Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

sadeczanin.info
from sadeczanin.info More from this publisher
15.01.2015 Views

WWW.SADECZANIN.INFO 56 SĄDECZANIE GRUDZIEŃ 2011 FOT. JULIUSZ JAROŃCZYK Romuald Groszek (1932–2011) Stańczyk znad Dunajca 13 listopada w wieku 79 lat zmarł Romuald Groszek, legenda sądeckiej bohemy, popularny konferansjer. Był ab sol wen tem I Li ceum i Gimnazjum im. J. Długosza, stu dio wał (5 se me strów) che - mię na UJ. Har cerz „Czar nej Je dyn ki”, na le żał ta kże do III Wod nej Drużyny Harcerskiej im. gen. Mariusza Zaruskiego, która po wojnie zainicjowała że glar stwo nad Je zio rem Ro żnow - skim. Od 1970 r. pra co wał w do mach kul tu ry m.in. w Klę cza nach i No wym Są czu (MOK, WOK), Klu bie „La chy”, wcześniej w winiarni na Boconiu i Sanepidzie (jako instruktor oświaty zdrowot nej). Pro wa dził dzie siąt ki im prez artystycznych i rozrywkowych, bale sylwestrowe i ogniska dziecięce. W wyborach w 1989 r. był jed no cze śnie pre zen te rem pod czas wie ców wy bor - czych PZPR i Komitetu Obywatelskiego „So li dar ność”, po tem zwią za ny z po słem Je rzym Gwi żdżem; czło nek Związku Sądeczan. (RED) Że gna jąc Rom ka re dak cja się gnę ła do fragmentów artykułu Henryka Szewczy ka pt. „Stań czyk znad Du naj ca”, za - mieszczonego w tygodniku „Echo”, nr 3 z 16–22 ma ja 1996 r. *** Najdowcipniejszy sądeczanin jeździ po mieście 30-letnią syreną (pali 23 l benzy ny na 100 km), ku rzy cy ga ro i ma od - stające uszy. Groszkiem targają trzy pasje, o których potrafi monologować godzinami: Nowy Sącz, kobiety i… życie. Swoich słuchaczy przyprawia o ataki śmiechu albo dziwną zadumę. Groszek wie, co to zna czy być czło wie kiem przy - zwoitym i wymyślił najkrótszą definicję pojęcia kindersztuba: „Trzeba wiedzieć, kiedy wolno nahaftować do fortepianu”. Groszek potrafił zainstalować muszkę pod kołnierzem i dobrze rozumie, na czym polega różnica pomiędzy wiernością kobiecie, a wiernością – ideałom.

WWW.SADECZANIN.INFO GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 57 Niespodzianka: Groszek nie jest sądeczaninem. Przyszedł na świat 30 maja 1932 r. w Rymanowie na ziemi sanockiej, w domu położonym 150 metrów od bó żni cy. W rok póź niej Grosz - kowie przenieśli się do naddunajeckiego grodu. Senior objął posadę kierownika w aptece „Pod Białym Orłem” przy Rynku. Z dzieciństwa zapamiętał Groszek swojego katechetę – ks. dr. Jędrzeja Cierniaka, wybitnego proboszcza sądeckiej fary, tajnego szambelana Papieskiego. – „Na uczył mnie ko chać lu dzi” – wzdy - cha pan Ro man tak oso bli wie, że nie wia do mo: do brze to czy źle Kultury przy kamieniołomie w Klęczanach. Gdy powstało województwo Groszek prze no si się do WOK -u. Póź niej wi dzi my go w „La chach”. W 1987 r. Roman Groszek zatrudnia się w Miejskim Ośrodku Kultury. Urządza festiwale mu zycz ne, wy sta wy ma lar skie i przeglądy kabaretowe. Prowadzi ogniska dzie cię ce i ba le syl we stro we. W ostat nim ćwierć wie czu w No wym Sączu niewiele było imprez, do których Ro man Gro szek nie do ło żył by swo ich trzech gro szy. Miał szczę ście znać oso bi ście mnó - stwo sądeckich osobistości. Był na „ty” W ostatnim ćwierćwieczu w Nowym Sączu niewiele było imprez, do których Roman Groszek nie dołożyłby swo ich trzech gro szy. Miał szczę ście znać oso bi ście mnóstwo sądeckich osobistości. Był na „ty” z sekretarzami partii, księżmi, profesorami. Z wieloma tuzami – skromnie zauważa – wypił wiadro wódki. pracował na rzecz np. sekretarza-wojewo dy Rącz ki, zaś po po łu dniu – dla Paw - łowskiego. Z tym, że na wiecach komuny Groszek zachwalał Solidarność, a na mitingach Komitetu Obywatelskiego „S” obrzy dzał lu dziom PZPR. Efekt był pio - runujący. Zanim ktokolwiek przejrzał groszkową grę przyszedł pamiętny 4 czerwiec i komunę diabli wzięli. Kto dzi siaj pa mię ta! Kto to do ce ni! Ostatnio bohater tej opowieści snuje się po ukochanym mieście ponury jak chmura gradowa. Chudziutka emeryturka, MOK pogrzebano, przy władzy jacyś barbarzyńcy, wszystko się kończy... Panie Ro ma nie – uszy do gó ry! Jesz cze się razem pośmiejemy z tego lub owego. HEN RYK SZEW CZYK maj, 1996 r. Groszka nie dopuszczono do egzaminu wstępnego na Politechnikę Gliwicką z powodu „burżuazyjnego pochodzenia spo łecz ne go i wro gie go sto sun ku do Związ ku Ra dziec kie go”. Tak sta ło w kwestionariuszu osobowym. Papiery wykradł z rektoratu uczelni, młody pracownik naukowy Tadeusz Gawron, syn przedwojennego policjanta granatowego w No wym Są czu. Ze stu diów na wy - dzia le che mii Uni wer sy te tu Jagiellońskiego Groszek wyleciał po 5 semestrach za „imperialistyczny brydż”. To by ło w 1953: Sta lin umarł, ale Po la - cy staliniści dokręcali śrubę. Groszek ma głęboką satysfakcję, że dwóję z marksizmu postawił mu wybitny teo re tyk mię dzy na ro do we go ru chu robotniczego, prof. dr hab. Marek Waldenberg. – „To była sprawiedliwa ocena” – uwa ża pan Ro man. Tak wyedukowany wrócił do Nowego Sącza, ima jąc się ró żnych za jęć. Raz wy stę pu - je w roli technologa przetwórstwa owocowo-warzywnego (w marmoladziarni na Bo co niu), to znów – in struk to ra oświaty zdrowotnej (w Sanepidzie). Ca ły czas Gro szek krę ci się ko ło kul - tu ry, to tu, to tam. Jed nak na śmierć i ży - cie związał się z kulturą dopiero w 1970 r. Został wtedy szefem prężnego Domu z sekretarzami partii, księżmi, profesorami. Z wieloma tuzami – skromnie zauważa – wypił wiadro wódki. Groszek sypie o nich anegdotami, jak z rękawa. Ponad wszystko jednak pan Roman ceni sobie jedną małą pożółkłą fotografię. Na tym zdję ciu Ro mecz ka Grosz ka w krótkich spodenkach, trzyma na kolanach przedwojenny burmistrz Nowego Są cza, Ro man Si chra wa. Gro szek jest na 100 proc. pew ny, że No wy Sącz już nigdy nie będzie miał takiego gospodarza. Gro szek nie poj mu je wprost, dla - czego sądeczanie nie wystawili jeszcze Si chra wie po mni ka. Po stu ment po wi - nien sta nąć pod Ra tu szem. Z tej stro ny ma gi stra tu, gdzie Si chra wa miał swój gabinet. W tym gabinecie, w pewną grudnio wą noc 1939 r. bur mistrz wy pi sał 20 razy swoje nazwisko na liście zakładników. Niemcy docenili klasę przeciwnika: bur mistrz stra cił urząd, ale ży cie zachował. Ale teraz czas na ujawnienie najskryciej do tąd ukry wa nej praw dy. W No - wym Są czu ko mu nę oba lił Ro man Groszek!!! W wy bo rach w 1989 r. jak przy sta ło na profesjonalistę, prowadził konferansjerkę dla kandydatów obu sztabów wyborczych. Jednego dnia do południa FOT. STANISŁAW ŚMIERCIAK

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 57<br />

Niespodzianka: Groszek nie jest sądeczaninem.<br />

Przyszedł na świat 30 maja<br />

1932 r. w Rymanowie na ziemi<br />

sanockiej, w domu położonym 150 metrów<br />

od bó żni cy. W rok póź niej Grosz -<br />

kowie przenieśli się do naddunajeckiego<br />

grodu. Senior objął posadę kierownika<br />

w aptece „Pod Białym Orłem” przy Rynku.<br />

Z dzieciństwa zapamiętał Groszek<br />

swojego katechetę – ks. dr. Jędrzeja Cierniaka,<br />

wybitnego proboszcza sądeckiej<br />

fary, tajnego szambelana Papieskiego.<br />

– „Na uczył mnie ko chać lu dzi” – wzdy -<br />

cha pan Ro man tak oso bli wie, że nie<br />

wia do mo: do brze to czy źle<br />

Kultury przy kamieniołomie w Klęczanach.<br />

Gdy powstało województwo Groszek<br />

prze no si się do WOK -u. Póź niej<br />

wi dzi my go w „La chach”. W 1987 r.<br />

Roman Groszek zatrudnia się w Miejskim<br />

Ośrodku Kultury. Urządza festiwale<br />

mu zycz ne, wy sta wy ma lar skie<br />

i przeglądy kabaretowe. Prowadzi ogniska<br />

dzie cię ce i ba le syl we stro we.<br />

W ostat nim ćwierć wie czu w No wym<br />

Sączu niewiele było imprez, do których<br />

Ro man Gro szek nie do ło żył by swo ich<br />

trzech gro szy.<br />

Miał szczę ście znać oso bi ście mnó -<br />

stwo sądeckich osobistości. Był na „ty”<br />

W ostatnim ćwierćwieczu w Nowym Sączu niewiele<br />

było imprez, do których Roman Groszek nie dołożyłby<br />

swo ich trzech gro szy. Miał szczę ście znać oso bi ście<br />

mnóstwo sądeckich osobistości. Był na „ty” z sekretarzami<br />

partii, księżmi, profesorami. Z wieloma tuzami<br />

– skromnie zauważa – wypił wiadro wódki.<br />

pracował na rzecz np. sekretarza-wojewo<br />

dy Rącz ki, zaś po po łu dniu – dla Paw -<br />

łowskiego. Z tym, że na wiecach komuny<br />

Groszek zachwalał Solidarność, a na mitingach<br />

Komitetu Obywatelskiego „S”<br />

obrzy dzał lu dziom PZPR. Efekt był pio -<br />

runujący. Zanim ktokolwiek przejrzał<br />

groszkową grę przyszedł pamiętny 4<br />

czerwiec i komunę diabli wzięli.<br />

Kto dzi siaj pa mię ta! Kto to do ce ni!<br />

Ostatnio bohater tej opowieści snuje się<br />

po ukochanym mieście ponury jak<br />

chmura gradowa. Chudziutka emeryturka,<br />

MOK pogrzebano, przy władzy jacyś<br />

barbarzyńcy, wszystko się kończy... Panie<br />

Ro ma nie – uszy do gó ry! Jesz cze się<br />

razem pośmiejemy z tego lub owego.<br />

HEN RYK SZEW CZYK<br />

maj, 1996 r.<br />

Groszka nie dopuszczono do egzaminu<br />

wstępnego na Politechnikę Gliwicką<br />

z powodu „burżuazyjnego pochodzenia<br />

spo łecz ne go i wro gie go sto sun ku<br />

do Związ ku Ra dziec kie go”. Tak sta ło<br />

w kwestionariuszu osobowym. Papiery<br />

wykradł z rektoratu uczelni, młody pracownik<br />

naukowy Tadeusz Gawron, syn<br />

przedwojennego policjanta granatowego<br />

w No wym Są czu. Ze stu diów na wy -<br />

dzia le che mii Uni wer sy te tu<br />

Jagiellońskiego Groszek wyleciał po 5<br />

semestrach za „imperialistyczny brydż”.<br />

To by ło w 1953: Sta lin umarł, ale Po la -<br />

cy staliniści dokręcali śrubę.<br />

Groszek ma głęboką satysfakcję, że<br />

dwóję z marksizmu postawił mu wybitny<br />

teo re tyk mię dzy na ro do we go ru chu<br />

robotniczego, prof. dr hab. Marek Waldenberg.<br />

– „To była sprawiedliwa ocena”<br />

– uwa ża pan Ro man. Tak<br />

wyedukowany wrócił do Nowego Sącza,<br />

ima jąc się ró żnych za jęć. Raz wy stę pu -<br />

je w roli technologa przetwórstwa owocowo-warzywnego<br />

(w marmoladziarni<br />

na Bo co niu), to znów – in struk to ra<br />

oświaty zdrowotnej (w Sanepidzie).<br />

Ca ły czas Gro szek krę ci się ko ło kul -<br />

tu ry, to tu, to tam. Jed nak na śmierć i ży -<br />

cie związał się z kulturą dopiero w 1970<br />

r. Został wtedy szefem prężnego Domu<br />

z sekretarzami partii, księżmi, profesorami.<br />

Z wieloma tuzami – skromnie zauważa<br />

– wypił wiadro wódki. Groszek<br />

sypie o nich anegdotami, jak z rękawa.<br />

Ponad wszystko jednak pan Roman ceni<br />

sobie jedną małą pożółkłą fotografię.<br />

Na tym zdję ciu Ro mecz ka Grosz ka<br />

w krótkich spodenkach, trzyma na kolanach<br />

przedwojenny burmistrz Nowego<br />

Są cza, Ro man Si chra wa. Gro szek jest<br />

na 100 proc. pew ny, że No wy Sącz już<br />

nigdy nie będzie miał takiego gospodarza.<br />

Gro szek nie poj mu je wprost, dla -<br />

czego sądeczanie nie wystawili jeszcze<br />

Si chra wie po mni ka. Po stu ment po wi -<br />

nien sta nąć pod Ra tu szem. Z tej stro ny<br />

ma gi stra tu, gdzie Si chra wa miał swój<br />

gabinet. W tym gabinecie, w pewną grudnio<br />

wą noc 1939 r. bur mistrz wy pi sał 20<br />

razy swoje nazwisko na liście zakładników.<br />

Niemcy docenili klasę przeciwnika:<br />

bur mistrz stra cił urząd, ale ży cie<br />

zachował.<br />

Ale teraz czas na ujawnienie najskryciej<br />

do tąd ukry wa nej praw dy. W No -<br />

wym Są czu ko mu nę oba lił Ro man<br />

Groszek!!!<br />

W wy bo rach w 1989 r. jak przy sta ło<br />

na profesjonalistę, prowadził konferansjerkę<br />

dla kandydatów obu sztabów wyborczych.<br />

Jednego dnia do południa<br />

FOT. STANISŁAW ŚMIERCIAK

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!