Coś na Progu #10

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach! W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.

Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

11.12.2014 Views

PROZA POEZJA angielskim autorem. Wtedy twoje książki, przetłumaczone na język francuski, zyskałyby ci ogromną popularność we Francji i zostałbyś uznany przez swoich rodaków za jednego z największych mistrzów fantastyki.« Ale jak to bywa, jestem uważany za człowieka bez znaczenia dla literatury francuskiej. Piętnaście lat temu Dumas zaproponował moją kandydaturę do Akademii, i jako, że w tym czasie miałem kilku znajomych w Akademii – Labiche’a, Sandoza, i innych – wydawało się, że istnieje szansa mojego wyboru i formalnego uznania mojej pracy. Ale nigdy nie zostało to doprowadzone do końca, i dzisiaj, kiedy dostaję listy z Ameryki skierowane do »Pana Juliusza Verne’a z Akademii Francuskiej« trochę się do siebie uśmiecham. Od dnia, kiedy została zaproponowana moja kandydatura, wybory przeprowadzono już nie mniej, niż czterdzieści dwa razy, co sprawiło, że Akademia się tym samym całkowicie odnowiła od owego czasu. Mi jednak przeszło.” Właśnie wtedy pan Verne powiedział te słowa, które z racji ich ważności, umieściłem na początku tego artykułu. Aby zmienić temat, zapytałem mistrza o jego podróże, a on powiedział: „Żeglowałem dla własnej przyjemności, ale zawsze z myślą o uzyskaniu informacji do moich książek. To było moje stałe zajęcie i każda z moich powieści skorzystała przez te moje podróże. Tak więc, w „Losie na loterię” można znaleźć opowieści o osobistych doświadczeniach i obserwacjach z tournee po Szkocji i wypraw do Iona i Staffa, jak również z podróży do Norwegii w 1862 roku, kiedy to ze Sztokholmu udaliśmy się przez Kanał do Christiany, a następnie podróżowaliśmy trzy dni i trzy noce statkiem parowym. Powozem zjechaliśmy najbardziej dzikie tereny Norwegii, Tolemark, odwiedziliśmy, wysokie na dziewięćset stóp, wodospady Gosta. W „Czarnych Indiach” zawarta jest relacja mojej podróży po Anglii i wizyty nad szkockimi jeziorami. „Miasto pływające” powstało w wyniku mojej wyprawy do Ameryki w 1867 roku, kiedy popłynąłem do Nowego Jorku, odwiedziłem Albany i Niagarę, gdzie miałem wielkie szczęście zobaczyć Niagarę zamarzniętą. Było to 14 kwietnia i strumienie wody wlewały się do otwartej lodowej paszczy. „Mateusz Sandorf” zrodził się w czasie wycieczki z Tangeru na Maltę na pokładzie mojego jachtu, nazwanego „St Michel” – na cześć mojego syna Michela, który towarzyszył mi w tej wyprawie, wraz ze swą matką i moim bratem, Paulem. W 1878 roku odbyłem bardzo pouczającą i przyjemną wyprawę jachtem po basenie Morza Śródziemnego. Towarzyszyli mi Raoul Duval, Hetzel młodszy i mój brat. Podróżowanie to największa przyjemność mego życia i z wielkim żalem byłem zmuszony, w 1886 roku, w wyniku wypadku, zaprzestać jej. Zna pan smutną historię mojego siostrzeńca, który mnie uwielbiał i którego ja również bardzo lubiłem. Przyszedł do mnie pewnego dnia, mrucząc coś wściekle, po czym wyciągnął rewolwer i strzelił do mnie, raniąc moją lewą nogę, przez co okulawił mnie na całe życie. Rana się nie zamknęła, a pocisk nigdy nie został usunięty. Biedny chłopiec okazał się obłąkany – powiedział, że zrobił to, aby zwrócić uwagę na moje roszczenia dotyczące miejsca w Akademii Francuskiej. Obecnie przebywa w zakładzie zamkniętym i obawiam się, że nigdy nie zostanie wyleczony. Spowodowało to wielki żal, że już nigdy nie zobaczę Ameryki. Miałem ochotę udać się w tym roku do Chicago, ale w tym stanie zdrowia i z wciąż otwartą raną to zupełnie niemożliwe. A ja tak kocham Amerykę i Amerykanów. Jeśli pisze pan dla Ameryki, koniecznie proszę napisać im, jeśli oni też mnie kochają – a wiem, że tak jest, ponieważ otrzymuję co roku tysiące listów z Ameryki – to, że odwzajemniam ich uczucie całym swym sercem. Ach, gdybym tylko mógł udać się tam i zobaczyć ich wszystkich, to byłaby wielka radość! „Choć większość wiedzy geograficznej w moich powieściach pochodzi z osobistych obserwacji, czasami musiałem polegać na opisach z wcześniej przeczytanej literatury. Tak na przykład w powieści, o której mówiłem, czyli w „Malcu””, który wychodzi wkrótce, opisuję przygody chłopca w Irlandii. Prowadzę go od wieku dwóch lat do piętnastu, kiedy to dorabia się majątku dla siebie i swych przyjaciół, co jest wielkim finałem powieści, nieprawdaż? Podróżuje po całej Irlandii, a jako, że sam nigdy tam nie byłem, moje opisy scenerii i różnych miejsc zostały zaczerpnięte z książek. “Mam książki z wyprzedzeniem na całe lata. Następna powieść, czyli ta, która zostanie opublikowana w przyszłym roku, jest zatytułowana „Zadziwiające przygody kapitana Antifera” i jest już całkowicie zakończona. To opowieść o poszukiwaniu i odnajdywaniu skarbów, a fabuła kręci się wokół bardzo ciekawego zagadnienia geometrycznego. Jestem teraz pochłonięty powieścią, która ukaże się w 1895 roku, ale nie mogę nic na jej temat powiedzieć, jako że nie ma jeszcze właściwie żadnej formy. W 96 COŚ NA PROGU

międzyczasie pisuję opowiadania. Tak więc, z kolejnym świątecznym numerem „Figaro” opublikowana zostanie moja opowieść zatytułowana „Pan Re z krzyżykiem i panna Mi z bemolem” (Re z krzyżykiem i Mi z bemolem, jak wiadomo, to dokładnie takie same nuty na fortepian). Widzi pan tu pewną prawidłowość? Tu pojawia się moja wiedza muzyczna. Nic, czego człowiek raz się nauczy, nie zostaje zmarnowane. „Ludzie często pytają mnie, jak i pan to uczynił, dlaczego mieszkam w Amiens, ja, który jestem takim instynktownym paryżaninem. Ponieważ, jak już mówiłem, płynie we mnie bretońska krew, kocham spokój i ciszę i nie mógłbym być szczęśliwszy, jak tylko w klasztorze. Spokojne życie wypełnione nauką i pracą jest dla mnie rozkoszą. Przyjechałem do Amiens pierwszy raz w 1857 roku, tu spotkałem damę, która jest teraz moją żoną, a która wówczas nosiła nazwisko de Vianne i była wdową z dwiema małymi córeczkami. Więzy rodzinne i spokój tego miejsca przywiązały mnie do Amiens na dobre. To jest dobra rzecz, ponieważ, jak powiedział mi kiedyś Hetzel, gdybym mieszkał w Paryżu, napisałbym co ​najmniej dziesięć powieści mniej niż to zrobiłem. Bardzo lubię moje życie tutaj. Powiedziałem panu, jak pracuję w godzinach porannych i jak czytam popołudniami. Ćwiczę tyle, ile tylko mogę. To jest tajemnica zdrowia i siły. Nadal bardzo lubię teatr. Kiedy tylko grana jest jakaś sztuka w niewielkim teatrze nieopodal, może być pan pewien, że spotka panią Verne i jej małżonka w ich loży. W tych dniach jadamy w hotelu Continental, tak aby wyjść z domu i dać naszej służbie odpocząć. Nasz jedynak, Michel, mieszka – razem z żoną i dziećmi – w Paryżu. Sprawnie pisze na tematy naukowe. Mam tylko jedno zwierzę domowe. Jego portret znajduje się w moim domu. To Follet, mój drogi stary pies.” Niedoceniony Pisarz Zadałem wówczas panu Vernowi pytanie, które choć niedyskretne, zdawało się konieczne. Słyszałem, że dochody uzyskane przez niego za jego wspaniałe książki są mniejsze niż honoraria zwykłego dziennikarza. Zasłyszałem takie twierdzenie, i to z pewnego źródła, że, uwzględniając średnią, Juliusz Verne nigdy nie zarobił więcej niż pięć tysięcy dolarów rocznie. Pan Verne powiedział: „Wolałbym nie mówić nic na ten temat. To prawda, że ​moje PROZA POEZJA pierwsze książki, w tym te, które osiągnęły największy sukces, były sprzedawane za dziesiątą część ich wartości. Jednak po 1875 roku, czyli po wydaniu „Michała Strogowa”, moje umowy zostały zmienione i dały mi uczciwy udział w zyskach z moich powieści. Nie mam jednak żadnych powodów do skarg. Tym lepiej, jeśli mój wydawca również zarobił. Z pewnością mogę żałować, że wcześniej nie podpisałem lepszych umów. Tak więc, „W 80 dni dookoła świata” w samej Francji zarobiło dziesięć milionów franków, a „Michał Strogow” siedem milionów, z których ja sam otrzymałem znacznie mniej, niż wynosiła moja część. Ale ja nie jestem i nigdy nie byłem człowiekiem żądnym pieniędzy. Jestem literatem i artystą, żyjącym w dążeniu do ideału, szalejącym nad pomysłem i tryskającym entuzjazmem nad moją pracą, a gdy jest już ona wykonywana, odkładam ją na bok i zapominając o niej całkowicie. Potrafię często usiąść w swym gabinecie, sięgnąć książkę autorstwa Juliusza Verne’a i przeczytać ją z prawdziwą przyjemnością. Trochę więcej sprawiedliwości ze strony moich rodaków ceniłbym milion razy bardziej, niż te tysiące dolarów, które moje książki powinny były dać mi każdego roku. To jest to, czego żałuję i zawsze będą żałować.” Spojrzałem na czerwoną rozetę oficera Legii Honorowej w dziurce od guzika, w luźnej niebieskiej kurtce mistrza. „Tak” – powiedział – „to jest pewien dowód uznania.” Potem, z uśmiechem dodał: „Byłem ostatnim człowiekiem odznaczonym przez cesarstwo. Dwie godziny po podpisaniu dekretu dotyczącego mojej osoby, przestało ono istnieć. Mój awans na oficera został podpisany w lipcu ubiegłego roku. Ale za odznaczeniami nie wzdycham wcale bardziej niż za złotem. Liczy się to, że ludzie powinni zobaczyć, czego dokonałem, albo próbowałem zrobić, i nie powinni przeoczyć artysty w bajarzu. Jestem artystą” – powtórzył Juliusz Verne, prostując się i stanowczo ustawiając nogę na dywanie. “Jestem artystą” powiedział Juliusz Verne. Ameryka zaś, jak długo będzie czytać, będzie po nim powtarzać. COŚ NA PROGU 97

PROZA POEZJA<br />

angielskim autorem. Wtedy twoje książki,<br />

przetłumaczone <strong>na</strong> język francuski, zyskałyby<br />

ci ogromną popularność we Francji i zostałbyś<br />

uz<strong>na</strong>ny przez swoich rodaków za jednego<br />

z <strong>na</strong>jwiększych mistrzów fantastyki.« Ale<br />

jak to bywa, jestem uważany za człowieka<br />

bez z<strong>na</strong>czenia dla literatury francuskiej.<br />

Pięt<strong>na</strong>ście lat temu Dumas zaproponował moją<br />

kandydaturę do Akademii, i jako, że w tym<br />

czasie miałem kilku z<strong>na</strong>jomych w Akademii –<br />

Labiche’a, Sandoza, i innych – wydawało się,<br />

że istnieje szansa mojego wyboru i formalnego<br />

uz<strong>na</strong>nia mojej pracy. Ale nigdy nie zostało to<br />

doprowadzone do końca, i dzisiaj, kiedy dostaję<br />

listy z Ameryki skierowane do »Pa<strong>na</strong> Juliusza<br />

Verne’a z Akademii Francuskiej« trochę się<br />

do siebie uśmiecham. Od dnia, kiedy została<br />

zaproponowa<strong>na</strong> moja kandydatura, wybory<br />

przeprowadzono już nie mniej, niż czterdzieści<br />

dwa razy, co sprawiło, że Akademia się tym<br />

samym całkowicie odnowiła od owego czasu.<br />

Mi jed<strong>na</strong>k przeszło.”<br />

Właśnie wtedy pan Verne powiedział<br />

te słowa, które z racji ich ważności,<br />

umieściłem <strong>na</strong> początku tego artykułu.<br />

Aby zmienić temat, zapytałem mistrza o<br />

jego podróże, a on powiedział: „Żeglowałem<br />

dla własnej przyjemności, ale zawsze z myślą<br />

o uzyskaniu informacji do moich książek.<br />

To było moje stałe zajęcie i każda z moich<br />

powieści skorzystała przez te moje podróże.<br />

Tak więc, w „Losie <strong>na</strong> loterię” moż<strong>na</strong> z<strong>na</strong>leźć<br />

opowieści o osobistych doświadczeniach i<br />

obserwacjach z tournee po Szkocji i wypraw<br />

do Io<strong>na</strong> i Staffa, jak również z podróży do<br />

Norwegii w 1862 roku, kiedy to ze Sztokholmu<br />

udaliśmy się przez Ka<strong>na</strong>ł do Christiany, a<br />

<strong>na</strong>stępnie podróżowaliśmy trzy dni i trzy noce<br />

statkiem parowym. Powozem zjechaliśmy<br />

<strong>na</strong>jbardziej dzikie tereny Norwegii, Tolemark,<br />

odwiedziliśmy, wysokie <strong>na</strong> dziewięćset stóp,<br />

wodospady Gosta. W „Czarnych Indiach”<br />

zawarta jest relacja mojej podróży po Anglii<br />

i wizyty <strong>na</strong>d szkockimi jeziorami. „Miasto<br />

pływające” powstało w wyniku mojej wyprawy<br />

do Ameryki w 1867 roku, kiedy popłynąłem do<br />

Nowego Jorku, odwiedziłem Albany i Niagarę,<br />

gdzie miałem wielkie szczęście zobaczyć<br />

Niagarę zamarzniętą. Było to 14 kwietnia<br />

i strumienie wody wlewały się do otwartej<br />

lodowej paszczy. „Mateusz Sandorf” zrodził<br />

się w czasie wycieczki z Tangeru <strong>na</strong> Maltę<br />

<strong>na</strong> pokładzie mojego jachtu, <strong>na</strong>zwanego „St<br />

Michel” – <strong>na</strong> cześć mojego sy<strong>na</strong> Michela,<br />

który towarzyszył mi w tej wyprawie, wraz ze<br />

swą matką i moim bratem, Paulem. W 1878<br />

roku odbyłem bardzo pouczającą i przyjemną<br />

wyprawę jachtem po basenie Morza<br />

Śródziemnego. Towarzyszyli mi Raoul Duval,<br />

Hetzel młodszy i mój brat. Podróżowanie<br />

to <strong>na</strong>jwiększa przyjemność mego życia i z<br />

wielkim żalem byłem zmuszony, w 1886 roku,<br />

w wyniku wypadku, zaprzestać jej. Z<strong>na</strong> pan<br />

smutną historię mojego siostrzeńca, który mnie<br />

uwielbiał i którego ja również bardzo lubiłem.<br />

Przyszedł do mnie pewnego dnia, mrucząc<br />

coś wściekle, po czym wyciągnął rewolwer<br />

i strzelił do mnie, raniąc moją lewą nogę,<br />

przez co okulawił mnie <strong>na</strong> całe życie. Ra<strong>na</strong><br />

się nie zamknęła, a pocisk nigdy nie został<br />

usunięty. Biedny chłopiec okazał się obłąkany<br />

– powiedział, że zrobił to, aby zwrócić uwagę<br />

<strong>na</strong> moje roszczenia dotyczące miejsca w<br />

Akademii Francuskiej. Obecnie przebywa w<br />

zakładzie zamkniętym i obawiam się, że nigdy<br />

nie zostanie wyleczony. Spowodowało to wielki<br />

żal, że już nigdy nie zobaczę Ameryki. Miałem<br />

ochotę udać się w tym roku do Chicago, ale w<br />

tym stanie zdrowia i z wciąż otwartą raną to<br />

zupełnie niemożliwe. A ja tak kocham Amerykę<br />

i Amerykanów. Jeśli pisze pan dla Ameryki,<br />

koniecznie proszę <strong>na</strong>pisać im, jeśli oni też<br />

mnie kochają – a wiem, że tak jest, ponieważ<br />

otrzymuję co roku tysiące listów z Ameryki –<br />

to, że odwzajemniam ich uczucie całym swym<br />

sercem. Ach, gdybym tylko mógł udać się tam<br />

i zobaczyć ich wszystkich, to byłaby wielka<br />

radość!<br />

„Choć większość wiedzy geograficznej<br />

w moich powieściach pochodzi z osobistych<br />

obserwacji, czasami musiałem polegać <strong>na</strong><br />

opisach z wcześniej przeczytanej literatury.<br />

Tak <strong>na</strong> przykład w powieści, o której mówiłem,<br />

czyli w „Malcu””, który wychodzi wkrótce,<br />

opisuję przygody chłopca w Irlandii.<br />

Prowadzę go od wieku dwóch lat do pięt<strong>na</strong>stu,<br />

kiedy to dorabia się majątku dla siebie i swych<br />

przyjaciół, co jest wielkim fi<strong>na</strong>łem powieści,<br />

nieprawdaż? Podróżuje po całej Irlandii, a<br />

jako, że sam nigdy tam nie byłem, moje opisy<br />

scenerii i różnych miejsc zostały zaczerpnięte<br />

z książek.<br />

“Mam książki z wyprzedzeniem <strong>na</strong> całe<br />

lata. Następ<strong>na</strong> powieść, czyli ta, która<br />

zostanie opublikowa<strong>na</strong> w przyszłym roku,<br />

jest zatytułowa<strong>na</strong> „Zadziwiające przygody<br />

kapita<strong>na</strong> Antifera” i jest już całkowicie<br />

zakończo<strong>na</strong>. To opowieść o poszukiwaniu<br />

i od<strong>na</strong>jdywaniu skarbów, a fabuła kręci<br />

się wokół bardzo ciekawego zagadnienia<br />

geometrycznego. Jestem teraz pochłonięty<br />

powieścią, która ukaże się w 1895 roku, ale<br />

nie mogę nic <strong>na</strong> jej temat powiedzieć, jako<br />

że nie ma jeszcze właściwie żadnej formy. W<br />

96 COŚ NA PROGU

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!