Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
v Biznesmen z Biczyc<br />
v PANORAMA WSI SĄDECKICH – KRUŻLOWA WYŻNA<br />
NOWY SĄCZ | GORLICE | STARY SĄCZ | LIMANOWA | KRYNICA-ZDRÓJ | GRYBÓW | MSZANA DOLNA | PIWNICZNA-ZDRÓJ | MUSZYNA | BIECZ<br />
MIESIĘCZNIK REGIONALNY<br />
GRUDZIEŃ 2011 Nr 12 [48] | Rok IV Cena 5 zł (w tym 8% VAT) | NR INDEKSU 259071<br />
v www.sadeczanin.info<br />
* Wigilia internowanych<br />
* Boże Narodzenie na morzu<br />
v Kredens z Buczacza v Nie oglądaj się v Małuchowa z Sękowej<br />
v Sołtysi to twarde chłopy v Urodziny Marii Podgórskiej v Serce – sercu
... razem na zakupy<br />
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia<br />
niech pod świąteczną choinką znajdzie się<br />
zdrowie, radość, szczęście, życzliwość,<br />
wzajemne zrozumienie i spełnienie marzeń<br />
w Nowym 2012 Roku,<br />
życzy PSS Społem<br />
Od 12 grudnia sprawdź naszą ofertę w katalogu<br />
produktów świątecznych oraz w dodatku<br />
WIĘCEJ SZCZEGÓŁÓW NA:<br />
www.spolem.com.pl
12.2011 | w numerze:<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
39<br />
DRO GA OTWAR TA DO NIE BA<br />
Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze chciał przeznaczyć<br />
na wyjazd do Ameryki. A jednak zamiast emigrować, poświęcił<br />
wszystko, co miał dla ratowania Ojczyzny. Mogiła Jana Wróbel<br />
czekała 88 lat na odrestaurowanie, a po odnowieniu została<br />
okradziona z krzyża – pisze Kinga Bednarczyk.<br />
44<br />
MA ŁU CHO WA Z SĘ KO WEJ, GO SPO DY NI,<br />
KTÓ RA OTAR ŁA SIĘ O SEJM<br />
Z dzia da pra dzia da sę ko wian ka, wy cho wa na kul cie ro py, ma<br />
po mysł na swo ją gmi nę. Za ska ku ją cy swym roz ma chem, a to<br />
wie dzie ją pro stą dro gą z gmin nej za gro dy na… sa lo ny sej -<br />
mo we – pi sze Ber na de ta Wasz kie le wicz.<br />
FELIETON<br />
Wier ność prze gra nym 4<br />
WYDARZENIA<br />
Wy da rze nia 5<br />
Uro dzi ny No we go Są cza 10<br />
Opi nie 11<br />
Ser ce – Ser cu 12<br />
GOSPODARKA<br />
Za ro bić na sen ty men tach 12<br />
Od 17 do la rów do sta cji pa liw 14<br />
Ob wod ni ca Po de gro dzia 16<br />
Na si bra cia Sło wa cy zza mie dzy 16<br />
Ścisk eks po na tów 18<br />
Soł ty si to są twar de chło py 21<br />
SĄDECKIE WIGILIE<br />
Pra wie jak w do mu 29<br />
Po ciesz Je zu kraj pła czą cy 30<br />
Wi gi lie z mor ską bry zą 35<br />
WOKÓŁ NAS<br />
Dro ga otwar ta do nie ba 39<br />
Nie oglą daj się 40<br />
Ma łu cho wa z Sę ko wej 44<br />
SĄDECZANIE<br />
Kre dens z Bu cza cza 48<br />
Ad mul tos an nos 51<br />
52<br />
Praw da i do bro 52<br />
Stań czyk znad Du naj ca 56<br />
58<br />
Ostat ni sza bas przy Ja giel loń skiej 58<br />
KULTURA<br />
Ka lej do skop kul tu ral ny 62<br />
W hoł dzie Or lę tom Lwow skim 64<br />
De biut Ka mi la 65<br />
Kalendarium Muzeum Okręgowego 68<br />
Kto czy ta, nie błą dzi 69<br />
HISTORIA<br />
13 grud nia ro ku pa mięt ne go 71<br />
Kro ku sy pa mię ci 79<br />
100 lat są dec kie go har cer stwa 80<br />
Hi sto ria szko ły z Że leź ni ko wej<br />
Wiel kiej 85<br />
91<br />
Zda li eg za min z pa trio ty zmu 91<br />
ROZMAITOŚCI<br />
Zdzi sław Ski biak z Cie nia wy 95<br />
Wzy wa nie po sił ków 97<br />
Do i od re dak cji 98<br />
WWW.SADECZANIN.INFO
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
4 KOSYM SPOJRZENIEM<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Wierność<br />
przegranym<br />
No wy Sącz stał się w koń ców -<br />
ce ro ku are ną star cia tzw.<br />
zio bry stów, któ rzy do ko na li<br />
frondy w Prawie i Sprawiedliwości,<br />
z prezesem partii Jarosławem<br />
Kaczyńskim. Korzenie rozłamu tkwią<br />
na Są dec czyź nie, stąd wy wo dzą się<br />
główni bohaterowie dramatu i wiadomość<br />
o rów no cze snym przy jeź dzie<br />
do Są cza Ja ro sła wa Ka czyń skie go<br />
i Zbi gnie wa Zio bry ze lek try zo wa ła<br />
me dia. Przez kil ka dni na sze mia sto nie<br />
scho dzi ło z „pa sków” te le wi zyj nych<br />
ka na łów in for ma cyj nych. Ry nek są -<br />
dec ki oku py wa ły wo zy trans mi syj ne<br />
z War sza wy i Kra ko wa. Wie trzo no<br />
sen sa cję, mo że na wet sza mo ta ni nę<br />
pod Ratuszem o głosy Sądeczan. Nic<br />
ta kie go się nie sta ło, ale wy nik star cia<br />
był jednoznaczny.<br />
Są de cza nie za gło so wa li no ga mi.<br />
Za Zio brą bie ga ła po Są czu je dy nie<br />
gro ma da pod eks cy to wa nych żur na li -<br />
stów, a ta kich tłu mów, jak na spo tka -<br />
niu z pre ze sem PiS w Miej skim<br />
Ośrod ku Kul tu ry przy al. Wol no ści,<br />
od dawna nie widziałem. Można to porównać<br />
tylko z przyjazdem prezydenta<br />
Le cha Wa łę sy na ju bi le usz 700-le cia<br />
No we go Są cza w 1992 ro ku, ale to by -<br />
ły in ne cza sy, kie dy lu dzie nie by li jesz -<br />
cze tak zmęczeni polityką.<br />
To dowodzi, że Sądeczanie są trwali<br />
w swoich przekonaniach i uczuciach.<br />
Zapewne niejeden z naszych Czytelników<br />
jest sfru stro wa ny, że ty le lat gło -<br />
su je na PiS, a zwy cię stwo nie<br />
nadchodzi. Nieraz jednak warto trwać<br />
przy przegranych. Wizja Polski Jarosława<br />
Kaczyńskiego, rozwinięta w Nowym<br />
Są czu, ja ko kra ju do stat nie go<br />
Henryk Szewczyk<br />
i nowoczesnego, ale też wiernego wierze,<br />
kulturze i tradycji Ojców – trafia<br />
do Są de czan i kie dyś – być może do -<br />
czeka się urzeczywistnienia.<br />
Niekłamana sympatia mieszkańców<br />
na sze go re gio nu dla Ja ro sła wa Ka -<br />
czyń skie go bie rze się ta kże, jak są dzę,<br />
ze zwy kłe go ludz kie go współ czu cia:<br />
świadomości tragedii osobistej, jaka go<br />
spotkała, i ciężaru odpowiedzialności,<br />
jaki na nim spoczywa.<br />
***<br />
Kończymy czwarty rok wydawania<br />
naszego miesięcznika. W lutym 2012<br />
roku będziemy obchodzić skromny jubileusz<br />
z okazji wydania – oby tak się<br />
stało! – 50. numeru „Sądeczanina”.<br />
Dziękujemy naszym Czytelnikom<br />
za oznaki sympatii i przyjaźni przekazywane<br />
nieraz z bardzo odległych<br />
od Nowego Sącza miejsc. Odbieramy<br />
telefony, dostajemy listy i maile nie tylko<br />
z Krakowa, Warszawy, Gdańska,<br />
Wrocławia i Lublina, ale okazuje się, że<br />
nasze pismo jest czytane również<br />
na Alasce i w Sydney. Rozsiani po kraju<br />
i świecie Sądeczanie cenią „Sądeczanina”<br />
przede wszystkim za rzetelne<br />
dokumentowanie życia i historii Nowego<br />
Sącza i Sądecczyzny, opisywanie<br />
wybitnych synów tej ziemi, z których<br />
osiągnięć możemy być dumni. I tej linii<br />
redakcyjnej będziemy się trzymać. Bo<br />
jest wie le lo kal nych me diów, ale mie -<br />
sięcznik „Sądeczanin” jest jeden.<br />
Naszym Drogim Czytelnikom,<br />
gdziekolwiek są, pod jakąkolwiek przebywają<br />
szerokością geograficzną, niezależnie<br />
od temperatury, w jakiej będą<br />
oczekiwać w Wigilię narodzin Bożej<br />
Dzieciny.<br />
Szopka bożonarodzeniowa przy kościele<br />
w Nawojowej FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />
ISSN 1899-3443a<br />
Sądeczanin<br />
miesięcznik niezależny,<br />
ukazuje się od stycznia 2008 r.<br />
na terenie Sądecczyzny.<br />
Redaguje zespół:<br />
Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />
(h.szewczyk@sadeczanin.info)<br />
Kinga Bednarczyk, Janusz Bobrek,<br />
Małgorzata Cygnarowicz,<br />
Iga Michalec, Ireneusz Pawlik,<br />
Bernadeta Waszkielewicz<br />
Reklama i prenumerata:<br />
Kamila Jeleń-Kumor<br />
tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />
e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />
Reklama i dystrybucja:<br />
Marcin Pawłowski<br />
tel. (18) 415 72 29 w. 20<br />
e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info<br />
Wydawca:<br />
Fundacja Sądecka<br />
ul. Barbackiego 57<br />
33-300 Nowy Sącz<br />
tel. (18) 415 70 77, 415 70 83<br />
e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />
Skład: IPRESS STUDIO WWW.IPRESS.PRO<br />
Druk: Flexergis, Nowy Sącz<br />
Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />
i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />
opatrywania ich własnymi tytułami.<br />
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />
za treść reklam i tekstów sponsorowanych.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 5<br />
Naszym wiernym<br />
Czytelnikom, Przyjaciołom<br />
i Współpracownikom,<br />
Mieszkańcom i Sympatykom<br />
Sądecczyzny,<br />
radosnych świąt<br />
Bożego Narodzenia<br />
życzy<br />
Redakcja „Sądeczanina”<br />
ROZ ŁA MOW CY<br />
Z NO WE GO SĄ CZA<br />
Po seł PiS z No we go Są cza Ar ka diusz<br />
Mu lar czyk sta nął na cze le no we go, 20-<br />
osobowego klubu parlamentarnego Solidar<br />
na Pol ska w ge ście so li dar no ści<br />
z wykluczonymi z partii eurodeputowanymi<br />
Zbigniewem Ziobrą (rodem z Krynicy),<br />
Jac kiem Kur skim i Ta de uszem Cy mań -<br />
skim. Ponadto w gronie „ziobrystów” znalazł<br />
się in ny są dec ki po seł, de biu tant<br />
w Sej mie, An drzej Ro ma nek, oraz po seł<br />
Edward Siar ka z Raby Wyżnej.<br />
Nowym, tymczasowym szefem PiS w naszym<br />
regionie został senator Stanisław Kogut.<br />
W Sejmiku Woj. Małopolskiego<br />
powstał 5-osobowy klub Solidarnej Polski,<br />
akces do „ziobrystów” zgłosiła też dotychczasowa<br />
przewodnicząca klubu PiS w Radzie<br />
Miasta Nowego Sącza Barbara Jurowicz.<br />
SĄ DEC KI KONTR ATAK<br />
KA CZYŃ SKIE GO<br />
23 listopada na Sądecczyznę przyjechał<br />
Ja ro sław Ka czyń ski i te go sa me go dnia<br />
niespodziewanie znalazł się w Nowym Sączu<br />
Zbi gniew Zio bro. Pre zes PiS od wie dził<br />
Marcinkowice, gdzie złożył wieniec pod tablicą<br />
smoleńską (została odsłonięta już 30<br />
kwietnia 2010 r.) i na grobach legionistów<br />
Józefa Piłsudskiego.<br />
Burzę medialną wywołał ks. prałat Józef<br />
Ba bicz, któ ry zwró cił się do go ścia sło -<br />
wa mi: „Ra tuj Pol skę!”. War szaw skim<br />
komentatorem nie spodobało się również,<br />
że w uroczystości wzięła udział młodzież<br />
szkolna, a wierszyk na cześć Jarosława Kaczyń<br />
skie go wy gło sił 8-let ni Jaś, syn An -<br />
drze ja Piszcz ka, pre ze sa Sto wa rzy sze nia<br />
„Parafiak”, organizatora wizyty prezesa PiS<br />
w Marcinkowicach.<br />
Na spotkanie z Kaczyńskim w sądeckim<br />
MOK-u przyszły tłumy, nie wszyscy dostali<br />
FOT. HSZ FOT. HSZ<br />
się do środku. Gościa powitano chlebem<br />
i solą, grały dwie kapele regionalne. Przemówienie<br />
b. premiera wielokrotnie przery<br />
wa no okla ska mi, a na ko niec sa la<br />
za śpie wa ła Ka czyń skie mu „Sto lat”. Tym -<br />
cza sem za krą żą cym po Są czu Zbi gnie -<br />
wem Zio brą (od wie dził m.in. po wsta ją ce<br />
Mia stecz ko Mul ti me dial ne) cią gnął tyl ko<br />
tłu mek pod eks cy to wa nych dzien ni ka rzy.<br />
Czytaj felieton na str. 4.<br />
Z TAR NO WA NA ŚLĄSK<br />
Do tych cza so wy or dy na riusz die ce zji<br />
tarnowskiej 63-letni Wiktor Skworc został<br />
nowym biskupem w Katowicach. Zastąpił<br />
arcybiskupa Damiana Zimonia, któ ry prze -<br />
szedł na eme ry tu rę. Pa pież Be ne -<br />
dykt XVI mia no wał na Gór nym Ślą sku<br />
autochtona (bp Wiktor Skworc jest Górno<br />
ślą za kiem z Ru dy Ślą skiej, w mło do ści<br />
pracował w kopalni). Jako biskup tarnowski<br />
od 1998 r. był czę stym go ściem na Są -<br />
dec czyź nie, m.in. wi tał Oj ca św.<br />
Ja na Paw ła II pod czas pa pie skiej piel -<br />
grzymki do Starego Sącza w 1999 r. Zainicjo<br />
wał po wsta nie Cen trum Edu ka cji<br />
Młodzieży KANA w Nowym Sączu i Centrum<br />
Piel grzy mo wa nia im. Ja na Paw -<br />
ła II w Sta rym Są czu. W wol nym cza sie<br />
cho dził po gó rach Be ski du Są dec kie go.<br />
W gronie następców wymienia się księży:<br />
ks. Pawła Ptasznika, któ ry obec nie jest kie -<br />
row ni kiem Pol skiej Sek cji Se kre ta ria tu<br />
Stanu w Watykanie, oraz ks. Józefa Klocha<br />
– rzecznika Konferencji Episkopatu Polski.<br />
WÓJT NIE WIN NY<br />
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu wydał<br />
werdykt oczyszczający Kazimierza Siedlarza,<br />
dłu go let nie go wój ta Ka mion ki Wiel -<br />
kiej, z za rzu tu kłam stwa lu stra cyj ne go.<br />
Prokuratura IPN twierdziła, że w zgromadzo<br />
nej do ku men ta cji K. Sie dlarz fi gu ru je<br />
jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeń<br />
stwa. No tat ki es be ków sąd uznał<br />
za nie wia ry god ne, do ty czą ce je dy nie wy -<br />
darzeń jawnych jak np. dostępnych w ówcze<br />
snej pra sie zjaz dów ZSL.<br />
LUK SU SY<br />
DLA STU DEN TÓW<br />
Stu den ci In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej<br />
PWSZ roz po czę li za ję cia w no wym bu -<br />
dyn ku dy dak tycz nym (ok. 2019 m²) i ha li<br />
spor to wej (3192 m²) – głów nych czę -<br />
ściach aka de mic kie go kom plek su dy dak -
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
6 WYDARZENIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
tycz no -spor to we go przy ul. Ko ściusz ki<br />
na pię cio hek ta ro wym te re nie klu bów<br />
Start i Du na jec. Stu den ci i wy kła dow cy<br />
otrzy ma li do dys po zy cji la bo ra to ria i pra -<br />
cow nie od no wy bio lo gicz nej (fi zjo lo gicz -<br />
na, hy dro ma sa że, krio ko mo ra,<br />
biomechaniczna, antropomedyczna, anatomiczna,<br />
sauna, siłownia, gimnastyka korek<br />
cyj na). Ofi cjal ne otwar cie, po od da niu<br />
do użyt ku po zo sta łych obiek tów, w tym<br />
i kry tej pły wal nii (1959 m²) z niec ką ba se -<br />
no wą o dłu go ści 25 m bo iskiem pił kar -<br />
skim i sta dio nem lek ko atle tycz nym,<br />
od bę dzie się w przy szłym ro ku. Bu do wa,<br />
roz po czę ta we wrze śniu 2010 r., we dług<br />
projektu przygotowanego przez Ewę i Remi<br />
giu sza Owczar ków, bę dzie kosz to -<br />
wać 46,4 mln zł, w tym z fun du szów UE<br />
– 27,6 mln zł, bu dże tu pań stwa – 18 mln zł,<br />
resz ta – wła sny wkład PWSZ. Wy ko naw -<br />
cami inwestycji są firmy EIFFAGE Budownic<br />
two Mi tex SA z War sza wy.<br />
KO MI SARZ LE LEK<br />
Pre mier Tusk wy zna czył Jac ka Lel ka<br />
na ko mi sa rza mia sta i gmi ny Sta ry Sącz<br />
po tym, jak wybrany do Sejmu Marian Cycoń<br />
był zmuszony złożyć rezygnację z pełnio<br />
ne go od 2002 r. sta no wi ska. Wy bo ry<br />
wy zna czo no na 22 stycz nia 2012 r. i ko mi -<br />
sarz Le lek bę dzie ich głów nym fa wo ry -<br />
tem, czując za sobą silne poparcie byłego<br />
bur mi strza. Jest już dżen tel meń ska umo -<br />
wa: w ra zie wy bo ru Ja cek Le lek (na uczy -<br />
ciel ma te ma ty ki, któ ry był już<br />
wiceburmistrzem powoła na swojego zastęp<br />
cę obec ne go prze wod ni czą ce go Ra -<br />
dy Mia sta, Ka zi mie rza Gi zic kie go.<br />
W RYTRZE JAK W HOLANDII<br />
Na gó rze Po łom (496 m n.p.m.) w Ry trze<br />
stanął wiatrak z generatorem o mocy 300<br />
kW. To wystarczy do zasilenia ok. 30 typowych<br />
gospodarstw domowych lub rozświetlenia<br />
trzech tysięcy żarówek<br />
stuwatowych. To już druga siłownia wiatrowa<br />
w Rytrze. Prekursorem był ks. Franciszek<br />
Klag, ale po sta wio ny w 1993 ro ku<br />
„parafialny” wiatrak jest niżej położony i ma<br />
mniej szą moc (160 kW). Maszt no we go<br />
wiatraka ma 30 m długości, a średnica koła<br />
wiatrowego wynosi 31 m. Wiatrak sprowadzono<br />
spod Hamburga w częściach<br />
(na 4 tirach) i postawiono go przy użyciu<br />
dwóch dźwigów, operacja trwała kilka godzin.<br />
Przymocowano do kołnierza stalowego,<br />
gdzie wlano 136 kubików betonu. Nawet<br />
taj fun go nie ru szy.<br />
Po zy ski wa niem ener gii przy wy ko rzy -<br />
staniu słynnych ryterskich wiatrów zajęła<br />
się spół ka An ta res -Ener gia, któ rej udzia -<br />
łowcem jest pochodzący z Barcic mieszka<br />
niec No we go Są cza An drzej Ku tak, b.<br />
elektryk w SGL Carbon. Inwestycja kosztowała<br />
ok. 650 tys. zł. Sama stacja transformatorowa<br />
to wydatek 180 tys. zł, zakup<br />
uży wa ne go ale spraw ne go wia tra ka<br />
w Niem czech – 50 tys. eu ro, do te go 45-<br />
arowa działka zakupiona od jednego z gospo<br />
da rzy ry ter skich oraz trans port<br />
urządzenia zza Odry i jego montaż. Pomimo,<br />
że Ko mi sja Eu ro pej ska wspie ra pro -<br />
duk cję ener gii elek trycz nej ze źró deł<br />
odnawialnych, to nasi inwestorzy nie skorzystali<br />
ze środków unijnych. Za późno złoży<br />
li wnio sek do mi ni ster stwa, kie dy już<br />
unij ne fun du sze na ten cel się skoń czy ły.<br />
Mu sie li oprzeć się ziel czych.<br />
KO NIEC MA RZEŃ<br />
Nie ste ty! Kosz tow ne od wier ty w po -<br />
szukiwaniu źródeł termalnych pod Jaworzy<br />
ną Kry nic ką. Od po cząt ku in we sty cja<br />
na zna czo na by ła du żym ry zy kiem, był to<br />
pierw szy te go ty pu od wiert na te re nie<br />
Karpat fliszowych, których ukształtowanie<br />
geo lo gicz ne znacz nie go rzej ro ko wa ło<br />
pod wzglę dem wy stę po wa nia geo ter mii<br />
niż bo ga te w nią Pod ha le, gdzie dzia ła kli -<br />
ka ośrodków rekreacyjnych wykorzystują<br />
cych za so by cie płej wo dy m. in.<br />
w Zakopanem, Szaflarach i Bukowinie Tatrzańskiej.<br />
Geolodzy studzili wizjonerskie<br />
FOT. HSZ<br />
zapały krynickich inwestorów, ale spółka<br />
Ko lej Gon do lo wa Ja wo rzy na Kry nic ka<br />
pod ję ła ry zy ko. Wo kół obiek tów ter mal -<br />
nych tworzone są dochodowe ośrodki rekreacyjne,<br />
uzdrowiskowe i rehabilitacyjne,<br />
bo zmi ne ra li zo wa na wo da z głę bi zie mi<br />
ma liczne właściwości lecznicze. Budowa<br />
takiego ośrodka w Krynicy miała dać pracę<br />
kil ku dzie się ciu miesz kań com re gio nu.<br />
Zy sku jąc do ta cję z Fun du szu Ochro ny<br />
Śro do wi ska, po kry wa ją cą po ło wę z nie -<br />
mal 17 mln zł kosztów, spółka rozpoczęła<br />
pracę nad odwiertem. Od 25 sierpnia 2010<br />
r. maszyna górnicza eksplorowała ziemię<br />
u podnóża góry w poszukiwaniu wód geotermalnych.<br />
Bez powodzenia.<br />
– Od wiert za my ka my, a co bę dzie<br />
z nim da lej czas po ka że – sko men to wał<br />
krótko Jan Łuszczewski, prezes spółki Kolej<br />
Gon do lo wa Ja wo rzy na Kry nic ka.<br />
SZCZĘ ŚLI WE LĄ DO WA NIE<br />
Powracający z wymiany studenckiej<br />
z USA 26-letni sądeczanin Hubert Waz,<br />
mieszkaniec Białej Niżnej k. Grybowa, student<br />
ostatniego roku krakowskiej AWF był<br />
jednym z 231 pasażerów (fotel 12 B) Boeinga<br />
767, który lecąc z Nowego Jorku awaryjnie<br />
lądował na „brzuchu”, bez wysuniętego<br />
podwozia na Okęciu. Pilot kpt. Tadeusz<br />
Wrona wykazał się największym kunsztem<br />
lotniczym. Tak niecodziennego wydarzenia,<br />
relacjonowanego z napięciem przez czołowe<br />
media światowe, jeszcze w historii warszawskiego<br />
lotniska nie było.<br />
SPI SA LI PO MNI KI<br />
PRZY RO DY<br />
Mło dzież z ko ła Li gi Ochro ny Przy ro dy<br />
z Pry wat ne go Tech ni kum Za wo do we go<br />
w No wym Są czu pod okiem dr. Jó ze fa<br />
Krzaka i geodety Joanny Kopczyńskiej zinwen<br />
ta ry zo wa ła i ozna czy ła, wraz z gra -<br />
ficz nym opi sem to po gra ficz nym, po mni ki<br />
przyrody na terenie Nowego Sącza. Łącznie<br />
jest ich 24, naj więk szą gru pę sta no wi<br />
ok. 50 drzew w par ku je zu ic kim w Za beł -<br />
czu, aleja topól czarnych oraz modrzewie<br />
i li py nad Du naj cem oraz brzo zy w par ku<br />
Mi czyń skich przy ul. Pra żmow skie go.<br />
Do ze spo łu ba daw cze go na le że li: Ka mil<br />
Dąbrowski, Paweł Góra, Damian Kiełbasa,<br />
Arkadiusz Kulig, Adrian Leszko, Jakub Rolka<br />
Kry stian Su seł, Mi chał Szkar łat, Ewe li -<br />
na Wik tor, Pa weł Wo lak, Pa tryk Wójs<br />
i Ka rol Zan der.
KON SPOL W CHI NACH<br />
Sądecka firma Konspol przystąpi do budowy<br />
zakładów przetwórczych w prowincji<br />
Guangdong w Chinach, zamieszkałej<br />
przez ok. 100 mln ludzi. Planowane zatrudnienie:<br />
300-400 osób, produkcja miesięczna:<br />
4 tys. ton wy ro bów z kur cza ka.<br />
Stosowne porozumienie w tej sprawie<br />
podpisali w Warszawie: wiceprezes Konspolu<br />
Konrad Pazgan i jego chiński partner<br />
Jiang Dong cai. W ślad za inwestycją w Chinach<br />
podobna fabryka powstanie w stolicy<br />
Indonezji Dżakarcie.<br />
Ks. A. Je dy nak z dzia ła cza mi PTTK,<br />
An drze jem i Do mi ni ką Kro czek<br />
KRZY ŻE DLA NA UCZY CIE LI<br />
Krzy ża mi Za słu gi i Me da la mi Ko mi sji<br />
Edukacji Narodowej odznaczeni zostali zasłużeni<br />
nauczyciele z Nowego Sącza podczas<br />
uro czy sto ści w Miej skim Ośrod ku<br />
Kul tu ry. Srebr ny Krzyż Za słu gi otrzy ma li:<br />
Urszula Ogonowska (Szkoła Podstawowej<br />
nr 9 im. T. Ko ściusz ki) i Dorota Szymbara<br />
(Pałac Młodzieży); Brązowy – Edyta Bacia<br />
i Bo że na Lu pa (Gim na zjum nr 3 im. H.<br />
Sienkiewicza). Medalem KEN wyróżniono<br />
m.in. kapelana PTTK ks. Andrzeja Jedynaka<br />
i Edwar da Stor cha, pe da go ga i prze -<br />
wodnika turystycznego.<br />
FOT. ANNA TOTOŃ<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 7<br />
STA CJA NAR CIAR SKA<br />
„NO WY SĄCZ”<br />
Jastrzębska spółka Snow Star Stanisława<br />
Kuch ty złożyła wniosek dotyczący budo<br />
wy pierw sze go w No wym<br />
Są czu 300-me tro we go krze seł ko we go<br />
wy cią gu nar ciar skie go (oraz rów no le gle<br />
saneczkowego) z trasą na zboczu przy ulicy<br />
Bar skiej w kie run ku Na ści szo wej i Ja -<br />
nu szo wej. Na 8 hek ta rach ma po wstać<br />
sta cja spor tów zi mo wych, sztucz nie na -<br />
śnieżana, z oświetlonymi trasami zjazdowymi,<br />
z wyciągami o przepustowości 1400<br />
osób na godzinę, a także pensjonat i zaplecze<br />
gastronomiczne. Magistraccy urzędni<br />
cy za sta na wia ją się, czy nar ciar ska<br />
in we sty cja nie wy wrze ne ga tyw ne go<br />
wpływu na środowisko przyrodnicze.<br />
PRZY SIĘ GA STRZEL CÓW<br />
Na ryn ku w No wym Są czu 55 dziew -<br />
cząt i chłopców ze Związku Strzeleckiego<br />
„Strze lec” zło ży ło uro czy stą przy się gę<br />
strze lec ką na sztan dar or ga ni za cji nada -<br />
ny w 2011 r. Or ga ni za cja li czy 180 osób,<br />
pro wa dzi m.in. kla sy mun du ro we w Ze -<br />
spo le Szkół nr 2 im. Sy bi ra ków. Sku pia się<br />
na dzia łal no ści pro obron nej i przy go to -<br />
wuje młodzież do pracy w służbach mundu<br />
ro wych.<br />
OD SZKO DO WA NIE<br />
ZA UTRA CO NE OKO<br />
518 tys. zł zadośćuczynienia i miesięcznej<br />
renty w wysokości 1,5 tys. zł zażądał<br />
przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu<br />
od skarbu państwa i klubu sportowego<br />
Sandecja 19-letni Michał Groń – kibic,<br />
który 10 czerwca 2009 roku podczas zamieszek<br />
towarzyszących imprezie w Parku<br />
Strzeleckim z okazji awansu drużyny do I ligi<br />
piłkarskiej został postrzelony przez policję<br />
gumowym nabojem i stracił prawe oko.<br />
FOT. MIGA<br />
CZER WO NA FAR BA<br />
W przed dzień Świę ta Nie pod le gło ści<br />
nie zna ni spraw cy po ma lo wa li czer wo ną<br />
far bą po mnik i ta bli cę z na zwi ska mi żoł -<br />
nierzy radzieckich poległych w walce z hitle<br />
row ca mi w stycz niu 1945 r. w No wym<br />
Są czu. Wi ce pre zy dent mia sta Je rzy Gwi -<br />
żdż na zwał ten czyn „nie go dzi wo ścią”,<br />
a spraw ców „ludź mi bez su mie nia”.<br />
URODZINY „BARBACKIEGO”<br />
85. uro dzi ny świę to wał Ze spół Szkół<br />
nr 3 im. Bo le sła wa Bar bac kie go w No -<br />
wym Są czu. Ju bi le usz po pu lar nej „odzie -<br />
żów ki” po łą czo no ta kże z 120. rocz ni cą<br />
uro dzin i 70. rocz ni cą śmier ci za ło ży cie la<br />
i pa tro na pla ców ki. Po ko ro wo dzie hi sto -<br />
rycz nym i mszy św. spo łecz ność szko ły<br />
zło ży ła wień ce na gro bie Bo le sła wa Bar -<br />
bac kie go na Sta rym Cmen ta rzu. W Miej -<br />
skim Ośrod ku Kul tu ry ucznio wie i go ście<br />
mie li oka zję bli żej po znać hi sto rię szko łę<br />
dzię ki po ka zo wi slaj dów. Dy rek tor Cze -<br />
sław Szarota wraz z Anną Totoń oraz Marią<br />
Te re są Masz czak przy bli ży li syl wet kę<br />
Bolesława Barbackiego. Wspominali jego<br />
dzie ciń stwo, okres, w któ rym na uczył się<br />
krawiectwa i szył rodzinie ubrania, a także<br />
jego pasje do teatru i malarstwa. Opowiada<br />
li jak za ło żył szko łę, two rzył pod ręcz ni -<br />
ki do krawiectwa oraz jak wyjątkowo dbał<br />
o swo je uczen ni ce i po ziom ich na ucza -<br />
nia. Ju bi le usz szko ły był świet ną oka zją<br />
do wrę cze nia spe cjal ne go wy ró żnie nia<br />
dla na uczy ciel ki wy cho wa nia fi zycz ne go<br />
oraz opie kun ki szkol ne go ko ło te atral ne -<br />
go – Mar ty Ku dlik. To wy ró żnie nie ode -<br />
bra ła ona z rąk sio strze ni cy Bar bac kie go,<br />
Zo fii Bar bac kiej -Gwi żec kiej.<br />
NO WA HA LA W NE WA GU<br />
No wo są dec ki Ne wag bu du je no wą<br />
halę produkcyjną. – Już w przy szłym ro ku
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
8 WYDARZENIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
pokażemy państwu, jak się robi nowoczesne<br />
wagony metra w Polsce – zapowiada<br />
Zbi gniew Ko nie czek, pre zes fir my. Bu dy -<br />
nek, w któ rym mon to wa ne bę dą skła dy<br />
dla war szaw skie go me tra ma być od da -<br />
ny do użyt ku w po ło wie przy szłe go ro ku.<br />
Ne wag ra zem z Sie men sem ma wy ko -<br />
nać 35 po cią gów do ob słu gi dru giej li nii<br />
war szaw skie go me tra. Wy ja dą one wła -<br />
śnie z no wej ha li mon ta żo wej w No wym<br />
Sączu. Hala będzie miała 140 metrów długości,<br />
więc bez problemów pomieści długie<br />
na 120 me trów po cią gi.<br />
– Tempo prac jest ekspresowe. Jeszcze<br />
przed świętami chcemy postawić więźbę<br />
da cho wą. Je śli przed zi mą uda nam się<br />
przy kryć ha lę, bę dzie my mo gli kon ty nu -<br />
ować pra ce bez wzglę du na mróz i śnieg<br />
– mó wi wi ce pre zes Wie sław Pi wo war.<br />
Za 35 sześciowagonowych pojazdów Inspi<br />
ro dla War szaw skie go Me tra kon sor -<br />
cjum Sie mien sa i Ne wa gu otrzy ma 1<br />
mld 69 mln 594 tys. zł. Pierw sze 10 skła -<br />
dów zo sta nie wy pro du ko wa nych w Au -<br />
strii. Kon struk cja na stęp nych bę dzie<br />
od by wać się już w No wym Są czu.<br />
FOT. BOS<br />
FOT. HSZ<br />
PRO TEST W ZA BEŁ CZU<br />
Grupa radnych, mieszkańcy sądeckich<br />
osiedli Zabełcze i Przetakówki wraz z proboszczem<br />
miejscowej parafii oraz szefowie<br />
powstającego Miasteczka Multimedialnego<br />
zaprotestowali przeciwko planowanej<br />
przez spół kę ko mu nal ną No va bu do wie<br />
pod Górą Zabełecką Regionalnego Zakładu<br />
Zagospodarowania Odpadami. Protestu<br />
ją cy oba wia ją się, że za kład bę dzie<br />
uciążliwy dla otoczenia.<br />
„OR LIK” WY LĄ DO WAŁ<br />
W WIE LO GŁO WACH<br />
Gmina Chełmiec ma drugiego „Orlika”.<br />
Inwestycja kosztowała 1,4 mln zł, z czego<br />
gmina włożyła 750 tys. zł, a marszałek woje<br />
wódz twa do ło żył pro me sę w wy so ko -<br />
ści 250 tys. zł. Resz ta wy dat ków po kry ta<br />
została przez dotacje rządowe. „Orlik” składa<br />
się z dwóch bo isk: do pił ki no żnej oraz<br />
bo iska wie lo funk cyj ne go, gdzie mo żna<br />
grać w siatkówkę, koszykówkę i tenisa. To<br />
drugi tego typu obiekt w gminie Chełmiec,<br />
pierwszy postawiono w Świniarsku za 1,3<br />
mln zł. W Ma ło pol sce zre ali zo wa no już<br />
ponad 120 inwestycji w ramach programu<br />
„Moje Boisko – Orlik 2012.”<br />
ZJAZD STRA ŻA KÓW<br />
OCHOT NI KÓW<br />
Podczas zjazdu Oddziału Powiatowego<br />
Związ ku Ochot ni czych Stra ży Po żar nych<br />
REP w Tęgoborzy ponownie prezesem tej<br />
or ga ni za cji zo stał An to ni Bie nias, a wi ce -<br />
pre ze sa mi – Teo dor Gar gas, An to ni Pięt -<br />
ka i Zyg munt Pa ruch, se kre ta rzem<br />
– Ma rek Frą czek, skarb ni kiem – An to ni<br />
Baran. Ponadto w skład prezydium weszli:<br />
Ja nusz Ba sia ga, Jan Zie rał ka i Pa weł Mo -<br />
tyka. Na Sądecczyźnie działa 99 jednostek<br />
OSP, w tym 27 funk cjo nu je w Kra jo wym<br />
Sys te mie Ra tow ni czo -Ga śni czym.<br />
ODZNACZENIA<br />
DLA REZERWISTÓW<br />
Z AFGANISTANU I IRAKU<br />
Sied miu żoł nie rzy re zer wy z na sze go<br />
re gio nu peł nią cych nie na gan nie słu żbę<br />
woj sko wą po za gra ni ca mi kra ju w ra -<br />
mach Pol skich Kon tyn gen tów Woj sko -<br />
wych otrzy ma ło w są dec kim ra tu szu<br />
przy zna ne przez pre zy den ta RP od zna -<br />
cze nia „Gwiaz da Afga ni sta nu” i „Gwiaz da<br />
Ira ku”. Wrę czał je szef Woj sko wej Ko -<br />
mendy Uzupełnień ppłk Grzegorz Dobosz.<br />
„Gwiazdy Afganistanu” otrzymali: st. chor.<br />
Ma riusz Drąg, st. szer. Łu kasz Ptasz kow -<br />
ski; „Gwiaz dy Ira ku” – kpr. rez. Marcin Bogdań<br />
ski, st. szer. Wie sław Po czkaj ski, st.<br />
szer. Wik tor Żo łądź, st. szer. Ra fał Gór ka.<br />
Obie ma „Gwiaz da mi” uho no ro wa no sie -<br />
rż. szt. Krzysz to fa By sia.<br />
ZŁO TE GO DY W RA TU SZU<br />
Ma ria i Mi chał Gi zo wie, Bar ba ra i Sta -<br />
ni sław Koł ko wie, Ja ni na i Wła dy sław Kro -<br />
ko wie, Eu ge nia i Jan Szka rad ko wie,<br />
An to ni na i Jó zef Pyr do ło wie oraz Zofia<br />
i Zyg munt Tom czy ko wie świę to wa li<br />
w są dec kim ra tu szu Zło te Go dy, a Ja ni -<br />
na i Je rzy Ko tar bo wie – Dia men to we Go -<br />
dy (60 lat ma łżeń stwa). Z tej oka zji<br />
me da le przy zna ne przez pre zy den ta RP<br />
wrę czył ju bi la tom wi ce pre zy dent Je rzy<br />
Gwi żdż.<br />
NOWY TRENER W SANDECJI<br />
Po se rii nie po wo dzeń (cza rę go ry czy<br />
przechyliła porażka wyjazdowa 13 listopada<br />
z Wi słą Płock 1–6) w roz gryw kach I li gi<br />
pił kar skiej za rząd MKS San de cja zwol nił<br />
tre ne ra Ma riu sza Ku ra sa, któ re go obo -<br />
wiąz ki prze jął Ro bert Mo skal. No wy tre -<br />
ner pro wa dził już San de cję w 2009 r.:<br />
ob jął ste ry dru ży ny wio sną i w czerw cu<br />
do pro wa dził do ją do naj więk sze go suk -<br />
ce su w stu let niej hi sto rii klu bu – awan su<br />
do I li gi. W swo im po now nym de biu cie<br />
w roli trenera doznał porażki (z Arką Gdynia)<br />
i przy je dzie mu na wio snę ra to wać<br />
San de cję przed spad kiem do II li gi<br />
(od stre fy spad ko wej dzie li są de czan za -<br />
le d wie 3 punk ty).<br />
WY ŚPIE WA NY BIZ NES<br />
W zor ga ni zo wa nym przez Są dec ki<br />
Urząd Pracy konkursie „Mój sposób na biznes”<br />
promującym przedsiębiorczość i samo<br />
za trud nie nie za naj le piej ro ku ją ce go<br />
przed się bior cę No we go Są cza uzna no…<br />
pio sen ka rza Mi ro sła wa Wit kow skie go,<br />
FOT. JEC
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 9<br />
wła ści cie la agen cji ar ty stycz nej „MW”.<br />
Dru gie miej sce ka pi tu ła kon kur so wa<br />
pod przewodnictwem Marty Mordarskiej<br />
przy zna ła Ra fa ło wi Wój so wi z fir my Im -<br />
Press&Events zajmującej się organizacją<br />
imprez sportowych i kulturalnych, trzecie<br />
Wojciechowi Jurkiewiczowi, właścicielowi<br />
restauracji i sklepu „Grube Ryby”.<br />
LĄ DO WI SKO<br />
DLA HE LI KOP TE RÓW<br />
Kosztem 1,5 mln zł powstało nowe lądowisko<br />
dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia<br />
Ratunkowego, błyskawicznie<br />
wybudowane przy szpitalu w Nowym Sączu,<br />
wyposażone w nowoczesną elektronikę,<br />
oświetlenie i systemy nawigacyjne. Personel<br />
szpitala może wymieniać z załogą helikoptera<br />
informacje medyczne o stanie pacjenta<br />
przywożonego lub przeznaczonego do przetransportowania<br />
do innej placówki.<br />
MI STRZO WIE<br />
SZA CHOW NI CY<br />
Mistrzem Nowego Sącza w szachach<br />
– w ramach V Memoriału arcymistrza Jerzego<br />
Krzysztonia – został Michał Popiół<br />
(Zespół Szkół nr 1 im. KEN), legitymujący się<br />
już brązowym medalem mistrzostw Polski<br />
juniorów. Wyprzedził on Szymona Tomczy-<br />
FOT. MIGA FOT. B. STORCH<br />
ka (I LO), Mieczysława Guca, weterana instruktorów<br />
szachowych i emerytowanego<br />
nauczyciela historii Marka Michalika.<br />
NO WY SA LON ME BLI<br />
Przy ul. Tar now skiej w No wym Są czu<br />
otwar ty zo stał no wy sa lon me bli fir my<br />
Bu gaj ski. W pla ców ce oprócz eks klu zyw -<br />
nych kanap i foteli urządzono również kawiarnię,<br />
plac zabaw i pokój do przewijania<br />
dzie ci.<br />
ODE SZLI<br />
25 paź dzier ni ka<br />
w No wym Są czu<br />
zmarł Sta ni sław<br />
Szew czyk, za słu żo ny<br />
rze mieśl nik i spo -<br />
łecz nik, ho no ro wy<br />
star szy Ce chu Rze -<br />
miosł Ró żnych<br />
i Przed się bior czo ści<br />
w No wym Są czu,<br />
od zna czo ny naj wy ższym od zna cze niem<br />
rzemieślników – Szablą Kilińskiego (2008).<br />
S. Szew czyk uro dził się 13 lu te go 1925 r.<br />
w Ra bie Wy żnej. W la tach 1946–1957 ja -<br />
ko ofi cer Woj ska Pol skie go or ga ni zo wał<br />
ad mi ni stra cję woj sko wą na zie miach od -<br />
zyskanych. W latach 1957–1998 prowadził<br />
za kład ślu sar sko -ko wal ski przy ul. Dłu go -<br />
sza w Nowym Sączu, a jako mistrz kowalski<br />
re pre zen to wał No wy Sącz<br />
w telewizyjnym Turnieju Miast (1967), Wyko<br />
nał m.in. nie od płat nie ogro dze nie<br />
przy Starym Cmentarzu. Przez 22 lata pełnił<br />
obo wiąz ki star sze go ce chu (1962–1971<br />
i 1973–1986). Współtwórca i pierwszy prezes<br />
Izby Rze mieśl ni czej w No wym Są czu,<br />
pre zes Spół dziel ni Rze mieśl ni czej „Są de -<br />
czan ka”. Rad ny miej ski i wo je wódz ki.<br />
***<br />
26 października<br />
w Nowym Sączu<br />
w wie ku 84 lat zmarł<br />
Eugeniusz Kłos (ur. 21<br />
sierp nia 1927 r. w Kań -<br />
czudze k. Przeworska),<br />
emerytowany<br />
sędzia Sądu Rejonowego<br />
– wydziału rodzinnego<br />
i ds.<br />
nieletnich w Nowym Sączu, przez 50 lat<br />
związany z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci,<br />
prezes zarządu Oddziału Miejskiego TPD<br />
w Nowym Sączu w latach 1999–2008. Odznaczony<br />
m.in. Medalem Dr. Jordana i Odznaczeniem<br />
„Przyjaciel Dziecka”.<br />
***<br />
1 listopada w Nowym Sączu zmarła Urszu<br />
la Rysz, z d. Ja niak, dłu go let nia le kar ka<br />
od dzia łu gi ne ko lo gicz no -po ło żni cze go<br />
szpitala im. Jędrzeja Śniadeckiego i ostatnio<br />
w przy chod ni Re me dium w os. Mi le -<br />
nium. Po grzeb od był się 5 li sto pa da<br />
w Tę go bo rzy.<br />
***<br />
6 li sto pa da, w wie ku 81 lat zmar ła<br />
w Krakowie Danuta Suchorowska, wybitna<br />
skrzy pacz ka, od wa żna kon spi ra tor ka<br />
pod ziem nej „S”, li te rat i do ku men ta li sta,<br />
au tor ka pierw szej, wy da nej w dru gim<br />
obiegu w 1987 roku książki o ks. Władysławie<br />
Gur ga czu SJ, ka pe la nie Pol skiej Pod -<br />
ziem nej Ar mii Nie pod le gło ścio wej, pt.<br />
Gur gacz – Po pie łusz ko lat sta li now skich<br />
i wspól ni cy je go lo su.<br />
***<br />
13 li sto pa da w no wo są dec kim szpi ta lu<br />
w wieku 79 lat zmarł Romuald Groszek, le -<br />
gen da są dec kiej bo he my, po pu lar ny kon -<br />
fe ran sjer. Syl wet ka Zmar łe go: str. 56-57.<br />
***<br />
17 li sto pa da<br />
w wie ku 68 lat zmarł<br />
gen. dr Sta ni sław<br />
Cze pie lik, b. ko men -<br />
dant Wy ższej Szko ły<br />
Ofi cer skiej Wojsk<br />
Obro ny Prze ciw lot -<br />
ni czej (WSO WOP)<br />
im. Ro mu al da Trau -<br />
gut ta w Ko sza li nie<br />
(w la tach 1991–1996), S. Cze pie lik uro dził<br />
się 20 sierpnia 1943 r. w Zagorzynie, ukończył<br />
LO im. M. Cu rie -Skło dow skiej w Sta -<br />
rym Są czu (1961), WSO WOP w Olsz ty nie<br />
(1966) i Aka de mi Szta bu Ge ne ral ne go<br />
(1976). Do wo dził m.in. 66. Puł kiem Ar ty le -<br />
rii Prze ciw lot ni czej w Bo le sław cu (1978–<br />
1980) i 61. Brygadą Artylerii Wojsk Obrony<br />
Prze ciw lot ni czej (1982–1987), a na stęp nie<br />
był sze fem Wojsk Obro ny Prze ciw lot ni -<br />
czej (1996–1999). W 1997 r. mia no wa ny<br />
do stopnia generała brygady. Po przejściu<br />
na eme ry tu rę w 2000 r. zo stał pre ze sem<br />
spół ki Astra Con cept. Udzie lał się w Klu -<br />
bie Przy ja ciół Zie mi Są dec kiej, miesz kał<br />
w Ku no wie k. No we go Są cza. Zo stał po -<br />
cho wa ny w Wo li Pi ku li nie k. Łąc ka.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
10 WYDARZENIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Odznaczeni w „Sokole”<br />
Urodziny Nowego Sącza<br />
Z okazji urodzin miasta – 719. rocznicy lokacji Nowego Sącza<br />
z wykładem okolicznościowym podczas uroczystej sesji Rady<br />
Miasta wystąpiła Anna Grabowska, nauczycielka historii i wiedzy<br />
o społeczeństwie w Zespole Szkół nr 1 im. Jana Długosza<br />
w Nowym Sączu.<br />
Bogusław Morka, Ewelina Hańska, Jan Zakrzewski<br />
Oprawą artystyczną jubileuszu<br />
był kon cert uro dzi no wy<br />
w Miejskim Ośrodku Kultury<br />
zatytułowany „Melodie świata”<br />
z udzia łem Bo gu sła wa Mor ki, Ja -<br />
na Za krzew skie go i Ewe li ny Hań skiej<br />
oraz zespołu kameralnego Allegro.<br />
Na to miast w MCK „So kół”<br />
przed monodramem monodram w wyko<br />
na niu ślą skie go ak to ra te atral ne go<br />
i dub bin go we go, re ży se ra i dy rek to ra<br />
Teatru Korez w Katowicach Mirosława<br />
Neinerta Kolega Mela Gibsona została<br />
odsłonięta granitowa tablica pamiątkowa<br />
(dłuta Zdzisława Tohla) poświęcona<br />
Mie czy sła wo wi Gór skie mu.<br />
Umieszczono na niej napis:<br />
„Umar łych wiecz ność do tąd trwa,<br />
dokąd pamięcią im się płaci (Wisława<br />
Szym bor ska). Pa mię ci Mie czy sła wa<br />
Gór skie go (1.01.1924 – 18.07.2011), le -<br />
gendarnego operatora kinowego, przez<br />
sześć dekad związanego z Sądeckim Soko<br />
łem, człon ka Za rzą du To wa rzy stwa<br />
Gimnastycznego Sokół w Nowym Sączu,<br />
naszego niezawodnego Przyjaciela i Kole<br />
gi, któ ry był wzo rem pra co wi to ści,<br />
skromności i życzliwości.”<br />
Ponadto Medalami Zasłużony Kulturze<br />
Gloria Artis odznaczono wybitnego<br />
znawcę folkloru Benedykta Kafla i wielkiego<br />
miłośnika orkiestr dętych Stanisława<br />
Migacza, a Medalami Zasłużony dla<br />
Kultury Polskiej: Małgorzatę Brodę,<br />
Dianę Kamykowską-Gacek, Krystynę<br />
Mroczkowską, Lilianę Olech, Romana<br />
Piechocińskiego, Marzannę Raińską,<br />
Ewę Rams, Be atęRompałę, Katarzynę<br />
Smoleń i Ilonę Stanaszek. W gronie wyróżnionych<br />
byli też: Katarzyna Załuska<br />
i Mieczysław Górski, którzy zmarli kilka<br />
wcze śniej. W ich imie niu od zna cze -<br />
nia odebrali przedstawiciele rodzin:<br />
matka – Maria Brylak-Załuska, synowa<br />
– Emilia Górska.<br />
(RED) Fot. Piotr Gryź lak (MCK „So kół”)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 OPINIE 11<br />
FOT. JB<br />
NIE BY ŁO BY WOL NEJ POL SKI BEZ SO KO ŁA<br />
Le szek Zegz da, pre zes To wa rzy stwa Gim na stycz ne go „So kół” w No wym Są czu, z oka zji 18.<br />
rocz ni cy od ro dze nia or ga ni za cji:<br />
– Nie byłoby wolnej Polski bez Towarzystwa Gimnastycznego Sokół i w tych słowach naprawdę<br />
nie ma żadnej przesady. Polecam książkę Kazimierza Golachowskiego – Towarzystwo<br />
Gimnastyczne „Sokół” w Nowym Sączu 1887-1937 – pokazującej, czym ta organizacja<br />
była w okresie zaborów i przed wojną. Wszelkie aktywności społeczne w tamtym czasie zostały<br />
skanalizowane właśnie w tym Towarzystwie. Stworzyła je śmietanka towarzyska ówczesnych<br />
czasów – ludzie najwybitniejsi, ludzie największych osiągnięć. Zresztą działo się tak<br />
w całej Galicji. Warto wspomnieć, że tego rodzaju inicjatywa narodziła się w czasach zaborów<br />
w Czechach, przenikając stopniowo do naszego kraju, chociaż tam Towarzystwo było<br />
wąsko postrzegane – jako towarzystwo kultury fizycznej. Oczywiście, tak naprawdę u nas<br />
pod płaszczykiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” szykowano nowe kadry dla niepodległej<br />
Polski. Zresztą narodziło się z niego także PTTK, harcerstwo, Strzelec, chóry, biblioteka<br />
czy kino. Całe życie kulturalne naszego regionu było skoncentrowane w TG „Sokół”.<br />
W kilka miesięcy wybudowało ono Sokolnię na 600-lecie Nowego Sącza, nadając tym samym<br />
rytm całego życia kulturalnego miasta. Jednym słowem, trudno sobie wyobrazić Nowy Sącz<br />
i jego życie społeczne bez Sokoła. Jego fundamentem byli luminarze sądeccy – burmistrzowie, profesorowie i nawet księża.<br />
Zresztą kościół św. Kazimierza powstał właśnie z inicjatywy Towarzystwa. (JB)<br />
LI CE ALIST KA O IN STY TU CIE PA MIĘ CI NA RO DO WEJ<br />
W li sto pa dzie gru pa uczniów Ze spo łu Szkół nr 3 w No wym Są czu<br />
ra zem z na uczy cie la mi hi sto rii od wie dzi ła ma ło pol sko -świę to krzy -<br />
ski od dział In sty tu tu Pa mię ci Na ro do wej w Wie licz ce, miesz czą cy<br />
się w Pa ła cu Ko nop ków.<br />
Wyjazd do wielickiego IPN był niezapomnianą historyczną przygodą,<br />
pod ró żą w cza sie, do okre su, któ ry jest nam, mło dym dość od le gły.<br />
Dziś przecież nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy żyć w społeczeństwie,<br />
w którym na porządku dziennym byłaby inwigilacja, podsłuchy,<br />
cenzura, brak tajemnicy korespondencji i wolności słowa, fałszerstwa<br />
i oszustwa, trudności z wyrobieniem paszportu, czy wreszcie niemożność<br />
kupienia podstawowych produktów w sklepach. PRL jednak dla wielu<br />
osób to wciąż czas nie daw ny i wią że się z wie lo ma cię żki mi prze ży cia -<br />
mi i doświadczeniami. Należy pamiętać o tamtych czasach, mieć świadomość jak wiele zagrożenia niósł za sobą system komunistyczny,<br />
w którym prawa obywatelskie były pogwałcane niemal na każdym kroku. Dzięki IPN wiemy, jakie niebezpieczeństwa dla<br />
przeciętnych obywateli niosła swoimi operacjami Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska. Dzięki wizycie w Instytucie dowiedzieliśmy<br />
się, jak szerokim zasobem informacji te służby dysponowały i jak je wykorzystywano w celu umocnienia rządów komunistycznych<br />
w okresie PRL. AGNIESZ KA MA ŁEC KA, VI LO IM. B. BAR BAC KIE GO W NO WYM SĄ CZU<br />
RE KORD GO NI RE KORD<br />
Zyg munt Ber dy chow ski o przy go to wa niach<br />
do III Fe sti wa lu Bie go we go w Kry ni cy -Zdro ju:<br />
– Właściwie przygotowania rozpoczęły się zaraz po zakończeniu<br />
drugiej edycji. Żeby taką imprezę przygotować na najwyższym<br />
poziomie trzeba ciężko pracować. Chcemy, aby III Festiwal Biego<br />
wy znów był więk szy. Li czę, że bę dzie nas o 50 pro cent wię cej,<br />
czy li, że pa kie ty star to we po bie rze 3500-3700 osób. To jest nasz<br />
cel. Chce my też utrzy mać bu dżet, czy li 350 ty się cy zło tych.<br />
Przy okazji Festiwalu nie można zapominać o Mistrzostwach<br />
Świata w biegach górskich w 2013 roku, w Krynicy. Z tego powodu<br />
w 2012 roku, na III Festiwalu na Jaworzynę stawi się znacznie<br />
więcej zawodników. Zawody mistrzowskie, Festiwal Biegowy<br />
i Forum ekonomiczne, bo wszystko to odbędzie się w jednym terminie,<br />
spowoduje, że w ciągu tygodnia we wrześniu przyszłego<br />
roku w Krynicy pojawi się około 10 tysięcy osób. To naprawdę<br />
jest ogrom ne przed się wzię cie.<br />
(JEC)<br />
FOT. ARCH.<br />
FOT. JEC
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
12 WYDARZENIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Akcja charytatywna Fundacji Sądeckiej<br />
Serce – Sercu<br />
Od 9 do 20 grud nia bę dzie trwa -<br />
ła największa świąteczna akcji<br />
charytatywnej na Sądecczyźnie<br />
„Serce – Sercu”, którą od siedemnastu<br />
lat, w okresie Bożego<br />
Narodzenia, przeprowadza Fundacja<br />
Sądecka.<br />
w niej włączają się<br />
także studenci, którzy pracowali<br />
jako wolontariusze pod-<br />
Doudziału<br />
czas Forum Ekonomicznego w Krynicy.<br />
Akcja „Serce – Serce”, w swoich założeniach,<br />
wspomaga w czasie Bożego<br />
Narodzenia tych wszystkich, którzy<br />
z różnych względów – zazwyczaj materialnych,<br />
nie mogą godnie przeżywać<br />
tych najradośniejszych ze świąt. I właśnie<br />
ta kim lu dziom sta ra się po ma gać<br />
Fundacja Sądecka organizując przedświąteczną<br />
zbiórkę żywności.<br />
W przygotowanie akcji włączają się<br />
właściciele firm i sklepy, które przekazują<br />
środki i produkty na zbiórkę oraz,<br />
co najważniejsze, cała rzesza młodzieży<br />
szkolnej i akademickiej, która wraz<br />
ze swoimi nauczycielami uczestniczy<br />
w zbiórce żywności.<br />
– Do zbiórek wyznaczeni są wolontariusze<br />
ze szkół ponadpodstawowych,<br />
natomiast nad ich pracą w wyznaczonych<br />
obiektach sklepowych będą czuwać<br />
studenci – wyjaśnia Katarzyna Berdychowska,<br />
koordynator studentów.<br />
W pla ców kach, na te re nie któ rych<br />
przeprowadzona będzie zbiórka żywności,<br />
przy rozstawionych koszach, będą<br />
dyżurować uczniowie z dziesięciu<br />
szkół, któ rzy na co dzień współ pra cu -<br />
ją z Fun da cją. Wo lon ta riu sze bę dą<br />
mieli specjalnie przygotowane identyfikatory<br />
z logotypem akcji, którym są<br />
dwa ser dusz ka. Klien ci, wcho dzą cy<br />
do skle pu, otrzy ma ją od mło dzie ży<br />
ulotki informujące o celu zbiórki żywno<br />
ści, a po zro bie niu za ku pów bę dą<br />
mogli podzielić się z najuboższymi zakupionymi<br />
artykułami spożywczymi.<br />
W koszach zazwyczaj lądują mąka, cukier,<br />
ma ka ron, kon ser wy, sło dy cze<br />
i owoce.<br />
Pacz ki bę dą roz no szo ne<br />
przez soł ty sów i pra -<br />
cow ni ków so cjal nych<br />
gmin nych ośrod ków po -<br />
mo cy spo łecz nej. W wie -<br />
lu do mach to wła śnie<br />
one bę dą pod sta wą sto -<br />
łu wi gi lij ne go.<br />
Po przeprowadzonej akcji, w siedzibie<br />
Fundacji Sądeckiej, wolontariusze<br />
pomogą w sporządzeniu bogatych paczek<br />
żyw no ścio wych. Jesz cze<br />
przed Wigilią trafią one do około siedmiu<br />
set naj bar dziej po trze bu ją cych,<br />
wielodzietnych rodzin, osób samotnych<br />
i cho rych. Pacz ki bę dą roz no szo ne<br />
przez sołtysów i pracowników socjalnych<br />
gminnych ośrodków pomocy społecz<br />
nej. W wie lu do mach to wła śnie<br />
one będą podstawą stołu wigilijnego.<br />
KIN GA BED NAR CZYK<br />
ZAMIAST KINA<br />
– SALA ZYGMUNTOWSKA<br />
Za niedługo w oknach zawisną zasłony<br />
i dopracowane zostaną wszystkie deta<br />
le no wej sa li wie lo funk cyj nej, któ ra<br />
powstała w pomieszczeniach dawnego<br />
kina „Kolejarz”. To oznacza koniec remontu<br />
historycznej kamienicy na rogu<br />
ulic Zyg mun tow skiej i Sien kie wi cza<br />
w Nowym Sączu.<br />
Dom Robotniczy na tzw. Starej Kolonii,<br />
zaprojektowany przez lwowskiego<br />
architekta Jana Stobieckiego, został odda<br />
ny do użyt ku w 1907 r. By ły tu nie -<br />
gdyś siedziba pewnej partii, czytelnia,<br />
chór, amatorski teatr. Jeszcze cztery lata<br />
te mu dom był ru iną. Na pod da szu ćwi -<br />
czyła kolejarska orkiestra dęta, w zniszczonej<br />
sali projekcyjnej dogorywało<br />
kino „Kolejarz”, które lata świetności<br />
miało dawno za sobą i została z nich właściwie<br />
już tylko legenda. Żeby funkcjonować<br />
na obecnym rynku kiniarzy,<br />
musiałoby przejść gruntowny remont.<br />
Latem 2007 r. kamienica znalazła się<br />
w rękach Andrzeja Ligary, który przystąpił<br />
do gruntownego remontu.<br />
– W ścisłej współpracy z konserwatorem<br />
za byt ków. Już przed na mi wy zna -<br />
czo no wła ści cie lo wi ter min re mon tu<br />
elewacji, więc kiedy przejęliśmy kamieni<br />
cę da no nam na to… ty dzień! Le d wo<br />
dało się odkręcić – wspomina ze śmiechem<br />
właściciel budynku. – Ale do koń -<br />
ca nie da ło się te go re mon tu zro bić<br />
w takiej kolejności, w jakiej chcieliśmy<br />
i jak być powinno. Musieliśmy bowiem
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 13<br />
Zarobić<br />
na sentymentach<br />
Andrzej Ligara, przedsiębiorca z Biczyc Dolnych, łączy w sobie<br />
zdolności do interesów z sentymentami. Karierę biznesową<br />
rozpoczął od stacji benzynowej przy ul. Lwowskiej w Nowym<br />
Sączu, a teraz jego specjalnością stało się przywracanie świetności<br />
obiektom i miejscom obrosłym legendą, na które już<br />
wszyscy położyli krzyżyk. Jeżeli tak dalej pójdzie, to Ligara podniesie<br />
z ruin zamek Jagiellonów w Nowym Sączu… i na tym zaro<br />
bi. Ale po ko lei.<br />
Ale warto było, chcieliśmy je uratować.<br />
Podobno były kiedyś cztery, my zastaliśmy<br />
dwa – mówi Ligara. Dziś freski wiszą<br />
nad drzwiami prowadzącymi do sali.<br />
Projekt remontu przygotował i nadzorował<br />
wykonanie, z ratowaniem fresków<br />
włącznie, Witold Król. Restauracja, także<br />
dachu i wymiany stropów na żelbetonowe,<br />
kosztowała 4 mln zł.<br />
Właścicielom marzyło się, że w salce<br />
bę dzie dzia łał te atr.<br />
– Był chęt ny, dłu go się przy mie rzał,<br />
zro bi li śmy dla nie go już pro jek ty ara -<br />
nżacji. Niestety, to trudny biznes i ostatecznie<br />
zrezygnował – ubolewa Ligara.<br />
Do koń ca nie wy zby wa się jed nak<br />
myśli o przeznaczeniu obiektu na imprezy<br />
związane z kulturą i sztuką. Liczy, że<br />
w po miesz cze niu o po wierzch ni 255<br />
metrów kwadratowych jednak będą wystawiane<br />
sztuki teatralne i organizowane<br />
inne wydarzenia kulturalne, koncerty,<br />
imprezy rozrywkowe, ale też konferencje<br />
i szko le nia. No i we se la, bo sa la po -<br />
mie ści po nad 100 osób. Bu dy nek jest też<br />
wyposażony w nowe zaplecze kuchenne,<br />
choć przy więk szej im pre zie le piej<br />
korzystać z cateringu. Z czasem sala będzie<br />
doposażana. Niewykluczone, że także<br />
w… ekran ki no wy.<br />
– Teraz szukamy menedżera obiektu<br />
a po tem ru sza my! – mó wi wła ści ciel.<br />
zacząć od dachu i elewacji, zaś dopiero<br />
teraz kończymy wnętrza.<br />
Istniało nawet niebezpieczeństwo, że<br />
nie da się ru szyć brzyd kie go oka blo wa -<br />
nia energetycznego, które wisiało na zewnątrz<br />
bu dyn ku na pro wi zo rycz nych<br />
wspornikach. Widok znany z PRL. Ten<br />
ohydny sposób okablowania miał jednak<br />
swo je la ta i o ma ły włos nie zo stał uzna -<br />
ny za za by tek! Uda ło się jed nak te go<br />
uniknąć. I mimo wszelkich niedogodności<br />
wy szło nie źle. Ka mie ni ca jest dziś<br />
ozdobą ul. Zygmuntowskiej. W budynku<br />
mie ści się m.in. Lo kal ny Punkt In for -<br />
ma cyj ny Fun du szy Unij nych, biu ro<br />
fi nan so we, ap te ka i pry wat ny ośro dek<br />
zdrowia, sklep sportowy z „górnej półki”<br />
i coraz bardziej popularny klub muzyczny,<br />
organizujący ciekawe koncerty.<br />
***<br />
Elewacje były gotowe w 2010 r. A teraz<br />
koń czy się re mont po miesz cze nia<br />
po ki nie. Nie ma już krze seł ki no wych<br />
ani ekra nu, choć za cho wa no układ sa li<br />
ze sceną. Zachowano też oryginalne freski,<br />
które znajdowały się na stropie. –To<br />
była koronkowa robota, bo strop był słomia<br />
ny. Trze ba by ło wy ciąć ob ra zy ze<br />
stropu, po kolei oddzielać warstwy, potem<br />
odnowić malunki, ubytki wypełnić.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
14 GOSPODARKA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Tym bardziej, że z bardzo wysokiego<br />
poddasza nad kinem udało się wygospo<br />
da ro wać aż dwa pię tra po miesz -<br />
czeń, z któ rych gór ne prze zna czo ne<br />
zostało na pokoje hotelowe. To miejsce<br />
noclegowe dla artystów, którzy przyjadą<br />
do Nowego Sącza, by wystąpić w tej<br />
sali. Albo dla gości weselnych. A między<br />
im pre za mi osiem po koi go ścin -<br />
nych mo że też być wy naj mo wa nych<br />
indywidualne, jako hostel.<br />
Pro jekt re mon tu przy -<br />
go to wał i nad zo ro wał<br />
wy ko na nie, z ra to wa -<br />
niem fre sków włącz nie,<br />
Wi told Król. Re stau ra -<br />
cja, ta kże da chu i wy -<br />
mia ny stro pów<br />
na żel be to no we, kosz to -<br />
wa ła 4 mln zł.<br />
Jest też nowa nazwa pomieszczenia:<br />
Sala Zygmuntowska.<br />
– Trochę zagadka dla gości, od jakie<br />
go Zyg mun ta na zwa po cho dzi, czy<br />
aby na pewno od królewskiej dynastii<br />
– pyta przekornie Ligara.<br />
Rzecz ja sna nie o dy na stię cho dzi,<br />
o czym informuje pobliska tablica pamiątkowa.<br />
Dom Robotniczy został sfinansowany<br />
w dużej mierze ze składek<br />
sądeckich kolejarzy i stanowił ważny<br />
ośrodek kulturalny związku kolejarzy.<br />
Swoją siedzibę miał tam sądecki oddział<br />
Polskiej Partii Socjalistycznej. A działacz<br />
PPS Zyg munt Ma rek (1872–1931),<br />
krakowski adwokat, był posłem na Sejm<br />
z Nowego Sącza i nawet wicemarszałkiem<br />
izby. W 1926 r. pro wa dził za koń -<br />
czoną niepowodzeniem misję<br />
utworzenia rządu i 31 maja w imieniu<br />
PPS wysunął kandydaturę Józefa Piłsudskiego<br />
na prezydenta RP. Gdy ten odmówił,<br />
Zygmunt Marek sam wystartował<br />
w wyborach, ale przegrał.<br />
NOWOCZESNY HOTEL<br />
ZAMIAST „SZAŁASU”<br />
W STARYM SĄCZU<br />
Na miejscu obecnego baru „Szałas”<br />
w Starym Sączu będzie działał nowoczesny<br />
hotel z dużą restauracją i salą<br />
konferencyjną, a w pobliskim lesie powsta<br />
ną mi łe ście żki spa ce ro we Tak<br />
mo że być już w 2012 ro ku, je śli An -<br />
drzej Ligara otrzyma stosowne pozwolenia.<br />
Przed się bior ca z Bi czyc Dol nych<br />
ma bar dzo am bit ny plan od no wie nia<br />
tego popularnego do niedawna miejsca<br />
spotkań i imprez na powietrzu, jakim<br />
był bar „Szałas” stojący niedaleko Popra<br />
du, tuż przy ron dzie na dro dze<br />
z Nowego do Starego Sącza. Na miejscu<br />
starego i mało już funkcjonalnego<br />
obiek tu ma sta nąć no wo cze sny kom -<br />
pleks. Na początek stacja benzynowa<br />
oraz ho tel dla po nad 70 osób. Dwu pię -<br />
tro wy, z pod da szem do póź niej sze go<br />
zagospodarowania, ma oferować dość<br />
wy so ki stan dard obiek tu trzy gwiazd -<br />
kowego. A w nim – sklep i duża restaura<br />
cja dla 150-200 osób, do bra<br />
na wesela. Do tego duża sala konferencyjna.<br />
Wszystko w nowoczesnej, drewnia<br />
nej i moc no prze szklo nej<br />
ar chi tek tu rze. Pra cę w no wym kom -<br />
pleksie może znaleźć nawet 30 do 40<br />
osób. Ko lej ne – w usłu gach i han dlu<br />
związanych z realizacją i funkcjonowaniem<br />
tej sporej inwestycji. Całość będzie<br />
kosz to wa ła wła ści cie la 5 do 6,5<br />
mln zł.<br />
Właściciel czeka na uprawomocnienie<br />
miejscowego planu, które nastąpi<br />
w grudniu. Potem wystąpi o niezbędne<br />
pozwolenia, a jeśli je otrzyma – ruszy<br />
z budową.<br />
– Dziś technologia umożliwia szybkie<br />
zre ali zo wa nie in we sty cji, na wet<br />
w pół ro ku – mówi Andrzej Ligara.<br />
A to początek całej inwestycji, która<br />
może zasilić Stary Sącz podatkami<br />
i stwo rzyć spo ro no wych miejsc pra cy.<br />
Ligara jest bowiem również właścicielem<br />
działki z domkami campingowymi.<br />
Je śli do sta nie ta ką mo żli wość,<br />
przeniesie je z okolic obecnej drogi powiatowej<br />
(do obwodnicy Podegrodzia)<br />
na tereny zalesione i bliższe Popradowi.<br />
A w tym miej scu, bli skim uli cy,<br />
rozpocznie się nowa inwestycja. To tere<br />
ny z prze zna cze niem prze my sło -<br />
wym.<br />
– Jesteśmy po rozmowach z pewnym<br />
koncernem – stwierdza Ligara.<br />
Ja kim Te go do wie my się, je śli<br />
do inwestycji dojdzie.<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />
Biznesmen z Biczyc<br />
Od 17 dolarów<br />
do stacji paliw<br />
– Moja pierwsza wypłata to była równowartość<br />
17 dolarów! – śmie je się dziś An -<br />
drzej Ligara, właściciel dużej stacji paliw<br />
w Nowym Sączu, pięknie odnowionej kamienicy<br />
przy ul. Zygmuntowskiej, znanej<br />
restauracji „Szałas” w Starym Sączu, hotelu<br />
w Tarnowie i wielu innych nieruchomości.<br />
Jaką drogę wraz z żoną Grażyną<br />
przeszedł ten 53-letni biznesmen do tego,<br />
czym oboje zarządzają dzisiaj<br />
Po zna li się, jak wie le par, na stu diach:<br />
Wydział Melioracji Wodnej na Akademii<br />
Rolniczej w Krakowie. Ona, dziewczyna<br />
z sądeckich Biczyc Dolnych, on<br />
– chłopak z podtarnowskiego Gromnika.<br />
Grażyna Ligara ukończyła I LO w Nowym<br />
Sączu. Andrzej Ligara – Technikum<br />
Mechaniczne w Tarnowie. Miał<br />
dziewięcioro rodzeństwa, dziś już nikt<br />
w Gromniku nie mieszka. Matka i ojciec,<br />
porucznik w stanie spoczynku, oddali 33<br />
morgi ziemi, które uprawiali, państwu<br />
i też wynieśli się do Tuchowa. A Andrzej<br />
Ligara za żoną przyjechał po studiach<br />
do Biczyc i wrósł w Sądecczyznę.<br />
– Moja pierwsza praca: przy budowie<br />
wałów koło Nowego Sącza, na Dunaj<br />
cu – wspo mi na Gra ży na Li ga ra.<br />
Zgod nie z wy kształ ce niem. Za ra bia ła<br />
wte dy wię cej od mę ża! On pra co wał<br />
z Wo je wódz kim Za rzą dzie In we sty cji<br />
i Melioracji, ona w Miejskim Zarządzie<br />
Dróg, któ ry le piej pła cił. Po pa ru la tach,<br />
pod ko niec lat 80. XX wie ku, mąż zmie -<br />
nił więc pracę na firmę budującą zaporę<br />
wodną Klimkówka pod Gorlicami. Liczył<br />
na wy jazd do Nie miec, a że fir ma<br />
zwlekała – zmienił na kolejną i w końcu<br />
się uda ło. – Wy je cha łem na dwu let ni<br />
kontrakt pod Monachium. Przydały się<br />
moje uprawnienia hydrotechniczne, bo<br />
uszczelnialiśmy kondygnacje podziemne<br />
na osie dlach. Niem cy dzi wi li się, że<br />
przy takiej powierzchni, tylu dylatacjach<br />
nic nie prze pusz cza – opowiada o swoich<br />
początkach.<br />
Po kontr ak cie nie bar dzo miał do cze -<br />
go wracać – początek lat 90., restruktu-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 15<br />
ryzowane firmy zwalniały pracowników.<br />
Nie było mowy o kolejnym kontrakcie.<br />
Wyjechał więc na własną rękę i w sumie<br />
spę dził w Niem czech sie dem lat. Przy -<br />
pa dek spra wił, że ścią gnął do pra cy<br />
na sta cji ben zy no wej bra ta, mło de go<br />
mechanika. Dzięki niemu przypatrywał<br />
się, jak ten biz nes dzia ła: – Była stacja,<br />
kom pleks ob słu gu ją cy sa mo cho dy, sa -<br />
lon. Po do ba ło mi się. Choć nie zda wa -<br />
łem so bie spra wy, ile pie nię dzy trze ba<br />
na rozkręcenie tego interesu…<br />
Ale ciu łał.<br />
Żona też szybko zmieniła pracę –poszła<br />
uczyć dokumentacji i rysunku do budowlan<br />
ki. W szko le spę dzi ła 9 lat, aż do 22<br />
sierpnia 1999 roku, kiedy ruszyła ich stacja.<br />
– To był powód, stacja wymagała<br />
od nas dużego zaangażowania. Już pracując<br />
tutaj poprawiałam jeszcze ostatnie<br />
prace dyplomowe uczniów – wspomina.<br />
Bu do wa sta cji trwa ła aż trzy la ta. Pra wie<br />
dwa – uzyskanie wszystkich pozwoleń,<br />
uzgadnianie dokumentacji, przekonywanie<br />
kolejnych urzędników, że budować można<br />
i wszystko się da, no i procedury związane<br />
ze skarg sąsiadów przeciwko inwestycji. –<br />
An drzej prze ży wał kry zy sy, już nie miał sił.<br />
Chciał stację wydzierżawić – wspomina<br />
Grażyna Ligara. Z dzisiejszej perspektywy<br />
może powiedzieć, że na szczęście<br />
dzie rżaw ca się wy co fał. A mąż dał ra dę<br />
zbudować stację na wysokim poziomie,<br />
Dziś obo je z żo ną po sta -<br />
no wi li in we sto wać<br />
w nie ru cho mo ści. Ma ją<br />
kil ka pod wy na jem.<br />
Po ukoń cze niu re mon tu<br />
ka mie ni cy na ul. Zyg -<br />
mun tow skiej, za czy na ją<br />
in we sty cję w Sta rym Są -<br />
czu i w za byt ko wy bu dy -<br />
nek w Tar no wie.<br />
w oszczędnym systemie właściwie gospodarczym,<br />
przez półtora miesiąca pracując<br />
na niej i wręcz śpiąc, ja ko stróż, bo nie by -<br />
ło za co wynająć dozorcy.<br />
Sama budowa poszła migiem. Udało<br />
się nawet skompletować potrzebną kwotę:<br />
wkład wła sny w su mie był naj mniej szy,<br />
do tego doszło wsparcie koncernu, który<br />
udzielał licencji, pożyczka od brata Ligary<br />
i na ko niec kre dyt. – Żałowałem potem,<br />
że się ograniczyłem i nie wziąłem kredytu<br />
większego, bo trzeba było łatać. Dystrybutory<br />
na przykład wzięliśmy w leasingu, nie<br />
starczyło na nie – wspomina Ligara. Dziś<br />
go to śmie szy, ale na otwar ciu mie li ka -<br />
mień w brzu chu ze stra chu, czy się uda<br />
i będzie z czego kredyt spłacać. I poszło<br />
tak, jak się nie spo dzie wa li: nie na dą ża li<br />
przyjmować wpłat, kasa fiskalna była tylko<br />
jedna. W nocy wystawiali faktury, a już<br />
następnego dnia przyjechała druga kasa.<br />
Zamówili tak szybko, jak się dało. Interes<br />
krę ci się do dziś.<br />
Musieli tylko zamknąć salon motocyklowy<br />
(Ligara był dealerem hondy).<br />
Pierwszy taki salon w Nowym Sączu dziś<br />
mo że by się spraw dził, bo mo to cy kle są<br />
modne. Ale wtedy ledwo zipał, choć<br />
pierw szy mo tor ku pił tu dla sy na... Ko ral.<br />
– Jednak po dwóch latach zrezygnowałem<br />
z salonu, nie opłacał się – mówi Ligara.<br />
Dziś oboje z żoną postanowili inwestować<br />
w nieruchomości. Mają kilka pod wynajem.<br />
Po ukończeniu remontu kamienicy<br />
na ul. Zygmuntowskiej, zaczynają inwestycję<br />
w Starym Sączu i w zabytkowy budynek<br />
w Tarnowie. Ruszy w przyszłym<br />
roku. – Staramy się dywersyfikować działalność<br />
– mówią Ligarowie.<br />
Ale naj bar dziej cie szy ich to, że…<br />
w styczniu zostaną dziadkami! Starszy<br />
An drzej Li ga ra<br />
syn, 28-letni Kuba i jego żona Renata,<br />
spodziewają się dziecka. Syn robi aplikację<br />
radcowską, po studiach w Krakowie<br />
wrócił do Nowego Sącza. Młodszy,<br />
Szczepan, kończy medycynę i na staż nie<br />
może liczyć w rodzinnych stronach. Ma<br />
narzeczoną, również po medycynie. Chce<br />
być oku li stą, ale wy brał też stu dia z za rzą -<br />
dzania ochroną zdrowia. Czy odziedziczył<br />
po rodzicach żyłkę do biznesu<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
16 GOSPODARKA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Obwodnica<br />
Podegrodzia<br />
29 października otwarta została obwodnica Podegrodzia.<br />
Głównym wykonawcą inwestycji realizowanej przez Wojewódzki<br />
Zarząd Dróg było Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-<br />
-Mostowych z Nowego Sącza i Mota-Engil Polska SA. Trasę<br />
zaprojektowała krakowska Pracownia Inżynierska Klotoida.<br />
Obwodnica kosztowała 53,12<br />
mln zł, w tym 44,36 mln zł<br />
pochodziło z funduszy unijnych.<br />
Roboty ziemne rozpoczęto<br />
jesienią 2009 roku.<br />
Wi do ko wa tra sa o łącz nej dłu go -<br />
ści 6,46 km za czy na się ok. 200 m<br />
za mostem w Gołkowicach, a kończy<br />
na dro dze do jaz do wej do mo stu św.<br />
Kin gi w Brze znej. Bie gnie wzdłuż Du -<br />
najca, z dala od zabudowań mieszkalnych.<br />
Po drodze zbudowano trzy mosty<br />
(m. in. na potoku Słomka i Jastrzębiku)<br />
i cztery ronda z rozjazdem do Starego<br />
Sącza i Nowego Targu, Czarnego<br />
Potoku i Łukowicy.<br />
W trakcie budowy wysiedlono<br />
mieszkańców dwóch gospodarstw<br />
w Naszacowicach. Kolejnym etapem będzie<br />
budowa zachodniej obwodnicy Nowego<br />
Sącza, która poprowadzi od ronda<br />
w Brzeznej do trasy krajowej numer 28.<br />
W uroczystości przecięcia wstęgi<br />
udział wzięli nowi parlamentarzyści<br />
oraz marszałek województwa małopolskiego<br />
Marek Sowa i starosta Jana Golonki<br />
w asyście wójciny Podegrodzia<br />
Małgorzaty Gromali. Nową drogę poświęcił<br />
ks. dr Jan Pio trow ski, pro boszcz<br />
parafii św. Małgorzaty z Nowego Sącza,<br />
a pierwszego przejazdu dokonano<br />
zabytkowym Peugeotem 201 z 1931 r.,<br />
którego właścicielem jest miłośnik oldmobili<br />
Sebastian Talarczyk z Podegrodzia.<br />
Samochód kupił od francuskiej<br />
hrabiny. (RED)<br />
Samorządowcy z Sądecczyzny<br />
i Słowacji oraz przedstawiciele<br />
lokalnych instytucji rozmawiali<br />
23 listopada w MCK<br />
„Sokół” w Nowym Sączu<br />
o wspólnych projektach w ramach<br />
seminarium „Współpraca<br />
transgraniczna gmin,<br />
miast, powiatów Małopolski,<br />
a rozwój regionu”.<br />
FOT. JANUSZ BOBREK<br />
Współ pra ca mię dzy Pol -<br />
ską, a Słowacją ulega dyna<br />
micz ne mu roz wo jo wi<br />
zwłasz cza po 2004 r., gdy<br />
we szli śmy do Unii Eu ro pej skiej<br />
i po 2007 r., gdy we szli śmy do stre fy<br />
Szen gen – mó wił Grze gorz Pie chot ka,<br />
dyrektor ds. organizacyjnych Fundacji<br />
Sądeckiej, otwierając seminarium. Podczas<br />
spo tka nia sa mo rzą dow cy oraz<br />
przed sta wi cie le lo kal nych or ga ni za cji<br />
opowiadali o tym, jak budować współpracę<br />
z korzyścią dla rozwoju pogranicza<br />
pol sko -sło wac kie go. Jed nym<br />
z istotniejszych narzędzi są tu projekty<br />
współfinansowane z funduszy europejskich.<br />
Dzię ki nim uda ło się m.in. zre ali -
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 17<br />
Nasi bracia<br />
Słowacy zza miedzy<br />
zować projekt „Platforma Medialna Popradzkie<br />
Wrota”.<br />
– Punktem wyjścia do napisania tego<br />
projektu był brak informacji dotyczących<br />
choćby atrakcji turystycznych regionu, dlatego<br />
chcieliśmy utworzyć bazę informacji<br />
użytkowej dla turystów i mieszkańców<br />
po obu stronach granicy – tłumaczył Andrzej<br />
Zarych, dyrektor kancelarii Starostwa<br />
Powiatowego w Nowym Sączu. Owocem<br />
projektu jest platforma medialna gromadząca<br />
informacje na temat pogranicza polsko-słowackiego<br />
przygotowane przez<br />
dziennikarzy, samorządy i przedstawicieli<br />
organizacji pozarządowych.<br />
– Pro jek ty bu du ją ce wza jem ną<br />
współpracę są bardzo potrzebne, mieszka<br />
my bli sko sie bie, ale oka zu je się, że<br />
Polacy i Słowacy wcale tak dobrze się<br />
nie zna ją – stwierdził Włodzimierz Tokar<br />
czyk, wi ce bur mistrz Mu szy ny.<br />
Uzdro wi sko zre ali zo wa ło w ostat nich<br />
latach szereg mikroprojektów wzmac -<br />
niających więzi między mieszkańcami<br />
po gra ni cza m.in. „Po znaj my się le piej<br />
w Muszynie”. W ramach projektu organi<br />
zo wa no sze reg kon fe ren cji, im prez<br />
kulturalnych i sportowych oraz wspólnych<br />
wy cie czek in te gru ją cych miesz -<br />
kańców z Muszyny i Lipan, Dubovicy<br />
oraz Lubotina.<br />
Interesującą perspektywę regionalnej<br />
współpracy między regionami karpackimi<br />
na polu turystyki przestawiła z kolei<br />
Mał go rza ta Bro da, dy rek tor In sty tu tu<br />
Eu ro pa Kar pat. W ra mach pro jek tu<br />
„Kar pac ka Ma pa Przy go dy, wspól -<br />
na promocja atrakcyjności turystycznej,<br />
przyrodniczej i kulturowej Małopolski”<br />
– W wo je wódz twie ma ło -<br />
pol skim to 1500 ki lo me -<br />
trów szla ku, na któ rym<br />
znaj du je się 248 obiek -<br />
tów w tym czte ry ko ścio -<br />
ły wpi sa ne na li stę<br />
UNE SCO.<br />
BO ŻE NA SRE BRO<br />
opracowane zostaną szlaki przygód, które<br />
ma ją prze mó wić do zmy słów i wy -<br />
obraź ni tu ry stów np. „Tam, gdzie li cho<br />
ma swój dom” – wio dą ce po ja ski niach<br />
karpackich, czy „Zapachy karpackie” to<br />
miej sca, w któ rych mo żna po czuć za -<br />
pach miod nej pa sie ki, kar pac kiej łą ki,<br />
czy lipowego lasu. – Chcemy odnaleźć<br />
klucz do serca turysty, żeby poczuł zew<br />
przygody – mówiła Małgorzata Broda.<br />
Niewątpliwym bogactwem turystycznym<br />
Polski i Słowacji jest architektura<br />
drewniana, o jej unikalności opowiadała<br />
z kolei Bożena Srebro, wiceprezes Zarządu<br />
Małopolskiej Organizacji Turystycznej.<br />
– W województwie małopolskim<br />
to 1500 kilometrów szlaku, na którym<br />
znaj du je się 248 obiek tów w tym czte ry<br />
kościoły wpisane na listę UNESCO.<br />
Chcielibyśmy przedłużyć ten szlak na Słowację<br />
– zapowiedziała Bożena Srebro.<br />
Se mi na rium „Współ pra ca trans gra -<br />
niczna gmin, miast, powiatów Małopolski,<br />
a roz wój re gio nu” przy go to wa ne<br />
zo sta ło przez Fun da cję Są dec ką w ra -<br />
mach cy klu „Pre zy den cja w Ma ło pol -<br />
sce” pro mu ją ce go ideę in te gra cji<br />
i aktywność społeczną obywateli. Partnerem<br />
przedsięwzięcia jest Województwo<br />
Małopolskie.<br />
EDY TA ZA JĄC
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
18 GOSPODARKA<br />
LUDZIE Z GŁOWĄ GRUDZIEŃ 2011<br />
Gru pa Re kon struk cji Hi sto rycz nej Gor li ce 1915. Sta ni sław Szam be lan – z lor net kę na szyi – dru gi z pra wej wśród<br />
klę czą cych w dol nym rzę dzie FOT. ŁU KASZ HA BEL<br />
Ścisk eksponatów<br />
Jeden z pokoi w domu Stanisława Szambelana w Krużlowej Niżnej<br />
przeznaczony jest na magazyn. Wszędzie – na półkach<br />
i na podłodze – poustawiane są w zwartych ordynkach stare<br />
żelazka, zegary, budziki, młynki do kawy, lampy naftowe i kolejowe<br />
(jeszcze karbidowe), wagi, maszyny do szycia i pisania, aparaty<br />
telefoniczne, dzwonki, kłódki, flaszki, kufle, szklanki…<br />
Dosłownie setki, ba – tysiące zabyt<br />
ko wych przed mio tów<br />
o pro we nien cji przy naj mniej<br />
sprzed II woj ny świa to wej,<br />
a czę sto i sprzed I. Pię trzą się i kłę bią<br />
tak, że wy da je się, iż po otwar ciu drzwi<br />
wysypią się z przepełnienia na zewnątrz.<br />
KO LEK CJE TE MA TYCZ NE<br />
Ale Sta ni sław Szam be lan za chwi lę<br />
otwie ra dru gi po kój, w któ rym pa nu je<br />
nie mniej szy tłok – zgro ma dzo ne są<br />
w nim ko lej ne set ki i ty sią ce obiek tów:<br />
ba gne ty, sza ble, szpa dy i ra pie ry, łu ski<br />
naj prze ró żniej szych ka li brów, wie lo -<br />
barw ne od zna cze nia, mo ne ty, ze gar ki,<br />
gu zi ki, na szyw ki na mun du ry, heł my<br />
i inne służbowe nakrycia głowy, menażki<br />
wielu armii, dokumenty, fotografie,<br />
cza so pi sma, ksią żki.<br />
A najcenniejsze sztuki umieszczone<br />
są do pie ro na pię trze, w tym miecz sa -<br />
mu raj ski, któ rym mo żna by ło by uciąć<br />
gło wę, a mo że za jed nym za ma chem<br />
nawet trzy jak Zerwikapturem Longinusa<br />
Podbipięty. Niejedno, zajmujące cały<br />
bu dy nek, mu zeum po zaz dro ści ło by<br />
Szam be la no wi bo ga tej ko lek cji! Ileż<br />
z jego nieprzebranych zbiorów dałoby<br />
się urządzić wystaw tematycznych: wojskową,<br />
wojenną, kolejarską, przedmiotów<br />
co dzien ne go użyt ku, wiej skich,<br />
gospodarczych, zegarmistrzowską, numizmatyczną…<br />
ZNAK FIRMOWY ZBIERACZA<br />
Szambelan mówi, że był jedynakiem<br />
i ja ko ta ki na brał na wy ku przy glą da nia<br />
się szcze gó łom. O je go za mi ło wa niu<br />
do pre cy zji świad czy rów nież fakt, że<br />
składał modele samolotów. Dzisiaj mają<br />
już nie co po utrą ca ne śmi gła, bo dzie -<br />
ci, któ re le d wo od ro sły od pod ło gi,<br />
pró bo wa ły roz krę cić je ki ja mi od mio -<br />
teł, ale na dal wi szą pod su fi tem, bo jak<br />
coś raz wpad nie w je go rę ce, to Szam -<br />
be lan ni gdy się te go nie po zby wa, co<br />
jest zna kiem fir mo wym ka żde go zbie -
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 LUDZIE Z GŁOWĄ GOSPODARKA 19<br />
ra cza z praw dzi we go zda rze nia.<br />
Szedł kie dyś do szko ły, cho dził wte -<br />
dy chy ba do pią tej lub szó stej kla sy,<br />
i w po lu zna lazł kil ka łu sek. I po my -<br />
śleć, że od te go ma leń kie go, wy da wa -<br />
ło by się – nic nie zna czą ce go<br />
zda rze nia, ba nal ne go epi zo du wła ści -<br />
wie, rozpoczęła się jego pasja kolekcjonerska.<br />
Że te kilka zardzewiałych łusek<br />
prze są dzi ło o je go dal szych lo sach<br />
– sta ły się bo wiem po cząt kiem wie lo -<br />
ty sięcz nych, im po nu ją cych zbio rów,<br />
któ rych zgro ma dze nie i po zna nie za ję -<br />
ło mnó stwo cza su.<br />
Najpierw wymieniał się z kolegami,<br />
któ rzy wie dząc o je go pa sji przy no si li<br />
z do mu np. sta re mo ne ty. Po tem ła ził<br />
po są sia dach i mysz ko wał po ich do -<br />
mach, al kier zach, są sie kach, spi chler -<br />
zach, ko mór kach. Na wet chęt nie<br />
po zby wa li się z la mu sów nie po trzeb -<br />
nych im, za bie ra ją cych miej sce, za po -<br />
mnianych, zakurzonych, niszczejących<br />
przedmiotów, rozmaitego barachła, gratów,<br />
rupieci, złomu, szpargałów. Ludzie<br />
we wsi i oko li cy wie dzie li, że tak sza -<br />
bruje, więc oddawali za darmo, w prezencie<br />
albo sprzedawali za grosze.<br />
Kie dyś jed ne go z go spo da rzy za stał<br />
przy roz pa la niu pie ca. Oka za ło się, że<br />
do ognia mia ły tra fić sta re ak ta no ta -<br />
rial ne. Dał na flasz kę i w ten spo sób<br />
wszedł w ich po sia da nie. Rzad ką 10-<br />
zło to wą mo ne tę z Trau gut tem z 1933 r.<br />
na był za 50 zł. Ko le dzy bi li się na stry -<br />
chu po dusz ką po bab ci, roz pi rzy li ją,<br />
a z niej ra zem z pie rzem po sy pa ły się<br />
przed wo jen ne do la ry ka na dyj skie, któ -<br />
re sta ro win ka scho wa ła so bie na czar -<br />
ną go dzi nę i nie przy po mnia ła o nich<br />
przed śmier cią. Ze sta ro ści by ły ze tla łe<br />
i roz sy py wa ły się w rę kach.<br />
KSZTAŁ CĄ CA MA NIA<br />
Z cza sem ma nia zbie rac ka za mie ni -<br />
ła się w zaawansowane hobby. Okoliczne<br />
za so by ule gły wy czer pa niu, za tem<br />
za czął jeź dzić na gieł dy ko lek cjo ner -<br />
skie i targi staroci. Najdrożej jest w Byto<br />
miu i tam prze wa ża ją ak ce so ria<br />
nie miec kie. Z ko lei w Kra ko wie ry nek<br />
jest wy dre no wa ny. Za to naj ta niej<br />
w Rze szo wie. Po znał śro do wi sko ta -<br />
kich jak on zbie ra czy i za czął się wy -<br />
mie niać. Od da wał po dwój ne<br />
eg zem pla rze lub iden tycz ne sztu ki<br />
i wzbo ga cał się o nie obec ne w je go<br />
zbio rach. Na to miast nie ma wy kry wa -<br />
cza me ta li i sam ni cze go nie od ko pał<br />
na po lach bi tew.<br />
Szam be lan, zbie ra jąc co po pad nie,<br />
nie po strze że nie, choć w nie unik nio ny<br />
spo sób po głę biał przy tym wie dzę. Jak<br />
już coś zna lazł, to za da wał so bie py ta -<br />
nia: czy da ny fant po cho dzi<br />
z I czy II woj ny świa to wej, jest pol ski,<br />
niemiecki czy rosyjski Intrygowało go<br />
to wszyst ko, bo prze cież dzia ło się<br />
w je go stro nach, tu – w oko li cy. Szu kał<br />
więc od po wie dzi w ksią żkach.<br />
On, absolwent zawodówki w Grybowie,<br />
zwy kły ślu sarz me cha nik z Kru -<br />
żlo wej Ni żnej, uczył się hi sto rii. Co ja<br />
pi szę – uczył, on ją wręcz stu dio wał!<br />
Hi sto rię dzie jów i wo jen, ale i hi sto rię<br />
ma te rial ną, bo prze cież mu siał za zna -<br />
jo mić się z hi sto rią bro ni, mun du rów,<br />
od zna czeń, nu mi zma ty ką.<br />
Za in te re so wał się ta kże<br />
lo sa mi wła snej ro dzi ny.<br />
Do wie dział się, że dzia -<br />
dek słu żył w ar mii au -<br />
stro wę gier skiej,<br />
kon kret nie w 20. puł ku<br />
c. k. ar mii w No wym Są -<br />
czu, czy li w tzw. cwan cy -<br />
gie rach.<br />
Przesiadywał w bibliotece w Nowym<br />
Są czu, od wie dzał mu zeum w Gor li -<br />
cach. Służył w wojsku w Lublinie, pracu<br />
jąc na bu do wach w Słup sku,<br />
War sza wie, Kra ko wie i na Ślą sku<br />
– wszędzie węszył za trofeami i wiedzą.<br />
Kupował książki z tej dziedziny. Pamięta,<br />
że jed na z nich – „Pol skie mun du ry<br />
wojskowe” – kosztowała 12 tys. zł, a on<br />
właśnie dostał wypłatę – całe 21 tysięcy…<br />
I bez zmru że nia oka wy dał na jed -<br />
ną książkę grubo ponad połowę pensji!<br />
Kie dyś pre nu me ro wał ty go dnik<br />
„Żoł nierz Pol ski”, w któ rym czę sto pi -<br />
sano o dziejach broni i kupował tzw. tygry<br />
sy, czy li se rię bro szur o te ma ty ce<br />
wo jen nej. Do dzi siaj sku pu je ksią żki<br />
o wyposażeniu wojskowym i gromadzi<br />
cza so pi sma np. „Od kryw cę” czy<br />
„Do bro ni”.<br />
SZLAK BO JO WY DZIAD KA<br />
Za in te re so wał się ta kże lo sa mi wła -<br />
snej ro dzi ny. Do wie dział się, że dzia -<br />
dek słu żył w ar mii au stro wę gier skiej,<br />
kon kret nie w 20. puł ku c. k. ar mii<br />
w Nowym Sączu, czyli w tzw. cwancygie<br />
rach (zwan zig, czy taj – cwan ciś, to<br />
po nie miec ku li czeb nik dwa dzie ścia).<br />
Walczył na I wojnie światowej – gdzieś<br />
na Ukra inie, na Bał ka nach i nad rze ką<br />
Pia ve k. We ne cji we Wło szech. Z chwi -<br />
lą klę ski Nie miec i Au strii je go od dział<br />
nie od dał się do nie wo li i nie roz pro -<br />
szył, lecz w zwar tych sze re gach i z bro -<br />
nią w ręku zarekwirował pociąg i takim<br />
esze lo nem – po ró żnych pe ry pe tiach,<br />
bo np. w Wied niu nie chcia no ich prze -<br />
pu ścić i w cha rak te rze ła pów ki trze ba<br />
by ło od dać 6 ko ni – wró cił do ma cie -<br />
rzy stej jed nost ki w No wym Są czu,<br />
gdzie stał się za lą żkiem już pol skie -<br />
go 1. Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich.<br />
Wła śnie po kaź ne są zwłasz cza je go<br />
zbio ry mi li ta riów z I woj ny świa to wej.<br />
To prze cież nie opo dal, pod Gor li ca mi,<br />
ro ze gra ła się jed na z naj więk szych bi -<br />
tew tej kon fron ta cji na ro dów, na zy wa -<br />
na na wet wschod nim Ver dun.<br />
Na le ży do Gru py Re kon struk cji Hi -<br />
sto rycz nych Gor li ce 1915 kie ro wa nej<br />
przez Pio tra Ka miń skie go. Szam be lan<br />
Sta ni sław Szam be lan w mun du rze<br />
au stro -wę gier skie go sie rżan ta, z ka -<br />
ra bi nem ty pu Man li cher i z drob ną<br />
czę ścią ko lek cji w tle.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
20 GOSPODARKA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Por tret kaj ze ra Fran za Jo se fa I, po -<br />
dob ny do te go, ja ki w Przy go dach<br />
do bre go wo ja ka Szwej ka Ja ro sla va<br />
Hasz ka był nie mi ło sier nie – eu fe mi -<br />
stycz nie pi sząc – upstrzo ny przez<br />
mu chy…<br />
w 2009 r. był jej współ za ło ży cie lem.<br />
Prze krój spo łecz ny w gru pie roz cią ga<br />
się od bez ro bot nych do złot ni ka i funk -<br />
cjo na riu sza Stra ży Gra nicz nej. Ubie ra -<br />
ją się w mun du ry z epo ki, uzbra ja ją<br />
w ówczesną broń (Szambelan ma karabin<br />
man li cher z 1895 r.) i od twa rza ją<br />
bi twy i po tycz ki z ró żnych wo jen. Sce -<br />
na riu sze two rzą na pod sta wie rze czy -<br />
wistego przebiegu wydarzeń. Niekiedy<br />
tro ska o au ten tyzm jest tak wiel ka, że<br />
budują makietę drewnianego domu, żeby<br />
po tem ją spa lić.<br />
BI TWY Z SY NEM<br />
I dla te go Szam be lan ma w gar de ro -<br />
bie mundury austrowęgierskie, carskie,<br />
pol skie, hi tle row skie i ra dziec kie. Je śli<br />
ubie ra uni form au stro wę gier ski, to wy -<br />
grywa z Rosjanami. Po przeciwnej stronie<br />
czę sto „wal czy” je go syn Sła wo mir,<br />
co też jest zgod ne z praw dą hi sto rycz -<br />
ną, gdyż nie raz we wro gich ar miach<br />
znaj do wa li się oj ciec z sy nem czy brat<br />
z bratem. Pocieszające, że ani Szambelan<br />
sy na, ani syn oj ca jesz cze ni gdy nie<br />
„za bił” i nie wziął do nie wo li. Na to -<br />
miast w mun du rze pol skim z 1939 r.<br />
prze gry wa z Niem ca mi, choć mo że nie<br />
tak do tkli wie jak ów cze sna ar mia pol -<br />
ska w rze czy wi sto ści…<br />
Mundury kopiuje się z ilustracji, kupuje<br />
odpowiednie sukno i daje do uszycia.<br />
Niekiedy potrzeba wielu zabiegów,<br />
żeby wystarać się o sukno o właściwym<br />
od cie niu np. sza ra wy hecht grau. Mo -<br />
żna też już ku pić go to we, bo ruch re -<br />
kon struk cyj ny się roz wi ja i po wsta ła<br />
ni sza ryn ko wa na te go ro dza ju asor ty -<br />
ment. A jak po ja wia się po pyt, to za raz<br />
ktoś pró bu je go za spo ko ić po da żą<br />
– zwy kłe pra wo ryn ku.<br />
Z GRH Gor li ce 1915 np. tyl ko<br />
w tym ro ku od twa rzał woj ny świa to we<br />
w Sę ko wej i Czcho wie, a nie daw no<br />
prezentowali się przed sądecką premierą<br />
Bi twy war szaw skiej. 1920 Je rze go<br />
Hoffmana. Wcześniej uczestniczyli np.<br />
w otwar ciu kasz te lu w Szym bar ku al -<br />
bo w premierze książki Roberta Makłowi<br />
cza. Część z człon ków gru py bra ła<br />
nawet udział w kręceniu serialu telewizyj<br />
ne go Woj na i mi łość o woj nie pol -<br />
sko -bol sze wic kiej.<br />
Wpraw dzie z praw dzi we go woj ska<br />
(słu żył ja ko kie row ca w szpi ta lu woj -<br />
sko wym w Lu bli nie) wy szedł do cy wi -<br />
la w stop niu sze re gow ca, za to<br />
w re kon stru owa nym 1. Puł ku Strzel -<br />
ców Pod ha lań skich awan so wał do star -<br />
sze go sze re go we go, a w c. k. ar mii<br />
do chra pał się już trzech gwiaz dek<br />
na kołnierzu, co oznacza sierżanta, który<br />
mo że ko men de ro wać in ny mi. No<br />
i nosi mundur podoficera udekorowany<br />
me da la mi za wa lecz ność i ra ny oraz<br />
krzy żem Fran cisz ka Jó ze fa I. Oczy wi -<br />
ście dla lu dzi je go po kro ju kul to wą<br />
ksią żką są Przy go dy do bre go wo ja ka<br />
Szwej ka, a fil mem – C. k. de zer te rzy.<br />
MU ZEUM NA CE LOW NI KU<br />
TVP emituje interesujący cykl dokumentalny<br />
pt. Było, nie minęło red. Ada -<br />
ma Si kor skie go. Przy je żdża on z eki pą<br />
filmową i eksploracyjną w różne miejsca<br />
i z lo kal ny mi en tu zja sta mi hi sto rii<br />
szu ka ma te rial nych śla dów wy da rzeń<br />
hi sto rycz nych. I wio sną 2010 r. zja wił<br />
się w Nie cwi, aby po szu kać szcząt ków<br />
alianckiego samolotu typu Halifax, który<br />
wra cał znad War sza wy, gdzie<br />
w 1944 r. miał do ko nać zrzu tu dla po -<br />
wstańców. Posługując się wykrywaczami<br />
me ta li, fak tycz nie zna le zio no wie le<br />
czę ści z roz bi tej ma szy ny, któ re tra fi ły<br />
do Mu zeum Lot nic twa w Kra ko wie.<br />
Szam be lan na le ży też do Sto wa rzy sze -<br />
nia Mi ło śni ków Hi sto rii i Eks plo ra cji<br />
w No wym Są czu i ja ko ta ki wziął<br />
udział w tych „wy kop kach”.<br />
Jak na ko lek cjo ne ra, nasz bo ha ter<br />
za dzi wia bra kiem nie cier pli wo ści:<br />
– Nie je stem za chłan ny, że by wszyst ko<br />
mieć na tych miast. Wiem, że prę dzej czy<br />
póź niej i tak tra fi do mnie.<br />
Obok nowego domu Szambelana stoi<br />
stary i stodoła, coraz mniej używana, bo<br />
z gospodarstwa o powierzchni 3,60 ha<br />
trudno wyżyć. W marzeniach ich właściciel,<br />
radny gminny w kadencji 2006–<br />
2010, wi dzi tam mu zeum. W cha łu pie<br />
Jak na ko lek cjo ne ra,<br />
nasz bo ha ter za dzi wia<br />
bra kiem nie cier pli wo ści:<br />
– Nie je stem za chłan ny,<br />
że by wszyst ko mieć na -<br />
tych miast. Wiem, że prę -<br />
dzej czy póź niej i tak<br />
tra fi do mnie.<br />
umie ścił by wiej skie me ble i sprzę ty<br />
(nie któ re rze czy co dzien ne go użyt ku<br />
po cho dzą z je go ro dzin ne go do mu),<br />
a militaria może w stodole. Pewnie dało<br />
by się na to uzy skać na wet ja kąś unij -<br />
ną do ta cję. I Kru żlo wa wzbo ga ci ła by<br />
się o obiekt, który odwiedzaliby turyści<br />
i pielgrzymi zaraz po obejrzeniu drewnianego<br />
kościoła – Sanktuarium Przemienienia<br />
Pańskiego…<br />
Oprócz mu zeum otrzy ma li by w pa -<br />
kie cie re we la cyj ny wi dok na oko li cę.<br />
Z ta ra su do mu sto ją ce go nie opo dal<br />
przy siół ka Kar czem ne (bo kie dyś je go<br />
właściciel miał przegrać majątek ziemski<br />
w kar ty w karcz mie) roz cią ga się<br />
bo wiem roz le gła pa no ra ma, któ ra mie -<br />
ści m.in. Jo dło wą Gó rę, Ro so chat kę,<br />
Ja wo rze i Chełm.<br />
A na ra zie na le ża ło by to wszyst ko<br />
choć by ska ta lo go wać, mi mo iż Szam -<br />
be lan mó wi, że nie trze ba, bo on ka żdy<br />
z ty się cy eks po na tów ma w gło wie!<br />
IRE NE USZ PAW LIK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 21<br />
Sołtysi to twarde<br />
chłopy ale się feminizują,<br />
najlepszy jest w Gródku<br />
Kilkudziesięciu sołtysów (i kilkanaście sołtysek) z 14. gmin naszego<br />
regionu przyjechało 24 listopada do Ośrodka Kultury<br />
w Korzennej na uroczystość ogłoszenia wyników plebiscytu<br />
na Sołtysa Roku 2010, zorganizowanego przez Stowarzyszenie<br />
Sołtysów Ziemi Sądeckiej, Fundację Sądecką oraz Starostwo<br />
Powiatowe w Nowym Sączu. Sołtysem A. D. 2010 został Antoni<br />
Łu ka sik z Gród ka z gminy Grybów.<br />
zachęcanie do poprawy funkcjonowania<br />
sołectw i rad osiedlowych. Kapituła ocenia<br />
ją ca kan dy da tów bie rze pod uwa gę<br />
m.in. współpracę z lokalnymi organizacjami<br />
i społecznościami, zaangażowanie<br />
w dzia łal ność kul tu ral ną, in we sty cje,<br />
poprawę sieci drogowej, pomoc w rozwiązywanie<br />
różnych problemów mieszkańców<br />
poszczególnych wiosek.<br />
Do plebiscytu w tym roku zgłoszono<br />
łącznie 15 sołtysów. Członkowie Kapituły<br />
(prezes Stowarzyszenia Sołtysów<br />
Ziemi Sądeckiej Piotr Gniadecki, Marian<br />
Kruczek wiceprezes, Maria Olszowska,<br />
rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego,<br />
Marian Ogórek, członek Zarządu<br />
Stowarzyszenia oraz Agnieszka Michalik<br />
z Fundacji Sądeckiej) w tajnym głosowaniu<br />
wybrali najlepszą trójkę.<br />
Nagrody i dyplomy, oprócz prezesów<br />
Stowarzyszenia, wręczali także Władysław<br />
Matczuk, dyrektor Fundacji Sądeckiej,<br />
wój to wie: Piotr Krok z Gry bo wa,<br />
Stanisław Kiełbasa z Nawojowej i Józef<br />
To biasz z Gród ka nad Dunajcem oraz Le -<br />
szek Skowron, wójt Korzennej, i wicestarosta<br />
nowosądecki Mieczysław Kiełbasa<br />
oraz rad ni gmin ni. Oto wy ni ki:<br />
Soł tys to wła dza co nie tyl ko<br />
do tytułu dzisiaj się sprowadza.<br />
Soł tys, chłop twar dy, ni czym się<br />
nie zrazi, jednymi drzwiami go<br />
wy pchną, to dru gi mi wła zi –odtych<br />
słów z wiersza autorstwa pani Krystyny,<br />
eme ry to wa nej na uczy ciel ki z Ko rzen -<br />
nej, zaczęło się uroczyste spotkanie sołtysów<br />
Sądecczyzny w Korzennej, którego<br />
kul mi na cją był wy bór naj lep sze go<br />
sołtysa minionego roku.<br />
Ce lem kon kur su jest pro mo wa nie<br />
i wy zwa la nie ini cja tyw spo łecz nych,<br />
dzia łal no ści na rzecz ma łych oj czyzn,<br />
I miejsce – Antoni Łukasik, sołtys wsi<br />
Gródek, gmina Grybów<br />
II miejsce – Stanisław Teper, sołtys wsi<br />
Chodorowa, gmina Grybów<br />
III miejsce – Teresa Filipowicz, sołtys wsi<br />
Mogilno, gmina Korzenna.<br />
Laureaci otrzymali nagrody, upominki<br />
i dyplomy. Kapituła Plebiscytu zdecydowała<br />
również o symbolicznym<br />
wyróżnieniu pozostałych nominowanych.<br />
***<br />
Zwycięzca plebiscytu, Antoni Łukasik,<br />
nie pojawił się jednak w Korzennej.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
22 GOSPODARKA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Sta ni sław Te per, soł tys wsi Cho do -<br />
ro wa, gmi na Gry bów<br />
Nagrodę w jego imieniu odebrała córka.<br />
– Dziękuję. Tata będzie równie wzruszony<br />
jak ja – oznajmiła.<br />
Odpowiedziały je rzęsiste brawa. Zebrani<br />
wiedzieli o ciężkiej chorobie, z jaką<br />
dziel nie zma ga się pan An to ni, któ ry<br />
przed kil ku na stu la ty po raz pierw szy<br />
zorganizował sądeckich sołtysów w ścisłej<br />
współ pra cy z Fun da cją Są dec ką<br />
(wtedy Sądecka Fundacja Rozwoju Wsi<br />
i Rolnictwa).<br />
78-letni Stanisław Teper to najstarszy<br />
w gronie wyróżnionych i jeden z najstarszych<br />
sołtysów na całej Sądecczyźnie.<br />
Jest wdow cem. Ma 5 dzie ci, 21 wnu -<br />
ków, 19 pra wnu ków i jak sam mó wi<br />
trzech ko lej nych jest już w dro dze<br />
– Dla mnie sołtysowanie, to przedłużenie<br />
życia zawodowego. Przez lata byłem<br />
kie row ni kiem po cią gu. Od 13 lat<br />
je stem soł ty sem, bo wte dy czu ję się lu -<br />
dziom potrzebny a spraw do załatwienia<br />
jest mnó stwo. Wbrew po zo rom, to ta kże<br />
praca umysłowa, bo roboty papierkowej<br />
jest spo ro, ale ja to lu bię. Mam na dzie -<br />
ję być soł ty sem tak dłu go, jak tyl ko się<br />
da, to mój elik sir mło do ści – wy znał<br />
nam pan Sta ni sław.<br />
Jak za pew nia pa mięć ma jesz cze do -<br />
brą, po dob nie jak wzrok, dla te go z wi -<br />
dze nia ko ja rzy prak tycz nie ka żde go<br />
mieszkańca wsi Chodorowa. – Z młodymi<br />
jest tro chę go rzej, bo się po że ni li<br />
i jest tro chę no wych twa rzy. Od 13 lat ni -<br />
komu nawet „psiakrew” nie powiedziałem,<br />
cho ciaż kil ku by się przy da ło<br />
– przyznaje.<br />
Te re sa Fi li po wicz to nie je dy na ko -<br />
bieta sołtys w naszym regionie. Jednak<br />
reszta jej koleżanek po fachu 3. miejsce<br />
w plebiscycie przyjęła jako własny sukces<br />
i jednocześnie wkład w feminizację<br />
sołtysowej braci.<br />
Elżbieta Wysowska z Lipnicy Wielkiej<br />
też odnalazła się w sołtysowaniu.<br />
– Sołtysem jestem od stycznia. Przełamałam<br />
u nas stereotypy, bo dawno kobieta<br />
u nas nie sołtysowała. Praca dla<br />
lo kal nej spo łecz no ści ma swój sens.<br />
Zresz tą nie ska rżę się. Ba, na wet po łą -<br />
czyłam to ze swoją pasją, czyli motoryzacją.<br />
W pełnieniu obowiązków pomaga<br />
mi mój mo to ro wer Sim son. Ma już 20<br />
lat, ale ka żdą gór kę nim za li czam. Dzię -<br />
ki te mu ja ko soł tys czę sto by wam w do -<br />
mach miesz kań ców. Cza sem coś im<br />
przy wio zę, cza sem mu szę do cze goś<br />
prze ko nać al bo cze goś przy pil no wać.<br />
Jeżdżę też samochodem i traktorem. Tylko<br />
na ti ry nie mam jesz cze pa pier ka<br />
– uśmiecha się sołtys Wysowska.<br />
Plebiscyt to jednak tylko wisienka<br />
na torcie zjazdu sołtysów z Sądecczyzny.<br />
– Chodzi także o wzajemną integrację.<br />
Cie szy my się też, że za szczy ci ło nas<br />
tak licz ne gro no wój tów, dzię ki te mu<br />
współpraca na linii wójt – sołtys będzie<br />
zapewne układać się wzorowo – powiedział<br />
prezes Gniadecki.<br />
Zgromadzeni goście wysłuchali wystę<br />
pu wo kal ne go ar tyst ki z Ko rzen nej<br />
oraz zespołu ludowego z Lipnicy Wielkiej.<br />
Potem nastąpiła, trwająca do późnych<br />
godzin wieczornych, integracja…<br />
BO GU MIŁ STORCH<br />
STOWARZYSZENIE<br />
SOŁTYSÓW ZIEMI<br />
SĄDECKIEJ<br />
Stowarzyszenie zostało założone<br />
w 2005 ro ku. Sku pia ok. 170 soł ty sów (80<br />
proc.) z powiatu nowosądeckiego. Celem<br />
Stowarzyszenia jest reprezentacja najniższego<br />
szczebla samorządu lokalnego, jakim<br />
jest sołectwo, wobec administracji<br />
państwowej i samorządowej. Stowarzyszenie<br />
zabiega o podniesienie rangi sołectwa<br />
m.in. poprzez wydzielenie z budżetów<br />
gmin osobnych środków dla poszczególnych<br />
wsi oraz ustawową, należną rekompensatę<br />
za pracę w świątki i piątki,,<br />
pierw szej oso by we wsi”.<br />
Stowarzyszenie organizuje szkolenia<br />
dla swo ich człon ków m.in. w za kre sie po -<br />
zyskiwania środków unijnych, gdyż sołtysi<br />
wskazują potrzeby inwestycyjne swoich<br />
wiosek i mobilizują ludzi do działania. Sołtysi<br />
sądeccy są bardzo pobożni. Każdego<br />
roku, w maju, peregrynują do Lichenia<br />
w ramach ogólnopolskiej pielgrzymki sołtysów.<br />
Legenda głosi ponoć, że pojawią się<br />
tam na wet czę ściej niż w sie dzi bie Ogól -<br />
nopolskiego Stowarzyszenia Sołtysów<br />
w Koninie.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 REKLAMA 23
24<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
TEKST SPONSOROWANY GRUDZIEŃ 2011<br />
Uporządkowanie gospodarki<br />
ściekowej w miejscowościach<br />
Biała Niżna i Stróże<br />
W dniu 27 października 2011 r. na za pro sze nie Wój ta Gmi ny Gry bów Pio tra Kro ka oraz Dy rek to ra<br />
Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Grybowie Jana Grucę, odbyła się konferencja, na której<br />
przedstawiono aktualny przebieg prac przy realizacji projektu pn. „Uporządkowanie gospodarki<br />
ściekowej w miejscowościach Biała Niżna i Stróże” współfinansowanego ze środków UE.<br />
Przedstawiciele Firmy Budomont z Łańcuta<br />
Kanalizacja – budowa<br />
Uroczystość zaszczycili swą obecnością<br />
przedstawiciele Wojewódzkiego<br />
Funduszu Ochrony<br />
Środowiska i Gospodarki Wodnej<br />
w Krakowie, Radni Gminy Grybów, kierownicy<br />
jednostek organizacyjnych gminy,<br />
pracownicy urzędu Gminy Grybów oraz<br />
Jednostki Realizującej Projekt. Na spotkaniu<br />
obecni byli również przedstawiciele Firmy<br />
BUDOMONT z Łańcuta, realizującej w ramach<br />
kontraktu I budowę sieci kanalizacji<br />
sanitarnej w miejscowościach Biała Niżna<br />
i Stróże oraz przedstawiciele Firmy GRONT-<br />
MIJ pełniącej funkcję Inżyniera Kontraktu<br />
nad realizowaną inwestycją.<br />
Konferencję poprowadził Wójt Gminy<br />
Piotr Krok, który poinformował zaproszonych<br />
gości, że wszystkie formalności związane<br />
z przeprowadzeniem procedur przetargowych<br />
na Kontrakt I „Budowa sieci<br />
kanalizacyjnej” oraz Kontrakt II „Inżynier<br />
Kontraktu” są zakończone.<br />
W ramach budowy kanalizacji sanitarnej<br />
w Gminie Grybów realizowanej dzięki dofinansowaniu<br />
z Programu Operacyjnego Infrastruktura<br />
i Środowisko Funduszu<br />
Spójności wykonano już 48 % całego zakresu<br />
projektu. W wyniku podpisanej umowy<br />
realizacyjnej KONTRAKTU I z Firmą Budomont<br />
Sp z o.o. z Łań cu ta na kwo tę 15 mln<br />
PLN w ramach projektu pn. „Uporządkowanie<br />
gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />
Biała Niżna i Stróże” realizacja sieci<br />
kanalizacyjnej została rozpoczęta. Planowany<br />
termin zakończenia robót przewidziano<br />
na początek roku 2013. Prace przebiegają<br />
bez znaczących zakłóceń i postępują zgodnie<br />
z ustalonym harmonogramem – prace<br />
trwają równolegle w kilku miejscach. Trudności<br />
wynikające z realizacji projektu spowodowane<br />
są głównie technologią<br />
prowadzenia prac tj. wykopem otwartym<br />
i koniecznością wyłączenia jednego pasa ru-
GRUDZIEŃ 2011<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
25<br />
Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />
chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />
podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />
że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />
ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />
kanalizacyjnej.<br />
Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />
51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />
przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />
inwestycji możliwość podłączenia<br />
będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />
miejscowości.<br />
W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />
zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />
i technologią jej wykonania korzystając<br />
z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />
jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />
in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />
W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />
ła 13.5 mln PLN.<br />
W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />
Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />
w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />
Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />
Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />
bowie.<br />
Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />
Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />
będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />
oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />
Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />
BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />
oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />
w całości sfinansowane ze środków własnych<br />
gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />
oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />
Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />
930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />
Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />
sierpnia 2011 r.<br />
Zakres rzeczowy zadania<br />
obejmuje budowę 51,4 km<br />
sieci kanalizacyjnej<br />
oraz 6 przepompowni<br />
ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji<br />
możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej<br />
uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt<br />
budowlany).<br />
Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />
Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />
gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />
Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />
pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />
Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />
ekologiczny i podnosząc poziom<br />
życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />
projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />
poprzez wyeliminowanie<br />
bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />
ście ków do wód i gleb.
GRUDZIEŃ 2011<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
25<br />
Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />
chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />
podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />
że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />
ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />
kanalizacyjnej.<br />
Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />
51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />
przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />
inwestycji możliwość podłączenia<br />
będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />
miejscowości.<br />
W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />
zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />
i technologią jej wykonania korzystając<br />
z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />
jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />
in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />
W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />
ła 13.5 mln PLN.<br />
W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />
Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />
w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />
Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />
Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />
bowie.<br />
Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />
Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />
będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />
oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />
Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />
BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />
oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />
w całości sfinansowane ze środków własnych<br />
gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />
oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />
Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />
930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />
Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />
sierpnia 2011 r.<br />
Zakres rzeczowy zadania<br />
obejmuje budowę 51,4 km<br />
sieci kanalizacyjnej<br />
oraz 6 przepompowni<br />
ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji<br />
możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej<br />
uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt<br />
budowlany).<br />
Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />
Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />
gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />
Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />
pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />
Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />
ekologiczny i podnosząc poziom<br />
życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />
projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />
poprzez wyeliminowanie<br />
bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />
ście ków do wód i gleb.
GRUDZIEŃ 2011<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
25<br />
Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />
chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />
podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />
że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />
ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />
kanalizacyjnej.<br />
Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />
51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />
przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />
inwestycji możliwość podłączenia<br />
będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />
miejscowości.<br />
W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />
zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />
i technologią jej wykonania korzystając<br />
z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />
jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />
in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />
W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />
ła 13.5 mln PLN.<br />
W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />
Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />
w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />
Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />
Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />
bowie.<br />
Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />
Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />
będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />
oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />
Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />
BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />
oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />
w całości sfinansowane ze środków własnych<br />
gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />
oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />
Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />
930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />
Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />
sierpnia 2011 r.<br />
Zakres rzeczowy zadania<br />
obejmuje budowę 51,4 km<br />
sieci kanalizacyjnej<br />
oraz 6 przepompowni<br />
ścieków. Bezpośrednio<br />
po realizacji inwestycji<br />
możliwość korzystania<br />
z sieci kanalizacyjnej<br />
uzyska 4571 osób<br />
(tak zakłada projekt<br />
budowlany).<br />
Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />
Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />
gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />
Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />
pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />
Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />
ekologiczny i podnosząc poziom<br />
życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />
projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />
poprzez wyeliminowanie<br />
bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />
ście ków do wód i gleb.
28<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
PRODUCENT ZABAWEK PLUSZOWYCH<br />
Nowy Sącz, ul. Mała Góra 40 (Jamnica)<br />
sprzedaż hurt, detal<br />
tel. (18) 443 92 32<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Z okazji zbliżających się<br />
Świąt Bożego Narodzenie<br />
oraz nadchodzacego Nowego<br />
Roku 2012, naszym Klientom oraz<br />
wszystkim pracownikom i ich<br />
rodzinom moc serdecznych życzeń<br />
składa Zarząd Biura Rachunkowego<br />
DEKRET w Nowym Saczu
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 29<br />
Wigilia w DPS przy ul. Nawojowskiej w Nowym Sączu<br />
Prawie jak w do mu<br />
W Domu Pomocy Społecznej dla kobiet przy ul. Nawojowskiej<br />
155 w No wym Są czu czas pły nie ina czej… choć więk szość<br />
rodzin zostawiając tam – zazwyczaj na zawsze – swoich rodziców,<br />
dziadków czy chociażby wujostwo, traktuje DPS jako zwyczaj<br />
ną pla ców kę opie ki, jest to prze cież DOM PO MO CY. Jak<br />
podkreśla dyrektor placówki, Marian Morański, to miejsce jest<br />
ich do mem.<br />
Wchodzimy w relacje rodzinne,<br />
do każdego staramy<br />
się pod cho dzić<br />
w sposób indywidualny.<br />
Bardzo nie lubimy pojęć „pensjonariusz”<br />
bądź „pensjonariuszka”, to są mieszkańcy.<br />
Sa ma na zwa mó wi „dom”, a dom ko -<br />
jarzy się z rodziną... – wyjaśniał podczas<br />
naszej wizyty dyrektor Marian Morański.<br />
Święta Bożego Narodzenia wyglądają<br />
tu jak wszę dzie: są de ko ra cje, pre zen -<br />
ty, wi gi lia…, ale nie to jest naj wa żniej sze.<br />
Najważniejsze, że te kobiety, pozostawione<br />
przez swo ich bli skich, ma ją ko goś, kto<br />
jest dla nich wspar ciem, opie ką, po moc -<br />
ną dłonią (przyjacielem).<br />
Okres świąteczny rozpoczyna się już<br />
od wizyty Świętego Mikołaja.<br />
– Ka żda z pań do sta je ja kiś drob ny<br />
prezent. Mikołaj nie może o nikim zapomnieć<br />
– mó wią Ali cja Pie nią żek<br />
i Elżbieta Ruszel, terapeutki. W wigilię<br />
natomiast w DPS odbywa się wspólny,<br />
uroczysty posiłek.<br />
– Już ty le lat je ste śmy w tym miej scu<br />
i tym zawodzie, że nasze rodziny musiały<br />
nauczyć się, iż taka praca wymaga poświęceń.<br />
Nie zostawiamy swoich podopiecz<br />
nych w tym wa żnym dniu. Dy rek tor<br />
razem z nami śpiewa kolędy, dzieli się<br />
opłatkiem. Dopiero wtedy, późnym wieczorem,<br />
ruszamy do swoich mieszkań<br />
i rodzin – mówią dwie terapeutki.<br />
Wigilia musi być urządzona w dwóch<br />
turach, żeby nikogo nie pominąć. Osobno<br />
pra cow ni cy dzie lą się opłat kiem<br />
z osobami sprawnymi fizycznie, osobno<br />
z tymi leżącymi, którzy nie mogą sami<br />
dotrzeć na posiłek.<br />
– Najbardziej wzruszającym momentem<br />
jest ten, kie dy któ raś z pań pod cho -<br />
dzi i skła da na praw dę in dy wi du al ne<br />
życzenia. Osoby tutaj spędzające swoją<br />
starość często znają nasze dzieci, wiedzą,<br />
co dzie je się w na szych ro dzi nach.<br />
To trze ba prze żyć i być tu taj, że by wie -<br />
dzieć, jak bar dzo te pa nie są z na mi zży -<br />
te – mówi Alicja Pieniążek.<br />
Stoły tego dnia ułożone są w podkowę,<br />
sprawne mentalnie kobiety są eleganc<br />
ko ubra ne, jest też oczy wi ście<br />
więcej dań – te tradycyjne, jak pierogi,<br />
czy groch z ka pu stą ta kże.<br />
***<br />
Pracownicy DPS starają się wprowadzić<br />
swo ich pod opiecz nych w kli mat<br />
świąt poprzez wspólne zajęcia, robienie<br />
kartek i odświętnych stroików.<br />
– Pamiętamy też o najbliższych nam<br />
sąsiadach, o sponsorach i o tych, którzy<br />
naprawdę wiele pomagają i przyczyniają<br />
się np. do roz wo ju na szych pań – mówią<br />
terapeuci.<br />
Ży cie w DPS re je stru je kro ni ka ze<br />
zdjęciami z wycieczek, imprez i radosnych<br />
odwiedzin. Czasami zdarza się, że<br />
wolontariusze, bądź młodzież szkolna,<br />
czy dzie ci przed szkol ne, od wie dza ją<br />
mieszkanki, żeby chociażby zaśpiewać<br />
– i w ten spo sób umi lić czas.<br />
Trudne pytanie, którego się pewnie<br />
wszyscy spodziewali jednak paść musiało.<br />
– Czy w okresie świątecznym, przyjeżdża<br />
rodzina tych, którzy tu mieszkają
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
30 SĄDECKIE WIGILIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Czy wie dząc, że np. ro dzi ce ma ją tu fa -<br />
cho wą i do brą opie kę, za po mi na się<br />
o nich… na wet wte dy – za py ta łam<br />
niepewnie pracowników.<br />
– Odwiedzają. Zazwyczaj w pierwszy<br />
dzień świąt. W tam tym ro ku<br />
na przy kład jed na z có rek zja dła ze<br />
swo ją ma mą wspól ną wi gi lię tu taj,<br />
po czym do pie ro wte dy za bra ła ją<br />
do domu. W Boże Narodzenie, jest tu<br />
więk szy ruch niż za zwy czaj. Na szczę -<br />
ście. One wszyst kie bar dzo te go po trze -<br />
bują… – mówią panie Alicja i Elżbieta.<br />
– Wcho dzi my w re la cje<br />
ro dzin ne, do ka żde go<br />
sta ra my się pod cho dzić<br />
w spo sób in dy wi du al ny.<br />
Bar dzo nie lu bi my po jęć<br />
„pen sjo na riusz” bądź<br />
„pen sjo na riusz ka”,<br />
to są miesz kań cy.<br />
MA RIAN MO RAŃ SKI<br />
– Chociaż… – dodają po chwili.<br />
– Trze ba przy znać, że jak tyl ko my wra -<br />
camy, po jakiejś krótkiej nieobecności,<br />
od razu jesteśmy zasypywane mnóstwem<br />
pytań i opowieściami. Teraz my również<br />
jesteśmy dla tych ludzi rodziną…<br />
Pra cow ni cy Do mu Po mo cy Spo -<br />
łecznej nie traktują swojej pracy, jako<br />
przykrego obowiązku – to praca z powołania.<br />
To dzięki temu, święta Bożego<br />
Narodzenia mogą być ŚWIĘTAMI,<br />
a nie tęsknotą i wspomnieniem wcześniejszych,<br />
lepszych lat.<br />
DO RO TA DO BRZAŃ SKA<br />
Fot. ar ch. DPS dla ko biet w No wym Są czu<br />
BRAT NA SPA CER NI KU<br />
– Naj pierw sie dzie li śmy na doł ku<br />
– opowiada Ryszard Pawłowski – a potem<br />
za pa ko wa li nas do ny ski. I wio zą<br />
trzech przestępców: Romek Hasslinger,<br />
pro fe sor Gre la i ja. Gre la 13 grud nia<br />
miał imie ni ny, bo Alek san der. Był wy -<br />
chowawcą w „ekonomie”, czekał w domu<br />
na delegacje z klasy z życzeniami, bo<br />
to by ła nie dzie la. I za miast uczniów<br />
przy szli smut ni pa no wie i za bra li<br />
go. I tak so bie dys ku tuj my we trzech,<br />
gdzie je dzie my, a pię ciu nas pil nu je.<br />
Po kierunku jazdy uznaliśmy, że to będzie<br />
wię zie nie w Tar no wie. Mi nę li śmy<br />
Tarnów i w tym momencie jeden z milicjan<br />
tów mó wi tak, że by śmy sły sze li:<br />
„Ciekawa, jaka dzisiaj pogoda w Medyce”.<br />
Ciar ki nas prze szły po ple cach, ale<br />
mówię: „Straszą”. Kiedy jednak zobaczy<br />
li śmy świa tła Rze szo wa, ob je cha li -<br />
śmy mia sto i da lej je dzie my, to mó wię:<br />
– Jed nak chy ba bia łe nie dźwie dzie,<br />
na co Gre la wy buch nął: „K…, a ja mam<br />
płyt kie bu ty”, to my z Rom kiem<br />
w śmiech. Pan pro fe sor pierw szy raz<br />
w życiu zaklął! Jechał na Sybir w płytkich<br />
bu tach i pod kra wa tem, gdyż cze kał<br />
w do mu na swo ich uczniów. Ja by łem<br />
dobrze ubrany, akurat z nocki na kolei<br />
wró ci łem, jak mnie zgar nę li, a to by ła<br />
bardzo mroźna noc.<br />
Pierwszy raz puścili nas na spacery<br />
w Za łę żu, gdy przy spa wa li kra ty<br />
nad spacernikami, bo wcześniej złodzieje<br />
strajkowali tam na kominie. I dopiero<br />
wte dy do wie dzia łem się, że mój brat He -<br />
niek też tu jest, bo aku rat okno mo jej ce -<br />
li, do dziś pa mię tam nu mer – 333<br />
wychodziło na spacernik. Wtedy w Załężu<br />
były trzy rodziny: Pawłowscy, Majdzi<br />
ko wie – oj ciec i syn oraz bra cia<br />
Moj ko wie z Tar no wa. Jak zo ba czy łem<br />
bra ta na spa cer ni ku, to za dar łem się<br />
przez okno „He nek!”. Obej rzał się, za -<br />
machnął mi ręką i w tym momencie jeden<br />
kla wisz krzy czy do dru gie go:<br />
„Po licz okna, wjedź pod ce lę i spuść mu<br />
kon kret ny ło mot…”, ale nie wje chał.<br />
Mnie się w Za łę żu nic nie dzia ło: jeść<br />
dali, bezpiecznie – kraty z jednej strony,<br />
zaryglowane drzwi z drugiej, natomiast<br />
naj strasz niej sza by ła myśl, że w do mu<br />
została trójka małych dzieci, a żona musi<br />
iść do ro bo ty. Dla te go uwa żam, że je -<br />
żeli dzisiaj dostajemy jakieś blachy, to
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 31<br />
SĄDECKIE WIGILIE<br />
Od lewej: siedzą – Ryszard Pawłowski, Henryk Najduch, Jacek Rogowski,<br />
Eugeniusz Baran; stoją – Krzysztof Michalik, Andrzej Szkaradek<br />
Wigilia internowanych<br />
Pociesz Jezu<br />
kraj płaczący<br />
13 grudnia minie 30. rocznica wprowadzenia stanu wojennego.<br />
Z Sądecczyzny władza ludowa internowała 28 osób (czytaj<br />
obok). Sądeczanie siedzieli w więzieniu w Załężu k. Rzeszowa.<br />
Czwórka z nich: Ryszard Pawłowski, Eugeniusz Baran, Jacek Rogowski<br />
i Krzysztof Michalik podzieliła się swoimi wspomnieniami<br />
z więziennej Wigilii przed trzema dekadami. Ich relację<br />
uzupełnia opowieść Henryka Najducha, który więziennego<br />
chleba zasmakował w 1984 r.<br />
one się na le żą na szym żo nom, a nie<br />
nam. A w Wi gi lię do sta li śmy opła tek<br />
od klawisza i zrobiliśmy sobie świeczkę<br />
z kawałka koca i z tłuszczu z zupy. No<br />
i łzy nam po cie kły, jak ca łe wię zie nie za -<br />
częło śpiewać kolędę: „Pociesz Jezu kraj<br />
płaczący, ześlij w serca prawdy ziarno,<br />
siłę swoją daj walczącym, pobłogosław<br />
Solidarność”.<br />
NO WY ROK Z BI SKU PEM<br />
ABLE WI CZEM<br />
– Jeden z młodych strażników wykazał<br />
się godną Polaka postawą i przed Wigilią<br />
doręczył nam dyskretnie opłatek<br />
– wspomina Eugeniusz Baran.<br />
– Pamiętam, że w świąteczne wieczory<br />
całe więzienie aż huczało od kolęd. Nie<br />
pomagały zakazy i groźby ze strony strażników.<br />
1 stycznia 1982 roku do Załęża<br />
przyjechał biskup Ablewicz, ordynariusz<br />
tarnowski. Celebrował mszę świętą dla<br />
internowanych na długim korytarzu więziennym.<br />
Wygłosił homilię, a towarzyszący<br />
mu księ ża spo wia da li nas. Przy ka żdej<br />
celi stał funkcjonariusz ZOMO w pełnym<br />
uzbrojeniu. Podczas mszy świętej podszedł<br />
do mnie mężczyzna, którego wsadzili<br />
do więźniarki w Gorlicach.<br />
Przy po mniał, że nie chcie li śmy z nim roz -<br />
mawiać, że uważaliśmy go za kapusia,<br />
Mi nę li śmy Tar nów<br />
i w tym mo men cie je den<br />
z mi li cjan tów mó wi tak,<br />
że by śmy sły sze li: „Cie ka -<br />
we, jak dzi siaj po go da<br />
w Me dy ce”. Ciar ki nas<br />
prze szły po ple cach, ale<br />
mó wię: „Stra szą”.<br />
tymczasem on jest z nami. Poklepałem go<br />
po ramieniu i przeprosiłem za wcześniejsze<br />
podejrzenia. Po nabożeństwie podszedłem<br />
do biskupa Ablewicza i poprosiłem,<br />
aby odwiedził w celi chorego Jerzego<br />
Wyskla. Zomowiec nie czynił przeszkód.<br />
Biskup Ablewicz obdarował każdego<br />
z nas paczką żywnościową, otrzymaliśmy<br />
m.in. cebule, jabłka, masło, papierosy.<br />
Poczuliśmy, że ludzie za murami solidaryzują<br />
się z nami i nie jesteśmy sami. To<br />
była duża pociecha.<br />
RAZEM KNULI PRZECIW<br />
USTROJOWI I RAZEM<br />
SIEDZIELI<br />
Jacek Rogowski i Krzysztof Michalik<br />
pra co wa li w Są dec kich Za kła dach<br />
Elek tro -Wę glo wych (obec nie Car bon<br />
SA). Obaj dzia ła li w za kła do wej So li -<br />
darności. Zatrzymano ich tego samego<br />
dnia, 15 grudnia, razem siedzieli przez<br />
tydzień na „dołku” w Sączu, a potem razem<br />
pojechali do Załęża, gdzie ich usadzono<br />
w jednej celi.<br />
– Kiedy mnie wypuszczali – opowiada<br />
Jacek Rogowski – to dostałem papier,<br />
że mnie zwalniają z internowania, natomiast<br />
do dzi siaj nie mam do ku men tu, że<br />
mnie in ter nu ją. Bo nam chcie li zro bić<br />
sprawę karną za zorganizowanie strajku
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
32 SĄDECKIE WIGILIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Krzysztof Michalik<br />
w SZEW -ie, ale im nie wy szło. Kie dy nas<br />
trzymali w Sączu, to przesłuchiwali<br />
świadków z Biegonic, o czym się dopiero<br />
później dowiedziałem. Przez cały poniedziałek<br />
po wprowadzeniu stanu<br />
wojennego rozmawiałem z komisarzem<br />
zakładu, który mnie namawiał z dyrektorem<br />
do zakończenia strajku. Komisarz<br />
nawet ustnie zmobilizował mnie do wojska,<br />
bo byłem oficerem rezerwy. Miałem<br />
mundur w domu, należałem do specjalnej<br />
formacji wojskowej na wypadek wybuchu<br />
bomby atomowej. W bunkrze był<br />
ośrodek analizy skażeń, gdzie prognozowaliśmy<br />
straty i wymyślali sposoby<br />
ochrony ludności na wypadek wojny.<br />
Z tego powodu prawie w każdą wolną<br />
so bo tę nas szko li li i on mnie wte dy zmo -<br />
bilizował. Poszedłem do domu, a jak następnego<br />
dnia przyszedłem do pracy, to<br />
już SB na mnie cze ka ło. Pa mię tam, że za -<br />
nim wyjechaliśmy z Sącza, to nasza nyska<br />
zatrzymała się pod sklepem<br />
na Milenium, gdzie esbecy brali szynki<br />
świąteczne. Przyjechaliśmy do Załęża<br />
późnym wieczorem, byliśmy z Krzyśkiem<br />
tylko we dwóch w celi. Wigilia kojarzy mi<br />
się ze szcze kacz ką, przez któ rą ca ły czas<br />
podawali komunikat, że kto chce, to się<br />
może zapisać na sernik albo piernik, to<br />
mi się wbi ło w pa mięć. A po tem, przez<br />
ca ły pierw szy dzień świąt nada wa li ko -<br />
mu ni kat, że z ja kichś tam wzglę dów ani<br />
pier ni ka ani ser ni ka nie bę dzie, jak to<br />
w komunizmie. Wigilia tak wyglądała, że<br />
zamienili obiad na kolację, ale zanim<br />
do nas dotarł kocioł, siedzieliśmy<br />
na końcu korytarza, to wszystko było<br />
zimne, w misce pływała warstwa białego<br />
tłusz czu. Nie da ło się te go zjeść, a po -<br />
tem śpiewaliśmy kolędy, aż raptem<br />
wszystko ucichło i wszyscy pogrążyli się<br />
w myślach o najbliższych. Ja w domu zostawiłem<br />
żonę i dwójkę dzieci. Pierwszy<br />
kontakt z nimi miałem dopiero w styczniu.<br />
Kiedy siedziałem w Sączu na komen-<br />
Po sze dłem do do mu, a jak<br />
na stęp ne go dnia przy -<br />
sze dłem do pra cy, to już<br />
SB na mnie cze ka ło. Pa -<br />
mię tam, że za nim wy je -<br />
cha li śmy z Są cza, to<br />
na sza ny ska za trzy ma ła<br />
się pod skle pem na Mi le -<br />
nium, gdzie es be cy bra li<br />
szyn ki świą tecz ne.<br />
dzie, to nie po wie dzie li żo nie gdzie<br />
jestem. Dopiero po 10 latach dogadaliśmy,<br />
że ona przy nio sła pacz ki z cie płą<br />
odzie żą, a ja te go nie do sta łem.<br />
Na Szwedzkiej traktowali nas jak kryminalistów,<br />
siedzieliśmy z pijaczkami.<br />
***<br />
– Przez tydzień pobytu na Szwedzkiej<br />
– uzupełnia Krzysztof Michalik – przy-<br />
KONKURS HISTORYCZNY „STAN<br />
WOJENNY I JEGO NASTĘPSTWA”<br />
Dyrekcja i społeczność uczniowska Gimnazjum nr 5 im. św.<br />
Kingi w Nowym Sączu zaprasza na finał Powiatowego Konkursu<br />
Historycznego „Stan wojenny i jego następstwa”, który odbędzie<br />
się 12 grud nia 2011 r. o godz. 11. W pro gra mie m.in. część ar ty stycz -<br />
na oraz wystąpienia zaproszonych gości.<br />
Konkursowi towarzyszą słowa Jana Pawła II:<br />
Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała<br />
je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek<br />
dla in nych i tro ska o do bro wspól ne, szcze gól nie o to do bro, ja -<br />
kim jest wolna Ojczyzna.<br />
Konkurs „Stan wojenny i jego następstwa” po raz pierwszy<br />
zorganizowano w 2009 r. Pomysłodawcą projektu są nauczyciele<br />
Gimnazjum nr 5 oraz Zygmunt Berdychowski, radny sejmiku<br />
małopolskiego, który objął patronatem nasze przedsięwzięcie.<br />
W realizacji tego zadania szkole pomaga Fundacja Sądecka. Organizację<br />
i przebieg całego projektu powierzono nauczycielom<br />
historii i wiedzy o społeczeństwie.<br />
W pierwszym roku projekt miał zasięg wewnątrzszkolny, jednakże<br />
szybko okazało się, że zainteresowanie konkursem jest duże i postanowiliśmy<br />
zaprosić do udziału uczniów szkół z całej Sądecczyzny.<br />
Celem konkursu jest wzmacnianie postaw patriotycznych<br />
młodego pokolenia i poczucia tożsamości narodowej oraz kształtowanie<br />
szacunku do wartości demokratycznych takich jak wolność,<br />
pluralizm, tolerancja i aktywność obywatelska. Pragniemy<br />
rozwijać pasję badawczą wśród młodzieży w poszukiwaniu prawdy<br />
historycznej, a także budzić szacunek dla dokonań Polaków<br />
w okresie walki z komunizmem oraz prześladowań i represji<br />
w czasach PRL-u.<br />
Główną nagrodą w konkursie są całoroczne stypendia naukowe<br />
z Funduszu Stypendialnego im. Braci Potoczków, działającego<br />
przy Fundacji Sądeckiej.<br />
Konkurs to również spotkanie z żywą historią, ponieważ zapraszamy<br />
osoby, które w czasie stanu wojennego brały czynny<br />
udział w walce o polską demokrację. Nieodłącznym elementem<br />
imprezy jest wystawa prac uczniów naszego gimnazjum tematycznie<br />
związanych z okresem stanu wojennego.<br />
W dniu konkursu w naszej szkole uczniowie i zaproszeni goście<br />
mają okazję obejrzeć wystawę eksponatów z Okręgowego<br />
Muzeum w Nowym Sączu oraz prywatną kolekcję Andrzeja<br />
Szkaradka i Zygmunta Berdychowskiego.<br />
Lucyna Zygmunt<br />
Dyrektor Gimnazjum nr 5 w Nowym Sączu
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 33<br />
SĄDECKIE WIGILIE<br />
Eugeniusz Baran<br />
zwyczailiśmy się do stołówki kasyna milicyjnego,<br />
bo stamtąd nosili nam jedzenie.<br />
Najczęściej dawali krupnik, można<br />
było wytrzymywać, tylko był problem, że<br />
nie by ło się gdzie umyć i ca ły ty dzień sie -<br />
dzieliśmy w tym samym ubraniu.<br />
Po przyjeździe do Załęża mogliśmy się<br />
wreszcie wykąpać. Pamiętam takie zdarzenie<br />
przed Wigilią. Z Sącza przyjechałem<br />
z kartonem papierosów, a chłopaki<br />
z są sied niej ce li ska rży li się, że nie ma ją<br />
co ku rzyć. Kie dy więc roz wo zi li ten wi -<br />
gilijny obiad, to poprosiłem klawisza,<br />
aby im prze ka zał jed ną pacz kę. Sko czył<br />
na mnie: „To nie ho tel, to wię zie nie!”,<br />
ale póź niej sam przy szedł, otwo rzył ce lę,<br />
spytał, gdzie chciałem podać te papierosy<br />
i rzeczywiści im podał. Pamiętam jeszcze,<br />
że po Wigilii dokwaterowali nam<br />
dwóch chłopaków, którzy zostali sami<br />
w celach, bo przed świętami wypuszczono<br />
ma sę lu dzi. Ja wte dy by łem jesz cze<br />
kawalerem, obecną żonę znałem, płakała<br />
za mną mat ka. Dwa ra zy es be cy przy -<br />
je żdża li po mnie do do mu, ale mnie nie<br />
zastali, gdyż do późnego wieczora byłem<br />
u swojej dziewczyny. Tato mówił, że byli<br />
u mnie koledzy, ale z opisu nie kojarzyłem<br />
o ko go mo że cho dzić. Trze ci raz nie<br />
przyjechali, tylko czekali na mnie<br />
na dworcu w Biegonicach i zgarnęli<br />
mnie, gdy wysiadłem z pociągu. Rodzice<br />
dopiero 6 stycznia dowiedzieli się, gdzie<br />
jestem. Na Szwedzkiej przesłuchiwali<br />
mojego kuzyna, ale mu nie powiedzieli,<br />
że je stem dwa pię tra ni żej.<br />
KOLĘDA<br />
INTERNOWANYCH<br />
Pociesz Jezu kraj płaczący,<br />
Ześlij w serca prawdy ziarno,<br />
Siłę swoją daj walczącym,<br />
Pobłogosław Solidarność.<br />
Więźniom wszystkim daj wytrwałość,<br />
Pieczę miej nad rodzinami,<br />
A słowo Ciałem się stanie<br />
I zamieszka między nami.<br />
Matkom, żonom ześlij siłę,<br />
Otrzyj łzy czekania dzieciom,<br />
A nam wszystkim Panie miły<br />
Ześlij Boże dobry wieczór.<br />
Zaśpiewamy wtedy razem<br />
Tę kolędę za kratami,<br />
Że słowo Ciałem się stało<br />
I jest dzisiaj między nami.<br />
SKŁAD KA<br />
NA IN TER NO WA NYCH<br />
– Pierwsza myśl po przemówieniu Jaruzelskiego<br />
o wprowadzeniu stanu wojen<br />
ne go – wspo mi na Hen ryk Naj duch<br />
– to lecieć na zakład, żeby pochować jak<br />
najwięcej z tych rzeczy, które mieliśmy<br />
w komisji zakładowej, bo wiedzieliśmy,<br />
że za raz tam wja dą. Uda ło się. Ja ko<br />
elektryk najważniejsze dokumenty ukry-<br />
Ryszard Pawłowski, Andrzej Szkaradek
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
34 SĄDECKIE WIGILIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
nych do sta ły po rząd ne wa łów ki<br />
przed Wigilią. A później zebraliśmy podpisy<br />
pod petycją do dyrektora i komisarza<br />
wojskowego o uwolnienie Andrzeja<br />
i Zenka. Podpisało się ponad 500 pracowników,<br />
do dzisiaj mam kserokopię.<br />
Na pi sa li śmy w tej pe ty cji, że oni nie<br />
dzia ła li prze ciw ko Pol sce i na ro do wi<br />
pol skie mu, tyl ko na rzecz ro bot ni ków<br />
i że nic ta kie go nie zro bi li, aby mie li być<br />
więzieni. Nawet sekretarz POP podpisał<br />
się pod pe ty cją. Po szli śmy z Wac kiem<br />
Mi ga czem do dy rek to ra, ale był za ję ty<br />
rozmową z komisarzem, więc zostawiliśmy<br />
petycję sekretarce. Obiecała, że do -<br />
star czy dy rek to ro wi. Za go dzi nę<br />
przyleciał Wacek i mówi: „Henek, ściągnęli<br />
mnie na górę i powiedziałem im,<br />
że by łeś ze mną”. Zro bi ła się wiel ka afe -<br />
ra, że ni by jak śmie li śmy ta ką pe ty cję<br />
złożyć o uwolnienie przestępców.<br />
„To wy w imieniu bandytów występujecie,<br />
kto to organizował, kto pisał, kto<br />
zbierał podpisy!” – badali nas. A my<br />
twardo mówimy, że zakład duży i nie zna<br />
się każdego z imienia i nazwiska. Ciągnęli<br />
nas na komendę, lecz nikogo że -<br />
śmy nie wy da li. Spra wa szyb ko<br />
przy ci chła, chy ba po mógł nam ten pod -<br />
pis se kre ta rza par tii. Do stał so lid ny<br />
ochrzan, ale oni się ba li, że mo gą mieć<br />
kło po ty, gdy się roz nie sie, że ich czło -<br />
wiek podpisał się pod takim papierem.<br />
A trzy la ta póź niej, kie dy mnie za mknę -<br />
li, to ko le dzy za mną się uję li i pa mię ta li<br />
o mojej rodzinie. Wtedy to była prawdziwa<br />
solidarność …<br />
Wy słu chał HEN RYK SZEW CZYK<br />
Spacernik w Załężu<br />
łem w ka na łach wy so kie go na pię cia,<br />
gdzie prak tycz nie nikt nie miał do stę pu<br />
i te rze czy prze trwa ły do 1989 ro -<br />
ku. I oczywiście od razu dowiedzieliśmy<br />
się, że z No wo ma gu in ter no wa li dwie<br />
oso by: An drze ja Szka rad ka, któ ry był<br />
od de le go wa ny do pra cy związ ko wej<br />
w De le ga tu rze So li dar no ści, i Zen ka<br />
Szajnę, który był przewodniczącym zakładowej<br />
Solidarności na etacie. Od razu<br />
została zorganizowana składka, żeby<br />
coś przy go to wać na świę ta dla ro dzin<br />
internowanych, nie tylko naszych. Skontak<br />
to wa li śmy się z ko le ga mi z ZNTK,<br />
WPK, PKP.Iztych pieniędzy zostały zaku<br />
pio ne świ nia ki. Ro dzi ny in ter no wa -<br />
LI STA SĄ DE CZAN IN TER NO WA NYCH 13 GRUD NIA 1981<br />
I W NA STĘP NYCH DNIACH<br />
Eu ge niusz Ba ran (ZNTK), zwol. 8.02.1982 r.<br />
An drzej Bąk (stu dent AGH), in ter. 16.12.1981 r., zwol. 22.01.1982 r.<br />
Ma rian Bia ło skór ski (SD), zwol. 7.05.1982 r.<br />
Sta ni sław Bo dzio ny („S” RI), zwol. 2.03.1982 r.<br />
Alek san der Gre la (na uczy ciel), zwol. 29.06. 1982 r.<br />
Jó zef Grzyb (PKS), zwol. 25.01.1982 r.<br />
Ro man Has slin ger (na uczy ciel), zwol. 5.03.1982 r.<br />
Ta de usz Jung (WPK), zwol. 26.04.1982 r.<br />
Jó zef Jun gie wicz (SZEW), zwol. 27.02.1982 r.<br />
Ro man Ka ły niuk (ZNTK), zwol. 6.03.1982 r.<br />
Ber nard Mar si ske (Zw. Zaw. MO), zwol. 13.01.1982 r.<br />
Krzysz tof Mi cha lik (SZEW), in ter. 15.12. 1981 r., zwol. 26.04. 1982 r.<br />
Wal de mar Mi ku lec (stu dent UJ), in ter. 15.02.1981 r. – zwol. 29.04.1982 r.<br />
Hen ryk Opi lo (PPU Kry ni ca), zwol. 26.03. 1982 r.<br />
Hen ryk Paw łow ski (DRKP), zwol. 4.05.1982 r.<br />
Ry szard Paw łow ski (DRKP), zwol. 8.02. 1982 r.<br />
Jó zef Pie karz (PBWiM), zwol. 13.01.1982 r.<br />
Wła dy sław Pik sa („S” RI), zwol. 06.03.1982 r.<br />
Ja cek Ro gow ski (SZEW), in tern. 14.12.1981 r., zwol. 8.03.1982 r.<br />
Grze gorz Saj dak (SZEW), zwol. 3.04.1982 r.<br />
Jan Si koń („S” RI), zwol. 6.03.1982 r.<br />
Ze non Szaj na (NO WO MAG), zwol. 2.04.1982 r.<br />
An drzej Szka ra dek (NO WO MAG), zwol. 19.11.1982 r.<br />
Ma rek To ma sik (SZEW), zwol. 14.01.1982 r.<br />
Ma rek Wój to wicz (SZEW), zwol. 04.03.1982 r.<br />
Je rzy Wy skiel (WPK), zwol. 11.02.1982 r.<br />
Ry szard Za gór ski (SZEW), zwol. 02.04. 1982 r., po now nie in tern. 13.05.1982 r.<br />
– zwol. 22.11.1982 r.<br />
Ja cek Za rem ba (De le ga tu ra ZR „S”), zwol. 26.03.1982 r.<br />
***<br />
Z tej li sty nie ży ją trzy oso by: Aleksander Grela, Waldemar Mikulec i Zenon Szajna.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 35<br />
Wigilie z morską<br />
bryzą pod różnymi<br />
szerokościami świata<br />
Wielomiesięczna rozłąka z rodziną i ciężka praca po kilkanaście godzin dziennie wpisane są w życie<br />
każdego rybaka pływającego na statkach dalekomorskich. Ludzie morza – jak o nich mówią – przywykli,<br />
że miesiącami przemierzając wody świata, nie schodzą na ląd. Przywykli również do tego, że<br />
niejedną wigilię przyszło im spędzić z dala od domu i od swoich bliskich. Franciszek Kotarba, były<br />
wiceburmistrz Piwnicznej-Zdroju „oddał” morzu 23 lata życia. W tym czasie tylko cztery razy było<br />
mu dane usiąść razem przy wigilijnym stole z żoną, dziećmi, rodziną. Połamać się z nimi opłatkiem.<br />
Przy wi gi lij nym sto le<br />
Przez wszyst kie te la ta spę dzo ne<br />
na rybackich statkach Kotarba<br />
po znał mo rza i oce any nie tyl ko<br />
z tej do brej stro ny, gdy wo dę nie<br />
mą ci na wet lek ki po wiew wia tru, ale ta -<br />
kże z tej dru giej, gdy mo rze ma zło -<br />
wiesz cze ob li cze, gdy przez po kład<br />
z hukiem przelewają się sztormowe fale.<br />
– Mo rze, to nie okieł zna ny ży wioł<br />
– mówi Kotarba. – Każdego marynarza,<br />
rybaka uczy pokory. Proszę mi wierzyć.<br />
Dla mnie ma ono w so bie – jesz cze to<br />
coś – nie od par ty urok, ja kiś ma gnes,<br />
któ re spra wi ły, że sta ło się ono mo im<br />
„dru gim do mem” na 23 la ta.<br />
***<br />
Fascynacja odległymi oceanami dla<br />
chłopaka z maleńkiego Rytra w Beskidzie<br />
Są dec kim nie by ła, jak się oka za ło,<br />
chwilowym porywem, dziecięcą mrzonką.<br />
Zaw sze lu bił czy tać ksią żki przy go -<br />
do we, w tym ta kże te o da le kich<br />
mor skich wy pra wach. To był in ny świat,<br />
nie zba da nych głę bin, świat pe łen stat -<br />
ków i prawdziwych wilków morskich.<br />
Potem była szkolna wycieczka do Ministerstwa<br />
Żeglugi w Warszawie.<br />
– Wtedy w Rytrze budował się Dom<br />
Wcza so wy „Jan tar”. By ła koń ców ka<br />
lat 60. Cho dzi łem wów czas do ósmej<br />
klasy szkoły podstawowej. Jej ówczesny<br />
kie row nik pan Ro mań ski znał się z kimś<br />
z fir my, któ ra wzno si ła ten obiekt, a ten<br />
ktoś miał zna jo mo ści w Mi ni ster stwie<br />
Żeglugi. I tak zostaliśmy do tego gmachu<br />
za pro sze ni. Po je cha li śmy na wy -<br />
ciecz kę do sto li cy i mo gli śmy go<br />
zwiedzić.<br />
Z wo dą – wpraw dzie nie tą bez kre -<br />
sną, oby ty był je go dzia dek Sta ni sław,<br />
który w latach jeszcze przedwojennych<br />
prze pra wiał lu dzi łód ką w Mło do wie<br />
z jednego brzegu Popradu na drugi. Później<br />
po ma ga ła mu w tym je go cór ka<br />
– mama pana Franciszka.<br />
– No cóż, tak mia ło być. Tak by ło za -<br />
pi sa ne tam na gó rze – jak to mó wił Ku -<br />
buś Fa ta li sta – żar tu je Fran ci szek<br />
Kotarba. – A tak już po wa żnie rzecz uj -<br />
mu jąc: za wsze chcia łem pod ró żo wać.<br />
<strong>Zobacz</strong>yć inne kraje. Dorastałem, w czasach<br />
PRL-u. Wte dy pra ca na mo rzu da -<br />
wała taką możliwość. Dla młodych ludzi<br />
było to bardzo kuszące.<br />
Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcą<br />
ce go im. Ma rii Skło dow skiej -Cu rie<br />
w Starym Sączu przyszły rybak daleko-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
36 SĄDECKIE WIGILIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Ry bac ki sta tek w po bli żu Fal klan dów Po łu dnio wych<br />
mor ski na kil ka lat „za ko twi czył” się<br />
w Szczecinie. Wybrał studia na Wydziale<br />
Ry bac twa Mor skie go i Tech no lo gii<br />
Żywności Akademii Rolniczej.<br />
– Swoją przyszłość wiązałem z flotą<br />
handlową, ale wyszło inaczej. Była flota<br />
– i owszem, ale rybacka, która dała mi<br />
lepszą znajomość morza. Zanim ukończy<br />
łem uczel nię, mia łem już za so bą<br />
pierw sze wyj ścia w mo rze. Naj pierw<br />
mieliśmy krótsze praktyki – trzymiesięczne.<br />
Wypływaliśmy kutrami na Bałtyk. To<br />
był rok 1972, mo że 73. Wów czas do sta -<br />
łem naj więk szy wy cisk. Naj gor sza<br />
na morzu były krótka i gwałtowna fala<br />
oraz bu rze – nie na żar ty. Pierw szy 17-<br />
metrowy kuter tzw. „Żółtek” – jednostka<br />
z Kołobrzegu, na którym pływałem,<br />
spi sy wał się dziel nie. Dla mnie to był<br />
prawdziwy chrzest na morzu. Weryfikacja,<br />
te go, czy bę dę ry ba kiem, czy nie.<br />
Czy spraw dzę się, ja ko mło dy adept<br />
w bardzo trudnych warunkach, bo mo -<br />
rze ni ko go nie roz piesz cza. Na „żółt -<br />
kach”, gdy mo rze za czy na ło „bu jać”<br />
na praw dę trud no by ło się utrzy mać<br />
na nogach, nie mówiąc o wykonywaniu<br />
co dzien nych obo wiąz ków, opra wia niu<br />
ryb. Do świad cze ni ry ba cy przy glą da li<br />
się nam uwa żnie. Bę dzie coś z te go de li -<br />
kwen ta, czy też nie.<br />
Później, na piątym roku studiów była<br />
kolejna praktyka – tym razem sześciomie<br />
sięcz na. Wy pra wa na wo dy<br />
północno-zachodniej Afryki na trawlerze<br />
-za mra żal ni „Knia zik”, któ re go ar -<br />
ma to rem by ło nie ist nie ją ce już<br />
Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich<br />
i Usług Ry bac kich „Gryf” ze<br />
Szczecina. Tam znajdowały się łowiska<br />
sardynek. Potem pływał na statku „Korwin”<br />
podobnego typu. Po studiach Franciszek<br />
Kotarba podpisał przedwstępną<br />
umowę o pracę z Przedsiębiorstwem Połowów<br />
Dalekomorskich i Usług Rybackich<br />
„Odra” ze Świnoujścia. Po odbyciu<br />
służby wojskowej z marynarskim workiem<br />
wszedł w 1977 ro ku na po kład<br />
„Tunka” – znacznie większej jednostki.<br />
Z kolegami popłynął w rejony Georgii<br />
Po łu dnio wej, bie gu na po łu dnio we go,<br />
Fal klan dów po łu dnio wych, gdzie by ły<br />
łowiska kryla. Zahaczyli jeszcze o Montevideo.<br />
***<br />
By ły wi ce bur mistrz Piw nicz nej -<br />
-Zdro ju, obec nie peł nią cy obo wiąz ki<br />
dyrektora Miejskiego Zakładu Gospodarki<br />
Komunalnej i Mieszkaniowej poznał<br />
pra cę na stat ku ry bac kim<br />
od podstaw. Zaczynał jako praktykant,<br />
później był młodszym rybakiem, technologiem,<br />
ochmistrzem, czyli zastępcą<br />
kapitana do spraw produkcji, a w ostatnich<br />
la tach słu żby na mo rzu był w ści -<br />
słym kie row nic twie ry bac kich<br />
jednostek. Najpierw pływał na statkach,<br />
któ re, po po ło wach czę ściej za wi ja ły<br />
do portu. Potem przyszły już wyprawy<br />
dalekomorskie, (nawet sześciomiesięczne).<br />
Na mo rzu spę dził w su mie 23 la ta<br />
i na nim przy szło mu spę dzić nie jed ną<br />
wigilię z dala od żony dzieci, rodziny.<br />
Przy sto le za sta wio nym tra dy cyj ny mi<br />
potrawami i mnóstwem ryb, których, jak<br />
zawsze na morzu nie brakowało łamał<br />
się opłat kiem z ko le ga mi z za ło gi, ale<br />
my śla mi był przede wszyst kim w Piw -<br />
nicz nej -Zdro ju, gdzie na je go po wrót<br />
czekała żona Barbara i trójka dzieci oraz<br />
Sieć „po szła” do wo dy<br />
Uda ny po łów<br />
Spotkanie z foką (Georgia Południowa)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 37<br />
ro dzi na w Ry trze, skąd mo żna po wie -<br />
dzieć „wypłynął” na wody świata.<br />
– Do rozłąki z najbliższymi nie da się<br />
przy wyk nąć. Mo żna z nią się je dy nie<br />
oswoić. W świąteczno-noworoczny czas<br />
każdy z kolegów-rybaków był na statku<br />
obec ny cia łem, ale du chem znaj do wał<br />
się daleko poza nim ze swoimi bliskimi.<br />
Naj trud niej sza by ła pierw sza wi gi lia<br />
na „Tunku” – wspomina Kotarba. – Był<br />
rok 1977. Pierwsze święta poza domem,<br />
jesz cze, ja ko ka wa ler, spę dza ne u wy -<br />
brzeży Georgii Południowej pod biegunem<br />
południowym. Przepiękna wyspa.<br />
Le żał śnieg, choć tam wów czas by ło la -<br />
to. Wi dok nie zwy kły, nie za po mnia ny.<br />
Wi gi lia, na sza tra dy cyj na, pol ska ze<br />
sztuczną choinką zabraną z kraju. Pyszne<br />
wigilijne potrawy. Na naszym stole<br />
królowały ryby: nototenia, żyjąca w wodach<br />
wo kó łark tycz nych, nie zwy kle<br />
smacz na, ker gu le na. Kie dy ła ma li śmy<br />
się opłat kiem nie jed ne mu z nas, z 80-<br />
osobowej załogi w oku zakręciła się łza.<br />
Po wigilii włączyliśmy film. Magnetowidy<br />
były wtedy nowością, a potem każdy<br />
poszedł do swojej kajuty i łączył się<br />
w myślach z bliskimi.<br />
Statki rybackie, zwłaszcza te większe<br />
jednostki, były prawdziwymi fabrykami.<br />
Na tych, na których pływał Kotarba, dobo<br />
wo prze ra bia no od 80 do 120 ton su -<br />
rowca. Praca trwała dotąd, dopóki były<br />
ry by do prze two rze nia. Póź niej trze ba<br />
by ło po sprzą tać, wy myć prze twór nię,<br />
urządzenia i wtedy była przerwa.<br />
– Pra ca szła na dwie zmia ny. Kie dy<br />
ja zaczynałem pływać na statkach praco<br />
wa ło się po 18 go dzin, a po tem by ło<br />
sześć na odpoczynek. Tak było na Bałtyku.<br />
Solidnie dostawało się w kość.<br />
Franciszek Kotarba jedną z wielu wigilii<br />
poza domem spędził w stolicy Urugwa<br />
ju w Ame ry ce Po łu dnio wej.<br />
Do portu w Montevideo wpłynął kilka<br />
dni przed Wi gi lią. Tam był wów czas<br />
środek lata, trzydzieści kilka stopni.<br />
– Wtedy na wigilijnym stole, oprócz<br />
na szych tra dy cyj nych po traw, zna la zły<br />
się owoce rosnące w ciepłym klimacie<br />
i stołowe wino. Tę wigilię odbierało się<br />
zupełnie inaczej niż dotychczasowe, spędzone<br />
na morzu. Upał. Brakowało zimowej<br />
atmosfery. Mieszkańcy Montevideo<br />
przychodzili później do nas na statek, by<br />
oglądać choinkę. W pamięci utkwiło mi<br />
to, że nie sma ko wał im nasz pol ski bi gos,<br />
bo, jak mó wi li „zgni łej” ka pu sty nie bę -<br />
dą je dli.<br />
Innym epizodem, który Franciszek<br />
Kotarba zapamiętał z tej wigilii było wyjście<br />
do mia sta, na kil ka go dzin przed tym,<br />
zanim wszyscy zebrali się na statku<br />
przy wigilijnym stole. Wtedy w Urugwaju<br />
rządziła dyktatura wojskowa.<br />
Franciszek Kotarba na<br />
morzu spędził w sumie 23<br />
lata i na nim przyszło mu<br />
spędzić niejedną wigilię<br />
z dala od żony dzieci,<br />
rodziny<br />
– Mieszkańcy jej się sprzeciwiali.<br />
Po zejściu na ląd z kolegami, idąc główną<br />
ulicą miasta, prowadzącą do parlamentu,<br />
zobaczyliśmy, że w wielu domach<br />
otworzyły się okna i nagle usłyszeliśmy<br />
ogromny łomot. Mieszkańcy uderzali pokryw<br />
ka mi. Oka za ło się, że by ła to ich for -<br />
ma protestu, przeciwko rządom<br />
wojskowym. Huk, niesamowity na całe<br />
miasto.<br />
Kolejna Wigilia – na Morzu Beringa<br />
też by ła spe cy ficz na. By mo żna by ło<br />
usiąść do wigilijnej wieczerzy trzeba było<br />
za trzy mać, i to na bar dzo krót ko,<br />
przerób ryb.<br />
– Lu dzie ode szli od ta śmy, by za nie -<br />
dłu go po now nie przy niej sta nąć. Tak to<br />
Chwi la za du my u brzegu wy spy Geo r gia Po łu dnio wa<br />
już by ło, że w Wi gi lię ryb ki pcha ły się<br />
wyjątkowo do sieci i trzeba je było przetworzyć.<br />
Nie było wyboru. Na tych wodach,<br />
któ re by naj mniej nie na le ża ły<br />
do spokojnych nie narzekaliśmy na marne<br />
po ło wy. Lu bi ło do ło żyć min ta jem.<br />
By ło go na praw dę du żo. W tych re jo -<br />
nach ni gdy nie by ło spo koj nie. Jak za -<br />
czę ło dmu chać, to nie jed no krot nie<br />
trzeba było trzymać talerze na stole.<br />
***<br />
Kiedy na statkach pojawiły się telefony<br />
satelitarne łączność z krajem była łatwiej<br />
sza. Ry ba cy mo gli skon tak to wać<br />
się z ro dzi na mi, po roz ma wiać, zło żyć<br />
ży cze nia. Póź niej Fran ci szek Ko tar ba<br />
pły wał po Mo rzu Be rin ga i Mo rzu<br />
Ochockim na rosyjskim statku „Vigo”.<br />
Ka drę kie row ni czą sta no wi li ry ba cy<br />
z ró żnych kra jów. By li m. in.: Ame ry ka -<br />
nie, Kanadyjczycy, Norwegowie, Polacy.<br />
Resz tę za ło gi, li czą cej po nad 120<br />
osób stanowili Rosjanie. Na tym statku,<br />
w ciągu doby przerabiało się około 500<br />
ton ryb, przede wszyst kim min ta ja. To<br />
była pływająca fabryka.<br />
– Na tej jednostce pracowało dziesięciu<br />
Polaków. Przygotowaliśmy sobie taką kameralną<br />
wigilię. Przyszedł do nas kapitan,<br />
złożył życzenia. Kolejną wigilię na tej jednostce<br />
spędziliśmy na Morzu Ochockim.<br />
Gdy łamaliśmy się opłatkiem słychać było<br />
tylko stukanie lodu o kadłub. A później<br />
trzeba było wrócić do pracy. Można powie<br />
dzieć, że przez te la ta, kie dy pły wa łem,<br />
byłem w nim gościem. Prowadzenie domu,
38<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
SĄDECKIE WIGILIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
wychowywanie trojga dzieci spoczęło<br />
w dużej mierze na barkach mojej wspaniałej<br />
żony. Żadne słowa nie wyrażą moje<br />
go uzna nia i po dzi wu dla niej, że sa ma<br />
temu podołała.<br />
Fran ci szek Ko tar ba po raz ostat ni<br />
wypłynął w morze w 2000 roku, a potem<br />
przy szedł czas, by za mknąć mor -<br />
ski etap ży cia i osiąść na sta łym lą dzie.<br />
Sce ny z chrztu mor skie go<br />
– Podjąłem męską decyzję. Coś zaczyna<br />
się w życiu człowieka, a potem<br />
kończy. Miałem jeszcze propozycje pływania<br />
na statkach pod banderą francuską,<br />
ale powiedziałem dość. Pojawiła<br />
się ofer ta pra cy w Urzę dzie Mia sta<br />
i Gmi ny w Piw nicz nej -Zdro ju. Bur -<br />
mistrz Edward Bo ga czyk za pro po no -<br />
wał mi funkcję zastępcy burmistrza i się<br />
zgo dzi łem. Wi ce bur mi strzem by łem<br />
od 2002 do 2006 ro ku, a od 2009 ro ku<br />
pełnię obowiązki dyrektora Miejskiego<br />
Za kła du Go spo dar ki Ko mu nal nej<br />
i Mieszkaniowej w Piwnicznej.<br />
– Cóż mo rze ma w so bie Trud no to<br />
opisać. Morze to żywioł, dający mocnego<br />
kopa, solidną dawkę adrenaliny<br />
i zda nia nie zmie nię. Tam trze ba być<br />
naprawdę zdeterminowanym. Profesja<br />
rybacka czy też marynarska to zawód<br />
dla prawdziwych twardzieli. Szczególnie<br />
ry bac ka. Do brze spraw dza ją się<br />
w tym zawodzie ludzie z gór, przywykli<br />
do twardej pracy i szacunku dla przyro<br />
dy. Mo rze nie da ru je fu szer ki. Czy<br />
tacy są wśród dzisiejszych nastolatków<br />
z Rytra, Piwnicznej, Nowego czy Starego<br />
Są cza Z pew no ścią – są. Niech tyl -<br />
ko ci ewentualni kandydaci do służby<br />
na mo rzu pa mię ta ją, że czę sto przyj -<br />
dzie im spę dzać Wi gi lię na wo dzie.<br />
A wte dy tę sk no ta za do mem jest naj -<br />
więk sza. Bo to szcze gól ny dzień.<br />
IGA MI CHA LEC<br />
Fot. arch. ro dzin ne Fran cisz ka Ko tar by<br />
Porucznik Jan Wróbel<br />
Kie dy 11 li sto pa da 1918 ro ku<br />
Pol ska od zy ska ła nie pod le -<br />
głość wy da wa ło się, że to ko -<br />
niec krwa wych walk<br />
za Ojczyznę. Jakże złudne były to marze<br />
nia, oka za ło się już kil ka mie się cy<br />
później, kiedy tworzące się dopiero wojsko<br />
pol skie mu sia ło znów sta nąć do wal -<br />
ki, tym ra zem z Ar mią Czer wo ną.<br />
Odradzająca się Rzeczpospolita uratowała<br />
nie tylko swoją suwerenność, ale<br />
całą Europę przed komunistyczną rewolucją.<br />
Wojna pochłonęła jednak ogromną<br />
licz bę ofiar.<br />
Prawie każda miejscowość w Polsce<br />
ma swoich bohaterów tamtych czasów.<br />
Je den z nich po cho dził z Mę ci ny, nie -<br />
wielkiej wsi leżącej na trasie z Chełmca<br />
do Limanowej.<br />
BO GU ŻY CIE.<br />
OJ CZYŹ NIE WOL NOŚĆ<br />
Po rucz nik Jan Wró bel uro dził się we<br />
wsi Pisarzowa w 1897 roku i mając zaledwie<br />
5 lat został sierotą. Zajęła się nim<br />
i je go ro dzeń stwem ro dzi na Lu pów<br />
z Mę ci ny. To dzię ki nim Jan Wró bel<br />
ukończył gimnazjum w Nowym Sączu<br />
i podjął pracę w urzędzie skarbowym.<br />
Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze<br />
chciał prze zna czyć na wy jazd<br />
do Ame ry ki. Pod ko niec 1914 ro ku
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 39<br />
Historia bohatera por. Jana Wróbla<br />
Droga otwarta<br />
do nieba<br />
Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze chciał przeznaczyć na wyjazd<br />
do Ameryki. A jednak zamiast emigrować, poświęcił wszystko<br />
co miał, w tym naj cen niej szy skarb – wła sne ży cie – dla<br />
ratowania Ojczyzny. Porucznik Jan Wróbel, który brał udział<br />
w wojnie polsko-bolszewickiej, to jeden z tych, którzy wywalczyli<br />
dla nas niepodległość. Jego mogiła powinna być dowodem historycznej<br />
pamięci Polaków. Czekała 88 lat na odrestaurowanie.<br />
A po odnowieniu została okradziona z krzyża.<br />
przez Męcinę przechodziły w kierunku<br />
Nowego Sącza polskie kawaleria i piechota,<br />
a za nimi – I Brygada Legionów<br />
pod dowództwem Józefa Piłsudskiego.<br />
Do domu państwa Lupów zajechał wtedy<br />
sam wielki marszałek, a siedemnastoletni<br />
Janek zapewne nie posiadał się<br />
z radości, bo mógł osobiście porozmawiać<br />
z Piłsudskim.<br />
Co usły szał, nie wie my. Ale zna my<br />
efekt słów wielkiego wodza: odpowiada<br />
jąc na je go ode zwę Jan Wró bel po -<br />
szedł do woj ska, a oszczęd no ści…<br />
przekazał państwu. Był legionistą, porucznikiem<br />
5 Pułku Piechoty. Jego dowód<br />
cą był Ka zi mierz Sosn kow ski,<br />
późniejszy generał.<br />
Jan Wró bel brał udział w wie lu bi -<br />
twach, ta kże tej war szaw skiej. Po zwy -<br />
cię skiej wal ce wró cił do ro da ków<br />
z Męciny, ale codziennie śledził wydarzenia<br />
w kraju. Pewnego dnia usłyszał<br />
w radiowych wiadomościach, że 5 Pułk<br />
na dal wal czy! Mi mo, że był ran ny<br />
i wbrew prośbom rodziny ponownie założył<br />
mundur. – Ojczyzna mnie wzywa.<br />
Z Bo giem – od po wie dział bli skim<br />
z uśmiechem, wsiadając na konia i odjechał.<br />
Do tarł aż na Li twę i tam ak tyw nie<br />
włą czył się do wal ki. Pod Ka re li ca mi<br />
koło Nowogródka został ranny jeszcze<br />
dotkliwiej niż wcześniej – w głowę. To<br />
tu 7 października 1920 roku zastała go<br />
śmierć. Miał dopiero 23 lata. Umierając<br />
prosił tylko swojego dowódcę, aby nie<br />
zo sta wiał go na ob cej zie mi. Chciał spo -<br />
cząć w rodzinnej ziemi pod Limanową...<br />
Przyjaciel spełnił ostatnią wolę żołnie<br />
rza. 4 kwiet nia 1921 ro ku, w Nie -<br />
dzie lę Wiel ka noc ną, oso bi ście<br />
przywiózł ciało porucznika złożone aż<br />
w dwóch trumnach – metalowej i dębowej.<br />
Na wieku leżały wojskowe odznaczenia:<br />
Krzyż Virtuti Militari i ordery.<br />
Pogrzeb w Męcinie odbył się jeszcze tego<br />
sa me go dnia ze wszyst ki mi woj sko -<br />
wymi honorami. Uczestniczyły w nim<br />
tłumy mieszkańców, a ksiądz proboszcz<br />
wygłosił płomienne kazanie. – Jeśli komu<br />
dro ga otwar ta do nie ba, to tym co<br />
służą Ojczyźnie – podkreślał. – Szanujmy<br />
wolność i módlmy się za bohaterów.<br />
OKRA DLI MO GI ŁĘ<br />
ŻOŁ NIE RZA!<br />
Do 1998 roku mogiłą porucznika Jana<br />
Wró bla opie ko wa ła się ro dzi na.<br />
Zwłaszcza śp. Zofia Wiewiórowa z rodzi<br />
ny Lu pów. To dzię ki niej prze trwał<br />
wszyst kie te la ta – ta kże trud ne cza sy<br />
komunistyczne, grób usypany z ziemi,<br />
z dębowym krzyżem i niewielką tabliczką<br />
informacyjną. W 1999 roku mogiłę<br />
obetonowano, a drewniany krucyfiks zastą<br />
pio no me ta lo wym. Re mont zo stał<br />
prze pro wa dzo ny dzię ki ów cze sne mu<br />
pro bosz czo wi ks. Sta ni sła wo wi Ma -<br />
ciuszkowi.<br />
Pa ni Zo fia, zda jąc so bie spra wę, że<br />
nad cho dzi kres jej ży cia i ktoś mu si<br />
prze jąć opie kę nad mo gi łą bo ha te ra,<br />
prosiła bliskich, którym ufała: – Nie zapomnijcie<br />
o Janku.<br />
Jed ną z tych bi skich był po rucz nik<br />
Strzel ca na od dział Pod ha lań ski Zdzi -<br />
sław Smo leń. To on pod jął sta ra nia o re -<br />
no wa cję gro bu i god ne upa mięt nie nie<br />
lo kal ne go bo ha te ra – po rucz ni ka Ja -<br />
na Wróbla. Od strony urzędowej sprawą<br />
za ję ła się miesz kan ka Mę ci ny – Ja ni -<br />
na Fir lej. Tra fi ła ona na do bry czas: wo -<br />
je wo da ma ło pol ski 17 kwiet nia 2007<br />
ro ku za ape lo wał w me diach o po moc<br />
w sporządzeniu ewidencji miejsc pamięci<br />
narodowej, grobów i cmentarzy wojennych,<br />
na terenie Małopolski.<br />
– Po zapoznaniu się z całą procedurą<br />
praw ną zde cy do wa łam się pod jąć<br />
sta ra nia i upa mięt nić po stać i za słu gi<br />
młodego oficera – wspomina Janina Firlej.<br />
– Chcia łam jed no cze śnie po ka zać<br />
młodemu pokoleniu, jak ciężka była droga<br />
Polski do wolności.<br />
Mi mo wie lu prze szkód, któ re się po -<br />
ja wi ły, ba rier wy da ją cych się cza sa mi<br />
nie do pokonania, udało się jej odrestauro<br />
wać grób por. Wró bla. – Duża w tym<br />
za słu ga śp. pre zy den ta Le cha Ka czyń -<br />
skie go i śp. An drze ja Prze woź ni ka,
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
40 WOKÓŁ NAS<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
do któ rych zwró ci łam się o po moc<br />
– podkreśla pani Janina.<br />
Mogiłę wyremontował Urząd Gminy<br />
w Limanowej ze środków Małopolskiego<br />
Urzę du Wo je wódz kie go. Po ło żo no<br />
na niej nowe płyty nagrobne, zachowano<br />
oryginalny, metalowy krzyż z tablicą.<br />
Na płycie umieszczono symbol orła<br />
wojskowego (wzór z 1919 roku), którego<br />
Woj sko Pol skie uży wa ło w la -<br />
tach 1919-1920.<br />
Orzeł wy ko na ny z brą zu nie prze -<br />
trwał jed nak dłu go. W sierp niu 2011 ro -<br />
ku został skradziony przez nieznanego<br />
spraw cę. Ko men da Po wia to wa Po li cji<br />
w Li ma no wej umo rzy ła po stę po wa nie<br />
w tej spra wie pod ko niec wrze śnia, nie<br />
mniej, w przypadku wykrycia sprawcy,<br />
zostanie wznowione.<br />
NA RÓD BEZ HI STO RII<br />
JEST JAK CZŁO WIEK<br />
BEZ PA MIĘ CI<br />
Polacy czekali na wolność aż 123 lata.<br />
Pra wie tak sa mo dłu ga by ła dro ga<br />
do postawienia solidnego nagrobka młode<br />
mu le gio ni ście z Mę ci ny, jed ne mu<br />
z tych żołnierzy, którzy swe życie oddali<br />
wła śnie za wol ność Oj czy zny. Mo gi łę<br />
porucznika Jana Wróbla, bohatera walk<br />
o niepodległość Polski, wyremontowano<br />
do pie ro po 88 la tach.<br />
Pamięć o nim przetrwała dzięki pa -<br />
triotom z męcińskiej ziemi i bliskiej rodzinie<br />
Janka.<br />
– Dbajmy o tę mogiłę, przychodźmy<br />
tu z na szy mi dzieć mi, bo to na nas spa -<br />
da odpowiedzialność podtrzymania pamięci<br />
o wydarzeniach z historii naszego<br />
kraju – apeluje Janina Firlej.<br />
Le gio ni sta Jan Wró bel nie był wiel -<br />
kim strategiem wojennym, nie znajdziemy<br />
o nim wzmian ki w an na łach. To<br />
je den z wie lu żoł nie rzy, ja cy zgi nę li<br />
w walce. Dlaczego nazywamy go bohaterem<br />
Bo wal czył i zgi nął za to, w co wie -<br />
rzył – za niepodległość.<br />
Jego mogiła to trwały pomnik historii<br />
i dziedzictwa narodowego, a duch bohaterów<br />
walki o niepodległość naszego<br />
kraju będzie żył dopóty, dopóki pamięć<br />
o tamtych wydarzeniach będzie przekazywana<br />
następnym pokoleniom.<br />
KIN GA BED NAR CZYK<br />
fot. KB, ar chi wum Ja ni ny Fir lej<br />
Nie oglądaj się!<br />
20 paź dzier ni ka br. w wie ku 90 lat zmarł w No wym Tar gu Je -<br />
rzy Bielecki, jeden z pierwszych więźniów Auschwitz, Sprawiedliwy<br />
wśród Narodów Świata, honorowy obywatel państwa<br />
Izrael, człowiek, który wsławił się brawurową ucieczką – przebrany<br />
za esesmana – razem z ukochaną dziewczyną, również<br />
więźniarką, Cylą z oświęcimskiego obozu.<br />
Jurek i Cyla w 1998 roku<br />
Jerzy Bielecki miał silne związki<br />
z Nowym Sączem: osobiste. rodzinne,<br />
przyjacielskie i zawodowe<br />
(ja ko dy rek tor szko ły<br />
budowlanej). Z Nowego Sącza w maju<br />
1940 r. pró bo wał prze do stać się<br />
do Francji, to został aresztowany i więzio<br />
ny. Po woj nie czę sto przy je żdżał<br />
na spotkania z sądeckimi kombatantami,<br />
młodzieżą szkolną w szkole Chrobrego,<br />
władzami miasta. Przyjaźnił się<br />
z b. więźniami Auschwitz, sądeczanami<br />
Iza kiem Gold fin ge rem i Zyg mun -<br />
tem Podhalańskim. Obdarzony świetną<br />
pamięcią i wyjątkowym darem pasjonu<br />
ją ce go opo wia da nia bu dził nie kła -<br />
mane zainteresowanie rozmówców.<br />
Niezwykłą historię obozowej miłości<br />
Je rze go i Cy li (zmar ła w 2006 r.)<br />
i nieprawdopodobnej ucieczki przypomi<br />
na my frag men ta mi ar ty ku łu<br />
z „Dziennika Polskiego” sprzed kilkunastu<br />
lat pióra sądeckiego redaktora Jerzego<br />
Leśniaka.<br />
***<br />
(…) Ucieczka (bodaj jedyna w tak<br />
śmia łym sty lu) więź nia z bar dzo ni -<br />
skim nu me rem obo zo wym, mi mo<br />
wściekłego pościgu i poszukiwań, udała<br />
się. Dziś Je rzy miesz ka w No wym<br />
Tar gu, a Cy la – na Bro okly nie. 28<br />
grudnia skończyła 78 lat.<br />
– Pan de Niro zainteresował się nami<br />
po obejrzeniu pokazanego w Ame-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 41<br />
ry ce fil mu do ku men tal ne go To ma sza<br />
Ma gier skie go „Don’t turn back – a lo ve<br />
sto ry from Au schwitz” (Nie oglą daj się<br />
– historia miłosna z Oświęcimia) – mówi<br />
Je rzy.<br />
W powodzi wyjątkowo już bogatej literatury<br />
i obrazów filmowych o tematyce<br />
wojenno-obozowej, ten akurat epizod<br />
z ży cia Je rze go Bie lec kie go wznie ca<br />
ciarki po plecach.<br />
Wszyst ko, co naj wa żniej sze, dzie je<br />
się przez przypadek – Jerzy przywołuje<br />
za sły sza ną on giś myśl ks. prof. Jó ze fa<br />
Tischnera, znajomego od wielu lat z sąsiadującej<br />
z Nowym Targiem Łopusznej.<br />
Mi łość, nie na wiść, śmierć – ja kże<br />
często biorą swój początek w przypadkowej<br />
chwili. Ciekawe, czy Stwórca regu<br />
lu je te przy pad ki, czy jest obec ny<br />
przy tych epizodach człowieczego losu<br />
Czym za tem jest fa tum i ła ska, fa ta lizm<br />
i Bóg<br />
NU MER 243<br />
Dziewiętnastoletni Jerzy opuścił rodzin<br />
ny dom w Mi cha ło wi cach ko ło<br />
Miechowa z plecakiem, w towarzystwie<br />
trzech kolegów – Stanisława Stachury,<br />
Józefa Waśki i Edwarda Bubki. W szufladzie<br />
zostawił list do rodziców i braci<br />
wy ja śnia jąc po wód odej ścia: „Wró cę<br />
do wolnej ojczyzny…”<br />
– Sta ra li śmy się uni kać bar dziej<br />
uczęszczanych dróg. Usiłowaliśmy przedo<br />
stać się w ma ju 1940 na Wę gry, a po -<br />
tem do Fran cji. Z prze zor no ści,<br />
po re ko ne san sie w re jo nie Sa no ka,<br />
chcieliśmy dobrze przygotować przerzut<br />
przez gra ni cę. Wpa dli śmy jed nak nie -<br />
oczekiwanie w ręce gestapo w Dąbrówce,<br />
na kwa te rze wiej skiej, pod No wym<br />
Sączem. Najprawdopodobniej zadenuncjował<br />
nas ukraiński konfident, którego<br />
spotkaliśmy na stacji kolejowej. Niemcy<br />
aresz to wa li nas w no cy z 7 na 8 ma ja,<br />
w dniu św. Stanisława. Wzięli też gospodarza,<br />
Ignacego.<br />
Przesłuchanie w sądeckim więzieniu.<br />
Jerzy tłumaczy, że przyjechał tu na pogrzeb<br />
ciotki i przy okazji poszukiwaniu<br />
pra cy. „Nie le piej ci by ło u ma my”<br />
– kpią stra żni cy. W ce li kil ka na ście<br />
osób, wszyscy granicznicy. Warszawiacy,<br />
ktoś z Kielc, na wet pro fe sor. Za nim<br />
jesz cze Je rzy usły szał „was hast du in<br />
Ungarn ge sucht!” (cze go szu ka łeś<br />
na Węgrzech) poczuł uderzenie pięścią<br />
mię dzy oczy, a w ustach smak krwi. Do -<br />
stał wtedy solidne bicie. Noc przeleżał<br />
na brzuchu. Polecenie spakowania manatek<br />
przyjął jak wybawienie. Pomyślał<br />
na wet, że bę dzie bli żej do mu, bo wci -<br />
śnię ty do sa mo cho du zdą żył doj rzeć<br />
przez szpa rę dro go wskaz: Brze sko<br />
– 23 km. Rzeczywiście trafił do więzienia<br />
w Tarnowie (…).<br />
– Niebawem, w czerwcu skierowano<br />
mnie w pierw szym trans por cie do Au -<br />
schwitz – wspomina Jerzy na dowód obnażając<br />
przedramię z niskim numerem<br />
obozowym „243”.<br />
CY LA NI CZYM<br />
PRO MYK SŁOŃ CA<br />
(…) Pochodziła z Łomży, była córką<br />
właściciela dużego, nowoczesnego młyna.<br />
W dniu jej przy jaz du trans por tem<br />
do Birkenau, w styczniu 1943 r., straciła<br />
matkę i dziewięcioletnią siostrę, obie<br />
za ga zo wa ne cy klo nem. Kil ka ty go dni<br />
póź niej wy koń czo no oj ca Mor de cha ja<br />
Wpa dli śmy jed nak nie -<br />
ocze ki wa nie w rę ce ge -<br />
sta po w Dą brów ce,<br />
na kwa te rze wiej skiej,<br />
pod No wym Są czem. Naj -<br />
praw do po dob niej za de -<br />
nun cjo wał nas ukra iń ski<br />
kon fi dent, któ re go spo -<br />
tka li śmy na sta cji ko le -<br />
jo wej.<br />
i dwóch dorosłych braci, Jakuba i Natana.<br />
Z licznej, szczęśliwej rodziny została<br />
przy ży ciu sa ma…<br />
– Naj czę ściej roz ma wia li śmy przez<br />
dziu rę w de sce sza lun ku, po wsta łą<br />
po wyjętym sęku. Rzadziej, z zachowaniem<br />
naj więk szej ostro żno ści, roz ma -<br />
wia li śmy pod czas przerw obia do wych<br />
przy otwar tych drzwiach, w ką cie wą -<br />
ziut kie go przed sion ka. Mo głem wów -<br />
czas do tknąć, a na wet po ca ło wać<br />
w po li czek. Co tu zresz tą ukry wać, już<br />
po kil ku dniach Cy la sta ła się dla mnie<br />
oso bą bli ską i dro gą. By ła jak pro myk<br />
słoń ca w tej po twor nej, obo zo wej sza -<br />
rzyźnie…<br />
Za miast zwy cza jo wych kwiat ków<br />
czy upo min ków, ja kie mło dy chło pak<br />
podarowuje dziewczynie, Jerzy podrzucał<br />
Cy li ka wa łek chle ba, ja kieś le kar -<br />
stwo czy odzież.<br />
Bielecki – 3 miesiące po ucieczce<br />
Cyla, 1945 r.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
42 WOKÓŁ NAS<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
– Opętała mnie myśl o ratowaniu jej<br />
życia. Nie miałem wątpliwości, że hitlerow<br />
cy po sta no wi li wy tę pić wszyst kich<br />
Żydów z podbitej Europy. Komory gazowe<br />
pracowały coraz częściej przez całą<br />
dobę, kominy krematoryjne bez przerwy<br />
zionęły czerwonymi jęzorami ognia i tłustym<br />
czar nym dy mem. Cza sem wiatr<br />
niósł słod ka wy za pach pa lo nych ludz -<br />
kich ciał.<br />
Cy la pra co wa ła w żeń skim ko man -<br />
dzie trudniącym się m.in. reperacją worków.<br />
Kiedyś zapytała Jerzego:<br />
– Co z na mi bę dzie<br />
– Ca lut ko, ja cię stąd wy rwę<br />
Godzinami rozmyślał nad sposobem<br />
realizacji szalonego zamysłu. Ucieczka!<br />
Droga do wolności i miłości.<br />
WIĘ ZIEŃ ROT TENFŰHRER<br />
Mundur esesmana, a następnie buty,<br />
pas i kaburę na pistolet, czapkę polówkę<br />
załatwił Jerzemu kolega Tadeusz Srogi.<br />
Poszczególne sorty były dostarczane<br />
w kilku etapach. Bluzę przeszmuglował<br />
w ku ble od śmie ci, dys tynk cje rot -<br />
tenfűhrera w kieszeni. Wszystko schowane<br />
w skrytce na poddaszu magazynu.<br />
W razie wpadki lokatorom baraku groziła<br />
natychmiastowa „czapa| na jedenastym<br />
bloku. Inny z kolegów, za ćwiartkę<br />
Bielecki nad grobem Cyli, Nowy Jork, 2005 r.<br />
czystego spirytusu „zorganizował” gotówkę<br />
– cztery tysiące marek.<br />
Zna la zła się i sta ra prze pust ka wy -<br />
sta wio na na na zwi sko rot tenfűhre ra<br />
Helmuta Stellera, uprawionego do konwo<br />
jo wa nia trzech więź niów. Je rzy<br />
prze ro bił na zwi sko na Ste inem, licz bę<br />
więź niów z 3 na 1, wy tarł sta rą da tę<br />
z odpowiedniej rubryki, aby o godzinie<br />
„0” wstawić aktualną. Fałszerstwo okaza<br />
ło się sto sun ko wo ła twe, bo wpi sów<br />
Oto i szla ban – Kon trol l -<br />
stel le. Krót ka roz mo wa<br />
ze stra żni kiem. Je rzy<br />
i Cy la prze cho dzą na dru -<br />
ga stro nę, za dru ty. Zie -<br />
mia pa li ich w sto py,<br />
mu szą jed nak za cho wać<br />
na tu ral ną swo bo dę.<br />
do prze pust ki do ko na no ko pio wym<br />
ołów kiem.<br />
Przy go to wa nia, mi mo obo zo wych<br />
ogra ni czeń, prze bie ga ły me to dycz nie.<br />
Jerzy skompletował pelerynę, konserwę<br />
na drogę, brzytwę do golenia, buty dla<br />
Cy li. Wszyst ko cze ka ło spa ko wa ne<br />
w schow ku na na dej ście dni, gdy obo -<br />
wiązywać będzie kolor (oliwkowo-zielony)<br />
bezcennej przepustki.<br />
W przeded niu pla no wa nej uciecz ki<br />
trze ba by ło ją na gle odło żyć. Gru pę Ży -<br />
dówek przeniesiono do innego komanda.<br />
Cyla wylądowała w prasowalni.<br />
– Spo ty ka li śmy się co dwa dni o tej sa -<br />
mej godzinie w wyznaczonym miejscu.<br />
Termin spotkania przesuwał się o 24 godziny.<br />
Powiedziałem Cyli, żeby była przygotowana:<br />
W każdej chwili mogę przyjść<br />
po ciebie w mundurze esesmana i zabrać<br />
na „przesłuchanie”. To będzie pretekst<br />
dla twej komandofűhrerki. Po wyjściu pomaszerujemy<br />
na punkt kontrolny w strażnicy,<br />
a potem na wolny świat.<br />
Nadszedł dzień dwudziestego lipca.<br />
Obóz obie gła wieść o trzech Ży dach<br />
i Francuzie zastrzelonych podczas próby<br />
ucieczki. Jerzemu kończyła się cierpli<br />
wość, bo „je go ko lor” cią gle nie<br />
nadchodził.<br />
– Przypadkowo zobaczyłem w kantorku<br />
dokumenty, które położył na stole esesman<br />
konwojujący zwykle rozwagę<br />
i przetartą śrutę. Na stercie formularzy<br />
zamigotał kolor oliwkowo-zielony! Miałem<br />
kilkanaście godzin na rozstanie się<br />
z miejscem, w którym siedziałem od czterech<br />
lat.<br />
Skrupulatnie wypełnił wolne rubryki<br />
w podrobionej przepustce i wstawił aktualną<br />
datę.<br />
Po szedł do schow ka. O trze ciej<br />
po południu ubrał się w zielono-brunatną<br />
koszulę i niemiecki mundur, zasznuro<br />
wał juch to we bu ty, a na man kie ty<br />
spodni założył brezentowe spinacze.<br />
– Włożyłem na głowę czapkę polówkę<br />
z bielejącą na niej „trupią główką” i hitlerowską<br />
„wroną” na froncie, przerzuciłem<br />
chlebak przez ramię, nałożyłem<br />
na oczy przeciwsłoneczne okulary. Na zewnątrz<br />
ude rzył mnie lip co wy żar.<br />
Pod ubraniem tonąłem w strugach potu,<br />
koszula momentalnie przykleiła się do pleców.<br />
Mo je ner wy uspo ko iły się nie co, gdy<br />
zauważyłem jak grupki pracujących więźniów<br />
podrywają się na baczność i zdejmują<br />
czapki, kiedy koło nich przechodziłem.<br />
Tylko zachowanie zimnej krwi gwarantowało<br />
powodzenie.<br />
Wszedł do budynku gdzie pracowała<br />
Cyla. Kobietę w uniformie SS przywitał<br />
„heil Hitler”.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 43<br />
Te le gram in for mu ją cy o uciecz ce<br />
z obo zu Cy li Sta wi skiej (pod tym na -<br />
zwi skiem prze by wa ła w obo zie) wy -<br />
sła ny do pla có wek po li cji<br />
Czystą mową Goethego wyjaśnił cel<br />
wizyty: „Jestem z Politische Abteilung<br />
(Politycznego Oddziału) i mam zlecenie<br />
doprowadzić na przesłuchanie więźniarkę”.<br />
Podał nazwisko, numer obozowy.<br />
Przyprowadzono Cylę, bladą, ze spuszczonymi<br />
oczami, na „gumowych” nogach.<br />
„Gdybyśmy ją zatrzymali na dłużej,<br />
to da my znać” – powiedział i warknął<br />
na więźniarkę: „komm, los, Schel ler, ge -<br />
ra de aus”. Szli w mil cze niu wzdłuż<br />
licznego komanda mocno obstawionego<br />
przez ka pów. Je den z nich na wi dok Je -<br />
rzego – esesmana dla okazania lojalności<br />
za czął okła dać więź niów pał ką.<br />
Po kilometrze zamienili kilka słow. „Jurek,<br />
bo ję się” – zapamiętał szept. Powiedział<br />
jej: „nie oglą daj się!” (…).<br />
Oto i szlaban – Kontrollstelle. Krótka<br />
rozmowa ze strażnikiem. Jerzy i Cyla<br />
przechodzą na druga stronę, za druty.<br />
Zie mia pa li ich w sto py, mu szą jed nak<br />
zachować naturalną swobodę. Jerzemu<br />
przy cho dzi na myśl, że jed nak stra żnik<br />
coś podejrzewa i zaraz wznieci alarm.<br />
Podążali na szosę, na której lada moment<br />
mógł się pojawić lotny patrol. I rzeczywiście,<br />
minęła ich furmanka z obozowymi<br />
kotłami po zupie prowadzona przez<br />
woźnicę, który znał Cylę z widzenia<br />
i mógł ją roz po znać.<br />
ZA SZLA BA NEM<br />
Skręcili w las. Przemierzali łąki, mokradła,<br />
Cyla już opadała z sił, zostawała<br />
z tyłu.<br />
Z za drzew widzieli jadące z i do łagru<br />
ciężarówki. O ósmej wieczorem zawy<br />
ła sy re na – znak, że z Oświę ci mia<br />
zbiegł wię zień. Czy po ścig już ru szył<br />
Co bę dzie, gdy do ak cji wkro czą wy tre -<br />
sowane psy<br />
Za cho wał się ory gi na ły li stów goń -<br />
czych po ucieczce z obozu Jerzego Bielec<br />
kie go i Cy li Cy bul skiej, da to wa ne<br />
z dnia 22 lip ca 1944, godz. 19.35, dro gą<br />
te le gra ficz ną do po ste run ków po li cji.<br />
Koledzy Jerzego – Tadeusz Srogi i Marian<br />
Wodniak, którzy przeżyli obozową<br />
ge hen nę, opo wia da li mu po woj nie<br />
o wściekłości wachmanów.<br />
Na krótki odpoczynek zatrzymali się,<br />
z du szą na ra mie niu, w kę pie wi kli ny<br />
nad brze giem So ły, trzy ki lo me try<br />
od obozowego ogrodzenia. Po zmroku<br />
ruszyli w dalszą drogę. Przed świtem ujrze<br />
li spa da ją cą gwiaz dę (me te oryt),<br />
któ ra roz pa dła się na dwie czę ści sy piąc<br />
wokół iskrami. „To tak, jak by dro gi na -<br />
sze go ży cia mia ły się ro zejść” – powiedzia<br />
ła Cy la Je rze mu. By ły to sło wa<br />
prorocze.<br />
Tułali się i kluczyli po lasach kilkana<br />
ście dni. Ko cha li się jak wol ny mę -<br />
żczy zna z wol ną ko bie tą. Cho dzi li<br />
no ca mi, w dzień za szy wa li się w kry -<br />
jówkach, w zbożu lub zagajnikach. Wyczerpani<br />
oboje popadli w gorączkę. Jedli<br />
brukiew wyrwana z pól, popijali wodą<br />
ze sta wów (…)<br />
Wielokrotnie zmieniali miejsce pobytu<br />
(pomni, że na przedramieniu mieli tatuaż<br />
z numerem obozowym) zanim<br />
doczekali wyzwolenia. Jerzy przystał<br />
do partyzantów z AK, Cylę przygarnęła<br />
zaprzyjaźniona rodzina Czerników koło<br />
Racławic, gdzie traktowano ją jak córkę.<br />
– Ży cie ma swo je pra wa. Ka żde z nas<br />
po szło wła sna dro gą. W 1945 Cy la do -<br />
stała wizę tranzytową i wyjechała przez<br />
Szwe cję do Ame ry ki. Wy szła za mąż.<br />
Za oce anem nie wio dło się jej naj le piej,<br />
nie zna ła an giel skie go, pra co wa ła<br />
po nocach. Ja zdałem maturę w „Nowodwo<br />
ru” i ukoń czy łem Po li tech ni kę<br />
w Kra ko wie w 1951 r., a po woj sku pra -<br />
cowałem w ekspozyturze PKS w Nowym<br />
Tar gu. Więk szość za wo do we go ży cia<br />
spę dzi łem w tu tej szym Ze spo le Szkół<br />
Mechanicznych im. Stanisława Staszica,<br />
w latach 1961–1979 jako dyrektor i jedno<br />
cze śnie na uczy ciel bu do wy ma szyn<br />
i technologii.<br />
TRZY DZIE ŚCI DZIE WIĘĆ<br />
CZER WO NYCH RÓŻ<br />
Po raz pierwszy od oświęcimskiego<br />
exodusu spotkali się po 39 latach. Jerzy<br />
cze kał na Cy lę 8 czerw ca 1983 r. na lot -<br />
ni sku Ba li ce. Na po wi ta nie wrę czył<br />
jej 39 czer wo nych róż. Ze zło żo nej dla<br />
Muzeum w Oświęcimiu i spisanej przez<br />
mgr. Ta de usza Waś kę re la cji Cy li Cy -<br />
bulskiej-Zacharowicz:<br />
„Po wy jeź dzie do USA stra ci łam<br />
kon takt z Jur kiem. Z po mo cą przy szedł<br />
mi przypadek. Zatrudniona u mnie młoda<br />
dziew czy na z Pol ski po cho dzi ła<br />
z wo je wódz twa, gdzie miesz ka li Czer -<br />
ni ko wie. Po przez swo ja ko le żan kę za -<br />
trud nio ną na po czcie za ła twi ła mi<br />
adres rodziny Czerników i ciotki Jurka.<br />
Dowiedziałam się, że Jurek żyje, mieszka<br />
w mie ście No wy Targ. Na dal jed nak<br />
nie mia łam do kład ne go ad re su. Na pi -<br />
sa łam więc wprost do ko men dan ta po -<br />
li cji w tym mie ście. Otrzy ma łam nie<br />
tyl ko ad res, ale na wet do mo wy nu mer<br />
te le fo nu”.<br />
1 września 1986 Bielecki otrzymuje<br />
dyplom honorowy i medal Sprawiedliwy<br />
wśród Na ro dów Świa ta. Ma swo je<br />
drzewko oliwne w Alei Sprawiedliwych<br />
na Wzgó rzu Pa mię ci w Je ro zo li mie.<br />
Na dyplomie w dwóch językach (hebrajskim<br />
i polskim) widnieje sentencja, którą<br />
uczynił potem tytułem swojej książki:<br />
Kto ra tu je jed no ży cie, jak by świat ca ły<br />
ratował.<br />
„Dzien nik Pol ski”, nr 305, 31 grud nia 1998<br />
Fo to gra fie ar chi wal ne udo stęp nio ne<br />
przez wnu ka J. Bie lec kie go,<br />
p. Grze go rza De nen fel da
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
44 WOKÓŁ NAS<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Małuchowa z Sękowej,<br />
gospodyni, która otarła<br />
się o Sejm<br />
Pani Basia – pa ni wójt szyb ko<br />
się orientuje o kogo chodzi, gdy<br />
wspominamy o jednej z mieszka<br />
nek, 70-lat ce na ru bie żach<br />
Sękowej. – Ona ta ka bied na, bo my tam<br />
ko ło niej zbior nik na wo dę bu du je my<br />
i nie mo że się z tym po go dzić… Miesz ka<br />
– Nie sądziłam, że<br />
wybory mogą być<br />
tak przyjemnym<br />
czasem w życiu.<br />
Bardzo miło<br />
wspominam<br />
kampanię, ogrom<br />
pozytywnych<br />
sygnałów.<br />
MAŁGORZATA MAŁUCH<br />
Z dziada pradziada sękowianka, wychowana na kulcie ropy, która<br />
przy nio sła tej zie mi wiel ki suk ces, ma po mysł na swo ją gmi nę.<br />
Zaskakujący swym rozmachem: ośrodki narciarskie, uzdrowisko,<br />
baseny geotermalne, atrakcje przemysłu naftowego, nowocze<br />
sne osie dla… Mo że wy da ją się zbyt du że, lecz pó ki co swo je<br />
pomysły wójt Sękowej Małgorzata Małuch realizuje. A to wiedzie<br />
ją prostą drogą z gminnej zagrody na… salony sejmowe.<br />
w naj pięk niej szych re jo nach gmi ny!<br />
– dorzuca od razu Małuch. Zna po prostu<br />
wie lu miesz kań ców swej gmi ny.<br />
Z wie lo ma to czy też bo je. Woj ny<br />
wprost, albo potyczki wygrywane sprytem,<br />
bo jak mó wią – go spo dy ni gmi ny<br />
potrafi przeciwnika przekonać, a jak argu<br />
men ty nie da ją ra dy, to i po dejść,<br />
wziąć choć by na łzy. Mó wią na wet, że<br />
płacze na zawołanie.<br />
Chy ba war to, sko ro efek ty jej pra cy<br />
i argumentów, jakie by nie były, widać<br />
w gminie. Może nie są tak spektakularne,<br />
jakby wielu chciało. Może nie sięgają tak<br />
głęboko w boczne uliczki gminne, jak<br />
ocze ki wa no. Ale są. A ich mia rą jest za -<br />
skakujące poparcie, które otrzymała w tegorocznych<br />
wyborach parlamentarnych.<br />
PŁOT KA STA ŁA SIĘ<br />
RE KI NEM<br />
Po 20. la tach pra cy w sa mo rzą dzie,<br />
właściwie przez przypadek, trafiła na listę<br />
kandydatów do Sejmu. Długo odmawiała,<br />
ale w ostatniej chwili, w sytuacji<br />
awa ryj nej – po re zy gna cji kan dy dat ki<br />
z Biecza – niejako z przymusu pomogła<br />
ko le gom wy peł nić „dziu rę na li ście”.<br />
Bezpartyjna kandydatka Platformy Obywatelskiej,<br />
umieszczona trochę z przymu<br />
su wy peł nie nia pa ry te tów płci,<br />
o mały włos zostałaby posłanką. Jasne,<br />
że zadziałał czar lokalnego lidera – wyborcy<br />
po prostu chcieli mieć „swojego”,<br />
gorlickiego posła, który o nich na pewno<br />
będzie pamiętał, a nie, nawet najlepszego<br />
i skutecznego, polityka z Nowego<br />
Sącza, Limanowej czy Podhala. Ale to<br />
jesz cze nie tłu ma czy aż tak wiel kie go<br />
poparcia dla samorządowca, że skutecznie<br />
konkurowała z byłym wicemarszałkiem<br />
Ma ło pol ski Lesz kiem Zegz dą,<br />
który na ziemię gorlicką przywiózł kilo<br />
me try dróg, in we sty cje i pie nią dze<br />
na kulturę. Wszyscy to pamiętają i mocno<br />
popierają nowosądeczanina w kolejnych<br />
wy bo rach. Ale nie tym ra zem.<br />
Małuch wygrywała nawet z jedyną gorlicką<br />
posłanką PiS Barbarą Bartuś. Ak-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 45<br />
tyw ną po li tyk z Li pi nek. Star tu jąc<br />
pierw szy raz do Sej mu i z o wiele trudniejszej<br />
pozycji, Małuch goniła Bartusiową<br />
dużymi krokami: znana posłanka<br />
PiS w powiecie gorlickim dostała 9 991<br />
głosów, a kandydatka PO – 5407. W samych<br />
Gor li cach prze ję ła wręcz prym<br />
pierwszeństwa: wójt Sękowej uzyskała<br />
tam 2563 gło sy, a dzia łacz ka PiS – 2362.<br />
Tak wła śnie ktoś, ko go mia no za płot kę,<br />
okazał się rekinem. – Nie sądziłam, że<br />
wybory mogą być tak przyjemnym czasem<br />
w życiu. Bardzo miło wspominam<br />
kam pa nię, ogrom po zy tyw nych sy gna -<br />
łów. W Gor li cach lu dzie pod cho dzi li<br />
i mówili, że mnie cenią i popierają. Ja<br />
też cenię te sygnały i traktuję jako mocne<br />
zo bo wią za nie wo bec tych lu dzi, ja<br />
o nich pamiętam – mówi Małuch.<br />
Jeszcze przez kilka tygodni po wyborach<br />
zadawała sobie pytanie: wziąć jednak<br />
ten po sel ski man dat Bo cią gle<br />
dzwonili ze sztabu z Krakowa się upewnić,<br />
że jest go to wa, gdy by Ma rian Cy coń<br />
zrezygnował, jak straszył… I zawsze odpowiadała<br />
sobie tak samo: – Nieeee!<br />
Za cztery lata może, tego nie wykluczam.<br />
Ale te raz, mam jesz cze du żo pra cy<br />
w gmi nie i chcę ją do koń czyć. Jed nak<br />
mo ją mi sją jest gmi na.<br />
To mu si być ten klucz do suk ce su.<br />
SUK CES PLU SZO WE GO<br />
MI SIA<br />
Od progu widać, że gabinet wójta zajmu<br />
je ko bie ta: nie jest tak zim ny i pu sty,<br />
jak te mę skie. Tu są ży we ko lo ry, zie leń,<br />
kwiaty, bibeloty, pluszowy miś na biurku,<br />
ciastka na stole. Przytulnie. A przecież<br />
umysł go spo da rza jest ści sły.<br />
Ukoń czy ła Wy dział Geo de zji i Kar to -<br />
gra fii na AGH. Jest twar da. Pre zes<br />
gminnego OSP w Sękowej. Trzy córki,<br />
wiadomo – nie jest łatwo wychować tyle<br />
dzie ci, pro wa dzić dom i pra co wać.<br />
Do te go dwa psy i trzy ko ty! I pa sja: że -<br />
glar stwo, trud ny sport dla wy trwa łych,<br />
odpowiedzialnych, kreatywnych w rozwiązywaniu<br />
zaskakujących problemów,<br />
po tra fią cych do trzeć do ce lu sa mot nie<br />
ale i pracować z zespole.<br />
W ro ku 2010, na dwu dzie sto le cie<br />
funk cjo no wa nia sa mo rzą du te ry to rial -<br />
nego w Polsce, otrzymała od Fundacji<br />
Roz wo ju De mo kra cji Lo kal nej Ma ło -<br />
polskiego Instytutu Samorządu Terytorial<br />
ne go i Ad mi ni stra cji ty tuł „Mą dra<br />
Gmina”.<br />
Star to wa ła w wy bo rach z ha słem:<br />
„Ma łe Oj czy zny bu du ją sil ną Pol skę”<br />
i tę swo ją Sę kow ską oj czy znę bu du je<br />
od 21 lat: dwie kadencje jako radna powiatu<br />
gorlickiego i członek zarządu, ale<br />
przede wszyst kim od 16 lat ja ko se kre -<br />
tarz gmi ny, pią ty rok ja ko wójt. Wy bra -<br />
ło ją po now nie na tę funk cję 71 proc.<br />
sę ko wian, tak do brze oce nia ją wy ni ki<br />
toczonych przez gospodynię gminy wojen.<br />
W koń cu sło wo „wójt” ozna cza<br />
„przyzwany na pomoc”.<br />
Plan pierwszy: Sękowa jako zaplecze<br />
miesz kal ne dla Gor lic. Licz ba miesz -<br />
kańców gminy za jej kadencji wzrosła<br />
aż o 15 procent. Sękowa komunikacyjnie<br />
dobrze połączona z miastem, blisko,<br />
jest czysta i piękna. Pełna infrastruktura.<br />
Kanalizacja na 70 proc. terenu. Oddany<br />
pierwszy etap budowy wodociągu<br />
gmin ne go. – Jak wszy scy mie wa my<br />
przejściowe problemy w suche lata, woda<br />
to pod sta wa. Wo do cią gi nam ją do -<br />
star czą. Uję cie miej skie. Do te go dwa<br />
zbiorniki kumulujące wodę, jeden na 3<br />
ty sią ce me trów sze ścien nych, dru gi<br />
na półtora. Nie chcę dopuścić do sytuacji,<br />
że te ren się roz wi ja a nie mo że my<br />
komuś zapewnić wody – podkreśla wójt.<br />
Jesz cze przez kil ka ty go -<br />
dni po wy bo rach za da wa -<br />
ła so bie py ta nie: wziąć<br />
jed nak ten po sel ski man -<br />
dat Bo cią gle dzwo ni li<br />
ze szta bu z Kra ko wa się<br />
upew nić, że jest go to wa,<br />
gdy by Ma rian Cy coń zre -<br />
zy gno wał, jak stra szył…<br />
Do tego oczyszczalnia ścieków. Plan<br />
bu do wy przy do mo wych oczysz czal ni,<br />
żeby nie wchodzić już w nieatrakcyjne<br />
eko lo gicz nie i fi nan so wo szam ba. Są<br />
programy specjalne dla gminy oddalonych,<br />
ta kie jak Bart ne czy Bo da ki.<br />
W su mie to wszyst ko to dzie siąt ki mi -<br />
lionów złotych, oczywiście z pozyskanego<br />
dofinansowania.<br />
Do te go ter mo mo der ni za cja obiek -<br />
tów uży tecz no ści pu blicz nej, bu do wa<br />
kompleksu sportowego „Orlik”, na który<br />
przyjeżdżają tłumnie gorliczanie, modernizacja<br />
dróg i budowa chodników.<br />
– A te raz je ste śmy za kwa li fi ko wa ni<br />
do programu Związku Gmin Dorzecza<br />
Wisłoki i będziemy dofinansowywać zakup<br />
i instalację kolektorów słonecznych<br />
na bu dyn kach pry wat nych. To jest 1,5<br />
mln zł dla miesz kań ców, bę dzie my wy -<br />
bierać najlepsze, nowoczesne technologie<br />
– zachwala Małuch.<br />
Wójt właśnie przejmuje od Agencji<br />
Nieruchomości i przekształca na budowlane<br />
tereny w gminie. To może rozruszać<br />
tereny po drugiej stronie boiska, koło kościoła.<br />
Niektóre, na styku Sękowej i Gorlic,<br />
gmina gotowa jest przeznaczyć<br />
pod han del. To miej sce, któ re nie ze psu -<br />
je charakteru i urody gminy, a może – jak<br />
sądzi jej gospodyni – zapewnić rozwój
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
46 WOKÓŁ NAS<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
i podatki. Dla miasta to też wygodna sytuacja,<br />
bo ewentualna galeria handlowa<br />
nie zabije drobnych gorlickich kupców.<br />
Póki co akurat to pozostaje tylko planem.<br />
Ale Małgorzata Małuch plany realizuje.<br />
Z BO OMU<br />
TRY SKA JĄ CEJ RO PY<br />
Z dziada pradziada sękowianka, tak<br />
da le ko jak się ga hi sto ria ro du, ma po -<br />
mysł na swoją ziemię. – Dzieje rodziny<br />
zwią za ne są z ro pą, jak ca łej na szej oko -<br />
li cy. Mo ja ma ma po cho dzi ła z do mu<br />
wiertacza, który jeździł po całym świecie,<br />
nawet na Sumatrę. Mama urodziła<br />
się w Borysławiu, bo tam za Długoszem<br />
wyjechali – wspomina.<br />
Władysławowi Długoszowi, budowni<br />
cze mu oka za łe go pa ła cu i par ku<br />
w Siarach (gmina Sękowa), Małuch postawiła<br />
nawet w tym roku pomnik z małym<br />
mau zo leum. Ten PSL -owiec<br />
w 1911 r. był po słem do Ra dy Pań stwa<br />
w Wied niu i mi ni strem ds. Ga li cji.<br />
W II RP – senatorem. Prezesem Krajowe<br />
go To wa rzy stwa Naf to we go i Pań -<br />
stwo wej Ra dy Naf to wej. Pra co wał<br />
w kopalniach ropy naftowej w Siarach,<br />
Sękowej i Ropicy Górnej, przechodząc<br />
wszyst kie szcze ble ka rie ry naf to wej,<br />
od po moc ni ka ko wa la do kie row ni ka.<br />
Gdy się wzbo ga cił, był ak tyw nym dzia -<br />
łaczem i dobroczyńcą ziemi gorlickiej,<br />
w latach 1909–1923 marszałkiem Rady<br />
Powiatowej w Gorlicach. Budował domy<br />
ludowe, szkoły, internaty polski i ruski<br />
(łemkowski). A także „Dom Sokoła”<br />
z pierwszym kinem w Gorlicach. W połowie<br />
XIX w. gorączka naftowa ogarnęła<br />
ca łą Ga li cję, je den z pierw szych<br />
w świecie naftowych zagłębi powstawały<br />
od Gor lic po Lwów. Dłu gosz od krył<br />
też Zagłębie Borysławskie, co stało się<br />
przełomem w polskim przemyśle naftowym.<br />
Ale na ko niec za wsze wra cał<br />
do Siar i tu umarł.<br />
Władysławowi Długoszowi,<br />
budowniczemu okazałego<br />
pałacu i parku<br />
w Siarach (gmina Sękowa),<br />
Małuch postawiła nawet<br />
w tym ro ku po mnik<br />
z małym mauzoleum.<br />
– To był czas bo omu naf to we go, po -<br />
równywalnego z początkami budowy<br />
sukcesu Ameryki Północnej i gorączki<br />
zło ta. W tych cza sach nasz te ren bar dzo<br />
dużo zyskał – mówi o historii swej rodziny<br />
i „małej ojczyzny”. – Są cią gle miej -<br />
sca, gdzie w szy bach jest na dal ro pa,<br />
bulgoce i gaz się wydobywa. Sama widziałam!<br />
To doskonały produkt turystyczny,<br />
na przykład na szlak spacerowy.<br />
Powstał pomysł zbudowania wspólnego<br />
projektu z Ukrainą, taka ciekawa oś turystyczna.<br />
Ciągle myślimy o jej rozwoju.<br />
Po wstał Kar pac ko -Ga li cyj ski Szlak<br />
Naf to wy, któ ry za czy na się wła śnie<br />
w Sę ko wej. Po mnik Dłu go sza sta nął<br />
w miejscu dawnej karczmy, w której robio<br />
no in te re sy naf to we i wer bo wa no<br />
wier ta czy do pra cy na Bor neo, Ja wie<br />
czy Sumatrze. Werbował ich i Długosz,<br />
są zdjęcia dokumentujące jego spacery<br />
z psem z tej oko li cy.<br />
Koło „Orlika” wciąż istnieje największy<br />
odwiert w tej okolicy, głęboki na ponad<br />
5 ty się cy me trów. Wójt ma na dzie ję,<br />
że wykorzysta go pod… geotermię. – Jeste<br />
śmy na eta pie ba dań, czy jest tam go -<br />
rąca woda. Geologia jest dobra,<br />
odpowiedni uskok tektoniczny, znawcy<br />
mó wią więc, że na pew no jest. Wa żne<br />
o jakiej temperaturze i ile – mówi Małuch.<br />
To wiel ki pro jekt, któ ry mo że za owo -<br />
cować basenami termalnymi, a zatem zalewem<br />
turystów, a także dostarczyć<br />
energię całej gminie. A podobnych odwiertów<br />
jest w Sękowej więcej. Jedyny<br />
minus, że gmina sama tego projektu finanso<br />
wo nie udźwi gnie. Po trze ba na to wie lu<br />
milionów, Małuch liczy więc na Ministerstwo<br />
Środowiska i Narodowy Fundusz<br />
Ochrony Środowiska. – Zaczynam ich o to<br />
męczyć. Przez cztery lata wszystko powinno<br />
się udać zro bić – ocenia.<br />
Ale to tyl ko ele ment więk sze go pla -<br />
nu turystycznego.<br />
– Chcę stworzyć atrakcyjny ośrodek<br />
turystyczny, który przyciągnie rzesze turystów<br />
i podniesie standard życia mieszkańców.<br />
Mamy niesamowity potencjał,
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 47<br />
mnó stwo rze czy jesz cze nie od kry tych<br />
– sądzi pani wójt.<br />
PRZY SZŁOŚĆ Z BIE GIEM,<br />
SIAR KĄ I BO RO WI NĄ<br />
Bu do wa in fra struk tu ry ma po móc<br />
ściągnąć inwestorów. Są już pierwsi, zain<br />
we sto wa li w ośro dek nar ciar ski<br />
na Magurze Małastowskiej. W zeszłym<br />
sezonie uruchomili nowoczesny wyciąg<br />
krzesełkowy, tworzą nowe trasy, a dzięki<br />
nim po wsta ją ko lej ne in te re sy,<br />
na przy kład w miej sca noc le go we.<br />
– Bar dzo li czę na ko lej ne in we sty cje.<br />
Niedaleko jest 26 hektarów należących<br />
do Gor lic, mia sto chce się ich po zbyć<br />
a ten teren można nawet połączyć narto<br />
stra dą z kom plek sem w Ma ła sto wie<br />
– planuje Małuch.<br />
Ma wsparcie przy realizacji turystycznych<br />
projektów w lokalnych stowarzysze<br />
niach, ta kich jak Na Rzecz Roz wo ju<br />
Wsi Krzy wa. Wraz ze zna nym pi sa rzem<br />
i wydawcą Andrzejem Stasiukiem, który<br />
zamieszkał w Wołowcu (też gmina<br />
Sękowa), wymyślili projekt „Śnieżne<br />
Trasy Przez Lasy”. Wytyczyli 100 kilometrów<br />
tras dla narciarstwa biegowego,<br />
wiodących łąkami i leśnymi traktami.<br />
Widoki na cudowne pasma Beskidu Niskiego.<br />
Trasy i łatwe, i takie, które trzeba<br />
było opatrzyć tablicą „Niebezpieczny<br />
odcinek”. W tym sezonie zostaną oddane<br />
do użyt ku. – Znaw cy mó wią, że po -<br />
dob nych tras nie ma. Dłu gie, pięk ne<br />
tereny, widoki. Planujemy otwarcie sezonu<br />
17 grudnia Biegiem Pierwszego Śniegu<br />
w Banicy – zachwala pani wójt.<br />
To kolejny element na mapie podgorlickich<br />
atrakcji. W przygotowaniu są trasy<br />
crossowe. Beskid Gorlicki oznakował<br />
setki kilometrów tras na potrzeby turystyki<br />
konnej, łącząc Małopolskę z Podkar<br />
pa ciem. Gmi na le ży na zna nym<br />
Szla ku Ar chi tek tu ry Drew nia nej. Naj -<br />
bar dziej zna ny obiekt, z li sty UNE SCO,<br />
to ko ściół w Sę ko wej. Ale ko lej ne już<br />
czekają na wpis do obiektów dziedzictwa<br />
kulturowego.<br />
A teraz Małgorzata Małuch zapaliła<br />
się do projektu rewitalizacji uzdrowiska<br />
Wapienne. Jego historia sięga wojen napoleońskich,<br />
kąpiele w wodach mineralnych<br />
siarkowo-wodorowych oraz okłady<br />
z borowin pomagają chorym na reumatyzm<br />
i go ściec, ale od dzie sią tek lat<br />
ośrodek ledwo zipał. To po prostu wieś.<br />
Pierwsze inwestycje zaczął prywatny inwe<br />
stor: zbu do wał kom pleks ba se nów,<br />
właśnie otworzył grotę solną z małymi<br />
tę żnia mi, wkrót ce ru szy no wo cze sny<br />
dom noc le go wy. A gmi na po zy ska ła<br />
prawie 6 mln zł na budowę nowej infrastruktury.<br />
W 2012 roku uruchomi Dom<br />
Zdrojowy, Pijalnię wód oraz Promenadę<br />
Napoleońską wraz z dwoma dużymi<br />
ogrodami Laury i Marysieńki. – Na głuchej<br />
wsi ro bi my per łę uzdro wisk – Wa -<br />
pienne. Klient jest, przyjeżdżają goście<br />
z Tarnowa, Dębicy i z Podkarpacia, bo<br />
najbliższe uzdrowiska mają w Iwoniczu<br />
i Rymanowie – zachwala wójt Sękowej.<br />
Niedaleko są wsie połemkowskie, tylko<br />
dwie w gmi nie – Bo da ki i Bart ne, ale<br />
ta ostatnia to prawdziwa perełka. Organizuje<br />
Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny<br />
„Świat pod Kyczerą”,<br />
na który w tym roku przyjechały setki<br />
gości z całego świata. Po gliniastych ulicach<br />
zagubionych między górami spacerowali<br />
i degustowali łemkowskie<br />
specjały Meksykanie w sombrerach, kolorowo<br />
odziane Indonezyjki i Tajki, Kurdowie<br />
i Syryjczycy w arabskich<br />
chustach, czarne piękności z Republiki<br />
Budowa infrastruktury<br />
ma pomóc ściągnąć inwesto<br />
rów. Są już pierw si,<br />
zainwestowali w ośrodek<br />
narciarski na Magurze<br />
Małastowskiej.<br />
Zielonego Przylądka w bajecznych spódnicach,<br />
Rosjanie i Serbowie w ludowych<br />
strojach… długo by wymieniać. – Będziemy<br />
rozwijać tę imprezę, tam powinno<br />
przyjechać 10 tysięcy ludzi a nie kilka<br />
– planuje Małuch. – Społeczność tych<br />
wiosek jest bardzo zintegrowana i chętna<br />
do współpracy. Gdyby chcieli mieć<br />
dwujęzyczne nazwy, byłyby już dziś, ale<br />
uzna li, że to jesz cze nie jest ten czas.<br />
Fakt, na ra zie w Sę ko wej jest czas<br />
Małgorzaty Małuch. A za cztery lata ten<br />
czas mo że ją wy nieść z pod gor lic kiej<br />
wsi na ul. Wiej ską w War sza wie.<br />
Do parlamentu.<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />
Zdję cia: Wa cław Ku bi niec
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
48 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Kredens z Buczacza<br />
Mieszkanie na piętrze, jednej z piękniejszych w mieście, dobrze<br />
znanej sądeczanom stylowej, secesyjnej kamienicy Remich<br />
na rogu ulicy Narutowicza i placu św. Kazimierza zajmuje Ludmiła<br />
Remi, z domu Kosturkiewicz, wdowa po architekcie powiatowym<br />
Zenonie II Adamie Remim, któremu nasze miasto<br />
zawdzięcza wiele wspaniałych budowli.<br />
Lud mi ła Re mi<br />
Mieszkanie jest pełne obrazów,<br />
antyków, książek i bibelotów.<br />
Takich mieszkań<br />
– mu ze ów już nie ma<br />
za wiele w Sączu. W salonie króluje dębowy<br />
kredens z Buczacza i fortepian.<br />
Gospodyni jest pełna wdzięku i serdeczności,<br />
tak charakterystycznej dla kresowych<br />
Polaków, pomimo sędziwego<br />
wieku nie opuszcza ją znakomita pamięć.<br />
Pewnego październikowego poranka<br />
pani Ludmiła przyjęła dziennikarza „Sąde<br />
cza ni na”, w roz mo wie asy sto wał<br />
wnuk Bar tek, czy li Ze non IV Bar tosz<br />
Remi. W życiorysie Ludmiły Remi odbijają<br />
się powikłane losy Polaków w zeszłym<br />
wie ku. Po słu chaj my opo wie ści<br />
Starszej Pani.<br />
***<br />
W ja ki spo sób tra fi ła Pa ni do No we -<br />
go Są cza<br />
– Po cho dzę z Bu cza cza, pięk ne go,<br />
kre so we go mia stecz ka po ło żo ne go<br />
przed wojną w województwie tarnopolskim.<br />
Bu czacz le ży nie da le ko Za lesz -<br />
czyk, nad Stry pą, któ ra wpły wa<br />
do Dnie stru. W Bu cza czu stoi ra tusz,<br />
perła architektury rokokowej, zaprojektowany<br />
przez włoskiego mistrza Bernarda<br />
Meretyna. Przed wojna uczyliśmy się<br />
w szko le, że to naj pięk niej szy ra tusz<br />
w Polsce, obok poznańskiego. Mojego<br />
ojca Franciszka Kosturkiewicza bolszewicy<br />
aresztowali we wrześniu 1939 roku.<br />
O dru giej w no cy za stu ka li<br />
do na szych drzwi i już wię cej oj ca nie<br />
zo ba czy łam. Mój oj ciec miał sklep wę -<br />
dliniarski i zatrudniał chłopaków. Miał<br />
też tro chę po la, no to So wie ci uzna li go<br />
za pomieszczika, ziemianina, a że jeszcze<br />
należał do Sokoła i z Sokołami jeździł<br />
na ćwi cze nia do Czer nio wiec, co<br />
so bie bar dzo chwa lił i by ło dla nie go<br />
bar dzo wa żne, no to ja ko pol ski pa trio ta<br />
był w oczach bol sze wi ków wro giem<br />
Związku Sowieckiego. Mama Stefania,<br />
też w So ko le pra co wa ła, udzie la ła się<br />
przy organizacji różnych imprez.<br />
Co się sta ło z oj cem<br />
– Wywieźli go najpierw do Tarnopola,<br />
jeź dzi łam tam, że by mu po dać pacz -<br />
kę. Bolszewicy paczkę wzięli, czy mu<br />
da li – nie wiem. Mó wi li: „Na co mu<br />
pacz ka – my mu jeść da je my”. W Bu -<br />
czaczu chodziłam się dopytywać, kiedy<br />
oj ca wy pusz czą. Od po wia da li: „Pusz -<br />
czą, pusz czą, cha zjaj ka nie boj sa”. Wy -<br />
wieźli ojca aż pod Archangielsk, mama<br />
pisała listy i odpisali, że z Archangielska<br />
wyszedł w stronę Buzułuku, gdzie<br />
się kierowali Polacy, którzy po układzie<br />
Sikorski – Majski szli do armii Andersa,<br />
aż z Kam czat ki się scho dzi li, ale oj -<br />
ciec nie doszedł. Dowiedzieliśmy się, że<br />
zachorował śmiertelnie na dżumę i pochowali<br />
go gdzieś pod Samarkandą.<br />
Jak wy glą da ło roz sta nie z Kre sa mi<br />
– W Buczaczu przez dwa lata chodziłam<br />
do szkoły sowieckiej i tam zrobiłam<br />
sowiecką maturę, bo przed wojną skończyłam<br />
czwartą klasę gimnazjalną i miałam<br />
iść na dwa la ta do li ceum. Więc oni<br />
to uzna li, że mnie bra ku je dwa la ta<br />
do matury. I mam takie świadectwo matu<br />
ral ne, z jed nej stro ny po ro syj sku,<br />
a z drugiej po polsku. Dyrektorem szkoły<br />
był Rosjanin, pamiętam jak zdawałam<br />
tą ruską maturę. Przy tablicy rozwiązywało<br />
się zadania matematyczne. I żeby<br />
mi się po wio dło, to wzię łam na eg za min<br />
medalik Matki Boskiej, który ściskałam<br />
w lewej ręce. I tak stoję przy tej tablicy<br />
i rozwiązuje zadanie, nawet mi to dosyć<br />
idzie, aż rap tem wy pa dła mi kre da i za -<br />
miast tą wol ną rę ką ją pod nieść z pod ło -<br />
gi, to otwie ram tą dru gą i wy padł mi
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 49<br />
me da lik, a tu ru ski dy rek tor stoi. Tak<br />
strasz nie się zde ner wo wa łam, szyb ko<br />
pod no szę me da lik, cho wam za sie bie,<br />
a on mówi: Ludeczka, Ludeczka, niczewo,<br />
niczego. Jakoś to powiedział po rosyj<br />
sku, że on też wie, co to jest me da lik<br />
i co dla Po la ków zna czy.<br />
Jak się ukła da ło Po la kom współ ży -<br />
cie z Ukra iń ca mi<br />
– W samym Buczaczu nie było podczas<br />
wojny napadów banderowskich, bo<br />
w mieście stało wojsko niemieckie, ale<br />
wko ło strasz ne rze czy się dzia ły. Pa mię -<br />
tam, to jesz cze by ło za pol skich cza sów,<br />
przed 1939 ro kiem, jak na świę to Jor da -<br />
na Ukraińcy wyszli z cerkwi z feretrona<br />
mi i sztan da ra mi. Miesz ka li śmy<br />
przy głównej drodze, procesja przechodziła<br />
koło naszego domu, więc naturalnie<br />
wy le cie li śmy na ga ne czek<br />
i słuchaliśmy jak oni śpiewają: Smert,<br />
smert Polakom i proklatuje komunie, to<br />
znaczy, że Polacy i przeklęta komuna, to<br />
byli jednakowi wrogowie dla nich. Tak<br />
śpie wa li, a na cze le pro ce sji szedł ich<br />
du chow ny, nie śli krzyż, im to nic nie<br />
przeszkadzało. Tej piosenki ukraińskiej<br />
ni gdy nie za po mnę. Ale tak na co dzień,<br />
nie mo gę po wie dzieć, ży ło się zgod nie,<br />
nie było przed wojną konfliktów. Koło<br />
nas mieszkało dwóch kowali. Jeden był<br />
Polakiem, a drugi Rusinem, choć pochodzi<br />
li z tej sa mej ro dzi ny. Wte dy nie mó -<br />
wi ło się Ukra iniec, lecz Ru sin.<br />
Kie dy przy je cha li ście do No we go<br />
Są cza<br />
– Z Buczacza wyjechaliśmy z matką<br />
i młod szym o dwa la ta bra tem jesz cze<br />
podczas okupacji niemieckiej. Najpierw<br />
trafiliśmy do Bytomia, bo tam pracowała<br />
moja nauczycielka z Buczacza, która<br />
mnie zwerbowała do harcerstwa. A potem<br />
pojechaliśmy do Rytra. Profesor Irena<br />
Ha sko z Bu cza cza, ab sol went ka<br />
Sor bo ny, któ ra uczy ła nas pol skie go<br />
i francuskiego, miała tutaj siostrę Zofię<br />
Szepczyńską, żonę nadleśniczego, który<br />
pracował w Rytrze u Stadnickich. Pan<br />
Wywieźli ojca aż pod Archangielsk,<br />
mama pisała<br />
listy i odpisali, że z Archangielska<br />
wyszedł<br />
w stronę Buzułuku, gdzie<br />
się kierowali Polacy, którzy<br />
po układzie Sikorski<br />
– Maj ski szli do ar mii<br />
Andersa, ale ojciec nie<br />
doszedł.<br />
Szepczyński też został zmobilizowany<br />
we wrze śniu 1939 ro ku i prze by wał<br />
w niewoli niemieckiej, a jego żonie pozwolili<br />
mieszkać z dwójką synów w leśni<br />
czów ce. Pa mię tam, jak zbie ra łam<br />
szysz ki w le sie. Niem cy tam nie pod -<br />
chodzili, bo bali się partyzantów. A raz<br />
zbieraliśmy z koleżanką borówki na Hali<br />
Ko niecz nej, bo trze ba by ło z cze goś<br />
żyć, gdy na raz z la su wy szło dwóch par -<br />
tyzantów. Byli ubrani w jasne spodnie<br />
i białe bluzy, mieli karabiny. – A co wy<br />
tu robicie – pytają. – Zbieramy borówki,<br />
nie wi dzi pan – mówimy. – Nie je stem<br />
ża den pan, tyl ko ofi cer pol ski. Wypytali<br />
nas, gdzie mieszkamy i puścili wolno:<br />
– Bo ko mu o nas po wie cie, wy też się<br />
Niemców boicie.<br />
Jak się Pa ni wte dy No wy Sącz<br />
spodo bał<br />
– Po ta kim Bu cza czu, to Sącz się wy -<br />
da wał mia stem nie by le ja kim, choć Bu -<br />
czacz miał aż trzy mo sty, bo ta Stry pa tak<br />
się wije malowniczo wokół góry Fedora.<br />
A ja przed wojną, jak wyjeżdżałam gdzieś,<br />
to na har cer skie obo zy, a nie do mia sta. We<br />
Lwo wie by łam tyl ko raz z mat ką i bra tem,<br />
i to dlatego, że bratu mieli wyłuskiwać<br />
migdałki, taka to była wyprawa.<br />
Jak Pa ni się po zna ła z przy szłym<br />
mę żem<br />
– Ta pani Szepczyńska była zaprzyjaźniona<br />
z Kowalczykami z Rytra, którzy<br />
z kolei mieli syna na stancji u matki<br />
mojego przyszłego męża w Nowym Sączu.<br />
Gdy skoń czy ła się woj na, to ja też<br />
chciałam z bratem zamieszkać na tej<br />
stancji, bo trzeba było dokończyć szkołę,<br />
gdyż tej sowieckiej dziesięciolatki nie<br />
chciano mi uznać. Przychodzę pewnego<br />
dni po wojnie do pani Marii Remiowej<br />
i jej córka Aurelia przedstawia mi swojego<br />
brata, który stał w takim wypłowiałym<br />
polowym mundurze pod piecem.<br />
– To jest Ze nek, wczo raj wró cił z nie wo li<br />
niemieckiej, a to jest Ludka z Buczacza<br />
– przedstawia nas. – O, z Buczacza, a ja<br />
byłem w Buczaczu, kiedy studiowałem<br />
architekturę we Lwowie – powiedział Zenek<br />
i tak się za czę ła na sza zna jo mość.<br />
Pobraliśmy się w tym samym 1945 roku,
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
50 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
bar dzo szyb ko to po szło. Mąż był du żo<br />
star szy, on z 1905 ro ku, a ja z 1922, mie -<br />
dzy na mi by ło 17 lat ró żni cy. Ze non był<br />
architektem, bardzo cenionym, ludzie<br />
w Sączu pamiętali jego ojca, też Zenona.<br />
Mąż miał już przed woj ną do ko na -<br />
nia. Po woj nie za trud nił się w urzę dzie<br />
miejskim, a później pracował w powiecie<br />
przy Kazimierzu Węglarskim. To były<br />
czasy eksperymentu sądeckiego,<br />
kiedy pomimo istnienia partii i socjalizmu<br />
próbowano w Sączu różne dobre<br />
rzeczy robić i wiele się udawało. Z Węglarskim,<br />
przewodniczącym prezydium<br />
Powiatowej Rady Narodowej bardzo dobrze<br />
ze so bą ży li, mie li so bie za wsze du -<br />
żo do powiedzenia, mąż uważał, że<br />
Węglarski to nie jest żaden komunista,<br />
tylko sądecki patriota. Mąż dużo jeździł<br />
po okolicy, projektował i budował. Pracy<br />
mu nigdy nie brakowało. Mieliśmy<br />
mnóstwo znajomych. W naszym domu<br />
bywał na przykład ksiądz Nitka z Paszyna,<br />
gdzie mąż przed woj ną za pro jek to -<br />
wał ko ściół. Nie ste ty, mąż zmarł w 1967<br />
roku, w wieku 62 lat i zostałam sama.<br />
Przychodzę pewnego dni<br />
po wojnie do pani Marii<br />
Remiowej i jej córka<br />
Aurelia przedstawia mi<br />
swojego brata, który stał<br />
w takim wypłowiałym<br />
polowym mundurze pod<br />
piecem.<br />
Naj star szy syn miał wte dy 11 lat, dru gi<br />
był o dwa la ta młod szy, a cór ka o pięć.<br />
Nigdy nawet nie pomyślałam, aby powtórnie<br />
wyjść za mąż. Pracowałam<br />
przez wiele lat w biurze Terenowego Zespołu<br />
Usług Projektowych, przyjmowaliśmy<br />
zamówienia na projekty,<br />
sprzedawaliśmy typowe projekty. Nie<br />
nu dzi łam się, przez 15 lat, do 1990 ro ku<br />
prowadziłam sekretariat Stowarzyszenia<br />
Architektów Polskich. Udało mi się trójkę<br />
dzieci wykształcić. Zenon jest architektem,<br />
mieszka w Zakopanem, Jacek<br />
REMI – DYNASTIA SĄDECKICH ARCHITEKTÓW<br />
Walenty Remi (1842–1998), protoplasta rodu, mistrz tapicerski o zainteresowaniach<br />
społecznych.<br />
Zenon I Adam Remi (1873–1924) ukończył c. k. Państwową Szkołę Przemysłową – Dział<br />
Budowlany we Lwowie, budowniczy miejski w Nowym Sączu w latach 1904–1919, zaprojektował<br />
szereg obiektów publicznych i domów mieszkalnych, m.in. kamienice: Sternów,<br />
Persów, Kirschnerów, Kopczyńskich, Zielińskich, Wilkoszów, Rossmanithów, Morawskich<br />
i Świeżów i własną kamienicę przy Placu św. Kazimierza, nadbudowę I piętra Sokoła,<br />
dworki w Klęczanach i Gorzkowie, zrobił rekonstrukcji dworku w Zyszycach, stanicę harcerską<br />
w Kosarzyskach, współpracował z prof. Teodorem Talowskim przy projekcie kościoła<br />
św. Kazimierza w Nowym Sączu, był autorem rekonstrukcji Zamku Starościńskiego<br />
w Nowym Sączu.<br />
Zenon II Marian Remi (1905–1967) ukończył architekturę na Politechnice Lwowskiej,<br />
harcerz, ranny w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku, więziony do lutego 1945 roku<br />
w oflagu w Woldenbergu. Długoletni architekt powiatowy (1945–1961), a następnie naczelny<br />
inżynier Okręgowej Dyrekcji Inwestycji Miejskich, zorganizował pracownię projektową<br />
„Miastoprojekt – Kraków” w Nowym Sączu.<br />
W 1934 roku wygrał konkurs na projekt Szkoły Handlowej w Nowym Sączu (obecnie<br />
Zespół Szkół Ekonomicznych), jego dziełem są kościoły w Paszynie i Białej Niżnej, szkoły<br />
w Podegrodziu, Złockiem, Rytrze, wiele kamienic w Nowym Sączu, nadzorował też odbudowę<br />
Baszty Kowalskiej w 1947 roku i muru obronnego w rejonie zamku.<br />
Zenon III Andrzej Remi (ur. 1946 r.) ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej,<br />
mieszka w Zakopanem. Architekt i malarz (malarstwa uczył się pod kierunkiem Ewy Harsdorf<br />
w Domu Kultury Kolejarza), projektował m.in. ołtarz papieski w Starym Sączu.<br />
Zenon IV Bartłomiej Remi (ur. 1973), ukończył wydział architektury Politechniki Krakowskiej,<br />
pracuje w biurze projektowym w Dublinie.<br />
– doktorem leśnictwa, mieszka w Poznaniu,<br />
a Ania architektem – urbanistą,<br />
mieszka w Kielcach. Dzieci dobrze się<br />
uczyły i nie były wymagające. Dostawały<br />
stypendia na studiach. A Jacek dość<br />
wcześniej próbował coś dorobić.<br />
I to Pa ni zde cy do wa ła, że naj star szy<br />
syn Ze non pój dzie w śla dy oj ca<br />
i dziad ka, też Ze no nów i zo sta nie ar -<br />
chi tek tem<br />
– On sam zdecydował, Zenek od małego<br />
rysował, mam mnóstwo różnych jego<br />
albumików z dzieciństwa, choć wtedy<br />
pił ka no żna by ła dla nie go rów nie wa żna<br />
jak architektura. Od razu wiadomo było,<br />
że Ze nek mu si być ar chi tek tem i tak się<br />
stało. Ta sama historia powtórzyła się<br />
później z wnukiem Bartkiem.<br />
Czy po do ba się Pa ni dzi siej szy No wy<br />
Sącz<br />
– O tak, po ko cha łem to mia sto,<br />
miesz kam tu od 1945 ro ku, po ty lu la -<br />
tach chy ba się już mo gę na zy wać są de -<br />
czan ką Wszyst ko mi się w Są czu<br />
po do ba, znam tu ka żdy ka mień, a naj -<br />
bardziej kościoły. Ulubiony mój kościół<br />
to świę te go Ka zi mie rza, bo naj bli żej,<br />
więc trud no że by by ło ina czej, ale lu bi -<br />
łam się też bardzo pomodlić w kościele<br />
oj ców je zu itów przed ob ra zem Mat ki<br />
Bożej Pocieszenia. Kościół farny też jest<br />
piękny, mąż przebudowywał jego wieże,<br />
ale ta ki du ży, tro chę chłod ny, a u je -<br />
zu itów jest tak cie pło i przy tul nie.<br />
Któ ry współ cze sny obiekt ar chi tek -<br />
to nicz ny by Pa ni wy ró żni ła<br />
– Nie chcę oce niać, niech to fa chow -<br />
cy ro bią. Po do ba mi się pięk nie od no -<br />
wio ny i roz bu do wa ny gmach So ko ła,<br />
ładna jest dobudowana galeria, choć taka<br />
nowoczesna. Byłam na jej otwarciu,<br />
roz ma wia łam z ar chi tek tem, któ ry to<br />
projektował. Staram się wychodzić z domu,<br />
nie bo ję się scho dów, dzię ki tym<br />
scho dom mam zdro we ko la na. Ko rzy -<br />
stam z ró żnych za pro szeń na kon cer ty<br />
i wer ni sa że i in ne im pre zy kul tu ral ne,<br />
których w naszym mieście nie brakuje.<br />
Sama sobie sprzątam, robię zakupy, jestem<br />
w pełni samodzielna. Mam kochają<br />
cą ro dzi nę: tro je dzie ci, pię cio ro<br />
wnucząt i siedmioro prawnuków. Dbają<br />
o mnie, odwiedzają mnie często albo zabierają<br />
do siebie, codziennie ktoś dzwoni,<br />
nie czu ję się sa mot na.<br />
Roz ma wiał HEN RYK SZEW CZYK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 51<br />
90. urodziny Marii Podgórskiej<br />
Ad mul tos annos!<br />
21 listopada 90. rocznicę urodzin<br />
obchodziła Pani Maria<br />
Podgórska, córka sądeckiego<br />
generała Józefa Gizy i Wiktorii<br />
Szkaradek.<br />
Urodzona w Nowym Sączu, aż<br />
do momentu przeniesienia ojca<br />
do Iwieńca na stanowisko<br />
do wód cy VI ba onu Kor pu su<br />
Ochro ny Po gra ni cza, uczęsz cza ła<br />
do miej sco we go za kła du na uko we go,<br />
tzw. Ciuciubabki. W następnych zaś latach<br />
jej edukacyjne itinerarium wiodło<br />
przez miejsca związane z kolejnymi etapami<br />
służby Józefa Gizy, aby zakończyć<br />
się zdaną z wyróżnieniem maturą w Katowicach<br />
tuż przed wybuchem II wojny<br />
światowej. Była to więc normalna droga<br />
życiowa oficerskiej córki, której ukoronowaniem<br />
miały być studia prawnicze<br />
w Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />
Wszystkie te plany zostały pokrzyżowa<br />
ne przez woj nę. Naj star szy brat Mie -<br />
czy sław po legł pod Ra dło wem, Jó zef<br />
Giza przeszedł granicę, aby dalej wal -<br />
czyć, a Ma ria zna la zła się na gle w ro li<br />
je dy nej ży wi ciel ki po zo sta łej ro dzi ny<br />
w osobach matki Wiktorii i młodszych<br />
bra ci Ka zi mie rza i Ta de usza. Pod ję ła<br />
pracę w starostwie powiatowym w Nowym<br />
Są czu, jed no cze śnie wstę pu jąc<br />
w sze re gi Ar mii Kra jo wej, gdzie ja ko<br />
łączniczka ps. Maja wykonywała tyleż<br />
niebezpieczną co prozaiczną pracę przerzu<br />
ca nia ma te ria łów kon spi ra cyj nych<br />
na ró żne skrzyn ki kon tak to we, w tym<br />
do domu rodziny Zgórniaków w Gorlicach.<br />
Często trasę tę pokonywała na rowerze,<br />
wioząc materiały ukryte w rurze<br />
kierownicy. Pozostawała też w bliskim<br />
kontakcie konspiracyjnym z porucznikiem<br />
Straży Pożarnej Stanisławem Maza<br />
nem, dzia ła ją cym w Sta rym Są czu<br />
w ra mach kon spi ra cyj nej or ga ni za cji<br />
„Skała” i rozstrzelanym potem w Męcinie.<br />
Za swoją pracę podziemną wiele lat<br />
po wojnie otrzymała Krzyż Armii Krajowej<br />
i stopień podporucznika AK.<br />
Po wojnie nie zarzuciła idei prawniczych<br />
studiów wyższych, zaliczając kilka<br />
semestrów na Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />
Jednak na przeszkodzie<br />
w ukończeniu studiów stanęła znów<br />
sprawa pomocy rodzinie w Nowym Sączu<br />
w ciężkiej sytuacji powojennej<br />
i związana z tym konieczność podjęcia<br />
pracy zarobkowej. Po powrocie do rodzinnego<br />
miasta Maria Podgórska, posiadająca<br />
świetne przygotowanie<br />
językowe, nauczała języków obcych<br />
(niemieckiego, angielskiego i łaciny),<br />
pracując jednocześnie w Rejonie Dróg<br />
Publicznych w Nowym Sączu. Spod jej<br />
ręki wyszło wielu prominentnych dziś<br />
uczestników życia publicznego, znanych<br />
prawników, dziennikarzy, duchownych,<br />
menadżerów i lekarzy. Natomiast<br />
w swym macierzystym zakładzie pracy<br />
Pani Maria była w 1980 r. współzałożycielką<br />
zakładowej organizacji NSZZ Solidarność.<br />
W chwilach odpoczynku<br />
najbardziej ceniła dobrą książkę i grę<br />
w brydża, szczególnie z sądeckimi jezuita<br />
mi, by wy mie nić tu tak czci god nych<br />
ojców jak Felicjan Machajski, Tadeusz<br />
Michalik, Henryk Sokołowski czy Władysław<br />
Augustynek.<br />
W tak pięk nym wie ku Ma ria Pod gór -<br />
ska po zo sta je po sta cią ob da rzo ną<br />
ogrom ną eru dy cją, wiel ką by stro ścią<br />
umysłu i doskonałą pamięcią, do czego,<br />
W tak pięk nym wie ku<br />
Ma ria Pod gór ska po zo -<br />
sta je po sta cią ob da rzo ną<br />
ogrom ną eru dy cją, wiel -<br />
ką by stro ścią umy słu<br />
i do sko na łą pa mię cią,<br />
do cze go, jak za wsze pod -<br />
kre śla, przy czy ni ła się<br />
na uka ła ci ny.<br />
jak za wsze pod kre śla, przy czy ni ła się<br />
nauka łaciny. Przebywając w jej przypomi<br />
na ją cym ma łe mu zeum do mu prze -<br />
nieść się mo żna w in ną epo kę,<br />
od dy cha jąc Pol ską cza su Pił sud skich<br />
i Wieniawów. A więc, życząc Dostojnej<br />
Ju bi lat ce jak naj lep sze go zdro wia, za -<br />
kończmy w duchu łacińskim: Tibi, nunc<br />
nonagesimum diem natalem celebranti,<br />
ad mul tos an nos!<br />
(RED)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
52 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Prawda<br />
i dobro<br />
Rozmowa prof. JÓZEFEM HAŁASEM,<br />
sądeczaninem, wybitnym malarzem<br />
abstrakcjonistą, nestorem wrocławskiej<br />
Akademii Sztuk Pięknych<br />
Ja kie są Pa na Pro fe so ra naj dal sze wspo mnie nia<br />
– Z Przetakówki. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Kraszewskiego<br />
u pana Kiełtyka. Mieliśmy na ulicy, jako pierwsi radio!<br />
Pa mię tam ra dio w oknie otwar tym, krze sła na ze wnątrz,<br />
sąsiedzi, słuchaliśmy wtedy „Lwowskiej Fali”. Dwa tygodnie<br />
przed wielką powodzią w roku 1934, kiedy woda dochodziła<br />
do wysokości Gęsich Plant, linia kolejowa na nasypie była zala<br />
na, ta kże uli ca Kra szew skie go – prze pro wa dzi li śmy się<br />
do Sta rej Ko lo nii. Miesz ka li śmy przy uli cy Pod ha lań skiej<br />
pod nu me rem 27, je że li się nie my lę. W tym sa mym do mu,<br />
w drugiej połowie, mieszkał pan Nawrocki, stolarz, na rogu<br />
prze czni cy pan Muc, ma szy ni sta, któ re go ob ra zy olej ne<br />
na dykcie – kwiaty – sprzedawane były pod Konsumem, czyli<br />
pod Domem Robotniczym. Naprzeciwko nas mieszkała pani<br />
Zalewska, obok Jan Główczyk, który był moim rówieśnikiem.<br />
W III klasie pisaliśmy listy do szkoły na Polesiu – on pisał, ja<br />
ilu stro wa łem. Przed na szym do mem stał wiel ki kasz tan<br />
a w ogródku były dwie jabłonie, wspaniałe antonówki, które<br />
podkradałem z piwnicy, idąc do szkoły. W Kolonii zacząłem<br />
chodzić do szkoły podstawowej imienia Władysława Jagiełły<br />
przy ulicy Batorego. Mieszkałem z rodzicami, trzema siostrami<br />
i bra tem do ma tu ry w 1948 ro ku.<br />
Jak za pa mię tał Pan Pro fe sor tę spo łecz ność, któ ra ży ła<br />
nie ja ko w en kla wie, któ rej rytm wy zna cza ła sy re na ko -<br />
le jo wa i roz kład jaz dy PKP<br />
– Powiem na przykładzie ojca. Był szarym, szeregowym<br />
pracownikiem Warsztatów Kolejowych. Był częściowo inwalidą.<br />
Miał wiele zainteresowań i talentów. Śpiewał w chórze<br />
przy kościele ojców jezuitów, a w Domu Sodalicji przy ulicy<br />
Świętego Ducha, gdzie była sala teatralna, grał jakieś role. Dla<br />
chóru kościelnego robił piękne nuty, często rękami mojego<br />
o cztery lata starszego brata. Dodawał coś do tuszu lub atramentu,<br />
żeby nie wysychał, z papierka na nuty zdmuchiwał pozłotkę:<br />
złotą, czerwoną lub niebieską, nuty mieniły się tęczą.<br />
Mój ojciec potrafił grać na skrzypcach i klarnecie, był fotoamatorem,<br />
lubił majsterkować w drewutni. Był też nałogowym<br />
węd ka rzem. Z bra tem ła pa li śmy po lne ko ni ki, jęt ki,<br />
żab ki, chra bąsz cze. Z oj cem jeź dzi li śmy na węd ko wa nie<br />
Jozef Hałas skończył malowanie ostatniego obrazu<br />
nad Poprad do Żegiestowa, Piwnicznej czy Rytra. W niedzielę<br />
do Krynicy, mieliśmy na rok 12 biletów darmowych. Z tego<br />
okresu pamiętam Nikifora.<br />
Jak Pan Pro fe sor za pa mię tał wy buch woj ny<br />
– Ewakuacja przed frontem do Stanisławowa, później przyjazd<br />
do Prze my śla. Za mknię ta gra ni ca. Sie dem mie się cy<br />
mieszkaliśmy na korytarzu w klasztorze ojców reformatorów.<br />
Spaliśmy na kamiennej podłodze, zapamiętałem wyprawy o 4<br />
rano po chleb do Bakończyc pod Przemyślem. Po otwarciu<br />
granicy sowiecko-niemieckiej wróciliśmy 23 maja 1940 roku<br />
do No we go Są cza, do Ko lo nii. Po tem oku pa cja. Pa mię tam<br />
wyprawy na wieś po żywność z najstarszą siostrą, która przyjechała<br />
z przymusowych robót w Niemczech i ukrywała się.<br />
W południe nosiłem ojcu obiad do Warsztatów Kolejowych,<br />
przechodząc przez most nad torami. Wstępowałem na dworzec.<br />
Pamiętam duże obrazy Cieczkiewicza. Zachwycaliśmy<br />
się nimi z bratem. W 1945 roku, kiedy Niemcy wycofywali<br />
się, chowaliśmy się do piwnicy. Stacja kolejowa była punktem<br />
stra te gicz nym i by ła moc no ostrze li wa na. Zbie ra li śmy<br />
niewypały granatników aż ten skład odkryła mama i kazała<br />
mi to wy rzu cić.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 53<br />
Co by ło da lej<br />
– Po wojnie przyspieszone gimnazjum i liceum. Tak w czasie<br />
okupacji, jak i w szkole malowałem akwarele. Profesor ry -<br />
sun ków, pan Mie czy sław Bo ga czyk, prze wi du jąc mo ją<br />
przyszłość, radził: „Panie kolego, niech pan idzie studiować<br />
architekturę”. Sam był rzeźbiarzem i pewnie nie życzył mi losu<br />
malarza. Architektura, to była lepsza przyszłość.<br />
Rósł Pan Profesor w pokoleniu dzieci, które przeżyły wojnę.<br />
Jak w takiej rzeczywistości można szukać piękna<br />
– Przy to czę dwa przy pad ki do ty czą ce mo ich po cząt ków<br />
ma lar stwa. W cza sie oku pa cji na pi sa łem do wuj ka, za kon -<br />
ni ka klasz to ru bo ni fra trów w Kra ko wie, że by mi przy słał<br />
pocz tów ki z wi do ka mi Kra ko wa. Prze ry so wu jąc, pró bo wa -<br />
łem ma lo wać. Wu jek przy je chał do nas na wa ka cje i mó wi:<br />
„Cie szę się, że po ma gasz ro dzi com”, bo my ślał, że sprze -<br />
da ję swo je ob raz ki. Za prze czy łem, bo ja te ma lun ki roz da -<br />
wa łem. „To ty się ba wisz w lor da, za miast po ma gać<br />
ro dzi com!” – obu rzył się wu jek. Z przed woj ny – pa mię -<br />
tam – przy cho dził do nas Ja nek Szysz ka, ma larz po ko jo wy,<br />
sko czek nar ciar ski, w cza sie woj ny – ku rier, nasz da le ki<br />
krew ny, roz kła dał na sto le far by olej ne, pędz le i na dyk cie<br />
ko pio wał wi do ki z pocz tó wek. Ja mu to wa rzy szy łem, wy -<br />
ko rzy stu jąc reszt ki farb z pa le ty ma lo wa łem ni mi oło wia ne<br />
ko ni ki. Za pach tych farb pa mię tam do dziś. Gdzieś w pierw -<br />
szej lub dru giej kla sie mie li śmy lek cje ry sun ków w „Ciu -<br />
ciu bab ce”. Pro wa dzi ły je li ce alist ki, przy go to wu ją ce się<br />
do za wo du na uczy cie la. Pa mię tam, że ry so wa łem bo cia -<br />
na kred ka mi. Te pa nien ki się za chwy ca ły! Chy ba gdzieś<br />
w trze ciej kla sie pan dy rek tor Bia ło skór ski po wie dział, że<br />
mo gę do stać sty pen dium. By li śmy z oj cem w Kra ko wie<br />
w Ole an drach – ja z te ką ry sun ków. Pa rę mie się cy<br />
przed woj ną dy rek tor mnie we zwał i do sta wa łem srebr ne 10<br />
zło tych! Mó wi ło się – „Sty pen dium Jó ze fa Pił sud skie go”.<br />
Po woj nie w li ceum imie nia Chro bre go ro bi łem afi sze ogło -<br />
szeniowe. Moje pozaszkolne zainteresowania kładły się cieniem<br />
na nie któ re przed mio ty. Pa mię tam, jak pro fe sor Se jud<br />
z ma te ma ty ki na pi sał ja kieś zda nie na ta bli cy i mó wi:<br />
„Do roz wią za nia po pro si my Ha ła sa” – szyb ko jed nak zre -<br />
zy gno wał – „Nie, nie, on nie bę dzie wie dział”. Kla sa<br />
w śmiech. „Z cze go się śmie je cie ba ra ny – on przy naj mniej<br />
ma in ne za in te re so wa nia, a wy co”. Te za in te re so wa nia to<br />
ma lo wa nie i har cer stwo. Bar dzo by łem za an ga żo wa ny<br />
w harcerstwo. Najpierw byłem „Wodzem” gromady zuchów<br />
na ko lei, póź niej „Na miest ni kiem”. Mia łem oko ło 10-11<br />
dru żyn zu cho wych. Kie dy har cer stwo za czę to stop nio wo<br />
eli mi no wać – bar dzo to prze ży wa łem.<br />
PROF. JÓ ZEF HA ŁAS<br />
Uro dził się 7 stycz nia 1927 ro ku w No wym Są czu. W 1949 ro ku<br />
przybył do Wrocławia, gdzie rozpoczął studia w Państwowej Wyższej<br />
Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie ASP im. Eugeniusza Gepperta),<br />
początkowo rozwijając swoje zainteresowania związane<br />
z impresjonizmem i rzeźbą Rodina. Dyplom z malarstwa w pracowni<br />
prof. Eugeniusza Gepperta uzyskał w 1954 roku. W tym samym<br />
cza sie wstą pił do ZPAP, w któ rym peł nił m.in. funk cję człon ka<br />
Zarządu Głównego Sekcji Malarskiej. Brał udział w przełomowej<br />
Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w Warszawie Arsenał’55.<br />
Współtwórca Grupy X (1956) i członek grupy Szkoła Wrocławska<br />
(od 1967 roku zwanej jako Grupa Wrocławska).<br />
W latach 1958–2001 związany pracą dydaktyczną z PWSSP (przerwa<br />
w latach 1962–1967 – pedagog w Liceum Sztuk Plastycznych<br />
we Wrocławiu), gdzie utworzył Katedrę Kształcenia Ogólnoplastycznego<br />
na Wydziale Architektury Wnętrz i Projektowania Plastycz<br />
ne go (opie kun do 1980 r.). W 1971 r. ar ty sta uzy skał ty tuł<br />
docenta. W latach 1984–1985 pełnił funkcję prorektora PWSSP,<br />
a 1985 objął katedrę Malarstwa na Wydziale Malarstwa i Rzeźby<br />
(prze rwa w la tach 1990–1996). W 1988 ro ku uzy skał sto pień pro -<br />
fesora nadzwyczajnego oraz stał się członkiem Rady Wyższego<br />
Szkolnictwa Artystycznego – do której należał do 1996 roku.<br />
W 1990 roku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Laureat licznych<br />
nagród Ministerstwa Kultury i Sztuki za działalność dydaktyczną.<br />
Ma w dorobku ponad 300 wystaw indywidualnych<br />
i zbiorowych.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
54 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
A jak wyglądały studia Pana Profesora Pokolenie, które<br />
przeżyło wojnę, musiało ją stopniowo odreagować. Otrząsnąć<br />
się, uwolnić świadomość od dramatu. Zacząć postrzegać<br />
nową rzeczywistość. Jak dawaliście sobie z tym radę<br />
– Na studia poszedłem z entuzjazmem do impresjonizmu.<br />
Kolor mnie fascynował, podświadomość pracowała jednak<br />
w ponurych barwach. Profesor Geppert, który nas prowadził<br />
– w jego obrazach podziwiałem profesjonalizm – zwracał nam<br />
uwa gę, że na sze pra ce są ciem ne i sza re. To wy ni ka ło rów -<br />
nież z oto cze nia. Wro cław był w gru zach. Szyb ko jed nak po -<br />
ja wił się ży wy ko lor. W tym cza sie po lu bi łem i za czą łem<br />
stopniowo ulegać malarstwu o tematyce dziecięcej i pejzażowi.<br />
Za chwy ca łem się Ma kow skim i Pie te rem Bru eghe lem.<br />
Ale największe wrażenie zrobiły na mnie „płótna domowe”<br />
mojego kolegi z roku Waldemara Cwenarskiego, malowane<br />
poza uczelnią. Kolega studiów nie skończył, zmarł na IV roku.<br />
Ale wracając do koloru. Stopniowo zaczynałem ograni -<br />
czać jego ekspresję. Kolor zaczął występować przemiennie.<br />
Intuicyjne zainteresowanie się malarstwem dzieci, pozwoliło<br />
mi zdobywać świadomość plastyczną.<br />
Ka żdy ar ty sta za nu rzo ny jest w swój czas. Był so cre -<br />
alizm, pro mu ją cy awans spo łecz ny kla sy ro bot ni czej.<br />
Czy miał Pan Pro fe sor zle ce nia na ten te mat<br />
– Moi profesorowie, którzy liczyli się w malarstwie nie ulegali<br />
socrealizmowi. Ja studiowałem naturę, jakby od początku<br />
nie ule ga jąc mo dom czy na ci skom. Ma lo wa łem so bie<br />
a muzom! Chociaż raz w PRL – u dostałem pismo z ministerstwa,<br />
z pytaniem, jakie obrazy mogę namalować w związku<br />
z ideą braterstwa narodów. Odpowiedziałem, że malarstwa nie<br />
planuję. Muszę się tu przyznać, że nie interesowałem się tym,<br />
co się dzieje na świecie, byłem zajęty malowaniem. Nie podróżowałem,<br />
nie miałem stypendiów zagranicznych, nie zabiega<br />
łem o kup no al bu mów z re pro duk cja mi i z tren da mi<br />
w sztu ce. Chcia łem do pra co wać się wła snych wy po wie dzi<br />
w malarstwie.<br />
MA MY WSPÓL NY AD RES<br />
Z DZIE CIŃ STWA<br />
Rozmówczyni Pana Profesora, Maria Barbara Stablewska, to<br />
sądeczanka osiadła w Gdańsku. Wychowała się też w Starej Kolonii<br />
Kolejowej.<br />
– Podhalańska obsadzona kasztanami i Barlickiego obsadzona<br />
lipami, to Profesora Józefa Hałasa i mój adres z dzieciństwa. Pewnie<br />
kiedyś spotkaliśmy się, ale tego nie pamiętamy – mówi.<br />
– Zbiegiem okoliczności, u podstaw którego była nostalgia do tego<br />
magicznego miejsca i miasta nastąpiła wymiana korespondencji:<br />
Gdańsk – Wrocław. Pocztą konwencjonalną. Listy pisane odręcznie.<br />
Zaszczyt i radość z nawiązanego kontaktu. Wspomnienia. Zaciekawiona<br />
postacią Pana Profesora i jego dorobkiem<br />
artystycznym, zadawałam wiele pytań. I dostawałam odpowiedzi.<br />
Czasem, zamiast odpowiedzi cytuję notatki Profesora z różnych lat,<br />
które mi udostępnił. Dzielę się nimi z czytelnikami „Sądeczanina”.<br />
On był pierwszym ogniwem w łańcuszku korespondencji…<br />
Wy szu ka łam ta ką wy po wiedź Pa na Pro fe so ra: „Ca łe<br />
mo je ma lo wa nie jest po wro tem do oko lic dzie ciń stwa,<br />
te ma tów, za fa scy no wań, na wet do kon kret nych prze -<br />
żyć ko lo ry stycz nych. Zwłasz cza gó ry to fun da ment mo -<br />
jej sztu ki. Uczu cio wy zwią zek z kra iną dzie ciń stwa.”<br />
A in ne in spi ra cje niż na tu ra<br />
– Wszystko jest w naturze. Malarz powinien zachować zdolność<br />
postrzegania rzeczy zwyczajnych, które są cudami po prostu.<br />
Cu dem jest liść, drze wo czy ka mień. Gó ry, to te mat, któ ry<br />
u mnie powraca. Robiłem plenery w Szczawniku, Powroźniku,<br />
Brzegach, Tropiu. Chodziłem po górach od dziecka, później<br />
w harcerstwie, jeszcze później z żoną. Z Piwnicznej przez<br />
Radziejową, Przehybę do Krościenka; Nidzica, Spisz, Pawlikowski<br />
Wierch, Jurgów, Brzegi – potem wypady w Tatry. Znałem<br />
wszystkie góry w Polsce, może z wyjątkiem Gór<br />
Świętokrzyskich. Nad wszystkie przekładam Beskid Sądecki<br />
i Gorce. A Kosarzyska koło Piwnicznej, gdzie byłem po drugiej<br />
kla sie ja ko zuch na ko lo nii, są dla mnie jak Se vres w oce -<br />
nie innych okolic – lasów, potoków, dolin, drzew, powietrza…<br />
Wspo mnę, że pew ne cy kle mo ich prac na zwa łem: „N. S – czy li<br />
Nowe Struktury”, albo „N. S. – Najważniejsze Słowa”, a ostatnio<br />
cykl gwaszy zatytułowałem „NaSączanie…”.<br />
An drzej Ja rosz zna ko mi cie opi su ją cy twór czość ma lar -<br />
ską Pa na Pro fe so ra, uwa ża, że jest jed nak zbyt trud -<br />
na dla prze cięt ne go od bior cy sztu ki, nie kie dy<br />
nie zro zu mia ła. Jak sam Pan Pro fe sor mógł by przy bli żyć<br />
swo ją twór czość<br />
– Może powiem, że kiedyś malarstwem próbowałem opowiadać.<br />
Były to tematy nawiązujące do dzieciństwa, czasu,<br />
który był u mnie najważniejszy w krystalizowaniu osobowo-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 55<br />
ści. Przez ana lo gię po wiem, że by ła to pro za. Póź niej pró bo -<br />
wałem odczucia wyrażać głównie za pomocą kształtu i koloru<br />
– to by ło jak by przej ście do po ezji. Mógł bym do dać<br />
szczegółowiej, niektórzy mówią o moim malarstwie – abstrakcja<br />
geometryczna, ale jeśli nawet tak jest, to w odróżnieniu<br />
od przy pa dło ści abs trak cji, że naj czę ściej jest ona<br />
anonimowa –moja abstrakcja jest rozpoznawalna, jest inna,<br />
osobista. Jestem pesymistą, ale z poczuciem humoru. Zacytuję<br />
recenzję mojej siostrzenicy, która mi się podoba. Myślę,<br />
że wie le osób by tak uwa ża ło, zwy kli lu dzie, nie ma ją cy kon -<br />
taktu ze sztuką. Siostrzenica mieszkająca we Włoszech, odwie<br />
dzi ła mnie kie dyś w mo jej pra cow ni we Wro cła wiu.<br />
Po ka za łem jej ob ra zy z wcze sne go okre su fi gu ra tyw ne go,<br />
późniejsze i ostatnie. Recenzja była bardzo konkretna: „No,<br />
to wujek przed studiami malował bardzo interesująco, na studiach<br />
jesz cze dość cie ka wie, póź niej co raz go rzej, a obec nie<br />
to wujek pozoruje malarstwo”.<br />
Co to jest kul tu ra ma lar ska<br />
– Dla mnie nie ste ty nie jest to naj wy ższa po chwa ła w oce -<br />
nie dzieła. Kulturalnie namalowany obraz, to obraz ze zrozumieniem<br />
problemu malarskiego, ale bez piętna osobowości,<br />
anonimowy. Można go pochwalić na tle bazgrołów bez wrażliwości<br />
czy bez świadomości plastycznej.<br />
Jak to prze ło żyć na prak tycz ną stro nę dzia ła nia<br />
– Istnieje taka możliwość w sztuce, nie nakaz, że w tym,<br />
co się ro bi, ma być praw da i do bro. Choć trud no to na po cząt -<br />
ku założyć. Jest to niezależne od chęci i od zamierzeń. W Zapi<br />
skach ja to roz wa ża łem w ten spo sób, że od bie ra my coś ja ko<br />
indywidualne przeżycie, Intensywne Odczucie Rzeczywistości<br />
/IOR/.<br />
Jak pa trzeć na dzie ło sztu ki abs trak cyj nej, że by go zro -<br />
zu mieć<br />
– Nie bardzo potrafię odpowiedzieć na to pytanie.<br />
Po win no się być wra żli wym<br />
– Co to jest wra żli wość Jest to mo żli wość od bie ra nia sy -<br />
gnałów zewnątrz i wpływu ich na wnętrze. Brak wrażliwości<br />
to przechodzenie obok nich: nie zauważenie, nie słyszenie, nie<br />
odczuwanie. Brak przeżycia, pewna ślepota, głuchota – hermetyczne<br />
zamknięcie.<br />
Czy mo żna roz wi jać wra żli wość<br />
– Naturalnie, temu służy sztuka. Podam przykład z tryptykiem.<br />
Ksiądz, w młodości studiujący na PWSSP zaproponował<br />
zakonnicom umieszczenie mojego tryptyku w ich kaplicy.<br />
On uwa żał, czuł, że z te go ema nu je coś – co skła nia do kon -<br />
templacji, czyli uwzniośla, odrywa myślenie od codziennej<br />
pospolitości. Siostrom to się jednak nie podobało, widocznie<br />
nie miały wrażliwości…<br />
Czy za uwa żył Pan Pro fe sor po wrot ną fa lę do re al no ści<br />
ob ra zo wa nia Czy sztu ka abs trak cji nie sprzy krzy ła się<br />
od bior com<br />
– Nie do re al no ści ob ra zo wa nia przy wią zu ję wa gę, ale<br />
do wyrażania przeżycia wizualnego. Ja w tej dziedzinie jestem<br />
zwolennikiem tradycyjnie – płaszczyzny, koloru, materii,<br />
kom po zy cji. Fak tem jest, że nie du żo jest od bior ców<br />
sztuki, bardzo dużo jest natomiast odbiorców bojących się być<br />
nienowoczesnymi, ulegających propagandzie, czy reklamie<br />
bez zrozumienia natury rzeczy.<br />
Od po ło wy lat 60-tych pro wa dzi Pan Pro fe sor ro dzaj no -<br />
ta tek. Je den z za pi sków brzmi, cy tu ję: „Lu bię być sam<br />
w na tu rze, ale jak tych sa mot ni ków jest dzie siąt ki,<br />
rzecz prze sta je być in te re su ją ca”. Czy tak poj mo wa -<br />
na sa mot ność nie pro wa dzi do osa mot nie nia<br />
– Do wie lu my śli nie do cho dzi się ga da jąc z kimś. Do te go<br />
po trze ba sa mot no ści. Gdzieś za no to wa łem, że słu cha jąc<br />
z kimś mu zy ki, gdy ten ktoś od szedł, ta mu zy ka da lej słu cha -<br />
na – by ła in na, głęb sza. Pew ne od czu cia są mo żli we tyl ko<br />
w sa mot no ści. Ale lu bię kon tak ty to wa rzy skie. Mie wa łem<br />
przy ja ciół. Jed nak jak się za sta no wię, coś w tym jest, do mo -<br />
ich ulubionych książek bardzo dawno należał Robinson Crusoe<br />
De foe, czy póź niej Wilk stepowy Hermana Hesse.<br />
Filtr cza su dzia ła po wo li, lecz sku tecz nie. Od ce dza zja -<br />
wi ska trwa łe, wa żne i war to ścio we w ma lar stwie no -<br />
wo cze snym. Czy ar ty ści bo ją się te go, czy są prze ko na ni<br />
o swo im ta len cie<br />
– Ta lent to sy tu acja wyj ścio wa. Wa żne jest, co się zro bi<br />
z tym talentem, czy się go rozwinie. Zależy to od wielu cech<br />
charakteru, a także od losu, przypadku. Sztuki się nie wymyśla,<br />
do sztu ki się do cho dzi, tak uwa żam. Mó wi się, że naj lep -<br />
sze zostanie dostrzeżone. Niestety często mniej ważne, jest<br />
wyżej cenione a dobrze zareklamowane – utrwala się. Ważnym<br />
czyn ni kiem jest rów nież miej sce, gdzie coś po wsta je,<br />
w ja kim kra ju, al bo w ja kiej sto li cy, czy z da la czy bli sko<br />
od centrum kulturalnego. Do wpisania swojej sztuki w dziedzictwo<br />
narodowe potrzeba też odrobiny szczęścia i wiele,<br />
wie le lat pra cy….<br />
Roz ma wia ła MA RIA BAR BA RA STA BLEW SKA
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
56 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
FOT. JULIUSZ JAROŃCZYK<br />
Romuald Groszek (1932–2011)<br />
Stańczyk znad Dunajca<br />
13 listopada w wieku 79 lat<br />
zmarł Romuald Groszek, legenda<br />
sądeckiej bohemy, popularny<br />
konferansjer.<br />
Był ab sol wen tem I Li ceum<br />
i Gimnazjum im. J. Długosza,<br />
stu dio wał (5 se me strów) che -<br />
mię na UJ. Har cerz „Czar nej<br />
Je dyn ki”, na le żał ta kże do III Wod nej<br />
Drużyny Harcerskiej im. gen. Mariusza<br />
Zaruskiego, która po wojnie zainicjowała<br />
że glar stwo nad Je zio rem Ro żnow -<br />
skim. Od 1970 r. pra co wał w do mach<br />
kul tu ry m.in. w Klę cza nach i No wym<br />
Są czu (MOK, WOK), Klu bie „La chy”,<br />
wcześniej w winiarni na Boconiu i Sanepidzie<br />
(jako instruktor oświaty zdrowot<br />
nej). Pro wa dził dzie siąt ki im prez<br />
artystycznych i rozrywkowych, bale sylwestrowe<br />
i ogniska dziecięce. W wyborach<br />
w 1989 r. był jed no cze śnie<br />
pre zen te rem pod czas wie ców wy bor -<br />
czych PZPR i Komitetu Obywatelskiego<br />
„So li dar ność”, po tem zwią za ny<br />
z po słem Je rzym Gwi żdżem; czło nek<br />
Związku Sądeczan.<br />
(RED)<br />
Że gna jąc Rom ka re dak cja się gnę ła<br />
do fragmentów artykułu Henryka Szewczy<br />
ka pt. „Stań czyk znad Du naj ca”, za -<br />
mieszczonego w tygodniku „Echo”, nr 3<br />
z 16–22 ma ja 1996 r.<br />
***<br />
Najdowcipniejszy sądeczanin jeździ<br />
po mieście 30-letnią syreną (pali 23 l benzy<br />
ny na 100 km), ku rzy cy ga ro i ma od -<br />
stające uszy. Groszkiem targają trzy<br />
pasje, o których potrafi monologować godzinami:<br />
Nowy Sącz, kobiety i… życie.<br />
Swoich słuchaczy przyprawia o ataki<br />
śmiechu albo dziwną zadumę. Groszek<br />
wie, co to zna czy być czło wie kiem przy -<br />
zwoitym i wymyślił najkrótszą definicję<br />
pojęcia kindersztuba: „Trzeba wiedzieć,<br />
kiedy wolno nahaftować do fortepianu”.<br />
Groszek potrafił zainstalować muszkę<br />
pod kołnierzem i dobrze rozumie,<br />
na czym polega różnica pomiędzy wiernością<br />
kobiecie, a wiernością – ideałom.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 57<br />
Niespodzianka: Groszek nie jest sądeczaninem.<br />
Przyszedł na świat 30 maja<br />
1932 r. w Rymanowie na ziemi<br />
sanockiej, w domu położonym 150 metrów<br />
od bó żni cy. W rok póź niej Grosz -<br />
kowie przenieśli się do naddunajeckiego<br />
grodu. Senior objął posadę kierownika<br />
w aptece „Pod Białym Orłem” przy Rynku.<br />
Z dzieciństwa zapamiętał Groszek<br />
swojego katechetę – ks. dr. Jędrzeja Cierniaka,<br />
wybitnego proboszcza sądeckiej<br />
fary, tajnego szambelana Papieskiego.<br />
– „Na uczył mnie ko chać lu dzi” – wzdy -<br />
cha pan Ro man tak oso bli wie, że nie<br />
wia do mo: do brze to czy źle<br />
Kultury przy kamieniołomie w Klęczanach.<br />
Gdy powstało województwo Groszek<br />
prze no si się do WOK -u. Póź niej<br />
wi dzi my go w „La chach”. W 1987 r.<br />
Roman Groszek zatrudnia się w Miejskim<br />
Ośrodku Kultury. Urządza festiwale<br />
mu zycz ne, wy sta wy ma lar skie<br />
i przeglądy kabaretowe. Prowadzi ogniska<br />
dzie cię ce i ba le syl we stro we.<br />
W ostat nim ćwierć wie czu w No wym<br />
Sączu niewiele było imprez, do których<br />
Ro man Gro szek nie do ło żył by swo ich<br />
trzech gro szy.<br />
Miał szczę ście znać oso bi ście mnó -<br />
stwo sądeckich osobistości. Był na „ty”<br />
W ostatnim ćwierćwieczu w Nowym Sączu niewiele<br />
było imprez, do których Roman Groszek nie dołożyłby<br />
swo ich trzech gro szy. Miał szczę ście znać oso bi ście<br />
mnóstwo sądeckich osobistości. Był na „ty” z sekretarzami<br />
partii, księżmi, profesorami. Z wieloma tuzami<br />
– skromnie zauważa – wypił wiadro wódki.<br />
pracował na rzecz np. sekretarza-wojewo<br />
dy Rącz ki, zaś po po łu dniu – dla Paw -<br />
łowskiego. Z tym, że na wiecach komuny<br />
Groszek zachwalał Solidarność, a na mitingach<br />
Komitetu Obywatelskiego „S”<br />
obrzy dzał lu dziom PZPR. Efekt był pio -<br />
runujący. Zanim ktokolwiek przejrzał<br />
groszkową grę przyszedł pamiętny 4<br />
czerwiec i komunę diabli wzięli.<br />
Kto dzi siaj pa mię ta! Kto to do ce ni!<br />
Ostatnio bohater tej opowieści snuje się<br />
po ukochanym mieście ponury jak<br />
chmura gradowa. Chudziutka emeryturka,<br />
MOK pogrzebano, przy władzy jacyś<br />
barbarzyńcy, wszystko się kończy... Panie<br />
Ro ma nie – uszy do gó ry! Jesz cze się<br />
razem pośmiejemy z tego lub owego.<br />
HEN RYK SZEW CZYK<br />
maj, 1996 r.<br />
Groszka nie dopuszczono do egzaminu<br />
wstępnego na Politechnikę Gliwicką<br />
z powodu „burżuazyjnego pochodzenia<br />
spo łecz ne go i wro gie go sto sun ku<br />
do Związ ku Ra dziec kie go”. Tak sta ło<br />
w kwestionariuszu osobowym. Papiery<br />
wykradł z rektoratu uczelni, młody pracownik<br />
naukowy Tadeusz Gawron, syn<br />
przedwojennego policjanta granatowego<br />
w No wym Są czu. Ze stu diów na wy -<br />
dzia le che mii Uni wer sy te tu<br />
Jagiellońskiego Groszek wyleciał po 5<br />
semestrach za „imperialistyczny brydż”.<br />
To by ło w 1953: Sta lin umarł, ale Po la -<br />
cy staliniści dokręcali śrubę.<br />
Groszek ma głęboką satysfakcję, że<br />
dwóję z marksizmu postawił mu wybitny<br />
teo re tyk mię dzy na ro do we go ru chu<br />
robotniczego, prof. dr hab. Marek Waldenberg.<br />
– „To była sprawiedliwa ocena”<br />
– uwa ża pan Ro man. Tak<br />
wyedukowany wrócił do Nowego Sącza,<br />
ima jąc się ró żnych za jęć. Raz wy stę pu -<br />
je w roli technologa przetwórstwa owocowo-warzywnego<br />
(w marmoladziarni<br />
na Bo co niu), to znów – in struk to ra<br />
oświaty zdrowotnej (w Sanepidzie).<br />
Ca ły czas Gro szek krę ci się ko ło kul -<br />
tu ry, to tu, to tam. Jed nak na śmierć i ży -<br />
cie związał się z kulturą dopiero w 1970<br />
r. Został wtedy szefem prężnego Domu<br />
z sekretarzami partii, księżmi, profesorami.<br />
Z wieloma tuzami – skromnie zauważa<br />
– wypił wiadro wódki. Groszek<br />
sypie o nich anegdotami, jak z rękawa.<br />
Ponad wszystko jednak pan Roman ceni<br />
sobie jedną małą pożółkłą fotografię.<br />
Na tym zdję ciu Ro mecz ka Grosz ka<br />
w krótkich spodenkach, trzyma na kolanach<br />
przedwojenny burmistrz Nowego<br />
Są cza, Ro man Si chra wa. Gro szek jest<br />
na 100 proc. pew ny, że No wy Sącz już<br />
nigdy nie będzie miał takiego gospodarza.<br />
Gro szek nie poj mu je wprost, dla -<br />
czego sądeczanie nie wystawili jeszcze<br />
Si chra wie po mni ka. Po stu ment po wi -<br />
nien sta nąć pod Ra tu szem. Z tej stro ny<br />
ma gi stra tu, gdzie Si chra wa miał swój<br />
gabinet. W tym gabinecie, w pewną grudnio<br />
wą noc 1939 r. bur mistrz wy pi sał 20<br />
razy swoje nazwisko na liście zakładników.<br />
Niemcy docenili klasę przeciwnika:<br />
bur mistrz stra cił urząd, ale ży cie<br />
zachował.<br />
Ale teraz czas na ujawnienie najskryciej<br />
do tąd ukry wa nej praw dy. W No -<br />
wym Są czu ko mu nę oba lił Ro man<br />
Groszek!!!<br />
W wy bo rach w 1989 r. jak przy sta ło<br />
na profesjonalistę, prowadził konferansjerkę<br />
dla kandydatów obu sztabów wyborczych.<br />
Jednego dnia do południa<br />
FOT. STANISŁAW ŚMIERCIAK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
58 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Wspomnienie o Jakubie Müllerze<br />
w pierwszą rocznicę śmierci<br />
Ostatni szabas<br />
przy Jagiellońskiej<br />
Napisano o nim wiele książek i setki artykułów. Dla wielu był<br />
świadkiem minionego świata. Jakub Müller – krawiec z ulicy<br />
Romanowskiego, syn Mendla i Chany, zajął poczesne miejsce<br />
w historii, pośród wielkich i uczonych mężów świętego Sanc.<br />
Ciężko było sobie wyobrazić, że<br />
te go ro ku już nie przy je dzie<br />
do uko cha ne go mia sta. Zaw -<br />
sze mar twił się co się sta nie<br />
z pamięcią o świecie Jego dzieciństwa,<br />
kie dy umrze. Dziś mo gę na pi sać, że są -<br />
de cza nie do brze wy peł nia ją te sta ment<br />
Ja ku ba – po cząw szy od Pa ni Bar ba ry<br />
Ma le czek opie ku ją cej się cmen ta rzem<br />
i bożnicą, po organizatorów i uczestników<br />
wy da rzeń i im prez zwią za nych<br />
z Żydami sądeckimi.<br />
JAK ZA WSZE W SZA BAS<br />
UKA ZU JE SIĘ NO WE NIE BO<br />
By ło to 3 wrze śnia 2010 ro ku. Ja kub<br />
Müller tak, jak przez wie ki je go oj co wie<br />
pochylał się nad modlitewnikiem w szabasowy<br />
wieczór. Co piątek późnym popołudniem<br />
modlił się i zapalał dwie<br />
świą tecz ne świecz ki. Tak też by ło te go<br />
wieczoru. Na dworze zachodziło już<br />
słońce, ulice powoli pustoszały. Wewnątrz<br />
małej bóżniczki zbudowanej<br />
przez Natana Kriszera trwała intensywna<br />
rozmowa z Bogiem. Przerywana była<br />
co ja kiś czas przez jed ną świecz kę, któ ra<br />
tego wieczora natarczywie sama się gasiła.<br />
Nie da się zapomnieć atmosfery panującej<br />
w tym małym pomieszczeniu.<br />
Szczególnie w piątki, kiedy w powietrzu<br />
unosił się zapach wypalanej świeczki.<br />
Jesz cze dłu go w uszach bę dę miał szept<br />
modlitw w języku hebrajskim. Zawsze<br />
Jakubowa modlitwa była szeptem.<br />
Po skończonej modlitwie, jak zwykle<br />
usiedliśmy na chwilę, żeby pogawędzić.<br />
Roz ma wia li śmy o dok to rze Ja ku bie<br />
Men dle rze i Mau ry cym Ame ise nie.<br />
Wspomniałem, że odnalazłem grób rodziny<br />
tego ostatniego na cmentarzu żydowskim<br />
w Krakowie. Jakub obiecał, że<br />
jak bę dzie na Ka zi mie rzu za rok to się<br />
tam wybierzemy, bo „tak niewiele zostało<br />
grobów”- mówił. Następnym naszym<br />
tematem stał się nowosądecki kahał. Jakub<br />
wspo mi nał, że aby gło so wać<br />
na członków gminy wyznaniowej, Żydzi<br />
przy cho dzi li na Wą so wi czów 4,<br />
do siedziby kahału. Wspominał władze<br />
gminy – bogatego kupca Tenzera i adwokata<br />
Hersza Syropa. Ten świat pozosta<br />
nie już ta jem ni cą. Tak jak za wsze<br />
tajemnicą były świece szabasowe, które<br />
paliły się po wyjściu z bóżnicy, według<br />
nakazów religii mojżeszowej.<br />
Po wyjściu udaliśmy się ulicą Jagiellońską<br />
w stronę Rynku. Sądecki zegar<br />
ratuszowy, który jeszcze raz stawał się<br />
świad kiem hi sto rii, wy bi jał go dzi -<br />
nę 18.30. Spacerowym krokiem mijaliśmy<br />
ko lej ne ka mie ni ce, a Ja kub sy pał<br />
na zwi ska mi: Engländer, Ten zer, Pisz,<br />
Pennar. Nagle zrobiła się cisza w naszej<br />
roz mo wie. Po wiał chłod niej szy wiatr,<br />
a Jakub zapytał, jak wygląda zimą jego<br />
uko cha ny No wy Sącz. Za śmia łem się<br />
i po wie dzia łem, że trze ba przy je chać.<br />
Wygląda bajkowo, jak Narnia. Niestety,<br />
nie czy tał On po wie ści Le wi sa, więc nie<br />
do koń ca wie dział. Opi sa łem mu, jak<br />
wszyst ko po kry wa śnieg, a mróz osre -<br />
brza li nie elek trycz ne i ga łąz ki drzew.<br />
Akurat podjechał autobus. Jakub wsiadł<br />
i od je chał na uli cę Ry bac ką, gdzie<br />
mieszkał u państwa Maleczków.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 59<br />
Młody Jakub Müller na modlitwie<br />
w ohelu cadyka<br />
Au tor z Ja ku bem Mül le rem w są -<br />
dec kij bo żni cy. 2009 rok<br />
Spotkaliśmy się już kolejnego dnia.<br />
Była to sobota – szabas. Akurat wychodził<br />
z bóżniczki i szedł na rynek maślany.<br />
Po wie dział: „Chodź to Cię na uczę<br />
handlować!” Jeszcze tej soboty nauczył<br />
mnie przedwojennej sztuki handlu. Nabył<br />
grzyby, które zabierał do Szwecji, ale<br />
ja jek już mu się nie uda ło ku pić po do -<br />
brej ce nie. Trze ba by by ło na grać Je go<br />
wymianę argumentów z handlarką i dopie<br />
ro mo żna zro zu mieć, co to jest han -<br />
del. W Ryn ku za ku pił jesz cze, jak co so -<br />
botę chałkę i odprowadziłem go na ulicę<br />
Romanowskiego – tutaj się urodził i wycho<br />
wał. Tu taj też miesz kał po woj nie<br />
z żo ną i dzieć mi. Jak co ty dzień po szedł<br />
Był ostat nim są dec kim<br />
sza me sem. Spra wo wał<br />
pie czę nad cmen ta rzem<br />
ży dow skim przy uli cy<br />
Ry bac kiej i bó żnicz ką<br />
Bajs Nusn przy uli cy Ja -<br />
giel loń skiej, ale przede<br />
wszyst kim na szą pa mię -<br />
cią o Ży dach są dec kich.<br />
na obiad do dzie ci swo ich daw nych są -<br />
siadów, państwa Bocheńskich.<br />
Przed wy jaz dem spo tka li śmy się<br />
jesz cze wie czo rem. Już ostat ni raz za -<br />
mknął bóżniczkę. Przeszedł ulicą Jagiellońską.<br />
Zmierzał drobnymi kroczkami<br />
do skle pu z an ty ka mi na ro gu Ryn ku.<br />
Tam czę sto się spo ty kał się z ludź mi.<br />
Tam go po zna łem kil ka lat wcze śniej<br />
i tam mia łem się z nim po że gnać. Sie -<br />
dząc przy herbatce tradycyjnie już opowia<br />
dał o świe cie, któ ry tkwił za Je go<br />
nie bie ski mi ocza mi. Tyl ko jesz cze On<br />
pamiętał te twarze. Mówił: „Gdybym ja<br />
był ar ty stą to bym to na ma lo wał. Tę uli -<br />
cę Kra szew skie go, gdzie gar ba rze su -<br />
szy li skó ry, to Pie kło, sta rą sy na go gę<br />
na Lwow skiej – ja to wi dzę w gło wie.<br />
Te go mia sta już nie ma”.<br />
I tak te go dnia wy szli śmy na spa cer<br />
oczami kilkuletniego chłopca od Przetaków<br />
ki, gdzie Gelb na Bo co niu miał fa -<br />
bry kę mar mo la dy. Ten prze my sło wiec<br />
umarł jeszcze przed wojną na powikłanie<br />
po operacji prostaty – przynajmniej<br />
tak głosiła plotka. Następnie myśli Jakuba<br />
bie gły na ulicz ki miesz czą ce się<br />
pod zamkiem i dalej, nad Dunajec. Opowiadał<br />
historię metr po metrze, kamień<br />
po kamieniu. Tutaj nad największą rzeką<br />
w mieście, wraz z kolegami bawił się<br />
cały rok – w lecie grali w piłkę, pływali,<br />
a w zimie jeździli na sankach. Tutaj<br />
je go są siad z Ro ma now skie go Ber ger<br />
wypasał kozy, które same były nauczone<br />
wy cho dzić z ma łej sta jen ki i sa me<br />
wra ca ły do niej. Póź niej po ja wił się<br />
w opo wie ści Ja ku ba pie karz Czu chry,<br />
mieszkający obok mostu helleńskiego,<br />
któ ry ura to wał ma łą dziew czyn kę ży -<br />
dowską przed zagładą. Wspomniał fa -<br />
bry kę cu kier ków Jur kow skie go<br />
na Tar now skiej, dok to ra Moh ra, któ ry<br />
prze mie rzał uli cę Pio tra Skar gi idąc<br />
do szpi ta la ży dow skie go na Kra szew -<br />
skiego. I tak sypały się nazwiska lekarzy:<br />
Körbel, Stat ter, Re iss. Ka mie ni cę<br />
te go ostat nie go mie li na wet zbu rzyć,<br />
kiedy planowano budować nowy most<br />
hel leń ski. Oka za ło się to tyl ko plot ką.<br />
Rozmawialiśmy o podróży, o Szwecji.<br />
Tam w „zło tej klat ce”, jak Ja kub na zwał<br />
swo je miesz ka nie w Malmö, miał<br />
wszyst ko, ale naj gor sza by ła dla Nie go<br />
samotność. Niby dzieci Go odwiedzały,<br />
co chwi le ktoś dzwo nił, ale ca łe dnie<br />
spę dzał sam. Cze kał na wio snę, kie dy<br />
pa ko wał się i przy je żdżał do No we go<br />
Sącza, na rocznicę śmierci cadyka Chaima<br />
Halberstama.<br />
Siedzieliśmy tak sobie dopóki nie zadzwonił<br />
telefon od Pani Basi Maleczek.<br />
Przyjechali chasydzi z Węgier, aby modlić<br />
się na ży dow skim cmen ta rzu,<br />
przy grobie cadyka. Szybko wyszliśmy.<br />
Pomogłem zabrać Jakubowi sernik i para<br />
sol. Po pa trzył na ze gar ra tu szo wy.<br />
„Jeszcze raz się popatrzę” – powiedział<br />
oglądając rynek, kiedy podjeżdżała taksów<br />
ka. On ca ły czas czuł, że to ostat ni<br />
raz. W 2009 ro ku też że gna li śmy się<br />
w pośpiechu, też zadzwoniła Pani Basia<br />
i też na Ry bac ką po je chał tak sów ką.<br />
Tradycyjnie pożyczyliśmy sobie, para -<br />
fra zu jąc se de ro we ży cze nia na świę ta<br />
Pe sach: Na przy szły rok w Są czu! Ja kub<br />
od po wie dział i do dał: Wszyst ko w rę -<br />
kach Boga. Oby do zobaczenia! Jeszcze<br />
ROCZNICA<br />
16 grudnia w nowosądeckiej synagodze<br />
będziemy wspominać Jakuba Müllera.<br />
Obec ność tych, któ rzy go zna li bę dzie<br />
jeszcze jednym wypełnieniem Jego testamentu.<br />
Dla tych, którzy nie mieli przyjemności<br />
słuchać Jakuba, będzie to okazja to<br />
poznania tej niezwykłej postaci i wysłuchania<br />
opowieści o ostatnim sądeckim<br />
Żydzie.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
60 SĄDECZANIE<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
się ści ska jąc na po że gna nie po my śla -<br />
łem, ja ki on jest kru chy. Jesz cze raz<br />
do zobaczenia! i odjechał. Był 6 września<br />
2010 roku. Z Nowego Sącza wyjechał<br />
rankiem następnego dnia.<br />
MIAŁ PIĘK NĄ ŚMIERĆ,<br />
MÓ WIĄ CHA SY DZI<br />
Był ostat nim są dec kim sza me sem.<br />
Sprawował pieczę nad cmentarzem żydow<br />
skim przy uli cy Ry bac kiej i bó -<br />
żnicz ką Bajs Nusn przy uli cy<br />
Jagiellońskiej, ale przede wszystkim naszą<br />
pamięcią o Żydach sądeckich.<br />
Uro dził się 20 mar ca 1920 r. przy uli -<br />
cy Ro ma now skie go w No wym Są czu,<br />
w ro dzi nie ży dow skie go han dla rza<br />
Men dla. Oj ciec wal czył w Wiel kiej<br />
Wojnie i przeciwko bolszewikom. Jakub<br />
był je go pier wo rod nym sy nem. Miał<br />
liczne rodzeństwo – Karolę, Feigę, Eliasza,<br />
Salomona i Bluma. Często wracał<br />
we wspo mnie niach na „Pie kło”, skąd<br />
pochodziła jego rodzina. Bywając tam<br />
u dziad ków i cio tek, czę sto ba wił się<br />
z polskimi kolegami.<br />
Kiedy wybuchła wojna dla Żydów<br />
rozpoczęła się gehenna. Wyśmiewano<br />
ich, tańczyli na rynku, obcinano im publicznie<br />
brody, bito – wszystko widział<br />
Ja kub Müller. W 1941 ro ku wraz z ro dzi -<br />
ną trafił do nowosądeckiego getta zamkniętego.<br />
Tam poznał okrucieństwa<br />
szefa sądeckiego gestapo Heinricha Hamanna.<br />
Nie czekał biernie na likwidację<br />
get ta. Na wio snę 1942 r. uciekł za je go<br />
mury zostawiając w nim całą rodzinę.<br />
Czas okupacji wspominał nie chętnie. Jak<br />
mó wił, nie wszyst kie ra ny by ły jesz cze<br />
zabliźnione. Przeżył wojnę ukrywając się<br />
w Jelnej i Siennej. Wśród jego wybawicieli<br />
była rodzina Górowskich. Tam Jakub<br />
po znał swo ją przy szłą żo nę.<br />
Po wojnie z całej ponad stuosobowej rodziny<br />
nie odnalazł nikogo. Długo szukał<br />
brata Eliasza, który w czasie wojny znajdo<br />
wał się w ZSRR. Je go też nie od na lazł.<br />
Z Ste fa nią Gó row ską oże nił się<br />
w 1948 ro ku. W ich do mu szyb ko po ja -<br />
wi ła się dwój ka dzie ci: cór ka Ka ro li -<br />
na i syn Zyg munt. W No wym Są czu<br />
Jakub pracował jako krawiec. Z garstką<br />
oca la łych Ży dów za ło żył spół kę kra -<br />
wiecką, następnie upaństwowioną. Nie<br />
poddali się – założyli spółdzielnię „Pokój”,<br />
która istniała jeszcze długo po tym<br />
jak oni tam nie pra co wa li. W la -<br />
tach 1949–1969 Ja kub był pre ze sem<br />
Kongregacji Wyznania Mojżeszowego<br />
w Nowym Sączu. Dbał o życie religijne<br />
są dec kich Ży dów: od no wił bó żnicz kę<br />
przy ulicy Jagiellońskiej, zbierał macewy<br />
z sądeckich ulic i chodników, a następ<br />
nie od twa rzał ży dow ski cmen tarz<br />
przy ulicy Rybackiej. Odbudował ohel<br />
(grobowiec) cadyka Chaima Halberstama.<br />
Był świad kiem w spra wie Ha man -<br />
na – brał udział w wi zjach lo kal nych<br />
na terenie byłego getta. W 1968 r. władze<br />
komunistyczne rozpoczęły antysemicką<br />
nagonkę. Nie ominęła ona także<br />
Nowego Sącza. Ci, którzy ocaleli z Za-<br />
Na ruinach getta w N. Sączu, 1945 r.<br />
Jakub Müller z Izakiem Goldfingerem
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 61<br />
Trzeci z lewej Jakub Müller, obok niego jako dziecko Anda Rottenberg<br />
głady powoli opuszczali swoje rodzinne<br />
miasto.<br />
Jakub z rodziną wyjechał w 1969 roku<br />
do Malmö w Szwe cji. Jak opo wia dał,<br />
nie po je chał do Izra ela ani Sta nów Zjed -<br />
no czo nych, bo chciał być jak naj bli żej<br />
Są cza. Cią gle łu dził się, że wró ci tu taj<br />
szybko. Władze jednak sukcesywnie odma<br />
wia ły mu zgo dy na wjazd do kra ju.<br />
Pracował w zakładzie pracy chronionej<br />
w Malmö, gdyż pod czas woj ny je go<br />
zdrowie zostało poważnie nadszarpnięte.<br />
W 1975 r. prze szedł na eme ry tu rę.<br />
Mimo, iż od państwa szwedzkiego dostał<br />
wszyst ko, od chu s te czek do no sa<br />
po mieszkanie, ciągle czekał na spełnienie<br />
się jed ne go ma rze nia: aby wró cić<br />
do miasta nad Kamienicą i Dunajcem.<br />
Do piął swe go w 1990 ro ku.<br />
Po śmier ci żo ny w 1992 r. mógł się cał -<br />
ko wi cie od dać opie ce są dec kim po zo -<br />
stałościom po Jego współwyznawcach.<br />
Po wra cał do swo je go Są cza co ro ku,<br />
spę dza jąc tu taj czas od kwiet nia<br />
do wrze śnia. Od no wa od bu do wał<br />
cmentarz żydowski, który ogrodził. Odnowił<br />
bóżniczkę Bajs Nusn. Ofiarował<br />
wiele pamiątek do Muzeum Okręgowego<br />
w Nowym Sączu, współtworząc stałą<br />
wy sta wę po świę co ną Ży dom<br />
Są dec kim. Dzię ki Je go sta ra niom<br />
w 2008 r. odsłonięto tablicę pamiątkową<br />
na rogu ulic Franciszkańskiej i Kazi<br />
mie rza Wiel kie go, gdzie w 1942 r.<br />
Hamann z swoją świtą zamordował jednej<br />
nocy 81 osób. Na cmentarzu rozpoczął<br />
budowę pomieszczenia sanitarnego<br />
z łaźnią (mykwą). Niestety nie dokończył<br />
dzieła. Co roku oprowadzał tysiące<br />
tu ry stów, mło dzie ży i piel grzy mów<br />
po cmentarzu żydowskim, terenie getta<br />
i sy na go dze. Kto od był z nim spa cer<br />
po cen trum mia sta, ten wie jak bez cen -<br />
ne były Jego opowieści. Jeszcze wieczorem<br />
przed swo im ostat nim wy jaz dem<br />
z Sącza modlił się w ohelu cadyka z kilkudziesięcioma<br />
chasydami.<br />
TAK JAKBY PRZESZEDŁ<br />
Z JEDNEGO KĄTA,<br />
DO DRUGIEGO<br />
Kie dy w nie dziel ne po po łu dnie 19<br />
grud nia za czy na łem pi sać krót ki tekst<br />
o są dec kich Ży dach za zna czy łem, że<br />
od cza sów Abra ha ma (pierw sze go są -<br />
dec kie go wy znaw cy re li gii mo jże szo -<br />
wej, o któ rym pierw sza wzmian ka<br />
pochodzi z 1469 r.), do Jakuba mija 542<br />
lata. Byłem pewien, że czytany w 2011<br />
r. tekst będzie aktualny. W tym momencie<br />
do sta łem wia do mość, że Ja kub<br />
Müller zmarł. Cię żko by ło w to uwie -<br />
rzyć, ale prze cież On nas na to przy go -<br />
to wy wał przez ostat nie la ta. Zaw sze<br />
powtarzał, że czeka na niego po drugiej<br />
stro nie ca ła ro dzi na. Śmier ci się nie bał<br />
– poznał ją doskonale. Wiedział jak ją<br />
traktować.<br />
Nie wy obra ża łem so bie, że w ma ju<br />
już nie za pu kam do bó żni cy. Nie usły -<br />
szę już tam cha rak te ry stycz ne go: Pro -<br />
szę! Przecież jeszcze w powietrzu jest<br />
echo tego głosu. Nie wyobrażałem sobie<br />
przy stan ku au to bu so we go, na któ -<br />
rym w wa ka cyj ne wie czo ry nie sie dzi<br />
Jakub i w piątki pustego krzesła w sklepie<br />
z antykami. Nie wyobrażałem sobie<br />
cmentarza na Rybackiej bez Jakuba i że<br />
już nikt w świę tym mie ście Są czu nie<br />
zapali świec szabasowych.<br />
Kiedy w Netani odbywały się uroczystości<br />
pogrzebowe Jakuba Müllera (30<br />
grudnia w południe) oprowadzałem grupę<br />
znajomych po cmentarzu na ulicy Rybac<br />
kiej. Dziw nie się czu łem, że to ja idę<br />
z klu cza mi do ohe lu ca dy ka, bo tu,<br />
w konarach drzew wisi jeszcze Jakubowy<br />
głos. Sta ną łem na tym cmen ta rzu<br />
wtedy nieprzygotowany na to, że Jego<br />
już tu nie bę dzie. Kie dy mi ja li śmy miej -<br />
sce, na któ rym chciał spo cząć Ja kub, zza<br />
chmur wy szło słoń ce. Przy pa dek, to nie<br />
jest ko szer ne sło wo – przy po mnia łem<br />
sobie słowa pisarza Icchaka Singera. Zamy<br />
ka jąc już ohel, kie dy wszy scy po szli,<br />
stałem chwilę i patrzyłem na puste krzesło<br />
stojące na środku i dwie palące się<br />
świeczki. Na krzesło z małych okienek<br />
padała wiązka światła. Tu historia się zamyka<br />
– tak jak przy obrzezaniu Jakuba<br />
było pozostawione puste krzesło dla Eljasza,<br />
tak i tutaj stanęło puste.<br />
Kie dy w Ne ta ni od by wa ły się uro czy sto ści po grze bo -<br />
we Ja ku ba Mülle ra (30 grud nia w po łu dnie) opro wa -<br />
dza łem gru pę zna jo mych po cmen ta rzu na uli cy<br />
Ry bac kiej. Dziw nie się czu łem, że to ja idę z klu cza mi<br />
do ohe lu ca dy ka, bo tu, w ko na rach drzew wi si jesz -<br />
cze Ja ku bo wy głos.<br />
W dniu śmier ci Ja ku ba No wy Sącz<br />
wy glą dał jak Na rnia – za śnie żo ny<br />
i zmrożony. Na pewno w tej chwili z góry<br />
widział swój Rynek, Romanowskiego<br />
i Jagiellońską pokryte białą powłoką.<br />
Biel w judaizmie to przecież kolor żałoby…<br />
Ja kub od szedł, ale tak jak ni gdy<br />
nie widziałem jak wypalały się świece<br />
sza ba so we, tak nie chciał bym wi dzieć<br />
jak wy pa li się pa mięć o Nim.<br />
ŁU KASZ PO ŁOM SKI<br />
Fot. Piotr Droź dzik, arch. „Są de cza ni na”
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
62 KULTURA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
KA LEJ DO SKOP KUL TU RAL NY<br />
Pro mo cja ksią żki Je rze go Gi zy<br />
PO DWÓJ NY JU BI LE USZ<br />
Podwójny jubileusz świętował prowadzony przez<br />
Mariana Salamona chór męski Echo II Katolickiego<br />
Towarzystwa Śpiewaczego przy parafii św. Kazimierza<br />
w Nowym Sączu: 20-lecia działalności w obecnej<br />
formule organizacyjnej i 120-lecia powstania (we<br />
wrześniu 1901 r.) poprzednika: chóru Echo I. W gali<br />
jubileuszowej w ratuszu m.in. wystąpiły solistki Anna<br />
Moszycka-Zabrzeska, Małgorzata Słowik-Fornagiel<br />
z Ze spo łu Wo kal no -In stru men tal ne go „AVE”<br />
oraz pianistka Joanna Bodziony. Jubilata oraz zasłużonych<br />
chórzystów (Józefa Unolda, Stanisława Barana,<br />
Marka Kosala, Tadeusza Kurdziela i dyrygenta<br />
Mariana Salamona oraz Tadeusza Koseckiego, Marka<br />
Nowaka i Andrzeja Orła) uhonorowano Złotymi<br />
i Srebrnymi Jabłkami Sądeckimi. Gościem specjalnym<br />
był ks. pra łat Sta ni sław Cza chor, b. pro boszcz<br />
parafii św. Kazimierza, który w 1991 r. doprowadził<br />
do reaktywowania chóru, liczącego dziś 33 osoby,<br />
dys po nu ją ce go re per tu arem ok. 120 pie śni pa trio -<br />
tycznych, kościelnych i świeckich, zarówno kompozytorów<br />
polskich, jak i zagranicznych. Chór śpiewał<br />
m.in. w katedrze lwowskiej i na Cmentarzu Łyczakow<br />
skim we Lwo wie, przed ob ra zem MB Ostro -<br />
bramskiej w Wilnie oraz w kościele na Kahlenbergu<br />
w Wied niu. Wy stę po wał we Wło szech, Fran cji,<br />
w Czechach i na Słowacji. Opiekunem zespołu jest<br />
ks. Jacek Mikulski.<br />
RA TO WA LI SĄ DEC KIE NE KRO PO LIE<br />
Po raz jedenasty na miejskich cmentarzach odbyła<br />
się kwesta „Ratujmy sądeckie nekropolie”, przeznaczona<br />
na renowację zabytkowych nagrobków. W puszkach<br />
kwestujących m.in. ze Związku Sądeczan,<br />
Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”,<br />
Klubu Inteligencji Katolickiej, Polskiego Towarzystwa<br />
Turystyczno-Krajoznawczego, Polskiego Towarzystwa<br />
Tatrzańskiego „Beskid” oraz Towarzystwa Gimnastycznego<br />
„Sokół” znalazło się 17 532 zł. W kwestach<br />
w la tach 2001–2010 ze bra no łącz nie 113 tys. zł, co po -<br />
Kwe sta „Ra tuj my są dec kie ne kro po lie”<br />
Wystawa ZPAP FOT. JANUSZ BOBREK<br />
zwoliło uratować 50 grobów o wysokiej wartości artystycznej.<br />
Podsumowanie akcji z 10 lat: 2001<br />
– 4 500 zł, 2002 – 7 200 zł, 2003 – 8 700 zł, 2004<br />
– 6 900 zł, 2005 – 11 800 zł, 2006 – 12 800 zł, 2007<br />
– 11 800 zł, 2008 – 16 200 zł, 2009 – 12 800 zł, 2010<br />
– po nad 21 tys. zł.<br />
ZPAP W DAW NEJ SY NA GO DZE<br />
„Wspomnienie o artystach sądeckich” – oto tytuł<br />
wystawy otwartej w Galerii „Dawna Synagoga” zorganizowanej<br />
w ramach 100-lecia Związku Polskich<br />
Ar ty stów Pol skich przez od dział ZPAP w No wym<br />
Są czu i Mu zeum Okrę go we. Ko mi sarz eks po zy cji<br />
Barbara Adamowicz pokazała m.in. dzieła Bolesława<br />
Barbackiego, Władysława Hasiora, Alfreda Kotkow<br />
skie go, Ry szar da Pie trz kie wi cza, Ro mu al da<br />
Reguły, Marii Ritter, Wojciecha Sarneckiego, Stanisława<br />
Szafrana, Adama Walczyńskiego.<br />
PRZY JA CIE LE SZWEJ KA<br />
W No wym Są czu po wstał Re gi ment Przy ja ciół<br />
dobrego wojaka Szwejka. Honorowym dowódcą został<br />
prof. Zbi gniew Śli pek, rek tor są dec kiej Pań stwo -<br />
wej Wy ższej Szko ły Za wo do wej. Przy wrę cza niu
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 63<br />
Prze my sław Sa le ta z Kasią Bieszczad<br />
Wspo mnie nie o Wła dy sła wie Lu ba sio wej<br />
im. KEN. W roli Dulskiej wystąpiły (zamiennie) Monika i Urszula<br />
Mleczkówny, a Dulskiego – Paweł Brokos. Reżyseria:<br />
Barbara Świętoń.<br />
Dul ska na sce nie MOK FOT. JANUSZ BOBREK<br />
od zna czeń człon kow skich prze strze ga no re gu la mi nu Par tii<br />
Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa, którą współtwo<br />
rzył Ha szek w 1911 r., aby wy śmiać ów cze sne biu ro kra -<br />
tycz ne ab sur dy. W ro lę Szwej ka wcie lił się Ju lian Smuk,<br />
a wieczór ubogacony anegdotami znanego szwejkologa Antoniego<br />
Kroha, ubogacił „Sąd nad Szwejkiem” w wykonaniu<br />
Teatru Fredreum z Przemyśla.<br />
WSPO MNIE NIE O WŁA DY SŁA WIE<br />
LU BA SIO WEJ<br />
Podczas zaduszkowego spotkania w Sądeckiej Bibliotece<br />
Publicznej przypomniano zmarłą w 2010 r. sądecką poetkę<br />
Wła dy sła wę Lu ba sio wą. Re flek syj ny wie czór po pro wa dzi li<br />
Danuta Sułkowska i Wojciech Kudyba. O oprawę artystyczną<br />
„Zaduszków literackich” zadbał zespół „Piwnica pod książkami”:<br />
Patrycja Sarota, Julia Kaczmarczyk, Małgorzata Mężyk<br />
i Krzysztof Korczyński (gitara) pod opieką Anny Kosowskiej-<br />
-Zgrzeblak. Młodzi artyści przygotowali nastrojową recytację<br />
wierszy Władysławy Lubasiowej w muzycznej aranżacji.<br />
DUL SKA NA SCE NIE MOK<br />
Na scenie MOK w Nowym Sączu odbyła się premiera Moralność<br />
pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej, spektaklu przygotowanego<br />
przez Studio F działające przy Zespole Szkół nr 1<br />
KON CERT DLA KA SI BIESZ CZAD<br />
W sądeckim „Sokole” odbył się koncert charytatywny pn.<br />
„Wystarczy uwierzyć”, z którego dochód przeznaczono na leczenie<br />
Katarzyny Bieszczad, sądeczanki walczącej o powrót<br />
do zdrowia po ciężkim wypadku motocyklowym i związanej<br />
z nim operacji kręgosłupa. W koncercie wzięli udział m. in.:<br />
zna ny bok ser Prze my sław Sa le ta, bard Ro bert Ka sprzyc ki,<br />
Mateusz Ziółko, Mirosław Witkowski, grupa teatralna Gaudete.<br />
Ze sprzedaży cegiełek i licytacji dzieł sztuki pozyskano<br />
ok. 14,7 tys. zł. Projekt „Wystarczy uwierzyć” zainicjowali koledzy<br />
i koleżanki Kasi z I LO im. Jana Długosza, na czele z Lidią<br />
Szeligą i Maciejem Sroką.<br />
GA LI CYJ SKA DE BA TA<br />
„Co nam zo sta ło z Au strii…” – oto ty tuł de ba ty zor ga -<br />
ni zo wa nej w są dec kim „So ko le”, z udzia łem hi sto ry ka<br />
i kry ty ka sztu ki An dy Rot ten berg, dy rek to ra Mię dzy na ro -<br />
do we go Cen trum Kul tu ry w Kra ko wie prof. Jac ka Pur chli,<br />
pi sa rza i et no gra fa dr. An to nie go Kro ha i po li to lo ga<br />
z WSB–NLU dr. Ra fa ła Ma tyi. Pre le gen ci i pu blicz ność<br />
– oma wia jąc za gad nie nia zwią za ne z od dzia ły wa niem sztu -<br />
ki i kul tu ry daw nej mo nar chii au stro -wę gier skiej oraz<br />
kon tek sty hi sto rycz ne i spo łecz ne ce sar stwa Habs bur gów,<br />
któ rych wpływ jest od czu wal ny do dziś – usi ło wa li od po -<br />
wie dzieć na py ta nie: skąd wła ści wie się wziął sen ty ment<br />
do cza sów ga li cyj skich<br />
PRO MO CJA KSIĄ ŻKI JE RZE GO GI ZY<br />
W ko sza rach Kar pac kie go Od dzia łu Stra ży Gra nicz nej<br />
w No wym Są czu od by ła się pro mo cja no wej ksią żki Je rze -<br />
go Gi zy pt. Organizacja „Wolność”, opisującej dzieje zawiąza<br />
nej w kwiet niu 1918 r. – w sze re gach sta cjo nu ją ce go<br />
w No wym Są czu 20. ga li cyj skie go puł ku pie cho ty Księ cia<br />
Prus Hen ry ka – kon spi ra cji nie pod le gło ścio wej, któ ra do -<br />
prowadziła do powstania 1. Pułku Strzelców Podhalańskich.<br />
(RED)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
64 KULTURA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Pamiętali o Orlętach<br />
Jerzy Leśniak, Bogusław Kołcz, Bolesław Biłowus<br />
FOT. HSZ<br />
W hołdzie<br />
Orlętom<br />
Lwowskim<br />
Msza św. w intencji Orląt Lwowskich w kościele<br />
oo. Jezuitów w Nowym Sączu i koncert zespołu<br />
MY-16 z Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych<br />
nr 2 im. Or ląt Lwow skich w są dec kim „So -<br />
kole” były głównymi akcentami sądeckich<br />
obchodów 93. rocznicy obrony Lwowa, przygotowanych<br />
przez Towarzystwo Miłośników Lwowa<br />
i Kresów Południowo-Wschodnich (TML i KP-W)<br />
Eucharystię w kościele św. Ducha, gdzie znajduje się alabastrowa<br />
rzeźba naturalnej wielkości św. Stanisława,<br />
sprowadzona po wojnie z kościoła jezuickiego we Lwowie,<br />
celebrował i patriotyczne kazanie wygłosił o. Wojciech<br />
Łokieć SJ, którego rodzice pochodzili spod Tarnopola.<br />
W „Sokole” Bolesław Biłowus, rodowity lwowianin, którzy<br />
z ma łżon ką Zofią prze pro wa dził się do No we go Są cza<br />
przed kilkunastu laty i objął prezesurę Towarzystwa, przypo -<br />
mniał historię walk z Ukraińcami o Lwów w listopadzie 1918<br />
roku. – 1421 obrońców Lwowa, jedna czwarta walczących,<br />
miała mniej niż 17 lat, to dzieci i gimnazjaliści obronili Lwów<br />
w listopadzie 1918 roku – mówił Biłowus. Wyświetlono film<br />
pt. Orlęta lwowskie (1990), z archiwalnymi ujęciami, obrazu<br />
ją cy hi sto rię po wsta nia, po tem po wo jen nych znisz czeń<br />
i odbudowy przed kilkunastu laty Cmentarzu Orląt we Lwowie<br />
z nar ra cją prof. Sta ni sła wa Ni ciei, wy bit ne go znaw cy<br />
przedmiotu.<br />
Następnie dziewczęta z Akademickiego Gimnazjum i Liceum<br />
im. Bo le sła wa Chro bre go czy ta ły wzru sza ją ce li sty<br />
do najmłodszych obrońców Lwowa, m.in. 14-letniego Jurka<br />
Bit scha na, któ rzy ży cie od da li za swo je uko cha ne mia sto,<br />
a potem uczniowie szkoły z Zawady uraczyli gości koncertem<br />
piosenek lwowskich, m.in. autorstwa niezapomnianego<br />
dra Je rze go Ma sio ra. „Ty ma mo otrzyj oczy, z uśmie chem<br />
do mnie mów…” – śpiewali mali sądeczanie.<br />
– Przed 19 laty naszą szkołę odwiedził „Dziadek”, doktor<br />
Jerzy Masior, a potem „Babcia”, Jadwiga Wawro, oboje już<br />
nie żyją, którzy zaszczepili w nas miłość do Lwowa i Kresów<br />
wschodnich, co przyczyniło się do nadania naszej szkole<br />
imienia Or ląt Lwow skich – mówił dyrektor Janusz Chruślicki.<br />
Podczas lwowskiej uroczystości w „Sokole” Bolesław Biłowus<br />
udekorował red. Jerzego Leśniaka, Złotą Odznaką Zasłu<br />
żo nego Czło nka TML i KP -W, przy zna ną przez Za rząd<br />
Główny we Wrocławiu. W okolicznościowej laudacji prof.<br />
Bogusław Kołcz, dyrektor Akademickiego Gimnazjum i Liceum<br />
im. Bo le sła wa Chro bre go (w szko le mie ści się Izba Pa -<br />
mię ci dra J. Ma sio ra), pod kre ślił za słu gi J. Le śnia ka dla<br />
popularyzacji wśród sądeczan tematyki kresowej w licznych<br />
książkach i setkach artykułów. Red. Leśniak był również organizatorem<br />
wielu wypraw edukacyjnych do Lwowa i na Kresy<br />
wschod nie daw nej Rzecz po spo li tej, m.in. re dak cji<br />
„Rocznika Sądeckiego”.<br />
Bolesław Biłowus dwukrotnie zaprezentował publiczności<br />
zgromadzonej w sali im. R. Sichrawy w MCK „Sokół” okładkę<br />
listopadowego numeru „Sądeczanina”, który zdobi zdjęcie<br />
Cmentarza Orląt Lwowskich i serdecznie podziękował naszej<br />
redakcji za „trwanie przy Lwowie”. (HSZ)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 65<br />
Jeszcze bardziej niż przedtem pokochałem ludzi starszych<br />
Debiut Kamila<br />
W drugiej odsłonie z cyklu Foto-Debiuty w galerii BWA „Sokół”<br />
pokazano wystawę fotografii pt. „Jeszcze bardziej niż przedtem<br />
pokochałem ludzi starszych” Kamila Filipowskiego, który zaprezentował<br />
25 czarno-białych fotogramów wykonanych aparatem<br />
Ca non 5D.<br />
Kamil Filipowski – z prawej<br />
Au tor (ur. 27 czerw ca 1991 r.)<br />
jest nowosądeczaninem, który<br />
obec nie stu diu je w Kra kow -<br />
skiej Aka de mii Fo to gra fii,<br />
znajdującej się w pięknej, XIX-wiecznej<br />
kamienicy w samym centrum miasta,<br />
przy uli cy Grodz kiej – jed nej<br />
z naj star szych ulic Kra ko wa. Z okien<br />
Aka de mii roz po ście ra się im po nu ją cy<br />
widok na Zamek Królewski na Wawelu.<br />
Kamil swoją pasję fotograficzną rozwi<br />
ja już od wie lu lat po przez do ku men -<br />
to wa nie w for mie re por ta żu in ne go<br />
swo je go za in te re so wa nia zwią za ne go<br />
z ko lej nic twem. Dzia ła ja ko pre zes<br />
w Nowosądeckim Stowarzyszeniu Miłośników<br />
Kolei, które zrzesza pasjonatów<br />
i zajmuje się propagowaniem transportu<br />
kolejowego oraz dbaniem o historię<br />
ko lej nic twa (mię dzy in ny mi<br />
organizacją przejazdów pociągami retro<br />
– „Kolej na majówkę”).<br />
Od niedawna Kamila Filipowskiego<br />
zainteresował również portret.<br />
– Zdjęcia Kamila należą do nurtu fotografii<br />
klasycznej. Portret pokazywany<br />
jest w for mie dyp ty ków – po wie dział<br />
na otwarciu opiekun artystyczny wystawy,<br />
fotografik Tomasz Oleksy.<br />
– Te ma tem mo ich prac jest por tret lu -<br />
dzi starszych, którzy swoim spojrzeniem,<br />
swoim wyrazem twarzy opowiadają historię<br />
o so bie sa mych, ja cy są i co w ży ciu<br />
przeszli – powiedział Kamil Filipowski.<br />
Bohaterami prezentowanych zdjęć są<br />
normalni, jak wskazuje sam autor, przecięt<br />
ni lu dzie, któ rzy od sła nia ją swo ją<br />
nie zwy kłą hi sto rię, czę sto peł ną bo le -<br />
snych prze żyć, gdyż są to na przy kład<br />
oso by bez dom ne. Ka mi lo wi uda ło się<br />
zdo być ich za ufa nie, bo nie rzad ko<br />
przed sta wia oso by skry te, i na wią zać<br />
porozumienie, a nawet zaczątki jakiejś<br />
przyjaźni.<br />
– Pokazałem np. zdjęcie osoby bezdomnej<br />
z Krakowa, z którą rozmawiałem<br />
może pół godziny. Opowiedziała mi historię<br />
swojego życia. Skończyła tylko szkołę<br />
podstawową, po której zaczęły się trudne<br />
chwile, czyli bezdomność, alkoholizm. Powiem<br />
szcze rze, że mą drość tej oso by za -<br />
chwyciła mnie bardzo i wiele osób<br />
mogłoby się od tego bezdomnego uczyć<br />
mądrości życia. Fotografia jest dla mnie<br />
sposobem na życie, sposobem na wyrażanie<br />
swo ich uczuć i po glą dów na świat.<br />
Moja fotografia tak naprawdę zaczęła<br />
się... od ko lei. Naj pierw by ło to zwy kłe ro -<br />
bie nie zdjęć, że by mieć „faj ną” ta pe tę lo -<br />
komotywy na pulpicie komputera. Później<br />
przerodziło się to w odkrywanie fotografii,<br />
też pod kątem artystycznym. I tak to<br />
trwa mniej wię cej od sze ściu lat.<br />
JA NUSZ BO BREK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
66 KULTURA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Jeszcze bardziej niż przedtem poko
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 67<br />
chałem ludzi starszych Zdjęcia Kamila Filipowskiego
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
68 KULTURA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
KALENDARIUM Grudzień 2011<br />
NO WY SĄCZ<br />
Dom Go tyc ki, ul. Lwowska 3<br />
16 grud nia 2011 – 5 lu te go 2012<br />
Z NAJ LEPS ZY MI ŻYC ZE NIA MI<br />
Wystawa przygotowana na okres bożonarodzeniowy:<br />
dawne pocztówki, rekwizyty kolędnicze.<br />
Ga le ria Daw na Sy na go ga, ul. B. Joselewicza 12<br />
Kon ty nu acja wy sta wy: do 12 lu te go 2012<br />
STULECIE ZPAP 1911–2011.<br />
WSPOMNIENIE O SĄDECKICH<br />
ARTYSTACH<br />
Wy sta wa przy po mi na ją ca syl wet ki ar ty stów już<br />
nieżyjących, którzy byli związani z Sądecczyzną, poprzez<br />
przynależność do Związku Polskich Artystów<br />
Plastyków lub poprzez miejsce urodzenia, czy miejsce<br />
czasowego zamieszkania. Równolegle trwać będzie<br />
doroczny SALON 2011 – prace współcześnie<br />
tworzących sądeczan. Na ekspozycji w galerii „Dawna<br />
Synagoga” prezentowane będą w większości zbiory<br />
wła sne no wo są dec kie go mu zeum, uzu peł nio ne<br />
dziełami z kolekcji prywatnych.<br />
Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko Galicyjskie,<br />
ul. Lwow ska 226<br />
Kon ty nu acja wy sta wy: do 15 stycz nia 2012<br />
SKAN SE NOW SKIE IM PRE SJE III<br />
Poplenerowa wystawa prac plastycznych inspirowanych<br />
klimatem Sądeckiego Parku Etnograficznego<br />
i Miasteczka Galicyjskiego autorstwa studentów<br />
kie run ku Edu ka cja Ar ty stycz na PWSZ w No wym<br />
Sączu.<br />
NAR TY W SKAN SE NIE<br />
Impreza sportowo – edukacyjna, grudzień 2011 (dokładny<br />
termin uzależniony od warunków pogodowych<br />
zostanie podany na stronie internetowej www.muzeum.sacz.pl)<br />
Galeria Marii Ritter i Stare Wnętrza Mieszczańskie<br />
16 grud nia 2011 – 31 stycz nia 2012<br />
SZOP KI BO ŻO NA RO DZE NIO WE<br />
Wystawa pokonkursowa prac dzieci i młodzieży.<br />
KRYNICA-ZDRÓJ<br />
Muzeum Nikifora, ul. Bulwary Dietla 19<br />
Kon ty nu acja wy sta wy: do 19 lu te go 2012<br />
KONCERT NA TAFLI SZKŁA. MALARSTWO<br />
KRZYSZTOFA OKONIA<br />
Wy sta wa ma lar stwa na szkle wy bit ne go ar ty sty<br />
Krzysztofa Okonia.<br />
SZCZAWNICA<br />
Muzeum Pienińskie, ul. Plac Dietla 7<br />
2 grud nia 2011 – 2 stycz nia 2012<br />
KARDYNAŁ ADAM STEFAN SAPIEHA:<br />
CZŁOWIEK, DUSZPASTERZ, MĄŻ STANU<br />
Wystawa przygotowana przez krakowski Oddział<br />
IPN pre zen to wać bę dzie zdję cia oraz do ku men ty<br />
zwią za ne z oso bą księ cia me tro po li ty kra kow skie -<br />
go Ada ma Sa pie hy. Przed sta wio ne zo sta ną ró żne<br />
aspek ty je go bio gra fii m.in. dzia łal ność spo łecz -<br />
na i po li tycz na, ak tyw ność dusz pa ster ska na prze -<br />
strze ni lat 1912–1951. Po nad to część eks po zy cji<br />
uka że po stać kar dy na ła od stro ny pry wat nej, w je -<br />
go kontaktach z rodziną i bliskimi. Otwarciu wystawy<br />
w Szczaw ni cy to wa rzy szyć bę dzie spo tka nie<br />
z pra cow ni kiem na uko wym IPN oraz z krew ny mi<br />
kar dy na ła.<br />
PODEGRODZIE<br />
Muzeum Lachów Sądeckich im. Zofii i Stanisława Chrząstowskich<br />
w Podegrodziu<br />
TRA DY CYJ NA KUL TU RA MA TE RIAL NA<br />
LA CHÓW SĄ DEC KICH:<br />
• współczesna sztuka ludowa,<br />
• plastyka obrzędowa,<br />
• podegrodzkie stroje ludowe.<br />
FO TO GRA FIE WOJ CIE CHA MI GAC ZA<br />
Prezentacja prac wiejskiego fotografa z Gostwicy,<br />
dokumentującego kulturę i zwyczaje regionu lachowskiego<br />
na przełomie XIX i XX w.<br />
AR CHE OLO GIA PO DE GRO DZIA I OKO LIC<br />
NO WE GO SĄC ZA<br />
Wystawa ilustrująca pradzieje regionu.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 69<br />
Nowe książki – sandecjana<br />
Kto czy ta, nie błą dzi<br />
UCZTA DLA DU SZY I OCZU<br />
Na kła dem wy daw nic twa Gon dwa -<br />
na uka zał się prze pięk ny al bum Łem -<br />
kow skie cer kwie ze zdję cia mi Je rze go<br />
Żaka, oraz tekstem znawcy beskidzkiej<br />
historii i kultury, gorliczanina Andrzeja<br />
Piecucha. Okładkę zdobi cerkiew greckokatolicka<br />
pw. Św. Dymitra z Salonik<br />
w Szczawniku.<br />
Wydawca (Jacek Herman-Iżycki, poligraf,<br />
afrykanista, w przeszłości) współza<br />
ło ży ciel re no mo wa nej ofi cy ny<br />
Prószyński i spółka, do przedstawienia<br />
łemkowskich klimatów pogranicza nieprzypadkowo<br />
wybrał Jerzego Żaka, wybit<br />
ne go ar ty sty fo to gra fi ka z Kry ni cy,<br />
który w albumie zaznacza swoją bogatą<br />
oso bo wość twór czą, ujaw nia ją cą się<br />
w oryginalnych, niepowtarzalnych ujęciach<br />
krajobrazu jako syntezy przyrody<br />
i historii, dzieł sztuki i dziedzictwa przeszłości.<br />
Bez pomocy mistrza Jerzego takie<br />
go łem kow skie go świa ta pew nie<br />
nigdy byśmy nie zobaczyli. Warto dodać,<br />
że zde cy do wa na więk szość zdjęć<br />
powstała w ostatnich dwóch latach.<br />
Wydawnictwo (304 strony) ujrzało<br />
światło dzienne w dwóch wersjach językowych:<br />
polsko-angielskiej (Piotr Leoniak)<br />
i polsko-łemkowskiej (Monika<br />
Tylawska). Zwraca uwagę dojrzały i wyrafinowany<br />
pod względem estetycznym<br />
artystycznym projekt graficzny Zbigniewa<br />
Karaszewskiego i Iwony Miśkiewicz<br />
– wy jąt ko wa uczta nie tyl ko dla du szy, ale<br />
ta kże dla oczu. To pierw sza pu bli ka cja,<br />
w której autorzy starali się pokazać i opisać<br />
wszystkie zabytkowe cerkwie zachowane<br />
na terenach Łemkowszczyzny.<br />
Przetrwały one tragiczne dla Łemków czasy<br />
wysiedleń w latach czterdziestych<br />
i zniszczeń dokonywanych w okresie<br />
PRL -u. Więk szość z nich to obec nie ko -<br />
ścioły rzymskokatolickie, niektóre stały się<br />
obiektami muzealnymi. W albumie przedstawiono<br />
111 cerkwi, w tym kilka zbudowanych<br />
współcześnie. Dzięki znakomitym<br />
fotografiom możemy podziwiać bogactwo<br />
drewnianej i murowanej architektury,<br />
piękno ikonostasów, ikon i polichromii.<br />
Swą urodą zachwycają również zachowane<br />
w naturalnym otoczeniu kaplice, przydrożne<br />
kapliczki, figury i krzyże.<br />
Bez pomocy mistrza Jerzego<br />
takiego łemkowskiego<br />
świata pewnie<br />
nigdy byśmy nie zobaczyli.<br />
Od wydawcy:<br />
W albumie przedstawiono wszystkie<br />
zabytkowe cerkwie łemkowskie, jakie ocalały<br />
w polskiej części Łemkowszczyzny,<br />
od leżących na zachodzie Jaworek, poprzez<br />
wsie Wier chom la Wiel ka i Mi lik<br />
nad Popradem, Izby i Brunary nad rzeką<br />
Białą, aż po cerkwie w dolinach rzek<br />
Osła wy i Osła wi cy, we wsiach ta kich jak<br />
Komańcza, Turzańsk i Szczawne. Prawie<br />
wszystkie pokazane w albumie cerkwie<br />
usytuowane są w swoim pierwotnym, naturalnym<br />
otoczeniu.<br />
Drewniane i murowane świątynie reprezentują<br />
różne epoki i style architektoniczne.<br />
Najstarsza wśród nich,<br />
zbudowana w 1600 roku, zachowała się<br />
w Powroźniku, najmłodsze cerkwie to te<br />
powstałe przed wybuchem II wojny światowej<br />
i kilka nowych, zbudowanych w Gorlicach,<br />
Kulasznem, Krynicy i Zyndranowej.<br />
Uzupełnieniem zdjęć prezentujących<br />
piękno architektury cerkiewnej są fotogra<br />
fie po ka zu ją ce wa żne dla Łem ków<br />
uroczystości religijne związane z sanktuarium<br />
na Świętej Górze Jawor w Wysowej<br />
Zdroju, święto Jordanu w Pętnej,<br />
kermesz (odpust) w Olchowcu oraz obchodzone<br />
w Nowicy uroczystości związane<br />
ze świętem Zaśnięcia Najświętszej<br />
Marii Panny.<br />
***<br />
JER ZY ŻAK – ur. W 1937 r. w Tar -<br />
nopolu, przywędrował na Sądecczyznę<br />
wraz z rodzicami podczas drugiej wojny<br />
światowej, krynicki fotografik, od 40<br />
lat członek Związku Polskich Artystów<br />
Fo to gra fi ków, ma ją cy eks po no wa ne<br />
miej sce w szwaj car skiej En cyc lo pe die<br />
Internationale des Photographes, okre -<br />
ślany przez fachowców z branży „reżyserem<br />
i psychologiem fotografii”, autor<br />
wielu albumów.<br />
SĄDECZANIE „PANTEONIE<br />
WSPANIAŁYCH”<br />
W Por tre tach Ma ło pol skich Se nio -<br />
rów, opra co wa nych przez Ewę Pi łat<br />
i wydanych przez Regionalny Ośrodek<br />
Polityki Społecznej, w gronie 25 wyjątko<br />
wych, ob da rzo nych spe cy ficz nym<br />
temperamentem, doświadczeniem i życio<br />
ry sem lu dzi, od naj du je my na szych<br />
są dec kich kra ja nów, lau re atów ko lej -<br />
nych edy cji Ma ło pol skie go Ple bi scy tu<br />
„Poza Stereotypem – Senior Roku”: Annę<br />
Totoń i Józefa Gościeja.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
70 KULTURA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Pani Anna od lat swoim zaangażowaniem<br />
w dokumentowanie i upowszechnianie<br />
historii Nowego Sącza udowadnia, że<br />
wiek nie jest przeszkodą w realizacji życiowej<br />
pasji, angażowania się w sprawy<br />
lokalnej wspólnoty. Podobnie czyni od pół<br />
wieku Józef Gościej, strażnik pamięci narodowej,<br />
emerytowany polonista z Zespołu<br />
Szkół Rolniczych w Marcinkowicach,<br />
współtwórca i kustosz tamtejszego Muzeum<br />
Historycznego, w którym znajduje<br />
się zbiór unikatowych pamiątek dotyczących<br />
legionistów Józefa Piłsudskiego.<br />
Któż nie zna pa nią An nę, pa na Jó ze -<br />
fa Lu dzie z sza cun kiem i uzna niem<br />
kła nia ją im się z da le ka, bo oni nie stru -<br />
dze nie uczą star szych i mło dych przy -<br />
wiązania do historii, do małej ojczyzny,<br />
któ rą jest ro dzin ne mia sto, ro dzin -<br />
na wieś i ziemia sądecka…<br />
Ponadto w gronie zaprezentowanych<br />
w wydawnictwie Seniorów Roku znajdu<br />
ją się Bar ba ra Cie nia wa z Kry ni cy,<br />
Jolanta Kieres i Halina Komar z Nowego<br />
Są cza i Adam Ma zur z Mu szy ny. Ka -<br />
żda z tych po sta ci jest cie ka wym<br />
tematem na osobne opowiadanie.<br />
DZIEŃ POWSZEDNI<br />
W MAŁYM MIASTECZKU<br />
Ko lej ny al bum wy da ny przez Mu -<br />
zeum Okręgowe w Nowym Sączu w ramach<br />
pro jek tu Via Ga li cja przy no si<br />
zdjęcia z Miasteczka Galicyjskiego i zara<br />
zem wy sma ko wa ne re pro duk cje ob -<br />
ra zów ze zbio rów wła snych, Mu zeum<br />
Narodowego w Warszawie i Krakowie<br />
oraz Muzeum Książąt Lubomirskich we<br />
wrocławskim Ossolineum.<br />
Całość według klarownej koncepcji<br />
wydawniczej Marii Marcinowskiej,<br />
pod opieką redakcyjną Marii Teresy<br />
Maszczak, z tłumaczeniem na język angielski<br />
dokonanym przez Małgorzatę Walczak,<br />
stanowi cacko edytorskie i może<br />
stanowić powód do dumy oficyny nowosądeckiej<br />
Goldruk Wojciecha Golachowskie<br />
go. Po czę ści jest to też ka ta log<br />
wystawy w Domu Gotyckim, która kilka<br />
miesięcy temu przybliżyła nam atmosferę<br />
życia w niewielkich miastach na przełomie<br />
XIX i XX wieku. Obrazy Maksymiliana<br />
Gierymskiego, Alfreda Wierusza<br />
Kowalskiego, Wacława Józefa Koniuszki,<br />
Wojciecha Weissa, Teodora Axentowicza,<br />
Józefa Pankiewicza, Józefa Brandta czy<br />
Jacka Malczewskiego sąsiadują tu z fotografiami<br />
mistrza Piotra Droździka z różnych<br />
zakątków Miasteczka<br />
Galicyjskiego, bez którego już trudno sobie<br />
wyobrazić zwiedzanie Nowego Sącza.<br />
War to ścio wym uzu peł nie niem są<br />
oparte o liczne źródła i literaturę rzetelne<br />
tek sty Woj cie cha Śli wiń skie go,<br />
Edy ty Ross -Paz dyk, Woj cie cha Dra ga -<br />
na, Barbary Romańskiej, Anny Bomby,<br />
Sylwii Zarotyńskiej, Bogusławy Błażewicz,<br />
Bar ba ry Sza fran, Mag da le ny<br />
Kwie ciń skiej, Do ro ty Iwiń skiej, Bar -<br />
tło mie ja Cze cha i Ma rii Mo len dy.<br />
Lektura pozwala poznać źródła pierwo<br />
wzo rów mu ze al ne go Mia stecz ka,<br />
w tym ra tu sza, któ ry miał sta nąć w Sta -<br />
rym Sączu, a także historię powstawania<br />
jed no stek Ochot ni czych Stra ży<br />
Po żar nych w Ga li cji. Przy bli żo ny jest<br />
też „Dom Garncarza” i związany z nim<br />
uni ka to wy sta ro są dec ki ośro dek garn -<br />
carski, zakład fotograficzny z eksponata<br />
mi z pry wat nych zbio rów Igna ce go<br />
Stad ni ka (za kład „Ja ni na”), pocz ta<br />
i sklep kolonialny ze swoimi egzotyczny<br />
mi cu da mi, ap te ka i ga bi net den ty -<br />
styczny, pracownia snycerza i rzemiosło<br />
drzew ne, za kład fry zjer ski i cu kier nia<br />
(wzorowana na słynnym sądeckim zakła<br />
dzie Jó ze fa Dzię cio łow skie go<br />
z przedwojennej Jagiellońskiej), żydowski<br />
zakład krawiecki, wreszcie karczma<br />
(gospoda) wiejska i małomiasteczkowa.<br />
NIEZWYKŁY ŚWIAT<br />
MACIEJA BOGUSZA<br />
STĘCZYŃSKIEGO<br />
Po wrześniowej wystawie w „Dawnej<br />
Synagodze” w Nowym Sączu pt. „Maciej<br />
Bogusz Stęczyński – zapomniany<br />
obieżyświat” pozostała albumowa publikacja<br />
(160 stron) przypominająca galicyjskie<br />
wędrówki dziewiętnastowiecznego<br />
podróżnika od Kresów Wschodnich<br />
po Ta try, Pie ni ny, Spisz i Ora wę. Ten nie -<br />
zwykły człowiek niestrudzenie przemierzał<br />
trakty dawnej monarchii<br />
Habsburgów, docierając w odlegle zakątki<br />
dziewiętnastowiecznej Europy. Dokumentował<br />
zabytki widziane po drodze,<br />
życie ludu wiejskiego, stroje, domy,<br />
zamki, itp.; utrwalał widoki, z których<br />
wiele do dziś stanowi nieocenione źródło<br />
ikonograficzne dla badaczy odwiedzanych<br />
przez niego terenów.<br />
Sądecki czytelnik w pierwszej kolejności<br />
z pewnością wyłowi rysunki z „obwodu<br />
Sandeckiego” powstałe ok. 1846<br />
roku: Muszynę z rozwaliną zamku Palocha,<br />
pozostałości po zamku Zawiszy<br />
Czarnego w Rożnowie, warownię w Rytrze,<br />
zamek królewski w Nowym Sączu,<br />
skały i drogę do pustelni św. Świerada<br />
w Tropiu, krajobrazy nad Dunajcem, panoramę<br />
Łącka, klasztor Klarysek, pałac<br />
w Nawojowej, kamień diabelski pod Jaworzyną<br />
Krynicką.<br />
Re dak cją al bu mu wy da ne go przez<br />
no wo są dec kie Mu zeum Okrę go we,<br />
wy dru ko wa ne go i opra co wa ne go gra -<br />
ficz nie w dru kar ni Gol druk, za jął się<br />
Ja cek Kol bu szew ski, au tor wień czą ce -<br />
go publikację tekstu o wędrówkach, rysunkach,<br />
grafikach oraz poezji Macieja<br />
Bo gu sza Stę czyń skie go pt. „Po zna wa -<br />
łem kraj dro gi…”.<br />
PSOT NY PO TWÓR<br />
Książeczka o wielogłowym potworze<br />
jest pokłosiem konkursu plastycznego<br />
i wystawy zorganizowanych przez Muzeum<br />
Okręgowe w Nowym Sączu dla<br />
najmłodszych: przedszkolaków i uczniów
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 71<br />
13 grud nia roku<br />
pamiętnego...<br />
szkół podstawowych. Tematem wiodącym<br />
były legendy sądeckie, pobudzające<br />
zainteresowania historią i kulturą Sądecczyzny.<br />
Czytając przygody czasami psotne<br />
go, to znów groź ne go smo ka dzie ci<br />
dowiadują się o pochodzeniu nazwy sądeckich<br />
miejscowości: Wielogłów, Zawady,<br />
Trzetrzewiny, Klęczan i góry, którą<br />
miejscowi nazwali Paścią i takie miano<br />
nosi do dziś.<br />
Na szwedzki najazd patrzymy<br />
oczami Sienkiewicza, autora<br />
„Potopu”. Jednak ten<br />
genialny – i do dziś czytany<br />
pi sarz – nie był prze cież kro -<br />
nikarzem. Z historii czerpał<br />
to, co mu by ło po trzeb ne. In -<br />
ne rzeczy pomijał.<br />
Punktem zwrotnym w polsko-<br />
-szwedzkiej wojnie była dla<br />
niego obrona Częstochowy.<br />
Ale nieprzyjaciel odstąpił<br />
od oblężenia klasztoru dopiero 27 grudnia.<br />
Tym cza sem No wy Sącz sam się<br />
wyzwolił – i to dokładnie dwa tygodnie<br />
wcze śniej, bo 13 grud nia. To w No wym<br />
Sączu zaczął się początek końca<br />
szwedzkiej okupacji naszego kraju.<br />
Szwedom chodziło o zdobycie niemal<br />
bezbronnego państwa, które mogło<br />
wy ży wić kil ka państw ta kich, jak<br />
Szwe cja. Pol ska, osła bio na woj na mi<br />
kozackimi, nie była w stanie przeciwsta<br />
wić się wy ćwi czo nym, kar nym<br />
i licz nym woj skom Ka ro la Gu sta wa.<br />
Do te go do szła jesz cze nie uf ność<br />
szlachty, ciągle wietrzącej u Jana Kazimierza<br />
dążność do absolutum dominium<br />
(wła dzy ab so lut nej), a ta kże<br />
zdra da Hie ro ni ma Ra dzie jow skie go,<br />
któ ry po ska za niu go na ba ni cję<br />
i śmierć uciekł do Szwe cji, gdzie usil -<br />
nie agitował do zaatakowania Polski.<br />
Oczy wi ście, ofi cjal na przy czy -<br />
na woj ny by ła in na. Ka ro la Gu sta wa<br />
drażniło używanie przez Jana Kazimierza<br />
ty tu łu kró la szwedz kie go. Choć<br />
– we dług ów cze snych po jęć – miał<br />
do nie go pra wo. Był wnu kiem Ka ta -<br />
rzyny Jagiellonki (córki Zygmunta Stare<br />
go i Bo ny, żo ny Ja na III Wa zy)<br />
i synem Zygmunta III Wazy.<br />
***<br />
W lip cu 1655 r. woj ska szwedz kie we -<br />
szły więc do Pol ski. Ciąg dal szy zna my,<br />
choćby z sienkiewiczowskiego Potopu:<br />
kapitulacje, przegrane bitwy, zdrady.<br />
SKARB KI BI CA<br />
Ukazał się II Rocznik piłkarski MKS<br />
Sandecja Nowy Sącz opracowany przez<br />
rzecznika klubu Dariusza Grzyba. Dla<br />
kibiców lubujących się w statystykach<br />
rzecz cen na. Tyl ko dwa klu by (Lech Po -<br />
znań i Jagiellonia Białystok) w Polsce<br />
mogą pochwalić się podobnymi, bogato<br />
ilustrowanymi kolorowymi wydawnictwa<br />
mi. No wy Rocz nik... San de cji jest<br />
zapisem sezonu 2010/2011, z podaniem<br />
wyników spotkań, składów, zdobywców<br />
goli etc. Warto powspominać, bo akurat<br />
ten se zon są dec cy pił ka rze za koń czy li<br />
na wysokim, czwartym miejscu w tabeli,<br />
a te raz Szko da ga dać…<br />
BI BLIO FIL<br />
Ta bli ca upa mięt nia ją ca wy zwo le nie No we go Są cza
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
72 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
27 wrze śnia Jan Ka zi mierz przy był<br />
do Nowego Sącza. Opuścił go następnego<br />
dnia, kie ru jąc się ku Czorsz ty no wi.<br />
Tam dogonili go wysłannicy sądeckich<br />
miesz czan, py ta jąc, jak ma ją się za cho -<br />
wać w ob li czu za gro że nia. Król, nie<br />
chcąc dopuścić do zniszczenia miasta,<br />
polecił je poddać.<br />
W początkach października szwedzkie<br />
oddziały pod dowództwem Jerzego<br />
Forgwella zajęły Nowy Sącz. Wkrótce<br />
potem przybyły posiłki z armii hr. Magnu<br />
sa de la Gar die, do wo dzo ne przez<br />
por. Patryka Gordona.<br />
Szwedzki komendant trzymał swych<br />
żoł nie rzy w ry zach, ale nie dłu go to<br />
trwało. Kiedy w połowie listopada zastą<br />
pił go ppłk Ste in – wszyst ko się zmie -<br />
ni ło. Roz po czę ło się nę ka nie mia sta<br />
ró żne go ro dza ju kon try bu cja mi, któ re<br />
zubożyły Sącz niemal doszczętnie.<br />
Miesz cza nom ode bra no wsze la ką<br />
broń i zde po no wa no ją u aria ni na Ja -<br />
na Wielogłowskiego. Rozpoczęły się też<br />
grabieże. Co zamożniejsi sądeczanie posta<br />
no wi li po wie rzyć co cen niej sze<br />
przed mio ty ku sto szo wi ko ścio ła św.<br />
Mał go rza ty, któ ry ukrył je w pod zie -<br />
miach. Wiadomość o tym dotarła jednak<br />
do Szwe dów, któ rzy wdar li się do ko -<br />
ścielnych lochów i nie znalazłszy poszuki<br />
wa nych skar bów, zbez cze ści li<br />
znajdujące się tam trumny.<br />
Tymczasem wokół okupantów zaczęła<br />
zaciskać się pętla. W Nawojowej szyko<br />
wa ła się do ak cji pie cho ta<br />
Lubomirskich (wówczas starostów sądeckich),<br />
a w pobliskich lasach obozowało<br />
2-3 tys. chłopów pod dowództwem<br />
bra ci Ja na i Ka zi mie rza Wą so wi czów<br />
oraz 200 dragonii muszyńskiej biskupa<br />
krakowskiego. Ich celem była Dąbrowa<br />
Wo kół oku pan tów za czę -<br />
ła za ci skać się pę tla.<br />
W Na wo jo wej szy ko wa ła<br />
się do ak cji pie cho ta Lu -<br />
bo mir skich<br />
– wioska, z której rozchodziły się drogi<br />
do Krakowa i Wiśnicza.<br />
Ppłk Stein postanowił uprzedzić akcję<br />
pol skich od dzia łów i roz bić je.<br />
W tym ce lu opu ścił No wy Sącz, za bie -<br />
ra jąc ze so bą znacz ną część szwedz kiej<br />
załogi. W mieście pozostała niewielka<br />
za ło ga pod do wódz twem por. Pa try ka<br />
Gordona. Dostał on szczególny rozkaz:<br />
przy naj mniej szym od ru chu opo ru ze<br />
stro ny miesz czan, miał ich wszyst kich<br />
– bez wyjątku – wymordować.<br />
Pew nie tak by się sta ło, gdy by nie ko -<br />
bieta. Ponoć jakiś szwedzki oficer, zakocha<br />
ny w niej, zdra dził treść te go<br />
rozkazu. Rezolutna mieszczka przekazała<br />
wiadomość pisarzowi miejskiemu<br />
Jędrzejowi Szczyckiemu, który zawiadomił<br />
„kogo trzeba”.<br />
Poza wałem, którego resztki możemy<br />
do dziś oglądać przy Maślanym Rynku,<br />
stały stodoły miejskie. Ukryło się w nich<br />
kilkunastu nawojowskich chłopów. Gdy<br />
czeladź miejska wyszła z miasta wieczorem<br />
13 grud nia 1655 r., w dzień św. Łu -<br />
cji, do sto dół po sia no i sło mę dla by dła,<br />
ukryci w piwnicach żołnierze przebrali<br />
się w ich sza ty i do sta li się do mia sta.<br />
Po opanowaniu Bramy Węgierskiej spuścili<br />
pomost na fosę. Rozpoczęła się walka,<br />
a potem bezlitosna rzeź.<br />
Ste in, do wie dziaw szy się o klę sce,<br />
wyruszył z Dąbrowej do Sącza i przypu<br />
ścił szturm do mia sta. Tym cza sem<br />
od strony Kamienicy uderzyła na Szwedów<br />
piechota nawojowska oraz piechota<br />
spi ska Je rze go Lu bo mir skie go<br />
z Lubowli, prowadzona przez Jana Gerlichowskiego.<br />
I to był koniec szwedzkiego<br />
panowania w Nowym Sączu.<br />
Po le głych w obro nie mia sta miesz -<br />
czan po cho wa no u mu rów miej skich,<br />
przy na ro żni ku uli cy Drwal skiej (dzi-<br />
siej sza Ja giel loń ska). Spo czy wa li tam<br />
do ro ku 1800, kie dy prze nie sio no je<br />
na cmentarz kościelny (Stary Cmentarz).<br />
Ka plicz ka Szwedz ka<br />
W 2005 r. wydano także kartę okolicznościową
GRUDZIEŃ 2011<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
HISTORIA<br />
73<br />
Jan Kazimierz i Karol Gustaw<br />
Niestety, miejsce ich pochówku zostało<br />
za po mnia ne. Szwe dów po grze ba no<br />
za murami miasta, na miejscu straceń,<br />
gdzie dzi siaj stoi ka plicz ka pw. św. Mar -<br />
ka z 1771 r., po wszech nie zwa -<br />
na „Szwedzką”. Ocalałych 19 żołnierzy<br />
odwieziono do Lubowli. O ich losach także<br />
nic nie wie my.<br />
Nowy Sącz otrzymał od Jana Kazimierza<br />
pisemne podziękowanie za dzielność,<br />
wystawione w Krośnie 8 stycznia 1656 r.<br />
Niestety, z czasem zasługę sądeczan przyćmiła<br />
obrona Jasnej Góry. Niesprawiedliwa<br />
bywa Matka Historia...<br />
***<br />
W li sto pa dzie 2005 ro ku na Ja snej<br />
Górze odbyła się konferencja naukowa<br />
zorganizowana z okazji jubileuszu 350-<br />
lecia obrony klasztoru. W jej trakcie amba<br />
sa dor Szwe cji w Pol sce, Tho mas<br />
Bertelman, powiedział m. in.:<br />
– Nie wiem, czy te raz, 350 lat póź niej,<br />
można prosić o wybaczenie za cierpienia<br />
i zniszczenia, których w Polsce dokonały<br />
wojska dowodzone przez Szwedów,<br />
ale ubo le wa my nad tym, że spo wo -<br />
do wa ne wów czas znisz cze nia by ły tak<br />
ogromne, że Polacy zapamiętali je jako<br />
swoisty potop”.<br />
9 grud nia te go ro ku w No wym Są czu<br />
uczczono ów „dzień wyzwolenia”. M.<br />
in. na rogu ul. Jagiellońskiej i Szwedzkiej,<br />
pod po mni kiem Wła dy sła wa Ja -<br />
gieł ły, od sło nię to ta bli cę z na pi sem:<br />
Na chwałę naszym przodkom, którzy 13<br />
grudnia 1655 r. wystąpili zbrojnie przeciwko<br />
wojskom Karola X Gustawa okupu<br />
ją cym kraj, wy zwa la jąc No wy Sącz<br />
spod potopu szwedzkiego jako pierwsze<br />
miasto w Rzeczypospolitej. Sądeczanie<br />
A.D. 2005.<br />
Dodajmy, że wydarzenie to zainspirowało<br />
poetę Mieczysława Romanowskiego<br />
do napisania poematu Dziewczę<br />
z Sącza. To pierw szy te go ty pu utwór li -<br />
te rac ki, któ re go bo ha te ra mi są miesz -<br />
czanie. Sądeccy mieszczanie.<br />
JA CEK ZA REM BA<br />
R E K L A M A
74<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia<br />
spokojnie spędzonych w gronie rodzinnym<br />
oraz wszelkich łask Bożej Dzieciny<br />
na każdy dzień Nowego Roku<br />
Mieszkańcom Gminy Grybów<br />
życzą<br />
Przewodniczący Rady Gminy<br />
Jan Radzik<br />
Wójt Gminy Grybów<br />
Piotr Krok<br />
W oczekiwaniu na zbliżające się<br />
Święta Bożego Narodzenia i Nowy<br />
Rok pełni nadziei spoglądamy<br />
w przyszłość. Składamy życzenia:<br />
zdrowia, pogody ducha, spełnienia<br />
wszystkich marzeń, zawodowej<br />
satysfakcji i wielu sukcesów.<br />
Argasińscy
Gabinet masażu „FizjoMed”<br />
Zabiegi szczególnie polecane:<br />
Liposukcja Kawitacyjna – Ultradźwięki, Endomasaż, Beauty Instrument<br />
oraz 98 innych, różnorodnych i specjalnie dobieranych zabiegów<br />
Święta, Sylwester,<br />
Karnawał – już blisko!<br />
Zadbaj o swą sylwetkę i urodę<br />
Rejestracja<br />
telefoniczna,<br />
dogodne pory<br />
wykonywania zabiegów<br />
Serdecznie zapraszam!<br />
Marta Ryfiak<br />
GABINET „FIZJOMED”, ul. Długosza 19, Nowy Sącz<br />
tel. 532 564 864, www.fizjomedmasaze.pl
POSZUKUJEMY<br />
KANDYDATA/KANDYDATKI<br />
DO PRACY NA STACJI DIALIZ<br />
W NOWYM SĄCZU<br />
NA STANOWISKU: LEKARZ<br />
Wymagania:<br />
• wykształcenie medyczne (specjalizacja<br />
z nefrologii lub chorób wewnętrznych)<br />
• doświadczenie w zawodzie lekarza<br />
Oferujemy:<br />
• zatrudnienie na podstawie umowy o pracę<br />
lub na kontrakcie<br />
• możliwość rozwoju zawodowego,<br />
• warunki wynagrodzenia – do uzgodnienia.<br />
• pracę w dynamicznie rozwijającym się<br />
przedsiębiorstwie,<br />
• stabilne i stałe zatrudnienie,<br />
Zainteresowane osoby prosimy o nadsyłanie aplikacji<br />
(cv + list motywacyjny) z zamieszczeniem klauzuli o ochronie<br />
danych osobowych na adres e-mail: rekrutacja@fmc.pl
78<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Zakład Przetwórstwa Mleczarskiego<br />
„DOMINIK” Sp. z o.o.<br />
Dąbrowa 6A, 33-311 Wielogłowy, tel./fax. 18 443 24 16<br />
Hurtownia Nabiałowa – ul. Dojazdowa 3<br />
33-300 Nowy Sącz, tel./fax. 18 441 68 82<br />
e-mail: biuro@zpm-dominik.pl<br />
Wszystkim klientom, zdrowych i wesołych<br />
Świąt Bożego Narodzenia, oraz szczęśliwego Nowego Roku<br />
życzy ZPM „DOMINIK” sp. z o.o.<br />
WSPIERAJĄ NAS MEDIALNIE: MIESIĘCZNIK „SĄDECZANIN” I PORTAL WWW.SĄDECZANIN.INFO<br />
• „Uzdrowisko Krynica-Żegiestów” S.A.<br />
• Centrum Rekreacji WSB-NLU „OLIMP” w Nowym Sączu;<br />
• Supermarket „Rafa” w Nowym Sączu,<br />
• Bar „Małgorzatka” w Nowym Sączu;<br />
• „UŚMIECH DZIECKA” s. c. Dorota Pierzga, Marta Mikulska w Nowym Sączu;<br />
• Sklep Zielarsko-Medyczny „MELISA” s. c. w Nowym Sączu;<br />
• Zakład Fryzjerski Stanisława Jasińska w Nowym Sączu;<br />
• Salon Cosmetic Ewa Elster w Nowym Sączu;<br />
• Galeria Obrazów oraz Salon Fryzjerski „Rene” w Nowym Sączu;<br />
• Salon Fryzjerski „OLIVIA” Dorota Kosal w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet Kosmetyki Estetycznej „LAWENDA” Ewa Żygłowicz w N. Sączu;<br />
• Angielskie ABC/Centrum Korepetycji Joanna Tomyślak w Nowym Sączu;<br />
• „SARA” Fryzjer Damsko-Męski Elżbieta Najduch w Nowym Sączu;<br />
• Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu;<br />
• Fryzjer P. P. H. U. „NATALIA” Beata Kania w Nowym Sączu;<br />
• „Multimed Sp. z o. o.” w Nowym Sączu;<br />
• Salon Fryzjerski Barbara Pawlik w Nowym Sączu;<br />
• F. H. U. „KRYSZTAŁ” Anna Plata w Nowym Sączu;<br />
• Lecznica Weterynaryjna „SERWIN” Szpital Weterynaryjny w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet Kosmetyki Dłoni „LAWENDA” Beata Małgorzata Chrzan w N. Sączu;<br />
• „SYDA” Daniel Truszkowski w Nowym Sączu;<br />
• Firma Handlowo – Usługowa „Kręgielska” w Nowym Sączu;<br />
• Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Sączu;<br />
• „Bizart” – biżuteria, Wioletta Olszowska w Nowym Sączu;<br />
• Salon fryzjerski, Anna Pietrzak w Nowym Sączu;<br />
• NZOZ „TWOJE ZDROWIE” Chirurgia Jednego Dnia w Nowym Sączu;<br />
• SPA dla PSA Sylwia Micigolska w Nowym Sączu.<br />
• Salon Fryzjerski „Jola” Jolanta Sikorska w Nowym Sączu;<br />
• Handel Artykułami Przemysłowymi i Spożywczymi – Kwiaty Irena<br />
Ptaczek w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet Stylizacji Paznokci Edyta Dobosz w Nowym Sączu;<br />
• Studio Zdrowia – Gabinet Rolletic Elżbieta Górecka w Nowym Sączu;<br />
• Salon Fryzjerski „Karin”, stylizacja paznokci, wizaż w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet stylizacji paznokci i wizażu „Joanna” w Nowym Sączu;<br />
• Salon Fryzjerski „JAROLA” s. c. Aleksandra Hajnosz-Michalik,<br />
Aleksandra i Jarosław Wingralek w Nowym Sączu;<br />
• „HABART” Stacja Kontroli Pojazdów w Powroźniku;<br />
• Zakład Fryzjerski Czesława Olszak w Nowym Sączu;<br />
• Centrum Informacji Turystycznej w Nowym Sączu;<br />
• Krynicka Organizacja Turystyczna w Krynicy – Zdroju;<br />
• Salon Fryzjerski „Ewa” Grzegorz Wańczyk w Nowym Sączu;<br />
• Osiedle „Zielony Gaj” (Chełmiec – Gaj);<br />
• Szkoła Podstawowa nr 21 w Nowym Sączu.<br />
• Gabinet Masażu i Neuromobilizacji „FizjoMed” Marta Ryfiak w N. Sączu;<br />
• Salon fryzjerski „Revolution”, Katarzyna Gargas w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet Kosmetyczny Wiesława Wokacz w Nowym Sączu;<br />
• „TB” Tomasz Baliczek z Nowego Sącza;<br />
• Centrum Usług Pielęgniarsko-Opiekuńczych „RÓŻA” Marta Głąbińska;<br />
• FRAMESI BEAUTY CENTER Karol Fedko w Nowym Sączu;<br />
• ART-AN Estetyka Ciała w Nowym Sączu;<br />
• Centrum Kosmetyczne Karolina Zasowska w Nowym Sączu;<br />
• Studio Fryzur i Urody „LAWENDA” Beata Iwańska w Nowym Sączu;<br />
• EDDAR Edyta i Dariusz Wielocha z Królowej Górnej;<br />
• Galeria Fryzur „COSMO” Bożena Ryba w Nowym Sączu;<br />
• „Elite nails” Stylizacja paznokci Katarzyna Giedroń w Nowym Sączu;<br />
• „Mały Robinson” w Nowym Sączu;<br />
• Małopolskie Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu;<br />
• Gabinet Kosmetyczny Agnieszka Sołoduszkiewicz w Nowym Sączu;<br />
• Sądeckie Towarzystwo Sportowe w Nowym Sączu;<br />
• Sądecki Uniwersytet Trzeciego Wieku w Nowym Sączu;<br />
• Myjnia Samochodowa F.H.U. Zenon w Nowym Sączu.<br />
Sądeczanin<br />
MIESIĘCZNIK I PORTAL INTERNETOWY<br />
Reklama i prenumerata:<br />
Kamila Jeleń-Kumor<br />
tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />
e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />
Reklama i dystrybucja:<br />
Marcin Pawłowski<br />
tel. (18) 415 72 29<br />
e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 79<br />
Hubert Trepa i Karolina Śliwa<br />
Krokusy pamięci<br />
Sądecki akcent międzynarodowego Projektu Krokus, który<br />
uświadamia niebezpieczeństwa związane z dyskryminacją,<br />
uprzedzeniami i nietolerancją: młodzież z Akademickiego Liceum<br />
i Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego zasadziła<br />
na cmentarzu żydowskim przy ul. Rybackiej cebulki żółtych krokusów,<br />
które zakwitając wczesną wiosną będą przypominały<br />
półtora miliona żydowskich dzieci oraz dzieci innych narodowości<br />
poległych w czasie Holokaustu.<br />
Przy pomnikach ofiar terroru hitlerowskiego<br />
i grobie 400. Żydów<br />
za mor do wa nych w tym<br />
miej scu 29 kwiet nia 1942 r. za -<br />
palono znicze pamięci.<br />
O osobistych przeżyciach opowiedziała<br />
uczniom sądeczanka Anna Grygiel-Huryn,<br />
przedstawicielka stowarzyszenia<br />
„Dzieci Holokaustu”, która urodziła się<br />
w getcie w Zakliczynie w 1942 r. i przeżyła<br />
okupację hitlerowską ukryta wraz<br />
z matką przez polską rodzinę w ziemiance<br />
pod lasem w Dobrocieszu k. Stańkowej.<br />
– Przyszliśmy tutaj po to, aby zamanifestować,<br />
że ci, którzy cierpieli prześladowanie<br />
w czasie II wojny światowej,<br />
ci którzy ginęli w Nowym Sączu i okolicach<br />
to by li na si są sie dzi, to by li ci, któ -<br />
rzy mie li nie szczę ście uro dzić się<br />
w nie wła ści wym mo men cie, mie li nie -<br />
szczęście urodzić się jako przedstawiciele<br />
in nej ra sy. Sta ra my się uświa do mić<br />
naszej młodzieży, że mogli również być<br />
na ich miej scu i mo gli rów nież cze kać<br />
na pomoc innych – powiedział dyrektor<br />
szkoły Chrobrego, Bogusław Kołcz.<br />
Ogólnoeuropejską akcję zainicjowało<br />
Ir landz kie To wa rzy stwo Wie dzy<br />
o Ho lo kau ście i pol skie Mu zeum Ży -<br />
dowskie Galicja z Krakowa.<br />
(LB)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
80 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
100 lat sądeckiego<br />
Wer ni sa żem wy sta wy pn. „Wier ni ide ałom się ga my ju tra” w MCK „So kół” roz po czę to na po -<br />
cząt ku li sto pa da br. ob cho dy stu le cia har cer stwa w No wym Są czu. W są dec kiej „So kol ni” sto<br />
lat te mu (28 paź dzier ni ka 1911 r.) An drzej Mał kow ski wy gło sił wy kład o skau tin gu i na za jutrz<br />
prze pro wa dził ćwi cze nia po lo we w Mar cin ko wi cach, a 11 li sto pa da 1911 przy I Gim na zjum im.<br />
J. Dłu go sza po wsta ła I No wo są dec ka Dru ży na Skau to wa im. Ste fa na Czar niec kie go, co uwa ża<br />
się za po czą tek har cer stwa na Są dec czyź nie.<br />
Otwarcie ekspozycji zgromadziło<br />
tłumy ludzi związanych<br />
z tradycją harcerską od dziesiąt<br />
ków lat, m.in. Ja nu sza<br />
Korpaka, który był zuchem jeszcze<br />
przed II woj ną świa to wą, czy też człon -<br />
ków działającej tuż po wojnie na powstałym<br />
Jeziorze Rożnowskim III Wodnej<br />
Drużyny Harcerskiej im. gen. Mariusza<br />
Zaruskiego. Przybyli również byli hufcowi<br />
i komendanci m.in. Andrzej Głuc<br />
i Andrzej Orchel. Na ścianach podziwiać<br />
można archiwalne fotografie, dokumenty,<br />
sztandary i przeróżne rekwizyty, stroje<br />
oraz biwakowy ekwipunek.<br />
Przybliżone zostały wizerunki i sylwet<br />
ki czo ło wych li de rów har cer skich,<br />
którzy odgrywali ważną rolę także w życiu<br />
społecznym Nowego Sącza, jako pedagodzy<br />
i wychowawcy, twórcy i społecz<br />
ni cy, m.in. Zo fii Jan czo wej, Ma rii<br />
Wu sa tow skiej -Bu gaj skiej, Ma rii Sty -<br />
czyńskiej-Butscherowej-Długopolskiej,<br />
Zenona Remiego, Andrzeja Otmianowskiego,<br />
Eugeniusza Pawłowskiego, Stani<br />
sła wa Wą so wi cza, Bro ni sła wy<br />
Szczepańcówny, Kazimierza Hełczyńskiego,<br />
Ireny Styczyńskiej, Jerzego Masio<br />
ra, Jó ze fa Czy żow skie go,<br />
Władysława Hasiora (na wystawie poka<br />
za no je go „har cer ski au to por tret”).<br />
Oży ły na zdję ciach obo zy w sta ni cy<br />
w Ko sa rzy skach i bi wa ki na gór skich<br />
szlakach. Ukazano bohaterski udział sądeckich<br />
druhów w I i II wojnie światowej,<br />
w obro nie Lwo wa i woj nie<br />
z bolszewikami, jak również działalność<br />
w drugiej połowie XX w. i współczesną.<br />
To była poruszająca wędrówka w bogatą<br />
prze szłość, peł ną wznio słych ide ałów,<br />
pielęgnowania patriotycznych i społecznych<br />
wartości.<br />
Wystawę przygotował Hufiec ZHP<br />
im. Bohaterów Ziemi Sądeckiej<br />
przy współpracy z nowosądeckim Archiwum<br />
Państwowym. Komisarzem była<br />
hm. Urszula Kochanik-Grzegorczyk, którą<br />
w wyszukiwaniu, przygotowaniu<br />
i opracowaniu materiałów i eksponatów<br />
wspomagali: hm. Stanisław Korusiewicz,<br />
hm. Sta ni sław Gnia dy, hm. Ma ria Lo rek<br />
wraz z seniorami Kręgu „Szumiący Bór”.<br />
Obec nie no wo są dec ki Hu fiec ZHP<br />
kierowany przez komendanta phm. Rober<br />
ta Ku bicz ka zrze sza 219 zu chów,<br />
har ce rek i har ce rzy w 25 dru ży nach<br />
oraz 54 instruktorów. (RED)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 81<br />
harcerstwa<br />
Hm Zo fia Pro kop -Żyt ko wi czo wa,<br />
dh Ma ria Sty czyń ska -But scher -Dłu -<br />
go pol ska<br />
***<br />
Wystawie w „Sokole” towarzyszył<br />
ka ta log opra co wa ny przez znaw cę<br />
pro ble ma ty ki har cer skiej harc mi -<br />
strza Sta ni sła wa Ko ru sie wi cza. Oto<br />
ob szer ne frag men ty z przed sta wio -<br />
nych przez nie go stu let nich dzie jów<br />
sądeckiego harcerstwa:<br />
***<br />
Idea powstania skautingu jako nowego<br />
sposobu wychowania młodzieży naro<br />
dzi ła się w Wiel kiej Bry ta nii. Jej<br />
twórcą, a zarazem założycielem pierwszych<br />
dru żyn skau to wych. był lord Ro -<br />
bert Baden-Powell.<br />
Prze nie sie nie tej idei na grunt Pol ski<br />
to zasługa Andrzeja Małkowskiego, który<br />
roz po czął pra cę nad tym przed się -<br />
wzię ciem od prze tłu ma cze nia na nasz<br />
język dzieła twórcy skautingu „Skauting<br />
jako system wychowania młodzieży”.<br />
POD SKRZY DŁA MI<br />
„SO KO ŁA”<br />
Nowe wychowawcze treści harcerstwa,<br />
jak u nas na zy wa no skau ting, nie<br />
były jednak obce naszemu społeczeństwu.<br />
Wypracowały je od dawna działające<br />
najróżniejsze organizacje, kółka<br />
i towarzystwa, skupiające patriotyczną<br />
młodzież. Harcerstwo w sposób naturalny<br />
i oczywisty powiązało ją w całość, ze<br />
szczególnym uwzględnieniem pracy niepodległościowej<br />
i obcowania z przyrodą.<br />
Jak to w życiu bywa, przeszczepienie<br />
nowinek nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem<br />
środowiska. Tak było i w naszym<br />
przypadku. Władze szkolne w początkowym<br />
okresie nie chciały zaakceptować<br />
nowego ruchu, widząc w nim konkurencję<br />
dla własnych interesów. Naturalną reakcją<br />
na te kroki było zakładanie tajnego,<br />
czy też – jak go ina czej na zwa no – dzi kie -<br />
go skautingu. Taki również istniał w Nowym<br />
Sączu, założony na przełomie<br />
jesieni 1910 i wiosny 1911 roku.<br />
Oparcie działalności o Towarzystwo<br />
Gimnastyczne „Sokół” pozwoliło ruchowi<br />
wyjść na szer sze – tym ra zem le gal -<br />
Oparcie działalności o Towarzystwo<br />
Gimnastyczne<br />
„Sokół” pozwoliło<br />
ruchowi wyjść na szersze<br />
– tym ra zem le gal ne<br />
– wody i rozpocząć<br />
„pod bój szkół śred nich”.<br />
ne – wo dy i roz po cząć „pod bój szkół<br />
średnich”.<br />
Za oficjalną datę narodzin sądeckiego<br />
har cer stwa przyj mu je się 28 paź -<br />
dzier ni ka 1911 ro ku. Wów czas to A.<br />
Małkowski wygłosił w sali „Sokoła” dla<br />
oko ło 280 słu cha czy w ró żnym wie ku<br />
od czyt za ty tu ło wa ny „Skau ting no wa<br />
organizacja młodzieży”. Spotkał się on<br />
z dużym zainteresowaniem przybyłych.<br />
Nazajutrz z szesnastoma chętnymi prelegent<br />
przeprowadził ćwiczenia polowe<br />
w Marcinkowicach.<br />
Oba te wydarzenia odbiły się szerokim<br />
echem wśród mło dzie ży gim na zjal -<br />
nej, co pozwoliło 11 listopada 1911 roku<br />
przy I Gim na zjum im. Ja na Dłu go sza<br />
utwo rzyć I No wo są dec ką Dru ży nę<br />
Skau to wą im. Ste fa na Czar niec kie go,<br />
OBCHODY<br />
Msza św. za ojczyznę odprawiona 11<br />
li sto pa da w ko ście le św. Ka zi mie rza<br />
przez bpa An drze ja Je ża, pa trio tycz ne<br />
śpie wa nie pod Dę bem Wol no ści, emi -<br />
sja Kro nik Są dec kich w „So ko le”, wrę -<br />
czenie i rozwinięcie sztandaru Hufcowi<br />
ZHP im. Bo ha te rów Zie mi Są dec kiej<br />
(powierzono go opiece chorążemu Micha<br />
ło wi Gru cy i to wa rzy szą cym mu<br />
druh nom Aga cie Po la kie wicz i Be acie<br />
Ma cho wicz), po łą czo ne z de fi la dą har -<br />
cer ską oraz kon cer tem pt. „Tań czą<br />
iskry z gwiaz da mi” i spo tka niem z oka -<br />
zji stu le cia „Czar nej Je dyn ki” – I No wo -<br />
są dec kiej Dru ży ny Wę drow ni czej im.<br />
Ste fa na Czar niec kie go oraz na za -<br />
jutrz III Grą Miej ską im. hm. Ire ny Sty -<br />
czyń skiej pn. Mel du ję nie pod le głość<br />
to wa rzy szy ły ob cho dom Świę ta Nie -<br />
pod le gło ści w No wym Są czu.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
82 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
na cze le któ rej sta nął uczeń Sta ni sław<br />
Kramarski.<br />
Wkrót ce ta no wa for ma pra cy z mło -<br />
dzieżą zaowocowała powstaniem dwóch<br />
ko lej nych dru żyn w No wym Są czu,<br />
a mianowicie: II Drużyny Skautowej im.<br />
Romualda Traugutta (31 stycznia 1913)<br />
przy II Gimnazjum – prowadzonej przez<br />
prof. Juliana Heina i I Żeńskiej Drużyny<br />
Skau to wej im. Kró lo wej Ja dwi gi,<br />
Ko men dan ci z daw nych lat – An -<br />
drzej Or chel, An drzej Głuc<br />
której drużynową została Maria Wusatowska-Bugajska<br />
(7 maja 1913).<br />
Podobnie było w Starym Sączu, gdzie<br />
zorganizowano I Drużynę Skautową im.<br />
Za wi szy Czar ne go przy Se mi na rium<br />
Nauczycielskim (7 marca 1913) – prowa<br />
dzo ną przez Wła dy sła wa Ma zu ra<br />
i I Żeń ską Dru ży nę Skau to wą (12 lip -<br />
ca 1913).<br />
Ten dy na micz ny roz wój har cer stwa<br />
zo stał prze rwa ny wy bu chem I woj ny<br />
światowej. Z tą chwilą starsi druhowie<br />
odeszli do Legionów Polskich lub zostali<br />
zmobilizowani do armii austriackiej.<br />
Tym sa mym prak tycz nie prze sta ła ist -<br />
nieć cała kadra, co spowodowało zastój<br />
organizacyjny. Pozostałe w mieście druży<br />
ny, z wy pra co wa nych przez sie bie<br />
środków, wyposażały w odzież osobistą<br />
swoich kolegów idących walczyć o niepodległą<br />
Polskę, a także podjęły pracę<br />
w miejscowym szpitaliku Czerwonego<br />
Krzyża oraz w „Herbaciarni” na dworcu<br />
kolejowym.<br />
MIĘ DZY WOJ NA MI<br />
Udanej odbudowy męskiego harcerstwa<br />
w mieście nad Dunajcem podjął się<br />
prof. Piotr Zieliński, opierając swoje wysił<br />
ki na uczniach obu gim na zjów. Efek -<br />
tem owej systematycznej pracy na niwie<br />
harcerskiej jak i niepodległościowej były<br />
tzw. „Dni listopadowe 1918 roku”.<br />
Wtedy to harcerze, wespół z członkami<br />
innych organizacji niepodległościowych,<br />
zbrojnie przywrócili po latach niewoli<br />
niepodległość Nowemu Sączowi. Jednak<br />
niedługo przyszło się cieszyć dopiero co<br />
odzyskaną wolnością, bowiem wydarzenia<br />
we Lwo wie zmu si ły dru hów, by wy -<br />
ruszyli miastu na pomoc. Jeszcze nie<br />
przebrzmiały echa niedawnej odsieczy,<br />
a już podążyli ponownie na front, tym razem<br />
na wojnę polsko-bolszewicką.<br />
W tym też cza sie druh ny z żeń skiej dru -<br />
żyny prowadziły kuchnię, dożywiając<br />
prawie wszystkie rodziny żołnierzy walczących<br />
na froncie.<br />
W okresie międzywojennym następuje<br />
systematyczny rozwój harcerstwa, tak<br />
męskiego jak i żeńskiego. Poczynaniom<br />
W okre sie mię dzy wo jen -<br />
nym na stę pu je sys te ma -<br />
tycz ny roz wój<br />
har cer stwa, tak mę skie -<br />
go jak i żeń skie go. Po czy -<br />
na niom tym pa tro nu ją<br />
huf co wi: Wi told Na wra -<br />
til, Eu ge niusz Paw łow ski,<br />
Sta ni sław Wą so wicz, Ze -<br />
non Re mi oraz Ma ria Wu -<br />
sa tow ska i Bro ni sła wa<br />
Szcze pa niec.<br />
tym patronują hufcowi: Witold Nawratil,<br />
Eugeniusz Pawłowski, Stanisław Wąso<br />
wicz, Ze non Re mi oraz Ma ria<br />
Wusatowska i Bronisława Szczepaniec.<br />
Są dec ką brać zna no nie tyl ko w Pol sce,<br />
lecz również poza jej granicami. Uczestniczyła<br />
bowiem w światowych Jamboree<br />
w Pra dze (1931), Go de le (1933),<br />
Spa le (1935) i Ko pen ha dze (1936),<br />
gdzie zaskarbiała sobie serca ich uczestni<br />
ków ta kże pre zen ta cją re gio nal ne go<br />
folkloru. Zbliżająca się kolejna zawierucha<br />
wo jen na od ci snę ła swo je zna mię<br />
również na pracy harcerskiej. W drużynach<br />
pro wa dzo no szko le nia sa ni tar ne<br />
i przeciwgazowe oraz obchodzenia się<br />
z bro nią. A gdy 24 sierp nia 1939 r. ogło -<br />
szo no utaj nio ną mo bi li za cję, naj star si<br />
druhowie rozpoczęli służbę w 1. Pułku<br />
Strzelców Podhalańskich lub – podobnie<br />
jak ich huf co wy Ze non Re mi<br />
– w sze re gach Ba ta lio nu Obro ny<br />
Narodowej. Z kolei ci, których do wojska<br />
nie pobrano z powodu małoletniości,<br />
roznosili po mieście i okolicznych<br />
miej sco wo ściach kar ty mo bi li za cyj ne
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 83<br />
lub pełnili służbę w punktach obserwacyjnych<br />
obrony przeciwlotniczej miasta.<br />
Jeszcze nie zakończyły się działania<br />
wo jen ne, a już na prze ło mie wrze śnia<br />
i października powstała tajna Organizacja<br />
Białego Orła „Resurectio”, skupia -<br />
ją ca rów nież mło dzież har cer ską.<br />
Jed nak jej ży wot nie był zbyt dłu gi, bo -<br />
wiem nieznajomość tajników pracy podziem<br />
nej do pro wa dzi ła do szyb kiej<br />
de kon spi ra cji. Jej człon ko wie zo sta li<br />
w 1940 r. rozstrzelani na Wysokiem lub<br />
wy sła ni z pierw szym trans por tem<br />
do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.<br />
W Auschwitz 11 listopada 1941 r.<br />
zginął hufcowy Stanisław Wąsowicz.<br />
Pomimo panującego w mieście terroru<br />
i wy wo zu do przy mu so wej pra cy<br />
w Rze szy, har cer stwo do koń ca woj ny<br />
działało w podziemiu. Niespełna trzy lata<br />
po roz bi ciu Or ła Bia łe go, w zi -<br />
mie 1942 r. po wsta ła (dzia ła ją ca<br />
w strukturach Hufców Polskich) nowa<br />
drużyna, którą kierował Andrzej Otmianow<br />
ski ps. „Gar da”. W dru ży nie tej był<br />
zastęp harcerek prowadzony przez siostrę<br />
„Gar dy” – Zo fię Otmia now ską,<br />
pseudonim „Małgorzata”.<br />
Prawdopodobnie zdrada w szeregach<br />
organizacji doprowadziła do jej częściowego<br />
rozbicia, a aresztowanych druhów,<br />
po uwięzieniu w tarnowskim więzieniu,<br />
rozstrzelano w czerwcu 1944 r. w Zbylitowskiej<br />
Górze.<br />
W okresie II wojny światowej nowosądeckie<br />
druhny pracowały w punktach<br />
opa trun ko wych, pro wa dzi ły taj ne na -<br />
uczanie, opiekowały się wojennymi sierotami,<br />
były łączniczkami. Szkoliły się<br />
zwłaszcza w zakresie pierwszej pomocy<br />
medycznej z myślą o oddziałach leśnych<br />
oraz planowanym ogólnopolskim<br />
po wsta niu. Har cer ki ze sła ne do obo zu<br />
w Ravensbrück zorganizowały tam drużynę<br />
„Mury”, która pozwalała im przetrwać<br />
obozowy koszmar.<br />
Zakończenie działań wojennych bynajmniej<br />
nie oznaczało końca ludzkich<br />
nie szczęść. Trwa ła prze cież na tych te -<br />
renach tzw. „wojna podziemna”. Przeko<br />
na li się o tym uczest ni cy obo zu<br />
har cer skie go zor ga ni zo wa ne go w lip -<br />
cu, 1945 r. ko ło sa na to rium „Wik tor”<br />
w Żegiestowie-Zdroju, których to niejednokrotnie<br />
zrywały w nocy ze snu złowrogie<br />
terkotania broni maszynowej.<br />
W NO WEJ<br />
RZE CZY WI STO ŚCI<br />
Po latach okupacji panował wśród<br />
młodzieży entuzjazm i chęć realizacji<br />
swoich potrzeb i marzeń harcerskich. Powstało<br />
w Nowym Sączu wiele gromad<br />
zuchowych i drużyn harcerskich, a wśród<br />
nich – III Wodna Drużyna Harcerzy im.<br />
gen. Mariusza Zaruskiego oraz XI Szybowcowa<br />
Drużyna Harcerzy.<br />
Chęć pod po rząd ko wa nia przez ów -<br />
czesne władze, wszystkich młodych lu-<br />
STANICA HARCERSKA<br />
W KOSARZYSKACH,<br />
NASZE GNIAZDO<br />
Urocze lasy, potoki, cisza i dzika przyroda na trasach wycieczek<br />
i biwaków pierwszych drużyn harcerskich z Nowego Sącza wzbudziły<br />
pragnienie posiadania własnej bazy. Tak powstała myśl powstania<br />
stanicy w Komarzyskach. W parę lat później, staraniem<br />
profesora II Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu<br />
Szymona Kopytki, Rada Gminna w Piwnicznej ofiarowała<br />
w wieczyste użytkowanie Harcerstwu z Nowego Sącza część Szerokiej<br />
Polany w Komarzyskach pod budowę Stanicy.<br />
W 1924 r. architekt miasta Nowego Sącza inż. Zenon I Remi<br />
bezinteresownie wykonał plan budowy, a organizację budowy<br />
przejął prezes Koła Przyjaciół Harcerstwa prof. Kazimierz Hełczyński<br />
zwa ny „Si wą Bro dą”.<br />
Z powodu braku pieniędzy podjęto najrozmaitsze sposoby zarobkowania.<br />
Organizowano festyny, przedstawienia, kiermasze,<br />
bożonarodzeniowe szopki, sprzedawano własnoręcznie wykonane<br />
zabawki, ozdoby, w sprzedaży były również „cegiełki”. W czasie<br />
wakacji starsi harcerze – studenci pracowali na budowie.<br />
I tak po paru latach, z belek sosnowych uszczelnionych<br />
mchem, po wstał w 1927 r., zbu do wa ny w du żej mie rze przez sa -<br />
mych harcerzy, pachnący żywicą, duży, wspaniały drewniany<br />
dom. 10 czerwca 1928 r. odbyło się uroczyste poświęcenie Stanicy<br />
Harcerskiej Hufców Nowego Sącza.<br />
Stała się ona harcerskim sercem. Tam organizowano kolonie<br />
zuchów i harcerzy, latem oraz zimą. Na obozy przybywały drużyny<br />
z różnych stron Polski. Tam odbywały się spotkania Komendy<br />
Hufca i Chorągwi Krakowskiej, kursy i szkolenia. Harcerstwo<br />
trwale związało się z miejscową ludnością i rozreklamowało Piwniczną-Zdrój<br />
i jej urocze tereny.<br />
Stanica – tak jak harcerstwo – przechodziła różne koleje. Wyłączona<br />
z życia przez II wojną światową, w 1945 r. znów przygarnęła<br />
odnajdujących się harcerzy. W 1946 r. powstał nowy projekt<br />
rozbudowy, wykonany przez inż. Zenona II Remiego. Dobudowano<br />
nowe skrzydło, zwiększając powierzchnię o dodatkową salę.<br />
Mijały lata. Zużywały się i niszczały ściany budynku.<br />
W 1958 r. w Nowosądeckiej Komendzie Chorągwi zapadła decyzja<br />
o jego remoncie i odnowieniu. Rada Przyjaciół Harcerstwa<br />
(z przewodniczącym Markiem Oleksińskim, późniejszym wojewodą<br />
nowosądeckim) z dużym zrozumieniem i życzliwością podjęła<br />
się i przeprowadziła całą inwestycję.<br />
W cza sie Zlo tu z oka zji 10-le cia nada nia imie nia Cho rą gwi<br />
No wo są dec kiej w 1988 r. otwar to przy wró co ną do ży cia sta -<br />
ni cę. Wró ci ło skrzy pie nie drew nia nych scho dów, wró cił za -<br />
pach drewna i żywicy, wrócił gwar dzieci i młodzieży… Ciesząc<br />
się ogrom nym po wo dze niem wśród dziew cząt i chłop ców<br />
z różnych stron Polski, wypełniona po brzegi nie tylko w okresie<br />
wa ka cji i zi mo wych fe rii, sta ni ca go ścin nie na dal przy gar -<br />
nia wszyst kie wę dru ją ce du sze.<br />
W 1992 r. po now nie sta ła się wła sno ścią Huf ca ZHP im. Zie mi<br />
Sądeckiej.<br />
Staraniem Grona Starszoharcerskiego w 1996 r. w czasie<br />
Zlotu Harcerstwa Starszego nadano stanicy imię prof. Kazimierza<br />
Hełczyńskiego – „Siwej Brody” i odsłonięto pamiątkową tablicę.<br />
Z okazji 95-lecia powstania drużyn skautowych w naszym<br />
regionie odsłonięto w pobliżu stanicy obelisk upamiętniający to<br />
wydarzenie.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
84 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
dzi Związ ko wi Mło dzie ży Pol skiej<br />
(ZMP) doprowadziła w 1949 r. do rozwią<br />
za nia do tych cza so wych struk tur<br />
ZHP i zastąpienia ich nowym tworem,<br />
którym była Organizacja Harcerska Polski<br />
Ludowej (OHPL).<br />
Rów no cze śnie zmie nio no Pra wo<br />
i Przy rze cze nie Har cer skie oraz ca łą<br />
symbolikę.<br />
W wyniku przemian w ruchu robotni<br />
czym w grud niu 1956 r. na zjeź dzie<br />
w Łodzi reaktywowano ZHP. W czasie<br />
wspomnianego spotkania zdecydowano<br />
między innymi, że nie będzie powrotu<br />
do przed wo jen nej struk tu ry Związ ku,<br />
dzielącej hufce na męskie i żeńskie.<br />
Tym samym dano możliwość do powstania<br />
hufców koedukacyjnych. Później<br />
zmie nio no ta kże tekst Pra wa<br />
i Przy rze cze nia Har cer skie go. Część<br />
starszych stażem instruktorów zaakceptowała<br />
te zmiany i powróciła do pracy<br />
in struk tor skiej w re ak ty wo wa nym<br />
Związku Harcerstwa Polskiego.<br />
W ten sposób w pracy w organizacji<br />
splatały się niektóre elementy tradycji<br />
dawnego ZHP i metod OHPL, wzbogacone<br />
o nowe doświadczenia. Takim przykładem<br />
niech będą wprowadzone w życie<br />
coroczne „Alerty Naczelnika ZHP”. Ponadto<br />
młodzież organizowała rajdy i zloty,<br />
a je den z nich – „Szla kiem Ku rie rów<br />
Sądeckich” – miał ogólnopolski zasięg<br />
i odbywał się na naszym terenie. Interesującą<br />
formą pracy było powołanie Poczty<br />
Harcerskiej, zaś młodzież w Piwnicznej<br />
pełniła Harcerską Służbę Graniczną.<br />
Odpowiedzialną funkcję hufcowego<br />
po 1956 r. ko lej no peł ni li: Eu ge niusz<br />
Tadeusz Dobek<br />
Paw łow ski, Je rzy Sta lin, Ta de usz Ry -<br />
chlik, Grze gorz Nie wójt, An drzej Głuc,<br />
Barbara Wójcik, Andrzej Orchel, Jerzy<br />
Majoch, Maria Wiejaczka, Janusz Pietrzak,<br />
Krystyna Pieluchowska i – obecnie<br />
– Robert Kubiczek.<br />
Należy również wspomnieć o drużynach<br />
Nieprzetartego Szlaku, działających<br />
wśród dzie ci i mło dzie ży<br />
niepełnosprawnej. Idea ta pod nazwą<br />
„Wszystkie dzieci są nasze” znalazła<br />
szczególnie wrażliwe pole działania<br />
po od wi lży w 1956 r. Ruch zo stał za po -<br />
czątkowany w 1958 r. na zjeździe nauczycieli<br />
i opiekunów dzieci<br />
przebywających w sanatoriach w Rabce,<br />
patronowała mu hm. Maria Łyczko.<br />
Na naszym terenie pionierem tej formy<br />
dzia ła nia był dh. Jan Za rze ka. Ja ko czło -<br />
nek Komendy Hufca, a zarazem przyboczny<br />
„Czarnej Jedynki”, dostał<br />
zadanie utworzenia drużyny i pracy<br />
z dziećmi w Szkole Specjalnej w Nowym<br />
Sączu. Ze swojego zadania wywiązał<br />
się znakomicie. Nowatorskie sposoby<br />
oddziaływania na młodzież specjalnej<br />
troski, poznane na różnych kursach,<br />
wcielał w życie, tworząc zalążek późniejszej<br />
sławy Nieprzetartego Szlaku<br />
Chorągwi Krakowskiej. Rozpoczętą<br />
przez niego pracę kontynuowali między<br />
innymi: Artur Habela, Edward Sawicki,<br />
Maria Korusiewicz i Stanisław Jarek.<br />
W czerw cu 1975 ro ku – w wy ni ku<br />
no we go po dzia łu ad mi ni stra cyj ne go<br />
– po wo ła no No wo są dec ką Cho rą giew<br />
ZHP, która przyjęła imię Janka Krasickie<br />
go. Obej mo wa ła pięć do tych cza so -<br />
wych huf ców po wia to wych: Gor li ce,<br />
Odpowiedzialną funkcję<br />
hufcowego po 1956 r. kolejno<br />
pełnili: Eugeniusz<br />
Pawłowski, Jerzy Stalin,<br />
Tadeusz Rychlik, Grzegorz<br />
Nie wójt, An drzej<br />
Głuc, Barbara Wójcik, Andrzej<br />
Or chel, Je rzy Ma -<br />
joch, Maria Wiejaczka,<br />
Janusz Pietrzak, Krystyna<br />
Pieluchowska i – obecnie<br />
– Robert Kubiczek.<br />
Limanowa, Nowy Sącz, Nowy Targ, Zako<br />
pa ne. Jej ko men dan tem zo stał hm.<br />
An drzej Głuc. Póź niej tę funk cję ko lej -<br />
no pełnili harcmistrzowie: Urszula Kocha<br />
nik, Zyg munt Chry pli wy i Ade la<br />
Kubrycht.<br />
Zmia ny po li tycz ne roz po czę te<br />
w 1989 r. pociągnęły za sobą nowe sposoby<br />
zarządzania w wielu gałęziach życia<br />
pu blicz ne go, w tym rów nież<br />
i fi nan sach. Chcąc wyjść im na prze ciw,<br />
Główna Kwatera postanowiła połączyć<br />
niektóre chorągwie ze sobą. Na pierwszy<br />
ogień po szła rów nież Cho rą giew<br />
No wo są dec ka, któ ra – de cy zją Zjaz du<br />
w Rabce w 1991 r. – powróciła do struktur<br />
Krakowskiej Chorągwi ZHP.<br />
Innym przejawem transformacji ustrojowej<br />
było rozbicie dotychczasowego ruchu<br />
poprzez wydzielenie się z jego nurtów<br />
innych organizacji. Do największych<br />
z nich należy Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej<br />
(ZHR), skupiający jednak niewielką<br />
część harcerskiej młodzieży.<br />
Ko lej ne zjaz dy ZHP wy pra co wa ły<br />
nową strategię dla przyszłości naszego<br />
Związku. Zmianie uległy niektóre sformułowania<br />
Prawa i Przyrzeczenia Harcer<br />
skie go, wpro wa dzo no isto tę Bo ga<br />
jako największej doskonałości.<br />
Przejawem zainteresowania naszą orga<br />
ni za cją ze stro ny mię dzy na ro do wej<br />
spo łecz no ści by ło przy ję cie ZHP<br />
do Światowego Biura Skautowego. Tym<br />
samym staliśmy się po latach ponownie<br />
członkami społeczności skautowej.<br />
STA NI SŁAW KO RU SIE WICZ<br />
Fot. ar ch. po cho dzą z wy sta wy w „So ko le”
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 85<br />
Minęło 170 lat<br />
Historia szkoły<br />
w Żeleźnikowej Wielkiej<br />
Stara, przedwojenna szkoła<br />
Historia Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Żeleźnikowej<br />
Wielkiej sięga czwartej dekady XIX w. Jak podaje prowadzona<br />
od 1864 r. kronika była to szkółka parafialna założona przez<br />
miejscowego księdza, Marcina Grążewskiego, proboszcza w latach<br />
1811–1841. Nauczycielem był organista, któremu dawano<br />
za naukę 31 reńskich i miarki (datki w zbożu).<br />
Zcza sem jed nak ta szko ła prze -<br />
sta ła ist nieć, gdyż nie by ło do -<br />
mu, w któ rym mo gła by się<br />
pomieścić. Dokładną datę budowy<br />
budynku szkolnego z prawdziwego<br />
zda rze nia trud no jed nak usta lić.<br />
Na stęp cą ks. Grą żew skie go zo stał<br />
w 1841 r. ks. Jan Klu czyń ski i tę da tę<br />
przyjmuje się za początek szkolnictwa<br />
w naszej wsi. Kolejnym kontynuatorem<br />
dzie ła oświa ty był od 1845 r. ks. Jó zef<br />
Lu dwig, nie tyl ko ple ban, ale też dzie -<br />
kan starosądeckiego dekanatu i nadzorca<br />
szkół lu do wych.<br />
Z zapisków ks. J. Ludwiga:<br />
Jak rok 1846 na der zły był dla pa nów,<br />
że pod cepami chłopskimi zginęli, a wielu<br />
uwię zio nych by ło, tak głód chło pów<br />
nadzwyczajnie opanował. Nie pamięta<br />
nikt takiego niedostatku jak był w 1847<br />
roku. Wszędzie po farach w Nowym Sączu,<br />
ko ło go ściń ców i po wsiach na po -<br />
lach mo żna by ło zna leźć tru py.<br />
Śmiertelność w tej parafii też taka była,<br />
że kiedy indziej w dziesięciu latach tyle<br />
umar ło co tu w 1847 ro ku. Pa ra fia nie<br />
po większej części tylko trawą się żywili,<br />
bowiem zboże było drogie. Nędza była też<br />
na plebani, bo pleban był na dorobku.<br />
Umar ło w tej pa ra fii w 1847 ro ku w Że -<br />
leźnikowej Wielkiej 170 osób, w Porębie<br />
100, a w Myślcu 19, razem więc 289<br />
ludzi. Grabarzów w tym roku było dwóch,<br />
bo je den nie mógł na dą ży gro bów ko pać.<br />
Najwięcej chowano ludzi bez trumny,<br />
a w każdym grobie po kilkoro.<br />
W 1861 r. za pro bo stwa ks. Fer dy -<br />
nan da Mu cho wi cza pod czas po ża ru<br />
szko ły znisz cze niu ule gły drzwi, okna<br />
i komin. Na odbudowę obiektu przeznaczono<br />
700 koron, a przynależne gminy<br />
ufundowały sprzęt szkolny i jeden pień<br />
pszcze li, aby dzie ci mo gły się uczyć<br />
pszczelarstwa. Obowiązek zaopatrzenia<br />
w opał spoczywał na Świetnym Magistra<br />
cie No we go Są cza i po sia da czach<br />
dworskich z Poręby Małej, którzy niechęt<br />
nie na to przy sta wa li. Nie ma łym<br />
osią gnię ciem na owe cza sy by ło urzą -<br />
dzenie ogrodu dla dzieci na parceli Browarczysko<br />
(dziś w tym miejscu znajdują<br />
się wspaniałe boiska do piłki plażowej<br />
i kort te ni so wy po wsta łe dzię ki sta ra -<br />
niom dy rek to ra szko ły przy wspar ciu<br />
obecnego wójta Stanisława Kiełbasy).<br />
W 1875 roku na podstawie orzeczenia<br />
Wy so kiej C. K. Ra dy Szkol nej Kra -<br />
jo wej z 8 czerw ca 1875 r. szko łę uzna no<br />
za etatową. Gminy Żeleźnikowa, Poręba<br />
Mała, Myślec z obszarami dworskimi<br />
zo sta ły zo bo wią za ne wspól nie tę<br />
szko łę utrzy mać. Ozna cza ło to, iż ma ją<br />
dbać o do bry stan bu dyn ku szkol ne go
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
86 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
i miesz ka nia na uczy cie la, do star czać<br />
na opa la nie szko ły 5 są gów drew -<br />
na o war to ści 22 zł 50 gro szy, za dbać<br />
o oświetlenie i obsługę szkoły. Wyznaczono<br />
też płacę nauczyciela oraz wyposa<br />
że nie w pod sta wo we przy bo ry<br />
i pomoce naukowe.<br />
Pierwszym etatowym nauczycielem<br />
był za trud nio ny w ro ku szkol -<br />
nym 1876/1877 Franciszek Piechowicz<br />
(ur. 9 li sto pa da 1853 r. w Za łu biń czu,<br />
absolwent gimnazjum w Nowym Sączu<br />
w 1873 r. i Seminarium Nauczycielskiego<br />
w Tar no wie w 1876 r.), któ ry prze -<br />
pra co wał w szko le w Że leź ni ko wej<br />
Wiel kiej 29 lat, do 1905 r., kie dy to zo -<br />
Uczniowie – Pierwsza Komunia, 1928 r.<br />
stał prze nie sio ny do czte ro kla so wej<br />
szko ły w No wym Są czu na przed mie -<br />
ściu Załubińcze.<br />
W Żeleźnikowej Franciszek Piechowicz<br />
miesz kał po cząt ko wo w izbie<br />
szkolnej lub w wynajmowanych domach<br />
wiej skich, aż wresz cie po roz bu do wie<br />
szkoły otrzymał samodzielne mieszkanie<br />
w budynku szkolnym.<br />
Z zapisów kronikarza:<br />
Dnia 15 paź dzier ni ka 1878 ro ku<br />
dzieci zgromadziwszy się weszły do obszer<br />
nej, czy stej i peł nej świa tła izby<br />
szkolnej.<br />
Ra dość z no wej szko ły nie trwa ła dłu -<br />
go. Wkrót ce bo wiem po jej od da niu<br />
do użytku miejscowy organista Jan Kunic<br />
ki wy su nął rosz cze nia o grunt,<br />
na któ rym zo sta ła ona wy bu do wa na.<br />
Swoje pretensje uzasadniał tym, iż plac<br />
ten był or ga ni stow ski. Żą dał za dość -<br />
uczy nie nia w po sta ci czę ści ogro du<br />
szkolnego o takiej samej powierzchni,<br />
którą wzięto pod budowę szkoły. Ponieważ<br />
prawdziwość pretensji organisty potwier<br />
dził ks. pro boszcz, a je go zda nie<br />
dla wszyst kich mia ło du że zna cze nie,<br />
postanowiono zrekompensować stratę,<br />
jaką poniósł organista i odmierzyć mu<br />
część ogro du. Jed na kże po bli ższym<br />
przyj rze niu się ma pom ka ta stral nym<br />
okazało się, że sporna parcela należała<br />
do obszaru dworskiego.<br />
Z cza sem w szko le ro bi ło się co raz<br />
cia śniej. Po wo dem te go był wzrost licz -<br />
by dzieci będących w obowiązku szkolnym.<br />
Pierw szą kla sę w ro ku<br />
szkol nym 1895/1896 roz po czę ło 138<br />
uczniów. W bu dyn ku szkol nym nie by -<br />
ło miejsca na dodatkowe klasy. Problem<br />
ten rozwiązał Magistrat Miasta Nowego<br />
Sącz, który wynajął na potrzeby szkolne<br />
dwa pokoje w starym budynku dworskim<br />
w Że leź ni ko wej Wiel kiej. Je den<br />
z nich przy sto so wa no do pro wa dze nia<br />
lek cji wy po sa ża jąc go w od po wied ni<br />
sprzęt. W 1896 ro ku C. K. Ra da Szkol -<br />
na Okrę go wa skie ro wa ła do tu tej szej<br />
szkoły panią Albinę Brablecówną. Kolej<br />
ny mi na uczy cie la mi na d e ta to wy mi<br />
by li: He le na Ptasz kow ska, An na Wa -<br />
dow ska, na stęp nie se mi na rzy sta Woj -<br />
Kierownik Józef Chebda z najmłodszymi uczniami, 1961 r. Otwarcie nowej szkoły, 1962 r.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 87<br />
ciech Śli wa, po nim Ste fa nia Szu ro, Ma -<br />
ria Borkowska i Emilia Kaulówna.<br />
Pod koniec XIX w. gmina zdecydowała<br />
się na budowę drugiego budynku<br />
szkolnego. Ówczesny ksiądz proboszcz<br />
Paweł Jende zaproponował, by wykupić<br />
od władz Nowego Sącza starą karczmę<br />
wraz z gruntem do niej należącym. Szybko<br />
doszło do transakcji, ruszyła budowa,<br />
od której zdystansowali się jedynie<br />
mieszkańcy Poręby, którzy chcieli dla<br />
swoich dzieci postawić osobną szkołę.<br />
Po odejściu ze szkoły pana Franciszka<br />
Piechowicza obowiązki nauczyciela<br />
prze jął no wo mia no wa ny na uczy ciel<br />
Ignacy Sadkowski. Miał on w posiadaniu<br />
kro wę, a nie ma jąc gdzie jej umie -<br />
ścić, wniósł o za kup staj ni, co też<br />
uczyniono.<br />
W 1914 r., w przeded niu wy bu -<br />
chu I wojny światowej szkołę przemianowano<br />
z jednoklasowej na dwuklasową.<br />
Mimo zawieruchy wojennej nie zawieszono<br />
działalności pedagogicznej.<br />
W 1918 r. szko ła za opa trzy ła się w no wą<br />
pieczątkę z napisem: „Zarząd Szkoły<br />
Podstawowej w Żeleźnikowej Wielkiej”<br />
oraz dwa go dła pol skie, któ re zo sta ły<br />
umieszczone w salach lekcyjnych<br />
w miejsce dawnego portretu cesarza austriackiego.<br />
W szkole umieszczono także<br />
portret Józefa Piłsudskiego, ówczesnego<br />
naczelnika państwa. Do reorganizacji<br />
szkoły na czteroklasową doszło w 1924<br />
r. Od 1 wrze śnia 1930 ro ku kie row nicz -<br />
ką szkoły została Maria Borkowska, a nauczycielką<br />
Józefa Petrylówna, a dwa lata<br />
później – Stanisława Klocówna. W 1932<br />
r. i 1936 r. zor ga ni zo wa no też kurs czy -<br />
tania i pisania, a także podstaw matematyki<br />
i śpiewu dla dorosłych i poborowych,<br />
anal fa be tów, któ rych we wsi nie bra ko -<br />
wa ło. Od 1933 r. pra co wa ła w szko le<br />
no wa na uczy ciel ka Ja ni na Krze czew -<br />
ska, a od 1934 r. Ma ria Ła chów na. Re -<br />
li gii (6 go dzin w ty go dniu) uczył ks.<br />
Józef Kilian.<br />
Pod ko niec lat trzy dzie stych szko ła<br />
(tzw. II stop nia, sze ścio kla so wa) by ła<br />
dobrze zorganizowana i przede wszystkim<br />
dawała możliwość dalszego kształce<br />
nia się mło dzie ży wiej skiej.<br />
Świadczy o tym zapis w kronice szkolnej<br />
informujący o tym, że w roku szkolnym<br />
1937/38 egzaminy do gimnazjum<br />
zdał Antoni Bazielich, późniejszy profesor,<br />
redemptorysta. Naukę (185 dzieci<br />
w 6 od dzia łach) pro wa dzo no ta kże<br />
w usy tu owa nym na prze ciw ko szko ły<br />
budynku magistrackim. Nie brakowało<br />
jed nak ro dzi ców, któ rzy re zy gno wa li<br />
z posyłania dzieci doViVIklasy twierdząc,<br />
iż są one „po trzeb ne do pra cy<br />
na ro li i w do mu, a wy kształ ce nie nie<br />
jest im tak bar dzo ko niecz ne, gdyż na -<br />
uczycielami nie będą”.<br />
Umar ło w tej pa ra fii<br />
w 1847 ro ku w Że leź ni ko -<br />
wej Wiel kiej 170 osób,<br />
w Po rę bie 100, a w My śl -<br />
cu 19, ra zem więc 289 lu -<br />
dzi. Gra ba rzów w tym<br />
ro ku by ło dwóch, bo je -<br />
den nie mógł na dą ży gro -<br />
bów ko pać. Naj wię cej<br />
cho wa no lu dzi bez trum -<br />
ny, a w ka żdym gro bie<br />
po kil ko ro.<br />
W kronice szkolnej z tamtych lat odnotowano<br />
wiele imprez szkolnych, w których<br />
uczestniczyli nie tylko uczniowie<br />
i nauczyciele, ale również rodzice i miejscowa<br />
ludność. I tak na przykład 11 listopada<br />
1935 r. uczniowie przygotowali<br />
akademię na cześć odzyskania przez Polskę<br />
niepodległości. Każdego roku z okazji<br />
święta 3 Maja organizowano uroczyste<br />
pokazy, okolicznościowe śpiewy i inscenizacje.<br />
Uczniowie organizowali też tzw.<br />
poranki np. na cześć pana prezydenta<br />
Ignacego Mościckiego (1 lutego 1936 r.).<br />
W pamięci tamtego pokolenia (co potwierdza<br />
jedna z najstarszych mieszkanek,<br />
Stanisława Buczek, często zaszczycająca<br />
swoją obecnością nasze współczesne<br />
szkolne uroczystości) zachowało się niecodzienne<br />
wydarzenie, opisane w kronice<br />
pod da tą 28-29 wrze śnia 1936 r.:<br />
W tych dniach niespodziewanie spadł<br />
śnieg i wyrządził ogromne szkody w całej<br />
okolicy. W szkolnym ogrodzie zniszczył<br />
zu peł nie 5 drzew tak, że gru be pnie<br />
razem z konarami zostały rozszczepione<br />
na części.<br />
Po wy bu chu woj ny w 1939 r. szko ła<br />
wznowiła działalność 18 października.<br />
Dwumiesięczną przerwę w nauce od 22<br />
stycznia do 22 marca 1941 r. spowodowały<br />
nie działania wojenne, lecz wysokie<br />
mro zy i brak opa łu W ro ku<br />
szkolnym 1941/42 do szkoły uczęszczało<br />
207 uczniów.. Ko lej ny rok szkol ny<br />
rozpoczął się dopiero 3 lutego 1943 roku.<br />
Przyczyną z kolei pięciomiesięcznej<br />
przerwy była epidemia czerwonki, która<br />
dzien nie po chła nia ła po kil ka ofiar.<br />
W szko le bra ko wa ło też opa łu, wieś<br />
cierpiała głód.<br />
PO WOJ NIE<br />
Po usta niu dzia łań wo jen nych<br />
w 1945 r. w szko le, już sied mio kla so -<br />
wej, pra co wa li na uczy cie le: Ol ga Wi -<br />
towska, Maria Łachówna, Józef Chebda<br />
i Maria Borkowska – nadal jako kierownik.<br />
Uczniowie mieli do dyspozycji trzy<br />
sa le lek cyj ne, jed na znaj do wa ła się<br />
w le śni czów ce, któ rej bu dy nek stoi<br />
do dnia dzisiejszego, a druga w małym<br />
domku koło kościoła, prawdopodobnie<br />
po rodzinie Nalepów. Na wybudowanie<br />
nowego budynku szkolnego w tych ciężkich<br />
czasach brakowało funduszy. Ówcze<br />
sna kie row nicz ka ape lo wa ła<br />
do wójta, sołtysa i miejscowej ludności,<br />
czego efektem było zawiązanie Komitetu<br />
Budowy Szkoły i deklaracja samoopo<br />
dat ko wa nia. W ro ku<br />
szkol nym 1945/46 uczy ło się 212<br />
uczniów, rok póź niej do szedł no wy na -<br />
uczyciel, Stanisław Bazielich.<br />
15 września 1950 r. umarła długoletnia<br />
nauczycielka i kierowniczka Maria<br />
Borkowska. Przepracowała ona 42 lata<br />
wychowując kilka pokoleń. Jej następcą<br />
został nauczyciel Józef Chebda. Kadrę<br />
pedagogiczną w tym czasie, przez kilka<br />
na ście lat, two rzy li: He le na Ku lig<br />
z domu Janik, Kinga Witowska, Helena<br />
Wój cik, Ste fa nia i Jan Ku la so wie,<br />
Elżbieta Rams z domu Pierzga, Stanisława<br />
Wój cik, Sta ni sła wa Woj sław, Mie -<br />
czy sław Rams, Ja ni na Pa luch,<br />
Michalina Nowobilska z domu Górska.<br />
Krótko pracowali nauczycielka Fałowska<br />
i nauczyciel Krawczyk.<br />
Budowę nowej szkoły udało się zainicjować<br />
dopiero w 1960 r. Zlokalizowano<br />
ją na grun cie zwa nym po pu lar nie<br />
„Mężykówką”, własności Władysława<br />
Mę ży ka. Rów no le gle w tym cza sie<br />
trwała elektryfikacja wsi.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
88 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
W XXI wieku...<br />
Ofi cjal nie na uczy cie le i ucznio wie<br />
prze pro wa dzi li się do no we go bu dyn -<br />
ku 25 stycz nia 1962 r. Po ćwierć wie -<br />
czu, 10 października 1987 r. placówce<br />
nadano imię Marii Konopnickiej, od tej<br />
pory w październiku corocznie obchodzo<br />
ne jest Świę to Szko ły.<br />
W 1965 r. kierownictwo objęła przyby<br />
ła z Rze szo wa Zo fia Ba ran. W tych<br />
i następnych latach uczyli również Maria<br />
Gryzło, Antoni Żarecki, Maria Krzyżak,<br />
Ma ria Rams, Al bi na Ga ga tek<br />
z do mu Cheb da, Lu dwi ka Ga dom ska,<br />
Zo fia Ku rze ja, Kin ga Cheb da z do mu<br />
Mężyk, Zofia Góra z domu Marczyk.<br />
Rok szkolny 1979/80 powitano z nową<br />
dy rek tor szko ły Ja ni ną Pa luch,<br />
za któ rej ka den cji prze pro wa dzo no<br />
gruntowny remont obiektu, obejmujący<br />
in sta la cję cen tral ne go ogrze wa nia<br />
(do tej pory korzystano z pieców kaflowych),<br />
sieć elek trycz ną, wy mia nę po -<br />
krycia dachowego oraz malowanie.<br />
W pierw szej po ło wie lat osiem dzie -<br />
sią tych za trud nio no w szko le An nę<br />
i Stanisława Majców oraz Bożenę Marczyk<br />
z do mu Bła żu siak. pra cu ją cą<br />
do dziś. Do dłu go let nich pe da go gów<br />
na le że li w tym okre sie: He le na Ku lig<br />
(36 lat pra cy na uczy ciel skiej) i Ja ni -<br />
na Pa luch.<br />
Dzię ki po pra wie wa run ków by to -<br />
wych i dobrym wynikom w nauce, szkoła<br />
sta ła się jed ną z wio dą cych w gmi nie.<br />
W roku szkolnym 1983/84 zdobyła tytuł<br />
„Naj bar dziej uspor to wio nej szko ły<br />
w gminie”. W kolejnych latach uczniowie<br />
zajmowali czołowe miejsca w olimpiadach<br />
i konkursach przedmiotowych<br />
oraz zawodach sportowych na szczeblu<br />
powiatowym.<br />
W kształceniu i wychowaniu pomagało<br />
i pomaga szkole miejscowe przedszko<br />
le. Je go dłu go let nią dy rek tor ką<br />
i nauczycielką była Maria Słaby z domu<br />
Gromada. Przedszkole od 1971 r. przygotowuje<br />
dzieci sześcioletnie do nauki<br />
w szkole. W budynku przedszkolnym,<br />
wy bu do wa nym w 1954 r., urzą dzo no<br />
w 2003 r. Izbę Re gio nal ną.<br />
W podnoszeniu kultury i inteligencji<br />
uczniów pomagał również szkole miejsco<br />
wy Klub Rol ni ka, póź niej szy Klub<br />
Prasy i Książki prowadzony przez Stefanię<br />
Zawadzką. Prowadziła ona szeroką<br />
działalność artystyczną i czytelniczą<br />
(biblioteka wiejska liczyła 10 tys. wolumi<br />
nów). Obec nie fi lia bi blio te ki wiej -<br />
skiej mie ści się w bu dyn ku Do mu<br />
Nauczyciela w jednym z mieszkań, które<br />
słu ży ło przez la ta ja ko miesz ka nie<br />
służbowe kolejnych nauczycieli.<br />
Nie bra ko wa ło jed nak ro -<br />
dzi ców, któ rzy re zy gno -<br />
wa li z po sy ła nia dzie ci<br />
doViVIkla sy twier dząc,<br />
iż są one „po trzeb ne<br />
do pra cy na ro li i w do -<br />
mu, a wy kształ ce nie nie<br />
jest im tak bar dzo ko -<br />
niecz ne, gdyż na uczy cie -<br />
la mi nie bę dą.<br />
Od 1982 ro ku, kie dy to po raz pierw -<br />
szy przedłużono linię autobusową MKS<br />
do naszej wsi, kształcenie absolwentów<br />
ośmioklasistów zostało ułatwione. Z dalszego<br />
kształcenia korzystało co roku 100<br />
proc. uczniów żeleźnikowskiej szkoły.<br />
W ramach pomocy dzieciom z trudnościami<br />
w nauce wprowadzono po raz<br />
pierwszy w roku 1985 zajęcia reedukacyjne.<br />
Wiele uwagi w pracy szkoły poświęca<br />
się również rozwojowi kultury<br />
fizycznej, turystyki i wychowaniu<br />
w zdrowiu. Uczniowie czynnie uczestniczą<br />
w życiu kulturalnym, wyjeżdżając<br />
na spektakle teatralne, koncerty muzyczne,<br />
seanse filmowe do Nowego Sącza.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 89<br />
Od 2002 r. działa sala komputerowa<br />
na 11 stanowisk.<br />
W latach 2004–2005 przeprowadzono<br />
ge ne ral ny re mont: wy mie nio no<br />
drzwi i okna, grzejniki, ocieplono budynek<br />
oraz odnowiono elewację i zmodernizowano<br />
salę gimnastyczną.<br />
W latach 2001–2006 w gronie nominowanych<br />
nauczycieli dyplomowanych<br />
znalazły się nauczycielki: Kinga Chebda,<br />
Bożena Marczyk, Maria Słaby i Bożena<br />
Gnoińska.<br />
Pragnę podkreślić dobrą współpracę<br />
szko ły z ro dzi ca mi, pa ra fią, śro do wi -<br />
skiem lokalnym, różnymi instytucjami,<br />
dzię ki cze mu ucznio wie mo gą wy je -<br />
żdżać na fe rie i wy ciecz ki, ak tyw nie<br />
uczest ni czą w ży ciu kul tu ral nym gmi -<br />
ny, inicjują projekty ekologiczne i roczni<br />
co we, bo ga ta jest ofer ta za jęć<br />
po za lek cyj nych i po zasz kol nych.<br />
Przy szko le dzia ła Sto wa rzy sze nie Mi -<br />
ło śni ków Ma łej Oj czy zny Że leź ni ko -<br />
wej Wiel kiej, re da go wa na jest ga zet ka<br />
„Mo ja Ma ła Oj czy zna”, wy da wa ne są<br />
ka len da rze.<br />
Obec nie w szko le pod okiem 14 na -<br />
uczycieli (w tym dwóch katechetów) uczy<br />
się 149 uczniów, w tym ta kże z ob wo dów<br />
Nowego i Starego Sącza. Obsługa szkoły<br />
i oddziału przedszkolnego liczy 5 osób.<br />
Działalność szkoły w latach 1945–1985<br />
była tematem pracy magisterskiej napisanej<br />
przez Joannę Królikowską pod kierunkiem<br />
dr Andrzeja Klisia z Akademii<br />
Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej<br />
w Krakowie.<br />
KIN GA CHEB DA<br />
Autorka jest dyrektorem szkoły w Żeleźnikowej<br />
Wiel kiej od 1 wrze śnia 1985 r. W pla ców -<br />
ce tej pra cu je od 36 lat. Uro dzi ła się 4<br />
czerwca 1954 roku w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />
ukończyła Studium Nauczycielskie w Tarnowie<br />
(1975) na kierunku pedagogika opiekuńcza<br />
i wychowanie techniczne i Wyższa Szkołę<br />
Pedagogiczną w Krakowie (1983) na wydziale<br />
geograficzno-biologicznym, a także studia podyplomowe<br />
w zakresie organizacji i zarządzania<br />
oświa tą w PWSZ w No wym Są czu.<br />
Szkoła w Żeleźnikowej Wielkiej stoi na posesji<br />
jej rodziców, którzy nie wahali się na przełomie<br />
lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych oddać<br />
swój grunt, zbu rzyć nie daw no<br />
zbudowany dom i przenieść się na nowe<br />
miejsce, w sąsiedztwie kościoła, budując<br />
od podstaw nowe gospodarstwo.<br />
PO CZET KIE ROW NI KÓW<br />
I DY REK TO RÓW<br />
PRZYJACIÓŁKA ADY SARI<br />
Zasłużona dla krzewienia<br />
oświaty w Żeleźnikowej<br />
Wielkiej<br />
kierowniczka szkoły,<br />
Maria Borkowska,<br />
mieszkała wraz z matką<br />
– panią Dutkiewiczową<br />
w budynku<br />
szkolnym, w którym mieściła się jedna<br />
duża, ładnie utrzymana klasa. Pochodziła<br />
z zamożnej rodziny, była jedynaczką,<br />
wyszła za mąż za bogatego aptekarza.<br />
Małżeństwo to jednak rozpadło się.<br />
Wówczas matka zawiozła ją do klasztoru<br />
Kla ry sek w Sta rym Są czu, gdzie ksie -<br />
nią by ła jej ciot ka (sio stra mat ki),<br />
założycielka Seminarium Nauczycielskiego,<br />
w którym wykształciła się Maria Borkowska.<br />
Mieszkała w tym czasie<br />
u rodziny Szayerów, przyjaźniła się z ich<br />
córką Adą Sari, która namawiała ją<br />
do wyjazdu do Włoch. Ta jednak postanowiła<br />
zostać nauczycielką. W Żeleźnikowej<br />
Wielkiej pracowała od 1917 do 1950<br />
r., w tym ostat nie 20 lat ja ko kie row nik<br />
szkoły. Jak zapamiętała ją pani Olga Witowska,<br />
była osobą o wysokich kwalifikacjach<br />
moralnych, o żywym i twórczym<br />
intelekcie, niezwykle oddana miejscowej<br />
młodzieży i społeczności, religijna, ze<br />
skromnej pensji wspierała chłopców,<br />
którzy kształcili się na księży. Pomagała<br />
biednym, karmiła ich. Spoczywa na miejscowym<br />
cmentarzu parafialnym.<br />
PARTYZANT – BUDOWNICZY<br />
Józef Chebda, rocz -<br />
nik 1908, absolwent<br />
Państwowego Seminarium<br />
Nauczycielskie<br />
go im. J. Dłu go sza<br />
w Starym Sączu.<br />
W szkole w Żeleźnikowej<br />
pracował w latach<br />
1945–1972, w tym w la tach 1950–1965<br />
był kierownikiem szkoły. Uczył matematyki,<br />
śpiewu, języka angielskiego i historii<br />
na lekcjach, na których często dzielił się<br />
przeżyciami z II wojny światowej. Miał co<br />
opowiadać: brał udział w kampanii wrześniowej<br />
w rejonie Puszczy Kampinoskiej,<br />
następnie w obronie Warszawy, gdzie został<br />
cię żko ran ny. Wio sną 1940 r. wró cił<br />
na rodzinną Sądecczyznę, działał w partyzantce<br />
pod pseudonimem „Sietniok „, dosłużył<br />
się stopnia kapitana.<br />
W szkole prowadził także chór szkolny<br />
wraz z zespołem tanecznym. Przygotowywał<br />
z dziećmi teatrzyki i przedstawienia.<br />
Udzielał bezpłatnych lekcji gry na pianinie<br />
oraz prowadził kółko fotograficzne. Był<br />
człowiekiem oddanym szkole i młodzieży.<br />
Jako działacz ludowy aktywnie uczestniczył<br />
w życiu społecznym wsi. Jego największą<br />
zasługą jest wybudowanie<br />
nowego budynku szkolnego, który służy<br />
społeczności do dziś. Spoczywa na cmentarzu<br />
parafialnym w Biegonicach.<br />
POLONISTKA Z KROSNA<br />
Zofia Baran (ur. 6<br />
grudnia 1921 w Krośnie,<br />
zm. 13 stycz nia 2010),<br />
była dyrektorem szkoły<br />
w la tach 1965–1979.<br />
Uczyła języka polskiego,<br />
wychowania obywatelskiego,<br />
przyrody,<br />
prowadziła zajęcia plastyczne, techniczne<br />
i wychowania fizycznego. Zajmowała się<br />
oświatą dla dorosłych oraz dziećmi specjalnej<br />
troski. Po przejściu na emeryturę w dalszym<br />
cią gu miesz ka ła obok szko ły w Do mu<br />
Nauczyciela. Spoczywa na cmentarzu parafialnym<br />
w Żeleźnikowej Wielkiej.<br />
PANI OD BIOLOGII<br />
Janina Paluch (ur. 18<br />
października 1936<br />
w Łazach Biegonickich),<br />
absolwentka<br />
Liceum Pedagogicznego<br />
w Starym Sączu<br />
(1954) i Stu dium Na -<br />
uczania Początkowego<br />
Matematyki (1976). Uczyła głównie<br />
biologii. Jej lekcje – na prowadzonej specjalnej<br />
działce – często miały charakter<br />
praktyczny. W latach 1979–1985 była dyrektorem<br />
szkoły. Mimo przejścia na emeryturę<br />
pracowała w niepełnym wymiarze<br />
go dzin do 1993 r.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
90 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Znani<br />
absolwenci<br />
Szkoła wykształciła wielu absolwentów,<br />
któ rzy są jej chlu bą i du mą. Do naj -<br />
bardziej znanych należą:<br />
KSIĘ ŻA<br />
O. Antoni Skoczeń, superior Klasztoru<br />
O. Redemptorystów w Szczecinku.<br />
Zmarł w wieku 39 lat 16 listopada 1958 r.<br />
O. Jan Sko czeń, długoletni spowiednik<br />
w ko ście le św. Du cha w No wym Są -<br />
czu, profesor filozofii i teologii, proboszcz<br />
parafii św. Klemensa i przełożony Domu<br />
Zakonnego we Wrocławiu. Zmarł 13 maja<br />
1979 r. w wie ku 67 lat, po 40 la tach ka -<br />
płaństwa. Spoczywa na cmentarzu św.<br />
Heleny w Nowym Sączu.<br />
O. Antoni Bazielich, redemptorysta,<br />
ur. 13 czerwca 1925 roku w Jazowsku;<br />
jego rodzice (nauczyciele) zmarli, gdy<br />
miał 8 lat, wy cho wy wał go wuj Win cen -<br />
ty Rogowski. Absolwent szkoły w Żeleźnikowej<br />
Wielkiej z 1937 r., studiował<br />
pod czas woj ny w taj nym se mi na rium<br />
w Tu cho wie, ukoń czył wy dział teo lo -<br />
gicz ny UJ (1952) i zdo był sto pień dok -<br />
tora na KUL (1963). W zgromadzeniu<br />
peł nił wie le wa żnych funk cji, był wy kła -<br />
dow cą i ar chi wi stą w Rzy mie, a ta kże<br />
postulatorem na rzecz beatyfikacji Sługi<br />
Bożego ojca Bernarda Łubieńskiego.<br />
Zmarł 28 wrze śnia 2006 r.<br />
O. Michał Łukasik redemptorysta,<br />
ur. 6 sierp nia 1934 ro ku w Że leź ni ko -<br />
wej, ab sol went se mi na rium w Tu cho -<br />
wie, wy świę co ny w 1960 r. Po świę cił<br />
się po słu dze mi syj nej w ró żnych czę -<br />
ściach Pol ski<br />
O. Jó zef Sła by, redemptorysta, ur. 1<br />
marca 1958 r. w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />
po zda niu ma tu ry w li ceum w Sta rym<br />
Sączu wstąpił do seminarium duchownego<br />
redemptorystów w Tuchowie, wyświę<br />
co ny w 1984 r. Od 2009 r. pierw szy<br />
biskup nowo utworzonej prałatury terytorialnej<br />
Esquel w Kordylierze Patagońskiej<br />
w Argentynie.<br />
LU DZIE NA UKI<br />
Bolesław Adamczyk, ur. 20 wrze -<br />
śnia 1923 w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />
Bolesław Adamczyk<br />
Zu zan na Le śniak<br />
Ta de usz Rams<br />
Mał go rza ta Leb da<br />
zm. 28 września 1989 w Krakowie; absolwent<br />
II Liceum im. Bolesława Chrobrego<br />
w N. Sączu i Uniwersytetu Poznańskiego<br />
(1950), leśnik, gleboznawca, profesor<br />
Akademii Rolniczej w Krakowie (1975),<br />
prodziekan na tej uczelni, członek Komitetu<br />
Zagospodarowania Ziem Górskich.<br />
Uczestniczył w kartograficznym opracowaniu<br />
gleb karpackich, roli pokrywy glebowej,<br />
ochrony gleb. Podczas okupacji<br />
hitlerowskiej walczył na Sądecczyźnie jako<br />
żoł nierz (ps. „Ba żant”) AK w od dzia le<br />
„Tatara”. Pochowany na Cmentarzu Salwatorskim<br />
w Krakowie.<br />
Antoni Gucwiński, ur. 24 sierp -<br />
nia 1932 w Porębie Małej k. Nowego Sącza,<br />
jako czwarty z pięciorga dzieci<br />
Stanisława i Zofii z domu Kowalik, absolwent<br />
technikum hodowlanego w Nawojowej,<br />
dyrektor ZOO we Wrocławiu<br />
w latach 1965–2006, współautor (wraz<br />
z żoną Hanną) popularnych programów<br />
telewizyjnych „Z kamerą wśród zwierząt”.<br />
W 2001 otrzymał doktorat honoris<br />
causa przyznany przez Akademię Rolniczą<br />
we Wrocławiu. Kawaler Orderu<br />
Uśmiechu (2003). Posiada bardzo duży<br />
dorobek naukowy (publikacje popularno-<br />
-naukowe i popularyzatorskie, filmy przyrodnicze,<br />
konsultacje filmowe, filmy).<br />
Ma ria Mar czyk -Cy coń<br />
Bp Józef Słaby<br />
Maria Marczyk-Cycoń – lekarz medycyny,<br />
znany i ceniony neurolog, żona<br />
burmistrza Starego Sącza, obecnego<br />
posła – Maria Cyconia.<br />
Tadeusz Rams, ur. 1940 w Biegonicach;<br />
dr nauk matematycznych (1977),<br />
absolwent UJ, założyciel i pierwszy dyrek<br />
tor Ka to lic kie go Li ceum Ogól no -<br />
kształcącego w N. Sączu. Specjalizuje<br />
się w ra chun ku praw do po do bień stwa,<br />
sta ty sty ce i dy dak ty ce ma te ma ty ki.<br />
W la tach 60. uczył w II LO im. M. Ko -<br />
nopnickiej, a następnie wykładał w Studium<br />
Na uczy ciel skim i kie ro wał<br />
Wydziałem Matematyki. Adiunkt w krakowskiej<br />
WSP i Instytucie Kształcenia<br />
Na uczy cie li w War sza wie – Cen trum<br />
Do sko na le nia Na uczy cie li w No wym<br />
Są czu, In sty tu cie Ma te ma ty ki WSP<br />
w Rze szo wie i fi lii Uni wer sy te tu Ślą -<br />
skiego w Cieszynie. Autor i współautor<br />
podręczników i książek dydaktycznych<br />
m.in. Encyklopedii Szkolnej: Matematyka,<br />
Dziec ko w świe cie ma te ma ty ki.<br />
Współpracownik fachowych czasopism<br />
(współ za kła dał dwu mie sięcz nik „Gra -<br />
dient”), organizator konferencji przedmio<br />
to wych, dłu go let ni pre zes<br />
nowosądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa<br />
Matematycznego.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 91<br />
Konferencja historyczna w Tęgoborzu<br />
Zdali egzamin<br />
z patriotyzmu<br />
Antoni Gucwiński z żoną<br />
LU DZIE KUL TU RY<br />
Zuzanna Leśniak, ur. 12 mar ca 1965<br />
w Łazach Biegonickich, zm. 11 października<br />
1991 w Krakowie; absolwentka<br />
szkoły w Żeleźnikowej z 1979 r., a następnie<br />
Liceum Ekonomicznego w Nowym<br />
Sączu i PWST w Krakowie, aktorka i piosenkarka<br />
związana z Teatrem STU, występowała<br />
m.in. w „Markietankach”.<br />
W Nowym Sączu współtworzyła Teatr<br />
NSA, była laureatką wielu ogólnopolskich<br />
i regionalnych konkursów recytatorskich.<br />
Zginęła, zastrzelona (wraz<br />
z 42-letnim Andrzejem Zauchą, piosenkarzem)<br />
z zazdrości przez męża,<br />
Yves’a Goulais’a wieczorem 11 października<br />
1991 na parkingu przy Teatrze STU<br />
w Krakowie. Żonobójca skazany na 15 lat<br />
więzienia wyszedł na wolność po 14 latach<br />
– 1 grud nia 2005.<br />
Małgorzata Lebda, ur. 1985 w No -<br />
wym Sączu, poetka, autorka arkuszu poetyckiego<br />
Otwarta na 77 stronie i tomiku<br />
Tropy. Absolwentka Akademii Pedagogicz<br />
nej w Kra ko wie, te raz roz po czę ła<br />
studia doktoranckie. Sekretarz redakcji<br />
kwar tal ni ka „Po bo cza”, współ pra cu je<br />
rów nież z mie sięcz ni kiem „Kra ków”.<br />
Para się też fotografią artystyczną.<br />
(KCH)<br />
– Dziękuję Wam, mieszkańcom Tęgoborzy, Łososiny i innych<br />
wiosek za pomoc okazywaną partyzantom w ich walce, najpierw<br />
z Niemcami, a potem z komunistami – powiedział Tomasz<br />
Kosecki, a sala biła brawo. W Święto Niepodległości (11<br />
listopada) w Tęgoborzy odbyła się konferencja naukowa zatytułowana<br />
„Walcząc o niepodległość. Podziemie zbrojne w rejonie<br />
Tęgoborzy w latach 1939–1953”. Jednodniowe<br />
sympozjum historyczne zorganizował krakowski oddział Instytutu<br />
Pamięci Narodowej, Polskie Towarzystwo Historyczne<br />
Od dział w No wym Są czu we współ pra cy z pa ra fią pw. św.<br />
Stanisława Biskupa oraz Gimnazjum w Tęgoborzy.<br />
Konferencja rozpoczęła się<br />
od Mszy św. za Oj czy znę<br />
w kościele parafialnym św.<br />
Stanisława Biskupa. Eucharystii<br />
przewodniczył i słowo Boże wygłosił<br />
ks. pra łat płk Ta de usz Bie niek,<br />
proboszcz kościoła garnizonowego<br />
w Dęblinie. W koncelebrze stało sześciu<br />
kapłanów, w tym proboszczowie Tęgoborzy,<br />
Michalczowej i Tabaszowej.<br />
Po nabożeństwie młodzież szkolna<br />
ze sztandarami przemaszerowała<br />
pod pomnik ofiar nazizmu i komunizmu,<br />
a po tem wszy scy ze bra li się w sa li<br />
gimnastycznej miejscowego Gimnazjum,<br />
gdzie roz po czął się ma ra ton wy -<br />
kładów historyków IPN oraz PTH.<br />
Mi chał We nklar (IPN) dał ogól ny<br />
obraz podziemia niepodległościowego<br />
w Polsce po II wojnie światowej. To-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
92 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
masz Ko sec ki (PTH) opo wia dał o po -<br />
wstaniu i działalności oddziałów partyzanc<br />
kich w re jo nie Tę go bo rzy ze<br />
szczególnym uwzględnieniem oddziału<br />
Ar mii Kra jo wej pchor. Jó ze fa Tocz ka<br />
„Topora”.<br />
– To akowcy obronili przed wysadzeniem<br />
przez Niemców zaporę w Rożnowie<br />
i most w Kurowie w styczniu 1945 r.<br />
i gdyby to zrobili partyzanci sowieccy to<br />
tam by stał po mnik i w cza sach PRL od -<br />
bywałyby się akademie – zauważył Tomasz<br />
Kosecki. Jego zdaniem<br />
społeczność gminy zdała egzamin z patriotyzmu<br />
w okresie najcięższej próby:<br />
okupacji niemieckiej i powojennego terroru<br />
komunistycznego.<br />
Z kolei Grzegorz Olszewski (PTH),<br />
badacz sądeckich ofiar Oświęcimia i innych<br />
obo zów kon cen tra cyj nych, opo -<br />
wia dał o re pre sjach, ja kie spo tka ły<br />
miesz kań ców gmi ny Ło so si ny Dol nej<br />
i stra tach ma te rial nych, ja kie po nie śli<br />
w okresie okupacji niemieckiej.<br />
TO MASZ KO SEC KI:<br />
My ślę, że nikt nie ża ło wał przy jaz du<br />
do Tęgoborzy w Święto Niepodległości. Tematyka<br />
była dość obszerna, ale trudno było<br />
ją po dzie lić, gdyż two rzy jed ną ca łość.<br />
Chcę ten te mat da lej po cią gnąć, bo to był<br />
pierwszy krok w przywracaniu pamięci<br />
o tam tych cza sach i lu dziach oraz pierw sza<br />
okazja do odkłamania historii. Najważniejsze,<br />
że udało się do współorganizowania<br />
konferencji zachęcić IPN i Gimnazjum w Tęgoborzy.<br />
Pomył zorganizowania tej konferencji<br />
powstał w marcu po prelekcji, jaką na zaproszenie<br />
dyrektora Zespołu Szkół w Tęgoborzu<br />
wygłosiliśmy dla tamtejszej<br />
młodzieży (T. Kosecki, D. Golik, A. Borek, P.<br />
Terebka). Wówczas zaproponowałem<br />
księdzu proboszczowi Stanisławowi Berdzikowi<br />
i Dawidowi Golikowi, aby zrobić<br />
podobny wykład dla wszystkich mieszkańców.<br />
Mam nadzieję, że „Sądeczanin” będzie<br />
wspomagał medialnie nasze działania<br />
na rzecz przywracania prawdziwej historii.<br />
Może warto zainteresować takimi prelekcjami<br />
szkoły, chętnie podzielimy się<br />
swoją wiedzą z młodzieżą.<br />
O powojennej, poakowskiej konspira<br />
cji w re jo nie Tę go bo rzy, od dzia łach<br />
„Wojska Polskiego” Władysława Janura<br />
„Białego” i grupy przetrwania „Wojsko<br />
Ge ne ra ła An der sa” (utrzy ma li się<br />
na wolności do wiosny 1953 r.) mówił<br />
z ko lei Da wid Go lik (IPN), któ ry prze -<br />
wod ni czył kon fe ren cji. Go lik cy to wał<br />
notatki ubowskie, że w kieszeni zabitych<br />
lub żywcem ujętych partyzantów funkcjo<br />
na riu sze bez pie ki znaj do wa li ró ża -<br />
niec, krzyżyki i książeczki do modlitwy,<br />
takie to było wojsko. Historyk wspominał<br />
m.in. zmar łe go w 2005 r. Ja na Pe cia -<br />
ka „Gra ba” z Ro jów ki, któ ry po szedł<br />
do la su w 1940 r., a za kład kar ny opu -<br />
ścił do pie ro 10 paź dzier ni ka 1967 r.,<br />
po odsiedzeniu 15-letniego wyroku, jako<br />
je den z ostat nich w Pol sce więź niów<br />
stalinowskich. Dla wielu mieszkańców<br />
Rojówki i okolicy to postać kontrowersyjna,<br />
trudniąca się bandytyzmem, a nie<br />
walką o niepodległość…<br />
W następnym wykładzie Marcin Kasprzycki<br />
(IPN) omówił wcale nierzadkie<br />
przypadki kooperacji na Sądecczyźnie<br />
Żołnierzy Wyklętych z… funkcjonariuszami<br />
Milicji Obywatelskiej, co jest mało<br />
znanym epizodem tamtych czasów.<br />
Na ko niec Adam Bo rek i Pa weł Te -<br />
rebka z grupy rekonstrukcyjnej sądeckie<br />
go PTH przed sta wi li uzbro je nie<br />
partyzantów. Zademonstrowali wyłożoną<br />
na stołach kolekcję pistoletów, karabi<br />
nów, gra na tów, ba gne tów etc.<br />
Atrakcją sympozjum była grupa rekonstrukcyjna<br />
Zgrupowania „Błyskawica”<br />
mjr Józefa Kurasia „Ognia” z Nowego<br />
Targu. Młodzi mężczyźni i starsi panowie<br />
paradowali w mundurach z epoki,<br />
z karabinami na ramieniu i furażerkami<br />
z orłem w koronie na głowie.<br />
Fre kwen cja do pi sa ła, do koń ca by li<br />
słuchacze, dyskutowano na sali i w kuluarach,<br />
z Sącza przyjechało do Tęgoborzy<br />
wie lu mi ło śni ków hi sto rii<br />
naj now szej, m.in. Le szek Za krzew ski,<br />
prezes PTH, Jarosław Rola, prezes Sądec<br />
kiej Ro dzi ny Ka tyń skiej oraz Jan<br />
Ruchała i Mariusz Smoleń.<br />
W pierw szym rzę dzie sie dział wójt<br />
Stanisław Golonka, wiceprzewodniczący<br />
Ra dy Gmi ny Piotr Li twiń ski oraz dy -<br />
rek tor Gim na zjum Ire na Ba sta, któ ra<br />
ra zem z go spo da rzem gmi ny Ło so si -<br />
na Dolna pięknie przywitali gości.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 93<br />
Z Tarnowa przyjechała rodzina pchor.<br />
Józefa Toczka, syn Wiktor z żoną Teresą<br />
i sy nem Łu ka szem oraz wnucz ka<br />
dzielnego partyzanta – Iwona. „Topór”<br />
doczekał wolnej Polski.<br />
– Teściu zmarł 8 listopada 1991 roku,<br />
po grzeb od był się w Tar no wie 11 li -<br />
stopada w Święto Niepodległości, w ten<br />
symboliczny sposób zamknęła się księga<br />
je go ży cia, bo Pol sce po świę cił swo -<br />
je ży cie – mówiła synowa „Topora”.<br />
Obradom i dyskusjom towarzyszyła<br />
wystawa zdjęć i dokumentów partyzantów,<br />
na sto isku IPN mo żna by ło ta kże<br />
nabyć najnowsze publikacje o Żołnierza<br />
Wyklętych.<br />
„Są de cza nin” spra wo wał pa tro nat<br />
medialny nad konferencją.<br />
(HSZ)<br />
Stosunek<br />
ludności do<br />
partyzantów<br />
(…) Oma wia jąc mo ją dzia łal ność<br />
na po gra ni czach zie mi są dec ko li ma -<br />
nowsko-brzesko bocheńskiej w oddziale<br />
par ty zanc kim, nie mo żna po mi nąć<br />
stosunku ludności do nas i naszych poczynań.<br />
Początkowo stosunek ten był bardzo<br />
ostrożny, wyczekujący, powiedziałbym,<br />
bo jaź li wy. Ale nie na le ży się dzi wić.<br />
Czas, gdy ja zna la złem się w tam tym te -<br />
renie, to okres szczególnych represji, terroru,<br />
wsyp i aresztowań.<br />
Trud no się dzi wić, gdy ro dzi ce na za -<br />
wsze tra cą dzie ci, gdy dzie ci bez pow rot -<br />
nie tra cą ro dzi ców. Aby zro zu mieć<br />
gro zę tych dni i tych cza sów, trze ba je<br />
by ło po pro stu prze żyć. Więc nie na le ży<br />
się dziwić tej początkowej powściągliwości,<br />
czy bojaźni.<br />
Bar dzo do brze po dzia ła ła na tam tej -<br />
szą lud ność, zwłasz cza tę go bor sko -ło -<br />
so so siń ską li kwi da cja Got t frie da<br />
i Smolenia (bez żadnych represji), a następ<br />
nie ich ochro ny a na wet obro ny<br />
w wy ni ku dzia łal no ści OP na od cin ku<br />
prze pro wa dza nych ak cji sa bo ta żo wo -<br />
-dy wer syj nych, jak nisz cze nie gmin<br />
i wszel kich jej ewi den cji, jak nisz cze -<br />
nie mle czar ni i zlew ni mle ka, ochro -<br />
na przed kol czy ko wa niem by dła<br />
i trzo dy chlew nej, ochro na przed wy -<br />
wo zem lud no ści na ro bo ty itp. wy mie -<br />
nio nych po przed nio. Znacz nie rów nież<br />
zbli ży ła lud ność do nas, na sza dzia łal -<br />
ność dot. likwidacji konfidentów, dono -<br />
sicieli i szpicli, bandytów i złodziei. To<br />
prze cież w su mie by ły wi docz ne zna ki<br />
ich ochro ny i obro ny, za rów no<br />
przed be stial stwem oku pan ta, jak i mę -<br />
ta mi ludz ki mi.<br />
W 1944 r. już nie mal ca ła lud ność od -<br />
nosiła się do Oddziału Partyzanckiego<br />
i jego żołnierzy bardzo przychylnie, serdecznie,<br />
powiedziałbym z entuzjazmem.<br />
Stwa rza ło to dla nas znacz nie lep sze wa -<br />
runki wyżywienia i zakwaterowania (jak<br />
to nie raz by ło głod no i chłod no), po ru -<br />
szania się w terenie, łączności, w pewnym<br />
sensie większego bezpieczeństwa<br />
itp. Nie od czu wa ło się żad nych spe cjal -<br />
nych ró żnic mię dzy AK i BCH (tych<br />
ostatnich w tamtych terenach było zresztą<br />
nie wie lu) i to za rów no przed, jak<br />
i po scaleniu.<br />
W tym miejscu należałoby wymienić<br />
cho ciaż kil ka osób, czy ro dzin, któ rych<br />
– To akow cy obro ni li<br />
przed wy sa dze niem<br />
przez Niem ców za po rę<br />
w Ro żno wie i most w Ku -<br />
ro wie w stycz niu 1945 r.<br />
i gdy by to zro bi li par ty -<br />
zan ci so wiec cy to tam by<br />
stał po mnik i w cza sach<br />
PRL od by wa ły by się aka -<br />
de mie – za uwa żył To masz<br />
Ko sec ki.<br />
zapamiętałem, a którzy w tych ciężkich<br />
czasach okazywali nam szczególną pomoc<br />
i serdeczność, zarówno mnie osobi<br />
ście, jak i żoł nie rzom mo je go<br />
Od dzia łu. Do osób na te re nie gmi ny<br />
Chełmiec i Łososina Dolna, należy zali<br />
czyć w szcze gól no ści: ro dzi nę Sma -<br />
gów z Trze trze wi ny, Jó ze fa Krza ka<br />
– młynarza z Chomranic, rodzinę Szwedów<br />
i Pulitów z Chomranic, u których<br />
le ża łem z za ka że niem po po strza le<br />
na Wysokiem; to sołtys Kopeć z Chom-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
94 HISTORIA<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
ranic i „ciotka” z Klęczan; to żarliwa Polka<br />
i pa triot ka Ja dwi ga Alek san der<br />
z Krasnego Potockiego (znała mnie jako<br />
d -cę sek cji OP „To po ra”); to ro dzi ny<br />
Bie dro niów – Anie la, Fry de ryk i Jan<br />
z Tęgoborza; to dr Stanisław Dobek ps.<br />
Jaksa z Męciny; to Bronisława Górska<br />
ps. „Tu rek” z Ro jów ki; to Emi lia i Sta -<br />
ni sław Krzy kal scy z Bia łej wo dy; to<br />
Ignacy Waśko, Franciszek Basta, Stanisław<br />
Bukowiec i Waśko Jacenty – wszyscy<br />
z Za wad ki; to dr Ci sow ski<br />
z Tęgoborza; to Jan Studziński „Jasiu”<br />
z Bil ska; to Jaś kie wicz Jan, Gwóźdź To -<br />
masz z Mi chal czo wej; to Za jąc Jó zef<br />
z Klęczan.<br />
Na po gra ni czach gmin Uja no wi ce,<br />
Iwkowa, Czchów – Zakliczyn i Kobyle<br />
Gró dek po mo cy dla OP udzie la li:<br />
Agniesz ka i An drzej Pa jo ro wie z Do -<br />
bro cie szy, Ma ria, Jan i Sta ni sław Bu -<br />
kow co wie z Kro snej, Au gu styn Pa weł<br />
i Fi li pek ze Sech nej, dr Zyg munt Orzeł<br />
ps. An tek z Uja no wic, inż. Jó zef Ma rek<br />
z Tym bar ku, ks. Jó zef Wa łek ps. Jó zwa<br />
– proboszcz z Tropia, ps. Zofia z Zakliczyna,<br />
Kwiatkowski Stanisław z Zakliczy<br />
na, Wi niar ski Jó zef ps. Sza ry<br />
z Roztoki-Brzezin, Kwiatkowski Stanisław<br />
z Za kli czy na wraz z An drze jem<br />
Kra kow skim, ks. Gó ra Jan – pro boszcz<br />
z Paleśnicy oraz z tej samej miejscowości<br />
na uczy ciel ka Emi lia Ję drze jow ska<br />
i Gon dek Jan ps. Kruk, Lu lek Mi chał ps.<br />
W 1944 r. już nie mal ca ła<br />
lud ność od no si ła się<br />
do Od dzia łu Par ty zanc -<br />
kie go i je go żoł nie rzy<br />
bar dzo przy chyl nie, ser -<br />
decz nie, po wie dział bym<br />
z en tu zja zmem.<br />
Leśnik – gajowy z leśniczówki Gródek<br />
oraz zespół – Połomska Jadwiga i Zięci<br />
na Jan ps. Wilk z Jel nej i mgr Adam<br />
Małek – wójt gminy i Stanisław Lipiński<br />
– kom. po ste run ku gra na to we go<br />
w Kobyle Gródku. To właśnie „Wilk”,<br />
przy pomocy w/w i innych, których nie<br />
znam jako kwatermistrz w tamtym terenie,<br />
ży wił i kwa te ro wał gru pę ude rze -<br />
niową OP „Topora”.<br />
Trud no pa mię tać i wy li czyć tych<br />
wszyst kich lu dzi, któ rzy w tych cię żkich<br />
dla nas czasach współpracowali w jakikolwiek<br />
sposób i udzielali pomocy żołnie<br />
rzom OP „To po ra”. A po moc ta by ła<br />
nie tylko pomocą materialną, ale dla nas<br />
jakże wielką pomocą moralną, gdy my,<br />
wy rzu ce ni z krę gu lu dzi nor mal nych,<br />
my ban dy ci „Ban di ten”, na któ rych<br />
„Ubermesche” urządzali polowania, jak<br />
na dzikiego zwierza, znajdywaliśmy tak<br />
po trzeb ną po moc, opar cie i zro zu mie -<br />
nie. A prze cież po mo cy tej udzie la li<br />
nam nie jed no krot nie i lu dzie bar dzo<br />
biedni i dzielili się często z nami przysłowiowym<br />
ostatnim kęsem chleba. Nale<br />
ży się więc im wszyst kim<br />
ogromna wdzięczność z naszej strony,<br />
gdyż pomagając nam, czy współpracując<br />
z nami, narażali często nie tylko własne<br />
ży cie, ale i ży cie swo ich<br />
naj bli ższych. A je że li by kie dyś ktoś<br />
z Was przeczytał te wspomnienia i nie<br />
zna lazł sie bie, niech wie, że to za wio dła<br />
je dy nie pa mięć ludz ka, ale naj lep sza<br />
i naj go ręt sza wdzięcz ność po zo sta ła<br />
w moim sercu i mojej duszy.<br />
I proszę mi wybaczyć, że nie umiem<br />
te go co czu ję wła ści wie sfor mu ło wać<br />
i wy ra zić, ale je stem już bar dzo zmę czo -<br />
ny, do ku cza ją mi bó le, nie bar dzo mo gę<br />
zebrać myśli. Ale chyba tutaj nieistotne<br />
są sło wa Wa żna jest ta ogrom -<br />
na wdzięczność, która po tylu latach pozo<br />
sta ła w mo im ser cu dla tych<br />
wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób<br />
pomagali mnie i wszystkim innym<br />
na naszych partyzanckich ścieżkach.<br />
(Fragment opracowania, które Józef Toczek,<br />
dowódca Oddziału Partyzanckiego „Topora”,<br />
złożył w 1978 r. w Wojskowym Instytucie Historycznym.<br />
Całość można przeczytać<br />
na stronie internetowej Sądeckiego Towarzystwa<br />
Lotniczego „Orlik”: www.orlik.sacz.pl).
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 PSZCZOŁY I LUDZIE ROZMAITOŚCI 95<br />
Poczet Pszczelarzy Sądeckich<br />
Zdzisław Skibiak<br />
z Cieniawy<br />
Z wykształcenia inżynier chemik<br />
(absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej<br />
w Krakowie),<br />
od lat właściciel cegielni<br />
w Jankowej, ale chyba przede<br />
wszystkim wybitny pszczelarz.<br />
Ichoć pszczołami i pasieką zajął się<br />
już w dojrzałym wieku (trudno w to<br />
uwie rzyć, ale do pie ro 10 lat te mu),<br />
dzisiaj, nosząc na karku ledwie 54<br />
wiosny (jak na polskiego pszczelarza to<br />
młodzian) mówi, że zaprzedał pszczo -<br />
łom swo ją du szę. Dia bły nic już tu taj nie<br />
ugrają. Pszczoły były pierwsze.<br />
Czy to zna czy, że w ro dzi nie Zdzi sła -<br />
wa nie by ło tra dy cji pszcze lar skich<br />
Wprost prze ciw nie! Dzia dek bo ha te ra<br />
na szej opo wie ści go spo da ro wał na 20<br />
pniach w rodzinnym Zapałowie k. Jarosławia<br />
(przemyskie). A on sam wymykał<br />
się w dzie ciń stwie ro dzi com<br />
(lata 60. XX w.), żeby pomagać w pasiece<br />
miej sco we mu pro bosz czo wi, któ ry<br />
pszczelarzył na dużą skalę. Naukę praktycz<br />
nej go spo dar ki pa siecz nej ode brał<br />
więc Zdzisław znakomitą. Po latach, już<br />
na stu diach w Kra ko wie, rów no le gle<br />
z teorią inżynierii materiałowej i ceramiki,<br />
zgłębiał tajniki teoretycznej wiedzy<br />
na te mat pszcze lar stwa<br />
w szacownych murach Biblioteki Jagiellońskiej.<br />
A pszczelarski księgozbór krakow<br />
skiej Al ma Ma ter jest ogrom ny!<br />
Do Cieniawy ściągnęła Zdzisława,<br />
poznana na studiach w Krakowie Władysława,<br />
przyszła żona, rodowita Cieniawianka.<br />
I tak pozostało do dzisiaj.<br />
Podgrybowska Cie niawa okazała się portem<br />
życiowym dla rodziny Skibiaków.<br />
Lata mijały, a ten wielki pszczelarski<br />
talent pozostawał w uśpieniu. Praca zawo<br />
do wa, naj pierw w No wo są dec kim<br />
Przedsiębiorstwie Ceramiki Budowlanej<br />
w Bie go ni cach, po tem od 1988 ro ku<br />
jankowska cegielnia, wreszcie, co przecież<br />
by ło naj wa żniej sze, ro dzi na: żo -<br />
na Wła dy sła wa i sze ścio ro dzie ci<br />
– Agniesz ka, An na, Łu cja, Piotr, Ja kub<br />
i Krzysz tof, dziś w więk szo ści już<br />
po wy ższych stu diach. Pew nie nie star -<br />
czało czasu na pszczoły, a może i odwagi.<br />
Nie wol no ta kże za po mi nać, że<br />
od po nad 20 lat Zdzi sław Ski biak dzia -<br />
Jak ka żdy pszcze larz<br />
Zdzi sław mo że ga wę dzić<br />
o swo jej pa sie ce go dzi na -<br />
mi. Dla cze go wy brał<br />
ram kę wiel ko pol ską, jak<br />
wal czy z cho ro ba mi<br />
w pa sie ce z mo ty li cą<br />
i war ro zą, dla cze go ule<br />
zbu do wał z drew na li po -<br />
we go i jo dło we go.<br />
ła w samorządzie gminy Grybów jako<br />
radny. To chyba jedna z najdłuższych karier<br />
samorządowych w dziejach III RP!<br />
Ale wresz cie przy szedł ten dzień<br />
i Zdzisław, jak opowiada, chyba w 2000<br />
roku, odwiedził wraz z synem Piotrem<br />
pa sie kę wy bit ne go pszcze la rza są dec -<br />
kiego Jana Gaborka z Kamionki Wielkiej.<br />
Wytrawny pasiecznik Gaborek jął<br />
namawiać Zdzisława do zakupu jednego<br />
pnia. Nie by ło to pro ste, bo wsze la -<br />
kich za jęć miał Zdzi sław co nie mia ra<br />
i do pie ro per swa zja żo ny Wła dy sła wy<br />
i syna Piotra przeważyła. I powstała pasie<br />
ka Ski bia ków. Ten jeden ul, ta jedna<br />
ro dzi na pszcze la w 2000 r. sta ły się za -<br />
czynem dla budowy jednej z najbardziej<br />
ce nio nych pa siek zrze szo nych w Kar -<br />
packim Związku Pszczelarzy w Nowym<br />
Sączu. Po roku u Skibiaków stało 10 rodzin<br />
pszcze lich, po dwóch la tach 40,<br />
a tej jesieni Zdzisław zazimował 91 pni.<br />
Czapki z głów.<br />
Jak ka żdy pszcze larz Zdzi sław mo że<br />
ga wę dzić o swo jej pa sie ce go dzi na mi.<br />
Dlaczego wybrał ramkę wielkopolską,<br />
jak walczy z chorobami w pasiece z motylicą<br />
i warrozą, dlaczego ule zbudował<br />
z drewna lipowego i jodłowego, jak wygląda<br />
miodobranie, dlaczego sieje gorczycę<br />
przy pasieczysku i o wędrówkach<br />
na Ja wo rze w ocze ki wa niu na spadź.<br />
A gdy opro wa dzał mnie po swo jej pra -<br />
cow ni pszcze lar skiej, któ ra speł nia<br />
wszelkie wyśrubowane wymogi sanitarne<br />
i higieniczne, widziałem iskrę w jego<br />
oku. To by ła pszcze lar ska du ma!<br />
Pszczelarze z Karpackiego Związku<br />
Pszcze la rzy dwu krot nie w 2006<br />
i w 2009 roku docenili kunszt swojego<br />
ko le gi i na gro dzi li je go pa sie kę w do -<br />
rocznym konkursie pasiek. Na dziesięcio<br />
let nią pszcze lar ską ka rie rę to<br />
doprawdy sukces nie lada.<br />
A je śli chcesz, Dro gi Czy tel ni ku,<br />
spróbować naprawdę wykwintnych sądec<br />
kich mio dów mnisz ko wach, li po -<br />
wych i spa dzio wych, nie zwle kaj.<br />
Kie ru nek Cie nia wa, ro dzi na Ski bia -<br />
ków… zresz tą ka żdy wska że Ci dro gę<br />
do tej wyjątkowej pasieki!<br />
MA CIEJ RY SIE WICZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
96 ROZMAITOŚCI<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Kulinarna Ra fa (8)<br />
www.e-rafa.pl – supermarket<br />
w… Two im do mu<br />
Zmiany we współczesnym handlu zachodzą niezwykle szybko.<br />
Do ty czy to wszyst kich dzie dzin, bez wzglę du na ich cha rak ter<br />
i ska lę. W ka żdej bra nży wy stę pu je kon ku ren cja, któ ra z jed nej<br />
strony odbiera część profitów, a z drugiej strony pozytywnie dopin<br />
gu je do dzia ła nia. Wy da je się, że ta jem ni ca suk ce su po le ga<br />
na elastycznym i zarazem konsekwentnym podążaniu za trendami,<br />
no wo ścia mi, ocze ki wa nia mi klien tów, któ rzy są fak tycz ny mi<br />
kreatorami rynku.<br />
Zastanawiałem się, w jaki sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom<br />
– co nowego można zaoferować osobom regularnie odwiedzającym<br />
nasz sklep oraz jak do trzeć do tych, któ rzy z ja kie goś po wo du<br />
nie odwiedzają Rafy. Jednym z pomysłów, który przyszedł mi wtedy<br />
do głowy, było stworzenie serwisu sklepu internetowego. Od momen<br />
tu pod ję cia de cy zji o bu do wie ser wi su e -ra fa. pl upły nął po -<br />
nad rok. W tym cza sie, wraz z ze spo łem e -ra fy uda ło się nam<br />
stworzyć (mamy taką nadzieję) przejrzystą platformę, która przedsta<br />
wia ofer tę kil ku ty się cy pro duk tów. Oczy wi ście w po rów na niu<br />
z Ra fą jest to tyl ko wy ci nek – nie cho dzi o to, aby prze nieść ca ły sta -<br />
cjonarny sklep do Internetu. Pewnie zastanawiają się Państwo, jak<br />
wybierane będą warzywa i owoce, kiedy będziemy kroić wędlinę, czy<br />
zapakujemy należycie świeże ryby… Zapewniam – dołożymy wszelkich<br />
starań, aby zamówione produkty były profesjonalnie skompletowane<br />
i dostarczone. Gwarantuję, że załoga e-rafy będzie Państwa<br />
najlepszym reprezentantem na zakupach w Rafie. Zamówione produkty<br />
będziemy ściągać z półek, zwracając przy tym uwagę na termi<br />
ny przy dat no ści do spo ży cia, dbać o wy bór owo ców i wa rzyw,<br />
a świeże ryby i owoce morza szczelnie zapakowane transportować<br />
w chłodni wprost do Państwa kuchni. Dołożymy wszelkich starań,<br />
aby w momencie dostarczenia zakupów byli Państwo zadowoleni<br />
ze swojej decyzji i naszej pracy.<br />
Aby odwiedzić e-rafę wystarczy wejść na stronę www.e-rafa.pl.<br />
Tu mo żna prze glą dać ofer tę skle pu, re ali zo wać „szyb kie za ku py”<br />
– w tym celu niepotrzebne jest logowanie. Jednak stworzenie własne<br />
go pro fi lu to wie le udo god nień. Umo żli wia do stęp do hi sto rii<br />
swoich zakupów, czy też opcję wyboru adresu dostawy (np. pracy,<br />
domu). Gdy wybierzemy interesujące nas produkty, kolejnym krokiem<br />
jest wybór dnia i dwugodzinowego przedziału czasowego z tabe<br />
li wol nych kur sów (w tym prze dzia le cza so wym do star czo ne<br />
zostaną zakupy). Zamówienie finalizuje specjalny formularz, w którym<br />
określany jest sposób zapłaty za zakupy, rodzaj pakowania oraz<br />
to, jak mamy się zachować w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu nie będziemy<br />
dysponować wybranym przez Państwa produktem.<br />
W e-rafie postawiliśmy na jasne reguły. Po pierwsze, ceny wszystkich<br />
produktów są identyczne z tymi w stacjonarnej Rafie – to duża<br />
zaleta, niespotkana w analizowanych przez nas „e marketach”. Dostawa<br />
bezpłatna realizowana jest na terenie aglomeracji sądeckiej<br />
i okolic od kwoty zakupów 100zł – to również duża zaleta w porówna<br />
niu z in ny mi skle pa mi. W przy pad ku za ku pów za ni ższą kwo tę,<br />
opłata za dostawę będzie wynosiła 5 lub 10 zł (szczegółowe informacje<br />
znaj du ją się w za kład ce „Do sta wa” – ob szar dzia ła nia). Sklep<br />
otwar ty jest 24h na do bę przez sie dem dni w ty go dniu – war to jed -<br />
nak pamiętać, że dostawy realizowane są codziennie od 10 do 20.<br />
Mam na dzie ję, że przy go to wa ny przez nas ser wis spo tka się<br />
z Państwa zainteresowaniem. Chcielibyśmy zainteresować tą formą<br />
zakupów, zachęcić do spróbowania i wystawienia nam oceny.<br />
Mam na dzie ję, że gdy je ste śmy zmę cze ni po dniu cię żkiej pra cy,<br />
mamy jeszcze tyle przygotowań przed uroczystą kolacją lub po prostu<br />
nie chce się nam stać w kor ku sa mo cho dów a na stęp nie w ko -<br />
lej ce do ka sy wy bio rą Pań stwo www.e -ra fa.pl – su per mar ket …<br />
w Twoim domu.<br />
PAWEŁ ŚWIERCZEK, biuro@e-rafa.pl
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
GRUDZIEŃ 2011 ROZMAITOŚCI 97<br />
Re stau ra cja Ma je rzan ka na przed -<br />
po lach Piw nicz nej<br />
Łyżka strawy (31)<br />
Wzywanie<br />
posiłków<br />
Święto narodowe postanowiłam<br />
uczcić uro czy stym obia -<br />
dem. W tym ce lu wsia dłam<br />
na rower i w drodze na miejsce<br />
zbiórki przejechałam most heleński,<br />
zaraz skręciłam w lewo<br />
i tam, o zgrozo, prawie dosłownie<br />
w wigilię Dnia Niepodległości<br />
zauważyłam, że od ul.<br />
Starowiejskiej odchodzi w stronę<br />
Dunajca ul. Pod Sosenki.<br />
FOT. ŁYŻY<br />
Jak ona ucho wa ła się w mie ście,<br />
któ re zde ko mu ni zo wa ło ca łe<br />
dzielnice Jak długo jeszcze drażnić<br />
będzie patriotyczne wzmożenie<br />
oby wa te li No we go Są cza uli ca<br />
bezwstydnie poświęcona podpułkowniko<br />
wi Iwa no wi Ili czo wi So sen ce, osła -<br />
wio ne mu funk cjo na riu szo wi NKWD,<br />
sowieckiemu oprawcy o rękach po łokcie<br />
ską pa nych w pol skiej krwi Wzy -<br />
wam Radę Miasta, żeby skończyła z tym<br />
naigrywaniem się z przelanej krwi!!!<br />
Po tym szoku otrząsnęłam się i podążyłam<br />
w kierunku miejsca koncentracji<br />
sił. Był to je den z tych cu dow nie sło -<br />
necznych dni w pierwszej dekadzie listo<br />
pa da. Dzię ki for mie wy pra co wa nej<br />
w czasie kampanii letnich i jesiennych<br />
do je cha łam aż do Piw nicz nej Zdro ju,<br />
tym bar dziej, że mo je spra co wa ne lę -<br />
dźwie popychał ciepły fen.<br />
Oby ło się bez przy gód, je śli nie li czyć<br />
te go, że w Bar ci cach przed ko ścio łem<br />
swawolna spódnica w kolorze feldgrau<br />
wplątała mi się w łańcuch, nieco rozerwała<br />
i dalej pojechałam z gołym udem,<br />
zadziwiając woźniców taborów nadjeżdżających<br />
z naprzeciwka, którzy przeciągle<br />
trąbili na widok mych wdzięków.<br />
Na takie pozdrowienia oczywiście odpo<br />
wia da łam ca łu sa mi roz da wa ny mi<br />
na prawo i lewo.<br />
Dojechałam nie tylko do samej Piwnicz<br />
nej, lecz na wet nie co za. Tam za rzą -<br />
dziłam popas, rozkulbaczyłam mego<br />
stalowego rumaka, a w poszukiwaniu furażu<br />
obrałam azymut na kantynę o nazwie<br />
Majerzanka, nie mylić z macierzanką,<br />
choć to z okazji święta narodowego byłoby<br />
właściwsze, gdyż kojarzyłoby się<br />
z macierzą naszą jedyną.<br />
Nie za re kwi ro wa łam żyw no ści jak<br />
legioniści z Pierwszej Brygady Komendan<br />
ta, nie wy sta wi łam na świst ku<br />
do skrętów kwitu dłużnego ani asygnaty,<br />
lecz za pła ci łam go tów ką pod ję tą<br />
uprzednio z kasy pułku.<br />
W me nu oczy me prze past ne pa dły<br />
na pie ro gi łom ni czań skie (8 zł). Już<br />
daw no cho dził za mną ten spe cjał, si ła<br />
żem słyszała o jego dobroci, zatem zaryzykowałam.<br />
Podano mi trzy cepeliny<br />
z tartych ziemniaków inaczej zwane kartaczami,<br />
co ewokowało w mych myślach<br />
cza sy, kie dy świ sta ły na po lach bi tew,<br />
szatkując żołnierskie ciała na mielonkę.<br />
Z tym, że w odróżnieniu od tych litewskich<br />
– łomniczańskie stanowią wersję<br />
oszczęd no ścio wą, bo za miast mię sem<br />
fa sze ro wa ne są twa ro giem jak re krut<br />
szrapnelami.<br />
Tak się składa, że do cepelinów-karta<br />
czy mam sto su nek en tu zja stycz ny,<br />
gdyż w ramach wizyt rodzinnych bywałam<br />
onegdaj na Białorusi tuż nad granicą<br />
li tew ską i tam ob fi cie mnie ni mi<br />
kar mio no aż tłuszcz ście kał po bro dzie<br />
i z cichym posapywaniem odkładał się<br />
w sadło na biodrach.<br />
Te, które podano mi w Majerzance,<br />
co to było za monumentalne paskudztwo!<br />
Gumowate, ale nie sprężyste, lecz<br />
spar cia łe, gąb cza ste i sil nie mu lą ce,<br />
z woni i smaku podobne do derki spod<br />
siodła ułana jazłowieckiego. Może gdyby<br />
by ły świe że, to ja koś by uszły w oko -<br />
pach. Ale to, co do sta łam, od sta ło swo je,<br />
oba wiam się, że mo gło na wet pa mię tać<br />
ów niezapomniany rok 1918 i zdążyło<br />
wy schnąć na wiór. Na do miar złe go<br />
– od grza no je w mi kro fa lów ce tyl ko<br />
symbolicznie, bo temperaturą nieznacznie<br />
przewyższało tę na zewnątrz.<br />
Te, któ re po da no mi<br />
w Ma je rzan ce, co to by ło<br />
za mo nu men tal ne pa -<br />
skudz two! Gu mo wa te,<br />
ale nie sprę ży ste, lecz<br />
spar cia łe, gąb cza ste i sil -<br />
nie mu lą ce, z wo ni i sma -<br />
ku po dob ne do der ki<br />
spod sio dła uła na ja zło -<br />
wiec kie go.<br />
Odstawiłam jak niepyszna i w obliczu<br />
za glą da ją cej w oczy klę ski – we -<br />
zwa łam po sił ki. Od wód dy wi zyj ny,<br />
który zjawił się z odsieczą, składał się<br />
z pod od dzia łu na le śni ków z se rem (7<br />
zł). W nie zmą co nym szy ku bo jo wym<br />
sprawnie zajęły z góry upatrzone pozycje<br />
w moim przewodzie pokarmowym<br />
i ukła dzie tra wien nym. Za pra wio ne<br />
w bo jach jak gwar dia na po le oń ska,<br />
prze wa żnie nie za wo dzą ja ko ostat nia<br />
deska ratunku w naszych niekończących<br />
się po tycz kach z ga stro no mią. Mo żna<br />
na nich polegać jak na Zawiszy albo Belinie-Prażmowskim,<br />
tym bardziej, że te<br />
w Majerzance okryte były grubą kołderką<br />
z cu kru pu dru, któ ra nie uchron nie<br />
zwia sto wa ła ro zejm w po sta ci zi my,<br />
nad cho dzą cej nie ubła ga nym ga lo pem<br />
jak szarża konarmii Budionnego…<br />
ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />
W Majerzance ogarnęły mnie tzw. ambiwalentne<br />
uczucia, w ocenie wahające się od 0<br />
do 5. Ponieważ w ostatniej chwili przycwałowała<br />
kawaleria w formie naleśników i przyniosła<br />
ocalenie od niechybnej śmierci głodowej,<br />
w strzelistym akcie łaski przyznaję ww. kantynie<br />
trzy gwiazd ki z obiet ni cą awan su do stop -<br />
nia kapitana, jeśli wyeliminuje z menu pierogi<br />
łomniczańskie, przynajmniej zamrożone.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
98 ROZMAITOŚCI<br />
DO I OD REDAKCJI GRUDZIEŃ 2011<br />
PROF. BO LE SŁAW FA RON<br />
ZA PRA SZA….<br />
Są dec czy zna w li te ra tu rze pol skiej,<br />
w dawnej historiografii i mediach – oto<br />
zakres tematyczny ogólnopolskiej sesji<br />
na uko wej, ja ką w przy szłym ro ku,<br />
na przełomie czerwca i lipca, w ramach<br />
ob cho dów 720-le cia No we go Są cza<br />
przy go to wu je Ma ło pol ska Wy ższa<br />
Szko ła Za wo do wa im. Jó ze fa Die tla<br />
w Krakowie, Wydawnictwo Edukacyjne<br />
w Krakowie, przy współpracy Urzędu<br />
Mia sta No we go Są cza, Mu zeum<br />
Okręgowego i nowosądeckiego oddziału<br />
Civitas Christiana – Oddział w Nowym<br />
Są czu.<br />
Pomysłodawcą i głównym organizato<br />
rem jest prof. Bo le sław Fa ron:<br />
– Zapraszamy do udziału w konferencji<br />
przedstawicieli wszystkich ośrodków<br />
akademickich w Polsce. W przypadku literatury<br />
idzie o ukazanie obrazu Nowego<br />
Są cza i Są dec czy zny w opty ce<br />
au to rów od cza sów naj daw niej szych<br />
do współczesnych (np. Mieczysław Romanowski,<br />
Zofia Nałkowska, Jan Wiktor,<br />
Zo fia Kos sak -Szczuc ka, Je rzy Ha ra sy -<br />
mo wicz czy Adam Zie mia nin). Za le ży<br />
nam ta kże na uwzględ nie niu twór ców<br />
rodem z Sądecczyzny (np. Andrzej Warzecha,<br />
Władysława Lubasiowa). W wybo<br />
rze te ma tu mo gą być po moc ne:<br />
książka Janiny Kwiek-Osiowskiej, „Ziemio<br />
mo ja są dec ka...” Wy bór tek stów<br />
o Sądecczyźnie (Nowy Sącz 2010) lub E.<br />
Smajdora, „Sądecczyzna w polskiej literaturze<br />
pięknej” (Nowy Sącz 1946).<br />
Jeśli idzie o dawną historiografię, to<br />
można tu wskazać np. nazwiska Jana Długosza,<br />
Szczęsnego Morawskiego czy Jó-<br />
zefa Szujskiego. Temat mediów jest obszer<br />
ny. Mie ści się w tym za kre sie i pra sa,<br />
i radio i telewizja, a nawet internet.<br />
Zwracam się do miłośników Sądecczyzny,<br />
do liderów nowosądeckich środo<br />
wisk in te re su ją cych się hi sto rią,<br />
literaturą i mediami o udział w konferencji.<br />
Serdecznie zapraszam. Mile widziane<br />
bę dą re fe ra ty i ko mu ni ka ty.<br />
Opracowania zakwalifikowane przez recenzentów<br />
ukażą się w specjalnym wydawnictwie<br />
pokonferencyjnym.<br />
***<br />
Zgło sze nia:<br />
Wy daw nic two Edu ka cyj ne sp. z o.o.<br />
ul. Wiel ko tyr now ska 35, 31-326 Kra ków<br />
tel./fax. 12 626 08 18, e -ma il: a.zuk@we.pl<br />
CHOCHLIK ZAMIESZAŁ<br />
W RECENZJI KSIĄŻKI<br />
Szanowna Redakcjo,<br />
W recenzji książki Jerzego Gizy Organizacja<br />
Wolność 1918 mojego pióra pt.<br />
„Najwcześniej podnieśli sztandar niepodległości”<br />
(„Sądeczanin” nr 11 [47] z listopada<br />
b.r., s.81) chochlik drukarski<br />
spowodował w (nomen omen) 13. linijce<br />
od góry tekstu przeinaczenie w brzmieniu<br />
„Powszechna Organizacja Wojskowa”<br />
zamiast prawidłowej nazwy „Polska<br />
Organizacja Wojskowa”.<br />
Bę dę wdzięcz ny za za miesz cze nie<br />
sprostowania w kolejnym numerze „Sądeczanina”.<br />
Serdecznie pozdrawiam.<br />
TO MASZ POD GÓR SKI, Kra ków<br />
Nasz poprzednik sprzed 114 lat ukazywał się przez trzy kwartały, jako<br />
dodatek do pisma „Mieszanina”.
Salon kosmetyki profesjonalnej Agness<br />
ul. Jagiellońska 29/9, Nowy Sącz<br />
tel. 510 510 119, salon@agness.com.pl<br />
www.agness.com.pl<br />
PROMOCJE ŚWIĄTECZNO-KARNAWAŁOWE<br />
Potrzebujesz szybkiego efektu w dobrej cenie Tylko u nas Mezorerapia Igłowa 2M<br />
NAJTAŃSZA W NOWYM SĄCZU MEZOTERAPIA IGŁOWA 2M<br />
DLA PIERWSZYCH 10 OSÓB ZABIEG 50% TANIEJ!*<br />
Ponadto lifting skóry – FALE RADIOWE (RF) – w promocyjnych pakietach na Święta<br />
Odnowa skóry bez interwencji chirurgicznej w dobrej cenie<br />
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego<br />
Narodzenia i Nowego Roku składamy<br />
wszystkim naszym Klientom życzenia:<br />
zdrowia, pogody ducha, wszelkiej<br />
pomyślności w życiu osobistym<br />
oraz sukcesów w pracy zawodowej.<br />
Zapraszamy również na hennę, depilację brwi woskiem,<br />
makijaż i wiele innych zabiegów na twarz i ciało w atrakcyjnych cenach<br />
BON UPOMINKOWY NA ZABIEGI LUB DOWOLNĄ KWOTĘ – doskonały prezent dla bliskiej Ci osoby *<br />
*szczegóły na stronie internetowej www.agness.com.pl