Nr 282 - GdaÅski Klub Fantastyki
Nr 282 - GdaÅski Klub Fantastyki
Nr 282 - GdaÅski Klub Fantastyki
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
NAUKOWO ORAZ FANTASTYCZNIE<br />
Początkowo chciałem wrzucić tę wiadomość do niusów. Jednak wydała mi się ona<br />
na tyle inspirująca, że stała się głównym tematem październikowego wstępniaka.<br />
Chodzi o kosmiczne zdjęcie „ekstremalnie głębokiego pola” (jak określiła to<br />
NASA). Tak naprawdę nie jest to jednorazowa fotografia, ale mozolnie opracowana<br />
kompilacja dwóch tysięcy zdjęć dokonanych, w świetle widzialnym i w bliskiej<br />
podczerwieni, na maleńkim wycinku firmamentu przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a<br />
w okresie mniej więcej dekady. Widać na niej najdalszy zaobserwowany, jak dotąd,<br />
kraniec kosmosu – a mianowicie ponad pięć tysięcy galaktyk z czasów, gdy<br />
wszechświat liczył sobie zaledwie 450 mln lat (przypomnijmy, iż jego obecny wiek<br />
szacowany jest na 13,8 mld lat).<br />
Można więc łatwo policzyć, ile czasu potrzebowało owo blade i odległe światło<br />
z przeszłości, by do nas dotrzeć! A mnie w tym momencie przypomina się kilka pytań,<br />
które nurtują mnie m.in. przy zjawisku promieniowania tła; jak dotąd nie znalazłem na<br />
nie odpowiedzi, chociaż przeczytałem przecież nieco książek popularnonaukowych, zaś<br />
programy poświęcone astronomii należą do moich ulubionych na kanałach Discovery.<br />
Może jakiś czytający „Informator” astronom lub fizyk zechce spróbować napisać coś<br />
o tym w którymś z kolejnych numerów naszego klubowego periodyku?<br />
Jeśli bowiem nasz wszechświat rozszerzałby się po Wielkim Wybuchu z prędkością<br />
podświetlną – to obserwowanie takich obiektów byłoby raczej, na zdrową logikę,<br />
niemożliwe: światło z początków wszechświata przeleciałoby już sobie i poleciało<br />
w nicość (chyba że odbiłoby się od jego krańców niczym od zwierciadła). Ale z opisów<br />
początków wszechświata wynika na mój rozum, iż nieprawdopodobnie ogromne<br />
rozmiary osiągnął on w niewiarygodnie krótkim czasie – więc jego ekspansja musiała<br />
znacząco przekraczać prędkość trzystu tysięcy kilometrów na sekundę; a była to<br />
wszak emisja nie tylko energii, ale też materii. Jak się to ma do teorii względności<br />
Einsteina? Czy w początkach czasu nie obowiązywały jeszcze wynikające z niej<br />
ograniczenia – czy może rozrastanie się przestrzeni jako takiej jest osobliwością nie<br />
mieszczącą się w kategorii prędkości?<br />
Skoro o osobliwości mowa: frapuje mnie też domniemany wygląd obecnego<br />
skraju rozszerzającego się nadal wszechświata. Nie spotkałem głębszych spekulacji,<br />
jak też on by mógł wyglądać. Wiem, że technicznie tego raczej nigdy nie zbadamy; ale<br />
czy naukowcy wyobrażają sobie rubieże poza wszechświatem jako jakąś absolutną<br />
nicość (nie mylić z próżnią!), czy jako niepoznawalny horyzont zdarzeń (podobny lub<br />
niepodobny do tego wokół czarnych dziur) – czy może zupełnie inaczej?<br />
I na koniec tej części pytanie rozbrajająco banalne: czy nocne niebo na skalistej<br />
planecie znajdującej się blisko centrum galaktyki jest prawie tak samo jasne, jak niebo<br />
dzienne? Przecież znajduje się tam znacznie więcej gwiazd niż na galaktycznych<br />
obrzeżach... To pytanie zdecydowanie do astronoma!<br />
Zostało mi trochę miejsca na drugą inspirację, czyli tekst Ogana poświęcony<br />
w części 30-leciu „<strong>Fantastyki</strong>” (przemianowanej przed laty, z powodów proceduralnych,<br />
na „NF”).<br />
Ja akurat, z powodu nieznacznej (z dzisiejszej perspektywy) różnicy wieku,<br />
kompletowałem ów miesięcznik literacki od pierwszego numeru (odsprzedał mi go<br />
kumpel z polonistyki; a potem już prenumerowałem, bo w kiosku ciężko było upolować<br />
egzemplarze). Sporo „fantastykowej” literatury i publicystyki wykorzystałem też<br />
podczas pisania pracy magisterskiej (której z kolei fragment, o dokonującej się wtedy<br />
rewolucji w filmowej SF, ukazał się w jednym z numerów „<strong>Fantastyki</strong>” pod koniec lat<br />
osiemdziesiątych).<br />
Ja też już od dawna „NF” nie czytuję. Nie dlatego, bym ją źle oceniał; raczej jakoś<br />
mi się w pewnym momencie przejadło. To zjawisko jest zresztą szersze: kiedy czasem<br />
widzę w telewizji fragmenty ulubionych niegdyś filmów – też jakoś do nich nie wracam,<br />
gdyż wziąłem z nich już wszystko; natomiast chętnie obejrzałbym je z kimś, kto ich nie<br />
zna, a mógłby chwycić bluesa (bo nie mam na myśli filmów, z których się ewidentnie<br />
wyrosło!). Znacie to odczucie?<br />
JPP
INFORMATOR<br />
GDAŃSKIEGO KLUBU FANTASTYKI<br />
# <strong>282</strong> październik 2012 r.<br />
ZAWARTOŚĆ:<br />
ŻYCIE KLUBU .<br />
Urodziny członków GKF<br />
Wrześniowe posiedzenie Zarządu GKF<br />
WYDAWNICTWA GKF .<br />
LARP. Myśli i szkice<br />
Krzysztof „Shaman” Chmielewski<br />
RELACJE .<br />
Ufoki w mieście krasnali<br />
Agnieszka Szady<br />
Kapitularz<br />
Paulina Tumińska<br />
Copernicon – przebłyski na gorąco<br />
Krzysztof „Shaman” Chmielewski<br />
M:tG – Return to Ravnica<br />
Adam „Ceti” Cetnerowski<br />
INFORMACJE .<br />
Zapowiedzi wydawnicze<br />
Janusz Piszczek<br />
Niusy<br />
PUBLICYSTYKA .<br />
Okruchy Ogana. Korespondencja nr 35<br />
Grzegorz Szczepaniak<br />
Recenzje Karola<br />
Karol Ginter<br />
Patrząc z ukosa (15)<br />
Andrzej Prószyński<br />
4<br />
5<br />
6<br />
7<br />
14<br />
16<br />
19<br />
20<br />
23<br />
27<br />
30<br />
31<br />
GDAŃSKI KLUB<br />
FANTASTYKI<br />
ADRES:<br />
80-385 Gdańsk Przymorze<br />
ul. Opolska 2<br />
STRONA:<br />
www.gkf.org.pl<br />
KONTO BANKOWE:<br />
PKO BP I O/Gdynia<br />
52 1020 1853 0000 9902<br />
0067 8359<br />
ISSN 1505-8476<br />
Wydawnictwo bezpłatne<br />
REDAKCJA:<br />
Jan Plata-Przechlewski,<br />
Krzysztof Papierkowski,<br />
Grzegorz Szczepaniak,<br />
Marcin Szklarski,<br />
Michał Szklarski<br />
OKŁADKA:<br />
Krzysztof Chalik<br />
DRUK:<br />
PRINT GROUP Sp. z o.o.,<br />
http://printgroup.pl<br />
Teksty drukowane w „Informatorze” odzwierciedlają przekonania Autorów i nie zawsze<br />
pokrywają się z poglądami redakcji.
4 INFORMATOR<br />
Kochani Listopadowi Urodzeńcy!<br />
Jesteście ostatnią grupą życzeniobiorców,<br />
która w całości może spokojnie fetować<br />
swoje święto – jako że część Grudniowych<br />
może już się nie zmieścić w kalendarzu Majów...<br />
Beztroskich urodzin życzy Wam więc<br />
– Redakcja „Informatora”<br />
01 Krzysztof Kielichowski 18 Sebastian Zembrzuski<br />
04 Juliusz Wojnicz 20 Michał Cymuta<br />
05 Marcin Grygiel 24 Katarzyna Ułanowicz<br />
Piotr Mazurowski<br />
25 Sławomir Wosek<br />
10 Marcin Rutkowski 26 Jaśmina Kotlarek<br />
11 Elżbieta Kotlarek 28 Adam Jakubowski<br />
12 Joanna Piszczek Małgorzata Szczepańska-Stankiewicz<br />
Przemysław Wdowiak<br />
30 Konrad Wawruch<br />
13 Ewa Krasowska<br />
4
GKF # <strong>282</strong> 5<br />
Odbyło się 19 września 2012 r. Ważniejsze z poruszanych spraw:<br />
I. SPRAWY ORGANIZACYJNE<br />
1. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej ogłosił zwołanie nadzwyczajnego Walnego Zebrania KF<br />
„Angmar”.<br />
Miejsce: <strong>Klub</strong> Osiedlowy „Maciuś I”<br />
Termin: 10 października 2012 r., godz. 18:00 (termin rezerwowy – godz. 19:00)<br />
Cel: wybór nowych władz KF „Angmar”<br />
2. Zarząd zdecydował o podjęciu współpracy z Wydawnictwem Dobre Historie.<br />
3. Adam Cetnerowski omówił zasoby sieciowe GKF i przedstawił koncepcję ich pełnego<br />
wykorzystania.<br />
II. SPRAWY PERSONALNE<br />
1. Zmiany funkcyjne:<br />
Komisja Rewizyjna wykluczyła ze swego składu Ewę Krasowską, a na jej miejsce<br />
przyjęła Piotra Rozenfelda.<br />
Szef Działu Larpów złożył wnioski o:<br />
– odwołanie Karoliny Majcher i Miłosza Zaręby z funkcji zastępców szefa Działu;<br />
– powołanie Pauliny Tumińskiej na funkcję zastępcy szefa Działu.<br />
Zarząd zatwierdził oba wnioski.<br />
III. SPRAWY WYDAWNICZE<br />
1. Omówiono sprawę dodruku „Anatomii <strong>Fantastyki</strong>” nr 16 (Konrad Dziadkowiak Tolkienowska<br />
koncepcja fantasy mitopoetycznej). Zarząd zlecił skarbnikowi przygotowanie<br />
odpowiedniej kwoty.<br />
2. Omówiono sprawę druku książki LARP. Myśli i szkice, opartej na materiałach<br />
I Letnich Warsztatów Twórców Larpów. Druk książki będzie dofinansowany z grantu<br />
Urzędu Miasta Gdańska.<br />
V. SPRAWY FINANSOWE<br />
1. Adam Cetnerowski zaproponował, aby wydarzenia organizowane przez Działy Gier<br />
stały się dodatkowym czynnikiem wpływającym na wysokość półrocznych budżetów<br />
tych działów. Zasugerował też stworzenie rejestru takich wydarzeń.<br />
2. Zarząd zatwierdził dla członków GKF dofinansowanie wyjazdów na konwenty<br />
Kapitularz i Copernicon.<br />
IV. DZIAŁALNOŚĆ KOMISJI REWIZYJNEJ<br />
Przewodniczący Komisji Rewizyjnej przedstawił protokoły kontroli Działu Gier<br />
Karcianych, Działu Gier Strategicznych i Działu Larpów.<br />
W przypadku Działu Gier Strategicznych zaproponował sposoby uproszczenia procedury<br />
kontrolnej. Złożył też wniosek o spisanie ze stanu DGS części instrukcji, które<br />
obecnie są już przestarzałe i niestosowane.
6<br />
"LARP. MYŚLI I SZKICE"<br />
– nowa publikacja GKF-u<br />
INFORMATOR<br />
Nakładem wydawnictwa Gdańskiego <strong>Klub</strong>u<br />
<strong>Fantastyki</strong> ukazała się książka LARP. Myśli<br />
i szkice, zawierająca zbiór tekstów teoretycznych,<br />
a także praktycznych (w tym cztery scenariusze<br />
wraz z komentarzami) poświęconych szeroko<br />
rozumianej problematyce larpowej. Publikacja jest<br />
wynikiem I Letnich Warsztatów dla Twórców<br />
Larpów, zorganizowanych w lipcu przez GKF we<br />
współpracy z Polsko-Japońską Wyższą Szkołą<br />
Technik Komputerowych. Choć książka jest efektem<br />
pracy prowadzących i uczestników Warsztatów – występują w niej także dwa tłumaczone<br />
na potrzeby Warsztatów teksty zagraniczne.<br />
Dzięki dofinansowaniu ze środków Miasta Gdańska oraz tytanicznym wysiłkom<br />
pracujących za darmo redaktorów, edytorów, grafika (oraz, niestety, niewielkiemu<br />
nakładowi i innym cięciom fiskalnym) – ową publikację udało się nam wypuścić jako<br />
całkowicie bezpłatną.<br />
Miałem świadomość, że to poważnie zwiększy popyt na nią; nikt z nas nie<br />
oczekiwał jednak, że w niespełna dobę od oficjalnej premiery (oraz trzy dni od odbioru<br />
przesyłki z drukarni) nakład zostanie wyczerpany. Pozostaje mieć nadzieję, że zgromadzone<br />
w publikacji teksty zainspirują twórców larpów do refleksji, dyskusji... może<br />
także do polemiki z autorami tekstów (na co liczymy najbardziej; zresztą w mojej<br />
ocenie w polskiej literaturze przedmiotu jest tyle dyskursu merytorycznego, co kot<br />
napłakał). Poza tym podczas Festiwalu Gier i <strong>Fantastyki</strong> "Copernicon" w Toruniu<br />
znacząca część autorów tekstów podjęła decyzję o przygotowaniu poprawionego<br />
i rozszerzonego wydania. Niestety, tym razem nie zanosi się na to, by magistrat<br />
przyszedł nam z pomocą, więc nie sposób obiecywać terminu...<br />
Korzystając z okazji – chciałbym serdecznie podziękować w imieniu autorów<br />
wszystkim osobom, które przyczyniły się do powstania tej publikacji. W szczególności<br />
znakomitemu zespołowi redakcyjnemu, który odnalazł się był w radzieckim sześciogodzinnym<br />
dniu pracy (od szóstej do szóstej). Bez Was ta książka nie powstałaby na<br />
czas, a co więcej: wyglądałaby pewnie jak undergroundowe wydanie gazetki szkolnej.<br />
Jasiu, Krzysztofie, Tomku – dziękuję! Dziękuję tym bardziej, że poświęcacie na klubowe<br />
sprawy redakcyjne czas i energię w wymiarze godzin, z którego większość z nas<br />
– użytkowników redagowanych i składanych przez Was tekstów – nie ma monochromatycznego<br />
pojęcia.<br />
Dziękuję też Uli Płóciennik za świetnej jakości tłumaczenie dwóch fachowych tekstów,<br />
do których w języku polskim dotąd nie było dojścia. Początkowo miały służyć<br />
jedynie za część skryptu dla uczestników, jednak Ula oddała ich sens tak dobrze, że<br />
poprosiliśmy autorów o prawo do wykorzystania ich w naszej publikacji. Udało się, co<br />
wzbogaca nie tylko naszą książkę, ale i całą polską bibliografię larpową.<br />
Podobno książkę ocenia się po okładce. Skoro tak – osoba spoza <strong>Klub</strong>u oddała<br />
nam wielką przysługę. Bartosz Wierzbicki z Płocka został zaklęty przez jednego z autorów<br />
Myśli i szkiców (nie chcę wiedzieć, jak inwazyjną magią!) i obdarzył nas wspaniałą<br />
grafiką, zgodną z moimi wydumanymi wytycznymi, w ciągu paru dni. Kontaktował się<br />
ze mną w sprawie każdego drobiazgu, znalazł jeszcze pokłady entuzjazmu, by<br />
proponować swoje wizje i poprawki. Fajnie, że jeszcze robią takie modele. I że są<br />
twórcy, którzy chcą się dzielić swoimi przemyśleniami, tak między sobą, jak na<br />
zewnątrz. Oby to "zewnątrz" – rynek na literaturę larpową – był na tyle świadomy<br />
i chłonny, że w końcu wymusi na podobnych nam leniach regularne publikowanie.<br />
Krzysztof „Shaman” Chmielewski
GKF # <strong>282</strong> 7<br />
Ufoki w mieście krasnali<br />
Był to chyba najbardziej kontrowersyjny Polcon w dziejach – a to ze względu na<br />
decyzję organizatorów, by zaprosić Dänikena i jego wyznawców. Niestety, jakoś nie<br />
udało mi się w pełni zaliczyć żadnej prelekcji o śladach kosmitów albo teoriach<br />
spiskowych – ale za to możecie poczytać o robotach kroczących, ustawianiu kamery<br />
oraz manipulacji przy pewnym głosowaniu.<br />
Polcon 2012<br />
23-26 sierpnia 2012 r.<br />
Organizator: Stowarzyszenie Wratislavia Fantastica<br />
Konwent odbywał się w budynku Uczelni Przyrodniczej – który okazał się nieco<br />
przyciasny jak na trzy tysiące uczestników, co odczuwało się szczególnie w wąskich<br />
korytarzach. Główne wejście do budynku uczelni znajdowało się w przeszklonym<br />
westybulu, mieszczącym sklepiki oraz stoisko z urną zajdlową. W widocznych<br />
miejscach wyeksponowano naturalnej wielkości posągi Aliena i Predatora, wykonane<br />
z rozmaitych odpadów metalowych. Natomiast naprzeciwko wejścia z akredytacją<br />
dumnie stał Darth Vader z klocków Lego.<br />
Muszę powiedzieć, że program nie oszołomił mnie atrakcjami, ale z drugiej<br />
strony, po trzynastu Polconach i dwunastu Falkonach, człowiek robi się troszeczkę<br />
zblazowany. Jako pierwszy punkt zaliczyłam prelekcję Pewuca i Miśka o zdobywaniu<br />
Księżyca. Co prawda byłam już na niej na innym konwencie, ale Pewuca i Miśka lubię<br />
posłuchać, bo zawsze jest wesoło. Na początek chłopcy pokazali fragment<br />
przedwojennego filmu Pan Twardowski z komentarzem: „Jakość jest podobna do<br />
filmów, które NASA wysyłała z Księżyca. To nie jest przypadek!”.<br />
‘<br />
Misiek komentuje scenę porywania Twardowskiego przez diabła: Prędkość wyniesienia<br />
jest mniejsza, bo wtedy Ameryka nie była taka rozwinięta i Ziemia miała mniejszą<br />
masę.<br />
Z prelekcji dowiedzieliśmy się między innymi, że w 1959 roku miała miejsce<br />
pierwsza misja Rosjan na Księżyc: próbowali trafić sondą w Księżyc. Dzięki temu, że<br />
im się nie udało, stworzyli pierwszego sztucznego satelitę Słońca. A swojego genialnego<br />
konstruktora musieli oczywiście wyciągać z łagru, bo tam tradycyjnie kończyli<br />
genialni radzieccy konstruktorzy (patrz los wynalazcy katiusz). Kiedy twórca Łun umarł<br />
na serce, zwołano trzy komisje NKWD, żeby sprawdzić, dlaczego umarł, „bo to nie<br />
my”. W ZSRR Łuny dostawały numery tylko wtedy, jeśli start się powiódł, natomiast<br />
w USA wszystkie Apollo numerowano – nawet te, które w ogóle nie wystartowały.<br />
Początki były trudne, ale efekt końcowy jest taki, że na Księżycu gościło czterokrotnie<br />
więcej osób niż na dnie Rowu Mariańskiego.<br />
Misiek: Łuna 15 miała wylądować na Księżycu tuż przed Amerykanami, wziąć próbkę<br />
i szybko wrócić, zanim się zorientują.<br />
Pewuc: Chyba by nie zauważyli, bo cały Księżyc jest zbudowany wyłącznie z próbek.<br />
Misiek: Niestety, nie udało się – na Księżycu wylądowało 15 albo 16 małych Łun.<br />
Pewuc: Astronauta przy starcie ma świadomość, że siedzi na szczycie bardzo dużego<br />
urządzenia, pełnego silnie wybuchowych środków, składającego się z pięćdziesięciu<br />
tysięcy części, z których każdą wykonał producent, który dał najniższą cenę.
8<br />
INFORMATOR<br />
Oczywiście istnieją liczne teorie spiskowe, że żadnego lądowania nie było,<br />
a wszystkie zdjęcia i filmy nakręcono w studiu. Jeden badacz posunął się do<br />
stwierdzenia, że tuż przed startem astronautów wydobyto z rakiety i wywieziono<br />
pociągiem pancernym – nie przeszkadzał mu brak torów kolejowych na Przylądku<br />
Canaveral, gdyż stwierdził, że zbudowano je specjalnie w tym celu, a potem od razu<br />
rozebrano.<br />
Wieczorem na chodniku przed budynkiem miało miejsce oficjalne otwarcie konwentu,<br />
uświetnione występem grupy Gwardia Gryfa:<br />
mężczyźni wykonywali imponujące taneczno-akrobatyczne<br />
ewolucje z czerwono-żółtymi sztandarami, zaś<br />
kobiety poetycznie powiewały tzw. skrzydłami Izydy,<br />
wyglądając niczym skrzyżowanie gejszy i plisowanego<br />
motyla.<br />
Piątek zaczęłam od prelekcji Pewuca i Miśka<br />
o dziwnych broniach – większość z nich, o ile nie<br />
wszystkie, znałam z poprzednich konwentów, ale<br />
zawsze przyjemnie popatrzeć, jak robot transportowy<br />
Big Dog śmiesznie drobi, podnosząc wysoko kolana,<br />
a czterowirnikowiec zgrabnie przefruwa przez rzucane<br />
obręcze. Dowiedziałam się, że broń jest projektowana<br />
w oparciu o warunki klimatyczne projektanta, w związku<br />
z czym na przykład helikopter świetnie się sprawdzający<br />
w Polsce może nie przetrwać dnia na arabskiej<br />
pustyni. Chłopcy powiedzieli, że niemieckie czołgi mają<br />
wąskie gąsienice, żeby szybko jeździć po szosach,<br />
bo w Niemczech wszędzie da się dojechać szosą albo<br />
ostrzelać cel z szosy – ktoś skomentował, że w takim<br />
razie stan polskich dróg jest kwestią bezpieczeństwa<br />
narodowego.<br />
Oglądamy filmik z Big Dogiem, przedzierającym się przez śnieg na poboczu szosy.<br />
Misiek: Nie jest za mądry, bo tu obok ma drogę. Ale takie głupie roboty przynajmniej<br />
nigdy nie przejmą władzy nad światem!<br />
Zobaczyliśmy też japońskiego robota kroczącego (niestety, wyłącznie po płaskiej<br />
powierzchni) oraz izraelskiego robota zwiadowczego w kształcie węża. Oprócz szpiegowania<br />
można go użyć do badania, czy pod gruzami ktoś nie leży. Z innej beczki:<br />
ciekawostką jest fakt, że Amerykanie stracili trzy Apacze, bo żołnierze zrobili sobie<br />
z nimi słitfocie i wrzucili na fejsa, a do zdjęcia z iPhone’a są dołączone dane GPS<br />
w sposób nieusuwalny.<br />
Robot-łazik do patrolowania polskiej granicy.<br />
Misiek: Kompresja etatów: potrzeba trzech specjalistów do obsługi robota, który<br />
zastępuje jednego strażnika.<br />
Misiek: Najbardziej bojową droną jest ta, którą dokonujemy inwazji na Marsa. Ma<br />
cztery tony sprzętu, reaktor atomowy i laser „górniczy”. Sprawdza, czy Marsjanie są<br />
gotowi na przyjęcie demokracji.<br />
Dorota Guttfeld miała prelekcję o językach. Podkreśliła, że język kosmitów wcale<br />
nie musiałby się składać z dźwięków, ale mógłby na przykład z kolorów lub zapachów.<br />
Wymieniła osiemnaście cech języka: od kanału głosowo-słuchowego poprzez arbitralność<br />
i dyskretność, aż po gramatyczność. Niektóre określenia brzmiały dość<br />
enigmatycznie, ale prelegentka tłumaczyła je na zrozumiały język: możemy mówić,
GKF # <strong>282</strong> 9<br />
robiąc inne czynności; mówimy i zarazem słyszymy; mówienie jest czynnością<br />
świadomą (a nie odruchową); jesteśmy w stanie nazwać przedmioty i zjawiska, których<br />
w danej chwili nie obserwujemy, itp.<br />
Z ciekawostek: Etruskowie pisali „jak wół orał”, to znaczy po dojściu do skraju tabliczki<br />
zawracali i pisali w drugą stronę.<br />
Odbył się jubileusz 30-lecia „Nowej <strong>Fantastyki</strong>”: zaprezentowano galerię wielkoformatowych<br />
wydruków okładek z różnych epok dziejowych pisma, a Maciej Parowski<br />
oddawał się wspomnieniom.<br />
Między innymi powiedział, że po roku 1989 on<br />
i niektórzy pisarze poważnie zastanawiali się, czy<br />
wobec upadku komuny jest jeszcze sens pisać fantastykę.<br />
Na koniec były redaktor naczelny zapalił trzy<br />
race na torcie i wszyscy z zainteresowaniem patrzyli,<br />
czy włączy się alarm przeciwpożarowy. Jak przystało<br />
na jubileusz – był również szampan.<br />
Ewa Białołęcka na spotkaniu autorskim powiedziała,<br />
że bycie redaktorem jest trudniejsze niż pisarzem<br />
i tłumaczem; i że książki nie przekłada się z języka<br />
na język, tylko z kultury na kulturę. Obiecała też,<br />
że Czas złych baśni ma w tym roku trafić do wydawcy.<br />
O projekcie okładki do wydania „Błękitu maga” w Fabryce Słów:<br />
Ewa: Smok wyglądał jak jakiś chiński jamnik, więc mówię do grafika: weź obejrzyj<br />
szkice, on ma być bardzo podobny do psa…<br />
Ika: Ale jamnik też jest bardzo podobny do psa!<br />
Odpowiedź na pytanie, czemu Ewa nic nie pisze o kotach:<br />
Ewa: Kot jest dobrym dodatkiem…<br />
Ktoś: Do ryżu!
10<br />
INFORMATOR<br />
Trochę bez przekonania poszłam na punkt programu poświęcony nagrodzie<br />
Zajdla, ale okazał się ciekawy (i było na nim dużo znajomych). Witek „Szaman”<br />
Siekierzyński najpierw krótko przedstawił historię nagrody, potem trochę pożartowaliśmy,<br />
co by się stało, gdyby ktoś napisał opowiadanie o tytule Bez nagrody. Ktoś<br />
spytał, co się dzieje w przypadku tekstu pisanego przez kilku autorów – Ela odparła, że<br />
statuetka musiałaby rotacyjnie odwiedzać ich domy, bo nagroda jest za opowiadanie,<br />
a nie za bycie autorem. Na pytanie Ani Brzezińskiej, jak długo przechowywane są<br />
głosy, Szaman wyznał, że trzyma u siebie karty z 1999 roku…<br />
Potem uczyliśmy się liczyć głosy systemem australijskim (jego działanie Szaman<br />
szczegółowo objaśnił na swoim blogu), wybierając najstraszliwszego potwora: kandydowali<br />
Obcy, Predator, Sarlacc, Cthulhu i smok Miluś (który zdobył całkiem sporo głosów,<br />
natomiast Predator – żadnego). Wygrał Cthulhu, po czym Ela powiedziała do Ani<br />
Kańtoch, która była w komisji liczącej: „A teraz pokaż tatuaż!” – i Ania podciągnęła<br />
rękaw, odsłaniając sporej wielkości ośmiornicę, co wszyscy skomentowali: „To była<br />
manipulacja!”.<br />
Dostrzegam na przedramieniu Eli piękny malunek henną, posypany brokatem.<br />
Ela: Pokażę ci, do czego to służy (strząsa nieco brokatu na mnie): A teraz jedna<br />
szczęśliwa myśl!<br />
Wieczorem poszliśmy do knajpy konwentowej, a raczej przed knajpę, bo w środku<br />
był tłok i strasznie głośna muzyka. Co jakiś czas podochoceni tancerze robili węża<br />
między dyskutującymi na chodniku fanami. Tadeusz A. Olszański zgłosił zastrzeżenia<br />
do książki Orbitowskiego o Powstaniu Warszawskim, w której są przekleństwa, jakich<br />
wtedy nie używała inteligencja, a także wypowiedź o robieniu laski, czyli nieistniejący<br />
wówczas idiom. TAO wdał się też w dywagacje na temat pochodzenia słowa „laska” na<br />
określenie dziewczyny: twierdził, że to ze szkockiego „lass”, ja natomiast stałam na<br />
stanowisku, że z czeskiego „miłość”. [przyp. red. nacz. INFO: początek dała chyba<br />
czeska piosenka z festiwalu sopockiego pt. „Ta laska nebeska”!]<br />
Ja: To będzie pięknie brzmiało w sprawozdaniu: rozmawiałam z Tadeuszem o robieniu<br />
laski.<br />
Z ciekawostek: ktoś z obecnych powiedział, że w amerykańskich szkołach uczy się<br />
dzieci, że Indian wymordowali Europejczycy, a Amerykanie zagospodarowali kraj.<br />
TAO: „Dumanowski” to nie jest powieść.<br />
Ja: A co?<br />
TAO: To jest zbiór anegdot.<br />
Malakh: Czyli powieść współczesna.
GKF # <strong>282</strong> 11<br />
Jacek Pniewski: Skończyły im się smycze i teraz dają identyfikatory na sznurkach.<br />
Ktoś już to wrzucił na fejsbuka z podpisem „ostał im się ino sznur”.<br />
W sobotę dotarłam na Polcon tuż przed południem, więc pokręciłam się przy urnie<br />
zajdlowej, popatrzyłam, jak Szaman z Elą ją pieczętują – i poszłam na Forum<br />
Fandomu. Omawiane były zmiany w regulaminie Polconów (odtąd będzie możliwość<br />
tańszej akredytacji dla dzieci), miejsce Polconu w 2013 (Warszawa) i 2014 (Bielsko-<br />
Biała – wstępnie, bo klub nie ma statusu osoby prawnej) roku. Dyskusję zdominowało<br />
zamieszanie z kartami do głosowania na Zajdla, które we Wrocławiu początkowo były<br />
wydawane „na piękne oczy” albo bez pieczątek. Na szczęście już w piątek pieczątkę<br />
zdołano dostarczyć, a problem jednokrotności głosowania rozwiązać, dziurkując<br />
identyfikatory.<br />
Tematykę tę kontynuowano po południu, na panelu dyskusyjnym „Kontrowersje<br />
wokół nagrody Zajdla”. Było dość burzliwie – zaczęto od zaszłości historycznych (słynna<br />
afera z 1999 r. o „fantastykę rozrywkową”). Bałagan z kartami na tegorocznym<br />
Polconie też podkręcił atmosferę. Z sympatyczniejszych rzeczy: Ania Brzezińska wstała<br />
i podkreśliła, że od samego początku – a pierwszą nagrodę dostała jako osoba nikomu<br />
nieznana – spotykała się z wielką życzliwością środowiska, między innymi Rafała<br />
Ziemkiewicza.<br />
Marcin Przybyłek opowiadał o tym, „Czy rozumiemy filmy, które oglądamy”.<br />
Zaczął od Avatara – pytając, skąd Neytiri znała angielski; sala odparła, że w filmie<br />
padła informacja o szkółce prowadzonej przez panią naukowiec. Jednak na inne<br />
zagadnienia nie było odpowiedzi w wersji kinowej. Ktoś zażartował, że była ona tylko<br />
reklamą wersji reżyserskiej. Niestety, Marcin miał na slajdach nie tylko pytania, ale<br />
i odpowiedzi, co niejako spoilerzyło całą prelekcję. Z ciekawszych rzeczy: Blade<br />
Runner z narracją zza ekranu ma wydźwięk lekko chandlerowski, natomiast w wersji<br />
bez narracji zwracamy większą uwagę na wyraz twarzy Harrisona Forda, który<br />
niekiedy robi miny według prelegenta dziecinne.<br />
Staszek Mąderek próbuje uruchomić prezentację.<br />
SM: Czy ktoś to próbował w ogóle odpalić?<br />
My: Próbował.<br />
SM: I działało?<br />
My: Działało.<br />
SM: To jak nie zadziała, to będzie na mnie?<br />
My: Tak!<br />
SM: Dzisiaj sobie powiemy o… kto ma program?<br />
Sala jak zwykle na jego prelekcjach<br />
była tak podekscytowana atmosferą,<br />
że śmiech wybuchał niezależnie<br />
od tego, czy Staszek mówił coś<br />
śmiesznego. Kiedy wypróbowywał różne<br />
ustawienia laserowego wskaźnika<br />
(który wyświetlał siatki świetlne albo<br />
coś w rodzaju gwiaździstego nieba),<br />
ludzie o mało z krzeseł nie pospadali.<br />
Prelekcja miała tytuł „Filmy katastroficzne,<br />
czyli sposób na zagładę”, ale<br />
w żaden sposób nie odzwierciedlało się<br />
to w jej treści. Mąderek opowiadał<br />
o robieniu storyboardów, ustawianiu
12<br />
INFORMATOR<br />
kamery i tworzeniu komputerowych wybuchów. Rozrysował schemat ustawienia<br />
postaci w scenie rozmowy i wyjaśniał nam konieczność zachowania tego samego kąta<br />
kamery oraz kolejność kręcenia poszczególnych ujęć tak, żeby nie trzeba było jej<br />
i oświetlenia niepotrzebnie przestawiać. Tworzenie wybuchów objaśnił na podstawie<br />
zderzenia ciężarówek z Martixa, gdzie najpierw rysuje się storyboardy – w wykonaniu<br />
amerykańskim niezwykle szczegółowe, pokazane było nawet rozpryskujące się szkło<br />
szyb – a następnie tworzy komputerowe animacje, coraz to bardziej szczegółowe.<br />
Wybuch jest animowany za pomocą kulek, do których następnie dokleja się fakturę<br />
ognia.<br />
Na koniec pokazywał tworzenie pożaru lasu w jednym z odcinków Szczeppana<br />
kleszcza oraz dwa inne odcinki, propagujące właściwe postępowanie wobec tych<br />
stworzeń. Wijący się kusząco pod prysznicem Czerwony Kapturek (bardzo dorosły)<br />
ostrzegał, że po przyjściu z lasu trzeba obejrzeć całe ciało, zaś sam Szczeppan<br />
w toalecie męskiej uświadamiał, że kleszcza należy wyjmować pęsetą.<br />
Zajrzałam na drugą połowę spotkania z wydawnictwem Powergraph. Rafał Kosik<br />
o próbie wprowadzenia Felixa, Neta i Niki na rynek chiński: „Wybraliśmy tomy,<br />
w których powiedzenie >chińska tandeta< powtarza się najrzadziej”.<br />
Z ciekawostek: FNiN jest lekturą w szkołach polskich za granicą, bo one nie podpadają<br />
pod MEN tylko pod MSZ.<br />
Wieczorem w sobotę miał miejsce główny punkt programu, czyli gala zajdlowa.<br />
Wielka aula była wypełniona po brzegi. Zaczęło się od dźwiękowo-świetlnego<br />
spektaklu: cztery zakapturzone postacie w czarnych płaszczach, na czymś w rodzaju<br />
sprężynujących półszczudeł, zeszły z góry sali, a następnie – już bez płaszczy, za to<br />
w futrzanych szortach nadających im wygląd satyrów – biegały tu i ówdzie do wtóru<br />
elektronicznej muzyki i obłędnego migotania reflektorów. Później dowiedziałam się, że<br />
to mieli być Czterej Jeźdźcy Apokalipsy – faktycznie, jeden miał na twarzy maskę<br />
przeciwgazową…<br />
Prezentacja nominowanych utworów wypadła nieco pretensjonalnie, bo manierycznie<br />
mówiący prowadzący o każdym mówił per pani/pan, co brzmiało jak na konferencji<br />
naukowej. W dodatku nie wykazał się wielką znajomością fandomu, bo zaciął<br />
się przy nazwisku Witka Siekierzyńskiego, a nazwisko Ani Kańtoch przekręcił. Ale najbardziej<br />
malowniczą wpadką było stwierdzenie, że Magda Kozak była w Afganistanie<br />
w ramach polskiego kontygentu wojskowego.
GKF # <strong>282</strong> 13<br />
Okazało się, że Kasia Kosik obchodzi urodziny, więc sala odśpiewała jej „sto lat”.<br />
Pamięć Neila Armstronga uczciliśmy minutą ciszy. Laureatom nagrody wręczali kwiaty<br />
Jedi i Sith, co stanowiło miły akcent. Ale najmilsze ze wszystkiego było wręczenie<br />
zaległej nagrody za Paradyzję Janusza A. Zajdla na ręce pani Jadwigi, co wywołało<br />
owację na stojąco i wielkie wzruszenie pani Jadwigi. Po zakończeniu gali poszłam na<br />
piwo ze znajomymi z Łodzi i Lublina; ciekawie nam się rozmawiało o książkach,<br />
opowiadaniach zajdlowych i najnowszych filmach.<br />
Motyl: W czwartek poszedłem na konkurs o Thorgalu, żeby go wygrać. Skończyło się<br />
na tym, że go poprowadziłem, bo prowadzący nie przyszedł.<br />
W niedzielę było, szczerze mówiąc, nudno. Igor Witkowski (znany z wiary, że<br />
Ziemią rządzą humanoidalne jaszczury z kosmosu) miał prelekcję „Śladami Dänikena”.<br />
Przyszłyśmy z koleżanką spóźnione około trzech kwadransów, sadząc że mamy<br />
– zgodnie z programem – jeszcze godzinę, ale okazało się, że prelegent właśnie<br />
kończy, więc usłyszałyśmy tylko o ruinach Puma Punku w Boliwii. Znajdują się tam<br />
konstrukcje z kamieni z wyrzeźbionymi prostokątnymi wcięciami, które są geometrycznie<br />
równe w sposób nieosiągalny dla współczesnych narzędzi – bardzo trudno jest<br />
precyzyjnie wyciąć taką wnękę w kamieniu, na co prelegent miał dowód w postaci<br />
sfilmowanego wywiadu z kamieniarzem. Igor zasugerował, aby naukowców-niedowiarków<br />
przykuwać łańcuchem do kamiennego bloku i nie wypuszczać, dopóki nie zrobią<br />
czegoś podobnego.<br />
Poszłam na drugą połowę prelekcji Karoliny Opałki „A wolność jedynie w pustce:<br />
wśród gwiazd”, ale też okazała się skrócona. Mowa była między innymi o różnych<br />
rodzajach fantastycznych wizji kosmosu: z obcymi (np. Star Trek), tylko z ludźmi (np.<br />
cykl o mówcy Umarłych) albo zrobotyzowanych (np. Cyberiada).<br />
Na koniec, mocno już zerkając na zegarek, poszłam na prelekcję Kuby Ćwieka<br />
i Witolda Jabłońskiego. W drzwiach stał rosły gżdacz i groził wpuszczeniem tylko tylu<br />
ludzi, ile jest miejsc siedzących, ale w końcu się ugiął i podłoga w sali była zajęta aż do<br />
samych drzwi. Na Jabłońskiego czekaliśmy prawie kwadrans, aż gżdaczka dostała<br />
wiadomość, że pisarz nie pojawi się. Kuba zaczął bez przekonania o tym, jak książka<br />
Brama Stokera zmieniła wizję wampira z istoty niemal zwierzęcej w inteligentnego<br />
człowieka. Jednak duchota panująca w zatłoczonej do granic możliwości sali sprawiła,<br />
że w końcu zrezygnowałam i poszłam do<br />
ogródka przed wejściem pić dobrą kawę<br />
z mlekiem (prawdziwym – z dzbanuszka!)<br />
i żegnać się z kolejnymi znajomymi<br />
i przyjaciółmi. I tak, chwila po chwili,<br />
zakończył się dla mnie Polcon 2012.<br />
Agnieszka Szady<br />
fot. Jan Rudziński<br />
wg http://esensja.pl/varia/publicystyka/tekst.html?id=14906
14<br />
INFORMATOR<br />
W dniach 21-23 września w Łodzi odbył się konwent pn. Kapitularz. Choć to kawał<br />
drogi od naszych pomorskich rejonów – to i tak przynajmniej niewielka delegacja GKF<br />
musiała się tam pojawić. Ja osobiście mogłam wziąć udział tylko w sobotniej części,<br />
przez co nie widziałam wszystkich atrakcji, jakie przygotowali organizatorzy, ale dołożę<br />
wszelkich starań, żeby opisać wam chociaż ten jeden dzień.<br />
Konwent odbywał się w Liceum Ogólnokształcącym im. Haliny Poświatowskiej.<br />
Jest to dość duży budynek, więc nie było problemu z miejscem na wszystkie punkty<br />
programu – sal ci tam dostatek. Dzięki temu bodajże 10 bloków tematycznych mogło<br />
pracować w tym samym czasie i starczyło jeszcze miejsca na kilka sal, gdzie można<br />
było grać w gry planszowe, bitewniaki czy na playstation. Poza tym działała szkolna<br />
stołówka, dzięki czemu uczestnicy mogli kupić sobie ciepły normalny obiad, a nie tylko<br />
zamawiać pizzę. Miła rzecz w konwentowych warunkach. Dla tych, którzy mieli ochotę<br />
tylko coś przegryźć, był też otwarty sklepik z hot-dogami, hamburgerami i różnymi<br />
słodkościami, a na korytarzach stały automaty na napoje i słodycze.<br />
Impreza rozpoczęła się w piątek o godzinie 17:00, ale (jak już wspomniałam<br />
wcześniej) nie mogłam tego dnia uczestniczyć, więc przejdę od razu do sobotniej<br />
części konwentu. Dotarłam na miejsce około godziny 11:30. Towarzyszył mi Shaman,<br />
który później o 14:00 prowadził LARP-a „Klatka Tygrysa”, ale do tego czasu mógł mi<br />
towarzyszyć. Po szybkiej, choć nie pozbawionej pomyłek, akredytacji udaliśmy się na<br />
prelekcję „Romanse wampiryczne” prowadzoną przez Witolda Jabłońskiego. Opowiadał<br />
o klasyce wampiryzmu, o symbolice, którą można było odczytać jako romans, a także<br />
o dzisiejszych powieściach o wampirach i już bezpośrednich romansach w nich<br />
opisanych.<br />
Zaraz po tym postanowiliśmy udać się na spotkanie autorskie z Dariuszem<br />
Domagalskim. Autor opowiadał o swoich inspiracjach i przygotowaniach do pisania.<br />
Zdradził także, że pisze teraz książkę o piratach działających na morzach Bałtyku<br />
(akcent nordconowski!). Udzielał odpowiedzi na każde pytanie, które zadawała mu<br />
publiczność. Jak zawsze po spotkaniu z tym autorem wyszłam zadowolona i dodatkowo<br />
zaciekawiona jego przyszłym dziełem.
GKF # <strong>282</strong> 15<br />
Po spotkaniu z Dariuszem nadszedł czas na LARP-a Shamana – „Klatka tygrysa”.<br />
Jako że jest on w tematyce więziennej, to dostaliśmy świetne miejsce na grę: szatnię<br />
szkolną, która mieści się w piwnicy, a drzwi ma okratowane. Stworzyło to świetny<br />
klimat i idealnie imitowało cele. Niestety, ja już wcześniej w to grałam, więc w tym<br />
czasie poszłam obejrzeć resztę konwentowych atrakcji.<br />
Z głośników szkolnego radiowęzła<br />
wydobywało się ogłoszenie o obiadach<br />
na stołówce, a później o pokazach grupy<br />
rekonstrukcyjnej Verthandi przed budynkiem<br />
szkoły. Na parterowym korytarzu<br />
były stoiska, na których można<br />
było kupić gry, rekwizyty, części do<br />
strojów i wiele innych. Większość sal na<br />
tym piętrze była przeznaczona na gry<br />
planszowe, cieszące się dużą popularnością,<br />
za to na piętrach znajdował się<br />
green room i red room oraz sale,<br />
w których odbywały się kolejne punkty<br />
programu. Każdy blok miał swoją<br />
nazwę, na przykład literacki był „Miasteczkiem<br />
Salem”, a horrorów – „Sleepy Hollow”. Tylko aula była po prostu aulą, ale<br />
głównie dlatego, że na przemian odbywały się w niej różne kategorie (od pokazów<br />
walk po konkurs strojów).<br />
Gdy obeszłam już wszystko, postanowiłam posłuchać prelekcji „Marylin Monroe,<br />
2020-2095 – historia głównej ikony XXI-wiecznej endokultury” w bloku naukowym<br />
nazwanym „Miskatonic University”. Widać nie była to prelekcja dla mnie, gdyż zbytnio<br />
mnie nie zaciekawiła i szybko wyszłam. Chciałam jeszcze zdążyć na inną – „Zwyczaje<br />
i gesty japońskie”, ale ku mojemu rozczarowaniu ta akurat część się nie odbyła.<br />
Zastałam tylko salę, w której siedziało kilka osób złych i narzekających, że to nie była<br />
jedyna część programu, która w ten sposób ich zawiodła.<br />
Rozczarowana poszłam więc na trwający już konkurs strojów. Miał on trwać dwie<br />
godziny, a był o połowę krótszy, ponieważ nie zgłosiła się wystarczająca liczba osób.<br />
Na koniec prowadząca ogłosiła nam, że konkurs wcale miał się nie odbyć, ponieważ<br />
zapisały się tylko dwie osoby, ale o 16:00 znalazło się jeszcze kilka, które mogły wziąć<br />
udział. Ostatecznie brało w nim udział osób dziewięć i stworzono dwie kategorie;<br />
w efekcie nagród było sześć. W ten sposób, nie dokładając wielkich starań i wszedłszy<br />
na scenę w stroju, którego przygotowanie mogło trwać z 10 minut lub tyle co kliknięcie<br />
przycisku „Kupuję”, można było zająć miejsce na podium.<br />
I tak oto z punktu wyjścia – kilku punktów programu trwających w tym samym<br />
czasie – nie pozostało mi nic, co by mnie interesowało; zostały tylko opcje: planszówka<br />
lub playstation.
16<br />
INFORMATOR<br />
Po godzinie 18:00 skończył się LARP Shamana i w piwnicy zaczęli się zbierać<br />
ludzie na znany pewnie wielu osobom LARP „Kontener”, grany już od przeszło dwudziestu<br />
lat. To dobry przykład na to, ile było nowych, nieogranych punktów programu<br />
na tym konwencie.<br />
Mimo iż program był rozpisany do godziny 21:00 – niestety nie mogłam już dłużej<br />
zostać, bo wzywały mnie trójmiejskie obowiązki. Wyszłam z konwentu trochę zawiedziona.<br />
Nie wiem, jak wyglądała reszta imprezy; ale ta część, na której ja byłam, nie<br />
do końca spełniła moje oczekiwania. Może po prostu miałam pecha, ale Kapitularz nie<br />
pozostawił we mnie dobrego wrażenia.<br />
tekst i zdjęcia:<br />
Paulina Tumińska<br />
przebłyski na gorąco<br />
Konwent, jaki jest, każdy widzi. Kto bywał na konwentach odbywających się wg<br />
tradycyjnej formuły, w warunkach szkolnych, tego Copernicon swą formułą w żadnym<br />
miejscu nie zaskoczył. Użyto sprawdzonych rozwiązań, zorganizowano tradycyjny<br />
podział z dobrze znanymi nam blokami programowymi. I OK. System działał, program<br />
był przejrzysty (choć, jeśli czepiać się szczegółów, wiele osób narzekało na zbyt małą<br />
czcionkę w programie sobotnim), a mapka konwentowa okazała się bardzo użyteczna.<br />
Zwłaszcza że impreza odbywała się w czterech miejscach. Osobiście dotarłem tylko do<br />
Collegium Maius i Dworu Artusa. Przede wszystkim należy pogratulować tak dobrych<br />
lokalizacyjnie i reprezentacyjnych lokacji! W mojej ocenie w Collegium organizacja<br />
przestrzenna była bardzo dobra. Po wejściu do Dworu Artusa miałem wrażenie<br />
niewykorzystania dużych przestrzeni; ale przypuszczam, że była to rzecz zupełnie<br />
niezależna od organizatorów. Do szkoły konwentowej, służącej głównie za sypialnię,<br />
nie dotarłem z braku potrzeby. Poza tym był to najdalej od miejsca akcji zlokalizowany<br />
punkt. Przez pewną część konwentu część programu odbywała się w Centrum Kultury<br />
Zamek. Tylko przez część. Ale o tym przeczytacie na plotkarskich portalach....<br />
Dobrym pomysłem wydaje mi się stosunek cenowy akredytacji jednodniowej (27<br />
zł) do pełnej, trzydniowej wejściówki (36 zł). Jako że nasza grupa wracała jeszcze<br />
w sobotę, daliśmy ściągnąć z siebie ten haracz (żartuję: naprawdę uważam, że relacja<br />
cenowa powinna promować nocleg w Toruniu – zwłaszcza że organizatorzy przestrzeń<br />
do noclegów zapewnili).<br />
W konfrontacji z wcześniejszym o tydzień<br />
łódzkim Kapitularzem – w moich oczach Copernicon<br />
wypadł znacznie sympatyczniej; strona organizacyjna<br />
również prezentowała się lepiej, poczynając<br />
od akredytacji (gdzie po raz pierwszy<br />
w swej obszernej krasie zaprezentowała nam się<br />
bratnia pomoc Drugiej Ery, towarzysząca nam<br />
przez cały czas naszego pobytu na imprezie).<br />
Copernicon jest jednak większą imprezą (gdy<br />
piszę te słowa – jeszcze trwa, stąd nie mogę<br />
posiłkować się liczbami), więc nie wszystko<br />
można poddać porównaniu.
GKF # <strong>282</strong> 17<br />
Copernicon miał bogaty program. Jednakże zarówno w bloku naukowym, jak<br />
i RPG, zasób prelekcji (mówiąc oględnie) nie zachwycał. Miałkość nad miałkościami<br />
i odgrzewany kotlet. Może bez przykładów, by nie urażać twórców. Zainteresowanych<br />
odsyłam do programu na stronie konwentu.<br />
Prelekcja nt. baśni fińskich stanowczo odcinała się na tym tle pozytywnie zawartością<br />
merytoryczną (choć niekoniecznie oprawą, sposobem prowadzenia). Z rzeczy<br />
ciekawych udało mi się trafić do Khakiego na prelekcje o edukacyjnych walorach gier<br />
RPG. Oczekiwałem innego contentu (autor skupił się na swoim projekcie), ale<br />
wyszedłem zadowolony i – jak to się ładnie mówi – pobudzony do dyskusji.<br />
Od trzech lat GL Doppelganger (wspierana przez inne zacne siły) przyzwyczaiła<br />
nas, że Toruń larpami stoi. Istotnie, w programie Coperniconu naliczyłem bodajże 21<br />
larpów. Co nie zmienia faktu, że bardzo wyraźne były głosy niezadowolenia. Program<br />
larpowy pozostawiał jakościowo wiele do życzenia, nie był też najświeższy. Nie było<br />
chyba jakiejkolwiek preselekcji. Koniec końców z naszej grupy tylko dwie osoby poszły<br />
w sobotę na jakiegokolwiek larpa. Były to jednak w obu przypadkach gry zorganizowane<br />
przez osoby z... naszego miejsca przyjazdu. Wiadomo, że na konwent jedzie<br />
się konsumować to, czego w domu brak. Skoro usiedliśmy do rodzimych potraw<br />
– łatwo wywnioskować dostępne menu. Pozwolę sobie na pewną brutalność: co np.<br />
w programie konwentu o niezłej marce robi taka "Knajpa Byłych Morderców" (skądinąd<br />
autorstwa twórców znanych też z bardzo dobrych gier)? Tydzień wcześniej na<br />
Kapitularzu spotkaliśmy ludzi prowadzących "Kontener". Grę wyszydzaną od dwóch<br />
dekad. Pewnie, że można. Ale qui bono? Kochani orgowie Coperniconu – nie idźcie tą<br />
drogą...<br />
In plus należy odnotować zaistnienie w programie warsztatów freeformu<br />
larpowego (Jeepów, jeśli ktoś woli tę nazwę). Niestety, były one w piątek, więc nie<br />
mogłem w nich uczestniczyć. Chciałbym też nadmienić, że w programie piątkowym<br />
widniało kilka gier zapowiadających się zaiste zacnie.<br />
Na tegoroczny Copernicon wybrałem się – po<br />
sukcesie poprzednich edycji – nader chętnie. Niestety,<br />
brak czasu spowodował, że większość trójmiejskiej<br />
ekipy zdecydowała się jedynie na jednodniowy<br />
pobyt. Głównym motorem i punktem zbiórki<br />
było spotkanie programowe świeżej publikacji<br />
pt. LARP. Myśli i szkice, będącej owocem letnich<br />
warsztatów GKF dla twórców larpów. Twórcy<br />
zobowiązali się do kontynuowania dyskusji i eksperymentów, których uzewnętrznienie
18<br />
INFORMATOR<br />
stanowią teksty zawarte w tej książce. Można więc spodziewać się rozszerzenia (a kto<br />
wie – może i kontynuacji).<br />
»[W tym miejscu powinien pojawić się opis działania<br />
innych bloków programowych, ale z powodu konwentowych<br />
zobowiązań nie było mi dane korzystać z wielu<br />
atrakcji; warto nadmienić, że games room (choć mimo<br />
małej wielkości, duszny i głośny) działał sprawnie i był<br />
dobrze zaopatrzony]«<br />
Największym plusem imprezy była życzliwość i pomocność ekipy organizacyjnej.<br />
Miałem uczucie, że zawsze mogę się zgłosić do któregoś z gżdaczy z bólem zęba,<br />
zapytać o najszybszą drogę do Acapulco czy tabelę stawek VAT.<br />
Nie obowiązywała też zasada struktury pionowej. Na tyle, na ile to zaobserwowałem,<br />
od sztywnej (i sprawnej) delegacji zadań były sympatyczne odstępstwa (jak<br />
koordynator imprezy podający numer do pizzerii czy organizujący toaletowe zwoje<br />
użyteczności).<br />
Na pewno część targowa była zorganizowana dobrze: stoisk było wiele, były<br />
ciekawe i z szerokim asortymentem. Inna rzecz, że ich umiejscowienie (vis a vis<br />
wejścia głównego, w kluczowych dla ruchu uczestników miejscach na korytarzach)<br />
nieco utrudniało poruszanie się po Collegium Maius.<br />
Niemniej duża liczba stoisk i poziom ich oblężenia, przy jednoczesnym nagromadzeniu<br />
nieciekawych punktów programu, nasuwa pytanie o przesunięcie środka<br />
ciężkości Coperniconu z festiwalu w stronę targów. Uchylając się od bezpośredniej<br />
oceny – przypomnę fragment utworu kabaretu OT.TO:<br />
W Łazienkach, czy w Wilanowie<br />
Pałacu bryła lekka jak powiew<br />
A w mej wyobraźni jawi się taka scena<br />
Że idą po parku mistrz i król dyskutując<br />
Czym dla sztuki jest mecenat [...].<br />
W Wilanowie albo w Łazienkach<br />
Spacerując po zacnych alejkach<br />
Odpowiedzi wśród konarów wiekowych drzew szukam<br />
Co jest ważniejsze i co dłużej przetrwa<br />
Władza, czy sztuka<br />
z autostrady A1<br />
Shaman<br />
zdjęcia<br />
Paulina Tumińska
GKF # <strong>282</strong> 19<br />
Nostalgiczny powrót<br />
do Miasta Gildii<br />
W ostatni weekend września, zrywając z tradycją pokrycia terminów z Biegiem<br />
Pomorskim, zorganizowano prerelease Return to Ravnica. W Gdańsku gracze dopisali,<br />
gdyż w sobotę stawiło się ich 57 (zwycięzca: Daniel Seta), natomiast w niedzielę<br />
– 51 (zwycięzca: Dominik Konieczny).<br />
Nie ma się co dziwić, bo Ravnica: City of Guilds był jednym z najlepszych<br />
dodatków do Magic: the Gathering, a powrót do tego świata wywołał wielki entuzjazm.<br />
Tym bardziej, że Wizards of the Coast przygotowali kilka niespodzianek.<br />
Po pierwsze: w tym dodatku obecnych było pięć (z dziesięciu gildii), czyli więcej<br />
niż w oryginalnej Ravnice. Kolejny dodatek Gatecrash pozwoli zebrać karty z pozostałych<br />
pięciu, a końcowy dodatek bloku, którego nazwy jeszcze nie ujawniono, będzie<br />
zawierał karty z wszystkich dziesięciu!<br />
Po drugie: idąc na prerelease<br />
– można się było nastawić na grę<br />
ulubionymi kartami. A to dlatego,<br />
że każdy gracz przy rejestracji wybrał<br />
ulubioną gildię. W ten oto<br />
sposób dostał pudełeczko w kolorach<br />
swojej gildii, wraz z listem powitalnym<br />
od przywódcy, kartą zadań,<br />
kostką do liczenia życia, pięcioma<br />
zwykłymi boosterami i jednym<br />
specjalnym boosterem, zawierającym<br />
jedynie karty z jego gildii,<br />
które bez problemu stanowiły trzon<br />
talii.
20<br />
INFORMATOR<br />
W odróżnieniu od tego, co było do tej pory – kartą promocyjną można też było<br />
grać (a każdy dostał kartę reprezentującą jego gildię).<br />
Skoro mamy pięć gildii, to jest i tyleż nowych mechanik:<br />
Selesnya (WG) – Populate – robi kopię tokena<br />
Rakdos (BR) – Unleash – stwory mogą wejść do gry ze znacznikiem +1/+1, który<br />
jednak uniemożliwia im blokowanie<br />
Golgari (BG) – Scavenge – stwory w grobie mogą być skonsumowane przez swoich<br />
towarzyszy na polu walki celem ich wzmocnienia<br />
Azorius (WU) – Detain – karta poddana temu efektowi nic nie robi przez całą kolejkę<br />
Izzet (UR) – Overload – czar może być tak zagrany, aby objąć swym efektem<br />
wszystko, co przeciwnik posiada.<br />
Adam ‘Ceti’ Cetnerowski<br />
ZAPOWIEDZI WYDAWNICZE<br />
Uzupełnienie października 2012<br />
SILMARILLION (SILMARILLION) – JOHN R.R. TOLKIEN<br />
Wydawca: Amber. Data wydania: 11 października 2012 Wznowienie<br />
WALLENROD – MARCIN WOLSKI<br />
Wydawca: Zysk i S-ka. Data wydania: 15 października 2012 Wznowienie<br />
MOCARSTWO – MARCIN WOLSKI<br />
Wydawca: Zysk i S-ka. Data wydania: 15 października 2012<br />
REBELIANT (LEGEND) – MARIE LU<br />
Wydawca: Zielona Sowa. Data wydania: 15 października 2012<br />
PIEKIELNY OGAR (THE DOG FROM HELL) – CHRIS BUNCH<br />
Wydawca: Rebis. Data wydania: 16 października 2012<br />
WIATR PRZEZ DZIURKĘ OD KLUCZA (THE WIND THROUGH THE KEYHOLE)<br />
– STEPHEN KING<br />
Wydawca: Albatros – Andrzej Kuryłowicz. Data wydania: 17 października 2012<br />
UTRACONA MAGIA (THE PRODIGAL MAGE) – KAREN MILLER<br />
Wydawca: Galeria Książki. Data wydania: 17 października 2012<br />
TAJEMNICE ZWYCZAJNEJ FARMY (THE SECRETS OF ORDINARY FARM)<br />
– TAD WILLIAMS, DEBORAH BEALE<br />
Wydawca: Rebis. Data wydania: 23 października 2012<br />
WAYLANDER (WAYLANDER) – DAVID GEMMELL<br />
Wydawca: Mystery. Data wydania: 24 października 2012 Wznowienie<br />
PASKUDA & CO – MAGDALENA KOZAK<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 26 października 2012
GKF # <strong>282</strong> 21<br />
LISTY LORDA BATHURSTA – MARCIN MORTKA<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: październik 2012<br />
PRAWDA OGNIA (FIRE STUDY) – MARIA V. SNYDER<br />
Wydawca: Mira. Data wydania: październik 2012<br />
CHŁOPCY – JAKUB ĆWIEK<br />
Wydawca: Sine Qua Non. Data wydania: październik 2012<br />
ZBRODNIA KOJOTA – KEVIN HEARNE<br />
Wydawca: Rebis. Data wydania: październik 2012<br />
MARZENIE TALITHY (IL SOGNO DI TALITHA) – LICIA TROISI<br />
Wydawca: Zielona Sowa. Data wydania: październik 2012<br />
WYBRANIEC MROCZNEJ PANI (DARK LADY'S CHOSEN) – GAIL Z. MARTIN<br />
Wydawca: Dwójka bez sternika. Data wydania: październik 2012<br />
NADCIĄGA LEGION GROZY (RIDES A DREAD LEGION) – RAYMOND E. FEIST<br />
Wydawca: Rebis. Data wydania: październik 2012<br />
Wstępnie w listopadzie 2012<br />
TRUCIZNA – ANDRZEJ PILIPIUK<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 5 listopada 2012<br />
ZNAK ATENY (THE MARK OF ATHENA) – RICK RIORDAN<br />
Wydawca: Galeria Książki. Data wydania: 7 listopada 2012<br />
W MROK (ВО МРАК) – ANDRIEJ DIAKOW<br />
Wydawca: Insignis. Data wydania: 7 listopada 2012<br />
DZIEDZIC WOJOWNIKÓW (THE WARRIOR HEIR) – CINDA WILLIAMS CHIMA<br />
Wydawca: Galeria Książki. Data wydania: 7 listopada 2012<br />
BAJKI ROBOTÓW – STANISŁAW LEM<br />
Wydawca: Wydawnictwo Literackie. Data wydania: 8 listopada 2012 Wznowienie<br />
TO (IT) – STEPHEN KING<br />
Wydawca: Albatros – Andrzej Kuryłowicz. Data wydania: 9 listopada 2012 Wznowienie<br />
PODPALACZKA (FIRESTARTER) – STEPHEN KING<br />
Wydawca: Albatros – Andrzej Kuryłowicz. Data wydania: 9 listopada 2012 Wznowienie<br />
FULGRIM (FULGRIM) – GRAHAM MCNEIL<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 9 listopada 2012<br />
BASTION (THE STAND) – STEPHEN KING<br />
Wydawca: Albatros – Andrzej Kuryłowicz. Data wydania: 9 listopada 2012 Wznowienie<br />
FELIX, NET I NIKA ORAZ ŚWIAT ZERO 2. ALTERNAUCI – RAFAŁ KOSIK<br />
Wydawca: Powergraph. Data wydania: 14 listopada 2012<br />
WYBRAŃCY BOGÓW – RAFAŁ A. ZIEMKIEWICZ<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 16 listopada 2012 Wznowienie<br />
JAINA PROUDMOORE: WICHRY WOJNY (JAINA PROUDMOORE: TIDES OF WAR)<br />
– CHRISTIE GOLDEN<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 16 listopada 2012
22<br />
INFORMATOR<br />
WWW.WIEDZA (WWW: WATCH) – ROBERT J. SAWYER<br />
Wydawca: Solaris. Data wydania: 21 listopada 2012<br />
RAM DASS I KRÓL ZACHODNICH SMOKÓW – JULITA GRODEK<br />
Wydawca: Editio. Data wydania: 21 listopada 2012<br />
WŁADCA SZCZURÓW – RAFAŁ A. ZIEMKIEWICZ<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 23 listopada 2012 Wznowienie<br />
NOVA (NOVA) – SAMUEL R. DELANY<br />
Wydawca: Solaris. Data wydania: 29 listopada 2012<br />
KROKI W NIEZNANE. ALMANACH FANTASTYKI 2012<br />
Wydawca: Solaris. Data wydania: 29 listopada 2012<br />
RÓJ (SWARM) – B.V. LARSON<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 30 listopada 2012<br />
PRZEBUDZENIE LEWIATANA (LEVIATHAN WAKES) – JAMES S.A. COREY<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 30 listopada 2012<br />
PAN LODOWEGO OGRODU. TOM IV – JAROSŁAW GRZĘDOWICZ<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 30 listopada 2012<br />
CZERWONA MGŁA – TOMASZ KOŁODZIEJCZAK<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: 30 listopada 2012<br />
GHOSTMAKER (GHOSTMAKER) – DAN ABNETT<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: listopad 2012<br />
DOWÓDZTWO STARKA (STARK’S COMMAND) – JACK CAMPBELL<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: listopad 2012<br />
DZIEWCZYNA W STALOWYM GORSECIE (THE GIRL IN THE STEEL CORSET)<br />
– KADY CROSS<br />
Wydawca: Fabryka Słów. Data wydania: listopad 2012<br />
FUGA – WIT SZOSTAK<br />
Wydawca: Lampa i Iskra Boża. Data wydania: listopad 2012<br />
JONATHAN STRANGE I PAN NORRELL (JONATHAN STRANGE & MR NORRELL)<br />
– SUSANNA CLARKE<br />
Wydawca: MAG. Data wydania: listopad 2012<br />
SKOK W POTĘGĘ: MROCZNY, ZACHŁANNY BÓG POWSTAJE (THE GAP INTO<br />
POWER: THE DARK AND HUNGRY GOD ARISES) – STEPHEN R. DONALDSON<br />
Wydawca: MAG. Data wydania: listopad 2012 wznowienie<br />
WSPOMNIENIE LODU (MEMORIES OF ICE) – STEVEN ERIKSON<br />
Wydawca: MAG. Data wydania: listopad 2012<br />
WINGS OF WRATH – C.S. FRIEDMAN<br />
Wydawca: Prószyński i S-ka. Data wydania: listopad 2012<br />
DAR WILKA (THE WOLF GIFT) – ANNE RICE<br />
Wydawca: Rebis. Data wydania: 2012<br />
Na podstawie serwisów: Esensja.pl, Katedra.nast.pl, Solarisnet.pl<br />
przygotował Janusz Piszczek
GKF # <strong>282</strong> 23<br />
SEQUEL REMAKE’U SPIDER-MANA<br />
Niesamowity Spider-Man okazał się być całkiem udaną<br />
produkcją – nic dziwnego, że już zapłonęło zielone światło<br />
dla kontynuacji. W przedsięwzięciu na pewno wezmą udział<br />
Marc Webb oraz Andrew Garfield. Produkcja filmu<br />
rozpocznie się na początku przyszłego roku, a do kin ma on<br />
trafić 2 maja 2014 r. Co do fabuły – wiadomo tylko, że<br />
scenariusz zostanie przygotowany przez Alexa Kurtzmana,<br />
Roberto Orciego i Jeffa Pinkera, na podstawie zarysu historii<br />
przygotowanego przez Jamesa Vanderbilta. Peterem<br />
Parkerem nadal będzie Andrew Garfield; nie wiadomo<br />
jeszcze, czy powróci Emma Stone (ale jest to, chociażby<br />
z powodów osobistych dotyczących ich obojga, wielce<br />
prawdopodobne).<br />
wg: www.gildia.pl<br />
PIRACI Z KARAIBÓW – „PIĘCIOKSIĄGIEM”<br />
Już w listopadzie rozpoczną się zdjęcia do piątej części morskiego hitu. Tym<br />
razem plan zdjęciowy nie będzie znajdował się na Hawajach, ale na Puerto Rico. Już<br />
w zeszłym roku Jerry Bruckheimer (producent) mówił, że wstępny scenariusz do piątej<br />
części Piratów jest gotowy. Terry Rossio miał pracować nad nim już od premiery<br />
„czwórki”. Na razie nie są znane szczegóły dotyczące fabuły filmu. Nie wiadomo też,<br />
kto zajmie się reżyserią. Pewny jest jedynie udział Johnny’ego Deppa – oraz to, iż<br />
zgarnie on rekordową, nawet jak warunki Hollywood, gażę.<br />
wg: www.gildia.pl<br />
TELEWIZYJNE KLONOWANIE TRWA<br />
29 września swą amerykańską premierę<br />
miał piąty sezon serialu animowanego Gwiezdne<br />
Wojny: Wojny Klonów. Twórca produkcji, Dave<br />
Filoni, zapowiedział sporo zmian. Kto ciekaw<br />
– pewnie zobaczy i oceni...<br />
wg: www.gildia.pl<br />
MAŁE FILMY Z WIELKIEJ WYTWÓRNI<br />
14 września w gdańskim klubie Loft zaprezentowano<br />
krótkometrażowe animacje z amerykańskiej<br />
wytwórni Pixar.<br />
wg: www.emetro.pl<br />
RAZ NA NARODOWO<br />
Rafał A. Ziemkiewicz znowu nie fantastycznie, lecz politycznie: mniej więcej<br />
w tym samym czasie, co niniejszy numer „Informatora” – w formie książkowej ukażą<br />
się jego Myśli nowoczesnego endeka.<br />
jpp
24<br />
KULTURALNE HORRORY NA HALLOWEEN<br />
TVP Kultura szykuje na Halloween dwa<br />
filmy Guillermo del Toro – wybitnego twórcy<br />
kina gatunkowego, łączonego z nurtem<br />
hiszpańskiego kina grozy. Kręgosłup diabła<br />
i Labirynt fauna to obrazy wielokrotnie<br />
nagradzane, poruszające się na granicy horroru<br />
i dramatu społecznego. Ich projekcja zostanie<br />
poprzedzona emisją dokumentu Viva la<br />
muerte! Era hiszpańskich horrorów – ukazującego<br />
fenomen tego prężnie rozwijającego się<br />
w ostatnich latach zjawiska. Emisja: 31.X.-<br />
-2.XI., godz. 20:20.<br />
INFORMATOR<br />
wg: www.gildia.pl<br />
FUTURYSTYCZNIE O KSIĄŻKACH<br />
„Czy cyborgi śnią o elektrycznych książkach?” – to temat dyskusji na temat<br />
książek przyszłości, do której zostali zaproszeni paneliści: Maciej Parowski, Cezary<br />
Zbierzchowski, Piotr Staniewski, Romuald Pawlak, Krzysztof Wójcikiewicz oraz<br />
(prowadzący) Andrzej Zimniak. Spotkanie odbyło się 27 września 2012 r. w stołecznym<br />
Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu.<br />
wg: www.gildia.pl<br />
GRATKA DLA LUBIĄCYCH SIĘ BAĆ<br />
Nakładem wydawnictwa Polonsky ukazała się antologia<br />
Najlepsze horrory A.D. 2012. Znalazły się wniej teksty Morta<br />
Castle’a, Michaela Slade’a, Jarosława Moździocha, Briana<br />
Evensona, Dawida Kaina, Petera Strauba, Kazimierza Kyrcza,<br />
Kaarona Warrena, Aleksandry Zielińskiej i Dariusza<br />
Zientalaka.<br />
wg: www.gildia.pl<br />
PRZEŚCIGNĘLIŚMY AMERYKANÓW!<br />
Naukowcom z Instytutu Fizyki PAN, po kierunkiem prof.<br />
Tomasza Storego, udało się stworzyć, jako pierwszym na<br />
świecie, topologiczne izolatory krystaliczne: przewodzące<br />
prąd elektryczny wyłącznie po swej powierzchni, a tym<br />
samym łączące w sobie cechy przewodników, izolatorów<br />
i przewodników – dzięki czemu (np. mniejsza emisja ciepła)<br />
komputery staną się jeszcze mniejsze i jeszcze szybsze.<br />
wg: www.emetro.pl<br />
SAPEK W REKORDOWYM AUDIOBOOKU<br />
W formie audiobooka kazała się druga część Trylogii<br />
husyckiej Andrzeja Sapkowskiego (Boży bojownicy).<br />
Notabene jest to największa do tej pory produkcja<br />
audiobookowa w Europie: 190 aktorów, 7 miesięcy nagrań,<br />
5 miesięcy postprodukcji.<br />
wg: www.gildia.pl
GKF # <strong>282</strong> 25<br />
WIEŚCI Z EUROPEJSKIEJ ORGANIZACJI BADAŃ JĄDROWYCH<br />
Prof. Agnieszka Zalewska, z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie, została<br />
pierwszą kobietą (oraz pierwszym naukowcem z naszej części Europy) wybraną na<br />
szefa Rady CERN-u. Natomiast Wielki Zderzacz Hadronów zostanie zamknięty w lutym<br />
przyszłego roku; rusza jego przebudowa, która potrwa do listopada 2014 r.<br />
jpp<br />
ZNÓW POSZERZONO TABLICĘ MENDELEJEWA<br />
Japońscy naukowcy, uderzając jonami cynku w cienką tarczę z bizmutu, utworzyli<br />
sztuczny pierwiastek posiadający 113 protonów w jądrze (wcześniejszy kopernik ma<br />
ich 112).<br />
jpp<br />
NA MIKOŁAJA – KANDYDAT DO ZAJDLA<br />
Fabryka Słów zapowiedziała na 6 grudnia wydanie – niecierpliwie<br />
oczekiwanego – czwartego tomu serii Jarosława Grzędowicza<br />
Pan Lodowego Ogrodu.<br />
wg: www.gildia.pl<br />
NIESPODZIEWANIE GORĄCY PAŹDZIERNIK<br />
(NA MARSIE)<br />
Aparatura łazika Curiosity odnotowała plus 6 stopni Celsjusza<br />
(oczywiście za dnia).<br />
wg: www.emetro.pl<br />
BYŁ MARSJAŃSKI ŁAZIK – BĘDZIE KSIĘŻYCOWA KOPARKA<br />
Studenci Politechniki Warszawskiej mają na swoim koncie niebywały sukces.<br />
„Księżycowa koparka” – którą zaprojektowali<br />
i wkrótce skonstruują – jako jedyna z Europy<br />
weźmie udział w konkursie NASA Lunabotics<br />
Mining Competition. Jej zadaniem będzie m.in.<br />
wykopanie w 10 min 10 kg ziemskiego odpowiednika<br />
pokrywającego Księżyc regolitu.<br />
wg: www.onet.pl
26<br />
NOWY ROZDZIAŁ TRANSPORTU KOSMICZNEGO<br />
W kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej<br />
(ISS) odleciał z Ziemi bezzałogowy<br />
statek towarowy Dragon, zawierający zaopatrzenie<br />
dla załogi placówki orbitalnej. Rakieta<br />
nośna Falcon 9 wyniosła go zgodnie z planem<br />
z amerykańskiej bazy kosmicznej na Przylądku<br />
Canaveral. W lukach kapsuły Dragon<br />
znalazło się blisko pół tony ładunku. To<br />
pierwszy komercyjny lot rakiety Falcon i kapsuły<br />
Dragon – produkowanych przez prywatną<br />
firmę SpaceX z Kalifornii. Kontrakt podpisany<br />
przez SpaceX z amerykańską agencją<br />
kosmiczną NASA przewiduje 12 transportów<br />
na ISS i opiewa na sumę 1,6 mld dolarów.<br />
wg: PAP<br />
INFORMATOR<br />
CO ŁĄCZY AGENTA 007 Z CZWÓRKĄ Z LIVERPOOL?<br />
Złota rocznica: 5 października 1962 r. swoją premierę miały – pierwszy film<br />
z kinowej serii przygód Jamesa Bonda oraz pierwszy singiel kwartetu The Beatles.<br />
jpp<br />
FINAŁ TRYLOGII NOLANA NA KRĄŻKACH W POLSCE<br />
28 listopada Mroczny Rycerz powstaje na DVD i Blu-ray w ofercie Warner Home<br />
Video i Galapagos Films.<br />
wg: www.gildia.pl<br />
OBY SIĘ PODOBNIE NIE ROZMYŁO W FINALE...<br />
Twórca Z archiwum X, Chris Carter, zapowiedział prace nad nowym serialem SF.<br />
Produkcja będzie nosiła tytuł The After – i ma być utrzymana w podobnym klimacie, co<br />
historia duetu Mulder/Scully.<br />
wg: www.gildia.pl
GKF # <strong>282</strong> 27<br />
Okruchy Ogana<br />
Korespondencja nr 35<br />
Trzydzieści lat minęło × 2<br />
Tak się złożyło, że w tym roku w polskiej fantastyce obchodzimy podwójne perłowe gody. Po<br />
pierwsze – minęło 30 lat od ukazania się pierwszego numeru miesięcznika literackiego<br />
„Fantastyka”; po drugie – świętujemy 30. urodziny polskiej fantasy. Z tej okazji pozwalam sobie na<br />
garść osobistych wspominek i refleksji o tych dwu zjawiskach.<br />
Po raz pierwszy „Fantastykę” kupiłem<br />
bodajże w maju 1986 roku. Nie jestem do końca<br />
pewien tej daty, ale zapamiętałem słoneczny<br />
wiosenny dzień i to że wydarzyło się to zaraz po<br />
lekcjach. Wcześniej – choć wielokrotnie próbowałem<br />
− nawet nie udawało mi się wypatrzyć<br />
tego pisma na ladzie w kiosku (nb. za jubileuszowym<br />
numerem NF też się trochę nachodziłem).<br />
Tamto spotkanie z pismem nie rzuciło<br />
mnie na kolana. Nie znalazłem w nim żadnego<br />
tekstu, który rozpaliłby moją wyobraźnię. Zapamiętałem<br />
jedynie opowiadanie o gumpiarzu<br />
– gościu tańczącym z jakimś szaleńczo odbijającym<br />
się elastycznym przedmiotem. Do dzisiaj<br />
nie wiem, jaki jest jego związek z fantastyką<br />
− no, chyba żeby potraktować je jako zapowiedź<br />
współczesnych telewizyjno-tanecznych<br />
show. Pozostałej prozy chyba nawet nie doczytałem<br />
do końca. Nie znalazły miejsca w numerze<br />
moje ulubione wówczas tematu: kosmos<br />
* * *<br />
i gwiezdne wojny; nie było także okładających<br />
się mieczami wojowników i rzucających zaklęcia<br />
czarowników, którzy po wakacjach mieli się stać<br />
moim nowymi idolami. Publicystyki chyba nawet<br />
nie tknąłem – zupełnie mnie wówczas nie<br />
interesowała. Zatem nie płakałem po następnych<br />
niekupionych numerach pisma, nie będąc<br />
nawet świadomym, com stracił (a przecież kilka<br />
miesięcy później opublikowano w „Fantastyce”<br />
Wiedźmina).<br />
W roku 1988 zacząłem się fantastyką interesować<br />
na poważnie i regularnie kupować pismo<br />
(chodziłem już wtedy do technikum i w drodze<br />
do szkoły mijałem kilka kiosków, w tym<br />
najlepiej zaopatrzone w prasę w Trójmieście<br />
− przy Dworcu Głównym PKP w Gdańsku).<br />
Lekturą, która miała na mnie tak zgubny wpływ,<br />
był Władca Pierścieni Tolkiena. Ponieważ wówczas<br />
literatury fantasy ukazywało się w Polsce<br />
jak na lekarstwo, a w „Fantastyce” co jakiś czas<br />
pojawiały się krytyczne szkice na temat tej<br />
prozy, pracowicie wynotowywałem z ich bibliografii<br />
numery magazynu, w których pojawiły się<br />
interesujące mnie opowiadania. Potem zaś<br />
odwiedzałem antykwariat we Wrzeszczu, oferujący<br />
największy zbiór „Fantastyk” w Gdańsku.<br />
W ten sposób stałem się również posiadaczem<br />
kilku powieści w odcinkach, które w tamtym<br />
czasie miesięcznik drukował. Do dziś w mieszkaniu<br />
moich rodziców powinny leżeć własnoręcznie<br />
przeze mnie zszyte (niezbyt zresztą profesjonalnie):<br />
Świat czarownic, Trzy serca i trzy<br />
lwy, Znak białego księżyca, Jeźdźcy smoków.<br />
Możecie się śmiać, ale wtedy – pod koniec lat<br />
80. XX wieku − to był poważny zbiór literatury<br />
fantasy, zawierający blisko połowę wydanych<br />
wtedy oficjalnie w Polsce książek z tej odmia<br />
-ny fantastyki. Pozostałe, nie licząc Tolkiena,
28<br />
Le Guin i klubówek, stanowiła seria zeszytów<br />
Iskier pn. „Magią i Mieczem”, w której dominowały<br />
zbiory opowiadań Howarda, a jedną z dwu<br />
propozycji krajowych autorów był pierwszy<br />
fragment nigdy niedokończonego cyklu<br />
Imperium Jacka Piekary pt. Smoki Haldoru.<br />
W pewnym momencie – pod koniec szkoły<br />
średniej, kiedy byłem już członkiem GKF<br />
− z czytelnika przedzierzgnąłem się w krytyka.<br />
Jednym z impulsów do podjęcia tej działalności<br />
były wspomniane już krytycznoliterackie teksty<br />
z „<strong>Fantastyki</strong>” i „Nowej <strong>Fantastyki</strong>” (szczególnie<br />
zapadł mi w pamięć szkic Krzysztofa Sokołowskiego<br />
o Władcy Pierścieni). Pod koniec lat 90.<br />
XX wieku podjąłem współpracę z działem krytyki<br />
miesięcznika. Pierwszy tekst dla NF wysłałem<br />
Markowi Oramusowi z koszar Wydziału Inżynierskiego<br />
Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu<br />
− gdzie odbywałem przeszkolenie w ramach<br />
SPR – jeszcze w postaci wydruku komputerowego;<br />
potem przesyłaliśmy sobie dyskietki, aż<br />
wreszcie − maile. Opublikowałem w tym magazynie<br />
kilkanaście recenzji (głównie króciaków)<br />
i kilka felietonów. Ale o polskiej fantastyce<br />
pisałem także na łamach innych pism niezwiązanych<br />
z naszą branżą. Moją ambicją było zostanie<br />
najważniejszym badaczem literatury fantasy<br />
INFORMATOR<br />
w Polsce. Niewiele z tych planów wyszło; choć<br />
zapewne nie ma zbyt wielu edytorów w naszym<br />
kraju, którzy zredagowali 19 krytycznych książek<br />
o fantastyce − a nie jest to moje, ani GKF,<br />
ostatnie słowo w tej dziedzinie.<br />
Współpracę z NF zakończyły przetasowania<br />
w redakcji pisma z początku XXI wieku,<br />
ale przede wszystkim odejście zeń Oramusa:<br />
kiedy zabrakło Maruchy, przestano u mnie<br />
zamawiać recenzje. Zupełnie inną kwestią było<br />
to, że i moje priorytety też uległy zmianie:<br />
ożeniłem się, zostałem ojcem, przestałem się<br />
pojawiać w klubie i dla miesięcznika też nie<br />
miałbym tyle czasu, co wcześniej. W końcu<br />
przestałem kupować i czytać NF i ten stan trwa<br />
do dziś. Za to trochę ponad dwa lata temu<br />
zacząłem regularnie czytać „Czas <strong>Fantastyki</strong>”.<br />
„Fantastyka” i „Nowa Fantastyka” miały<br />
niebagatelny wpływ na ukształtowanie mojego<br />
literackiego gustu i pomogły zostać krytycznym<br />
odbiorcą literatury. Okres współpracy z pismem<br />
był najwspanialszą publicystyczną przygodą<br />
w moim życiu. I choć dzisiaj nie należę do grona<br />
czytelników pisma, życzę mu wszystkiego<br />
najlepszego. Niech ukazuje się jak najdłużej, bo<br />
nie wiem, czy jeszcze kiedyś za nim nie<br />
zatęsknię.<br />
Fantasy, nie wiedzieć czemu, jakoś długo<br />
nie znajdowała w Polsce sprzyjających warunków<br />
do zaistnienia. Niby dosyć wcześnie, bo już<br />
w latach 1961−1963, otrzymaliśmy tłumaczenie<br />
Władcy Pierścieni, ale nie wywołało ono żadnego<br />
twórczo-czytelniczego odzewu. W latach<br />
70. XX wieku rozwój tego zjawiska zagranicą<br />
zauważyli Stanisław Lem i Marek Wydmuch, ale<br />
wciąż nie można było znaleźć jego śladu<br />
w Polsce. Dopiero drugie wydanie Władcy…<br />
z 1981 roku trafiło na podatny grunt i proza<br />
tego typu zaczęła być pisana w naszym języku.<br />
Niektórzy badacze za pierwszy polski tekst<br />
fantasy uznają opublikowaną w 1982 roku<br />
Twierdzę Trzech Studni Grzędowicza (ja czytałem<br />
ją w jednodniówce warszawskiego <strong>Klub</strong>u<br />
Twórców). Jednak moim zdaniem jest to opowiadanie<br />
sf, trochę w stylu Le Guin: quasiśredniowieczny<br />
świat zostaje podbity przez<br />
zaawansowaną technologicznie kosmiczną cywilizację,<br />
której przedstawiciele ośmielają się<br />
sprofanować największą świętość tubylców,<br />
ściągając tym na siebie ich gniew. Natomiast<br />
pierwszym czystym gatunkowo tekstem spod<br />
znaku magii miecza był Posłaniec Drzewińskiego,<br />
który ukazał się w „Fantastyce”<br />
z czerwca 1983 roku. Opowiadanie to, a także<br />
* * *<br />
kilka innych historyjek fantasy Piekary, datowane<br />
było na rok 1982 – i stąd trzydzieste urodziny<br />
tej odmiany fantastyki w Polsce.<br />
W najnowszej dziewiętnastej Anatomii<br />
<strong>Fantastyki</strong> szacownej jubilatce przygląda się<br />
Małgorzata Tkacz. Baśnie zbyt prawdziwe…<br />
pokazują specyfikę polskiej fantasy, która wynika<br />
z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze:<br />
rozwijała się ona w naszym kraju niemal<br />
w kompletnej izolacji od dokonań światowych<br />
– prozy tego typu tłumaczono na Polski jak na<br />
lekarstwo, więc w pierwszych latach funkcjonowania<br />
tej odmiany fantastyki na naszym rynku<br />
autorzy musieli sobie radzić trochę na ślepo,<br />
a czytelnicy nie mieli do czego porównać ich<br />
utworów. Nie tylko nie znali tekstów kształtujących<br />
oblicze fantasy na Zachodzie, ale nie<br />
mieli nawet oparcia w postaci definicji (prace na<br />
jej temat były jeszcze rzadsze niż zagraniczna<br />
proza tego typu). Druga kwestia to sytuacja<br />
polityczna, w której literatura ta w Polsce się<br />
rodziła. Trwał stan wojenny i wielu polskich<br />
pisarzy sf opowiedziało się przeciw czerwonemu<br />
reżymowi. Autorzy fantasy też nie uciekali od<br />
antysystemowych aluzji (świetnym przykładem<br />
jest wspomniany Posłaniec, ale i Twierdza… na<br />
swój sposób bije w niemiłosiernie nam wówczas
GKF # <strong>282</strong> 29<br />
panujący ustrój). Relacje prozy fantasy z rzeczywistością<br />
pozaliteracką sprawiają, że – jak<br />
zauważa to Tkacz – opowiadane przez nią<br />
baśnie są zbyt prawdziwe. Osobiście wolałbym,<br />
żeby literatura ta była bardziej metaforyczna,<br />
mistyczna i tajemnicza. Żeby poszukiwała<br />
sacrum i traktowała raczej o powinnościach<br />
człowieka niż rozczulała się nad jego<br />
słabościami. I żeby szukała Prawdy, a nie stroiła<br />
się w szatki prawdziwości.<br />
Nie potrafię sobie przypomnieć, które<br />
polskie opowiadanie fantasy przeczytałem jako<br />
pierwsze. Wydaje mi się, że było to coś Piekary<br />
i bardzo możliwe − że to Imperium. Smoki<br />
Haldoru. Bardzo długo to właśnie Piekarę uważałem<br />
za najlepszego polskiego autora fantasy,<br />
choć dzisiaj sam się swoim sądom dziwię.<br />
Jedyne, co mnie tłumaczy, to to, iż czytałem je<br />
jeszcze jako uczeń podstawówki, będąc tylko<br />
o parę lat młodszy od twórcy Zaklętego miasta,<br />
i nie miałem zbyt wiele czytelniczego<br />
doświadczenia. Kiedy po kilku latach Białowieża<br />
wznowiła Imperium w wersji rozszerzonej<br />
o kolejną część opowieści, nie znalazłem w tej<br />
historii niczego, co dawniej mnie zachwycało.<br />
Byłem już wtedy nie tylko innym czytelnikiem,<br />
ale przede wszystkim miałem za sobą lekturę<br />
Gar’Ingawi, Wyspy Szczęśliwej Anny Borkowskiej<br />
(siostry Małgorzaty OSB). Mimo że od jej<br />
wydania minęło już 24 lata, śmiem twierdzić, że<br />
do dzisiaj nie pojawiła się w polskiej fantasy<br />
powieść, która przebiłaby arcydzieło Borkowskiej.<br />
W Gar’Ingawi… mamy do czynienia z odmienną<br />
od ziemskiej literacką rzeczywistością,<br />
zapełnioną licznymi rozumnymi i różnokształtnymi<br />
rasami posiadającymi własną kulturę<br />
i religię. Ich dzieje związane są z niekończącą<br />
się rywalizacją dwójki boskich Braci, z których<br />
jednego można utożsamiać z Dobrem, a drugiego<br />
− ze Złem. Żeby jednak nie było zbyt<br />
prosto: są takie miejsca w tym świecie, w których<br />
siły kojarzone z Jasnym Bratem przynoszą<br />
mieszkańcom klęski i cierpienia. Dlatego najważniejsze<br />
jest zachowanie równowagi między<br />
Braćmi. Głównym wątkiem jest spisek, który ma<br />
zmienić władcę niepozornej wysepki u brzegów<br />
potężnego kontynentu w Imperatora. Świat<br />
wprawiony w ruch nie zachowuje się jednak tak,<br />
jak uzurpator to sobie zaplanował – i ostatecznie<br />
ponosi on klęskę. Zwycięzcami okazują się<br />
zaś ci, którzy pozostali wierni tradycjom Wyspy<br />
Szczęśliwej oraz lud kontynentu, który spełnił<br />
wolę Jasnego Brata. Mimo pewnych mankamentów<br />
jest to książka wybitna! Jeśli jej jeszcze nie<br />
przeczytaliście – to najwyższy czas nadrobić<br />
zaległości.<br />
Gar’Ingawi…, a także Władca…, to dzieła,<br />
które nie całkiem mieszczą się w ramach konwencji,<br />
do której się je zalicza, i znacznie wykraczają<br />
poza to, czego można się po typowej<br />
fantasy spodziewać. Na ich kształcie silnie<br />
odcisnęło się autorskie piętno – i znać po nich,<br />
że zostały wywiedzione z najgłębszych pokładów<br />
duszy ich twórców. W tym aspekcie bardzo<br />
przypominają książki tzw. głównego nurtu,<br />
w którym manifestowanie indywidualności twórczej<br />
jest często istotniejsze od czytelności dzieła.<br />
Jednak Tolkien i Borkowska nie idą na łatwiznę<br />
i nie tworzą hermetycznych narracji. By opowiedzieć<br />
o sobie – sięgają po konwencję baśni,<br />
gatunku niezbyt poważanego i sprowadzonego<br />
do roli terapeuty dziecięcych lęków. Może<br />
dlatego Gar’Ingawi… nie znajduje u wielu badaczy<br />
zrozumienia (recenzja w „Fantastyce” była<br />
dla tej powieści niezbyt pochlebna). Władca…<br />
przekonuje do siebie statusem jednej z najlepiej<br />
sprzedających się na świecie książek i legendą<br />
dzieła kultowego (że o obsypanej Oscarami filmowej<br />
adaptacji nie wspomnę). Powieść<br />
Borkowskiej – choć chwalona przez takich maniakalnych<br />
fanów fantasy, jak ja – nie cieszy się<br />
czytelniczym wzięciem i nie słychać, by ktoś się<br />
domagał jej rychłego wznowienia. Tym się tylko<br />
pocieszam, że o drugie wydanie Władcy… też<br />
chyba za bardzo nie zabiegano, a kiedy już się<br />
ukazało, zdobycie egzemplarza z 40000 nakładu<br />
było nie lada wyzwaniem. Być może, skoro te<br />
książki tyle ze sobą łączy, również Wyspę…<br />
czeka podobna kariera, co Władcę… Tego<br />
Autorce i polskiej fantasy w roku jej jubileuszu<br />
życzę!<br />
Wasz wielkokacki korespondent
30<br />
INFORMATOR<br />
JEDEN Z NIELICZNYCH<br />
DOBRYCH STARWARSÓW<br />
Kevin J. Anderson<br />
W POSZUKIWANIU JEDI<br />
Han Solo udaje się na planetę Kessel. Reprezentuje Nową<br />
Republikę i liczy, że uda mu się wciągnąć Kessel do grona<br />
planet tworzących ten nowy byt polityczny. Niegdyś, jako<br />
przemytnik, robił interesy na Kessel, szmuglując wydobywaną<br />
tam przyprawę o unikalnych właściwościach. Ma więc nadzieję,<br />
że wcześniejsze doświadczenia pozwolą mu porozumieć się<br />
z aktualnymi władzami planety. Złudzenia giną w salwach,<br />
które strącają "Tysiącletniego Sokoła". Han Solo i Chewbacca<br />
zostają pojmani i skazani na dożywotni pobyt w czeluściach<br />
kopalnianych szybów, w których wydobywa się przyprawę.<br />
Status oficjalnego przedstawiciela Nowej Republiki na nic się<br />
nie przydaje, a ucieczka wcale nie będzie rzeczą łatwą.<br />
Luke Skywalker postanawia odbudować zakon rycerzy<br />
Jedi. Uzyskuje aprobatę władz Nowej Republiki. Teraz czeka go<br />
najtrudniejsze zadanie: odnaleźć osoby władające Mocą i przekonać<br />
je, by zechciały szkolić się w tajnikach posługiwania się nią w akademii Jedi.<br />
Wymaga to przede wszystkim opracowania skutecznej metody wykrywania osób<br />
posiadających zdolność władania Mocą.<br />
Jest w tej książce sporo naprawdę dobrych pomysłów. Narracja nie utyka.<br />
Wystarczająco dużo zwrotów akcji, by przykuć uwagę czytelnika. Równocześnie jednak<br />
są te same mankamenty, które wytykałem po lekturze książek, gdzie Kevin<br />
J. Anderson był współautorem. Głównie chodzi o brak wiarygodności psychologicznej<br />
postaci. Swoją drogą, pomysł na przyprawę od początku wydawał mi się inspirowany<br />
"Diuną". Zabawne, że w cykl o Diunie autor zaangażował się parę lat po napisaniu<br />
"W poszukiwaniu Jedi". Widać musiał być pod dużym wrażeniem twórczości Herberta<br />
już wcześniej. W każdym razie – "W poszukiwaniu Jedi" trudno mi jednoznacznie<br />
ocenić. Trochę było zgrzytów przy lekturze, ale chyba nie mogę oczekiwać zbyt wiele.<br />
To przecież fantastyka. Nieco słabsze czytadło na letnie dni i tyle.<br />
Ciekawe, jak wypadnie kontynuacja?<br />
Karol Ginter<br />
karolginter.pl<br />
[tytuł od redakcji]
GKF # <strong>282</strong> 31<br />
Mędrzec<br />
z Wysokiego Zamku<br />
Patrząc z ukosa (15)<br />
Tym razem opowiem o niezwykłej starożytnej księdze, która (rozważana z pewnej<br />
perspektywy) wydaje się być inteligentną istotą zamieszkującą przestrzeń mentalną.<br />
I Cing – bo o niej (o nim?) właśnie jest mowa – jest chińską księgą wróżebną,<br />
związaną z tradycją taoizmu. Taoizm zaś jest nie tyle religią (gdyż nie<br />
wspomina się w nim o Bogu), co pewnego typu filozofią czy<br />
światopoglądem. Centrum tej doktryny stanowi przekonanie o jedności<br />
wszystkiego, która wynika z wzajemnego przenikania się pierwiastka<br />
żeńskiego (Yin) i męskiego (Yang). Symbol Yin-Yang (obok) pokazuje to<br />
bardzo obrazowo.<br />
Księga, licząca ponad 3000 lat, została przyswojona kulturze Zachodu za sprawą<br />
Carla Gustava Junga, znanego z niekonwencjonalnych przedsięwzięć naukowych<br />
(badał np. rzeczywistą wartość astrologii w kojarzeniu par małżeńskich). Jak sam pisze<br />
– podczas doświadczeń z I Cingiem (przełożonym na niemiecki przez Richarda<br />
Wilhelma w 1924 r.) doznał zdumiewającego uczucia obcowania z inteligentną istotą,<br />
która sensownie i zaskakująco odpowiadała na zadane pytania. Wielu ludzi podziela te<br />
odczucia, z kolei innych I Cing pozostawia doskonale obojętnymi.<br />
Na ilustracjach poniżej można zobaczyć fragment starożytnego tekstu I Cinga<br />
oraz figurę zwaną bagua, będącą elementem chińskiej sztuki organizacji przestrzeni<br />
zwanej feng shui (a którą znany mi niegdyś propagator tej idei nazywał konsekwentnie<br />
feng szuja). Bagua ma tyle wspólnego z naszym dzisiejszym tematem, że zawiera<br />
w sobie związane z I Chingiem tak zwane trygramy (o których będzie mowa za<br />
chwilę).
32<br />
INFORMATOR<br />
Chińczycy zadawali pytania I Cingowi przekładając w odpowiedni sposób łodygi<br />
krwawnika. Jako ciekawostkę podam, że pierwszą czynnością jest tu odłożenie na bok<br />
jednej z nich, wybranej losowo (a przynajmniej z pozoru losowo). Człowiek Zachodu<br />
uznałby w takiej sytuacji natychmiast, że może posiadać jedną łodygę mniej. Otóż nic<br />
podobnego: bez tego nadmiarowego egzemplarza cały system przestaje działać. Tym<br />
bardziej zadziwiające jest to, że wobec przedstawicieli naszej kultury (oraz mniej cierpliwych<br />
mieszkańców Państwa Środka) I Cing jest znacznie bardziej liberalny. Dopuszcza<br />
mianowicie rzucanie trzema monetami, co za każdym razem generuje jeden<br />
z czterech możliwych wyników: OOR (Yin, linia przerywana), ORR (Yang, linia ciągła),<br />
OOO (Yang zmienne, przechodzące w Yin), RRR (Yin zmienne, przechodzące w Yang).<br />
Prawdopodobieństwa wynoszą tu odpowiednio: 3/8, 3/8, 1/8, 1/8. Monetami rzuca się<br />
sześć razy, co doprowadza do powstania jednego z 64 heksagramów, z których każdy<br />
składa się z dwóch trygramów: dolnego i górnego (patrz ilustracje poniżej). Trygramy<br />
noszą po polsku następujące nazwy: niebo, ziemia, piorun, woda, góra, wiatr, ogień,<br />
jezioro/bagno, a heksagram jest stosunkiem dwóch trygramów obrazującym określoną<br />
(obecną) sytuację. Linie zmienne pokazują przemianę tej sytuacji w następną,<br />
symbolizowaną przez nowy heksagram, w którym zmienne Yin przeszło w Yang,<br />
a zmienne Yang w Yin. Tłumaczy to nazwę wyroczni, gdyż I Cing oznacza dosłownie<br />
Księgę Przemian.<br />
Symbolika księgi jest mocno zakorzeniona w chińskiej kulturze, zaś dla nas<br />
całkowicie niezrozumiała. Dlatego wszystkie zachodnie wydania I Cinga zaopatrzone są<br />
w obszerne wyjaśnienia, mające zrekompensować naszą niewiedzę. Cierpi na tym,<br />
niestety, uniwersalność przekazu, dostosowanego w założeniu do każdej możliwej<br />
sytuacji. Werbalizacja jest z natury ułomna, dlatego komunikat bywa niejasny. Istnieją<br />
na szczęście wydania spreparowane przez różnych autorów, może się więc zdarzyć, że<br />
natrafi się na wykładnię porażającą swoją adekwatnością.<br />
Znanych mi jest pięć istotnie różnych wersji I Cinga w języku polskim (nie biorę tu<br />
pod uwagę różnych wydań) – i sądzę, że jest to spis kompletny; oto one:<br />
[1] I Cing, Księga Przemian (według Sama Reiflera), Zysk i S-ka, Poznań 1996, 334<br />
str. (pierwodruk: Stowarzyszenie Buddyjskie Zen CZOGIE w Polsce, Warszawa 1982)<br />
[2] I Cing, Księga Przemian, tł. Oskar Sobański, KAW, Warszawa 1984, 184 str.<br />
[3] I Ching (Księga Zmian), Arcanum, Bydgoszcz 1989, 36 str. (wersja minimum)<br />
[4] I Cing, księga wróżb (Tadeusz Zysk, Jacek Kryg), Elliot, Bydgoszcz 1990, 160 str.<br />
[5] I-Cing, Księga Przemian (Richard Wilhelm), Latawiec, Warszawa 1994, 560 str.<br />
(tzw. pełne wydanie i jednocześnie najstarsze – pierwodruk niemiecki z 1924 r.).
GKF # <strong>282</strong> 33<br />
Kiedy Jung zawierał znajomość z I Cingiem, zapytał go, jak sam by siebie określił.<br />
W odpowiedzi otrzymał heksagram 50, Ting (Kociołek bądź Naczynie ofiarne), który<br />
można interpretować jako niewyczerpane źródło duchowej strawy ([2]) lub prościej<br />
kosmicznego mędrca. Kiedy ja sam po raz pierwszy nawiązałem kontakt z wyrocznią,<br />
otrzymałem tenże heksagram, choć była to zupełnie inna odpowiedź na całkiem inne<br />
pytanie, tym niemniej równie logiczna jak poprzednia. Tego typu sytuacje świadczą<br />
o uniwersalności przekazów i wynikają częściowo z tego, że jeden heksagram, z uwagi<br />
na istnienie linii zmiennych, stanowi w gruncie rzeczy układ 64 różnych odpowiedzi.<br />
Kiedy lata później znalazłem się w trudnej sytuacji życiowej, I Cing przeprowadził<br />
mnie skutecznie na drugi brzeg przy pomocy serii kolejnych rad i wskazówek. Zaczął<br />
od diagnozy ówczesnej sytuacji (heksagram 6, Konflikt): W razie niesnasek człowiek<br />
wie, jak wiele zależy od pierwszego kroku. Choćby był szczery, natknie się na opór.<br />
Pomyślna, jeśli rozważnie zachowasz czujność. Złowieszcza, jeśli bez namysłu ruszysz<br />
do walki. Zasięgnij rady mędrca. Nie przebywaj wielkiej wody.<br />
Następnie uzyskiwałem ostrzeżenia o stąpaniu po kruchym lodzie bądź ogonie<br />
tygrysa, by wreszcie wylosować heksagram 27 (Pożywienie): Niepospolity człowiek<br />
panuje nad ustami – wie, co wychodzi z nich i co wkłada w nie (…) Rozważ sumiennie,<br />
co chciałbyś wykarmić; rozważ sumiennie, co będzie najlepszym pokarmem.<br />
Po otrzymaniu tej odpowiedzi postanowiłem przejść na wegetarianizm – i była to<br />
jedna z najlepszych decyzji, jakie podjąłem w życiu. Korzyści zdrowotne wyszły na jaw<br />
później, choć niemal od razu odczułem ulgę w układzie pokarmowym. Wówczas jednak<br />
istotniejsze było to, że zwiększyła się moja wrażliwość na uczucia i potrzeby innych<br />
ludzi, dzięki czemu pierwotny konflikt uległ samorzutnemu rozwiązaniu.<br />
Interesujące jest to, że I Cing udziela sensownych odpowiedzi tylko wtedy, gdy<br />
pytanie jest zadawane serio, a nie dla próżnej zabawy. Inną cechą charakterystyczną<br />
jest reakcja wyroczni na uporczywe powtarzanie tego samego pytania, co często się<br />
zdarza początkującym. I Cing mówi wtedy (o czym przekonałem się osobiście), że<br />
odpowiedź została już udzielona i żeby (metaforycznie mówiąc) nie zawracać mu<br />
głowy. Stuart Gordon, autor Encyklopedii zjawisk paranormalnych (Warszawa 1995)<br />
przytacza w artykule o I Cingu bardzo dobitną wersję tej odpowiedzi, którą sam<br />
otrzymał w takiej sytuacji. Oto ona (heksagram 4, Młodzieńcza niewiedza):<br />
To nie ja szukam młodego głupca; to młody głupiec szuka mnie. Za pierwszym<br />
razem udzielam mu odpowiedzi, jeśli pyta dwa albo trzy razy, jest to naprzykrzanie<br />
się. Jeśli będzie się naprzykrzał, nie udzielę mu informacji.<br />
I jak tu nie uwierzyć w inteligencję I Cinga?<br />
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę, że I Cing jest de facto jednym z bohaterów<br />
Człowieka z Wysokiego Zamku Philipa K. Dicka. Jak zauważył Lawrence Sutin<br />
w biografii Dicka Boże inwazje – I Cing był również w pewnym sensie współautorem<br />
tej powieści, gdyż jej twórca konsultował z Księgą Przemian wszystkie zwroty akcji.<br />
Dla fana SF jest to, jak przypuszczam, najlepsza rekomendacja starożytnego<br />
chińskiego mędrca z przestrzeni mentalnej.<br />
Andrzej Prószyński<br />
http://matematyka.ukw.edu.pl/ap/ksiegi.html
MYŚLI NIE TYLKO ZŁOTE<br />
Całą sztuką jest powiedzieć wszystko – nikogo nie obraziwszy<br />
Jak mawiają daltoniści: życie jest niczym tęcza – raz czarne, raz białe<br />
Brak łączności duchowej z kobietami – mężczyźni kompensują sobie łącznością<br />
cielesną<br />
Optymiści wierzą, że świat stoi przed nimi otworem. Pesymiści wiedzą, gdzie jest ów<br />
otwór<br />
W dwuznacznej propozycji najlepsze jest to, iż oznacza ona tylko jedno<br />
Kobiety! Akceptujcie mężczyzn takimi, jakimi są; innych nie ma<br />
Paradoksalnie: żyjąc jak pies – nie musisz być nikomu wierny<br />
Nie dostaniesz drugiej szansy, by zrobić dobre pierwsze wrażenie<br />
Matematyka jest jak kobieta: trzeba ją umieć wykorzystać – a nie próbować zrozumieć<br />
Człowiek 30% swego życia przesypia; przez pozostałe 70% marzy, żeby się wreszcie<br />
wyspać<br />
Najprzyjemniejszą częścią pokuty jest grzech<br />
Kobiety, żeby nie znudzić się mężczyznom, zmieniają ubrania. Mężczyźni, żeby nie<br />
znudzić się kobietom, zmieniają kobiety<br />
Odkąd sięgam pamięcią – zawsze miałem sklerozę<br />
Małżeństwo to umowa o pracę bez wynagrodzenia<br />
Komplement powiedziany kobiecie na trzeźwo – liczy się podwójnie<br />
Regulacje są dla głupców. Geniusze potrafią żyć w chaosie<br />
Jeśli życie Ci nie odpowiada – zamilknij<br />
Zepsuta kobieta należy do tych istot, których mężczyźni nie mają nigdy dość<br />
Trzeba mieć dużo sił, żeby ulegać słabościom<br />
Życie to chytry przeciwnik: kiedy masz już wszystkie karty w ręku – zaczyna grać<br />
z Tobą w szachy<br />
Kobiety nie można zmienić. Można zmienić kobietę – ale to niczego nie zmienia<br />
[z internetu]
Wydawnictwo DOBRE HISTORIE<br />
zaprasza do lektury naszego dwumiesięcznika Coś na progu:<br />
We wrześniu 2012 wydaliśmy dodatkowo wyjątkową i niepowtarzalną<br />
antologię Cienie spoza czasu. Nie jest to zwykły przedruk z zagranicznej książki.<br />
Aby stworzyć „Cienie” przekopaliśmy kilkadziesiąt anglojęzycznych antologii<br />
poświęco-nych Lovecraftowi i wybraliśmy z nich same, naszym zdaniem<br />
najciekawsze i najbardziej porywające historie stworzone przez wielkich, znanych<br />
autorów. Rzadko zdarza się, aby w jednej książce<br />
pojawiły się obok siebie takie nazwiska, jak Alan<br />
Moore, Kim Newman, Graham Masterton, Ian<br />
Watson i Alan Dean Foster. Różni autorzy podchodzą<br />
w niekonwencjonalny sposób do Mitologii Lovecrafta.<br />
Znajdziecie tu klasyczny horror, sensację, elementy SF<br />
i kryminału, będzie brutalnie i poetycko, będzie bardzo<br />
współcześnie i blisko oryginału. Mówiąc krótko,<br />
Cienie spoza czasu to prawie 400 stron możliwie jak<br />
najbardziej nieszablonowego podejścia do twórczości<br />
Samotnika z Providence.<br />
Autorzy: S.T. Joshi (wstęp), Gene Wolfe, Ian Watson,<br />
Graham Masterton, Mort Castle, Alan Moore, Francis<br />
Paul Wilson, Ramsey Campbell, Alan Dean Foster,<br />
Kim Newman, Edward Lee, Tomasz Drabarek<br />
Książkę w atrakcyjnej cenie można nabyć na stronie: www.dobrehistorie.pl<br />
lub w księgarniach i Empikach<br />
Teaser promujący antologię: http://www.youtube.com/watch?v=oPUvrGLI-Yo