You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
na łące przed winiarnią. W późniejszym czasie z jednego z tych dział wymontowałem przyrządy<br />
celownicze. Po ulicach krąŜyły grupy byłych więźniów obozów pracy w poszukiwaniu odzieŜy,<br />
poŜywienia, noclegów i cennych przedmiotów. Pewnego dnia jedna z takich grup złoŜyła wizytę w<br />
naszym domu. Wobec protestów ojca, aby nie wciągali wózka ze zdobyczami na noc do domu, jeden z<br />
nich strzelił w kierunku ojca, na szczęście chybił. Nie mogę określić jakim językiem posługiwała się ta<br />
grupa. Odchodząc chcieli zabrać nasz wózek, dopiero tłumaczenie ojca, ze jesteśmy ludźmi biednymi<br />
pozwoliło go ocalić. Na czele działającej wciąŜ administracji niemieckiej Rosjanie postawili<br />
miejscowego antyfaszystę uwolnionego z obozu. Nazywał się Stein. Przybycie Ŝołnierzy polskich uszło<br />
uwadze większości niemieckich mieszkańców. śołnierze polscy rozpoczęli zbieranie w okolicy<br />
porzuconych przez armię niemiecką uzbrojenia i zwozili na składowisko zlokalizowane na<br />
przedłuŜeniu dzisiejszej ulicy Kurzańkiej. Istnienie tego składowiska stało się w przyszłości przyczyną<br />
śmiertelnych wypadków wśród dzieci i młodzieŜy.<br />
Władza okupacyjna wprowadziła dla Niemców przymus pracy. Mnie wraz z grupą młodych<br />
Niemców Ŝołnierze polscy zatrudnili do robót porządkowych w mieście. Sprzątaliśmy równieŜ<br />
codziennie kwatery Ŝołnierzy. W trakcie pracy Ŝołnierze nie szczędzili ponaglań, wyzwisk, a nawet<br />
poszturchiwania. śołnierzami dowodził niejaki Kryszyński, nazywaliśmy go szpicbródką (w<br />
rzeczywistości nazywał się Ewi Artur i był dowódcą garnizonu). Jeździł na koniu, do dyspozycji miał<br />
równieŜ samochód osobowy, a kierowcą jego był Seskowicz.<br />
W drugiej połowie czerwca rozeszły się pogłoski, Ŝe ludność niemiecka zostanie wysiedlona za<br />
Nysę. Nie wierzyliśmy w te pogłoski, wydawało się nam to niemoŜliwe. Jednak jednego czerwcowego<br />
poranka o godzinie 6 rano usłyszeliśmy energiczne dobijanie się do drzwi, do mieszkania weszła grupa<br />
polskich Ŝołnierzy i pojedynczymi słowami niemieckimi rozkazali zabranie bagaŜu ręcznego i<br />
stawienie się na godzinę 12, na łąkę przed tartakiem. Spakowaliśmy na wózek niezbędne przedmioty<br />
codziennego uŜytku i udaliśmy się na miejsce zbiórki. Po pewnym czasie ruszyła długa kolumna<br />
mieszkańców <strong>Bogatyni</strong> w kierunku Sieniawki, eskortowali nas polscy Ŝołnierze na rowerach i koniach.<br />
Po przekroczeniu mostu w Sieniawce niemieccy policjanci dzielili kolumnę na grupy i kierowali w<br />
róŜnych kierunkach. Nas skierowano na drogę w kierunku Löbau. Kwater i poŜywienia mieliśmy<br />
szukać sobie sami. Zatrzymaliśmy się koło przydroŜnego gospodarstwa i po krótkiej rozmowie z<br />
mieszkańcami otrzymaliśmy ich zgodę na czasową gościnę. Ja po dwóch dniach, mając przepustkę<br />
wstępu na teren elektrowni w Hirschfelde postanowiłem tą drogą wrócić do domu. Ukryty w<br />
elektrowozie kolejki górniczej, przekroczyłem most nad Nysą i pomaszerowałem w kierunku <strong>Bogatyni</strong>.<br />
Dom zastałem splądrowany. Zginęła głównie odzieŜ. Myślę, Ŝe to byli robotnicy przymusowi<br />
uwolnieni z obozów pracy, zamienili swoje łachmany na lepszą odzieŜ. Po dwóch tygodniach ojciec tą<br />
samą drogą równieŜ powrócił do domu. Matka powróciła do domu dopiero po dwóch miesiącach. W<br />
4