09.04.2015 Views

Pokaż treść! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl

Pokaż treść! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl

Pokaż treść! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

R. XVIII Nr 3 (55) 2003<br />

Cena 3 zł<br />

Nr ind. 37976X<br />

PL ISSN 0860-4126<br />

KWARTALNIK STOWARZYSZENIA TWÓRCÓW LUDOWYCH


W<br />

NUMERZE<br />

KWARTALNIK<br />

STOWARZYSZENIA<br />

TWÓRCÓW LUDOWYCH<br />

RADA REDAKCYJNA:<br />

Jan Adamowski, Aleksander<br />

Błachowski, Andrzej Ciota. Piotr<br />

Dahlig, Alfred Gauda, Zygmunt<br />

Kłodnicki, Wiktor Lickiewicz,<br />

Zdzisław Podkański, Ryszard<br />

Rabeszko, Władysław Sitkowski,<br />

Teresa Smolińska, Józef Styk,<br />

Edmund Zieliński<br />

KOLEGIUM REDAKCYJNE:<br />

Józef Styk - redaktor naczelny, Jan<br />

Adamowski, Alfred Gauda - zastępcy<br />

redaktora naczelnego, Wiktor<br />

Lickiewicz - sekretarz redakcji<br />

ADRES REDAKCJI:<br />

20-112 Lublin, ul. Grodzka 14<br />

tel./fax 532-49-74, 532-90-91<br />

Redakcja nie zwraca materiałów<br />

nie zamawianych oraz zastrzega<br />

sobie prawo dokonywania skrótów,<br />

zmiany tytułów i poprawek<br />

stylistyczno-językowych<br />

Publikowane w „Twórczości Ludowej"<br />

artykuły i opracowania merytoryczne<br />

(począwszy od nr.<br />

15/1990) są recenzowane.<br />

WYDAWCA:<br />

Zarząd Główny<br />

Stowarzyszenia Twórców Ludowych<br />

www.zgstl.of.<strong>pl</strong><br />

e-mail: zgstl@op.<strong>pl</strong><br />

Wydano ze środków finansowych<br />

Ministerstwa Kultury<br />

PROJEKT WINIETY:<br />

Zbigniew Strzałkowski<br />

SKŁAD:<br />

Elżbieta Łukasik<br />

ŁAMANIE:<br />

Grzegorz Jusiak<br />

DRUK:<br />

S<br />

AMPOL<br />

DRUKARNIA<br />

SAMPOL, Lublin, ul. Bursaki 15<br />

Jubileuszowe refleksje -1<br />

XXXII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Jana Pocka - 3<br />

WIERSZE<br />

Zygmunt Bukowski, Józef Chojnacki, Bronisława Fastowiec, Stanisława Flis, Leon Kawecki.<br />

Florianna Kiszczak, Władysław Koczot, Jan Kowalski, Zbigniew Kozak, Barbara Krajewska,<br />

Alfreda Magdziak, Waleria Prochownik, Zdzisław Purchała, Zofia Roj-Mrozicka, Władysław<br />

Sitkowski, Sabina Szymbor.<br />

PROZA<br />

Zygmunt Bukowski: Odpust - 6<br />

Janina Radomska: Czwarty król -6<br />

Zdzisław Purchała: Jak wójt z sołtysem swatami zostali- 8<br />

Zofia Przeliorz: Urodzaje i nieurodzaje - 9<br />

SZKICE I OPRACOWANIA<br />

Agnieszka Wiśniecka: Twórczość powoli zapominana? Recepcja poezji Jana Pocka na terenie<br />

powiatu puławskiego - 11<br />

Barbara Jancz-Kostuch, Justyna Kowalińska, Joanna Minksztym, Aneta Skibińska: Rzeźbiarz<br />

ludowy jako współtwórca przestrzeni sakralnej - 14<br />

Iryna Kowal-Fuczyło: Zatrzymać się w zaczarowanym miejscu. Wspólne elementy w litewskiej,<br />

polskiej i ukraińskiej baśni ludowej - 21<br />

ARCHIWUM FOLKLORU<br />

Mariola Tymochowicz: Narodziny i chrzest dziecka - przekazy ze Stojeszyna - 23<br />

Aneta Derkacz: Ostatni pustelnicy w Pieninach - 26<br />

Z KLASYKI LITERATURY CHŁOPSKIEJ (Stanisława Flis) - 27<br />

SYLWETKI<br />

Danuta Powiłańska-Mazur: Stanisława Baj - mistrzyni pereborów - 28<br />

Jerzy Rochowiak: Twórczość Styperków - 30<br />

Jan Adamowski: Ludowy zespół śpiewaczy Jarzębina" z Kocudzy (pow. Janów Lubelski) - 32<br />

Magdalena Szyndler: Z wizytą u Zuzanny Czeczotkowej w Milikowie na Zaolziu - 34<br />

ODESZLI OD NAS<br />

Wspomnienie o Stefanie Bednarczyku - 35<br />

PRZEDSTAWIAMY INSTYTUCJE<br />

Elżbieta Szot-Radziszewska: Muzeum Wsi Kieleckiej - skansen w Tokarni- 36<br />

RECENZJE<br />

Katarzyna Smyk-Płoska: Śląskie wypisy o tradycyjnych obrzędach i zwyczajach - 39<br />

Nela Szpyczko: Dokumentacja pieśni ludowych Polaków zamieszkałych na Ukrainie - 40<br />

Jerzy Rochowiak: Poezja kujawskich równin - 41<br />

INFORMACJE<br />

Nadzieja w konkursie „Duży-Mały". XXXVII Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych<br />

- Kazimierz 2003 - 43<br />

Jubileuszowe warsztaty garncarskie w Urzędowie - 45<br />

Poezja jest wieczną wiosną - 45<br />

Nasi w Szwecji - 46<br />

„Nestorzy" i młodzi kontynuatorzy. Wojewódzki <strong>pl</strong>ener rzeźbiarski - Dzierżązna - 46<br />

„Po górach i smugach wędrując..." . Wystawa w Parku Etnograficznym w Tokarni - 47<br />

Święto folkloru w Rokitnie - 49<br />

Rozstrzygnięto dwa konkursy. Przegląd twórczości Oddziału Chełmskiego STL - 49<br />

Wystawa „Postać ludzka w rzeźbie ludowej na Lubelszczyźnie". W niebie i na ziemi - 50<br />

XVIII Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne - Lublin 2003. Dzieci kontynuatorami<br />

tradycji - 51<br />

Badanie folkloru w powiecie ryckim - 52<br />

Z życia Oddziału Gdańskiego STL - 52<br />

„Gdzie jest druga taka wieś. Tarnowica Polna - Nowy Waliszów". Wystawa w Muzeum Etnograficznym<br />

- Oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu - 53<br />

I Międzynarodowa konferencja „Współczesne problemy śpiewu tradycyjnego" - 54<br />

ZAPROSILI NAS -55<br />

KSIĄŻKI NADESŁANE - 56<br />

NA OKŁADCE<br />

I str.: Anna Staniszewska, hafciarka z Łowicza na XXXVI Targach Sztuki Ludowej w Kazimierzu.<br />

IV str.: Rzeźbiarze - Jan Pawłowski z Włodawy (woj. lubelskie) oraz Bogdan i Dorota<br />

Osuch z Jarocina (woj. wielkopolskie). Hafciarki - Teresa Kocus z Łowicza (z lewej)<br />

i Krystyna Szkilnik z Opola.<br />

Fot. Paweł Onochin


Jubileuszowe refleksje<br />

lat działalności organizacji<br />

można porównać<br />

do życia człowieka, gdzie<br />

trzydziestopięciolatek<br />

jest osobą dojrzałą, zdobył doświadczenie<br />

zanotował sukcesy i porażki, ale patrząc<br />

w przyszłość jest świadomy swoich celów i<br />

możliwości. Porównanie to jest konieczne,<br />

ponieważ Stowarzyszenie nasze tworzyli konkretni<br />

ludzie z bagażem swoich doświadczeń i z<br />

określonymi uwarunkowaniami społeczno-politycznymi.<br />

Dla dzisiejszych 35-latków wspomnienia o stoczonych<br />

bojach i pokonywaniu barier urzędniczo-administracyjnych<br />

zakrawa na bajkę, ponieważ w dzisiejszej<br />

rzeczywistości wystarczy 15 chętnych osób do założenia<br />

jakiegokolwiek stowarzyszenia i zarejestrowania<br />

jego działalności. W minionej dobie problemem było<br />

dostosowanie się do oficjalnych, ówcześnie panujących<br />

norm i zarządzeń, nie było natomiast tak wielkich<br />

problemów z pozyskaniem funduszy na statutową<br />

działalność.<br />

Stowarzyszenie nasze zakładali ludzie nieprzypadkowi,<br />

tworzący i działający w okresie przedwojennym,<br />

okupacji, stalinizmu oraz tworzący po 1956 r. zręby<br />

zorganizowanego ruchu chłopskich twórców. Swoją<br />

szansę na lepsze warunki pracy twórczej widzieli w<br />

zorganizowanym środowisku, jednolitej, samodzielnej<br />

organizacji twórczej z mecenatem państwowym.<br />

W sprawach organizacyjnych prym wiódł kowal z<br />

Gutanowa Bronisław Pietrak z poetą z Mołodutyna<br />

Władysławem Kuchtą, którzy w towarzystwie Jana<br />

Pocka - niekwestionowanego autorytetu twórcy ludowego<br />

„deptali ścieżki" do urzędów w Warszawie, Lublinie<br />

i „pukali" do redakcji gazet. Ich determinacja<br />

zaraziła pracowników instytucji kultury i dziennikarzy,<br />

którzy wsparli ich inicjatywę i pomagali załatwić formalności<br />

urzędniczo-prawne. W gronie tym byli Stanisław<br />

Weremczuk, Jadwiga Litwiniak, Antoni Pieper,<br />

Roman Rosiak i Włodzimierz Chećko. W gronie inicjatorów<br />

znaleźli się Jan Nadolny z Wielborka, Zygmunt<br />

Kupisz z Łan, Józef Skura z Sandomierza, Pior Krzykalski<br />

z Nowego Sącza, Walenty Kunysz z Kraczkowa,<br />

Adela Jabłońska z Jeleńca, Józef Małek z Bożego<br />

Daru, Aleksander Fijałkowski z Garbowa, Stanisław<br />

Szulc z Woli Korybutowej, Wacław Gutowski z Nowin,<br />

Ryszard Borowski z Borowa. Oni otworzyli listę znakomitych<br />

twórców i działaczy nadających kształt Stowarzyszeniu<br />

i twórczości ludowej. Do nich dołączyło<br />

setki wybitnych twórców różnych dziedzin i specjalistów<br />

- służących pomocą i doradztwem fachowym.<br />

W okresie 35 lat przeżyliśmy chwile wzniosłe i momenty<br />

zwątpienia o dalsze losy naszego Stowarzyszenia. Chronologicznie<br />

ujmując przełomowymi momentami było:<br />

• utworzenie biura Stowarzyszenia przy ul. Dąbrowskiego;<br />

• utworzenie oddziałów terenowych, z pierwszym<br />

na Warmii i Mazurach;<br />

• otrzymanie dotacji na działalność statutową z<br />

Wojewódzkiej Rady Narodowej, a następnie z Ministerstwa<br />

Kultury;<br />

• powołanie Rady Naukowej STL i specjalistycznych<br />

sekcji;<br />

• zapoczątkowanie cyklu imprez upowszechniających<br />

twórczość ludową, m.in.:<br />

konkursy, wystawy, targi, festiwale, kiermasze,<br />

przeglądy;<br />

• rozpoczęcie wydawania „Biuletynu Informacyjnego"<br />

przekształconego w 1986 r.<br />

w kwartalnik „Twórczość Ludowa", tomików,<br />

antologii, wizytówek i katalogów;<br />

• uzyskanie uprawnień do zaopatrzenia emerytalnego<br />

dla twórców ludowych z tytułu wykonywania<br />

pracy artystycznej;<br />

• zachowanie ciągłości działalności Stowarzyszenia,<br />

nawet w dramatycznym okresie stanu wojennego;<br />

• pozyskanie kamienicy przy ul. Grodzkiej 14 na<br />

siedzibę biura, archiwum, biblioteki, sal wystawowych,<br />

pracowni fotograficznej;<br />

• uruchomienie działalności galerii wystawienniczo-handlowej,<br />

w której twórcy mogli sprzedawać<br />

swoje prace;<br />

• zaprzestanie finansowania działalności statutowej<br />

STL i odejście 90% pracowników etatowych;<br />

• uzyskanie zezwolenia na zbiorowe zarządzanie<br />

prawami autorskimi i prawami pokrewnymi;<br />

• utworzenie Krajowego Domu Twórczości Ludowej.<br />

Każde przełomowe wydarzenie poprzedzone jest<br />

żmudną, intensywną, a nieraz mrówczą pracą podobną<br />

do tej, jaką włożono przy zakładaniu Stowarzyszenia.<br />

Nie można wyliczyć pomniejszych wydarzeń,<br />

bo pozostają one w cieniu i są naszą codziennością.<br />

Natomiast konieczne jest wymienienie osób, które<br />

kierowały naszą organizacją i kształtowały jej oblicze.<br />

Są to prezesi ZG STL: Bronisław Pietrak, Jan<br />

Sławiński, Bronisław Cukier, Mieczysław Biernacik,<br />

Władysław Gruszczyński, Kazimiera Sekuła, Władysław<br />

Sitkowski, Jan Kuruc i obecny prezes Ryszard<br />

Rabeszko, przewodniczący Rady Naukowej: prof. Roman<br />

Reinfuss, dr Aleksander Błachowski i obecny<br />

jej przewodniczący prof. Józef Styk oraz Zdzisław<br />

Podkański - wieloletni dyrektor biura ZG STL.<br />

Tą drogą oddajemy hołd i składamy serdeczne<br />

podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do<br />

osiągnięć Stowarzyszenia i ciągłości jego działania.<br />

Mamy tu na myśli także byłych i obecnych członków<br />

Zarządu Głównego, Rady Naukowej STL, członków<br />

Zarządów Oddziałów STL i Rad Programowych, pracowników<br />

etatowych Stowarzyszenia, twórców ludowych,<br />

którzy swoimi pracami rozsławiali imię Stowarzyszenia<br />

w kraju i na wszystkich kontynentach.<br />

Spuścizna, którą zostawili nam poprzednicy mobilizuje<br />

nas do wytężonej pracy i działań dla dobra Stowarzyszenia,<br />

twórców i rodzimej twórczości ludowej.<br />

Na przyszłość patrzymy z optymizmem, ponieważ w<br />

dobie globalizacji i wchodzenia do Unii Europejskiej<br />

jesteśmy jeszcze bardziej potrzebni społeczeństwu<br />

jako świadectwo naszej tożsamości kulturalnej.<br />

Andrzej Ciota<br />

Dyrektor Biura ZG STL<br />

1


Nasze jubileusze<br />

1998 rok. Uroczystości z okazji jubileuszu 30-lecia Stowarzyszenia Twórców Ludowych odbywały się w Trybunale Koronnym<br />

w Lublinie. Prowadzili je (od lewej): Józef Murawski - wiceprezes ZG STL, Lilia Sola - sekretarz, Jan Kuruc - prezes<br />

ZG STL, Ryszard Rabeszko - przewodniczący Komisji Rewizyjnej, Andrzej Ciota - dyrektor biura ZG STL i prof. Józef Styk -<br />

przewodniczący Rady Naukowej STL. Poczet sztandarowy stanowili: Maria Gleń, Władysław Kulawiak i Helena Kamieniarz. A po<br />

oficjalnym spotkaniu był czas na rodzinne zdjęcie.<br />

Fot. Roman Prószyński<br />

1993 rok. 25-lecie STL świętowaliśmy w naszej siedzibie<br />

przy Grodzkiej 14. Gości powitał Władysław Sitkowski - prezes<br />

ZG STL (w środku). Na zdjęciu od lewej: dyr. Andrzej Ciota,<br />

Zdzisław Podkański, pełnomocnik ministra kultury i sztuki<br />

ds. twórców ludowych i rzemiosł artystycznych, Zbyszko Sławian-<br />

Orliński i Kazimierz Markiewicz - wiceprezes ZG STL.<br />

Fot. Roman Prószyński<br />

1988 rok. Jubileusz 20-lecia odbywał się w Muzeum Lubelskim.<br />

Na zdjęciu Bronisław Cukier (z lewej) wręcza dy<strong>pl</strong>om<br />

poecie Władysławowi Kuchcie.<br />

Fot. Piotr Maciuk<br />

2


XXXII Ogólnopolski<br />

Konkurs Literacki<br />

im. Jana Pocka<br />

Władysław Sitkowski (z lewej) i Zygmunt Bukowski - laureaci<br />

tegorocznego konkursu.<br />

Fot. archiwum<br />

Komisja konkursowa obradowała w składzie: prof. dr<br />

hab. Jan Adamowski, dr Donat Niewiadomski, mgr Halina<br />

Kosienkowska.<br />

Na konkurs wpłynęło 57 zestawów poetyckich oraz 20<br />

w dziedzinie prozy. Ze względu na niezgodność z regulaminem<br />

2 zestawy nie zostały przez komisję rozpatrzone.<br />

Po wnikliwej analizie nadesłanych tekstów jury postanowiło<br />

przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:<br />

W DZIEDZINIE POEZJI<br />

I nagroda - Władysław Sitkowski („Hej sokoły") -<br />

Zwierzyniec.<br />

Cztery II nagrody: Zygmunt Bukowski („Jubilat") -<br />

Mierzeszyn, Józef Chojnacki („Pokrzyk") - Gułtowy,<br />

Zdzisław Purchała („Promień") - Kossów, Zofia Roj-<br />

Mrozicka („Skorusa") - Zakopane.<br />

Siedem III nagród: Bronisława Fastowiec („Widłak")<br />

- Kamień, Hanna Florek („Inoleukotea") - Wierciny,<br />

Florianna Kiszczak („Macierzanka") - Radzięcin, Zbigniew<br />

Kozak („Skorpion") - Puławy, Alfreda Magdziak<br />

(„Czarka") - Zamość, Waleria Prochownik („Jodła") -<br />

Żywiec, Sabina Szymbor („Malwa") - Lublin.<br />

Pięć wyróżnień: Leon Kawecki („Most") - Węgorzewo,<br />

Władysław Koczot („Wrzos") - Czarnystok, Mieczysław<br />

Kościński („Polny") - Krasne Krzywe, Jan Kowalski<br />

(„Ajer") - Iława, Barbara Krajewska („Róża") - Iwany.<br />

W DZIEDZINIE PROZY<br />

I nagroda - Zygmunt Bukowski („Uroczysko") - Mierzeszyn.<br />

Trzy II nagrody: Zofia Przeliorz („Freska") - Żory,<br />

Zdzisław Purchała („Promień") - Kossów, Janina Radomska<br />

(„Jodła II") - Radzięcin.<br />

Dwie III nagrody: Waleria Prochownik („Jodła I") -<br />

Żywiec, Władysław Szepelak („Własz") - Bielanka.<br />

Dwa wyróżnienia: Maria Gleń („Jarzębina") - Krasnystaw,<br />

Franciszka Ogonowska („Karolina") - Dobużek.<br />

Ze względów organizacyjnych wysokość nagród zostanie<br />

ustalona po konsultacji z komisją konkursową w terminie<br />

późniejszym.<br />

Jury apeluje, aby kontynuować doroczny Ogólnopolski<br />

Konkurs Literacki im. Jana Pocka w podobnej formie<br />

w latach przyszłych.<br />

Lublin, 24.06.2003 r.<br />

WŁADYSŁAW<br />

I stało<br />

się<br />

SITKOWSKI<br />

Żegnaj chato rodzina<br />

w otulinie słomianej strzechy<br />

dziedziczko chłopskiej tradycji<br />

z żurawiem skrzypiącym<br />

nad cembrowiną dziejowych przemian<br />

Żegnajcie pieśni babcine<br />

wykołysane w sosnowej kolebce<br />

kiedy ranne wstają zorze<br />

wznoszone do niebios<br />

o żniwo siermiężnej pracy<br />

Żegnaj wiosko najmilsza<br />

rozrzewniona arią słowików<br />

majową pieśnią maryjną<br />

rozkwieconą barwami tęczy<br />

w przydrożnych ka<strong>pl</strong>iczkach<br />

Odchodzisz wiosko zaciszna<br />

różańcem babcinej starości<br />

zagubieniem przykazań boskich<br />

i stajesz przed czasu nakazem<br />

globalizacji i zapaści duchowej<br />

Tymi ścieżkami babcia chodziła<br />

psia jucha przeklęciem jej było<br />

dziadek wciąż w niebo spoglądał<br />

wróżby prorocze sczytywał<br />

i stało się wszystko oj stało<br />

27.04.2003 r.<br />

ZYGMUNT<br />

W uczynku<br />

BUKOWSKI<br />

serca<br />

Tu mi przyszło żyć i tworzyć,<br />

Doczesności przebiec szlak,<br />

By uczynkiem rąk i serca<br />

Na tej ziemi wieki trwać.<br />

Iść w mych strofach drogą olśnień<br />

Przez dyszący wiosną las.<br />

Wielbić ciągle tę krainę,<br />

Choć się skończy ziemski czas.<br />

Pięknem zawsze karmić duszę<br />

I pić tylko czyste zdroje,<br />

Pulsujące z głębin ziemi<br />

Jak w radości serce moje,<br />

Ścielić dłonie na te łąki<br />

Zaścielone barwną ciszą,<br />

Na te łany falujące,<br />

Co w poczęciu chleb kołyszą.<br />

A ty będziesz w mych madonnach,<br />

Dobrotliwych Weronikach.<br />

I tym bóstwem czarującym<br />

W mych niebieskich namiocikach.<br />

Zawsze świeża, uroczysta,<br />

W tiule zwiewne wciąż ubrana.<br />

I tak piękna jak ta ziemia<br />

W zorzy rannej ukąpana.<br />

3


WŁADYSŁAW<br />

SITKOWSKI<br />

Do<br />

Unii<br />

Do Unii jadę<br />

drabiniastym wozem<br />

z całym dobytkiem<br />

co po dziadku został<br />

z łaciatą na powrozie<br />

bez paszportu<br />

którego nigdy nie miałem<br />

w sąsieku zostawiam<br />

trochę ziarna<br />

a niech tam<br />

i tak wołki zeżrą<br />

do Unii jadę<br />

staropolskim gościńcem<br />

prelegent mówił<br />

że już niedaleko<br />

wio kary<br />

może zdążę do zmroku<br />

a gdy już dojadę<br />

to zajdę do karczmy<br />

mam trochę euro<br />

od zięcia z Bawarii<br />

zrobię biesiadę<br />

po staropolsku<br />

jak na chłopa przystało<br />

za poniewierkę<br />

za bankowe długi<br />

za oszustwa na górze<br />

za łgarstwa na dole<br />

a gdy świt nastanie<br />

rozejrzę się wokół<br />

z radosną nowiną<br />

drabinę przystawię<br />

do samego nieba<br />

i powiem Panu Bogu<br />

że jestem już w raju<br />

a wokół same aniołki<br />

A jeżeli w obcej krainie<br />

tęsknica mnie złamie<br />

to sobie zaśpiewam<br />

góralu czy ci nie żal<br />

28.04.2003 r.<br />

BARBARA<br />

KRAJEWSKA<br />

Jestem<br />

jesienią<br />

Jestem jak jesień<br />

W welonie srebrnym<br />

Z babiego lata<br />

Wydałam owoce<br />

Obdzieliłam wszystkich<br />

Darami bożymi<br />

Spoglądam na puste pola<br />

Na których tylko<br />

Szare bruzdy trosk<br />

ZDZISŁAW<br />

Gdzież<br />

on<br />

PURCHAŁA<br />

Nie ma już aniołów<br />

Odleciały dawno<br />

Tam gdzie wzrok nie sięga<br />

Albo jeszcze wyżej<br />

Gdzież ten<br />

Co moim był stróżem<br />

Pewnie stary już on<br />

Z siwą brodą do pasa<br />

Choć anioł<br />

Resztki piór gładzi<br />

W połamanych skrzydłach<br />

I kulejąc<br />

Podąża za innymi<br />

I ja kiedyś<br />

Udam się ich śladem<br />

Nie pytając o zgodę<br />

Tylko sadów kwitnących<br />

Żal będzie<br />

I tej łąki nad rzeką<br />

I was<br />

ZOFIA<br />

ROJ-MROZICKA<br />

Naznacono<br />

Naznac mnie Panie Boze,<br />

naznac Twoim znakiem,<br />

jako baca, co swoje<br />

owiecki naznaco.<br />

Tym znakiem,<br />

już ostatnim,<br />

jaki przypisany,<br />

Twoim owieckom Boze,<br />

boś Ty przecie Bacom...<br />

Cobyk się nie straciyła,<br />

Bo zwonecka ni mom<br />

i coroz gorzej widzem,<br />

kie pyrciom wędrujem.<br />

Ale Twój znak mnie<br />

zawse dobrze wyznawraco<br />

i wiem, ze się nie stracem,<br />

bo go w sercu cujem...<br />

Znacyłeś nos Panie<br />

swoimi znakami,<br />

zapolołeś ognicek<br />

w koździućkim serdusku,<br />

kormiyłeś nos ciałem,<br />

krwiom swojom, kormiyłeś<br />

i zawseś był s nami<br />

w chlebowym okrusku...<br />

Tak my śli bez zycie<br />

Twoimi ślakami.<br />

Piyknie Cie Boze pytom,<br />

naznac mnie jesce roz jeden,<br />

coby się tamok spotkać<br />

z ojcami, z dziadkami,<br />

bo jakoz ik inacej tamok<br />

sukać bedem...<br />

ZYGMUNT<br />

BUKOWSKI<br />

Gdy się<br />

wzniesie<br />

Już mi przyszło z życia schodzić,<br />

Ciało Ziemi dać na strwon,<br />

Lecz mej duszy, co się wzniesie,<br />

Niech tam górny bije dzwon.<br />

A ty, Boże, zdecydujesz,<br />

Jak się długo czyścić będzie,<br />

Czy też rychło wybielona<br />

Po prawicy twej zasiądzie.<br />

Czy do mistrzów ją zaliczysz,<br />

Na Olimpie dasz mieszkanie,<br />

Bądź w lichocie krytej strzechą,<br />

Aby nędzne bytowanie.<br />

Czy do orki ją przeznaczysz,<br />

Bo z chłopskiego przecież rodu<br />

I za pługiem będzie chodzić<br />

Od poranka do zachodu.<br />

Albo przyjdzie z rajską wiosną,<br />

Wsiewać ziarna w twe zagony,<br />

Co przecznice swoje mają<br />

Aż w bezkresie nieskończonym.<br />

Może także w skwarach sierpnia<br />

Pot wylewać w wiecznym żniwie<br />

Pod tym słońcem gorejącym<br />

Na ogromnej nieba niwie.<br />

WŁADYSŁAW<br />

KOCZOT<br />

Moje<br />

sanktuarium<br />

Pole jest moją ka<strong>pl</strong>icą<br />

tu na kłosach różańca<br />

modlę się<br />

urzeczony dobrocią Stwórcy<br />

Nie proszę o wiele<br />

nie jestem pazerny<br />

tylko niech ten zachwyt<br />

nad miłością<br />

pozostanie moim szczęściem<br />

Klęcząc przy ołtarzu<br />

w pokorę oblekam serce<br />

nienasycone<br />

nieogarnioną bliskością<br />

Boga<br />

4 maja 2003 r.<br />

4


JÓZEF<br />

CHOJNACKI<br />

Każdego<br />

roku<br />

Każdego roku wioska<br />

klepaniem kos<br />

obwieszczała pełnię lata<br />

zawieruszyły się gdzieś te odgłosy<br />

Pogubiły w otchłani czasu<br />

Teraz inne dźwięki<br />

obwieszczają czas zbiorów<br />

Dźwięki którym trudno znaleźć<br />

drogę do wiersza<br />

Tylko kłosy wiodą<br />

ciągle te same rozmowy z wiatrem<br />

i zapomniane stare kosy<br />

zachowują niezmienną<br />

gotowość do żniw<br />

ZBIGNIEW<br />

Podkowy na<br />

KOZAK<br />

szczęście<br />

Dziś próżno szukać<br />

podkowy na szczęście,<br />

ucichł gwar chłopów,<br />

rżenie koni przy kuźni,<br />

kowal nie dzwoni młotem w kowadło,<br />

nie wykuwa prawdziwego szczęścia.<br />

LEON<br />

Wierszobranie<br />

KAWECKI<br />

Ja sam wierszy nie piszę<br />

pisze je za mnie ona<br />

- wierzba mazowiecka<br />

jej dusza zielona<br />

i pola szerokie<br />

i szumiące łany<br />

Wysrebrzony księżyc<br />

słowik rozśpiewany<br />

Ja sam wierszy nie piszę<br />

lecz czuję i słyszę<br />

jak deszcz strofy składa<br />

a wiatr je podkrada<br />

zanim wtuli się w ciszę<br />

Ja sam wierszy nie piszę<br />

struna serca je czuje<br />

Więc razem ze słońcem<br />

przez natury granie<br />

idziemy w głąb życia<br />

w ciągłe wierszobranie<br />

SABINA<br />

SZYMBOR<br />

Przydrożne<br />

świątki<br />

stoją zwykle przy drogach<br />

zapomnianych ścieżkach<br />

takie swojskie<br />

tak bliskie naturze<br />

wyciosane z drewna<br />

ulepione z gliny<br />

zadumane świątki<br />

przyodziane kurzem<br />

tylko skąd tyle bólu<br />

i smutku na" twarzach<br />

wszak niejeden wędrowiec<br />

rzuci dobre słowo<br />

o<strong>pl</strong>ecione powojem<br />

wrosły w pejzaż ciszy<br />

tu mają przyjaciół<br />

swój daszek nad głową<br />

święci wysłannicy<br />

stróże krajobrazu<br />

chronią od złych mocy<br />

odwodzą od grzechu<br />

stąd w tych rysach ponurych<br />

wyżłobionych troską<br />

próżno szukać chociażby<br />

namiastki uśmiechu<br />

Staruszka kuźnia, jedna z ostatnich,<br />

chyli się do ziemi<br />

cicho, smutno i spokojnie<br />

jak człowiek u kresu,<br />

swojego tu i teraz<br />

wspomnieniami trzymając się jeszcze.<br />

Kowal był młody, silny,<br />

pełen zapału,<br />

usmalona twarz i ręce,<br />

podwinięte rękawy,<br />

żyły jak baty - czuć krzepę.<br />

Ogień się żarzy<br />

w kotlinie paleniska,<br />

ściany osmalone od dymu<br />

jak w kurnej chacie,<br />

zapach grzanego metalu,<br />

snopy iskier krzesane młotem.<br />

On jak czarodziej<br />

łączy, kuje, urabia<br />

to, co najtwardsze,<br />

wyrabia z metalu cudeńka<br />

swoją siłą i mądrością przodków.<br />

Żal mi, że kowal już niemłody,<br />

że kuźnia staruszka,<br />

że cisza dokoła,<br />

że próżno szukać...<br />

i wieś jakby inna.<br />

FLORIANNA<br />

KISZCZAK<br />

Kwitnie<br />

lipa<br />

Kwitnie lipa w mym ogrodzie,<br />

Puch się kwietny sypie.<br />

Pachnie miodem, brzęczy w słońcu<br />

Rój pszczeli na lipie.<br />

Kwitnie lipa... Woń się słodka<br />

po ogrodzie ściele.<br />

Naznoście mi, pszczoły, miodu<br />

Na moje wesele.<br />

Kwitnie lipa pszczelim kwiatem,<br />

Wieją miodu wonie,<br />

A w mych oczach coraz ciemniej,<br />

Posiwiały skronie.<br />

Oj, nie znoście pszczoły miodu<br />

Na łzy i tęsknicę,<br />

Tylko mi przyczyńcie wosku<br />

Na jasną gromnicę.<br />

Niech rozjaśnia zmierzchu cienie,<br />

Gdy mi zgaśnie słońce,<br />

Niech ogrzeje zimne lica<br />

Jej płomień gorący.<br />

5


ZYGMUNT BUKOWSKI<br />

Odpust<br />

Połowa lipca była tuż, zbliżał się odpust Panienki<br />

Szka<strong>pl</strong>erznej w Wysinie. Nasza bryczka,<br />

okradziona podczas wojny z tylnych kół, otrzymała<br />

teraz nowe. Cieszyliśmy się wszyscy, bo mieliśmy<br />

pewność, że na tę wyjątkową uroczystość do naszej rodzinnej<br />

parafii pojedziemy tak wytwornym pojazdem.<br />

Siostry pieczołowicie odkurzały welwetową jasnobrązową<br />

tapicerkę, ładnie prezentującą się przy matowej<br />

czerni, zdobionej złotymi paskami na szprychach i krawędziach<br />

skrzyni.<br />

Szesnastego lipca, gdy słońce wzniosło się nad gruszę,<br />

ruszyliśmy w drogę. Kasztanka - cała w jabłuszkach,<br />

połyskujących na krótkiej sierści, kark zgiąwszy<br />

w łuk - mknęła z nami, jakby nasza radość i jej się udzielała.<br />

Latarnie, oczyszczone z zielonej patyny, lśniły<br />

dumą zamożnego gospodarza. Ojciec siedzący z siostrami<br />

na tylnym siedzeniu co raz zdejmował kapelusz,<br />

pozdrawiając znajomych. Jasia z Wandzią, w taftowych<br />

sukienkach, stale poprawiały to korale, to włosy ulokowane<br />

blaszaną lokówką, by jak najlepiej zaprezentować<br />

się przed krewnymi, już jako panienki.<br />

Gdy pokonaliśmy wzniesienie na Chróstach, ojciec<br />

wskazując ręką na pola powiedział: - Wejta so jak wiedno<br />

na Szka<strong>pl</strong>erzna sztygi.<br />

Rzeczywiście kopy żyta stały w długich szeregach,<br />

jakby i one za moment miały wyruszyć na tę uroczystość,<br />

na którą lud zdążał ze wszystkich stron. Widoczna<br />

z tego pagórka wieża wysińskiego kościoła stała jak<br />

na dłoni, a dzwon z jej szczytu wołał coraz głośniej i<br />

nabożniej, wypłaszając kawki, krążące wokół wieńczącego<br />

ją krzyża, niczym woalka zerwana przez wiatr z<br />

damskiego kapelusza. Byliśmy i my u celu. Kasztanka<br />

podenerwowana dętą orkiestrą i łopotem witających<br />

chorągwi, głowę chyliła ku ziemi, to zadzierała do góry,<br />

jakby swoją skargę chciała słać do nieba.<br />

Kiedy wujek Ignacy z Liniewka z parą ogierów zaprzężonych<br />

do pięknego wolantu zjawił się na <strong>pl</strong>acu, nastąpił<br />

istny popis końskich talentów. Ogiery darły kopytami ziemię<br />

rżąc, aż drgały im nozdrza i brzuchy, to wyrzucały<br />

nogi do przodu, by zerwać postronek przytwierdzony do<br />

żelaznej poręczy, bądź próbowały stawać dęba. Wujek z<br />

ojcem jednak tym się nie przejmowali. Paląc papierosy<br />

wspominali czasy, kiedy oni byli chłopcami.<br />

Żona wujka - ciocia Pola - zaproponowała, byśmy<br />

poszli do straganów. Ja będąc po raz pierwszy na tak wielkim<br />

odpuście, myślałem, że jestem w krainie czarów, w<br />

iluzji sennego zwidu, że wszystko jest urokiem dobrego<br />

ducha czy zwodniczym omamem, bajecznym skarbcem.<br />

Kiedy nastąpiły potężne huki i ogień sypał się z luf pistoletów,<br />

zdawało mi się, że jestem na Dzikim Zachodzie.<br />

Gdy i sam zacząłem strzelać z korkowca, który kupiła mi<br />

ciocia, uznałem, że tak winno być. Cieszyły mnie śmiejące<br />

się dziewczęta, kiedy celowałem do nich z tej groźnej<br />

broni. Więc chodziłem dumny od stoiska do stoiska, patrząc<br />

jak świecą się oczy dziewczynkom, kupującym blaszane<br />

zegarki, czy pierścionki poważnie przymierzane na<br />

mikre paluszki, krytykujące czy chwalące oczka, jakby były<br />

z najszlachetniejszych szmaragdów czy rubinów, a nie ze<br />

zwykłego szkła. Przy łańcuszkach i koralach był najwięk-<br />

JANINA RADOMSKA<br />

Gdy rozeszła się wieść, że narodziło się Dzieciątko,<br />

które zostanie królem Izraela i całego<br />

świata, na Dalekim Wschodzie wielcy<br />

monarchowie postanowili odszukać małego króla, by<br />

pokłonić mu się i złożyć dary. Umówili się, że gotowi<br />

do drogi spotkają się i razem wyruszą w daleką podróż.<br />

Kasper, Melchior i Baltazar długo czekali na czwartego<br />

króla Artabana, w końcu zostawili mu wiadomość<br />

i wyruszyli.<br />

Tymczasem Artaban sprzedał wszystko, co miał i<br />

kupił trzy klejnoty: szafir, rubin i perłę na prezent dla<br />

Dzieciątka. Przygotował wszystko i wyruszył na umówione<br />

miejsce. Obliczył, że zdąży. Droga prowadziła<br />

przez piękną krainę, mijał sady, ogrody pełne kwiatów<br />

i dorodnych owoców, którymi mógł się posilać, pragnienie<br />

gasił w strumykach i pięknych jeziorach. Po dziesięciu<br />

dniach dotarł do pustyni, palące słońce, piach<br />

dawały się we znaki, ale od czasu do czasu napotykał<br />

oazy, tam zaopatrywał się w wodę, poił wielbłądy i odpoczywał<br />

w cieniu drzew. Gdy był już niedaleko, w samo<br />

południe, w niemiłosiernym upale, napotkał leżącego<br />

na piachu człowieka - był nieprzytomny. Artaban miał<br />

świadomość, że może się spóźnić na umówione spotkanie,<br />

ale nie mógł zostawić nieszczęśnika. Po wielu<br />

staraniach człowiek odzyskał przytomność. Artaban<br />

odwiózł go do najbliższej oazy i zostawił mu swoje zapasy.<br />

Przy pożegnaniu człowiek powiedział, że Dzieciątko<br />

Jezus narodziło się w Betlejem.<br />

Gdy wreszcie dotarł na umówione miejsce, nie zastał<br />

już mędrców, tylko wiadomość, z której wynikało,<br />

że już ich nie dogoni. W najbliższym mieście sprzedał<br />

szafir i zaopatrzył się na dalszą drogę. Trochę rozdał<br />

głodnym dzieciom, bo nie mógł obojętnie przejść, gdy<br />

biedne, wychudzone wyciągały do niego rączki i ruszył<br />

w dalszą drogę. Znów jechał przez urodzajne doliny,<br />

przedzierał się przez lasy, wspinał na góry, zgubił rachubę<br />

czasu, aż wreszcie znalazł się w Betlejem.<br />

Czwarty<br />

Wszedł do pierwszego domu, aby dowiedzieć się<br />

czegoś o świętym Dzieciątku. Przywitała go młoda niewiasta<br />

z dzieckiem na ręku. Opowiedziała mu o szopie,<br />

o dziwnych narodzinach, o gwieździe, o chórach<br />

anielskich i darach, które złożyli pasterze i trzej mędrcy<br />

ze Wschodu. O tym, jak Herod rozesłał wojska, aby<br />

w całej okolicy wymordowały dzieci do dwóch lat i jak<br />

anioł ostrzegł Józefa, więc kilka dni temu Maryja, matka<br />

Jezusa, rozdała potrzebującym co jej zbywało i cała<br />

rodzina nocą uszła przed groźbą Heroda. Ona także<br />

dostała od Maryi wanienkę drewnianą, w której Maryja<br />

kąpała Jezuska, i biały ręcznik. Gdy wykąpała w niej<br />

swojego synka i obsuszyła tym ręcznikiem, zniknęły<br />

strupy, które miał od urodzenia. Pokazała, jaki piękny<br />

teraz jest jej synek, ale martwi się bardzo, gdzie go scho-<br />

6


PROZA<br />

szy tłok, toteż tam maluchy wciskały się w tłum i swoimi<br />

małymi złodziejskimi łapkami ściągały najczęściej <strong>pl</strong>astykowe<br />

biedronki bądź maleńkie bransolety.<br />

Fotograf również uwijał się jak w ukropie, bo pragnieniem<br />

każdego kawalera czy panny było zdobycie fotografii<br />

w sercu z napisem „Kocham ciebie", czy w wycięciu,<br />

gdzie wiewiórka w pyszczku podawała do ust złoty<br />

orzech. Ciągle więc pochylał się do aparatu, nakrywał<br />

głowę czarną płachtą, a ręką wskazywał, gdzie trzeba patrzeć,<br />

by zobaczyć krasnopiórkę wyfruwającą z obiektywu.<br />

Z długiej kolejki po watę cukrową zostałem zabrany<br />

przez Wandę, gdyż sygnaturka już wołała na mszę<br />

do świątyni. Liturgię odprawiano wtedy po łacinie, dlatego<br />

niewiele mnie to interesowało. Podziwiałem tylko<br />

wspaniały wystrój kościoła, przepiękne girlandy u<strong>pl</strong>ecione<br />

z borowinowych gałązek i żywych kwiatów, misterne<br />

wianki z mirtu okalające feretron Matki Boskiej<br />

Szka<strong>pl</strong>erznej i Przenajświętszy Sakrament.<br />

Kazanie głosił ksiądz proboszcz Józef Sobisz. Mówił<br />

krótko, zwięźle, a jego przykłady wzięte z życia trafiały<br />

mocno w serce, więc zgromadzeni, szczególnie kobiety,<br />

często ocierali łzy. Jednak wyjątkowo uroczysta procesja<br />

z najwspanialszym obrazem trwale pościeliła się w mojej<br />

pamięci. Proboszcz Sobisz ująwszy wielką złotą monstrancję,<br />

bezcenny dar dziedziców Czarnieckich z Trzepowa,<br />

wzniósł ją wysoko na stopniach ołtarza i ruszył przed siebie.<br />

Zaraz wujek Lucjan i Kuper - najzamożniejszy gospodarz<br />

w Wysinie, ujęli celebransa pod ramiona i ruszyli<br />

do wyjścia. Gdy uderzył w nią słońca blask, monstrancja<br />

zalśniła niczym kro<strong>pl</strong>a rosy promienna łaską i miło-<br />

sierdziem Pana Wszechrzeczy, a lud padł na kolana i pochyliły<br />

się sztandary, chorągwie pielgrzymek z Garczyna,<br />

Starych Polaszek, Pogódek, Łobozina, Skarszew i Trąbek<br />

Wielkich. Feretron Pani Szka<strong>pl</strong>erznej niosły najpiękniejsze<br />

dziewczęta w parafii. Małe dziewczynki, niczym aniołki,<br />

prószyły kwiaty przed tak wielkim Majestatem. Lud<br />

śpiewał chwalebne pieśni, a na zmianę grała dęta orkiestra,<br />

aż z przejęcia dygotały serca.<br />

Zdawało się, że za moment otworzy się niebo i my<br />

wszyscy po stopniach udanych perłami wstąpimy do krainy<br />

wiecznej szczęśliwości, że w tłumie świętych zobaczę<br />

mamę trzymającą białą różę, symbolizującą naszego braciszka<br />

Edmunda, którego Bóg w siódmym miesiącu życia<br />

zawołał do siebie, aby tam był Mu nieskalaną sygnaturką<br />

u bramy raju. Wtem znów tłum przykląkł, a w zawiei<br />

kadzideł wzniosła się monstrancja czyniąc ostatnie<br />

błogosławieństwo na cztery strony świata.<br />

Mimo iż dzwony z wolna poczęły się utulać do snu w<br />

swej mosiężnej kolebie, w mojej duszy grała nadal wielka<br />

radość, bo wiedziałem, że za chwilę usiądziemy do uroczystego<br />

obiadu, do którego już zapraszali dziadek Józef, wujek<br />

Lucjan i ciocia Anna. Gościliśmy do późnego wieczora.<br />

Wracaliśmy już przy zapalonych latarniach. Kasztanka<br />

mknęła pod gwiazdami, a bryczka na swych resorach<br />

huśtała nas, jak dobra, kochana, dziecinna kołyska.<br />

Idąc do domu na pół senny, twarzą przywarłem<br />

do ściany. Cegły jeszcze oddawały ciepło upalnego dnia,<br />

a nisko latające nad podwórkiem nietoperze sumiennie<br />

strzegły naszego dobytku powierzonego ich straży<br />

na czas naszej nieobecności.<br />

wa, kiedy wtargnie tu wojsko Heroda. Gdy niewiasta<br />

kończyła opowieść, przed chatę zajechał oddział wojska.<br />

Artaban stanął w drzwiach chaty, zasłaniając sobą<br />

izbę, gdzie była kobieta z synkiem. Gdy młody oficer<br />

chciał go minąć, wsunął mu do ręki rubin i szepnął, by<br />

wyniósł się z wojskiem z tej okolicy. Tym uchronił wiele<br />

dzieci od śmierci.<br />

Gdy wojsko odjechało, kobieta dziękowała za uratowanie<br />

swego synka i za wszystkie ocalone dzieci, gdyż<br />

król<br />

widziała, że wojsko nie wjechało do miasta, tylko zawróciło.<br />

Było to dla niej niepojęte, ale czuła, że sprawił<br />

to ten wędrowiec.<br />

Artaban pożegnał niewiastę i ruszył w dalszą drogę,<br />

gdyż postanowił, że nie spocznie póki nie ujrzy Jezusa<br />

i odda mu pokłon. I tak wędrował przez trzydzieści trzy<br />

lata, nękany głodem, chłodem, chorobami. Sam biedny,<br />

ale na swej drodze wspomagał, czym mógł biedniejszych<br />

od siebie. Aż w końcu przybył do Jerozolimy.<br />

Wielkie było jego zdziwienie, gdy wszędzie był tłumy<br />

ludzi, wrzawa, krzyki. Z bocznej ulicy wyjechał oddział<br />

żołnierzy, dwóch prowadziło młodą dziewczynę,<br />

szarpali ją i popychali. Gdy ujrzała go, upadła mu do<br />

nóg i prosiła o obronę. Żołnierze, widząc, że mają do<br />

czynienia z czcigodnym mędrcem, odjechali.<br />

Dziewczyna opowiedziała, że dziś na Golgocie odbędzie<br />

się egzekucja dwóch łotrów i człowieka, którego<br />

zwą Jezusem Nazareńskim, który wędrował nauczając<br />

i czyniąc cuda między ludem, a kapłani i starszyzna<br />

skazali go na śmierć krzyżową, bo mówił, że jest Synem<br />

Bożym i królem żydowskim. Było to dla Artabana<br />

wielką radością, że po tylu trudach odnalazł swego<br />

umiłowanego króla, a zarazem czuł nieukojoną boleść,<br />

że spotka go w tak tragicznej chwili. Prosił dziewczynę,<br />

aby poszła z nim na miejsce kaźni, bo całym sercem<br />

pragnie zobaczyć swego zbawcę i może w jakiś<br />

sposób mógłby mu ulżyć w strasznej męce.<br />

Gdy wyszli za bramę miasta, ziemia zaczęła się trząść,<br />

mury pękały, kamienie leciały, ciemność ogarnęła świat.<br />

Wśród tłumu zapanowały zamęt i trwoga. Gdy się wszystko<br />

uspokoiło, podeszli do góry. Wtedy ujrzał na krzyżu<br />

swojego króla. Z ust Artabana wyrwał się krzyk:<br />

- Panie, trzydzieści trzy lata ciebie szukałem! Nigdy<br />

ci w niczym nie usłużyłem.<br />

Wydobył z zanadrza perłę, ostatni prezent dla Dzieciątka,<br />

i dał dziewczynie, mówiąc:<br />

- Weź to, kup wonności i namaść ciało mistrza przed<br />

włożeniem do grobu.<br />

Wtem od krzyża, niby szum wiatru, nadleciały słowa:<br />

- Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, cokolwiek uczyniłeś<br />

jednemu z najmniejszych braci, mnie uczyniłeś.<br />

Na te słowa twarz Artabana rozjaśniła się, westchnął<br />

z radością i ulgą. Tak Artaban, czwarty mędrzec ze<br />

Wschodu, znalazł swego umiłowanego króla.<br />

7


ZDZISŁAW PURCHAŁA<br />

Jak wolt<br />

i sołtysem<br />

swatami zostali<br />

Jakby nie myśleć i coby nie godać, to Pakułowe<br />

łobejście kazdemu w łocy wpodało, kto choćby<br />

roz przez wieś przejechoł. Bo tyz i było na co<br />

patrzeć. Wszystkie budynki nowe, murówane, i to z<br />

takim smakim, ze było cego zazdrościć. Srebrne świrki,<br />

tuje, jałowce, skalny łogródek przed domym sprawiały<br />

wrażenie dobrobytu i majętności mieszkających<br />

tu ludzi. Kwiaty i krzewy ło różnych barwach i zopachach<br />

kwitły przez całe lato az do pirsych mrozów,<br />

budzone powszechnom zazdrość i podziw.<br />

- Kiedy wy, Pakulino, mocie na to wszystko cas -<br />

dziwuwały się somsiadki. - Wszystko w łogródku wy<strong>pl</strong>ewione,<br />

wycackane i w polu tak samo. Nie śpicie w<br />

nocy, cy jak?<br />

- Gdzies bym ta mogła nie spać. Śpimy jak każdy, ino<br />

ze brazylijskich seriali i „Mody na sukces" w telewizji nie<br />

łoglondomy, to casu mom wincy. Wole już w łogródku co<br />

zrobić, zamiast łocy psuć przed śklanym ekranym.<br />

- Jakze to mozno nie łoglondać, telewizor wom się<br />

popsuł, cy co?<br />

Pakulino znów pochyliła się nad kwiatowom grzondkom,<br />

a jednoceśnie łod casu do casu zerkała na droge.<br />

Przecucie jakieś miała, ze może list dostanie łod córki,<br />

albo i óna sama przyjedzie. Już dwa tygodnie minęło,<br />

jak szkoły skóńcyła, a jej ni ma. Pisała wceśni, ze pojedzie<br />

z koleżankami do<br />

Francji, może do Włoch,<br />

żeby podglondać tamtejsych<br />

rolników.<br />

I to wszystke na koszt<br />

państwa, w nagrode za dobro<br />

nauke. Była wtedy<br />

dumno jak paw. Nie każdy<br />

mo takie szczęście.<br />

- Niech jedzie - myślała<br />

- bo potym, to juz trudno<br />

bedzie sie ji z domu wyrwać.<br />

Z tego kierotu, co krenci sie<br />

przez cało dobe na łokrągło.<br />

Tu na wsi tylko praca jest<br />

ważno. Jedynackom była,<br />

winc nikt inny nic za niom<br />

nie zrobi. Musi wreście troche<br />

pómóc, bo się nom to<br />

łod downa nolezy. Zreśtom,<br />

przygotuwano jest do tego<br />

jak nikt we wsi. Prawo jazdy<br />

na traktór, na kombajn,<br />

uprawa roślin, hodowla zwirzont<br />

i to wszystko mo w jednym<br />

palcu. A teroz, to ji tylko solidny praktyki na swoim<br />

potrzeba. Zeby się ji tylko kawaler jaki porzondny trafił.<br />

Ale ło takiego niełatwo - rozmyślała Pakulino.<br />

Wyrywając chwasty, znów zerknęła na droge, którom<br />

przejechał właśnie kursowy autobus. Ale tego dnia<br />

córki nie było. Przyjechała dopiro pod kuniec tygodnia.<br />

Jak się rozniesło po wsi, ze Zośka we Francji była,<br />

to się podobno zoden chłopok nie chcioł z niom całuwać,<br />

bo się śmioli, ze óna tam ziaby jadła. A jak tam<br />

mindzy młodemi było, to nikt tego nie wi. Do żeniacki<br />

tyz się ze wsi nikt nie garnoł, bo po co komu ucono<br />

kobita. Krowy tako nie wydoi, ino chłopu koze, a sama<br />

będzie gazety cytała i erotycno bielizne przymierzać<br />

dwa razy na dziń. Który chłop by to wytrzymoł!?<br />

Zośka tako nie była, ale któz to móg wiedzieć, ze<br />

się po ślubie nie zmini, a późni rób co chces. Tak godali,<br />

cy się śmioli, choć Pakułowa gospodarka niejednemu<br />

pochniała. Łoj, pochniała! Przyjezdzali łobce<br />

chłopoki, wódke stawiali, żenić się chcieli. Jeden chcioł<br />

do miasta, inny do siebie na gospodarke, a óna jakby<br />

wiedziała, ze nie po to na wsi została, coby u teściowy<br />

gorki myć. Chciała być blisko łojca, matki, bo któz im<br />

na starość łopieke zapewni. W ich rodzinie tak nie było<br />

i nie bedzie, żeby ktoś bliski spośród łobcych umiroł.<br />

Ten łostatni, co przyjechoł, nicego był chłopok. Łocytany,<br />

a jakze, ale ino w kryminałach i indiańskich powieściach.<br />

Godoł jak poeta i nawet kwiotki przyniós<br />

Zośce i dlo matki. Ale rence to mioł delikatne jak<br />

ksiondz i widać było, ze wideł nigdy w renkach nie trzymoł.<br />

Po cóz im taki?<br />

- No to jakze córciu bedzie? Podobo ci sie ten kawaler,<br />

bedzies go chciała?<br />

- Cy jo mama wim? Podobać, to mi się ón podobo,<br />

buzie ryz mo tako gładziutko, ino ze mu straśnie z gemby<br />

śmierdzi.<br />

- Tego to jo nie wim? Może się piwska łopił, to mu i<br />

śmierdzi, jak kozdemu pijokowi. Przymusać cie nie bede.<br />

Rozum swój mos i zrobis jak bedzies chciała, bo przecie<br />

nie jo bede z nim spała, ino ty. Ale przebirać jak dziod<br />

w ulęgołkach, tyz ni ma co.<br />

- Wim, mama, wim! Jak<br />

przyjedzie na drugo niedziele,<br />

tak jak godoł, to sie moze<br />

dowim, co ón <strong>pl</strong>anuje.<br />

- Byle jak nojprendzy,<br />

bo znowu rok minie, a ty<br />

pannom bedzies!<br />

Ale kawaler nie pokozoł<br />

sie, ani na drugo niedziele,<br />

ani nigdy wincy. Nie bardzo<br />

go żałuwali, bo juz się rozniesło<br />

po wsi, co to za jeden.<br />

Gołodupiec jakiś, co<br />

to mu ino śmichy chichy w<br />

głowie a nie zeniacka. Swojego<br />

nic ni mioł, to i ło cudze<br />

by nie dboł.<br />

- Wis, córciu, nawet dobrze,<br />

ze tak się stało, bo co<br />

byś z nim miała za zycie.<br />

Już lepi samemu, jak z takim<br />

bałamutom.<br />

Wreście pod kuniec lata<br />

i do Zośki uśmichnęło się<br />

szczęście, gdy przyjechoł do<br />

8


gminy nowy urzędnik, zeby tu pracuwać w Gminnym<br />

Ośrodku Informacji Europejskiej. Chłopok zdatny i<br />

widać, ze ucony, bo w łokulorach. Przyj echoł, a tu kwatera<br />

nie przygotuwano, tak jak było w umowie. Wójt z<br />

sołtysym lotali po cały wsi, az się za nimi kurzyło, zeby<br />

znaleź dlo niego jakie miszkanie. Przelecieli przez wieś<br />

w tą i w tamtą strone, az sołtys godo do wójta tak:<br />

- Widzi mi się, ze tak jak u Pakuły, to nie bedzie<br />

mioł nigdzie. Pokoje jak się patrzy, łazienka, łosobne<br />

wejście i jesce panna na wydaniu. Lepi już być ni może.<br />

Ino ło pannie na razie mu nie godojmy, bo mógłby sie<br />

chłopok wystrasyć.<br />

- Ej, sołtys! Ty mos łeb na karku i wis, łod cego<br />

muchy zdychajo. Jak tak godos, to choćmy do Pakuły.<br />

Pakuła akurat łotwiroł brame, bo mioł wyjezdzać w<br />

pole i zdziwił sie bardzo, widzonc niecodziennych gości.<br />

Z podotkim i zodnemi łopłatami nie zalegoł, to cóz<br />

mogo łod niego chcieć, i nigdy by nie zgod, z cym do<br />

niego przychodzo, gdyby mu ło tym nie powiedzieli.<br />

- Słuchojcie no, Pakuła! My tu do wos z wielkom<br />

prośbom. Urzędnik do nos przyj echoł do roboty, a tu<br />

miszkanio ni ma i spać ni mo gdzie. Widać po nim, ze<br />

nie zoden chuligan, ale porządny fachowiec i szkoda<br />

by go było stracić, a u wos pół chałupy stoi puste i pore<br />

złotych wpadło by wom same do ręki. Nie bójcie sie ło<br />

piniądze, gmina za wszystko płaci i łoszukaństwa zodnego<br />

być ni może. No to jak bedzie, godojcie?<br />

- Jo ta ni mom nic przeciwko temu, ale dlo pewności<br />

muse sie zapytać kobity. Jak una powi, tak bedzie!<br />

- Tyś, Pakuła taki som, jak Józef Ślimak z „Placów-<br />

ale pytaj sie, pytaj, zeby ci późni kobita kołków na<br />

głowie nie ciosała.<br />

A Pakulino w tym casie wszystko widziała przez łokno<br />

i sama sie domyśliła, ło co im chodzi. Przecucie jakiesi<br />

jo tkneło, ze skarb wielki spod im z nieba pod<br />

nogi i wystarcy go ino podnieś i łotrzepać z kurzu, a<br />

już na zawsze bedzie nolezoł do nich.<br />

Godzine późni przyprowadził go sołtys. Dobytku ni<br />

mioł za duzo. Jeden <strong>pl</strong>ecak z ciuchami i drugi pełen<br />

rozmaitych książek. Ubrany po miastowemu, ale widać<br />

było, ze chłopski ón syn. Ino roz łogarnoł wzrokim<br />

całe podwórze i już wszystko wiedzioł ło gospodorzach.<br />

Zośka przez tydziń unikała spotkanio z nim, do casu,<br />

az se sama sprawiła łokulory, zeby mu się lepi przyjrzeć.<br />

Dziołcha z ni była niebrzydko, ale w łokulorach<br />

jesce bardzi wyładniała, jakby jako miastowo paninka,<br />

ze trudno jo było poznać. A ón, az inzyka w gembie<br />

zapómnioł, gdy jo pirszy roz zobocył na podwórzu.<br />

Zośka tyz nielepi sie cuła, a serce to ji tak biło, ze pewnie<br />

na drodze było słychać.<br />

Roześli się bez słowa, kazdy w swoje strone, ale juz<br />

po tygodniu trzymali sie za rącki. Po miesiącu przyjechali<br />

jego rodzice, niby to łodwiedzić syna, ale tak naprawde,<br />

zeby pogodać ło weselu. Bo co tu duzo godać,<br />

młodzi pasuwali do siebie jak dwie kro<strong>pl</strong>e wody.<br />

Na weselu nie byłem, totyz nie wim, co tam jedli i<br />

pili, ale musiało być bogate, bo muzyke było słychać<br />

przez pore dni. Nie jakieś współcesne szarpidruty, ale<br />

porządne muzykanty, co to z dziada, pradziada po weselach<br />

grajo. Godajo, ze nawet w Kazimierzu, na Festiwalu<br />

Kapel i Śpiewaków Ludowych, nagrode jakosi<br />

wysoko dostali, a tam przecie byle kogo nie zapraszajo.<br />

I to musiała być prowda, bo mi się to granie łokropnie<br />

podobało. Łoj, podobało!<br />

Rys. Zdzisław Purchała<br />

ki",<br />

ZOFIA PRZELIORZ<br />

Urodzaje<br />

i nieurodzaje<br />

Pod koniec lat dwudziestych ubiegłego stulecia<br />

Hanek z Trudą gospodarowali na 24 morgach<br />

pola i 2 morgach łąki. Gospodarstwo odziedziczyli<br />

po rodzicach Hanka. Należeli do średniozamożnych<br />

gospodarzy. Mieli konia, trzy krowy, kilka świń,<br />

drób. Wprawdzie ani oni, ani ich dzieci głodu nigdy<br />

nie cierpieli i nie musieli poniewierać się po służbie,<br />

ale też nie przelewało się im. Utrzymanie gospodarstwa<br />

nie jest rzeczą łatwą, zaś efekty nie zawsze są<br />

współmierne do włożonej pracy. Hanek wiedział, że jak<br />

Pan Bóg nie pobłogosławi, to chociażby urobił sobie<br />

ręce po łokcie, to niczego się nie dorobi.<br />

Dbał zatem o to, by zapewnić sobie opiekę Bożą nad<br />

całym swoim gospodarstwem i polem. W połowie Wielkiego<br />

Postu sam osobiście zrywał gałązki leszczyny,<br />

kaliny i kokoczu, wstawiał je do wody, aby do Niedzieli<br />

Palmowej pięknie się zazieleniły. Poświęconą palmą<br />

uderzał trzykrotnie w <strong>pl</strong>ecy zarówno domowników jak<br />

i bydło, aby w ten sposób zapewnić pomyślność i ustrzec<br />

wszystkich od chorób. W drugie święto Wielkanocy<br />

Truda robiła z palmy małe krzyżyki, które potem Hanek<br />

sadził na każdym zagonie, który dodatkowo kropił<br />

jeszcze święconą wodą, aby grad nie zniszczył urodzajów,<br />

by nie zgniły powodu zbyt obfitych deszczy, ani<br />

nie wyschły z powodu suszy. W dni krzyżowe modlił<br />

się z całą rodziną o dobre urodzaje, a wiosną nigdy nie<br />

wypędził krów pierwszy raz na pastwisko bez uprzedniego<br />

okadzenia ich dymem ze święconych ziół.<br />

Dodatkowo zabezpieczał swoje włości i dobytek<br />

przed różnymi złymi mocami. Aby zło nie miało wstępu<br />

do jego domostwa, w wigilię malował święconą kredą<br />

krzyżyki na wszystkich drzwiach wejściowych, zaś w<br />

Wielki Czwartek na środku pryzmy z obornikiem ustawiał<br />

widły, które tak musiały stać aż do Wielkiej Soboty<br />

wieczorem. W ten sposób nikt, kto przychodził do<br />

nich, nie był w stanie zabrać im szczęścia.<br />

Jednak mimo takich zabezpieczeń i ogromu pracy<br />

włożonej w uprawę roli oraz pielęgnację roślin, efekty<br />

były raczej mizerne. Zboża rosły wprawdzie wysokie,<br />

kłos miały nawet dosyć długi, tyle że ziaren w nich było<br />

nie tyle, ile powinno. To samo było z krowami. Mimo<br />

że pasły się na młodej soczystej trawie, wkrótce po wycieleniu<br />

zaczynały tracić mleko.<br />

Ale nie tylko on narzekał na niskie <strong>pl</strong>ony i na to, że<br />

krowy dają mało mleka. Narzekali wszyscy - oprócz<br />

Augusta. Ten miał zawsze urodzaje takie, że co tydzień<br />

woził zboże na targ, a jego żona Maryjka wiozła pełny<br />

kosz jajek i drugi z osełkami masła i białym serem. Z<br />

miasta zaś przywoziła: a to nową chustkę, a to pięknie<br />

malowany jedwabny fartuch, a to kolorowe wstążki do<br />

włosów dla córek. A już naprawdę wszystkich sąsiadów<br />

złość ogarnęła na widok Augusta w eleganckim, szytym<br />

na miarę, sukiennym płaszczu.<br />

- Ale ty się stroisz, August, mosz lepszy mantel niż<br />

pawłowski grof! - zagadał kiedyś Hanek do Augusta.<br />

9


- Ja, kto dbo, tyn mo!<br />

- Tak godosz, choćbyś yno ty na polu robił jak się<br />

noleży. Dyć przeca jo też nie leża, a nie styko mi ani<br />

na nowe buty, yno stare nosza do szewca, żeby mi piynty<br />

z nich nie wylazły.<br />

- Ja, ale na robocie to się trza znać!<br />

Tego już było Hankowi za dużo. Przecież on sam<br />

wychowany na wsi, od małego uczył się pracować na roli.<br />

Dwa razy w roku wywoził gnój na pole, żeby było dobrze<br />

wynawożone. Wynajmował komornice do <strong>pl</strong>ewienia<br />

ziemniaków, bo Trudka sama by sobie z tym na czas<br />

nie poradziła, bo przecież miała także dużo pracy przy<br />

obrządzaniu dobytku, a i dzieci było ośmioro w domu.<br />

Już nieraz z innymi sąsiadami zastanawiali się nad tym,<br />

jak to jest, że temu Augustowi to i kogut jajka znosi.<br />

- A, bo on to chyba z diobłym trzimie!<br />

- On, taki pobożny? Myśla, że jak już, to pryndzyj<br />

ta jego Maryjka!<br />

- Padosz, żeby się diobłowi podobała? Podług mie<br />

to łona je za chudo i za <strong>pl</strong>askato!<br />

- Ale August se jom jednak wzion. Szwarno tam za<br />

bardzo ni ma, ale łona coś w sobie mo.<br />

- Ja, bo była bogato z chałpy i dziynka jejimu wianu<br />

August móg wszystkich pospłocać i jego ojcowie nie<br />

musieli gospodarki dzielić.<br />

- Ale godejcie, co chcecie, robotno to ona jednak<br />

je. Ona na pole to już leci ledwa słońce zyndzie. Czasami<br />

to je tak, że inksze baby dziepiyro idą do pola, a<br />

ona już idzie nazod.<br />

Tak sobie nieraz rozmawiali, nie traktując jednak<br />

zbyt serio tych rozmów.<br />

Hanek kiedyś obudził się przed wschodem słońca i<br />

postanowił wykosić trawę w granicach. Była tam wąska<br />

miedza, zbyt wąska, by można na niej paść krowy. Lepiej<br />

było więc trawę skosić i wysuszyć na siano, albo po<br />

prostu przywieźć ją krowom do zjedzenia w chlewie.<br />

Był czerwiec. Zyto wyrosło już tak wysokie, że nie<br />

było spoza niego człowieka widać. Hanek już miał zacząć<br />

ostrzyć kosę, gdy usłyszał jakieś mamrotanie. Zaciekawiony<br />

nastawił uszu i wtedy usłyszał, że ktoś w<br />

kółko powtarza te same słowa: - Zbiyrom pożytek, ale<br />

nie wszytek. Zbiyrom pożytek, ale nie wszytek...<br />

Z początku się zdziwił, potem przestraszył, bo pomyślał,<br />

że to może jakaś czarownica gusła odprawia.<br />

W końcu jednak postanowił sprawdzić, kto to taki po<br />

polu chodzi. Jakież było jego zdumienie, kiedy zobaczył<br />

Maryjkę, która idąc granicami, schylała się raz po<br />

raz ku ziemi i zbierając rosę z sąsiednich pól wkładała<br />

ją do zapaski, wypowiadając przy tym: - Zbiyrom pożytek,<br />

ale nie wszytek.<br />

W tym momencie Hanek doznał olśnienia. To przecież<br />

nikt inny tylko Augustowa żona zbierała im urodzaje<br />

z pola! Tego dnia już nie kosił trawy. Wrócił do domu i<br />

niezwłocznie podzielił się tą wiadomością z Trudką.<br />

- Ja, chłopie, som to ty nic ji ni możesz zrobić, bo<br />

jak łona tako je, to cie jeszcze urzeknie i jako choroba<br />

na cia skludzi - zawyrokowała Trudka.<br />

Hanek jednak postanowił działać. Wieczorem poszedł<br />

do Francka i Zefka, swoich najbliższych sąsiadów,<br />

i opowiedział im o tym, co widział na polu. Postanowili<br />

razem zaczaić się na Maryjkę. Przez kilka dni<br />

czekali bezowocnie. Myśleli już, że ich starania są daremne,<br />

gdy w sobotę znów się pojawiła. Gdy nie spodziewając<br />

się niczego schylała się ku ziemi, podbiegli<br />

ku niej. Zarzucili jej spódnicę na głowę, żeby ich nie<br />

rozpoznała, Francek ją przytrzymywał, a Hanek z Zelkiem<br />

odpięli paski od spodni i przetrzepali jej skórę.<br />

- No, myślymy, że teraz ci tego pożytku styknie roz<br />

na zawsze.<br />

Maryjka się nigdy nie przyznała do tego, że została<br />

tak sromotnie obita przez sąsiadów. August też nigdy<br />

o tym nikomu nie wspomniał, tak samo pozostali zamieszani<br />

w całą tę sprawę, a mimo to wieść się jakoś<br />

rozeszła. Jedni w to wierzyli, inni nie. Bo też mało wiarygodne<br />

było, by ta pracowita, pobożna kobieta mogła<br />

się czarami zajmować.<br />

Nie wiadomo, jakim sposobem wieść o tym dotarła do<br />

księdza proboszcza. A był on zagorzałym przeciwnikiem<br />

wiary w skuteczność stosowania tego rodzaju praktyk. Już<br />

tyle razy tłumaczył parafianom, że wiara w czary jest grzechem,<br />

że ich los zależy od nich samych i od Bożej Opatrzności.<br />

W najbliższą niedzielę tak grzmiał z ambony, że aż<br />

kościołem trzęsło. Podał przy tym w wąt<strong>pl</strong>iwość to, że<br />

kobieta uprawiała jakieś czary. Nie miał jednak wąt<strong>pl</strong>iwości,<br />

co do postępku jej sąsiadów. I chociaż nie wymienił<br />

nikogo z nazwiska, oczy wszystkich i tak były skierowane<br />

na nich. Zagroził też, że jeżeli się jeszcze kiedyś o<br />

podobnym zdarzeniu dowie, to będzie wszystkich w to<br />

zamieszanych wygłaszał z ambony. Cel swój osiągnął, bo<br />

już więcej podobne zdarzenia nie miały miejsca.<br />

Czy gospodarzom we wsi od tego czasu wzrosry <strong>pl</strong>ony,<br />

nie wiadomo, ale krowom tak jakby przybyło mleka,<br />

a może zamiast parzonej słomy zaczęły dostawać<br />

więcej otrąb? Jedno jest pewne, że od tego czasu Maryjka<br />

już nigdy nie wychodziła w pole wcześniej od swoich<br />

sąsiadek.<br />

Takiej kolekcji Chrystusów Frasobliwych można tylko pozazdrościć.<br />

Fot. Alfred Gauda<br />

10


AGNIESZKA WIŚNIECKA<br />

Twórczość<br />

powoli<br />

zapomniana?<br />

Recepcja poezji Jana Pocka<br />

na terenie<br />

powiatu puławskiego<br />

SZKICE I OPRACOWANIA<br />

Powiat puławski to jeden z ciekawszych<br />

regionów Lubelszczyzny,<br />

który posiada „niezwykłe" bogactwo,<br />

jakim jest sztuka ludowa. Z<br />

tego regionu pochodzi Jan Pocek<br />

(właściwe nazwisko Poczek), jeden<br />

z najbardziej znanych poetów ludowych.<br />

Urodził się 4 maja 1917 roku we<br />

wsi Zabłocie, gmina Markuszów.<br />

Zaczął pisać w 20. roku życia, a jego<br />

pierwsze utwory opublikowano na<br />

łamach „Wici". Po zawarciu związku<br />

małżeńskiego z Marianną Wiśniecką,<br />

zamieszkał we wsi Kaleń,<br />

gdzie wspólnie z teściami uprawiał<br />

trzyhektarowe gospodarstwo. Od<br />

1949 do 1957 roku przebywał w<br />

Warszawie, gdzie otrzymał stanowisko<br />

w dziale rolnym redakcji „Gromady",<br />

a później „Gromady - Rolnika<br />

Polskiego". Był współzałożycielem<br />

Stowarzyszenia Twórców<br />

Ludowych. Oprócz wydanych tomów<br />

poezji jego wiersze publikowane<br />

były w antologiach poezji ludowej,<br />

w prasie centralnej i regionalnej<br />

oraz wykorzystywane w audycjach<br />

radiowych. Wyznacznikiem<br />

popularności, jaką cieszył się wśród<br />

odbiorców jego poezji, były przyznawane<br />

mu nagrody i odznaczenia.<br />

Jan Pocek, po długiej chorobie,<br />

zmarł w Kaleniu 26 czerwca 1971<br />

roku, mając 54 lata. Został pochowany<br />

na cmentarzu w Markuszowie.<br />

Pomnik poety odsłonięto 22 maja<br />

1983 roku w Markuszowie.<br />

Jan Pocek jest również patronem<br />

Szkoły Podstawowej w tej miejscowości.<br />

Główny problem badawczy wynika<br />

bezpośrednio z celu badania,<br />

którym jest diagnoza recepcji poezji<br />

Jana Pocka na terenie powiatu puławskiego.<br />

Bardziej precyzując problem:<br />

jaki jest stan wiedzy respondentów<br />

o życiu i twórczości poety,<br />

oraz jakie są źródła tej wiedzy i co<br />

stanowi zmienne niezależne, modyfikująco<br />

stopień znajomości jego<br />

poezji przez respondentów.<br />

Wzięto pod uwagę następujące<br />

zmienne niezależne, które hipotetycznie<br />

wpływają na stopień znajomości<br />

twórczości Pocka: wiek, płeć,<br />

wykształcenie, struktura rodziny,<br />

typ miejscowości zamieszkania oraz<br />

odległość miejsca zamieszkania respondenta<br />

od Kalenia, założono że:<br />

- respondenci starsi wykazują<br />

większy stopień znajomości twórczości<br />

Pocka niż młodzież;<br />

- młodzież najczęściej poznaje<br />

twórczość poety poprzez edukację<br />

szkolną;<br />

- kobiety wykazują większy stopień<br />

znajomości twórczości Jana<br />

Pocka niż mężczyźni;<br />

- wykształcenie nie modyfikuje<br />

znajomości poezji Pocka;<br />

- względnie wysoki stopień znajomości<br />

twórczości poety wykazują<br />

respondenci mający dzieci w wieku<br />

szkolnym, w przeciwieństwie do<br />

osób samotnych i małżeństw bezdzietnych;<br />

- mieszkańcy wsi gminnej wykazują<br />

większy stopień znajomości<br />

twórczości Jana z Kalenia niż mieszkańcy<br />

sołectwa peryferyjnego;<br />

jest znana w Kaleniu i gminie Markuszów.<br />

W celu zweryfikowania postawionych<br />

hipotez zebrano materiał<br />

empiryczny. Została zastosowana<br />

technika wywiadu swobodnego o<br />

niskim stopniu standaryzacji. Narzędziem<br />

badawczym był kwestionariusz<br />

wywiadu, który składał się<br />

z 51 pytań otwartych, 5 metryczkowych<br />

i 6 dotyczących opisu sytuacji<br />

wywiadu: liczba osób, czas, przestrzeń,<br />

najbardziej aktywny respondent,<br />

respondent o najwyższej wiedzy,<br />

milczący uczestnicy wywiadu.<br />

Każdy kwestionariusz zawierał<br />

oznaczenia identyfikacyjne.<br />

Pytania kwestionariuszowe dotyczyły<br />

wiedzy o biografii Jana Pocka,<br />

o jego utworach oraz źródeł tej wiedzy.<br />

Pytano respondentów m.in., czy<br />

ktoś z rodziny zna na pamięć wiersz<br />

poety? Czy wśród książek, jakie respondent<br />

posiada, jest taka, która<br />

zawiera wiersze Pocka? Czy i w jaki<br />

sposób respondent zetknął się z<br />

twórcz


12<br />

JAN<br />

KOWALSKI<br />

Opowiada<br />

Coby tu nie mówić<br />

O Janie z Kalenia<br />

na usta się cisną<br />

słowa podziwienia<br />

gdy sam na sam<br />

Jan<br />

z przyrodą się spotka<br />

wodzi duszę wkoło<br />

zajrzeć chce do środka<br />

to pszczołę podpatrzy<br />

z motylem pogada<br />

o czym z nimi mówi<br />

w wierszach<br />

opowiada<br />

SABINA<br />

SZYMBOR<br />

Pamięci Jana Pocka<br />

Stąpałeś lekkim krokiem<br />

po ziemskim padole<br />

by nie ranić przyrody<br />

by ciszy nie płoszyć<br />

poezja zakwitała<br />

modrookim chabrem<br />

szara proza to dłonie<br />

spękane od kosy<br />

z wonnych ziół i kwiatów<br />

tkałeś barwne rymy<br />

w<strong>pl</strong>atając w nie wrażliwość<br />

uczucia najszczersze<br />

promień słońca odkładał<br />

ziemi czarne skiby<br />

sierp księżyca dyktował<br />

z pól zebrane wiersze<br />

odfrunąłeś jak motyl<br />

przed jesiennym chłodem<br />

tak mało doczesnego<br />

skosztowawszy życia<br />

zagrały żałobne rekwiem<br />

falujące łany<br />

szukając w zwierciadłach rosy<br />

Twojego odbicia<br />

gdzieś tam stąpasz leciutko<br />

po błękitnych niwach<br />

uskrzydlony wiecznością<br />

wśród gwiezdnej zamieci<br />

miej w pamięci<br />

przyjaciół od pługa<br />

i wyjdź w porę<br />

radosny<br />

naprzeciw...<br />

według ich przestrzennej odległości<br />

od Kalenia. Zostały zakwalifikowane<br />

następujące miejscowości: Kaleń<br />

i Markuszów (gmina Markuszów),<br />

Bronisławka i Kurów (gmina Kurów)<br />

oraz Łukawka i Baranów (gmina<br />

Baranów). W każdej miejscowości<br />

wytypowano 10 rodzin, które<br />

składały się z minimum 3 osób.<br />

Badania zostały przeprowadzone<br />

w mieszkaniu respondenta zastanymi<br />

członkami rodziny, którzy<br />

wyrazili zgodę na przeprowadzenie<br />

z nimi wywiadu. Wzięło w nich<br />

udział 206 osób (Łukawka - 36,<br />

Baranów - 32, Bronisławka - 48,<br />

Kurów - 30, Kaleń - 29, Markuszów<br />

- 31), ale nic każda z nich udzielała<br />

odpowiedzi na stawiane pytania.<br />

Często aktywność przejawiał tylko<br />

jeden z członków rodziny.<br />

Wśród respondentów nieznacznie<br />

przeważają kobiety, które były<br />

bardziej aktywne w czasie wywiadu<br />

Pomnik poety w Markuszowie.<br />

niż mężczyźni i zarazem wykazywały<br />

wyższy stopień wiedzy na dany<br />

temat. Respondenci to głównie osoby<br />

z wykształceniem zawodowym,<br />

średnim i podstawowym, a tylko 9<br />

z wyższym. Wśród kobiet przeważa<br />

wykształcenie średnie, a u mężczyzn<br />

zawodowe. Materiał empiryczny<br />

został zebrany od 16 stycznia do 6<br />

marca 2003 roku. Wywiad trwał od<br />

30 minut do 2 godzin, w zależności<br />

od wiedzy respondenta na dany temat.<br />

Zrealizowana próba wyniosła<br />

60 wywiadów.<br />

Na terenie powiatu puławskiego<br />

recepcja poezji Jana Pocka jest<br />

zróżnicowana. Ogólnie można<br />

stwierdzić, iż respondenci zdecydowanie<br />

więcej wiedzą o życiu poety<br />

niż o jego twórczości. Osoby starsze<br />

posiadają większą wiedzę, ale<br />

odnosi się ona do życiorysu poety:<br />

daty urodzenia i śmierci, miejsca<br />

zamieszkania, stanu rodzinnego.<br />

Fot. Leszek Kistelski


Względnie duża liczba respondentów<br />

pamięta, że wiersze<br />

poety były drukowane dawniej<br />

na łamach czasopism: „Chłopska<br />

Droga", „Zielony Sztandar",<br />

„Gromada - Rolnik Polski",<br />

sporadycznie wymieniano<br />

„Dziennik Lubelski", „Kurier<br />

Lubelski", „Zarzewie", „Naszą<br />

Wieś". Mieszkańcy gminy<br />

Markuszów podawali również<br />

tytuły gazetek lokalnych -<br />

„Goniec Markuszowski" i<br />

„Głos Garbowa", a tylko jeden<br />

respondent, kombatant<br />

(BCh), kolega Jana Pocka, wymienił<br />

pismo „Orle Ciosy".<br />

Niektórzy z mieszkańców,<br />

głównie z rodzinnych stron poety,<br />

mają tom jego wierszy -<br />

Poezje, a czterech respondentów<br />

mieszkających w Kaleniu Rękopis wiersza Pocka<br />

pamiętało, że wydany był również<br />

inny tom poezji Jana z<br />

Kalenia - Malwy. Żadna z osób nie<br />

potrafiła wyrecytować ani jednego<br />

utworu Pocka z pamięci, nie zna<br />

jego twórczości (wiedza ogranicza<br />

się do ogólnikowych stwierdzeń),<br />

nie pamięta tytułu, ani treści wiersza,<br />

nikt też nie wypożycza z bliblioteki<br />

książek z jego utworami. Wiele<br />

osób o twórcy słyszało tylko w<br />

latach 80., gdy w Markuszowie stanął<br />

jego pomnik, a szkoła podstawowa<br />

w tej miejscowości została<br />

nazwana jego imieniem.<br />

Niektórzy stwierdzili, że mogli<br />

„spotkać się" z twórczością Pocka<br />

słuchając audycji „Kiermasz pod<br />

kogutkiem", która była nadawana w<br />

niedzielę w programie I Polskiego<br />

Radia, gdzie prezentowane były sylwetki<br />

twórców ludowych z różnych<br />

dziedzin.<br />

W odniesieniu do młodzieży i<br />

osób do 35. roku życia mieszkających<br />

w Kurowie, Markuszowie i<br />

Kaleniu za podstawowe źródło wiadomości<br />

o poecie należy uznać edukację<br />

szkolną. Głównie są to lekcje<br />

języka polskiego, udział w uroczystościach<br />

szkolnych i konkursach<br />

recytatorskich. Jednak nie we<br />

wszystkich <strong>pl</strong>acówkach szkolnych w<br />

powiecie puławskim program nauczania<br />

obejmuje tematy, które<br />

zapoznają uczniów z twórczością ludową<br />

na danym terenie. Poza Markuszowem,<br />

nie są również organizowane<br />

imprezy kulturalne popularyzujące<br />

twórczość autora Malw.<br />

Struktura rodziny oraz wykształcenie<br />

to zmienne, które nie modyfikują<br />

znajomości poezji Jana Po-<br />

cka. W wielu przypadkach osoby<br />

starsze wiekiem, legitymujące się<br />

wykształceniem podstawowym, miały<br />

większą wiedzę niż młodzi uczestnicy<br />

wywiadu, którzy ukończyli<br />

szkołę średnią lub kontynuują naukę<br />

na wyższej uczelni.<br />

Cechą, która różnicuje stopień<br />

wiedzy wśród mieszkańców powiatu,<br />

jest płeć. Kobiety wykazują większą<br />

znajomość tematu, częściej rozmawiają<br />

o Pocku ze znajomymi lub<br />

krewnymi, jak również pamiętają<br />

źródła wiedzy o twórczości poety. W<br />

przypadku niektórych kobiet, źródłem<br />

pozyskanych informacji są<br />

przekazy ustne od bliskiej rodziny,<br />

krewnych lub znajomych. Oto przykładowe<br />

wypowiedzi respondentek:<br />

„Mój ojciec chodził z Janem Pockiem<br />

do tej samej klasy. Mówił, że<br />

to był przeciętny chłopak, niczym<br />

szczególnym się nie wyróżniał. Całe<br />

życie chłopina biedę klepał, bo za<br />

życia nie był znany, dopiero po<br />

śmierci postawili mu pomnik".<br />

„Teść go znał, mówił, że to był zamyślony<br />

człowiek, a jak szedł koło<br />

wozu, w pole, to zawsze powoli, nic<br />

nie mówił, nie odpowiadał na dzień<br />

dobry. Inny to by za pół godziny<br />

doszedł, a jemu się dwie godziny<br />

schodziło". „Pani Krystyna Poczek<br />

z Wólki Kątnej, koło Markuszowa<br />

mi o nim opowiadała, kiedyś jeszcze,<br />

jak byłyśmy razem na weselu,<br />

bo teraz to ona już nie żyje. Mówiła,<br />

że pisał ładne wiersze, że ma<br />

pomnik w Markuszowie i gdzieś<br />

tam niedaleko mieszkał. Ona też<br />

pisała, śpiewała i do Lublina często<br />

jeździła, do jakiegoś stowarzyszenia<br />

tam należała". „Moja<br />

szwagierka go znała, mówiła, w<br />

jakich warunkach żył, że żył<br />

skromnie w nędzy i że byli tacy,<br />

którzy go wyśmiewali. Był optymistycznie<br />

nastawiony do życia<br />

i nigdy nie wyciągał ręki po pomoc".<br />

Główną zmienną, która zdecydowanie<br />

różnicuje stopień<br />

wiedzy, jest zmienna przestrzenna.<br />

Kaleń i Markuszów to<br />

miejscowości, w których znajomość<br />

tematu jest największa<br />

(nie było osoby, która nie wiedziałaby,<br />

kim był Jan Pocek), a<br />

im dalej od rodzinnych stron<br />

poety, tym mniejszy zasób wiedzy<br />

wśród mieszkańców. W<br />

większym stopniu znajomość<br />

tematu wykazywali również<br />

mieszkańcy wsi gminnej niż sołectwa<br />

peryferyjnego.<br />

Na uwagę zasługuje to, że respondenci<br />

z sołectw oddalonych od<br />

Kalenia, na pytanie, co trwałego i<br />

wartościowego pozostawił po sobie<br />

Jan Pocek, w większości odpowiadali:<br />

„W Markuszowie stoi jego<br />

pomnik", natomiast w miejscowościach<br />

sąsiadujących z Kaleniem<br />

mówiono, iż są to wiersze, tomiki<br />

poezji, twórczość.<br />

Twórczość, a przede wszystkim<br />

życiorys Jana Pocka, najbardziej są<br />

znane w miejscowości, w której poeta<br />

mieszkał i w Markuszowie. Prawie<br />

wszyscy respondenci udzielali<br />

poprawnych odpowiedzi na pytania<br />

dotyczące biografii poety, a niektórzy<br />

podawali dodatkowe informacje<br />

o jego życiu.<br />

Niektórzy respondenci osobiście<br />

znali Jana Pocka, a w swoich wypowiedziach<br />

tak wspominają poetę:<br />

„Dobry człowiek, życzliwy, pomagał<br />

chętnie. Był samotnikiem, gdy pasł<br />

krowy, często pisał wiersze w samotności,<br />

w czasie roboty w polu przyglądał<br />

się przyrodzie - szczygiełkom.<br />

Przychodził do nas, rozmawialiśmy<br />

o rolnictwie, o totolotku, bo<br />

wygrał kiedyś i kupił sobie konia i<br />

wóz". „To był spokojny człowiek,<br />

małomówny, więcej myślał, jak mówił,<br />

był uważany za mruka". „Ciągle<br />

czytał, gospodarstwem się mało<br />

zajmował, cały czas coś sobie mówił<br />

pod nosem". „Był zadumany,<br />

ciągle zamyślony, powolny, ciężko<br />

mu było".<br />

Mieszkańcy Kalenia i Markuszowa<br />

swoją wiedzę o życiu i twórczości<br />

poety pozyskali z różnych źró-<br />

13


deł. Poprzez opowieści znajomych,<br />

sąsiadów lub krewnych, edukację<br />

szkolną, imprezy kulturalne i okolicznościowe,<br />

konkursy recytatorskie,<br />

jak również programy radiowe,<br />

prasę (dawniej ogólnopolską, a<br />

obecnie lokalną). Ponadto 2 osoby<br />

pamiętały, że za życia poety kręcony<br />

był w Kaleniu film o jego pracy i<br />

twórczości. Kilku respondentów<br />

twierdząco odpowiedziało także na<br />

pytanie: Czy ktoś z państwa pamięta<br />

nazwisko Pocka z kościoła (np. z<br />

kazania, ogłoszeń parafialnych, nauki<br />

religii itp.).<br />

W niektórych przypadkach źródłem<br />

informacji mogły być krążące<br />

w danej wsi opowieści o poecie. W<br />

Kurowie najczęściej mówi się o tym,<br />

kim był Jan Pocek i że w Markuszowie<br />

stoi jego pomnik. W Markuszowie,<br />

podobnie jak i w Kaleniu,<br />

opowieści takich jest kilka. Do stale<br />

powtarzanych należą przedstawione<br />

wyżej wspomnienia o poecie,<br />

jak również następujące wypowiedzi:<br />

„Jak był stawiany jego pomnik,<br />

to były wielkie uroczystości i przyjechał<br />

Malinowski". „Dzięki niemu,<br />

to zrobili drogę na Kaleniu, bo jak<br />

odsłaniali pomnik, to przyjechała<br />

telewizja i musieli jakoś dojechać,<br />

a tam wcześniej takie błoto było, że<br />

nie dało się przejść". „Jak szedł w<br />

pole na Olempin, to całą drogę coś<br />

sobie mamrotał pod nosem i nawet<br />

dzień dobry nie odpowiadał, a on<br />

przez ten czas układał sobie wiersze,<br />

przyjeżdżał i zapisywał te wiersze".<br />

„Był powolny, zadumany, zamyślony,<br />

skromny, spokojny człowiek.<br />

Pracował kiedyś w Warszawie.<br />

Za życia był biedny, a teraz dopiero<br />

wszyscy go dostrzegli". „Ma pomnik<br />

w Markuszowie i jest patronem<br />

szkoły". „Jest w Lublinie ulica<br />

i liceum im. Jana Pocka".<br />

Podsumowując powyższe rozważania<br />

można stwierdzić, że wśród<br />

cech, które wpływają zarówno na<br />

stopień wiedzy respondentów, jak i<br />

na źródło pozyskanych informacji,<br />

decydujące znaczenie ma odległość<br />

miejsca zamieszkania od Kalenia.<br />

Im dalej od miejscowości, w której<br />

poeta mieszkał, tym słabsza jest wiedza<br />

badanych osób i tym mniej źródeł<br />

informacji o osobie i poezji Jana<br />

Pocka. Zmienna przestrzenna jest<br />

więc główną kategorią, która różnicuje<br />

stopień wiedzy respondentów<br />

o życiu i twórczości poety.<br />

Nowym źródłem informacji dla<br />

osób zainteresowanych tematem<br />

może być obecnie Internet. W maju<br />

Jan Pocek jest patronem Szkoły Podstawowej<br />

w Markuszowies.<br />

Fot. archiwum<br />

2003 roku wnuk poety utworzył<br />

stronę poświęconą sławnemu dziadkowi.<br />

Zamieścił na niej informacje<br />

biograficzne, wycinki z prasy, wiersze<br />

(m.in. z pierwszego trudno dostępnego<br />

obecnie tomu poezji<br />

Zgrzebne pieśni). Celem utworzonej<br />

strony ma być, według jej założyciela,<br />

rozpowszechnianie twórczości<br />

Pocka, zapoznanie ludzi z jego poezją<br />

i wypełnianie luki informacyjnej.<br />

W ten sposób m.in. rodzina<br />

poety stara się popularyzować jego<br />

twórczość, ponieważ w Internecie są<br />

bardzo skromne informacje na ten<br />

temat. Ponadto bierze udział w imprezach<br />

lokalnych, na których są<br />

recytowane wiersze, jest także zapraszana<br />

do Szkoły Podstawowej w<br />

Markuszowie, na uroczystości związane<br />

z rocznicą nadania imienia<br />

szkole.<br />

Dzięki zaangażowaniu rodziny<br />

Jana Pocka w rozpowszechnianie<br />

jego poezji, może wkrótce wzrośnie<br />

liczba jej odbiorców i nazwisko<br />

twórcy będzie znane nie tylko<br />

mieszkańcom Kalenia i Markuszowa,<br />

lecz także innym mieszkańcom<br />

całej Polski.<br />

Tekst jest streszczeniem pracy magisterskiej<br />

przygotowanej w Instytucie Socjologii<br />

UMCS pod kierunkiem prof. dr.<br />

hab. Józefa Styka w 2003 r.<br />

BARBARA JANCZ-KOSTUCH<br />

JUSTYNA KOWALIŃSKA<br />

JOANNA MINKSZTYM<br />

ANETA SKIBIŃSKA<br />

Artysta wiejski... wiedział, że dokoła<br />

wyrzeźbionego wioskowego Chrystusa<br />

będą szumieć pszczoły z pobliskich lip<br />

i owijać się dymy z ognisk<br />

roznieconych przez pastuchów.<br />

Tadeusz Seweryn,<br />

Ka<strong>pl</strong>iczki i krzyże przydrożne w Polsce<br />

Przywykliśmy widzieć w<br />

rzeźbiarzu ludowym przede<br />

wszystkim indywidualną<br />

osobowość, artystę działającego<br />

z pobudek wewnętrznych,<br />

kreującego własną wizję<br />

świata, wyrażającego<br />

własne emocje. Przyczyniły<br />

się do tego zarówno wystawy<br />

monograficzne prac konkretnych<br />

twórców ludowych,<br />

jak i literatura fachowa podkreślająca<br />

przede wszystkim<br />

„oryginalność", „swoisty,<br />

niepowtarzalny styl", „samodzielność<br />

w poszukiwaniu<br />

rozwiązań <strong>pl</strong>astycznych" poszczególnych<br />

artystów. Z<br />

tego też względu w refleksji<br />

nad rzeźbą ludową przeważają<br />

rozważania nad jej formą<br />

<strong>pl</strong>astyczną i wyrazem artystycznym<br />

oraz problem zastosowanych<br />

materiałów i<br />

warsztatu artysty.<br />

Współczesna rzeźba Chrystusa Ukrzyżowanego,<br />

G. Sieradzki, Dębno, fot. K.<br />

Minksztym, 2001 r.<br />

14


Rzeźbiarz ludowy<br />

jako współtwórca<br />

przestrzeni sakralnej<br />

Wartykule tym chcielibyśmy<br />

spojrzeć na rzeźbiarza<br />

ludowego jako<br />

na członka społeczności, w której<br />

przyszło mu żyć, powiązanego z nią<br />

wielorakimi i nierozerwalnymi więzami<br />

- osobę, która obdarzona niepowszednim<br />

talentem służy nim nie<br />

tylko sobie, ale przede wszystkim<br />

własnemu środowisku. Najpełniejszą<br />

formę wyrazu znalazła ta służba<br />

w tworzeniu świętych figur do<br />

ka<strong>pl</strong>iczek i krzyży przydrożnych.<br />

Znakomity badacz wielkopolskiej<br />

rzeźby kultowej Stanisław Błaszczyk<br />

zauważa: „rzeźba ludowa powstaje<br />

w związku z potrzebami kultowymi<br />

wiejskiego środowiska" (1975:125)<br />

i obok oficjalnej funkcji opiekuńczej<br />

pełni także pobocznie funkcję pomnika<br />

swego fundatora (1975:114).<br />

Ponadto wspomina o zależności artysty<br />

od lokalnej społeczności wiejskiej,<br />

„która takich czy innych przedstawień<br />

świętych postaci łaknęła i<br />

otrzymywała je od tych, którzy z tą<br />

społecznością byli związani albo w<br />

duchu jej potrzeb tworzyli. Były to<br />

potrzeby wykraczające poza ramy<br />

(...) oficjalnej liturgii, potrzeby ujawniania<br />

wewnętrznego życia w swobodniejszej<br />

wypowiedzi, kontaktowanie<br />

się z niewiadomym i nieodgadnionym<br />

światem irracjonalnym<br />

jakby bez onieśmielającego, urzędowego<br />

pośrednictwa kościoła, a nawet<br />

potrzeby manifestowania własnej<br />

godności i utrwalenia o sobie pamięci.<br />

Dlatego miejscem ujawniania tych<br />

pragnień i ich realizacji jest nie kościół,<br />

tylko wieś, jej drogi i rozdroża<br />

(...). W rzeźbie przydrożnej tedy, i<br />

czasem cmentarnej, wyraża się najpełniej<br />

istota ludowej twórczości <strong>pl</strong>astycznej"<br />

(Błaszczyk 1975:127).<br />

Rola rzeźbiarza jako artysty odpowiedzialnego<br />

za część centralną<br />

małej architektury sakralnej, to jest<br />

za wyobrażoną postać świętą, jest<br />

trudna. Z jednej strony musi zaspokoić<br />

oczekiwania fundatora (w XIX<br />

wieku manifestowało się to w wielkopolskiej<br />

rzeźbie przydrożnej poprzez<br />

rzeźbienie świętych patronów<br />

fundatora i jego rodziny na drzewcu<br />

krzyża lub słupa oraz w napisach<br />

fundacyjnych), z drugiej - pozostałych<br />

mieszkańców wsi, z trzeciej -<br />

winien on pozostawać w zgodzie z<br />

oficjalną nauką Kościoła. Ponadto<br />

niejednokrotnie rzeźbiarz próbuje<br />

dać w swych pracach wyraz własnym<br />

przekonaniom i emocjom. Jeden ze<br />

współczesnych rzeźbiarzy, mówiąc o<br />

nietypowym rozwiązaniu zastosowanym<br />

w wyrzeźbionej przez siebie<br />

postaci Chrystusa Ukrzyżowanego,<br />

tak to wyraził: Tylko te ręce chciałem<br />

sznurem przywiązane, bo tak to<br />

było naprawdę. 1<br />

Wypadkową wszystkich tych<br />

oczekiwań jest dzieło, które na<br />

trwałe zrasta się z krajobrazem danej<br />

wsi i funkcjonuje w nim jako<br />

centrum swoistej przestrzeni sakralnej<br />

powstającej wokół krzyża czy<br />

ka<strong>pl</strong>iczki przydrożnej. Manifestacją<br />

przynależności przestrzeni wokół<br />

krzyża czy ka<strong>pl</strong>iczki do sfery sacrum<br />

są zarówno pewne gesty i zachowania<br />

obowiązujące w jej pobliżu<br />

(obowiązek zdjęcia czapki, przeżegnania<br />

się, ściszenia głosu) jak i<br />

szczególna dbałość mieszkańców o<br />

ten teren - co sobotnie sprzątanie<br />

wokół „figury" 2 , dekorowanie jej<br />

„na maja" i na większe święta kościelne.<br />

Warto przy tym podkreślić,<br />

że sfera sacrum zostaje wyznaczona<br />

już na zawsze. Pięknie ujął to<br />

Stanisław Błaszczyk (1935): „Poszczerbione,<br />

połamane, stoją gdzieś<br />

nad drogami czy wśród ogrodów<br />

(...). Stoją długo. Gdy spróchniałe<br />

od dołu wiatr złamie, dźwigają je<br />

ludzie litościwi i głębiej w ziemi osadzają;<br />

Boże męki wrastają w ziemię.<br />

Reszta, co na wierzchu, rozlatuje się<br />

w próchno. Na miejscu starej wyrasta<br />

nowa, gładka, heblowana, bo<br />

tam, gdzie Boża Męka stała, stać<br />

winna zawsze...". Trudniej wygląda<br />

sprawa jeśli zniszczeniu ulegnie<br />

rzeźba kamienna, czy drewniana, na<br />

której odnowienie brakuje funduszy.<br />

Lecz i wtedy, jak długo sięga<br />

pamięć ludzka, tak długo miejsce,<br />

gdzie stała jest miejscem szczególnym.<br />

Np. w Rąbiniu 3 kamienna (?)<br />

figura św. Jana stojąca na wzgórku<br />

przy drodze do cmentarza uległa<br />

zniszczeniu na początku XX wieku<br />

i już nikt z żyjących nie wie jak wyglądała.<br />

Lecz do dziś miejscowe dzieci<br />

wiedzą, że po tej górce się nie biega.<br />

W artykule tym proponujemy<br />

bliższe przyjrzenie się, w jaki sposób<br />

funkcjonują we współczesnej<br />

społeczności wiejskiej zarówno<br />

dzieła rzeźbiarzy dawnych, jak i<br />

współczesnych oraz sylwetkom samych<br />

rzeźbiarzy. Do analizy wybrałyśmy<br />

prace dwóch rzeźbiarzy XIXwiecznych<br />

- Franciszka Nowaka i<br />

Pawła Brylińskiego oraz trzech<br />

współczesnych - Tomasza Karalusa,<br />

Grzegorza Sieradzkiego, Jerzego<br />

Sowijaka. Wszyscy oni tworzyli<br />

lub tworzą w Wielkopolsce, a ich<br />

twórczość wpisuje się w nurt rzeźby<br />

ludowej.<br />

RZEŹBIARZE Z XIX WIEKU<br />

Franciszek Nowak<br />

Urodził się w 1810 r. we wsi Raszewy<br />

koło Krotoszyna. Z zawodu<br />

był cieślą. Zasłynął jednak jako<br />

ludowy rzeźbiarz krzyży i słupów<br />

przydrożnych na terenie południowej<br />

Wielkopolski. Prawdopodobnie około<br />

1860 r. przeniósł się wraz z rodziną<br />

do Romanowa, gdzie wziął w<br />

dzierżawę gościniec. Nie przykładał<br />

się jednak zbytnio do nowego zajęcia.<br />

W końcu pozostawił żonę i karczmę,<br />

a sam wyruszył na wędrówkę od<br />

wsi do wsi, zjawiając się tam, gdzie<br />

składano zamówienia na jego rzeźby.<br />

Umierając w 1894 r. pozostawił<br />

po sobie olbrzymią ilość (ok. tysiąca)<br />

rzeźb, z których większość to postacie<br />

świętych oraz słupy i krzyże<br />

przydrożne (Zdunek 1997). Z tych<br />

ostatnich około 30 przetrwało w terenie<br />

do 1939 r. W czasie okupacji<br />

znaczna ich część została zniszczona<br />

na rozkaz Niemców.<br />

15


Rzeźby Nowaka wykonane były w<br />

większości z jednego pnia drzewa, który<br />

zwieńczał figurą świętego, bądź postacią<br />

Chrystusa. Rzeźbiarz posługiwał<br />

się metodą reliefu, tzn. płaskorzeźby<br />

wklęsłej wypełniającej często całą powierzchnię<br />

słupa. Krzyże i słupy Nowaka<br />

mają tzw. podział kondygnacyjny.<br />

W poszczególnych kondygnacjach<br />

(których było od 2 do 4) artysta rzeźbił<br />

postacie reprezentujące świętych patronów<br />

rodziny fundatora. W dolnej<br />

kondygnacji, od frontu umieszczał zawsze<br />

postać Matki Boskiej Bolesnej,<br />

zaś na górze postać Chrystusa Ukrzyżowanego,<br />

a na szczycie słupów zazwyczaj<br />

Frasobliwego.<br />

Obecnie kilka prac Nowaka znajduje<br />

się w Muzeum Etnograficznym -<br />

Oddziale Muzeum Narodowego w Poznaniu,<br />

w Muzeum Archidiecezjalnym<br />

w Poznaniu oraz w Muzeum Regionalnym<br />

w Gostyniu. Tylko 6 przetrwało<br />

w naturalnym środowisku.<br />

Paweł Bryliński<br />

Urodził się w 1814 r. w Wieruszowie<br />

nieopodal Ostrowa Wlkp., a zmarł<br />

w Masanowie w 1890 r. Pomimo iż posiadał<br />

8-morgowe gospodarstwo, to<br />

jednak przez większą część roku, od<br />

wiosny do jesieni, wędrował za zarobkiem,<br />

przenosząc się od wsi do wsi i<br />

rzeźbiąc w stodołach fundatorów. Niewielkie<br />

figurki strugał w domu. Oprócz<br />

rzeźb sakralnych wykonywał też skrzypce<br />

i przedmioty codziennego użytku<br />

(maglownice. kołowrotki) oraz zabawki<br />

dla dzieci. Główny okres jego twórczości<br />

to lata 1840-1885 (Chmielewska<br />

2002:6-10).<br />

Liczby prac Brylińskiego nie sposób<br />

dziś określić nawet w przybliżeniu. Wiadomo<br />

o istnieniu 33 krzyży i 5 słupów,<br />

z których kilka przetrwało w terenie do<br />

dziś. (Chmielewska 2002:12). Zdokumentowano<br />

też kilkanaście rzeźb pojedynczych,<br />

choć przypuszczać należy,<br />

że w domach i ka<strong>pl</strong>iczkach Ziemi<br />

Ostrowskiej zachowało się ich znacznie<br />

więcej. Wiele prac Brylińskiego zostało<br />

zniszczonych przez Niemców w<br />

czasie II wojny światowej.<br />

Jego prace znaleźć można przede<br />

wszystkim na terenie wsi i miasteczek<br />

w okolicy Ostrowa Wlkp., Pleszewa,<br />

Odolanowa i Ostrzeszowa oraz Wieruszowa.<br />

Charakteryzuje je specyficzny<br />

styl oraz schemat kompozycyjny obejmujący<br />

dwa programy ikonograficzne.<br />

Pierwszy z nich zajmował frontalną<br />

stronę krzyża. Opowiadał o historii<br />

upadku i odkupienia (figury Adama i<br />

Ewy, Matki Boskiej Bolesnej, św. Marii<br />

Magdaleny, symbole Męki Pańskiej,<br />

postać Chrystusa Ukrzyżowanego) a<br />

całość zwieńczona była rzeźbą pelikana<br />

karmiącego młode. Figury drugiego<br />

programu przedstawiały świętych<br />

patronów poszczególnych członków<br />

rodziny fundatora i umieszczane<br />

były po bokach lub z tyłu krzyża<br />

(Błaszczyk 1975:113). Podobnie było<br />

na rzeźbionych przez niego słupach,<br />

które wieńczyła zazwyczaj postać<br />

Chrystusa Frasobliwego. Poza kompozycjami<br />

wielofigurowymi wykonywał<br />

też pojedyncze rzeźby do ka<strong>pl</strong>iczek<br />

przydrożnych i ołtarzyków domowych.<br />

Rzeźby „mistrza z Masanowa"<br />

znajdują się w kolekcji Muzeum Etnograficznego<br />

(Oddziału Muzeum Narodowego<br />

w Poznaniu), w Muzeum<br />

Okręgowym Ziemi Kaliskiej, w Muzeach<br />

Regionalnych w Krotoszynie i<br />

Odolanowie oraz w Wielkopolskim<br />

Parku Etnograficznym w Lednogórze<br />

(Oddziale Muzeum Pierwszych Piastów<br />

na Lednicy).<br />

Figurki św. Walentego i chłopca z ka<strong>pl</strong>iczki przydrożnej, P. Bryliński,<br />

XIX w., Wielkopolska, fot. R. Skibiński, 2002 r..<br />

Figura św. Franciszka, XVIII/XIX w., Wielkopolska, fot. R.<br />

Skibiński, 2002 r.<br />

16


Współczesna figura św. Jana Nepomucena, W. Ćwir, Leziona, Współczesna figura św. Jana Nepomucena, St. Szymczak, Kofot.<br />

R. Skibiński, 2002 r. tlin, fot. R. Skibiński, 2001 r.<br />

WSPÓŁCZESNA FUNKCJA<br />

XIX-WIECZNYCH FIGUR<br />

I KRZYŻY PRZYDROŻNYCH<br />

Większość zabytkowych figur,<br />

słupów i krzyży przydrożnych spotykanych<br />

w terenie jest zadbana i<br />

nadal otoczona troską. Opiekę nad<br />

nimi sprawują zwykle starsze kobiety<br />

z pobliskich gospodarstw lub właściciele<br />

gruntu, na którym stoi „figura".<br />

Do ich powinności należy<br />

dbanie o czystość i porządek wokół<br />

obiektu, wymiana kwiatów w wazonach,<br />

sadzenie roślin w ogródku,<br />

grabienie i pielenie. Z okazji większych<br />

świąt kościelnych (Boże Narodzenie,<br />

Wielkanoc) pojawiają się<br />

czasem okolicznościowe dekoracje<br />

a w maju ozdobne wstążki. Szczególnie<br />

zadbane jest otoczenie krzyży,<br />

przy których do dziś odbywają<br />

się uroczystości bądź nabożeństwa.<br />

Wówczas stoją tam często ławki<br />

umożliwiające osobom starszym<br />

uczestnictwo w modlitwach.<br />

Część z obiektów zabytkowych<br />

została fachowo zakonserwowana<br />

staraniem bądź wojewódzkiego<br />

konserwatora zabytków (np. dwa<br />

krzyże Nowaka), bądź z inicjatywy<br />

prywatnej, jak w Chotowie, gdzie<br />

utworzono Społeczny Komitet Ratowania<br />

Rzeźby Sakralnej Pawła<br />

Brylińskiego (por. Chmielewska<br />

2002), czy w Kuklinowie, gdzie w<br />

latach 70. XX w. wykonano (dzięki<br />

zapobiegliwości dyrektora miejscowej<br />

szkoły i ówczesnego proboszcza)<br />

profesjonalną konserwację nietypowej<br />

rzeźby Fr. Nowaka - słupa<br />

św. Benona. Niekiedy odrestaurowanie<br />

krzyża jest przedsięwzięciem<br />

lokalnym, jak w Starym Kobylinie,<br />

gdzie w 1999 r. parafianie sami odrestaurowali<br />

krzyż Nowaka. Świadczyć<br />

by to mogło o dbałości miejscowej<br />

społeczności o swoje „miejsca<br />

święte".<br />

Tragiczna historia wielkopolskich<br />

„figur" przydrożnych - masowo<br />

niszczonych przez Niemców w<br />

czasie II wojny światowej - oraz<br />

wysiłki miejscowych gospodarzy,<br />

aby je uchronić przyczyniły się z<br />

pewnością do powstania dodatkowych<br />

powiązań emocjonalnych<br />

(poza poczuciem sacrum i dumą<br />

z fundacji przodków). Świadczą o<br />

tym chętnie opowiadane, szczególnie<br />

przez starsze pokolenie,<br />

„historie wojenne" uratowanych<br />

krzyży i figur. W niektórych wsiach,<br />

np. w Kotlinie, opisano wojenne<br />

losy „figur" w kronikach parafialnych.<br />

Do dziś mieszkańcy pamiętają<br />

nazwiska osób, które przyczyniły<br />

się do ich przetrwania. Nikt natomiast<br />

nie pamięta nazwisk ich twórców.<br />

Artyści ci są dla społeczności<br />

wioskowej zupełnie bezimienni,<br />

przemawiają jedynie poprzez swoje<br />

dzieło.<br />

Inną oznaką zaangażowania<br />

emocjonalnego opiekunów „figur"<br />

w ich przetrwanie jest dążenie do<br />

uzyskania wiernych kopii obiektów,<br />

którym grozi zniszczenie bądź zamawianie<br />

takich kopii, w przypadku<br />

zaginięcia oryginałów. Tak na<br />

17


przykład opiekunowie figury św.<br />

Franciszka skłonni byliby oddać ją<br />

do muzeum, ale tylko w zamian za<br />

identyczną wykonaną z tworzywa<br />

sztucznego, tak aby była trwalsza od<br />

drewnianej. Z kolei w Lezionej<br />

skradzioną przed kilkoma laty figurę<br />

św. Jana Nepomucena (być może<br />

autorstwa Brylińskiego) zastąpiono<br />

nową, ufundowaną przez opiekunów<br />

ka<strong>pl</strong>iczki, a wykonaną, na wzór<br />

poprzedniej, przez zawodowego artystę<br />

rzeźbiarza Włodzimierza Ćwira<br />

z Kalisza. Tak samo stało się w<br />

Kotlinie, gdzie w 1992 r. fundatorem<br />

nowej figury św. Jana Nepomucena<br />

była Rolnicza Spółdzielnia<br />

Produkcyjna „Interkotlin". Figurę,<br />

na wzór oryginalnej rzeźby ludowej<br />

skradzionej w 1991 r., a pochodzącej<br />

wg kroniki parafialnej z II poł.<br />

XVIII w., wykonał zamieszkały w<br />

Kotlinie artysta Stanisław Szymczak.<br />

Choć z zawodu jest on technikiem<br />

budowlanym, to słynie w<br />

okolicy ze swoich umiejętności i<br />

wykonał już wiele prac rzeźbiarskich,<br />

m.in. dla Domu Opieki sióstr<br />

Antoninek w Wieluniu, dla Domu<br />

Samotnej Matki w Odolanowie, dla<br />

kościoła pw. św. Wincentego a Paulo<br />

w Bydgoszczy oraz ołtarz główny<br />

w ka<strong>pl</strong>icy Domu Katolickiego w<br />

Dobrzycy. Jego rzeźby i płaskorzeźby<br />

znajdują się w kościołach i prywatnych<br />

kolekcjach w Polsce, Niemczech<br />

i Norwegii.<br />

Bywa jednak i tak, że wobec<br />

trudności materialnych i technicznych<br />

opieka nad zabytkowym<br />

krzyżem przerasta możliwości prawnych<br />

właścicieli posesji i staje się dla<br />

nich uciążliwością. Już sama wysokość<br />

krzyży Brylińskiego jest<br />

problemem, np. umocowanie na<br />

nowo oderwanych elementów wyżej<br />

umieszczonych rzeźb wymaga interwencji<br />

pogotowia energetycznego.<br />

W takich wypadkach jedynie opinia<br />

publiczna skłania właścicieli do<br />

zapewnienia „figurze" minimum<br />

opieki.<br />

Zabytkowe krzyże i figury święte<br />

z wolna tracą swoje dawne sakralne<br />

funkcje, stając się coraz bardziej<br />

w świadomości mieszkańców atrakcją<br />

turystyczną, szacownym zabytkiem,<br />

o który należy dbać, bo wyróżnia<br />

wieś od innych, bo jakoś łączy<br />

się z tradycją, bo był tu „od zawsze".<br />

Dawniej, wobec braku<br />

kościoła czy ka<strong>pl</strong>icy, „figury" przejmowały<br />

częściowo ich funkcje gromadząc<br />

społeczność na modlitwę i<br />

uroczystości wioskowe (święcenie<br />

potraw, poświęcenie sztandarów,<br />

żegnanie idących do wojska lub na<br />

wojnę oraz pożegnanie zmarłych).<br />

Obecnie odległości zmniejszyły się<br />

i dojazd do kościoła samochodem<br />

nie stanowi już problemu. Tym samym<br />

maleje społeczna i religijna<br />

rola krzyży i ka<strong>pl</strong>iczek przydrożnych.<br />

Zmienia się również charakter<br />

kultu religijnego i zapomnieniu<br />

ulegają „zakresy obowiązków" poszczególnych<br />

świętych, na rzecz<br />

„centralizacji" wszelkich spraw wokół<br />

postaci Matki Boskiej i Jezusa<br />

Chrystusa.<br />

Jak wspomina 89-letni mieszkaniec<br />

Wielkopolski: Przodkowie postawili<br />

tę figurę, aby św. Benon sprawował<br />

opiekę nad zwierzętami domowymi.<br />

Jeszcze do lat 50. XX w. w dniu<br />

16 czerwca odbywało się przy figurze<br />

nabożeństwo dla bydła i święcenie<br />

zwierząt. Gospodarze też zawsze po<br />

szczęśłiwym ocieleniu krowy zapalali<br />

pod figurą świeczkę.<br />

Obecnie zwyczaje te zaniknęły,<br />

pod słupem nie odbywają się już<br />

żadne uroczystości. Podobna sytuacja<br />

dotyczy dwóch krzyży Fr.<br />

Nowaka. Jeszcze 20 lat temu ksiądz<br />

prowadził do nich procesję w „dni<br />

krzyżowe". Obecnie nie ma już<br />

żadnych nabożeństw. Czasem<br />

starszy gospodarz zapali znicz<br />

w jakiejś swojej prywatnej intencji.<br />

Przed II wojną światową<br />

przy wspomnianej figurze św. Franciszka<br />

w letnie wieczory zbierano<br />

się i śpiewano pieśni religijne. Na<br />

modlitwy i pieśni majowe jeszcze<br />

ze 20 lat temu ludzie się zbierali.<br />

Odmawiano też modlitwy różańcowe<br />

tak długo dopóki telewizory nie nastały.<br />

Obecnie jedyną większą uroczystością<br />

jest poświęcenie stawianego<br />

na nowo lub gruntownie odnowionego<br />

krzyża czy ka<strong>pl</strong>iczki. Zwykle<br />

przyjeżdża wtedy ksiądz z parafii i<br />

odmawia wespół ze zgromadzonymi<br />

modlitwy przepisane na tę okazję.<br />

Czasem, szczególnie przy fundacjach<br />

prywatnych, po poświęceniu<br />

odbywa się też uroczysty posiłek<br />

dla rodziny fundatora, księdza i<br />

osób zaangażowanych w budowę<br />

„figury".<br />

Jedynie w miejscowościach,<br />

gdzie do kościoła lub ka<strong>pl</strong>icy jest<br />

naprawdę daleko zachowywane są<br />

jeszcze dawne zwyczaje, np. w Starym<br />

Kobylinie pod starym krzyżem<br />

nadal odbywają się nabożeństwa<br />

majowe i czerwcowe.<br />

RZEŹBIARZE<br />

WSPÓŁCZEŚNI<br />

Tomasz Karalus<br />

Ten utalentowany artysta-samouk.<br />

z zawodu listonosz, zajmujący się<br />

z zamiłowania pracą w drewnie, od<br />

urodzenia mieszka w Świątnikach.<br />

Korzysta z warsztatu i narzędzi, które<br />

odziedziczył po ojcu. Tak jak i jego<br />

XIX-wieczni poprzednicy oprócz<br />

rzeźb postaci świętych i krzyżyków<br />

domowych wykonywał okna, drzwi,<br />

koła do wozów, wózki-taczki, kołowrotki,<br />

kierzynki do masła, domki dla<br />

ptaków, rzeźbione laski, itp. Postacie<br />

świętych powstawały głównie<br />

wieczorami, zimową porą. gdy mniej<br />

było zamówień na sprzęty gospodarskie.<br />

Spośród prac T. Karalusa wyróżniają<br />

się dwa, niemal identyczne<br />

krzyże z drewnianymi rzeźbami<br />

Ukrzyżowanego, z których pierwszy<br />

pochodzi z 1974 r. i stoi na poewangelickim<br />

cmentarzu w Radzewicach.<br />

Krzyż P. Brylińskiego, XIX w., Wielkopolska,<br />

fot. R. Skibiński, 2001 r.<br />

18


a drugi z 1988 r. umieszczony został<br />

przy Mauzoleum Raczyńskich w Rogalinie.<br />

Zarówno umieszczenie krzyża<br />

nieopodal licznie odwiedzanego<br />

przez turystów (a szczególnie<br />

młodzież szkolną) mauzoleum, jak<br />

i napis wyryty na tablicy w formie<br />

otwartej księgi umieszczonej poniżej<br />

stóp Ukrzyżowanego: „dla umocnienia<br />

wiary obecnych i następn.<br />

pokoleń" - świadczy o intencjach<br />

rzeźbiarza. Mówi o nich również staranny<br />

dobór surowca - grusza na figurę<br />

Chrystusa (bo nie ma słojów,<br />

drewno jest gładkie, a inaczej na twarzy<br />

by były kreski i linie) oraz. akacja<br />

na belkę pionową (bo akacja jest najtwardsza<br />

i najlepiej się w ziemi trzyma).<br />

T. Karalus wykonał również według<br />

własnego pomysłu, ale na zamówienie<br />

fundatorów, drewnianą płaskorzeźbę<br />

Matki Boskiej, która znajduje się na<br />

ścianie frontowej ka<strong>pl</strong>iczki w Rogalinie.<br />

W swojej pracy artysta korzysta<br />

z fotografii i obrazków świętych, ale<br />

wyszukuje takie, które „czuje". Wyraźnie<br />

podkreśla rolę wyobraźni: bo<br />

Słup św. Benona, Fr. Nowak, XIX w.,<br />

Wielkopolska, fot. B. Jancz-Kostuch,<br />

2001 r.<br />

jak kto jej nie ma, to nic nie wyjdzie. Ja<br />

nie rysuję, ale tak z głowy robię. Doświadczenie<br />

zdobywa w czasie pracy.<br />

Pierwsza figura Ukrzyżowanego (z krzyża<br />

w Radzewicach) ma nieco<br />

zachwiane proporcje, druga (z Rogalina)<br />

jest bardziej wypracowana: inaczej<br />

układa się perisonium, korona cierniowa<br />

jest bardziej <strong>pl</strong>astyczna niż poprzednio.<br />

Krzyż z Radzewic pierwotnie stał<br />

przy mauzoleum w Rogalinie. Jednak<br />

świadomość, że w postaci Ukrzyżowanego<br />

zachwiane zostały proporcje oraz<br />

wstyd wobec zwiedzających mauzoleum<br />

turystów zmusiły twórcę do naprawienia<br />

błędu. I tak po 14 latach wyrzeźbiona<br />

prawidłowo figura Chrystusa i<br />

nowy krzyż stanęły przy mauzoleum, a<br />

poprzedni przekazany został do Radzewic.<br />

Grzegorz Sieradzki<br />

Jest z zawodu ślusarzem, ale zawsze<br />

interesowało go rękodzieło. Wykonuje<br />

różne prace artystyczne w metalu<br />

(balustrady, kraty ozdobne, lampy).<br />

Zgodnie z rozpowszechnioną w okolicy<br />

opinią: zmyślny jest i wyrzeźbić umie,<br />

co trzeba. Zamieszkały we wsi Chrzan<br />

artysta tak mówi o powstaniu swojej<br />

pierwszej rzeźby drewnianej - Chrystusa<br />

Ukrzyżowanego, znajdującego się<br />

na skrzyżowaniu dróg nieopodal zabytkowego<br />

kościoła w Dębnie: Ksiądz<br />

mówił, żebym wyrzeźbił Chrystusa do<br />

grobu [na święta wielkanocne - J.M.].<br />

Wcześniej nic takiego nie robiłem, to<br />

moja pierwsza robota. Bałem się, czy<br />

poradzę, ale myślę, dlaczego mam nie<br />

zrobić? No ale czasu jakoś nie było<br />

wcześniej i dopiero dwa tygodnie przed<br />

Wielkanocą za to się wziąłem. Myślałem<br />

sobie, że najłatwiej będzie zrobić<br />

Chrystusa takiego, jak ja sam, to lepiej<br />

wyjdzie, bo można proporcje mieć<br />

dobre. Dlatego ma 182 cm, tyle co ja.<br />

Nie patrzałem na żaden wzór, tylko tak<br />

jakoś z siebie - jak wyszło, tak wyszło.<br />

Tylko te ręce chciałem sznurem<br />

przywiązane, bo tak to było naprawdę.<br />

Przez ten tydzień to nic innego nie robiłem,<br />

tylko tego Chrystusa, kończyłem<br />

na ostatnią chwilę, bałem się, że nie<br />

zdążę. Krzyż to już ktoś inny robił, bo ja<br />

bym nie dał rady. Zmordowany tym byłem.<br />

Po wykonaniu rzeźby Chrystusa artysta<br />

zaczął myśleć o rzeźbieniu w kamieniu,<br />

bo choć to material trudniejszy,<br />

to jednak trwalszy i może przetrwać wieki.<br />

Następną jego pracą była naturalnej<br />

wielkości figura Chrystusa Zmartwychwstałego<br />

dla kościoła w Dębnie, wykonana<br />

na Wielkanoc 2002 r. Obecnie<br />

pracuje nad drewnianą figurą św. Józefa<br />

zamówioną przez parafię w Brzóstkowie.<br />

Większość swoich prac artysta<br />

wykonuje według własnych pomysłów<br />

ale rzeźbiąc figurę św. Józefa wzoruje<br />

się na dostarczonym przez zamawiającego<br />

zdjęciu.<br />

Jerzy Sowijak<br />

Urodzony w 1959 r. i zamieszkały<br />

we wsi Bukówiec artysta z zawodu jest<br />

ślusarzem narzędziowym. Jednak od<br />

dziecka z zamiłowaniem rzeźbił w<br />

drewnie, a od 1991 r. jest to jego główne<br />

zajęcie. Zamówienia otrzymuje od<br />

osób prywatnych, parafii, firm, urzędów<br />

miast i gmin: Ludzie trafiają do<br />

mnie przez polecenie - mówi. W zależności<br />

od zamówienia wykonuje<br />

rzeźby oraz płaskorzeźby z surowego<br />

lub polichromowanego drewna. Głównym<br />

tematem jego prac są postaci<br />

święte: Matka Boska w różnych wyobrażeniach,<br />

Chrystus Ukrzyżowany,<br />

Frasobliwy, św. Hubert, św. Antoni.<br />

Wiele z nich jest co najmniej naturalnej<br />

wielkości, niektóre mają monumentalne<br />

rozmiary (np. figura św.<br />

Huberta w Boszkowie sięga wysokości<br />

6 m). Widać te moje rzeźby w terenie,<br />

rzucają się w oczy - stwierdza z<br />

dumą, świadomy wpływu swoich prac<br />

na kształtowanie i estetykę krajobrazu.<br />

Wykonuje je według własnych pomysłów<br />

opartych na gromadzonych<br />

zdjęciach i materiałach oraz zgodnie<br />

z życzeniem zleceniodawcy, jak mówi:<br />

Takie czasy, żeby żyć, trzeba robić pod<br />

zamówienie. Wykonując elementy architektoniczne<br />

(np. ozdobne daszki<br />

nad krzyżami) wzoruje się na elementach<br />

dawnego polskiego budownictwa<br />

ludowego - starych wiatrakach, gołębnikach.<br />

Zajmuje się też odnawianiem<br />

i kopiowaniem starych krzyży oraz<br />

rzeźb ludowych.<br />

Jego prace wystawiane były w muzeach<br />

w Lesznie i Kościanie. Znany jest<br />

też dobrze we wsiach w najbliższej i<br />

nieco dalszej okolicy. Jedna z jego ciekawszych<br />

rzeźb to powstała w 1999 r.<br />

figura Matki Boskiej z Lourdes. Stanowi<br />

ona centralny element groty wkomponowanej<br />

w mury otaczające kościół<br />

i centrum pielgrzymkowe w Charbielinie.<br />

Mieszkańcy Charbielina dumni są<br />

z posiadanej rzeźby, która nie tylko odpowiada<br />

ich gustom estetycznym, ale<br />

również przy swojej 2-metrowej wysokości<br />

prezentuje się bardzo okazale, i<br />

na tle murów okalających kościół jest<br />

z daleka widoczna.<br />

19


FUNKCJONOWANIE<br />

WSPÓŁCZESNYCH KRZYŻY<br />

I FIGUR PRZYDROŻNYCH<br />

Fundowane w ostatnim czasie<br />

krzyże i figury przydrożne zwykle<br />

otoczone są większą troską niż<br />

obiekty starszych fundacji. Pamięć<br />

wydarzeń poprzedzających fundację<br />

oraz poszczególnych prac i kosztów<br />

z nią związanych jest jeszcze świeża,<br />

i bardziej angażuje emocjonalnie<br />

zarówno fundatorów, jak i całą<br />

społeczność wiejską. Tak stało się<br />

np. z figurą Ukrzyżowanego G. Sieradzkiego,<br />

która funkcjonuje obecnie<br />

jako krzyż przydrożny i otoczona<br />

jest opieką mieszkańców wsi.<br />

Corocznie pod tym krzyżem budowany<br />

jest jeden z ołtarzy procesyjnych<br />

w święto Bożego Ciała.<br />

Współcześnie powstałe krzyże i<br />

ka<strong>pl</strong>iczki świadczą o rodzinie fundatora,<br />

stąd też dba ona o to, aby ich<br />

otoczenie było wypielęgnowane a<br />

sama „figura" odpowiednio udekorowana.<br />

Ponadto - niezależnie od<br />

ich rzeczywistej wartości artystycznej<br />

- pod względem estetycznym obiekty<br />

te bardziej zadawalają gusta opiekunów<br />

niż prace dawniejsze. Również<br />

sama postać artysty funkcjonującego<br />

w danej społeczności, bądź<br />

przynajmniej osobiście znanego, jest<br />

bardziej wyrazista niż sylwetka anonimowego<br />

twórcy sprzed wieku.<br />

Z kolei w pracach rzeźbiarskich<br />

współczesnych artystów widać wyraźny<br />

wpływ otoczenia. Niektóre powstają<br />

pod wpływem konkretnego<br />

zamówienia, jako praca zarobkowa,<br />

inne zainspirowane zostały wizerunkiem<br />

świętego pożyczonym od sąsiada,<br />

jeszcze inne powstały dzięki życzliwości<br />

kogoś, kto podarował odpowiednie<br />

drewno, bądź są wyrazem<br />

serdecznych uczuć w stosunku do<br />

najbliższych. Są i takie, które jako<br />

prezent stanowią rodzaj „spłaty długu",<br />

wyrównania zobowiązań wobec<br />

Boga, społeczności wiejskiej lub konkretnych<br />

osób. Wielu patronuje<br />

myśl, wyrażona przez T. Karalusa:<br />

Coś trzeba robić dla Boga.<br />

Intencje współczesnych twórców<br />

są najpewniej identyczne jak tych<br />

sprzed wieku, jednak ze względu na<br />

niewielkie oddalenie czasowe są dla<br />

nas jasno czytelne, uzupełniają to,<br />

co zaginęło wraz z pamięcią ludzką<br />

z życia artystów XIX-wiecznych.<br />

Jednak w przeciwieństwie do nich<br />

współcześni rzeźbiarze zazwyczaj<br />

podpisują swoje prace, i to w widocznym<br />

miejscu, czasem wręcz z<br />

podaniem miejscowości zamieszkania.<br />

Jest to nie tylko dowód chęci<br />

zyskania uznania pod własnym nazwiskiem,<br />

ale również najpewniejsza<br />

droga dotarcia do szerokiego<br />

kręgu odbiorców i pozyskania nowych<br />

zamówień.<br />

Udział współczesnego rzeźbiarza<br />

ludowego w tworzeniu przestrzeni<br />

sakralnej szczególnie odczuwalny<br />

jest, gdy niespodziewanie napotykamy<br />

jego prace w terenie i na chwilę<br />

zatrzymujemy się przed „figurą".<br />

Doceniamy wtedy odmienność refleksji<br />

i doznań, jakie budzi dzieło<br />

artysty w porównaniu ze zwykłym<br />

krzyżem z metalowych rur, pomimo<br />

iż symboliczne odniesienia obu są<br />

identyczne i przestrzeń sakralna tak<br />

samo ustanowiona. Jej nasycenie<br />

jednak dodatkowo pierwiastkiem<br />

artystycznym pogłębia siłę doznań i<br />

często pozostawia w sercu bardziej<br />

trwały ślad. Za przykład niech posłuży<br />

siła wyrazu nietypowego krzyża z<br />

Borui Nowej czy Frasobliwego z ogrodu<br />

sióstr Urszulanek na poznańskim<br />

Pokrzywnie. Pomimo iż są to<br />

rzeźby współczesnych nam rzeźbiarzy,<br />

ich nazwiska uległy zapomnieniu<br />

i nie funcjonują w świadomości<br />

fundatorów i opiekunów tych miejsc<br />

świętych. Zupełnie tak samo, jak<br />

imiona twórców XIX-wiecznych. Pozostaje<br />

tylko samo dzieło i jego siła<br />

uświęcająca ziemię, na której stoi.<br />

BIBLIOGRAFIA<br />

Błaszczyk St. (1935), Boże Męki nad<br />

Baryczą i Ołobokiem, „Kurier Literacko-<br />

Naukowy" nr 45. (1975) Ludowa <strong>pl</strong>astyka<br />

kultowa w Wielkopolsce, Muzeum Narodowe<br />

w Poznaniu, Poznań.<br />

Chmielewska E. (2002), Święci na polskich<br />

rozstajach - południowa Wielkopolska,<br />

cz. 1. Słup sakralny Pawła Brylińskiego<br />

w Chotowie, Latowice.<br />

Współczesna rzeźba Chrystusa Ukrzyżowanego,<br />

T. Karalus, Rogalin, fot. J. Minksztym,<br />

1999 r.<br />

Zdunek J. (1997), Franciszek Nowak<br />

z Raszew, [w:] Rzeźbiarze Ziemi Krotoszyńskiej,<br />

Krotoszyn.<br />

PRZYPISY<br />

1<br />

Kursywą wyróżniono w tekście oryginalne<br />

wypowiedzi informatorów. Materiały<br />

do niniejszego artykułu zebrane zostały<br />

w latach 1999-2002 na terenie południowej<br />

i środkowej Wielkopolski w<br />

ramach realizacji projektu badawczego<br />

„Przestrzeń kultowa w Wielkopolsce.<br />

Tradycja i współczesność" (grant KBN<br />

1HO1H 025 19).<br />

2<br />

Terminem „figura", używanym powszechnie<br />

na terenie Wielkopolski, posługujemy<br />

się w niniejszym tekście - zgodnie<br />

z etymologią ludową - jako pojęciem<br />

obejmującym łącznie wszelkie formy małej<br />

architektury sakralnej, a więc krzyże,<br />

słupy i wszystkie rodzaje ka<strong>pl</strong>iczek przydrożnych.<br />

3<br />

Wszystkie miejscowości wymienione<br />

w niniejszym tekście znajdują się w granicach<br />

obecnego woj. wielkopolskiego.<br />

Współczesna rzeźba Matki Boskiej z Lourdes, J. Sowijak, Charbięlin, fot. J. Minksztym,<br />

2002 r.<br />

20


IRYNA KOWAL-FUCZYŁO<br />

Zatrzymać się<br />

w zaczarowanym miejscu.<br />

Wspólne elementy w litewskiej, polskiej<br />

i ukraińskiej baśni ludowej<br />

Przydatność porównawczego badania twórczości<br />

ludowej nie podlega wąt<strong>pl</strong>iwości. Jest<br />

to metoda skuteczna zwłaszcza dla badania<br />

narracyjnych gatunków folkloru. Często jest<br />

ona jedynym sposobem wytłumaczenia niezrozumiałej,<br />

niejasnej albo wąt<strong>pl</strong>iwej treści czy<br />

detalu.<br />

Motywem, który potrzebuje - moim zdaniem - wyjaśnienia<br />

jest obecny w ludowej bajce litewskiej motyw<br />

„chłopiec i żmija". Oto jego streszczenie: ojciec wysyła<br />

chłopca w świat, aby się ożenił. Chłopiec trafia do lasu,<br />

z płonącego dębu ratuję żmiję, która daje mu klucz do<br />

jaskini, gdzie znajduje on wszystko, co jest niezbędne<br />

dla życia. Chłopiec zostaje tam na noc. Rano pojawia<br />

się stary dziadek, daje gościowi pieniądze i prosi, żeby<br />

został na jeszcze jedną noc. Następnego dnia z taką<br />

samą prośbą zwraca się do niego staruszka. Trzeciego<br />

dnia - młoda dziewczyna. Ta ostatnia prosi, żeby został<br />

na cztery tygodnie. Po upływie tego terminu mówią<br />

do chłopca: „Proś, o co chcesz, niczego ci nie pożałujemy<br />

za to, że tyle czasu przebywałeś w ciemnym<br />

zamku. W ten sposób zniknie z tego zamku przekleństwo,<br />

ożyje i zamek, i góra, a my będziemy mogli wrócić<br />

do ludzi, wyzwolimy się od złych czarowników". 1<br />

Chłopiec zobaczył, że ściany zamku stały się białe, wyrosły<br />

trawa i drzewa. Za przysługę, którą wyświadczył,<br />

poprosił o miecz, który jednym uderzeniem ścina 1000<br />

głów i o koszulę, która spełnia wszystkie życzenia, kiedy<br />

się ją włoży. I tak się stało. Jego życzenia zostały<br />

spełnione. Ale bajka na tym się nie kończy, chociaż<br />

motyw, który nas interesuje, jest wyczerpany.<br />

Podobne motywy spotyka się w litewskich mitologicznych<br />

legendach. Dziewczyna/żołnierz nocuje w mieszkaniu,<br />

w którym zjawiają się widma: ktoś przędzie / ludzie<br />

widzą potwory. Człowiek ratuje duszę zmarłego. 2<br />

W powyższym kontekście niezrozumiały, potrzebujący<br />

wytłumaczenia jest przynajmniej jeden moment:<br />

dlaczego chłopcu/dziewczynie udaje się uratować zaczarowany<br />

zamek tylko poprzez swoją w nim obecność.<br />

Na podstawie tekstu konkretnej bajki nie da się tego<br />

wytłumaczyć i nawet inne litewskie bajki prawie niczego<br />

w tym względzie nie wyjaśniają.<br />

Podobny motyw spotykamy również w ukraińskiej<br />

bajce ludowej Jak leniwy królewicz-pijak ożenił się z królewną?<br />

Królewicza w ciemnym lesie spotykają trzy<br />

dziewczyny ubrane w bycze skóry. Proszą, żeby przenocował<br />

w ich zamku. Przez trzy noce złe siły męczą<br />

go: szczypią, gryzą, przypiekają. Co noc do chłopca<br />

przychodzą dziewczyny i po każdej nocy bycze skóry<br />

pokrywają coraz mniejszą część ich ciał, aż po trzeciej<br />

nocy zupełnie znikają - dziewczyny są uwolnione od<br />

złych mocy.<br />

Z kolei w polskiej bajce ludowej O królewiczu-wronie<br />

4<br />

podobne zadanie wypełnia dziewczyna. Prosi ją o<br />

to wrona. Tłumaczy i uprzedza dziewczynę: „Jeżeli<br />

chcesz mnie uratować, to zamieszkaj w tym pokoju.<br />

Tam będą cię męczyły złe siły, ale ty nie bój się i nie<br />

zwracaj uwagi na nic z tego, co zobaczysz i co poczujesz.<br />

Ale jeżeli krzykniesz - ze strachu albo z powodu<br />

męczącego cię bólu, nawet jeżeli to będzie tylko jeden<br />

krzyk, albo skarga - to powiększysz moje męki o dziesięć<br />

razy; a jeżeli odwrotnie - nie wydasz żadnego<br />

dźwięku, to szybko uwolnisz mnie od tego zaklęcia".<br />

Przez cały rok dziewczyna mieszkała w tym strasznym<br />

pokoju. Ale to okazało się niewystarczające, żeby ostatecznie<br />

uratować wronę. Bohaterka musi jeszcze przez<br />

rok pracować na wsi. Dziewczyna wytrzymała też i te<br />

niewygody z honorem i za to otrzymała nagrodę, na<br />

którą rzeczywiście zasłużyła.<br />

Wymienione przykłady z ukraińskiej i z polskiej bajki<br />

wyjaśniają dużo więcej niż w treści bajki litewskiej.<br />

Okazuje się, że czas przebywania w zamku skojarzony<br />

jest tu z męką, ale jej okres winien być wystarczająco<br />

długi (tego momentu nie ma w ukraińskiej bajce). W<br />

takim kontekście nie jest trudno się domyśleć, że mamy<br />

tu do czynienia z inicjacją, tym bardziej że prawie we<br />

wszystkich przykładach przedstawione przeżycia (wcześniej<br />

czy później) wiążą się ze ślubem. 5<br />

Ciekawe jest<br />

to, że chociaż w bajce litewskiej momentu męki brakuje,<br />

to chłopak nie spędza czasu bezczynnie: dziewczyna<br />

bez przerwy uczy go, pokazuje jak powinien czyścić<br />

swój miecz, jak rzucać kopią, jak zachowywać się przy<br />

stole. Oznacza to, że istnieje tu moment zjednoczenia<br />

z wiedzą sakralną.<br />

Rozpatrywany moment, nazwijmy go „zatrzymaniem<br />

się w zaczarowanym miejscu", istnieje też w znanym<br />

motywie, który nazwać możemy umownie „czerwony<br />

kwiat". W litewskiej bajce Martwy kwiat oraz w polskiej<br />

O tym jak panna zakochała się w potworze dowiadujemy<br />

się, że w trakcie spędzania czasu w towarzystwie<br />

potwora dziewczyna zakochała się w nim, a to z<br />

kolei sprzyja wyzwoleniu zamku i jego właściciela od<br />

zaklęcia.<br />

21


W polskiej bajce O głupim, który nie znał strachu<br />

dzięki nocy spędzonej w strasznym zamku, w którym<br />

żyje widmo, głupi staje się bogaczem. Ale oprócz tego,<br />

a to jest ważne, chłopcu udało się wyzwolić od męki<br />

poprzedniego władcę - okrutnego i niesprawiedliwego<br />

pana, który musiał cierpieć w swoim domu. Pan wytłumaczył<br />

swojemu wybawicielowi sytuację w następujący<br />

sposób: „Ty mnie uratowałeś, uwolniłeś mnie<br />

od zaklęcia. Ja wcześniej byłem szanowanym panem,<br />

władcą tego folwarku, który pozostał przy mnie nawet<br />

po mojej śmierci, bo nikomu jeszcze nie udało się przenocować<br />

tu i ocalić życie (podkreślenie autora). W życiu<br />

byłem okrutny dla ludzi. Kiedy się rozgniewałem,<br />

od razu kazałem położyć chłopa do pieca i rozciąć go<br />

na dwie połowy. Po mojej śmierci diabli mnie w ten<br />

sam sposób rozcinali i mieli to robić do chwili, w której<br />

uda się komuś przenocować na folwarku i wybawić<br />

mnie od męki. Ty mnie wybawiłeś od tej męki -<br />

folwark jest teraz twój, a ja już nikogo nie będę straszył".<br />

Okazuje się, że jednym z podstawowych warunków<br />

zbawienia zaczarowanego miejsca jest pozbycie się strachu.<br />

To nie jest ludzka cecha (chociaż dla człowieka<br />

strach jest stanem typowym) - ale może to zrobić tylko<br />

ten, który przeżył inicjację, to znaczy w jakiś sposób<br />

upodobnił się do zmarłego. W polskiej bajce O królewiczu-wronie<br />

dziewczyna musi ponadto milczeć. To<br />

milczenie jest typową cechą zmarłych. 8<br />

Polska bajka O tym jak panna zakochała się w potworze<br />

krótko tłumaczy przyczynę powstawania sytuacji,<br />

w jakiej przez długi czas znajduje się zamek: „Kiedyś<br />

królewicz razem z wioską został zaczarowany przez<br />

złego króla". Jaka przyczyna wywołała złe czary - nie<br />

wiadomo. Ale znana jest fińska bajka Kwiatek, który<br />

nie więdnie 9 , w której motyw ten jest analogiczny z<br />

motywem umownie nazwanym „czerwony kwiatek". W<br />

niej królewicza i jego królestwo widmo zaczarowało<br />

dlatego, że nie ożenił się z jego córką. Można przypuścić,<br />

że przyczyna zaczarowania w pozostałych bajkach<br />

jest taka sama.<br />

To przypuszczenie jest motywowane także tym, że<br />

prawdziwa miłość dziewczyny ratuje królewicza od<br />

pozostawania w postaci maszkary. Jest to ukazane w<br />

ukraińskiej bajce Jak miłość dziewczyny uratowała królewicza<br />

zaklętego w maszkarę (motyw „czerwony kwiatek").<br />

Matka zaklęła go w maszkarę, którą miał być do<br />

chwili, w której zakocha się w nim dziewczyna. 10<br />

Ponadto<br />

pokuta ma tu charakter społeczny (ukarany został<br />

nie tylko królewicz, ale także jego królestwo), a<br />

związane jest to również z rezygnacją ze ślubu - naruszeniem<br />

norm społecznych, złym zachowaniem się (termin<br />

B. Kerbelite 11 ), co w konsekwencji (jak w bajce O<br />

głupim, który nie znał strachu) powoduje odpowiednią<br />

karę.<br />

Bajka O głupim, który nie znał strachu, jak i inne<br />

wyżej wymienione, udowadnia ważną myśl: przebywanie<br />

w zaczarowanym miejscu związane jest z motywem<br />

grzechu i kary. W każdym wypadku, w którym bohater<br />

musi pozostać przez jakiś czas w zaczarowanym miejscu,<br />

to miejsce uwalnia od pokuty. Nie zawsze znana<br />

jest przyczyna pokuty, ale to, że przyczyna istnieje, nie<br />

ulega wąt<strong>pl</strong>iwości. Tu trzeba przypomnieć mitologiczną<br />

litewską legendę, w której człowiek pozostający przy<br />

zmarłym na cmentarzu, chociaż ktoś go goni, pali, grozi,<br />

że rozetnie go na połowę, ratuje duszę zmarłego. 12<br />

Elementu zaczarowanego zamku w tym tekście brakuje,<br />

ale jest moment męki fizycznej.<br />

Krótko podsumujmy to, co zostało wyżej zauważone.<br />

Rozpatrywany motyw „zatrzymać się w zaczarowanym<br />

miejscu" posiada następujące elementy:<br />

1. Bohater musi oswobodzić zaczarowane miejsce<br />

od przekleństwa;<br />

2. Przekleństwo sprowokowane jest naruszeniem<br />

społecznych norm, grzechem;<br />

3. Bohater musi mieć specjalne cechy, które kojarzą<br />

się z inicjacją.<br />

Materiał, którym dysponuję, pozwala szczegółowiej<br />

rozwinąć trzeci punkt. Jak już było powiedziane, bohater,<br />

który musi przez jakiś czas przebywać w zaczarowanym<br />

miejscu, to człowiek, który przechodzi inicjację.<br />

Dlatego musi być śmiały, posiadać sakralne znamię<br />

(na przykład po to, aby stać się niewidzialnym),<br />

umieć milczeć przez długi czas. Oprócz tego, człowiek<br />

ten musi być bezgrzeszny. Możliwe, że taki akcent, o<br />

charakterze religijnym, pojawi się później, ale być<br />

może, moralne cechy bohatera nie są drugorzędne.<br />

Bohater, którego sumienie jest nieczyste, przez wymagany<br />

czas nie może pozostawać w zaczarowanym, sakralnym<br />

miejscu i zachować życie.<br />

Bardzo dobrze dowodzi tego ukraińska legenda O<br />

nienarodzonych dzieciach, zarejestrowana w Galicji w<br />

końcu XIX wieku. 13<br />

Opowiada o kobiecie, która nie<br />

chciała rodzić dzieci i z tego powodu poddała się aborcji.<br />

Zdecydowała, że wyspowiada się, ale żaden ksiądz<br />

nie chciał odpuścić jej grzechów. W końcu zrobił to<br />

ksiądz z jej wsi. Ale przy tym powiedział: „Jeżeli nic ci<br />

się nie stanie po trzech dniach przebywania w kościele<br />

- to znaczy, że żadnego grzechu nie masz". Po trzeciej<br />

nocy przyszli wypuścić ją z cerkwi, a tam nie ma niczego,<br />

tylko kości z baby".<br />

W polskiej bajce Królewna-upiór 14<br />

bohater też musi<br />

być w świątyni trzy noce (taki motyw jest dobrze znany<br />

w słowiańskich bajkach), ale on wie, gdzie i jak można<br />

się schować przed zmarłym, którego trzeba pilnować<br />

i dlatego bohater pozostaje żywy. Innymi słowy, bohaterowie<br />

posiadają wiedzę, która potrzebna jest<br />

przy inicjacji, a czas spędzony w kościele - to czas inicjacyjny,<br />

podobnie jak czas spędzony w zaklętym zamku.<br />

PRZYPISY<br />

1<br />

Lytowski narodni kazky, Kyjiw 1972, s. 39.<br />

2<br />

B. Kerbelite, Tipy narodnych skazani]. Strukturno-semanticzeskaja<br />

kłasifikacja litowskich etiołogiczeskich, mifołogiczeskich<br />

skazanij i predanij, Sankt-Peterburg 2001, s. 320.<br />

3<br />

B. Kerbelite, Tipy narodnych skazanij..., s. 320.<br />

4<br />

Kazky ta opowidania z Podilla. W zapysach 1850-1860-ych rr.<br />

Upr. M. Lewczenko, Kyjiw 1928, s. 383-385.<br />

5<br />

Polskije skazki, Sankt-Peterburg 1992, s. 267-274.<br />

6<br />

Polskije narodnyje legendy i skazki, Moskwa-Leningrad 1965,<br />

s. 157-165.<br />

7<br />

Tamże, s. 150-153.<br />

8<br />

Kowal-Fuczyło I., Ekzystencial mowczanna w etnologii i kulturi,<br />

„Wisnyk Lwiwskoho uniwersytetu. Seria fiłołogiczna". Wyp.<br />

27, Lwiw 1999, s. 32-40.<br />

9<br />

Fiński narogni kazky, Kyjiw 2000, s, 7-11.<br />

10<br />

Kazky ta opowidanna z Podilla..., s. 370.<br />

" B. Kerbelite, Tipy narodnych skazanij..., s. 5.<br />

12<br />

Tamże, s. 321.<br />

13<br />

J. Jaworskij, Duchownyj stich o gresznoj dewe i legenda o<br />

nienarożdiennych dietach. Izbornik Kijewskij, 1904, s. 340-341,<br />

14<br />

Polskije narodnyje legendy i skazki..., s. 142-148.<br />

22


MARIOLA<br />

TYMOCHOWICZ<br />

ARCHIWUM<br />

FOLKLORU<br />

Narodziny i chrzest dziecka<br />

- przekazy ze Stojeszyna<br />

Dziś młodym ludziom trudno uwierzyć, że<br />

jeszcze jakieś czterdzieści lat temu dzieci rodziły<br />

się tylko w domu. Przy ich narodzinach<br />

nie było lekarza, a rodzącej kobiecie pomagała<br />

tak zwana babka - akuszerka. Bardzo<br />

duże znaczenie dla zdrowia i przyszłości noworodka<br />

miały rozmaite czynności magiczne,<br />

które należało wykonać zaraz po urodzeniu i<br />

w kolejnych dniach. Bardzo ważna była zatem<br />

pierwsza kąpiel, podczas której zachowywano<br />

wszystkie obowiązujące zasady i obserwowano<br />

zachowanie dziecka, aby móc przewidzieć,<br />

jakie czeka go życie.<br />

Kiedy pierwszy raz rodzina i sąsiedzi przychodzili<br />

obejrzeć nowo narodzone dziecko, zawsze przynosili coś<br />

ze sobą, aby dziecku w ten sposób zapewnić dobrobyt.<br />

Ten akurat zwyczaj przetrwał do dnia dzisiejszego.<br />

Dziecku przez pierwsze miesiące układano rączki<br />

wzdłuż ciała, które następnie obwiązywano długą krajką.<br />

Takie usztywnienie ułatwiało jego noszenie, a także<br />

miało chronić je przed złamaniami, albo, jak niektórzy<br />

twierdzili, że dzięki takim zabiegom niemowlę<br />

będzie miało proste ręce i nogi.<br />

Inaczej też przebiegały chrzciny. W uroczystościach<br />

kościelnych nie powinna uczestniczyć matka, ponieważ<br />

nie był u wywodu. A mogła pójść do kościoła na specjalne<br />

błogosławieństwo dopiero po chrzcie dziecka.<br />

Najczęściej do świątyni wchodziła przez zakrystię, a nie<br />

głównymi drzwiami, bo według dawnych wierzeń była<br />

nieczysta.<br />

O takich interesujących dawnych zwyczajach opowiedziała<br />

Władysława Świątek, urodzona w 1925 r. w<br />

Stojeszynie (gm. Modliborzyce, pow. Janów Lubelski)<br />

w województwie lubelskim. Pani Władysława od wczesnych<br />

lat młodzieńczych zafascynowana była piosenkami<br />

i pieśniami ludowymi, które wówczas były śpiewane<br />

bardzo często i przy różnych okazjach. Obecnie bardzo<br />

ubolewa nad tym, że mogą one ulec zapomnieniu,<br />

że nikt ich nie chce śpiewać. Dlatego też z własnej inicjatywy<br />

zapisała przebieg tradycyjnego wesela ze Stojeszyna<br />

ze wszystkimi piosenkami i przyśpiewkami.<br />

Poniższy tekst jest tylko fragmentem wywiadu, który<br />

został nagrany w Janowie Lubelskim 18 maja 2003 r.<br />

podczas Przeglądu Folkloru Ziemi Janowskiej.<br />

Narodziny dziecka<br />

Urodziło się nas pięcioro dzieci, ale wszyscy, pani, rodziliśmy<br />

się w domu. Nie było szpitala, no, choćby Boże,<br />

tu był taki mały szpital, tu gdzieś w Janowie. No teraz<br />

już jest duży. Taki był mały szpital, ale to nikt rodzić dziecka<br />

do szpitala nie jechał. Tylko była taka babcia, to<br />

się babcia nazywała i ona to " omiata odjąć to dziecko.<br />

Dzieci wszystkie rodziliśmy się w domu. I już jak była<br />

starsza ode mnie, ja byłam młodsza i jeszcze mój brat.<br />

To już jego chrzciny to już dobrze pamiętam, dwa i pół<br />

roku ode mnie był młodszy, to dobrze pamiętam jego<br />

chrzciny.<br />

A do śpiewania od matu miałam gdzie taki jakiś pociąg,<br />

że już zapamiętałam, jak jego chrzestna mama zaśpiewała<br />

na tych chrzcinach. A ja sobie stałam z takim<br />

sąsiedzkim dzieckiem, dzieckiem na skrzyni. To były jeszcze<br />

skrzynie. I stałam sobie na tej skrzyni, a tam śpiewali.<br />

Już ci kumowie tamci goście to śpiewali, to ja już posłyszałam.<br />

To już umiałam zaśpiewać to, co już chrzestna<br />

zaśpiewała. No to ta babcia przyszła, że to jakoś to było,<br />

że to bez lekarza, bez doktora. Ona tam już umiała i to<br />

dziecko odjeła i o kąpała i jakoś ten pępuszek zawiązała.<br />

To się zawiązywało pępuszek dziecku lnem. To jakoś to<br />

było najczyściejsze chyba, najlepsze, tasiemeczek żadnych<br />

to nie było. No i później te dzieci.<br />

I jeszcze jak się później te dzieci były małe, to pamiętam,<br />

jak jeszcze mama te młodsze dzieci i jeszcze jak się<br />

ich później ich powijało. To im się tak rączki pieluszką<br />

wzieno o tak się "o i tak się prościutko do niego przyłożyło<br />

te ręce i krajka taka była i to się jego okręciło ono, było<br />

taki snopeczek. Takie sztywne i to chyba ono tak, żeby<br />

się. No mówili, to tak trzeba zrobić, bo żeby się nie schylneło,<br />

żeby się tam nie skręciło. Tak, nie tak się chowało<br />

dzieci jak dzisiaj. To, to było takie aż jak pomyśle dzisiaj,<br />

to dziwne.<br />

Pierwsza kąpiel<br />

Tak. Pierwsza kumpiel była ważna i to się sypało, jak<br />

kąpała to pierwszy raz, to kumpała ta babka, co odbierała<br />

dziecko. Ona go okąpała, to trzeba było ziela - czy z<br />

wianków czy z ziela. Trzeba było tak pokruszyć, a to na<br />

kumpanie to były drewniane takie niecki. Takie i ono się<br />

mu położyło pod główke jakaś pieluszkę i tu się rozciągneło<br />

w te niecki pieluszke. To było dobre, bo to było<br />

drewniane to nie było zimne i tak się położyło to dziecko.<br />

Okąpało, no i te wode się przeżegnało, dziecko się położyło<br />

i to się go okąpało i tak o to z tymi kąpielami.<br />

A później, jak już do chrztu dziecko, tak jak już kuma,<br />

tak nie czasami może była tak gdzie z dalsza, to już tak<br />

nie doszła, ale jak kuma była taka bliższa, to już pomagała<br />

troszke tak kumpać to dziecko, poliwała wodą. Było<br />

jakoś, że to już będzie dobre jak go tak kuma będzie kumpać.<br />

No i później, no i jeszcze te pare groszy jakieś tam no<br />

to już i kum i kuma tam włożyli pod te dziecko, w te<br />

poduszke, żeby to zawsze miało to dziecko miało jakiś<br />

tam grosz, żeby się jego tak trzymał.<br />

23


To jak się dzieci tak ochrzciło, a później jeszcze było<br />

jeszcze małe, no i tak zawsze te wode, to się tak długo<br />

zawsze przeżegnało jak się dziecko kładło do kąpieli. To<br />

się wode przeżegnało już ziół tych żółtych się nie sypało,<br />

ale że zawsze się przeżegnało i później jak się go wyjeno,<br />

no to się tak ładnie ucałowało to dziecko takiesz " o. Tak<br />

już mama przeważnie czy babcia to już pocałowały to<br />

dziecko, tak tutaj pod szyjkę w pierś i tak to się to dziecko<br />

pokąpało.<br />

Wybór imienia dla dziecka<br />

Dla dziecka to już zależało czasem babcie, dużo babcie<br />

miały tutaj do mówienia. Babcie, a czasem mama,<br />

czasem tato to już tak wszyscy w rodzinie, ale przeważnie<br />

babcie tak się tem zajmały.<br />

Z pierwszą wizytą u dziecka<br />

Coś przyniósł, przyniósł tak, żeby to dziecko no i ci<br />

kumowie, to jak już to oni się złożyli i tak też coś kupili,<br />

bo to były takie przymówki, że jakby kumowie nic nie<br />

kupili temu dziecku. To ono tak się będo na nim tarły<br />

później te wszystkie ubiorki, jakie będzie miało ubiory.<br />

Już duże będzie, już zawsze to ono nie nastarcza mu nikt<br />

kupywać tego, bo to będzie się tak darło na nim. To musieli<br />

coś kumowie kupić. No.<br />

Przygotowania do chrztu<br />

Później nawet jak to było, że tak jak, jak już to dziecko,<br />

już ta mama tam tego dziecka była już zdrowsza. No<br />

bo tam przecież każdy wie, musiała ozdrowić. No to, to<br />

dziecko szykowało się zaraz do chrztu. A chrzciło się dziecko,<br />

becika to nigdzie nie było. Dlatego to dziecko owijało<br />

się tą krajką, żeby ono było takie sztywne. Bo teraz becikiem<br />

zwiąże się i już go można wziąć. A w ten czas to<br />

było takie sztywne taka kraje długo się tak się go okręciło,<br />

te rączki miało przy sobie i tak leżało. Ono się tak<br />

nauczyło i też mogło se dobrze [śmiech].<br />

A później, jak do chrztu, to robiło się to każde dziecko<br />

tak w poduszce. Byle by taki stroik był to takie było<br />

uszyte, takie długie, że tak aż o tak wo tutaj z nóżek jeszcze<br />

spadło i tu takie falbanki. To się mu tam podsadziło<br />

pod niego tu rękaweczki mu nasadziło tu jakieś tam, jakąś<br />

szlareczka [tasiemka ozdobna] może była. Ale to tak<br />

wszystkie dzieci się w jednym ochrzciły. To tam było we<br />

wsi stroik taki. I później jak to dziecko do chrztu w poduszke<br />

się położyło, na róg się tak jakoś o tak ręko się go<br />

wciungneło, o tak o się wcisnęło ten róg od poduszki i o<br />

tak miało tak troszke wyżej. Za to, że ten róg, te pióra<br />

tam były. I to mu się związało te poduszke i w tej poduszce<br />

go się tak wiozło. No a tam już chrzestni, ci chrzestni<br />

no to przychodziła chrzestna. No to która była tam bogatsza,<br />

to już coś tam przyniosła dla tego dziecka coś. Bo<br />

poduszka to już była domowa. To już zawsze z tego domu<br />

była poduszka. Już tam od dziecka. I tak się ochrzciło to<br />

dziecko.<br />

W dniu chrztu<br />

A jak to wychodzili do kościoła to powiedzieli; „Niech<br />

będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bierzemy sokoła, przyniesiemy<br />

wam anioła" . To już tak powiedziała, czy kuma<br />

czy oboje już tam, kto tam. No i później. No i jeszcze, jak<br />

była dziewczynka, to kum wynosił, a jak był chłopczyk -<br />

kuma wynosiła tak na odwrót, żeby to kiedyś miało powodzenie<br />

lepsze. No to tak ludzie uważali, takie to były te<br />

przymówki.<br />

Przyśpiewki śpiewane podczas chrzcin<br />

I na te chrzciny przecież to było tych piosenek przeróżnych.<br />

To dawniej, no to, no to już śpiewali tak. I kumowie<br />

śpiewali i ktoś był tam zaproszony z te goście, te ciotki,<br />

te wujki, te jakie. To, to wszystko śpiewało. I to tak<br />

było wesoło. Jeszcze coś jakiś muzykancina coś zabrzęczoł,<br />

jeszcze tam potańczyli, to i to. A to polki, a oberki,<br />

to takie te tańce były. I przeważnie, że to tak, o jak ten<br />

mój dziadzio, to tak różańce zawsze śpiewał, a jo jak już<br />

podrosłąm to już z dziadkiem w kolegi. Już tak lubiałam,<br />

żeby lubiałam śpiewać. To jak żeśmy, to tak dziadek zawsze,<br />

a już tam na te chrzciny na to, to już tego dziadka<br />

tam prosiło się. No zreszto tych wujków było to, to ta rodzina<br />

się poschodziła, to i dziadzio. To tak o dziadzio<br />

zawsze na chrzcinach:<br />

Oj. kumy mom, kumy mom,<br />

Oj, cóż jo dom, cóż jom dom?<br />

Oj, dom ja gorzołecki<br />

napijcie się kumeczki.<br />

„Niech tam kuma coś ?" - dziadek do kumy, „ u Oj, " oj<br />

co by wam zaśpiewać" - tam się tłumaczy, a to:<br />

A kumie ty mój, kumie,<br />

aj, " oj rozwozny rozumie.<br />

Oj, rozwozże ty sobie,<br />

A, że ja kuma tobie.<br />

Już ten dziadek tak ją wyręczył, no to ona już się cieszy,<br />

już się śmieje. A no to kum, niech tam coś i tak:<br />

Kumo moja, kumo,<br />

a pokumaliś wasie,<br />

Wlos kogut na " ogrud<br />

i pogniewaliś wasie.<br />

I tak " o i to pani to wszystko, tak na to ludowo szło, bo<br />

nikt tam nie używał tych słów takich dzisiaj, to już tak<br />

wszystko ładnie. I tak to ja mówie, że to jest tak inaczej. I<br />

tak o tych kumach. I kumom się śpiewało, i na weselu to<br />

te piosenki najróżniejsze.<br />

Wywód matki po chrzcie dziecka<br />

Ale pamiętam, jak to było jeszcze już większa byłam,<br />

chodziło się do kościoła to wracali do domu, a później<br />

jechało się z tym dzieckiem - nazywało się do wywodu.<br />

Mama jedzie. Może to było czterdzieści dni, może ile, nie<br />

pamiętam, ile tych dni było, ale później się jechało jeszcze<br />

raz tą furą. Jeszcze a to do wywodu pojechała z dzieckiem.<br />

Kobieta, matka no tak,już wywód pojechała. Już ci<br />

chrześni nie musieli jechać. No i tak.<br />

A tych chrzestnych to się wybierało, żeby tak więcej<br />

taj, tak i teraz tak więcej, żeby to pobożni byli ludzie, żeby<br />

tam. No i ta dziecko jak już było ochrzczone i po wywodzie,<br />

a do wywodu to matce nie było wolno chodzić, żeby<br />

za miedze gdzieś tam, bo jakby na sąsiedy, jakby gdzieś<br />

do rodziny to nie. Matka dokąd dziecko nie było z nim,<br />

nie była do wywodu tego, co się nazywało, to nie wolno<br />

jej było tak za miedze iść. No a później to już chodziła,<br />

gdzie tam trzeba było czy gdzie tam o. W swoim gospodarstwie<br />

mogła chodzić, ale dalej już nie. Nawet na sąsiedy,<br />

nawet gdzieś choćby do rodziny do jakiejś, to już<br />

ona nie wychodziła. Tylko tak już była przy domu, przy<br />

24


tym dziecku. No to tak. To wiezło się furo do kościoła,<br />

ale zaraz, o teraz to się ochrzci dziecko i tak jak u nas<br />

nawet w kościele i wszędzie, no to mama później bierze,<br />

ksiądz błogosławi. To mama bierze dziecko, później tata<br />

bierze dziecko i chrzestna. Chrzestny już nie. I tak ksiądz<br />

błogosławi. A w ten czas to trzeba było do domu wrócić,<br />

choć i mama była.<br />

Chrzciny u wnucząt<br />

A wnuki jak się chrzciły, a to przeważnie, że tam zaczem<br />

się zajechało, to już i z kościoła wrócili, bo mam<br />

dwóch synów miałam i tych wnuków pięcioro, ale że tak<br />

nawet jedne jak się chrzciły, to tak żeśmy tam byli, ale to<br />

już tych ceremoni nie było. To dziecko już ubrane w beciku,<br />

ładnie przystrojone. No babcia, jak tylko poszła, to<br />

jeszcze przeżegnała, żeby to, ale młodzi to już widze nie.<br />

Już tak się nie interesują tem i te kumpanie, to tam już<br />

teraz już się dzieci rodzą w szpitalu, nikt tam nie używa<br />

ziół, nic. I tam to już jest inaczej dzisiaj. To w ten czas<br />

tak było, no i wszystko było inaczej.<br />

Pierwsze urodziny dziecka<br />

Oj, nie nigdy to nie było tego, to już nie było, a to tak<br />

dzieci rodziło się więcej. Pierwszego może wiedzieli, kiedy<br />

tam ma roczek, ale takich żadnych urodzin to nie było.<br />

A dziś to nasze małe kończy roczek, to tak mówili, ale<br />

więcej to już nie było. Tylko pamiętali.<br />

Płaczki - jak radzono sobie<br />

z płaczącym dzieckiem<br />

No tylko znowu były te przesądy jakby dziecko, a no<br />

żeby to uroki nie wzieli, tak to takie były przypałki, przypadki.<br />

To tak jak było to dziecko, a to jeszcze jak zaczyno<br />

płakać, może ono było chore, może słabe - lekarzy nie było.<br />

Nikt tam do doktora nie woził. Było zdrowe to przeżyło, a<br />

było słabe jak więcej, to i tam odeszło. Ale przeważnie, a<br />

że ktoś mu płaczki nasłał. Jak dziecko płakało, a płaczki,<br />

to od tych płaczków były takie te babcie różne to robiły. A<br />

jak nie, to możliwe uroczone, a bo ładne, bo rośnie to pewno<br />

uroki, to kto był starszy najstarszy w domu, tak jak u<br />

mnie była siostra, to ona była już od tych uroków. To położyło<br />

się dziecko w tej poduszce na ziemi, a to tylko tak za<br />

słońcem to wiem, że było za słońcem zawsze było. Żeby go<br />

tak noga przelazła bez trzy razy i tfu, tfu, tfu i jeszcze po<strong>pl</strong>uło<br />

i już pomogło, i już dziecko zdrowe, i już dziecko dobre.<br />

I znowu to już od tych uroków, to takie było i nie<br />

wiem, pani, czy to tak to było, czy to co, że to tak czasami<br />

no i dziecko przestało płakać. Może tam tak się roz kwiliło,<br />

ale to już się widziało, że mu to pomogło i już było<br />

dobrze. Mama mu tam dała jeść, possać piersi. I już to<br />

było jakoś tam dobrze.<br />

Ja pamiętam, nas pięcioro się wychowało, ale żadne<br />

nie było, mama nie była z żadnym u lekarza, nigdy, a ni<br />

nigdy. Już "o porośliśmy, urośli i pożenili się, ale u doktora<br />

to nikt nie był.<br />

• UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ •<br />

Nakładem Stowarzyszenia Twórców Ludowych i Krajowego Domu Twórczości Ludowej<br />

niedawno ukazała się bardzo interesująca książka<br />

Na ludową nutę - ginące piękno<br />

To niezwykle przydatny informator zawierający<br />

podstawowe informacje o ludowych kapelach, zespołach<br />

śpiewaczych, obrzędowych i teatralnych<br />

oraz pieśni i tańca.<br />

Informator przygotowano na podstawie wywiadów<br />

ankietowych, które przeprowadziło kilkunastu<br />

animatorów i działaczy kultury w 15 województwach.<br />

Na ludową nutę - ginące piękno można kupić<br />

w Galerii Wystawienniczej STL przy ul. Grodzkiej<br />

14 w Lublinie. Książkę można również zamówić,<br />

zamówienia prosimy kierować na adres: Stowarzyszenie<br />

Twórców Ludowych, ul. Grodzka 14,<br />

20-112 Lublin, tel./fax 532-49-74.<br />

Cena egzem<strong>pl</strong>arza 30 zł.<br />

Gorąco<br />

polecamy!<br />

• UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ • UWAGA NOWOŚĆ •<br />

25


ANETA DERKACZ<br />

Ostatni pustelnicy<br />

w Pieninach<br />

Góra Zamkowa koło Krościenka<br />

to niewielkie wzniesienie w Pieninach,<br />

które nie sposób ominąć przemierzając<br />

szlaki turystyczne. Mała<br />

grota świętej Kingi zaprasza niejako<br />

do wyjścia na szczyt i odwiedzenia<br />

miejsca, na którym stał dawniej pałacyk.<br />

Miejsce to było także przez wiele<br />

lat schronieniem pustelników, którzy<br />

zasłynęli z pokutnego życia, spania<br />

w trumnie i ziołowych herbat, którymi<br />

raczyli turystów.<br />

Chcąc uczcić 600 rocznicę śmierci<br />

Kingi, na początku XX wieku krościeńczanie<br />

wspólnie z miejscowym<br />

duchowieństwem postanowili umieścić<br />

w grocie posąg świętej. Podczas<br />

prac nad wykonaniem ka<strong>pl</strong>iczki zjawił<br />

się w górach młody człowiek -<br />

Andrzej Stachura. Po poświęceniu<br />

figury Kingi, zwrócił się z prośbą do<br />

proboszcza o pozwolenie na zamieszkanie<br />

przy grocie. W 1904 roku otrzymał<br />

zezwolenie oraz zobowiązanie do<br />

opieki i ochrony przed zniszczeniem<br />

poświęconego miejsca. W miejscu<br />

chatki robotników postanowił wybudować<br />

pustelnię. Pozostawiony przez<br />

pracujących materiał szybko został<br />

zagospodarowany przez Stachurę i<br />

jego pomocników. Tak powstała pienińska<br />

samotnia, której pierwszy<br />

mieszkaniec - Andrzej Stachura -<br />

obrał sobie imię Władysław.<br />

Outsiderzy z powołania<br />

Pustelnię zaczęli odwiedzać turyści.<br />

Władysław zawsze znajdował dla<br />

nich czas i dobrą herbatę. Dzięki<br />

umiejętności rozpoznawania ziół i leczenia<br />

specyfikami szybko zyskał akceptację<br />

miejscowej ludności. Schodząc<br />

na poranną modlitwę do Krościenka,<br />

często udzielał porad. Kiedy<br />

tylko pojawiła się okazja do dołączenia<br />

do zakonników, Władysław poprosił<br />

Zygmunta Janickiego, komisarza<br />

Ziemi Świętej, o namaszczenie.<br />

Spokojne życie w pustelni przerwała<br />

I wojna światowa. Został aresztowany<br />

przez żandarmerię austriacką<br />

i doprowadzony przed sąd polowy<br />

w Nowym Targu. Oskarżono go o<br />

szpiegostwo. Odesłany do klasztoru<br />

w Sądowej Wiszni, nigdy już nie powrócił<br />

do swojego miejsca w górach.<br />

Pustelnia z czasem stała się przyczółkiem<br />

dla przypadkowych gości. Bez<br />

gospodarza zaczęła niszczeć.<br />

Dziesięć lat później, w 1924 roku,<br />

przybył do Krościenka następny człowiek,<br />

który zapragnął rozpocząć w<br />

Pieninach samotny żywot. Był to Władysław<br />

Kasprowicz - ocalony podczas<br />

bitwy pod Verdun. Złożył ślub Bogu<br />

i obiecał wstąpić do zakonu, jeśli dożyje<br />

końca wojny. Zgodnie z obietnicą<br />

wstąpił do krakowskiego klasztoru,<br />

gdzie przebywał rok. Któregoś<br />

dnia samowolnie opuścił współbraci<br />

i udał się w Pieniny. Pociągiem dojechał<br />

do Nowego Targu, a stamtąd<br />

według wskazań napotkanych ludzi<br />

dotarł do Krościenka. Postanowił<br />

pozostać w pustelni. Proboszcz jednak<br />

nie zgodził się.<br />

- Ksiądz Jan Bączyński, gdy tylko<br />

zobaczył młodzieńca, zapytał, ile ma<br />

lat. Kiedy usłyszał, że 21 - nie uwierzył,<br />

że będzie żyć samotnie w górach<br />

- wspomina Stefan Plewa, który był<br />

pomocnikiem pustelnika przez kilka<br />

lat. - Władysław Kasprowicz wrócił<br />

do zakonu, jednak po paru dniach<br />

ponownie odwiedził proboszcza. Tym<br />

razem padł przed nim na kolana.<br />

Widząc jego powołanie, ksiądz od<br />

razu wyraził zgodę na pobyt w pustelni,<br />

a mieszkańcy Krościenka i Sromowiec<br />

wspomogli go w odbudowie chaty.<br />

Niebawem pojawili się pierwsi goście,<br />

z czasem zwłaszcza w sezonie<br />

przychodziło ich wielu. W tym okresie<br />

z trudem nadążało się z przyniesieniem<br />

wody na herbatę z odległej<br />

od pustelni jary hulińskiej - dodaje<br />

pan Stefan.<br />

Pustelnik dorabiał rzeźbiąc świątki.<br />

Ocalony dzwon<br />

W 1925 roku z inicjatywy zakonnika,<br />

na szczycie góry obok pustelni<br />

zostało wzniesione rusztowanie, na<br />

którym umieszczono dzwon z wizerunkiem<br />

Matki Bożej Częstochowskiej.<br />

To właśnie jego głos wzywał<br />

mieszkańców do codziennej modlitwy<br />

na Anioł Pański i zachęcał przechodniów<br />

do wstąpienia do chaty. Po powstaniu<br />

Pienińskiego Parku Narodowego,<br />

zarząd niechętnie przyglądał<br />

się pustelnikowi. Jednak z czasem<br />

przyzwyczaił się do tłumów, które<br />

odwiedzały to miejsce i pozwolił nawet<br />

prowadzić mu stację meteorologiczną.<br />

W zamian za comiesięczne<br />

zeszyty pełne zapisów pogodowych<br />

pustelnik otrzymał od parku możliwość<br />

zbierania drzewa na opał z pobliskiego<br />

lasu. Z upływem lat w pustelni<br />

powstał mały skansen. Na stronach<br />

księgi pamiątkowej z tamtych<br />

czasów wpisywali się biskupi, generałowie,<br />

literaci.<br />

Gdy wybuchła druga wojna światowa,<br />

pustelnik zamknął swój domek<br />

i udał się do Krościenka. Kiedy jednak<br />

Niemcy dotarli do miejscowości,<br />

powrócił do pustelni. Znając język<br />

niemiecki, bez problemu porozumiewał<br />

się z żołnierzami okupanta. W<br />

1941 roku Niemcy rozpoczęli akcje<br />

zbierania dzwonów z kościołów. „Braciszek",<br />

ubiegając zamiary wroga, postanowił<br />

ukryć dzwon. Podczas pracy<br />

nad rozbiórką rusztowania, dzwon<br />

niespodziewanie runął w dół. Na<br />

szczęście udało się go ukryć w skale.<br />

Dwa lata później strażnicy z Grenzschutz<br />

w Sromowcach upomnieli się<br />

jednak o niego. Przez rok głos dzwonu<br />

stał się sygnałem na obiady dla młodych<br />

niemieckich żołnierzy. Kiedy kończyła<br />

się wojna, sołtys Sromowiec uprosił, by<br />

okupanci pozostawili go we wsi.<br />

Żona pustelnika<br />

W czerwcu 1949 roku Józef Plewa,<br />

starszy brat Stefana, został przez<br />

pustelnika wysłany do Zakopanego,<br />

gdzie na rzeźbę zakonnika czekał turysta.<br />

Po powrocie z miasta, późnym<br />

wieczorem pomocnik udał się z zarobionymi<br />

pieniędzmi w góry. Niestety,<br />

mrok uniemożliwił mu powrót do<br />

domu. „Braciszek" przenocował go.<br />

Podczas porannego wspólnego śniadania<br />

rozszalała się burza:<br />

- Piorun uderzył w linkę pozostałą<br />

po dzwonie i poraził zakonnika.<br />

Przez chwilę mój brat cucił nieprzytomnego.<br />

Kiedy pustelnik się ocknął,<br />

okazało się, że nie ma władzy w nogach.<br />

Z trudem Józek wyniósł go z<br />

płonącego domu. Gdy wrócił ponownie<br />

wszystko płonęło. W szoku udało<br />

mu się jedynie wynieść stół i księgę<br />

pamiątkową - wspomina pan Stefan.<br />

- Mój brat postanowił sprowadzić pomoc.<br />

Kiedy wróciliśmy razem na górę,<br />

zakonnika już nie było - dodaje.<br />

Do końca lata „braciszek" mieszkał<br />

w piwnicy pustelni. Jesienią gościnnie<br />

przyjęli go w domu Mrukowie<br />

z Krościenka. Tak po dwudziestu<br />

pięciu latach pobytu w górach<br />

Władysław opuścił pustelnię.<br />

Przez dwa lata bezskutecznie starał<br />

się uzyskać zezwolenie dyrekcji<br />

parku na odbudowanie swojej chatki.<br />

W 1951 roku przyjechał do niego<br />

brat z okolic Poznania. Za jego namową<br />

pustelnik opuścił góry i wrócił<br />

do rodzinnego domu. Z czasem zawarł<br />

związek małżeński z samotną<br />

starszą kobietą i zaczął pracować przy<br />

kościele. Kiedy jeden z synów Józefa<br />

Plewy skończył podstawówkę, pustelnik<br />

przygarnął go do siebie i zapewnił<br />

mu odpowiednie wykształcenie.<br />

Wychowywał jak własnego syna. Nie<br />

sprzeciwiał się woli młodzieńca, gdy<br />

ten oświadczył, że pragnie zostać duchownym.<br />

26


Z KLASYKI LITERATURY<br />

CHŁOPSKIEJ<br />

Stanisława Flis<br />

(1918-1984)<br />

W tradycji samorodnej<br />

poezji ludowej jednym z<br />

podstawowych nurtów jest<br />

twórczość o charakterze<br />

okolicznościowym. Mowa<br />

wiązana była bowiem często<br />

potrzebna dla uświetniania<br />

różnorodnych, a ważnych<br />

dla lokalnej społeczności<br />

wydarzeń. Zwracano się<br />

wówczas do miejscowego<br />

twórcy, który takie zamówienie<br />

społeczne realizował.<br />

W okolicach Szczebrzeszyna<br />

(powiat Zamość) tą osoba<br />

była zapomniana i szerszemu<br />

ogółowi czytelniczemu<br />

mało znana ludowa poetka Stanisława Flis z domu<br />

Oczkoś.<br />

Urodziła się w sierpniu 1918 roku w Szczebrzeszynie.<br />

W pobliskim Błoniu (dzisiaj jest to część Szczebrzeszyna)<br />

uczęszczała do szkoły powszechnej. Ze względu na trudne<br />

warunki rodzinne ukończyła tylko sześć klas. Pochodziła<br />

z rodziny chłopskiej i przez całe życie pracowała na<br />

roli w zlokalizowanym w Błoniu gospodarstwie rolnym,<br />

gdzie również cały czas mieszkała. Urodziła czworo dzieci.<br />

Pisaniem zainteresowała się dosyć późno. Bezpośrednią<br />

inspiracją stała się prośba miejscowej katechetki. Na<br />

początku były to głównie wiersze religijne, które wykorzystywano<br />

na różnych uroczystościach kościelnych. W tym<br />

zakresie w jej twórczości daje się wyróżnić trzy podstawowe<br />

odmiany:<br />

- wiersze okolicznościowe powstałe z okazji np. imienin<br />

księdza, wizyty duszpasterskiej, I Komunii Świętej,<br />

zakończenia nauczania religii, prymicji, na jubileusz kapłaństwa,<br />

na powitanie biskupa, Ojca Świętego, pożegnanie<br />

misjonarza, pogrzeb księdza itp.,<br />

- cykl wierszy i pieśni maryjnych związanych z sytuacją<br />

domowego odwiedzania kopii obrazu Matki Boskiej<br />

Częstochowskiej,<br />

- lirykę ściśle osobistą, która najczęściej przedstawia<br />

indywidualne przekazy wiary i osnute na tym tle refleksje<br />

o śmierci i przemijaniu. Bywa także, że są to swoiste modlitwy.<br />

Z kolei w grupie tzw. twórczości świeckiej S. Flis przeważają<br />

teksty związane z sytuacją szkolną i zresztą często<br />

na tego typu uroczystościach były one wykorzystywane.<br />

Są to głównie wierszowane życzenia na Dzień Nauczyciela,<br />

Dzień Kobiet, uroczystości choinkowe i noworoczne,<br />

życzenia świąteczne, na zakończenie roku szkolnego, pożegnanie<br />

VIII klasy, na imieniny dyrektora szkoły, a także<br />

z okazji takich sytuacji rodzinnych jak ślub, pogrzeb,<br />

imieniny itp.<br />

Stanisława Flis zmarła 4 stycznia 1984 roku i została<br />

pochowana na cmentarzu w Szczebrzeszynie. Jej twórczość<br />

zachowała się w rękopiśmiennym zapisie, w zeszycie<br />

dużego formatu. Ponieważ dotychczas teksty te nie<br />

były nigdzie publikowane, przedstawiamy poniżej chociaż<br />

skromny ich wybór. Ich dokumentację zawdzięczamy córce<br />

poetki Marii Kisiel.<br />

(JA)<br />

W dniach starości<br />

Szumi, szumi wiatr jesienny,<br />

pędzi, pędzi w dal,<br />

a staremu smutne życie,<br />

bo ma w sercu żal.<br />

Bo w starości, w<br />

i rozpaczy<br />

dniach<br />

rozpaczy<br />

nikt radości nie zobaczy,<br />

tylko gorzkie łzy,<br />

tylko gorzkie łzy.<br />

Przepracował swoją młodość,<br />

nie oszczędzał sił,<br />

może nieraz chłodno, głodno,<br />

lecz szczęśliwym był.<br />

Bo mu jasny promień świecił,<br />

bo pracował dla swych dzieci,<br />

dla ich szczęścia żył,<br />

dla ich szczęścia żył.<br />

A gdy przyszła smutna starość,<br />

gdy zabrakło sił,<br />

stał się wtedy niepotrzebny<br />

tym, dla których żył.<br />

I choć w oku łza się kręci,<br />

serce z bólu cicho jęczy,<br />

to nieważne dziś,<br />

to nieważne dziś.<br />

Przy<br />

żłóbku<br />

Za miastem stajnia, dziurawe<br />

ściany,<br />

a w stajni żłóbek siankiem wysłany,<br />

a w żłóbku klejnot świecący jak<br />

zorza,<br />

Jezus malutki, dziecina Boża.<br />

Przy żłóbku Matka stoi<br />

uśmiechnięta,<br />

przy niej Józef Opiekun,<br />

to Rodzina Święta.<br />

Przy otworze, co zwał się drzwiami,<br />

grupa pasterzy klęczy z darami.<br />

Dary składali, cześć Mu oddali,<br />

oni w Nim pierwsi Boga uznali.<br />

A nad stajenką wśród gwiazd<br />

tysiąca<br />

jedna najbardziej promieniejąca.<br />

Ta gwiazda Mędrcom świeci<br />

z daleka,<br />

którzy szukają Boga-człowieka,<br />

a z nieba się sypie aniołów moc,<br />

jak płatki śniegu w zimową noc.<br />

Na pożegnanie<br />

Matki<br />

Bożej<br />

obrazu<br />

Już ostatni błoński dom,<br />

już ostatnia błońska strzecha,<br />

już ostatni raz z obrazu<br />

Matka do nas się uśmiecha.<br />

Już ostatni błoński próg,<br />

już ostatnie błońskie drzwi,<br />

Matka dzisiaj żegna nas,<br />

w oczach naszych szklą się łzy.<br />

Pójdziesz Matko niedaleko,<br />

między górą, między rzeką<br />

do sąsiadów, naszych braci,<br />

bo to też są Twoje dzieci.<br />

Oni też kochają Cię,<br />

mają także prośby swe,<br />

w zamian za to dadzą Ci<br />

swoją radość i swe łzy.<br />

Oni za obrazem Twym<br />

przyszli tu na naszą wieś,<br />

spojrzyj, ilu ich tu jest,<br />

wszystkich w swą opiekę weź.<br />

Gdy opuścisz naszą wieś,<br />

Matko, nas ze sobą weź,<br />

bo gdy przyjdą ciężkie dni,<br />

kto nam otrze z oczu łzy?<br />

27


SYLWETKI<br />

DANUTA POWIŁANSKA-MAZUR<br />

Stanisława Baj<br />

- mistrzyni<br />

pereborów<br />

Wśród wielu tkaczek ludowych tworzących obecnie<br />

w Polsce Stanisława Baj wyróżnia się dzięki umiejętności<br />

wykonywania pereborów - ornamentu tkackiego,<br />

który przypomina haft.<br />

Stanisława Baj urodziła się 6 lutego 1927 r. w Hannie<br />

w pow. włodawskim (woj. lubelskie) w rodzinie<br />

chłopskiej. Rodzice posiadali 20-hektarowe gospodarstwo<br />

rolne. Ukończyła 4 klasy szkoły podstawowej.<br />

Tkania nauczyła się w wieku 15 lat od matki, która<br />

tkała tkaniny na warsztacie czteronicielniowym. Były<br />

to materiały wykonywane s<strong>pl</strong>otem płóciennym: płótna,<br />

pasiaki i kraciaki, lniane, rzadziej lniano-wełniane<br />

o dość ograniczonej kolorystyce (np. biało-czarne, czerwono-czarne,<br />

zielono-czarne).<br />

W 1946 r. Stanisława Baj wyszła za mąż i przeprowadziła<br />

się do wsi Dołhobrody, gdzie mieszka do chwili obecnej.<br />

Oprócz prowadzenia wspólnie z mężem gospodarstwa rolnego<br />

przez całe życie w wolnych chwilach - więc przede<br />

wszystkim w okresie zimowym - tkała płótna i dywany na<br />

użytek swojej rodziny, a niekiedy na zamówienia sąsiadów.<br />

Początkowo, podobnie jak matka, wykonywała płótna, pasiaki<br />

i kraciaki. Dywany o bardziej urozmaiconych wzorach<br />

zaczęła tkać po II wojnie światowej. Były to tzw. dywany<br />

<strong>pl</strong>ecionki, wybieranki lub przebieranki i dywany perskie,<br />

krymskie.<br />

Plecionki to tkaniny dwukolorowe (np. czarno-białe, pomarańczowo-czarne,<br />

zielono-białe, niebiesko-białe, czerwono-czarne)<br />

o wzorach: geometrycznych (w formie prostokątów,<br />

wydłużonych sześcioboków, elips itp.), o motywach<br />

roślinnych (np. róże, bzy, wianki), a także o motywach zoomorficznych<br />

(np. jelenie). Podstawowy wzór wypełniał środek<br />

tkaniny, zaś na obramowaniu twórczyni komponowała<br />

odmienny ornament. Dywany te tkała według wzoru<br />

spisanego w zeszycie, określającego rząd po rzędzie liczbę<br />

prądków i słupków oraz sposób przekładania wątku: pod<br />

spodem czy nad osnową. Jednak mimo ściśle rozpisanych<br />

ornamentów, czasem wprowadzała własne kompozycje.<br />

Dywany perskie, krymskie to tkaniny wielobarwne o<br />

s<strong>pl</strong>ocie rypsowym, wzorze geometrycznym w formie linii<br />

zygzakowatej, rombów, prostokątów, które są złożone z<br />

wiązek wielobarwnych nitek. Tkaniny te rozpowszechniły<br />

się w regionie około 1950 r. dzięki temu, że wzory i technika<br />

tkania publikowane były w czasopismach kobiecych.<br />

W 1964 r. St. Baj nawiązała współpracę z Cepelią i Instytutem<br />

Wzornictwa Przemysłowego, dla którego projektowała<br />

wzory tkanin w oparciu o tradycje regionu. W 1981<br />

r. gospodarstwo przekazała synowi i przeszła na emeryturę.<br />

Mimo że tkactwo było przez całe życie ulubionym zajęciem,<br />

Stanisława Baj obecnie wykonuje tkaniny sporadycznie.<br />

Wynika to z faktu, że w środowisku wiejskim dawno<br />

minęła moda na samodziałowe dywany. Wśród wielu tkaczek<br />

działających do ostatnich lat na tym terenie, największe<br />

uznanie zdobyła jako autorka pereborów.<br />

Stanisława Baj.<br />

Fot. D. Powiłańska-Mazur<br />

Trudnej sztuki ich komponowania nauczyła się w 1957 r.<br />

od teściowej. Impulsem do opanowania tej techniki były<br />

zamówienia składane przez <strong>pl</strong>acówki zajmujące się rekonstrukcją<br />

strojów ludowych, dla których zresztą do tej pory<br />

wykonuje te zdobiny.<br />

Perebory to ornament tkacki wykonywany techniką<br />

wybierania, tkany jednocześnie z gładkim płótnem, gdzie<br />

nitka wątku przebiega nieregularnie w zależności od kompozycji<br />

wzoru. W polskiej kulturze ludowej technika ta jest<br />

znana na dość ograniczonym obszarze. Występuje w północno-wschodniej<br />

części woj. białostockiego i północnowschodniej<br />

części woj. lubelskiego, we wsiach zamieszkałych<br />

przez ludność pochodzenia ruskiego. Zdobnictwo tego<br />

typu ma rozległy zasięg europejski. Występuje w Szwecji,<br />

na Litwie, Łotwie 1 , u Finów Nadwołżańskich 2 , Tatarów<br />

Kazańskich, Udmurtów-Wotiaków, Wielkorusów, Białorusów<br />

i Ukraińców 3 , na Słowacji 4 , na Węgrzech 5 , w Rumunii<br />

6 , Bułgarii 7 , Jugosławii 8 i Albanii. 9<br />

Zasięg występowania pereborów w regionie lubelskim<br />

pokrywa się z zasięgiem występowania stroju nadbużańskiego<br />

i włodawskiego, w których ornamentem tym zdobione<br />

były koszule, spódnice oraz fartuszki.<br />

Kiedy pojawiły się perebory w tkactwie na omawianym<br />

terenie, trudno jest dokładnie ustalić. Na podstawie literatury<br />

10 , materiałów z badań terenowych, metryk eksponatów<br />

znajdujących się w zbiorach muzealnych, można<br />

stwierdzić, że już ok. 1860 r. ten sposób zdobienia był tu<br />

rozpowszechniony. Natomiast koniec XIX wieku jest okresem<br />

zanikania tej techniki na północnych i południowych<br />

krańcach zasięgu. W większości wsi zanikła ona po I wojnie<br />

światowej. Dotyczy to szczególnie tych miejscowości,<br />

przez które przechodził front i z których ludność była ewakuowana.<br />

Po powrocie w rodzinne strony kobiety zaniechały<br />

stosowania tej techniki. We wsiach mniej dotkniętych<br />

wojną strój tradycyjny zanikał stopniowo, a perebory<br />

wykonywane były jeszcze w okresie międzywojennym.<br />

W okresie tym obok nich rozpowszechnił się haft krzyżykowy,<br />

który wykorzystywano do zdobienia strojów oraz<br />

ręczników jako mniej skom<strong>pl</strong>ikowany technicznie. Do wykonywania<br />

tego typu zdobin wystarczyła igła i kolorowe<br />

nici.<br />

28


Targi Sztuki Ludowej Kazimierz 2003<br />

Przy pięknej słonecznej pogodzie i dużym zainteresowaniu<br />

zwiedzających po raz trzydziesty szósty<br />

odbyły się Targi Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym<br />

n. Wisłą. Od lat jest to najbardziej prestiżowa impreza<br />

Stowarzyszenia Twórców Ludowych na trwale wpisana<br />

w Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych.<br />

Jak co roku kazimierski rynek stał się największą galerią<br />

współczesnej sztuki ludowej, przeglądem kultywowanych<br />

dyscy<strong>pl</strong>in twórczych. Artyści ludowi - członkowie<br />

STL z niemal każdego zakątka kraju - reprezentujący takie<br />

dyscy<strong>pl</strong>iny jak: rzeźba, <strong>pl</strong>astyka obrzędowa i zdobnicza,<br />

hafciarstwo, koronkarstwo, garncarstwo, tkactwo,<br />

malarstwo, kowalstwo, <strong>pl</strong>ecionkarstwo, zabawkarstwo,<br />

ludwisarstwo, piernikarstwo i wyroby ze skóry - mieli<br />

możliwość prezentacji efektów swojej pracy artystycznej<br />

szerokiemu gronu odbiorców.<br />

Uświetnieniem targów były pokazy „ginących zawodów"<br />

w wykonaniu mistrzów kowalstwa, garncarstwa,<br />

<strong>pl</strong>ecionkarstwa, hafciarstwa i koronkarstwa. Jest to dla<br />

wielu osób, odwiedzających Kazimierz w te czerwcowe<br />

dni, jedyna okazja do zapoznania się z technikami wykonywania<br />

tradycyjnego rękodzieła ludowego.<br />

Wszystkich miłośników kultury ludowej, jak i tych, którzy<br />

jeszcze nie zetknęli się z jej bogactwem, zapraszamy<br />

do Kazimierza za rok. P. O.<br />

Stefania Topola (z lewej) i Gertruda Kleman - pisankarki z Opola Śląskiego.<br />

I


Hafciarki z Włocławka (od prawej): Zofia Bielecka, Krystyna<br />

Zgrabska i Zofia Najdek.<br />

Zofia Pacan i Marianna Rzepka - hafciarki z Opoczna oraz Maria<br />

Gleń (z prawej) - wycinankarka i poetka z Krasnegostawu.<br />

Stanisław Kwaśny - rzeźbiarz z Mesznej<br />

Bystrej (woj. śląskie).<br />

Marian Murat - rzeźbiarz z Biskupca (woj. warmińsko-mazurskie).<br />

Zofia Trzcionkowska - tkaczka z Bałtowa<br />

(woj. lubelskie).<br />

Zdjęcia Paweł Onochin<br />

H


Twórczość Styperków<br />

O Waldemarze i Danucie<br />

Styperkach<br />

z podgrudziądzkiej wsi Ruda<br />

i ich twórczości<br />

piszemy na str. 30.<br />

Aniołek i św. Franciszek - rzeźby Waldemara Styperka.<br />

Św. Franciszek - obraz na szkle Danuty Styperek.<br />

III


Perebory - haft tkacki<br />

Perebory wykonane przez Stanisławę Baj z Dołhobrodów i Stanisławę Kowalewską<br />

z Holeszowa Nowego (woj. lubelskie). O tej trudnej sztuce tkackiej piszemy na str. 28.<br />

Zdjęcia: Danuta Powiłańska-Mazur, Piotr Maciuk i Roman Prószyński<br />

iv


Występowanie pereborów w strojach ludowych przez<br />

wiele lat odróżniało ludność pochodzenia ruskiego od ludności<br />

polskiej. Co ciekawe, w momencie rozpowszechnienia<br />

się haftu krzyżykowego, zdobnictwo takie przypisywano<br />

ludności pochodzenia ukraińskiego, choć na omawianym<br />

obszarze osadnictwo ukraińskie było rzadkie, a haft<br />

ten stopniowo rozpowszechniał się wśród ludności pochodzenia<br />

ruskiego. Natomiast perebory zachowały się u unitów,<br />

uważających się już za Polaków.<br />

Najwcześniej, bo już z końcem XIX wieku, technika wykonywania<br />

pereborów zanikła w północno-wschodniej części<br />

zasięgu ich występowania, najdłużej przetrwała w okolicach<br />

Włodawy i Parczewa. Po 1945 r. nie miały już praktycznego<br />

zastosowania, więc mimo że wiele kobiet znało tę<br />

technikę, wykorzystywana była sporadycznie, na specjalne<br />

zamówienia lub na konkursy organizowane przez muzea.<br />

Podstawowym surowcem do wykonywania pereborów<br />

była bawełniana przędza fabryczna. Nici lnianych używano<br />

rzadko. Stosowano przędzę kolorową barwioną domowym<br />

sposobem. Kolor brązowy uzyskiwano przez gotowanie<br />

nici w wywarze z kory dębowej lub szyszek olchy, kolor<br />

granatowy - gotując niebieskie nici w korze dębowej. W<br />

lubelskich pereborach dominuje kolor czerwony, czarny,<br />

ciemnogranatowy i brązowy. Bawełna biała używana była<br />

jako tło. Ornament na ręcznikach, spódnicach i fartuchach<br />

tkano przeważnie razem z płótnem. Natomiast ornamenty<br />

przeznaczone do dekoracji koszul (przyramki, mankiety,<br />

kołnierze) tkano zazwyczaj oddzielnie na dużym kawałku<br />

płótna i potem w miarę potrzeby odcinano poszczególne<br />

pasy, żeby je wszyć w odpowiednie miejsca. Tkaniny przeznaczone<br />

na koszule zawsze były „czysto" lniane, tkane<br />

s<strong>pl</strong>otem płóciennym. Natomiast lniano-bawełniane bywały<br />

spódnice, fartuszki i ręczniki. Tkano je s<strong>pl</strong>otem rządkowym<br />

zwykłym czy diagonalnym.<br />

Do wykonywania pereborów posługiwano się warsztatem<br />

tkackim o czterech nicielnicach i czterech podnóżkach.<br />

Nicielnice zawieszano na bloczkach parami: pierwsza z<br />

drugą i trzecia z czwartą. W każdej nicielnicy było od 10<br />

do 14 pasem po 30 nitek w paśmie. Przez oczko każdej<br />

nicielnicy przechodziła tylko jedna nitka. Przez tzw. trostkę<br />

płochy - zawsze po parze. Do każdej nicielnicy uwiązany<br />

był kolejno jeden podnóżek. Wzór pereborów wybierało<br />

się deseczką o długości ok. 80 cm i szerokości 2 cm, która<br />

na końcu zacięta była w szpic.<br />

Po wybraniu wzoru tkaczka stawiała deseczkę dłuższym<br />

bokiem prostopadle do nici, a w utworzony niewielki ziew,<br />

który powstawał za płochą, a przed nicielnicami wsuwała<br />

drugą deseczkę, nieco szerszą i dłuższą od poprzedniej (dł.<br />

ok. 100 cm, szer. 7 cm) i stawiała ją w ten sam sposób co<br />

pierwszą. Dzięki temu powiększał się ziew w tylnej części<br />

warsztatu za nicielnicami od strony wału. W ten ostatni ziew<br />

wsuwano trzecią, jeszcze dłuższą i szerszą deseczkę (dł. ok.<br />

110 cm, szer. 14 cm). Każdą poprzednią deskę wyjmowano<br />

po włożeniu następnej. Z trzecią deską postępowano podobnie<br />

jak z poprzednimi, dzięki czemu w przedniej części<br />

warsztatu tworzył się ziew, przez który przerzucano czółenko<br />

z wątkiem. Długość deseczek zależała od szerokości tkaniny:<br />

gdy tkano ręczniki, deseczki były krótsze: pierwsza dł.<br />

ok. 50 cm, druga dł. ok. 80 cm, trzecia dł. ok. 100 cm.<br />

Tkaczka, aby ułatwić sobie dalszą pracę, przed zlikwidowaniem<br />

ziewu, wkładała w miejsce deseczki pręt leszczynowy,<br />

wiklinowy lub sznurek. Następnie przerzucała<br />

czółenko z podwójnym wątkiem i likwidowała ziew wyjmując<br />

deskę. Przybijała wątek płochą, a następnie „zrzucała"<br />

biały wątek przez ziew powstały na skutek nastąpienia na<br />

podnóżki i podniesienia odpowiednich nicielnic. Następowało<br />

się na zmianę; podnosiło się dwie pierwsze lub dwie<br />

kolejne pary nicielnic. Zazwyczaj raz jeszcze stawiało się<br />

potem deskę na sztorc w tym samym miejscu, gdyż poszczególne<br />

linie wzoru wykonywane były czteroma nitkami wątku.<br />

Następnie całą czynność powtarzało się na nowo, wybierając<br />

dalszą część wzoru. W ten sposób dochodziło się<br />

do połowy jego szerokości.<br />

Ponieważ druga część jest symetrycznym powtórzeniem<br />

części pierwszej, wykonanie jej nie wymagało już wybierania<br />

wzoru, gdyż włożone w odpowiednie miejsca pręty czy<br />

sznurki zaznaczały miejsca, gdzie trzeba było włożyć deskę.<br />

Pozostałe czynności były takie same jak w pierwszej<br />

części, z tym, że kolejno wyjmowano pręty czy sznurki. 11<br />

Pasy gładkiego barwnego tła pomiędzy ornamentem wzorzystym<br />

tkane były s<strong>pl</strong>otem płóciennym lub rypsowym, rzadziej<br />

rządkowym. 12<br />

Ornament pereborów komponowany był zawsze w układzie<br />

pasowym, ułożonym symetrycznie po obu stronach osi<br />

poziomej. Występują dwa sposoby kompozycji ornamentu;<br />

pierwszy stanowi dość szeroki pas, gdzie elementy wzorzyste<br />

przedzielone są dość szerokimi paskami gładkimi w<br />

odmiennych kolorach, które dominują nad ornamentem i<br />

drugi: dość szerokie pasy wzorzystego ornamentu przedzielone<br />

są wąskimi, gładkimi paskami.<br />

Motywy zdobnicze występujące na pereborach mają<br />

najczęściej charakter geometryczny. Są to romby, kwadraty,<br />

elementy przypominające literę X, gwiazdy, krzyżyki,<br />

linie zygzakowate, wieloboki. Dużo później i rzadziej pojawiają<br />

się motywy kwiatowe. Początkowo występowały w<br />

postaci drobnych elementów, najczęściej trójlistków. W<br />

okresie późniejszym obok zgeometryzowanych motywów<br />

roślinnych złożonych z trójkątów lub rombów, spotykamy<br />

duże kwiaty stylizowane. Występują też motywy trudne do<br />

określenia, jak również cyfry, np. ósemki, trójki oraz słupki<br />

czy przecięte owale, linie spiralne. Te wszystkie motywy<br />

w kompozycjach swoich pereborów wykorzystuje w różnych<br />

układach Stanisława Baj.<br />

Do Stowarzyszenia Twórców Ludowych należy od 1975<br />

r. Uczestniczyła prawie we wszystkich konkursach organizowanych<br />

czy to przez Stowarzyszenie czy też przez <strong>pl</strong>acówki<br />

muzealne (udział w około 27 konkursach). Zdobyła<br />

21 nagród! Do najbardziej prestiżowych można zaliczyć I<br />

nagrody: w Ogólnopolskim konkursie na współczesną sztukę<br />

ludową „Ojczyzna", 1985 r.; w Międzywojewódzkim<br />

konkursie „Współczesna tkanina i haft Lubelszczyzny",<br />

1987 r.; „Sztuka ludowa południowego Podlasia", 1988 r.;<br />

w Ogólnopolskim konkursie „Współczesna sztuka ludowa",<br />

1994 r.; „Twórczość ludowa między Wisłą a Bugiem", 1999 r.<br />

St. Baj nauczyła tkania pereborów Stanisławę Kowalewską<br />

z Holeszowa Nowego (gm. Hanna) i swoją wnuczkę<br />

Elżbietę Zalewską (lat 30), która mieszka w Stawkach -<br />

wsi położonej niedaleko Dołhobrodów, która talent i zamiłowanie<br />

do tej dziedziny sztuki ludowej odziedziczyła po<br />

babci.<br />

PRZYPISY<br />

1<br />

W.N. Bieliceer, Nadrodnaja Udmurtow, Moskwa 1961, s. 16.<br />

2<br />

G.S. Masłowa, Narodnyj ornament wierchnowołżańskich<br />

Kariel, Moskwa 1951.<br />

3<br />

N. Lebiediewa, Priadienie i tkaczestwo wostocznych Słowian<br />

w XIX - naczle XX w. Wostocznosłowiański etnograficzny sobornik,<br />

Moskwa 1956.<br />

4<br />

S. Kovacevcowa, Ludowy oder v Horodnom Liptowie, Bratisłava<br />

1955.<br />

5<br />

Ungarüsche Volskunst, Budapeszt 1955<br />

6<br />

L'Art. Populaire dans la Repuligue Roumaine, b.m., b.r.,<br />

tabl. XLIV.<br />

7<br />

Ch. Vakarelski, Etnografia Bułgarii, Wrocław 1965.<br />

8<br />

Culic Z., Narodna nosnja u Posavini. Glasnik Zemaljskogo<br />

Muzeja u Sarajewu. Etnologia T. 14, Wrocław 1959.<br />

9<br />

Les motifs populaires albanais de textile et de tricotage, Tirana<br />

1959.<br />

10<br />

Oryżyna J., Przemysł ludowy w Polsce, Warszawa 1938.<br />

11<br />

Inf. Stanisława Baj, ur. 1914 rok, Dołhobrody, woj. lubelskie.<br />

12<br />

Karwicka T., Zdobnictwo tkackie ubiorów i ręczników w<br />

północno-wschodniej Lubelszczyźnie, „Studia i Materiały Lubelskie"<br />

T. 2. Etnografia, Lublin 1967, s. 7-31.<br />

29


JERZY ROCHOWIAK<br />

Mieszkający w podgrudziądzkiej<br />

wsi Ruda Waldemar Styperek nie<br />

nosi się ani na ludowo, ani z wiejska.<br />

Jako mieszkaniec Ziemi Chełmińskiej<br />

miałby kłopot, gdyby chciał przywdziać<br />

strój określający jego regionalną<br />

przynależność. A właśnie w regionalnym<br />

stroju najchętniej widzieliby<br />

go organizatorzy przeglądów, kiermaszów,<br />

targów sztuki ludowej, na których<br />

prezentuje swoje polichromowane<br />

rzeźby. Jego prace nie pozwalają<br />

na przypisanie tej twórczości do któregoś<br />

z etnograficznych regionów<br />

Polski. Jego żona, Danuta Styperek,<br />

mogłaby od biedy wystąpić w stroju<br />

kaszubskim: jej obrazy na szkle są inspirowane<br />

kaszubskim malarstwem<br />

na szkle, ale tylko inspirowane, nie<br />

aspirujące do etnograficznej poprawności.<br />

Waldemar Styperek zaznacza, że<br />

uważa siebie za twórcę ludowego, ale<br />

nie artystę. Chce, by jego rzeźby<br />

w drewnie były piękne, by się podobały,<br />

ale odpowiedź na pytanie, czy<br />

Twórczość Styperków<br />

są dziełami sztuki pozostawia oglądającym.<br />

Subtelne rozróżnienie twórca<br />

- artysta bierze się raczej nie z<br />

pokory czy skromności, a z przekory<br />

wobec głosów znawców, którzy chcieliby<br />

go jakoś określić, zakwalifikować...<br />

Jest uznawany za twórcę rzeźby<br />

sakralnej. Bo i rzeczywiście pośród<br />

jego prac częste są sceny biblijne, postacie<br />

świętych, zwłaszcza św. Franciszka<br />

i św. Antoniego, świętej Rodziny,<br />

a także aniołów, a niekiedy i diabłów.<br />

Bliskie są ludowej wyobraźni religijnej,<br />

a jeszcze bliższe duchowości<br />

franciszkańskiej.<br />

Dzieciństwo i młodość Waldemar<br />

Styperek spędził w Nowej Soli.<br />

Mieszkał w Siedlcach, a przed kilkunastu<br />

laty osiedlił się w Grudziądzu.<br />

Z zawodu jest technikiem odlewnikiem.<br />

Jak wyznaje, zawsze podziwiał<br />

ludzi, którzy tworzą, uprawiają<br />

sztukę. Już w Siedlcach sięgnął<br />

po dłuto, a swą artystyczną pasję rozwinął<br />

w Grudziądzu. Uczestniczył<br />

w warsztatach i <strong>pl</strong>enerach <strong>pl</strong>astycznych,<br />

stopniowo doskonalił umiejętności.<br />

Jego pierwszą pracą była płaskorzeźba<br />

o tematyce biblijnej, kolejną<br />

figurka Chrystusa Frasobliwego.<br />

A ponieważ twórczą przygodę przeżywał<br />

wspólnie z żoną, uprawiającą<br />

wówczas malarstwo sztalugowe,<br />

któregoś dnia poprosił ją, by dopełniła<br />

drewniane rzeźby polichromiami.<br />

Okazało się, że dzięki<br />

barwom surowe figurki zyskują<br />

urodę przyciągającą uwagę, wzbudzają<br />

zachwyt. A Danuta Styperek<br />

przed paru laty odkryła dla siebie malarstwo<br />

na szkle - i w nim się specjalizuje.<br />

Postacie Frasobliwego dłuta Waldemara<br />

Styperka przywodzą na pamięć<br />

polski krajobraz, w który tak cudownie<br />

wkomponowują się przydrożne<br />

ka<strong>pl</strong>iczki. Wyrażają nie tyle cierpienie,<br />

co zadumę, troskę o świat,<br />

przemilczający to, co najważniejsze...<br />

Święty Franciszek, do którego zleciały<br />

ptaki, który przytula szczura, trzyma<br />

na dłoni sowę, zdaje się dziwić człowiekowi,<br />

że wyzbył się prostoty, oddalił<br />

od natury. O dobroć upomina<br />

się św. Antoni. Wesołą nowinę głoszą<br />

postacie z szopki, skupione przy<br />

betlejemskim żłóbku. O niezwykłym<br />

wydarzeniu rozprawiają zatrwożeni<br />

apostołowie, którzy zasiedli wokół<br />

Mistrza w wieczerniku.<br />

Bodaj najliczniejsze pośród postaci<br />

są aniołki. Odziane w białe, niebieskie,<br />

różowe bądź fioletowe sukienczyny<br />

ozdobione wzorzystymi haftami<br />

są do siebie podobne, ale każdy<br />

ma odrębną osobowość, charakter, a<br />

niejeden charakterek... Stoją, klęczą,<br />

siedzą na obłokach, wzlatują pod niebiosa...<br />

Milczą, śpiewają... Coś głoszą?<br />

Jakąś tajemną naukę? Są poważne<br />

i filuterne, subtelne i rubaszne,<br />

rozmodlone i rozbawione. Mają urok,<br />

któremu niepodobna się oprzeć.<br />

Chciałoby się powiedzieć: mają dusze.<br />

Są upostaciowieniem wyobrażeń<br />

ukształtowanych w dzieciństwie i ożywających<br />

w naiwnym rozmarzeniu...<br />

Upodobnione do ludzi, przybywają z<br />

rajskich ogrodów: są i ziemskie, i niebiańskie.<br />

Przecząc szarości i znużeniu,<br />

dodają otuchy.<br />

Gdzież do nich diabłom?! Pomimo<br />

piekielnego rodowodu, niewiele<br />

mają w sobie grozy, choć czasem straszą<br />

potwornym grymasem. Niekiedy<br />

chcąc się przypodobać udają... Jezusa.<br />

Pokazują szkaradne twarze, gdy z<br />

drzewa wiadomości dobrego i złego<br />

szydzą z zawstydzonych nagością,<br />

przerażonych nagłym osamotnieniem<br />

Adama i Ewy.<br />

Jak przystało na twórcę ludowego,<br />

Waldemar Styperek przedstawia też<br />

sceny z życia wsi: ludzi utrudzonych<br />

w polu i zagrodzie. Ich oblicza, gesty,<br />

sylwetki zdają się świadczyć o zapracowaniu,<br />

pogodzeniu się z losem.<br />

Uzewnętrzniają duchową głębię...<br />

Niemal każda z postaci, które<br />

rzeźbi Styperek sprawia wrażenie<br />

pochwyconej i utrwalonej w chwili,<br />

gdy w bezruchu zatrzymała ją ważna<br />

30


myśl, jakby od zwykłych czynności<br />

oderwało ją przeżycie objawiające<br />

tajemnicę... Świat rzeźb twórcy z<br />

Rudy jest spójny - stylistycznie<br />

jednolity. Właściwościami jego stylu<br />

są przede wszystkim: prostota wizerunków<br />

osób, ich uduchowienie,<br />

sugerowanie - przez sylwetkę i gest -<br />

sytuacji, w jakiej postać się pojawia.<br />

Charakterystyczne są polichromie<br />

rzeźb: wyrazista kolorystyka i<br />

skromna ornamentyka doskonale<br />

wkomponowują się w kształty. Pośród<br />

rzeźb zdarzają się niepolichromowane;<br />

te sprawiają wrażenie wycyzelowanych.<br />

Uwagę zwraca bogata wyobraźnia<br />

twórcy: rzeźby wypełniają rozległą,<br />

urozmaiconą przestrzeń. Są miłe dla<br />

oka, ładne. Ale przecież mają w sobie<br />

niepowtarzalne piękno. Postacie,<br />

zaciekawione tym, co się dzieje, rozmyślające<br />

o dziwnym porządku rzeczy,<br />

zdumione sobą, zdają się głosić<br />

Pochwałę stworzenia - za św. Franciszkiem<br />

z Asyżu. Poverello pewnie wskazałby<br />

je - gdyby je miał pod ręką -<br />

kiedy mówił o prawdziwej radości.<br />

Pewnie uśmiechnąłby się, gdyby<br />

spojrzał na pogodne obrazki na szkle<br />

Danuty Styperek. W jej pejzażach,<br />

scenach biblijnych, postaciach świętych,<br />

aniołach otoczonych kwiatami i<br />

ptakami dostrzegłby bowiem dobro i<br />

nadzieję. Ujęłaby go ich prostoduszność.<br />

Odczułby nastrój wielkanocnego<br />

poranka, nie Golgoty, gdyby spojrzał<br />

na malowaną na szkle Drogę<br />

Krzyżową: mękę, która jest zapowiedzią<br />

Zmartwychwstania.<br />

Czy Danuta Styperek - która urodziła<br />

się i mieszkała w Grudziądzu,<br />

nim przed czterema laty przeprowadziła<br />

się do Rudy - tworzy w zgodzie<br />

z kanonem kaszubskiego malarstwa<br />

na szkle, mogą chyba dociekać tylko<br />

etnografowie, dla których jest ważna<br />

zgodność tematyki i formy prac z tradycją<br />

utożsamianą z wzorcami opisanymi<br />

przez badaczy folkloru. Artystka<br />

- z wykształcenia przedszkolanka<br />

- już w latach szkolnych malowała<br />

akwarele, batiki. W dziedzinie malarstwa<br />

na szkle techniczne umiejętności<br />

doskonaliła na warsztatach w Kaszubskim<br />

Uniwersytecie Ludowym;<br />

inspirację znajduje w sztuce ludowej,<br />

przede wszystkim kaszubskiej. Prócz<br />

scen biblijnych, świętych i aniołów<br />

maluje pejzaże, ptaki, kwiaty... Jej obrazy<br />

są żywe i jasne, ujmują wesołością,<br />

pogodą. W sposobie przedstawienia<br />

bywają naiwne: święci są na jej<br />

obrazach prostolinijni, zwróceni i ku<br />

niebu, i ziemi. Ozdobieni kwiatkami<br />

i ptaszkami, zdają się przybywać z<br />

ludowej wyobraźni religijnej.<br />

Pokłon Trzech Króli, obraz na szkle Danuty Styperek.<br />

Prace Danuty i Waldemara Styperków prezentujemy również na III str. kolorowej<br />

wkładki.<br />

Danuta i Waldemar Styperek niczego<br />

i nikogo nie naśladują. Jeśli są<br />

wierni, to przede wszystkim własnej<br />

wrażliwości, własnemu poczuciu piękna.<br />

Owszem, również tradycji, ale<br />

odczuwanej i pojmowanej na ich sposób,<br />

a nie jako zbiór wzorców. Jeśli<br />

poszukują, to własnego stylu. Uczestnicząc<br />

w licznych prezentacjach sztuki<br />

ludowej w kraju i za granicą, mają<br />

szeroką skalę porównań.<br />

Ich prace przyciągają uwagę na<br />

większości ważniejszych prezentacji<br />

sztuki ludowej w kraju: na spotkaniach,<br />

kiermaszach, targach, a coraz<br />

częściej też za granicą, ostatnio w Belgii,<br />

Luksemburgu, Niemczech, Szwecji.<br />

Znajdują się w licznych kolekcjach,<br />

w wielu domach.<br />

Na niedawnej wystawie państwa<br />

Styperków w Galerii Galerii Sztuki<br />

Ludowej i Nieprofesjonalnej w Bydgoszczy<br />

już na wernisażu obrazy i<br />

rzeźby zmieniały właścicieli, i z każdym<br />

dniem ekspozycja stawała się<br />

coraz skromniejsza. A kto w domu ma<br />

ich aniołka, nie chce, by nieborak czuł<br />

się samotny...<br />

- Ktoś może chciałby jeszcze, na<br />

początku XXI wieku, widzieć twórcę<br />

ludowego, gdy gdzieś na miedzy albo<br />

w szopie kozikiem wystruguje swoje<br />

świątki - żartuje Waldemar Styperek.<br />

- A my nie dość, że mieszkaliśmy w<br />

mieście, to jeszcze trudno nas było<br />

przypisać jakiemuś regionowi. Teraz<br />

przynajmniej mieszkamy na wsi. Kiedyś<br />

mi wytykano, że uprawiam twórczość,<br />

o której można powiedzieć:<br />

ludowa, a mieszkam w mieście. Teraz<br />

mój dom stoi koło lasu, blisko<br />

pola, łąki. Zlatują się tu ptaki, zaglądają<br />

zwierzęta... Wpatrzenie się w<br />

rodzimy pejzaż inspiruje, sprzyja<br />

twórczości...<br />

Można by o Styperkach powiedzieć,<br />

że są twórcami pomorskimi,<br />

ale to nic nie będzie znaczyło.<br />

Ważne wydaje się natomiast, że nie<br />

jest im obojętna przyroda: w Rudzie<br />

zbudowali dom z dala od szosy, na<br />

uboczu. Miejsce nęci urokiem, toteż<br />

mają coraz liczniejszych sąsiadów.<br />

Jeszcze gnieżdżą się niedaleko domu<br />

dudki, jeszcze sprzed nóg zerwie się<br />

zając, ale i coraz częściej spotyka się<br />

ludzi.<br />

Wprawdzie Waldemar Styperek<br />

nie chce, by mówiono o nim: artysta,<br />

to jednak nikt nie mógłby odmówić<br />

mu tego miana. Wszak tworzy sztukę!<br />

Zakorzeniona w przeszłości, jest<br />

na wskroś współczesna; jest żywa nie<br />

tylko dlatego, że obce są jej martwe<br />

pojęcia, ale i dlatego, że - jak czas -<br />

zaciekawia czymś niespodzianym i<br />

nieoczekiwanym. No i niesie przesłanie,<br />

które dziś jest szczególnie ważne.<br />

I potrzebne!<br />

Waldemar Styperek od jedenastu<br />

lat jest członkiem Stowarzyszenia<br />

Twórców Ludowych. Drugą kadencję<br />

zasiada w Zarządzie Głównym Stowarzyszenia,<br />

obecnie w prezydium,<br />

odpowiada za współpracę STL z bratnimi<br />

organizacjami za granicą. I bardzo<br />

jest rad, że prace twórców ze Stowarzyszenia<br />

budzą zainteresowanie<br />

nie tylko w kraju.<br />

Fot. autor<br />

31


W październiku br. zespół śpiewaczy „Jarzębina" i dziecięca grupa „Wisienki" wystąpiły w koncercie papieskim w Bazylice ojców<br />

Dominikanów na Starym Mieście w Lublinie.<br />

Fot. Krzysztof Kuzko (archiwum WDK Lublin)<br />

JAN ADAMOWSKI<br />

Ludowy zespół śpiewaczy „Jarzebina"<br />

z Kocudzy (pow. Janów Lubelski)<br />

Położona na południu województwa lubelskiego wieś<br />

Kocudza należy do historycznie i kulturowo najciekawszych<br />

miejscowości tego subregionu. Jej powstanie ludowe<br />

przekazy wiążą z tradycją osadnictwa tatarskiego, a<br />

mówiąc dokładniej, mieliby to być osiedleni potomkowie<br />

jeńców tatarskich i dlatego do dzisiaj mieszkańcy Kocudzy<br />

nazywani są tatarami. Współcześnie jest ona włączona<br />

do gminy Dzwola. Jednakże w przeszłości - pierwszy<br />

raz na początku XIX wieku, była tu również zlokalizowana<br />

siedziba władz gmikrnych.<br />

Pierwszy udokumentowany zapis potwierdzający istnienie<br />

Kocudzy - w formie Choczudza, pochodzi z 1377 roku.<br />

Wówczas król Ludwik Węgierski nadał wieś podskarbiemu<br />

królestwa Dymitrowi z Goraja. Źródła pochodzące z<br />

następnych wieków odnotowują jeszcze funkcjonowanie<br />

innych form nazwy, w tym: Coczudza - 1405 r. i Codzudza<br />

- 1531 r., co skrupulatnie odnotowuje praca Czesława<br />

Kosyla (por. Nazwy własne dawnego województwa lubelskiego,<br />

Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 64).<br />

W wyniku kolejnych zmian Kocudza przechodziła -<br />

najpierw w ręce córki Dymitra, następnie była własnością<br />

rodziny Szamotulskich, Świdów, a od 1540 r. - Górków.<br />

Natomiast w 1596 r., podobnie zresztą jak i inne okoliczne<br />

miejscowości, przeszła we władanie rodziny Jana Zamojskiego<br />

i została włączona do dóbr Ordynacji Zamojskich<br />

- 1601 r. (szczegółowiej przemiany te zestawia m.in.<br />

Zenon Baranowski w pracy Rys historyczny miejscowości<br />

powiatu janowskiego, Lublin 2001, s. 38-39).<br />

Szczególny okres w dziejach Kocudzy to lata dwudziestowiecznych<br />

wojen światowych. I tak: w 1915 r. w okolicach<br />

wsi miały miejsce walki rosyjsko-austriackie, a w 1939<br />

r. wieś spalili Niemcy. W czasie II wojny światowej działały<br />

tu grupy partyzanckie (głównie Batalionów Chłopskich),<br />

doszło do zbiorowych mordów dokonanych przez<br />

okupanta, a w lecie 1943 r. z terenu gminy wysiedlono<br />

około 100 osób.<br />

Współczesna Kocudza to jedna z większych (podzielona<br />

na trzy sołectwa) wsi powiatu janowskiego. Zamieszkuje<br />

ją prawie 2150 osób. Funkcjonuje tutaj Szkoła Podstawowa<br />

i Gimnazjum. Od 1978 r. działa Gminny Ośrodek<br />

Kultury, a w 1987 r. erygowana została miejscowa<br />

parafia.<br />

Bogata historia miejscowości potwierdza też ciekawą<br />

kulturową spuściznę Kocudzy, w której stosunkowo dobrze<br />

została zachowana własna tradycja. Cała wieś wyróżnia<br />

się dużą aktywnością kulturalną, o czym m.in.<br />

świadczą działające tutaj różne grupy: śpiewacze, teatralne<br />

i muzyczne. Znaczna część tej działalności jest skupiona<br />

przy miejscowym domu kultury, od wielu lat kierowanym<br />

przez Irenę Krawiec.<br />

Jednym z tych zespołów jest żeńska grupa śpiewacza<br />

„Jarzębina". Na przestrzeni wielu lat istnienia zespół zdobył<br />

dużo prestiżowych nagród i wyróżnień. Za najważniejsze,<br />

niejako zwieńczające wszystkie inne, należy uznać zdo-<br />

32


ycie „Baszty", czyli głównej nagrody na Ogólnopolskim<br />

Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu<br />

nad Wisłą w 2001 r. oraz tegoroczną Nagrodę im. Oskara<br />

Kolberga.<br />

Podstawowy skład grupy stanowią: Janina Oleszek -<br />

ur. w 1934 r., Władysława Dycha - 1930, Lucyna Jargiło -<br />

1952, Monika Jargiło - 1979, Beata Oleszek - 1976 oraz<br />

kierowniczka grupy Irena Krawiec - 1957. Ponadto, dawniej<br />

w zespole śpiewała Genowefa Góra - 1932 r., a od<br />

2002 r. występuje Janina Dyjach - 1942.<br />

Repertuar zespołu oparty jest przede wszystkim na<br />

tradycyjnych, a więc bezpośrednio, ustnie przekazywanych<br />

pieśniach obrzędowych. W pierwszej kolejności należy tu<br />

wymienić pieśni weselne, które były również kanwą przygotowanych<br />

przez grupę widowisk obrzędowych, jak:<br />

„Wesele kocudzkie" czy „Ocepiny". Do dzisiaj, i to nie<br />

tylko na scenie, kobiety z zespołu „Jarzębina" znają i<br />

wykonują pieśni pogrzebowe. Istotnym składnikiem repertuaru<br />

grupy są ponadto różnego rodzaju kolędy (w tym<br />

dawne utwory życzące, kolędy apokryficzne oraz kantyczkowe<br />

pastorałki), pieśni i śpiewy wielkopostne, pieśni z<br />

tzw. repertuaru obrazowego (maryjne, o polskim papieżu<br />

itp.), a także liczna grupa pieśni zalotnych, miłosnych<br />

(niejednokrotnie także o miłości tragicznej). Oto jeden z<br />

przykładów repertuaru kolędowego „Jarzębiny":<br />

1. Przy zielonyj łuce, przy ślicnej dolinie,<br />

|: słowo Panny Przenajświetszyj na cały świat<br />

słynie. :|<br />

2. Tem u Boga była, tem pokoik miała,<br />

|: tem siodała, tem godała, z Bogiem rozmowiała. : |<br />

3. Przyleciało do Nij małe pacholutko,<br />

|: tak godało, zwiastowało, ze będzie dzieciutko. : |<br />

4. Maryja słyszała, bardzo sie smuciła<br />

|: ji te u ocka załośliwe do ziemi skłuniła. : |<br />

5. Maryjo, nie smuć sie, dlo Boga Świetygo,<br />

|: bo jak pocnies, tak porodzis Boga prawdziwygo. : |<br />

6. Miesiucek jak z cysta przez chmury przebija,<br />

|: Panienecka jak lalecka Jezusa powija. : |<br />

7. Powija, powija w białe pielusiejki<br />

|: ji w jedwabny ten pasicek, Jezu malusiejki. : |.<br />

Charakterystyczne i utrzymane w tradycyjnych, autentycznych<br />

konwencjach jest również wykonawstwo prezentowanych<br />

przez grupę utworów. Jest to mocny i „szeroki"<br />

śpiew jednogłosowy, utrzymywany zwykle w wolniejszym<br />

tempie. Wyróżnikiem tego wykonawstwa jest także<br />

z pietyzmem zachowany miejscowy gwarowy język, w którym<br />

odnaleźć można zarówno systemowo realizowane<br />

ogólnie znane cechy, jak mazurzenie, tzw. labializację samogłosek<br />

nagłosowych „o" czy „u", ale także cechy mniej<br />

powszechnie znane, w tym np. zamianę „a" na „e" w przykładach<br />

typu mema, tem - zamiast mama, tam (stąd nazwa<br />

memy - inny przezwiskowy etnonim mieszkańców<br />

Kocudzy) oraz wymowę beznosówkową - jak to jest np.<br />

w wyrazach; łuka, pacholutko, dzieciutko itp. - zamiast<br />

łąka, pacholątko, dzieciątko.<br />

Jak już fragmentarycznie nadmieniliśmy, „Jarzębina"<br />

z Kocudzy to grupa, która z dużym powodzeniem realizuje<br />

także widowiska oparte na miejscowej, ludowej tradycji.<br />

W pierwszej kolejności są to scenicznie opracowane<br />

obrzędy i zwyczaje - doroczne i rodzinne. Dotychczas<br />

przygotowane i nieraz wielokrotnie wystawiane widowiska<br />

to: „Wesele kocudzkie", „Ocepiny", „Praspwocki",<br />

„Miedlorki i pocirocki", „Łostetni rózeniec", „Świecok"<br />

oraz „Pośnik kocudzki". Z takim programem zespół często<br />

występował na Ogólnopolskim Sejmiku Wiejskich<br />

Zespołów Teatralnych w Tarnogrodzie. Ale nie tylko tam.<br />

Z pieśniami i swoim oryginalnym teatrem „Jarzębina"<br />

przewędrowała „kawał" Polski i nawet świata. Wymieńmy<br />

przykładowo tylko kilka miejscowości i krajów: Baranów<br />

Sandomierski, Kazimierz Dolny, Janów Lubelski,<br />

Lublin, Kielce, Warszawa, Kraków, Poznań, Tychy, Zakopane,<br />

Czechy, Niemcy i Chorwacja. Były to także występy<br />

na prestiżowych imprezach i w prestiżowych miejscach,<br />

np. na Międzynarodowych Spotkaniach „Drama i<br />

Liturgia" w Krakowie, w Galerii Władysława Hasiora w<br />

Zakopanem, w Filharmonii Poznańskiej itp. Występy te<br />

same w sobie są już zatem swoistą i bardzo pozytywną<br />

oceną dorobku zespołu. Jest to ocena na tyle ważna, że<br />

ma charakter „zewnętrzny". Jest więc wielostronna i pozbawiona<br />

wewnętrznych odniesień i przyzwyczajeń.<br />

Innego rodzaju uznaniem dorobku zespołu są nagrania<br />

radiowe, a nawet telewizyjne. Repertuar pieśniowy<br />

i fragmenty lub pełne widowiska zespołu „Jarzębina"<br />

z Kocudzy dokumentowały i popularyzowały Polskie<br />

Radio w Warszawie i rozgłośnie regionalne - Kielce,<br />

Lublin, Poznań, Gdańsk. Natomiast „Łostetni rózeniec"<br />

i „Pośnik kocudzki" utrwaliła na taśmie filmowej i następnie<br />

kilkakrotnie emitowała Telewizja Polska (program<br />

II i TV Polonia). W przekonaniu piszącego następnym<br />

krokiem w utrwalaniu i upowszechnianiu pieśniowych tradycji<br />

Kocudzy winna być dokumentacja pisana, a więc<br />

„poważne" wydawnictwo prezentujące miejscowy folklor<br />

i jednocześnie repertuar oraz artystyczne dokonania zespołu.<br />

Bardzo istotną cechą w działalności kocudzkich śpiewaczek<br />

jest także i to, że w swoich poczynaniach łączą<br />

różne pokolenia. Przy zespole działa dziecięca grupa<br />

„Wisienki", która z „dorosłą" „Jarzębiną" często razem<br />

koncertuje i to nie tylko w rodzinnej miejscowości. Zdobywa<br />

także laury na ogólnopolskich festiwalach i przeglądach.<br />

Możemy więc mieć nadzieję, że bogate i autentyczne<br />

kulturowe tradycje Kocudzy szybko nie zostaną zapomniane,<br />

że o swoich korzeniach będą pamiętały przyszłe<br />

pokolenia.<br />

Ka<strong>pl</strong>iczka w Kocudzy.<br />

Fot. Mariola Kowalska<br />

33


MAGDALENA<br />

SZYNDLER<br />

Zuzanna Czeczotkowa urodziła się<br />

25 stycznia 1915 roku w Nawsiu, a w<br />

1935 r. wyszła za mąż i osiedliła się<br />

wraz z małżonkiem w Milikowie. Poprzez<br />

swoje pochodzenie, stosunek<br />

do tradycji, mowy i przede wszystkim<br />

śpiewu jest przykładem wzorcowej<br />

twórczyni ludowej, która godnie reprezentuje<br />

swoje pokolenie Zaolziaków.<br />

Zaolzie jest częścią Śląska Cieszyńskiego,<br />

która leży na lewym brzegu<br />

rzeki Olzy, obecnie w Republice<br />

Czeskiej. Ziemia cieszyńska od połowy<br />

XIV wieku przez wiele stuleci należała<br />

do Korony św. Wacława, a w<br />

XVII wieku dostała się w ręce cesarzy<br />

niemieckich. Nieco później zaś<br />

Śląsk Cieszyński przejęła dynastia<br />

habsbursko-lotaryńska. Po I wojnie<br />

światowej toczyły się zażarte spory o<br />

Z wizytą<br />

Zuzanna Czeczotkowa, Maria Kufowa (córka) oraz autorka tekstu (Milików, Zaolzie<br />

- listopad 2002).<br />

u Zuzanny Czeczotkowej<br />

w Milikowie na Zaolziu<br />

ten teren. Ostatecznie rozstrzygnięto<br />

je w 1920 r. za sprawą decyzji Rady<br />

Ambasadorów, która zadecydowała,<br />

iż tereny po prawej stronie Olzy<br />

otrzyma Polska, zaś po lewej - Czechosłowacja.<br />

Jedynie w 1938 roku Zaolzie<br />

włączono do Polski, ale zaledwie<br />

na jeden rok. Tak więc od zakończenia<br />

II wojny światowej aż do dnia<br />

dzisiejszego obowiązuje granica ustalona<br />

w 1920 roku.<br />

Wł. Milerski pisze o tym w ten sposób:<br />

,,(...) nadal więc każda z obu części<br />

Śląska Cieszyńskiego żyje (jedna<br />

w Polsce, druga w Czechach) odrębnym<br />

życiem politycznym, gospodarczym<br />

i kulturalnym, łączy je zaś tradycyjna<br />

kultura ludowa, taka sama po<br />

obu stronach Olzy, a także język ludowy,<br />

czyli gwara". 1<br />

Mieszkańcy Zaolzia po 1920 r.<br />

zostali praktycznie odcięci od rodzimych<br />

wzorców kultury polskiej i poprzez<br />

ten fakt starali się i starają do<br />

dnia dzisiejszego zachować dawne<br />

tradycje, stroje, gwarę, a co za tym<br />

idzie również obrzędy, zwyczaje i<br />

muzykę.<br />

Zuzanna Czeczotkowa godnie reprezentuje<br />

Zaolzie. Ma rozległy repertuar<br />

śpiewaczy, w którym znajdują<br />

się zarówno pieśni obrzędowe, powszechne,<br />

jak i krótkie pieśni układane<br />

przy obrzędach (najczęściej związane<br />

z weselem) i przy różnych okazjach<br />

towarzyskich, a także pieśni,<br />

których uczyła się w szkole czy od rówieśników<br />

w czasach swej młodości.<br />

W jej rodzinnym domu mówiono<br />

gwarą i do dnia dzisiejszego pani Zuzanna<br />

używa tego specyficznego języka<br />

na co dzień, zarówno w mowie<br />

jak i podczas śpiewania pieśni. Wychowywała<br />

się w rodzinie wielodzietnej.<br />

Pomagała rodzicom, którzy posiadali<br />

niewielkie gospodarstwo. A<br />

wspomina to tak: „(...) Dobrze nas<br />

rodzice wychowali, pole my mieli i<br />

kónie. (...) Tata zostawił Helym (siostra)<br />

na gruncie, coby gazdowała, óna<br />

była silno, była młodszo (...). W tym<br />

roku umrziła mi siostra o dziesiyńć<br />

roków młodszo. (...) Tatym czynsto<br />

pytali: Kantór, kiela mocie tych dziywczónt?<br />

Sześć dziywczónt a siódmo<br />

Milka (...). Ta Milka już je umrzito".<br />

Od najmłodszych lat ciężko pracowała,<br />

jako mała dziewczynka zajmowała<br />

się pasieniem bydła. Podczas<br />

tych zajęć spotykała dzieci w podobnym<br />

wieku i od nich uczyła się pierwszych<br />

bojtek 2<br />

i tańców: „(...) Jak my<br />

jyny kapkym podrosły, tak krowy sie<br />

pasły kole pola, kiere były ocielóne,<br />

kiere sie doiły, a kiere ni, to my jich<br />

pasały w lesie. (...) A jak nas było<br />

wincyj, to my wszecko do kupy gnali.<br />

(...) Byli dwo pastyrze a my dwie były<br />

jako dziełuchi".<br />

Chłopcy najczęściej tworzyli swoje<br />

pierwsze instrumenty, a właściwie<br />

narzędzia muzyczne, grali na nich i<br />

jednocześnie akompaniowali tancerzom:<br />

- Co wiynkszi pastyrz to na jargankach<br />

groł, (...) Mieli my jednóm<br />

niedzielym wolne, co my nie pasali<br />

krów, (...) Kiery chłapiec umioł na<br />

tych jargankach grać, to my tańcowali<br />

jak gupi, choć sie wtedy nie umiało -<br />

opowiada Zuzanna Czeczotkowa.<br />

Pani Zuzanna bardzo często pomagała<br />

w przygotowaniach wesel w<br />

rodzinie, u sąsiadów, ale przede<br />

wszystkim była zapraszana jako wspaniała<br />

śpiewaczka i twórczyni (sama<br />

tworzyła wiele melodii, a szczególnie<br />

tekstów). Układała krótkie bojtki na<br />

każdym weselu: o starostach, o młodej<br />

parze i o każdym z gości. W nich<br />

opisywała wygląd bądź cechy charakteru<br />

wybranej osoby. Nie była to rola<br />

łatwa, wymagała nielada umiejętności<br />

szybkiego tworzenia tekstu z od-<br />

34


powiednim żartem i ripostą, a tych<br />

cech zapewne jej nie brakowało.<br />

Dawnej wesela odbywały się zgodnie<br />

z najdawniejszym obrzędem i tradycją,<br />

których już tylko elementy<br />

można współcześnie spotkać. Pani<br />

Czeczotkowa wspomina to w następujący<br />

sposób: - To wiycie (...) prziszeł<br />

do tej młoduchi 3 żynich 4 a starosta.<br />

(...) Dźwiyrze były zaryglowane,<br />

bo to były stare zopory (...) zaburzili,<br />

chcieli pochladać (...). Młoducha<br />

była schowano, potym przikludzili<br />

(...), były też małe drużki, pytali żynicha,<br />

czy to ta (...). Ale nóm trzeba<br />

co winkszigo, bo to małe. Przi tym se<br />

zaroz naloli, wypili. A śpiywali:<br />

Po coście tu prziszli, wy żyniszi<br />

pyszni,<br />

Ni ma tu dziwczyncia podle<br />

waszej myśli.<br />

Potym jak tóm młoduchym<br />

przikludzili:<br />

Jak sie wóm nie godzi,<br />

to proszim iść dali,<br />

Cobyście bogatszóm niewiastym<br />

obrali.<br />

Z kolei panna młoda dziękowała<br />

rodzicom za wychowanie:<br />

Dziynkujym wóm tatuliczku<br />

za me wychowanie,<br />

Dziynkujym wóm mamuliczko<br />

za me piastowanie.<br />

Wiele nocy ście nie spali,<br />

na swe rynce ście mie brali,<br />

Teraz idym od was.<br />

Nie wiym jak sie mi powiedzie,<br />

gdyż tyle przikrości<br />

W świecie sie teraz znajduje,<br />

smutku i uskości.<br />

Toteż przidźcie na mie zozdrzić,<br />

Tatulku z mamulkóm.<br />

Mego pana, mamuliczko, wy mie<br />

też przyjmijcie,<br />

Bo za waszóm niewiasteczkym,<br />

mie tu mieć byndziecie.<br />

Coby my sie mogły zgodzić,<br />

Z. Czeczotkowa miała wspaniałą<br />

(nadal ma) pamięć muzyczną, więc<br />

każde wesele czy spotkanie towarzyskie<br />

było okazją do poznania i nauczenia<br />

się nowej melodii, pieśni. W<br />

jej repertuarze znajduje się także wiele<br />

pieśni, piosenek, które sama układała.<br />

Niektóre z nich mają charakter<br />

żartobliwy, satyryczny, frywolny, a<br />

zamieszczone w tym tekście fragmenty<br />

to tylko niewielki wycinek zbiorów<br />

pani Zuzanny,<br />

PRZYPISY<br />

1<br />

Wł. Milerski, Troska o trwanie kultury<br />

ludowej na Zaolziu. O rodzimej kulturze<br />

ludowej Śląska Cieszyńskiego, o jej badaniu<br />

i kultywowaniu w subregionie zaolziańskim,<br />

[w]: „Literatura Ludowa" 1993,<br />

nr 4-6, s. 6.<br />

2<br />

Bojtka - pieśń, piosenka (w odróżnieniu<br />

od pieśni religijnej - pieśniczki).<br />

i<br />

Młoducha - panna młoda.<br />

4<br />

Żynich - pan młody.<br />

Wspomnienie o Stefanie<br />

Bednarczyku<br />

Wsierpniowy dzień odszedł<br />

od nas na zawsze Stefan<br />

Bednarczyk, nasz kolega<br />

i przyjaciel ze Stowarzyszeni Twórców<br />

Ludowych, artysta wiejski, muzyk<br />

ze znakomitej Kapeli Wojciechowskiej.<br />

Pogrzeb odbył się w Wojciechowie na<br />

Lubelszczyźnie 4 sierpnia 2003 r.<br />

Przybyła ogromna rzesza okolicznych<br />

mieszkańców, orkiestra dęta z Wojciechowa<br />

oraz koledzy z kapeli.<br />

Stefan Bednarczyk urodził się 4<br />

grudnia 1918 r. w Wojciechowie. W<br />

wieku 6 lat został osierocony przez<br />

matkę, wychowywała go babcia. Od<br />

dziecka mógł obcować z muzyką ludową,<br />

ponieważ ojciec Jan grał na harmonii<br />

trzyrzędówce. Nawiązując do<br />

tradycji rodzinnych rozpoczyna edukację<br />

muzyczną u Franciszka Chanaja,<br />

założyciela kapeli. Nauka kosztowała<br />

200 zł. Młody chłopak szybko przyswoił<br />

sobie technikę gry na trąbce.<br />

Któż by zliczył te drogi i ścieżki, którymi<br />

Stefan Bednarczyk chadzał na<br />

próby i na występy. Grał Panu Bogu<br />

podczas różnych uroczystości kościelnych,<br />

rozweselał ludzi skocznymi ober-<br />

BRONISŁAWA<br />

FASTOWIEC<br />

Wieczny<br />

Ojciec<br />

Dałeś deszcz roślinom<br />

kiedy umierały<br />

dałeś pokarm ludziom<br />

i cień z Twojego drzewa<br />

Ptaki się napiły wody<br />

z Twoich zdrojów<br />

a zwierzęta na zielonej trawie leżą<br />

Chwała Ci!<br />

Jesteś Panem rozumnym i hojnym<br />

Czemu zsyłasz na lud ciągłe wojny<br />

Czemu dajesz choroby i głód<br />

Wszak Ty sam posłałeś na krzyż<br />

Jedynego Syna<br />

by odkupił wszystkie nasze winy<br />

Wszak to Ty<br />

oddałeś ludowi<br />

Ciało z Ducha Twego<br />

i krew z Twego serca<br />

Jak to jest<br />

że będąc samym dobrem<br />

włóczysz nas po ciemnych ścieżkach<br />

poniewierki<br />

Ufam Ci Wieczny Ojcze<br />

ODESZLI<br />

OD NAS<br />

kami, mazurami i sztajerami, a czasem<br />

żegnał żałobną muzyką tych, którzy odchodzili<br />

z krainy żywych do wieczności.<br />

Na zawsze pozostanie miłe wspomnienie<br />

muzykanta chłopskiego z Gaju.<br />

Pozostały nagrania, których Stefan<br />

Bednarczyk dokonał wraz z kapelą<br />

Wojciechowską. Kilka kaset z ich<br />

muzyką wydał GOK w Wojciechowie.<br />

Czesław Maj<br />

Fot. archiwum WDK w Lublinie<br />

ALFREDA<br />

MAGDZIAK<br />

Jesienny<br />

wieczór<br />

Wieś układa się do snu<br />

we mgle deszczowej<br />

drobny kapuśniaczek<br />

cichuteńko szumi<br />

jak muszla z dalekich oceanów<br />

Jesienny wieczór<br />

zajrzał w okno rozjaśnione jeszcze<br />

co to? Tu spać nie idą?<br />

wielka szatkownica zmienia<br />

dorodną kapustę<br />

w drobny makaron<br />

ktoś go ubija w beczce<br />

i podśpiewuje jeszcze<br />

Jesienny wieczór poweselał<br />

raźniej po wsi przechadza się<br />

deszczyk zanika<br />

w strzępiastych chmurach<br />

jawi się twarz księżyca<br />

jutro pogodny dzień<br />

jesień długa ciepła<br />

przysłowia sprawdzą się<br />

teraz wieś zasypia<br />

w jaśniejszej już mgle<br />

35


ELŻBIETA SZOT-RADZISZEWSKA<br />

PRZEDSTAWIAMY<br />

INSTYTUCJE<br />

Muzem Wsi Kieleckiej<br />

skansen w Tokarni<br />

Wśród różnych typów muzeów, szczególną rolę ze<br />

względu na ich specyficzny charakter odgrywają muzea<br />

na wolnym powietrzu, zwane skansenami. Termin ten<br />

pierwotnie związany był z <strong>pl</strong>enerową ekspozycją etnograficzną<br />

powstałą w Sztokholmie na wyspie Djurgarden<br />

(1891), na której zachowały się resztki starych szańców,<br />

zwanych po szwedzku skansen. Nazwę dość szybko<br />

zaczęto identyfikować z samym muzeum, a z biegiem<br />

lat przyjęła się ona w całej Europie jako synonim muzeum<br />

na wolnym powietrzu.<br />

Obecnie w Polsce istnieje 29 skansenów, w większości<br />

regionalnych. Jednym z nich jest Muzeum Wsi Kieleckiej,<br />

istniejące od 1976 r. jako muzeum na wolnym<br />

powietrzu. Ma ono za zadanie ochronę oraz prezentację<br />

dla celów naukowo-dydaktycznych zabytkowych<br />

obiektów tradycyjnego budownictwa wsi, małego miasteczka<br />

oraz dworu. Zgodnie z założeniami opracowanymi<br />

przez prof. R. Reinfussa, muzeum dąży do poznania<br />

i opracowania całokształtu kultury ludowej Kielecczyzny<br />

we wszystkich jej aspektach. Większość prezentowanych<br />

obiektów to zabytki najwyższej klasy, bądź<br />

unikalne w naszym regionie. Zostały wybrane spośród<br />

kilkuset obiektów i przeniesione na teren skansenu.<br />

Wstępne założenia przewidują zgromadzenie na obszarze<br />

65 ha 80 obiektów drewnianej architektury. Zróżnicowanie<br />

terenu pozwala na lokalizację obiektów w<br />

warunkach zbliżonych krajobrazowo do ich środowiska<br />

naturalnego.<br />

Celem ekspozycji jest odtworzenie układu przestrzennego<br />

wsi z podstawowych regionów Kielecczyzny.<br />

W związku z tym wyodrębnionych zostało 6 sekto-<br />

Ogródek przed chałupą z Daleszyc<br />

rów: świętokrzyski, nadwiślański, terenów lessowych,<br />

wyżynny, małomiasteczkowy (z kościołem i <strong>pl</strong>ebanią,<br />

karczmą i zespołem domów rzemieślników) oraz dworski.<br />

Ponadto za<strong>pl</strong>anowano luźno stojące budynki przemysłowe<br />

i użyteczności publicznej. Obiekty w skansenie<br />

prezentowane są w naturalnych zespołach pochodzących<br />

z tego samego czasu i miejsca lub uzupełniane<br />

Fragment wsi świętokrzyskiej - zagroda z Bielin<br />

36


o elementy pochodzące z tego samego okresu i z tej<br />

samej wsi lub z sąsiednich.<br />

W skansenie prezentujemy rozmaite konstrukcje płotów,<br />

bram, wiejskie ogródki ziołowo-kwiatowe, a przy<br />

aptece ogródek zielarski. Krajobraz urozmaicają ka<strong>pl</strong>iczki<br />

i krzyże przydrożne. W wyniku prowadzonych badań<br />

terenowych wszystkie obiekty zostały wyposażone w autentyczne<br />

XIX i XX-wieczne sprzęty i narzędzia. Zwykle<br />

elementy wyposażenia pochodzą z przenoszonych<br />

obiektów, tylko w przypadkach koniecznych gromadzone<br />

są w obrębie tej samej wsi lub najbliższego sąsiedztwa.<br />

W chałupach eksponujemy również warsztaty rzemieślników<br />

wiejskich: stolarza, <strong>pl</strong>ecionkarza, gonciarza,<br />

tkacza, szewca.<br />

W sektorze poświęconym prezentacji kultury małych<br />

miasteczek Kielecczyzny można oglądać chałupę szewca<br />

z Daleszyc (1892 r.), wiatrak typu paltrak z Grzmucina<br />

(1921), okazałą stodołę <strong>pl</strong>ebańską z Suchedniowa<br />

(1863), chałupę organisty z Bielin (XIX w.) oraz kościółek<br />

pw. Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa wybudowany<br />

w 1763 roku. Z powodu niewielkiej jeszcze ilości<br />

obiektów w sektorze małego miasteczka w chacie<br />

organisty prezentujemy trzy wystawy, które w przyszłości<br />

znajdą miejsce w osobnych obiektach usytuowanych<br />

wokół rynku: małomiasteczkową pracownię krawcowej,<br />

wnętrze sklepiku oraz aptekę z ogródkiem ziołowym.<br />

Interesująca ze względu na swą unikatowość w skansenach<br />

polskich jest ekspozycja wnętrz apteki małomiasteczkowej<br />

z przełomu XIX i XX wieku czynna od czerwca<br />

1992 r., w zabytkowej chałupie organisty ze wsi Bieliny.<br />

W sali ekspedycyjnej umieszczono stół, czyli menzę,<br />

służący do wydawania lekarstw. Zaprezentowano też oryginalne<br />

chorągiewki receptowe, litografowane sygnatury<br />

w kształcie kopert z aptek Kielecczyzny. Meble pochodzą<br />

z nieistniejącej już zabytkowej apteki w Busku.<br />

Na regałach umieszczono flasze ze szkła brunatnego,<br />

białego, niebieskiego, szklane słoje z przykrywkami z<br />

mosiężnej blachy, porcelanowe pojemniki, syfony, metalowe<br />

pojemniki na zioła. Jako relikty można zobaczyć<br />

puszki i baryłki drewniane, w których przechowywano<br />

surowce suche, zioła i minerały.<br />

W aptece znajdują się też leki produkowane przez<br />

powstające już od połowy XIX w. wytwórnie farmaceutyczne.<br />

W tekturowych lub szklanych opakowaniach<br />

przechowywano wyroby kosmetyczne, m.in. mydła, kremy<br />

do różowienia policzków, proszki do zębów oraz<br />

spożywcze wina lecznicze, musztardy, wódki odświeżające.<br />

Obecność syfonów i szklanych flasz przypomina o<br />

powszechnej sprzedaży przez apteki lemoniad i wód<br />

mineralnych.<br />

W izbie mniejszej zaprezentowano niektóre urządzenia<br />

i eksponaty występujące w laboratorium galenowym.<br />

Pod oknem zaaranżowano miejsce pracy aptekarza: na<br />

stole leżą taksy aptekarskie, przybory do pisania, waga<br />

laboratoryjna, mikroskop, menzurki. Obok stoją liczne<br />

moździerze prezentujące bogactwo form i materiałów,<br />

z jakich zostały wykonane. Eksponatem unikatowym jest<br />

oryginalne urządzenie do lania świec. Ponadto można<br />

tu podziwiać XVIII-wieczne szklane retorty, tabletkarkę<br />

ręczną, urządzenie do robienia czopków, różnego rodzaju<br />

szklane lejki, dzbany, prasę do wyciskania nalewek<br />

i wyciągów. Ekspozycję uzupełnia niewielki ogródek<br />

ziołowy przed apteką.<br />

W sklepiku zaaranżowano wnętrze z lat dwudziestych<br />

XX wieku, wypełniając je oryginalnymi przedmio-<br />

Kościół z Rogowa pw. Matki Boskiej Pocieszenia<br />

tami, pochodzącymi z tamtego okresu. Wśród nich znajdują<br />

się: opakowania ołówków, piór, stalówek, zeszyty,<br />

cygara, książeczki dla dzieci, opakowania po artykułach<br />

spożywczych i chemicznych. W pracowni krawcowej<br />

pokazaliśmy m.in. bogatą kolekcję haftów, strojów,<br />

koronek, akcesoriów krawieckich, maszyny do<br />

szycia, żurnale mód oraz różne typy żelazek.<br />

Z małego miasteczka można przejść do tzw. sektora<br />

budownictwa wyżynnego, gdzie prezentowane są<br />

obiekty architektury drewnianej przeniesione z Wyżyny<br />

Krakowsko-Częstochowskiej. Zagroda ze wsi Bukowska<br />

Wola (Miechowskie) ma kształt luźnego okołu,<br />

który tworzą chałupa, wozownia, stajnia z oborą.<br />

Chałupa (1875) prezentuje typ budynku szerokofrotowego,<br />

jednotraktowego. Ściany zbudowane są w konstrukcji<br />

zrębowej. Dach czterospadowy, pokryty słomą<br />

na gładko. Wozownia oszalowana deskami od strony<br />

podwórza otwarta, od strony drogi posiada dwuskrzydłowe<br />

wrota wjazdowe. Stodoła jest sześcioboczna o<br />

konstrukcji ścian sumikowo-łątkowej. Dach pokryto<br />

słomą na gładko o archaicznej konstrukcji sochowej.<br />

Stajnia z oborą jest kopią wykonaną z łamanego kamienia<br />

wapiennego i cegły wewnątrz.<br />

W zagrodzie od 1991 r. prezentujemy unikatową ekspozycję<br />

rzeźb Jana Bernasiewicza z Jaworzni Gniewce:<br />

„Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz, twórca<br />

ogrodu rzeźb". Muzeum w jaworzniańskim sadzie, nazwane<br />

przez artystę „Małym Muzeum w Jaworzni", było<br />

w latach 1979-1984 jednym z najciekawszych zjawisk<br />

w kręgu sztuki samorodnej. Do najbardziej znanych<br />

kompozycji rzeźb artysty należały: Ka<strong>pl</strong>iczka na kasztanie<br />

z ekspresyjną postacią Chrystusa Witającego, w<br />

otoczeniu błękitnych aniołów, postaci świętych, papieży,<br />

Pomnik Poległych Żołnierzy Polskich w walce 1939-<br />

45, Kopernik, grupa kolędnicza Herody, postacie żołnierzy,<br />

dowódców: Rydza-Śmigłego, Roli-Żymierskiego,<br />

Sikorskiego, Świerczewskiego, Piłsudskiego. Zachowały<br />

się wyobrażenia Chrystusa o smutnej twarzy<br />

szykującego się do Drogi Krzyżowej, kompozycja Chrystus<br />

prowadzony przez Niemców, kontrastujące z liryczną,<br />

kolorową ka<strong>pl</strong>iczką z Madonną umieszczoną w pniu<br />

drzewa. Obok postaci historycznych i świętych artysta<br />

z upodobaniem tworzył filuterne diabły, kostusie, zwierzęta,<br />

ptaki, małpoludy, no i stwory. Obecnie „ogród<br />

rzeźb" już nie istnieje - „umarł" wraz z artystą w 1984<br />

r. Na krótko przed śmiercią, w trosce o dalszy los rzeźb<br />

37


eksponowanych pod otwartym niebem, Jan Bernasiewicz<br />

przekazał niemal cały dorobek Muzeum Wsi Kieleckiej.<br />

Od 1991 r. jego prace i pamiątki, które po nim<br />

pozostały, można oglądać w skansenie.<br />

Naprzeciwko tej ekspozycji znajduje się zagroda ze<br />

wsi Ślęzany k. Lelowa, która składa się z budynku mieszkalno<br />

- inwentarskiego z XVIII/XIX wieku i małej jednozapolowej<br />

stodółki z połowy XIX wieku. Z uwagi na<br />

bagnisty teren regionu włoszczowskiego budynek posadowiono<br />

na drewnianych palach wbitych w ziemię. Chałupa<br />

ze stajnią i oborą znajduje się pod wspólnym czterospadowym<br />

dachem, krytym słomą. Ekspozycja prezentuje<br />

zamożne gospodarstwo chłopskie z przełomu XIX/<br />

XX wieku. W sieni stoją żarna do mielenia ziarna na<br />

mąkę, stępa ręczna do tłuczenia kaszy, sprzęty do pieczenia<br />

chleba, narzędzia rolnicze etc. W izbie można<br />

obejrzeć tradycyjne rozmieszczenie mebli i sprzętów. W<br />

sieni zwraca uwagę szeroki komin, z wnęką do wymiatania<br />

sadzy, w izbie piec grzewczy z tzw. ka<strong>pl</strong>iczką z blachami<br />

do gotowania, obok archaiczna nalepa z otwarty<br />

paleniskiem i dynarkiem do gotowania.<br />

Trzecią zagrodą (nieukończoną) w tym sektorze jest<br />

chałupa stolarza ze wsi Rokitno k. Szczekocin (1805).<br />

Składa się z pięciu pomieszczeń: kurnik - izba - sień -<br />

izba - komora. Dach jest czterospadowy, kryty słomą.<br />

W sieni na uwagę zasługuje archaiczne rozwiązanie<br />

wnęki wędzarni i zapiecka, zamkniętych dwoma jednoskrzydłowymi<br />

drzwiami na kołowrocie. Ekspozycja<br />

prezentuje tradycyjne wyposażenie wnętrza z lat 1920-<br />

30: piękny kredens na naczynia, dwa łóżka - prawdopodobnie<br />

z warsztatu w Szczekocinach. Kołyska na biegunach<br />

wskazuje, że w domu były dzieci, nad łóżkami<br />

wisi rząd obrazów religijnych. Uwagę zwraca pięknie<br />

malowana skrzynia wianna z początku XIX wieku. O<br />

zamożności gospodarza świadczy też zegar ścienny,<br />

lustro oraz intarsjowany stół dębowy, wykonany w Rokitnie<br />

ok. 1900 r. Na stole umieszczono „ołtarzyk" domowy,<br />

obok stołu krzesło i ława zwana kanapą, która<br />

pełniła rolę schowka, a czasem i łóżka. W izbie małej<br />

odtworzono warsztat stolarza wiejskiego z wyposażeniem:<br />

stół stolarski, ręczne piły, strugi, dłuta ośniki,<br />

kobylica, dłuta, znaczniki, formy do wycinania profilowanych<br />

elementów.<br />

Wychodząc ze wsi mijamy kuźnię z Radoski wybudowaną<br />

ok. 1900 r. oraz przydrożny krzyż z 1918 r. z<br />

okolic Włoszczowy. Lipowa aleja prowadzi do XIXwiecznego<br />

dworu przeniesionego z Suchedniowa. Wnętrze<br />

modrzewiowego, krytego gontem budynku, wypo-<br />

Warsztaty muzealne cieszą się dużym zainteresowaniem<br />

Spichlerz dworski<br />

sażono w oryginalne, stylowe meble, tkaniny wschodnie<br />

i sprzęty z XVIII/XIX wieku. Za dworem usytuowano<br />

spichlerz dworski z Rogowa wybudowany w<br />

1719 r. We wnętrzu prezentujemy wystawy czasowe o<br />

tematyce związanej z kulturą wsi polskiej oraz mniejszości<br />

etnicznych i narodowych. Nieopodal spichlerza<br />

trwa budowa ośmioraka z Rudy Pilczyckiej.<br />

Pod lasem usytuowano fragment wsi świętokrzyskiej<br />

złożonej z czterech zagród chłopskich. Wszystkie zagrody<br />

w tym wnętrza chat wyposażono w sprzęty i meble<br />

zgodnie z tradycją regionu. W chałupie z Bielin<br />

(1789), krytej gontem, zaprezentowano dodatkowo<br />

warsztat wytwórcy gontów, rzemiosła niegdyś popularnego<br />

na wsiach położonych wśród lasów. W chałupie z<br />

Sukowa (1774) można zobaczyć warsztat koszykarza.<br />

Naprzeciwko zwraca uwagę zagroda okólna, przeniesiona<br />

ze wsi Radkowice (1800-1862), składająca się z<br />

kilku obiektów ściśle ze sobą połączonych, krytych słomą.<br />

Pod lasem w krytej strzechą chałupie z Bronkowic<br />

(1890) urządzono wnętrze chaty zamieszkiwanej przez<br />

zielarkę.<br />

Dróżka biegnąca wśród pól prowadzi do fragmentu<br />

wsi reprezentującego architekturę drewnianą charakterystyczną<br />

dla terenów lessowych. Przeniesiono tu dwie<br />

biedniackie chałupy ze Świątnik (1758) i Chrobrza (1858)<br />

oraz dużą studnię gromadzką o napędzie kieratowym.<br />

W chacie ze Świątnik odtworzono wnętrze zamieszkiwane<br />

przez rodzinę tkacza. Obiekt ten posiada archaiczny<br />

komin sztagowy wykonany z drewna, gliny i słomy.<br />

Nieopodal usytuowano chatę z Chrobrza, z wyposażonym<br />

wnętrzem. Za wsią stoi kamienna figura świętego<br />

Jana Nepomucena, strzegącego mieszkańców od<br />

powodzi. Był to najpopularniejszy, obok Floriana, święty<br />

w wiejskich ka<strong>pl</strong>iczkach na wsiach kieleckich, stale<br />

zagrożonych powodziami i pożarami.<br />

Stałe ekspozycje w Muzeum Wsi Kieleckiej urozmaicają<br />

wystawy czasowe, aranżowane w zabytkowym<br />

spichlerzu dworskim oraz w XVIII-wiecznym dworku<br />

Laszczyków, kieleckiej siedzibie muzeum. Skansen jest<br />

też miejscem imprez folklorystycznych, koncertów. W<br />

muzeum w ostatnich latach nakręcono kilka filmów i<br />

reklamówek telewizyjnych.<br />

Skansen jako ekspozycja <strong>pl</strong>enerowa ma na widza oddziaływanie<br />

nostalgiczne, sentymentalne, refleksyjne. Już<br />

tylko w skansenach odnajdujemy zapomniany obraz wsi,<br />

„dotykamy" historii, poznajemy tradycje regionu. Większość<br />

Polaków, z racji pochodzenia ze środowisk wiejskich,<br />

z sentymentem powraca tu, by odnaleźć wspomnienia<br />

z dzieciństwa, historię swoich przodków.<br />

Autorka jest kustoszem Muzeum Wsi Kieleckiej<br />

Fot. E. Szot-Radziszewska<br />

38


RECENZJE<br />

KATARZYNA SMYK-PŁOSKA<br />

Śląskie wypisy<br />

o tradycyjnych<br />

obrzędach i zwyczajach<br />

Tradycyjne zwyczaje i obrzędy śląskie.<br />

Wypisy - to opracowana przez<br />

Teresę Smolińską antologia tekstów,<br />

której celem jest prezentacja tradycyjnych<br />

form śląskich zwyczajów i obrzędów<br />

ludowych ukazanych w perspektywie<br />

historycznej z zachodzącymi w<br />

nich zmianami i przestrzennym zróżnicowaniem.<br />

Stanowi ona popularne<br />

kompendium dla miłośników kultury<br />

ludowej, pasjonatów śląskiego dziedzictwa<br />

kulturowego, jak też pomoc<br />

naukową dla nauczycieli i uczniów<br />

podczas lekcji „Edukacji regionalnej<br />

- dziedzictwa kulturowego w regionie".<br />

Sprostanie celom programu tego<br />

nowego przedmiotu w realiach śląskich<br />

nie jest łatwe. Nauczyciele bowiem<br />

włączający się do procesu rewitalizacji<br />

tożsamości śląskiej muszą posiadać<br />

rozległą wiedzę z zakresu historii,<br />

tradycji Górnego Śląska (zwłaszcza<br />

Opolskiego) jako pogranicza kulturowego,<br />

kultury masowej oraz o kulturalnych<br />

i politycznych aspiracjach liderów<br />

mniejszości niemieckiej. Właśnie<br />

naprzeciw ich oczekiwaniom wychodzą<br />

omawiane Wypisy, powstałe z inicjatywy<br />

Opolskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego,<br />

mecenasa śląskiej<br />

tradycji ludowej.<br />

Ukazując w sposób systematyczny<br />

i inspirujący bogactwo tradycyjnej kultury<br />

ludowej Śląska Opolskiego, T.<br />

Smolińska zebrała w recenzowanej<br />

pracy teksty wielu autorytetów w dziedzinie<br />

folklorystyki, etnologii, historii<br />

sztuki, zarówno wybitnych śląskoznawców,<br />

jak też badaczy zajmujących się<br />

polską i słowiańską kulturą tradycyjną.<br />

W Wypisach znalazły się zatem teksty<br />

autorów, którzy pisząc o obrzędach<br />

i zwyczajach, eksponowali ich regionalny<br />

- śląski - charakter. Skrupulatnie<br />

opracowane i celnie pogrupowane<br />

materiały pochodzą z wydawnictw regionalnych,<br />

jak np. „Kalendarz Opolski",<br />

„Kwartalnik Opolski", „Głos Olesna",<br />

„Rocznik Ziemi Krapkowickiej",<br />

z prywatnych zbiorów archiwalnych<br />

pozyskanych w terenie przez miłośników<br />

śląskiej tradycji oraz trudno dostępnych<br />

prac zwartych L. Malinowskiego<br />

czy L. Dubiela. Zebranie ich w<br />

jednej publikacji jest realizacją niezwykle<br />

cenną i stanowić powinno wzór dla<br />

wielu animatorów edukacji regionalnej<br />

na terenie całego kraju.<br />

Omawiana książka składa się z<br />

trzech części: Zwyczaje i obrzędy doroczne,<br />

Zwyczaje i obrzędy rodzinne<br />

oraz Materiały uzupełniające. Teksty.<br />

Dwie pierwsze części otwierają Uwagi<br />

wprowadzające autorstwa T. Smolińskiej,<br />

które z założenia nie mają charakteru<br />

syntezy zwyczajowości i obrzędowości<br />

śląskiej. Natomiast w skondensowany<br />

sposób, posługując się czytelnymi<br />

przykładami, zarysowują<br />

szeroki kontekst, w jakim należy prowadzić<br />

rozważania nad współczesnymi<br />

przejawami śląskiej kultury tradycyjnej:<br />

kontekst obszaru kultury śródziemnomorskiej,<br />

kultury narodów starożytnych<br />

i naszej ery oraz kontekst<br />

zagadnień chrystianizacji przedchrześcijańskich<br />

elementów ludowej tradycji<br />

rolniczej.<br />

Autorka objaśnia również najpotrzebniejsze<br />

terminy z dziedziny folklorystyki,<br />

etnologii, jak np. folklor tradycyjny,<br />

spontaniczny folklor współczesny,<br />

folkloryzm, magia pierwotna,<br />

obrzędowe formy reliktowe, kolędowanie<br />

i jego magiczna symbolika wróżebna,<br />

formuły życzeniowe, opowieści<br />

ajtiologiczne, zachowania magiczne,<br />

obrzęd inicjacyjny, obrzęd izolacyjny i<br />

inne. Podkreśla, że dziedzictwo kulturowe<br />

Ślązaków należy do obszarów<br />

tradycyjnej kultury chłopskiej, o czym<br />

świadczą zachowane do dziś archaizmy<br />

kulturowe i gwara. Enumeratywnie<br />

wymienia przy tym elementy o jednoznacznym<br />

rodowodzie niemieckim,<br />

uznane przez Ślązaków „za własne"<br />

(bożonarodzeniowe dzieciątko przynoszące<br />

prezenty, choinka, wielkanocny<br />

zajączek, pieśni niemieckie z przedwojennej<br />

szkoły, tyty dla uczniów<br />

pierwszych klas, wieńce adwentowe, s.<br />

28) oraz formy przejmowane od ludności<br />

napływowej (s. 29, 97).<br />

Pisząc zaś o procesie przemian śląskiej<br />

tradycji kulturowej w ostatnich<br />

latach, T. Smolińska stwierdza, że konsumpcyjny<br />

model życia i „kultura masowa<br />

[...] pod każdym względem<br />

zmienia, a raczej niweluje pierwotny,<br />

jakże zróżnicowany, obraz tradycyjnej<br />

kultury chłopskiej na rzecz unifikacji<br />

kulturowej" (s. 30). Godne powszechnej<br />

uwagi jest zarazem to, że właśnie<br />

„Ślązacy pamiętają jeszcze o wielu tradycyjnych<br />

praktykach związanych z<br />

rodzinną i doroczną obrzędowością, a<br />

niektóre z nich starają się pieczołowicie<br />

pielęgnować", co „jednoznacznie<br />

świadczy o niezwykle silnym więziotwórczym<br />

charakterze własnej tradycji"(s.l3).<br />

W części poświęconej zwyczajom i<br />

obrzędom dorocznym znajduje się<br />

wybór materiałów na temat obrzędowości<br />

jesienno-zimowej, wiosenno-<br />

-letniej oraz opatrzony rysunkami i<br />

schematami zbiór tekstów o współczesnej<br />

twórczości obrzędowej na Śląsku<br />

Opolskim, sztuce ludowej świąt dorocznych<br />

i o tradycyjnych rekwizytach<br />

obrzędowych. Część Zwyczaje i obrzędy<br />

rodzinne zawiera rozdziały: Człowiek<br />

się rodzi, Wróżby miłosne, zaloty i<br />

wesele, Śmierć i pogrzeb oraz rozdział,<br />

zbierający m.in. teksty o tradycyjnych<br />

zabawkach, symbolice kolorów w obrzędowych<br />

strojach śląskich, o strojach<br />

weselnych i dawnych rekwizytach w<br />

obrzędowości rodzinnej.<br />

Zarazem należy podkreślić, że<br />

Wypisy przywołują tylko niektóre zwyczaje<br />

i obrzędy, eksponując te najbardziej<br />

charakterystyczne dla Śląska<br />

Opolskiego, jak np. wodzenie niedźwiedzia,<br />

chowanie basa, babski comber,<br />

topienie marzanny (marzanioka),<br />

chodzenie z goikiem, zwyczaje wielkanocne<br />

i wigilijne czy żniwniok. Znalazły<br />

się tu opracowania, które podejmują<br />

nie tylko opis archaicznej formy<br />

obrzędów i zwyczajów, ale analizują<br />

je w konwencji „dawniej i dziś",<br />

ukazując proces zmian oraz redukcji<br />

tradycyjnych zachowań i obrzędów,<br />

który jest wynikiem nowych potrzeb<br />

i aspiracji społecznych współczesnych<br />

mieszkańców Śląska. Odzwierciedleniem<br />

tego podejścia autorki antologii<br />

jest dobór i zestawienie niespełna<br />

stu fotografii dopełniających Wypisy,<br />

wśród których znalazły się zdjęcia<br />

wykonane na Śląsku w czasie ostatniego<br />

wieku, pochodzące z archiwum<br />

nauczycieli-regionalistów, Zakładu<br />

Kulturoznawstwa i Folklorystyki Uniwersytetu<br />

Opolskiego oraz autorki.<br />

Na specjalną uwagę zasługuje<br />

ostatnia część omawianej książki:<br />

Materiały uzupełniające. Teksty. Zawiera<br />

ona tradycyjne teksty opatrzone<br />

minimalnym komentarzem analitycznym,<br />

zarejestrowane na Górnym<br />

Śląsku przez współczesnych badaczy.<br />

Znajdują się tu scenariusze przedstawienia<br />

Herody, wynoszenia marzanny<br />

i chodzenia z gaikiem; zbiorki tra-<br />

39


dycyjnych formuł życzeniowych, jak<br />

powinszowania świąteczne, życzenia<br />

noworoczne, napisy na kroszonkach,<br />

weselne oracje życzeniowe; zbiorki<br />

pastorałek i kolęd ze Śląska, tradycyjnych<br />

pieśni i oracji weselnych,<br />

przysłów ludowych; przepisy na tradycyjne<br />

potrawy wigilijne; opisy<br />

wróżb wigilijnych oraz zapisy opowieści<br />

wspomnieniowych o dawnych zwyczajach<br />

i obrzędach takich, jak tradycyjne<br />

wesele śląskie, szukanie Judasza<br />

i obmywanie się wodą z rzeki w<br />

Wielki Tydzień, opolskie obrzędy Palmowej<br />

Niedzieli.<br />

Różnorodność metodologiczna<br />

zebranych prac czyni z Wypisów pu-<br />

blikację o niezwykłej wartości dla studentów<br />

folklorystyki - młodego kierunku<br />

rozwijającego się np. w Opolu<br />

i na UMCS w Lublinie. Książka ta<br />

stanowi także bezcenną pomoc edukacyjną<br />

dla nauczycieli realizujących<br />

ścieżkę regionalną, prowadzących<br />

lekcje edukacji regionalnej - dziedzictwa<br />

kulturowego w regionie, zajęcia<br />

<strong>pl</strong>astyczne, teatralne, praktyczne,<br />

cje religii, historii itd. Zwłaszcza na<br />

lekcjach języka polskiego w rękach<br />

nauczyciela-regionalisty Wypisy mogą<br />

stać się skarbnicą materiału, który<br />

pozwoli szerzej analizować dzieła literackie,<br />

fakty kulturowe i językowe.<br />

A materiał ten na pewno będzie bliski<br />

uczniom śląskich szkół - pochodzi<br />

przecież z ich „małej ojczyzny".<br />

Z drugiej strony polecani antologia<br />

służy inspiracji wszystkich czytelników<br />

do szerszej refleksji na temat<br />

współczesnej formy, funkcji i wartości<br />

tradycyjnych zwyczajów oraz obrzędów,<br />

nie tylko śląskich, ale i kaszubskich,<br />

kurpiowskich, lubelskich,<br />

południowo-podlaskich, żywieckich...<br />

Tradycyjne zwyczaje i obrzędy śląskie.<br />

Wypisy, wybór i opracowanie<br />

Teresa Smolińska, Opole 2003, 219<br />

s., 96 ilustracji, wydanie II poszerzone.<br />

NELA SZPYCZKO<br />

Dokumentacja<br />

pieśni ludowych<br />

Polaków zamieszkałych<br />

na Ukrainie 1<br />

W 2002 roku w Kijowie (nakładem<br />

głównej redakcji literatury w językach<br />

mniejszości narodowych) została opublikowana<br />

książka Larysy Wachniny<br />

Pieśni ludowe Polaków Ukrainy.<br />

Przedmiotem i zakresem opracowania<br />

jest folklor Polaków Ukrainy od<br />

1920 r. po 2001 r.<br />

Na ziemi ukraińskiej od dawna<br />

mieszkali nie tylko Ukraińcy, ale i Rosjanie,<br />

Żydzi, Ormianie i inne narodowości.<br />

Wśród mniejszości narodowych,<br />

które miały wielki wpływ na dzieje kulturowe<br />

Ukrainy i zawsze zachowały<br />

swój język, wiarę oraz zwyczaje, wyróżnia<br />

się wspólnota polska, która na tych<br />

terenach pojawiła się jeszcze w średniowieczu.<br />

Jej działalność i kultura nie zostały<br />

dotychczas wyczerpująco i wszechstronnie<br />

zbadane. Recenzowana książka<br />

jest jednym z pierwszych tego typu<br />

źródeł. Obejmuje ona współczesną folklorystyczną<br />

kulturę Polaków Ukrainy.<br />

W historii polskiej diaspory w byłym<br />

ZSRR Polacy Ukrainy wyróżniali<br />

się głównie etnicznym autochtonizmem,<br />

gdyż większa część polskiej<br />

mniejszości mieszkała na tych terenach<br />

już niejedno stulecie. Przekazywana<br />

z pokolenia na pokolenie wiara<br />

katolicka była podstawowym źródłem,<br />

które przyczyniło się do zachowania<br />

języka i kultury polskiej grupy etnicznej.<br />

Ze statystycznych spisów ludności<br />

wynika, że na pierwszym miejscu u<br />

Polaków było zawsze kryterium „Polak-katolik".<br />

To określenie utrwaliło<br />

się w świadomości mieszkańców Ukrainy<br />

i dziś nawet występuje w niektórych<br />

miejscowościach, a Kościół nazywany<br />

jest nie katolickim, a polskim.<br />

Czasy stalinowskie - represji, głodu<br />

i ludobójstwa - dla Polaków na tych<br />

terenach były tragiczne. W kilku słowach<br />

nie można wyrazić bólu i cierpienia.<br />

Masowych deportacji zaznało wiele<br />

narodowości mieszkających na terytorium<br />

Ukrainy, w tym Tatarzy Krymscy<br />

i Niemcy. Jednakże Polacy byli<br />

chyba pierwszym narodem ukaranym<br />

w tragicznym stalinowskim eksperymencie.<br />

Setki tysięcy mieszkańców pochodzenia<br />

polskiego, począwszy od lat<br />

30., stało się ofiarami masowych deportacji<br />

do rejonów Kazachstanu, a w latach<br />

30. i 40. ofiarami śmierci głodowej.<br />

Jeszcze do dziś nie zostały do końca<br />

wyjaśnione wszystkie szczegóły dotyczące<br />

tej tragicznej statystyki, która<br />

po raz pierwszy została ogłoszona dopiero<br />

w ostatnich latach. Polski etnos,<br />

według opinii M. Iwanowa, wszedł do<br />

historii byłego ZSRR „jako pierwszy<br />

naród ukarany" [s. 18].<br />

Przypomnienie tych wydarzeń dowodzi,<br />

że także kultura Polaków Ukrainy<br />

była niszczona i doznała niepowetowanych<br />

strat. Gdyby nie te tragiczne<br />

wydarzenia w historii i fatalne wręcz<br />

warunki życia, materiału folklorystycznego<br />

dochowałoby się o wiele więcej.<br />

Dzisiaj, kiedy w okresie tworzenia<br />

i rozwoju niepodległego państwa ukraińskiego<br />

warunki odrodzenia dla<br />

wszystkich mniejszości narodowych są<br />

sprzyjające, trudno odtworzyć kulturę,<br />

gdyż wiele pokoleń poddało się asy-<br />

milacji i przez to straciło zdolność mówienia<br />

we własnym języku. Czasy „pierestrojki"<br />

(koniec lat 80.) były początkiem<br />

okresu, kiedy mniejszości narodowe<br />

zaczęły w ten czy inny sposób<br />

mówić o sobie: otwierano świątynie,<br />

tworzono różne stowarzyszenia i organizacje<br />

kulturalne.<br />

Książka o folklorze Polaków na<br />

Ukrainie gromadzi materiał pieśni ludowych<br />

z różnych regionów. Był on<br />

zbierany przez dłuższy czas przez folklorystów<br />

i naukowców. Większość zapisów<br />

folklorystycznych różnych grup<br />

narodowościowych znajduje się w Archiwum<br />

Wydziału Folklorystyki i Etnologii<br />

im. M. Rylskiego Akademii Nauk<br />

Ukrainy. Badania różnią się ilością zebranych<br />

tekstów oraz miejscem ich zapisu.<br />

Przeprowadzone stopniowo, począwszy<br />

od 1920 roku, pokazują, że w<br />

pamięci Polaków mieszkających na<br />

Ukrainie do dzisiaj pozostały pieśni<br />

różnych gatunków: wojskowe, dawne<br />

historyczne, liryczne, religijne, legionowe<br />

itp. Jest to dowód przynależności<br />

Polaków do swojej narodowości. Tradycyjna<br />

ludowa kultura stała się dla<br />

nich ważną sferą realizacji świadomości,<br />

niezależnie od czasu historycznego.<br />

Proponowany czytelnikowi śpiewnik<br />

polskich pieśni ludowych reprezentuje<br />

zarówno własne zapisy autorki,<br />

zarejestrowane w ostatnich latach<br />

jak i całą warstwę materiałów i badań<br />

terenowych Instytutu Sztuki, Folklorystyki<br />

i Etnologii im. M. Rylskiego<br />

Akademii Nauk Ukrainy, przy czym<br />

większość z nich opublikowano tu po<br />

raz pierwszy. W książce przedstawiono<br />

również 17 tekstów polskich pieśni,<br />

które zapisał znany ukraiński folklorysta<br />

Gnat Tańciura w latach 20. we<br />

wsi Ziatkiwci w woj. Winnickim.<br />

Książka obejmuje wstęp pt. Współczesna<br />

folklorystyczna kultura Polaków<br />

Ukrainy w trzech językach: ukraińskim,<br />

polskim i angielskim oraz rozdziały<br />

dokumentacyjne ułożone gatunkami.<br />

Są to kolejno: kolędy, pieśni weselne,<br />

ballady, pieśni żołnierskie i patriotyczne,<br />

pieśni liryczne i żartobliwe. Publikację<br />

zwieńcza posłowie pod tytułem<br />

40


Muzyczne osobliwości polskich pieśni<br />

narodowych w języku ukraińskim autorstwa<br />

Ludmiły Jefremowej oraz<br />

zdjęcia archiwalne wykonane w różnych<br />

regionach Ukrainy.<br />

We wstępie autorka opisuje historię<br />

etnosu polskiego, jego pochodzenie,<br />

działalność Polaków oraz kulturę folklorystyczną,<br />

jaka wyłania się z badań<br />

ukraińskich naukowców i folklorystów.<br />

Rozdział kolędy ukazuje niektóre<br />

znane teksty zapisane przez informatorów<br />

pochodzących z Wołyńskiego i<br />

Żytomierskiego - podane bez zapisu<br />

nutowego, m.in.: W północnej ciszy,<br />

Przybieżeli do Betlejem, Narodził się Jezus<br />

Chrystus.<br />

Pieśni weselne, które tworzą kolejny<br />

rozdział książki, zostały zanotowane<br />

w różnych miejscowościach województw<br />

żytomierskiego, wołyńskiego,<br />

chmielnickiego i Winnickiego. Oto niektóre<br />

ich tytuły: Mamuniu, mamusiu,<br />

Panie drużku, ale tańcujesz, U kalinowym<br />

lesie, Oj, w lesie, lesie leszczyna (3<br />

warianty tej pieśni), Oj, nie płacz, nie<br />

płacz kochanie moje (7 wariantów) i<br />

inne. Ten rozdział, jak i następne, zawiera<br />

materiał nutowy, co daje możliwość<br />

ich odtworzenia i wykonywania.<br />

Trzeci rozdział jest zbiorem 19 ballad<br />

zapisanych na tychże terenach. Są<br />

to m.in.: U Warszawie na ulicy, Cztery<br />

myli od Warszawy, Pojechał Jasio wyszukać<br />

żonę, U niedziele rano (w 3 wersjach),<br />

Wyjdu na podwórze, Tam koło<br />

wierzby, W Wyrokach na wioskie, We<br />

wsi Malinowsi stała chatka mała.<br />

Pieśni żołnierskie i patriotyczne tworzą<br />

następny rozdział śpiewnika i zawierają<br />

w sumie 20 utworów: W zielonym<br />

gaiku (3 wersje), A gdy żołnierz szedł na<br />

wojnę, Piąty roczek wojny minął, Pan<br />

Dąbrowski z wojny jedzie (4 wersje), Oj,<br />

czy zdrowa Mania moja?, Przyjechali<br />

ułani, A w ogródku wojna i inne.<br />

Natomiast 16 utworów liczy rozdział<br />

dokumentujący pieśni liryczne,<br />

m.in.: Jabloneczka (2 wersje), Szumiała<br />

leszczyna, Kukułeczka kuka, Dudnie<br />

woda dudnię, Szła dzieweczka (2 wersje),<br />

Poszła Marysia na Bukowinę (6<br />

wersji, Rano, rano, raniusieńko, Mamunio<br />

moja, W moim ogródeczku.<br />

Ostatni rozdział to pieśni żartobliwe.<br />

Liczy on 18 tekstów, wśród nich<br />

m.in.: Dwie mili za Warszawą, Krakowiaczek<br />

bi(e)dny (2 warianty), W poniedziałek<br />

rano, Krzycze baba, krzycze,<br />

Miała baba koguta, Tańcuj, tańcuj, Już<br />

późna godzina, Laz kotek na płotek<br />

(piosenka dziecięca), Oto dobrze mój<br />

Jasieńku.<br />

W zakończeniu publikacji przedstawiony<br />

jest tekst o muzycznych osobliwościach<br />

polskich pieśni narodowych<br />

w języku ukraińskim. Dla najdawniejszych<br />

polskich pieśni ludowych charakterystyczna<br />

jest swoista melodyka archaiczna,<br />

w tym łady diatoniczne, swoista<br />

rytmika, intonacyjna pokrewność<br />

ze staroruskimi i czeskimi pieśniami.<br />

Świadczy to o ogólnosłowiańskich<br />

wpływach najdawniejszych warstw<br />

folkloru pieśniowego. Interesujący jest<br />

wzajemny wpływ polskich i ukraińskich<br />

pieśni. Najbardziej jaskrawie<br />

widoczny jest on w zachodnioukraińskim<br />

folklorze, co świadczy o podobieństwie<br />

i bezpośredniej bliskości<br />

geograficznej oraz osobliwości historycznego<br />

rozwoju, a także wzajemnego<br />

wpływu tych regionów.<br />

W melodyce pieśni polskiej odczuwany<br />

jest wielki wpływ tanecznej narodowej<br />

muzyki w całości i niektórych<br />

tańców osobno. Odczuwa się tu wpływy<br />

polskiej muzyki tanecznej: mazurka,<br />

krakowiaka, oberka, poloneza, jak<br />

i tańców innych narodów: czardasza,<br />

hopaka i in.<br />

W dodatkach do książki umieszczone<br />

zostały zdjęcia i materiały archiwalne<br />

oraz spis treści w języku polskim.<br />

Książka ta jest pierwszym opracowaniem<br />

ukraińskim dotyczącym folklorystyki<br />

etnosu polskiego. Dzięki niej<br />

czytelnik lepiej zrozumie życie i kulturę<br />

mniejszości polskiej oraz będzie<br />

mógł na konkretnych przykładach odtworzyć<br />

pieśni-inscenizacje i porównać<br />

wpływ różnych kultur na formowanie<br />

się polskiego folkloru pieśniowego.<br />

Bardzo istotne jest, że wstęp-wprowadzenie<br />

podano w trzech językach. Ponadto<br />

odtwarza on historię, życie,<br />

działalność i rozwój kulturowy Polaków<br />

mieszkających na kresach.<br />

Materiał książki będzie pomocny<br />

dla studentów różnych wydziałów zajmujących<br />

się podobną tematyką oraz<br />

wyjeżdżających na badania terenowe.<br />

Melodie niektórych piosenek mogą<br />

być wykorzystywane zarówno przez<br />

profesjonalne jak i amatorskie zespoły.<br />

Mogą one być także pomocne w<br />

badaniach dotyczących narodowej<br />

polskiej pieśniowej melodyki, a więc<br />

dla naukowców slawistów jak i dla<br />

szerokiego kręgu czytelników.<br />

We wstępie autorka książki zaznacza,<br />

że w latach prześladowań i represji<br />

nosicielem języka i kultury polskiej<br />

był wyłącznie Kościół Rzymskokatolicki,<br />

z tego wynika, że najbardziej popularnymi<br />

i znanymi powinne być pieśni<br />

religijne i liturgiczne, np. kolędy.<br />

Jednakże w rozdziale poświęconym<br />

kolędom nie ma zapisów nutowych.<br />

Nie ma też informacji o ich autorach<br />

(co dotyczy zarówno tekstów jak i melodii).<br />

A dane tego typu przedstawiają<br />

różne śpiewniki kościelne.<br />

Ale są w kościele inne święta, np.<br />

wielki post, nabożeństwa majowe,<br />

czerwcowe i różańcowe i dużo tego<br />

typu przepięknych pieśni zachowało<br />

się w pamięci mieszkańców na badanych<br />

terenach. Takiej informacji brak<br />

w śpiewniku. Zatem, jeżeli włączono<br />

do publikacji kolędy, to również należało<br />

chociażby wspomnieć o innych<br />

gatunkach polskich pieśni religijnych.<br />

W uwagach szczegółowych w odniesieniu<br />

do pieśni weselnych, m.in.<br />

takich jak Wyszła dziewczyna w dwóch<br />

wariantach i Woźmu ja szablu - to<br />

moim zdaniem są to warianty ballady.<br />

Niewykluczone, że informatorzy nie<br />

byli świadomi do jakiego gatunku folklorystycznego<br />

ta pieśń należy i nawet<br />

śpiewali ją na weselu. Jednakże analiza<br />

wewnętrzna wskazuje, że są to warianty<br />

ballady A w niedzielę rano podanej<br />

w 3 wersjach.<br />

Te uwagi nie umniejszają dużej wartości<br />

publikacji L. Wachniny. Mamy<br />

nadzieję, że będzie to istotny impuls do<br />

dalszych tego typu opracowań.<br />

1<br />

Pieśni ludowe Polaków Ukrainy,<br />

oprac. Larysa Wachnina, Kijów 2002, s. 288.<br />

JERZY ROCHOWIAK<br />

Poezja kujawskich równin<br />

Ostatni wydany za życia autora<br />

zbiór wierszy wybitnego kujawskiego<br />

poety ludowego Franciszka Becińskiego<br />

(1897-1975) nosi tytuł Melodie ziemi.<br />

Wiele jego utworów pozwala usłyszeć<br />

muzykę, jaką zdaje się pobrzmiewać<br />

kujawski krajobraz. Podobne wrażenie<br />

pozostawiają wiersze Barbary<br />

Marciniak zamieszczone w opublikowanym<br />

niedawno nakładem Urzędu<br />

Gminy w Konecku tomiku Na kujawskich<br />

łąkach.<br />

Autorka urodziła się w 1932 roku<br />

w Toporzyszczewie, od 1940 roku<br />

mieszka w Zapustku koło Konecka,<br />

gdzie prowadziła wraz z mężem gospodarstwo<br />

rolne. Pracowała w Gminnej<br />

Spółdzielni Samopomoc Chłopska w<br />

Konecku. Wychowała czworo dzieci.<br />

Od kilku lat jest członkinią Zespołu<br />

Folklorystycznego „Echo Konecka"<br />

działającego przy Gminnym Ośrodku<br />

Kultury w Konecku. Od paru lat uprawia<br />

twórczość poetycką.<br />

Wiersze zamieszczone w zbiorku Z<br />

kujawskich łąk mają urok ludowych<br />

piosenek. Proste, rytmiczne, mogłyby<br />

być śpiewane. I są: niektóre znalazły<br />

się w repertuarze „Echa Konecka".<br />

Przeważają tu utwory poprzez które<br />

poetka przedstawia wiejskie życie.<br />

Owszem, jest tutaj parę pocztówkowych<br />

widoczków, parę tekstów, w których<br />

autorka zbyt łatwo sławi urok<br />

41


odzinnej ziemi. Owszem, zdarzają się<br />

rymy gramatyczne, ale to wszystko<br />

staje się nieistotne wobec niewymuszonej<br />

poezji, skąpej w słowa, bogatej<br />

w obrazy. Barbara Marciniak ma<br />

bowiem dar poetyckiego malowania<br />

i opowiadania, dar dzielenia się swoją<br />

wrażliwością. I w każdym wierszu<br />

można znaleźć coś, co przyciąga uwagę,<br />

jest odkrywcze bądź wyjątkowo<br />

zgrabne.<br />

Zbiór otwierają utwory opiewające<br />

piękno małej ojczyzny autorki. Dalej<br />

są wiersze, które można by określić<br />

jako obyczajowe: to przede<br />

wszystkim erotyki o uczuciach wiejskiej<br />

dziewczyny, o tęsknocie za ukochanym.<br />

To również obrazki z życia<br />

na wsi. Niektóre zaciekawiają dramatyzmem,<br />

jak Konik: o konieczności<br />

sprzedaży konia, wychowywanego w<br />

zagrodzie od źrebięcia. To także sentymentalny<br />

obrazek: wspomnienie<br />

podwórka, miłych chwil z babcią,<br />

dziadkiem, rodzicami. Są tu i takie<br />

wiersze, jak Ojczyzna!, w których pojawia<br />

się pamięć wojennej przeszłości,<br />

rozstania dziewczyny i chłopaka<br />

odchodzącego do wojska. Pośród erotyków<br />

szczególna jest Radość weselna.<br />

Dalej są wiersze o śmierci: przechadzka<br />

po łące ożywia wspomnienie<br />

zmarłych rodziców. Jest i pogodny<br />

wiersz o dożynkach. Jesień skłania do<br />

zadumy: Deszczowa droga wiedzie do<br />

przewartościowań, do westchnienia<br />

nad nieuchronnością przemijania.<br />

Ważne okazują się przeto uczucia:<br />

dzieci do matki, a także drobiazgi<br />

umilające życie. Zamyślenie nad ziemią<br />

wiedzie do smutnych uogólnień<br />

o losie ludzi na niej pracujących, biedzie,<br />

marnych gospodarzach kraju...<br />

Ale przecież śpiewa skowronek, młodość<br />

nie całkiem przeminęła... Roześmiane<br />

dzieci bawią się na śniegu.<br />

Wszyscy weselą się Bożym Narodzeniem:<br />

choinką, betlejemskim żłóbkiem,<br />

kolędą. Zza kujawskiego pejzażu<br />

przezierają minione widoki: tam,<br />

gdzie teraz ściele się łan zboża niegdyś<br />

stała chata. Ślicznym widokom<br />

dodaje uroku pamięć cudownych dni,<br />

oświetlanych słońcem nad barwnymi<br />

kujawskimi łąkami.<br />

Domyślać się należy, że zbiór jest<br />

wyborem utworów z teki autorki. Redagująca<br />

tomik Daria Danuta Lisiecka<br />

starała się pogrupować publikowane<br />

wiersze tematycznie, ułożyć je w<br />

porządku określanym przez pory<br />

roku. Motywem, który najczęściej w<br />

nich się pojawia, który je spaja w całość,<br />

jest miłość. To ona okazuje się<br />

najważniejsza. Dzięki niej to, co minęło<br />

przenika do teraźniejszości. Barbara<br />

Marciniak nie rozpamiętuje<br />

przeszłości, nie użala się nad urodą<br />

wspominanego czasu. Przemijanie<br />

jest naturalne, a człowiek rozpoznając<br />

zmieniającą się rzeczywistość<br />

odradza się - jak przyroda, w<br />

którą wkomponowany jest jego los.<br />

Można by powiedzieć, że poetka zawarła<br />

w swych strofach głęboką życiową<br />

mądrość, że potrafi dostrzegać<br />

piękno, zachwycać się nim. Ujmuje w<br />

tych wierszach pogoda, z jaką Barbara<br />

Marciniak spogląda na świat,<br />

ludzi. W wielu wierszach zdaje się<br />

dzielić uśmiechem - nie stroni od<br />

żartu.<br />

Na kujawskich łąkach to niebanalna<br />

książka o życiu, o znajdowaniu<br />

wartości. Jedną z nich jest ziemia, a<br />

wraz z nią praca. Inną jest krajobraz,<br />

któremu Kujawy zawdzięczają wyjątkowość.<br />

Jego piękno kształtuje, określa<br />

ludzi wypełniających w nim swój<br />

los. Jakkolwiek by było, cokolwiek by<br />

się działo, to przestrzenią, w której<br />

można znaleźć radość, a dzięki niej<br />

żyć w duchowej pogodzie jest ukwiecona<br />

łąka. Sposób, w jaki poetka<br />

przedstawia swoją postawę okazuje<br />

się piękną lekcją.<br />

Swymi wierszami Barbara Marciniak<br />

nawiązuje do literackich tradycji:<br />

kujawskich strof Jana Kasprowicza<br />

oraz twórczości „poety spod strzechy"<br />

Franciszka Becińskiego. Jest to<br />

jednak twórczość samorodna: współczesna<br />

poezja ludowa, szczera i bezpośrednia.<br />

ZBIGNIEW<br />

Droga<br />

KOZAK<br />

Pokazywałeś mi Panie drogę<br />

drogę - mlecz i rumianki<br />

jak bosymi nogami<br />

nie pokalać<br />

ładu tego świata<br />

Ja głupiec uparty<br />

tam gdzie błota szare<br />

błoto - pazerność<br />

błoto - pycha<br />

Biała koszula nadana mi<br />

w chwili pierwszego krzyku<br />

krzyku nie - radości<br />

nawet jej nie wycieram<br />

z czasem kolory szare<br />

Wiele razy jak drogowskaz<br />

Stałeś na rozstajach<br />

w kształt ka<strong>pl</strong>iczki wpisany<br />

ja głupcem byłem<br />

Pokaż mi Panie drogę<br />

nie jakieś „kocie łby"<br />

nie autostrady szalone<br />

pokaż mi drogę<br />

drogę - mlecz i rumianki<br />

jeszcze zrzucę kamasze głupoty<br />

by nie pokalać<br />

by wybielić koszulę<br />

JÓZEF<br />

CHOJNACKI<br />

Nasze<br />

jesienie<br />

Zbiegły się rodzinna ziemio<br />

nasze jesienie<br />

Znów w ordynku idą dni<br />

w ubogim blasku<br />

W koszykach niosą owoce<br />

i ckliwe słowa<br />

Chłodne poranki<br />

na pajęczynach suszą rosę<br />

i dziki chmiel<br />

wspiął się na gruszę po ulęgałki<br />

Wiatr wieczny tułacz<br />

pogania stado chmur<br />

i liście próbują skrzydeł<br />

Nicią babiego lata<br />

zjesienniałe myśli<br />

wiążę w snop.<br />

WALERIA PROCHOWNIK<br />

Troski leciwej gospodyni<br />

czemu wciąż leżę<br />

mocny Boże<br />

kiedy już ranne<br />

wstały zorze<br />

kogut też pieje<br />

od świtania<br />

- najwyższa pora<br />

wstać z posłania<br />

w oborze krowa<br />

porykuje<br />

to czas udoju<br />

informuje<br />

kot na parapet<br />

okna wskoczył<br />

z wyrzutem patrzy<br />

w moje oczy<br />

a ja nie wstaję<br />

i nie doję<br />

bo te czynności<br />

już nie moje<br />

to w głowie<br />

kłębią się wspomnienia<br />

więc co zostało do zrobienia?<br />

Może te proste<br />

słowa sklecić<br />

Bożej opiece<br />

się polecić - Amen<br />

42


INFORMACJE<br />

XXXVII Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych - Kazimierz 2003<br />

Nadzieja w konkursie „Duży-Mały"<br />

Jury w składzie: mgr Maria Baliszewska, prof. dr hab.<br />

Jerzy Bartmiński, mgr Aleksandra Bogucka, mgr Marian<br />

Chyżyński, dr hab. Piotr Dahlig, prof. dr hab. Bogusław<br />

Linette, mgr Remigiusz Mazur-Hanaj, prof. dr hab. Jan<br />

Stęszewski - przewodniczący i mgr Halina Gaj-Godyńska<br />

(sekretarz Jury) wysłuchało w dniach 27-28 czerwca<br />

2003 r.: 22 kapele, 30 zespołów śpiewaczych, 13 instrumentalistów,<br />

21 solistów śpiewaków oraz 24 grupy wykonawców<br />

w konkursie „DUŻY-MAŁY".<br />

Jury stwierdza, że w konkursie festiwalowym wzięło<br />

udział około 800 artystów ludowych z 11 województw. Jury<br />

oceniając dobór regionalnego repertuaru, cechy regionalnego<br />

stylu oraz poziom artystyczny przyznało nagrody i<br />

wyróżnienia:<br />

W KATEGORII KAPEL<br />

BASZTY - nagrody głównej w tej kategorii nie przyznano.<br />

Trzy równorzędne I nagrody po 1200 zł każda otrzymują:<br />

Kapela Góralska z Białego Dunajca (woj. małopolskie),<br />

Kapela Ludowa z Orzku (woj. łódzkie) oraz<br />

Kapela Ludowa „Dobrzeliniacy" z Żychlina (woj. łódzkie).<br />

Dwie równorzędne II nagrody (po 1000 zł) otrzymują<br />

kapele: Mariana Pełki z Wieniawy (woj. mazowieckie),<br />

Czesława Zarzyckiego z Teofilowa (woj. mazowieckie).<br />

Dwie równorzędne III nagrody (po 700 zł) przyznano:<br />

Kapeli Sieradzkiej (woj. łódzkie) oraz Koźlarskiej ze Zbąszynia<br />

(woj. wielkopolskie).<br />

Jury przyznało sześć wyróżnień (po 500 zł) następującym<br />

kapelom: Dudków ze Zdziłowic (woj. lubelskie),<br />

Czernichowska z Czernichowa (woj. małopolskie), „Zabuzaki"<br />

z Siemiatycz (woj. podlaskie), „Pogórzanie" z Jastrzębi<br />

(woj. małopolskie), „Rymanowianie" z Rymanowa<br />

(woj. podkarpackie) i „Rawianie" z Rawy Mazowieckiej<br />

(woj. łódzkie).<br />

Śpiewaczą „Myszynianki" z Myszyńca (woj. mazowieckie)<br />

i Zespół Śpiewaczy „Jarzębina Czerwona" z Rudki (woj.<br />

lubelskie).<br />

Sześć wyróżnień (po 400 zł) przyznano zespołom śpiewaczym:<br />

„Jaćwież" z Jeleniewa (woj. podlaskie), z Ocic<br />

(woj. dolnośląskie), z Ostałówka (woj. mazowieckie),<br />

„Szewcowianki" z Bedlna (woj. łódzkie) oraz Zespołowi<br />

Pieśni Ludowej „Duszniczanki" z Dusznik (woj. wielkopolskie)<br />

i Męskiemu Zespołowi Śpiewaczemu „Lubatowianie"<br />

z Lubatowa (woj. podkarpackie).<br />

W KATEGORII<br />

SOLISTÓW INSTRUMENTALISTÓW<br />

BASZTĘ - główną nagrodę festiwalu w tej kategorii<br />

otrzymał skrzypek Tadeusz Zygadło z Goniwilka Starego<br />

z województwa mazowieckiego. Nagrodę w wysokości<br />

1000 zł ufundowało Polskie Radio SA Warszawa.<br />

Cztery równorzędne I nagrody (po 800 zł) przyznano<br />

skrzypkom: Zdzisławowi Marczukowi z Zakalinek (woj.<br />

lubelskie), Eugeniuszowi Rebzdzie z Będkowa (woj. łódzkie),<br />

Mieczysławowi Urbaniakowi z Goszczanowa Wroniaw<br />

(woj. łódzkie) i Adamowi Wyrwińskiemu z Korzyc<br />

(woj. mazowieckie).<br />

Trzy równorzędne II nagrody (po 600 zł) otrzymali:<br />

Józef Piechota z Wojciechowa - skrzypek z woj. łódzkiego,<br />

Józef Tkaczyk z Ostałówka - skrzypek z woj. mazowieckiego<br />

i Czesław Węglarz z Ciśca - dudziarz z woj.<br />

śląskiego.<br />

Wyróżnienie (300 zł) przyznano Krystianowi Szawryckiemu<br />

z Nowej Wsi Ełckiej w woj. warmińsko-mazurskim.<br />

Nagrodę specjalną (300 zł) dla najstarszego uczestnika<br />

festiwalu ufundowaną przez audycję Polskiego Radia<br />

SA „Kiermasz pod kogutkiem" otrzymał Andrzej Blacha<br />

z Krzemienia - skrzypek z woj. lubelskiego.<br />

W KATEGORII<br />

ZESPOŁÓW ŚPIEWACZYCH<br />

BASZTY - nagrody głównej w tej<br />

kategorii nie przyznano.<br />

Cztery równorzędne I nagrody (po<br />

1000 zł) otrzymały: Zespół Śpiewaczy<br />

„Szeszupa" z Rutki Tartak (woj. podlaskie),<br />

Męska Grupa Śpiewacza „Pogórzanie"<br />

z Jastrzębi (woj. małopolskie),<br />

Męski Zespół Śpiewaczy z Godziszowa<br />

(woj. lubelskie) oraz Zespół<br />

Śpiewaczy z Zahorowa (woj. lubelskie).<br />

Trzy równorzędne II nagrody (po<br />

700 zł) otrzymały: Zespół Śpiewaczy<br />

„Ostrowianki" z Ostrówka (woj. lubelskie),<br />

Męski Zespół Śpiewaczy z Majdanu<br />

Obleszcze (woj. lubelskie) i Zespół<br />

Śpiewaczy z Radostowa (woj. dolnośląskie).<br />

Trzy równorzędne III nagrody (po<br />

600 zł) otrzymały: Zespół Śpiewaczy<br />

z Bandyś (woj. mazowieckie), Grupa<br />

Męski Zespół Śpiewaczy z Godziszowa<br />

43


Anna Andruszkiewicz z Wiżajn z Zespołem „Młode Jezioranki"<br />

W KATEGORII SOLISTÓW ŚPIEWAKÓW<br />

BASZTĘ - nagrodę główną w wysokości 900 zł jury<br />

przyznano Stanisławowi Fijałkowskiemu z Chrzanowa w<br />

woj. lubelskim.<br />

Cztery I nagrody (po 700 zł) przyznano: Stanisławie<br />

Miśkiewicz z Sieradza (woj. łódzkie), Julii Okoń z Rudy<br />

Solskiej (woj. lubelskie), Szczepanowi Żęgocie z Rutkowa<br />

(woj. mazowieckie) i Janinie Adamczyk z Dębiny (woj.<br />

łódzkie).<br />

Jury przyznało pięć równorzędnych II nagród (po 400<br />

zł) Bogusławie Świderek z Drzewiec (woj. mazowieckie),<br />

Joannie Zygmund-Kipka z Jastrzębia (woj. śląskie), Krystynie<br />

Hoduń z Rozkopaczewa (woj. lubelskie), Mariannie<br />

Bączek z Bandyś. (woj. mazowieckie) oraz Halinie<br />

Radomskiej z Majdanu Nowego (woj. lubelskie).<br />

Trzy równorzędne III nagrody (po 300 zł) otrzymały:<br />

Monika Wałach z Jaworzynki (woj. śląskie), Krystyna<br />

Downarowicz z Węgorzewa (woj. warmińsko-mazurskie)<br />

i Albina Bochonko z Lipska (woj. podlaskie).<br />

W KONKURSIE „DUŻY-MAŁY"<br />

Nagrody po 600 zł otrzymują: Tomasz Kiciński z Kapelą<br />

Dudziarską z Bukówca Górnego (woj. wielkopolskie)<br />

i Edward Ignyś z Kapelą Dudziarską z Leszna (woj. wielkopolskie).<br />

Nagrody po 500 zł: Czesław Węglarz z Węgierskiej<br />

Górki z uczniami (woj. śląskie) i Romuald Jędraszak<br />

z Kapelą Dudziarską ze Stęszewa (woj. wielkopolskie).<br />

Nagrody po 350 zł: uczennica Karolina Łapińska<br />

ze Stradun (woj. warmińsko-mazurskie) i uczeń<br />

Arkadiusz Krawiel z Węgorzewa (woj. warmińsko-mazurskie).<br />

Nagrodę w wysokości 200 zł:<br />

Franciszek Kowalski z Karczmisk z uczennicą<br />

(woj. lubelskie). Nagrodę w wysokości 150 zł:<br />

uczennica Beata Zielonka z Rymanowa (woj.<br />

podkarpackie), Nagrody po 250 zł: Irena Krawiec<br />

z Zespołem „Wisienki" z Kocudzy (woj. lubelskie),<br />

Franciszka Kuczyńska z Czarni z uczennicami<br />

(woj. mazowieckie), Anna Andruszkiewicz<br />

z Wiżajn z Zespołem „Młode Jezioranki" (woj.<br />

podlaskie), Maria Bisaga z Dębskiej Woli z Zespołem<br />

„Małe Wolanecki" (woj. świętokrzyskie),<br />

Zespół Śpiewaczy „Jarka" z Kowal Oleckich (woj.<br />

warmińsko-mazurskie), Wanda Majtyka z Ożarowa<br />

z uczennicą (woj. łódzkie) i Zespół Śpiewaczy<br />

„Herody" z Gościszowa (woj. dolnośląskie).<br />

Nagrodę publiczności ufundowaną przez Dom<br />

Restauracyjny „Piekarnia" Barbary i Cezarego<br />

Sarzyńskich otrzymują goście festiwalu - zespół<br />

z Kijowa.<br />

Jury XXXVII Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel<br />

i Śpiewaków Ludowych stwierdza wysoki i wyrównany<br />

poziom artystyczny, bogatą reprezentację<br />

tradycyjnego repertuaru pieśni i muzyki z wielu<br />

rejonów Polski. Znalazło to wyraz w przyznaniu dużej<br />

liczby nagród, aczkolwiek niewysokich z powodu ograniczonych<br />

środków finansowych.<br />

Wielokrotnie organizowany konkurs „Duży-Mały" spowodował<br />

pojawienie się laureatów poprzednich konkursów<br />

w roli mistrzów - nauczycieli oraz reprezentujących<br />

wysoki poziom wykonawczy młodych uczniów; niestety<br />

część uczniów wystąpiło bez mistrzów. Konkurs „Duży-<br />

Mały" przyciągnął w tym roku wyjątkowo dużą liczbę<br />

uczestników, co budzi nadzieję, że jedna z idei festiwalu<br />

- kontynuacja tradycyjnej muzyki, pieśni i gry instrumentalnej<br />

- będzie owocować w przyszłości. Za szczególnie<br />

cenne jury uważa bezpośredni ustny przekaz ludowych<br />

utworów, co sprzyja zachowaniu typowego, tradycyjnego<br />

sposobu ich wykonywania.<br />

Ważnym uczestnikiem festiwalu była licznie zgromadzona<br />

publiczność, żywo reagująca na występy ludowych<br />

artystów.<br />

Jury dziękuje wszystkim uczestnikom festiwalowych<br />

zmagań, a laureatom składa gratulacje. Organizatorom<br />

dziękuje za zapewnienie sprawnego i niezakłóconego<br />

przebiegu 37 festiwalu.<br />

Niezawodni jak zawsze okazali się konferansjerzy -<br />

Maria Brzezińska, Józef Broda i Stanisław Jaskułka. Dziękujemy<br />

im za ciepłą i życzliwą prezentację ludowych artystów.<br />

Kazimierz, 28 czerwca 2003 roku.<br />

Fot. z archiwum Wojewódzkiego Domu Kultury w Lublinie.<br />

Tadeusz Zygadło z Goniwilka Starego<br />

Kapela Góralska z Białego Dunajca<br />

44


Jubileuszowe warsztaty<br />

garncarskie w Urzędowie<br />

Już po raz dziesiąty w Urzędowie (woj. lubelskie) odbyły<br />

się Międzynarodowe Warsztaty Garncarskie. Zjechali<br />

tu garncarze z Łążka Garncarskiego, Bochni oraz liczna<br />

grupa z Węgier, Ukrainy, Białorusi, Litwy i Francji.<br />

Inicjatorem i współorganizatorem dorocznych spotkań<br />

jest Zygfryd Gajewski z Bęczyna. Jest dumny z tego, że<br />

tradycje garncarskie w Urzędowie sięgają odległej przeszłości.<br />

Najstarsza wzmianka o tym rzemiośle pochodzi z<br />

1565 roku. Pan Zygfryd pamięta czasy, gdy w Urzędowie<br />

pracowało 46 garncarzy. Teraz został tylko on z synem<br />

Cezarym. Tu, w lokalu GOK została urządzona Regionalna<br />

Izba Garncarska.<br />

Kolejnym przedsięwzięciem w propagowaniu sztuki<br />

garncarskiej było zorganizowanie w Bęczynie Ogólnopolskich<br />

Warsztatów Garncarskich podczas trwania Dni Urzędowa<br />

na przełomie czerwca i lipca. Pierwsze odbyły się w<br />

1994 roku. Główny cel imprezy to wymiana doświadczeń i<br />

integracja środowiska garncarskiego. Od tamtej pory warsztaty<br />

odbywają się co roku i stały się międzynarodowe.<br />

Od kilku lat regularnie udział w warsztatach biorą garncarze<br />

z zaprzyjaźnionego z Urzędowem węgierskiego miasta<br />

Nadudvar koło Debreczyna.<br />

- Lepimy niespotykane gdzie indziej czarne naczynia.<br />

Tajemnica koloru leży w technologii wypalania - mówił<br />

Istvan Fazekas, który wraz z ojcem po raz kolejny brał<br />

udział w warsztatach.<br />

Na zakończenie warsztatów została zorganizowana wystawa<br />

prac wyrobów ceramicznych. Stało się to podczas<br />

dożynek powiatowych w kraśnickim amfiteatrze.<br />

Andrzej Wojtan<br />

Fot. autor<br />

Węgier Istvan Fazekas przy pracy oraz rodzina Gajewskich na<br />

dożynkach powiatowych w Kraśniku<br />

Poezja jest<br />

wieczną wiosną<br />

Pod takim hasłem 12 maja br. w Publicznej Szkole<br />

Podstawowej w Czarnymstoku na Lubelszczyźnie odbył<br />

się I Gminny Konkurs Recytatorski Poezji Chłopskiej, w<br />

którym wzięło udział 30 uczniów (z klas III-VI) ze szkół<br />

w Gorajcu, Zaburzu, Radecznicy i z Czarnegostoku.<br />

Konkursową rywalizację poprzedziły środowiskowe<br />

eliminacje szkolne, w których wyłoniono najlepszych recytatorów<br />

do uczestnictwa w czarnostockim konkursie.<br />

Każdy uczestnik recytował po dwa wiersze wybranych<br />

poetów chłopskich, m.in. Ireny Butkiewicz, Michaliny<br />

Borodej, Wiesławy Szymoniak, Edwarda Pliżgi, Ignacego<br />

Antosza, Józefa Małka, Bronisława Pietraka, Franciszki<br />

Ogonowskiej, Janiny Radomskiej, Mieczysława Kościńskiego,<br />

Florianny Kiszczak, Zofii Kwiatosz, Krystyny Boroś-Swidnik,<br />

Stanisława Buczyńskiego, Władysławy Głodowskiej,<br />

Sabiny Szymbor, Władysława Sitkowskiego i<br />

Władysława Koczota. Konkursowe jury pod przewodnictwem<br />

tego ostatniego uznało, że recytacje uczniów były<br />

na dość dobrym poziomie wykonawczym. Laureatami zostali:<br />

Beata Kurek - kl. VI SP Zaburze, Bartłomiej Apostoł<br />

- kl. III SP Radecznica, Sylwia Koczuła - kl. VI, Klaudia<br />

Dziduch - kl. VI i Beata Bryk - kl. IV z SP w Zaburzu.<br />

Pozostałym przyznano wyróżnienia. Dzięki dotacji<br />

finansowej Urzędu Gminy w Radecznicy wszyscy<br />

recytatorzy otrzymali piękne nagrody książkowe, wśród<br />

których przeważały aktualne lektury szkolne i albumy.<br />

Najlepszym recytatorom swoje nagrody (książkowe) ufundował<br />

także poeta chłopski Władysław Koczot.<br />

Troje zwycięzców I Gminnego Konkursu Recytatorskiego<br />

Poezji Chłopskiej w Czarnymstoku oraz ich opiekunowie<br />

wystąpili w okolicznościowym programie Katolickiego<br />

Radia Zamość, gdzie oprócz prezentacji nagrodzonych<br />

utworów wiele mówiono o popularyzowaniu dorobku<br />

twórców chłopskich w programach edukacyjnych<br />

dla młodzieży szkolnej.<br />

Konkurs nie byłby możliwy do zrealizowania, gdyby nie<br />

dyrekcja i nauczyciele z poszczególnych szkół podstawowych<br />

na terenie gminy, którzy nader życzliwie i przychylnie<br />

podjęli odzew organizatorów włączając się tym samym<br />

w jego kulturotwórczą i edukacyjną formułę międzyszkolnej<br />

współpracy. Wśród nich należy wymienić Zofię Sykałę,<br />

kierownika Gminnej Biblioteki Publicznej w Radecznicy,<br />

która udostępnia młodzieży i wychowawcom dorobek<br />

współczesnych twórców chłopskich, a także nauczycieli:<br />

Kazimierę Pecynę, Alinę Kruk, Marię Łosiewicz,<br />

Małgorzatę Rapę, Teresę Harkot, Wiesławę Morzyduszę<br />

i Ewę Huber. To dzięki nim jest nadzieja, że na kolejnym<br />

konkursie spotkamy się za rok.<br />

Na koniec trzeba odnotować fakt, iż pomysł organizacji<br />

konkursów recytatorskich poezji chłopskiej zrodził się<br />

przed czterema laty w Szkole Podstawowej w Czarnymstoku<br />

z inicjatywy nauczycielki języka polskiego Marii<br />

Łosiewicz (obecnie dyrektorki tej szkoły) i Władysława<br />

Koczota. Może i inne szkoły oraz pedagodzy pójdą za<br />

przykładem z Czarnegostoku? Chłopska twórczość z pewnością<br />

zasługuje na szersze upowszechnienie.<br />

(WK)<br />

45


Nasi w Szwecji<br />

Pod koniec września do Szwecji<br />

wyjechała liczna grupa artystów<br />

z Lubelszczyzny, m.in. <strong>pl</strong>astycy,<br />

zespoły muzyczne, teatralne.<br />

Ich zadaniem było zaprezentowanie<br />

osiągnięć kulturalnych i promocja<br />

województwa lubelskiego.<br />

Wśród nich nie zabrakło oczywiście<br />

twórców ludowych zrzeszonych<br />

w STL. Bogactwo sztuki<br />

ludowej Lubelszczyzny pokazali<br />

Szwedom: Małgorzata Gut - pisankarka<br />

z Krzczonowa, Tadeusz<br />

Szulc - rzeźbiarz z Woli Korybutowej,<br />

Stanisława Baran z Majdanu<br />

Kozłowieckiego, która prezentowała<br />

wyroby ze słomy oraz Roman<br />

Prószyński - pisankarz i wycinankarz<br />

z Dzierzkowic.<br />

Fot. archiwum<br />

Wojewódzki <strong>pl</strong>ener<br />

rzeźbiarski - Dzierżązna<br />

„Nestorzy"<br />

i młodzi<br />

kontynuatorzy<br />

W dniach 2-6 lipca 2003 roku w<br />

ośrodku wypoczynkowym w Dzierżąznej<br />

(pow. zgierski, woj. łódzkie), usytuowanym<br />

w wyjątkowo urokliwej<br />

okolicy, odbył się Wojewódzki <strong>pl</strong>ener<br />

rzeźbiarski, zorganizowany przez Muzeum<br />

Regionalne w Kutnie i Ośrodek<br />

Regionalny Łódzkiego Domu<br />

Kultury.<br />

W <strong>pl</strong>enerze wzięło udział 11 twórców<br />

z województwa łódzkiego. Wśród<br />

nich byli rzeźbiarze z ogromnym dorobkiem,<br />

m.in. Antoni Kamiński czy<br />

Zbigniew Szczepański z Kutna, jak<br />

również twórcy, którzy do tej pory w<br />

mniejszym stopniu, bądź w ogóle nie<br />

mieli możliwości wykazywania się w<br />

rzeźbie <strong>pl</strong>enerowej (Zbigniew i Henryk<br />

Suchińscy, Jan Koszalski i Jan<br />

Szymański z Kutna, Czesław Chojnacki<br />

z Ozorkowa, Robert Wucke z<br />

Krośniewic oraz Maciej Rabski z<br />

Maciejowic). Organizatorów ucieszył<br />

również fakt, że w Dzierżąznej obok<br />

„nestorów" rzeźby ludowej pojawili<br />

się także młodzi, choć już z dużym<br />

dorobkiem twórczym, kontynuatorzy<br />

tej spektakularnej dziedziny sztuki<br />

ludowej: Sławomir Prokopiuk z Bazylii<br />

k. Zgierza oraz Jacek Głuszek z<br />

Dąbrowic (pow. skierniewicki).<br />

Warsztaty <strong>pl</strong>enerowe w Dzierżąznej<br />

były spotkaniem, które umożliwiło<br />

twórcom doskonalenie warsztatu,<br />

podtrzymanie tradycji rzeźby ludowej<br />

i nieprofesjonalnej. Dały możliwość<br />

kolejnej integracji artystów z<br />

województwa łódzkiego oraz zaowocowały<br />

ciekawą wymianą doświadczeń<br />

między uczestnikami.<br />

Dużym atutem <strong>pl</strong>eneru była sama<br />

lokalizacja w ośrodku w Dzierżąznej<br />

- rzeźbiarze mieli do dyspozycji<br />

domki campingowe. Istniała możliwość<br />

korzystania z obficie zarybionego<br />

stawu, znajdującego się na terenie<br />

ośrodka (niektórzy odnotowali również<br />

w tej materii spore sukcesy) oraz<br />

spacerów w pięknym, zabytkowym<br />

kom<strong>pl</strong>eksie parkowym, otaczającym<br />

odrestaurowany pałac.<br />

Na szczęście dopisała pogoda,<br />

dzięki temu w prawdziwych <strong>pl</strong>enerowych<br />

warunkach powstawały m.in.<br />

rzeźby Frasobliwych, świętych i patronów.<br />

Andrzej Białkowski<br />

46


Wystawa w Parku Etnograficznym<br />

Wystawa w Parku Etnograficznym w Tokarni<br />

„Po górach i smugach wędrując.<br />

Sztuka ludowa<br />

regionu świętokrzyskiego"<br />

Zieleń ze się zieleń<br />

ty masłowska smugo<br />

jak mię tu niedawno<br />

tak mię tu niedługo...<br />

(fragment ludowej<br />

piosenki z Masłowa)<br />

W osiemnastowiecznym spichlerzu<br />

ze Złotej, na terenie Parku Etnograficznego<br />

w Tokarni od 9 maja do 31<br />

października 2003 r., oglądać można<br />

było wystawę „Po górach i smugach<br />

wędrując. Sztuka ludowa regionu<br />

świętokrzyskiego". Na ekspozycji zaprezentowano<br />

kilkaset prac, wybranych<br />

z bogatego dorobku najwybitniejszych<br />

ludowych malarzy, rzeźbiarzy,<br />

wycinankarek oraz artystów wykonujących<br />

rzeźby ceramiczne i<br />

zabawki. Celem wystawy było przypomnienie<br />

sylwetek znakomitych twórców,<br />

związanych z Kielecczyzną, działających<br />

na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci.<br />

Pod koniec lat 70. (dane<br />

STL z 1979 r.) w tym regionie mieszkało<br />

blisko osiemdziesięciu artystów<br />

będących członkami Stowarzyszenia<br />

Twórców Ludowych. Ponad 200 osób<br />

(łącznie) uprawiało dziedziny twórczości<br />

ludowej zaprezentowane na<br />

wystawie. Świadectwem „kondycji"<br />

współczesnej sztuki ludowej regionu<br />

świętokrzyskiego końca XX wieku<br />

może być fakt przyznania artystom z<br />

tego województwa jedenastu prestiżowych<br />

Nagród im. Oskara Kolberga,<br />

w dowód uznania zasług dla kultury<br />

ludowej.<br />

Pod względem etnograficznym<br />

Góry Świętokrzyskie zaliczane są do<br />

terenów zachowawczych, gdzie żywa<br />

Fragmenty ekspozycji<br />

47


jest pamięć o zwyczajach, obrzędach,<br />

folklorze, rzemiosłach i codzienności<br />

dawnej wsi. Wystawa w spichlerzu<br />

ukazuje talent i osobowości najlepszych<br />

artystów ludowych, uwypuklając<br />

najczęściej podejmowane wątki tematyczne<br />

oraz źródła inspiracji twórców<br />

związanych z regionem. Do dziedzin<br />

twórczości chętnie współcześnie<br />

uprawianych przez ludowych artystów<br />

należą: rzeźba w drewnie, malarstwo,<br />

<strong>pl</strong>astyka obrzędowa i ceramika figuralna.<br />

Wystawę podzielono na kilka części,<br />

grupując prace o tematyce religijnej,<br />

następnie prezentujące legendy<br />

i regionalne opowieści folklorystyczne,<br />

ilustracje życia codziennego<br />

wsi, obrzędy i zwyczaje ludowe oraz<br />

wątki demonologiczne.<br />

Zgromadzone na wystawie rzeźby<br />

obrazowały fascynację twórców wyidealizowanym,<br />

„zapamiętanym"<br />

światem kultury ludowej. Prace takich<br />

artystów jak: J. Piłat, L. Kudła, J. Franusiak,<br />

A. Wdowiak, J. Zganiacz, I. i<br />

S. Lipcowie, T. Żak, M. Brudek, K.<br />

Adamczyk, A. Zegadło, H. Zegadło,<br />

M. Grygiel, M. Brzeziński, A. Baran,<br />

J. Bernasiewicz, S. Denkiewicz, H.<br />

Dyk, K. Król poświęcone są w większości<br />

tematyce religijnej, historycznej<br />

oraz obrzędowej. Współcześni<br />

rzeźbiarze ludowi chętnie podejmowali<br />

wątki społeczno-obyczajowe,<br />

martyrologiczne, patriotyczne, dydaktyczne<br />

czy wreszcie demonologiczne.<br />

Duża liczba pokazywanych na wystawie<br />

rzeźb twórczo interpretuje motywy<br />

ikonograficzne „Piety", „Ukrzyżowania",<br />

„Chrystusa Frasobliwego",<br />

„Szopki", „Ucieczki do Egiptu",<br />

„Ostatniej Wieczerzy". Tematyka<br />

wielu rzeźb nawiązuje do opowieści<br />

biblijnych, licznych przedstawień<br />

Matki Boskiej, a także żywotów świętych<br />

popularnych w kulturze ludowej,<br />

takich jak: św. Krzysztof, św. Jan Nepomucen,<br />

św. Józefa św. Genowefa<br />

czy św. Jerzy. Na wystawie zgromadzono<br />

dodatkowo zestawy prac A.<br />

Kozłowskiego, rzeźby B. Gębskiego,<br />

R. Chlewickiego, Z. Purchały, W.<br />

Grzędowskiego i F. Kasperka pochodzące<br />

z pokonkursowej ekspozycji pt.<br />

„Legendy świętokrzyskie w sztuce ludowej"<br />

zorganizowanej przez Muzeum<br />

Wsi Kieleckiej w 1996 r. Wystawa<br />

ta została wyróżniona w Ogólnopolskim<br />

Konkursie na Najciekawsze<br />

Wydarzenie Muzealne Roku.<br />

Na ekspozycji nie pominięto bogatego<br />

dorobku malarzy ludowych tworzących<br />

w regionie świętokrzyskim.<br />

Barwne sceny obrzędowe z życia wsi<br />

autorstwa T. Żaka, osobiste, ujmujące<br />

kolorystyką obrazy religijne M.<br />

Wiśnios, wiejskie krajobrazy E. Brożka,<br />

przedstawiono obok serii „Madonn"<br />

J. Franusiaka, malarstwa na<br />

szkle Z. Purchały oraz inspirowanych<br />

Część ekspozycji<br />

wspomnieniami wojennymi prac K.<br />

Rozina i J. Firmantego. Na ekspozycji<br />

pokazano również mało znane obrazy<br />

S. Bąka oraz E. Majewskiego, jedynego<br />

w naszym regionie artysty reprezentującego<br />

twórczość <strong>pl</strong>astyczną<br />

Romów. Autorską wystawę tego ciekawego<br />

malarza Muzeum Wsi Kieleckiej<br />

zamierza zorganizować w Dworku<br />

Laszczyków w grudniu 2003 roku.<br />

Ekspozycja prezentowała też<br />

zdobnictwo wnętrz wiejskich, charakterystyczne<br />

dla regionu, w tym: tradycyjne<br />

ludowe wycinanki świętokrzyskie<br />

autorstwa S. Waldon, M. Szyszkowskiej<br />

S. Gołąbek, H. Szlufik, S.<br />

Jugo, A. Kobyłeckiej, R. Syski, M.<br />

Matli, T. Gajdy. Obok dorobku twórczyń<br />

znanych, dla porównania przedstawiono<br />

na wystawie narracyjne,<br />

misterne prace C. Czernikiewicz oraz<br />

L. Kozłowskiej ilustrujące wybrane<br />

wątki z najciekawszych ludowych legend<br />

i opowieści świętokrzyskich.<br />

Poszczególne części ekspozycji prze<strong>pl</strong>eciono<br />

prezentacją różnych form<br />

tradycyjnych bibułkowych ozdób:<br />

„kwiatonów", „koron" pod obrazy,<br />

bukietów, „kopułek" i „pająków".<br />

Dziedziną twórczości mocno oddziaływującą<br />

na estetyczne upodobania<br />

najmłodszych mieszkańców wsi<br />

świętokrzyskich było niegdyś zabawkarstwo,<br />

którego najważniejsze<br />

ośrodki grupowały się we wsiach Płaskowyżu<br />

Suchedniowskiego. Rzemieślniczo-artystyczne<br />

wyroby pochodzące<br />

z okolic Łącznej i Suchedniowa,<br />

świadczą o zdolnościach <strong>pl</strong>astycznych,<br />

upodobaniach estetycznych i<br />

powszechnej znajomości technik obróbki<br />

drewna wśród mieszkańców<br />

wsi, żyjących na skraju Puszczy Świętokrzyskiej.<br />

Z tego względu na wystawie<br />

przedstawiono reprezentatywny,<br />

wybór ludowych zabawek regionalnych,<br />

w tym: drewniane koniki, „karuzelki",<br />

kołyski, malowane taczki,<br />

bryczki, ruchome „klepaki", z których<br />

niektóre wykonali tak znani twórcy<br />

jak: S. Ciszek, A. Zegadło, J. Materek<br />

czy M. Brzeziński.<br />

Ekspozycja w spichlerzu ze Złotej<br />

prezentowała też dziedziny sztuki ludowej,<br />

będące w ostatnich latach „wizytówką"<br />

regionu. Wśród nich szczególne<br />

miejsce zajmuje ceramika figuralna.<br />

Wykonane w glinie prace H.<br />

Rokity, K. Mołdawy, R. Berusa, S.<br />

Sowińskiego, E. Klimczak, J. Gozdeckiej,<br />

B. Batugowskiej, J. Kwapisza<br />

kontynuują świetne tradycje licznych<br />

ośrodków garncarskich działających<br />

na Kielecczyźnie w drugiej połowie<br />

XIX wieku.<br />

Na wystawie „Po górach i smugach<br />

wędrując. Sztuka ludowa regionu<br />

świętokrzyskiego" pokazano zaledwie<br />

część bogatego dorobku twórców ludowych<br />

Kielecczyzny, zgromadzonego<br />

w <strong>pl</strong>acówkach muzealnych. Wielu<br />

z prezentowanych artystów zasługuje<br />

bez wątpienia na oddzielne, obszerne,<br />

monograficzne ekspozycje. Do<br />

wystawy wybrano prace najciekawsze,<br />

pochodzące ze świetnych kolekcji<br />

Muzeum Sztuki Ludowej w Otrębusach,<br />

Muzeum Narodowego w Kielcach<br />

oraz Muzeum Zabawkarstwa w<br />

Kielcach i zbiorów własnych Muzeum<br />

Wsi Kieleckiej.<br />

Ekspozycję zrealizowali dr Elżbieta<br />

Szot-Radziszewska i mgr Leszek<br />

Gawlik.<br />

Leszek Gawlik<br />

Fot. autor<br />

48


Święto folkloru<br />

w Rokitnie<br />

Już po raz czwarty, w końcu sierpnia w Rokitnie, gm.<br />

Lubartów (woj. lubelskie), odbyły się „Spotkania z twórczością<br />

ludową". Impreza ma na celu przegląd folkloru<br />

regionu lubartowskiego i okolicznych gmin oraz zachęcenie<br />

młodzieży do rozwijania swoich zainteresowań twórczością<br />

ludową.<br />

Na estradzie licznie zgromadzonej publiczności zaprezentowały<br />

się zespoły śpiewacze z Górki Lubartowskiej,<br />

Rozkopaczewa, Strzeszkowic, Dysa, Jaszczowa. Gorąco<br />

oklaskiwano występ Dziecięcego Zespołu Pieśni i Tańca<br />

z Jawidza, którym kieruje Małgorzata Zuń oraz zespołu<br />

„Jarzębinki" z Trzcińca koło Michowa. Oczywiście nie<br />

zabrakło występu zespołu gospodarzy, w tym dziecięcego<br />

„Rokiczanka" pod kierownictwem Tadeusza Poździka. To<br />

zespół „rodzinny", gdyż śpiewa w nim trzypokoleniowa<br />

rodzina Brzozowskich z Rokitna.<br />

Dla wszystkich uczestników przeglądu były pamiątkowe<br />

„Rokickie Koguty" wykonane własnoręcznie przez<br />

organizatorów. A organizatorem tej bardzo ciekawej i<br />

oryginalnej imprezy było Stowarzyszenie Miłośników<br />

Twórczości Ludowej „Rokiczanka" w Rokitnie.<br />

- Dzięki życzliwości wielu osób, a zwłaszcza władz samorządowych<br />

gminy Lubartów, udało nam się przygoto-<br />

Na scenie zespół z Rokitna. Przed sceną „Rokickie Koguty"<br />

czekają na laureatów przeglądu.<br />

wać i zrealizować spotkania. Było dużo ludzi, impreza<br />

odbyła się przy pięknej pogodzie, nawet bociany „śpiewały",<br />

gdyż w tym roku wybudowały gniazdo blisko sceny.<br />

Będą na pewno powracać co roku do Rokitna, tak jak<br />

wszyscy ludowi artyści, goście i publiczność - mówiła<br />

Agnieszka Szczepanik, rzecznik zarejestrowanego w tym<br />

roku Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Ludowej,<br />

młoda i sympatyczna nauczycielka miejscowej szkoły.<br />

Podczas całodniowego święta folkloru w Rokitnie było<br />

dużo atrakcji dla dzieci, różne konkursy i loteria z nagrodami.<br />

Organizatorzy już myślą o przyszłorocznym przeglądzie.<br />

Andrzej Wojtan<br />

Fot. autor<br />

Przegląd twórczości Chełmskiego Oddziału STL<br />

Rozstrzygnięto<br />

dwa konkursy<br />

15 czerwca br. w Krasnostawskim Domu Kultury dokonano<br />

podsumowania dorocznych konkursów: na sztukę<br />

ludową i Konkursu poetyckiego im. Sabiny Derkaczewskiej,<br />

organizowanych w ramach Przeglądu Twórczości<br />

Ludowej Oddziału Chełmskiego Stowarzyszenia Twórców<br />

Ludowych. Z tej okazji w świetlicy domu kultury otwarto<br />

okolicznościową wystawę prac <strong>pl</strong>astycznych nagrodzonych<br />

twórców.<br />

Na uroczystość przybyli przedstawiciele Urzędu Miasta<br />

Krasnegostawu, Starostwa Powiatowego, Zarządu<br />

Głównego Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie,<br />

Rady Naukowej STL oraz liczni twórcy ziemi chełmskiej,<br />

którzy odbierali nagrody i wyróżnienia.<br />

W konkursie sztuki ludowej wzięło udział 31 artystów<br />

ludowych, którzy wykonali swoje prace w takich dyscy<strong>pl</strong>inach<br />

jak: <strong>pl</strong>astyka obrzędowa i zdobnicza, ceramika, <strong>pl</strong>ecionkarstwo,<br />

koronka, rzeźba, malarstwo i haft.<br />

I tak konkursowe jury pod przewodnictwem Elżbiety<br />

Sadowskiej-Kasiborskiej z Krajowego Domu Twórczości<br />

Ludowej w Lublinie przyznało I, II i III nagrody, które<br />

otrzymali w kolejności następujący twórcy: Wiesława Szymoniak,<br />

Jan Uścimiak, Aleksander Filipczak, Leszek Klejda,<br />

Czesława Seroka, Maria Gleń, Janina Mazurek, Teresa<br />

Nowak, Lucyna Pikuła, Stanisław Koguciuk, Jan Pałowski,<br />

Władysława Stelmach, Elżbieta Bednarska, Teresa<br />

Pastuszak, Zofia Wożakowska, Edward Pikuła, Czesław<br />

Lipa i Janina Boroś.<br />

Natomiast w Konkursie poetyckim im. S. Derkaczewskiej<br />

udział wzięło 24 poetów ludowych, w tym dwoje gościnnie<br />

z Zamojskiego Oddziału STL. Jury tego konkursu<br />

pracujące w składzie: dr Donat Niewiadomski, mgr Halina<br />

Kosienkowska i Bogumiła Nowacka przyznało nagrody<br />

i wyróżnienia następującym twórcom: Bronisławie<br />

Fastowiec i Halinie Graboś z Kamienia, Marii Gleń z Krasnegostawu,<br />

Jadwidze Edycie Lodwich z Włodawy, Krystynie<br />

Baj z Dołhobrodów, Janinie Boroś z Krasnegostawu,<br />

Władysławowi Koczotowi z Czarnegostoku, Franciszce<br />

Ogonowskiej z Dobużka, Julianowi Pukasowi z Borowicy,<br />

Zofii Sulikowskiej z Wojsławic i Teresie Szczepaniak<br />

z Kol. Depułtycze Królewskie.<br />

Warto też odnotować fakt, że ze środków finansowych<br />

Starostwa Powiatowego w Krasnymstawie KDK wydał<br />

z tej okazji informator zawierający reprodukcje nagrodzonych<br />

dzieł sztuki oraz wiersze poetów ludowych z krótkim<br />

omówieniem konkursowego dorobku autorstwa<br />

dr. Donata Niewiadomskiego.<br />

Z satysfakcją też informuję, że dzięki uprzejmości i<br />

przychylności sprawom kultury ludowej red. Łukasza Kota<br />

z Katolickiego Radia Zamość czworo poetów biorących<br />

udział w tym konkursie zaprezentowało się słuchaczom<br />

na antenie tego radia w specjalnej audycji literackiej. W<br />

programie brali udział: Bronisława Fastowiec, Halina<br />

Graboś, Franciszka Ogonowska i niżej podpisany.<br />

Uroczystość w Krasnostawskim Domu Kultury przebiegała<br />

w koleżeńskiej atmosferze stworzonej nam przede<br />

wszystkim dzięki takim ludziom oddanym sprawom twórców<br />

ludowych jak: Andrzej Leńczuk - dyrektor KDK, Jadwiga<br />

Nowacka - opiekunka chełmskich twórców oraz<br />

Edward Pikuła i Jan Uścimiak - szefujący miejscowym<br />

twórcom.<br />

Władysław Koczot<br />

49


Wystawa „Postać ludzka w rzeźbie ludowej na Lubelszczyźnie"<br />

W niebie i na ziemi<br />

Rzeźba ludowa, to szczególnie popularna<br />

dziedzina w polskiej sztuce<br />

ludowej, uprawiana przez uznanych<br />

twórców w wielu regionach kraju. Także<br />

na Lubelszczyźnie ta dziedzina<br />

twórczości wzbudza zainteresowanie<br />

zarówno twórców jak i odbiorców.<br />

W dawnej, ludowej rzeźbie lubelskiej<br />

(podobnie jak w tradycyjnej rzeźbie<br />

polskiej) przeważała tematyka religijna.<br />

Znany już w XVII wieku nurt rzeźby<br />

sakralnej rozpowszechnił się szczególnie<br />

w XIX wieku, gdy wzrosło zapotrzebowanie<br />

na figury do powstających w<br />

tym czasie ka<strong>pl</strong>iczek przydrożnych.<br />

Na Lubelszczyźnie po dzień dzisiejszy<br />

zachowało się wiele starych rzeźb<br />

rozsianych po licznych ka<strong>pl</strong>iczkach i<br />

krzyżach przydrożnych. Przeważają<br />

przedstawienia Chrystusa Frasobliwego<br />

i Ukrzyżowanego, św. Jana Nepomucena,<br />

Matki Boskiej, rzadziej św.<br />

Floriana czy Onufrego. Niektóre z tych<br />

rzeźb są datowane, na wielu ka<strong>pl</strong>iczkach<br />

spotyka się również nazwiska fundatorów<br />

szukających w ten sposób skutecznej<br />

pomocy i opieki boskiej.<br />

13 czerwca br. w siedzibie Muzeum<br />

Regionalnego PTTK w Puławach odbył<br />

się wernisaż wystawy „Postać ludzka<br />

w rzeźbie ludowej na Lubelszczyźnie".<br />

Eksponaty na niej prezentowane<br />

pochodziły ze zbiorów Muzeum<br />

Lubelskiego, Muzeum Wsi Lubelskiej,<br />

KDTL, zbiorów własnych muzeum<br />

oraz z kolekcji rzeźbiarzy należących<br />

do Puławskiego Klubu Twórców Ludowych.<br />

Koncepcja wystawy zakładała<br />

zaprezentowanie wszystkich nurtów<br />

w rzeźbie ludowej. Uwzględniała więc<br />

nurt tradycyjny, w którym dominuje<br />

wspomniana tematyka sakralna. Ponieważ<br />

wiąże się ona ze sferą wierzeniową<br />

- stąd podtytuł wystawy ze skrótem<br />

myślowym kojarzącym się z niebem.<br />

Uogólnieniem jest też klasyfikacja<br />

rzeźby ludowej związanej ze<br />

świecką tematyką, którą tu zamykamy<br />

w skrócie na ziemi.<br />

Rzeźby wykonywane współcześnie<br />

przez twórców ludowych, charakteryzują<br />

się szerszym wachlarzem tematycznym.<br />

Obok figur kultowych coraz<br />

częściej występują prace przedstawiające<br />

postać wykonującą wiejskie czynności:<br />

„Oracza", „Siewcę", „Praczkę",<br />

„Kowala". Często postacie rzeźbiarskie<br />

dokumentują jakiś fragment życia<br />

społeczno-duchowego: „Muzykanci",<br />

„Kolędnicy", „Dyngusiarze".<br />

W latach 70. i 80. XX wieku wyłonił<br />

się również inny nurt w rzeźbie ludowej,<br />

nawiązujący do aktualnych wy- I<br />

darzeń życia społeczno-politycznego:<br />

„Pochód", „Wiec", „Okrągły stół", czy<br />

prace przedstawiające znanych ludzi:<br />

Papieża, Wałęsę, uczonych i artystów:<br />

Kopernik, Pocek.<br />

Na przełomie XIX i XX wieku na<br />

terenie Lubelszczyzny znane były duże<br />

ośrodki rzeźby w powiatach: biłgorajskim,<br />

janowskim, lubartowskim, zamojskim.<br />

Dziś pozostały jedynie ślady<br />

ich działalności w postaci zbiorów<br />

muzealnych oraz ka<strong>pl</strong>iczek nadal istniejących<br />

na tych terenach.<br />

Warto tu wspomnieć o powstałym<br />

w 1965 roku, funkcjonującym do dzisiaj<br />

ośrodku rzeźbiarskim w rejonie łukowskim,<br />

obejmującym okoliczne wsie,<br />

gdzie pracuje kilku rzeźbiarzy. Rzeźba<br />

ludowa na tym terenie jest całkiem<br />

nową dziedziną artystyczną nie mającą<br />

żadnych wcześniejszych odnośników.<br />

Prekursorem ośrodka jest Marian<br />

Adamski z Kolonii Sobiska. Twórca ten<br />

zainteresował się pracami szwagra -<br />

Henryka Wierzchowskiego, związanego<br />

z ośrodkiem rzeźby w Sierpcu.<br />

Powodzenie twórczości Adamskiego<br />

stało się impulsem twórczym dla innych,<br />

często bliskich czy sąsiadów.<br />

Wśród twórców ośrodka łukowskiego<br />

wymienia się: Tadeusza Cąkałę,<br />

Ryszarda Sęka, Bolesława Suskę, Tadeusza<br />

Lemieszka, Mariana Łubian-<br />

Kapela Zbigniewa Chalimoniuka z Białej<br />

Podlaskiej<br />

kę, Zenona i Tadeusza Adamskich i<br />

wielu innych.<br />

Rzeźbiarze ci, tworząc niejako<br />

wspólnie, kontaktując się, przekazywali<br />

sobie doświadczenia tworząc podobny<br />

charakterystyczny styl rzeźby tego<br />

ośrodka. Wielu twórców prowadzi tu<br />

działalność dydaktyczną, powstają<br />

szkółki rzeźbiarskie dla zdolnej młodzieży.<br />

Pierwsza z nich założona przez<br />

Z. Adamskiego powstała w 1989 r. w<br />

Woli Gutowskiej.<br />

Obecnie na terenie Lubelszczyzny<br />

tworzy około 80 rzeźbiarzy i jest to<br />

chyba rekordowa na tym terenie (odnotowana<br />

w statystykach Krajowego<br />

Domu Twórczości Ludowej w Lublinie)<br />

liczba twórców tej dyscy<strong>pl</strong>iny. Inspiracją<br />

dla współczesnych rzeźbiarzy<br />

ludowych jest nadal dawna rzeźba.<br />

Często nawiązują oni do stylistyki kościelnej<br />

rzeźby gotyckiej czy barokowej.<br />

Wielu rzeźbiarzy poszukuje własnych<br />

rozwiązań artystycznych rozszerzając<br />

zakres tematyczny. Estetykę<br />

prac starają się jednak dostosować do<br />

wymagań miejskiego odbiorcy.<br />

W przeciwieństwie do statycznej na<br />

ogół kompozycji dawnej rzeźby, współczesną<br />

rzeźbę ludową wyróżnia często<br />

rozbudowana i wielofigurowa kompozycja,<br />

przedstawiająca postaci w ruchu.<br />

Surowcem rzeźbiarskim w tradycyjnej<br />

i współczesnej rzeźbie ludowej jest<br />

głównie drewno. Najczęściej lipowe,<br />

topolowe, czasem z gruszy czy dębu.<br />

Sporadycznie używanym surowcem<br />

rzeźbiarskim jest również kamień.<br />

Prace najczęściej są polichromowane<br />

lub w naturalnym kolorze drewna,<br />

czasem bejcowane.<br />

W rejonie puławskim, rzeźba ludowa<br />

nie należy raczej do dziedzin reprezentatywnych.<br />

Obserwuje się tu<br />

jednak ostatnio ożywienie i w tej dziedzinie<br />

artystycznej. Z Puławskim Klubem<br />

Twórców Ludowych związanych<br />

jest kilku rzeźbiarzy. Niektórych z nich<br />

zaliczono już do czołówki ludowych<br />

rzeźbiarzy na Lubelszczyźnie, jak nieżyjących:<br />

Aleksandra Fijałkowskiego z<br />

Przybysławic czy Kazimierza Rzeźnikiewicza<br />

z Borysowa. W czołówce z<br />

powodzeniem tworzących, wymienia<br />

się Stanisława Trockiego z Kurowa<br />

oraz innych obecnie tworzących w tym<br />

rejonie rzeźbiarzy: Lucjana Lipę z Olesina,<br />

Zygmunta Kozaka z Nasiłowa,<br />

Zbigniewa Kozaka z Puław, Janinę<br />

Rodak z Michowa, Ludwika Sandeckiego<br />

i Barbarę Górską z Puław, Zbigniewa<br />

Marczyńskiego z Poniatowej.<br />

Halina Solecka<br />

50


Chrystus Frasobliwy Tadeusza Szkodzińskiego z Lisznej<br />

Fragmenty ekspozycji.<br />

Fot. H. Solecka<br />

XVIII Międzynarodowe<br />

Spotkania Folklorystyczne - Lublin 2003<br />

Dzieci<br />

kontynuatorami<br />

tradycji<br />

W dniach 13-18 lipca 2003 roku Lublin już po raz osiemnasty<br />

gościł zespoły folklorystyczne, które tym razem reprezentowane<br />

były przez grupy dziecięce. Wystąpiło łącznie<br />

10 zespołów z 8 krajów: z Chorwacji - Zespół Pieśni i<br />

Tańca Sumari z Vinkovci, z Czech - Dziecięca Grupa Folklorystyczna<br />

Fryštáćek z miasta Fryšták, z Gruzji - Zespół<br />

Folklorystyczny Papanaki z Kutaisi, z Litwy - Zespół Pieśni<br />

i Tańca Ugnelé, z Autonomicznej Republiki Rosyjskiej<br />

Tatarstanu - Zespół Szczęśliwe Dzieciństwo z Kazania, z<br />

Ukrainy - Zespół Folklorystyczny Orlyonok z Dniepropietrowska,<br />

z Węgier - Zespół Pieśni i Tańca Kenderkóc z<br />

Debreczyna oraz z Polski - Zespół Pieśni i Tańca Młody<br />

Toruń, Zespół Tańca Ludowego Mały Głusk z Lublina,<br />

Zespół Pieśni i Tańca Lublin im. Wandy Kaniorowej (organizator<br />

festiwalu).<br />

Imprezie patronowała Międzynarodowa Rada Stowarzyszeń<br />

Folklorystycznych Festiwali i Sztuki Ludowej<br />

(CIOFF) oraz prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski.<br />

Dzięki olbrzymiemu wysiłkowi władz miasta koncerty<br />

odbywały się w nowej i pięknej muszli koncertowej w Ogrodzie<br />

Saskim, której okrojona (w porównaniu z poprzednią)<br />

widownia okazała się niestety zbyt ciasna, by pomieścić liczne<br />

rzesze miłośników folkloru, nie tylko rodzimego.<br />

Entuzjazm widzów wzbudzały żywiołowe i doskonale wykonywane<br />

tańce małych Gruzinów (taniec z szablami, tarczami,<br />

popisy taneczne na palcach), tańce tatarskie, ruskie,<br />

baszkirskie i żydowskie w wykonaniu dzieci z Tatarstanu,<br />

dumki znad Dniepru, niemal ekwilibrystyczne tańce kozackie<br />

młodych Ukraińców, szeroka gama tańców, muzyki<br />

i strojów z różnych regionów Węgier, muzyka wykonywana<br />

na historycznych tamburynach, tańce i elementy obrzędowe<br />

z Chorwacji, tradycyjne instrumenty i muzyka litewska,<br />

scenki obrzędowe młodziutkich Czechów, czy wreszcie<br />

tańce kujawskie, warmińskie, lubelskie, góralskie, sądeckie,<br />

krakowskie i inne w wykonaniu zespołów polskich.<br />

Tradycyjnie już najmocniejszym akcentem w koncercie<br />

galowym kończącym Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne<br />

były dwa tańce polskie (tym razem lubelskie -<br />

„cygan" i walczyk), które zostały wykonane przez połączone<br />

wszystkie zespoły, co spotkało się z prawdziwym entuzjazmem<br />

i a<strong>pl</strong>auzem widzów.<br />

Na marginesie lubelskiego festiwalu warto zauważyć, że<br />

głównym elementem dekoracji sceny były motywy wycinanek<br />

lubelskich, nieżyjącego twórcy z Garbowa - Ignacego<br />

Dobrzyńskiego. Autor scenografii został nimi zainspirowany<br />

w Krajowym Domu Twórczości Ludowej STL w Lublinie.<br />

Tekst i zdjęcie FRED<br />

51


Badania folkloru<br />

w powiecie ryckim<br />

Już po raz drugi odbył się w dniach<br />

11-17 lipca 2003 r. obóz naukowy dla<br />

studentów Zakładu Kulturoznawstwa<br />

UMCS, specjalizacja folklorystyka.<br />

Badania odbywały się na terenie powiatu<br />

ryckiego na Lubelszczyźnie. Celem<br />

wyjazdu było zebranie jak najwięcej<br />

informacji o dawnych zwyczajach rodzinnych<br />

(narodzinach, weselu i zwyczajach<br />

pogrzebowych), dorocznych<br />

oraz o wierzeniach i demonologii.<br />

Podczas tych paru dni udało nam<br />

się dokonać wstępnego rozpoznania<br />

terenu. Wywiady zostały przeprowadzone<br />

w różnych miejscowościach<br />

wszystkich gmin tego powiatu. Badania<br />

przeprowadzono w następujących<br />

wsiach: Piotrowice, Pawłowice, Długowola<br />

(gm. Stężyca) Ownia, Dąbia<br />

Nowa (gm. Ryki), Gózd, Gęsia Wólka,<br />

Sokola (gm. Kłoczew), Korzeniów,<br />

Żabianka, Sarny (gm. Ułęż),<br />

Grabów Szlachecki, Grabów Rycki,<br />

W Korzeniowie podziwialiśmy umiejętności <strong>pl</strong>ecionkarza<br />

Nowodwór (gm. Nowodwór).<br />

W czasie obozu nagranych zostało<br />

21 kaset (90 minutowych). Ponadto sfotografowano<br />

kilkadziesiąt ka<strong>pl</strong>iczek i<br />

krzyży przydrożnych zarówno tych starych,<br />

jak i współczesnych. O większości<br />

ka<strong>pl</strong>iczek czy krzyży ze wsi Piotrowice,<br />

Ownia, Gęsia Wólka, Jagodne,<br />

Garbów Rycki, Sarna, Korzeniów udało<br />

się zebrać podstawowe informacje o<br />

ich powstaniu i ciekawe historie związane<br />

z miejscem ich lokalizacji. Z architektury<br />

drewnianej uwiecznionych<br />

zostało parenaście chałup zawierających<br />

bardzo ciekawe elementy zdobnictwa<br />

ciesielskiego. W sumie wykonanych<br />

zostało 250 zdjęć. Obecnie wszystkie<br />

zebrane materiały znajdują się w archiwum<br />

Zakładu Kulturoznawstwa.<br />

W obozie wzięło udział jedenastu<br />

studentów, nad którymi opiekę merytoryczną<br />

objęła mgr Mariola Tymochowicz.<br />

Zakwaterowanie było w Ze-<br />

Figura ze wsi Sarna<br />

spole Szkół Mechanicznych w Rykach.<br />

Szczególną pomoc w organizacji<br />

obozu okazali również starosta<br />

Stanisław Jagiełło oraz Małgorzata<br />

Grzechnik, która przez cały czas trwania<br />

obozu opiekowała się nami z ramienia<br />

starostwa. Za co pracownicy i<br />

studenci Zakładu Kulturoznawstwa<br />

pragną gorąco podziękować.<br />

Studenci mogli zwiedzić XIXwieczną<br />

twierdzę w Dęblinie, drewniany<br />

kościół z XVIII w. w Żabiance,<br />

pałac w Ułężu, kościół neogotycki i<br />

klasycystyczny zespół pałacowy w Sobieszynie,<br />

wystawę przedstawiającą<br />

osiągnięcia ośrodka garncarskiego w<br />

Branowie i Szkołę Rolniczą im. Kajetana<br />

hr. Kickiego w Sobieszynie.<br />

Mamy nadzieję, że nasza współpraca<br />

będzie kontynuowana, a w najbliższej<br />

przyszłości wydana zostanie<br />

ciekawa publikacja z opracowanych<br />

materiałów.<br />

MT<br />

Fot. Paweł Królikowski<br />

• W dniach 13-23 czerwca br. odbywał<br />

się <strong>pl</strong>ener twórców ludowych i<br />

malarzy amatorów w Kaszubskim<br />

Uniwersytecie Ludowym w Starbieninie,<br />

gdzie mieści się filia tej instytucji.<br />

Nasz oddział był współorganizatorem<br />

<strong>pl</strong>eneru. Uczestniczyli w nim<br />

twórcy ludowi Kaszub, Kociewia i<br />

Borów Tucholskich. Była również<br />

grupa malarzy z podobnego ośrodka<br />

w Schwerinie w Niemczech.<br />

To już dwudziesty raz pomieszczenia<br />

KUL-u zamieniły się w pracownie<br />

rzeźby, malarstwa i haftu. To nic,<br />

że trzeba parę złotych dopłacić, bo w<br />

kulturze coraz biedniej, bo najważniejsze<br />

są nasze spotkania z koleżankami<br />

i kolegami od dłuta, igły czy<br />

pędzla. Wymieniamy doświadczenia,<br />

Z życia Oddziału<br />

snują się wspomnienia, jak w tym<br />

roku, gdy pokazałem uczestnikom<br />

moje spotkania z Izajaszem Rzepą,<br />

Apolinarym Pastwą, Alojzym Stawowym,<br />

Henrykiem Heweltem. Pokazałem<br />

stare <strong>pl</strong>enery, wielu ich uczestników<br />

opuściło już ten świat. A widzieliśmy<br />

to dzięki moim starym filmom<br />

kręconym za pomocą kamery 8 mm.<br />

Na zakończenie wszyscy uczestnicy<br />

<strong>pl</strong>eneru otrzymali dy<strong>pl</strong>omy i listy<br />

gratulacyjne podpisane przez mgr<br />

Krystynę Szałaśną, kustosza Muzeum<br />

Etnograficznego w Oliwie. Honorowe<br />

dy<strong>pl</strong>omy, podpisane przez wszystkich<br />

twórców, otrzymali: mgr Krystyna<br />

Szałaśna, dr Aleksander Błachowski<br />

oraz mgr Anna Kwaśniewska -<br />

konsultanci <strong>pl</strong>eneru.<br />

• Wycinki, to maleńka wieś leżąca<br />

na południowym Kociewiu w gminie<br />

Osiek. W tej wsi powstało Koło<br />

Twórców Ludowych, którym kieruje<br />

Zenon Usarkiewicz. Z jego inicjatywy<br />

w byłej szkole w Wycinkach powstała<br />

Izba Regionalna, której oficjalne<br />

otwarcie nastąpiło 5 czerwca br.<br />

52


Wystawa w Muzeum Etnograficznym - Oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu<br />

„Gdzie jest druga taka wieś.<br />

Tarnówka Pełna - Nowy Waliszów"<br />

Wystawa, otwarta 19 września br., prezentowała dzieje<br />

wsi Tarnowica Polna od połowy XIX wieku po czasy<br />

współczesne. Na zachowanych fotografiach utrwalono<br />

przede wszystkim uroczyste momenty z życia rodzin chłopskich<br />

- wesela, I komunie, inauguracje i zakończenia roku<br />

szkolnego, pielgrzymki, wyjazdy na odpust do miasta, zabawy.<br />

Znaczna ich część oddaje także dramatyczny czas<br />

wywózek na Sybir, udziału mieszkańców w walkach na<br />

frontach I i II wojny światowej.<br />

Osobny rozdział stanowią - zatrzymane w obiektywie<br />

fotografa - istotne momenty z okresu powojennego zasiedlenia<br />

ziem zachodnich, głównie Nowego Waliszowa.<br />

Tarnowiczanie osiedlali się jednak<br />

także w Starym Waliszowie, Pławnicy,<br />

Starej Bystrzycy, Olesznej i Jaźwinach<br />

(okolice Dzierżoniowa) oraz w<br />

Czarnowie (Lubuskie).<br />

Fotografiom towarzyszyły dokumenty<br />

oraz liczne teksty, wspomnienia<br />

mieszkańców Tarnowicy lub ich<br />

potomków, wystawę uzupełniają elementy<br />

ubiorów, środki transportu,<br />

święte obrazy, narzędzia pracy przewiezione<br />

na Dolny Śląsk przez tarnowiczan<br />

- w części do dziś przechowywane<br />

w ich domach jako rodzinne<br />

pamiątki, a w części stanowiące już<br />

własność muzeum.<br />

Wieś Tarnowica Polna dwukrotnie<br />

prezentowała się już na przygotowanych<br />

przez działacza kulturalnego Andrzeja<br />

Wziątka ekspozycjach w Bystrzycy<br />

Kłodzkiej, a jej mieszkańcy stali się bohaterami<br />

reportaży telewizyjnych przygotowanych<br />

przez Grażynę Orłowską-<br />

Sondej. Z jej inicjatywy i dzięki wsparciu<br />

sponsorów "dwukrotnie, w latach<br />

2002 1 2003, tarnowiczanie mieli możliwość<br />

powrotu w rodzinne strony.<br />

W otwarciu wystawy uczestniczyli mieszkańcy wsi,<br />

wśród nich także członkowie zespołu „Waliszowianie".<br />

Tarnowica, Kresy Wschodnie<br />

To dzieciństwa mego kraj<br />

Śpiewna mowa polna droga<br />

I pszeniczny wielki łan<br />

Tarnowica jaka piękna<br />

Gdzie jest druga taka wieś<br />

Tam przeżyłem chwile piękne<br />

Tam przeżyłem życia raj<br />

Tarnowica Polna. Amatorski zespół teatralny przed Domem Narodowym<br />

(fot. sprzed 1945 r.)<br />

Gdańskiego STL<br />

Izba gromadzi przedmioty tradycyjnego<br />

sprzętu i sztuki ludowej Kociewia.<br />

W sezonie <strong>pl</strong>acówka jest czynna<br />

cztery godziny dziennie.<br />

• Sianowo to malowniczo położona<br />

wieś na Kaszubach. Znajduje się<br />

w niej słynne Sanktuarium Matki Bożej<br />

Sianowskiej, do którego co roku<br />

pielgrzymują tysiące pątników. Z<br />

uwagi na coraz większe zainteresowanie<br />

tym miejscem kultu, ks. proboszcz<br />

Piepiórka wystąpił z inicjatywą wybudowania<br />

Drogi Krzyżowej wokół <strong>pl</strong>acu<br />

pielgrzymkowego. Powołany został<br />

komitet organizacyjny, któremu przewodniczył<br />

Eugeniusz Pryczkowski, redaktor<br />

magazynu telewizyjnego<br />

„Rodna Zemia". Pan Eugeniusz poprosił<br />

mnie o pomoc w realizacji tego<br />

pięknego przedsięwzięcia. Propozycję<br />

przyjąłem z ochotą.<br />

Opracowałem projekt poszczególnych<br />

stacji. Są to płaskorzeźby o wymiarach<br />

110x100x10 cm, głęboko<br />

rzeźbione. Do wykonania płaskorzeźb<br />

poprosiłem Janinę Gliszczyńską z<br />

Przęsina - wyrzeźbiła stację XII i XV,<br />

Henryk Dejk z Żukowa wykonał stację<br />

I, Jerzy Kamiński z Barłożna -<br />

stację II i V. Stację III wyrzeźbił Jerzy<br />

Walkusz z Hopowa, a Czesław<br />

Birr - stację IV. Maciej Zagórowicz,<br />

głuchoniemy młody człowiek ze<br />

Zwarcienka, wyrzeźbił stację VI,<br />

Henryk Lepak z Bytowa - stację VII.<br />

Mój brat Rajmund Zieliński ze Zblewa<br />

wykonał stację VIII, Halina Krajnik<br />

z Kościerzyny - XII, a Włodzimierz<br />

Ostoja-Lniski z Czerska - XIV.<br />

Stacja IX i X są dziełem Tomasza Śliwińskiego<br />

i jego ojca Stanisława. Józef<br />

Semmerling z Gdańska wyrzeźbił<br />

stację XI.<br />

Gdańsk 10.08.2002<br />

Edmund Zieliński<br />

53


Międzynarodowa konferencja<br />

„Współczesne problemy<br />

śpiewu tradycyjnego"<br />

Na przełomie lat 70. i 80. w Moskwie,<br />

a później w innych miastach byłego<br />

ZSRR, powstały grupy, celem których<br />

były prowadzenie badań nad ludową<br />

kulturą tradycyjną w sposób odmienny<br />

od oficjalnie wówczas<br />

stosowanego. Do tej pory instytucje<br />

prowadzące badania w tej dziedzinie<br />

traktowały folklor muzyczny jako materiał<br />

przeznaczony wyłącznie do archiwum;<br />

istniejący tylko w postaci kaset<br />

przechowywanych w szufladach. W tej<br />

sytuacji dla nauki muzyka tradycyjna<br />

była żywa tylko w chwili nagrywania na<br />

taśmę. Jednocześnie istniała oficjalna<br />

forma prezentacji muzyki ludowej przez<br />

zespoły muzyki ludowej i ludowe chóry,<br />

finansowane przez państwo. Kryteria<br />

estetyczne „muzyki ludowej" w tym<br />

wydaniu wychodziły naprzeciw oficjalnym<br />

potrzebom; aranżacje pieśni ludowych<br />

były wesołe, przepełnione optymizmem,<br />

wręcz egzaltowane. Erzac<br />

muzyki ludowej sformowany przez te<br />

zespoły przesłaniał prawdziwy wizerunek<br />

sztuki tradycyjnej. Uczeni, którzy zaproponowali<br />

nowe, wręcz eksperymentalne<br />

formy badania muzyki tradycyjnej,<br />

spotkali się ze skom<strong>pl</strong>ikowaną, wielowymiarową<br />

i wielopoziomową tradycją<br />

muzyczną. Odkryli przy tym nieznany<br />

dla siebie język kultury, który musieli<br />

poznać, by móc się nim posługiwać.<br />

Z kolei profesjonalni muzycy związani<br />

ze sztuką tradycyjnego wykonawstwa<br />

stawali wobec muzyki babć i dziadków<br />

nie mających najmniejszego pojęcia<br />

o nutach. Musieli się nauczyć wsłuchiwać<br />

w mikrointonacje śpiewu oraz<br />

opanować lokalne dialekty językowe i<br />

muzyczne. W tych odkryciach bogatego<br />

świata muzycznego rodzimej kultury<br />

należy szukać źródeł powstania zespołów,<br />

które z jednej strony osiągnęły<br />

bardzo wysoki poziom artystyczny<br />

(m.in. dzięki wnikliwym badaniom), a<br />

z drugiej strony wzięły odpowiedzialność<br />

za ocalenie lokalnych tradycji. Tak<br />

więc na przestrzeni kilkunastu lat powstało<br />

nowe zjawisko kulturowe.<br />

Z czasem pojawiły się także pytania<br />

dotyczące kontynuacji tradycji wiejskiego<br />

muzykowania, bowiem „wiek tradycji",<br />

ze względu na podeszły wiek wiejskich<br />

wykonawców, sprawia, że niedługo<br />

rzeczywiście będziemy poznawali<br />

kulturę tradycyjną tylko z nagrań.<br />

I Międzynarodowa konferencja „<br />

Współczesne problemy śpiewu tradycyjnego"<br />

zorganizowana przez Ośrodek<br />

Badań Muzykologicznych i Kulturowych<br />

Europy Środkowo-Wschodniej<br />

przy Fundacji Muzyka Kresów z Lublina<br />

i Dom Pracy Twórczej Ministerstwa<br />

Kultury w ramach Międzynarodowej<br />

Szkoły Muzyki Tradycyjnej przy Fundacji<br />

Muzyka Kresów odbyła się w<br />

dniach 5-7 lutego 2003 w Domu Pracy<br />

Twórczej w Wigrach. Stała się ona miejscem<br />

spotkania naukowców z Polski,<br />

Litwy, Rosji i Ukrainy, dla których pytania<br />

dotyczące kontynuacji tradycji są<br />

podstawą dyskursu naukowego oraz<br />

równoległej działalności twórczej.<br />

Organizatorzy zakładali, że spotkanie<br />

to z jednej strony umożliwi zaprezentowanie<br />

różnych kierunków działalności<br />

„szkół naukowych" z tych krajów, z drugiej<br />

zaś zainicjuje dyskusję na temat o<br />

przyszłości tradycyjnej kultury muzycznej.<br />

Jak podkreślił dyrektor fundacji<br />

Jan Bernad, otwierając spotkanie - pytania<br />

o istotę kultury tradycyjnej oraz<br />

problemy dotyczące kontynuacji tradycji,<br />

towarzyszące nam, mieszkającym<br />

w zurbanizowanym świecie, dalekim<br />

od natury, ciągle są aktualne i niemożliwe<br />

do uchylenia.<br />

Konferencję zrealizowano przy pomocy<br />

finansowej Ministerstwa Kultury<br />

i Fundacji Konkursu Pro Publico Bono.<br />

Konferencję otworzyły referaty, w<br />

których autorzy rozpatrywali problemy<br />

tradycji z perspektywy ogólnej: filozofii<br />

tradycji, filozofii kultury, filozofii<br />

muzyki, sięgając do podstaw i genezy<br />

tych zjawisk. Stworzyło to punkt wyjściowy<br />

do rozumienia aktualnych problemów.<br />

Uwagi o przyszłości tradycji<br />

Miłosza Gałeckiego (Lublin) były rozważaniem<br />

nad przyczyną porażki prób<br />

włączenia tradycji w kulturę nowoczesną.<br />

Podstawą ich jest zasadnicza rewizja<br />

pojęcia tradycji, jest to warunek odnowienia<br />

„świadomości tradycji". Problem<br />

śpiewu tradycyjnego dotyczy głównego<br />

tematu filozofii muzyki - pytania<br />

o jej początku. Śpiew tradycyjny występuje<br />

w przeciwstawieniu do natury jako<br />

znak absolutnej obecności kultury.<br />

Proces formowania intonacji, myślenia<br />

muzycznego w „czasie mitologicznym"<br />

Daniła Piercow z Kijowa porównuje<br />

do organizacji przestrzeni muzycznej<br />

w trakcie pracy z ludźmi, którzy nie<br />

mają stałych schematów muzycznych.<br />

Obserwacje badawcze opisane jako<br />

okres chaotyczny (Krystalizacje języka<br />

muzycznego: doświadczenie pracy z początkującym<br />

zespołem) przedstawiono<br />

na podstawie pracy z aktorami w ramach<br />

projektu „Morfina. Dźwięki"<br />

według tekstów Kandyńskiego.<br />

Z kolei Igor Macijewski z Petersburga<br />

w referacie Ku współczesnej<br />

interpretacji śpiewu tradycyjnego zauważył,<br />

że zwrócenie się ku śpiewaniu tradycyjnemu<br />

dziś jest związane z poszukiwaniem<br />

w zachowanych tradycyjnych<br />

formach wykonawstwa ekologii duchowej,<br />

sztuki wysokiej i energii odrodzenia<br />

duchowego ze względu na niebezpieczeństwo<br />

zaniku potrzeb własnej<br />

twórczej aktywności, co w konsekwencji<br />

grozi przekształceniem większości<br />

społeczeństwa w wyłącznie konsumentów<br />

sztuki. Mając na celu podtrzymanie<br />

tożsamości zarówno indywidualnej<br />

jak i narodowej w poszukiwaniu nowych<br />

form w kontaktach z odbiorcą,<br />

twórcy zwracają się do tego, co zostało<br />

zapomniane lub nie zostało poznane.<br />

Powstanie „ruchu folklorystycznego"<br />

nastawionego na odtwarzanie autentycznej<br />

tradycji różnie przebiegało<br />

na terenach różnych państw. Od lat 60.<br />

do 90. restytucja idei litewskiej kultury<br />

narodowej przejawiała się w wielu różnych<br />

przedsięwzięciach kulturalnych.<br />

W tym okresie folkloryści zajęli się ożywianiem<br />

wymarłych gatunków muzyki<br />

ludowej. Ruch folklorystyczny na Litwie<br />

powstał jako alternatywa wobec<br />

napuszonej kultury oficjalnej. Najsilniejszym<br />

impulsem do powstania tego<br />

ruchu było wówczas pragnienie rekonstrukcji<br />

obrzędów przedchrześcijańskich.<br />

Natomiast w swej działalności liderzy<br />

ruchu zostawiali poza uwagą pytania<br />

dotyczące techniki śpiewu (tańca,<br />

gry), dążąc do zaangażowania jak<br />

największej ilości osób. Efektem tego<br />

stała się sceniczność i „festynowość"<br />

jako najbardziej rozpowszechniona forma<br />

prezentacji muzyki tradycyjnej.<br />

(Por. referaty: Zafascynowani dawnymi<br />

głosami Pionierzy ruchu folklorystycznego,<br />

Auste Nakiene - Wilno, Proces<br />

kontynuowania śpiewu tradycyjnego na<br />

Litwie Rytis Ambrazevicius - Wilno).<br />

W lutym 2003 r. przypadła 30 rocznica<br />

powołania zespołu muzyki ludowej<br />

Dmitrija Pokrowskiego, któremu<br />

Rosja zawdzięcza nowy kierunek w<br />

kulturze - prezentacje autentycznej<br />

muzyki ludowej we współczesnych mediach<br />

oraz scenach, salach koncertowych,<br />

teatrach. W styczniu 1980 r. Pokrowski<br />

stworzył ośrodek, otwarty z<br />

myślą o miłośnikach muzyki ludowej.<br />

Wielką zasługa tego ośrodka było udowodnienie,<br />

że autentyczna muzyka ludowa<br />

nierozłącznie jest związana z teraźniejszością,<br />

współbrzmi z nią, a<br />

wręcz może być przez współczesnych<br />

pożądana, co potwierdził Władimir<br />

Iwanow z Moskwy w referacie Doświadczenie<br />

pracy folklorystycznego studia<br />

Dmitrija Pokrowskiego 1980-1982.<br />

Przedłużeniem tematu był referat Olgi<br />

Klucznikowej z Moskwy, zatytułowany<br />

Współczesny stan ruchu folklorystycznego<br />

w Rosji. Uczestnicy zespołów folklorystycznych<br />

z reguły mają bardzo poważne<br />

i głęboko osobiste podejście do<br />

badanych tradycji. Celem ich jest zapoznanie<br />

się z językiem kultury, pra-<br />

54


gnienie wcielenia zasad „identyczności"<br />

z grupą śpiewaków autentycznych. Grupy<br />

te świadomie rezygnują z nazwy „zespół"<br />

na rzecz „rodzinny folklorystyczny<br />

teatr", „laboratorium", „klub folklorystyczny",<br />

nie kojarzą swojej działalności<br />

z prezentacjami scenicznymi.<br />

Na koniec chciałem przedstawić<br />

grupę autorów, których referaty były<br />

poświęcone metodyce i metodologii<br />

pracy w zespole oraz praktycznym pytaniom<br />

związanym z techniką śpiewu<br />

tradycyjnego, co ilustrowano materiałem<br />

z różnie lokalizowanych tradycji,<br />

aspektom technicznym pracy nad głosem,<br />

problemom powstającym w trakcie<br />

pracy z grupą, próbom rekonstrukcji<br />

pieśni tradycyjnych.<br />

Na podstawie wieloletniego doświadczenia<br />

badań teoretycznych i<br />

praktycznych nad techniką śpiewu tradycyjnego<br />

i opanowaniem lokalnych<br />

muzycznych dialektów Swietłana Własowa<br />

(Moskwa) w referacie Zasady<br />

przyswajania stylu wokalnego lokalnej<br />

tradycji przedstawiła szereg problemów,<br />

które powstają w trakcie pracy<br />

z zespołem pieśni tradycyjnych oraz<br />

własne metody ich rozwiązania. Folklor<br />

jest tradycją ustną, dlatego przekazywanie<br />

i odbiór materiału wymaga<br />

stosowania konkretnych metod pracy<br />

w zespole. Oswajanie zasad funkcjonowania<br />

folkloru w środowisku naturalnym,<br />

uświadomienie języka muzycznego,<br />

ruchu rytmicznego, logiki budowy<br />

melodii, praca nad oddechem etc.<br />

Są to kierunki pracy, celem której jest<br />

transmisja prawdziwego wizerunku<br />

tradycji. Zasadą „życia" folkloru, jako<br />

kultury kanonicznej, jest aktualizacja<br />

doświadczeń poprzednich pokoleń w<br />

nowych warunkach historycznych.<br />

Rytis Ambrazevicius z Wilna w<br />

wystąpieniu zatytułowanym Moje doświadczenie<br />

nauczania śpiewu tradycyjnego<br />

stawia pytania dotyczące przekazywania<br />

wokalu tradycyjnego, korzystając<br />

ze źródła żywej tradycji oraz<br />

prób rekonstrukcji pieśni z zapisu nutowego<br />

stosując metodę projekcji bliskich<br />

styli wykonawczych. Jewgenij<br />

Jefremow (Kijów) w referacie Cichy<br />

śpiew i „cienki głos " w folklorze ukraińskim<br />

przedstawił specyfikę niektórych<br />

gatunków pieśni wykonywanych falsetem.<br />

Między innymi taka technika<br />

śpiewu pojawia się w sytuacjach obrzędowych,<br />

podkreślając niezwykłość<br />

oraz inny wymiar czasowy tych sytuacji.<br />

Konieczność korzystania z tego<br />

rodzaju „głosu" nie śpiewaczego i nie<br />

mówionego, jego „nienaturalność" w<br />

trakcie obrzędu pełni funkcje magiczną<br />

intonacji rytualnej przeznaczonej<br />

do obcowania ze światem sakralnym.<br />

Referatom towarzyszyły prezentacje<br />

materiałów audio i wideo.<br />

Organizatorzy <strong>pl</strong>anują wydanie<br />

wybranych materiałów.<br />

Roman Jenenko<br />

• Jubileusz 50-lecia świętował Zespół<br />

Pieśni i Tańca „Powiśle", który w 1953<br />

roku założyła Kazimiera Walczak. Z<br />

tej okazji jubilat trzykrotnie zaprezentował<br />

się publiczności: 16 maja wystąpił<br />

w GOK w Końskowoli, 17 maja był<br />

koncert galowy w Puławskim Domu<br />

Kultury „Dom Chemika", a 18 maja<br />

ZPiT „Powiśle" mogli podziwiać mieszkańcy<br />

Puław.<br />

• 22 maja w Muzeum Diecezjalnym we<br />

Wrocławiu odbył się wernisaż wystawy<br />

„Malarstwo na szkle Agnieszki Górkiewicz<br />

z Bukowiny Tatrzańskiej".<br />

• Puławski Ośrodek Kultury „Dom<br />

Chemika" i Klub Twórców Ludowych<br />

w Puławach były organizatorami wystawy<br />

„Artystyczna twórczość wsi".<br />

Otwarto ją 9 czerwca w Puławskiej<br />

Galerii Sztuki.<br />

• W Muzeum Regionalnym w Łukowie<br />

12 czerwca odbyło się otwarcie<br />

wystawy „Przegląd twórczości ludowej<br />

regionu łukowskiego". Zorganizowały<br />

ją Muzeum Regionalne i<br />

Łukowski Oddział STL.<br />

• Obchody 25-lecia Oddziału Gdańskiego<br />

STL odbyły się 23 czerwca w<br />

Muzeum Kaszubskiego Parku Etnograficznego<br />

we Wdzydzach Kiszewskich.<br />

W programie jubileuszu znalazły<br />

się m.in.: msza święta w intencji<br />

twórców, wspomnienia minionego czasu,<br />

wręczenie medali „Za zasługi dla<br />

twórczości ludowej", otwarcie wystawy<br />

dorobku członków Oddziału oraz<br />

złożenie kwiatów na grobie Teodory i<br />

Izydora Gulgowskich.<br />

• IV Zamojskie Dni Folkloru odbyły<br />

się 12 i 13 lipca w Zwierzyńcu. Złożyły<br />

się na nie: wystawa sztuki ludowej,<br />

korowód zespołów i kapel, koncert<br />

uczestników imprezy oraz pokazy i<br />

kiermasz sztuki ludowej.<br />

• Od 2 do 13 lipca w Wojciechowie<br />

na Lubelszczyźnie odbywały się Ogólnopolskie<br />

Warsztaty Kowalskie.<br />

• Wojewódzki Dom Kultury w Lublinie<br />

i Lubelskie Towarzystwo Fotograficzne<br />

- to organizatorzy wystawy<br />

zdjęć „Kazimierz 2003" prezentującej<br />

XXXVII Ogólnopolski Festiwal<br />

Kapel i Śpiewaków Ludowych. Wernisaż<br />

ekspozycji miał miejsce w WDK<br />

Lublin 23 lipca.<br />

• Uroczyste otwarcie pracowni ceramiki<br />

odbyło się 25 lipca w Muzeum<br />

Kultury Ludowej w Węgorzewie.<br />

• II Plener rzeźbiarski twórców ludowych<br />

Lubelszczyzny im. Augusta Zamojskiego<br />

odbywał się w dniach 27 lipca<br />

- 10 sierpnia w Jabłoniu.<br />

• Kiermasz sztuki ludowej, przegląd i<br />

koncerty zespołów i solistów, prezentacje<br />

widowisk obrzędowych i teatrów,<br />

były głównymi punktami programu<br />

XXVI Międzynarodowego Jarmarku<br />

Folkloru, który w dniach 2-3 sierpnia<br />

ZAPROSILI<br />

NAS<br />

zorganizowano w Węgorzewie. W jarmarku<br />

uczestniczyły zespoły i soliści z<br />

woj. warmińsko-mazurskiego i z innych<br />

regionów Polski oraz z Czech,<br />

Litwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji i Łotwy.<br />

Imprezie towarzyszyły pokazy rzemiosł<br />

tradycyjnych.<br />

• Ośrodek Kultury Regionalnej Puszczy<br />

Białej „Kuźnia kurpiowska" otwarto<br />

uroczyście 31 sierpnia w Pniewach.<br />

• Regionalny Ośrodek Kultury w Częstochowie<br />

zorganizował wystawę malarstwa<br />

na szkle Agnieszki Górkiewicz<br />

„Na okruchach szkła". Ekspozycję można<br />

było zwiedzać od 5 do 26 września.<br />

• 7 września w Zagrodzie Kurpiowskiej<br />

zorganizowano Niedzielę Kadzidlańską.<br />

• Jubileusz 30-lecia obchodził Opolski<br />

Oddział Stowarzyszenia Twórców<br />

Ludowych. 9 września w Muzeum Wsi<br />

Opolskiej odbyły się uroczystości jubileuszowe,<br />

podczas których uhonorowano<br />

zasłużonych twórców, mówiono<br />

też o uwarunkowaniach i kształcie<br />

współczesnej twórczości ludowej w regionie.<br />

Na zakończenie podsumowano<br />

konkurs „Współczesna twórczość<br />

ludowa Opolszczyzny", wręczono nagrody<br />

i wyróżnienia jego laureatom<br />

oraz otwarto wystawę pokonkursową.<br />

• Warsztaty etnograficzne „Ginące<br />

zawody" odbywały się w dniach 10-12<br />

września w Zagrodzie Kurpiowskiej w<br />

Kadzidle. W programie znalazły się<br />

pokazy: obróbki lnu, tkactwa, garncarstwa,<br />

bursztyniarstwa, <strong>pl</strong>astyki obrzędowej,<br />

rzeźby i <strong>pl</strong>ecionkarstwa. Nie<br />

zabrakło tańca i śpiewu kurpiowskiego.<br />

Były też kiermasze sztuki ludowej,<br />

miodów, potraw regionalnych i wystawa<br />

haftu i koronki kurpiowskiej.<br />

• „Wesele kurpiowskie" - IV Ogólnopolski<br />

Przegląd Obrzędów Weselnych<br />

odbywał się 14-15 września w<br />

Kadzidle.<br />

• 14 września Muzeum Wsi Lubelskiej<br />

przeżywało prawdziwe oblężenie. Stało<br />

się tak za sprawą imprezy „Z zagrody<br />

na jarmark i do miasteczka",<br />

podczas której zwiedzającym zaprezentowali<br />

się m.in.: garncarze, powroźnicy,<br />

kowale, <strong>pl</strong>ecionkarze, łyżkarze i<br />

olejarze. Goście mogli oglądać obróbkę<br />

lnu, młóckę cepem, mielenie w żarnach,<br />

wyrób masła, kaszy i chleba.<br />

• XXVIII Zjazd Twórców Ludowych<br />

z Kujaw, Pałuk, Borów Tucholskich,<br />

Ziemi Chełmińskiej i Dobrzyńskiej,<br />

Krajny i Kaszub odbył się 21 września<br />

w Żninie. Tego dnia świętowano też<br />

jubileusz 15-lecia działalności Oddziału<br />

Bydgosko-Toruńskiego STL.<br />

• Wystawę „Kowalstwo ludowe na Lubelszczyźnie"<br />

otwarto 8 października<br />

w Muzeum Regionalnym PTTK w<br />

Puławach.<br />

(XL)<br />

55


KSIĄŻKI<br />

NADESŁANE<br />

Hryhorij Arkuszyn, Powiedział, co wiedział. Ludowe porzekadła<br />

i zagadki z Zachodniego Polesia oraz zachodniej<br />

części Wołynia, Lublin - Łuck 2003, s. 175 (książka w języku<br />

ukraińskim, streszczenie w jęz. polskim i angielskim).<br />

Tadeusz Barańczuk, W kręgu mistrza Ruszkowskiego.<br />

Ruszkowski, Huras, Kępczyński, rzeźba, katalog wystawy w<br />

Muzeum Mazowieckim w Płocku, Płock 2001, s. 44, fot.<br />

Tadeusz Barańczuk, Mazowsze - oblicza regionów,<br />

Płock 2002, s. 412.<br />

Jerzy Bartmiński, Polskie kolędy ludowe, Kraków 2002,<br />

s. 412.<br />

Elżbieta Berendt, Sztuka nieprofesjonalna na Śląsku,<br />

katalog zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu,<br />

1992, s. 72, fot.<br />

Elżbieta Berendt, Hanna Golla, Muzeum Etnograficzne<br />

we Wrocławiu (informator), Wrocław, brak roku wydania,<br />

s. 28, fot.<br />

Elżbieta Berendt, Rzeźba ludowa na Dolnym Śląsku,<br />

katalog zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu,<br />

1995, s. 192, fot.<br />

Maria Brylak-Załuska, Do cerkwi, do miasta, na tańce.<br />

Tradycyjny strój Łemków - rusińskich górali karpackich (katalog<br />

wystawy), Nowy Sącz 2002, s. 16, fot.<br />

Jerzy Cetera, Artur Gawoł i Dan Wołkowycki, Dolinami<br />

rzek, informator wystawy w Białostockim Muzeum<br />

Wsi, Białystok 2002, s. 16, fot.<br />

Stefan Chojnowski, List do serc (tomik poetycki), Ciechanów<br />

2003, s. 88, fot.<br />

Chrystus Frasobliwy z kolekcji Barbary i Jerzego Wesołowskich,<br />

katalog wystawy w Muzeum Mazowieckim w<br />

Płocku, Płock 1991, s. 44, fot.<br />

Tomasz Czerwiński, W kuchni i komorze, informator<br />

wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku, Płock 1999,<br />

s. 20, ilustracje.<br />

Wanda Dowlaszewicz, Wielkanoc w tradycji polskiej,<br />

informator wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku,<br />

Płock 1996, s. 40, fot.<br />

Wanda Dowlaszewicz, Rzeźba Antoniego Kamińskiego,<br />

katalog wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku,<br />

Płock 1998, s. 40, fot.<br />

Wanda Dowlaszewicz, Rzeźba Andrzeja Wojtczaka,<br />

katalog wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku,<br />

Płock 1999, s. 44, fot.<br />

Wanda Dowlaszewicz, Na pątniczym szlaku do Skępskiej<br />

Madonny, informator wystawy w Muzeum Mazowieckim<br />

w Płocku, Płock 2001, s. 36, fot.<br />

Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne,<br />

pod redakcją E. Fryś-Pietraszkowej, A. Kowalskiej,<br />

A. Spiss, tom I, Kraków 2002, s. 354, fot.<br />

Elżbieta Teresa Filip, Zabawki w zbiorach Działu Etnografii<br />

Muzeum w Bielsku-Białej (folder), Bielsko-Biała<br />

2002 (?), s. 6, fot.<br />

Elżbieta Teresa Filip, Legendy i baśnie w malarstwie<br />

Marii Lenczewskiej (folder), Bielsko-Biała 2002, s. 6, fot.<br />

Gadki z Chatki, Pismo folkowe, nr 45/46 (2-3/2003),<br />

Lublin 2003, s. 58, fot.<br />

Gry towarzyskie i hazardowe (wystawa akcesoriów gier<br />

od czasów najdawniejszych po współczesność), informator<br />

wystawy w Muzeum Podlaskim w Białymstoku, Białystok<br />

2001, s. 16, fot.<br />

Antoni Jackowski, Izabela Sołjan, Polski pielgrzym (album),<br />

Częstochowa 2000, s. 126, fot.<br />

Jerzy Jastrzębski, Bursztyniarstwo na Kurpiach, katalog<br />

wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku, Płock<br />

1999, s. 28, fot.<br />

Elżbieta Kaczmarek, Warmia i Mazury, informator<br />

wystawy sztuki ludowej w Muzeum Mazowieckim w Płocku,<br />

Płock 2000, s. 12, fot.<br />

Wojciech Kowalczuk, Jakub Smolski - wiejski fotograf<br />

z Łuki, katalog wystawy w Muzeum Podlaskim w Białymstoku,<br />

Białystok 2002, s. 20, fot.<br />

Ks. Tomasz Krzesik, Skazana na wygnanie. Dzieje Rodnia<br />

i Sanktuarium, Kodeń - Lublin 2002, s. 129, fot.<br />

XVIII Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne -<br />

Lublin 2003, Lublin 2003, s. 16, fot.<br />

Na ludową nutę - ginące piękno. Informator o ludowych<br />

kapelach, zespołach śpiewaczych, obrzędowych i teatralnych<br />

oraz pieśni i tańca. Opr. Bożena Głowacz, Elżbieta<br />

Sadowska-Kasiborska. Wydawca: ZG STL i KDTL,<br />

Lublin 2003, s. 118, fot.<br />

Ocalić od zapomnienia - ginące zawody Lubelszczyzny<br />

(informator), Podedwórze 2002, s. 16, fot.<br />

I Plener Rzeźbiarski Twórców Ludowych Lubelszczyzny<br />

im. Augusta Zamoyskiego - Jabłoń 2002 (katalog), Parczew<br />

2002, s. 12, fot.<br />

Małgorzata Podlewska-Bem, Z aniołami. Anioły w polskiej<br />

tradycji i sztuce ludowej, katalog wystawy w Muzeum Pojezierza<br />

Łęczyńsko-Włodawskiego, Włodawa 2002, s. 24, fot.<br />

Marian Pokropek, Męka i Zmartwychwstanie Pańskie,<br />

informator wystawy w Muzeum Mazowieckim w Płocku,<br />

Płock 2000, s. 24, fot.<br />

Agnieszka Pokropek, Marian Pokropek, Koń jaki jest<br />

każdy widzi, czyli wizerunek konia w sztuce ludowej i malarstwie<br />

nieprofesjonalnym, Muzeum Wsi Mazowieckiej w<br />

Sierpcu, 2003, s. 24, fot.<br />

Adam Polski, Wieś poetów. Poezja ekologiczna z gminy<br />

Fajsławice, Fajsławice 2002, s. 148.<br />

Ptaki w drewno przeobrażone, informator wystawy w<br />

Muzeum Mazowieckim w Płocku, Płock 1997, s. 16, fot.<br />

Regina Rok, Częstochowski strój ludowy, Częstochowa<br />

1998, s. 132, fot.<br />

Regina Rok, Aleksander Jaśkiewicz, Z dawna Polski<br />

tyś Królową. Pamiątka z pielgrzymki do Jasnej Góry (album),<br />

Częstochowa 2002, s. 240, fot.<br />

Magdalena Rostworowska, Śląski strój ludowy, katalog<br />

zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Wrocław<br />

2001, s. 196, fot.<br />

Władysław Sitkowski, Świat się przewraca (tomik poezji),<br />

Zamość 2003, s. 96.<br />

Tomasz Spychała, Len - surowiec tysiącleci, Wieluń<br />

1998, s. 38, fot.<br />

Studia z dziejów Grabowca, pod red. K. Spaleńca, Lublin-Grabowiec<br />

2003, s. 100, fot.<br />

Krystyna Szałaśna, Kaszuby, informator wystawy w<br />

Muzeum Mazowieckim w Płocku, Płock 1998, s. 20, fot.<br />

Wanda Szkulmowska, Sztuka ludowa w Borach Tucholskich,<br />

Tuchola 2003, s. 40, fot.<br />

Sztuk ludowa w woj. śląskim (katalog wystawy), Bielsko-Biała<br />

2001, s. 16, fot.<br />

Paweł A. Szymczak, Tadeusz Kacalak: rzeźbiarz, kolekcjoner...<br />

(katalog wystawy), Kutno 2003, s. 20, fot.<br />

Śląsk, Schlesien, Slezko. Przenikanie kultur, pod redakcją<br />

Zygmunta Kłodnickiego, Muzeum Narodowe we Wrocławiu,<br />

2000, s. 168, fot.<br />

75-lecie urodzin Profesora Michała Łesiowa. Dorobek<br />

naukowo-dydaktyczny i działalność społeczna, Lublin -<br />

Łuck 2003, s. 118, fot.<br />

Gabor Veres, Sztuka ludowa Komitatu Heves, Węgry,<br />

Przemyśl 2003, s. 30, fot. (informator wystawy).<br />

Jerzy Waszkiewicz, Zagroda sitarska (informator),<br />

Muzeum Ziemi Biłgorajskiej, Biłgoraj 2003, s. 16, fot.<br />

Celestyn Wrębiak, Twórczość Bazylego Albiczuka, Lublin<br />

2003, wydawcy: Muzeum Południowego Podlasia w<br />

Białej Podlaskiej i ZG STL s. 80, fot.<br />

(Fred)


Antoni Kamiński, znakomity rzeźbiarz z Kutna, na <strong>pl</strong>enerze w Dzierżąznej, o którym piszemy na str. 46.<br />

Fot. Andrzej Białkowski

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!