Coś na Progu #10

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach! W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.

Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

11.12.2014 Views

TEMAT NUMERU szpitala do drugiego, gdzie niczym biblijny Mesjasz „uzdrawiał” swoich kuracjuszy. „Ustawcie w szeregu pacjentów z przewlekłą psychozą” – mówił w placówkach podczas swojego upiornego tournée. Nie było nawet potrzeby pytania zgodę, ani samego pacjenta, ani jego rodziny. Stan mojego ojca początkowo się poprawił. Zaczął się uśmiechać, reagować na obecność reszty domowników. Przez kilka tygodni powrócił nawet do malowania, hobby zaprzestanego kilka lat wcześniej. Wszystko szło ku lepszemu przez pierwsze 3-4 miesiące, ale potem... Pojawiły się bóle głowy, zawroty, bezsenność. Z każdym następnym tygodniem ojciec zamieniał się w małe dziecko, w nieświadome niczego warzywo. Zaczął mieć problemy z utrzymaniem moczu i stolca, powróciły niezrozumiały bełkot i apatia. Po pół roku od wyjściu z gabinetu doktora Freemana zawieźliśmy ojca do szpitala psychiatrycznego. Tym razem na czas nieokreślony. Poza całościowym huraoptymizmem, który towarzyszył wieloletnim badaniom doktora Freemana (pracował on bowiem przy absolutnym poparciu opinii zarówno społecznej, jak i naukowej, a jednoczesnej z aprobatą ze strony organów państwowych i kontrolnych), nie można pominąć nieodłącznych skutków ubocznych i kontrowersji wokół jego działań. Jego metody leczenia nie były szeroko komentowane czy dyskredytowane przez środowisko lekarskie lat 40. i 50, krytyka systemu nie była bowiem akceptowana. W ciągu całego swojego życia przeprowadził ponad 2900 zabiegów lobotomii. Uznawał on swoją misję za wykonaną zawsze wtedy, gdy tylko udało mu się wyeliminować u pacjenta oznaki psychozy, depresji czy schizofrenii. 52 COŚ NA PROGU

Nie dopuszczał do swojej świadomości faktu, że wiele osób poddanych lobotomii zamieniało się nie do poznania. Nieumiejętność trzymania moczu i ekskrementów, apatia, brak reakcji na bodźce, potulność i bezwolność to tylko niektóre z objawów, jakie czekały na pacjenta po zabiegu, o ile oczywiście udało mu się go przeżyć. Wielu pacjentów dra Freemana zmarło bowiem na stole operacyjnym. Jedną z najbardziej sugestywnych śmierci poniósł młody mężczyzna, w chwili gdy operujący go Freeman chciał zrobić zdjęcie przedstawiające jego pracę. Nie jest to jedyny karygodny błąd w jego życiorysie. W swojej historii przeprowadził zabieg na 19 dzieciach. Jak tłumaczy dorosły dziś Howard Dully, jego zachowanie nie odbiegało znacząco od postawy jego rówieśników. „Howard był nieposłusznym, chwilami agresywnym dzieckiem” – mówiła jego macocha. Lecz według samego Dully’ego, jak i wielu dzisiejszych psychologów była to naturalna reakcja dziecka, które musiało pogodzić się ze stratą rodzica. Freeman objawy te uznawał za wystarczające do podjęcia niezbędnych działań. Zdiagnozował u chłopca schizofrenię, na którą rzekomo cierpiał od czwartego roku życia, i za przyzwoleniem obojga rodziców przeprowadził zabieg. Dziesięć minut wystarczyło, aby cała przyszłość Howarda Dully’ego zmieniła się nie do poznania. W późniejszych latach miał dużo problemów: musiały minąć dekady, by powrócił do poprawnego funkcjonowania w społeczeństwie. Był w zakładzie poprawczym, więzieniu, musiał kształcić się w specjalnej szkole dla dzieci sprawiających problemy wychowawcze. W 2007 roku napisał książkę „Moja lobotomia”, w której opisał swoje przeżycia związane z zabiegiem. Praca Waltera Freemana i innych mu podobnych – ponieważ takich zabiegów na terenie Stanów Zjednoczoych przeprowadzono około 40 tysięcy, a w Wielkiej Brytanii około 17 tysięcy – jest szeroko komentowana przez neurologów i TEMAT NUMERU psychiatrów. Ocena tego sposobu leczenia psychoz i innego rodzaju schorzeń umysłowych spotyka się z negatywną opinią. Freeman jest uważany za człowieka niespełna rozumu i świadomości swoich czynów. Leczył on co prawda chorych i niezdolnych do życia w społeczeństwie, lecz był to zabieg po pierwsze niebezpieczny ze względu na swą wysokoprocentową śmiertelność, a po drugie zupełnie nieprzewidywalny i nieodwracalny. Trwale dewastował psychikę pacjentów do tego stopnia, że resztę swojego życia spędzali w „magazynach” dla mentalnie upośledzonych. Opinię publiczną najbardziej wstrząsnął fakt, iż poddana lobotomii Rosemary, 23-letnia siostra Johna F. Kennedy’ego następne 56 lat swojego życia spędziła właśnie w takim miejscu. Lobotomia ma też mały polski akcent. Najbardziej znanym pacjentem z tej części świata był Józef Chasyd, polski skrzypek pochodzenia żydowskiego. Mówiono o nim, że „skrzypek taki jak Chasyd rodzi się raz na dwieście lat”. Wyemigrował on rok przed II wojną światową do Londynu, gdzie przechodził kilkukrotne załamanie nerwowe. W końcu w 1950 roku przeprowadzono u niego nieudany zabieg lobotomii, przez który zmarł.Wieloletnia praktyka doktora Freemana stawia znaczące pytania wielu badaczom i twórcom niespotykanych wcześniej, innowacyjnych metod leczenia. Temat moralności w odniesieniu do Freemana jest bardzo szeroki, bowiem wśród wielu krytyków jego pracy istnieją także ci, którzy wskazują na skuteczność zabiegu. Pozostaje nam więc jedna zagwozdka – gdzie jest granica między skutecznością a poszanowaniem ludzkiego życia? COŚ NA PROGU 53

Nie dopuszczał do swojej świadomości faktu,<br />

że wiele osób poddanych lobotomii zamieniało<br />

się nie do poz<strong>na</strong>nia. Nieumiejętność trzymania<br />

moczu i ekskrementów, apatia, brak reakcji <strong>na</strong><br />

bodźce, potulność i bezwolność to tylko niektóre z<br />

objawów, jakie czekały <strong>na</strong> pacjenta po zabiegu, o ile<br />

oczywiście udało mu się go przeżyć.<br />

Wielu pacjentów dra Freema<strong>na</strong> zmarło bowiem<br />

<strong>na</strong> stole operacyjnym. Jedną z <strong>na</strong>jbardziej<br />

sugestywnych śmierci poniósł młody mężczyz<strong>na</strong>,<br />

w chwili gdy operujący go Freeman chciał zrobić<br />

zdjęcie przedstawiające jego pracę. Nie jest to<br />

jedyny karygodny błąd w jego życiorysie. W swojej<br />

historii przeprowadził zabieg <strong>na</strong> 19 dzieciach.<br />

Jak tłumaczy dorosły dziś Howard Dully, jego<br />

zachowanie nie odbiegało z<strong>na</strong>cząco od postawy<br />

jego rówieśników. „Howard był nieposłusznym,<br />

chwilami agresywnym dzieckiem” – mówiła jego<br />

macocha. Lecz według samego Dully’ego, jak i<br />

wielu dzisiejszych psychologów była to <strong>na</strong>tural<strong>na</strong><br />

reakcja dziecka, które musiało pogodzić się ze<br />

stratą rodzica. Freeman objawy te uz<strong>na</strong>wał za<br />

wystarczające do podjęcia niezbędnych działań.<br />

Zdiagnozował u chłopca schizofrenię, <strong>na</strong> którą<br />

rzekomo cierpiał od czwartego roku życia, i za<br />

przyzwoleniem obojga rodziców przeprowadził<br />

zabieg. Dziesięć minut wystarczyło, aby cała<br />

przyszłość Howarda Dully’ego zmieniła się<br />

nie do poz<strong>na</strong>nia. W późniejszych latach miał<br />

dużo problemów: musiały minąć dekady, by<br />

powrócił do poprawnego funkcjonowania w<br />

społeczeństwie. Był w zakładzie poprawczym,<br />

więzieniu, musiał kształcić się w specjalnej szkole<br />

dla dzieci sprawiających problemy wychowawcze.<br />

W 2007 roku <strong>na</strong>pisał książkę „Moja lobotomia”,<br />

w której opisał swoje przeżycia związane z<br />

zabiegiem. Praca Waltera Freema<strong>na</strong> i innych mu<br />

podobnych – ponieważ takich zabiegów <strong>na</strong> terenie<br />

Stanów Zjednoczoych przeprowadzono około<br />

40 tysięcy, a w Wielkiej Brytanii około 17 tysięcy<br />

– jest szeroko komentowa<strong>na</strong> przez neurologów i<br />

TEMAT NUMERU<br />

psychiatrów. Oce<strong>na</strong> tego sposobu leczenia psychoz<br />

i innego rodzaju schorzeń umysłowych spotyka<br />

się z negatywną opinią. Freeman jest uważany<br />

za człowieka niespeł<strong>na</strong> rozumu i świadomości<br />

swoich czynów. Leczył on co prawda chorych i<br />

niezdolnych do życia w społeczeństwie, lecz był to<br />

zabieg po pierwsze niebezpieczny ze względu <strong>na</strong><br />

swą wysokoprocentową śmiertelność, a po drugie<br />

zupełnie nieprzewidywalny i nieodwracalny. Trwale<br />

dewastował psychikę pacjentów do tego stopnia,<br />

że resztę swojego życia spędzali w „magazy<strong>na</strong>ch”<br />

dla mentalnie upośledzonych. Opinię publiczną<br />

<strong>na</strong>jbardziej wstrząsnął fakt, iż podda<strong>na</strong> lobotomii<br />

Rosemary, 23-letnia siostra Joh<strong>na</strong> F. Kennedy’ego<br />

<strong>na</strong>stępne 56 lat swojego życia spędziła właśnie w<br />

takim miejscu. Lobotomia ma też mały polski akcent.<br />

Najbardziej z<strong>na</strong>nym pacjentem z tej części świata<br />

był Józef Chasyd, polski skrzypek pochodzenia<br />

żydowskiego. Mówiono o nim, że „skrzypek<br />

taki jak Chasyd rodzi się raz <strong>na</strong> dwieście lat”.<br />

Wyemigrował on rok przed II wojną światową do<br />

Londynu, gdzie przechodził kilkukrotne załamanie<br />

nerwowe. W końcu w 1950 roku przeprowadzono<br />

u niego nieudany zabieg lobotomii, przez który<br />

zmarł.Wieloletnia praktyka doktora Freema<strong>na</strong><br />

stawia z<strong>na</strong>czące pytania wielu badaczom i twórcom<br />

niespotykanych wcześniej,<br />

innowacyjnych metod<br />

leczenia. Temat moralności<br />

w odniesieniu do Freema<strong>na</strong><br />

jest bardzo szeroki, bowiem<br />

wśród wielu krytyków jego<br />

pracy istnieją także ci, którzy<br />

wskazują <strong>na</strong> skuteczność<br />

zabiegu. Pozostaje <strong>na</strong>m<br />

więc jed<strong>na</strong> zagwozdka<br />

– gdzie jest granica<br />

między skutecznością a<br />

poszanowaniem ludzkiego<br />

życia?<br />

COŚ NA PROGU 53

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!