Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja Granice w kulturze - Wiedza i Edukacja

wiedzaiedukacja.eu
from wiedzaiedukacja.eu More from this publisher
19.02.2015 Views

Grzegorz Pańkowski – Konstanty Siergiejewicz Stanisławski i metoda gry aktora jurodiwego 180 zmusić do pracy, niezbędne jest stworzenie normalnego życia na scenie. Jak zaznacza Cezary Wodziński w swojej znakomitej książce Św. Idiota awanturnicza prowokacyjność i skandaliczna zuchwałość jurodiwego wymaga światła dnia. Na noc jurodiwy znika. Niestrudzona aktywność świętego szaleńca, jego bycie w akcji, zakłada w sposób nieodzowny obecność innych, do których obraca się jego prowokacja i agresja. Często jest to anonimowy tłum, na którego oczach jurodiwy dokazuje, swawoli, uprawia szaleństwo. Niezwykle inspirująca i przekonująca jest zaproponowana przez Panczenkę – bez wątpienia największego znawcę rosyjskiego jurodstwa – perspektywa hermeneutyczna, w której szaleństwo Chrystusowe jawi się jako rozmyślnie odgrywany i rozgrywany spektakl, sam jurodiwy zaś – jako reżyser i aktor grający główną rolę. Szaleństwo dobrowolne – rozmyślnie wybrane – wolno podejrzewać o rozumną, przemyślną intencję. W konsekwencji zaś o to, że jest szaleństwem celowo symulowanym. Każde miejsce nawiedzane przez jurodiwego zamienia się w scenę, na której rozgrywa się „widowisko dziwne i cudne”. Dzieje się ono wprawdzie zwykle bez spisanego scenariusza – i tym różni się od większości ceremonialnych widowisk średniowiecznych – jest przeważnie improwizowane i inscenizowane pod dyktando przypadkowych okoliczności, zawsze jednak zakłada interaktywność. Co więcej, obecność jurodiwego zdaje się jedynie refleksem obecności tłumu, który z biernego obserwatora przeistacza się w aktywnego uczestnika. Jurodiwy kieruje „tłumem i przekształca go w marionetkę”. Czy jurodiwy jest idiotą permanentnym, czy też nim bywa i jest to kreacja, którą przywdział? A raczej jak wynika z ustaleń – rozebrał? Nie ulega wątpliwości, że nazwany tak, nie inaczej, stawia się w kontrze do społeczności. Kontra ta jest jednak z góry upatrzona pozycją. A społeczna strategia walki z naznaczonym przez nazwanie go chorym, paradoksalnie tworzy zeń nietykalnego. To z kolei jest niezbędne odmieńcowi do prowokowania, parodiowania, obnażania, ośmieszania i to nie tylko osobistych przywar członków, ale także podstawy ładu danej społeczności. Wykrzyczane profanum, które na chwilę rozbije moralną podstawę bytu społeczności scali ją na nowo już w formie oczyszczonej przez swoiste katharsis. To schemat idealnej akcji i interakcji. Naznaczony staje się tutaj latarnikiem, który jest niezbędny do bezpiecznego przeprowadzenia społeczności zapatrzonej w samą siebie, we władzę i przyziemne interesy kierują swój krąg ku przepaści. Za mali, za ślepi aby spojrzeć samodzielnie z dystansem na swoje życie – potrzebują przewodnika. Naznaczony jednak przypomina im o tym i umożliwia od czasu do czasu zweryfikować azymut. Dlatego posądzany jest o kontakty z sacrum i samym diabłem. Społeczeństwo akceptuje zatem szalonych prześladowców, a nawet stwarza ich, bo są potrzebni w weryfikacji celów i higienie potrzeb. Po wielkiej ekspansji aktora jurodiwego następuje przesyt i degradacja. W XVII wieku cerkiew prawosławna zaprzestaje na kilka wieków kanonizacji, co stanowi reakcję na pojawienie się nieogarnionej ilości tzw. jurodiwych fałszywych. Przeciwko nim wymierzone są oficjalne ustawy. W jednej z nich wydanej w 1634 roku przez patriarchę Jozafata wymienia się oznaki zachowań „fałszywych”. I podczas świętego śpiewu chodzą po cerkwi po dziesięciu i więcej ludzi i powodują w cerkwiach wielkie zamieszanie i niepokój, i w cerkwiach czasami się kłócą, czasami i tłuką się. Inni zaś udają chorych na umyśle, a potem ich widzą zdrowych, a inni jeszcze podczas świętego śpiewu w cerkwiach pełzają, pisk czynią i wielką pokusę wzniecają u prostych ludzi. Kłopot w tym, że wszystkie wyliczone tu ekscesy są, a przynajmniej mogą

Grzegorz Pańkowski – Konstanty Siergiejewicz Stanisławski i metoda gry aktora jurodiwego 181 być charakterystyczne dla jurodiwego „prawdziwego”, część z nich – właśnie jako prowokacyjny, desakralizujący na pokaz kontrapunkt „świętego śpiewu” – mieści się wręcz w „kanonicznym” zestawie zachowań. Jurodiwy często występuje, milcząc. Często się po prostu nie odzywa, prowokując zebranych swoista pantomimą. Wykonuje gesty, często nieoczywiste, tworzy tajemniczy kod. Stanisławski często postuluje odwrócenie aktora od obszaru uczuć, psychologii i, kierując go ku wypełnieniu czysto fizycznych działań, skłania aktora, aby torował sobie oczywistą, naturalną drogę do sfery uczuć towarzyszących tym działaniom. „Zbudujcie państwo najprostszy schemat działań fizycznych roli – mówił Konstantin Siergiejewicz. – Połączcie te działania w linię ciągłą, a już przynajmniej w trzydziestu pięciu procentach macie rolę opanowaną”. Schemat działań fizycznych jest szkieletem, na którym osadzamy to wszystko, co tworzy istotę ludzkiej postaci. Jednocześnie jest metodą sprawdzającą naturalność zachowania na scenie i najbardziej sugestywnym odbiciem uczuć, przeżyć i w ogóle wszystkiego, co składa się na postać sceniczną.

Grzegorz Pańkowski – Konstanty Siergiejewicz Stanisławski i metoda gry aktora jurodiwego<br />

180<br />

zmusić do pracy, niezbędne jest stworzenie normalnego życia na scenie.<br />

Jak zaznacza Cezary Wodziński w swojej znakomitej książce Św. Idiota awanturnicza<br />

prowokacyjność i skandaliczna zuchwałość jurodiwego wymaga światła dnia.<br />

Na noc jurodiwy znika. Niestrudzona aktywność świętego szaleńca, jego bycie w akcji,<br />

zakłada w sposób nieodzowny obecność innych, do których obraca się jego prowokacja<br />

i agresja. Często jest to anonimowy tłum, na którego oczach jurodiwy dokazuje, swawoli,<br />

uprawia szaleństwo.<br />

Niezwykle inspirująca i przekonująca jest zaproponowana przez Panczenkę – bez<br />

wątpienia największego znawcę rosyjskiego jurodstwa – perspektywa hermeneutyczna,<br />

w której szaleństwo Chrystusowe jawi się jako rozmyślnie odgrywany i rozgrywany<br />

spektakl, sam jurodiwy zaś – jako reżyser i aktor grający główną rolę.<br />

Szaleństwo dobrowolne – rozmyślnie wybrane – wolno podejrzewać o rozumną, przemyślną<br />

intencję. W konsekwencji zaś o to, że jest szaleństwem celowo symulowanym.<br />

Każde miejsce nawiedzane przez jurodiwego zamienia się w scenę, na której rozgrywa<br />

się „widowisko dziwne i cudne”. Dzieje się ono wprawdzie zwykle bez spisanego<br />

scenariusza – i tym różni się od większości ceremonialnych widowisk średniowiecznych<br />

– jest przeważnie improwizowane i inscenizowane pod dyktando przypadkowych okoliczności,<br />

zawsze jednak zakłada interaktywność. Co więcej, obecność jurodiwego zdaje<br />

się jedynie refleksem obecności tłumu, który z biernego obserwatora przeistacza się<br />

w aktywnego uczestnika. Jurodiwy kieruje „tłumem i przekształca go w marionetkę”.<br />

Czy jurodiwy jest idiotą permanentnym, czy też nim bywa i jest to kreacja, którą<br />

przywdział? A raczej jak wynika z ustaleń – rozebrał? Nie ulega wątpliwości, że nazwany<br />

tak, nie inaczej, stawia się w kontrze do społeczności. Kontra ta jest jednak z góry<br />

upatrzona pozycją. A społeczna strategia walki z naznaczonym przez nazwanie go chorym,<br />

paradoksalnie tworzy zeń nietykalnego.<br />

To z kolei jest niezbędne odmieńcowi do prowokowania, parodiowania, obnażania,<br />

ośmieszania i to nie tylko osobistych przywar członków, ale także podstawy ładu danej<br />

społeczności. Wykrzyczane profanum, które na chwilę rozbije moralną podstawę bytu<br />

społeczności scali ją na nowo już w formie oczyszczonej przez swoiste katharsis. To<br />

schemat idealnej akcji i interakcji. Naznaczony staje się tutaj latarnikiem, który jest niezbędny<br />

do bezpiecznego przeprowadzenia społeczności zapatrzonej w samą siebie, we<br />

władzę i przyziemne interesy kierują swój krąg ku przepaści. Za mali, za ślepi aby spojrzeć<br />

samodzielnie z dystansem na swoje życie – potrzebują przewodnika.<br />

Naznaczony jednak przypomina im o tym i umożliwia od czasu do czasu zweryfikować<br />

azymut. Dlatego posądzany jest o kontakty z sacrum i samym diabłem. Społeczeństwo<br />

akceptuje zatem szalonych prześladowców, a nawet stwarza ich, bo są potrzebni<br />

w weryfikacji celów i higienie potrzeb.<br />

Po wielkiej ekspansji aktora jurodiwego następuje przesyt i degradacja. W XVII<br />

wieku cerkiew prawosławna zaprzestaje na kilka wieków kanonizacji, co stanowi<br />

reakcję na pojawienie się nieogarnionej ilości tzw. jurodiwych fałszywych. Przeciwko<br />

nim wymierzone są oficjalne ustawy. W jednej z nich wydanej w 1634 roku przez<br />

patriarchę Jozafata wymienia się oznaki zachowań „fałszywych”. I podczas świętego<br />

śpiewu chodzą po cerkwi po dziesięciu i więcej ludzi i powodują w cerkwiach wielkie<br />

zamieszanie i niepokój, i w cerkwiach czasami się kłócą, czasami i tłuką się. Inni<br />

zaś udają chorych na umyśle, a potem ich widzą zdrowych, a inni jeszcze podczas<br />

świętego śpiewu w cerkwiach pełzają, pisk czynią i wielką pokusę wzniecają u prostych<br />

ludzi. Kłopot w tym, że wszystkie wyliczone tu ekscesy są, a przynajmniej mogą

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!