Załącznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie

Załącznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie Załącznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie

02.05.2015 Views

Marek Bem, Wojciech Mazurek obozu (zasypaniem dołów z prochami, wyrównaniem terenu i posadzeniem na nim, dla pełnego kamuflażu, drzew) zajmowała się już druga grupa więźniów z Treblinki. Dnia 4 listopada pociągiem o numerze transportowym 6711940 przewiezionych zostało prawdopodobnie 75 Żydów. Przyjechali do Sobiboru z samego rana. Ustawiono ich w szeregu na placu apelowym byłego obozu I. Dowodził nimi żydowski kapo Karl Blau. Zameldował się Gustavowi Wagnerowi podając dokładną liczbę przybyłych więźniów oraz gotowość do pracy. Więźniowie ci, decyzją Wagnera lub Frenzla, zostali podzieleni na grupy z przeznaczeniem do wykonywania określonych prac. Nadzór nad nimi przejmowali pozostali członkowie załogi 5 . Franzowi Suchomelowi przydzielono krawców i szewców. Grupa ta przypuszczalnie zajmowała się porządkowaniem rzeczy z baraków sortowniczych i przygotowaniem ich do wysłania na teren Rzeszy. Zdecydowana większość więźniów kierowana była do prac rozbiórkowych i zacierania śladów po obozie, zwłaszcza w obozie III. Wyburzanie odbywało się w bardzo szybkim tempie. Żydzi musieli pracować bardzo ciężko, dostając skromne porcje żywnościowe. W pierwszym tygodniu listopada z obozu już niewiele pozostało. Z relacji Roberta Juhrsa, który wraz z Zierke dotarł do Sobiboru około 5 listopada (z obozu pracy w Dorohuczy), wnioskować można, że po terenie całego obozu można było poruszać się już bez żadnych przeszkód. Obozy III i IV zostały całkowicie zlikwidowane. Wszystko było zrównane z ziemią. Zdemontowane zostały wszystkie wewnętrzne ogrodzenia oraz „niebiańska aleja”. Większość budynków była już rozebrana. Franz Suchomel i Arthur Matthes, Niemcy nadzorujący likwidację obozu, tak opisują „ostatnie dni” tego miejsca: Franz Suchomel: „[…] pewnego ranka o 6 rano w drugiej połowie listopada Gustaw Wagner oświadczył pozostałym członkom załogi, że do końca dnia ma zawiadomić Lublin o tym, że ostatni pozostający jeszcze w obozie Żydzi zostali zlikwidowani. Zasugerował, że należy zmusić Żydów do bardzo ciężkiej pracy, tak żeby byli wycieńczeni i w ten sposób uda się osłabić ich ewentualny opór. Likwidacja więźniów przebiegała w kilku etapach. Tamtego dnia likwidacja Żydów została przeprowadzona w grupach. Rano zabierano na rozstrzelanie robotników żydowskich zaangażowanych przy rozbiórce obozu. Strzały padały w odstępach. Ponieważ były ledwie słyszalne, sądzę, że używano pistoletu. Plac egzekucji, znajdował się w miejscu dawnej strzelnicy w lesie poza obozem III. Chcąc precyzyjniej określić położenie tej strzelnicy mogę powiedzieć, że znajdowała się w kierunku południowo zachodnim od obozu III”. Rano rozeszła się fama, że miejsce to wybrano na plac egzekucji” Ciała Żydów z Treblinki leżały tam na drewnianych konstrukcjach o wymiarach: 15 m długości i 2 m wysokości. Zostały zrobione z suchych gałęzi i „łatwopalnego” drewna […]” 6 . Artur Matthes: „[…] kilka dni po tym jak przybyłem do Sobiboru przysłano około stu żydowskich robotników z Treblinki. Pracowali przy rozbieraniu budynków 5 Jules Schelvis, op. cit., s. 240. 6 Franz Suchomel, protokół przesłuchania, LKA/NW (Dez 15), ZStL-251/59-6-1129f, 8-1613f, Altotting, dnia 24 stycznia 1962 r.

Sobibór - badania archeologiczne... i porządkowaniu obozu. Nie pracowali jednak u mnie. W listopadzie albo w grudniu tegoż roku, gdy jeszcze przebywałem w obozie, rozstrzelano przysłaną wcześniej setkę Żydów. Pewnego ranka, około godziny siódmej, poprowadzono ich do Obozu III niedaleko miejsca, w którym pracowałem. Byli ubrani. Ustawiono ich w kilku szeregach. Nie widziałem, kto dowodził grupą. Eskortowało ich kilku członków załogi i ukraińskich ochotników. Nie otrzymałem rozkazu uczestniczenia w egzekucji, ale z miejsca, w którym pracowałem słyszałem strzały plutonu egzekucyjnego dochodzące z Obozu III. Moim zdaniem nie były to salwy, ale pojedyncze wystrzały. Tego samego dnia podczas posiłku także koledzy poinformowali mnie, że rankiem rozstrzelano tamtych stu Żydów. Następnie spalono ciała w Obozie III. Sądzę, że zrobiono to na otwartym polu […]” 7 . Felix Górny: „[…] podczas rozmów słyszałem wtedy, że powstanie wybuchło w żydowskim warsztacie krawieckim obozu. Pracujący w załodze pilnującej obóz SS-man zlecił tam uszycie nowego munduru. Przy drugiej przymiarce został przez żydowskich krawców zabity. Drugi członek załogi SS, który chciał pomóc zabitemu, został również zabity. Następnie Żydzi z warsztatu krawieckiego nawiązali kontakt z Żydami ze zbrojowni, uzbroili się i otworzyli ogień do pozostałych członków załogi SS pilnującej obóz. Słyszałem wtedy, że wszyscy Żydzi, którym nie udało się powstanie, zostali natychmiast po powstaniu rozstrzelani przez SS. Rozstrzelanie wykonywane było przez członków SS z załogi pilnującej obóz, którzy podczas powstania przebywali poza obozem. Na koniec ciała zabitych zostały zrzucone w jedno miejsce na przedpolu, w pobliżu rampy przy torach, polane benzyną i spalone. O rozstrzelaniu tych Żydów i o spaleniu ciał na przedpolu dowiedziałem się około pięciu do sześciu tygodni po powstaniu, kiedy przebywałem w obozie w Sobiborze. Musiałem wtedy samochodem ciężarowym (na gaz drzewny „Holzgaser”) odebrać stamtąd maszyny i zawieźć je do komendantury miejskiej w Chełmie. Chodziło o maszyny szewskie i krawieckie. Poprosiłem obecnych w obozie żołnierzy SS o opowiedzenie o wybuchu powstania. Informację przekazano mi dobrowolnie. Przy tej okazji opowiedziano mi, że powstanie wybuchło w warsztacie krawieckim. Potem wspomniano, że Żydzi, którzy przeżyli powstanie zostali natychmiast po zakończeniu powstania, rozstrzelani w obozie. Pokazano mi także miejsce, gdzie zostały spalone ciała. Widziałem na własne oczy to miejsce. Przesłuchujący urzędnicy pokazali mi plan sytuacyjny obozu zagłady Żydów w Sobiborze. Nie mogę sobie dokładnie przypomnieć, żebym był wtedy na przedpolu. Miejsce spalenia, w którym miały być spalone ciała znajdowało się w części tego przedpola naprzeciwko torów, na wolnym placu. Pozostałych części kompleksu obozowego, które na planie sytuacyjnym oznaczone były jako Lager I, Lager II, Lager III i Lager IV nie widziałem podczas mojego pobytu w obozie w Sobiborze. Przebywałem wtedy przez około dwie godziny w obozie w Sobiborze. Ze zrozumiałych powodów nie czułem się tam dobrze. Byłem zadowolony, że mogłem opuścić miejsce strachu. Żołnierze SS powiedzieli mi wtedy, że obóz 7 Arthur Matthes, protokół przesłuchania, Kolonia, dnia 4 lipca 1962 r. [dostęp:2 grudnia 2011], www.holocaustresearchproject.org.

Marek Bem, Wojciech Mazurek<br />

obozu (zasypaniem dołów z prochami, wyrównaniem terenu i posadzeniem na nim,<br />

dla pełnego kamuflażu, drzew) zajmowała się już druga grupa więźniów z Treblinki.<br />

Dnia 4 listopada pociągiem o numerze transportowym 6711940 przewiezionych<br />

zostało prawdopodobnie 75 Żydów. Przyjechali do Sobiboru z samego rana. Ustawiono<br />

ich w szeregu na placu apelowym byłego obozu I. Dowodził nimi żydowski<br />

kapo Karl Blau. Zameldował się Gustavowi Wagnerowi podając dokładną liczbę<br />

przybyłych więźniów oraz gotowość do pracy. Więźniowie ci, decyzją Wagnera lub<br />

Frenzla, zostali podzieleni na grupy z przeznaczeniem do wykonywania określonych<br />

prac. Nadzór nad nimi przejmowali pozostali członkowie załogi 5 . Franzowi Suchomelowi<br />

przydzielono krawców i szewców. Grupa ta przypuszczalnie zajmowała się<br />

porządkowaniem rzeczy z baraków sortowniczych i przygotowaniem ich do wysłania<br />

na teren Rzeszy. Zdecydowana większość więźniów kierowana była do prac<br />

rozbiórkowych i zacierania śladów po obozie, zwłaszcza w obozie III. Wyburzanie<br />

odbywało się w bardzo szybkim tempie. Żydzi musieli pracować bardzo ciężko, dostając<br />

skromne porcje żywnościowe. W pierwszym tygodniu listopada z obozu już<br />

niewiele pozostało. Z relacji Roberta Juhrsa, który wraz z Zierke dotarł do Sobiboru<br />

około 5 listopada (z obozu pracy w Dorohuczy), wnioskować można, że po terenie<br />

całego obozu można było poruszać się już bez żadnych przeszkód. Obozy III i IV<br />

zostały całkowicie zlikwidowane. Wszystko było zrównane z ziemią. Zdemontowane<br />

zostały wszystkie wewnętrzne ogrodzenia oraz „niebiańska aleja”. Większość budynków<br />

była już rozebrana. Franz Suchomel i Arthur Matthes, Niemcy nadzorujący<br />

likwidację obozu, tak opisują „ostatnie dni” tego miejsca:<br />

Franz Suchomel: „[…] pewnego ranka o 6 rano w drugiej połowie listopada Gustaw<br />

Wagner oświadczył pozostałym członkom załogi, że do końca dnia ma zawiadomić<br />

Lublin o tym, że ostatni pozostający jeszcze w obozie Żydzi zostali zlikwidowani.<br />

Zasugerował, że należy zmusić Żydów do bardzo ciężkiej pracy, tak żeby byli<br />

wycieńczeni i w ten sposób uda się osłabić ich ewentualny opór. Likwidacja więźniów<br />

przebiegała w kilku etapach. Tamtego dnia likwidacja Żydów została przeprowadzona<br />

w grupach. Rano zabierano na rozstrzelanie robotników żydowskich zaangażowanych<br />

przy rozbiórce obozu. Strzały padały w odstępach. Ponieważ były ledwie słyszalne,<br />

sądzę, że używano pistoletu. Plac egzekucji, znajdował się w miejscu dawnej strzelnicy<br />

w lesie poza obozem III. Chcąc precyzyjniej określić położenie tej strzelnicy mogę<br />

powiedzieć, że znajdowała się w kierunku południowo zachodnim od obozu III”. Rano<br />

rozeszła się fama, że miejsce to wybrano na plac egzekucji” Ciała Żydów z Treblinki<br />

leżały tam na drewnianych konstrukcjach o wymiarach: 15 m długości i 2 m wysokości.<br />

Zostały zrobione z suchych gałęzi i „łatwopalnego” drewna […]” 6 .<br />

Artur Matthes: „[…] kilka dni po tym jak przybyłem do Sobiboru przysłano około<br />

stu żydowskich robotników z Treblinki. Pracowali przy rozbieraniu budynków<br />

5<br />

Jules Schelvis, op. cit., s. 240.<br />

6<br />

Franz Suchomel, protokół przesłuchania, LKA/NW (Dez 15), ZStL-251/59-6-1129f, 8-1613f,<br />

Altotting, dnia 24 stycznia 1962 r.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!