Coś na Progu #10
W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!
W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.
Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
to robiłem i nic nie szło do przodu! Ale to przedsięwzięcie<br />
zdawało się od początku mieć z<strong>na</strong>mio<strong>na</strong> sukcesu. To miała<br />
być historia dla chłopców – bez psychologii czy pięknego<br />
języka, a chłopca do obsadzenia w roli krytyka miałem pod<br />
ręką. Kobiety nie brały udziału. Nie umiałem kierować<br />
brygiem (którym miała być Hispaniola), ale pomyślałem,<br />
że bez wstydu mogę pokierować nią jak szkunerem.<br />
Wtedy wpadłem <strong>na</strong> pomysł z Johnem Silverem, z którym<br />
miałem <strong>na</strong>dzieję <strong>na</strong> dobrą zabawę: wziąć chciałem<br />
cenionego przeze mnie przyjaciela (którego czytelnik<br />
prawdopodobnie z<strong>na</strong> i ceni tak bardzo jak ja), pozbawić go<br />
<strong>na</strong>jlepszych cnot i cech charakteru, zostawić mu tylko jego<br />
własną siłę, odwagę, zwinność, niesamowitą łagodność i<br />
umieścić go wśród żeglarzy. Taka psychologicz<strong>na</strong> operacja<br />
jest, wydaje mi się, powszechną metodą „tworzenia<br />
bohatera”, tak <strong>na</strong>prawdę – prawdopodobnie jedyną. Moż<strong>na</strong><br />
wprowadzić uroczą osobę, z którą rozmawialiśmy wczoraj<br />
<strong>na</strong> chodniku, ale czy my w ogóle ją z<strong>na</strong>my? Naszego<br />
przyjaciela, niejednoz<strong>na</strong>cznego i dostosowującego się do<br />
sytuacji – owszem, ale czy moż<strong>na</strong> go ot tak wtłoczyć w<br />
karty powieści? Po pierwsze, musimy wszczepić postaci<br />
drugorzędne i wykreowane cechy, dla równowagi –<br />
negatywne. Po drugie, z nożem w ręku odciąć i odrzucić<br />
niepotrzebne odgałęzienia jego osobowości, wtedy też<br />
ostałego pnia i kilku głównych ko<strong>na</strong>rów, które pozostaną,<br />
będziemy już raczej pewni.<br />
W chłodny wrześniowy poranek, siedząc przy<br />
trzaskającym ogniu i deszczu dudniącym w okno,<br />
zacząłem „Morskiego Kuka”, bo taki był pierwszy tytuł.<br />
Zaczy<strong>na</strong>łem (i skończyłem) kilka innych książek, ale nie<br />
przypomi<strong>na</strong>m sobie, bym do którejkolwiek z nich zasiadał<br />
z większym zadowoleniem. Jak powszechnie wiadomo,<br />
kradzione smakuje o wiele lepiej. Oto dotarłem do<br />
nieprzyjemnej części. Bez wątpienia papuga <strong>na</strong>leżała już<br />
do Robinso<strong>na</strong> Crusoe. Bez wątpienia szkielet zaczerpnięty<br />
jest od Poe’ego. Nie przejmuję się tym zbytnio, są to<br />
drobiazgi i detale, i żaden człowiek nie może łudzić się, że<br />
będzie miał monopol <strong>na</strong> szkielety lub licencję <strong>na</strong> gadające<br />
ptaki. Palisada, mówią mi, jest z „Masterma<strong>na</strong> Ready’ego” 2 .<br />
Może być, nie obchodzi mnie to. Ci użyteczni pisarze<br />
wypełnili słowa pewnego poety – odchodząc, zostawili za<br />
sobą ślady <strong>na</strong> piaskach czasu; ślady, prawdopodobnie dla<br />
kolejnych – ja byłem tym kolejnym! Dług u Washingto<strong>na</strong><br />
Irvinga męczy moje sumienie, i słusznie. Uważam jed<strong>na</strong>k,<br />
ESEJ/FELIETON<br />
że rzadko kiedy plagiatowanie miało ciąg dalszy.<br />
Kilka lat temu miałem okazję zajrzeć do „Opowieści<br />
podróżnika”. Książka niesamowicie mnie zaskoczyła –<br />
był tam Billy Bones, jego skrzynia, salonowe towarzystwo,<br />
cała wewnętrz<strong>na</strong> aura, dużo treści i szczegółów z moich<br />
pierwszych rozdziałów – wszystko tam było, wszystko<br />
było własnością Washingto<strong>na</strong> Irvinga. Nie miałem jed<strong>na</strong>k<br />
o tym pojęcia, zarówno gdy pisałem, siedząc przy ogniu,<br />
przeżywając pewnego rodzaju wiosenne przesilenie weny<br />
twórczej, jak i gdy dzień po dniu po drugim śniadaniu<br />
odczytywałem rezultaty porannej pracy mojej rodzinie.<br />
Było to dla mnie jasne jak słońce, moją elementarną<br />
częścią.<br />
Okazało się, że moje audytorium liczy nie<br />
jednego, a dwóch chłopców. Mój ojciec wodzony<br />
swym romantyzmem i dziecinnością od razu połknął<br />
haczyk. Jego własne historie, którymi karmił się co<br />
wieczór, opowiadały głównie o statkach, przydrożnych<br />
karczmach, rabusiach, starych żeglarzach i kupcach<br />
sprzed rewolucji przemysłowej. Nigdy żadnej z nich<br />
nie skończył – szczęśliwiec nigdy nie musiał tego robić!<br />
Ale w „Wyspie Skarbów” od<strong>na</strong>lazł coś bliskiego jego<br />
2 „Masterman Ready, or the Wreck of the Pacific”, robinso<strong>na</strong>da<br />
autorstwa Fredericka Maryatta opublikowa<strong>na</strong> w Anglii w 1841 roku.<br />
(przyp. red.)<br />
COŚ NA PROGU 133