Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

wiedzaiedukacja.eu
from wiedzaiedukacja.eu More from this publisher
19.02.2015 Views

Lidia Wiśniewska – Kultura i kontrkultura (w perspektywie mitów i paradygmatów) 346 Można zatem powiedzieć, że ta wizja zawiera dwa nakładające się i przenikające ze sobą obrazy, z których jeden wydobywa statyczny (prawo), drugi zaś – dynamiczny (przejście, metamorfoza) aspekt rzeczywistości. W pierwszym przypadku ukonstytuować można widzenie przestrzeni zewnętrznej, a zatem zakładającej hierarchię, i formy skończonej w czasie (linearnym, zamkniętym między początkiem a końcem), w drugiej – przestrzeni wewnętrznej (opartej na zasadzie coincidentia oppositorum) i czasu cyrkularnego. Gdyby szukać dla tych aspektów najbardziej generalnych odniesień powiedziałabym, że ten pierwszy obraz możliwy jest do ukonstytuowania dzięki obecności w kulturze podstawowej figury (osobowego, a więc reprezentującego określoną, zamkniętą formę) Boga, reprezentanta judeochrześcijańskiego mitu nowoczesnego (i może nie tylko judeochrześcijańskiego), który stwarza świat i ustanawia w nim nadrzędne, stabilne prawo 12 podczas, gdy ten drugi opiera się na figurze Natury, która – jako wieczna odnowicielka, jak ją nazywał Owidiusz dający w swych Metamorfozach bodaj najpełniejszy obraz mitów archaicznych jest wcieleniem życia jako wyrazu zmiany i dynamiki 13 . Przejdźmy jednak jeszcze do drugiej możliwości. O ile bowiem ta pierwsza kulturę (jako strukturę czy formę) czyniła mimo wszystko i przede wszystkim pasem transmisyjnym ludzkiej aktywności w zakresie tworzenia, przekazywania, ale też oddziaływania za jej pośrednictwem na innego człowieka (grupę) instrumentem umożliwiającym przepływ dokonujący się między biegunami, jakie wyznaczała ludzka podmiotowość, o tyle ściśle kulturoznawczy punkt widzenia wspominanych wcześniej angielskich autorów 14 buduje, jak się wydaje, przede wszystkim wyraźną hierarchię, w której to kultura staje się poniekąd nadrzędnym czynnikiem, szczególnie wtedy, gdy mowa o kulturze przez duże „K” – bo za jej pochodną można uznać poniekąd pozostałe sposoby przejawiania się kultury jako kształtującej podlegający jej działaniu materiał. Zasadnicze określenie Kultury przynosi jej rozumienie jako tego, co zostało stworzone przez człowieka, lecz wydaje się uzyskiwać samoistność i autonomię, wyzwalać się spod jego kurateli jako skończone dzieło czy wielość dzieł pozbawionych już związku z ze zmiennością (Natury). Wspomniane dzieła zostały wprawdzie stworzone przez umysł i odbijają życie, ale ponieważ jest to „(umysł) kulturalny” lub „kulturalne (życie)”, więc po odcięciu pępowiny z twórcą (zawierającym w sobie także pierwiastek podlegający kształtowaniu) i z konkretną czasoprzestrzenią (rzeczywistością, w jakiej dzieło powstało, wszakże wykraczającą poza kulturę, ponieważ jest nie tylko ludzka) zdolne są właściwie (owe struktury) istnieć jako czysto duchowa (w filozofii chrześcijańskiej reprezentująca stałość bytu idea platońska stanowiła przez wieki 12 To prawo uzasadnia rozumienie logosu jako powszechnej prawidłowości świata, a więc stałości, rozumu kosmicznego u stoików, hipostazy rozumu bóstwa u neoplatoników (i rozumu absolutnego), a wreszcie Słowa-Syna Bożego w teologii chrześcijańskiej. Takie pojmowanie staje w opozycji z rozumieniem logosu jako prawa wiecznej zmienności, bo – jak zauważa Roman Tokarczyk – „Tam, gdzie nie było idei natury (np. w Starym Testamencie), nie mogło też być miejsca dla idei prawa natury”. R. Tokarczyk, Klasycy praw natury, Wyd. Lubelskie, Lublin 1988, s. 18. 13 Owidiusz, Metamorfozy, przeł. A. Kamieńska (ks. I-IX, w. 175) i S. Stabryła (ks. IX, w. 176-ks. XV), oprac. S. Stabryła., wyd. II, zmienione, Wrocław 1995. Por. też: J. P. Vernant (Mit i religia w Grecji starożytnej, przeł. K. Środa, Fundacja Aletheia, Warszawa 1998) – który, jakkolwiek daleki od łączenia bogów greckich z religią natury, zwraca uwagę, że bogowie ci reprezentowali nie osoby, a siły. W tym sensie siły te stają się reprezentacją Natury takiej, jak ją postrzegał potem Owidiusz. Przypomnijmy, że Robert Lenoble (Esquisse d'une histoire de l'idée de nature, Paris 1969) w przytoczonych dziesiątkach definicji natury odnalazł tylko jedną ich cechę wspólną: dynamikę, zmianę, ruch wyrażające to jej szczególne prawo. 14 E. Baldwin, B. Longhurst, S. McCracken, M. Ogborn, G. Smith, op. cit., s. 24-27.

Lidia Wiśniewska – Kultura i kontrkultura (w perspektywie mitów i paradygmatów) 347 odpowiednik Boga) lub „wysoka” Kultura. Zyskując niezależność, mogą zatem uzależniać, podporządkowywać sobie to, co powstaje jako ich odbicie, powielenie czy nawet przekształcenie. Toteż można by powiedzieć, że w ten sposób Kultura ta uzyskuje w ludzkim świecie pozycję czysto duchowego, Jedynego Boga, zewnętrznego w stosunku do zmiennej rzeczywistości, zajmującego nadrzędną pozycję ponad światem – i także w zdesakralizowanej postaci staje się jego odpowiednikiem. Można by rzec, że ta Kultura „przez duże K”, teoretycznie dzieło człowieka, w istocie uzyskuje praktycznie nad nim przewagę, przekształcając się we wzorzec, a zatem stając się kwintesencją stałości, czyli prawa (Bachtin mówiłby tu o kulturze oficjalnej, której kanon uznawany jest za gwarant realizmu 15 ). Tak czy inaczej, rozumiane w ten sposób dzieła mogą stanowić swoistą kwintesencję samego ukształtowania, zamknięcia, skończenia, skądinąd rugującą potrzebę podłoża, na którym powstały, pojawiając się jako zbiór gotowych efektów działań artystycznych, naukowych i innych, poprzez swoje zamknięcie wydają się reprezentować specyfikę – czy nawet istotę – kultury stanowiącej kanon, ustanawiającej prawo. Poza tak rozumianą Kulturą mieści się więc wszystko, co nie uzyskało statusu samoistnego „dzieła”, toteż nadanie owej Kulturze wspomnianego nadrzędnego statusu oznaczać będzie, że to, co się w tym zakresie nie mieści i stanowi obszar kontrkultury czy Natury, będzie podlegało kształtowaniu przez nią. Dotyczy to przede wszystkim człowieka – jego umysłu i życia. Dwa kolejne rozumienia kultury charakteryzują ją jako proces kultywacji, który zresztą zakładać musi zarówno obecność zabiegów selekcji podtrzymujących określone efekty, jak i eliminacji niepożądanych elementów usuwanych jak usuwa się chwasty, więc ostatecznie obejmujący działania o antynomicznym charakterze zmierzające jednak do celowego, rozumnego ukształtowania jakiegoś „niekulturalnego”, kontrkulturowego czy naturalnego, poddanego temu zabiegowi przedmiotu bądź podłoża tego procesu. Dla tego rozumienia kultury oczywistym odniesieniem wydaje się stare, Cyceroniańskie jej ujęcie jako uprawy, które z założenia zawiera w sobie obraz podlegającego uprawie obszaru trudnych do opanowania sił reprezentujących dzikość i barbarzyństwo, odpowiadających bezkształtowi, bezforemności, brakowi struktury – choć tutaj zostaje ono poszerzone. W ramach tego poszerzonego rozumienia oddziaływania kultury podlegający mu przedmiot może stanowić albo umysł, a więc wymiar duchowy czy mentalny człowieka, albo życie, a więc wymiar istnienia fizyczny, materialny, biologiczny. W tym sensie zamysł oddziaływania kultury na to, co w człowieku nią nie jest, staje się totalny. Kultura (przez małe „k”) pojawia się zatem w dającym jej przewagę prawa nad przypadkowością, reguły nad nieregularnością, wzorca nad odbiciem, a więc także idei (czy ducha) nad materią połączeniu z jej przeciwieństwem i zmierza do ukształtowania go jako dzieła wykonanego z bezkształtnego, naznaczonego wielością tendencji, umysłu lub życia poprzez podporządkowanie ich, jak można tu przyjąć, zewnętrznej formie i wewnętrznemu strukturalnemu porządkowi. Echa Cyceroniańskiego postrzegania kultury jako celowej „uprawy umysłu” wiodącej do określonego efektu w jego ramach odnaleźć można szczególnie w pierwszym ze wspomnianych przypadków: kultury rozumianej jako szlachetny szczep wyrastający na dzikim pniu umysłu. Angielscy autorzy nie dokonują wewnętrznego różnicowania tego umysłu. Najbardziej przekonujące byłoby ujęcie go jako nieświadomego (a tym samym zakotwiczonego w emocjach, biologicznych instynktach, 15 M. Bachtin, Twórczość Franciszka Rabelais'go a kultura ludowa średniowiecza i renesansu, przeł. A. i A. Goreniowie, oprac., wstęp, komentarze i weryfikacja przekładu S. Balbus, W L, Kraków 1975.

Lidia Wiśniewska – Kultura i kontrkultura (w perspektywie mitów i paradygmatów)<br />

346<br />

Można zatem powiedzieć, że ta wizja zawiera dwa nakładające się i przenikające ze<br />

sobą obrazy, z których jeden wydobywa statyczny (prawo), drugi zaś – dynamiczny (przejście,<br />

metamorfoza) aspekt rzeczywistości. W pierwszym przypadku ukonstytuować<br />

można widzenie przestrzeni zewnętrznej, a zatem zakładającej hierarchię, i formy skończonej<br />

w czasie (linearnym, zamkniętym między początkiem a końcem), w drugiej<br />

– przestrzeni wewnętrznej (opartej na zasadzie coincidentia oppositorum) i czasu cyrkularnego.<br />

Gdyby szukać dla tych aspektów najbardziej generalnych odniesień powiedziałabym,<br />

że ten pierwszy obraz możliwy jest do ukonstytuowania dzięki obecności<br />

w <strong>kulturze</strong> podstawowej figury (osobowego, a więc reprezentującego określoną, zamkniętą<br />

formę) Boga, reprezentanta judeochrześcijańskiego mitu nowoczesnego (i może<br />

nie tylko judeochrześcijańskiego), który stwarza świat i ustanawia w nim nadrzędne,<br />

stabilne prawo 12 podczas, gdy ten drugi opiera się na figurze Natury, która<br />

– jako wieczna odnowicielka, jak ją nazywał Owidiusz dający w swych Metamorfozach<br />

bodaj najpełniejszy obraz mitów archaicznych jest wcieleniem życia jako<br />

wyrazu zmiany i dynamiki 13 .<br />

Przejdźmy jednak jeszcze do drugiej możliwości. O ile bowiem ta pierwsza kulturę<br />

(jako strukturę czy formę) czyniła mimo wszystko i przede wszystkim pasem<br />

transmisyjnym ludzkiej aktywności w zakresie tworzenia, przekazywania, ale też oddziaływania<br />

za jej pośrednictwem na innego człowieka (grupę) instrumentem umożliwiającym<br />

przepływ dokonujący się między biegunami, jakie wyznaczała ludzka<br />

podmiotowość, o tyle ściśle kulturoznawczy punkt widzenia wspominanych wcześniej<br />

angielskich autorów 14 buduje, jak się wydaje, przede wszystkim wyraźną hierarchię,<br />

w której to kultura staje się poniekąd nadrzędnym czynnikiem, szczególnie<br />

wtedy, gdy mowa o <strong>kulturze</strong> przez duże „K” – bo za jej pochodną można uznać poniekąd<br />

pozostałe sposoby przejawiania się kultury jako kształtującej podlegający jej<br />

działaniu materiał.<br />

Zasadnicze określenie Kultury przynosi jej rozumienie jako tego, co zostało stworzone<br />

przez człowieka, lecz wydaje się uzyskiwać samoistność i autonomię, wyzwalać<br />

się spod jego kurateli jako skończone dzieło czy wielość dzieł pozbawionych już<br />

związku z ze zmiennością (Natury). Wspomniane dzieła zostały wprawdzie stworzone<br />

przez umysł i odbijają życie, ale ponieważ jest to „(umysł) kulturalny” lub „kulturalne<br />

(życie)”, więc po odcięciu pępowiny z twórcą (zawierającym w sobie także pierwiastek<br />

podlegający kształtowaniu) i z konkretną czasoprzestrzenią (rzeczywistością, w jakiej<br />

dzieło powstało, wszakże wykraczającą poza kulturę, ponieważ jest nie tylko<br />

ludzka) zdolne są właściwie (owe struktury) istnieć jako czysto duchowa (w filozofii<br />

chrześcijańskiej reprezentująca stałość bytu idea platońska stanowiła przez wieki<br />

12<br />

To prawo uzasadnia rozumienie logosu jako powszechnej prawidłowości świata, a więc stałości,<br />

rozumu kosmicznego u stoików, hipostazy rozumu bóstwa u neoplatoników (i rozumu absolutnego),<br />

a wreszcie Słowa-Syna Bożego w teologii chrześcijańskiej. Takie pojmowanie staje w opozycji z rozumieniem<br />

logosu jako prawa wiecznej zmienności, bo – jak zauważa Roman Tokarczyk – „Tam,<br />

gdzie nie było idei natury (np. w Starym Testamencie), nie mogło też być miejsca dla idei prawa natury”.<br />

R. Tokarczyk, Klasycy praw natury, Wyd. Lubelskie, Lublin 1988, s. 18.<br />

13<br />

Owidiusz, Metamorfozy, przeł. A. Kamieńska (ks. I-IX, w. 175) i S. Stabryła (ks. IX, w. 176-ks.<br />

XV), oprac. S. Stabryła., wyd. II, zmienione, Wrocław 1995. Por. też: J. P. Vernant (Mit i religia w Grecji<br />

starożytnej, przeł. K. Środa, Fundacja Aletheia, Warszawa 1998) – który, jakkolwiek daleki od<br />

łączenia bogów greckich z religią natury, zwraca uwagę, że bogowie ci reprezentowali nie osoby, a siły.<br />

W tym sensie siły te stają się reprezentacją Natury takiej, jak ją postrzegał potem Owidiusz. Przypomnijmy,<br />

że Robert Lenoble (Esquisse d'une histoire de l'idée de nature, Paris 1969) w przytoczonych<br />

dziesiątkach definicji natury odnalazł tylko jedną ich cechę wspólną: dynamikę, zmianę, ruch wyrażające<br />

to jej szczególne prawo.<br />

14<br />

E. Baldwin, B. Longhurst, S. McCracken, M. Ogborn, G. Smith, op. cit., s. 24-27.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!