12.11.2012 Views

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

awił między Krzyżaki, aby mimo wszystkiego, co na Mazowszu słyszał i o chrzcie Litwy,<br />

i o połączeniu dwu koron na głowie jednego władcy, nie miał przypuszczać, że od<br />

Litwinów zawsze wszystkiego złego można się spodziewać. Tak mówili Krzyżacy, a on<br />

jeszcze nie całkiem stracił wiarę w ich słowa.<br />

Ale tymczasem zaszedł wypadek, który padł cieniem między gości krzyżackich i księcia<br />

Janusza. Na dzień przed wyjazdem dworu przybyli bracia Got�yd i Rotgier, którzy<br />

byli zostali poprzednio w Ciechanowie, a z nimi przyjechał niejaki pan de Fourcy jako<br />

zwiastun niepomyślnej dla Krzyżaków nowiny. Oto zdarzało się, że goście zagraniczni<br />

bawiący¹³⁸² u starosty krzyżackiego w Lubawie, a więc on, pan de Fourcy, a dalej pan<br />

de Bergow i pan Majneger, obaj z rodzin poprzednio już w Zakonie zasłużonych, nasłuchawszy<br />

się wieści o Jurandzie ze Spychowa, nie tylko się ich nie ulękli, ale postanowili<br />

wywabić w pole słynnego wojownika, aby przekonać się, czy rzeczywiście jest tak<br />

straszny, za jakiego go głoszą. Starosta sprzeciwiał się wprawdzie, powołując się na pokój<br />

między Zakonem a księstwami mazowieckimi, w końcu jednak, może w nadziei, iż<br />

uwolni się od groźnego sąsiada, nie tylko postanowił patrzeć przez szpary¹³⁸³ na wyprawę,<br />

ale i knechtów¹³⁸⁴ zbrojnych na nią pozwolił. Rycerze posłali wyzwanie Jurandowi, który<br />

je skwapliwie przyjął pod warunkiem, że ludzi odprawią, a samotrzeć z nim i z dwoma<br />

towarzyszami będą się potykali na samej granicy Prus i Spychowa. Gdy jednak nie chcieli<br />

ani knechtów odprawić, ani z ziem spychowskich ustąpić, napadł na nich, knechtów<br />

wytracił, pana Majnegera sam okrutnie kopią przebódł, a pana de Bergow wziął w niewolę<br />

i do piwnic spychowskich wtrącił. De Fourcy jeden się ocalił i po trzechdniowym<br />

błąkaniu się po mazowieckich lasach, dowiedziawszy się od smolarzy, iż w Ciechanowie<br />

bawią bracia zakonni, przedarł się do nich, aby razem z nimi zanieść skargę przed majestat<br />

księcia, prosić o karę i o rozkaz uwolnienia pana de Bergow. Wieści te wnet zmąciły<br />

dobre stosunki między księciem i gośćmi, gdyż nie tylko dwaj przybyli bracia, ale i Hugo<br />

de Danveld, i Zyg�yd de Löwe poczęli natarczywie upominać się u księcia, aby raz przecie<br />

uczynił sprawiedliwość Zakonowi, uwolnił granicę od drapieżnika i ryczałtem karę<br />

za wszystkie winy wymierzył. Szczególniej Hugo de Danveld, mający własne dawne rachunki<br />

z Jurandem, których wspomnienie piekło go bólem i wstydem — upominał się<br />

niemal groźnie o zemstę.<br />

— Pójdzie skarga do wielkiego mistrza — mówił — i jeśli sprawiedliwości od waszej<br />

książęcej mości nie uzyskamy, on sam potrafi ją uczynić, choćby za owym zbójem całe<br />

Mazowsze stanęło.<br />

Lecz książę, lubo¹³⁸⁵ z natury łagodny, rozgniewał się i rzekł:<br />

— Jakiejże to sprawiedliwości się domagacie? Gdyby Jurand pierwszy na was nastą-<br />

pił¹³⁸⁶, wsie popalił, stada zagarnął i ludzi pobił, pewnie bym go na sąd wezwał i karę mu<br />

odmierzył. Ale wasi to sami go naszli. Wasz starosta knechtów na wyprawę pozwolił —<br />

a cóże Jurand? Jeszcze wyzwanie przyjął, a tego jeno żądał, by ludzie odeszli. Jakoże mam<br />

go za to karać alibo na sąd pozywać? Zaczepiliście strasznego męża, którego się wszyscy<br />

boją, i dobrowolnie ściągnęliście klęskę na wasze głowy — więc czegóż chcecie? Zali¹³⁸⁷<br />

mam mu rozkazać, aby się nie bronił, gdy się wam spodoba go najechać?<br />

— Nie Zakon go napastował, jeno goście, obcy rycerze — odparł Hugo.<br />

— Za gości Zakon odpowiada, a do tego byli z nimi knechci z lubawskiej załogi.<br />

— Miałże starosta gości jako na rzeź wydać?<br />

Na to książę zwrócił się do Zyg�yda i rzekł:<br />

— Patrzcieże, w co się sprawiedliwość w waszych uściech¹³⁸⁸ obraca i zali wasze wykręty<br />

nie obrażają Boga?<br />

Lecz surowy Zyg�yd odrzekł:<br />

— Pan de Bergow musi być z niewoli wypuszczon, albowiem mężowie z jego rodu<br />

bywali starszymi w Zakonie i wielkie Krzyżowi oddali usługi.<br />

¹³⁸²�a��� (daw.) — przebywać.<br />

¹³⁸³�a�rz�� �rz�z �z�ary — jak „patrzeć przez palce”.<br />

¹³⁸⁴���c�� (daw.) — żołnierz piechoty niemieckiej.<br />

¹³⁸⁵���� (daw.) — chociaż.<br />

¹³⁸⁶�a������ �a ����� (daw.) — zaatakować kogoś.<br />

¹³⁸⁷za�� (daw.) — czy.<br />

¹³⁸⁸� ��c��c� — dziś popr.: w ustach.<br />

������ ����������� Krzyżacy� ��� ���r��zy 155<br />

Sprawiedliwość,<br />

Niebezpieczeństwo

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!