15.01.2015 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

v Biznesmen z Biczyc<br />

v PANORAMA WSI SĄDECKICH – KRUŻLOWA WYŻNA<br />

NOWY SĄCZ | GORLICE | STARY SĄCZ | LIMANOWA | KRYNICA-ZDRÓJ | GRYBÓW | MSZANA DOLNA | PIWNICZNA-ZDRÓJ | MUSZYNA | BIECZ<br />

MIESIĘCZNIK REGIONALNY<br />

GRUDZIEŃ 2011 Nr 12 [48] | Rok IV Cena 5 zł (w tym 8% VAT) | NR INDEKSU 259071<br />

v www.sadeczanin.info<br />

* Wigilia internowanych<br />

* Boże Narodzenie na morzu<br />

v Kredens z Buczacza v Nie oglądaj się v Małuchowa z Sękowej<br />

v Sołtysi to twarde chłopy v Urodziny Marii Podgórskiej v Serce – sercu


... razem na zakupy<br />

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia<br />

niech pod świąteczną choinką znajdzie się<br />

zdrowie, radość, szczęście, życzliwość,<br />

wzajemne zrozumienie i spełnienie marzeń<br />

w Nowym 2012 Roku,<br />

życzy PSS Społem<br />

Od 12 grudnia sprawdź naszą ofertę w katalogu<br />

produktów świątecznych oraz w dodatku<br />

WIĘCEJ SZCZEGÓŁÓW NA:<br />

www.spolem.com.pl


12.2011 | w numerze:<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

39<br />

DRO GA OTWAR TA DO NIE BA<br />

Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze chciał przeznaczyć<br />

na wyjazd do Ameryki. A jednak zamiast emigrować, poświęcił<br />

wszystko, co miał dla ratowania Ojczyzny. Mogiła Jana Wróbel<br />

czekała 88 lat na odrestaurowanie, a po odnowieniu została<br />

okradziona z krzyża – pisze Kinga Bednarczyk.<br />

44<br />

MA ŁU CHO WA Z SĘ KO WEJ, GO SPO DY NI,<br />

KTÓ RA OTAR ŁA SIĘ O SEJM<br />

Z dzia da pra dzia da sę ko wian ka, wy cho wa na kul cie ro py, ma<br />

po mysł na swo ją gmi nę. Za ska ku ją cy swym roz ma chem, a to<br />

wie dzie ją pro stą dro gą z gmin nej za gro dy na… sa lo ny sej -<br />

mo we – pi sze Ber na de ta Wasz kie le wicz.<br />

FELIETON<br />

Wier ność prze gra nym 4<br />

WYDARZENIA<br />

Wy da rze nia 5<br />

Uro dzi ny No we go Są cza 10<br />

Opi nie 11<br />

Ser ce – Ser cu 12<br />

GOSPODARKA<br />

Za ro bić na sen ty men tach 12<br />

Od 17 do la rów do sta cji pa liw 14<br />

Ob wod ni ca Po de gro dzia 16<br />

Na si bra cia Sło wa cy zza mie dzy 16<br />

Ścisk eks po na tów 18<br />

Soł ty si to są twar de chło py 21<br />

SĄDECKIE WIGILIE<br />

Pra wie jak w do mu 29<br />

Po ciesz Je zu kraj pła czą cy 30<br />

Wi gi lie z mor ską bry zą 35<br />

WOKÓŁ NAS<br />

Dro ga otwar ta do nie ba 39<br />

Nie oglą daj się 40<br />

Ma łu cho wa z Sę ko wej 44<br />

SĄDECZANIE<br />

Kre dens z Bu cza cza 48<br />

Ad mul tos an nos 51<br />

52<br />

Praw da i do bro 52<br />

Stań czyk znad Du naj ca 56<br />

58<br />

Ostat ni sza bas przy Ja giel loń skiej 58<br />

KULTURA<br />

Ka lej do skop kul tu ral ny 62<br />

W hoł dzie Or lę tom Lwow skim 64<br />

De biut Ka mi la 65<br />

Kalendarium Muzeum Okręgowego 68<br />

Kto czy ta, nie błą dzi 69<br />

HISTORIA<br />

13 grud nia ro ku pa mięt ne go 71<br />

Kro ku sy pa mię ci 79<br />

100 lat są dec kie go har cer stwa 80<br />

Hi sto ria szko ły z Że leź ni ko wej<br />

Wiel kiej 85<br />

91<br />

Zda li eg za min z pa trio ty zmu 91<br />

ROZMAITOŚCI<br />

Zdzi sław Ski biak z Cie nia wy 95<br />

Wzy wa nie po sił ków 97<br />

Do i od re dak cji 98<br />

WWW.SADECZANIN.INFO


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

4 KOSYM SPOJRZENIEM<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Wierność<br />

przegranym<br />

No wy Sącz stał się w koń ców -<br />

ce ro ku are ną star cia tzw.<br />

zio bry stów, któ rzy do ko na li<br />

frondy w Prawie i Sprawiedliwości,<br />

z prezesem partii Jarosławem<br />

Kaczyńskim. Korzenie rozłamu tkwią<br />

na Są dec czyź nie, stąd wy wo dzą się<br />

główni bohaterowie dramatu i wiadomość<br />

o rów no cze snym przy jeź dzie<br />

do Są cza Ja ro sła wa Ka czyń skie go<br />

i Zbi gnie wa Zio bry ze lek try zo wa ła<br />

me dia. Przez kil ka dni na sze mia sto nie<br />

scho dzi ło z „pa sków” te le wi zyj nych<br />

ka na łów in for ma cyj nych. Ry nek są -<br />

dec ki oku py wa ły wo zy trans mi syj ne<br />

z War sza wy i Kra ko wa. Wie trzo no<br />

sen sa cję, mo że na wet sza mo ta ni nę<br />

pod Ratuszem o głosy Sądeczan. Nic<br />

ta kie go się nie sta ło, ale wy nik star cia<br />

był jednoznaczny.<br />

Są de cza nie za gło so wa li no ga mi.<br />

Za Zio brą bie ga ła po Są czu je dy nie<br />

gro ma da pod eks cy to wa nych żur na li -<br />

stów, a ta kich tłu mów, jak na spo tka -<br />

niu z pre ze sem PiS w Miej skim<br />

Ośrod ku Kul tu ry przy al. Wol no ści,<br />

od dawna nie widziałem. Można to porównać<br />

tylko z przyjazdem prezydenta<br />

Le cha Wa łę sy na ju bi le usz 700-le cia<br />

No we go Są cza w 1992 ro ku, ale to by -<br />

ły in ne cza sy, kie dy lu dzie nie by li jesz -<br />

cze tak zmęczeni polityką.<br />

To dowodzi, że Sądeczanie są trwali<br />

w swoich przekonaniach i uczuciach.<br />

Zapewne niejeden z naszych Czytelników<br />

jest sfru stro wa ny, że ty le lat gło -<br />

su je na PiS, a zwy cię stwo nie<br />

nadchodzi. Nieraz jednak warto trwać<br />

przy przegranych. Wizja Polski Jarosława<br />

Kaczyńskiego, rozwinięta w Nowym<br />

Są czu, ja ko kra ju do stat nie go<br />

Henryk Szewczyk<br />

i nowoczesnego, ale też wiernego wierze,<br />

kulturze i tradycji Ojców – trafia<br />

do Są de czan i kie dyś – być może do -<br />

czeka się urzeczywistnienia.<br />

Niekłamana sympatia mieszkańców<br />

na sze go re gio nu dla Ja ro sła wa Ka -<br />

czyń skie go bie rze się ta kże, jak są dzę,<br />

ze zwy kłe go ludz kie go współ czu cia:<br />

świadomości tragedii osobistej, jaka go<br />

spotkała, i ciężaru odpowiedzialności,<br />

jaki na nim spoczywa.<br />

***<br />

Kończymy czwarty rok wydawania<br />

naszego miesięcznika. W lutym 2012<br />

roku będziemy obchodzić skromny jubileusz<br />

z okazji wydania – oby tak się<br />

stało! – 50. numeru „Sądeczanina”.<br />

Dziękujemy naszym Czytelnikom<br />

za oznaki sympatii i przyjaźni przekazywane<br />

nieraz z bardzo odległych<br />

od Nowego Sącza miejsc. Odbieramy<br />

telefony, dostajemy listy i maile nie tylko<br />

z Krakowa, Warszawy, Gdańska,<br />

Wrocławia i Lublina, ale okazuje się, że<br />

nasze pismo jest czytane również<br />

na Alasce i w Sydney. Rozsiani po kraju<br />

i świecie Sądeczanie cenią „Sądeczanina”<br />

przede wszystkim za rzetelne<br />

dokumentowanie życia i historii Nowego<br />

Sącza i Sądecczyzny, opisywanie<br />

wybitnych synów tej ziemi, z których<br />

osiągnięć możemy być dumni. I tej linii<br />

redakcyjnej będziemy się trzymać. Bo<br />

jest wie le lo kal nych me diów, ale mie -<br />

sięcznik „Sądeczanin” jest jeden.<br />

Naszym Drogim Czytelnikom,<br />

gdziekolwiek są, pod jakąkolwiek przebywają<br />

szerokością geograficzną, niezależnie<br />

od temperatury, w jakiej będą<br />

oczekiwać w Wigilię narodzin Bożej<br />

Dzieciny.<br />

Szopka bożonarodzeniowa przy kościele<br />

w Nawojowej FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />

ISSN 1899-3443a<br />

Sądeczanin<br />

miesięcznik niezależny,<br />

ukazuje się od stycznia 2008 r.<br />

na terenie Sądecczyzny.<br />

Redaguje zespół:<br />

Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />

(h.szewczyk@sadeczanin.info)<br />

Kinga Bednarczyk, Janusz Bobrek,<br />

Małgorzata Cygnarowicz,<br />

Iga Michalec, Ireneusz Pawlik,<br />

Bernadeta Waszkielewicz<br />

Reklama i prenumerata:<br />

Kamila Jeleń-Kumor<br />

tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />

e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />

Reklama i dystrybucja:<br />

Marcin Pawłowski<br />

tel. (18) 415 72 29 w. 20<br />

e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info<br />

Wydawca:<br />

Fundacja Sądecka<br />

ul. Barbackiego 57<br />

33-300 Nowy Sącz<br />

tel. (18) 415 70 77, 415 70 83<br />

e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />

Skład: IPRESS STUDIO WWW.IPRESS.PRO<br />

Druk: Flexergis, Nowy Sącz<br />

Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />

i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />

opatrywania ich własnymi tytułami.<br />

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />

za treść reklam i tekstów sponsorowanych.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 5<br />

Naszym wiernym<br />

Czytelnikom, Przyjaciołom<br />

i Współpracownikom,<br />

Mieszkańcom i Sympatykom<br />

Sądecczyzny,<br />

radosnych świąt<br />

Bożego Narodzenia<br />

życzy<br />

Redakcja „Sądeczanina”<br />

ROZ ŁA MOW CY<br />

Z NO WE GO SĄ CZA<br />

Po seł PiS z No we go Są cza Ar ka diusz<br />

Mu lar czyk sta nął na cze le no we go, 20-<br />

osobowego klubu parlamentarnego Solidar<br />

na Pol ska w ge ście so li dar no ści<br />

z wykluczonymi z partii eurodeputowanymi<br />

Zbigniewem Ziobrą (rodem z Krynicy),<br />

Jac kiem Kur skim i Ta de uszem Cy mań -<br />

skim. Ponadto w gronie „ziobrystów” znalazł<br />

się in ny są dec ki po seł, de biu tant<br />

w Sej mie, An drzej Ro ma nek, oraz po seł<br />

Edward Siar ka z Raby Wyżnej.<br />

Nowym, tymczasowym szefem PiS w naszym<br />

regionie został senator Stanisław Kogut.<br />

W Sejmiku Woj. Małopolskiego<br />

powstał 5-osobowy klub Solidarnej Polski,<br />

akces do „ziobrystów” zgłosiła też dotychczasowa<br />

przewodnicząca klubu PiS w Radzie<br />

Miasta Nowego Sącza Barbara Jurowicz.<br />

SĄ DEC KI KONTR ATAK<br />

KA CZYŃ SKIE GO<br />

23 listopada na Sądecczyznę przyjechał<br />

Ja ro sław Ka czyń ski i te go sa me go dnia<br />

niespodziewanie znalazł się w Nowym Sączu<br />

Zbi gniew Zio bro. Pre zes PiS od wie dził<br />

Marcinkowice, gdzie złożył wieniec pod tablicą<br />

smoleńską (została odsłonięta już 30<br />

kwietnia 2010 r.) i na grobach legionistów<br />

Józefa Piłsudskiego.<br />

Burzę medialną wywołał ks. prałat Józef<br />

Ba bicz, któ ry zwró cił się do go ścia sło -<br />

wa mi: „Ra tuj Pol skę!”. War szaw skim<br />

komentatorem nie spodobało się również,<br />

że w uroczystości wzięła udział młodzież<br />

szkolna, a wierszyk na cześć Jarosława Kaczyń<br />

skie go wy gło sił 8-let ni Jaś, syn An -<br />

drze ja Piszcz ka, pre ze sa Sto wa rzy sze nia<br />

„Parafiak”, organizatora wizyty prezesa PiS<br />

w Marcinkowicach.<br />

Na spotkanie z Kaczyńskim w sądeckim<br />

MOK-u przyszły tłumy, nie wszyscy dostali<br />

FOT. HSZ FOT. HSZ<br />

się do środku. Gościa powitano chlebem<br />

i solą, grały dwie kapele regionalne. Przemówienie<br />

b. premiera wielokrotnie przery<br />

wa no okla ska mi, a na ko niec sa la<br />

za śpie wa ła Ka czyń skie mu „Sto lat”. Tym -<br />

cza sem za krą żą cym po Są czu Zbi gnie -<br />

wem Zio brą (od wie dził m.in. po wsta ją ce<br />

Mia stecz ko Mul ti me dial ne) cią gnął tyl ko<br />

tłu mek pod eks cy to wa nych dzien ni ka rzy.<br />

Czytaj felieton na str. 4.<br />

Z TAR NO WA NA ŚLĄSK<br />

Do tych cza so wy or dy na riusz die ce zji<br />

tarnowskiej 63-letni Wiktor Skworc został<br />

nowym biskupem w Katowicach. Zastąpił<br />

arcybiskupa Damiana Zimonia, któ ry prze -<br />

szedł na eme ry tu rę. Pa pież Be ne -<br />

dykt XVI mia no wał na Gór nym Ślą sku<br />

autochtona (bp Wiktor Skworc jest Górno<br />

ślą za kiem z Ru dy Ślą skiej, w mło do ści<br />

pracował w kopalni). Jako biskup tarnowski<br />

od 1998 r. był czę stym go ściem na Są -<br />

dec czyź nie, m.in. wi tał Oj ca św.<br />

Ja na Paw ła II pod czas pa pie skiej piel -<br />

grzymki do Starego Sącza w 1999 r. Zainicjo<br />

wał po wsta nie Cen trum Edu ka cji<br />

Młodzieży KANA w Nowym Sączu i Centrum<br />

Piel grzy mo wa nia im. Ja na Paw -<br />

ła II w Sta rym Są czu. W wol nym cza sie<br />

cho dził po gó rach Be ski du Są dec kie go.<br />

W gronie następców wymienia się księży:<br />

ks. Pawła Ptasznika, któ ry obec nie jest kie -<br />

row ni kiem Pol skiej Sek cji Se kre ta ria tu<br />

Stanu w Watykanie, oraz ks. Józefa Klocha<br />

– rzecznika Konferencji Episkopatu Polski.<br />

WÓJT NIE WIN NY<br />

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu wydał<br />

werdykt oczyszczający Kazimierza Siedlarza,<br />

dłu go let nie go wój ta Ka mion ki Wiel -<br />

kiej, z za rzu tu kłam stwa lu stra cyj ne go.<br />

Prokuratura IPN twierdziła, że w zgromadzo<br />

nej do ku men ta cji K. Sie dlarz fi gu ru je<br />

jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeń<br />

stwa. No tat ki es be ków sąd uznał<br />

za nie wia ry god ne, do ty czą ce je dy nie wy -<br />

darzeń jawnych jak np. dostępnych w ówcze<br />

snej pra sie zjaz dów ZSL.<br />

LUK SU SY<br />

DLA STU DEN TÓW<br />

Stu den ci In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej<br />

PWSZ roz po czę li za ję cia w no wym bu -<br />

dyn ku dy dak tycz nym (ok. 2019 m²) i ha li<br />

spor to wej (3192 m²) – głów nych czę -<br />

ściach aka de mic kie go kom plek su dy dak -


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

6 WYDARZENIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

tycz no -spor to we go przy ul. Ko ściusz ki<br />

na pię cio hek ta ro wym te re nie klu bów<br />

Start i Du na jec. Stu den ci i wy kła dow cy<br />

otrzy ma li do dys po zy cji la bo ra to ria i pra -<br />

cow nie od no wy bio lo gicz nej (fi zjo lo gicz -<br />

na, hy dro ma sa że, krio ko mo ra,<br />

biomechaniczna, antropomedyczna, anatomiczna,<br />

sauna, siłownia, gimnastyka korek<br />

cyj na). Ofi cjal ne otwar cie, po od da niu<br />

do użyt ku po zo sta łych obiek tów, w tym<br />

i kry tej pły wal nii (1959 m²) z niec ką ba se -<br />

no wą o dłu go ści 25 m bo iskiem pił kar -<br />

skim i sta dio nem lek ko atle tycz nym,<br />

od bę dzie się w przy szłym ro ku. Bu do wa,<br />

roz po czę ta we wrze śniu 2010 r., we dług<br />

projektu przygotowanego przez Ewę i Remi<br />

giu sza Owczar ków, bę dzie kosz to -<br />

wać 46,4 mln zł, w tym z fun du szów UE<br />

– 27,6 mln zł, bu dże tu pań stwa – 18 mln zł,<br />

resz ta – wła sny wkład PWSZ. Wy ko naw -<br />

cami inwestycji są firmy EIFFAGE Budownic<br />

two Mi tex SA z War sza wy.<br />

KO MI SARZ LE LEK<br />

Pre mier Tusk wy zna czył Jac ka Lel ka<br />

na ko mi sa rza mia sta i gmi ny Sta ry Sącz<br />

po tym, jak wybrany do Sejmu Marian Cycoń<br />

był zmuszony złożyć rezygnację z pełnio<br />

ne go od 2002 r. sta no wi ska. Wy bo ry<br />

wy zna czo no na 22 stycz nia 2012 r. i ko mi -<br />

sarz Le lek bę dzie ich głów nym fa wo ry -<br />

tem, czując za sobą silne poparcie byłego<br />

bur mi strza. Jest już dżen tel meń ska umo -<br />

wa: w ra zie wy bo ru Ja cek Le lek (na uczy -<br />

ciel ma te ma ty ki, któ ry był już<br />

wiceburmistrzem powoła na swojego zastęp<br />

cę obec ne go prze wod ni czą ce go Ra -<br />

dy Mia sta, Ka zi mie rza Gi zic kie go.<br />

W RYTRZE JAK W HOLANDII<br />

Na gó rze Po łom (496 m n.p.m.) w Ry trze<br />

stanął wiatrak z generatorem o mocy 300<br />

kW. To wystarczy do zasilenia ok. 30 typowych<br />

gospodarstw domowych lub rozświetlenia<br />

trzech tysięcy żarówek<br />

stuwatowych. To już druga siłownia wiatrowa<br />

w Rytrze. Prekursorem był ks. Franciszek<br />

Klag, ale po sta wio ny w 1993 ro ku<br />

„parafialny” wiatrak jest niżej położony i ma<br />

mniej szą moc (160 kW). Maszt no we go<br />

wiatraka ma 30 m długości, a średnica koła<br />

wiatrowego wynosi 31 m. Wiatrak sprowadzono<br />

spod Hamburga w częściach<br />

(na 4 tirach) i postawiono go przy użyciu<br />

dwóch dźwigów, operacja trwała kilka godzin.<br />

Przymocowano do kołnierza stalowego,<br />

gdzie wlano 136 kubików betonu. Nawet<br />

taj fun go nie ru szy.<br />

Po zy ski wa niem ener gii przy wy ko rzy -<br />

staniu słynnych ryterskich wiatrów zajęła<br />

się spół ka An ta res -Ener gia, któ rej udzia -<br />

łowcem jest pochodzący z Barcic mieszka<br />

niec No we go Są cza An drzej Ku tak, b.<br />

elektryk w SGL Carbon. Inwestycja kosztowała<br />

ok. 650 tys. zł. Sama stacja transformatorowa<br />

to wydatek 180 tys. zł, zakup<br />

uży wa ne go ale spraw ne go wia tra ka<br />

w Niem czech – 50 tys. eu ro, do te go 45-<br />

arowa działka zakupiona od jednego z gospo<br />

da rzy ry ter skich oraz trans port<br />

urządzenia zza Odry i jego montaż. Pomimo,<br />

że Ko mi sja Eu ro pej ska wspie ra pro -<br />

duk cję ener gii elek trycz nej ze źró deł<br />

odnawialnych, to nasi inwestorzy nie skorzystali<br />

ze środków unijnych. Za późno złoży<br />

li wnio sek do mi ni ster stwa, kie dy już<br />

unij ne fun du sze na ten cel się skoń czy ły.<br />

Mu sie li oprzeć się ziel czych.<br />

KO NIEC MA RZEŃ<br />

Nie ste ty! Kosz tow ne od wier ty w po -<br />

szukiwaniu źródeł termalnych pod Jaworzy<br />

ną Kry nic ką. Od po cząt ku in we sty cja<br />

na zna czo na by ła du żym ry zy kiem, był to<br />

pierw szy te go ty pu od wiert na te re nie<br />

Karpat fliszowych, których ukształtowanie<br />

geo lo gicz ne znacz nie go rzej ro ko wa ło<br />

pod wzglę dem wy stę po wa nia geo ter mii<br />

niż bo ga te w nią Pod ha le, gdzie dzia ła kli -<br />

ka ośrodków rekreacyjnych wykorzystują<br />

cych za so by cie płej wo dy m. in.<br />

w Zakopanem, Szaflarach i Bukowinie Tatrzańskiej.<br />

Geolodzy studzili wizjonerskie<br />

FOT. HSZ<br />

zapały krynickich inwestorów, ale spółka<br />

Ko lej Gon do lo wa Ja wo rzy na Kry nic ka<br />

pod ję ła ry zy ko. Wo kół obiek tów ter mal -<br />

nych tworzone są dochodowe ośrodki rekreacyjne,<br />

uzdrowiskowe i rehabilitacyjne,<br />

bo zmi ne ra li zo wa na wo da z głę bi zie mi<br />

ma liczne właściwości lecznicze. Budowa<br />

takiego ośrodka w Krynicy miała dać pracę<br />

kil ku dzie się ciu miesz kań com re gio nu.<br />

Zy sku jąc do ta cję z Fun du szu Ochro ny<br />

Śro do wi ska, po kry wa ją cą po ło wę z nie -<br />

mal 17 mln zł kosztów, spółka rozpoczęła<br />

pracę nad odwiertem. Od 25 sierpnia 2010<br />

r. maszyna górnicza eksplorowała ziemię<br />

u podnóża góry w poszukiwaniu wód geotermalnych.<br />

Bez powodzenia.<br />

– Od wiert za my ka my, a co bę dzie<br />

z nim da lej czas po ka że – sko men to wał<br />

krótko Jan Łuszczewski, prezes spółki Kolej<br />

Gon do lo wa Ja wo rzy na Kry nic ka.<br />

SZCZĘ ŚLI WE LĄ DO WA NIE<br />

Powracający z wymiany studenckiej<br />

z USA 26-letni sądeczanin Hubert Waz,<br />

mieszkaniec Białej Niżnej k. Grybowa, student<br />

ostatniego roku krakowskiej AWF był<br />

jednym z 231 pasażerów (fotel 12 B) Boeinga<br />

767, który lecąc z Nowego Jorku awaryjnie<br />

lądował na „brzuchu”, bez wysuniętego<br />

podwozia na Okęciu. Pilot kpt. Tadeusz<br />

Wrona wykazał się największym kunsztem<br />

lotniczym. Tak niecodziennego wydarzenia,<br />

relacjonowanego z napięciem przez czołowe<br />

media światowe, jeszcze w historii warszawskiego<br />

lotniska nie było.<br />

SPI SA LI PO MNI KI<br />

PRZY RO DY<br />

Mło dzież z ko ła Li gi Ochro ny Przy ro dy<br />

z Pry wat ne go Tech ni kum Za wo do we go<br />

w No wym Są czu pod okiem dr. Jó ze fa<br />

Krzaka i geodety Joanny Kopczyńskiej zinwen<br />

ta ry zo wa ła i ozna czy ła, wraz z gra -<br />

ficz nym opi sem to po gra ficz nym, po mni ki<br />

przyrody na terenie Nowego Sącza. Łącznie<br />

jest ich 24, naj więk szą gru pę sta no wi<br />

ok. 50 drzew w par ku je zu ic kim w Za beł -<br />

czu, aleja topól czarnych oraz modrzewie<br />

i li py nad Du naj cem oraz brzo zy w par ku<br />

Mi czyń skich przy ul. Pra żmow skie go.<br />

Do ze spo łu ba daw cze go na le że li: Ka mil<br />

Dąbrowski, Paweł Góra, Damian Kiełbasa,<br />

Arkadiusz Kulig, Adrian Leszko, Jakub Rolka<br />

Kry stian Su seł, Mi chał Szkar łat, Ewe li -<br />

na Wik tor, Pa weł Wo lak, Pa tryk Wójs<br />

i Ka rol Zan der.


KON SPOL W CHI NACH<br />

Sądecka firma Konspol przystąpi do budowy<br />

zakładów przetwórczych w prowincji<br />

Guangdong w Chinach, zamieszkałej<br />

przez ok. 100 mln ludzi. Planowane zatrudnienie:<br />

300-400 osób, produkcja miesięczna:<br />

4 tys. ton wy ro bów z kur cza ka.<br />

Stosowne porozumienie w tej sprawie<br />

podpisali w Warszawie: wiceprezes Konspolu<br />

Konrad Pazgan i jego chiński partner<br />

Jiang Dong cai. W ślad za inwestycją w Chinach<br />

podobna fabryka powstanie w stolicy<br />

Indonezji Dżakarcie.<br />

Ks. A. Je dy nak z dzia ła cza mi PTTK,<br />

An drze jem i Do mi ni ką Kro czek<br />

KRZY ŻE DLA NA UCZY CIE LI<br />

Krzy ża mi Za słu gi i Me da la mi Ko mi sji<br />

Edukacji Narodowej odznaczeni zostali zasłużeni<br />

nauczyciele z Nowego Sącza podczas<br />

uro czy sto ści w Miej skim Ośrod ku<br />

Kul tu ry. Srebr ny Krzyż Za słu gi otrzy ma li:<br />

Urszula Ogonowska (Szkoła Podstawowej<br />

nr 9 im. T. Ko ściusz ki) i Dorota Szymbara<br />

(Pałac Młodzieży); Brązowy – Edyta Bacia<br />

i Bo że na Lu pa (Gim na zjum nr 3 im. H.<br />

Sienkiewicza). Medalem KEN wyróżniono<br />

m.in. kapelana PTTK ks. Andrzeja Jedynaka<br />

i Edwar da Stor cha, pe da go ga i prze -<br />

wodnika turystycznego.<br />

FOT. ANNA TOTOŃ<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 7<br />

STA CJA NAR CIAR SKA<br />

„NO WY SĄCZ”<br />

Jastrzębska spółka Snow Star Stanisława<br />

Kuch ty złożyła wniosek dotyczący budo<br />

wy pierw sze go w No wym<br />

Są czu 300-me tro we go krze seł ko we go<br />

wy cią gu nar ciar skie go (oraz rów no le gle<br />

saneczkowego) z trasą na zboczu przy ulicy<br />

Bar skiej w kie run ku Na ści szo wej i Ja -<br />

nu szo wej. Na 8 hek ta rach ma po wstać<br />

sta cja spor tów zi mo wych, sztucz nie na -<br />

śnieżana, z oświetlonymi trasami zjazdowymi,<br />

z wyciągami o przepustowości 1400<br />

osób na godzinę, a także pensjonat i zaplecze<br />

gastronomiczne. Magistraccy urzędni<br />

cy za sta na wia ją się, czy nar ciar ska<br />

in we sty cja nie wy wrze ne ga tyw ne go<br />

wpływu na środowisko przyrodnicze.<br />

PRZY SIĘ GA STRZEL CÓW<br />

Na ryn ku w No wym Są czu 55 dziew -<br />

cząt i chłopców ze Związku Strzeleckiego<br />

„Strze lec” zło ży ło uro czy stą przy się gę<br />

strze lec ką na sztan dar or ga ni za cji nada -<br />

ny w 2011 r. Or ga ni za cja li czy 180 osób,<br />

pro wa dzi m.in. kla sy mun du ro we w Ze -<br />

spo le Szkół nr 2 im. Sy bi ra ków. Sku pia się<br />

na dzia łal no ści pro obron nej i przy go to -<br />

wuje młodzież do pracy w służbach mundu<br />

ro wych.<br />

OD SZKO DO WA NIE<br />

ZA UTRA CO NE OKO<br />

518 tys. zł zadośćuczynienia i miesięcznej<br />

renty w wysokości 1,5 tys. zł zażądał<br />

przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu<br />

od skarbu państwa i klubu sportowego<br />

Sandecja 19-letni Michał Groń – kibic,<br />

który 10 czerwca 2009 roku podczas zamieszek<br />

towarzyszących imprezie w Parku<br />

Strzeleckim z okazji awansu drużyny do I ligi<br />

piłkarskiej został postrzelony przez policję<br />

gumowym nabojem i stracił prawe oko.<br />

FOT. MIGA<br />

CZER WO NA FAR BA<br />

W przed dzień Świę ta Nie pod le gło ści<br />

nie zna ni spraw cy po ma lo wa li czer wo ną<br />

far bą po mnik i ta bli cę z na zwi ska mi żoł -<br />

nierzy radzieckich poległych w walce z hitle<br />

row ca mi w stycz niu 1945 r. w No wym<br />

Są czu. Wi ce pre zy dent mia sta Je rzy Gwi -<br />

żdż na zwał ten czyn „nie go dzi wo ścią”,<br />

a spraw ców „ludź mi bez su mie nia”.<br />

URODZINY „BARBACKIEGO”<br />

85. uro dzi ny świę to wał Ze spół Szkół<br />

nr 3 im. Bo le sła wa Bar bac kie go w No -<br />

wym Są czu. Ju bi le usz po pu lar nej „odzie -<br />

żów ki” po łą czo no ta kże z 120. rocz ni cą<br />

uro dzin i 70. rocz ni cą śmier ci za ło ży cie la<br />

i pa tro na pla ców ki. Po ko ro wo dzie hi sto -<br />

rycz nym i mszy św. spo łecz ność szko ły<br />

zło ży ła wień ce na gro bie Bo le sła wa Bar -<br />

bac kie go na Sta rym Cmen ta rzu. W Miej -<br />

skim Ośrod ku Kul tu ry ucznio wie i go ście<br />

mie li oka zję bli żej po znać hi sto rię szko łę<br />

dzię ki po ka zo wi slaj dów. Dy rek tor Cze -<br />

sław Szarota wraz z Anną Totoń oraz Marią<br />

Te re są Masz czak przy bli ży li syl wet kę<br />

Bolesława Barbackiego. Wspominali jego<br />

dzie ciń stwo, okres, w któ rym na uczył się<br />

krawiectwa i szył rodzinie ubrania, a także<br />

jego pasje do teatru i malarstwa. Opowiada<br />

li jak za ło żył szko łę, two rzył pod ręcz ni -<br />

ki do krawiectwa oraz jak wyjątkowo dbał<br />

o swo je uczen ni ce i po ziom ich na ucza -<br />

nia. Ju bi le usz szko ły był świet ną oka zją<br />

do wrę cze nia spe cjal ne go wy ró żnie nia<br />

dla na uczy ciel ki wy cho wa nia fi zycz ne go<br />

oraz opie kun ki szkol ne go ko ło te atral ne -<br />

go – Mar ty Ku dlik. To wy ró żnie nie ode -<br />

bra ła ona z rąk sio strze ni cy Bar bac kie go,<br />

Zo fii Bar bac kiej -Gwi żec kiej.<br />

NO WA HA LA W NE WA GU<br />

No wo są dec ki Ne wag bu du je no wą<br />

halę produkcyjną. – Już w przy szłym ro ku


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

8 WYDARZENIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

pokażemy państwu, jak się robi nowoczesne<br />

wagony metra w Polsce – zapowiada<br />

Zbi gniew Ko nie czek, pre zes fir my. Bu dy -<br />

nek, w któ rym mon to wa ne bę dą skła dy<br />

dla war szaw skie go me tra ma być od da -<br />

ny do użyt ku w po ło wie przy szłe go ro ku.<br />

Ne wag ra zem z Sie men sem ma wy ko -<br />

nać 35 po cią gów do ob słu gi dru giej li nii<br />

war szaw skie go me tra. Wy ja dą one wła -<br />

śnie z no wej ha li mon ta żo wej w No wym<br />

Sączu. Hala będzie miała 140 metrów długości,<br />

więc bez problemów pomieści długie<br />

na 120 me trów po cią gi.<br />

– Tempo prac jest ekspresowe. Jeszcze<br />

przed świętami chcemy postawić więźbę<br />

da cho wą. Je śli przed zi mą uda nam się<br />

przy kryć ha lę, bę dzie my mo gli kon ty nu -<br />

ować pra ce bez wzglę du na mróz i śnieg<br />

– mó wi wi ce pre zes Wie sław Pi wo war.<br />

Za 35 sześciowagonowych pojazdów Inspi<br />

ro dla War szaw skie go Me tra kon sor -<br />

cjum Sie mien sa i Ne wa gu otrzy ma 1<br />

mld 69 mln 594 tys. zł. Pierw sze 10 skła -<br />

dów zo sta nie wy pro du ko wa nych w Au -<br />

strii. Kon struk cja na stęp nych bę dzie<br />

od by wać się już w No wym Są czu.<br />

FOT. BOS<br />

FOT. HSZ<br />

PRO TEST W ZA BEŁ CZU<br />

Grupa radnych, mieszkańcy sądeckich<br />

osiedli Zabełcze i Przetakówki wraz z proboszczem<br />

miejscowej parafii oraz szefowie<br />

powstającego Miasteczka Multimedialnego<br />

zaprotestowali przeciwko planowanej<br />

przez spół kę ko mu nal ną No va bu do wie<br />

pod Górą Zabełecką Regionalnego Zakładu<br />

Zagospodarowania Odpadami. Protestu<br />

ją cy oba wia ją się, że za kład bę dzie<br />

uciążliwy dla otoczenia.<br />

„OR LIK” WY LĄ DO WAŁ<br />

W WIE LO GŁO WACH<br />

Gmina Chełmiec ma drugiego „Orlika”.<br />

Inwestycja kosztowała 1,4 mln zł, z czego<br />

gmina włożyła 750 tys. zł, a marszałek woje<br />

wódz twa do ło żył pro me sę w wy so ko -<br />

ści 250 tys. zł. Resz ta wy dat ków po kry ta<br />

została przez dotacje rządowe. „Orlik” składa<br />

się z dwóch bo isk: do pił ki no żnej oraz<br />

bo iska wie lo funk cyj ne go, gdzie mo żna<br />

grać w siatkówkę, koszykówkę i tenisa. To<br />

drugi tego typu obiekt w gminie Chełmiec,<br />

pierwszy postawiono w Świniarsku za 1,3<br />

mln zł. W Ma ło pol sce zre ali zo wa no już<br />

ponad 120 inwestycji w ramach programu<br />

„Moje Boisko – Orlik 2012.”<br />

ZJAZD STRA ŻA KÓW<br />

OCHOT NI KÓW<br />

Podczas zjazdu Oddziału Powiatowego<br />

Związ ku Ochot ni czych Stra ży Po żar nych<br />

REP w Tęgoborzy ponownie prezesem tej<br />

or ga ni za cji zo stał An to ni Bie nias, a wi ce -<br />

pre ze sa mi – Teo dor Gar gas, An to ni Pięt -<br />

ka i Zyg munt Pa ruch, se kre ta rzem<br />

– Ma rek Frą czek, skarb ni kiem – An to ni<br />

Baran. Ponadto w skład prezydium weszli:<br />

Ja nusz Ba sia ga, Jan Zie rał ka i Pa weł Mo -<br />

tyka. Na Sądecczyźnie działa 99 jednostek<br />

OSP, w tym 27 funk cjo nu je w Kra jo wym<br />

Sys te mie Ra tow ni czo -Ga śni czym.<br />

ODZNACZENIA<br />

DLA REZERWISTÓW<br />

Z AFGANISTANU I IRAKU<br />

Sied miu żoł nie rzy re zer wy z na sze go<br />

re gio nu peł nią cych nie na gan nie słu żbę<br />

woj sko wą po za gra ni ca mi kra ju w ra -<br />

mach Pol skich Kon tyn gen tów Woj sko -<br />

wych otrzy ma ło w są dec kim ra tu szu<br />

przy zna ne przez pre zy den ta RP od zna -<br />

cze nia „Gwiaz da Afga ni sta nu” i „Gwiaz da<br />

Ira ku”. Wrę czał je szef Woj sko wej Ko -<br />

mendy Uzupełnień ppłk Grzegorz Dobosz.<br />

„Gwiazdy Afganistanu” otrzymali: st. chor.<br />

Ma riusz Drąg, st. szer. Łu kasz Ptasz kow -<br />

ski; „Gwiaz dy Ira ku” – kpr. rez. Marcin Bogdań<br />

ski, st. szer. Wie sław Po czkaj ski, st.<br />

szer. Wik tor Żo łądź, st. szer. Ra fał Gór ka.<br />

Obie ma „Gwiaz da mi” uho no ro wa no sie -<br />

rż. szt. Krzysz to fa By sia.<br />

ZŁO TE GO DY W RA TU SZU<br />

Ma ria i Mi chał Gi zo wie, Bar ba ra i Sta -<br />

ni sław Koł ko wie, Ja ni na i Wła dy sław Kro -<br />

ko wie, Eu ge nia i Jan Szka rad ko wie,<br />

An to ni na i Jó zef Pyr do ło wie oraz Zofia<br />

i Zyg munt Tom czy ko wie świę to wa li<br />

w są dec kim ra tu szu Zło te Go dy, a Ja ni -<br />

na i Je rzy Ko tar bo wie – Dia men to we Go -<br />

dy (60 lat ma łżeń stwa). Z tej oka zji<br />

me da le przy zna ne przez pre zy den ta RP<br />

wrę czył ju bi la tom wi ce pre zy dent Je rzy<br />

Gwi żdż.<br />

NOWY TRENER W SANDECJI<br />

Po se rii nie po wo dzeń (cza rę go ry czy<br />

przechyliła porażka wyjazdowa 13 listopada<br />

z Wi słą Płock 1–6) w roz gryw kach I li gi<br />

pił kar skiej za rząd MKS San de cja zwol nił<br />

tre ne ra Ma riu sza Ku ra sa, któ re go obo -<br />

wiąz ki prze jął Ro bert Mo skal. No wy tre -<br />

ner pro wa dził już San de cję w 2009 r.:<br />

ob jął ste ry dru ży ny wio sną i w czerw cu<br />

do pro wa dził do ją do naj więk sze go suk -<br />

ce su w stu let niej hi sto rii klu bu – awan su<br />

do I li gi. W swo im po now nym de biu cie<br />

w roli trenera doznał porażki (z Arką Gdynia)<br />

i przy je dzie mu na wio snę ra to wać<br />

San de cję przed spad kiem do II li gi<br />

(od stre fy spad ko wej dzie li są de czan za -<br />

le d wie 3 punk ty).<br />

WY ŚPIE WA NY BIZ NES<br />

W zor ga ni zo wa nym przez Są dec ki<br />

Urząd Pracy konkursie „Mój sposób na biznes”<br />

promującym przedsiębiorczość i samo<br />

za trud nie nie za naj le piej ro ku ją ce go<br />

przed się bior cę No we go Są cza uzna no…<br />

pio sen ka rza Mi ro sła wa Wit kow skie go,<br />

FOT. JEC


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WYDARZENIA 9<br />

wła ści cie la agen cji ar ty stycz nej „MW”.<br />

Dru gie miej sce ka pi tu ła kon kur so wa<br />

pod przewodnictwem Marty Mordarskiej<br />

przy zna ła Ra fa ło wi Wój so wi z fir my Im -<br />

Press&Events zajmującej się organizacją<br />

imprez sportowych i kulturalnych, trzecie<br />

Wojciechowi Jurkiewiczowi, właścicielowi<br />

restauracji i sklepu „Grube Ryby”.<br />

LĄ DO WI SKO<br />

DLA HE LI KOP TE RÓW<br />

Kosztem 1,5 mln zł powstało nowe lądowisko<br />

dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia<br />

Ratunkowego, błyskawicznie<br />

wybudowane przy szpitalu w Nowym Sączu,<br />

wyposażone w nowoczesną elektronikę,<br />

oświetlenie i systemy nawigacyjne. Personel<br />

szpitala może wymieniać z załogą helikoptera<br />

informacje medyczne o stanie pacjenta<br />

przywożonego lub przeznaczonego do przetransportowania<br />

do innej placówki.<br />

MI STRZO WIE<br />

SZA CHOW NI CY<br />

Mistrzem Nowego Sącza w szachach<br />

– w ramach V Memoriału arcymistrza Jerzego<br />

Krzysztonia – został Michał Popiół<br />

(Zespół Szkół nr 1 im. KEN), legitymujący się<br />

już brązowym medalem mistrzostw Polski<br />

juniorów. Wyprzedził on Szymona Tomczy-<br />

FOT. MIGA FOT. B. STORCH<br />

ka (I LO), Mieczysława Guca, weterana instruktorów<br />

szachowych i emerytowanego<br />

nauczyciela historii Marka Michalika.<br />

NO WY SA LON ME BLI<br />

Przy ul. Tar now skiej w No wym Są czu<br />

otwar ty zo stał no wy sa lon me bli fir my<br />

Bu gaj ski. W pla ców ce oprócz eks klu zyw -<br />

nych kanap i foteli urządzono również kawiarnię,<br />

plac zabaw i pokój do przewijania<br />

dzie ci.<br />

ODE SZLI<br />

25 paź dzier ni ka<br />

w No wym Są czu<br />

zmarł Sta ni sław<br />

Szew czyk, za słu żo ny<br />

rze mieśl nik i spo -<br />

łecz nik, ho no ro wy<br />

star szy Ce chu Rze -<br />

miosł Ró żnych<br />

i Przed się bior czo ści<br />

w No wym Są czu,<br />

od zna czo ny naj wy ższym od zna cze niem<br />

rzemieślników – Szablą Kilińskiego (2008).<br />

S. Szew czyk uro dził się 13 lu te go 1925 r.<br />

w Ra bie Wy żnej. W la tach 1946–1957 ja -<br />

ko ofi cer Woj ska Pol skie go or ga ni zo wał<br />

ad mi ni stra cję woj sko wą na zie miach od -<br />

zyskanych. W latach 1957–1998 prowadził<br />

za kład ślu sar sko -ko wal ski przy ul. Dłu go -<br />

sza w Nowym Sączu, a jako mistrz kowalski<br />

re pre zen to wał No wy Sącz<br />

w telewizyjnym Turnieju Miast (1967), Wyko<br />

nał m.in. nie od płat nie ogro dze nie<br />

przy Starym Cmentarzu. Przez 22 lata pełnił<br />

obo wiąz ki star sze go ce chu (1962–1971<br />

i 1973–1986). Współtwórca i pierwszy prezes<br />

Izby Rze mieśl ni czej w No wym Są czu,<br />

pre zes Spół dziel ni Rze mieśl ni czej „Są de -<br />

czan ka”. Rad ny miej ski i wo je wódz ki.<br />

***<br />

26 października<br />

w Nowym Sączu<br />

w wie ku 84 lat zmarł<br />

Eugeniusz Kłos (ur. 21<br />

sierp nia 1927 r. w Kań -<br />

czudze k. Przeworska),<br />

emerytowany<br />

sędzia Sądu Rejonowego<br />

– wydziału rodzinnego<br />

i ds.<br />

nieletnich w Nowym Sączu, przez 50 lat<br />

związany z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci,<br />

prezes zarządu Oddziału Miejskiego TPD<br />

w Nowym Sączu w latach 1999–2008. Odznaczony<br />

m.in. Medalem Dr. Jordana i Odznaczeniem<br />

„Przyjaciel Dziecka”.<br />

***<br />

1 listopada w Nowym Sączu zmarła Urszu<br />

la Rysz, z d. Ja niak, dłu go let nia le kar ka<br />

od dzia łu gi ne ko lo gicz no -po ło żni cze go<br />

szpitala im. Jędrzeja Śniadeckiego i ostatnio<br />

w przy chod ni Re me dium w os. Mi le -<br />

nium. Po grzeb od był się 5 li sto pa da<br />

w Tę go bo rzy.<br />

***<br />

6 li sto pa da, w wie ku 81 lat zmar ła<br />

w Krakowie Danuta Suchorowska, wybitna<br />

skrzy pacz ka, od wa żna kon spi ra tor ka<br />

pod ziem nej „S”, li te rat i do ku men ta li sta,<br />

au tor ka pierw szej, wy da nej w dru gim<br />

obiegu w 1987 roku książki o ks. Władysławie<br />

Gur ga czu SJ, ka pe la nie Pol skiej Pod -<br />

ziem nej Ar mii Nie pod le gło ścio wej, pt.<br />

Gur gacz – Po pie łusz ko lat sta li now skich<br />

i wspól ni cy je go lo su.<br />

***<br />

13 li sto pa da w no wo są dec kim szpi ta lu<br />

w wieku 79 lat zmarł Romuald Groszek, le -<br />

gen da są dec kiej bo he my, po pu lar ny kon -<br />

fe ran sjer. Syl wet ka Zmar łe go: str. 56-57.<br />

***<br />

17 li sto pa da<br />

w wie ku 68 lat zmarł<br />

gen. dr Sta ni sław<br />

Cze pie lik, b. ko men -<br />

dant Wy ższej Szko ły<br />

Ofi cer skiej Wojsk<br />

Obro ny Prze ciw lot -<br />

ni czej (WSO WOP)<br />

im. Ro mu al da Trau -<br />

gut ta w Ko sza li nie<br />

(w la tach 1991–1996), S. Cze pie lik uro dził<br />

się 20 sierpnia 1943 r. w Zagorzynie, ukończył<br />

LO im. M. Cu rie -Skło dow skiej w Sta -<br />

rym Są czu (1961), WSO WOP w Olsz ty nie<br />

(1966) i Aka de mi Szta bu Ge ne ral ne go<br />

(1976). Do wo dził m.in. 66. Puł kiem Ar ty le -<br />

rii Prze ciw lot ni czej w Bo le sław cu (1978–<br />

1980) i 61. Brygadą Artylerii Wojsk Obrony<br />

Prze ciw lot ni czej (1982–1987), a na stęp nie<br />

był sze fem Wojsk Obro ny Prze ciw lot ni -<br />

czej (1996–1999). W 1997 r. mia no wa ny<br />

do stopnia generała brygady. Po przejściu<br />

na eme ry tu rę w 2000 r. zo stał pre ze sem<br />

spół ki Astra Con cept. Udzie lał się w Klu -<br />

bie Przy ja ciół Zie mi Są dec kiej, miesz kał<br />

w Ku no wie k. No we go Są cza. Zo stał po -<br />

cho wa ny w Wo li Pi ku li nie k. Łąc ka.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

10 WYDARZENIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Odznaczeni w „Sokole”<br />

Urodziny Nowego Sącza<br />

Z okazji urodzin miasta – 719. rocznicy lokacji Nowego Sącza<br />

z wykładem okolicznościowym podczas uroczystej sesji Rady<br />

Miasta wystąpiła Anna Grabowska, nauczycielka historii i wiedzy<br />

o społeczeństwie w Zespole Szkół nr 1 im. Jana Długosza<br />

w Nowym Sączu.<br />

Bogusław Morka, Ewelina Hańska, Jan Zakrzewski<br />

Oprawą artystyczną jubileuszu<br />

był kon cert uro dzi no wy<br />

w Miejskim Ośrodku Kultury<br />

zatytułowany „Melodie świata”<br />

z udzia łem Bo gu sła wa Mor ki, Ja -<br />

na Za krzew skie go i Ewe li ny Hań skiej<br />

oraz zespołu kameralnego Allegro.<br />

Na to miast w MCK „So kół”<br />

przed monodramem monodram w wyko<br />

na niu ślą skie go ak to ra te atral ne go<br />

i dub bin go we go, re ży se ra i dy rek to ra<br />

Teatru Korez w Katowicach Mirosława<br />

Neinerta Kolega Mela Gibsona została<br />

odsłonięta granitowa tablica pamiątkowa<br />

(dłuta Zdzisława Tohla) poświęcona<br />

Mie czy sła wo wi Gór skie mu.<br />

Umieszczono na niej napis:<br />

„Umar łych wiecz ność do tąd trwa,<br />

dokąd pamięcią im się płaci (Wisława<br />

Szym bor ska). Pa mię ci Mie czy sła wa<br />

Gór skie go (1.01.1924 – 18.07.2011), le -<br />

gendarnego operatora kinowego, przez<br />

sześć dekad związanego z Sądeckim Soko<br />

łem, człon ka Za rzą du To wa rzy stwa<br />

Gimnastycznego Sokół w Nowym Sączu,<br />

naszego niezawodnego Przyjaciela i Kole<br />

gi, któ ry był wzo rem pra co wi to ści,<br />

skromności i życzliwości.”<br />

Ponadto Medalami Zasłużony Kulturze<br />

Gloria Artis odznaczono wybitnego<br />

znawcę folkloru Benedykta Kafla i wielkiego<br />

miłośnika orkiestr dętych Stanisława<br />

Migacza, a Medalami Zasłużony dla<br />

Kultury Polskiej: Małgorzatę Brodę,<br />

Dianę Kamykowską-Gacek, Krystynę<br />

Mroczkowską, Lilianę Olech, Romana<br />

Piechocińskiego, Marzannę Raińską,<br />

Ewę Rams, Be atęRompałę, Katarzynę<br />

Smoleń i Ilonę Stanaszek. W gronie wyróżnionych<br />

byli też: Katarzyna Załuska<br />

i Mieczysław Górski, którzy zmarli kilka<br />

wcze śniej. W ich imie niu od zna cze -<br />

nia odebrali przedstawiciele rodzin:<br />

matka – Maria Brylak-Załuska, synowa<br />

– Emilia Górska.<br />

(RED) Fot. Piotr Gryź lak (MCK „So kół”)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 OPINIE 11<br />

FOT. JB<br />

NIE BY ŁO BY WOL NEJ POL SKI BEZ SO KO ŁA<br />

Le szek Zegz da, pre zes To wa rzy stwa Gim na stycz ne go „So kół” w No wym Są czu, z oka zji 18.<br />

rocz ni cy od ro dze nia or ga ni za cji:<br />

– Nie byłoby wolnej Polski bez Towarzystwa Gimnastycznego Sokół i w tych słowach naprawdę<br />

nie ma żadnej przesady. Polecam książkę Kazimierza Golachowskiego – Towarzystwo<br />

Gimnastyczne „Sokół” w Nowym Sączu 1887-1937 – pokazującej, czym ta organizacja<br />

była w okresie zaborów i przed wojną. Wszelkie aktywności społeczne w tamtym czasie zostały<br />

skanalizowane właśnie w tym Towarzystwie. Stworzyła je śmietanka towarzyska ówczesnych<br />

czasów – ludzie najwybitniejsi, ludzie największych osiągnięć. Zresztą działo się tak<br />

w całej Galicji. Warto wspomnieć, że tego rodzaju inicjatywa narodziła się w czasach zaborów<br />

w Czechach, przenikając stopniowo do naszego kraju, chociaż tam Towarzystwo było<br />

wąsko postrzegane – jako towarzystwo kultury fizycznej. Oczywiście, tak naprawdę u nas<br />

pod płaszczykiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” szykowano nowe kadry dla niepodległej<br />

Polski. Zresztą narodziło się z niego także PTTK, harcerstwo, Strzelec, chóry, biblioteka<br />

czy kino. Całe życie kulturalne naszego regionu było skoncentrowane w TG „Sokół”.<br />

W kilka miesięcy wybudowało ono Sokolnię na 600-lecie Nowego Sącza, nadając tym samym<br />

rytm całego życia kulturalnego miasta. Jednym słowem, trudno sobie wyobrazić Nowy Sącz<br />

i jego życie społeczne bez Sokoła. Jego fundamentem byli luminarze sądeccy – burmistrzowie, profesorowie i nawet księża.<br />

Zresztą kościół św. Kazimierza powstał właśnie z inicjatywy Towarzystwa. (JB)<br />

LI CE ALIST KA O IN STY TU CIE PA MIĘ CI NA RO DO WEJ<br />

W li sto pa dzie gru pa uczniów Ze spo łu Szkół nr 3 w No wym Są czu<br />

ra zem z na uczy cie la mi hi sto rii od wie dzi ła ma ło pol sko -świę to krzy -<br />

ski od dział In sty tu tu Pa mię ci Na ro do wej w Wie licz ce, miesz czą cy<br />

się w Pa ła cu Ko nop ków.<br />

Wyjazd do wielickiego IPN był niezapomnianą historyczną przygodą,<br />

pod ró żą w cza sie, do okre su, któ ry jest nam, mło dym dość od le gły.<br />

Dziś przecież nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy żyć w społeczeństwie,<br />

w którym na porządku dziennym byłaby inwigilacja, podsłuchy,<br />

cenzura, brak tajemnicy korespondencji i wolności słowa, fałszerstwa<br />

i oszustwa, trudności z wyrobieniem paszportu, czy wreszcie niemożność<br />

kupienia podstawowych produktów w sklepach. PRL jednak dla wielu<br />

osób to wciąż czas nie daw ny i wią że się z wie lo ma cię żki mi prze ży cia -<br />

mi i doświadczeniami. Należy pamiętać o tamtych czasach, mieć świadomość jak wiele zagrożenia niósł za sobą system komunistyczny,<br />

w którym prawa obywatelskie były pogwałcane niemal na każdym kroku. Dzięki IPN wiemy, jakie niebezpieczeństwa dla<br />

przeciętnych obywateli niosła swoimi operacjami Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska. Dzięki wizycie w Instytucie dowiedzieliśmy<br />

się, jak szerokim zasobem informacji te służby dysponowały i jak je wykorzystywano w celu umocnienia rządów komunistycznych<br />

w okresie PRL. AGNIESZ KA MA ŁEC KA, VI LO IM. B. BAR BAC KIE GO W NO WYM SĄ CZU<br />

RE KORD GO NI RE KORD<br />

Zyg munt Ber dy chow ski o przy go to wa niach<br />

do III Fe sti wa lu Bie go we go w Kry ni cy -Zdro ju:<br />

– Właściwie przygotowania rozpoczęły się zaraz po zakończeniu<br />

drugiej edycji. Żeby taką imprezę przygotować na najwyższym<br />

poziomie trzeba ciężko pracować. Chcemy, aby III Festiwal Biego<br />

wy znów był więk szy. Li czę, że bę dzie nas o 50 pro cent wię cej,<br />

czy li, że pa kie ty star to we po bie rze 3500-3700 osób. To jest nasz<br />

cel. Chce my też utrzy mać bu dżet, czy li 350 ty się cy zło tych.<br />

Przy okazji Festiwalu nie można zapominać o Mistrzostwach<br />

Świata w biegach górskich w 2013 roku, w Krynicy. Z tego powodu<br />

w 2012 roku, na III Festiwalu na Jaworzynę stawi się znacznie<br />

więcej zawodników. Zawody mistrzowskie, Festiwal Biegowy<br />

i Forum ekonomiczne, bo wszystko to odbędzie się w jednym terminie,<br />

spowoduje, że w ciągu tygodnia we wrześniu przyszłego<br />

roku w Krynicy pojawi się około 10 tysięcy osób. To naprawdę<br />

jest ogrom ne przed się wzię cie.<br />

(JEC)<br />

FOT. ARCH.<br />

FOT. JEC


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

12 WYDARZENIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Akcja charytatywna Fundacji Sądeckiej<br />

Serce – Sercu<br />

Od 9 do 20 grud nia bę dzie trwa -<br />

ła największa świąteczna akcji<br />

charytatywnej na Sądecczyźnie<br />

„Serce – Sercu”, którą od siedemnastu<br />

lat, w okresie Bożego<br />

Narodzenia, przeprowadza Fundacja<br />

Sądecka.<br />

w niej włączają się<br />

także studenci, którzy pracowali<br />

jako wolontariusze pod-<br />

Doudziału<br />

czas Forum Ekonomicznego w Krynicy.<br />

Akcja „Serce – Serce”, w swoich założeniach,<br />

wspomaga w czasie Bożego<br />

Narodzenia tych wszystkich, którzy<br />

z różnych względów – zazwyczaj materialnych,<br />

nie mogą godnie przeżywać<br />

tych najradośniejszych ze świąt. I właśnie<br />

ta kim lu dziom sta ra się po ma gać<br />

Fundacja Sądecka organizując przedświąteczną<br />

zbiórkę żywności.<br />

W przygotowanie akcji włączają się<br />

właściciele firm i sklepy, które przekazują<br />

środki i produkty na zbiórkę oraz,<br />

co najważniejsze, cała rzesza młodzieży<br />

szkolnej i akademickiej, która wraz<br />

ze swoimi nauczycielami uczestniczy<br />

w zbiórce żywności.<br />

– Do zbiórek wyznaczeni są wolontariusze<br />

ze szkół ponadpodstawowych,<br />

natomiast nad ich pracą w wyznaczonych<br />

obiektach sklepowych będą czuwać<br />

studenci – wyjaśnia Katarzyna Berdychowska,<br />

koordynator studentów.<br />

W pla ców kach, na te re nie któ rych<br />

przeprowadzona będzie zbiórka żywności,<br />

przy rozstawionych koszach, będą<br />

dyżurować uczniowie z dziesięciu<br />

szkół, któ rzy na co dzień współ pra cu -<br />

ją z Fun da cją. Wo lon ta riu sze bę dą<br />

mieli specjalnie przygotowane identyfikatory<br />

z logotypem akcji, którym są<br />

dwa ser dusz ka. Klien ci, wcho dzą cy<br />

do skle pu, otrzy ma ją od mło dzie ży<br />

ulotki informujące o celu zbiórki żywno<br />

ści, a po zro bie niu za ku pów bę dą<br />

mogli podzielić się z najuboższymi zakupionymi<br />

artykułami spożywczymi.<br />

W koszach zazwyczaj lądują mąka, cukier,<br />

ma ka ron, kon ser wy, sło dy cze<br />

i owoce.<br />

Pacz ki bę dą roz no szo ne<br />

przez soł ty sów i pra -<br />

cow ni ków so cjal nych<br />

gmin nych ośrod ków po -<br />

mo cy spo łecz nej. W wie -<br />

lu do mach to wła śnie<br />

one bę dą pod sta wą sto -<br />

łu wi gi lij ne go.<br />

Po przeprowadzonej akcji, w siedzibie<br />

Fundacji Sądeckiej, wolontariusze<br />

pomogą w sporządzeniu bogatych paczek<br />

żyw no ścio wych. Jesz cze<br />

przed Wigilią trafią one do około siedmiu<br />

set naj bar dziej po trze bu ją cych,<br />

wielodzietnych rodzin, osób samotnych<br />

i cho rych. Pacz ki bę dą roz no szo ne<br />

przez sołtysów i pracowników socjalnych<br />

gminnych ośrodków pomocy społecz<br />

nej. W wie lu do mach to wła śnie<br />

one będą podstawą stołu wigilijnego.<br />

KIN GA BED NAR CZYK<br />

ZAMIAST KINA<br />

– SALA ZYGMUNTOWSKA<br />

Za niedługo w oknach zawisną zasłony<br />

i dopracowane zostaną wszystkie deta<br />

le no wej sa li wie lo funk cyj nej, któ ra<br />

powstała w pomieszczeniach dawnego<br />

kina „Kolejarz”. To oznacza koniec remontu<br />

historycznej kamienicy na rogu<br />

ulic Zyg mun tow skiej i Sien kie wi cza<br />

w Nowym Sączu.<br />

Dom Robotniczy na tzw. Starej Kolonii,<br />

zaprojektowany przez lwowskiego<br />

architekta Jana Stobieckiego, został odda<br />

ny do użyt ku w 1907 r. By ły tu nie -<br />

gdyś siedziba pewnej partii, czytelnia,<br />

chór, amatorski teatr. Jeszcze cztery lata<br />

te mu dom był ru iną. Na pod da szu ćwi -<br />

czyła kolejarska orkiestra dęta, w zniszczonej<br />

sali projekcyjnej dogorywało<br />

kino „Kolejarz”, które lata świetności<br />

miało dawno za sobą i została z nich właściwie<br />

już tylko legenda. Żeby funkcjonować<br />

na obecnym rynku kiniarzy,<br />

musiałoby przejść gruntowny remont.<br />

Latem 2007 r. kamienica znalazła się<br />

w rękach Andrzeja Ligary, który przystąpił<br />

do gruntownego remontu.<br />

– W ścisłej współpracy z konserwatorem<br />

za byt ków. Już przed na mi wy zna -<br />

czo no wła ści cie lo wi ter min re mon tu<br />

elewacji, więc kiedy przejęliśmy kamieni<br />

cę da no nam na to… ty dzień! Le d wo<br />

dało się odkręcić – wspomina ze śmiechem<br />

właściciel budynku. – Ale do koń -<br />

ca nie da ło się te go re mon tu zro bić<br />

w takiej kolejności, w jakiej chcieliśmy<br />

i jak być powinno. Musieliśmy bowiem


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 13<br />

Zarobić<br />

na sentymentach<br />

Andrzej Ligara, przedsiębiorca z Biczyc Dolnych, łączy w sobie<br />

zdolności do interesów z sentymentami. Karierę biznesową<br />

rozpoczął od stacji benzynowej przy ul. Lwowskiej w Nowym<br />

Sączu, a teraz jego specjalnością stało się przywracanie świetności<br />

obiektom i miejscom obrosłym legendą, na które już<br />

wszyscy położyli krzyżyk. Jeżeli tak dalej pójdzie, to Ligara podniesie<br />

z ruin zamek Jagiellonów w Nowym Sączu… i na tym zaro<br />

bi. Ale po ko lei.<br />

Ale warto było, chcieliśmy je uratować.<br />

Podobno były kiedyś cztery, my zastaliśmy<br />

dwa – mówi Ligara. Dziś freski wiszą<br />

nad drzwiami prowadzącymi do sali.<br />

Projekt remontu przygotował i nadzorował<br />

wykonanie, z ratowaniem fresków<br />

włącznie, Witold Król. Restauracja, także<br />

dachu i wymiany stropów na żelbetonowe,<br />

kosztowała 4 mln zł.<br />

Właścicielom marzyło się, że w salce<br />

bę dzie dzia łał te atr.<br />

– Był chęt ny, dłu go się przy mie rzał,<br />

zro bi li śmy dla nie go już pro jek ty ara -<br />

nżacji. Niestety, to trudny biznes i ostatecznie<br />

zrezygnował – ubolewa Ligara.<br />

Do koń ca nie wy zby wa się jed nak<br />

myśli o przeznaczeniu obiektu na imprezy<br />

związane z kulturą i sztuką. Liczy, że<br />

w po miesz cze niu o po wierzch ni 255<br />

metrów kwadratowych jednak będą wystawiane<br />

sztuki teatralne i organizowane<br />

inne wydarzenia kulturalne, koncerty,<br />

imprezy rozrywkowe, ale też konferencje<br />

i szko le nia. No i we se la, bo sa la po -<br />

mie ści po nad 100 osób. Bu dy nek jest też<br />

wyposażony w nowe zaplecze kuchenne,<br />

choć przy więk szej im pre zie le piej<br />

korzystać z cateringu. Z czasem sala będzie<br />

doposażana. Niewykluczone, że także<br />

w… ekran ki no wy.<br />

– Teraz szukamy menedżera obiektu<br />

a po tem ru sza my! – mó wi wła ści ciel.<br />

zacząć od dachu i elewacji, zaś dopiero<br />

teraz kończymy wnętrza.<br />

Istniało nawet niebezpieczeństwo, że<br />

nie da się ru szyć brzyd kie go oka blo wa -<br />

nia energetycznego, które wisiało na zewnątrz<br />

bu dyn ku na pro wi zo rycz nych<br />

wspornikach. Widok znany z PRL. Ten<br />

ohydny sposób okablowania miał jednak<br />

swo je la ta i o ma ły włos nie zo stał uzna -<br />

ny za za by tek! Uda ło się jed nak te go<br />

uniknąć. I mimo wszelkich niedogodności<br />

wy szło nie źle. Ka mie ni ca jest dziś<br />

ozdobą ul. Zygmuntowskiej. W budynku<br />

mie ści się m.in. Lo kal ny Punkt In for -<br />

ma cyj ny Fun du szy Unij nych, biu ro<br />

fi nan so we, ap te ka i pry wat ny ośro dek<br />

zdrowia, sklep sportowy z „górnej półki”<br />

i coraz bardziej popularny klub muzyczny,<br />

organizujący ciekawe koncerty.<br />

***<br />

Elewacje były gotowe w 2010 r. A teraz<br />

koń czy się re mont po miesz cze nia<br />

po ki nie. Nie ma już krze seł ki no wych<br />

ani ekra nu, choć za cho wa no układ sa li<br />

ze sceną. Zachowano też oryginalne freski,<br />

które znajdowały się na stropie. –To<br />

była koronkowa robota, bo strop był słomia<br />

ny. Trze ba by ło wy ciąć ob ra zy ze<br />

stropu, po kolei oddzielać warstwy, potem<br />

odnowić malunki, ubytki wypełnić.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

14 GOSPODARKA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Tym bardziej, że z bardzo wysokiego<br />

poddasza nad kinem udało się wygospo<br />

da ro wać aż dwa pię tra po miesz -<br />

czeń, z któ rych gór ne prze zna czo ne<br />

zostało na pokoje hotelowe. To miejsce<br />

noclegowe dla artystów, którzy przyjadą<br />

do Nowego Sącza, by wystąpić w tej<br />

sali. Albo dla gości weselnych. A między<br />

im pre za mi osiem po koi go ścin -<br />

nych mo że też być wy naj mo wa nych<br />

indywidualne, jako hostel.<br />

Pro jekt re mon tu przy -<br />

go to wał i nad zo ro wał<br />

wy ko na nie, z ra to wa -<br />

niem fre sków włącz nie,<br />

Wi told Król. Re stau ra -<br />

cja, ta kże da chu i wy -<br />

mia ny stro pów<br />

na żel be to no we, kosz to -<br />

wa ła 4 mln zł.<br />

Jest też nowa nazwa pomieszczenia:<br />

Sala Zygmuntowska.<br />

– Trochę zagadka dla gości, od jakie<br />

go Zyg mun ta na zwa po cho dzi, czy<br />

aby na pewno od królewskiej dynastii<br />

– pyta przekornie Ligara.<br />

Rzecz ja sna nie o dy na stię cho dzi,<br />

o czym informuje pobliska tablica pamiątkowa.<br />

Dom Robotniczy został sfinansowany<br />

w dużej mierze ze składek<br />

sądeckich kolejarzy i stanowił ważny<br />

ośrodek kulturalny związku kolejarzy.<br />

Swoją siedzibę miał tam sądecki oddział<br />

Polskiej Partii Socjalistycznej. A działacz<br />

PPS Zyg munt Ma rek (1872–1931),<br />

krakowski adwokat, był posłem na Sejm<br />

z Nowego Sącza i nawet wicemarszałkiem<br />

izby. W 1926 r. pro wa dził za koń -<br />

czoną niepowodzeniem misję<br />

utworzenia rządu i 31 maja w imieniu<br />

PPS wysunął kandydaturę Józefa Piłsudskiego<br />

na prezydenta RP. Gdy ten odmówił,<br />

Zygmunt Marek sam wystartował<br />

w wyborach, ale przegrał.<br />

NOWOCZESNY HOTEL<br />

ZAMIAST „SZAŁASU”<br />

W STARYM SĄCZU<br />

Na miejscu obecnego baru „Szałas”<br />

w Starym Sączu będzie działał nowoczesny<br />

hotel z dużą restauracją i salą<br />

konferencyjną, a w pobliskim lesie powsta<br />

ną mi łe ście żki spa ce ro we Tak<br />

mo że być już w 2012 ro ku, je śli An -<br />

drzej Ligara otrzyma stosowne pozwolenia.<br />

Przed się bior ca z Bi czyc Dol nych<br />

ma bar dzo am bit ny plan od no wie nia<br />

tego popularnego do niedawna miejsca<br />

spotkań i imprez na powietrzu, jakim<br />

był bar „Szałas” stojący niedaleko Popra<br />

du, tuż przy ron dzie na dro dze<br />

z Nowego do Starego Sącza. Na miejscu<br />

starego i mało już funkcjonalnego<br />

obiek tu ma sta nąć no wo cze sny kom -<br />

pleks. Na początek stacja benzynowa<br />

oraz ho tel dla po nad 70 osób. Dwu pię -<br />

tro wy, z pod da szem do póź niej sze go<br />

zagospodarowania, ma oferować dość<br />

wy so ki stan dard obiek tu trzy gwiazd -<br />

kowego. A w nim – sklep i duża restaura<br />

cja dla 150-200 osób, do bra<br />

na wesela. Do tego duża sala konferencyjna.<br />

Wszystko w nowoczesnej, drewnia<br />

nej i moc no prze szklo nej<br />

ar chi tek tu rze. Pra cę w no wym kom -<br />

pleksie może znaleźć nawet 30 do 40<br />

osób. Ko lej ne – w usłu gach i han dlu<br />

związanych z realizacją i funkcjonowaniem<br />

tej sporej inwestycji. Całość będzie<br />

kosz to wa ła wła ści cie la 5 do 6,5<br />

mln zł.<br />

Właściciel czeka na uprawomocnienie<br />

miejscowego planu, które nastąpi<br />

w grudniu. Potem wystąpi o niezbędne<br />

pozwolenia, a jeśli je otrzyma – ruszy<br />

z budową.<br />

– Dziś technologia umożliwia szybkie<br />

zre ali zo wa nie in we sty cji, na wet<br />

w pół ro ku – mówi Andrzej Ligara.<br />

A to początek całej inwestycji, która<br />

może zasilić Stary Sącz podatkami<br />

i stwo rzyć spo ro no wych miejsc pra cy.<br />

Ligara jest bowiem również właścicielem<br />

działki z domkami campingowymi.<br />

Je śli do sta nie ta ką mo żli wość,<br />

przeniesie je z okolic obecnej drogi powiatowej<br />

(do obwodnicy Podegrodzia)<br />

na tereny zalesione i bliższe Popradowi.<br />

A w tym miej scu, bli skim uli cy,<br />

rozpocznie się nowa inwestycja. To tere<br />

ny z prze zna cze niem prze my sło -<br />

wym.<br />

– Jesteśmy po rozmowach z pewnym<br />

koncernem – stwierdza Ligara.<br />

Ja kim Te go do wie my się, je śli<br />

do inwestycji dojdzie.<br />

BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />

Biznesmen z Biczyc<br />

Od 17 dolarów<br />

do stacji paliw<br />

– Moja pierwsza wypłata to była równowartość<br />

17 dolarów! – śmie je się dziś An -<br />

drzej Ligara, właściciel dużej stacji paliw<br />

w Nowym Sączu, pięknie odnowionej kamienicy<br />

przy ul. Zygmuntowskiej, znanej<br />

restauracji „Szałas” w Starym Sączu, hotelu<br />

w Tarnowie i wielu innych nieruchomości.<br />

Jaką drogę wraz z żoną Grażyną<br />

przeszedł ten 53-letni biznesmen do tego,<br />

czym oboje zarządzają dzisiaj<br />

Po zna li się, jak wie le par, na stu diach:<br />

Wydział Melioracji Wodnej na Akademii<br />

Rolniczej w Krakowie. Ona, dziewczyna<br />

z sądeckich Biczyc Dolnych, on<br />

– chłopak z podtarnowskiego Gromnika.<br />

Grażyna Ligara ukończyła I LO w Nowym<br />

Sączu. Andrzej Ligara – Technikum<br />

Mechaniczne w Tarnowie. Miał<br />

dziewięcioro rodzeństwa, dziś już nikt<br />

w Gromniku nie mieszka. Matka i ojciec,<br />

porucznik w stanie spoczynku, oddali 33<br />

morgi ziemi, które uprawiali, państwu<br />

i też wynieśli się do Tuchowa. A Andrzej<br />

Ligara za żoną przyjechał po studiach<br />

do Biczyc i wrósł w Sądecczyznę.<br />

– Moja pierwsza praca: przy budowie<br />

wałów koło Nowego Sącza, na Dunaj<br />

cu – wspo mi na Gra ży na Li ga ra.<br />

Zgod nie z wy kształ ce niem. Za ra bia ła<br />

wte dy wię cej od mę ża! On pra co wał<br />

z Wo je wódz kim Za rzą dzie In we sty cji<br />

i Melioracji, ona w Miejskim Zarządzie<br />

Dróg, któ ry le piej pła cił. Po pa ru la tach,<br />

pod ko niec lat 80. XX wie ku, mąż zmie -<br />

nił więc pracę na firmę budującą zaporę<br />

wodną Klimkówka pod Gorlicami. Liczył<br />

na wy jazd do Nie miec, a że fir ma<br />

zwlekała – zmienił na kolejną i w końcu<br />

się uda ło. – Wy je cha łem na dwu let ni<br />

kontrakt pod Monachium. Przydały się<br />

moje uprawnienia hydrotechniczne, bo<br />

uszczelnialiśmy kondygnacje podziemne<br />

na osie dlach. Niem cy dzi wi li się, że<br />

przy takiej powierzchni, tylu dylatacjach<br />

nic nie prze pusz cza – opowiada o swoich<br />

początkach.<br />

Po kontr ak cie nie bar dzo miał do cze -<br />

go wracać – początek lat 90., restruktu-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 15<br />

ryzowane firmy zwalniały pracowników.<br />

Nie było mowy o kolejnym kontrakcie.<br />

Wyjechał więc na własną rękę i w sumie<br />

spę dził w Niem czech sie dem lat. Przy -<br />

pa dek spra wił, że ścią gnął do pra cy<br />

na sta cji ben zy no wej bra ta, mło de go<br />

mechanika. Dzięki niemu przypatrywał<br />

się, jak ten biz nes dzia ła: – Była stacja,<br />

kom pleks ob słu gu ją cy sa mo cho dy, sa -<br />

lon. Po do ba ło mi się. Choć nie zda wa -<br />

łem so bie spra wy, ile pie nię dzy trze ba<br />

na rozkręcenie tego interesu…<br />

Ale ciu łał.<br />

Żona też szybko zmieniła pracę –poszła<br />

uczyć dokumentacji i rysunku do budowlan<br />

ki. W szko le spę dzi ła 9 lat, aż do 22<br />

sierpnia 1999 roku, kiedy ruszyła ich stacja.<br />

– To był powód, stacja wymagała<br />

od nas dużego zaangażowania. Już pracując<br />

tutaj poprawiałam jeszcze ostatnie<br />

prace dyplomowe uczniów – wspomina.<br />

Bu do wa sta cji trwa ła aż trzy la ta. Pra wie<br />

dwa – uzyskanie wszystkich pozwoleń,<br />

uzgadnianie dokumentacji, przekonywanie<br />

kolejnych urzędników, że budować można<br />

i wszystko się da, no i procedury związane<br />

ze skarg sąsiadów przeciwko inwestycji. –<br />

An drzej prze ży wał kry zy sy, już nie miał sił.<br />

Chciał stację wydzierżawić – wspomina<br />

Grażyna Ligara. Z dzisiejszej perspektywy<br />

może powiedzieć, że na szczęście<br />

dzie rżaw ca się wy co fał. A mąż dał ra dę<br />

zbudować stację na wysokim poziomie,<br />

Dziś obo je z żo ną po sta -<br />

no wi li in we sto wać<br />

w nie ru cho mo ści. Ma ją<br />

kil ka pod wy na jem.<br />

Po ukoń cze niu re mon tu<br />

ka mie ni cy na ul. Zyg -<br />

mun tow skiej, za czy na ją<br />

in we sty cję w Sta rym Są -<br />

czu i w za byt ko wy bu dy -<br />

nek w Tar no wie.<br />

w oszczędnym systemie właściwie gospodarczym,<br />

przez półtora miesiąca pracując<br />

na niej i wręcz śpiąc, ja ko stróż, bo nie by -<br />

ło za co wynająć dozorcy.<br />

Sama budowa poszła migiem. Udało<br />

się nawet skompletować potrzebną kwotę:<br />

wkład wła sny w su mie był naj mniej szy,<br />

do tego doszło wsparcie koncernu, który<br />

udzielał licencji, pożyczka od brata Ligary<br />

i na ko niec kre dyt. – Żałowałem potem,<br />

że się ograniczyłem i nie wziąłem kredytu<br />

większego, bo trzeba było łatać. Dystrybutory<br />

na przykład wzięliśmy w leasingu, nie<br />

starczyło na nie – wspomina Ligara. Dziś<br />

go to śmie szy, ale na otwar ciu mie li ka -<br />

mień w brzu chu ze stra chu, czy się uda<br />

i będzie z czego kredyt spłacać. I poszło<br />

tak, jak się nie spo dzie wa li: nie na dą ża li<br />

przyjmować wpłat, kasa fiskalna była tylko<br />

jedna. W nocy wystawiali faktury, a już<br />

następnego dnia przyjechała druga kasa.<br />

Zamówili tak szybko, jak się dało. Interes<br />

krę ci się do dziś.<br />

Musieli tylko zamknąć salon motocyklowy<br />

(Ligara był dealerem hondy).<br />

Pierwszy taki salon w Nowym Sączu dziś<br />

mo że by się spraw dził, bo mo to cy kle są<br />

modne. Ale wtedy ledwo zipał, choć<br />

pierw szy mo tor ku pił tu dla sy na... Ko ral.<br />

– Jednak po dwóch latach zrezygnowałem<br />

z salonu, nie opłacał się – mówi Ligara.<br />

Dziś oboje z żoną postanowili inwestować<br />

w nieruchomości. Mają kilka pod wynajem.<br />

Po ukończeniu remontu kamienicy<br />

na ul. Zygmuntowskiej, zaczynają inwestycję<br />

w Starym Sączu i w zabytkowy budynek<br />

w Tarnowie. Ruszy w przyszłym<br />

roku. – Staramy się dywersyfikować działalność<br />

– mówią Ligarowie.<br />

Ale naj bar dziej cie szy ich to, że…<br />

w styczniu zostaną dziadkami! Starszy<br />

An drzej Li ga ra<br />

syn, 28-letni Kuba i jego żona Renata,<br />

spodziewają się dziecka. Syn robi aplikację<br />

radcowską, po studiach w Krakowie<br />

wrócił do Nowego Sącza. Młodszy,<br />

Szczepan, kończy medycynę i na staż nie<br />

może liczyć w rodzinnych stronach. Ma<br />

narzeczoną, również po medycynie. Chce<br />

być oku li stą, ale wy brał też stu dia z za rzą -<br />

dzania ochroną zdrowia. Czy odziedziczył<br />

po rodzicach żyłkę do biznesu<br />

BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

16 GOSPODARKA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Obwodnica<br />

Podegrodzia<br />

29 października otwarta została obwodnica Podegrodzia.<br />

Głównym wykonawcą inwestycji realizowanej przez Wojewódzki<br />

Zarząd Dróg było Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-<br />

-Mostowych z Nowego Sącza i Mota-Engil Polska SA. Trasę<br />

zaprojektowała krakowska Pracownia Inżynierska Klotoida.<br />

Obwodnica kosztowała 53,12<br />

mln zł, w tym 44,36 mln zł<br />

pochodziło z funduszy unijnych.<br />

Roboty ziemne rozpoczęto<br />

jesienią 2009 roku.<br />

Wi do ko wa tra sa o łącz nej dłu go -<br />

ści 6,46 km za czy na się ok. 200 m<br />

za mostem w Gołkowicach, a kończy<br />

na dro dze do jaz do wej do mo stu św.<br />

Kin gi w Brze znej. Bie gnie wzdłuż Du -<br />

najca, z dala od zabudowań mieszkalnych.<br />

Po drodze zbudowano trzy mosty<br />

(m. in. na potoku Słomka i Jastrzębiku)<br />

i cztery ronda z rozjazdem do Starego<br />

Sącza i Nowego Targu, Czarnego<br />

Potoku i Łukowicy.<br />

W trakcie budowy wysiedlono<br />

mieszkańców dwóch gospodarstw<br />

w Naszacowicach. Kolejnym etapem będzie<br />

budowa zachodniej obwodnicy Nowego<br />

Sącza, która poprowadzi od ronda<br />

w Brzeznej do trasy krajowej numer 28.<br />

W uroczystości przecięcia wstęgi<br />

udział wzięli nowi parlamentarzyści<br />

oraz marszałek województwa małopolskiego<br />

Marek Sowa i starosta Jana Golonki<br />

w asyście wójciny Podegrodzia<br />

Małgorzaty Gromali. Nową drogę poświęcił<br />

ks. dr Jan Pio trow ski, pro boszcz<br />

parafii św. Małgorzaty z Nowego Sącza,<br />

a pierwszego przejazdu dokonano<br />

zabytkowym Peugeotem 201 z 1931 r.,<br />

którego właścicielem jest miłośnik oldmobili<br />

Sebastian Talarczyk z Podegrodzia.<br />

Samochód kupił od francuskiej<br />

hrabiny. (RED)<br />

Samorządowcy z Sądecczyzny<br />

i Słowacji oraz przedstawiciele<br />

lokalnych instytucji rozmawiali<br />

23 listopada w MCK<br />

„Sokół” w Nowym Sączu<br />

o wspólnych projektach w ramach<br />

seminarium „Współpraca<br />

transgraniczna gmin,<br />

miast, powiatów Małopolski,<br />

a rozwój regionu”.<br />

FOT. JANUSZ BOBREK<br />

Współ pra ca mię dzy Pol -<br />

ską, a Słowacją ulega dyna<br />

micz ne mu roz wo jo wi<br />

zwłasz cza po 2004 r., gdy<br />

we szli śmy do Unii Eu ro pej skiej<br />

i po 2007 r., gdy we szli śmy do stre fy<br />

Szen gen – mó wił Grze gorz Pie chot ka,<br />

dyrektor ds. organizacyjnych Fundacji<br />

Sądeckiej, otwierając seminarium. Podczas<br />

spo tka nia sa mo rzą dow cy oraz<br />

przed sta wi cie le lo kal nych or ga ni za cji<br />

opowiadali o tym, jak budować współpracę<br />

z korzyścią dla rozwoju pogranicza<br />

pol sko -sło wac kie go. Jed nym<br />

z istotniejszych narzędzi są tu projekty<br />

współfinansowane z funduszy europejskich.<br />

Dzię ki nim uda ło się m.in. zre ali -


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 17<br />

Nasi bracia<br />

Słowacy zza miedzy<br />

zować projekt „Platforma Medialna Popradzkie<br />

Wrota”.<br />

– Punktem wyjścia do napisania tego<br />

projektu był brak informacji dotyczących<br />

choćby atrakcji turystycznych regionu, dlatego<br />

chcieliśmy utworzyć bazę informacji<br />

użytkowej dla turystów i mieszkańców<br />

po obu stronach granicy – tłumaczył Andrzej<br />

Zarych, dyrektor kancelarii Starostwa<br />

Powiatowego w Nowym Sączu. Owocem<br />

projektu jest platforma medialna gromadząca<br />

informacje na temat pogranicza polsko-słowackiego<br />

przygotowane przez<br />

dziennikarzy, samorządy i przedstawicieli<br />

organizacji pozarządowych.<br />

– Pro jek ty bu du ją ce wza jem ną<br />

współpracę są bardzo potrzebne, mieszka<br />

my bli sko sie bie, ale oka zu je się, że<br />

Polacy i Słowacy wcale tak dobrze się<br />

nie zna ją – stwierdził Włodzimierz Tokar<br />

czyk, wi ce bur mistrz Mu szy ny.<br />

Uzdro wi sko zre ali zo wa ło w ostat nich<br />

latach szereg mikroprojektów wzmac -<br />

niających więzi między mieszkańcami<br />

po gra ni cza m.in. „Po znaj my się le piej<br />

w Muszynie”. W ramach projektu organi<br />

zo wa no sze reg kon fe ren cji, im prez<br />

kulturalnych i sportowych oraz wspólnych<br />

wy cie czek in te gru ją cych miesz -<br />

kańców z Muszyny i Lipan, Dubovicy<br />

oraz Lubotina.<br />

Interesującą perspektywę regionalnej<br />

współpracy między regionami karpackimi<br />

na polu turystyki przestawiła z kolei<br />

Mał go rza ta Bro da, dy rek tor In sty tu tu<br />

Eu ro pa Kar pat. W ra mach pro jek tu<br />

„Kar pac ka Ma pa Przy go dy, wspól -<br />

na promocja atrakcyjności turystycznej,<br />

przyrodniczej i kulturowej Małopolski”<br />

– W wo je wódz twie ma ło -<br />

pol skim to 1500 ki lo me -<br />

trów szla ku, na któ rym<br />

znaj du je się 248 obiek -<br />

tów w tym czte ry ko ścio -<br />

ły wpi sa ne na li stę<br />

UNE SCO.<br />

BO ŻE NA SRE BRO<br />

opracowane zostaną szlaki przygód, które<br />

ma ją prze mó wić do zmy słów i wy -<br />

obraź ni tu ry stów np. „Tam, gdzie li cho<br />

ma swój dom” – wio dą ce po ja ski niach<br />

karpackich, czy „Zapachy karpackie” to<br />

miej sca, w któ rych mo żna po czuć za -<br />

pach miod nej pa sie ki, kar pac kiej łą ki,<br />

czy lipowego lasu. – Chcemy odnaleźć<br />

klucz do serca turysty, żeby poczuł zew<br />

przygody – mówiła Małgorzata Broda.<br />

Niewątpliwym bogactwem turystycznym<br />

Polski i Słowacji jest architektura<br />

drewniana, o jej unikalności opowiadała<br />

z kolei Bożena Srebro, wiceprezes Zarządu<br />

Małopolskiej Organizacji Turystycznej.<br />

– W województwie małopolskim<br />

to 1500 kilometrów szlaku, na którym<br />

znaj du je się 248 obiek tów w tym czte ry<br />

kościoły wpisane na listę UNESCO.<br />

Chcielibyśmy przedłużyć ten szlak na Słowację<br />

– zapowiedziała Bożena Srebro.<br />

Se mi na rium „Współ pra ca trans gra -<br />

niczna gmin, miast, powiatów Małopolski,<br />

a roz wój re gio nu” przy go to wa ne<br />

zo sta ło przez Fun da cję Są dec ką w ra -<br />

mach cy klu „Pre zy den cja w Ma ło pol -<br />

sce” pro mu ją ce go ideę in te gra cji<br />

i aktywność społeczną obywateli. Partnerem<br />

przedsięwzięcia jest Województwo<br />

Małopolskie.<br />

EDY TA ZA JĄC


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

18 GOSPODARKA<br />

LUDZIE Z GŁOWĄ GRUDZIEŃ 2011<br />

Gru pa Re kon struk cji Hi sto rycz nej Gor li ce 1915. Sta ni sław Szam be lan – z lor net kę na szyi – dru gi z pra wej wśród<br />

klę czą cych w dol nym rzę dzie FOT. ŁU KASZ HA BEL<br />

Ścisk eksponatów<br />

Jeden z pokoi w domu Stanisława Szambelana w Krużlowej Niżnej<br />

przeznaczony jest na magazyn. Wszędzie – na półkach<br />

i na podłodze – poustawiane są w zwartych ordynkach stare<br />

żelazka, zegary, budziki, młynki do kawy, lampy naftowe i kolejowe<br />

(jeszcze karbidowe), wagi, maszyny do szycia i pisania, aparaty<br />

telefoniczne, dzwonki, kłódki, flaszki, kufle, szklanki…<br />

Dosłownie setki, ba – tysiące zabyt<br />

ko wych przed mio tów<br />

o pro we nien cji przy naj mniej<br />

sprzed II woj ny świa to wej,<br />

a czę sto i sprzed I. Pię trzą się i kłę bią<br />

tak, że wy da je się, iż po otwar ciu drzwi<br />

wysypią się z przepełnienia na zewnątrz.<br />

KO LEK CJE TE MA TYCZ NE<br />

Ale Sta ni sław Szam be lan za chwi lę<br />

otwie ra dru gi po kój, w któ rym pa nu je<br />

nie mniej szy tłok – zgro ma dzo ne są<br />

w nim ko lej ne set ki i ty sią ce obiek tów:<br />

ba gne ty, sza ble, szpa dy i ra pie ry, łu ski<br />

naj prze ró żniej szych ka li brów, wie lo -<br />

barw ne od zna cze nia, mo ne ty, ze gar ki,<br />

gu zi ki, na szyw ki na mun du ry, heł my<br />

i inne służbowe nakrycia głowy, menażki<br />

wielu armii, dokumenty, fotografie,<br />

cza so pi sma, ksią żki.<br />

A najcenniejsze sztuki umieszczone<br />

są do pie ro na pię trze, w tym miecz sa -<br />

mu raj ski, któ rym mo żna by ło by uciąć<br />

gło wę, a mo że za jed nym za ma chem<br />

nawet trzy jak Zerwikapturem Longinusa<br />

Podbipięty. Niejedno, zajmujące cały<br />

bu dy nek, mu zeum po zaz dro ści ło by<br />

Szam be la no wi bo ga tej ko lek cji! Ileż<br />

z jego nieprzebranych zbiorów dałoby<br />

się urządzić wystaw tematycznych: wojskową,<br />

wojenną, kolejarską, przedmiotów<br />

co dzien ne go użyt ku, wiej skich,<br />

gospodarczych, zegarmistrzowską, numizmatyczną…<br />

ZNAK FIRMOWY ZBIERACZA<br />

Szambelan mówi, że był jedynakiem<br />

i ja ko ta ki na brał na wy ku przy glą da nia<br />

się szcze gó łom. O je go za mi ło wa niu<br />

do pre cy zji świad czy rów nież fakt, że<br />

składał modele samolotów. Dzisiaj mają<br />

już nie co po utrą ca ne śmi gła, bo dzie -<br />

ci, któ re le d wo od ro sły od pod ło gi,<br />

pró bo wa ły roz krę cić je ki ja mi od mio -<br />

teł, ale na dal wi szą pod su fi tem, bo jak<br />

coś raz wpad nie w je go rę ce, to Szam -<br />

be lan ni gdy się te go nie po zby wa, co<br />

jest zna kiem fir mo wym ka żde go zbie -


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 LUDZIE Z GŁOWĄ GOSPODARKA 19<br />

ra cza z praw dzi we go zda rze nia.<br />

Szedł kie dyś do szko ły, cho dził wte -<br />

dy chy ba do pią tej lub szó stej kla sy,<br />

i w po lu zna lazł kil ka łu sek. I po my -<br />

śleć, że od te go ma leń kie go, wy da wa -<br />

ło by się – nic nie zna czą ce go<br />

zda rze nia, ba nal ne go epi zo du wła ści -<br />

wie, rozpoczęła się jego pasja kolekcjonerska.<br />

Że te kilka zardzewiałych łusek<br />

prze są dzi ło o je go dal szych lo sach<br />

– sta ły się bo wiem po cząt kiem wie lo -<br />

ty sięcz nych, im po nu ją cych zbio rów,<br />

któ rych zgro ma dze nie i po zna nie za ję -<br />

ło mnó stwo cza su.<br />

Najpierw wymieniał się z kolegami,<br />

któ rzy wie dząc o je go pa sji przy no si li<br />

z do mu np. sta re mo ne ty. Po tem ła ził<br />

po są sia dach i mysz ko wał po ich do -<br />

mach, al kier zach, są sie kach, spi chler -<br />

zach, ko mór kach. Na wet chęt nie<br />

po zby wa li się z la mu sów nie po trzeb -<br />

nych im, za bie ra ją cych miej sce, za po -<br />

mnianych, zakurzonych, niszczejących<br />

przedmiotów, rozmaitego barachła, gratów,<br />

rupieci, złomu, szpargałów. Ludzie<br />

we wsi i oko li cy wie dzie li, że tak sza -<br />

bruje, więc oddawali za darmo, w prezencie<br />

albo sprzedawali za grosze.<br />

Kie dyś jed ne go z go spo da rzy za stał<br />

przy roz pa la niu pie ca. Oka za ło się, że<br />

do ognia mia ły tra fić sta re ak ta no ta -<br />

rial ne. Dał na flasz kę i w ten spo sób<br />

wszedł w ich po sia da nie. Rzad ką 10-<br />

zło to wą mo ne tę z Trau gut tem z 1933 r.<br />

na był za 50 zł. Ko le dzy bi li się na stry -<br />

chu po dusz ką po bab ci, roz pi rzy li ją,<br />

a z niej ra zem z pie rzem po sy pa ły się<br />

przed wo jen ne do la ry ka na dyj skie, któ -<br />

re sta ro win ka scho wa ła so bie na czar -<br />

ną go dzi nę i nie przy po mnia ła o nich<br />

przed śmier cią. Ze sta ro ści by ły ze tla łe<br />

i roz sy py wa ły się w rę kach.<br />

KSZTAŁ CĄ CA MA NIA<br />

Z cza sem ma nia zbie rac ka za mie ni -<br />

ła się w zaawansowane hobby. Okoliczne<br />

za so by ule gły wy czer pa niu, za tem<br />

za czął jeź dzić na gieł dy ko lek cjo ner -<br />

skie i targi staroci. Najdrożej jest w Byto<br />

miu i tam prze wa ża ją ak ce so ria<br />

nie miec kie. Z ko lei w Kra ko wie ry nek<br />

jest wy dre no wa ny. Za to naj ta niej<br />

w Rze szo wie. Po znał śro do wi sko ta -<br />

kich jak on zbie ra czy i za czął się wy -<br />

mie niać. Od da wał po dwój ne<br />

eg zem pla rze lub iden tycz ne sztu ki<br />

i wzbo ga cał się o nie obec ne w je go<br />

zbio rach. Na to miast nie ma wy kry wa -<br />

cza me ta li i sam ni cze go nie od ko pał<br />

na po lach bi tew.<br />

Szam be lan, zbie ra jąc co po pad nie,<br />

nie po strze że nie, choć w nie unik nio ny<br />

spo sób po głę biał przy tym wie dzę. Jak<br />

już coś zna lazł, to za da wał so bie py ta -<br />

nia: czy da ny fant po cho dzi<br />

z I czy II woj ny świa to wej, jest pol ski,<br />

niemiecki czy rosyjski Intrygowało go<br />

to wszyst ko, bo prze cież dzia ło się<br />

w je go stro nach, tu – w oko li cy. Szu kał<br />

więc od po wie dzi w ksią żkach.<br />

On, absolwent zawodówki w Grybowie,<br />

zwy kły ślu sarz me cha nik z Kru -<br />

żlo wej Ni żnej, uczył się hi sto rii. Co ja<br />

pi szę – uczył, on ją wręcz stu dio wał!<br />

Hi sto rię dzie jów i wo jen, ale i hi sto rię<br />

ma te rial ną, bo prze cież mu siał za zna -<br />

jo mić się z hi sto rią bro ni, mun du rów,<br />

od zna czeń, nu mi zma ty ką.<br />

Za in te re so wał się ta kże<br />

lo sa mi wła snej ro dzi ny.<br />

Do wie dział się, że dzia -<br />

dek słu żył w ar mii au -<br />

stro wę gier skiej,<br />

kon kret nie w 20. puł ku<br />

c. k. ar mii w No wym Są -<br />

czu, czy li w tzw. cwan cy -<br />

gie rach.<br />

Przesiadywał w bibliotece w Nowym<br />

Są czu, od wie dzał mu zeum w Gor li -<br />

cach. Służył w wojsku w Lublinie, pracu<br />

jąc na bu do wach w Słup sku,<br />

War sza wie, Kra ko wie i na Ślą sku<br />

– wszędzie węszył za trofeami i wiedzą.<br />

Kupował książki z tej dziedziny. Pamięta,<br />

że jed na z nich – „Pol skie mun du ry<br />

wojskowe” – kosztowała 12 tys. zł, a on<br />

właśnie dostał wypłatę – całe 21 tysięcy…<br />

I bez zmru że nia oka wy dał na jed -<br />

ną książkę grubo ponad połowę pensji!<br />

Kie dyś pre nu me ro wał ty go dnik<br />

„Żoł nierz Pol ski”, w któ rym czę sto pi -<br />

sano o dziejach broni i kupował tzw. tygry<br />

sy, czy li se rię bro szur o te ma ty ce<br />

wo jen nej. Do dzi siaj sku pu je ksią żki<br />

o wyposażeniu wojskowym i gromadzi<br />

cza so pi sma np. „Od kryw cę” czy<br />

„Do bro ni”.<br />

SZLAK BO JO WY DZIAD KA<br />

Za in te re so wał się ta kże lo sa mi wła -<br />

snej ro dzi ny. Do wie dział się, że dzia -<br />

dek słu żył w ar mii au stro wę gier skiej,<br />

kon kret nie w 20. puł ku c. k. ar mii<br />

w Nowym Sączu, czyli w tzw. cwancygie<br />

rach (zwan zig, czy taj – cwan ciś, to<br />

po nie miec ku li czeb nik dwa dzie ścia).<br />

Walczył na I wojnie światowej – gdzieś<br />

na Ukra inie, na Bał ka nach i nad rze ką<br />

Pia ve k. We ne cji we Wło szech. Z chwi -<br />

lą klę ski Nie miec i Au strii je go od dział<br />

nie od dał się do nie wo li i nie roz pro -<br />

szył, lecz w zwar tych sze re gach i z bro -<br />

nią w ręku zarekwirował pociąg i takim<br />

esze lo nem – po ró żnych pe ry pe tiach,<br />

bo np. w Wied niu nie chcia no ich prze -<br />

pu ścić i w cha rak te rze ła pów ki trze ba<br />

by ło od dać 6 ko ni – wró cił do ma cie -<br />

rzy stej jed nost ki w No wym Są czu,<br />

gdzie stał się za lą żkiem już pol skie -<br />

go 1. Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich.<br />

Wła śnie po kaź ne są zwłasz cza je go<br />

zbio ry mi li ta riów z I woj ny świa to wej.<br />

To prze cież nie opo dal, pod Gor li ca mi,<br />

ro ze gra ła się jed na z naj więk szych bi -<br />

tew tej kon fron ta cji na ro dów, na zy wa -<br />

na na wet wschod nim Ver dun.<br />

Na le ży do Gru py Re kon struk cji Hi -<br />

sto rycz nych Gor li ce 1915 kie ro wa nej<br />

przez Pio tra Ka miń skie go. Szam be lan<br />

Sta ni sław Szam be lan w mun du rze<br />

au stro -wę gier skie go sie rżan ta, z ka -<br />

ra bi nem ty pu Man li cher i z drob ną<br />

czę ścią ko lek cji w tle.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

20 GOSPODARKA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Por tret kaj ze ra Fran za Jo se fa I, po -<br />

dob ny do te go, ja ki w Przy go dach<br />

do bre go wo ja ka Szwej ka Ja ro sla va<br />

Hasz ka był nie mi ło sier nie – eu fe mi -<br />

stycz nie pi sząc – upstrzo ny przez<br />

mu chy…<br />

w 2009 r. był jej współ za ło ży cie lem.<br />

Prze krój spo łecz ny w gru pie roz cią ga<br />

się od bez ro bot nych do złot ni ka i funk -<br />

cjo na riu sza Stra ży Gra nicz nej. Ubie ra -<br />

ją się w mun du ry z epo ki, uzbra ja ją<br />

w ówczesną broń (Szambelan ma karabin<br />

man li cher z 1895 r.) i od twa rza ją<br />

bi twy i po tycz ki z ró żnych wo jen. Sce -<br />

na riu sze two rzą na pod sta wie rze czy -<br />

wistego przebiegu wydarzeń. Niekiedy<br />

tro ska o au ten tyzm jest tak wiel ka, że<br />

budują makietę drewnianego domu, żeby<br />

po tem ją spa lić.<br />

BI TWY Z SY NEM<br />

I dla te go Szam be lan ma w gar de ro -<br />

bie mundury austrowęgierskie, carskie,<br />

pol skie, hi tle row skie i ra dziec kie. Je śli<br />

ubie ra uni form au stro wę gier ski, to wy -<br />

grywa z Rosjanami. Po przeciwnej stronie<br />

czę sto „wal czy” je go syn Sła wo mir,<br />

co też jest zgod ne z praw dą hi sto rycz -<br />

ną, gdyż nie raz we wro gich ar miach<br />

znaj do wa li się oj ciec z sy nem czy brat<br />

z bratem. Pocieszające, że ani Szambelan<br />

sy na, ani syn oj ca jesz cze ni gdy nie<br />

„za bił” i nie wziął do nie wo li. Na to -<br />

miast w mun du rze pol skim z 1939 r.<br />

prze gry wa z Niem ca mi, choć mo że nie<br />

tak do tkli wie jak ów cze sna ar mia pol -<br />

ska w rze czy wi sto ści…<br />

Mundury kopiuje się z ilustracji, kupuje<br />

odpowiednie sukno i daje do uszycia.<br />

Niekiedy potrzeba wielu zabiegów,<br />

żeby wystarać się o sukno o właściwym<br />

od cie niu np. sza ra wy hecht grau. Mo -<br />

żna też już ku pić go to we, bo ruch re -<br />

kon struk cyj ny się roz wi ja i po wsta ła<br />

ni sza ryn ko wa na te go ro dza ju asor ty -<br />

ment. A jak po ja wia się po pyt, to za raz<br />

ktoś pró bu je go za spo ko ić po da żą<br />

– zwy kłe pra wo ryn ku.<br />

Z GRH Gor li ce 1915 np. tyl ko<br />

w tym ro ku od twa rzał woj ny świa to we<br />

w Sę ko wej i Czcho wie, a nie daw no<br />

prezentowali się przed sądecką premierą<br />

Bi twy war szaw skiej. 1920 Je rze go<br />

Hoffmana. Wcześniej uczestniczyli np.<br />

w otwar ciu kasz te lu w Szym bar ku al -<br />

bo w premierze książki Roberta Makłowi<br />

cza. Część z człon ków gru py bra ła<br />

nawet udział w kręceniu serialu telewizyj<br />

ne go Woj na i mi łość o woj nie pol -<br />

sko -bol sze wic kiej.<br />

Wpraw dzie z praw dzi we go woj ska<br />

(słu żył ja ko kie row ca w szpi ta lu woj -<br />

sko wym w Lu bli nie) wy szedł do cy wi -<br />

la w stop niu sze re gow ca, za to<br />

w re kon stru owa nym 1. Puł ku Strzel -<br />

ców Pod ha lań skich awan so wał do star -<br />

sze go sze re go we go, a w c. k. ar mii<br />

do chra pał się już trzech gwiaz dek<br />

na kołnierzu, co oznacza sierżanta, który<br />

mo że ko men de ro wać in ny mi. No<br />

i nosi mundur podoficera udekorowany<br />

me da la mi za wa lecz ność i ra ny oraz<br />

krzy żem Fran cisz ka Jó ze fa I. Oczy wi -<br />

ście dla lu dzi je go po kro ju kul to wą<br />

ksią żką są Przy go dy do bre go wo ja ka<br />

Szwej ka, a fil mem – C. k. de zer te rzy.<br />

MU ZEUM NA CE LOW NI KU<br />

TVP emituje interesujący cykl dokumentalny<br />

pt. Było, nie minęło red. Ada -<br />

ma Si kor skie go. Przy je żdża on z eki pą<br />

filmową i eksploracyjną w różne miejsca<br />

i z lo kal ny mi en tu zja sta mi hi sto rii<br />

szu ka ma te rial nych śla dów wy da rzeń<br />

hi sto rycz nych. I wio sną 2010 r. zja wił<br />

się w Nie cwi, aby po szu kać szcząt ków<br />

alianckiego samolotu typu Halifax, który<br />

wra cał znad War sza wy, gdzie<br />

w 1944 r. miał do ko nać zrzu tu dla po -<br />

wstańców. Posługując się wykrywaczami<br />

me ta li, fak tycz nie zna le zio no wie le<br />

czę ści z roz bi tej ma szy ny, któ re tra fi ły<br />

do Mu zeum Lot nic twa w Kra ko wie.<br />

Szam be lan na le ży też do Sto wa rzy sze -<br />

nia Mi ło śni ków Hi sto rii i Eks plo ra cji<br />

w No wym Są czu i ja ko ta ki wziął<br />

udział w tych „wy kop kach”.<br />

Jak na ko lek cjo ne ra, nasz bo ha ter<br />

za dzi wia bra kiem nie cier pli wo ści:<br />

– Nie je stem za chłan ny, że by wszyst ko<br />

mieć na tych miast. Wiem, że prę dzej czy<br />

póź niej i tak tra fi do mnie.<br />

Obok nowego domu Szambelana stoi<br />

stary i stodoła, coraz mniej używana, bo<br />

z gospodarstwa o powierzchni 3,60 ha<br />

trudno wyżyć. W marzeniach ich właściciel,<br />

radny gminny w kadencji 2006–<br />

2010, wi dzi tam mu zeum. W cha łu pie<br />

Jak na ko lek cjo ne ra,<br />

nasz bo ha ter za dzi wia<br />

bra kiem nie cier pli wo ści:<br />

– Nie je stem za chłan ny,<br />

że by wszyst ko mieć na -<br />

tych miast. Wiem, że prę -<br />

dzej czy póź niej i tak<br />

tra fi do mnie.<br />

umie ścił by wiej skie me ble i sprzę ty<br />

(nie któ re rze czy co dzien ne go użyt ku<br />

po cho dzą z je go ro dzin ne go do mu),<br />

a militaria może w stodole. Pewnie dało<br />

by się na to uzy skać na wet ja kąś unij -<br />

ną do ta cję. I Kru żlo wa wzbo ga ci ła by<br />

się o obiekt, który odwiedzaliby turyści<br />

i pielgrzymi zaraz po obejrzeniu drewnianego<br />

kościoła – Sanktuarium Przemienienia<br />

Pańskiego…<br />

Oprócz mu zeum otrzy ma li by w pa -<br />

kie cie re we la cyj ny wi dok na oko li cę.<br />

Z ta ra su do mu sto ją ce go nie opo dal<br />

przy siół ka Kar czem ne (bo kie dyś je go<br />

właściciel miał przegrać majątek ziemski<br />

w kar ty w karcz mie) roz cią ga się<br />

bo wiem roz le gła pa no ra ma, któ ra mie -<br />

ści m.in. Jo dło wą Gó rę, Ro so chat kę,<br />

Ja wo rze i Chełm.<br />

A na ra zie na le ża ło by to wszyst ko<br />

choć by ska ta lo go wać, mi mo iż Szam -<br />

be lan mó wi, że nie trze ba, bo on ka żdy<br />

z ty się cy eks po na tów ma w gło wie!<br />

IRE NE USZ PAW LIK


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 GOSPODARKA 21<br />

Sołtysi to twarde<br />

chłopy ale się feminizują,<br />

najlepszy jest w Gródku<br />

Kilkudziesięciu sołtysów (i kilkanaście sołtysek) z 14. gmin naszego<br />

regionu przyjechało 24 listopada do Ośrodka Kultury<br />

w Korzennej na uroczystość ogłoszenia wyników plebiscytu<br />

na Sołtysa Roku 2010, zorganizowanego przez Stowarzyszenie<br />

Sołtysów Ziemi Sądeckiej, Fundację Sądecką oraz Starostwo<br />

Powiatowe w Nowym Sączu. Sołtysem A. D. 2010 został Antoni<br />

Łu ka sik z Gród ka z gminy Grybów.<br />

zachęcanie do poprawy funkcjonowania<br />

sołectw i rad osiedlowych. Kapituła ocenia<br />

ją ca kan dy da tów bie rze pod uwa gę<br />

m.in. współpracę z lokalnymi organizacjami<br />

i społecznościami, zaangażowanie<br />

w dzia łal ność kul tu ral ną, in we sty cje,<br />

poprawę sieci drogowej, pomoc w rozwiązywanie<br />

różnych problemów mieszkańców<br />

poszczególnych wiosek.<br />

Do plebiscytu w tym roku zgłoszono<br />

łącznie 15 sołtysów. Członkowie Kapituły<br />

(prezes Stowarzyszenia Sołtysów<br />

Ziemi Sądeckiej Piotr Gniadecki, Marian<br />

Kruczek wiceprezes, Maria Olszowska,<br />

rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego,<br />

Marian Ogórek, członek Zarządu<br />

Stowarzyszenia oraz Agnieszka Michalik<br />

z Fundacji Sądeckiej) w tajnym głosowaniu<br />

wybrali najlepszą trójkę.<br />

Nagrody i dyplomy, oprócz prezesów<br />

Stowarzyszenia, wręczali także Władysław<br />

Matczuk, dyrektor Fundacji Sądeckiej,<br />

wój to wie: Piotr Krok z Gry bo wa,<br />

Stanisław Kiełbasa z Nawojowej i Józef<br />

To biasz z Gród ka nad Dunajcem oraz Le -<br />

szek Skowron, wójt Korzennej, i wicestarosta<br />

nowosądecki Mieczysław Kiełbasa<br />

oraz rad ni gmin ni. Oto wy ni ki:<br />

Soł tys to wła dza co nie tyl ko<br />

do tytułu dzisiaj się sprowadza.<br />

Soł tys, chłop twar dy, ni czym się<br />

nie zrazi, jednymi drzwiami go<br />

wy pchną, to dru gi mi wła zi –odtych<br />

słów z wiersza autorstwa pani Krystyny,<br />

eme ry to wa nej na uczy ciel ki z Ko rzen -<br />

nej, zaczęło się uroczyste spotkanie sołtysów<br />

Sądecczyzny w Korzennej, którego<br />

kul mi na cją był wy bór naj lep sze go<br />

sołtysa minionego roku.<br />

Ce lem kon kur su jest pro mo wa nie<br />

i wy zwa la nie ini cja tyw spo łecz nych,<br />

dzia łal no ści na rzecz ma łych oj czyzn,<br />

I miejsce – Antoni Łukasik, sołtys wsi<br />

Gródek, gmina Grybów<br />

II miejsce – Stanisław Teper, sołtys wsi<br />

Chodorowa, gmina Grybów<br />

III miejsce – Teresa Filipowicz, sołtys wsi<br />

Mogilno, gmina Korzenna.<br />

Laureaci otrzymali nagrody, upominki<br />

i dyplomy. Kapituła Plebiscytu zdecydowała<br />

również o symbolicznym<br />

wyróżnieniu pozostałych nominowanych.<br />

***<br />

Zwycięzca plebiscytu, Antoni Łukasik,<br />

nie pojawił się jednak w Korzennej.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

22 GOSPODARKA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Sta ni sław Te per, soł tys wsi Cho do -<br />

ro wa, gmi na Gry bów<br />

Nagrodę w jego imieniu odebrała córka.<br />

– Dziękuję. Tata będzie równie wzruszony<br />

jak ja – oznajmiła.<br />

Odpowiedziały je rzęsiste brawa. Zebrani<br />

wiedzieli o ciężkiej chorobie, z jaką<br />

dziel nie zma ga się pan An to ni, któ ry<br />

przed kil ku na stu la ty po raz pierw szy<br />

zorganizował sądeckich sołtysów w ścisłej<br />

współ pra cy z Fun da cją Są dec ką<br />

(wtedy Sądecka Fundacja Rozwoju Wsi<br />

i Rolnictwa).<br />

78-letni Stanisław Teper to najstarszy<br />

w gronie wyróżnionych i jeden z najstarszych<br />

sołtysów na całej Sądecczyźnie.<br />

Jest wdow cem. Ma 5 dzie ci, 21 wnu -<br />

ków, 19 pra wnu ków i jak sam mó wi<br />

trzech ko lej nych jest już w dro dze<br />

– Dla mnie sołtysowanie, to przedłużenie<br />

życia zawodowego. Przez lata byłem<br />

kie row ni kiem po cią gu. Od 13 lat<br />

je stem soł ty sem, bo wte dy czu ję się lu -<br />

dziom potrzebny a spraw do załatwienia<br />

jest mnó stwo. Wbrew po zo rom, to ta kże<br />

praca umysłowa, bo roboty papierkowej<br />

jest spo ro, ale ja to lu bię. Mam na dzie -<br />

ję być soł ty sem tak dłu go, jak tyl ko się<br />

da, to mój elik sir mło do ści – wy znał<br />

nam pan Sta ni sław.<br />

Jak za pew nia pa mięć ma jesz cze do -<br />

brą, po dob nie jak wzrok, dla te go z wi -<br />

dze nia ko ja rzy prak tycz nie ka żde go<br />

mieszkańca wsi Chodorowa. – Z młodymi<br />

jest tro chę go rzej, bo się po że ni li<br />

i jest tro chę no wych twa rzy. Od 13 lat ni -<br />

komu nawet „psiakrew” nie powiedziałem,<br />

cho ciaż kil ku by się przy da ło<br />

– przyznaje.<br />

Te re sa Fi li po wicz to nie je dy na ko -<br />

bieta sołtys w naszym regionie. Jednak<br />

reszta jej koleżanek po fachu 3. miejsce<br />

w plebiscycie przyjęła jako własny sukces<br />

i jednocześnie wkład w feminizację<br />

sołtysowej braci.<br />

Elżbieta Wysowska z Lipnicy Wielkiej<br />

też odnalazła się w sołtysowaniu.<br />

– Sołtysem jestem od stycznia. Przełamałam<br />

u nas stereotypy, bo dawno kobieta<br />

u nas nie sołtysowała. Praca dla<br />

lo kal nej spo łecz no ści ma swój sens.<br />

Zresz tą nie ska rżę się. Ba, na wet po łą -<br />

czyłam to ze swoją pasją, czyli motoryzacją.<br />

W pełnieniu obowiązków pomaga<br />

mi mój mo to ro wer Sim son. Ma już 20<br />

lat, ale ka żdą gór kę nim za li czam. Dzię -<br />

ki te mu ja ko soł tys czę sto by wam w do -<br />

mach miesz kań ców. Cza sem coś im<br />

przy wio zę, cza sem mu szę do cze goś<br />

prze ko nać al bo cze goś przy pil no wać.<br />

Jeżdżę też samochodem i traktorem. Tylko<br />

na ti ry nie mam jesz cze pa pier ka<br />

– uśmiecha się sołtys Wysowska.<br />

Plebiscyt to jednak tylko wisienka<br />

na torcie zjazdu sołtysów z Sądecczyzny.<br />

– Chodzi także o wzajemną integrację.<br />

Cie szy my się też, że za szczy ci ło nas<br />

tak licz ne gro no wój tów, dzię ki te mu<br />

współpraca na linii wójt – sołtys będzie<br />

zapewne układać się wzorowo – powiedział<br />

prezes Gniadecki.<br />

Zgromadzeni goście wysłuchali wystę<br />

pu wo kal ne go ar tyst ki z Ko rzen nej<br />

oraz zespołu ludowego z Lipnicy Wielkiej.<br />

Potem nastąpiła, trwająca do późnych<br />

godzin wieczornych, integracja…<br />

BO GU MIŁ STORCH<br />

STOWARZYSZENIE<br />

SOŁTYSÓW ZIEMI<br />

SĄDECKIEJ<br />

Stowarzyszenie zostało założone<br />

w 2005 ro ku. Sku pia ok. 170 soł ty sów (80<br />

proc.) z powiatu nowosądeckiego. Celem<br />

Stowarzyszenia jest reprezentacja najniższego<br />

szczebla samorządu lokalnego, jakim<br />

jest sołectwo, wobec administracji<br />

państwowej i samorządowej. Stowarzyszenie<br />

zabiega o podniesienie rangi sołectwa<br />

m.in. poprzez wydzielenie z budżetów<br />

gmin osobnych środków dla poszczególnych<br />

wsi oraz ustawową, należną rekompensatę<br />

za pracę w świątki i piątki,,<br />

pierw szej oso by we wsi”.<br />

Stowarzyszenie organizuje szkolenia<br />

dla swo ich człon ków m.in. w za kre sie po -<br />

zyskiwania środków unijnych, gdyż sołtysi<br />

wskazują potrzeby inwestycyjne swoich<br />

wiosek i mobilizują ludzi do działania. Sołtysi<br />

sądeccy są bardzo pobożni. Każdego<br />

roku, w maju, peregrynują do Lichenia<br />

w ramach ogólnopolskiej pielgrzymki sołtysów.<br />

Legenda głosi ponoć, że pojawią się<br />

tam na wet czę ściej niż w sie dzi bie Ogól -<br />

nopolskiego Stowarzyszenia Sołtysów<br />

w Koninie.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 REKLAMA 23


24<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

TEKST SPONSOROWANY GRUDZIEŃ 2011<br />

Uporządkowanie gospodarki<br />

ściekowej w miejscowościach<br />

Biała Niżna i Stróże<br />

W dniu 27 października 2011 r. na za pro sze nie Wój ta Gmi ny Gry bów Pio tra Kro ka oraz Dy rek to ra<br />

Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Grybowie Jana Grucę, odbyła się konferencja, na której<br />

przedstawiono aktualny przebieg prac przy realizacji projektu pn. „Uporządkowanie gospodarki<br />

ściekowej w miejscowościach Biała Niżna i Stróże” współfinansowanego ze środków UE.<br />

Przedstawiciele Firmy Budomont z Łańcuta<br />

Kanalizacja – budowa<br />

Uroczystość zaszczycili swą obecnością<br />

przedstawiciele Wojewódzkiego<br />

Funduszu Ochrony<br />

Środowiska i Gospodarki Wodnej<br />

w Krakowie, Radni Gminy Grybów, kierownicy<br />

jednostek organizacyjnych gminy,<br />

pracownicy urzędu Gminy Grybów oraz<br />

Jednostki Realizującej Projekt. Na spotkaniu<br />

obecni byli również przedstawiciele Firmy<br />

BUDOMONT z Łańcuta, realizującej w ramach<br />

kontraktu I budowę sieci kanalizacji<br />

sanitarnej w miejscowościach Biała Niżna<br />

i Stróże oraz przedstawiciele Firmy GRONT-<br />

MIJ pełniącej funkcję Inżyniera Kontraktu<br />

nad realizowaną inwestycją.<br />

Konferencję poprowadził Wójt Gminy<br />

Piotr Krok, który poinformował zaproszonych<br />

gości, że wszystkie formalności związane<br />

z przeprowadzeniem procedur przetargowych<br />

na Kontrakt I „Budowa sieci<br />

kanalizacyjnej” oraz Kontrakt II „Inżynier<br />

Kontraktu” są zakończone.<br />

W ramach budowy kanalizacji sanitarnej<br />

w Gminie Grybów realizowanej dzięki dofinansowaniu<br />

z Programu Operacyjnego Infrastruktura<br />

i Środowisko Funduszu<br />

Spójności wykonano już 48 % całego zakresu<br />

projektu. W wyniku podpisanej umowy<br />

realizacyjnej KONTRAKTU I z Firmą Budomont<br />

Sp z o.o. z Łań cu ta na kwo tę 15 mln<br />

PLN w ramach projektu pn. „Uporządkowanie<br />

gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />

Biała Niżna i Stróże” realizacja sieci<br />

kanalizacyjnej została rozpoczęta. Planowany<br />

termin zakończenia robót przewidziano<br />

na początek roku 2013. Prace przebiegają<br />

bez znaczących zakłóceń i postępują zgodnie<br />

z ustalonym harmonogramem – prace<br />

trwają równolegle w kilku miejscach. Trudności<br />

wynikające z realizacji projektu spowodowane<br />

są głównie technologią<br />

prowadzenia prac tj. wykopem otwartym<br />

i koniecznością wyłączenia jednego pasa ru-


GRUDZIEŃ 2011<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

25<br />

Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />

chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />

podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />

że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />

ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />

kanalizacyjnej.<br />

Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />

51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />

przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />

inwestycji możliwość podłączenia<br />

będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />

miejscowości.<br />

W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />

zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />

i technologią jej wykonania korzystając<br />

z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />

jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />

in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />

W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />

ła 13.5 mln PLN.<br />

W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />

Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />

w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />

Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />

Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />

bowie.<br />

Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />

Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />

będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />

oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />

Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />

BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />

oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />

w całości sfinansowane ze środków własnych<br />

gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />

oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />

Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />

930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />

Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />

sierpnia 2011 r.<br />

Zakres rzeczowy zadania<br />

obejmuje budowę 51,4 km<br />

sieci kanalizacyjnej<br />

oraz 6 przepompowni<br />

ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji<br />

możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej<br />

uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt<br />

budowlany).<br />

Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />

Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />

gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />

Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />

pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />

Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />

ekologiczny i podnosząc poziom<br />

życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />

projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />

poprzez wyeliminowanie<br />

bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />

ście ków do wód i gleb.


GRUDZIEŃ 2011<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

25<br />

Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />

chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />

podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />

że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />

ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />

kanalizacyjnej.<br />

Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />

51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />

przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />

inwestycji możliwość podłączenia<br />

będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />

miejscowości.<br />

W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />

zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />

i technologią jej wykonania korzystając<br />

z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />

jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />

in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />

W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />

ła 13.5 mln PLN.<br />

W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />

Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />

w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />

Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />

Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />

bowie.<br />

Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />

Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />

będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />

oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />

Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />

BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />

oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />

w całości sfinansowane ze środków własnych<br />

gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />

oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />

Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />

930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />

Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />

sierpnia 2011 r.<br />

Zakres rzeczowy zadania<br />

obejmuje budowę 51,4 km<br />

sieci kanalizacyjnej<br />

oraz 6 przepompowni<br />

ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji<br />

możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej<br />

uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt<br />

budowlany).<br />

Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />

Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />

gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />

Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />

pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />

Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />

ekologiczny i podnosząc poziom<br />

życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />

projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />

poprzez wyeliminowanie<br />

bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />

ście ków do wód i gleb.


GRUDZIEŃ 2011<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

25<br />

Wystąpienie przedstawicieli Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie<br />

chu. Niezależnie od trudności napotykanych<br />

podczas realizacji projektu należy podkreślić,<br />

że tak wa żne przed się wzię cie jest nie zbęd -<br />

ne do prawidłowego funkcjonowania sieci<br />

kanalizacyjnej.<br />

Zakres rzeczowy zadania obejmuje budowę<br />

51,4 km sieci kanalizacyjnej oraz 6<br />

przepompowni ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt budowlany). Po zrealizowaniu<br />

inwestycji możliwość podłączenia<br />

będą mieli wszyscy mieszkańcy kanalizowanych<br />

miejscowości.<br />

W czasie konferencji uczestnicy mogli<br />

zapoznać się z przebiegiem trasy kanalizacyjnej<br />

i technologią jej wykonania korzystając<br />

z podkładu sytuacyjnego (autorem projektu<br />

jest Firma PROSPIN z Krakowa). Całość<br />

in we sty cji to koszt 26,5 mln PLN.<br />

W ramach dofinansowania Gmina otrzyma<br />

ła 13.5 mln PLN.<br />

W efek cie, po za koń cze niu in we sty cji<br />

Gmi na osią gnie po ziom ska na li zo wa nia<br />

w aglomeracji Grybów-Stróże około 50 %.<br />

Powstałą infrastrukturą zarządzał będzie<br />

Za kład Wo do cią gów i Ka na li za cji w Gry -<br />

bowie.<br />

Całość ścieków z wybudowanego w ramach<br />

Projektu systemu kanalizacyjnego,<br />

będzie odprowadzana do nowo wybudowanej<br />

oczyszczalnia ścieków w miejscowości<br />

Stróże (wykonawcą obiektu była Firma<br />

BUDEKO z Nowego Sącza). Nakłady na budowę<br />

oczyszczalni wyniosły 8 000 000 PLN<br />

w całości sfinansowane ze środków własnych<br />

gminy. Oczyszczalnia docelowo będzie<br />

oczyszczać ścieki z terenu całej Gminy<br />

Grybów gdyż jej moc przerobowa wynosi<br />

930 m3/dobę z możliwością rozbudowy.<br />

Prace nad oczyszczalnią zakończono 31<br />

sierpnia 2011 r.<br />

Zakres rzeczowy zadania<br />

obejmuje budowę 51,4 km<br />

sieci kanalizacyjnej<br />

oraz 6 przepompowni<br />

ścieków. Bezpośrednio<br />

po realizacji inwestycji<br />

możliwość korzystania<br />

z sieci kanalizacyjnej<br />

uzyska 4571 osób<br />

(tak zakłada projekt<br />

budowlany).<br />

Oczyszczalnia ścieków Stróże – prezentacja technologii<br />

Realizacja projektu pn. „Uporządkowanie<br />

gospodarki ściekowej w miejscowościach<br />

Bia ła Ni żna i Stró że” wpły nie<br />

pozytywnie na ochronę środowiska naturalnego<br />

Gminy Grybów chroniąc jego potencjał<br />

ekologiczny i podnosząc poziom<br />

życia mieszkańców gminy. Głównym celem<br />

projektu jest poprawa jakości wód powierzchniowych<br />

poprzez wyeliminowanie<br />

bezpośrednich zrzutów nieoczyszczonych<br />

ście ków do wód i gleb.


28<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

<br />

<br />

<br />

<br />

<br />

<br />

PRODUCENT ZABAWEK PLUSZOWYCH<br />

Nowy Sącz, ul. Mała Góra 40 (Jamnica)<br />

sprzedaż hurt, detal<br />

tel. (18) 443 92 32<br />

<br />

<br />

<br />

<br />

<br />

Z okazji zbliżających się<br />

Świąt Bożego Narodzenie<br />

oraz nadchodzacego Nowego<br />

Roku 2012, naszym Klientom oraz<br />

wszystkim pracownikom i ich<br />

rodzinom moc serdecznych życzeń<br />

składa Zarząd Biura Rachunkowego<br />

DEKRET w Nowym Saczu


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 29<br />

Wigilia w DPS przy ul. Nawojowskiej w Nowym Sączu<br />

Prawie jak w do mu<br />

W Domu Pomocy Społecznej dla kobiet przy ul. Nawojowskiej<br />

155 w No wym Są czu czas pły nie ina czej… choć więk szość<br />

rodzin zostawiając tam – zazwyczaj na zawsze – swoich rodziców,<br />

dziadków czy chociażby wujostwo, traktuje DPS jako zwyczaj<br />

ną pla ców kę opie ki, jest to prze cież DOM PO MO CY. Jak<br />

podkreśla dyrektor placówki, Marian Morański, to miejsce jest<br />

ich do mem.<br />

Wchodzimy w relacje rodzinne,<br />

do każdego staramy<br />

się pod cho dzić<br />

w sposób indywidualny.<br />

Bardzo nie lubimy pojęć „pensjonariusz”<br />

bądź „pensjonariuszka”, to są mieszkańcy.<br />

Sa ma na zwa mó wi „dom”, a dom ko -<br />

jarzy się z rodziną... – wyjaśniał podczas<br />

naszej wizyty dyrektor Marian Morański.<br />

Święta Bożego Narodzenia wyglądają<br />

tu jak wszę dzie: są de ko ra cje, pre zen -<br />

ty, wi gi lia…, ale nie to jest naj wa żniej sze.<br />

Najważniejsze, że te kobiety, pozostawione<br />

przez swo ich bli skich, ma ją ko goś, kto<br />

jest dla nich wspar ciem, opie ką, po moc -<br />

ną dłonią (przyjacielem).<br />

Okres świąteczny rozpoczyna się już<br />

od wizyty Świętego Mikołaja.<br />

– Ka żda z pań do sta je ja kiś drob ny<br />

prezent. Mikołaj nie może o nikim zapomnieć<br />

– mó wią Ali cja Pie nią żek<br />

i Elżbieta Ruszel, terapeutki. W wigilię<br />

natomiast w DPS odbywa się wspólny,<br />

uroczysty posiłek.<br />

– Już ty le lat je ste śmy w tym miej scu<br />

i tym zawodzie, że nasze rodziny musiały<br />

nauczyć się, iż taka praca wymaga poświęceń.<br />

Nie zostawiamy swoich podopiecz<br />

nych w tym wa żnym dniu. Dy rek tor<br />

razem z nami śpiewa kolędy, dzieli się<br />

opłatkiem. Dopiero wtedy, późnym wieczorem,<br />

ruszamy do swoich mieszkań<br />

i rodzin – mówią dwie terapeutki.<br />

Wigilia musi być urządzona w dwóch<br />

turach, żeby nikogo nie pominąć. Osobno<br />

pra cow ni cy dzie lą się opłat kiem<br />

z osobami sprawnymi fizycznie, osobno<br />

z tymi leżącymi, którzy nie mogą sami<br />

dotrzeć na posiłek.<br />

– Najbardziej wzruszającym momentem<br />

jest ten, kie dy któ raś z pań pod cho -<br />

dzi i skła da na praw dę in dy wi du al ne<br />

życzenia. Osoby tutaj spędzające swoją<br />

starość często znają nasze dzieci, wiedzą,<br />

co dzie je się w na szych ro dzi nach.<br />

To trze ba prze żyć i być tu taj, że by wie -<br />

dzieć, jak bar dzo te pa nie są z na mi zży -<br />

te – mówi Alicja Pieniążek.<br />

Stoły tego dnia ułożone są w podkowę,<br />

sprawne mentalnie kobiety są eleganc<br />

ko ubra ne, jest też oczy wi ście<br />

więcej dań – te tradycyjne, jak pierogi,<br />

czy groch z ka pu stą ta kże.<br />

***<br />

Pracownicy DPS starają się wprowadzić<br />

swo ich pod opiecz nych w kli mat<br />

świąt poprzez wspólne zajęcia, robienie<br />

kartek i odświętnych stroików.<br />

– Pamiętamy też o najbliższych nam<br />

sąsiadach, o sponsorach i o tych, którzy<br />

naprawdę wiele pomagają i przyczyniają<br />

się np. do roz wo ju na szych pań – mówią<br />

terapeuci.<br />

Ży cie w DPS re je stru je kro ni ka ze<br />

zdjęciami z wycieczek, imprez i radosnych<br />

odwiedzin. Czasami zdarza się, że<br />

wolontariusze, bądź młodzież szkolna,<br />

czy dzie ci przed szkol ne, od wie dza ją<br />

mieszkanki, żeby chociażby zaśpiewać<br />

– i w ten spo sób umi lić czas.<br />

Trudne pytanie, którego się pewnie<br />

wszyscy spodziewali jednak paść musiało.<br />

– Czy w okresie świątecznym, przyjeżdża<br />

rodzina tych, którzy tu mieszkają


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

30 SĄDECKIE WIGILIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Czy wie dząc, że np. ro dzi ce ma ją tu fa -<br />

cho wą i do brą opie kę, za po mi na się<br />

o nich… na wet wte dy – za py ta łam<br />

niepewnie pracowników.<br />

– Odwiedzają. Zazwyczaj w pierwszy<br />

dzień świąt. W tam tym ro ku<br />

na przy kład jed na z có rek zja dła ze<br />

swo ją ma mą wspól ną wi gi lię tu taj,<br />

po czym do pie ro wte dy za bra ła ją<br />

do domu. W Boże Narodzenie, jest tu<br />

więk szy ruch niż za zwy czaj. Na szczę -<br />

ście. One wszyst kie bar dzo te go po trze -<br />

bują… – mówią panie Alicja i Elżbieta.<br />

– Wcho dzi my w re la cje<br />

ro dzin ne, do ka żde go<br />

sta ra my się pod cho dzić<br />

w spo sób in dy wi du al ny.<br />

Bar dzo nie lu bi my po jęć<br />

„pen sjo na riusz” bądź<br />

„pen sjo na riusz ka”,<br />

to są miesz kań cy.<br />

MA RIAN MO RAŃ SKI<br />

– Chociaż… – dodają po chwili.<br />

– Trze ba przy znać, że jak tyl ko my wra -<br />

camy, po jakiejś krótkiej nieobecności,<br />

od razu jesteśmy zasypywane mnóstwem<br />

pytań i opowieściami. Teraz my również<br />

jesteśmy dla tych ludzi rodziną…<br />

Pra cow ni cy Do mu Po mo cy Spo -<br />

łecznej nie traktują swojej pracy, jako<br />

przykrego obowiązku – to praca z powołania.<br />

To dzięki temu, święta Bożego<br />

Narodzenia mogą być ŚWIĘTAMI,<br />

a nie tęsknotą i wspomnieniem wcześniejszych,<br />

lepszych lat.<br />

DO RO TA DO BRZAŃ SKA<br />

Fot. ar ch. DPS dla ko biet w No wym Są czu<br />

BRAT NA SPA CER NI KU<br />

– Naj pierw sie dzie li śmy na doł ku<br />

– opowiada Ryszard Pawłowski – a potem<br />

za pa ko wa li nas do ny ski. I wio zą<br />

trzech przestępców: Romek Hasslinger,<br />

pro fe sor Gre la i ja. Gre la 13 grud nia<br />

miał imie ni ny, bo Alek san der. Był wy -<br />

chowawcą w „ekonomie”, czekał w domu<br />

na delegacje z klasy z życzeniami, bo<br />

to by ła nie dzie la. I za miast uczniów<br />

przy szli smut ni pa no wie i za bra li<br />

go. I tak so bie dys ku tuj my we trzech,<br />

gdzie je dzie my, a pię ciu nas pil nu je.<br />

Po kierunku jazdy uznaliśmy, że to będzie<br />

wię zie nie w Tar no wie. Mi nę li śmy<br />

Tarnów i w tym momencie jeden z milicjan<br />

tów mó wi tak, że by śmy sły sze li:<br />

„Ciekawa, jaka dzisiaj pogoda w Medyce”.<br />

Ciar ki nas prze szły po ple cach, ale<br />

mówię: „Straszą”. Kiedy jednak zobaczy<br />

li śmy świa tła Rze szo wa, ob je cha li -<br />

śmy mia sto i da lej je dzie my, to mó wię:<br />

– Jed nak chy ba bia łe nie dźwie dzie,<br />

na co Gre la wy buch nął: „K…, a ja mam<br />

płyt kie bu ty”, to my z Rom kiem<br />

w śmiech. Pan pro fe sor pierw szy raz<br />

w życiu zaklął! Jechał na Sybir w płytkich<br />

bu tach i pod kra wa tem, gdyż cze kał<br />

w do mu na swo ich uczniów. Ja by łem<br />

dobrze ubrany, akurat z nocki na kolei<br />

wró ci łem, jak mnie zgar nę li, a to by ła<br />

bardzo mroźna noc.<br />

Pierwszy raz puścili nas na spacery<br />

w Za łę żu, gdy przy spa wa li kra ty<br />

nad spacernikami, bo wcześniej złodzieje<br />

strajkowali tam na kominie. I dopiero<br />

wte dy do wie dzia łem się, że mój brat He -<br />

niek też tu jest, bo aku rat okno mo jej ce -<br />

li, do dziś pa mię tam nu mer – 333<br />

wychodziło na spacernik. Wtedy w Załężu<br />

były trzy rodziny: Pawłowscy, Majdzi<br />

ko wie – oj ciec i syn oraz bra cia<br />

Moj ko wie z Tar no wa. Jak zo ba czy łem<br />

bra ta na spa cer ni ku, to za dar łem się<br />

przez okno „He nek!”. Obej rzał się, za -<br />

machnął mi ręką i w tym momencie jeden<br />

kla wisz krzy czy do dru gie go:<br />

„Po licz okna, wjedź pod ce lę i spuść mu<br />

kon kret ny ło mot…”, ale nie wje chał.<br />

Mnie się w Za łę żu nic nie dzia ło: jeść<br />

dali, bezpiecznie – kraty z jednej strony,<br />

zaryglowane drzwi z drugiej, natomiast<br />

naj strasz niej sza by ła myśl, że w do mu<br />

została trójka małych dzieci, a żona musi<br />

iść do ro bo ty. Dla te go uwa żam, że je -<br />

żeli dzisiaj dostajemy jakieś blachy, to


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 31<br />

SĄDECKIE WIGILIE<br />

Od lewej: siedzą – Ryszard Pawłowski, Henryk Najduch, Jacek Rogowski,<br />

Eugeniusz Baran; stoją – Krzysztof Michalik, Andrzej Szkaradek<br />

Wigilia internowanych<br />

Pociesz Jezu<br />

kraj płaczący<br />

13 grudnia minie 30. rocznica wprowadzenia stanu wojennego.<br />

Z Sądecczyzny władza ludowa internowała 28 osób (czytaj<br />

obok). Sądeczanie siedzieli w więzieniu w Załężu k. Rzeszowa.<br />

Czwórka z nich: Ryszard Pawłowski, Eugeniusz Baran, Jacek Rogowski<br />

i Krzysztof Michalik podzieliła się swoimi wspomnieniami<br />

z więziennej Wigilii przed trzema dekadami. Ich relację<br />

uzupełnia opowieść Henryka Najducha, który więziennego<br />

chleba zasmakował w 1984 r.<br />

one się na le żą na szym żo nom, a nie<br />

nam. A w Wi gi lię do sta li śmy opła tek<br />

od klawisza i zrobiliśmy sobie świeczkę<br />

z kawałka koca i z tłuszczu z zupy. No<br />

i łzy nam po cie kły, jak ca łe wię zie nie za -<br />

częło śpiewać kolędę: „Pociesz Jezu kraj<br />

płaczący, ześlij w serca prawdy ziarno,<br />

siłę swoją daj walczącym, pobłogosław<br />

Solidarność”.<br />

NO WY ROK Z BI SKU PEM<br />

ABLE WI CZEM<br />

– Jeden z młodych strażników wykazał<br />

się godną Polaka postawą i przed Wigilią<br />

doręczył nam dyskretnie opłatek<br />

– wspomina Eugeniusz Baran.<br />

– Pamiętam, że w świąteczne wieczory<br />

całe więzienie aż huczało od kolęd. Nie<br />

pomagały zakazy i groźby ze strony strażników.<br />

1 stycznia 1982 roku do Załęża<br />

przyjechał biskup Ablewicz, ordynariusz<br />

tarnowski. Celebrował mszę świętą dla<br />

internowanych na długim korytarzu więziennym.<br />

Wygłosił homilię, a towarzyszący<br />

mu księ ża spo wia da li nas. Przy ka żdej<br />

celi stał funkcjonariusz ZOMO w pełnym<br />

uzbrojeniu. Podczas mszy świętej podszedł<br />

do mnie mężczyzna, którego wsadzili<br />

do więźniarki w Gorlicach.<br />

Przy po mniał, że nie chcie li śmy z nim roz -<br />

mawiać, że uważaliśmy go za kapusia,<br />

Mi nę li śmy Tar nów<br />

i w tym mo men cie je den<br />

z mi li cjan tów mó wi tak,<br />

że by śmy sły sze li: „Cie ka -<br />

we, jak dzi siaj po go da<br />

w Me dy ce”. Ciar ki nas<br />

prze szły po ple cach, ale<br />

mó wię: „Stra szą”.<br />

tymczasem on jest z nami. Poklepałem go<br />

po ramieniu i przeprosiłem za wcześniejsze<br />

podejrzenia. Po nabożeństwie podszedłem<br />

do biskupa Ablewicza i poprosiłem,<br />

aby odwiedził w celi chorego Jerzego<br />

Wyskla. Zomowiec nie czynił przeszkód.<br />

Biskup Ablewicz obdarował każdego<br />

z nas paczką żywnościową, otrzymaliśmy<br />

m.in. cebule, jabłka, masło, papierosy.<br />

Poczuliśmy, że ludzie za murami solidaryzują<br />

się z nami i nie jesteśmy sami. To<br />

była duża pociecha.<br />

RAZEM KNULI PRZECIW<br />

USTROJOWI I RAZEM<br />

SIEDZIELI<br />

Jacek Rogowski i Krzysztof Michalik<br />

pra co wa li w Są dec kich Za kła dach<br />

Elek tro -Wę glo wych (obec nie Car bon<br />

SA). Obaj dzia ła li w za kła do wej So li -<br />

darności. Zatrzymano ich tego samego<br />

dnia, 15 grudnia, razem siedzieli przez<br />

tydzień na „dołku” w Sączu, a potem razem<br />

pojechali do Załęża, gdzie ich usadzono<br />

w jednej celi.<br />

– Kiedy mnie wypuszczali – opowiada<br />

Jacek Rogowski – to dostałem papier,<br />

że mnie zwalniają z internowania, natomiast<br />

do dzi siaj nie mam do ku men tu, że<br />

mnie in ter nu ją. Bo nam chcie li zro bić<br />

sprawę karną za zorganizowanie strajku


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

32 SĄDECKIE WIGILIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Krzysztof Michalik<br />

w SZEW -ie, ale im nie wy szło. Kie dy nas<br />

trzymali w Sączu, to przesłuchiwali<br />

świadków z Biegonic, o czym się dopiero<br />

później dowiedziałem. Przez cały poniedziałek<br />

po wprowadzeniu stanu<br />

wojennego rozmawiałem z komisarzem<br />

zakładu, który mnie namawiał z dyrektorem<br />

do zakończenia strajku. Komisarz<br />

nawet ustnie zmobilizował mnie do wojska,<br />

bo byłem oficerem rezerwy. Miałem<br />

mundur w domu, należałem do specjalnej<br />

formacji wojskowej na wypadek wybuchu<br />

bomby atomowej. W bunkrze był<br />

ośrodek analizy skażeń, gdzie prognozowaliśmy<br />

straty i wymyślali sposoby<br />

ochrony ludności na wypadek wojny.<br />

Z tego powodu prawie w każdą wolną<br />

so bo tę nas szko li li i on mnie wte dy zmo -<br />

bilizował. Poszedłem do domu, a jak następnego<br />

dnia przyszedłem do pracy, to<br />

już SB na mnie cze ka ło. Pa mię tam, że za -<br />

nim wyjechaliśmy z Sącza, to nasza nyska<br />

zatrzymała się pod sklepem<br />

na Milenium, gdzie esbecy brali szynki<br />

świąteczne. Przyjechaliśmy do Załęża<br />

późnym wieczorem, byliśmy z Krzyśkiem<br />

tylko we dwóch w celi. Wigilia kojarzy mi<br />

się ze szcze kacz ką, przez któ rą ca ły czas<br />

podawali komunikat, że kto chce, to się<br />

może zapisać na sernik albo piernik, to<br />

mi się wbi ło w pa mięć. A po tem, przez<br />

ca ły pierw szy dzień świąt nada wa li ko -<br />

mu ni kat, że z ja kichś tam wzglę dów ani<br />

pier ni ka ani ser ni ka nie bę dzie, jak to<br />

w komunizmie. Wigilia tak wyglądała, że<br />

zamienili obiad na kolację, ale zanim<br />

do nas dotarł kocioł, siedzieliśmy<br />

na końcu korytarza, to wszystko było<br />

zimne, w misce pływała warstwa białego<br />

tłusz czu. Nie da ło się te go zjeść, a po -<br />

tem śpiewaliśmy kolędy, aż raptem<br />

wszystko ucichło i wszyscy pogrążyli się<br />

w myślach o najbliższych. Ja w domu zostawiłem<br />

żonę i dwójkę dzieci. Pierwszy<br />

kontakt z nimi miałem dopiero w styczniu.<br />

Kiedy siedziałem w Sączu na komen-<br />

Po sze dłem do do mu, a jak<br />

na stęp ne go dnia przy -<br />

sze dłem do pra cy, to już<br />

SB na mnie cze ka ło. Pa -<br />

mię tam, że za nim wy je -<br />

cha li śmy z Są cza, to<br />

na sza ny ska za trzy ma ła<br />

się pod skle pem na Mi le -<br />

nium, gdzie es be cy bra li<br />

szyn ki świą tecz ne.<br />

dzie, to nie po wie dzie li żo nie gdzie<br />

jestem. Dopiero po 10 latach dogadaliśmy,<br />

że ona przy nio sła pacz ki z cie płą<br />

odzie żą, a ja te go nie do sta łem.<br />

Na Szwedzkiej traktowali nas jak kryminalistów,<br />

siedzieliśmy z pijaczkami.<br />

***<br />

– Przez tydzień pobytu na Szwedzkiej<br />

– uzupełnia Krzysztof Michalik – przy-<br />

KONKURS HISTORYCZNY „STAN<br />

WOJENNY I JEGO NASTĘPSTWA”<br />

Dyrekcja i społeczność uczniowska Gimnazjum nr 5 im. św.<br />

Kingi w Nowym Sączu zaprasza na finał Powiatowego Konkursu<br />

Historycznego „Stan wojenny i jego następstwa”, który odbędzie<br />

się 12 grud nia 2011 r. o godz. 11. W pro gra mie m.in. część ar ty stycz -<br />

na oraz wystąpienia zaproszonych gości.<br />

Konkursowi towarzyszą słowa Jana Pawła II:<br />

Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała<br />

je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek<br />

dla in nych i tro ska o do bro wspól ne, szcze gól nie o to do bro, ja -<br />

kim jest wolna Ojczyzna.<br />

Konkurs „Stan wojenny i jego następstwa” po raz pierwszy<br />

zorganizowano w 2009 r. Pomysłodawcą projektu są nauczyciele<br />

Gimnazjum nr 5 oraz Zygmunt Berdychowski, radny sejmiku<br />

małopolskiego, który objął patronatem nasze przedsięwzięcie.<br />

W realizacji tego zadania szkole pomaga Fundacja Sądecka. Organizację<br />

i przebieg całego projektu powierzono nauczycielom<br />

historii i wiedzy o społeczeństwie.<br />

W pierwszym roku projekt miał zasięg wewnątrzszkolny, jednakże<br />

szybko okazało się, że zainteresowanie konkursem jest duże i postanowiliśmy<br />

zaprosić do udziału uczniów szkół z całej Sądecczyzny.<br />

Celem konkursu jest wzmacnianie postaw patriotycznych<br />

młodego pokolenia i poczucia tożsamości narodowej oraz kształtowanie<br />

szacunku do wartości demokratycznych takich jak wolność,<br />

pluralizm, tolerancja i aktywność obywatelska. Pragniemy<br />

rozwijać pasję badawczą wśród młodzieży w poszukiwaniu prawdy<br />

historycznej, a także budzić szacunek dla dokonań Polaków<br />

w okresie walki z komunizmem oraz prześladowań i represji<br />

w czasach PRL-u.<br />

Główną nagrodą w konkursie są całoroczne stypendia naukowe<br />

z Funduszu Stypendialnego im. Braci Potoczków, działającego<br />

przy Fundacji Sądeckiej.<br />

Konkurs to również spotkanie z żywą historią, ponieważ zapraszamy<br />

osoby, które w czasie stanu wojennego brały czynny<br />

udział w walce o polską demokrację. Nieodłącznym elementem<br />

imprezy jest wystawa prac uczniów naszego gimnazjum tematycznie<br />

związanych z okresem stanu wojennego.<br />

W dniu konkursu w naszej szkole uczniowie i zaproszeni goście<br />

mają okazję obejrzeć wystawę eksponatów z Okręgowego<br />

Muzeum w Nowym Sączu oraz prywatną kolekcję Andrzeja<br />

Szkaradka i Zygmunta Berdychowskiego.<br />

Lucyna Zygmunt<br />

Dyrektor Gimnazjum nr 5 w Nowym Sączu


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 33<br />

SĄDECKIE WIGILIE<br />

Eugeniusz Baran<br />

zwyczailiśmy się do stołówki kasyna milicyjnego,<br />

bo stamtąd nosili nam jedzenie.<br />

Najczęściej dawali krupnik, można<br />

było wytrzymywać, tylko był problem, że<br />

nie by ło się gdzie umyć i ca ły ty dzień sie -<br />

dzieliśmy w tym samym ubraniu.<br />

Po przyjeździe do Załęża mogliśmy się<br />

wreszcie wykąpać. Pamiętam takie zdarzenie<br />

przed Wigilią. Z Sącza przyjechałem<br />

z kartonem papierosów, a chłopaki<br />

z są sied niej ce li ska rży li się, że nie ma ją<br />

co ku rzyć. Kie dy więc roz wo zi li ten wi -<br />

gilijny obiad, to poprosiłem klawisza,<br />

aby im prze ka zał jed ną pacz kę. Sko czył<br />

na mnie: „To nie ho tel, to wię zie nie!”,<br />

ale póź niej sam przy szedł, otwo rzył ce lę,<br />

spytał, gdzie chciałem podać te papierosy<br />

i rzeczywiści im podał. Pamiętam jeszcze,<br />

że po Wigilii dokwaterowali nam<br />

dwóch chłopaków, którzy zostali sami<br />

w celach, bo przed świętami wypuszczono<br />

ma sę lu dzi. Ja wte dy by łem jesz cze<br />

kawalerem, obecną żonę znałem, płakała<br />

za mną mat ka. Dwa ra zy es be cy przy -<br />

je żdża li po mnie do do mu, ale mnie nie<br />

zastali, gdyż do późnego wieczora byłem<br />

u swojej dziewczyny. Tato mówił, że byli<br />

u mnie koledzy, ale z opisu nie kojarzyłem<br />

o ko go mo że cho dzić. Trze ci raz nie<br />

przyjechali, tylko czekali na mnie<br />

na dworcu w Biegonicach i zgarnęli<br />

mnie, gdy wysiadłem z pociągu. Rodzice<br />

dopiero 6 stycznia dowiedzieli się, gdzie<br />

jestem. Na Szwedzkiej przesłuchiwali<br />

mojego kuzyna, ale mu nie powiedzieli,<br />

że je stem dwa pię tra ni żej.<br />

KOLĘDA<br />

INTERNOWANYCH<br />

Pociesz Jezu kraj płaczący,<br />

Ześlij w serca prawdy ziarno,<br />

Siłę swoją daj walczącym,<br />

Pobłogosław Solidarność.<br />

Więźniom wszystkim daj wytrwałość,<br />

Pieczę miej nad rodzinami,<br />

A słowo Ciałem się stanie<br />

I zamieszka między nami.<br />

Matkom, żonom ześlij siłę,<br />

Otrzyj łzy czekania dzieciom,<br />

A nam wszystkim Panie miły<br />

Ześlij Boże dobry wieczór.<br />

Zaśpiewamy wtedy razem<br />

Tę kolędę za kratami,<br />

Że słowo Ciałem się stało<br />

I jest dzisiaj między nami.<br />

SKŁAD KA<br />

NA IN TER NO WA NYCH<br />

– Pierwsza myśl po przemówieniu Jaruzelskiego<br />

o wprowadzeniu stanu wojen<br />

ne go – wspo mi na Hen ryk Naj duch<br />

– to lecieć na zakład, żeby pochować jak<br />

najwięcej z tych rzeczy, które mieliśmy<br />

w komisji zakładowej, bo wiedzieliśmy,<br />

że za raz tam wja dą. Uda ło się. Ja ko<br />

elektryk najważniejsze dokumenty ukry-<br />

Ryszard Pawłowski, Andrzej Szkaradek


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

34 SĄDECKIE WIGILIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

nych do sta ły po rząd ne wa łów ki<br />

przed Wigilią. A później zebraliśmy podpisy<br />

pod petycją do dyrektora i komisarza<br />

wojskowego o uwolnienie Andrzeja<br />

i Zenka. Podpisało się ponad 500 pracowników,<br />

do dzisiaj mam kserokopię.<br />

Na pi sa li śmy w tej pe ty cji, że oni nie<br />

dzia ła li prze ciw ko Pol sce i na ro do wi<br />

pol skie mu, tyl ko na rzecz ro bot ni ków<br />

i że nic ta kie go nie zro bi li, aby mie li być<br />

więzieni. Nawet sekretarz POP podpisał<br />

się pod pe ty cją. Po szli śmy z Wac kiem<br />

Mi ga czem do dy rek to ra, ale był za ję ty<br />

rozmową z komisarzem, więc zostawiliśmy<br />

petycję sekretarce. Obiecała, że do -<br />

star czy dy rek to ro wi. Za go dzi nę<br />

przyleciał Wacek i mówi: „Henek, ściągnęli<br />

mnie na górę i powiedziałem im,<br />

że by łeś ze mną”. Zro bi ła się wiel ka afe -<br />

ra, że ni by jak śmie li śmy ta ką pe ty cję<br />

złożyć o uwolnienie przestępców.<br />

„To wy w imieniu bandytów występujecie,<br />

kto to organizował, kto pisał, kto<br />

zbierał podpisy!” – badali nas. A my<br />

twardo mówimy, że zakład duży i nie zna<br />

się każdego z imienia i nazwiska. Ciągnęli<br />

nas na komendę, lecz nikogo że -<br />

śmy nie wy da li. Spra wa szyb ko<br />

przy ci chła, chy ba po mógł nam ten pod -<br />

pis se kre ta rza par tii. Do stał so lid ny<br />

ochrzan, ale oni się ba li, że mo gą mieć<br />

kło po ty, gdy się roz nie sie, że ich czło -<br />

wiek podpisał się pod takim papierem.<br />

A trzy la ta póź niej, kie dy mnie za mknę -<br />

li, to ko le dzy za mną się uję li i pa mię ta li<br />

o mojej rodzinie. Wtedy to była prawdziwa<br />

solidarność …<br />

Wy słu chał HEN RYK SZEW CZYK<br />

Spacernik w Załężu<br />

łem w ka na łach wy so kie go na pię cia,<br />

gdzie prak tycz nie nikt nie miał do stę pu<br />

i te rze czy prze trwa ły do 1989 ro -<br />

ku. I oczywiście od razu dowiedzieliśmy<br />

się, że z No wo ma gu in ter no wa li dwie<br />

oso by: An drze ja Szka rad ka, któ ry był<br />

od de le go wa ny do pra cy związ ko wej<br />

w De le ga tu rze So li dar no ści, i Zen ka<br />

Szajnę, który był przewodniczącym zakładowej<br />

Solidarności na etacie. Od razu<br />

została zorganizowana składka, żeby<br />

coś przy go to wać na świę ta dla ro dzin<br />

internowanych, nie tylko naszych. Skontak<br />

to wa li śmy się z ko le ga mi z ZNTK,<br />

WPK, PKP.Iztych pieniędzy zostały zaku<br />

pio ne świ nia ki. Ro dzi ny in ter no wa -<br />

LI STA SĄ DE CZAN IN TER NO WA NYCH 13 GRUD NIA 1981<br />

I W NA STĘP NYCH DNIACH<br />

Eu ge niusz Ba ran (ZNTK), zwol. 8.02.1982 r.<br />

An drzej Bąk (stu dent AGH), in ter. 16.12.1981 r., zwol. 22.01.1982 r.<br />

Ma rian Bia ło skór ski (SD), zwol. 7.05.1982 r.<br />

Sta ni sław Bo dzio ny („S” RI), zwol. 2.03.1982 r.<br />

Alek san der Gre la (na uczy ciel), zwol. 29.06. 1982 r.<br />

Jó zef Grzyb (PKS), zwol. 25.01.1982 r.<br />

Ro man Has slin ger (na uczy ciel), zwol. 5.03.1982 r.<br />

Ta de usz Jung (WPK), zwol. 26.04.1982 r.<br />

Jó zef Jun gie wicz (SZEW), zwol. 27.02.1982 r.<br />

Ro man Ka ły niuk (ZNTK), zwol. 6.03.1982 r.<br />

Ber nard Mar si ske (Zw. Zaw. MO), zwol. 13.01.1982 r.<br />

Krzysz tof Mi cha lik (SZEW), in ter. 15.12. 1981 r., zwol. 26.04. 1982 r.<br />

Wal de mar Mi ku lec (stu dent UJ), in ter. 15.02.1981 r. – zwol. 29.04.1982 r.<br />

Hen ryk Opi lo (PPU Kry ni ca), zwol. 26.03. 1982 r.<br />

Hen ryk Paw łow ski (DRKP), zwol. 4.05.1982 r.<br />

Ry szard Paw łow ski (DRKP), zwol. 8.02. 1982 r.<br />

Jó zef Pie karz (PBWiM), zwol. 13.01.1982 r.<br />

Wła dy sław Pik sa („S” RI), zwol. 06.03.1982 r.<br />

Ja cek Ro gow ski (SZEW), in tern. 14.12.1981 r., zwol. 8.03.1982 r.<br />

Grze gorz Saj dak (SZEW), zwol. 3.04.1982 r.<br />

Jan Si koń („S” RI), zwol. 6.03.1982 r.<br />

Ze non Szaj na (NO WO MAG), zwol. 2.04.1982 r.<br />

An drzej Szka ra dek (NO WO MAG), zwol. 19.11.1982 r.<br />

Ma rek To ma sik (SZEW), zwol. 14.01.1982 r.<br />

Ma rek Wój to wicz (SZEW), zwol. 04.03.1982 r.<br />

Je rzy Wy skiel (WPK), zwol. 11.02.1982 r.<br />

Ry szard Za gór ski (SZEW), zwol. 02.04. 1982 r., po now nie in tern. 13.05.1982 r.<br />

– zwol. 22.11.1982 r.<br />

Ja cek Za rem ba (De le ga tu ra ZR „S”), zwol. 26.03.1982 r.<br />

***<br />

Z tej li sty nie ży ją trzy oso by: Aleksander Grela, Waldemar Mikulec i Zenon Szajna.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 35<br />

Wigilie z morską<br />

bryzą pod różnymi<br />

szerokościami świata<br />

Wielomiesięczna rozłąka z rodziną i ciężka praca po kilkanaście godzin dziennie wpisane są w życie<br />

każdego rybaka pływającego na statkach dalekomorskich. Ludzie morza – jak o nich mówią – przywykli,<br />

że miesiącami przemierzając wody świata, nie schodzą na ląd. Przywykli również do tego, że<br />

niejedną wigilię przyszło im spędzić z dala od domu i od swoich bliskich. Franciszek Kotarba, były<br />

wiceburmistrz Piwnicznej-Zdroju „oddał” morzu 23 lata życia. W tym czasie tylko cztery razy było<br />

mu dane usiąść razem przy wigilijnym stole z żoną, dziećmi, rodziną. Połamać się z nimi opłatkiem.<br />

Przy wi gi lij nym sto le<br />

Przez wszyst kie te la ta spę dzo ne<br />

na rybackich statkach Kotarba<br />

po znał mo rza i oce any nie tyl ko<br />

z tej do brej stro ny, gdy wo dę nie<br />

mą ci na wet lek ki po wiew wia tru, ale ta -<br />

kże z tej dru giej, gdy mo rze ma zło -<br />

wiesz cze ob li cze, gdy przez po kład<br />

z hukiem przelewają się sztormowe fale.<br />

– Mo rze, to nie okieł zna ny ży wioł<br />

– mówi Kotarba. – Każdego marynarza,<br />

rybaka uczy pokory. Proszę mi wierzyć.<br />

Dla mnie ma ono w so bie – jesz cze to<br />

coś – nie od par ty urok, ja kiś ma gnes,<br />

któ re spra wi ły, że sta ło się ono mo im<br />

„dru gim do mem” na 23 la ta.<br />

***<br />

Fascynacja odległymi oceanami dla<br />

chłopaka z maleńkiego Rytra w Beskidzie<br />

Są dec kim nie by ła, jak się oka za ło,<br />

chwilowym porywem, dziecięcą mrzonką.<br />

Zaw sze lu bił czy tać ksią żki przy go -<br />

do we, w tym ta kże te o da le kich<br />

mor skich wy pra wach. To był in ny świat,<br />

nie zba da nych głę bin, świat pe łen stat -<br />

ków i prawdziwych wilków morskich.<br />

Potem była szkolna wycieczka do Ministerstwa<br />

Żeglugi w Warszawie.<br />

– Wtedy w Rytrze budował się Dom<br />

Wcza so wy „Jan tar”. By ła koń ców ka<br />

lat 60. Cho dzi łem wów czas do ósmej<br />

klasy szkoły podstawowej. Jej ówczesny<br />

kie row nik pan Ro mań ski znał się z kimś<br />

z fir my, któ ra wzno si ła ten obiekt, a ten<br />

ktoś miał zna jo mo ści w Mi ni ster stwie<br />

Żeglugi. I tak zostaliśmy do tego gmachu<br />

za pro sze ni. Po je cha li śmy na wy -<br />

ciecz kę do sto li cy i mo gli śmy go<br />

zwiedzić.<br />

Z wo dą – wpraw dzie nie tą bez kre -<br />

sną, oby ty był je go dzia dek Sta ni sław,<br />

który w latach jeszcze przedwojennych<br />

prze pra wiał lu dzi łód ką w Mło do wie<br />

z jednego brzegu Popradu na drugi. Później<br />

po ma ga ła mu w tym je go cór ka<br />

– mama pana Franciszka.<br />

– No cóż, tak mia ło być. Tak by ło za -<br />

pi sa ne tam na gó rze – jak to mó wił Ku -<br />

buś Fa ta li sta – żar tu je Fran ci szek<br />

Kotarba. – A tak już po wa żnie rzecz uj -<br />

mu jąc: za wsze chcia łem pod ró żo wać.<br />

<strong>Zobacz</strong>yć inne kraje. Dorastałem, w czasach<br />

PRL-u. Wte dy pra ca na mo rzu da -<br />

wała taką możliwość. Dla młodych ludzi<br />

było to bardzo kuszące.<br />

Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcą<br />

ce go im. Ma rii Skło dow skiej -Cu rie<br />

w Starym Sączu przyszły rybak daleko-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

36 SĄDECKIE WIGILIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Ry bac ki sta tek w po bli żu Fal klan dów Po łu dnio wych<br />

mor ski na kil ka lat „za ko twi czył” się<br />

w Szczecinie. Wybrał studia na Wydziale<br />

Ry bac twa Mor skie go i Tech no lo gii<br />

Żywności Akademii Rolniczej.<br />

– Swoją przyszłość wiązałem z flotą<br />

handlową, ale wyszło inaczej. Była flota<br />

– i owszem, ale rybacka, która dała mi<br />

lepszą znajomość morza. Zanim ukończy<br />

łem uczel nię, mia łem już za so bą<br />

pierw sze wyj ścia w mo rze. Naj pierw<br />

mieliśmy krótsze praktyki – trzymiesięczne.<br />

Wypływaliśmy kutrami na Bałtyk. To<br />

był rok 1972, mo że 73. Wów czas do sta -<br />

łem naj więk szy wy cisk. Naj gor sza<br />

na morzu były krótka i gwałtowna fala<br />

oraz bu rze – nie na żar ty. Pierw szy 17-<br />

metrowy kuter tzw. „Żółtek” – jednostka<br />

z Kołobrzegu, na którym pływałem,<br />

spi sy wał się dziel nie. Dla mnie to był<br />

prawdziwy chrzest na morzu. Weryfikacja,<br />

te go, czy bę dę ry ba kiem, czy nie.<br />

Czy spraw dzę się, ja ko mło dy adept<br />

w bardzo trudnych warunkach, bo mo -<br />

rze ni ko go nie roz piesz cza. Na „żółt -<br />

kach”, gdy mo rze za czy na ło „bu jać”<br />

na praw dę trud no by ło się utrzy mać<br />

na nogach, nie mówiąc o wykonywaniu<br />

co dzien nych obo wiąz ków, opra wia niu<br />

ryb. Do świad cze ni ry ba cy przy glą da li<br />

się nam uwa żnie. Bę dzie coś z te go de li -<br />

kwen ta, czy też nie.<br />

Później, na piątym roku studiów była<br />

kolejna praktyka – tym razem sześciomie<br />

sięcz na. Wy pra wa na wo dy<br />

północno-zachodniej Afryki na trawlerze<br />

-za mra żal ni „Knia zik”, któ re go ar -<br />

ma to rem by ło nie ist nie ją ce już<br />

Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich<br />

i Usług Ry bac kich „Gryf” ze<br />

Szczecina. Tam znajdowały się łowiska<br />

sardynek. Potem pływał na statku „Korwin”<br />

podobnego typu. Po studiach Franciszek<br />

Kotarba podpisał przedwstępną<br />

umowę o pracę z Przedsiębiorstwem Połowów<br />

Dalekomorskich i Usług Rybackich<br />

„Odra” ze Świnoujścia. Po odbyciu<br />

służby wojskowej z marynarskim workiem<br />

wszedł w 1977 ro ku na po kład<br />

„Tunka” – znacznie większej jednostki.<br />

Z kolegami popłynął w rejony Georgii<br />

Po łu dnio wej, bie gu na po łu dnio we go,<br />

Fal klan dów po łu dnio wych, gdzie by ły<br />

łowiska kryla. Zahaczyli jeszcze o Montevideo.<br />

***<br />

By ły wi ce bur mistrz Piw nicz nej -<br />

-Zdro ju, obec nie peł nią cy obo wiąz ki<br />

dyrektora Miejskiego Zakładu Gospodarki<br />

Komunalnej i Mieszkaniowej poznał<br />

pra cę na stat ku ry bac kim<br />

od podstaw. Zaczynał jako praktykant,<br />

później był młodszym rybakiem, technologiem,<br />

ochmistrzem, czyli zastępcą<br />

kapitana do spraw produkcji, a w ostatnich<br />

la tach słu żby na mo rzu był w ści -<br />

słym kie row nic twie ry bac kich<br />

jednostek. Najpierw pływał na statkach,<br />

któ re, po po ło wach czę ściej za wi ja ły<br />

do portu. Potem przyszły już wyprawy<br />

dalekomorskie, (nawet sześciomiesięczne).<br />

Na mo rzu spę dził w su mie 23 la ta<br />

i na nim przy szło mu spę dzić nie jed ną<br />

wigilię z dala od żony dzieci, rodziny.<br />

Przy sto le za sta wio nym tra dy cyj ny mi<br />

potrawami i mnóstwem ryb, których, jak<br />

zawsze na morzu nie brakowało łamał<br />

się opłat kiem z ko le ga mi z za ło gi, ale<br />

my śla mi był przede wszyst kim w Piw -<br />

nicz nej -Zdro ju, gdzie na je go po wrót<br />

czekała żona Barbara i trójka dzieci oraz<br />

Sieć „po szła” do wo dy<br />

Uda ny po łów<br />

Spotkanie z foką (Georgia Południowa)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECKIE WIGILIE 37<br />

ro dzi na w Ry trze, skąd mo żna po wie -<br />

dzieć „wypłynął” na wody świata.<br />

– Do rozłąki z najbliższymi nie da się<br />

przy wyk nąć. Mo żna z nią się je dy nie<br />

oswoić. W świąteczno-noworoczny czas<br />

każdy z kolegów-rybaków był na statku<br />

obec ny cia łem, ale du chem znaj do wał<br />

się daleko poza nim ze swoimi bliskimi.<br />

Naj trud niej sza by ła pierw sza wi gi lia<br />

na „Tunku” – wspomina Kotarba. – Był<br />

rok 1977. Pierwsze święta poza domem,<br />

jesz cze, ja ko ka wa ler, spę dza ne u wy -<br />

brzeży Georgii Południowej pod biegunem<br />

południowym. Przepiękna wyspa.<br />

Le żał śnieg, choć tam wów czas by ło la -<br />

to. Wi dok nie zwy kły, nie za po mnia ny.<br />

Wi gi lia, na sza tra dy cyj na, pol ska ze<br />

sztuczną choinką zabraną z kraju. Pyszne<br />

wigilijne potrawy. Na naszym stole<br />

królowały ryby: nototenia, żyjąca w wodach<br />

wo kó łark tycz nych, nie zwy kle<br />

smacz na, ker gu le na. Kie dy ła ma li śmy<br />

się opłat kiem nie jed ne mu z nas, z 80-<br />

osobowej załogi w oku zakręciła się łza.<br />

Po wigilii włączyliśmy film. Magnetowidy<br />

były wtedy nowością, a potem każdy<br />

poszedł do swojej kajuty i łączył się<br />

w myślach z bliskimi.<br />

Statki rybackie, zwłaszcza te większe<br />

jednostki, były prawdziwymi fabrykami.<br />

Na tych, na których pływał Kotarba, dobo<br />

wo prze ra bia no od 80 do 120 ton su -<br />

rowca. Praca trwała dotąd, dopóki były<br />

ry by do prze two rze nia. Póź niej trze ba<br />

by ło po sprzą tać, wy myć prze twór nię,<br />

urządzenia i wtedy była przerwa.<br />

– Pra ca szła na dwie zmia ny. Kie dy<br />

ja zaczynałem pływać na statkach praco<br />

wa ło się po 18 go dzin, a po tem by ło<br />

sześć na odpoczynek. Tak było na Bałtyku.<br />

Solidnie dostawało się w kość.<br />

Franciszek Kotarba jedną z wielu wigilii<br />

poza domem spędził w stolicy Urugwa<br />

ju w Ame ry ce Po łu dnio wej.<br />

Do portu w Montevideo wpłynął kilka<br />

dni przed Wi gi lią. Tam był wów czas<br />

środek lata, trzydzieści kilka stopni.<br />

– Wtedy na wigilijnym stole, oprócz<br />

na szych tra dy cyj nych po traw, zna la zły<br />

się owoce rosnące w ciepłym klimacie<br />

i stołowe wino. Tę wigilię odbierało się<br />

zupełnie inaczej niż dotychczasowe, spędzone<br />

na morzu. Upał. Brakowało zimowej<br />

atmosfery. Mieszkańcy Montevideo<br />

przychodzili później do nas na statek, by<br />

oglądać choinkę. W pamięci utkwiło mi<br />

to, że nie sma ko wał im nasz pol ski bi gos,<br />

bo, jak mó wi li „zgni łej” ka pu sty nie bę -<br />

dą je dli.<br />

Innym epizodem, który Franciszek<br />

Kotarba zapamiętał z tej wigilii było wyjście<br />

do mia sta, na kil ka go dzin przed tym,<br />

zanim wszyscy zebrali się na statku<br />

przy wigilijnym stole. Wtedy w Urugwaju<br />

rządziła dyktatura wojskowa.<br />

Franciszek Kotarba na<br />

morzu spędził w sumie 23<br />

lata i na nim przyszło mu<br />

spędzić niejedną wigilię<br />

z dala od żony dzieci,<br />

rodziny<br />

– Mieszkańcy jej się sprzeciwiali.<br />

Po zejściu na ląd z kolegami, idąc główną<br />

ulicą miasta, prowadzącą do parlamentu,<br />

zobaczyliśmy, że w wielu domach<br />

otworzyły się okna i nagle usłyszeliśmy<br />

ogromny łomot. Mieszkańcy uderzali pokryw<br />

ka mi. Oka za ło się, że by ła to ich for -<br />

ma protestu, przeciwko rządom<br />

wojskowym. Huk, niesamowity na całe<br />

miasto.<br />

Kolejna Wigilia – na Morzu Beringa<br />

też by ła spe cy ficz na. By mo żna by ło<br />

usiąść do wigilijnej wieczerzy trzeba było<br />

za trzy mać, i to na bar dzo krót ko,<br />

przerób ryb.<br />

– Lu dzie ode szli od ta śmy, by za nie -<br />

dłu go po now nie przy niej sta nąć. Tak to<br />

Chwi la za du my u brzegu wy spy Geo r gia Po łu dnio wa<br />

już by ło, że w Wi gi lię ryb ki pcha ły się<br />

wyjątkowo do sieci i trzeba je było przetworzyć.<br />

Nie było wyboru. Na tych wodach,<br />

któ re by naj mniej nie na le ża ły<br />

do spokojnych nie narzekaliśmy na marne<br />

po ło wy. Lu bi ło do ło żyć min ta jem.<br />

By ło go na praw dę du żo. W tych re jo -<br />

nach ni gdy nie by ło spo koj nie. Jak za -<br />

czę ło dmu chać, to nie jed no krot nie<br />

trzeba było trzymać talerze na stole.<br />

***<br />

Kiedy na statkach pojawiły się telefony<br />

satelitarne łączność z krajem była łatwiej<br />

sza. Ry ba cy mo gli skon tak to wać<br />

się z ro dzi na mi, po roz ma wiać, zło żyć<br />

ży cze nia. Póź niej Fran ci szek Ko tar ba<br />

pły wał po Mo rzu Be rin ga i Mo rzu<br />

Ochockim na rosyjskim statku „Vigo”.<br />

Ka drę kie row ni czą sta no wi li ry ba cy<br />

z ró żnych kra jów. By li m. in.: Ame ry ka -<br />

nie, Kanadyjczycy, Norwegowie, Polacy.<br />

Resz tę za ło gi, li czą cej po nad 120<br />

osób stanowili Rosjanie. Na tym statku,<br />

w ciągu doby przerabiało się około 500<br />

ton ryb, przede wszyst kim min ta ja. To<br />

była pływająca fabryka.<br />

– Na tej jednostce pracowało dziesięciu<br />

Polaków. Przygotowaliśmy sobie taką kameralną<br />

wigilię. Przyszedł do nas kapitan,<br />

złożył życzenia. Kolejną wigilię na tej jednostce<br />

spędziliśmy na Morzu Ochockim.<br />

Gdy łamaliśmy się opłatkiem słychać było<br />

tylko stukanie lodu o kadłub. A później<br />

trzeba było wrócić do pracy. Można powie<br />

dzieć, że przez te la ta, kie dy pły wa łem,<br />

byłem w nim gościem. Prowadzenie domu,


38<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

SĄDECKIE WIGILIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

wychowywanie trojga dzieci spoczęło<br />

w dużej mierze na barkach mojej wspaniałej<br />

żony. Żadne słowa nie wyrażą moje<br />

go uzna nia i po dzi wu dla niej, że sa ma<br />

temu podołała.<br />

Fran ci szek Ko tar ba po raz ostat ni<br />

wypłynął w morze w 2000 roku, a potem<br />

przy szedł czas, by za mknąć mor -<br />

ski etap ży cia i osiąść na sta łym lą dzie.<br />

Sce ny z chrztu mor skie go<br />

– Podjąłem męską decyzję. Coś zaczyna<br />

się w życiu człowieka, a potem<br />

kończy. Miałem jeszcze propozycje pływania<br />

na statkach pod banderą francuską,<br />

ale powiedziałem dość. Pojawiła<br />

się ofer ta pra cy w Urzę dzie Mia sta<br />

i Gmi ny w Piw nicz nej -Zdro ju. Bur -<br />

mistrz Edward Bo ga czyk za pro po no -<br />

wał mi funkcję zastępcy burmistrza i się<br />

zgo dzi łem. Wi ce bur mi strzem by łem<br />

od 2002 do 2006 ro ku, a od 2009 ro ku<br />

pełnię obowiązki dyrektora Miejskiego<br />

Za kła du Go spo dar ki Ko mu nal nej<br />

i Mieszkaniowej w Piwnicznej.<br />

– Cóż mo rze ma w so bie Trud no to<br />

opisać. Morze to żywioł, dający mocnego<br />

kopa, solidną dawkę adrenaliny<br />

i zda nia nie zmie nię. Tam trze ba być<br />

naprawdę zdeterminowanym. Profesja<br />

rybacka czy też marynarska to zawód<br />

dla prawdziwych twardzieli. Szczególnie<br />

ry bac ka. Do brze spraw dza ją się<br />

w tym zawodzie ludzie z gór, przywykli<br />

do twardej pracy i szacunku dla przyro<br />

dy. Mo rze nie da ru je fu szer ki. Czy<br />

tacy są wśród dzisiejszych nastolatków<br />

z Rytra, Piwnicznej, Nowego czy Starego<br />

Są cza Z pew no ścią – są. Niech tyl -<br />

ko ci ewentualni kandydaci do służby<br />

na mo rzu pa mię ta ją, że czę sto przyj -<br />

dzie im spę dzać Wi gi lię na wo dzie.<br />

A wte dy tę sk no ta za do mem jest naj -<br />

więk sza. Bo to szcze gól ny dzień.<br />

IGA MI CHA LEC<br />

Fot. arch. ro dzin ne Fran cisz ka Ko tar by<br />

Porucznik Jan Wróbel<br />

Kie dy 11 li sto pa da 1918 ro ku<br />

Pol ska od zy ska ła nie pod le -<br />

głość wy da wa ło się, że to ko -<br />

niec krwa wych walk<br />

za Ojczyznę. Jakże złudne były to marze<br />

nia, oka za ło się już kil ka mie się cy<br />

później, kiedy tworzące się dopiero wojsko<br />

pol skie mu sia ło znów sta nąć do wal -<br />

ki, tym ra zem z Ar mią Czer wo ną.<br />

Odradzająca się Rzeczpospolita uratowała<br />

nie tylko swoją suwerenność, ale<br />

całą Europę przed komunistyczną rewolucją.<br />

Wojna pochłonęła jednak ogromną<br />

licz bę ofiar.<br />

Prawie każda miejscowość w Polsce<br />

ma swoich bohaterów tamtych czasów.<br />

Je den z nich po cho dził z Mę ci ny, nie -<br />

wielkiej wsi leżącej na trasie z Chełmca<br />

do Limanowej.<br />

BO GU ŻY CIE.<br />

OJ CZYŹ NIE WOL NOŚĆ<br />

Po rucz nik Jan Wró bel uro dził się we<br />

wsi Pisarzowa w 1897 roku i mając zaledwie<br />

5 lat został sierotą. Zajęła się nim<br />

i je go ro dzeń stwem ro dzi na Lu pów<br />

z Mę ci ny. To dzię ki nim Jan Wró bel<br />

ukończył gimnazjum w Nowym Sączu<br />

i podjął pracę w urzędzie skarbowym.<br />

Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze<br />

chciał prze zna czyć na wy jazd<br />

do Ame ry ki. Pod ko niec 1914 ro ku


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 39<br />

Historia bohatera por. Jana Wróbla<br />

Droga otwarta<br />

do nieba<br />

Żył oszczędnie, bo zarobione pieniądze chciał przeznaczyć na wyjazd<br />

do Ameryki. A jednak zamiast emigrować, poświęcił wszystko<br />

co miał, w tym naj cen niej szy skarb – wła sne ży cie – dla<br />

ratowania Ojczyzny. Porucznik Jan Wróbel, który brał udział<br />

w wojnie polsko-bolszewickiej, to jeden z tych, którzy wywalczyli<br />

dla nas niepodległość. Jego mogiła powinna być dowodem historycznej<br />

pamięci Polaków. Czekała 88 lat na odrestaurowanie.<br />

A po odnowieniu została okradziona z krzyża.<br />

przez Męcinę przechodziły w kierunku<br />

Nowego Sącza polskie kawaleria i piechota,<br />

a za nimi – I Brygada Legionów<br />

pod dowództwem Józefa Piłsudskiego.<br />

Do domu państwa Lupów zajechał wtedy<br />

sam wielki marszałek, a siedemnastoletni<br />

Janek zapewne nie posiadał się<br />

z radości, bo mógł osobiście porozmawiać<br />

z Piłsudskim.<br />

Co usły szał, nie wie my. Ale zna my<br />

efekt słów wielkiego wodza: odpowiada<br />

jąc na je go ode zwę Jan Wró bel po -<br />

szedł do woj ska, a oszczęd no ści…<br />

przekazał państwu. Był legionistą, porucznikiem<br />

5 Pułku Piechoty. Jego dowód<br />

cą był Ka zi mierz Sosn kow ski,<br />

późniejszy generał.<br />

Jan Wró bel brał udział w wie lu bi -<br />

twach, ta kże tej war szaw skiej. Po zwy -<br />

cię skiej wal ce wró cił do ro da ków<br />

z Męciny, ale codziennie śledził wydarzenia<br />

w kraju. Pewnego dnia usłyszał<br />

w radiowych wiadomościach, że 5 Pułk<br />

na dal wal czy! Mi mo, że był ran ny<br />

i wbrew prośbom rodziny ponownie założył<br />

mundur. – Ojczyzna mnie wzywa.<br />

Z Bo giem – od po wie dział bli skim<br />

z uśmiechem, wsiadając na konia i odjechał.<br />

Do tarł aż na Li twę i tam ak tyw nie<br />

włą czył się do wal ki. Pod Ka re li ca mi<br />

koło Nowogródka został ranny jeszcze<br />

dotkliwiej niż wcześniej – w głowę. To<br />

tu 7 października 1920 roku zastała go<br />

śmierć. Miał dopiero 23 lata. Umierając<br />

prosił tylko swojego dowódcę, aby nie<br />

zo sta wiał go na ob cej zie mi. Chciał spo -<br />

cząć w rodzinnej ziemi pod Limanową...<br />

Przyjaciel spełnił ostatnią wolę żołnie<br />

rza. 4 kwiet nia 1921 ro ku, w Nie -<br />

dzie lę Wiel ka noc ną, oso bi ście<br />

przywiózł ciało porucznika złożone aż<br />

w dwóch trumnach – metalowej i dębowej.<br />

Na wieku leżały wojskowe odznaczenia:<br />

Krzyż Virtuti Militari i ordery.<br />

Pogrzeb w Męcinie odbył się jeszcze tego<br />

sa me go dnia ze wszyst ki mi woj sko -<br />

wymi honorami. Uczestniczyły w nim<br />

tłumy mieszkańców, a ksiądz proboszcz<br />

wygłosił płomienne kazanie. – Jeśli komu<br />

dro ga otwar ta do nie ba, to tym co<br />

służą Ojczyźnie – podkreślał. – Szanujmy<br />

wolność i módlmy się za bohaterów.<br />

OKRA DLI MO GI ŁĘ<br />

ŻOŁ NIE RZA!<br />

Do 1998 roku mogiłą porucznika Jana<br />

Wró bla opie ko wa ła się ro dzi na.<br />

Zwłaszcza śp. Zofia Wiewiórowa z rodzi<br />

ny Lu pów. To dzię ki niej prze trwał<br />

wszyst kie te la ta – ta kże trud ne cza sy<br />

komunistyczne, grób usypany z ziemi,<br />

z dębowym krzyżem i niewielką tabliczką<br />

informacyjną. W 1999 roku mogiłę<br />

obetonowano, a drewniany krucyfiks zastą<br />

pio no me ta lo wym. Re mont zo stał<br />

prze pro wa dzo ny dzię ki ów cze sne mu<br />

pro bosz czo wi ks. Sta ni sła wo wi Ma -<br />

ciuszkowi.<br />

Pa ni Zo fia, zda jąc so bie spra wę, że<br />

nad cho dzi kres jej ży cia i ktoś mu si<br />

prze jąć opie kę nad mo gi łą bo ha te ra,<br />

prosiła bliskich, którym ufała: – Nie zapomnijcie<br />

o Janku.<br />

Jed ną z tych bi skich był po rucz nik<br />

Strzel ca na od dział Pod ha lań ski Zdzi -<br />

sław Smo leń. To on pod jął sta ra nia o re -<br />

no wa cję gro bu i god ne upa mięt nie nie<br />

lo kal ne go bo ha te ra – po rucz ni ka Ja -<br />

na Wróbla. Od strony urzędowej sprawą<br />

za ję ła się miesz kan ka Mę ci ny – Ja ni -<br />

na Fir lej. Tra fi ła ona na do bry czas: wo -<br />

je wo da ma ło pol ski 17 kwiet nia 2007<br />

ro ku za ape lo wał w me diach o po moc<br />

w sporządzeniu ewidencji miejsc pamięci<br />

narodowej, grobów i cmentarzy wojennych,<br />

na terenie Małopolski.<br />

– Po zapoznaniu się z całą procedurą<br />

praw ną zde cy do wa łam się pod jąć<br />

sta ra nia i upa mięt nić po stać i za słu gi<br />

młodego oficera – wspomina Janina Firlej.<br />

– Chcia łam jed no cze śnie po ka zać<br />

młodemu pokoleniu, jak ciężka była droga<br />

Polski do wolności.<br />

Mi mo wie lu prze szkód, któ re się po -<br />

ja wi ły, ba rier wy da ją cych się cza sa mi<br />

nie do pokonania, udało się jej odrestauro<br />

wać grób por. Wró bla. – Duża w tym<br />

za słu ga śp. pre zy den ta Le cha Ka czyń -<br />

skie go i śp. An drze ja Prze woź ni ka,


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

40 WOKÓŁ NAS<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

do któ rych zwró ci łam się o po moc<br />

– podkreśla pani Janina.<br />

Mogiłę wyremontował Urząd Gminy<br />

w Limanowej ze środków Małopolskiego<br />

Urzę du Wo je wódz kie go. Po ło żo no<br />

na niej nowe płyty nagrobne, zachowano<br />

oryginalny, metalowy krzyż z tablicą.<br />

Na płycie umieszczono symbol orła<br />

wojskowego (wzór z 1919 roku), którego<br />

Woj sko Pol skie uży wa ło w la -<br />

tach 1919-1920.<br />

Orzeł wy ko na ny z brą zu nie prze -<br />

trwał jed nak dłu go. W sierp niu 2011 ro -<br />

ku został skradziony przez nieznanego<br />

spraw cę. Ko men da Po wia to wa Po li cji<br />

w Li ma no wej umo rzy ła po stę po wa nie<br />

w tej spra wie pod ko niec wrze śnia, nie<br />

mniej, w przypadku wykrycia sprawcy,<br />

zostanie wznowione.<br />

NA RÓD BEZ HI STO RII<br />

JEST JAK CZŁO WIEK<br />

BEZ PA MIĘ CI<br />

Polacy czekali na wolność aż 123 lata.<br />

Pra wie tak sa mo dłu ga by ła dro ga<br />

do postawienia solidnego nagrobka młode<br />

mu le gio ni ście z Mę ci ny, jed ne mu<br />

z tych żołnierzy, którzy swe życie oddali<br />

wła śnie za wol ność Oj czy zny. Mo gi łę<br />

porucznika Jana Wróbla, bohatera walk<br />

o niepodległość Polski, wyremontowano<br />

do pie ro po 88 la tach.<br />

Pamięć o nim przetrwała dzięki pa -<br />

triotom z męcińskiej ziemi i bliskiej rodzinie<br />

Janka.<br />

– Dbajmy o tę mogiłę, przychodźmy<br />

tu z na szy mi dzieć mi, bo to na nas spa -<br />

da odpowiedzialność podtrzymania pamięci<br />

o wydarzeniach z historii naszego<br />

kraju – apeluje Janina Firlej.<br />

Le gio ni sta Jan Wró bel nie był wiel -<br />

kim strategiem wojennym, nie znajdziemy<br />

o nim wzmian ki w an na łach. To<br />

je den z wie lu żoł nie rzy, ja cy zgi nę li<br />

w walce. Dlaczego nazywamy go bohaterem<br />

Bo wal czył i zgi nął za to, w co wie -<br />

rzył – za niepodległość.<br />

Jego mogiła to trwały pomnik historii<br />

i dziedzictwa narodowego, a duch bohaterów<br />

walki o niepodległość naszego<br />

kraju będzie żył dopóty, dopóki pamięć<br />

o tamtych wydarzeniach będzie przekazywana<br />

następnym pokoleniom.<br />

KIN GA BED NAR CZYK<br />

fot. KB, ar chi wum Ja ni ny Fir lej<br />

Nie oglądaj się!<br />

20 paź dzier ni ka br. w wie ku 90 lat zmarł w No wym Tar gu Je -<br />

rzy Bielecki, jeden z pierwszych więźniów Auschwitz, Sprawiedliwy<br />

wśród Narodów Świata, honorowy obywatel państwa<br />

Izrael, człowiek, który wsławił się brawurową ucieczką – przebrany<br />

za esesmana – razem z ukochaną dziewczyną, również<br />

więźniarką, Cylą z oświęcimskiego obozu.<br />

Jurek i Cyla w 1998 roku<br />

Jerzy Bielecki miał silne związki<br />

z Nowym Sączem: osobiste. rodzinne,<br />

przyjacielskie i zawodowe<br />

(ja ko dy rek tor szko ły<br />

budowlanej). Z Nowego Sącza w maju<br />

1940 r. pró bo wał prze do stać się<br />

do Francji, to został aresztowany i więzio<br />

ny. Po woj nie czę sto przy je żdżał<br />

na spotkania z sądeckimi kombatantami,<br />

młodzieżą szkolną w szkole Chrobrego,<br />

władzami miasta. Przyjaźnił się<br />

z b. więźniami Auschwitz, sądeczanami<br />

Iza kiem Gold fin ge rem i Zyg mun -<br />

tem Podhalańskim. Obdarzony świetną<br />

pamięcią i wyjątkowym darem pasjonu<br />

ją ce go opo wia da nia bu dził nie kła -<br />

mane zainteresowanie rozmówców.<br />

Niezwykłą historię obozowej miłości<br />

Je rze go i Cy li (zmar ła w 2006 r.)<br />

i nieprawdopodobnej ucieczki przypomi<br />

na my frag men ta mi ar ty ku łu<br />

z „Dziennika Polskiego” sprzed kilkunastu<br />

lat pióra sądeckiego redaktora Jerzego<br />

Leśniaka.<br />

***<br />

(…) Ucieczka (bodaj jedyna w tak<br />

śmia łym sty lu) więź nia z bar dzo ni -<br />

skim nu me rem obo zo wym, mi mo<br />

wściekłego pościgu i poszukiwań, udała<br />

się. Dziś Je rzy miesz ka w No wym<br />

Tar gu, a Cy la – na Bro okly nie. 28<br />

grudnia skończyła 78 lat.<br />

– Pan de Niro zainteresował się nami<br />

po obejrzeniu pokazanego w Ame-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 41<br />

ry ce fil mu do ku men tal ne go To ma sza<br />

Ma gier skie go „Don’t turn back – a lo ve<br />

sto ry from Au schwitz” (Nie oglą daj się<br />

– historia miłosna z Oświęcimia) – mówi<br />

Je rzy.<br />

W powodzi wyjątkowo już bogatej literatury<br />

i obrazów filmowych o tematyce<br />

wojenno-obozowej, ten akurat epizod<br />

z ży cia Je rze go Bie lec kie go wznie ca<br />

ciarki po plecach.<br />

Wszyst ko, co naj wa żniej sze, dzie je<br />

się przez przypadek – Jerzy przywołuje<br />

za sły sza ną on giś myśl ks. prof. Jó ze fa<br />

Tischnera, znajomego od wielu lat z sąsiadującej<br />

z Nowym Targiem Łopusznej.<br />

Mi łość, nie na wiść, śmierć – ja kże<br />

często biorą swój początek w przypadkowej<br />

chwili. Ciekawe, czy Stwórca regu<br />

lu je te przy pad ki, czy jest obec ny<br />

przy tych epizodach człowieczego losu<br />

Czym za tem jest fa tum i ła ska, fa ta lizm<br />

i Bóg<br />

NU MER 243<br />

Dziewiętnastoletni Jerzy opuścił rodzin<br />

ny dom w Mi cha ło wi cach ko ło<br />

Miechowa z plecakiem, w towarzystwie<br />

trzech kolegów – Stanisława Stachury,<br />

Józefa Waśki i Edwarda Bubki. W szufladzie<br />

zostawił list do rodziców i braci<br />

wy ja śnia jąc po wód odej ścia: „Wró cę<br />

do wolnej ojczyzny…”<br />

– Sta ra li śmy się uni kać bar dziej<br />

uczęszczanych dróg. Usiłowaliśmy przedo<br />

stać się w ma ju 1940 na Wę gry, a po -<br />

tem do Fran cji. Z prze zor no ści,<br />

po re ko ne san sie w re jo nie Sa no ka,<br />

chcieliśmy dobrze przygotować przerzut<br />

przez gra ni cę. Wpa dli śmy jed nak nie -<br />

oczekiwanie w ręce gestapo w Dąbrówce,<br />

na kwa te rze wiej skiej, pod No wym<br />

Sączem. Najprawdopodobniej zadenuncjował<br />

nas ukraiński konfident, którego<br />

spotkaliśmy na stacji kolejowej. Niemcy<br />

aresz to wa li nas w no cy z 7 na 8 ma ja,<br />

w dniu św. Stanisława. Wzięli też gospodarza,<br />

Ignacego.<br />

Przesłuchanie w sądeckim więzieniu.<br />

Jerzy tłumaczy, że przyjechał tu na pogrzeb<br />

ciotki i przy okazji poszukiwaniu<br />

pra cy. „Nie le piej ci by ło u ma my”<br />

– kpią stra żni cy. W ce li kil ka na ście<br />

osób, wszyscy granicznicy. Warszawiacy,<br />

ktoś z Kielc, na wet pro fe sor. Za nim<br />

jesz cze Je rzy usły szał „was hast du in<br />

Ungarn ge sucht!” (cze go szu ka łeś<br />

na Węgrzech) poczuł uderzenie pięścią<br />

mię dzy oczy, a w ustach smak krwi. Do -<br />

stał wtedy solidne bicie. Noc przeleżał<br />

na brzuchu. Polecenie spakowania manatek<br />

przyjął jak wybawienie. Pomyślał<br />

na wet, że bę dzie bli żej do mu, bo wci -<br />

śnię ty do sa mo cho du zdą żył doj rzeć<br />

przez szpa rę dro go wskaz: Brze sko<br />

– 23 km. Rzeczywiście trafił do więzienia<br />

w Tarnowie (…).<br />

– Niebawem, w czerwcu skierowano<br />

mnie w pierw szym trans por cie do Au -<br />

schwitz – wspomina Jerzy na dowód obnażając<br />

przedramię z niskim numerem<br />

obozowym „243”.<br />

CY LA NI CZYM<br />

PRO MYK SŁOŃ CA<br />

(…) Pochodziła z Łomży, była córką<br />

właściciela dużego, nowoczesnego młyna.<br />

W dniu jej przy jaz du trans por tem<br />

do Birkenau, w styczniu 1943 r., straciła<br />

matkę i dziewięcioletnią siostrę, obie<br />

za ga zo wa ne cy klo nem. Kil ka ty go dni<br />

póź niej wy koń czo no oj ca Mor de cha ja<br />

Wpa dli śmy jed nak nie -<br />

ocze ki wa nie w rę ce ge -<br />

sta po w Dą brów ce,<br />

na kwa te rze wiej skiej,<br />

pod No wym Są czem. Naj -<br />

praw do po dob niej za de -<br />

nun cjo wał nas ukra iń ski<br />

kon fi dent, któ re go spo -<br />

tka li śmy na sta cji ko le -<br />

jo wej.<br />

i dwóch dorosłych braci, Jakuba i Natana.<br />

Z licznej, szczęśliwej rodziny została<br />

przy ży ciu sa ma…<br />

– Naj czę ściej roz ma wia li śmy przez<br />

dziu rę w de sce sza lun ku, po wsta łą<br />

po wyjętym sęku. Rzadziej, z zachowaniem<br />

naj więk szej ostro żno ści, roz ma -<br />

wia li śmy pod czas przerw obia do wych<br />

przy otwar tych drzwiach, w ką cie wą -<br />

ziut kie go przed sion ka. Mo głem wów -<br />

czas do tknąć, a na wet po ca ło wać<br />

w po li czek. Co tu zresz tą ukry wać, już<br />

po kil ku dniach Cy la sta ła się dla mnie<br />

oso bą bli ską i dro gą. By ła jak pro myk<br />

słoń ca w tej po twor nej, obo zo wej sza -<br />

rzyźnie…<br />

Za miast zwy cza jo wych kwiat ków<br />

czy upo min ków, ja kie mło dy chło pak<br />

podarowuje dziewczynie, Jerzy podrzucał<br />

Cy li ka wa łek chle ba, ja kieś le kar -<br />

stwo czy odzież.<br />

Bielecki – 3 miesiące po ucieczce<br />

Cyla, 1945 r.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

42 WOKÓŁ NAS<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

– Opętała mnie myśl o ratowaniu jej<br />

życia. Nie miałem wątpliwości, że hitlerow<br />

cy po sta no wi li wy tę pić wszyst kich<br />

Żydów z podbitej Europy. Komory gazowe<br />

pracowały coraz częściej przez całą<br />

dobę, kominy krematoryjne bez przerwy<br />

zionęły czerwonymi jęzorami ognia i tłustym<br />

czar nym dy mem. Cza sem wiatr<br />

niósł słod ka wy za pach pa lo nych ludz -<br />

kich ciał.<br />

Cy la pra co wa ła w żeń skim ko man -<br />

dzie trudniącym się m.in. reperacją worków.<br />

Kiedyś zapytała Jerzego:<br />

– Co z na mi bę dzie<br />

– Ca lut ko, ja cię stąd wy rwę<br />

Godzinami rozmyślał nad sposobem<br />

realizacji szalonego zamysłu. Ucieczka!<br />

Droga do wolności i miłości.<br />

WIĘ ZIEŃ ROT TENFŰHRER<br />

Mundur esesmana, a następnie buty,<br />

pas i kaburę na pistolet, czapkę polówkę<br />

załatwił Jerzemu kolega Tadeusz Srogi.<br />

Poszczególne sorty były dostarczane<br />

w kilku etapach. Bluzę przeszmuglował<br />

w ku ble od śmie ci, dys tynk cje rot -<br />

tenfűhrera w kieszeni. Wszystko schowane<br />

w skrytce na poddaszu magazynu.<br />

W razie wpadki lokatorom baraku groziła<br />

natychmiastowa „czapa| na jedenastym<br />

bloku. Inny z kolegów, za ćwiartkę<br />

Bielecki nad grobem Cyli, Nowy Jork, 2005 r.<br />

czystego spirytusu „zorganizował” gotówkę<br />

– cztery tysiące marek.<br />

Zna la zła się i sta ra prze pust ka wy -<br />

sta wio na na na zwi sko rot tenfűhre ra<br />

Helmuta Stellera, uprawionego do konwo<br />

jo wa nia trzech więź niów. Je rzy<br />

prze ro bił na zwi sko na Ste inem, licz bę<br />

więź niów z 3 na 1, wy tarł sta rą da tę<br />

z odpowiedniej rubryki, aby o godzinie<br />

„0” wstawić aktualną. Fałszerstwo okaza<br />

ło się sto sun ko wo ła twe, bo wpi sów<br />

Oto i szla ban – Kon trol l -<br />

stel le. Krót ka roz mo wa<br />

ze stra żni kiem. Je rzy<br />

i Cy la prze cho dzą na dru -<br />

ga stro nę, za dru ty. Zie -<br />

mia pa li ich w sto py,<br />

mu szą jed nak za cho wać<br />

na tu ral ną swo bo dę.<br />

do prze pust ki do ko na no ko pio wym<br />

ołów kiem.<br />

Przy go to wa nia, mi mo obo zo wych<br />

ogra ni czeń, prze bie ga ły me to dycz nie.<br />

Jerzy skompletował pelerynę, konserwę<br />

na drogę, brzytwę do golenia, buty dla<br />

Cy li. Wszyst ko cze ka ło spa ko wa ne<br />

w schow ku na na dej ście dni, gdy obo -<br />

wiązywać będzie kolor (oliwkowo-zielony)<br />

bezcennej przepustki.<br />

W przeded niu pla no wa nej uciecz ki<br />

trze ba by ło ją na gle odło żyć. Gru pę Ży -<br />

dówek przeniesiono do innego komanda.<br />

Cyla wylądowała w prasowalni.<br />

– Spo ty ka li śmy się co dwa dni o tej sa -<br />

mej godzinie w wyznaczonym miejscu.<br />

Termin spotkania przesuwał się o 24 godziny.<br />

Powiedziałem Cyli, żeby była przygotowana:<br />

W każdej chwili mogę przyjść<br />

po ciebie w mundurze esesmana i zabrać<br />

na „przesłuchanie”. To będzie pretekst<br />

dla twej komandofűhrerki. Po wyjściu pomaszerujemy<br />

na punkt kontrolny w strażnicy,<br />

a potem na wolny świat.<br />

Nadszedł dzień dwudziestego lipca.<br />

Obóz obie gła wieść o trzech Ży dach<br />

i Francuzie zastrzelonych podczas próby<br />

ucieczki. Jerzemu kończyła się cierpli<br />

wość, bo „je go ko lor” cią gle nie<br />

nadchodził.<br />

– Przypadkowo zobaczyłem w kantorku<br />

dokumenty, które położył na stole esesman<br />

konwojujący zwykle rozwagę<br />

i przetartą śrutę. Na stercie formularzy<br />

zamigotał kolor oliwkowo-zielony! Miałem<br />

kilkanaście godzin na rozstanie się<br />

z miejscem, w którym siedziałem od czterech<br />

lat.<br />

Skrupulatnie wypełnił wolne rubryki<br />

w podrobionej przepustce i wstawił aktualną<br />

datę.<br />

Po szedł do schow ka. O trze ciej<br />

po południu ubrał się w zielono-brunatną<br />

koszulę i niemiecki mundur, zasznuro<br />

wał juch to we bu ty, a na man kie ty<br />

spodni założył brezentowe spinacze.<br />

– Włożyłem na głowę czapkę polówkę<br />

z bielejącą na niej „trupią główką” i hitlerowską<br />

„wroną” na froncie, przerzuciłem<br />

chlebak przez ramię, nałożyłem<br />

na oczy przeciwsłoneczne okulary. Na zewnątrz<br />

ude rzył mnie lip co wy żar.<br />

Pod ubraniem tonąłem w strugach potu,<br />

koszula momentalnie przykleiła się do pleców.<br />

Mo je ner wy uspo ko iły się nie co, gdy<br />

zauważyłem jak grupki pracujących więźniów<br />

podrywają się na baczność i zdejmują<br />

czapki, kiedy koło nich przechodziłem.<br />

Tylko zachowanie zimnej krwi gwarantowało<br />

powodzenie.<br />

Wszedł do budynku gdzie pracowała<br />

Cyla. Kobietę w uniformie SS przywitał<br />

„heil Hitler”.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 43<br />

Te le gram in for mu ją cy o uciecz ce<br />

z obo zu Cy li Sta wi skiej (pod tym na -<br />

zwi skiem prze by wa ła w obo zie) wy -<br />

sła ny do pla có wek po li cji<br />

Czystą mową Goethego wyjaśnił cel<br />

wizyty: „Jestem z Politische Abteilung<br />

(Politycznego Oddziału) i mam zlecenie<br />

doprowadzić na przesłuchanie więźniarkę”.<br />

Podał nazwisko, numer obozowy.<br />

Przyprowadzono Cylę, bladą, ze spuszczonymi<br />

oczami, na „gumowych” nogach.<br />

„Gdybyśmy ją zatrzymali na dłużej,<br />

to da my znać” – powiedział i warknął<br />

na więźniarkę: „komm, los, Schel ler, ge -<br />

ra de aus”. Szli w mil cze niu wzdłuż<br />

licznego komanda mocno obstawionego<br />

przez ka pów. Je den z nich na wi dok Je -<br />

rzego – esesmana dla okazania lojalności<br />

za czął okła dać więź niów pał ką.<br />

Po kilometrze zamienili kilka słow. „Jurek,<br />

bo ję się” – zapamiętał szept. Powiedział<br />

jej: „nie oglą daj się!” (…).<br />

Oto i szlaban – Kontrollstelle. Krótka<br />

rozmowa ze strażnikiem. Jerzy i Cyla<br />

przechodzą na druga stronę, za druty.<br />

Zie mia pa li ich w sto py, mu szą jed nak<br />

zachować naturalną swobodę. Jerzemu<br />

przy cho dzi na myśl, że jed nak stra żnik<br />

coś podejrzewa i zaraz wznieci alarm.<br />

Podążali na szosę, na której lada moment<br />

mógł się pojawić lotny patrol. I rzeczywiście,<br />

minęła ich furmanka z obozowymi<br />

kotłami po zupie prowadzona przez<br />

woźnicę, który znał Cylę z widzenia<br />

i mógł ją roz po znać.<br />

ZA SZLA BA NEM<br />

Skręcili w las. Przemierzali łąki, mokradła,<br />

Cyla już opadała z sił, zostawała<br />

z tyłu.<br />

Z za drzew widzieli jadące z i do łagru<br />

ciężarówki. O ósmej wieczorem zawy<br />

ła sy re na – znak, że z Oświę ci mia<br />

zbiegł wię zień. Czy po ścig już ru szył<br />

Co bę dzie, gdy do ak cji wkro czą wy tre -<br />

sowane psy<br />

Za cho wał się ory gi na ły li stów goń -<br />

czych po ucieczce z obozu Jerzego Bielec<br />

kie go i Cy li Cy bul skiej, da to wa ne<br />

z dnia 22 lip ca 1944, godz. 19.35, dro gą<br />

te le gra ficz ną do po ste run ków po li cji.<br />

Koledzy Jerzego – Tadeusz Srogi i Marian<br />

Wodniak, którzy przeżyli obozową<br />

ge hen nę, opo wia da li mu po woj nie<br />

o wściekłości wachmanów.<br />

Na krótki odpoczynek zatrzymali się,<br />

z du szą na ra mie niu, w kę pie wi kli ny<br />

nad brze giem So ły, trzy ki lo me try<br />

od obozowego ogrodzenia. Po zmroku<br />

ruszyli w dalszą drogę. Przed świtem ujrze<br />

li spa da ją cą gwiaz dę (me te oryt),<br />

któ ra roz pa dła się na dwie czę ści sy piąc<br />

wokół iskrami. „To tak, jak by dro gi na -<br />

sze go ży cia mia ły się ro zejść” – powiedzia<br />

ła Cy la Je rze mu. By ły to sło wa<br />

prorocze.<br />

Tułali się i kluczyli po lasach kilkana<br />

ście dni. Ko cha li się jak wol ny mę -<br />

żczy zna z wol ną ko bie tą. Cho dzi li<br />

no ca mi, w dzień za szy wa li się w kry -<br />

jówkach, w zbożu lub zagajnikach. Wyczerpani<br />

oboje popadli w gorączkę. Jedli<br />

brukiew wyrwana z pól, popijali wodą<br />

ze sta wów (…)<br />

Wielokrotnie zmieniali miejsce pobytu<br />

(pomni, że na przedramieniu mieli tatuaż<br />

z numerem obozowym) zanim<br />

doczekali wyzwolenia. Jerzy przystał<br />

do partyzantów z AK, Cylę przygarnęła<br />

zaprzyjaźniona rodzina Czerników koło<br />

Racławic, gdzie traktowano ją jak córkę.<br />

– Ży cie ma swo je pra wa. Ka żde z nas<br />

po szło wła sna dro gą. W 1945 Cy la do -<br />

stała wizę tranzytową i wyjechała przez<br />

Szwe cję do Ame ry ki. Wy szła za mąż.<br />

Za oce anem nie wio dło się jej naj le piej,<br />

nie zna ła an giel skie go, pra co wa ła<br />

po nocach. Ja zdałem maturę w „Nowodwo<br />

ru” i ukoń czy łem Po li tech ni kę<br />

w Kra ko wie w 1951 r., a po woj sku pra -<br />

cowałem w ekspozyturze PKS w Nowym<br />

Tar gu. Więk szość za wo do we go ży cia<br />

spę dzi łem w tu tej szym Ze spo le Szkół<br />

Mechanicznych im. Stanisława Staszica,<br />

w latach 1961–1979 jako dyrektor i jedno<br />

cze śnie na uczy ciel bu do wy ma szyn<br />

i technologii.<br />

TRZY DZIE ŚCI DZIE WIĘĆ<br />

CZER WO NYCH RÓŻ<br />

Po raz pierwszy od oświęcimskiego<br />

exodusu spotkali się po 39 latach. Jerzy<br />

cze kał na Cy lę 8 czerw ca 1983 r. na lot -<br />

ni sku Ba li ce. Na po wi ta nie wrę czył<br />

jej 39 czer wo nych róż. Ze zło żo nej dla<br />

Muzeum w Oświęcimiu i spisanej przez<br />

mgr. Ta de usza Waś kę re la cji Cy li Cy -<br />

bulskiej-Zacharowicz:<br />

„Po wy jeź dzie do USA stra ci łam<br />

kon takt z Jur kiem. Z po mo cą przy szedł<br />

mi przypadek. Zatrudniona u mnie młoda<br />

dziew czy na z Pol ski po cho dzi ła<br />

z wo je wódz twa, gdzie miesz ka li Czer -<br />

ni ko wie. Po przez swo ja ko le żan kę za -<br />

trud nio ną na po czcie za ła twi ła mi<br />

adres rodziny Czerników i ciotki Jurka.<br />

Dowiedziałam się, że Jurek żyje, mieszka<br />

w mie ście No wy Targ. Na dal jed nak<br />

nie mia łam do kład ne go ad re su. Na pi -<br />

sa łam więc wprost do ko men dan ta po -<br />

li cji w tym mie ście. Otrzy ma łam nie<br />

tyl ko ad res, ale na wet do mo wy nu mer<br />

te le fo nu”.<br />

1 września 1986 Bielecki otrzymuje<br />

dyplom honorowy i medal Sprawiedliwy<br />

wśród Na ro dów Świa ta. Ma swo je<br />

drzewko oliwne w Alei Sprawiedliwych<br />

na Wzgó rzu Pa mię ci w Je ro zo li mie.<br />

Na dyplomie w dwóch językach (hebrajskim<br />

i polskim) widnieje sentencja, którą<br />

uczynił potem tytułem swojej książki:<br />

Kto ra tu je jed no ży cie, jak by świat ca ły<br />

ratował.<br />

„Dzien nik Pol ski”, nr 305, 31 grud nia 1998<br />

Fo to gra fie ar chi wal ne udo stęp nio ne<br />

przez wnu ka J. Bie lec kie go,<br />

p. Grze go rza De nen fel da


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

44 WOKÓŁ NAS<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Małuchowa z Sękowej,<br />

gospodyni, która otarła<br />

się o Sejm<br />

Pani Basia – pa ni wójt szyb ko<br />

się orientuje o kogo chodzi, gdy<br />

wspominamy o jednej z mieszka<br />

nek, 70-lat ce na ru bie żach<br />

Sękowej. – Ona ta ka bied na, bo my tam<br />

ko ło niej zbior nik na wo dę bu du je my<br />

i nie mo że się z tym po go dzić… Miesz ka<br />

– Nie sądziłam, że<br />

wybory mogą być<br />

tak przyjemnym<br />

czasem w życiu.<br />

Bardzo miło<br />

wspominam<br />

kampanię, ogrom<br />

pozytywnych<br />

sygnałów.<br />

MAŁGORZATA MAŁUCH<br />

Z dziada pradziada sękowianka, wychowana na kulcie ropy, która<br />

przy nio sła tej zie mi wiel ki suk ces, ma po mysł na swo ją gmi nę.<br />

Zaskakujący swym rozmachem: ośrodki narciarskie, uzdrowisko,<br />

baseny geotermalne, atrakcje przemysłu naftowego, nowocze<br />

sne osie dla… Mo że wy da ją się zbyt du że, lecz pó ki co swo je<br />

pomysły wójt Sękowej Małgorzata Małuch realizuje. A to wiedzie<br />

ją prostą drogą z gminnej zagrody na… salony sejmowe.<br />

w naj pięk niej szych re jo nach gmi ny!<br />

– dorzuca od razu Małuch. Zna po prostu<br />

wie lu miesz kań ców swej gmi ny.<br />

Z wie lo ma to czy też bo je. Woj ny<br />

wprost, albo potyczki wygrywane sprytem,<br />

bo jak mó wią – go spo dy ni gmi ny<br />

potrafi przeciwnika przekonać, a jak argu<br />

men ty nie da ją ra dy, to i po dejść,<br />

wziąć choć by na łzy. Mó wią na wet, że<br />

płacze na zawołanie.<br />

Chy ba war to, sko ro efek ty jej pra cy<br />

i argumentów, jakie by nie były, widać<br />

w gminie. Może nie są tak spektakularne,<br />

jakby wielu chciało. Może nie sięgają tak<br />

głęboko w boczne uliczki gminne, jak<br />

ocze ki wa no. Ale są. A ich mia rą jest za -<br />

skakujące poparcie, które otrzymała w tegorocznych<br />

wyborach parlamentarnych.<br />

PŁOT KA STA ŁA SIĘ<br />

RE KI NEM<br />

Po 20. la tach pra cy w sa mo rzą dzie,<br />

właściwie przez przypadek, trafiła na listę<br />

kandydatów do Sejmu. Długo odmawiała,<br />

ale w ostatniej chwili, w sytuacji<br />

awa ryj nej – po re zy gna cji kan dy dat ki<br />

z Biecza – niejako z przymusu pomogła<br />

ko le gom wy peł nić „dziu rę na li ście”.<br />

Bezpartyjna kandydatka Platformy Obywatelskiej,<br />

umieszczona trochę z przymu<br />

su wy peł nie nia pa ry te tów płci,<br />

o mały włos zostałaby posłanką. Jasne,<br />

że zadziałał czar lokalnego lidera – wyborcy<br />

po prostu chcieli mieć „swojego”,<br />

gorlickiego posła, który o nich na pewno<br />

będzie pamiętał, a nie, nawet najlepszego<br />

i skutecznego, polityka z Nowego<br />

Sącza, Limanowej czy Podhala. Ale to<br />

jesz cze nie tłu ma czy aż tak wiel kie go<br />

poparcia dla samorządowca, że skutecznie<br />

konkurowała z byłym wicemarszałkiem<br />

Ma ło pol ski Lesz kiem Zegz dą,<br />

który na ziemię gorlicką przywiózł kilo<br />

me try dróg, in we sty cje i pie nią dze<br />

na kulturę. Wszyscy to pamiętają i mocno<br />

popierają nowosądeczanina w kolejnych<br />

wy bo rach. Ale nie tym ra zem.<br />

Małuch wygrywała nawet z jedyną gorlicką<br />

posłanką PiS Barbarą Bartuś. Ak-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 45<br />

tyw ną po li tyk z Li pi nek. Star tu jąc<br />

pierw szy raz do Sej mu i z o wiele trudniejszej<br />

pozycji, Małuch goniła Bartusiową<br />

dużymi krokami: znana posłanka<br />

PiS w powiecie gorlickim dostała 9 991<br />

głosów, a kandydatka PO – 5407. W samych<br />

Gor li cach prze ję ła wręcz prym<br />

pierwszeństwa: wójt Sękowej uzyskała<br />

tam 2563 gło sy, a dzia łacz ka PiS – 2362.<br />

Tak wła śnie ktoś, ko go mia no za płot kę,<br />

okazał się rekinem. – Nie sądziłam, że<br />

wybory mogą być tak przyjemnym czasem<br />

w życiu. Bardzo miło wspominam<br />

kam pa nię, ogrom po zy tyw nych sy gna -<br />

łów. W Gor li cach lu dzie pod cho dzi li<br />

i mówili, że mnie cenią i popierają. Ja<br />

też cenię te sygnały i traktuję jako mocne<br />

zo bo wią za nie wo bec tych lu dzi, ja<br />

o nich pamiętam – mówi Małuch.<br />

Jeszcze przez kilka tygodni po wyborach<br />

zadawała sobie pytanie: wziąć jednak<br />

ten po sel ski man dat Bo cią gle<br />

dzwonili ze sztabu z Krakowa się upewnić,<br />

że jest go to wa, gdy by Ma rian Cy coń<br />

zrezygnował, jak straszył… I zawsze odpowiadała<br />

sobie tak samo: – Nieeee!<br />

Za cztery lata może, tego nie wykluczam.<br />

Ale te raz, mam jesz cze du żo pra cy<br />

w gmi nie i chcę ją do koń czyć. Jed nak<br />

mo ją mi sją jest gmi na.<br />

To mu si być ten klucz do suk ce su.<br />

SUK CES PLU SZO WE GO<br />

MI SIA<br />

Od progu widać, że gabinet wójta zajmu<br />

je ko bie ta: nie jest tak zim ny i pu sty,<br />

jak te mę skie. Tu są ży we ko lo ry, zie leń,<br />

kwiaty, bibeloty, pluszowy miś na biurku,<br />

ciastka na stole. Przytulnie. A przecież<br />

umysł go spo da rza jest ści sły.<br />

Ukoń czy ła Wy dział Geo de zji i Kar to -<br />

gra fii na AGH. Jest twar da. Pre zes<br />

gminnego OSP w Sękowej. Trzy córki,<br />

wiadomo – nie jest łatwo wychować tyle<br />

dzie ci, pro wa dzić dom i pra co wać.<br />

Do te go dwa psy i trzy ko ty! I pa sja: że -<br />

glar stwo, trud ny sport dla wy trwa łych,<br />

odpowiedzialnych, kreatywnych w rozwiązywaniu<br />

zaskakujących problemów,<br />

po tra fią cych do trzeć do ce lu sa mot nie<br />

ale i pracować z zespole.<br />

W ro ku 2010, na dwu dzie sto le cie<br />

funk cjo no wa nia sa mo rzą du te ry to rial -<br />

nego w Polsce, otrzymała od Fundacji<br />

Roz wo ju De mo kra cji Lo kal nej Ma ło -<br />

polskiego Instytutu Samorządu Terytorial<br />

ne go i Ad mi ni stra cji ty tuł „Mą dra<br />

Gmina”.<br />

Star to wa ła w wy bo rach z ha słem:<br />

„Ma łe Oj czy zny bu du ją sil ną Pol skę”<br />

i tę swo ją Sę kow ską oj czy znę bu du je<br />

od 21 lat: dwie kadencje jako radna powiatu<br />

gorlickiego i członek zarządu, ale<br />

przede wszyst kim od 16 lat ja ko se kre -<br />

tarz gmi ny, pią ty rok ja ko wójt. Wy bra -<br />

ło ją po now nie na tę funk cję 71 proc.<br />

sę ko wian, tak do brze oce nia ją wy ni ki<br />

toczonych przez gospodynię gminy wojen.<br />

W koń cu sło wo „wójt” ozna cza<br />

„przyzwany na pomoc”.<br />

Plan pierwszy: Sękowa jako zaplecze<br />

miesz kal ne dla Gor lic. Licz ba miesz -<br />

kańców gminy za jej kadencji wzrosła<br />

aż o 15 procent. Sękowa komunikacyjnie<br />

dobrze połączona z miastem, blisko,<br />

jest czysta i piękna. Pełna infrastruktura.<br />

Kanalizacja na 70 proc. terenu. Oddany<br />

pierwszy etap budowy wodociągu<br />

gmin ne go. – Jak wszy scy mie wa my<br />

przejściowe problemy w suche lata, woda<br />

to pod sta wa. Wo do cią gi nam ją do -<br />

star czą. Uję cie miej skie. Do te go dwa<br />

zbiorniki kumulujące wodę, jeden na 3<br />

ty sią ce me trów sze ścien nych, dru gi<br />

na półtora. Nie chcę dopuścić do sytuacji,<br />

że te ren się roz wi ja a nie mo że my<br />

komuś zapewnić wody – podkreśla wójt.<br />

Jesz cze przez kil ka ty go -<br />

dni po wy bo rach za da wa -<br />

ła so bie py ta nie: wziąć<br />

jed nak ten po sel ski man -<br />

dat Bo cią gle dzwo ni li<br />

ze szta bu z Kra ko wa się<br />

upew nić, że jest go to wa,<br />

gdy by Ma rian Cy coń zre -<br />

zy gno wał, jak stra szył…<br />

Do tego oczyszczalnia ścieków. Plan<br />

bu do wy przy do mo wych oczysz czal ni,<br />

żeby nie wchodzić już w nieatrakcyjne<br />

eko lo gicz nie i fi nan so wo szam ba. Są<br />

programy specjalne dla gminy oddalonych,<br />

ta kie jak Bart ne czy Bo da ki.<br />

W su mie to wszyst ko to dzie siąt ki mi -<br />

lionów złotych, oczywiście z pozyskanego<br />

dofinansowania.<br />

Do te go ter mo mo der ni za cja obiek -<br />

tów uży tecz no ści pu blicz nej, bu do wa<br />

kompleksu sportowego „Orlik”, na który<br />

przyjeżdżają tłumnie gorliczanie, modernizacja<br />

dróg i budowa chodników.<br />

– A te raz je ste śmy za kwa li fi ko wa ni<br />

do programu Związku Gmin Dorzecza<br />

Wisłoki i będziemy dofinansowywać zakup<br />

i instalację kolektorów słonecznych<br />

na bu dyn kach pry wat nych. To jest 1,5<br />

mln zł dla miesz kań ców, bę dzie my wy -<br />

bierać najlepsze, nowoczesne technologie<br />

– zachwala Małuch.<br />

Wójt właśnie przejmuje od Agencji<br />

Nieruchomości i przekształca na budowlane<br />

tereny w gminie. To może rozruszać<br />

tereny po drugiej stronie boiska, koło kościoła.<br />

Niektóre, na styku Sękowej i Gorlic,<br />

gmina gotowa jest przeznaczyć<br />

pod han del. To miej sce, któ re nie ze psu -<br />

je charakteru i urody gminy, a może – jak<br />

sądzi jej gospodyni – zapewnić rozwój


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

46 WOKÓŁ NAS<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

i podatki. Dla miasta to też wygodna sytuacja,<br />

bo ewentualna galeria handlowa<br />

nie zabije drobnych gorlickich kupców.<br />

Póki co akurat to pozostaje tylko planem.<br />

Ale Małgorzata Małuch plany realizuje.<br />

Z BO OMU<br />

TRY SKA JĄ CEJ RO PY<br />

Z dziada pradziada sękowianka, tak<br />

da le ko jak się ga hi sto ria ro du, ma po -<br />

mysł na swoją ziemię. – Dzieje rodziny<br />

zwią za ne są z ro pą, jak ca łej na szej oko -<br />

li cy. Mo ja ma ma po cho dzi ła z do mu<br />

wiertacza, który jeździł po całym świecie,<br />

nawet na Sumatrę. Mama urodziła<br />

się w Borysławiu, bo tam za Długoszem<br />

wyjechali – wspomina.<br />

Władysławowi Długoszowi, budowni<br />

cze mu oka za łe go pa ła cu i par ku<br />

w Siarach (gmina Sękowa), Małuch postawiła<br />

nawet w tym roku pomnik z małym<br />

mau zo leum. Ten PSL -owiec<br />

w 1911 r. był po słem do Ra dy Pań stwa<br />

w Wied niu i mi ni strem ds. Ga li cji.<br />

W II RP – senatorem. Prezesem Krajowe<br />

go To wa rzy stwa Naf to we go i Pań -<br />

stwo wej Ra dy Naf to wej. Pra co wał<br />

w kopalniach ropy naftowej w Siarach,<br />

Sękowej i Ropicy Górnej, przechodząc<br />

wszyst kie szcze ble ka rie ry naf to wej,<br />

od po moc ni ka ko wa la do kie row ni ka.<br />

Gdy się wzbo ga cił, był ak tyw nym dzia -<br />

łaczem i dobroczyńcą ziemi gorlickiej,<br />

w latach 1909–1923 marszałkiem Rady<br />

Powiatowej w Gorlicach. Budował domy<br />

ludowe, szkoły, internaty polski i ruski<br />

(łemkowski). A także „Dom Sokoła”<br />

z pierwszym kinem w Gorlicach. W połowie<br />

XIX w. gorączka naftowa ogarnęła<br />

ca łą Ga li cję, je den z pierw szych<br />

w świecie naftowych zagłębi powstawały<br />

od Gor lic po Lwów. Dłu gosz od krył<br />

też Zagłębie Borysławskie, co stało się<br />

przełomem w polskim przemyśle naftowym.<br />

Ale na ko niec za wsze wra cał<br />

do Siar i tu umarł.<br />

Władysławowi Długoszowi,<br />

budowniczemu okazałego<br />

pałacu i parku<br />

w Siarach (gmina Sękowa),<br />

Małuch postawiła nawet<br />

w tym ro ku po mnik<br />

z małym mauzoleum.<br />

– To był czas bo omu naf to we go, po -<br />

równywalnego z początkami budowy<br />

sukcesu Ameryki Północnej i gorączki<br />

zło ta. W tych cza sach nasz te ren bar dzo<br />

dużo zyskał – mówi o historii swej rodziny<br />

i „małej ojczyzny”. – Są cią gle miej -<br />

sca, gdzie w szy bach jest na dal ro pa,<br />

bulgoce i gaz się wydobywa. Sama widziałam!<br />

To doskonały produkt turystyczny,<br />

na przykład na szlak spacerowy.<br />

Powstał pomysł zbudowania wspólnego<br />

projektu z Ukrainą, taka ciekawa oś turystyczna.<br />

Ciągle myślimy o jej rozwoju.<br />

Po wstał Kar pac ko -Ga li cyj ski Szlak<br />

Naf to wy, któ ry za czy na się wła śnie<br />

w Sę ko wej. Po mnik Dłu go sza sta nął<br />

w miejscu dawnej karczmy, w której robio<br />

no in te re sy naf to we i wer bo wa no<br />

wier ta czy do pra cy na Bor neo, Ja wie<br />

czy Sumatrze. Werbował ich i Długosz,<br />

są zdjęcia dokumentujące jego spacery<br />

z psem z tej oko li cy.<br />

Koło „Orlika” wciąż istnieje największy<br />

odwiert w tej okolicy, głęboki na ponad<br />

5 ty się cy me trów. Wójt ma na dzie ję,<br />

że wykorzysta go pod… geotermię. – Jeste<br />

śmy na eta pie ba dań, czy jest tam go -<br />

rąca woda. Geologia jest dobra,<br />

odpowiedni uskok tektoniczny, znawcy<br />

mó wią więc, że na pew no jest. Wa żne<br />

o jakiej temperaturze i ile – mówi Małuch.<br />

To wiel ki pro jekt, któ ry mo że za owo -<br />

cować basenami termalnymi, a zatem zalewem<br />

turystów, a także dostarczyć<br />

energię całej gminie. A podobnych odwiertów<br />

jest w Sękowej więcej. Jedyny<br />

minus, że gmina sama tego projektu finanso<br />

wo nie udźwi gnie. Po trze ba na to wie lu<br />

milionów, Małuch liczy więc na Ministerstwo<br />

Środowiska i Narodowy Fundusz<br />

Ochrony Środowiska. – Zaczynam ich o to<br />

męczyć. Przez cztery lata wszystko powinno<br />

się udać zro bić – ocenia.<br />

Ale to tyl ko ele ment więk sze go pla -<br />

nu turystycznego.<br />

– Chcę stworzyć atrakcyjny ośrodek<br />

turystyczny, który przyciągnie rzesze turystów<br />

i podniesie standard życia mieszkańców.<br />

Mamy niesamowity potencjał,


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 WOKÓŁ NAS 47<br />

mnó stwo rze czy jesz cze nie od kry tych<br />

– sądzi pani wójt.<br />

PRZY SZŁOŚĆ Z BIE GIEM,<br />

SIAR KĄ I BO RO WI NĄ<br />

Bu do wa in fra struk tu ry ma po móc<br />

ściągnąć inwestorów. Są już pierwsi, zain<br />

we sto wa li w ośro dek nar ciar ski<br />

na Magurze Małastowskiej. W zeszłym<br />

sezonie uruchomili nowoczesny wyciąg<br />

krzesełkowy, tworzą nowe trasy, a dzięki<br />

nim po wsta ją ko lej ne in te re sy,<br />

na przy kład w miej sca noc le go we.<br />

– Bar dzo li czę na ko lej ne in we sty cje.<br />

Niedaleko jest 26 hektarów należących<br />

do Gor lic, mia sto chce się ich po zbyć<br />

a ten teren można nawet połączyć narto<br />

stra dą z kom plek sem w Ma ła sto wie<br />

– planuje Małuch.<br />

Ma wsparcie przy realizacji turystycznych<br />

projektów w lokalnych stowarzysze<br />

niach, ta kich jak Na Rzecz Roz wo ju<br />

Wsi Krzy wa. Wraz ze zna nym pi sa rzem<br />

i wydawcą Andrzejem Stasiukiem, który<br />

zamieszkał w Wołowcu (też gmina<br />

Sękowa), wymyślili projekt „Śnieżne<br />

Trasy Przez Lasy”. Wytyczyli 100 kilometrów<br />

tras dla narciarstwa biegowego,<br />

wiodących łąkami i leśnymi traktami.<br />

Widoki na cudowne pasma Beskidu Niskiego.<br />

Trasy i łatwe, i takie, które trzeba<br />

było opatrzyć tablicą „Niebezpieczny<br />

odcinek”. W tym sezonie zostaną oddane<br />

do użyt ku. – Znaw cy mó wią, że po -<br />

dob nych tras nie ma. Dłu gie, pięk ne<br />

tereny, widoki. Planujemy otwarcie sezonu<br />

17 grudnia Biegiem Pierwszego Śniegu<br />

w Banicy – zachwala pani wójt.<br />

To kolejny element na mapie podgorlickich<br />

atrakcji. W przygotowaniu są trasy<br />

crossowe. Beskid Gorlicki oznakował<br />

setki kilometrów tras na potrzeby turystyki<br />

konnej, łącząc Małopolskę z Podkar<br />

pa ciem. Gmi na le ży na zna nym<br />

Szla ku Ar chi tek tu ry Drew nia nej. Naj -<br />

bar dziej zna ny obiekt, z li sty UNE SCO,<br />

to ko ściół w Sę ko wej. Ale ko lej ne już<br />

czekają na wpis do obiektów dziedzictwa<br />

kulturowego.<br />

A teraz Małgorzata Małuch zapaliła<br />

się do projektu rewitalizacji uzdrowiska<br />

Wapienne. Jego historia sięga wojen napoleońskich,<br />

kąpiele w wodach mineralnych<br />

siarkowo-wodorowych oraz okłady<br />

z borowin pomagają chorym na reumatyzm<br />

i go ściec, ale od dzie sią tek lat<br />

ośrodek ledwo zipał. To po prostu wieś.<br />

Pierwsze inwestycje zaczął prywatny inwe<br />

stor: zbu do wał kom pleks ba se nów,<br />

właśnie otworzył grotę solną z małymi<br />

tę żnia mi, wkrót ce ru szy no wo cze sny<br />

dom noc le go wy. A gmi na po zy ska ła<br />

prawie 6 mln zł na budowę nowej infrastruktury.<br />

W 2012 roku uruchomi Dom<br />

Zdrojowy, Pijalnię wód oraz Promenadę<br />

Napoleońską wraz z dwoma dużymi<br />

ogrodami Laury i Marysieńki. – Na głuchej<br />

wsi ro bi my per łę uzdro wisk – Wa -<br />

pienne. Klient jest, przyjeżdżają goście<br />

z Tarnowa, Dębicy i z Podkarpacia, bo<br />

najbliższe uzdrowiska mają w Iwoniczu<br />

i Rymanowie – zachwala wójt Sękowej.<br />

Niedaleko są wsie połemkowskie, tylko<br />

dwie w gmi nie – Bo da ki i Bart ne, ale<br />

ta ostatnia to prawdziwa perełka. Organizuje<br />

Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny<br />

„Świat pod Kyczerą”,<br />

na który w tym roku przyjechały setki<br />

gości z całego świata. Po gliniastych ulicach<br />

zagubionych między górami spacerowali<br />

i degustowali łemkowskie<br />

specjały Meksykanie w sombrerach, kolorowo<br />

odziane Indonezyjki i Tajki, Kurdowie<br />

i Syryjczycy w arabskich<br />

chustach, czarne piękności z Republiki<br />

Budowa infrastruktury<br />

ma pomóc ściągnąć inwesto<br />

rów. Są już pierw si,<br />

zainwestowali w ośrodek<br />

narciarski na Magurze<br />

Małastowskiej.<br />

Zielonego Przylądka w bajecznych spódnicach,<br />

Rosjanie i Serbowie w ludowych<br />

strojach… długo by wymieniać. – Będziemy<br />

rozwijać tę imprezę, tam powinno<br />

przyjechać 10 tysięcy ludzi a nie kilka<br />

– planuje Małuch. – Społeczność tych<br />

wiosek jest bardzo zintegrowana i chętna<br />

do współpracy. Gdyby chcieli mieć<br />

dwujęzyczne nazwy, byłyby już dziś, ale<br />

uzna li, że to jesz cze nie jest ten czas.<br />

Fakt, na ra zie w Sę ko wej jest czas<br />

Małgorzaty Małuch. A za cztery lata ten<br />

czas mo że ją wy nieść z pod gor lic kiej<br />

wsi na ul. Wiej ską w War sza wie.<br />

Do parlamentu.<br />

BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />

Zdję cia: Wa cław Ku bi niec


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

48 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Kredens z Buczacza<br />

Mieszkanie na piętrze, jednej z piękniejszych w mieście, dobrze<br />

znanej sądeczanom stylowej, secesyjnej kamienicy Remich<br />

na rogu ulicy Narutowicza i placu św. Kazimierza zajmuje Ludmiła<br />

Remi, z domu Kosturkiewicz, wdowa po architekcie powiatowym<br />

Zenonie II Adamie Remim, któremu nasze miasto<br />

zawdzięcza wiele wspaniałych budowli.<br />

Lud mi ła Re mi<br />

Mieszkanie jest pełne obrazów,<br />

antyków, książek i bibelotów.<br />

Takich mieszkań<br />

– mu ze ów już nie ma<br />

za wiele w Sączu. W salonie króluje dębowy<br />

kredens z Buczacza i fortepian.<br />

Gospodyni jest pełna wdzięku i serdeczności,<br />

tak charakterystycznej dla kresowych<br />

Polaków, pomimo sędziwego<br />

wieku nie opuszcza ją znakomita pamięć.<br />

Pewnego październikowego poranka<br />

pani Ludmiła przyjęła dziennikarza „Sąde<br />

cza ni na”, w roz mo wie asy sto wał<br />

wnuk Bar tek, czy li Ze non IV Bar tosz<br />

Remi. W życiorysie Ludmiły Remi odbijają<br />

się powikłane losy Polaków w zeszłym<br />

wie ku. Po słu chaj my opo wie ści<br />

Starszej Pani.<br />

***<br />

W ja ki spo sób tra fi ła Pa ni do No we -<br />

go Są cza<br />

– Po cho dzę z Bu cza cza, pięk ne go,<br />

kre so we go mia stecz ka po ło żo ne go<br />

przed wojną w województwie tarnopolskim.<br />

Bu czacz le ży nie da le ko Za lesz -<br />

czyk, nad Stry pą, któ ra wpły wa<br />

do Dnie stru. W Bu cza czu stoi ra tusz,<br />

perła architektury rokokowej, zaprojektowany<br />

przez włoskiego mistrza Bernarda<br />

Meretyna. Przed wojna uczyliśmy się<br />

w szko le, że to naj pięk niej szy ra tusz<br />

w Polsce, obok poznańskiego. Mojego<br />

ojca Franciszka Kosturkiewicza bolszewicy<br />

aresztowali we wrześniu 1939 roku.<br />

O dru giej w no cy za stu ka li<br />

do na szych drzwi i już wię cej oj ca nie<br />

zo ba czy łam. Mój oj ciec miał sklep wę -<br />

dliniarski i zatrudniał chłopaków. Miał<br />

też tro chę po la, no to So wie ci uzna li go<br />

za pomieszczika, ziemianina, a że jeszcze<br />

należał do Sokoła i z Sokołami jeździł<br />

na ćwi cze nia do Czer nio wiec, co<br />

so bie bar dzo chwa lił i by ło dla nie go<br />

bar dzo wa żne, no to ja ko pol ski pa trio ta<br />

był w oczach bol sze wi ków wro giem<br />

Związku Sowieckiego. Mama Stefania,<br />

też w So ko le pra co wa ła, udzie la ła się<br />

przy organizacji różnych imprez.<br />

Co się sta ło z oj cem<br />

– Wywieźli go najpierw do Tarnopola,<br />

jeź dzi łam tam, że by mu po dać pacz -<br />

kę. Bolszewicy paczkę wzięli, czy mu<br />

da li – nie wiem. Mó wi li: „Na co mu<br />

pacz ka – my mu jeść da je my”. W Bu -<br />

czaczu chodziłam się dopytywać, kiedy<br />

oj ca wy pusz czą. Od po wia da li: „Pusz -<br />

czą, pusz czą, cha zjaj ka nie boj sa”. Wy -<br />

wieźli ojca aż pod Archangielsk, mama<br />

pisała listy i odpisali, że z Archangielska<br />

wyszedł w stronę Buzułuku, gdzie<br />

się kierowali Polacy, którzy po układzie<br />

Sikorski – Majski szli do armii Andersa,<br />

aż z Kam czat ki się scho dzi li, ale oj -<br />

ciec nie doszedł. Dowiedzieliśmy się, że<br />

zachorował śmiertelnie na dżumę i pochowali<br />

go gdzieś pod Samarkandą.<br />

Jak wy glą da ło roz sta nie z Kre sa mi<br />

– W Buczaczu przez dwa lata chodziłam<br />

do szkoły sowieckiej i tam zrobiłam<br />

sowiecką maturę, bo przed wojną skończyłam<br />

czwartą klasę gimnazjalną i miałam<br />

iść na dwa la ta do li ceum. Więc oni<br />

to uzna li, że mnie bra ku je dwa la ta<br />

do matury. I mam takie świadectwo matu<br />

ral ne, z jed nej stro ny po ro syj sku,<br />

a z drugiej po polsku. Dyrektorem szkoły<br />

był Rosjanin, pamiętam jak zdawałam<br />

tą ruską maturę. Przy tablicy rozwiązywało<br />

się zadania matematyczne. I żeby<br />

mi się po wio dło, to wzię łam na eg za min<br />

medalik Matki Boskiej, który ściskałam<br />

w lewej ręce. I tak stoję przy tej tablicy<br />

i rozwiązuje zadanie, nawet mi to dosyć<br />

idzie, aż rap tem wy pa dła mi kre da i za -<br />

miast tą wol ną rę ką ją pod nieść z pod ło -<br />

gi, to otwie ram tą dru gą i wy padł mi


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 49<br />

me da lik, a tu ru ski dy rek tor stoi. Tak<br />

strasz nie się zde ner wo wa łam, szyb ko<br />

pod no szę me da lik, cho wam za sie bie,<br />

a on mówi: Ludeczka, Ludeczka, niczewo,<br />

niczego. Jakoś to powiedział po rosyj<br />

sku, że on też wie, co to jest me da lik<br />

i co dla Po la ków zna czy.<br />

Jak się ukła da ło Po la kom współ ży -<br />

cie z Ukra iń ca mi<br />

– W samym Buczaczu nie było podczas<br />

wojny napadów banderowskich, bo<br />

w mieście stało wojsko niemieckie, ale<br />

wko ło strasz ne rze czy się dzia ły. Pa mię -<br />

tam, to jesz cze by ło za pol skich cza sów,<br />

przed 1939 ro kiem, jak na świę to Jor da -<br />

na Ukraińcy wyszli z cerkwi z feretrona<br />

mi i sztan da ra mi. Miesz ka li śmy<br />

przy głównej drodze, procesja przechodziła<br />

koło naszego domu, więc naturalnie<br />

wy le cie li śmy na ga ne czek<br />

i słuchaliśmy jak oni śpiewają: Smert,<br />

smert Polakom i proklatuje komunie, to<br />

znaczy, że Polacy i przeklęta komuna, to<br />

byli jednakowi wrogowie dla nich. Tak<br />

śpie wa li, a na cze le pro ce sji szedł ich<br />

du chow ny, nie śli krzyż, im to nic nie<br />

przeszkadzało. Tej piosenki ukraińskiej<br />

ni gdy nie za po mnę. Ale tak na co dzień,<br />

nie mo gę po wie dzieć, ży ło się zgod nie,<br />

nie było przed wojną konfliktów. Koło<br />

nas mieszkało dwóch kowali. Jeden był<br />

Polakiem, a drugi Rusinem, choć pochodzi<br />

li z tej sa mej ro dzi ny. Wte dy nie mó -<br />

wi ło się Ukra iniec, lecz Ru sin.<br />

Kie dy przy je cha li ście do No we go<br />

Są cza<br />

– Z Buczacza wyjechaliśmy z matką<br />

i młod szym o dwa la ta bra tem jesz cze<br />

podczas okupacji niemieckiej. Najpierw<br />

trafiliśmy do Bytomia, bo tam pracowała<br />

moja nauczycielka z Buczacza, która<br />

mnie zwerbowała do harcerstwa. A potem<br />

pojechaliśmy do Rytra. Profesor Irena<br />

Ha sko z Bu cza cza, ab sol went ka<br />

Sor bo ny, któ ra uczy ła nas pol skie go<br />

i francuskiego, miała tutaj siostrę Zofię<br />

Szepczyńską, żonę nadleśniczego, który<br />

pracował w Rytrze u Stadnickich. Pan<br />

Wywieźli ojca aż pod Archangielsk,<br />

mama pisała<br />

listy i odpisali, że z Archangielska<br />

wyszedł<br />

w stronę Buzułuku, gdzie<br />

się kierowali Polacy, którzy<br />

po układzie Sikorski<br />

– Maj ski szli do ar mii<br />

Andersa, ale ojciec nie<br />

doszedł.<br />

Szepczyński też został zmobilizowany<br />

we wrze śniu 1939 ro ku i prze by wał<br />

w niewoli niemieckiej, a jego żonie pozwolili<br />

mieszkać z dwójką synów w leśni<br />

czów ce. Pa mię tam, jak zbie ra łam<br />

szysz ki w le sie. Niem cy tam nie pod -<br />

chodzili, bo bali się partyzantów. A raz<br />

zbieraliśmy z koleżanką borówki na Hali<br />

Ko niecz nej, bo trze ba by ło z cze goś<br />

żyć, gdy na raz z la su wy szło dwóch par -<br />

tyzantów. Byli ubrani w jasne spodnie<br />

i białe bluzy, mieli karabiny. – A co wy<br />

tu robicie – pytają. – Zbieramy borówki,<br />

nie wi dzi pan – mówimy. – Nie je stem<br />

ża den pan, tyl ko ofi cer pol ski. Wypytali<br />

nas, gdzie mieszkamy i puścili wolno:<br />

– Bo ko mu o nas po wie cie, wy też się<br />

Niemców boicie.<br />

Jak się Pa ni wte dy No wy Sącz<br />

spodo bał<br />

– Po ta kim Bu cza czu, to Sącz się wy -<br />

da wał mia stem nie by le ja kim, choć Bu -<br />

czacz miał aż trzy mo sty, bo ta Stry pa tak<br />

się wije malowniczo wokół góry Fedora.<br />

A ja przed wojną, jak wyjeżdżałam gdzieś,<br />

to na har cer skie obo zy, a nie do mia sta. We<br />

Lwo wie by łam tyl ko raz z mat ką i bra tem,<br />

i to dlatego, że bratu mieli wyłuskiwać<br />

migdałki, taka to była wyprawa.<br />

Jak Pa ni się po zna ła z przy szłym<br />

mę żem<br />

– Ta pani Szepczyńska była zaprzyjaźniona<br />

z Kowalczykami z Rytra, którzy<br />

z kolei mieli syna na stancji u matki<br />

mojego przyszłego męża w Nowym Sączu.<br />

Gdy skoń czy ła się woj na, to ja też<br />

chciałam z bratem zamieszkać na tej<br />

stancji, bo trzeba było dokończyć szkołę,<br />

gdyż tej sowieckiej dziesięciolatki nie<br />

chciano mi uznać. Przychodzę pewnego<br />

dni po wojnie do pani Marii Remiowej<br />

i jej córka Aurelia przedstawia mi swojego<br />

brata, który stał w takim wypłowiałym<br />

polowym mundurze pod piecem.<br />

– To jest Ze nek, wczo raj wró cił z nie wo li<br />

niemieckiej, a to jest Ludka z Buczacza<br />

– przedstawia nas. – O, z Buczacza, a ja<br />

byłem w Buczaczu, kiedy studiowałem<br />

architekturę we Lwowie – powiedział Zenek<br />

i tak się za czę ła na sza zna jo mość.<br />

Pobraliśmy się w tym samym 1945 roku,


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

50 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

bar dzo szyb ko to po szło. Mąż był du żo<br />

star szy, on z 1905 ro ku, a ja z 1922, mie -<br />

dzy na mi by ło 17 lat ró żni cy. Ze non był<br />

architektem, bardzo cenionym, ludzie<br />

w Sączu pamiętali jego ojca, też Zenona.<br />

Mąż miał już przed woj ną do ko na -<br />

nia. Po woj nie za trud nił się w urzę dzie<br />

miejskim, a później pracował w powiecie<br />

przy Kazimierzu Węglarskim. To były<br />

czasy eksperymentu sądeckiego,<br />

kiedy pomimo istnienia partii i socjalizmu<br />

próbowano w Sączu różne dobre<br />

rzeczy robić i wiele się udawało. Z Węglarskim,<br />

przewodniczącym prezydium<br />

Powiatowej Rady Narodowej bardzo dobrze<br />

ze so bą ży li, mie li so bie za wsze du -<br />

żo do powiedzenia, mąż uważał, że<br />

Węglarski to nie jest żaden komunista,<br />

tylko sądecki patriota. Mąż dużo jeździł<br />

po okolicy, projektował i budował. Pracy<br />

mu nigdy nie brakowało. Mieliśmy<br />

mnóstwo znajomych. W naszym domu<br />

bywał na przykład ksiądz Nitka z Paszyna,<br />

gdzie mąż przed woj ną za pro jek to -<br />

wał ko ściół. Nie ste ty, mąż zmarł w 1967<br />

roku, w wieku 62 lat i zostałam sama.<br />

Przychodzę pewnego dni<br />

po wojnie do pani Marii<br />

Remiowej i jej córka<br />

Aurelia przedstawia mi<br />

swojego brata, który stał<br />

w takim wypłowiałym<br />

polowym mundurze pod<br />

piecem.<br />

Naj star szy syn miał wte dy 11 lat, dru gi<br />

był o dwa la ta młod szy, a cór ka o pięć.<br />

Nigdy nawet nie pomyślałam, aby powtórnie<br />

wyjść za mąż. Pracowałam<br />

przez wiele lat w biurze Terenowego Zespołu<br />

Usług Projektowych, przyjmowaliśmy<br />

zamówienia na projekty,<br />

sprzedawaliśmy typowe projekty. Nie<br />

nu dzi łam się, przez 15 lat, do 1990 ro ku<br />

prowadziłam sekretariat Stowarzyszenia<br />

Architektów Polskich. Udało mi się trójkę<br />

dzieci wykształcić. Zenon jest architektem,<br />

mieszka w Zakopanem, Jacek<br />

REMI – DYNASTIA SĄDECKICH ARCHITEKTÓW<br />

Walenty Remi (1842–1998), protoplasta rodu, mistrz tapicerski o zainteresowaniach<br />

społecznych.<br />

Zenon I Adam Remi (1873–1924) ukończył c. k. Państwową Szkołę Przemysłową – Dział<br />

Budowlany we Lwowie, budowniczy miejski w Nowym Sączu w latach 1904–1919, zaprojektował<br />

szereg obiektów publicznych i domów mieszkalnych, m.in. kamienice: Sternów,<br />

Persów, Kirschnerów, Kopczyńskich, Zielińskich, Wilkoszów, Rossmanithów, Morawskich<br />

i Świeżów i własną kamienicę przy Placu św. Kazimierza, nadbudowę I piętra Sokoła,<br />

dworki w Klęczanach i Gorzkowie, zrobił rekonstrukcji dworku w Zyszycach, stanicę harcerską<br />

w Kosarzyskach, współpracował z prof. Teodorem Talowskim przy projekcie kościoła<br />

św. Kazimierza w Nowym Sączu, był autorem rekonstrukcji Zamku Starościńskiego<br />

w Nowym Sączu.<br />

Zenon II Marian Remi (1905–1967) ukończył architekturę na Politechnice Lwowskiej,<br />

harcerz, ranny w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku, więziony do lutego 1945 roku<br />

w oflagu w Woldenbergu. Długoletni architekt powiatowy (1945–1961), a następnie naczelny<br />

inżynier Okręgowej Dyrekcji Inwestycji Miejskich, zorganizował pracownię projektową<br />

„Miastoprojekt – Kraków” w Nowym Sączu.<br />

W 1934 roku wygrał konkurs na projekt Szkoły Handlowej w Nowym Sączu (obecnie<br />

Zespół Szkół Ekonomicznych), jego dziełem są kościoły w Paszynie i Białej Niżnej, szkoły<br />

w Podegrodziu, Złockiem, Rytrze, wiele kamienic w Nowym Sączu, nadzorował też odbudowę<br />

Baszty Kowalskiej w 1947 roku i muru obronnego w rejonie zamku.<br />

Zenon III Andrzej Remi (ur. 1946 r.) ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej,<br />

mieszka w Zakopanem. Architekt i malarz (malarstwa uczył się pod kierunkiem Ewy Harsdorf<br />

w Domu Kultury Kolejarza), projektował m.in. ołtarz papieski w Starym Sączu.<br />

Zenon IV Bartłomiej Remi (ur. 1973), ukończył wydział architektury Politechniki Krakowskiej,<br />

pracuje w biurze projektowym w Dublinie.<br />

– doktorem leśnictwa, mieszka w Poznaniu,<br />

a Ania architektem – urbanistą,<br />

mieszka w Kielcach. Dzieci dobrze się<br />

uczyły i nie były wymagające. Dostawały<br />

stypendia na studiach. A Jacek dość<br />

wcześniej próbował coś dorobić.<br />

I to Pa ni zde cy do wa ła, że naj star szy<br />

syn Ze non pój dzie w śla dy oj ca<br />

i dziad ka, też Ze no nów i zo sta nie ar -<br />

chi tek tem<br />

– On sam zdecydował, Zenek od małego<br />

rysował, mam mnóstwo różnych jego<br />

albumików z dzieciństwa, choć wtedy<br />

pił ka no żna by ła dla nie go rów nie wa żna<br />

jak architektura. Od razu wiadomo było,<br />

że Ze nek mu si być ar chi tek tem i tak się<br />

stało. Ta sama historia powtórzyła się<br />

później z wnukiem Bartkiem.<br />

Czy po do ba się Pa ni dzi siej szy No wy<br />

Sącz<br />

– O tak, po ko cha łem to mia sto,<br />

miesz kam tu od 1945 ro ku, po ty lu la -<br />

tach chy ba się już mo gę na zy wać są de -<br />

czan ką Wszyst ko mi się w Są czu<br />

po do ba, znam tu ka żdy ka mień, a naj -<br />

bardziej kościoły. Ulubiony mój kościół<br />

to świę te go Ka zi mie rza, bo naj bli żej,<br />

więc trud no że by by ło ina czej, ale lu bi -<br />

łam się też bardzo pomodlić w kościele<br />

oj ców je zu itów przed ob ra zem Mat ki<br />

Bożej Pocieszenia. Kościół farny też jest<br />

piękny, mąż przebudowywał jego wieże,<br />

ale ta ki du ży, tro chę chłod ny, a u je -<br />

zu itów jest tak cie pło i przy tul nie.<br />

Któ ry współ cze sny obiekt ar chi tek -<br />

to nicz ny by Pa ni wy ró żni ła<br />

– Nie chcę oce niać, niech to fa chow -<br />

cy ro bią. Po do ba mi się pięk nie od no -<br />

wio ny i roz bu do wa ny gmach So ko ła,<br />

ładna jest dobudowana galeria, choć taka<br />

nowoczesna. Byłam na jej otwarciu,<br />

roz ma wia łam z ar chi tek tem, któ ry to<br />

projektował. Staram się wychodzić z domu,<br />

nie bo ję się scho dów, dzię ki tym<br />

scho dom mam zdro we ko la na. Ko rzy -<br />

stam z ró żnych za pro szeń na kon cer ty<br />

i wer ni sa że i in ne im pre zy kul tu ral ne,<br />

których w naszym mieście nie brakuje.<br />

Sama sobie sprzątam, robię zakupy, jestem<br />

w pełni samodzielna. Mam kochają<br />

cą ro dzi nę: tro je dzie ci, pię cio ro<br />

wnucząt i siedmioro prawnuków. Dbają<br />

o mnie, odwiedzają mnie często albo zabierają<br />

do siebie, codziennie ktoś dzwoni,<br />

nie czu ję się sa mot na.<br />

Roz ma wiał HEN RYK SZEW CZYK


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 51<br />

90. urodziny Marii Podgórskiej<br />

Ad mul tos annos!<br />

21 listopada 90. rocznicę urodzin<br />

obchodziła Pani Maria<br />

Podgórska, córka sądeckiego<br />

generała Józefa Gizy i Wiktorii<br />

Szkaradek.<br />

Urodzona w Nowym Sączu, aż<br />

do momentu przeniesienia ojca<br />

do Iwieńca na stanowisko<br />

do wód cy VI ba onu Kor pu su<br />

Ochro ny Po gra ni cza, uczęsz cza ła<br />

do miej sco we go za kła du na uko we go,<br />

tzw. Ciuciubabki. W następnych zaś latach<br />

jej edukacyjne itinerarium wiodło<br />

przez miejsca związane z kolejnymi etapami<br />

służby Józefa Gizy, aby zakończyć<br />

się zdaną z wyróżnieniem maturą w Katowicach<br />

tuż przed wybuchem II wojny<br />

światowej. Była to więc normalna droga<br />

życiowa oficerskiej córki, której ukoronowaniem<br />

miały być studia prawnicze<br />

w Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />

Wszystkie te plany zostały pokrzyżowa<br />

ne przez woj nę. Naj star szy brat Mie -<br />

czy sław po legł pod Ra dło wem, Jó zef<br />

Giza przeszedł granicę, aby dalej wal -<br />

czyć, a Ma ria zna la zła się na gle w ro li<br />

je dy nej ży wi ciel ki po zo sta łej ro dzi ny<br />

w osobach matki Wiktorii i młodszych<br />

bra ci Ka zi mie rza i Ta de usza. Pod ję ła<br />

pracę w starostwie powiatowym w Nowym<br />

Są czu, jed no cze śnie wstę pu jąc<br />

w sze re gi Ar mii Kra jo wej, gdzie ja ko<br />

łączniczka ps. Maja wykonywała tyleż<br />

niebezpieczną co prozaiczną pracę przerzu<br />

ca nia ma te ria łów kon spi ra cyj nych<br />

na ró żne skrzyn ki kon tak to we, w tym<br />

do domu rodziny Zgórniaków w Gorlicach.<br />

Często trasę tę pokonywała na rowerze,<br />

wioząc materiały ukryte w rurze<br />

kierownicy. Pozostawała też w bliskim<br />

kontakcie konspiracyjnym z porucznikiem<br />

Straży Pożarnej Stanisławem Maza<br />

nem, dzia ła ją cym w Sta rym Są czu<br />

w ra mach kon spi ra cyj nej or ga ni za cji<br />

„Skała” i rozstrzelanym potem w Męcinie.<br />

Za swoją pracę podziemną wiele lat<br />

po wojnie otrzymała Krzyż Armii Krajowej<br />

i stopień podporucznika AK.<br />

Po wojnie nie zarzuciła idei prawniczych<br />

studiów wyższych, zaliczając kilka<br />

semestrów na Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />

Jednak na przeszkodzie<br />

w ukończeniu studiów stanęła znów<br />

sprawa pomocy rodzinie w Nowym Sączu<br />

w ciężkiej sytuacji powojennej<br />

i związana z tym konieczność podjęcia<br />

pracy zarobkowej. Po powrocie do rodzinnego<br />

miasta Maria Podgórska, posiadająca<br />

świetne przygotowanie<br />

językowe, nauczała języków obcych<br />

(niemieckiego, angielskiego i łaciny),<br />

pracując jednocześnie w Rejonie Dróg<br />

Publicznych w Nowym Sączu. Spod jej<br />

ręki wyszło wielu prominentnych dziś<br />

uczestników życia publicznego, znanych<br />

prawników, dziennikarzy, duchownych,<br />

menadżerów i lekarzy. Natomiast<br />

w swym macierzystym zakładzie pracy<br />

Pani Maria była w 1980 r. współzałożycielką<br />

zakładowej organizacji NSZZ Solidarność.<br />

W chwilach odpoczynku<br />

najbardziej ceniła dobrą książkę i grę<br />

w brydża, szczególnie z sądeckimi jezuita<br />

mi, by wy mie nić tu tak czci god nych<br />

ojców jak Felicjan Machajski, Tadeusz<br />

Michalik, Henryk Sokołowski czy Władysław<br />

Augustynek.<br />

W tak pięk nym wie ku Ma ria Pod gór -<br />

ska po zo sta je po sta cią ob da rzo ną<br />

ogrom ną eru dy cją, wiel ką by stro ścią<br />

umysłu i doskonałą pamięcią, do czego,<br />

W tak pięk nym wie ku<br />

Ma ria Pod gór ska po zo -<br />

sta je po sta cią ob da rzo ną<br />

ogrom ną eru dy cją, wiel -<br />

ką by stro ścią umy słu<br />

i do sko na łą pa mię cią,<br />

do cze go, jak za wsze pod -<br />

kre śla, przy czy ni ła się<br />

na uka ła ci ny.<br />

jak za wsze pod kre śla, przy czy ni ła się<br />

nauka łaciny. Przebywając w jej przypomi<br />

na ją cym ma łe mu zeum do mu prze -<br />

nieść się mo żna w in ną epo kę,<br />

od dy cha jąc Pol ską cza su Pił sud skich<br />

i Wieniawów. A więc, życząc Dostojnej<br />

Ju bi lat ce jak naj lep sze go zdro wia, za -<br />

kończmy w duchu łacińskim: Tibi, nunc<br />

nonagesimum diem natalem celebranti,<br />

ad mul tos an nos!<br />

(RED)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

52 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Prawda<br />

i dobro<br />

Rozmowa prof. JÓZEFEM HAŁASEM,<br />

sądeczaninem, wybitnym malarzem<br />

abstrakcjonistą, nestorem wrocławskiej<br />

Akademii Sztuk Pięknych<br />

Ja kie są Pa na Pro fe so ra naj dal sze wspo mnie nia<br />

– Z Przetakówki. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Kraszewskiego<br />

u pana Kiełtyka. Mieliśmy na ulicy, jako pierwsi radio!<br />

Pa mię tam ra dio w oknie otwar tym, krze sła na ze wnątrz,<br />

sąsiedzi, słuchaliśmy wtedy „Lwowskiej Fali”. Dwa tygodnie<br />

przed wielką powodzią w roku 1934, kiedy woda dochodziła<br />

do wysokości Gęsich Plant, linia kolejowa na nasypie była zala<br />

na, ta kże uli ca Kra szew skie go – prze pro wa dzi li śmy się<br />

do Sta rej Ko lo nii. Miesz ka li śmy przy uli cy Pod ha lań skiej<br />

pod nu me rem 27, je że li się nie my lę. W tym sa mym do mu,<br />

w drugiej połowie, mieszkał pan Nawrocki, stolarz, na rogu<br />

prze czni cy pan Muc, ma szy ni sta, któ re go ob ra zy olej ne<br />

na dykcie – kwiaty – sprzedawane były pod Konsumem, czyli<br />

pod Domem Robotniczym. Naprzeciwko nas mieszkała pani<br />

Zalewska, obok Jan Główczyk, który był moim rówieśnikiem.<br />

W III klasie pisaliśmy listy do szkoły na Polesiu – on pisał, ja<br />

ilu stro wa łem. Przed na szym do mem stał wiel ki kasz tan<br />

a w ogródku były dwie jabłonie, wspaniałe antonówki, które<br />

podkradałem z piwnicy, idąc do szkoły. W Kolonii zacząłem<br />

chodzić do szkoły podstawowej imienia Władysława Jagiełły<br />

przy ulicy Batorego. Mieszkałem z rodzicami, trzema siostrami<br />

i bra tem do ma tu ry w 1948 ro ku.<br />

Jak za pa mię tał Pan Pro fe sor tę spo łecz ność, któ ra ży ła<br />

nie ja ko w en kla wie, któ rej rytm wy zna cza ła sy re na ko -<br />

le jo wa i roz kład jaz dy PKP<br />

– Powiem na przykładzie ojca. Był szarym, szeregowym<br />

pracownikiem Warsztatów Kolejowych. Był częściowo inwalidą.<br />

Miał wiele zainteresowań i talentów. Śpiewał w chórze<br />

przy kościele ojców jezuitów, a w Domu Sodalicji przy ulicy<br />

Świętego Ducha, gdzie była sala teatralna, grał jakieś role. Dla<br />

chóru kościelnego robił piękne nuty, często rękami mojego<br />

o cztery lata starszego brata. Dodawał coś do tuszu lub atramentu,<br />

żeby nie wysychał, z papierka na nuty zdmuchiwał pozłotkę:<br />

złotą, czerwoną lub niebieską, nuty mieniły się tęczą.<br />

Mój ojciec potrafił grać na skrzypcach i klarnecie, był fotoamatorem,<br />

lubił majsterkować w drewutni. Był też nałogowym<br />

węd ka rzem. Z bra tem ła pa li śmy po lne ko ni ki, jęt ki,<br />

żab ki, chra bąsz cze. Z oj cem jeź dzi li śmy na węd ko wa nie<br />

Jozef Hałas skończył malowanie ostatniego obrazu<br />

nad Poprad do Żegiestowa, Piwnicznej czy Rytra. W niedzielę<br />

do Krynicy, mieliśmy na rok 12 biletów darmowych. Z tego<br />

okresu pamiętam Nikifora.<br />

Jak Pan Pro fe sor za pa mię tał wy buch woj ny<br />

– Ewakuacja przed frontem do Stanisławowa, później przyjazd<br />

do Prze my śla. Za mknię ta gra ni ca. Sie dem mie się cy<br />

mieszkaliśmy na korytarzu w klasztorze ojców reformatorów.<br />

Spaliśmy na kamiennej podłodze, zapamiętałem wyprawy o 4<br />

rano po chleb do Bakończyc pod Przemyślem. Po otwarciu<br />

granicy sowiecko-niemieckiej wróciliśmy 23 maja 1940 roku<br />

do No we go Są cza, do Ko lo nii. Po tem oku pa cja. Pa mię tam<br />

wyprawy na wieś po żywność z najstarszą siostrą, która przyjechała<br />

z przymusowych robót w Niemczech i ukrywała się.<br />

W południe nosiłem ojcu obiad do Warsztatów Kolejowych,<br />

przechodząc przez most nad torami. Wstępowałem na dworzec.<br />

Pamiętam duże obrazy Cieczkiewicza. Zachwycaliśmy<br />

się nimi z bratem. W 1945 roku, kiedy Niemcy wycofywali<br />

się, chowaliśmy się do piwnicy. Stacja kolejowa była punktem<br />

stra te gicz nym i by ła moc no ostrze li wa na. Zbie ra li śmy<br />

niewypały granatników aż ten skład odkryła mama i kazała<br />

mi to wy rzu cić.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 53<br />

Co by ło da lej<br />

– Po wojnie przyspieszone gimnazjum i liceum. Tak w czasie<br />

okupacji, jak i w szkole malowałem akwarele. Profesor ry -<br />

sun ków, pan Mie czy sław Bo ga czyk, prze wi du jąc mo ją<br />

przyszłość, radził: „Panie kolego, niech pan idzie studiować<br />

architekturę”. Sam był rzeźbiarzem i pewnie nie życzył mi losu<br />

malarza. Architektura, to była lepsza przyszłość.<br />

Rósł Pan Profesor w pokoleniu dzieci, które przeżyły wojnę.<br />

Jak w takiej rzeczywistości można szukać piękna<br />

– Przy to czę dwa przy pad ki do ty czą ce mo ich po cząt ków<br />

ma lar stwa. W cza sie oku pa cji na pi sa łem do wuj ka, za kon -<br />

ni ka klasz to ru bo ni fra trów w Kra ko wie, że by mi przy słał<br />

pocz tów ki z wi do ka mi Kra ko wa. Prze ry so wu jąc, pró bo wa -<br />

łem ma lo wać. Wu jek przy je chał do nas na wa ka cje i mó wi:<br />

„Cie szę się, że po ma gasz ro dzi com”, bo my ślał, że sprze -<br />

da ję swo je ob raz ki. Za prze czy łem, bo ja te ma lun ki roz da -<br />

wa łem. „To ty się ba wisz w lor da, za miast po ma gać<br />

ro dzi com!” – obu rzył się wu jek. Z przed woj ny – pa mię -<br />

tam – przy cho dził do nas Ja nek Szysz ka, ma larz po ko jo wy,<br />

sko czek nar ciar ski, w cza sie woj ny – ku rier, nasz da le ki<br />

krew ny, roz kła dał na sto le far by olej ne, pędz le i na dyk cie<br />

ko pio wał wi do ki z pocz tó wek. Ja mu to wa rzy szy łem, wy -<br />

ko rzy stu jąc reszt ki farb z pa le ty ma lo wa łem ni mi oło wia ne<br />

ko ni ki. Za pach tych farb pa mię tam do dziś. Gdzieś w pierw -<br />

szej lub dru giej kla sie mie li śmy lek cje ry sun ków w „Ciu -<br />

ciu bab ce”. Pro wa dzi ły je li ce alist ki, przy go to wu ją ce się<br />

do za wo du na uczy cie la. Pa mię tam, że ry so wa łem bo cia -<br />

na kred ka mi. Te pa nien ki się za chwy ca ły! Chy ba gdzieś<br />

w trze ciej kla sie pan dy rek tor Bia ło skór ski po wie dział, że<br />

mo gę do stać sty pen dium. By li śmy z oj cem w Kra ko wie<br />

w Ole an drach – ja z te ką ry sun ków. Pa rę mie się cy<br />

przed woj ną dy rek tor mnie we zwał i do sta wa łem srebr ne 10<br />

zło tych! Mó wi ło się – „Sty pen dium Jó ze fa Pił sud skie go”.<br />

Po woj nie w li ceum imie nia Chro bre go ro bi łem afi sze ogło -<br />

szeniowe. Moje pozaszkolne zainteresowania kładły się cieniem<br />

na nie któ re przed mio ty. Pa mię tam, jak pro fe sor Se jud<br />

z ma te ma ty ki na pi sał ja kieś zda nie na ta bli cy i mó wi:<br />

„Do roz wią za nia po pro si my Ha ła sa” – szyb ko jed nak zre -<br />

zy gno wał – „Nie, nie, on nie bę dzie wie dział”. Kla sa<br />

w śmiech. „Z cze go się śmie je cie ba ra ny – on przy naj mniej<br />

ma in ne za in te re so wa nia, a wy co”. Te za in te re so wa nia to<br />

ma lo wa nie i har cer stwo. Bar dzo by łem za an ga żo wa ny<br />

w harcerstwo. Najpierw byłem „Wodzem” gromady zuchów<br />

na ko lei, póź niej „Na miest ni kiem”. Mia łem oko ło 10-11<br />

dru żyn zu cho wych. Kie dy har cer stwo za czę to stop nio wo<br />

eli mi no wać – bar dzo to prze ży wa łem.<br />

PROF. JÓ ZEF HA ŁAS<br />

Uro dził się 7 stycz nia 1927 ro ku w No wym Są czu. W 1949 ro ku<br />

przybył do Wrocławia, gdzie rozpoczął studia w Państwowej Wyższej<br />

Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie ASP im. Eugeniusza Gepperta),<br />

początkowo rozwijając swoje zainteresowania związane<br />

z impresjonizmem i rzeźbą Rodina. Dyplom z malarstwa w pracowni<br />

prof. Eugeniusza Gepperta uzyskał w 1954 roku. W tym samym<br />

cza sie wstą pił do ZPAP, w któ rym peł nił m.in. funk cję człon ka<br />

Zarządu Głównego Sekcji Malarskiej. Brał udział w przełomowej<br />

Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w Warszawie Arsenał’55.<br />

Współtwórca Grupy X (1956) i członek grupy Szkoła Wrocławska<br />

(od 1967 roku zwanej jako Grupa Wrocławska).<br />

W latach 1958–2001 związany pracą dydaktyczną z PWSSP (przerwa<br />

w latach 1962–1967 – pedagog w Liceum Sztuk Plastycznych<br />

we Wrocławiu), gdzie utworzył Katedrę Kształcenia Ogólnoplastycznego<br />

na Wydziale Architektury Wnętrz i Projektowania Plastycz<br />

ne go (opie kun do 1980 r.). W 1971 r. ar ty sta uzy skał ty tuł<br />

docenta. W latach 1984–1985 pełnił funkcję prorektora PWSSP,<br />

a 1985 objął katedrę Malarstwa na Wydziale Malarstwa i Rzeźby<br />

(prze rwa w la tach 1990–1996). W 1988 ro ku uzy skał sto pień pro -<br />

fesora nadzwyczajnego oraz stał się członkiem Rady Wyższego<br />

Szkolnictwa Artystycznego – do której należał do 1996 roku.<br />

W 1990 roku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Laureat licznych<br />

nagród Ministerstwa Kultury i Sztuki za działalność dydaktyczną.<br />

Ma w dorobku ponad 300 wystaw indywidualnych<br />

i zbiorowych.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

54 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

A jak wyglądały studia Pana Profesora Pokolenie, które<br />

przeżyło wojnę, musiało ją stopniowo odreagować. Otrząsnąć<br />

się, uwolnić świadomość od dramatu. Zacząć postrzegać<br />

nową rzeczywistość. Jak dawaliście sobie z tym radę<br />

– Na studia poszedłem z entuzjazmem do impresjonizmu.<br />

Kolor mnie fascynował, podświadomość pracowała jednak<br />

w ponurych barwach. Profesor Geppert, który nas prowadził<br />

– w jego obrazach podziwiałem profesjonalizm – zwracał nam<br />

uwa gę, że na sze pra ce są ciem ne i sza re. To wy ni ka ło rów -<br />

nież z oto cze nia. Wro cław był w gru zach. Szyb ko jed nak po -<br />

ja wił się ży wy ko lor. W tym cza sie po lu bi łem i za czą łem<br />

stopniowo ulegać malarstwu o tematyce dziecięcej i pejzażowi.<br />

Za chwy ca łem się Ma kow skim i Pie te rem Bru eghe lem.<br />

Ale największe wrażenie zrobiły na mnie „płótna domowe”<br />

mojego kolegi z roku Waldemara Cwenarskiego, malowane<br />

poza uczelnią. Kolega studiów nie skończył, zmarł na IV roku.<br />

Ale wracając do koloru. Stopniowo zaczynałem ograni -<br />

czać jego ekspresję. Kolor zaczął występować przemiennie.<br />

Intuicyjne zainteresowanie się malarstwem dzieci, pozwoliło<br />

mi zdobywać świadomość plastyczną.<br />

Ka żdy ar ty sta za nu rzo ny jest w swój czas. Był so cre -<br />

alizm, pro mu ją cy awans spo łecz ny kla sy ro bot ni czej.<br />

Czy miał Pan Pro fe sor zle ce nia na ten te mat<br />

– Moi profesorowie, którzy liczyli się w malarstwie nie ulegali<br />

socrealizmowi. Ja studiowałem naturę, jakby od początku<br />

nie ule ga jąc mo dom czy na ci skom. Ma lo wa łem so bie<br />

a muzom! Chociaż raz w PRL – u dostałem pismo z ministerstwa,<br />

z pytaniem, jakie obrazy mogę namalować w związku<br />

z ideą braterstwa narodów. Odpowiedziałem, że malarstwa nie<br />

planuję. Muszę się tu przyznać, że nie interesowałem się tym,<br />

co się dzieje na świecie, byłem zajęty malowaniem. Nie podróżowałem,<br />

nie miałem stypendiów zagranicznych, nie zabiega<br />

łem o kup no al bu mów z re pro duk cja mi i z tren da mi<br />

w sztu ce. Chcia łem do pra co wać się wła snych wy po wie dzi<br />

w malarstwie.<br />

MA MY WSPÓL NY AD RES<br />

Z DZIE CIŃ STWA<br />

Rozmówczyni Pana Profesora, Maria Barbara Stablewska, to<br />

sądeczanka osiadła w Gdańsku. Wychowała się też w Starej Kolonii<br />

Kolejowej.<br />

– Podhalańska obsadzona kasztanami i Barlickiego obsadzona<br />

lipami, to Profesora Józefa Hałasa i mój adres z dzieciństwa. Pewnie<br />

kiedyś spotkaliśmy się, ale tego nie pamiętamy – mówi.<br />

– Zbiegiem okoliczności, u podstaw którego była nostalgia do tego<br />

magicznego miejsca i miasta nastąpiła wymiana korespondencji:<br />

Gdańsk – Wrocław. Pocztą konwencjonalną. Listy pisane odręcznie.<br />

Zaszczyt i radość z nawiązanego kontaktu. Wspomnienia. Zaciekawiona<br />

postacią Pana Profesora i jego dorobkiem<br />

artystycznym, zadawałam wiele pytań. I dostawałam odpowiedzi.<br />

Czasem, zamiast odpowiedzi cytuję notatki Profesora z różnych lat,<br />

które mi udostępnił. Dzielę się nimi z czytelnikami „Sądeczanina”.<br />

On był pierwszym ogniwem w łańcuszku korespondencji…<br />

Wy szu ka łam ta ką wy po wiedź Pa na Pro fe so ra: „Ca łe<br />

mo je ma lo wa nie jest po wro tem do oko lic dzie ciń stwa,<br />

te ma tów, za fa scy no wań, na wet do kon kret nych prze -<br />

żyć ko lo ry stycz nych. Zwłasz cza gó ry to fun da ment mo -<br />

jej sztu ki. Uczu cio wy zwią zek z kra iną dzie ciń stwa.”<br />

A in ne in spi ra cje niż na tu ra<br />

– Wszystko jest w naturze. Malarz powinien zachować zdolność<br />

postrzegania rzeczy zwyczajnych, które są cudami po prostu.<br />

Cu dem jest liść, drze wo czy ka mień. Gó ry, to te mat, któ ry<br />

u mnie powraca. Robiłem plenery w Szczawniku, Powroźniku,<br />

Brzegach, Tropiu. Chodziłem po górach od dziecka, później<br />

w harcerstwie, jeszcze później z żoną. Z Piwnicznej przez<br />

Radziejową, Przehybę do Krościenka; Nidzica, Spisz, Pawlikowski<br />

Wierch, Jurgów, Brzegi – potem wypady w Tatry. Znałem<br />

wszystkie góry w Polsce, może z wyjątkiem Gór<br />

Świętokrzyskich. Nad wszystkie przekładam Beskid Sądecki<br />

i Gorce. A Kosarzyska koło Piwnicznej, gdzie byłem po drugiej<br />

kla sie ja ko zuch na ko lo nii, są dla mnie jak Se vres w oce -<br />

nie innych okolic – lasów, potoków, dolin, drzew, powietrza…<br />

Wspo mnę, że pew ne cy kle mo ich prac na zwa łem: „N. S – czy li<br />

Nowe Struktury”, albo „N. S. – Najważniejsze Słowa”, a ostatnio<br />

cykl gwaszy zatytułowałem „NaSączanie…”.<br />

An drzej Ja rosz zna ko mi cie opi su ją cy twór czość ma lar -<br />

ską Pa na Pro fe so ra, uwa ża, że jest jed nak zbyt trud -<br />

na dla prze cięt ne go od bior cy sztu ki, nie kie dy<br />

nie zro zu mia ła. Jak sam Pan Pro fe sor mógł by przy bli żyć<br />

swo ją twór czość<br />

– Może powiem, że kiedyś malarstwem próbowałem opowiadać.<br />

Były to tematy nawiązujące do dzieciństwa, czasu,<br />

który był u mnie najważniejszy w krystalizowaniu osobowo-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 55<br />

ści. Przez ana lo gię po wiem, że by ła to pro za. Póź niej pró bo -<br />

wałem odczucia wyrażać głównie za pomocą kształtu i koloru<br />

– to by ło jak by przej ście do po ezji. Mógł bym do dać<br />

szczegółowiej, niektórzy mówią o moim malarstwie – abstrakcja<br />

geometryczna, ale jeśli nawet tak jest, to w odróżnieniu<br />

od przy pa dło ści abs trak cji, że naj czę ściej jest ona<br />

anonimowa –moja abstrakcja jest rozpoznawalna, jest inna,<br />

osobista. Jestem pesymistą, ale z poczuciem humoru. Zacytuję<br />

recenzję mojej siostrzenicy, która mi się podoba. Myślę,<br />

że wie le osób by tak uwa ża ło, zwy kli lu dzie, nie ma ją cy kon -<br />

taktu ze sztuką. Siostrzenica mieszkająca we Włoszech, odwie<br />

dzi ła mnie kie dyś w mo jej pra cow ni we Wro cła wiu.<br />

Po ka za łem jej ob ra zy z wcze sne go okre su fi gu ra tyw ne go,<br />

późniejsze i ostatnie. Recenzja była bardzo konkretna: „No,<br />

to wujek przed studiami malował bardzo interesująco, na studiach<br />

jesz cze dość cie ka wie, póź niej co raz go rzej, a obec nie<br />

to wujek pozoruje malarstwo”.<br />

Co to jest kul tu ra ma lar ska<br />

– Dla mnie nie ste ty nie jest to naj wy ższa po chwa ła w oce -<br />

nie dzieła. Kulturalnie namalowany obraz, to obraz ze zrozumieniem<br />

problemu malarskiego, ale bez piętna osobowości,<br />

anonimowy. Można go pochwalić na tle bazgrołów bez wrażliwości<br />

czy bez świadomości plastycznej.<br />

Jak to prze ło żyć na prak tycz ną stro nę dzia ła nia<br />

– Istnieje taka możliwość w sztuce, nie nakaz, że w tym,<br />

co się ro bi, ma być praw da i do bro. Choć trud no to na po cząt -<br />

ku założyć. Jest to niezależne od chęci i od zamierzeń. W Zapi<br />

skach ja to roz wa ża łem w ten spo sób, że od bie ra my coś ja ko<br />

indywidualne przeżycie, Intensywne Odczucie Rzeczywistości<br />

/IOR/.<br />

Jak pa trzeć na dzie ło sztu ki abs trak cyj nej, że by go zro -<br />

zu mieć<br />

– Nie bardzo potrafię odpowiedzieć na to pytanie.<br />

Po win no się być wra żli wym<br />

– Co to jest wra żli wość Jest to mo żli wość od bie ra nia sy -<br />

gnałów zewnątrz i wpływu ich na wnętrze. Brak wrażliwości<br />

to przechodzenie obok nich: nie zauważenie, nie słyszenie, nie<br />

odczuwanie. Brak przeżycia, pewna ślepota, głuchota – hermetyczne<br />

zamknięcie.<br />

Czy mo żna roz wi jać wra żli wość<br />

– Naturalnie, temu służy sztuka. Podam przykład z tryptykiem.<br />

Ksiądz, w młodości studiujący na PWSSP zaproponował<br />

zakonnicom umieszczenie mojego tryptyku w ich kaplicy.<br />

On uwa żał, czuł, że z te go ema nu je coś – co skła nia do kon -<br />

templacji, czyli uwzniośla, odrywa myślenie od codziennej<br />

pospolitości. Siostrom to się jednak nie podobało, widocznie<br />

nie miały wrażliwości…<br />

Czy za uwa żył Pan Pro fe sor po wrot ną fa lę do re al no ści<br />

ob ra zo wa nia Czy sztu ka abs trak cji nie sprzy krzy ła się<br />

od bior com<br />

– Nie do re al no ści ob ra zo wa nia przy wią zu ję wa gę, ale<br />

do wyrażania przeżycia wizualnego. Ja w tej dziedzinie jestem<br />

zwolennikiem tradycyjnie – płaszczyzny, koloru, materii,<br />

kom po zy cji. Fak tem jest, że nie du żo jest od bior ców<br />

sztuki, bardzo dużo jest natomiast odbiorców bojących się być<br />

nienowoczesnymi, ulegających propagandzie, czy reklamie<br />

bez zrozumienia natury rzeczy.<br />

Od po ło wy lat 60-tych pro wa dzi Pan Pro fe sor ro dzaj no -<br />

ta tek. Je den z za pi sków brzmi, cy tu ję: „Lu bię być sam<br />

w na tu rze, ale jak tych sa mot ni ków jest dzie siąt ki,<br />

rzecz prze sta je być in te re su ją ca”. Czy tak poj mo wa -<br />

na sa mot ność nie pro wa dzi do osa mot nie nia<br />

– Do wie lu my śli nie do cho dzi się ga da jąc z kimś. Do te go<br />

po trze ba sa mot no ści. Gdzieś za no to wa łem, że słu cha jąc<br />

z kimś mu zy ki, gdy ten ktoś od szedł, ta mu zy ka da lej słu cha -<br />

na – by ła in na, głęb sza. Pew ne od czu cia są mo żli we tyl ko<br />

w sa mot no ści. Ale lu bię kon tak ty to wa rzy skie. Mie wa łem<br />

przy ja ciół. Jed nak jak się za sta no wię, coś w tym jest, do mo -<br />

ich ulubionych książek bardzo dawno należał Robinson Crusoe<br />

De foe, czy póź niej Wilk stepowy Hermana Hesse.<br />

Filtr cza su dzia ła po wo li, lecz sku tecz nie. Od ce dza zja -<br />

wi ska trwa łe, wa żne i war to ścio we w ma lar stwie no -<br />

wo cze snym. Czy ar ty ści bo ją się te go, czy są prze ko na ni<br />

o swo im ta len cie<br />

– Ta lent to sy tu acja wyj ścio wa. Wa żne jest, co się zro bi<br />

z tym talentem, czy się go rozwinie. Zależy to od wielu cech<br />

charakteru, a także od losu, przypadku. Sztuki się nie wymyśla,<br />

do sztu ki się do cho dzi, tak uwa żam. Mó wi się, że naj lep -<br />

sze zostanie dostrzeżone. Niestety często mniej ważne, jest<br />

wyżej cenione a dobrze zareklamowane – utrwala się. Ważnym<br />

czyn ni kiem jest rów nież miej sce, gdzie coś po wsta je,<br />

w ja kim kra ju, al bo w ja kiej sto li cy, czy z da la czy bli sko<br />

od centrum kulturalnego. Do wpisania swojej sztuki w dziedzictwo<br />

narodowe potrzeba też odrobiny szczęścia i wiele,<br />

wie le lat pra cy….<br />

Roz ma wia ła MA RIA BAR BA RA STA BLEW SKA


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

56 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

FOT. JULIUSZ JAROŃCZYK<br />

Romuald Groszek (1932–2011)<br />

Stańczyk znad Dunajca<br />

13 listopada w wieku 79 lat<br />

zmarł Romuald Groszek, legenda<br />

sądeckiej bohemy, popularny<br />

konferansjer.<br />

Był ab sol wen tem I Li ceum<br />

i Gimnazjum im. J. Długosza,<br />

stu dio wał (5 se me strów) che -<br />

mię na UJ. Har cerz „Czar nej<br />

Je dyn ki”, na le żał ta kże do III Wod nej<br />

Drużyny Harcerskiej im. gen. Mariusza<br />

Zaruskiego, która po wojnie zainicjowała<br />

że glar stwo nad Je zio rem Ro żnow -<br />

skim. Od 1970 r. pra co wał w do mach<br />

kul tu ry m.in. w Klę cza nach i No wym<br />

Są czu (MOK, WOK), Klu bie „La chy”,<br />

wcześniej w winiarni na Boconiu i Sanepidzie<br />

(jako instruktor oświaty zdrowot<br />

nej). Pro wa dził dzie siąt ki im prez<br />

artystycznych i rozrywkowych, bale sylwestrowe<br />

i ogniska dziecięce. W wyborach<br />

w 1989 r. był jed no cze śnie<br />

pre zen te rem pod czas wie ców wy bor -<br />

czych PZPR i Komitetu Obywatelskiego<br />

„So li dar ność”, po tem zwią za ny<br />

z po słem Je rzym Gwi żdżem; czło nek<br />

Związku Sądeczan.<br />

(RED)<br />

Że gna jąc Rom ka re dak cja się gnę ła<br />

do fragmentów artykułu Henryka Szewczy<br />

ka pt. „Stań czyk znad Du naj ca”, za -<br />

mieszczonego w tygodniku „Echo”, nr 3<br />

z 16–22 ma ja 1996 r.<br />

***<br />

Najdowcipniejszy sądeczanin jeździ<br />

po mieście 30-letnią syreną (pali 23 l benzy<br />

ny na 100 km), ku rzy cy ga ro i ma od -<br />

stające uszy. Groszkiem targają trzy<br />

pasje, o których potrafi monologować godzinami:<br />

Nowy Sącz, kobiety i… życie.<br />

Swoich słuchaczy przyprawia o ataki<br />

śmiechu albo dziwną zadumę. Groszek<br />

wie, co to zna czy być czło wie kiem przy -<br />

zwoitym i wymyślił najkrótszą definicję<br />

pojęcia kindersztuba: „Trzeba wiedzieć,<br />

kiedy wolno nahaftować do fortepianu”.<br />

Groszek potrafił zainstalować muszkę<br />

pod kołnierzem i dobrze rozumie,<br />

na czym polega różnica pomiędzy wiernością<br />

kobiecie, a wiernością – ideałom.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 57<br />

Niespodzianka: Groszek nie jest sądeczaninem.<br />

Przyszedł na świat 30 maja<br />

1932 r. w Rymanowie na ziemi<br />

sanockiej, w domu położonym 150 metrów<br />

od bó żni cy. W rok póź niej Grosz -<br />

kowie przenieśli się do naddunajeckiego<br />

grodu. Senior objął posadę kierownika<br />

w aptece „Pod Białym Orłem” przy Rynku.<br />

Z dzieciństwa zapamiętał Groszek<br />

swojego katechetę – ks. dr. Jędrzeja Cierniaka,<br />

wybitnego proboszcza sądeckiej<br />

fary, tajnego szambelana Papieskiego.<br />

– „Na uczył mnie ko chać lu dzi” – wzdy -<br />

cha pan Ro man tak oso bli wie, że nie<br />

wia do mo: do brze to czy źle<br />

Kultury przy kamieniołomie w Klęczanach.<br />

Gdy powstało województwo Groszek<br />

prze no si się do WOK -u. Póź niej<br />

wi dzi my go w „La chach”. W 1987 r.<br />

Roman Groszek zatrudnia się w Miejskim<br />

Ośrodku Kultury. Urządza festiwale<br />

mu zycz ne, wy sta wy ma lar skie<br />

i przeglądy kabaretowe. Prowadzi ogniska<br />

dzie cię ce i ba le syl we stro we.<br />

W ostat nim ćwierć wie czu w No wym<br />

Sączu niewiele było imprez, do których<br />

Ro man Gro szek nie do ło żył by swo ich<br />

trzech gro szy.<br />

Miał szczę ście znać oso bi ście mnó -<br />

stwo sądeckich osobistości. Był na „ty”<br />

W ostatnim ćwierćwieczu w Nowym Sączu niewiele<br />

było imprez, do których Roman Groszek nie dołożyłby<br />

swo ich trzech gro szy. Miał szczę ście znać oso bi ście<br />

mnóstwo sądeckich osobistości. Był na „ty” z sekretarzami<br />

partii, księżmi, profesorami. Z wieloma tuzami<br />

– skromnie zauważa – wypił wiadro wódki.<br />

pracował na rzecz np. sekretarza-wojewo<br />

dy Rącz ki, zaś po po łu dniu – dla Paw -<br />

łowskiego. Z tym, że na wiecach komuny<br />

Groszek zachwalał Solidarność, a na mitingach<br />

Komitetu Obywatelskiego „S”<br />

obrzy dzał lu dziom PZPR. Efekt był pio -<br />

runujący. Zanim ktokolwiek przejrzał<br />

groszkową grę przyszedł pamiętny 4<br />

czerwiec i komunę diabli wzięli.<br />

Kto dzi siaj pa mię ta! Kto to do ce ni!<br />

Ostatnio bohater tej opowieści snuje się<br />

po ukochanym mieście ponury jak<br />

chmura gradowa. Chudziutka emeryturka,<br />

MOK pogrzebano, przy władzy jacyś<br />

barbarzyńcy, wszystko się kończy... Panie<br />

Ro ma nie – uszy do gó ry! Jesz cze się<br />

razem pośmiejemy z tego lub owego.<br />

HEN RYK SZEW CZYK<br />

maj, 1996 r.<br />

Groszka nie dopuszczono do egzaminu<br />

wstępnego na Politechnikę Gliwicką<br />

z powodu „burżuazyjnego pochodzenia<br />

spo łecz ne go i wro gie go sto sun ku<br />

do Związ ku Ra dziec kie go”. Tak sta ło<br />

w kwestionariuszu osobowym. Papiery<br />

wykradł z rektoratu uczelni, młody pracownik<br />

naukowy Tadeusz Gawron, syn<br />

przedwojennego policjanta granatowego<br />

w No wym Są czu. Ze stu diów na wy -<br />

dzia le che mii Uni wer sy te tu<br />

Jagiellońskiego Groszek wyleciał po 5<br />

semestrach za „imperialistyczny brydż”.<br />

To by ło w 1953: Sta lin umarł, ale Po la -<br />

cy staliniści dokręcali śrubę.<br />

Groszek ma głęboką satysfakcję, że<br />

dwóję z marksizmu postawił mu wybitny<br />

teo re tyk mię dzy na ro do we go ru chu<br />

robotniczego, prof. dr hab. Marek Waldenberg.<br />

– „To była sprawiedliwa ocena”<br />

– uwa ża pan Ro man. Tak<br />

wyedukowany wrócił do Nowego Sącza,<br />

ima jąc się ró żnych za jęć. Raz wy stę pu -<br />

je w roli technologa przetwórstwa owocowo-warzywnego<br />

(w marmoladziarni<br />

na Bo co niu), to znów – in struk to ra<br />

oświaty zdrowotnej (w Sanepidzie).<br />

Ca ły czas Gro szek krę ci się ko ło kul -<br />

tu ry, to tu, to tam. Jed nak na śmierć i ży -<br />

cie związał się z kulturą dopiero w 1970<br />

r. Został wtedy szefem prężnego Domu<br />

z sekretarzami partii, księżmi, profesorami.<br />

Z wieloma tuzami – skromnie zauważa<br />

– wypił wiadro wódki. Groszek<br />

sypie o nich anegdotami, jak z rękawa.<br />

Ponad wszystko jednak pan Roman ceni<br />

sobie jedną małą pożółkłą fotografię.<br />

Na tym zdję ciu Ro mecz ka Grosz ka<br />

w krótkich spodenkach, trzyma na kolanach<br />

przedwojenny burmistrz Nowego<br />

Są cza, Ro man Si chra wa. Gro szek jest<br />

na 100 proc. pew ny, że No wy Sącz już<br />

nigdy nie będzie miał takiego gospodarza.<br />

Gro szek nie poj mu je wprost, dla -<br />

czego sądeczanie nie wystawili jeszcze<br />

Si chra wie po mni ka. Po stu ment po wi -<br />

nien sta nąć pod Ra tu szem. Z tej stro ny<br />

ma gi stra tu, gdzie Si chra wa miał swój<br />

gabinet. W tym gabinecie, w pewną grudnio<br />

wą noc 1939 r. bur mistrz wy pi sał 20<br />

razy swoje nazwisko na liście zakładników.<br />

Niemcy docenili klasę przeciwnika:<br />

bur mistrz stra cił urząd, ale ży cie<br />

zachował.<br />

Ale teraz czas na ujawnienie najskryciej<br />

do tąd ukry wa nej praw dy. W No -<br />

wym Są czu ko mu nę oba lił Ro man<br />

Groszek!!!<br />

W wy bo rach w 1989 r. jak przy sta ło<br />

na profesjonalistę, prowadził konferansjerkę<br />

dla kandydatów obu sztabów wyborczych.<br />

Jednego dnia do południa<br />

FOT. STANISŁAW ŚMIERCIAK


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

58 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Wspomnienie o Jakubie Müllerze<br />

w pierwszą rocznicę śmierci<br />

Ostatni szabas<br />

przy Jagiellońskiej<br />

Napisano o nim wiele książek i setki artykułów. Dla wielu był<br />

świadkiem minionego świata. Jakub Müller – krawiec z ulicy<br />

Romanowskiego, syn Mendla i Chany, zajął poczesne miejsce<br />

w historii, pośród wielkich i uczonych mężów świętego Sanc.<br />

Ciężko było sobie wyobrazić, że<br />

te go ro ku już nie przy je dzie<br />

do uko cha ne go mia sta. Zaw -<br />

sze mar twił się co się sta nie<br />

z pamięcią o świecie Jego dzieciństwa,<br />

kie dy umrze. Dziś mo gę na pi sać, że są -<br />

de cza nie do brze wy peł nia ją te sta ment<br />

Ja ku ba – po cząw szy od Pa ni Bar ba ry<br />

Ma le czek opie ku ją cej się cmen ta rzem<br />

i bożnicą, po organizatorów i uczestników<br />

wy da rzeń i im prez zwią za nych<br />

z Żydami sądeckimi.<br />

JAK ZA WSZE W SZA BAS<br />

UKA ZU JE SIĘ NO WE NIE BO<br />

By ło to 3 wrze śnia 2010 ro ku. Ja kub<br />

Müller tak, jak przez wie ki je go oj co wie<br />

pochylał się nad modlitewnikiem w szabasowy<br />

wieczór. Co piątek późnym popołudniem<br />

modlił się i zapalał dwie<br />

świą tecz ne świecz ki. Tak też by ło te go<br />

wieczoru. Na dworze zachodziło już<br />

słońce, ulice powoli pustoszały. Wewnątrz<br />

małej bóżniczki zbudowanej<br />

przez Natana Kriszera trwała intensywna<br />

rozmowa z Bogiem. Przerywana była<br />

co ja kiś czas przez jed ną świecz kę, któ ra<br />

tego wieczora natarczywie sama się gasiła.<br />

Nie da się zapomnieć atmosfery panującej<br />

w tym małym pomieszczeniu.<br />

Szczególnie w piątki, kiedy w powietrzu<br />

unosił się zapach wypalanej świeczki.<br />

Jesz cze dłu go w uszach bę dę miał szept<br />

modlitw w języku hebrajskim. Zawsze<br />

Jakubowa modlitwa była szeptem.<br />

Po skończonej modlitwie, jak zwykle<br />

usiedliśmy na chwilę, żeby pogawędzić.<br />

Roz ma wia li śmy o dok to rze Ja ku bie<br />

Men dle rze i Mau ry cym Ame ise nie.<br />

Wspomniałem, że odnalazłem grób rodziny<br />

tego ostatniego na cmentarzu żydowskim<br />

w Krakowie. Jakub obiecał, że<br />

jak bę dzie na Ka zi mie rzu za rok to się<br />

tam wybierzemy, bo „tak niewiele zostało<br />

grobów”- mówił. Następnym naszym<br />

tematem stał się nowosądecki kahał. Jakub<br />

wspo mi nał, że aby gło so wać<br />

na członków gminy wyznaniowej, Żydzi<br />

przy cho dzi li na Wą so wi czów 4,<br />

do siedziby kahału. Wspominał władze<br />

gminy – bogatego kupca Tenzera i adwokata<br />

Hersza Syropa. Ten świat pozosta<br />

nie już ta jem ni cą. Tak jak za wsze<br />

tajemnicą były świece szabasowe, które<br />

paliły się po wyjściu z bóżnicy, według<br />

nakazów religii mojżeszowej.<br />

Po wyjściu udaliśmy się ulicą Jagiellońską<br />

w stronę Rynku. Sądecki zegar<br />

ratuszowy, który jeszcze raz stawał się<br />

świad kiem hi sto rii, wy bi jał go dzi -<br />

nę 18.30. Spacerowym krokiem mijaliśmy<br />

ko lej ne ka mie ni ce, a Ja kub sy pał<br />

na zwi ska mi: Engländer, Ten zer, Pisz,<br />

Pennar. Nagle zrobiła się cisza w naszej<br />

roz mo wie. Po wiał chłod niej szy wiatr,<br />

a Jakub zapytał, jak wygląda zimą jego<br />

uko cha ny No wy Sącz. Za śmia łem się<br />

i po wie dzia łem, że trze ba przy je chać.<br />

Wygląda bajkowo, jak Narnia. Niestety,<br />

nie czy tał On po wie ści Le wi sa, więc nie<br />

do koń ca wie dział. Opi sa łem mu, jak<br />

wszyst ko po kry wa śnieg, a mróz osre -<br />

brza li nie elek trycz ne i ga łąz ki drzew.<br />

Akurat podjechał autobus. Jakub wsiadł<br />

i od je chał na uli cę Ry bac ką, gdzie<br />

mieszkał u państwa Maleczków.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 59<br />

Młody Jakub Müller na modlitwie<br />

w ohelu cadyka<br />

Au tor z Ja ku bem Mül le rem w są -<br />

dec kij bo żni cy. 2009 rok<br />

Spotkaliśmy się już kolejnego dnia.<br />

Była to sobota – szabas. Akurat wychodził<br />

z bóżniczki i szedł na rynek maślany.<br />

Po wie dział: „Chodź to Cię na uczę<br />

handlować!” Jeszcze tej soboty nauczył<br />

mnie przedwojennej sztuki handlu. Nabył<br />

grzyby, które zabierał do Szwecji, ale<br />

ja jek już mu się nie uda ło ku pić po do -<br />

brej ce nie. Trze ba by by ło na grać Je go<br />

wymianę argumentów z handlarką i dopie<br />

ro mo żna zro zu mieć, co to jest han -<br />

del. W Ryn ku za ku pił jesz cze, jak co so -<br />

botę chałkę i odprowadziłem go na ulicę<br />

Romanowskiego – tutaj się urodził i wycho<br />

wał. Tu taj też miesz kał po woj nie<br />

z żo ną i dzieć mi. Jak co ty dzień po szedł<br />

Był ostat nim są dec kim<br />

sza me sem. Spra wo wał<br />

pie czę nad cmen ta rzem<br />

ży dow skim przy uli cy<br />

Ry bac kiej i bó żnicz ką<br />

Bajs Nusn przy uli cy Ja -<br />

giel loń skiej, ale przede<br />

wszyst kim na szą pa mię -<br />

cią o Ży dach są dec kich.<br />

na obiad do dzie ci swo ich daw nych są -<br />

siadów, państwa Bocheńskich.<br />

Przed wy jaz dem spo tka li śmy się<br />

jesz cze wie czo rem. Już ostat ni raz za -<br />

mknął bóżniczkę. Przeszedł ulicą Jagiellońską.<br />

Zmierzał drobnymi kroczkami<br />

do skle pu z an ty ka mi na ro gu Ryn ku.<br />

Tam czę sto się spo ty kał się z ludź mi.<br />

Tam go po zna łem kil ka lat wcze śniej<br />

i tam mia łem się z nim po że gnać. Sie -<br />

dząc przy herbatce tradycyjnie już opowia<br />

dał o świe cie, któ ry tkwił za Je go<br />

nie bie ski mi ocza mi. Tyl ko jesz cze On<br />

pamiętał te twarze. Mówił: „Gdybym ja<br />

był ar ty stą to bym to na ma lo wał. Tę uli -<br />

cę Kra szew skie go, gdzie gar ba rze su -<br />

szy li skó ry, to Pie kło, sta rą sy na go gę<br />

na Lwow skiej – ja to wi dzę w gło wie.<br />

Te go mia sta już nie ma”.<br />

I tak te go dnia wy szli śmy na spa cer<br />

oczami kilkuletniego chłopca od Przetaków<br />

ki, gdzie Gelb na Bo co niu miał fa -<br />

bry kę mar mo la dy. Ten prze my sło wiec<br />

umarł jeszcze przed wojną na powikłanie<br />

po operacji prostaty – przynajmniej<br />

tak głosiła plotka. Następnie myśli Jakuba<br />

bie gły na ulicz ki miesz czą ce się<br />

pod zamkiem i dalej, nad Dunajec. Opowiadał<br />

historię metr po metrze, kamień<br />

po kamieniu. Tutaj nad największą rzeką<br />

w mieście, wraz z kolegami bawił się<br />

cały rok – w lecie grali w piłkę, pływali,<br />

a w zimie jeździli na sankach. Tutaj<br />

je go są siad z Ro ma now skie go Ber ger<br />

wypasał kozy, które same były nauczone<br />

wy cho dzić z ma łej sta jen ki i sa me<br />

wra ca ły do niej. Póź niej po ja wił się<br />

w opo wie ści Ja ku ba pie karz Czu chry,<br />

mieszkający obok mostu helleńskiego,<br />

któ ry ura to wał ma łą dziew czyn kę ży -<br />

dowską przed zagładą. Wspomniał fa -<br />

bry kę cu kier ków Jur kow skie go<br />

na Tar now skiej, dok to ra Moh ra, któ ry<br />

prze mie rzał uli cę Pio tra Skar gi idąc<br />

do szpi ta la ży dow skie go na Kra szew -<br />

skiego. I tak sypały się nazwiska lekarzy:<br />

Körbel, Stat ter, Re iss. Ka mie ni cę<br />

te go ostat nie go mie li na wet zbu rzyć,<br />

kiedy planowano budować nowy most<br />

hel leń ski. Oka za ło się to tyl ko plot ką.<br />

Rozmawialiśmy o podróży, o Szwecji.<br />

Tam w „zło tej klat ce”, jak Ja kub na zwał<br />

swo je miesz ka nie w Malmö, miał<br />

wszyst ko, ale naj gor sza by ła dla Nie go<br />

samotność. Niby dzieci Go odwiedzały,<br />

co chwi le ktoś dzwo nił, ale ca łe dnie<br />

spę dzał sam. Cze kał na wio snę, kie dy<br />

pa ko wał się i przy je żdżał do No we go<br />

Sącza, na rocznicę śmierci cadyka Chaima<br />

Halberstama.<br />

Siedzieliśmy tak sobie dopóki nie zadzwonił<br />

telefon od Pani Basi Maleczek.<br />

Przyjechali chasydzi z Węgier, aby modlić<br />

się na ży dow skim cmen ta rzu,<br />

przy grobie cadyka. Szybko wyszliśmy.<br />

Pomogłem zabrać Jakubowi sernik i para<br />

sol. Po pa trzył na ze gar ra tu szo wy.<br />

„Jeszcze raz się popatrzę” – powiedział<br />

oglądając rynek, kiedy podjeżdżała taksów<br />

ka. On ca ły czas czuł, że to ostat ni<br />

raz. W 2009 ro ku też że gna li śmy się<br />

w pośpiechu, też zadzwoniła Pani Basia<br />

i też na Ry bac ką po je chał tak sów ką.<br />

Tradycyjnie pożyczyliśmy sobie, para -<br />

fra zu jąc se de ro we ży cze nia na świę ta<br />

Pe sach: Na przy szły rok w Są czu! Ja kub<br />

od po wie dział i do dał: Wszyst ko w rę -<br />

kach Boga. Oby do zobaczenia! Jeszcze<br />

ROCZNICA<br />

16 grudnia w nowosądeckiej synagodze<br />

będziemy wspominać Jakuba Müllera.<br />

Obec ność tych, któ rzy go zna li bę dzie<br />

jeszcze jednym wypełnieniem Jego testamentu.<br />

Dla tych, którzy nie mieli przyjemności<br />

słuchać Jakuba, będzie to okazja to<br />

poznania tej niezwykłej postaci i wysłuchania<br />

opowieści o ostatnim sądeckim<br />

Żydzie.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

60 SĄDECZANIE<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

się ści ska jąc na po że gna nie po my śla -<br />

łem, ja ki on jest kru chy. Jesz cze raz<br />

do zobaczenia! i odjechał. Był 6 września<br />

2010 roku. Z Nowego Sącza wyjechał<br />

rankiem następnego dnia.<br />

MIAŁ PIĘK NĄ ŚMIERĆ,<br />

MÓ WIĄ CHA SY DZI<br />

Był ostat nim są dec kim sza me sem.<br />

Sprawował pieczę nad cmentarzem żydow<br />

skim przy uli cy Ry bac kiej i bó -<br />

żnicz ką Bajs Nusn przy uli cy<br />

Jagiellońskiej, ale przede wszystkim naszą<br />

pamięcią o Żydach sądeckich.<br />

Uro dził się 20 mar ca 1920 r. przy uli -<br />

cy Ro ma now skie go w No wym Są czu,<br />

w ro dzi nie ży dow skie go han dla rza<br />

Men dla. Oj ciec wal czył w Wiel kiej<br />

Wojnie i przeciwko bolszewikom. Jakub<br />

był je go pier wo rod nym sy nem. Miał<br />

liczne rodzeństwo – Karolę, Feigę, Eliasza,<br />

Salomona i Bluma. Często wracał<br />

we wspo mnie niach na „Pie kło”, skąd<br />

pochodziła jego rodzina. Bywając tam<br />

u dziad ków i cio tek, czę sto ba wił się<br />

z polskimi kolegami.<br />

Kiedy wybuchła wojna dla Żydów<br />

rozpoczęła się gehenna. Wyśmiewano<br />

ich, tańczyli na rynku, obcinano im publicznie<br />

brody, bito – wszystko widział<br />

Ja kub Müller. W 1941 ro ku wraz z ro dzi -<br />

ną trafił do nowosądeckiego getta zamkniętego.<br />

Tam poznał okrucieństwa<br />

szefa sądeckiego gestapo Heinricha Hamanna.<br />

Nie czekał biernie na likwidację<br />

get ta. Na wio snę 1942 r. uciekł za je go<br />

mury zostawiając w nim całą rodzinę.<br />

Czas okupacji wspominał nie chętnie. Jak<br />

mó wił, nie wszyst kie ra ny by ły jesz cze<br />

zabliźnione. Przeżył wojnę ukrywając się<br />

w Jelnej i Siennej. Wśród jego wybawicieli<br />

była rodzina Górowskich. Tam Jakub<br />

po znał swo ją przy szłą żo nę.<br />

Po wojnie z całej ponad stuosobowej rodziny<br />

nie odnalazł nikogo. Długo szukał<br />

brata Eliasza, który w czasie wojny znajdo<br />

wał się w ZSRR. Je go też nie od na lazł.<br />

Z Ste fa nią Gó row ską oże nił się<br />

w 1948 ro ku. W ich do mu szyb ko po ja -<br />

wi ła się dwój ka dzie ci: cór ka Ka ro li -<br />

na i syn Zyg munt. W No wym Są czu<br />

Jakub pracował jako krawiec. Z garstką<br />

oca la łych Ży dów za ło żył spół kę kra -<br />

wiecką, następnie upaństwowioną. Nie<br />

poddali się – założyli spółdzielnię „Pokój”,<br />

która istniała jeszcze długo po tym<br />

jak oni tam nie pra co wa li. W la -<br />

tach 1949–1969 Ja kub był pre ze sem<br />

Kongregacji Wyznania Mojżeszowego<br />

w Nowym Sączu. Dbał o życie religijne<br />

są dec kich Ży dów: od no wił bó żnicz kę<br />

przy ulicy Jagiellońskiej, zbierał macewy<br />

z sądeckich ulic i chodników, a następ<br />

nie od twa rzał ży dow ski cmen tarz<br />

przy ulicy Rybackiej. Odbudował ohel<br />

(grobowiec) cadyka Chaima Halberstama.<br />

Był świad kiem w spra wie Ha man -<br />

na – brał udział w wi zjach lo kal nych<br />

na terenie byłego getta. W 1968 r. władze<br />

komunistyczne rozpoczęły antysemicką<br />

nagonkę. Nie ominęła ona także<br />

Nowego Sącza. Ci, którzy ocaleli z Za-<br />

Na ruinach getta w N. Sączu, 1945 r.<br />

Jakub Müller z Izakiem Goldfingerem


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 SĄDECZANIE 61<br />

Trzeci z lewej Jakub Müller, obok niego jako dziecko Anda Rottenberg<br />

głady powoli opuszczali swoje rodzinne<br />

miasto.<br />

Jakub z rodziną wyjechał w 1969 roku<br />

do Malmö w Szwe cji. Jak opo wia dał,<br />

nie po je chał do Izra ela ani Sta nów Zjed -<br />

no czo nych, bo chciał być jak naj bli żej<br />

Są cza. Cią gle łu dził się, że wró ci tu taj<br />

szybko. Władze jednak sukcesywnie odma<br />

wia ły mu zgo dy na wjazd do kra ju.<br />

Pracował w zakładzie pracy chronionej<br />

w Malmö, gdyż pod czas woj ny je go<br />

zdrowie zostało poważnie nadszarpnięte.<br />

W 1975 r. prze szedł na eme ry tu rę.<br />

Mimo, iż od państwa szwedzkiego dostał<br />

wszyst ko, od chu s te czek do no sa<br />

po mieszkanie, ciągle czekał na spełnienie<br />

się jed ne go ma rze nia: aby wró cić<br />

do miasta nad Kamienicą i Dunajcem.<br />

Do piął swe go w 1990 ro ku.<br />

Po śmier ci żo ny w 1992 r. mógł się cał -<br />

ko wi cie od dać opie ce są dec kim po zo -<br />

stałościom po Jego współwyznawcach.<br />

Po wra cał do swo je go Są cza co ro ku,<br />

spę dza jąc tu taj czas od kwiet nia<br />

do wrze śnia. Od no wa od bu do wał<br />

cmentarz żydowski, który ogrodził. Odnowił<br />

bóżniczkę Bajs Nusn. Ofiarował<br />

wiele pamiątek do Muzeum Okręgowego<br />

w Nowym Sączu, współtworząc stałą<br />

wy sta wę po świę co ną Ży dom<br />

Są dec kim. Dzię ki Je go sta ra niom<br />

w 2008 r. odsłonięto tablicę pamiątkową<br />

na rogu ulic Franciszkańskiej i Kazi<br />

mie rza Wiel kie go, gdzie w 1942 r.<br />

Hamann z swoją świtą zamordował jednej<br />

nocy 81 osób. Na cmentarzu rozpoczął<br />

budowę pomieszczenia sanitarnego<br />

z łaźnią (mykwą). Niestety nie dokończył<br />

dzieła. Co roku oprowadzał tysiące<br />

tu ry stów, mło dzie ży i piel grzy mów<br />

po cmentarzu żydowskim, terenie getta<br />

i sy na go dze. Kto od był z nim spa cer<br />

po cen trum mia sta, ten wie jak bez cen -<br />

ne były Jego opowieści. Jeszcze wieczorem<br />

przed swo im ostat nim wy jaz dem<br />

z Sącza modlił się w ohelu cadyka z kilkudziesięcioma<br />

chasydami.<br />

TAK JAKBY PRZESZEDŁ<br />

Z JEDNEGO KĄTA,<br />

DO DRUGIEGO<br />

Kie dy w nie dziel ne po po łu dnie 19<br />

grud nia za czy na łem pi sać krót ki tekst<br />

o są dec kich Ży dach za zna czy łem, że<br />

od cza sów Abra ha ma (pierw sze go są -<br />

dec kie go wy znaw cy re li gii mo jże szo -<br />

wej, o któ rym pierw sza wzmian ka<br />

pochodzi z 1469 r.), do Jakuba mija 542<br />

lata. Byłem pewien, że czytany w 2011<br />

r. tekst będzie aktualny. W tym momencie<br />

do sta łem wia do mość, że Ja kub<br />

Müller zmarł. Cię żko by ło w to uwie -<br />

rzyć, ale prze cież On nas na to przy go -<br />

to wy wał przez ostat nie la ta. Zaw sze<br />

powtarzał, że czeka na niego po drugiej<br />

stro nie ca ła ro dzi na. Śmier ci się nie bał<br />

– poznał ją doskonale. Wiedział jak ją<br />

traktować.<br />

Nie wy obra ża łem so bie, że w ma ju<br />

już nie za pu kam do bó żni cy. Nie usły -<br />

szę już tam cha rak te ry stycz ne go: Pro -<br />

szę! Przecież jeszcze w powietrzu jest<br />

echo tego głosu. Nie wyobrażałem sobie<br />

przy stan ku au to bu so we go, na któ -<br />

rym w wa ka cyj ne wie czo ry nie sie dzi<br />

Jakub i w piątki pustego krzesła w sklepie<br />

z antykami. Nie wyobrażałem sobie<br />

cmentarza na Rybackiej bez Jakuba i że<br />

już nikt w świę tym mie ście Są czu nie<br />

zapali świec szabasowych.<br />

Kiedy w Netani odbywały się uroczystości<br />

pogrzebowe Jakuba Müllera (30<br />

grudnia w południe) oprowadzałem grupę<br />

znajomych po cmentarzu na ulicy Rybac<br />

kiej. Dziw nie się czu łem, że to ja idę<br />

z klu cza mi do ohe lu ca dy ka, bo tu,<br />

w konarach drzew wisi jeszcze Jakubowy<br />

głos. Sta ną łem na tym cmen ta rzu<br />

wtedy nieprzygotowany na to, że Jego<br />

już tu nie bę dzie. Kie dy mi ja li śmy miej -<br />

sce, na któ rym chciał spo cząć Ja kub, zza<br />

chmur wy szło słoń ce. Przy pa dek, to nie<br />

jest ko szer ne sło wo – przy po mnia łem<br />

sobie słowa pisarza Icchaka Singera. Zamy<br />

ka jąc już ohel, kie dy wszy scy po szli,<br />

stałem chwilę i patrzyłem na puste krzesło<br />

stojące na środku i dwie palące się<br />

świeczki. Na krzesło z małych okienek<br />

padała wiązka światła. Tu historia się zamyka<br />

– tak jak przy obrzezaniu Jakuba<br />

było pozostawione puste krzesło dla Eljasza,<br />

tak i tutaj stanęło puste.<br />

Kie dy w Ne ta ni od by wa ły się uro czy sto ści po grze bo -<br />

we Ja ku ba Mülle ra (30 grud nia w po łu dnie) opro wa -<br />

dza łem gru pę zna jo mych po cmen ta rzu na uli cy<br />

Ry bac kiej. Dziw nie się czu łem, że to ja idę z klu cza mi<br />

do ohe lu ca dy ka, bo tu, w ko na rach drzew wi si jesz -<br />

cze Ja ku bo wy głos.<br />

W dniu śmier ci Ja ku ba No wy Sącz<br />

wy glą dał jak Na rnia – za śnie żo ny<br />

i zmrożony. Na pewno w tej chwili z góry<br />

widział swój Rynek, Romanowskiego<br />

i Jagiellońską pokryte białą powłoką.<br />

Biel w judaizmie to przecież kolor żałoby…<br />

Ja kub od szedł, ale tak jak ni gdy<br />

nie widziałem jak wypalały się świece<br />

sza ba so we, tak nie chciał bym wi dzieć<br />

jak wy pa li się pa mięć o Nim.<br />

ŁU KASZ PO ŁOM SKI<br />

Fot. Piotr Droź dzik, arch. „Są de cza ni na”


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

62 KULTURA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

KA LEJ DO SKOP KUL TU RAL NY<br />

Pro mo cja ksią żki Je rze go Gi zy<br />

PO DWÓJ NY JU BI LE USZ<br />

Podwójny jubileusz świętował prowadzony przez<br />

Mariana Salamona chór męski Echo II Katolickiego<br />

Towarzystwa Śpiewaczego przy parafii św. Kazimierza<br />

w Nowym Sączu: 20-lecia działalności w obecnej<br />

formule organizacyjnej i 120-lecia powstania (we<br />

wrześniu 1901 r.) poprzednika: chóru Echo I. W gali<br />

jubileuszowej w ratuszu m.in. wystąpiły solistki Anna<br />

Moszycka-Zabrzeska, Małgorzata Słowik-Fornagiel<br />

z Ze spo łu Wo kal no -In stru men tal ne go „AVE”<br />

oraz pianistka Joanna Bodziony. Jubilata oraz zasłużonych<br />

chórzystów (Józefa Unolda, Stanisława Barana,<br />

Marka Kosala, Tadeusza Kurdziela i dyrygenta<br />

Mariana Salamona oraz Tadeusza Koseckiego, Marka<br />

Nowaka i Andrzeja Orła) uhonorowano Złotymi<br />

i Srebrnymi Jabłkami Sądeckimi. Gościem specjalnym<br />

był ks. pra łat Sta ni sław Cza chor, b. pro boszcz<br />

parafii św. Kazimierza, który w 1991 r. doprowadził<br />

do reaktywowania chóru, liczącego dziś 33 osoby,<br />

dys po nu ją ce go re per tu arem ok. 120 pie śni pa trio -<br />

tycznych, kościelnych i świeckich, zarówno kompozytorów<br />

polskich, jak i zagranicznych. Chór śpiewał<br />

m.in. w katedrze lwowskiej i na Cmentarzu Łyczakow<br />

skim we Lwo wie, przed ob ra zem MB Ostro -<br />

bramskiej w Wilnie oraz w kościele na Kahlenbergu<br />

w Wied niu. Wy stę po wał we Wło szech, Fran cji,<br />

w Czechach i na Słowacji. Opiekunem zespołu jest<br />

ks. Jacek Mikulski.<br />

RA TO WA LI SĄ DEC KIE NE KRO PO LIE<br />

Po raz jedenasty na miejskich cmentarzach odbyła<br />

się kwesta „Ratujmy sądeckie nekropolie”, przeznaczona<br />

na renowację zabytkowych nagrobków. W puszkach<br />

kwestujących m.in. ze Związku Sądeczan,<br />

Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”,<br />

Klubu Inteligencji Katolickiej, Polskiego Towarzystwa<br />

Turystyczno-Krajoznawczego, Polskiego Towarzystwa<br />

Tatrzańskiego „Beskid” oraz Towarzystwa Gimnastycznego<br />

„Sokół” znalazło się 17 532 zł. W kwestach<br />

w la tach 2001–2010 ze bra no łącz nie 113 tys. zł, co po -<br />

Kwe sta „Ra tuj my są dec kie ne kro po lie”<br />

Wystawa ZPAP FOT. JANUSZ BOBREK<br />

zwoliło uratować 50 grobów o wysokiej wartości artystycznej.<br />

Podsumowanie akcji z 10 lat: 2001<br />

– 4 500 zł, 2002 – 7 200 zł, 2003 – 8 700 zł, 2004<br />

– 6 900 zł, 2005 – 11 800 zł, 2006 – 12 800 zł, 2007<br />

– 11 800 zł, 2008 – 16 200 zł, 2009 – 12 800 zł, 2010<br />

– po nad 21 tys. zł.<br />

ZPAP W DAW NEJ SY NA GO DZE<br />

„Wspomnienie o artystach sądeckich” – oto tytuł<br />

wystawy otwartej w Galerii „Dawna Synagoga” zorganizowanej<br />

w ramach 100-lecia Związku Polskich<br />

Ar ty stów Pol skich przez od dział ZPAP w No wym<br />

Są czu i Mu zeum Okrę go we. Ko mi sarz eks po zy cji<br />

Barbara Adamowicz pokazała m.in. dzieła Bolesława<br />

Barbackiego, Władysława Hasiora, Alfreda Kotkow<br />

skie go, Ry szar da Pie trz kie wi cza, Ro mu al da<br />

Reguły, Marii Ritter, Wojciecha Sarneckiego, Stanisława<br />

Szafrana, Adama Walczyńskiego.<br />

PRZY JA CIE LE SZWEJ KA<br />

W No wym Są czu po wstał Re gi ment Przy ja ciół<br />

dobrego wojaka Szwejka. Honorowym dowódcą został<br />

prof. Zbi gniew Śli pek, rek tor są dec kiej Pań stwo -<br />

wej Wy ższej Szko ły Za wo do wej. Przy wrę cza niu


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 63<br />

Prze my sław Sa le ta z Kasią Bieszczad<br />

Wspo mnie nie o Wła dy sła wie Lu ba sio wej<br />

im. KEN. W roli Dulskiej wystąpiły (zamiennie) Monika i Urszula<br />

Mleczkówny, a Dulskiego – Paweł Brokos. Reżyseria:<br />

Barbara Świętoń.<br />

Dul ska na sce nie MOK FOT. JANUSZ BOBREK<br />

od zna czeń człon kow skich prze strze ga no re gu la mi nu Par tii<br />

Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa, którą współtwo<br />

rzył Ha szek w 1911 r., aby wy śmiać ów cze sne biu ro kra -<br />

tycz ne ab sur dy. W ro lę Szwej ka wcie lił się Ju lian Smuk,<br />

a wieczór ubogacony anegdotami znanego szwejkologa Antoniego<br />

Kroha, ubogacił „Sąd nad Szwejkiem” w wykonaniu<br />

Teatru Fredreum z Przemyśla.<br />

WSPO MNIE NIE O WŁA DY SŁA WIE<br />

LU BA SIO WEJ<br />

Podczas zaduszkowego spotkania w Sądeckiej Bibliotece<br />

Publicznej przypomniano zmarłą w 2010 r. sądecką poetkę<br />

Wła dy sła wę Lu ba sio wą. Re flek syj ny wie czór po pro wa dzi li<br />

Danuta Sułkowska i Wojciech Kudyba. O oprawę artystyczną<br />

„Zaduszków literackich” zadbał zespół „Piwnica pod książkami”:<br />

Patrycja Sarota, Julia Kaczmarczyk, Małgorzata Mężyk<br />

i Krzysztof Korczyński (gitara) pod opieką Anny Kosowskiej-<br />

-Zgrzeblak. Młodzi artyści przygotowali nastrojową recytację<br />

wierszy Władysławy Lubasiowej w muzycznej aranżacji.<br />

DUL SKA NA SCE NIE MOK<br />

Na scenie MOK w Nowym Sączu odbyła się premiera Moralność<br />

pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej, spektaklu przygotowanego<br />

przez Studio F działające przy Zespole Szkół nr 1<br />

KON CERT DLA KA SI BIESZ CZAD<br />

W sądeckim „Sokole” odbył się koncert charytatywny pn.<br />

„Wystarczy uwierzyć”, z którego dochód przeznaczono na leczenie<br />

Katarzyny Bieszczad, sądeczanki walczącej o powrót<br />

do zdrowia po ciężkim wypadku motocyklowym i związanej<br />

z nim operacji kręgosłupa. W koncercie wzięli udział m. in.:<br />

zna ny bok ser Prze my sław Sa le ta, bard Ro bert Ka sprzyc ki,<br />

Mateusz Ziółko, Mirosław Witkowski, grupa teatralna Gaudete.<br />

Ze sprzedaży cegiełek i licytacji dzieł sztuki pozyskano<br />

ok. 14,7 tys. zł. Projekt „Wystarczy uwierzyć” zainicjowali koledzy<br />

i koleżanki Kasi z I LO im. Jana Długosza, na czele z Lidią<br />

Szeligą i Maciejem Sroką.<br />

GA LI CYJ SKA DE BA TA<br />

„Co nam zo sta ło z Au strii…” – oto ty tuł de ba ty zor ga -<br />

ni zo wa nej w są dec kim „So ko le”, z udzia łem hi sto ry ka<br />

i kry ty ka sztu ki An dy Rot ten berg, dy rek to ra Mię dzy na ro -<br />

do we go Cen trum Kul tu ry w Kra ko wie prof. Jac ka Pur chli,<br />

pi sa rza i et no gra fa dr. An to nie go Kro ha i po li to lo ga<br />

z WSB–NLU dr. Ra fa ła Ma tyi. Pre le gen ci i pu blicz ność<br />

– oma wia jąc za gad nie nia zwią za ne z od dzia ły wa niem sztu -<br />

ki i kul tu ry daw nej mo nar chii au stro -wę gier skiej oraz<br />

kon tek sty hi sto rycz ne i spo łecz ne ce sar stwa Habs bur gów,<br />

któ rych wpływ jest od czu wal ny do dziś – usi ło wa li od po -<br />

wie dzieć na py ta nie: skąd wła ści wie się wziął sen ty ment<br />

do cza sów ga li cyj skich<br />

PRO MO CJA KSIĄ ŻKI JE RZE GO GI ZY<br />

W ko sza rach Kar pac kie go Od dzia łu Stra ży Gra nicz nej<br />

w No wym Są czu od by ła się pro mo cja no wej ksią żki Je rze -<br />

go Gi zy pt. Organizacja „Wolność”, opisującej dzieje zawiąza<br />

nej w kwiet niu 1918 r. – w sze re gach sta cjo nu ją ce go<br />

w No wym Są czu 20. ga li cyj skie go puł ku pie cho ty Księ cia<br />

Prus Hen ry ka – kon spi ra cji nie pod le gło ścio wej, któ ra do -<br />

prowadziła do powstania 1. Pułku Strzelców Podhalańskich.<br />

(RED)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

64 KULTURA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Pamiętali o Orlętach<br />

Jerzy Leśniak, Bogusław Kołcz, Bolesław Biłowus<br />

FOT. HSZ<br />

W hołdzie<br />

Orlętom<br />

Lwowskim<br />

Msza św. w intencji Orląt Lwowskich w kościele<br />

oo. Jezuitów w Nowym Sączu i koncert zespołu<br />

MY-16 z Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych<br />

nr 2 im. Or ląt Lwow skich w są dec kim „So -<br />

kole” były głównymi akcentami sądeckich<br />

obchodów 93. rocznicy obrony Lwowa, przygotowanych<br />

przez Towarzystwo Miłośników Lwowa<br />

i Kresów Południowo-Wschodnich (TML i KP-W)<br />

Eucharystię w kościele św. Ducha, gdzie znajduje się alabastrowa<br />

rzeźba naturalnej wielkości św. Stanisława,<br />

sprowadzona po wojnie z kościoła jezuickiego we Lwowie,<br />

celebrował i patriotyczne kazanie wygłosił o. Wojciech<br />

Łokieć SJ, którego rodzice pochodzili spod Tarnopola.<br />

W „Sokole” Bolesław Biłowus, rodowity lwowianin, którzy<br />

z ma łżon ką Zofią prze pro wa dził się do No we go Są cza<br />

przed kilkunastu laty i objął prezesurę Towarzystwa, przypo -<br />

mniał historię walk z Ukraińcami o Lwów w listopadzie 1918<br />

roku. – 1421 obrońców Lwowa, jedna czwarta walczących,<br />

miała mniej niż 17 lat, to dzieci i gimnazjaliści obronili Lwów<br />

w listopadzie 1918 roku – mówił Biłowus. Wyświetlono film<br />

pt. Orlęta lwowskie (1990), z archiwalnymi ujęciami, obrazu<br />

ją cy hi sto rię po wsta nia, po tem po wo jen nych znisz czeń<br />

i odbudowy przed kilkunastu laty Cmentarzu Orląt we Lwowie<br />

z nar ra cją prof. Sta ni sła wa Ni ciei, wy bit ne go znaw cy<br />

przedmiotu.<br />

Następnie dziewczęta z Akademickiego Gimnazjum i Liceum<br />

im. Bo le sła wa Chro bre go czy ta ły wzru sza ją ce li sty<br />

do najmłodszych obrońców Lwowa, m.in. 14-letniego Jurka<br />

Bit scha na, któ rzy ży cie od da li za swo je uko cha ne mia sto,<br />

a potem uczniowie szkoły z Zawady uraczyli gości koncertem<br />

piosenek lwowskich, m.in. autorstwa niezapomnianego<br />

dra Je rze go Ma sio ra. „Ty ma mo otrzyj oczy, z uśmie chem<br />

do mnie mów…” – śpiewali mali sądeczanie.<br />

– Przed 19 laty naszą szkołę odwiedził „Dziadek”, doktor<br />

Jerzy Masior, a potem „Babcia”, Jadwiga Wawro, oboje już<br />

nie żyją, którzy zaszczepili w nas miłość do Lwowa i Kresów<br />

wschodnich, co przyczyniło się do nadania naszej szkole<br />

imienia Or ląt Lwow skich – mówił dyrektor Janusz Chruślicki.<br />

Podczas lwowskiej uroczystości w „Sokole” Bolesław Biłowus<br />

udekorował red. Jerzego Leśniaka, Złotą Odznaką Zasłu<br />

żo nego Czło nka TML i KP -W, przy zna ną przez Za rząd<br />

Główny we Wrocławiu. W okolicznościowej laudacji prof.<br />

Bogusław Kołcz, dyrektor Akademickiego Gimnazjum i Liceum<br />

im. Bo le sła wa Chro bre go (w szko le mie ści się Izba Pa -<br />

mię ci dra J. Ma sio ra), pod kre ślił za słu gi J. Le śnia ka dla<br />

popularyzacji wśród sądeczan tematyki kresowej w licznych<br />

książkach i setkach artykułów. Red. Leśniak był również organizatorem<br />

wielu wypraw edukacyjnych do Lwowa i na Kresy<br />

wschod nie daw nej Rzecz po spo li tej, m.in. re dak cji<br />

„Rocznika Sądeckiego”.<br />

Bolesław Biłowus dwukrotnie zaprezentował publiczności<br />

zgromadzonej w sali im. R. Sichrawy w MCK „Sokół” okładkę<br />

listopadowego numeru „Sądeczanina”, który zdobi zdjęcie<br />

Cmentarza Orląt Lwowskich i serdecznie podziękował naszej<br />

redakcji za „trwanie przy Lwowie”. (HSZ)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 65<br />

Jeszcze bardziej niż przedtem pokochałem ludzi starszych<br />

Debiut Kamila<br />

W drugiej odsłonie z cyklu Foto-Debiuty w galerii BWA „Sokół”<br />

pokazano wystawę fotografii pt. „Jeszcze bardziej niż przedtem<br />

pokochałem ludzi starszych” Kamila Filipowskiego, który zaprezentował<br />

25 czarno-białych fotogramów wykonanych aparatem<br />

Ca non 5D.<br />

Kamil Filipowski – z prawej<br />

Au tor (ur. 27 czerw ca 1991 r.)<br />

jest nowosądeczaninem, który<br />

obec nie stu diu je w Kra kow -<br />

skiej Aka de mii Fo to gra fii,<br />

znajdującej się w pięknej, XIX-wiecznej<br />

kamienicy w samym centrum miasta,<br />

przy uli cy Grodz kiej – jed nej<br />

z naj star szych ulic Kra ko wa. Z okien<br />

Aka de mii roz po ście ra się im po nu ją cy<br />

widok na Zamek Królewski na Wawelu.<br />

Kamil swoją pasję fotograficzną rozwi<br />

ja już od wie lu lat po przez do ku men -<br />

to wa nie w for mie re por ta żu in ne go<br />

swo je go za in te re so wa nia zwią za ne go<br />

z ko lej nic twem. Dzia ła ja ko pre zes<br />

w Nowosądeckim Stowarzyszeniu Miłośników<br />

Kolei, które zrzesza pasjonatów<br />

i zajmuje się propagowaniem transportu<br />

kolejowego oraz dbaniem o historię<br />

ko lej nic twa (mię dzy in ny mi<br />

organizacją przejazdów pociągami retro<br />

– „Kolej na majówkę”).<br />

Od niedawna Kamila Filipowskiego<br />

zainteresował również portret.<br />

– Zdjęcia Kamila należą do nurtu fotografii<br />

klasycznej. Portret pokazywany<br />

jest w for mie dyp ty ków – po wie dział<br />

na otwarciu opiekun artystyczny wystawy,<br />

fotografik Tomasz Oleksy.<br />

– Te ma tem mo ich prac jest por tret lu -<br />

dzi starszych, którzy swoim spojrzeniem,<br />

swoim wyrazem twarzy opowiadają historię<br />

o so bie sa mych, ja cy są i co w ży ciu<br />

przeszli – powiedział Kamil Filipowski.<br />

Bohaterami prezentowanych zdjęć są<br />

normalni, jak wskazuje sam autor, przecięt<br />

ni lu dzie, któ rzy od sła nia ją swo ją<br />

nie zwy kłą hi sto rię, czę sto peł ną bo le -<br />

snych prze żyć, gdyż są to na przy kład<br />

oso by bez dom ne. Ka mi lo wi uda ło się<br />

zdo być ich za ufa nie, bo nie rzad ko<br />

przed sta wia oso by skry te, i na wią zać<br />

porozumienie, a nawet zaczątki jakiejś<br />

przyjaźni.<br />

– Pokazałem np. zdjęcie osoby bezdomnej<br />

z Krakowa, z którą rozmawiałem<br />

może pół godziny. Opowiedziała mi historię<br />

swojego życia. Skończyła tylko szkołę<br />

podstawową, po której zaczęły się trudne<br />

chwile, czyli bezdomność, alkoholizm. Powiem<br />

szcze rze, że mą drość tej oso by za -<br />

chwyciła mnie bardzo i wiele osób<br />

mogłoby się od tego bezdomnego uczyć<br />

mądrości życia. Fotografia jest dla mnie<br />

sposobem na życie, sposobem na wyrażanie<br />

swo ich uczuć i po glą dów na świat.<br />

Moja fotografia tak naprawdę zaczęła<br />

się... od ko lei. Naj pierw by ło to zwy kłe ro -<br />

bie nie zdjęć, że by mieć „faj ną” ta pe tę lo -<br />

komotywy na pulpicie komputera. Później<br />

przerodziło się to w odkrywanie fotografii,<br />

też pod kątem artystycznym. I tak to<br />

trwa mniej wię cej od sze ściu lat.<br />

JA NUSZ BO BREK


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

66 KULTURA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Jeszcze bardziej niż przedtem poko


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 67<br />

chałem ludzi starszych Zdjęcia Kamila Filipowskiego


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

68 KULTURA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

KALENDARIUM Grudzień 2011<br />

NO WY SĄCZ<br />

Dom Go tyc ki, ul. Lwowska 3<br />

16 grud nia 2011 – 5 lu te go 2012<br />

Z NAJ LEPS ZY MI ŻYC ZE NIA MI<br />

Wystawa przygotowana na okres bożonarodzeniowy:<br />

dawne pocztówki, rekwizyty kolędnicze.<br />

Ga le ria Daw na Sy na go ga, ul. B. Joselewicza 12<br />

Kon ty nu acja wy sta wy: do 12 lu te go 2012<br />

STULECIE ZPAP 1911–2011.<br />

WSPOMNIENIE O SĄDECKICH<br />

ARTYSTACH<br />

Wy sta wa przy po mi na ją ca syl wet ki ar ty stów już<br />

nieżyjących, którzy byli związani z Sądecczyzną, poprzez<br />

przynależność do Związku Polskich Artystów<br />

Plastyków lub poprzez miejsce urodzenia, czy miejsce<br />

czasowego zamieszkania. Równolegle trwać będzie<br />

doroczny SALON 2011 – prace współcześnie<br />

tworzących sądeczan. Na ekspozycji w galerii „Dawna<br />

Synagoga” prezentowane będą w większości zbiory<br />

wła sne no wo są dec kie go mu zeum, uzu peł nio ne<br />

dziełami z kolekcji prywatnych.<br />

Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko Galicyjskie,<br />

ul. Lwow ska 226<br />

Kon ty nu acja wy sta wy: do 15 stycz nia 2012<br />

SKAN SE NOW SKIE IM PRE SJE III<br />

Poplenerowa wystawa prac plastycznych inspirowanych<br />

klimatem Sądeckiego Parku Etnograficznego<br />

i Miasteczka Galicyjskiego autorstwa studentów<br />

kie run ku Edu ka cja Ar ty stycz na PWSZ w No wym<br />

Sączu.<br />

NAR TY W SKAN SE NIE<br />

Impreza sportowo – edukacyjna, grudzień 2011 (dokładny<br />

termin uzależniony od warunków pogodowych<br />

zostanie podany na stronie internetowej www.muzeum.sacz.pl)<br />

Galeria Marii Ritter i Stare Wnętrza Mieszczańskie<br />

16 grud nia 2011 – 31 stycz nia 2012<br />

SZOP KI BO ŻO NA RO DZE NIO WE<br />

Wystawa pokonkursowa prac dzieci i młodzieży.<br />

KRYNICA-ZDRÓJ<br />

Muzeum Nikifora, ul. Bulwary Dietla 19<br />

Kon ty nu acja wy sta wy: do 19 lu te go 2012<br />

KONCERT NA TAFLI SZKŁA. MALARSTWO<br />

KRZYSZTOFA OKONIA<br />

Wy sta wa ma lar stwa na szkle wy bit ne go ar ty sty<br />

Krzysztofa Okonia.<br />

SZCZAWNICA<br />

Muzeum Pienińskie, ul. Plac Dietla 7<br />

2 grud nia 2011 – 2 stycz nia 2012<br />

KARDYNAŁ ADAM STEFAN SAPIEHA:<br />

CZŁOWIEK, DUSZPASTERZ, MĄŻ STANU<br />

Wystawa przygotowana przez krakowski Oddział<br />

IPN pre zen to wać bę dzie zdję cia oraz do ku men ty<br />

zwią za ne z oso bą księ cia me tro po li ty kra kow skie -<br />

go Ada ma Sa pie hy. Przed sta wio ne zo sta ną ró żne<br />

aspek ty je go bio gra fii m.in. dzia łal ność spo łecz -<br />

na i po li tycz na, ak tyw ność dusz pa ster ska na prze -<br />

strze ni lat 1912–1951. Po nad to część eks po zy cji<br />

uka że po stać kar dy na ła od stro ny pry wat nej, w je -<br />

go kontaktach z rodziną i bliskimi. Otwarciu wystawy<br />

w Szczaw ni cy to wa rzy szyć bę dzie spo tka nie<br />

z pra cow ni kiem na uko wym IPN oraz z krew ny mi<br />

kar dy na ła.<br />

PODEGRODZIE<br />

Muzeum Lachów Sądeckich im. Zofii i Stanisława Chrząstowskich<br />

w Podegrodziu<br />

TRA DY CYJ NA KUL TU RA MA TE RIAL NA<br />

LA CHÓW SĄ DEC KICH:<br />

• współczesna sztuka ludowa,<br />

• plastyka obrzędowa,<br />

• podegrodzkie stroje ludowe.<br />

FO TO GRA FIE WOJ CIE CHA MI GAC ZA<br />

Prezentacja prac wiejskiego fotografa z Gostwicy,<br />

dokumentującego kulturę i zwyczaje regionu lachowskiego<br />

na przełomie XIX i XX w.<br />

AR CHE OLO GIA PO DE GRO DZIA I OKO LIC<br />

NO WE GO SĄC ZA<br />

Wystawa ilustrująca pradzieje regionu.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 KULTURA 69<br />

Nowe książki – sandecjana<br />

Kto czy ta, nie błą dzi<br />

UCZTA DLA DU SZY I OCZU<br />

Na kła dem wy daw nic twa Gon dwa -<br />

na uka zał się prze pięk ny al bum Łem -<br />

kow skie cer kwie ze zdję cia mi Je rze go<br />

Żaka, oraz tekstem znawcy beskidzkiej<br />

historii i kultury, gorliczanina Andrzeja<br />

Piecucha. Okładkę zdobi cerkiew greckokatolicka<br />

pw. Św. Dymitra z Salonik<br />

w Szczawniku.<br />

Wydawca (Jacek Herman-Iżycki, poligraf,<br />

afrykanista, w przeszłości) współza<br />

ło ży ciel re no mo wa nej ofi cy ny<br />

Prószyński i spółka, do przedstawienia<br />

łemkowskich klimatów pogranicza nieprzypadkowo<br />

wybrał Jerzego Żaka, wybit<br />

ne go ar ty sty fo to gra fi ka z Kry ni cy,<br />

który w albumie zaznacza swoją bogatą<br />

oso bo wość twór czą, ujaw nia ją cą się<br />

w oryginalnych, niepowtarzalnych ujęciach<br />

krajobrazu jako syntezy przyrody<br />

i historii, dzieł sztuki i dziedzictwa przeszłości.<br />

Bez pomocy mistrza Jerzego takie<br />

go łem kow skie go świa ta pew nie<br />

nigdy byśmy nie zobaczyli. Warto dodać,<br />

że zde cy do wa na więk szość zdjęć<br />

powstała w ostatnich dwóch latach.<br />

Wydawnictwo (304 strony) ujrzało<br />

światło dzienne w dwóch wersjach językowych:<br />

polsko-angielskiej (Piotr Leoniak)<br />

i polsko-łemkowskiej (Monika<br />

Tylawska). Zwraca uwagę dojrzały i wyrafinowany<br />

pod względem estetycznym<br />

artystycznym projekt graficzny Zbigniewa<br />

Karaszewskiego i Iwony Miśkiewicz<br />

– wy jąt ko wa uczta nie tyl ko dla du szy, ale<br />

ta kże dla oczu. To pierw sza pu bli ka cja,<br />

w której autorzy starali się pokazać i opisać<br />

wszystkie zabytkowe cerkwie zachowane<br />

na terenach Łemkowszczyzny.<br />

Przetrwały one tragiczne dla Łemków czasy<br />

wysiedleń w latach czterdziestych<br />

i zniszczeń dokonywanych w okresie<br />

PRL -u. Więk szość z nich to obec nie ko -<br />

ścioły rzymskokatolickie, niektóre stały się<br />

obiektami muzealnymi. W albumie przedstawiono<br />

111 cerkwi, w tym kilka zbudowanych<br />

współcześnie. Dzięki znakomitym<br />

fotografiom możemy podziwiać bogactwo<br />

drewnianej i murowanej architektury,<br />

piękno ikonostasów, ikon i polichromii.<br />

Swą urodą zachwycają również zachowane<br />

w naturalnym otoczeniu kaplice, przydrożne<br />

kapliczki, figury i krzyże.<br />

Bez pomocy mistrza Jerzego<br />

takiego łemkowskiego<br />

świata pewnie<br />

nigdy byśmy nie zobaczyli.<br />

Od wydawcy:<br />

W albumie przedstawiono wszystkie<br />

zabytkowe cerkwie łemkowskie, jakie ocalały<br />

w polskiej części Łemkowszczyzny,<br />

od leżących na zachodzie Jaworek, poprzez<br />

wsie Wier chom la Wiel ka i Mi lik<br />

nad Popradem, Izby i Brunary nad rzeką<br />

Białą, aż po cerkwie w dolinach rzek<br />

Osła wy i Osła wi cy, we wsiach ta kich jak<br />

Komańcza, Turzańsk i Szczawne. Prawie<br />

wszystkie pokazane w albumie cerkwie<br />

usytuowane są w swoim pierwotnym, naturalnym<br />

otoczeniu.<br />

Drewniane i murowane świątynie reprezentują<br />

różne epoki i style architektoniczne.<br />

Najstarsza wśród nich,<br />

zbudowana w 1600 roku, zachowała się<br />

w Powroźniku, najmłodsze cerkwie to te<br />

powstałe przed wybuchem II wojny światowej<br />

i kilka nowych, zbudowanych w Gorlicach,<br />

Kulasznem, Krynicy i Zyndranowej.<br />

Uzupełnieniem zdjęć prezentujących<br />

piękno architektury cerkiewnej są fotogra<br />

fie po ka zu ją ce wa żne dla Łem ków<br />

uroczystości religijne związane z sanktuarium<br />

na Świętej Górze Jawor w Wysowej<br />

Zdroju, święto Jordanu w Pętnej,<br />

kermesz (odpust) w Olchowcu oraz obchodzone<br />

w Nowicy uroczystości związane<br />

ze świętem Zaśnięcia Najświętszej<br />

Marii Panny.<br />

***<br />

JER ZY ŻAK – ur. W 1937 r. w Tar -<br />

nopolu, przywędrował na Sądecczyznę<br />

wraz z rodzicami podczas drugiej wojny<br />

światowej, krynicki fotografik, od 40<br />

lat członek Związku Polskich Artystów<br />

Fo to gra fi ków, ma ją cy eks po no wa ne<br />

miej sce w szwaj car skiej En cyc lo pe die<br />

Internationale des Photographes, okre -<br />

ślany przez fachowców z branży „reżyserem<br />

i psychologiem fotografii”, autor<br />

wielu albumów.<br />

SĄDECZANIE „PANTEONIE<br />

WSPANIAŁYCH”<br />

W Por tre tach Ma ło pol skich Se nio -<br />

rów, opra co wa nych przez Ewę Pi łat<br />

i wydanych przez Regionalny Ośrodek<br />

Polityki Społecznej, w gronie 25 wyjątko<br />

wych, ob da rzo nych spe cy ficz nym<br />

temperamentem, doświadczeniem i życio<br />

ry sem lu dzi, od naj du je my na szych<br />

są dec kich kra ja nów, lau re atów ko lej -<br />

nych edy cji Ma ło pol skie go Ple bi scy tu<br />

„Poza Stereotypem – Senior Roku”: Annę<br />

Totoń i Józefa Gościeja.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

70 KULTURA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Pani Anna od lat swoim zaangażowaniem<br />

w dokumentowanie i upowszechnianie<br />

historii Nowego Sącza udowadnia, że<br />

wiek nie jest przeszkodą w realizacji życiowej<br />

pasji, angażowania się w sprawy<br />

lokalnej wspólnoty. Podobnie czyni od pół<br />

wieku Józef Gościej, strażnik pamięci narodowej,<br />

emerytowany polonista z Zespołu<br />

Szkół Rolniczych w Marcinkowicach,<br />

współtwórca i kustosz tamtejszego Muzeum<br />

Historycznego, w którym znajduje<br />

się zbiór unikatowych pamiątek dotyczących<br />

legionistów Józefa Piłsudskiego.<br />

Któż nie zna pa nią An nę, pa na Jó ze -<br />

fa Lu dzie z sza cun kiem i uzna niem<br />

kła nia ją im się z da le ka, bo oni nie stru -<br />

dze nie uczą star szych i mło dych przy -<br />

wiązania do historii, do małej ojczyzny,<br />

któ rą jest ro dzin ne mia sto, ro dzin -<br />

na wieś i ziemia sądecka…<br />

Ponadto w gronie zaprezentowanych<br />

w wydawnictwie Seniorów Roku znajdu<br />

ją się Bar ba ra Cie nia wa z Kry ni cy,<br />

Jolanta Kieres i Halina Komar z Nowego<br />

Są cza i Adam Ma zur z Mu szy ny. Ka -<br />

żda z tych po sta ci jest cie ka wym<br />

tematem na osobne opowiadanie.<br />

DZIEŃ POWSZEDNI<br />

W MAŁYM MIASTECZKU<br />

Ko lej ny al bum wy da ny przez Mu -<br />

zeum Okręgowe w Nowym Sączu w ramach<br />

pro jek tu Via Ga li cja przy no si<br />

zdjęcia z Miasteczka Galicyjskiego i zara<br />

zem wy sma ko wa ne re pro duk cje ob -<br />

ra zów ze zbio rów wła snych, Mu zeum<br />

Narodowego w Warszawie i Krakowie<br />

oraz Muzeum Książąt Lubomirskich we<br />

wrocławskim Ossolineum.<br />

Całość według klarownej koncepcji<br />

wydawniczej Marii Marcinowskiej,<br />

pod opieką redakcyjną Marii Teresy<br />

Maszczak, z tłumaczeniem na język angielski<br />

dokonanym przez Małgorzatę Walczak,<br />

stanowi cacko edytorskie i może<br />

stanowić powód do dumy oficyny nowosądeckiej<br />

Goldruk Wojciecha Golachowskie<br />

go. Po czę ści jest to też ka ta log<br />

wystawy w Domu Gotyckim, która kilka<br />

miesięcy temu przybliżyła nam atmosferę<br />

życia w niewielkich miastach na przełomie<br />

XIX i XX wieku. Obrazy Maksymiliana<br />

Gierymskiego, Alfreda Wierusza<br />

Kowalskiego, Wacława Józefa Koniuszki,<br />

Wojciecha Weissa, Teodora Axentowicza,<br />

Józefa Pankiewicza, Józefa Brandta czy<br />

Jacka Malczewskiego sąsiadują tu z fotografiami<br />

mistrza Piotra Droździka z różnych<br />

zakątków Miasteczka<br />

Galicyjskiego, bez którego już trudno sobie<br />

wyobrazić zwiedzanie Nowego Sącza.<br />

War to ścio wym uzu peł nie niem są<br />

oparte o liczne źródła i literaturę rzetelne<br />

tek sty Woj cie cha Śli wiń skie go,<br />

Edy ty Ross -Paz dyk, Woj cie cha Dra ga -<br />

na, Barbary Romańskiej, Anny Bomby,<br />

Sylwii Zarotyńskiej, Bogusławy Błażewicz,<br />

Bar ba ry Sza fran, Mag da le ny<br />

Kwie ciń skiej, Do ro ty Iwiń skiej, Bar -<br />

tło mie ja Cze cha i Ma rii Mo len dy.<br />

Lektura pozwala poznać źródła pierwo<br />

wzo rów mu ze al ne go Mia stecz ka,<br />

w tym ra tu sza, któ ry miał sta nąć w Sta -<br />

rym Sączu, a także historię powstawania<br />

jed no stek Ochot ni czych Stra ży<br />

Po żar nych w Ga li cji. Przy bli żo ny jest<br />

też „Dom Garncarza” i związany z nim<br />

uni ka to wy sta ro są dec ki ośro dek garn -<br />

carski, zakład fotograficzny z eksponata<br />

mi z pry wat nych zbio rów Igna ce go<br />

Stad ni ka (za kład „Ja ni na”), pocz ta<br />

i sklep kolonialny ze swoimi egzotyczny<br />

mi cu da mi, ap te ka i ga bi net den ty -<br />

styczny, pracownia snycerza i rzemiosło<br />

drzew ne, za kład fry zjer ski i cu kier nia<br />

(wzorowana na słynnym sądeckim zakła<br />

dzie Jó ze fa Dzię cio łow skie go<br />

z przedwojennej Jagiellońskiej), żydowski<br />

zakład krawiecki, wreszcie karczma<br />

(gospoda) wiejska i małomiasteczkowa.<br />

NIEZWYKŁY ŚWIAT<br />

MACIEJA BOGUSZA<br />

STĘCZYŃSKIEGO<br />

Po wrześniowej wystawie w „Dawnej<br />

Synagodze” w Nowym Sączu pt. „Maciej<br />

Bogusz Stęczyński – zapomniany<br />

obieżyświat” pozostała albumowa publikacja<br />

(160 stron) przypominająca galicyjskie<br />

wędrówki dziewiętnastowiecznego<br />

podróżnika od Kresów Wschodnich<br />

po Ta try, Pie ni ny, Spisz i Ora wę. Ten nie -<br />

zwykły człowiek niestrudzenie przemierzał<br />

trakty dawnej monarchii<br />

Habsburgów, docierając w odlegle zakątki<br />

dziewiętnastowiecznej Europy. Dokumentował<br />

zabytki widziane po drodze,<br />

życie ludu wiejskiego, stroje, domy,<br />

zamki, itp.; utrwalał widoki, z których<br />

wiele do dziś stanowi nieocenione źródło<br />

ikonograficzne dla badaczy odwiedzanych<br />

przez niego terenów.<br />

Sądecki czytelnik w pierwszej kolejności<br />

z pewnością wyłowi rysunki z „obwodu<br />

Sandeckiego” powstałe ok. 1846<br />

roku: Muszynę z rozwaliną zamku Palocha,<br />

pozostałości po zamku Zawiszy<br />

Czarnego w Rożnowie, warownię w Rytrze,<br />

zamek królewski w Nowym Sączu,<br />

skały i drogę do pustelni św. Świerada<br />

w Tropiu, krajobrazy nad Dunajcem, panoramę<br />

Łącka, klasztor Klarysek, pałac<br />

w Nawojowej, kamień diabelski pod Jaworzyną<br />

Krynicką.<br />

Re dak cją al bu mu wy da ne go przez<br />

no wo są dec kie Mu zeum Okrę go we,<br />

wy dru ko wa ne go i opra co wa ne go gra -<br />

ficz nie w dru kar ni Gol druk, za jął się<br />

Ja cek Kol bu szew ski, au tor wień czą ce -<br />

go publikację tekstu o wędrówkach, rysunkach,<br />

grafikach oraz poezji Macieja<br />

Bo gu sza Stę czyń skie go pt. „Po zna wa -<br />

łem kraj dro gi…”.<br />

PSOT NY PO TWÓR<br />

Książeczka o wielogłowym potworze<br />

jest pokłosiem konkursu plastycznego<br />

i wystawy zorganizowanych przez Muzeum<br />

Okręgowe w Nowym Sączu dla<br />

najmłodszych: przedszkolaków i uczniów


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 71<br />

13 grud nia roku<br />

pamiętnego...<br />

szkół podstawowych. Tematem wiodącym<br />

były legendy sądeckie, pobudzające<br />

zainteresowania historią i kulturą Sądecczyzny.<br />

Czytając przygody czasami psotne<br />

go, to znów groź ne go smo ka dzie ci<br />

dowiadują się o pochodzeniu nazwy sądeckich<br />

miejscowości: Wielogłów, Zawady,<br />

Trzetrzewiny, Klęczan i góry, którą<br />

miejscowi nazwali Paścią i takie miano<br />

nosi do dziś.<br />

Na szwedzki najazd patrzymy<br />

oczami Sienkiewicza, autora<br />

„Potopu”. Jednak ten<br />

genialny – i do dziś czytany<br />

pi sarz – nie był prze cież kro -<br />

nikarzem. Z historii czerpał<br />

to, co mu by ło po trzeb ne. In -<br />

ne rzeczy pomijał.<br />

Punktem zwrotnym w polsko-<br />

-szwedzkiej wojnie była dla<br />

niego obrona Częstochowy.<br />

Ale nieprzyjaciel odstąpił<br />

od oblężenia klasztoru dopiero 27 grudnia.<br />

Tym cza sem No wy Sącz sam się<br />

wyzwolił – i to dokładnie dwa tygodnie<br />

wcze śniej, bo 13 grud nia. To w No wym<br />

Sączu zaczął się początek końca<br />

szwedzkiej okupacji naszego kraju.<br />

Szwedom chodziło o zdobycie niemal<br />

bezbronnego państwa, które mogło<br />

wy ży wić kil ka państw ta kich, jak<br />

Szwe cja. Pol ska, osła bio na woj na mi<br />

kozackimi, nie była w stanie przeciwsta<br />

wić się wy ćwi czo nym, kar nym<br />

i licz nym woj skom Ka ro la Gu sta wa.<br />

Do te go do szła jesz cze nie uf ność<br />

szlachty, ciągle wietrzącej u Jana Kazimierza<br />

dążność do absolutum dominium<br />

(wła dzy ab so lut nej), a ta kże<br />

zdra da Hie ro ni ma Ra dzie jow skie go,<br />

któ ry po ska za niu go na ba ni cję<br />

i śmierć uciekł do Szwe cji, gdzie usil -<br />

nie agitował do zaatakowania Polski.<br />

Oczy wi ście, ofi cjal na przy czy -<br />

na woj ny by ła in na. Ka ro la Gu sta wa<br />

drażniło używanie przez Jana Kazimierza<br />

ty tu łu kró la szwedz kie go. Choć<br />

– we dług ów cze snych po jęć – miał<br />

do nie go pra wo. Był wnu kiem Ka ta -<br />

rzyny Jagiellonki (córki Zygmunta Stare<br />

go i Bo ny, żo ny Ja na III Wa zy)<br />

i synem Zygmunta III Wazy.<br />

***<br />

W lip cu 1655 r. woj ska szwedz kie we -<br />

szły więc do Pol ski. Ciąg dal szy zna my,<br />

choćby z sienkiewiczowskiego Potopu:<br />

kapitulacje, przegrane bitwy, zdrady.<br />

SKARB KI BI CA<br />

Ukazał się II Rocznik piłkarski MKS<br />

Sandecja Nowy Sącz opracowany przez<br />

rzecznika klubu Dariusza Grzyba. Dla<br />

kibiców lubujących się w statystykach<br />

rzecz cen na. Tyl ko dwa klu by (Lech Po -<br />

znań i Jagiellonia Białystok) w Polsce<br />

mogą pochwalić się podobnymi, bogato<br />

ilustrowanymi kolorowymi wydawnictwa<br />

mi. No wy Rocz nik... San de cji jest<br />

zapisem sezonu 2010/2011, z podaniem<br />

wyników spotkań, składów, zdobywców<br />

goli etc. Warto powspominać, bo akurat<br />

ten se zon są dec cy pił ka rze za koń czy li<br />

na wysokim, czwartym miejscu w tabeli,<br />

a te raz Szko da ga dać…<br />

BI BLIO FIL<br />

Ta bli ca upa mięt nia ją ca wy zwo le nie No we go Są cza


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

72 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

27 wrze śnia Jan Ka zi mierz przy był<br />

do Nowego Sącza. Opuścił go następnego<br />

dnia, kie ru jąc się ku Czorsz ty no wi.<br />

Tam dogonili go wysłannicy sądeckich<br />

miesz czan, py ta jąc, jak ma ją się za cho -<br />

wać w ob li czu za gro że nia. Król, nie<br />

chcąc dopuścić do zniszczenia miasta,<br />

polecił je poddać.<br />

W początkach października szwedzkie<br />

oddziały pod dowództwem Jerzego<br />

Forgwella zajęły Nowy Sącz. Wkrótce<br />

potem przybyły posiłki z armii hr. Magnu<br />

sa de la Gar die, do wo dzo ne przez<br />

por. Patryka Gordona.<br />

Szwedzki komendant trzymał swych<br />

żoł nie rzy w ry zach, ale nie dłu go to<br />

trwało. Kiedy w połowie listopada zastą<br />

pił go ppłk Ste in – wszyst ko się zmie -<br />

ni ło. Roz po czę ło się nę ka nie mia sta<br />

ró żne go ro dza ju kon try bu cja mi, któ re<br />

zubożyły Sącz niemal doszczętnie.<br />

Miesz cza nom ode bra no wsze la ką<br />

broń i zde po no wa no ją u aria ni na Ja -<br />

na Wielogłowskiego. Rozpoczęły się też<br />

grabieże. Co zamożniejsi sądeczanie posta<br />

no wi li po wie rzyć co cen niej sze<br />

przed mio ty ku sto szo wi ko ścio ła św.<br />

Mał go rza ty, któ ry ukrył je w pod zie -<br />

miach. Wiadomość o tym dotarła jednak<br />

do Szwe dów, któ rzy wdar li się do ko -<br />

ścielnych lochów i nie znalazłszy poszuki<br />

wa nych skar bów, zbez cze ści li<br />

znajdujące się tam trumny.<br />

Tymczasem wokół okupantów zaczęła<br />

zaciskać się pętla. W Nawojowej szyko<br />

wa ła się do ak cji pie cho ta<br />

Lubomirskich (wówczas starostów sądeckich),<br />

a w pobliskich lasach obozowało<br />

2-3 tys. chłopów pod dowództwem<br />

bra ci Ja na i Ka zi mie rza Wą so wi czów<br />

oraz 200 dragonii muszyńskiej biskupa<br />

krakowskiego. Ich celem była Dąbrowa<br />

Wo kół oku pan tów za czę -<br />

ła za ci skać się pę tla.<br />

W Na wo jo wej szy ko wa ła<br />

się do ak cji pie cho ta Lu -<br />

bo mir skich<br />

– wioska, z której rozchodziły się drogi<br />

do Krakowa i Wiśnicza.<br />

Ppłk Stein postanowił uprzedzić akcję<br />

pol skich od dzia łów i roz bić je.<br />

W tym ce lu opu ścił No wy Sącz, za bie -<br />

ra jąc ze so bą znacz ną część szwedz kiej<br />

załogi. W mieście pozostała niewielka<br />

za ło ga pod do wódz twem por. Pa try ka<br />

Gordona. Dostał on szczególny rozkaz:<br />

przy naj mniej szym od ru chu opo ru ze<br />

stro ny miesz czan, miał ich wszyst kich<br />

– bez wyjątku – wymordować.<br />

Pew nie tak by się sta ło, gdy by nie ko -<br />

bieta. Ponoć jakiś szwedzki oficer, zakocha<br />

ny w niej, zdra dził treść te go<br />

rozkazu. Rezolutna mieszczka przekazała<br />

wiadomość pisarzowi miejskiemu<br />

Jędrzejowi Szczyckiemu, który zawiadomił<br />

„kogo trzeba”.<br />

Poza wałem, którego resztki możemy<br />

do dziś oglądać przy Maślanym Rynku,<br />

stały stodoły miejskie. Ukryło się w nich<br />

kilkunastu nawojowskich chłopów. Gdy<br />

czeladź miejska wyszła z miasta wieczorem<br />

13 grud nia 1655 r., w dzień św. Łu -<br />

cji, do sto dół po sia no i sło mę dla by dła,<br />

ukryci w piwnicach żołnierze przebrali<br />

się w ich sza ty i do sta li się do mia sta.<br />

Po opanowaniu Bramy Węgierskiej spuścili<br />

pomost na fosę. Rozpoczęła się walka,<br />

a potem bezlitosna rzeź.<br />

Ste in, do wie dziaw szy się o klę sce,<br />

wyruszył z Dąbrowej do Sącza i przypu<br />

ścił szturm do mia sta. Tym cza sem<br />

od strony Kamienicy uderzyła na Szwedów<br />

piechota nawojowska oraz piechota<br />

spi ska Je rze go Lu bo mir skie go<br />

z Lubowli, prowadzona przez Jana Gerlichowskiego.<br />

I to był koniec szwedzkiego<br />

panowania w Nowym Sączu.<br />

Po le głych w obro nie mia sta miesz -<br />

czan po cho wa no u mu rów miej skich,<br />

przy na ro żni ku uli cy Drwal skiej (dzi-<br />

siej sza Ja giel loń ska). Spo czy wa li tam<br />

do ro ku 1800, kie dy prze nie sio no je<br />

na cmentarz kościelny (Stary Cmentarz).<br />

Ka plicz ka Szwedz ka<br />

W 2005 r. wydano także kartę okolicznościową


GRUDZIEŃ 2011<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

HISTORIA<br />

73<br />

Jan Kazimierz i Karol Gustaw<br />

Niestety, miejsce ich pochówku zostało<br />

za po mnia ne. Szwe dów po grze ba no<br />

za murami miasta, na miejscu straceń,<br />

gdzie dzi siaj stoi ka plicz ka pw. św. Mar -<br />

ka z 1771 r., po wszech nie zwa -<br />

na „Szwedzką”. Ocalałych 19 żołnierzy<br />

odwieziono do Lubowli. O ich losach także<br />

nic nie wie my.<br />

Nowy Sącz otrzymał od Jana Kazimierza<br />

pisemne podziękowanie za dzielność,<br />

wystawione w Krośnie 8 stycznia 1656 r.<br />

Niestety, z czasem zasługę sądeczan przyćmiła<br />

obrona Jasnej Góry. Niesprawiedliwa<br />

bywa Matka Historia...<br />

***<br />

W li sto pa dzie 2005 ro ku na Ja snej<br />

Górze odbyła się konferencja naukowa<br />

zorganizowana z okazji jubileuszu 350-<br />

lecia obrony klasztoru. W jej trakcie amba<br />

sa dor Szwe cji w Pol sce, Tho mas<br />

Bertelman, powiedział m. in.:<br />

– Nie wiem, czy te raz, 350 lat póź niej,<br />

można prosić o wybaczenie za cierpienia<br />

i zniszczenia, których w Polsce dokonały<br />

wojska dowodzone przez Szwedów,<br />

ale ubo le wa my nad tym, że spo wo -<br />

do wa ne wów czas znisz cze nia by ły tak<br />

ogromne, że Polacy zapamiętali je jako<br />

swoisty potop”.<br />

9 grud nia te go ro ku w No wym Są czu<br />

uczczono ów „dzień wyzwolenia”. M.<br />

in. na rogu ul. Jagiellońskiej i Szwedzkiej,<br />

pod po mni kiem Wła dy sła wa Ja -<br />

gieł ły, od sło nię to ta bli cę z na pi sem:<br />

Na chwałę naszym przodkom, którzy 13<br />

grudnia 1655 r. wystąpili zbrojnie przeciwko<br />

wojskom Karola X Gustawa okupu<br />

ją cym kraj, wy zwa la jąc No wy Sącz<br />

spod potopu szwedzkiego jako pierwsze<br />

miasto w Rzeczypospolitej. Sądeczanie<br />

A.D. 2005.<br />

Dodajmy, że wydarzenie to zainspirowało<br />

poetę Mieczysława Romanowskiego<br />

do napisania poematu Dziewczę<br />

z Sącza. To pierw szy te go ty pu utwór li -<br />

te rac ki, któ re go bo ha te ra mi są miesz -<br />

czanie. Sądeccy mieszczanie.<br />

JA CEK ZA REM BA<br />

R E K L A M A


74<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia<br />

spokojnie spędzonych w gronie rodzinnym<br />

oraz wszelkich łask Bożej Dzieciny<br />

na każdy dzień Nowego Roku<br />

Mieszkańcom Gminy Grybów<br />

życzą<br />

Przewodniczący Rady Gminy<br />

Jan Radzik<br />

Wójt Gminy Grybów<br />

Piotr Krok<br />

W oczekiwaniu na zbliżające się<br />

Święta Bożego Narodzenia i Nowy<br />

Rok pełni nadziei spoglądamy<br />

w przyszłość. Składamy życzenia:<br />

zdrowia, pogody ducha, spełnienia<br />

wszystkich marzeń, zawodowej<br />

satysfakcji i wielu sukcesów.<br />

Argasińscy


Gabinet masażu „FizjoMed”<br />

Zabiegi szczególnie polecane:<br />

Liposukcja Kawitacyjna – Ultradźwięki, Endomasaż, Beauty Instrument<br />

oraz 98 innych, różnorodnych i specjalnie dobieranych zabiegów<br />

Święta, Sylwester,<br />

Karnawał – już blisko!<br />

Zadbaj o swą sylwetkę i urodę<br />

Rejestracja<br />

telefoniczna,<br />

dogodne pory<br />

wykonywania zabiegów<br />

Serdecznie zapraszam!<br />

Marta Ryfiak<br />

GABINET „FIZJOMED”, ul. Długosza 19, Nowy Sącz<br />

tel. 532 564 864, www.fizjomedmasaze.pl


POSZUKUJEMY<br />

KANDYDATA/KANDYDATKI<br />

DO PRACY NA STACJI DIALIZ<br />

W NOWYM SĄCZU<br />

NA STANOWISKU: LEKARZ<br />

Wymagania:<br />

• wykształcenie medyczne (specjalizacja<br />

z nefrologii lub chorób wewnętrznych)<br />

• doświadczenie w zawodzie lekarza<br />

Oferujemy:<br />

• zatrudnienie na podstawie umowy o pracę<br />

lub na kontrakcie<br />

• możliwość rozwoju zawodowego,<br />

• warunki wynagrodzenia – do uzgodnienia.<br />

• pracę w dynamicznie rozwijającym się<br />

przedsiębiorstwie,<br />

• stabilne i stałe zatrudnienie,<br />

Zainteresowane osoby prosimy o nadsyłanie aplikacji<br />

(cv + list motywacyjny) z zamieszczeniem klauzuli o ochronie<br />

danych osobowych na adres e-mail: rekrutacja@fmc.pl


78<br />

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Zakład Przetwórstwa Mleczarskiego<br />

„DOMINIK” Sp. z o.o.<br />

Dąbrowa 6A, 33-311 Wielogłowy, tel./fax. 18 443 24 16<br />

Hurtownia Nabiałowa – ul. Dojazdowa 3<br />

33-300 Nowy Sącz, tel./fax. 18 441 68 82<br />

e-mail: biuro@zpm-dominik.pl<br />

Wszystkim klientom, zdrowych i wesołych<br />

Świąt Bożego Narodzenia, oraz szczęśliwego Nowego Roku<br />

życzy ZPM „DOMINIK” sp. z o.o.<br />

WSPIERAJĄ NAS MEDIALNIE: MIESIĘCZNIK „SĄDECZANIN” I PORTAL WWW.SĄDECZANIN.INFO<br />

• „Uzdrowisko Krynica-Żegiestów” S.A.<br />

• Centrum Rekreacji WSB-NLU „OLIMP” w Nowym Sączu;<br />

• Supermarket „Rafa” w Nowym Sączu,<br />

• Bar „Małgorzatka” w Nowym Sączu;<br />

• „UŚMIECH DZIECKA” s. c. Dorota Pierzga, Marta Mikulska w Nowym Sączu;<br />

• Sklep Zielarsko-Medyczny „MELISA” s. c. w Nowym Sączu;<br />

• Zakład Fryzjerski Stanisława Jasińska w Nowym Sączu;<br />

• Salon Cosmetic Ewa Elster w Nowym Sączu;<br />

• Galeria Obrazów oraz Salon Fryzjerski „Rene” w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „OLIVIA” Dorota Kosal w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyki Estetycznej „LAWENDA” Ewa Żygłowicz w N. Sączu;<br />

• Angielskie ABC/Centrum Korepetycji Joanna Tomyślak w Nowym Sączu;<br />

• „SARA” Fryzjer Damsko-Męski Elżbieta Najduch w Nowym Sączu;<br />

• Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu;<br />

• Fryzjer P. P. H. U. „NATALIA” Beata Kania w Nowym Sączu;<br />

• „Multimed Sp. z o. o.” w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski Barbara Pawlik w Nowym Sączu;<br />

• F. H. U. „KRYSZTAŁ” Anna Plata w Nowym Sączu;<br />

• Lecznica Weterynaryjna „SERWIN” Szpital Weterynaryjny w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyki Dłoni „LAWENDA” Beata Małgorzata Chrzan w N. Sączu;<br />

• „SYDA” Daniel Truszkowski w Nowym Sączu;<br />

• Firma Handlowo – Usługowa „Kręgielska” w Nowym Sączu;<br />

• Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Sączu;<br />

• „Bizart” – biżuteria, Wioletta Olszowska w Nowym Sączu;<br />

• Salon fryzjerski, Anna Pietrzak w Nowym Sączu;<br />

• NZOZ „TWOJE ZDROWIE” Chirurgia Jednego Dnia w Nowym Sączu;<br />

• SPA dla PSA Sylwia Micigolska w Nowym Sączu.<br />

• Salon Fryzjerski „Jola” Jolanta Sikorska w Nowym Sączu;<br />

• Handel Artykułami Przemysłowymi i Spożywczymi – Kwiaty Irena<br />

Ptaczek w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Stylizacji Paznokci Edyta Dobosz w Nowym Sączu;<br />

• Studio Zdrowia – Gabinet Rolletic Elżbieta Górecka w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „Karin”, stylizacja paznokci, wizaż w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet stylizacji paznokci i wizażu „Joanna” w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „JAROLA” s. c. Aleksandra Hajnosz-Michalik,<br />

Aleksandra i Jarosław Wingralek w Nowym Sączu;<br />

• „HABART” Stacja Kontroli Pojazdów w Powroźniku;<br />

• Zakład Fryzjerski Czesława Olszak w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Informacji Turystycznej w Nowym Sączu;<br />

• Krynicka Organizacja Turystyczna w Krynicy – Zdroju;<br />

• Salon Fryzjerski „Ewa” Grzegorz Wańczyk w Nowym Sączu;<br />

• Osiedle „Zielony Gaj” (Chełmiec – Gaj);<br />

• Szkoła Podstawowa nr 21 w Nowym Sączu.<br />

• Gabinet Masażu i Neuromobilizacji „FizjoMed” Marta Ryfiak w N. Sączu;<br />

• Salon fryzjerski „Revolution”, Katarzyna Gargas w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyczny Wiesława Wokacz w Nowym Sączu;<br />

• „TB” Tomasz Baliczek z Nowego Sącza;<br />

• Centrum Usług Pielęgniarsko-Opiekuńczych „RÓŻA” Marta Głąbińska;<br />

• FRAMESI BEAUTY CENTER Karol Fedko w Nowym Sączu;<br />

• ART-AN Estetyka Ciała w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Kosmetyczne Karolina Zasowska w Nowym Sączu;<br />

• Studio Fryzur i Urody „LAWENDA” Beata Iwańska w Nowym Sączu;<br />

• EDDAR Edyta i Dariusz Wielocha z Królowej Górnej;<br />

• Galeria Fryzur „COSMO” Bożena Ryba w Nowym Sączu;<br />

• „Elite nails” Stylizacja paznokci Katarzyna Giedroń w Nowym Sączu;<br />

• „Mały Robinson” w Nowym Sączu;<br />

• Małopolskie Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyczny Agnieszka Sołoduszkiewicz w Nowym Sączu;<br />

• Sądeckie Towarzystwo Sportowe w Nowym Sączu;<br />

• Sądecki Uniwersytet Trzeciego Wieku w Nowym Sączu;<br />

• Myjnia Samochodowa F.H.U. Zenon w Nowym Sączu.<br />

Sądeczanin<br />

MIESIĘCZNIK I PORTAL INTERNETOWY<br />

Reklama i prenumerata:<br />

Kamila Jeleń-Kumor<br />

tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />

e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />

Reklama i dystrybucja:<br />

Marcin Pawłowski<br />

tel. (18) 415 72 29<br />

e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 79<br />

Hubert Trepa i Karolina Śliwa<br />

Krokusy pamięci<br />

Sądecki akcent międzynarodowego Projektu Krokus, który<br />

uświadamia niebezpieczeństwa związane z dyskryminacją,<br />

uprzedzeniami i nietolerancją: młodzież z Akademickiego Liceum<br />

i Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego zasadziła<br />

na cmentarzu żydowskim przy ul. Rybackiej cebulki żółtych krokusów,<br />

które zakwitając wczesną wiosną będą przypominały<br />

półtora miliona żydowskich dzieci oraz dzieci innych narodowości<br />

poległych w czasie Holokaustu.<br />

Przy pomnikach ofiar terroru hitlerowskiego<br />

i grobie 400. Żydów<br />

za mor do wa nych w tym<br />

miej scu 29 kwiet nia 1942 r. za -<br />

palono znicze pamięci.<br />

O osobistych przeżyciach opowiedziała<br />

uczniom sądeczanka Anna Grygiel-Huryn,<br />

przedstawicielka stowarzyszenia<br />

„Dzieci Holokaustu”, która urodziła się<br />

w getcie w Zakliczynie w 1942 r. i przeżyła<br />

okupację hitlerowską ukryta wraz<br />

z matką przez polską rodzinę w ziemiance<br />

pod lasem w Dobrocieszu k. Stańkowej.<br />

– Przyszliśmy tutaj po to, aby zamanifestować,<br />

że ci, którzy cierpieli prześladowanie<br />

w czasie II wojny światowej,<br />

ci którzy ginęli w Nowym Sączu i okolicach<br />

to by li na si są sie dzi, to by li ci, któ -<br />

rzy mie li nie szczę ście uro dzić się<br />

w nie wła ści wym mo men cie, mie li nie -<br />

szczęście urodzić się jako przedstawiciele<br />

in nej ra sy. Sta ra my się uświa do mić<br />

naszej młodzieży, że mogli również być<br />

na ich miej scu i mo gli rów nież cze kać<br />

na pomoc innych – powiedział dyrektor<br />

szkoły Chrobrego, Bogusław Kołcz.<br />

Ogólnoeuropejską akcję zainicjowało<br />

Ir landz kie To wa rzy stwo Wie dzy<br />

o Ho lo kau ście i pol skie Mu zeum Ży -<br />

dowskie Galicja z Krakowa.<br />

(LB)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

80 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

100 lat sądeckiego<br />

Wer ni sa żem wy sta wy pn. „Wier ni ide ałom się ga my ju tra” w MCK „So kół” roz po czę to na po -<br />

cząt ku li sto pa da br. ob cho dy stu le cia har cer stwa w No wym Są czu. W są dec kiej „So kol ni” sto<br />

lat te mu (28 paź dzier ni ka 1911 r.) An drzej Mał kow ski wy gło sił wy kład o skau tin gu i na za jutrz<br />

prze pro wa dził ćwi cze nia po lo we w Mar cin ko wi cach, a 11 li sto pa da 1911 przy I Gim na zjum im.<br />

J. Dłu go sza po wsta ła I No wo są dec ka Dru ży na Skau to wa im. Ste fa na Czar niec kie go, co uwa ża<br />

się za po czą tek har cer stwa na Są dec czyź nie.<br />

Otwarcie ekspozycji zgromadziło<br />

tłumy ludzi związanych<br />

z tradycją harcerską od dziesiąt<br />

ków lat, m.in. Ja nu sza<br />

Korpaka, który był zuchem jeszcze<br />

przed II woj ną świa to wą, czy też człon -<br />

ków działającej tuż po wojnie na powstałym<br />

Jeziorze Rożnowskim III Wodnej<br />

Drużyny Harcerskiej im. gen. Mariusza<br />

Zaruskiego. Przybyli również byli hufcowi<br />

i komendanci m.in. Andrzej Głuc<br />

i Andrzej Orchel. Na ścianach podziwiać<br />

można archiwalne fotografie, dokumenty,<br />

sztandary i przeróżne rekwizyty, stroje<br />

oraz biwakowy ekwipunek.<br />

Przybliżone zostały wizerunki i sylwet<br />

ki czo ło wych li de rów har cer skich,<br />

którzy odgrywali ważną rolę także w życiu<br />

społecznym Nowego Sącza, jako pedagodzy<br />

i wychowawcy, twórcy i społecz<br />

ni cy, m.in. Zo fii Jan czo wej, Ma rii<br />

Wu sa tow skiej -Bu gaj skiej, Ma rii Sty -<br />

czyńskiej-Butscherowej-Długopolskiej,<br />

Zenona Remiego, Andrzeja Otmianowskiego,<br />

Eugeniusza Pawłowskiego, Stani<br />

sła wa Wą so wi cza, Bro ni sła wy<br />

Szczepańcówny, Kazimierza Hełczyńskiego,<br />

Ireny Styczyńskiej, Jerzego Masio<br />

ra, Jó ze fa Czy żow skie go,<br />

Władysława Hasiora (na wystawie poka<br />

za no je go „har cer ski au to por tret”).<br />

Oży ły na zdję ciach obo zy w sta ni cy<br />

w Ko sa rzy skach i bi wa ki na gór skich<br />

szlakach. Ukazano bohaterski udział sądeckich<br />

druhów w I i II wojnie światowej,<br />

w obro nie Lwo wa i woj nie<br />

z bolszewikami, jak również działalność<br />

w drugiej połowie XX w. i współczesną.<br />

To była poruszająca wędrówka w bogatą<br />

prze szłość, peł ną wznio słych ide ałów,<br />

pielęgnowania patriotycznych i społecznych<br />

wartości.<br />

Wystawę przygotował Hufiec ZHP<br />

im. Bohaterów Ziemi Sądeckiej<br />

przy współpracy z nowosądeckim Archiwum<br />

Państwowym. Komisarzem była<br />

hm. Urszula Kochanik-Grzegorczyk, którą<br />

w wyszukiwaniu, przygotowaniu<br />

i opracowaniu materiałów i eksponatów<br />

wspomagali: hm. Stanisław Korusiewicz,<br />

hm. Sta ni sław Gnia dy, hm. Ma ria Lo rek<br />

wraz z seniorami Kręgu „Szumiący Bór”.<br />

Obec nie no wo są dec ki Hu fiec ZHP<br />

kierowany przez komendanta phm. Rober<br />

ta Ku bicz ka zrze sza 219 zu chów,<br />

har ce rek i har ce rzy w 25 dru ży nach<br />

oraz 54 instruktorów. (RED)


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 81<br />

harcerstwa<br />

Hm Zo fia Pro kop -Żyt ko wi czo wa,<br />

dh Ma ria Sty czyń ska -But scher -Dłu -<br />

go pol ska<br />

***<br />

Wystawie w „Sokole” towarzyszył<br />

ka ta log opra co wa ny przez znaw cę<br />

pro ble ma ty ki har cer skiej harc mi -<br />

strza Sta ni sła wa Ko ru sie wi cza. Oto<br />

ob szer ne frag men ty z przed sta wio -<br />

nych przez nie go stu let nich dzie jów<br />

sądeckiego harcerstwa:<br />

***<br />

Idea powstania skautingu jako nowego<br />

sposobu wychowania młodzieży naro<br />

dzi ła się w Wiel kiej Bry ta nii. Jej<br />

twórcą, a zarazem założycielem pierwszych<br />

dru żyn skau to wych. był lord Ro -<br />

bert Baden-Powell.<br />

Prze nie sie nie tej idei na grunt Pol ski<br />

to zasługa Andrzeja Małkowskiego, który<br />

roz po czął pra cę nad tym przed się -<br />

wzię ciem od prze tłu ma cze nia na nasz<br />

język dzieła twórcy skautingu „Skauting<br />

jako system wychowania młodzieży”.<br />

POD SKRZY DŁA MI<br />

„SO KO ŁA”<br />

Nowe wychowawcze treści harcerstwa,<br />

jak u nas na zy wa no skau ting, nie<br />

były jednak obce naszemu społeczeństwu.<br />

Wypracowały je od dawna działające<br />

najróżniejsze organizacje, kółka<br />

i towarzystwa, skupiające patriotyczną<br />

młodzież. Harcerstwo w sposób naturalny<br />

i oczywisty powiązało ją w całość, ze<br />

szczególnym uwzględnieniem pracy niepodległościowej<br />

i obcowania z przyrodą.<br />

Jak to w życiu bywa, przeszczepienie<br />

nowinek nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem<br />

środowiska. Tak było i w naszym<br />

przypadku. Władze szkolne w początkowym<br />

okresie nie chciały zaakceptować<br />

nowego ruchu, widząc w nim konkurencję<br />

dla własnych interesów. Naturalną reakcją<br />

na te kroki było zakładanie tajnego,<br />

czy też – jak go ina czej na zwa no – dzi kie -<br />

go skautingu. Taki również istniał w Nowym<br />

Sączu, założony na przełomie<br />

jesieni 1910 i wiosny 1911 roku.<br />

Oparcie działalności o Towarzystwo<br />

Gimnastyczne „Sokół” pozwoliło ruchowi<br />

wyjść na szer sze – tym ra zem le gal -<br />

Oparcie działalności o Towarzystwo<br />

Gimnastyczne<br />

„Sokół” pozwoliło<br />

ruchowi wyjść na szersze<br />

– tym ra zem le gal ne<br />

– wody i rozpocząć<br />

„pod bój szkół śred nich”.<br />

ne – wo dy i roz po cząć „pod bój szkół<br />

średnich”.<br />

Za oficjalną datę narodzin sądeckiego<br />

har cer stwa przyj mu je się 28 paź -<br />

dzier ni ka 1911 ro ku. Wów czas to A.<br />

Małkowski wygłosił w sali „Sokoła” dla<br />

oko ło 280 słu cha czy w ró żnym wie ku<br />

od czyt za ty tu ło wa ny „Skau ting no wa<br />

organizacja młodzieży”. Spotkał się on<br />

z dużym zainteresowaniem przybyłych.<br />

Nazajutrz z szesnastoma chętnymi prelegent<br />

przeprowadził ćwiczenia polowe<br />

w Marcinkowicach.<br />

Oba te wydarzenia odbiły się szerokim<br />

echem wśród mło dzie ży gim na zjal -<br />

nej, co pozwoliło 11 listopada 1911 roku<br />

przy I Gim na zjum im. Ja na Dłu go sza<br />

utwo rzyć I No wo są dec ką Dru ży nę<br />

Skau to wą im. Ste fa na Czar niec kie go,<br />

OBCHODY<br />

Msza św. za ojczyznę odprawiona 11<br />

li sto pa da w ko ście le św. Ka zi mie rza<br />

przez bpa An drze ja Je ża, pa trio tycz ne<br />

śpie wa nie pod Dę bem Wol no ści, emi -<br />

sja Kro nik Są dec kich w „So ko le”, wrę -<br />

czenie i rozwinięcie sztandaru Hufcowi<br />

ZHP im. Bo ha te rów Zie mi Są dec kiej<br />

(powierzono go opiece chorążemu Micha<br />

ło wi Gru cy i to wa rzy szą cym mu<br />

druh nom Aga cie Po la kie wicz i Be acie<br />

Ma cho wicz), po łą czo ne z de fi la dą har -<br />

cer ską oraz kon cer tem pt. „Tań czą<br />

iskry z gwiaz da mi” i spo tka niem z oka -<br />

zji stu le cia „Czar nej Je dyn ki” – I No wo -<br />

są dec kiej Dru ży ny Wę drow ni czej im.<br />

Ste fa na Czar niec kie go oraz na za -<br />

jutrz III Grą Miej ską im. hm. Ire ny Sty -<br />

czyń skiej pn. Mel du ję nie pod le głość<br />

to wa rzy szy ły ob cho dom Świę ta Nie -<br />

pod le gło ści w No wym Są czu.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

82 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

na cze le któ rej sta nął uczeń Sta ni sław<br />

Kramarski.<br />

Wkrót ce ta no wa for ma pra cy z mło -<br />

dzieżą zaowocowała powstaniem dwóch<br />

ko lej nych dru żyn w No wym Są czu,<br />

a mianowicie: II Drużyny Skautowej im.<br />

Romualda Traugutta (31 stycznia 1913)<br />

przy II Gimnazjum – prowadzonej przez<br />

prof. Juliana Heina i I Żeńskiej Drużyny<br />

Skau to wej im. Kró lo wej Ja dwi gi,<br />

Ko men dan ci z daw nych lat – An -<br />

drzej Or chel, An drzej Głuc<br />

której drużynową została Maria Wusatowska-Bugajska<br />

(7 maja 1913).<br />

Podobnie było w Starym Sączu, gdzie<br />

zorganizowano I Drużynę Skautową im.<br />

Za wi szy Czar ne go przy Se mi na rium<br />

Nauczycielskim (7 marca 1913) – prowa<br />

dzo ną przez Wła dy sła wa Ma zu ra<br />

i I Żeń ską Dru ży nę Skau to wą (12 lip -<br />

ca 1913).<br />

Ten dy na micz ny roz wój har cer stwa<br />

zo stał prze rwa ny wy bu chem I woj ny<br />

światowej. Z tą chwilą starsi druhowie<br />

odeszli do Legionów Polskich lub zostali<br />

zmobilizowani do armii austriackiej.<br />

Tym sa mym prak tycz nie prze sta ła ist -<br />

nieć cała kadra, co spowodowało zastój<br />

organizacyjny. Pozostałe w mieście druży<br />

ny, z wy pra co wa nych przez sie bie<br />

środków, wyposażały w odzież osobistą<br />

swoich kolegów idących walczyć o niepodległą<br />

Polskę, a także podjęły pracę<br />

w miejscowym szpitaliku Czerwonego<br />

Krzyża oraz w „Herbaciarni” na dworcu<br />

kolejowym.<br />

MIĘ DZY WOJ NA MI<br />

Udanej odbudowy męskiego harcerstwa<br />

w mieście nad Dunajcem podjął się<br />

prof. Piotr Zieliński, opierając swoje wysił<br />

ki na uczniach obu gim na zjów. Efek -<br />

tem owej systematycznej pracy na niwie<br />

harcerskiej jak i niepodległościowej były<br />

tzw. „Dni listopadowe 1918 roku”.<br />

Wtedy to harcerze, wespół z członkami<br />

innych organizacji niepodległościowych,<br />

zbrojnie przywrócili po latach niewoli<br />

niepodległość Nowemu Sączowi. Jednak<br />

niedługo przyszło się cieszyć dopiero co<br />

odzyskaną wolnością, bowiem wydarzenia<br />

we Lwo wie zmu si ły dru hów, by wy -<br />

ruszyli miastu na pomoc. Jeszcze nie<br />

przebrzmiały echa niedawnej odsieczy,<br />

a już podążyli ponownie na front, tym razem<br />

na wojnę polsko-bolszewicką.<br />

W tym też cza sie druh ny z żeń skiej dru -<br />

żyny prowadziły kuchnię, dożywiając<br />

prawie wszystkie rodziny żołnierzy walczących<br />

na froncie.<br />

W okresie międzywojennym następuje<br />

systematyczny rozwój harcerstwa, tak<br />

męskiego jak i żeńskiego. Poczynaniom<br />

W okre sie mię dzy wo jen -<br />

nym na stę pu je sys te ma -<br />

tycz ny roz wój<br />

har cer stwa, tak mę skie -<br />

go jak i żeń skie go. Po czy -<br />

na niom tym pa tro nu ją<br />

huf co wi: Wi told Na wra -<br />

til, Eu ge niusz Paw łow ski,<br />

Sta ni sław Wą so wicz, Ze -<br />

non Re mi oraz Ma ria Wu -<br />

sa tow ska i Bro ni sła wa<br />

Szcze pa niec.<br />

tym patronują hufcowi: Witold Nawratil,<br />

Eugeniusz Pawłowski, Stanisław Wąso<br />

wicz, Ze non Re mi oraz Ma ria<br />

Wusatowska i Bronisława Szczepaniec.<br />

Są dec ką brać zna no nie tyl ko w Pol sce,<br />

lecz również poza jej granicami. Uczestniczyła<br />

bowiem w światowych Jamboree<br />

w Pra dze (1931), Go de le (1933),<br />

Spa le (1935) i Ko pen ha dze (1936),<br />

gdzie zaskarbiała sobie serca ich uczestni<br />

ków ta kże pre zen ta cją re gio nal ne go<br />

folkloru. Zbliżająca się kolejna zawierucha<br />

wo jen na od ci snę ła swo je zna mię<br />

również na pracy harcerskiej. W drużynach<br />

pro wa dzo no szko le nia sa ni tar ne<br />

i przeciwgazowe oraz obchodzenia się<br />

z bro nią. A gdy 24 sierp nia 1939 r. ogło -<br />

szo no utaj nio ną mo bi li za cję, naj star si<br />

druhowie rozpoczęli służbę w 1. Pułku<br />

Strzelców Podhalańskich lub – podobnie<br />

jak ich huf co wy Ze non Re mi<br />

– w sze re gach Ba ta lio nu Obro ny<br />

Narodowej. Z kolei ci, których do wojska<br />

nie pobrano z powodu małoletniości,<br />

roznosili po mieście i okolicznych<br />

miej sco wo ściach kar ty mo bi li za cyj ne


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 83<br />

lub pełnili służbę w punktach obserwacyjnych<br />

obrony przeciwlotniczej miasta.<br />

Jeszcze nie zakończyły się działania<br />

wo jen ne, a już na prze ło mie wrze śnia<br />

i października powstała tajna Organizacja<br />

Białego Orła „Resurectio”, skupia -<br />

ją ca rów nież mło dzież har cer ską.<br />

Jed nak jej ży wot nie był zbyt dłu gi, bo -<br />

wiem nieznajomość tajników pracy podziem<br />

nej do pro wa dzi ła do szyb kiej<br />

de kon spi ra cji. Jej człon ko wie zo sta li<br />

w 1940 r. rozstrzelani na Wysokiem lub<br />

wy sła ni z pierw szym trans por tem<br />

do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.<br />

W Auschwitz 11 listopada 1941 r.<br />

zginął hufcowy Stanisław Wąsowicz.<br />

Pomimo panującego w mieście terroru<br />

i wy wo zu do przy mu so wej pra cy<br />

w Rze szy, har cer stwo do koń ca woj ny<br />

działało w podziemiu. Niespełna trzy lata<br />

po roz bi ciu Or ła Bia łe go, w zi -<br />

mie 1942 r. po wsta ła (dzia ła ją ca<br />

w strukturach Hufców Polskich) nowa<br />

drużyna, którą kierował Andrzej Otmianow<br />

ski ps. „Gar da”. W dru ży nie tej był<br />

zastęp harcerek prowadzony przez siostrę<br />

„Gar dy” – Zo fię Otmia now ską,<br />

pseudonim „Małgorzata”.<br />

Prawdopodobnie zdrada w szeregach<br />

organizacji doprowadziła do jej częściowego<br />

rozbicia, a aresztowanych druhów,<br />

po uwięzieniu w tarnowskim więzieniu,<br />

rozstrzelano w czerwcu 1944 r. w Zbylitowskiej<br />

Górze.<br />

W okresie II wojny światowej nowosądeckie<br />

druhny pracowały w punktach<br />

opa trun ko wych, pro wa dzi ły taj ne na -<br />

uczanie, opiekowały się wojennymi sierotami,<br />

były łączniczkami. Szkoliły się<br />

zwłaszcza w zakresie pierwszej pomocy<br />

medycznej z myślą o oddziałach leśnych<br />

oraz planowanym ogólnopolskim<br />

po wsta niu. Har cer ki ze sła ne do obo zu<br />

w Ravensbrück zorganizowały tam drużynę<br />

„Mury”, która pozwalała im przetrwać<br />

obozowy koszmar.<br />

Zakończenie działań wojennych bynajmniej<br />

nie oznaczało końca ludzkich<br />

nie szczęść. Trwa ła prze cież na tych te -<br />

renach tzw. „wojna podziemna”. Przeko<br />

na li się o tym uczest ni cy obo zu<br />

har cer skie go zor ga ni zo wa ne go w lip -<br />

cu, 1945 r. ko ło sa na to rium „Wik tor”<br />

w Żegiestowie-Zdroju, których to niejednokrotnie<br />

zrywały w nocy ze snu złowrogie<br />

terkotania broni maszynowej.<br />

W NO WEJ<br />

RZE CZY WI STO ŚCI<br />

Po latach okupacji panował wśród<br />

młodzieży entuzjazm i chęć realizacji<br />

swoich potrzeb i marzeń harcerskich. Powstało<br />

w Nowym Sączu wiele gromad<br />

zuchowych i drużyn harcerskich, a wśród<br />

nich – III Wodna Drużyna Harcerzy im.<br />

gen. Mariusza Zaruskiego oraz XI Szybowcowa<br />

Drużyna Harcerzy.<br />

Chęć pod po rząd ko wa nia przez ów -<br />

czesne władze, wszystkich młodych lu-<br />

STANICA HARCERSKA<br />

W KOSARZYSKACH,<br />

NASZE GNIAZDO<br />

Urocze lasy, potoki, cisza i dzika przyroda na trasach wycieczek<br />

i biwaków pierwszych drużyn harcerskich z Nowego Sącza wzbudziły<br />

pragnienie posiadania własnej bazy. Tak powstała myśl powstania<br />

stanicy w Komarzyskach. W parę lat później, staraniem<br />

profesora II Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu<br />

Szymona Kopytki, Rada Gminna w Piwnicznej ofiarowała<br />

w wieczyste użytkowanie Harcerstwu z Nowego Sącza część Szerokiej<br />

Polany w Komarzyskach pod budowę Stanicy.<br />

W 1924 r. architekt miasta Nowego Sącza inż. Zenon I Remi<br />

bezinteresownie wykonał plan budowy, a organizację budowy<br />

przejął prezes Koła Przyjaciół Harcerstwa prof. Kazimierz Hełczyński<br />

zwa ny „Si wą Bro dą”.<br />

Z powodu braku pieniędzy podjęto najrozmaitsze sposoby zarobkowania.<br />

Organizowano festyny, przedstawienia, kiermasze,<br />

bożonarodzeniowe szopki, sprzedawano własnoręcznie wykonane<br />

zabawki, ozdoby, w sprzedaży były również „cegiełki”. W czasie<br />

wakacji starsi harcerze – studenci pracowali na budowie.<br />

I tak po paru latach, z belek sosnowych uszczelnionych<br />

mchem, po wstał w 1927 r., zbu do wa ny w du żej mie rze przez sa -<br />

mych harcerzy, pachnący żywicą, duży, wspaniały drewniany<br />

dom. 10 czerwca 1928 r. odbyło się uroczyste poświęcenie Stanicy<br />

Harcerskiej Hufców Nowego Sącza.<br />

Stała się ona harcerskim sercem. Tam organizowano kolonie<br />

zuchów i harcerzy, latem oraz zimą. Na obozy przybywały drużyny<br />

z różnych stron Polski. Tam odbywały się spotkania Komendy<br />

Hufca i Chorągwi Krakowskiej, kursy i szkolenia. Harcerstwo<br />

trwale związało się z miejscową ludnością i rozreklamowało Piwniczną-Zdrój<br />

i jej urocze tereny.<br />

Stanica – tak jak harcerstwo – przechodziła różne koleje. Wyłączona<br />

z życia przez II wojną światową, w 1945 r. znów przygarnęła<br />

odnajdujących się harcerzy. W 1946 r. powstał nowy projekt<br />

rozbudowy, wykonany przez inż. Zenona II Remiego. Dobudowano<br />

nowe skrzydło, zwiększając powierzchnię o dodatkową salę.<br />

Mijały lata. Zużywały się i niszczały ściany budynku.<br />

W 1958 r. w Nowosądeckiej Komendzie Chorągwi zapadła decyzja<br />

o jego remoncie i odnowieniu. Rada Przyjaciół Harcerstwa<br />

(z przewodniczącym Markiem Oleksińskim, późniejszym wojewodą<br />

nowosądeckim) z dużym zrozumieniem i życzliwością podjęła<br />

się i przeprowadziła całą inwestycję.<br />

W cza sie Zlo tu z oka zji 10-le cia nada nia imie nia Cho rą gwi<br />

No wo są dec kiej w 1988 r. otwar to przy wró co ną do ży cia sta -<br />

ni cę. Wró ci ło skrzy pie nie drew nia nych scho dów, wró cił za -<br />

pach drewna i żywicy, wrócił gwar dzieci i młodzieży… Ciesząc<br />

się ogrom nym po wo dze niem wśród dziew cząt i chłop ców<br />

z różnych stron Polski, wypełniona po brzegi nie tylko w okresie<br />

wa ka cji i zi mo wych fe rii, sta ni ca go ścin nie na dal przy gar -<br />

nia wszyst kie wę dru ją ce du sze.<br />

W 1992 r. po now nie sta ła się wła sno ścią Huf ca ZHP im. Zie mi<br />

Sądeckiej.<br />

Staraniem Grona Starszoharcerskiego w 1996 r. w czasie<br />

Zlotu Harcerstwa Starszego nadano stanicy imię prof. Kazimierza<br />

Hełczyńskiego – „Siwej Brody” i odsłonięto pamiątkową tablicę.<br />

Z okazji 95-lecia powstania drużyn skautowych w naszym<br />

regionie odsłonięto w pobliżu stanicy obelisk upamiętniający to<br />

wydarzenie.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

84 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

dzi Związ ko wi Mło dzie ży Pol skiej<br />

(ZMP) doprowadziła w 1949 r. do rozwią<br />

za nia do tych cza so wych struk tur<br />

ZHP i zastąpienia ich nowym tworem,<br />

którym była Organizacja Harcerska Polski<br />

Ludowej (OHPL).<br />

Rów no cze śnie zmie nio no Pra wo<br />

i Przy rze cze nie Har cer skie oraz ca łą<br />

symbolikę.<br />

W wyniku przemian w ruchu robotni<br />

czym w grud niu 1956 r. na zjeź dzie<br />

w Łodzi reaktywowano ZHP. W czasie<br />

wspomnianego spotkania zdecydowano<br />

między innymi, że nie będzie powrotu<br />

do przed wo jen nej struk tu ry Związ ku,<br />

dzielącej hufce na męskie i żeńskie.<br />

Tym samym dano możliwość do powstania<br />

hufców koedukacyjnych. Później<br />

zmie nio no ta kże tekst Pra wa<br />

i Przy rze cze nia Har cer skie go. Część<br />

starszych stażem instruktorów zaakceptowała<br />

te zmiany i powróciła do pracy<br />

in struk tor skiej w re ak ty wo wa nym<br />

Związku Harcerstwa Polskiego.<br />

W ten sposób w pracy w organizacji<br />

splatały się niektóre elementy tradycji<br />

dawnego ZHP i metod OHPL, wzbogacone<br />

o nowe doświadczenia. Takim przykładem<br />

niech będą wprowadzone w życie<br />

coroczne „Alerty Naczelnika ZHP”. Ponadto<br />

młodzież organizowała rajdy i zloty,<br />

a je den z nich – „Szla kiem Ku rie rów<br />

Sądeckich” – miał ogólnopolski zasięg<br />

i odbywał się na naszym terenie. Interesującą<br />

formą pracy było powołanie Poczty<br />

Harcerskiej, zaś młodzież w Piwnicznej<br />

pełniła Harcerską Służbę Graniczną.<br />

Odpowiedzialną funkcję hufcowego<br />

po 1956 r. ko lej no peł ni li: Eu ge niusz<br />

Tadeusz Dobek<br />

Paw łow ski, Je rzy Sta lin, Ta de usz Ry -<br />

chlik, Grze gorz Nie wójt, An drzej Głuc,<br />

Barbara Wójcik, Andrzej Orchel, Jerzy<br />

Majoch, Maria Wiejaczka, Janusz Pietrzak,<br />

Krystyna Pieluchowska i – obecnie<br />

– Robert Kubiczek.<br />

Należy również wspomnieć o drużynach<br />

Nieprzetartego Szlaku, działających<br />

wśród dzie ci i mło dzie ży<br />

niepełnosprawnej. Idea ta pod nazwą<br />

„Wszystkie dzieci są nasze” znalazła<br />

szczególnie wrażliwe pole działania<br />

po od wi lży w 1956 r. Ruch zo stał za po -<br />

czątkowany w 1958 r. na zjeździe nauczycieli<br />

i opiekunów dzieci<br />

przebywających w sanatoriach w Rabce,<br />

patronowała mu hm. Maria Łyczko.<br />

Na naszym terenie pionierem tej formy<br />

dzia ła nia był dh. Jan Za rze ka. Ja ko czło -<br />

nek Komendy Hufca, a zarazem przyboczny<br />

„Czarnej Jedynki”, dostał<br />

zadanie utworzenia drużyny i pracy<br />

z dziećmi w Szkole Specjalnej w Nowym<br />

Sączu. Ze swojego zadania wywiązał<br />

się znakomicie. Nowatorskie sposoby<br />

oddziaływania na młodzież specjalnej<br />

troski, poznane na różnych kursach,<br />

wcielał w życie, tworząc zalążek późniejszej<br />

sławy Nieprzetartego Szlaku<br />

Chorągwi Krakowskiej. Rozpoczętą<br />

przez niego pracę kontynuowali między<br />

innymi: Artur Habela, Edward Sawicki,<br />

Maria Korusiewicz i Stanisław Jarek.<br />

W czerw cu 1975 ro ku – w wy ni ku<br />

no we go po dzia łu ad mi ni stra cyj ne go<br />

– po wo ła no No wo są dec ką Cho rą giew<br />

ZHP, która przyjęła imię Janka Krasickie<br />

go. Obej mo wa ła pięć do tych cza so -<br />

wych huf ców po wia to wych: Gor li ce,<br />

Odpowiedzialną funkcję<br />

hufcowego po 1956 r. kolejno<br />

pełnili: Eugeniusz<br />

Pawłowski, Jerzy Stalin,<br />

Tadeusz Rychlik, Grzegorz<br />

Nie wójt, An drzej<br />

Głuc, Barbara Wójcik, Andrzej<br />

Or chel, Je rzy Ma -<br />

joch, Maria Wiejaczka,<br />

Janusz Pietrzak, Krystyna<br />

Pieluchowska i – obecnie<br />

– Robert Kubiczek.<br />

Limanowa, Nowy Sącz, Nowy Targ, Zako<br />

pa ne. Jej ko men dan tem zo stał hm.<br />

An drzej Głuc. Póź niej tę funk cję ko lej -<br />

no pełnili harcmistrzowie: Urszula Kocha<br />

nik, Zyg munt Chry pli wy i Ade la<br />

Kubrycht.<br />

Zmia ny po li tycz ne roz po czę te<br />

w 1989 r. pociągnęły za sobą nowe sposoby<br />

zarządzania w wielu gałęziach życia<br />

pu blicz ne go, w tym rów nież<br />

i fi nan sach. Chcąc wyjść im na prze ciw,<br />

Główna Kwatera postanowiła połączyć<br />

niektóre chorągwie ze sobą. Na pierwszy<br />

ogień po szła rów nież Cho rą giew<br />

No wo są dec ka, któ ra – de cy zją Zjaz du<br />

w Rabce w 1991 r. – powróciła do struktur<br />

Krakowskiej Chorągwi ZHP.<br />

Innym przejawem transformacji ustrojowej<br />

było rozbicie dotychczasowego ruchu<br />

poprzez wydzielenie się z jego nurtów<br />

innych organizacji. Do największych<br />

z nich należy Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej<br />

(ZHR), skupiający jednak niewielką<br />

część harcerskiej młodzieży.<br />

Ko lej ne zjaz dy ZHP wy pra co wa ły<br />

nową strategię dla przyszłości naszego<br />

Związku. Zmianie uległy niektóre sformułowania<br />

Prawa i Przyrzeczenia Harcer<br />

skie go, wpro wa dzo no isto tę Bo ga<br />

jako największej doskonałości.<br />

Przejawem zainteresowania naszą orga<br />

ni za cją ze stro ny mię dzy na ro do wej<br />

spo łecz no ści by ło przy ję cie ZHP<br />

do Światowego Biura Skautowego. Tym<br />

samym staliśmy się po latach ponownie<br />

członkami społeczności skautowej.<br />

STA NI SŁAW KO RU SIE WICZ<br />

Fot. ar ch. po cho dzą z wy sta wy w „So ko le”


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 85<br />

Minęło 170 lat<br />

Historia szkoły<br />

w Żeleźnikowej Wielkiej<br />

Stara, przedwojenna szkoła<br />

Historia Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Żeleźnikowej<br />

Wielkiej sięga czwartej dekady XIX w. Jak podaje prowadzona<br />

od 1864 r. kronika była to szkółka parafialna założona przez<br />

miejscowego księdza, Marcina Grążewskiego, proboszcza w latach<br />

1811–1841. Nauczycielem był organista, któremu dawano<br />

za naukę 31 reńskich i miarki (datki w zbożu).<br />

Zcza sem jed nak ta szko ła prze -<br />

sta ła ist nieć, gdyż nie by ło do -<br />

mu, w któ rym mo gła by się<br />

pomieścić. Dokładną datę budowy<br />

budynku szkolnego z prawdziwego<br />

zda rze nia trud no jed nak usta lić.<br />

Na stęp cą ks. Grą żew skie go zo stał<br />

w 1841 r. ks. Jan Klu czyń ski i tę da tę<br />

przyjmuje się za początek szkolnictwa<br />

w naszej wsi. Kolejnym kontynuatorem<br />

dzie ła oświa ty był od 1845 r. ks. Jó zef<br />

Lu dwig, nie tyl ko ple ban, ale też dzie -<br />

kan starosądeckiego dekanatu i nadzorca<br />

szkół lu do wych.<br />

Z zapisków ks. J. Ludwiga:<br />

Jak rok 1846 na der zły był dla pa nów,<br />

że pod cepami chłopskimi zginęli, a wielu<br />

uwię zio nych by ło, tak głód chło pów<br />

nadzwyczajnie opanował. Nie pamięta<br />

nikt takiego niedostatku jak był w 1847<br />

roku. Wszędzie po farach w Nowym Sączu,<br />

ko ło go ściń ców i po wsiach na po -<br />

lach mo żna by ło zna leźć tru py.<br />

Śmiertelność w tej parafii też taka była,<br />

że kiedy indziej w dziesięciu latach tyle<br />

umar ło co tu w 1847 ro ku. Pa ra fia nie<br />

po większej części tylko trawą się żywili,<br />

bowiem zboże było drogie. Nędza była też<br />

na plebani, bo pleban był na dorobku.<br />

Umar ło w tej pa ra fii w 1847 ro ku w Że -<br />

leźnikowej Wielkiej 170 osób, w Porębie<br />

100, a w Myślcu 19, razem więc 289<br />

ludzi. Grabarzów w tym roku było dwóch,<br />

bo je den nie mógł na dą ży gro bów ko pać.<br />

Najwięcej chowano ludzi bez trumny,<br />

a w każdym grobie po kilkoro.<br />

W 1861 r. za pro bo stwa ks. Fer dy -<br />

nan da Mu cho wi cza pod czas po ża ru<br />

szko ły znisz cze niu ule gły drzwi, okna<br />

i komin. Na odbudowę obiektu przeznaczono<br />

700 koron, a przynależne gminy<br />

ufundowały sprzęt szkolny i jeden pień<br />

pszcze li, aby dzie ci mo gły się uczyć<br />

pszczelarstwa. Obowiązek zaopatrzenia<br />

w opał spoczywał na Świetnym Magistra<br />

cie No we go Są cza i po sia da czach<br />

dworskich z Poręby Małej, którzy niechęt<br />

nie na to przy sta wa li. Nie ma łym<br />

osią gnię ciem na owe cza sy by ło urzą -<br />

dzenie ogrodu dla dzieci na parceli Browarczysko<br />

(dziś w tym miejscu znajdują<br />

się wspaniałe boiska do piłki plażowej<br />

i kort te ni so wy po wsta łe dzię ki sta ra -<br />

niom dy rek to ra szko ły przy wspar ciu<br />

obecnego wójta Stanisława Kiełbasy).<br />

W 1875 roku na podstawie orzeczenia<br />

Wy so kiej C. K. Ra dy Szkol nej Kra -<br />

jo wej z 8 czerw ca 1875 r. szko łę uzna no<br />

za etatową. Gminy Żeleźnikowa, Poręba<br />

Mała, Myślec z obszarami dworskimi<br />

zo sta ły zo bo wią za ne wspól nie tę<br />

szko łę utrzy mać. Ozna cza ło to, iż ma ją<br />

dbać o do bry stan bu dyn ku szkol ne go


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

86 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

i miesz ka nia na uczy cie la, do star czać<br />

na opa la nie szko ły 5 są gów drew -<br />

na o war to ści 22 zł 50 gro szy, za dbać<br />

o oświetlenie i obsługę szkoły. Wyznaczono<br />

też płacę nauczyciela oraz wyposa<br />

że nie w pod sta wo we przy bo ry<br />

i pomoce naukowe.<br />

Pierwszym etatowym nauczycielem<br />

był za trud nio ny w ro ku szkol -<br />

nym 1876/1877 Franciszek Piechowicz<br />

(ur. 9 li sto pa da 1853 r. w Za łu biń czu,<br />

absolwent gimnazjum w Nowym Sączu<br />

w 1873 r. i Seminarium Nauczycielskiego<br />

w Tar no wie w 1876 r.), któ ry prze -<br />

pra co wał w szko le w Że leź ni ko wej<br />

Wiel kiej 29 lat, do 1905 r., kie dy to zo -<br />

Uczniowie – Pierwsza Komunia, 1928 r.<br />

stał prze nie sio ny do czte ro kla so wej<br />

szko ły w No wym Są czu na przed mie -<br />

ściu Załubińcze.<br />

W Żeleźnikowej Franciszek Piechowicz<br />

miesz kał po cząt ko wo w izbie<br />

szkolnej lub w wynajmowanych domach<br />

wiej skich, aż wresz cie po roz bu do wie<br />

szkoły otrzymał samodzielne mieszkanie<br />

w budynku szkolnym.<br />

Z zapisów kronikarza:<br />

Dnia 15 paź dzier ni ka 1878 ro ku<br />

dzieci zgromadziwszy się weszły do obszer<br />

nej, czy stej i peł nej świa tła izby<br />

szkolnej.<br />

Ra dość z no wej szko ły nie trwa ła dłu -<br />

go. Wkrót ce bo wiem po jej od da niu<br />

do użytku miejscowy organista Jan Kunic<br />

ki wy su nął rosz cze nia o grunt,<br />

na któ rym zo sta ła ona wy bu do wa na.<br />

Swoje pretensje uzasadniał tym, iż plac<br />

ten był or ga ni stow ski. Żą dał za dość -<br />

uczy nie nia w po sta ci czę ści ogro du<br />

szkolnego o takiej samej powierzchni,<br />

którą wzięto pod budowę szkoły. Ponieważ<br />

prawdziwość pretensji organisty potwier<br />

dził ks. pro boszcz, a je go zda nie<br />

dla wszyst kich mia ło du że zna cze nie,<br />

postanowiono zrekompensować stratę,<br />

jaką poniósł organista i odmierzyć mu<br />

część ogro du. Jed na kże po bli ższym<br />

przyj rze niu się ma pom ka ta stral nym<br />

okazało się, że sporna parcela należała<br />

do obszaru dworskiego.<br />

Z cza sem w szko le ro bi ło się co raz<br />

cia śniej. Po wo dem te go był wzrost licz -<br />

by dzieci będących w obowiązku szkolnym.<br />

Pierw szą kla sę w ro ku<br />

szkol nym 1895/1896 roz po czę ło 138<br />

uczniów. W bu dyn ku szkol nym nie by -<br />

ło miejsca na dodatkowe klasy. Problem<br />

ten rozwiązał Magistrat Miasta Nowego<br />

Sącz, który wynajął na potrzeby szkolne<br />

dwa pokoje w starym budynku dworskim<br />

w Że leź ni ko wej Wiel kiej. Je den<br />

z nich przy sto so wa no do pro wa dze nia<br />

lek cji wy po sa ża jąc go w od po wied ni<br />

sprzęt. W 1896 ro ku C. K. Ra da Szkol -<br />

na Okrę go wa skie ro wa ła do tu tej szej<br />

szkoły panią Albinę Brablecówną. Kolej<br />

ny mi na uczy cie la mi na d e ta to wy mi<br />

by li: He le na Ptasz kow ska, An na Wa -<br />

dow ska, na stęp nie se mi na rzy sta Woj -<br />

Kierownik Józef Chebda z najmłodszymi uczniami, 1961 r. Otwarcie nowej szkoły, 1962 r.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 87<br />

ciech Śli wa, po nim Ste fa nia Szu ro, Ma -<br />

ria Borkowska i Emilia Kaulówna.<br />

Pod koniec XIX w. gmina zdecydowała<br />

się na budowę drugiego budynku<br />

szkolnego. Ówczesny ksiądz proboszcz<br />

Paweł Jende zaproponował, by wykupić<br />

od władz Nowego Sącza starą karczmę<br />

wraz z gruntem do niej należącym. Szybko<br />

doszło do transakcji, ruszyła budowa,<br />

od której zdystansowali się jedynie<br />

mieszkańcy Poręby, którzy chcieli dla<br />

swoich dzieci postawić osobną szkołę.<br />

Po odejściu ze szkoły pana Franciszka<br />

Piechowicza obowiązki nauczyciela<br />

prze jął no wo mia no wa ny na uczy ciel<br />

Ignacy Sadkowski. Miał on w posiadaniu<br />

kro wę, a nie ma jąc gdzie jej umie -<br />

ścić, wniósł o za kup staj ni, co też<br />

uczyniono.<br />

W 1914 r., w przeded niu wy bu -<br />

chu I wojny światowej szkołę przemianowano<br />

z jednoklasowej na dwuklasową.<br />

Mimo zawieruchy wojennej nie zawieszono<br />

działalności pedagogicznej.<br />

W 1918 r. szko ła za opa trzy ła się w no wą<br />

pieczątkę z napisem: „Zarząd Szkoły<br />

Podstawowej w Żeleźnikowej Wielkiej”<br />

oraz dwa go dła pol skie, któ re zo sta ły<br />

umieszczone w salach lekcyjnych<br />

w miejsce dawnego portretu cesarza austriackiego.<br />

W szkole umieszczono także<br />

portret Józefa Piłsudskiego, ówczesnego<br />

naczelnika państwa. Do reorganizacji<br />

szkoły na czteroklasową doszło w 1924<br />

r. Od 1 wrze śnia 1930 ro ku kie row nicz -<br />

ką szkoły została Maria Borkowska, a nauczycielką<br />

Józefa Petrylówna, a dwa lata<br />

później – Stanisława Klocówna. W 1932<br />

r. i 1936 r. zor ga ni zo wa no też kurs czy -<br />

tania i pisania, a także podstaw matematyki<br />

i śpiewu dla dorosłych i poborowych,<br />

anal fa be tów, któ rych we wsi nie bra ko -<br />

wa ło. Od 1933 r. pra co wa ła w szko le<br />

no wa na uczy ciel ka Ja ni na Krze czew -<br />

ska, a od 1934 r. Ma ria Ła chów na. Re -<br />

li gii (6 go dzin w ty go dniu) uczył ks.<br />

Józef Kilian.<br />

Pod ko niec lat trzy dzie stych szko ła<br />

(tzw. II stop nia, sze ścio kla so wa) by ła<br />

dobrze zorganizowana i przede wszystkim<br />

dawała możliwość dalszego kształce<br />

nia się mło dzie ży wiej skiej.<br />

Świadczy o tym zapis w kronice szkolnej<br />

informujący o tym, że w roku szkolnym<br />

1937/38 egzaminy do gimnazjum<br />

zdał Antoni Bazielich, późniejszy profesor,<br />

redemptorysta. Naukę (185 dzieci<br />

w 6 od dzia łach) pro wa dzo no ta kże<br />

w usy tu owa nym na prze ciw ko szko ły<br />

budynku magistrackim. Nie brakowało<br />

jed nak ro dzi ców, któ rzy re zy gno wa li<br />

z posyłania dzieci doViVIklasy twierdząc,<br />

iż są one „po trzeb ne do pra cy<br />

na ro li i w do mu, a wy kształ ce nie nie<br />

jest im tak bar dzo ko niecz ne, gdyż na -<br />

uczycielami nie będą”.<br />

Umar ło w tej pa ra fii<br />

w 1847 ro ku w Że leź ni ko -<br />

wej Wiel kiej 170 osób,<br />

w Po rę bie 100, a w My śl -<br />

cu 19, ra zem więc 289 lu -<br />

dzi. Gra ba rzów w tym<br />

ro ku by ło dwóch, bo je -<br />

den nie mógł na dą ży gro -<br />

bów ko pać. Naj wię cej<br />

cho wa no lu dzi bez trum -<br />

ny, a w ka żdym gro bie<br />

po kil ko ro.<br />

W kronice szkolnej z tamtych lat odnotowano<br />

wiele imprez szkolnych, w których<br />

uczestniczyli nie tylko uczniowie<br />

i nauczyciele, ale również rodzice i miejscowa<br />

ludność. I tak na przykład 11 listopada<br />

1935 r. uczniowie przygotowali<br />

akademię na cześć odzyskania przez Polskę<br />

niepodległości. Każdego roku z okazji<br />

święta 3 Maja organizowano uroczyste<br />

pokazy, okolicznościowe śpiewy i inscenizacje.<br />

Uczniowie organizowali też tzw.<br />

poranki np. na cześć pana prezydenta<br />

Ignacego Mościckiego (1 lutego 1936 r.).<br />

W pamięci tamtego pokolenia (co potwierdza<br />

jedna z najstarszych mieszkanek,<br />

Stanisława Buczek, często zaszczycająca<br />

swoją obecnością nasze współczesne<br />

szkolne uroczystości) zachowało się niecodzienne<br />

wydarzenie, opisane w kronice<br />

pod da tą 28-29 wrze śnia 1936 r.:<br />

W tych dniach niespodziewanie spadł<br />

śnieg i wyrządził ogromne szkody w całej<br />

okolicy. W szkolnym ogrodzie zniszczył<br />

zu peł nie 5 drzew tak, że gru be pnie<br />

razem z konarami zostały rozszczepione<br />

na części.<br />

Po wy bu chu woj ny w 1939 r. szko ła<br />

wznowiła działalność 18 października.<br />

Dwumiesięczną przerwę w nauce od 22<br />

stycznia do 22 marca 1941 r. spowodowały<br />

nie działania wojenne, lecz wysokie<br />

mro zy i brak opa łu W ro ku<br />

szkolnym 1941/42 do szkoły uczęszczało<br />

207 uczniów.. Ko lej ny rok szkol ny<br />

rozpoczął się dopiero 3 lutego 1943 roku.<br />

Przyczyną z kolei pięciomiesięcznej<br />

przerwy była epidemia czerwonki, która<br />

dzien nie po chła nia ła po kil ka ofiar.<br />

W szko le bra ko wa ło też opa łu, wieś<br />

cierpiała głód.<br />

PO WOJ NIE<br />

Po usta niu dzia łań wo jen nych<br />

w 1945 r. w szko le, już sied mio kla so -<br />

wej, pra co wa li na uczy cie le: Ol ga Wi -<br />

towska, Maria Łachówna, Józef Chebda<br />

i Maria Borkowska – nadal jako kierownik.<br />

Uczniowie mieli do dyspozycji trzy<br />

sa le lek cyj ne, jed na znaj do wa ła się<br />

w le śni czów ce, któ rej bu dy nek stoi<br />

do dnia dzisiejszego, a druga w małym<br />

domku koło kościoła, prawdopodobnie<br />

po rodzinie Nalepów. Na wybudowanie<br />

nowego budynku szkolnego w tych ciężkich<br />

czasach brakowało funduszy. Ówcze<br />

sna kie row nicz ka ape lo wa ła<br />

do wójta, sołtysa i miejscowej ludności,<br />

czego efektem było zawiązanie Komitetu<br />

Budowy Szkoły i deklaracja samoopo<br />

dat ko wa nia. W ro ku<br />

szkol nym 1945/46 uczy ło się 212<br />

uczniów, rok póź niej do szedł no wy na -<br />

uczyciel, Stanisław Bazielich.<br />

15 września 1950 r. umarła długoletnia<br />

nauczycielka i kierowniczka Maria<br />

Borkowska. Przepracowała ona 42 lata<br />

wychowując kilka pokoleń. Jej następcą<br />

został nauczyciel Józef Chebda. Kadrę<br />

pedagogiczną w tym czasie, przez kilka<br />

na ście lat, two rzy li: He le na Ku lig<br />

z domu Janik, Kinga Witowska, Helena<br />

Wój cik, Ste fa nia i Jan Ku la so wie,<br />

Elżbieta Rams z domu Pierzga, Stanisława<br />

Wój cik, Sta ni sła wa Woj sław, Mie -<br />

czy sław Rams, Ja ni na Pa luch,<br />

Michalina Nowobilska z domu Górska.<br />

Krótko pracowali nauczycielka Fałowska<br />

i nauczyciel Krawczyk.<br />

Budowę nowej szkoły udało się zainicjować<br />

dopiero w 1960 r. Zlokalizowano<br />

ją na grun cie zwa nym po pu lar nie<br />

„Mężykówką”, własności Władysława<br />

Mę ży ka. Rów no le gle w tym cza sie<br />

trwała elektryfikacja wsi.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

88 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

W XXI wieku...<br />

Ofi cjal nie na uczy cie le i ucznio wie<br />

prze pro wa dzi li się do no we go bu dyn -<br />

ku 25 stycz nia 1962 r. Po ćwierć wie -<br />

czu, 10 października 1987 r. placówce<br />

nadano imię Marii Konopnickiej, od tej<br />

pory w październiku corocznie obchodzo<br />

ne jest Świę to Szko ły.<br />

W 1965 r. kierownictwo objęła przyby<br />

ła z Rze szo wa Zo fia Ba ran. W tych<br />

i następnych latach uczyli również Maria<br />

Gryzło, Antoni Żarecki, Maria Krzyżak,<br />

Ma ria Rams, Al bi na Ga ga tek<br />

z do mu Cheb da, Lu dwi ka Ga dom ska,<br />

Zo fia Ku rze ja, Kin ga Cheb da z do mu<br />

Mężyk, Zofia Góra z domu Marczyk.<br />

Rok szkolny 1979/80 powitano z nową<br />

dy rek tor szko ły Ja ni ną Pa luch,<br />

za któ rej ka den cji prze pro wa dzo no<br />

gruntowny remont obiektu, obejmujący<br />

in sta la cję cen tral ne go ogrze wa nia<br />

(do tej pory korzystano z pieców kaflowych),<br />

sieć elek trycz ną, wy mia nę po -<br />

krycia dachowego oraz malowanie.<br />

W pierw szej po ło wie lat osiem dzie -<br />

sią tych za trud nio no w szko le An nę<br />

i Stanisława Majców oraz Bożenę Marczyk<br />

z do mu Bła żu siak. pra cu ją cą<br />

do dziś. Do dłu go let nich pe da go gów<br />

na le że li w tym okre sie: He le na Ku lig<br />

(36 lat pra cy na uczy ciel skiej) i Ja ni -<br />

na Pa luch.<br />

Dzię ki po pra wie wa run ków by to -<br />

wych i dobrym wynikom w nauce, szkoła<br />

sta ła się jed ną z wio dą cych w gmi nie.<br />

W roku szkolnym 1983/84 zdobyła tytuł<br />

„Naj bar dziej uspor to wio nej szko ły<br />

w gminie”. W kolejnych latach uczniowie<br />

zajmowali czołowe miejsca w olimpiadach<br />

i konkursach przedmiotowych<br />

oraz zawodach sportowych na szczeblu<br />

powiatowym.<br />

W kształceniu i wychowaniu pomagało<br />

i pomaga szkole miejscowe przedszko<br />

le. Je go dłu go let nią dy rek tor ką<br />

i nauczycielką była Maria Słaby z domu<br />

Gromada. Przedszkole od 1971 r. przygotowuje<br />

dzieci sześcioletnie do nauki<br />

w szkole. W budynku przedszkolnym,<br />

wy bu do wa nym w 1954 r., urzą dzo no<br />

w 2003 r. Izbę Re gio nal ną.<br />

W podnoszeniu kultury i inteligencji<br />

uczniów pomagał również szkole miejsco<br />

wy Klub Rol ni ka, póź niej szy Klub<br />

Prasy i Książki prowadzony przez Stefanię<br />

Zawadzką. Prowadziła ona szeroką<br />

działalność artystyczną i czytelniczą<br />

(biblioteka wiejska liczyła 10 tys. wolumi<br />

nów). Obec nie fi lia bi blio te ki wiej -<br />

skiej mie ści się w bu dyn ku Do mu<br />

Nauczyciela w jednym z mieszkań, które<br />

słu ży ło przez la ta ja ko miesz ka nie<br />

służbowe kolejnych nauczycieli.<br />

Nie bra ko wa ło jed nak ro -<br />

dzi ców, któ rzy re zy gno -<br />

wa li z po sy ła nia dzie ci<br />

doViVIkla sy twier dząc,<br />

iż są one „po trzeb ne<br />

do pra cy na ro li i w do -<br />

mu, a wy kształ ce nie nie<br />

jest im tak bar dzo ko -<br />

niecz ne, gdyż na uczy cie -<br />

la mi nie bę dą.<br />

Od 1982 ro ku, kie dy to po raz pierw -<br />

szy przedłużono linię autobusową MKS<br />

do naszej wsi, kształcenie absolwentów<br />

ośmioklasistów zostało ułatwione. Z dalszego<br />

kształcenia korzystało co roku 100<br />

proc. uczniów żeleźnikowskiej szkoły.<br />

W ramach pomocy dzieciom z trudnościami<br />

w nauce wprowadzono po raz<br />

pierwszy w roku 1985 zajęcia reedukacyjne.<br />

Wiele uwagi w pracy szkoły poświęca<br />

się również rozwojowi kultury<br />

fizycznej, turystyki i wychowaniu<br />

w zdrowiu. Uczniowie czynnie uczestniczą<br />

w życiu kulturalnym, wyjeżdżając<br />

na spektakle teatralne, koncerty muzyczne,<br />

seanse filmowe do Nowego Sącza.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 89<br />

Od 2002 r. działa sala komputerowa<br />

na 11 stanowisk.<br />

W latach 2004–2005 przeprowadzono<br />

ge ne ral ny re mont: wy mie nio no<br />

drzwi i okna, grzejniki, ocieplono budynek<br />

oraz odnowiono elewację i zmodernizowano<br />

salę gimnastyczną.<br />

W latach 2001–2006 w gronie nominowanych<br />

nauczycieli dyplomowanych<br />

znalazły się nauczycielki: Kinga Chebda,<br />

Bożena Marczyk, Maria Słaby i Bożena<br />

Gnoińska.<br />

Pragnę podkreślić dobrą współpracę<br />

szko ły z ro dzi ca mi, pa ra fią, śro do wi -<br />

skiem lokalnym, różnymi instytucjami,<br />

dzię ki cze mu ucznio wie mo gą wy je -<br />

żdżać na fe rie i wy ciecz ki, ak tyw nie<br />

uczest ni czą w ży ciu kul tu ral nym gmi -<br />

ny, inicjują projekty ekologiczne i roczni<br />

co we, bo ga ta jest ofer ta za jęć<br />

po za lek cyj nych i po zasz kol nych.<br />

Przy szko le dzia ła Sto wa rzy sze nie Mi -<br />

ło śni ków Ma łej Oj czy zny Że leź ni ko -<br />

wej Wiel kiej, re da go wa na jest ga zet ka<br />

„Mo ja Ma ła Oj czy zna”, wy da wa ne są<br />

ka len da rze.<br />

Obec nie w szko le pod okiem 14 na -<br />

uczycieli (w tym dwóch katechetów) uczy<br />

się 149 uczniów, w tym ta kże z ob wo dów<br />

Nowego i Starego Sącza. Obsługa szkoły<br />

i oddziału przedszkolnego liczy 5 osób.<br />

Działalność szkoły w latach 1945–1985<br />

była tematem pracy magisterskiej napisanej<br />

przez Joannę Królikowską pod kierunkiem<br />

dr Andrzeja Klisia z Akademii<br />

Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej<br />

w Krakowie.<br />

KIN GA CHEB DA<br />

Autorka jest dyrektorem szkoły w Żeleźnikowej<br />

Wiel kiej od 1 wrze śnia 1985 r. W pla ców -<br />

ce tej pra cu je od 36 lat. Uro dzi ła się 4<br />

czerwca 1954 roku w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />

ukończyła Studium Nauczycielskie w Tarnowie<br />

(1975) na kierunku pedagogika opiekuńcza<br />

i wychowanie techniczne i Wyższa Szkołę<br />

Pedagogiczną w Krakowie (1983) na wydziale<br />

geograficzno-biologicznym, a także studia podyplomowe<br />

w zakresie organizacji i zarządzania<br />

oświa tą w PWSZ w No wym Są czu.<br />

Szkoła w Żeleźnikowej Wielkiej stoi na posesji<br />

jej rodziców, którzy nie wahali się na przełomie<br />

lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych oddać<br />

swój grunt, zbu rzyć nie daw no<br />

zbudowany dom i przenieść się na nowe<br />

miejsce, w sąsiedztwie kościoła, budując<br />

od podstaw nowe gospodarstwo.<br />

PO CZET KIE ROW NI KÓW<br />

I DY REK TO RÓW<br />

PRZYJACIÓŁKA ADY SARI<br />

Zasłużona dla krzewienia<br />

oświaty w Żeleźnikowej<br />

Wielkiej<br />

kierowniczka szkoły,<br />

Maria Borkowska,<br />

mieszkała wraz z matką<br />

– panią Dutkiewiczową<br />

w budynku<br />

szkolnym, w którym mieściła się jedna<br />

duża, ładnie utrzymana klasa. Pochodziła<br />

z zamożnej rodziny, była jedynaczką,<br />

wyszła za mąż za bogatego aptekarza.<br />

Małżeństwo to jednak rozpadło się.<br />

Wówczas matka zawiozła ją do klasztoru<br />

Kla ry sek w Sta rym Są czu, gdzie ksie -<br />

nią by ła jej ciot ka (sio stra mat ki),<br />

założycielka Seminarium Nauczycielskiego,<br />

w którym wykształciła się Maria Borkowska.<br />

Mieszkała w tym czasie<br />

u rodziny Szayerów, przyjaźniła się z ich<br />

córką Adą Sari, która namawiała ją<br />

do wyjazdu do Włoch. Ta jednak postanowiła<br />

zostać nauczycielką. W Żeleźnikowej<br />

Wielkiej pracowała od 1917 do 1950<br />

r., w tym ostat nie 20 lat ja ko kie row nik<br />

szkoły. Jak zapamiętała ją pani Olga Witowska,<br />

była osobą o wysokich kwalifikacjach<br />

moralnych, o żywym i twórczym<br />

intelekcie, niezwykle oddana miejscowej<br />

młodzieży i społeczności, religijna, ze<br />

skromnej pensji wspierała chłopców,<br />

którzy kształcili się na księży. Pomagała<br />

biednym, karmiła ich. Spoczywa na miejscowym<br />

cmentarzu parafialnym.<br />

PARTYZANT – BUDOWNICZY<br />

Józef Chebda, rocz -<br />

nik 1908, absolwent<br />

Państwowego Seminarium<br />

Nauczycielskie<br />

go im. J. Dłu go sza<br />

w Starym Sączu.<br />

W szkole w Żeleźnikowej<br />

pracował w latach<br />

1945–1972, w tym w la tach 1950–1965<br />

był kierownikiem szkoły. Uczył matematyki,<br />

śpiewu, języka angielskiego i historii<br />

na lekcjach, na których często dzielił się<br />

przeżyciami z II wojny światowej. Miał co<br />

opowiadać: brał udział w kampanii wrześniowej<br />

w rejonie Puszczy Kampinoskiej,<br />

następnie w obronie Warszawy, gdzie został<br />

cię żko ran ny. Wio sną 1940 r. wró cił<br />

na rodzinną Sądecczyznę, działał w partyzantce<br />

pod pseudonimem „Sietniok „, dosłużył<br />

się stopnia kapitana.<br />

W szkole prowadził także chór szkolny<br />

wraz z zespołem tanecznym. Przygotowywał<br />

z dziećmi teatrzyki i przedstawienia.<br />

Udzielał bezpłatnych lekcji gry na pianinie<br />

oraz prowadził kółko fotograficzne. Był<br />

człowiekiem oddanym szkole i młodzieży.<br />

Jako działacz ludowy aktywnie uczestniczył<br />

w życiu społecznym wsi. Jego największą<br />

zasługą jest wybudowanie<br />

nowego budynku szkolnego, który służy<br />

społeczności do dziś. Spoczywa na cmentarzu<br />

parafialnym w Biegonicach.<br />

POLONISTKA Z KROSNA<br />

Zofia Baran (ur. 6<br />

grudnia 1921 w Krośnie,<br />

zm. 13 stycz nia 2010),<br />

była dyrektorem szkoły<br />

w la tach 1965–1979.<br />

Uczyła języka polskiego,<br />

wychowania obywatelskiego,<br />

przyrody,<br />

prowadziła zajęcia plastyczne, techniczne<br />

i wychowania fizycznego. Zajmowała się<br />

oświatą dla dorosłych oraz dziećmi specjalnej<br />

troski. Po przejściu na emeryturę w dalszym<br />

cią gu miesz ka ła obok szko ły w Do mu<br />

Nauczyciela. Spoczywa na cmentarzu parafialnym<br />

w Żeleźnikowej Wielkiej.<br />

PANI OD BIOLOGII<br />

Janina Paluch (ur. 18<br />

października 1936<br />

w Łazach Biegonickich),<br />

absolwentka<br />

Liceum Pedagogicznego<br />

w Starym Sączu<br />

(1954) i Stu dium Na -<br />

uczania Początkowego<br />

Matematyki (1976). Uczyła głównie<br />

biologii. Jej lekcje – na prowadzonej specjalnej<br />

działce – często miały charakter<br />

praktyczny. W latach 1979–1985 była dyrektorem<br />

szkoły. Mimo przejścia na emeryturę<br />

pracowała w niepełnym wymiarze<br />

go dzin do 1993 r.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

90 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Znani<br />

absolwenci<br />

Szkoła wykształciła wielu absolwentów,<br />

któ rzy są jej chlu bą i du mą. Do naj -<br />

bardziej znanych należą:<br />

KSIĘ ŻA<br />

O. Antoni Skoczeń, superior Klasztoru<br />

O. Redemptorystów w Szczecinku.<br />

Zmarł w wieku 39 lat 16 listopada 1958 r.<br />

O. Jan Sko czeń, długoletni spowiednik<br />

w ko ście le św. Du cha w No wym Są -<br />

czu, profesor filozofii i teologii, proboszcz<br />

parafii św. Klemensa i przełożony Domu<br />

Zakonnego we Wrocławiu. Zmarł 13 maja<br />

1979 r. w wie ku 67 lat, po 40 la tach ka -<br />

płaństwa. Spoczywa na cmentarzu św.<br />

Heleny w Nowym Sączu.<br />

O. Antoni Bazielich, redemptorysta,<br />

ur. 13 czerwca 1925 roku w Jazowsku;<br />

jego rodzice (nauczyciele) zmarli, gdy<br />

miał 8 lat, wy cho wy wał go wuj Win cen -<br />

ty Rogowski. Absolwent szkoły w Żeleźnikowej<br />

Wielkiej z 1937 r., studiował<br />

pod czas woj ny w taj nym se mi na rium<br />

w Tu cho wie, ukoń czył wy dział teo lo -<br />

gicz ny UJ (1952) i zdo był sto pień dok -<br />

tora na KUL (1963). W zgromadzeniu<br />

peł nił wie le wa żnych funk cji, był wy kła -<br />

dow cą i ar chi wi stą w Rzy mie, a ta kże<br />

postulatorem na rzecz beatyfikacji Sługi<br />

Bożego ojca Bernarda Łubieńskiego.<br />

Zmarł 28 wrze śnia 2006 r.<br />

O. Michał Łukasik redemptorysta,<br />

ur. 6 sierp nia 1934 ro ku w Że leź ni ko -<br />

wej, ab sol went se mi na rium w Tu cho -<br />

wie, wy świę co ny w 1960 r. Po świę cił<br />

się po słu dze mi syj nej w ró żnych czę -<br />

ściach Pol ski<br />

O. Jó zef Sła by, redemptorysta, ur. 1<br />

marca 1958 r. w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />

po zda niu ma tu ry w li ceum w Sta rym<br />

Sączu wstąpił do seminarium duchownego<br />

redemptorystów w Tuchowie, wyświę<br />

co ny w 1984 r. Od 2009 r. pierw szy<br />

biskup nowo utworzonej prałatury terytorialnej<br />

Esquel w Kordylierze Patagońskiej<br />

w Argentynie.<br />

LU DZIE NA UKI<br />

Bolesław Adamczyk, ur. 20 wrze -<br />

śnia 1923 w Żeleźnikowej Wielkiej,<br />

Bolesław Adamczyk<br />

Zu zan na Le śniak<br />

Ta de usz Rams<br />

Mał go rza ta Leb da<br />

zm. 28 września 1989 w Krakowie; absolwent<br />

II Liceum im. Bolesława Chrobrego<br />

w N. Sączu i Uniwersytetu Poznańskiego<br />

(1950), leśnik, gleboznawca, profesor<br />

Akademii Rolniczej w Krakowie (1975),<br />

prodziekan na tej uczelni, członek Komitetu<br />

Zagospodarowania Ziem Górskich.<br />

Uczestniczył w kartograficznym opracowaniu<br />

gleb karpackich, roli pokrywy glebowej,<br />

ochrony gleb. Podczas okupacji<br />

hitlerowskiej walczył na Sądecczyźnie jako<br />

żoł nierz (ps. „Ba żant”) AK w od dzia le<br />

„Tatara”. Pochowany na Cmentarzu Salwatorskim<br />

w Krakowie.<br />

Antoni Gucwiński, ur. 24 sierp -<br />

nia 1932 w Porębie Małej k. Nowego Sącza,<br />

jako czwarty z pięciorga dzieci<br />

Stanisława i Zofii z domu Kowalik, absolwent<br />

technikum hodowlanego w Nawojowej,<br />

dyrektor ZOO we Wrocławiu<br />

w latach 1965–2006, współautor (wraz<br />

z żoną Hanną) popularnych programów<br />

telewizyjnych „Z kamerą wśród zwierząt”.<br />

W 2001 otrzymał doktorat honoris<br />

causa przyznany przez Akademię Rolniczą<br />

we Wrocławiu. Kawaler Orderu<br />

Uśmiechu (2003). Posiada bardzo duży<br />

dorobek naukowy (publikacje popularno-<br />

-naukowe i popularyzatorskie, filmy przyrodnicze,<br />

konsultacje filmowe, filmy).<br />

Ma ria Mar czyk -Cy coń<br />

Bp Józef Słaby<br />

Maria Marczyk-Cycoń – lekarz medycyny,<br />

znany i ceniony neurolog, żona<br />

burmistrza Starego Sącza, obecnego<br />

posła – Maria Cyconia.<br />

Tadeusz Rams, ur. 1940 w Biegonicach;<br />

dr nauk matematycznych (1977),<br />

absolwent UJ, założyciel i pierwszy dyrek<br />

tor Ka to lic kie go Li ceum Ogól no -<br />

kształcącego w N. Sączu. Specjalizuje<br />

się w ra chun ku praw do po do bień stwa,<br />

sta ty sty ce i dy dak ty ce ma te ma ty ki.<br />

W la tach 60. uczył w II LO im. M. Ko -<br />

nopnickiej, a następnie wykładał w Studium<br />

Na uczy ciel skim i kie ro wał<br />

Wydziałem Matematyki. Adiunkt w krakowskiej<br />

WSP i Instytucie Kształcenia<br />

Na uczy cie li w War sza wie – Cen trum<br />

Do sko na le nia Na uczy cie li w No wym<br />

Są czu, In sty tu cie Ma te ma ty ki WSP<br />

w Rze szo wie i fi lii Uni wer sy te tu Ślą -<br />

skiego w Cieszynie. Autor i współautor<br />

podręczników i książek dydaktycznych<br />

m.in. Encyklopedii Szkolnej: Matematyka,<br />

Dziec ko w świe cie ma te ma ty ki.<br />

Współpracownik fachowych czasopism<br />

(współ za kła dał dwu mie sięcz nik „Gra -<br />

dient”), organizator konferencji przedmio<br />

to wych, dłu go let ni pre zes<br />

nowosądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa<br />

Matematycznego.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 91<br />

Konferencja historyczna w Tęgoborzu<br />

Zdali egzamin<br />

z patriotyzmu<br />

Antoni Gucwiński z żoną<br />

LU DZIE KUL TU RY<br />

Zuzanna Leśniak, ur. 12 mar ca 1965<br />

w Łazach Biegonickich, zm. 11 października<br />

1991 w Krakowie; absolwentka<br />

szkoły w Żeleźnikowej z 1979 r., a następnie<br />

Liceum Ekonomicznego w Nowym<br />

Sączu i PWST w Krakowie, aktorka i piosenkarka<br />

związana z Teatrem STU, występowała<br />

m.in. w „Markietankach”.<br />

W Nowym Sączu współtworzyła Teatr<br />

NSA, była laureatką wielu ogólnopolskich<br />

i regionalnych konkursów recytatorskich.<br />

Zginęła, zastrzelona (wraz<br />

z 42-letnim Andrzejem Zauchą, piosenkarzem)<br />

z zazdrości przez męża,<br />

Yves’a Goulais’a wieczorem 11 października<br />

1991 na parkingu przy Teatrze STU<br />

w Krakowie. Żonobójca skazany na 15 lat<br />

więzienia wyszedł na wolność po 14 latach<br />

– 1 grud nia 2005.<br />

Małgorzata Lebda, ur. 1985 w No -<br />

wym Sączu, poetka, autorka arkuszu poetyckiego<br />

Otwarta na 77 stronie i tomiku<br />

Tropy. Absolwentka Akademii Pedagogicz<br />

nej w Kra ko wie, te raz roz po czę ła<br />

studia doktoranckie. Sekretarz redakcji<br />

kwar tal ni ka „Po bo cza”, współ pra cu je<br />

rów nież z mie sięcz ni kiem „Kra ków”.<br />

Para się też fotografią artystyczną.<br />

(KCH)<br />

– Dziękuję Wam, mieszkańcom Tęgoborzy, Łososiny i innych<br />

wiosek za pomoc okazywaną partyzantom w ich walce, najpierw<br />

z Niemcami, a potem z komunistami – powiedział Tomasz<br />

Kosecki, a sala biła brawo. W Święto Niepodległości (11<br />

listopada) w Tęgoborzy odbyła się konferencja naukowa zatytułowana<br />

„Walcząc o niepodległość. Podziemie zbrojne w rejonie<br />

Tęgoborzy w latach 1939–1953”. Jednodniowe<br />

sympozjum historyczne zorganizował krakowski oddział Instytutu<br />

Pamięci Narodowej, Polskie Towarzystwo Historyczne<br />

Od dział w No wym Są czu we współ pra cy z pa ra fią pw. św.<br />

Stanisława Biskupa oraz Gimnazjum w Tęgoborzy.<br />

Konferencja rozpoczęła się<br />

od Mszy św. za Oj czy znę<br />

w kościele parafialnym św.<br />

Stanisława Biskupa. Eucharystii<br />

przewodniczył i słowo Boże wygłosił<br />

ks. pra łat płk Ta de usz Bie niek,<br />

proboszcz kościoła garnizonowego<br />

w Dęblinie. W koncelebrze stało sześciu<br />

kapłanów, w tym proboszczowie Tęgoborzy,<br />

Michalczowej i Tabaszowej.<br />

Po nabożeństwie młodzież szkolna<br />

ze sztandarami przemaszerowała<br />

pod pomnik ofiar nazizmu i komunizmu,<br />

a po tem wszy scy ze bra li się w sa li<br />

gimnastycznej miejscowego Gimnazjum,<br />

gdzie roz po czął się ma ra ton wy -<br />

kładów historyków IPN oraz PTH.<br />

Mi chał We nklar (IPN) dał ogól ny<br />

obraz podziemia niepodległościowego<br />

w Polsce po II wojnie światowej. To-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

92 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

masz Ko sec ki (PTH) opo wia dał o po -<br />

wstaniu i działalności oddziałów partyzanc<br />

kich w re jo nie Tę go bo rzy ze<br />

szczególnym uwzględnieniem oddziału<br />

Ar mii Kra jo wej pchor. Jó ze fa Tocz ka<br />

„Topora”.<br />

– To akowcy obronili przed wysadzeniem<br />

przez Niemców zaporę w Rożnowie<br />

i most w Kurowie w styczniu 1945 r.<br />

i gdyby to zrobili partyzanci sowieccy to<br />

tam by stał po mnik i w cza sach PRL od -<br />

bywałyby się akademie – zauważył Tomasz<br />

Kosecki. Jego zdaniem<br />

społeczność gminy zdała egzamin z patriotyzmu<br />

w okresie najcięższej próby:<br />

okupacji niemieckiej i powojennego terroru<br />

komunistycznego.<br />

Z kolei Grzegorz Olszewski (PTH),<br />

badacz sądeckich ofiar Oświęcimia i innych<br />

obo zów kon cen tra cyj nych, opo -<br />

wia dał o re pre sjach, ja kie spo tka ły<br />

miesz kań ców gmi ny Ło so si ny Dol nej<br />

i stra tach ma te rial nych, ja kie po nie śli<br />

w okresie okupacji niemieckiej.<br />

TO MASZ KO SEC KI:<br />

My ślę, że nikt nie ża ło wał przy jaz du<br />

do Tęgoborzy w Święto Niepodległości. Tematyka<br />

była dość obszerna, ale trudno było<br />

ją po dzie lić, gdyż two rzy jed ną ca łość.<br />

Chcę ten te mat da lej po cią gnąć, bo to był<br />

pierwszy krok w przywracaniu pamięci<br />

o tam tych cza sach i lu dziach oraz pierw sza<br />

okazja do odkłamania historii. Najważniejsze,<br />

że udało się do współorganizowania<br />

konferencji zachęcić IPN i Gimnazjum w Tęgoborzy.<br />

Pomył zorganizowania tej konferencji<br />

powstał w marcu po prelekcji, jaką na zaproszenie<br />

dyrektora Zespołu Szkół w Tęgoborzu<br />

wygłosiliśmy dla tamtejszej<br />

młodzieży (T. Kosecki, D. Golik, A. Borek, P.<br />

Terebka). Wówczas zaproponowałem<br />

księdzu proboszczowi Stanisławowi Berdzikowi<br />

i Dawidowi Golikowi, aby zrobić<br />

podobny wykład dla wszystkich mieszkańców.<br />

Mam nadzieję, że „Sądeczanin” będzie<br />

wspomagał medialnie nasze działania<br />

na rzecz przywracania prawdziwej historii.<br />

Może warto zainteresować takimi prelekcjami<br />

szkoły, chętnie podzielimy się<br />

swoją wiedzą z młodzieżą.<br />

O powojennej, poakowskiej konspira<br />

cji w re jo nie Tę go bo rzy, od dzia łach<br />

„Wojska Polskiego” Władysława Janura<br />

„Białego” i grupy przetrwania „Wojsko<br />

Ge ne ra ła An der sa” (utrzy ma li się<br />

na wolności do wiosny 1953 r.) mówił<br />

z ko lei Da wid Go lik (IPN), któ ry prze -<br />

wod ni czył kon fe ren cji. Go lik cy to wał<br />

notatki ubowskie, że w kieszeni zabitych<br />

lub żywcem ujętych partyzantów funkcjo<br />

na riu sze bez pie ki znaj do wa li ró ża -<br />

niec, krzyżyki i książeczki do modlitwy,<br />

takie to było wojsko. Historyk wspominał<br />

m.in. zmar łe go w 2005 r. Ja na Pe cia -<br />

ka „Gra ba” z Ro jów ki, któ ry po szedł<br />

do la su w 1940 r., a za kład kar ny opu -<br />

ścił do pie ro 10 paź dzier ni ka 1967 r.,<br />

po odsiedzeniu 15-letniego wyroku, jako<br />

je den z ostat nich w Pol sce więź niów<br />

stalinowskich. Dla wielu mieszkańców<br />

Rojówki i okolicy to postać kontrowersyjna,<br />

trudniąca się bandytyzmem, a nie<br />

walką o niepodległość…<br />

W następnym wykładzie Marcin Kasprzycki<br />

(IPN) omówił wcale nierzadkie<br />

przypadki kooperacji na Sądecczyźnie<br />

Żołnierzy Wyklętych z… funkcjonariuszami<br />

Milicji Obywatelskiej, co jest mało<br />

znanym epizodem tamtych czasów.<br />

Na ko niec Adam Bo rek i Pa weł Te -<br />

rebka z grupy rekonstrukcyjnej sądeckie<br />

go PTH przed sta wi li uzbro je nie<br />

partyzantów. Zademonstrowali wyłożoną<br />

na stołach kolekcję pistoletów, karabi<br />

nów, gra na tów, ba gne tów etc.<br />

Atrakcją sympozjum była grupa rekonstrukcyjna<br />

Zgrupowania „Błyskawica”<br />

mjr Józefa Kurasia „Ognia” z Nowego<br />

Targu. Młodzi mężczyźni i starsi panowie<br />

paradowali w mundurach z epoki,<br />

z karabinami na ramieniu i furażerkami<br />

z orłem w koronie na głowie.<br />

Fre kwen cja do pi sa ła, do koń ca by li<br />

słuchacze, dyskutowano na sali i w kuluarach,<br />

z Sącza przyjechało do Tęgoborzy<br />

wie lu mi ło śni ków hi sto rii<br />

naj now szej, m.in. Le szek Za krzew ski,<br />

prezes PTH, Jarosław Rola, prezes Sądec<br />

kiej Ro dzi ny Ka tyń skiej oraz Jan<br />

Ruchała i Mariusz Smoleń.<br />

W pierw szym rzę dzie sie dział wójt<br />

Stanisław Golonka, wiceprzewodniczący<br />

Ra dy Gmi ny Piotr Li twiń ski oraz dy -<br />

rek tor Gim na zjum Ire na Ba sta, któ ra<br />

ra zem z go spo da rzem gmi ny Ło so si -<br />

na Dolna pięknie przywitali gości.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 HISTORIA 93<br />

Z Tarnowa przyjechała rodzina pchor.<br />

Józefa Toczka, syn Wiktor z żoną Teresą<br />

i sy nem Łu ka szem oraz wnucz ka<br />

dzielnego partyzanta – Iwona. „Topór”<br />

doczekał wolnej Polski.<br />

– Teściu zmarł 8 listopada 1991 roku,<br />

po grzeb od był się w Tar no wie 11 li -<br />

stopada w Święto Niepodległości, w ten<br />

symboliczny sposób zamknęła się księga<br />

je go ży cia, bo Pol sce po świę cił swo -<br />

je ży cie – mówiła synowa „Topora”.<br />

Obradom i dyskusjom towarzyszyła<br />

wystawa zdjęć i dokumentów partyzantów,<br />

na sto isku IPN mo żna by ło ta kże<br />

nabyć najnowsze publikacje o Żołnierza<br />

Wyklętych.<br />

„Są de cza nin” spra wo wał pa tro nat<br />

medialny nad konferencją.<br />

(HSZ)<br />

Stosunek<br />

ludności do<br />

partyzantów<br />

(…) Oma wia jąc mo ją dzia łal ność<br />

na po gra ni czach zie mi są dec ko li ma -<br />

nowsko-brzesko bocheńskiej w oddziale<br />

par ty zanc kim, nie mo żna po mi nąć<br />

stosunku ludności do nas i naszych poczynań.<br />

Początkowo stosunek ten był bardzo<br />

ostrożny, wyczekujący, powiedziałbym,<br />

bo jaź li wy. Ale nie na le ży się dzi wić.<br />

Czas, gdy ja zna la złem się w tam tym te -<br />

renie, to okres szczególnych represji, terroru,<br />

wsyp i aresztowań.<br />

Trud no się dzi wić, gdy ro dzi ce na za -<br />

wsze tra cą dzie ci, gdy dzie ci bez pow rot -<br />

nie tra cą ro dzi ców. Aby zro zu mieć<br />

gro zę tych dni i tych cza sów, trze ba je<br />

by ło po pro stu prze żyć. Więc nie na le ży<br />

się dziwić tej początkowej powściągliwości,<br />

czy bojaźni.<br />

Bar dzo do brze po dzia ła ła na tam tej -<br />

szą lud ność, zwłasz cza tę go bor sko -ło -<br />

so so siń ską li kwi da cja Got t frie da<br />

i Smolenia (bez żadnych represji), a następ<br />

nie ich ochro ny a na wet obro ny<br />

w wy ni ku dzia łal no ści OP na od cin ku<br />

prze pro wa dza nych ak cji sa bo ta żo wo -<br />

-dy wer syj nych, jak nisz cze nie gmin<br />

i wszel kich jej ewi den cji, jak nisz cze -<br />

nie mle czar ni i zlew ni mle ka, ochro -<br />

na przed kol czy ko wa niem by dła<br />

i trzo dy chlew nej, ochro na przed wy -<br />

wo zem lud no ści na ro bo ty itp. wy mie -<br />

nio nych po przed nio. Znacz nie rów nież<br />

zbli ży ła lud ność do nas, na sza dzia łal -<br />

ność dot. likwidacji konfidentów, dono -<br />

sicieli i szpicli, bandytów i złodziei. To<br />

prze cież w su mie by ły wi docz ne zna ki<br />

ich ochro ny i obro ny, za rów no<br />

przed be stial stwem oku pan ta, jak i mę -<br />

ta mi ludz ki mi.<br />

W 1944 r. już nie mal ca ła lud ność od -<br />

nosiła się do Oddziału Partyzanckiego<br />

i jego żołnierzy bardzo przychylnie, serdecznie,<br />

powiedziałbym z entuzjazmem.<br />

Stwa rza ło to dla nas znacz nie lep sze wa -<br />

runki wyżywienia i zakwaterowania (jak<br />

to nie raz by ło głod no i chłod no), po ru -<br />

szania się w terenie, łączności, w pewnym<br />

sensie większego bezpieczeństwa<br />

itp. Nie od czu wa ło się żad nych spe cjal -<br />

nych ró żnic mię dzy AK i BCH (tych<br />

ostatnich w tamtych terenach było zresztą<br />

nie wie lu) i to za rów no przed, jak<br />

i po scaleniu.<br />

W tym miejscu należałoby wymienić<br />

cho ciaż kil ka osób, czy ro dzin, któ rych<br />

– To akow cy obro ni li<br />

przed wy sa dze niem<br />

przez Niem ców za po rę<br />

w Ro żno wie i most w Ku -<br />

ro wie w stycz niu 1945 r.<br />

i gdy by to zro bi li par ty -<br />

zan ci so wiec cy to tam by<br />

stał po mnik i w cza sach<br />

PRL od by wa ły by się aka -<br />

de mie – za uwa żył To masz<br />

Ko sec ki.<br />

zapamiętałem, a którzy w tych ciężkich<br />

czasach okazywali nam szczególną pomoc<br />

i serdeczność, zarówno mnie osobi<br />

ście, jak i żoł nie rzom mo je go<br />

Od dzia łu. Do osób na te re nie gmi ny<br />

Chełmiec i Łososina Dolna, należy zali<br />

czyć w szcze gól no ści: ro dzi nę Sma -<br />

gów z Trze trze wi ny, Jó ze fa Krza ka<br />

– młynarza z Chomranic, rodzinę Szwedów<br />

i Pulitów z Chomranic, u których<br />

le ża łem z za ka że niem po po strza le<br />

na Wysokiem; to sołtys Kopeć z Chom-


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

94 HISTORIA<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

ranic i „ciotka” z Klęczan; to żarliwa Polka<br />

i pa triot ka Ja dwi ga Alek san der<br />

z Krasnego Potockiego (znała mnie jako<br />

d -cę sek cji OP „To po ra”); to ro dzi ny<br />

Bie dro niów – Anie la, Fry de ryk i Jan<br />

z Tęgoborza; to dr Stanisław Dobek ps.<br />

Jaksa z Męciny; to Bronisława Górska<br />

ps. „Tu rek” z Ro jów ki; to Emi lia i Sta -<br />

ni sław Krzy kal scy z Bia łej wo dy; to<br />

Ignacy Waśko, Franciszek Basta, Stanisław<br />

Bukowiec i Waśko Jacenty – wszyscy<br />

z Za wad ki; to dr Ci sow ski<br />

z Tęgoborza; to Jan Studziński „Jasiu”<br />

z Bil ska; to Jaś kie wicz Jan, Gwóźdź To -<br />

masz z Mi chal czo wej; to Za jąc Jó zef<br />

z Klęczan.<br />

Na po gra ni czach gmin Uja no wi ce,<br />

Iwkowa, Czchów – Zakliczyn i Kobyle<br />

Gró dek po mo cy dla OP udzie la li:<br />

Agniesz ka i An drzej Pa jo ro wie z Do -<br />

bro cie szy, Ma ria, Jan i Sta ni sław Bu -<br />

kow co wie z Kro snej, Au gu styn Pa weł<br />

i Fi li pek ze Sech nej, dr Zyg munt Orzeł<br />

ps. An tek z Uja no wic, inż. Jó zef Ma rek<br />

z Tym bar ku, ks. Jó zef Wa łek ps. Jó zwa<br />

– proboszcz z Tropia, ps. Zofia z Zakliczyna,<br />

Kwiatkowski Stanisław z Zakliczy<br />

na, Wi niar ski Jó zef ps. Sza ry<br />

z Roztoki-Brzezin, Kwiatkowski Stanisław<br />

z Za kli czy na wraz z An drze jem<br />

Kra kow skim, ks. Gó ra Jan – pro boszcz<br />

z Paleśnicy oraz z tej samej miejscowości<br />

na uczy ciel ka Emi lia Ję drze jow ska<br />

i Gon dek Jan ps. Kruk, Lu lek Mi chał ps.<br />

W 1944 r. już nie mal ca ła<br />

lud ność od no si ła się<br />

do Od dzia łu Par ty zanc -<br />

kie go i je go żoł nie rzy<br />

bar dzo przy chyl nie, ser -<br />

decz nie, po wie dział bym<br />

z en tu zja zmem.<br />

Leśnik – gajowy z leśniczówki Gródek<br />

oraz zespół – Połomska Jadwiga i Zięci<br />

na Jan ps. Wilk z Jel nej i mgr Adam<br />

Małek – wójt gminy i Stanisław Lipiński<br />

– kom. po ste run ku gra na to we go<br />

w Kobyle Gródku. To właśnie „Wilk”,<br />

przy pomocy w/w i innych, których nie<br />

znam jako kwatermistrz w tamtym terenie,<br />

ży wił i kwa te ro wał gru pę ude rze -<br />

niową OP „Topora”.<br />

Trud no pa mię tać i wy li czyć tych<br />

wszyst kich lu dzi, któ rzy w tych cię żkich<br />

dla nas czasach współpracowali w jakikolwiek<br />

sposób i udzielali pomocy żołnie<br />

rzom OP „To po ra”. A po moc ta by ła<br />

nie tylko pomocą materialną, ale dla nas<br />

jakże wielką pomocą moralną, gdy my,<br />

wy rzu ce ni z krę gu lu dzi nor mal nych,<br />

my ban dy ci „Ban di ten”, na któ rych<br />

„Ubermesche” urządzali polowania, jak<br />

na dzikiego zwierza, znajdywaliśmy tak<br />

po trzeb ną po moc, opar cie i zro zu mie -<br />

nie. A prze cież po mo cy tej udzie la li<br />

nam nie jed no krot nie i lu dzie bar dzo<br />

biedni i dzielili się często z nami przysłowiowym<br />

ostatnim kęsem chleba. Nale<br />

ży się więc im wszyst kim<br />

ogromna wdzięczność z naszej strony,<br />

gdyż pomagając nam, czy współpracując<br />

z nami, narażali często nie tylko własne<br />

ży cie, ale i ży cie swo ich<br />

naj bli ższych. A je że li by kie dyś ktoś<br />

z Was przeczytał te wspomnienia i nie<br />

zna lazł sie bie, niech wie, że to za wio dła<br />

je dy nie pa mięć ludz ka, ale naj lep sza<br />

i naj go ręt sza wdzięcz ność po zo sta ła<br />

w moim sercu i mojej duszy.<br />

I proszę mi wybaczyć, że nie umiem<br />

te go co czu ję wła ści wie sfor mu ło wać<br />

i wy ra zić, ale je stem już bar dzo zmę czo -<br />

ny, do ku cza ją mi bó le, nie bar dzo mo gę<br />

zebrać myśli. Ale chyba tutaj nieistotne<br />

są sło wa Wa żna jest ta ogrom -<br />

na wdzięczność, która po tylu latach pozo<br />

sta ła w mo im ser cu dla tych<br />

wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób<br />

pomagali mnie i wszystkim innym<br />

na naszych partyzanckich ścieżkach.<br />

(Fragment opracowania, które Józef Toczek,<br />

dowódca Oddziału Partyzanckiego „Topora”,<br />

złożył w 1978 r. w Wojskowym Instytucie Historycznym.<br />

Całość można przeczytać<br />

na stronie internetowej Sądeckiego Towarzystwa<br />

Lotniczego „Orlik”: www.orlik.sacz.pl).


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 PSZCZOŁY I LUDZIE ROZMAITOŚCI 95<br />

Poczet Pszczelarzy Sądeckich<br />

Zdzisław Skibiak<br />

z Cieniawy<br />

Z wykształcenia inżynier chemik<br />

(absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej<br />

w Krakowie),<br />

od lat właściciel cegielni<br />

w Jankowej, ale chyba przede<br />

wszystkim wybitny pszczelarz.<br />

Ichoć pszczołami i pasieką zajął się<br />

już w dojrzałym wieku (trudno w to<br />

uwie rzyć, ale do pie ro 10 lat te mu),<br />

dzisiaj, nosząc na karku ledwie 54<br />

wiosny (jak na polskiego pszczelarza to<br />

młodzian) mówi, że zaprzedał pszczo -<br />

łom swo ją du szę. Dia bły nic już tu taj nie<br />

ugrają. Pszczoły były pierwsze.<br />

Czy to zna czy, że w ro dzi nie Zdzi sła -<br />

wa nie by ło tra dy cji pszcze lar skich<br />

Wprost prze ciw nie! Dzia dek bo ha te ra<br />

na szej opo wie ści go spo da ro wał na 20<br />

pniach w rodzinnym Zapałowie k. Jarosławia<br />

(przemyskie). A on sam wymykał<br />

się w dzie ciń stwie ro dzi com<br />

(lata 60. XX w.), żeby pomagać w pasiece<br />

miej sco we mu pro bosz czo wi, któ ry<br />

pszczelarzył na dużą skalę. Naukę praktycz<br />

nej go spo dar ki pa siecz nej ode brał<br />

więc Zdzisław znakomitą. Po latach, już<br />

na stu diach w Kra ko wie, rów no le gle<br />

z teorią inżynierii materiałowej i ceramiki,<br />

zgłębiał tajniki teoretycznej wiedzy<br />

na te mat pszcze lar stwa<br />

w szacownych murach Biblioteki Jagiellońskiej.<br />

A pszczelarski księgozbór krakow<br />

skiej Al ma Ma ter jest ogrom ny!<br />

Do Cieniawy ściągnęła Zdzisława,<br />

poznana na studiach w Krakowie Władysława,<br />

przyszła żona, rodowita Cieniawianka.<br />

I tak pozostało do dzisiaj.<br />

Podgrybowska Cie niawa okazała się portem<br />

życiowym dla rodziny Skibiaków.<br />

Lata mijały, a ten wielki pszczelarski<br />

talent pozostawał w uśpieniu. Praca zawo<br />

do wa, naj pierw w No wo są dec kim<br />

Przedsiębiorstwie Ceramiki Budowlanej<br />

w Bie go ni cach, po tem od 1988 ro ku<br />

jankowska cegielnia, wreszcie, co przecież<br />

by ło naj wa żniej sze, ro dzi na: żo -<br />

na Wła dy sła wa i sze ścio ro dzie ci<br />

– Agniesz ka, An na, Łu cja, Piotr, Ja kub<br />

i Krzysz tof, dziś w więk szo ści już<br />

po wy ższych stu diach. Pew nie nie star -<br />

czało czasu na pszczoły, a może i odwagi.<br />

Nie wol no ta kże za po mi nać, że<br />

od po nad 20 lat Zdzi sław Ski biak dzia -<br />

Jak ka żdy pszcze larz<br />

Zdzi sław mo że ga wę dzić<br />

o swo jej pa sie ce go dzi na -<br />

mi. Dla cze go wy brał<br />

ram kę wiel ko pol ską, jak<br />

wal czy z cho ro ba mi<br />

w pa sie ce z mo ty li cą<br />

i war ro zą, dla cze go ule<br />

zbu do wał z drew na li po -<br />

we go i jo dło we go.<br />

ła w samorządzie gminy Grybów jako<br />

radny. To chyba jedna z najdłuższych karier<br />

samorządowych w dziejach III RP!<br />

Ale wresz cie przy szedł ten dzień<br />

i Zdzisław, jak opowiada, chyba w 2000<br />

roku, odwiedził wraz z synem Piotrem<br />

pa sie kę wy bit ne go pszcze la rza są dec -<br />

kiego Jana Gaborka z Kamionki Wielkiej.<br />

Wytrawny pasiecznik Gaborek jął<br />

namawiać Zdzisława do zakupu jednego<br />

pnia. Nie by ło to pro ste, bo wsze la -<br />

kich za jęć miał Zdzi sław co nie mia ra<br />

i do pie ro per swa zja żo ny Wła dy sła wy<br />

i syna Piotra przeważyła. I powstała pasie<br />

ka Ski bia ków. Ten jeden ul, ta jedna<br />

ro dzi na pszcze la w 2000 r. sta ły się za -<br />

czynem dla budowy jednej z najbardziej<br />

ce nio nych pa siek zrze szo nych w Kar -<br />

packim Związku Pszczelarzy w Nowym<br />

Sączu. Po roku u Skibiaków stało 10 rodzin<br />

pszcze lich, po dwóch la tach 40,<br />

a tej jesieni Zdzisław zazimował 91 pni.<br />

Czapki z głów.<br />

Jak ka żdy pszcze larz Zdzi sław mo że<br />

ga wę dzić o swo jej pa sie ce go dzi na mi.<br />

Dlaczego wybrał ramkę wielkopolską,<br />

jak walczy z chorobami w pasiece z motylicą<br />

i warrozą, dlaczego ule zbudował<br />

z drewna lipowego i jodłowego, jak wygląda<br />

miodobranie, dlaczego sieje gorczycę<br />

przy pasieczysku i o wędrówkach<br />

na Ja wo rze w ocze ki wa niu na spadź.<br />

A gdy opro wa dzał mnie po swo jej pra -<br />

cow ni pszcze lar skiej, któ ra speł nia<br />

wszelkie wyśrubowane wymogi sanitarne<br />

i higieniczne, widziałem iskrę w jego<br />

oku. To by ła pszcze lar ska du ma!<br />

Pszczelarze z Karpackiego Związku<br />

Pszcze la rzy dwu krot nie w 2006<br />

i w 2009 roku docenili kunszt swojego<br />

ko le gi i na gro dzi li je go pa sie kę w do -<br />

rocznym konkursie pasiek. Na dziesięcio<br />

let nią pszcze lar ską ka rie rę to<br />

doprawdy sukces nie lada.<br />

A je śli chcesz, Dro gi Czy tel ni ku,<br />

spróbować naprawdę wykwintnych sądec<br />

kich mio dów mnisz ko wach, li po -<br />

wych i spa dzio wych, nie zwle kaj.<br />

Kie ru nek Cie nia wa, ro dzi na Ski bia -<br />

ków… zresz tą ka żdy wska że Ci dro gę<br />

do tej wyjątkowej pasieki!<br />

MA CIEJ RY SIE WICZ


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

96 ROZMAITOŚCI<br />

GRUDZIEŃ 2011<br />

Kulinarna Ra fa (8)<br />

www.e-rafa.pl – supermarket<br />

w… Two im do mu<br />

Zmiany we współczesnym handlu zachodzą niezwykle szybko.<br />

Do ty czy to wszyst kich dzie dzin, bez wzglę du na ich cha rak ter<br />

i ska lę. W ka żdej bra nży wy stę pu je kon ku ren cja, któ ra z jed nej<br />

strony odbiera część profitów, a z drugiej strony pozytywnie dopin<br />

gu je do dzia ła nia. Wy da je się, że ta jem ni ca suk ce su po le ga<br />

na elastycznym i zarazem konsekwentnym podążaniu za trendami,<br />

no wo ścia mi, ocze ki wa nia mi klien tów, któ rzy są fak tycz ny mi<br />

kreatorami rynku.<br />

Zastanawiałem się, w jaki sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom<br />

– co nowego można zaoferować osobom regularnie odwiedzającym<br />

nasz sklep oraz jak do trzeć do tych, któ rzy z ja kie goś po wo du<br />

nie odwiedzają Rafy. Jednym z pomysłów, który przyszedł mi wtedy<br />

do głowy, było stworzenie serwisu sklepu internetowego. Od momen<br />

tu pod ję cia de cy zji o bu do wie ser wi su e -ra fa. pl upły nął po -<br />

nad rok. W tym cza sie, wraz z ze spo łem e -ra fy uda ło się nam<br />

stworzyć (mamy taką nadzieję) przejrzystą platformę, która przedsta<br />

wia ofer tę kil ku ty się cy pro duk tów. Oczy wi ście w po rów na niu<br />

z Ra fą jest to tyl ko wy ci nek – nie cho dzi o to, aby prze nieść ca ły sta -<br />

cjonarny sklep do Internetu. Pewnie zastanawiają się Państwo, jak<br />

wybierane będą warzywa i owoce, kiedy będziemy kroić wędlinę, czy<br />

zapakujemy należycie świeże ryby… Zapewniam – dołożymy wszelkich<br />

starań, aby zamówione produkty były profesjonalnie skompletowane<br />

i dostarczone. Gwarantuję, że załoga e-rafy będzie Państwa<br />

najlepszym reprezentantem na zakupach w Rafie. Zamówione produkty<br />

będziemy ściągać z półek, zwracając przy tym uwagę na termi<br />

ny przy dat no ści do spo ży cia, dbać o wy bór owo ców i wa rzyw,<br />

a świeże ryby i owoce morza szczelnie zapakowane transportować<br />

w chłodni wprost do Państwa kuchni. Dołożymy wszelkich starań,<br />

aby w momencie dostarczenia zakupów byli Państwo zadowoleni<br />

ze swojej decyzji i naszej pracy.<br />

Aby odwiedzić e-rafę wystarczy wejść na stronę www.e-rafa.pl.<br />

Tu mo żna prze glą dać ofer tę skle pu, re ali zo wać „szyb kie za ku py”<br />

– w tym celu niepotrzebne jest logowanie. Jednak stworzenie własne<br />

go pro fi lu to wie le udo god nień. Umo żli wia do stęp do hi sto rii<br />

swoich zakupów, czy też opcję wyboru adresu dostawy (np. pracy,<br />

domu). Gdy wybierzemy interesujące nas produkty, kolejnym krokiem<br />

jest wybór dnia i dwugodzinowego przedziału czasowego z tabe<br />

li wol nych kur sów (w tym prze dzia le cza so wym do star czo ne<br />

zostaną zakupy). Zamówienie finalizuje specjalny formularz, w którym<br />

określany jest sposób zapłaty za zakupy, rodzaj pakowania oraz<br />

to, jak mamy się zachować w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu nie będziemy<br />

dysponować wybranym przez Państwa produktem.<br />

W e-rafie postawiliśmy na jasne reguły. Po pierwsze, ceny wszystkich<br />

produktów są identyczne z tymi w stacjonarnej Rafie – to duża<br />

zaleta, niespotkana w analizowanych przez nas „e marketach”. Dostawa<br />

bezpłatna realizowana jest na terenie aglomeracji sądeckiej<br />

i okolic od kwoty zakupów 100zł – to również duża zaleta w porówna<br />

niu z in ny mi skle pa mi. W przy pad ku za ku pów za ni ższą kwo tę,<br />

opłata za dostawę będzie wynosiła 5 lub 10 zł (szczegółowe informacje<br />

znaj du ją się w za kład ce „Do sta wa” – ob szar dzia ła nia). Sklep<br />

otwar ty jest 24h na do bę przez sie dem dni w ty go dniu – war to jed -<br />

nak pamiętać, że dostawy realizowane są codziennie od 10 do 20.<br />

Mam na dzie ję, że przy go to wa ny przez nas ser wis spo tka się<br />

z Państwa zainteresowaniem. Chcielibyśmy zainteresować tą formą<br />

zakupów, zachęcić do spróbowania i wystawienia nam oceny.<br />

Mam na dzie ję, że gdy je ste śmy zmę cze ni po dniu cię żkiej pra cy,<br />

mamy jeszcze tyle przygotowań przed uroczystą kolacją lub po prostu<br />

nie chce się nam stać w kor ku sa mo cho dów a na stęp nie w ko -<br />

lej ce do ka sy wy bio rą Pań stwo www.e -ra fa.pl – su per mar ket …<br />

w Twoim domu.<br />

PAWEŁ ŚWIERCZEK, biuro@e-rafa.pl


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

GRUDZIEŃ 2011 ROZMAITOŚCI 97<br />

Re stau ra cja Ma je rzan ka na przed -<br />

po lach Piw nicz nej<br />

Łyżka strawy (31)<br />

Wzywanie<br />

posiłków<br />

Święto narodowe postanowiłam<br />

uczcić uro czy stym obia -<br />

dem. W tym ce lu wsia dłam<br />

na rower i w drodze na miejsce<br />

zbiórki przejechałam most heleński,<br />

zaraz skręciłam w lewo<br />

i tam, o zgrozo, prawie dosłownie<br />

w wigilię Dnia Niepodległości<br />

zauważyłam, że od ul.<br />

Starowiejskiej odchodzi w stronę<br />

Dunajca ul. Pod Sosenki.<br />

FOT. ŁYŻY<br />

Jak ona ucho wa ła się w mie ście,<br />

któ re zde ko mu ni zo wa ło ca łe<br />

dzielnice Jak długo jeszcze drażnić<br />

będzie patriotyczne wzmożenie<br />

oby wa te li No we go Są cza uli ca<br />

bezwstydnie poświęcona podpułkowniko<br />

wi Iwa no wi Ili czo wi So sen ce, osła -<br />

wio ne mu funk cjo na riu szo wi NKWD,<br />

sowieckiemu oprawcy o rękach po łokcie<br />

ską pa nych w pol skiej krwi Wzy -<br />

wam Radę Miasta, żeby skończyła z tym<br />

naigrywaniem się z przelanej krwi!!!<br />

Po tym szoku otrząsnęłam się i podążyłam<br />

w kierunku miejsca koncentracji<br />

sił. Był to je den z tych cu dow nie sło -<br />

necznych dni w pierwszej dekadzie listo<br />

pa da. Dzię ki for mie wy pra co wa nej<br />

w czasie kampanii letnich i jesiennych<br />

do je cha łam aż do Piw nicz nej Zdro ju,<br />

tym bar dziej, że mo je spra co wa ne lę -<br />

dźwie popychał ciepły fen.<br />

Oby ło się bez przy gód, je śli nie li czyć<br />

te go, że w Bar ci cach przed ko ścio łem<br />

swawolna spódnica w kolorze feldgrau<br />

wplątała mi się w łańcuch, nieco rozerwała<br />

i dalej pojechałam z gołym udem,<br />

zadziwiając woźniców taborów nadjeżdżających<br />

z naprzeciwka, którzy przeciągle<br />

trąbili na widok mych wdzięków.<br />

Na takie pozdrowienia oczywiście odpo<br />

wia da łam ca łu sa mi roz da wa ny mi<br />

na prawo i lewo.<br />

Dojechałam nie tylko do samej Piwnicz<br />

nej, lecz na wet nie co za. Tam za rzą -<br />

dziłam popas, rozkulbaczyłam mego<br />

stalowego rumaka, a w poszukiwaniu furażu<br />

obrałam azymut na kantynę o nazwie<br />

Majerzanka, nie mylić z macierzanką,<br />

choć to z okazji święta narodowego byłoby<br />

właściwsze, gdyż kojarzyłoby się<br />

z macierzą naszą jedyną.<br />

Nie za re kwi ro wa łam żyw no ści jak<br />

legioniści z Pierwszej Brygady Komendan<br />

ta, nie wy sta wi łam na świst ku<br />

do skrętów kwitu dłużnego ani asygnaty,<br />

lecz za pła ci łam go tów ką pod ję tą<br />

uprzednio z kasy pułku.<br />

W me nu oczy me prze past ne pa dły<br />

na pie ro gi łom ni czań skie (8 zł). Już<br />

daw no cho dził za mną ten spe cjał, si ła<br />

żem słyszała o jego dobroci, zatem zaryzykowałam.<br />

Podano mi trzy cepeliny<br />

z tartych ziemniaków inaczej zwane kartaczami,<br />

co ewokowało w mych myślach<br />

cza sy, kie dy świ sta ły na po lach bi tew,<br />

szatkując żołnierskie ciała na mielonkę.<br />

Z tym, że w odróżnieniu od tych litewskich<br />

– łomniczańskie stanowią wersję<br />

oszczęd no ścio wą, bo za miast mię sem<br />

fa sze ro wa ne są twa ro giem jak re krut<br />

szrapnelami.<br />

Tak się składa, że do cepelinów-karta<br />

czy mam sto su nek en tu zja stycz ny,<br />

gdyż w ramach wizyt rodzinnych bywałam<br />

onegdaj na Białorusi tuż nad granicą<br />

li tew ską i tam ob fi cie mnie ni mi<br />

kar mio no aż tłuszcz ście kał po bro dzie<br />

i z cichym posapywaniem odkładał się<br />

w sadło na biodrach.<br />

Te, które podano mi w Majerzance,<br />

co to było za monumentalne paskudztwo!<br />

Gumowate, ale nie sprężyste, lecz<br />

spar cia łe, gąb cza ste i sil nie mu lą ce,<br />

z woni i smaku podobne do derki spod<br />

siodła ułana jazłowieckiego. Może gdyby<br />

by ły świe że, to ja koś by uszły w oko -<br />

pach. Ale to, co do sta łam, od sta ło swo je,<br />

oba wiam się, że mo gło na wet pa mię tać<br />

ów niezapomniany rok 1918 i zdążyło<br />

wy schnąć na wiór. Na do miar złe go<br />

– od grza no je w mi kro fa lów ce tyl ko<br />

symbolicznie, bo temperaturą nieznacznie<br />

przewyższało tę na zewnątrz.<br />

Te, któ re po da no mi<br />

w Ma je rzan ce, co to by ło<br />

za mo nu men tal ne pa -<br />

skudz two! Gu mo wa te,<br />

ale nie sprę ży ste, lecz<br />

spar cia łe, gąb cza ste i sil -<br />

nie mu lą ce, z wo ni i sma -<br />

ku po dob ne do der ki<br />

spod sio dła uła na ja zło -<br />

wiec kie go.<br />

Odstawiłam jak niepyszna i w obliczu<br />

za glą da ją cej w oczy klę ski – we -<br />

zwa łam po sił ki. Od wód dy wi zyj ny,<br />

który zjawił się z odsieczą, składał się<br />

z pod od dzia łu na le śni ków z se rem (7<br />

zł). W nie zmą co nym szy ku bo jo wym<br />

sprawnie zajęły z góry upatrzone pozycje<br />

w moim przewodzie pokarmowym<br />

i ukła dzie tra wien nym. Za pra wio ne<br />

w bo jach jak gwar dia na po le oń ska,<br />

prze wa żnie nie za wo dzą ja ko ostat nia<br />

deska ratunku w naszych niekończących<br />

się po tycz kach z ga stro no mią. Mo żna<br />

na nich polegać jak na Zawiszy albo Belinie-Prażmowskim,<br />

tym bardziej, że te<br />

w Majerzance okryte były grubą kołderką<br />

z cu kru pu dru, któ ra nie uchron nie<br />

zwia sto wa ła ro zejm w po sta ci zi my,<br />

nad cho dzą cej nie ubła ga nym ga lo pem<br />

jak szarża konarmii Budionnego…<br />

ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />

W Majerzance ogarnęły mnie tzw. ambiwalentne<br />

uczucia, w ocenie wahające się od 0<br />

do 5. Ponieważ w ostatniej chwili przycwałowała<br />

kawaleria w formie naleśników i przyniosła<br />

ocalenie od niechybnej śmierci głodowej,<br />

w strzelistym akcie łaski przyznaję ww. kantynie<br />

trzy gwiazd ki z obiet ni cą awan su do stop -<br />

nia kapitana, jeśli wyeliminuje z menu pierogi<br />

łomniczańskie, przynajmniej zamrożone.


WWW.SADECZANIN.INFO<br />

98 ROZMAITOŚCI<br />

DO I OD REDAKCJI GRUDZIEŃ 2011<br />

PROF. BO LE SŁAW FA RON<br />

ZA PRA SZA….<br />

Są dec czy zna w li te ra tu rze pol skiej,<br />

w dawnej historiografii i mediach – oto<br />

zakres tematyczny ogólnopolskiej sesji<br />

na uko wej, ja ką w przy szłym ro ku,<br />

na przełomie czerwca i lipca, w ramach<br />

ob cho dów 720-le cia No we go Są cza<br />

przy go to wu je Ma ło pol ska Wy ższa<br />

Szko ła Za wo do wa im. Jó ze fa Die tla<br />

w Krakowie, Wydawnictwo Edukacyjne<br />

w Krakowie, przy współpracy Urzędu<br />

Mia sta No we go Są cza, Mu zeum<br />

Okręgowego i nowosądeckiego oddziału<br />

Civitas Christiana – Oddział w Nowym<br />

Są czu.<br />

Pomysłodawcą i głównym organizato<br />

rem jest prof. Bo le sław Fa ron:<br />

– Zapraszamy do udziału w konferencji<br />

przedstawicieli wszystkich ośrodków<br />

akademickich w Polsce. W przypadku literatury<br />

idzie o ukazanie obrazu Nowego<br />

Są cza i Są dec czy zny w opty ce<br />

au to rów od cza sów naj daw niej szych<br />

do współczesnych (np. Mieczysław Romanowski,<br />

Zofia Nałkowska, Jan Wiktor,<br />

Zo fia Kos sak -Szczuc ka, Je rzy Ha ra sy -<br />

mo wicz czy Adam Zie mia nin). Za le ży<br />

nam ta kże na uwzględ nie niu twór ców<br />

rodem z Sądecczyzny (np. Andrzej Warzecha,<br />

Władysława Lubasiowa). W wybo<br />

rze te ma tu mo gą być po moc ne:<br />

książka Janiny Kwiek-Osiowskiej, „Ziemio<br />

mo ja są dec ka...” Wy bór tek stów<br />

o Sądecczyźnie (Nowy Sącz 2010) lub E.<br />

Smajdora, „Sądecczyzna w polskiej literaturze<br />

pięknej” (Nowy Sącz 1946).<br />

Jeśli idzie o dawną historiografię, to<br />

można tu wskazać np. nazwiska Jana Długosza,<br />

Szczęsnego Morawskiego czy Jó-<br />

zefa Szujskiego. Temat mediów jest obszer<br />

ny. Mie ści się w tym za kre sie i pra sa,<br />

i radio i telewizja, a nawet internet.<br />

Zwracam się do miłośników Sądecczyzny,<br />

do liderów nowosądeckich środo<br />

wisk in te re su ją cych się hi sto rią,<br />

literaturą i mediami o udział w konferencji.<br />

Serdecznie zapraszam. Mile widziane<br />

bę dą re fe ra ty i ko mu ni ka ty.<br />

Opracowania zakwalifikowane przez recenzentów<br />

ukażą się w specjalnym wydawnictwie<br />

pokonferencyjnym.<br />

***<br />

Zgło sze nia:<br />

Wy daw nic two Edu ka cyj ne sp. z o.o.<br />

ul. Wiel ko tyr now ska 35, 31-326 Kra ków<br />

tel./fax. 12 626 08 18, e -ma il: a.zuk@we.pl<br />

CHOCHLIK ZAMIESZAŁ<br />

W RECENZJI KSIĄŻKI<br />

Szanowna Redakcjo,<br />

W recenzji książki Jerzego Gizy Organizacja<br />

Wolność 1918 mojego pióra pt.<br />

„Najwcześniej podnieśli sztandar niepodległości”<br />

(„Sądeczanin” nr 11 [47] z listopada<br />

b.r., s.81) chochlik drukarski<br />

spowodował w (nomen omen) 13. linijce<br />

od góry tekstu przeinaczenie w brzmieniu<br />

„Powszechna Organizacja Wojskowa”<br />

zamiast prawidłowej nazwy „Polska<br />

Organizacja Wojskowa”.<br />

Bę dę wdzięcz ny za za miesz cze nie<br />

sprostowania w kolejnym numerze „Sądeczanina”.<br />

Serdecznie pozdrawiam.<br />

TO MASZ POD GÓR SKI, Kra ków<br />

Nasz poprzednik sprzed 114 lat ukazywał się przez trzy kwartały, jako<br />

dodatek do pisma „Mieszanina”.


Salon kosmetyki profesjonalnej Agness<br />

ul. Jagiellońska 29/9, Nowy Sącz<br />

tel. 510 510 119, salon@agness.com.pl<br />

www.agness.com.pl<br />

PROMOCJE ŚWIĄTECZNO-KARNAWAŁOWE<br />

Potrzebujesz szybkiego efektu w dobrej cenie Tylko u nas Mezorerapia Igłowa 2M<br />

NAJTAŃSZA W NOWYM SĄCZU MEZOTERAPIA IGŁOWA 2M<br />

DLA PIERWSZYCH 10 OSÓB ZABIEG 50% TANIEJ!*<br />

Ponadto lifting skóry – FALE RADIOWE (RF) – w promocyjnych pakietach na Święta<br />

Odnowa skóry bez interwencji chirurgicznej w dobrej cenie<br />

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego<br />

Narodzenia i Nowego Roku składamy<br />

wszystkim naszym Klientom życzenia:<br />

zdrowia, pogody ducha, wszelkiej<br />

pomyślności w życiu osobistym<br />

oraz sukcesów w pracy zawodowej.<br />

Zapraszamy również na hennę, depilację brwi woskiem,<br />

makijaż i wiele innych zabiegów na twarz i ciało w atrakcyjnych cenach<br />

BON UPOMINKOWY NA ZABIEGI LUB DOWOLNĄ KWOTĘ – doskonały prezent dla bliskiej Ci osoby *<br />

*szczegóły na stronie internetowej www.agness.com.pl

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!