11.12.2014 Views

Coś na Progu #10

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.

Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

PROZA POEZJA<br />

powtarzając w myślach w kółko tylko jedno słowo:<br />

– Vanner, vanner, vanner... – Mordować.<br />

Odruchowo zabroniła mu robić cokolwiek, choć wiedziała,<br />

że chwilowo Diesel ma gdzieś jej zdanie. Marabunta cały<br />

czas niez<strong>na</strong>cznie zmieniali swoje ustawienie, ciasno ich<br />

otaczając, jakby rozstawiali pionki <strong>na</strong> szachownicy. Z tłumu<br />

wojowników szczególnie wyróżniali się dwaj.<br />

Pierwszy, mniejszy od reszty, miał prymitywny miotacz<br />

płomieni – jeden z nielicznych wy<strong>na</strong>lazków starej cywilizacji,<br />

którym Marabunta nie pogardzali i z którego robili dobry<br />

użytek w pajęczynie wąskich korytarzy swego świata. Konus<br />

miał <strong>na</strong> oczach zabrudzone gogle, a płaski pojemnik z<br />

paliwem trzymał przewieszony krzywo <strong>na</strong> plecach. Na samym<br />

końcu lufy ściskanego przez niego miotacza pływał błękitny<br />

płomyk, co oz<strong>na</strong>czało, że broń, choć wysłużo<strong>na</strong>, działa jak<br />

<strong>na</strong>leży.<br />

Drugi wyróżniający się Marabunta miał rzucającą<br />

się w oczy pomalowaną <strong>na</strong> biało twarz, symbol tego, że<br />

jest wyższym rangą wojownikiem, a nie robotnikiem jak<br />

większość tych w tłumie dookoła. Był potężnie zbudowanym,<br />

wysokim mężczyzną. Wyraźnie zadowolony z siebie trzymał<br />

za szyję Noah, drugą ręką przyciskając do jej brzucha nóż.<br />

W każdej chwili mógł jej zafundować paskudną śmierć,<br />

bo człowiek z wybebeszonym brzuchem umiera długo i w<br />

męczarniach. Twarz Noah błyszczała od potu. Czar<strong>na</strong> burza<br />

kręconych włosów była poskleja<strong>na</strong> i zakurzo<strong>na</strong>. Oddychała<br />

szybko i niepewnie. Oczy miała szeroko otwarte i rzadko<br />

nimi mrugała. Tequila wyczuwała bijący od niej strach.<br />

Najwyraźniej ślicz<strong>na</strong> Noah wreszcie zrozumiała, że tym razem<br />

przesadziła i może się nie wywinąć. Brudne, postrzępione<br />

ubranie wisiało z niej żałośnie, a jej prześladowca nieco<br />

unosił ją do góry, tak że musiała stać <strong>na</strong> palcach, nieustannie<br />

<strong>na</strong>prężając <strong>na</strong>gie łydki i uda.<br />

Tłum patykowatych Marabunta zacieśniał krąg. Nie<br />

wyglądali, jakby mieli ochotę rozmawiać. Z gardła Diesla<br />

dobył się głęboki urwanych charkot. Wojownik z miotaczem<br />

płomieni przesunął się do przodu, a pozostali zaczęli<br />

wściekle wyć, szykując się do ataku.<br />

Tequila wiedziała, że musi działać, i to <strong>na</strong>tychmiast.<br />

Oceniła odległość, wymierzyła i wkładając w rzut całą siłę<br />

prawego barku, cisnęła maczetą w taki sam sposób, w jaki<br />

rzuca się toporem. Ostrze zafurkotało w powietrzu niczym<br />

oderwane śmigło i trafiło wielbiciela miotaczy nieco po<strong>na</strong>d<br />

mostkiem. Facet wydał z siebie wysoki kwik i zrobił coś,<br />

czego się nie spodziewała. Zamiast paść <strong>na</strong> kola<strong>na</strong> i umrzeć,<br />

zaczął biegać dookoła i krzyczeć. Jego krzyk przypomi<strong>na</strong>ł<br />

charkotanie gruźlika, a podczas biegu przyjemniaczek<br />

kilkakrotnie <strong>na</strong>cisnął spust miotacza płomieni.<br />

Marabunta rozerwali kordon i rozbiegli się <strong>na</strong> wszystkie<br />

strony. Wreszcie wojownik tak nieopatrznie machnął lufą<br />

miotacza, że fala ognia buchnęła mu prosto w twarz. Teraz<br />

już nie krzyczał – zagulgotał tylko, prezentując niemal<br />

rozpływającą się twarz. Na odpadających płatach skóry<br />

nieszczęśnika pękały czerwone bąble. Włosy musiał mieć<br />

<strong>na</strong>smarowane czymś bardzo nieodpowiednim dla człowieka<br />

obsługującego miotacz płomieni, bo czupry<strong>na</strong> wybuchła mu<br />

<strong>na</strong> kilka sekund zielonym płomieniem, który sięgnął kości<br />

czaszki i z sykiem zgasł. Dopiero wtedy facet padł <strong>na</strong> plecy.<br />

Zatrząsł się <strong>na</strong> całym ciele i znieruchomiał.<br />

Tequila przez moment obawiała się jeszcze, że zaraz<br />

wybuchnie zbiornik z paliwem, którym poparzony grzmotnął<br />

o ziemię, ale nic już się nie stało. Zapadła cisza, przerywa<strong>na</strong><br />

jedynie szybkimi oddechami pozostałych <strong>na</strong>pastników. Nawet<br />

wojownik z białą twarzą, obserwując to wszystko, wydawał<br />

się wstrząśnięty. Tequila zdecydowała się wykorzystać ten<br />

moment <strong>na</strong> wznowienie pertraktacji.<br />

– Widzę, że teraz macie ochotę pogadać, więc gadajmy.<br />

– Z trudem wydobyła z siebie głos, czując piach <strong>na</strong> języku<br />

i między zębami.<br />

Marabunta <strong>na</strong>dal nie zbliżali się do umierającego<br />

wojownika, który właśnie rzygał krwią.<br />

– To wszystko to jed<strong>na</strong> wielka pomyłka – mówiła dalej,<br />

czując swąd spalonego mięsa. – Nie o<strong>na</strong> miała z wami<br />

rozmawiać... – Wskazała Noah. – ...tylko ja. Spóźniłam<br />

się, mój błąd. Zrobiła się awantura, trudno. Ja chcę tylko<br />

odzyskać dziewczynę, odebrać od was informacje i fant.<br />

Dostaliście swoją zapłatę. Rozumiem, że Mrowisko zostało<br />

znieważone przez złamanie warunków wymiany, ale to<br />

nie musi się tak skończyć. Jeśli ją zabijecie, ja i mój kot<br />

zrobimy z was miazgę. Ostatecznie wygracie, ale zanim to<br />

<strong>na</strong>stąpi, przysięgam, że zabierzemy z sobą połowę waszego<br />

Mrowiska. Powtarzam, to nie musi się tak kończyć.<br />

Biała Twarz odezwał się dopiero po chwili.<br />

– Wiemy, kim jesteś. Wiem, że dobrze zabijasz –<br />

118 COŚ NA PROGU

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!