
odbył się, gdy wojska <strong>polski</strong>e na całym froncie wschodnim cofały się<br />
gwałtownie przed zwycięską ofensywą rosyjską. Ułatwiło to antypolską<br />
propagandę w Prusach, gdzie zapowiadano rychły upadek „sezonowego<br />
„ państwa <strong>polski</strong>ego. Wszystkie te czynniki oraz szerzący<br />
się powszechnie terror, bezkarnie działające nacjonalistyczne bojówki<br />
niemieckie spowodowały, że Polska przegrała plebiscyt. Natomiast<br />
Górny Śląsk – germanizowany przez wieki – przed rozbiorami nie<br />
należał do Polski. Jednak odrodzenie się silnego żywiołu <strong>polski</strong>ego<br />
w końcu XIX wieku spowodowało wzrost dążeń zjednoczeniowych
z resztą ziem <strong>polski</strong>ch. Powstanie niepodległego Państwa Polskiego<br />
w <strong>1918</strong> r. wzmogło na Śląsku <strong>polski</strong> ruch narodowy. Tej aktywności<br />
politycznej przeciwstawiała się niemiecka administracja, stosując<br />
dotkliwe szykany wobec Polaków. Okoliczności te, a także decyzje<br />
konferencji paryskiej dotyczące przynależności tego rejonu do<br />
Niemiec lub Polski, spowodowały wybuch trzech Powstań Śląskich.<br />
Lecz dopiero ostatnie z 1921 r. miało wpływ na ostateczną decyzję<br />
mocarstw zachodnich w sprawie Śląska. Polsce przyznano znacznie<br />
większą część tego kraju niż poprzednio zamierzano. Mimo tego jednak<br />
pod niemieckim panowaniem pozostało na Opolszczyźnie ok.<br />
600 tys. ludności <strong>polski</strong>ej. Walki o Śląsk miały także podłoże ekonomiczne.<br />
Teren ten był zasobny w węgiel, najbardziej zurbanizowany<br />
i rozwinięty gospodarczo, d<strong>lat</strong>ego też Polska jak i Niemcy za wszelką<br />
cenę próbowały zatrzymać go dla siebie. Polsce przypadła 1/3 część<br />
tego obszaru, który wywarł wielki wpływ na rozwój gospodarki przemysłowo-ekonomicznej<br />
II Rzeczypospolitej.<br />
Niepowodzenia <strong>polski</strong>e na zachodzie, niezależnie od tego, miały<br />
jednak swe źródło w zaangażowaniu głównego wysiłku państwa<br />
<strong>polski</strong>ego na rzecz zdobyczy terytorialnych na wschodzie. Niewyjaśniona<br />
kwestia Śląska, Warmii i Mazur oraz treść „traktatu mniejszościowego”<br />
spowodowały, że społeczeństwo <strong>polski</strong>e powitało<br />
układ wersalski z mieszanymi uczuciami. Przeważało uczucie zawodu,<br />
a nawet rozgoryczenia. Mimo swych braków, Traktat Wersalski,<br />
legalizując polską granicę zachodnią i przynosząc zbiorowe, prawne,<br />
międzynarodowe uznanie niepodległości Polski, stanowił sukces<br />
odradzającej się państwowości <strong>polski</strong>ej. Jeszcze kilka <strong>lat</strong> wcześniej<br />
mało kto marzył o takim rozstrzygnięciu.<br />
II Rzeczpospolita istniała w skali dziejów narodowych bardzo<br />
krótko. Pozostawiła jednak po sobie ogromną spuściznę i wniosła<br />
trwałe wartości do naszych czasów.<br />
Iwona Sobol Stojanovska<br />
Fragment nieopublikowanej pracy historycznej Iwony Sobol i Macieja<br />
Pluteckiego pt.” Polskie drogi do niepodległości 1914- 1919. Koncepcje<br />
polityczne przyszłego państwa i ich, twórcy walka zbrojna i dyplomatyczna<br />
o miejsce suwerennej Polski w Europie.”<br />
Wieczór 16 października 1978 roku pamiętam jakby to było<br />
wczoraj. Imieniny mojej mamy i paru gości siedzących<br />
za stolem. Gdzieś w rogu pokoju włączony telewizor, w<br />
stronę którego od czasu do czasu ukradkiem spoglądamy. Aż wreszcie<br />
ta pamiętna chwila, kiedy z odbiornika telewizyjnego rozlegają<br />
się słynne już dziś słowa – «Habemus papam». Rozmowy zamilkły<br />
w oczekiwaniu na przedstawienie nowowybranego papieża. Nigdy<br />
nie zapomnę tej chwili wzruszenia, gdy dotarła do nas wiadomość,<br />
że na Stolicę Piotrową został wybrany nasz rodak – kardynał Karol<br />
Wojtyła. Ogromne wzruszenie zawładneło nami, radość i duma, a<br />
nasuwające się pytanie o naszą przyszłość budziło w nas nadzieję.<br />
Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki<br />
wpływ będzie miał wybór papieża Polaka na losy nie tylko<br />
Polski, ale i świata. Tym bardziej ja, zaledwie kilkunastoletnia<br />
dziewczynka, nie myślałam wówczas o tym, że stałam<br />
się właśnie świadkiem historycznego wydarzenia.<br />
Tak oto rozpoczął się jeden z najdłuższych i napewno najbardziej<br />
niesamowitych pontyfikatów w dziejach kościoła.<br />
O Janie Pawle II przez cały okres jego pontyfikatu napisano<br />
wiele książek, artykułów i wierszy. Nagrywano filmy.<br />
Jego imieniem nazwano wiele szkół. Stawiano mu pomniki.<br />
Wszystko po to, aby uczcić Wielkiego Papieża Polaka.<br />
Trudno jest w kilku słowach scharakteryzować osobowość Jana<br />
Pawła II. Jego długi i pracowity pontyfikat trzeba by pokazać w różnych<br />
aspektach jak religijnym, pastoralnym, kulturowym, społecznym,<br />
humanitarnym itd. W kazdym z nich ujawnia się jego wiel-<br />
30-lecie Pontyfikatu<br />
Jana Pawła II<br />
kość. Był pierwszym papieżem, który opuścił mury Watykanu aby<br />
podróżować po świecie. Celem jego pielgrzymek było miedzy innymi<br />
zbliżenie ze sobą trzech największych religii: chrześcijaństwa, judaizmu<br />
i islamu. Na sercu leżała mu sprawa jedności chrześcijan –<br />
ekumenizm oraz pokój w świecie.<br />
Jego charyzmatyczna postać umiała wokół siebie gromadzić setki<br />
tysięcy młodych ludzi, którzy wyczuwali jego miłość płynącą z<br />
wiary w nich. W tym celu organizowane były<br />
«Swiatowe Dni Młodzieży». Papież Wojtyła – jak pisała jedna<br />
z gazet, potrafił uwodzić młodzież swoim stylem bycia, potrafił<br />
wykorzystywać media i wielkie masowe imprezy dla celów<br />
religijnych. Robił rzeczy niekonwencjonalne, słuchał gwiazd<br />
pop muzyki, podziwiał mistrzów hip-hopu. Młodzież ceniła w<br />
nim otwartość, mimo iż stawiał im określone zadania słowami:<br />
« Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali».<br />
Jan Paweł II miał niezwykłą umiejętność mówienia prosto o sprawach<br />
niezwykle skomplikowanych, d<strong>lat</strong>ego całe masy go tak słuchały.<br />
Miał rzadką cechę, która pozwalała mu trafić do każdego człowieka.<br />
Pozostaje tylko pytanie – w jakim stopniu my dzisiaj zachowujemy<br />
jego nauczanie?<br />
Nieraz podziwiamy kogoś wielkiego, ale wcale nie chcemy<br />
wchodzić z nim w zażylość i d<strong>lat</strong>ego najchętniej stawiamy go na pomniku.<br />
Tymczasem papież, który już za życia był nazwany Wielkim<br />
chciał być blisko ludzi, i takim pozostał.<br />
Ewa Milanović<br />
5<br />
Miejsca <strong>polski</strong>ej pamięci narodowej<br />
NEKOLIKO CRTICA IZ ŽIVOTA DR JANKA SENKIJEVIĆA<br />
Po završetku Medicinskog fakulteta dr Janko Senkijević (1848-<br />
1904) obreo se u Srbiji da bi kao dobrovoljac učestvovao u Srpsko-turskom<br />
ratu 1876. godine. Posle oslobođenja Pirota ukazom<br />
kneza Milana Obrenovića od 19.2.1879. godine postavljen je dr<br />
Janko Senkijević za okružnog fizikusa u Pirotu, a osim toga povereno<br />
mu je kasnije i mesto upravnika bolnice. Iz konduit liste dr J.Senkijevića<br />
može se ustanoviti da je Medicinski fakultet završio u Beču 1875.<br />
godine, da govori nekoliko jezika (poljski, nemački, srpski i ruski),<br />
da se „odlikuje vanrednim sposobnostima pri vršenju lekarske službe<br />
prema pokazanoj spremnosti u oba naša rata sa Turcima”.1 Njegovo<br />
1 Arhiv Srbije, Ministarstvo unutrašnjih dela-sf.4-4880.Konduit lista
6<br />
Dr Janko Senkijević. Foto Bratislav Djordjević<br />
prvo postavljenje bilo je u Pirotu sa p<strong>lat</strong>om od 2173 dinara i 40 para.<br />
Do oslobođenja Pirota od Turaka Piroćance su lečili uglavnom<br />
turski lekari: Avram, Aga, Rista hećim (očni lekar), Batak Aga, Hećim<br />
Đorđe i drugi. (Očigledno je da su svoja turska imena preimenovali<br />
u srpska). Od Srba je iz tog vremena poznat jedino hećim<br />
Tana Pop Krstić, koji je „hećimluk” završio kod vojnog turskog lekara<br />
u Pirotu stekavši uverenje da je sposoban da leči sve bolesti za<br />
koje se „izveštio”. Uprkos tome što mu je otac bio namenio sveštenički<br />
poziv, mladi Tana je, posle odlaska turskog lekara, kod koga<br />
je učio „zanat”, počeo da leči sve meštane uključujući i Turke, što do<br />
tog vremena nije moglo da se zamisli. Mala varošica Pirot imala je<br />
tada oko 8000 stanovnika i smrtnost je bila oko 300 ljudi godišnje,<br />
dok su najčešće bolesti od kojih su bolovali pa i umirali stanovnici<br />
bile: tuberkuloza, tifus, zapaljenje pluća, malarija, difterija, boginje,<br />
sifilis. Od najčešće pak bolesti glavobolja Piroćanci su, gotovo po<br />
pravilu, lečeni puštanjem krvi pijavicama.<br />
Takvo stanje zdravstvenih prilika, ili bolje rečeno neprilika, želelo<br />
je da popravi tadašnje Ministarstvo unutrašnjih dela Kneževine<br />
Srbije, pa je neposredno posle oslobođenja od Turaka uputilo u<br />
Pirot svoje izaslanike dr Janka Senkijevića, privatnog apotekara iz<br />
Aleksinca Aurela Kalmana i policijskog pisara Pavlovića da pregledaju<br />
apoteku Mine Anđelković. Komisija je utvrdila da apoteka ne<br />
odgovara novim zakonskim propisima, a s obzirom na to da su joj<br />
nedostajali mnogi neophodni lekovi doneta je naredba da se nakon<br />
ovog izveštaja ista ima zatvoriti 1880. godine.<br />
Ubrzo posle postavljenja dr Senkijevića na mesto okružnog fizikusa<br />
pirotskog okruga on dobija nalog, takođe od Ministarstva<br />
unutrašnjih dela, da obiđe Vranjski okrug, u kome je bila zavladala<br />
epidemija trbušnog tifusa. U izveštaju zaključuje da je bolest posledica<br />
siromaštva i bede. Iako su mu na raspolaganju bila skromna<br />
sredstva i malo lekova, on je potom obišao najpre okružnu varoš,<br />
a zatim i četiri novoformirana sreza pirotskog okruga: nišavski,<br />
visočki, lužnički i belopalanački, posle čega je usledio izveštaj<br />
o zdravstvenim prilikama pirotskog okruga, u kome, između ostalog<br />
, navodi: „Narod ovog okruga sa gradom od oko 8000 stanovnika<br />
i okrugom od 77000 stanovnika hrani se vrlo jednoličnom<br />
ishranom, pretežno biljnom, što se dovodi u vezu sa verskom zatucanošću<br />
i postovima. Meso se jede sasvim malo i to samo u danima<br />
kada nisu postovi. Hleb se priprema vrlo loše i isti je od raznih<br />
vrsta žita, te često nedovoljno pečen. U selima ima više kazana za<br />
pečenje rakije nego furuna za pečenje hleba. Bolesti među ljudima<br />
šire se i prenose sa bolesne stoke, iako nema nadzora nad klanjem<br />
stoke. Crevnih parazita nema. Nema pelagre, iako se jede vrlo<br />
loš hleb.”2 U izveštaju iznosi i svoje negativno mišljenje o školskom<br />
prostoru, o kafanama, javnim zgradama, apotekama, aščinicama<br />
(narodna kuhinja). Takođe ističe da je zbog položaja Pirota,<br />
koji je okružen baruštinama, ovaj grad leglo komaraca i zaraza, pa<br />
predlaže regulaciju, jer se zbog čestih kišnih perioda izlivaju reke,<br />
koje opet uzrokuju zagađenje bunara i vode sa česama, pa tako dolazi<br />
do crevnih zaraza u vidu epidemija (tifus i dizenterija). Nadalje<br />
navodi da, kako u samom Pirotu tako i u njegovom okrugu, haraju<br />
mnoge bolesti, ali da mu se niko ne obraća, te da mu se čini<br />
da sveštenici i laici imaju bolji uvid u broj obolelih i umrlih od njega<br />
(lekara) i sreskih vlasti. Po njemu, Piroćanci leti uglavnom obolevaju<br />
od stomačnih bolesti, dok su to zimi bolesti disajnih organa.<br />
1880. godine dr Senkijević prvi put sprovodi pelcovanje protiv<br />
velikih boginja zajedno sa dr Alojzom Ambrozom, koji je bio<br />
tek prispeo u pirotsku bolnicu. Pelcovanje je novim zakonom bilo<br />
obavezno za sve, no uprkos tome nije sprovedeno do kraja, a epidemija<br />
boginja, koja je dve godine potom zahvatila pirotski okrug,<br />
bila je pogubna za mnoge žitelje ovoga grada. Ovaj izveštaj predstavlja<br />
prvi izveštaj dr-a Senkijevića.<br />
Neposredno posle oslobođenja Pirota od Turaka ovaj grad je<br />
imao malo lekara, a za smeštaj ranjenika služilo je nekoliko škola i<br />
podesnijih kuća. Dr Janko Senkijević zajedno sa inspektorom sanitetskih<br />
zavoda dr M. Jankovićem osniva u Pirotu 28.7.1881. godine<br />
prvu okružnu bolnicu. Napustivši katedru higijene na beogradskoj<br />
Velikoj školi dr Jovan Valenta, član Srpskog učenog društva,<br />
dolazi 1882. godine u Pirot, pridružuje se ovoj ekipi i od toga vremena<br />
svi složno rade na unapređenju narodnog zdravlja u Pirotskom<br />
okrugu.<br />
Novembra meseca 1885. godine za vreme Srpsko-bugarskog<br />
rata došlo je do jednomesečne okupacije Pirota od strane Bugara.<br />
Dr Senkijević i dr Valenta napuštaju u tom periodu okrug, a kada<br />
su se vratili, bolnica i mnogi domovi bili su opljačkani i opustošeni.<br />
Iz kuče dr-a Senkijevića bile su odnete preparirane ptice i životinje.3<br />
Dr Valenta odlazi u penziju i vraća se u Beograd, kada dr Senkijević<br />
ponovo postaje okružni fizikus Pirotskog okruga, što će ostati<br />
sve do svoje prerane smrti 1904. godine. Srpsko državljanstvo zatražiće<br />
1887. godine, koje je i dobio, čime mu je bio omogućen prelaz<br />
u pravoslavnu veru, da bi se 1889. godine oženio učiteljicom iz<br />
Pirota Zorkom.<br />
Profesor Velike škole i prvi načelnik Pirotskog okruga Panta<br />
Srećković doneo je u Pirot liberalne ideje, koje su u ovom okrugu<br />
bile od presudnog uticaja sve do 1880. godine dogod su liberali bili<br />
na vlasti. Među istaknutijim članovima pomenute stranke posebno<br />
mesto zauzima i dr Janko Senkijević, zahvaljujući čemu je bio izabran<br />
za narodnog poslanika.<br />
Uspomena na dr Janka Senkijevića živi u pirotskom kraju sve<br />
do današnjih dana. Slika omiljenog lekara, osnivača moderne zdravstvene<br />
službe ovoga kraja i političara (narodni poslanik) živi i danas<br />
u sećanjima Piroćanaca, koji su se od ovog, za njihov grad veoma<br />
zaslužnog čoveka, dostojno oprostili 1904. godine, odavši mu<br />
zdušno i u velikom broju poslednju počast na Tijabarskom groblju,<br />
gde i danas počiva.<br />
Olgica Momčilović<br />
2 Arhiv Srbije, Ministarstvo unutrašnjih dela- s. Državni šematizam za<br />
1880. god.<br />
3 Svetislav Petrović, Istorija Pirota 83, Muzej Ponišavlja u Pirotu
Z biografii doktora Jana Sienkiewicza<br />
(Janka Senkijevicia 1848-1906)<br />
Po ukończeniu studiów medycznych doktor Jan Sienkiewicz<br />
(nazywany dr Janko Senkijević) znalazł się w Serbii w 1876<br />
roku, by jako lekarz ochotnik uczestniczyć w serbsko-tureckiej<br />
wojnie. Po wyzwoleniu Pirotu, z rozporządzenia księcia Milana<br />
Obrenovicia z dnia 19 lutego 1879 roku, mianowany został fizykusem<br />
(głównym lekarzem) Okręgu Pirockiego, a później też kierownikiem<br />
pirockiego szpitala. Z listy urzędowej Sienkiewicza można<br />
się dowiedzieć, że Wydział Medyczny ukończył w Wiedniu w 1875<br />
roku, że mówi kilkoma językami (po polsku, niemiecku, serbsku i<br />
rosyjsku) i że „charakteryzuje się nadzwyczajnymi zdolnościami w<br />
wypełnianiu służby lekarskiej w czasie obu naszych wojen z Turkami”<br />
(dokument znajduje się w Archiwum Serbii).<br />
W czasach tureckich mieszkańców Pirotu leczyli lekarze tureccy<br />
– hecimowie (tur. hekim – lekarz), przybierając często serbskie<br />
imiona. Z lekarzy serbskich znany był tylko hecim Tana Pop Krstić,<br />
który swoje lekarskie rzemiosło („hećimluk”) wyuczył u tureckiego<br />
Wkrótce po tym, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wysyła<br />
doktora Sienkiewicza do sąsiedniego okręgu Vranje, gdzie wybuchła<br />
epidemia duru brzusznego. W sprawozdaniu, które posłał do ministerstwa<br />
Sienkiewicz napisał, że zaraza jest następstwem nędzy. Mając<br />
do swojej dyspozycji bardzo skromne środki i niewiele lekarstw<br />
Jak już pisaliśmy, w drugiej połowie XIX wieku w Serbii działało<br />
kilkunastu <strong>polski</strong>ch lekarzy. Wielu z nich w swoim kraju było<br />
w konflikcie z władzami zaborczymi w związku z udziałem w powstaniach<br />
z <strong>lat</strong> 1848 i 1862-3. Do Serbii przybywali również wodzeni<br />
ideą słowianofilstwa, by pomóc swoją fachową wiedzą młodemu<br />
państwu słowiańskiemu. Wspomina o nich i T. Jeż (zob.<br />
Słowo 30 i 31). Cennym źródłem informacji o Polakach lekarzach<br />
jest artykuł dr Simona Dragovicia p.t. Poljaci lekari u Srbiji u XIX<br />
veku (Sto godina polonistike u Srbiji, Beograd 1996).<br />
Pani Olgica Momčilović, bibliotekarz Serbskiej Akademii<br />
Nauk, a pochodząca z Pirotu, gdzie legenda o ofiarnym lekarzu<br />
Polaku Janku Senkijeviciu żyje do dziś, mimo, że upłynęło ponad<br />
sto <strong>lat</strong> od jego śmierci, napisała dla naszego czasopisma powyższy<br />
tekst, za co Autorce serdecznie dziękujemy. Dziękujemy też panu<br />
B. Djordjeviciowi z Pirotu za fotografię grobowca J. Sienkiewicza.<br />
Pragniemy ten tekst uzupełnić o parę danych biograficznych pochodzących<br />
z artykułu Simona Dragovicia:<br />
Jan Sienkiewicz urodził się najprawdopodobniej w 1848 roku<br />
w Galicji w miejscowości Czerniawa. Pochodził z rodziny unickiego<br />
księdza. Pisarz Henryk Sienkiewicz był jego krewnym. W wojnie<br />
tureckiej 1876 r. był lekarzem wojskowym okręgu Jagodina, a<br />
w drugiej wojnie serbsko-tureckiej 1877-78 działał w Kładowie.<br />
Grób Jana Sienkiewicza na Cmentarzu Tijabarskim w Pirocie<br />
jest niewątpliwie jeszcze jednym miejscem <strong>polski</strong>ej pamięci narodowej<br />
w Serbii.<br />
lekarza wojskowego.<br />
Sytuacja zdrowotna mieszkańców Pirotu i okręgu pirockiego<br />
po wyzwoleniu spod okupacji tureckiej była bardzo ciężka. Miasto<br />
miało wówczas 8000 mieszkańców, a śmiertelność wynosiła ok. 300<br />
osób rocznie. Najczęstszymi chorobami były gruźlica, tyfus, zapalenie<br />
płuc, malaria, dyfteria, ospa, syfilis. Powszechnym lekiem było<br />
puszczanie krwi i przykładanie pijawek. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych<br />
pragnęło poprawić taki stan sytuacji zdrowotnej. Bezpośrednio<br />
po wyzwoleniu, do Pirotu została posłana delegacja w<br />
osobach dr-a Jana Sienkiewicza, prywatnego aptekarza z Aleksinca<br />
Aurela Kalmana i policyjnego pisarza Pavlovicia w celu skontrolowania<br />
apteki właścicielki Miny Andjelković. Komisja stwierdziła, że<br />
apteka nie spełnia wymogów, brakowało w niej wiele podstawowych<br />
lekarstw i w rezultacie została ona w 1880 roku zamknięta.<br />
Grób Jana Sienkiewicza na Tijabarskim Cmentarzu, Pirot. Foto B. Djordjević<br />
Sienkiewicz objechał też, oprócz miasta Pirotu, jeszcze cztery nowouformowane<br />
powiaty tego okręgów: Nisz, Visoke, Lużniki i Bela<br />
Palanka. W sprawozdaniu o panującej tam sytuacji zdrowotnej pisze:<br />
”Lud tego okręgu z miastem liczącym 8000 mieszkańców i regionem<br />
mającym 77 000 mieszkańców odżywia się bardzo monotonnie,<br />
głównie pokarmami roślinnymi, co ma też związek z zacofaniem<br />
religijnym i częstymi postami. I w dniach, w których nie ma postów,<br />
mięsa jada się bardzo mało. Chleb z różnych rodzajów zboża jest źle<br />
wyrobiony i niewypieczony. We wsiach jest więcej kotłów do palenia<br />
rakii niż pieców do wypieku chleba. Ludzie zarażają się od chorego<br />
bydła, gdyż nie ma nadzoru nad rzezią zwierząt. Pelagry /rodzaj awitaminozy/<br />
wprawdzie nie ma, mimo, że jedzą bardzo niedobry chleb”.<br />
W swoim sprawozdaniu wyraża też negatywną opinię o pomieszczeniach<br />
szkolnych, gospodach (kafanach), budynkach publicznych, aptekach,<br />
kuchniach ludowych. Podkreśla, że otoczony moczarami i<br />
błotami Pirot jest wylęgarnią komarów i zarazy, proponując regulację<br />
wód, które w czasie częstych okresów deszczowych wylewają, co<br />
doprowadza do zanieczyszczenia studzien i wodociągu. To jest powodem<br />
infekcji pokarmowych w postaci epidemii duru brzusznego<br />
i dezynterii. Sienkiewicz podkreśla dalej, że w Pirocie i w okręgu panują<br />
liczne choroby o których on nie jest powiadamiany. Uważa, że<br />
duchowni i laicy mają lepszy wgląd w liczbę chorych i zmarłych, niż<br />
on sam i władze okręgowe. Jego zdaniem, <strong>lat</strong>em na ogół panują choroby<br />
żołądkowe, a zimą choroby narządów oddychania.<br />
7
W roku 1880 dr Sienkiewicz po raz pierwszy stosuje, wraz z lekarzem<br />
Alojzym Ambrozem, który niedawno dołączył do pirotskiego<br />
szpitala, szczepienia przeciwko ospie. Zarządzenie o obowiązkowych<br />
szczepieniach nie zostało jednak wykonane do końca, a dwa<br />
<strong>lat</strong>a później epidemia ospy przyniosła w okręgu pirotskim wiele<br />
ofiar. Było to pierwsze sprawozdanie nowomianowanego głównego<br />
lekarza okręgu pirotskiego doktora Jana Sienkiewicza.<br />
W mieście Pirot bezpośrednio po wyzwoleniu spod okupacji tureckiej<br />
było mało lekarzy, a ranni byli umieszczani w szkołach i obszerniejszych<br />
domach prywatnych. 28 lipca 1881 roku Sienkiewicz<br />
wraz z inspektorem Zakładu Sanitarnego M. Jankoviciem otwiera<br />
tam pierwszy okręgowy szpital. Rok później przyłącza się do nich<br />
wybitny lekarz Jovan Valenta, opuściwszy katedrę higieny na belgradzkiej<br />
Wielkiej Szkole. Ekipa ta zgodnie działa w kierunku podniesienia<br />
sytuacji zdrowotnej okręgu Pirot.<br />
W 1885 roku wybuchła serbsko-bułgarska wojna i w listopadzie<br />
tego roku nastąpiła miesięczna okupacja Pirotu przez Bułgarów.<br />
Sienkiewicz i Valenta opuścili miasto, a gdy powrócili, szpital i wiele<br />
domów było spustoszonych i splądrowanych. Z domu Sienkiewicza<br />
zostały wyniesione wszystkie jego spreparowane ptaki i zwierzęta.<br />
Valenta przechodzi na emeryturę i wraca do Belgradu. Sienkiewicz<br />
zostaje głównym lekarzem okręgowym i kierownikiem szpitala.<br />
Na tej funcji pozostaje aż do swojej śmierci w 1904 roku.<br />
Po długich <strong>lat</strong>ach pobytu i działalności w Serbii, występuje<br />
wreszcie w 1887 roku z prośbą o przyznanie mu obywatelstwa serbskiego,<br />
na co otrzymał zgodę. Przechodzi na wiarę prawosławną i w<br />
1889 roku żeni się z nauczycielką Zorką z Pirotu.<br />
Sienkiewicz działał też politycznie. Został członkiem panującej<br />
w Serbii w <strong>lat</strong>ach 80-tych Partii Liberalnej i z jej ramienia został<br />
wybrany posłem do parlamentu Królestwa Serbii. Nastąpiło to dzięki<br />
bliskim kontaktom z profesorem Wielkiej Szkoły Pantą Srećkoviciem,<br />
który był pierwszym naczelnikiem Okręgu Pirockiego. Srećković<br />
rozwijał na tym terenie postępowe ideje liberalizmu.<br />
Pamięć o Janie Sienkiewiczu (Janku Senkijeviciu) trwa w Pirocie<br />
do dziś. Postać ulubionego lekarza, twórcy modernej służby<br />
zdrowotnej w tym kraju i polityka (posła) żyje we wspomnieniach<br />
mieszkańców tego miasta. W 1904 roku pożegnali masowo i dostojnie<br />
tego ofiarnego i bardzo zasłużonego człowieka, oddając mu<br />
ostatni hołd na Tijabarskim Cmentarzu, gdzie dotychczas znajduje<br />
się jego pomnik nadgrobny ufundowany przez małżonkę.<br />
Przeł. J. Maciejewska-Pavković<br />
Żywot i obyczaje wiślan w powieściach<br />
Jerzego Pilcha (3)<br />
Wiślanie o sobie, swoim ewangeliźmie i o innowiernych<br />
8<br />
W<br />
Bezpowrotnie utraconej leworęczności<br />
znajduje się<br />
traktat o doskonałości 1 .<br />
Pismo Swięte powiada: ”Bądźcie doskonałymi<br />
jako i Pan wasz w niebiosach<br />
doskonały jest” i w wiślanskich<br />
stronach werset ten, jak i wszystkie<br />
pozostałe wersety Pisma, traktowany<br />
był ze śmiertelną powagą. Pełna doskonałość<br />
i szlus.<br />
Doskonałość trzeba osiągnąć w<br />
życiu doczesnym i to im wcześniej<br />
tym lepiej. Współbracia ewangeliccy<br />
nie palili papierosów, ciężko pracowali<br />
w dni powszednie, święcili dzień<br />
święty i żyli w doskonałości. „I zaprawdę<br />
powiadam wam (przemawia<br />
Pilch jak pastor z ambony) liczni moi<br />
krewni i przodkowie do pełnej doskonałości<br />
– tak jest - dochodzili”. A<br />
wspólna obecność kilku porażonych<br />
doskonałością osób doprowadza do<br />
ścierania się ze sobą.<br />
„Niezłomność luterskich zasad<br />
polega na ich wyłączności. Prócz<br />
nich nic nie ma. Nagłe, a nieuzasadnione<br />
ochoty są poza ewangelicką anatomią. Bywają - krótko mówiąc<br />
– sytuacje, w których przestrzeganie luterskich zasad okazuje<br />
się zgubne”. Toteż pisarz prowadzi dyskurs z zasadami przestrzegania<br />
wiary, w której jest głęboko osadzony („spętany błogosławionymi<br />
kajdanami protestantyzmu”, „trawi go ewangelicko-augsburska<br />
pycha”). Z drugiej strony dotkliwie odczuwa brak podstawowej<br />
1<br />
Bezpowrotnie utracona leworęczność, 2006, s. 151-157<br />
wiedzy nieewangelików o protestantyźmie,<br />
np. czy ewangelicy obchodzą<br />
Boże Narodzenie, a jak tak, to kiedy?;<br />
lub zainteresowanie naszą wiślańską<br />
wyjątkowością – luterską pychą. Dopytywały<br />
się o to ambitne dziennikarki<br />
telewizyjne, zbierające materiały<br />
do dokumentalnego filmu o ewangelickich<br />
obyczajach.<br />
Teologia protestancka nie hierarchizuje<br />
ani nie kategoryzuje grzechów.<br />
Grzechem jest pijaństwo, obżarstwo,<br />
pycha, wróżbiarstwo, wiara<br />
w horoskopy; grzechem jest palenie<br />
tytoniu, grzechem jest prawie wszystko;<br />
gdyby istniał protestancki grzech<br />
śmiertelny, byłaby to bez wątpienia<br />
acedia, czyli lenistwo. Nicnierobienie<br />
było najgroźniejszym występkiem.<br />
Stary Kubica kurzył i pił, ale robił.<br />
„Jeśli coś nas od innych potworów<br />
odróżniało, to przestrzeganie luterskich<br />
zasad i lektura Biblii” – pisze<br />
Jerzy Pilch. „W naszych górach jodu<br />
nie ma. A brak jodu plus luteranizm<br />
daje – jak się okazuje – opłakane rezultaty<br />
umysłowe. Wszyscy jesteśmy chrabąszczami, którym szkodzi<br />
brak jodu. Dlaczegoż to protestantyzm święci wszelkie triumfy<br />
na ten przykład w Skandynawii? A d<strong>lat</strong>egoż, że są to morskie i pełne<br />
jodu kraje. O protestantyźmie beskidzkim, niestety, nie da się<br />
tak powiedzieć.” 2<br />
„Ewangelicy nigdy nie kłamią. Ojciec dochodził do wniosku, iż<br />
2<br />
Moje pierwsze samobójstwo, 2006, s. 151
pomiędzy nakazami Biblii a moimi zadaniami domowymi zachodzi<br />
sprzeczność i zabraniał mi ich odrabianie. „Nie bedziesz w niedzielę<br />
rozwiązywał żadnych równań (dzień święty trzeba święcić). Obyczaju,<br />
żeby młodemu dla zachęty dać wygrać (np. w szachy), ani w naszym<br />
domu, ani wogóle w ewangelickich domach nie ma”.<br />
Dziadek Andrzej Pech powiadał: „Moje strony to nie jest kraina<br />
fasonu i erotyki, moje strony to jest kraina znaków Bożych, dławionych<br />
namiętności, ewangelickiej pokory”. Duch jasności pokazywał<br />
się i znikał, duch ciemności czaił się w każdym kącie. Babka się<br />
nie żegnała, nie czyniła znaku krzyża, bo u wiślańskich ewangelików<br />
tego nie ma. W kościele nie trzeba klękać. Stary Kubica pilnie chodził<br />
do kościoła, ale często zasypiał w czasie nabożeństwa, zapadał w<br />
bogobojną drzemkę. Babka z całą niezmienną surowością przywracała<br />
go do przytomności. Po jego reakcji „łacno” było poznać „matkowanie”<br />
żonie (matriarchat), że tak jak i my wszyscy jej się boi bardziej<br />
niż Pana na wysokościach. Modlitwy starego Kubicy z racji<br />
jego „mniej więcej” znanego natręctwa językowego były prawdziwie<br />
nieśmieretelne: „Chleba naszego powszedniego, mniej więcej i tamtego,<br />
racz nam dać Panie”...<br />
Nikandowie nie chodzili do kościoła, odprawiali nabożeństwa w<br />
domu. Arcymajster Sztwiernia uważał się za ateistę. Do kościoła w<br />
Wiśle nie chodził, ponieważ na kościelnym witrażu apostoł Paweł<br />
łudząco mu przypominał Lenina. Z tego powodu trzy razy do roku<br />
jeździł do kościoła w Ustroniu. Przewidywał, że zaczną rządzić tym<br />
krajem fundamentaliści religijni.<br />
„Światłych ewangelików, co miewali jasność, że zmuszanie<br />
dziecka do udziału w nabożeństwie protestanckim to jest zbrodnia<br />
przeciwko ludzkości, zawsze było mało (a pośród moich czcigodnych<br />
krewnych i pradziadów nie było ich wogóle). O wątpliwym<br />
sensie obecności małych „dziecek” na nabożeństwach ks. bp Wantuła<br />
mówił:... że kto wie, może jest jednak jakiś sens, bo przeważnie<br />
małe lutry tak drą pyski w świątyni, jakby istotnie bezwiednie<br />
wchłaniane Słowo Boże wyganiało z nich diabła”.<br />
Szkółka niedzielna i nabożeństwo kończyły się o pół do jedenastej<br />
i o tej samej godzinie zaczynał się poranek filnowy w kinie Marzenie<br />
o dwieście, może trzysta kroków oddalonym od Domu Zborowego.<br />
Było to nadprzyrodzone przęsło łączące Biblię z kinem. W<br />
szkółce oprócz księży wykładała katechetka Martecyka, która jak<br />
nikt umiała opowiadać o stworzeniu świata, scenach z Ewangelii, o<br />
Starym Testamencie.<br />
„Rubaszne żarty antyluterskie były u mnie na porządku dziennym”<br />
– zaznacza Jurek Pilch i dodaje, „iż bracia protestanci oczekują,<br />
żebym im dał święty spokój”.<br />
Zborownicy zawsze z osobliwym entuzjazmem śpiewali końcowy<br />
psalm - triumfalna i finalna pieśń nr 816, prawie skoczna melodia,<br />
w Kancjonale Heczki: „Błogosław Panie / okaż zmiłowanie / Ku<br />
nam obróć oblicze swe / Niech nam świeci światło Twe...”<br />
Konfirmacja w kościołach protestanckich jest obrzędem religijnym<br />
o charakterze inicjacji, polegającej na złożeniu wyznania wiary<br />
i oficjalnym przyjęciu do społeczności wiernych; konfirmuje się<br />
młodzież w wieku 13-16 <strong>lat</strong> 33. Ewangeliczki, w przeciwieństwie do<br />
opalonych katoliczek mają skórę gładką i białą, jak papier kancelaryjny.<br />
Na dziewiczych konfirmantkach łakomego oka się nie kładło.<br />
Powabnych pastorowych się nie bajerowało (= czarowało, okłamywało).<br />
Kroju luterskich stringów się nie analizowało. Pochopne<br />
parafianki nie droczyły się słodko, że nie uklękną bo to po katolicku.<br />
Słowem, ewangeliczek się nie miewało, a pisarz lubiał mieć przy<br />
sobie kobietę, na której widok nawet ewangelikom dech zapiera w<br />
piersiach.<br />
Sporo jest w powieściach Jerzego Pilcha i cytowanych jego felietonach<br />
w publicystyce <strong>polski</strong>ej rozważań podszytych humorem<br />
na temat my – inni. O „serdeczności” wzajemnych kontaktów czy-<br />
3<br />
Mała Encyklopedia Powszechna, Warszawa 1974, s. 375<br />
W kwietniowym numerze “Newsweeku” (nr 15, 13. 04.<br />
<strong>2008</strong>, W-wa, s. 102) ukazała się krytyka literacka nowego utworu<br />
J. Pilcha Marsz <strong>Polonia</strong>, pt. „Skutki awarii miksera”, pióra<br />
Leszka Bugajskiego. Zaznacza on, że „proza Jerzego Pilcha wyczerpała<br />
już swoje możliwości /wobec czego/ pisarz podjął próbę<br />
jej odświeżenia – niestety chybioną”. „Jerzy Pilch – pisze dalej<br />
Bugajski – wielokrotnie udowodnił, że jest ironicznym obserwatorem<br />
<strong>polski</strong>ej rzeczywistości. W jego felietonach pojawiała<br />
się rodzinna Wisła, protestancka tradycja rodzinna (...), a<br />
we wszystkich jego utworach bohater i narrator wyposażony jest<br />
w cechy samego autora. Taka gra z autobiografią była jedną z<br />
przyczyn powodzenia jego prozy, ale też doprowadziła ją do dzisiejszego<br />
kryzysu. W nowej książce język również nie jest pilchowy”.<br />
tamy też między wierszami: wiślańska orkiestra dęta wygrywała nawet<br />
katolikowi Magnuskowi (strażak); „typowo katolicka histeria” u<br />
pensionarki; niebezpieczeństwo przeniesienia się ewangelickiej rodziny<br />
do Krakowa, gdzie zamieszka wśród katolików. Jedna z postaci<br />
w powieści Tysiąc spokojnych miast – pan Ujejski z Wisły mówi:<br />
„Kościół katolicki to jest kościół elastycznych intelektualistów, a kościół<br />
luterski to jest kościół dogmatycznych doktrynerów”. I dalej:<br />
„To jest nie do pomyślenia, żeby w katolickim kraju garsteczka braci<br />
odłączonych robiła jakiegokolwiek katolika, nawet mnie, w konia.<br />
My niewinni, wyście winni. Było nie robić schizmy”.<br />
„Jako człowiek niewierzący – pisze Pilch – nie przepadam zarówno<br />
za katolikami, jak i za ewangelikami, przy czym za ewangelikami<br />
nie przepadam bardziej. Dlaczego? Bo ich znam. Znam ich lepiej<br />
niż katolików. Jako autor Naturalnej historii ziemi cieszyńskiej<br />
poznałem na wylot luterskie zmory. Luteranie są dogodniejsi do karykaturowania<br />
i śmiechu. Nabijać się w Polsce z katolików: płaska<br />
sztuka. Luterstwo przez swoją egzotykę daje anegdocie dodatkową<br />
– rzekłbym – estetyczną siłę. Poza tym zdaniem agnostyka, w sprawach<br />
wiary i Boga luteranie mają więcej racji od katolików. A kto<br />
ma więcej racji, jest bardziej komiczny. Stara prawda”.<br />
O Hebrajczykach pan Trąba mówi tak: „Żydzi, po wielorakim<br />
rozwijaniu się w swym żydostwie, nawracają się. Przechodzą na katolicyzm,<br />
następnie niechybnie zbrzydziwszy sobie Rzym, przechodzą<br />
na naszą luterską wiarę” 4 . Trzeba ich ewangelizować, iż być lutrem<br />
w Polsce oznacza być jeszcze subtelniejszy, choć nas lutrów<br />
kiedyś w Polsce nie było, a obecnie nie ma nas także. Dowcipy żydowskie<br />
i antyżydowskie nie śmieszą.<br />
Baptyści, zwłaszcza gdy przychodziły wielkie święta, sprawiali<br />
wrażenie kompletnie pogubionych w swoim innowiernym nieszczęściu.<br />
Do wieczerzy wigilijnej zasiadali o bezbożnie wczesnej porze,<br />
jeszcze w biały dzień, nie łamali się opłatkiem, nie dawali sobie prezentów,<br />
nie jedli ryb. Mieli wprawdzie wśród wigilijnych dań kapustę<br />
i białą bułkę z mlekiem, ale to wszystko było za mało 5 .<br />
Kalwina (pogromcę katoliczek) gubi pochopna wymiana spojrzeń<br />
z pewną katoliczką, lub runięcie w ramiona ponętnych papistek.<br />
„W takiej miłości nie można odnaleźć sens życia i małżeństwo mieszane<br />
to jest jak ogień i woda” – mówił kościelny Messerschmidt.<br />
* * *<br />
Po zakończeniu lektury i ściągnięciu mistrzowskich tekstów Jerzego<br />
Pilcha otrzymałem jeszcze jedną książkę jego pióra: Pociąg do<br />
życia wiecznego, Warszawa 2007. Zawiera ona felietony. Niektóre z<br />
nich w swoim czasie przeczytałem w warszawskiej „Polityce”.<br />
Z przyjemnością przeczytał i streścił prof. Dušan Drljača<br />
4<br />
tamże, s. 174<br />
5<br />
tamże, s. 69<br />
9
Słowniczek<br />
Próba analizy bogatego słownictwa w trzech wymienionych powieściach<br />
Jerzego Pilcha wskazuje na korzystanie staro<strong>polski</strong>ch,<br />
rzadziej używanych lub gwarowych słów – nierzadko bliskich<br />
słownictwu serbskiemu. Występują germanizmy znane też banackiej<br />
ludności, bohemizmy i pojedyńcze słowa łacińskiego pochodzenia.<br />
Najwięcej jest terminów staro<strong>polski</strong>ch, ew. gwarowych: bonza<br />
– dygnitarz; dziedzina – wieś dziedziczna, kraina; fanzolić – bujać,<br />
pleść głupstwa; kolasa – kareta; kolebać się – huśtać; /pozycja/ korna<br />
– pokorna; krasne – piękne; ksywa – przydomek, przezwisko; kumać<br />
– podziwiać coś u przyjaciela, kuma; laska – kochanka; łasy /<br />
człowiek/ - łakomy; namolnie – natrętnie; pawłacz – chór w kościele;<br />
ochędożny – czysty, schludny; pitolić – grać nieumiejętnie na instrumencie;<br />
prawiczek – naiwniaczek; pyszałek – dumny, nadęty, zarozumiały;<br />
ranne – poranne nabożeństwo; rejterada – cofnięcie się;<br />
/stare/ spełzłe mapy - wybladłe; struga – strumień, potok, rzeczka;<br />
tłumok – worek, tobołek; trzewia – kiszki, wnętrzności; ułuda – złudzenie;<br />
wszechtecznictwo – rozpusta, niegrzeczność; wysmyczyć –<br />
wydobyć, wyciągnąć; zakutać się – okryć się mocno; zatęchły – stęchły;<br />
zetlały – spróchniały (korek, suknia); zmyla – miała miejsce,<br />
zdarzyła się; żagwa – gatunek grzybów; trud – wysiłek.<br />
Formą i znaczeniem bliskie językowi serbskiemu są następujące<br />
słowa: bitka – walka; chód – chodzenie; córy – córki; gacie; łacno<br />
– łatwo, tanio; legł – położył się; lico – policzek; nazad – do tyłu<br />
(np. w zwrocie tam i nazad); pławić się – nurzać się; puszka – broń<br />
palna; rozłupany – rozwalony; szczeznąć – zniknąć; usrana – pobrudzona<br />
kałem; zezuć – zdjąć obuwie; żywot – życie.<br />
Używane w powieściach germanizmy znane są również wiślańskiej<br />
ludności osiedlonej w Banacie, gdzie do zakończenia II wojny<br />
światowej mieszkało sporo Niemców: fasować – dostać coś regularnie;<br />
fertig – gotowy; fest – mocno; fircyk – modniś, trzpiot, wiercipięta;<br />
gwint – śruba; szlus – koniec; szpagaty – sznury; sztafirować<br />
się – stroić się; (na) sztorc – sterczeć; sztreka – tor kolejowy; sztrombandle<br />
– podwiązki; strudla – podłużna zawijana bułka z słodkiego<br />
ciasta; taszka – torebka. Niemiecką ortografią podane są wyrazy,<br />
których używają pani Rychterowa i kościelny Messerschmidt: gut –<br />
dobrze; Verdunkelung – zaciemnienie (w czasie okupacji); langsam<br />
und trübe – z wolna, bardzo wolno.<br />
Wyraz dojmująca (gorycz) – dotkliwa, jest przypuszczalnie zapożyczona<br />
z czeskiego, podobnie jak i laska, ale nie w znaczeniu<br />
„miłość”, lecz „ładna dziewczyna”.<br />
Konterfekt pochodzi z łaciny, a stringi – sznury, tu w znaczeniu<br />
majteczek damskich – to anglicyzm.<br />
D.D.<br />
Polacy w Syberii<br />
10<br />
„Nadzieja” z Ułan-Ude<br />
- rozmowa z Marią Iwanową – prezesem Narodowo-Kulturanej A<br />
utonomii Polaków miasta Ułan-Ude „Nadzieje” w Buriacji w Federacji Rosyjskiej<br />
- Ułan-Ude to stolica Autonomicznej Republiki Buriacji…<br />
- Nasze miasto położone jest blisko stu kilometrów na wschód<br />
od południowego Bajkału, w pobliżu granicy z Mongolią. Obszar<br />
naszej republiki przewyższa terytorialnie obszar Polski, ma jednak<br />
zdecydowanie mniej ludności – zaledwie milion mieszkańców.<br />
- Najliczniejszą grupą narodową Waszej autonomicznej republiki<br />
są Rosjanie…<br />
- Według spisu z roku 2004 Rosjan jest u nas 67,8% mieszkańców.<br />
Na drugim miejscu są Buriaci – 27, 8% oraz Niemcy – 1,6%,<br />
Ukraińcy – 0,98%, Białorusini, Ewenkowie, Żydzi i wreszcie Polacy<br />
będący dziś czwartym pokoleniem zesłanych tu za cara rodaków.<br />
- Jak doszło do powstania Waszej Autonomii?<br />
- Oficjalnie nazywamy się Narodowo-Kulturana Autonomia Polaków<br />
miasta Ułan-Ude „Nadzieje”. Potocznie mówimy o sobie Stowarzyszenie<br />
Polskiej Kultury „Nadzieja”. Nasza organizacja utworzona<br />
została 15 <strong>lat</strong> temu w roku 1993 by zasiać w duszach młodych<br />
<strong>polski</strong>ch potomków szacunek dla działań swych dziadów i pradziadów<br />
oraz wskrzesić tradycje narodowe <strong>polski</strong>ej mniejszości i wnieść<br />
do naszych rodzin obrzędy i obyczaje narodowe. Chcieliśmy też dać<br />
wszystkim chętnym możliwość nauki języka <strong>polski</strong>ego, jak również<br />
zapoznać się z historią i kulturą naszej starej ojczyzny.<br />
W Ułan-Ude jesteśmy zorientowani na konsolidację obywateli<br />
<strong>polski</strong>ego pochodzenia oraz rozwiązywanie wspólnych zadań naszego<br />
miasta, republiki i państwa. Nasza Autonomia wchodzi w<br />
skład Kongresu Polaków w Rosji, skupiającego 44 organizacje polonijne<br />
w Federacji Rosyjskiej.<br />
W piśmie oficjalnym skierowanym do delegatów zjazdu Kongresu<br />
Polaków, odbywającym się w grudniu 2007 roku w Moskwie<br />
prezydent Federacji Rosyjskiej Wladimir Putin zauważył, że nasz<br />
Kongres bierze<br />
aktywny udział<br />
w życiu społecznym<br />
i wiele wnosi<br />
w pielęgnowanie<br />
różnoro dności<br />
kulturowej oraz<br />
w rozwoj dialogu<br />
i porozumienia<br />
pomiędzy narodami<br />
Federacji<br />
Rosyjskiej.<br />
- Wasza Autonomia<br />
mocno<br />
akcentuje rodzinę<br />
wielopokoleniową…<br />
Maria Iwanowa – prezes Narodowo-Kulturanej<br />
- Taka forma<br />
Autonomii Polaków miasta Ułan-Ude„Nadzieje”<br />
działania pozwala<br />
zachować dobry<br />
w Buriacji<br />
kontakt pomiędzy<br />
pokoleniami i przywrócić związki z przeszłością. W tym m.in.<br />
celu, już w roku 1994, otwarta została przy naszej Autonomii szkoła<br />
niedzielna języka <strong>polski</strong>ego, w której zajęcia odbywają się dziś w<br />
10 grupach. Języka ojczystego uczą się u nas dzieci, młodzież i dorośli<br />
– od 10 do 75 roku życia.<br />
Język <strong>polski</strong>, jako fakultatywny, nauczany jest też na Państwowym<br />
Uniwersytecie Buriackim w Ułan-Ude.<br />
- Wasza Autonomia prowadzi, znana na całej Syberii, szkołę
Koncert jubileuszowy z okazji 15-lecia Autonomii /20 września <strong>2008</strong>/<br />
Miszycha nad Bajkałem, krzyż na pomniku Polaków<br />
Miszycha nad Bajkałem - pomnik poświęcony pamięci uczestników <strong>polski</strong>ego<br />
powstania z 1866 roku /fot. Leszek Wątróbski/<br />
11<br />
letnią kultury i języka <strong>polski</strong>ego…<br />
- Od 5 już <strong>lat</strong>, na bazie naszej szkoły niedzielnej, realizowany<br />
jest projekt edukacyjno-kulturalno-turystyczny szkoła letnia kultury<br />
i języka <strong>polski</strong>ego nad Bajkałem „Bliżej Ojczyzny”. Szkoła ta zbiera<br />
i jednoczy młodzież polonijna z Ułan-Ude, Tomska, Abakanu, Czity,<br />
kraju Krasnojarskiego i Chakasji, Irkucka i St. Petersburga. W naszym<br />
projekcie biorą także udział nauczyciele wolontariusze z Polski.<br />
- Jak wyglądają dziś Wasze kontakty z krajem ojczystym?<br />
- Nasze dzieci wyjeżdżają od <strong>lat</strong> na obozy, a młodzież na kursy<br />
doskonalenia języka na <strong>polski</strong>e uczelnie. Mamy też 7 studentów w<br />
kraju. Poznanie języka <strong>polski</strong>ego oraz tradycji i kultury narodowej<br />
pozwala na dalsze duchowe odradzanie się naszych rodaków.<br />
Nasza Autonomia organizuje także, wspólnie z krajem, tradycyjne<br />
<strong>polski</strong>e święta, na które zapraszani są nasi przyjaciele.<br />
W ostatnim czasie realizujemy nowe projekty kulturalne otwarte<br />
także dla szerokiej społeczności naszego miasta. Z wielkim np.<br />
sukcesem udało się nam zrealizować ostatnio dni kultury <strong>polski</strong>ej<br />
z udziałem Zespołu Pieśni i Tańca z uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej<br />
w Lublinie.<br />
Z naszej też inicjatywy, w roku 2001, w pobliżu wsi Miszycha<br />
nad Bajkałem, odsłonięty został pomnik poświęcony pamięci<br />
uczestników <strong>polski</strong>ego powstania na trakcie krugobajkalskim, którzy<br />
zginęli tam w lipcu 1866 roku. Staramy się, by żadme ślady historii,<br />
w których brali udział nasi rodacy nie zostały zatarte i nie stały<br />
się ciemnymi plamami naszej przeszłości. Podążając tymi śladami,<br />
chcemy w dalszym ciągu torować ścieżkę pamięci i wzbogacać<br />
się dokonaniami naszych rodaków rzuconych tu przez los. Piszemy<br />
Ikonostas w cerwi w Ułan Ude<br />
o tym wszystkim na łamach naszego pisma „Pierwsze kroki”, którego<br />
pierwszy numer ukazał się w roku 2000.<br />
- Nie wspomniała Pani jeszcze o serii wspomnień edytowanej<br />
przez Wasza Autonomię „Polacy w Buriacji”…<br />
- Na przestrzeni kilku ostatnich <strong>lat</strong> wydaliśmy 6 tomów popularno-naukowego<br />
almanachu „Polacy w Buriacji”. Pozycja ta jest<br />
przygotowywana przez członków naszej Autonomii i adresowana do<br />
szerokiego kręgu czytelników. Piszemy w niej o przeszłości Syberii i<br />
ludziach, którzy tam trafili wbrew własnej woli i tworzyli jej historię.<br />
- Ważną role w życiu członków Autonomii odgrywa też kościół<br />
katolicki…<br />
- W Buriacji prawosławni żyją obok buddystów, szamanistów<br />
i niewierzących. Są też i katolicy, choć stanowią tu niewielki procent.<br />
Pierwszymi katolikami byli u nas Polacy. Oni też wybudowali<br />
tutaj pierwszy kościół, który konsekrował w roku 1907 prawdopodobnie<br />
abp Cieplak. Polska świątynia została niestety zamknięta zaraz<br />
po rewolucji październikowej, a później zniszczona. Obecna parafia<br />
zarejestrowana została w sierpniu 1999 roku. Jest też wreszcie u<br />
nas stały duszpasterz i <strong>polski</strong>e siostry.<br />
Rzmawiał i fotografował Leszek Wątróbski
AKORDY PARYŻA<br />
12<br />
,,Chciałbym znowu ujrzeć Paryż”. . . Myślę że wielu z nas zna<br />
słowa i melodię tej piosenki. Kiedykolwiek ją słyszałam, koniecznie<br />
musiałam cichutko zanucić, a wówczas przed moimi oczami<br />
zaczynały się snuć znane z literatury, filmu lub telewizji widoki<br />
Paryża. Nigdy nie myślałam że spełni się moje ciche marzenie i<br />
że pewnego dnia zobaczę stolicę Francji i że będę mogła podziwiać<br />
zabytki, których jest tak dużo, że podczas kilkudniowego pobytu<br />
niemożliwe jest zwiedzenie wszystkiego co by chciało się zobaczyć.<br />
Kto z nas nie wie jak wygląda wieża Eiffela (Tour d Eiffel) symbol<br />
miasta, usytuowana na Placu Marsowym w centrum stolicy, a<br />
która zbudowana została z okazji Wystawy Światowej w <strong>lat</strong>ach 1887<br />
– 1889 i miała zostać rozebrana po jej zakończeniu. Istnieje jednak<br />
do dzisiaj, stanowiąc wizytówkę miasta i nieodłączny punkt wszystkich<br />
wycieczek. Nie próbowałam wspinać się na górę ponieważ<br />
masa ludzi cierpliwie czekała w kolejce, chcąc popatrzeć z wieży na<br />
panoramę miasta, ale zobaczyć miasto z lotu ptaka można z innego<br />
miejsca, co dla mnie było większą atrakcją wjeżdżając za 38 sekund<br />
na 56 piętro wieży Montparnasse, na wysokość 196 m, najszybszą<br />
windą w Europie. To dopiero jest frajda. Widok przepiękny a miasto<br />
w zasięgu 360º jak na dłoni.<br />
Paryż jest słusznie uważany za najbardziej romantyczne miasto<br />
na świecie. Jest wprost stworzony do długih spacerów od Montmartre<br />
do Dzielnicy Łacińskiej. Małe kawiarenki wabią stolikami tylko<br />
dla dwoje, którzy siedząc plecami oparci o ścianę i trzymając się<br />
za ręce z twarzami skierowanymi ku słońcu, próbują uchwycić jego<br />
promyk.<br />
Wzgórze Montmartre – na którym znajduje się kościół Najświętszego<br />
Serca Jezusowego (Sacre Coeur), mogłoby się powiedzieć<br />
że w stosunku do innych paryskich kościołów (słynnego Notre<br />
Dame) ma dosyć skromny wystrój wnętrza, ale za to z zewnątrz<br />
ta biała budowla z charakterystycznymi kopułami nie przypomina<br />
typowych kościołów europejskich, może d<strong>lat</strong>ego, że nawiązuje do<br />
stylu bizantyjskiego. W każdym razie to najpiękniejszy kościół jaki<br />
kiedykolwiek dane mi było oglądać, a w mierzącej 83 metry najwyższej<br />
wieży kościoła znajduje się najcięższy dzwon na świecie<br />
(19 ton). Montmartre to dzielnica artystów. To naprawdę wspaniałe<br />
miejsce, gdzie uliczni malarze wiekami szkicują swoje dzieła. W<br />
podnóżu wzgórza słynny kabaret Moulin Rouge.<br />
Paryż to Srbona, kościół Notre Dame i rzeka Sekwana. Panteon,<br />
gdzie pochowani są francuscy bohaterowie narodowi, Łuk Tryumfalny<br />
– pomnik upamiętniający francuskie zwycięstwa i na nim wypisane<br />
nazwiska naszych rodaków generałów Wielkiej Armii napoleońskiej<br />
(Poniatowski, Dąbrowski, Zajączek, Chłopicki), oraz ciągnace<br />
się od Łuku Triumfalnego słynne Pola Elizejski, Paólac Cobcorde,<br />
Luvr z Mona Lisą, kościół Inwalidów, Ogród Luksemburski i<br />
Pałac Wersajski i jego przepiękne ogrody.<br />
A istnieje jedno miejsce gdzie można na chwilę oderwać się<br />
od codziennej rzeczywistości, gdzie panuje spokój a historia czyta<br />
się na pomnikach. To cmentarz Pere Lachaise, który jest jednym<br />
z najpiękniejszych i zarazem największych cmentarzy paryskich.<br />
Jest wielkim muzeum na otwartym powietrzu. Nekropolia<br />
ta wzbudza raz po raz wrażenie nieprzyjemne. Stara część cmentarza<br />
poprzecinana jest licznym dróżkami, więc bez mapki łatwo<br />
zbłądzić, ponieważ cmentarz jest ogromny. Stare groby to głównie<br />
mauzolea. Prawie każdy stary grobowiec ma formę małej kapliczki<br />
stojącej na powierzchni ziemi. Do wnętrza budowli prowadzą<br />
piękne kute z metalu drzwi, niektóre zdobione ornamentami<br />
roślinnymi. Niektóre grobowce od wielu dziesiątów <strong>lat</strong> nikt nie<br />
odwiedza. Szukam na mapie znanych <strong>polski</strong>ch nazwisk, a przede<br />
wszystkim Fryderyka Szopena. Bardzo odważnie ruszam jedną<br />
alejką, a orientację ułatwiają nazwy alejek i numery kwater, ale<br />
niestety, po paru minutach w bujnej zieleni drzew już nie wiem w<br />
którą stronę ruszyć. W pewnym momencie słyszę głosy i rozróżniam<br />
polską mowę. Krzepki siedemdziesięcioletni pan, mówiąc<br />
płynną polszczyzną, oprowadza <strong>polski</strong>ch turystów po cmentarzu.<br />
Bardzo szybko dochodzimy do niewielkiego pomnika z medalionem<br />
przedstawiającym głowę Fryderyka Chopina. Na pomniku figura<br />
kobiety która w zamierzeniu autora przedstawia personifikacju<br />
Muzyki (dzieło Jeana Baptiste Clesingera – męża Solange, córki<br />
George Sand). Przy grobie mnóstwo biało czerwonych kwiatów<br />
i dużo ludzi różnych narodowości. Jestem naprawdę wzruszona.<br />
Grób kompozytora nie jest jednak jedynym znanym <strong>polski</strong>m grobem<br />
na tej lokacji. U boku Balzaka pochowana jest jego żona Ewelina<br />
Hańska. Maria Walewska spoczywa w mauzolum razem ze<br />
swoim niechcianym mężem Conte d´Ornano, którego jednak nie<br />
zostawiła dla Napoleona. Prócz <strong>polski</strong>ch grobów odnosi się wrażenie<br />
że tu spoczywają wszyscy sławni ludzie: Edit Piaf, Oscar Wilde,<br />
Jim Morrison...<br />
Aby mówić i pisać o Paryżu trzeba mieć go przed oczyma, trzeba<br />
przenieść się duszą do tego serca Europy. Ja miałam to szczęście,<br />
że spełniło się moje marzenie i zwiedziłam to miasto i chodziłam<br />
stopami naszych sławnych przodków.<br />
Felicja Halina Jovanović
Z kultury<br />
Koncert chopinowski Jacka Kortusa<br />
Pianista Jacek Kortus wystąpił w Belgradzie z recitalem chopinowskim<br />
na zaproszenie Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w ramach<br />
obchodów jubileuszu 90-lecia niepodległości Polski. Jego występ<br />
krasił główną ceremonię tych obchodów jakim było honorowe<br />
wprowadzenie przez reprezentantów WP chorągwi i wykonanie<br />
hymnów narodowych <strong>polski</strong>ego i serbskiego oraz uroczyste orędzie<br />
JE Ambasadora RP Macieja Szymańskiego.<br />
Zaledwie 20-letni Jacek Kortus jest studentem Akademii Muzycznej<br />
w Warszawie w klasie prof. Waldemara Andrzejewskiego.<br />
W swojej krótkiej karierze zdobył już wiele nagród, a w grudniu<br />
2005 roku doszedł do finału XV Międzynarodowego Konkursu<br />
Chopinowskiego.<br />
W starannie wybranym programie (m. in. słynny Polonez Asdur<br />
op. 53, Nokturn c-moll op. 48, No 1) znalazła się również jedna<br />
kompozycja Franciszka Liszta. Chopin Jacka Kortusa, dzięki mocnemu<br />
uderzeniu jego palców, nie był zbyt liryczny. Publiczność jednak<br />
wielkimi brawami okazywała swój zachwyt, tak, że artysta aż<br />
trzy razy zagrał na bis.<br />
To był dla nas polonusów niezapomniany wieczór patriotyzmu i<br />
pięknej <strong>polski</strong>ej muzyki.<br />
Wrocławski teatr w Kragujewcu<br />
13<br />
W październiku b.r. w Kragujewcu odbywał się Trzeci Międzynarodowy<br />
Festiwal Teatralny Małych Scen „Joakim Inter Fest”.<br />
Wzięły w nim udział teatry z Polski, Słowenii, Republiki Serbskiej,<br />
Rumunii i Serbii. Wrocławski Teatr Formy otrzymał nagrodę publiczności<br />
za sztukę „Głód”.<br />
XI SPOTKANIA Z KULTURĄ POLSKĄ<br />
Tegoroczne Spotkania z Kulturą Polską odbywały się pod znakiem<br />
dźwięku i obrazu. Zgodnie z tradycją zapoczątkowaną<br />
jedenaście <strong>lat</strong> temu uroczystej inauguracji Spotkań z Kulturą<br />
Polską dokonał urzędujący ambasador RP. Nasza impreza wpisała<br />
się w obchody 90-lecia niepodległości Państwa Polskiego – co podkreślił<br />
Jego Ekscelencja Maciej Szymański, dodając, że m. in. dzięki<br />
takim animatorom kultury – jakimi są organizatorzy Spotkań Kulturą<br />
Polską - polska kultura jest w Serbii znana, lubiana i ceniona.<br />
Impreza rozpoczęła się dwoma dużymi wydarzeniami: otwarciem<br />
wernisażu INTERIOR artysty grafika Marka Wawro oraz koncertem<br />
znanego już naszej wiernej publiczności zespołu jazzowego<br />
Electric Band No Name. Przestrzenny Pawilon Centrum Dekontaminacji<br />
Kultury okazał się doskonałym miejscem. Mieliśmy duże<br />
szczęście, gdyż Marek Wawro przyjął nasze zaproszenie i osobiście<br />
mógł wprowadzić nas w tajniki swojej sztuki, co niewątpliwie nie<br />
tylko ułatwiło zrozumienie jego twórczej idei, ale i wzbogaciło przeżycia<br />
rodzące się w momencie oglądania wernisażu.<br />
Mały koktajl pozwolił publiczności dłuższą chwilę obcować ze<br />
sztuką Marka Wawro, a nam przygotować scenę do kolejnego punktu<br />
programu czyli koncertu OUR FAVOURITE STUFF w wykonaniu<br />
No Name Electric Band z Kielc. Panowie – o czym mogliśmy<br />
Występ grupy No Name Electric Band z Kielc, foto J. Pavković
powieści do dziś są w Serbii w kanonie lektur nieobowiązkowych.<br />
W takcie tegorocznych Spotkań z Kulturą Polską mieliśmy gości<br />
szczególnych: młodzież ze Szkoły Polonijnej w Budapeszcie. To spotkanie<br />
odbyło z inicjatywy młodzieży polonijnej z Serbii i Węgier, a<br />
doszło do niego wskutek, a może trafniej byłoby powiedzieć dzięki<br />
przyjaźniom zawartym w trakcie wspólnie spędzonych wakacji w<br />
Łebie. Spotkanie miało z jednej z strony charakter towarzyski – ale z<br />
drugiej również edukacyjny. W sobotę, zgodnie z planem Belgradzkiej<br />
Szkoły Polonijnej, odbyły się wspólne lekcje pod hasłem „Na samym<br />
rogu tej starej mapy jest kraj, do którego tęsknię...”<br />
Po realizacji takich imprez jaką są na przykład Spotkania z Kulturą<br />
Polską przychodzi pora na refleksje… Wśród wielu z nich jedna<br />
się z roku na rok powtarza – nasze środowisko polonijne jest bardzo<br />
bierne i co tu dużo mówić nieco zmanierowane. Na otwarciu Spotkań<br />
z Kulturą Polską było około 300 osób. Jeśli z tej liczby wyłączymy<br />
organizatorów oraz uczniów Szkoły Polonijnej (a ci zjechali nawet<br />
z bardzo odległych części Serbii: z Niša, Vrnjačkiej Bani, Suboticy,<br />
Varvarina) to wśród publiczności dostrzegliśmy nie więcej niż<br />
dziesięć osób należących do tutejszej Polonii… Wnioski pozostawiamy<br />
czytającym….<br />
Centrum Poloniusz - Pegaz<br />
14<br />
Ambasador Szymański i Dagmara Luković na otwarciu XI Spotkań z Kulturą<br />
Polską. Foto J. Pavković<br />
się już raz przekonać – grali świetnie! Zresztą publiczność gromkimi<br />
brawami co jakiś czas okazywała swoje uznanie i długo muzyków<br />
nie chciała wypuścić ze sceny. Wydaje się, że najwięcej sympatii zdobył<br />
sobie – przynajmniej wśród żeńskiej części publiczności – młody<br />
wokalista zespołu. Jego świeżo upieczone fanki nie szczędziły mu<br />
wyrazów uznania.<br />
Również drugi dzień imprezy odbywał się po znakiem muzyki i<br />
dobrej poezji. Po wielu perypetiach wynikłych z artystycznego oderwania<br />
od rzeczywistości i zwykłej beztroski, które organizatorów<br />
przyprawiły o palpitacje serca, do Belgradu dotarł wrocławski artysta<br />
Jacek Telus i koneserzy dobrej sztuki mogli wysłuchać recitalu<br />
„Perły <strong>polski</strong>ej poezji”. Tylko ci, którzy na recitalu byli obecni są w<br />
stanie powiedzieć, jak wiele straciła ta część publiczności, która nie<br />
miała okazji wysłuchać przepięknych, często bardzo wzruszających<br />
i głębokich wersów z poezji Herberta, Gałczyńskiego, Leśmiana,<br />
Buczkówny i innych wyśpiewanych przy akompaniamencie gitary.<br />
Po doznaniach natury dźwiękowej zaprosiliśmy naszą publiczność<br />
na spotkanie z <strong>polski</strong>m filmem. Przez cały tydzień w Centrum<br />
Poloniusz – Pegaz odbywały się projekcje filmów powstałych na bazie<br />
powieści Henryka Sienkiewicza. Wybór był nieprzypadkowy –<br />
Sienkiewicz jest znany serbskim sympatykom <strong>polski</strong>ej kultury – jego<br />
Otwarcie wystawy obrazów Marka Wawry. Foto J. Pavković<br />
entrum Poloniusz-Pegaz – wspólna lekcja dzieci polonijnych z Budapesztu i<br />
Belgradu<br />
Pokrzepienie dla ciała i ducha. Foto J. Pavković
Jacek Telus – recital „Perły <strong>polski</strong>ej poezji”<br />
W<br />
programie tegorocznych Spotkań z Kulturą Polską znalazł<br />
się recital pana Jacka Telusa pt. „Perły <strong>polski</strong>ej poezji”.<br />
Byłam tam i słuchałam. Pan Jacek - muzyk, kompozytor,<br />
poeta – śpiewał przy akompaniamencie gitary wiersze znanych<br />
poetów <strong>polski</strong>ch, a i swoje.<br />
Mała kawiarenka Parlament, w mroku palące się świeczki, kawka,<br />
przytulnie i nastrojowo. Jedynie mała flaga biało-czerwona<br />
oznaczała, że tego listopadowego wieczoru był to kawałek <strong>polski</strong>ej<br />
przestrzeni. Pan Jacek najpierw zaśpiewał przez siebie skomponowany<br />
hymn „Teraz Polska”, następnie dwa wiersze Miłosza „Przypowieść<br />
o ziarnku maku” i „Wiara” i wiersz poetki M. Buczkówny Jastrun<br />
„Chwila”. Potem, animując nas do śpiewania, wykonał własną<br />
„Balladę o długim nożu” i „Dyktando”. Kontaktując ze słuchaczami<br />
opowiadał anegdoty i znowu śpiewał, tym razem Leśmiana „Dłońmi<br />
tak splecionymi”, wiersze Gałczyńskiego i jeszcze wiele utworów.<br />
Atmosfera w kawiarence z minuty na minutę cieplejsza. Delektowałam<br />
się <strong>polski</strong>m słowem i przeniosłam się myślami do Wrocławia<br />
(pan Jacek też jest z Wrocławia) do tamtych <strong>lat</strong>, do bardzo odległych<br />
czasów. Też małe kawiarenki, kluby. Ktoś śpiewał przy fortepianie<br />
lub gitarze. Świeczki, dym papierosa. Piło się wtedy calvados,<br />
czasem wino – i kochało, bo się było młodym...<br />
Jacek Telus śpiewa polską poezję<br />
I ta niepowtarzalna atmosfera, ten kawałeczek odmiennej <strong>polski</strong>ej<br />
kultury przyczyniły się do najlepszego odbioru tej niezwykłej<br />
<strong>polski</strong>ej poezji.<br />
Hanna Drljača<br />
Marek Wawro, slike i objekti<br />
Cenjeni poljski slikar Marek Wawro, naš savremenik, prvi put<br />
se predstavio beogradskoj publici novembra ove godine u<br />
okviru Desetih susreta sa poljskom kulturom organizovanih<br />
od strane Centra Polonius-Pegaz – Poljska škola u Beogradu. Izložba<br />
je bila postavljena u Centru za kulturnu dekontaminaciju, u tzv.<br />
Paviljonu Veljković, čiji veliki, a jednostavni prostor služi i za pozorišne<br />
predstave i za umetničke izložbe. Umetnikove slike, prevashodno<br />
velikih, ali i manjih formata, grupisanih u neku vrstu narativne<br />
celine, prekrivale su zidove, a njihova mnogobrojnost je bila<br />
sasvim u skladu sa znatnim gabaritom prostora. U slobodnom prostoru<br />
hale bili su postavljeni objekti.<br />
Čitav ovaj umetnički arsenal pripada umetnikovom najnovijem,<br />
u mnogo čemu jedinstvenom ciklusu radova, pod nazivom „Enterijer“<br />
(premijerno izložen u oktobru ove godine u Varšavi), čime se<br />
cilja na unutrašnji život i intimne mentalne i emotivne prostore. Uz<br />
očigledno prisustvo note ispovednog, autobiografskog beleženja podataka<br />
iz neposrednog okruženja i života koji sve to povezuje, radovi<br />
Mareka Wawra su nastajali unutar međusobne, neraskidive semantičke<br />
povezanosti, nalikujući na romane toka svesti.<br />
Wawro u svojim radovima, posebno na slikama velikih formata,<br />
primenjuje sistem pravog i pseudo-kolažiranja elemenata, od-<br />
15<br />
Marek Wawro – „Wnętrze”<br />
Marek Wawro na otwarciu swojej wystawy w Centrum Dekontaminacji Kultury.<br />
Foto J. Pavković
nosno slikanje u partijama, koje su obeležene različitim likovnim<br />
iskustvima: enformela, art brut, apstraktnog ekspresionizma, uličnih<br />
grafita, sasvim izvesnom asocijacijom na Jozefa Bojsa, što je<br />
posebno uočljivo u objektima – policama sa raznim kućnim inventarom.<br />
Vešto i umešno je koristio razne tehnike, u čistom izdanju,<br />
ali najčešće kombinovano: ulje, pastel, tuš, olovka i kreda, čak i<br />
printovi, na različitim podlogama, od p<strong>lat</strong>na, preko papira i drveta,<br />
do metala.<br />
Umetnički izraz Mareka Wawro nosi u sebi sasvim očitu dihotomiju,<br />
između poetske nežnosti značenjske ravni dela i „grubog“ korišćenja<br />
materijala gestualnim zahvatima. To, naravno, najviše dolazi<br />
do izražaja na velikim formatima, na kojima se događanje previše<br />
rasplinjuje, te istinsku uverljivost nosi sam materijal kojim je delo<br />
izvedeno. Mali format je nužno zahtevao odricanje od svih oblika<br />
razbarušenosti, te je upravo na njemu do pravog izražaja dolazio talenat<br />
ovog umetnika i njegova sposobnost za koncentrisano prikazivanje<br />
teme, svedenu na suštinu, uz primerenu estetizaciju. Takođe<br />
nalazimo da je možda bilo bolje odreći se izlaganja objekata, makar<br />
koliko da su bili deo teme, i ostaviti ih za neku drugu priliku samostalnog<br />
prikazivanja, ili za neki razuđeniji prostor, gde bi oni bili<br />
Poeci Dušan Puača i Djura Radaković na wystawie Marka Wawry.<br />
|Foto J. Pavković<br />
podjednako logičan deo ideje, ali bi „disali“ oslobođenije i samostalnije.<br />
Samim tim sa više ubedljivosti.<br />
Vesna Todorović, likovni kritičar<br />
53 Międzynarodowe Targi Książki w Belgradzie<br />
16<br />
W<br />
dniach od 20 do 26 października odbyły się w Belgradzie<br />
doroczne, 53. już zkolei Międzynarodowe Targi Książki. To<br />
jedna z największych i najbardziej popularnych manifestacji<br />
kulturalnych w Serbii, ongiś, za czasów Jugosławii dorównująca wielkością<br />
i rozmaitością targom we Frankfurcie. Obecnie nieco skromniejsza,<br />
ale nadal o wielkich ambicjach. Na gospodarza tegorocznych Targów<br />
została zaproszona Japonia. Stoisko japońskie rzeczywiście prezentowało<br />
się wspaniale, a Targi, obok pisarza serbskiego Dragoslava Mihailovicia<br />
(wielokrotnie tłumaczonego Polsce), otworzył japoński pisarz<br />
Natsuki Ikezava. W swoim wystąpieniu, bądącym orędziem pokoju<br />
i współpracy, Ikezava powołał się m. in. na polską noblistkę Wisławę<br />
Szymborską cytując jej wiersz „Początek i koniec” mówiący o tym, że po<br />
każdej wojnie ktoś musi posprzątać... My, Polacy poczuliśmy się bardzo<br />
zaszczyceni wyróżnieniem naszej noblistki.<br />
Dział stoisk międzynarodowych reprezentowany był skromniej, niż<br />
niegdyś, ale jednak z roku na rok coraz bogatszy. W tym roku nie zabrakło<br />
i Polski. Organizatorem stoiska <strong>polski</strong>ego była Ambasada RP. Stoisko<br />
skromne, książek niewiele, ale mimo to było ono odwiedzane i zauważone<br />
przez prasę dzięki szczęśliwemu pomysłowi pań Agnieszki<br />
Czerwińskiej i tłumaczki Biserki Rajčić, żeby publiczności przedstawić<br />
postać poety Zbigniewa Herberta (1924-1998), którego rok obchodzony<br />
jest aktualnie w Polsce. Oprócz fotografii i danych biograficznych o poecie<br />
przedstawione zostały wypowiedzi o Herbercie różnych wybitnych<br />
osobistości, jak Josif Brodski, Czesław Miłosz, Adam Zagajewski i inni.<br />
Teksty podane zostały w języku angielskim i w tłumaczeniu na serbski<br />
Petra Vujičicia i Biserki Rajčić. Serbscy czytelnicy mogli więc w ten sposób<br />
zapoznać się z poezją i fragmentami prozy tego niezwykłego pisarza.<br />
Obok fotografii wystawę urozmaicały rysunki tego wyjątkowego<br />
wszechstronnego twórcy jakim był Zbigniew Herbert.<br />
Fotografia i notatka o wystawie opublikowane zostały w belgradzkiej<br />
Polityce (25. X <strong>2008</strong>, str. 19). Miejmy nadzieję, że w przyszłym<br />
roku wachlarz propozycji <strong>polski</strong>ch oficyn wydawniczych będzie bogatszy<br />
i że będziemy również mogli kupić sobie jakiś <strong>polski</strong> bestseller.<br />
J. M-P.<br />
Międzynarodowe Targi Książki w Belgradzie, stoisko Ambasady Polskiej z wystawą o Zbigniewie Herbercie. Foto J. Pavković
Vislava Šimborska<br />
Početak i kraj<br />
Posle svakog rata<br />
neko mora da pospremi.<br />
Kakav takav red neče se uspostaviti sam.<br />
Neko mora odgurnuti ruševine<br />
na ivice puta,<br />
da bi mogla proći vozila puna leševa.<br />
Neko mora utonuti<br />
u žabokrečinu i pepeo,<br />
federe kanabea,<br />
krhotine stakla<br />
i krvave krpe.<br />
Neko mora dovući gredu<br />
za podupiranje zida,<br />
neko zastakliti prozor<br />
i postaviti vrata na šarke.<br />
To nije fotogenično<br />
i zahteva godine i godine.<br />
Sve kamere već su otišle na druga ratišta.<br />
Mostove i stanice<br />
treba obnoviti.<br />
Rukavi će biti u dronjcima od zasukivanja.<br />
Neko s metlom u ruci<br />
još se seća kako je bilo.<br />
Neko sluša<br />
klimajući neotkinutom glavom.<br />
Ali u njihovoj blizini već će<br />
početi da se vrzmaju neki<br />
kojima će to biti dosadno.<br />
Neko će još vremenom<br />
ispod žbuna iskopati<br />
argumente nagrižene rđom<br />
i preneti na gomilu otpadaka.<br />
Oni što su znali<br />
o čemu se ovde radilo,<br />
moraju ustupiti mesto onima<br />
što znaju malo.<br />
I manje malo.<br />
Odnosno, isto što i ništa.<br />
U travi, koja je nadrasla<br />
uzroke i posledice,<br />
neko mora ležati<br />
s klasom u zubima<br />
i zevati u oblake.<br />
Prevela Biserka Rajčić<br />
(iz zbirke Kraj i početak, pesme. Vršac 1996)<br />
O Kielecczyznie 1914-<br />
1915, o bohaterstwie i<br />
patriotyźmie<br />
Tadeusz Wiącek, Nad nami orzeł biały<br />
Kielce, 2001<br />
Dla miłośników historii faktów, na pewno książka Tadeusza<br />
Wiącka, Nad nami orzeł biały będzie znakomitą lekturą na długie jesienno<br />
– zimowe wieczory. Napisana w formie reportażu historycznego,<br />
oparta na licznych pamiętnikach, wspomnieniach i dokumentach<br />
przybliża szerszemu gronu czytelników nie znane wydarzenia z minionej<br />
epoki. Zaletą tej książki jest barwna opowieść o dziejach strzelców<br />
i Legionów Polskich na Kielecczyźnie w <strong>lat</strong>ach 1914- 1915. Autor<br />
w sposób jasny, subiektywny ukazuje szlak bojowy <strong>polski</strong>ego żołnierza,<br />
a także nie znane dotąd losy bohaterów, zarówno tych mniej znanych<br />
jak również wybitnych. Ale najlepiej do przeczytania tej pozycji zachęcą<br />
państwa słowa samego autora… Przybliżając państwu publikację<br />
T. Wiącka chciałby zachęcić państwa do wspólnego czytania i omawiania<br />
dziejów naszej ojczyzny. Może dzięki temu, a przede wszystkim<br />
dzięki wspólnym komentarzom i recenzjom przybliżymy młodemu<br />
pokoleniu, urodzonemu z dala od kraju, godne do naśladowania<br />
postawy. Zapraszam państwa do konfrontacji z historią.<br />
Iwona Sobol Stojanovska<br />
(…) Kielce i Kielecczyzna zasłużyły sobie na książkę opowiadającą<br />
o epopei legionowej w tym regionie.<br />
Nigdy wcześniej, ani później, Kielce nie odegrały tak ważnej roli<br />
w historii Polski, jak <strong>lat</strong>em 1914 roku, gdy w sierpniu wkroczyły oddziały<br />
strzelców Józefa Piłsudskiego i przez trzy tygodnie panowały<br />
w mieście. W tym okresie Kielce były pierwszą „stolicą” niepodległej<br />
Polski. Tutaj rządził Józef Piłsudski ze swoim sztabem w pałacu, tutaj<br />
formowały się oddziały strzelców, tutaj składały przysięgę Legiony<br />
Polskie i stąd wyruszyły na swój szlak bojowy, wieńczony setkami<br />
bohaterskich bitew, bojów i potyczek na drodze do niepodległej<br />
ojczyzny. Józef Piłsudski napisał po <strong>lat</strong>ach „Kielce są dla mnie, czym<br />
pierwszy uśmiech ukochanej, czym pierwszy promień rannego brzasku.”Dzisiaj<br />
trudno uwierzyć, że ten największy Polak XX wieku, tak<br />
szczególnie zasłużony dla Kielc, nie ma w mieście swojej ulicy!”<br />
Szlak bojowy Pierwszej Brygady Legionów Polskich – wcześniej<br />
strzelców i I pułku Legionów – na Kielecczyźnie ( w dzisiejszych<br />
granicach województwa świętokrzyskiego) wiódł ciężkimi marszami<br />
i walkami przez Jędrzejów do Kielc, a potem wyznaczały go bitwy<br />
pod Nowym Korczynem, Czyrkowymi, Opatowcem, nad Nidą,<br />
pod Konarami… Przez niemal rok - od sierpnia 1914 roku do początków<br />
lipca 1915 roku – legioniści Józefa Piłsudskiego stoczyli<br />
wiele bojów i bitew na Kielecczyźnie. Pamięć o tych wydarzeniach<br />
jest, mam taką nadzieje, ciągle żywa, może nie tylko w starszym pokoleniu.<br />
A ta książka pomoże te pamięć odświeżyć.<br />
I jeszcze jedno. W oddziałach strzeleckich i legionowych służyli<br />
ochotniczo młodzi chłopcy niekiedy piętnastoletni, uczniowie,<br />
skauci, studenci. Ochotniczo! Nikt ich nie zmuszał, by zaciągali się<br />
do <strong>polski</strong>ego wojska i walczyli o niepodległość swojej ojczyzny. Dla<br />
nich był to patriotyczny obowiązek, nakaz honoru, rezultat odpowiedniego<br />
wychowania. Tysiące tych młodych chłopców nie wahało<br />
się poświęcić swojego życia dla ojczyzny.<br />
Obawiam się, że dzisiaj takich młodych ludzi mamy znacznie<br />
mniej. Obym się mylił.<br />
Tadeusz Wiącek.<br />
17
ODAVDE DO KOSMOSA<br />
Eva Lipska: ’’NJUTNOVA POMORANDŽA’’, s poljskog prevela Biserka Rajčić,<br />
KOV, Vršac, <strong>2008</strong>.<br />
18<br />
Posle ’’Havarisanog sveta’’ (koji smo u prevodu Biserke Rajčić<br />
imali prilike da čitamo 1998. godine) i u izvesnoj meri novog<br />
sveta Eve Lipske koji se sastojao od njene tri pesničke knjige<br />
’’1999’’, ’’Zoološke prodavnice’’ i ’’JA’’, pred nama je najnovije pesničko<br />
ostvarenje ’’Njutnova pomorandža’’.<br />
Nekoliko glavnih tema na kojima je postavila temelje svoje poetike,<br />
kao što su vreme, istorija, dom, Lipska je zadržala i u ovoj<br />
knjizi.<br />
Vreme je sažeto u jednu genezu stihovima: Oni su već postojali./<br />
Mi upravo postojimo./Vi ćete tek postojati. Ovo je s jedne strane geneza<br />
postojanja, a s druge strane ništa manje geneza prolaznosti, tek<br />
uvod u opšte ništavilo.<br />
Istorija je spuštena na nivo apsurda (koji je inače vrlo čest gost<br />
u Evinoj poeziji), dovedena do neprepoznatljivosti najviše zbog toga<br />
što je izgubila ne samo svoju osnovnu, već i sve ostale svrhe. Svedoci<br />
istorije/iz obližnje pržionice pomfrija. Ovde više istoriju ne pišu pobednici,<br />
ona se piše sama, ili je još češće piše nonsens izazvan ’’dostignućima’’<br />
civilizacije. Moguća ilustracija ovoga je i pesma ’’Miris’’:<br />
Dobro informisana istorija/daje mi do znanja/da nas je odao/<br />
miris čoveka.<br />
Dom u prethodnoj trilogiji je predstavljao ono što je maltene jedino<br />
izvesno, trajno, što pruža sigurnost negdanjeg doma, u čemu<br />
ćemo trajati (trajati a ne živeti!) to je crna kutija. Sada je dom metamorfozirao<br />
u pomorandžu, koja se – ako napravimo dovoljnu distancu<br />
može posmatrati i kao planeta Zemlja, jer u ovoj zbirci poezije<br />
pesnikinja ionako čini iskorak ka svemiru i zakonimernostima<br />
koje u njemu vladaju, počevši ponajpre od gravitacije, čije otkrivanje<br />
je i proslavilo Isaka Njutna. Istu tu gravitaciju , koja se provlačo<br />
kroz većinu ovih pesama srećemo u poslednjoj pesmi Dok leži/ispod<br />
rasejanog drveta/ na nju pada/čovek. Možda onaj isti, gore navedeni<br />
gospodin Njutn.<br />
U ovoj poeziji nema optimizma i nade. Pesnikinja smatra da<br />
smo je potrošili u ranijim epohama. Osim, ako optimizmom ne<br />
smatramo stihove iz pesme ’’Možda Bog voli krofne’’ Možda Bog<br />
voli krofne./Šta ga se tiču naši gresi.<br />
U ’’Njutnovoj pomorandži’’ nema ljubavi kakvu bi smo mogli<br />
očekivati u savremenom svetu, pa čak ni ljubavi viđene očima Eve<br />
Lipske u prethodnom troknjižju, kao na primer u pesmi ’’Ljubav’’:<br />
Sve zavisi od toga/koliko ćemo dugo biti zauvek. Samo na momente,<br />
kao u ubrzanoj filmskoj projekciji, nailazimo na stihove koji bi mogli<br />
u sebi nositi trunčice ljubavi, ali i ne moraju. Ovde, ljubav kao<br />
takva, uopšte nije obavezujuća. Ona se dovodi u neke druge kontekste,<br />
kao na primer stihovi iz pesme ’’Posle više godina’’: U vremenima/kada<br />
smo se voleli/na delićima tajni/istorija je odugovlačila/s<br />
političkim kreditom. (Ovde je pojam ljubavi zapravo paravan za<br />
politiku.)<br />
Pored već navedenih mogućnosti mogli bi smo Njutnovu pomorandžu<br />
posmatrati i kao nastanak i razvoj ljudske civilizacije koja je<br />
već dosegla svoj z<strong>lat</strong>ni presek i sada se nepovratno sulja (kao grafikon<br />
koji je dostigao svoj vrhunac i sad se neminovno spušta ka dnu)<br />
niz pulp, janch, otpatke od hamburgera, plastične kese i sve ono što<br />
je instant, a tužno jei neizbežno, bar u ovoj fazi ljudskog bitisanja na<br />
parče, na sekvencu, na sveopšti instant.<br />
Oliver Janković<br />
POSLE VIŠE GODINA<br />
U vremenima<br />
kad smo se voleli<br />
na delićima tajni<br />
istorija je odugovlačila<br />
s političkim kreditom.<br />
Omoti bonbona<br />
oponašali su čopore reči.<br />
Ležali smo<br />
u kremu od kajsija<br />
mada je sve drugo<br />
ličilo<br />
ne policijske sirene.<br />
Posle više godina<br />
sreli smo se<br />
u istoj melodiji<br />
koju je pevušio tvoj sat<br />
na odsutnoj ruci.<br />
NJUTNOVA POMORANDŽA<br />
GRAVITACIJA<br />
Srećem je<br />
na trgu starog grada.<br />
Možda antičkog Rima.<br />
Na sebi nosi<br />
zajedljivu boju<br />
proigranog života.<br />
Ismeva sekunde.<br />
Semenke suncokreta.<br />
U vojničkom pamćenju<br />
čuva smenu straže.<br />
Prislanja uvo na vlažnu zemlju.<br />
Otkucava puls dolazećih uputstava.<br />
Dok leži<br />
ispod rasejanog drveta<br />
na nju pada<br />
čovek.<br />
prevela s poljskog Biserka Rajčić
Z życia polonijnego<br />
Od wydania do wydania<br />
(Kronika polonijna wrzesień-grudzień <strong>2008</strong>)<br />
Wrześniowe spotkanie, choć w zmniejszonym gronie, odbyło<br />
się już tym razem w salach Ambasady RP. Przebiegło na wymianie<br />
wrażeń wakacyjnych, doświadczeń z letnich pobytów w Polsce,<br />
przekazania informacji polonijnych, a najbardziej w przyjacielskich<br />
rozmowach przy obowiązkowej kawce.<br />
W październiku zebrało się nas już więcej. Pani Hania Drljača<br />
opowiedziała o swojej podróży do Wisły, panie Ewa Milanović i Iza<br />
Bubania podzieliły się wrażeniami z XVI Międzynarodowego Forum<br />
Mediów Polonijnych w Tarnowie (zob. sprawozdania w Słowie<br />
37), natomiast pani Dagmara Luković opowiedziała o pobycie na VI<br />
Międzynarodowym Forum Oświaty Polonijnej w Białymstoku (zob.<br />
Słowo 37). Pani Dagmara podzieliła obecnym pierwszy numer czasopisma<br />
Bałkańska Mozaika, które zaczęło wydawać Centrum Poloniusz-Pegaz<br />
przy pomocy finansowej Fundacji Pomoc Polakom na<br />
Wschodzie. Wkrótce ukazał się i następny numer. Możemy się czuć<br />
tylko uprzywilejowani, że tak małej Polonii, jak naszej umożliwiono<br />
wydawanie 2 czasopism!<br />
Listopadowe spotkanie, jak co roku, przebiegło w omawianiu<br />
przygotowań do naszej największej wspólnej imprezy jaką jest Wigilia<br />
Polonijna i na którą przygotowujemy niniejszy numer Słowa<br />
YU Polonii. Zebrało się też liczne grono młodzieży, które w drugiej<br />
sali, pod kierunkiem pani Iwony Sobol-Stojanowskiej, omawiało<br />
swoje sprawy i plany dalszej działalności. Przewodniczący Andrzej<br />
Dakić przebywał na spotkaniu Młodej Polonii w Krościenku<br />
i przywiózł stamtąd wiele korzystnych doświadczeń i nowych przyjaźni<br />
(zob. sprawozdanie w tym numerze).<br />
<strong>Polonia</strong> była obecna też na wszystkich imprezach związanych z<br />
jubileuszem 90-lecia Niepodległej Polski, a więc na koktajlu w Hotelu<br />
Continental, na uroczystym koncercie chopinowskim Jacka<br />
Kortusa w Teatrze Madlenianum, na otwarciu i imprezach dorocznych<br />
Spotkań z Kulturą Polską organizowanych przez Centrum Poloniusz-Pegaz<br />
(zob. oddzielne teksty).<br />
Tego <strong>lat</strong>a, obok kolonii letnich organizowanych przez Wspólnotę<br />
Polską i Szkołę Polonijną, dzięki angażowaniu p. Iwony Stojanowskiej<br />
już drugi raz realizowana była wymiana <strong>polski</strong>ch i serbskich<br />
oraz polonijnych dzieci w ramach polsko-serbskiego projektu<br />
„Poznajmy się lepiej”. O tym, że realizacja tego projektu była i w tym<br />
roku udana świadczy blok tekstów w niniejszym numerze.<br />
Ostojiciewo stało się obowiązkowym tematem w naszym polonijnym<br />
czasopiśmie. W tym roku dzieci i młodzież z Ostojiciewa dwukrotnie<br />
gościła w Wiśle, o czym informuje nas w swoich sprawozdaniach<br />
pani Renata Pilch, która dzięki pomocy z Wisły już od dwóch <strong>lat</strong> prowadzi<br />
klasę języka <strong>polski</strong>ego. Nasza <strong>Polonia</strong> pragnie uczcić Rok Zbigniewa<br />
Herberta, przygotowując numer Specjalny Słowa YU Polonii.<br />
W naszej działalności pomaga nam finansowo Wspólnota Polska<br />
i Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie. W tym roku otrzymalismy<br />
dodatkowe fundusze na zakup niezbędnego sprzętu dla<br />
grupy młodzieżowej oraz redakcji Słowa YU Polonii oraz funduszy<br />
na utrzymanie naszej witryny internetowej www.polonia-<strong>serbia</strong>.org.<br />
J. M-P.<br />
Skup Mlade Polonije u Krošćenku<br />
U periodu od 15.08. do 22.08.<strong>2008</strong>. godine održan je skup turističko-edukativnog<br />
tipa mladih Poljaka iz cele Evrope, na jugu<br />
Poljske u mestu Krošćenko (Krościenko) nedaleko od Krakova.<br />
Skup je organizovan zahvaljujući Poljskoj zajednici u saradnji sa<br />
NOEMP-om (Niezależna Organizacja Młodzieży Polonii), na kojem<br />
je učestvovao i predstavnik Srbije – Andrija Dakić. Cilj samog<br />
skupa je bio upoznavanje vodećih članova mladih Poljaka iz raznih<br />
zemalja, razmena ideja i iskustava, kao i predavanja koji su<br />
vodili stručnjaci-psiholozi. Jedna od tema je bila „Kako uspešno<br />
voditi poljsku organizaciju van njenih granica i promovisati poljsku<br />
kulturu”.<br />
Pored predavanja bili su organizovani i izleti, čiji je cilj bio<br />
upoznavanje lokalne sredine, obilazak Tatra, Gorca, Pienina,<br />
poznatog turističkog mesta Zakopane, kao i upoznavanje lokalnog<br />
stanovništva tipičnog za taj deo Poljske - takozvanih Gurala.<br />
Glavni organizatori skupa bili su Robert Novakovski - predstavnik<br />
NOEMP-a iz Velike Britanije i Zofia Barańska iz Poljske. Za<br />
mladu YU-Poloniu bilo je to bogato iskustvo za dalje uspešno delovanje<br />
i promovisanje poljske kulture, širenje i uspostavljanja međunarodnih<br />
kontakata. Učešće Srbije omogućeno je zahvaljujući predsednici<br />
YU Polonije Malgożati Srdić, potpredsednici Ivoni Sobol<br />
– Stojanovskoj i konzulu Aleksandru Chećko.<br />
Nadam se da je to tek početak naše saradnje, tako sa Evropom,<br />
kao i van njenih granica.<br />
Andrija Dakić<br />
Ze zjazdu Młodej Polonii w Krościenku<br />
19
Poznajmy się lepiej<br />
20<br />
Drodzy Przyjaciele,<br />
Pragniemy Wam w kilu zdaniach opowiedzieć o naszym projekcie<br />
„ Poznajmy się lepiej”. Nasza opowieść zaczęła się jeszcze w listopadzie<br />
2006 roku, podczas manifestacji „Spotkania z kulturą polską”<br />
w Belgradzie, w której uczestniczyły dzieci <strong>polski</strong>e i serbskie z<br />
zaprzyjaźnionych zespołów. W trakcie tych spotkań, zauważyliśmy,<br />
że dzieci, bez względu na barierę językową, bardzo się zaprzyjaźniły<br />
i w miłej atmosferze upłynęły dni. D<strong>lat</strong>ego, postanowiliśmy rozszerzyć<br />
naszą działalność i objąć nią i dzieci niezwiązane z naszymi<br />
organizacjami. Aby nasze marzenia mogły się zrealizować, zaplanowaliśmy<br />
letnią wymianę, która w ramach projektu „Poznajmy się lepiej”,<br />
została zrealizowana w minionym roku i okazała się wspaniałym<br />
rozwiązaniem, dzięki, któremu nasza młodzież i dzieci mogły<br />
się zapoznać z kulturą, zwyczajami, językiem i tradycjami naszych<br />
krajów i narodów.<br />
W akcji tej uczestniczyły dzieci polonijne i <strong>polski</strong>e, a także serbscy<br />
sympatycy w wieku od 12 do 17 <strong>lat</strong>. Równocześnie w Puławach<br />
i w Belgradzie młodzi ludzie brali udział w wielu wycieczkach krajoznawczo-historycznych,<br />
pogadankach, warsztatach i zajęciach<br />
sportowych. Prócz tych zajęć obie grupy relaksowały się na belgradzkiej<br />
Adzie lub na puławskich basenach, a wieczorami bawiąc<br />
się w dyskotekach lub wokół ogniska nawiązywały nowe znajomości<br />
z młodzieżą miejscową. W trakcie warsztatów odbywała się nauka<br />
języka, tańca i pieśni – śmiechu było, co niemiara!<br />
Nieprzespane, przegadane noce, wspólne zabawy, mieszanina<br />
języków - to atmosfera, jaka panowała zeszłego <strong>lat</strong>a i tu i tam.<br />
Żeby to zrozumieć trzeba to wszystko było przeżyć. Być tam i słyszeć<br />
„słowiańskie esperanto”, którym próbowali się nawzajem porozumieć.<br />
Można było obserwować rodzące się przyjaźnie, miłostki<br />
i sympatie. Cieszyć się z każdej drobnostki, kłócić o byle co, a co<br />
najważniejsze, czuć się młodym i beztroskim razem ze wszystkimi.<br />
Kiedy trzeba było to wszystko zostawić i opuścić gościnne zakątki,<br />
ich serca ścisnął ból, żal było się im rozstać, ale niestety czas nieubłagalnie<br />
poganiał. W końcu nadszedł dzień powrotu do domu.<br />
Przyjazd autobusu jeszcze bardziej spotęgował uczucie smutku i tęsknotę<br />
za tym, co właśnie się kończyło. Jeszcze byli jedna nogą w<br />
Belgradzie lub w Puławach, a już każdy z nich zaczynał kombinować<br />
jak tu wrócić za rok.<br />
Z tych też względów, my organizatorzy: Harcerski Zespół Pieśni<br />
i Tańca „Grześ” z Puław i Stowarzyszenie YU <strong>Polonia</strong> z Belgradu,<br />
na podstawie zeszłorocznych i obecnych doświadczeń stwierdziliśmy,<br />
że cele naszego projektu zostały przynajmniej po części spełnione,<br />
gdyż zaszczepiliśmy wśród tych młodych ludzi bakcyl przyjaźni,<br />
który może w przyszłości zaowocuje współpracą międzynarodową<br />
obu państw i przyniesie im tylko same obopólne korzyści.<br />
Również i w tym roku, przy pomocy naszych wspaniałych humanitarnych<br />
sponsorów i donatorów udało się go nam ponownie<br />
wdrożyć w życie. To dzięki ich ofiarności 48 – dzieci i młodzieży z<br />
Serbii wraz z opiekunami przyjechało ponownie na ziemię lubelską,<br />
aby wypocząć, a przede wszystkim zapoznać się historią i tradycją<br />
tej ziemi. A Serbię odwiedziło 10 dzieci z puławskiego Domu Dziecka.<br />
Należy także nadmienić, że patronat i współfinansowanie kolonii<br />
w Polsce objął Senat RP, zaś w Serbii Ambasada RP w Belgradzie,<br />
tak jak rok temu, podjęła się pełnienia honorowego patronatu nad<br />
tym projektem. Dzieci <strong>polski</strong>e współfinansowali sponsorzy serbscy i<br />
polscy biznesmeni pracujący w Serbii.<br />
Chcielibyśmy w imieniu dzieci, rodziców i swoim podziękować<br />
za wszelkie wsparcie przyjaciołom i sponsorom, którzy przyczynili<br />
się do realizacji tego projektu.<br />
Organizatorzy projektu Iwona<br />
Sobol Stojanowska i Krzysztof Hawryluk<br />
Wakacje pod ….”specjalnym nadzorem”<br />
W dniach 14-31 lipca <strong>2008</strong> r. kilkanaście osób z Puław na Lubelszczyźnie<br />
przebywało na niezapomnianych, pełnych wrażeń wakacjach<br />
w Serbii. Polacy znaleźli się w Serbii na zaproszenie Stowarzyszenia<br />
YU <strong>Polonia</strong>, na kolejnej już wymianie młodzieży <strong>polski</strong>ej<br />
i serbskiej w ramach programu „Poznajmy się lepiej”.<br />
Strona serbska dołożyła wszelkich starań, żebyśmy czuli się w<br />
Serbii niemalże jak u siebie w domu. Nie ma w tym twierdzeniu<br />
żadnej przesady, bowiem odpowiedzialni za nasz pobyt ludzie dwoili<br />
się i troili, żeby przychylić nam przysłowiowego nieba. W pierwszym<br />
tygodniu przebywaliśmy w ośrodku „Maszynac” na Kopaoniku.<br />
Miejsce, które dla Polaka jawi się jako drugie Zakopane.<br />
Już sama droga z Belgradu, wijąca się niczym wąż wśród górskich<br />
urwisk i stromizn przyprawiała niektórych wycieczkowiczów<br />
o zawrót głowy. Nie był on jedynie wywołany strachem, ale<br />
przede wszystkim niecodziennymi widokami. Kiedy późnym wieczorem<br />
dotarliśmy na miejsce, okazało się, że Ośrodek, w którym<br />
zostaliśmy zakwaterowani przerósł nasze oczekiwania. Ale dopiero<br />
rano mogliśmy właściwie ocenić walory tego magicznego miejsca.<br />
Na meczu siatkówki Polska-Serbia w Belgradzie<br />
Zwiedzanie Nowego Sadu
Nowy Sad, na twierdzy Petrovaradin<br />
Wspaniałe widoki, góry i doliny oraz przepiękna roślinność tworzyły<br />
niepowtarzalny klimat, który na zawsze pozostanie w naszej<br />
pamięci. W całej tej euforii nie można zapomnieć o ludziach, którzy<br />
przyczynili się do tego, że nasz pobyt na Kopaoniku stał się niezapomnianym.<br />
Nasi przewodnicy po górach Raiko i Rada, Dragana<br />
– koordynatorka pobytu oraz cały sztab kucharzy i pozostała obsługa<br />
Ośrodka sprawili, że pobyt na Kopaoniku zaliczamy do imprez<br />
bardzo udanych. Odbyliśmy kilka wspaniałych wycieczek, zdecydowanie<br />
poprawiając naszą kondycję fizyczną. Smażyliśmy się w<br />
wysokogórskim słońcu i wdychaliśmy kryształowe, nieskażone żadnymi<br />
zanieczyszczeniami powietrze. Z ogromnym żalem, po sześciu<br />
dniach pobytu, wyjechaliśmy do Belgradu zatrzymując się po<br />
drodze w dwóch bardzo ciekawych monastyrach w Studenicy i Żicy<br />
oraz w przepięknej, skąpanej w słońcu i tonącej w zieleni, uzdrowiskowej<br />
miejscowości Vrnjackiej Banji.<br />
Belgrad przywitał nas deszczem, ale nie przejmowaliśmy się tym<br />
zbytnio, ponieważ szef internatu, w którym zamieszkaliśmy Perisza<br />
okazał się człowiekiem tak sympatycznym i pogodnym, że mieliśmy<br />
wrażenie, że przez chmury przedziera wspaniałe słoneczko.<br />
Żeby nie zmarnować żadnego dnia, postanowiliśmy, że oddamy się<br />
szałowi zakupów, bo temu słoneczna pogoda sprzyjać nie musi. Już<br />
drugi dzień pobytu i kolejne okazały się wymarzonymi na zwiedzanie<br />
i wycieczki, których zaliczyliśmy całe mnóstwo. Ogromne wrażenie<br />
zrobił na nas Kalemegdan, belgradzkie zoo, wizyta w Białym<br />
Dworze, wycieczka do Nowego Sadu, wyprawa na Gardosz, zwiedzanie<br />
kolejnych ciekawych monastyrów m.in. we Fruszkiej Gorze<br />
oraz wycieczka do Topoli, gdzie zwiedziliśmy Mauzoleum i dworek<br />
Oplenac, cerkiew mauzoleum rodziny królewskiej Karadjordjević<br />
królewskiej rodziny Karadjordjeviciów. Odbyliśmy niezapomniany<br />
rejs po Dunaju i zwiedziliśmy wyspę Lido, gdzie zachwycaliśmy się<br />
wspaniałą roślinnością i „wioską ekologów”. Mieliśmy też okazję wypoczywać<br />
na kąpielisku Ada Ciganlija – „morzu Belgradu”. Zawsze<br />
towarzyszył nam uśmiech i ciekawość czym zaskoczą nas opiekujący<br />
się nami polscy Serbowie, czy serbscy Polacy. I tutaj „czapki z głów”.<br />
Takich opiekunów jakich mieliśmy podczas naszego pobytu w Serbii<br />
mogłyby nam pozazdrościć wszystkie grupy wczasowiczów odpoczywający<br />
we wszystkich zakątkach świata. Iwona – vice szefowa<br />
YU Polonii , nasza dama do towarzystwa, która przebywała z nami<br />
dzień i noc i przybliżyła nam w sposób bardzo ciekawy i przystępny<br />
historię Serbii. Małgosia – szefowa YU Polonii, która towarzyszyła<br />
nam na Kopaoniku i jak nikt, dbała, żeby nie zabrakło nam przysłowiowego<br />
„ptasiego mleka”. Nemanja, młody człowiek, który towarzyszył<br />
nam również na Kopaoniku, mający w sobie tyle uroku<br />
i sympatii, którymi mógłby obdarzyć pół ziemskiej kuli. Ci ludzie,<br />
to właśnie ten tytułowy „specjalny nadzór”. Specjalny bo szalenie<br />
miły, zawsze uśmiechnięty, niezwykle pomocny i ogromnie kompetentny.<br />
To dzięki nim poznaliśmy serbską kuchnię, obyczaje i dzień<br />
powszedni na Bałkanach. Jesteśmy zaszczyceni, że tacy ludzie poświęcili<br />
nam czas i dziękujemy, że dzięki nim mogliśmy przeżyć tak<br />
wspaniałe wakacje. Już nie możemy doczekać się następnych spotkań.<br />
Hvala! (to słowo to najlepszy dowód na to, że nauczyliśmy<br />
się nieco języka serbskiego!). Do zobaczenia za rok!<br />
Opiekunka <strong>polski</strong>ej młodzieży przebywającej w Serbii<br />
Jolanta Hawryluk<br />
21<br />
НАСТАВЉАМО СА БОЉИМ УПОЗНАВАЊЕМ<br />
На велико задовољство учесника, програм „Упознаjмо<br />
се боље” и ове године je нaстављен. У периоду од 16.7.<br />
до 28.7.<strong>2008</strong>. године успостављена je размена српске и<br />
пољске деце. Пут Пољске кренула су деца из Београда, Обреновца,<br />
Младеновца. Овог пута група je била броjниjа него прошле<br />
године: тридесетосморо деце узраста од 12 до 18 година и<br />
3 васпитача: Милена Лукић, Богумила Живковић и Maja Ранђеловић.<br />
У групи деце било je и оних коjи су у овом проjекту<br />
учествовали и прошле године. Њихови добри утисци, преносили<br />
су се током пута на остале коjи су путовали први пут. Након<br />
осамнаесточасовне вожње стигли смо до града Пулави (Puławy)<br />
и сместили се у Интернат, познат од прошле године, али<br />
видно реновиран.<br />
Сутрадан, након буђења и доручка, указана нам je част<br />
приjемом у просториjама Општине. Врло брзо сећање од<br />
прошле године се враћало. Деца су препознавала обjекте и пут<br />
коjи je водио до тако познате ,,3елене галериjе”.<br />
Puławy, dzieci w <strong>polski</strong>m stroju regionalnym
прошлошћу, мада не тако далеком, jep ни jедног диносауруса<br />
нисмо видели. Наjважниjе je да дружење деце никакве<br />
временске околности нису могле омести. Дискотека je била<br />
место где су се уз песму и игру потискивале све недаће. Ту<br />
смо прослављали Тиjанин и Тадиjин рођендан. Наравно,<br />
рођенданска прослава не иде без торте, па су нам домаћини за<br />
ову прилику, у част слављеника, обезбедили jедну. Пошто смо у<br />
земљи домаћина прослављали рођендане, морали смо искусити<br />
и њихове обичаjе за ову прилику: четворица пољских дечака<br />
подигли су Тадиjу ухвативши га за руке и ноге и ударили га по<br />
туру онолико пута колико jе напунио година. Схватили смо ово<br />
као размену искустава и део проjекта „Упознаjмо се боље”...<br />
Ни ове године нисмо изоставили логорску ватру и печење<br />
кобасица. Наравно, већ заборављени „ћира” употпунио je oвaj<br />
W kręgielni<br />
Већ наредног дана поново нас je чекала вожња аутобусом.<br />
Наравно, пут ниjе био дуг. Kpajњи циљ био je Лублин, а уз пут<br />
смо обишли етно-село. Некадашњи начин живота, поређење са<br />
начином живота два различита словенска народа биле су теме<br />
о коjима се расправљало. Чак ни ветар ни киша нису нас могли<br />
спречити да разгледамо знаменитости Старог града. Посебан<br />
утисак оставио je сценски приказ пожара у Лублину, приказан<br />
у театру у подземном пролазу. Аутентичност догађаjа уз визуелне<br />
и звучне ефекте видно нас je одушевиo.<br />
Након повратка у Интернат организована je дискотека где<br />
су се могли чути разни звуци који су привлачили и спаjали децу<br />
са заједничким претком.<br />
Przy ognisku<br />
22<br />
Warsztaty muzyczne<br />
Наредних дана смењивали су нам се зраци сунца и кишне<br />
капи, али нисмо посустаjали. Посетили смо cajaм цвећа,<br />
неизбежну атракциjу наших домаћина и присуствовали<br />
миси у катедрали. Нови утисци и искуства подстакли су нас<br />
да разговарамо о сличностима, али и разликама везаним за<br />
историју, традицију, религију, културу.<br />
Повратак у прошлост и повратак природи био je наш<br />
задатак, а краjни циљ Парк из доба Jype. Као да нам се ниjе дало<br />
да уживамо у овом парку, jep већ након изласка из аутобуса<br />
крупне кишне капи сручиле су се на нас. Ни yмoтaвaњe у jaкнe,<br />
ни заклон под стрехом нису нам помогли: били смо мокри до<br />
голе коже. Какав ужас! Како се не бисмо прехладили, а да би<br />
бар мало поправили расположење у аутобусу, попут америчких<br />
кojи превозе ученике, обишли смо ЗОО врт. Импровизован<br />
сафари поправио нам je расположење. Неуобичаjене и ретке<br />
животиње ипак су нас повезале са природом, а делом и са<br />
доживљаj. Пловећи Вислом борили смо се са ветром коjи нас je<br />
терао у подпалубље. Изигравали смо стамене морнаре коjи су<br />
помно пратили куда плови њихов брод.<br />
Наравно, бавили смо се и спортским активностима.<br />
На спортским теренима иза Интерната организовали смо<br />
приjaтeљcкe утакмице у фудбалу и одбоjци. Победници су<br />
били сви учесници ових активности ,<br />
jер су показали праву фер<br />
игру кoja je оснажила приjатељство. Када je реч о спортским<br />
активностима неизбежно je поменути посету затвореном и<br />
отвореном базену. Beceљe и узбуђење изазивали су пажњу<br />
посетилаца.<br />
Последња дестинациjа посете био je одлазак у Варшаву. Била<br />
je нeдeљa, на сву срећу леп и сунчан дан као створен за jедну од<br />
манифестациjа кoje се одржаваjу у престоници. Присуствовали<br />
Rej statkiem
ПОСЕТА<br />
САЈМУ РУЖА<br />
Диван, сунчан дан. Да, до jуче нам je падала киша, а<br />
ове нeдeљe je цео дан сиjало сунце. Покушавали смо да<br />
убедимо Милену и Majy да нас воде на базен, али су нам оне<br />
обjашњавале да je први сунчан дан, после низа кишних и<br />
да су нам домаћини припремили изненађење: посетићемо<br />
изложбу цвећа.<br />
Аутобусом смо стигли до одредишта. Велики ограђен<br />
простор на коме су постављени шатори, тезге, бина на<br />
којој су извођачи коjи забављаjу присутне. Како другачиjе<br />
да се обjасни него наш српски вашар. Само што je на овом<br />
вашару све у знаку цвећа и то наjвише ружа. На изложби<br />
су представљене ретке и необичне врсте ружа, а затим je<br />
проглашена победничка.<br />
Свака тезга била je прекривена необичним и ретким<br />
биљкама: собно цвеће, резано, баштенско, сушено. Посебну<br />
пажњу ми je привукла саксиjа из кoje су вириле танане<br />
влати траве кoje су избиjале из центра као палма. Нисам<br />
могла да одолим. Купила сам ову саксиjу са цвећем са жељом<br />
да je донесем у Србиjу. Jош неке другарице су урадиле исто<br />
што и ja, део живе природе Пољске понеле су за Србиjу.<br />
Мало су нас други уплашили рекавши да нећемо моћи да<br />
пренесемо биљке преко границе. Међутим, успели смо да их<br />
донесемо нашим кућама и ja моjy пољску биљку кojy зовем<br />
„Чупко” нeryjeм и чувам као успомену на jедно незаборавно<br />
дружење и искуство понето из Пољске.<br />
JЕЛЕНА ЛУКИЋ, 12 година<br />
Обреновац<br />
W podziemiach lubelskiego zamku<br />
Na zamku w Lublinie<br />
смо незаборавном концерту на отвореном у парку Лазиенки, и<br />
како су и деца коментарисала, осим чаробних тонова клавира<br />
коjи су изводили Шопенова дела, у овом се парку могла чути<br />
и тишина, иако jе било више од хиљаду посетилаца. Стари<br />
део града, дух старих времена, али и претече овог данашњег,<br />
урбаног, спретно су се стопили у jедну целину.<br />
Да би смо оправдали назив проjекта „Упознаjмо се боље”<br />
требало je некако представити српску традициjу и културу.<br />
Музиком и плесом смо наjбоље то приказали, али нашу кухињу<br />
нисмо могли да прикажемо. У импровизованим условима<br />
чаjне кухиње направили смо велики броj палачинки и њима<br />
почастили госте. Циљ нам je био да покажемо шта деца у<br />
Србиjи воле да jеду. Ове вечери искористили смо прилику,<br />
захвалили се домаћинима коjи су се трудили да нам боравак<br />
буде угодан, и уручили им сувенире кoje смо за њих понели из<br />
Србиjе. И они су се нама захвалили за лепе тренутке којe смо<br />
провели заједно и много тога шта су научили од нас. Обећали<br />
смо jедни другима да ћемо се следеће године обавезно видети<br />
поново.<br />
И као што то увек бива, све што je лепо кратко тpaje,<br />
и нашем дружењу je дошао кpaj, али смо се и овог пута у<br />
Србиjу вратили пуни утисака, обогаћени новим искуствима<br />
и стекавши ново знање, упознавши начин живота, културу и<br />
традициjу нама блиског словенског народа - Пољака.<br />
Оно што човек носи у срцу од непроцењиве je вредности.<br />
Зато се захваљујемо свима онима који су подржали и помогли<br />
реализацију овог проjекта, jep они су обогатили наша срца.<br />
Маја Ранђеловић<br />
проф. разредне наставе<br />
Wycieczka kolejka wąskotorowa - Wąwolnica<br />
Przed grobem nieznanego żołnierza w Warszawie<br />
23
24<br />
Wakacyjny obóz językowy dla dzieci z Ostojiciewa<br />
(Wisła Jawornik, 7-19 lipca <strong>2008</strong>)<br />
Na zaproszenie Parafii Ewangelicko-Augsburskiej<br />
w Wiśle i Wiśle-Jawornik dzieci<br />
z Ostojiciewa wraz z opiekunkami pojechały<br />
w dniach 7-19 lipca na zorganizowany<br />
dla nich obóz. Podróż do Polski była wygodna i<br />
niezbyt długa, bowiem do Jawornika dojechaliśmy<br />
z krótkimi przerwami za 8 godzin. Uczestnicy<br />
Obozu zamieszkali w ośrodku parafialnym<br />
w Wiśle Jaworniku. Ucząc się języka dzieci miały<br />
się bliżej zapoznać z dziejami i kulturą przodków.<br />
Zajęcia odbywały się w godzinach przedpołudniowych.<br />
Nie obyło się bez tremy przy pierwszym<br />
sprawdzaniu znajomości języka. Pani mgr<br />
Małgorzata Pilch oraz niżej podpisana opiekunka<br />
prowadziły młodszą grupę, a mgr Edyta Soluch-Cieślar<br />
wraz z panią Pauliną Maluckov starszą<br />
grupę uczniów. Była to nauka przez zabawę<br />
i opowiadania o historii Wisły, co się bardzo<br />
wszystkim podobało. Dzieci starały się chłonąć<br />
jak najwięcej, aby się najlepiej przedstawić po powrocie<br />
do kraju.<br />
Po obiedzie, a wszystko wszystkim smakowało<br />
i nikt nie grymasił, była wolna godzina. Druga<br />
połowa dnia przeznaczona była na wycieczki<br />
i długie spacery, zabawę, sport, zielony kulig<br />
i jazdę „ciuchcią”. Najpierw oczywiście zwiedzano<br />
Wisłę Centrum i Muzeum Beskidzkie, korzystano<br />
z Aqua Parku w Hotelu Gołębiowski, wyciągiem<br />
krzesełkowym wspinano się na Czantorię.<br />
Dzieci z Serbii odwiedziły szkołę w Malince,<br />
z którą ostojiciewianie mają stosunki partnerskie<br />
i gdzie odbył się „międzypaństwowy” mecz piłki<br />
nożnej. Pani Hermina Vilovski była pomocna<br />
jako pielęgniarka, ponieważ było kilka przypadków<br />
rozbicia kolan i obdarcia nóg. W Malince<br />
miała miejsce wspólna zabawa wiślańskich<br />
i ostojiciewskich dzieci. Zwiedzano również Zameczek<br />
Prezydenta RP i Ośrodek Edukacji Ekologicznej<br />
w Istebnej.<br />
Na całodziennej wycieczce dzieci zwiedziły<br />
Kraków i jego zabytki oraz Wieliczkę z objektami<br />
zabztkowymi znajdującymi się w tej kopalni<br />
soli, czym wszystkie były zachwycone. Nie zabrakło<br />
nawet lizania ścian, by sprawdzić czy na<br />
prawdę są słone.<br />
Drugi week end w Wiśle dzieci spędziły u<br />
swoich rówieśników w ich domach rodzinnych<br />
lub u dalekich wiślańskich krewnych, co było<br />
świetnym pomysłem. W sobotę przedpołudniem<br />
wysyłały bez przerwy SMS-y do swoich opiekunek,<br />
by pochwalić gościnność gospodarzy. Jeszcze długo w ich<br />
uszach rozbrzmiewały głosy chóru dziecięcego pod kierownictwem<br />
mgr Elżbiety Szajtauer, a w oczach trwał blask wieczornych<br />
wspólnych ognisk.<br />
Od serca dziękujemy: pomysłodawczyni pani Danucie Jakuckiej<br />
i JE Ks. bp Januszowi Jaguckiemu, europosłowi prof. Jerzemu<br />
Buzkowi, panu burmistrzowi Miasta Andrzejowi Molinowi<br />
z Małżonką, pani Danucie Szczypka, nauczycielkom<br />
Małgorzacie Pilch i Edycie Soluch-Cieślar i panu Maciejowi<br />
Oczkowskiemu. Ponadto dziękujemy zespołowie pracowników<br />
Wspólnoty Polskiej, panu Konsulowi RP w Belgradzie Aleksandrowi<br />
Chećko za pomoc i zrozumienie. A specjalne dzięki ks.<br />
pr Waldemarowi Szajthauerowi z Małżonką Olą za sprawowanie<br />
opieki nad całą ekspedycją w drodze powrotnej aż do Ostojiciewa.<br />
Renata Pilch, opiekunka
Młodzież szkolna z Ostojiciewa w Wiśle Malince<br />
W ramach międzynarodowej współpracy i wymiany młodzieży<br />
pomiędzy szkołami, a na zaproszenie Szkoły Podstawowej nr 3<br />
im. Bolesława Prusa w Wiśle, od 12 do 16 października bawiła tam<br />
34-osobowa grupa gości z południa: uczniowie, opiekunowie na czele<br />
z dyrektorem Antonijem Cicmilem i kierowcy, ze szkoły Podstawowej<br />
im. Tihomira Ostojicia z miejscowości nazwanej imieniem<br />
tego zasłużonego profesora. W wyprawie do Wisły uczestniczyli nie<br />
tylko uczniowie <strong>polski</strong>ego pochodzenia, lecz i ich rówieśnicy węgierskiej<br />
i serbskiej narodowości. Zakwaterowani byli bardzo wygodnie,<br />
wręcz komfortowo w ośrodku wypoczynkowym MITUR w Malince.<br />
Spotkanie integracyjne przebiegło pod hasłem: „śladami przodków,<br />
bliżej siebie”, Wieczorem po przyjeździe odbyło się spotkanie<br />
z przedstawicielami Rady Pedagogicznej szkoły w Malince. W programie<br />
akademii i odsłonięcia tablicy pamiątkowej wystąpili również<br />
uczniowie z Ostojiciewa. W bezpośrednich kontaktach dzieci<br />
<strong>polski</strong>ego pochodzenia okazały się jako dobrzy tłumacze z języka<br />
<strong>polski</strong>ego na serbski.<br />
Wiadomo, że najpierw zwiedzano samą Wisłę, a potem goście<br />
z Serbii zwiedzili zaporę wodną w Czarnem, Zameczek Prezydenta.<br />
Przejechali się pętlą beskidzką, obejrzeli zabytkowe chaty, Muzeum<br />
Koronek w Koniakowie, wspięli się pieszo na Stożek (wys. 980<br />
m), skąd zjechali wyciągiem, wykąpali się w krytym basenie. Przedostatni<br />
dzień był poświęcony spotkaniom sportowym i tradycyjnemu<br />
ognisku. Wszystko odbywało się przy ładnej pogodzie.<br />
Dzieci były tak szczęśliwe i pełne zachwytu, że aż się nie chciało<br />
wracać do domu. Żegnały się ze smutkiem z zaprzyjaźnionymi<br />
wiślanami, którzy im wręczyli upominki i CD nakręcony podczas<br />
wizyty w Malince. Wdzięczni gospodarzom, uczniowie z Ostojiciewa<br />
postarają się w przyszłym roku odwzajemnić <strong>polski</strong>m kolegom.<br />
Renata Pilch, opiekunka<br />
Burmistrz Wisły Andrzej Molin wita dzieci z Ostojiciewa<br />
25<br />
Rozrywki sportowe, ognisko, odpoczynek w schronisku, zwiedzanie starej chałupy góralskiej
26<br />
O Wiśle z Wisły<br />
(Tekst ten dedykuję wiślanom z Ostojiciewa)<br />
KĄCIK KULINARNY PANI HANI<br />
Będąc pod koniec tego <strong>lat</strong>a w Wiśle, ciekawa wszystkiego<br />
– widoków, lasu, ludzi, zwyczajów, atmosfery miasta – miałam<br />
okazję uzupełnić swoją wiedzę kulinarną tego regionu. Zajrzałam<br />
do ciekawych restauracji, a przede wszystkim do stylowych<br />
karczm, gdzie rozbrzmiewa góralska muzyka. Przestudiowałam<br />
jadłospisy i zanotowałam:<br />
- zupa z sąsiadowej kury<br />
- placki ziemniaczane y blachy ze szpyrkami (pyszne!)<br />
- żebroczka (zapiekanka z tartych ziemnieków, ryżu i boczku)<br />
- kapusta zasmażana po wiślańsku (z kartoflem)<br />
- golonko po beskidzku<br />
- „miodula” (niezwykły trunek na miodzie)<br />
Kuchnia ciekawa i smaczna. Na rynku miasta cukiernia o domowej<br />
atmosferze, w której kawa specjalnie smakuje z wiślańskim<br />
kołoczem.<br />
Nie bez powodu więc w Wiśle działa od dziesięcioleci (dokładniej<br />
72 <strong>lat</strong>a) Zespół Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich im.<br />
W. Reymonta. Szkoła kształci przyszłych kucharzy i hotelarzy.<br />
Ciekawostka, którą się z Wami, Szanowne Panie pragnę podzielić<br />
jest to, że Szkoła każdy rok ogłasza po jakimś kraju. Np. zeszły<br />
rok był irlandzkim, a ten bieżący jest s e r b s k i m. Adepci<br />
uczą się historii, kultury, no i kuchni wybranego kraju. Ja zostałam<br />
zaproszona, by przed dziesiątkami wspaniałej młodzieży i<br />
przemiłych profesorów zainaugurować rok serbski przedstawiając<br />
serbską kuchnię. „Pani Hania” miała tremę, wykładać przecie<br />
nie umie, ale zato lubi gotować i to podobno dobrze! Słyszałam<br />
potem, że spotkanie się udało, po którym w prezencie otrzymałam<br />
cenną dla mnie książkę: „Przepisy ze starych zeszytów, czyli<br />
co gotowali uczniowie w wiślańskim „Patelnioku”.<br />
Bawiąc w Wiśle w miłym i eleganckim świecie, miałam okazję<br />
w gościnnym domu pastorostwa Szajthauerów, przy herbatce,<br />
porozmawiać z panią biskupiną Danutą Jagucką i panią pastorową<br />
Olą o zwyczajach wigilijnych w mieście pod Czantorią.<br />
Panie, sięgając do wspomnień z rodzinnego domu wiślańskiego<br />
i do współczesnych zwyczajów, dokładnie opisały mi jak wygląda<br />
Dzień Wigilijny i Wigilia. Postaram się więc wiernie przenieść<br />
zwyczaje wiślańskie czytelniczkom naszego Kącika Kulinarnego.<br />
W D z i e ń W i g i l i j n y nie wolno nic robić. Wszystko<br />
co ma się znaleźć na stole musi być w przeddzień przygotowane.<br />
Choinka ubrana no i obowiązkowe prezenty. Tylko karpia wcześniej<br />
oprawionego można usmażyć. W południe nakrywa się do<br />
stołu najbielszym obrusem i najpiękniejszą zastawą. Pod obrus<br />
kładzie sie, oprócz siana, pieniądze i klucze od domu.<br />
Przed rozpoczęciem wieczerzy gospodarz domu czyta modlitwę<br />
błogosławiąc stół, a domownicy śpiewają specjalną pieśń stołową.<br />
Gasi się światła i zapala świece. Za oknami góry w śniegu,<br />
mróz, migające gwiazdy, a pani domu błogosławi chleb. Odkrawa<br />
piętkę i z zachowaną łuską karpia przechowuje do dosiego roku.<br />
Teraz następuje najbardziej uroczysty moment dzielenia się<br />
opłatkiem polanym miodem, po czym zjada się kawałek chleba<br />
posmarowanego grubo masłem i posypanego solą. Zatym podaje<br />
się zupę rybną z chałką (i ta podobno wyjątkowo smakuje tylko<br />
na Wigilię), kapustę kwaszoną z całymi grzybami i karpia smażonego<br />
z surówką.<br />
Po takim posiłku należy zjeść cztery orzechy podane w łupinkach,<br />
które symbolizują cztery pory roku (wszystkie cztery<br />
powinny być zdrowe), jabłko przekrojone w poprzek i kompot<br />
z suszonych jabłek. Wieczerzę kończy modlitwa i dopiero wtedy<br />
można wstać od stołu. Podczas kolacji nikt nie wstaje, nawet wtedy,<br />
gdy się zapomniało czegoś podać. Naczyń nie zbiera się do<br />
następnego dnia.<br />
Po wieczerzy przechodzi się do drugiego pokoju, gdzie czekają<br />
różnorodne, obowiązkowo małe ciasteczka (im więcej rodzajów,<br />
tym lepiej), makowiec i herbata. Dla dobrzej atmosfery w<br />
dzień wigilijny można wypić kieliszek „mioduli”.<br />
W pierwszy dzień Swiąt nie idzie się z wizytą, a zjada się to,<br />
Wiślańskie rozmowy kulinarne. Foto M. Szlaur-Bujok<br />
co pozostało od Wigilii.<br />
Przypuszczam, że takie Wigilie przygotowywano w zamożniejszych<br />
domach, choć w literaturze te jadła i zwyczaje się często<br />
wspomina.<br />
*<br />
Jednak moje zainteresowania wiślańskimi zwyczajami wigilijnymi<br />
nie były zupełnie zaspokojone. Miałam również przyjemność<br />
poznać osobiście panią Wandę Pilch, matkę Jerzego – pisarza.<br />
Gawędząc przy wieczornym ognisku w Jaworniku, opiekając<br />
kiełbaski i zagryzając ogóreczkiem (tym <strong>polski</strong>m, małosolnym)<br />
spytałam: co synowi, który obowiązkowo na Swięta zjeżdża do<br />
Wisły, przygotuje na Wigilię? Natychmiast odpowiedziała: opłatek<br />
z miodem, barszczyk z uszkami (być może wpływ krakowski),<br />
chleb z masłem i solą (obowiązkowo), karpia smażonego z<br />
ogórkiem kwaszonym, na stole główka czosnku, drobne ciasteczka<br />
(te różnorodne), kołacz drożdżowy. Pani Wanda przesłała serdeczne<br />
pozdrowienia paniom z YU Polonii, które z przyjemnością<br />
przekazuję.<br />
Po powrocie do Belgradu natychmiast zadzwoniłam do p.<br />
Renaty Pilch z Ostojiciewa i spytałam, co z tych tradycji kulinarnych<br />
pozostało u naszych wiślan na G o d y. Otóż opłatka<br />
nie ma, chleba z masłem też nie ma. Na stole są: orzechy, jabłka,<br />
miód i czosnek. Podaje się zupę fasolową, rybną lub „paradajzovą<br />
polievkę”. Następnie smażonego karpia, makaron z makiem,<br />
orzechami lub serem, kompot ze śliwek i te, znane już nam,<br />
drobne ciasteczka. Potem kołacz drożdżowy i różne sztrudle. Potrawy<br />
również przygotowuje się w przeddzień Wigilii, a podczas<br />
wieczerzy nikt od stołu nie wstaje. Za oknami śpiewają serbskie<br />
dzieci – „korinđaši...”.<br />
*<br />
Wiemy już co panie domu z Wisły i Ostojiciewa podadzą na<br />
Wigilię. A my, co my przygotujemy na wigilijny wieczór urządzany<br />
w podwojach naszej Ambasady? Co podamy do stołu w na-
szych domach, a jak będzie wyglądała Wigilia prawosławna, którą<br />
również wszystkie obchodzimy?<br />
P r z e -<br />
pisów na potrawy wigilijne jest wiele, ale nie<br />
zawsze przecież chodzi o jedzenie.<br />
Potrzebna jest ta specyficzna atmosfera<br />
i zwyczaje, które wywodzą<br />
się z <strong>polski</strong>ej kultury.<br />
Czy będzie opłatek?<br />
Czy sianko pod obrus<br />
przygotowane? A jaką<br />
choinkę planujemy?<br />
Zacznijmy się więc już<br />
krzątać, aby na czas<br />
wszystkiemu podołać.<br />
Tym razem Pani Hania<br />
proponuje przygotowanie<br />
drobnych, wspomnianych<br />
wyżej ciasteczek – nazywanych<br />
po serbsku „vanilice”. Przepisów<br />
na<br />
nie jest wiele, ale ja proponuję mój, wypróbowany,<br />
ten najlepszy.<br />
Vanilice można wcześniej przygotować, schować do pudła<br />
przed domowymi łasuchami i podać dopiero na święta.<br />
Surowce<br />
125 g smalcu (tego bez zapachu), 125 g masła, 6 łyżek równych<br />
cukru kryształowego, 1 całe jajko, 1 żółtko, 125 g mielonych orzechów,<br />
cca 400 g mąki T 400 gładkiej, trochę startej skórki z cytryny,<br />
łyżkę soku cytrynowego, cukier puder do posypania, cukier waniliowy,<br />
dżem z moreli (domowego wyrobu).<br />
Hani Wanda Pilch, matka pisarza Jerzego opowiada, jak urządza Wigilię.<br />
Foto M. Szlaur Bujok<br />
Wykonanie<br />
Spienić w mikserze masło i smalec, żółtko, jajko, cukier, skórkę<br />
i sok z cytryny. Dodać orzechy i mąkę i szybko ręką zagnieść ciasto.<br />
Pozostawić na 10 min. Na chłodnym miejscu. Wałkować na grubość<br />
0,5 cm. Wykrawać małe okrągłe ciasteczka<br />
(o średnicy 3,5 cm) i układać na uprzednio przygotowanej, wyłożonej<br />
papierem do pieczenia blasze. Piec na średniej temperaturze<br />
na jasnozłoty kolor. Upieczone zlepiać po dwa dżemem. Następnie<br />
suto obsypać z obu stron cukrem pudrem z cukrem waniliowym.<br />
Podawać ułożone w stożek na pięknej paterze. Gwarantuję, że będą<br />
się topić w ustach!<br />
Czytelniczkom Kącika Kulinarnego życzę miłych Świąt i szczęścia<br />
w Nowym Roku!<br />
Pani Hania (Hanna Drljača)<br />
Polskie jadła na galowym przyjęciu jubileuszowym<br />
Z okazji 90 Rocznicy odzyskania niepodległości Polski i Dnia<br />
Wojska Polskiego, 13 listopada w hotelu Continental w Belgradzie JE<br />
Ambasador RP i Attache Wojskowy wydali galowe przyjęcie dla dostojników<br />
i wysokich urzędników państwowych, , przedstawicieli ambasad,<br />
wojska, świata kultury, duchowieństwa, jak i licznej Polonii.<br />
Przyjęcie było tematyczne – <strong>polski</strong>e jadło. W przestronnej, odpowiednio<br />
udekorowanej sali, z wojskową wartą honorową u wejścia,<br />
ustawiono drewniane akcesoria charakterystyczne dla <strong>polski</strong>ej<br />
wsi, jak ławy, stoły, półki, wozy, sanie, na których rozmieszczono m.<br />
in. tace i półmiski drewniane. Nakrycia stołowe też żywcem ze wsi.<br />
Starannie zakomponowane „ikebany” z wieńców czosnku, cebuli,<br />
suszonych grzybów, wiszących połci słoniny, tu i tam położonych jabłek<br />
– dopełniały wiejską atmosferę.<br />
Cała ta długa kompozycja, ciągnąca się przez calą salę, była bogato<br />
zastawiona jadłami. Różnorodność strawy wyjątkowa, od serów<br />
począwszy: bryndza, twarożek, bunc, oscypek, masło aromatyz<br />
owane czosnkiem, a zatym niezwykłej urody bochny chleba i kosze<br />
bułeczek. W garncach kamiennych ogórki małosolne (to specjalność<br />
<strong>polski</strong>ej kuchni), smalec ze skwarkami i sałatka ze śledzia<br />
z cebul- ką. W miseczkach drewnianych gruboziarni-<br />
sta sól, pieprz, musztarda, no i żurawina<br />
na słodko. Na ogromnych tacach<br />
dliny staro<strong>polski</strong>e – szynka goto-<br />
na, baleron, przepyszna kiełbasa,<br />
salceson i specjał <strong>polski</strong> pieczony<br />
pasztet ze śliweczką<br />
i orzechem<br />
laskowym.<br />
w ę -<br />
w a<br />
W kociołkach<br />
pachniała zupa<br />
grzybowa i parował żurek z kiełbasą. Wielkim powodzeniem cieszył<br />
się bigos, gołąbki i trzy rodzaje pierogów: z mięsem, serem i grzybami.<br />
Na słodko – sernik i szarlotka. Napojów w bród, chyba pięć rodzajów<br />
wódek, wina, piwao, soki itd.<br />
Polskie Jadło” z Krakowa zaprezentowało się serbskiej publiczności.<br />
Foto Ambasada RP.<br />
Był to prawdziwy pokaz bogactwa i specjałów kuchni <strong>polski</strong>ej;<br />
wszystko gościom wyraźnie smakowało. Takie sute i przemyślane<br />
przyjęcie można śmiało nazwać polską biesiadą i dobrą reklamą <strong>polski</strong>ej<br />
kuchni dla zagranicy.<br />
Komplementy za wykonawstwo należy przekazać firmie Catering<br />
Grupa Kościuszko SA „Polskie Jadło”, Kraków. Wydarzenie to<br />
uwieczniła<br />
Pani Hania<br />
(Hanna Drljača)
Foto Stanko Kostić. www.skostic.com<br />
W głębokim śnie, w głębokim śniegu<br />
Mieścina leży pogrążona.<br />
Sennego księcia i śnieżnego<br />
Twarz świeci, srebrnie zamrożona,<br />
Uśmiechem białym nieruchoma.<br />
Podpiera domki śnieg pierzasty,<br />
W wysokie nawalony zaspy;<br />
Czasem je wiatr napadnie dmący<br />
I z puszystego wierzchu zwiewa<br />
pył roziskrzony, kołujący.<br />
Dwa bratnie przed sklepikiem drzewa<br />
Są jak śmietaną ochlapane<br />
Lub jakbyś mydlin gęstą pianę<br />
Rozrobił na zwichrzonej brodzie<br />
Świętego Mikołaja, który<br />
Śpi stojąc; w ręku ma <strong>lat</strong>arnię:<br />
To szyba okna, cała w lodzie.<br />
A za nią światło planetarne<br />
Mrugliwej lampy. Mróz-kwiatodziej,<br />
Co brylantową ma kwiaciarnię,<br />
Bystro tęczuje iskierkami,<br />
Miotając ognik za ognikiem,<br />
Diamencik goniąc diamencikiem<br />
Z takim pośpiechem, że chwilami<br />
Sam nie wie, czy jest ogrodnikiem,<br />
czy wielkomiejskim jubilerem...<br />
Julian Tuwim,<br />
Kwiaty <strong>polski</strong>e<br />
SŁOWO YU POLONII<br />
Biuletyn nr 38<br />
Beograd, oktobar-decembar <strong>2008</strong>.<br />
Izdaje:<br />
Udruženje srpsko-poljskog prijateljstva<br />
JU Polonija (Stowarzyszenie Przyjaźni<br />
Serbsko-Polskiej YU <strong>Polonia</strong>)<br />
Adresa: Kneza Miloša 38, 11000 Beograd<br />
Srbija<br />
Redakcioni odbor:<br />
Joanna Maciejewska-Pavković<br />
glavni urednik<br />
npavkovi@eunet.rs<br />
Dagmara Luković<br />
daga@eunet.rs<br />
Jolanta Tančić<br />
tanana@infosky.net<br />
Dizajn i priprema:<br />
Stanko S. Kostić • www.skostic.com<br />
Lidija Maćej • e-mail: macej@sezampro.yu<br />
Štampa:<br />
Lithoart, Beograd<br />
Tiraž:<br />
500 primeraka<br />
Publikacija izlazi uz finansijsku pomoć<br />
Senata Republike Poljske i<br />
Fondacije „Pomoc Polakom na Wschodzie”,<br />
Varšava<br />
PUBLIKACIJA SE NE PRODAJE