Coś na Progu #10
W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!
W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.
Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
ESEJ/FELIETON<br />
własnej wyobraźni – to był jego typ malowniczości. Nie<br />
tylko słuchał codziennie z zachwytem – zaczął je też<br />
współtworzyć. Gdy <strong>na</strong>dszedł czas plądrowania skrzyni<br />
Billy’ego Bonesa, większość dnia spędzić musiał <strong>na</strong><br />
spisaniu <strong>na</strong> wielkiej kopercie jej zawartości, do której<br />
całkowicie się zastosowałem, a <strong>na</strong>zwa „starego statku<br />
Flinta” – Mors została mu <strong>na</strong>da<strong>na</strong> <strong>na</strong> jego osobiste<br />
życzenie. Wtedy odwiedził <strong>na</strong>s nie kto inny, a dr Japp.<br />
Od tego momentu wysoko ceniłem sobie jego opinię.<br />
Gdy <strong>na</strong>s opuszczał, spakował rękopis do swojego<br />
kufra, by przekazać go przyjacielowi (od tego momentu<br />
także mojemu) – panu Hendersonowi, który zgodził się<br />
opublikować go w swoim czasopiśmie „Young Folks”.<br />
Sympatia, pomoc i pozytywne zaangażowanie<br />
podtrzymywało mnie <strong>na</strong> duchu. Trzymałem się bardzo<br />
prostego stylu. Porów<strong>na</strong>ć moż<strong>na</strong> go do „The Merry Men” 3<br />
pochodzącego z prawie tego samego okresu. Niektóremu<br />
czytelnikowi może odpowiadać taki styl, drugiemu inny –<br />
jest to kwestia charakteru, być może <strong>na</strong>stroju, ale żaden<br />
z<strong>na</strong>wca nie może pominąć faktu, że jeden z nich jest o<br />
wiele łatwiejszy do utrzymania <strong>na</strong> podobnym poziomie.<br />
Oz<strong>na</strong>cza to, że człowiek doświadczony i wykształcony<br />
mógłby z zaangażowaniem tworzyć dziennie wiele stron<br />
„Wyspy Skarbów”, pykając sobie przy tym fajkę. Ale<br />
niestety! Nie w moim przypadku. Przez pięt<strong>na</strong>ście dni<br />
trzymałem się tego i stworzyłem pięt<strong>na</strong>ście rozdziałów.<br />
Wtedy, przy początkowych akapitach szes<strong>na</strong>stego,<br />
niechybnie utraciłem wątek. Zablokowałem się, w moich<br />
trzewiach nie było grama pomysłu <strong>na</strong> dalszy ciąg „Wyspy<br />
Skarbów”. To dowodziło, że czas <strong>na</strong> korektę jej początku<br />
w pubie „Hand and Spear” 4 ! Tak też robiłem, wiodąc<br />
głównie samotny żywot, spacerując po wrzosowisku<br />
w Weybridge w mgliste jesienne poranki, całkiem<br />
zadowolony z tego, czego doko<strong>na</strong>łem, i niewyobrażalnie<br />
przerażony tym, ile jeszcze pozostało do zrobienia.<br />
Miałem 31 lat, byłem głową rodziny, straciłem zdrowie,<br />
nie udało mi się spłacić długów i nigdy jeszcze nie<br />
zarobiłem 200 funtów w ciągu roku.<br />
Naprawdę byłem bliski rozpaczy, ale zagryzłem zęby i<br />
podczas podróży do Davos, gdzie miałem spędzić zimę,<br />
postanowiłem myśleć o innych rzeczach i zagłębić się<br />
3 Chodzi o opowiadanie „The Merry Men”, opublikowane w 1882 roku<br />
w „Cornhill Magazine”. „Wyspa Skarbów” ukazała się w druku rok<br />
później, w roku 1883. (przyp. red.)<br />
4„Hand and Spear”, z<strong>na</strong>jdujący się w Weybridge <strong>na</strong> Old Health Road,<br />
został zbudowany jako letnia rezydencja Petera Kinga, baro<strong>na</strong> Ockham<br />
w latach 1830-1833. Po jego śmierci został przemianowany <strong>na</strong> bar.<br />
Nazwa „Hand and Spear” powstała od z<strong>na</strong>ku rodowego Kingów – ręki<br />
dzierżącej włócznię. (przyp. red.)<br />
w lekturze powieści M. du Boisgobey. Gdy dotarłem <strong>na</strong><br />
miejsce, usiadłem <strong>na</strong>d nieskończoną opowieścią pewnego<br />
ranka – i znów przejrzałem <strong>na</strong> oczy! Słowa zaczęły płynąć<br />
jak potok i w drugiej fali zachwytu, znów pisząc rozdział<br />
dziennie, skończyłem „Wyspę Skarbów”. Musiałem<br />
doko<strong>na</strong>ć transkrypcji prawie w całości – moja żo<strong>na</strong> była<br />
chora, młody chłopiec jako jedyny pozostał wierny, a John<br />
Addington Symonds 5 (któremu nieśmiało wspomniałem,<br />
<strong>na</strong>d czym pracuję) patrzył <strong>na</strong> mnie podejrzliwie. Uważał<br />
wtedy, że powinienem pisać o „Charakterach” Teofrasta<br />
– jak dziwne opinie wygłaszać mogą <strong>na</strong>jmądrzejsi ludzie.<br />
Ale Symons (zaz<strong>na</strong>czając) nie był gorliwym sympatykiem<br />
chłopięcych powieści. Był człowiekiem wielkiego umysłu,<br />
„człowiekiem z zasadami” – jeśli tacy istnieli. Jed<strong>na</strong>k<br />
sama <strong>na</strong>zwa mojego przedsięwzięcia sugerowała mu tylko<br />
deficyt realizmu i niski styl. Cóż! Nie był daleki od prawdy.<br />
„Wyspa Skarbów” – pan Henderson bowiem odrzucił<br />
pierwszy tytuł, „Morskiego Kuka” – pojawiła się zgodnie<br />
z planem w czasopiśmie literackim, haniebnie figurując<br />
gdzieś w środku wydania, bez ilustracji, przykuwając mało<br />
uwagi. Nie przejąłem się tym. Lubiłem tę opowieść, w dużej<br />
mierze z tych samych powodów, z których mojemu ojcu<br />
spodobał się jej początek. To był mój typ malowniczości.<br />
Byłem też bardzo dumny z Joh<strong>na</strong> Silvera, do tej pory<br />
całkiem podziwiam tego łagodnego i budzącego szacunek<br />
poszukiwacza przygód. O wiele lepsze od tego było jed<strong>na</strong>k<br />
to, że dotarłem do celu, ukończyłem opowieść i <strong>na</strong>pisałem<br />
„KONIEC” <strong>na</strong> rękopisie, czego nie udało mi się doko<strong>na</strong>ć<br />
od „The Pentland Rising”, gdy byłem szes<strong>na</strong>stolatkiem<br />
bez szkoły.<br />
Prawdę mówiąc, było to w dużej mierze dziełem<br />
przypadku. Gdyby dr Japp nie przyszedł w odwiedziny,<br />
gdyby słowa nie wypływały z taką łatwością, musiałbym<br />
zaniechać czynu, odłożyć książkę wzorem poprzedniczek,<br />
z<strong>na</strong>leźć okrężną drogę do celu. Puryści powiedzieliby, że<br />
słusznie by się stało, ale ja nie jestem tej myśli. Powieść<br />
dała mi wiele przyjemności oraz – co było dla mnie istotne<br />
– przyniosła ciepło, jedzenie i <strong>na</strong>pitek (lub dała szansę<br />
<strong>na</strong> ich zdobycie) rodzinie, która sobie <strong>na</strong> to zasłużyła. A<br />
muszę przyz<strong>na</strong>ć, że tak było w <strong>na</strong>szym przypadku.<br />
Nie był to jed<strong>na</strong>k koniec przygód z „Wyspą Skarbów”.<br />
Pisałem w zgodzie z mapą. Była o<strong>na</strong> głównym elementem<br />
mojej fabuły. Przykładowo, <strong>na</strong>zwałem wysepkę<br />
5 Poeta i krytyk literacki, przyjaciel Stevenso<strong>na</strong>, o którym ten <strong>na</strong>pisał w<br />
eseju „Talks and Talkers”: „Najlepszy z mówców, wychwalający ziemię,<br />
sztukę, kwiaty, klejnoty, wino i muzykę w blasku księżyca, z manierą<br />
sere<strong>na</strong>dy, lekkością gitary”. (przyp. red.)<br />
134 COŚ NA PROGU