19.02.2015 Views

Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Jan Sowa – Sztuka – estetyka – polityka. Kilka uwag o dyskusji nad społeczno-politycznym...<br />

„Autonomia” versus „skutek”<br />

269<br />

Artur Żmiejwski należący do średniego pokolenia twórców jest jednym z najbardziej<br />

cenionych i liczących się polskich artystów współczesnych. Urodzony w 1966<br />

roku, studiował na warszawskiej ASP. Dyplom z rzeźby zrobił u znanego pedagoga<br />

Grzegorza Kowalskiego, przez którego pracownię w latach dziewięćdziesiątych przeszło<br />

wielu polskich artystów (obok Żmijewskiego również Katarzyna Kozyra czy Katarzyna<br />

Górna). Debiutował w 1991 roku udziałem w wystawie zbiorowej Kardynał,<br />

Wieczerza w warszawskiej galerii „Dziekanka”. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych<br />

stał się znany dzięki pracom wideo takim, jak Ja i AIDS (1996), Ogród botaniczny/Zoo<br />

(1997), Oko za oko (1998) Berek (1999) czy KRWP (2000). W swojej sztuce zawsze<br />

interesował się sytuacjami egzystencjalnie trudnymi – jak choroba, kalectwo, upośledzenie,<br />

trauma – wywołującymi lęk, napięcie, wstyd, obrzydzenie czy nawet grozę,<br />

ale wymagającymi również odwagi, przełamywania blokad, zmagania się z samym<br />

sobą. W wielu pracach – jak wspominany już Berek, ale także Nasz Śpiewnik (2003),<br />

Pielgrzymka (2003) czy 80064 (2004) – zajmował się kwestią Holocaustu, pamięci,<br />

relacji polsko-żydowskich i antysemityzmu. W 2005 roku reprezentował Polskę na 51.<br />

Biennale Sztuki w Wenecji.<br />

Opublikowany w 2006 roku tekst Stosowane sztuki społeczne stanowi z jednej<br />

strony rozliczenie z paradygmatem sztuki lat dziewięćdziesiątych, z drugiej propozycję<br />

i postulat innego odniesienia sztuki wobec rzeczywistości społeczno-politycznej.<br />

Główną oś rozumowania Żmijewskiego konstytuuje przeciwstawienie autonomii i skuteczności.<br />

Twierdzi on, że w latach dziewięćdziesiątych artyści wspierani przez kuratorów<br />

i krytyków postawili sobie za cel uzyskanie jak największej autonomii wobec<br />

społeczeństwa. Autonomię tę rozumieli jako możliwość swobodnego działania: wyboru<br />

tematyki i języka, nieskrępowaną wolność twórczą bez jakichkolwiek zobowiązań<br />

wobec kogokolwiek. Dążenie to było po części efektem tendencji do niezależności wpisanej<br />

w istotę działalności artystycznej, stanowiło jednak również reakcję – jednocześnie<br />

wstydu i protestu – na podejmowane w XX wieku próby zawłaszczenia i uzależnienia<br />

sztuki od instytucji władzy politycznej lub symbolicznej. Żmijewski pisze:<br />

Sztuka od dawna usiłowała zdobyć autonomię, uwolnić się od zawłaszczających ją<br />

dla swoich celów: polityki, religii, władzy. Wolność od tej służby miała podnieść jej<br />

znaczenie. Marzeniem każdej awangardy była równorzędna pozycja sztuki wobec takich<br />

dyskursów stwarzających rzeczywistość, jak: nauka, wiedza, polityka, religia. (...)<br />

Pragnienie bycia aktywnym podmiotem kreującym świat społeczny i polityczny miało<br />

jednak ukrytego przeciwnika. Był nim – i jest do dzisiaj – wstyd. Zaangażowanie polityczne<br />

sztuki wielokrotnie przyniosło tragiczne efekty. Artyści wspierający totalitarne<br />

reżimy np. nazistowscy rzeźbiarze Josef Thorak i Arno Breker czy reżyserka Leni Reifenstahl<br />

przyczynili się do skompromitowana samej możliwości uczynienia z niej narzędzia<br />

politycznego. Polski wstyd został zbudowany również przez socrealizm. 14<br />

Dążenie do niezależności udało się zrealizować w dość dużym, chociaż niepełnym stopniu.<br />

Zdaniem Żmijewskiego, zrodziło to jednak inny problem: konsekwencją dążenia do<br />

autonomii okazał się brak skutku. Artyści mogą wszystko, ale nic z tego nie wynika. ich<br />

działanie pozostaje rodzajem pustego, teatralnego gestu, któremu bić mogą brawo widzowie<br />

i krytycy, gdy jednak przedstawienie się zakończy, publiczność wraca do normalnego<br />

życia, które toczy się zgodnie z zasadami pozostającymi całkowicie poza wpływem sztuki.<br />

Jedynym źródłem satysfakcji stało się dla artystów specyficzne „przekleństwo fantazji”<br />

14<br />

A. Żmijewski, op. cit., s. 14.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!