Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

sadeczanin.info
from sadeczanin.info More from this publisher
15.01.2015 Views

WWW.SADECZANIN.INFO 96 ROZMAITOŚCI GRUDZIEŃ 2011 Kulinarna Ra fa (8) www.e-rafa.pl – supermarket w… Two im do mu Zmiany we współczesnym handlu zachodzą niezwykle szybko. Do ty czy to wszyst kich dzie dzin, bez wzglę du na ich cha rak ter i ska lę. W ka żdej bra nży wy stę pu je kon ku ren cja, któ ra z jed nej strony odbiera część profitów, a z drugiej strony pozytywnie dopin gu je do dzia ła nia. Wy da je się, że ta jem ni ca suk ce su po le ga na elastycznym i zarazem konsekwentnym podążaniu za trendami, no wo ścia mi, ocze ki wa nia mi klien tów, któ rzy są fak tycz ny mi kreatorami rynku. Zastanawiałem się, w jaki sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom – co nowego można zaoferować osobom regularnie odwiedzającym nasz sklep oraz jak do trzeć do tych, któ rzy z ja kie goś po wo du nie odwiedzają Rafy. Jednym z pomysłów, który przyszedł mi wtedy do głowy, było stworzenie serwisu sklepu internetowego. Od momen tu pod ję cia de cy zji o bu do wie ser wi su e -ra fa. pl upły nął po - nad rok. W tym cza sie, wraz z ze spo łem e -ra fy uda ło się nam stworzyć (mamy taką nadzieję) przejrzystą platformę, która przedsta wia ofer tę kil ku ty się cy pro duk tów. Oczy wi ście w po rów na niu z Ra fą jest to tyl ko wy ci nek – nie cho dzi o to, aby prze nieść ca ły sta - cjonarny sklep do Internetu. Pewnie zastanawiają się Państwo, jak wybierane będą warzywa i owoce, kiedy będziemy kroić wędlinę, czy zapakujemy należycie świeże ryby… Zapewniam – dołożymy wszelkich starań, aby zamówione produkty były profesjonalnie skompletowane i dostarczone. Gwarantuję, że załoga e-rafy będzie Państwa najlepszym reprezentantem na zakupach w Rafie. Zamówione produkty będziemy ściągać z półek, zwracając przy tym uwagę na termi ny przy dat no ści do spo ży cia, dbać o wy bór owo ców i wa rzyw, a świeże ryby i owoce morza szczelnie zapakowane transportować w chłodni wprost do Państwa kuchni. Dołożymy wszelkich starań, aby w momencie dostarczenia zakupów byli Państwo zadowoleni ze swojej decyzji i naszej pracy. Aby odwiedzić e-rafę wystarczy wejść na stronę www.e-rafa.pl. Tu mo żna prze glą dać ofer tę skle pu, re ali zo wać „szyb kie za ku py” – w tym celu niepotrzebne jest logowanie. Jednak stworzenie własne go pro fi lu to wie le udo god nień. Umo żli wia do stęp do hi sto rii swoich zakupów, czy też opcję wyboru adresu dostawy (np. pracy, domu). Gdy wybierzemy interesujące nas produkty, kolejnym krokiem jest wybór dnia i dwugodzinowego przedziału czasowego z tabe li wol nych kur sów (w tym prze dzia le cza so wym do star czo ne zostaną zakupy). Zamówienie finalizuje specjalny formularz, w którym określany jest sposób zapłaty za zakupy, rodzaj pakowania oraz to, jak mamy się zachować w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu nie będziemy dysponować wybranym przez Państwa produktem. W e-rafie postawiliśmy na jasne reguły. Po pierwsze, ceny wszystkich produktów są identyczne z tymi w stacjonarnej Rafie – to duża zaleta, niespotkana w analizowanych przez nas „e marketach”. Dostawa bezpłatna realizowana jest na terenie aglomeracji sądeckiej i okolic od kwoty zakupów 100zł – to również duża zaleta w porówna niu z in ny mi skle pa mi. W przy pad ku za ku pów za ni ższą kwo tę, opłata za dostawę będzie wynosiła 5 lub 10 zł (szczegółowe informacje znaj du ją się w za kład ce „Do sta wa” – ob szar dzia ła nia). Sklep otwar ty jest 24h na do bę przez sie dem dni w ty go dniu – war to jed - nak pamiętać, że dostawy realizowane są codziennie od 10 do 20. Mam na dzie ję, że przy go to wa ny przez nas ser wis spo tka się z Państwa zainteresowaniem. Chcielibyśmy zainteresować tą formą zakupów, zachęcić do spróbowania i wystawienia nam oceny. Mam na dzie ję, że gdy je ste śmy zmę cze ni po dniu cię żkiej pra cy, mamy jeszcze tyle przygotowań przed uroczystą kolacją lub po prostu nie chce się nam stać w kor ku sa mo cho dów a na stęp nie w ko - lej ce do ka sy wy bio rą Pań stwo www.e -ra fa.pl – su per mar ket … w Twoim domu. PAWEŁ ŚWIERCZEK, biuro@e-rafa.pl

WWW.SADECZANIN.INFO GRUDZIEŃ 2011 ROZMAITOŚCI 97 Re stau ra cja Ma je rzan ka na przed - po lach Piw nicz nej Łyżka strawy (31) Wzywanie posiłków Święto narodowe postanowiłam uczcić uro czy stym obia - dem. W tym ce lu wsia dłam na rower i w drodze na miejsce zbiórki przejechałam most heleński, zaraz skręciłam w lewo i tam, o zgrozo, prawie dosłownie w wigilię Dnia Niepodległości zauważyłam, że od ul. Starowiejskiej odchodzi w stronę Dunajca ul. Pod Sosenki. FOT. ŁYŻY Jak ona ucho wa ła się w mie ście, któ re zde ko mu ni zo wa ło ca łe dzielnice Jak długo jeszcze drażnić będzie patriotyczne wzmożenie oby wa te li No we go Są cza uli ca bezwstydnie poświęcona podpułkowniko wi Iwa no wi Ili czo wi So sen ce, osła - wio ne mu funk cjo na riu szo wi NKWD, sowieckiemu oprawcy o rękach po łokcie ską pa nych w pol skiej krwi Wzy - wam Radę Miasta, żeby skończyła z tym naigrywaniem się z przelanej krwi!!! Po tym szoku otrząsnęłam się i podążyłam w kierunku miejsca koncentracji sił. Był to je den z tych cu dow nie sło - necznych dni w pierwszej dekadzie listo pa da. Dzię ki for mie wy pra co wa nej w czasie kampanii letnich i jesiennych do je cha łam aż do Piw nicz nej Zdro ju, tym bar dziej, że mo je spra co wa ne lę - dźwie popychał ciepły fen. Oby ło się bez przy gód, je śli nie li czyć te go, że w Bar ci cach przed ko ścio łem swawolna spódnica w kolorze feldgrau wplątała mi się w łańcuch, nieco rozerwała i dalej pojechałam z gołym udem, zadziwiając woźniców taborów nadjeżdżających z naprzeciwka, którzy przeciągle trąbili na widok mych wdzięków. Na takie pozdrowienia oczywiście odpo wia da łam ca łu sa mi roz da wa ny mi na prawo i lewo. Dojechałam nie tylko do samej Piwnicz nej, lecz na wet nie co za. Tam za rzą - dziłam popas, rozkulbaczyłam mego stalowego rumaka, a w poszukiwaniu furażu obrałam azymut na kantynę o nazwie Majerzanka, nie mylić z macierzanką, choć to z okazji święta narodowego byłoby właściwsze, gdyż kojarzyłoby się z macierzą naszą jedyną. Nie za re kwi ro wa łam żyw no ści jak legioniści z Pierwszej Brygady Komendan ta, nie wy sta wi łam na świst ku do skrętów kwitu dłużnego ani asygnaty, lecz za pła ci łam go tów ką pod ję tą uprzednio z kasy pułku. W me nu oczy me prze past ne pa dły na pie ro gi łom ni czań skie (8 zł). Już daw no cho dził za mną ten spe cjał, si ła żem słyszała o jego dobroci, zatem zaryzykowałam. Podano mi trzy cepeliny z tartych ziemniaków inaczej zwane kartaczami, co ewokowało w mych myślach cza sy, kie dy świ sta ły na po lach bi tew, szatkując żołnierskie ciała na mielonkę. Z tym, że w odróżnieniu od tych litewskich – łomniczańskie stanowią wersję oszczęd no ścio wą, bo za miast mię sem fa sze ro wa ne są twa ro giem jak re krut szrapnelami. Tak się składa, że do cepelinów-karta czy mam sto su nek en tu zja stycz ny, gdyż w ramach wizyt rodzinnych bywałam onegdaj na Białorusi tuż nad granicą li tew ską i tam ob fi cie mnie ni mi kar mio no aż tłuszcz ście kał po bro dzie i z cichym posapywaniem odkładał się w sadło na biodrach. Te, które podano mi w Majerzance, co to było za monumentalne paskudztwo! Gumowate, ale nie sprężyste, lecz spar cia łe, gąb cza ste i sil nie mu lą ce, z woni i smaku podobne do derki spod siodła ułana jazłowieckiego. Może gdyby by ły świe że, to ja koś by uszły w oko - pach. Ale to, co do sta łam, od sta ło swo je, oba wiam się, że mo gło na wet pa mię tać ów niezapomniany rok 1918 i zdążyło wy schnąć na wiór. Na do miar złe go – od grza no je w mi kro fa lów ce tyl ko symbolicznie, bo temperaturą nieznacznie przewyższało tę na zewnątrz. Te, któ re po da no mi w Ma je rzan ce, co to by ło za mo nu men tal ne pa - skudz two! Gu mo wa te, ale nie sprę ży ste, lecz spar cia łe, gąb cza ste i sil - nie mu lą ce, z wo ni i sma - ku po dob ne do der ki spod sio dła uła na ja zło - wiec kie go. Odstawiłam jak niepyszna i w obliczu za glą da ją cej w oczy klę ski – we - zwa łam po sił ki. Od wód dy wi zyj ny, który zjawił się z odsieczą, składał się z pod od dzia łu na le śni ków z se rem (7 zł). W nie zmą co nym szy ku bo jo wym sprawnie zajęły z góry upatrzone pozycje w moim przewodzie pokarmowym i ukła dzie tra wien nym. Za pra wio ne w bo jach jak gwar dia na po le oń ska, prze wa żnie nie za wo dzą ja ko ostat nia deska ratunku w naszych niekończących się po tycz kach z ga stro no mią. Mo żna na nich polegać jak na Zawiszy albo Belinie-Prażmowskim, tym bardziej, że te w Majerzance okryte były grubą kołderką z cu kru pu dru, któ ra nie uchron nie zwia sto wa ła ro zejm w po sta ci zi my, nad cho dzą cej nie ubła ga nym ga lo pem jak szarża konarmii Budionnego… ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA W Majerzance ogarnęły mnie tzw. ambiwalentne uczucia, w ocenie wahające się od 0 do 5. Ponieważ w ostatniej chwili przycwałowała kawaleria w formie naleśników i przyniosła ocalenie od niechybnej śmierci głodowej, w strzelistym akcie łaski przyznaję ww. kantynie trzy gwiazd ki z obiet ni cą awan su do stop - nia kapitana, jeśli wyeliminuje z menu pierogi łomniczańskie, przynajmniej zamrożone.

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 ROZMAITOŚCI 97<br />

Re stau ra cja Ma je rzan ka na przed -<br />

po lach Piw nicz nej<br />

Łyżka strawy (31)<br />

Wzywanie<br />

posiłków<br />

Święto narodowe postanowiłam<br />

uczcić uro czy stym obia -<br />

dem. W tym ce lu wsia dłam<br />

na rower i w drodze na miejsce<br />

zbiórki przejechałam most heleński,<br />

zaraz skręciłam w lewo<br />

i tam, o zgrozo, prawie dosłownie<br />

w wigilię Dnia Niepodległości<br />

zauważyłam, że od ul.<br />

Starowiejskiej odchodzi w stronę<br />

Dunajca ul. Pod Sosenki.<br />

FOT. ŁYŻY<br />

Jak ona ucho wa ła się w mie ście,<br />

któ re zde ko mu ni zo wa ło ca łe<br />

dzielnice Jak długo jeszcze drażnić<br />

będzie patriotyczne wzmożenie<br />

oby wa te li No we go Są cza uli ca<br />

bezwstydnie poświęcona podpułkowniko<br />

wi Iwa no wi Ili czo wi So sen ce, osła -<br />

wio ne mu funk cjo na riu szo wi NKWD,<br />

sowieckiemu oprawcy o rękach po łokcie<br />

ską pa nych w pol skiej krwi Wzy -<br />

wam Radę Miasta, żeby skończyła z tym<br />

naigrywaniem się z przelanej krwi!!!<br />

Po tym szoku otrząsnęłam się i podążyłam<br />

w kierunku miejsca koncentracji<br />

sił. Był to je den z tych cu dow nie sło -<br />

necznych dni w pierwszej dekadzie listo<br />

pa da. Dzię ki for mie wy pra co wa nej<br />

w czasie kampanii letnich i jesiennych<br />

do je cha łam aż do Piw nicz nej Zdro ju,<br />

tym bar dziej, że mo je spra co wa ne lę -<br />

dźwie popychał ciepły fen.<br />

Oby ło się bez przy gód, je śli nie li czyć<br />

te go, że w Bar ci cach przed ko ścio łem<br />

swawolna spódnica w kolorze feldgrau<br />

wplątała mi się w łańcuch, nieco rozerwała<br />

i dalej pojechałam z gołym udem,<br />

zadziwiając woźniców taborów nadjeżdżających<br />

z naprzeciwka, którzy przeciągle<br />

trąbili na widok mych wdzięków.<br />

Na takie pozdrowienia oczywiście odpo<br />

wia da łam ca łu sa mi roz da wa ny mi<br />

na prawo i lewo.<br />

Dojechałam nie tylko do samej Piwnicz<br />

nej, lecz na wet nie co za. Tam za rzą -<br />

dziłam popas, rozkulbaczyłam mego<br />

stalowego rumaka, a w poszukiwaniu furażu<br />

obrałam azymut na kantynę o nazwie<br />

Majerzanka, nie mylić z macierzanką,<br />

choć to z okazji święta narodowego byłoby<br />

właściwsze, gdyż kojarzyłoby się<br />

z macierzą naszą jedyną.<br />

Nie za re kwi ro wa łam żyw no ści jak<br />

legioniści z Pierwszej Brygady Komendan<br />

ta, nie wy sta wi łam na świst ku<br />

do skrętów kwitu dłużnego ani asygnaty,<br />

lecz za pła ci łam go tów ką pod ję tą<br />

uprzednio z kasy pułku.<br />

W me nu oczy me prze past ne pa dły<br />

na pie ro gi łom ni czań skie (8 zł). Już<br />

daw no cho dził za mną ten spe cjał, si ła<br />

żem słyszała o jego dobroci, zatem zaryzykowałam.<br />

Podano mi trzy cepeliny<br />

z tartych ziemniaków inaczej zwane kartaczami,<br />

co ewokowało w mych myślach<br />

cza sy, kie dy świ sta ły na po lach bi tew,<br />

szatkując żołnierskie ciała na mielonkę.<br />

Z tym, że w odróżnieniu od tych litewskich<br />

– łomniczańskie stanowią wersję<br />

oszczęd no ścio wą, bo za miast mię sem<br />

fa sze ro wa ne są twa ro giem jak re krut<br />

szrapnelami.<br />

Tak się składa, że do cepelinów-karta<br />

czy mam sto su nek en tu zja stycz ny,<br />

gdyż w ramach wizyt rodzinnych bywałam<br />

onegdaj na Białorusi tuż nad granicą<br />

li tew ską i tam ob fi cie mnie ni mi<br />

kar mio no aż tłuszcz ście kał po bro dzie<br />

i z cichym posapywaniem odkładał się<br />

w sadło na biodrach.<br />

Te, które podano mi w Majerzance,<br />

co to było za monumentalne paskudztwo!<br />

Gumowate, ale nie sprężyste, lecz<br />

spar cia łe, gąb cza ste i sil nie mu lą ce,<br />

z woni i smaku podobne do derki spod<br />

siodła ułana jazłowieckiego. Może gdyby<br />

by ły świe że, to ja koś by uszły w oko -<br />

pach. Ale to, co do sta łam, od sta ło swo je,<br />

oba wiam się, że mo gło na wet pa mię tać<br />

ów niezapomniany rok 1918 i zdążyło<br />

wy schnąć na wiór. Na do miar złe go<br />

– od grza no je w mi kro fa lów ce tyl ko<br />

symbolicznie, bo temperaturą nieznacznie<br />

przewyższało tę na zewnątrz.<br />

Te, któ re po da no mi<br />

w Ma je rzan ce, co to by ło<br />

za mo nu men tal ne pa -<br />

skudz two! Gu mo wa te,<br />

ale nie sprę ży ste, lecz<br />

spar cia łe, gąb cza ste i sil -<br />

nie mu lą ce, z wo ni i sma -<br />

ku po dob ne do der ki<br />

spod sio dła uła na ja zło -<br />

wiec kie go.<br />

Odstawiłam jak niepyszna i w obliczu<br />

za glą da ją cej w oczy klę ski – we -<br />

zwa łam po sił ki. Od wód dy wi zyj ny,<br />

który zjawił się z odsieczą, składał się<br />

z pod od dzia łu na le śni ków z se rem (7<br />

zł). W nie zmą co nym szy ku bo jo wym<br />

sprawnie zajęły z góry upatrzone pozycje<br />

w moim przewodzie pokarmowym<br />

i ukła dzie tra wien nym. Za pra wio ne<br />

w bo jach jak gwar dia na po le oń ska,<br />

prze wa żnie nie za wo dzą ja ko ostat nia<br />

deska ratunku w naszych niekończących<br />

się po tycz kach z ga stro no mią. Mo żna<br />

na nich polegać jak na Zawiszy albo Belinie-Prażmowskim,<br />

tym bardziej, że te<br />

w Majerzance okryte były grubą kołderką<br />

z cu kru pu dru, któ ra nie uchron nie<br />

zwia sto wa ła ro zejm w po sta ci zi my,<br />

nad cho dzą cej nie ubła ga nym ga lo pem<br />

jak szarża konarmii Budionnego…<br />

ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />

W Majerzance ogarnęły mnie tzw. ambiwalentne<br />

uczucia, w ocenie wahające się od 0<br />

do 5. Ponieważ w ostatniej chwili przycwałowała<br />

kawaleria w formie naleśników i przyniosła<br />

ocalenie od niechybnej śmierci głodowej,<br />

w strzelistym akcie łaski przyznaję ww. kantynie<br />

trzy gwiazd ki z obiet ni cą awan su do stop -<br />

nia kapitana, jeśli wyeliminuje z menu pierogi<br />

łomniczańskie, przynajmniej zamrożone.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!