Magdalena Wicherkiewicz Ecce homini - Atlas Sztuki

Magdalena Wicherkiewicz Ecce homini - Atlas Sztuki Magdalena Wicherkiewicz Ecce homini - Atlas Sztuki

atlassztuki.pl
from atlassztuki.pl More from this publisher

<strong>Magdalena</strong> <strong>Wicherkiewicz</strong><br />

<strong>Ecce</strong> <strong>homini</strong>


<strong>Ecce</strong> <strong>homini</strong><br />

Uwagi na marginesie Ołtarza rodzinnego Cezarego Tkaczyka<br />

Prostopadłościenny obiekt fotograficzny, niczym czteroskrzydłowy ołtarz, umieszczony jest w<br />

pustej, rozświetlonej przestrzeni galerii. Monumentalny i kierujący ku sobie. Na każdej jego<br />

części - postać naturalnej wielkości, sprawiająca wrażenie niemal trójwymiarowej: kobieta,<br />

mężczyzna i dwoje małych dzieci: dziewczynka i chłopiec. Dorośli stoją nieruchomo, dzieci -<br />

jakby zatrzymane w swej naturalnej ruchliwości. Nadzy. Patrzący w naszą stronę. Obojętni<br />

i naturalni zarazem. Umieszczeni w bezczasowej, świetlistej przestrzeni. Boleśnie realni.<br />

Skupiają nasz wzrok na sobie, choć przecież nie piękno sprawia, że chcemy na nich patrzeć.<br />

Jest w tych świetlistych prostopadłościanach coś z biologicznych preparatów - postacie są<br />

jakby zanurzone w fotograficznej materii. Sucha relacja, pozbawiona rodzajowości, zbędnych<br />

atrybutów i dygresji. Esencja tego, co ludzkie w bezczasowej formalinie światła. Stajemy przed<br />

tym specyficznym “ołtarzem” jak przed lustrem. Poszczególne warstwy obrazu fotograficznego,<br />

jak kolejne warstwy lustra, odsłaniają przed nami, jedna po drugiej, następujące po sobie etapy<br />

tajemnicy. Oto ludzie. Oto my.<br />

Na nasz obraz<br />

“Stworzył więc Bóg człowieka na Swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę<br />

i niewiastę” (Rdz 1,27). Słowa z Księgi Rodzaju wydają się być właściwym komentarzem do instalacji<br />

Cezarego Tkaczyka. W swej warstwie ideowej jest ona bowiem współczesną ilustracją<br />

biblijnej opowieści o stworzeniu człowieka. I potwierdza zarazem, że cykl się powtarza, że mit<br />

ma swoje “tu i teraz”, uaktualnia się w każdej ludzkiej historii, w pojedynczym istnieniu. Biblijny<br />

porządek w interpretacji Cezarego Tkaczyka zostaje jednak zasadniczo, istotnie zmieniony.<br />

Dorosłym postaciom, rodzicom (?) towarzyszą dzieci. Pierwotny ład jest zburzony, nie tylko z<br />

formalnego punktu widzenia - poprzez zróżnicowanie kompozycji i wzbogacenie jej o swoiste<br />

napięcia - postacie dorosłych są chłodne, statyczne, ich ciała wyraźnie, ciemno rysują się na<br />

jasnym tle, dzieci przeciwnie: emocje kształtują ich twarze i gesty, nieruchomość rodziców<br />

jest im obca. Rodzina w raju to nie tylko rozwinięcie biblijnej narracji, ciąg dalszy historii i jej<br />

współczesne uaktualnienie. To przede wszystkim przedstawienie innej możliwej wersji raju, wedle<br />

której były w nim obecne także dzieci. I refleksja o tym, jak inne byłoby nasze życie, wspólne<br />

wszystkim doświadczenia pierwszych chwil egzystencji, gdyby pierwsi rodzice dochowali się<br />

potomstwa zanim, z poczuciem winy i wstydu, opuścili ogrody Edenu. Pozostawiając z boku<br />

biblijny kontekst, lecz pozostając w kręgu refleksji humanistycznej, Ołtarz rodzinny staje się<br />

obrazem człowieka w swej różnorodności związanej z płcią oraz wiekiem. Jest sumarycznym<br />

opisem rodzaju ludzkiego, człowieka jako takiego, jedności istnienia w wielości jego możliwych<br />

aktualizacji. Konkluzja ta zdaje się mieć potwierdzenie w sposobie rozmieszczenia postaci: w<br />

logicznym, symetrycznym układzie, jakby zaczerpniętym z atlasu anatomicznego. Kompozycja<br />

odzwierciedla także tradycyjny podział na sferę męską i żeńską. Lewa strona - kobieca, prawa -<br />

męska, by posłużyć się współczesną interpretacją wyznaczającą strony kompozycji z perspektywy<br />

widza 1 . Taki skonwencjonalizowany układ potwierdzałby również, iż zamiarem autora było<br />

przedstawienie pewnej typowości, anatomicznej prawidłowości opisującej wygląd człowieka<br />

z uwzględnieniem płci oraz zmiany wyglądu następującej z wiekiem. Jednakże wprowadzenie<br />

dzieci, “małych ludzi”, jest mimo opisowego, poglądowego ujęcia - dość nietypowe. Może więc<br />

te cztery postacie tworzą rodzinę, a ściślej: jej najbardziej “prawidłowy” model wyrażający się<br />

sumą 2+2? Lecz nie jest to na pewno konkretna grupa ludzi złączona więzami krwi. Mamy tu<br />

2


aczej do czynienia z przedstawieniem pewnej typowości, wzorca, matrycy. Brak jest bowiem<br />

podkreślenia, iż między przedstawionymi istnieje więź emocjonalna. Nie ma gestów, spojrzeń,<br />

które mogłyby ją budować. Postacie wyraźnie patrzą na nas (dorośli chłodno i intensywnie zarazem,<br />

dzieci - jakby z niepokojem), to my jesteśmy tymi, z którymi nawiązują kontakt. Relacje<br />

“w poziomie” nie istnieją.<br />

Piękno<br />

Dzieje Adama i Ewy, pomijając oczywiście całość teologicznej interpretacji mitu, dla artystów<br />

były przede wszystkim impulsem do refleksji na temat ludzkiej cielesności, piękna ciała i sfery<br />

emocjonalnej, która się z nimi wiąże. Dlatego uprawnione wydaje się być rozpatrywanie instalacji<br />

Cezarego Tkaczyka w kontekście współczesnej defnicji piękna. Cztery postacie to cztery<br />

koncepcje piękna ludzkiego ciała: męskiego, kobiecego, dziecięcego. Problem ten jednak jest<br />

już daleko poza centrum zainteresowań sztuki i estetyki. Tę sferę refleksji (jeśli można to ująć<br />

w ten sposób) przejęła codzienność - to ona podlega estetyzacji. Powołuje do życia wzorce<br />

piękna i oddala je. Czy więc chęć ponownego podjęcia refleksji o ludzkiej cielesności była<br />

motywem istotnym dla powstania Ołtarza? Być może. Choć tak naprawdę, patrząc na ciała<br />

przedstawionych, niewiele możemy w tej kwestii powiedzieć. Poza stwierdzeniem, że mieszczą<br />

się one w pewnym kanonie określającym ogólnie akceptowane w tym zakresie normy. Chłód<br />

ujęcia, reporterskoanatomiczny kontekst przedstawienia rozwiewa potencjalną aurę piękna.<br />

Ono, jeśli jest, jest gdzie indziej. Kontrowersyjna wydaje się też w tym ujęciu nagość dzieci...<br />

Nagość... Była cechą charakterystyczną przedstawień historii o stworzeniu człowieka. Była też<br />

stanem naturalnym, nieobciążonym poczuciem winy i wstydu. Następstwem skosztowania<br />

owocu z drzewa poznania dobra i zła było uświadomienie własnej nagości, a ściślej: odczucie<br />

jej jako wstydliwej. Te dwa stany od tamtej chwili są nierozłączne. Nagość ma także inny aspekt<br />

- nieosłonięcie, prawda, naturalność. Być nagim, to stanąć wobec prawdy o sobie. Postacie<br />

z fotografii Cezarego Tkaczyka stając wobec nas, pokazują nie tylko prawdę o sobie, lecz<br />

- poprzez analogię z lustrem - prawdę o tym jacy jesteśmy lub chcielibyśmy być. Choć postacie<br />

wyraźnie patrzą w kierunku widza, ich nagość nie wydaje się być wystawiona “na pokaz”.<br />

Brak jest tu charakterystycznego dla aktu skonwencjonalizowanego ujęcia, maski, erotycznej<br />

celowości. Nagość postaci jest zaledwie deklaracją: taki jestem, tak wyglądam. Informacyjnodokumentalny<br />

kontekst.<br />

Fiat lux!<br />

Warto spojrzeć na Ołtarz rodzinny z punktu widzenia techniki fotogra ficznej. Medium fotografii<br />

jest, czy raczej - do niedawna - było, światło. To ono materializowało obraz, utrwalając<br />

go na materiale światłoczułym. Fotografia, czyli dosłownie: pisanie światłem 2 . Do tego aspektu,<br />

źródła i źródłosłowu fotografii powraca Cezary Tkaczyk. Jakkolwiek na efekt Ołtarza<br />

składa się także szereg operacji programu komputerowego, to jednak to co bezpośrednio widzimy<br />

w galerii, jest wynikiem działania światła. Bez niego nie ujawniłaby się potencja zapisana<br />

na poszczególnych warstwach płyt z pleksi. Im światła jest więcej, tym obraz jest żywszy,<br />

realniejszy, bardziej trójwymiarowy. Technologia Tkaczyka wzmaga odczucie fotograficznej<br />

realności. Dzięki niej mamy wrażenie przybliżania się do granicy, na której następuje zniesienie<br />

opozycji pomiędzy rzeczywistością a jej fotograficznym odzwierciedleniem. Wydaje się, że jest<br />

to fotografia skupiona przede wszystkim na technologii - tego akcentu nie zabija nawet temat.<br />

Postacie Ołtarza rodzinnego postawione są poza czasem, w jasnej pustce światła, które nie<br />

ukonkretnia momentu w historii. To jakby czyste Barthesowskie studium pozbawione “nakłucia”<br />

3


wspomnieniem. Efekt trójwymiarowości obrazu artysta uzyskuje poprzez nakładanie kolejnych<br />

warstw - powstaje w ten sposób specyficzna instalacja fotograficzna. Przy pierwszym kontakcie<br />

wydaje się ona mieć wiele wspólnego z pracami Krzysztofa Cichosza. Jednakże jest to jedynie<br />

podobieństwo wizualno-techniczne. Podczas gdy rozbijanie obrazu na warstwy w fotoinstalacjach<br />

Cichosza służy dekonstrukcji mitów, symboli kulturowych bądź politycznych, u Tkaczyka<br />

jest zabiegiem wzmacniającym realność, czy też raczej iluzję realności. Choś chyba bardziej<br />

uprawnione byłoby w tym miejscu użycie pojęcia “hiperrealności”(symulacji) w rozumieniu,<br />

w jakim używa go Baudrillard. Obraz fotograficzny podszywa się pod rzeczywistość. Pozornie<br />

wydaje się, że wszystko jest rzeczywiste: wiemy, że sfotografowani zostali realni ludzie, nie są<br />

to wygenerowane programem fantomy, choć następnie cały proces przedstawiania realności<br />

odbywał się już w przestrzeni wirtualnej. Jednakże to nie wizerunki człowieka są istotą przekazu,<br />

a iluzja ich realności właśnie. Istotą symulacji, jak pisze Baudrillard, jest “[...] generowanie,<br />

przy pomocy modeli, nierzeczywistej i pozbawionej oparcia realności” 3 lub inaczej - “przesadna<br />

produkcja rzeczywistości” 4 . Ołtarz stwarza pozory bycia realnością, podczas gdy zaniknął już<br />

podział na rzeczywistość i jej odzwierciedlenie. I w tym sensie jest on naznaczony nostalgią.<br />

Jest w pracy Cezarego Tkaczyka, obok wyraźnego aspektu technologicznego, dążenie do powrotu<br />

do źródeł - istoty fotografii, istoty człowieka. Tradycyjny temat i forma (człowiek, ołtarz),<br />

pierwotna droga fotografii (światło). Cień nostalgii połączony z Lyotardowskim novatio.<br />

Skąd przychodzimy?<br />

Kim jesteśmy?<br />

Dokąd zmierzamy?<br />

Stajemy z nimi twarzą w twarz, dłonią w dłoń. Są tacy jak my. Zdają się mówić: “Jesteśmy tym,<br />

kim ty jesteś”. Współczesne vanitas? Lecz kim jesteśmy? Kim jest teraz człowiek? Wbrew<br />

wszystkiemu co nas otacza - istotą coraz bardziej kruchą i nieuchwytną w swych granicach.<br />

Pytania, na które odpowiedź jeszcze nie tak dawno była oczywista i jasna, teraz pozostają bez<br />

odpowiedzi lub stają się one zbiorem pewnych możliwości i warunków. W którym momencie<br />

zaczyna się życie i kiedy się kończył Jakie są granice naszego ciała i czy jedynie ono warunkuje<br />

nasze istnienie? Jak dalece możemy w nie ingerować? Co jest istotą cielesności? I jeszcze:<br />

czy technologiczne przedłużenia ciała poszerzają zakres istnienia, czy są wstępem do innej<br />

drogi? Tacy jesteśmy. Lub może raczej - tacy byliśmy... Ołtarz rodzinny. Pomnik, pozostałość,<br />

pamiątka człowieka. Na jego cześć, na obraz i podobieństwo. Sfera sacrum wchłonęła profanum.<br />

Zamknięcie pewnego etapu historii człowieka interpretowanego przez pryzmat cielesności<br />

rozumianej jako immanentny składnik istnienia lub, być może, nostalgiczna próba obrony minionego...<br />

Kim będziemy teraz? Dokąd zmierzamy?<br />

<strong>Magdalena</strong> <strong>Wicherkiewicz</strong>, historyk sztuki, kurator wystaw, autor artykułów o sztuce współczesnej,<br />

współpracuje z kwartalnikiem EXIT.<br />

1 Porównaj Adama i Ewę Dürera czy Zaślubiny Arnolfinich van Eycka, tam strony interpretowane były<br />

względem wnętrza obrazu, gdyż ono uważane było za centrum.<br />

2 Pierwszy raz terminu “fotografia” użył J.F. W. Herschel w 1839 r.<br />

3 Jean Baudrillard, Procesja symulakrów, tłum. T. Komendant, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów,<br />

red. R. Nycz, Kraków 1996, s. 176.<br />

4 Tamże, s. 181.<br />

4

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!