Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
54 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
A jak wyglądały studia Pana Profesora Pokolenie, które<br />
przeżyło wojnę, musiało ją stopniowo odreagować. Otrząsnąć<br />
się, uwolnić świadomość od dramatu. Zacząć postrzegać<br />
nową rzeczywistość. Jak dawaliście sobie z tym radę<br />
– Na studia poszedłem z entuzjazmem do impresjonizmu.<br />
Kolor mnie fascynował, podświadomość pracowała jednak<br />
w ponurych barwach. Profesor Geppert, który nas prowadził<br />
– w jego obrazach podziwiałem profesjonalizm – zwracał nam<br />
uwa gę, że na sze pra ce są ciem ne i sza re. To wy ni ka ło rów -<br />
nież z oto cze nia. Wro cław był w gru zach. Szyb ko jed nak po -<br />
ja wił się ży wy ko lor. W tym cza sie po lu bi łem i za czą łem<br />
stopniowo ulegać malarstwu o tematyce dziecięcej i pejzażowi.<br />
Za chwy ca łem się Ma kow skim i Pie te rem Bru eghe lem.<br />
Ale największe wrażenie zrobiły na mnie „płótna domowe”<br />
mojego kolegi z roku Waldemara Cwenarskiego, malowane<br />
poza uczelnią. Kolega studiów nie skończył, zmarł na IV roku.<br />
Ale wracając do koloru. Stopniowo zaczynałem ograni -<br />
czać jego ekspresję. Kolor zaczął występować przemiennie.<br />
Intuicyjne zainteresowanie się malarstwem dzieci, pozwoliło<br />
mi zdobywać świadomość plastyczną.<br />
Ka żdy ar ty sta za nu rzo ny jest w swój czas. Był so cre -<br />
alizm, pro mu ją cy awans spo łecz ny kla sy ro bot ni czej.<br />
Czy miał Pan Pro fe sor zle ce nia na ten te mat<br />
– Moi profesorowie, którzy liczyli się w malarstwie nie ulegali<br />
socrealizmowi. Ja studiowałem naturę, jakby od początku<br />
nie ule ga jąc mo dom czy na ci skom. Ma lo wa łem so bie<br />
a muzom! Chociaż raz w PRL – u dostałem pismo z ministerstwa,<br />
z pytaniem, jakie obrazy mogę namalować w związku<br />
z ideą braterstwa narodów. Odpowiedziałem, że malarstwa nie<br />
planuję. Muszę się tu przyznać, że nie interesowałem się tym,<br />
co się dzieje na świecie, byłem zajęty malowaniem. Nie podróżowałem,<br />
nie miałem stypendiów zagranicznych, nie zabiega<br />
łem o kup no al bu mów z re pro duk cja mi i z tren da mi<br />
w sztu ce. Chcia łem do pra co wać się wła snych wy po wie dzi<br />
w malarstwie.<br />
MA MY WSPÓL NY AD RES<br />
Z DZIE CIŃ STWA<br />
Rozmówczyni Pana Profesora, Maria Barbara Stablewska, to<br />
sądeczanka osiadła w Gdańsku. Wychowała się też w Starej Kolonii<br />
Kolejowej.<br />
– Podhalańska obsadzona kasztanami i Barlickiego obsadzona<br />
lipami, to Profesora Józefa Hałasa i mój adres z dzieciństwa. Pewnie<br />
kiedyś spotkaliśmy się, ale tego nie pamiętamy – mówi.<br />
– Zbiegiem okoliczności, u podstaw którego była nostalgia do tego<br />
magicznego miejsca i miasta nastąpiła wymiana korespondencji:<br />
Gdańsk – Wrocław. Pocztą konwencjonalną. Listy pisane odręcznie.<br />
Zaszczyt i radość z nawiązanego kontaktu. Wspomnienia. Zaciekawiona<br />
postacią Pana Profesora i jego dorobkiem<br />
artystycznym, zadawałam wiele pytań. I dostawałam odpowiedzi.<br />
Czasem, zamiast odpowiedzi cytuję notatki Profesora z różnych lat,<br />
które mi udostępnił. Dzielę się nimi z czytelnikami „Sądeczanina”.<br />
On był pierwszym ogniwem w łańcuszku korespondencji…<br />
Wy szu ka łam ta ką wy po wiedź Pa na Pro fe so ra: „Ca łe<br />
mo je ma lo wa nie jest po wro tem do oko lic dzie ciń stwa,<br />
te ma tów, za fa scy no wań, na wet do kon kret nych prze -<br />
żyć ko lo ry stycz nych. Zwłasz cza gó ry to fun da ment mo -<br />
jej sztu ki. Uczu cio wy zwią zek z kra iną dzie ciń stwa.”<br />
A in ne in spi ra cje niż na tu ra<br />
– Wszystko jest w naturze. Malarz powinien zachować zdolność<br />
postrzegania rzeczy zwyczajnych, które są cudami po prostu.<br />
Cu dem jest liść, drze wo czy ka mień. Gó ry, to te mat, któ ry<br />
u mnie powraca. Robiłem plenery w Szczawniku, Powroźniku,<br />
Brzegach, Tropiu. Chodziłem po górach od dziecka, później<br />
w harcerstwie, jeszcze później z żoną. Z Piwnicznej przez<br />
Radziejową, Przehybę do Krościenka; Nidzica, Spisz, Pawlikowski<br />
Wierch, Jurgów, Brzegi – potem wypady w Tatry. Znałem<br />
wszystkie góry w Polsce, może z wyjątkiem Gór<br />
Świętokrzyskich. Nad wszystkie przekładam Beskid Sądecki<br />
i Gorce. A Kosarzyska koło Piwnicznej, gdzie byłem po drugiej<br />
kla sie ja ko zuch na ko lo nii, są dla mnie jak Se vres w oce -<br />
nie innych okolic – lasów, potoków, dolin, drzew, powietrza…<br />
Wspo mnę, że pew ne cy kle mo ich prac na zwa łem: „N. S – czy li<br />
Nowe Struktury”, albo „N. S. – Najważniejsze Słowa”, a ostatnio<br />
cykl gwaszy zatytułowałem „NaSączanie…”.<br />
An drzej Ja rosz zna ko mi cie opi su ją cy twór czość ma lar -<br />
ską Pa na Pro fe so ra, uwa ża, że jest jed nak zbyt trud -<br />
na dla prze cięt ne go od bior cy sztu ki, nie kie dy<br />
nie zro zu mia ła. Jak sam Pan Pro fe sor mógł by przy bli żyć<br />
swo ją twór czość<br />
– Może powiem, że kiedyś malarstwem próbowałem opowiadać.<br />
Były to tematy nawiązujące do dzieciństwa, czasu,<br />
który był u mnie najważniejszy w krystalizowaniu osobowo-