Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Drzewiej ludzie byli mądrzejsi — rozumiesz?<br />
Po chwili jednak zamyślił się, jakby sobie przypominając jakieś dawne czasy, i dodał:<br />
— Chociaż poniektóry bywał i drzewiej⁷²³ głupi.<br />
Ale tymczasem wyjechali z boru, za którym ujrzeli szopy gwarków⁷²⁴, a dalej zębate<br />
mury Olkusza wzniesione przez króla Kazimierza i wieżę fary zbudowanej przez Władysława<br />
Łokietka⁷²⁵.<br />
�������� ���������<br />
Kanonik od fary⁷²⁶ wyspowiadał Maćka i zatrzymał ich gościnnie na nocleg, tak że wyjechali<br />
dopiero nazajutrz rano. Za Olkuszem skręcili ku Śląskowi, którego granicą mieli<br />
wciąż jechać aż do Wielkopolski. Droga szła po większej części puszczą, w której pod<br />
zachód słońca odzywały się często, podobne do podziemnych grzmotów, ryki turów⁷²⁷<br />
i żubrów, nocami zaś pobłyskiwały spośród leszczynowej gęstwy oczy wilcze. Większe<br />
jednak niebezpieczeństwo niż od zwierza groziło na tej drodze wędrownikom i kupcom<br />
od niemieckich lub zniemczałych rycerzy ze Śląska, których zameczki wznosiły się tu<br />
i ówdzie nad granicą. Wprawdzie wskutek wojny z Opolczykiem Naderspanem⁷²⁸, któremu<br />
pomagali przeciw królowi Władysławowi synowcowie⁷²⁹ śląscy, większą część tych<br />
zameczków pokruszyły ręce polskie, zawsze jednak trzeba się było mieć na baczności<br />
i zwłaszcza po zachodzie słońca nie popuszczać broni z ręki.<br />
Jechali jednak spokojnie, tak że Zbyszkowi poczynała się już droga przykrzyć, i dopiero<br />
na dzień kołowej jazdy od Bogdańca posłyszeli za sobą pewnej nocy parskanie i tupot<br />
koni.<br />
— Jacyś ludzie jadą za nami — rzekł Zbyszko.<br />
Maćko, który nie spał, spojrzał na gwiazdy i odpowiedział jako człowiek doświadczony:<br />
— Świt niedaleko. Przecieżby zbóje nie napadali przy schyłku nocy, bo nade dniem Świt<br />
czas im do domu.<br />
Zbyszko wstrzymał jednak wóz, uszykował ludzi w poprzek drogi czołem do nadjeżdżających,<br />
sam zaś wysunął się naprzód i czekał.<br />
Jakoż po pewnym czasie ujrzał w pomroce kilkunastu konnych. Jeden z nich jechał<br />
na czele, na kilka kroków przed innymi, ale widocznie nie miał zamiaru się ukrywać,<br />
albowiem śpiewał głośno. Zbyszko nie mógł dosłyszeć słów, ale do uszu jego dochodziło<br />
wesołe: „hoc! hoc!”, którym nieznajomy kończył każdą zwrotkę pieśni.<br />
— Nasi! — rzekł sobie.<br />
Po chwili jednak zawołał:<br />
— Stój! Śmiech<br />
— A ty se siednij — odpowiedział żartobliwy glos.<br />
— Coście za jedni?<br />
— Coście za drudzy?<br />
— A czemu nas najeżdżacie?<br />
— A czemuż drogę zagradzasz?<br />
— Odpowiadaj, bo kusze napięte.<br />
— A u nas… wypięte — strzelaj!<br />
— Odkazujże⁷³⁰ po ludzku, bo ci będzie bieda.<br />
Na to odpowiedziała Zbyszkowi wesoła pieśń:<br />
⁷²³�rz����� (daw.) — dawniej.<br />
⁷²⁴��ar�� (daw.) — górnik.<br />
⁷²⁵��a�y��a� � �������� — (ok. 1260–1333), król Polski od 1320, przedtem długo walczył o zjednoczenie kraju<br />
po okresie rozbicia dzielnicowego.<br />
⁷²⁶�ara� ���c��� �ar�y — miejski kościół parafialny.<br />
⁷²⁷��r — wymarły dziki ssak z rzędu parzystokopytnych.<br />
⁷²⁸��a�y��a� �� ����czy� ������� �a��r��a�� — (ok. 1330-1401) książę opolski, znakomity administrator,<br />
prowadzący politykę prowęgierską. W roku 1391 skonfliktowany z Władysławem Jagiełłą, który pozbawił go<br />
lenn na terytorium Polski,<br />
⁷²⁹�y�����c — syn brata.<br />
⁷³⁰���azy�a� (z ros.) — odpowiadać.<br />
������ ����������� Krzyżacy� ��� ���r��zy 81