30.12.2014 Views

Gunter Helwig - TMZB w Bogatyni

Gunter Helwig - TMZB w Bogatyni

Gunter Helwig - TMZB w Bogatyni

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

przeciwlotnicze kalibru 20 mm. Obsługiwane były one przez niemieckich Ŝołnierzy. Ja w kaŜdą<br />

niedzielę uczestniczyłem w obowiązkowych zbiórkach Hitlerjugend, które odbywały się w dzisiejszym<br />

Domu Kultury. Uczyłem się tutaj w sekcji motorowej.<br />

Szkoły nie ukończyłem, gdyŜ w marcu 1945 roku, jako 16-sto letni chłopak zostałem powołany<br />

do odbycia słuŜby w Volkssturmie. Wraz ze mną powołanie otrzymał tylko jeden rówieśnik z<br />

<strong>Bogatyni</strong>. W tym czasie toczyły się juŜ walki o Lubań. Do odbycia słuŜby pojechałem rowerem do<br />

oddalonego o 25 kilometrów rejonu wsi Groß-schönau Heinewalde. Mają kompanię zakwaterowano w<br />

zamku Heinewalde. Według mojej oceny zgrupowanie nasze liczyło około tysiąca młodych chłopców.<br />

Umundurowani byliśmy w polowe mundury Wehrmachtu. Broni osobistej nie otrzymaliśmy.<br />

Niewielka ilość broni, w którą była wyposaŜona kompania, słuŜyła tylko do strzelania i<br />

demonstrowania działania. W trakcie szkolenia dowódcy nasi starali się wpoić w nas wolę walki i<br />

zwycięstwa. W niedzielę moŜna było dostać przepustkę na opuszczenie rejonu zakwaterowania. Ja w<br />

czasie przepustki jechałem rowerem do rodziców w <strong>Bogatyni</strong>. W czasie kwietniowej niedzieli będąc na<br />

przepustce byłem świadkiem bombardowania <strong>Bogatyni</strong> przez samoloty sowieckie. Słyszałem wówczas<br />

kilka wybuchów. W czasie tego bombardowania całkowitemu zniszczeniu uległ dom mleczarza. W<br />

pierwszych dniach maja dowódca nasz oznajmił, Ŝe wojna się kończy i on poprowadzi nasz oddział w<br />

stronę wojsk amerykańskich a kto chce moŜe wracać do domu. Zdecydowałem się na marsz w stronę<br />

Amerykanów. Maszerowaliśmy drogami w kierunku Drezna.<br />

Na drogach panował całkowity chaos, przepełnione one były uciekinierami, jedni z nich<br />

podąŜali na zachód, drudzy usiłowali wrócić na wschód do swoich opuszczonych siedzib. KaŜdy<br />

pluton dostał do dyspozycji wóz na gumowych kołach, na który załadowaliśmy nasze wyposaŜenie<br />

wojskowe i solidarnie ciągnąc poruszaliśmy się w kolumnie cywilnych uciekinierów w kierunku<br />

Drezna. W takich warunkach nasza kolumna nasza pokonała około 50 kilometrów w kierunku Drezna.<br />

W trakcie marszu spotkałem znajomego z <strong>Bogatyni</strong>, o którym wiedziałem, Ŝe słuŜył w Wehrmachcie.<br />

Był on juŜ przebrany w ubranie cywilne i wracał do <strong>Bogatyni</strong>. Ulegając jego namowom postanowiłem<br />

równieŜ wrócić do domu. Rozpoczęliśmy wspólny marsz w kierunku wschodnim. Nasz marsz odbywał<br />

się po terenie zajętym przez Rosjan i w związku z tym musieliśmy posuwać się bardzo ostroŜnie,<br />

obserwując uwaŜnie teren. W ten sposób udało się nam dotrzeć do Heinewalde, gdzie ja pozostawiłem<br />

mundur i przebrałem się równieŜ w ubranie cywilne. Wkrótce dotarliśmy do rodzinnych domów.<br />

Nigdy nie dowiedziałem się, czy kolumna nasza dotarła do strefy okupacyjnej amerykańskiej, gdyŜ po<br />

wojnie nie spotkałem nikogo z uczestników tego marszu.<br />

Rozpoczynało się Ŝycie pod okupacją. Pierwszego czerwonoarmistę zobaczyłem jak stał przed<br />

zamkniętą bramą winiarni uzbrojony w cięŜki karabin maszynowy na kółkach. O minionej wojnie<br />

świadczyło kilka cięŜkich dział przeciwlotniczych porzuconych przez wycofującą się armię niemiecką<br />

3

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!