Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

sadeczanin.info
from sadeczanin.info More from this publisher
27.11.2014 Views

12 sądeckich krzyży v Ogień w Cieniawie i Rytrze v Made by Kluska v Ambasador Sądecczyzny v Ormowcami włóczyć v Piątka ze Startu MIESIĘCZNIK NIEZALEŻNY MARZEC 2010 Nr 3 [27] Cena 5 zł (w tym 7% VAT) | NR INDEKSU 259071 v www.sadeczanin.info DARIUSZ GAWĘCKI NAJPOPULARNIEJSZYM SPORTOWCEM SĄDECCZYZNY 2009 ROKU 90 POMNIK DLA MARSZAŁKA 46 LORKOWIE Z TRZETRZEWINY – SZCZĘŚLIWA CZTERNASTKA 37 DODATEK SPECJALNY | D1-20 PANORAMA LIBRANTOWA WSI SĄDECKICH

12 sądeckich krzyży v Ogień w Cieniawie i Rytrze v Made by Kluska<br />

v Ambasador Sądecczyzny v Ormowcami włóczyć v Piątka ze Startu<br />

MIESIĘCZNIK NIEZALEŻNY<br />

MARZEC 2010 Nr 3 [27] Cena 5 zł (w tym 7% VAT) | NR INDEKSU 259071<br />

v www.sadeczanin.info<br />

DARIUSZ GAWĘCKI<br />

NAJPOPULARNIEJSZYM SPORTOWCEM<br />

SĄDECCZYZNY 2009 ROKU 90<br />

POMNIK DLA<br />

MARSZAŁKA 46<br />

LORKOWIE<br />

Z TRZETRZEWINY<br />

– SZCZĘŚLIWA CZTERNASTKA 37<br />

DODATEK SPECJALNY | D1-20<br />

PANORAMA<br />

LIBRANTOWA<br />

WSI SĄDECKICH


03.2010 | w numerze:<br />

23 69<br />

Pieczenie kosiarek<br />

Program „Owca” miał być jedną z form przeciwdziałania bezrobociu<br />

na wsi. Zakończył się fiaskiem, ale to wcale nie oznacza, że zabrakło osób,<br />

które zarobiły. Bo skorzystali chyba wszyscy z wyjątkiem hodowców<br />

– pisze Ireneusz Pawlik.<br />

Babskie rządy w ratuszu<br />

Tyle się ostatnio huczy o potrzebie parytetu wyborczego dla kobiet,<br />

a tymczasem nawet pobieżna lustracja wpływowych stanowisk w Nowym<br />

Sączu wskazuje na tendencję raczej odwrotną. W naszym mieście prym<br />

wiodą dziewczyny – pisze Jerzy Leśniak.<br />

Felieton<br />

Marszałek nie skopie ich po zadku 4<br />

Wydarzenia<br />

Wydarzenia 5<br />

Opinie 9<br />

Sądeckie Drogi Krzyżowe 10<br />

Dwanaście sądeckich krzyży 11<br />

Referendum po Wielkanocy 14<br />

Wielki ogień w Cieniawie i Rytrze 15<br />

Gospodarka<br />

Made by Kluska 18<br />

Społeczeństwo<br />

Szczęśliwa czternastka 37<br />

Szlachtowanie świń i zięcia 40<br />

Dla nas pracy nie ma 43<br />

Pomnik dla Marszałka 46<br />

Piłsudski w Nowym Sączu 48<br />

Sądeczanka w Jemenie 52<br />

Sądeczanie<br />

Ambasador Sądecczyzny 55<br />

Historia<br />

Ormowcami włóczyć 77<br />

Wracali ze szkoły i od spowiedzi 80<br />

Sport<br />

Piątka ze Startu 82<br />

W barwach „Sądeczanina” 84<br />

18<br />

Pieczenie kosiarek 23<br />

Kolejką na Kicarz 26<br />

Oświata<br />

Instytut Kultury Fizycznej w dwa lata 30<br />

Liceum w cieniu klasztoru klarysek 32<br />

Dwór Morawskich będzie jak nowy 35<br />

55<br />

Na froncie walki z rakiem 56<br />

Poczet profesorów sadeckich 60<br />

45 lat na budowie 64<br />

Portret mężczyzny dla kobiet 66<br />

Babskie rządy w ratuszu 69<br />

Kultura<br />

Traktem handlowym przez wieki 72<br />

Kto czyta, nie błądzi 74<br />

Mistrzowie obiektywu 76<br />

84<br />

Dwa razy rozwiązani 86<br />

Piłka w cenie 90<br />

Rozmaitości<br />

Z czym nad wodę 92<br />

Sałatka Pitagorasa 94<br />

Nie ma już tych pni 95<br />

Do i od redakcji 96<br />

v www.sadeczanin.info<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 3


KOSYM SPOJRZENIEM<br />

Marszałek<br />

nie skopie<br />

ich po zadkach<br />

Rzu co ny przez No wo są dec ką<br />

Wspól no tę, zdo mi no wa ną<br />

przez lu dzi le wi cy, po mysł<br />

budowy pomnika Józefa Piłsud<br />

skie go w No wym Są czu bar dziej<br />

wzburzył patriotycznie myślących sądeczan,<br />

niż zablokowanie przez generalnego<br />

inspektora ochrony środowiska<br />

budowy obwodnicy północnej miasta.<br />

Szczytem bezczelności, tupetu i cynizmu<br />

jest – powiadają – żeby wskrzesicie<br />

la Rzecz po spo li tej w 1918 r.<br />

i po grom cę bol sze wi ków w 1920 r.<br />

– ho no ro wa li lu dzie, któ rzy pa da li<br />

na kolana przed posągiem Lenina i wysługiwali<br />

się komunistom.<br />

Ja ta ki pryn cy pial ny nie je stem.<br />

Uwa żam, że ini cja ty wa No wo są dec -<br />

kiej Wspól no ty po ka zu je dro gę, ja ką<br />

prze szli nie gdy siej si dzia ła cze PZPR<br />

i ZSMP, a ni ko mu, szcze gól nie<br />

w Wiel kim Po ście, nie od ma wiam<br />

pra wa do na wró ce nia się. Je że li są -<br />

dec ka le wi ca po przez bu do wę po mni -<br />

ka Pił sud skie go chce od ku pić swo je<br />

wi ny, to tyl ko te mu przy kla snąć.<br />

Pod wa run kiem – to mo ja au tor ska<br />

pro po zy cja – że dzia ła cze Wspól no ty<br />

No wo są dec kiej prze pra cu ją przy bu -<br />

dowie monumentu Marszałka tyle godzin,<br />

ile dni na le że li do PZPR i da dzą<br />

na po mnik ty le pie nię dzy, ile za pła ci li<br />

skła dek par tyj nych. Tak bę dzie spra -<br />

wie dli wie i to by się na pew no Mar -<br />

szał ko wi po do ba ło.<br />

Henryk Szewczyk<br />

A je śli przy oka zji, jak nie któ rzy<br />

marzą, uda się usunąć z pejzażu Nowego<br />

Sącza pomnik chwały oręża sowieckie<br />

go, aby zro bić Mar szał ko wi<br />

miej sce, to Jó zef Pił sud ski z pew no -<br />

ścią, z wy so ko ści nie ba – bo gdzie in -<br />

dziej za za słu gi dla Oj czy zny ta ki<br />

czło wiek mógł tra fić – po bło go sła wi<br />

Nowosądecką Wspólnotę, a nie skopie<br />

jej aktywistów po zadkach, wedle legionowego<br />

obyczaju.<br />

Gorsza sprawa jest z obwodnicą północ<br />

ną. Je że li ge ne ral ny in spek tor<br />

ochrony środowiska dlatego zabloko -<br />

wał jej budowę, żeby pisowskie władze<br />

No we go Są cza nie mo gły się po chwa -<br />

lić sukcesem w roku wyborczym – fatal<br />

nie by to świad czy ło o są dec kich<br />

politykach PO, a dokładnie o wicemarszał<br />

ku Lesz ku Zegź dzie i po śle An -<br />

drze ju Czer wiń skim. Ozna cza ło by<br />

bowiem, że interes partyjny przedkładają<br />

nad interes miasta, a takich rzeczy<br />

się nie da ru je. W Wiel kim Po ście jed -<br />

nak nie snu ję ta kich po dej rzeń. Wie rzę,<br />

że wszystko odbyło się lege artis i nale<br />

ża ło uchy lić de cy zję śro do wi sko wą<br />

dla ob wod ni cy, co wsza kże ozna cza<br />

przesunięcie tej inwestycji o miesiące,<br />

jeżeli nie lata.<br />

Wy glą da na to, że wcze śniej, dzię ki<br />

lewicy, doczekamy się spiżowego Marszał<br />

ka na Kasz tan ce, niż do cze ka my<br />

się, dzięki prawicy, drugiej przeprawy<br />

przez Dunajec.<br />

ISSN 1899-3443a<br />

Sądeczanin<br />

miesięcznik niezależny, ukazuje się<br />

od 2008 r. na terenie Sądecczyzny.<br />

Redaguje zespół: Piotr Gryźlak,<br />

Małgorzata Kareńska, Jerzy Leśniak,<br />

Iga Michalec, Ireneusz Pawlik,<br />

Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />

(h.szewczyk@sadeczanin.info)<br />

Prenumerata i reklama:<br />

tel. (18) 4414212<br />

redakcja@sadeczanin.info<br />

Wydawca:<br />

Fundacja Sądecka<br />

ul. Głowackiego 34a<br />

33-300 Nowy Sącz<br />

tel. (18) 4410011, 4414544<br />

e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />

Druk:<br />

Flexergis, Nowy Sącz<br />

ul. Gwardyjska 37<br />

Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />

i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />

opatrywania ich własnymi tytułami.<br />

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />

za treść reklam i tekstów sponsorowanych.<br />

4 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


WYDARZENIA<br />

Poseł Edward Siarka z Raby Wyżnej<br />

PiS wcho dzi na wieś<br />

– Polscy rolnicy dostali strasznie w plecy<br />

kwotami mlecznymi – stwierdził w sądeckim<br />

„Sokole” Janusz Wojciechowski. Na konferencję<br />

Prawa i Sprawiedliwości zatytułowaną<br />

„Narodowa Polityka Rolna – Nowoczesna<br />

Polska Wieś” zaproszono rolników i działaczy<br />

organizacji chłopskich, m.in. spod znaku<br />

„S” RI, ale ta kże sa mo rzą dow ców<br />

z powiatu nowosądeckiego i limanowskiego.<br />

Honory gospodarza pełnił poseł Arkadiusz<br />

Mularczyk. Kolejni mówcy nie zostawili suchej<br />

nitki na polityce rolnej rządu PO–PSL.<br />

Mó wio no, że tak źle pol skie mu chło pu, jesz -<br />

cze nie by ło. Oli wy do ognia do lał rad ny wo -<br />

je wódz ki Grze gorz Bie droń z Li ma no wej,<br />

który skrytykował „krakocentryczną” polityką<br />

władz samorządowych województwa małopolskiego.<br />

– Wszystkie programy pisane są<br />

pod kątem Krakowa, grozi nam podwójna peryferyjność,<br />

wobec Europy Zachodniej i wobec<br />

me tro po lii kra kow skiej – grzmiał<br />

Biedroń.<br />

Sprzecz ne eks per ty zy<br />

FOT. HSZ<br />

– Jeśli Krynica Zdrój leży na wodach mineral<br />

nych, to naj mniej jest ich w Gó rze Par ko -<br />

wej, na któ rej ma być bu do wa ny tor<br />

saneczkowy – twierdzi autor ekspertyzy dr<br />

Józef Fistek, rzeczoznawca Ministerstwa<br />

Ochrony Środowiska. Ekspertyza nosi tytuł<br />

„Czy budowa toru saneczkowego na Górze<br />

Parkowej w Krynicy Zdroju może zagrażać<br />

wodom mineralnym w uzdrowisku?”. Autor<br />

– strona po stronie – udowadnia, że tor saneczkowy<br />

nie będzie zagrażał wodom<br />

mineralnym. Z takiej diagnozy cieszy się burmistrz<br />

Emil Bodziony. Wojewódzki Sąd Administracyjny<br />

w Krakowie 21 grudnia 2009 r.<br />

uchylił plan zagospodarowania przestrzenne<br />

go dla Gó ry Par ko wej, co sta wia pod du -<br />

żym zna kiem za py ta nia bu do wę to ru<br />

sa necz ko wo -bob sle jo wo -ske le to no we go.<br />

Powodem decyzji krakowskiego sądu były<br />

źle naliczone opłaty planistyczne. Gmina wystąpiła<br />

z wnioskiem o kasację wyroku. Przeciw<br />

ni cy bu do wy to ru (przy rod ni cy i część<br />

naukowców z krakowskiej AGH i innych<br />

uczelni), uważają, że lokalizacja obiektu<br />

w tym miejscu zagraża wodom mineralnym,<br />

które są skarbem Krynicy i sprawiają, że<br />

od lat jest ona nazywana perłą polskich zdrojowisk.<br />

Mi lion zło tych dla Ha iti<br />

1 mln zł przy nio sła kwe sta pro wa dzo -<br />

na przez Caritas 24 we wszystkich kościołach<br />

diecezji tarnowskiej na rzecz ofiar trzęsienia<br />

ziemi na Haiti. – Hasło tegorocznego Roku<br />

Duszpasterskiego – „Bądźmy świadkami Miło<br />

ści” dla miesz kań ców die ce zji nie jest tyl ko<br />

pięknie brzmiącym wezwaniem – mówi ks.<br />

Ryszard Podstołowicz, dyrektor tarnowskiej<br />

Caritas. Kościelna tarnowska organizacja<br />

przekaże zebrane dla Haiti pieniądze poprzez<br />

Caritas Polska i Caritas Internationalis. To będzie<br />

wkład w bu do wę szko ły w Jac mel – miej -<br />

scowości w 90 procentach zniszczonej<br />

w wyniku trzęsienia ziemi.<br />

Kry sty na Ba ran<br />

za Jó ze fa Zyg mun ta<br />

Krystyna Baran FOT. HSZ<br />

Krystyna Baran z Ubiadu objęła mandat<br />

radnego powiatowego po Józefie Zygmuncie,<br />

który został dyrektorem Sądeckiego Pogotowia<br />

Ratunkowego. Na sesji Rady<br />

Powiatu Nowosądeckiego złożyła przysięgę,<br />

że bę dzie ze wszyst kich sił pra co wać dla<br />

pomyślności Sądecczyzny.<br />

– Uro dzi łam się i miesz kam w Ubia dzie<br />

– mówiła Krystyna Baran. – Mam tro je dzie -<br />

ci, dwóch do ro słych sy nów i 16–let nia cór kę,<br />

mam też dwie sy no we. Od 18 lat pra cu ję<br />

w firmie Wiśniowski, gdzie jestem pełnomocnikiem<br />

właściciela firmy i pełnię funkcję dyrektora<br />

finansowego. Wcześniej pracowałem<br />

w gminnej spółdzielni w Chełmcu. Staram<br />

się działać na rzecz swojego lokalnego środowiska,<br />

społeczności Wielogłów, miedzy<br />

innymi wspierając parafię, szkołę i klub sporto<br />

wy. Nie je stem zu peł nym no wi cju szem<br />

na ni wie sa mo rzą do wej. Wcze śniej by łam<br />

już rad ną gmi ny Cheł miec.<br />

W wyborach w 2006 r. osiągnęła 4. wynik<br />

na liście Sądeckiego Ruchu Samorządowego<br />

w okręgu nr 2 obejmującym gminę Chełmiec.<br />

Głosowało na nią 329 wyborców.<br />

Si ła w jed no ści<br />

Ko rzen na ja ko pią ta gmi na, po No wym<br />

i Starym Sączu, Nawojowej i Kamionce Wielkiej<br />

przystąpiła do spółki Sądeckie Wodociągi.<br />

„Sprawniejsza obsługa techniczna, lepsza<br />

ja kość wo dy i mo żli wość roz bu do wy sie ci<br />

wodociągowej na terenie gminy to główne<br />

korzyści z objęcia udziałów w spółce” – czytamy<br />

na stronie internetowej korzenieckiego<br />

Urzędu Gminy. Samorząd Korzennej wniósł<br />

do spółki aport w postaci własnej sieci wodociągowej.<br />

Wójt Korzennej Leszek Skowron<br />

FOT. LEŚ<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 5


Plusem takiego rozwiązania jest, że odtąd<br />

fa chow cy z Są dec kich Wo do cią gów bę dą<br />

dbać o stan techniczny tej infrastruktury<br />

i w razie awarii pospieszą z pomocą, minusem<br />

– fakt, że wzra sta ce na wo dy z 2,93 zł<br />

za 1 m3 do 3,11 zł i nie wia do mo, czy to się<br />

miesz kań com spodo ba, co się oka że<br />

przy podpisywaniu nowych umów.<br />

Prezesi na zakaźnym<br />

Po dwóch dniach pobytu na oddziale zakaźnym<br />

szpitala w Nowym Sączu do pracy<br />

wró ci li: pre zes za rzą du Ko pal ni Su row ców<br />

Skalnych w Klęczanach Mariusz Iwaniec i wice<br />

pre zes Zbi gniew Za sow ski. Ob ser wa cja<br />

lekarska dała na szczęście negatywny wynik.<br />

Nie po twier dzi ły się oba wy, że bia ły pro -<br />

szek w tajemniczym liście zawierającym dwa<br />

słowa „Pierwsze ostrzeżenie!”, która dotarła<br />

do pre ze sów 3 dni wcze śniej to wą glik.<br />

Razem z prezesami na oddziale zakaźnym<br />

prze by wa ły dwie pa nie z Sa ne pi du, któ ry<br />

miały kontakt z feralną przesyłką. Policja<br />

„zabezpieczyła” tajemniczą substancję<br />

do badań, ale już dziś można zaryzykować,<br />

Związkowcy pod siedzibą zarządu<br />

kopalni<br />

że to by ła mą ka, choć nie wia do mo, z ja kie -<br />

go młyna. Incydent jest kojarzony z napiętą<br />

sytuacją w spółce, spowodowaną plotkami<br />

o planowanych zwolnieniach pracowników.<br />

Stra cił man dat<br />

FOT. HSZ<br />

WYDARZENIA<br />

Józef Hojnor<br />

Rada Miasta Nowego Sącza głosami radnych<br />

PiS wygasiła mandat radnego Józefa<br />

Hojnora (PO). W uzasadnieniu uchwały podano,<br />

że jego firma „Domator” zarządza 4<br />

wspólnotami mieszkaniowymi, w których<br />

udzia ły ma mia sto, co jest zła ma niem usta -<br />

wy o samorządzie gminnym, skutkującym<br />

utratą tego stanowiska. – Nigdy nie korzystałem<br />

z ma jąt ku mia sta, ta uchwa ła jest okrut -<br />

na i niesprawiedliwa – bro nił się Jó zef Hoj nor.<br />

Nadzwyczajne posiedzenie Rady Miasta,<br />

zwołanej na wniosek klubu PiS, miało burzliwy<br />

przebieg. Za kolegą twardo stanęli członko<br />

wie klu bu PO, a Hoj nor w „ostat nim sło wie”<br />

cytował nawet hymn o miłości św. Pawła.<br />

– Może będziemy uznani za miedź brzęczącą<br />

lub cym bał brzmią cy, ale pra wo jest<br />

prawem – twardo broniła swoich racji radca<br />

prawy UM Joanna Nestor.<br />

Wy ższa Szko ła Biz ne su<br />

sprzedaje biurowiec<br />

Biurowiec WSB-NLU na sprzedaż<br />

FOT. LEŚ<br />

FOT. LEŚ<br />

Kierownictwo Wyższej Szkoły Biznesu<br />

– National Louis University chce za prawie 6<br />

mln zł sprze dać wła dzom mia sta wie żo wiec<br />

przy ul. Zielonej i położony w sąsiedztwie duży<br />

par king. Na po cząt ku lat 90. ubie głe go<br />

wieku tę nieruchomość sprezentowała kiełkującej<br />

wówczas uczelni dr. Krzysztofa Pawłowskiego<br />

Krajowa Izba Gospodarcza.<br />

– WSB złożyła miastu oficjalną ofertę, którą<br />

bardzo poważnie rozpatrujemy – potwierdza<br />

wiceprezydent Jerzy Gwiżdż. – Nasza decyzja<br />

nie jest wymuszona jakąś dramatyczną<br />

sytuacja finansową uczelni – przecina plotki<br />

rek tor WSB–NLU dr An drzej Bul zak.<br />

Dezerterzy z komisji rewizyjnej<br />

Z członkostwa w Komisji Rewizyjnej Rady<br />

Gminy Chełmiec zrezygnowało trzech radnych:<br />

Ma rian Łę czyc ki z Piąt ko wej, Sta ni -<br />

sław Skrzy piec z Pa szy na i Pa weł<br />

Bog da no wicz z Wie lo głów. Pierw szy uza -<br />

sadnił swoją rejteradę stanem zdrowia, drugi<br />

– względami osobistymi, a trzeci, znany<br />

dzia łacz są dec kie go UPR, po wie dział, że<br />

nie będzie pracował w komisji, która tylko<br />

szu ka dziu ry w ca łym i gdzie się pod wa ża<br />

dokonania obecnej władzy gminnej. Ci trzej<br />

radni są poplecznikami wójta Bernarda Stawiarskiego.<br />

Na razie ich rezygnacja nie sparaliżowała<br />

pracy komisji, gdyż liczy ona 7<br />

osób. – Spra wa ma ja kieś dru gie dno, za dzi -<br />

wiające, że ludzie wójta podjęli taką decyzję<br />

w mo men cie, gdy po raz pierw szy w tej ka -<br />

dencji zabraliśmy się za kontrolę pracy Urzędu<br />

Gmi ny, pro sząc urzęd ni ków mię dzy<br />

innymi o dokumenty dotyczące smołowania<br />

dróg po lnych – mówi Zbigniew Leśniak, radny<br />

z Marcinkowic.<br />

Ob wod ni ca za 21 mie się cy<br />

Przy moście w Gołkowicach uroczyście zainaugurowano<br />

budowę obejścia wsi Brzezna,<br />

Stadła i Podegrodzia po wale przeciwpowodziowym.<br />

Finał zaplanowano w październiku<br />

2011 r. (ok. 21 miesięcy). Wykonawcą jest<br />

kon sor cjum skła da ją ce się z dwóch firm:<br />

Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Mostowych<br />

SA w Nowym Sączu i portugalskiego<br />

Moto-Engil SA w Krakowie. Kosztorys<br />

(po prze tar gu) opie wa na 48 mln zł. Pie nią -<br />

dze będą pochodzić z funduszy Unii Europejskiej).<br />

Projekt przygotowała Pracownia Inżynierska<br />

„Klotoida”. Obwodnica Stadeł, Brzeznej i Podegrodzia<br />

będzie częścią układu komunika-<br />

6 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Uroczysta inauguracja budowy<br />

obwodnicy podegrodzkiej<br />

cyjnego w okolicach Starego i Nowego Sącza.<br />

Trakt będzie miał 6,5 km długości i zaczynał<br />

się przy moście na Dunajcu w Gołkowicach.<br />

Ze względów ekonomicznych, funkcjonalnych<br />

i terenowych przebiegać będzie po wałach<br />

przeciwpowodziowych. W jego skład wchodzić<br />

bę dą m.in. trzy mo sty: na po to ku Ja strzę -<br />

bik (ok. 47 m), na Słom ce (108,5 m)<br />

i Go stwi czan ce (po nad 89 m) oraz osiem prze -<br />

pustów. Zaplanowano ponadto dwa ronda,<br />

z których jedno w Brzeznej da początek projektowanej<br />

obwodnicy zachodniej Nowego Sącza<br />

(ta zaś ma dojść do dro gi kra jo wej nr 28<br />

w Chełmcu i połączyć się z częścią obwodnicy<br />

północnej, która wybuduje Generalna Dyrekcja<br />

Dróg Krajowych i Autostrad, druga<br />

część z mostem na Dunajcu i wejściem w ul.<br />

Tarnowską – to zadanie władz Nowego Sącza).<br />

Ca łość ma być go to wa do koń ca 2012 r.<br />

Wa ły nad Po pra dem<br />

W ciągu dwóch lat zostaną wybudowane<br />

wały przeciwpowodziowe na obu brzegach<br />

Popradu w dzielnicy Folwark w Muszynie.<br />

Łącz na dłu gość wa łów wy nie sie 2,7 km.<br />

Cała inwestycja kosztować będzie 24 mln zł.<br />

W br. za 14,5 mln zł zrealizowany zostanie<br />

jej pierw szy etap, czy li bu do wa 1,45 km wa -<br />

łu po lewej stronie rzeki. O tej inwestycji mówiło<br />

się od kilkudziesięciu lat. W tej części<br />

Muszyny mieszkańcy żyją w ciągłym strachu,<br />

bo wiem nie mal co ro ku Po prad za le wa<br />

mniej szy lub więk szy ob szar zie mi, dro gi, do -<br />

mu i zabudowania gospodarcze. Największe<br />

szkody wystąpiły w latach 1997–2001, kiedy<br />

to za la ne by ło m.in. osie dle Fol wark, ko -<br />

ściół, szkoła i linia kolejowa.<br />

FOT. PG<br />

Obej dzie się bez zwol nień<br />

Wszystko wskazuje na to, że trwające kilka<br />

tygodni negocjacje między trzema związkami<br />

zawodowymi a zarządem Uzdrowiska<br />

Krynica-Żegiestów SA zakończą się porozumieniem.<br />

Wcześniej mówiło się o zwolnieniu<br />

ok. 50 pracowników.<br />

– Wpraw dzie 2009 r. za koń czy li śmy zy -<br />

skiem w wy so ko ści po nad 350 tys. zł, ale<br />

wciąż ponosimy skutki fatalnego roku 2008,<br />

kiedy to nasza spółka miała stratę w wysoko<br />

ści 1,7 mln zł – tłumaczy prezes Jarosław<br />

Handzel, który od roku kieruje firmą.<br />

W UKŻ pra cu je po nad 350 osób (przed la -<br />

ty było nawet 800). Działają trzy organizacje<br />

reprezentujące załogę: NSZZ Solidarność,<br />

Związek Zawodowy Pracowników Uzdrowiska<br />

Krynica-Żegiestów i Związek Zawodowy<br />

Pielęgniarek. W rozmowach z kierownictwem<br />

spółki wszystkie grały w jednej drużynie, co<br />

wcze śniej nie za wsze się uda wa ło.<br />

Wielkie bieganie<br />

pod Gó rą Par ko wą<br />

Zygmunt Berdychowski (z prawej)<br />

na trasie nowojorskiego maratonu<br />

FOT. ARCH. ZB<br />

W „Rzeczpospolitej” ukazał się kolorowy insert<br />

zapowiadający Festiwal Biegowy Forum<br />

Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju w dniach 5–<br />

6 czerwca br. W stawce biegaczy podążających<br />

do mety rozpoznajemy znajomą twarz.<br />

Tak, tak, to naj now szy po mysł, pro sto z War -<br />

szawy, Zygmunta Berdychowskiego, twórcy<br />

krynickich konferencji, a prywatnie zapalonego<br />

biegacza, uczestnika kilkunastu maratonów,<br />

w tym nowojorskiego. Jak przystało<br />

na prezesa Fundacji Sądeckiej impreza zaplanowana<br />

została z rozmachem. Partnerami festiwalu<br />

biegowego są m.in. firmy Koral i Fakro,<br />

a ta kże Bank Za chod ni WBK. W pro gra -<br />

mie jest m.in. ul tra ma ra ton na 90 km (li mit<br />

czasu 14 godz.), sztafeta Krynica – Bardejów,<br />

biegi z Krynicy do Muszyny, na Jaworzynę<br />

i Górę Parkową. To wszystkie jednego dnia – 5<br />

czerwca (sobota). Niemniej ciekawie zapowiada<br />

się na stęp ny dzień z gwoź dziem pro gra mu<br />

w postaci biegu maratońskiego oraz pomniejszymi<br />

wyścigami – biegiem służb mundurowych<br />

(10 km), me ne dże ra (5 km), ko biet (5<br />

km) i Mistrzostwami Europy Parlamentarzystów<br />

na pełnym dystansie maratońskim<br />

(42,195 km). Sze rzej o tej im pre zie na stro nie:<br />

www.festiwalbiegowy.pl.<br />

Dyrektor na wolności<br />

Płk Tadeusz Chruślicki, długoletni dyrektor<br />

Zakładu Karnego w Nowym Sączu, odmeldował<br />

się na emeryturę (na własną<br />

prośbę). Ma za sobą 33 lata pracy w więziennic<br />

twie, gdzie prze szedł dro gę od wy cho -<br />

wawcy, poprzez kierownika, wicedyrektora<br />

po szefa jednostki. Sądeczanina zastąpił<br />

krakowianin mjr Bogusław Kawończyk.<br />

Tadeusz Chruślicki<br />

– Nie żałuję ani jednego dnia spędzanego<br />

w pra cy – mó wił dzien ni ka rzom Ta de usz<br />

Chruślicki. – Mam satysfakcję z powodu tego,<br />

co do tej po ry zro bi łem. Mam tę świa do -<br />

mość, że to już 33. rok mo jej słu żby. To nie<br />

jest kara dożywocia, jak tutaj żartowaliśmy.<br />

Swoje zadania spełniłem, uważam, że z pozytywnym<br />

skutkiem.<br />

Tadeusz Chruślicki ZK kierował przez dziesięć<br />

lat. Z je go na zwi skiem wią że się grun -<br />

tow na mo der ni za cja tej pla ców ki, licz ne<br />

remonty, poprawa warunków sanitarnych<br />

FOT. PG<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 7


WYDARZENIA<br />

i socjalnych dla więźniów i pracowników. Jego<br />

pomysłem były lekcje wychowawcze dla<br />

uczniów są dec kich szkół, pod czas któ rym<br />

młodzi ludzie maja okazje rozmawiać z odbywającymi<br />

kary pozbawienia wolności.<br />

Śli wo wi ca le gal na?<br />

Kontrowersyjny poseł Janusz Palikot (PO)<br />

ma szan sę stać się ido lem sa dow ni ków<br />

z Łącka i amatorów łąckiej śliwowicy. Kierowana<br />

przez niego komisja „Przyjazne państwo”,<br />

której zadaniem jest uproszczenie<br />

przepisów w celu pobudzenia przedsiębiorczości<br />

Polaków, postuluje legalizację produkcji<br />

i sprzedaży samogonu. Członkowie komisji<br />

doszli do wniosku, że należy skończyć z fikcją,<br />

jaką jest ściganie bimbrownictwa. Według<br />

posła Palikota przyniesie to korzyści państwu,<br />

a nie wpłynie na wzrost spożycia alkoholu, bo<br />

Śliwowica w końcu legalna?<br />

smakosze domowych trunków i tak mają<br />

do nich do stęp. Gdy w ży cie wej dą no we prze -<br />

pisy, każdy będzie mógł legalnie sprzedawać<br />

nalewki lub bimber. Wystarczy zgłosić w urzędzie<br />

skarbowym działalność bimbrowniczą<br />

i wykupić banderolę, która musi się pojawić<br />

na legalnie sprzedawanych butelkach. Wg<br />

wójta Franciszka Młynarczyka legalną produkcją<br />

śliwowicy zainteresowane może być<br />

nawet co drugie gospodarstwo w gminie Łącko.<br />

Obecnie śliwowica kosztuje na „wolnym<br />

rynku” 35–40 zł (butelka półlitrowa).<br />

Zmiany w „Dzienniku Polskim”<br />

FOT. LEŚ<br />

Trzymiesięczne wypowiedzenie bez obowiązku<br />

świadczenia pracy odebrał z rąk szefów<br />

Wydawnictwa „Jagiellonia” SA dyrektor<br />

nowosądeckiego oddziału „Dziennika Polskiego”<br />

Wojciech Molendowicz. Zatrudnienie<br />

straciły też dwie inne osoby. Koordynatorem<br />

redakcji został Wojciech Chmura. Molendowicz<br />

kie ro wał są dec kim od dzia łem „DP”<br />

przez 9 lat, a wcze śniej sze fo wał miej sco -<br />

wemu oddziałowi „Gazety Krakowskiej”. Pochodzi<br />

z Chrzanowa. Zaczynał jako reporter<br />

krakowskiego sportowego „Tempa”. Jest<br />

gwiazdą jednej z sądeckich kablówek. Niedawno<br />

wydał książkę „Bobowa od A do Z”.<br />

Ma na kon cie m.in. zbiór fe lie to nów dru ko -<br />

wa nych w „DP” „Z gór wi dać le piej”.<br />

95 lat Danuty Szaflarskiej!<br />

Danuta Szaflarska z Marianem Cyconiem<br />

i Je rzym Gwi żdżem FOT. LEŚ<br />

Ks. J. Kiełbasa jako wikary w Brzeznej<br />

Wielka aktorka Danuta Szaflarska urodzona<br />

w Kosarzyskach skończyła 95 lat. Starsze<br />

pokolenia wspominają młodziutką dziewczynę<br />

z „Zakazanych piosenek”, gdzie zagrała<br />

u boku Jerzego Duszyńskiego główną rolę.<br />

Młodzi przypomną z ostatnich lat przejmującą<br />

kreację w obrazie pt. „Pora umierać”. Debiutowała<br />

w sądeckim Teatrze Towarzystwa Dramatycznego,<br />

gdy kierował nim wybitny malarz<br />

Bolesław Barbacki, który odkrył też talent u innej<br />

wielkiej damy polskiego aktorstwa, u Zofii<br />

Rysiównej. Ma w swoim dorobku zawodowym<br />

setki ról, udział w kilkudziesięciu filmach, ostatnio<br />

wcieliła się w rolę babci Janosika w filmie<br />

„Janosik. Prawdziwa historia” Barbary Holland.<br />

Ode szli<br />

16 lu te go br. w wie ku 54 lat zmarł ks. Jó -<br />

zef Kieł ba sa, od 1996 r. pro bosz cza w La -<br />

sko wej. Uro dził się 8 lip ca 1956 r. w Ką śnej<br />

Górnej (parafia Jastrzębia). Po ukończeniu<br />

II LO im. w No wym Są czu (1971) pod jął<br />

naukę w Wyższym Seminarium Duchownym<br />

w Tarnowie. Święcenia kapłańskie otrzymał<br />

z rąk bi sku pa Je rze go Able wi cza 31 ma -<br />

ja 1981 r. Pracował jako duszpasterz w Żego<br />

ci nie i Miel cu (par. Du cha Świę te go),<br />

Wilczyskach, Brzeznej i w Nowy Sączu we<br />

wspólnocie pw. Matki Bożej Niepokalanej.<br />

***<br />

23 lu te go w wie ku 89 lat zmarł w No wym<br />

Sączu Tadeusz Konieczny, legenda piłkarska<br />

(a także hokejowa) Sandecji. W zgodnej<br />

opinii wielu kibiców sportowiec nr 1 obchodzącego<br />

w br. stulecie działalności klubu.<br />

Znał Go ka żdy ze star szych sym pa ty ków fut -<br />

bo lu w No wym Są czu. W cią gu 21 lat, z prze -<br />

rwą wojenną, występów w pierwszej<br />

dru ży nie se nio rów San de cji (la ta 1937–<br />

1958), pan Ta de usz strze lił prze ciw ni kom<br />

w 671 me czach pił kar skich aż 99 go li, a ja -<br />

ko hokeista w 212 spotkaniach 94 bramki.<br />

Pod tym względem pozostanie na długie lata<br />

absolutną rekordzistą.<br />

(PG), (HSZ), (LEŚ), (MI GA)<br />

Tadeusz Konieczny<br />

Wia do mo ści za czerp nię te m.in. z Sądeckiego Portalu Informacyjnego – www.sadeczanin.info<br />

8 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


OPINIE<br />

Ma rek Ole niacz<br />

Nie będzie<br />

obwodnicy<br />

północnej<br />

w 2012 roku!<br />

Ks. Krzysz tof Czer mak<br />

Generalny dyrektor ochrony środowiska<br />

uchy lił de cy zję śro do wi sko wą dla<br />

ob wod ni cy pół noc nej No we go Sącza,<br />

wydaną przez wojewodą małopolskiego<br />

w 2007 r. To ozna cza, że znacz ną część<br />

procedury dotyczącej tej inwestycji trzeba<br />

bę dzie za cząć od no wa. Za tem ter min<br />

oddania do użytku obu części drogi, którą<br />

mają wybudować miasto oraz General<br />

na Dy rek cja Dróg Kra jo wych<br />

i Au to strad, z ro ku 2012 prze su wa się<br />

w nieokreśloną przyszłość.<br />

Ma rek Ole niacz, se kre tarz UM:<br />

– To rozstrzygnięcie dotyczy części inwestycji,<br />

którą w Chełmcu ma realizować<br />

Generalna Dyrekcja Dróg<br />

Krajowych i Autostrad. To jednak żadna<br />

pociecha. Postępowanie w sprawie<br />

przyznania decyzji środowiskowej prowadził<br />

wojewoda małopolski. I to jego<br />

postanowienie zostało uchylone, na skutek<br />

skargi grupy mieszkańców Chełmca.<br />

Miasto Nowy Sącz, gmina Chełmiec<br />

i Generalna Dyrekcja nie są w tej sprawie<br />

podmiotami, nic nie zawiniły. Dokumentacja<br />

po naszej stronie jest dokładnie<br />

przygotowana. Prezydent i jego zastępca<br />

pojadą do Generalnej Dyrekcji<br />

Ochrony Środowiska i do Ministerstwa<br />

Środowiska. <strong>Zobacz</strong>ymy, co uda się im<br />

osiągnąć. Mamy nadzieję, że nie zrealizu<br />

je się czar ny sce na riusz, że trze ba bę -<br />

dzie wszystko zaczynać od nowa. Wiemy,<br />

że 2012 r., jako termin wbudowania obwodnicy,<br />

jest już nierealny. Nowe starania<br />

mo gą po trwać na wet rok. A by li śmy<br />

już tak bli sko tej in we sty cji, na eta pie wy -<br />

stąpienia o pozwolenia na budowę.<br />

4 miliony<br />

na misje<br />

Wierni diecezji tarnowskiej w 2009 r.<br />

przekazali na misje ponad 4 mln zł. To<br />

o 400 tys. zł wię cej niż przed ro kiem.<br />

Wzro sła też śred nia na jed ną oso bę (3,59<br />

zł). W parafii Tylmanowa (powiat Nowy<br />

Targ) ofiarność jest najwyższa i przekroczyła<br />

56 zł. Wyróżniają się też Wielogłowy<br />

i Przysietnica na Sądecczyźnie<br />

(odpowiednio 25,37 zł i 15, 34 zł).<br />

Ks. Krzysz tof Czer mak, wi ka riusz<br />

bi sku pa tar now skie go ds. mi sji:<br />

– W Tylmanowej od wielu lat prowadzona<br />

jest animacja misyjna, parafia organizuje<br />

też festyn, który wspiera<br />

działalność misyjną Kościoła. W całej<br />

diecezji pamięć modlitewna oraz materialne<br />

wspieranie misji wynikają z głębokiej<br />

wiary ludzi. Wiele osób regularnie<br />

uczestniczy w nabożeństwach misyjnych,<br />

włącza się w działalność róż różańcowych.<br />

Wier ni przy ró żnych in nych oka -<br />

zjach pamiętają o swoich rodakach, którzy<br />

pracują na całym świecie, głosząc Ewangelię.<br />

Na misjach pracuje 48 kapłanów<br />

diecezji tarnowskiej i sześć osób świeckich.<br />

Ponad 200 zakonników, sióstr zakonnych,<br />

braci i świeckich, którzy są<br />

Wie sła wa Bor czyk FOT. PG<br />

misjonarzami, pochodzi z diecezji tarnowskiej.<br />

To wkład Kościoła tarnowskiego<br />

w dzieło misyjne Kościoła powszechnego.<br />

Niska<br />

świadomość<br />

prawna<br />

Niedługo minie rok od czasu, kiedy Sądecki<br />

Uniwersytet Trzeciego Wieku zorganizował<br />

bezpłatne doradztwo dla<br />

mieszkańców miasta i powiatu. Codziennie<br />

w godzinach popołudniowych doradcy<br />

Sądeckiego Ośrodka Poradnictwa<br />

Prawnego i Obywatelskiego w siedzibie<br />

Powiatowego Centrum Wspierania Organizacji<br />

Pozarządowych w Nowym Sączu<br />

przy ul. Jagiellońskiej 18 udzielają<br />

bezpłatnych porad.<br />

Wie sła wa Bor czyk, pre zes za rzą du<br />

SUTW: – Zainteresowanie jest bardzo duże,<br />

a po roku mamy już analizę tej działalności<br />

m.in. rodzaje problemów i spraw,<br />

z jakimi mieszkańcy Sądecczyzny sami nie<br />

potrafią się uporać i korzystają z doradztwa,<br />

informacji i konsultacji. Świadczone<br />

usługi przyczyniają się także do wzrostu<br />

świadomości i wiedzy mieszkańców Sądecczyzny<br />

o przysługujących im uprawnieniach,<br />

a nie jest z tym naj le piej. To je dy ny<br />

tego typu ośrodek doradczy w Małopolsce,<br />

który funkcjonuje codziennie. Postaraliśmy<br />

się o grant z funduszy europejskich<br />

na ten projekt i będzie on realizowany<br />

do 2011 roku. Więcej o projekcie można<br />

przeczytać na naszej stronie internetowej.<br />

(PG), (HSZ)<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 9


WYDARZENIA<br />

Sądeckie Drogi Krzyżowe<br />

To nie gwoździe Cię<br />

przybiły, lecz mój grzech<br />

Droga Krzyżowa z Piątkowej do Boguszowej<br />

W Niedzielę Palmową 28 marca w parafii Piątkowa,<br />

gm. Chełmiec, odbędzie się największa na Sądecczyźnie<br />

Droga Krzyżowa w plenerze.<br />

– Udział w Dro dze Krzy żo wej jest ak -<br />

tualną propozycją dla każdego, kto pragnie<br />

głębiej przeżyć tajemnicę Wielkiej<br />

Nocy i zastanowić się nad jej konsekwencjami<br />

w swoim życiu – mówi ks. Jewuła.<br />

***<br />

Na Sądecczyźnie rozpowszechnia się<br />

zwyczaj odprawiania Drogi Krzyżowej<br />

w plenerze, czemu wybitnie sprzyja górskie<br />

ukształtowanie terenu. Prawie już<br />

każda parafia ma swoją „Golgotę”.<br />

– Ludzie lubią te nabożeństwa – podkre<br />

śla ks. pra łat Jó zef Gło wa, pro boszcz<br />

z Mystkowa. Oto kilka przykładów.<br />

Mar cin ko wi ce<br />

To naj star sza w re gio nie ple ne ro wa<br />

Dro ga Krzy żo wa. W tym ro ku<br />

po raz 21. kilkuset parafian ks. prałata<br />

Józefa Babicza wyruszy w ostatni piątek<br />

przed Niedzielą Palmową za krzyżem<br />

nie sio nym przez mło dzież. Tra sa<br />

liczy ok. 3 km, rozważania przygotowują<br />

świec cy. Spe cy fi ką Mar cin ko wic<br />

jest XV stacja przy kwaterze legionistów<br />

oraz modlitwa przy symbolicznym grobie<br />

dziecka nienarodzonego.<br />

Worganizację nabożeństwa,<br />

gro ma dzą ce go po kil ka<br />

ty się cy wier nych, w tym<br />

wie lu przy jezd nych,<br />

po raz pierwszy włączyła się Fundacja<br />

Sądecka.<br />

Trasa wiedzie od kościoła w Piątkowej<br />

do kaplicy w Boguszowej, w sumie<br />

pra wie cztery ki lo me try, ca ły czas<br />

pod górę. Przed kościołem w Piątkowej<br />

od two rzo ny zo sta nie pro ces Je zu sa.<br />

W biblijne postaci wciela się kilkudziesięciu<br />

parafian ks. proboszcza Stanisława<br />

Jewuły, przebranych w historyczne<br />

stroje, jest pałac Kajfasza i Heroda i inne<br />

re kwi zy ty sprzed 2010 lat. Przy sta -<br />

cji XII przedstawiona jest scena śmierci<br />

Jezusa na krzyżu naturalnej wielkości.<br />

Rolę ewangelicznego narratora odgrywa<br />

Józef Zygmunt, który wraz z małżonką<br />

Lu cy ną przed la ty wy my ślił te Dro gi<br />

Krzy żo we. Na VIII Mi ste rium Mę ki<br />

Pańskiej w Piątkowej zapraszają wspólnie:<br />

ks. pro boszcz Sta ni sław Je wu ła,<br />

prezes FS Zygmunt Berdychowski i Józef<br />

Zyg munt.<br />

Inscenizacja Męki Pańskiej<br />

10 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Nowy Sącz – Zabełcze<br />

X Droga Krzyżowa odbędzie się w piątek<br />

przed Niedzielą Palmową. Wierni<br />

przejdą do Krzyża Jubileuszowego, postawionego<br />

w 2000 r., który wcześniej towarzyszył<br />

budowie kościoła pw. MB<br />

Częstochowskiej. Krzyż niosą przedstawiciele<br />

poszczególnych stanów, od młodych<br />

po najstarszych. Rozważania i oprawę muzyczną<br />

przygotowują parafianie.<br />

Mystków<br />

Droga Krzyżowa w plenerze odbywa<br />

się trzy ra zy w ro ku. Naj więk sza w świę -<br />

to Podwyższenia Krzyża św. W Wielkim<br />

Poście nabożeństwo Drogi Krzyżowej odbywa<br />

się w Niedzielę Palmową. Trasa prowadzi<br />

od kościoła do Krzyża Papieskiego<br />

ustanowionego w roku jubileuszowym.<br />

Młodzież przygotowuje rozważania. Jest<br />

bogata oprawa muzyczna.<br />

Nowy Sącz, parafia św. Heleny<br />

Droga Krzyżowa wychodzi z kościoła<br />

do krzyża na Paściej Górze. Nabożeństwo<br />

odprawiane jest w czasie rekolekcji<br />

parafialnych w piątek przed V niedzielą<br />

Wielkiego Postu. Kapłani przygotowują<br />

roz wa ża nia, a wier ni ak tyw nie włą -<br />

czają się do modlitwy.<br />

Świ niar sko<br />

Droga Krzyżowa odbywa się w Wielki<br />

Piątek. Wierni wychodzą z kościoła<br />

ok. godz. 22 i idą z po chod nia mi i lam -<br />

pionami w kierunku stadionu ok. półtora<br />

kilometra. Rozważania i oprawę<br />

muzyczną przygotowuje młodzież. Nabożeństwo<br />

odbędzie się po raz dziesiąty.<br />

Na wo jo wa<br />

Od kilku lat Droga Krzyżowa odbywa<br />

się w Wiel ki Pią tek i pro wa dzi za ka -<br />

żdym ra zem w in ne za kąt ki pa ra fii<br />

Na wie dze nia NMP, a po tem pro ce sja<br />

wraca do Grobu Pańskiego w kościele.<br />

Nabożeństwo przygotowuje młodzież.<br />

Nowy Sącz<br />

W Niedzielę Palmową spod bazyliki<br />

św. Małgorzaty wyruszy Droga Krzyżowa<br />

w stro nę Ryn ku, da lej ul. Pio tra Skar -<br />

gi pod zamek, gdzie odgrywane jest<br />

Misterium Męki Pańskiej, przygotowane<br />

przez mło dzież. (AP), (HSZ)<br />

Symbole cierpienia i odkupienia<br />

Dwanaście<br />

sądeckich krzyży<br />

Krzyż, znak-symbol, znany większości<br />

kultur od zamierzchłych<br />

czasów, w epokach przed narodzeniem<br />

Chrystusa, m.in. w Kartaginie,<br />

Egipcie oraz zupełnie innej<br />

cywilizacji – Indian Azteków. Rzymianie<br />

przejęli od Scytów i Asyryjczyków – poprzez<br />

Persów i Kartagińczyków – krzyż jako<br />

narzędzie śmierci stosowane wobec<br />

nie-Rzymian i niewolników.<br />

Krzyż upa mięt nia ją cy wy pę dzo -<br />

nych Łem ków pod czas ak cji „Wi sła”<br />

w 1947 r. – przed cer kwią gre ko ka -<br />

to lic ką pw. Ob ja wie nia Pań skie go<br />

w Kry ni cy Dol nej.<br />

Na pla cu ko ściel nym przy ko ście le ko le jo wym w 1916 r. są dec cy ko le ja rze<br />

w podzięce za uratowanie miasta z rosyjskiej nawałnicy, na usypanym<br />

kopcu postawili figurę Chrystusa dźwigającego krzyż. Monument stanął<br />

w 1916 r., a rzeźbę wykonał artysta Piątkiewicz. Naprzeciwko stoi nowocze<br />

sny krzyż mi syj ny, z że la za, z mie dzia ną or na men ty ką.<br />

Z chwi lą ukrzy żo wa nia Chry stu sa<br />

krzyż stał się go dłem chrze ści jań stwa,<br />

Męki Pańskiej, wizerunkiem cierpienia,<br />

ale też nadziei i odkupienia. Ponoć drzewo,<br />

z którego zbudowano krzyż na Golgocie,<br />

składało się z czterech rodzajów:<br />

palmy, cedru, oliwki i cyprysu.<br />

Różne są odmiany (specjaliści rozróżnia<br />

ją ok. 300) krzy ży: m.in. ła ciń ski,<br />

grec ki o czte rech pro mie niach rów nej<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 11


WYDARZENIA<br />

Krzyż że liw ny na po stu men cie<br />

u zbie gu ulic Na wo jow skiej<br />

i Grodz kiej w No wym Są czu, wznie -<br />

sio ny w II po ło wie XIX w. na miej -<br />

scu cmen ta rza cho le ry ków<br />

i daw ne go ko ścio ła św. Woj cie cha,<br />

któ ry stał na miej scu jesz cze wcze -<br />

śniejszego kościoła parafialnego<br />

(zbudowanego już w XII w.) przedlo<br />

ka cyj nej wsi Ka mie ni ca. Po za ło -<br />

że niu No we go Są cza nie zo stał<br />

objęty murami miejskimi, mimo że<br />

był dla miasta kościołem parafialnym<br />

(ro lę tę prze jął ro mań ski ko -<br />

ściół św. Mał go rza ty w miej scu,<br />

w któ rym póź niej po wsta ła ko le -<br />

gia ta). Po grun tow nej prze bu do wie<br />

i roz bu do wie po świę co ny 11 stycz -<br />

nia 1466 r., póź no go tyc ki. W XVII w.<br />

– jak podają źródła lustracyjne<br />

– oto czo ny drew nia nym ogro dze -<br />

niem i ocie nio ny sta ry mi li pa mi.<br />

Po sia dał 3 oł ta rze, 6 okien i 2 drzwi.<br />

Trud no okre ślić, jak do szło do li kwi -<br />

da cji tej świą ty ni.<br />

długości), kotwicowy, kawalerów maltańskich<br />

i templariuszy, św. Antoniego<br />

– w kształ cie li te ry T, św. An drze ja<br />

– jak litera X, jagielloński (w kształcie<br />

dwóch krzy ży grec kich po łą czo nych<br />

wspól nym pio no wym pro mie niem),<br />

swastykowy, lotaryński (w górnej części<br />

prze kre ślo ny ma ły mi ra mio na mi),<br />

papieski, prawosławny.<br />

Znak bu dzą cy dzie siąt ki sko ja rzeń<br />

– Czer wo ny Krzyż, Dro ga Krzy żo wa,<br />

krzy żo wy ogień, krzyż pań ski, Krzyż<br />

Południa, szósty „krzyżyk” (określenie<br />

Krzyż Po wstań ców z 1830 r. i 1863 r.,<br />

miej sce pa mię ci na ro do wej<br />

na cmen ta rzu ko mu nal nym w No -<br />

wym Są czu. Pier wot nie 6-me tro wy<br />

krzyż od sło nię ty w 50. rocz ni cę wy -<br />

bu chu po wsta nia stycz nio we go<br />

z inicjatywy sądeckiego Towarzystwa<br />

Gimnastycznego „Sokół”, wykonany<br />

przez Antoniego<br />

Ros sma ni tha. W 1936 r. wznie sio -<br />

na zo sta ła z blo ków ka mien nych<br />

pół ko li sta otu li na Krzy ża Po wstań -<br />

cze go. Krzyż -po mnik od no wio no<br />

dwa la ta te mu.<br />

wie ku), wy pra wy krzy żo we, po sta wić<br />

na kim krzy żyk, krzyż na dro gę, pod -<br />

pis – krzy żyk (anal fa be ta), Krzy ża cy.<br />

Nie brakuje krzyży w Nowym Sączu,<br />

w centrum i okolicach (od Naściszowej<br />

i Zabełcza po Falkową i Zawadę), teraz<br />

i w przeszłości. W okresie wielkanoc -<br />

nym „Sądeczanin” zaprasza do wędrówki<br />

szlakiem sądeckich krzyży.<br />

***<br />

Na skra ju la su w dziel ni cy No we go<br />

Są cza – Chru śli cach, przy dro dze<br />

w kie run ku nie czyn ne go dziś prze kaź -<br />

ni ka te le wi zyj ne go, do XIX w. stał 6-<br />

metrowy krzyż dębowy upamiętniający<br />

dwóch kupców sądeckich, zamordowanych<br />

pod czas wę drów ki z Bo bo wej<br />

do No we go Są cza. Krzyż był miej scem<br />

kul tu, lu dzie wie rzy li, że dym ze spa -<br />

Krzyż grun waldz ki w Świ niar sku,<br />

upa mięt nia ją cy 500-le cie wik to rii<br />

Jagiełły pod Grunwaldem, fundacja<br />

miej sco we go kół ka rol ni cze go<br />

z 1910 r. W tym miej scu, na po cząt -<br />

ku wrze śniu 1939 r. zło żo no cia ła<br />

zabitych przez Wehrmacht mieszkań<br />

ców wsi, co po świad cza ją wy ry -<br />

te na po mni ku na zwi ska ofiar.<br />

Niem cy spa li li w Świ niar sku 26 za -<br />

gród i za strze li li 18 osób. Do my<br />

pod pa la li mio ta cza mi ognia, nie<br />

pozwalali ratować zwierząt, ani dobyt<br />

ku. Pie kło trwa ło ca łą noc. Naj -<br />

starszą ofiarą był 84-letni Wojciech<br />

Gar gas. Ro dzi na Wój sów stra ci ła<br />

czte rech mę żczyzn.<br />

lo nych drzazg i łup ków po cho dzą cych<br />

z krzy ża od wra ca klę ski ży wio ło we,<br />

chro ni go spo dar stwa przed pio ru na mi<br />

i gra do bi ciem. Wio sną 1857 r. krzyż<br />

skradziono. W ciągu roku ustawiono tu<br />

ka plicz kę po świę co ną przez ks. Ja -<br />

na Ma chacz ka. Sa crum sta nę ło<br />

na grun cie Sta ni sła wa Krzysz to nia,<br />

a budował go majster Tomasz Barbaszki<br />

z Ja nu szo wej. We dług re la cji Woj -<br />

cie cha Krzysz to nia, fi gu ry św.<br />

Sta ni sła wa, św. Elżbie ty i św. Mi cha ła<br />

Ar cha nio ła uosa bia ją pa tro nów fun da -<br />

to ra ka plicz ki, je go żo ny i naj star sze go<br />

sy na. W 1998 r. po sta wio no tu krzyż<br />

współ cze sny, no cą pod świe tla ny, wi -<br />

docz ny z gór nych pię ter po bli skich<br />

osie dli Go łąb ko wi ce i Bar skie.<br />

(LEŚ)<br />

12 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Krzyż na mogile kpt. Władysława<br />

Mil ki na Pa ster ni ku w Mar cin ko wi -<br />

cach, po le głe go pod czas bi twy<br />

w grud niu 1914 r. Ulu bio ny ofi cer<br />

Piłsudskiego spoczywa tu razem<br />

z ko le ga mi, z żoł nie rza mi au striac -<br />

ki mi i ro syj ski mi.<br />

Krzyż drew nia ny (z ozdob ną ka -<br />

pliczką szafkową) przy ul. Wieniawy<br />

-Dłu go szow skie go w No wym<br />

Są czu, wznie sio ny przez ro dzi nę<br />

Mrów ków w XIX w.<br />

Krzyż drew nia ny (nie zna ne go po -<br />

cho dze nia) przy ul. Tło ki w No wym<br />

Są czu – z XIX w., przy nie sio ny fa lą<br />

powodziową, ustawiony na nowo<br />

w 1958 r.<br />

Krzyż-fryz w murach wieży południo<br />

wej ba zy li ki św. Mał go rza ty<br />

w No wym Są czu, re ne san so wa pła -<br />

sko rzeź ba wy ku ta przez rzeź bia rza<br />

Mie czy sła wa Bo ga czy ka na pod sta -<br />

wie sta rych ry sun ków.<br />

Krzyż-figura przy ul. Dunajcowej<br />

na Helenie, zbudowany w 1934 r.<br />

przez Ja na Cho row skie go w po -<br />

dzięce za uratowanie życia, odnowio<br />

ny w 1967 r.<br />

Przy ul. Grunwaldzkiej 41 w Nowym<br />

Sączu rzeźba krzyża z białego marmuru,<br />

ufundowana w 1944 r. przez<br />

Karola i Małgorzatę Szymańskich<br />

za ocalenie z rąk hitlerowców zbiegłego<br />

podczas II wojny światowej<br />

na Węgry Karola Szymańskiego.<br />

Krzyż przy ko ście le oj ców je zu itów<br />

w No wym Są czu ZDJĘCIA: LEŚ<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 13


WYDARZENIA<br />

Próba sił w Łabowej<br />

Referendum<br />

po Wielkanocy<br />

Dosądeckiej delegatury Kra -<br />

jo we go Biu ra Wy bor cze go<br />

trafiło 427 podpisów mieszkań<br />

ców gmi ny Ła bo wa<br />

pod wnioskiem o przeprowadzenie referen<br />

dum w spra wie od wo ła nia Ra dy<br />

Gmi ny i wój ta Mar ka Jan cza ka. Re fe -<br />

rendarze potrzebowali 388 podpisów, co<br />

sta no wi 10 proc. osób upraw nio nych<br />

do głosowania w gm. Łabowa.<br />

Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że<br />

referendum może się odbyć po Świętach<br />

Wielkanocnych, między 11 a 25 kwietnia.<br />

Głosowanie w sprawie odwołania rady<br />

będzie ważne, jeżeli weźmie w nim udział<br />

minimum 1164 dorosłych mieszkańców<br />

gminy Łabowa, a w przypadku wójta musi<br />

głosować przynajmniej 918 wyborców.<br />

Gdyby wszystko poszło po myśli komitetu<br />

referendalnego, czyli była odpowied<br />

nia fre kwen cja, a więk szość<br />

z gło su ją cych pod ję ła by de cy zję<br />

na „tak”, to do nowych wyborów samorządowych,<br />

które odbędą się w listopadzie<br />

al bo grud niu br. gmi ną Ła bo wa<br />

rządziłby komisarz, wyznaczony przez<br />

premiera na wniosek wojewody.<br />

Wójt i radni narazili się mieszkańcom<br />

forsowaniem pomysłu budowy przez kanadyjską<br />

firmę w Łabowej gigantycznej<br />

spalarni śmieci. Gdy sprawa wyszła<br />

na jaw w gminie zawrzało. Pod koniec<br />

grudnia władze samorządu wycofały<br />

swoje poparcie dla kontrowersyjnego<br />

projektu, ale było już za późno, pojawiły<br />

sie też no we za rzu ty, m.in. aro gan cja wła -<br />

dzy i nepotyzm. Paradoksalnie wójt Janczak<br />

lepiej jest postrzegany na zewnątrz<br />

gminy, niż u siebie. Mieszkańcy gminy<br />

Łabowa nie dostrzegają zdolności menadżerskich<br />

wójta, które chwalą obcy.<br />

Gru pie ini cja tyw nej dą żą cej do od -<br />

wołania Marka Janczaka i Rady Gminy<br />

Wójt i radni narazili się mieszkańcom<br />

forsowaniem pomysłu budowy<br />

w Łabowej spalarni śmieci FOT. HSZ<br />

Łabowej (kierowanej przez Jana Oleksego)<br />

przewodzą sołtys Łabowej Jurek<br />

Mruk i Jan Ca bak.<br />

Udało się w Gródku i Piwnicznej<br />

Referendum w Łabowej nie jest nowością<br />

w 20-letniej demokracji samorzą<br />

do wej na sze go re gio nu.<br />

Na Są dec czyź nie do cho dzi ło w prze -<br />

szłości do kilku starć referendalnych pomię<br />

dzy wła dza mi sa mo rzą do wy mi<br />

i grupami dążącymi do ich odwołania.<br />

Pierw sza, 7 ma ja 2000 r., pa dła jak<br />

rażona piorunem Rada Gminy w Gródku<br />

nad Du naj cem. To był wy raź ny sy -<br />

gnał dla śro do wisk opo zy cyj nych<br />

w innych samorządach: że jednak można!<br />

Frekwencja referendalna w Gródku<br />

wyniosła 37,7 proc. (głosowało 2 243<br />

wy bor ców spo śród 5 950 upraw nio -<br />

nych) a za od wo ła niem ra dy opo wie -<br />

działo się 96 proc. spośród głosujących.<br />

Tym sa mym ra da, wraz z wój tem Cze -<br />

sławem Konickim, została odwołana.<br />

Kolejne referenda odbyły się:<br />

10 wrze śnia 2000 ro ku – Kry ni ca, fre -<br />

kwen cja 16,16 proc. (gło so wa ło 2 111 wy bor -<br />

ców spo śród 13 063 upraw nio nych)<br />

– referendum nieskuteczne.<br />

22 kwiet nia 2001 ro ku – Ko rzen na, fre -<br />

kwen cja 17,47 proc. (gło so wa ło 1 572 wy bor -<br />

ców spo śród 8 994 upraw nio nych)<br />

– referendum nieskuteczne.<br />

3 czerw ca 2001 ro ku – No wy Sącz, fre -<br />

kwen cja 14,97 proc. (gło so wa ło 9 347 wy bor -<br />

ców spo śród 62 424 upraw nio nych)<br />

– referendum nieskuteczne.<br />

8 lip ca 2001 ro ku – Po de gro dzie, fre kwen -<br />

cja 9,47 proc. (gło so wa ło 725 wy bor ców spo -<br />

śród 7 658 uprawnionych) – referendum<br />

nieskuteczne. Warto zaznaczyć, że liczba głosują<br />

cych by ła tu mniej sza od licz by osób po pie ra -<br />

jących inicjatywę referendum.<br />

18 maja 2008 roku – Piwniczna, skuteczne<br />

gło so wa nie w spra wie od wo ła nia<br />

przed upły wem ka den cji bur mistrz Jo an ny Le -<br />

śniak. Do urn zgło si ło się 2375 osób, z któ rych<br />

zde cy do wa na więk szość (2245 za, 102 prze ciw)<br />

opo wie dzia ła się za od wo ła niem pa ni bur -<br />

mistrz. Upraw nio nych do gło so wa nia by ło 8042<br />

miesz kań ców mia sta i gmi ny. Re fe ren dum sta ło<br />

się wa żne, bo po szło do nie go wię cej niż 2139<br />

wy bor ców, czy li po nad 3/5 spo śród licz by osób,<br />

któ re wzię ły udział w ostat nich wy bo rach sa mo -<br />

rzą do wych.<br />

„Czuliśmy się oszukani. Zamiast inwe<br />

sto rów, pa ni bur mistrz ścią gnę ła<br />

do Piwnicznej na swego zastępcę byłego<br />

szefa z ZUS Stanisława Alota” – mówił<br />

przed referendum lider referendarzy<br />

Ni ko dem Wnęk. W przy śpie szo nych<br />

wy bo rach no wym bur mi strzem zo stał<br />

Edward Bogaczyk.<br />

Re fe ren dal ne pró by sił wy ni ka ją<br />

z dwóch za sad ni czych przy czyn.<br />

Po pierwsze – mają autentyczne zako -<br />

rzenienie społeczne, wynikają z poważnych<br />

kon flik tów lub afer. Po dru gie – są<br />

jedynie, zgodnym zresztą z demokracją,<br />

elementem walki o władzę w imię party<br />

ku lar nych in te re sów wą skiej gru py<br />

sfrustrowanych działaczy, którym zamarzy<br />

ło się prze ję cie wła dzy. Ja ko to w ży -<br />

ciu pu blicz nym by wa, obie te przy czy ny<br />

mogą występować równocześnie.<br />

(HSZ/L)<br />

14 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


WYDARZENIA<br />

Cieniawa – 17 stycznia FOT. PIG<br />

Rytro – 1 lutego FOT. PG<br />

Czy to początek tragicznej serii?<br />

Wielki ogień<br />

w Cieniawie<br />

i Rytrze<br />

W sobotę, 17 stycznia br., nad ranem spłonął ośrodek<br />

rekreacyjno-wypoczynkowy w Cieniawie. Nikt nie<br />

ucierpiał. Jest podejrzenie, że doszło do podpalenia obiektu,<br />

który położony jest w sąsiedztwie stacji narciarskiej<br />

Cieniawa-Ski. Tak napisaliśmy w naszym portalu<br />

sadeczanin.info, kiedy jeszcze trwała akcja ratunkowa.<br />

Wno cy 1 lu te go do po dob -<br />

ne go zda rze nia do szło<br />

w Ry trze. Ogień stra wił<br />

dom weselny przy ośrodku<br />

wypoczynkowym „Agawa”. W strażac<br />

kich do ku men tach za pi sa no:<br />

„przy czy na nie usta lo na”. Nie któ rzy te<br />

wydarzenia łączą. Wiadomo, że chodzi<br />

o znisz cze nie dwóch obiek tów bra nży<br />

ho te lo wo -tu ry stycz nej w od stę pie<br />

dwóch tygodni. Policjanci raczej skłania<br />

ją się ku te zie, że po ża ry nie ma ją ze<br />

so bą nic wspól ne go, choć ta ką mo żli -<br />

wość zapewne też sprawdzają.<br />

Cieniawa<br />

Ofi cer dy żur ny Ko men dy Miej skiej<br />

PSP zo stał po wia do mio ny o po ża rze<br />

o godz. 3.01. Na miejsce przybyło wiele<br />

straży pożarnych, praktycznie wszystkie<br />

OSP z oko lic Gry bo wa i No we go<br />

Sącza oraz cała Jednostka Ratowniczo-<br />

-Gaśniczna nr 1. W sumie przyjechało<br />

kil ka na ście wo zów bo jo wych. Ak cją<br />

na miej scu do wo dził naj pierw st. kpt.<br />

Jan Pe ciak, a póź niej – st. asp. Zbi gniew<br />

Ol cha wa. Ni ko mu nic się nie sta ło.<br />

W Cieniawie natychmiast pojawił się<br />

miesz ka ją cy w po bli skiej Ptasz ko wej<br />

za stęp ca ko men dan ta miej skie go PSP<br />

mł. bryg. Pa weł Mo ty ka: – Widok bardzo<br />

przy kry, prak tycz nie ca ły bu dy nek<br />

jest zniszczony. Spłonął też znajdujący<br />

się 30 me trów da lej ma ga zyn. Ogień<br />

sam się tam nie mógł prze nieść. Mo żna<br />

więc są dzić wstęp nie, że to by ło pod pa -<br />

lenie. Pomieszczenia były splądrowane,<br />

tak mi mó wi li stra ża cy. W po wie trzu<br />

unosił się nie tylko swąd pogorzeliska,<br />

ale też odór ja kiejś sub stan cji ła two pal -<br />

nej, jakby rozpuszczalnika.<br />

Ten dom wy po czyn ko wy zo stał wy -<br />

bu do wa ny przez Za kła dy Na praw cze<br />

Taboru Kolejowego. Kilka lat temu kupi<br />

li go no wi wła ści cie le, któ rzy grun -<br />

tow nie od no wi li i zmo der ni zo wa li tę<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 15


pla ców kę, pod nie śli jej stan dard. Za in -<br />

we sto wa li ogrom ne fun du sze. I efekt<br />

by ło wi dać. Na stro nie in ter ne to wej<br />

Cie nia wy czy ta my: „W ma low ni czej<br />

do li nie po to ku Za rę bian ka, u pod nó ża<br />

Rosochatki i Jodłowej Góry odnajdziecie<br />

Pań stwo po kaź ny kom pleks re kre -<br />

acyj no -wy po czyn ko wy, z wie lo let nią<br />

tra dy cją. Od da lo ny za le d wie o 11 km<br />

od No we go Są cza od no wio ny ośro dek<br />

ofe ru je po miesz cze nia o wy so kim<br />

stan dar dzie, wspa nia łe po wie trze oraz<br />

– Widok bardzo przykry,<br />

praktycznie cały budynek<br />

jest zniszczony. Spłonął też<br />

znajdujący się 30 metrów<br />

dalej magazyn. Ogień sam<br />

się tam nie mógł przenieść.<br />

sze reg atrak cji. To wspa nia łe miej sce<br />

za rów no dla lu dzi pra gną cych ak tyw -<br />

nie spę dzić czas wol ny, jak i dla osób<br />

szu ka ją cych do brej opra wy pro wa dzo -<br />

nych dzia łań mar ke tin go wych, pre zen -<br />

ta cji, za jęć gru po wych. »CIE NIA WA«<br />

jest to pierw szy ośro dek na tym ob sza -<br />

rze Pol ski, dys po nu ją cy tak sze ro kim<br />

wa chla rzem ró żno ra kich pro po zy cji<br />

spę dze nia wol ne go cza su. Do dat ko -<br />

wym atu tem jest je go po ło że nie, któ re<br />

spra wia, iż mo że on z po wo dze niem<br />

speł niać ro lę ba zy wy pa do wej na gór -<br />

skie wy pra wy. Obec nie część ho te lo -<br />

wą ośrod ka sta no wi 120 miejsc<br />

noc le go wych”.<br />

Po cząt ko wo po da li śmy, że stra ża cy<br />

wstępnie oszacowali straty spowodowane<br />

po ża rem na 500 tys. zł. I to by ła<br />

prawda, ale na tyle wyceniono jedynie<br />

znisz cze nia bu dyn ków. Na dru gie ty le<br />

oblicza się szkody wynikające ze spalonego<br />

sprzętu, wyposażenia.<br />

Rytro<br />

W nocy 1 lutego spłonął także dom<br />

weselny przy ośrodku wypoczynkowym<br />

„Agawa” w Rytrze. Straty oszacowano<br />

na ok. 800 tys. zł. W trwa ją cej po -<br />

nad siedem godzin akcji uczestniczyło<br />

siedemnaście jednostek strażackich: zawodowych<br />

i ochotniczych.<br />

WYDARZENIA<br />

Dwanaście lat temu Agawę kupiła rodzina<br />

Brzeskich. Tomasz Brzeski, sporto<br />

wiec, zna ko mi ty ry ter ski bie gacz,<br />

maratończyk, jest załamany: – Z dymem<br />

poszedł dorobek naszych wielu lat pracy<br />

i wy rze czeń. Do póź ne go wie czo ra<br />

byliśmy w tym budynku, bowiem mieliśmy<br />

urodziny córki. Później pojechaliśmy<br />

do domu. Półtorej godziny później<br />

wy buchł po żar. Co tu wię cej mó wić, aż<br />

żal patrzeć. Będziemy musieli odbudować<br />

ten obiekt.<br />

Ja ko pierw si na miej scu zja wi li się<br />

druhowie z OSP w Rytrze, którzy remizę<br />

mają po sąsiedzku, po drugiej stronie<br />

dro gi. Przy je chał ko men dant miej ski<br />

PSP w No wym Są czu, bryg. Ja nusz Ba -<br />

siaga, który przejął dowodzenie akcją.<br />

Z żywiołem zmagało się sześć zastępów<br />

PSP i jedenaście – OSP, w sumie ok. 60<br />

fajermanów.<br />

– Wal kę z ogniem utrud niał sil ny mróz<br />

i śnieżyca – podkreślał zastępca komendan<br />

ta PSP mł. bryg. Pa weł Mo ty ka.<br />

– Zgłoszenie przyjęliśmy o godz. 0.25.<br />

Ostatnie jednostki odjechały z Rytra<br />

o godz. 7.35. Teren został zabezpieczony.<br />

Obiekt wraz z wyposażeniem uległ całkowitemu<br />

zniszczeniu. Na razie jeszcze nie<br />

znamy przyczyny pożaru. Straty wstępnie<br />

oszacowaliśmy na 800 tys. zł. Uratowane<br />

zostało mienie znacznej wartości.<br />

W związ ku z prze bie giem ak cji ra -<br />

tunkowej w Rytrze pojawiły się pewne<br />

kontrowersje. Prezes OSP, Zbigniew Jeremenko<br />

(pełni też funkcję wicewójta),<br />

powiedział, że słabe było ciśnienie wody<br />

w sie ci i hy dran tach. Na to szyb ko za -<br />

re ago wa li sze fo wie Spół ki Wod nej,<br />

którzy w obszernym oświadczeniu (czytaj<br />

w rubryce listy do redakcji na str. 97)<br />

uznali takie zarzuty za absurdalne i zaatakowali<br />

szefa ryterskich strażaków.<br />

Cieniawa – podpalenie,<br />

Rytro – znak zapytania<br />

– W Cieniawie mieliśmy do czynienia<br />

z podpaleniem ośrodka wypoczynkowego,<br />

je śli cho dzi o dom we sel ny w Ry trze,<br />

biegły z zakresu pożarnictwa skłania się<br />

ra czej ku za pró sze niu ognia – po wie -<br />

dział zastępca komendanta miejskiego<br />

policji w Nowym Sączu, podinsp. Rafał<br />

Le śniak, py ta ny o tę kwe stię przez re -<br />

portera portalu sadeczanin.info.<br />

– Je śli cho dzi o Cie nia wę, to nie ma -<br />

my żadnych wątpliwości, tam nastąpiło<br />

podpalenie – zapewnia podinsp. Rafał<br />

Leśniak. – Decyzją prokuratora rejonowe<br />

go w Gor li cach zo sta ło wsz czę te<br />

śledz two, któ re zo sta ło po wie rzo ne<br />

do prowadzenia naszej jednostce. Wykonano<br />

szereg czynności, które można było<br />

przeprowadzić na miejscu zdarzenia.<br />

Obecnie są prowadzone czynności procesowe.<br />

Na miejscu był biegły z zakresy<br />

pożarnictwa, czekamy na jego oficjalną<br />

opi nię w tej spra wie. Są też pro wa dzo ne<br />

16 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


w końcowej fazie śledztwa. Wykonywane<br />

są bo wiem ta kże in ne czyn no ści, któ -<br />

re dadzą odpowiedź na pytanie, czy to<br />

by ło pod pa le nie, czy przy pad ko we za -<br />

prószenie.<br />

Zdaniem naszego rozmówcy, nie ma<br />

żad nych pod staw, by łą czyć oby dwa po -<br />

ża ry. Fakt, że ży wioł stra wił ośrod ki wy -<br />

poczynkowe, nie jest jeszcze przesłanką,<br />

– Z dymem poszedł<br />

dorobek naszych wielu lat<br />

pracy i wyrzeczeń.<br />

Do późnego wieczora<br />

byliśmy w tym budynku,<br />

bowiem mieliśmy urodziny<br />

córki. Później pojechaliśmy<br />

od domu. Półtorej godziny<br />

później wybuchł pożar.<br />

prace operacyjne, jeśli chodzi o ewentualne<br />

osoby, które dopuściły się tego czynu.<br />

W przy pad ku po ża rów jest ta ka<br />

spe cy fi ka, że naj pierw się ga si ogień.<br />

W związku z tym kwestia zabezpieczenia<br />

śladów i dowodów jest w znacznym stopniu<br />

utrud nio na. Je śli spraw ca nie zo sta -<br />

je zatrzymany na gorącym uczynku, to<br />

później czeka nas długa i żmudna praca.<br />

Trzeba dokonać wielu zabiegów, żeby<br />

trafić na trop podpalacza.<br />

Rafał Leśniak podkreśla, że podobne<br />

czyn no ści są pro wa dzo ne w Ry trze.<br />

Tam ta kże był bie gły. Je go wstęp -<br />

na – ust na – opi nia jest ta ka, że przy czy -<br />

ną ra czej by ło „za pró sze nie ognia bez<br />

udzia łu osób trze cich”.<br />

– Ta kże tu taj cze ka my na pi sem ną<br />

ekspertyzę – dodaje zastępca komendanta<br />

miej skie go po li cji. – Nie za le żnie<br />

od te go, nie zwal nia nas to z obo wiąz ku<br />

po dej mo wa nia czyn no ści we ry fi ku ją -<br />

cych. Bo to do nas na le ży usta le nie, czy<br />

pożar nastąpił z winy osób, które nierozważnie<br />

postępowały i zaprószyły ogień,<br />

czy też ewentualnie nastąpiło to w wyniku<br />

kon kret ne go za mia ru znisz cze nia<br />

obiektu poprzez podpalenie. Takiej możli<br />

wo ści na tym eta pie śledz twa nie wy -<br />

kluczamy. Taką wersję można wykluczyć<br />

że spa li ła je jed na oso ba, czy to pi ro -<br />

man, czy jakiś wynajęty podpalacz.<br />

***<br />

Właściciele „Agawy” nie są przekona<br />

ni do tej ar gu men ta cji. Wy zna czy li<br />

nawet pieniężną nagrodę dla osoby, która<br />

pomoże ustalić, jak było naprawdę.<br />

– Pamiętam ten wieczór bardzo dokładnie<br />

– mówił „Dziennikowi Polskiemu”<br />

To masz Brze ski. – Wy cho dząc,<br />

wy łą czy li śmy wszyst kie urzą dze nia.<br />

Sprawdziliśmy cały obiekt, a na koniec<br />

wyłączyliśmy główne zasilanie. Kuchnię,<br />

gdzie po noć do szło do za pró sze nia<br />

ognia, od części jadalnej i bawialni oddzie<br />

la ła ścia na prze ciw po ża ro wa. Nie<br />

wiem, jak mo gli śmy za pró szyć ogień?<br />

Nie wie rzę w to.<br />

Brze scy nie zo sta li sa mi ze swo imi<br />

problemami. Na naszej stronie internetowej<br />

sadeczanin.info ukazało się wiele<br />

komentarzy nadesłanych z całej Polski.<br />

Ich przyjaciele, sportowcy, którzy w Rytrze<br />

prze by wa li na obo zach, wy ra ża li<br />

swo je po par cie dla nich w trud nych<br />

chwilach.<br />

Znajomi i druhowie zaoferowali pomoc.<br />

Przygotowują projekt nowego budyn<br />

ku, ofe ru ją po zni żce ma te ria ły<br />

budowlane. Wierzymy, że dom weselny<br />

przy „Agawie” zostanie odbudowany.<br />

PIOTR GRYŹ LAK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 17


GOSPODARKA<br />

Hala montażowa w Optimusie FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />

Made by Kluska<br />

LUDZIE Z GŁOWĄ. Kiedy Roman Kluska przeniósł się<br />

do wsi zawieruszonej w Beskidach, zauważył<br />

nieuprawiane pola i opustoszałe pastwiska. Ludzie,<br />

którzy żyli z gospodarstw, nie mogli już utrzymać się<br />

z nich, gdyż koszty uprawy i hodowli przekraczały<br />

przychody. W efekcie polska wieś zubożała.<br />

Po nie waż jed nak nie prze stał<br />

pod ró żo wać po Eu ro pie, do -<br />

strzegł równocześnie, iż na Zacho<br />

dzie rol nic two zo sta ło<br />

zdominowane przez przemysł – rozpoczęła<br />

się przemysłowa produkcji żyw -<br />

no ści. A wła ści wie wy ro bów<br />

żyw no ścio po dob nych, jak je na zy wa,<br />

gdyż współ cze sna pro duk cja nie jest na -<br />

stawiona na jakość, lecz na wydajność.<br />

Cho dzi w niej o to, że by z do stęp nej ilo -<br />

ści surowca wyprodukować maksymalnie<br />

dużo produktu spożywczego.<br />

Pożytki z podróżowania<br />

i je dze nia<br />

Zastanawiał się, przy pomocy czego<br />

Sądecczyzna i inne ziemie górskie mogą<br />

za pew nić byt swym miesz kań com.<br />

Sy tu acja wy da wa ła się bez wyj ścia:<br />

w trudnych górskich warunkach nie dało<br />

się konkurować z przemysłową produk<br />

cją żyw no ści, a wy twa rza nie jej<br />

tra dy cyj ny mi me to da mi po cią ga ło<br />

za sobą wysokie ceny zbytu, co sprawiało,<br />

że nie mia ła szans z prze my sło wą ta -<br />

nio chą. Ale na dal jeź dził po świe cie<br />

i jadł. Do jego świadomości docierało,<br />

że nie mal wszę dzie naj wy ższej kla sy<br />

mięsem jest jagnięcina, że najprzedniejszy<br />

mi se ra mi są owcze, a ma sło owcze<br />

to w ogóle niesłychany rarytas. Tymczasem<br />

w kra ju, ow szem, mo żna by ło ku -<br />

pić se ry owcze, ale im por to wa ne<br />

i niedobre. Powód był oczywisty: ponieważ<br />

są one dro gie, spro wa dza no do nas<br />

najtańsze, a więc najgorszy sort.<br />

Im bardziej zapoznawał się z owczarstwem,<br />

tym wię cej do wia dy wał się o za -<br />

le tach owiec, ja gnię ci ny i mle ka<br />

owczego. Wśród pożytków należy wymie<br />

nić fakt, że na zie miach gór skich<br />

wy kar mie nie owiec jest ła twiej sze<br />

od by dła, bo le piej od krów – i wy żej<br />

– potrafią wspinać się w poszukiwaniu<br />

po kar mu. Ich ho dow la jest ła twiej sza,<br />

gdyż są ta kże od por niej sze. Po nad to<br />

owce nie nisz czą gle by ko py ta mi, bo są<br />

lżej sze od krów – dzię ki te mu nie przy -<br />

spieszają erozji ziemi.<br />

Otrzy mał też ze staw ma te ria łów<br />

od prof. Bo że ny Pat kow skiej -So ko ły<br />

z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocła<br />

wiu, do wo dzą cych, iż ja gnię ci -<br />

na i owcze produkty mleczne są cenione<br />

nie tylko dlatego, że są smakowite, ale<br />

rów nież ze wzglę du na ich wa lo ry zdro -<br />

wot ne. Do pew ne go stop nia mo żna je<br />

na wet na zwać le kar stwem. Ja gnię ci -<br />

na nie zawiera żadnych pasożytów (występują<br />

one tylko w podrobach). Dlatego<br />

też nie byłoby niebezpieczeństwa, gdyby<br />

polscy hodowcy sami mogli zabijać<br />

jagnięta, sprzedawać ich mięso i wyrabiać<br />

z nie go wę dli ny. Bez oba wy mo żna<br />

za ja dać się su ro wą ja gnię ci ną – sam<br />

Kluska uwielbia carpaccio i tatara.<br />

Ow szem, owce – tak jak by dło<br />

na chorobę szalonych krów – zapadają<br />

na swoją chorobę szalonych owiec. – Ale<br />

u żadnego osobnika – zapewnia Kluska<br />

– nie stwier dzo no jej jesz cze ni gdy<br />

przed końcem trzeciego roku życia. A ja -<br />

gnię ci na to mię so z owcy, któ ra nie<br />

ukończyła pierwszego roku życia, jest<br />

za tem zu peł nie bez piecz ne. Ja gnię ci -<br />

na ma bo wiem naj wy żej rok, a do cho -<br />

ro by sza lo nych owiec są jesz cze dwa la ta<br />

za pa su. Przy tym ja gnię od star szej<br />

owcy ła two od ró żnić po zę bach, więc<br />

nie istnieje możliwość oszustwa. Nie ma<br />

18 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


też problemu z rozpoznaniem, czy mięso<br />

po cho dzi z mło de go ja gnię cia czy<br />

sta rej owcy. To dru gie jest ży la ste.<br />

Niemal wszędzie<br />

najwyższej klasy mięsem<br />

jest jagnięcina,<br />

najprzedniejszymi serami<br />

są owcze, a masło owcze to<br />

w ogóle niesłychany<br />

rarytas.<br />

Lekarstwa spod wełny<br />

Ho dow ca mó wi: – Kieł ba sa tyl ko<br />

z mię sa ja gnię ce go jest na wet tro chę<br />

za zdrowa, taka chudziutka, za delikatna,<br />

po zba wio na nie mal w ogó le tłusz -<br />

czu. My, Po la cy, lu bi my tro chę<br />

tłuszczyku, więc do mojej kiełbasy dodaję<br />

10-20 pro cent wie przo wi ny. W tym<br />

celu hoduję dwie świnki.<br />

Po la cy uty sku ją, że ba ra ni na im<br />

śmier dzi. Klu ska twier dzi, że nie przy -<br />

jemny zapach wydziela tylko wtedy, gdy<br />

hodowla jest niewłaściwa. Kiedy popełniono<br />

błąd w żywieniu zwierząt albo żyły<br />

one w niehigienicznych warunkach,<br />

lub też może mięso poddano nieodpowiedniej<br />

obróbce. Ale jeśli zachowano<br />

reżimy, to baranina, a już zwłaszcza jagnięcina<br />

– potrafią być przysmakiem.<br />

Z ko lei mle ko owcze ma wpływ<br />

na zwiększenie odporności na nowotwory.<br />

Za wie ra po nad to L -kar ni ty nę, sub -<br />

stan cję zmniej sza ją cą po ziom złe go<br />

cho le ste ro lu we krwi i rów no cze śnie<br />

zwięk sza ją cą po ziom do bre go. Mo że<br />

za tem od gry wać ro lę w pro fi lak ty ce<br />

przeciwzawałowej. Intensyfikuje także<br />

spalanie tkanki tłuszczowej, a zatem ma<br />

właściwości dietetyczne.<br />

I wtedy odezwał się w nim ekonomista<br />

i biznesmen, który w swoich kalkula<br />

cjach mu si uwzględ niać po trze by<br />

klientów. A doświadczenie podpowiada<br />

ło mu, że za le kar stwo lu dzie są go to -<br />

wi za pła cić wię cej niż za żyw ność<br />

prze nik nię tą che mią. Po czuł, że na ta -<br />

kich preferencjach konsumentów można<br />

będzie kiedyś zarobić. I uznał, że owce<br />

i uzyskiwane z nich wyroby są dla rolników<br />

z ziem górskich jedną z niewielu<br />

szans na prze bi cie się na ry nek.<br />

Soja częściowo zmanipulowana<br />

Z je go punk tu wi dze nia za ję cie się<br />

ho dow lą owiec by ło de cy zją prag ma -<br />

tyczną. Oprócz udzielania się w populary<br />

zo wa niu wie dzy na ten te mat<br />

i pro mo wa niu ho dow li owiec przede<br />

wszyst kim sam po sta no wił spraw dzić,<br />

czy jest to mo żli we. Uznał, że naj bar -<br />

dziej rzetelnym postępowaniem będzie,<br />

gdy dowiedzie tego za własne pieniądze<br />

oraz kosztem swojego czasu i wysiłku.<br />

I tak ro bi już od 10 lat. Jest w tej nie -<br />

bywale szczęśliwej sytuacji, że może sobie<br />

pozwolić na taki eksperyment. Może<br />

wspierać się sztabem prawników, którzy<br />

ubiegają się w urzędach o pliki zezwoleń<br />

i potrafią wojować w jego interesie.<br />

Zwy kły rol nik nie ma te go kom for tu.<br />

Gdyby sam i bez zaplecza finansowego<br />

FOT. LEŚ<br />

musiał zmagać się z tyloma przeciwnościami,<br />

dawno by poległ. A kredyty by<br />

go zadusiły odsetkami.<br />

Kie dy za kła dał swo ją ho dow lę, po -<br />

stawił na mleczne owce fryzyjskie. Okazało<br />

się jednak, że owce tej rasy zostały<br />

już w Pol sce wy bi te nie mal do no gi.<br />

Spro wa dził więc z Nie miec 30 sztuk<br />

– dziś stado liczy 200. Nie polecałby ich<br />

jed nak in nym ho dow com, bo są wy ma -<br />

gające. Po pierwsze – nie może je zmoczyć<br />

deszcz, a jak już je po kro pi, to<br />

muszą zostać wysuszone, bo inaczej zapa<br />

le nie płuc go to we. Nie mo gą być za -<br />

tem po zo sta wio ne sa mo pas, mu szą<br />

wciąż prze by wać w po bli żu owczar ni,<br />

że by zdą żyć skryć się przed opa da mi.<br />

Po drugie – są zbyt drogie w hodowli,<br />

bo potrzebują karmy bardzo wysokiej<br />

jakości. Powszechnie owce żywi się paszą<br />

treściwą na bazie bogatej w białko<br />

soi. Im wię cej soi do sta ją, tym ich mle -<br />

ko zawiera więcej białka, nawet do ponad<br />

40%. Ale Ro man Klu ska jest<br />

uprzedzony do roślin modyfikowanych<br />

genetycznie. Uważa, że wszelkie koktajle<br />

ge nów da ją wy bit ne re zul ta ty<br />

w pierwszym pokoleniu, ale potem mają<br />

nie ste ty skłon ność do zwy rod nień.<br />

Np. krzy żów ka ko nia z osłem – czy li<br />

muł – jest udanym i pożytecznym zwierzę<br />

ciem, ale nie ste ty nie mo że mieć po -<br />

tomstwa.<br />

A po nie waż wie dział, że so ja jest jed -<br />

ną z roślin najchętniej modyfikowanych<br />

genetycznie, szukał po świecie naturalnej.<br />

Ła two nie by ło, ale w koń cu zna lazł.<br />

Na wszelki wypadek zawiózł ją do laboratorium<br />

w Poznaniu, gdzie okazało się,<br />

że jed nak by ła mo dy fi ko wa na. Pra wo<br />

unij ne ze zwa la bo wiem na okre śla nie<br />

mianem niemodyfikowanych także tych<br />

ro ślin, któ re są zmo dy fi ko wa ne w do -<br />

pusz czal nym stop niu. Ma my tu za tem<br />

do czynienia ze zjawiskiem tzw. jajeczka<br />

częściowo nieświeżego.<br />

Zatem bezkompromisowo zrezygnował<br />

z karmienia owiec soją i zastąpił ją<br />

znacz nie dro ższy mi pa sza mi. Żad -<br />

na z nich nie za wie ra jed nak ty le biał ka,<br />

co so ja, więc owce Klu ski ma ją mniej -<br />

szą wydajność mleczną od rekordzistek<br />

obżerających się sztucznie udoskonaloną<br />

soją. Na razie w ciągu laktacji dzienny<br />

udój z owcy ho do wa nej u nie go<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 19


wy no si pół li tra. Ale by wa, że tyl ko 200<br />

ml. Szczyt wydajności owcy następuje<br />

wiosną, po wykocie, a w listopadzie spada<br />

do ze ra. Na to miast ce lem jest osią -<br />

gnię cie śred nio 1 l dzien nie w okre sie<br />

laktacji, która w przypadku owcy rasy<br />

mlecz nej trwa od 8 do 10 mie się cy w za -<br />

leżności od osobniczki.<br />

Trzód ka w pa ła cu<br />

Tak jak i wśród lu dzi by wa ją szczę -<br />

śliw cy mo gą cy miesz kać w luk su so -<br />

wych rezydencjach i apartamentach, tak<br />

zda rza ją się owce ży ją ce w czymś w ro -<br />

dzaju pałacu dla zwierząt. Wszędzie jest<br />

czysto, nawet szyby wymyte, żeby miały<br />

wię cej świa tła. Zaw sze świe ża ściół -<br />

ka. Nawiew świeżego powietrza usuwa<br />

fe tor obo ry. Pod nos do sta ją pach ną ce<br />

sianko. A w lepszym trawieniu i dojeniu<br />

Tak jak i wśród ludzi<br />

bywają szczęśliwcy mogący<br />

mieszkać w luksusowych<br />

rezydencjach<br />

i apartamentach, tak<br />

zdarzają się owce żyjące<br />

w czymś w rodzaju pałacu<br />

dla zwierząt.<br />

akom pa niu je im mu zy ka kla sycz na.<br />

Właściciel przytacza opinie gości zagranicz<br />

nych, któ rzy jak je den mąż po wta -<br />

rza ją, iż w ca łych Niem czech żad ne<br />

owce nie ży ją w tak kom for to wych wa -<br />

runkach.<br />

Jak ma ło któ re go ho dow cę, Klu skę<br />

stać na luksus samowystarczalności. Jego<br />

owce mają do wyłącznej dyspozycji<br />

kilkanaście hektarów pastwisk. Na należących<br />

do niego polach uprawia paszę<br />

tre ści wą dla swo ich zwie rząt, czy li<br />

owies i ku ku ry dzę. Plo ny zbie ra wła -<br />

snym kom baj nem. Sia no w je go wła -<br />

snym go spo dar stwie prze ra bia ne jest<br />

na sianokiszonkę. Kupuje tylko witaminy<br />

i sól w Boch ni. Ma wła sne mle czar -<br />

nię i doj rze wal nię, bu du je ko tłow nię<br />

i oczyszczalnię ścieków.<br />

Bę dzie to eko lo gicz na ko tłow nia<br />

na drew no. Mle czar nia wy ma ga du żej<br />

GOSPODARKA<br />

ilo ści cie pła – mle ko bo wiem trze ba<br />

podgrzać. Trzeba też tłoczyć powietrze<br />

do dojrzewalni. Oczyszczalnia ścieków<br />

będzie tak doskonała, że właściwie zasługuje<br />

na miano wytwórni wody destylo<br />

wa nej. Go spo dar stwo Klu ski bę dzie<br />

wypuszczało wodę czystszą od tej, którą<br />

pobiera.<br />

Niespodzianki smakowe<br />

W swo jej mle czar ni zu ży wa tyl ko<br />

mle ko od wła snych owiec. Pod czas do -<br />

je nia pierw sze kro ple od ka żdej owcy są<br />

za każdym razem automatycznie badane,<br />

czy mle ko jest zdro we. Mo że się bo -<br />

wiem zda rzyć, że gdzieś w za ro ślach<br />

owca zadrapie wymię i wywiąże się infekcja.<br />

Po namierzeniu chorej owcy, proces<br />

jej udo ju jest prze ry wa ny.<br />

Do mleczarni trafia zatem mleko tylko<br />

od owiec ak tu al nie zdro wych. Jesz cze<br />

cie płe jest na tych miast prze twa rza ne<br />

na ser. Po nie waż jest to mle ko nie zle wa -<br />

ne, lecz pochodzące z jednego tylko stada,<br />

ży wio ne go tą sa mą pa szą – ca ła<br />

partia zawiera tę samą kulturę bakterii<br />

i ma ten sam smak. Po nie waż ilość drob -<br />

no ustro jów cho ro bo twór czych wy no si<br />

w nim za wsze ze ro – nie trze ba więc go<br />

pasteryzować.<br />

Jak wspo mnie li śmy, ka żda par tia<br />

mle ka ma ten sam smak, ale dzien ne<br />

udoje różnią się smakowo pomiędzy sobą,<br />

po nie waż ca ły czas zmie nia się<br />

w nich na tu ral na za war tość tłusz czu.<br />

Owce ży wią się bo wiem ró żną pa szą<br />

i raz wcinają trawę, a kiedy indziej siano.<br />

Dla te go wy twa rza ny u Klu ski ser<br />

co dzien nie ma tro chę in ny smak. Mo żna<br />

byłoby osiągnąć identyczny, ale wymagałoby<br />

to standaryzacji mleka, czego dokonuje<br />

się w większych mleczarniach.<br />

Tam zle wa się mle ko od ró żnych do -<br />

stawców, miesza i pasteryzuje, co oznacza,<br />

że oprócz cho ro bo twór czych<br />

wybite zostają także dobroczynne bakterie,<br />

a szczątki wszystkich – zarówno<br />

tych do brych, jak i złych – po zo sta ją<br />

w zawiesinie. Tam też odwirowuje się<br />

tłuszcz, a na stęp nie po now nie się go do -<br />

da je – ty le, ile wy no si nor ma dla da ne -<br />

go gatunku sera. I dlatego powstają tam<br />

sery o podobnym smaku.<br />

Se ry Klu ski cha rak te ry zu ją się nie<br />

tyl ko tym, że ka żda par tia jest nie spo -<br />

dzianką smakową. Wytwarza się je także<br />

absolutnie naturalnie, bez żadnych<br />

dodatków chemicznych, które sprawiają,<br />

że kupowane przez nas w hipermarke<br />

tach se ry, rze ko mo szwaj car skie,<br />

smakują jak plastelina. Hipermarketowe<br />

doj rze wa ją jed nak za le d wie 2-3 ty go -<br />

dnie, a u Kluski przynajmniej 3 miesiące.<br />

Sery wyrabiane u naszego hodowcy<br />

nie są bowiem pospolitym twarogiem,<br />

lecz żół ty mi se ra mi doj rze wa ją cy mi.<br />

Najstarsze dojrzewają u niego 3,5 roku,<br />

ale przeważnie od półtora roku do 2 lat.<br />

Dojrzewalnia wykuta w skale<br />

Jest to hobby deficytowe z definicji.<br />

Rentowność można osiągnąć, skracając<br />

sztucz nie okre sy doj rze wa nia. Mo żna<br />

z 1 kg su row ca pró bo wać wy two -<br />

rzyć 2 kg pro duk tu fi nal ne go, jak<br />

w wiel kich ma sar niach przy po mo cy<br />

środków chemicznych powszechnie robi<br />

się z wę dli na mi. Ale Klu ska nie bę -<br />

dzie tak po stę po wał. Chce sto so wać<br />

metody tradycyjne.<br />

Wła sna doj rze wal nia jest wy ku ta<br />

w ska le i wy po sa żo na w naj no wo cze -<br />

śniej szą apa ra tu rę, spro wa dzo ną z za -<br />

granicy. Urządzenia zapewniają dopływ<br />

świe że go po wie trza, na wi lża ją su che,<br />

20 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


FOT. LEŚ<br />

a wilgotne osuszają. Ponadto filtrują je,<br />

żeby nie przedostała się żadna bakteria<br />

czy pleśń. Oczy wi ście, są mi kro by złe<br />

i dobre, ale jakby miały przeniknąć złe,<br />

to le piej, że by nie by ło żad nych.<br />

Ża den pro du cent nie zdra dzi se kre -<br />

tów technologicznych, np. tego, w jakiej<br />

konkretnie temperaturze dojrzewają jego<br />

sery. Kluska też dochodził do rezulta<br />

tów me to dą prób i błę dów, cho ciaż<br />

oczy wi ście wspie rał się wie dzą i do -<br />

świad cze niem wy bit nych se ro wa rów.<br />

Ponadto gabaryty zakupionych urządzeń<br />

nie by ły prze wi dzia ne dla tak ma łych<br />

wy twór ni, fa chow cy mu sie li je za tem<br />

zmi nia tu ry zo wać, co też jest uni ka to -<br />

wym osiągnięciem myśli technicznej.<br />

– Gdyby nie pasja dziesiątków ludzi<br />

z Polski i zagranicy – podkreśla – to nie<br />

byłoby tego wszystkiego. Obficie korzystałem<br />

z wiedzy kilkunastu najlepszych<br />

fachowców w Polsce i Europie, specjalistów<br />

od hodowli, mleczarstwa, technologii<br />

produkcji serów.<br />

FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />

Nie za le żny i sa mo wy star czal ny<br />

Zakład mleczarski Kluski jest samowystarczalny.<br />

Pewnie właściciel już taki<br />

tro chę jest, że nie lu bi za le żeć od in nych,<br />

ale przede wszystkim samowystarczalny<br />

jest z konieczności.<br />

– To nie tyl ko spra wa za ufa nia do ko -<br />

ope ran tów – tłu ma czy. – Na przy kład<br />

sianokiszonkę produkuje się w okolicy<br />

z ja ko ścią od po wied nią dla kro wy lub<br />

owcy gór skiej i mię snej, ale mo je mlecz -<br />

ne wy ma ga ją lep szej. Bo gdy do sta ną<br />

nieodpowiednie pożywienie, to po prostu<br />

mi pad ną. Ich sia no ki szon ka mu si<br />

mieć mniejszą zawartość kwasu octowego,<br />

do czego potrzebna jest prasa o bardzo<br />

dużej sile zgniotu. W okolicy takiej<br />

nie ma, więc mu sia łem so bie spra wić<br />

i sianokiszonkę robię sam, przez co koszt<br />

mojej hodowli siłą rzeczy wzrasta. Nie<br />

mówiąc już o tym, że baloty standardowych<br />

rozmiarów (białe bele zafoliowanej<br />

sia no ki szon ki) są do bre dla krów, ale<br />

znacz nie za du że dla owiec. Nie mo gę<br />

więc kupować ogromnych balotów, lecz<br />

muszę sam robić małe. Własne maszyny<br />

pozwalają mi na dokonywanie prac polowych<br />

w najlepszych okresach, np. kosze<br />

nie tra wy w trak cie jej kwit nie nia,<br />

kie dy jest naj lep sza. A mam kil ka łąk,<br />

na których trawy dojrzewają w różnym<br />

czasie. Gdybym musiał maszyny pożyczać,<br />

to mu siał bym cze kać w ko lej ce<br />

i opty mal ny czas na zbiór by prze padł.<br />

Dą że nie do sa mo wy star czal no ści<br />

sprawiło, że stał się poważnym pracodaw<br />

cą w oko li cy, gdzie nie ma za du żo<br />

ofert pracy. Do obsługi samej tylko hodowli<br />

owiec zatrudnia kilkanaście osób.<br />

Uzależnienie w czarnej parafinie<br />

Cel, ja ki so bie po sta wił, to wy rób<br />

zdrowej żywności, która także smakowo<br />

usatysfakcjonuje klientów. Od niedawna<br />

w centrum Krynicy-Zdroju prosperu<br />

je sklep z se ra mi ma de by Klu ska.<br />

Przeciętna dzienna sprzedaż wynosi 30-<br />

Zakład mleczarski Kluski<br />

jest samowystarczalny.<br />

Pewnie właściciel już taki<br />

trochę jest, że nie lubi<br />

zależeć od innych, ale<br />

przede wszystkim<br />

samowystarczalny jest<br />

z konieczności.<br />

100 ka wał ków, a re kor do wa – 600.<br />

Ostat nio sprze da je się wię cej niż mo żna<br />

nastarczyć. Zapasy są na wyczerpaniu.<br />

Istnieje obawa, że – zupełnie jak w socjalizmie<br />

– wystąpią „przejściowe braki<br />

w zaopatrzeniu”.<br />

Na każdym opakowaniu znajduje się<br />

opis: jak dłu go ten aku rat ka wa łek doj -<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 21


GOSPODARKA<br />

rzewał i jaką nutę smakową reprezentuje<br />

– od słodkiej do pikantnej. Bo każdy ma<br />

inny gust. Nawet w łonie jego rodziny panu<br />

ją ró żne: on sam lu bi bar dzo doj rza łe,<br />

a żo nie one cuch ną, bo lu bi mło de.<br />

Właściciel nie będzie się przechwalał,<br />

ale przy to czy tyl ko opi nię gu ru se -<br />

rowego z Holandii. Oto powiedział on<br />

ni mniej, ni wię cej, że ta kie go owcze go,<br />

wyrabianego w naturalny sposób sera to<br />

w ca łej Eu ro pie ze świe cą szu kać.<br />

W procesie dojrzewania zawiązują się<br />

w nim drobiny przypominające kryształki<br />

cu kru, co spra wia, że pod czas roz gry -<br />

za nia kę sa coś lek ko chru pie w zę bach.<br />

Podobno jest to zaleta serów najlepszej<br />

jakości.<br />

Kluska poleca spożywanie swego sera<br />

ze słod kim wi nem lub do brym ja ko -<br />

ściowo dżemem, ale lojalnie ostrzega, że<br />

to uzależnia.<br />

Gomółki sera sprzedawane są w eleganckich<br />

pudełeczkach, natomiast krojo<br />

ne ka wał ki, aby od izo lo wać ser<br />

od kon tak tu z oto cze niem, ob la ne są<br />

czarną parafiną. Czarna jest z paru powodów.<br />

Po pierwsze dlatego, że parafina<br />

ściśle przylega do sera, a żółta zlewa<br />

się z nim i mo żna się po my lić. Po dru -<br />

gie – aże by in ni nie pod ra bia li. Jak<br />

oscyp ków, któ re ory gi nal nie po win ny<br />

być z se ra owcze go, ale prze wa żnie są<br />

z krowiego.<br />

Bo pro du cent za wsze ma trzy pro ble -<br />

my: jak coś zro bić, jak to sprze dać i jak<br />

uniknąć podróbek, które ograniczają jego<br />

do cho dy i psu ją mu opi nię. Aby za po -<br />

biec temu ostatniemu, Kluska został jedynym<br />

w Polsce importerem czarnej<br />

parafiny, której od razu kupił dużą partię.<br />

Za sob ność owcze go mle ka<br />

Podaż nie nadąża za popytem mimo<br />

te go, iż ser jest dro gi, bar dzo dro gi. 1 kg<br />

kosztuje od 50 aż do 160 zł w zależności<br />

od cza su doj rze wa nia. Se ry owcze<br />

mu szą być dro gie, bo owca da je znacz -<br />

nie mniej mle ka od kro wy. Ze 30 ra zy<br />

mniej. I 10-krot nie mniej od ko zy. Koszt<br />

wytworzenia 1 l mleka wynosi u niego<br />

po nad 10 zł. In na spra wa, że mle ko<br />

owcze jest bar dzo gę ste, za sob ne w do -<br />

bry tłuszcz i do bre biał ko. Klu ska pre -<br />

cy zu je: – Ma kon sy sten cję śmie ta ny,<br />

ściślej mówiąc – śmietanki do kawy. Jeśli<br />

ro bi my ka kao z mle ka owcze go, to<br />

wcześniej mleko trzeba rozcieńczyć wodą<br />

w pro por cji pół na pół.<br />

Zalety mleka owczego opisaliśmy już<br />

wy żej, a za py ta ny o man ka men ty, ho -<br />

dowca wymienia tylko jeden: – Jest go<br />

za mało!<br />

Ow szem, w ma rze niach wi dzi sieć<br />

sklepów z wyrobami owczymi, ale sam<br />

nie mógł by jej otwo rzyć, gdyż nie pro -<br />

du ku je ty le mle ka, że by star czy ło<br />

na za opa trze nie więk sze go ryn ku.<br />

Gdy by po wsta ły jesz cze in ne go spo -<br />

dar stwa, to mógł by ku po wać od nich<br />

mle ko i wy twa rzać wię cej se ra, któ ry<br />

mo żna by ło by do star czać do więk szej<br />

licz by punk tów sprze da ży. Roz wią za -<br />

FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />

niem by ło by po wsta nie gru py pro du -<br />

cenc kiej. Ten typ or ga ni za cji nie był by<br />

na Sądecczyźnie nowością – wszak istnie<br />

ją już gru py pro du cen tów ja jek, ja -<br />

błek czy śli wek. Tak sa mo jak<br />

plan ta to rzy sa mi prze cho wu ją owo ce<br />

swo jej pra cy i sa mi zaj mu ją się ich<br />

Kluska deklaruje, że<br />

w swojej mleczarni mógłby<br />

przerabiać także cudze<br />

mleko, ale na razie nie ma<br />

w okolicy drugiego<br />

hodowcy owiec mlecznych<br />

takiego jak on.<br />

dys try bu cją, tak ho dow cy owiec mo -<br />

gliby zjednoczyć się i utrzymywać własną<br />

mle czar nię z doj rze wal nią se rów.<br />

Kluska deklaruje, że w swojej mleczarni<br />

mógł by prze ra biać ta kże cu dze mle -<br />

ko, ale na ra zie nie ma w oko li cy<br />

dru gie go ho dow cy owiec mlecz nych<br />

ta kie go jak on.<br />

– Ewen tu al ni chęt ni – po wia da<br />

– na ra zie ob ser wu ją. Je śli mo je se ry<br />

od nio są suk ces, to znaj dą się ta cy, któ -<br />

rzy ze chcą pójść w mo je śla dy. Ale do te -<br />

go potrzebny będzie kapitał, więc w grę<br />

wchodzą raczej firmy zagraniczne.<br />

Uboj nie sa mo ob słu go we<br />

Ale na wet, gdy u nas ktoś wy pro du -<br />

ku je żyw ność, to na po ty ka na ba rie rę<br />

prawa. W innych państwach Europy rolnik<br />

może otworzyć sklepik przydomowy<br />

i sprze da wać wy ho do wa ne przez<br />

sie bie pło dy rol ne, a pol ski nie ma<br />

do tego prawa.<br />

– Idealne rozwiązanie – kontynuuje<br />

Kluska – zastosowali Grecy, którzy też<br />

są w Unii. Tam w ka żdej wio sce jest ma -<br />

ła ubojnia samoobsługowa. Każdy może<br />

ubić ja gnię, a mię so za wieźć<br />

do swojego sklepiku i sprzedać odbiorcom.<br />

W Gre cji i Au strii nie ma żad nych<br />

barier dla sprzedaży produktów owczych<br />

przez rol ni ków: mię sa, mle ka i se rów.<br />

W tym ostatnim przypadku trzeba tylko<br />

mieć mleczarnię. A u nas producent może<br />

sprzedawać tylko oscypki.<br />

IRE NE USZ PAW LIK<br />

22 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Pro gram „Owca” po la tach<br />

Pieczenie kosiarek<br />

Program „Owca” miał być jedną z form przeciwdziałania<br />

bezrobociu na wsi. Zakończył się fiaskiem, ale to wcale<br />

nie oznacza, że zabrakło osób, które zarobiły. Bo<br />

skorzystali chyba wszyscy z wyjątkiem hodowców.<br />

KIEROWNICZKA PUP<br />

PRAKTYCZNIE<br />

POZNAJE PROGRAM<br />

„OWCA” NA GÓRZE<br />

TOBOŁÓW W GORCACH<br />

FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />

Z urzędu pracy chętni<br />

dostawali dotację<br />

w wysokości 6800 zł, za co<br />

nabywali stado oraz<br />

wyposażenie owczarni<br />

i środki odkażające.<br />

Założenie było takie, że stado<br />

owiec złożone z minimum<br />

20 matek i jednego tryka<br />

miało zapewnić utrzymanie<br />

bezrobotnemu i jego rodzinie. Ktoś jednak<br />

musiał sfinansować to przedsięwzięcie.<br />

W tym celu włączono Powiatowy<br />

Urząd Pra cy w No wym Są czu.<br />

– Ówczesna ustawa o przeciwdziałaniu<br />

bez ro bo ciu – mó wi Sta ni sła wa<br />

Skwarło, wówczas kierowniczka PUP,<br />

a obecnie dyrektorka Sądeckiego Urzędu<br />

Pra cy – po zwa la ła na wspie ra nie<br />

działalności rolniczej. Od 2005 r. już takiej<br />

możliwości nie było.<br />

W 2003 r. gmin ne urzę dy pra cy ze -<br />

stawiły więc listy bezrobotnych, którzy<br />

mieli maksimum dwa hektary przeliczeniowe<br />

pola i wezwały na zebrania informa<br />

cyj ne. W 2003 r. w po wie cie<br />

nowosądeckim wzięło w nich udział 875<br />

osób. Z tego grona wyłoniono 50 bezrobot<br />

nych, któ rych ob ję to szko le nia mi.<br />

Wyrażenie zgody na przyjęcie stada było<br />

już do bro wol ne i na ten krok zde cy -<br />

dowało się tylko 21 rolników. W 2004 r.<br />

do szło siedmiu in nych. Ci, któ rzy go dzi -<br />

li się, mu sie li za de kla ro wać, że przez<br />

rok nie będą występować o zasiłki.<br />

– Do naszego ośrodka doradztwa rolni<br />

cze go – opo wia da Wie sław Sza fra -<br />

niec, doradca terenowy z Małopolskiego<br />

Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Nawojowej<br />

– należała ocena, czy dane gospo<br />

dar stwo po sia da od po wied nie<br />

wa run ki do ho dow li owiec. Przede<br />

wszystkim chodziło o siłę roboczą, pomieszczenia<br />

i bazę paszową. Naszym zada<br />

niem był ta kże do bór ras<br />

do poszczególnych gospodarstw. Wchodziły<br />

w grę czarnogłówka, owca górska<br />

i bergschaf.<br />

Z urzędu pracy chętni dostawali dotację<br />

w wysokości 6800 zł, za co nabywali<br />

stado oraz wyposażenie owczarni i środki<br />

odkażające. „Bacom z urzędów pracy”<br />

pracownicy MODR służyli<br />

doradztwem przez dwa lata. Radzili<br />

w sprawach chowu, żywienia, pielęgnacji.<br />

Niektórzy kandydaci na baców byli<br />

tak zie lo ni, że nie wie dzie li, iż owcom<br />

trzeba przycinać racice. Z racji sprawowania<br />

tego nadzoru pracownicy MODR<br />

wie dzą, że po sze ściu la tach od hucz nej<br />

inauguracji Programu „Owca”, hodowlą<br />

tych zwie rząt na dal zaj mu je się na Są -<br />

decczyźnie zaledwie siedmiu uczestników<br />

z 28, jacy zaczynali.<br />

Hałaśliwa Jaworowicz<br />

A in au gu ra cja rze czy wi ście by ła<br />

hucz na. U Ta de usza Ko cem by zja wi ła<br />

się nawet hałaśliwa Elżbieta Jaworowicz<br />

z TVP i go spo dar stwo rol ni ka z Ka -<br />

mionki Wielkiej pojawiło się w głośnym<br />

cyklu „Sprawa dla reportera”.<br />

W bu dow nic twie pry wat nym pa no -<br />

wał akurat przestój i budowlaniec Kocem<br />

ba nie mógł zna leźć za trud nie nia.<br />

Z Ka mion ki Wiel kiej do Pro gra mu<br />

„Owca” zgło sił się tyl ko on, bo miał mo -<br />

żliwość utrzymania stada – sześć hektarów<br />

nie użyt ków, któ re bez owiec<br />

za ro sły by jak dżun gla. Pod wzglę dem<br />

paszowym był więc samowystarczalny.<br />

Ja ko jed ne go z nie licz nych szczę śliw -<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 23


Mimo iż w Małopolsce<br />

Program „Owca Plus”<br />

okazał się niewypałem,<br />

nie zraziło to władz<br />

województwa śląskiego<br />

do rozpoczęcia w 2007 r.<br />

identycznego projektu<br />

w Beskidzie Śląskim<br />

i Jurze Krakowsko-<br />

Częstochowskiej.<br />

ców, któ rych wy se lek cjo no wa no<br />

na pod sta wie te stów, wy sła no go<br />

na szkolenie do Francji. Jeździli od jednego<br />

hodowcy owiec do drugiego, zwiedzali<br />

ubojnie, mleczarnie i serowarnie.<br />

Po powrocie Kocemba przygotował<br />

owczarnię o wymiarach 10 metrów na 8<br />

i od docenta Macieja Pompy-Robożyńskiego<br />

z Ośrodka Badawczo-Wdrożeniowego<br />

Owczarstwa w Piorunce kupił 25<br />

matek plus rodowodowego tryka rozpłodowego<br />

rasy biała alpejska. Zapłacił 6,5<br />

tys. zł, potem pieniądze mu zrefundowano.<br />

Zamierzał dostarczać jagnięta<br />

na ubój. Przecież obiecywano, że Program<br />

„Owca” zagwarantuje skup jagniąt,<br />

bo przecież rynek włoski jest nienasycony<br />

i wchłonie wszystko. Końcowym<br />

ogniwem łańcucha programu miała być<br />

ubojnia Połonina w Lesku.<br />

Strzyżenie droższe od wełny<br />

– Trzy la ta się spraw dza ło – mó wi<br />

Tadeusz Kocemba. – Jednak potem rozpoczęły<br />

się kłopoty. Załamanie przyszło<br />

na wiosnę 2009 r. Wychowałem 20 jagniąt,<br />

ale oka za ło się, że Wło si wy co fa li<br />

się z naszego rynku, bo tańsze jagnięta<br />

mają z Rumunii i Słowacji, gdzie hodowla<br />

owiec jest do to wa na przez pań stwo.<br />

U nas jest dotowana tylko wtedy, gdy ma<br />

się owce ra sy czy stej. A ja oprócz ra so -<br />

wego tryka mam krzyżówki: polska górska,<br />

berg schaf, bia ła al pej ska… Nie<br />

po wiem, owce są przy jem ne, nie wy ma -<br />

ga ją du żych na kła dów, ale przy da ły by<br />

się korzyści z ich hodowli.<br />

Nie przewidziano, że koniunktura<br />

na owce okaże się niesprzyjająca. A chów<br />

GOSPODARKA<br />

owiec kosz tu je, np. dwa ra zy do ro ku<br />

trzeba przeprowadzić odrobaczywianie.<br />

– Owcom nawet smakuje ten preparat<br />

w postaci mleczka – mówi Kocemba.<br />

Ogólny koszt przezimowania jednej<br />

mat ki sza co wa ny jest na 160-180 zł.<br />

A tym cza sem, przy obec nych ce nach<br />

sku pu, owca nie jest w sta nie na sie bie<br />

za ro bić. Rocz nie da je ok. 4 kg weł ny,<br />

która w 2009 r. była skupowana po zaledwie<br />

1 zł za kilogram.<br />

– To drożej kosztuje opłata za strzyżenie<br />

– denerwuje się Kocemba. – Żeby<br />

sprzedaż wełny była opłacalna, powinienem<br />

do stać z 6 zł za ki lo. A po ta kiej ce -<br />

nie jak te raz, to weł na sta je się ni ko mu<br />

niepotrzebnym odpadem. Jeszcze w latach<br />

80. była dotowana przez państwo<br />

i wtedy hodowałem 15 matek dla samej<br />

wełny, bo się kalkulowało.<br />

Z ko lei ja gnię na ubój mo żna by ło<br />

wio sną 2009 r. sprze dać naj wy żej<br />

za 120 zł. – Mięso powinno kosztować<br />

– ocenia Kocemba – przynajmniej 15 zł<br />

za kilo, a skupują po 9. I to w najlepszym<br />

przypadku! Ubojnia w Lesku wciąż wybrzydza,<br />

dyktuje ceny, warunki i terminy,<br />

a czę sto na wet w ogó le nie sku pu je.<br />

Ja gniąt na ubój więc w ze szłym ro ku już<br />

nie sprzedałem. Pojedyncze sztuki kupują<br />

u mnie lu dzie, któ rym mi nę ła już fa -<br />

scynacja kosiarkami spalinowymi. Teraz<br />

wo lą „za trud nić” do ko sze nia traw ni -<br />

ków owce, a je sie nią ma ją je jak zna lazł<br />

na grilla.<br />

Kon ty nu acja fia ska<br />

Ho dow la owiec jest obec nie nie ren -<br />

towna. Deficyt na każdej owcy wynosi<br />

naj mar niej kil ka dzie siąt zło tych. Po -<br />

wiedz my 50 zł ra zy 25 sztuk, w su -<br />

mie 1250 zł stra ty rocz nie. A prze cież<br />

zakładano, że stado wyżywi rolnika i jego<br />

rodzinę, dając przynajmniej 10 tys. zł<br />

dochodu. Oczekiwania radykalnie rozminęły<br />

się więc z rzeczywistością.<br />

– W naszym programie – broni inicjatywy<br />

Stanisława Skwarło – założyliśmy<br />

wskaźnik efektywności na poziomie 50<br />

procent. Tymczasem po 15 miesiącach,<br />

na jakie określono jego funkcjonowanie,<br />

wskaź nik wy niósł 100 pro cent, co ozna -<br />

cza, że wszy scy rol ni cy, któ rzy przy stą -<br />

pi li do pro gra mu, na dal wy trwa li<br />

przy hodowli owiec.<br />

Dwulet ni Pro gram „Owca” nie był<br />

jeszcze drogi – łącznie kosztował 178,2<br />

tys. zł (w tym 30 tys. zł w po życz kach).<br />

Był tak ta ni, gdyż obej mo wał tyl ko kosz ty<br />

rzeczywiste: dotacje, pożyczki, szkolenia.<br />

– Dla nas by ła to przy go da – entuzjazmuje<br />

się Stanisława Skwarło. – Nigdy<br />

wcześniej i nigdy potem nie realizowaliśmy<br />

tak oryginalnego projektu. I każdy<br />

z nas brał w tym udział bez do dat ko we -<br />

go wynagrodzenia, wykonywał swoje zadanie<br />

po prostu w ramach obowiązków<br />

służbowych.<br />

Po zainicjowaniu w 2003 r. pilotażowego<br />

Programu „Owca” na Sądecczyźnie,<br />

szyb ko po wstał Pro gram „Owca<br />

Plus” wcie la ny w ży cie w ca łej Ma ło -<br />

pol sce. W 2005 r. na je go prze pro wa -<br />

dze nie wy da no 250 tys. zł,<br />

a na la ta 2006-2009 prze wi dzia no<br />

po 600 tys. zł. W su mie „Owca Plus”<br />

miała kosztować 2,65 mln zł. Pieniędzy<br />

tych nie wydano w całości, bo programu<br />

w porę zaniechano.<br />

A jakie zupełnie nierealne roztaczano<br />

perspektywy, świadczy treść załącznika<br />

do uchwały Sejmiku Województwa<br />

Ma ło pol skie go z 29 sierp nia 2005 r.:<br />

„Ni niej szy pro gram za kła da, iż przy -<br />

wrócenie pasterstwa może dać do końca<br />

2010 r. za trud nie nie dla ok. 1000<br />

osób przy ho dow li oraz 9000 miejsc pra -<br />

cy w otoczeniu hodowli i w turystyce”.<br />

W sumie więc 10 tys. zatrudnionych!<br />

24 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />

Wpły wo wa ka sta<br />

Mimo iż w Małopolsce Program<br />

„Owca Plus” oka zał się nie wy pa łem, nie<br />

zraziło to władz województwa śląskiego<br />

do rozpoczęcia w 2007 r. identycznego<br />

projektu w Beskidzie Śląskim i Jurze<br />

Krakowsko-Częstochowskiej. Do 2009 r.<br />

na ten cel planowano wyasygnować 700<br />

tys. zł. Brnię to w to nie uda ne przed się -<br />

wzię cie, mi mo iż już w mar cu 2008 r.<br />

w „Kronice Beskidzkiej” pytano: „W województwie<br />

śląskim rusza Program Owca<br />

Plus. (…) Czy rze czy wi ście pro gram bę -<br />

dzie zba wie niem dla ho dow ców, czy też<br />

za koń czy się fia skiem, jak to mia ło miej -<br />

sce w województwie małopolskim?”.<br />

Nie za le żnie od złych do świad czeń,<br />

nic nie stoi za tem na prze szko dzie, że by<br />

Pro gram „Owca” z roz ma chem wpro -<br />

wa dzać w na stęp nych re gio nach kra ju<br />

i wyrzucać w błoto kolejne setki tysięcy<br />

i mi lio ny zło tych. Se kret po pu lar no ści<br />

takich programów tkwi bowiem w tym,<br />

że fundusze przeznaczone na ich realiza<br />

cję w lwiej czę ści wca le nie wę dru ją<br />

do adresatów szczytnych inicjatyw, lecz<br />

do au to rów (prze wa żnie zresz tą au tor<br />

jest jeden, a następni tylko powielają, inkasując<br />

wszakże pieniądze niby za pionier<br />

ski wy si łek), urzęd ni ków,<br />

na ukow ców, eks per tów, kon sul tan tów<br />

i do rad ców. I ta wpły wo wa ka sta jest<br />

najbardziej zainteresowana materialnie<br />

rozpętywaniem podobnych, z góry skazanych<br />

na niepowodzenie akcji.<br />

Znikanie Kluski<br />

Gdyby jeszcze rolnik zamiast hodować<br />

ja gnię ta na rzeź do ił owce, a z mle -<br />

ka wy twa rzał se ry, to mo że był by<br />

w sta nie wyjść na swo je. Ale że by sta ło<br />

się to opłacalne, musiałby stworzyć warun<br />

ki do ho dow li znacz nie więk sze go<br />

sta da. Nie mó wiąc już o tym, ile na le ża -<br />

ło by za in we sto wać w urzą dze nia oraz<br />

wydać na spełnienie unijnych wymogów<br />

sanitarnych.<br />

Na uczynienie takiego skoku technologicznego<br />

stać było tylko Romana Kluskę,<br />

pomysłodawcę Programu „Owca”!<br />

Na początku funkcjonowania tego programu<br />

rozgłaszano walny udział Kluski<br />

wszem i wo bec, i czy nio no to tak do no -<br />

śnie, że przez pe wien czas opi nii pu -<br />

blicznej wydawało się nawet, że sądecki<br />

– Mięso powinno kosztować – ocenia Kocemba – przynajmniej 15 zł<br />

za kilo, a skupują po 9. I to w najlepszym przypadku! FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />

multimilioner charytatywnie funduje całe<br />

to przed się wzię cie. Że ło ży na nie ze<br />

swego nieprzebranego majątku, powstałe<br />

go aku rat wte dy wsku tek sprze da ży<br />

firmy komputerowej Optimus za grubo<br />

po nad 200 mln zł. Tym cza sem praw da<br />

jest ta ka, że Pro gram „Owca” w ca ło ści<br />

fi nan so wa ny był z bu dże tu pań stwa,<br />

z funduszy przeznaczonych na zwalczanie<br />

bez ro bo cia. A te raz, gdy pro gram<br />

zakończył swe istnienie w ciszy klęski,<br />

również nazwisko pomysłodawcy pomija<br />

ne jest mil cze niem. Im bar dziej Pro -<br />

gram „Owca” się nie uda wał, tym<br />

bardziej Kluska z niego znikał.<br />

Ju trzen ka na dziei<br />

– Pan Klu ska – mówi Stanisława<br />

Skwarło – odznaczał się wielką powagą,<br />

z jaką traktował partnerów tego programu,<br />

w tym bez ro bot nych. To czło wiek wy -<br />

jątkowo taktowny, nigdy się nie spóźniał.<br />

Dawał przykład jak należy traktować<br />

partnerstwo. Kiedy ministerstwo spóźniło<br />

się z wypłatą pieniędzy dla rolników,<br />

to – o ile mi wia do mo – pan Klu ska<br />

z własnych środków pokrył hodowcom<br />

straty, jakie ponieśli z tego tytułu.<br />

Ostat nich Mo hi ka nów owczar stwa<br />

Kluska nadal nie pozostawia samych sobie.<br />

Chce po móc fi nan so wo któ rejś<br />

ubojni w zakupie sprzętu. Dzięki temu<br />

stanieje bicie jagniąt, a jak hodowcy będą<br />

mie li tań szą ja gnię ci nę ze zwie rząt<br />

ubi tych w uboj ni, to bę dą mo gli ją ko -<br />

rzystniej sprzedać. Kluska ma nadzieję,<br />

że dzięki tej operacji zapali się zielone<br />

świa teł ko w tu ne lu dla go spo darstw<br />

owczar skich, któ re do sta ną szan sę<br />

na osiągnięcie dochodowości.<br />

Przez la ta ho dow la owiec w Pol sce<br />

balansowała na krawędzi opłacalności,<br />

a często wymagała dopłacania. Jednak<br />

jesienią ubiegłego roku – wydaje się, że<br />

wsku tek upar tej pro mo cji ja gnię ci ny<br />

– zaświtała jutrzenka nadziei. Nagle ni<br />

stąd, ni zo wąd na ryn ku po ja wił się głód<br />

jagnięciny. Po raz pierwszy od lat popyt<br />

Nagle ni stąd, ni zowąd<br />

na rynku pojawił się głód<br />

jagnięciny. Po raz pierwszy<br />

od lat popyt przekroczył<br />

podaż.<br />

prze kro czył po daż. Ce na ja gnię ci ny<br />

wspię ła się na wet do 20 zł za 1 kg. Lu -<br />

dzie zaczęli rozbijać się za nią, przyjeżdża<br />

li na wet do Klu ski i roz py ty wa li,<br />

czy nie mo żna ku pić ja gniąt. Oczy wi -<br />

ście nie sprze da wał, bo prze cież ho du je<br />

zbyt cen ne owce ra sy mlecz nej.<br />

W ocenie Kluski – hodowcy jesienią<br />

ze szłe go ro ku po raz pierw szy od lat za -<br />

ro bi li pierw sze pie nią dze. Oczy wi ście<br />

uda ło się to tyl ko tym, któ rzy prze trwa li<br />

trud ny okres. Bo, jak mó wi ten do świad -<br />

czony przedsiębiorca, w hodowli owiec<br />

– tak jak w ka żdym biz ne sie – nie ma<br />

nic pewnego. Przetrwają najlepsi.<br />

IRE NE USZ PAW LIK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 25


GOSPODARKA<br />

Budzi nadzieje, rozpala emocje<br />

Kolejką na Ki carz<br />

Po sześciu latach, wypełnionych różnymi przeciwnościami,<br />

przepychankami i protestami ekologów, ruszyła budowa<br />

nowej w Beskidzie Sądeckim stacji narciarskiej:<br />

na Kicarzu (704 m n.p.m.) w Piwnicznej-Zdroju.<br />

Gdy tylko w terenie pojawili się<br />

pilarze, natychmiast zareagowali<br />

obrońcy przyrody, którzy,<br />

najwyraźniej, nie<br />

powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.<br />

Stowarzyszenie Pracownia Na Rzecz<br />

Wszystkich Istot przesłało do ministra<br />

zdrowia wniosek o natychmiastowe wszczęcie<br />

działań w sprawie prowadzonej<br />

na stoku wycinki drzew, a do Samorządowego<br />

Kolegium Odwoławczego zwróciło<br />

się o wstrzymanie inwestycji. Spółka<br />

realizująca przedsięwzięcie nie zamierza<br />

wstrzymywać ani przerywać prac.<br />

– Inwestycja jest rozpoczęta i w tym<br />

mo men cie nie da się jej już za trzy mać.<br />

Nie ma takiej opcji. Posiadamy wymagane<br />

prawem wszelkie niezbędne dokumen<br />

ty – kwi tu je krót ko An drzej<br />

Gąsiorowski, wiceprezes Stacji Narciarskiej<br />

Ki carz.<br />

In we sty cja na Ki ca rzu od po cząt ku<br />

jest różnie postrzegana przez piwniczan.<br />

Dla jed nych jest to na dal sztan da ro we<br />

przedsięwzięcie, dające nadzieję na lepsze<br />

czasy i rozwój uzdrowiska. Wśród<br />

in nych – bo ją cych się o to, czy nie za -<br />

gro zi ono przy ro dzie i jej na tu ral nym<br />

bo gac twom, w szcze gól no ści wo dzie<br />

mineralnej, z których słynie ten region –<br />

wciąż wzbu dza spo re oba wy.<br />

Spółka Stacja Narciarska Kicarz posiadająca<br />

wszelkie wymagane zezwolenia,<br />

uzgodnienia i raport oddziaływania<br />

na środowisko, zaczęła w połowie lutego<br />

budowę stacji od wyrębu w sumie kilkudziesięciu<br />

arów lasu na stoku,<br />

będącym własnością spółki. Było to możliwe<br />

po zawarciu (10 lutego) umowy<br />

notarialnej z miastem i gminą Piwniczna-Zdrój<br />

o zamianie gruntów. Spółka<br />

stała się właścicielem ok. 20 ha zalesionych<br />

terenów na Kicarzu (do tej pory będących<br />

własnością gminy), a odstąpiła<br />

gmi nie ok. 5,30 ha te re nu na tzw. Na kle,<br />

(znajdującego się po lewej stronie szosy<br />

przed wjazdem do miasta), który do tej<br />

pory był w posiadaniu wspólników spółki.<br />

Stacja Narciarska Kicarz (po styczniowej<br />

wycenie gruntów na Nakle<br />

i na Kicarzu przez biegłych rzeczoznawców)<br />

przekazała także dla gminy inną,<br />

strategiczną dla miasta działkę na tym<br />

samym Nakle. Spółka pozostawiła jednak<br />

dla sie bie część te re nu w tej czę ści<br />

miasta, na którym wybuduje duży parking<br />

przynajmniej dla 500 samochodów<br />

lub 50 autobusów. Po zawarciu umowy<br />

notarialnej, Edward Bogaczyk, burmistrz<br />

miasta i gminy Piwniczna-Zdrój, oraz<br />

wspólnicy spółki, w tym również nowi<br />

inwestorzy z Warszawy, spotkali się<br />

w Urzędzie Miasta i Gminy z radnymi<br />

na uroczystym spotkaniu otwierającym<br />

inwestycję.<br />

Nowi inwestorzy z Warszawy, których<br />

do wejścia do spółki zachęcili Cezary<br />

Charzewski i Andrzej Gąsiorowski,<br />

dotychczasowi wspólnicy, zastąpili poprzedniego<br />

strategicznego biznesowego<br />

partnera – krakowską spółkę „Wawel Sevice”,<br />

która po kilku latach zdecydowała<br />

się sprze dać swo je udzia ły. Od ku pił je<br />

w sierpniu ub.r. Cezary Charzewski<br />

z Nowego Sącza, dziś prezes zarządu<br />

spółki Stacja Narciarska Kicarz.<br />

– Wiem, ile kosztowało kolegów (Cezarego<br />

Charzewskiego i Andrzeja Gąsiorowskiego<br />

– przyp. red) i was dro dzy<br />

państwo, doprowadzenie sprawy<br />

do punktu, w którym inwestycja mogła się<br />

rozpocząć – mówił podczas lutowego<br />

spotkania Rafał Brzezowski, jeden z nowych<br />

inwestorów z Warszawy. – Dokumentacja,<br />

w tym i uzgodnienia<br />

środowiskowe, pozwolenia, jakie zgromadzono,<br />

jest imponująca. Naprawdę wykonana<br />

została gigantyczna praca. My,<br />

wchodząc do spółki Kicarz, zabezpieczymy<br />

finansowanie tej inwestycji. Nasza rola<br />

sprowadza się do pilnowania<br />

wydatków kolegów, czy realizowane są<br />

zgodnie z przyjętym biznesplanem. Mamy<br />

ustalony harmonogram wpłat na poszczególne<br />

etapy inwestycji, która<br />

przyniesie dochody także gminie. Niewątpliwym<br />

atutem Piwnicznej jest jej lokalizacja.<br />

Stacja narciarska z kompleksem<br />

hotelowym w centrum miasta gwarantuje,<br />

że tu ry sta nie bę dzie się tu taj nu dził.<br />

Ce za ry Cha rzew ski i An drzej Gą -<br />

sio row ski, któ rzy od po cząt ku, a więc<br />

26 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Kicarz (704 m n.p.m.) w Piwnicznej Zdroju FOT. MIGA<br />

od kil ku lat pi lo tu ją to przed się wzię -<br />

cie, nie kry li na spo tka niu wdzięcz no -<br />

ści dla władz Piw nicz nej-Zdro ju,<br />

na cze le z bur mi strzem Edwar dem Bo -<br />

ga czy kiem, i ra dy, któ ra w mar cu ubie -<br />

głe go ro ku za pa li ła dla in we sto rów<br />

zie lo ne świa tło i pod ję ła hi sto rycz ną<br />

uchwa łę, go dząc się na za mia nę grun -<br />

tów. Tym sa mym da ła przy zwo le nie<br />

na bu do wę sta cji nar ciar skiej w cen -<br />

trum uzdro wi ska.<br />

– Chciałbym podziękować panu burmistrzowi<br />

za wytrwałość i radzie, która<br />

nam zaufała w marcu ub.r. – mówił Andrzej<br />

Gą sio row ski. – Przed się wzię cie<br />

ruszyło. Dla nikogo nie jest tajemnicą,<br />

że mieliśmy najprzeróżniejsze problemy<br />

z tą in we sty cją. My ślę, że w tym ro ku bę -<br />

dzie ona moc no za awan so wa na,<br />

a w przy szłym zo ba czy cie ją Pań stwo<br />

z częścią hotelową. Postaramy się tutaj<br />

za ist nieć nie tyl ko po przez sta cję nar -<br />

ciar ską, ale rów nież przez za ple cze tu -<br />

rystyczne.<br />

Spółka jest właścicielem dwóch dawnych<br />

Do mów Wcza so wych „Po prad”<br />

przed Piw nicz ną oraz na by te go w po -<br />

czątkach roku dawnego Ośrodka Wypoczyn<br />

ko wo -Re kre acyj ne go „Ko li ba”.<br />

Do ce lo wo, po ka pi tal nych re mon tach<br />

obiektów, a w przypadku tego ostatniego<br />

rów nież roz bu do wie, znaj dzie się<br />

w nich blisko 500 miejsc noclegowych.<br />

Spół ka, jak za pew nia li in we sto rzy,<br />

posiada wszelkie niezbędne pozwolenia<br />

i uzgodnienia (m.in. z Popradzkim Parkiem<br />

Kra jo bra zo wym i od no śnie pro -<br />

gramu Natura 2000). Nie wolno jednak<br />

zapominać, że w Piwnicznej nie obyło<br />

się bez protestów ekologów, którzy złoży<br />

li skar gę na pla no wa ną in we sty cję<br />

do Sa mo rzą do we go Ko le gium Od wo -<br />

ławczego (wpłynęła po terminie). SKO<br />

nie przy chy li ło się wów czas do ar gu -<br />

mentacji ekologów.<br />

Ra cje eko lo gów<br />

Inwestorzy zaangażowali w budowę<br />

stacji narciarskiej już kilkanaście milionów<br />

zło tych. Wy li cza ją, że za pew nią<br />

gminie 500 dodatkowych miejsc noclego<br />

wych, atrak cje dla nar cia rzy i 250<br />

miejsc pra cy.<br />

Otwar cie Sta cji Nar ciar skiej Ki carz<br />

(w pierw szym eta pie tras, par kin gów<br />

i karczmy, w drugim zaś części hotelowej)<br />

przewidziano na początek sezonu<br />

narciarskiego 2010/2011, o ile planów<br />

nie pokrzyżują ekolodzy, którzy błyskawicznie<br />

zareagowali, wysyłając do mini<br />

stra zdro wia wnio sek o prze rwa nie<br />

wyrębu lasu, a do Samorządowego Kole<br />

gium Od wo ław cze go wnio sek<br />

o wstrzy ma nie in we sty cji. Na sy gnał<br />

ekologów już zareagowało Ministerstwo<br />

Zdrowia, które na wieść o rozpoczęciu<br />

inwestycji na Kicarzu przesłało do burmistrza<br />

Piwnicznej-Zdroju pismo.<br />

– Już raz interweniowaliśmy w sprawie<br />

Ki ca rza, ale za póź no zgło si li śmy<br />

chęć udziału w procedurze. Nasz protest<br />

Warto wiedzieć<br />

In we sty cja zgod nie z wy da nym po zwo le -<br />

niem na bu do wę jest im po nu ją ca. Wy ciąg<br />

krzesełkowy powiezie narciarzy ponad Popra<br />

dem i szo są pro wa dzą cą do pi jal ni wód<br />

mi ne ral nych na tzw. Har cer ską Po la nę,<br />

a z niej już pod sam szczyt Ki ca rza, gdzie ma<br />

być po czą tek tra sy zjaz do wej. Na dół bę dzie<br />

mo żna zje chać na par king na tzw. Na kle wy -<br />

cią giem trans por to wym – trzyoso bo wym.<br />

Dzia łać bę dą też dwa or czy ki po ok. 800 m,<br />

i or czyk dla dzie ci – 150 m. Na Har cer skiej<br />

Po la nie po wsta nie ba za ho te lo wa i ga stro -<br />

no micz na: 20 dom ków sze ścio oso bo wych,<br />

głów ny bu dy nek o po wierzch ni 2 tys. m.kw.<br />

z du żą re stau ra cją, ta ra sem wi do ko wym, go -<br />

prów ką, punk tem sa ni tar nym i le kar skim,<br />

wy po ży czal nia mi nart i de sek snow bo ar do -<br />

wych, sklepami. W głównym budynku<br />

do dys po zy cji bę dzie też osiem apar ta men -<br />

tów. Nad Har cer ską Po la ną sta nie karcz ma<br />

re gio nal na o po wierzch ni 300 m.kw. Tra sy<br />

bę dą sztucz nie śnie żo ne i oświe tlo ne.<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 27


GOSPODARKA<br />

Spotkanie z inwestorami w Urzędzie Miasta i Gminy FOT. MIGA<br />

był opóźniony przez Biuletyn Informacji<br />

Publicznej, w którym – naszym zdaniem<br />

– nie było informacji, że ta inwestycja<br />

jest planowana – mówi Radosław Ślusarczyk,<br />

prezes Stowarzyszenia Pracownia<br />

na Rzecz Wszyst kich Istot. – Racje<br />

na sze go sto wa rzy sze nia nie zo sta ły<br />

uwzględnione. Ale na walkę o ratowanie<br />

przyrody nie jest za późno. Zareagowali<br />

śmy po ter mi nie i nasz głos zo stał zi -<br />

gno ro wa ny przez de cy den tów, ale nie<br />

zamierzamy się poddać.<br />

Eko lo dzy, w ma te ria le za miesz czo -<br />

nym na swojej stronie internetowej (Pracow<br />

ni na Rzecz Wszyst kich Istot) zwra -<br />

cają uwagę, że wycinka na stokach góry<br />

Ki carz do ko ny wa na jest w stre fie „B”<br />

ochro ny uzdro wi ska Piw nicz na-Zdrój,<br />

w któ rej obo wią zu je cał ko wi ty za kaz<br />

wycinania drzew.<br />

(…) Nie jest zrozumiałym, dlaczego<br />

de cy zja o uwa run ko wa niach śro do wi -<br />

sko wych oraz de cy zja po zwo le nia<br />

na budowę dopuszczają zgodę na tę wycin<br />

kę. Świad czy to o ich wy da niu z ra -<br />

żą cym na ru sze niem pra wa (...).<br />

Prowadzenie inwestycji, mogących zakłócić<br />

istniejące uwarunkowania hydrologiczne<br />

(istotne dla możliwości ochrony<br />

i korzystania z wód leczniczych), wyma<br />

ga spo rzą dze nia do ku men ta cji<br />

hy dro lo gicz no – geo lo gicz nej (a nie<br />

geotechnicznej – dotychczas tylko taka<br />

by ła wy ko na na) i za opi nio wa nia jej<br />

przez mi ni stra zdro wia)” – czy ta my<br />

na stronie Pracowni.<br />

Według ekologów, którzy podpierają<br />

się opiniami naukowców Państwowego<br />

Instytutu Geologicznego oraz Akademii<br />

Gór ni czo -Hut ni czej z Kra ko wa, sta cja<br />

narciarska, poprzez m.in. sztuczne naśnieżanie,<br />

może doprowadzić do degrada<br />

cji skła du czę ści za so bów wód<br />

mineralnych „Piwniczanki”.<br />

„(…) Konieczność wstrzymania wy -<br />

cinki drzew jest spowodowana nie tylko<br />

wzglę da mi for mal ny mi, lecz przede<br />

wszystkim zagrożeniem stosunków wodnych<br />

w re jo nie od dzia ły wa nia re ali zo -<br />

wanego przedsięwzięcia. Zagrożenie to<br />

jest zwią za ne przede wszyst kim ze zmia -<br />

na mi w za kre sie wa run ków za si la nia<br />

wód podziemnych na obszarze planowanej<br />

nartostrady (wycinka drzew na obszarze<br />

kilkudziesięciu hektarów, zdarcie<br />

pokrywy darniowej, sztuczne naśnieżanie),<br />

które mogą skutkować degradacją<br />

stanu i składu części zasobów wód mine<br />

ral nych „Piw ni czan ka” – czy ta my<br />

da lej na ich stro nie.<br />

– W przy pad ku, gdy oka że się, że na -<br />

ukowcy mieli rację i dojdzie do zanieczyszczenia<br />

wody (zasobów mineralnych<br />

Gondole zamiast krzesełek?<br />

Przed kil ko ma ty go dnia mi, na spo tka niu w piw ni czań skim ma gi stra -<br />

cie, in we sto rzy przed sta wi li rad nym in ny po mysł wią żą cy się z tą in -<br />

we sty cją. Po ja wi ła się kon cep cja, by za mie nić dwa wy cią gi<br />

krzesełkowe, wożące narciarzy z Nakła na szczyt, na ośmioosobowy<br />

wyciąg gondolowy. Od strony finansowej – jak zapewniał Cezary Charzewski,<br />

prezes zarządu spółki – byłaby ona do tego przygotowana.<br />

– Po mysł, by w Piw nicz nej funk cjo no wa ła ko lej ka gon do lo wa bar dzo się<br />

nam po do bał, mu si my jed nak za sta no wić się, czy za mia na urzą dzeń nie<br />

spo wo du je ja kie goś opóź nie nia w stra te gii dzia łań bu do wa nia in fra -<br />

struk tu ry nar ciar skiej – mó wił kil ka ty go dni te mu.<br />

Satysfakcji z rozpoczęcia inwestycji nie krył burmistrz Edward Bogaczyk.<br />

– Bar dzo się cie szę, że mo że my mó wić o fi ni szu – po wie dział wte dy<br />

go spo darz mia sta i gmi ny. – Pod pi sa li śmy akt no ta rial ny za mia ny te -<br />

re nów. O bu do wie ko lej ki w Piw nicz nej mó wi ło się już w la tach 90., ale<br />

pla ny speł zły na ni czym. O in we sty cje te go ty pu po sta ra ły się w mię -<br />

dzy cza sie Kry ni ca-Zdrój i Szczaw ni ca, a my by li śmy w ty le. Chy ba<br />

wszy scy je ste śmy szczę śli wi, że wresz cie, po ty lu la tach na Ki ca rzu za -<br />

czy na się coś dziać. Dla mia sta i gmi ny ta kie przed się wzię cie to ogrom -<br />

na szan sa na roz wój, na miej sca pra cy dla miesz kań ców. Dzię ki te mu<br />

wzbo ga ci się na sza ofer ta tu ry stycz no -re kre acyj na nie tyl ko zi mą, ale<br />

przez ca ły rok.<br />

W podobnym duchu wypowiedziała się też radna Beata Polakiewicz:<br />

– Dla Piw nicz nej ta in we sty cja jest zna kiem wiel kiej na dziei na no we<br />

miej sca pra cy, na oży wie nie go spo dar cze mia sta i re gio nu, zwięk sze nie<br />

atrak cyj no ści tu ry stycz nej gmi ny. To jest nam bar dzo po trzeb ne. Dla<br />

mnie, ja ko rad nej, dla mo ich ko le gów, któ rzy po dej mo wa li de cy zję, któ -<br />

rzy wie lo krot nie bok so wa li się z te ma tem – bo, jak wia do mo, by ły ró żne<br />

lo sy tej in we sty cji – by ła to naj wa żniej sza de cy zja, ja ką do tych czas przy -<br />

szło nam pod jąć. Je ste śmy wdzięcz ni, że wspól nie mo że my pra co wać<br />

z tak wy trwa ły mi in we sto ra mi.<br />

28 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


– przyp. red.) w Piwnicznej, a miejscowość<br />

stra ci sta tus uzdro wi ska, to<br />

na pewno lokalna ludność będzie również<br />

strat na – za uwa ża Ra do sław Ślu -<br />

sar czyk. – Nieli cze nie się z opi nia mi<br />

naukowców, podejmowanie inwestycji,<br />

któ ra mo że przy nieść stra ty dla przy ro -<br />

dy i mieszkańców jest bardzo nierozważnym<br />

kro kiem, któ ry trud no<br />

czym kol wiek uspra wie dli wić. W przy -<br />

padku zniszczenia ujęć wody mineralnej<br />

bę dzie my kon se kwent nie do ma gać się,<br />

by podejmujący tę decyzję byli rozliczeni<br />

ze swo ich dzia łań.<br />

Po su nię cia eko lo gów pil nie śle dzą<br />

z pewnością ci mieszkańcy uzdrowiska,<br />

którzy mieli i z pewnością mają nadal<br />

wątpliwości związane z wpływem budowy<br />

sta cji na źró dła wo dy mi ne ral nej<br />

Piw ni czan ka. Za cza sów, gdy bur mi -<br />

w po rząd ku to, dla cze go u nas ma być<br />

inaczej.<br />

Droga cierniowa inwestorów<br />

Inwestorzy nie są zaskoczeni prote -<br />

stem ekologów. Liczyli się z taką ewentualnością.<br />

– Od sześciu lat próbujemy przebrnąć<br />

przez tę dro gę cier nio wą – bo tak na le -<br />

ży ją na zwać – powiedział „Sądeczaninowi”<br />

Andrzej Gąsiorowski, wiceprezes<br />

spółki. – Liczyliśmy się i nadal liczymy,<br />

że te pro te sty bę dą się po ja wiać, bo jest<br />

to coś naturalnego. Budowa stacji – to<br />

duże przedsięwzięcie. Podejrzewamy też,<br />

że nie wszyst kim po do ba się to, że ta in -<br />

we sty cja tam po wsta je, a nie w in nym<br />

miej scu. Dla mnie wy star czy to, że więk -<br />

szość mieszkańców Piwnicznej jest za,<br />

że po ma ga i wspie ra nas na ka żdym kro -<br />

nie tylko poniesionych dotychczas kosztów,<br />

ale rów nież po kry cia wszel kich strat<br />

poniesionych przez spółkę i przyszłych<br />

zysków. Posiadamy pełną dokumentację,<br />

wymaganą przez prawo, by można było<br />

uzy skać pra wo moc ne po zwo le nie bu -<br />

dowlane, którym dysponujemy.<br />

Wystąpienie Stowarzyszenia Pracownia<br />

na Rzecz Wszyst kich Istot nie jest<br />

rów nież za sko cze niem dla bur mi strza<br />

Piwnicznej Edwarda Bogaczyka, który<br />

jest po lek tu rze pi sma, ja kie przy szło<br />

do Urzędu Miasta i Gminy z Ministerstwa<br />

Zdro wia.<br />

– Ministerstwo przypomina w nim, że<br />

w uzdrowiskach należy szczególną troską<br />

otoczyć środowisko naturalne i jego zaso<br />

by, w peł ni się tym zga dza my – powiedział<br />

burmistrz Bogaczyk. – Inwestor,<br />

budujący stację narciarską na Kicarzu,<br />

Od lewej: Waldemar Sałata – nowy inwestor z Warszawy, Cezary Charzewski, prezes spółki Stacja Narciarska<br />

Kicarz, Rafał Brzezowski – nowy inwestor z Warszawy, Andrzej Gąsiorowski, burmistrz Edward Bogaczyk,<br />

zastępca burmistrza Tomasz Kmiecik FOT. MIGA<br />

strzem była Joanna Leśniak, podchodząca<br />

z du żą ostro żno ścią do in we sty cji<br />

na Kicarzu, okazało się, m.in. po ekspertyzach<br />

specjalistów z Akademii Górniczo<br />

-Hut ni czej w Kra ko wie, że Ki carz<br />

może być obszarem osuwiskowym.<br />

– Je śli cho dzi o te re ny osu wi sko we<br />

– ta ki mi jest ca ły tzw. flisz kar pac ki<br />

– wy ja śnia Bo ga czyk. – Sta cja<br />

nar ciar ska na Ja wo rzy nie Kry nic kiej<br />

powstała na terenach, gdzie skład geolo<br />

gicz ny grun tu nie jest in ny od te go,<br />

któ ry ma my tu taj. Je śli tam wszyst ko jest<br />

ku. In we sty cja ru szy ła przy du żym ich<br />

poparciu i władz gminy. W tym momencie<br />

nie da się jej za trzy mać. Kosz ty, ja -<br />

kie spół ka po nio sła w związ ku<br />

z rozpoczęciem inwestycji, są zbyt duże.<br />

Ktokolwiek będzie próbować ją zablokować,<br />

zatrzymać, będzie musiał te koszty<br />

po nieść. Wstrzy ma nie in we sty cji<br />

na tym eta pie ozna cza ło by dla nas stra -<br />

ty. Do tej pory zaangażowaliśmy w tą inwestycję<br />

kilkanaście milionów złotych.<br />

Gdyby doszło do jej zatrzymania – czego<br />

nie zakładam – będziemy żądać zwrotu<br />

ma pełną dokumentację wymaganą<br />

przy tego typu przedsięwzięciach, prawomocne<br />

pozwolenie budowlane, które<br />

przecież nie znalazł na śmietniku. Nie<br />

wierzę, że ktoś teraz mógłby zablokować<br />

inwestycję. Musiałby się liczyć ze zwrotem<br />

niebagatelnych już kosztów, jakie<br />

do tej pory poniósł inwestor.<br />

Prace na Kicarzu szybko postępują.<br />

W cią gu kil ku na stu dni, jesz cze<br />

przed roz po czę ciem okre su lę go we go<br />

ptaków, zakończono wycinkę drzew.<br />

IGA MI CHA LEC<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 29


OŚWIATA<br />

Przy ul. Kościuszki w Nowym Sączu powstaną nowoczesne boiska,<br />

hale, pływalnia, laboratoria, pracownie odnowy<br />

In sty tut Kul tu ry Fi zycz nej<br />

w dwa la ta<br />

Wsali Senackiej Państwowej<br />

Wyższej Szkoły Zawodowej<br />

w No wym Są czu<br />

w poniedziałek, 8 lutego,<br />

zawarta została umowa w sprawie przekazania<br />

ponad 27,5 mln zł z funduszy<br />

Unii Europejskiej na budowę Instytutu<br />

Kul tu ry Fi zycz nej, któ ry ma po wstać<br />

w cią gu dwóch lat na te re nie klu bów<br />

Start i Dunajec. Podpisy pod tym dokumen<br />

tem zło ży li: rek tor PWSZ prof. dr<br />

hab. Zbi gniew Śli pek, kwe stor Krzysz -<br />

tof Sarata, marszałek województwa mało<br />

pol skie go Ma rek Na wa ra oraz<br />

wi ce mar sza łek wo je wódz twa Le szek<br />

Zegzda. To jedno z ważniejszych wydarzeń<br />

w hi sto rii PWSZ. Otwie ra ono bo -<br />

wiem pre spek ty wy roz wo jo we<br />

przed mającym duże powodzenie wśród<br />

studentów kierunkiem nauczania.<br />

Uroczystość miała szczególną oprawę.<br />

Jej świad ka mi by li m.in. – sto ją cy<br />

w jak najlepszej zgodzie – parlamentarzyści<br />

z naszego regionu reprezentujący<br />

wszystkie opcje polityczne, starosta Jan<br />

Go lon ka, pre zy dent Ry szard No wak,<br />

stu den ci i pra cow ni cy PWSZ oraz<br />

dzien ni ka rze. Przy był też by ły rek tor<br />

PWSZ prof. dr hab. An drzej Ba łan da. To<br />

za jego czasów rozpoczęły się pierwsze<br />

30 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Sygnatariusze historycznej umowy: Leszek Zegzda, Marek Nawara, prof.<br />

Zbi gniew Śli pek FOT. PIOTR GRYŹ LAK<br />

starania o tę inwestycję. Tak naprawdę,<br />

to Ba łan dów by ło dwóch, bo wiem ten<br />

drugi, ubrany w galowy strój, spoglądał<br />

na ce re mo nię z wiel kie go por tre tu za -<br />

wieszonego na ścianie.<br />

Prof. Zbi gniew Śli pek i mar sza łek<br />

Marek Nawara przypomnieli w skrócie<br />

historię tego przedsięwzięcia. Inicjatywa<br />

zo sta ła za po cząt ko wa na w ro -<br />

ku 2005. Chodziło wtedy o znalezienie<br />

odpowiedniego terenu. Na początku roku<br />

2007 pre zy dent No we go Są cza za -<br />

pew nił, że pro po no wa na lo ka li za cja<br />

przy ul. Kościuszki uzyska poparcie samorządu.<br />

W listopadzie podpisano akt<br />

no ta rial ny zwią za ny z prze ka za niem<br />

nieruchomości (ponad 5 ha plus budynki).<br />

W roku 2008 zawarty został wstępny<br />

kon trakt do ty czą cy przy go to wa nia<br />

tzw. pro jek tu klu czo we go w ra mach<br />

Małopolskiego Regionalnego Programu<br />

Ope ra cyj ne go na la ta 2007-13. Ja ko<br />

głów ny cel za pi sa no: „po pra wę in fra -<br />

struktury edukacyjnej i sportowo-rekreacyjnej<br />

uczelni”.<br />

***<br />

Jak podkreślali sygnatariusze umowy,<br />

nowy obiekt będzie w pełni przystosowany<br />

dla osób niepełnosprawnych. Zaproponowane<br />

rozwiązania techniczne<br />

i technologiczne zaspokajają potrzeby<br />

wszystkich użytkowników, „przedstawiają<br />

optymalny stosunek jakości do ceny”.<br />

Projekt przygotowany przez Przedsiębiorstwo<br />

Projektowo-Budowlane EKO-<br />

BUD przewiduje łączny koszt 46 mln 438<br />

tys. 77 zł; fun du sze z MRPO (Unia Eu ro -<br />

pej ska) – 27 mln 563 tys. 486 zł, bu dżet<br />

pań stwa – 17 mln 966 tys. 521 zł, wła sny<br />

wkład PWSZ – 908 tys. 70 zł.<br />

Prof. Zbi gniew Śli pek przy oka zji<br />

podpisania umowy wycofał się ze swojej<br />

opinii, że starania o pieniądze z budże<br />

tu pań stwa przy po mi na ły „dro gę<br />

przez mę kę”.<br />

– Tak kie dyś uwa ża łem i mó wi łem,<br />

ale te raz już tak nie są dzę – skomentował<br />

rek tor PWSZ.<br />

Kanclerz PWSZ, Zbigniew Zieliński,<br />

podkreśla, że to jest zwieńczenie kilkuletnich<br />

przygotowań. Projekt został pozytywnie<br />

zaopiniowany przez<br />

Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego<br />

i Techniki. Później trafił do Ministerstwa<br />

Rozwoju Regionalnego, a stamtąd<br />

– do Ministerstwa Finansów, które zdecydowało<br />

o przyznaniu dotacji z budżetu<br />

państwa (chodzi o tę brakującą kwotę<br />

do 46 mln zł (tak wy ni ka z kosz to ry su).<br />

– Po pod pi sa niu umo wy ogło si my<br />

prze targ – do da je Zbi gniew Zie liń ski.<br />

– Li czę, że dwa mie sią ce po trwa pro ce -<br />

du ra wy ła nia nia wy ko naw cy. Mam<br />

nadzieję, że w kwietniu ruszą roboty, ich<br />

finał planowany jest na koniec 2012 roku.<br />

W pierw szym eta pie pra ce bę dą pro -<br />

wadzone na terenach Startu, w drugim<br />

– na Du naj cu. Ul. Ko ściusz ki w nie co<br />

zmie nio nej po sta ci zo sta nie za cho wa -<br />

na jako droga wewnętrzna, a poza tym<br />

mu si po zo stać, po nie waż pro wa dzi<br />

do wałów przeciwpowodziowych. Ze starych<br />

obiektów pozostanie hala Dunajca<br />

i biurowiec Startu. Boisko Dunajca zostanie<br />

przebudowane, będzie to stadion<br />

piłkarski i lekkoatletyczny.<br />

***<br />

Warto przypomnieć, że decyzja o budo<br />

wie In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej<br />

w tym miejscu kilka lat temu wywołała<br />

wiele kontrowersji. Przeciwko takiemu<br />

rozstrzygnięciu władz miasta ostro prote<br />

sto wa li dzia ła cze WCKS Du na jec<br />

i SKS Start, pod kre śla jąc, że to bę dzie<br />

oznaczać pogrzebanie wspaniałych trady<br />

cji tych klu bów. Od by ło się kil ka spo -<br />

tkań i ze brań w tej spra wie.<br />

Wypowiadali się nie tylko ludzie związani<br />

z obydwoma klubami, nie tylko miło<br />

śni cy spor tu, ale ta kże po li ty cy<br />

lo kal ne go szcze bla. Wie lu są de czan<br />

zgła sza ło in ne lo ka li za cje: w My śl cu<br />

na te re nie daw ne go KRAM (na zwa<br />

od Kon fron ta cji Ru chu Ar ty stycz ne go<br />

Mło dzie ży or ga ni zo wa ne go przez<br />

ZSMP w latach 70. i 80. ubiegłego wieku).<br />

Wielu mieszkańców naszego miasta<br />

uwa ża, że naj lep sze miej sce to by ło<br />

w Za wa dzie na obiek tach tam tej sze go<br />

LKS. Zgła sza no też te re ny na os. Tło ki.<br />

Dziś już od wro tu nie ma. Jest do ku men -<br />

tacja, są pozwolenia i najważniejsze – pieniądze.<br />

Zatem Instytut Kultury Fizycznej<br />

PWSZ powstanie przy ul. Kościuszki.<br />

PIOTR GRYŹ LAK<br />

Instytut Kultury Fizycznej<br />

• hala sportowa o powierzchni 2400 m kw.;<br />

• hala sportowa treningowa (adaptacja hali<br />

Dunajca);<br />

• boiska do piłki nożnej z urządzeniami<br />

lekkoatletycznymi (bieżnie, skocznie,<br />

rzutnie), a także budynek zaplecza stadionu;<br />

• kryta pływalnia o pow. ponad 1000 m kw.<br />

(długość niecki 25 m);<br />

• budynek dydaktyczny o pow. ok. 1900 m kw.;<br />

• laboratoria i pracownie odnowy<br />

biologicznej (fizjologiczna, hydromasaże,<br />

kriokomora, biomechaniczna,<br />

antropomedyczna, anatomiczna, sauna,<br />

siłownia, gimnastyka korekcyjna);<br />

• 2 boiska do gier o sztucznej nawierzchni;<br />

• infrastruktura zewnętrzna (drogi,<br />

chodniki, parkingi).<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 31


OŚWIATA<br />

Galeria sądeckich szkół<br />

Liceum w cieniu<br />

klasztoru<br />

klarysek<br />

Licealiści ze starosądeckiej jedynki, poza typowymi<br />

oddziałami, mogą wybierać między klasami:<br />

dziennikarską, sportową, pedagogiczną i ratownictwa<br />

medycznego. Dyrektorzy szkoły zabiegają o nawiązanie<br />

współpracy z uczelniami wyższymi.<br />

Konsekwentnie, krok po kroku,<br />

dą żą do po pra wy ja ko ści<br />

kształcenia, a tym samym podniesienia<br />

renomy szkoły, po to,<br />

by chcie li w niej się uczyć naj zdol niej si<br />

absolwenci gimnazjów Sądecczyzny.<br />

Po II wojnie światowej staraniem starosądeczan<br />

powstała prywatna Samorządowa<br />

Szkoła Ogólnokształcąca stopnia<br />

licealnego. 1 września 1948 r. podjęło<br />

w niej na ukę po nad 190 uczniów. W dwa<br />

lata później szkoła została upaństwowiona.<br />

Historią szkoły, zamkniętą w dokumentach<br />

i jubileuszowej (na 60-lecie)<br />

monografii, opracowanej przez Andrzeja<br />

Sojkę, obrazowaną przez zdjęcia i materialne<br />

symbole sukcesów uczniowskich,<br />

epatują korytarze i Izba Pamięci, gromadząca<br />

wizerunki nie tylko zasłużonych dla<br />

rozwoju liceum nauczycieli, ale też personelu<br />

pomocniczego. Takie dziedzictwo<br />

zobowiązuje.<br />

– Wszystkim nam zależy: mnie, mojemu<br />

zastępcy, nauczycielom i pozostałym<br />

pracownikom, rodzicom. Wyznajemy dewizę:<br />

age qu od agis, czy li je śli już coś ro -<br />

bisz, rób to do brze – mówi dyrektor<br />

Krzysztof Szewczyk. Zarówno on sam,<br />

jak i jego zastępca, Andrzej Sojka, także<br />

kończyli starosądeckie liceum. Może<br />

być, że Sta ry Sącz to ta kie mia stecz ko,<br />

w którym marzenia, ambicje i postawy<br />

protoplastów wciąż oddziałują na współcześnie<br />

żyjących.<br />

Poprzeczka wysoko postawiona<br />

I Liceum Ogólnokształcące im. Marii<br />

Skłodowskiej–Curie w Starym Sączu<br />

jest największą szkołą ponadgimnazjalną<br />

w po wie cie no wo są dec kim. Po -<br />

nad 600 uczniów, po cho dzą cych<br />

z czterech powiatów i 16 gmin, pozostaje<br />

pod opie ką 44 na uczy cie li. Jest też<br />

szko łą, w któ rej za ję cia dy dak tycz ne<br />

obowiązkowe kończą się o godz. 14.20.<br />

Potem zaczynają się zajęcia dodatkowe,<br />

organizowane m.in . w ramach projektu<br />

„Możemy więcej”. Uczęszcza na nie połowa<br />

uczniów.<br />

Przy pomocy starostwa przeprowadzono<br />

modernizację ogrzewania i sieci<br />

elektrycznej, sale zajęć są przyzwoicie<br />

wyposażone, w każdej znajduje się komputer,<br />

rzutnik, uczniowie mogą korzystać<br />

z bezprzewodowego internetu. Nadto<br />

do ich dyspozycji pozostają pracownie<br />

internetowe, dwa studia językowe i pracownia<br />

multimedialna przy bibliotece.<br />

Gimnazjaliści mają do wyboru klasy:<br />

informatyczną (matematyka, informatyka,<br />

j. angielski), ratownictwa medycznego<br />

(biologia, chemia, podstawy ratownic<br />

twa<br />

me dycz ne go),<br />

geo gra ficz no–bio lo gicz no–ję zy ko wą<br />

(geografia, biologia, j. angielski), dzienni<br />

kar ską (j. pol ski, hi sto ria, wie dza<br />

o społeczeństwie, podstawy dziennikarstwa),<br />

pedagogiczną (j. polski, historia,<br />

pod sta wy pe da go gi ki), bio lo gicz no–<br />

sportowo–językową (biologia, j. angielski,<br />

wychowanie fizyczne).<br />

System elektronicznej rekrutacji pozwala<br />

na zalogowanie się tylko tym absolwentom<br />

gimnazjów, którzy uzyskają<br />

co naj mniej 100 pkt., a do kla sy in for -<br />

ma tycz nej tym z nich, któ rzy osią gną co<br />

naj mniej 110 pkt. Jest to „moc na” kla -<br />

sa, najgorszy wynik przyjętego do niej<br />

w ro ku szkol nym 2009/2010 ucznia wy -<br />

nosił 138 pkt. Dyrekcji szkoły ogromnie<br />

zależy na podniesieniu poziomu nauczania<br />

przedmiotów ścisłych. Próbna matura<br />

z ma te ma ty ki wy pa dła tu, mi mo<br />

śro do wi sko we go cha rak te ru szko ły,<br />

dość dobrze: zdawalność 86%, średnia<br />

możliwych do uzyskania punktów – 28.<br />

Są to rezultaty zdecydowanie lepsze niż<br />

powiatowe, na poziomie porównywalnym<br />

z rezultatami województwa małopol<br />

skie go (od po wied nio: 88%; 27,97)<br />

i wy ni ka mi uzy ska ny mi przez li cea<br />

ogól no kształ cą ce w kra ju (od po wied -<br />

nio: 88% 27,72). Krzysz tof Szew czyk<br />

zamierza podjąć współpracę z wydzia-<br />

Istnieje duże<br />

prawdopodobieństwo, że<br />

właśnie w starosądeckim<br />

ogólniaku powstanie<br />

Powiatowy Ośrodek<br />

Wspierania Uczniów<br />

Zdolnych dla dzieci<br />

szczególnie uzdolnionych<br />

matematycznie i językowo.<br />

ła mi na uk ści słych uczel ni wy ższych.<br />

Nie ba wem roz pocz nie się re kru ta cja<br />

do pro jek tu „Dia ment”. Ist nie je du że<br />

prawdopodobieństwo, że właśnie w starosądeckim<br />

ogólniaku powstanie Powiato<br />

wy Ośro dek Wspie ra nia Uczniów<br />

32 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Ta blo per so ne lu po moc ni cze go<br />

w Izbie Pa mię ci<br />

Mar cin Fał tyn – naj lep szy w II Kon -<br />

kur sie Wie dzy Eko no micz nej<br />

Mateusz Legutko – finalista eliminacji<br />

olimpiady biologicznej<br />

Zdolnych dla dzieci szczególnie uzdolnionych<br />

matematycznie i językowo. Wyso<br />

ki po ziom na ucza nia tych<br />

przed mio tów jest, zda niem dy rek to ra,<br />

ele men tar nym wa run kiem ży cio wych<br />

sukcesów absolwentów szkoły.<br />

Krzysztof Szewczyk ubolewa, że nie<br />

dysponuje spełniającym standardy boiskiem<br />

spor to wym i od po wied nią sa lą<br />

do gier zespołowych. Mimo słabego zaplecza<br />

sportowego, wdrożono innowacyj<br />

ny pro gram na ucza nia w kla sach<br />

sportowych. Powstała siłowania, utworzo<br />

no sa lę do gry w ping-pon ga i sa lę<br />

do upra wia nia gim na sty ki. Mło dzież<br />

tych klas nie realizuje zajęć wychowania<br />

fizycznego prowadzonych w sposób<br />

tradycyjny, przez jednego i wciąż tego<br />

sa me go na uczy cie la wf. Za trud nie nie<br />

trenerów i instruktorów dyscyplin sportu<br />

umożliwiło zindywidualizowanie zajęć<br />

spor to wych. Mło dzież upra wia:<br />

narciarstwo zjazdowe, pływanie, trójbój<br />

si ło wy, te nis ziem ny. Al pej czy cy wy -<br />

grywają wszystkie powiatowe zawody<br />

w tej dyscyplinie sportu. Dzięki hojności<br />

starostwa, szkoła pozyskała środki finan<br />

so we na re ali za cję w ca łym cy klu<br />

kształcenia dwóch dodatkowych godzin<br />

zajęć sportowych tygodniowo.<br />

Młodzi ludzie z klas pedagogicznych<br />

ma ją mo żli wość, w cią gu dwóch dni<br />

Warto wiedzieć<br />

Drużyna I LO w mistrzostwach pierwszej pomocy w Mszanie Dolnej<br />

Starosądecki ogólniak ma 62 lata. To niewiele<br />

w 750–let niej hi sto rii mia sta, któ re wie le<br />

za wdzię cza św. Kin dze, fun da tor ce i pierw -<br />

szej ksieni klasztoru sióstr klarysek. To dzięki<br />

za ko no wi już oko ło 1470 r. dzia ła ła w Sta -<br />

rym Są czu pierw sza szko ła pa ra fial na. Hi sto -<br />

ry cy nie wy klu cza ją ist nie nia wcze śniej szej<br />

przyklasztornej szkoły konwenckiej dla zakon<br />

nic. Le gen dy o Kin dze po da ją, że na ka za -<br />

ła tłu ma cze nie pie śni re li gij nych na ję zyk<br />

polski, a w archiwach klasztoru przechowywa<br />

ny jest, po cho dzą cy z prze ło -<br />

mu XIII i XIV wieku rękopis Omnia be ne fi cia<br />

(Wszyst kie do bro dziej stwa). Tej rangi zabytki<br />

są świa dec twa mi ist nie nia wa żnych śre dnio -<br />

wiecz nych szkol nych ośrod ków mu zycz nych<br />

tak w Paryżu – przy katedrze Notre Dame –<br />

jak i w Sta rym Są czu.<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 33


OŚWIATA<br />

w roku szkolnym, próbowania swych sił<br />

w pracy nauczycielskiej z przedszkolaka<br />

mi i ucznia mi Szko ły Pod sta wo wej<br />

nr 1 w Sta rym Są czu.<br />

Na dwa la ta przed wej ściem w ży cie<br />

usta wy o ra tow nic twie me dycz nym,<br />

przy współ pra cy z Ko men dą Miej ską<br />

Miłośnicy poezji<br />

Państwowej Straży Pożarnej w Nowym<br />

Sączu utworzono klasę z podstawami ratow<br />

nic twa me dycz ne go. Ucznio wie<br />

szkoły zdobywają uprawnienia do prowadzenia<br />

szkoleń i są liderami wszystkich<br />

re gio nal nych za wo dów z za kre su<br />

ratownictwa medycznego.<br />

Absolwenci<br />

Kuźnia dziennikarska<br />

To w starosądeckim ogólniaku po raz<br />

pierwszy w regionie zrealizowano pomysł<br />

utworzenia klasy dziennikarskiej.<br />

Uczniowie wydają, liczącą nawet i 90<br />

stron, gazetkę szkolną „Curie–r”, współpracują<br />

z lokalnymi gazetami. Z inicjatywy<br />

Zarządu Głównego TPD będą brać<br />

udział, jako jedna z dziesięciu szkół<br />

w Polsce, w realizacji elitarnego projektu<br />

„Klinika Sukcesu – Szkoła Medialna”.<br />

Celem projektu jest przygotowanie reportażu<br />

telewizyjnego, który zostanie wyemitowany<br />

przez lokalne media.<br />

W praktyce oznacza to współpracę<br />

z TVP i TVN oraz przygotowywanie się<br />

pod okiem profesjonalistów do wykonywania<br />

zawodu reportera, redaktora, wydawcy<br />

i prezentera telewizyjnego, a także<br />

– operatora kamery, realizatorów dźwięku,<br />

świa tła i wi zji dla TVP, mon ta ży sty<br />

oraz reportera i prezentera radiowego, realizatora<br />

dźwięku, reportera prasowego,<br />

fotoreportera i wydawcy. Co więcej,<br />

szkoła zyska niezbędne zaplecze – profesjonalne<br />

studio, na którego wyposażenie<br />

otrzy ma 500 tys. zł z fun du szy unij nych.<br />

In ną z re ali zo wa nych ini cja tyw bę -<br />

dzie kurs języka angielskiego, kończący<br />

się certyfikatem.<br />

Świetnie układa się współpraca ze<br />

słowackim Gimnazjum w Spiskiej Nowej<br />

Wsi, którego uczniowie są laureatami<br />

olimpiad międzynarodowych.<br />

Słowaccy partnerzy są częstymi gośćmi<br />

LO, nie tyl ko w week en dy, ale też pod -<br />

czas ważnych szkolnych uroczystości,<br />

zawodów i konkursów. Do Starego Sącza<br />

przyjeżdża także młodzież z Francji.<br />

Wśród suk ce sów uczniów szko ły, od -<br />

nie sio nych w ro ku ubie głym, zna la zły<br />

się: II miejsce Wiktora Maśko z klasy 2e<br />

w okrę go wym eta pie Ogól no pol skiej<br />

Olim pia dy „Lo sy Żoł nie rza i Dzie je<br />

Orę ża Pol skie go” oraz II miej sce<br />

Agniesz ki Mły nar czyk z kl. Ib w Mię -<br />

dzy na ro do wym Fe sti wa lu Pio sen ki<br />

Wśród ab sol wen tów szko ły są pro fe so ro wie uczel ni wy ższych (m. in.: prof. dr hab. Sta ni sław Ce -<br />

bu la, prof. dr hab. Igna cy Fiut, prof. dr hab. An drzej Ja wor ski, prof. dr hab. An drzej Pru sek), ar ty -<br />

ści (m. in. Ka ta rzy na Zie liń ska i Jó zef Po gwizd), le ka rze, praw ni cy, far ma ceu ci, na uczy cie le,<br />

in ży nie ro wie, lot ni cy, ofi ce ro wie ma ry nar ki han dlo wej i 119 – pra cu ją cych nie tyl ko w Pol sce, ale<br />

też we Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, krajach Afryki – księży. Do starosądeckiego<br />

LO uczęsz czał rów nież obec ny bur mistrz mia sta – Ma rian Cy coń.<br />

i Tań ca „Ma jo wa Nut ka”, I miej sce<br />

Marcina Faltyna z klasy 3e w II Konkursie<br />

Wiedzy Ekonomicznej dla uczniów<br />

szkół śred nich „Go spo dar ka Pol ski<br />

w pro ce sach glo ba li za cji i in te gra cji”<br />

(wygrał wyjazd do Brukseli i tygodniowy<br />

po byt na Kre cie).<br />

DziękiIiIImiejscu Łukasza Kowalczy<br />

ka i Mo ni ki Ku nic kiej z kla sy Ib<br />

szko ła by ła naj lep szą w Po wia to wym<br />

Kon kur sie Eko lo gicz nym. Ucznio wie<br />

klasy 3i – Marcin Guc i Sylwester Kozień<br />

ski – zo sta li lau re ata mi III eta pu<br />

ogólnopolskiej olimpiady „O diamentowy<br />

indeks AGH” z przedmiotu matematy<br />

ka, nad to Mar cin Guc zo stał<br />

fi na li stą IV edy cji in ter ne to we go kon -<br />

kursu matematycznego MATMIX. PL.<br />

W antologii wierszy, będącej pokłosiem<br />

kon kur su or ga ni zo wa ne go przez wy -<br />

dział dusz pa ster stwa mło dzie ży ku rii<br />

tarnowskiej, zamieszczono utwory: Nata<br />

lii Boch niarz (kla sa 3d), Ma rii Ogo -<br />

rzały (klasa 3d), Mariusza Łomnickiego<br />

(kla sa 3d), San dry Obrzud (kla sa 2f),<br />

Klaudii Zuber (klasa 2f), Karoliny Leśniak<br />

(kla sa 3b), Wio le ty Gry wal skiej<br />

(klasa 3h).<br />

Ucznio wie szko ły chęt nie an ga żu ją<br />

się w ak cje cha ry ta tyw ne, po dej mu ją<br />

inicjatywy, jak choćby tę związaną z porządkowaniem<br />

cmentarza przed Zaduszka<br />

mi. Pod opie ką Mie czy sła wa<br />

Zagórowskiego przy parafii św. Elżbiety<br />

działa licealny zespół muzyczny Pokolenie<br />

Jana Pawła II. Znamiennym jest<br />

też fakt or ga ni za cji w dniu 1 czerw -<br />

ca 2009 r. symulacji wyborów do Parlamentu<br />

Europejskiego w ramach projektu<br />

Centrum Edukacji Obywatelskiej „Młodzi<br />

gło su ją”. Mar sza łek Ma ło pol ski<br />

nadał starosądeckiemu ogólniakowi tytuł<br />

Szkoły Przyjaznej Młodzieży. W gabinecie<br />

dyrektora wisi dyplom Złotego<br />

Jabłka Sądeckiego.<br />

Krzysztof Szewczyk chciałby dyspono<br />

wać tro chę więk szy mi środ ka mi fi -<br />

nan so wy mi, po zwa la ją cy mi choć by<br />

na modernizację i rozbudowę zaplecza<br />

spor to we go szko ły. Po za tym ma rzy<br />

o utworzeniu laboratorium chemicznego<br />

z prawdziwego zdarzenia. Na razie<br />

ma rzy, gdyż jest to wy da tek rzę du kil -<br />

kudziesięciu tysięcy złotych.<br />

LUD MI ŁA MAJ CHR ZAK<br />

34 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Dwór Morawskich w Marcinkowicach FOT. PIOTR GRYŹLAK<br />

Józef Gościej wierzy, że doczeka powrotu<br />

zbiorów muzealnych na stare pielesze<br />

Dwór Morawskich<br />

będzie jak nowy<br />

Dwór Morawskich, w którym przez kilkadziesiąt lat<br />

mieściło się Szkolne Muzeum Historyczne<br />

w Marcinkowicach, będzie odnowiony. Starostwo<br />

Powiatowe szuka funduszy na ten cel m.in. w programach<br />

Unii Europejskiej.<br />

Wostatnich latach jakieś złe<br />

moce sprzysięgły się przeciw<br />

ko tej pla ców ce. Naj -<br />

pierw by ło wła ma nie,<br />

roz bi te szy by i de wa sta cja. Póź niej,<br />

po awarii zaworu wodociągowego, zalaniu<br />

uległy dwa pomieszczenia. Ekspona<br />

ty trze ba by ło prze nieść do ja dal ni<br />

Zespołu Szkół im. Władysława Orkana.<br />

Po tem ugiął się nad we rę żo ny zę bem<br />

czasu drewniany strop. Trzeba były wykwaterować<br />

mieszkające na pierwszym<br />

piętrze trzy rodziny dawnych pracowników<br />

szko ły. Mo że już wy star czy tych<br />

nieszczęść…<br />

Cenne zbiory gromadzone przez kilka<br />

pokoleń nauczycieli i uczniów mają<br />

wrócić na swoje miejsce. W tym budynku<br />

po re mon cie ma po wstać Cen trum<br />

Kształcenia Ustawicznego.<br />

***<br />

– Przed dwudziestu kilku laty w „Dunaj<br />

cu” Elżbie ta Glin ka na pi sa ła ar ty -<br />

kuł Tak ro dzi się mu zeum – wspo mi nał<br />

przed ro kiem Jó zef Go ściej, eme ry to -<br />

wany polonista Zespołu Szkół w Marcinkowicach,<br />

bibliotekarz, twórca i społeczny<br />

kustosz tej placówki. – Wierzę,<br />

że za kilka miesięcy przeczytam tekst pt.<br />

Tak od ro dzi ło się mu zeum. Oba wia li -<br />

śmy się o los zbio rów. Część z nich za -<br />

mokła.<br />

– Widok był przygnębiający – dodawała<br />

Stefania Gościej, żona pana Józefa,<br />

ta kże eme ry to wa na na uczy ciel ka.<br />

– To dla nas ta ki dru gi cios, dwa la ta te -<br />

mu mie li śmy wła ma nie do mu zeum.<br />

Przeżyliśmy wtedy szok.<br />

– Budynek, w którym znajdowało się<br />

muzeum, od jakiegoś czasu był wyłączony<br />

z użyt ko wa nia, ze wzglę du na zły stan<br />

techniczny – mówiła nam dyrektor Zespołu<br />

Szkół, Alicja Wąsowicz. – Z wiosną<br />

ma się roz po cząć je go re mont.<br />

Awaria spowodowała, że trzeba było<br />

przyspieszyć przeniesienie zbiorów<br />

do jadalni. Właśnie widzę, jak uczniowie<br />

pod kierunkiem prof. Józefa Gościeja to<br />

robią. Dzięki uprzejmości dyrektora Muzeum<br />

Okręgowego, Roberta Ślusarka,<br />

otrzymaliśmy pomoc fachowców, którzy<br />

znają się na osuszaniu zamoczonych papierowych<br />

dokumentów. Przywieźli specjalne<br />

urządzenie. Wszystko będzie<br />

uratowane. O to jesteśmy spokojni. Sytuacja<br />

jest więc już do bra. Wie rzy my, że<br />

Warto wiedzieć<br />

Jó zef Go ściej, ur. 18 mar ca 1932 r. w Łę tow -<br />

ni, ab sol went ka te dry fi lo lo gii pol skiej UJ,<br />

od 1956 r. pra co wał w Czer ni cho wie<br />

pod Kra ko wem, w naj star szej śred niej szko le<br />

rol ni czej, od 1957 miesz ka w Mar cin ko wi -<br />

cach. Przez wie le lat był po lo ni stą i bi blio te -<br />

ka rzem w Ze spo le Szkół Rol ni czych (obec nie<br />

na eme ry tu rze). Jest współ twór cą i ku sto -<br />

szem Mu zeum Hi sto rycz ne go, w któ rym<br />

zgro ma dził mnó stwo cen nych pa mią tek, do -<br />

ty czą cych m.in. bi twy pod Mar cin ko wi ca mi.<br />

Żona Stefania – także emerytowana nauczyciel<br />

ka, (ru sy cyst ka po UJ), cór ka – Agniesz -<br />

ka, syn – Ju liusz.<br />

Jó zef Go ściej jest au to rem wie lu tek stów<br />

i pu bli ka cji, m.in. opu bli ko wał ksią żkę pt. Legio<br />

ni ści w „Mar cin ko wi cach. Zgło szo ny<br />

do plebiscytu przez Sądecki Uniwersytet<br />

Trzeciego Wieku został wybrany małopolskim<br />

Seniorem Roku 2007.<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 35


OŚWIATA<br />

za sprawą Starostwa Powiatowego ten<br />

obiekt odzyska świetność.<br />

***<br />

Dyrektor Wydziału Edukacji, Kultury<br />

i Sportu, Zbigniew Czepelak, zapewniał<br />

na po cząt ku 2009 r., że dwór<br />

zostanie odrestaurowany i zmodernizowany.<br />

– W budżecie mamy na ten cel zarezerwowane<br />

500 tys. zł – mówił Zbigniew<br />

Czepelak. – Wkrótce ogłosimy przetarg.<br />

Roboty zaczniemy od dachu. Wyremontowane<br />

zostaną wnętrza, wstawiona nowa<br />

stolarka, będzie stosowna elewacja,<br />

wszyst ko z za cho wa niem sty lu i hi sto -<br />

rycznego charakteru obiektu. To jest wariant<br />

pod sta wo wy. Wy stą pi my też<br />

o dotacje z Małopolskiego Regionalnego<br />

Programu Operacyjnego, ponieważ<br />

chce my tam zlo ka li zo wać Cen trum<br />

Kształcenia Ustawicznego. Ono nadzoro<br />

wa ło by pra ce punk tów roz miesz czo -<br />

nych na te re nie po wia tu. My ślę, że to<br />

dobry pomysł. Jeśli otrzymamy dofinanso<br />

wa nie z Unii Eu ro pej skiej, wów czas<br />

za kres prac bę dzie więk szy. W obu przy -<br />

padkach zakładamy, że muzeum wróci<br />

na swo je miej sce, bo to jest dla nie go<br />

najlepsza lokalizacja.<br />

– Lo sem na sze go mu zeum in te re so -<br />

wa li się ró żni lu dzie – podkreślał Józef<br />

Gościej. – Listy w sprawie jego zachowania<br />

napisali m.in. przedstawiciele rodziny<br />

Potoczków z Rdziostowa, Zarządu<br />

Krajowego Towarzystwa Uniwersytetów<br />

Ludowych oraz Małgorzata Morawska,<br />

cór ka Ja na i wnucz ka Sta ni sła wa.<br />

Na ra zie ma my spo ro pra cy przy prze -<br />

noszeniu i zabezpieczaniu eksponatów.<br />

Bar dzo się cie szę, z te go, że na sze zbio -<br />

ry wró cą do dwo ru.<br />

***<br />

Minął rok, pusty budynek smutno stoi<br />

w dwor skim par ku wśród sę dzi wych<br />

drzew. Nie ma w nim ży cia…<br />

– Na razie – zapewnia dyrektor Zbigniew<br />

Czepelak. – To nie jest tak, że nic<br />

Po muzeum Józef Gościej oprowadzał m.in. prezydenta Ryszarda<br />

Kaczorowskiego i gen. Franciszka Gągora (2008) FOT. PIOTR GRYŹLAK<br />

nie zrobiliśmy w roku 2009. Po przeniesie<br />

niu lo ka to rów, przy stą pi li śmy<br />

do pierwszego etapu prac, a zaczęliśmy<br />

od dachu. Pałac otrzymał nowe pokrycie.<br />

Ponadto zrobiony został porządny<br />

żel be to wy strop. War tość tych prac oce -<br />

nia my na 400 tys. zł. Ma my do ku men ta -<br />

cję dal szych ro bót mo der ni za cyj nych.<br />

Zło ży li śmy wnio sek o do fi nan so wa nie<br />

do MRPO. Nasz pro jekt prze szedł po zy -<br />

tywnie wszystkie procedury, więc liczymy<br />

na do fi nan so wa nie. W bu dże cie<br />

na rok 2010 Rada Powiatu Nowosądeckiego<br />

zapisała też odpowiednie pieniądze.<br />

Że by wy ko nać wszyst kie pra ce,<br />

po trze ba ok. 2 mln zł. Czy ty le do sta nie -<br />

my – trudno powiedzieć. Nadal planujemy<br />

w tym bu dyn ku umie ścić Cen trum<br />

Kształ ce nia Prak tycz ne go. Wró ci też<br />

do niego muzeum. Wierzę, że inwestycję<br />

uda się prze pro wa dzić w tym roku.<br />

Jan Morawski, ostatni dziedzic<br />

z Mar cin ko wic<br />

10 lu te go 1995 r. zmarł w War sza -<br />

wie w wie ku 78 lat, mec. Jan Ju liusz<br />

Dą bro wa Mo raw ski, ostat ni dzie dzic<br />

z Mar cin ko wic. Był żoł nie rzem wrze -<br />

śnia 1939, wal czył w do bo ro wym 1.<br />

Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich, póź -<br />

niej dzia łał w są dec kim ru chu opo ru,<br />

organizacji Orła Białego, w ZWZ – AK<br />

(pseu do nim Za wo ja). To wła śnie w je -<br />

go do mu ukry ty zo stał słyn ny ku rier<br />

Jan Kar ski, po bra wu ro wej uciecz ce<br />

z są dec kie go szpi ta la. Jan Mo raw ski,<br />

po wiel kiej wsy pie, tra fił do Oświę ci -<br />

mia, prze żył Flos sen burg, Bu chen wald<br />

i Da chau.<br />

Po wojnie, kiedy jego rodzinę pozbawio<br />

no ma jąt ku w Mar cin ko wi cach,<br />

osiadł w War sza wie, gdzie był po -<br />

wszech nie sza no wa nym ad wo ka tem,<br />

działaczem organizacji kombatanckich.<br />

Nie zerwał nici wiążących go z rodzinną<br />

miej sco wo ścią. W za bu do wa niach<br />

dworskich zorganizowano Zespół Szkół<br />

Rol ni czych (po cząt ko wo w tej szko le<br />

pracował jego ojciec).<br />

– Pan Jan przez wie le lat utrzy my wał<br />

kontakty z naszą placówka, regularnie<br />

nas od wie dzał. Je go oczkiem w gło wie<br />

było nasze regionalne muzeum, w którym<br />

poczesne miejsce zajmują m.in. niektóre<br />

pamiątki po Morawskich. Ostatni raz był<br />

w Marcinkowicach w roku 1993. Odszedł<br />

od nas człowiek nietuzinkowy, tak<br />

jak cała rodzina – wspominał go prof.<br />

Józef Gościej.<br />

Zgod nie ze swo ją wo lą, ostat ni dzie -<br />

dzic Marcinkowic spoczął w rodzinnym<br />

grobowcu, niedaleko cmentarza legionistów<br />

na Pasterniku, obok ojca Stanisława<br />

Morawskiego i dziada Adama Dąbrowy-<br />

Morawskiego, porucznika wojsk polskich<br />

w powstaniu styczniowym.<br />

PIOTR GRYŹLAK<br />

Mar cin ko wic ki dwór<br />

Z dworem Morawskich związane są niezwykłe<br />

wy da rze nia hi sto rycz ne. Ca ły ma ją tek<br />

należał niegdyś do rodu Marcinkowskich<br />

her bu Gryf, po tem do Pa szy ców i Ada ma Ma -<br />

rasse. Później jego właścicielem był Albert<br />

Fauck. U nie go go ścił ze szta bem Jó zef Pił -<br />

sudski w roku 1914, podczas słynnej bitwy<br />

pod Marcinkowicami. W roku 1921 nieruchomość<br />

nabył Stanisław Morawski. W tym<br />

roku ponownie przybył tam Józef Piłsudski.<br />

36 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


SPOŁECZEŃSTWO<br />

FOT. HSZ<br />

Lorkowie z Trzetrzewiny<br />

Szczę śli wa czter nast ka<br />

Nie korzystają z pomocy<br />

opieki społecznej ani<br />

Caritasu. W domu jest<br />

czysto i schludnie, bogactwa<br />

nie widać, ale biedy też nie.<br />

Inie byłoby w tym nic szczególnego,<br />

gdy by nie fakt, że ma ją… 12 dzie ci.<br />

Ubranych, najedzonych, uśmiechniętych.<br />

Lorkowie mieszkają w Trzetrzewinie<br />

przy drodze na Chochorowice, pięknie tu<br />

zi mą, a jak do pie ro mu si być la tem. Za je -<br />

żdżam pod solidną piętrówkę z ładną elewacją.<br />

Od drogi rosną iglaki, w ogrodzie<br />

oczko wod ne, te raz sku te lo dem, a w su -<br />

terynach sklep spożywczy. Zerkam przez<br />

szy bę, na pół kach wszyst ko to, co w ta -<br />

kim wiejskim sklepiku być powinno: pieczywo,<br />

nabiał, makarony, przetwory etc.<br />

Pod domem stoi ciężarówka i samochód<br />

do staw czy. Go spo darz ma cha<br />

do mnie z balkonu. Pomimo mrozu jest<br />

w samym podkoszulku, obok niego gromad<br />

ka dzie ci, ale na wet nie po ło wa<br />

przy chów ku, bo tyl ko piąt ka. Pan Adam<br />

zbie ga do wej ścia i pro wa dzi mnie<br />

do go ścin ne go po ko ju. Tam już cze ka<br />

pani Łucja z niemowlęciem przy piersi.<br />

Wo kół ma my tło czą się, jak pi sklę ta<br />

przy kwo ce, dzie ci, choć nie ma wszyst -<br />

kich. Szyb ko prze bie gam wzro kiem<br />

po jasnych główkach, brakuje trójki.<br />

– Przed wigilią się urodził – pokazuje<br />

mama z dumą na niemowlaka. Krzysiu<br />

cho wa się zdro wo, to naj wa żniej sze.<br />

Na początek poddałem gospodynię ciężkiej<br />

pró bie. Cie ka we, czy po tra fi bez<br />

ściągawki wymienić imiona wszystkich<br />

dzie ci i po dać da ty ich uro dzin. Ani<br />

chwi li się nie wa ha ła.<br />

– Idzie my od naj star sze go – roz po -<br />

czy na go spo dy ni. – Pau li na uro dzi ła<br />

się 14 ma ja 1987 ro ku. Po tem był Mi -<br />

chał, 20 maja 1988 roku, następnie Karo<br />

li na, 19 wrze śnia 1989 ro ku. Po tem<br />

Natalka, 20 listopada 1992 roku, potem<br />

przerwa i Sebastian, 19 maja 1995 roku.<br />

Po Se ba stia nie był Ka mil, 25 ma -<br />

ja 1996 ro ku, na stęp nie Szy mon, 24<br />

września 1997 roku, po nim Dominik 26<br />

września 2000 roku, potem Maciek, 21<br />

lip ca 2002 ro ku, Ja kub, 17 stycz -<br />

nia 2005 roku, Nikola 20 września 2007<br />

roku i Krzysztof, 21 grudnia 2009 roku.<br />

Bra wo! Gdy by te le wi zja ro bi ła ta ki<br />

kon kurs, to miesz kan ka Trze trze wi ny<br />

wy gra ła by go w cu glach. Imio na dla<br />

dzie ci wy my śla ją wspól nie, choć dla<br />

naj młod szej po cie chy wy brał ta ta, bo<br />

św. Krzysz tof to pa tron kie row ców.<br />

A Ni ko lę wy my śli ła naj star sza Pau li -<br />

na podczas narady rodzinnej.<br />

Pa ni Łu cja po ro dów się nie boi, ro dzi<br />

bez komplikacji, tylko przy dwóch ostatnich<br />

dzieciach miała cesarkę z powodu<br />

ży la ków na no gach. Lor ko wą do brze<br />

znają pielęgniarki z porodówki w sądec-<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 37


kim szpitalu, a ostatnio Medikoru. Nie<br />

było sensu pytać gospodarzy o antykoncepcję<br />

i co sądzą o metodach planowania<br />

ro dzi ny. Tak sa mo pa ni Łu cja ni gdy<br />

nie korzystała z badań prenatalnych, męża<br />

nie interesowała płeć dziecka, które<br />

żona nosiła pod sercem.<br />

– Ja się ni gdy nie py ta łam le ka rzy,<br />

nie mia ła to dla mnie żad ne go zna cze -<br />

nia. Co Bóg da, to się uro dzi – mó wi.<br />

Nie było sensu pytać<br />

gospodarzy<br />

o antykoncepcję i co sądzą<br />

o metodach planowania<br />

rodziny. Tak samo pani<br />

Łucja nigdy nie korzystała<br />

z badań prenatalnych,<br />

męża nie interesowała płeć<br />

dziecka, które żona nosiła<br />

pod sercem.<br />

SPOŁECZEŃSTWO<br />

Gdy opowiadam gospodyni głośną historię<br />

Alicji Tysiąc, która pozwała państwo<br />

polskie do trybunały w Strasburgu<br />

o odszkodowania, i dostała je, za to, że<br />

wbrew swo jej wo li – bo chcia ła skro ban -<br />

ki z powodu słabego wzroku, ale lekarze<br />

odmówili – urodziła zdrowe dziecko,<br />

to z niedowierzaniem kręci głową.<br />

– Za to, że uro dzi ła dziec ko, wzię ła<br />

odszkodowanie, czy tak? – upewniała się<br />

Lor ko wa, a kie dy zro zu mia ła, rze kła:<br />

– Na pew no bym się nie od wa ży ła usu -<br />

nąć cią żę, że tam wzrok stra cę, czy co,<br />

w to bym nie uwie rzy ła, dziec ko jest naj -<br />

ważniejsze.<br />

***<br />

Jak sobie dają radę z taką gromadką<br />

dzieci? Przeciętna dzietność Polki w wieku<br />

rozrodczym wynosi 1,2. Łucja Lorek<br />

z Trzetrzewiny, gmina Chełmiec w powiecie<br />

nowosądeckim, zastąpiła 10 Polek.<br />

– Po wiem pa nu, że to sa mo przy cho -<br />

dzi, co dziec ko, to obo wią zek. Aha, mu szę<br />

wstać, mu szę zro bić jeść, mu szę go prze -<br />

brać. Ja się nie za sta na wiam nad tym, jak<br />

so bie dać ra dy, mu szę so bie dać ra dy i już<br />

– mówi twardo pani Łucja.<br />

Dwie naj star sze cór ki są już za mę żne.<br />

Paulina mieszka w Trzetrzewinie, a Karolina<br />

w Marcinkowicach. Lorkowie doczekali<br />

się nawet wnuczki u Karolinki.<br />

Pau lin ka jesz cze nie ma dziec ka, bo wy -<br />

szła za mąż dopiero w lipcu zeszłego roku.<br />

Oj ciec dwa na ścior ga dzie ci<br />

wy pra wił we se le na 130 osób, bo swój<br />

honor ma.<br />

Obo je po cho dzą z Trze trze wi ny,<br />

z wielodzietnych rodzin.<br />

– U nas w domu było ośmioro dzieci,<br />

dwo je zmar ło, ale sze ścio ro się wy -<br />

chowało – mówi pani Łucja. – Nas by ło<br />

siedmioro, same chłopaki, a u dziadka<br />

sie dem na ścio ro dzie ci – wtrą ca pan<br />

Adam. Za tem tra dy cje by ły. Zna li się<br />

od małego. Pani Łucja (1966) skończyła<br />

han dlów kę, pan Adam (1962) sa mo -<br />

chodówkę. W okresie narzeczeństwa nie<br />

ustalali modelu swojej rodziny, nie prowadzili<br />

takich rozmów.<br />

– Na pewno chcieliśmy stworzyć taką<br />

ro dzi nę nor mal ną, że by by ło kil ko ro<br />

dzieci, bo w takich rodzinach jest wesoło,<br />

jak się wszy scy zej dą – tłumaczy gospodarz.<br />

Po ro ku ma łżeń stwa przy szło<br />

na świat pierw sze dziec ko, po dwóch<br />

na stęp ne i tak po ko lei, jak już to prze -<br />

śle dzi li śmy. Pan Adam ca ły czas pra co -<br />

wał w No wo ma gu w No wym Są czu.<br />

Jako kierowca jeździł na Śląsk, całymi<br />

dnia mi nie by ło go w do mu. U schył ku<br />

ko mu ny za czę li bu do wać dom na 27-<br />

aro wej dział ce, po da ro wa nej im przez<br />

rodziców pani Łucji. Wzięli kredyt i...<br />

wpadli w pułapkę Balcerowicza, jak tysią<br />

ce Po la ków, kie dy z dnia na dzień<br />

oprocentowanie skoczyło do niebotycznej<br />

wy so ko ści. Ja koś się z tej bie dy wy -<br />

ka ra ska li. Dom sta wia li sys te mem<br />

gospodarczym.<br />

– Ja tyl ko sta ra łem się o ma te ria ły,<br />

a ro bo ci zna to by ła po moc ro dzin -<br />

na – wspomina pan Adam. Po wprowadze<br />

niu się do wy ma rzo ne go do mu<br />

naj więk szy pro blem był z wo dą, któ rą<br />

tak na praw dę ma ją do pie ro od dwóch<br />

lat. Ta ka tu su cha oko li ca, wójt co ro ku<br />

obie cy wał wo do ciąg i tak to trwa ło.<br />

Z po cząt ku no sił wo dę w wia der kach,<br />

następnie w beczce 60-litrowej, potem<br />

woził w beczce o pojemności 1000 litrów<br />

i tak przez 16 lat. To z po wo du wo -<br />

dy tra fił po raz pierw szy do ga ze ty.<br />

Od 2007 r., kie dy uro dzi ła się Ni ko la,<br />

pan Adam jest na urlo pie wy cho waw -<br />

czym. Chciał by wró cić do pra cy, w No -<br />

wo ma gu, ale oba wia się, że nie bę dzie<br />

do czego, bo firma cieniutko przędzie.<br />

Pa ni Łu cja naj pierw pra co wa ła<br />

w skle pie, po tem by ła na wy cho waw -<br />

czym, następnie na bezrobociu, aż wzięła<br />

spra wy w swo je rę ce. W 2003 r.<br />

otworzyła sklep, a niedawno rozszerzyła<br />

dzia łal ność go spo dar czą o usłu gi<br />

transportowe, z czego Trzetrzewina słynie.<br />

Na ciężarówce jeździ najstarszy syn<br />

Michał, zatrudniony u mamy. Mają jeszcze<br />

drugi samochód dostawczy, zleceń<br />

im nie bra ku je.<br />

***<br />

Dzie ci uczą się śred nio, ale bez pro -<br />

blemu przechodzą z klasy do klasy. Dużo<br />

ro dzi com po ma ga ją, star sze<br />

opie ku ją się młod szy mi i są bar dzo so -<br />

li dar ne. Dom po dzie lo ny jest na stre fy<br />

sprzą ta nia.<br />

– Je den syn ma po kój do wy sprzą ta -<br />

nia, drugi – klatkę schodową, trzeci – łazien<br />

kę, a jak ktoś pa li w ko tłow ni, to jest<br />

zwolniony ze sprzątanie w domu – tłumaczy<br />

ojciec. Obiad gotuje mama, ale<br />

śniadanie starsze dzieci robią sobie same.<br />

Na ko la cję idą u Lor ków dwa chle -<br />

38 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


FOT. HSZ<br />

by. Rano i wieczorem cała rodzina klęka<br />

do pa cie rza, chy ba że ta ty nie ma<br />

w domu. Pani Łucja należała do róży różańcowej,<br />

niestety, rozchorowała się kolatorka<br />

i teraz zastanawia się ze szwagierką,<br />

jak odnowić różę. Podczas I Komunii<br />

Św. Dominika w ubiegłym roku<br />

proboszcz Trzetrzewiny, ks. Rafał Mikoś,<br />

do nikogo nie poszedł na przyjęcia,<br />

ale po wie dział, że do Lor ków pój dzie<br />

na wet jak by go nie pro si li. I przy szedł.<br />

– Po sie dział z na mi dłu żej – mó wi<br />

gło wa ro dzi ny i wi dać, że wi zy ta pro -<br />

boszcza ich dowartościowała.<br />

Lor ko wie nie wy cią ga ją rę ki<br />

po wsparcie. – Na po cząt ku ze dwa ra zy<br />

po szłam do opie ki. To by ło wte dy, jak że -<br />

śmy się przeprowadzili i ciężko nam było<br />

kre dyt spła cić, ca łą wy pła tę mę ża<br />

za no si łam do ban ku, ale i tak nic nie do -<br />

stałam – wspomina.<br />

Pra cow ni cy so cjal ni z Gmin ne go<br />

Ośrodka Pomocy Społecznej do Lorków<br />

nie zaglądają. Ostatni raz pani Zosia była<br />

u nich trzy la ta te mu. Utar ło się<br />

w gmi nie, że u Lor ków nic złe go się nie<br />

dzie je i tam nie trze ba po mo cy.<br />

Dzie ci ko rzy sta ły z do ży wia nia<br />

w szko le, ale te raz już nie, bo mat ka za -<br />

uwa ży ła, że przy no szą nie tknię te dro -<br />

żdżów ki do do mu, a szko da by się<br />

jedzenie marnowało. Lepiej im smakują<br />

buł ki i pącz ki z ro dzin ne go skle pu.<br />

Kilka razy dzieci od Lorków pojechały<br />

na bezpłatne kolonie. Raz z Nowomagu<br />

na ko lo nię or ga ni zo wa ną nad mo rzem<br />

przez Solidarność małopolską, a kiedy<br />

indziej na kolonie z opieki społecznej.<br />

Pa nie z pa ra fial ne go Ca ri tas chcia ły<br />

podsyłać paczki na święta, ale Lorkowie<br />

odmówili.<br />

– Jak mo je dzie ci ma ją co jeść, to co<br />

ja bę dę bra ła pacz ki, a mo że w in nej ro -<br />

dzi nie, gdzie na wet jest mniej dzie ci,<br />

brakuje jedzenia – mówi pani Łucja.<br />

Fak tem jest, że dzię ki wła sne mu skle -<br />

pi ko wi na je dze nie du żo nie wy da ją.<br />

Z ubra niem też dzi siaj jest ła twiej, na -<br />

mno ży ło się ciu cho lan dów i szma tek -<br />

sów, gdzie za gro sze mo żna dzie ci ubrać<br />

od stóp do głów. Pani Łucja zauważyła,<br />

że kra jo wa odzież ustę pu je na wet<br />

chińsz czyź nie. – Pol skie pod ko szul ki<br />

rozciągają się po jednym praniu, a jak<br />

się ku pi za gra nicz ne, to mo żna prać<br />

w automacie i ani koloru nie straci, ani<br />

się nie roz cią gnie – uważa.<br />

Przy pierwszym dzieciach matka korzystała<br />

z pieluch tetrowych, teraz używa<br />

pampersów. U Lorków pralka chodzi<br />

co dzien nie. W do mu jest pięc po koi<br />

i dwie łazienki. Trójka starszych chłopców<br />

ma swój po kój, troj ka młod szych<br />

też śpi osob no. Dziew czyn ki ma ją swój<br />

pokój, a rodzice sypialnię. I jest pokój<br />

gościnny, w którym siedzimy i gdzie rodzin<br />

ka zbie ra się przy ogrom nym sto le<br />

na świątecznym obiedzie.<br />

– Cza sa mi sam so bie nie wie rzę, że<br />

tak to się wszyst ko ukła da – mówi pan<br />

Adam. – Trzeba było kredyt spłacić, tą<br />

cholerną wodę wozić, do pracy się chodzi<br />

ło, cię żko by ło okrop nie, ale ni gdy nie<br />

brakło, zawsze musiało wystarczyć, jakoś<br />

tak żona gospodarowała, nie wiem,<br />

czy to si ła wy ższa tak da je?<br />

Go spo da rze wy bu cha ją szcze rym<br />

śmie chem, gdy py tam, czy by li kie dyś<br />

Pracownicy socjalni<br />

z Gminnego Ośrodka<br />

Pomocy Społecznej<br />

do Lorków nie zaglądają.<br />

Ostatni raz pani Zosia była<br />

u nich trzy lata temu.<br />

Utarło się w gminie, że<br />

u Lorków nic złego się nie<br />

dzieje i tam nie trzeba<br />

pomocy.<br />

na wczasach. Za to owszem, zdarzają im<br />

się w wakacje szczególnie rodzinne wypady<br />

w góry. – Jedziemy w dwa auta, bo<br />

do jed ne go by śmy się nie za pa ko wa li.<br />

Zostawiamy samochody i idziemy w górę.<br />

Byliśmy na Przehybie, na Turbaczu,<br />

na Ba bią Gó rę do szli śmy do po ło wy<br />

– wy mie nia pan Adam. Lor ko wie<br />

na szlaku turystycznym wyglądają jak<br />

wycieczka szkolna.<br />

Cie ka we, co pa ni Łu cja chcia ła by<br />

na koniec powiedzieć sądeczankom?<br />

– Że by się nie ba ły dzie ci, pra cy, obo -<br />

wiąz ków, bo przy jed nym, dwojgu czy<br />

dziesięciorgu, praca taka sama – mówi<br />

kobieta, a jej mąż dodaje: – Nikt przy -<br />

szło ści nie prze wi dzi, trze ba być otwar -<br />

tym na ży cie, ży cie i tak swo je zro bi<br />

i prze cież ktoś jesz cze u gó ry tym wszyst -<br />

kim kieruje…<br />

HEN RYK SZEWC ZYK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 39


SPOŁECZEŃSTWO<br />

Pitawal sądecki – sprawozdania sądowe<br />

Szlach to wa nie świń i zię cia<br />

W końcu lutego rozpoczął<br />

się przed Sądem<br />

Okręgowym w Nowym<br />

Sączu proces w sprawie<br />

głośnego zabójstwa<br />

w Woli Łużańskiej.<br />

Głównym oskarżonym w sprawie<br />

jest 56-let ni Zbi gniew<br />

W., właściciel gospodarstwa<br />

rol ne go, utrzy mu ją cy się<br />

z pracy dorywczej, która przynosiła mu<br />

w porywach do 500 zł miesięcznie, dotąd<br />

niekarany, ojciec trojga dzieci. Proku<br />

ra tu ra oska rży ła go o to, że 10<br />

lip ca 2009 r. za dał no żem ra nę kłu tą<br />

o szerokości 4,5 cm, czym spowodował<br />

uszkodzenie wątroby Jacka K., a w rezultacie<br />

wykrwawienie i śmierć ofiary.<br />

Oskarżonego indagowali przewodniczą<br />

cy skła du sę dzia Bo gu sław Ba jan<br />

i sę dzia -spra woz daw ca An na He vler.<br />

Na pytanie, czy przyznaje się do winy,<br />

Zbi gniew W. od parł: – Po za po zna niu<br />

się z ak tem oska rże nia i po roz mo wie<br />

z obrońcą doszedłem do wniosku, że nie<br />

ma sen su za prze cza nie czy no wi, któ ry<br />

jest mi zarzucany.<br />

I od mó wił skła da nia wy ja śnień,<br />

do cze go ma peł ne pra wo, bo wiem nikt<br />

w pol skich są dach nie spo dzie wa się, że<br />

oska rżo ny bę dzie ob cią żał się sam.<br />

W związku z tym przystąpiono do odczytywania<br />

jego wyjaśnień składanych<br />

we wcze śniej szych fa zach po stę po wa -<br />

nia. Z odczytanych fragmentów akt wyni<br />

ka ło, że Zbi gniew K. ca ły czas nie<br />

przyznawał się do zabójstwa.<br />

Dwa no że<br />

Tego popołudnia napotkał w domu<br />

pi ja ne go zię cia Jac ka K. On sam – ma<br />

się ro zu mieć Zbi gniew W. – też te go<br />

dnia był nie co nie trzeź wy. Zięć miał zło -<br />

rze czyć te ścio wi wzglę dem skno co nej<br />

ele wa cji. W pew nym mo men cie Zbi -<br />

gniew W. po pchnął go otwar ty mi dłoń -<br />

mi i gołymi rękami, a ponieważ Jacek K.<br />

i tak le d wo trzy mał się na no gach, to<br />

prze wró cił się z ła two ścią. Ja koś tak<br />

od ra zu prze stał się ru szać, więc spraw -<br />

ca upad ku ob ró cił go na wznak i wte dy<br />

zo ba czył, że ofia ra ma nóż w brzu chu<br />

i za ci ska dłoń na rę ko je ści. To nie on<br />

wy jął nóż z ran ne go. Wca le też nie rzu -<br />

cił do żo ny słów: – Chy bam, ch…, za bił!<br />

Prze szy wa ją ca go na wskroś tro ska<br />

zmusiła go do udania się do sąsiada celem<br />

wezwania pogotowia ratunkowego.<br />

Ow szem, w mo men cie gwał tow nej<br />

wy mia ny zdań, po prze dza ją cej po -<br />

pchnięcie, Zbigniew W. faktycznie miał<br />

w rę ku nóż, ale sma ro wał nim chleb ma -<br />

słem i w ogó le nie wbi jał go w zię cia.<br />

Tym bar dziej, iż ten do sma ro wa nia<br />

– Być może to zrobiłem<br />

– powiedział oskarżony<br />

– bo wynika to z aktu<br />

oskarżenia. Uważam, że go<br />

tylko popchnąłem<br />

otwartymi dłońmi, a z tym<br />

nożem... to nie mogę sobie<br />

skojarzyć.<br />

chleba, zwykły kuchenny z ząbkami, nie<br />

był tym sa mym ma sar skim no żem, któ -<br />

rym – jak się po tem oka za ło – ktoś za -<br />

dał Jac ko wi K. śmier tel ny cios. Ten<br />

ma sar ski ma 33 cm dłu go ści, z cze -<br />

go 19,8 mie rzy sa mo ostrze<br />

Zbi gniew W. przy znał, iż w rę kach<br />

sa mej ofia ry też nie do strzegł no ża, ani<br />

kuchennego z ząbkami, ani tego masarskie<br />

go. Ten dru gi, du ży z me ta lo wym<br />

trzon kiem, zo ba czył do pie ro w cie le<br />

Jac ka K., ale jak się tam do sta ło to na -<br />

rzę dzie zbrod ni, to po ję cia nie ma. Żo -<br />

na oskarżonego była nieobecna w czasie<br />

tej kłótni, bo pracowała na grządkach.<br />

<strong>Zobacz</strong>ył ją dopiero, jak wycierała zięcia<br />

szmatami i przy okazji posadzkę.<br />

Przy znał, iż czę sto kłó cił się z zię -<br />

ciem, bo ów Ja cek K. z na tu ry był kon -<br />

fliktowy. Podczas tych kłótni, owszem,<br />

zdarzało się, że mu groził, ale śmiercią<br />

przenigdy.<br />

Dopytywany przez sąd Zbigniew W.<br />

precyzował, że on osobiście jest praworęcz<br />

ny, a Ja cek K. był mań ku tem.<br />

Wspo mnie nia z nie pa mię ci<br />

Sędzia Hevler pytała, czy oskarżony<br />

podtrzymuje odczytane mu wyjaśnienia.<br />

Po usłyszeniu odpowiedzi twierdzącej,<br />

wytknęła więc sprzeczność, polegającą<br />

na tym, iż Zbi gniew W. zdą żył się już<br />

prze cież przy znać do za rzu ca ne go mu<br />

czynu, a tymczasem podtrzymuje zeznania,<br />

z któ rych wy ni ka, że nie ma po ję -<br />

cia, kto za bił ofia rę.<br />

– Być mo że to zro bi łem – powiedział<br />

oskarżony – bo wy ni ka to z ak tu oska -<br />

rże nia. Uwa żam, że go tyl ko po pchną -<br />

łem otwar ty mi dłoń mi, a z tym no żem…<br />

to nie mo gę so bie sko ja rzyć. Na pew no<br />

doszło między nami do małej szamotani<br />

ny, ale nie pa mię tam, co by ło od mo -<br />

men tu po pchnię cia zię cia aż<br />

do momentu, gdy zauważyłem, że już leży<br />

na pod ło dze. Gdy by nie to, że czy ta -<br />

łem akt oskarżenia kilkakrotnie, to bym<br />

nic nie pa mię tał.<br />

Odczytano również zapis przesłuchania<br />

Zbi gnie wa W., do ko na ny 17 grud -<br />

nia 2009 r. w za kła dzie kar nym. Nie<br />

wy klu czył, że to on sam chwy cił to ostre<br />

narzędzie zbrodni i że zadał nim zięciowi<br />

ude rze nie w brzuch, ale ze wzglę du<br />

na to, iż znaj do wał się wte dy pod wpły -<br />

wem alkoholu i wzburzenia emocjonalne<br />

go – nie pa mię ta, czy to on go za bił.<br />

Na ra sta ją ca nie na wiść<br />

Sędziowie Bajan i Hevler nie ustawali<br />

w dociekaniach:<br />

– Czy oska rżo ny od gra żał się zię -<br />

cio wi, że go za bi je?<br />

– Ni gdy te go nie mó wi łem, o ile pa -<br />

miętam. Nie nosiłem się z takim zamia-<br />

40 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


em nigdy. Konflikt między nami narastał<br />

od kil ku lat. Ma jąc tro je dzie ci, zięć<br />

nie po dej mo wał pra cy i nie ło żył<br />

na utrzymanie rodziny. Jeśli nawet pracował,<br />

to pieniądze wydawał na alkohol.<br />

Nie dbał o ro dzi nę. Wnu ki i cór kę utrzy -<br />

mywaliśmy razem z żoną.<br />

– Ja kie miał oska rżo ny in ne po wo -<br />

dy nie chę ci do zię cia?<br />

– Dwu krot nie do szło do kra dzie ży<br />

z je go stro ny. Raz za brał żo nie kar tę<br />

bankomatową, wybrał pieniądze i to zataił.<br />

Drugi raz zginęły pieniądze, jakie<br />

żo na mia ła scho wa ne w po ko ju. Mo ja<br />

nie na wiść do nie go na ra sta ła. Ta kże<br />

dlatego, że znęcał się fizycznie nad córką<br />

i wnukami.<br />

– Czy wcze śniej do cho dzi ło<br />

do prze mo cy fi zycz nej mię dzy<br />

oska rżo nym a zię ciem?<br />

– My z żo ną miesz ka li śmy na do le,<br />

a córka z zięciem na górze. Niekiedy docho<br />

dzi ły stam tąd od gło sy kłót ni i pa rę<br />

razy interweniowałem. Broniłem córki,<br />

odpychałem go. Niejednokrotnie zostałem<br />

przez nie go ude rzo ny, ale nie groź -<br />

nie. Ja go na pew no nie ude rzy łem,<br />

odciągałem tylko od córki.<br />

– O co zięć miał pre ten sje do oska -<br />

rżo ne go?<br />

– Miał pre ten sję, że opo wia da łem<br />

zna jo mym, że leń z nie go i nic tyl ko pi je<br />

piwo pod sklepem. Jak się dowiadywał<br />

o tym, to czasem się poszarpaliśmy bez<br />

zadawania uderzeń. To było takie odpychanie<br />

się wzajemne.<br />

Głos od da no obroń cy oska rżo ne go,<br />

mec. Stanisławowi Stochowi:<br />

– Czy cór ka ża li ła się na mę ża?<br />

– Bezpośrednio nie. Jest skryta, wstydzi<br />

ła się, nie chcia ła kon flik tu. Czę sto<br />

płakała z jego powodu. Po licznych interwencjach<br />

policji, potem wykręcał jej<br />

tylko ręce, żeby nie pozostawiać śladów<br />

pobicia, gdyby poszła na obdukcję. Nieraz<br />

słyszałem odgłosy awantur, dochodzą<br />

ce z gó ry. Po dej rze wam, że by ła<br />

za stra szo na, ba ła się mę ża. By łem też<br />

świad kiem bi cia wnu ków. To nie by ło<br />

kar ce nie, lecz np. ude rze nie ma łe go<br />

dziec ka otwar tą dło nią w tył gło wy. Po -<br />

tęgowało to moją nienawiść do zięcia.<br />

Amatorskie bicie zwierząt<br />

Po nie waż w wy ja śnie niach skła da -<br />

nych przed policjantami i prokuratorem<br />

Zbi gniew W. przy znał, iż bił dla są sia -<br />

dów i znajomych świnie i cielęta w ramach<br />

ubo ju go spo dar skie go, sę dzia<br />

Bajan poświęcił tej kwestii nieco czasu.<br />

– Od kie dy oska rżo ny zaj mo wał się<br />

ma sar stwem?<br />

– Ojciec mnie nauczył. Dwadzieścia<br />

kilka lat, amatorsko.<br />

– Ja kie mo gą być na stęp stwa ude -<br />

rze nia no żem?<br />

– Skaleczenie, krwotok, uszkodzenie<br />

organów wewnętrznych…<br />

– Czy śmierć też?<br />

– Wynika z tego, że tak.<br />

– Z cze go wy ni ka?<br />

– Z odczytanych akt.<br />

– Czy jak oska rżo ny bił świ nię czy<br />

cie lę, to miał świa do mość, że zwie -<br />

rzę te go nie prze ży je?<br />

– Cel był wia do my: że by za bić.<br />

Jednego z ławników zainteresowało,<br />

czy fe ral ny nóż za nim za bi to nim Jac ka K.<br />

służył wcześniej tylko do szlachtowania?<br />

– Nie – od po wie dzia ła go spo dy ni.<br />

– Do prac ku chen nych też. Jak by ła du -<br />

ża cebula albo większy kawał mięsa.<br />

Wy pru wa nie be be chów<br />

Drugą oskarżoną w tej sprawie jest<br />

żona oskarżonego Zbigniewa W. – Anna<br />

W. Prokuratura zarzuca jej, że utrudniała<br />

postępowanie poprzez zacieranie<br />

śladów przestępstwa tj. usunięcie śladów<br />

krwi z cia ła Jac ka K., no ża i pod ło gi.<br />

Zięć prowokował,<br />

wyciągnął koszulę ze<br />

spodni i pokazywał goły<br />

brzuch:<br />

– No chodź, wypruj te flaki!<br />

Oska rżo na za py ta na, czy przy zna je<br />

się do wi ny, od rze kła: – Przy zna ję się<br />

do dzia łań za rzu ca nych mi w ak cie<br />

oska rże nia, ale nie pod ję łam ich w ce lu<br />

zacierania śladów przestępstwa.<br />

Nie chcia ła skła dać wy ja śnień, ale<br />

podtrzymała wcześniejsze, jakich udzieliła<br />

w śledztwie. Potwierdziła, iż jej mąż<br />

nienawidził zięcia. Na jego widok klął,<br />

że nic nie ro bi, tyl ko le ży. Fe ral ne go<br />

dnia aku rat Ja cek K. wró cił ze skle pu<br />

z za ku pa mi i za ta czał się. Nie ba wem<br />

nad szedł mąż, też pi ja ny, choć nie co<br />

mniej. Chwycił zakupione przez zięcia<br />

kiełbasę oraz chleb i wyrzucił do sieni.<br />

Wy zy wa li się jak za wsze. Mąż trzy mał<br />

w ręku nóż kuchenny i obiecał:<br />

– Czekaj, ch…, bebechy ci wypruję!<br />

Zięć prowokował, wyciągnął koszulę<br />

ze spodni i pokazywał goły brzuch:<br />

– No chodź, wy pruj te fla ki!<br />

To ona za bra ła się i po szła w po le<br />

oporządzać grządki. Jak wróciła, to Jacek<br />

le żał już na le wym bo ku i krew mu<br />

leciała z ust. Zawołała do niego, żeby się<br />

odezwał. Ale wtedy zauważyła, że krew<br />

wy cie ka ła mu nie tyl ko z ust, lecz ta kże<br />

spod ciała. Dostrzegła ranę pod żebrami<br />

z pra wej stro ny cia ła, a w zle wie nóż za -<br />

krwawiony, ten służący do bicia świń.<br />

Anna W. zaprzeczyła, że to ona wyciągnę<br />

ła nóż z cia ła zię cia.<br />

Mąż po wie dział do niej: – Chybam,<br />

ch…, za bił!<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 41


Sprzą ta nie<br />

czy za cie ra nie śla dów?<br />

Kazała mu, żeby poszedł wezwać pogotowie.<br />

Próbowała szmatami tamować<br />

krew ucho dzą cą z Jac ka K. oraz ob my -<br />

ła mu twarz, że by go ocu cić. Wy da wa ło<br />

jej się, że wy czu wa jesz cze puls zię cia,<br />

tym bar dziej, że prze wra cał ocza mi, ale<br />

szybko przestał.<br />

Wiedząc, że ma przyjechać pogotowie,<br />

chcia ła ja koś ogar nąć ten nie po rzą -<br />

dek, więc umy ła z grub sza pod ło gę,<br />

a jak nabierała wody do wiadra, to odru<br />

cho wo opłu ka ła nóż z krwi. Za po -<br />

rządki zabrała się z wrodzonej dbałości<br />

o czy stość, a wca le nie dla te go, iżby<br />

chciała coś ukrywać. I obmyła zięcia tylko<br />

z chęci niesienia mu ratunku, a nie<br />

po to, żeby zacierać ślady. Na pewno nie<br />

uczyniła tego wszystkiego w celu uniknięcia<br />

odpowiedzialności przez sprawcę.<br />

Przy tych wszyst kich za bie gach<br />

przy zię ciu, pod ło dze i no żu sa ma też<br />

umazała się krwią.<br />

Pod czas pierw sze go prze słu cha nia<br />

py ta no ją, czy te go dnia i ona pi ła al ko -<br />

hol? Odpowiedziała, że wódkę, bo tego<br />

dnia bo la ła ją gło wa.<br />

Na bezceremonialne pytanie o to, kto<br />

za bi ła Jac ka K., nie mal się żach nę ła:<br />

– Jak to, kto? Zby szek, bo ni ko go in ne -<br />

go tam nie by ło!<br />

Stwier dzi ła, że Ja cek K. był zbyt pi -<br />

jany, żeby ewentualnie się bronić. I raczej<br />

to nie jej mąż wy cią gnął nóż z cia ła<br />

zię cia, bo tak go nie na wi dził, że prę dzej<br />

by go do bił, tzn. do pchnął nóż głę biej.<br />

Ale z dru giej stro ny – prze cież sam Ja -<br />

SPOŁECZEŃSTWO<br />

cek K. nie od niósł no ża do zle wo zmy -<br />

wa ka, by po tem po ło żyć się w sie ni.<br />

Mo wa oska rży ciel ska sy na<br />

Sędzia Bajan zarządził postępowanie<br />

do wo do we i na świad ka we zwał<br />

Agniesz kę K., 31 lat, kraw co wą, cór kę<br />

oskarżonych i wdowę po Jacku K. Już<br />

na wstępie posiedzenia nie chciała być<br />

oskarżycielką posiłkową, to i teraz – jako<br />

członkini bliskiej rodziny – skorzysta<br />

ła z przy słu gu ją ce go jej pra wa<br />

do odmowy składania wyjaśnień.<br />

Wojciech W. publicznie<br />

poddał własną rodzinę<br />

surowej krytyce. Pokazał<br />

rodziców i siostrę<br />

od najgorszej strony.<br />

Po niej przed są dem zja wił się jej brat<br />

Wojciech W., 24 lata, rolnik, niekarany,<br />

syn oska rżo nych i szwa gier za bi te go.<br />

Ten nieoczekiwanie nie skorzystał z prawa<br />

odmowy składania wyjaśnień. I odmalował<br />

zaiste wstrząsający obraz swej<br />

naj bli ższej ro dzi ny. Je go mo wa by ła<br />

bez przy kład nym oska rże niem sto sun -<br />

ków panujących w tej rodzinie. Sąd zamienił<br />

w trybunę, z której prosto w oczy,<br />

przy świadkach i w majestacie sali sądowej<br />

wygarnął najbliższym rodzicom<br />

i sio strze, co o nich my śli!<br />

Woj ciech W. zja wił się na miej scu jak<br />

już by ło po wszyst kim. Oj ciec sie dział<br />

w ra dio wo zie, szwa gier le żał mar twy<br />

na wznak, prze bieg wy da rzeń zna więc<br />

tyl ko z dru giej rę ki, ale mo że przed sta -<br />

wić tło wy da rzeń.<br />

Najpierw jednak odczytano jego zezna<br />

nia ze śledz twa. Już wte dy po wie -<br />

dział, że oj ciec pił i wpa dał w cią gi<br />

alkoholowe. Matka piła razem z ojcem,<br />

podobnie jak siostra. Wszyscy troje piją<br />

nałogowo i potem się awanturują. Zresztą<br />

i Ja cek K. też pił na ło go wo. Ta kże ra -<br />

zem z te ścia mi i żo ną, po czym<br />

awan tu ro wa li się we czwór kę. Oj ciec<br />

wie lo krot nie od gra żał się nie tyl ko<br />

pod ad re sem zię cia, ale ta kże mat ki<br />

i reszty rodziny, nieraz w ruch szły noże<br />

i siekiera. Syn oskarżonych zapewnił, że<br />

trzeźwieli tylko wtedy, gdy wydali już<br />

wszystkie pieniądze. Awantury były powsze<br />

dnią nor mą do te go stop nia, że do -<br />

chodziło do nich na okrągło. Zdarzało<br />

się, że aktywny udział w szarpaninach<br />

i bójkach brały także matka i siostra. Zależało<br />

to od tego, ile wypiły. Często interweniowała<br />

policja.<br />

On zaś nie pił i od ciął się od nich<br />

wszyst kich, choć na dal miesz kał z ni mi<br />

pod tym sa mym da chem. Do oj ca nie<br />

odzywał się już z pół roku, a z pozostałymi<br />

rozmawiał rzadko.<br />

Gdy by nie al ko hol<br />

Wojciech W. odpowiadał na pytania<br />

sędzi Hevler i powyższy portret rodziny<br />

we wnętrzu jeszcze przyczernił.<br />

– Czy szwa gier ko chał dzie ci?<br />

– Siostra i szwagier byliby dobrymi<br />

rodzicami, gdyby nie alkohol.<br />

– Za kim oj ciec bie gał z sie kie rą?<br />

– Różnie. Zależy, z kim aktualnie się<br />

pokłócił: matką, siostrą, Jackiem… Ojciec<br />

pił i awanturował się, odkąd byłem<br />

w sta nie za pa mię tać. Mam 24 la ta, to<br />

od 20 lat.<br />

Prokuratora interesowało, czy Jacek<br />

K. utrzymywał rodzinę?<br />

– Przeważnie nie pracował, więc nie<br />

był w sta nie. Gdy pra co wał, to cza sem<br />

coś ku pił. Ra czej rzad ko.<br />

– Z czego utrzymywali się zatem<br />

szwa gier i je go ro dzi na?<br />

– Jakoś to było. Jakieś jedzenie w domu<br />

zawsze się znalazło. Dawali inni domownicy.<br />

– Często szwagier nie pracował?<br />

42 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


– Oficjalnie był bezrobotny, ale czasem<br />

pra co wał. Jed nak na ogół nie pra co -<br />

wał. Czę ściej nie pra co wał niż pra co wał.<br />

Ostatnio pracował na budowie w Warszawie<br />

i właśnie przyjechał do domu.<br />

– Czy pił ra zem z te ściem?<br />

– Od zawsze. Razem pili często, choć<br />

z prze rwa mi, bo ro bi li to też osob no. Raz<br />

dzielili się alkoholem, innym razem nie.<br />

Wojciech W. publicznie poddał własną<br />

rodzinę surowej krytyce. Pokazał rodzi<br />

ców i sio strę od naj gor szej stro ny.<br />

O ile Zbi gniew W. pró bo wał zrzu cić od -<br />

powiedzialność na ofiarę, Anna W. obcią<br />

ży ła mę ża, to ich 24-let ni syn źró deł<br />

całego zła dopatruje się w alkoholu.<br />

We ry fi ka cja u po li cjan ta<br />

W drugim dniu procesu Sąd Okręgowy<br />

w No wym Są czu prze słu chał licz -<br />

nych świad ków, ale wnie śli oni<br />

do sprawy niewiele.<br />

Jako pierwszy zeznawał policjant Mariusz<br />

Pater, który w składzie patrolu zjawił<br />

się na miejscu przestępstwa wezwany<br />

przez pogotowie. Odczytano mu wcześniejsze<br />

zeznania, jakie złożył w śledztwie.<br />

Przytoczył w nich cytat wypowiedzi Zbigniewa<br />

W., jaki od męża usłyszała Anna<br />

W. Żona miała bowiem mówić<br />

po przybyciu policji, że oskarżony zaraz<br />

po inkryminowanym zdarzeniu powtarzał:<br />

– Przepier… ch…owi bebechy, żeby<br />

zdechł. Mo gę za to nie wyjść z wię zie nia,<br />

ale ten ch… nie ży je.<br />

Aku rat tak się skła da, że po li cjant Pa -<br />

ter jest mieszkańcem Woli Łużańskiej.<br />

Miesz ka wpraw dzie – jak nam po wie -<br />

dział – 1,5 km od do mu pań stwa W., ale<br />

oczy wi ście sły szał o tej ro dzin ce. Po -<br />

twier dził nam, że mo wa Woj cie cha W.<br />

opierała się na prawdzie, bowiem państwo<br />

W. ma ją we wsi fa tal ną re pu ta cję<br />

pijaków i awanturników. W opinii policjan<br />

ta -ziom ka zga dza się ta kże to, co<br />

Woj ciech W. mó wił o so bie, że ja ko oso -<br />

ba nie nadużywająca alkoholu jest wyrodkiem<br />

we własnej rodzinie.<br />

Wte dy za brał głos obroń ca oska rżo -<br />

nego, mec. Stanisław Stoch. Powiedział,<br />

że Zbi gniew W. chce się przy -<br />

znać. I w ślad za tym oska rżo ny rzekł:<br />

– Chciałem przyznać się do zarzucane<br />

go mi czy nu.<br />

IRE NEUSZ PAW LIK<br />

Krzysztof Popiela wymyślił szkolenia<br />

dla kobiet romskich za unijne pieniądze<br />

Dla nas<br />

pracy nie ma<br />

Bożena Szczerba z najmłodszym synem FOT. KAT<br />

Wyruszyli z Indii około<br />

X wieku, przez stulecia<br />

przemierzali taborami cały<br />

niemal świat. Zajmowali<br />

się kowalstwem, kotlarstwem, wróżyli,<br />

kiedy sytuacja ich do tego zmuszała – kradli.<br />

Kolorowe tabory rozśpiewanych, roztańczonych<br />

przy ogniskach Romów<br />

zawsze budziły sensację. Przez wieki niczym<br />

prawie nieograniczanych, w 1964 r.<br />

za trzy ma nych ak cją przy mu so we go<br />

osie dla nia. Koń czy ła się zi ma, ale ich<br />

wyprawa w cygańską drogę zakończyła<br />

się na przy go to wa niach. Do wie dzie li<br />

się, że da lej wę dro wać im nie wol no,<br />

gro zi za to ka ra. Roz po czę ła się ak cja<br />

ewidencji ludności romskiej. Władze nie<br />

musiały wprowadzać żadnego specjalne<br />

go za rzą dze nia, wy star czy ło eg ze -<br />

kwo wać obo wią zu ją ce w Pol sce<br />

prze pi sy: mel dun ko we, po rząd ko we,<br />

bez pie czeń stwa dro go we go. By ła to<br />

wtedy w Polsce jedyna grupa pozostająca<br />

poza kontrolą władz. W Nowym Sączu<br />

za trzy ma ło się ich oko ło<br />

czterdziestu, teraz jest ich od sześciuset<br />

pięćdziesięciu do siedmiuset, nie ma dokład<br />

nych sta ty styk, nie ro bi się ich, bo<br />

byłby to wyraz dyskryminacji. Wiadomo,<br />

że są dziś największą mniejszością<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 43


etniczną w całej Unii Europejskiej. Tak<br />

jak my, Cyganie górscy Bergitka Roma<br />

są oby wa te la mi Pol ski, oby wa te la mi<br />

Nowego Sącza.<br />

Dba ją o dzie ci i ro dzi nę<br />

Nie są bogaci, nie mieszkają w rezydencjach,<br />

nie chodzą obwieszeni złotem<br />

jak Romowie w innych częściach Polski,<br />

ale bie da u nich nie pisz czy.<br />

Kurs kroju i szycia pozwoli<br />

kobietom romskim<br />

na zdobycie praktycznych<br />

umiejętności. Warsztaty<br />

z technik poruszania się<br />

po rynku pracy mają<br />

ułatwić samodzielność,<br />

przygotować do rozmowy<br />

kwalifikacyjnej.<br />

– Są bardzo prorodzinni, ich dzieciom<br />

nie dzie je się krzyw da, ni cze go im nie<br />

brakuje, a o dobytek w gospodarstwach<br />

do mo wych dba ją nie go rzej niż w pol -<br />

skich do mach – mówi Krzysztof Popiela,<br />

peł no moc nik pre zy den ta No we go<br />

Sącza ds. Romów, autor projektu „Nowosądeckie<br />

Romki zdobywają zawód”.<br />

Ste reo ty py ni by nie są praw dzi we,<br />

a jed nak z ni cze go nie po wsta ją. Nie -<br />

przepadający za Romami mówią, że oni<br />

kradną i wyłudzają, ale są i tacy, w których<br />

ich in ność bu dzi cie ka wość.<br />

– Pro szę za uwa żyć, że ich ży cie to<br />

przez wieki była nieustająca walka, im<br />

z nie ba nic nie spa da ło – tłu ma czy<br />

Krzysztof Popiela. – Oni nie dostawali<br />

w spadku po rodzicach majątku, ziemi,<br />

mieszkania tak, żeby mieli od czego zacząć.<br />

Ro mo wie nie mie li nic i za wsze<br />

walczyli o przetrwanie.<br />

Dawniej, jeśli któryś z Romów dopuścił<br />

się czynu niegodnego, nieakceptowa<br />

ne go przez nich, to star szy zna rom ska<br />

mogła zdecydować o jego wykluczeniu<br />

ze spo łecz no ści. La ta te mu Ro mo wie<br />

żyli w swojej, zamkniętej grupie etnicznej,<br />

wykluczenie było straszne, oznaczało<br />

całkowitą izolację. Polacy ich gonili,<br />

nie chcie li ich, swoi od rzu ci li, więc by -<br />

SPOŁECZEŃSTWO<br />

ła to ka ra, z któ rą ka żdy z Ro mów się li -<br />

czył. Cy gan nie mo że być po li cjan tem,<br />

lekarzem, prokuratorem, bo to są zawody<br />

nie czy ste. Ale w tej chwi li oni się te -<br />

go nie bo ją, bo na wią zu ją i utrzy mu ją<br />

kontakty z Polakami. Kultywują tradycję<br />

i stare zwyczaje, ale najczęściej nie<br />

po tra fią po wie dzieć, skąd się wzię ły,<br />

znają je po prostu z przekazów ustnych.<br />

Do nie daw na nie do po my śle nia by ło,<br />

aby ko bie ta rom ska bez zgo dy mę żczy -<br />

zny czy jego udziału korzystała z jakichkol<br />

wiek szko leń. Nam mo że się<br />

wydawać, że sytuacja kobiet romskich<br />

jest wy jąt ko wo trud na, ale tak nie jest,<br />

trze ba im tyl ko pra cy.<br />

– Trzeba zmienić filozofię pomocy Romom<br />

– kontynuuje Krzysztof Popiela<br />

– i z dużą rozwagą proponować każde<br />

rozwiązanie. Ze szkolenia mogło skorzystać<br />

pięt na ście ko biet, bo ty le by ło miejsc.<br />

Chęt nych zgło si ło się czter dzie ści<br />

pięć. Kobiety romskie są ciekawe życia,<br />

no wych wy zwań, cza sem znie chę ca ją<br />

się, bo sy tu acja ro dzin na wy ma ga ich<br />

obecności w domu, przy dzieciach.<br />

Wybrane do realizacji projektu, to<br />

w większości młode kobiety, i tak jak nasze<br />

– same decydują o sobie, potrafią też<br />

przekonać swoich towarzyszy życia, że<br />

to dla nich do bre, że war to. Ale są rów -<br />

nież na szkoleniu dojrzałe panie, mają<br />

dobry wpływ na młodsze koleżanki.<br />

– Nie jest tak, jak się czę sto mó wi, że<br />

Cygan tylko wyciąga rękę po zasiłek. Jest<br />

wśród nich bar dzo du żo za rów no ko biet,<br />

jak i mę żczyzn, któ rzy chcą pra co wać,<br />

tyl ko nie bar dzo ma ją gdzie – wyjaśnia<br />

Krzysztof Popiela. – Największym proble<br />

mem jest to, że są to oso by nie wy edu -<br />

kowane, najczęściej po szkole<br />

podstawowej.<br />

Nie mają żadnego zawodu, żadnych<br />

do świad czeń za wo do wych, nie ste ty<br />

i trze ba to po wie dzieć ja sno – nie ma ją<br />

też wy ro bio ne go na wy ku obo wiąz ko -<br />

wo ści. Uwa ża ją się za lu dzi wol nych<br />

do te go stop nia, że do nie daw na by ło<br />

tak, że by ła ocho ta, to się szło do szko -<br />

ły, nie by ło ocho ty, to się nie szło. Te raz<br />

to się bar dzo zmie ni ło, jest więc na dzie -<br />

ja, że i ich za wo do wy los się zmie ni.<br />

Na ra zie trud no zna leźć pra co daw cę,<br />

któ ry zde cy do wał by się ich za trud nić,<br />

trudno było nawet wtedy, kiedy w Polsce<br />

bra ko wa ło rąk do pra cy. Tak jest, bo<br />

wśród Polaków mocno trzymają się stereotypy.<br />

Tymczasem Romowie, a Romki<br />

przede wszyst kim, ma ją zdol no ści<br />

manualne, zmysł estetyczny i fantazję.<br />

Dla te go jest na dzie ja, że pro jekt się po -<br />

wiedzie. Kurs kroju i szycia pozwoli kobie<br />

tom rom skim na zdo by cie<br />

prak tycz nych umie jęt no ści. Warsz ta ty<br />

z technik poruszania się po rynku pracy<br />

mają ułatwić samodzielność, przygotować<br />

do rozmowy kwalifikacyjnej. W ramach<br />

pro jek tu do sta ną rów nież<br />

narzędzie pracy – maszynę do szycia.<br />

– I niech one za czną szyć dla ro dzi ny,<br />

znajomych, sąsiadów – zapala się prezydencki<br />

specjalista od Cyganów. – Może<br />

z czasem będą mogły pozwolić sobie na zakup<br />

profesjonalnego sprzętu do szycia<br />

i spróbować swoich sił na rynku pracy, może<br />

założą niewielką firmę krawiecką, która<br />

bę dzie ich miej scem pra cy.<br />

Cygański los<br />

Ire na ma sze ścio ro dzie ci, 49 lat,<br />

do tej po ry nie pra co wa ła za wo do wo,<br />

zajmowała się domem, dziećmi, starzeją<br />

cy mi się ro dzi ca mi. Jest naj star szą<br />

uczestniczką szkolenia.<br />

– Dużo lat nawet nie wiedzieliśmy, że<br />

w ogóle jest opieka społeczna – zapewnia.<br />

– Sprzedawaliśmy na rynku ciuchy,<br />

mąż pracował przy zakładaniu centralnego<br />

ogrzewania, ale teraz o pracę jest<br />

bar dzo cię żko, du żo cię żej niż kie dy by -<br />

łam mło da. Mam już sied mio ro wnu ków,<br />

mu si my po móc cór ce, któ ra sa ma wy -<br />

chowuje niepełnosprawnego syna i pomo<br />

że my ile sił, ale wiecz nie żyć nie<br />

bę dzie my. A Ro mów nikt nie chce za -<br />

trudniać. Pomyślałam, że może jak skończę<br />

ten kurs, na uczę się szyć, to o pra cę<br />

będzie łatwiej.<br />

Sądecki projekt aktywizacji zawodowej<br />

Romów jest częścią ogólnopolskiego<br />

programu przysposobienia osób tej<br />

narodowości do funkcjonowania w społe<br />

czeń stwie oby wa tel skim, cho dzi<br />

w nim głównie o przeciwdziałanie bezro<br />

bo ciu, któ re jest ich ogrom nym pro -<br />

ble mem. Tym cza sem więk szość<br />

sądeckich Romów utrzymuje się głównie<br />

z zasiłków socjalnych.<br />

– Z czego mamy żyć? Zasiłku okresowego<br />

dostaję 72 złote miesięcznie –mó -<br />

44 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Wnuk Ireny Ciurei<br />

Natalia Siwak FOT. KAT<br />

wi Natalia – no i jest jesz cze za si łek ce -<br />

lowy, który otrzymuję po przedłożeniu<br />

rachunków z apteki. Czasem mąż zdobędzie<br />

pra cę na zle ce nie. Ka żdy, kto mnie<br />

zna, wie, że lu bię pra co wać.<br />

Natalia do niedawna pracowała jako<br />

dozorczyni i sprzątaczka. W jednopokojo<br />

wym, czy ściu sień kim miesz kan ku<br />

wychowali z mężem czworo dzieci i są<br />

z nich bardzo dumni. Tłumaczą tylko, że<br />

ich dzie ciom i w szko le, i w pra cy nie<br />

jest ła two.<br />

– Jak zo ba czą, że Rom, to na wet nie<br />

chcą rozmawiać o pracy. Najlepiej się<br />

wyprzeć swojego pochodzenia, udawać,<br />

że nie jest się Ro mem, bo do jed ne go<br />

worka nas kładą. Tylko dlaczego? –py -<br />

ta kobieta.<br />

Najstarszy syn Natalii z zawodu jest<br />

piekarzem, pracuje w pizzerii, młodszy<br />

uczy się zawodu masarza, a córka jest<br />

cukiernikiem, pracuje w Warszawie.<br />

– Ale żeby przekonać do siebie pracodawców,<br />

musiała się ciężko napracować,<br />

bar dziej niż jej pol skie ko le żan ki.<br />

A, że na sza cór ka umie zro bić wszyst ko<br />

i jest nie do zdar cia, to za bra li ją<br />

do War sza wy, tam ma le piej – uzupełnia<br />

Natalię jej mąż Mirosław.<br />

Raz by ła pra ca dla Na ta lii, w biu rze<br />

miała sprzątać, nie zdecydowała się. Bliscy<br />

jej tłu ma czy li: „Niech co zgi nie, choć -<br />

by ja kiś dro biazg, i za raz bę dzie na cie bie”.<br />

Powiedziała to pani, która chciała ją zatrudnić,<br />

a ta odparła, że rozumie.<br />

Trzy miesiące temu dowiedzieli się,<br />

że jest pra ca dla osób bez za wo du. Po -<br />

szli razem, Natalia z mężem, do urzędu<br />

pra cy. Rze czy wi ście wi sia ła kart ka,<br />

gdzie pi sa ło, że jest pra ca, ale urzęd nik<br />

im po wie dział, że to nie dla nich. – Dla<br />

Ro mów pra cy nie ma – rozłożył ręce.<br />

– Mąż ża ło wał, że nie miał przy so bie<br />

dyktafonu i tego nie nagrał – rozpamiętuje<br />

Natalia.<br />

Bożena ma prawie 38 lat, pięcioro<br />

dzieci i tak jak jej koleżanki zdecydowała<br />

się uczest ni czyć w kur sie. – Tylko czy<br />

po nim bę dzie ła twiej o pra cę? – zastanawia<br />

się ko bie ta. – To nie jest tak, że nie<br />

chce my pra co wać, że to na sza wi na.<br />

Większość Polaków uważa, że chcemy żyć<br />

tyl ko z pie nię dzy z opie ki. Tyl ko, że my ma -<br />

my o wie le mniej sze szan se na pra cę niż<br />

Polacy. Teraz mamy spotkania z psychologiem,<br />

przynajmniej można się wyżalić.<br />

Niektóre z dziewczyn mają trudność ze<br />

zrozumieniem tego, co mówi pani psycho<br />

log. Wśród Ro mów są lu dzie na ró -<br />

żnym po zio mie, tak jak wśród Po la ków.<br />

– Cie szę się, że na uczę się szyć. Mo -<br />

ja ro dzi na twier dzi, że go tu ję pysz nie<br />

– włącza się znów do rozmowy Natalia.<br />

– Ale chęt nie na uczę się cze goś no we go,<br />

ale na pew no nie trze ba nas uczyć hi gie -<br />

ny, jak to na pi sa li w jed nej z ga zet.<br />

– To nas za bo la ło, źle się z tym czu je -<br />

my – dodaje Irena. – Tak, że jak na za ję -<br />

Raz była praca dla Natalii,<br />

w biurze miała sprzątać,<br />

nie zdecydowała się. Bliscy<br />

jej tłumaczyli: „Niech co<br />

zginie, choćby jakiś<br />

drobiazg i zaraz będzie<br />

na ciebie”.<br />

cia przy szła są dec ka te le wi zja, to nie<br />

zgo dzi ły śmy się ani na roz mo wę, ani<br />

na zdjęcia. Proszę nas zrozumieć, mieszka<br />

my mię dzy Po la ka mi, oni też nie za -<br />

wsze zachowują się jak należy.<br />

– Do życia dużo nam naprawdę nie<br />

trze ba. Nie mu szę mieć bo gac twa, sa mo -<br />

cho dów, niech by by ła pra ca, choć by<br />

za osiem set zło tych, by le by w zgo dzie<br />

żyć, a co my: ja, mo ja żo na, na sze dzie -<br />

ci złe go zro bi li śmy, że by nas go rzej<br />

od Polaków traktować. Żebyśmy ciągle<br />

sły sze li – „Dla Ro mów pra cy nie ma”<br />

– kończy mąż Natalii.<br />

KA TAR ZY NA TO KARC ZYK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 45


SPOŁECZEŃSTWO<br />

Pomysł dobry, gorzej z pomysłodawcami<br />

Po mnik dla Mar szał ka<br />

Stowarzyszenie „Nowosądecka Wspólnota” wystąpiło<br />

z propozycją budowy pomnika Józefa Piłsudskiego<br />

w Nowym Sączu, mieście, które przyznało mu honorowe<br />

obywatelstwo już w roku 1915. Inicjatywie przyklasnęły<br />

inne organizacje, ale nie brakuje oponentów.<br />

Odsłonięcie tablicy Piłsudskiego,<br />

ul. Dunajewskiego 12 w Nowym<br />

Sączu, 1933 FOT. ARCH.<br />

Sprze ciw nie wy wo łu je oso ba<br />

marszałka, lecz pomysłodawcy<br />

je go uczcze nia, gdyż „No wo -<br />

są dec ka Wspól no ta” to lu dzie<br />

le wi cy, czę sto ze sta żem jesz cze<br />

w PZPR, choć nie wszy scy. Po ja wi ły<br />

się też gło sy, że na Kasz tan ce mar szał -<br />

ka dzia ła cze sto wa rzy sze nia chcą w je -<br />

sien nych wy bo rach sa mo rzą do wych<br />

wje chać do sa li ob rad im. St. Ma ła -<br />

chow skie go w ra tu szu.<br />

Nie zrażeni niczym inicjatorzy, liczą,<br />

że 12 ma ja br., w dniu 75. rocz ni cy<br />

śmierci „Dziadka”, zostanie wmurowany<br />

ka mień wę giel ny pod mo nu ment,<br />

któ ry ma sta nąć do ro ku 2012.<br />

– Nasze stowarzyszenie jest kategorycznie<br />

apolityczne, jest inicjatywą społeczną<br />

– tłumaczył podczas konferencji<br />

prasowej były wiceprezydent miasta Stanisław<br />

Kaim. – Zebraliśmy 120 podpisów<br />

różnych osób z Nowego Sącza, samorządowców,<br />

polityków, biznesmenów, profesorów<br />

wyższych uczelni. Propozycję<br />

poparły też stowarzyszenia: „Sądeczanie<br />

Razem” oraz „Sądecki Dialog”. Za jest<br />

prezydent Ryszard Nowak.<br />

Powołano zespół d.s. budowy pomnika:<br />

prze wod ni czą cy Woj ciech Lip pa,<br />

Czesław Baraniecki, Jan Ciesielka, Janusz<br />

Jurowicz, Dorota Niemiec i Tadeusz<br />

Nowak. Do pomysłu przekonywali<br />

dziennikarzy: Wojciech Lippa, Tadeusz<br />

Nowak, Stanisław Kaim i Jan Budnik,<br />

pod kre śla jąc, że mar sza łek, jak ma ło<br />

kto, zasłużył sobie na uczczenie w mieście,<br />

w którym wielokrotnie gościł, które<br />

bar dzo do brze wspo mi nał m.in.<br />

w książce pt. Moje pierwsze boje.<br />

Od czy ta ny zo stał spe cjal ny list in -<br />

ten cyj ny, skie ro wa ny do miesz kań ców<br />

Nowego Sącza i Sądecczyzny. Inicjatorzy<br />

zwra ca ją się z ape lem o nad sy ła nie<br />

opi nii, ko men ta rzy, pro po zy cji lo ka li -<br />

za cji po mni ka i je go wy glą du, do 15<br />

mar ca po przez stro nę in ter ne to wą<br />

(www.sto wa rzy sze nie -snw.pl). Pierw -<br />

szy etap przy go to wań do re ali za cji te -<br />

go pro jek tu to wła śnie wy bór<br />

lo ka li za cji. Od niej uza le żnio ny bę dzie<br />

kształt po mni ka (czy to ma być mar sza -<br />

łek stojący, siedzący, czy może na swojej<br />

słyn nej Kasz tan ce). Na si roz mów cy<br />

ma ją swo je pro po zy cje kil ku miejsc,<br />

ale na ra zie nie chcą ich ujaw niać, że -<br />

by pod czas kon sul ta cji z są de cza na mi<br />

ni cze go nie su ge ro wać. Kie dy już te<br />

spra wy zo sta ną za ła twio ne, zo sta nie<br />

ogło szo ny kon kurs na wy ko na nie pro -<br />

jek tu. Ar ty stycz ne wi zje oce ni spe cjal -<br />

na ko mi sja.<br />

– Uczy my się na błę dach in nych<br />

– pod kre śla Woj ciech Lip pa. – Prze -<br />

ana li zo wa li śmy, jak wy glą da ły<br />

pro ce du ry bu do wy ró żnych po mni ków<br />

w in nych pol skich mia stach. Pa mię ta -<br />

my o ostrych spo rach do ty czą cych mo -<br />

nu men tu po świę co ne go Ja no wi<br />

Paw ło wi II w No wym Są czu, a w la -<br />

tach 60. – po mni ka Ada ma Mic kie wi -<br />

cza, któ ry do dziś bu dzi skraj ne emo cje.<br />

Tego chcemy uniknąć, choć zdajemy sobie<br />

spra wę, że dys ku sje za wsze bę dą, bo<br />

prze cież, gdzie pię ciu Po la ków, tam<br />

sześć opi nii na ja kiś te mat.<br />

Jeśli chodzi o stronę finansową, inicja<br />

to rzy li czą na roz ma ite fun du sze.<br />

Wie rzą też, że znaj dą się hoj ni spon so -<br />

rzy. Za le ży im na tym, że by mar sza łek<br />

otrzy mał po mnik na mia rę swo ich za -<br />

sług dla oj czy zny. Jó zef Pił sud ski ma<br />

spo ro po mni ków w Pol sce. Naj bli żej<br />

od Nowego Sącza w taki sposób uhonorowali<br />

go mieszkańcy Łącka, w którym<br />

także kiedyś przebywał.<br />

(PG), (HSZ)<br />

46 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Stowarzyszenia „Nowosądecka Wspólnota”<br />

Do rejestru stowarzyszeń zostało<br />

wpi sa ne we wrze śniu 2008 r. Sto -<br />

warzyszenie deklaruje się jako orga<br />

ni za cja non pro fit, apo li tycz na,<br />

sku pia ją cą spe cja li stów z za kre su<br />

psy cho lo gii, pe da go gi ki, pra wa,<br />

współ pra cy z ad mi ni stra cją pu -<br />

blicz ną.<br />

„Dzia ła my na rzecz lu dzi po trze bu -<br />

ją cych po mo cy: przede wszyst kim zaś<br />

wśród dzie ci i mło dzie ży, osób znaj du -<br />

ją cych się w trud nej sy tu acji ży cio wej,<br />

nie peł no spraw nych, wy klu czo nych<br />

z normalnego nurtu życia. Prowadzimy<br />

in dy wi du al ną i gru po wą po moc pe da -<br />

go gicz ną i psy cho lo gicz ną, szko le nia<br />

z ró żnych dzie dzin wie dzy, wszel kie go<br />

ro dza ju warsz ta ty. Two rzy my spe cja li -<br />

styczne projekty i programy w zakresie:<br />

edu ka cji, spor tu, tu ry sty ki i re kre acji,<br />

ochro ny zdro wia, bez pie czeń stwa, pro -<br />

fi lak ty ki i roz wią zy wa nia pro ble mów<br />

al ko ho lo wych oraz prze ciw dzia ła niu<br />

nar ko ma nii. W na szej pra cy opie ra my<br />

się na war to ściach hu ma ni stycz nych,<br />

oby wa tel skich i pro eko lo gicz nych”<br />

– czy ta my w de kla ra cji ide owej sto wa -<br />

rzy sze nia.<br />

Na stycz nio we wal ne, po łą czo ne<br />

z opłat kiem, przy szła pra wie set ka<br />

osób. W spra woz da niu z ubie gło rocz -<br />

nej dzia łal no ści, pre zes Jan Ro siek<br />

wy mie nił m.in. po wo ła nie pięciu dru -<br />

żyn rug by, trzech dru ży n strze lec twa<br />

spor to we go, ak cje spo łecz ne, m.in.<br />

na rzecz cho rych dzie ci w no wo są -<br />

dec kim szpi ta lu z oka zji św. Mi ko ła -<br />

ja, za ba wa in te gra cyj ną dla wy cho -<br />

wan ków do mów dziec ka i ro dzin nych<br />

do mów dziec ka, ak cję pro fi lak ty ki<br />

zdro wot nej i ba da nia pro sta ty dla mę -<br />

żczyzn po 45. ro ku ży cia. Ak tyw nie<br />

dzia ła osiem ze spo łów ro bo czych sto -<br />

wa rzy sze nia, w tym cztery klu by: by -<br />

łych par la men ta rzy stów (pod wo dzą<br />

Ka zi mie rza Sa sa), by łych rad nych<br />

(Ta de usz No wak), by łych prze wod ni -<br />

czą cych osie dli (Ma rian Fa ron) oraz<br />

by łych pre zy den tów i wi ce pre zy den -<br />

tów mia sta (Jó zef A. Wik tor). Naj -<br />

now szą ini cja ty wą sto wa rzy sze nia<br />

jest kon kurs na „Czło wie ka Wiel kie -<br />

go Ser ca”. Zasz czyt ny ty tuł otrzy ma<br />

oso ba, wy ró żnia ją ca się dzia łal no ścią<br />

fi lan tro pij ną.<br />

(PG), (HSZ)<br />

Opinie<br />

Amputacja pamięci, czyli narodziny<br />

nomenklaturowych piłsudczyków<br />

Z niedowierzaniem przyjąłem informację o inicjatywie budowy pomnika<br />

Marszałka Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu. Bynajmniej nie z powodu<br />

osoby Marszałka oraz pamięci dla jego zasług i wiekopomności<br />

dokonań, ale tego, kto za ową szlachetną ideą stoi. Pomysłodawcą tego<br />

bez wątpienia godnego uwagi przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie „Nowosądecka<br />

Wspólnota”. Ładnie się nazywa i nawet stara się podejmować<br />

różnorodne akcje społeczne, ukierunkowane głównie na pomoc<br />

bliź nie mu. Chwa li się. Wszak czło wiek ży je ta kże po to, by przy słu żyć się<br />

innym. Mnie jednak bardziej zafrapowały nazwiska liderów tej organizacji,<br />

którzy, gotując się do wyborczej walki, uderzyli w tak wzniosłe<br />

i patriotyczne tony. A menażeria zaiste jest niezwykle ciekawa. Z grubsza<br />

to lu dzie, któ rzy jesz cze ćwierć wie ku te mu, z ra cji swej no men kla -<br />

turowej przynależności, postać Józefa Piłsudskiego najchętniej<br />

wymazaliby z kart narodowej historii i zbiorowej pamięci Polaków. Ci<br />

sami, dla których „Święto 11 Listopada” czy „Cud nad Wisłą” były wyłącznie<br />

powodem do wstydu i przemilczenia, a postać Komendanta zasługującą<br />

na pogardę. Ci sami, którzy zdzierali sobie gardła na partyjnych<br />

wiecach, wznosząc okrzyki na cześć komunistycznych decydentów oraz<br />

trwałości socjalistycznych dokonań. Osobiście nie dziwię się, że wybór<br />

padł właśnie na Józefa Piłsudskiego. Wszak ojcowie komunizmu nie pozostawili<br />

za wiele w spadku, a Marszałek to wciąż autorytet i jeden<br />

z najwybitniejszych Rodaków, którego dyskontować chcą nawet ex-partyjni<br />

prominenci. Ot, taki znak czasu...<br />

JA RO SŁAW RO LA<br />

Prezes Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska<br />

Najpierw rozwiążmy problem pomnika chwały<br />

Armii Czerwonej<br />

Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Sączu, czując<br />

obowiązek włączenia się do dyskusji na temat powstania w naszym mieście<br />

pomnika wskrzesiciela Polski, Marszałka Józefa Piłsudskiego uważa, że<br />

warunkiem podjęcia dalszych działań w tym kierunku jest rozwiązanie<br />

problemu pomnika chwały Armii Czerwonej przy al. Wolności w Nowym<br />

Sączu. Nie jest do pogodzenia pomysł stawiania pomnika jednemu z największych<br />

Polaków w dziejach naszego Narodu i równocześnie obrona monumentu<br />

poświęconego chwale wrogiej armii. Sam pomysł jest doskonały,<br />

chociaż może budzić kontrowersje środowisko, które go poddało (...).<br />

Zakładamy, że inicjatywa środowiska skupionego wokół Stowarzyszenia „Nowosądecka<br />

Wspólnota” jest czysta w intencjach i nie stanowi jakiegoś elementu<br />

kampanii wyborczej. Zasadniczo Stowarzyszenie „Nowosądecka Wspólnota”<br />

deklaruje w swojej misji całkiem odmienną działalność, w której nie leżą takie<br />

inicjatywy, stąd też pomysł poddany przez organizację zaskakuje (...).<br />

Po usunięciu pomnika chwały Armii Czerwonej można byłoby w tym samym<br />

miejscu postawić monument Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego „przy orderach,<br />

z szablą” – jak na zdjęciach z gry wojennej przeprowadzonej<br />

w dniach 30-31 stycz nia 1929 r. w ka sy nie 1. PSP w No wym Są czu. U pod nó ża,<br />

po lewej strzelec legionowy, po prawej „Beliniak” w umundurowaniu i z uzbrojeniem,<br />

z jakim brali udział w boju na linii Marcinkowice – Kurów (...).<br />

Miej my na dzie ję, że ini cja ty wa ta nie po słu ży do per so nal nych wo jen<br />

na szcze blu Ra dy Mia sta i śro do wisk o od mien nych świa to po glą dach!<br />

Usza nuj my Oso bę i Dzie ło Wiel kie go Po la ka!<br />

LES ZEK ZA KR ZEW SKI<br />

Pre zes za rzą du od dzia łu PTH w Nowym Sączu<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 47


SPOŁECZEŃSTWO<br />

Tradycja bojów pod Nowym Sączem żyje zawsze w I Brygadzie łącząc się<br />

z serdeczną wdzięcznością dla mieszkańców miasta za wzruszające<br />

przyjęcie, jakiego doznaliśmy po odparciu inwazji. J. Piłsudski<br />

Piłsudski w Nowym Sączu<br />

W 1908 r. pobyt 41-letniego Piłsudskiego<br />

w grodzie nad Kamienicą i Dunaj<br />

cem za owo co wał po wsta niem tu taj<br />

struktur Związku Walki Czynnej, tajnej<br />

or ga ni za cji bo jo wej. Co cie ka we, sam<br />

Piłsudski pojawił się w mieście w charakterze<br />

„skromnego literata”.<br />

W 1911 r. prowadził szkolenie wojsko<br />

we Związ ku Strze lec kie go, ka dry<br />

późniejszego Wojska Polskiego.<br />

Sądeczanie stanowili<br />

najliczniejszą grupę<br />

Pierwszej Kompanii<br />

Kadrowej.<br />

Piłsudski w Nowym Sączu, 1921 FOT. ARCH.<br />

Narożna ściana budynku, ul. Dunajewskiego 12<br />

w Nowym Sączu, niedaleko więzienia. Tablica głosi:<br />

„W tym domu mieszkał w 1914 Komendant Józef<br />

Piłsudski. Wskrzesicielowi i Budowniczemu Polski<br />

Niepodległej, pierwszemu Marszałkowi Polski w 15-lecie<br />

odrodzenia Państwa Polskiego wierni jego żołnierze<br />

w hołdzie. Związek Legionistów w N. Sączu, Związek<br />

Strzelecki w N. Sączu”.<br />

Ta bli cę od sło nię to i po świę co -<br />

no 11 listopada 1933 r. Podczas<br />

oku pa cji nie miec kiej ta bli cę<br />

zdjęto i ukryto. Staraniem Koła<br />

Prze wod ni ków Od dzia łu „Be skid”<br />

PTTK ponownie odsłonięto ją 11 listopada<br />

1989 r.<br />

Józef Piłsudski bywał w Nowym Sączu<br />

wie lo krot nie. Przy szły mar sza łek<br />

i na czel nik nie pod le głe go pań stwa<br />

po raz pierw szy od wie dził mia sto<br />

nad Dunajcem i Kamienicą przed I wojną<br />

świa to wą, dwu krot nie w la -<br />

tach 1908-1911.<br />

Są de cza nie sta no wi li naj licz niej szą<br />

gru pę Pierw szej Kom pa nii Ka dro wej.<br />

Już 3 sierpnia 1914 r. po rozkazie mobilizacyjnym<br />

dla drużyn strzeleckich wyje<br />

chał z No we go Są cza 56-oso bo wy<br />

oddział X Polskiej Drużyny Strzeleckiej,<br />

zło żo ny z człon ków Czy tel ni TSL<br />

pod do wódz twem Wa len te go Cy ły,<br />

z peł nym uzbro je niem, mel du jąc się<br />

przy ul. Oleandry w Krakowie pod komen<br />

dę Jó ze fa Pił sud skie go. Gru pa ta<br />

weszła w całości w skład Pierwszej Kadro<br />

wej. Ta kże Zwią zek Strze lec ki, 6<br />

sierp nia 1914 r. wy słał w tym sa mym<br />

ce lu i kie run ku 96 lu dzi pod do wódz -<br />

twem Kazimierza Pierackiego. W gronie<br />

ochot ni ków był też młod szy<br />

Pie rac ki, Bro ni sław. Gru pa we szła<br />

w skład Le gio nów. 14, 24 i 25 wrze -<br />

śnia 1914 r. wyruszyły następne grupy<br />

sądeczan – 165 osób pod dowództwem<br />

Wacława Rozwadowskiego – które zasiliły<br />

I Legion Zachodni. Nie było legio -<br />

nowego pułku, w którym nie służyliby<br />

sądeczanie.<br />

48 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Nauczyciel historii z Nowego Sącza,<br />

Ja ro sław Ro la, pod czas se sji po pu lar -<br />

no -na uko wej Bóg – ho nor – oj czy zna<br />

w mar cu 2008 r. w Mar cin ko wi cach<br />

cel nie za uwa żył, że Pił sud ski miał<br />

w so bie dar spo łecz ne go uwo dze nia,<br />

o jakim współcześni politycy mogą tyl -<br />

ko po ma rzyć:<br />

„Emanował jakimś niezwykłym magne<br />

ty zmem, któ re mu trud no by ło się<br />

oprzeć. Czarowi strzeleckiej, a potem legionowej<br />

legendy ulegali humaniści i arty<br />

ści, nie bra ko wa ło też stu den tów<br />

i absolwentów szkół technicznych. Aura<br />

i cha ry zma Ko men dan ta przy cią ga ła<br />

wszyst kich (bez wzglę du na spo łecz ne<br />

pochodzenie i zasługi), dla których wierno<br />

pod dań cze ma ni fe sty by ły szczy tem<br />

obłudy i politycznego tchórzostwa. Wierzyli<br />

mu bezgranicznie, jak niegdyś legio<br />

ni ści rzym scy swo im wo dzom. By li<br />

gotowi do największych poświęceń, bo<br />

w Pił sud skim wi dzie li me sja ni stycz ne<br />

spełnienie proroctw narodowych wieszczów.<br />

Dla je go, prze wa żnie bar dzo mło -<br />

dych »le gu nów«, na wet naj trud niej sze<br />

zadania bojowe były wykonalne.”<br />

Po raz trzeci Piłsudski przybył – już<br />

w charakterze brygadiera – komendanta<br />

Le gio nów Pol skich. Był już wte dy po -<br />

wszech nie zna ny spo łe czeń stwu<br />

sądeckiemu.<br />

13 grud nia 1914 r. po zwy cię skich<br />

walkach w rejonie Limanowej, Pisarzowej<br />

i Mar cin ko wic do No we go Są cza<br />

wkroczył 1. pułk Legionów, owacyjnie<br />

witany przez żołnierzy i sądeczan. Piłsud<br />

ski od wie dził ran nych le gio ni stów,<br />

za no co wał w miesz ka niu bur mi strza<br />

Władysława Barbackiego – przy ul. Dunajewskiego.<br />

Kło po ty z Kasz tan ką<br />

Ko men dant za pa mię tał też kło po ty<br />

z Kasz tan ką – uko cha ną kla czą, któ rą<br />

otrzymał 9 sierpnia 1914 r. od Eustachego<br />

Romera, właściciela majątku Czaple<br />

Małe.<br />

„Wy sła łem do No we go Są cza na -<br />

przód swo ich uła nów, sam zaś po ma sze -<br />

rowałem z piechotą. Belina doniósł mi,<br />

że w mie ście przy go to wu ją owa cję<br />

na cześć mo ją i mo je go od dzia łu (…)<br />

Przy jem ne to by ło wej ście do mia sta,<br />

mia łem tyl ko du że kło po ty ze swo ją<br />

Kasz tan ką. Kasz tan ka już na most<br />

na Du naj cu, po dziu ra wio ny przez wy -<br />

buchy, kręciła głową, uważając, że jest<br />

zanadto niebezpieczny dla jej szanowne<br />

go ist nie nia (...). Lecz wresz cie ry nek.<br />

Ja sno oświe tlo ny, czar ny od tłu mu.<br />

Gdym się na nim na Kasz tan ce uka zał,<br />

roz legł się krzyk ca łe go tłu mu i pa dły<br />

po ci ski z kwia tów. Te go już by ło sta -<br />

nowczo za wiele mojej wiejskiej klaczy,<br />

zwi nę ła się po de mną i chcia ła ucie kać<br />

od owacji. Niemało mnie kosztowało, by<br />

ją po pro stu we pchać na ry nek. Szła<br />

Piłsudski przed dworkiem Morawskich w Marcinkowicach, 6 grudnia 1914<br />

Wysłałem do Nowego Sącza<br />

naprzód swoich ułanów,<br />

sam zaś pomaszerowałem<br />

z piechotą. Belina doniósł<br />

mi, że w mieście<br />

przygotowują owację<br />

na cześć moją i mojego<br />

oddziału.<br />

przez szpaler ludzki ostrożnie, nieledwie<br />

za trzy mu jąc się co pa rę chwil. Czu łem<br />

pod sobą, jak nieszczęśliwe stworzenie<br />

szukało ucieczki. Musiałem Kasztankę<br />

cią gle pchać na przód, tak iż po wy jeź -<br />

dzie z ryn ku po zna łam i ja, że owa cja<br />

coś kosz tu je. Czu łem do sko na le, że<br />

mam no gi, tak mia łem je zmę czo ne”<br />

– wspomina Piłsudski w książce Moje<br />

pierwsze boje.<br />

Po dłu giej wo jacz ce cze ka ły na ko -<br />

men dan ta, jak sam stwier dza, „wiel ko -<br />

miejskie rozkosze”: elektryczne światło,<br />

kawiarnia, wanna, fryzjer.<br />

„Zgoliłem sobie brodę, którą utrzymać<br />

w porządku na wojnie jest nadzwyczaj<br />

trud no. Ba wi li mnie po tem moi<br />

żoł nie rze, któ rzy przy spo tka niach<br />

na uli cy uda wa li, że mnie nie po zna ją<br />

i od da wa li ho no ry z ocią ga niem, by<br />

mieć okazję do przeproszenia, że wskutek<br />

zgo le nia bro dy nie mo gli mnie ja ko -<br />

by od razu rozpoznać.”<br />

Do Nowego Sącza przybyły też pozostałe<br />

oddziały legionowe tak że całość<br />

wojska znalazła się pod jednym dowódcą.<br />

Ogłoszono wówczas, że Piłsudski został<br />

mianowany brygadierem,<br />

a dotychczasowy 1. Pułk przemianowano<br />

na Brygadę Legionów. Składała się ona<br />

z dwóch pułków: 1. pod dowództwem<br />

mjr. Edwarda Rydza-Śmigłego (I i IIl baony)<br />

i 2. (po tem zwa ne go 5.) w skła -<br />

dzie II i IV batalionów pod dowództwem<br />

Mieczysława Norwida-Neugebauera oraz<br />

dwóch batalionów samodzielnych<br />

(V i VI). Od 30 grudnia komendantem 5.<br />

Pułku został kpt. Leon Berbecki.<br />

Z Nowego Sącza Piłsudski wyjechał<br />

pod Łowczówek k. Tarnowa, gdzie żołnierze<br />

I Brygady walczyli z Rosjanami.<br />

Po bi twie pod Łow czów kiem po raz<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 49


pierwszy odegrano hymn żołnierski My,<br />

Pierwsza Brygada, co pozwala na hipotezę,<br />

że ta słynna pieśń powstała kilkana<br />

ście dni wcze śniej wła śnie w No wym<br />

Sączu. 26 grudnia 1914 r. ponownie był<br />

w Sączu, odwiedzić rannych legionistów<br />

w szpitalu.<br />

Pod ko niec 1914 r. Ra da Miej ska po -<br />

stanowiła przekazać na Legiony 100 tys.<br />

koron, Rada Powiatowa – 50 tys. koron,<br />

rów nież ko le ja rze opo dat ko wa li się<br />

(w wysokości 1 proc.) na fundusz wojsko<br />

wy. To był wkład mia sta w bu do wę<br />

nowej polskiej armii.<br />

Nowy Sącz był pierwszym<br />

miastem polskim, który<br />

uczcił twórcę Legionów,<br />

nadając mu honorowe<br />

obywatelstwo.<br />

Trzy lata po wkroczeniu Piłsudskiego<br />

ze swoimi legionistami do Nowego<br />

Są cza, w 1917 r., na pla cu przed ko ścio -<br />

łem kolejowym ustawiono figurę Chrystu<br />

sa (dzie ło Sta ni sła wa Piąt kie wi cza)<br />

jako wyraz wdzięczności mieszkańców<br />

Kolonii Kolejowej za to, że przebywające<br />

od 19 li sto pa da do 12 grud nia 1914 r.<br />

oddziały rosyjskich kozaków nie zniszczyły<br />

miasta.<br />

SPOŁECZEŃSTWO<br />

Honorowy obywatel<br />

W 1916 r., po kon flik cie mię dzy Pił -<br />

sudskim a sztabem austriacko-pruskim,<br />

Ra da Miej ska No we go Są cza wspar ła<br />

komendanta moralnie, nadając mu honorowe<br />

obywatelstwo miasta. Z inicjatywą<br />

taką wystąpili radni PPS Ryszard<br />

Mędlarski i Stanisława Woszczyńska.<br />

No wy Sącz był pierw szym mia stem<br />

pol skim, któ ry w ten spo sób uczcił<br />

twórcę Legionów.<br />

Kiedy zaproszono go na uroczystość<br />

wręczenia okolicznościowego tytułu,<br />

a zaplanowano ją na 12 listopada 1916 r.<br />

z ra cji ob cho du to wa rzy szą ce go ogło -<br />

szo ne mu przez ce sa rzy Nie miec i Au -<br />

strii Ak to wi 5 Li sto pa da, nad szedł<br />

z Krakowa następujący telegram:<br />

„Kraków, 12 listopada 1916 r. Za zapro<br />

sze nie na ob chód dzię ku ję, być<br />

na nim niestety nie mogę z powodu niezdro<br />

wia. Tra dy cja bo jów pod No wym<br />

Sączem żyje zawsze w I Brygadzie, łącząc<br />

się z serdeczną wdzięcznością dla<br />

miesz kań ców mia sta za wzru sza ją ce<br />

przyjęcie, jakiego doznaliśmy po odparciu<br />

inwazji. J. Piłsudski”.<br />

Historyk sądecki, Leszek Migrała, odnalazł<br />

w Archiwum Państwowym w Nowym<br />

Sączu, kolejny list brygadiera,<br />

napisany z Krakowa 6 stycznia 1917 r.<br />

do burmistrza Władysława Barbackiego<br />

uprzejmy list wyjaśniający, w którym napisał:<br />

„Nad zwy czaj cen ne dla mnie pi smo<br />

J. Wm. Pana z dnia 21 listopada ubiegłego<br />

roku otrzymałem i teraz dopiero<br />

po powrocie z Warszawy dowiedziałem<br />

się, że odpowiedź moja natychmiast napisana<br />

nie został wysłana z przyczyn ode<br />

mnie niezależnych. Najserdeczniej mimo<br />

to przepraszam za opóźnienie i proszę<br />

go nie brać za złe.<br />

By ło by mi to tem przy krzej szym, że<br />

z No wym Są czem czu ję się zwią za ny<br />

uczuciowo bardzo silnie po nadzwyczajnie<br />

wdzięcz nych wspo mnie niach walk<br />

pod Li ma no wą i No wym Są czem. Gdy<br />

się mia stu ze chcia ło uczy nić mi za szczyt<br />

nie zwy kły przyj mu jąc mnie w po czet<br />

swoich obywateli do uczucia serdeczności<br />

wspomnień o przeżyciach bojowych<br />

Ta bli ca u zbie gu ulic Lwow skiej i Ja -<br />

giel loń skiej FOT. BO GU SŁAW KOŁCZ<br />

dodało się uczucie wdzięczności w stosunku<br />

do miasta i jego obywateli. Kampania<br />

pod murami Nowego Sącza wśród<br />

patryotycznych Podhalan stanowić będzie<br />

w pamięci mojej i żołnierzy I. Bryga<br />

dy jed no z naj mil szych wspo mnień,<br />

tak serdecznie byliśmy tam przyjmowani,<br />

tak troskliwą opieką otoczeni przez<br />

współobywateli i rodaków.<br />

Będę J. Wielmożnemu Panu Burmistrzowi<br />

niezwykle wdzięczny, gdy zechce<br />

Pan być wy ra zi cie lem mo ich uczuć<br />

wdzięcz no ści i po dzi wu przed Świet ną<br />

Radą Miejską i obywatelami miasta.<br />

Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego<br />

szacunku i poważania, z jakim pozostaję.<br />

J. Piłsudski.”<br />

Tytuł odebrał dopiero w wolnej Polsce,<br />

przy by wa jąc do No we go Są cza 6<br />

sierp nia 1921 r. z oka zji pierw sze go<br />

świę ta puł ko we go 1. Puł ku Strzel ców<br />

Podhalańskich, powracając po wizycie<br />

na Tar gach Wschod nich Lwo wie. Na -<br />

czel ny Wódz wziął udział w uro czy sto -<br />

ściach ra zem z gen. Edwar dem Śmi głym<br />

Rydzem. Wtedy poszukiwał dziewczynki,<br />

która poczęstowała go w dworze Morawskich<br />

w Marcinkowicach garczkiem<br />

go to wa ne go mle ka pod czas walk<br />

pod Marcinkowicami, co zmarzniętemu<br />

wtedy i choremu wodzowi przywróciło<br />

siły fizyczne.<br />

Pi sał o tym we wspo mnie niach wo -<br />

jennych:<br />

„Udałem się na posiłek, na który gościnni<br />

gospodarze zapraszali. Poprosiłem<br />

o szklankę mleka i kawałek chleba<br />

(...) Wy pi łem już pół szklan ki i się gną -<br />

łem po papierosa. Ba! Nie sądzono mi<br />

już by ło ani zjeść śnia da nia, ani na wet<br />

skoń czyć tej szklan ki, któ ra sta ła przede<br />

mną. Rozpoczęła się tragedia marcinkowicka”.<br />

Marszałek dopiero w 1921 r. dokończył<br />

to, co za czął 6 grud nia 1914 r.<br />

„Już jako Naczelnik Państwa pojechałem<br />

rozmyślnie do Rdziostowa i Marcinkowic.<br />

W Marcinkowicach kazałem<br />

sobie przygotować szklankę mleka. Nie<br />

mo głem znieść te go, żem ta ki głod ny, jak<br />

wte dy by łem, nie do pił mle ka”.<br />

Jak po la tach mó wił Sta ni sław Mo -<br />

rawski, naczynie z białym płynem Piłsud<br />

skie mu po da ła je go sze ścio let nia<br />

córka Marysia.<br />

50 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Marszałek w sądeckim ratuszu FOT. ARCH.<br />

Kolejny pobyt: 1926 r. w ramach wizytacji<br />

wojskowej 1. PSP. Wizyta ta była<br />

jak by re wa nżem za pięk ny pre zent<br />

– paradną pelerynę i kapelusz z długim<br />

or lim pió rem oraz dys tynk cja mi mar -<br />

szałka – jaki otrzymał od sądeckich Podhalańczyków<br />

w dniu swoich imienin.<br />

W dniach 30 stycz nia – 1 lu te go 1928 r.<br />

w kasynie oficerskim 1. PSP marszałek poprowadził<br />

osobiście grę wojenną dla wyższych<br />

oficerów armii polskiej.<br />

6 sierp nia 1929 r. w No wym Są czu<br />

od był się Zjazd Le gio ni stów z ca łe go<br />

kra ju, w któ rym wziął udział Jó zef Pił -<br />

sudski owacyjnie witany przez podkomendnych.<br />

Kult marszałka<br />

W li sto pa dzie 1930 r., pod czas ob -<br />

chodów rocznicy odzyskania niepodległo<br />

ści, przy wej ściu do są dec kie go<br />

ratusza wmurowano kamienną tablicę:<br />

u góry znajdował się medalion płaskorzeź<br />

by mar szał ka, po ni żej na pis ry ty<br />

w me ta lu: „Ro ku 1930. Pierw sze mu<br />

marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, budowniczemu<br />

Polski odrodzonej w dziesią<br />

tą rocz ni cę wy zwo le nia Oj czy zny<br />

od najazdu bolszewickiego.”<br />

Po śmierci marszałka, 12 maja 1935<br />

r. w Nowym Sączu odbyły się uroczystości<br />

żałobne organizowane przez wszystkie<br />

wyznania w kościołach, synagodze,<br />

szkołach, gdzie odczytano odezwę prezydenta<br />

Ignacego Mościckiego. Rada<br />

Miejska nadała nazwę Józefa Piłsudskiego<br />

Muzeum Ziemi Sądeckiej i ulicy<br />

przebiegającej koło koszar 1. PSP. Wilhelmina<br />

Uhlowa z Towarzystwa Szkół<br />

Ludowych założyła Stowarzyszenie<br />

Marszałka Józefa Piłsudskiego.<br />

W „Są de cza ni nie” z mar ca 2009 r.<br />

Leszek Migrała pisze o niekonwencjonal<br />

nym do wo dzie hoł du na wieść<br />

o śmierci Marszałka:<br />

„Polskie Towarzystwo Tatrzańskie<br />

»Beskid« wykonując uchwałę Zarządu<br />

Głównego, dokonało manifestacyjnego<br />

pobrania skał i ziemi z Radziejowej<br />

i z Trzech Koron, celem wysypania<br />

na Kopcu na Sowińcu w Krakowie. Pobrania<br />

ziemi z Radziejowej dokonano 18<br />

sierp nia 1935 r. przy udzia le ok. 40 osób,<br />

umieszczając ją w specjalnie przygotowanych<br />

urnach wykonanych przez garncarza<br />

Juliana Młyńskiego ze Starego<br />

Sącza, przy czym w zdarzeniu tym<br />

uczestniczyli: Feliks Rapf, Józef Bogusz,<br />

Alfons Gargula i Leon Szwenik, a ponadto<br />

przedstawiciele Starostwa Powiatowego<br />

w Nowym Sączu, wojska, Zarządu<br />

Gminy Rytro oraz reprezentanci Adama<br />

hr. Stadnickiego. Niespełna dwa tygodnie<br />

póź niej – 1 wrze śnia 1935 r. – po -<br />

dobne pobranie ziemi odbyło się<br />

na Trzech Ko ro nach, m.in. przy udzia le<br />

wicestarosty nowotarskiego oraz delegacji<br />

PTT »Be skid«, w skład któ rej wcho -<br />

dzili ponownie Feliks Rapf i Alfons<br />

Gargula oraz Stefan Krajewski i Zbigniew<br />

Nowakowski.”<br />

W piśmie nowosądeckiej młodzieży<br />

gim na zjal nej „Zew Gór” (nr 19 z 1936<br />

r.) czytamy:<br />

„Zostaliśmy sami – zdał On nas<br />

na własne siły i własne serca. Czerpiąc<br />

z Jego ducha wiarę i entuzjazm pracy,<br />

starajmy się w chwilach zwątpienia być<br />

tak moc ny mi i twar dy mi – jak On był. Jó -<br />

zef Piłsudski żyje. Żyje w naszych sercach,<br />

ży je w na szych wal kach o wiel kie<br />

i sprawiedliwe jutro Odrodzonej Polski.”<br />

Obecnie Piłsudski jest patronem ulicy<br />

(obwodnicy w kierunku Zawady) wzdłuż<br />

rzeki Kamienicy i mostu heleńskiego.<br />

Je mu też po świę co ne są ta bli ce:<br />

w ko ście le ko le jo wym o tre ści „Dla<br />

Cie bie Pol sko i dla Twej Chwa ły. Bo jow -<br />

nikowi Niepodległości Józefowi Piłsudskiemu<br />

i jego żołnierzom w 70. rocznicę<br />

od zy ska nia Nie pod le gło ści – So li dar -<br />

ność” (odsłonięta w 1988) oraz na naro<br />

żnej ścia nie bu dyn ku u zbie gu ul.<br />

Po śmierci marszałka<br />

12 maja 1935 r. w Nowym<br />

Sączu odbyły się<br />

uroczystości żałobne<br />

organizowane przez<br />

wszystkie wyznania<br />

w kościołach, synagodze,<br />

szkołach, gdzie odczytano<br />

odezwę prezydenta<br />

Ignacego Mościckiego.<br />

Lwowskiej i Jagiellońskiej: „Mówili, żeśmy<br />

stu ma nie ni nie wie rząc w to, że<br />

chcieć – to móc!”. W osiem dzie sią tą<br />

rocznicę sformowania Pierwszej Brygady<br />

Legionów rozkazem Józefa Piłsudskie<br />

go dnia 19 grud nia 1914 w N. Są czu<br />

wier ni pa mię ci – Kon fe de ra cja Pol ski<br />

Nie pod le głej, Zwią zek Strze lec ki<br />

„Strzelec”, 1914–1994.<br />

JE RZY LE ŚNIAK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 51


SPOŁECZEŃSTWO<br />

By łam stu dent ką hi sto rii sztu ki<br />

na Uni wer sy te cie Ja giel loń -<br />

skim, Na sser był stu den tem<br />

Aka de mii Gór ni czo–Hut ni -<br />

czej. Po zna li śmy się w dość cie ka wy<br />

spo sób. W Piw ni cy pod Ba ra na mi<br />

w 1979 r. historycy sztuki mieli imprezę<br />

za mknię tą, nie mam po ję cia jak Na -<br />

sser tam się do stał! Ja koś mu siał, bo tam<br />

wła śnie się po zna li śmy. Wte dy by ło<br />

trud no nam się spo ty kać. Na ka żdym<br />

kroku szykanowano nas, nie mogliśmy<br />

iść ra zem do ki na czy na dys ko te kę.<br />

Spotykaliśmy się głównie u moich lub<br />

jego znajomych. Po trzech latach znajomo<br />

ści, 21 grud nia 1982 r. wzię li śmy<br />

ślub cy wil ny w No wym Są czu. Nie<br />

prze szłam na is lam i nie mia łam z te go<br />

powodu żadnych konfliktów z mężem.<br />

Zawsze szanował, tak jak i jego rodzina,<br />

mo ją chrze ści jań ską re li gię. Wiem, że<br />

teść bar dzo cie szył by się, gdy bym zmie -<br />

ni ła wia rę, ale nikt na mnie nie na ci skał.<br />

Na początku zamieszkaliśmy w Krakowie<br />

w akademiku, potem w mieszkaniu<br />

przy uli cy To kar skie go. Mąż<br />

trak to wał mnie z sza cun kiem, ale za -<br />

Nie przeszłam na islam<br />

i nie miałam z tego powodu<br />

żadnych konfliktów<br />

z mężem. Zawsze<br />

szanował, tak jak i jego<br />

rodzina, moją<br />

chrześcijańską religię.<br />

zdro sny był za wsze. W Pol sce ka żdy<br />

mężczyzna, żonaty czy nie, flirtuje z kobietami,<br />

tam natomiast nikt nikomu nie<br />

pa trzy w oczy. Ka żdy zaj mu je się so bą.<br />

Będąc w Jemenie ubierałam się po euro<br />

pej sku i ni gdy nie mia łam z tym kło -<br />

potów. Nie kazano mi na siłę zasłaniać<br />

twarzy.<br />

Woj na bra to bój cza<br />

Kie dy uro dzi ła nam się cór ka Ra sm,<br />

prze pro wa dzi li śmy się do miesz ka nia,<br />

któ re ku pił nam mój ta ta, też w Kra ko -<br />

wie. W 1983 r. Na sser wy je chał do Je -<br />

me nu, ja zaś z cór ką mia łam do je chać<br />

póź niej. Nie ste ty, spra wy się tro chę<br />

Rodzina razem<br />

Arab nie pi je, nie pa li, nie bi je żo ny, Ko ran<br />

nie nakazuje traktować kobiety przedmiotowo<br />

Są de czan ka<br />

w Je me nie<br />

Ewa Bulanda Al-Mashan, mieszka obecnie w Lipnicy<br />

Wielkiej, gdzie sprawuje funkcję kierownika Warsztatów<br />

Terapii Zajęciowej. Jednak część jej życia związana jest<br />

z Jemenem, państwie arabskim położonym<br />

w południowo-zachodniej części Półwyspu Arabskiego,<br />

gdzie mieszkała wraz z arabskim mężem o imieniu<br />

Nasser i dziećmi. Posłuchajmy jej opowieści.<br />

skomplikowały, gdyż w Jemenie wybuchła<br />

wojna domowa, a mąż został więźniem<br />

po li tycz nym. Nie mia łam z nim<br />

kon tak tu przez pół ro ku! Nie wie dzia -<br />

łam, co mam my śleć. Ba łam się. Pró bo -<br />

wa łam się z nim skon tak to wać przez<br />

Mi ni ster stwo Spraw Za gra nicz nych<br />

i prawdopodobnie dzięki temu udało się<br />

go ura to wać. Miał być roz strze la ny.<br />

W związ ku z tym nasz wy jazd się opóź -<br />

nił. Wy je cha ły śmy z cór ką do pie ro<br />

w październiku 1987 r. Pierwszy mój lot<br />

do Ade nu, po ło żo ne go nad Za to ką<br />

Adeń ską, mia łam przez Mo skwę.<br />

Co zwró ci ło mo ją uwa gę, to nie sa -<br />

mo wi ta ko lo ry sty ka, mnó stwo ko lo ru<br />

52 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Ewa Bulanda z córeczką na tle<br />

arabskiej architektury<br />

czarnego, żółtego i niebieskiego, prawie<br />

całkowity brak zieleni, no i ten okropny<br />

upał. Nie bie ski, pa mię tam do brze, to<br />

niebo i morze, żółty to wulkaniczne skały,<br />

czar ny na to miast to stro je ko biet.<br />

W Ade nie prak tycz nie nie ma tra wy.<br />

Kiedy przyjechałam, Nasser nie miał<br />

jeszcze swojego mieszkania. Wynajęliśmy<br />

do mek na dwa mie sią ce w ty po -<br />

wym osie dlu je meń skim. Dom arab ski<br />

we wnątrz jest czy sty i schlud ny, wszę -<br />

dzie pięknie pachnie kadzidełkami. Kobiety<br />

nie są zakryte. Domy otoczone są<br />

wy so kim mu rem. Na sze ży cie by ło<br />

zwy czaj ne, ra no pra ca, pra co wa łam<br />

w bibliotece, potem obiad, po południu<br />

sje sta. Wte dy na wet kup cy zo sta wia li<br />

swoje stragany ze złotem i kosztownościami<br />

i szli odpoczywać.<br />

Po dwóch miesiącach pobytu w Adenie,<br />

Nasser postanowił przedstawić mnie<br />

swo im ro dzi com. Le cie li śmy sa mo lo -<br />

tem, gdyż to by ło po dru giej stro nie Je -<br />

me nu. By łam ubra na w je dwab ny<br />

różowy kostium, po europejsku. Kiedy<br />

wy sia da łam z sa mo lo tu, zo ba czy łam<br />

tłum lu dzi, któ ry zbiegł się zo ba czyć<br />

Europejkę. Szybko wsiedliśmy do samochodu,<br />

po czym usłyszałam za sobą serdeczny<br />

śmiech, odwróciłam się. Za mną<br />

sie dział teść. Wziął wnucz kę na ko la na.<br />

Po przyjeździe do rodzinnego domu męża<br />

wszy scy nas wi ta li, by li bra cia, bra -<br />

to we, sio stry. Tam jest ta ki zwy czaj, że<br />

na po wi ta nie lu dzie po da ją so bie rę ce<br />

i nawzajem sobie je całują. Jedna z żon<br />

kuzyna męża krzyczała, że to wstyd, bo<br />

je stem od kry ta, ale teść sta nął w mo jej<br />

obronie. Otrzymaliśmy pokój z tarasem.<br />

By łam strasz nie zmę czo na, lecz tam nie<br />

zo sta wia się go ścia sa me mu so bie.<br />

W pokoju siedziała z nami ciocia męża<br />

i coś opowiadała. Nie mam pojęcia, co<br />

mówiła, bo nie rozumiałam po arabsku.<br />

Podział ról<br />

W Je me nie dzień wy glą da tak, że<br />

wsta je się o czwar tej ra no. Mę żczyź ni<br />

idą do me cze tu, a ko bie ty do kuch ni.<br />

Ara bo wie pięć ra zy dzien nie się mo dlą<br />

i pięć ra zy dzien nie się my ją. Zaw sze<br />

przed modlitwą. Przy meczetach znajdują<br />

się łaź nie, ka żdy mu si umyć rę ce<br />

i twarz. Dzięki takiej czystości nigdy nie<br />

by ło tam cho rób za kaź nych. Ko bie ty<br />

w tym czasie sprzątają dom, palą kadzidełka,<br />

przygotowują śniadanie, np. płatki<br />

żytnie z olejem sezamowym, herbatę<br />

z mle kiem goź dzi ko wym czy zsia dłe<br />

mleko. Kuchnia arabska jest lekkostrawna,<br />

bar dzo smacz na. Ja da się ryż, ba ra -<br />

ninę, jagnięcinę, cielęcinę, dużo warzyw<br />

i owoców. Posiłki spożywaliśmy trzy razy<br />

dzien nie i za wsze by ły świe żo go to -<br />

wa ne, nie ka nap ki tyl ko cie płe da nia.<br />

Arabowie zawsze dziękują Bogu za to,<br />

co ma ją.<br />

Po śniadaniu mężczyźni idą na targ,<br />

oni zajmują się kupowaniem jedzenia.<br />

Dom arabski wewnątrz jest<br />

czysty i schludny, wszędzie<br />

pięknie pachnie<br />

kadzidełkami. Kobiety nie<br />

są zakryte.<br />

Kobiety kupują tylko perfumy, materiały<br />

i złoto, natomiast jedzeniem zawsze<br />

zaj mu ją się mę żczyź ni. To oni ku pu ją<br />

produkty, z których kobiety potem tworzą<br />

różne potrawy.<br />

Codziennie do kobiet przychodzą sąsiadki<br />

i zwykle odchodzą dopiero po 16.<br />

Jest gwarno i tłoczno, ponieważ każda<br />

przy pro wa dza ze so bą dwo je lub tro je<br />

dzieci.<br />

Na początku gotowałam osobno, nie<br />

mogłam się przyzwyczaić do jemeńskiej<br />

kuch ni. Jed nak póź niej już po tra fi łam<br />

sama przyrządzać arabskie potrawy i zosta<br />

ło mi to do dzi siaj. Bar dzo czę sto te -<br />

raz go tu ję w opar ciu o to, cze go się<br />

nauczyłam przebywając w Jemenie.<br />

Ara bo wie to nie sa mo wi cie uczci wi<br />

lu dzie. To, o czym się sły szy, te hi sto rie<br />

o kobietach uciśnionych, to zależy tylko<br />

i wy łącz nie od po dej ścia da nej oso by,<br />

nie ma nic wspól ne go z wia rą. Arab nie<br />

pi je, nie pa li, nie bi je żo ny. Ko ran nie na -<br />

kazuje traktować kobiety przedmiotowo.<br />

W ogó le ist nie je tam po dział ról. Mę -<br />

żczyzna reprezentuje dom na zewnątrz,<br />

natomiast w domu króluje kobieta. Mąż<br />

oddaje pieniądze żonie, a najważniejszą<br />

oso bą w do mu jest naj star sza ko bie ta.<br />

Ona ma klu cze do wszyst kich po miesz -<br />

czeń i o wszyst kim de cy du je. Zresz tą<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 53


SPOŁECZEŃSTWO<br />

Morze Czerwone<br />

arab skie ko bie ty nie za bar dzo chcą pra -<br />

cować. Odpowiada im takie życie w domu.<br />

W mia stach ko bie ty są bar dziej<br />

no wo cze sne, pra cu ją, na to miast<br />

na wsiach kobiety wolą prowadzić dom.<br />

W Je me nie nie ob cho dzi się świąt<br />

Bożego Narodzenia, gdyż jest niewielu<br />

Podczas Ramadanu (postu),<br />

który trwa miesiąc,<br />

od wschodu do zachodu<br />

słońca nie wolno jeść, pić,<br />

palić ani mieć lubieżnych<br />

myśli. Dopiero<br />

po zmierzchu zaczyna się<br />

życie.<br />

chrze ści jan, ale my w do mu za wsze sta -<br />

raliśmy się obchodzić tradycyjne święta.<br />

Krzak kolczasty był odpowiednikiem<br />

polskiej choinki.<br />

Pod czas Ra ma da nu (po stu), któ ry<br />

trwa mie siąc, od wscho du do za cho du<br />

słoń ca nie wol no jeść, pić, pa lić ani mieć<br />

lubieżnych myśli. Dopiero po zmierzchu<br />

zaczyna się życie. Wszędzie czuć jaśmin<br />

i per fu my. Za koń cze niem Ra ma da nu<br />

jest święto ofiarowania, kiedy to zabija<br />

się baranka.<br />

War te opi sa nia jest też to, że w kra -<br />

jach arab skich nie ma cze goś ta kie go<br />

jak dom dziec ka. Dzie ci są roz piesz cza -<br />

ne i ko cha ne. Zaw sze ktoś się ni mi opie -<br />

ku je. Chłop cy izo lo wa ni są<br />

Beihan<br />

od dziewczynek, jednak przykazuje im<br />

się trak to wać ko bie ty z sza cun kiem.<br />

Dzie ci są przy wo żo ne i od wo żo ne ze<br />

szko ły, kie row ca od bie ra dziec ko<br />

od mat ki i trzy ma za rącz kę, po tem<br />

stróż pod szkołą odbiera dziecko od kierow<br />

cy i od pro wa dza do stró ża<br />

przed kla są. W Je me nie na uczy cie le<br />

trak tu ją uczniów jak wła sne dzie ci.<br />

Przed mio ty w szko łach – jak wszę dzie.<br />

Kolejna wojna<br />

Podczas pobytu w Adenie, mieszkaliśmy<br />

blisko lotniska wojskowego, dlate<br />

go, kie dy wy bu chła woj na mię dzy<br />

pół noc nym i po łu dnio wym Je me nem,<br />

znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji.<br />

Ra kie ty spa da ły nie mal na nasz<br />

dom i strasznie się baliśmy. Jeździliśmy<br />

na noc do naszych znajomych. Wreszcie<br />

nadarzyła się okazja do wydostania się<br />

stamtąd. Mieliśmy płynąć statkiem syryjskim.<br />

Kiedy jechaliśmy z mężem samochodem<br />

do portu, przed nami uderzył<br />

pocisk przeciwpancerny. To było straszne,<br />

czu li śmy ogrom ny strach i wła sną<br />

bez sil ność. Nie uda ło nam się do stać<br />

na pokład statku i wróciliśmy. Zatrzymaliśmy<br />

się u brata męża i tam czekaliśmy.<br />

Uda ło nam się do stać na in ny<br />

statek, który płynął do Dżibuti. Ja z córką<br />

wymiotowałyśmy, mąż płynął z nami.<br />

Od po cząt ku woj ny po dej mo wał<br />

sta ra nia, aby ra zem wy je chać. Do stał<br />

wizę wyjazdową i był razem z nami. Dosta<br />

li śmy się do Fran cji, a tam do obo zu<br />

dla uchodź ców. Pe wien pol ski puł kow -<br />

Żyzna dolina Beihan FOT. ARCH.<br />

nik nam pomógł, załatwił pokój z klimatyzacją.<br />

Potem ewakuowano nas do Pary<br />

ża, a stam tąd do War sza wy.<br />

Po po wro cie do Pol ski miesz ka li śmy<br />

w Lip ni cy Wiel kiej u mo jej ro dzi ny.<br />

W Adenie panowała cholera, brakowało<br />

prą du i wo dy. Mniej wię cej po ty go -<br />

dniu od na sze go wy jaz du z Je me nu<br />

wybuchł potężny magazyn broni w naszej<br />

dzielnicy, odłamki spadły na dach<br />

domu, w którym mieszkaliśmy. To, co<br />

tam przeżyliśmy, jest nie do opisania.<br />

Do Polski z czwórką dzieci na stałe<br />

wróciłam w 1997 roku. Obecnie jestem<br />

z mężem w separacji. Dodam, że przyczyną<br />

rozstania nie były różnice kulturo<br />

we ani re li gij ne. W ka żdym<br />

ma łżeń stwie są pro ble my i nie na le ży<br />

tłumaczyć tego pochodzeniem czy religią<br />

współmałżonków.<br />

Wy słu cha ła AN NA MI KA<br />

54 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


SĄDECZANIE<br />

Sądeckie ostatki w ratuszu<br />

Am ba sa do r Są dec czy zny<br />

Prof. dr hab. na uk me dycz nych<br />

Tadeusz Popiela, światowej sławy<br />

chirurg, b. wieloletni rektor<br />

Aka de mii Me dycz nej w Kra -<br />

ko wie, ro dem z są dec kich Bie lo wic,<br />

odebrał 13 lutego, w ostatnią sobotę karnawału,<br />

na „sadeckich ostatkach” w ratuszu<br />

Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej,<br />

tytuł Ambasadora Sądecczyzny. Atrakcją<br />

wieczoru był występ starosądeczanki<br />

Kasi Zielińskiej, która na inaugurację<br />

za śpie wa ła nie for mal ny hymn są dec ki<br />

autorstwa Andrzeja Górszczyka „Wróć<br />

do Sącza, wróć nad Dunajec…” Spotkanie<br />

klu bo we z wdzię kiem i dow ci pem<br />

prowadził jego sekretarz red. Jerzy Leśniak,<br />

stały współpracownik miesięcznika<br />

„Sądeczanin”.<br />

Sala im. marszałka Stanisława Małachow<br />

skie go zgro ma dzi ła po nad set kę<br />

wybitnych sądeczan, w tym wielu przybyłych<br />

z Krakowa, Warszawy, a nawet<br />

z za gra ni cy, jak np. Jan Olek sy, któ ry<br />

przy le ciał na spo tka nie aż z Chi ca go.<br />

Na zwi ska wie lu obec nych zdo bi ty tuł<br />

profesorski, żeby tylko wspomnieć Stani<br />

sła wa Mo ry tę, b. rek to ra Aka de mii<br />

Muzycznej w Warszawie, prof. Jerzego<br />

Ombacha, matematyka z UJ, czy Marka<br />

Jeżabka, fizyka pracującego w Genewie<br />

przy świa to wym pro jek cie Wiel kie go<br />

Zder za cza. By li rek to rzy sądec kich<br />

uczelni: Krzysztof Pawłowski, Andrzej<br />

Bulzak i Zbigniew Ślipek.<br />

Otwierając spotkanie, prezes KPZS,<br />

Józef Oleksy, powiedział, że reaktywowane<br />

w 2004 r. stowarzyszenie jest apoli<br />

tycz ne i po nad par tyj ne, a je go<br />

członków łączy jedynie miłość i przywiązanie<br />

do ziemi rodzinnej oraz pozytywny<br />

lobbing za sądeckimi sprawami,<br />

gdzie kol wiek ich rzu ci los. By ły pre mier<br />

i marszałek Sejmu RP podkreślił, że jako<br />

czło wie ko wi le wi cy bar dzo do brze<br />

mu się współpracuje z prawicowym prezy<br />

den tem No we go Są cza, Ry szar dem<br />

FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

Nowakiem, którego dokonania na rzecz<br />

mia sta zna i ce ni. Olek sy mó wił też, jak<br />

wa żna jest wie dza i wy kształ ce nie<br />

w XXI wie ku dla roz wo ju ta kich nie -<br />

Prof. Popiela uznał,<br />

że ostatnia sobota<br />

karnawału, ratusz i tak<br />

wyśmienite grono<br />

sądeczan, to dobry czas,<br />

miejsce i towarzystwo do<br />

oddania hołdu swemu ojcu<br />

– Janowi Popieli.<br />

wiel kich ośrod ków miej skich jak No wy<br />

Sącz, bo dwie trze cie Po la ków miesz ka<br />

„na pro win cji”. Z te go po wo du klub<br />

od kilku lat przyznaje stypendia wyróżniającym<br />

się maturzystom z sądeckich<br />

szkół śred nich. Ta kich sty pen dy stów<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 55


SĄDECZANIE<br />

uzbierało się już 24. Kolejną inicjatywą<br />

KPZS jest przyznawanie tytułu honorowego<br />

Ambasadora Sądecczyzny.<br />

– Sądeczanie to środowisko rozproszone,<br />

które rozpoznaje się poprzez wybit<br />

ne po sta cie. Ta ką oso bo wo ścią jest<br />

niewątpliwie profesor Tadeusz Popiela,<br />

którego nazwisko jest znane we wszystkich<br />

szpitalach i klinikach w kraju – rekomendował<br />

Józef Oleksy pierwszego<br />

lau re ata na gro dy. Za cy to wał słyn ne<br />

Wska za nia do sy nów Pod ha la Wła dy -<br />

sła wa Or ka na, uzna jąc, że jak ulał pa su -<br />

ją do by łe go wie lo let nie go rek to ra<br />

krakowskiej Akademii Medycznej, który<br />

nigdy nie zapomniał swoich korzeni.<br />

– Kie dy w 1949 ro ku po ma tu rze<br />

w II Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława<br />

Chrobrego w Nowym Sączu powędrowałem<br />

w świat, moim pierwszym<br />

przy stan kiem stał się Kra ków, gdzie roz -<br />

poczęła się moja przygoda z medycyną<br />

– rozpoczął wyraźnie wzruszony prof.<br />

Tadeusz Popiela.<br />

Da lej opo wia dał, że w cią gu bli -<br />

sko 60 la t pra cy na uko wej uda ło mu się<br />

odwiedzić wszystkie najważniejsze centra<br />

badawcze w świecie, ale za najlepszą<br />

FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

dla sie bie re ko men da cję ja ko le ka rza<br />

i chirurga uważa zakończony w 2007 r.<br />

ogólnopolski program leczenia raka żołąd<br />

ka. Prof. Po pie la przez 35 lat był ko -<br />

ordynatorem tego programu, bo mimo<br />

zmieniających się rządów, a nawet ustrojów,<br />

trwała systemowa walka z rakiem<br />

żołądka.<br />

– Gdy rozpoczynaliśmy ten program,<br />

przeżywalność chorych na raka żołądka<br />

wy no si ła 5 proc. ca łej po pu la cji, gdy<br />

kończyliśmy – wyleczenia całkowite stanowiły<br />

24 proc. populacji, a ponad 64<br />

proc. pa cjen tów prze ży wa ło po nad 10<br />

lat – mówił z satysfakcją chirurg.<br />

Prof. Po pie la uznał, że ostat nia so bo -<br />

ta kar na wa łu, ra tusz i tak wy śmie ni te<br />

gro no są de czan, to do bry czas, miej sce<br />

i towarzystwo do oddania hołdu swemu<br />

ojcu – Janowi Popieli.<br />

– To był pro sty, skrom ny czło wiek, jak<br />

każdy przedwojenny kolejarz bardzo<br />

punktualny i solidny, który służył ludziom<br />

pomocą przez 24 godziny na dobę, niech<br />

mi wolno będzie dzisiaj przywołać jego<br />

postać – mówił Ambasador Sądecczyzny,<br />

a sala długo klaskała.<br />

W części artystycznej spotkania znów<br />

brylowała Kasia Zielińska (z towarzyszącym<br />

jej zespołem) w cokolwiek kroto<br />

chwil nym re per tu arze. Jed ną<br />

z piosenek starosądeczanka dedykowała<br />

Jó ze fo wi Olek se mu, któ re go,<br />

przy ucie sze ze bra nych, wy cią gnę ła<br />

z pierwszego rzędu, gdzie marszałek zadawał<br />

szyku z prezydentem Ryszardem<br />

No wa kiem, prze wod ni czą cym Ra dy<br />

Mia sta Ar tu rem Czer nec kim i no wym<br />

proboszczem parafii św. Małgorzaty Janem<br />

Pio trow skim, przed sta wio nym<br />

przez red. Le śnia ka, ja ko „pierw szy mi -<br />

sjo narz Rzecz po spo li tej, a od nie daw -<br />

na rządca dusz sądeckich”.<br />

Zanim całe towarzystwo przeniosło się<br />

do Karczmy na Kamieńcu, by – przy suto<br />

zastawionym sądeckimi smakołykami<br />

i nalewkami stole – kontynuować rozmowy<br />

o są dec kich spra wach, głos jesz cze<br />

zabrał prof. Feliks Kiryk. Redaktor naczelny<br />

„Rocznika Sądeckiego” zapropono<br />

wał, aby w 2012 r., przy oka zji<br />

mistrzostw Europy, zorganizować Świato<br />

wy Zjazd Są de czan. Sa la znów za trzę -<br />

sła się od okla sków.<br />

(HSZ)<br />

Tadeusz Popiela<br />

Na froncie<br />

walki<br />

z rakiem<br />

Wybitny lekarz i uczony,<br />

ceniony także za granicą,<br />

twórca nowoczesnej<br />

diagnostyki i chirurgii,<br />

otaczany szacunkiem,<br />

podziwem i wdzięcznością<br />

przez rzesze pacjentów.<br />

te go ode brał ho no ro wy<br />

ty tuł Am ba sa do ra Zie mi<br />

Są dec kiej. Wy ró żnie nie<br />

13lu<br />

Klu bu Przy ja ciół Zie mi<br />

Są dec kiej jest wy ra zem głę bo kie go<br />

uznania dla jego niezwykłych osiągnięć,<br />

jak rów nież głę bo kiej iden ty fi ka cji<br />

z Nowym Sączem, Sądecczyzną. To także<br />

symbol wdzięczności za nieocenioną<br />

po moc, ja kiej do świad cza li<br />

i doświadczają ze strony profesora – sądeczanie.<br />

Wielu mieszkańców naszego<br />

regionu zawdzięcza jemu i kierowanym<br />

przez niego klinikom powrót do zdrowia<br />

i normalnego życia.<br />

Jeden z najwybitniejszych chirurgów<br />

polskich, specjalista w dziedzinie gastroenterologii,<br />

onkologii, endoskopii operacyjnej,<br />

ultrasonografii. Od studiów<br />

związany z Akademią Medyczną, a potem<br />

z Wydziałem Lekarskim Uniwersytetu<br />

Jagiellońskiego w Krakowie, rektor<br />

tej uczel ni, a w la tach 1975–2003 kie row -<br />

nik I Katedry Chirurgii Ogólnej i Kliniki<br />

Chirurgii Gastroenterologicznej Collegium<br />

Medicum UJ przy ul. Kopernika<br />

w Krakowie, najstarszej placówki chirurgicznej<br />

w Polsce, założonej przez Hugo<br />

Kołłątaja i prof. Rafała Czerniakowskiego.<br />

Choć zarządzanie kliniką przekazał<br />

prof. Janowi Kuligowi, swojemu ucznio-<br />

56 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


wi, nadal dużo pracuje, operuje, prowadzi<br />

badania naukowe dotyczące raka żołądka,<br />

jelita grubego i trzustki.<br />

***<br />

Pro fe sor po cho dzi z No we go Są cza<br />

– Bielowic, urodził się w rodzinie kolejar<br />

skiej 23 ma ja 1933 r., ja ko syn<br />

Bronisławy z Chełmeckich i Jana, najmłodszy<br />

z trojga dzieci (starszymi byli<br />

Marian i Janina). Ojciec, spawacz na kolei,<br />

był dzia ła czem PPS, któ ra od gry wa -<br />

ła dużą rolę w życiu publicznym miasta<br />

i regionu. W domu zawsze zbierali się<br />

ko le ja rze, dys ku to wa li. Mat ka wy wo -<br />

dzi ła się z ro dzi ny o tra dy cjach lu do -<br />

wych z Tę go bo rzy, dba ła o ser decz ną<br />

at mos fe rę, ale Po pie lo wie ży li ubo go,<br />

kształcili trójkę dzieci, zdarzało się chodzić<br />

Tadkowi do szkoły na bosaka.<br />

– W gimnazjum miałem już porządne<br />

ubra nie i bu ty. Jed nak te bo se no gi<br />

w dzie ciń stwie chy ba przy spo rzy ły mi<br />

kom plek sów, bo gdy już zo sta łem le ka -<br />

rzem wie le ra zy śni ło mi się, że uczest -<br />

ni czę w ja kimś wa żnym wy da rze niu<br />

i spostrzegam, że jestem boso. Budziłem<br />

się spo co ny. Mo że to śmiesz ne? Nie chcę<br />

FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />

epatować, nie jestem Jankiem Muzykantem,<br />

ale tak by ło, kto w to uwie rzy?<br />

Ta de usz pod czas oku pa cji nie miec -<br />

kiej uczęszczał do Szkoły Powszechnej<br />

im. Tadeusza Kościuszki w Dąbrówce,<br />

a potem do II Liceum i Gimnazjum im.<br />

Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu.<br />

Z admiracją wspomina pobyt w tej szkole,<br />

którą nazywa wręcz „akademią”, serdecz<br />

ne uczu cia bu dzą w nim po sta cie<br />

pro fe so rów, przed wo jen nych pe da go -<br />

gów z praw dzi we go po wo ła nia, ob da -<br />

rzonych pasją.<br />

Oj ciec Ta de usza Po pie li za sły nął<br />

w Sączu jako niezawodny medyk-amator.<br />

Nastawiał ręce, leczył złamane kości<br />

często lepiej niż zawodowi lekarze.<br />

Ro dzin ne za in te re so wa nia me dy cy ną<br />

zadecydowały z pewnością o wyborze<br />

lekarskiej drogi życiowej syna.<br />

Ze wspomnień profesora:<br />

– Ojciec w okresie międzywojennym<br />

prowadził – po specjalnym przeszkoleniu<br />

– w domu certyfikowany punkt sanitarny<br />

PCK, swojego rodzaju miniaptekę<br />

i ma ga zyn środ ków opa trun ko wych.<br />

Z uwagi na oddalenie od miasta, ludzie<br />

czę sto ko rzy sta li z po rad i po mo cy.<br />

W połowie lat trzydziestych ojciec uległ<br />

tragicznemu wypadkowi. Dorabiał sobie<br />

po godzinach w klejowni przy ul. Grunwaldz<br />

kiej, gdzie wy bu chła cy ster na ze<br />

stę żo nym kwa sem. Fa brycz ka zni kła<br />

z powierzchni ziemi, podmuch wyrzucił<br />

ojca na piętro budynku. Doznał ciężkiego<br />

opa rze nia, zła ma nia mied ni cy, rąk<br />

i nóg, stra cił oko. Przez kil ka lat oj ciec<br />

prze by wał na le cze niu i re ha bi li ta cji<br />

w szpitalu bonifratrów w Krakowie. Rzeczywiście,<br />

obserwacje i doświadczenia,<br />

jakie tam zebrał, wykorzystywał w udzielaniu<br />

bezinteresownej pomocy medycznej<br />

oko licz nej lud no ści, zna ne są<br />

przypadki nastawienia złamanych kończyn.<br />

Oczy wi ście, mia ło to wpływ rów -<br />

nież na mnie. Jed no cze śnie, pa trząc<br />

na cierpienie ojca, pragnąłem być lekarzem,<br />

by go wy le czyć.<br />

***<br />

– Po po myśl nym zda niu ma tu ry,<br />

chciałem początkowo dostać się do tzw.<br />

Kompanii Akademickiej, kształcącej lekarzy<br />

wojskowych, zapewniającej wikt,<br />

środki na utrzymanie i w perspektywie<br />

miesz ka nie. Od mó wio no mi jed nak<br />

z uwa gi na to, że nie mia łem skoń czo -<br />

nych 18 lat. Zda wa łem więc do Aka de -<br />

mii Me dycz nej w War sza wie, ale nie<br />

przyjęto mnie rzekomo z powodu braku<br />

miejsc. Spra wa by ła dla mnie nie po ję ta.<br />

Nie wiedziałem wtedy, że o odmowie zadecydowała<br />

„opinia” o antyradzieckości<br />

mo jej ro dzi ny, zwłasz cza oj ca<br />

(pod czas woj ny dzia ła ją ce go w AK,<br />

a po wyzwoleniu aresztowanego), jaką<br />

wystawili mi „życzliwi” działacze młodzieżowi.<br />

Postanowiłem interweniować<br />

u samego prezydenta Bieruta. Chodziłem<br />

przez 27 dni do Belwederu, oczywiście<br />

za trzy my wa ny ka żdo ra zo wo<br />

na biurze przepustek. Wreszcie dowódca<br />

stra żni ków uli to wał się na de mną<br />

i załatwił telefonicznie audiencję u pełnomocnika<br />

rządu ds. rekrutacji na wyższe<br />

uczelnie, profesora Sierpińskiego,<br />

który skierował mnie na nowo utworzone<br />

akademie do Białegostoku, Rokitnicy<br />

(k. Ka to wic) lub Szcze ci na. Wy bra łem<br />

Szcze cin. Tam wpa dła mi w rę ce „życz -<br />

liwa” opinia, zidentyfikowałem autorów,<br />

żyją jeszcze, pewnie o tym donosie nie<br />

pamiętają. Było, minęło. Studia dokończyłem<br />

w Krakowie, z którym związałem<br />

potem całe swoje zawodowe życie.<br />

***<br />

Na Sądecczyźnie, konkretnie w Skrudzi<br />

nie, pod czas wa ka cji w 1950 r. po -<br />

znał przy by łą z Bę dzi na sym pa tycz ną<br />

dziew czy nę Mie czy sła wę, któ ra<br />

– po obronie dyplomu lekarskiego AM<br />

w Krakowie, dokładnie w dniu imienin<br />

– została jego żoną.<br />

Mło dy le karz tra fił na po czą tek<br />

do III Kli ni ki Chi rur gii w Kra ko wie.<br />

Peł nił dy żur, gdy do szpi ta la przy wie -<br />

ziono rannych w wypadku samochodowym<br />

w Mi cha ło wi cach uczest ni ków<br />

Europejskiego Zjazdu Towarzystwa Historii<br />

Medycyny. Pod skalpel Tadeusza<br />

trafiła pani profesor z Wielkiej Brytanii,<br />

któ rej ura zy gło wy ra czej nie da wa ły<br />

szansy przeżycia przy ówczesnym poziomie<br />

medycyny. Operacja się powiodła<br />

i pa ni pro fe sor dzie więć lat póź niej<br />

spotkała się z doktorem, który ocalił jej<br />

życie. Okazją był przyjazd na uroczystości<br />

600-le cia Uni wer sy te tu Ja giel loń -<br />

skie go. Wte dy roz ma wia li już jak<br />

profesor z profesorem. Tadeusz Popiela<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 57


wspo mi na te chwi le nie tyl ko ze wzglę -<br />

du na spo tka nie, ale pod kre śla też, że<br />

żad na in na uro czy stość w Pol sce nie<br />

miała tak podniosłego charakteru i równie<br />

do nio słej ran gi. Pod kre śla też, że<br />

wte dy pierw szy raz wła dza lu do wa<br />

otworzyła granice Polski dla wszystkich,<br />

którzy chcieli przyjechać do Krakowa.<br />

Wkro czył w za wód le ka rza w mo -<br />

mencie przełomu w chirurgii. Gdy zaczy<br />

nał pra cę, cho rych usy pia ło się<br />

jeszcze eterem, nie było żywienia pozajelitowego.<br />

– Już po kilku latach operowania poją<br />

łem, że je śli chcę wpro wa dzać no we<br />

rozwiązania i metody operacyjne, muszę<br />

się oprzeć na na ukach pod sta wo -<br />

wych i pro wa dzić ba da nia. Nie<br />

wy star czy zo pe ro wać wrzód żo łąd ka,<br />

ale trzeba szukać odpowiedzi na pytania:<br />

dla cze go do cho dzi do cho ro by<br />

wrzo do wej? Na si pro fe so ro wie mie li<br />

pry wat ne kon tak ty, któ re owo co wa ły<br />

w na uce. Np. prof. Le on To cho wicz był<br />

przy ja cie lem prof. Pau la D. Whi te’a,<br />

oso bi ste go kar dio lo ga pre zy den ta<br />

Eisenhowera. To dzięki Tochowiczowi,<br />

który zaprosił White’a na obchody 600–<br />

le cia Uni wer sy te tu Ja giel loń skie go,<br />

Amerykanie zbudowali Szpital Dziecięcy<br />

w Prokocimiu.<br />

***<br />

Równolegle dojeżdżając na motocyklu<br />

pra co wał w ośrod ku zdro wia<br />

w Przybysławicach, uruchomił pogotowie<br />

ratunkowe w Skawie.<br />

Wkroczył w zawód lekarza<br />

w momencie przełomu<br />

w chirurgii. Gdy zaczynał<br />

pracę chorych usypiało się<br />

jeszcze eterem, nie było<br />

żywienia pozajelitowego.<br />

Dok to rat obro nił w 1961 r. u prof.<br />

Je rze go Ja siń skie go, a ha bi li ta cję,<br />

w 1965 r. Zaw dzię cza ją prof. Le ono wi<br />

To cho wi czo wi, któ ry na kło nił go<br />

do pro wa dze nia ba dań z prof. Sta ni sła -<br />

wem Kon tur kiem nad za sto so wa niem<br />

niskich temperatur w chorobie wrzodowej<br />

żo łąd ka.<br />

SĄDECZANIE<br />

W 1972 r. zo stał rek to rem kra kow -<br />

skiej Aka de mii Me dycz nej, naj młod -<br />

szym w Pol sce (miał wów czas 39 lat).<br />

Rektorował do 1981 r. Prowadził równocześnie<br />

oddział i rektorat. Operował<br />

zwy kle od szó stej ra no do je de na stej,<br />

potem szedł do rektoratu i tam urzędował<br />

do sie dem na stej czy osiem na stej.<br />

Wracał do szpitala, by odbyć wieczorną<br />

wi zy tę i zo ba czyć ope ro wa nych<br />

przed południem chorych. Pod jego kierunkiem<br />

opracowano perspektywiczny<br />

pro gram roz wo ju uczel ni: in we sty cji,<br />

kadry naukowej i współpracy z wieloma<br />

ośrodkami w Europie Zachodniej, USA<br />

i Japonii. Popiela sprowadził do Krakowa<br />

polskiego kardiochirurga prof. Antoniego<br />

Dziatkowiaka, wraz z zespołem<br />

kar dio lo gów i ane ste zjo lo gów. Wte dy<br />

też roz bu do wał bu dy nek kli nicz ny,<br />

gdzie do tej po ry na sa le wy kła do we<br />

wcho dzi ło się przez blok ope ra cyj ny,<br />

a w sa lach cho rych sta ło po 40 łó żek,<br />

brak by ło przy zwo itych sa ni ta ria tów.<br />

Zmodernizowany obiekt, z nowymi pracowniami<br />

i salami, skomputeryzowany,<br />

odpowiadał w pełni najlepszym zagra -<br />

nicznym standardom.<br />

Popiela zrobił błyskotliwą karierę naukową<br />

jako autor 453 publikacji, 860 referatów<br />

i 30 monografii naukowych. Jest<br />

człon kiem PAN i PAU, KBN oraz ra dy<br />

naukowej przy ministrze zdrowia, członkiem<br />

honorowym wielu towarzystw nauko<br />

wych, dłu go let nim pre zy den tem<br />

Europejskiego Towarzystwa Chirurgów,<br />

dok to rem ho no ris cau sa uczel ni me -<br />

dycz nych w War sza wie, Wro cła wiu<br />

i Szczecinie, laureatem licznych nagród<br />

krajowych i międzynarodowych, wyróżnio<br />

nym m.in. Lau rem Ja giel loń skim<br />

i Medalem Merentibus.<br />

Nauczyciel wielu pokoleń chirurgów,<br />

z których 13 jest aktualnie ordynatorami.<br />

Pod je go kie run kiem 36 le ka rzy<br />

uzy ska ło ty tuł dok to ra na uk me dycz -<br />

nych, dziewięciu habilitację, a pięciu jego<br />

wy cho wan kom nada no ty tuł<br />

profesora. Czterech z nich zostało kierownikami<br />

katedr chirurgii UJ.<br />

W 1986 r. został laureatem I nagrody<br />

na XII Mię dzy na ro do wym Kon gre -<br />

sie CICD w Je ro zo li mie. Zdo był dwie<br />

nagrody na Światowym Kongresie Raka<br />

Żo łąd ka w Ja po nii w 1995 r. Dwu -<br />

krot nie uho no ro wa no go I na gro dą<br />

na kon gre sie eu ro pej skich chi rur gów.<br />

Za wybitne osiągnięcia w chirurgii gastro<br />

en te ro lo gicz nej przy zna no mu na -<br />

grodę Stołecznego Królewskiego Miasta<br />

Krakowa. W 2001 r. został odznaczony<br />

Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia<br />

Polski.<br />

Wielokrotnie zapraszany do współpracy<br />

przez najsławniejsze ośrodki uniwersyteckie<br />

w krajach, które uważane są<br />

za przodujące w dziedzinie nauk medycznych.<br />

Zazwyczaj bywał tam jako visiting<br />

profesor i prowadził wykłady oraz<br />

przewodził zabiegom operacyjnym nieprzerwanie<br />

przez kilka miesięcy. Na liście<br />

tej znajdują się m.in. uniwersytety<br />

amerykańskie w Nowym Jorku, San<br />

Diego, San Francisco, Chicago, a także<br />

w Norymberdze, Hamburgu, Frankfurcie<br />

oraz w Japonii, Brazylii i Hiszpanii.<br />

FOT. ARCH.<br />

58 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Objeżdżając świat, profesor Popiela nieustannie<br />

powraca, nie tylko myślami,<br />

do domu ojca przy ul. Zyndrama w Nowym<br />

Są czu. W ka żdym ro ku spę dza tam<br />

przynajmniej dwa tygodnie wakacji.<br />

***<br />

Profesor Popiela zalicza się do tego<br />

pokolenia, które startowało w zawodzie<br />

w erze siermiężnej chirurgii.<br />

FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

– Nie znaliśmy wtedy kroplówek w dzisiejszym<br />

znaczeniu, co najwyżej posługiwaliśmy<br />

się tzw. hypodermią, czyli<br />

wstrzykiwaniem soli fizjologicznej<br />

pod skó rę, skąd płyn był wchła nia ny<br />

przez organizm. Nic nie wiedzieliśmy<br />

o wlewach dożylnych, o pozaustrojowym<br />

odżywianiu, uczyliśmy się o metabolizmie<br />

wstrząsu. W latach pięćdziesiątych<br />

i sześćdziesiątych pokutowało przeświadcze<br />

nie, że – nie daj Bo że – do tknąć wą -<br />

troby czy trzustki w trakcie zabiegu<br />

w jamie brzusznej. Nowa wiedza o tkance,<br />

komórce, rozwój fizjologii klinicznej,<br />

immunologii, postęp w zakresie nauk<br />

podstawowych, genetyki, biologii molekularnej,<br />

wykorzystanie nowoczesnych<br />

technologii, zastosowanie wizualizacji<br />

– to wszystko sumuje się na rewolucję<br />

w chirurgii. Niegdyś symbolizował ją<br />

skalpel. Współczesny chirurg coraz swobodniej<br />

posługuje się głowicą ultradźwiękową.<br />

A na blokach operacyjnych<br />

pojawiają się roboty. Moje pokolenie<br />

miało szczęście posmakować tego wszystkiego.<br />

Chirurgia pozostała inwazyjną<br />

metodą tylko w jednej grupie schorzeń<br />

– w nowotworach. W 1972 r. na Zjeździe<br />

Chirurgów w Warszawie zaprezentowałem<br />

wyniki naszych doświadczeń z użyciem<br />

endoskopii w chirurgii jamy<br />

FOT. ARCH.<br />

Nauczyciel wielu pokoleń<br />

chirurgów, z których 13 jest<br />

aktualnie ordynatorami.<br />

Pod jego kierunkiem 36<br />

lekarzy uzyskało tytuł<br />

doktora nauk medycznych,<br />

dziewięciu habilitację,<br />

a pięciu jego<br />

wychowankom nadano<br />

tytuł profesora.<br />

brzusznej. Wówczas tylko prof. Nielubowicz<br />

skwitował to nasze wystąpienie ciepłym<br />

komentarzem. Przeważnie<br />

dystansowano się: no tak, Popiela zajął<br />

się en do sko pią, bo nie umie chi rur gii.<br />

Dziś wszyscy fascynują się wszechstronnością<br />

tej metody.<br />

Wdrożone w życie zabiegi operacyjne<br />

bez otwierania jamy brzusznej stanowiły<br />

przełom w polskiej medycynie, warto bowiem<br />

wspomnieć, że niewielu ówczesnych<br />

chirurgów wyobrażało sobie, iż<br />

będzie możliwe przeprowadzenie operacji<br />

bez otwie ra nia ja my brzusz nej. To wła -<br />

śnie prof. Po pie la otwo rzył dro gę<br />

do rozwoju chirurgii minimalnie inwazyjnej,<br />

a przy tym niezwykle skutecznej, której<br />

kolejnym etapem była laparoskopia.<br />

– Jako pierwsza klinika chirurgiczna<br />

w kraju wprowadziliśmy endoskopię<br />

do regulacji wydzielania żołądkowego,<br />

w diagnostyce i leczeniu. Po raz pierwszy<br />

zastosowałem gastroskop, by usunąć z żołądka<br />

pewnej pani szczoteczkę do zębów.<br />

Usuwaliśmy endoskopowo polipy z żołądka<br />

i jelit, kamienie z dróg żółciowych,<br />

a nawet niektóre guzy jelita grubego.<br />

***<br />

Medycyna na trwałe zakorzeniła się<br />

w ro dzi nie Po pie lów: syn Ta de usz ju -<br />

nior, po doktoracie, jest lekarzem radiolo<br />

giem, po dob ne ma rze nia ma wnuk,<br />

również Tadeusz, który dopiero wchodzi<br />

w ży cie.<br />

Cór ka, też po dok to ra cie, pro wa dzi<br />

z mę żem pry wat ną fir mę. Wnucz ka<br />

skończyła studia informatyczne na Uniwersytecie<br />

Ekonomicznym.<br />

JE RZY LE ŚNIAK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 59


SĄDECZANIE<br />

„Krzoki” z suplementem (CZĘŚĆ III)<br />

Poczet profesorów sądeckich<br />

Zapoczątkowaną w styczniu prezentację profesorów<br />

z sądeckimi koneksjami kończymy wyliczeniem tych<br />

naukowców, którzy nie są rodowitymi sądeczanami, ale<br />

w ostatnich latach związali się zawodowo z uczelniami<br />

w Nowym Sączu, wynajmując lub nawet kupując<br />

nad Dunajcem, Kamienicą i Popradem mieszkania,<br />

czy wręcz budując domy. Nie są pniokami, ale już nie<br />

przelotnymi ptokami, tylko krzokami. To niezwykłe,<br />

że z Sądecczyzną związał się laureat filmowego Oskara,<br />

a kryształem w tej profesorskiej plejadzie jest... noblista,<br />

którego rodzice byli rodowitymi sądeczaninami.<br />

Publikację zwieńcza suplement<br />

pocz tu osób z pro fe sor skim<br />

cen zu sem po mi nię ty mi w po -<br />

przednich odcinkach. Uzupełnie<br />

nie wy ka zu za wdzię cza my na szym<br />

niezawodnym Czytelników<br />

AN DR ZEJ BA ŁAN DA<br />

Ur. 1941 w Ja -<br />

śle: prof. dr<br />

hab., abs. fi zy ki<br />

Uniwersytetu<br />

Jagiellońskiego<br />

(1963), długoletni<br />

pracownik<br />

naukowy w Zakładzie<br />

Fizyki<br />

Jądrowej UJ,<br />

doktorat (1970),<br />

habilitacja<br />

(1979), profesura (1995). Członek<br />

władz międzynarodowego zespołu naukowego,<br />

realizującego swe badania<br />

w Darmstadt (RFN) oraz w Instytucie<br />

Badań Jądrowych w Dubnej (120 km<br />

od Moskwy). Rektor (1998–2008)<br />

pierwszej w Nowym Sączu wyższej<br />

uczelni państwowej: Państwowej Wyższej<br />

Szkoły Zawodowej. Przez dwie<br />

kadencje przewodniczący Konferencji<br />

Rektorów Uczelni Zawodowych w Polsce.<br />

Związany również z Nowym Sączem<br />

więzami rodzinnymi (jego wujkiem<br />

był znany sądecki lekarz – Tadeusz<br />

Geroch). W młodości alpinista.<br />

W wolnych chwilach uprawia kwiaty<br />

i zioła przy domku letniskowym<br />

w Stróży k. Myślenic. Miłośnik komputerów<br />

i... westernów. Mieszka<br />

w Krakowie.<br />

FE LIKS KI RYK<br />

Ur. 1933 w Bu -<br />

kow sku k. Sa -<br />

no ka; prof. dr<br />

hab., abs. Wy -<br />

ższej Szko ły<br />

Pedagogicznej<br />

w Krakowie<br />

(obecnie Uniwersytet<br />

Pedagogiczny)<br />

w 1956. Wybitny<br />

mediewista,<br />

publicysta, historyk „małych ojczyzn”,<br />

rektor Akademii Pedagogicznej<br />

w Krakowie (1993–1999), niestrudzony<br />

(od 1992) przewodniczący komitetu<br />

redakcyjnego „Rocznika<br />

Sądeckiego”, redaktor 3–tomowej monografii<br />

Dzieje miasta Nowego Sącza.<br />

Zagorzały patriota sądecki, powtarzający<br />

za księdzem Piotrem Skargą: „Jeże<br />

li ktoś nie zna oj czy zny naj bli ższej,<br />

to tak jak by wła snej mat ki i oj ca nie<br />

znał...” Autor kilkunastu książek<br />

z dziejów m.in. Tarnowa, Limanowej,<br />

Kamieńca Podolskiego, Proszowic,<br />

Brzeska, Mielca, Starego Sącza i Sandomierza.<br />

Współautor Encyklopedii<br />

Krakowa i Słownika biograficznego historii<br />

Polski. Inicjator i redaktor wydawanej<br />

w zeszytach serii Dzieje narodu<br />

i państwa polskiego. Dok tor h.c. wie lu<br />

uczelni, w tym uniwersytetu we Lwowie.<br />

Wiceprezes ZG PTH. Honorowy<br />

profesor uniwersytetu w Kamieńcu<br />

Podolskim.<br />

BLA IR KO LA SA<br />

Prof., dok tor h.<br />

c. Uniwersytetu<br />

Warszawskiego<br />

(1985), obywatel<br />

Pol ski<br />

i USA, wnuk<br />

emigrantów,<br />

którzy wyjechali<br />

do USA<br />

w XIX wieku<br />

z okolic Nowego<br />

Tar gu i No -<br />

wego Sącza. Pierwszy zastępca rektora<br />

WSB–NLU w No wym Są czu<br />

(od 1994), zasłużony dla zbudowania<br />

silnej pozycji i osiągnięć sądeckiej<br />

uczelni, wprowadzenia w niej kultury<br />

organizacyjnej amerykańskiego uniwersytetu,<br />

która przejawia się poprzez<br />

właściwy stosunek do studentów oraz<br />

wysokie standardy etyczne. Odznaczony<br />

za wybitne zasługi w rozwijaniu<br />

polsko–amerykańskiej współpracy naukowej<br />

Krzyżem Oficerskim Orderu<br />

Odrodzenia Polski (2007). Mieszka<br />

na Wólkach w Nowym Sączu.<br />

TA DEUSZ KU DŁACZ<br />

Ur. 1949 w Li ma no wej; prof. dr hab.,<br />

abs. Wydziału Ekonomiki Produkcji<br />

Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Krakowie<br />

(1972), doktorat (1979), habilita-<br />

60 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


cja (1991), pro -<br />

fesura (2000).<br />

Kierownik Zakładu<br />

Geografii<br />

Ekonomicznej<br />

w Katedrze Gospodarki<br />

Regionalnej<br />

w Uniwersytecie<br />

Ekonomicznym<br />

w Krakowie,<br />

kierownik Zakładu Administracji i Gospodarki<br />

Publicznej w Instytucie Ekonomicznym<br />

w Państwowej Wyższej<br />

Szkole Zawodowej w Nowym Sączu,<br />

przewodniczący Rady Gospodarczej<br />

przy Wojewodzie Małopolskim (2002–<br />

2005). Specjalizuje się w ekonomicznych<br />

aspektach funkcjonowania<br />

samorządów i polityce rozwoju regionalnego.<br />

EBER HARD MA KOSZ<br />

Ur. 1932; prof.<br />

dr hab., na uko -<br />

wiec i prak tyk.<br />

Długoletni dyrektor<br />

Sadowniczego<br />

Zakładu<br />

Doświadczalnego<br />

w podsądeckiej<br />

Brze znej<br />

(1956–1983),<br />

a następnie kierownik<br />

Centralnego<br />

Ośrodka Badawczo–Rozwojowego<br />

Ogrodnictwa – oddziału w Nowym Sączu.<br />

Kierownik Zakładu i Katedry Nasiennictwa<br />

i Szkółkarstwa Ogrodniczego<br />

AR w Lublinie. Specjalista w dziedzinie<br />

ekonomiki i upowszechniania nowoczesnych<br />

upraw sadowniczych w Polsce.<br />

Autor 450 publikacji naukowych z zakresu<br />

produkcji ogrodnictwa. Członek<br />

Międzynarodowego Towarzystwa Nauk<br />

Ogrodniczych i prezes Towarzystwa<br />

Rozwoju Sadów Karłowatych. Organizator<br />

corocznych międzynarodowych seminariów<br />

sadowniczych i ogrodniczych<br />

w Limanowej i Lublinie.<br />

STA NI SŁAW PAL KA<br />

Ur. 1941 w Do brej; prof. dr hab., abs.<br />

Liceum Ogólnokształcącego w Limano<br />

wej im. Wła -<br />

dysława Orkana<br />

(1959),<br />

Studium Nauczycielskiego<br />

i pedagogiki<br />

Uniwersytetu<br />

Jagiellońskiego<br />

w Krakowie<br />

(1967); doktorat<br />

(1971), habilitacja<br />

(1977), pro -<br />

fesura (1988, 2002). Kierownik<br />

Zakładu Pedagogiki Ogólnej UJ. Członek<br />

Komitetu Nauk Pedagogicznych<br />

PAN. Prezes Ludowego Towarzystwa<br />

Naukowo–Kulturalnego Oddziału im.<br />

Włodzimierza Tetmajera w Krakowie<br />

(od 1992). Współpracuje z placówkami<br />

oświatowymi na Sądecczyźnie.<br />

Starszy brat Franciszka Palki (znanego<br />

sądeckiego rzeźbiarza i aktora).<br />

ZBI GNIEW RYBC ZYŃ SKI<br />

Ur. 1949 w Ło -<br />

dzi; prof. sztu ki<br />

filmowej; abs.<br />

Wydziału Operatorskiego<br />

łódzkiej PWS-<br />

FTViT (1973),<br />

reżyser i operator,<br />

jedyny polski<br />

zdobywca<br />

filmowego<br />

Oskara, uhonorowany<br />

za konkretny film (animowane<br />

Tango w 1983), czarodziej kina, eksperymentator<br />

filmu animowanego,<br />

w dziedzinie wideo i High Definition,<br />

„papież” animacji filmowej, prestidigitator,<br />

prekursor kina eksperymentalnego<br />

i wideoklipów, także<br />

naukowiec–samouk, programista<br />

i optyk. Laureat wielu nagród międzynarodowych:<br />

– oprócz Oscara – także<br />

Srebrnego Lwa na Międzynarodowym<br />

Festiwalu Filmów w Cannes (1987)<br />

za Imagine (do muzyki Johna Lennona),<br />

Grand Prix w Obe rhau sen za Nową<br />

ksią żkę (1976) i Prix Ita lia<br />

za Orkiestrę (1991). Artysta, pracujący<br />

od wielu lat w Hollywood, członek<br />

amerykańskiej Akademii Filmowej,<br />

profesor i wykładowca w Columbia<br />

University w Nowym Jorku, na Akademii<br />

Sztuki Medialnej w Kolonii<br />

i Yoshibi University w Tokio. Kawaler<br />

Gloria Artis (2008), doktor honoris<br />

causa Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi<br />

(2009). Od kwiet nia 2009 r.<br />

przy Wyższej Szkole Biznesu – National<br />

Louis University w Nowym Sączu<br />

prowadzi Szkołę Animacji i Grafiki 3D<br />

– Drimagine. Mieszka przy sądeckich<br />

Plantach.<br />

ANDREW (ANDRZEJ) SCHALLY<br />

Ur. 1926<br />

w Wil nie. Je -<br />

dy ny no bli sta<br />

w tym gro nie,<br />

wy bit ny en do -<br />

kry no log<br />

i znaw ca pro -<br />

ble ma ty ki hor -<br />

mo nal nej<br />

z uni wer sy te tu<br />

w No wym Or -<br />

le anie. Ame ry -<br />

ka nin z są dec kim ro do wo dem (je go<br />

oj ciec, Ka zi mierz Schal ly – ur. 1895<br />

w No wym Są czu – był ge ne ra łem<br />

WP, sze fem ga bi ne tu woj sko we go<br />

pre zy den ta Rze czy po spo li tej Igna ce -<br />

go Mo ścic kie go). Po woj nie wraz<br />

z ro dzi ca mi osiadł w Szko cji. Pra co -<br />

wał w: Na tio nal In sti tu te of Me di cal<br />

Re se arch w Lon dy nie, Uni wer sy te cie<br />

McGill w Mont re alu. Lau re at Na gro -<br />

dy No bla w 1977 w dzie dzi nie me dy -<br />

cy ny za okre śle nie struk tu ry GN RH,<br />

od kry cie to po zwa la za po bie gać ra ko -<br />

wi pro sta ty i ma ci cy, przed wcze sne -<br />

mu doj rze wa niu, jest<br />

wy ko rzy sty wa ne przy za płod nie niu in<br />

vi tro. Jest ko ne se rem mu zy ki Brahm -<br />

sa i Lisz ta, wy zna je ła ciń ską za sa dę<br />

mens sa na in cor po re sa no – w zdro -<br />

wym cie le zdro wy duch, mi mo sę dzi -<br />

we go wie ku co dzien nie pły wa<br />

w ba se nie. Ki bi cu je fut bo lo wi an giel -<br />

skie mu i szkoc kie mu. Po li glo ta (nie<br />

za po mniał ję zy ka pol skie go, wła da<br />

też nie miec kim, wło skim, ro syj skim,<br />

ru muń skim i ji dysz).<br />

JA DWI GA STA NISZ KIS<br />

Ur. 1942 w War sza wie; prof. dr hab.,<br />

abs. Uni wer sy te tu War szaw skie go<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 61


(1965), so cjo -<br />

log i po li to log<br />

Uni wer sy te tu<br />

War szaw skie go<br />

i PAN, dok to rat<br />

(1971), ha bi li -<br />

ta cja (1978),<br />

pro fe su ra<br />

(1991). Eks pert<br />

„So li dar no ści”<br />

w sierp -<br />

niu 1980. Pra -<br />

cu je w Wy ższej Szko le Biz ne su<br />

– Na tio nal Lo uis Uni ver si ty w No -<br />

wym Są czu – w Za kła dzie Stu diów<br />

Po li tycz nych na Wy dzia le Stu diów<br />

Po li tycz nych. Czę sto wę dru je z ple ca -<br />

kiem po gó rach Be ski du Są dec kie go.<br />

ALEK SAN DER TY KA<br />

Ur. 1951 w Tar -<br />

no wie; prof. dr<br />

hab., abs. Tech -<br />

ni kum Che -<br />

micz ne go<br />

(1970) w Tar -<br />

no wie i kra -<br />

kow skiej<br />

Wy ższej Szko ły<br />

Wy cho wa nia<br />

Fi zycz ne go<br />

(1974), fi zjo -<br />

log, kie row nik Za kła du Fi zjo lo gii<br />

i Bio che mii, wi ce dy rek tor In sty tu tu<br />

Fi zjo lo gii Czło wie ka, pro dzie kan<br />

i pro rek tor ds. stu denc kich (od 2008)<br />

na tej uczel ni. Dok to rat (1983), ha bi li -<br />

ta cja (1996), pro fe su ra (2009). Współ -<br />

pra cu je z Wszech ni cą Świę to krzy ską<br />

w Kiel cach i z Pań stwo wą Wy ższą<br />

Szko łą Za wo do wą w No wym Są czu,<br />

w któ rej kie ru je Za kła dem Wy cho wa -<br />

nia Fi zycz ne go, jest człon kiem se na tu.<br />

Współ pra co wał z eki pą pol skich<br />

skocz ków nar ciar skich i Ada mem Ma -<br />

ły szem, bie ga cza mi nar ciar ski mi<br />

i snow bo ar dzi sta mi. Po sia da licz ne<br />

upraw nie nia zwią za ne z upra wia niem<br />

spor tów: jest tre ne rem II kla sy pił ki<br />

no żnej, in struk to rem nar ciar stwa zjaz -<br />

do we go i że glar stwa, ster ni kiem jach -<br />

to wym i ra tow ni kiem WOPR.<br />

Miesz ka na prze mian w Kra ko wie<br />

i w Sta rym Są czu. Lu bi węd ko wać<br />

(na mu chę).<br />

SĄDECZANIE<br />

TO MASZ WO ŁO WIEC<br />

Ur. 1972<br />

w Kra ko wie;<br />

prof. nadzw.,<br />

eko no mi sta,<br />

spe cja li sta<br />

w za kre sie fi -<br />

nan sów pu -<br />

blicz nych,<br />

po li ty ki go spo -<br />

dar czej i po -<br />

dat ko wej<br />

i sys te mów po -<br />

dat ko wych; abs. Wy dzia łu Na uk<br />

Spo łecz nych Ka to lic kie go Uni wer sy -<br />

te tu Lu bel skie go, spe cjal ność fi nan -<br />

se pu blicz ne i ban ko wość (1996),<br />

ta mże dok to rat (2001). Na czel nik<br />

Wy dzia łu Po dat ków i Opłat Lo kal -<br />

nych w Urzę dzie Gmi ny Uzdro wi -<br />

sko wej Kry ni ca-Zdrój (1996–2001).<br />

Od 2002 wy kła dow ca Wy ższej Szko -<br />

ły Biz ne su – Na tio nal Lo uis Uni ver -<br />

si ty w No wym Są czu (kie row nik<br />

Za kła du Eko no mii, Wy dział Przed -<br />

się bior czo ści i Za rzą dza nia, 2006).<br />

Miesz ka w Kry ni cy.<br />

SU PLE MENT<br />

MIEC ZY SŁAW GÓ ROW SKI<br />

Ur. 1941<br />

w Miłkowej,<br />

gm. Korzenna;<br />

prof. sztu ki,<br />

abs. Państwowego<br />

Liceum<br />

Technik Plastycznych<br />

w Tarnowie<br />

(1959) i kra -<br />

kowskiej Akademii<br />

Sztuk<br />

Pięknych (1966); bezpośrednio<br />

po uzyskaniu dyplom zatrudniony<br />

w ASP; artysta-plakacista, jeden z najlepszych<br />

na świecie, laureat prestiżowych<br />

na gród (od USA i Mek sy ku<br />

po Francję, Japonię i Chiny), autor ponad<br />

400 pla ka tów, w tym tzw. por tre -<br />

to wych hom ma ge à Jan Pa weł II,<br />

Vin cent Van Gogh, Cha gall, Sa lva dor<br />

Dali, Picasso i Lech Wałęsa. Mieszka<br />

i tworzy w Krakowie.<br />

AN TO NI JA NUSZ<br />

Ur. 1929<br />

w Ptasz ko wej;<br />

prof. dr hab.,<br />

bio log, spe cja -<br />

li zu ją cy się<br />

w an tro po lo gii<br />

dy na micz nej;<br />

abs. I Li ceum<br />

Ogól no kształ -<br />

cą ce go im. Ja -<br />

na Dłu go sza<br />

w No wym Są -<br />

czu i Uni wer sy te tu Wro cław skie go.<br />

Po stu diach zwią za ny z Ka te drą i Za -<br />

kła dem An tro po lo gii i Bio me trii<br />

WSWF we Wro cła wiu, pro rek tor<br />

wro cław skiej AWF w la tach 1981–<br />

1982. Pro fe su ra (1990). Od 2008 rek -<br />

tor Pol sko -Cze skiej Wy ższej Szko ły<br />

Biz ne su i Spor tu „Col le gium Gla cen -<br />

se” w No wej Ru dzie.<br />

AN DR ZEJ JA WOR SKI<br />

Ur. 1944<br />

w Lasz ko wie,<br />

woj. tar no pol -<br />

skie, w tym sa -<br />

mym ro ku<br />

prze niósł się<br />

z ro dzi ca mi<br />

do Sta re go Są -<br />

cza; prof. na uk<br />

rol ni czych,<br />

abs. Li ceum<br />

Ogól no kształ -<br />

cą ce go im. Ma rii Skło dow skiej -Cu rie<br />

w Sta rym Są czu (1961) i Wy dzia łu<br />

Le śne go Wy ższej Szko ły Rol ni czej<br />

w Po zna niu (1966). Zwią za ny od po -<br />

nad 40 lat z Uni wer sy te tem Rol ni -<br />

czym w Kra ko wie, w któ rym peł nił<br />

funk cję m.in. dzie ka na Wy dzia łu Le -<br />

śne go (1987–1990). Dok to rat (1972),<br />

ha bi li ta cja (1979), pro fe su ra (1995).<br />

Czło nek rad na uko wych kil ku pol -<br />

skich par ków na ro do wych, m.in. Ta -<br />

trzań skie go oraz czło nek Ukra iń skiej<br />

Aka de mii Na uk.<br />

JÓ ZEF KOSZ KUL<br />

Ur. 1938 w Bar ci cach; prof. dr hab.<br />

inż.; abs. Tech ni kum Ko le jo we go<br />

w No wym Są czu (1957) i Wy dzia łu<br />

Bu do wy Ma szyn Po li tech ni ki Czę sto -<br />

62 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


chow skiej<br />

(1962); pra co -<br />

wał ja ko kon -<br />

struk tor<br />

w Za kła dach<br />

Bu do wy Ma -<br />

szyn i Apa ra -<br />

tu ry<br />

w Kra ko wie<br />

(1962–1964)<br />

i ja ko głów ny<br />

tech no log<br />

w Czę sto chow skich Za kła dach Ma te -<br />

ria łów Biu ro wych (1964–1970), a na -<br />

stęp nie kie row nik Za kła du<br />

Tech no lo gicz no -Kon struk cyj ne go<br />

Prze twór stwa Two rzyw Sztucz nych<br />

w Czę sto cho wie. Od lat sie dem dzie -<br />

sią tych zwią za ny z Po li tech ni ką Czę -<br />

sto chow ską: dok to rat (1976),<br />

ha bi li ta cja (1986), pro fe su ra (2000).<br />

dzie kan Wy dzia łu Bu do wy Ma szyn,<br />

a na stęp nie Wy dzia łu In ży nie rii Me -<br />

cha nicz nej i In for ma ty ki (1996–<br />

2002), pro rek tor uczel ni<br />

(2002–2005), dy rek tor In sty tu tu<br />

Prze twór stwa Po li me rów i Za rzą dza -<br />

nia Pro duk cją (od 2005). Au tor wie lu<br />

prac na uko wo -ba daw czych i pa ten -<br />

tów. Czło nek ho no ro wy Sto wa rzy sze -<br />

nia In ży nie rów, Tech ni ków<br />

Me cha ni ków Pol skich.<br />

WOJCIECH LIGĘZA<br />

Ur. 1951<br />

w No wym Są -<br />

czu; prof. dr<br />

hab., abs. I Li -<br />

ceum Ogól no -<br />

kształ cą ce go<br />

im. Ja na Dłu -<br />

go sza w No -<br />

wym Są czu<br />

(1969) i po lo -<br />

ni sty ki Uni -<br />

wer sy te tu<br />

Ja giel loń skie go (1974); uczeń prof.<br />

Ka zi mie rza Wy ki, hi sto ryk li te ra tu ry<br />

i lin gwi sta, kry tyk, ese ista, wy kła -<br />

dow ca na Wy dzia le Po lo ni sty ki UJ<br />

(Ka te dra Hi sto rii Li te ra tu ry Pol -<br />

skiej XX Wie ku) i Stu dium Ar ty -<br />

stycz no -Li te rac kim UJ. Dok to rat<br />

(1983), ha bi li ta cja (1988), pro fe su ra<br />

(2002). Znaw ca li te ra tu ry emi gra cyj -<br />

nej i po ezji pol skiej po 1939 r. Au tor<br />

wie lu ksią żek m.in. o Zbi gnie wie<br />

Her ber cie i mo no gra fii twór czo ści<br />

Wi sła wy Szym bor skiej. Lau re at pre -<br />

sti żo wej Na gro dy im. Tu rzań skich<br />

(To ron to) za szki ce o po etach emi gra -<br />

cyj nych. Wi ce pre zes kra kow skie go<br />

od dzia łu Sto wa rzy sze nia Pi sa rzy Pol -<br />

skich. Za in te re so wa nia po za za wo do -<br />

we: mu zy ka, zwie dza nie ga le rii,<br />

pod ró że nie kon wen cjo nal ne (Sied -<br />

mio gród, Ma ro ko, Al ba nia).<br />

JA NUSZ MIC ZYŃ SKI<br />

Ur. 1944<br />

w No wym Są -<br />

czu; prof. dr<br />

hab. inż.;<br />

abs. I Li ceum<br />

Ogól no kształ -<br />

cą ce go im. Ja -<br />

na Dłu go sza<br />

w No wym Są -<br />

czu (1962)<br />

i Wy dzia łu<br />

Me lio ra cji<br />

Wod nych Wy ższej Szko ły Rol ni czej<br />

(1968); spe cja li sta w za kre sie kształ -<br />

to wa nia śro do wi ska – me te oro lo gii<br />

i kli ma to lo gii, kli ma tu wnętrz,<br />

ochro ny po wie trza, za nie czysz czeń<br />

ob sza ro wych, wa lo ry za cji i za go spo -<br />

da ro wy wa nia te re nu. Po stu diach<br />

pra co wał dwa la ta w Re jo no wym<br />

Przed się bior stwie Me lio ra cyj nym<br />

w No wym Są czu, ja ko in ży nier<br />

i kie row nik bu do wy na bu do wach<br />

dre nar skich. Pra cow nik na uko wy<br />

Wy dzia łu In ży nie rii Śro do wi ska<br />

i Geo de zji, Ka te dra Me te oro lo gii<br />

i Kli ma to lo gii Rol ni czej Uni wer sy -<br />

te tu Rol ni cze go w Kra ko wie. Dok to -<br />

rat (1978), ha bi li ta cja (1993),<br />

pro fe su ra (2005). Za ini cjo wał i roz -<br />

wi nął na Aka de mii Rol ni czej no wy<br />

kie ru nek ba daw czy i dy dak tycz ny<br />

– ochro nę po wie trza. Ba dał m.in. za -<br />

nie czysz cze nie po wie trza<br />

at mos fe rycz ne go Ko tli ny Są dec kiej<br />

i wpływ po wsta nia za le wu<br />

w Czorsz ty nie na zmia ny kli ma tycz -<br />

ne. Au tor po nad stu prac na uko wych<br />

i opra co wań stu dial nych dla go spo -<br />

dar ki na ro do wej. Za in te re so wa nia<br />

po za za wo do we: do ku men ta cja fo to -<br />

gra ficz na i fil mo wa oraz spor ty<br />

wod ne.<br />

AN DR ZEJ RE JOW SKI<br />

Ur. 1930 w Pi sa rzo wej; prof. dr hab.<br />

na uk rol ni czych, abs. Li ceum Ogól -<br />

no kształ cą ce go im. Ma rii Skło dow -<br />

skiej -Cu rie w Sta rym Są czu (1950)<br />

i bio lo gii Uni wer sy te tu Ja giel loń -<br />

skie go (1955), bio che mik, pra cow -<br />

nik na uko wy Wy ższej Szko ły<br />

Rol ni czej w Olsz ty nie, a na stęp nie<br />

Uni wer sy te tu War miń sko -Ma zur -<br />

skie go w Olsz ty nie. Dok to rat<br />

(1960), ha bi li ta cja (1968), pro fe su ra<br />

(1972). Au tor pio nier skich prac na -<br />

uko wych z za kre su fi zjo lo gii i bio -<br />

che mii ro ślin.<br />

TADEUSZ SZCZEPANIAK<br />

Ur. 1931<br />

w Starym Sączu;<br />

prof. dr<br />

hab., ekonomista;<br />

abs. Li -<br />

ceum<br />

Ogólnokształcącego<br />

im.<br />

Marii Skłodowskiej-Curie<br />

w Starym Sączu<br />

(1950)<br />

i Wyższej Szkoły Ekonomicznej<br />

w Sopocie. Specjalista z zakresu transportu<br />

międzynarodowego (ekonomika,<br />

polityka, zarządzanie). Funkcję asysten<br />

ta peł nił już po dru gim ro ku stu -<br />

diów. Doktorat (1962), habilitacja<br />

(1967), pro fe su ra (1972). Od 1970 na -<br />

ukowiec Uniwersytetu Gdańskiego:<br />

dziekan Wydziału Ekonomiki i Transportu<br />

(1975–1978), dyrektor Instytutu<br />

Handlu Zagranicznego (1978–1993).<br />

W la tach 1957–1960 brał udział<br />

w pracach Międzynarodowej Komisji<br />

Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, będąc<br />

również tłumaczem. Pełnił także<br />

funkcję prezesa Oddziału Morskiego<br />

Polskiej Izby Handlu Zagranicznego<br />

i przewodniczącego Rady Naukowej<br />

Instytutu Morskiego w Gdyni. Prowadził<br />

badania m.in. dotyczące polityki<br />

żeglugowej USA.<br />

Opra co wał: JE RZY LE ŚNIAK<br />

FOT. (LEŚ), ARCH.<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 63


SĄDECZANIE<br />

Mimo bogatego doświadczenia<br />

i wysokich kwalifikacji<br />

sta le się do kształ ca.<br />

W ostat nich kil ku na stu<br />

miesiącach zdobył uprawnienia budowlane<br />

do realizacji inwestycji prowadzonych<br />

przez... NA TO i prac<br />

projektowo-budowlanych w standardach<br />

prawnych Unii Europejskiej. Jest jedynym<br />

chyba sądeczaninem, który mógłby<br />

prowadzić w najnowocześniejszych<br />

technologiach budowę bazy wojskowej.<br />

Ro dzi na Olek siń skich osie dli ła się<br />

w No wym Są czu tuż po za koń cze niu<br />

woj ny, w 1945 r. Oj ciec, Wik tor (1907–<br />

1975), ro do wi ty war sza wiak, in ży nier<br />

po Politechnice Warszawskiej pracował<br />

w Centralnym Ośrodku Przemysłowym,<br />

bu do wał np. fa bry kę bro ni w Ru dzie<br />

Łańcuckiej. W Nowym Sączu był m.in.<br />

ar chi tek tem miej skim, współ pra cu jąc<br />

z Ze no nem Re mim. Za ło żył To wa rzy -<br />

stwo Przy ja ciół Sztuk Pięk nych, był je -<br />

go pierwszym prezesem.<br />

Ma rek przy szedł na świat 27 mar -<br />

ca 1941 r. w Rud ni ku nad Sa nem, do -<br />

ra stał w No wym Są czu, w do mu,<br />

w któ rym kul ty wo wa ło się sztu kę,<br />

a świa tem je go dzie ciń stwa był re jon<br />

uli cy Grodz kiej. Ma tu rę zda wał<br />

w II LO im. Ma rii Ko nop nic kiej,<br />

uczęszczając do klasy m.in. z Anną Totoń<br />

(z d. Dzie dzic), Mar tą Bil ską (Ku -<br />

bac ką), An drze ja mi – Niem cem<br />

i Ca ba łą. Uczył się do brze, choć<br />

na pierw szym miej scu sta wiał sport<br />

(stąd naj mi lej wspo mi na na uczy cie la<br />

wy cho wa nia fi zycz ne go Jó ze fa Py kę),<br />

wygrywał zawody lekkoatletyczne, pływac<br />

kie i nar ciar skie. Pierw sze pie nią -<br />

dze za ro bił no sząc „tycz kę”<br />

do po mia rów geo de zyj nych.<br />

Nie znosił siedzenia w jednym miejscu.<br />

Stu dia na Po li tech ni ce roz po czął<br />

w Kra ko wie, kon ty nu ował w War sza -<br />

wie, a zakończył we Wrocławiu, gdzie<br />

jako asystent projektanta pracował jeszcze<br />

przed dyplomem (przedmiotem pracy<br />

dyplomowej był projekt kotłowni dla<br />

Huty Legnica).<br />

– Projektanci w dawnych czasach stanowili<br />

elitę w branży budowlanej, świetnie<br />

zarabiali, za kilka pensji mogli kupić<br />

sobie auto – wspomina wrocławski epizod,<br />

któ ry na dal sil nie tkwi w je go wspo -<br />

Z żoną Danutą i córką Kasią<br />

Marek Oleksiński<br />

45 lat na bu do wie<br />

Wybudował kilka tysięcy mieszkań na Sądecczyźnie<br />

i za granicą. Wiele rodzin w Nowym Sączu mieszka<br />

w blokach wzniesionych przez firmę, w której był<br />

kierownikiem budowy i dyrektorem ds. produkcji. Marek<br />

Oleksiński od 45 lat (z przerwą na wojewodowanie)<br />

pracuje na budowach.<br />

mnie niach, z uwa gi na to, że po znał tam<br />

Danutę (sądeczankę), najpierw koleżankę<br />

ze stu diów, a po tem żo nę. – Uczyliśmy<br />

się ra zem, nie ukry wam, że na wet<br />

korzystałem z przygotowanych przez Danu<br />

się ściąg, sam nie ma jąc cier pli wo ści<br />

do systematycznych notatek.<br />

W 1970 r. z ma łą có recz ką Ka sią Da -<br />

nu ta i Ma rek Olek siń scy po wró ci li<br />

do Nowego Sącza. Ona podjęła pracę jako<br />

nauczyciel zawodu w szkole budowla<br />

nej, on – w No wo są dec kim<br />

Kom bi na cie Bu dow la nym, z któ rym<br />

związał najlepsze lata swojej inżynierskiej<br />

kariery zawodowej. NKB budował<br />

wtedy największe sądeckie osiedla: Milenium,<br />

Barskie, Gołąbkowice, Westerplat<br />

te, w Kry ni cy – Czar ny Po tok<br />

i sanatoria „Budowlani” (obecnie „Pano<br />

ra ma”), „Con ti nen tal”, w Mu szy nie<br />

– domy wypoczynkowe Ursus i Żerań.<br />

Stawiał nowe szpitale w Nowym Sączu,<br />

Limanowej i Nowym Targu.<br />

NKB odegrał dużą rolę w urbanizacji<br />

Są dec czy zny, był za an ga żo wa ny<br />

w kilkaset inwestycji (szkoły, infrastruktura<br />

wiejska, mieszkania). Mimo imponu<br />

ją ce go do rob ku (26 osie dli<br />

miesz ka nio wych, 12,5 tys. miesz -<br />

kań, 40,6 tys. izb, 585 tys. m. kw. pow.<br />

użytkowej, 66 szkół, 16 przedszkoli, ponad<br />

20 obiek tów słu żby zdro wia, 24 do -<br />

my i ośrod ki wy po czyn ko we, 8 ho te li<br />

i internatów, ok. 300 obiektów przemysło<br />

wych, usłu go wych, han dlo wych),<br />

kombinat w okresie transformacji ustrojowo-gospodarczej<br />

w czasach Balcerowicza<br />

nie sprostał wymaganiom nowych<br />

cza sów i ja ko przed się bior stwo pań -<br />

stwowe został zlikwidowany. Jego siedzi<br />

bę (wraz z biu row cem) przy ul.<br />

Zie lo nej wy ku pi ła w 1992 r. Kra jo wa<br />

Izba Go spo dar cza dla po trzeb WSB–<br />

NLU.<br />

Oleksiński ma rzadki dar dogadywania<br />

się z murarzami, zbrojarzami – be-<br />

64 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Rodzina Oleksińskich, 1960 FOT. ARCH. RODZINNE<br />

Z księżną Sarą Fregusson<br />

toniarzami i technikami, niekoniecznie<br />

literackim językiem.<br />

– Słyszałem, jak pewien inżynier żółtodziób<br />

przyjechał na budowę i powiedział<br />

do bry ga dzi sty: pa nie Ja siu, czy<br />

był by pan tak uprzej my po sta wić tu ścia -<br />

nę... to wa rzy stwo ryk nę ło śmie chem.<br />

Z budowlańcami trzeba rozmawiać konkretnie<br />

i soczyście, trochę jak w wojsku.<br />

No i trze ba ich sza no wać, bo pra cu ją<br />

w ekstremalnych warunkach, w chłodzie<br />

i sło cie. Kto sam bu do wał dom, ten wie<br />

ja ki to trud.<br />

Z tamtych lat pozostały mu budowlane<br />

wspomnienia i przyjaźnie z kierowni<br />

ka mi bu dów: Ja nem Rem bia szem,<br />

Jerzym Kaczorem i Eugeniuszem Wojtyłą<br />

z Nowego Sącza, Jerzym Hołystem<br />

z Krynicy, Janem Potokiem z Piwnicznej/Rytra,<br />

Kazimierzem Kaliskim z Muszy<br />

ny, kie row ni kiem ba zy sprzę tu<br />

i transportu przy ul. Zielonej Tadeuszem<br />

Kraw czy kiem, a ta kże dy rek to ra mi<br />

kombinatu, budowlańcami z krwi i kości<br />

– An drze jem Pau li, Zdzi sła wem<br />

Pawlusem, Józefem Szoferem i Ryszardem<br />

Chy łą.<br />

W la tach osiem dzie sią tych Ma rek<br />

Olek siń ski zdą żył za li czyć kon trakt<br />

w Li bii, gdzie w oko li cach Ben gha zi<br />

zbu do wał osie dle dla Ara bów, 600<br />

mieszkań z pełną infrastrukturą.<br />

Dru gim kie run kiem eks por to wym<br />

by ła dla nie go Cze cho sło wa cja („roz -<br />

wód” dwóch republik świętował 1 stycznia<br />

1993 r. na ryn ku w Ko szy cach)<br />

i w następnych latach Słowacja (Koszyce,<br />

Sabinow, Rużemberok), gdzie budował<br />

głównie oczyszczalnie ścieków.<br />

Dwu krot nie dał się za przę gnąć<br />

do służby państwowej: jako wicewojewoda<br />

(1986–1990) i wojewoda nowosądec<br />

ki (1996–1998). Choć<br />

rekomendowany przez lewicę, nie bawił<br />

się w wielką politykę, wspierał – wraz<br />

zespołem fachowców (architekt Leszek<br />

Sus, geo de ta An drzej De musz, dro go -<br />

wiec Adam Czerwiński, finansista Józef<br />

Po stro żny, ad mi ni stra to rzy Sta ni sław<br />

Kmak i Sta ni sław To kar czyk, eko no -<br />

mistka Maria Kuliś, rzecznik prasowy<br />

Sławomir Sikora) – młode wówczas samo<br />

rzą dy gmin ne. Spro stał trud ne mu<br />

wy zwa niu, ja ką by ła wiel ka po wódź<br />

w lipcu 1997 r. w regionie.<br />

– Akurat byłem w Warszawie na konwencie<br />

wojewodów, gdy doszły do mnie<br />

alarmistyczne wieści z Nowosądeckiego.<br />

Po pro si łem pre mie ra Ci mo sze wi cza<br />

o na tych mia sto we zwol nie nie i po gna -<br />

łem do Są cza. Za kil ka dni przy był pre -<br />

zy dent Alek san der Kwa śniew ski,<br />

brnęliśmy w cholewiakach po zalanych<br />

wsiach pod Limanową.<br />

Nie bał się od wa żnych de cy zji jak np.<br />

skierowania do prokuratury sprawców<br />

dużych nieprawidłowości w finansowaniu<br />

i realizacji budowy szpitala w Nowym<br />

Tar gu, czy sko mu na li zo wa nia<br />

państwowych lotnisk w Nowym Targu<br />

czy Łososinie Dolnej, zarządzanych teraz<br />

przez miej sco we gmi ny.<br />

Zdo mi no wa ny przez pra wi co wych<br />

radnych sejmik wojewódzki żegnał lewicowego<br />

wojewodę kwiatami i brawami<br />

na stojąco.<br />

Po rozstaniu się z urzędem, Oleksiński<br />

związał się z Budimeksem, a następnie<br />

z Chemobudową Kraków, będąc<br />

przez kil ka lat pre ze sem za rzą du tej spół -<br />

ki. Obecnie buduje m.in. halę sportową<br />

w Mszanie Dolnej i polsko-słowackie<br />

centrum kultury w Jabłonce Orawskiej.<br />

Wielu pracowników Chemobudowy brało<br />

udział w zadaniu specjalnym: wznoszeniu<br />

bazyliki w Łagiewnikach,<br />

z przepiękną bryłą architektoniczną, według<br />

projektu prof. Witolda Cęckiewicza.<br />

Mi mo osią gnię cia for mal nie wie ku<br />

emerytalnego, nie zaprzestaje działalności<br />

zawodowej, bo nie wyobraża sobie<br />

ży cia po za pla cem bu do wy. Naj świe -<br />

ższy mi obiek ta mi, któ re po wsta ły<br />

pod je go okiem są: ho tel Kry ni ca nie da -<br />

leko hali lodowej w Krynicy i tamże nowo<br />

cze sny apar ta men to wiec przy ul.<br />

Pił sud skie go (w miej scu ro ze bra ne go<br />

gma chu sta re go Li ceum im. Hen ry ka<br />

Sucharskiego).<br />

Wła ści ciel wie lu pa sji (świet ny ku -<br />

charz!), tryska energią, nowymi pomysła<br />

mi, za pi su je się na ko lej ne kur sy<br />

menedżerskie i zdobywa ważne certyfikaty.<br />

Córka Katarzyna jest architektem<br />

w Warszawie (Galeria Złote Tarasy, biurowce<br />

Warsaw Financial Center i Vega),<br />

ab sol went ką Po li tech ni ki Kra kow skiej<br />

i Uniwersytetu Tenessee w Knoxville.<br />

– Czuję podskórnie, że najważniejsze<br />

za da nie jest jesz cze przede mną – mówi<br />

Ma rek Olek siń ski. – By le zdro wie<br />

dopisało!<br />

JE RZY LE ŚNIAK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 65


SĄDECZANIE<br />

Dariusz Reśko<br />

Portret mężczyzny<br />

dla kobiet... na Dzień Kobiet<br />

Dariusz Reśko ma 43 lata, jest doktorem nauk ekonomicznych<br />

i dziekanem wydziału przedsiębiorczości i zarządzania<br />

w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis<br />

University w Nowym Sączu.<br />

Tej sa mej uczel ni, na któ rej<br />

ukończył z wyróżnieniem studia<br />

li cen cjac kie. Stu dia ma gi ster -<br />

skie na Wy dzia le Eko no micz -<br />

nym kon ty nu ował w rze szow skiej fi lii<br />

Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej<br />

w Lublinie (1999). Rozprawę doktorską<br />

za ty tu ło wa ną Ro la przed się bior czo ści<br />

w rozwoju lokalnym na przykładzie subregionu<br />

nowosądeckiego obronił na Wydzia<br />

le Fi nan sów Uni wer sy te tu<br />

Eko no micz ne go w Kra ko wie (2007).<br />

Posiada również tytuł magistra inżyniera<br />

leśnictwa, ponieważ jest absolwentem<br />

wy dzia łu le śne go Aka de mii Rol ni czej<br />

w Krakowie (1991). Temat jego pracy<br />

magisterskiej brzmiał: Analiza dendrochronologiczna<br />

limby z parku narodowego<br />

Stelvio w Alpach włoskich.<br />

W latach 2004–2006 był wiceprezesem<br />

Krynickiego Towarzystwa Hokejowe<br />

go, przez trzy la ta, do je sie ni ub.r.<br />

– zastępcą burmistrza Krynicy-Zdroju,<br />

a wcześniej – radnym powiatu nowosądeckiego.<br />

Korzenie jego rodziny od strony ojca,<br />

który był znanym krynickim chirurgiem,<br />

się ga ją Po de gro dzia, zaś ma my,<br />

Da nu ty – Lesz na. Żo na Ma ria, kry ni -<br />

czanka, jest prawnikiem, sędzią w Sądzie<br />

Re jo no wym w No wym Są czu.<br />

Zna ją się od li ceum, choć wte dy nie sta -<br />

nowili pary. Mają trzy córki: Annę Marię<br />

(15 lat) oraz 13-let nie bliź niacz ki:<br />

Sylwię Marię i Izabelę Marię.<br />

***<br />

Jak dłu go miesz ka Pan w Kry ni cy?<br />

Da riusz Reś ko<br />

Od wcze sne go dzie ciń stwa, wła ści -<br />

wie od uro dze nia, choć na świat przy -<br />

sze dłem w kra kow skiej kli ni ce. Cią ża<br />

mamy musiała być pod specjalnym nadzorem<br />

specjalistów z tej przyczyny, że<br />

FOT. ARCH. RODZINY REŚKÓW<br />

Miałem roczną przygodę<br />

z KTH, gdzie jazdy<br />

na łyżwach i prowadzenia<br />

krążka uczył mnie Józef<br />

Zieliński, legenda<br />

krynickiego hokeja.<br />

jestem dzieckiem z tzw. konfliktu serologicznego<br />

i istniała obawa o moje życie.<br />

Hi sto ria za to czy ła ko ło, bo mo je<br />

bliźniaczki również urodziły się w Krakowie,<br />

z podobnej nieco przyczyny.<br />

Dzie ciń stwo w Pa na wspo mnie -<br />

niach?<br />

W Kry ni cy cho dzi łem naj pierw<br />

do Szko ły Pod sta wo wej nr 1 (obec ne<br />

gimnazjum) przy ulicy Szkolnej, a następnie<br />

do Liceum Ogólnokształcącego,<br />

gdzie byłem w klasie o profilu matematycz<br />

no-fi zycz nym. Lu bi łem wszyst kie<br />

przedmioty z wyjątkiem chemii, startowa<br />

łem w olim pia dzie po lo ni stycz nej.<br />

Uczęszczałem na wiele zajęć pozaszkolnych,<br />

upra wia łem wszel kie mo żli we<br />

wte dy dys cy pli ny spor tu. Jeź dzi łem<br />

na nartach w klubie „Jaworzyna”, którego<br />

fi lia by ła przy na szej szko le. Mo im<br />

trenerem był Tadeusz Stapiński, nauczyciel<br />

wf i nar ciarz. Mia łem też rocz ną<br />

przy go dę z KTH, gdzie jaz dy na ły -<br />

żwach i prowadzenia krążka uczył mnie<br />

Józef Zieliński, legenda krynickiego hokeja.<br />

W liceum przez trzy lata ćwiczyłem<br />

ta ekwon do i by łem człon kiem<br />

klubu, który zorganizował Aleksander<br />

Klimkowski. Grałem też w piłkę nożną,<br />

siatkówkę i koszykówkę. Sądziłem nawet,<br />

że wy bio rę się na AWF.<br />

Jest Pan absolwentem krynickiej<br />

Szkoły Muzycznej I stopnia w kla-<br />

66 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


sie skrzy piec. Nie wią zał Pan swo -<br />

ich pla nów ży cio wych z mu zy ką?<br />

Lu bi łem i lu bię mu zy kę, lecz ani<br />

ona, ani sport ni gdy nie by ły je dy ny mi<br />

celami mojego życia, lecz tylko fantastycznymi<br />

dodatkami. Szkoła muzyczna<br />

by ła bar dzo ab sor bu ją ca, bo<br />

zajmowała mi pięć dni w tygodniu. A ja,<br />

bę dąc mło dym chłop cem, chcia łem<br />

mieć wię cej cza su dla sie bie. Jed nak<br />

dzię ki kon tak to wi z mu zy ką du żo zy -<br />

ska łem, bo lu dzie, któ rzy są wra żli wi<br />

muzycznie, są też wrażliwi na świat.<br />

Umiał by Pan te raz coś za grać<br />

na skrzyp cach?<br />

Gdy mia łem 13 lat i ukoń czy łem<br />

szkołę muzyczną, to skrzypce, na których<br />

gra łem oka za ły się za ma łe. Nie ku -<br />

pi łem już no wych, więk szych. W do mu<br />

zostały nuty, których czytania się nie zapomina,<br />

tak jak nie zapomina się liter.<br />

Od tam te go cza su mi nę ło 30 lat, więc<br />

skłamałbym, odpowiadając, że od razu<br />

coś bym po tra fił za grać. Ale gdy bym<br />

do stał nu ty, skrzyp ce i kil ka dni cza su,<br />

to mógł bym spró bo wać swo ich sił.<br />

W czasach licealnych brzdąkałem na gita<br />

rze. Na śla do wa łem Jac ka Kacz mar -<br />

skiego i Przemysława Gintrowskiego.<br />

Był Pan zbuntowanym nastolatkiem?<br />

Chociaż miałem dobre oceny, mama<br />

często bywała w szkole, bo byłem niespokojnym<br />

duchem. Na lata mojej młodości<br />

przypadł stan wojenny. Ówczesny<br />

dy rek tor szko ły uznał, że nie wol no wy -<br />

chodzić z domu po godzinie dwudziestej.<br />

Od po wie dzia łem mu – „Co<br />

pana obchodzi, co ja robię po dwudziestej”,<br />

po czym rodzice zostali wezwani<br />

do szkoły.<br />

Roz no sił Pan ulot ki?<br />

Oczy wi ście, bo już ja ko li ce ali sta<br />

związany byłem z opozycją krakowską.<br />

Krynica była małym miasteczkiem. Owszem<br />

była milicja, niedaleko stacjono -<br />

wał od dział ZO MO, ale to nie to sa mo<br />

co Kra ków, Gdańsk czy War sza wa,<br />

gdzie ludzie widzieli czołgi na ulicach.<br />

Jed ne go ra zu zo sta łem za bra ny przez<br />

ZOMO z meczu hokejowego do ich ciężarówki,<br />

pobity i wyrzucony na ulicy.<br />

Dzia łal ność opo zy cyj na wpły wa ła<br />

na Pa na re la cje z oj cem?<br />

Po strze ga łem świat ina czej niż on.<br />

W okresie studiów należałem do Niezale<br />

żne go Zrze sze nia Stu den tów, wów -<br />

czas or ga ni za cji nie le gal nej.<br />

Przywoziłem do Krynicy dużo tzw. bibuły<br />

i ją rozprowadzałem. Ojciec wiedział,<br />

lecz nie wie le mó wił na ten te mat.<br />

Kie dyś zna lazł ulot ki – do dziś mam ich<br />

spo ro – i wy wią za ła się mię dzy na mi<br />

trudna rozmowa. Ale byłem pełnoletni,<br />

w czasie studiów zarabiałem i miałem<br />

wła sne ży cie, na któ re oj ciec nie miał<br />

już wpływu. I szanował to. Chociaż mój<br />

ojciec był po drugiej stronie barykady,<br />

to je go za wód da wał mu po czu cie nie -<br />

za le żno ści. Był wy bit nym le ka rzem,<br />

wśród jego pacjentów byli partyjni, ale<br />

także księża i opozycjoniści.<br />

A jak Pan wspomina czasy licealne?<br />

Moja klasa składała się z ciekawych<br />

osobowości. Obecnie dawni szkolni kole<br />

dzy są świet ny mi na uczy cie la mi,<br />

prawnikami, lekarzami czy managera -<br />

W okresie studiów<br />

należałem do Niezależnego<br />

Zrzeszenia Studentów,<br />

wówczas organizacji<br />

nielegalnej. Przywoziłem<br />

do Krynicy dużo tzw. bibuły<br />

i ją rozprowadzałem. Ojciec<br />

wiedział, lecz niewiele<br />

mówił na ten temat.<br />

mi. Do mojej klasy chodziła Małgorzata<br />

Okońska- Zaręba, która zrobiła potem<br />

karierę polityczną w SLD. Wtedy, jako<br />

li ce ali ści, sta no wi li śmy mi kro spo łecz -<br />

ność i mi mo tzw. trud nych cza sów, da -<br />

wa li śmy so bie ra dę z rze czy wi sto ścią.<br />

Organizowaliśmy prywatki, osiemnastki,<br />

uprawialiśmy sporty.<br />

Jak Pan tra fił na wy dział le śnic twa<br />

Aka de mii Rol ni czej w Kra ko wie?<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 67


SĄDECZANIE<br />

Miałem 18 lat i zastanawiałem się, co<br />

robić po maturze. Wybrałem leśnictwo,<br />

bo uzna łem, że to cie ka wy kie ru nek<br />

z te go po wo du, iż sta no wi po łą cze nie<br />

nauk biologicznych z technicznymi. Poza<br />

tym pociągała mnie praca w terenie,<br />

kon takt ze śro do wi skiem na tu ral nym,<br />

a kra kow ska AR spe cja li zo wa ła się<br />

w badaniu leśnych terenów Karpat. Nie<br />

był to ła twy kie ru nek stu diów, mia -<br />

łem 45 godzin zajęć tygodniowo, w tym<br />

za ję cia z fi zjo lo gii, bo ta ni ki, zoo lo gii,<br />

matematyki, fizyki, chemii, łowiectwa,<br />

fi to pa to lo gii ro ślin, sta ty sty ki, ho dow li<br />

FOT. ARCH. RODZINY REŚKÓW<br />

lasu. Na V roku leśnictwa miałem zajęcia<br />

terenowe m.in. w Leśnym Zakładzie<br />

Doświadczalnym w Krynicy.<br />

Pra co wał Pan w le sie?<br />

Gdy by nie to, że na stą pi ła tzw. trans -<br />

for ma cja ustro jo wa, to pew nie zo stał -<br />

bym leśnikiem i moje życie potoczyłoby<br />

się ina czej. Gdy w 1991 r. koń czy łem<br />

stu dia, do sta łem pro po zy cję pra cy<br />

na uczel ni w Ka te drze Ochro ny La su.<br />

Za ofe ro wa no mi ho tel asy stenc ki, ten<br />

sam, w któ rym miesz ka łem już sześć lat,<br />

i pensję w wysokości 732 tys. zł. Tymczasem<br />

zasiłek dla bezrobotnych wynosił<br />

wte dy 815 ty się cy!, a ja chcia łem<br />

za ło żyć ro dzi nę. Od by łem ośmio mie -<br />

sięcz ny staż w kry nic kim Za kła dzie<br />

Usług Leśnych, a potem związałem się<br />

z firmą pochodnej branży w Starym Sączu.<br />

Stwier dzi łem jed nak, że mu szę za -<br />

cząć się re ali zo wać w czymś in nym niż<br />

leśnictwo.<br />

I pod jął Pan de cy zję o ko lej nych<br />

stu diach?<br />

Skoń czy łem trzylet nie stu dia li cen -<br />

cja ckie w no wo pow sta łej wów czas<br />

Wy ższej Szko le Biz ne su w No wym<br />

Są czu. Uzu peł nia ją ce stu dia ma gi ster -<br />

skie od by łem na Wy dzia le Eko no mii<br />

na Uni wer sy te cie Rze szow skim (wte -<br />

dy Ma rii Skło dow skiej -Cu rie). Po zna -<br />

łem tam pro fe so ra Zbi gnie wa Zio łę,<br />

któ ry wy kła dał za rów no w Kra ko wie,<br />

jak i w Rze szo wie. To on na kło nił<br />

mnie do zrobienia doktoratu. Promotorem<br />

pra cy dok tor skiej zo stał in ny<br />

wspa nia ły czło wiek – prof. Ta de usz<br />

Ku dłacz.<br />

Dal sze Pa na ży cie za wo do we?<br />

Moja kariera zawodowa jest pokrętna.<br />

Pracowałem jako akwizytor, prowadzi<br />

łem też wła sną dzia łal ność<br />

gospodarczą. Byłem dyrektorem sanatorium<br />

w Żegiestowie, klubu sportowego<br />

Sandecja w Nowym Sączu, a potem<br />

przez pięć lat pracowałem w magistracie<br />

kry nic kim. Dok to rat pi sa łem, gdy<br />

by łem se kre ta rzem gmi ny, a bro ni łem<br />

go już ja ko wi ce bur mistrz. W so bo ty<br />

i niedziele prowadziłem wykłady z ekonomii<br />

i ekonomiki na wydziale turystyki<br />

i rekreacji oraz geodezji i kartografii<br />

w Wy ższej Szko le Przed się bior czo ści<br />

w No wym Są czu. A obec nie je stem<br />

dziekanem w WSB.<br />

Książki ekonomiczne to jedyna<br />

lektura, którą Pan czyta?<br />

Rzeczywiście czytam przede wszystkim<br />

książki o tematyce ekonomicznej.<br />

Muszę być na bieżąco z wszelkimi nowościami<br />

w tej dziedzinie, bo prowadzę<br />

za ję cia dy dak tycz ne, pi szę ar ty ku ły<br />

do czasopism naukowych. Gdy znajdę<br />

trochę wolnego czasu, to sięgam po bele<br />

try sty kę, któ rą pod su wa mi żo na.<br />

Z książek o tematyce ekonomicznej cenię<br />

m.in. Grze go rza Ko łod ko, któ re go<br />

książki nie są podręcznikami ekonomii,<br />

ale lekturą przeznaczoną dla każdego.<br />

Na wer ni sa że w kry nic kim BWA<br />

przy cho dził Pan z obo wiąz ku słu -<br />

żbo we go, czy dla przy jem no ści?<br />

Uwielbiam chodzić na wystawy, bo<br />

interesuję się malarstwem i sztuką, ale<br />

nie je stem ko ne se rem, nie czu ję się<br />

kom pe tent ny, aby z kimś dys ku to wać<br />

na temat wartości jakiegoś dzieła. Nie<br />

mo gę po wie dzieć, co jest do brze czy źle<br />

na ma lo wa ne. Sztu ka ma do mnie do -<br />

trzeć, mam ją ode brać ca łym so bą. Pod -<br />

czas ostat niej pod ró ży słu żbo wej<br />

odwiedziłem wystawę malarstwa surrealistycznego<br />

w Reykjaviku. Mam przyja<br />

cie la w Uhry niu, ma la rza, któ ry<br />

na uczył mnie, jak po strze gać grę barw.<br />

Gdy pojechałem z żoną do Londynu, to<br />

pierwsze kroki skierowałem do National<br />

Ga le ry. By ło to dla mnie nie sa mo wi te<br />

przeżycie, że stoję przed Słonecznikami<br />

Vincenta van Gogha i Parasolkami Renoira.<br />

W Krynicy często chodzę do Gale<br />

rii „Pod Kasz ta nem”, bo są tam<br />

fan ta stycz ni lu dzie, któ rzy ro bią coś<br />

z pasją.<br />

Co ku pu je Pan żo nie w Dniu Ko -<br />

biet?<br />

Lubię jej sprawiać przyjemność bez<br />

oka zji, a po nie waż ko cha kwia ty,<br />

zwłasz cza ró że i stor czy ki, to ta kie<br />

otrzyma. Często pytam, co chciałaby dostać.<br />

Nie je stem znaw cą mo dy, więc ra -<br />

Moja kariera zawodowa<br />

jest pokrętna. Pracowałem<br />

jako akwizytor,<br />

prowadziłem też własną<br />

działalność gospodarczą.<br />

Byłem dyrektorem<br />

sanatorium w Żegiestowie,<br />

klubu sportowego<br />

Sandecja w Nowym Sączu,<br />

a potem przez pięć lat<br />

pracowałem w magistracie<br />

krynickim.<br />

czej nie zda rza mi się ku po wać<br />

ciuszków. Czasem kupuję żonie jakieś<br />

per fu my, cho ciaż ma ich wie le, lub coś<br />

z biżuterii.<br />

A pozostałym kobietom w rodzinie?<br />

Mama nie akceptuje tego święta i 8<br />

marca zazwyczaj wędruje z koleżankami<br />

na Jaworzynę. A córkom co kupię?<br />

Słodycze!<br />

MAŁ GOR ZA TA KA REŃ SKA<br />

68 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Żeńska załoga Biura Prezydenta Miasta FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

Słodkie życie kobiet prezydenta Nowaka<br />

Babskie rządy w ratuszu<br />

Tyle się ostatnio huczy o potrzebie<br />

parytetu wyborczego dla kobiet,<br />

a tym cza sem na wet<br />

pobieżna lustracja wpływowych<br />

sta no wisk w No wym Są czu wska zu je<br />

na tendencję raczej odwrotną: dyskryminację<br />

mężczyzn. W naszym mieście<br />

prym wiodą dziewczyny – nasze mamy,<br />

żony, narzeczone, siostry, kochanki i koleżanki!<br />

Niech nam panują wiecznie, nie<br />

tyl ko w Dniu Ko biet!<br />

Zacznijmy przegląd od miejskich instytucji<br />

kultury. Na czele Nowosądeckiej<br />

Małej Galerii stoi Alicja Hebda, emancypantka,<br />

przyjaciółka poetów i pastelistów.<br />

Ma szcze gól ny i rzad ki dar: po tra fi<br />

stworzyć klimat, w którym obcowanie ze<br />

sztuką staje się dla uczestnika wieczorów<br />

w Małej Galerii wielkim przeżyciem,<br />

pamiętanym przez wiele lat.<br />

Sądecką Biblioteką Publiczna dowodzi<br />

z powodzeniem Barbara Pawlik,<br />

Miejskim Ośrodkiem Kultury – Marta<br />

Jakubowska, Pałacem Młodzieży – Milenia<br />

Małecka-Rogal. Cała trójka porywa<br />

się na dziesiątki ciekawych i pożytecznych<br />

imprez kulturalnych i edukacyjnych.<br />

O ileż byłby uboższy sądecki krajobraz<br />

bez wieloletnich już dokonań kierowanych<br />

przez nie in sty tu cji…<br />

Sprawną ręką rządzą szkołami m.in.<br />

Joanna Wituszyńska (Gimnazjum nr 2<br />

im. Urszuli Kochanowskiej, od roku im.<br />

ks. Jana Twardowskiego), Lucyna Zygmunt<br />

(Gim na zjum nr 5 im. Św. Kin gi),<br />

Barbara Świętoń (Zespołem Szkół nr 1<br />

im. KEN), Aleksandra Dzikowska (Zespół<br />

Szkół nr 2 im. Sy bi ra ków), nie<br />

wspominając już o szkole niepokalanek<br />

(s. Katarzyna Witerscheim, która niebo<br />

ma już zapisane za życia).<br />

Nie bra ku je przed sta wi cie lek płci<br />

pięknej w bankowości: oddział Kredyt<br />

Ban ku SA pro wa dzi Wik to ria Pod ko -<br />

morzy, a Banku Spółdzielczego, któremu<br />

nie ba wem stuk nie 100 lat<br />

Wiceprezydent Bożena Jawor FOT. SAW<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 69


SĄDECZANIE<br />

Piękny sekretariat FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

Alicja Hebda FOT. LEŚ<br />

Jadwiga Kusiak FOT. SŁAWOMIR SIKORA Marta Jakubowska FOT. LEŚ Milenia Małecka-Rogal FOT. LEŚ<br />

– Anna Ząber. Wśród bizneswomen jak<br />

brylant błyszczy królowa pysznych lodów<br />

Bernadetta Argasińska. Mamy sądeczanki<br />

olimpijki (Agnieszka Stanuch)<br />

i medalistki mistrzostw świata w boksie<br />

(Beata Małek).<br />

Matecznikiem kobiet jest sądecki ratusz.<br />

Męskie wyjątki (prezydent Nowak<br />

i wiceprezydent Gwiżdż, sekretarz Oleniacz<br />

i portierzy) tylko potwierdzają kobiecy<br />

prymat. Tytuł primus inter pares<br />

na le ży się wi ce pre zy dent Bo że nie Ja -<br />

wor, za wsze ele ganc kiej (jak ona to ro -<br />

bi, że co dzien nie wi dzi my ją<br />

w niepowtarzających się paryskich ciuchach?).<br />

W poczcie magistrackich dyrek<br />

to rów wy stę pu ją m.in. Aga ta<br />

Ja siń ska (ka dry), Do ro ta Go ław ska<br />

(Wy dział Go spo dar ki Ko mu nal nej),<br />

Małgorzata Antkiewicz-Wójs (kierownik<br />

Urzędu Stanu Cywilnego), Danuta<br />

Kudlik (Wydział Spraw Obywatelskich),<br />

Magdalena Januszek-Gródek (Wydział<br />

Przedsiębiorczości),<br />

Osob ny ter cet two rzą „stra żnicz ki”<br />

pie nię dzy są dec kich po dat ni ków, czuj -<br />

ne i roz wa żne, trzy ma ją ce rę ce<br />

na miejskiej kasie: Agnieszka Piotrowska<br />

-Go liń ska (Wy dział Ana liz Bu dże -<br />

towych), Małgorzata Adhami (Wydział<br />

Księ go wo ści Po dat ko wej), Mał go rza ta<br />

Wit te czek (Wy dział Księ go wo ści Bu -<br />

dże to wej).<br />

70 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Bernardetta Argasińska FOT. LEŚ Barbara Pawlik FOT. LEŚ Dorota Goławska FOT. LEŚ<br />

Wszystkie, dwadzieścia (!) budżetów<br />

odrodzonego samorządu w Nowym Sączu<br />

przygotowała skarbnik miasta, Jadwi<br />

ga Ku siak, ab sol went ka<br />

nowosądeckiej „handlówki” i krakowskiej<br />

Akademii Ekonomicznej. Opracowa<br />

nie pre cy zyj ne go ze sta wie nia<br />

dochodów i wydatków miasta z zachowaniem<br />

stabilizacji i płynności finansowej<br />

jest co rocz nie ty ta nicz nym<br />

zadaniem.<br />

Również w „prezydenckim dworze”,<br />

czyli w Biurze Prezydenta Miasta prawie<br />

same niewiasty, pasjonatki administracji<br />

i narciarstwa, wierne i zdyscyplinowane,<br />

wszechstronnie wykształcone, subtelne,<br />

oczytane i bywałe w świecie, od Rivery<br />

Tureckiej po Amerykę. Biurem kieruje<br />

„szara eminencja” Edyta Brongiel, absolwentka<br />

WSB-NLU i UJ, nazywana<br />

przez podwładnych „Szefcią”, skarbnica<br />

wiedzy jeśli chodzi o najświeższe nowelizacje<br />

ustaw i zmiany przepisów, przewidująca<br />

i rozsądna, realistka mierząca<br />

siły na zamiary.<br />

Kon tak ty za gra nicz ne z mia sta mi<br />

partnerskimi to domena Beaty Klimek-<br />

-Susuł, poliglotki, „cichej wody” i „równej<br />

bab ki”. Nad pro mo cją mia sta<br />

i dotacjami dla edukacji czuwa Angelika<br />

Zwo liń ska -Kor naś, ma ją ca za so bą<br />

bo ga tą ka rie rę tan cer ki i pie śniar ki<br />

w Sądeczokach, miłośniczka różowego<br />

koloru (nawet etui na okulary ma w tej<br />

bar wie). O or ga ni za cje po za rzą do we<br />

(a jest ich po nad set ka) dba Agniesz ka<br />

Obruśnik, przebojowa i do bólu merytoryczna,<br />

a o finanse i porządek w fakturach<br />

– Małgorzata Nowakowska, anioł<br />

opie kuń czy (gdy by ro bi ła za strzy ki,<br />

pewnie byłyby one bezbolesne). Temu<br />

zespołowi prezydent Nowak zawdzięcza<br />

spektakularne sukcesy ostatnich miesięcy:<br />

zdobycie godła promocyjnego „Te -<br />

raz Polska” czy pozyskanie pokaźnego<br />

grantu na organizację w Nowym Sączu<br />

obchodów rocznicy bitwy o Narwik.<br />

Zespół prasowy tworzy duet Małgorzata<br />

Grybel, pobożna matka-Polka, słowiczy<br />

głos z Radia Dobra Nowina, i Elżbieta<br />

Pach, miss obiek ty wu (ka żdy by chciał,<br />

żeby mu podała śniadanie do łóżka...).<br />

Sekretariaty prezydentów obsługują<br />

profesjonalnie i z dyskrecją Janina Gozdecka<br />

(„kamień w wodę”), Ewa Dumana<br />

i Barbara Janisz. Pani Jasia<br />

(Gozdecka) to już ratuszowa legenda.<br />

Pracowała – od 16 czerwca 1984 r.<br />

– z siedmioma prezydentami (ze Zdzisławem<br />

Pawlusem, Marianem<br />

Cyconiem, Jerzym Gwiżdżem, Andrzejem<br />

Czerwińskim, Ludomirem Krawińskim,<br />

Józefem Antonim Wiktorem<br />

i teraz – z Ryszardem Nowakiem).<br />

Wszy scy czu li przed nią re spekt, nie od -<br />

wa ża jąc się mó wić jej po imie niu. Pa ni<br />

Jasia słynie jako znakomita gospodyni:<br />

jej ogród niedaleko ul. Tarnowskiej należy<br />

do najpiękniejszych w mieście,<br />

a sława sporządzanych przez nią nalewek<br />

przekracza granice Unii Europejskiej!<br />

Nic dziwnego, że w takim towarzystwie<br />

na prezydenckich salonach panują<br />

wer sal skie oby cza je: nie ma mo wy<br />

– jak dawniej (!) – o podniesionym głosie<br />

czy lek kich na wet prze kleń stwach.<br />

Najbliższe otoczenie prezydenta bywa<br />

czasem, jak to kobiety, marzycielskie<br />

(jed na chce spła cić kre dyt hi po tecz ny,<br />

druga wyczekuje z utęsknieniem na romantyczną<br />

randkę, inna – na obiecaną<br />

przez part ne ra pod róż za gra nicz ną).<br />

Zda rza się, że po ci chut ku ktoś po pła cze<br />

do chusteczki.<br />

Widać, że prezydent Nowak, który legitymuje<br />

się znakiem Zodiaku (nomen-<br />

-omen) Pan na, do brze się czu je<br />

w towarzystwie współpracowniczek, darzy<br />

je za ufa niem, wręcz do piesz cza. Zaw -<br />

sze zauważy nową fryzurę, nie grymasi<br />

(często sam podaje sobie owocowe herbatki),<br />

nie zabrania paniom urzędniczkom<br />

nosić minispódniczek, przynosi im z domu<br />

przyrządzone przez siebie frykasy (np.<br />

grillowane bakłażany w przyprawach<br />

w oli wie z oli wek – miód w ustach!). No<br />

i obowiązkowo, codziennie częstuje swoje<br />

podopieczne tonami czekoladek. Oto ratuszowe<br />

dolce vita! (LEŚ)<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 71


KULTURA<br />

Wieści z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu<br />

Trak tem han dlo wym<br />

przez wie ki<br />

„Sądecko-spiskie pogranicze – historyczny trakt<br />

handlowy, wiodący doliną rzeki Poprad” – to kolejny<br />

projekt realizowany od jesieni ub.r. przez Muzeum<br />

Okręgowe w Nowym Sączu i bliźniaczą placówkę<br />

w Starej Lubowli na Słowacji. Najbliższe miesiące<br />

wypełnią historyczne imprezy plenerowe i turnieje<br />

rycerskie oraz wystawy i konferencje naukowe.<br />

Projekt ma przybliżyć zazębiającą<br />

się na prze strze ni wie ków<br />

historię sądecko-spiskiego pogra<br />

ni cza oraz wie lo kul tu ro -<br />

wość tych te re nów, uka za ną po przez<br />

kon tak ty han dlo we. Jak wia do mo, po -<br />

granicze sądecko-spiskie zamieszkiwane<br />

by ło przez ró żne gru py<br />

na ro do wo ścio we i wy zna nio we. Po la -<br />

ków i Słowaków już od średniowiecza<br />

łączyły związki polityczne, gospodarcze<br />

i kulturalne. Wystarczy wspomnieć chocia<br />

żby Lu dwi ka Wę gier skie go, kró la<br />

Pol ski i Wę gier, czy księ żną Kin gę, któ -<br />

ra dążyła do zacieśnienia związków Spisza<br />

z Pol ską.<br />

Pogranicze sądecko-spiskie było też<br />

świad kiem wie lu wa żkich wy da rzeń<br />

w dzie jach obu państw i na ro dów. Te te -<br />

re ny prze mie rza li ko lej ni kró lo wie<br />

i ksią żę ta, to tam od by wa ły się wa żne<br />

spotkania, to tu zapadały decyzje zmienia<br />

ją ce bieg hi sto rii. W tym re gio nie<br />

na przestrzeni wieków bujnie rozkwitało<br />

życie kulturalne i naukowe (m.in. Kole<br />

gium Pi ja rów w Po do liń cu) czy<br />

mo na stycz ne (Po do li niec, Czer wo ny<br />

Klasz tor – na Sło wa cji oraz kla ry ski<br />

i franciszkanie na Sądecczyźnie). Rozwi<br />

ja ło się ma lar stwo, rzeź ba i bu dow -<br />

nic two sa kral ne. Wspól nym<br />

mianownikiem dla pogranicza sądecko-<br />

Witold Kaliński, kierownik Domu<br />

Pisarzy Europy<br />

-spiskiego była również ożywiona lokacja<br />

miast oraz wzno sze nie zam ków<br />

i wa row ni (np. Lu bow la, Czorsz tyn,<br />

Nie dzi ca, Po do li niec, Ry tro, No wy<br />

Sącz). Te re ny te łą czy ły też bar dzo ści -<br />

słe związki gospodarcze. Przez pogranicze<br />

prze bie gał hi sto rycz ny trakt<br />

han dlo wy na Wę gry, któ rym kup cy<br />

przewozili rozmaite towary i produkty.<br />

Beata Wierzbicka, kierownik działu historycz<br />

Okręgowego w Nowym Sączu rozmawia ze<br />

Sprzy ja ło to roz wo jo wi rze mio sła<br />

i miast le żą cych na szla ku. Do bra ko -<br />

niunk tu ra zna la zła od zwier cie dle nie<br />

w osiedlaniu się na tych terenach licznych<br />

na ro do wo ści, któ re wy two rzy ły<br />

spe cy ficz ną mie szan kę na ro do wo ścio -<br />

wo-kulturową.<br />

Pro jekt ma jesz cze in ny wy miar.<br />

Dzię ki wspól nym dzia ła niom po głę bi<br />

się współpraca miast pogranicza polsko-<br />

-sło wac kie go i in sty tu cji kul tu ral nych<br />

z obu stron gra ni cy.<br />

Za da nie do fi nan so wy wa ne jest ze<br />

środków Europejskiego Funduszu Rozwoju<br />

Regionalnego w ramach programu<br />

Współpracy Transgranicznej Rzeczpospo<br />

li ta Pol ska -Re pu bli ka Sło wac -<br />

ka 2007–2013. Cał ko wi ty je go koszt<br />

wy no si 48 tys. eu ro, z cze go 85 proc.<br />

stanowi dofinansowanie unijne.<br />

72 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Dworek z Łososiny Górnej<br />

no-archeologicznego Muzeum<br />

Słowakami FOT. MIGA<br />

W ramach projektu organizowane będą<br />

warsztaty, wystawy, turnieje, pokazy,<br />

in sce ni za cje hi sto rycz ne, kon fe ren cje<br />

naukowe i koncerty. Imprezy odbywać<br />

się będą w Domu Gotyckim, ruinach sądec<br />

kie go zam ku, Mia stecz ku Ga li cyj -<br />

skim i Sądeckim Parku Etnograficznym.<br />

Całość uzupełni publikacja o historycznym<br />

szlaku handlowym.<br />

W ma ju war to bę dzie się wy brać m.in.<br />

na pokaz mody ubiorów<br />

od XIII do XIX w., który zostanie połączony<br />

z wystawą, jak również wziąć<br />

udział w konferencji naukowej, poświęconej<br />

m.in. zamkom pogranicza sądecko-<br />

-spiskiego oraz wymianie towarowej.<br />

W czerwcu muzeum zaprosi sądeczan<br />

do sali tortur, urządzonej w piwnicach<br />

Domu Gotyckiego. W lipcu, w ruinach<br />

sądeckiego zamku i na Placu Kolegiackim<br />

przed bazyliką św. Małgorzaty odbędzie<br />

się turniej rycerski nawiązujący<br />

do Bitwy pod Grunwaldem. Warto też będzie<br />

obejrzeć pokaz husarii. W imprezy<br />

obfitować będzie też sierpień. W Miasteczku<br />

Galicyjskim zaplanowano jarmark<br />

rzemiosła i sztuki pn. „Immunitety<br />

królewskie dla miast spiskich i sądeckich”,<br />

połączony z pokazami rzemieślniczymi,<br />

warsztatami i wystawą. Ciekawie<br />

za po wia da się też wrze sień, a to za spra -<br />

wą kolejnej wystawy, z której dużo będzie<br />

się można dowiedzieć o handlu winem<br />

na pograniczu sądecko-spiskim. Cykl imprez<br />

zakończy koncert muzyki dawnej.<br />

Ka len darium Mu zeum<br />

Okręgowego w Nowym Sączu<br />

Wystawy<br />

NO WY SĄCZ<br />

Dom Go tyc ki, ul. Lwow ska 3, 26 mar ca –<br />

16 ma ja – wy sta wa NO WY SĄCZ NA FA LACH<br />

KRÓT KICH<br />

Wy sta wa zre ali zo wa na w związ ku z 80. rocz ni cą<br />

założenia Polskiego Związku Krótkofalowców<br />

oraz 60. rocz ni cą ra dio fo nii w No wym Są czu<br />

(przełom 1949 i 1950 r.), którą zapoczątkowały:<br />

skrom ny ra dio wę zeł i kil ka na ście od bior ni ków<br />

ra dio wych. Bę dzie mo żna zo ba czyć ar chi wal ne<br />

zdjęcia, dokumenty, dawne radioodbiorniki<br />

i urzą dze nia nadaw czo -od bior cze. Współ or ga ni -<br />

zatorem wystawy jest Polski Związek Krótkofalow<br />

ców. Więk szość eks po na tów po cho dzić<br />

bę dzie z pry wat nych ko lek cji.<br />

Galeria „Dawna Synagoga”, ul. Berka<br />

Joselewicza 12, 12 marca -13 czerwca<br />

– wystawa FORMY ORĘŻA NA PRZESTRZENI<br />

WIEKÓW<br />

Wy sta wa przy bli ży dzie je orę ża pol skie go<br />

w okre sie walk o po wrót Pol ski na ma pę Eu ro -<br />

py. Za pre zen to wa ne zo sta ną dwie ko lek cje.<br />

Pierw sza z nich jest wła sno ścią Mu zeum Okrę -<br />

go we go w No wym Są czu, a dru ga przy klasz -<br />

tor ne go mu zeum oo. cy ster sów w Szczy rzy cu.<br />

Na obie ko lek cje zło ży ła się broń po cho dzą ca<br />

z prze ło mu XVIII i XIX wie ku i sta no wią ca<br />

uzbro je nie Le gio nów Pol skich wal czą cych<br />

w woj nach na po le oń skich oraz w po wsta -<br />

niach: ko ściusz kow skim, li sto pa do wym i stycz -<br />

nio wym. W Ga le rii „Daw na Sy na go ga” mo żna<br />

bę dzie zo ba czyć broń bia łą i pal ną, m.in.: sza -<br />

ble, pa ła sze, szpa dy, sasz ki i ja ta ga ny, szty le ty,<br />

ba gne ty, lan ce ułań skie, ostro gi, pi sto le ty<br />

skał ko we, ka pi szo no we oraz re wol we ry bę -<br />

ben ko we, broń my śliw ską uży wa ną przez po -<br />

wstań ców pod czas po wsta nia stycz nio we go<br />

i dłu gą broń pal ną: ka ra bi ny woj sko we z ba -<br />

gne tem z zam kiem skał ko wym lub ka pi szo no -<br />

wym. W kom ple cie z ka ra bi na mi<br />

przed sta wio ne zo sta ną ła dow ni ce z pa sa mi,<br />

pro chow ni ce, wor ki na proch oraz for my do la -<br />

nia kul i sa me ku le. Na wy sta wie za pre zen to -<br />

wa ne zo sta ną XIX -wiecz ne gra fi ki, m. in.:<br />

do ty czą ce po wsta nia ko ściusz kow skie go, ko lo -<br />

ro wa ne ry sun ki Dmo chow skie go pre zen tu ją ce<br />

po wsta nie li sto pa do we i stycz nio we, a ta kże<br />

cykl akwa rel o pol skich uła nach Be li ny, wy ko -<br />

na ny przez Ste fa no wi cza. Uzu peł nie niem wy -<br />

sta wy bę dzie ka ta log.<br />

Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko<br />

Galicyjskie, ul. Długoszowskiego 83 b wejście<br />

rów nież od stro ny ul. Lwow skiej<br />

226, 28 mar ca – 6 kwiet nia PAL MY WIEL KA -<br />

NOCNE – wystawa pokonkursowa<br />

KRY NI CA -ZDRÓJ<br />

Muzeum Nikifora, ul. Bulwary Dietla 19,<br />

23 mar ca – 11 ma ja WY STA WA PO PLE NE -<br />

RO WA STO WAR ZYS ZE NIA KRY NIC KICH<br />

TWÓR CÓW „GA LE RIA POD KASZ TA NEM”<br />

Najnowsze prace krynickiego amatorskiego środo<br />

wi ska ar ty stycz ne go.<br />

Imprezy<br />

NO WY SĄCZ<br />

28 marca – NIEDZIELA PALMOWA<br />

W SĄDECKIM PARKU ETNOGRAFICZNYM,<br />

Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko<br />

Galicyjskie, ul. Lwowska 226<br />

W Nie dzie lę Pal mo wą w skan se nie od bę dzie się<br />

otwar ty kon kurs na tra dy cyj ną są dec ką pal mę<br />

wiel ka noc ną. Po prze dzi go msza św. w przy wró -<br />

conym do kultu kościele z Łososiny Dolnej. Palmy<br />

oce ni i przy zna na gro dy ko mi sja ar ty stycz na.<br />

W Mia stecz ku Ga li cyj skim od bę dą się po ka zy<br />

ma lo wa nia pi sa nek i wy ro bu ko szycz ków wi kli -<br />

no wych oraz kier masz wiel ka noc ny.<br />

Kon cer ty<br />

13 marca, Dom Gotycki, ul. Lwowska 3,<br />

godz. 17, Historia i muzyka w ramach<br />

cyklu „Wieczory w Muzeum”:<br />

Cykl roz pocz nie kon cert, w któ rym wy stą pi z re -<br />

citalem fortepianowym Wojciech Świtała.<br />

(MIGA)<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 73


KULTURA<br />

Kto czy ta, nie błą dzi<br />

Pionierzy krynickiej turystyki<br />

Niedawne obchody 85–lecia działalności<br />

krynickiego oddziału Polskiego Towarzystwa<br />

Turystyczno-Krajoznawczego<br />

ubogaciła pionierska monografia ruchu<br />

turystycznego pomiędzy Górą Parkową<br />

a Jaworzyną Krynicką. Autor, znawca tematu,<br />

kilka lat wcześniej zgłębił historię<br />

PTTK „Be skid” w No wym Są czu i nic<br />

dziwnego, że łączy Nowy Sącz i Krynicę<br />

ze so bą. Słusz nie: tak się bo wiem skła da,<br />

że u źró deł PTT (po tem PTTK) w słyn -<br />

nym zdroju znaleźli się sądeczanie z „Beskidu”,<br />

którzy 4 sierpnia 1924 r. utworzyli<br />

koło swojej organizacji w tej miejscowości.<br />

Akuszerem tej inicjatywy, jak wykazują<br />

przytoczone dokumenty, był prof.<br />

Fe liks Rapf, pre zes Od dzia łu PTT „Be -<br />

skid” w la tach 1925–1949.<br />

A po tem już po szło. Na prze strze ni<br />

ośmiu i pół dekady różnie fortuna się toczyła,<br />

były wzloty i upadki, okupacyjne<br />

zawieruchy, powojenne powichrowane<br />

losy ludzi i stowarzyszenia. Ale PTTK<br />

trwa i ma się do brze. No si imię słyn ne -<br />

go aptekarza Romana Nitribitta, pierwszego<br />

prezesa. Po nim było wielu innych<br />

nie zwy kle za an ga żo wa nych w roz wój<br />

turystyki w okolicach Krynicy i Muszyny<br />

dzia ła czy, ta kich jak przed wo jen ny<br />

dyrektor uzdrowiska inż. Leon Nowotarski,<br />

dr Wacław Graba-Łęcki, dr Romu<br />

ald Łu czyń ski, dr Jan Ja ni ga<br />

(uczest nik walk pod To bru kiem i El Ga -<br />

zalą) i dr Julian Zawadowski, burmistrz<br />

i długoletni naczelny lekarz uzdrowiska.<br />

W działalność PTT (PTTK) angażowa<br />

ły się zna ko mi te po sta cie, m.in.<br />

w skład zarządu oddziału wchodził czterokrotny<br />

olimpijczyk, szablista dr Adam<br />

Papeé, częsty bywalec w kurorcie i okolicznych<br />

górach, a także znani działacze:<br />

Władysław Gutowski, Józef Łuszczewski,<br />

Szczepan Męcnarowski, Stanisław<br />

Nowak, Stefan Półchłopek, Danuta Reśko,<br />

Ka rol Roj na, Jan Ry bar ski,<br />

Także w dzisiejszych czasach nie brakuje<br />

społeczników, z prezesem Stanisławem<br />

Win te rem na cze le. O nich to snu je<br />

ciekawą opowieść Leszek Migrała, ilustru<br />

jąc ją licz ny mi ar chi wal ny mi fo to -<br />

grafiami „starej” Krynicy, cytując wiele<br />

dokumentów.<br />

Książka przynosi udokumentowane<br />

źródła aktywnej obecności Towarzystwa:<br />

opisuje wytyczane i utrzymywane przez<br />

działaczy pionierskie szlaki turystyczne,<br />

budowane obiekty (już w 1927 r. powstała<br />

skocznia narciarska na Górze Krzyżowej),<br />

schroniska i schrony górskie,<br />

pawilony turystyczne, organizowane imprezy<br />

krajoznawcze i sportowe. Ważne<br />

miejsce w dorobku zajmują Ośrodek<br />

Kultury Górskiej na Jaworzynie Krynickiej,<br />

Muzeum Regionalne w Muszynie<br />

i Dom Wycieczkowy „Rzymianka”.<br />

Przed wojną sztandarowym przedsięwzięciem<br />

była budowa schroniska PTT<br />

na Jaworzynie Krynickiej, której pierwszym<br />

kie row ni kiem był Jan Ka myk.<br />

Schronisko, według projektu inż. Bogdana<br />

Tretera, otrzymało imię Józefa Piłsudskiego<br />

i zyskało wielką popularność,<br />

odwiedzane m.in. przez Jana Kiepurę<br />

i holenderską następczynią tronu księżną<br />

Julianę wraz z małżonkiem księciem<br />

Bernardem zur Lippe-Biesterfeldem.<br />

Księga pamiątkowa z tamtych lat jest<br />

jednym z najstarszych dokumentów oddziału<br />

i cenną pamiątką.<br />

Szczegółowo odnotowane są również<br />

lata powojenne, już po przekształceniu<br />

się w PTTK. Od dział stał się – roz bu do -<br />

waną o specjalistyczne komisje – profesjonalną<br />

instytucją.<br />

Nie przy pad ko wo au tor osob ny roz -<br />

dział poświęca omówieniu działalności<br />

za prezesury dra Juliana Zawadowskiego,<br />

w la tach 1964-1980. Okres ten cha -<br />

rakteryzuje się wyjątkową intensyfikacją<br />

prac oddziału. To wtedy zorganizowano<br />

pierwsze kursy na przewodników tereno<br />

wych, za ło żo no Biu ro Usług Tu ry -<br />

stycznych (kierowane przez Stanisława<br />

Nowaka) i muzeum im. dra Franciszka<br />

Kmietowicza w willi „Dewajtis”, otwarto<br />

bacówkę nad Wierchomlą (dziś noszą<br />

cą imię swe go bu dow ni cze go,<br />

Stanisława Nowaka), a ponad stu członków<br />

skupiał powołany przy PTTK Klub<br />

Narciarski „Jaworzyna”.<br />

Również ostatnie lata zapisane są bogatą<br />

działalnością statutową, której nadrzęd<br />

nym ce lem jest wsz cze pia nie<br />

sza cun ku do przy ro dy i tu ry sty ki gór -<br />

skiej. Fakty wydobyte na światło dzienne<br />

na stu kilkudziesięciu stronach przez<br />

Leszka Migrałę wykazują czarno na białym:<br />

kry nic ki od dział PTT, a po tem<br />

PTTK w cią gu 85 lat ode grał pierw szo -<br />

pla no wą (wręcz hi sto rycz ną) ro lę<br />

w dzie le za go spo da ro wa nia po łu dnio -<br />

wej części Beskidu Sądeckiego.<br />

W finale swego opracowania autor nie<br />

unika postawienia dylematu, jaki obrazują<br />

najnowsze spory na temat budowy kolejnych<br />

stacji narciarskich między<br />

Krynicą, Muszyną i Doliną Popradu. Jedni<br />

uważają, że to ogromna szansa sądeczan<br />

na lep sze ży cie. Dla dru gich to<br />

bezpowrotna dewastacja Beskidu Sądeckie<br />

go. Gdzie le ży zło ty śro dek, w któ rym<br />

spotkają się racje ekologów i miłośników<br />

przyrody z argumentami zwolenników<br />

prosperity gospodarczej? Odpowiadając<br />

na to pytanie, autor w pełni podziela poglądy<br />

odnotowanych na łamach książki<br />

prekursorów ruchu turystycznego i ich<br />

współczesnych następców, którzy nie<br />

mieli wątpliwości: kraina ta jest godna<br />

bezwzględnej ochrony. Przyroda, nasze<br />

góry i lasy, woda i powietrze to<br />

wielkie bogactwo Sądecczyzny, które<br />

w nienaruszonym stanie powinniśmy<br />

przekazać następnym pokoleniom.<br />

Książka ukazała się w cyklu „Biblioteka<br />

Górska” Centralnego Ośrodka Tu-<br />

74 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


ystyki Górskiej w Krakowie. Na okładce<br />

– jakże inaczej – umieszczono archiwal<br />

ną fo to gra fię schro ni ska PTT<br />

na Jaworzynie Krynickiej z przedwojennej<br />

pocztówki.<br />

Leszek Migrała, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie<br />

i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze<br />

w Krynicy w latach 1924-2009, Biblioteka Górska<br />

Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK<br />

w Krakowie, tom 7, Krynica-Zdrój 2009<br />

Gra ją od 100 lat<br />

Podczas „Sądeckiego Kolędowania”<br />

w Domu Ludowym w Mystkowie odbyła<br />

się pro mo cja ksią żki pt. 100 lat Or kie -<br />

stry Dętej w Mystkowie 1910-2010<br />

autorstwa Antoniego Kiełbasy-Radeckiego,<br />

chodzącej historii Mystkowa<br />

(rocznik 1913) i Kazimierza Ogorzałka,<br />

dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury<br />

w Kamionce Wielkiej od ponad 30 lat.<br />

Pierwsze egzemplarze pachnącej farbą<br />

drukarską książki trafiły m.in. do wójta<br />

Kazimierza Siedlarza, ks. prałata Józefa<br />

Głowy, sekretarza UG Czesława Jelenia,<br />

radnego powiatowego Józefa Pyzika, b.<br />

wieloletniego dyrektora orkiestry Piotra<br />

Roli i równie zasłużonego dla zespołu<br />

Bolesława Gieńca, który przez długi czas<br />

gościł muzyków pod swoim dachem.<br />

– Najlepiej jak potrafimy, czyli graniem,<br />

chce my się od wdzię czyć za ksią żkę<br />

i słowa uznania – powiedział prezes orkiestry<br />

Piotr Kiełbasa i za chwilę uzbrojony<br />

w batutę Józef Kalisz wprowadził<br />

na scenę 51 muzyków w różnym wieku,<br />

z przewagą młodzieży, z Mystkowa,<br />

Mszalnicy, Cieniawy i Kunowa (w tym<br />

gronie były dwie dziewczyny). Instrumentalistów<br />

wsparli soliści Orkiestry Reprezentacyjnej<br />

Straży Granicznej w Nowym<br />

Sączu: Natalia Zabrzeska i Wacław<br />

Wacławik i zaczęło się. Koncert najpiękniej<br />

szych pol skich ko lęd trwał trzy kwa -<br />

dranse, przerywany burzliwymi<br />

oklaskami. I tak w Mystkowie jest od 100<br />

lat, o czym trak tu je ta ksią żka.<br />

Bezpośrednim impulsem do założenia<br />

Orkiestry Dętej w Mystkowie (nazwanej<br />

pierwotnie Orkiestrą Parafialną)<br />

była uroczystość odsłonięcia Pomnika<br />

Grunwaldzkiego na placu Jana Matejki<br />

w Krakowie 15 lipca 1910 r. Specjalnie<br />

na tę uroczystość Maria Konopnicka ułożyła<br />

„Rotę”, a Feliks Nowowiejski<br />

skomponował do niej muzykę.<br />

„Obec ny na uro czy sto ści Jan Gie -<br />

niec, mu zyk, klar ne ci sta, sa mo uk tak<br />

prze żył har mo nię kil ku dzie się ciu or -<br />

kiestr gra ją cych rów no cze śnie Rotę<br />

w czasie podniosłej uroczystości, że postanowił<br />

natychmiast po powrocie założyć<br />

or kie strę dę tą w pa ra fii Myst ków”<br />

– piszą autorzy.<br />

Dodatkową okazję stworzyła konsekracja<br />

w tym samym roku kościoła<br />

w Mystkowie. Ks. proboszcz Jan Jarzębiński<br />

przyklasnął inicjatywie, ogłaszając<br />

z ambony o założeniu orkiestry i zachęcając<br />

parafian do wstępowania do niej.<br />

Proboszcz zajął się także zakupem instrumen<br />

tów w fir mie Egit Glas Ko mo tau<br />

w Komotowie w Czechach. Lista założycieli<br />

orkiestry liczy 34 nazwiska. Do dzisiaj<br />

występują one w składzie zespołu,<br />

gdyż w orkiestrze gra już szóste pokolenie<br />

mystkowian i mszalniczan. Na frontach<br />

I wojny światowej zginęło sześciu<br />

muzyków, dwóch wyjechało do Ameryki,<br />

a dwóch po żeniaczce wyprowadziło<br />

się z parafii i działalność orkiestry zamarła.<br />

Od ro dzi ła się po kil ku la tach i tak już<br />

było stale, lata świetności przeplatały się<br />

z latami upadku, choć ostatnie 30-lecie to<br />

okres prosperity. Orkiestra Dęta jest dumą<br />

Mystkowa i w ogóle gminy Kamionki<br />

Wiel kiej, bo nie ma na Są dec czyź nie<br />

drugiej orkiestry wiejskiej z takim stażem<br />

i o tym wszystkim piszą autorzy.<br />

Antoni Kiełbasa-Radecki, Kazimierz<br />

Ogorzałek, 100 lat Orkiestry Dętej w Mystkowa<br />

1910-2010, Gminny Ośrodek Kultury w Kamionce<br />

Wielkiej, książka wydana przy wsparciu finansowym<br />

Powiatu Nowosądeckiego.<br />

Wier sze oj ca Więc ka<br />

Znany jezuita ojciec Robert Więcek<br />

z parafii NSPJ w Nowym Sączu zadebiutował<br />

jako poeta. Podczas spotkania<br />

autorskiego przedstawił tomik wierszy<br />

Mil cze nie mó wi. Ale nie tyl ko po ezją<br />

pochwalił się duchowny. Zaproponował<br />

wier nym, któ rzy wy peł ni li ka pli cę<br />

przy kolejowym kościele do ostatniego<br />

miejsca, medytacje biblijne Wielkopostne<br />

i wiel ka noc ne spo tka nia, któ re po -<br />

wsta ły w 2009 r.<br />

– Na pi sa łem to po to, aby po móc<br />

wiernym właściwie przeżywać ten tak<br />

wa żny czas, ja kim jest Wiel ka noc – mówi<br />

o. Ro bert. – Natomiast wiersze to takie<br />

moje codzienne przemyślenia, kiedy<br />

coś mnie trapi, martwi czy cieszy. Zwykle<br />

ła pię za swój no tes ra no po mo dli -<br />

twie. Ale był też nie daw no ta ki mo ment,<br />

kiedy podczas mszy dowiedziałem się, że<br />

umarła moja mama. Złapałem za komórkę<br />

i napisałem wiersz, moje pożegnanie<br />

z ma mą. Mam go do dzi siaj w tej ko mór -<br />

ce. Piszę wiersze z potrzeby serca, ale<br />

ta kże wów czas, kie dy pro za na wy po -<br />

wiedzenie moich emocji i myśli wydaje<br />

się niewłaściwa. Pytano mnie, dlaczego<br />

tytuł tomiku Milczenie mówi? Bo mo im<br />

zda niem mil cze nie ma czę sto więk szą<br />

moc niż mo wa, niż wy powia da nie<br />

ogrom nej ilo ści słów czy zdań.<br />

Tomik Milczenie mówi oraz Wielkopostne<br />

i wielkanocne spotkania, mo żna<br />

nabyć w sklepiku „Na Strychu” przy kościele<br />

kolejowym.<br />

LEŚ, HSZ, PG<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 75


KULTURA<br />

Mi strzo wie obiek ty wu<br />

W mi nio nym ro ku fo to gra fi cy z KTF<br />

współorganizowali lub brali udział w 47<br />

wystawach w 22 galeriach. Wielu z nich<br />

zdobywało laury w kraju i za granicą.<br />

Do największych przedsięwzięć należały<br />

ekspozycje w Muzeum Ziemi PAN<br />

w War sza wie oraz w Ka li nin gra dzie<br />

w Rosji. Wspólnie z redakcją „Almanachu<br />

Mu szy ny” i Do mem Pol sko -Sło -<br />

wac kim w Ba rde jo wie przy go to wa no<br />

konkurs-wystawę pt. Detal architektoniczny<br />

Bardejowa.<br />

Za pracę społeczną na rzecz promocji<br />

Są dec czy zny Zło tym Jabł kiem Są -<br />

dec kim zo stał wy ró żnio ny An drzej<br />

Petryszak, obchodzący 40-lecie przygody<br />

z fotografią. Srebrne Jabłka Sądeckie<br />

otrzy ma li od sta ro sty Ali cja Przy by -<br />

szowska i Jacek Nowak.<br />

Nie daw no KTF przy stą pi ło do Są -<br />

deckiej Federacji Organizacji Kulturalno<br />

-Ar ty stycz nych. W ar chi wum KTF<br />

zgromadzono blisko 5 tys. zdjęć ok. 220<br />

autorów. (LEŚ)<br />

Wła dze KTF<br />

Tancerze – zdęcie roku FOT. DANIEL JANISZYN<br />

Zdjęcie pt. Tancerze Daniela Jani<br />

szy na, 48-let nie go zna ne go<br />

fo to gra fi ka z No we go Są cza,<br />

właściciela popularnego zakładu<br />

Foto-Janiszyn przy ul. Sobieskiego,<br />

zostało uznane za fotografię roku wykona<br />

ną w gro nie człon ków Kry nic kie go<br />

To wa rzy stwa Fo to gra ficz ne go. KTF<br />

sku pia 113 osób, w tym 30 ko biet. Śred -<br />

nia wie ku wy no si 35 lat, pra wie ty le, ile<br />

lat działa organizacja.<br />

W ostatnich miesiącach KTF zorgani<br />

zo wa ło trzy ple ne ry ar ty stycz ne<br />

(w Ma ru szy nie, Lip ni cy Mu ro wa nej<br />

i Bardejowie), uczestniczyło w międzyna<br />

ro do wym ple ne rze na Ukra inie.<br />

Prezes: Ju liusz Ja roń czyk, wiceprezes:<br />

Alicja Przybyszowska, sekretarz: Te re sa Ba -<br />

sa ły ga, skarb nik: Jo lan ta Szysz ka, człon ko -<br />

wie Za rzą du: Piotr Kruk i Piotr Kul bat.<br />

Komisja Rewizyjna: Do ro ta Koł bon (prze -<br />

wod ni czą ca) Ja nusz Śmia łek i Je rzy Pa sa dyn.<br />

Duszą i podporą towarzystwa jest Juliusz Jaroń<br />

czyk, pre zes od 32 lat, pe da gog, swe go<br />

czasu wychowawca w sanatorium Neuropsychiatrii<br />

Dziecięcej „Jar” w Muszynie i później<br />

pracownik szpitala w Krynicy, w latach sześćdziesiątych<br />

współzałożyciel (m. in. ze Stanisławem<br />

Zygadłą) Klubu Modelarstwa<br />

Kosmiczno-Lotniczego „Zefirek” w Muszynie<br />

(wyszkolono tu ponad tysiąc modelarzy), jedyny<br />

mistrz świata w modelarstwie (kosmicznym<br />

– rakiet czasowych ze spadochronami)<br />

z regionu sądeckiego (w Jamboł w Bułgarii,<br />

1978), wielokrotny mistrz Polski, konstruktor<br />

oryginalnych modeli.<br />

76 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


HISTORIA<br />

Wytyczne partyjne dla sądeckiej<br />

Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej z 1948 r.<br />

Ormowcami włóczyć<br />

W1946 r. pol skie wła dze ko -<br />

munistyczne powołały para<br />

mi li tar ną, spo łecz ną<br />

or ga ni za cję o na zwie<br />

Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej<br />

(OR MO). Jej za da niem by ło<br />

wspie rać dzia ła nia Mi li cji Oby wa tel -<br />

skiej. Ormowcy niechlubnie zapisali się<br />

w pa mię ci ludz kiej, do dzi siaj sło wo<br />

„ormowiec”, to obraźliwy epitet, oznaczający<br />

człowieka podłego, który dla niskich<br />

celów szkodzi innym, starając się<br />

za wszelką cenę przypodobać władzy.<br />

Członkowie ORMO rekrutowali się<br />

w przeważającej mierze spośród członków<br />

Polskiej Partii Robotniczej, a następnie<br />

spo śród człon ków Pol skiej<br />

Zjednoczonej Partii Robotniczej. Skład<br />

ORMO zasilały także jednostki związane<br />

ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym,<br />

Stronnictwem Demokratycznym<br />

oraz osoby bezpartyjne. Początkowo, jednostki<br />

ORMO powstałe na Sądecczyźnie<br />

podporządkowane były Wojewódzkiej<br />

Komisji Bezpieczeństwa w Krakowie,<br />

a następnie były sterowane przez aparat<br />

PZPR. Propaganda komunistyczna głosiła,<br />

że dla OR MO na le żny jest sza cu nek<br />

i wdzięczność ze strony społeczeństwa.<br />

W prasie z lat czterdziestych ubiegłego<br />

stulecia można znaleźć takie kłamliwe<br />

wypowiedzi na temat tej organizacji, jak<br />

np.: „Robotnicy i chłopi w nowej Polsce<br />

dają nie tylko swoją ofiarną pracę i wysiłek<br />

dla dobra narodu, ale osłaniają<br />

również budowanie naszej wspólnej przyszłości.<br />

Wstąpili oni masowo w szeregi<br />

Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej<br />

i bronią socjalistycznego budownictwa<br />

przed atakami wrogów mas<br />

pracujących i narodu polskiego. Czy to<br />

w warsztatach pracy, czy na roli spełniają<br />

oni swoje obowiązki rzetelnie, a w razie<br />

potrzeby z bronią w ręku stają<br />

na straży bezpieczeństwa”.<br />

Współ cze śnie spra wy zwią za ne<br />

z funkcjonowaniem ORMO w czasach<br />

Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej budzą<br />

wiele emocji. Niektórzy z wypowiada<br />

ją cych się na ten te mat do wo dzą, iż<br />

przy na le żność do OR MO nie by ła<br />

czymś ne ga tyw nym, że wstą pie nie<br />

do niej wca le nie mu sia ło ozna czać<br />

współpracy z aparatem bezpieczeństwa<br />

i do no sów na in nych. Bez wąt pie nia<br />

część człon ków tej or ga ni za cji za cho -<br />

wywała się biernie wobec sytuacji społecz<br />

no -po li tycz nej i nie dzia ła ła<br />

Pewna grupa ludności<br />

sądeckiej z racji<br />

przynależności do ORMO<br />

czerpała korzyści<br />

majątkowe za gorliwe<br />

wypełnianie swych<br />

obowiązków. Te ostatnie<br />

sprowadzały się<br />

najczęściej, jak informują<br />

zachowane materiały<br />

archiwalne, do donosów<br />

na innych obywateli.<br />

na szkodę innych (zdarzały się przypadki,<br />

że oby wa te le zo sta wa li zmu sze ni<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 77


do wstąpienia do ORMO, np. podczas<br />

starania się o pracę).<br />

Nie można jednak przemilczeć faktu,<br />

że pewna grupa ludności sądeckiej z racji<br />

przynależności do ORMO czerpała<br />

korzyści majątkowe za gorliwe wypełnia<br />

nie swych obo wiąz ków. Te ostat nie<br />

spro wa dza ły się naj czę ściej, jak in for -<br />

mują zachowane materiały archiwalne,<br />

Wojewódzki Komitet PPR<br />

liczył, że rozbudowanie<br />

szeregów ORMO pozwoli<br />

zdławić resztki opozycji.<br />

Wytyczna, która została<br />

postawiona<br />

przed ormowcami,<br />

brzmiała: „gromić<br />

niedobitki band”.<br />

do donosów na innych obywateli. W ich<br />

wyniku wiele osób spotkały restrykcje,<br />

w tym ka ry wię zie nia, po bi cia. Z per -<br />

spektywy czasu te działania ormowców<br />

należy ocenić bardzo negatywnie. Wyrządzili<br />

oni krzywdę wielu niewinnym<br />

ludziom, byli pachołkami władzy ludowej,<br />

bez względ nie zwal cza ją cy mi de -<br />

mokratyczną opozycję.<br />

Niektóre działania ormowców i milicjantów<br />

wywoływały sprzeciw osób niezwiązanych<br />

z władzą ludową. Ich<br />

poczynania próbowano ośmieszać poprzez<br />

śpiewanie piosenek-paszkwilów<br />

na ich te mat. Wią za ło się to jed nak ze<br />

sporym ryzykiem. W społeczeństwie<br />

brak było wzajemnego zaufania. Donosu<br />

do Służby Bezpieczeństwa można było<br />

się spo dzie wać nie mal ze stro ny ka żde -<br />

go. W rejonie Łącka, szczególnie chętnie<br />

nucono następującą przyśpiewkę:<br />

„Milicyją orać, ormowcami włóczyć!<br />

Żeby tych próżniaków roboty nauczyć...”.<br />

Or mow cy w wy ści gu pra cy<br />

Trudna sytuacja polityczna w Polsce<br />

w la tach 1946-1948 zmu si ła ko mu ni -<br />

stów do roz bu do wy struk tur OR MO.<br />

W kra ju za cho dzi ły wów czas wa żne<br />

wydarzenia polityczne (referendum, wybory,<br />

walka z podziemiem). Nowe władze<br />

by ły świa do me fak tu, że<br />

HISTORIA<br />

do likwidacji opozycji nie wystarczą tylko<br />

funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa<br />

Pu blicz ne go i Mi li cji<br />

Obywatelskiej. Zdawano sobie sprawę,<br />

że po trzeb ny jest ktoś wię cej, ktoś, kto<br />

bę dzie ofiar nie wy ko ny wał za da nia<br />

w zakresie działalności polityczno-propagandowej,<br />

zwalczania opozycji.<br />

Na początku stycznia 1948 r. Wojewódzki<br />

Komitet Polskiej Partii Robotniczej<br />

w Kra ko wie wy słał<br />

do Powiatowych i Miejskich Komitetów<br />

PPR pismo, w którym zalecał rozbudowę<br />

szeregów ORMO, stawiając przed tą<br />

organizacją następujące zadania:<br />

„1) Pod nieść trzy krot nie ilość człon -<br />

ków oraz polepszyć stan organizacyjny,<br />

wzorując się na systemie wojskowym;<br />

2) Podwyższyć kwalifikacje komendantów<br />

i dowódców przez wymianę i dobór<br />

ludzi oraz intensywne ich szkolenie;<br />

3) Rozpocząć intensywniejsze szkolenie<br />

wojskowe a równolegle z nim polityczne<br />

członków ORMO. Prace te należy<br />

prowadzić przez zajęcia w terenie i kursy<br />

na szczeblach wojewódzkich;<br />

4) Szeroko rozbudować sieć świetlic<br />

ormowskich, które mają służyć przykładem<br />

dla in nych świe tlic, bę dąc do stęp ne<br />

dla ogółu ludności. Świetlice ormowskie<br />

ma ją być ośrod kiem pro mie nio wa nia<br />

wiedzy politycznej i ogólnej kultury i cywi<br />

li za cji, zwłasz cza w re jo nach wiej -<br />

skich. Świe tli ce or mow skie win ny<br />

prowadzić działalność uświadamiającą,<br />

artystyczną, oświatową i rozrywkową;<br />

5) Prowadzić masową pracę sportową<br />

przez zakładanie przy świetlicach i oddziałach<br />

ORMO klubów sportowych.<br />

W pracy tej również należy nastawić się<br />

na wieś, do której praca sportowa dotychczas<br />

w mniejszym stopniu docierała”.<br />

Wojewódzki Komitet PPR liczył, że<br />

rozbudowanie szeregów ORMO pozwoli<br />

zdławić resztki opozycji. Wytyczna, która<br />

została postawiona przed ormowcami,<br />

brzmiała: „gromić niedobitki band, odkrywać<br />

i unicestwiać przez współpracę<br />

z organami bezpieczeństwa zarodki przestępstwa<br />

wszelakiego charakteru; usuwać<br />

istniejące niedomagania w życiu gospodarczym<br />

Polski przez zwalczanie spekulacji<br />

i wydatny udział Ormowców<br />

w wyścigu pracy; wychować demokratów<br />

bezwzględnie oddanych sprawie Polski<br />

robotniczo-chłopskiej”. Wojewódzki Komitet<br />

PPR pouczał władze powiatowe odpowiedzialne<br />

za rozwój liczebny ORMO,<br />

jakie cele należy zrealizować, aby podołać<br />

zadaniu. Zalecono, aby Komitet Powiatowy<br />

PPR w Nowym Sączu wyznaczył<br />

osobę odpowiedzialną za ORMO. Postulowano,<br />

aby tą osobą był II sekretarz Komitetu<br />

Powiatowego lub Miejskiego PPR.<br />

Jego obowiązkiem było nawiązanie kontaktu<br />

z wojewódzkim komendantem<br />

ORMO, zapoznanie się z wszelkimi zarządzeniami<br />

wojewódzkiej komendy<br />

ORMO. Powiatowy komendant ORMO<br />

został także zobowiązany do wytypowania<br />

swych za stęp ców.<br />

Analiza źródeł historycznych pozwala<br />

stwier dzić, że wy tycz ne od no śnie<br />

OR MO dla Ko mi te tu Po wia to we go<br />

PZPR w Nowym Sączu nie były należycie<br />

realizowane. Stan liczebny ORMO<br />

uległ co praw da zwięk sze niu, ale ja kość<br />

re kru tów nie za do wa la ła władz wo je -<br />

wódzkich. 17 listopada 1948 r. II sekretarz<br />

KW PPR prze słał do I se kre ta rza<br />

Komitetu Powiatowego PPR w Nowym<br />

Sączu dokument, w którym znalazły się<br />

sło wa: „W do tych cza so wej prak ty ce<br />

przyjmowania do ORMO popełniliśmy<br />

szereg błędów, na skutek czego do jednostek<br />

ORMO przedostali się ludzie klaso<br />

wo nam ob cy – sza brow ni cy,<br />

spekulanci, pijacy oraz tacy, dla których<br />

le gi ty ma cja OR MO sta no wi pa ra wan<br />

dla ciemnych machinacji. Na obecnym<br />

etapie, zaostrzającej się walki klasowej<br />

z elementami kapitalistycznymi i reakcyjnym<br />

podziemiem, przed ORMO stoi<br />

za da nie pro wa dze nia zde cy do wa nej<br />

78 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


walki z tymi wrogami mas pracujących<br />

o wzmocnienie władzy ludowej i stworzenie<br />

warunków do budowy socjalizmu<br />

w Pol sce. W związ ku z tym na le ży na -<br />

tychmiast przystąpić do przeglądu szere<br />

gów OR MO za rów no na szcze blu<br />

dowódców, jak i szeregowych i przeprowadzić<br />

gruntowną weryfikację na szczeblu<br />

gromady, gminy i powiatu”.<br />

Władze wojewódzkie zaleciły usunąć<br />

z szeregów ORMO:<br />

1) Bogaczy wiejskich;<br />

2) Właścicieli większych przedsiębiorstw<br />

prywatnych i większych zakładów<br />

rzemieślniczych lub współudziałowców<br />

różnych firm spekulacyjnych, ludzi o podejrzanych<br />

źródłach utrzymania oraz restauratorów<br />

i kupców;<br />

3) Zamaskowanych wrogów, którzy<br />

w celach dywersyjnych weszli w szeregi<br />

OR MO, sze rząc tam pro pa gan dę<br />

przeciw Polsce Ludowej i ZSRR;<br />

4) Złodziei lub świadomych marnotraw<br />

ców do bra pu blicz ne go, szkod ni -<br />

ków gospodarczych czy malwersantów;<br />

5) Nałogowych pijaków i osoby szerzące<br />

demoralizację.<br />

Przegląd szeregów<br />

Cy to wa ny wy żej do ku ment stwier -<br />

dzał, że w celu przeprowadzenia dokładne<br />

go prze glą du sze re gów OR MO<br />

na le ży po wo łać po wia to we, miej skie<br />

i gminne komisje weryfikacyjne. Skład<br />

tych komisji mieli tworzyć: sekretarz powiatowego<br />

(miejskiego) komitetu PPR,<br />

szef powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa<br />

Publicznego, komendant powiatowy<br />

MO i za stęp ca ko men dan ta<br />

powiatowego do spraw ORMO. W terminie<br />

do dnia 28 listopada 1948 r. plano<br />

wa no prze pro wa dzić po wia to wą<br />

od pra wę se kre ta rzy ko mi te tów gmin -<br />

nych PPR, komendantów powiatowych<br />

MO i do wód ców gmin nych jed no stek<br />

ORMO. W grudniu 1948 r. komisje wery<br />

fi ka cyj ne mia ły za koń czyć prze gląd<br />

składu personalnego ORMO na Sądecczyź<br />

nie, skru pu lat nie prze ana li zo wać<br />

zebrany materiał dowodowy oraz sprawdzić<br />

postawione zarzuty. Ostateczna wery<br />

fi ka cja mia ła na stą pić w dniu 25<br />

grud nia 1948 r. Wów czas to po win no -<br />

ścią komisji weryfikacyjnej było wystąpić<br />

z wnio skiem do wo je wódz kie go<br />

ko men dan ta MO o za bra nie, po zo sta -<br />

wie nie lub wy da nie bro ni człon kom<br />

ORMO. Do 5 stycznia 1949 r. zalecono<br />

przysłać dokładne sprawozdanie z akcji<br />

do Komitetu Wojewódzkiego PPR.<br />

Wła dze wo je wódz kie pod ję ły ta kże<br />

decyzję o weryfikacji stanu osobowego<br />

Milicji Obywatelskiej na Sądecczyźnie.<br />

W tej sprawie zostało w dniu 19 listopada<br />

1948 r. skierowane pismo do I sekreta<br />

rza po wia to we go Ko mi te tu PPR<br />

w Nowym Sączu. Wojewódzki Komitet<br />

PPR w Krakowie wydał zarządzenie nakazujące<br />

natychmiastowe przystąpienie<br />

nie tylko do oceny dotychczasowej działal<br />

no ści MO, ale i rów nież zle cił prze -<br />

pro wa dzić nie zwłocz ny wer bu nek<br />

kan dy da tów do sze re gów MO we<br />

wszystkich fabrykach, zakładach pracy:<br />

„Kandydatów w naszym województwie<br />

– brzmiało rozporządzenie – musimy<br />

zwerbować ponad 500. Dotychczas<br />

w szeregach MO są duże braki osobowe,<br />

przez co w pew nym stop niu utrud nio -<br />

na jest wal ka z ban da mi, ele men tem<br />

prze stęp czym i re ak cyj nym. Do koń ca<br />

grud nia br. mu si my uzu peł nić sze re gi<br />

MO ludź mi war to ścio wy mi, od da ny mi<br />

obecnemu ustrojowi, ludźmi klasy robotniczej,<br />

element ten możemy tylko znaleźć<br />

wśród ludzi pracy. Do werbunku należy<br />

przystąpić z pełnym poświęceniem i zrozumieniem<br />

potrzeby. Nie szczędzić wysił<br />

ku, tru du dla do bra na szej Par tii.<br />

Kandydatów należy wybierać pewnych,<br />

aby nie za śmie cać sze re gów MO…<br />

W czasie werbunku należy utworzyć komisję<br />

kwalifikacyjną, która orzeka przydat<br />

ność kan dy da ta”. Okre ślo no<br />

wa run ki przy ję cia kan dy da ta do MO.<br />

Jak wynika z poniższego wyszczegól -<br />

nienia, nie były one zbyt wymagające.<br />

Starający się o przyjęcie do Milicji Obywatelskiej<br />

musiał być/posiadać:<br />

1) obywatelstwo polskie;<br />

2) kla so wy nie ob cy;<br />

3) nieskazitelną przeszłość;<br />

4) umiejętność czytania i pisania;<br />

5) wiek od 20 do 35 lat;<br />

6) prze ko na nia de mo kra tycz ne po -<br />

parte referencjami;<br />

7) wymagany stan zdrowia.<br />

Omówione w niniejszym artykule wytyczne<br />

dla sądeckiej Ochotniczej Rezerwy<br />

Milicji Obywatelskiej zostały wydane<br />

Starający się o przyjęcie<br />

do Milicji Obywatelskiej<br />

musiał posiadać<br />

umiejętność czytania<br />

i pisania.<br />

w okresie, kiedy nastąpiło połączenie<br />

PPR z PPS. W grud niu 1948 r. po wsta ła<br />

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza<br />

(PPS zo sta ła wchło nię ta przez PPR), a jej<br />

pierwszym sekretarzem został Bolesław<br />

Bierut. Polscy komuniści dawali wyraz<br />

przekonaniu, że w jednym kraju może<br />

być tylko jedna partia polityczna. Zastała<br />

ona podporządkowana Związkowi Radzieckiemu.<br />

Nastąpiła indoktrynacja społeczeństwa<br />

w duchu stalinowskim.<br />

JAN WNĘK<br />

Autor jest doktorem historii, badaczem<br />

archiwów, pochodzi z Sądecczyzny<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 79


HISTORIA<br />

Tragedia na Dunajcu w marcu 1949 roku<br />

Wra ca li ze szko ły<br />

i od spo wie dzi<br />

Sześćdziesiąt jeden lat temu, w dniu 31 marca 1949 r.<br />

miało miejsce tragiczne zdarzenie. Tego dnia, o godz. 15,<br />

w czasie przewozu przez Dunajec ludności wracającej<br />

z kościoła oraz dzieci szkolnych, wracających ze szkoły<br />

w Jazowsku do położonych na drugim brzegu rzeki<br />

Brzyny i Obidzy, łódź wskutek uderzenia fal przechyliła<br />

się, co spowodowało wpadnięcie do wody i utonięcie<br />

wielu osób, w tym większości dzieci.<br />

Na temat tego katastrofalnego<br />

w skutkach wydarzenia niewiele<br />

się ówcześnie mówiło,<br />

a ta kże pi sa ło. Po sta ra ły się<br />

o to władze komunistyczne, którym zależało<br />

na nienagłaśnianiu tragedii.<br />

La ko nicz ne in for ma cje na te mat<br />

śmierci kilkunastu osób w nurtach Dunajca<br />

znalazły się w „Gazecie Krakowskiej”,<br />

a ta kże „Dzien ni ku Pol skim”.<br />

W pierwszym z dzienników napisano 1<br />

kwietnia 1949 r.:<br />

„W dniu wczorajszym w powiecie nowosądeckim<br />

zdarzył się straszny wypadek.<br />

O godzinie 15.30 gromada ok. 40<br />

lu dzi, w tym więk szość dzie ci od lat 7<br />

– 16 wra ca jąc z ko ścio ła w Ja zow sku<br />

i chcąc się mię dzy Ja zow skiem a Łąc -<br />

kiem przedostać przez Dunajec do wsi<br />

Obi dza, wsia dła na prom. Gdy prom<br />

znaj do wał się już przy dru gim brze gu,<br />

wart ki prąd wo dy zdo łał za lać część pro -<br />

mu. Wśród znaj du ją cych się na pro mie<br />

po wsta ła pa ni ka. Wszy scy rzu ci li się<br />

na tę część pro mu, gdzie wo da jesz cze<br />

się nie dostała. Spowodowało to wywróce<br />

nie się pro mu do gó ry dnem. Po ziom<br />

wody tego dnia był wysoki. W rezultacie<br />

uratowało się zaledwie 12 osób, 5 ofiar<br />

wyciągnięto w Jazowsku, a 7 w Kadczy.<br />

Resz ty na ra zie nie od na le zio no, gdyż<br />

zwłoki przypuszczalnie popłynęły z prądem.<br />

Akcja poszukiwania ofiar trwa nadal.<br />

Wła dze prze pro wa dza ją w tej<br />

tragicznej sprawie szczegółowe dochodzenia”.<br />

Z kolei w „Dzienniku Polskim” zamieszczono<br />

następującą informację:<br />

Wśród znajdujących się<br />

na promie powstała<br />

panika. Wszyscy rzucili się<br />

na tę część promu, gdzie<br />

woda jeszcze się nie<br />

dostała. Spowodowało to<br />

wywrócenie się promu<br />

do góry dnem.<br />

„31 mar ca o godz. 15.30 wra ca ła<br />

promem do miejscowości Obidza i Brzyna<br />

młodzież szkolna w wieku 8 – 15 lat<br />

oraz kil ka osób star szych od spo wie dzi<br />

w kościele w Jazowsku. W czasie przybi<br />

ja nia do brze gu od stro ny Obi dzy<br />

wskutek wadliwego manewrowania promem<br />

wdar ła się wo da na po kład, po wo -<br />

du jąc pa ni kę. Dzie ci wy ska ki wa ły<br />

z promu, mniejsze zmywała woda, której<br />

stan jest wysoki. Na łodzi znajdowało się<br />

oko ło 45 osób, z cze go ura to wa no 20<br />

tak, iż za cho dzi oba wa, że 25 osób uto -<br />

nę ło. Tra gicz ne sce ny roz gry wa ły się<br />

na oczach ze bra nej po dru giej stro nie<br />

rzeki ludności. Zaalarmowana straż pożar<br />

na przy by ła na miej sce ka ta stro fy<br />

po upły wie kil ku mi nut, wy do by wa jąc<br />

w Kadczy 5 osób, na moście w Gołkowi<br />

cach jed ną oso bę, w No wym Są czu<br />

jedną osobę. Za resztą czynione są poszukiwania.<br />

Na wiadomość o katastrofie<br />

przybył na dwóch samochodach oddział<br />

WOP wraz z pa tro lem kon nym, któ ry<br />

rozpoczął patrolowanie brzegów Dunajca.<br />

Ak cją wy do by wa nia lu dzi z wo dy<br />

w No wym Są czu kie ro wał ko men dant<br />

zawodowej straży pożarnej Józef Rojek.<br />

W ak cji ra tow ni czej bra ły udział straż<br />

po żar na z Łąc ka, Ja zow ska, Kad czy,<br />

Starego Sącza, Podegrodzia, które stawi<br />

ły się z ca łym sprzę tem. Ce lem usta -<br />

le nia po czy jej stro nie le ży<br />

wina w powyższym tragicznym wypadku<br />

prowadzone są energiczne dochodzenia,<br />

aby winnych pociągnąć do surowej<br />

odpowiedzialności”.<br />

Ile by ło ofiar?<br />

Zachowane materiały źródłowe podają<br />

rozbieżne dane odnośnie liczby ofiar.<br />

Do dnia 1 kwiet nia godz. 12. w po łu dnie<br />

znaleziono ciała 12 osób, w tym 3 kobiet<br />

i 1 mę żczy zny oraz 8 dzie ci. 1<br />

kwiet nia przy był na miej sce wy pad ku<br />

pro ku ra tor oraz sę dzia śled czy, któ rzy<br />

przesłuchali świadków. Pogrzeb części<br />

ofiar od był się w Ja zow sku 3 kwiet -<br />

nia 1949 r. o godz. 17. By ła to nie dzie -<br />

la. W po grze bie wzię li udział, prócz<br />

miej sco we go spo łe czeń stwa, wła dze<br />

gmin ne i de le ga cje wie lu or ga ni za cji<br />

społecznych.<br />

To katastrofalne w skutkach wydarzenie<br />

by ło ana li zo wa ne przez cen tral ne<br />

władze polityczne. 13 kwietnia 1949 r.<br />

Ministerstwo Administracji Publicznej<br />

zwróciło się do Urzędu Wojewódzkiego<br />

w Kra ko wie z proś bą o na de sła nie<br />

szczegółowych informacji, dotyczących<br />

zatonięcia łodzi na Dunajcu. W wykona<br />

niu po wy ższe go za rzą dze nia Urząd<br />

Wo je wódz ki przed ło żył spra woz da nie<br />

(AP Kra ków, UW II, sygn. 949,<br />

k. 551, 553; Pismo Urzędu Wojewódzkiego<br />

w Krakowie do Ministerstwa Ad-<br />

80 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


wymaganych planów urządzenia prze -<br />

wozu na Dunajcu w Jazowsku i przewóz<br />

odbywa się do tej pory… na nieocechowa<br />

nej ło dzi, któ ra nie da je peł nej gwa -<br />

ran cji i zu peł ne go bez pie czeń stwa…<br />

Pogrzeb części ofiar odbył<br />

się w Jazowsku<br />

3 kwietnia 1949 r.<br />

o godz. 17. Była to<br />

niedziela. W pogrzebie<br />

wzięli udział, prócz<br />

miejscowego<br />

społeczeństwa, władze<br />

gminne i delegacje wielu<br />

organizacji społecznych.<br />

mi ni stra cji Pu blicz nej w War sza wie).<br />

Informowano w nim, że z łodzi korzystano<br />

bez zezwolenia władz. 13 listopada<br />

1948 r. sta ro sta po wia to wy<br />

nowosądecki wysłał do Urzędu Gminy<br />

w Łącku pismo następującej treści:<br />

„Mimo kilkakrotnych zarządzeń, nie<br />

przedłożyły gromady Obidza i Jazowsko<br />

W tym stanie sprawy, utrzymanie przewozu<br />

jest niedopuszczalne. Na zasadzie<br />

art. 187 usta wy wod nej z 19.9.1922 Dz.<br />

U. R. P. nr 102 – za ka zu ję dal sze go prze -<br />

wo zu ło dzią na Du naj cu w Ja zow sku,<br />

pod zagrożeniem sankcji karnych, przewi<br />

dzia nych w art. 247 cyt. usta wy. Po -<br />

ste ru nek MO w Łąc ku otrzy mu je<br />

rów no cze śnie za rzą dze nie za mknię cia<br />

łodzi na łańcuch i złożenia kluczy w zarządzie<br />

gminy w Łącku. O tym zawiadomić<br />

na le ży za in te re so wa ne gro ma dy:<br />

Obidzę, Brzynę i Jazowsko” (AP Kra -<br />

ków, UW II, sygn. 949, k. 599; Pi smo<br />

starosty powiatowego nowosądeckiego<br />

do zarządu gminy w Łącku).<br />

Łódź uruchomił przewoźnik na skutek<br />

próśb lo kal nej lud no ści, któ ra nie<br />

miała możności przedostania się przez<br />

Dunajec do drogi asfaltowej i kościoła.<br />

Tragedia z marca 1949 r. wydarzyła<br />

się w okre sie bar dzo trud nym dla spo łe -<br />

czeństwa sądeckiej wsi. Powoli dźwigała<br />

się ona wów czas ze skut ków dru giej<br />

woj ny świa to wej. Nę ka na by ła przez<br />

nieszczęśliwe zdarzenia losowe, klęski<br />

ele men tar ne, a ta kże bez li to śnie przez<br />

komunistów. Władze polityczne zwiększały<br />

ilość obowiązkowych dostaw płodów<br />

rolnych dla państwa. Przystąpiono<br />

do kolektywizacji rolnictwa, tj. likwidacji<br />

prywatnej własności ziemi i tworzenia<br />

spółdzielni produkcyjnych.<br />

JAN WNĘK<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 81


SPORT<br />

Nasi na Paraolimpiadę<br />

Piąt ka ze Star tu<br />

Dwunastu sportowców niepełnosprawnych – trzy kobiety<br />

i dziewięciu mężczyzn – reprezentować będzie Polskę<br />

w X Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich<br />

w Vancouver (12-21 marca).<br />

Wśród nich piątka zawodników<br />

(wystąpią w biegach<br />

narciarskich i biathlonie)<br />

Startu Nowy Sącz: Arleta<br />

Dudziak, Katarzyna Rogowiec, Jan Koło<br />

dziej, Ka mil Ro siek i Ro bert Wą tor.<br />

Opiekunem i szefem misji olimpijskiej<br />

jest również sądeczanin Stanisław Ślęzak,<br />

a serwismenami Leszek Pochwała<br />

i Dawid Damian. Wylot do Kanady: 5<br />

marca.<br />

– Tra sy za wo dów są nam zna ne, by li -<br />

śmy tam przed ro kiem na pró bie przed -<br />

olimpijskiej – mówi Kamil Rosiek. – Są<br />

one śred nio trud ne, bar dzo szyb kie, co<br />

mi od po wia da, bo naj le piej czu ję się<br />

w sprincie biatlonowym.<br />

Najmłodszą w tym gronie jest Arleta<br />

Du dziak, naj star szym Ro bert Wą tor<br />

(rocznik 1955, rodem z Dobrej), mistrz<br />

i wi ce mistrz świa ta. Po wy pad ku ma<br />

am pu to wa ne koń czy ny dol ne. Star tu je<br />

jako sledżysta – od nazwy specjalnej odmiany<br />

narto-sanek, będącej zimową mutacją<br />

sportowego wózka.<br />

Utytułowanym zawodnikiem jest Jan<br />

Ko ło dziej (ur. w 1970 w Li ma no wej),<br />

który od dziecka nie zgina stawów kolanowych.<br />

Ma na swym koncie medale<br />

olim pij skie: zło ty z Al ber tvil le (1992)<br />

w wy ści gu na 5 km, po nad to je den<br />

srebrny i trzy brązowe.<br />

Nadzieje na olimpijskie laury wiązane<br />

są ta kże z Ka mi lem Roś kiem (ur.<br />

w 1984 w No wym Są czu), któ ry uro dził<br />

się z niewykształconą prawą nogą.<br />

Przed wyjazdem do Kanady nasi zawodnicy<br />

trenowali na Polanie Jakuszyckiej<br />

w Szklarskiej Porębie, uczestniczyli<br />

też w pucharowych imprezach we Francji<br />

i Niem czech.<br />

W dotychczasowym dorobku zimowych<br />

pa ra olim piad pol scy spor tow cy<br />

ma ją 44 me da le, w tym 11 zło tych, 7<br />

srebrnych i 26 brązowych. Warto wiedzieć,<br />

że medal paraolimpijski gwarantuje<br />

zawodnikom stałą rentę.<br />

Przesłaniem ruchu paraolimpijskiego<br />

jest stwo rze nie mo żli wo ści współ za -<br />

wodnictwa osobom niepełnosprawnym<br />

na takich samych zasadach, jak osobom<br />

pełnosprawnym. Dla wielu osób niepełno<br />

spraw nych sport jest szan są otwar cia<br />

się na życie, zdobycia akceptacji w środowisku<br />

społecznym i zobaczenia świata.<br />

Star tu ją cy w igrzy skach<br />

Kan dy dat ka do me da li w Van co uver, Ka ta rzy na Ro go wiec, po cho dzi<br />

z Rabki-Zarytego, startuje w barwach Startu Nowy Sącz<br />

82 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Dzięki rodzicom poprzez<br />

sport odzyskała chęć do<br />

życia. Mama i tata nigdy jej<br />

w niczym nie wyręczali i<br />

nie izolowali od<br />

rówieśników. Kasia pływa,<br />

jeździ na rowerze i rolkach.<br />

Bez problemów kieruje<br />

samochodem, sama<br />

sprząta i gotuje.<br />

paraolimpijskich sportowcy dążą do perfekcji<br />

na miarę swoich – ograniczonych<br />

przez niepełnosprawność – możliwości.<br />

Zło ta Ka sia<br />

W poprzednich igrzyskach, cztery lata<br />

temu w Turynie, jedyne medale – dwa<br />

złote – wywalczyła w biegach na 5 (stylem<br />

dowolnym) i 15 km (stylem klasycznym)<br />

Katarzyna Rogowiec. Ma też<br />

na swoim koncie medale mistrzostw<br />

świa ta: dwa zło te, czte ry srebr ne i je den<br />

brązowy. W Vancouver chce powalczyć<br />

o medale przede wszystkim w biathlonie.<br />

Kasia ma 32 lata (ur. 14 października<br />

1977). Jako trzyletnie dziecko w wypadku<br />

podczas sianokosów straciła ręce.<br />

Wiele miesięcy spędziła w szpitalu. Jak<br />

mówi z tamtych lat niewiele pamięta.<br />

– Znam te wydarzenia z opowiadań<br />

moich rodziców, rodziny i to jest wszystko.<br />

Na uczy łam się jeść i pić nie ma jąc<br />

już rąk. Nie pa mię tam, jak to by ło mieć<br />

rę ce. By ły mo men ty kie dy cho wa łam<br />

przed ludź mi pro te zy, no si łam ta kie<br />

bluz ki, aby nie by ło wi dać, że nie mam<br />

rąk. Po tem stop nio wo coś się we mnie<br />

prze ła ma ło. Udo wad nia łam so bie<br />

i wszyst kim, że je stem w sta nie zro bić<br />

wiele rzeczy. Moje sportowe początki zawdzię<br />

czam oj cu, któ ry od ma leń ko ści<br />

za chę cał mnie do jaz dy na nar tach.<br />

Przed wypadkiem jeździłam i po wypadku<br />

ta ta też po sta wił mnie na nar tach.<br />

Dzięki rodzicom poprzez sport odzyska<br />

ła chęć do ży cia. Ma ma i ta ta ni gdy<br />

jej w niczym nie wyręczali i nie izolowali<br />

od rówieśników. Kasia pływa, jeździ<br />

na ro we rze i rol kach. Bez<br />

FOT. PIG<br />

problemów kieruje samochodem, sama<br />

sprząta i gotuje.<br />

W okre sie stu diów ży ła bar dzo ak -<br />

tywnie. Założyła kółko teatralne i zaczęła<br />

szukać klubu narciarskiego. Chciała<br />

spró bo wać i... tak to się za czę ło.<br />

– To są zwy cię stwa tak na praw dę<br />

nad sa mym so bą. Zwy cię stwa, któ re<br />

uświa da mia ją, że mo gę się cią gle cie -<br />

szyć, że zno wu coś uda ło mi się prze ła -<br />

mać, wywalczyć – podkreśla.<br />

Jako zawodniczka sklasyfikowana jest<br />

pod symbolem LW 5/7 (narciarka stojąca<br />

– w sporcie niepełnosprawnych<br />

z oczywistych powodów powszechnie<br />

stosuje się handicapy w zależności<br />

od stopnia niepełnosprawności). Trenuje<br />

pod okiem Wie sła wa Cem py, b. za -<br />

wodnika LKS Piątkowa, olimpijczyka.<br />

Bierze udział we wszystkich konkurencjach<br />

w narciarstwie klasycznym (biegi<br />

na 5, 10, 15 km, szta fe ta 3 x 2,5 km, bia -<br />

tlon na 7,5 i 12,5 km).<br />

Jest magistrem ekonomii (po krakowskiej<br />

AE), ukoń czy ła też stu dia po dy plo -<br />

mo we w Wy ższej Szko le Za rzą dza nia<br />

Per so ne lem w War sza wie. W 2008 r.<br />

wraz z grupą niepełnosprawnych wzięła<br />

udział w wy pra wie trek kin go wej<br />

na Ki li man dża ro or ga ni zo wa nej przez<br />

Fun da cję An ny Dym nej „Mimo<br />

Wszystko”.<br />

(LEŚ)<br />

Sądeccy medaliści paraolimpiad<br />

Innsbruck 1988<br />

złoty i brązowy – Marcin Kos (biegi);<br />

Albertville 1992<br />

złote – Marcin Kos i Jan Kołodziej (biegi);<br />

brązowe – sztafeta 4x5 km (Marcin Kos, Jan<br />

Kołodziej, Marian Damian, Andrzej Pietrzyk),<br />

Jan Kołodziej (biegi);<br />

Lillehammer 1994<br />

złote – 2 x Marcin Kos (biegi); srebrne – Jan<br />

Kołodziej, Marcin Kos (biegi), Piotr Sułkowski<br />

(biegi); brązowy – Jan Kołodziej (biegi);<br />

Salt Lake City 2002<br />

złoty i brązowy – Wiesław Fiedor (biegi),<br />

brązowy – Bogumiła Kapłoniak (biegi);<br />

Turyn 2006<br />

złote – 2 x Katarzyna Rogowiec (biegi).<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 83


SPORT<br />

Każdy szanujący się Czytelnik naszego pisma powinien kibicować<br />

szczypiornistkom UKS „Olimpia”<br />

W bar wach „Są de cza ni na”<br />

W niedzielę 14 lutego szczypiornistki UKS Olimpia<br />

Nowy Sącz po raz pierwszy wystąpiły w meczu II ligi<br />

w koszulkach z logiem miesięcznika „Sądeczanin”,<br />

gromiąc Zgodę Ruda Śląska 29-22.<br />

Wha li spor to wej przy ul.<br />

Nad brze żnej są de czan ki<br />

nie da ły szans ry wal kom<br />

ze Ślą ska, do prze rwy na -<br />

sze dziew czy ny pro wa dzi ły 15–10.<br />

Po tym spotkaniu piłkarki ręczne Olimpii<br />

zajmowały pierwsze miejsce w tabeli<br />

z olbrzymimi szansami na awans do I ligi,<br />

a do końca rozgrywek pozostały jeszcze<br />

cztery spotkania.<br />

– Ten mecz był wa żny, po nie waż gra -<br />

li śmy z dru ży ną, któ ra zaj mu je trze cie<br />

miej sce w ta be li – tłu ma czy ła tre ner<br />

Olim pii Lu cy na Zyg munt, w in nym<br />

wcieleniu dyrektor i nauczycielka wychowania<br />

fizycznego w Gimnazjum nr 5<br />

im. św. Kin gi. Jej pod opiecz ne to naj bar -<br />

dziej wysportowane dziewczęta z sądeckich<br />

gim na zjów i szkół śred nich,<br />

trenują trzy razy w tygodniu.<br />

Niedawno Lucyna Zygmunt podpisała<br />

umowę o sponsoringu UKS Olimpia<br />

z prezesem Fundacji Sądeckiej Zygmuntem<br />

Berdychowskim i dziewczęta założy<br />

ły no we ko szul ki. Nie trze ba<br />

tłu ma czyć, że obo wiąz kiem Czy tel ni -<br />

ków „Sądeczanina” jest teraz trzymanie<br />

kciuków za szczypiornistki Olimpii.<br />

Po czą tek pod... Olim pem<br />

Uczniowski Klub Sportowy Olimpia<br />

ma ty le lat, ile Gim na zjum nr 5 im. św.<br />

Kingi. Wtedy dyrektorem największego<br />

gimnazjum w mieście została w 1999 r.<br />

nauczycielka wf i wielki przyjaciel sportowców,<br />

Lucyna Zygmunt. Nazwa klubu<br />

zro dzi ła się spon ta nicz nie pod czas<br />

pierwszego obozu sportowego w Grecji.<br />

Przez dwa ty go dnie są de czan ki tre no -<br />

wa ły u stóp gó ry Olimp ra zem z mło -<br />

dzieżą z Kateriny. Pierwszym prezesem<br />

UKS „Olimpia” został Maciej Ciesielka.<br />

Obecnie funkcję prezesa pełni Józef<br />

Pyzik, znany sądecki handlowiec, radny<br />

powiatowy, mając za zastępców Karola<br />

Ba stę i Mie czy sła wa Ka czwiń skie go.<br />

84 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Ponadto w zarządzie zasiadają: Maciej<br />

Cie siel ka, Da nu ta Ka miń ska, Mo ni ka<br />

Fi kiel -Szkar łat, Jo lan ta Pię ta, Ma ciej<br />

Łukasik i Paulina Motak.<br />

Nazwa klubu zrodziła się<br />

spontanicznie podczas<br />

pierwszego obozu<br />

sportowego w Grecji. Przez<br />

dwa tygodnie sądeczanki<br />

trenowały u stóp góry<br />

Olimp razem z młodzieżą<br />

z Kateriny.<br />

Kadrę szkoleniową stanowią trenerzy,<br />

instruktorzy i nauczyciele wychowania<br />

fi zycz ne go szko ły, wspo ma ga ni przez<br />

wychowawców. Na wyróżnienie, oprócz<br />

oczywiście dyr. Lucyny Zygmunt, zasługują<br />

wuefiści: Jolanta Pięta-Saczka, Kazimierz<br />

Dygoń, Dorota Olszewska i Dorota<br />

Miechur.<br />

Wszyscy trenerzy i działacze klubu<br />

pra cu ją spo łecz nie. Po dzię ko wa niem<br />

za tę pracę są sukcesy odnoszone przez<br />

ich pod opiecz nych, o czym świad czy<br />

bogata kolekcja pucharów i dyplomów<br />

zdo bią cych hol szkol ny i ga bi net pa ni<br />

dyrektor. Nie sposób wymienić wszystkich<br />

lau rów zdo by tych przez szczy pior -<br />

nist ki UKS „Olim pia” w mi nio nym<br />

dziesięcioleciu. Najważniejsze z nich to<br />

wy gra nie ogól no pol skich tur nie jów<br />

w Szcze ci nie, War sza wie, Gli wi cach,<br />

Gdyni, Lublinie, Krakowie, Chorzowie,<br />

No wym Są czu w ró żnych ka te go riach<br />

wiekowych. Z zagranicznych sukcesów<br />

trzeba wymienić I miejsce w międzynarodowym<br />

turnieju w kategorii młodziczek<br />

w Da nii oraz III miej sce<br />

w ogólnoświatowym turnieju piłki ręcznej<br />

(95 drużyn z całego świata) w kategorii<br />

juniorek młodszych w Göteborgu.<br />

(HSZ)<br />

Pod opieką świętej Kingi<br />

Przed staw my się<br />

Powstanie Gimnazjum nr 5 im.<br />

św. Kin gi w No wym Są czu<br />

wią że się ści śle z wi zy tą<br />

w 1999 r. na Sądecczyźnie Jana<br />

Pawła II, który w Starym Sączu kano<br />

ni zo wał Pa nią Zie mi Są dec kiej<br />

– pa tron kę na szej szko ły. Po stać św.<br />

Kingi, jako wzorzec osobowy, stała się<br />

dla nas wskazówką przy tworzeniu syste<br />

mu war to ści, któ ry zo stał wpi sa ny<br />

w działania wychowawczo-dydaktyczne<br />

szko ły.<br />

Na pamiątkę tamtego wydarzenia rodzice<br />

ufundowali tablicę, poświęconą<br />

przez Jana Pawła II. Na prośbę młodzieży<br />

siostry klaryski opracowały hymn szkoły,<br />

a niedługo potem otrzymaliśmy piękny<br />

sztandar. Z inicjatywy uczniów pierwszego<br />

rocznika zostały wprowadzone jednolite<br />

stroje z emblematem św. Kingi.<br />

W ka żdym ro ku próg na szej szko ły<br />

przekraczają młodzi ludzie z marzeniami<br />

i na dzie ja mi, że tu zdo bę dą do bre<br />

wykształcenie oraz nawiążą wspaniałe<br />

przyjaźnie, a w razie trudności odnajdą<br />

po moc ną dłoń. O wy so kim po zio mie<br />

na ucza nia szko ły świad czą suk ce sy<br />

w konkursach przedmiotowych, w których<br />

54 na szych uczniów zy ska ło ty tuł<br />

finalisty lub laureata. Rozwijaniu zainteresowań<br />

młodych ludzi i kształtowaniu<br />

ich cha rak te rów słu żą ró żno rod ne<br />

za ję cia po za lek cyj ne. Licz ne pro jek ty<br />

edukacyjne związane z wymianą zagraniczną<br />

młodzieży powodują, że uzyskali<br />

śmy ty tuł „Gim na zjum otwar te go<br />

na Europę”. Nasza szkoła jest organizato<br />

rem wie lu cie ka wych kon kur sów<br />

m.in. „Potyczki z literaturą”, „Doświadcze<br />

nie fi zycz ne ro ku”, eko lo gicz ny,<br />

o patronce szkoły.<br />

W cią gu 10 lat uda ło nam się stwo -<br />

rzyć swoistą tradycję szkoły. Charaktery<br />

stycz ny strój szkol ny, uro czy ste<br />

przyjęcie klas pierwszych w poczet gimnazjalistów,<br />

święto szkoły organizowane<br />

nie tyl ko dla uczniów, ale ta kże dla<br />

społeczności lokalnej, czy coroczne rajdy<br />

szla kiem św. Kin gi – wszyst ko ra zem<br />

two rzy to żsa mość spo łecz no ści szkol -<br />

nej. Na uczy cie le, ma jąc świa do mość<br />

ogromnego zróżnicowania w poziomie<br />

wiedzy i umiejętności swoich uczniów,<br />

prowadzą zajęcia kompensacyjne, które<br />

ma ją nie tyl ko ogrom ny wpływ na pod -<br />

niesienie wyników kształcenia, ale także<br />

na budowanie więzi w relacjach uczeń<br />

– nauczyciel. Dzięki takiemu podejściu<br />

pe da go gów i do sto so wa niu bu dyn ku<br />

do potrzeb uczniów niepełnosprawnych<br />

mogą w naszej szkole działać klasy integracyjne.<br />

Szkoła zajmuje co roku czołowe miejsca<br />

w wynikach egzaminu gimnazjalnego,<br />

a w 2009 r. osią gnę ła naj więk sze<br />

rezultaty we współczynnikach EWG.<br />

Współ pra ca ro dzi ców, na uczy cie li,<br />

or ga ni za cji uczniow skich przy czy ni ła<br />

się do te go, że na sze gim na zjum ja ko<br />

pierw sze na Są dec czyź nie otrzy ma ło<br />

cer ty fi kat Szko ły Pro mu ją cej Bez pie -<br />

czeństwo.<br />

LU CY NA ZYG MUNT<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 85


SPORT I TURYSTYKA<br />

Przed 20 laty reaktywowano Oddział „Beskid”<br />

Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego<br />

Dwa razy rozwiązani<br />

Oddział „Beskid” Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego<br />

w Nowym Sączu powstał w 1906 r. i szybko stał się<br />

jednym z czołowych w kraju. Prowadził szeroką<br />

działalność z udziałem tak wybitnych postaci jak prof.<br />

Sosnowski czy prof. Rapf. Dwie przerwy w działalności<br />

PTT spowodowały totalitarne systemy. Najpierw<br />

faszystowski, a potem komunistyczny.<br />

Po woj nie To wa rzy stwo wzno -<br />

wi ło dzia łal ność, ale w 1950 r.<br />

na po le ce nie władz ko mu ni -<br />

stycznych, zostało zlikwidowane.<br />

Po dob ny los do tknął też in ne<br />

or ga ni za cje o „nie słusz nym” ro do wo -<br />

dzie, w tym tak za słu żo ne jak Zwią zek<br />

Harcerstwa Polskiego czy Towarzystwo<br />

Gimnastyczne „Sokół”. Organizacje te<br />

likwidowano lub „unifikowano” tak, by<br />

łatwiej można było nimi sterować. PTT<br />

został wchłonięty przez nowo powstałe<br />

PTTK. Nadzieję na reaktywację organizacji<br />

dał dopiero solidarnościowy zryw<br />

społeczeństwa w latach 1980/1981. Powsta<br />

ły wte dy pierw sze struk tu ry PTT,<br />

które 13 grudnia 1981 r. zostały przez<br />

wła dze ko mu ni stycz ne po raz ko lej ny<br />

rozwiązane. Towarzystwo po wielu próbach<br />

uda ło się za re je stro wać je sie -<br />

nią 1988 r., a rok póź niej od był<br />

się I Zjazd odrodzonego PTT. Oddział<br />

w Nowym Sączu został reaktywowany<br />

z inicjatywy Macieja Zaremby. Zebranie<br />

za ło ży ciel skie od by ło się 31 mar -<br />

ca 1990 r. w hotelu „Panorama”. Zarząd<br />

składał się w całości z nowosądeckich<br />

prze wod ni ków, a pre ze sem wy bra no<br />

Macieja Zarembę, który funkcję tę pełnił<br />

przez pięć trzy let nich ka den cji<br />

do 2004 r., gdy nada no mu ty tuł Ho no -<br />

rowego Prezesa Oddziału. Przez trzy lata<br />

PTT prze wo dził Woj ciech Lip pa<br />

a od 2007 r. pre ze su je mu Woj ciech Sza -<br />

rota. Biorąc pod uwagę osoby aktualnie<br />

pła cą ce skład ki, Od dział po sia da 330<br />

człon ków. Łącz nie jed nak, od 1990 r.<br />

wstąpiło do niego 985 osób i niedługo<br />

zostanie wręczona legitymacja o numerze<br />

1000.<br />

W gó ry mi ły bra cie<br />

Od po cząt ku przy ję to za sa dę, że<br />

miejsce PTT jest w górach i organizacja<br />

wy cie czek gór skich sta ła się pod sta -<br />

wo wą dzia łal no ścią Od dzia łu.<br />

To wa rzy stwo pro pa gu je w ten spo sób<br />

regularne uprawianie turystyki górskiej<br />

jako formy czynnego wypoczynku i poży<br />

tecz ne go spę dza nia wol ne go cza su.<br />

Są to zarówno wycieczki jednodniowe,<br />

jak i kil ku na sto dnio we wy pra wy.<br />

Pierwsza odbyła się 24 czerwca 1990 r.<br />

na grań Do li ny Cho cho łow skiej.<br />

Uczest ni czy ło w niej 46 osób, a prze -<br />

wodnikami byli Stanisław Leśnik, Stani<br />

sław Sma ga i Ma ciej Za rem ba.<br />

Przez 20 lat zorganizowano aż 1463 imprezy,<br />

z czego 81 w samym tylko 2009<br />

r. Łącz nie uczest ni czy ło w nich po -<br />

nad 44 800 turystów. Wiele imprez we-<br />

86 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


szło na sta łe do ka len da rza Od dzia łu,<br />

jak cho cia żby co rocz ne po ko ny wa nie<br />

hi sto rycz nej tra sy z Piw nicz nej przez<br />

Ra dzie jo wą do Ry tra, któ rą w dniu 1<br />

lip ca 1906 r. prze szła pierw sza wy -<br />

ciecz ka w hi sto rii „Be ski du”. In ne, to<br />

czerw co we Noc ne Wę dro wa nie czy<br />

Dzień Dziec ka w gó rach, li sto pa do wa<br />

Szlakiem Legionów, grudniowe miko -<br />

łajki na Babiej Górze, a także Góralska<br />

Pa ster ka na Wik to rów kach w Ta trach,<br />

msza święta Ludzi Gór na Jaworzynie<br />

czy Wielkopiątkowa Droga do Krzyża<br />

na Mogielicę. Niewątpliwie największą<br />

atrakcją są coroczne wyprawy w góry<br />

Europy. Łącznie wędrowano i wspinano<br />

się w 21 kra jach, zdo by wa jąc też kil -<br />

ka czterotysięczników.<br />

Wszyst kie pra ce wy ko ny wa ne są<br />

w PTT społecznie. Również przewodnicy<br />

prowadzą wycieczki bez pobierania<br />

wynagrodzenia. W ciągu 20 lat było ich<br />

87, a najaktywniejsi to Maciej Zaremba<br />

– 206 im prez, Wła dy sław Ko wal czyk<br />

– 171, Krzysz tof Żucz kow ski – 153,<br />

Wszystkie prace<br />

wykonywane są w PTT<br />

społecznie. Również<br />

przewodnicy prowadzą<br />

wycieczki bez pobierania<br />

wynagrodzenia. W ciągu<br />

20 lat było ich 87.<br />

Wojciech Szarota – 126, Leszek Małota<br />

– 106, Je rzy Gał da – 99, Ry szard Pa tyk<br />

– 88, Wie sław Wcze śny – 48, Ro bert<br />

Cem pa – 47 i Ma rek Woj sław – 40.<br />

W 1998 r. Od dział zor ga ni zo wał kurs<br />

przewodnicki, który ukończyły 53 osoby.<br />

Powstało wówczas Koło Przewodników<br />

PTT, któ re mu od po cząt ku<br />

prezesuje Jerzy Gałda. Obecnie trwają<br />

ostatnie wykłady na kolejnym kursie.<br />

Od 2004 r. trwa współ pra ca z Są dec -<br />

kim Uniwersytetem Trzeciego Wieku.<br />

Organizacją wycieczek dla jego słuchaczy<br />

zaj mu je się Wie sław Wcze śny. Od -<br />

dział pomaga też w organizacji corocznych<br />

Małopolskich Rajdów<br />

Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Ponadto<br />

przy Od dzia le dzia ła od kil ku lat nie -<br />

formalna grupa zwana „szalonymi<br />

emerytami”. Organizatorem i przewodnikiem<br />

50 wycieczek, które odbywają się<br />

corocznie w połowie każdego tygodnia,<br />

jest Stanisław Pałka.<br />

Propagowana jest, szczególnie wśród<br />

młodzieży, akcja zdobywania Górskiej<br />

Odznaki Turystycznej PTT oraz dziecięcej<br />

„Ku wier chom”. Do tej po ry przy -<br />

zna no 360 od znak ró żnych stop ni.<br />

Od 2009 r., z inicjatywy Wojciecha Szaroty<br />

prowadzony jest konkurs „Zdobywa<br />

my swój Mo unt Eve rest”.<br />

Od 1990 r. Od dział po sia da wła sne<br />

pi smo re da go wa ne od po cząt ku przez<br />

Macieja Zarembę. Do tej pory ukazało<br />

się 65. numerów „Beskidu” w łącznym<br />

nakładzie 30 100 egzemplarzy. W 1996<br />

i 1997 r. w trzech ko lej nych to mach „Al -<br />

manachu Sądeckiego” ukazała się mono<br />

gra fia Od dzia łu, na pi sa na przez<br />

Macieja Zarembę. Natomiast w 2001 r.<br />

Od dział wy dał ob szer ną mo no gra fię,<br />

obejmującą lata 1906-1950, opracowaną<br />

przez Wal de ma ra Na dol skie go,<br />

a w 2005 r. mo no gra fię za la ta 1990-<br />

2005 pióra Macieja Zaremby.<br />

52 kilometry szlaku,<br />

20 tomów kroniki<br />

PTT zajmuje się także znakowaniem<br />

szlaków. W 1991 r. oznakowano dojście<br />

do Jaskini Zbójnickiej na stoku Jaworza<br />

w Be ski dzie Wy spo wym a w 1995 r.<br />

dojście do beskidzkiego Morskiego Oka<br />

na sto ku Ma śla nej Gó ry w Be ski dzie<br />

Ni skim. Wcze śniej, bo w 1992 r. w 700.<br />

rocznicę śmierci, wyznakowano pięknie<br />

rzeź bio ny mi ta bli ca mi, co jest ewe ne -<br />

men tem w ska li kra jo wej, Szlak Bł. Kin -<br />

gi ze Sta re go Są cza przez Prze hy bę<br />

do Krościenka. Największym przedsięwzięciem<br />

było w 1999 r. wyznakowanie<br />

Nowosądeckich Szlaków Spacerowych,<br />

otaczających miasto okolicznymi wzgórzami<br />

52 km pierścieniem. Szlak zaprojektowali<br />

Oktawian Duda i Władysław<br />

Kowalczyk. Dwukrotnie wydano informa<br />

tor z ma pą szla ku. W 2008 r. z ini cja -<br />

ty wy Woj cie cha Sza ro ty wy da no<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 87


SPORT<br />

informator Nowy Sącz. Szlaki spacerowe<br />

w obrębie Starego Miasta. Ostat nio<br />

ukazała się angielska i niemiecka wersja<br />

językowa.<br />

Warto jeszcze wspomnieć o innych<br />

działaniach Oddziału. Sekcja Narciarska<br />

propaguje wędrówki na nartach śladowych<br />

jako alternatywę dla narciarstwa<br />

„wyciągowego”. Natomiast Sekcja Wysokogórska<br />

organizuje przejścia ambitniej<br />

szych tras gór skich w ma łych gru -<br />

pach. Ma na koncie wielokrotne wyprawy<br />

w Al py, a ta kże na Kau kaz, w gó ry<br />

Afryki oraz na trudniejsze szczyty tatrzańskie.<br />

Imponująca jest biblioteka<br />

górska Oddziału, licząca ponad 6700 pozy<br />

cji. Od dział włą czał się w wie le ak cji<br />

ekologicznych, jak na przykład „Sprzątanie<br />

świata” oraz inne, jak prowadzenie<br />

kwesty na cmentarzu komunalnym w ramach<br />

akcji „Ratujmy sądeckie nekropolie”.<br />

Członkowie Koła Przewodników<br />

pełnili służbę porządkową podczas wizyty<br />

Jana Pawła II na starosądeckich błoniach<br />

w dniu 16 czerw ca 1999 r. W 2001<br />

r. Koło Przewodników było organizatorem<br />

XV Ogólnopolskiej Pielgrzymki<br />

W 2001 r. Koło<br />

Przewodników było<br />

organizatorem XV<br />

Ogólnopolskiej Pielgrzymki<br />

Przewodników<br />

Turystycznych na Jasną<br />

Górę, w której<br />

uczestniczyło dwa tysiące<br />

ludzi w czerwonych<br />

swetrach, z całego kraju.<br />

FOT. ARCHIWUM PTT ODDZIAŁ „BESKID” W NOWYM SĄCZU<br />

Przewodników Turystycznych na Jasną<br />

Górę, w której uczestniczyło dwa tysiące<br />

ludzi w czerwonych swetrach z całego<br />

kraju. Dużym przeżyciem było<br />

poświęcenie sztandaru Koła pod obrazem<br />

Czarnej Madonny.<br />

Miłośnicy górskiej fotografii spotykają<br />

się licznie na corocznych wernisażach,<br />

któ re swe sta łe miej sce ma ją<br />

w restauracji Ratuszowa. Oddział posiada<br />

też Koło w Tarnobrzegu, liczące ponad<br />

100 człon ków, naj prę żniej sze<br />

w kraju. Członkowie Oddziału włączają<br />

się ak tyw nie w wie le prac na rzecz ca -<br />

łe go To wa rzy stwa. Mię dzy in ny mi<br />

Ma ciej Za rem ba przez trzy ka den cje<br />

peł nił funk cję wi ce pre ze sa Za rzą du<br />

Głów ne go, a człon ka mi Za rzą du by li<br />

Małgorzata Kieres, Wojciech Lippa i Jerzy<br />

Gałda. Obecnie w najwyższych władzach<br />

PTT są Woj ciech Sza ro ta oraz<br />

Ja cek Go spo dar czyk z Ko ła w Tar no -<br />

brzegu.<br />

Wszystkie działania Oddziału znajdu<br />

ją od zwier cie dle nie w po nad dwu -<br />

dzie stu to mach kro nik, któ re przez 15 lat<br />

opracowywała Anna Totoń. Szczegóły<br />

do ty czą ce wszyst kich pól dzia łal no ści<br />

Oddziału można znaleźć na stronie internetowej<br />

www.pttns.pl, prowadzonej<br />

przez Joannę Drylę-Bogucką.<br />

(S)<br />

88 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


TEKST PROMOCYJNY<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 89


SPORT<br />

Kamil Kałuziński i Stanisław Kogut<br />

Dariusz Gawęcki w otoczeniu prominentów<br />

Józef Kantor i Maciej Bębenek<br />

Da riusz Ga węc ki, pił karz<br />

San de cji, zo stał „Naj po pu -<br />

lar niej szym Spor tow cem<br />

Są dec czy zny 2009 Ro ku”<br />

w ple bi scy cie zor ga ni zo wa nym po raz<br />

siódmy przez Stowarzyszenie Dla Miasta<br />

oraz por ta le: spor tal. net. pl i sport–<br />

ns. pl przy współ pra cy Ra dia RDN<br />

Małopolska. Jesienią Gawęcki strzelił 7<br />

go li dla ko le ja rzy, gra w San de cji<br />

od dwóch se zo nów na po zy cji po moc -<br />

ni ka, wcze śniej w Kmi cie Za bie rzów<br />

i Za głę biu So sno wiec, po cho dzi z Kra -<br />

ko wa, ma 27 lat.<br />

Wy ni ki ple bi scy tu ogło szo no na ga -<br />

li w re stau ra cji „Pa no ra ma”. Im pre -<br />

za zgro ma dzi ła spor tow ców, dzia ła czy<br />

i pre ze sów klu bów, przed się bior ców,<br />

sa mo rzą dow ców i… po li ty ków. Nie<br />

by ło za sko cze niem, że w kon kur sie<br />

bry lo wa li pił ka rze San de cji, któ rzy<br />

w ubie głym ro ku awan so wa li do I li -<br />

gi, gdzie świet nie so bie ra dzą oraz<br />

siat kar ki Mu szy nian ki Fa kro, mi strzy -<br />

nie Pol ski. Na dru gim miej scu bo -<br />

wiem upla so wa ła się Aga ta<br />

Laureaci i organizatorzy FOT. LEŚ<br />

W konkursie brylowali piłkarze Sandecji<br />

i siatkarki Muszynianki<br />

Piłka w cenie<br />

Bed na rek -Ka sza z Mu szy nian ki,<br />

na trze cim po pu lar ny Ja no Fröhlich<br />

(Sło wak), ka pi tan dru ży ny San de cji,<br />

a na czwar tym – na stęp na siat kar ka<br />

Mu szy nian ki Jo an na Mi rek.<br />

W imie niu nie obec nych na ga li<br />

z po wo du li go we go me czu siat ka rek<br />

na gro dy od bie rał dy rek tor Mu szy nian -<br />

90 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Wielka trójka<br />

Katarzyna Dulak i Marian Cycoń<br />

ki Grze gorz Je żow ski, obie cu jąc<br />

w tym ro ku do rzu ce nie do ko lek cji ty -<br />

tu łów mi strzow skich pu cha ru Pol ski.<br />

Ko lej ne miej sca za ję li: To masz<br />

Mor dar ski (5) – kick bok ser klu bu Hal -<br />

ny No wy Sącz, Se ba stian Sza bla (6)<br />

– sa necz karz UKS Taj fun, mistrz<br />

Pol ski ju nio rów, Sła wo mir Szcze ci -<br />

na (7) – nar ciarz bie go wy Jed no ści<br />

No wy Sącz, mistrz Pol ski ju nio rów,<br />

Mi chał Pa siut (8) – ka ja karz Star tu<br />

No wy Sącz, wi ce mistrz Eu ro py w sla -<br />

lo mie, Aga ta Za we racz z Piw nicz nej<br />

(9) – sztan gist ka, me da list ka mi -<br />

strzostw Pol ski i Ka ta rzy na Du lak<br />

– lek ko atlet ka UKS Bu dow la ni,<br />

brą zo wa me da list ka mi strzostw świa -<br />

ta w bie gu gór skim (2000 m).<br />

Ty tuł Dru ży ny 2009 Ro ku zdo by ła<br />

Mu szy nian ka Fa kro, zaś Tre ne -<br />

rem 2009 Ro ku zo stał szko le nio wiec<br />

San de cji Da riusz Wój to wicz, któ ry<br />

obie cał do brą grę swo ich pod opiecz -<br />

nych w wio sen nej run dzie. Za naj war -<br />

to ściow sze go pił ka rza mi nio ne go<br />

ro ku uczest ni cy ple bi scy tu uzna li<br />

Ma cie ja Bę ben ka z San de cji. Ty tuł<br />

Naj sil niej sze go Są de cza ni na 2009 ro -<br />

ku ode brał strong man To masz Ko wal,<br />

któ ry za po wie dział, że w tym ro ku<br />

„za wo ju je pol skie i za gra nicz ne are -<br />

ny spor to we” i do pa miąt ko we go<br />

zdję cia za rzu cił so bie na ra mię, jak<br />

piór ko, fi li gra no we go te ni si stę Ka mi -<br />

la Ka łu ziń skie go – Mło dy Ta -<br />

lent 2009 ro ku. Za naj więk sze<br />

spor to we wy da rze nie na Są dec czyź -<br />

nie ub. r. uzna no tur niej zor ga ni zo wa -<br />

ny przez Ti ger Kic ka Ry szar da Mił ka,<br />

zaś naj sym pa tycz niej szą za wod nicz -<br />

ką 2009 ro ku zo sta ła Syl wia Bo rek,<br />

upra wia ją ca rac ke tlon.<br />

Pu cha ry wrę cza li spor tow com sa -<br />

mo rzą dow cy i par la men ta rzy ści PiS.<br />

Ce re mo nię roz po czął ks. Krzysz tof<br />

Orzeł, dy rek tor RDN Ma ło pol ska.<br />

Prze wod ni czą cy Ra dy Mia sta Ar tur<br />

Czer nec ki wrę czył „Spor to we Skrzy -<br />

dła” dr Zdzi sła wie Za cło nie, pro rek tor<br />

Pań stwo wej Wy ższej Szko ły Za wo do -<br />

wej w No wym Są czu w do wód uzna -<br />

nia za uwień czo ne suk ce sem sta ra nia<br />

o bu do wę In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej.<br />

(HSZ)<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 91


ROZMAITOŚCI<br />

Kolekcja obrotówek<br />

Kolekcja twisterów<br />

Z czym nad wodę<br />

NA RYBY. W ostatnim numerze „Sądeczanina” starałem<br />

się przekonać, że zima nie stanowi przeszkody dla<br />

zapalonych wędkarzy i wcale nie musi być czasem<br />

wolnym od moczenia kija.<br />

Jednak dla lubiących ciepłe, domowe<br />

pielesze, którzy w okresie zimowym<br />

i wczesnowiosennym nie<br />

wyprawiają się nad wodę, proponujemy<br />

w tym czasie gruntowny przegląd<br />

sprzę tu, by już w cza sie<br />

intensywnych łowów nie zaskoczył nas<br />

brak odpowiedniej żyłki, spławika czy<br />

przynęty.<br />

Ka żdy am bit ny węd karz po wi nien<br />

mieć wię cej niż jed no wę dzi sko, gdyż<br />

po szcze gól ne ro dza je po ło wów i cha -<br />

rakterystyka konkretnych gatunków ryb<br />

wymaga elastyczności w dostosowaniu<br />

własnego sprzętu. Na lekkie i przyjemne<br />

łowy spławikowe, gdy poszukujemy<br />

ta kich ryb jak kleń, uk le ja czy pstrąg,<br />

wystarczy lekka, giętka, najlepsza jest<br />

dwu czę ścio wa węd ka. Spraw dza się<br />

ona rów nież na spin ning. Jed nak na ło -<br />

wienie z gruntu na jeziorze, stawie czy<br />

głębinach Popradu lub Dunajca (szczegól<br />

ną fraj dę na tych ostat nich da je po -<br />

lowanie na niezwykle silnego węgorza<br />

w letnie, gorące noce) lepsza jest długa,<br />

twarda, teleskopowa wędka, takie wędzi<br />

sko na da je się rów nież w po lo wa -<br />

niach na głowacicę. W swojej kolekcji<br />

war to mieć rów nież wspo mnia ną<br />

przed mie sią cem węd kę pod lo do wą.<br />

Specjalny kij muchowy wymaga więcej<br />

nakładów finansowych, a samo łowienie<br />

nim nie la da umie jęt no ści, jed nak<br />

z cza sem war to spró bo wać ta kże te go<br />

rodzaju zabawy.<br />

Żyłka żyłce nierówna<br />

Wśród sprzę tu nie mo że za brak nąć<br />

co naj mniej kil ku szpul żył ki o ró żnej<br />

grubości. Jak wiadomo im żyłka grubsza<br />

tym wytrzymalsza, dlatego najmocniej<br />

szych uży wa się do po lo wa nia<br />

na ta kie ry by jak szczu pak (tu taj ko -<br />

niecz na jest jesz cze tzw. „stal ka”, któ ra<br />

uchroni żyłkę przez nieuchronnym przecię<br />

ciem przez nie zwy kle ostre zę by ry -<br />

by), sum, wę gorz czy gło wa ci ca. Z ko lei<br />

żyłki cieńsze bardziej nadają się na ryby<br />

mniej sze lub czuj niej sze, gdyż li pień<br />

lub pstrąg bez tru du do strze że grub szy<br />

ze staw i nie ude rzy do przy nę ty. Są one<br />

rów nież uży wa ne do tzw. przy po nów,<br />

które pozwalają wyciągnąć owe „czujniejsze”<br />

ryby bez obniżania możliwości<br />

uciągu żyłki.<br />

Ko ło wrot ki nie są spe cjal nym pro -<br />

ble mem, gdyż zwy kle nie są ró żni co -<br />

wa ne ze wzglę du na mo żli wość<br />

wy cią gnię cia po szcze gól nych ryb, ja -<br />

kie wy stę pu ją na te re nie Są dec czy zny.<br />

Na le ży jed nak pa mię tać, że te naj -<br />

mniej sze nie na da ją się do po ło wów<br />

szcze gól nie du żych i sil nych ryb, gdyż<br />

zwy czaj nie mo gą nie wy trzy mać opo -<br />

Wśród sprzętu nie może<br />

zabraknąć co najmniej<br />

kilku szpul żyłki o różnej<br />

grubości. Jak wiadomo, im<br />

żyłka grubsza, tym<br />

wytrzymalsza, dlatego<br />

najmocniejszych używa się<br />

do polowania na takie ryby<br />

jak szczupak, sum, węgorz<br />

czy głowacica.<br />

ru. Kwe stią, któ rą na le ży jed nak po ru -<br />

szyć, są przy nę ty, bo tych jest na praw dę<br />

spo ro. I choć w wie le z nich nie da się<br />

za opa trzyć przed se zo nem (mo wa<br />

o przy nę tach na tu ral nych, któ re trze ba<br />

zdo by wać na bie żą co), to war to się co -<br />

kol wiek o nich do wie dzieć, dla te go<br />

przy tym te ma cie za trzy maj my się tro -<br />

chę dłu żej.<br />

92 Sądeczanin LUTY 2010 v www.sadeczanin.info


Woblery<br />

Kołowrotek tradycyjny<br />

Kołowrotek muchowy<br />

Wędka teleskopowa FOT. SF<br />

Od ra zu chciał bym przy po mnieć, że<br />

na rze ce Ka mie ni ca wol no ło wić wy -<br />

łącz nie na sztucz ną mu chę, przy uży -<br />

ciu węd ki mu cho wej, z ko lei<br />

na od cin ku od mo stu lwow skie go<br />

do uj ścia rze ki – nie mo żna węd ko wać<br />

w ogó le. Ma my więc tu taj do czy nie -<br />

nia ze sztucz nie pro du ko wa ny mi imi -<br />

ta cja mi larw i much, któ rych wzo rów<br />

i od mian jest tak wie le, że cię żko zli -<br />

czyć. W za sa dzie ka żdy wy twór ca po -<br />

tra fi stwo rzyć wła sny, nie po wta rzal ny<br />

pro dukt. Na le ży jed nak roz ró żnić mu -<br />

chę mo krą (to nie w wo dzie) i su chą<br />

(uno si się na po wierzch ni wo dy). Ta<br />

dru ga jest szcze gól nie przy dat -<br />

na do po ło wu pstrą gów.<br />

Dru gą gru pą sztucz nych przy nęt są<br />

wszel kie go ro dza ju ob ro tów ki, wa ha -<br />

dłów ki, twi ste ry, rip pe ry, wo ble ry<br />

i wszyst kie te, któ rych uży wa się<br />

na spin ning. Ich isto tą jest to, że przy po -<br />

wolnym, miarowym zwijaniu żyłki, imitu<br />

ją wy gląd, kształt czy choć by od blask<br />

ry by.<br />

Ob ro tów ki i wa ha dłów ki są to naj -<br />

częściej metalowe, nierzadko kolorowane<br />

przy nę ty, za koń czo ne co naj mniej<br />

jedną kotwiczką, które obracając się wokół<br />

wła snej osi, zwra ca ją uwa gę ry by -<br />

-dra pie żni ka na od blask przez nie<br />

wywoływany. Przypomina on jej odbija<br />

ją cy świa tło bok ry by, mo gą cej nie -<br />

opatrz nie prze pły wać w po bli żu. Te go<br />

typu przynęty są szczególnie przydatne<br />

na takie drapieżniki jak pstrąg, szczupak<br />

(tu znów ko niecz na stal ka), kleń, rza -<br />

dziej san dacz.<br />

Twi ste ry i wo ble ry<br />

Twistery, zwane gumą, to gumowe<br />

przynęty, najczęściej używane w kolorach<br />

białym i żółtym, których istotnym elemen<br />

tem jest dość dłu gi ogon. Przy nę ta<br />

w szczególności używana w polowaniach<br />

na sandacza (można go łowić od pierwszego<br />

czerwca do końca grudnia).<br />

Woblery imitują z kolei wygląd i ruchy<br />

ry by. Ich ro dza jów jest mnó stwo.<br />

Ró żnią się wy glą dem, roz mia rem czy<br />

ilo ścią czę ści, z któ rych się skła da ją.<br />

Zaw sze jed nak przy po mi na ją ry bę,<br />

na którą polują drapieżniki. Także i tutaj<br />

nie trudno odgadnąć, że drapieżniki,<br />

zwłaszcza te duże (głowacica, szczupak,<br />

san dacz, pstrąg) chęt nie po ła szą się<br />

na dobrego woblera.<br />

Ostat nią gru pą przy nęt są przy nę ty<br />

naturalne. Można je podzielić na roślinne<br />

i zwie rzę ce. Te pierw sze są szcze gól -<br />

nie po pu lar ne na sta wach, po ło żo nych<br />

w pobliżu koryta Dunajca i na jeziorze,<br />

gdzie na ciasto, kukurydzę czy makaron<br />

łowi się liny, karpie, karasie, brzany czy<br />

wszystkożerne okonie. Szczególny przypadek<br />

przynęt stanowią czereśnie i wiśnie,<br />

któ re są przy sma kiem kle ni.<br />

Niegdyś, gdy na Kamienicy można było<br />

ło wić na tę przy nę tę, ka żde wyj ście<br />

na ryby w lecie równało się niezliczonej<br />

ilości brań.<br />

Z ko lei przy nę ty zwie rzę ce to<br />

w szcze gól no ści naj bar dziej po pu lar ne<br />

małe rybki (tzw. żywiec) i dżdżownice.<br />

Szczególny przypadek<br />

przynęt stanowią czereśnie<br />

i wiśnie, które są<br />

przysmakiem kleni.<br />

Niegdyś, gdy na Kamienicy<br />

można było łowić na tę<br />

przynętę, każde wyjście na<br />

ryby w lecie równało się<br />

niezliczonej ilości brań.<br />

Oczywiście zajadają się nimi wszystkie<br />

drapieżniki (na sporą brzankę lub ukleję<br />

mo żna zło wić po tę żne go szczu pa ka<br />

lub suma), ponadto na dżdżownicę można<br />

upo lo wać po kaź ne go li na (na sta -<br />

wach) lub pstrą ga (w by strych nur tach<br />

Dunajca, pamiętajmy jednak, że na niektó<br />

rych od cin kach tej rze ki nie wol no<br />

ło wić na ży wą przy nę tę!).<br />

Pa mię taj my za tem, by przed sło -<br />

necz ny mi, cie pły mi, wio sen ny mi dnia -<br />

mi do brze spraw dzić swój sprzęt<br />

i po sze rzyć nie co wie dzę na te mat<br />

przy nęt, okre sów i wy mia rów ochron -<br />

nych ryb, a ta kże za czerp nąć świe żych<br />

in for ma cji o tym, na ja kich od cin kach<br />

po szcze gól nych rzek mo żna ło wić<br />

na kon kret ną przy nę tę. To bar dzo wa -<br />

żne, zwłasz cza, że wie le zmian wpro -<br />

wadzanych jest właśnie przed sezonem.<br />

SE BA STIAN FI LI PO WICZ<br />

LUTY 2010 Sądeczanin 93


ROZMAITOŚCI<br />

Łyżka strawy (10)<br />

Sa łat ka Pi ta go ra sa<br />

Pub Cham pion, któ ry w środ ku za -<br />

mie nia się w bar Cam pus FOT. ŁYŻY<br />

Szkoda, że niniejsza rubryka obcho<br />

dzi swój ma ły ju bi le usz<br />

okrą głej dzie siąt ki aku rat<br />

w cza sie po stu. Miał się z tej<br />

okazji odbyć wystawny bankiet, a trzeba<br />

było ograniczyć się do postnej strawy<br />

bez oma sty. Po kru szy łam więc<br />

do miski z wodą kawałek płyty paździerzo<br />

wej i żu łam ze łza mi w oczach.<br />

Ale rzutem na taśmę zdążyłam przete<br />

sto wać na stęp ny lo kal jesz cze<br />

przed postem. Wybrałam się w Nowym<br />

Sączu do Championa u zbiegu ulic Nawojowskiej,<br />

Królowej Jadwigi i Limanowskiego,<br />

tej ostatniej nazwanej tak dla<br />

uczczenia rocznicy powstania powiatu<br />

li ma now skie go. Ale za raz po wej ściu<br />

do wnętrza, pub Champion niespodziewa<br />

nie prze mie nił się w bar Cam pus. Wi -<br />

docz nie sta ry szyld po zo stał, ale treść<br />

jest już no wa. W środ ku znaj du ją się<br />

jesz cze śla dy daw nej świet no ści. Np.<br />

na ścianach wiszą podświetlone fotogramy<br />

z bokserem zasłaniającym sobie obli<br />

cze (po le wym bi cep sie jed nak<br />

po zna łam, że to Mi ke Ty son) i pił ka -<br />

rzem reprezentacji Polski z numerem 9<br />

na koszulce z twarzy podobnym do Macieja<br />

Żurawskiego. Znakiem tego design<br />

datowany jest na okres wczesnego Been<br />

hak ke ra. Tyl ko Ma łysz za wi śnię ty<br />

w powietrzu nad lasem polskich flag był<br />

dosyć aktualny.<br />

No, ale nie przy szłam tu na pa wać się<br />

widokami, lecz coś wciągnąć. Karta dań<br />

bo ga ta, cho ciaż dość ba nal na. Ku si ły<br />

pie ro gi ru skie, ach, jak ku si ły, ale, Baś -<br />

ka, nic to, post to post! Choć by do pie ro<br />

zbliżający się wielkimi krokami. Wybór<br />

padł na eska lop ki. Wiem, że już szy dzi -<br />

cie, co to za post, jak eska lop ki? Ale nie<br />

wie przo we, lecz nie tłu ste dro bio we<br />

(6,50 zł)! Do bre – kru che, a nie wy su -<br />

szo ne na wiór. W cie ście wie lo ja jecz -<br />

nym o sma ku de li kat nie grzy bo wym.<br />

Tylko jakieś takie cienkie, najwyżej trzy<br />

mi li me try wy so ko ści (chy ba – ni sko -<br />

ści?). Ustawiłam jeden na drugim i wrąba<br />

łam ta ką trzy pię tro wą ka nap kę<br />

o słusznym dopiero wtedy wzroście.<br />

Zamiast ziemniaków czy<br />

frytek zamówiłam placki<br />

ziemniaczane ze śmietaną<br />

(6,20 zł). I tu druga<br />

niespodzianka – podali bez<br />

śmietany. Ale nie jestem<br />

małostkowa, tym bardziej,<br />

że wiadomo – post.<br />

Zamiast ziemniaków czy frytek zamówiłam<br />

placki ziemniaczane ze śmietaną<br />

(6,20 zł). I tu druga niespodzianka – poda<br />

li bez śmie ta ny. Ale nie je stem ma łost -<br />

ko wa, tym bar dziej, że wia do mo – post.<br />

Chyba robią je z gotowego proszku skrobiowego<br />

sprzedawanego w workach<br />

dwupudowych, bo te placki ziemniaczane<br />

nie mia ły wca le sma ku plac ków, ani<br />

nawet kartofli. A może używają pokruszonej<br />

płyty paździerzowej? Znów przyszło<br />

mi żuć ze łza mi w oczach.<br />

I kie dy po da no sa łat kę Ce za ra (12<br />

zł), byłam pełna jak najgorszych przeczuć.<br />

Tym bar dziej, że mia ła być z trze -<br />

ma bu łecz ka mi, ale ku mo je mu<br />

roz cza ro wa niu – bu łe czek jesz cze nie<br />

zdążyli upiec. Odżałowałam je, bo przecież<br />

post za pa sem…<br />

Sałatka stanowiła całkiem spory kopczyk<br />

z sałatą liściastą pokrojoną w paski,<br />

po mi do rem w ćwiart ki, ogór kiem<br />

w słup ki, ana na sem w sze ścia ny, kur -<br />

częciną grillowaną w prostopadłościany<br />

i chru pią cym bocz kiem w kwa dra -<br />

ty. I ona nosi imię Cezara? Powinna raczej<br />

Eu kli de sa al bo Pi ta go ra sa!<br />

A wszyst ko to ob la ne so sem czosn ko -<br />

wym, łudząco przypominającym śmieta<br />

nę, ja ką po win nam by ła do stać<br />

z plackami quasi-ziemniaczanymi…<br />

W sumie pyszność nad pysznościami,<br />

fiesta kolorów i smaków. Tylko ten wściekle<br />

zasolony boczek o spotęgowanej jeszcze<br />

słoności wskutek wysmażenia.<br />

A mo że by go wcze śniej wy mo czyć jak<br />

śle dzia z becz ki? Ca łe szczę ście, że część<br />

tej soli została zrównoważona odrobinę<br />

przez słodycz ananasa i świeżość ogórka.<br />

Szko da też, iż kwa dra ty bocz ku nie zo -<br />

stały usmażone na poczekaniu. Raczej<br />

wiało od nich chłodem prosto z lodówki.<br />

A gdyby były gorące, sałatka by się<br />

wzbogaciła o dodatkową jeszcze opozycję.<br />

Bo oprócz słone-słodkie czy surowe-<br />

-grillowane jej atrakcją byłoby<br />

gorące-lodowate.<br />

Przy uiszczeniu rachunku objął mnie<br />

sezonowy rabat w wysokości 15% ceny,<br />

ale póź niej oka za ło się, że przy pod li -<br />

czeniach nie uwzględniono braku śmieta<br />

ny do plac ków i bu łe czek do sa ła ty.<br />

Za pła ci łam więc za nie obec nych. I ja,<br />

pomylona, dałam jeszcze napiwek!<br />

ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />

W mojej 10-stopniowej skali ocen przyznaję<br />

lokalowi Champ-Camp notę 5,5.<br />

94 Sądeczanin LUTY 2010 v www.sadeczanin.info


Drewniane chałupy kryte strzechami zniknęły z wiejskiego krajobrazu<br />

Pszczoły i ludzie (11)<br />

Nie ma już tych pni<br />

Tegoroczna sroga i mroźna zima<br />

na stro iła mnie no stal gicz nie.<br />

Postanowiłem wrócić na chwilę<br />

do źró deł i jesz cze raz, jak<br />

przed czterdziestu pięciu, czy sześciu laty<br />

z moim tatą, zdobyć grybowską Rosochatkę.<br />

Wtedy, w latach 60. zeszłego<br />

wie ku, zo sta łem wnie sio ny na gó rę<br />

(753 m n.p.m.) na ra mio nach oj ca, bo lat<br />

mia łem le d wie kil ka, ale ob ser wu jąc<br />

świat z perspektywy „na barana” pozostało<br />

w mojej pamięci mnóstwo szczegółów<br />

tamtej wyprawy. Może dlatego,<br />

że, jak się nie dłu go oka za ło, to był ostat -<br />

ni nasz razem przemierzony turystyczny<br />

szlak. Uzna łem, że po la tach war to<br />

po szu kać kie dyś wy dep ta nych ście żek<br />

i dlatego w ten siarczyście mroźny lutowy<br />

po ra nek wy ru szy łem z Gry bo wa,<br />

początkowo maszerując drogą krajową<br />

do No we go Są cza, że by w oko li cach<br />

grybowskiego browaru zboczyć na polne<br />

dukty i bezdroża.<br />

Brnąc w głębokim śniegu, postanowiłem<br />

przed zdobyciem Rosochatki obejść<br />

okoliczne wsie: Siołkową, Starą Wieś,<br />

Ptaszkową i Cieniawę. W ostatnim półwieczu<br />

zaszły tutaj wielkie zmiany<br />

i wszystko wygląda dzisiaj inaczej. Drewniane<br />

chałupy kryte strzechami zniknęły<br />

z wiejskiego krajobrazu, a zastąpiły je nie<br />

zawsze najpiękniejsze murowane domostwa.<br />

W obej ściach już tyl ko bar dzo rzad -<br />

ko można dostrzec podwórkowe studnie,<br />

a drewniane płoty, to istny rarytas współczesnej<br />

architektury ogrodowej.<br />

Wiek XIX, który zaglądał do galicyjskiej<br />

wsi w czasach mojego dzieciństwa, niepostrzeżenie,<br />

ale i nieodwołalnie odszedł<br />

w niebyt historii. Błądząc wokół Rosochatki,<br />

uświadomiłem sobie, że zdrożony<br />

nie mo gę już li czyć na gar niec cie płe go<br />

mleka prosto od krowy z porannego udoju<br />

i pajdę razowego chleba ze śmietaną<br />

lub miodem jako najwykwintniejszą omastą,<br />

które rumiana, a nieznana gospodyni<br />

zaoferuje obcemu, widząc jak bardzo jest<br />

strudzony wędrówką, i słusznie przeczuwa<br />

jąc, że kisz ki gra ją mu mar sza. W sie -<br />

ni nie za gda czą ku ry, bo już ni gdzie nie<br />

ma sie ni, a w przed po ko jach nikt kur nie<br />

trzy ma, a w ogród kach nie sto ją ule, przy -<br />

kryte grubymi czapami śniegu, czekając<br />

aż wio sna wy rwie je z bia łej, pu szy stej ot -<br />

chła ni. Wszyst kie go zro bi ło mi się żal, ale<br />

może najbardziej pni z pszczołami, które<br />

jeszcze tak niedawno stały w każdej sądeckiej<br />

zagrodzie, a dzisiaj ze świecą<br />

Drewniane chałupy kryte<br />

strzechami zniknęły<br />

z wiejskiego krajobrazu,<br />

a zastąpiły je nie zawsze<br />

najpiękniejsze murowane<br />

domostwa. W obejściach<br />

już tylko bardzo rzadko<br />

można dostrzec<br />

podwórkowe studnie,<br />

a drewniane płoty, to istny<br />

rarytas współczesnej<br />

architektury ogrodowej.<br />

przychodzi ich szukać. Bo pszczelarzy<br />

na Sądecczyźnie ubywa. Tylko czy tak naprawdę<br />

musi być?<br />

Wreszcie stanąłem na szczycie Rosochatki.<br />

Spojrzałem na wysoki metalowy<br />

krzyż wystawiony staraniem ks. Romana<br />

Wanatowicza w 1982 r. dla upamiętnienia<br />

600-lecia obecności cudownego<br />

ob ra zu Mat ki Bo skiej Ja sno gór skiej<br />

w klasztorze oo. paulinów w Częstochowie<br />

i za du ma łem się nad kru cho ścią<br />

świata.<br />

Do do mu w Wil czy skach wró ci łem<br />

przez Krużlową i Wojnarową. Przygoto<br />

wa ne wcze śniej po la na cze ka ły aż<br />

strawi je w piecu rozpalony przeze mnie<br />

ogień. Ry chło od ce ra micz nych ka fli<br />

na po kój za czę ło bu chać nie dzi siej sze<br />

ciepło. I przypomniało mi się przed zaśnięciem<br />

ostatnie spotkanie mojego macie<br />

rzy ste go Ko ła Pszcze la rzy<br />

w Bo bo wej. Ze bra ło się nas mo że 13,<br />

mo że 14 osób, usie dli śmy przy sto le,<br />

a nestor naszego zgromadzenia, znakomity<br />

bartnik i wieloletni prezes bobowskie<br />

go Ko ła, pan Ka zi mierz Mar szał<br />

z Siedlisk, powiódł dookoła wzrokiem<br />

i powiedział: – A pamiętacie koledzy, że<br />

jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłe<br />

go wie ku na ze bra nia w Bo bo wej<br />

przychodziło stu pszczelarzy?<br />

Za pa dło mil cze nie, zwa ne przez<br />

kiepskich pisarzy kłopotliwym. Czy to<br />

możliwe, że i rzemiosło pasieczne musi<br />

odejść do lamusa historii?<br />

MA CIEJ RY SIE WICZ<br />

LUTY 2010 Sądeczanin 95


*<br />

Nie prosiłam<br />

o nadawanie łyżek<br />

DO I OD REDAKCJI<br />

Sza now ny Pa nie Re dak to rze,<br />

Nawiązując do rozmowy telefonicznej,<br />

prze sy łam pro jekt, jak ma wy glą dać<br />

sprostowanie do artykułu pani Żywisławy<br />

Ły żecz ki pt. „Plac ki jak czip sy”, któ -<br />

ry ukazał się w styczniowym numerze<br />

Waszego pisma oraz przeprosiny mojej<br />

osoby. Żądam, aby strona z w/w projektem<br />

uka za ła się w lu to wym wy da niu<br />

miesięcznika „Sądeczanin” na pierwszej<br />

stronie!<br />

Żądania moje argumentuję tym, iż artykuł<br />

Pani Łyżeczki był szyderczy i niezwy<br />

kle moc no ugo dził w do brą<br />

reputację mojej restauracji „Marysieńka”<br />

w Sta rym Są czu, a co za tym idzie<br />

również w moje dobre imię. Nikogo nie<br />

prosiłam o nadawanie punktów czy też<br />

łyżek, a tym bardziej nie prosiłabym o to<br />

oso by, któ ra za pew ne nie ma do te go od -<br />

powiednich uprawnień. Mam nadzieję,<br />

że moje żądania zostaną spełnione, ponie<br />

waż na dzień dzi siej szy od czu wam<br />

już po wa żne stra ty ma te rial ne, któ re<br />

spowodował ten tendencyjny artykuł.<br />

Z po wa ża niem<br />

CE CY LIA PLE WA<br />

Od re dak cji:<br />

Nie możemy zadośćuczynić żądaniu<br />

p. Cecylii Plewy, pomimo iż przysłała<br />

nam go to wy, a na wet dow cip ny tekst<br />

prze pro sin swo jej oso by. Nie ma my<br />

za co się ka jać na wet na we so ło. Upodo -<br />

bania kulinarne to sprawa indywidualne<br />

go gu stu i sma ku. To, co jed ne mu<br />

smakuje, drugiemu jest wstrętne, ale każdy<br />

ma pra wo oce nić, co zjadł w przy -<br />

byt ku ga stro no mii pu blicz nej. Zresz tą<br />

recenzje sądeckich restauracji pióra red.<br />

Ży wi sła wy Ły żki to ro dzaj za ba wy,<br />

do któ rych nie na le ży przy wią zy wać<br />

prze sad nej wa gi. Przy po mi na my, że<br />

w prywatnym rankingu red. Ż. Łyżki restauracja<br />

„Marysieńka” otrzymała „5 łyżek”<br />

na 10 mo żli wych, co jest<br />

przyzwoitym rezultatem i żadną miarą<br />

nie narusza dobrej reputacji zasłużonej<br />

skądinąd restauracji. Wypada życzyć naszej<br />

Czytelniczce, aby następnym razem<br />

filet z kurczaka panierowanego z plackami<br />

ziemniaczanymi oraz pierogi ruskie<br />

(ra zem 20 zł) tak sma ko wa ły red. Ż.<br />

Ły żce, aby „Ma ry sień ka” za słu ży ła<br />

na „10 ły żek”, ale to prze cież nie za le ży<br />

tylko od recenzentki „Sądeczanina”.<br />

Rocznica Katyńska<br />

w Starym Sączu<br />

Któż krople policzy kielicha goryczy,<br />

któ ry śmy aż do dna speł ni li? – sło wa<br />

z wier sza Kon stan te go Ga szyń skie go<br />

będą mottem pamiątkowej tablicy, która<br />

zo sta nie uro czy ście od sło nię ta 23<br />

kwiet nia 2010 r. na bu dyn ku Ze spo łu<br />

Szkół Zawodowych w Starym Sączu.<br />

Przypadająca w kwietniu br. 70. rocznica<br />

bestialskiego mordu w Katyniu zosta<br />

nie przez spo łecz ność szkol ną,<br />

zaproszonych gości i mieszkańców Starego<br />

Sącza uczczona uroczystością patrio<br />

tycz ną zor ga ni zo wa ną dla<br />

upamiętnienia ofiar Katynia i Charkowa<br />

– uczniów i absolwentów przedwojenne<br />

go Se mi na rium Na uczy ciel skie go<br />

Męskiego w Starym Sączu.<br />

Ze spół Szkół Za wo do wych im. W.<br />

Orkana w Starym Sączu, szkoła o 107-<br />

let niej tra dy cji, to spad ko bier ca wspa -<br />

niałego Seminarium Nauczycielskiego<br />

Męskiego, które powstało w 1903 r., jako<br />

zakład kształcenia nauczycieli.<br />

Hi sto ria wsza kże po sta wi ła ab sol -<br />

wen tów Se mi na rium w 1939 r.<br />

przed tra gicz nym wy bo rem. Zo sta li<br />

wcieleni do armii jako oficerowie i podoficerowie<br />

rezerwy, a 23 z nich znalazło<br />

swój los nie za katedrą, nie przy tablicy<br />

z kredą w ręku, lecz w piachach Katynia<br />

i Charkowa.<br />

Tragiczny los absolwentów Seminarium,<br />

przez kil ka dzie siąt lat owia ny bo -<br />

le sną ta jem ni cą, w tym ro ku znaj dzie<br />

finał w postaci hołdu, jaki oddadzą im<br />

współczesne pokolenia rodaków.<br />

Inicjatywa wmurowania tablicy zrodzi<br />

ła się w grud niu 2009 r., w związ ku<br />

ze spotkaniem części uczniów Zespołu<br />

Szkół Za wo do wych z au to rem ksią żki<br />

No wo są dec ka Li sta Ka tyń ska Je rzym<br />

Gizą. Inicjatorem spotkania był Jan Ruchała,<br />

absolwent i nauczyciel tej szkoły,<br />

a uczest ni czy ła w nim mło dzież klas,<br />

które osobiście uczę języka polskiego.<br />

Przy go to wu jąc się do spo tka nia z Je -<br />

rzym Gi zą, wy stą pi łam z ini cja ty wą<br />

ufundowania przez szkołę wspomnianej<br />

ta bli cy i zor ga ni zo wa nia uro czy sto ści.<br />

Uczniowie nowosądeckiej szkoły im. Chrobrego w Katyniu<br />

96 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


Dyrektor szkoły Bogumiła Hybel przyjęła<br />

pomysł z entuzjazmem, angażując<br />

się w prace przygotowawcze, tym mocniej,<br />

że sa ma jest ab sol went ką Li ceum<br />

Pedagogicznego, mieszczącego się kiedyś<br />

w murach Zespołu Szkół.<br />

Isto tą tej uro czy sto ści ma być hołd<br />

oddany pamięci absolwentów Seminarium<br />

Na uczy ciel skie go Mę skie go, ale<br />

przy tej okazji także wyrazistą manifesta<br />

cją pa trio tycz nych tra dy cji, ja kie<br />

szko ła kul ty wu je, wpa ja jąc uczniom<br />

prze ko na nie, że pa trio tyzm w cza sach<br />

pokoju to pamięć o własnej historii, co<br />

dla mło de go po ko le nia po win no być<br />

war to ścią naj wy ższą. Za an ga żo wa nie<br />

uczniów w kwietniowe obchody rocznicy<br />

mor du ka tyń skie go jest naj lep szą<br />

praktyczną szkołą miłości do ojczyzny.<br />

Ofia ry Ka ty nia „mó wią” do nas.<br />

Do niedawna „milczały” – wołając jedno<br />

cze śnie o pa mięć. Usły sze li śmy ten<br />

głos, cze go do wo dem ma być ta bli ca<br />

z 23 imionami, nazwiskami i stopniami<br />

wojskowymi absolwentów Seminarium<br />

Nauczycielskiego Męskiego.<br />

MAŁ GO RZA TA PI LUCH<br />

***<br />

Lista „katyńczyków”, zamordowanych<br />

w Katyniu i Charkowie, absolwentów<br />

Seminarium Nauczycielskiego Męskiego:<br />

Kapitan Bolesław Antoń (ur. Nowy Sącz);<br />

Podporucznik Władysław Bednarek<br />

(ur. Michalczowa); Porucznik Tadeusz Bernacki<br />

(ur. Stary Sącz); Podporucznik Jan Bieszczad<br />

(ur. Kraków); Podporucznik Stanisław Cichecki<br />

(ur. Słomka, k/Limanowej); Kapitan Stanisław<br />

Cycoń (ur. Stary Sącz); Porucznik Karol<br />

Dobrzański de Demkowicz (ur. Nowy Sącz);<br />

Podporucznik Adolf Dzwonek (ur. Ostrawa);<br />

Kapitan Stanisław Grondalski (ur. Nowy Sącz);<br />

Kapitan Michał Goerz (ur. Radajowice); Kapitan<br />

Stefan Halski (ur. Żywiec); Podporucznik Józef<br />

Jaroń (ur. Ruska Wieś); Porucznik Henryk<br />

Jarończyk (ur. Chomranice); Kapitan Józef<br />

Kapała (ur. Piwniczna lub Wierchomla); Kapitan<br />

Józef Kędzierski (ur. Nowy Sącz); Podporucznik<br />

Tadeusz Kurzeja (ur. Nowy Sącz); Pułkownik<br />

Ludwik Pawlikowski (ur. Stary Sącz); Major<br />

Edward Reguła (ur. Kozy k/Bielska); Porucznik<br />

Jan Skoczeń (ur. Stary Sącz); Podporucznik Jan<br />

Szajnowski (ur. Nowy Sącz); Kapitan Jan<br />

Szewczyk (ur. Miłkowa); Kapitan Zygmunt<br />

Tymański (ur. Muszyna); Kapitan Wojciech<br />

Znamirowski (ur. Stary Sącz).<br />

Nie grać na emocjach<br />

W związ ku z uka za niem się wy po -<br />

wie dzi pre ze sa OSP Ry tro Zbi gnie wa<br />

Jeremenko na łamach prasy i portalach<br />

in ter ne to wych do ty czą cych prze bie gu<br />

akcji gaśniczej przy zaistniałym pożarze<br />

Do mu We sel ne go „Agawa” w Ry trze<br />

własności państwa Agnieszki i Tomasza<br />

Brze skich w no cy z dnia 31 stycz nia<br />

na 1 lu te go br. Za rząd Spół ki Wod no -<br />

-Kanalizacyjnej w Rytrze wnosi o dokona<br />

nie spro sto wań nie praw dzi wych<br />

stwier dzeń uży tych przez Zb. Je re men -<br />

kę, godzących w dobre imię i dezawuujących<br />

działalność naszej spółki.<br />

I tak Zb. Je re men ki w wy po wie -<br />

dziach dla me diów stwier dza ja ko by<br />

w hy dran tach wo do cią go wych by ło<br />

„za małe ciśnienie wody i dopiero później<br />

spół ka wod na zwięk szy ła prze -<br />

pływ”. Z kon tek stu tych stwier dzeń<br />

wynika, że spółka wodno-kanalizacyjna<br />

w Ry trze po no si od po wie dzial ność<br />

za to, iż strażacy ryterscy nie ugasili pożaru<br />

z powodu niskiego ciśnienia wody<br />

w hydrantach, a dopiero później spółka<br />

łaskawie je zwiększyła (w wypowiedzi<br />

tej nie okre ślo no, kto fi zycz nie zwięk -<br />

szył oraz w ja ki spo sób te go do ko nał).<br />

Uży wa jąc tych ab sur dal nych ar gu -<br />

mentów pan Jeremenko prawdopodobnie<br />

chciał zrzu cić od po wie dzial ność<br />

z OSP Ry tro, za tak a nie ina czej pro -<br />

wadzoną akcję gaśniczą, na inne instytu<br />

cje. Ja ko pre zes OSP w Ry trze<br />

i jednocześnie z-ca wójta gminy Rytro<br />

doskonale wie, iż hydranty sieci wodociągowej<br />

są do napełniania beczkowozów<br />

stra żac kich, a nie bez po śred nio<br />

do gaszenia pożarów! Ponadto nie można<br />

ot tak so bie bły ska wicz nie zwięk -<br />

szyć ciśnienia wody w sieci, ponieważ<br />

groziłoby to uszkodzeniem reduktorów<br />

ci śnie nia, sie ci wo do cią go wej oraz<br />

urzą dzeń u od bior ców wo dy. Wo da<br />

w hydrantach ma ciśnienie w granicach<br />

od 2 do 6 bar (w zależności od usytuowania<br />

hydrantu na sieci grawitacyjnej<br />

– w hy dran cie przy bu dyn ku OSP<br />

w Ry trze wy no si ono 3,5 bar). Ta kie ci -<br />

śnienie było przed pożarem, w trakcie<br />

je go trwa nia i po po ża rze. Wy daj ność<br />

hy dran tu usy tu owa ne go przy re mi zie<br />

jest strażakom z OSP Rytro doskonale<br />

znana, gdyż od kilkunastu lat napełniają<br />

nim swo je wo zy bo jo we.<br />

Skoro, według pana Jeremenki w hydrantach<br />

było za małe ciśnienie, to dlacze<br />

go od sa me go po cząt ku ak cji<br />

gaśniczej nie skorzystano z wody płynące<br />

go po to ku Ry trzan ka, znaj du ją ce go<br />

się za re mi zą stra żac ką (nb. by ło stąd<br />

bliżej do palącego się obiektu niż od hydrantu<br />

usytuowanego obok gimnazjum<br />

w Rytrze)? Uczyniono to dopiero po jakimś<br />

czasie od rozpoczęcia akcji gaśniczej.<br />

Skan da lem jest, że stra ża cy z OSP<br />

Rytro pytali się okolicznych mieszkańców,<br />

gdzie usy tu owa ne są hy dran ty<br />

z wodą! Kilka lat temu spółka wodno-<br />

-kanalizacyjna w Rytrze na żądanie prezesa<br />

OSP Rytro na przekazanej mapie<br />

na zna czy ła usy tu owa nie hy dran tów<br />

na sieci wodociągowej Spółki.<br />

Na su wa się py ta nie, dla cze go do -<br />

wo dzą cy ry ter ską stra żą nie sko rzy stał<br />

z hy dran tu znaj du ją ce go się za re mi zą<br />

na Mi ku tach, a za si la ne go z od dziel -<br />

nej nit ki sie ci wo do cią go wej. Z hy -<br />

dran tu te go sko rzy sta li do pie ro<br />

za wo do wi stra ża cy. Mo żna dy wa go -<br />

wać, czy pło ną cy Dom We sel ny<br />

„Agawa” był do ura to wa nia, czy też<br />

nie – nie nam to oce niać. A jak wy glą -<br />

da ła by ak cja ga śni cza na Su chej Stru -<br />

dze, Mi ło ła sce lub Ży cza no wie, gdzie<br />

nie prze bie ga sieć wo do cią go wą i nie<br />

ma hy dran tów?<br />

Po żar ten jest wiel ką tra ge dią dla pań -<br />

stwa Brze skich i gra nie na tych emo -<br />

cjach przez pana Jeremenkę, pośrednio<br />

wska zu ją ce go spół kę wod ną w Ry trze<br />

ja ko in sty tu cję, któ ra przy czy ni ła się<br />

do nieudanej akcji gaśniczej, budzi nasz<br />

sprzeciw.<br />

W związ ku z po wy ższym, pro si my<br />

o zamieszczenie naszego oświadczenia-<br />

-sprostowania. Zastrzegamy sobie podję<br />

cie w przy szło ści kro ków praw nych<br />

w obronie dobrego imienia spółki wodnej<br />

w Ry trze.<br />

Za rząd Spół ki Wod no -Ka na li za cyj -<br />

nej w Ry trze:<br />

JAN KU LIG<br />

ZBI GNIEW NO WAK<br />

ZBI GNIEW TO MA SIAK<br />

RYS ZARD NIE KU RZAK<br />

(jed no na zwi sko nie czy tel ne)<br />

MARZEC 2010 Sądeczanin 97


*<br />

Wittigowie<br />

w Chełmcu<br />

List do Jerzego Gizy, autora artykułu<br />

pt. „Wittigowie w Chełmcu”, opublikowanym<br />

w lutowym numerze „Sądeczanina”:<br />

Sza now ny Pa nie!<br />

Dzisiaj otrzymałam „Sądeczanina”,<br />

bardzo dziękuję, a przede wszystkim<br />

dziękuje za artykuł o moich przodkach,<br />

wy wo łał we mnie ta kie emo cje i wzru -<br />

szenie, że, przyznaję, czytając go nie<br />

mogłam powstrzymać łez. Czytałam go<br />

parę razy i jeszcze będę powracać. Dzięku<br />

je, że przy bli żył mi pan dzie je mo jej<br />

rodziny.<br />

Dwór Wittigów w Chełmcu<br />

Pi sze Pan ty le o sa mym dwor ku, pa -<br />

trzę na zdję cie, któ re wi si u mnie w sa -<br />

lonie wśród mebli chełmieckich (z tzw.<br />

złotego saloniku z Chełmca) i serce się<br />

kraje, widząc, co z niego zostało. Przypo<br />

mnia łam so bie, że pa rę lat<br />

przed śmier cią mo jej Ma my na pi sał<br />

do niej ówczesny wójt Chełmca, informu<br />

jąc, że Ma ma mo że ku pić swój dom,<br />

DO I OD REDAKCJI<br />

ma prawo pierwokupu. Okropnie to Mamę<br />

zdenerwowało, nawet Mama złożyła<br />

spra wę do ad wo ka ta, ale nic nie<br />

wskórał. Jutro zaraz zrobię ksero artyku<br />

łu i dam mo im sy nom, obaj bar dzo in -<br />

teresują się historią rodziny. W tym roku<br />

w lip cu wy je żdżam z mo im chó rem<br />

na festiwal chórów właśnie do Bawarii,<br />

skąd prawdopodobnie wywodzi się rodzina<br />

Wittigów.<br />

Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam.<br />

ALEK SAN DRA STAN KIE WI CZO WA<br />

Szcze cin<br />

W pierwszej trójce<br />

najbardziej<br />

podziwianych<br />

starostów<br />

Sza now ny Pa nie Re dak to rze,<br />

Na pod sta wie art. 31 i 32 Usta wy<br />

z dnia 25 stycz nia 1984 ro ku Pra wo Pra -<br />

so we (Dz. U. Nr 5 poz. 5 ze zmia na mi)<br />

uprzej mie pro szę o opublikowanie spro -<br />

sto wa nia nie praw dzi wych in for ma cji<br />

o sta ro ście li ma now skim, za war tych<br />

w artykule opublikowanym w niezależnym<br />

miesięczniku „Sądeczanin”, a obra<br />

ża ją cych mo je do bre imię, a ta kże<br />

do bre imię Cen trum im. Adama Smi tha,<br />

nr 1 (25), sty czeń 2010 ro ku. (...)<br />

Konkurs „Innowator” organizowany<br />

jest przez Cen trum im. Ada ma Smi tha,<br />

który jest pierwszym w Polsce i Europie<br />

Środ ko wo-w schod niej dzi ała ją cym<br />

od roku 1989 niezależnym, niezwiązanym<br />

z żadną instytucją polityczną, instytu<br />

tem na uko wo -ba daw czym,<br />

powołanym w formie fundacji. Dlatego<br />

dziwi mnie, iż został określony w artykule<br />

jako „bliżej nie znana agencja rekla<br />

mo wa”. Na gro dy „Innowator”<br />

przyznawane są poprzez tajne głosowanie,<br />

a nadzór nad głosowaniem prowadzi<br />

zewnętrzny audytor – firma KPMG.<br />

Nominację do nagrody „Innowator”<br />

jaką przyjąłem i dzięki której znalazłem<br />

się w pierwszej trójce „Najbardziej Podziwianych<br />

Starostów w Polsce” zawdzięczam<br />

zgłoszeniom nadesłanym<br />

przez wójtów i burmistrzów z terenu powiatu<br />

limanowskiego, którzy docenili<br />

moje działania związane z rozwojem Limanowszczyzny.<br />

Uważam, że samorządowcy,<br />

poprzez tę nominację, docenili<br />

moje działania, widząc m.in. zmiany, jakie<br />

cały czas zachodzą w powiecie liamnowskim<br />

podczas obecnej kadencji.<br />

Wi docz ne są one we wszyst kich dzie dzi -<br />

nach życia, a szczególnie w szkolnictwie,<br />

inwestycjach drogowych i technicznych<br />

oraz słu żbie zdro wia. Efek tem do tych -<br />

czasowych wspólnych działań było zajęcie<br />

I miejsca w Małopolsce i VI w Polsce<br />

w rankingu „Wydatki inwestycyjne samorządów<br />

na infrastrukturę” oraz I miejsca<br />

w województwie małopolskim<br />

i V w kraju w wykorzystaniu środków<br />

zagranicznych w rankingu inwestycyjnym<br />

samorządowego pisma „Wspólnota”.<br />

Wartość budżetu Powiatu<br />

Limanowskiego zmieniała się, począwszy<br />

od 2006 r., kie dy wy no si ła 72 mln zł,<br />

natomiast według uchwały budżetowej<br />

na 2010 r. planowane jest wykonanie<br />

kwo ty 154 mln zł, w tym na in we sty cje<br />

prze zna cza się su mę 71 mln zł. Ta re kor -<br />

dowa kwota zostanie przeznaczona m.in.<br />

na budowę krytej pływalni w Limanowej,<br />

hal sportowych przy ZS nr 1 w Limanowej<br />

i ZS w Msza nie Dol nej, re mont szkół<br />

ponadgimnazjalnych, przebudowę pracowni<br />

w placówkach kształcenia zawodowego,<br />

budowę narciarskich tras<br />

biegowych z infrastrukturą w rejonie góry<br />

Mogielica. Dzięki naszemu zaangażowaniu<br />

rusza budowa basenów<br />

geotermalnych w Porębie Wielkiej. Największa<br />

część pieniędzy, czyli około 41<br />

mln zł przeznaczona zostanie na drogi<br />

powiatowe, ich modernizację, budowę<br />

chodników i przepustów.<br />

Ozna cza to wzrost o po nad 100 proc.<br />

budżetu powiatu w niespełna cztery lata.<br />

Porównując budżety ościennych powia<br />

tów, jest to ogrom ny suk ces, nie<br />

tyl ko mój, ale ta kże Za rzą du i Ra dy Po -<br />

wia tu Li ma now skie go. Or ga ny te są<br />

ura żo ne ta kim przed sta wie niem spra -<br />

wy, po nie waż, ude rza jąc w sta ro stę li -<br />

ma now skie go, pod wa ża się ta kże<br />

wia ry god ność or ga nów, ja ki mi są Za -<br />

rząd i Ra da Po wia tu Li ma now skie go.<br />

Oso bi ście uwa żam, że ta kie pu bli ka cje<br />

de pre cjo nu ją i na ru sza ją mo je do bra<br />

oso bi ste.<br />

JAN PU CHA ŁA, starosta limanowski<br />

98 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info


FESTIWAL<br />

BIEGOWY<br />

FORUM EKONOMICZNEGO<br />

4-6 czerwca 2010 roku<br />

PATRONAT MEDIALNY<br />

7 czerwca SPECJALNY DODATEK<br />

w„Rzeczpospolitej” z wynikami<br />

Festiwalu Biegowego<br />

KRYNICA-ZDRÓJ, MUSZYNA, NOWY SĄCZ, BARDEJOV<br />

www.festiwalbiegowy.pl<br />

ŁĄCZNA PULA NAGRÓD - 200 TYS. ZŁ


„Pozwoliłam sobie przyczynić się do tego,<br />

aby w przyszłości to Osiedle było pełne<br />

ludzi, radości i uśmiechu. Polecam, życzę<br />

powodzenia z całego serca.”<br />

Kasia Zielińska<br />

KONTAKT: Bo gu sła wa Pie trzak, tel. 513 089 784, Jó zef Cho chla, tel. 513 089 758<br />

WWW.OSIEDLEZIELONYGAJ.EU

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!