Coś na Progu #10

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach! W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.

Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

11.12.2014 Views

STREFA KRYMINAŁU I SENSACJI Wojciech Sawłowicz Niegrzeczny Kubuś, część II Od końca sierpnia do końca września 1888 roku Kuba Rozpruwacz zabił cztery prostytutki mieszkające w najnędzniejszej z dzielnic Londynu. Sposób, w jaki obchodził się z ciałami swoich ofiar, wywoływał w ludziach przerażenie, a uczucie to napędzała dodatkowo medialna wrzawa wokół całej sprawy. Morderca był nieuchwytny i miał jeszcze raz przerazić mieszkańców Whitechapel. Pseudonim „Kuba Rozpruwacz” pojawił się w prasie wskutek dwóch zdarzeń. Po pierwsze, tak podpisano list wysłany 27 września do agencji prasowej Central News (datowany na 25 września). Z miejsca został potraktowany jako żart – jeden z wielu listów rzekomo nadanych przez mordercę, jakie przychodziły do prasy lub policji. Jednak list był na tyle niepokojący, że dwa dni później postanowiono przesłać go do Scotland Yardu. Dziś niemal pewne jest, że list był fałszywy, lecz jest tyle znaczący dla całej tej historii, że żaden szanujący się „rozpruwaczolog” nie może go pominąć. List otwiera nagłówek „Szanowny bossie” i jego autor upaja się zbrodniami, które rzekomo popełnił, jednocześnie naśmiewając się z teorii na temat swojej tożsamości („Tamten żart o Skórzanym Fartuchu rozśmieszył mnie to łez. […] Teraz mówią, że jestem lekarzem ha, ha”). Autor pisze, że chciał użyć krwi jednej z ofiar („Za ostatnim razem nabrałem do butelki po piwie imbirowym trochę stosownego czerwonego towaru, aby nim pisać”), lecz ta zakrzepła i musiał zadowolić się czerwonym atramentem. Zapewnia, że władze są jeszcze daleko od jego ujęcia i nie przestanie rozpruwać, „dopóki starczy sił”, oraz że następnej ofierze utnie uszy i prześle policji. Choć list napisany jest ładnym pismem, to pełen jest błędów językowych i ortograficznych plus brak w nim znaków przestankowych. Zaraz po umorzeniu śledztwa zniknął na długie lata z aktów sprawy 1 , lecz został zwrócony anonimowo w 1987 roku. Drugim wydarzeniem była kartka 1 W ten sposób zniknęło wiele z oryginalnych dowodów i dokumentów. Prawdopodobnie ktoś postanowił je sobie zabrać jako swoistą „pamiątkę”. 70 COŚ NA PROGU

STREFA KRYMINAŁU I SENSACJI od „Niegrzecznego Kubusia” 2 , otrzymana znów przez Central News 5 października. Autor używał podobnych określeń („boss”) i zapowiadał potrójne morderstwo. Faksymile pierwszego listu policja przekazała prasie do publikacji w całości celem ewentualnej identyfikacji pisma przez czytelników. Jedyny skutek był taki, że teraz do Scotland Yardu przychodziły setki listów tygodniowo, a przezwisko „Kuba Rozpruwacz” było na tyle chwytliwe, że na stałe utkwiło w świadomości społecznej. Jeden z takich listów otrzymał również George Lusk, członek Straży Obywatelskiej, oferującej nagrodę pieniężną za pomoc w ujęciu zabójcy. Do wiadomości, napisanej niechlujnym pismem i datowanej na 15 października, dołączone było kartonowe pudełko. W środku była zakonserwowana połowa ludzkiej nerki. Wiadomość brzmiała: „z piekła”, a autor zapowiadał w nim kolejne zbrodnie, tym razem w okolicach placówki dra Openshawa. Te cztery listy pozostają do dziś jedynymi, które odróżniają się od reszty na tyle, że podlegają ciągłym badaniom, choć oryginały kartki od „Niegrzecznego Kubusia” i list „z piekła” nadal uważane są za zaginione. Były inspektor policji kryminalnej John Littlechild uważał, że wie, kim są autorzy pseudonimu „Kuba Rozpruwacz” i wszystkich czterech wiadomości. Miał nim być Tom Bullen, utalentowany dziennikarz „The Star”, który pisał je za zachętą przełożonego, niejakiego Moore’a. Oczywiście nie udało się tego ustalić. Inna, najnowsza teoria dowodzi, że papeteria, na której napisano list do „szanownego bossa”, pochodzi z partii należącej do matki Waltera Sickerta, jednego z legendarnych podejrzanych. Z piekła Do pana Luska, Wysyłam panu połowę nerki, wyjąłem ją jednej kobiecie, zachowałem dla pana, inny kawałek upiekłem i zjadłem, bardzo była smaczna. Mogę wysłać panu zakrwawiony nóż, który wyjąłem, niech no pan tylko poczeka chwilę dłużej. [podpisany] „Złap mnie, jak potrafisz, panie Lusk” 3 List różnił się w tonie i formie od poprzednich wiadomości od „Kuby”, poza tym autor nie użył w nim tego imienia. Choć od początku był przez wielu uważany za fałszywkę, dziś jest to kwestia sporna. Ogólnie panuje tendencja do traktowania go jako jedynej możliwie autentycznej wiadomości od Mordercy z Whitechapel. Wszyscy doktorzy, którzy mieli okazję zbadać nerkę, zgodnie orzekli jej autentyczność, a jako materiał konserwujący wskazali spirytus. Większość z nich ulegała spekulacjom na temat tego, czy faktycznie jest to lewa nerka usunięta z ciała Eddowes, czwartej ofiary Kuby, dorabiając swoje teorie. Tak naprawdę nigdy nie udało się ustalić, czy należała do ofiary ani czy była lewa, choć na pewno była całkiem świeża. 29 października do pierwszego lekarza, który widział ten narząd, dra Openshawa z London Hospital, przyszła wiadomość. Pismo było podobne do listu 2 Inne tłumaczenie: „Niesforny Kuba” (Saucy Jacky). 3 Paul Begg, op. cit., s. 234. Sickert był znanym kawalarzem o specyficznym poczuciu humoru, możliwe więc, że to on był autorem wiadomości, ale niekoniecznie mordercą. Wielki finał Ostatnią zbrodnią przypisywaną Kubie Rozpruwaczowi jest morderstwo Mary Jane Kelly, zwanej „Ginger”. Wiadomo o niej niewiele więcej ponad to, że miała 25 lat COŚ NA PROGU 71

STREFA KRYMINAŁU I SENSACJI<br />

Wojciech Sawłowicz<br />

Niegrzeczny<br />

Kubuś,<br />

część II<br />

Od końca sierpnia do końca września<br />

1888 roku Kuba Rozpruwacz<br />

zabił cztery prostytutki mieszkające w<br />

<strong>na</strong>jnędzniejszej z dzielnic Londynu. Sposób,<br />

w jaki obchodził się z ciałami swoich<br />

ofiar, wywoływał w ludziach przerażenie, a<br />

uczucie to <strong>na</strong>pędzała dodatkowo medial<strong>na</strong><br />

wrzawa wokół całej sprawy. Morderca był<br />

nieuchwytny i miał jeszcze raz przerazić<br />

mieszkańców Whitechapel.<br />

Pseudonim „Kuba Rozpruwacz” pojawił się w prasie<br />

wskutek dwóch zdarzeń. Po pierwsze, tak podpisano list<br />

wysłany 27 września do agencji prasowej Central News<br />

(datowany <strong>na</strong> 25 września). Z miejsca został potraktowany<br />

jako żart – jeden z wielu listów rzekomo <strong>na</strong>danych przez<br />

mordercę, jakie przychodziły do prasy lub policji. Jed<strong>na</strong>k list<br />

był <strong>na</strong> tyle niepokojący, że dwa dni później postanowiono<br />

przesłać go do Scotland Yardu. Dziś niemal pewne jest, że list<br />

był fałszywy, lecz jest tyle z<strong>na</strong>czący dla całej tej historii, że<br />

żaden szanujący się „rozpruwaczolog” nie może go pominąć.<br />

List otwiera <strong>na</strong>główek „Szanowny bossie” i jego autor<br />

upaja się zbrodniami, które rzekomo popełnił, jednocześnie<br />

<strong>na</strong>śmiewając się z teorii <strong>na</strong> temat swojej tożsamości („Tamten<br />

żart o Skórzanym Fartuchu rozśmieszył mnie to łez. […] Teraz<br />

mówią, że jestem lekarzem ha, ha”). Autor pisze, że chciał<br />

użyć krwi jednej z ofiar („Za ostatnim razem <strong>na</strong>brałem do<br />

butelki po piwie imbirowym trochę stosownego czerwonego<br />

towaru, aby nim pisać”), lecz ta zakrzepła i musiał zadowolić<br />

się czerwonym atramentem. Zapewnia, że władze są jeszcze<br />

daleko od jego ujęcia i nie przestanie rozpruwać, „dopóki<br />

starczy sił”, oraz że <strong>na</strong>stępnej ofierze utnie uszy i prześle<br />

policji. Choć list <strong>na</strong>pisany jest ładnym pismem, to pełen<br />

jest błędów językowych i ortograficznych plus brak w nim<br />

z<strong>na</strong>ków przestankowych. Zaraz po umorzeniu śledztwa<br />

zniknął <strong>na</strong> długie lata z aktów sprawy 1 , lecz został zwrócony<br />

anonimowo w 1987 roku. Drugim wydarzeniem była kartka<br />

1 W ten sposób zniknęło wiele z orygi<strong>na</strong>lnych dowodów i dokumentów.<br />

Prawdopodobnie ktoś postanowił je sobie zabrać jako swoistą<br />

„pamiątkę”.<br />

70 COŚ NA PROGU

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!