11.12.2014 Views

Coś na Progu #10

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego. Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

W numerze znajdziecie między innymi opowiadania Raya Bradbury'ego i Ernesta Bramaha, wywiad z Juliuszem Vernem, esej Roberta Louisa Stevensona na temat "Wyspy Skarbów" oraz niepublikowany dotąd komiks na podstawie "Rękopisu znalezionego w butli" Edgara Allana Poego.

Temat przewodni to SZALENI NAUKOWCY. Piszemy m. in. o Nikoli Tesli i Izaaku Newtonie, fenomenie popkulturowych doktorów na przykładzie Emmeta Browna z "Powrotu do przyszłości" oraz odrażającego Antona Phibesa, a ponadto prawdziwych szalonych naukowcach!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Tequili usta, przez co prawie zerwała psychiczny kontakt. Kot<br />

ponownie przybrał bojową postawę. Włosy <strong>na</strong> jego karku<br />

stanęły dęba. Ciemność dookoła niego i Noah zdawała się<br />

ożywać.<br />

Dookoła zaroiło się od biegnących w ciszy sylwetek. Bose<br />

stopy miarowo uderzały o piasek. Oddechy wyz<strong>na</strong>czały rytm<br />

pogoni. Mrowisko polowało wspólnie, jak zawsze.<br />

Tequila nie mogła czekać dłużej. Zerwała kontakt.<br />

Zabolały ją mięśnie i stawy, gdy z pozycji lotosu zerwała<br />

się do biegu i skoczyła w stronę ukrytego pod plandeką<br />

samochodu. Ile czasu minęło? Minuta, dwie, może trzy? To<br />

w zupełności wystarczy, aby myśliwi Marabunta zabili ofiarę<br />

przy<strong>na</strong>jmniej <strong>na</strong> kilka sposobów. Tequila słyszała o kilku z<br />

nich. Noah miała powody, by krzyczeć. Teraz mógł jej pomóc<br />

tylko kot. Mrówki <strong>na</strong> pewno się go nie spodziewały.<br />

Uruchamiając wóz, wyczuła Diesla, <strong>na</strong>wet nie <strong>na</strong>wiązawszy<br />

z nim ponownie psychicznego kontaktu. Gdzieś tam w<br />

ciemności jego ciało przeszył <strong>na</strong>gle ból. Tequila skrzywiła<br />

się odruchowo, a silnik składanego z <strong>na</strong>jróżniejszych części<br />

pojazdu zawarczał i zgasł. Spróbowała odpalić go ponownie,<br />

a w międzyczasie jej wyczulone zmysły odbierały strzępki<br />

emocji kłębiących się w ciemności <strong>na</strong>d prerią.<br />

W końcu wóz zaskoczył. Skrzynia biegów zaryczała.<br />

Sypnęło piaskiem spod kół. Tequila ruszyła, dociskając pedał<br />

gazu tak mocno, że aż zabolała ją noga. Gdzieś przed nią w<br />

mroku toczyła się regular<strong>na</strong> bitwa. Samochód z urywanym<br />

warkotem wyskoczył do góry <strong>na</strong> wydmie, której dziewczy<strong>na</strong><br />

nie dostrzegła w porę, i z trzaskiem opadł <strong>na</strong> ziemię. Zarzuciło<br />

tyłem, ale osie wytrzymały. Tequila celowo nie włączała<br />

świateł. Jeszcze nie teraz. Może nie widziała nocą tak dobrze<br />

jak kot, ale <strong>na</strong> pewno lepiej od przeciętnego człowieka.<br />

Posłała Dieslowi syg<strong>na</strong>ł, że <strong>na</strong>dchodzi. Wozem raz jeszcze<br />

zarzuciło, kiedy <strong>na</strong>jechał jednym kołem <strong>na</strong> potężny kamień.<br />

Zobaczyła ich dopiero po chwili. Wszystko rozgrywało się<br />

jak w zwolnionym tempie. Zakamuflowany kot wyglądał tak,<br />

jakby to sama ciemność wydała wojnę Mrówkom. Atakował<br />

całym swoim arse<strong>na</strong>łem i wszędzie dookoła walały się<br />

trupy tych, którzy z<strong>na</strong>leźli się w jego zasięgu. Wyczuła, że<br />

jest ranny, a kolejne ukłucia bólu tylko wzmagały jego<br />

wściekłość.<br />

Tequila odliczyła w myślach jeszcze kilka<strong>na</strong>ście sekund<br />

i zapaliła reflektory. Nie osiągnęła efektu zaskoczenia z<br />

PROZA POEZJA<br />

powodu swojego pojawienia się <strong>na</strong> polu walki, bo Marabunta<br />

musieli słyszeć jej pędzący wóz z daleka, ale ostre, białe<br />

światło samochodu było dla nich przykrą niespodzianką.<br />

Dziewczy<strong>na</strong> szarpnęła kierownicą, chwyciła za ręczny i<br />

obróciła pojazd o sto osiemdziesiąt stopni, zmiatając z<br />

powierzchni ziemi przy<strong>na</strong>jmniej trzech myśliwych. Kot był<br />

gdzieś niedaleko. Wiedziała tylko tyle, że wciąż żyje i walczy.<br />

Gorące nocne powietrze pachniało potem i krwią. Co chwilę<br />

dawało się słyszeć <strong>na</strong>woływania i urywane wrzaski.<br />

Wyskoczyła z wozu przez dziurę po przedniej szybie,<br />

zsunęła się po masce, pod którą warczał zostawiony <strong>na</strong><br />

chodzie silnik, i pomknęła w stronę Diesla. Miała wrażenie,<br />

że dookoła nich kotłuje się od czarnych, <strong>na</strong>smarowanych<br />

sadzą sylwetek. Błyskały białka oczu. Weszła pomiędzy<br />

walczących, czując się zaproszo<strong>na</strong> do przedziwnego tańca.<br />

Podcięła <strong>na</strong>jbliższego z atakujących, a kiedy runął do<br />

przodu, okręciła się razem z nim wokół własnej osi i pchnęła<br />

<strong>na</strong> innych. Sięgnęła do skórzanej pochwy przewieszonej<br />

przez plecy i po chwili w rękach miała już rękojeść maczety<br />

o szerokim ostrzu, które złowrogo zawijało się ku górze. Bez<br />

ostrzeżenia zaczęła rąbać Ludzi-Mrówki, zadając krótkie<br />

mocne ciosy, jakby oczyszczała drogę z gałęzi i chwastów.<br />

Na piasek posypały się kawałki rąk, nóg, palce, dłonie i płaty<br />

zerwanej z ciała skóry. Podniósł się niemiłosierny wrzask.<br />

Była już prawie przy kocie, o włos unikając ciosów krótkich<br />

ostrzy, którymi Marabunta zwykli walczyć w ciasnych<br />

korytarzach swego królestwa.<br />

Nagle wszystko się zatrzymało. Zamknął się otaczających<br />

ich kordon patykowatych sylwetek. Żaden z Marabunta<br />

nie odezwał się słowem. Zupełnie jakby dotarł jakiś<br />

zaszyfrowany syg<strong>na</strong>ł, <strong>na</strong> który nie zwróciła uwagi. Stała <strong>na</strong><br />

szeroko rozstawionych nogach, ściskając w dłoni maczetę,<br />

która spływała krwią. Czuła, jak obwiąza<strong>na</strong> skórą rękojeść<br />

pali ją w spocone dłonie. Na <strong>na</strong>dgarstkach i przedramio<strong>na</strong>ch<br />

miała przyklejone kawałki kości, choć żaden nie był jej.<br />

Charkotliwe, szybkie, urywane oddechy myśliwych układały<br />

się w złowrogą melodię. Kot także sapał i prychał, ustawiając<br />

się za jej plecami i przyjmując bojową postawę, której<br />

utrzymanie przychodziło mu jed<strong>na</strong>k z wyraźnym trudem.<br />

Zrezygnował z maskowania futra i oblał się purpurą, z którą<br />

kontrastowały jego złote oczy. Zaczął wyrzucać z siebie<br />

powietrze długimi, głębokimi wdechami, a każdy z nich<br />

przynosił falę bólu w okolicach żeber. Nawiązał z nią kontakt<br />

COŚ NA PROGU 117

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!