05.02.2015 Views

Miesięcznik nr. 186 - Śląski Klub Fantastyki

Miesięcznik nr. 186 - Śląski Klub Fantastyki

Miesięcznik nr. 186 - Śląski Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

MiesiÊcznik<br />

Biuletyn Informacyjny ŒKF 2010Nr<br />

<strong>186</strong><br />

GrudzieÑ


Galeria<br />

Achika<br />

Dzisiaj prezentujemy obrazy naszej klubowej<br />

koleżanki, Agnieszki „Achiki” Szady. Czytelnicy<br />

Miesięcznika znają ją przede wszystkim z regularnie<br />

zamieszczanych sprawozdań konwentowych,<br />

jednak Achika także maluje, rysuje, pisze (fanfiki,<br />

ale i fanowskie piosenki), oraz nieodmiennie walczy<br />

o słuszną sprawę Jedi – pieszo i konno.<br />

PWC<br />

Rycerz<br />

Podziemny świat<br />

Sen Krzysztofa Kolumba


Wstêpniak<br />

Witajcie kochani. Zima przyszła na dobre, śnieżyce po raz kolejny zaskoczyły drogowców, bo któż spodziewa<br />

się śniegu w grudniu, ale życie klubowe nie ustaje. Świąteczny numer „Miesięcznika” ukazuje się bez<br />

opóźnień i mam nadzieję, że zostanie przyjęty ciepło. W środku znajdziecie, między innymi, „świąteczny”<br />

felieton Rafała Kosika, recenzje autorstwa Anny Kańtoch i Tadeusza Olszańskiego, stałe rubryki tworzone<br />

przez niezastąpionego Andrzeja ‚Bilbo’ Kowalskiego oraz wszystko to, co zwykle, czyli wieści, nagrody,<br />

premiery filmowe i galerię.<br />

Na początek wieści smutne, czuję się jednak zobowiązana do poruszenia tego tematu. W 2011 roku<br />

wprowadzony zostanie w naszym kraju podatek od towarów u usług na książki. Pierwotnie miało to nastąpić<br />

w styczniu, jednak wedle ostatnich informacji starania Ministerstwa Finansów o przedłużenie zwolnienia<br />

książek z podatku VAT uwieńczone zostały sukcesem i podwyżki czekają nas dopiero w maju 2011,<br />

zaś do końca kwietnia obowiązywała będzie aktualna, zerowa stawka VAT. Spieszmy się kupować książki<br />

– tak szybko drożeją.<br />

W ostatni weekend listopada w siedzibie klubu odbył się jesienny Zjazd Członków Korespondentów<br />

ŚKF. Podczas zjazdu jedliśmy, piliśmy i bawiliśmy się do późnej nocy (a może raczej do wczesnych godzin<br />

porannych), choć ze względu na niedawne Seminarium Literackie i fatalną aurę spora część naszych zamiejscowych<br />

przyjaciół zdecydowała się pozostać w domowych pieleszach. Zapraszamy ich więc na wiosnę.<br />

W ciągu ostatniego miesiąca udaliśmy się silną grupą na dwa duże konwenty: Falkon i Nordcon.<br />

Na odbywającym się od 11 do 14 listopada Falkonie Złote Wyróżnienie Nagrody Literackiej im. Jerzego<br />

Żuławskiego odebrała nasza klubowa koleżanka Ania Kańtoch. O pozostałych atrakcjach konwentu opowie<br />

Wam Agnieszka ‚Achika” Szady w swojej relacji. Bogato ilustrowana relacja z Nordconu ukaże się w kolejnym<br />

numerze.<br />

Postanowiliśmy także wskrzesić tradycję klubowych zabaw Sylwestrowych. Wstępnie planujemy spotkanie<br />

w <strong>Klub</strong>okawiarni Przedświt. W programie konkurs strojów, tańce, hulanki i świetna zabawa do białego<br />

rana. Szczegółowe informacje na stronie klubu oraz na stronie klubowej na Facebooku. Na Facebooku<br />

także można wypowiadać się na temat menu oraz zgłaszać propozycje tematu wiodącego imprezy.<br />

W styczniu będziemy organizowali kolejną imprezę, tym razem zaprasza na nią sekcja RPG. Wieści<br />

dotyczące styczniowej Krwi Bohaterów wkrótce zostaną ogłoszone na stronie klubu oraz FB – czyli jak<br />

zwykle.<br />

Lada moment odkryjemy przed Wami temat kolejnego Seminarium Literackiego. Jeśli dręczy Was ciekawość<br />

– zaglądajcie na stronę.<br />

Na zakończenie tego wyjątkowo długiego wstępniaka to, co w świątecznym numerze znaleźć się musi:<br />

życzenia.<br />

Nie mam oporów przy nazywaniu tego numeru „świątecznym”. Ludzie świętują przesilenie zimowe<br />

od kiedy tylko zrozumieli, że cykl pór roku powiązany jest z układem gwiazd. A powód do świętowania<br />

to nie lada, bo oto odradza się słońce, dzień staje się dłuższy, noc traci władzę nad światem, zbliża się wiosna...<br />

I bez względu na to, któremu z bogów poświęcony był ten okres, czy witano Mitrę, Saturna, Jula,<br />

rodzimego Swaroga czy Jezusa – zawsze był to czas radości i nadziei. Przenikające się nawzajem tradycje,<br />

wspólnota obrzędów i ludzkich potrzeb uświadamiają nam, że w istocie świat nie zmienia się aż tak bardzo,<br />

a nasze marzenia zmieniają się jeszcze mniej.<br />

I właśnie szczerej radości z życia, nadziei na przyszłość oraz wiary w niezmienność rzeczy ważnych<br />

chciałabym Wam z okazji zbliżających się Świąt oraz nadchodzącego Nowego Roku życzyć. Niech Wasze<br />

dni będą słoneczne, a marzenia stają się rzeczywistością.<br />

Klaudia Heintze<br />

3


Wieœci<br />

12 października zmarł profesor Ryszard<br />

Handke, jeden z pierwszych teoretycznych<br />

badaczy fantastyki naukowej, literaturoznawca,<br />

wieloletni kierownik Zakładu Metodyki Literatury<br />

i Teorii Lektury Uniwersytetu Warszawskiego. Był<br />

autorem takich książek jak Baśń a fantastyka naukowa<br />

(1973), Polska proza fantastyczno-naukowa:<br />

problemy poetyki (1969), Spór o SF: antologia szkiców<br />

i esejów o science fiction (1989, wybór tekstów<br />

– wspólnie z Lechem Jęczmykiem i Barbarą Okólską),<br />

czy Ze Stanisławem Lemem na szlakach fantastyki<br />

naukowej (1991). Był jednym z pierwszych,<br />

którzy starali się analizować fantastykę jak pełnoprawną<br />

dziedzinę literatury (co w latach ’60 czy ’70<br />

nie dla wszystkich było oczywiste). Miał 78 lat.<br />

10 listopada w wie ku<br />

91 lat znał Dino De<br />

Laurentiis, jeden z najbardziej<br />

znanych i płodnych<br />

producentów filmowych<br />

w historii kina, twórca ponad<br />

500 filmów. Zaczął<br />

pracę jeszcze w przedwojennych<br />

Włoszech, potem<br />

przeniósł się do USA,<br />

gdzie w końcu trafił do<br />

Hollywood. Pra cował z największymi gwiazdami:<br />

Audrey Hep burn, Hen rym Fondą, Anthonym<br />

Quinnem czy Kirkiem Douglasem. Wyprodukował<br />

filmy oscarowe (La Strada czy Noce Cabirii<br />

z Giuliettą Massiną) i dzieła słusznie zaliczane do<br />

klasyki (Serpico, Trzy dni Kondora, Blue Velvet).<br />

Trudno przecenić jego wkład w kino fantastyczne.<br />

Był twórcą lekkiej, zabawnej, erotycznej Barbarelli<br />

z Jane Fondą (1968), pierwszego remake’u King<br />

Konga z Jessicą Lange i Jeffem Bridgesem (1978),<br />

klasyczne „mięśniowe” fan tasy Conan Barbarzyńca<br />

z chyba pierwszą wielką rolą Arnolda<br />

Schwarzeneggera (1982), efektowną Diuną Davida<br />

Lyncha (1984) czy kultową Armią Ciemności (1992).<br />

Współpracował z takimi pisarzami jak Stephen<br />

King i Thomas Harris. Był jednym z symboli współczesnej<br />

sztuki filmowej.<br />

28 listopada zmarł jeden<br />

z najbardziej znanych<br />

komików filmowych,<br />

Leslie Nielsen (właśc. Leslie<br />

William Nielsen). W swojej<br />

karierze wystąpił w ponad<br />

setce filmów i 1500 programach<br />

telewizyjnych, wcielając<br />

się w ponad 220 postaci. Ogromną popularność<br />

zyskały mu filmy z cyklu Airplane (Czy leci z nami<br />

pilot oraz Spokojnie, to tylko awaria) i Naga broń.<br />

Jednak w początkach swojej kariery zagrał przystojnego<br />

porucznika w Zakazanej planecie (1956),<br />

klasyce sf. Potem w fantastyce raczej nie występował,<br />

chyba że w parodiach (jak wspomniana<br />

Spokojnie, to tylko awaria czy horror Egzorcysta<br />

2½).<br />

Leslie Nielsen miał 84 lata.<br />

Adrien Brody zagrał<br />

w horrorze Giallo w reżyserii<br />

włoskiego kultowego<br />

reżysera Dario Argento.<br />

Aktor (zdobywca Oscara)<br />

zdołał uzyskać od sądu wyrok,<br />

zakazujący projekcji filmu<br />

do czasu, kiedy producenci zwrócą mu 640 tys.<br />

dolarów, które są mu winni w związku z tym projektem.<br />

Wyrok zapadł, ale... dotyczy tylko Stanów<br />

Zjednoczonych. Zatem reszta świata (w tym<br />

Europa) może spokojnie Giallo obejrzeć. Trudno<br />

powiedzieć, czy to wielka przewaga, ale zawsze<br />

można amerykańskim przyjaciołom przekazać<br />

wrażenia z projekcji.<br />

W zeszłym roku wydawnictwo DC Comics<br />

szeroko ogłosiło, że twórca Babylonu 5,<br />

J. Michael Straczynski, przejmie redakcję (i autorstwo)<br />

dwóch kluczowych tytułów tego komiksowego<br />

giganta, Supermana i Wonder Woman. Nie dawno,<br />

w dość nieoczekiwanym oświadczeniu, Straczynski<br />

stwierdził, że porzuca tradycyjne cykliczne<br />

wydania obu komiksów. Wina nie leży ani po stronie<br />

wydawcy, ani twórcy – a po stronie bezlitosnych<br />

praw rynku. Klasyczna forma komiksu (broszurki<br />

po 32 strony na marnym papierze) powoli odchodzi<br />

4


w przeszłość – niektórzy nawet głoszą jej śmierć.<br />

Coś w tym jest, ponieważ powieść graficzna<br />

Straczynskiego Superman Earth One była wydawniczym<br />

hitem i błyskawicznie doczekała się dodruku.<br />

Straczynski postanowił więc skoncentrować się<br />

na tej bardziej „eleganckiej” formie.<br />

Oczywiście życzymy powodzenia, wciąż żałując,<br />

że nie powiodły się próby produkcji „odpryskowych”<br />

filmów Babylonu 5 – najlepszego serialu sf.<br />

Jedna z najwcześniejszych<br />

i najważniejszych<br />

prac komiksowych<br />

– oryginał patriotycznej<br />

okładki Supermana<br />

#14 z 1942 roku – o mało co<br />

nie została też najdroższą.<br />

Jednak końcowa kwota zaoferowana<br />

w licytacji –<br />

402.111 dolarów – nie przebiła<br />

ceny minimalnej. Sama okładka pochodziła<br />

z kolekcji Jerry’ego Robinsona (który między innymi<br />

jako pierwszy narysował arcywroga Batmana –<br />

Jokera). Na aukcji znalazła się także (i także nie<br />

osiągnęła ceny minimalnej, choć zaoferowano 213<br />

tys. dolarów) oryginalna okładka Detective Comics<br />

#69, autorstwa samego Robinsona.<br />

Ponieważ do sprzedaży nie doszło, rekord ceny<br />

wciąż należy do okładki Weird Science-Fantasy #29,<br />

autorstwa Franka Frazetty – sprzedano ją w czerwcu<br />

tego roku za 380 tys. dolarów.<br />

Nam pozostaje zgadywać, jaka była nieujawniona<br />

minimalna cena za okładkę z Supermanem. Pół<br />

miliona Milion<br />

Wytwórnia Warner Bros Pictures przymierza<br />

się do ponownej realizacji znanego Czarnoksiężnika<br />

z krainy Oz na podstawie tego samego<br />

scenariusza, który stał się podstawą klasycznego<br />

filmu z 1939, z Judy<br />

Garland w roli Dorotki.<br />

Warner zyskał prawa<br />

do scenariusza, wykupując<br />

firmę Teda<br />

Turnera (właściciela<br />

m.in. kanału TV<br />

Turner Classic Movies).<br />

Turner z kolei kupił scenariusz jako część archiwum<br />

Metro-Goldwyn-Mayer. Pra cowało nad<br />

nim aż 19 twórców, z których wielu nie doczekało<br />

się wspomnienia w napisach.<br />

Skąd pośpiech (i powtórka starego scenariusza<br />

bez żadnych aktualizacji) Przede wszystkim<br />

Disney i Sam Raimi planują produkcję prequelu<br />

Oz the Great and Powerful z Robertem Downeyem<br />

Jr., a w ostatnich miesiącach zapowiedziano co najmniej<br />

dwie adaptacje materiału źródłowego, czyli<br />

powieści Franka Bauma.<br />

Reżyserię Warner planował powierzyć<br />

Robertowi Zemeckisowi (Powrót do przyszłości,<br />

także Kontakt). Niestety, reżyser wziął udział<br />

w rozmowach, ale nie wyraził zainteresowania.<br />

W tej chwili zajmuje się własnym projektem, jakim<br />

jest remake animowanego filmu Beatlesów, legendarnej<br />

Żółtej łodzi podwodnej. Wydaje się, że<br />

to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza wobec braku<br />

Beatlesów.<br />

Wkrótce zaczną<br />

się zdjęcia do<br />

nowej wersji przygód<br />

Sędziego Dredda (wg<br />

znanego komiksu),<br />

która ma podobno<br />

wymazać z pamięci<br />

widzów wcześniejszą<br />

kreację w tej roli Sylvestra Stallone. Na zdjęciu widzimy<br />

nowy kostium Sędziego – co pokazuje, że reżyser<br />

Peter Travis stara się utrzymać komiksowy<br />

wygląd, unikając jednak tej błyszczącej i eleganckiej<br />

zbroi, jaką nosił Stallone. Film może być rzeczywiście<br />

lepszy od pierwotnej wersji – scenariusz<br />

napisał Alex Garland (28 dni później).<br />

Dobiegają końca rozmowy na temat długo<br />

oczekiwanej, kinowej wersji serialu Buffy –<br />

postrach wampirów. Niestety, w realizacji nie będzie<br />

uczestniczyć ani świetna odtwórczyni roli tytułowej,<br />

Sarah Michelle Gellar ani twórca serialu,<br />

Joss Whedon. Scenariusz dla wytwórni Warner<br />

Brothers pisze obecnie Whit Anderson (autorka<br />

średnio zabawnego Yes Man z Jimem Careyem).<br />

Producentem będzie prawdopodobnie Charles<br />

Roven (m.in. Batman Begins). Według zapowiedzi,<br />

nie powinniśmy się spodziewać<br />

powrotu<br />

„szkolnej” Buffy – trochę<br />

szkoda, bo jej szkolne<br />

perypetie były istotną<br />

częścią fabuły.<br />

Sam Joss Whedon nie<br />

przyjął projektu entuzjastycznie – i pewnie trudno<br />

się dziwić. Jak stwierdził: To smutny znak naszych<br />

czasów, że ludzie muszą się karmić trupami<br />

ukochanych opowieści z młodości, ponieważ nie są<br />

w stanie stworzyć oryginalnej koncepcji. Sam jednak<br />

nie był zainteresowany udziałem – realizuje<br />

teraz The Avengers.<br />

5


Natomiast zainteresowanie i chęć zastąpienia<br />

Gellar wyraziła Kristy Swanson, która grała<br />

Buffy w oryginalnym pełnometrażowym filmie<br />

z 1992. Film (choć zrealizowany przez Whedona)<br />

w porównaniu z serialem nie był szczególnie udany,<br />

choć godne uwagi były dwie role drugoplanowe:<br />

Donalda Sutherlanda jako Obserwatora i Rutgera<br />

Hauera jako przywódcy wampirów. Niestety, żaden<br />

z nich w nowym filmie się raczej nie pojawi.<br />

Z filmowego cyklu<br />

Underworld większość<br />

zapamiętała walczącą Kate<br />

Beckinsale jako wampira<br />

Selene (niestety, nieobecną<br />

w części trzeciej). W części<br />

czwartej ma znowu wystąpić,<br />

ale niestety, wieści, jakie<br />

docierają na temat fabuły, nie są przesadnie obiecujące.<br />

Po piętnastu latach w stanie zbliżonym do<br />

śpiączki, Selene dowiaduje się, że ma czternastoletnią<br />

córkę Nissę (hybrydę wampira i wilkołaka),<br />

musi też powstrzymać BioCom przed stworzeniem<br />

superwilkołaków, które wybiją wampiry.<br />

Córka jest chyba ukłonem w stronę nastoletnich<br />

fanów Zmierzchu, podobnie jak tytuł Underworld:<br />

New Dawn. Wampiry mogą mieć dzieci 9to wiadomo<br />

od pierwszej części), wiemy też, że ojcem Nissy<br />

jest Michael – znany nam z pierwszej (i drugiej)<br />

części potomek wampirów i wilkołaków – o potężnych<br />

mocach. W czwartej części raczej się nie pojawi.<br />

Trudno też uznać za nowy pomysł złej korporacji,<br />

która dla swoich celów ingeruje w wampirzy<br />

świat. Ogólnie, może coś z tego będzie, ale niekoniecznie.<br />

Po problemach z prawami autorskimi, finansowaniem<br />

i nowozelandzkimi związkami zawodowymi,<br />

realizacja Hobbita trafiła na kolejny<br />

problem. Zespół produkcyjny Petera Jacksona<br />

oskarżono o rasizm.<br />

Niejaka Naz Humphreys, kobieta pochodzenia<br />

pakistańskiego, jak twierdzi, z powody zbyt ciemnej<br />

skóry została odrzucona podczas castingu, kiedy<br />

starała się o rolę hobbitki. Szef prób powiedział,<br />

że potrzebni są jasnoskórzy statyści, bo powinni<br />

wyglądać jak hobbici.<br />

Naz Humphreys liczyła na pracę, ponieważ odpowiada<br />

wymaganiom fizycznym – jest raczej niska.<br />

Skarży się, że hobbici są bardzo homogeniczni.<br />

Założyła nawet na Facebooku grupę „Say No to<br />

Hobbit racism” (zakładanie grupy na Facebooku<br />

wiele osób uważa chyba za uniwersalne rozwiązanie<br />

wszelkich problemów).<br />

Peter Jackson stwierdził, że doszło do nieszczęśliwego<br />

nieporozumienia i że na pewno nie wydał<br />

zespołowi polecenia, by dobierali statystów według<br />

cery. Słusznie – przy charakteryzacji łatwo poprawić<br />

kolor skóry, trudniej wzrost.<br />

Dawno, dawno temu najsłynniejszy rockowy<br />

zespół świata – The Beatles – zamarzył<br />

o stworzeniu filmu aktorskiego na podstawie<br />

Władcy Pierścieni – z sobą w rolach głównych.<br />

Jeden człowiek stanął im na drodze: J.R.R. Tolkien.<br />

Taką historię opowiada Peter Jackson, a można<br />

sądzić, że wie to i owo o ekranizacjach prozy<br />

Tolkiena. John Lennon chciał zagrać Golluma, Paul<br />

McCartney – Froda, Ringo Starr wybrał dla siebie<br />

postać Sama, natomiast George Harrison planował<br />

zapuścić brodę i zostać Gandalfem. Na temat<br />

reżyserii prowadzono już rozmowy ze Stanleyem<br />

Kubrickiem (który jeszcze nie zrealizował 2001:<br />

Odysei kosmicznej).<br />

Tolkienowi pomysł się<br />

nie spodobał, więc odmówił.<br />

McCartney uważał, że<br />

tak lepiej, ponieważ Lennon<br />

wybrał sobie najciekawszą<br />

rolę, a we wszystkich<br />

innych filmach The Beatles cała czwórka była<br />

równorzędna.<br />

Co prawda aktorska wersja powieści, nakręcona<br />

przed nadejściem efektów komputerowych, wydaje<br />

się pomysłem ryzykownym, jednak nie należy zapominać,<br />

że George Harrison był całkiem niezłym<br />

producentem; jego studio HandMade Films, realizowało<br />

Żywot Briana (Monty Pythona), Bandyci<br />

czasu, Mona Lisa czy Whitnail & I, ale za to Ringo<br />

nakręcił Cavemana, a McCartney napisał muzykę<br />

i zagrał główną rolę (obok Starra) w Give My<br />

Regards to Broad Street, co – zdaniem kinomanów<br />

– wyrównuje saldo.<br />

Kiedy w 1988 pojawił<br />

się film Akira – jedno<br />

z arcydzieł japońskiej animacji<br />

– stał się początkiem<br />

zainteresowania europejczyków<br />

tą formą sztuki filmowej.<br />

Minęły lata i nadszedł<br />

czas, by ktoś spróbował nakręcić Akirę w wersji<br />

aktorskiej. Reżyserować mają Allen i Albert<br />

Hughesowie (Z piekła rodem), natomiast – takie<br />

krążą plotki – w roli głównej wystąpi Zac Effron,<br />

gwiazda High School Musical i idol nastolatek<br />

sprzed premiery Zmierzchu. Akcja nowej Akiry ma<br />

się toczyć w post-apokaliptycznym Nowym Jorku,<br />

6


zamiast z Neo Tokio, jak w japońskim<br />

oryginale Katsuhiro<br />

Otomo, a Zac Effron ma zagrać<br />

nastoletniego punka, motocyklistę,<br />

któremu rządowa agencja porwała<br />

kumpla i przerobiła go na<br />

wszechmocnego mutanta.<br />

Zanim zaczniemy narzekać,<br />

na Effrona w Akirze, warto pamiętać, że zanim<br />

wystąpił w High School Musical, zagrał młodego<br />

Simona Tama w Firefly.<br />

Amerykańska agencja astronautyki NASA<br />

ogłosiła, że dokonała zaskakującego odkrycia<br />

obcego życia na Ziemi. W Mono Lake, w Ka lifornii,<br />

naukowcy znaleźli bakterie (nazwane<br />

GFAJ-1) niepodobne do żadnego ziemskiego życia.<br />

Niezbędny ziemskim organizmom fosfor występuje<br />

w GFAJ-7 jedynie w ilościach śladowych, natomiast<br />

zastępuje go arsen – na ogół trujący. Bakterie<br />

nie tylko wykorzystują arsen do procesów życiowych,<br />

ale pojawia się on również w DNA i RNA<br />

bakterii.<br />

Co prawda arsenowe bakterie nie spróbują opanować<br />

naszej cywilizacji ani nie nawiążą kontaktu,<br />

ale z pewnością zmienią nasze poglądy na procesy<br />

życiowe. Na przykład w misjach badawczych należy<br />

szukać także arsenu (nie tylko węgla, wody itd.),<br />

warto też rozważyć ponowną wyprawę na Tytana<br />

(to księżyc Saturna), gdzie odkryto ślady arsenu.<br />

Zobaczymy, co dalej.<br />

Wśród wszystkich nudnych dni, które zdarzają<br />

się każdemu, najnudniejszy w całym<br />

minionym stuleciu był 11 kwietnia 1954. Wiadomo<br />

to oficjalnie. William Tunstall-Pedoe, informatyk<br />

z uniwersytetu w Cambridge, stworzył program<br />

zwany True Knowledge – przeznaczony do „inteligentnego”<br />

przeszukiwania sieci. Użył go ostatnio,<br />

by zanalizować 300 milionów faktów – szukając<br />

właśnie najnudniejszego dnia od roku 1900. Jak<br />

stwierdził, 11 kwietnia 1954 nie umarł nikt znaczący,<br />

nie zaszło nic istotnego, a choć codziennie w XX<br />

wieku przychodziło na świat wielu znanych ludzi,<br />

w tym dniu tylko jeden może pretendować to tej<br />

grupy – Abdullah Atalar, turecki naukowiec.<br />

Oczywiście pojawia się tu typowy i zabawny paradoks:<br />

11 kwietnia 1954 jest dniem interesującym<br />

właśnie dlatego, że jest najnudniejszy.<br />

Całkiem rzeczywista firma architektoniczna<br />

Architects Southwest ogłosiła konkurs na lokal<br />

(dom, ale niekoniecznie), w którym najskuteczniej<br />

przetrwamy atak zombie. Głosowali internauci,<br />

a do wyboru mieli coś w rodzaju statku rzecznego<br />

(z karabinem maszynowym w nadbudówce),<br />

górski schron, fort w stylu drapacza chmur i mieszkalny<br />

odpowiednik skorupy żółwia. Zwyciężył zestaw<br />

pływający, w którym atakujących zombie (po<br />

likwidacji) można np. wykorzystać do produkcji<br />

paliwa.<br />

Jedyną nagrodą była sława internetowa – oraz<br />

sa tysfakcja, że kiedy nadejdzie (nieunikniona)<br />

apo kalipsa zombie, posiadacze takiej rezydencji<br />

z większą łatwością ją przetrwają.<br />

Podczas tradycyjnego<br />

Lodowego Festiwa<br />

lu w Roermond (Holandia)<br />

para lodowych rzeźbiarzy,<br />

Michel de Kok<br />

i Antti Pedrozo, stworzyła<br />

przepiękną i imponującą<br />

rzeźbę legendarnego Trans<br />

formera, Optimusa Prime.<br />

Dzieło jest niezwykle<br />

szcze gółowe (jak na zastosowany materiał) i mierzy<br />

sobie ponad 8 metrów. Może i w Polsce doczekamy<br />

się takich rzeźb – zima zapowiada się mroźna<br />

i śnieżna.<br />

Brytyjski magazyn<br />

filmowy Empire ogłosił<br />

listę 50 najlepszych animowanych<br />

postaci w filmie.<br />

Zwyciężył „plastelinowy”<br />

Grommit z cyklu Grommit<br />

i Wallace, a w pierwszej<br />

dziesiątce znaleźli się także:<br />

2. kowboj Chudy z Toy<br />

Story; 3. Niedźwiedź Baloo<br />

z disneyowskiej Księgi dżungli (1997), 4. Robot<br />

Wall-E, tytułowy bohater filmu z 2008 roku, 5.<br />

Marji z francusko-amerykańskiego Persepolis<br />

(2007); 6. olśniewająca Jessica Rabbit, żona Królika<br />

z Kto wrobił Królika Rogera (1988); 7. Maleficenta,<br />

zła czarownica ze Śpiącej królewny (1959); 8.<br />

Stalowy Gigant, tytułowy gigantyczny robot z filmu<br />

z 1999 r.; 9. Dumbo, tytułowy latający słonik<br />

7


z filmu z 1941 r.; i na miejscu 10. pies Dug z filmu<br />

Odlot (2009). W pierwszej dziesiątce aż sześć postaci<br />

animowanych klasycznie i 4 animowane w 3D.<br />

Zaskakuje brak absolutnej klasyki – dopiero na 50.<br />

miejscu znalazł się Myszka Miki, na 47. kaczor<br />

Duffy. Zabrakło miejsca dla znakomitego Donalda<br />

czy Goofy’ego, w pięćdziesiątce nie zmieścili się<br />

także najbardziej znani bohaterowie Hanny<br />

i Barbery, tacy jak Tom i Jerry, miś Yogi, pies<br />

Huckleberry czy Flinstonowie.<br />

W sam raz na gwiazdkę dla wszystkich wielbicieli<br />

komputerów (i nie tylko) Apple, trafiła<br />

na rynek figurka Steve’a Jobsa. Oferuje ją niewielka<br />

firma o znaczącej nazwie Made-In-China.<br />

Plastikowy Steve Jobs jest<br />

przedstawiony bardzo dokładnie,<br />

z wysokim czołem<br />

i w swoich charakterystycznych<br />

dżinsach<br />

i sportowych butach. Jako<br />

akcesoria można dokupić<br />

zestaw komiksowych<br />

„dymków” z flamastrem<br />

i klejem, aby przyklejać<br />

Jobsowi nad głową jego genialne myśli.<br />

Teraz wszyscy fani Apple’a będą mogli (za niecałe<br />

80 dolarów) postawić na biurku wizerunek swego<br />

guru i oddawać mu cześć podczas przerwy śniadaniowej.<br />

PWC<br />

Nagrody<br />

Terry Pratchett i Martin Amis zostali uhonorowani Nagrodą za Wybitne Osiągnięcia podczas<br />

ceremonii Galaxy National Book Awards, jaka odbyła się w Londynie 10 listopada<br />

2010. Wyróżnienia te przyznano im za „wyjątkowy wpływ na przemysł wydawniczy”. Terry<br />

Pratchett skomentował: „Jestem zdumiony. Człowiek znajduje sobie coś, co lubi robić, co robi<br />

dobrze, więc robi to stale, aż nagle dają mu nagrodę; tymczasem jedyne, co naprawdę robiłem,<br />

to świetnie się bawiłem.”<br />

Brytyjski Amazon opublikował listę najlepszych książek science fiction<br />

i fantasy, jakie sprzedawano tam w roku 2010. Jest to wybór redakcyjny –<br />

trudno powiedzieć, jakie zastosowano kryteria. A oto lista:<br />

1. Iain M. Banks: Surface Detail;<br />

2. Robert Jordan: Towers of Midnight: Book Thirteen of The Wheel of Time;<br />

3. Stephen R. Donaldson: Against All Things Ending: The Last Chronicles of<br />

Thomas Covenant;<br />

4. Peter F. Hamilton: The Evolutionary Void;<br />

5. Trudi Canavan: The Ambassador’s Mission:<br />

The Traitor Spy Trilogy, Book 1;<br />

6. China Miéville: Kraken;<br />

7. Justin Cronin: The Passage;<br />

8. Neal L. Asher: The Technician (Polity 4);<br />

9. Stephen Gately: The Tree of Seasons;<br />

10. Chris Wooding: The Black Lung Captain: Tales of the Ketty Jay (Book 2)<br />

8


Nagrody World Fantasy za rok 2009 przyznano (tradycyjnie)<br />

podczas World Fantasy Convention w Columbus,<br />

stan Ohio (USA). Ceremonia odbyła się podczas specjalnego<br />

bankietu 31 października. Poniżej lista zwycięzców w poszczególnych<br />

kategoriach:<br />

powieść: The City & The City, China Miéville;<br />

nowela: Sea-Hearts, Margo Lanagan;<br />

opowiadanie: The Pelican Bar, Karen Joy Fowler;<br />

antologia: American Fantastic Tales: Terror and the Uncanny<br />

from Poe to the Pulps (From the 1940s to Now), red.<br />

Peter Straub;<br />

zbiór opowiadań: There Once Lived a Woman Who Tried To<br />

Kill Her Neighbor’s Baby: Scary Fairy Tales,<br />

Ludmilla Petrushevskaya oraz The Very<br />

Best of Gene Wolfe/The Best of Gene Wolfe,<br />

Gene Wolfe (remis);<br />

grafik: Charles Vess;<br />

nagroda specjalna dla profesjonalisty: Jonathan Strahan (za redagowanie antologii);<br />

nagroda specjalna dla nieprofesjonalisty: Susan Marie Groppi za magazyn Strange Horizons.<br />

Warto przypomnieć, że powieśc Chiny Miéville’a zdobyła również tegoroczną nagrodę<br />

Hugo.<br />

J.K. Rowling jako pierwsza zdobyła Nagrodę Literacką Hansa Christiana Andersena.<br />

Otrzymuje ją pisarz, którego dzieła są porównywalne z tekstami Andersena (1805-1875) –<br />

znanymi baśniami, jak choćby Brzydkie kaczątko, czy Mała syrenka. Nagroda składa się z pamiątkowej<br />

plakietki oraz 500.000 duńskich koron (ok. 93 tys. dolarów), a wręczono ją 19 października<br />

w rodzinnym mieście Andersena, Odense w Danii.<br />

Nagroda im. Mackiewicza nie jest zwykle kojarzona z naszą dziedziną literatury. Dlatego<br />

warto odnotować, że w tegorocznej edycji kapituła przyznała w tym roku (obok nagrody<br />

głównej) dwa wyróżnienia: dla Jacka Dukaja za Wrońca i dla Macieja Parowskiego za Burzę.<br />

Ucieczkę z Warszawy ’40. Gratulujemy.<br />

PWC<br />

Rys. Małgorzata Pudlik<br />

9


Zapiski zgryŸliwego tetryka<br />

Czekając na świąteczny wysyp książek zabrałem się za pierwsze dwa tomy cyklu<br />

fantasy Jacka Vance’a Umierająca Ziemia. Wcześniej jednak postanowiłem<br />

przejrzeć wydawany od wiosny tego roku miesięcznik Fantasy Komiks. W zasadzie<br />

jestem przeciwnikiem komiksów. Jedynie w dzieciństwie, gdy na fali odwilży<br />

październikowej (młodzi być może nie wiedzą, że była taka chwilowa odwilż<br />

polityczna w 1956 po częściowej destalinizacji w Związku Radzieckim, a Odwilż<br />

to był tytuł dzieła Ilji Erenburga wieszczącego poluzowanie polityczne) ukazywał<br />

się przez rok chyba miesięcznik – komiks Przygoda, którego byłem pilnym<br />

czytelnikiem. No, ale jako admirator fantasy, zacząłem czasopismo kupować<br />

i odkładać na półkę. Dziś zabrałem się za lekturę jednego z komiksów publikowanych<br />

w odcinkach – Legendy autorstwa Yvesa Swolfsa. Rysunki są owszem<br />

bardzo ciekawe, ale fabuła płytka i potwornie rozwlekła. Będę śledził dalej losy<br />

bohaterów tegoż komiksu, ale wielbicielem tego gatunku nie zostanę.<br />

A jak Vance Muszę przyznać, że fabuła jest ciekawa i mogę ją polecić z czystym<br />

sumieniem.<br />

A co na świecie nowego W Stanach ukazał się już przedostatni (mam nadzieję)<br />

tom Koła Czasu Roberta Jordana, napisany przez Brandona Sandersona<br />

w oparciu o pozostawione przez Jordana notatki. Gdy ukaże się polskie tłumaczenie<br />

stanę przed dylematem – czytać czy od razu przekazać do biblioteki. Trzy<br />

razy zaczynałem już ten cykl i kończyłem na drugim tomie. Teraz jest jeszcze<br />

prequel Nowa Wiosna. Czyli razem 21 tomów (w polskim wydaniu) i dodatkowo<br />

encyklopedia Koło Czasu Roberta Jordana i Teresy Patterson. Spróbuję<br />

raz jeszcze, gdy te ostatnie dwa lub trzy tomy (zależy od wydawcy) ukażą się<br />

w Polsce, a to jeszcze potrwa (w Stanach ukazała się jedna część ostatniego<br />

tomiszcza Gathering Storm w 2009, a kilka dni temu druga część Towers of<br />

Midnight, a na 2011 zapowiadana jest ostatnia () część A Memory of Light).<br />

W październiku ukazał się w Stanach zbiór pod redakcją Karen Joy Fowler<br />

i Debbie Notkin 80! Memories & Reflections on Ursula K. Le Guin – mam nadzieję,<br />

że nasi wydawcy wznawiający teraz powieści Le Guin zauważą i tę książkę.<br />

Wasz Andrzej „Bilbo” Kowalski<br />

10<br />

Rys. Małgorzata Pudlik


Felieton<br />

Jak przetrwać w towarzystwie,<br />

bĘdąc kreacjonistą<br />

Kreacjonizm to niezłe ćwiczenie umysłu, lepsze od sudoku, jolek i palindromów. Quest<br />

jest następujący: dopasować osiągnięcia współczesnej nauki do tekstu zapisanego kilka tysięcy<br />

lat temu. Karkołomne przedsięwzięcie i zdawałoby się, z każdej strony skazane na porażkę.<br />

Przypomina to sytuację, w której farmer kupił kombajn zbożowy, ale w wyniku tragicznego<br />

zbiegu okoliczności, zamiast instrukcji obsługi kombajnu, otrzymał instrukcję obsługi golarki.<br />

No i teraz próbuje na siłę przypasować Słowo do Rzeczywistości.<br />

Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Największe wyzwanie to przerobić trzynaście miliardów<br />

lat w ledwie sześć tysięcy. Mówimy tu o Książce, której w kolejnym wydaniu nie można ot<br />

tak przeredagować i skonsultować ze specjalistami, by zmienić tę nieszczęsną wartość na bliższą<br />

aktualnego stanu wiedzy. Prawdziwemu kreacjoniście pozostaje więc lawirować i dyskredytować<br />

osiągnięcia naukowe choćby i czepiając się błędów formalnych i interpunkcji w przypisach.<br />

Jeśli jesteś kreacjonistą na party astronomów… powinieneś unikać tematu odległych obiektów.<br />

Już słowo „galaktyka” jest bardzo ryzykowne. Skoro nasz wszechświat jednak się rozszerza<br />

i akceptujemy ograniczenia prędkości światła, to dochodzimy do przykrego paradoksu – najdalsze<br />

obserwowalne obiekty są oddalone od nas o kilkadziesiąt miliardów lat świetlnych, a to<br />

znaczy, że wystartowały w swoją podróż co najmniej kilkadziesiąt miliardów lat temu. Oj… Jeśli<br />

rozmowa wyjdzie poza Alfę Centauri, skieruj się w stronę baru sałatkowego; jeśli wyjdzie poza<br />

Drogę Mleczną, biegnij do baru sałatkowego.<br />

Następny zonk jest z metodą oznaczania wieku znalezisk archeologicznych i paleontologicznych<br />

metodą izotopu węgla C14. Niestety, mimo niedokładności metody, wychodzi wtedy, że<br />

dinozaury żyły na Ziemi nieco dawniej niż ludzie, więc nie dochodziło do interakcji jurajsko­<br />

-holoceńskiej. Jeśli jesteś kreacjonistą, przed przyjęciem zaproszenia na bal archeologów poczytaj<br />

uważnie publikacje krytyków metody C14, a jest ich paru. Przyparty do muru, wyrecytuj je,<br />

a jakby co, napchaj buzię chrupkami i udawaj, że nie możesz rozmawiać, bo masz pełne usta.<br />

Naprawdę trudne chwile czekają cię, gdy ktoś użyje obco brzmiących nazw w stylu Homo<br />

neanderthalensis lub Homo floresiensis. Umiesz symulować atak serca Naucz się.<br />

Wyobraźmy sobie przez moment filozofię, której sensem jest zaprzeczanie istnieniu lotnictwa.<br />

Żeby udowodnić, że maszyna cięższa od powietrza nie może latać, trzeba się jednak znać<br />

na aeronautyce. To konieczne, żeby móc zbijać argumenty dyskutantów wierzących w istnienie<br />

samolotów. Trzeba więc wiedzieć, że maszyny cięższe od powietrza mogą latać, żeby zacząć tę<br />

zdobytą wiedzę negować. Wiedzieć a wierzyć, to oczywiście dwie różne sprawy. Choć to głupio<br />

brzmi, można wiedzieć, że samoloty latają, jednocześnie w to nie wierząc. Tym trudniej wykorzystać<br />

własną wiedzę do uzasadnienia wiary kwestionującej tę wiedzę. I to jest wielki paradoks<br />

– istnieją poważni naukowcy, którzy udowadniają, że świat ma sześć tysięcy lat i został stworzony<br />

w siedem dni, choć żeby móc o tym mówić, musieli najpierw zgłębić tajniki nauki, która głosi<br />

11


zdecydowanie co innego. Prostych ludzi z umysłami nieskalanymi wiedzą powyżej kilku klas<br />

podstawówki można zrozumieć, ale utytułowanych naukowców już trudniej. Czemu więc to robią<br />

Z cynicznej chęci zysku i sławy, czy może z prawdziwej wiary, mieszkającej w innej, odizolowanej<br />

części umysłu A może wreszcie kieruje nimi szczery instynkt odkrywcy, zachwyconego<br />

nowym wielkim i niezbadanym lądem. Cóż z tego że wirtualnym<br />

Po wyeksplorowaniu tematów chrześcijańskich paranaukowcy-kreacjoniści wcale nie muszą<br />

iść na emeryturę. To przecież rasowi fantaści. Jest tyle światów, tyle systemów ideologicznych,<br />

których prawdziwość jest wciąż kwestionowana. Czy tak trudno wyobrazić sobie kreacjonistów-tolkienistów,<br />

udowadniających, że żyjemy w Śródziemiu, kilka tysięcy lat po dzielnym<br />

Frodo Bagginsie Silmarillion daje przecież solidne podstawy ku takim przypuszczeniom, a niedawne<br />

odkrycie kości homo floresiensis to już temat na poważną dyskusję przy szwedzkim stole.<br />

I ma to duży plus – nie trzeba udawać ataku serca.<br />

Nie chcę tu nikogo nawracać ani odwracać. W kreacjonizmie nie ma zresztą niczego złego.<br />

Podobnie, jak niczego złego nie ma w wierze w chochliki drukarskie – sam często widzę efekty<br />

ich wrogich działań. W końcu w teorię ewolucji i rozszerzanie się wszechświata też wierzymy,<br />

bo zaobserwować ich gołym okiem nie sposób. Jak pokazuje praktyka, wielu wybitnych naukowców<br />

jest ludźmi religijnymi. Zdarzało się wręcz, że nawracali się po dokonaniu wybitnych<br />

odkryć lub też czasem po spektakularnych klęskach. Oni jednak nie traktują swojej religii dosłownie.<br />

Nauka nie musi kolidować z religią, jeżeli ktoś nie próbuje ich rozpatrywać na tej samej<br />

płaszczyźnie. To coś jak jogging i gra w bierki – można robić jedno i drugie, ale niekoniecznie<br />

w tym samym czasie. Nie da się wierzyć w Świętego Mikołaja, jeśli jednocześnie zna się średnicę<br />

przewodu kominowego.<br />

Rafał Kosik<br />

UWAGA!<br />

Są jeszcze dostępne koszulki<br />

Euroconu/Triconu 2010<br />

Kolor granatowy<br />

Cena 15 zł + koszt przesyłki<br />

Dostępne rozmiary:<br />

– damskie: XS, S, M<br />

– męskie: M, L, XL<br />

Zamówienia można składać<br />

na adres: klaudia.heintze@gmail.com<br />

12


Ksi¹¿ki<br />

Lokomotywa steampunku<br />

Steampunk nie ma w Polsce szczęścia do książek. Owszem, podgatunek<br />

ten jest znany (nawet bardzo dziś modny) lecz raczej dzięki<br />

grom, filmom czy komiksom niż dzięki literaturze. Polscy autorzy<br />

ze steampunkiem mierzą się bardzo nieśmiało (Zadra Krzysztofa<br />

Piskorskiego), a pozycje z bardzo bogatej oferty zachodniej policzyć<br />

można na palcach jednej, no, góra dwóch, rąk.<br />

Tym bardziej cieszy fakt, że wydawnictwo MAG zdecydowało się<br />

wznowić w prestiżowej serii Uczta Wyobraźni Maszynę różnicową –<br />

powieść, od której steampunkowe szaleństwo się zaczęło i która do<br />

dziś uważana jest za wzorzec gatunku.<br />

Anglia, połowa XIX wieku. Odkąd do użytku weszły zaprojektowane<br />

przez Charlesa Babbage’a Maszyny, prototypy współczesnych<br />

komputerów, życie Brytyjczyków mocno się zmieniło. Arystokracja<br />

utraciła władzę na rzecz Industrialnej Partii Radykalnej, od tej pory Imperium, choć nominalnie<br />

to wciąż królestwo, rządzą już nie stare, szlacheckie rody, lecz naukowcy, dzięki czemu<br />

niespodziewaną szansę awansu zyskali uzdolnieni ludzie ze społecznych nizin. A Maszyny wykorzystuje<br />

się do wszystkiego: od obliczania skomplikowanych zmiennych przy okazji dyskusji<br />

o dinozaurach, poprzez pokazy protokina, aż po policyjne śledztwa. Warto przy tym zaznaczyć,<br />

że, mimo wszystkich tych zmian, dziewiętnastowieczna Anglia wciąż jest „wiktoriańska” w takim<br />

znaczeniu, jak my to rozumiemy: kobiety noszą niewygodne gorsety i krynoliny, prostytutka<br />

to istota godna pogardy, zaś Londyn jest miastem duszącego smogu i jaskrawych podziałów<br />

klasowych. Tak skonstruowany świat sprawia, że z jednej strony mamy do czynienia ze zgrabnie<br />

skonstruowaną historią alternatywną, a z drugiej powieść nie traci specyficznego, staroświeckiego<br />

klimatu, bez którego steampunk nie byłby prawdziwym steampunkiem.<br />

Zakrojona na szeroką skalę wizja alternatywnej rzeczywistości to największa zaleta Maszyny<br />

różnicowej. Autorzy nie ograniczają się wyłącznie do Wielkiej Brytanii, w powieści odmiennie<br />

potoczyła się także historia Stanów Zjednoczonych (jeden z ważniejszych wątków), a nawet<br />

Japonii. Również ramy czasowe, jakie obejmuje fabuła, są szerokie: autorzy powracają we wspomnieniach<br />

bohaterów do lat trzydziestych dziewiętnastego stulecia, gdy Industrialna Partia<br />

zdobyła władzę, a w specyficznych, bardzo zresztą klimatycznych flashforwardach wybiegają<br />

aż do początków wieku dwudziestego. Rozmach, szczegółowe dopracowanie świata – pod tym<br />

względem Gibson i Sterling wciąż, choć od premiery Maszyny... upłynęło sporo lat, pozostają<br />

o kilka kroków przed rzeszą mniej lub bardziej utalentowanych naśladowców.<br />

I szkoda tylko, że autorskiej wyobraźni nie starczyło już na zaplanowanie ciekawej intrygi.<br />

Zawiązanie akcji następuje tu w sposób najklasyczniejszy z możliwych: oto Edward Mallory,<br />

młody uczony, zostaje przypadkiem wplątany w aferę zahaczającą o najwyższe sfery rządowe.<br />

Clou spisku, w którym chodzi o zdobycie pewnego Bardzo Ważnego Przedmiotu, też nie porywa<br />

oryginalnością. W dodatku akcja w wielu miejscach okazuje się dość naiwna – pozytywni boha­<br />

13


terowie, mimo samobójczego nieraz zachowania, wychodzą cało z najgorszych tarapatów, a ich<br />

przeciwnicy to postacie nie tyle niepokojące, co zwyczajnie karykaturalne. Wybór podobnej<br />

konwencji do pewnego stopnia można usprawiedliwić odwołaniami do dziewiętnastowiecznej<br />

literatury przygodowej – naiwność niektórych fabularnych rozwiązań byłaby wtedy nie autorskim<br />

potknięciem, lecz świadomym nawiązaniem. Kłopot jednak w tym, że awanturnicze wątki<br />

to tylko część książki, bo są i tu fragmenty zupełnie inne, bardziej refleksyjne i nastrojowe. I<br />

trudno zgadywać, czy jest w tym jakiś głębszy zamysł czy też może autorzy nie do końca potrafili<br />

się porozumieć, w jakim kierunku poprowadzić fabułę – dość, że w rezultacie Maszyna... sprawia<br />

wrażenie książki nierównej.<br />

Zawodzi też w moim przekonaniu główny bohater, którego mimo wysiłków obu pisarzy<br />

(obdarzają go bogatą przeszłością) nie sposób polubić. I żeby chociaż Mallory był irytujący czy<br />

niesympatyczny – ale też nie, on jest, niestety, po prostu obojętny, a to sprawia, że akcję śledzi<br />

się z niejakim trudem – zwłaszcza na początku, gdy jeszcze nie wiadomo, o co w książce chodzi.<br />

Na szczęście wszystkie te niedoskonałości wynagradza przemyślany, oryginalny i ciekawy<br />

świat. I właśnie dla niego warto książkę przeczytać, niezależnie od tego, czy sądzimy, że o steampunku<br />

wiemy wszystko, czy też moda na dziewiętnastowieczną, fantastyczną technologię<br />

jak dotąd nas ominęła. Dla czytelników z grupy pierwszej jest to bowiem pozycja, której wstyd<br />

nie znać (klasyka gatunku, bądź co bądź), dla drugich natomiast odkrywanie nowej, niezwykłej<br />

rzeczywistości będzie czystą przyjemnością.<br />

Anna Kańtoch<br />

William Gibson, Bruce Sterling: Maszyna różnicowa (The Difference Engine). Przeł. Piotr W. Cholewa. MAG, Warszawa 2010.<br />

Skąd przyjechał ten tramwaj<br />

Czytanie opowiadań fantastycznych sprzed czterdziestu i więcej lat<br />

to jakby podróż wehikułem czasu: zanurzamy się w czasy cokolwiek zamierzchłe,<br />

znów dotykamy ich problemów, nadziei i obaw. Jeśli w dodatku<br />

są to teksty pisarza, który już po ich napisaniu osiągnął wielkość jako<br />

powieściopisarz, możemy obserwować dojrzewanie talentu i światopoglądu,<br />

drogę, jaka prowadziła od błahostek z debiutanckiego zbiorku do<br />

powieści, które ćwierć wieku po napisaniu wciąż czytamy z uwagą i podziwem.<br />

Relacja z pierwszej ręki Janusza A. Zajdla jest właśnie taką podróżą.<br />

Najstarsze opowiadanie (Ekstrapolowany koniec świata) pochodzi z ok<br />

1960 r., jest więc dziełem dwudziestoparolatka, najnowsze (Wyjątkowo<br />

trudny teren) – z końca 1984 r., powstało więc już po wielkich powieściach<br />

Zajdla. Żadne tych dwu nie jest szczególną ozdobą tego tomu, widać<br />

w nich jednak rodzenie się, a potem uwiąd wielkiego talentu, złamanego przez śmiertelną<br />

chorobę.<br />

Opowiadania te są – z nielicznymi wyjątkami – dobrze pomyślane i sprawnie napisane,<br />

zwięzłe (to coraz rzadsza zaleta) i zazwyczaj z humorem. Są też na ogół oparte na jednym pomyśle.<br />

Podejmują – oprócz tekstów najpóźniejszych – tematy typowe dla fantastyki naukowej<br />

tzw. wielkiej epoki: eksploracja Kosmosu, odkrycia fizyczne i matematyczne, euhemerystyczna<br />

interpretacja powstania religii etc., a narratorem jest na ogół człowiek nauki, a nie detektyw,<br />

dziennikarz czy żołnierz. Świat jest w nich przedstawiany jako zasadniczo przejrzysty, wolny od<br />

14


nierozwiązalnych tajemnic, choć pełen problemów do rozwiązania (stąd m.in. tak wiele wstawek<br />

popularyzatorskich, przybliżających awangardowe lub dopiero przewidywane wówczas<br />

osiągnięcia nauki). Dopiero w późniejszych, „socjologizujących” opowiadaniach wiarygodność<br />

postrzeganego świata zostaje zakwestionowana.<br />

Niektóre z tych pomysłów nie są oryginalne:– czasem nietrudno dopatrzeć się wpływów<br />

Lema (Bunt, Gra w zielone), Jad mantezji jest odległym echem Lilii życia Malcolma Jamesona<br />

(Rakietowe szlaki z 1958 r.), a ...et in pulverem reverteris – zapewne nieświadomą reminiscencją<br />

rosyjskiego opowiadanka, „antykapitalistycznego” i okrutnego tam, gdzie Zajdel jest komiczny:<br />

świat wprawdzie nie ulegał zagładzie, ale „przeterminowany” pies zapadał na wściekliznę etc.<br />

(tytułu ani autora nie pomnę, czytałem je w Na przełaj w latach sześćdziesiątych, więc Zajdel<br />

zapewne też). To nie jest zarzut – rozwój literatury jest w znacznej mierze przetwarzaniem już<br />

istniejących pomysłów, i na ogół pisarz od tego zaczyna, zanim wprowadza nowe idee i pomysły.<br />

Warto jednak zauważyć zdumiewającą zbieżność opowiadania Sami (1962 r.) z Non stop<br />

Aldissa, która ukazała się cztery lata wcześniej(w orw oryginale w tym samym roku, a także<br />

to, że w Diabelskim młynie mamy pomysł, kluczowy dla Paradyzji, zaś w Adaptacji – właściwie<br />

szkic, pierwszą przymiarkę do tej powieści. Ich porównanie pokazuje, że Zajdel był raczej „urodzonym”<br />

powieściopisarzem, a nowelistyka była jedynie droga do większej formy.<br />

Na koniec wrócę do Ekstrapolowanego końca świata, opowiadania zdecydowane nieudanego<br />

literacko, ale zapowiadającego już (ok. 1960 r.!) dojrzałego Zajdla z jego najlepszych utworów.<br />

Zawarta w nim krytyka postępu technologicznego brzmi zaskakująco nowocześnie, podobnie<br />

jak (niestety) pomysł wyjścia z kryzysu przez usunięcie „zbędnej” nadwyżki rodzaju ludzkiego,<br />

podjęty potem przez <strong>Klub</strong> Rzymski. A co dopiero mówić o poincie (nie zdradzę!), która w świecie<br />

„reklamokracji” wydaje się coraz bardziej aktualna...<br />

I jeszcze jedno. Opowiadanie Wyższe racje zostało określone jako „z teki pośmiertnej”,<br />

co znaczy, że nie było ono dotychczas publikowane. Tymczasem z całą pewnością czytałem je<br />

w 1980 lub 1981 r. w jakimś czasopiśmie, chyba studenckim; pomysł wpłacania honorariów za<br />

dzieła nieopublikowane, i to w zależności od niewydanego nakładu jest tak oryginalny, że nie<br />

ma tu mowy o pomyłce. Pamiętam nawet, że tekst był zilustrowany dość pokracznym obrazkiem,<br />

przedstawiającym urzędasa za biurkiem i autora w proszalnej pozie, ze zwojem (plikiem)<br />

pod pachą.<br />

Tadeusz A. Olszański<br />

Janusz A. Zajdel: Relacja z pierwszej ręki. Wyd. SuperNOWA, Warszawa 2010<br />

Rys. Małgorzata Pudlik<br />

15


Imprezy<br />

Tegoroczny Falkon sponsoruje literka D...<br />

...jak Darda. Dlaczego – o tym dowiecie się z lektury tego sprawozdania.<br />

Jedenasta edycja Falkonu odbywała się pod hasłem cyberpunku, jednak oprócz stylistyki<br />

plakatu oraz dwóch czy trzech prelekcji zupełnie nie odzwierciedlało się to w tematyce konwentu.<br />

Budziło to zdziwienie tych fanów, którzy pamiętają choćby Krakony i ich staranne dopasowanie<br />

tematyki spotkań do konwencji antycznej, wschodnio-zachodniej, tolkienowskiej i tak<br />

dalej.<br />

W tym roku Falkon trwał aż cztery dni, co było dobrym<br />

pomysłem, podobnie jak przeniesienie terminu imprezy z końcówki<br />

listopada na długi weekend. Jednak program był znacznie<br />

mniej interesujący niż w poprzednich latach, nawalała także<br />

organizacja: w czwartek część akredytujących się nie otrzymała<br />

informatorów, a kiedy wreszcie dotarły, okazało się, że<br />

nie ma w nich tabelki z programem (!!!), tylko opisy poszczególnych<br />

punktów. Organizatorzy nie zadbali też, aby przygotować<br />

prelekcje rezerwowe, przez co wypadnięcie jakiegoś punktu<br />

programu powodowało przykre luki. Natomiast dobrą decyzją był powrót do tradycyjnych<br />

spotkań autorskich – czyżby spowodowany ironicznym felietonem Grzędowicza w SFFiH<br />

W czwartek udało mi się zdążyć na końcówkę wykładu o piercingu. Prelegentka pokazywała<br />

drastyczne zdjęcia penisów z kolczykami, piercingowych rekordzistów mających na twarzy<br />

więcej metalu niż skóry oraz „play-piercingu” polegającego na wstawianiu w plecy dwóch rzędów<br />

kółeczek i przeciąganiu przez nie wstążeczki, co wygląda jak wiązanie od gorsetu. Później<br />

wysłuchałam Wojtka Sedeńki opowiadającego o interesujących premierach (Wit Szostak,<br />

Jakub Żulczyk, Ted Kosmatka, Peter Watts) oraz planowanej<br />

zawartości nowego tomu antologii Kroki w nieznane.<br />

Następnie przeniosłam się na ostatnie dwadzieścia minut<br />

udanej prelekcji Ko<strong>nr</strong>ada „Kilma” Kowalskiego o demonach,<br />

opętaniach i tym podobnych rzeczach.<br />

Kiedy Kilm skończył, zajęłam jego miejsce za biurkiem.<br />

Opowiadałam o kryptydach afrykańskich: mngwie, niedźwiedziu<br />

z Nandi, mokele-mbembe, marozi oraz gepardzie<br />

16<br />

Prawo w Średniowieczu było<br />

surowe...<br />

Sesja zdjęciowa<br />

wełnistym, starając się przedstawiać argumenty zarówno<br />

fantastyczne jak i racjonalne. Słuchaczy było nawet sporo.<br />

Bałam się, że mi nie starczy czasu, ale ostatecznie został mi<br />

kwadrans zapasu, więc opowiedziałam jeszcze trochę o niektórych kryptydach południowoamerykańskich.


W piątek na terenie konwentu pojawiłam się dopiero po godzinach pracy. Marek S. Huberath<br />

swoją prelekcję Przyszłość ateizmu, ateizm w przyszłości zaczął od przedstawiania dziwnych teorii<br />

fizycznych, ponieważ stwierdził, że czasami miały one rangę bliską religii. Następnie podał<br />

swoją definicję religii (jest ona pytaniem, czy świat jest nadmiarowy, znaczy - czy istnieje coś<br />

poza sferą materialną) i zaczął zastanawiać się nad możliwością użycia narzędzi naukowych do<br />

badania religii oraz ateizmu.<br />

Następnym punktem programu była prelekcja dr Pawła Frelika Cyberpunk nie istnieje –<br />

albo o tym, jak biały pisarz z Teksasu wymyślił sobie nową rewolucję. Prelegent wyjaśnił genezę<br />

i znaczenie terminu. Cyberpunk = cyber + punk, przy czym cyber = implanty, protezy, przeszczepy,<br />

narkotyki, cyberprzestrzeń, informacja jest wszystkim i wszystko jest informacją, zaś<br />

punk = zero iluzji, precz z korporacjami, niewesoła przyszłość.<br />

Ania „Delilah” Studniarek miała prelekcję o ciężkim życiu tłumacza. Ania omówiła cztery<br />

główne problemy tłumacza, takie jak: autor, redaktor, wydawca i czytelnik. Romuald Pawlak<br />

miał prelekcję o karłach, bo właśnie ukazała się jego nowa powieść Cabezano, król karłów.<br />

Zasłyszane w tłumie wchodzącym na prelekcję Tomasza<br />

Winiarczyka:<br />

– Ej, a na co my właściwie idziemy<br />

Winniczek mówił oczywiście o seksie, konkretnie – o atrakcyjności seksualnej, stąd duża<br />

liczba słuchaczy. Dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawostek, np.: kobiety blond ocenia się jako<br />

o 2 lata młodsze, ale działa to tylko do 40 roku życia. Wysocy mężczyźni mają ogólnie łatwiej:<br />

wyższe płace, niższe wyroki sądowe...<br />

Winniczek: Gdzieś czytałem, że jeżeli wykastrować mężczyznę<br />

przed okresem dojrzewania, to eunuch będzie żył<br />

tyle, co kobieta - wybór należy do ciebie.<br />

O 11:00 rozpoczęła się dwugodzinna prelekcja o gejszach.<br />

Prowadząca była świetnie przygotowana, widać było, że dobrze<br />

zna temat, miała slajdy z mnóstwem zdjęć i opowiadała wiele<br />

ciekawych rzeczy o życiu współczesnych gejsz.<br />

Po prelekcjach udałam się na parking za Wyspą, obejrzeć<br />

akrobacje grupy Nizar. Przy muzyce grupy Soul Fly chłopcy<br />

wykonywali niesamowite skoki, kopnięcia w powietrzu z półobrotem,<br />

salta, różne kombinacje, na przykład jeden robił przewrót,<br />

a drugi w tej samej chwili skakał przez niego saltem.<br />

Pokaz grupy Nizar<br />

Następnie poszłam na spotkanie autorskie z Jarosławem Grzędowiczem. Pytano o inspiracje<br />

- skąd pomysł na świat Pana Lodowego Ogrodu, czy Vuko jest wzorowany na jakiejś realnej<br />

osobie; o stosunek do ruchu feministycznego, o wizję idealnego ustroju. Padły też pytania, jak to<br />

jest być pisarzem i jak to jest żyć w małżeństwie dwojga pisarzy.<br />

Ktoś: A jak trzeba umyć podłogę, to myjesz ty, Maja, czy ustalacie<br />

dyżury<br />

Grzędowicz: Ustalamy dyżury: albo ja myję podłogę, albo ona<br />

mi mówi, żebym umył podłogę. Kossakowska<br />

twierdzi, że jest uczulona na detergenty.<br />

17


Panel dyskusyjny Jak wydać książkę w Polsce przyciągnął<br />

sporo słuchaczy. Ze znanych twarzy był tylko Andrzej Pilipiuk.<br />

Młodziutka debiutantka Katarzyna Sobczak powiedziała, że<br />

w wydawnictwie Radwan, w którym opublikowała powieść,<br />

zawiera się umowę na publikację z korektą albo bez korekty<br />

(!!!). Pilipiuk opowiedział o swoim debiucie: jak to dawno temu<br />

podsumowała Ania Brzezińska, wkroczył do literatury polskiej<br />

prosto z plaży. To znaczy, siedząc na plaży pisał w zeszycie<br />

Norweski dziennik, zobaczył to Paweł Siedlar z Fenixa, zainteresował<br />

się i zaproponował napisanie opowiadania.<br />

Następnie zaliczyłam panel dyskusyjny o tym, czego oczekują czytelnicy fantastyki.<br />

Prowadził go Andrzej Zimniak, udział brali: Jarosław Grzędowicz, Andrzej Pilipiuk, Łukasz<br />

Orbitowski, Michał Protasiuk i milcząca Ania Kańtoch.<br />

Pilipiuk: Znam wyniki sprzedaży Norweskiego dziennika.<br />

Wiecie, ile lat ja to dla was pisałem!<br />

Zimniak: Pisanie tylko dla siebie jest formą onanizmu.<br />

*<br />

*<br />

Pilipiuk: Gdybym był bardzo bogaty, leżałbym w hamaku i kiedy<br />

przyszedłby mi do głowy pomysł na książkę, dzwoniłbym<br />

do Jarka i mówił: „Słuchaj, mam pomysł na powieść<br />

o tym i o tym, szczegóły wyśle ci sekretarka mailem”...<br />

Grzędowicz: Przecież robisz to przynajmniej raz w tygodniu.<br />

*<br />

Panel Jak wydać książkę – mikrofon trzyma<br />

Anfdrzej Pilipiuk<br />

Pilipiuk: Dlaczego nie piszesz o wampirach<br />

Grzędowicz: Zapomniałem parlamentarnych sformułowań...<br />

Bo tak.<br />

Pilipiuk; Ja napisałem.<br />

Grzędowicz.: Bardzo mi z tego powodu przykro.<br />

Panel nie był ostatnim punktem, jednak część fandomu, w tym i ja, udała się na Stare Miasto<br />

do pubu Sarmata na długie nocne rodaków rozmowy.<br />

W niedzielę drastycznie wcześnie, czyli o 10:00 (czwartego dnia konwentu dziesiąta rano to<br />

blady świt) odbył się konkurs literacki magazynu kryminalno-horrorowego Qfant. Długo będziemy<br />

go wspominać.<br />

Konkurs prowadził misiowaty facecik obecny na panelu o wydawaniu książek; na identyfikatorze<br />

miał co prawda napisane „Piotr”, ale coś podejrzanie podobny jest do dostępnych w sieci<br />

zdjęć, które wyskakują w Google na hasło „Stefan Darda”. Utworzyliśmy z Olą i Sławkiem<br />

18


Graczykami drużynę „Imperialni Rebelianci”. Jak na tak wczesną porę, było całkiem sporo ludzi.<br />

Prowadzący: Podajcie nazwy drużyn.<br />

Chłopcy pod oknem: Rododendron.<br />

Sławek: Oni są w stanie tak wcześnie rano wymówić słowo „rododendron”!<br />

Achika: Wyalienowali się z rozentuzjazmowanego tłumu.<br />

Pytania były podzielone tematycznie (polska SF, zagraniczna<br />

SF, polska fantasy, zagraniczna fantasy, polski horror, zagraniczny<br />

horror) oraz trudnościowo (za 1, 2 i 3 punkty), aczkolwiek<br />

ich zaszeregowanie do danej kategorii niejednokrotnie<br />

budziło kontrowersje: na przykład pytanie „Kto jest autorem<br />

Ubika” wyceniono na 2 punkty, podczas kiedy w kategorii<br />

najłatwiejszych trafiały się skomplikowane i bardzo szczegółowe<br />

pytania w rodzaju „Co wykopał Pies Zabójca Ropuch<br />

spod Syna Drzewa” (jeśli dobrze zanotowałam; odpowiedź Sławek Graczyk daje autograf Ani Kańtoch<br />

brzmi: „Głowę Kulawca”). Większość pytań brzmiała „Jak nazywał<br />

się...” i w końcu poirytowana Merula podsumowała, że konkurs powinien nosić nazwę<br />

„Fantastyczna książka telefoniczna”. Na pytania o personalia wszyscy mruczeliśmy pod nosem<br />

„Stefan Darda”, niezależnie od kontekstu. Jakie nazwisko było napisane na nagrobku w „Liżąc<br />

ostrze” Stefan Darda. Kto jest mężem Mai Lidii Kossakowskiej Stefan Darda. Z kim Łukasz<br />

Orbitowski napisał Psa i klechę Ze Stefanem Dardą. A mruczeliśmy dlatego, że w dziale „horror<br />

polski” pojawiały się niemal wyłącznie pytania o twórczość Stefana Dardy, i to tak szczegółowe,<br />

jak na przykład „Kto czyta jego audiobooka” albo „Ile dzwonów znajduje się na okładce jego<br />

najnowszej powieści”.<br />

Drużyna: To my poprosimy pytanie za 1 punkt z polskiej<br />

fantasy.<br />

Sławek: Jak się nazywa nienapisana powieść fantasy Stefana<br />

Dardy.<br />

Zajęliśmy pierwsze miejsce ex aequo z jakąś inną drużyną, więc podzieliliśmy się nagrodami<br />

książkowymi.<br />

Prelekcja Pawła Frelika o gatunkach fantastyki była ciekawa, ale w takim tempie prowadzona,<br />

że ledwo dałam radę notować. Literatura gatunkowa (fantastyka, kryminał, romans) jest<br />

często uważana za coś gorszego niż „po prostu literatura”. Fantastyka prezentuje bardzo różne<br />

nurty, akcja może być osadzona w przeszłości, przyszłości, teraźniejszości, przeszłości alternatywnej,<br />

teraźniejszości alternatywnej; miejscem - Ziemia, inne planety albo nieistniejące światy.<br />

Frelik: Musimy używać nazw gatunków, bo nie możemy pójść<br />

do księgarni i powiedzieć „Poproszę coś podobnego do<br />

Kawalerii kosmosu.” „A o czym to” „O wojnie”.<br />

Achika: I dostaniemy Komudę.<br />

19


Moja prelekcja Odpadające uszy i wysysacze oddechu, czyli miejskie legendy o kotach zaczynała<br />

się o 14:00, na początku w sali były trzy osoby, ale dość szybko nabierało się chyba z dwadzieścia.<br />

Udało mi się przedstawić wszystko, co miałam do powiedzenia – pewnie dlatego, że<br />

w przeciwieństwie do Triconu i Seminarium nikt mi się nie wcinał w wypowiedź (to znaczy, były<br />

komentarze, ale słuchacze grzecznie podnosili rękę i wysławiali się zwięźle).<br />

Falkon uważam za udany konwent, bo osiągnęłam idealną równowagę między udziałem<br />

w prelekcjach a życiem towarzyskim, jednak uważam, że prelekcji popularnonaukowych mogłoby<br />

być więcej – choćby kosztem przesadnie rozbudowanego bloku RPG.<br />

Agnieszka „Achika” Szady<br />

Falkon. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji, ul. Bursaki 12, Lublin. 11–14.11.2010.<br />

Zapowiedzi<br />

Redakcja Elendilionu, Tolkienowskiego Serwisu Informacyjnego, ogłasza konkurs<br />

„Tajemnica i groza w Śródziemiu”. Atrakcyjne nagrody, dreszcze emocji, ciekawa lektura.<br />

Zapraszamy! Oto najważniejsze szczegóły:<br />

Jury konkursu (w osobach Joanny „Adaneth” Drzewowskiej, Bartłomieja „Telperiona”<br />

Opalińskiego, Kuby „Athrandira” Dobranowskiego, Jakuba „Conducatora” Urbańskiego,<br />

Ryszarda „Galadhorna” Derdzińskiego oraz Tomasza „Toma Goolda” Gubały) oczekuje na prace<br />

spod znaku ballady, kryminału i opowieści niesamowitej, które ulokowane są w Śródziemiu.<br />

Oprócz walorów literackich oraz zgrabnej intrygi szczególnie wyróżni opowieści, które zachowują<br />

charakter narracji Tolkiena (zasady świata, walory języka, system wartości). Zachęca też<br />

do tego, żeby opisać bohaterów, którzy istnieją na marginesach głównej opowieści Tolkiena albo<br />

żeby zaproponować dalszy ciąg opowieści Tolkiena.<br />

Forma literacka pracy jest dowolna – chodzi o utwory pisane wierszem lub prozą; po polsku,<br />

angielsku lub w językach Tolkiena.<br />

W konkursie mogą wziąć udział tylko utwory własne, które zostały napisane w języku polskim,<br />

angielskim lub w językach Tolkiena i nie były wcześniej nagradzane w innych konkursach.<br />

Praca może mieć maksymalnie 10 stron formatu A4, czcionka – 12 pkt. Prace należy nadsyłać<br />

w formie pliku tekstowego, pdf itp. na adres: elendilion@elendilion.pl<br />

Prace należy wysłać do 28 lutego 2011 r., do godz. 24.00.<br />

Więcej szczegółów: http://www.elendilion.pl/<br />

Rys. Małgorzata Pudlik<br />

20


Brandy Hall<br />

Wiadomoœci Bucklandu 182<br />

Prze³om wrzeœnia i paŸdziernika 2010 wg Rachuby Du¿ych Ludzi<br />

Lato skończyło się chłodem i deszczem i dopiero drugi tydzień jesieni przyniósł słońce,<br />

ale i też zimowe już prawie noce. Do ogrodowych porządków przedzimowych pozostało<br />

jeszcze trochę czasu, który wykorzystałem na redagowanie dalszej części przygód<br />

Galadona i hobbitów na drodze do Lorien.<br />

Poprzednia część doprowadziła nas do brodu na Brandywinie, gdzie wędrowcy porzucili<br />

drogę wodną i ruszyli gościńcem do zbiegu z Zieloną Ścieżką. Pogoda była upalna,<br />

mimo więc szczerych chęci do szybkiego marszu drogi ubywało bardzo powoli. Saradok<br />

zastanawiał się jak mijała podróż jego dziadkowi wiele już lat temu. Meriadok potrząsnął<br />

głową:<br />

- Nasz dziadek z Glorfindelem, wujem jego ukochanej Elirani, wędrował lasem i łąkami<br />

z domu Toma Bombadila do zbiegu Zielonej Ścieżki z gościńcem z Michel Delving,<br />

a my idziemy gościńcem. Jedno co się zmieniło przez te lata, to gościniec. Jak widać,<br />

jest porośnięty trawą i krzewami. Teraz tędy wędrują jeszcze kupcy sprzedający fajkowe<br />

ziele na południu, ale bardzo rzadko. Dlatego też cena ziela poszła bardzo silnie w górę.<br />

Ale gościniec jest dość wygodny. Jedyny problem to woda.<br />

Ale tu odezwał się Galadon:<br />

- Nie martwcie się, pod wieczór powinniśmy dojść do obozowiska nad małym jeziorkiem<br />

zasilanym potokiem. Miejsce jest bardzo piękne i gdyby nie to, że musimy jak najszybciej<br />

dostać się do Lorien, pobylibyśmy tam jeden piękny letni dzień. Ale do wieczora<br />

wody rzeczywiście nie będzie, więc pijcie umiarkowanie.<br />

Szli równym spokojnym krokiem, mijając kolejne łąki, łoziny, czasami kępki drzew.<br />

Przy jednej z nich, tuż po południu, zatrzymali się na krótki odpoczynek i posiłek.<br />

Wokół było całkiem pusto, tylko ptaki odzywały się raz po raz. Raz w oddali słychać<br />

było coś jakby tętent koni, ale nawet oczy elfa nie potrafiły wypatrzeć źródła dźwięku.<br />

Dalsza część drogi była równie monotonna, jak poranna. Dopiero gdy słońce zaczęło się<br />

chylić ku zachodowi, Galadon wstrzymał hobbitów:<br />

– Ktoś albo coś jest przed nami. Może to tylko wędrowcy, którzy zatrzymali się nad<br />

tym samym jeziorkiem, o którym wam mówiłem, a może… – Nie dokończył, podniósł tylko<br />

rękę i dodał półgłosem: - Idziemy powoli i cicho, a co zrobimy, okaże się nad jeziorkiem.<br />

Po pół godzinie cichego, ale za to wolnego marszu doszli do zagajnika. Głosy były raz<br />

cichsze, raz głośniejsze, aż wreszcie zaczęli rozróżniać pojedyncze słowa – nieznajomi<br />

używali języka ludzi, ale co jakiś czas słychać było słowa elfickie i krasnoludzie.<br />

– To musi być karawana kupiecka – doszedł do wniosku Galadon i śmiało przyspieszył.<br />

I rzeczywiście, po kilku minutach doszli do obozowiska, gdzie siedziało czterech ludzi,<br />

dwóch krasnoludów i elf. Gdy zaczęli się witać, z lasku wyszła para hobbitów. Jak słusznie<br />

Galadon przypuszczał była to karawana kupiecka powracająca z Gondoru. Przy jeziorku<br />

pasły się kuce, a nawet konie. Siwy krasnolud o imieniu Furin wyjaśnił, że wieźli<br />

ozdoby wykonane przez krasnoludy mieszkające w Górach Błękitnych i ziele fajkowe<br />

z Shire. W Rohanie spotkali elfy, które niosły listy z Lorien do Minas Tirith. Teraz<br />

wiozą towary z Gondoru do Shire i w Góry Błękitne, a elfy udają się na daleką północ<br />

do Eriadoru nad jezioro Nenuial.<br />

Obie grupy razem zjadły kolację, a potem elfy odeszły z Galadonem na małą przechadzkę.<br />

Jak przypuszczał Saradok chcieli wymienić poufne wiadomości. Hobbici<br />

i krasnoludy zasiedli do palenia fajek i wymiany nowinek.<br />

Ale o tym następnym razem.<br />

Wasz Bilbo Brandybuck<br />

21


Premiery grudnia<br />

Artur i Minimki 3. Dwa światy (animowany). Reż.<br />

Luc Besson; obs.: Freddie Highmore, Mia Farrow,<br />

Robert Stanton, Cooper Daniels. Francja 2010.<br />

[03.12.2010]<br />

Dzięki promieniowi Księżyca, Maltazar wydostaje<br />

się z krainy Minimków i trafia do świata ludzi,<br />

który chce opanować. Artur i jego przyjaciele<br />

Minimki postanawiają pokrzyżować niegodziwe<br />

plany Maltazara. Czy jednak wysiłki kogoś, kto<br />

mierzy jedynie dwa milimetry, nie są z góry skazane<br />

na niepowodzenie<br />

Piąty wymiar. Reż. Christopher Smith; obs.: Liam<br />

Hemsworth, Melissa George, Joshua McIvor.<br />

Australia/Wielka Brytania 2009. [10.12.2010]<br />

Wyruszając wraz z grupą przyjaciół w rejs jachtem,<br />

piękna Jess nie może wyzbyć się prześladującego<br />

ją poczucia zagrożenia. Jej podejrzenia wkrótce<br />

się potwierdzają. Nagły sztorm zmusza załogę<br />

jachtu do wejścia na pokład tajemniczego statku<br />

pasażerskiego. Okręt wydaje się opustoszały,<br />

a wskazówki zegara pokładowego pozostają nieruchome.<br />

Wkrótce pechowi żeglarze przekonają się,<br />

że spokój panujący na statku to cisza przed burzą,<br />

zapowiadająca atak siły, która nie spocznie, póki<br />

nie wyeliminuje nieproszonych gości.<br />

Opowieści z Narnii: Podróż „Wędrowca do Świtu”.<br />

Reż. Michael Apted; obs.: Ben Barnes, Skandar<br />

Keynes, Georgie Henley. USA/Wielka Brytania<br />

2010. [25.12.2010]<br />

Łucja, Edmund oraz ich nieznośny kuzyn<br />

Eustachy za pomocą magicznego obrazu przenoszą<br />

się na pokład „Wędrowca do Świtu”, gdzie ponownie<br />

spotykają młodego księcia Narnii – Kaspiana.<br />

Muszą pomóc mu w próbie odnalezienia dawno<br />

zaginionych przyjaciół ojca, baronów narnijskich,<br />

który wysłał na morze Miraz, uzurpator na tronie<br />

Narnii.<br />

Mr. Nobody. Reż. Jaco Van Dormael; obs.: Jared<br />

Leto, Sarah Polley, Diane Kruger. Kanada/<br />

Belgia/Francja 2009. [25.12.2010]<br />

Nemo Nobody prowadzi beztroskie życie u boku<br />

żony i trójki dzieci. Jednak pewnego dnia budzi się<br />

jako 120-letni starzec w przyszłości, w 2092 roku.<br />

Jest najstarszym człowiekiem na Ziemi i ostatnim<br />

śmiertelnikiem w świecie nieśmiertelnych.<br />

Tron: Dziedzictwo. Reż. Joseph Kosinski; obs.:<br />

Jeff Bridges, Olivia Wilde, Garrett Hedlund. USA<br />

2010. [31.12.2010]<br />

Kontynuacja kultowego filmu z 1982 roku. 27-letni<br />

Sean poszukuje swojego ojca Kevina Flynna.<br />

Niespodziewanie zostaje wciągnięty do świata programów<br />

i gier, gdzie jego ojciec żyje od 25 lat. Obaj<br />

wyruszają w podróż przez cybernetyczny wszechświat,<br />

który kryje wiele niebezpieczeństw.<br />

Dziękujemy serwisowi<br />

www.stop-klatka.pl<br />

za zgodę na wykorzystanie<br />

notek o filmach<br />

Rys. Małgorzata Pudlik<br />

22


Strażnik<br />

Sen<br />

Wojownik<br />

Władca doliny


Zabierz mnie ze sobą<br />

Władca ptaków<br />

Władca sawanny<br />

Miesiêcznik – biuletyn Śląskiego <strong>Klub</strong>u <strong>Fantastyki</strong>. Redaguje: Klaudia Heintze,<br />

Małgorzata Pudlik, Bogusław Kobic, Arkadiusz Sroka, Piotr Raku Rak, PWC.<br />

Adres: ul. A. Górnika 5, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice.<br />

Tel. (wtorek 16.00–18.00) (32) 253 98 04. E-mail: skf@skf.org.pl<br />

Konto: PKO BP Nr 02 1020 2313 0000 3202 0114 6588<br />

Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl<br />

Wydawnictwo bezpłatne.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!