myślenie szekspirem.pdf
myślenie szekspirem.pdf myślenie szekspirem.pdf
komedią przez blisko rok. I w rezultacie da Szekspira zupełnie innego niż w realizacjach przedwojennych, wyprowadzonego z podobnych, co Elektra i Cyd, założeń sceny poetyckiej. Jest Jak wam się podoba ostatnią manifestacją te Wiercińskiego formuły widowisk monumentalnych, a zarazem pracą, w której ujawniają się – poddane generalnej estetyce sceny poetyckiej – elementy formalnych doświadczeń przedwojennych. Spektakl prezentował najwyższą finezję warsztatową, „nawet jakby nieco przeestetyzowany w baśniowej urodzie obrazu i doskonałości rozwiązań sytuacyjnych, w wyrafinowaniu końcowej pantomimy weselnej, łączącej smaki teatru elżbietańskiego z podtekstem nowoczesnej psychoanalizy” 211 . Interpretacyjnym mottem przedstawienia było Jakubowe: „Cały świat jest teatrem”. I zgodnie z tym rozbudowaniu uległa wyrafinowana forma widowiska. Bardzo to wyraźna kontynuacja założeń lwowskiego Snu. Kontynuacja jednak wyłącznie w planie interpretacji dramatu jako baśni o świecie teatru, bowiem i tu również forma – traktowana jako zagadnienie węzłowe – wyprowadzona była ze zdecydowanie przemodelowanych założeń estetycznych. W planie kształtowania charakterów postaci – realistycznego, wyposażającego bohaterów w rozległy rysunek psychologiczny z efektownymi detalami portretów – ujawniały się jeszcze wcześniejsze, również poddane weryfikacji poetyckiej, redutowe doświadczenia młodego Wiercińskiego spod znaków Stanisławskiego. W tej warstwie przedstawienia inscenizator, posługując się realistycznym wizerunkiem postaci, zarysowywał podstawowy konflikt – pomiędzy brutalnym światem dworu a sielankową farlandią ardeńskiego lasu. Oczarowanie jego fantastyką stanowiło punkt centralny, w którym skupiały się wszystkie nici inscenizatorskiego zamysłu. Estetyzująca, stylizatorska forma Jak wam się podoba ujawniła dwoje przynajmniej dalekich protoplastów: baletową tragikomedię barokową teatru francuskiego, w której nieprawdopodobne, fantastyczne często perypetie bohaterów wieńczył happy end, oraz teatr elżbietański ze zmianami otwartymi, umowną równoczesnością wielu miejsc akcji. I cały świat stawał się tu poetycką baśnią, stawał się teatrem – miejscem, w którym nieprawdopodobne uzyskuje status realności. „Pośród dębów, oliwnego gaju, pinii i wierzb odbywał się szalony, wirujący bal w radosnym rytmie o niemal stałym akompaniamencie perkusji, bal śmieszny, liryczny i uroczysty; rozbrzmiewał śpiew chóralny i solowy. Było również w tym widowisku nieco fantazyjnej archaizacji, choćby pantomima z polowaniem na jelenie przy wtórze trąb myśliwskich, przypominająca w układzie grupowym żywe obrazy z XIX wieku, czy końcowa pantomima w białych maskach. Można także dopatrzeć się stylizacji na ludowość, groteskowopoetycką naiwność, która znalazła najpiękniejszy wyraz w zbiorowej scenie wdzięcznych baranków z pasterką Audrey.” 212 W sumie dawało to spektakl bogato, barokowo dekoracyjny – w ogólnej formule scalający jednak te fajerwerki efektów na poetycko-mistycznym diapazonie. Symboliczne rozróżnienie przez Wiercińskiego dwóch światów – krainy Dobra i krainy Zła – zgodne z uniwersalistycznym, mistycznym programem sceny poetyckiej, oddalało przedstawienie od często w owych czasach eksponowanej w Jak wam się podoba problematyki Władzy. Poddany schematyzacji dwór uzurpatora, przerażony, raz po raz czołgający się w uległości, stanowił jak gdyby moralitetowy znak postawy ogólnej – znak przyziemnego Zła i małości ludzkiej. Reżysera interesował przede wszystkim ogólny wymiar świata iluzji, wymiar złudy, a zarazem p o z o r n o ś c i utopii. Szczególną rolę w zaznaczeniu tej warstwy problemowej grało ustawienie postaci błazna Probierczyka; bohatera, który się owej barokowo dworskiej utopii nie poddaje. Zuzanna Karczewska grała Probierczyka w zdecydowanej kontrze gestycznej do partnerów, gestem jakby kanciastym, „asymetrycznym” wprowadzając niejako zamęt w ów sielankowy świat nierealnej farlandii. Oto jak Wierciński – dawny inscenizator Snu Kruszewskiej i Snu nocy letniej – f o r m ą działań scenicznych kształtował tym razem metaforyczne, poetyckie treści. 211 S. Marczak-Oborski, op. cit., s. 80. 212 E. Krasiński, op. cit., s. 128. 70
W całym tym świecie-teatrze, toczącym się gdzieś na granicy prawdy i złudzenia, udawania, konwencji i realności, w owym poetyckim świecie jedyną rzeczą niepodważalną była miłość czy może raczej namiętność w jej pełnym, renesansowym wymiarze. Nosicielem tej węzłowej dla Jak wam się podoba Wiercińskiego sprawy była naturalnie Rozalinda. Wbrew starej, gwiazdorskiej tradycji, postać ta została tak wkomponowana w całość scenicznej akcji, że – nie tracąc nic z siły przekazu niesionych przez nią treści – przestawała być solistycznym popisem. Ewa Krasnodębska grała Rozalindę, za renesansowym Szekspirem wierzącą i w piękno, i w ludzką obfitość człowieka, i w jego bogactwo rozleglejsze od świata, na którym przychodzi je spełnić. Grała „wielką namiętność”, która – w swej mistycznej istocie – jest ową motoryczną siłą rozświetlającą człowieczą kondycję. W porządku historycznym było to wówczas zamierzenie nie lada – przeciwne ogólnie przyjętej „oszczędności” i schematyzacji bohaterów, które służyć miały rzekomo przełamaniu mieszczańskiego realizmu z jego paznokciowymi charakterystykami, a które same w ów szablon popadały. Tymczasem Kransnodębska grała nie szereg drobnych reakcji i reakcyjek „psychologicznych” – budowała postać „blokiem”, dziewczynę nie pełną wdzięku, lecz pasji, bohaterkę z Wiercińskiego teatru poetyckich uogólnień. Nie należy się dziwić, że Jak wam się podoba, czytane jako rzecz o miłości, było przedstawieniem w owych czasach, delikatnie mówiąc, kłopotliwym. Oto bowiem Wierciński „próbuje pokazać wbrew Szekspirowi, iż istotną treścią komedii jest jakiś łańcuch mistycznych zarażeń miłością, koniecznych, nieodwracalnych, nie mających żadnego związku z sytuacją społeczną bohaterów, z tym wszystkim, co stanowi wielkie, historyczne realia w Jak wam się podoba”. Co gorsza – reżyser tę mistyczną tezę przeprowadził, próba się powiodła. Tym ostrzej zatem przebiegać musi w kontekście spektaklu generalny „spór o istotę Szekspira”. Bowiem Wierciński nie wydobył „pełni realistycznego widzenia świata, jaką Szekspir przynosi. Szekspir w teatrze jest zawsze przechylony albo w stronę renesansu, albo w stronę baroku. Wierciński, mimo wielkich piękności przedstawienia, przegiął Jak wam się podoba w stronę baroku” 213 . Rzeczywiście tak właśnie uczynił. W formie swoistego estetyzmu sceny poetyckiej – przez krytyka nazywanego barokiem – dał jedną z najznaczniejszych wersji szekspirowskich swojego czasu. Przepaść, która dzieli Jak wam się podoba Krasnowieckiego i Wiercińskiego, wyznacza rozziew pomiędzy programami oficjalnymi a – nieomal na poły konspiracyjnymi – próbami formalnych i interpretacyjnych doświadczeń artystów estetycznej opozycji. Próbami coraz rzadszymi, jako że presja normatywnego programu ciąży nad sceną prawie już wówczas niepodzielnie. Wedle jego przesłanek właściwa interpretacja Jak wam się podoba, a i Szekspira w ogóle, możliwa jest jedynie przy „dialektycznym potraktowaniu sztuki jako artystycznego wyrazu jedności przeciwieństw tkwiących w epoce, która ją zrodziła”. Mieszkańcy lasu ardeńskiego „to ludzie silni, gotowi do walki z przyrodą, smagani dzikim wichrem zimowym, lecz niezdolni do życia w ramach systemu feudalnego. Dlatego uciekli od niego w świat utopii. Wrócą do realnego życia wtedy, gdy ich idea zwycięży wszystkich złych braci i feudalnych książąt” 214 . Nie, nie wrócą. Już wkrótce zamknie się epoka, dla której właściwa była tego typu optyka oglądu dramaturgii szekspirowskiej. Z perspektywy ostatnich dziesięcioleci XX wieku, kiedy to Sen nocy letniej, Jak wam się podoba. Wieczór Trzech Króli czytane są przeważnie bądź to z perspektywy młodzieżowej kontestacji, bądź w – tak fascynujących całą kulturę tych lat – kategoriach dwoistości ludzkiej natury, owe „spory o Szekspira” początku lat pięćdziesiątych wydają się niezwykle odległe. A jednak po tych, którzy w owych sporach nie poddawali się gorsetowi szablonów, pozostała tradycja z całą pewnością stanowiąca podłoże szeregu dokonań współczesnych. 213 J. Kott, op. cit., s. 127. 214 P. Matuszewska, „Jak wam się podoba” Szekspira na scenie wrocławskiej, „Zeszyty Wrocławskie” 1951, nr l, s. 224. 71
- Page 19 and 20: w kąpieli. Najpoważniejsi krytycy
- Page 21 and 22: pałeczki od patronów artystycznyc
- Page 23 and 24: stycznej. Pojawiały się tu jednak
- Page 25 and 26: ta najbardziej poetycka sztuka Szek
- Page 27 and 28: ka, marzyciela, wielbiciela średni
- Page 29 and 30: Nie tylko posługiwanie się opozyc
- Page 31 and 32: poetą, któremu wedle słów Shawa
- Page 33 and 34: wyznaczał im precyzyjnie pole dzia
- Page 35 and 36: Monografistka sceny toruńskiej ma
- Page 37 and 38: m (podkr. A.Ż.) dzieł Szekspira,
- Page 39 and 40: Koncepcja zaślubienia śmierci z
- Page 41 and 42: W pisanych w ciągu ćwierćwiecza
- Page 43 and 44: ga na przeciwstawieniu prawdziwego,
- Page 45 and 46: sunku do Ofelii, nienawiścią do K
- Page 47 and 48: 1939 sztukę reżyserował i grał
- Page 49 and 50: ny; cały spektakl kończy Szyfman
- Page 51 and 52: snym, budowanym odmiennymi środkam
- Page 53 and 54: styczną; w lwowskiej inscenizacji
- Page 55 and 56: chwiejące się na scenie postaci 1
- Page 57 and 58: aluzję właśnie. „Burza dla Sch
- Page 59 and 60: Tekst wypadł w próbach, pozostał
- Page 61 and 62: tów należało potraktować z wię
- Page 63 and 64: owym, tańcem, chórem, muzyką, ś
- Page 65 and 66: Nie szło jednak bynajmniej Gallowi
- Page 67 and 68: Tymczasem tendencjom do typizacji b
- Page 69: Choć pozbawiony niemal możliwośc
- Page 73 and 74: Część II W STRONĘ HISTORII Niep
- Page 75 and 76: zmem w stosunku do rzeczywistości,
- Page 77 and 78: Divaldo z Pragi Hamleta. Dla przeob
- Page 79 and 80: orientacje - wszyscy byli z Wyspia
- Page 81 and 82: gazety i egzystencjalistów. Te ost
- Page 83 and 84: dzi spektakl „szeroko”, „za t
- Page 85 and 86: spira tworzy do przedstawień zdecy
- Page 87 and 88: ności naszych tragicznych doznań,
- Page 89 and 90: tektura, Malarstwo i Dramat w jedno
- Page 91 and 92: summę jakoby polskich w Hamlecie s
- Page 93 and 94: - „obok”, ile p o n a d postaci
- Page 95 and 96: W scenie końcowej Hamlet - słabeu
- Page 97 and 98: A przecież pewna określona konstr
- Page 99 and 100: ściwie nic nowego w dziedzinie szt
- Page 101 and 102: pełne uświadomienie dające rezul
- Page 103 and 104: wszystkim nowy s t y l myślenia Sz
- Page 105 and 106: lizującego, szło o zgoła inne i
- Page 107 and 108: ozwijało się powojenne myślenie
- Page 109 and 110: styczny, prawda. Ale omijając roma
- Page 111 and 112: cone wrócone od Historii, zajęły
- Page 113 and 114: miłości, próba obejrzenia jej we
- Page 115 and 116: n y p o d ś w i a d o m o ś c i (
- Page 117 and 118: interpretacji nieraz wzniecał obur
- Page 119 and 120: i szaleństwa tłumu statystów. Ni
komedią przez blisko rok. I w rezultacie da Szekspira zupełnie innego niż w realizacjach<br />
przedwojennych, wyprowadzonego z podobnych, co Elektra i Cyd, założeń sceny poetyckiej.<br />
Jest Jak wam się podoba ostatnią manifestacją te Wiercińskiego formuły widowisk monumentalnych,<br />
a zarazem pracą, w której ujawniają się – poddane generalnej estetyce sceny poetyckiej<br />
– elementy formalnych doświadczeń przedwojennych. Spektakl prezentował najwyższą<br />
finezję warsztatową, „nawet jakby nieco przeestetyzowany w baśniowej urodzie obrazu i<br />
doskonałości rozwiązań sytuacyjnych, w wyrafinowaniu końcowej pantomimy weselnej, łączącej<br />
smaki teatru elżbietańskiego z podtekstem nowoczesnej psychoanalizy” 211 . Interpretacyjnym<br />
mottem przedstawienia było Jakubowe: „Cały świat jest teatrem”. I zgodnie z tym<br />
rozbudowaniu uległa wyrafinowana forma widowiska. Bardzo to wyraźna kontynuacja założeń<br />
lwowskiego Snu. Kontynuacja jednak wyłącznie w planie interpretacji dramatu jako baśni<br />
o świecie teatru, bowiem i tu również forma – traktowana jako zagadnienie węzłowe – wyprowadzona<br />
była ze zdecydowanie przemodelowanych założeń estetycznych. W planie<br />
kształtowania charakterów postaci – realistycznego, wyposażającego bohaterów w rozległy<br />
rysunek psychologiczny z efektownymi detalami portretów – ujawniały się jeszcze wcześniejsze,<br />
również poddane weryfikacji poetyckiej, redutowe doświadczenia młodego Wiercińskiego<br />
spod znaków Stanisławskiego. W tej warstwie przedstawienia inscenizator, posługując się<br />
realistycznym wizerunkiem postaci, zarysowywał podstawowy konflikt – pomiędzy brutalnym<br />
światem dworu a sielankową farlandią ardeńskiego lasu. Oczarowanie jego fantastyką<br />
stanowiło punkt centralny, w którym skupiały się wszystkie nici inscenizatorskiego zamysłu.<br />
Estetyzująca, stylizatorska forma Jak wam się podoba ujawniła dwoje przynajmniej dalekich<br />
protoplastów: baletową tragikomedię barokową teatru francuskiego, w której nieprawdopodobne,<br />
fantastyczne często perypetie bohaterów wieńczył happy end, oraz teatr elżbietański<br />
ze zmianami otwartymi, umowną równoczesnością wielu miejsc akcji. I cały świat stawał się<br />
tu poetycką baśnią, stawał się teatrem – miejscem, w którym nieprawdopodobne uzyskuje<br />
status realności. „Pośród dębów, oliwnego gaju, pinii i wierzb odbywał się szalony, wirujący<br />
bal w radosnym rytmie o niemal stałym akompaniamencie perkusji, bal śmieszny, liryczny i<br />
uroczysty; rozbrzmiewał śpiew chóralny i solowy. Było również w tym widowisku nieco<br />
fantazyjnej archaizacji, choćby pantomima z polowaniem na jelenie przy wtórze trąb myśliwskich,<br />
przypominająca w układzie grupowym żywe obrazy z XIX wieku, czy końcowa pantomima<br />
w białych maskach. Można także dopatrzeć się stylizacji na ludowość, groteskowopoetycką<br />
naiwność, która znalazła najpiękniejszy wyraz w zbiorowej scenie wdzięcznych<br />
baranków z pasterką Audrey.” 212 W sumie dawało to spektakl bogato, barokowo dekoracyjny<br />
– w ogólnej formule scalający jednak te fajerwerki efektów na poetycko-mistycznym diapazonie.<br />
Symboliczne rozróżnienie przez Wiercińskiego dwóch światów – krainy Dobra i krainy<br />
Zła – zgodne z uniwersalistycznym, mistycznym programem sceny poetyckiej, oddalało<br />
przedstawienie od często w owych czasach eksponowanej w Jak wam się podoba problematyki<br />
Władzy. Poddany schematyzacji dwór uzurpatora, przerażony, raz po raz czołgający się<br />
w uległości, stanowił jak gdyby moralitetowy znak postawy ogólnej – znak przyziemnego Zła<br />
i małości ludzkiej. Reżysera interesował przede wszystkim ogólny wymiar świata iluzji, wymiar<br />
złudy, a zarazem p o z o r n o ś c i utopii. Szczególną rolę w zaznaczeniu tej warstwy<br />
problemowej grało ustawienie postaci błazna Probierczyka; bohatera, który się owej barokowo<br />
dworskiej utopii nie poddaje. Zuzanna Karczewska grała Probierczyka w zdecydowanej<br />
kontrze gestycznej do partnerów, gestem jakby kanciastym, „asymetrycznym” wprowadzając<br />
niejako zamęt w ów sielankowy świat nierealnej farlandii. Oto jak Wierciński – dawny inscenizator<br />
Snu Kruszewskiej i Snu nocy letniej – f o r m ą działań scenicznych kształtował tym<br />
razem metaforyczne, poetyckie treści.<br />
211 S. Marczak-Oborski, op. cit., s. 80.<br />
212 E. Krasiński, op. cit., s. 128.<br />
70