12.11.2012 Views

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

PDF - Wolne Lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— Jakbyście wiedzieli — odrzekł Maćko z Turobojów — że nie brak im ni myśliwskiego<br />

sprzętu, ni też ludzi. To są osacznicy książęcy, ale są też i inni, którzy dla targu<br />

z puszczańskich komyszy¹³¹⁰ tu przychodzą.<br />

— Co będziem czynili? — przerwał Zbyszko — we dworze śpią jeszcze.<br />

— Ano, zaczekamy, aż się pobudzą — odparł Maćko. — Przecie nie będziem do<br />

drzwi kołatać i księcia, pana naszego, budzić.<br />

To rzekłszy, zaprowadził ich do ogniska, przy którym osacznicy ponarzucali im skór<br />

żubrzych i niedźwiedzich, a następnie poczęli ich skwapliwie częstować dymiącym mięsem<br />

— słysząc zaś obcą mowę, jęli się skupiać, ażeby na Niemca popatrzeć. Wnet rozniosło się<br />

przez ludzi Zbyszkowych, że to jest rycerz „aż zza morza” — i wówczas stało się naokół tak<br />

ciasno, że pan na Turobojach musiał użyć powagi, aby cudzoziemca od zbytniej ciekawości<br />

uchronić. De Lorche zauważył też w tłumie niewiasty, poprzybierane przeważnie również<br />

w skóry, ale rumiane jak jabłka i nadzwyczaj urodziwe, więc począł pytać, czy one także<br />

w łowach biorą udział.<br />

Maćko Turobojski wyjaśnił mu, że do łowów one nie należą, ale że przybywają wraz<br />

z osacznikami¹³¹¹ przez babską ciekawość albo jakby na jarmark, dla kupna miejskich<br />

towarów i sprzedaży leśnych bogactw. Jakoż tak było w istocie; ów dworzec¹³¹² książęcy<br />

był jakby ogniskiem, naokół którego, nawet w czasie nieobecności księcia, kupiły się¹³¹³<br />

dwa żywioły: miejski i leśny. Osacznicy nie lubili wychodzić z puszczy, gdyż nieswojo<br />

im było bez szumu drzew nad głowami, więc Przasnyszanie zwozili na ową leśną krawędź<br />

słynne swe piwa, mąkę mieloną w miejskich wiatrakach lub na wodnych młynach na<br />

Węgierce, sól rzadką w puszczy i poszukiwaną chciwie, żelaziwo, rzemienie i tym podobny<br />

owoc ludzkiej przemyślności, a brali w zamian skóry, kosztowne futra, suszone grzyby,<br />

orzechy, zioła w chorobach przydatne lub bryłki bursztynu, o które między Kurpiami<br />

nie było zbyt trudno. Z tego powodu około książęcego dworca wrzał jakby ustawiczny<br />

targ, który potęgował się jeszcze w czasie książęcych łowów, gdy i obowiązek, i ciekawość<br />

wywabiały mieszkańców z głębin leśnych.<br />

De Lorche słuchał opowiadań Maćkowych, przypatrując się z zajęciem postaciom<br />

osaczników, którzy żyjąc w zdrowym, żywicznym powietrzu i karmiąc się, jak zresztą<br />

większość chłopów ówczesnych, przeważnie mięsem — zdumiewali nieraz zagranicznych<br />

wędrowców wzrostem i siłą, Zbyszko zaś, siedząc przy ogniu, spoglądał ustawicznie na<br />

drzwi i okna dworca, zaledwie mogąc wytrwać na miejscu. Świeciło się tylko jedno okno,<br />

widocznie od kuchni, gdyż dym wychodził przez szpary między nie dość szczelnie dopasowanymi<br />

szybami. Inne były ciemne, połyskujące tylko od blasków dnia, który bielał<br />

z każdą chwilą i posrebrzał coraz mocniej ośnieżoną puszczę za dworem. W małych<br />

drzwiach wybitych w bocznej ścianie domostwa ukazywała się czasem służba w barwie<br />

książęcej — i z wiadrami lub cebrami na powerkach¹³¹⁴ biegła po wodę do studzien. Ludzie<br />

ci, zapytywani, czy wszyscy śpią jeszcze, odpowiadali, że dwór strudzon wczorajszymi<br />

łowami spoczywa dotąd, ale że już warzy się strawa na ranny posiłek przed wyruszeniem.<br />

Jakoż przez okno kuchenne począł wydobywać się zapach tłuszczów i sza�anu, który<br />

rozszedł się daleko między ogniskami. Skrzypnęły wreszcie i otwarły się drzwi główne,<br />

odkrywając wnętrze suto oświeconej sieni — i na ganek wyszedł człowiek, w którym<br />

Zbyszko na pierwszy rzut oka poznał jednego z rybałtów¹³¹⁵, których w swoim czasie<br />

widział między służbą księżny w Krakowie. Na ów widok, nie czekając na Maćka z Turobojów<br />

ni na de Lorche, skoczył Zbyszko z takim pędem ku dworowi, że aż zdziwiony<br />

Lotaryńczyk zapytał:<br />

– Co się stało temu młodemu rycerzowi?<br />

— Nic się nie stało — odrzekł Maćko z Turobojów —jeno miłuje jedną dwórkę<br />

księżny i rad by ją jako najprędzej uwidzieć.<br />

— Ach! — odpowiedział de Lorche, przykładając obie dłonie do serca.<br />

¹³¹⁰���y�z� — zarośla, chaszcze.<br />

¹³¹¹��acz��� — naganiacz.<br />

¹³¹²���rz�c (daw.) — dwór (budynek).<br />

¹³¹³����� ��� (daw.) — skupiać się, schodzić się.<br />

¹³¹⁴����r�� (daw.) — drążek do noszenia wiader, na którego każdym końcu zawieszano jedno.<br />

¹³¹⁵ry�a�� — wędrowny muzyk lub śpiewak.<br />

������ ����������� Krzyżacy� ��� ���r��zy 144

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!