Ratownictwo Górnicze 2010_3.indd - Centralna Stacja Ratownictwa ...
Ratownictwo Górnicze 2010_3.indd - Centralna Stacja Ratownictwa ...
Ratownictwo Górnicze 2010_3.indd - Centralna Stacja Ratownictwa ...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
NR 3/<strong>2010</strong><br />
a nawet z jego powodu nieodwracalnie<br />
wpadają w depresję. Fachowcy<br />
ze Związku Literatów Polskich uznali<br />
tę książkę za dającą kojące spojrzenie<br />
na świat ludziom strapionym. Taki był<br />
początek i pierwsza próbka mojego<br />
potencjału twórczego. Resztę zrobili<br />
ludzie podając mi pomocną rękę. Bardzo<br />
istotną rolę odegrał prezes kopalni<br />
„Bogdanka” Stanisław Stachowicz,<br />
którego uważam za ojca chrzestnego<br />
mojego sukcesu. On to po przeczytaniu<br />
rękopisu kolejnej mojej pracy pt.<br />
„Wybraliśmy Bogdankę” zadecydował,<br />
że na „Barbórkę” w 2006 roku<br />
każdy pracownik kopalni otrzyma<br />
bezpłatnie tą właśnie książkę mojego<br />
autorstwa. Jest to książka o początkach<br />
górnictwa na Lubelszczyźnie do roku<br />
2005. Za przyczyną prezesa Stachowicza<br />
jej treści trafiły do czterech i pół<br />
tysiąca domów. Za napisanie książki<br />
na wniosek kopalni otrzymałem „Złoty<br />
Krzyż Zasługi”. To dało mi wiatr<br />
w moje literackie żagle.<br />
– Czy mógłby Pan przybliżyć swoją<br />
drogę życiową, która doprowadziła<br />
do górnictwa; było to szukanie<br />
chleba, rodzinna tradycja czy jeszcze<br />
coś innego?<br />
– Nikt z mojej rodziny nie miał związków<br />
z górnictwem. Z górnictwem<br />
połączyła mnie praca. Jako młody inżynier<br />
elektryk trafiłem w 1977 roku<br />
do PRG Mysłowice skąd po krótkim<br />
czasie na moją prośbę zostałem oddelegowany<br />
do „Bogdanki”. Pracowałem<br />
tam jako sztygar maszynowy przy<br />
głębieniu wszystkich szybów i przy<br />
rozcince złoża. Na moich oczach rosła<br />
kopalnia, chluba polskiego górnictwa<br />
węglowego. Z moim skromnym<br />
udziałem z dwu i pół tysięcznego miasteczka<br />
wyrosło miasto powiatowe.<br />
Tam znalazłem dom, tam urodziły się<br />
moje dwie córki. Tam rosła moja duma<br />
z górniczego munduru, który zakładałem<br />
przy różnych okazjach, a ostatnio<br />
na każdą „Barbórkę”.<br />
– Debiut Pana jako pisarza nastąpił<br />
w 2005 roku, już po pięćdziesiątce.<br />
RATOWNICTWO GÓRNICZE NR 60<br />
Czy trzeba było aż tak długo czekać<br />
z pierwszą książką?<br />
– Miałem wówczas pięćdziesiąt trzy lata.<br />
Napisanie pierwszej książki nie traktowałem<br />
jako coś poważnego, co może<br />
odmienić moje życie. Ostatni list napisałem<br />
mając dwadzieścia pięć lat i napisanie<br />
przeze mnie książki o obojętnej<br />
treści wydawało mi się czymś niemożliwym<br />
absolutnie.<br />
– Dwie książki: „Bohaterowie Halemby”<br />
i „Ostatni zjazd” związane<br />
są z Górnym Śląskiem, konkretnie<br />
z kop. „Halemba” w Rudzie Śląskiej.<br />
Czy heroiczny przypadek<br />
Zbigniewa Nowaka, który oczekując<br />
ratunku spędził zasypany 111<br />
godzin w kompletnych ciemnościach,<br />
czy też tragiczny wybuch<br />
metanu, który zabrał życie 23 górnikom<br />
w kop. „Halemba” były wydarzeniami,<br />
które zmieniły Pana<br />
jako pisarza i człowieka?<br />
– Mieszkając w Bydgoszczy śledziłem<br />
wydarzenia w „Bogdance”<br />
i na Górnym Śląsku. Kiedy Zbigniew<br />
Nowak przeżywał swoją tragedię<br />
moja książka o górnictwie na Lubelszczyźnie<br />
była w końcowym stadium<br />
pisania i nie bardzo wierzyłem w to,<br />
czy ją ukończę. Po przebytym zawale<br />
obudziła się we mnie tęsknota do lat<br />
młodości, a młodość to moja pierwsza<br />
praca, entuzjazm, to „Bogdanka”.<br />
Mieszkałem w Bydgoszczy skąd jechałem<br />
na uroczystości barbórkowe,<br />
aby święcić sukces. Nad ranem w radiu<br />
usłyszałem komunikat, że w kopalni<br />
„Halemba” był potężny wybuch. Wtedy<br />
zrodził się pomysł napisania książki<br />
nie o wybuchu, a o Nowaku. Wywiad<br />
przeprowadzony ze mną podczas uroczystości<br />
i około trzech tysięcy autografów<br />
złożonych na moich książkach,<br />
to wszystko dodało mi takiej zachęty<br />
do pisania, że właśnie wtedy postanowiłem<br />
zmierzyć się z problemem,<br />
ale nikomu o tym nie mówiłem. Pojechałem<br />
do Biblioteki Śląskiej w Katowicach,<br />
aby tam warsztatowo podejrzeć<br />
jak się pisze prawdziwe książki.<br />
Po sprecyzowaniu mojego pytania,<br />
24<br />
ROK XV<br />
że chodzi mi o opisy podziemi kopalń,<br />
panie przygotowały mi trzy książki autorstwa<br />
Gustawa Morcinka i jedną Wilhelma<br />
Szewczyka. Byłem zmartwiony<br />
i jednocześnie zadowolony, że stoję<br />
przed ogromną szansą pozostawienia<br />
czegoś po sobie. Po pierwszych rozmowach<br />
ze Zbigniewem Nowakiem<br />
i jego żoną myślałem, że nie sprostam<br />
tak trudnemu zadaniu, ale łzy państwa<br />
Nowaków mówiących o losach Zbyszka<br />
nakręcały mnie ogromnie. Po jego<br />
opowieści o tym, jak do tragedii podeszli<br />
ratownicy powiedziałem sobie:<br />
jak będę umiał, tak opiszę. Moi ratownicy,<br />
bo tak będę o nich mówił, mimo<br />
upływu czasu bardzo emocjonalnie<br />
opowiadali o trudnych chwilach. Mówili<br />
z ogromną dumą, że mieli szczęście,<br />
że warto było. Krzyż Maltański<br />
na okładce mojej książki uświadomił<br />
mi, że to za mało, że ci chłopcy zasłużyli<br />
na coś więcej. Podczas uroczystości<br />
barbórkowych w kopalni „Halemba”,<br />
kiedy to moja książka była<br />
wręczana najlepszym ratownikom,<br />
podjąłem zobowiązanie. Napiszę tym<br />
razem książkę o jednej z największych<br />
tragedii w górnictwie polskim. Mówiono<br />
mi wprost – to jest niemożliwe<br />
jak na ten czas, może za pięć lat. Nie,<br />
ja się uparłem, że tak. Koncepcja, która<br />
się jeszcze rodziła podpowiadała<br />
mi, że nie mogę z jednej tragedii robić<br />
następnej, że nie ja jestem od szukania<br />
winnych i sprawa powiodła się.<br />
Po roku świętowałem kolejną radość<br />
nie tylko, że napisałem kolejną książkę,<br />
ale że dotrzymałem danego ratownikom<br />
słowa. Za obydwie książki<br />
otrzymałem odznaczenie „Zasłużony<br />
dla kopalni „Halemba-Wirek”.<br />
Dla mnie było nie do wiary, że moi<br />
rozmówcy po dwóch latach od tragedii<br />
tak emocjonalnie opowiadają<br />
o tamtych dniach. Twardzi, nieugięci,<br />
a jakże słabi z trudem cedzą pojedyncze<br />
słowa. Nie do wiary. Takie zachowania<br />
wyzwoliły u mnie również<br />
emocje, co nie raz dawałem wyraz<br />
treścią książki.<br />
Czy te wydarzenia zmieniły mnie jako<br />
człowieka? Chyba nie, ale utwierdziły