12.11.2012 Views

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

i walki. „Nie chce zgody — mówił sobie, myśląc o Jurandzie — niech będzie niezgoda,<br />

niech będzie co chce!” I gotów był skoczyć do oczu samemu Jurandowi. Chwyciła go<br />

też żądza bitki z kimkolwiek o cokolwiek, byle coś robić, byle dać ujście żalom, goryczy<br />

i gniewowi, byle znaleźć jakowąś ulgę.<br />

A tymczasem zajechali do karczmy na rozdrożu, zwanej Świetlik, gdzie Jurand w czasie<br />

powrotu z dworu książęcego do Spychowa dawał zwykle vypoczynek ludziom i koniom.<br />

Mimo woli uczynił to i teraz. Po chwili obaj ze Zbyszkiem znaleźli się w osobnej izbie.<br />

Nagle Jurand zatrzymał się przed młodym rycerzem i utkwiwszy w nim wzrok, zapytał:<br />

— Toś ty dla niej tu przywędrował?<br />

Ów zaś odpowiedział prawie szorstko:<br />

— Myślicie, że się zaprę¹⁶⁵⁵?<br />

I począł patrzeć wprost w oczy Juranda, gotów na gniew gniewem wybuchnąć. Lecz<br />

na twarzy starego wojownika nie było zawziętości, był tylko smutek prawie bez granic.<br />

— I dzieckoś mi ratował? — spytał po chwili. — I mnieś odgrzebł?…<br />

A Zbyszko spojrzał na niego ze zdziwieniem i obawą, czy mu się w głowie nie miesza,<br />

gdyż Jurand powtarzał zupełnie te same pytania, które już poprzednio był zadał.<br />

— Siądźcie sobie — rzekł — bo widzi mi się, żeście jeszcze słabi.<br />

Lecz Jurand podniósł ręce, położył je na ramionach Zbyszka — i nagle przygarnął<br />

go z całą siłą do piersi; ów zaś, ochłonąwszy z chwilowego zdumienia, chwycił go wpół<br />

i trzymali się tak długo, gdyż przykuwały ich do siebie wspólne strapienia i wspólna<br />

niedola.<br />

Gdy zaś się puścili, Zbyszko ścisnął jeszcze za kolana starszego rycerza, a następnie<br />

począł całować go ze łzami w oczach po ręku.<br />

— Nie będziecie mi przeciwni? — pytał.<br />

A na to Jurand odrzekł:<br />

— Byłem ci przeciwny, bom ją w duszy Bogu ofiarował.<br />

— Wyście ofiarowali ją Bogu, a Bóg mnie. Wola Jego!<br />

— Wola Jego! — powtórzył Jurand — jeno trzeba nam teraz i miłosierdzia.<br />

— Komuż Bóg pomoże, jeśli nie ojcu, który szuka dziecka, jeśli nie mężowi, który<br />

szuka żony? Zbójom nie będzie ci pomagał.<br />

— A przecie ją porwali — odpowiedział Jurand.<br />

— To im de Bergowa oddacie.<br />

— Oddam wszystko, co chcą.<br />

Lecz na myśl o Krzyżakach zbudziła się w nim wnet stara nienawiść i objęła go jak<br />

płomień, gdyż po chwili dodał przez zaciśnięte zęby:<br />

— I dołożę, czego nie chcą.<br />

— Jam im też poprzysiągł — odpowiedział Zbyszko — ale teraz trzeba nam do Spychowa.<br />

I począł pilić¹⁶⁵⁶, by siodłano konie. Jakoż, gdy zjadły obroki¹⁶⁵⁷, a ludzie rozgrzali się<br />

trochę w izbach, ruszono dalej, chociaż na dworze czynił się już mrok. Ponieważ droga<br />

była jeszcze daleka, a na noc brał mróz okrutny, przeto Jurand i Zbyszko, którzy nie<br />

odzyskali jeszcze wszystkich sił, jechali w saniach. Zbyszko opowiadał o stryjcu Maćku,<br />

do którego w duszy tęsknił, i żałował, że go nie ma, gdyż zarówno mogło się przydać jego<br />

męstwo, jak chytrość, która przeciw takim nieprzyjaciołom więcej jeszcze od męstwa jest<br />

potrzebna. W końcu zwrócił się do Juranda i zapytał:<br />

— A wyście chytrzy?… Bo ja — to nijak nie potrafię.<br />

— I ja nie — odpowiedział Jurand. — Nie chytrością ja z nimi wojował, jeno tą ręką<br />

i tą boleścią, która we mnie ostała.<br />

— Jużci ja to rozumiem — rzekł młody rycerz. — Przez to rozumiem, że Danuśkę<br />

miłuję i że ją porwali. Gdyby, uchowaj Bóg…<br />

I nie dokończył, bo na samą myśl o tym poczuł w piersi nie ludzkie, ale wilcze serce.<br />

Przez czas jakiś jechali w milczeniu białą, zalaną światłem miesięcznym¹⁶⁵⁸ drogą, po czym<br />

Jurand począł mówić jakby sam do siebie:<br />

¹⁶⁵⁵za�rz�� ��� cz���� (daw.) — zaprzeczyć czemuś.<br />

¹⁶⁵⁶����� — poganiać.<br />

¹⁶⁵⁷��r�� — pasza dla koni.<br />

¹⁶⁵⁸������c (daw.) — księżyc.<br />

������ ����������� Krzyżacy� ��� ���r��zy 195<br />

Zemsta

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!