Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
12 sądeckich krzyży v Ogień w Cieniawie i Rytrze v Made by Kluska v Ambasador Sądecczyzny v Ormowcami włóczyć v Piątka ze Startu MIESIĘCZNIK NIEZALEŻNY MARZEC 2010 Nr 3 [27] Cena 5 zł (w tym 7% VAT) | NR INDEKSU 259071 v www.sadeczanin.info DARIUSZ GAWĘCKI NAJPOPULARNIEJSZYM SPORTOWCEM SĄDECCZYZNY 2009 ROKU 90 POMNIK DLA MARSZAŁKA 46 LORKOWIE Z TRZETRZEWINY – SZCZĘŚLIWA CZTERNASTKA 37 DODATEK SPECJALNY | D1-20 PANORAMA LIBRANTOWA WSI SĄDECKICH
- Page 3 and 4: 03.2010 | w numerze: 23 69 Pieczeni
- Page 5 and 6: WYDARZENIA Poseł Edward Siarka z R
- Page 7 and 8: Uroczysta inauguracja budowy obwodn
- Page 9 and 10: OPINIE Ma rek Ole niacz Nie będzie
- Page 11 and 12: Nowy Sącz - Zabełcze X Droga Krzy
- Page 13 and 14: Krzyż na mogile kpt. Władysława
- Page 15 and 16: WYDARZENIA Cieniawa - 17 stycznia F
- Page 17 and 18: w końcowej fazie śledztwa. Wykony
- Page 19 and 20: też problemu z rozpoznaniem, czy m
- Page 21 and 22: FOT. LEŚ a wilgotne osuszają. Pon
- Page 23 and 24: Pro gram „Owca” po la tach Piec
- Page 25 and 26: FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI Wpły wo w
- Page 27 and 28: Kicarz (704 m n.p.m.) w Piwnicznej
- Page 29 and 30: - przyp. red.) w Piwnicznej, a miej
- Page 31 and 32: Sygnatariusze historycznej umowy: L
- Page 33 and 34: Ta blo per so ne lu po moc ni cze g
- Page 35 and 36: Dwór Morawskich w Marcinkowicach F
- Page 37 and 38: SPOŁECZEŃSTWO FOT. HSZ Lorkowie z
- Page 39 and 40: FOT. HSZ by. Rano i wieczorem cała
- Page 41 and 42: em nigdy. Konflikt między nami nar
- Page 43 and 44: - Oficjalnie był bezrobotny, ale c
- Page 45 and 46: Wnuk Ireny Ciurei Natalia Siwak FOT
- Page 47 and 48: Stowarzyszenia „Nowosądecka Wsp
- Page 49 and 50: Nauczyciel historii z Nowego Sącza
- Page 51 and 52: Marszałek w sądeckim ratuszu FOT.
12 sądeckich krzyży v Ogień w Cieniawie i Rytrze v Made by Kluska<br />
v Ambasador Sądecczyzny v Ormowcami włóczyć v Piątka ze Startu<br />
MIESIĘCZNIK NIEZALEŻNY<br />
MARZEC 2010 Nr 3 [27] Cena 5 zł (w tym 7% VAT) | NR INDEKSU 259071<br />
v www.sadeczanin.info<br />
DARIUSZ GAWĘCKI<br />
NAJPOPULARNIEJSZYM SPORTOWCEM<br />
SĄDECCZYZNY 2009 ROKU 90<br />
POMNIK DLA<br />
MARSZAŁKA 46<br />
LORKOWIE<br />
Z TRZETRZEWINY<br />
– SZCZĘŚLIWA CZTERNASTKA 37<br />
DODATEK SPECJALNY | D1-20<br />
PANORAMA<br />
LIBRANTOWA<br />
WSI SĄDECKICH
03.2010 | w numerze:<br />
23 69<br />
Pieczenie kosiarek<br />
Program „Owca” miał być jedną z form przeciwdziałania bezrobociu<br />
na wsi. Zakończył się fiaskiem, ale to wcale nie oznacza, że zabrakło osób,<br />
które zarobiły. Bo skorzystali chyba wszyscy z wyjątkiem hodowców<br />
– pisze Ireneusz Pawlik.<br />
Babskie rządy w ratuszu<br />
Tyle się ostatnio huczy o potrzebie parytetu wyborczego dla kobiet,<br />
a tymczasem nawet pobieżna lustracja wpływowych stanowisk w Nowym<br />
Sączu wskazuje na tendencję raczej odwrotną. W naszym mieście prym<br />
wiodą dziewczyny – pisze Jerzy Leśniak.<br />
Felieton<br />
Marszałek nie skopie ich po zadku 4<br />
Wydarzenia<br />
Wydarzenia 5<br />
Opinie 9<br />
Sądeckie Drogi Krzyżowe 10<br />
Dwanaście sądeckich krzyży 11<br />
Referendum po Wielkanocy 14<br />
Wielki ogień w Cieniawie i Rytrze 15<br />
Gospodarka<br />
Made by Kluska 18<br />
Społeczeństwo<br />
Szczęśliwa czternastka 37<br />
Szlachtowanie świń i zięcia 40<br />
Dla nas pracy nie ma 43<br />
Pomnik dla Marszałka 46<br />
Piłsudski w Nowym Sączu 48<br />
Sądeczanka w Jemenie 52<br />
Sądeczanie<br />
Ambasador Sądecczyzny 55<br />
Historia<br />
Ormowcami włóczyć 77<br />
Wracali ze szkoły i od spowiedzi 80<br />
Sport<br />
Piątka ze Startu 82<br />
W barwach „Sądeczanina” 84<br />
18<br />
Pieczenie kosiarek 23<br />
Kolejką na Kicarz 26<br />
Oświata<br />
Instytut Kultury Fizycznej w dwa lata 30<br />
Liceum w cieniu klasztoru klarysek 32<br />
Dwór Morawskich będzie jak nowy 35<br />
55<br />
Na froncie walki z rakiem 56<br />
Poczet profesorów sadeckich 60<br />
45 lat na budowie 64<br />
Portret mężczyzny dla kobiet 66<br />
Babskie rządy w ratuszu 69<br />
Kultura<br />
Traktem handlowym przez wieki 72<br />
Kto czyta, nie błądzi 74<br />
Mistrzowie obiektywu 76<br />
84<br />
Dwa razy rozwiązani 86<br />
Piłka w cenie 90<br />
Rozmaitości<br />
Z czym nad wodę 92<br />
Sałatka Pitagorasa 94<br />
Nie ma już tych pni 95<br />
Do i od redakcji 96<br />
v www.sadeczanin.info<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 3
KOSYM SPOJRZENIEM<br />
Marszałek<br />
nie skopie<br />
ich po zadkach<br />
Rzu co ny przez No wo są dec ką<br />
Wspól no tę, zdo mi no wa ną<br />
przez lu dzi le wi cy, po mysł<br />
budowy pomnika Józefa Piłsud<br />
skie go w No wym Są czu bar dziej<br />
wzburzył patriotycznie myślących sądeczan,<br />
niż zablokowanie przez generalnego<br />
inspektora ochrony środowiska<br />
budowy obwodnicy północnej miasta.<br />
Szczytem bezczelności, tupetu i cynizmu<br />
jest – powiadają – żeby wskrzesicie<br />
la Rzecz po spo li tej w 1918 r.<br />
i po grom cę bol sze wi ków w 1920 r.<br />
– ho no ro wa li lu dzie, któ rzy pa da li<br />
na kolana przed posągiem Lenina i wysługiwali<br />
się komunistom.<br />
Ja ta ki pryn cy pial ny nie je stem.<br />
Uwa żam, że ini cja ty wa No wo są dec -<br />
kiej Wspól no ty po ka zu je dro gę, ja ką<br />
prze szli nie gdy siej si dzia ła cze PZPR<br />
i ZSMP, a ni ko mu, szcze gól nie<br />
w Wiel kim Po ście, nie od ma wiam<br />
pra wa do na wró ce nia się. Je że li są -<br />
dec ka le wi ca po przez bu do wę po mni -<br />
ka Pił sud skie go chce od ku pić swo je<br />
wi ny, to tyl ko te mu przy kla snąć.<br />
Pod wa run kiem – to mo ja au tor ska<br />
pro po zy cja – że dzia ła cze Wspól no ty<br />
No wo są dec kiej prze pra cu ją przy bu -<br />
dowie monumentu Marszałka tyle godzin,<br />
ile dni na le że li do PZPR i da dzą<br />
na po mnik ty le pie nię dzy, ile za pła ci li<br />
skła dek par tyj nych. Tak bę dzie spra -<br />
wie dli wie i to by się na pew no Mar -<br />
szał ko wi po do ba ło.<br />
Henryk Szewczyk<br />
A je śli przy oka zji, jak nie któ rzy<br />
marzą, uda się usunąć z pejzażu Nowego<br />
Sącza pomnik chwały oręża sowieckie<br />
go, aby zro bić Mar szał ko wi<br />
miej sce, to Jó zef Pił sud ski z pew no -<br />
ścią, z wy so ko ści nie ba – bo gdzie in -<br />
dziej za za słu gi dla Oj czy zny ta ki<br />
czło wiek mógł tra fić – po bło go sła wi<br />
Nowosądecką Wspólnotę, a nie skopie<br />
jej aktywistów po zadkach, wedle legionowego<br />
obyczaju.<br />
Gorsza sprawa jest z obwodnicą północ<br />
ną. Je że li ge ne ral ny in spek tor<br />
ochrony środowiska dlatego zabloko -<br />
wał jej budowę, żeby pisowskie władze<br />
No we go Są cza nie mo gły się po chwa -<br />
lić sukcesem w roku wyborczym – fatal<br />
nie by to świad czy ło o są dec kich<br />
politykach PO, a dokładnie o wicemarszał<br />
ku Lesz ku Zegź dzie i po śle An -<br />
drze ju Czer wiń skim. Ozna cza ło by<br />
bowiem, że interes partyjny przedkładają<br />
nad interes miasta, a takich rzeczy<br />
się nie da ru je. W Wiel kim Po ście jed -<br />
nak nie snu ję ta kich po dej rzeń. Wie rzę,<br />
że wszystko odbyło się lege artis i nale<br />
ża ło uchy lić de cy zję śro do wi sko wą<br />
dla ob wod ni cy, co wsza kże ozna cza<br />
przesunięcie tej inwestycji o miesiące,<br />
jeżeli nie lata.<br />
Wy glą da na to, że wcze śniej, dzię ki<br />
lewicy, doczekamy się spiżowego Marszał<br />
ka na Kasz tan ce, niż do cze ka my<br />
się, dzięki prawicy, drugiej przeprawy<br />
przez Dunajec.<br />
ISSN 1899-3443a<br />
Sądeczanin<br />
miesięcznik niezależny, ukazuje się<br />
od 2008 r. na terenie Sądecczyzny.<br />
Redaguje zespół: Piotr Gryźlak,<br />
Małgorzata Kareńska, Jerzy Leśniak,<br />
Iga Michalec, Ireneusz Pawlik,<br />
Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />
(h.szewczyk@sadeczanin.info)<br />
Prenumerata i reklama:<br />
tel. (18) 4414212<br />
redakcja@sadeczanin.info<br />
Wydawca:<br />
Fundacja Sądecka<br />
ul. Głowackiego 34a<br />
33-300 Nowy Sącz<br />
tel. (18) 4410011, 4414544<br />
e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />
Druk:<br />
Flexergis, Nowy Sącz<br />
ul. Gwardyjska 37<br />
Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />
i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />
opatrywania ich własnymi tytułami.<br />
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />
za treść reklam i tekstów sponsorowanych.<br />
4 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
WYDARZENIA<br />
Poseł Edward Siarka z Raby Wyżnej<br />
PiS wcho dzi na wieś<br />
– Polscy rolnicy dostali strasznie w plecy<br />
kwotami mlecznymi – stwierdził w sądeckim<br />
„Sokole” Janusz Wojciechowski. Na konferencję<br />
Prawa i Sprawiedliwości zatytułowaną<br />
„Narodowa Polityka Rolna – Nowoczesna<br />
Polska Wieś” zaproszono rolników i działaczy<br />
organizacji chłopskich, m.in. spod znaku<br />
„S” RI, ale ta kże sa mo rzą dow ców<br />
z powiatu nowosądeckiego i limanowskiego.<br />
Honory gospodarza pełnił poseł Arkadiusz<br />
Mularczyk. Kolejni mówcy nie zostawili suchej<br />
nitki na polityce rolnej rządu PO–PSL.<br />
Mó wio no, że tak źle pol skie mu chło pu, jesz -<br />
cze nie by ło. Oli wy do ognia do lał rad ny wo -<br />
je wódz ki Grze gorz Bie droń z Li ma no wej,<br />
który skrytykował „krakocentryczną” polityką<br />
władz samorządowych województwa małopolskiego.<br />
– Wszystkie programy pisane są<br />
pod kątem Krakowa, grozi nam podwójna peryferyjność,<br />
wobec Europy Zachodniej i wobec<br />
me tro po lii kra kow skiej – grzmiał<br />
Biedroń.<br />
Sprzecz ne eks per ty zy<br />
FOT. HSZ<br />
– Jeśli Krynica Zdrój leży na wodach mineral<br />
nych, to naj mniej jest ich w Gó rze Par ko -<br />
wej, na któ rej ma być bu do wa ny tor<br />
saneczkowy – twierdzi autor ekspertyzy dr<br />
Józef Fistek, rzeczoznawca Ministerstwa<br />
Ochrony Środowiska. Ekspertyza nosi tytuł<br />
„Czy budowa toru saneczkowego na Górze<br />
Parkowej w Krynicy Zdroju może zagrażać<br />
wodom mineralnym w uzdrowisku?”. Autor<br />
– strona po stronie – udowadnia, że tor saneczkowy<br />
nie będzie zagrażał wodom<br />
mineralnym. Z takiej diagnozy cieszy się burmistrz<br />
Emil Bodziony. Wojewódzki Sąd Administracyjny<br />
w Krakowie 21 grudnia 2009 r.<br />
uchylił plan zagospodarowania przestrzenne<br />
go dla Gó ry Par ko wej, co sta wia pod du -<br />
żym zna kiem za py ta nia bu do wę to ru<br />
sa necz ko wo -bob sle jo wo -ske le to no we go.<br />
Powodem decyzji krakowskiego sądu były<br />
źle naliczone opłaty planistyczne. Gmina wystąpiła<br />
z wnioskiem o kasację wyroku. Przeciw<br />
ni cy bu do wy to ru (przy rod ni cy i część<br />
naukowców z krakowskiej AGH i innych<br />
uczelni), uważają, że lokalizacja obiektu<br />
w tym miejscu zagraża wodom mineralnym,<br />
które są skarbem Krynicy i sprawiają, że<br />
od lat jest ona nazywana perłą polskich zdrojowisk.<br />
Mi lion zło tych dla Ha iti<br />
1 mln zł przy nio sła kwe sta pro wa dzo -<br />
na przez Caritas 24 we wszystkich kościołach<br />
diecezji tarnowskiej na rzecz ofiar trzęsienia<br />
ziemi na Haiti. – Hasło tegorocznego Roku<br />
Duszpasterskiego – „Bądźmy świadkami Miło<br />
ści” dla miesz kań ców die ce zji nie jest tyl ko<br />
pięknie brzmiącym wezwaniem – mówi ks.<br />
Ryszard Podstołowicz, dyrektor tarnowskiej<br />
Caritas. Kościelna tarnowska organizacja<br />
przekaże zebrane dla Haiti pieniądze poprzez<br />
Caritas Polska i Caritas Internationalis. To będzie<br />
wkład w bu do wę szko ły w Jac mel – miej -<br />
scowości w 90 procentach zniszczonej<br />
w wyniku trzęsienia ziemi.<br />
Kry sty na Ba ran<br />
za Jó ze fa Zyg mun ta<br />
Krystyna Baran FOT. HSZ<br />
Krystyna Baran z Ubiadu objęła mandat<br />
radnego powiatowego po Józefie Zygmuncie,<br />
który został dyrektorem Sądeckiego Pogotowia<br />
Ratunkowego. Na sesji Rady<br />
Powiatu Nowosądeckiego złożyła przysięgę,<br />
że bę dzie ze wszyst kich sił pra co wać dla<br />
pomyślności Sądecczyzny.<br />
– Uro dzi łam się i miesz kam w Ubia dzie<br />
– mówiła Krystyna Baran. – Mam tro je dzie -<br />
ci, dwóch do ro słych sy nów i 16–let nia cór kę,<br />
mam też dwie sy no we. Od 18 lat pra cu ję<br />
w firmie Wiśniowski, gdzie jestem pełnomocnikiem<br />
właściciela firmy i pełnię funkcję dyrektora<br />
finansowego. Wcześniej pracowałem<br />
w gminnej spółdzielni w Chełmcu. Staram<br />
się działać na rzecz swojego lokalnego środowiska,<br />
społeczności Wielogłów, miedzy<br />
innymi wspierając parafię, szkołę i klub sporto<br />
wy. Nie je stem zu peł nym no wi cju szem<br />
na ni wie sa mo rzą do wej. Wcze śniej by łam<br />
już rad ną gmi ny Cheł miec.<br />
W wyborach w 2006 r. osiągnęła 4. wynik<br />
na liście Sądeckiego Ruchu Samorządowego<br />
w okręgu nr 2 obejmującym gminę Chełmiec.<br />
Głosowało na nią 329 wyborców.<br />
Si ła w jed no ści<br />
Ko rzen na ja ko pią ta gmi na, po No wym<br />
i Starym Sączu, Nawojowej i Kamionce Wielkiej<br />
przystąpiła do spółki Sądeckie Wodociągi.<br />
„Sprawniejsza obsługa techniczna, lepsza<br />
ja kość wo dy i mo żli wość roz bu do wy sie ci<br />
wodociągowej na terenie gminy to główne<br />
korzyści z objęcia udziałów w spółce” – czytamy<br />
na stronie internetowej korzenieckiego<br />
Urzędu Gminy. Samorząd Korzennej wniósł<br />
do spółki aport w postaci własnej sieci wodociągowej.<br />
Wójt Korzennej Leszek Skowron<br />
FOT. LEŚ<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 5
Plusem takiego rozwiązania jest, że odtąd<br />
fa chow cy z Są dec kich Wo do cią gów bę dą<br />
dbać o stan techniczny tej infrastruktury<br />
i w razie awarii pospieszą z pomocą, minusem<br />
– fakt, że wzra sta ce na wo dy z 2,93 zł<br />
za 1 m3 do 3,11 zł i nie wia do mo, czy to się<br />
miesz kań com spodo ba, co się oka że<br />
przy podpisywaniu nowych umów.<br />
Prezesi na zakaźnym<br />
Po dwóch dniach pobytu na oddziale zakaźnym<br />
szpitala w Nowym Sączu do pracy<br />
wró ci li: pre zes za rzą du Ko pal ni Su row ców<br />
Skalnych w Klęczanach Mariusz Iwaniec i wice<br />
pre zes Zbi gniew Za sow ski. Ob ser wa cja<br />
lekarska dała na szczęście negatywny wynik.<br />
Nie po twier dzi ły się oba wy, że bia ły pro -<br />
szek w tajemniczym liście zawierającym dwa<br />
słowa „Pierwsze ostrzeżenie!”, która dotarła<br />
do pre ze sów 3 dni wcze śniej to wą glik.<br />
Razem z prezesami na oddziale zakaźnym<br />
prze by wa ły dwie pa nie z Sa ne pi du, któ ry<br />
miały kontakt z feralną przesyłką. Policja<br />
„zabezpieczyła” tajemniczą substancję<br />
do badań, ale już dziś można zaryzykować,<br />
Związkowcy pod siedzibą zarządu<br />
kopalni<br />
że to by ła mą ka, choć nie wia do mo, z ja kie -<br />
go młyna. Incydent jest kojarzony z napiętą<br />
sytuacją w spółce, spowodowaną plotkami<br />
o planowanych zwolnieniach pracowników.<br />
Stra cił man dat<br />
FOT. HSZ<br />
WYDARZENIA<br />
Józef Hojnor<br />
Rada Miasta Nowego Sącza głosami radnych<br />
PiS wygasiła mandat radnego Józefa<br />
Hojnora (PO). W uzasadnieniu uchwały podano,<br />
że jego firma „Domator” zarządza 4<br />
wspólnotami mieszkaniowymi, w których<br />
udzia ły ma mia sto, co jest zła ma niem usta -<br />
wy o samorządzie gminnym, skutkującym<br />
utratą tego stanowiska. – Nigdy nie korzystałem<br />
z ma jąt ku mia sta, ta uchwa ła jest okrut -<br />
na i niesprawiedliwa – bro nił się Jó zef Hoj nor.<br />
Nadzwyczajne posiedzenie Rady Miasta,<br />
zwołanej na wniosek klubu PiS, miało burzliwy<br />
przebieg. Za kolegą twardo stanęli członko<br />
wie klu bu PO, a Hoj nor w „ostat nim sło wie”<br />
cytował nawet hymn o miłości św. Pawła.<br />
– Może będziemy uznani za miedź brzęczącą<br />
lub cym bał brzmią cy, ale pra wo jest<br />
prawem – twardo broniła swoich racji radca<br />
prawy UM Joanna Nestor.<br />
Wy ższa Szko ła Biz ne su<br />
sprzedaje biurowiec<br />
Biurowiec WSB-NLU na sprzedaż<br />
FOT. LEŚ<br />
FOT. LEŚ<br />
Kierownictwo Wyższej Szkoły Biznesu<br />
– National Louis University chce za prawie 6<br />
mln zł sprze dać wła dzom mia sta wie żo wiec<br />
przy ul. Zielonej i położony w sąsiedztwie duży<br />
par king. Na po cząt ku lat 90. ubie głe go<br />
wieku tę nieruchomość sprezentowała kiełkującej<br />
wówczas uczelni dr. Krzysztofa Pawłowskiego<br />
Krajowa Izba Gospodarcza.<br />
– WSB złożyła miastu oficjalną ofertę, którą<br />
bardzo poważnie rozpatrujemy – potwierdza<br />
wiceprezydent Jerzy Gwiżdż. – Nasza decyzja<br />
nie jest wymuszona jakąś dramatyczną<br />
sytuacja finansową uczelni – przecina plotki<br />
rek tor WSB–NLU dr An drzej Bul zak.<br />
Dezerterzy z komisji rewizyjnej<br />
Z członkostwa w Komisji Rewizyjnej Rady<br />
Gminy Chełmiec zrezygnowało trzech radnych:<br />
Ma rian Łę czyc ki z Piąt ko wej, Sta ni -<br />
sław Skrzy piec z Pa szy na i Pa weł<br />
Bog da no wicz z Wie lo głów. Pierw szy uza -<br />
sadnił swoją rejteradę stanem zdrowia, drugi<br />
– względami osobistymi, a trzeci, znany<br />
dzia łacz są dec kie go UPR, po wie dział, że<br />
nie będzie pracował w komisji, która tylko<br />
szu ka dziu ry w ca łym i gdzie się pod wa ża<br />
dokonania obecnej władzy gminnej. Ci trzej<br />
radni są poplecznikami wójta Bernarda Stawiarskiego.<br />
Na razie ich rezygnacja nie sparaliżowała<br />
pracy komisji, gdyż liczy ona 7<br />
osób. – Spra wa ma ja kieś dru gie dno, za dzi -<br />
wiające, że ludzie wójta podjęli taką decyzję<br />
w mo men cie, gdy po raz pierw szy w tej ka -<br />
dencji zabraliśmy się za kontrolę pracy Urzędu<br />
Gmi ny, pro sząc urzęd ni ków mię dzy<br />
innymi o dokumenty dotyczące smołowania<br />
dróg po lnych – mówi Zbigniew Leśniak, radny<br />
z Marcinkowic.<br />
Ob wod ni ca za 21 mie się cy<br />
Przy moście w Gołkowicach uroczyście zainaugurowano<br />
budowę obejścia wsi Brzezna,<br />
Stadła i Podegrodzia po wale przeciwpowodziowym.<br />
Finał zaplanowano w październiku<br />
2011 r. (ok. 21 miesięcy). Wykonawcą jest<br />
kon sor cjum skła da ją ce się z dwóch firm:<br />
Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Mostowych<br />
SA w Nowym Sączu i portugalskiego<br />
Moto-Engil SA w Krakowie. Kosztorys<br />
(po prze tar gu) opie wa na 48 mln zł. Pie nią -<br />
dze będą pochodzić z funduszy Unii Europejskiej).<br />
Projekt przygotowała Pracownia Inżynierska<br />
„Klotoida”. Obwodnica Stadeł, Brzeznej i Podegrodzia<br />
będzie częścią układu komunika-<br />
6 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Uroczysta inauguracja budowy<br />
obwodnicy podegrodzkiej<br />
cyjnego w okolicach Starego i Nowego Sącza.<br />
Trakt będzie miał 6,5 km długości i zaczynał<br />
się przy moście na Dunajcu w Gołkowicach.<br />
Ze względów ekonomicznych, funkcjonalnych<br />
i terenowych przebiegać będzie po wałach<br />
przeciwpowodziowych. W jego skład wchodzić<br />
bę dą m.in. trzy mo sty: na po to ku Ja strzę -<br />
bik (ok. 47 m), na Słom ce (108,5 m)<br />
i Go stwi czan ce (po nad 89 m) oraz osiem prze -<br />
pustów. Zaplanowano ponadto dwa ronda,<br />
z których jedno w Brzeznej da początek projektowanej<br />
obwodnicy zachodniej Nowego Sącza<br />
(ta zaś ma dojść do dro gi kra jo wej nr 28<br />
w Chełmcu i połączyć się z częścią obwodnicy<br />
północnej, która wybuduje Generalna Dyrekcja<br />
Dróg Krajowych i Autostrad, druga<br />
część z mostem na Dunajcu i wejściem w ul.<br />
Tarnowską – to zadanie władz Nowego Sącza).<br />
Ca łość ma być go to wa do koń ca 2012 r.<br />
Wa ły nad Po pra dem<br />
W ciągu dwóch lat zostaną wybudowane<br />
wały przeciwpowodziowe na obu brzegach<br />
Popradu w dzielnicy Folwark w Muszynie.<br />
Łącz na dłu gość wa łów wy nie sie 2,7 km.<br />
Cała inwestycja kosztować będzie 24 mln zł.<br />
W br. za 14,5 mln zł zrealizowany zostanie<br />
jej pierw szy etap, czy li bu do wa 1,45 km wa -<br />
łu po lewej stronie rzeki. O tej inwestycji mówiło<br />
się od kilkudziesięciu lat. W tej części<br />
Muszyny mieszkańcy żyją w ciągłym strachu,<br />
bo wiem nie mal co ro ku Po prad za le wa<br />
mniej szy lub więk szy ob szar zie mi, dro gi, do -<br />
mu i zabudowania gospodarcze. Największe<br />
szkody wystąpiły w latach 1997–2001, kiedy<br />
to za la ne by ło m.in. osie dle Fol wark, ko -<br />
ściół, szkoła i linia kolejowa.<br />
FOT. PG<br />
Obej dzie się bez zwol nień<br />
Wszystko wskazuje na to, że trwające kilka<br />
tygodni negocjacje między trzema związkami<br />
zawodowymi a zarządem Uzdrowiska<br />
Krynica-Żegiestów SA zakończą się porozumieniem.<br />
Wcześniej mówiło się o zwolnieniu<br />
ok. 50 pracowników.<br />
– Wpraw dzie 2009 r. za koń czy li śmy zy -<br />
skiem w wy so ko ści po nad 350 tys. zł, ale<br />
wciąż ponosimy skutki fatalnego roku 2008,<br />
kiedy to nasza spółka miała stratę w wysoko<br />
ści 1,7 mln zł – tłumaczy prezes Jarosław<br />
Handzel, który od roku kieruje firmą.<br />
W UKŻ pra cu je po nad 350 osób (przed la -<br />
ty było nawet 800). Działają trzy organizacje<br />
reprezentujące załogę: NSZZ Solidarność,<br />
Związek Zawodowy Pracowników Uzdrowiska<br />
Krynica-Żegiestów i Związek Zawodowy<br />
Pielęgniarek. W rozmowach z kierownictwem<br />
spółki wszystkie grały w jednej drużynie, co<br />
wcze śniej nie za wsze się uda wa ło.<br />
Wielkie bieganie<br />
pod Gó rą Par ko wą<br />
Zygmunt Berdychowski (z prawej)<br />
na trasie nowojorskiego maratonu<br />
FOT. ARCH. ZB<br />
W „Rzeczpospolitej” ukazał się kolorowy insert<br />
zapowiadający Festiwal Biegowy Forum<br />
Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju w dniach 5–<br />
6 czerwca br. W stawce biegaczy podążających<br />
do mety rozpoznajemy znajomą twarz.<br />
Tak, tak, to naj now szy po mysł, pro sto z War -<br />
szawy, Zygmunta Berdychowskiego, twórcy<br />
krynickich konferencji, a prywatnie zapalonego<br />
biegacza, uczestnika kilkunastu maratonów,<br />
w tym nowojorskiego. Jak przystało<br />
na prezesa Fundacji Sądeckiej impreza zaplanowana<br />
została z rozmachem. Partnerami festiwalu<br />
biegowego są m.in. firmy Koral i Fakro,<br />
a ta kże Bank Za chod ni WBK. W pro gra -<br />
mie jest m.in. ul tra ma ra ton na 90 km (li mit<br />
czasu 14 godz.), sztafeta Krynica – Bardejów,<br />
biegi z Krynicy do Muszyny, na Jaworzynę<br />
i Górę Parkową. To wszystkie jednego dnia – 5<br />
czerwca (sobota). Niemniej ciekawie zapowiada<br />
się na stęp ny dzień z gwoź dziem pro gra mu<br />
w postaci biegu maratońskiego oraz pomniejszymi<br />
wyścigami – biegiem służb mundurowych<br />
(10 km), me ne dże ra (5 km), ko biet (5<br />
km) i Mistrzostwami Europy Parlamentarzystów<br />
na pełnym dystansie maratońskim<br />
(42,195 km). Sze rzej o tej im pre zie na stro nie:<br />
www.festiwalbiegowy.pl.<br />
Dyrektor na wolności<br />
Płk Tadeusz Chruślicki, długoletni dyrektor<br />
Zakładu Karnego w Nowym Sączu, odmeldował<br />
się na emeryturę (na własną<br />
prośbę). Ma za sobą 33 lata pracy w więziennic<br />
twie, gdzie prze szedł dro gę od wy cho -<br />
wawcy, poprzez kierownika, wicedyrektora<br />
po szefa jednostki. Sądeczanina zastąpił<br />
krakowianin mjr Bogusław Kawończyk.<br />
Tadeusz Chruślicki<br />
– Nie żałuję ani jednego dnia spędzanego<br />
w pra cy – mó wił dzien ni ka rzom Ta de usz<br />
Chruślicki. – Mam satysfakcję z powodu tego,<br />
co do tej po ry zro bi łem. Mam tę świa do -<br />
mość, że to już 33. rok mo jej słu żby. To nie<br />
jest kara dożywocia, jak tutaj żartowaliśmy.<br />
Swoje zadania spełniłem, uważam, że z pozytywnym<br />
skutkiem.<br />
Tadeusz Chruślicki ZK kierował przez dziesięć<br />
lat. Z je go na zwi skiem wią że się grun -<br />
tow na mo der ni za cja tej pla ców ki, licz ne<br />
remonty, poprawa warunków sanitarnych<br />
FOT. PG<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 7
WYDARZENIA<br />
i socjalnych dla więźniów i pracowników. Jego<br />
pomysłem były lekcje wychowawcze dla<br />
uczniów są dec kich szkół, pod czas któ rym<br />
młodzi ludzie maja okazje rozmawiać z odbywającymi<br />
kary pozbawienia wolności.<br />
Śli wo wi ca le gal na?<br />
Kontrowersyjny poseł Janusz Palikot (PO)<br />
ma szan sę stać się ido lem sa dow ni ków<br />
z Łącka i amatorów łąckiej śliwowicy. Kierowana<br />
przez niego komisja „Przyjazne państwo”,<br />
której zadaniem jest uproszczenie<br />
przepisów w celu pobudzenia przedsiębiorczości<br />
Polaków, postuluje legalizację produkcji<br />
i sprzedaży samogonu. Członkowie komisji<br />
doszli do wniosku, że należy skończyć z fikcją,<br />
jaką jest ściganie bimbrownictwa. Według<br />
posła Palikota przyniesie to korzyści państwu,<br />
a nie wpłynie na wzrost spożycia alkoholu, bo<br />
Śliwowica w końcu legalna?<br />
smakosze domowych trunków i tak mają<br />
do nich do stęp. Gdy w ży cie wej dą no we prze -<br />
pisy, każdy będzie mógł legalnie sprzedawać<br />
nalewki lub bimber. Wystarczy zgłosić w urzędzie<br />
skarbowym działalność bimbrowniczą<br />
i wykupić banderolę, która musi się pojawić<br />
na legalnie sprzedawanych butelkach. Wg<br />
wójta Franciszka Młynarczyka legalną produkcją<br />
śliwowicy zainteresowane może być<br />
nawet co drugie gospodarstwo w gminie Łącko.<br />
Obecnie śliwowica kosztuje na „wolnym<br />
rynku” 35–40 zł (butelka półlitrowa).<br />
Zmiany w „Dzienniku Polskim”<br />
FOT. LEŚ<br />
Trzymiesięczne wypowiedzenie bez obowiązku<br />
świadczenia pracy odebrał z rąk szefów<br />
Wydawnictwa „Jagiellonia” SA dyrektor<br />
nowosądeckiego oddziału „Dziennika Polskiego”<br />
Wojciech Molendowicz. Zatrudnienie<br />
straciły też dwie inne osoby. Koordynatorem<br />
redakcji został Wojciech Chmura. Molendowicz<br />
kie ro wał są dec kim od dzia łem „DP”<br />
przez 9 lat, a wcze śniej sze fo wał miej sco -<br />
wemu oddziałowi „Gazety Krakowskiej”. Pochodzi<br />
z Chrzanowa. Zaczynał jako reporter<br />
krakowskiego sportowego „Tempa”. Jest<br />
gwiazdą jednej z sądeckich kablówek. Niedawno<br />
wydał książkę „Bobowa od A do Z”.<br />
Ma na kon cie m.in. zbiór fe lie to nów dru ko -<br />
wa nych w „DP” „Z gór wi dać le piej”.<br />
95 lat Danuty Szaflarskiej!<br />
Danuta Szaflarska z Marianem Cyconiem<br />
i Je rzym Gwi żdżem FOT. LEŚ<br />
Ks. J. Kiełbasa jako wikary w Brzeznej<br />
Wielka aktorka Danuta Szaflarska urodzona<br />
w Kosarzyskach skończyła 95 lat. Starsze<br />
pokolenia wspominają młodziutką dziewczynę<br />
z „Zakazanych piosenek”, gdzie zagrała<br />
u boku Jerzego Duszyńskiego główną rolę.<br />
Młodzi przypomną z ostatnich lat przejmującą<br />
kreację w obrazie pt. „Pora umierać”. Debiutowała<br />
w sądeckim Teatrze Towarzystwa Dramatycznego,<br />
gdy kierował nim wybitny malarz<br />
Bolesław Barbacki, który odkrył też talent u innej<br />
wielkiej damy polskiego aktorstwa, u Zofii<br />
Rysiównej. Ma w swoim dorobku zawodowym<br />
setki ról, udział w kilkudziesięciu filmach, ostatnio<br />
wcieliła się w rolę babci Janosika w filmie<br />
„Janosik. Prawdziwa historia” Barbary Holland.<br />
Ode szli<br />
16 lu te go br. w wie ku 54 lat zmarł ks. Jó -<br />
zef Kieł ba sa, od 1996 r. pro bosz cza w La -<br />
sko wej. Uro dził się 8 lip ca 1956 r. w Ką śnej<br />
Górnej (parafia Jastrzębia). Po ukończeniu<br />
II LO im. w No wym Są czu (1971) pod jął<br />
naukę w Wyższym Seminarium Duchownym<br />
w Tarnowie. Święcenia kapłańskie otrzymał<br />
z rąk bi sku pa Je rze go Able wi cza 31 ma -<br />
ja 1981 r. Pracował jako duszpasterz w Żego<br />
ci nie i Miel cu (par. Du cha Świę te go),<br />
Wilczyskach, Brzeznej i w Nowy Sączu we<br />
wspólnocie pw. Matki Bożej Niepokalanej.<br />
***<br />
23 lu te go w wie ku 89 lat zmarł w No wym<br />
Sączu Tadeusz Konieczny, legenda piłkarska<br />
(a także hokejowa) Sandecji. W zgodnej<br />
opinii wielu kibiców sportowiec nr 1 obchodzącego<br />
w br. stulecie działalności klubu.<br />
Znał Go ka żdy ze star szych sym pa ty ków fut -<br />
bo lu w No wym Są czu. W cią gu 21 lat, z prze -<br />
rwą wojenną, występów w pierwszej<br />
dru ży nie se nio rów San de cji (la ta 1937–<br />
1958), pan Ta de usz strze lił prze ciw ni kom<br />
w 671 me czach pił kar skich aż 99 go li, a ja -<br />
ko hokeista w 212 spotkaniach 94 bramki.<br />
Pod tym względem pozostanie na długie lata<br />
absolutną rekordzistą.<br />
(PG), (HSZ), (LEŚ), (MI GA)<br />
Tadeusz Konieczny<br />
Wia do mo ści za czerp nię te m.in. z Sądeckiego Portalu Informacyjnego – www.sadeczanin.info<br />
8 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
OPINIE<br />
Ma rek Ole niacz<br />
Nie będzie<br />
obwodnicy<br />
północnej<br />
w 2012 roku!<br />
Ks. Krzysz tof Czer mak<br />
Generalny dyrektor ochrony środowiska<br />
uchy lił de cy zję śro do wi sko wą dla<br />
ob wod ni cy pół noc nej No we go Sącza,<br />
wydaną przez wojewodą małopolskiego<br />
w 2007 r. To ozna cza, że znacz ną część<br />
procedury dotyczącej tej inwestycji trzeba<br />
bę dzie za cząć od no wa. Za tem ter min<br />
oddania do użytku obu części drogi, którą<br />
mają wybudować miasto oraz General<br />
na Dy rek cja Dróg Kra jo wych<br />
i Au to strad, z ro ku 2012 prze su wa się<br />
w nieokreśloną przyszłość.<br />
Ma rek Ole niacz, se kre tarz UM:<br />
– To rozstrzygnięcie dotyczy części inwestycji,<br />
którą w Chełmcu ma realizować<br />
Generalna Dyrekcja Dróg<br />
Krajowych i Autostrad. To jednak żadna<br />
pociecha. Postępowanie w sprawie<br />
przyznania decyzji środowiskowej prowadził<br />
wojewoda małopolski. I to jego<br />
postanowienie zostało uchylone, na skutek<br />
skargi grupy mieszkańców Chełmca.<br />
Miasto Nowy Sącz, gmina Chełmiec<br />
i Generalna Dyrekcja nie są w tej sprawie<br />
podmiotami, nic nie zawiniły. Dokumentacja<br />
po naszej stronie jest dokładnie<br />
przygotowana. Prezydent i jego zastępca<br />
pojadą do Generalnej Dyrekcji<br />
Ochrony Środowiska i do Ministerstwa<br />
Środowiska. <strong>Zobacz</strong>ymy, co uda się im<br />
osiągnąć. Mamy nadzieję, że nie zrealizu<br />
je się czar ny sce na riusz, że trze ba bę -<br />
dzie wszystko zaczynać od nowa. Wiemy,<br />
że 2012 r., jako termin wbudowania obwodnicy,<br />
jest już nierealny. Nowe starania<br />
mo gą po trwać na wet rok. A by li śmy<br />
już tak bli sko tej in we sty cji, na eta pie wy -<br />
stąpienia o pozwolenia na budowę.<br />
4 miliony<br />
na misje<br />
Wierni diecezji tarnowskiej w 2009 r.<br />
przekazali na misje ponad 4 mln zł. To<br />
o 400 tys. zł wię cej niż przed ro kiem.<br />
Wzro sła też śred nia na jed ną oso bę (3,59<br />
zł). W parafii Tylmanowa (powiat Nowy<br />
Targ) ofiarność jest najwyższa i przekroczyła<br />
56 zł. Wyróżniają się też Wielogłowy<br />
i Przysietnica na Sądecczyźnie<br />
(odpowiednio 25,37 zł i 15, 34 zł).<br />
Ks. Krzysz tof Czer mak, wi ka riusz<br />
bi sku pa tar now skie go ds. mi sji:<br />
– W Tylmanowej od wielu lat prowadzona<br />
jest animacja misyjna, parafia organizuje<br />
też festyn, który wspiera<br />
działalność misyjną Kościoła. W całej<br />
diecezji pamięć modlitewna oraz materialne<br />
wspieranie misji wynikają z głębokiej<br />
wiary ludzi. Wiele osób regularnie<br />
uczestniczy w nabożeństwach misyjnych,<br />
włącza się w działalność róż różańcowych.<br />
Wier ni przy ró żnych in nych oka -<br />
zjach pamiętają o swoich rodakach, którzy<br />
pracują na całym świecie, głosząc Ewangelię.<br />
Na misjach pracuje 48 kapłanów<br />
diecezji tarnowskiej i sześć osób świeckich.<br />
Ponad 200 zakonników, sióstr zakonnych,<br />
braci i świeckich, którzy są<br />
Wie sła wa Bor czyk FOT. PG<br />
misjonarzami, pochodzi z diecezji tarnowskiej.<br />
To wkład Kościoła tarnowskiego<br />
w dzieło misyjne Kościoła powszechnego.<br />
Niska<br />
świadomość<br />
prawna<br />
Niedługo minie rok od czasu, kiedy Sądecki<br />
Uniwersytet Trzeciego Wieku zorganizował<br />
bezpłatne doradztwo dla<br />
mieszkańców miasta i powiatu. Codziennie<br />
w godzinach popołudniowych doradcy<br />
Sądeckiego Ośrodka Poradnictwa<br />
Prawnego i Obywatelskiego w siedzibie<br />
Powiatowego Centrum Wspierania Organizacji<br />
Pozarządowych w Nowym Sączu<br />
przy ul. Jagiellońskiej 18 udzielają<br />
bezpłatnych porad.<br />
Wie sła wa Bor czyk, pre zes za rzą du<br />
SUTW: – Zainteresowanie jest bardzo duże,<br />
a po roku mamy już analizę tej działalności<br />
m.in. rodzaje problemów i spraw,<br />
z jakimi mieszkańcy Sądecczyzny sami nie<br />
potrafią się uporać i korzystają z doradztwa,<br />
informacji i konsultacji. Świadczone<br />
usługi przyczyniają się także do wzrostu<br />
świadomości i wiedzy mieszkańców Sądecczyzny<br />
o przysługujących im uprawnieniach,<br />
a nie jest z tym naj le piej. To je dy ny<br />
tego typu ośrodek doradczy w Małopolsce,<br />
który funkcjonuje codziennie. Postaraliśmy<br />
się o grant z funduszy europejskich<br />
na ten projekt i będzie on realizowany<br />
do 2011 roku. Więcej o projekcie można<br />
przeczytać na naszej stronie internetowej.<br />
(PG), (HSZ)<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 9
WYDARZENIA<br />
Sądeckie Drogi Krzyżowe<br />
To nie gwoździe Cię<br />
przybiły, lecz mój grzech<br />
Droga Krzyżowa z Piątkowej do Boguszowej<br />
W Niedzielę Palmową 28 marca w parafii Piątkowa,<br />
gm. Chełmiec, odbędzie się największa na Sądecczyźnie<br />
Droga Krzyżowa w plenerze.<br />
– Udział w Dro dze Krzy żo wej jest ak -<br />
tualną propozycją dla każdego, kto pragnie<br />
głębiej przeżyć tajemnicę Wielkiej<br />
Nocy i zastanowić się nad jej konsekwencjami<br />
w swoim życiu – mówi ks. Jewuła.<br />
***<br />
Na Sądecczyźnie rozpowszechnia się<br />
zwyczaj odprawiania Drogi Krzyżowej<br />
w plenerze, czemu wybitnie sprzyja górskie<br />
ukształtowanie terenu. Prawie już<br />
każda parafia ma swoją „Golgotę”.<br />
– Ludzie lubią te nabożeństwa – podkre<br />
śla ks. pra łat Jó zef Gło wa, pro boszcz<br />
z Mystkowa. Oto kilka przykładów.<br />
Mar cin ko wi ce<br />
To naj star sza w re gio nie ple ne ro wa<br />
Dro ga Krzy żo wa. W tym ro ku<br />
po raz 21. kilkuset parafian ks. prałata<br />
Józefa Babicza wyruszy w ostatni piątek<br />
przed Niedzielą Palmową za krzyżem<br />
nie sio nym przez mło dzież. Tra sa<br />
liczy ok. 3 km, rozważania przygotowują<br />
świec cy. Spe cy fi ką Mar cin ko wic<br />
jest XV stacja przy kwaterze legionistów<br />
oraz modlitwa przy symbolicznym grobie<br />
dziecka nienarodzonego.<br />
Worganizację nabożeństwa,<br />
gro ma dzą ce go po kil ka<br />
ty się cy wier nych, w tym<br />
wie lu przy jezd nych,<br />
po raz pierwszy włączyła się Fundacja<br />
Sądecka.<br />
Trasa wiedzie od kościoła w Piątkowej<br />
do kaplicy w Boguszowej, w sumie<br />
pra wie cztery ki lo me try, ca ły czas<br />
pod górę. Przed kościołem w Piątkowej<br />
od two rzo ny zo sta nie pro ces Je zu sa.<br />
W biblijne postaci wciela się kilkudziesięciu<br />
parafian ks. proboszcza Stanisława<br />
Jewuły, przebranych w historyczne<br />
stroje, jest pałac Kajfasza i Heroda i inne<br />
re kwi zy ty sprzed 2010 lat. Przy sta -<br />
cji XII przedstawiona jest scena śmierci<br />
Jezusa na krzyżu naturalnej wielkości.<br />
Rolę ewangelicznego narratora odgrywa<br />
Józef Zygmunt, który wraz z małżonką<br />
Lu cy ną przed la ty wy my ślił te Dro gi<br />
Krzy żo we. Na VIII Mi ste rium Mę ki<br />
Pańskiej w Piątkowej zapraszają wspólnie:<br />
ks. pro boszcz Sta ni sław Je wu ła,<br />
prezes FS Zygmunt Berdychowski i Józef<br />
Zyg munt.<br />
Inscenizacja Męki Pańskiej<br />
10 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Nowy Sącz – Zabełcze<br />
X Droga Krzyżowa odbędzie się w piątek<br />
przed Niedzielą Palmową. Wierni<br />
przejdą do Krzyża Jubileuszowego, postawionego<br />
w 2000 r., który wcześniej towarzyszył<br />
budowie kościoła pw. MB<br />
Częstochowskiej. Krzyż niosą przedstawiciele<br />
poszczególnych stanów, od młodych<br />
po najstarszych. Rozważania i oprawę muzyczną<br />
przygotowują parafianie.<br />
Mystków<br />
Droga Krzyżowa w plenerze odbywa<br />
się trzy ra zy w ro ku. Naj więk sza w świę -<br />
to Podwyższenia Krzyża św. W Wielkim<br />
Poście nabożeństwo Drogi Krzyżowej odbywa<br />
się w Niedzielę Palmową. Trasa prowadzi<br />
od kościoła do Krzyża Papieskiego<br />
ustanowionego w roku jubileuszowym.<br />
Młodzież przygotowuje rozważania. Jest<br />
bogata oprawa muzyczna.<br />
Nowy Sącz, parafia św. Heleny<br />
Droga Krzyżowa wychodzi z kościoła<br />
do krzyża na Paściej Górze. Nabożeństwo<br />
odprawiane jest w czasie rekolekcji<br />
parafialnych w piątek przed V niedzielą<br />
Wielkiego Postu. Kapłani przygotowują<br />
roz wa ża nia, a wier ni ak tyw nie włą -<br />
czają się do modlitwy.<br />
Świ niar sko<br />
Droga Krzyżowa odbywa się w Wielki<br />
Piątek. Wierni wychodzą z kościoła<br />
ok. godz. 22 i idą z po chod nia mi i lam -<br />
pionami w kierunku stadionu ok. półtora<br />
kilometra. Rozważania i oprawę<br />
muzyczną przygotowuje młodzież. Nabożeństwo<br />
odbędzie się po raz dziesiąty.<br />
Na wo jo wa<br />
Od kilku lat Droga Krzyżowa odbywa<br />
się w Wiel ki Pią tek i pro wa dzi za ka -<br />
żdym ra zem w in ne za kąt ki pa ra fii<br />
Na wie dze nia NMP, a po tem pro ce sja<br />
wraca do Grobu Pańskiego w kościele.<br />
Nabożeństwo przygotowuje młodzież.<br />
Nowy Sącz<br />
W Niedzielę Palmową spod bazyliki<br />
św. Małgorzaty wyruszy Droga Krzyżowa<br />
w stro nę Ryn ku, da lej ul. Pio tra Skar -<br />
gi pod zamek, gdzie odgrywane jest<br />
Misterium Męki Pańskiej, przygotowane<br />
przez mło dzież. (AP), (HSZ)<br />
Symbole cierpienia i odkupienia<br />
Dwanaście<br />
sądeckich krzyży<br />
Krzyż, znak-symbol, znany większości<br />
kultur od zamierzchłych<br />
czasów, w epokach przed narodzeniem<br />
Chrystusa, m.in. w Kartaginie,<br />
Egipcie oraz zupełnie innej<br />
cywilizacji – Indian Azteków. Rzymianie<br />
przejęli od Scytów i Asyryjczyków – poprzez<br />
Persów i Kartagińczyków – krzyż jako<br />
narzędzie śmierci stosowane wobec<br />
nie-Rzymian i niewolników.<br />
Krzyż upa mięt nia ją cy wy pę dzo -<br />
nych Łem ków pod czas ak cji „Wi sła”<br />
w 1947 r. – przed cer kwią gre ko ka -<br />
to lic ką pw. Ob ja wie nia Pań skie go<br />
w Kry ni cy Dol nej.<br />
Na pla cu ko ściel nym przy ko ście le ko le jo wym w 1916 r. są dec cy ko le ja rze<br />
w podzięce za uratowanie miasta z rosyjskiej nawałnicy, na usypanym<br />
kopcu postawili figurę Chrystusa dźwigającego krzyż. Monument stanął<br />
w 1916 r., a rzeźbę wykonał artysta Piątkiewicz. Naprzeciwko stoi nowocze<br />
sny krzyż mi syj ny, z że la za, z mie dzia ną or na men ty ką.<br />
Z chwi lą ukrzy żo wa nia Chry stu sa<br />
krzyż stał się go dłem chrze ści jań stwa,<br />
Męki Pańskiej, wizerunkiem cierpienia,<br />
ale też nadziei i odkupienia. Ponoć drzewo,<br />
z którego zbudowano krzyż na Golgocie,<br />
składało się z czterech rodzajów:<br />
palmy, cedru, oliwki i cyprysu.<br />
Różne są odmiany (specjaliści rozróżnia<br />
ją ok. 300) krzy ży: m.in. ła ciń ski,<br />
grec ki o czte rech pro mie niach rów nej<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 11
WYDARZENIA<br />
Krzyż że liw ny na po stu men cie<br />
u zbie gu ulic Na wo jow skiej<br />
i Grodz kiej w No wym Są czu, wznie -<br />
sio ny w II po ło wie XIX w. na miej -<br />
scu cmen ta rza cho le ry ków<br />
i daw ne go ko ścio ła św. Woj cie cha,<br />
któ ry stał na miej scu jesz cze wcze -<br />
śniejszego kościoła parafialnego<br />
(zbudowanego już w XII w.) przedlo<br />
ka cyj nej wsi Ka mie ni ca. Po za ło -<br />
że niu No we go Są cza nie zo stał<br />
objęty murami miejskimi, mimo że<br />
był dla miasta kościołem parafialnym<br />
(ro lę tę prze jął ro mań ski ko -<br />
ściół św. Mał go rza ty w miej scu,<br />
w któ rym póź niej po wsta ła ko le -<br />
gia ta). Po grun tow nej prze bu do wie<br />
i roz bu do wie po świę co ny 11 stycz -<br />
nia 1466 r., póź no go tyc ki. W XVII w.<br />
– jak podają źródła lustracyjne<br />
– oto czo ny drew nia nym ogro dze -<br />
niem i ocie nio ny sta ry mi li pa mi.<br />
Po sia dał 3 oł ta rze, 6 okien i 2 drzwi.<br />
Trud no okre ślić, jak do szło do li kwi -<br />
da cji tej świą ty ni.<br />
długości), kotwicowy, kawalerów maltańskich<br />
i templariuszy, św. Antoniego<br />
– w kształ cie li te ry T, św. An drze ja<br />
– jak litera X, jagielloński (w kształcie<br />
dwóch krzy ży grec kich po łą czo nych<br />
wspól nym pio no wym pro mie niem),<br />
swastykowy, lotaryński (w górnej części<br />
prze kre ślo ny ma ły mi ra mio na mi),<br />
papieski, prawosławny.<br />
Znak bu dzą cy dzie siąt ki sko ja rzeń<br />
– Czer wo ny Krzyż, Dro ga Krzy żo wa,<br />
krzy żo wy ogień, krzyż pań ski, Krzyż<br />
Południa, szósty „krzyżyk” (określenie<br />
Krzyż Po wstań ców z 1830 r. i 1863 r.,<br />
miej sce pa mię ci na ro do wej<br />
na cmen ta rzu ko mu nal nym w No -<br />
wym Są czu. Pier wot nie 6-me tro wy<br />
krzyż od sło nię ty w 50. rocz ni cę wy -<br />
bu chu po wsta nia stycz nio we go<br />
z inicjatywy sądeckiego Towarzystwa<br />
Gimnastycznego „Sokół”, wykonany<br />
przez Antoniego<br />
Ros sma ni tha. W 1936 r. wznie sio -<br />
na zo sta ła z blo ków ka mien nych<br />
pół ko li sta otu li na Krzy ża Po wstań -<br />
cze go. Krzyż -po mnik od no wio no<br />
dwa la ta te mu.<br />
wie ku), wy pra wy krzy żo we, po sta wić<br />
na kim krzy żyk, krzyż na dro gę, pod -<br />
pis – krzy żyk (anal fa be ta), Krzy ża cy.<br />
Nie brakuje krzyży w Nowym Sączu,<br />
w centrum i okolicach (od Naściszowej<br />
i Zabełcza po Falkową i Zawadę), teraz<br />
i w przeszłości. W okresie wielkanoc -<br />
nym „Sądeczanin” zaprasza do wędrówki<br />
szlakiem sądeckich krzyży.<br />
***<br />
Na skra ju la su w dziel ni cy No we go<br />
Są cza – Chru śli cach, przy dro dze<br />
w kie run ku nie czyn ne go dziś prze kaź -<br />
ni ka te le wi zyj ne go, do XIX w. stał 6-<br />
metrowy krzyż dębowy upamiętniający<br />
dwóch kupców sądeckich, zamordowanych<br />
pod czas wę drów ki z Bo bo wej<br />
do No we go Są cza. Krzyż był miej scem<br />
kul tu, lu dzie wie rzy li, że dym ze spa -<br />
Krzyż grun waldz ki w Świ niar sku,<br />
upa mięt nia ją cy 500-le cie wik to rii<br />
Jagiełły pod Grunwaldem, fundacja<br />
miej sco we go kół ka rol ni cze go<br />
z 1910 r. W tym miej scu, na po cząt -<br />
ku wrze śniu 1939 r. zło żo no cia ła<br />
zabitych przez Wehrmacht mieszkań<br />
ców wsi, co po świad cza ją wy ry -<br />
te na po mni ku na zwi ska ofiar.<br />
Niem cy spa li li w Świ niar sku 26 za -<br />
gród i za strze li li 18 osób. Do my<br />
pod pa la li mio ta cza mi ognia, nie<br />
pozwalali ratować zwierząt, ani dobyt<br />
ku. Pie kło trwa ło ca łą noc. Naj -<br />
starszą ofiarą był 84-letni Wojciech<br />
Gar gas. Ro dzi na Wój sów stra ci ła<br />
czte rech mę żczyzn.<br />
lo nych drzazg i łup ków po cho dzą cych<br />
z krzy ża od wra ca klę ski ży wio ło we,<br />
chro ni go spo dar stwa przed pio ru na mi<br />
i gra do bi ciem. Wio sną 1857 r. krzyż<br />
skradziono. W ciągu roku ustawiono tu<br />
ka plicz kę po świę co ną przez ks. Ja -<br />
na Ma chacz ka. Sa crum sta nę ło<br />
na grun cie Sta ni sła wa Krzysz to nia,<br />
a budował go majster Tomasz Barbaszki<br />
z Ja nu szo wej. We dług re la cji Woj -<br />
cie cha Krzysz to nia, fi gu ry św.<br />
Sta ni sła wa, św. Elżbie ty i św. Mi cha ła<br />
Ar cha nio ła uosa bia ją pa tro nów fun da -<br />
to ra ka plicz ki, je go żo ny i naj star sze go<br />
sy na. W 1998 r. po sta wio no tu krzyż<br />
współ cze sny, no cą pod świe tla ny, wi -<br />
docz ny z gór nych pię ter po bli skich<br />
osie dli Go łąb ko wi ce i Bar skie.<br />
(LEŚ)<br />
12 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Krzyż na mogile kpt. Władysława<br />
Mil ki na Pa ster ni ku w Mar cin ko wi -<br />
cach, po le głe go pod czas bi twy<br />
w grud niu 1914 r. Ulu bio ny ofi cer<br />
Piłsudskiego spoczywa tu razem<br />
z ko le ga mi, z żoł nie rza mi au striac -<br />
ki mi i ro syj ski mi.<br />
Krzyż drew nia ny (z ozdob ną ka -<br />
pliczką szafkową) przy ul. Wieniawy<br />
-Dłu go szow skie go w No wym<br />
Są czu, wznie sio ny przez ro dzi nę<br />
Mrów ków w XIX w.<br />
Krzyż drew nia ny (nie zna ne go po -<br />
cho dze nia) przy ul. Tło ki w No wym<br />
Są czu – z XIX w., przy nie sio ny fa lą<br />
powodziową, ustawiony na nowo<br />
w 1958 r.<br />
Krzyż-fryz w murach wieży południo<br />
wej ba zy li ki św. Mał go rza ty<br />
w No wym Są czu, re ne san so wa pła -<br />
sko rzeź ba wy ku ta przez rzeź bia rza<br />
Mie czy sła wa Bo ga czy ka na pod sta -<br />
wie sta rych ry sun ków.<br />
Krzyż-figura przy ul. Dunajcowej<br />
na Helenie, zbudowany w 1934 r.<br />
przez Ja na Cho row skie go w po -<br />
dzięce za uratowanie życia, odnowio<br />
ny w 1967 r.<br />
Przy ul. Grunwaldzkiej 41 w Nowym<br />
Sączu rzeźba krzyża z białego marmuru,<br />
ufundowana w 1944 r. przez<br />
Karola i Małgorzatę Szymańskich<br />
za ocalenie z rąk hitlerowców zbiegłego<br />
podczas II wojny światowej<br />
na Węgry Karola Szymańskiego.<br />
Krzyż przy ko ście le oj ców je zu itów<br />
w No wym Są czu ZDJĘCIA: LEŚ<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 13
WYDARZENIA<br />
Próba sił w Łabowej<br />
Referendum<br />
po Wielkanocy<br />
Dosądeckiej delegatury Kra -<br />
jo we go Biu ra Wy bor cze go<br />
trafiło 427 podpisów mieszkań<br />
ców gmi ny Ła bo wa<br />
pod wnioskiem o przeprowadzenie referen<br />
dum w spra wie od wo ła nia Ra dy<br />
Gmi ny i wój ta Mar ka Jan cza ka. Re fe -<br />
rendarze potrzebowali 388 podpisów, co<br />
sta no wi 10 proc. osób upraw nio nych<br />
do głosowania w gm. Łabowa.<br />
Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że<br />
referendum może się odbyć po Świętach<br />
Wielkanocnych, między 11 a 25 kwietnia.<br />
Głosowanie w sprawie odwołania rady<br />
będzie ważne, jeżeli weźmie w nim udział<br />
minimum 1164 dorosłych mieszkańców<br />
gminy Łabowa, a w przypadku wójta musi<br />
głosować przynajmniej 918 wyborców.<br />
Gdyby wszystko poszło po myśli komitetu<br />
referendalnego, czyli była odpowied<br />
nia fre kwen cja, a więk szość<br />
z gło su ją cych pod ję ła by de cy zję<br />
na „tak”, to do nowych wyborów samorządowych,<br />
które odbędą się w listopadzie<br />
al bo grud niu br. gmi ną Ła bo wa<br />
rządziłby komisarz, wyznaczony przez<br />
premiera na wniosek wojewody.<br />
Wójt i radni narazili się mieszkańcom<br />
forsowaniem pomysłu budowy przez kanadyjską<br />
firmę w Łabowej gigantycznej<br />
spalarni śmieci. Gdy sprawa wyszła<br />
na jaw w gminie zawrzało. Pod koniec<br />
grudnia władze samorządu wycofały<br />
swoje poparcie dla kontrowersyjnego<br />
projektu, ale było już za późno, pojawiły<br />
sie też no we za rzu ty, m.in. aro gan cja wła -<br />
dzy i nepotyzm. Paradoksalnie wójt Janczak<br />
lepiej jest postrzegany na zewnątrz<br />
gminy, niż u siebie. Mieszkańcy gminy<br />
Łabowa nie dostrzegają zdolności menadżerskich<br />
wójta, które chwalą obcy.<br />
Gru pie ini cja tyw nej dą żą cej do od -<br />
wołania Marka Janczaka i Rady Gminy<br />
Wójt i radni narazili się mieszkańcom<br />
forsowaniem pomysłu budowy<br />
w Łabowej spalarni śmieci FOT. HSZ<br />
Łabowej (kierowanej przez Jana Oleksego)<br />
przewodzą sołtys Łabowej Jurek<br />
Mruk i Jan Ca bak.<br />
Udało się w Gródku i Piwnicznej<br />
Referendum w Łabowej nie jest nowością<br />
w 20-letniej demokracji samorzą<br />
do wej na sze go re gio nu.<br />
Na Są dec czyź nie do cho dzi ło w prze -<br />
szłości do kilku starć referendalnych pomię<br />
dzy wła dza mi sa mo rzą do wy mi<br />
i grupami dążącymi do ich odwołania.<br />
Pierw sza, 7 ma ja 2000 r., pa dła jak<br />
rażona piorunem Rada Gminy w Gródku<br />
nad Du naj cem. To był wy raź ny sy -<br />
gnał dla śro do wisk opo zy cyj nych<br />
w innych samorządach: że jednak można!<br />
Frekwencja referendalna w Gródku<br />
wyniosła 37,7 proc. (głosowało 2 243<br />
wy bor ców spo śród 5 950 upraw nio -<br />
nych) a za od wo ła niem ra dy opo wie -<br />
działo się 96 proc. spośród głosujących.<br />
Tym sa mym ra da, wraz z wój tem Cze -<br />
sławem Konickim, została odwołana.<br />
Kolejne referenda odbyły się:<br />
10 wrze śnia 2000 ro ku – Kry ni ca, fre -<br />
kwen cja 16,16 proc. (gło so wa ło 2 111 wy bor -<br />
ców spo śród 13 063 upraw nio nych)<br />
– referendum nieskuteczne.<br />
22 kwiet nia 2001 ro ku – Ko rzen na, fre -<br />
kwen cja 17,47 proc. (gło so wa ło 1 572 wy bor -<br />
ców spo śród 8 994 upraw nio nych)<br />
– referendum nieskuteczne.<br />
3 czerw ca 2001 ro ku – No wy Sącz, fre -<br />
kwen cja 14,97 proc. (gło so wa ło 9 347 wy bor -<br />
ców spo śród 62 424 upraw nio nych)<br />
– referendum nieskuteczne.<br />
8 lip ca 2001 ro ku – Po de gro dzie, fre kwen -<br />
cja 9,47 proc. (gło so wa ło 725 wy bor ców spo -<br />
śród 7 658 uprawnionych) – referendum<br />
nieskuteczne. Warto zaznaczyć, że liczba głosują<br />
cych by ła tu mniej sza od licz by osób po pie ra -<br />
jących inicjatywę referendum.<br />
18 maja 2008 roku – Piwniczna, skuteczne<br />
gło so wa nie w spra wie od wo ła nia<br />
przed upły wem ka den cji bur mistrz Jo an ny Le -<br />
śniak. Do urn zgło si ło się 2375 osób, z któ rych<br />
zde cy do wa na więk szość (2245 za, 102 prze ciw)<br />
opo wie dzia ła się za od wo ła niem pa ni bur -<br />
mistrz. Upraw nio nych do gło so wa nia by ło 8042<br />
miesz kań ców mia sta i gmi ny. Re fe ren dum sta ło<br />
się wa żne, bo po szło do nie go wię cej niż 2139<br />
wy bor ców, czy li po nad 3/5 spo śród licz by osób,<br />
któ re wzię ły udział w ostat nich wy bo rach sa mo -<br />
rzą do wych.<br />
„Czuliśmy się oszukani. Zamiast inwe<br />
sto rów, pa ni bur mistrz ścią gnę ła<br />
do Piwnicznej na swego zastępcę byłego<br />
szefa z ZUS Stanisława Alota” – mówił<br />
przed referendum lider referendarzy<br />
Ni ko dem Wnęk. W przy śpie szo nych<br />
wy bo rach no wym bur mi strzem zo stał<br />
Edward Bogaczyk.<br />
Re fe ren dal ne pró by sił wy ni ka ją<br />
z dwóch za sad ni czych przy czyn.<br />
Po pierwsze – mają autentyczne zako -<br />
rzenienie społeczne, wynikają z poważnych<br />
kon flik tów lub afer. Po dru gie – są<br />
jedynie, zgodnym zresztą z demokracją,<br />
elementem walki o władzę w imię party<br />
ku lar nych in te re sów wą skiej gru py<br />
sfrustrowanych działaczy, którym zamarzy<br />
ło się prze ję cie wła dzy. Ja ko to w ży -<br />
ciu pu blicz nym by wa, obie te przy czy ny<br />
mogą występować równocześnie.<br />
(HSZ/L)<br />
14 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
WYDARZENIA<br />
Cieniawa – 17 stycznia FOT. PIG<br />
Rytro – 1 lutego FOT. PG<br />
Czy to początek tragicznej serii?<br />
Wielki ogień<br />
w Cieniawie<br />
i Rytrze<br />
W sobotę, 17 stycznia br., nad ranem spłonął ośrodek<br />
rekreacyjno-wypoczynkowy w Cieniawie. Nikt nie<br />
ucierpiał. Jest podejrzenie, że doszło do podpalenia obiektu,<br />
który położony jest w sąsiedztwie stacji narciarskiej<br />
Cieniawa-Ski. Tak napisaliśmy w naszym portalu<br />
sadeczanin.info, kiedy jeszcze trwała akcja ratunkowa.<br />
Wno cy 1 lu te go do po dob -<br />
ne go zda rze nia do szło<br />
w Ry trze. Ogień stra wił<br />
dom weselny przy ośrodku<br />
wypoczynkowym „Agawa”. W strażac<br />
kich do ku men tach za pi sa no:<br />
„przy czy na nie usta lo na”. Nie któ rzy te<br />
wydarzenia łączą. Wiadomo, że chodzi<br />
o znisz cze nie dwóch obiek tów bra nży<br />
ho te lo wo -tu ry stycz nej w od stę pie<br />
dwóch tygodni. Policjanci raczej skłania<br />
ją się ku te zie, że po ża ry nie ma ją ze<br />
so bą nic wspól ne go, choć ta ką mo żli -<br />
wość zapewne też sprawdzają.<br />
Cieniawa<br />
Ofi cer dy żur ny Ko men dy Miej skiej<br />
PSP zo stał po wia do mio ny o po ża rze<br />
o godz. 3.01. Na miejsce przybyło wiele<br />
straży pożarnych, praktycznie wszystkie<br />
OSP z oko lic Gry bo wa i No we go<br />
Sącza oraz cała Jednostka Ratowniczo-<br />
-Gaśniczna nr 1. W sumie przyjechało<br />
kil ka na ście wo zów bo jo wych. Ak cją<br />
na miej scu do wo dził naj pierw st. kpt.<br />
Jan Pe ciak, a póź niej – st. asp. Zbi gniew<br />
Ol cha wa. Ni ko mu nic się nie sta ło.<br />
W Cieniawie natychmiast pojawił się<br />
miesz ka ją cy w po bli skiej Ptasz ko wej<br />
za stęp ca ko men dan ta miej skie go PSP<br />
mł. bryg. Pa weł Mo ty ka: – Widok bardzo<br />
przy kry, prak tycz nie ca ły bu dy nek<br />
jest zniszczony. Spłonął też znajdujący<br />
się 30 me trów da lej ma ga zyn. Ogień<br />
sam się tam nie mógł prze nieść. Mo żna<br />
więc są dzić wstęp nie, że to by ło pod pa -<br />
lenie. Pomieszczenia były splądrowane,<br />
tak mi mó wi li stra ża cy. W po wie trzu<br />
unosił się nie tylko swąd pogorzeliska,<br />
ale też odór ja kiejś sub stan cji ła two pal -<br />
nej, jakby rozpuszczalnika.<br />
Ten dom wy po czyn ko wy zo stał wy -<br />
bu do wa ny przez Za kła dy Na praw cze<br />
Taboru Kolejowego. Kilka lat temu kupi<br />
li go no wi wła ści cie le, któ rzy grun -<br />
tow nie od no wi li i zmo der ni zo wa li tę<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 15
pla ców kę, pod nie śli jej stan dard. Za in -<br />
we sto wa li ogrom ne fun du sze. I efekt<br />
by ło wi dać. Na stro nie in ter ne to wej<br />
Cie nia wy czy ta my: „W ma low ni czej<br />
do li nie po to ku Za rę bian ka, u pod nó ża<br />
Rosochatki i Jodłowej Góry odnajdziecie<br />
Pań stwo po kaź ny kom pleks re kre -<br />
acyj no -wy po czyn ko wy, z wie lo let nią<br />
tra dy cją. Od da lo ny za le d wie o 11 km<br />
od No we go Są cza od no wio ny ośro dek<br />
ofe ru je po miesz cze nia o wy so kim<br />
stan dar dzie, wspa nia łe po wie trze oraz<br />
– Widok bardzo przykry,<br />
praktycznie cały budynek<br />
jest zniszczony. Spłonął też<br />
znajdujący się 30 metrów<br />
dalej magazyn. Ogień sam<br />
się tam nie mógł przenieść.<br />
sze reg atrak cji. To wspa nia łe miej sce<br />
za rów no dla lu dzi pra gną cych ak tyw -<br />
nie spę dzić czas wol ny, jak i dla osób<br />
szu ka ją cych do brej opra wy pro wa dzo -<br />
nych dzia łań mar ke tin go wych, pre zen -<br />
ta cji, za jęć gru po wych. »CIE NIA WA«<br />
jest to pierw szy ośro dek na tym ob sza -<br />
rze Pol ski, dys po nu ją cy tak sze ro kim<br />
wa chla rzem ró żno ra kich pro po zy cji<br />
spę dze nia wol ne go cza su. Do dat ko -<br />
wym atu tem jest je go po ło że nie, któ re<br />
spra wia, iż mo że on z po wo dze niem<br />
speł niać ro lę ba zy wy pa do wej na gór -<br />
skie wy pra wy. Obec nie część ho te lo -<br />
wą ośrod ka sta no wi 120 miejsc<br />
noc le go wych”.<br />
Po cząt ko wo po da li śmy, że stra ża cy<br />
wstępnie oszacowali straty spowodowane<br />
po ża rem na 500 tys. zł. I to by ła<br />
prawda, ale na tyle wyceniono jedynie<br />
znisz cze nia bu dyn ków. Na dru gie ty le<br />
oblicza się szkody wynikające ze spalonego<br />
sprzętu, wyposażenia.<br />
Rytro<br />
W nocy 1 lutego spłonął także dom<br />
weselny przy ośrodku wypoczynkowym<br />
„Agawa” w Rytrze. Straty oszacowano<br />
na ok. 800 tys. zł. W trwa ją cej po -<br />
nad siedem godzin akcji uczestniczyło<br />
siedemnaście jednostek strażackich: zawodowych<br />
i ochotniczych.<br />
WYDARZENIA<br />
Dwanaście lat temu Agawę kupiła rodzina<br />
Brzeskich. Tomasz Brzeski, sporto<br />
wiec, zna ko mi ty ry ter ski bie gacz,<br />
maratończyk, jest załamany: – Z dymem<br />
poszedł dorobek naszych wielu lat pracy<br />
i wy rze czeń. Do póź ne go wie czo ra<br />
byliśmy w tym budynku, bowiem mieliśmy<br />
urodziny córki. Później pojechaliśmy<br />
do domu. Półtorej godziny później<br />
wy buchł po żar. Co tu wię cej mó wić, aż<br />
żal patrzeć. Będziemy musieli odbudować<br />
ten obiekt.<br />
Ja ko pierw si na miej scu zja wi li się<br />
druhowie z OSP w Rytrze, którzy remizę<br />
mają po sąsiedzku, po drugiej stronie<br />
dro gi. Przy je chał ko men dant miej ski<br />
PSP w No wym Są czu, bryg. Ja nusz Ba -<br />
siaga, który przejął dowodzenie akcją.<br />
Z żywiołem zmagało się sześć zastępów<br />
PSP i jedenaście – OSP, w sumie ok. 60<br />
fajermanów.<br />
– Wal kę z ogniem utrud niał sil ny mróz<br />
i śnieżyca – podkreślał zastępca komendan<br />
ta PSP mł. bryg. Pa weł Mo ty ka.<br />
– Zgłoszenie przyjęliśmy o godz. 0.25.<br />
Ostatnie jednostki odjechały z Rytra<br />
o godz. 7.35. Teren został zabezpieczony.<br />
Obiekt wraz z wyposażeniem uległ całkowitemu<br />
zniszczeniu. Na razie jeszcze nie<br />
znamy przyczyny pożaru. Straty wstępnie<br />
oszacowaliśmy na 800 tys. zł. Uratowane<br />
zostało mienie znacznej wartości.<br />
W związ ku z prze bie giem ak cji ra -<br />
tunkowej w Rytrze pojawiły się pewne<br />
kontrowersje. Prezes OSP, Zbigniew Jeremenko<br />
(pełni też funkcję wicewójta),<br />
powiedział, że słabe było ciśnienie wody<br />
w sie ci i hy dran tach. Na to szyb ko za -<br />
re ago wa li sze fo wie Spół ki Wod nej,<br />
którzy w obszernym oświadczeniu (czytaj<br />
w rubryce listy do redakcji na str. 97)<br />
uznali takie zarzuty za absurdalne i zaatakowali<br />
szefa ryterskich strażaków.<br />
Cieniawa – podpalenie,<br />
Rytro – znak zapytania<br />
– W Cieniawie mieliśmy do czynienia<br />
z podpaleniem ośrodka wypoczynkowego,<br />
je śli cho dzi o dom we sel ny w Ry trze,<br />
biegły z zakresu pożarnictwa skłania się<br />
ra czej ku za pró sze niu ognia – po wie -<br />
dział zastępca komendanta miejskiego<br />
policji w Nowym Sączu, podinsp. Rafał<br />
Le śniak, py ta ny o tę kwe stię przez re -<br />
portera portalu sadeczanin.info.<br />
– Je śli cho dzi o Cie nia wę, to nie ma -<br />
my żadnych wątpliwości, tam nastąpiło<br />
podpalenie – zapewnia podinsp. Rafał<br />
Leśniak. – Decyzją prokuratora rejonowe<br />
go w Gor li cach zo sta ło wsz czę te<br />
śledz two, któ re zo sta ło po wie rzo ne<br />
do prowadzenia naszej jednostce. Wykonano<br />
szereg czynności, które można było<br />
przeprowadzić na miejscu zdarzenia.<br />
Obecnie są prowadzone czynności procesowe.<br />
Na miejscu był biegły z zakresy<br />
pożarnictwa, czekamy na jego oficjalną<br />
opi nię w tej spra wie. Są też pro wa dzo ne<br />
16 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
w końcowej fazie śledztwa. Wykonywane<br />
są bo wiem ta kże in ne czyn no ści, któ -<br />
re dadzą odpowiedź na pytanie, czy to<br />
by ło pod pa le nie, czy przy pad ko we za -<br />
prószenie.<br />
Zdaniem naszego rozmówcy, nie ma<br />
żad nych pod staw, by łą czyć oby dwa po -<br />
ża ry. Fakt, że ży wioł stra wił ośrod ki wy -<br />
poczynkowe, nie jest jeszcze przesłanką,<br />
– Z dymem poszedł<br />
dorobek naszych wielu lat<br />
pracy i wyrzeczeń.<br />
Do późnego wieczora<br />
byliśmy w tym budynku,<br />
bowiem mieliśmy urodziny<br />
córki. Później pojechaliśmy<br />
od domu. Półtorej godziny<br />
później wybuchł pożar.<br />
prace operacyjne, jeśli chodzi o ewentualne<br />
osoby, które dopuściły się tego czynu.<br />
W przy pad ku po ża rów jest ta ka<br />
spe cy fi ka, że naj pierw się ga si ogień.<br />
W związku z tym kwestia zabezpieczenia<br />
śladów i dowodów jest w znacznym stopniu<br />
utrud nio na. Je śli spraw ca nie zo sta -<br />
je zatrzymany na gorącym uczynku, to<br />
później czeka nas długa i żmudna praca.<br />
Trzeba dokonać wielu zabiegów, żeby<br />
trafić na trop podpalacza.<br />
Rafał Leśniak podkreśla, że podobne<br />
czyn no ści są pro wa dzo ne w Ry trze.<br />
Tam ta kże był bie gły. Je go wstęp -<br />
na – ust na – opi nia jest ta ka, że przy czy -<br />
ną ra czej by ło „za pró sze nie ognia bez<br />
udzia łu osób trze cich”.<br />
– Ta kże tu taj cze ka my na pi sem ną<br />
ekspertyzę – dodaje zastępca komendanta<br />
miej skie go po li cji. – Nie za le żnie<br />
od te go, nie zwal nia nas to z obo wiąz ku<br />
po dej mo wa nia czyn no ści we ry fi ku ją -<br />
cych. Bo to do nas na le ży usta le nie, czy<br />
pożar nastąpił z winy osób, które nierozważnie<br />
postępowały i zaprószyły ogień,<br />
czy też ewentualnie nastąpiło to w wyniku<br />
kon kret ne go za mia ru znisz cze nia<br />
obiektu poprzez podpalenie. Takiej możli<br />
wo ści na tym eta pie śledz twa nie wy -<br />
kluczamy. Taką wersję można wykluczyć<br />
że spa li ła je jed na oso ba, czy to pi ro -<br />
man, czy jakiś wynajęty podpalacz.<br />
***<br />
Właściciele „Agawy” nie są przekona<br />
ni do tej ar gu men ta cji. Wy zna czy li<br />
nawet pieniężną nagrodę dla osoby, która<br />
pomoże ustalić, jak było naprawdę.<br />
– Pamiętam ten wieczór bardzo dokładnie<br />
– mówił „Dziennikowi Polskiemu”<br />
To masz Brze ski. – Wy cho dząc,<br />
wy łą czy li śmy wszyst kie urzą dze nia.<br />
Sprawdziliśmy cały obiekt, a na koniec<br />
wyłączyliśmy główne zasilanie. Kuchnię,<br />
gdzie po noć do szło do za pró sze nia<br />
ognia, od części jadalnej i bawialni oddzie<br />
la ła ścia na prze ciw po ża ro wa. Nie<br />
wiem, jak mo gli śmy za pró szyć ogień?<br />
Nie wie rzę w to.<br />
Brze scy nie zo sta li sa mi ze swo imi<br />
problemami. Na naszej stronie internetowej<br />
sadeczanin.info ukazało się wiele<br />
komentarzy nadesłanych z całej Polski.<br />
Ich przyjaciele, sportowcy, którzy w Rytrze<br />
prze by wa li na obo zach, wy ra ża li<br />
swo je po par cie dla nich w trud nych<br />
chwilach.<br />
Znajomi i druhowie zaoferowali pomoc.<br />
Przygotowują projekt nowego budyn<br />
ku, ofe ru ją po zni żce ma te ria ły<br />
budowlane. Wierzymy, że dom weselny<br />
przy „Agawie” zostanie odbudowany.<br />
PIOTR GRYŹ LAK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 17
GOSPODARKA<br />
Hala montażowa w Optimusie FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />
Made by Kluska<br />
LUDZIE Z GŁOWĄ. Kiedy Roman Kluska przeniósł się<br />
do wsi zawieruszonej w Beskidach, zauważył<br />
nieuprawiane pola i opustoszałe pastwiska. Ludzie,<br />
którzy żyli z gospodarstw, nie mogli już utrzymać się<br />
z nich, gdyż koszty uprawy i hodowli przekraczały<br />
przychody. W efekcie polska wieś zubożała.<br />
Po nie waż jed nak nie prze stał<br />
pod ró żo wać po Eu ro pie, do -<br />
strzegł równocześnie, iż na Zacho<br />
dzie rol nic two zo sta ło<br />
zdominowane przez przemysł – rozpoczęła<br />
się przemysłowa produkcji żyw -<br />
no ści. A wła ści wie wy ro bów<br />
żyw no ścio po dob nych, jak je na zy wa,<br />
gdyż współ cze sna pro duk cja nie jest na -<br />
stawiona na jakość, lecz na wydajność.<br />
Cho dzi w niej o to, że by z do stęp nej ilo -<br />
ści surowca wyprodukować maksymalnie<br />
dużo produktu spożywczego.<br />
Pożytki z podróżowania<br />
i je dze nia<br />
Zastanawiał się, przy pomocy czego<br />
Sądecczyzna i inne ziemie górskie mogą<br />
za pew nić byt swym miesz kań com.<br />
Sy tu acja wy da wa ła się bez wyj ścia:<br />
w trudnych górskich warunkach nie dało<br />
się konkurować z przemysłową produk<br />
cją żyw no ści, a wy twa rza nie jej<br />
tra dy cyj ny mi me to da mi po cią ga ło<br />
za sobą wysokie ceny zbytu, co sprawiało,<br />
że nie mia ła szans z prze my sło wą ta -<br />
nio chą. Ale na dal jeź dził po świe cie<br />
i jadł. Do jego świadomości docierało,<br />
że nie mal wszę dzie naj wy ższej kla sy<br />
mięsem jest jagnięcina, że najprzedniejszy<br />
mi se ra mi są owcze, a ma sło owcze<br />
to w ogóle niesłychany rarytas. Tymczasem<br />
w kra ju, ow szem, mo żna by ło ku -<br />
pić se ry owcze, ale im por to wa ne<br />
i niedobre. Powód był oczywisty: ponieważ<br />
są one dro gie, spro wa dza no do nas<br />
najtańsze, a więc najgorszy sort.<br />
Im bardziej zapoznawał się z owczarstwem,<br />
tym wię cej do wia dy wał się o za -<br />
le tach owiec, ja gnię ci ny i mle ka<br />
owczego. Wśród pożytków należy wymie<br />
nić fakt, że na zie miach gór skich<br />
wy kar mie nie owiec jest ła twiej sze<br />
od by dła, bo le piej od krów – i wy żej<br />
– potrafią wspinać się w poszukiwaniu<br />
po kar mu. Ich ho dow la jest ła twiej sza,<br />
gdyż są ta kże od por niej sze. Po nad to<br />
owce nie nisz czą gle by ko py ta mi, bo są<br />
lżej sze od krów – dzię ki te mu nie przy -<br />
spieszają erozji ziemi.<br />
Otrzy mał też ze staw ma te ria łów<br />
od prof. Bo że ny Pat kow skiej -So ko ły<br />
z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocła<br />
wiu, do wo dzą cych, iż ja gnię ci -<br />
na i owcze produkty mleczne są cenione<br />
nie tylko dlatego, że są smakowite, ale<br />
rów nież ze wzglę du na ich wa lo ry zdro -<br />
wot ne. Do pew ne go stop nia mo żna je<br />
na wet na zwać le kar stwem. Ja gnię ci -<br />
na nie zawiera żadnych pasożytów (występują<br />
one tylko w podrobach). Dlatego<br />
też nie byłoby niebezpieczeństwa, gdyby<br />
polscy hodowcy sami mogli zabijać<br />
jagnięta, sprzedawać ich mięso i wyrabiać<br />
z nie go wę dli ny. Bez oba wy mo żna<br />
za ja dać się su ro wą ja gnię ci ną – sam<br />
Kluska uwielbia carpaccio i tatara.<br />
Ow szem, owce – tak jak by dło<br />
na chorobę szalonych krów – zapadają<br />
na swoją chorobę szalonych owiec. – Ale<br />
u żadnego osobnika – zapewnia Kluska<br />
– nie stwier dzo no jej jesz cze ni gdy<br />
przed końcem trzeciego roku życia. A ja -<br />
gnię ci na to mię so z owcy, któ ra nie<br />
ukończyła pierwszego roku życia, jest<br />
za tem zu peł nie bez piecz ne. Ja gnię ci -<br />
na ma bo wiem naj wy żej rok, a do cho -<br />
ro by sza lo nych owiec są jesz cze dwa la ta<br />
za pa su. Przy tym ja gnię od star szej<br />
owcy ła two od ró żnić po zę bach, więc<br />
nie istnieje możliwość oszustwa. Nie ma<br />
18 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
też problemu z rozpoznaniem, czy mięso<br />
po cho dzi z mło de go ja gnię cia czy<br />
sta rej owcy. To dru gie jest ży la ste.<br />
Niemal wszędzie<br />
najwyższej klasy mięsem<br />
jest jagnięcina,<br />
najprzedniejszymi serami<br />
są owcze, a masło owcze to<br />
w ogóle niesłychany<br />
rarytas.<br />
Lekarstwa spod wełny<br />
Ho dow ca mó wi: – Kieł ba sa tyl ko<br />
z mię sa ja gnię ce go jest na wet tro chę<br />
za zdrowa, taka chudziutka, za delikatna,<br />
po zba wio na nie mal w ogó le tłusz -<br />
czu. My, Po la cy, lu bi my tro chę<br />
tłuszczyku, więc do mojej kiełbasy dodaję<br />
10-20 pro cent wie przo wi ny. W tym<br />
celu hoduję dwie świnki.<br />
Po la cy uty sku ją, że ba ra ni na im<br />
śmier dzi. Klu ska twier dzi, że nie przy -<br />
jemny zapach wydziela tylko wtedy, gdy<br />
hodowla jest niewłaściwa. Kiedy popełniono<br />
błąd w żywieniu zwierząt albo żyły<br />
one w niehigienicznych warunkach,<br />
lub też może mięso poddano nieodpowiedniej<br />
obróbce. Ale jeśli zachowano<br />
reżimy, to baranina, a już zwłaszcza jagnięcina<br />
– potrafią być przysmakiem.<br />
Z ko lei mle ko owcze ma wpływ<br />
na zwiększenie odporności na nowotwory.<br />
Za wie ra po nad to L -kar ni ty nę, sub -<br />
stan cję zmniej sza ją cą po ziom złe go<br />
cho le ste ro lu we krwi i rów no cze śnie<br />
zwięk sza ją cą po ziom do bre go. Mo że<br />
za tem od gry wać ro lę w pro fi lak ty ce<br />
przeciwzawałowej. Intensyfikuje także<br />
spalanie tkanki tłuszczowej, a zatem ma<br />
właściwości dietetyczne.<br />
I wtedy odezwał się w nim ekonomista<br />
i biznesmen, który w swoich kalkula<br />
cjach mu si uwzględ niać po trze by<br />
klientów. A doświadczenie podpowiada<br />
ło mu, że za le kar stwo lu dzie są go to -<br />
wi za pła cić wię cej niż za żyw ność<br />
prze nik nię tą che mią. Po czuł, że na ta -<br />
kich preferencjach konsumentów można<br />
będzie kiedyś zarobić. I uznał, że owce<br />
i uzyskiwane z nich wyroby są dla rolników<br />
z ziem górskich jedną z niewielu<br />
szans na prze bi cie się na ry nek.<br />
Soja częściowo zmanipulowana<br />
Z je go punk tu wi dze nia za ję cie się<br />
ho dow lą owiec by ło de cy zją prag ma -<br />
tyczną. Oprócz udzielania się w populary<br />
zo wa niu wie dzy na ten te mat<br />
i pro mo wa niu ho dow li owiec przede<br />
wszyst kim sam po sta no wił spraw dzić,<br />
czy jest to mo żli we. Uznał, że naj bar -<br />
dziej rzetelnym postępowaniem będzie,<br />
gdy dowiedzie tego za własne pieniądze<br />
oraz kosztem swojego czasu i wysiłku.<br />
I tak ro bi już od 10 lat. Jest w tej nie -<br />
bywale szczęśliwej sytuacji, że może sobie<br />
pozwolić na taki eksperyment. Może<br />
wspierać się sztabem prawników, którzy<br />
ubiegają się w urzędach o pliki zezwoleń<br />
i potrafią wojować w jego interesie.<br />
Zwy kły rol nik nie ma te go kom for tu.<br />
Gdyby sam i bez zaplecza finansowego<br />
FOT. LEŚ<br />
musiał zmagać się z tyloma przeciwnościami,<br />
dawno by poległ. A kredyty by<br />
go zadusiły odsetkami.<br />
Kie dy za kła dał swo ją ho dow lę, po -<br />
stawił na mleczne owce fryzyjskie. Okazało<br />
się jednak, że owce tej rasy zostały<br />
już w Pol sce wy bi te nie mal do no gi.<br />
Spro wa dził więc z Nie miec 30 sztuk<br />
– dziś stado liczy 200. Nie polecałby ich<br />
jed nak in nym ho dow com, bo są wy ma -<br />
gające. Po pierwsze – nie może je zmoczyć<br />
deszcz, a jak już je po kro pi, to<br />
muszą zostać wysuszone, bo inaczej zapa<br />
le nie płuc go to we. Nie mo gą być za -<br />
tem po zo sta wio ne sa mo pas, mu szą<br />
wciąż prze by wać w po bli żu owczar ni,<br />
że by zdą żyć skryć się przed opa da mi.<br />
Po drugie – są zbyt drogie w hodowli,<br />
bo potrzebują karmy bardzo wysokiej<br />
jakości. Powszechnie owce żywi się paszą<br />
treściwą na bazie bogatej w białko<br />
soi. Im wię cej soi do sta ją, tym ich mle -<br />
ko zawiera więcej białka, nawet do ponad<br />
40%. Ale Ro man Klu ska jest<br />
uprzedzony do roślin modyfikowanych<br />
genetycznie. Uważa, że wszelkie koktajle<br />
ge nów da ją wy bit ne re zul ta ty<br />
w pierwszym pokoleniu, ale potem mają<br />
nie ste ty skłon ność do zwy rod nień.<br />
Np. krzy żów ka ko nia z osłem – czy li<br />
muł – jest udanym i pożytecznym zwierzę<br />
ciem, ale nie ste ty nie mo że mieć po -<br />
tomstwa.<br />
A po nie waż wie dział, że so ja jest jed -<br />
ną z roślin najchętniej modyfikowanych<br />
genetycznie, szukał po świecie naturalnej.<br />
Ła two nie by ło, ale w koń cu zna lazł.<br />
Na wszelki wypadek zawiózł ją do laboratorium<br />
w Poznaniu, gdzie okazało się,<br />
że jed nak by ła mo dy fi ko wa na. Pra wo<br />
unij ne ze zwa la bo wiem na okre śla nie<br />
mianem niemodyfikowanych także tych<br />
ro ślin, któ re są zmo dy fi ko wa ne w do -<br />
pusz czal nym stop niu. Ma my tu za tem<br />
do czynienia ze zjawiskiem tzw. jajeczka<br />
częściowo nieświeżego.<br />
Zatem bezkompromisowo zrezygnował<br />
z karmienia owiec soją i zastąpił ją<br />
znacz nie dro ższy mi pa sza mi. Żad -<br />
na z nich nie za wie ra jed nak ty le biał ka,<br />
co so ja, więc owce Klu ski ma ją mniej -<br />
szą wydajność mleczną od rekordzistek<br />
obżerających się sztucznie udoskonaloną<br />
soją. Na razie w ciągu laktacji dzienny<br />
udój z owcy ho do wa nej u nie go<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 19
wy no si pół li tra. Ale by wa, że tyl ko 200<br />
ml. Szczyt wydajności owcy następuje<br />
wiosną, po wykocie, a w listopadzie spada<br />
do ze ra. Na to miast ce lem jest osią -<br />
gnię cie śred nio 1 l dzien nie w okre sie<br />
laktacji, która w przypadku owcy rasy<br />
mlecz nej trwa od 8 do 10 mie się cy w za -<br />
leżności od osobniczki.<br />
Trzód ka w pa ła cu<br />
Tak jak i wśród lu dzi by wa ją szczę -<br />
śliw cy mo gą cy miesz kać w luk su so -<br />
wych rezydencjach i apartamentach, tak<br />
zda rza ją się owce ży ją ce w czymś w ro -<br />
dzaju pałacu dla zwierząt. Wszędzie jest<br />
czysto, nawet szyby wymyte, żeby miały<br />
wię cej świa tła. Zaw sze świe ża ściół -<br />
ka. Nawiew świeżego powietrza usuwa<br />
fe tor obo ry. Pod nos do sta ją pach ną ce<br />
sianko. A w lepszym trawieniu i dojeniu<br />
Tak jak i wśród ludzi<br />
bywają szczęśliwcy mogący<br />
mieszkać w luksusowych<br />
rezydencjach<br />
i apartamentach, tak<br />
zdarzają się owce żyjące<br />
w czymś w rodzaju pałacu<br />
dla zwierząt.<br />
akom pa niu je im mu zy ka kla sycz na.<br />
Właściciel przytacza opinie gości zagranicz<br />
nych, któ rzy jak je den mąż po wta -<br />
rza ją, iż w ca łych Niem czech żad ne<br />
owce nie ży ją w tak kom for to wych wa -<br />
runkach.<br />
Jak ma ło któ re go ho dow cę, Klu skę<br />
stać na luksus samowystarczalności. Jego<br />
owce mają do wyłącznej dyspozycji<br />
kilkanaście hektarów pastwisk. Na należących<br />
do niego polach uprawia paszę<br />
tre ści wą dla swo ich zwie rząt, czy li<br />
owies i ku ku ry dzę. Plo ny zbie ra wła -<br />
snym kom baj nem. Sia no w je go wła -<br />
snym go spo dar stwie prze ra bia ne jest<br />
na sianokiszonkę. Kupuje tylko witaminy<br />
i sól w Boch ni. Ma wła sne mle czar -<br />
nię i doj rze wal nię, bu du je ko tłow nię<br />
i oczyszczalnię ścieków.<br />
Bę dzie to eko lo gicz na ko tłow nia<br />
na drew no. Mle czar nia wy ma ga du żej<br />
GOSPODARKA<br />
ilo ści cie pła – mle ko bo wiem trze ba<br />
podgrzać. Trzeba też tłoczyć powietrze<br />
do dojrzewalni. Oczyszczalnia ścieków<br />
będzie tak doskonała, że właściwie zasługuje<br />
na miano wytwórni wody destylo<br />
wa nej. Go spo dar stwo Klu ski bę dzie<br />
wypuszczało wodę czystszą od tej, którą<br />
pobiera.<br />
Niespodzianki smakowe<br />
W swo jej mle czar ni zu ży wa tyl ko<br />
mle ko od wła snych owiec. Pod czas do -<br />
je nia pierw sze kro ple od ka żdej owcy są<br />
za każdym razem automatycznie badane,<br />
czy mle ko jest zdro we. Mo że się bo -<br />
wiem zda rzyć, że gdzieś w za ro ślach<br />
owca zadrapie wymię i wywiąże się infekcja.<br />
Po namierzeniu chorej owcy, proces<br />
jej udo ju jest prze ry wa ny.<br />
Do mleczarni trafia zatem mleko tylko<br />
od owiec ak tu al nie zdro wych. Jesz cze<br />
cie płe jest na tych miast prze twa rza ne<br />
na ser. Po nie waż jest to mle ko nie zle wa -<br />
ne, lecz pochodzące z jednego tylko stada,<br />
ży wio ne go tą sa mą pa szą – ca ła<br />
partia zawiera tę samą kulturę bakterii<br />
i ma ten sam smak. Po nie waż ilość drob -<br />
no ustro jów cho ro bo twór czych wy no si<br />
w nim za wsze ze ro – nie trze ba więc go<br />
pasteryzować.<br />
Jak wspo mnie li śmy, ka żda par tia<br />
mle ka ma ten sam smak, ale dzien ne<br />
udoje różnią się smakowo pomiędzy sobą,<br />
po nie waż ca ły czas zmie nia się<br />
w nich na tu ral na za war tość tłusz czu.<br />
Owce ży wią się bo wiem ró żną pa szą<br />
i raz wcinają trawę, a kiedy indziej siano.<br />
Dla te go wy twa rza ny u Klu ski ser<br />
co dzien nie ma tro chę in ny smak. Mo żna<br />
byłoby osiągnąć identyczny, ale wymagałoby<br />
to standaryzacji mleka, czego dokonuje<br />
się w większych mleczarniach.<br />
Tam zle wa się mle ko od ró żnych do -<br />
stawców, miesza i pasteryzuje, co oznacza,<br />
że oprócz cho ro bo twór czych<br />
wybite zostają także dobroczynne bakterie,<br />
a szczątki wszystkich – zarówno<br />
tych do brych, jak i złych – po zo sta ją<br />
w zawiesinie. Tam też odwirowuje się<br />
tłuszcz, a na stęp nie po now nie się go do -<br />
da je – ty le, ile wy no si nor ma dla da ne -<br />
go gatunku sera. I dlatego powstają tam<br />
sery o podobnym smaku.<br />
Se ry Klu ski cha rak te ry zu ją się nie<br />
tyl ko tym, że ka żda par tia jest nie spo -<br />
dzianką smakową. Wytwarza się je także<br />
absolutnie naturalnie, bez żadnych<br />
dodatków chemicznych, które sprawiają,<br />
że kupowane przez nas w hipermarke<br />
tach se ry, rze ko mo szwaj car skie,<br />
smakują jak plastelina. Hipermarketowe<br />
doj rze wa ją jed nak za le d wie 2-3 ty go -<br />
dnie, a u Kluski przynajmniej 3 miesiące.<br />
Sery wyrabiane u naszego hodowcy<br />
nie są bowiem pospolitym twarogiem,<br />
lecz żół ty mi se ra mi doj rze wa ją cy mi.<br />
Najstarsze dojrzewają u niego 3,5 roku,<br />
ale przeważnie od półtora roku do 2 lat.<br />
Dojrzewalnia wykuta w skale<br />
Jest to hobby deficytowe z definicji.<br />
Rentowność można osiągnąć, skracając<br />
sztucz nie okre sy doj rze wa nia. Mo żna<br />
z 1 kg su row ca pró bo wać wy two -<br />
rzyć 2 kg pro duk tu fi nal ne go, jak<br />
w wiel kich ma sar niach przy po mo cy<br />
środków chemicznych powszechnie robi<br />
się z wę dli na mi. Ale Klu ska nie bę -<br />
dzie tak po stę po wał. Chce sto so wać<br />
metody tradycyjne.<br />
Wła sna doj rze wal nia jest wy ku ta<br />
w ska le i wy po sa żo na w naj no wo cze -<br />
śniej szą apa ra tu rę, spro wa dzo ną z za -<br />
granicy. Urządzenia zapewniają dopływ<br />
świe że go po wie trza, na wi lża ją su che,<br />
20 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
FOT. LEŚ<br />
a wilgotne osuszają. Ponadto filtrują je,<br />
żeby nie przedostała się żadna bakteria<br />
czy pleśń. Oczy wi ście, są mi kro by złe<br />
i dobre, ale jakby miały przeniknąć złe,<br />
to le piej, że by nie by ło żad nych.<br />
Ża den pro du cent nie zdra dzi se kre -<br />
tów technologicznych, np. tego, w jakiej<br />
konkretnie temperaturze dojrzewają jego<br />
sery. Kluska też dochodził do rezulta<br />
tów me to dą prób i błę dów, cho ciaż<br />
oczy wi ście wspie rał się wie dzą i do -<br />
świad cze niem wy bit nych se ro wa rów.<br />
Ponadto gabaryty zakupionych urządzeń<br />
nie by ły prze wi dzia ne dla tak ma łych<br />
wy twór ni, fa chow cy mu sie li je za tem<br />
zmi nia tu ry zo wać, co też jest uni ka to -<br />
wym osiągnięciem myśli technicznej.<br />
– Gdyby nie pasja dziesiątków ludzi<br />
z Polski i zagranicy – podkreśla – to nie<br />
byłoby tego wszystkiego. Obficie korzystałem<br />
z wiedzy kilkunastu najlepszych<br />
fachowców w Polsce i Europie, specjalistów<br />
od hodowli, mleczarstwa, technologii<br />
produkcji serów.<br />
FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />
Nie za le żny i sa mo wy star czal ny<br />
Zakład mleczarski Kluski jest samowystarczalny.<br />
Pewnie właściciel już taki<br />
tro chę jest, że nie lu bi za le żeć od in nych,<br />
ale przede wszystkim samowystarczalny<br />
jest z konieczności.<br />
– To nie tyl ko spra wa za ufa nia do ko -<br />
ope ran tów – tłu ma czy. – Na przy kład<br />
sianokiszonkę produkuje się w okolicy<br />
z ja ko ścią od po wied nią dla kro wy lub<br />
owcy gór skiej i mię snej, ale mo je mlecz -<br />
ne wy ma ga ją lep szej. Bo gdy do sta ną<br />
nieodpowiednie pożywienie, to po prostu<br />
mi pad ną. Ich sia no ki szon ka mu si<br />
mieć mniejszą zawartość kwasu octowego,<br />
do czego potrzebna jest prasa o bardzo<br />
dużej sile zgniotu. W okolicy takiej<br />
nie ma, więc mu sia łem so bie spra wić<br />
i sianokiszonkę robię sam, przez co koszt<br />
mojej hodowli siłą rzeczy wzrasta. Nie<br />
mówiąc już o tym, że baloty standardowych<br />
rozmiarów (białe bele zafoliowanej<br />
sia no ki szon ki) są do bre dla krów, ale<br />
znacz nie za du że dla owiec. Nie mo gę<br />
więc kupować ogromnych balotów, lecz<br />
muszę sam robić małe. Własne maszyny<br />
pozwalają mi na dokonywanie prac polowych<br />
w najlepszych okresach, np. kosze<br />
nie tra wy w trak cie jej kwit nie nia,<br />
kie dy jest naj lep sza. A mam kil ka łąk,<br />
na których trawy dojrzewają w różnym<br />
czasie. Gdybym musiał maszyny pożyczać,<br />
to mu siał bym cze kać w ko lej ce<br />
i opty mal ny czas na zbiór by prze padł.<br />
Dą że nie do sa mo wy star czal no ści<br />
sprawiło, że stał się poważnym pracodaw<br />
cą w oko li cy, gdzie nie ma za du żo<br />
ofert pracy. Do obsługi samej tylko hodowli<br />
owiec zatrudnia kilkanaście osób.<br />
Uzależnienie w czarnej parafinie<br />
Cel, ja ki so bie po sta wił, to wy rób<br />
zdrowej żywności, która także smakowo<br />
usatysfakcjonuje klientów. Od niedawna<br />
w centrum Krynicy-Zdroju prosperu<br />
je sklep z se ra mi ma de by Klu ska.<br />
Przeciętna dzienna sprzedaż wynosi 30-<br />
Zakład mleczarski Kluski<br />
jest samowystarczalny.<br />
Pewnie właściciel już taki<br />
trochę jest, że nie lubi<br />
zależeć od innych, ale<br />
przede wszystkim<br />
samowystarczalny jest<br />
z konieczności.<br />
100 ka wał ków, a re kor do wa – 600.<br />
Ostat nio sprze da je się wię cej niż mo żna<br />
nastarczyć. Zapasy są na wyczerpaniu.<br />
Istnieje obawa, że – zupełnie jak w socjalizmie<br />
– wystąpią „przejściowe braki<br />
w zaopatrzeniu”.<br />
Na każdym opakowaniu znajduje się<br />
opis: jak dłu go ten aku rat ka wa łek doj -<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 21
GOSPODARKA<br />
rzewał i jaką nutę smakową reprezentuje<br />
– od słodkiej do pikantnej. Bo każdy ma<br />
inny gust. Nawet w łonie jego rodziny panu<br />
ją ró żne: on sam lu bi bar dzo doj rza łe,<br />
a żo nie one cuch ną, bo lu bi mło de.<br />
Właściciel nie będzie się przechwalał,<br />
ale przy to czy tyl ko opi nię gu ru se -<br />
rowego z Holandii. Oto powiedział on<br />
ni mniej, ni wię cej, że ta kie go owcze go,<br />
wyrabianego w naturalny sposób sera to<br />
w ca łej Eu ro pie ze świe cą szu kać.<br />
W procesie dojrzewania zawiązują się<br />
w nim drobiny przypominające kryształki<br />
cu kru, co spra wia, że pod czas roz gry -<br />
za nia kę sa coś lek ko chru pie w zę bach.<br />
Podobno jest to zaleta serów najlepszej<br />
jakości.<br />
Kluska poleca spożywanie swego sera<br />
ze słod kim wi nem lub do brym ja ko -<br />
ściowo dżemem, ale lojalnie ostrzega, że<br />
to uzależnia.<br />
Gomółki sera sprzedawane są w eleganckich<br />
pudełeczkach, natomiast krojo<br />
ne ka wał ki, aby od izo lo wać ser<br />
od kon tak tu z oto cze niem, ob la ne są<br />
czarną parafiną. Czarna jest z paru powodów.<br />
Po pierwsze dlatego, że parafina<br />
ściśle przylega do sera, a żółta zlewa<br />
się z nim i mo żna się po my lić. Po dru -<br />
gie – aże by in ni nie pod ra bia li. Jak<br />
oscyp ków, któ re ory gi nal nie po win ny<br />
być z se ra owcze go, ale prze wa żnie są<br />
z krowiego.<br />
Bo pro du cent za wsze ma trzy pro ble -<br />
my: jak coś zro bić, jak to sprze dać i jak<br />
uniknąć podróbek, które ograniczają jego<br />
do cho dy i psu ją mu opi nię. Aby za po -<br />
biec temu ostatniemu, Kluska został jedynym<br />
w Polsce importerem czarnej<br />
parafiny, której od razu kupił dużą partię.<br />
Za sob ność owcze go mle ka<br />
Podaż nie nadąża za popytem mimo<br />
te go, iż ser jest dro gi, bar dzo dro gi. 1 kg<br />
kosztuje od 50 aż do 160 zł w zależności<br />
od cza su doj rze wa nia. Se ry owcze<br />
mu szą być dro gie, bo owca da je znacz -<br />
nie mniej mle ka od kro wy. Ze 30 ra zy<br />
mniej. I 10-krot nie mniej od ko zy. Koszt<br />
wytworzenia 1 l mleka wynosi u niego<br />
po nad 10 zł. In na spra wa, że mle ko<br />
owcze jest bar dzo gę ste, za sob ne w do -<br />
bry tłuszcz i do bre biał ko. Klu ska pre -<br />
cy zu je: – Ma kon sy sten cję śmie ta ny,<br />
ściślej mówiąc – śmietanki do kawy. Jeśli<br />
ro bi my ka kao z mle ka owcze go, to<br />
wcześniej mleko trzeba rozcieńczyć wodą<br />
w pro por cji pół na pół.<br />
Zalety mleka owczego opisaliśmy już<br />
wy żej, a za py ta ny o man ka men ty, ho -<br />
dowca wymienia tylko jeden: – Jest go<br />
za mało!<br />
Ow szem, w ma rze niach wi dzi sieć<br />
sklepów z wyrobami owczymi, ale sam<br />
nie mógł by jej otwo rzyć, gdyż nie pro -<br />
du ku je ty le mle ka, że by star czy ło<br />
na za opa trze nie więk sze go ryn ku.<br />
Gdy by po wsta ły jesz cze in ne go spo -<br />
dar stwa, to mógł by ku po wać od nich<br />
mle ko i wy twa rzać wię cej se ra, któ ry<br />
mo żna by ło by do star czać do więk szej<br />
licz by punk tów sprze da ży. Roz wią za -<br />
FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />
niem by ło by po wsta nie gru py pro du -<br />
cenc kiej. Ten typ or ga ni za cji nie był by<br />
na Sądecczyźnie nowością – wszak istnie<br />
ją już gru py pro du cen tów ja jek, ja -<br />
błek czy śli wek. Tak sa mo jak<br />
plan ta to rzy sa mi prze cho wu ją owo ce<br />
swo jej pra cy i sa mi zaj mu ją się ich<br />
Kluska deklaruje, że<br />
w swojej mleczarni mógłby<br />
przerabiać także cudze<br />
mleko, ale na razie nie ma<br />
w okolicy drugiego<br />
hodowcy owiec mlecznych<br />
takiego jak on.<br />
dys try bu cją, tak ho dow cy owiec mo -<br />
gliby zjednoczyć się i utrzymywać własną<br />
mle czar nię z doj rze wal nią se rów.<br />
Kluska deklaruje, że w swojej mleczarni<br />
mógł by prze ra biać ta kże cu dze mle -<br />
ko, ale na ra zie nie ma w oko li cy<br />
dru gie go ho dow cy owiec mlecz nych<br />
ta kie go jak on.<br />
– Ewen tu al ni chęt ni – po wia da<br />
– na ra zie ob ser wu ją. Je śli mo je se ry<br />
od nio są suk ces, to znaj dą się ta cy, któ -<br />
rzy ze chcą pójść w mo je śla dy. Ale do te -<br />
go potrzebny będzie kapitał, więc w grę<br />
wchodzą raczej firmy zagraniczne.<br />
Uboj nie sa mo ob słu go we<br />
Ale na wet, gdy u nas ktoś wy pro du -<br />
ku je żyw ność, to na po ty ka na ba rie rę<br />
prawa. W innych państwach Europy rolnik<br />
może otworzyć sklepik przydomowy<br />
i sprze da wać wy ho do wa ne przez<br />
sie bie pło dy rol ne, a pol ski nie ma<br />
do tego prawa.<br />
– Idealne rozwiązanie – kontynuuje<br />
Kluska – zastosowali Grecy, którzy też<br />
są w Unii. Tam w ka żdej wio sce jest ma -<br />
ła ubojnia samoobsługowa. Każdy może<br />
ubić ja gnię, a mię so za wieźć<br />
do swojego sklepiku i sprzedać odbiorcom.<br />
W Gre cji i Au strii nie ma żad nych<br />
barier dla sprzedaży produktów owczych<br />
przez rol ni ków: mię sa, mle ka i se rów.<br />
W tym ostatnim przypadku trzeba tylko<br />
mieć mleczarnię. A u nas producent może<br />
sprzedawać tylko oscypki.<br />
IRE NE USZ PAW LIK<br />
22 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Pro gram „Owca” po la tach<br />
Pieczenie kosiarek<br />
Program „Owca” miał być jedną z form przeciwdziałania<br />
bezrobociu na wsi. Zakończył się fiaskiem, ale to wcale<br />
nie oznacza, że zabrakło osób, które zarobiły. Bo<br />
skorzystali chyba wszyscy z wyjątkiem hodowców.<br />
KIEROWNICZKA PUP<br />
PRAKTYCZNIE<br />
POZNAJE PROGRAM<br />
„OWCA” NA GÓRZE<br />
TOBOŁÓW W GORCACH<br />
FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />
Z urzędu pracy chętni<br />
dostawali dotację<br />
w wysokości 6800 zł, za co<br />
nabywali stado oraz<br />
wyposażenie owczarni<br />
i środki odkażające.<br />
Założenie było takie, że stado<br />
owiec złożone z minimum<br />
20 matek i jednego tryka<br />
miało zapewnić utrzymanie<br />
bezrobotnemu i jego rodzinie. Ktoś jednak<br />
musiał sfinansować to przedsięwzięcie.<br />
W tym celu włączono Powiatowy<br />
Urząd Pra cy w No wym Są czu.<br />
– Ówczesna ustawa o przeciwdziałaniu<br />
bez ro bo ciu – mó wi Sta ni sła wa<br />
Skwarło, wówczas kierowniczka PUP,<br />
a obecnie dyrektorka Sądeckiego Urzędu<br />
Pra cy – po zwa la ła na wspie ra nie<br />
działalności rolniczej. Od 2005 r. już takiej<br />
możliwości nie było.<br />
W 2003 r. gmin ne urzę dy pra cy ze -<br />
stawiły więc listy bezrobotnych, którzy<br />
mieli maksimum dwa hektary przeliczeniowe<br />
pola i wezwały na zebrania informa<br />
cyj ne. W 2003 r. w po wie cie<br />
nowosądeckim wzięło w nich udział 875<br />
osób. Z tego grona wyłoniono 50 bezrobot<br />
nych, któ rych ob ję to szko le nia mi.<br />
Wyrażenie zgody na przyjęcie stada było<br />
już do bro wol ne i na ten krok zde cy -<br />
dowało się tylko 21 rolników. W 2004 r.<br />
do szło siedmiu in nych. Ci, któ rzy go dzi -<br />
li się, mu sie li za de kla ro wać, że przez<br />
rok nie będą występować o zasiłki.<br />
– Do naszego ośrodka doradztwa rolni<br />
cze go – opo wia da Wie sław Sza fra -<br />
niec, doradca terenowy z Małopolskiego<br />
Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Nawojowej<br />
– należała ocena, czy dane gospo<br />
dar stwo po sia da od po wied nie<br />
wa run ki do ho dow li owiec. Przede<br />
wszystkim chodziło o siłę roboczą, pomieszczenia<br />
i bazę paszową. Naszym zada<br />
niem był ta kże do bór ras<br />
do poszczególnych gospodarstw. Wchodziły<br />
w grę czarnogłówka, owca górska<br />
i bergschaf.<br />
Z urzędu pracy chętni dostawali dotację<br />
w wysokości 6800 zł, za co nabywali<br />
stado oraz wyposażenie owczarni i środki<br />
odkażające. „Bacom z urzędów pracy”<br />
pracownicy MODR służyli<br />
doradztwem przez dwa lata. Radzili<br />
w sprawach chowu, żywienia, pielęgnacji.<br />
Niektórzy kandydaci na baców byli<br />
tak zie lo ni, że nie wie dzie li, iż owcom<br />
trzeba przycinać racice. Z racji sprawowania<br />
tego nadzoru pracownicy MODR<br />
wie dzą, że po sze ściu la tach od hucz nej<br />
inauguracji Programu „Owca”, hodowlą<br />
tych zwie rząt na dal zaj mu je się na Są -<br />
decczyźnie zaledwie siedmiu uczestników<br />
z 28, jacy zaczynali.<br />
Hałaśliwa Jaworowicz<br />
A in au gu ra cja rze czy wi ście by ła<br />
hucz na. U Ta de usza Ko cem by zja wi ła<br />
się nawet hałaśliwa Elżbieta Jaworowicz<br />
z TVP i go spo dar stwo rol ni ka z Ka -<br />
mionki Wielkiej pojawiło się w głośnym<br />
cyklu „Sprawa dla reportera”.<br />
W bu dow nic twie pry wat nym pa no -<br />
wał akurat przestój i budowlaniec Kocem<br />
ba nie mógł zna leźć za trud nie nia.<br />
Z Ka mion ki Wiel kiej do Pro gra mu<br />
„Owca” zgło sił się tyl ko on, bo miał mo -<br />
żliwość utrzymania stada – sześć hektarów<br />
nie użyt ków, któ re bez owiec<br />
za ro sły by jak dżun gla. Pod wzglę dem<br />
paszowym był więc samowystarczalny.<br />
Ja ko jed ne go z nie licz nych szczę śliw -<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 23
Mimo iż w Małopolsce<br />
Program „Owca Plus”<br />
okazał się niewypałem,<br />
nie zraziło to władz<br />
województwa śląskiego<br />
do rozpoczęcia w 2007 r.<br />
identycznego projektu<br />
w Beskidzie Śląskim<br />
i Jurze Krakowsko-<br />
Częstochowskiej.<br />
ców, któ rych wy se lek cjo no wa no<br />
na pod sta wie te stów, wy sła no go<br />
na szkolenie do Francji. Jeździli od jednego<br />
hodowcy owiec do drugiego, zwiedzali<br />
ubojnie, mleczarnie i serowarnie.<br />
Po powrocie Kocemba przygotował<br />
owczarnię o wymiarach 10 metrów na 8<br />
i od docenta Macieja Pompy-Robożyńskiego<br />
z Ośrodka Badawczo-Wdrożeniowego<br />
Owczarstwa w Piorunce kupił 25<br />
matek plus rodowodowego tryka rozpłodowego<br />
rasy biała alpejska. Zapłacił 6,5<br />
tys. zł, potem pieniądze mu zrefundowano.<br />
Zamierzał dostarczać jagnięta<br />
na ubój. Przecież obiecywano, że Program<br />
„Owca” zagwarantuje skup jagniąt,<br />
bo przecież rynek włoski jest nienasycony<br />
i wchłonie wszystko. Końcowym<br />
ogniwem łańcucha programu miała być<br />
ubojnia Połonina w Lesku.<br />
Strzyżenie droższe od wełny<br />
– Trzy la ta się spraw dza ło – mó wi<br />
Tadeusz Kocemba. – Jednak potem rozpoczęły<br />
się kłopoty. Załamanie przyszło<br />
na wiosnę 2009 r. Wychowałem 20 jagniąt,<br />
ale oka za ło się, że Wło si wy co fa li<br />
się z naszego rynku, bo tańsze jagnięta<br />
mają z Rumunii i Słowacji, gdzie hodowla<br />
owiec jest do to wa na przez pań stwo.<br />
U nas jest dotowana tylko wtedy, gdy ma<br />
się owce ra sy czy stej. A ja oprócz ra so -<br />
wego tryka mam krzyżówki: polska górska,<br />
berg schaf, bia ła al pej ska… Nie<br />
po wiem, owce są przy jem ne, nie wy ma -<br />
ga ją du żych na kła dów, ale przy da ły by<br />
się korzyści z ich hodowli.<br />
Nie przewidziano, że koniunktura<br />
na owce okaże się niesprzyjająca. A chów<br />
GOSPODARKA<br />
owiec kosz tu je, np. dwa ra zy do ro ku<br />
trzeba przeprowadzić odrobaczywianie.<br />
– Owcom nawet smakuje ten preparat<br />
w postaci mleczka – mówi Kocemba.<br />
Ogólny koszt przezimowania jednej<br />
mat ki sza co wa ny jest na 160-180 zł.<br />
A tym cza sem, przy obec nych ce nach<br />
sku pu, owca nie jest w sta nie na sie bie<br />
za ro bić. Rocz nie da je ok. 4 kg weł ny,<br />
która w 2009 r. była skupowana po zaledwie<br />
1 zł za kilogram.<br />
– To drożej kosztuje opłata za strzyżenie<br />
– denerwuje się Kocemba. – Żeby<br />
sprzedaż wełny była opłacalna, powinienem<br />
do stać z 6 zł za ki lo. A po ta kiej ce -<br />
nie jak te raz, to weł na sta je się ni ko mu<br />
niepotrzebnym odpadem. Jeszcze w latach<br />
80. była dotowana przez państwo<br />
i wtedy hodowałem 15 matek dla samej<br />
wełny, bo się kalkulowało.<br />
Z ko lei ja gnię na ubój mo żna by ło<br />
wio sną 2009 r. sprze dać naj wy żej<br />
za 120 zł. – Mięso powinno kosztować<br />
– ocenia Kocemba – przynajmniej 15 zł<br />
za kilo, a skupują po 9. I to w najlepszym<br />
przypadku! Ubojnia w Lesku wciąż wybrzydza,<br />
dyktuje ceny, warunki i terminy,<br />
a czę sto na wet w ogó le nie sku pu je.<br />
Ja gniąt na ubój więc w ze szłym ro ku już<br />
nie sprzedałem. Pojedyncze sztuki kupują<br />
u mnie lu dzie, któ rym mi nę ła już fa -<br />
scynacja kosiarkami spalinowymi. Teraz<br />
wo lą „za trud nić” do ko sze nia traw ni -<br />
ków owce, a je sie nią ma ją je jak zna lazł<br />
na grilla.<br />
Kon ty nu acja fia ska<br />
Ho dow la owiec jest obec nie nie ren -<br />
towna. Deficyt na każdej owcy wynosi<br />
naj mar niej kil ka dzie siąt zło tych. Po -<br />
wiedz my 50 zł ra zy 25 sztuk, w su -<br />
mie 1250 zł stra ty rocz nie. A prze cież<br />
zakładano, że stado wyżywi rolnika i jego<br />
rodzinę, dając przynajmniej 10 tys. zł<br />
dochodu. Oczekiwania radykalnie rozminęły<br />
się więc z rzeczywistością.<br />
– W naszym programie – broni inicjatywy<br />
Stanisława Skwarło – założyliśmy<br />
wskaźnik efektywności na poziomie 50<br />
procent. Tymczasem po 15 miesiącach,<br />
na jakie określono jego funkcjonowanie,<br />
wskaź nik wy niósł 100 pro cent, co ozna -<br />
cza, że wszy scy rol ni cy, któ rzy przy stą -<br />
pi li do pro gra mu, na dal wy trwa li<br />
przy hodowli owiec.<br />
Dwulet ni Pro gram „Owca” nie był<br />
jeszcze drogi – łącznie kosztował 178,2<br />
tys. zł (w tym 30 tys. zł w po życz kach).<br />
Był tak ta ni, gdyż obej mo wał tyl ko kosz ty<br />
rzeczywiste: dotacje, pożyczki, szkolenia.<br />
– Dla nas by ła to przy go da – entuzjazmuje<br />
się Stanisława Skwarło. – Nigdy<br />
wcześniej i nigdy potem nie realizowaliśmy<br />
tak oryginalnego projektu. I każdy<br />
z nas brał w tym udział bez do dat ko we -<br />
go wynagrodzenia, wykonywał swoje zadanie<br />
po prostu w ramach obowiązków<br />
służbowych.<br />
Po zainicjowaniu w 2003 r. pilotażowego<br />
Programu „Owca” na Sądecczyźnie,<br />
szyb ko po wstał Pro gram „Owca<br />
Plus” wcie la ny w ży cie w ca łej Ma ło -<br />
pol sce. W 2005 r. na je go prze pro wa -<br />
dze nie wy da no 250 tys. zł,<br />
a na la ta 2006-2009 prze wi dzia no<br />
po 600 tys. zł. W su mie „Owca Plus”<br />
miała kosztować 2,65 mln zł. Pieniędzy<br />
tych nie wydano w całości, bo programu<br />
w porę zaniechano.<br />
A jakie zupełnie nierealne roztaczano<br />
perspektywy, świadczy treść załącznika<br />
do uchwały Sejmiku Województwa<br />
Ma ło pol skie go z 29 sierp nia 2005 r.:<br />
„Ni niej szy pro gram za kła da, iż przy -<br />
wrócenie pasterstwa może dać do końca<br />
2010 r. za trud nie nie dla ok. 1000<br />
osób przy ho dow li oraz 9000 miejsc pra -<br />
cy w otoczeniu hodowli i w turystyce”.<br />
W sumie więc 10 tys. zatrudnionych!<br />
24 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />
Wpły wo wa ka sta<br />
Mimo iż w Małopolsce Program<br />
„Owca Plus” oka zał się nie wy pa łem, nie<br />
zraziło to władz województwa śląskiego<br />
do rozpoczęcia w 2007 r. identycznego<br />
projektu w Beskidzie Śląskim i Jurze<br />
Krakowsko-Częstochowskiej. Do 2009 r.<br />
na ten cel planowano wyasygnować 700<br />
tys. zł. Brnię to w to nie uda ne przed się -<br />
wzię cie, mi mo iż już w mar cu 2008 r.<br />
w „Kronice Beskidzkiej” pytano: „W województwie<br />
śląskim rusza Program Owca<br />
Plus. (…) Czy rze czy wi ście pro gram bę -<br />
dzie zba wie niem dla ho dow ców, czy też<br />
za koń czy się fia skiem, jak to mia ło miej -<br />
sce w województwie małopolskim?”.<br />
Nie za le żnie od złych do świad czeń,<br />
nic nie stoi za tem na prze szko dzie, że by<br />
Pro gram „Owca” z roz ma chem wpro -<br />
wa dzać w na stęp nych re gio nach kra ju<br />
i wyrzucać w błoto kolejne setki tysięcy<br />
i mi lio ny zło tych. Se kret po pu lar no ści<br />
takich programów tkwi bowiem w tym,<br />
że fundusze przeznaczone na ich realiza<br />
cję w lwiej czę ści wca le nie wę dru ją<br />
do adresatów szczytnych inicjatyw, lecz<br />
do au to rów (prze wa żnie zresz tą au tor<br />
jest jeden, a następni tylko powielają, inkasując<br />
wszakże pieniądze niby za pionier<br />
ski wy si łek), urzęd ni ków,<br />
na ukow ców, eks per tów, kon sul tan tów<br />
i do rad ców. I ta wpły wo wa ka sta jest<br />
najbardziej zainteresowana materialnie<br />
rozpętywaniem podobnych, z góry skazanych<br />
na niepowodzenie akcji.<br />
Znikanie Kluski<br />
Gdyby jeszcze rolnik zamiast hodować<br />
ja gnię ta na rzeź do ił owce, a z mle -<br />
ka wy twa rzał se ry, to mo że był by<br />
w sta nie wyjść na swo je. Ale że by sta ło<br />
się to opłacalne, musiałby stworzyć warun<br />
ki do ho dow li znacz nie więk sze go<br />
sta da. Nie mó wiąc już o tym, ile na le ża -<br />
ło by za in we sto wać w urzą dze nia oraz<br />
wydać na spełnienie unijnych wymogów<br />
sanitarnych.<br />
Na uczynienie takiego skoku technologicznego<br />
stać było tylko Romana Kluskę,<br />
pomysłodawcę Programu „Owca”!<br />
Na początku funkcjonowania tego programu<br />
rozgłaszano walny udział Kluski<br />
wszem i wo bec, i czy nio no to tak do no -<br />
śnie, że przez pe wien czas opi nii pu -<br />
blicznej wydawało się nawet, że sądecki<br />
– Mięso powinno kosztować – ocenia Kocemba – przynajmniej 15 zł<br />
za kilo, a skupują po 9. I to w najlepszym przypadku! FOT. ARCH. ROMANA KLUSKI<br />
multimilioner charytatywnie funduje całe<br />
to przed się wzię cie. Że ło ży na nie ze<br />
swego nieprzebranego majątku, powstałe<br />
go aku rat wte dy wsku tek sprze da ży<br />
firmy komputerowej Optimus za grubo<br />
po nad 200 mln zł. Tym cza sem praw da<br />
jest ta ka, że Pro gram „Owca” w ca ło ści<br />
fi nan so wa ny był z bu dże tu pań stwa,<br />
z funduszy przeznaczonych na zwalczanie<br />
bez ro bo cia. A te raz, gdy pro gram<br />
zakończył swe istnienie w ciszy klęski,<br />
również nazwisko pomysłodawcy pomija<br />
ne jest mil cze niem. Im bar dziej Pro -<br />
gram „Owca” się nie uda wał, tym<br />
bardziej Kluska z niego znikał.<br />
Ju trzen ka na dziei<br />
– Pan Klu ska – mówi Stanisława<br />
Skwarło – odznaczał się wielką powagą,<br />
z jaką traktował partnerów tego programu,<br />
w tym bez ro bot nych. To czło wiek wy -<br />
jątkowo taktowny, nigdy się nie spóźniał.<br />
Dawał przykład jak należy traktować<br />
partnerstwo. Kiedy ministerstwo spóźniło<br />
się z wypłatą pieniędzy dla rolników,<br />
to – o ile mi wia do mo – pan Klu ska<br />
z własnych środków pokrył hodowcom<br />
straty, jakie ponieśli z tego tytułu.<br />
Ostat nich Mo hi ka nów owczar stwa<br />
Kluska nadal nie pozostawia samych sobie.<br />
Chce po móc fi nan so wo któ rejś<br />
ubojni w zakupie sprzętu. Dzięki temu<br />
stanieje bicie jagniąt, a jak hodowcy będą<br />
mie li tań szą ja gnię ci nę ze zwie rząt<br />
ubi tych w uboj ni, to bę dą mo gli ją ko -<br />
rzystniej sprzedać. Kluska ma nadzieję,<br />
że dzięki tej operacji zapali się zielone<br />
świa teł ko w tu ne lu dla go spo darstw<br />
owczar skich, któ re do sta ną szan sę<br />
na osiągnięcie dochodowości.<br />
Przez la ta ho dow la owiec w Pol sce<br />
balansowała na krawędzi opłacalności,<br />
a często wymagała dopłacania. Jednak<br />
jesienią ubiegłego roku – wydaje się, że<br />
wsku tek upar tej pro mo cji ja gnię ci ny<br />
– zaświtała jutrzenka nadziei. Nagle ni<br />
stąd, ni zo wąd na ryn ku po ja wił się głód<br />
jagnięciny. Po raz pierwszy od lat popyt<br />
Nagle ni stąd, ni zowąd<br />
na rynku pojawił się głód<br />
jagnięciny. Po raz pierwszy<br />
od lat popyt przekroczył<br />
podaż.<br />
prze kro czył po daż. Ce na ja gnię ci ny<br />
wspię ła się na wet do 20 zł za 1 kg. Lu -<br />
dzie zaczęli rozbijać się za nią, przyjeżdża<br />
li na wet do Klu ski i roz py ty wa li,<br />
czy nie mo żna ku pić ja gniąt. Oczy wi -<br />
ście nie sprze da wał, bo prze cież ho du je<br />
zbyt cen ne owce ra sy mlecz nej.<br />
W ocenie Kluski – hodowcy jesienią<br />
ze szłe go ro ku po raz pierw szy od lat za -<br />
ro bi li pierw sze pie nią dze. Oczy wi ście<br />
uda ło się to tyl ko tym, któ rzy prze trwa li<br />
trud ny okres. Bo, jak mó wi ten do świad -<br />
czony przedsiębiorca, w hodowli owiec<br />
– tak jak w ka żdym biz ne sie – nie ma<br />
nic pewnego. Przetrwają najlepsi.<br />
IRE NE USZ PAW LIK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 25
GOSPODARKA<br />
Budzi nadzieje, rozpala emocje<br />
Kolejką na Ki carz<br />
Po sześciu latach, wypełnionych różnymi przeciwnościami,<br />
przepychankami i protestami ekologów, ruszyła budowa<br />
nowej w Beskidzie Sądeckim stacji narciarskiej:<br />
na Kicarzu (704 m n.p.m.) w Piwnicznej-Zdroju.<br />
Gdy tylko w terenie pojawili się<br />
pilarze, natychmiast zareagowali<br />
obrońcy przyrody, którzy,<br />
najwyraźniej, nie<br />
powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.<br />
Stowarzyszenie Pracownia Na Rzecz<br />
Wszystkich Istot przesłało do ministra<br />
zdrowia wniosek o natychmiastowe wszczęcie<br />
działań w sprawie prowadzonej<br />
na stoku wycinki drzew, a do Samorządowego<br />
Kolegium Odwoławczego zwróciło<br />
się o wstrzymanie inwestycji. Spółka<br />
realizująca przedsięwzięcie nie zamierza<br />
wstrzymywać ani przerywać prac.<br />
– Inwestycja jest rozpoczęta i w tym<br />
mo men cie nie da się jej już za trzy mać.<br />
Nie ma takiej opcji. Posiadamy wymagane<br />
prawem wszelkie niezbędne dokumen<br />
ty – kwi tu je krót ko An drzej<br />
Gąsiorowski, wiceprezes Stacji Narciarskiej<br />
Ki carz.<br />
In we sty cja na Ki ca rzu od po cząt ku<br />
jest różnie postrzegana przez piwniczan.<br />
Dla jed nych jest to na dal sztan da ro we<br />
przedsięwzięcie, dające nadzieję na lepsze<br />
czasy i rozwój uzdrowiska. Wśród<br />
in nych – bo ją cych się o to, czy nie za -<br />
gro zi ono przy ro dzie i jej na tu ral nym<br />
bo gac twom, w szcze gól no ści wo dzie<br />
mineralnej, z których słynie ten region –<br />
wciąż wzbu dza spo re oba wy.<br />
Spółka Stacja Narciarska Kicarz posiadająca<br />
wszelkie wymagane zezwolenia,<br />
uzgodnienia i raport oddziaływania<br />
na środowisko, zaczęła w połowie lutego<br />
budowę stacji od wyrębu w sumie kilkudziesięciu<br />
arów lasu na stoku,<br />
będącym własnością spółki. Było to możliwe<br />
po zawarciu (10 lutego) umowy<br />
notarialnej z miastem i gminą Piwniczna-Zdrój<br />
o zamianie gruntów. Spółka<br />
stała się właścicielem ok. 20 ha zalesionych<br />
terenów na Kicarzu (do tej pory będących<br />
własnością gminy), a odstąpiła<br />
gmi nie ok. 5,30 ha te re nu na tzw. Na kle,<br />
(znajdującego się po lewej stronie szosy<br />
przed wjazdem do miasta), który do tej<br />
pory był w posiadaniu wspólników spółki.<br />
Stacja Narciarska Kicarz (po styczniowej<br />
wycenie gruntów na Nakle<br />
i na Kicarzu przez biegłych rzeczoznawców)<br />
przekazała także dla gminy inną,<br />
strategiczną dla miasta działkę na tym<br />
samym Nakle. Spółka pozostawiła jednak<br />
dla sie bie część te re nu w tej czę ści<br />
miasta, na którym wybuduje duży parking<br />
przynajmniej dla 500 samochodów<br />
lub 50 autobusów. Po zawarciu umowy<br />
notarialnej, Edward Bogaczyk, burmistrz<br />
miasta i gminy Piwniczna-Zdrój, oraz<br />
wspólnicy spółki, w tym również nowi<br />
inwestorzy z Warszawy, spotkali się<br />
w Urzędzie Miasta i Gminy z radnymi<br />
na uroczystym spotkaniu otwierającym<br />
inwestycję.<br />
Nowi inwestorzy z Warszawy, których<br />
do wejścia do spółki zachęcili Cezary<br />
Charzewski i Andrzej Gąsiorowski,<br />
dotychczasowi wspólnicy, zastąpili poprzedniego<br />
strategicznego biznesowego<br />
partnera – krakowską spółkę „Wawel Sevice”,<br />
która po kilku latach zdecydowała<br />
się sprze dać swo je udzia ły. Od ku pił je<br />
w sierpniu ub.r. Cezary Charzewski<br />
z Nowego Sącza, dziś prezes zarządu<br />
spółki Stacja Narciarska Kicarz.<br />
– Wiem, ile kosztowało kolegów (Cezarego<br />
Charzewskiego i Andrzeja Gąsiorowskiego<br />
– przyp. red) i was dro dzy<br />
państwo, doprowadzenie sprawy<br />
do punktu, w którym inwestycja mogła się<br />
rozpocząć – mówił podczas lutowego<br />
spotkania Rafał Brzezowski, jeden z nowych<br />
inwestorów z Warszawy. – Dokumentacja,<br />
w tym i uzgodnienia<br />
środowiskowe, pozwolenia, jakie zgromadzono,<br />
jest imponująca. Naprawdę wykonana<br />
została gigantyczna praca. My,<br />
wchodząc do spółki Kicarz, zabezpieczymy<br />
finansowanie tej inwestycji. Nasza rola<br />
sprowadza się do pilnowania<br />
wydatków kolegów, czy realizowane są<br />
zgodnie z przyjętym biznesplanem. Mamy<br />
ustalony harmonogram wpłat na poszczególne<br />
etapy inwestycji, która<br />
przyniesie dochody także gminie. Niewątpliwym<br />
atutem Piwnicznej jest jej lokalizacja.<br />
Stacja narciarska z kompleksem<br />
hotelowym w centrum miasta gwarantuje,<br />
że tu ry sta nie bę dzie się tu taj nu dził.<br />
Ce za ry Cha rzew ski i An drzej Gą -<br />
sio row ski, któ rzy od po cząt ku, a więc<br />
26 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Kicarz (704 m n.p.m.) w Piwnicznej Zdroju FOT. MIGA<br />
od kil ku lat pi lo tu ją to przed się wzię -<br />
cie, nie kry li na spo tka niu wdzięcz no -<br />
ści dla władz Piw nicz nej-Zdro ju,<br />
na cze le z bur mi strzem Edwar dem Bo -<br />
ga czy kiem, i ra dy, któ ra w mar cu ubie -<br />
głe go ro ku za pa li ła dla in we sto rów<br />
zie lo ne świa tło i pod ję ła hi sto rycz ną<br />
uchwa łę, go dząc się na za mia nę grun -<br />
tów. Tym sa mym da ła przy zwo le nie<br />
na bu do wę sta cji nar ciar skiej w cen -<br />
trum uzdro wi ska.<br />
– Chciałbym podziękować panu burmistrzowi<br />
za wytrwałość i radzie, która<br />
nam zaufała w marcu ub.r. – mówił Andrzej<br />
Gą sio row ski. – Przed się wzię cie<br />
ruszyło. Dla nikogo nie jest tajemnicą,<br />
że mieliśmy najprzeróżniejsze problemy<br />
z tą in we sty cją. My ślę, że w tym ro ku bę -<br />
dzie ona moc no za awan so wa na,<br />
a w przy szłym zo ba czy cie ją Pań stwo<br />
z częścią hotelową. Postaramy się tutaj<br />
za ist nieć nie tyl ko po przez sta cję nar -<br />
ciar ską, ale rów nież przez za ple cze tu -<br />
rystyczne.<br />
Spółka jest właścicielem dwóch dawnych<br />
Do mów Wcza so wych „Po prad”<br />
przed Piw nicz ną oraz na by te go w po -<br />
czątkach roku dawnego Ośrodka Wypoczyn<br />
ko wo -Re kre acyj ne go „Ko li ba”.<br />
Do ce lo wo, po ka pi tal nych re mon tach<br />
obiektów, a w przypadku tego ostatniego<br />
rów nież roz bu do wie, znaj dzie się<br />
w nich blisko 500 miejsc noclegowych.<br />
Spół ka, jak za pew nia li in we sto rzy,<br />
posiada wszelkie niezbędne pozwolenia<br />
i uzgodnienia (m.in. z Popradzkim Parkiem<br />
Kra jo bra zo wym i od no śnie pro -<br />
gramu Natura 2000). Nie wolno jednak<br />
zapominać, że w Piwnicznej nie obyło<br />
się bez protestów ekologów, którzy złoży<br />
li skar gę na pla no wa ną in we sty cję<br />
do Sa mo rzą do we go Ko le gium Od wo -<br />
ławczego (wpłynęła po terminie). SKO<br />
nie przy chy li ło się wów czas do ar gu -<br />
mentacji ekologów.<br />
Ra cje eko lo gów<br />
Inwestorzy zaangażowali w budowę<br />
stacji narciarskiej już kilkanaście milionów<br />
zło tych. Wy li cza ją, że za pew nią<br />
gminie 500 dodatkowych miejsc noclego<br />
wych, atrak cje dla nar cia rzy i 250<br />
miejsc pra cy.<br />
Otwar cie Sta cji Nar ciar skiej Ki carz<br />
(w pierw szym eta pie tras, par kin gów<br />
i karczmy, w drugim zaś części hotelowej)<br />
przewidziano na początek sezonu<br />
narciarskiego 2010/2011, o ile planów<br />
nie pokrzyżują ekolodzy, którzy błyskawicznie<br />
zareagowali, wysyłając do mini<br />
stra zdro wia wnio sek o prze rwa nie<br />
wyrębu lasu, a do Samorządowego Kole<br />
gium Od wo ław cze go wnio sek<br />
o wstrzy ma nie in we sty cji. Na sy gnał<br />
ekologów już zareagowało Ministerstwo<br />
Zdrowia, które na wieść o rozpoczęciu<br />
inwestycji na Kicarzu przesłało do burmistrza<br />
Piwnicznej-Zdroju pismo.<br />
– Już raz interweniowaliśmy w sprawie<br />
Ki ca rza, ale za póź no zgło si li śmy<br />
chęć udziału w procedurze. Nasz protest<br />
Warto wiedzieć<br />
In we sty cja zgod nie z wy da nym po zwo le -<br />
niem na bu do wę jest im po nu ją ca. Wy ciąg<br />
krzesełkowy powiezie narciarzy ponad Popra<br />
dem i szo są pro wa dzą cą do pi jal ni wód<br />
mi ne ral nych na tzw. Har cer ską Po la nę,<br />
a z niej już pod sam szczyt Ki ca rza, gdzie ma<br />
być po czą tek tra sy zjaz do wej. Na dół bę dzie<br />
mo żna zje chać na par king na tzw. Na kle wy -<br />
cią giem trans por to wym – trzyoso bo wym.<br />
Dzia łać bę dą też dwa or czy ki po ok. 800 m,<br />
i or czyk dla dzie ci – 150 m. Na Har cer skiej<br />
Po la nie po wsta nie ba za ho te lo wa i ga stro -<br />
no micz na: 20 dom ków sze ścio oso bo wych,<br />
głów ny bu dy nek o po wierzch ni 2 tys. m.kw.<br />
z du żą re stau ra cją, ta ra sem wi do ko wym, go -<br />
prów ką, punk tem sa ni tar nym i le kar skim,<br />
wy po ży czal nia mi nart i de sek snow bo ar do -<br />
wych, sklepami. W głównym budynku<br />
do dys po zy cji bę dzie też osiem apar ta men -<br />
tów. Nad Har cer ską Po la ną sta nie karcz ma<br />
re gio nal na o po wierzch ni 300 m.kw. Tra sy<br />
bę dą sztucz nie śnie żo ne i oświe tlo ne.<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 27
GOSPODARKA<br />
Spotkanie z inwestorami w Urzędzie Miasta i Gminy FOT. MIGA<br />
był opóźniony przez Biuletyn Informacji<br />
Publicznej, w którym – naszym zdaniem<br />
– nie było informacji, że ta inwestycja<br />
jest planowana – mówi Radosław Ślusarczyk,<br />
prezes Stowarzyszenia Pracownia<br />
na Rzecz Wszyst kich Istot. – Racje<br />
na sze go sto wa rzy sze nia nie zo sta ły<br />
uwzględnione. Ale na walkę o ratowanie<br />
przyrody nie jest za późno. Zareagowali<br />
śmy po ter mi nie i nasz głos zo stał zi -<br />
gno ro wa ny przez de cy den tów, ale nie<br />
zamierzamy się poddać.<br />
Eko lo dzy, w ma te ria le za miesz czo -<br />
nym na swojej stronie internetowej (Pracow<br />
ni na Rzecz Wszyst kich Istot) zwra -<br />
cają uwagę, że wycinka na stokach góry<br />
Ki carz do ko ny wa na jest w stre fie „B”<br />
ochro ny uzdro wi ska Piw nicz na-Zdrój,<br />
w któ rej obo wią zu je cał ko wi ty za kaz<br />
wycinania drzew.<br />
(…) Nie jest zrozumiałym, dlaczego<br />
de cy zja o uwa run ko wa niach śro do wi -<br />
sko wych oraz de cy zja po zwo le nia<br />
na budowę dopuszczają zgodę na tę wycin<br />
kę. Świad czy to o ich wy da niu z ra -<br />
żą cym na ru sze niem pra wa (...).<br />
Prowadzenie inwestycji, mogących zakłócić<br />
istniejące uwarunkowania hydrologiczne<br />
(istotne dla możliwości ochrony<br />
i korzystania z wód leczniczych), wyma<br />
ga spo rzą dze nia do ku men ta cji<br />
hy dro lo gicz no – geo lo gicz nej (a nie<br />
geotechnicznej – dotychczas tylko taka<br />
by ła wy ko na na) i za opi nio wa nia jej<br />
przez mi ni stra zdro wia)” – czy ta my<br />
na stronie Pracowni.<br />
Według ekologów, którzy podpierają<br />
się opiniami naukowców Państwowego<br />
Instytutu Geologicznego oraz Akademii<br />
Gór ni czo -Hut ni czej z Kra ko wa, sta cja<br />
narciarska, poprzez m.in. sztuczne naśnieżanie,<br />
może doprowadzić do degrada<br />
cji skła du czę ści za so bów wód<br />
mineralnych „Piwniczanki”.<br />
„(…) Konieczność wstrzymania wy -<br />
cinki drzew jest spowodowana nie tylko<br />
wzglę da mi for mal ny mi, lecz przede<br />
wszystkim zagrożeniem stosunków wodnych<br />
w re jo nie od dzia ły wa nia re ali zo -<br />
wanego przedsięwzięcia. Zagrożenie to<br />
jest zwią za ne przede wszyst kim ze zmia -<br />
na mi w za kre sie wa run ków za si la nia<br />
wód podziemnych na obszarze planowanej<br />
nartostrady (wycinka drzew na obszarze<br />
kilkudziesięciu hektarów, zdarcie<br />
pokrywy darniowej, sztuczne naśnieżanie),<br />
które mogą skutkować degradacją<br />
stanu i składu części zasobów wód mine<br />
ral nych „Piw ni czan ka” – czy ta my<br />
da lej na ich stro nie.<br />
– W przy pad ku, gdy oka że się, że na -<br />
ukowcy mieli rację i dojdzie do zanieczyszczenia<br />
wody (zasobów mineralnych<br />
Gondole zamiast krzesełek?<br />
Przed kil ko ma ty go dnia mi, na spo tka niu w piw ni czań skim ma gi stra -<br />
cie, in we sto rzy przed sta wi li rad nym in ny po mysł wią żą cy się z tą in -<br />
we sty cją. Po ja wi ła się kon cep cja, by za mie nić dwa wy cią gi<br />
krzesełkowe, wożące narciarzy z Nakła na szczyt, na ośmioosobowy<br />
wyciąg gondolowy. Od strony finansowej – jak zapewniał Cezary Charzewski,<br />
prezes zarządu spółki – byłaby ona do tego przygotowana.<br />
– Po mysł, by w Piw nicz nej funk cjo no wa ła ko lej ka gon do lo wa bar dzo się<br />
nam po do bał, mu si my jed nak za sta no wić się, czy za mia na urzą dzeń nie<br />
spo wo du je ja kie goś opóź nie nia w stra te gii dzia łań bu do wa nia in fra -<br />
struk tu ry nar ciar skiej – mó wił kil ka ty go dni te mu.<br />
Satysfakcji z rozpoczęcia inwestycji nie krył burmistrz Edward Bogaczyk.<br />
– Bar dzo się cie szę, że mo że my mó wić o fi ni szu – po wie dział wte dy<br />
go spo darz mia sta i gmi ny. – Pod pi sa li śmy akt no ta rial ny za mia ny te -<br />
re nów. O bu do wie ko lej ki w Piw nicz nej mó wi ło się już w la tach 90., ale<br />
pla ny speł zły na ni czym. O in we sty cje te go ty pu po sta ra ły się w mię -<br />
dzy cza sie Kry ni ca-Zdrój i Szczaw ni ca, a my by li śmy w ty le. Chy ba<br />
wszy scy je ste śmy szczę śli wi, że wresz cie, po ty lu la tach na Ki ca rzu za -<br />
czy na się coś dziać. Dla mia sta i gmi ny ta kie przed się wzię cie to ogrom -<br />
na szan sa na roz wój, na miej sca pra cy dla miesz kań ców. Dzię ki te mu<br />
wzbo ga ci się na sza ofer ta tu ry stycz no -re kre acyj na nie tyl ko zi mą, ale<br />
przez ca ły rok.<br />
W podobnym duchu wypowiedziała się też radna Beata Polakiewicz:<br />
– Dla Piw nicz nej ta in we sty cja jest zna kiem wiel kiej na dziei na no we<br />
miej sca pra cy, na oży wie nie go spo dar cze mia sta i re gio nu, zwięk sze nie<br />
atrak cyj no ści tu ry stycz nej gmi ny. To jest nam bar dzo po trzeb ne. Dla<br />
mnie, ja ko rad nej, dla mo ich ko le gów, któ rzy po dej mo wa li de cy zję, któ -<br />
rzy wie lo krot nie bok so wa li się z te ma tem – bo, jak wia do mo, by ły ró żne<br />
lo sy tej in we sty cji – by ła to naj wa żniej sza de cy zja, ja ką do tych czas przy -<br />
szło nam pod jąć. Je ste śmy wdzięcz ni, że wspól nie mo że my pra co wać<br />
z tak wy trwa ły mi in we sto ra mi.<br />
28 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
– przyp. red.) w Piwnicznej, a miejscowość<br />
stra ci sta tus uzdro wi ska, to<br />
na pewno lokalna ludność będzie również<br />
strat na – za uwa ża Ra do sław Ślu -<br />
sar czyk. – Nieli cze nie się z opi nia mi<br />
naukowców, podejmowanie inwestycji,<br />
któ ra mo że przy nieść stra ty dla przy ro -<br />
dy i mieszkańców jest bardzo nierozważnym<br />
kro kiem, któ ry trud no<br />
czym kol wiek uspra wie dli wić. W przy -<br />
padku zniszczenia ujęć wody mineralnej<br />
bę dzie my kon se kwent nie do ma gać się,<br />
by podejmujący tę decyzję byli rozliczeni<br />
ze swo ich dzia łań.<br />
Po su nię cia eko lo gów pil nie śle dzą<br />
z pewnością ci mieszkańcy uzdrowiska,<br />
którzy mieli i z pewnością mają nadal<br />
wątpliwości związane z wpływem budowy<br />
sta cji na źró dła wo dy mi ne ral nej<br />
Piw ni czan ka. Za cza sów, gdy bur mi -<br />
w po rząd ku to, dla cze go u nas ma być<br />
inaczej.<br />
Droga cierniowa inwestorów<br />
Inwestorzy nie są zaskoczeni prote -<br />
stem ekologów. Liczyli się z taką ewentualnością.<br />
– Od sześciu lat próbujemy przebrnąć<br />
przez tę dro gę cier nio wą – bo tak na le -<br />
ży ją na zwać – powiedział „Sądeczaninowi”<br />
Andrzej Gąsiorowski, wiceprezes<br />
spółki. – Liczyliśmy się i nadal liczymy,<br />
że te pro te sty bę dą się po ja wiać, bo jest<br />
to coś naturalnego. Budowa stacji – to<br />
duże przedsięwzięcie. Podejrzewamy też,<br />
że nie wszyst kim po do ba się to, że ta in -<br />
we sty cja tam po wsta je, a nie w in nym<br />
miej scu. Dla mnie wy star czy to, że więk -<br />
szość mieszkańców Piwnicznej jest za,<br />
że po ma ga i wspie ra nas na ka żdym kro -<br />
nie tylko poniesionych dotychczas kosztów,<br />
ale rów nież po kry cia wszel kich strat<br />
poniesionych przez spółkę i przyszłych<br />
zysków. Posiadamy pełną dokumentację,<br />
wymaganą przez prawo, by można było<br />
uzy skać pra wo moc ne po zwo le nie bu -<br />
dowlane, którym dysponujemy.<br />
Wystąpienie Stowarzyszenia Pracownia<br />
na Rzecz Wszyst kich Istot nie jest<br />
rów nież za sko cze niem dla bur mi strza<br />
Piwnicznej Edwarda Bogaczyka, który<br />
jest po lek tu rze pi sma, ja kie przy szło<br />
do Urzędu Miasta i Gminy z Ministerstwa<br />
Zdro wia.<br />
– Ministerstwo przypomina w nim, że<br />
w uzdrowiskach należy szczególną troską<br />
otoczyć środowisko naturalne i jego zaso<br />
by, w peł ni się tym zga dza my – powiedział<br />
burmistrz Bogaczyk. – Inwestor,<br />
budujący stację narciarską na Kicarzu,<br />
Od lewej: Waldemar Sałata – nowy inwestor z Warszawy, Cezary Charzewski, prezes spółki Stacja Narciarska<br />
Kicarz, Rafał Brzezowski – nowy inwestor z Warszawy, Andrzej Gąsiorowski, burmistrz Edward Bogaczyk,<br />
zastępca burmistrza Tomasz Kmiecik FOT. MIGA<br />
strzem była Joanna Leśniak, podchodząca<br />
z du żą ostro żno ścią do in we sty cji<br />
na Kicarzu, okazało się, m.in. po ekspertyzach<br />
specjalistów z Akademii Górniczo<br />
-Hut ni czej w Kra ko wie, że Ki carz<br />
może być obszarem osuwiskowym.<br />
– Je śli cho dzi o te re ny osu wi sko we<br />
– ta ki mi jest ca ły tzw. flisz kar pac ki<br />
– wy ja śnia Bo ga czyk. – Sta cja<br />
nar ciar ska na Ja wo rzy nie Kry nic kiej<br />
powstała na terenach, gdzie skład geolo<br />
gicz ny grun tu nie jest in ny od te go,<br />
któ ry ma my tu taj. Je śli tam wszyst ko jest<br />
ku. In we sty cja ru szy ła przy du żym ich<br />
poparciu i władz gminy. W tym momencie<br />
nie da się jej za trzy mać. Kosz ty, ja -<br />
kie spół ka po nio sła w związ ku<br />
z rozpoczęciem inwestycji, są zbyt duże.<br />
Ktokolwiek będzie próbować ją zablokować,<br />
zatrzymać, będzie musiał te koszty<br />
po nieść. Wstrzy ma nie in we sty cji<br />
na tym eta pie ozna cza ło by dla nas stra -<br />
ty. Do tej pory zaangażowaliśmy w tą inwestycję<br />
kilkanaście milionów złotych.<br />
Gdyby doszło do jej zatrzymania – czego<br />
nie zakładam – będziemy żądać zwrotu<br />
ma pełną dokumentację wymaganą<br />
przy tego typu przedsięwzięciach, prawomocne<br />
pozwolenie budowlane, które<br />
przecież nie znalazł na śmietniku. Nie<br />
wierzę, że ktoś teraz mógłby zablokować<br />
inwestycję. Musiałby się liczyć ze zwrotem<br />
niebagatelnych już kosztów, jakie<br />
do tej pory poniósł inwestor.<br />
Prace na Kicarzu szybko postępują.<br />
W cią gu kil ku na stu dni, jesz cze<br />
przed roz po czę ciem okre su lę go we go<br />
ptaków, zakończono wycinkę drzew.<br />
IGA MI CHA LEC<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 29
OŚWIATA<br />
Przy ul. Kościuszki w Nowym Sączu powstaną nowoczesne boiska,<br />
hale, pływalnia, laboratoria, pracownie odnowy<br />
In sty tut Kul tu ry Fi zycz nej<br />
w dwa la ta<br />
Wsali Senackiej Państwowej<br />
Wyższej Szkoły Zawodowej<br />
w No wym Są czu<br />
w poniedziałek, 8 lutego,<br />
zawarta została umowa w sprawie przekazania<br />
ponad 27,5 mln zł z funduszy<br />
Unii Europejskiej na budowę Instytutu<br />
Kul tu ry Fi zycz nej, któ ry ma po wstać<br />
w cią gu dwóch lat na te re nie klu bów<br />
Start i Dunajec. Podpisy pod tym dokumen<br />
tem zło ży li: rek tor PWSZ prof. dr<br />
hab. Zbi gniew Śli pek, kwe stor Krzysz -<br />
tof Sarata, marszałek województwa mało<br />
pol skie go Ma rek Na wa ra oraz<br />
wi ce mar sza łek wo je wódz twa Le szek<br />
Zegzda. To jedno z ważniejszych wydarzeń<br />
w hi sto rii PWSZ. Otwie ra ono bo -<br />
wiem pre spek ty wy roz wo jo we<br />
przed mającym duże powodzenie wśród<br />
studentów kierunkiem nauczania.<br />
Uroczystość miała szczególną oprawę.<br />
Jej świad ka mi by li m.in. – sto ją cy<br />
w jak najlepszej zgodzie – parlamentarzyści<br />
z naszego regionu reprezentujący<br />
wszystkie opcje polityczne, starosta Jan<br />
Go lon ka, pre zy dent Ry szard No wak,<br />
stu den ci i pra cow ni cy PWSZ oraz<br />
dzien ni ka rze. Przy był też by ły rek tor<br />
PWSZ prof. dr hab. An drzej Ba łan da. To<br />
za jego czasów rozpoczęły się pierwsze<br />
30 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Sygnatariusze historycznej umowy: Leszek Zegzda, Marek Nawara, prof.<br />
Zbi gniew Śli pek FOT. PIOTR GRYŹ LAK<br />
starania o tę inwestycję. Tak naprawdę,<br />
to Ba łan dów by ło dwóch, bo wiem ten<br />
drugi, ubrany w galowy strój, spoglądał<br />
na ce re mo nię z wiel kie go por tre tu za -<br />
wieszonego na ścianie.<br />
Prof. Zbi gniew Śli pek i mar sza łek<br />
Marek Nawara przypomnieli w skrócie<br />
historię tego przedsięwzięcia. Inicjatywa<br />
zo sta ła za po cząt ko wa na w ro -<br />
ku 2005. Chodziło wtedy o znalezienie<br />
odpowiedniego terenu. Na początku roku<br />
2007 pre zy dent No we go Są cza za -<br />
pew nił, że pro po no wa na lo ka li za cja<br />
przy ul. Kościuszki uzyska poparcie samorządu.<br />
W listopadzie podpisano akt<br />
no ta rial ny zwią za ny z prze ka za niem<br />
nieruchomości (ponad 5 ha plus budynki).<br />
W roku 2008 zawarty został wstępny<br />
kon trakt do ty czą cy przy go to wa nia<br />
tzw. pro jek tu klu czo we go w ra mach<br />
Małopolskiego Regionalnego Programu<br />
Ope ra cyj ne go na la ta 2007-13. Ja ko<br />
głów ny cel za pi sa no: „po pra wę in fra -<br />
struktury edukacyjnej i sportowo-rekreacyjnej<br />
uczelni”.<br />
***<br />
Jak podkreślali sygnatariusze umowy,<br />
nowy obiekt będzie w pełni przystosowany<br />
dla osób niepełnosprawnych. Zaproponowane<br />
rozwiązania techniczne<br />
i technologiczne zaspokajają potrzeby<br />
wszystkich użytkowników, „przedstawiają<br />
optymalny stosunek jakości do ceny”.<br />
Projekt przygotowany przez Przedsiębiorstwo<br />
Projektowo-Budowlane EKO-<br />
BUD przewiduje łączny koszt 46 mln 438<br />
tys. 77 zł; fun du sze z MRPO (Unia Eu ro -<br />
pej ska) – 27 mln 563 tys. 486 zł, bu dżet<br />
pań stwa – 17 mln 966 tys. 521 zł, wła sny<br />
wkład PWSZ – 908 tys. 70 zł.<br />
Prof. Zbi gniew Śli pek przy oka zji<br />
podpisania umowy wycofał się ze swojej<br />
opinii, że starania o pieniądze z budże<br />
tu pań stwa przy po mi na ły „dro gę<br />
przez mę kę”.<br />
– Tak kie dyś uwa ża łem i mó wi łem,<br />
ale te raz już tak nie są dzę – skomentował<br />
rek tor PWSZ.<br />
Kanclerz PWSZ, Zbigniew Zieliński,<br />
podkreśla, że to jest zwieńczenie kilkuletnich<br />
przygotowań. Projekt został pozytywnie<br />
zaopiniowany przez<br />
Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego<br />
i Techniki. Później trafił do Ministerstwa<br />
Rozwoju Regionalnego, a stamtąd<br />
– do Ministerstwa Finansów, które zdecydowało<br />
o przyznaniu dotacji z budżetu<br />
państwa (chodzi o tę brakującą kwotę<br />
do 46 mln zł (tak wy ni ka z kosz to ry su).<br />
– Po pod pi sa niu umo wy ogło si my<br />
prze targ – do da je Zbi gniew Zie liń ski.<br />
– Li czę, że dwa mie sią ce po trwa pro ce -<br />
du ra wy ła nia nia wy ko naw cy. Mam<br />
nadzieję, że w kwietniu ruszą roboty, ich<br />
finał planowany jest na koniec 2012 roku.<br />
W pierw szym eta pie pra ce bę dą pro -<br />
wadzone na terenach Startu, w drugim<br />
– na Du naj cu. Ul. Ko ściusz ki w nie co<br />
zmie nio nej po sta ci zo sta nie za cho wa -<br />
na jako droga wewnętrzna, a poza tym<br />
mu si po zo stać, po nie waż pro wa dzi<br />
do wałów przeciwpowodziowych. Ze starych<br />
obiektów pozostanie hala Dunajca<br />
i biurowiec Startu. Boisko Dunajca zostanie<br />
przebudowane, będzie to stadion<br />
piłkarski i lekkoatletyczny.<br />
***<br />
Warto przypomnieć, że decyzja o budo<br />
wie In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej<br />
w tym miejscu kilka lat temu wywołała<br />
wiele kontrowersji. Przeciwko takiemu<br />
rozstrzygnięciu władz miasta ostro prote<br />
sto wa li dzia ła cze WCKS Du na jec<br />
i SKS Start, pod kre śla jąc, że to bę dzie<br />
oznaczać pogrzebanie wspaniałych trady<br />
cji tych klu bów. Od by ło się kil ka spo -<br />
tkań i ze brań w tej spra wie.<br />
Wypowiadali się nie tylko ludzie związani<br />
z obydwoma klubami, nie tylko miło<br />
śni cy spor tu, ale ta kże po li ty cy<br />
lo kal ne go szcze bla. Wie lu są de czan<br />
zgła sza ło in ne lo ka li za cje: w My śl cu<br />
na te re nie daw ne go KRAM (na zwa<br />
od Kon fron ta cji Ru chu Ar ty stycz ne go<br />
Mło dzie ży or ga ni zo wa ne go przez<br />
ZSMP w latach 70. i 80. ubiegłego wieku).<br />
Wielu mieszkańców naszego miasta<br />
uwa ża, że naj lep sze miej sce to by ło<br />
w Za wa dzie na obiek tach tam tej sze go<br />
LKS. Zgła sza no też te re ny na os. Tło ki.<br />
Dziś już od wro tu nie ma. Jest do ku men -<br />
tacja, są pozwolenia i najważniejsze – pieniądze.<br />
Zatem Instytut Kultury Fizycznej<br />
PWSZ powstanie przy ul. Kościuszki.<br />
PIOTR GRYŹ LAK<br />
Instytut Kultury Fizycznej<br />
• hala sportowa o powierzchni 2400 m kw.;<br />
• hala sportowa treningowa (adaptacja hali<br />
Dunajca);<br />
• boiska do piłki nożnej z urządzeniami<br />
lekkoatletycznymi (bieżnie, skocznie,<br />
rzutnie), a także budynek zaplecza stadionu;<br />
• kryta pływalnia o pow. ponad 1000 m kw.<br />
(długość niecki 25 m);<br />
• budynek dydaktyczny o pow. ok. 1900 m kw.;<br />
• laboratoria i pracownie odnowy<br />
biologicznej (fizjologiczna, hydromasaże,<br />
kriokomora, biomechaniczna,<br />
antropomedyczna, anatomiczna, sauna,<br />
siłownia, gimnastyka korekcyjna);<br />
• 2 boiska do gier o sztucznej nawierzchni;<br />
• infrastruktura zewnętrzna (drogi,<br />
chodniki, parkingi).<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 31
OŚWIATA<br />
Galeria sądeckich szkół<br />
Liceum w cieniu<br />
klasztoru<br />
klarysek<br />
Licealiści ze starosądeckiej jedynki, poza typowymi<br />
oddziałami, mogą wybierać między klasami:<br />
dziennikarską, sportową, pedagogiczną i ratownictwa<br />
medycznego. Dyrektorzy szkoły zabiegają o nawiązanie<br />
współpracy z uczelniami wyższymi.<br />
Konsekwentnie, krok po kroku,<br />
dą żą do po pra wy ja ko ści<br />
kształcenia, a tym samym podniesienia<br />
renomy szkoły, po to,<br />
by chcie li w niej się uczyć naj zdol niej si<br />
absolwenci gimnazjów Sądecczyzny.<br />
Po II wojnie światowej staraniem starosądeczan<br />
powstała prywatna Samorządowa<br />
Szkoła Ogólnokształcąca stopnia<br />
licealnego. 1 września 1948 r. podjęło<br />
w niej na ukę po nad 190 uczniów. W dwa<br />
lata później szkoła została upaństwowiona.<br />
Historią szkoły, zamkniętą w dokumentach<br />
i jubileuszowej (na 60-lecie)<br />
monografii, opracowanej przez Andrzeja<br />
Sojkę, obrazowaną przez zdjęcia i materialne<br />
symbole sukcesów uczniowskich,<br />
epatują korytarze i Izba Pamięci, gromadząca<br />
wizerunki nie tylko zasłużonych dla<br />
rozwoju liceum nauczycieli, ale też personelu<br />
pomocniczego. Takie dziedzictwo<br />
zobowiązuje.<br />
– Wszystkim nam zależy: mnie, mojemu<br />
zastępcy, nauczycielom i pozostałym<br />
pracownikom, rodzicom. Wyznajemy dewizę:<br />
age qu od agis, czy li je śli już coś ro -<br />
bisz, rób to do brze – mówi dyrektor<br />
Krzysztof Szewczyk. Zarówno on sam,<br />
jak i jego zastępca, Andrzej Sojka, także<br />
kończyli starosądeckie liceum. Może<br />
być, że Sta ry Sącz to ta kie mia stecz ko,<br />
w którym marzenia, ambicje i postawy<br />
protoplastów wciąż oddziałują na współcześnie<br />
żyjących.<br />
Poprzeczka wysoko postawiona<br />
I Liceum Ogólnokształcące im. Marii<br />
Skłodowskiej–Curie w Starym Sączu<br />
jest największą szkołą ponadgimnazjalną<br />
w po wie cie no wo są dec kim. Po -<br />
nad 600 uczniów, po cho dzą cych<br />
z czterech powiatów i 16 gmin, pozostaje<br />
pod opie ką 44 na uczy cie li. Jest też<br />
szko łą, w któ rej za ję cia dy dak tycz ne<br />
obowiązkowe kończą się o godz. 14.20.<br />
Potem zaczynają się zajęcia dodatkowe,<br />
organizowane m.in . w ramach projektu<br />
„Możemy więcej”. Uczęszcza na nie połowa<br />
uczniów.<br />
Przy pomocy starostwa przeprowadzono<br />
modernizację ogrzewania i sieci<br />
elektrycznej, sale zajęć są przyzwoicie<br />
wyposażone, w każdej znajduje się komputer,<br />
rzutnik, uczniowie mogą korzystać<br />
z bezprzewodowego internetu. Nadto<br />
do ich dyspozycji pozostają pracownie<br />
internetowe, dwa studia językowe i pracownia<br />
multimedialna przy bibliotece.<br />
Gimnazjaliści mają do wyboru klasy:<br />
informatyczną (matematyka, informatyka,<br />
j. angielski), ratownictwa medycznego<br />
(biologia, chemia, podstawy ratownic<br />
twa<br />
me dycz ne go),<br />
geo gra ficz no–bio lo gicz no–ję zy ko wą<br />
(geografia, biologia, j. angielski), dzienni<br />
kar ską (j. pol ski, hi sto ria, wie dza<br />
o społeczeństwie, podstawy dziennikarstwa),<br />
pedagogiczną (j. polski, historia,<br />
pod sta wy pe da go gi ki), bio lo gicz no–<br />
sportowo–językową (biologia, j. angielski,<br />
wychowanie fizyczne).<br />
System elektronicznej rekrutacji pozwala<br />
na zalogowanie się tylko tym absolwentom<br />
gimnazjów, którzy uzyskają<br />
co naj mniej 100 pkt., a do kla sy in for -<br />
ma tycz nej tym z nich, któ rzy osią gną co<br />
naj mniej 110 pkt. Jest to „moc na” kla -<br />
sa, najgorszy wynik przyjętego do niej<br />
w ro ku szkol nym 2009/2010 ucznia wy -<br />
nosił 138 pkt. Dyrekcji szkoły ogromnie<br />
zależy na podniesieniu poziomu nauczania<br />
przedmiotów ścisłych. Próbna matura<br />
z ma te ma ty ki wy pa dła tu, mi mo<br />
śro do wi sko we go cha rak te ru szko ły,<br />
dość dobrze: zdawalność 86%, średnia<br />
możliwych do uzyskania punktów – 28.<br />
Są to rezultaty zdecydowanie lepsze niż<br />
powiatowe, na poziomie porównywalnym<br />
z rezultatami województwa małopol<br />
skie go (od po wied nio: 88%; 27,97)<br />
i wy ni ka mi uzy ska ny mi przez li cea<br />
ogól no kształ cą ce w kra ju (od po wied -<br />
nio: 88% 27,72). Krzysz tof Szew czyk<br />
zamierza podjąć współpracę z wydzia-<br />
Istnieje duże<br />
prawdopodobieństwo, że<br />
właśnie w starosądeckim<br />
ogólniaku powstanie<br />
Powiatowy Ośrodek<br />
Wspierania Uczniów<br />
Zdolnych dla dzieci<br />
szczególnie uzdolnionych<br />
matematycznie i językowo.<br />
ła mi na uk ści słych uczel ni wy ższych.<br />
Nie ba wem roz pocz nie się re kru ta cja<br />
do pro jek tu „Dia ment”. Ist nie je du że<br />
prawdopodobieństwo, że właśnie w starosądeckim<br />
ogólniaku powstanie Powiato<br />
wy Ośro dek Wspie ra nia Uczniów<br />
32 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Ta blo per so ne lu po moc ni cze go<br />
w Izbie Pa mię ci<br />
Mar cin Fał tyn – naj lep szy w II Kon -<br />
kur sie Wie dzy Eko no micz nej<br />
Mateusz Legutko – finalista eliminacji<br />
olimpiady biologicznej<br />
Zdolnych dla dzieci szczególnie uzdolnionych<br />
matematycznie i językowo. Wyso<br />
ki po ziom na ucza nia tych<br />
przed mio tów jest, zda niem dy rek to ra,<br />
ele men tar nym wa run kiem ży cio wych<br />
sukcesów absolwentów szkoły.<br />
Krzysztof Szewczyk ubolewa, że nie<br />
dysponuje spełniającym standardy boiskiem<br />
spor to wym i od po wied nią sa lą<br />
do gier zespołowych. Mimo słabego zaplecza<br />
sportowego, wdrożono innowacyj<br />
ny pro gram na ucza nia w kla sach<br />
sportowych. Powstała siłowania, utworzo<br />
no sa lę do gry w ping-pon ga i sa lę<br />
do upra wia nia gim na sty ki. Mło dzież<br />
tych klas nie realizuje zajęć wychowania<br />
fizycznego prowadzonych w sposób<br />
tradycyjny, przez jednego i wciąż tego<br />
sa me go na uczy cie la wf. Za trud nie nie<br />
trenerów i instruktorów dyscyplin sportu<br />
umożliwiło zindywidualizowanie zajęć<br />
spor to wych. Mło dzież upra wia:<br />
narciarstwo zjazdowe, pływanie, trójbój<br />
si ło wy, te nis ziem ny. Al pej czy cy wy -<br />
grywają wszystkie powiatowe zawody<br />
w tej dyscyplinie sportu. Dzięki hojności<br />
starostwa, szkoła pozyskała środki finan<br />
so we na re ali za cję w ca łym cy klu<br />
kształcenia dwóch dodatkowych godzin<br />
zajęć sportowych tygodniowo.<br />
Młodzi ludzie z klas pedagogicznych<br />
ma ją mo żli wość, w cią gu dwóch dni<br />
Warto wiedzieć<br />
Drużyna I LO w mistrzostwach pierwszej pomocy w Mszanie Dolnej<br />
Starosądecki ogólniak ma 62 lata. To niewiele<br />
w 750–let niej hi sto rii mia sta, któ re wie le<br />
za wdzię cza św. Kin dze, fun da tor ce i pierw -<br />
szej ksieni klasztoru sióstr klarysek. To dzięki<br />
za ko no wi już oko ło 1470 r. dzia ła ła w Sta -<br />
rym Są czu pierw sza szko ła pa ra fial na. Hi sto -<br />
ry cy nie wy klu cza ją ist nie nia wcze śniej szej<br />
przyklasztornej szkoły konwenckiej dla zakon<br />
nic. Le gen dy o Kin dze po da ją, że na ka za -<br />
ła tłu ma cze nie pie śni re li gij nych na ję zyk<br />
polski, a w archiwach klasztoru przechowywa<br />
ny jest, po cho dzą cy z prze ło -<br />
mu XIII i XIV wieku rękopis Omnia be ne fi cia<br />
(Wszyst kie do bro dziej stwa). Tej rangi zabytki<br />
są świa dec twa mi ist nie nia wa żnych śre dnio -<br />
wiecz nych szkol nych ośrod ków mu zycz nych<br />
tak w Paryżu – przy katedrze Notre Dame –<br />
jak i w Sta rym Są czu.<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 33
OŚWIATA<br />
w roku szkolnym, próbowania swych sił<br />
w pracy nauczycielskiej z przedszkolaka<br />
mi i ucznia mi Szko ły Pod sta wo wej<br />
nr 1 w Sta rym Są czu.<br />
Na dwa la ta przed wej ściem w ży cie<br />
usta wy o ra tow nic twie me dycz nym,<br />
przy współ pra cy z Ko men dą Miej ską<br />
Miłośnicy poezji<br />
Państwowej Straży Pożarnej w Nowym<br />
Sączu utworzono klasę z podstawami ratow<br />
nic twa me dycz ne go. Ucznio wie<br />
szkoły zdobywają uprawnienia do prowadzenia<br />
szkoleń i są liderami wszystkich<br />
re gio nal nych za wo dów z za kre su<br />
ratownictwa medycznego.<br />
Absolwenci<br />
Kuźnia dziennikarska<br />
To w starosądeckim ogólniaku po raz<br />
pierwszy w regionie zrealizowano pomysł<br />
utworzenia klasy dziennikarskiej.<br />
Uczniowie wydają, liczącą nawet i 90<br />
stron, gazetkę szkolną „Curie–r”, współpracują<br />
z lokalnymi gazetami. Z inicjatywy<br />
Zarządu Głównego TPD będą brać<br />
udział, jako jedna z dziesięciu szkół<br />
w Polsce, w realizacji elitarnego projektu<br />
„Klinika Sukcesu – Szkoła Medialna”.<br />
Celem projektu jest przygotowanie reportażu<br />
telewizyjnego, który zostanie wyemitowany<br />
przez lokalne media.<br />
W praktyce oznacza to współpracę<br />
z TVP i TVN oraz przygotowywanie się<br />
pod okiem profesjonalistów do wykonywania<br />
zawodu reportera, redaktora, wydawcy<br />
i prezentera telewizyjnego, a także<br />
– operatora kamery, realizatorów dźwięku,<br />
świa tła i wi zji dla TVP, mon ta ży sty<br />
oraz reportera i prezentera radiowego, realizatora<br />
dźwięku, reportera prasowego,<br />
fotoreportera i wydawcy. Co więcej,<br />
szkoła zyska niezbędne zaplecze – profesjonalne<br />
studio, na którego wyposażenie<br />
otrzy ma 500 tys. zł z fun du szy unij nych.<br />
In ną z re ali zo wa nych ini cja tyw bę -<br />
dzie kurs języka angielskiego, kończący<br />
się certyfikatem.<br />
Świetnie układa się współpraca ze<br />
słowackim Gimnazjum w Spiskiej Nowej<br />
Wsi, którego uczniowie są laureatami<br />
olimpiad międzynarodowych.<br />
Słowaccy partnerzy są częstymi gośćmi<br />
LO, nie tyl ko w week en dy, ale też pod -<br />
czas ważnych szkolnych uroczystości,<br />
zawodów i konkursów. Do Starego Sącza<br />
przyjeżdża także młodzież z Francji.<br />
Wśród suk ce sów uczniów szko ły, od -<br />
nie sio nych w ro ku ubie głym, zna la zły<br />
się: II miejsce Wiktora Maśko z klasy 2e<br />
w okrę go wym eta pie Ogól no pol skiej<br />
Olim pia dy „Lo sy Żoł nie rza i Dzie je<br />
Orę ża Pol skie go” oraz II miej sce<br />
Agniesz ki Mły nar czyk z kl. Ib w Mię -<br />
dzy na ro do wym Fe sti wa lu Pio sen ki<br />
Wśród ab sol wen tów szko ły są pro fe so ro wie uczel ni wy ższych (m. in.: prof. dr hab. Sta ni sław Ce -<br />
bu la, prof. dr hab. Igna cy Fiut, prof. dr hab. An drzej Ja wor ski, prof. dr hab. An drzej Pru sek), ar ty -<br />
ści (m. in. Ka ta rzy na Zie liń ska i Jó zef Po gwizd), le ka rze, praw ni cy, far ma ceu ci, na uczy cie le,<br />
in ży nie ro wie, lot ni cy, ofi ce ro wie ma ry nar ki han dlo wej i 119 – pra cu ją cych nie tyl ko w Pol sce, ale<br />
też we Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, krajach Afryki – księży. Do starosądeckiego<br />
LO uczęsz czał rów nież obec ny bur mistrz mia sta – Ma rian Cy coń.<br />
i Tań ca „Ma jo wa Nut ka”, I miej sce<br />
Marcina Faltyna z klasy 3e w II Konkursie<br />
Wiedzy Ekonomicznej dla uczniów<br />
szkół śred nich „Go spo dar ka Pol ski<br />
w pro ce sach glo ba li za cji i in te gra cji”<br />
(wygrał wyjazd do Brukseli i tygodniowy<br />
po byt na Kre cie).<br />
DziękiIiIImiejscu Łukasza Kowalczy<br />
ka i Mo ni ki Ku nic kiej z kla sy Ib<br />
szko ła by ła naj lep szą w Po wia to wym<br />
Kon kur sie Eko lo gicz nym. Ucznio wie<br />
klasy 3i – Marcin Guc i Sylwester Kozień<br />
ski – zo sta li lau re ata mi III eta pu<br />
ogólnopolskiej olimpiady „O diamentowy<br />
indeks AGH” z przedmiotu matematy<br />
ka, nad to Mar cin Guc zo stał<br />
fi na li stą IV edy cji in ter ne to we go kon -<br />
kursu matematycznego MATMIX. PL.<br />
W antologii wierszy, będącej pokłosiem<br />
kon kur su or ga ni zo wa ne go przez wy -<br />
dział dusz pa ster stwa mło dzie ży ku rii<br />
tarnowskiej, zamieszczono utwory: Nata<br />
lii Boch niarz (kla sa 3d), Ma rii Ogo -<br />
rzały (klasa 3d), Mariusza Łomnickiego<br />
(kla sa 3d), San dry Obrzud (kla sa 2f),<br />
Klaudii Zuber (klasa 2f), Karoliny Leśniak<br />
(kla sa 3b), Wio le ty Gry wal skiej<br />
(klasa 3h).<br />
Ucznio wie szko ły chęt nie an ga żu ją<br />
się w ak cje cha ry ta tyw ne, po dej mu ją<br />
inicjatywy, jak choćby tę związaną z porządkowaniem<br />
cmentarza przed Zaduszka<br />
mi. Pod opie ką Mie czy sła wa<br />
Zagórowskiego przy parafii św. Elżbiety<br />
działa licealny zespół muzyczny Pokolenie<br />
Jana Pawła II. Znamiennym jest<br />
też fakt or ga ni za cji w dniu 1 czerw -<br />
ca 2009 r. symulacji wyborów do Parlamentu<br />
Europejskiego w ramach projektu<br />
Centrum Edukacji Obywatelskiej „Młodzi<br />
gło su ją”. Mar sza łek Ma ło pol ski<br />
nadał starosądeckiemu ogólniakowi tytuł<br />
Szkoły Przyjaznej Młodzieży. W gabinecie<br />
dyrektora wisi dyplom Złotego<br />
Jabłka Sądeckiego.<br />
Krzysztof Szewczyk chciałby dyspono<br />
wać tro chę więk szy mi środ ka mi fi -<br />
nan so wy mi, po zwa la ją cy mi choć by<br />
na modernizację i rozbudowę zaplecza<br />
spor to we go szko ły. Po za tym ma rzy<br />
o utworzeniu laboratorium chemicznego<br />
z prawdziwego zdarzenia. Na razie<br />
ma rzy, gdyż jest to wy da tek rzę du kil -<br />
kudziesięciu tysięcy złotych.<br />
LUD MI ŁA MAJ CHR ZAK<br />
34 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Dwór Morawskich w Marcinkowicach FOT. PIOTR GRYŹLAK<br />
Józef Gościej wierzy, że doczeka powrotu<br />
zbiorów muzealnych na stare pielesze<br />
Dwór Morawskich<br />
będzie jak nowy<br />
Dwór Morawskich, w którym przez kilkadziesiąt lat<br />
mieściło się Szkolne Muzeum Historyczne<br />
w Marcinkowicach, będzie odnowiony. Starostwo<br />
Powiatowe szuka funduszy na ten cel m.in. w programach<br />
Unii Europejskiej.<br />
Wostatnich latach jakieś złe<br />
moce sprzysięgły się przeciw<br />
ko tej pla ców ce. Naj -<br />
pierw by ło wła ma nie,<br />
roz bi te szy by i de wa sta cja. Póź niej,<br />
po awarii zaworu wodociągowego, zalaniu<br />
uległy dwa pomieszczenia. Ekspona<br />
ty trze ba by ło prze nieść do ja dal ni<br />
Zespołu Szkół im. Władysława Orkana.<br />
Po tem ugiął się nad we rę żo ny zę bem<br />
czasu drewniany strop. Trzeba były wykwaterować<br />
mieszkające na pierwszym<br />
piętrze trzy rodziny dawnych pracowników<br />
szko ły. Mo że już wy star czy tych<br />
nieszczęść…<br />
Cenne zbiory gromadzone przez kilka<br />
pokoleń nauczycieli i uczniów mają<br />
wrócić na swoje miejsce. W tym budynku<br />
po re mon cie ma po wstać Cen trum<br />
Kształcenia Ustawicznego.<br />
***<br />
– Przed dwudziestu kilku laty w „Dunaj<br />
cu” Elżbie ta Glin ka na pi sa ła ar ty -<br />
kuł Tak ro dzi się mu zeum – wspo mi nał<br />
przed ro kiem Jó zef Go ściej, eme ry to -<br />
wany polonista Zespołu Szkół w Marcinkowicach,<br />
bibliotekarz, twórca i społeczny<br />
kustosz tej placówki. – Wierzę,<br />
że za kilka miesięcy przeczytam tekst pt.<br />
Tak od ro dzi ło się mu zeum. Oba wia li -<br />
śmy się o los zbio rów. Część z nich za -<br />
mokła.<br />
– Widok był przygnębiający – dodawała<br />
Stefania Gościej, żona pana Józefa,<br />
ta kże eme ry to wa na na uczy ciel ka.<br />
– To dla nas ta ki dru gi cios, dwa la ta te -<br />
mu mie li śmy wła ma nie do mu zeum.<br />
Przeżyliśmy wtedy szok.<br />
– Budynek, w którym znajdowało się<br />
muzeum, od jakiegoś czasu był wyłączony<br />
z użyt ko wa nia, ze wzglę du na zły stan<br />
techniczny – mówiła nam dyrektor Zespołu<br />
Szkół, Alicja Wąsowicz. – Z wiosną<br />
ma się roz po cząć je go re mont.<br />
Awaria spowodowała, że trzeba było<br />
przyspieszyć przeniesienie zbiorów<br />
do jadalni. Właśnie widzę, jak uczniowie<br />
pod kierunkiem prof. Józefa Gościeja to<br />
robią. Dzięki uprzejmości dyrektora Muzeum<br />
Okręgowego, Roberta Ślusarka,<br />
otrzymaliśmy pomoc fachowców, którzy<br />
znają się na osuszaniu zamoczonych papierowych<br />
dokumentów. Przywieźli specjalne<br />
urządzenie. Wszystko będzie<br />
uratowane. O to jesteśmy spokojni. Sytuacja<br />
jest więc już do bra. Wie rzy my, że<br />
Warto wiedzieć<br />
Jó zef Go ściej, ur. 18 mar ca 1932 r. w Łę tow -<br />
ni, ab sol went ka te dry fi lo lo gii pol skiej UJ,<br />
od 1956 r. pra co wał w Czer ni cho wie<br />
pod Kra ko wem, w naj star szej śred niej szko le<br />
rol ni czej, od 1957 miesz ka w Mar cin ko wi -<br />
cach. Przez wie le lat był po lo ni stą i bi blio te -<br />
ka rzem w Ze spo le Szkół Rol ni czych (obec nie<br />
na eme ry tu rze). Jest współ twór cą i ku sto -<br />
szem Mu zeum Hi sto rycz ne go, w któ rym<br />
zgro ma dził mnó stwo cen nych pa mią tek, do -<br />
ty czą cych m.in. bi twy pod Mar cin ko wi ca mi.<br />
Żona Stefania – także emerytowana nauczyciel<br />
ka, (ru sy cyst ka po UJ), cór ka – Agniesz -<br />
ka, syn – Ju liusz.<br />
Jó zef Go ściej jest au to rem wie lu tek stów<br />
i pu bli ka cji, m.in. opu bli ko wał ksią żkę pt. Legio<br />
ni ści w „Mar cin ko wi cach. Zgło szo ny<br />
do plebiscytu przez Sądecki Uniwersytet<br />
Trzeciego Wieku został wybrany małopolskim<br />
Seniorem Roku 2007.<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 35
OŚWIATA<br />
za sprawą Starostwa Powiatowego ten<br />
obiekt odzyska świetność.<br />
***<br />
Dyrektor Wydziału Edukacji, Kultury<br />
i Sportu, Zbigniew Czepelak, zapewniał<br />
na po cząt ku 2009 r., że dwór<br />
zostanie odrestaurowany i zmodernizowany.<br />
– W budżecie mamy na ten cel zarezerwowane<br />
500 tys. zł – mówił Zbigniew<br />
Czepelak. – Wkrótce ogłosimy przetarg.<br />
Roboty zaczniemy od dachu. Wyremontowane<br />
zostaną wnętrza, wstawiona nowa<br />
stolarka, będzie stosowna elewacja,<br />
wszyst ko z za cho wa niem sty lu i hi sto -<br />
rycznego charakteru obiektu. To jest wariant<br />
pod sta wo wy. Wy stą pi my też<br />
o dotacje z Małopolskiego Regionalnego<br />
Programu Operacyjnego, ponieważ<br />
chce my tam zlo ka li zo wać Cen trum<br />
Kształcenia Ustawicznego. Ono nadzoro<br />
wa ło by pra ce punk tów roz miesz czo -<br />
nych na te re nie po wia tu. My ślę, że to<br />
dobry pomysł. Jeśli otrzymamy dofinanso<br />
wa nie z Unii Eu ro pej skiej, wów czas<br />
za kres prac bę dzie więk szy. W obu przy -<br />
padkach zakładamy, że muzeum wróci<br />
na swo je miej sce, bo to jest dla nie go<br />
najlepsza lokalizacja.<br />
– Lo sem na sze go mu zeum in te re so -<br />
wa li się ró żni lu dzie – podkreślał Józef<br />
Gościej. – Listy w sprawie jego zachowania<br />
napisali m.in. przedstawiciele rodziny<br />
Potoczków z Rdziostowa, Zarządu<br />
Krajowego Towarzystwa Uniwersytetów<br />
Ludowych oraz Małgorzata Morawska,<br />
cór ka Ja na i wnucz ka Sta ni sła wa.<br />
Na ra zie ma my spo ro pra cy przy prze -<br />
noszeniu i zabezpieczaniu eksponatów.<br />
Bar dzo się cie szę, z te go, że na sze zbio -<br />
ry wró cą do dwo ru.<br />
***<br />
Minął rok, pusty budynek smutno stoi<br />
w dwor skim par ku wśród sę dzi wych<br />
drzew. Nie ma w nim ży cia…<br />
– Na razie – zapewnia dyrektor Zbigniew<br />
Czepelak. – To nie jest tak, że nic<br />
Po muzeum Józef Gościej oprowadzał m.in. prezydenta Ryszarda<br />
Kaczorowskiego i gen. Franciszka Gągora (2008) FOT. PIOTR GRYŹLAK<br />
nie zrobiliśmy w roku 2009. Po przeniesie<br />
niu lo ka to rów, przy stą pi li śmy<br />
do pierwszego etapu prac, a zaczęliśmy<br />
od dachu. Pałac otrzymał nowe pokrycie.<br />
Ponadto zrobiony został porządny<br />
żel be to wy strop. War tość tych prac oce -<br />
nia my na 400 tys. zł. Ma my do ku men ta -<br />
cję dal szych ro bót mo der ni za cyj nych.<br />
Zło ży li śmy wnio sek o do fi nan so wa nie<br />
do MRPO. Nasz pro jekt prze szedł po zy -<br />
tywnie wszystkie procedury, więc liczymy<br />
na do fi nan so wa nie. W bu dże cie<br />
na rok 2010 Rada Powiatu Nowosądeckiego<br />
zapisała też odpowiednie pieniądze.<br />
Że by wy ko nać wszyst kie pra ce,<br />
po trze ba ok. 2 mln zł. Czy ty le do sta nie -<br />
my – trudno powiedzieć. Nadal planujemy<br />
w tym bu dyn ku umie ścić Cen trum<br />
Kształ ce nia Prak tycz ne go. Wró ci też<br />
do niego muzeum. Wierzę, że inwestycję<br />
uda się prze pro wa dzić w tym roku.<br />
Jan Morawski, ostatni dziedzic<br />
z Mar cin ko wic<br />
10 lu te go 1995 r. zmarł w War sza -<br />
wie w wie ku 78 lat, mec. Jan Ju liusz<br />
Dą bro wa Mo raw ski, ostat ni dzie dzic<br />
z Mar cin ko wic. Był żoł nie rzem wrze -<br />
śnia 1939, wal czył w do bo ro wym 1.<br />
Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich, póź -<br />
niej dzia łał w są dec kim ru chu opo ru,<br />
organizacji Orła Białego, w ZWZ – AK<br />
(pseu do nim Za wo ja). To wła śnie w je -<br />
go do mu ukry ty zo stał słyn ny ku rier<br />
Jan Kar ski, po bra wu ro wej uciecz ce<br />
z są dec kie go szpi ta la. Jan Mo raw ski,<br />
po wiel kiej wsy pie, tra fił do Oświę ci -<br />
mia, prze żył Flos sen burg, Bu chen wald<br />
i Da chau.<br />
Po wojnie, kiedy jego rodzinę pozbawio<br />
no ma jąt ku w Mar cin ko wi cach,<br />
osiadł w War sza wie, gdzie był po -<br />
wszech nie sza no wa nym ad wo ka tem,<br />
działaczem organizacji kombatanckich.<br />
Nie zerwał nici wiążących go z rodzinną<br />
miej sco wo ścią. W za bu do wa niach<br />
dworskich zorganizowano Zespół Szkół<br />
Rol ni czych (po cząt ko wo w tej szko le<br />
pracował jego ojciec).<br />
– Pan Jan przez wie le lat utrzy my wał<br />
kontakty z naszą placówka, regularnie<br />
nas od wie dzał. Je go oczkiem w gło wie<br />
było nasze regionalne muzeum, w którym<br />
poczesne miejsce zajmują m.in. niektóre<br />
pamiątki po Morawskich. Ostatni raz był<br />
w Marcinkowicach w roku 1993. Odszedł<br />
od nas człowiek nietuzinkowy, tak<br />
jak cała rodzina – wspominał go prof.<br />
Józef Gościej.<br />
Zgod nie ze swo ją wo lą, ostat ni dzie -<br />
dzic Marcinkowic spoczął w rodzinnym<br />
grobowcu, niedaleko cmentarza legionistów<br />
na Pasterniku, obok ojca Stanisława<br />
Morawskiego i dziada Adama Dąbrowy-<br />
Morawskiego, porucznika wojsk polskich<br />
w powstaniu styczniowym.<br />
PIOTR GRYŹLAK<br />
Mar cin ko wic ki dwór<br />
Z dworem Morawskich związane są niezwykłe<br />
wy da rze nia hi sto rycz ne. Ca ły ma ją tek<br />
należał niegdyś do rodu Marcinkowskich<br />
her bu Gryf, po tem do Pa szy ców i Ada ma Ma -<br />
rasse. Później jego właścicielem był Albert<br />
Fauck. U nie go go ścił ze szta bem Jó zef Pił -<br />
sudski w roku 1914, podczas słynnej bitwy<br />
pod Marcinkowicami. W roku 1921 nieruchomość<br />
nabył Stanisław Morawski. W tym<br />
roku ponownie przybył tam Józef Piłsudski.<br />
36 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
SPOŁECZEŃSTWO<br />
FOT. HSZ<br />
Lorkowie z Trzetrzewiny<br />
Szczę śli wa czter nast ka<br />
Nie korzystają z pomocy<br />
opieki społecznej ani<br />
Caritasu. W domu jest<br />
czysto i schludnie, bogactwa<br />
nie widać, ale biedy też nie.<br />
Inie byłoby w tym nic szczególnego,<br />
gdy by nie fakt, że ma ją… 12 dzie ci.<br />
Ubranych, najedzonych, uśmiechniętych.<br />
Lorkowie mieszkają w Trzetrzewinie<br />
przy drodze na Chochorowice, pięknie tu<br />
zi mą, a jak do pie ro mu si być la tem. Za je -<br />
żdżam pod solidną piętrówkę z ładną elewacją.<br />
Od drogi rosną iglaki, w ogrodzie<br />
oczko wod ne, te raz sku te lo dem, a w su -<br />
terynach sklep spożywczy. Zerkam przez<br />
szy bę, na pół kach wszyst ko to, co w ta -<br />
kim wiejskim sklepiku być powinno: pieczywo,<br />
nabiał, makarony, przetwory etc.<br />
Pod domem stoi ciężarówka i samochód<br />
do staw czy. Go spo darz ma cha<br />
do mnie z balkonu. Pomimo mrozu jest<br />
w samym podkoszulku, obok niego gromad<br />
ka dzie ci, ale na wet nie po ło wa<br />
przy chów ku, bo tyl ko piąt ka. Pan Adam<br />
zbie ga do wej ścia i pro wa dzi mnie<br />
do go ścin ne go po ko ju. Tam już cze ka<br />
pani Łucja z niemowlęciem przy piersi.<br />
Wo kół ma my tło czą się, jak pi sklę ta<br />
przy kwo ce, dzie ci, choć nie ma wszyst -<br />
kich. Szyb ko prze bie gam wzro kiem<br />
po jasnych główkach, brakuje trójki.<br />
– Przed wigilią się urodził – pokazuje<br />
mama z dumą na niemowlaka. Krzysiu<br />
cho wa się zdro wo, to naj wa żniej sze.<br />
Na początek poddałem gospodynię ciężkiej<br />
pró bie. Cie ka we, czy po tra fi bez<br />
ściągawki wymienić imiona wszystkich<br />
dzie ci i po dać da ty ich uro dzin. Ani<br />
chwi li się nie wa ha ła.<br />
– Idzie my od naj star sze go – roz po -<br />
czy na go spo dy ni. – Pau li na uro dzi ła<br />
się 14 ma ja 1987 ro ku. Po tem był Mi -<br />
chał, 20 maja 1988 roku, następnie Karo<br />
li na, 19 wrze śnia 1989 ro ku. Po tem<br />
Natalka, 20 listopada 1992 roku, potem<br />
przerwa i Sebastian, 19 maja 1995 roku.<br />
Po Se ba stia nie był Ka mil, 25 ma -<br />
ja 1996 ro ku, na stęp nie Szy mon, 24<br />
września 1997 roku, po nim Dominik 26<br />
września 2000 roku, potem Maciek, 21<br />
lip ca 2002 ro ku, Ja kub, 17 stycz -<br />
nia 2005 roku, Nikola 20 września 2007<br />
roku i Krzysztof, 21 grudnia 2009 roku.<br />
Bra wo! Gdy by te le wi zja ro bi ła ta ki<br />
kon kurs, to miesz kan ka Trze trze wi ny<br />
wy gra ła by go w cu glach. Imio na dla<br />
dzie ci wy my śla ją wspól nie, choć dla<br />
naj młod szej po cie chy wy brał ta ta, bo<br />
św. Krzysz tof to pa tron kie row ców.<br />
A Ni ko lę wy my śli ła naj star sza Pau li -<br />
na podczas narady rodzinnej.<br />
Pa ni Łu cja po ro dów się nie boi, ro dzi<br />
bez komplikacji, tylko przy dwóch ostatnich<br />
dzieciach miała cesarkę z powodu<br />
ży la ków na no gach. Lor ko wą do brze<br />
znają pielęgniarki z porodówki w sądec-<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 37
kim szpitalu, a ostatnio Medikoru. Nie<br />
było sensu pytać gospodarzy o antykoncepcję<br />
i co sądzą o metodach planowania<br />
ro dzi ny. Tak sa mo pa ni Łu cja ni gdy<br />
nie korzystała z badań prenatalnych, męża<br />
nie interesowała płeć dziecka, które<br />
żona nosiła pod sercem.<br />
– Ja się ni gdy nie py ta łam le ka rzy,<br />
nie mia ła to dla mnie żad ne go zna cze -<br />
nia. Co Bóg da, to się uro dzi – mó wi.<br />
Nie było sensu pytać<br />
gospodarzy<br />
o antykoncepcję i co sądzą<br />
o metodach planowania<br />
rodziny. Tak samo pani<br />
Łucja nigdy nie korzystała<br />
z badań prenatalnych,<br />
męża nie interesowała płeć<br />
dziecka, które żona nosiła<br />
pod sercem.<br />
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Gdy opowiadam gospodyni głośną historię<br />
Alicji Tysiąc, która pozwała państwo<br />
polskie do trybunały w Strasburgu<br />
o odszkodowania, i dostała je, za to, że<br />
wbrew swo jej wo li – bo chcia ła skro ban -<br />
ki z powodu słabego wzroku, ale lekarze<br />
odmówili – urodziła zdrowe dziecko,<br />
to z niedowierzaniem kręci głową.<br />
– Za to, że uro dzi ła dziec ko, wzię ła<br />
odszkodowanie, czy tak? – upewniała się<br />
Lor ko wa, a kie dy zro zu mia ła, rze kła:<br />
– Na pew no bym się nie od wa ży ła usu -<br />
nąć cią żę, że tam wzrok stra cę, czy co,<br />
w to bym nie uwie rzy ła, dziec ko jest naj -<br />
ważniejsze.<br />
***<br />
Jak sobie dają radę z taką gromadką<br />
dzieci? Przeciętna dzietność Polki w wieku<br />
rozrodczym wynosi 1,2. Łucja Lorek<br />
z Trzetrzewiny, gmina Chełmiec w powiecie<br />
nowosądeckim, zastąpiła 10 Polek.<br />
– Po wiem pa nu, że to sa mo przy cho -<br />
dzi, co dziec ko, to obo wią zek. Aha, mu szę<br />
wstać, mu szę zro bić jeść, mu szę go prze -<br />
brać. Ja się nie za sta na wiam nad tym, jak<br />
so bie dać ra dy, mu szę so bie dać ra dy i już<br />
– mówi twardo pani Łucja.<br />
Dwie naj star sze cór ki są już za mę żne.<br />
Paulina mieszka w Trzetrzewinie, a Karolina<br />
w Marcinkowicach. Lorkowie doczekali<br />
się nawet wnuczki u Karolinki.<br />
Pau lin ka jesz cze nie ma dziec ka, bo wy -<br />
szła za mąż dopiero w lipcu zeszłego roku.<br />
Oj ciec dwa na ścior ga dzie ci<br />
wy pra wił we se le na 130 osób, bo swój<br />
honor ma.<br />
Obo je po cho dzą z Trze trze wi ny,<br />
z wielodzietnych rodzin.<br />
– U nas w domu było ośmioro dzieci,<br />
dwo je zmar ło, ale sze ścio ro się wy -<br />
chowało – mówi pani Łucja. – Nas by ło<br />
siedmioro, same chłopaki, a u dziadka<br />
sie dem na ścio ro dzie ci – wtrą ca pan<br />
Adam. Za tem tra dy cje by ły. Zna li się<br />
od małego. Pani Łucja (1966) skończyła<br />
han dlów kę, pan Adam (1962) sa mo -<br />
chodówkę. W okresie narzeczeństwa nie<br />
ustalali modelu swojej rodziny, nie prowadzili<br />
takich rozmów.<br />
– Na pewno chcieliśmy stworzyć taką<br />
ro dzi nę nor mal ną, że by by ło kil ko ro<br />
dzieci, bo w takich rodzinach jest wesoło,<br />
jak się wszy scy zej dą – tłumaczy gospodarz.<br />
Po ro ku ma łżeń stwa przy szło<br />
na świat pierw sze dziec ko, po dwóch<br />
na stęp ne i tak po ko lei, jak już to prze -<br />
śle dzi li śmy. Pan Adam ca ły czas pra co -<br />
wał w No wo ma gu w No wym Są czu.<br />
Jako kierowca jeździł na Śląsk, całymi<br />
dnia mi nie by ło go w do mu. U schył ku<br />
ko mu ny za czę li bu do wać dom na 27-<br />
aro wej dział ce, po da ro wa nej im przez<br />
rodziców pani Łucji. Wzięli kredyt i...<br />
wpadli w pułapkę Balcerowicza, jak tysią<br />
ce Po la ków, kie dy z dnia na dzień<br />
oprocentowanie skoczyło do niebotycznej<br />
wy so ko ści. Ja koś się z tej bie dy wy -<br />
ka ra ska li. Dom sta wia li sys te mem<br />
gospodarczym.<br />
– Ja tyl ko sta ra łem się o ma te ria ły,<br />
a ro bo ci zna to by ła po moc ro dzin -<br />
na – wspomina pan Adam. Po wprowadze<br />
niu się do wy ma rzo ne go do mu<br />
naj więk szy pro blem był z wo dą, któ rą<br />
tak na praw dę ma ją do pie ro od dwóch<br />
lat. Ta ka tu su cha oko li ca, wójt co ro ku<br />
obie cy wał wo do ciąg i tak to trwa ło.<br />
Z po cząt ku no sił wo dę w wia der kach,<br />
następnie w beczce 60-litrowej, potem<br />
woził w beczce o pojemności 1000 litrów<br />
i tak przez 16 lat. To z po wo du wo -<br />
dy tra fił po raz pierw szy do ga ze ty.<br />
Od 2007 r., kie dy uro dzi ła się Ni ko la,<br />
pan Adam jest na urlo pie wy cho waw -<br />
czym. Chciał by wró cić do pra cy, w No -<br />
wo ma gu, ale oba wia się, że nie bę dzie<br />
do czego, bo firma cieniutko przędzie.<br />
Pa ni Łu cja naj pierw pra co wa ła<br />
w skle pie, po tem by ła na wy cho waw -<br />
czym, następnie na bezrobociu, aż wzięła<br />
spra wy w swo je rę ce. W 2003 r.<br />
otworzyła sklep, a niedawno rozszerzyła<br />
dzia łal ność go spo dar czą o usłu gi<br />
transportowe, z czego Trzetrzewina słynie.<br />
Na ciężarówce jeździ najstarszy syn<br />
Michał, zatrudniony u mamy. Mają jeszcze<br />
drugi samochód dostawczy, zleceń<br />
im nie bra ku je.<br />
***<br />
Dzie ci uczą się śred nio, ale bez pro -<br />
blemu przechodzą z klasy do klasy. Dużo<br />
ro dzi com po ma ga ją, star sze<br />
opie ku ją się młod szy mi i są bar dzo so -<br />
li dar ne. Dom po dzie lo ny jest na stre fy<br />
sprzą ta nia.<br />
– Je den syn ma po kój do wy sprzą ta -<br />
nia, drugi – klatkę schodową, trzeci – łazien<br />
kę, a jak ktoś pa li w ko tłow ni, to jest<br />
zwolniony ze sprzątanie w domu – tłumaczy<br />
ojciec. Obiad gotuje mama, ale<br />
śniadanie starsze dzieci robią sobie same.<br />
Na ko la cję idą u Lor ków dwa chle -<br />
38 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
FOT. HSZ<br />
by. Rano i wieczorem cała rodzina klęka<br />
do pa cie rza, chy ba że ta ty nie ma<br />
w domu. Pani Łucja należała do róży różańcowej,<br />
niestety, rozchorowała się kolatorka<br />
i teraz zastanawia się ze szwagierką,<br />
jak odnowić różę. Podczas I Komunii<br />
Św. Dominika w ubiegłym roku<br />
proboszcz Trzetrzewiny, ks. Rafał Mikoś,<br />
do nikogo nie poszedł na przyjęcia,<br />
ale po wie dział, że do Lor ków pój dzie<br />
na wet jak by go nie pro si li. I przy szedł.<br />
– Po sie dział z na mi dłu żej – mó wi<br />
gło wa ro dzi ny i wi dać, że wi zy ta pro -<br />
boszcza ich dowartościowała.<br />
Lor ko wie nie wy cią ga ją rę ki<br />
po wsparcie. – Na po cząt ku ze dwa ra zy<br />
po szłam do opie ki. To by ło wte dy, jak że -<br />
śmy się przeprowadzili i ciężko nam było<br />
kre dyt spła cić, ca łą wy pła tę mę ża<br />
za no si łam do ban ku, ale i tak nic nie do -<br />
stałam – wspomina.<br />
Pra cow ni cy so cjal ni z Gmin ne go<br />
Ośrodka Pomocy Społecznej do Lorków<br />
nie zaglądają. Ostatni raz pani Zosia była<br />
u nich trzy la ta te mu. Utar ło się<br />
w gmi nie, że u Lor ków nic złe go się nie<br />
dzie je i tam nie trze ba po mo cy.<br />
Dzie ci ko rzy sta ły z do ży wia nia<br />
w szko le, ale te raz już nie, bo mat ka za -<br />
uwa ży ła, że przy no szą nie tknię te dro -<br />
żdżów ki do do mu, a szko da by się<br />
jedzenie marnowało. Lepiej im smakują<br />
buł ki i pącz ki z ro dzin ne go skle pu.<br />
Kilka razy dzieci od Lorków pojechały<br />
na bezpłatne kolonie. Raz z Nowomagu<br />
na ko lo nię or ga ni zo wa ną nad mo rzem<br />
przez Solidarność małopolską, a kiedy<br />
indziej na kolonie z opieki społecznej.<br />
Pa nie z pa ra fial ne go Ca ri tas chcia ły<br />
podsyłać paczki na święta, ale Lorkowie<br />
odmówili.<br />
– Jak mo je dzie ci ma ją co jeść, to co<br />
ja bę dę bra ła pacz ki, a mo że w in nej ro -<br />
dzi nie, gdzie na wet jest mniej dzie ci,<br />
brakuje jedzenia – mówi pani Łucja.<br />
Fak tem jest, że dzię ki wła sne mu skle -<br />
pi ko wi na je dze nie du żo nie wy da ją.<br />
Z ubra niem też dzi siaj jest ła twiej, na -<br />
mno ży ło się ciu cho lan dów i szma tek -<br />
sów, gdzie za gro sze mo żna dzie ci ubrać<br />
od stóp do głów. Pani Łucja zauważyła,<br />
że kra jo wa odzież ustę pu je na wet<br />
chińsz czyź nie. – Pol skie pod ko szul ki<br />
rozciągają się po jednym praniu, a jak<br />
się ku pi za gra nicz ne, to mo żna prać<br />
w automacie i ani koloru nie straci, ani<br />
się nie roz cią gnie – uważa.<br />
Przy pierwszym dzieciach matka korzystała<br />
z pieluch tetrowych, teraz używa<br />
pampersów. U Lorków pralka chodzi<br />
co dzien nie. W do mu jest pięc po koi<br />
i dwie łazienki. Trójka starszych chłopców<br />
ma swój po kój, troj ka młod szych<br />
też śpi osob no. Dziew czyn ki ma ją swój<br />
pokój, a rodzice sypialnię. I jest pokój<br />
gościnny, w którym siedzimy i gdzie rodzin<br />
ka zbie ra się przy ogrom nym sto le<br />
na świątecznym obiedzie.<br />
– Cza sa mi sam so bie nie wie rzę, że<br />
tak to się wszyst ko ukła da – mówi pan<br />
Adam. – Trzeba było kredyt spłacić, tą<br />
cholerną wodę wozić, do pracy się chodzi<br />
ło, cię żko by ło okrop nie, ale ni gdy nie<br />
brakło, zawsze musiało wystarczyć, jakoś<br />
tak żona gospodarowała, nie wiem,<br />
czy to si ła wy ższa tak da je?<br />
Go spo da rze wy bu cha ją szcze rym<br />
śmie chem, gdy py tam, czy by li kie dyś<br />
Pracownicy socjalni<br />
z Gminnego Ośrodka<br />
Pomocy Społecznej<br />
do Lorków nie zaglądają.<br />
Ostatni raz pani Zosia była<br />
u nich trzy lata temu.<br />
Utarło się w gminie, że<br />
u Lorków nic złego się nie<br />
dzieje i tam nie trzeba<br />
pomocy.<br />
na wczasach. Za to owszem, zdarzają im<br />
się w wakacje szczególnie rodzinne wypady<br />
w góry. – Jedziemy w dwa auta, bo<br />
do jed ne go by śmy się nie za pa ko wa li.<br />
Zostawiamy samochody i idziemy w górę.<br />
Byliśmy na Przehybie, na Turbaczu,<br />
na Ba bią Gó rę do szli śmy do po ło wy<br />
– wy mie nia pan Adam. Lor ko wie<br />
na szlaku turystycznym wyglądają jak<br />
wycieczka szkolna.<br />
Cie ka we, co pa ni Łu cja chcia ła by<br />
na koniec powiedzieć sądeczankom?<br />
– Że by się nie ba ły dzie ci, pra cy, obo -<br />
wiąz ków, bo przy jed nym, dwojgu czy<br />
dziesięciorgu, praca taka sama – mówi<br />
kobieta, a jej mąż dodaje: – Nikt przy -<br />
szło ści nie prze wi dzi, trze ba być otwar -<br />
tym na ży cie, ży cie i tak swo je zro bi<br />
i prze cież ktoś jesz cze u gó ry tym wszyst -<br />
kim kieruje…<br />
HEN RYK SZEWC ZYK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 39
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Pitawal sądecki – sprawozdania sądowe<br />
Szlach to wa nie świń i zię cia<br />
W końcu lutego rozpoczął<br />
się przed Sądem<br />
Okręgowym w Nowym<br />
Sączu proces w sprawie<br />
głośnego zabójstwa<br />
w Woli Łużańskiej.<br />
Głównym oskarżonym w sprawie<br />
jest 56-let ni Zbi gniew<br />
W., właściciel gospodarstwa<br />
rol ne go, utrzy mu ją cy się<br />
z pracy dorywczej, która przynosiła mu<br />
w porywach do 500 zł miesięcznie, dotąd<br />
niekarany, ojciec trojga dzieci. Proku<br />
ra tu ra oska rży ła go o to, że 10<br />
lip ca 2009 r. za dał no żem ra nę kłu tą<br />
o szerokości 4,5 cm, czym spowodował<br />
uszkodzenie wątroby Jacka K., a w rezultacie<br />
wykrwawienie i śmierć ofiary.<br />
Oskarżonego indagowali przewodniczą<br />
cy skła du sę dzia Bo gu sław Ba jan<br />
i sę dzia -spra woz daw ca An na He vler.<br />
Na pytanie, czy przyznaje się do winy,<br />
Zbi gniew W. od parł: – Po za po zna niu<br />
się z ak tem oska rże nia i po roz mo wie<br />
z obrońcą doszedłem do wniosku, że nie<br />
ma sen su za prze cza nie czy no wi, któ ry<br />
jest mi zarzucany.<br />
I od mó wił skła da nia wy ja śnień,<br />
do cze go ma peł ne pra wo, bo wiem nikt<br />
w pol skich są dach nie spo dzie wa się, że<br />
oska rżo ny bę dzie ob cią żał się sam.<br />
W związku z tym przystąpiono do odczytywania<br />
jego wyjaśnień składanych<br />
we wcze śniej szych fa zach po stę po wa -<br />
nia. Z odczytanych fragmentów akt wyni<br />
ka ło, że Zbi gniew K. ca ły czas nie<br />
przyznawał się do zabójstwa.<br />
Dwa no że<br />
Tego popołudnia napotkał w domu<br />
pi ja ne go zię cia Jac ka K. On sam – ma<br />
się ro zu mieć Zbi gniew W. – też te go<br />
dnia był nie co nie trzeź wy. Zięć miał zło -<br />
rze czyć te ścio wi wzglę dem skno co nej<br />
ele wa cji. W pew nym mo men cie Zbi -<br />
gniew W. po pchnął go otwar ty mi dłoń -<br />
mi i gołymi rękami, a ponieważ Jacek K.<br />
i tak le d wo trzy mał się na no gach, to<br />
prze wró cił się z ła two ścią. Ja koś tak<br />
od ra zu prze stał się ru szać, więc spraw -<br />
ca upad ku ob ró cił go na wznak i wte dy<br />
zo ba czył, że ofia ra ma nóż w brzu chu<br />
i za ci ska dłoń na rę ko je ści. To nie on<br />
wy jął nóż z ran ne go. Wca le też nie rzu -<br />
cił do żo ny słów: – Chy bam, ch…, za bił!<br />
Prze szy wa ją ca go na wskroś tro ska<br />
zmusiła go do udania się do sąsiada celem<br />
wezwania pogotowia ratunkowego.<br />
Ow szem, w mo men cie gwał tow nej<br />
wy mia ny zdań, po prze dza ją cej po -<br />
pchnięcie, Zbigniew W. faktycznie miał<br />
w rę ku nóż, ale sma ro wał nim chleb ma -<br />
słem i w ogó le nie wbi jał go w zię cia.<br />
Tym bar dziej, iż ten do sma ro wa nia<br />
– Być może to zrobiłem<br />
– powiedział oskarżony<br />
– bo wynika to z aktu<br />
oskarżenia. Uważam, że go<br />
tylko popchnąłem<br />
otwartymi dłońmi, a z tym<br />
nożem... to nie mogę sobie<br />
skojarzyć.<br />
chleba, zwykły kuchenny z ząbkami, nie<br />
był tym sa mym ma sar skim no żem, któ -<br />
rym – jak się po tem oka za ło – ktoś za -<br />
dał Jac ko wi K. śmier tel ny cios. Ten<br />
ma sar ski ma 33 cm dłu go ści, z cze -<br />
go 19,8 mie rzy sa mo ostrze<br />
Zbi gniew W. przy znał, iż w rę kach<br />
sa mej ofia ry też nie do strzegł no ża, ani<br />
kuchennego z ząbkami, ani tego masarskie<br />
go. Ten dru gi, du ży z me ta lo wym<br />
trzon kiem, zo ba czył do pie ro w cie le<br />
Jac ka K., ale jak się tam do sta ło to na -<br />
rzę dzie zbrod ni, to po ję cia nie ma. Żo -<br />
na oskarżonego była nieobecna w czasie<br />
tej kłótni, bo pracowała na grządkach.<br />
<strong>Zobacz</strong>ył ją dopiero, jak wycierała zięcia<br />
szmatami i przy okazji posadzkę.<br />
Przy znał, iż czę sto kłó cił się z zię -<br />
ciem, bo ów Ja cek K. z na tu ry był kon -<br />
fliktowy. Podczas tych kłótni, owszem,<br />
zdarzało się, że mu groził, ale śmiercią<br />
przenigdy.<br />
Dopytywany przez sąd Zbigniew W.<br />
precyzował, że on osobiście jest praworęcz<br />
ny, a Ja cek K. był mań ku tem.<br />
Wspo mnie nia z nie pa mię ci<br />
Sędzia Hevler pytała, czy oskarżony<br />
podtrzymuje odczytane mu wyjaśnienia.<br />
Po usłyszeniu odpowiedzi twierdzącej,<br />
wytknęła więc sprzeczność, polegającą<br />
na tym, iż Zbi gniew W. zdą żył się już<br />
prze cież przy znać do za rzu ca ne go mu<br />
czynu, a tymczasem podtrzymuje zeznania,<br />
z któ rych wy ni ka, że nie ma po ję -<br />
cia, kto za bił ofia rę.<br />
– Być mo że to zro bi łem – powiedział<br />
oskarżony – bo wy ni ka to z ak tu oska -<br />
rże nia. Uwa żam, że go tyl ko po pchną -<br />
łem otwar ty mi dłoń mi, a z tym no żem…<br />
to nie mo gę so bie sko ja rzyć. Na pew no<br />
doszło między nami do małej szamotani<br />
ny, ale nie pa mię tam, co by ło od mo -<br />
men tu po pchnię cia zię cia aż<br />
do momentu, gdy zauważyłem, że już leży<br />
na pod ło dze. Gdy by nie to, że czy ta -<br />
łem akt oskarżenia kilkakrotnie, to bym<br />
nic nie pa mię tał.<br />
Odczytano również zapis przesłuchania<br />
Zbi gnie wa W., do ko na ny 17 grud -<br />
nia 2009 r. w za kła dzie kar nym. Nie<br />
wy klu czył, że to on sam chwy cił to ostre<br />
narzędzie zbrodni i że zadał nim zięciowi<br />
ude rze nie w brzuch, ale ze wzglę du<br />
na to, iż znaj do wał się wte dy pod wpły -<br />
wem alkoholu i wzburzenia emocjonalne<br />
go – nie pa mię ta, czy to on go za bił.<br />
Na ra sta ją ca nie na wiść<br />
Sędziowie Bajan i Hevler nie ustawali<br />
w dociekaniach:<br />
– Czy oska rżo ny od gra żał się zię -<br />
cio wi, że go za bi je?<br />
– Ni gdy te go nie mó wi łem, o ile pa -<br />
miętam. Nie nosiłem się z takim zamia-<br />
40 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
em nigdy. Konflikt między nami narastał<br />
od kil ku lat. Ma jąc tro je dzie ci, zięć<br />
nie po dej mo wał pra cy i nie ło żył<br />
na utrzymanie rodziny. Jeśli nawet pracował,<br />
to pieniądze wydawał na alkohol.<br />
Nie dbał o ro dzi nę. Wnu ki i cór kę utrzy -<br />
mywaliśmy razem z żoną.<br />
– Ja kie miał oska rżo ny in ne po wo -<br />
dy nie chę ci do zię cia?<br />
– Dwu krot nie do szło do kra dzie ży<br />
z je go stro ny. Raz za brał żo nie kar tę<br />
bankomatową, wybrał pieniądze i to zataił.<br />
Drugi raz zginęły pieniądze, jakie<br />
żo na mia ła scho wa ne w po ko ju. Mo ja<br />
nie na wiść do nie go na ra sta ła. Ta kże<br />
dlatego, że znęcał się fizycznie nad córką<br />
i wnukami.<br />
– Czy wcze śniej do cho dzi ło<br />
do prze mo cy fi zycz nej mię dzy<br />
oska rżo nym a zię ciem?<br />
– My z żo ną miesz ka li śmy na do le,<br />
a córka z zięciem na górze. Niekiedy docho<br />
dzi ły stam tąd od gło sy kłót ni i pa rę<br />
razy interweniowałem. Broniłem córki,<br />
odpychałem go. Niejednokrotnie zostałem<br />
przez nie go ude rzo ny, ale nie groź -<br />
nie. Ja go na pew no nie ude rzy łem,<br />
odciągałem tylko od córki.<br />
– O co zięć miał pre ten sje do oska -<br />
rżo ne go?<br />
– Miał pre ten sję, że opo wia da łem<br />
zna jo mym, że leń z nie go i nic tyl ko pi je<br />
piwo pod sklepem. Jak się dowiadywał<br />
o tym, to czasem się poszarpaliśmy bez<br />
zadawania uderzeń. To było takie odpychanie<br />
się wzajemne.<br />
Głos od da no obroń cy oska rżo ne go,<br />
mec. Stanisławowi Stochowi:<br />
– Czy cór ka ża li ła się na mę ża?<br />
– Bezpośrednio nie. Jest skryta, wstydzi<br />
ła się, nie chcia ła kon flik tu. Czę sto<br />
płakała z jego powodu. Po licznych interwencjach<br />
policji, potem wykręcał jej<br />
tylko ręce, żeby nie pozostawiać śladów<br />
pobicia, gdyby poszła na obdukcję. Nieraz<br />
słyszałem odgłosy awantur, dochodzą<br />
ce z gó ry. Po dej rze wam, że by ła<br />
za stra szo na, ba ła się mę ża. By łem też<br />
świad kiem bi cia wnu ków. To nie by ło<br />
kar ce nie, lecz np. ude rze nie ma łe go<br />
dziec ka otwar tą dło nią w tył gło wy. Po -<br />
tęgowało to moją nienawiść do zięcia.<br />
Amatorskie bicie zwierząt<br />
Po nie waż w wy ja śnie niach skła da -<br />
nych przed policjantami i prokuratorem<br />
Zbi gniew W. przy znał, iż bił dla są sia -<br />
dów i znajomych świnie i cielęta w ramach<br />
ubo ju go spo dar skie go, sę dzia<br />
Bajan poświęcił tej kwestii nieco czasu.<br />
– Od kie dy oska rżo ny zaj mo wał się<br />
ma sar stwem?<br />
– Ojciec mnie nauczył. Dwadzieścia<br />
kilka lat, amatorsko.<br />
– Ja kie mo gą być na stęp stwa ude -<br />
rze nia no żem?<br />
– Skaleczenie, krwotok, uszkodzenie<br />
organów wewnętrznych…<br />
– Czy śmierć też?<br />
– Wynika z tego, że tak.<br />
– Z cze go wy ni ka?<br />
– Z odczytanych akt.<br />
– Czy jak oska rżo ny bił świ nię czy<br />
cie lę, to miał świa do mość, że zwie -<br />
rzę te go nie prze ży je?<br />
– Cel był wia do my: że by za bić.<br />
Jednego z ławników zainteresowało,<br />
czy fe ral ny nóż za nim za bi to nim Jac ka K.<br />
służył wcześniej tylko do szlachtowania?<br />
– Nie – od po wie dzia ła go spo dy ni.<br />
– Do prac ku chen nych też. Jak by ła du -<br />
ża cebula albo większy kawał mięsa.<br />
Wy pru wa nie be be chów<br />
Drugą oskarżoną w tej sprawie jest<br />
żona oskarżonego Zbigniewa W. – Anna<br />
W. Prokuratura zarzuca jej, że utrudniała<br />
postępowanie poprzez zacieranie<br />
śladów przestępstwa tj. usunięcie śladów<br />
krwi z cia ła Jac ka K., no ża i pod ło gi.<br />
Zięć prowokował,<br />
wyciągnął koszulę ze<br />
spodni i pokazywał goły<br />
brzuch:<br />
– No chodź, wypruj te flaki!<br />
Oska rżo na za py ta na, czy przy zna je<br />
się do wi ny, od rze kła: – Przy zna ję się<br />
do dzia łań za rzu ca nych mi w ak cie<br />
oska rże nia, ale nie pod ję łam ich w ce lu<br />
zacierania śladów przestępstwa.<br />
Nie chcia ła skła dać wy ja śnień, ale<br />
podtrzymała wcześniejsze, jakich udzieliła<br />
w śledztwie. Potwierdziła, iż jej mąż<br />
nienawidził zięcia. Na jego widok klął,<br />
że nic nie ro bi, tyl ko le ży. Fe ral ne go<br />
dnia aku rat Ja cek K. wró cił ze skle pu<br />
z za ku pa mi i za ta czał się. Nie ba wem<br />
nad szedł mąż, też pi ja ny, choć nie co<br />
mniej. Chwycił zakupione przez zięcia<br />
kiełbasę oraz chleb i wyrzucił do sieni.<br />
Wy zy wa li się jak za wsze. Mąż trzy mał<br />
w ręku nóż kuchenny i obiecał:<br />
– Czekaj, ch…, bebechy ci wypruję!<br />
Zięć prowokował, wyciągnął koszulę<br />
ze spodni i pokazywał goły brzuch:<br />
– No chodź, wy pruj te fla ki!<br />
To ona za bra ła się i po szła w po le<br />
oporządzać grządki. Jak wróciła, to Jacek<br />
le żał już na le wym bo ku i krew mu<br />
leciała z ust. Zawołała do niego, żeby się<br />
odezwał. Ale wtedy zauważyła, że krew<br />
wy cie ka ła mu nie tyl ko z ust, lecz ta kże<br />
spod ciała. Dostrzegła ranę pod żebrami<br />
z pra wej stro ny cia ła, a w zle wie nóż za -<br />
krwawiony, ten służący do bicia świń.<br />
Anna W. zaprzeczyła, że to ona wyciągnę<br />
ła nóż z cia ła zię cia.<br />
Mąż po wie dział do niej: – Chybam,<br />
ch…, za bił!<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 41
Sprzą ta nie<br />
czy za cie ra nie śla dów?<br />
Kazała mu, żeby poszedł wezwać pogotowie.<br />
Próbowała szmatami tamować<br />
krew ucho dzą cą z Jac ka K. oraz ob my -<br />
ła mu twarz, że by go ocu cić. Wy da wa ło<br />
jej się, że wy czu wa jesz cze puls zię cia,<br />
tym bar dziej, że prze wra cał ocza mi, ale<br />
szybko przestał.<br />
Wiedząc, że ma przyjechać pogotowie,<br />
chcia ła ja koś ogar nąć ten nie po rzą -<br />
dek, więc umy ła z grub sza pod ło gę,<br />
a jak nabierała wody do wiadra, to odru<br />
cho wo opłu ka ła nóż z krwi. Za po -<br />
rządki zabrała się z wrodzonej dbałości<br />
o czy stość, a wca le nie dla te go, iżby<br />
chciała coś ukrywać. I obmyła zięcia tylko<br />
z chęci niesienia mu ratunku, a nie<br />
po to, żeby zacierać ślady. Na pewno nie<br />
uczyniła tego wszystkiego w celu uniknięcia<br />
odpowiedzialności przez sprawcę.<br />
Przy tych wszyst kich za bie gach<br />
przy zię ciu, pod ło dze i no żu sa ma też<br />
umazała się krwią.<br />
Pod czas pierw sze go prze słu cha nia<br />
py ta no ją, czy te go dnia i ona pi ła al ko -<br />
hol? Odpowiedziała, że wódkę, bo tego<br />
dnia bo la ła ją gło wa.<br />
Na bezceremonialne pytanie o to, kto<br />
za bi ła Jac ka K., nie mal się żach nę ła:<br />
– Jak to, kto? Zby szek, bo ni ko go in ne -<br />
go tam nie by ło!<br />
Stwier dzi ła, że Ja cek K. był zbyt pi -<br />
jany, żeby ewentualnie się bronić. I raczej<br />
to nie jej mąż wy cią gnął nóż z cia ła<br />
zię cia, bo tak go nie na wi dził, że prę dzej<br />
by go do bił, tzn. do pchnął nóż głę biej.<br />
Ale z dru giej stro ny – prze cież sam Ja -<br />
SPOŁECZEŃSTWO<br />
cek K. nie od niósł no ża do zle wo zmy -<br />
wa ka, by po tem po ło żyć się w sie ni.<br />
Mo wa oska rży ciel ska sy na<br />
Sędzia Bajan zarządził postępowanie<br />
do wo do we i na świad ka we zwał<br />
Agniesz kę K., 31 lat, kraw co wą, cór kę<br />
oskarżonych i wdowę po Jacku K. Już<br />
na wstępie posiedzenia nie chciała być<br />
oskarżycielką posiłkową, to i teraz – jako<br />
członkini bliskiej rodziny – skorzysta<br />
ła z przy słu gu ją ce go jej pra wa<br />
do odmowy składania wyjaśnień.<br />
Wojciech W. publicznie<br />
poddał własną rodzinę<br />
surowej krytyce. Pokazał<br />
rodziców i siostrę<br />
od najgorszej strony.<br />
Po niej przed są dem zja wił się jej brat<br />
Wojciech W., 24 lata, rolnik, niekarany,<br />
syn oska rżo nych i szwa gier za bi te go.<br />
Ten nieoczekiwanie nie skorzystał z prawa<br />
odmowy składania wyjaśnień. I odmalował<br />
zaiste wstrząsający obraz swej<br />
naj bli ższej ro dzi ny. Je go mo wa by ła<br />
bez przy kład nym oska rże niem sto sun -<br />
ków panujących w tej rodzinie. Sąd zamienił<br />
w trybunę, z której prosto w oczy,<br />
przy świadkach i w majestacie sali sądowej<br />
wygarnął najbliższym rodzicom<br />
i sio strze, co o nich my śli!<br />
Woj ciech W. zja wił się na miej scu jak<br />
już by ło po wszyst kim. Oj ciec sie dział<br />
w ra dio wo zie, szwa gier le żał mar twy<br />
na wznak, prze bieg wy da rzeń zna więc<br />
tyl ko z dru giej rę ki, ale mo że przed sta -<br />
wić tło wy da rzeń.<br />
Najpierw jednak odczytano jego zezna<br />
nia ze śledz twa. Już wte dy po wie -<br />
dział, że oj ciec pił i wpa dał w cią gi<br />
alkoholowe. Matka piła razem z ojcem,<br />
podobnie jak siostra. Wszyscy troje piją<br />
nałogowo i potem się awanturują. Zresztą<br />
i Ja cek K. też pił na ło go wo. Ta kże ra -<br />
zem z te ścia mi i żo ną, po czym<br />
awan tu ro wa li się we czwór kę. Oj ciec<br />
wie lo krot nie od gra żał się nie tyl ko<br />
pod ad re sem zię cia, ale ta kże mat ki<br />
i reszty rodziny, nieraz w ruch szły noże<br />
i siekiera. Syn oskarżonych zapewnił, że<br />
trzeźwieli tylko wtedy, gdy wydali już<br />
wszystkie pieniądze. Awantury były powsze<br />
dnią nor mą do te go stop nia, że do -<br />
chodziło do nich na okrągło. Zdarzało<br />
się, że aktywny udział w szarpaninach<br />
i bójkach brały także matka i siostra. Zależało<br />
to od tego, ile wypiły. Często interweniowała<br />
policja.<br />
On zaś nie pił i od ciął się od nich<br />
wszyst kich, choć na dal miesz kał z ni mi<br />
pod tym sa mym da chem. Do oj ca nie<br />
odzywał się już z pół roku, a z pozostałymi<br />
rozmawiał rzadko.<br />
Gdy by nie al ko hol<br />
Wojciech W. odpowiadał na pytania<br />
sędzi Hevler i powyższy portret rodziny<br />
we wnętrzu jeszcze przyczernił.<br />
– Czy szwa gier ko chał dzie ci?<br />
– Siostra i szwagier byliby dobrymi<br />
rodzicami, gdyby nie alkohol.<br />
– Za kim oj ciec bie gał z sie kie rą?<br />
– Różnie. Zależy, z kim aktualnie się<br />
pokłócił: matką, siostrą, Jackiem… Ojciec<br />
pił i awanturował się, odkąd byłem<br />
w sta nie za pa mię tać. Mam 24 la ta, to<br />
od 20 lat.<br />
Prokuratora interesowało, czy Jacek<br />
K. utrzymywał rodzinę?<br />
– Przeważnie nie pracował, więc nie<br />
był w sta nie. Gdy pra co wał, to cza sem<br />
coś ku pił. Ra czej rzad ko.<br />
– Z czego utrzymywali się zatem<br />
szwa gier i je go ro dzi na?<br />
– Jakoś to było. Jakieś jedzenie w domu<br />
zawsze się znalazło. Dawali inni domownicy.<br />
– Często szwagier nie pracował?<br />
42 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
– Oficjalnie był bezrobotny, ale czasem<br />
pra co wał. Jed nak na ogół nie pra co -<br />
wał. Czę ściej nie pra co wał niż pra co wał.<br />
Ostatnio pracował na budowie w Warszawie<br />
i właśnie przyjechał do domu.<br />
– Czy pił ra zem z te ściem?<br />
– Od zawsze. Razem pili często, choć<br />
z prze rwa mi, bo ro bi li to też osob no. Raz<br />
dzielili się alkoholem, innym razem nie.<br />
Wojciech W. publicznie poddał własną<br />
rodzinę surowej krytyce. Pokazał rodzi<br />
ców i sio strę od naj gor szej stro ny.<br />
O ile Zbi gniew W. pró bo wał zrzu cić od -<br />
powiedzialność na ofiarę, Anna W. obcią<br />
ży ła mę ża, to ich 24-let ni syn źró deł<br />
całego zła dopatruje się w alkoholu.<br />
We ry fi ka cja u po li cjan ta<br />
W drugim dniu procesu Sąd Okręgowy<br />
w No wym Są czu prze słu chał licz -<br />
nych świad ków, ale wnie śli oni<br />
do sprawy niewiele.<br />
Jako pierwszy zeznawał policjant Mariusz<br />
Pater, który w składzie patrolu zjawił<br />
się na miejscu przestępstwa wezwany<br />
przez pogotowie. Odczytano mu wcześniejsze<br />
zeznania, jakie złożył w śledztwie.<br />
Przytoczył w nich cytat wypowiedzi Zbigniewa<br />
W., jaki od męża usłyszała Anna<br />
W. Żona miała bowiem mówić<br />
po przybyciu policji, że oskarżony zaraz<br />
po inkryminowanym zdarzeniu powtarzał:<br />
– Przepier… ch…owi bebechy, żeby<br />
zdechł. Mo gę za to nie wyjść z wię zie nia,<br />
ale ten ch… nie ży je.<br />
Aku rat tak się skła da, że po li cjant Pa -<br />
ter jest mieszkańcem Woli Łużańskiej.<br />
Miesz ka wpraw dzie – jak nam po wie -<br />
dział – 1,5 km od do mu pań stwa W., ale<br />
oczy wi ście sły szał o tej ro dzin ce. Po -<br />
twier dził nam, że mo wa Woj cie cha W.<br />
opierała się na prawdzie, bowiem państwo<br />
W. ma ją we wsi fa tal ną re pu ta cję<br />
pijaków i awanturników. W opinii policjan<br />
ta -ziom ka zga dza się ta kże to, co<br />
Woj ciech W. mó wił o so bie, że ja ko oso -<br />
ba nie nadużywająca alkoholu jest wyrodkiem<br />
we własnej rodzinie.<br />
Wte dy za brał głos obroń ca oska rżo -<br />
nego, mec. Stanisław Stoch. Powiedział,<br />
że Zbi gniew W. chce się przy -<br />
znać. I w ślad za tym oska rżo ny rzekł:<br />
– Chciałem przyznać się do zarzucane<br />
go mi czy nu.<br />
IRE NEUSZ PAW LIK<br />
Krzysztof Popiela wymyślił szkolenia<br />
dla kobiet romskich za unijne pieniądze<br />
Dla nas<br />
pracy nie ma<br />
Bożena Szczerba z najmłodszym synem FOT. KAT<br />
Wyruszyli z Indii około<br />
X wieku, przez stulecia<br />
przemierzali taborami cały<br />
niemal świat. Zajmowali<br />
się kowalstwem, kotlarstwem, wróżyli,<br />
kiedy sytuacja ich do tego zmuszała – kradli.<br />
Kolorowe tabory rozśpiewanych, roztańczonych<br />
przy ogniskach Romów<br />
zawsze budziły sensację. Przez wieki niczym<br />
prawie nieograniczanych, w 1964 r.<br />
za trzy ma nych ak cją przy mu so we go<br />
osie dla nia. Koń czy ła się zi ma, ale ich<br />
wyprawa w cygańską drogę zakończyła<br />
się na przy go to wa niach. Do wie dzie li<br />
się, że da lej wę dro wać im nie wol no,<br />
gro zi za to ka ra. Roz po czę ła się ak cja<br />
ewidencji ludności romskiej. Władze nie<br />
musiały wprowadzać żadnego specjalne<br />
go za rzą dze nia, wy star czy ło eg ze -<br />
kwo wać obo wią zu ją ce w Pol sce<br />
prze pi sy: mel dun ko we, po rząd ko we,<br />
bez pie czeń stwa dro go we go. By ła to<br />
wtedy w Polsce jedyna grupa pozostająca<br />
poza kontrolą władz. W Nowym Sączu<br />
za trzy ma ło się ich oko ło<br />
czterdziestu, teraz jest ich od sześciuset<br />
pięćdziesięciu do siedmiuset, nie ma dokład<br />
nych sta ty styk, nie ro bi się ich, bo<br />
byłby to wyraz dyskryminacji. Wiadomo,<br />
że są dziś największą mniejszością<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 43
etniczną w całej Unii Europejskiej. Tak<br />
jak my, Cyganie górscy Bergitka Roma<br />
są oby wa te la mi Pol ski, oby wa te la mi<br />
Nowego Sącza.<br />
Dba ją o dzie ci i ro dzi nę<br />
Nie są bogaci, nie mieszkają w rezydencjach,<br />
nie chodzą obwieszeni złotem<br />
jak Romowie w innych częściach Polski,<br />
ale bie da u nich nie pisz czy.<br />
Kurs kroju i szycia pozwoli<br />
kobietom romskim<br />
na zdobycie praktycznych<br />
umiejętności. Warsztaty<br />
z technik poruszania się<br />
po rynku pracy mają<br />
ułatwić samodzielność,<br />
przygotować do rozmowy<br />
kwalifikacyjnej.<br />
– Są bardzo prorodzinni, ich dzieciom<br />
nie dzie je się krzyw da, ni cze go im nie<br />
brakuje, a o dobytek w gospodarstwach<br />
do mo wych dba ją nie go rzej niż w pol -<br />
skich do mach – mówi Krzysztof Popiela,<br />
peł no moc nik pre zy den ta No we go<br />
Sącza ds. Romów, autor projektu „Nowosądeckie<br />
Romki zdobywają zawód”.<br />
Ste reo ty py ni by nie są praw dzi we,<br />
a jed nak z ni cze go nie po wsta ją. Nie -<br />
przepadający za Romami mówią, że oni<br />
kradną i wyłudzają, ale są i tacy, w których<br />
ich in ność bu dzi cie ka wość.<br />
– Pro szę za uwa żyć, że ich ży cie to<br />
przez wieki była nieustająca walka, im<br />
z nie ba nic nie spa da ło – tłu ma czy<br />
Krzysztof Popiela. – Oni nie dostawali<br />
w spadku po rodzicach majątku, ziemi,<br />
mieszkania tak, żeby mieli od czego zacząć.<br />
Ro mo wie nie mie li nic i za wsze<br />
walczyli o przetrwanie.<br />
Dawniej, jeśli któryś z Romów dopuścił<br />
się czynu niegodnego, nieakceptowa<br />
ne go przez nich, to star szy zna rom ska<br />
mogła zdecydować o jego wykluczeniu<br />
ze spo łecz no ści. La ta te mu Ro mo wie<br />
żyli w swojej, zamkniętej grupie etnicznej,<br />
wykluczenie było straszne, oznaczało<br />
całkowitą izolację. Polacy ich gonili,<br />
nie chcie li ich, swoi od rzu ci li, więc by -<br />
SPOŁECZEŃSTWO<br />
ła to ka ra, z któ rą ka żdy z Ro mów się li -<br />
czył. Cy gan nie mo że być po li cjan tem,<br />
lekarzem, prokuratorem, bo to są zawody<br />
nie czy ste. Ale w tej chwi li oni się te -<br />
go nie bo ją, bo na wią zu ją i utrzy mu ją<br />
kontakty z Polakami. Kultywują tradycję<br />
i stare zwyczaje, ale najczęściej nie<br />
po tra fią po wie dzieć, skąd się wzię ły,<br />
znają je po prostu z przekazów ustnych.<br />
Do nie daw na nie do po my śle nia by ło,<br />
aby ko bie ta rom ska bez zgo dy mę żczy -<br />
zny czy jego udziału korzystała z jakichkol<br />
wiek szko leń. Nam mo że się<br />
wydawać, że sytuacja kobiet romskich<br />
jest wy jąt ko wo trud na, ale tak nie jest,<br />
trze ba im tyl ko pra cy.<br />
– Trzeba zmienić filozofię pomocy Romom<br />
– kontynuuje Krzysztof Popiela<br />
– i z dużą rozwagą proponować każde<br />
rozwiązanie. Ze szkolenia mogło skorzystać<br />
pięt na ście ko biet, bo ty le by ło miejsc.<br />
Chęt nych zgło si ło się czter dzie ści<br />
pięć. Kobiety romskie są ciekawe życia,<br />
no wych wy zwań, cza sem znie chę ca ją<br />
się, bo sy tu acja ro dzin na wy ma ga ich<br />
obecności w domu, przy dzieciach.<br />
Wybrane do realizacji projektu, to<br />
w większości młode kobiety, i tak jak nasze<br />
– same decydują o sobie, potrafią też<br />
przekonać swoich towarzyszy życia, że<br />
to dla nich do bre, że war to. Ale są rów -<br />
nież na szkoleniu dojrzałe panie, mają<br />
dobry wpływ na młodsze koleżanki.<br />
– Nie jest tak, jak się czę sto mó wi, że<br />
Cygan tylko wyciąga rękę po zasiłek. Jest<br />
wśród nich bar dzo du żo za rów no ko biet,<br />
jak i mę żczyzn, któ rzy chcą pra co wać,<br />
tyl ko nie bar dzo ma ją gdzie – wyjaśnia<br />
Krzysztof Popiela. – Największym proble<br />
mem jest to, że są to oso by nie wy edu -<br />
kowane, najczęściej po szkole<br />
podstawowej.<br />
Nie mają żadnego zawodu, żadnych<br />
do świad czeń za wo do wych, nie ste ty<br />
i trze ba to po wie dzieć ja sno – nie ma ją<br />
też wy ro bio ne go na wy ku obo wiąz ko -<br />
wo ści. Uwa ża ją się za lu dzi wol nych<br />
do te go stop nia, że do nie daw na by ło<br />
tak, że by ła ocho ta, to się szło do szko -<br />
ły, nie by ło ocho ty, to się nie szło. Te raz<br />
to się bar dzo zmie ni ło, jest więc na dzie -<br />
ja, że i ich za wo do wy los się zmie ni.<br />
Na ra zie trud no zna leźć pra co daw cę,<br />
któ ry zde cy do wał by się ich za trud nić,<br />
trudno było nawet wtedy, kiedy w Polsce<br />
bra ko wa ło rąk do pra cy. Tak jest, bo<br />
wśród Polaków mocno trzymają się stereotypy.<br />
Tymczasem Romowie, a Romki<br />
przede wszyst kim, ma ją zdol no ści<br />
manualne, zmysł estetyczny i fantazję.<br />
Dla te go jest na dzie ja, że pro jekt się po -<br />
wiedzie. Kurs kroju i szycia pozwoli kobie<br />
tom rom skim na zdo by cie<br />
prak tycz nych umie jęt no ści. Warsz ta ty<br />
z technik poruszania się po rynku pracy<br />
mają ułatwić samodzielność, przygotować<br />
do rozmowy kwalifikacyjnej. W ramach<br />
pro jek tu do sta ną rów nież<br />
narzędzie pracy – maszynę do szycia.<br />
– I niech one za czną szyć dla ro dzi ny,<br />
znajomych, sąsiadów – zapala się prezydencki<br />
specjalista od Cyganów. – Może<br />
z czasem będą mogły pozwolić sobie na zakup<br />
profesjonalnego sprzętu do szycia<br />
i spróbować swoich sił na rynku pracy, może<br />
założą niewielką firmę krawiecką, która<br />
bę dzie ich miej scem pra cy.<br />
Cygański los<br />
Ire na ma sze ścio ro dzie ci, 49 lat,<br />
do tej po ry nie pra co wa ła za wo do wo,<br />
zajmowała się domem, dziećmi, starzeją<br />
cy mi się ro dzi ca mi. Jest naj star szą<br />
uczestniczką szkolenia.<br />
– Dużo lat nawet nie wiedzieliśmy, że<br />
w ogóle jest opieka społeczna – zapewnia.<br />
– Sprzedawaliśmy na rynku ciuchy,<br />
mąż pracował przy zakładaniu centralnego<br />
ogrzewania, ale teraz o pracę jest<br />
bar dzo cię żko, du żo cię żej niż kie dy by -<br />
łam mło da. Mam już sied mio ro wnu ków,<br />
mu si my po móc cór ce, któ ra sa ma wy -<br />
chowuje niepełnosprawnego syna i pomo<br />
że my ile sił, ale wiecz nie żyć nie<br />
bę dzie my. A Ro mów nikt nie chce za -<br />
trudniać. Pomyślałam, że może jak skończę<br />
ten kurs, na uczę się szyć, to o pra cę<br />
będzie łatwiej.<br />
Sądecki projekt aktywizacji zawodowej<br />
Romów jest częścią ogólnopolskiego<br />
programu przysposobienia osób tej<br />
narodowości do funkcjonowania w społe<br />
czeń stwie oby wa tel skim, cho dzi<br />
w nim głównie o przeciwdziałanie bezro<br />
bo ciu, któ re jest ich ogrom nym pro -<br />
ble mem. Tym cza sem więk szość<br />
sądeckich Romów utrzymuje się głównie<br />
z zasiłków socjalnych.<br />
– Z czego mamy żyć? Zasiłku okresowego<br />
dostaję 72 złote miesięcznie –mó -<br />
44 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Wnuk Ireny Ciurei<br />
Natalia Siwak FOT. KAT<br />
wi Natalia – no i jest jesz cze za si łek ce -<br />
lowy, który otrzymuję po przedłożeniu<br />
rachunków z apteki. Czasem mąż zdobędzie<br />
pra cę na zle ce nie. Ka żdy, kto mnie<br />
zna, wie, że lu bię pra co wać.<br />
Natalia do niedawna pracowała jako<br />
dozorczyni i sprzątaczka. W jednopokojo<br />
wym, czy ściu sień kim miesz kan ku<br />
wychowali z mężem czworo dzieci i są<br />
z nich bardzo dumni. Tłumaczą tylko, że<br />
ich dzie ciom i w szko le, i w pra cy nie<br />
jest ła two.<br />
– Jak zo ba czą, że Rom, to na wet nie<br />
chcą rozmawiać o pracy. Najlepiej się<br />
wyprzeć swojego pochodzenia, udawać,<br />
że nie jest się Ro mem, bo do jed ne go<br />
worka nas kładą. Tylko dlaczego? –py -<br />
ta kobieta.<br />
Najstarszy syn Natalii z zawodu jest<br />
piekarzem, pracuje w pizzerii, młodszy<br />
uczy się zawodu masarza, a córka jest<br />
cukiernikiem, pracuje w Warszawie.<br />
– Ale żeby przekonać do siebie pracodawców,<br />
musiała się ciężko napracować,<br />
bar dziej niż jej pol skie ko le żan ki.<br />
A, że na sza cór ka umie zro bić wszyst ko<br />
i jest nie do zdar cia, to za bra li ją<br />
do War sza wy, tam ma le piej – uzupełnia<br />
Natalię jej mąż Mirosław.<br />
Raz by ła pra ca dla Na ta lii, w biu rze<br />
miała sprzątać, nie zdecydowała się. Bliscy<br />
jej tłu ma czy li: „Niech co zgi nie, choć -<br />
by ja kiś dro biazg, i za raz bę dzie na cie bie”.<br />
Powiedziała to pani, która chciała ją zatrudnić,<br />
a ta odparła, że rozumie.<br />
Trzy miesiące temu dowiedzieli się,<br />
że jest pra ca dla osób bez za wo du. Po -<br />
szli razem, Natalia z mężem, do urzędu<br />
pra cy. Rze czy wi ście wi sia ła kart ka,<br />
gdzie pi sa ło, że jest pra ca, ale urzęd nik<br />
im po wie dział, że to nie dla nich. – Dla<br />
Ro mów pra cy nie ma – rozłożył ręce.<br />
– Mąż ża ło wał, że nie miał przy so bie<br />
dyktafonu i tego nie nagrał – rozpamiętuje<br />
Natalia.<br />
Bożena ma prawie 38 lat, pięcioro<br />
dzieci i tak jak jej koleżanki zdecydowała<br />
się uczest ni czyć w kur sie. – Tylko czy<br />
po nim bę dzie ła twiej o pra cę? – zastanawia<br />
się ko bie ta. – To nie jest tak, że nie<br />
chce my pra co wać, że to na sza wi na.<br />
Większość Polaków uważa, że chcemy żyć<br />
tyl ko z pie nię dzy z opie ki. Tyl ko, że my ma -<br />
my o wie le mniej sze szan se na pra cę niż<br />
Polacy. Teraz mamy spotkania z psychologiem,<br />
przynajmniej można się wyżalić.<br />
Niektóre z dziewczyn mają trudność ze<br />
zrozumieniem tego, co mówi pani psycho<br />
log. Wśród Ro mów są lu dzie na ró -<br />
żnym po zio mie, tak jak wśród Po la ków.<br />
– Cie szę się, że na uczę się szyć. Mo -<br />
ja ro dzi na twier dzi, że go tu ję pysz nie<br />
– włącza się znów do rozmowy Natalia.<br />
– Ale chęt nie na uczę się cze goś no we go,<br />
ale na pew no nie trze ba nas uczyć hi gie -<br />
ny, jak to na pi sa li w jed nej z ga zet.<br />
– To nas za bo la ło, źle się z tym czu je -<br />
my – dodaje Irena. – Tak, że jak na za ję -<br />
Raz była praca dla Natalii,<br />
w biurze miała sprzątać,<br />
nie zdecydowała się. Bliscy<br />
jej tłumaczyli: „Niech co<br />
zginie, choćby jakiś<br />
drobiazg i zaraz będzie<br />
na ciebie”.<br />
cia przy szła są dec ka te le wi zja, to nie<br />
zgo dzi ły śmy się ani na roz mo wę, ani<br />
na zdjęcia. Proszę nas zrozumieć, mieszka<br />
my mię dzy Po la ka mi, oni też nie za -<br />
wsze zachowują się jak należy.<br />
– Do życia dużo nam naprawdę nie<br />
trze ba. Nie mu szę mieć bo gac twa, sa mo -<br />
cho dów, niech by by ła pra ca, choć by<br />
za osiem set zło tych, by le by w zgo dzie<br />
żyć, a co my: ja, mo ja żo na, na sze dzie -<br />
ci złe go zro bi li śmy, że by nas go rzej<br />
od Polaków traktować. Żebyśmy ciągle<br />
sły sze li – „Dla Ro mów pra cy nie ma”<br />
– kończy mąż Natalii.<br />
KA TAR ZY NA TO KARC ZYK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 45
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Pomysł dobry, gorzej z pomysłodawcami<br />
Po mnik dla Mar szał ka<br />
Stowarzyszenie „Nowosądecka Wspólnota” wystąpiło<br />
z propozycją budowy pomnika Józefa Piłsudskiego<br />
w Nowym Sączu, mieście, które przyznało mu honorowe<br />
obywatelstwo już w roku 1915. Inicjatywie przyklasnęły<br />
inne organizacje, ale nie brakuje oponentów.<br />
Odsłonięcie tablicy Piłsudskiego,<br />
ul. Dunajewskiego 12 w Nowym<br />
Sączu, 1933 FOT. ARCH.<br />
Sprze ciw nie wy wo łu je oso ba<br />
marszałka, lecz pomysłodawcy<br />
je go uczcze nia, gdyż „No wo -<br />
są dec ka Wspól no ta” to lu dzie<br />
le wi cy, czę sto ze sta żem jesz cze<br />
w PZPR, choć nie wszy scy. Po ja wi ły<br />
się też gło sy, że na Kasz tan ce mar szał -<br />
ka dzia ła cze sto wa rzy sze nia chcą w je -<br />
sien nych wy bo rach sa mo rzą do wych<br />
wje chać do sa li ob rad im. St. Ma ła -<br />
chow skie go w ra tu szu.<br />
Nie zrażeni niczym inicjatorzy, liczą,<br />
że 12 ma ja br., w dniu 75. rocz ni cy<br />
śmierci „Dziadka”, zostanie wmurowany<br />
ka mień wę giel ny pod mo nu ment,<br />
któ ry ma sta nąć do ro ku 2012.<br />
– Nasze stowarzyszenie jest kategorycznie<br />
apolityczne, jest inicjatywą społeczną<br />
– tłumaczył podczas konferencji<br />
prasowej były wiceprezydent miasta Stanisław<br />
Kaim. – Zebraliśmy 120 podpisów<br />
różnych osób z Nowego Sącza, samorządowców,<br />
polityków, biznesmenów, profesorów<br />
wyższych uczelni. Propozycję<br />
poparły też stowarzyszenia: „Sądeczanie<br />
Razem” oraz „Sądecki Dialog”. Za jest<br />
prezydent Ryszard Nowak.<br />
Powołano zespół d.s. budowy pomnika:<br />
prze wod ni czą cy Woj ciech Lip pa,<br />
Czesław Baraniecki, Jan Ciesielka, Janusz<br />
Jurowicz, Dorota Niemiec i Tadeusz<br />
Nowak. Do pomysłu przekonywali<br />
dziennikarzy: Wojciech Lippa, Tadeusz<br />
Nowak, Stanisław Kaim i Jan Budnik,<br />
pod kre śla jąc, że mar sza łek, jak ma ło<br />
kto, zasłużył sobie na uczczenie w mieście,<br />
w którym wielokrotnie gościł, które<br />
bar dzo do brze wspo mi nał m.in.<br />
w książce pt. Moje pierwsze boje.<br />
Od czy ta ny zo stał spe cjal ny list in -<br />
ten cyj ny, skie ro wa ny do miesz kań ców<br />
Nowego Sącza i Sądecczyzny. Inicjatorzy<br />
zwra ca ją się z ape lem o nad sy ła nie<br />
opi nii, ko men ta rzy, pro po zy cji lo ka li -<br />
za cji po mni ka i je go wy glą du, do 15<br />
mar ca po przez stro nę in ter ne to wą<br />
(www.sto wa rzy sze nie -snw.pl). Pierw -<br />
szy etap przy go to wań do re ali za cji te -<br />
go pro jek tu to wła śnie wy bór<br />
lo ka li za cji. Od niej uza le żnio ny bę dzie<br />
kształt po mni ka (czy to ma być mar sza -<br />
łek stojący, siedzący, czy może na swojej<br />
słyn nej Kasz tan ce). Na si roz mów cy<br />
ma ją swo je pro po zy cje kil ku miejsc,<br />
ale na ra zie nie chcą ich ujaw niać, że -<br />
by pod czas kon sul ta cji z są de cza na mi<br />
ni cze go nie su ge ro wać. Kie dy już te<br />
spra wy zo sta ną za ła twio ne, zo sta nie<br />
ogło szo ny kon kurs na wy ko na nie pro -<br />
jek tu. Ar ty stycz ne wi zje oce ni spe cjal -<br />
na ko mi sja.<br />
– Uczy my się na błę dach in nych<br />
– pod kre śla Woj ciech Lip pa. – Prze -<br />
ana li zo wa li śmy, jak wy glą da ły<br />
pro ce du ry bu do wy ró żnych po mni ków<br />
w in nych pol skich mia stach. Pa mię ta -<br />
my o ostrych spo rach do ty czą cych mo -<br />
nu men tu po świę co ne go Ja no wi<br />
Paw ło wi II w No wym Są czu, a w la -<br />
tach 60. – po mni ka Ada ma Mic kie wi -<br />
cza, któ ry do dziś bu dzi skraj ne emo cje.<br />
Tego chcemy uniknąć, choć zdajemy sobie<br />
spra wę, że dys ku sje za wsze bę dą, bo<br />
prze cież, gdzie pię ciu Po la ków, tam<br />
sześć opi nii na ja kiś te mat.<br />
Jeśli chodzi o stronę finansową, inicja<br />
to rzy li czą na roz ma ite fun du sze.<br />
Wie rzą też, że znaj dą się hoj ni spon so -<br />
rzy. Za le ży im na tym, że by mar sza łek<br />
otrzy mał po mnik na mia rę swo ich za -<br />
sług dla oj czy zny. Jó zef Pił sud ski ma<br />
spo ro po mni ków w Pol sce. Naj bli żej<br />
od Nowego Sącza w taki sposób uhonorowali<br />
go mieszkańcy Łącka, w którym<br />
także kiedyś przebywał.<br />
(PG), (HSZ)<br />
46 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Stowarzyszenia „Nowosądecka Wspólnota”<br />
Do rejestru stowarzyszeń zostało<br />
wpi sa ne we wrze śniu 2008 r. Sto -<br />
warzyszenie deklaruje się jako orga<br />
ni za cja non pro fit, apo li tycz na,<br />
sku pia ją cą spe cja li stów z za kre su<br />
psy cho lo gii, pe da go gi ki, pra wa,<br />
współ pra cy z ad mi ni stra cją pu -<br />
blicz ną.<br />
„Dzia ła my na rzecz lu dzi po trze bu -<br />
ją cych po mo cy: przede wszyst kim zaś<br />
wśród dzie ci i mło dzie ży, osób znaj du -<br />
ją cych się w trud nej sy tu acji ży cio wej,<br />
nie peł no spraw nych, wy klu czo nych<br />
z normalnego nurtu życia. Prowadzimy<br />
in dy wi du al ną i gru po wą po moc pe da -<br />
go gicz ną i psy cho lo gicz ną, szko le nia<br />
z ró żnych dzie dzin wie dzy, wszel kie go<br />
ro dza ju warsz ta ty. Two rzy my spe cja li -<br />
styczne projekty i programy w zakresie:<br />
edu ka cji, spor tu, tu ry sty ki i re kre acji,<br />
ochro ny zdro wia, bez pie czeń stwa, pro -<br />
fi lak ty ki i roz wią zy wa nia pro ble mów<br />
al ko ho lo wych oraz prze ciw dzia ła niu<br />
nar ko ma nii. W na szej pra cy opie ra my<br />
się na war to ściach hu ma ni stycz nych,<br />
oby wa tel skich i pro eko lo gicz nych”<br />
– czy ta my w de kla ra cji ide owej sto wa -<br />
rzy sze nia.<br />
Na stycz nio we wal ne, po łą czo ne<br />
z opłat kiem, przy szła pra wie set ka<br />
osób. W spra woz da niu z ubie gło rocz -<br />
nej dzia łal no ści, pre zes Jan Ro siek<br />
wy mie nił m.in. po wo ła nie pięciu dru -<br />
żyn rug by, trzech dru ży n strze lec twa<br />
spor to we go, ak cje spo łecz ne, m.in.<br />
na rzecz cho rych dzie ci w no wo są -<br />
dec kim szpi ta lu z oka zji św. Mi ko ła -<br />
ja, za ba wa in te gra cyj ną dla wy cho -<br />
wan ków do mów dziec ka i ro dzin nych<br />
do mów dziec ka, ak cję pro fi lak ty ki<br />
zdro wot nej i ba da nia pro sta ty dla mę -<br />
żczyzn po 45. ro ku ży cia. Ak tyw nie<br />
dzia ła osiem ze spo łów ro bo czych sto -<br />
wa rzy sze nia, w tym cztery klu by: by -<br />
łych par la men ta rzy stów (pod wo dzą<br />
Ka zi mie rza Sa sa), by łych rad nych<br />
(Ta de usz No wak), by łych prze wod ni -<br />
czą cych osie dli (Ma rian Fa ron) oraz<br />
by łych pre zy den tów i wi ce pre zy den -<br />
tów mia sta (Jó zef A. Wik tor). Naj -<br />
now szą ini cja ty wą sto wa rzy sze nia<br />
jest kon kurs na „Czło wie ka Wiel kie -<br />
go Ser ca”. Zasz czyt ny ty tuł otrzy ma<br />
oso ba, wy ró żnia ją ca się dzia łal no ścią<br />
fi lan tro pij ną.<br />
(PG), (HSZ)<br />
Opinie<br />
Amputacja pamięci, czyli narodziny<br />
nomenklaturowych piłsudczyków<br />
Z niedowierzaniem przyjąłem informację o inicjatywie budowy pomnika<br />
Marszałka Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu. Bynajmniej nie z powodu<br />
osoby Marszałka oraz pamięci dla jego zasług i wiekopomności<br />
dokonań, ale tego, kto za ową szlachetną ideą stoi. Pomysłodawcą tego<br />
bez wątpienia godnego uwagi przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie „Nowosądecka<br />
Wspólnota”. Ładnie się nazywa i nawet stara się podejmować<br />
różnorodne akcje społeczne, ukierunkowane głównie na pomoc<br />
bliź nie mu. Chwa li się. Wszak czło wiek ży je ta kże po to, by przy słu żyć się<br />
innym. Mnie jednak bardziej zafrapowały nazwiska liderów tej organizacji,<br />
którzy, gotując się do wyborczej walki, uderzyli w tak wzniosłe<br />
i patriotyczne tony. A menażeria zaiste jest niezwykle ciekawa. Z grubsza<br />
to lu dzie, któ rzy jesz cze ćwierć wie ku te mu, z ra cji swej no men kla -<br />
turowej przynależności, postać Józefa Piłsudskiego najchętniej<br />
wymazaliby z kart narodowej historii i zbiorowej pamięci Polaków. Ci<br />
sami, dla których „Święto 11 Listopada” czy „Cud nad Wisłą” były wyłącznie<br />
powodem do wstydu i przemilczenia, a postać Komendanta zasługującą<br />
na pogardę. Ci sami, którzy zdzierali sobie gardła na partyjnych<br />
wiecach, wznosząc okrzyki na cześć komunistycznych decydentów oraz<br />
trwałości socjalistycznych dokonań. Osobiście nie dziwię się, że wybór<br />
padł właśnie na Józefa Piłsudskiego. Wszak ojcowie komunizmu nie pozostawili<br />
za wiele w spadku, a Marszałek to wciąż autorytet i jeden<br />
z najwybitniejszych Rodaków, którego dyskontować chcą nawet ex-partyjni<br />
prominenci. Ot, taki znak czasu...<br />
JA RO SŁAW RO LA<br />
Prezes Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska<br />
Najpierw rozwiążmy problem pomnika chwały<br />
Armii Czerwonej<br />
Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Sączu, czując<br />
obowiązek włączenia się do dyskusji na temat powstania w naszym mieście<br />
pomnika wskrzesiciela Polski, Marszałka Józefa Piłsudskiego uważa, że<br />
warunkiem podjęcia dalszych działań w tym kierunku jest rozwiązanie<br />
problemu pomnika chwały Armii Czerwonej przy al. Wolności w Nowym<br />
Sączu. Nie jest do pogodzenia pomysł stawiania pomnika jednemu z największych<br />
Polaków w dziejach naszego Narodu i równocześnie obrona monumentu<br />
poświęconego chwale wrogiej armii. Sam pomysł jest doskonały,<br />
chociaż może budzić kontrowersje środowisko, które go poddało (...).<br />
Zakładamy, że inicjatywa środowiska skupionego wokół Stowarzyszenia „Nowosądecka<br />
Wspólnota” jest czysta w intencjach i nie stanowi jakiegoś elementu<br />
kampanii wyborczej. Zasadniczo Stowarzyszenie „Nowosądecka Wspólnota”<br />
deklaruje w swojej misji całkiem odmienną działalność, w której nie leżą takie<br />
inicjatywy, stąd też pomysł poddany przez organizację zaskakuje (...).<br />
Po usunięciu pomnika chwały Armii Czerwonej można byłoby w tym samym<br />
miejscu postawić monument Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego „przy orderach,<br />
z szablą” – jak na zdjęciach z gry wojennej przeprowadzonej<br />
w dniach 30-31 stycz nia 1929 r. w ka sy nie 1. PSP w No wym Są czu. U pod nó ża,<br />
po lewej strzelec legionowy, po prawej „Beliniak” w umundurowaniu i z uzbrojeniem,<br />
z jakim brali udział w boju na linii Marcinkowice – Kurów (...).<br />
Miej my na dzie ję, że ini cja ty wa ta nie po słu ży do per so nal nych wo jen<br />
na szcze blu Ra dy Mia sta i śro do wisk o od mien nych świa to po glą dach!<br />
Usza nuj my Oso bę i Dzie ło Wiel kie go Po la ka!<br />
LES ZEK ZA KR ZEW SKI<br />
Pre zes za rzą du od dzia łu PTH w Nowym Sączu<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 47
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Tradycja bojów pod Nowym Sączem żyje zawsze w I Brygadzie łącząc się<br />
z serdeczną wdzięcznością dla mieszkańców miasta za wzruszające<br />
przyjęcie, jakiego doznaliśmy po odparciu inwazji. J. Piłsudski<br />
Piłsudski w Nowym Sączu<br />
W 1908 r. pobyt 41-letniego Piłsudskiego<br />
w grodzie nad Kamienicą i Dunaj<br />
cem za owo co wał po wsta niem tu taj<br />
struktur Związku Walki Czynnej, tajnej<br />
or ga ni za cji bo jo wej. Co cie ka we, sam<br />
Piłsudski pojawił się w mieście w charakterze<br />
„skromnego literata”.<br />
W 1911 r. prowadził szkolenie wojsko<br />
we Związ ku Strze lec kie go, ka dry<br />
późniejszego Wojska Polskiego.<br />
Sądeczanie stanowili<br />
najliczniejszą grupę<br />
Pierwszej Kompanii<br />
Kadrowej.<br />
Piłsudski w Nowym Sączu, 1921 FOT. ARCH.<br />
Narożna ściana budynku, ul. Dunajewskiego 12<br />
w Nowym Sączu, niedaleko więzienia. Tablica głosi:<br />
„W tym domu mieszkał w 1914 Komendant Józef<br />
Piłsudski. Wskrzesicielowi i Budowniczemu Polski<br />
Niepodległej, pierwszemu Marszałkowi Polski w 15-lecie<br />
odrodzenia Państwa Polskiego wierni jego żołnierze<br />
w hołdzie. Związek Legionistów w N. Sączu, Związek<br />
Strzelecki w N. Sączu”.<br />
Ta bli cę od sło nię to i po świę co -<br />
no 11 listopada 1933 r. Podczas<br />
oku pa cji nie miec kiej ta bli cę<br />
zdjęto i ukryto. Staraniem Koła<br />
Prze wod ni ków Od dzia łu „Be skid”<br />
PTTK ponownie odsłonięto ją 11 listopada<br />
1989 r.<br />
Józef Piłsudski bywał w Nowym Sączu<br />
wie lo krot nie. Przy szły mar sza łek<br />
i na czel nik nie pod le głe go pań stwa<br />
po raz pierw szy od wie dził mia sto<br />
nad Dunajcem i Kamienicą przed I wojną<br />
świa to wą, dwu krot nie w la -<br />
tach 1908-1911.<br />
Są de cza nie sta no wi li naj licz niej szą<br />
gru pę Pierw szej Kom pa nii Ka dro wej.<br />
Już 3 sierpnia 1914 r. po rozkazie mobilizacyjnym<br />
dla drużyn strzeleckich wyje<br />
chał z No we go Są cza 56-oso bo wy<br />
oddział X Polskiej Drużyny Strzeleckiej,<br />
zło żo ny z człon ków Czy tel ni TSL<br />
pod do wódz twem Wa len te go Cy ły,<br />
z peł nym uzbro je niem, mel du jąc się<br />
przy ul. Oleandry w Krakowie pod komen<br />
dę Jó ze fa Pił sud skie go. Gru pa ta<br />
weszła w całości w skład Pierwszej Kadro<br />
wej. Ta kże Zwią zek Strze lec ki, 6<br />
sierp nia 1914 r. wy słał w tym sa mym<br />
ce lu i kie run ku 96 lu dzi pod do wódz -<br />
twem Kazimierza Pierackiego. W gronie<br />
ochot ni ków był też młod szy<br />
Pie rac ki, Bro ni sław. Gru pa we szła<br />
w skład Le gio nów. 14, 24 i 25 wrze -<br />
śnia 1914 r. wyruszyły następne grupy<br />
sądeczan – 165 osób pod dowództwem<br />
Wacława Rozwadowskiego – które zasiliły<br />
I Legion Zachodni. Nie było legio -<br />
nowego pułku, w którym nie służyliby<br />
sądeczanie.<br />
48 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Nauczyciel historii z Nowego Sącza,<br />
Ja ro sław Ro la, pod czas se sji po pu lar -<br />
no -na uko wej Bóg – ho nor – oj czy zna<br />
w mar cu 2008 r. w Mar cin ko wi cach<br />
cel nie za uwa żył, że Pił sud ski miał<br />
w so bie dar spo łecz ne go uwo dze nia,<br />
o jakim współcześni politycy mogą tyl -<br />
ko po ma rzyć:<br />
„Emanował jakimś niezwykłym magne<br />
ty zmem, któ re mu trud no by ło się<br />
oprzeć. Czarowi strzeleckiej, a potem legionowej<br />
legendy ulegali humaniści i arty<br />
ści, nie bra ko wa ło też stu den tów<br />
i absolwentów szkół technicznych. Aura<br />
i cha ry zma Ko men dan ta przy cią ga ła<br />
wszyst kich (bez wzglę du na spo łecz ne<br />
pochodzenie i zasługi), dla których wierno<br />
pod dań cze ma ni fe sty by ły szczy tem<br />
obłudy i politycznego tchórzostwa. Wierzyli<br />
mu bezgranicznie, jak niegdyś legio<br />
ni ści rzym scy swo im wo dzom. By li<br />
gotowi do największych poświęceń, bo<br />
w Pił sud skim wi dzie li me sja ni stycz ne<br />
spełnienie proroctw narodowych wieszczów.<br />
Dla je go, prze wa żnie bar dzo mło -<br />
dych »le gu nów«, na wet naj trud niej sze<br />
zadania bojowe były wykonalne.”<br />
Po raz trzeci Piłsudski przybył – już<br />
w charakterze brygadiera – komendanta<br />
Le gio nów Pol skich. Był już wte dy po -<br />
wszech nie zna ny spo łe czeń stwu<br />
sądeckiemu.<br />
13 grud nia 1914 r. po zwy cię skich<br />
walkach w rejonie Limanowej, Pisarzowej<br />
i Mar cin ko wic do No we go Są cza<br />
wkroczył 1. pułk Legionów, owacyjnie<br />
witany przez żołnierzy i sądeczan. Piłsud<br />
ski od wie dził ran nych le gio ni stów,<br />
za no co wał w miesz ka niu bur mi strza<br />
Władysława Barbackiego – przy ul. Dunajewskiego.<br />
Kło po ty z Kasz tan ką<br />
Ko men dant za pa mię tał też kło po ty<br />
z Kasz tan ką – uko cha ną kla czą, któ rą<br />
otrzymał 9 sierpnia 1914 r. od Eustachego<br />
Romera, właściciela majątku Czaple<br />
Małe.<br />
„Wy sła łem do No we go Są cza na -<br />
przód swo ich uła nów, sam zaś po ma sze -<br />
rowałem z piechotą. Belina doniósł mi,<br />
że w mie ście przy go to wu ją owa cję<br />
na cześć mo ją i mo je go od dzia łu (…)<br />
Przy jem ne to by ło wej ście do mia sta,<br />
mia łem tyl ko du że kło po ty ze swo ją<br />
Kasz tan ką. Kasz tan ka już na most<br />
na Du naj cu, po dziu ra wio ny przez wy -<br />
buchy, kręciła głową, uważając, że jest<br />
zanadto niebezpieczny dla jej szanowne<br />
go ist nie nia (...). Lecz wresz cie ry nek.<br />
Ja sno oświe tlo ny, czar ny od tłu mu.<br />
Gdym się na nim na Kasz tan ce uka zał,<br />
roz legł się krzyk ca łe go tłu mu i pa dły<br />
po ci ski z kwia tów. Te go już by ło sta -<br />
nowczo za wiele mojej wiejskiej klaczy,<br />
zwi nę ła się po de mną i chcia ła ucie kać<br />
od owacji. Niemało mnie kosztowało, by<br />
ją po pro stu we pchać na ry nek. Szła<br />
Piłsudski przed dworkiem Morawskich w Marcinkowicach, 6 grudnia 1914<br />
Wysłałem do Nowego Sącza<br />
naprzód swoich ułanów,<br />
sam zaś pomaszerowałem<br />
z piechotą. Belina doniósł<br />
mi, że w mieście<br />
przygotowują owację<br />
na cześć moją i mojego<br />
oddziału.<br />
przez szpaler ludzki ostrożnie, nieledwie<br />
za trzy mu jąc się co pa rę chwil. Czu łem<br />
pod sobą, jak nieszczęśliwe stworzenie<br />
szukało ucieczki. Musiałem Kasztankę<br />
cią gle pchać na przód, tak iż po wy jeź -<br />
dzie z ryn ku po zna łam i ja, że owa cja<br />
coś kosz tu je. Czu łem do sko na le, że<br />
mam no gi, tak mia łem je zmę czo ne”<br />
– wspomina Piłsudski w książce Moje<br />
pierwsze boje.<br />
Po dłu giej wo jacz ce cze ka ły na ko -<br />
men dan ta, jak sam stwier dza, „wiel ko -<br />
miejskie rozkosze”: elektryczne światło,<br />
kawiarnia, wanna, fryzjer.<br />
„Zgoliłem sobie brodę, którą utrzymać<br />
w porządku na wojnie jest nadzwyczaj<br />
trud no. Ba wi li mnie po tem moi<br />
żoł nie rze, któ rzy przy spo tka niach<br />
na uli cy uda wa li, że mnie nie po zna ją<br />
i od da wa li ho no ry z ocią ga niem, by<br />
mieć okazję do przeproszenia, że wskutek<br />
zgo le nia bro dy nie mo gli mnie ja ko -<br />
by od razu rozpoznać.”<br />
Do Nowego Sącza przybyły też pozostałe<br />
oddziały legionowe tak że całość<br />
wojska znalazła się pod jednym dowódcą.<br />
Ogłoszono wówczas, że Piłsudski został<br />
mianowany brygadierem,<br />
a dotychczasowy 1. Pułk przemianowano<br />
na Brygadę Legionów. Składała się ona<br />
z dwóch pułków: 1. pod dowództwem<br />
mjr. Edwarda Rydza-Śmigłego (I i IIl baony)<br />
i 2. (po tem zwa ne go 5.) w skła -<br />
dzie II i IV batalionów pod dowództwem<br />
Mieczysława Norwida-Neugebauera oraz<br />
dwóch batalionów samodzielnych<br />
(V i VI). Od 30 grudnia komendantem 5.<br />
Pułku został kpt. Leon Berbecki.<br />
Z Nowego Sącza Piłsudski wyjechał<br />
pod Łowczówek k. Tarnowa, gdzie żołnierze<br />
I Brygady walczyli z Rosjanami.<br />
Po bi twie pod Łow czów kiem po raz<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 49
pierwszy odegrano hymn żołnierski My,<br />
Pierwsza Brygada, co pozwala na hipotezę,<br />
że ta słynna pieśń powstała kilkana<br />
ście dni wcze śniej wła śnie w No wym<br />
Sączu. 26 grudnia 1914 r. ponownie był<br />
w Sączu, odwiedzić rannych legionistów<br />
w szpitalu.<br />
Pod ko niec 1914 r. Ra da Miej ska po -<br />
stanowiła przekazać na Legiony 100 tys.<br />
koron, Rada Powiatowa – 50 tys. koron,<br />
rów nież ko le ja rze opo dat ko wa li się<br />
(w wysokości 1 proc.) na fundusz wojsko<br />
wy. To był wkład mia sta w bu do wę<br />
nowej polskiej armii.<br />
Nowy Sącz był pierwszym<br />
miastem polskim, który<br />
uczcił twórcę Legionów,<br />
nadając mu honorowe<br />
obywatelstwo.<br />
Trzy lata po wkroczeniu Piłsudskiego<br />
ze swoimi legionistami do Nowego<br />
Są cza, w 1917 r., na pla cu przed ko ścio -<br />
łem kolejowym ustawiono figurę Chrystu<br />
sa (dzie ło Sta ni sła wa Piąt kie wi cza)<br />
jako wyraz wdzięczności mieszkańców<br />
Kolonii Kolejowej za to, że przebywające<br />
od 19 li sto pa da do 12 grud nia 1914 r.<br />
oddziały rosyjskich kozaków nie zniszczyły<br />
miasta.<br />
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Honorowy obywatel<br />
W 1916 r., po kon flik cie mię dzy Pił -<br />
sudskim a sztabem austriacko-pruskim,<br />
Ra da Miej ska No we go Są cza wspar ła<br />
komendanta moralnie, nadając mu honorowe<br />
obywatelstwo miasta. Z inicjatywą<br />
taką wystąpili radni PPS Ryszard<br />
Mędlarski i Stanisława Woszczyńska.<br />
No wy Sącz był pierw szym mia stem<br />
pol skim, któ ry w ten spo sób uczcił<br />
twórcę Legionów.<br />
Kiedy zaproszono go na uroczystość<br />
wręczenia okolicznościowego tytułu,<br />
a zaplanowano ją na 12 listopada 1916 r.<br />
z ra cji ob cho du to wa rzy szą ce go ogło -<br />
szo ne mu przez ce sa rzy Nie miec i Au -<br />
strii Ak to wi 5 Li sto pa da, nad szedł<br />
z Krakowa następujący telegram:<br />
„Kraków, 12 listopada 1916 r. Za zapro<br />
sze nie na ob chód dzię ku ję, być<br />
na nim niestety nie mogę z powodu niezdro<br />
wia. Tra dy cja bo jów pod No wym<br />
Sączem żyje zawsze w I Brygadzie, łącząc<br />
się z serdeczną wdzięcznością dla<br />
miesz kań ców mia sta za wzru sza ją ce<br />
przyjęcie, jakiego doznaliśmy po odparciu<br />
inwazji. J. Piłsudski”.<br />
Historyk sądecki, Leszek Migrała, odnalazł<br />
w Archiwum Państwowym w Nowym<br />
Sączu, kolejny list brygadiera,<br />
napisany z Krakowa 6 stycznia 1917 r.<br />
do burmistrza Władysława Barbackiego<br />
uprzejmy list wyjaśniający, w którym napisał:<br />
„Nad zwy czaj cen ne dla mnie pi smo<br />
J. Wm. Pana z dnia 21 listopada ubiegłego<br />
roku otrzymałem i teraz dopiero<br />
po powrocie z Warszawy dowiedziałem<br />
się, że odpowiedź moja natychmiast napisana<br />
nie został wysłana z przyczyn ode<br />
mnie niezależnych. Najserdeczniej mimo<br />
to przepraszam za opóźnienie i proszę<br />
go nie brać za złe.<br />
By ło by mi to tem przy krzej szym, że<br />
z No wym Są czem czu ję się zwią za ny<br />
uczuciowo bardzo silnie po nadzwyczajnie<br />
wdzięcz nych wspo mnie niach walk<br />
pod Li ma no wą i No wym Są czem. Gdy<br />
się mia stu ze chcia ło uczy nić mi za szczyt<br />
nie zwy kły przyj mu jąc mnie w po czet<br />
swoich obywateli do uczucia serdeczności<br />
wspomnień o przeżyciach bojowych<br />
Ta bli ca u zbie gu ulic Lwow skiej i Ja -<br />
giel loń skiej FOT. BO GU SŁAW KOŁCZ<br />
dodało się uczucie wdzięczności w stosunku<br />
do miasta i jego obywateli. Kampania<br />
pod murami Nowego Sącza wśród<br />
patryotycznych Podhalan stanowić będzie<br />
w pamięci mojej i żołnierzy I. Bryga<br />
dy jed no z naj mil szych wspo mnień,<br />
tak serdecznie byliśmy tam przyjmowani,<br />
tak troskliwą opieką otoczeni przez<br />
współobywateli i rodaków.<br />
Będę J. Wielmożnemu Panu Burmistrzowi<br />
niezwykle wdzięczny, gdy zechce<br />
Pan być wy ra zi cie lem mo ich uczuć<br />
wdzięcz no ści i po dzi wu przed Świet ną<br />
Radą Miejską i obywatelami miasta.<br />
Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego<br />
szacunku i poważania, z jakim pozostaję.<br />
J. Piłsudski.”<br />
Tytuł odebrał dopiero w wolnej Polsce,<br />
przy by wa jąc do No we go Są cza 6<br />
sierp nia 1921 r. z oka zji pierw sze go<br />
świę ta puł ko we go 1. Puł ku Strzel ców<br />
Podhalańskich, powracając po wizycie<br />
na Tar gach Wschod nich Lwo wie. Na -<br />
czel ny Wódz wziął udział w uro czy sto -<br />
ściach ra zem z gen. Edwar dem Śmi głym<br />
Rydzem. Wtedy poszukiwał dziewczynki,<br />
która poczęstowała go w dworze Morawskich<br />
w Marcinkowicach garczkiem<br />
go to wa ne go mle ka pod czas walk<br />
pod Marcinkowicami, co zmarzniętemu<br />
wtedy i choremu wodzowi przywróciło<br />
siły fizyczne.<br />
Pi sał o tym we wspo mnie niach wo -<br />
jennych:<br />
„Udałem się na posiłek, na który gościnni<br />
gospodarze zapraszali. Poprosiłem<br />
o szklankę mleka i kawałek chleba<br />
(...) Wy pi łem już pół szklan ki i się gną -<br />
łem po papierosa. Ba! Nie sądzono mi<br />
już by ło ani zjeść śnia da nia, ani na wet<br />
skoń czyć tej szklan ki, któ ra sta ła przede<br />
mną. Rozpoczęła się tragedia marcinkowicka”.<br />
Marszałek dopiero w 1921 r. dokończył<br />
to, co za czął 6 grud nia 1914 r.<br />
„Już jako Naczelnik Państwa pojechałem<br />
rozmyślnie do Rdziostowa i Marcinkowic.<br />
W Marcinkowicach kazałem<br />
sobie przygotować szklankę mleka. Nie<br />
mo głem znieść te go, żem ta ki głod ny, jak<br />
wte dy by łem, nie do pił mle ka”.<br />
Jak po la tach mó wił Sta ni sław Mo -<br />
rawski, naczynie z białym płynem Piłsud<br />
skie mu po da ła je go sze ścio let nia<br />
córka Marysia.<br />
50 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Marszałek w sądeckim ratuszu FOT. ARCH.<br />
Kolejny pobyt: 1926 r. w ramach wizytacji<br />
wojskowej 1. PSP. Wizyta ta była<br />
jak by re wa nżem za pięk ny pre zent<br />
– paradną pelerynę i kapelusz z długim<br />
or lim pió rem oraz dys tynk cja mi mar -<br />
szałka – jaki otrzymał od sądeckich Podhalańczyków<br />
w dniu swoich imienin.<br />
W dniach 30 stycz nia – 1 lu te go 1928 r.<br />
w kasynie oficerskim 1. PSP marszałek poprowadził<br />
osobiście grę wojenną dla wyższych<br />
oficerów armii polskiej.<br />
6 sierp nia 1929 r. w No wym Są czu<br />
od był się Zjazd Le gio ni stów z ca łe go<br />
kra ju, w któ rym wziął udział Jó zef Pił -<br />
sudski owacyjnie witany przez podkomendnych.<br />
Kult marszałka<br />
W li sto pa dzie 1930 r., pod czas ob -<br />
chodów rocznicy odzyskania niepodległo<br />
ści, przy wej ściu do są dec kie go<br />
ratusza wmurowano kamienną tablicę:<br />
u góry znajdował się medalion płaskorzeź<br />
by mar szał ka, po ni żej na pis ry ty<br />
w me ta lu: „Ro ku 1930. Pierw sze mu<br />
marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, budowniczemu<br />
Polski odrodzonej w dziesią<br />
tą rocz ni cę wy zwo le nia Oj czy zny<br />
od najazdu bolszewickiego.”<br />
Po śmierci marszałka, 12 maja 1935<br />
r. w Nowym Sączu odbyły się uroczystości<br />
żałobne organizowane przez wszystkie<br />
wyznania w kościołach, synagodze,<br />
szkołach, gdzie odczytano odezwę prezydenta<br />
Ignacego Mościckiego. Rada<br />
Miejska nadała nazwę Józefa Piłsudskiego<br />
Muzeum Ziemi Sądeckiej i ulicy<br />
przebiegającej koło koszar 1. PSP. Wilhelmina<br />
Uhlowa z Towarzystwa Szkół<br />
Ludowych założyła Stowarzyszenie<br />
Marszałka Józefa Piłsudskiego.<br />
W „Są de cza ni nie” z mar ca 2009 r.<br />
Leszek Migrała pisze o niekonwencjonal<br />
nym do wo dzie hoł du na wieść<br />
o śmierci Marszałka:<br />
„Polskie Towarzystwo Tatrzańskie<br />
»Beskid« wykonując uchwałę Zarządu<br />
Głównego, dokonało manifestacyjnego<br />
pobrania skał i ziemi z Radziejowej<br />
i z Trzech Koron, celem wysypania<br />
na Kopcu na Sowińcu w Krakowie. Pobrania<br />
ziemi z Radziejowej dokonano 18<br />
sierp nia 1935 r. przy udzia le ok. 40 osób,<br />
umieszczając ją w specjalnie przygotowanych<br />
urnach wykonanych przez garncarza<br />
Juliana Młyńskiego ze Starego<br />
Sącza, przy czym w zdarzeniu tym<br />
uczestniczyli: Feliks Rapf, Józef Bogusz,<br />
Alfons Gargula i Leon Szwenik, a ponadto<br />
przedstawiciele Starostwa Powiatowego<br />
w Nowym Sączu, wojska, Zarządu<br />
Gminy Rytro oraz reprezentanci Adama<br />
hr. Stadnickiego. Niespełna dwa tygodnie<br />
póź niej – 1 wrze śnia 1935 r. – po -<br />
dobne pobranie ziemi odbyło się<br />
na Trzech Ko ro nach, m.in. przy udzia le<br />
wicestarosty nowotarskiego oraz delegacji<br />
PTT »Be skid«, w skład któ rej wcho -<br />
dzili ponownie Feliks Rapf i Alfons<br />
Gargula oraz Stefan Krajewski i Zbigniew<br />
Nowakowski.”<br />
W piśmie nowosądeckiej młodzieży<br />
gim na zjal nej „Zew Gór” (nr 19 z 1936<br />
r.) czytamy:<br />
„Zostaliśmy sami – zdał On nas<br />
na własne siły i własne serca. Czerpiąc<br />
z Jego ducha wiarę i entuzjazm pracy,<br />
starajmy się w chwilach zwątpienia być<br />
tak moc ny mi i twar dy mi – jak On był. Jó -<br />
zef Piłsudski żyje. Żyje w naszych sercach,<br />
ży je w na szych wal kach o wiel kie<br />
i sprawiedliwe jutro Odrodzonej Polski.”<br />
Obecnie Piłsudski jest patronem ulicy<br />
(obwodnicy w kierunku Zawady) wzdłuż<br />
rzeki Kamienicy i mostu heleńskiego.<br />
Je mu też po świę co ne są ta bli ce:<br />
w ko ście le ko le jo wym o tre ści „Dla<br />
Cie bie Pol sko i dla Twej Chwa ły. Bo jow -<br />
nikowi Niepodległości Józefowi Piłsudskiemu<br />
i jego żołnierzom w 70. rocznicę<br />
od zy ska nia Nie pod le gło ści – So li dar -<br />
ność” (odsłonięta w 1988) oraz na naro<br />
żnej ścia nie bu dyn ku u zbie gu ul.<br />
Po śmierci marszałka<br />
12 maja 1935 r. w Nowym<br />
Sączu odbyły się<br />
uroczystości żałobne<br />
organizowane przez<br />
wszystkie wyznania<br />
w kościołach, synagodze,<br />
szkołach, gdzie odczytano<br />
odezwę prezydenta<br />
Ignacego Mościckiego.<br />
Lwowskiej i Jagiellońskiej: „Mówili, żeśmy<br />
stu ma nie ni nie wie rząc w to, że<br />
chcieć – to móc!”. W osiem dzie sią tą<br />
rocznicę sformowania Pierwszej Brygady<br />
Legionów rozkazem Józefa Piłsudskie<br />
go dnia 19 grud nia 1914 w N. Są czu<br />
wier ni pa mię ci – Kon fe de ra cja Pol ski<br />
Nie pod le głej, Zwią zek Strze lec ki<br />
„Strzelec”, 1914–1994.<br />
JE RZY LE ŚNIAK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 51
SPOŁECZEŃSTWO<br />
By łam stu dent ką hi sto rii sztu ki<br />
na Uni wer sy te cie Ja giel loń -<br />
skim, Na sser był stu den tem<br />
Aka de mii Gór ni czo–Hut ni -<br />
czej. Po zna li śmy się w dość cie ka wy<br />
spo sób. W Piw ni cy pod Ba ra na mi<br />
w 1979 r. historycy sztuki mieli imprezę<br />
za mknię tą, nie mam po ję cia jak Na -<br />
sser tam się do stał! Ja koś mu siał, bo tam<br />
wła śnie się po zna li śmy. Wte dy by ło<br />
trud no nam się spo ty kać. Na ka żdym<br />
kroku szykanowano nas, nie mogliśmy<br />
iść ra zem do ki na czy na dys ko te kę.<br />
Spotykaliśmy się głównie u moich lub<br />
jego znajomych. Po trzech latach znajomo<br />
ści, 21 grud nia 1982 r. wzię li śmy<br />
ślub cy wil ny w No wym Są czu. Nie<br />
prze szłam na is lam i nie mia łam z te go<br />
powodu żadnych konfliktów z mężem.<br />
Zawsze szanował, tak jak i jego rodzina,<br />
mo ją chrze ści jań ską re li gię. Wiem, że<br />
teść bar dzo cie szył by się, gdy bym zmie -<br />
ni ła wia rę, ale nikt na mnie nie na ci skał.<br />
Na początku zamieszkaliśmy w Krakowie<br />
w akademiku, potem w mieszkaniu<br />
przy uli cy To kar skie go. Mąż<br />
trak to wał mnie z sza cun kiem, ale za -<br />
Nie przeszłam na islam<br />
i nie miałam z tego powodu<br />
żadnych konfliktów<br />
z mężem. Zawsze<br />
szanował, tak jak i jego<br />
rodzina, moją<br />
chrześcijańską religię.<br />
zdro sny był za wsze. W Pol sce ka żdy<br />
mężczyzna, żonaty czy nie, flirtuje z kobietami,<br />
tam natomiast nikt nikomu nie<br />
pa trzy w oczy. Ka żdy zaj mu je się so bą.<br />
Będąc w Jemenie ubierałam się po euro<br />
pej sku i ni gdy nie mia łam z tym kło -<br />
potów. Nie kazano mi na siłę zasłaniać<br />
twarzy.<br />
Woj na bra to bój cza<br />
Kie dy uro dzi ła nam się cór ka Ra sm,<br />
prze pro wa dzi li śmy się do miesz ka nia,<br />
któ re ku pił nam mój ta ta, też w Kra ko -<br />
wie. W 1983 r. Na sser wy je chał do Je -<br />
me nu, ja zaś z cór ką mia łam do je chać<br />
póź niej. Nie ste ty, spra wy się tro chę<br />
Rodzina razem<br />
Arab nie pi je, nie pa li, nie bi je żo ny, Ko ran<br />
nie nakazuje traktować kobiety przedmiotowo<br />
Są de czan ka<br />
w Je me nie<br />
Ewa Bulanda Al-Mashan, mieszka obecnie w Lipnicy<br />
Wielkiej, gdzie sprawuje funkcję kierownika Warsztatów<br />
Terapii Zajęciowej. Jednak część jej życia związana jest<br />
z Jemenem, państwie arabskim położonym<br />
w południowo-zachodniej części Półwyspu Arabskiego,<br />
gdzie mieszkała wraz z arabskim mężem o imieniu<br />
Nasser i dziećmi. Posłuchajmy jej opowieści.<br />
skomplikowały, gdyż w Jemenie wybuchła<br />
wojna domowa, a mąż został więźniem<br />
po li tycz nym. Nie mia łam z nim<br />
kon tak tu przez pół ro ku! Nie wie dzia -<br />
łam, co mam my śleć. Ba łam się. Pró bo -<br />
wa łam się z nim skon tak to wać przez<br />
Mi ni ster stwo Spraw Za gra nicz nych<br />
i prawdopodobnie dzięki temu udało się<br />
go ura to wać. Miał być roz strze la ny.<br />
W związ ku z tym nasz wy jazd się opóź -<br />
nił. Wy je cha ły śmy z cór ką do pie ro<br />
w październiku 1987 r. Pierwszy mój lot<br />
do Ade nu, po ło żo ne go nad Za to ką<br />
Adeń ską, mia łam przez Mo skwę.<br />
Co zwró ci ło mo ją uwa gę, to nie sa -<br />
mo wi ta ko lo ry sty ka, mnó stwo ko lo ru<br />
52 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Ewa Bulanda z córeczką na tle<br />
arabskiej architektury<br />
czarnego, żółtego i niebieskiego, prawie<br />
całkowity brak zieleni, no i ten okropny<br />
upał. Nie bie ski, pa mię tam do brze, to<br />
niebo i morze, żółty to wulkaniczne skały,<br />
czar ny na to miast to stro je ko biet.<br />
W Ade nie prak tycz nie nie ma tra wy.<br />
Kiedy przyjechałam, Nasser nie miał<br />
jeszcze swojego mieszkania. Wynajęliśmy<br />
do mek na dwa mie sią ce w ty po -<br />
wym osie dlu je meń skim. Dom arab ski<br />
we wnątrz jest czy sty i schlud ny, wszę -<br />
dzie pięknie pachnie kadzidełkami. Kobiety<br />
nie są zakryte. Domy otoczone są<br />
wy so kim mu rem. Na sze ży cie by ło<br />
zwy czaj ne, ra no pra ca, pra co wa łam<br />
w bibliotece, potem obiad, po południu<br />
sje sta. Wte dy na wet kup cy zo sta wia li<br />
swoje stragany ze złotem i kosztownościami<br />
i szli odpoczywać.<br />
Po dwóch miesiącach pobytu w Adenie,<br />
Nasser postanowił przedstawić mnie<br />
swo im ro dzi com. Le cie li śmy sa mo lo -<br />
tem, gdyż to by ło po dru giej stro nie Je -<br />
me nu. By łam ubra na w je dwab ny<br />
różowy kostium, po europejsku. Kiedy<br />
wy sia da łam z sa mo lo tu, zo ba czy łam<br />
tłum lu dzi, któ ry zbiegł się zo ba czyć<br />
Europejkę. Szybko wsiedliśmy do samochodu,<br />
po czym usłyszałam za sobą serdeczny<br />
śmiech, odwróciłam się. Za mną<br />
sie dział teść. Wziął wnucz kę na ko la na.<br />
Po przyjeździe do rodzinnego domu męża<br />
wszy scy nas wi ta li, by li bra cia, bra -<br />
to we, sio stry. Tam jest ta ki zwy czaj, że<br />
na po wi ta nie lu dzie po da ją so bie rę ce<br />
i nawzajem sobie je całują. Jedna z żon<br />
kuzyna męża krzyczała, że to wstyd, bo<br />
je stem od kry ta, ale teść sta nął w mo jej<br />
obronie. Otrzymaliśmy pokój z tarasem.<br />
By łam strasz nie zmę czo na, lecz tam nie<br />
zo sta wia się go ścia sa me mu so bie.<br />
W pokoju siedziała z nami ciocia męża<br />
i coś opowiadała. Nie mam pojęcia, co<br />
mówiła, bo nie rozumiałam po arabsku.<br />
Podział ról<br />
W Je me nie dzień wy glą da tak, że<br />
wsta je się o czwar tej ra no. Mę żczyź ni<br />
idą do me cze tu, a ko bie ty do kuch ni.<br />
Ara bo wie pięć ra zy dzien nie się mo dlą<br />
i pięć ra zy dzien nie się my ją. Zaw sze<br />
przed modlitwą. Przy meczetach znajdują<br />
się łaź nie, ka żdy mu si umyć rę ce<br />
i twarz. Dzięki takiej czystości nigdy nie<br />
by ło tam cho rób za kaź nych. Ko bie ty<br />
w tym czasie sprzątają dom, palą kadzidełka,<br />
przygotowują śniadanie, np. płatki<br />
żytnie z olejem sezamowym, herbatę<br />
z mle kiem goź dzi ko wym czy zsia dłe<br />
mleko. Kuchnia arabska jest lekkostrawna,<br />
bar dzo smacz na. Ja da się ryż, ba ra -<br />
ninę, jagnięcinę, cielęcinę, dużo warzyw<br />
i owoców. Posiłki spożywaliśmy trzy razy<br />
dzien nie i za wsze by ły świe żo go to -<br />
wa ne, nie ka nap ki tyl ko cie płe da nia.<br />
Arabowie zawsze dziękują Bogu za to,<br />
co ma ją.<br />
Po śniadaniu mężczyźni idą na targ,<br />
oni zajmują się kupowaniem jedzenia.<br />
Dom arabski wewnątrz jest<br />
czysty i schludny, wszędzie<br />
pięknie pachnie<br />
kadzidełkami. Kobiety nie<br />
są zakryte.<br />
Kobiety kupują tylko perfumy, materiały<br />
i złoto, natomiast jedzeniem zawsze<br />
zaj mu ją się mę żczyź ni. To oni ku pu ją<br />
produkty, z których kobiety potem tworzą<br />
różne potrawy.<br />
Codziennie do kobiet przychodzą sąsiadki<br />
i zwykle odchodzą dopiero po 16.<br />
Jest gwarno i tłoczno, ponieważ każda<br />
przy pro wa dza ze so bą dwo je lub tro je<br />
dzieci.<br />
Na początku gotowałam osobno, nie<br />
mogłam się przyzwyczaić do jemeńskiej<br />
kuch ni. Jed nak póź niej już po tra fi łam<br />
sama przyrządzać arabskie potrawy i zosta<br />
ło mi to do dzi siaj. Bar dzo czę sto te -<br />
raz go tu ję w opar ciu o to, cze go się<br />
nauczyłam przebywając w Jemenie.<br />
Ara bo wie to nie sa mo wi cie uczci wi<br />
lu dzie. To, o czym się sły szy, te hi sto rie<br />
o kobietach uciśnionych, to zależy tylko<br />
i wy łącz nie od po dej ścia da nej oso by,<br />
nie ma nic wspól ne go z wia rą. Arab nie<br />
pi je, nie pa li, nie bi je żo ny. Ko ran nie na -<br />
kazuje traktować kobiety przedmiotowo.<br />
W ogó le ist nie je tam po dział ról. Mę -<br />
żczyzna reprezentuje dom na zewnątrz,<br />
natomiast w domu króluje kobieta. Mąż<br />
oddaje pieniądze żonie, a najważniejszą<br />
oso bą w do mu jest naj star sza ko bie ta.<br />
Ona ma klu cze do wszyst kich po miesz -<br />
czeń i o wszyst kim de cy du je. Zresz tą<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 53
SPOŁECZEŃSTWO<br />
Morze Czerwone<br />
arab skie ko bie ty nie za bar dzo chcą pra -<br />
cować. Odpowiada im takie życie w domu.<br />
W mia stach ko bie ty są bar dziej<br />
no wo cze sne, pra cu ją, na to miast<br />
na wsiach kobiety wolą prowadzić dom.<br />
W Je me nie nie ob cho dzi się świąt<br />
Bożego Narodzenia, gdyż jest niewielu<br />
Podczas Ramadanu (postu),<br />
który trwa miesiąc,<br />
od wschodu do zachodu<br />
słońca nie wolno jeść, pić,<br />
palić ani mieć lubieżnych<br />
myśli. Dopiero<br />
po zmierzchu zaczyna się<br />
życie.<br />
chrze ści jan, ale my w do mu za wsze sta -<br />
raliśmy się obchodzić tradycyjne święta.<br />
Krzak kolczasty był odpowiednikiem<br />
polskiej choinki.<br />
Pod czas Ra ma da nu (po stu), któ ry<br />
trwa mie siąc, od wscho du do za cho du<br />
słoń ca nie wol no jeść, pić, pa lić ani mieć<br />
lubieżnych myśli. Dopiero po zmierzchu<br />
zaczyna się życie. Wszędzie czuć jaśmin<br />
i per fu my. Za koń cze niem Ra ma da nu<br />
jest święto ofiarowania, kiedy to zabija<br />
się baranka.<br />
War te opi sa nia jest też to, że w kra -<br />
jach arab skich nie ma cze goś ta kie go<br />
jak dom dziec ka. Dzie ci są roz piesz cza -<br />
ne i ko cha ne. Zaw sze ktoś się ni mi opie -<br />
ku je. Chłop cy izo lo wa ni są<br />
Beihan<br />
od dziewczynek, jednak przykazuje im<br />
się trak to wać ko bie ty z sza cun kiem.<br />
Dzie ci są przy wo żo ne i od wo żo ne ze<br />
szko ły, kie row ca od bie ra dziec ko<br />
od mat ki i trzy ma za rącz kę, po tem<br />
stróż pod szkołą odbiera dziecko od kierow<br />
cy i od pro wa dza do stró ża<br />
przed kla są. W Je me nie na uczy cie le<br />
trak tu ją uczniów jak wła sne dzie ci.<br />
Przed mio ty w szko łach – jak wszę dzie.<br />
Kolejna wojna<br />
Podczas pobytu w Adenie, mieszkaliśmy<br />
blisko lotniska wojskowego, dlate<br />
go, kie dy wy bu chła woj na mię dzy<br />
pół noc nym i po łu dnio wym Je me nem,<br />
znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji.<br />
Ra kie ty spa da ły nie mal na nasz<br />
dom i strasznie się baliśmy. Jeździliśmy<br />
na noc do naszych znajomych. Wreszcie<br />
nadarzyła się okazja do wydostania się<br />
stamtąd. Mieliśmy płynąć statkiem syryjskim.<br />
Kiedy jechaliśmy z mężem samochodem<br />
do portu, przed nami uderzył<br />
pocisk przeciwpancerny. To było straszne,<br />
czu li śmy ogrom ny strach i wła sną<br />
bez sil ność. Nie uda ło nam się do stać<br />
na pokład statku i wróciliśmy. Zatrzymaliśmy<br />
się u brata męża i tam czekaliśmy.<br />
Uda ło nam się do stać na in ny<br />
statek, który płynął do Dżibuti. Ja z córką<br />
wymiotowałyśmy, mąż płynął z nami.<br />
Od po cząt ku woj ny po dej mo wał<br />
sta ra nia, aby ra zem wy je chać. Do stał<br />
wizę wyjazdową i był razem z nami. Dosta<br />
li śmy się do Fran cji, a tam do obo zu<br />
dla uchodź ców. Pe wien pol ski puł kow -<br />
Żyzna dolina Beihan FOT. ARCH.<br />
nik nam pomógł, załatwił pokój z klimatyzacją.<br />
Potem ewakuowano nas do Pary<br />
ża, a stam tąd do War sza wy.<br />
Po po wro cie do Pol ski miesz ka li śmy<br />
w Lip ni cy Wiel kiej u mo jej ro dzi ny.<br />
W Adenie panowała cholera, brakowało<br />
prą du i wo dy. Mniej wię cej po ty go -<br />
dniu od na sze go wy jaz du z Je me nu<br />
wybuchł potężny magazyn broni w naszej<br />
dzielnicy, odłamki spadły na dach<br />
domu, w którym mieszkaliśmy. To, co<br />
tam przeżyliśmy, jest nie do opisania.<br />
Do Polski z czwórką dzieci na stałe<br />
wróciłam w 1997 roku. Obecnie jestem<br />
z mężem w separacji. Dodam, że przyczyną<br />
rozstania nie były różnice kulturo<br />
we ani re li gij ne. W ka żdym<br />
ma łżeń stwie są pro ble my i nie na le ży<br />
tłumaczyć tego pochodzeniem czy religią<br />
współmałżonków.<br />
Wy słu cha ła AN NA MI KA<br />
54 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
SĄDECZANIE<br />
Sądeckie ostatki w ratuszu<br />
Am ba sa do r Są dec czy zny<br />
Prof. dr hab. na uk me dycz nych<br />
Tadeusz Popiela, światowej sławy<br />
chirurg, b. wieloletni rektor<br />
Aka de mii Me dycz nej w Kra -<br />
ko wie, ro dem z są dec kich Bie lo wic,<br />
odebrał 13 lutego, w ostatnią sobotę karnawału,<br />
na „sadeckich ostatkach” w ratuszu<br />
Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej,<br />
tytuł Ambasadora Sądecczyzny. Atrakcją<br />
wieczoru był występ starosądeczanki<br />
Kasi Zielińskiej, która na inaugurację<br />
za śpie wa ła nie for mal ny hymn są dec ki<br />
autorstwa Andrzeja Górszczyka „Wróć<br />
do Sącza, wróć nad Dunajec…” Spotkanie<br />
klu bo we z wdzię kiem i dow ci pem<br />
prowadził jego sekretarz red. Jerzy Leśniak,<br />
stały współpracownik miesięcznika<br />
„Sądeczanin”.<br />
Sala im. marszałka Stanisława Małachow<br />
skie go zgro ma dzi ła po nad set kę<br />
wybitnych sądeczan, w tym wielu przybyłych<br />
z Krakowa, Warszawy, a nawet<br />
z za gra ni cy, jak np. Jan Olek sy, któ ry<br />
przy le ciał na spo tka nie aż z Chi ca go.<br />
Na zwi ska wie lu obec nych zdo bi ty tuł<br />
profesorski, żeby tylko wspomnieć Stani<br />
sła wa Mo ry tę, b. rek to ra Aka de mii<br />
Muzycznej w Warszawie, prof. Jerzego<br />
Ombacha, matematyka z UJ, czy Marka<br />
Jeżabka, fizyka pracującego w Genewie<br />
przy świa to wym pro jek cie Wiel kie go<br />
Zder za cza. By li rek to rzy sądec kich<br />
uczelni: Krzysztof Pawłowski, Andrzej<br />
Bulzak i Zbigniew Ślipek.<br />
Otwierając spotkanie, prezes KPZS,<br />
Józef Oleksy, powiedział, że reaktywowane<br />
w 2004 r. stowarzyszenie jest apoli<br />
tycz ne i po nad par tyj ne, a je go<br />
członków łączy jedynie miłość i przywiązanie<br />
do ziemi rodzinnej oraz pozytywny<br />
lobbing za sądeckimi sprawami,<br />
gdzie kol wiek ich rzu ci los. By ły pre mier<br />
i marszałek Sejmu RP podkreślił, że jako<br />
czło wie ko wi le wi cy bar dzo do brze<br />
mu się współpracuje z prawicowym prezy<br />
den tem No we go Są cza, Ry szar dem<br />
FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />
Nowakiem, którego dokonania na rzecz<br />
mia sta zna i ce ni. Olek sy mó wił też, jak<br />
wa żna jest wie dza i wy kształ ce nie<br />
w XXI wie ku dla roz wo ju ta kich nie -<br />
Prof. Popiela uznał,<br />
że ostatnia sobota<br />
karnawału, ratusz i tak<br />
wyśmienite grono<br />
sądeczan, to dobry czas,<br />
miejsce i towarzystwo do<br />
oddania hołdu swemu ojcu<br />
– Janowi Popieli.<br />
wiel kich ośrod ków miej skich jak No wy<br />
Sącz, bo dwie trze cie Po la ków miesz ka<br />
„na pro win cji”. Z te go po wo du klub<br />
od kilku lat przyznaje stypendia wyróżniającym<br />
się maturzystom z sądeckich<br />
szkół śred nich. Ta kich sty pen dy stów<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 55
SĄDECZANIE<br />
uzbierało się już 24. Kolejną inicjatywą<br />
KPZS jest przyznawanie tytułu honorowego<br />
Ambasadora Sądecczyzny.<br />
– Sądeczanie to środowisko rozproszone,<br />
które rozpoznaje się poprzez wybit<br />
ne po sta cie. Ta ką oso bo wo ścią jest<br />
niewątpliwie profesor Tadeusz Popiela,<br />
którego nazwisko jest znane we wszystkich<br />
szpitalach i klinikach w kraju – rekomendował<br />
Józef Oleksy pierwszego<br />
lau re ata na gro dy. Za cy to wał słyn ne<br />
Wska za nia do sy nów Pod ha la Wła dy -<br />
sła wa Or ka na, uzna jąc, że jak ulał pa su -<br />
ją do by łe go wie lo let nie go rek to ra<br />
krakowskiej Akademii Medycznej, który<br />
nigdy nie zapomniał swoich korzeni.<br />
– Kie dy w 1949 ro ku po ma tu rze<br />
w II Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława<br />
Chrobrego w Nowym Sączu powędrowałem<br />
w świat, moim pierwszym<br />
przy stan kiem stał się Kra ków, gdzie roz -<br />
poczęła się moja przygoda z medycyną<br />
– rozpoczął wyraźnie wzruszony prof.<br />
Tadeusz Popiela.<br />
Da lej opo wia dał, że w cią gu bli -<br />
sko 60 la t pra cy na uko wej uda ło mu się<br />
odwiedzić wszystkie najważniejsze centra<br />
badawcze w świecie, ale za najlepszą<br />
FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />
dla sie bie re ko men da cję ja ko le ka rza<br />
i chirurga uważa zakończony w 2007 r.<br />
ogólnopolski program leczenia raka żołąd<br />
ka. Prof. Po pie la przez 35 lat był ko -<br />
ordynatorem tego programu, bo mimo<br />
zmieniających się rządów, a nawet ustrojów,<br />
trwała systemowa walka z rakiem<br />
żołądka.<br />
– Gdy rozpoczynaliśmy ten program,<br />
przeżywalność chorych na raka żołądka<br />
wy no si ła 5 proc. ca łej po pu la cji, gdy<br />
kończyliśmy – wyleczenia całkowite stanowiły<br />
24 proc. populacji, a ponad 64<br />
proc. pa cjen tów prze ży wa ło po nad 10<br />
lat – mówił z satysfakcją chirurg.<br />
Prof. Po pie la uznał, że ostat nia so bo -<br />
ta kar na wa łu, ra tusz i tak wy śmie ni te<br />
gro no są de czan, to do bry czas, miej sce<br />
i towarzystwo do oddania hołdu swemu<br />
ojcu – Janowi Popieli.<br />
– To był pro sty, skrom ny czło wiek, jak<br />
każdy przedwojenny kolejarz bardzo<br />
punktualny i solidny, który służył ludziom<br />
pomocą przez 24 godziny na dobę, niech<br />
mi wolno będzie dzisiaj przywołać jego<br />
postać – mówił Ambasador Sądecczyzny,<br />
a sala długo klaskała.<br />
W części artystycznej spotkania znów<br />
brylowała Kasia Zielińska (z towarzyszącym<br />
jej zespołem) w cokolwiek kroto<br />
chwil nym re per tu arze. Jed ną<br />
z piosenek starosądeczanka dedykowała<br />
Jó ze fo wi Olek se mu, któ re go,<br />
przy ucie sze ze bra nych, wy cią gnę ła<br />
z pierwszego rzędu, gdzie marszałek zadawał<br />
szyku z prezydentem Ryszardem<br />
No wa kiem, prze wod ni czą cym Ra dy<br />
Mia sta Ar tu rem Czer nec kim i no wym<br />
proboszczem parafii św. Małgorzaty Janem<br />
Pio trow skim, przed sta wio nym<br />
przez red. Le śnia ka, ja ko „pierw szy mi -<br />
sjo narz Rzecz po spo li tej, a od nie daw -<br />
na rządca dusz sądeckich”.<br />
Zanim całe towarzystwo przeniosło się<br />
do Karczmy na Kamieńcu, by – przy suto<br />
zastawionym sądeckimi smakołykami<br />
i nalewkami stole – kontynuować rozmowy<br />
o są dec kich spra wach, głos jesz cze<br />
zabrał prof. Feliks Kiryk. Redaktor naczelny<br />
„Rocznika Sądeckiego” zapropono<br />
wał, aby w 2012 r., przy oka zji<br />
mistrzostw Europy, zorganizować Świato<br />
wy Zjazd Są de czan. Sa la znów za trzę -<br />
sła się od okla sków.<br />
(HSZ)<br />
Tadeusz Popiela<br />
Na froncie<br />
walki<br />
z rakiem<br />
Wybitny lekarz i uczony,<br />
ceniony także za granicą,<br />
twórca nowoczesnej<br />
diagnostyki i chirurgii,<br />
otaczany szacunkiem,<br />
podziwem i wdzięcznością<br />
przez rzesze pacjentów.<br />
te go ode brał ho no ro wy<br />
ty tuł Am ba sa do ra Zie mi<br />
Są dec kiej. Wy ró żnie nie<br />
13lu<br />
Klu bu Przy ja ciół Zie mi<br />
Są dec kiej jest wy ra zem głę bo kie go<br />
uznania dla jego niezwykłych osiągnięć,<br />
jak rów nież głę bo kiej iden ty fi ka cji<br />
z Nowym Sączem, Sądecczyzną. To także<br />
symbol wdzięczności za nieocenioną<br />
po moc, ja kiej do świad cza li<br />
i doświadczają ze strony profesora – sądeczanie.<br />
Wielu mieszkańców naszego<br />
regionu zawdzięcza jemu i kierowanym<br />
przez niego klinikom powrót do zdrowia<br />
i normalnego życia.<br />
Jeden z najwybitniejszych chirurgów<br />
polskich, specjalista w dziedzinie gastroenterologii,<br />
onkologii, endoskopii operacyjnej,<br />
ultrasonografii. Od studiów<br />
związany z Akademią Medyczną, a potem<br />
z Wydziałem Lekarskim Uniwersytetu<br />
Jagiellońskiego w Krakowie, rektor<br />
tej uczel ni, a w la tach 1975–2003 kie row -<br />
nik I Katedry Chirurgii Ogólnej i Kliniki<br />
Chirurgii Gastroenterologicznej Collegium<br />
Medicum UJ przy ul. Kopernika<br />
w Krakowie, najstarszej placówki chirurgicznej<br />
w Polsce, założonej przez Hugo<br />
Kołłątaja i prof. Rafała Czerniakowskiego.<br />
Choć zarządzanie kliniką przekazał<br />
prof. Janowi Kuligowi, swojemu ucznio-<br />
56 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
wi, nadal dużo pracuje, operuje, prowadzi<br />
badania naukowe dotyczące raka żołądka,<br />
jelita grubego i trzustki.<br />
***<br />
Pro fe sor po cho dzi z No we go Są cza<br />
– Bielowic, urodził się w rodzinie kolejar<br />
skiej 23 ma ja 1933 r., ja ko syn<br />
Bronisławy z Chełmeckich i Jana, najmłodszy<br />
z trojga dzieci (starszymi byli<br />
Marian i Janina). Ojciec, spawacz na kolei,<br />
był dzia ła czem PPS, któ ra od gry wa -<br />
ła dużą rolę w życiu publicznym miasta<br />
i regionu. W domu zawsze zbierali się<br />
ko le ja rze, dys ku to wa li. Mat ka wy wo -<br />
dzi ła się z ro dzi ny o tra dy cjach lu do -<br />
wych z Tę go bo rzy, dba ła o ser decz ną<br />
at mos fe rę, ale Po pie lo wie ży li ubo go,<br />
kształcili trójkę dzieci, zdarzało się chodzić<br />
Tadkowi do szkoły na bosaka.<br />
– W gimnazjum miałem już porządne<br />
ubra nie i bu ty. Jed nak te bo se no gi<br />
w dzie ciń stwie chy ba przy spo rzy ły mi<br />
kom plek sów, bo gdy już zo sta łem le ka -<br />
rzem wie le ra zy śni ło mi się, że uczest -<br />
ni czę w ja kimś wa żnym wy da rze niu<br />
i spostrzegam, że jestem boso. Budziłem<br />
się spo co ny. Mo że to śmiesz ne? Nie chcę<br />
FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />
epatować, nie jestem Jankiem Muzykantem,<br />
ale tak by ło, kto w to uwie rzy?<br />
Ta de usz pod czas oku pa cji nie miec -<br />
kiej uczęszczał do Szkoły Powszechnej<br />
im. Tadeusza Kościuszki w Dąbrówce,<br />
a potem do II Liceum i Gimnazjum im.<br />
Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu.<br />
Z admiracją wspomina pobyt w tej szkole,<br />
którą nazywa wręcz „akademią”, serdecz<br />
ne uczu cia bu dzą w nim po sta cie<br />
pro fe so rów, przed wo jen nych pe da go -<br />
gów z praw dzi we go po wo ła nia, ob da -<br />
rzonych pasją.<br />
Oj ciec Ta de usza Po pie li za sły nął<br />
w Sączu jako niezawodny medyk-amator.<br />
Nastawiał ręce, leczył złamane kości<br />
często lepiej niż zawodowi lekarze.<br />
Ro dzin ne za in te re so wa nia me dy cy ną<br />
zadecydowały z pewnością o wyborze<br />
lekarskiej drogi życiowej syna.<br />
Ze wspomnień profesora:<br />
– Ojciec w okresie międzywojennym<br />
prowadził – po specjalnym przeszkoleniu<br />
– w domu certyfikowany punkt sanitarny<br />
PCK, swojego rodzaju miniaptekę<br />
i ma ga zyn środ ków opa trun ko wych.<br />
Z uwagi na oddalenie od miasta, ludzie<br />
czę sto ko rzy sta li z po rad i po mo cy.<br />
W połowie lat trzydziestych ojciec uległ<br />
tragicznemu wypadkowi. Dorabiał sobie<br />
po godzinach w klejowni przy ul. Grunwaldz<br />
kiej, gdzie wy bu chła cy ster na ze<br />
stę żo nym kwa sem. Fa brycz ka zni kła<br />
z powierzchni ziemi, podmuch wyrzucił<br />
ojca na piętro budynku. Doznał ciężkiego<br />
opa rze nia, zła ma nia mied ni cy, rąk<br />
i nóg, stra cił oko. Przez kil ka lat oj ciec<br />
prze by wał na le cze niu i re ha bi li ta cji<br />
w szpitalu bonifratrów w Krakowie. Rzeczywiście,<br />
obserwacje i doświadczenia,<br />
jakie tam zebrał, wykorzystywał w udzielaniu<br />
bezinteresownej pomocy medycznej<br />
oko licz nej lud no ści, zna ne są<br />
przypadki nastawienia złamanych kończyn.<br />
Oczy wi ście, mia ło to wpływ rów -<br />
nież na mnie. Jed no cze śnie, pa trząc<br />
na cierpienie ojca, pragnąłem być lekarzem,<br />
by go wy le czyć.<br />
***<br />
– Po po myśl nym zda niu ma tu ry,<br />
chciałem początkowo dostać się do tzw.<br />
Kompanii Akademickiej, kształcącej lekarzy<br />
wojskowych, zapewniającej wikt,<br />
środki na utrzymanie i w perspektywie<br />
miesz ka nie. Od mó wio no mi jed nak<br />
z uwa gi na to, że nie mia łem skoń czo -<br />
nych 18 lat. Zda wa łem więc do Aka de -<br />
mii Me dycz nej w War sza wie, ale nie<br />
przyjęto mnie rzekomo z powodu braku<br />
miejsc. Spra wa by ła dla mnie nie po ję ta.<br />
Nie wiedziałem wtedy, że o odmowie zadecydowała<br />
„opinia” o antyradzieckości<br />
mo jej ro dzi ny, zwłasz cza oj ca<br />
(pod czas woj ny dzia ła ją ce go w AK,<br />
a po wyzwoleniu aresztowanego), jaką<br />
wystawili mi „życzliwi” działacze młodzieżowi.<br />
Postanowiłem interweniować<br />
u samego prezydenta Bieruta. Chodziłem<br />
przez 27 dni do Belwederu, oczywiście<br />
za trzy my wa ny ka żdo ra zo wo<br />
na biurze przepustek. Wreszcie dowódca<br />
stra żni ków uli to wał się na de mną<br />
i załatwił telefonicznie audiencję u pełnomocnika<br />
rządu ds. rekrutacji na wyższe<br />
uczelnie, profesora Sierpińskiego,<br />
który skierował mnie na nowo utworzone<br />
akademie do Białegostoku, Rokitnicy<br />
(k. Ka to wic) lub Szcze ci na. Wy bra łem<br />
Szcze cin. Tam wpa dła mi w rę ce „życz -<br />
liwa” opinia, zidentyfikowałem autorów,<br />
żyją jeszcze, pewnie o tym donosie nie<br />
pamiętają. Było, minęło. Studia dokończyłem<br />
w Krakowie, z którym związałem<br />
potem całe swoje zawodowe życie.<br />
***<br />
Na Sądecczyźnie, konkretnie w Skrudzi<br />
nie, pod czas wa ka cji w 1950 r. po -<br />
znał przy by łą z Bę dzi na sym pa tycz ną<br />
dziew czy nę Mie czy sła wę, któ ra<br />
– po obronie dyplomu lekarskiego AM<br />
w Krakowie, dokładnie w dniu imienin<br />
– została jego żoną.<br />
Mło dy le karz tra fił na po czą tek<br />
do III Kli ni ki Chi rur gii w Kra ko wie.<br />
Peł nił dy żur, gdy do szpi ta la przy wie -<br />
ziono rannych w wypadku samochodowym<br />
w Mi cha ło wi cach uczest ni ków<br />
Europejskiego Zjazdu Towarzystwa Historii<br />
Medycyny. Pod skalpel Tadeusza<br />
trafiła pani profesor z Wielkiej Brytanii,<br />
któ rej ura zy gło wy ra czej nie da wa ły<br />
szansy przeżycia przy ówczesnym poziomie<br />
medycyny. Operacja się powiodła<br />
i pa ni pro fe sor dzie więć lat póź niej<br />
spotkała się z doktorem, który ocalił jej<br />
życie. Okazją był przyjazd na uroczystości<br />
600-le cia Uni wer sy te tu Ja giel loń -<br />
skie go. Wte dy roz ma wia li już jak<br />
profesor z profesorem. Tadeusz Popiela<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 57
wspo mi na te chwi le nie tyl ko ze wzglę -<br />
du na spo tka nie, ale pod kre śla też, że<br />
żad na in na uro czy stość w Pol sce nie<br />
miała tak podniosłego charakteru i równie<br />
do nio słej ran gi. Pod kre śla też, że<br />
wte dy pierw szy raz wła dza lu do wa<br />
otworzyła granice Polski dla wszystkich,<br />
którzy chcieli przyjechać do Krakowa.<br />
Wkro czył w za wód le ka rza w mo -<br />
mencie przełomu w chirurgii. Gdy zaczy<br />
nał pra cę, cho rych usy pia ło się<br />
jeszcze eterem, nie było żywienia pozajelitowego.<br />
– Już po kilku latach operowania poją<br />
łem, że je śli chcę wpro wa dzać no we<br />
rozwiązania i metody operacyjne, muszę<br />
się oprzeć na na ukach pod sta wo -<br />
wych i pro wa dzić ba da nia. Nie<br />
wy star czy zo pe ro wać wrzód żo łąd ka,<br />
ale trzeba szukać odpowiedzi na pytania:<br />
dla cze go do cho dzi do cho ro by<br />
wrzo do wej? Na si pro fe so ro wie mie li<br />
pry wat ne kon tak ty, któ re owo co wa ły<br />
w na uce. Np. prof. Le on To cho wicz był<br />
przy ja cie lem prof. Pau la D. Whi te’a,<br />
oso bi ste go kar dio lo ga pre zy den ta<br />
Eisenhowera. To dzięki Tochowiczowi,<br />
który zaprosił White’a na obchody 600–<br />
le cia Uni wer sy te tu Ja giel loń skie go,<br />
Amerykanie zbudowali Szpital Dziecięcy<br />
w Prokocimiu.<br />
***<br />
Równolegle dojeżdżając na motocyklu<br />
pra co wał w ośrod ku zdro wia<br />
w Przybysławicach, uruchomił pogotowie<br />
ratunkowe w Skawie.<br />
Wkroczył w zawód lekarza<br />
w momencie przełomu<br />
w chirurgii. Gdy zaczynał<br />
pracę chorych usypiało się<br />
jeszcze eterem, nie było<br />
żywienia pozajelitowego.<br />
Dok to rat obro nił w 1961 r. u prof.<br />
Je rze go Ja siń skie go, a ha bi li ta cję,<br />
w 1965 r. Zaw dzię cza ją prof. Le ono wi<br />
To cho wi czo wi, któ ry na kło nił go<br />
do pro wa dze nia ba dań z prof. Sta ni sła -<br />
wem Kon tur kiem nad za sto so wa niem<br />
niskich temperatur w chorobie wrzodowej<br />
żo łąd ka.<br />
SĄDECZANIE<br />
W 1972 r. zo stał rek to rem kra kow -<br />
skiej Aka de mii Me dycz nej, naj młod -<br />
szym w Pol sce (miał wów czas 39 lat).<br />
Rektorował do 1981 r. Prowadził równocześnie<br />
oddział i rektorat. Operował<br />
zwy kle od szó stej ra no do je de na stej,<br />
potem szedł do rektoratu i tam urzędował<br />
do sie dem na stej czy osiem na stej.<br />
Wracał do szpitala, by odbyć wieczorną<br />
wi zy tę i zo ba czyć ope ro wa nych<br />
przed południem chorych. Pod jego kierunkiem<br />
opracowano perspektywiczny<br />
pro gram roz wo ju uczel ni: in we sty cji,<br />
kadry naukowej i współpracy z wieloma<br />
ośrodkami w Europie Zachodniej, USA<br />
i Japonii. Popiela sprowadził do Krakowa<br />
polskiego kardiochirurga prof. Antoniego<br />
Dziatkowiaka, wraz z zespołem<br />
kar dio lo gów i ane ste zjo lo gów. Wte dy<br />
też roz bu do wał bu dy nek kli nicz ny,<br />
gdzie do tej po ry na sa le wy kła do we<br />
wcho dzi ło się przez blok ope ra cyj ny,<br />
a w sa lach cho rych sta ło po 40 łó żek,<br />
brak by ło przy zwo itych sa ni ta ria tów.<br />
Zmodernizowany obiekt, z nowymi pracowniami<br />
i salami, skomputeryzowany,<br />
odpowiadał w pełni najlepszym zagra -<br />
nicznym standardom.<br />
Popiela zrobił błyskotliwą karierę naukową<br />
jako autor 453 publikacji, 860 referatów<br />
i 30 monografii naukowych. Jest<br />
człon kiem PAN i PAU, KBN oraz ra dy<br />
naukowej przy ministrze zdrowia, członkiem<br />
honorowym wielu towarzystw nauko<br />
wych, dłu go let nim pre zy den tem<br />
Europejskiego Towarzystwa Chirurgów,<br />
dok to rem ho no ris cau sa uczel ni me -<br />
dycz nych w War sza wie, Wro cła wiu<br />
i Szczecinie, laureatem licznych nagród<br />
krajowych i międzynarodowych, wyróżnio<br />
nym m.in. Lau rem Ja giel loń skim<br />
i Medalem Merentibus.<br />
Nauczyciel wielu pokoleń chirurgów,<br />
z których 13 jest aktualnie ordynatorami.<br />
Pod je go kie run kiem 36 le ka rzy<br />
uzy ska ło ty tuł dok to ra na uk me dycz -<br />
nych, dziewięciu habilitację, a pięciu jego<br />
wy cho wan kom nada no ty tuł<br />
profesora. Czterech z nich zostało kierownikami<br />
katedr chirurgii UJ.<br />
W 1986 r. został laureatem I nagrody<br />
na XII Mię dzy na ro do wym Kon gre -<br />
sie CICD w Je ro zo li mie. Zdo był dwie<br />
nagrody na Światowym Kongresie Raka<br />
Żo łąd ka w Ja po nii w 1995 r. Dwu -<br />
krot nie uho no ro wa no go I na gro dą<br />
na kon gre sie eu ro pej skich chi rur gów.<br />
Za wybitne osiągnięcia w chirurgii gastro<br />
en te ro lo gicz nej przy zna no mu na -<br />
grodę Stołecznego Królewskiego Miasta<br />
Krakowa. W 2001 r. został odznaczony<br />
Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia<br />
Polski.<br />
Wielokrotnie zapraszany do współpracy<br />
przez najsławniejsze ośrodki uniwersyteckie<br />
w krajach, które uważane są<br />
za przodujące w dziedzinie nauk medycznych.<br />
Zazwyczaj bywał tam jako visiting<br />
profesor i prowadził wykłady oraz<br />
przewodził zabiegom operacyjnym nieprzerwanie<br />
przez kilka miesięcy. Na liście<br />
tej znajdują się m.in. uniwersytety<br />
amerykańskie w Nowym Jorku, San<br />
Diego, San Francisco, Chicago, a także<br />
w Norymberdze, Hamburgu, Frankfurcie<br />
oraz w Japonii, Brazylii i Hiszpanii.<br />
FOT. ARCH.<br />
58 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Objeżdżając świat, profesor Popiela nieustannie<br />
powraca, nie tylko myślami,<br />
do domu ojca przy ul. Zyndrama w Nowym<br />
Są czu. W ka żdym ro ku spę dza tam<br />
przynajmniej dwa tygodnie wakacji.<br />
***<br />
Profesor Popiela zalicza się do tego<br />
pokolenia, które startowało w zawodzie<br />
w erze siermiężnej chirurgii.<br />
FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />
– Nie znaliśmy wtedy kroplówek w dzisiejszym<br />
znaczeniu, co najwyżej posługiwaliśmy<br />
się tzw. hypodermią, czyli<br />
wstrzykiwaniem soli fizjologicznej<br />
pod skó rę, skąd płyn był wchła nia ny<br />
przez organizm. Nic nie wiedzieliśmy<br />
o wlewach dożylnych, o pozaustrojowym<br />
odżywianiu, uczyliśmy się o metabolizmie<br />
wstrząsu. W latach pięćdziesiątych<br />
i sześćdziesiątych pokutowało przeświadcze<br />
nie, że – nie daj Bo że – do tknąć wą -<br />
troby czy trzustki w trakcie zabiegu<br />
w jamie brzusznej. Nowa wiedza o tkance,<br />
komórce, rozwój fizjologii klinicznej,<br />
immunologii, postęp w zakresie nauk<br />
podstawowych, genetyki, biologii molekularnej,<br />
wykorzystanie nowoczesnych<br />
technologii, zastosowanie wizualizacji<br />
– to wszystko sumuje się na rewolucję<br />
w chirurgii. Niegdyś symbolizował ją<br />
skalpel. Współczesny chirurg coraz swobodniej<br />
posługuje się głowicą ultradźwiękową.<br />
A na blokach operacyjnych<br />
pojawiają się roboty. Moje pokolenie<br />
miało szczęście posmakować tego wszystkiego.<br />
Chirurgia pozostała inwazyjną<br />
metodą tylko w jednej grupie schorzeń<br />
– w nowotworach. W 1972 r. na Zjeździe<br />
Chirurgów w Warszawie zaprezentowałem<br />
wyniki naszych doświadczeń z użyciem<br />
endoskopii w chirurgii jamy<br />
FOT. ARCH.<br />
Nauczyciel wielu pokoleń<br />
chirurgów, z których 13 jest<br />
aktualnie ordynatorami.<br />
Pod jego kierunkiem 36<br />
lekarzy uzyskało tytuł<br />
doktora nauk medycznych,<br />
dziewięciu habilitację,<br />
a pięciu jego<br />
wychowankom nadano<br />
tytuł profesora.<br />
brzusznej. Wówczas tylko prof. Nielubowicz<br />
skwitował to nasze wystąpienie ciepłym<br />
komentarzem. Przeważnie<br />
dystansowano się: no tak, Popiela zajął<br />
się en do sko pią, bo nie umie chi rur gii.<br />
Dziś wszyscy fascynują się wszechstronnością<br />
tej metody.<br />
Wdrożone w życie zabiegi operacyjne<br />
bez otwierania jamy brzusznej stanowiły<br />
przełom w polskiej medycynie, warto bowiem<br />
wspomnieć, że niewielu ówczesnych<br />
chirurgów wyobrażało sobie, iż<br />
będzie możliwe przeprowadzenie operacji<br />
bez otwie ra nia ja my brzusz nej. To wła -<br />
śnie prof. Po pie la otwo rzył dro gę<br />
do rozwoju chirurgii minimalnie inwazyjnej,<br />
a przy tym niezwykle skutecznej, której<br />
kolejnym etapem była laparoskopia.<br />
– Jako pierwsza klinika chirurgiczna<br />
w kraju wprowadziliśmy endoskopię<br />
do regulacji wydzielania żołądkowego,<br />
w diagnostyce i leczeniu. Po raz pierwszy<br />
zastosowałem gastroskop, by usunąć z żołądka<br />
pewnej pani szczoteczkę do zębów.<br />
Usuwaliśmy endoskopowo polipy z żołądka<br />
i jelit, kamienie z dróg żółciowych,<br />
a nawet niektóre guzy jelita grubego.<br />
***<br />
Medycyna na trwałe zakorzeniła się<br />
w ro dzi nie Po pie lów: syn Ta de usz ju -<br />
nior, po doktoracie, jest lekarzem radiolo<br />
giem, po dob ne ma rze nia ma wnuk,<br />
również Tadeusz, który dopiero wchodzi<br />
w ży cie.<br />
Cór ka, też po dok to ra cie, pro wa dzi<br />
z mę żem pry wat ną fir mę. Wnucz ka<br />
skończyła studia informatyczne na Uniwersytecie<br />
Ekonomicznym.<br />
JE RZY LE ŚNIAK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 59
SĄDECZANIE<br />
„Krzoki” z suplementem (CZĘŚĆ III)<br />
Poczet profesorów sądeckich<br />
Zapoczątkowaną w styczniu prezentację profesorów<br />
z sądeckimi koneksjami kończymy wyliczeniem tych<br />
naukowców, którzy nie są rodowitymi sądeczanami, ale<br />
w ostatnich latach związali się zawodowo z uczelniami<br />
w Nowym Sączu, wynajmując lub nawet kupując<br />
nad Dunajcem, Kamienicą i Popradem mieszkania,<br />
czy wręcz budując domy. Nie są pniokami, ale już nie<br />
przelotnymi ptokami, tylko krzokami. To niezwykłe,<br />
że z Sądecczyzną związał się laureat filmowego Oskara,<br />
a kryształem w tej profesorskiej plejadzie jest... noblista,<br />
którego rodzice byli rodowitymi sądeczaninami.<br />
Publikację zwieńcza suplement<br />
pocz tu osób z pro fe sor skim<br />
cen zu sem po mi nię ty mi w po -<br />
przednich odcinkach. Uzupełnie<br />
nie wy ka zu za wdzię cza my na szym<br />
niezawodnym Czytelników<br />
AN DR ZEJ BA ŁAN DA<br />
Ur. 1941 w Ja -<br />
śle: prof. dr<br />
hab., abs. fi zy ki<br />
Uniwersytetu<br />
Jagiellońskiego<br />
(1963), długoletni<br />
pracownik<br />
naukowy w Zakładzie<br />
Fizyki<br />
Jądrowej UJ,<br />
doktorat (1970),<br />
habilitacja<br />
(1979), profesura (1995). Członek<br />
władz międzynarodowego zespołu naukowego,<br />
realizującego swe badania<br />
w Darmstadt (RFN) oraz w Instytucie<br />
Badań Jądrowych w Dubnej (120 km<br />
od Moskwy). Rektor (1998–2008)<br />
pierwszej w Nowym Sączu wyższej<br />
uczelni państwowej: Państwowej Wyższej<br />
Szkoły Zawodowej. Przez dwie<br />
kadencje przewodniczący Konferencji<br />
Rektorów Uczelni Zawodowych w Polsce.<br />
Związany również z Nowym Sączem<br />
więzami rodzinnymi (jego wujkiem<br />
był znany sądecki lekarz – Tadeusz<br />
Geroch). W młodości alpinista.<br />
W wolnych chwilach uprawia kwiaty<br />
i zioła przy domku letniskowym<br />
w Stróży k. Myślenic. Miłośnik komputerów<br />
i... westernów. Mieszka<br />
w Krakowie.<br />
FE LIKS KI RYK<br />
Ur. 1933 w Bu -<br />
kow sku k. Sa -<br />
no ka; prof. dr<br />
hab., abs. Wy -<br />
ższej Szko ły<br />
Pedagogicznej<br />
w Krakowie<br />
(obecnie Uniwersytet<br />
Pedagogiczny)<br />
w 1956. Wybitny<br />
mediewista,<br />
publicysta, historyk „małych ojczyzn”,<br />
rektor Akademii Pedagogicznej<br />
w Krakowie (1993–1999), niestrudzony<br />
(od 1992) przewodniczący komitetu<br />
redakcyjnego „Rocznika<br />
Sądeckiego”, redaktor 3–tomowej monografii<br />
Dzieje miasta Nowego Sącza.<br />
Zagorzały patriota sądecki, powtarzający<br />
za księdzem Piotrem Skargą: „Jeże<br />
li ktoś nie zna oj czy zny naj bli ższej,<br />
to tak jak by wła snej mat ki i oj ca nie<br />
znał...” Autor kilkunastu książek<br />
z dziejów m.in. Tarnowa, Limanowej,<br />
Kamieńca Podolskiego, Proszowic,<br />
Brzeska, Mielca, Starego Sącza i Sandomierza.<br />
Współautor Encyklopedii<br />
Krakowa i Słownika biograficznego historii<br />
Polski. Inicjator i redaktor wydawanej<br />
w zeszytach serii Dzieje narodu<br />
i państwa polskiego. Dok tor h.c. wie lu<br />
uczelni, w tym uniwersytetu we Lwowie.<br />
Wiceprezes ZG PTH. Honorowy<br />
profesor uniwersytetu w Kamieńcu<br />
Podolskim.<br />
BLA IR KO LA SA<br />
Prof., dok tor h.<br />
c. Uniwersytetu<br />
Warszawskiego<br />
(1985), obywatel<br />
Pol ski<br />
i USA, wnuk<br />
emigrantów,<br />
którzy wyjechali<br />
do USA<br />
w XIX wieku<br />
z okolic Nowego<br />
Tar gu i No -<br />
wego Sącza. Pierwszy zastępca rektora<br />
WSB–NLU w No wym Są czu<br />
(od 1994), zasłużony dla zbudowania<br />
silnej pozycji i osiągnięć sądeckiej<br />
uczelni, wprowadzenia w niej kultury<br />
organizacyjnej amerykańskiego uniwersytetu,<br />
która przejawia się poprzez<br />
właściwy stosunek do studentów oraz<br />
wysokie standardy etyczne. Odznaczony<br />
za wybitne zasługi w rozwijaniu<br />
polsko–amerykańskiej współpracy naukowej<br />
Krzyżem Oficerskim Orderu<br />
Odrodzenia Polski (2007). Mieszka<br />
na Wólkach w Nowym Sączu.<br />
TA DEUSZ KU DŁACZ<br />
Ur. 1949 w Li ma no wej; prof. dr hab.,<br />
abs. Wydziału Ekonomiki Produkcji<br />
Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Krakowie<br />
(1972), doktorat (1979), habilita-<br />
60 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
cja (1991), pro -<br />
fesura (2000).<br />
Kierownik Zakładu<br />
Geografii<br />
Ekonomicznej<br />
w Katedrze Gospodarki<br />
Regionalnej<br />
w Uniwersytecie<br />
Ekonomicznym<br />
w Krakowie,<br />
kierownik Zakładu Administracji i Gospodarki<br />
Publicznej w Instytucie Ekonomicznym<br />
w Państwowej Wyższej<br />
Szkole Zawodowej w Nowym Sączu,<br />
przewodniczący Rady Gospodarczej<br />
przy Wojewodzie Małopolskim (2002–<br />
2005). Specjalizuje się w ekonomicznych<br />
aspektach funkcjonowania<br />
samorządów i polityce rozwoju regionalnego.<br />
EBER HARD MA KOSZ<br />
Ur. 1932; prof.<br />
dr hab., na uko -<br />
wiec i prak tyk.<br />
Długoletni dyrektor<br />
Sadowniczego<br />
Zakładu<br />
Doświadczalnego<br />
w podsądeckiej<br />
Brze znej<br />
(1956–1983),<br />
a następnie kierownik<br />
Centralnego<br />
Ośrodka Badawczo–Rozwojowego<br />
Ogrodnictwa – oddziału w Nowym Sączu.<br />
Kierownik Zakładu i Katedry Nasiennictwa<br />
i Szkółkarstwa Ogrodniczego<br />
AR w Lublinie. Specjalista w dziedzinie<br />
ekonomiki i upowszechniania nowoczesnych<br />
upraw sadowniczych w Polsce.<br />
Autor 450 publikacji naukowych z zakresu<br />
produkcji ogrodnictwa. Członek<br />
Międzynarodowego Towarzystwa Nauk<br />
Ogrodniczych i prezes Towarzystwa<br />
Rozwoju Sadów Karłowatych. Organizator<br />
corocznych międzynarodowych seminariów<br />
sadowniczych i ogrodniczych<br />
w Limanowej i Lublinie.<br />
STA NI SŁAW PAL KA<br />
Ur. 1941 w Do brej; prof. dr hab., abs.<br />
Liceum Ogólnokształcącego w Limano<br />
wej im. Wła -<br />
dysława Orkana<br />
(1959),<br />
Studium Nauczycielskiego<br />
i pedagogiki<br />
Uniwersytetu<br />
Jagiellońskiego<br />
w Krakowie<br />
(1967); doktorat<br />
(1971), habilitacja<br />
(1977), pro -<br />
fesura (1988, 2002). Kierownik<br />
Zakładu Pedagogiki Ogólnej UJ. Członek<br />
Komitetu Nauk Pedagogicznych<br />
PAN. Prezes Ludowego Towarzystwa<br />
Naukowo–Kulturalnego Oddziału im.<br />
Włodzimierza Tetmajera w Krakowie<br />
(od 1992). Współpracuje z placówkami<br />
oświatowymi na Sądecczyźnie.<br />
Starszy brat Franciszka Palki (znanego<br />
sądeckiego rzeźbiarza i aktora).<br />
ZBI GNIEW RYBC ZYŃ SKI<br />
Ur. 1949 w Ło -<br />
dzi; prof. sztu ki<br />
filmowej; abs.<br />
Wydziału Operatorskiego<br />
łódzkiej PWS-<br />
FTViT (1973),<br />
reżyser i operator,<br />
jedyny polski<br />
zdobywca<br />
filmowego<br />
Oskara, uhonorowany<br />
za konkretny film (animowane<br />
Tango w 1983), czarodziej kina, eksperymentator<br />
filmu animowanego,<br />
w dziedzinie wideo i High Definition,<br />
„papież” animacji filmowej, prestidigitator,<br />
prekursor kina eksperymentalnego<br />
i wideoklipów, także<br />
naukowiec–samouk, programista<br />
i optyk. Laureat wielu nagród międzynarodowych:<br />
– oprócz Oscara – także<br />
Srebrnego Lwa na Międzynarodowym<br />
Festiwalu Filmów w Cannes (1987)<br />
za Imagine (do muzyki Johna Lennona),<br />
Grand Prix w Obe rhau sen za Nową<br />
ksią żkę (1976) i Prix Ita lia<br />
za Orkiestrę (1991). Artysta, pracujący<br />
od wielu lat w Hollywood, członek<br />
amerykańskiej Akademii Filmowej,<br />
profesor i wykładowca w Columbia<br />
University w Nowym Jorku, na Akademii<br />
Sztuki Medialnej w Kolonii<br />
i Yoshibi University w Tokio. Kawaler<br />
Gloria Artis (2008), doktor honoris<br />
causa Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi<br />
(2009). Od kwiet nia 2009 r.<br />
przy Wyższej Szkole Biznesu – National<br />
Louis University w Nowym Sączu<br />
prowadzi Szkołę Animacji i Grafiki 3D<br />
– Drimagine. Mieszka przy sądeckich<br />
Plantach.<br />
ANDREW (ANDRZEJ) SCHALLY<br />
Ur. 1926<br />
w Wil nie. Je -<br />
dy ny no bli sta<br />
w tym gro nie,<br />
wy bit ny en do -<br />
kry no log<br />
i znaw ca pro -<br />
ble ma ty ki hor -<br />
mo nal nej<br />
z uni wer sy te tu<br />
w No wym Or -<br />
le anie. Ame ry -<br />
ka nin z są dec kim ro do wo dem (je go<br />
oj ciec, Ka zi mierz Schal ly – ur. 1895<br />
w No wym Są czu – był ge ne ra łem<br />
WP, sze fem ga bi ne tu woj sko we go<br />
pre zy den ta Rze czy po spo li tej Igna ce -<br />
go Mo ścic kie go). Po woj nie wraz<br />
z ro dzi ca mi osiadł w Szko cji. Pra co -<br />
wał w: Na tio nal In sti tu te of Me di cal<br />
Re se arch w Lon dy nie, Uni wer sy te cie<br />
McGill w Mont re alu. Lau re at Na gro -<br />
dy No bla w 1977 w dzie dzi nie me dy -<br />
cy ny za okre śle nie struk tu ry GN RH,<br />
od kry cie to po zwa la za po bie gać ra ko -<br />
wi pro sta ty i ma ci cy, przed wcze sne -<br />
mu doj rze wa niu, jest<br />
wy ko rzy sty wa ne przy za płod nie niu in<br />
vi tro. Jest ko ne se rem mu zy ki Brahm -<br />
sa i Lisz ta, wy zna je ła ciń ską za sa dę<br />
mens sa na in cor po re sa no – w zdro -<br />
wym cie le zdro wy duch, mi mo sę dzi -<br />
we go wie ku co dzien nie pły wa<br />
w ba se nie. Ki bi cu je fut bo lo wi an giel -<br />
skie mu i szkoc kie mu. Po li glo ta (nie<br />
za po mniał ję zy ka pol skie go, wła da<br />
też nie miec kim, wło skim, ro syj skim,<br />
ru muń skim i ji dysz).<br />
JA DWI GA STA NISZ KIS<br />
Ur. 1942 w War sza wie; prof. dr hab.,<br />
abs. Uni wer sy te tu War szaw skie go<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 61
(1965), so cjo -<br />
log i po li to log<br />
Uni wer sy te tu<br />
War szaw skie go<br />
i PAN, dok to rat<br />
(1971), ha bi li -<br />
ta cja (1978),<br />
pro fe su ra<br />
(1991). Eks pert<br />
„So li dar no ści”<br />
w sierp -<br />
niu 1980. Pra -<br />
cu je w Wy ższej Szko le Biz ne su<br />
– Na tio nal Lo uis Uni ver si ty w No -<br />
wym Są czu – w Za kła dzie Stu diów<br />
Po li tycz nych na Wy dzia le Stu diów<br />
Po li tycz nych. Czę sto wę dru je z ple ca -<br />
kiem po gó rach Be ski du Są dec kie go.<br />
ALEK SAN DER TY KA<br />
Ur. 1951 w Tar -<br />
no wie; prof. dr<br />
hab., abs. Tech -<br />
ni kum Che -<br />
micz ne go<br />
(1970) w Tar -<br />
no wie i kra -<br />
kow skiej<br />
Wy ższej Szko ły<br />
Wy cho wa nia<br />
Fi zycz ne go<br />
(1974), fi zjo -<br />
log, kie row nik Za kła du Fi zjo lo gii<br />
i Bio che mii, wi ce dy rek tor In sty tu tu<br />
Fi zjo lo gii Czło wie ka, pro dzie kan<br />
i pro rek tor ds. stu denc kich (od 2008)<br />
na tej uczel ni. Dok to rat (1983), ha bi li -<br />
ta cja (1996), pro fe su ra (2009). Współ -<br />
pra cu je z Wszech ni cą Świę to krzy ską<br />
w Kiel cach i z Pań stwo wą Wy ższą<br />
Szko łą Za wo do wą w No wym Są czu,<br />
w któ rej kie ru je Za kła dem Wy cho wa -<br />
nia Fi zycz ne go, jest człon kiem se na tu.<br />
Współ pra co wał z eki pą pol skich<br />
skocz ków nar ciar skich i Ada mem Ma -<br />
ły szem, bie ga cza mi nar ciar ski mi<br />
i snow bo ar dzi sta mi. Po sia da licz ne<br />
upraw nie nia zwią za ne z upra wia niem<br />
spor tów: jest tre ne rem II kla sy pił ki<br />
no żnej, in struk to rem nar ciar stwa zjaz -<br />
do we go i że glar stwa, ster ni kiem jach -<br />
to wym i ra tow ni kiem WOPR.<br />
Miesz ka na prze mian w Kra ko wie<br />
i w Sta rym Są czu. Lu bi węd ko wać<br />
(na mu chę).<br />
SĄDECZANIE<br />
TO MASZ WO ŁO WIEC<br />
Ur. 1972<br />
w Kra ko wie;<br />
prof. nadzw.,<br />
eko no mi sta,<br />
spe cja li sta<br />
w za kre sie fi -<br />
nan sów pu -<br />
blicz nych,<br />
po li ty ki go spo -<br />
dar czej i po -<br />
dat ko wej<br />
i sys te mów po -<br />
dat ko wych; abs. Wy dzia łu Na uk<br />
Spo łecz nych Ka to lic kie go Uni wer sy -<br />
te tu Lu bel skie go, spe cjal ność fi nan -<br />
se pu blicz ne i ban ko wość (1996),<br />
ta mże dok to rat (2001). Na czel nik<br />
Wy dzia łu Po dat ków i Opłat Lo kal -<br />
nych w Urzę dzie Gmi ny Uzdro wi -<br />
sko wej Kry ni ca-Zdrój (1996–2001).<br />
Od 2002 wy kła dow ca Wy ższej Szko -<br />
ły Biz ne su – Na tio nal Lo uis Uni ver -<br />
si ty w No wym Są czu (kie row nik<br />
Za kła du Eko no mii, Wy dział Przed -<br />
się bior czo ści i Za rzą dza nia, 2006).<br />
Miesz ka w Kry ni cy.<br />
SU PLE MENT<br />
MIEC ZY SŁAW GÓ ROW SKI<br />
Ur. 1941<br />
w Miłkowej,<br />
gm. Korzenna;<br />
prof. sztu ki,<br />
abs. Państwowego<br />
Liceum<br />
Technik Plastycznych<br />
w Tarnowie<br />
(1959) i kra -<br />
kowskiej Akademii<br />
Sztuk<br />
Pięknych (1966); bezpośrednio<br />
po uzyskaniu dyplom zatrudniony<br />
w ASP; artysta-plakacista, jeden z najlepszych<br />
na świecie, laureat prestiżowych<br />
na gród (od USA i Mek sy ku<br />
po Francję, Japonię i Chiny), autor ponad<br />
400 pla ka tów, w tym tzw. por tre -<br />
to wych hom ma ge à Jan Pa weł II,<br />
Vin cent Van Gogh, Cha gall, Sa lva dor<br />
Dali, Picasso i Lech Wałęsa. Mieszka<br />
i tworzy w Krakowie.<br />
AN TO NI JA NUSZ<br />
Ur. 1929<br />
w Ptasz ko wej;<br />
prof. dr hab.,<br />
bio log, spe cja -<br />
li zu ją cy się<br />
w an tro po lo gii<br />
dy na micz nej;<br />
abs. I Li ceum<br />
Ogól no kształ -<br />
cą ce go im. Ja -<br />
na Dłu go sza<br />
w No wym Są -<br />
czu i Uni wer sy te tu Wro cław skie go.<br />
Po stu diach zwią za ny z Ka te drą i Za -<br />
kła dem An tro po lo gii i Bio me trii<br />
WSWF we Wro cła wiu, pro rek tor<br />
wro cław skiej AWF w la tach 1981–<br />
1982. Pro fe su ra (1990). Od 2008 rek -<br />
tor Pol sko -Cze skiej Wy ższej Szko ły<br />
Biz ne su i Spor tu „Col le gium Gla cen -<br />
se” w No wej Ru dzie.<br />
AN DR ZEJ JA WOR SKI<br />
Ur. 1944<br />
w Lasz ko wie,<br />
woj. tar no pol -<br />
skie, w tym sa -<br />
mym ro ku<br />
prze niósł się<br />
z ro dzi ca mi<br />
do Sta re go Są -<br />
cza; prof. na uk<br />
rol ni czych,<br />
abs. Li ceum<br />
Ogól no kształ -<br />
cą ce go im. Ma rii Skło dow skiej -Cu rie<br />
w Sta rym Są czu (1961) i Wy dzia łu<br />
Le śne go Wy ższej Szko ły Rol ni czej<br />
w Po zna niu (1966). Zwią za ny od po -<br />
nad 40 lat z Uni wer sy te tem Rol ni -<br />
czym w Kra ko wie, w któ rym peł nił<br />
funk cję m.in. dzie ka na Wy dzia łu Le -<br />
śne go (1987–1990). Dok to rat (1972),<br />
ha bi li ta cja (1979), pro fe su ra (1995).<br />
Czło nek rad na uko wych kil ku pol -<br />
skich par ków na ro do wych, m.in. Ta -<br />
trzań skie go oraz czło nek Ukra iń skiej<br />
Aka de mii Na uk.<br />
JÓ ZEF KOSZ KUL<br />
Ur. 1938 w Bar ci cach; prof. dr hab.<br />
inż.; abs. Tech ni kum Ko le jo we go<br />
w No wym Są czu (1957) i Wy dzia łu<br />
Bu do wy Ma szyn Po li tech ni ki Czę sto -<br />
62 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
chow skiej<br />
(1962); pra co -<br />
wał ja ko kon -<br />
struk tor<br />
w Za kła dach<br />
Bu do wy Ma -<br />
szyn i Apa ra -<br />
tu ry<br />
w Kra ko wie<br />
(1962–1964)<br />
i ja ko głów ny<br />
tech no log<br />
w Czę sto chow skich Za kła dach Ma te -<br />
ria łów Biu ro wych (1964–1970), a na -<br />
stęp nie kie row nik Za kła du<br />
Tech no lo gicz no -Kon struk cyj ne go<br />
Prze twór stwa Two rzyw Sztucz nych<br />
w Czę sto cho wie. Od lat sie dem dzie -<br />
sią tych zwią za ny z Po li tech ni ką Czę -<br />
sto chow ską: dok to rat (1976),<br />
ha bi li ta cja (1986), pro fe su ra (2000).<br />
dzie kan Wy dzia łu Bu do wy Ma szyn,<br />
a na stęp nie Wy dzia łu In ży nie rii Me -<br />
cha nicz nej i In for ma ty ki (1996–<br />
2002), pro rek tor uczel ni<br />
(2002–2005), dy rek tor In sty tu tu<br />
Prze twór stwa Po li me rów i Za rzą dza -<br />
nia Pro duk cją (od 2005). Au tor wie lu<br />
prac na uko wo -ba daw czych i pa ten -<br />
tów. Czło nek ho no ro wy Sto wa rzy sze -<br />
nia In ży nie rów, Tech ni ków<br />
Me cha ni ków Pol skich.<br />
WOJCIECH LIGĘZA<br />
Ur. 1951<br />
w No wym Są -<br />
czu; prof. dr<br />
hab., abs. I Li -<br />
ceum Ogól no -<br />
kształ cą ce go<br />
im. Ja na Dłu -<br />
go sza w No -<br />
wym Są czu<br />
(1969) i po lo -<br />
ni sty ki Uni -<br />
wer sy te tu<br />
Ja giel loń skie go (1974); uczeń prof.<br />
Ka zi mie rza Wy ki, hi sto ryk li te ra tu ry<br />
i lin gwi sta, kry tyk, ese ista, wy kła -<br />
dow ca na Wy dzia le Po lo ni sty ki UJ<br />
(Ka te dra Hi sto rii Li te ra tu ry Pol -<br />
skiej XX Wie ku) i Stu dium Ar ty -<br />
stycz no -Li te rac kim UJ. Dok to rat<br />
(1983), ha bi li ta cja (1988), pro fe su ra<br />
(2002). Znaw ca li te ra tu ry emi gra cyj -<br />
nej i po ezji pol skiej po 1939 r. Au tor<br />
wie lu ksią żek m.in. o Zbi gnie wie<br />
Her ber cie i mo no gra fii twór czo ści<br />
Wi sła wy Szym bor skiej. Lau re at pre -<br />
sti żo wej Na gro dy im. Tu rzań skich<br />
(To ron to) za szki ce o po etach emi gra -<br />
cyj nych. Wi ce pre zes kra kow skie go<br />
od dzia łu Sto wa rzy sze nia Pi sa rzy Pol -<br />
skich. Za in te re so wa nia po za za wo do -<br />
we: mu zy ka, zwie dza nie ga le rii,<br />
pod ró że nie kon wen cjo nal ne (Sied -<br />
mio gród, Ma ro ko, Al ba nia).<br />
JA NUSZ MIC ZYŃ SKI<br />
Ur. 1944<br />
w No wym Są -<br />
czu; prof. dr<br />
hab. inż.;<br />
abs. I Li ceum<br />
Ogól no kształ -<br />
cą ce go im. Ja -<br />
na Dłu go sza<br />
w No wym Są -<br />
czu (1962)<br />
i Wy dzia łu<br />
Me lio ra cji<br />
Wod nych Wy ższej Szko ły Rol ni czej<br />
(1968); spe cja li sta w za kre sie kształ -<br />
to wa nia śro do wi ska – me te oro lo gii<br />
i kli ma to lo gii, kli ma tu wnętrz,<br />
ochro ny po wie trza, za nie czysz czeń<br />
ob sza ro wych, wa lo ry za cji i za go spo -<br />
da ro wy wa nia te re nu. Po stu diach<br />
pra co wał dwa la ta w Re jo no wym<br />
Przed się bior stwie Me lio ra cyj nym<br />
w No wym Są czu, ja ko in ży nier<br />
i kie row nik bu do wy na bu do wach<br />
dre nar skich. Pra cow nik na uko wy<br />
Wy dzia łu In ży nie rii Śro do wi ska<br />
i Geo de zji, Ka te dra Me te oro lo gii<br />
i Kli ma to lo gii Rol ni czej Uni wer sy -<br />
te tu Rol ni cze go w Kra ko wie. Dok to -<br />
rat (1978), ha bi li ta cja (1993),<br />
pro fe su ra (2005). Za ini cjo wał i roz -<br />
wi nął na Aka de mii Rol ni czej no wy<br />
kie ru nek ba daw czy i dy dak tycz ny<br />
– ochro nę po wie trza. Ba dał m.in. za -<br />
nie czysz cze nie po wie trza<br />
at mos fe rycz ne go Ko tli ny Są dec kiej<br />
i wpływ po wsta nia za le wu<br />
w Czorsz ty nie na zmia ny kli ma tycz -<br />
ne. Au tor po nad stu prac na uko wych<br />
i opra co wań stu dial nych dla go spo -<br />
dar ki na ro do wej. Za in te re so wa nia<br />
po za za wo do we: do ku men ta cja fo to -<br />
gra ficz na i fil mo wa oraz spor ty<br />
wod ne.<br />
AN DR ZEJ RE JOW SKI<br />
Ur. 1930 w Pi sa rzo wej; prof. dr hab.<br />
na uk rol ni czych, abs. Li ceum Ogól -<br />
no kształ cą ce go im. Ma rii Skło dow -<br />
skiej -Cu rie w Sta rym Są czu (1950)<br />
i bio lo gii Uni wer sy te tu Ja giel loń -<br />
skie go (1955), bio che mik, pra cow -<br />
nik na uko wy Wy ższej Szko ły<br />
Rol ni czej w Olsz ty nie, a na stęp nie<br />
Uni wer sy te tu War miń sko -Ma zur -<br />
skie go w Olsz ty nie. Dok to rat<br />
(1960), ha bi li ta cja (1968), pro fe su ra<br />
(1972). Au tor pio nier skich prac na -<br />
uko wych z za kre su fi zjo lo gii i bio -<br />
che mii ro ślin.<br />
TADEUSZ SZCZEPANIAK<br />
Ur. 1931<br />
w Starym Sączu;<br />
prof. dr<br />
hab., ekonomista;<br />
abs. Li -<br />
ceum<br />
Ogólnokształcącego<br />
im.<br />
Marii Skłodowskiej-Curie<br />
w Starym Sączu<br />
(1950)<br />
i Wyższej Szkoły Ekonomicznej<br />
w Sopocie. Specjalista z zakresu transportu<br />
międzynarodowego (ekonomika,<br />
polityka, zarządzanie). Funkcję asysten<br />
ta peł nił już po dru gim ro ku stu -<br />
diów. Doktorat (1962), habilitacja<br />
(1967), pro fe su ra (1972). Od 1970 na -<br />
ukowiec Uniwersytetu Gdańskiego:<br />
dziekan Wydziału Ekonomiki i Transportu<br />
(1975–1978), dyrektor Instytutu<br />
Handlu Zagranicznego (1978–1993).<br />
W la tach 1957–1960 brał udział<br />
w pracach Międzynarodowej Komisji<br />
Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, będąc<br />
również tłumaczem. Pełnił także<br />
funkcję prezesa Oddziału Morskiego<br />
Polskiej Izby Handlu Zagranicznego<br />
i przewodniczącego Rady Naukowej<br />
Instytutu Morskiego w Gdyni. Prowadził<br />
badania m.in. dotyczące polityki<br />
żeglugowej USA.<br />
Opra co wał: JE RZY LE ŚNIAK<br />
FOT. (LEŚ), ARCH.<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 63
SĄDECZANIE<br />
Mimo bogatego doświadczenia<br />
i wysokich kwalifikacji<br />
sta le się do kształ ca.<br />
W ostat nich kil ku na stu<br />
miesiącach zdobył uprawnienia budowlane<br />
do realizacji inwestycji prowadzonych<br />
przez... NA TO i prac<br />
projektowo-budowlanych w standardach<br />
prawnych Unii Europejskiej. Jest jedynym<br />
chyba sądeczaninem, który mógłby<br />
prowadzić w najnowocześniejszych<br />
technologiach budowę bazy wojskowej.<br />
Ro dzi na Olek siń skich osie dli ła się<br />
w No wym Są czu tuż po za koń cze niu<br />
woj ny, w 1945 r. Oj ciec, Wik tor (1907–<br />
1975), ro do wi ty war sza wiak, in ży nier<br />
po Politechnice Warszawskiej pracował<br />
w Centralnym Ośrodku Przemysłowym,<br />
bu do wał np. fa bry kę bro ni w Ru dzie<br />
Łańcuckiej. W Nowym Sączu był m.in.<br />
ar chi tek tem miej skim, współ pra cu jąc<br />
z Ze no nem Re mim. Za ło żył To wa rzy -<br />
stwo Przy ja ciół Sztuk Pięk nych, był je -<br />
go pierwszym prezesem.<br />
Ma rek przy szedł na świat 27 mar -<br />
ca 1941 r. w Rud ni ku nad Sa nem, do -<br />
ra stał w No wym Są czu, w do mu,<br />
w któ rym kul ty wo wa ło się sztu kę,<br />
a świa tem je go dzie ciń stwa był re jon<br />
uli cy Grodz kiej. Ma tu rę zda wał<br />
w II LO im. Ma rii Ko nop nic kiej,<br />
uczęszczając do klasy m.in. z Anną Totoń<br />
(z d. Dzie dzic), Mar tą Bil ską (Ku -<br />
bac ką), An drze ja mi – Niem cem<br />
i Ca ba łą. Uczył się do brze, choć<br />
na pierw szym miej scu sta wiał sport<br />
(stąd naj mi lej wspo mi na na uczy cie la<br />
wy cho wa nia fi zycz ne go Jó ze fa Py kę),<br />
wygrywał zawody lekkoatletyczne, pływac<br />
kie i nar ciar skie. Pierw sze pie nią -<br />
dze za ro bił no sząc „tycz kę”<br />
do po mia rów geo de zyj nych.<br />
Nie znosił siedzenia w jednym miejscu.<br />
Stu dia na Po li tech ni ce roz po czął<br />
w Kra ko wie, kon ty nu ował w War sza -<br />
wie, a zakończył we Wrocławiu, gdzie<br />
jako asystent projektanta pracował jeszcze<br />
przed dyplomem (przedmiotem pracy<br />
dyplomowej był projekt kotłowni dla<br />
Huty Legnica).<br />
– Projektanci w dawnych czasach stanowili<br />
elitę w branży budowlanej, świetnie<br />
zarabiali, za kilka pensji mogli kupić<br />
sobie auto – wspomina wrocławski epizod,<br />
któ ry na dal sil nie tkwi w je go wspo -<br />
Z żoną Danutą i córką Kasią<br />
Marek Oleksiński<br />
45 lat na bu do wie<br />
Wybudował kilka tysięcy mieszkań na Sądecczyźnie<br />
i za granicą. Wiele rodzin w Nowym Sączu mieszka<br />
w blokach wzniesionych przez firmę, w której był<br />
kierownikiem budowy i dyrektorem ds. produkcji. Marek<br />
Oleksiński od 45 lat (z przerwą na wojewodowanie)<br />
pracuje na budowach.<br />
mnie niach, z uwa gi na to, że po znał tam<br />
Danutę (sądeczankę), najpierw koleżankę<br />
ze stu diów, a po tem żo nę. – Uczyliśmy<br />
się ra zem, nie ukry wam, że na wet<br />
korzystałem z przygotowanych przez Danu<br />
się ściąg, sam nie ma jąc cier pli wo ści<br />
do systematycznych notatek.<br />
W 1970 r. z ma łą có recz ką Ka sią Da -<br />
nu ta i Ma rek Olek siń scy po wró ci li<br />
do Nowego Sącza. Ona podjęła pracę jako<br />
nauczyciel zawodu w szkole budowla<br />
nej, on – w No wo są dec kim<br />
Kom bi na cie Bu dow la nym, z któ rym<br />
związał najlepsze lata swojej inżynierskiej<br />
kariery zawodowej. NKB budował<br />
wtedy największe sądeckie osiedla: Milenium,<br />
Barskie, Gołąbkowice, Westerplat<br />
te, w Kry ni cy – Czar ny Po tok<br />
i sanatoria „Budowlani” (obecnie „Pano<br />
ra ma”), „Con ti nen tal”, w Mu szy nie<br />
– domy wypoczynkowe Ursus i Żerań.<br />
Stawiał nowe szpitale w Nowym Sączu,<br />
Limanowej i Nowym Targu.<br />
NKB odegrał dużą rolę w urbanizacji<br />
Są dec czy zny, był za an ga żo wa ny<br />
w kilkaset inwestycji (szkoły, infrastruktura<br />
wiejska, mieszkania). Mimo imponu<br />
ją ce go do rob ku (26 osie dli<br />
miesz ka nio wych, 12,5 tys. miesz -<br />
kań, 40,6 tys. izb, 585 tys. m. kw. pow.<br />
użytkowej, 66 szkół, 16 przedszkoli, ponad<br />
20 obiek tów słu żby zdro wia, 24 do -<br />
my i ośrod ki wy po czyn ko we, 8 ho te li<br />
i internatów, ok. 300 obiektów przemysło<br />
wych, usłu go wych, han dlo wych),<br />
kombinat w okresie transformacji ustrojowo-gospodarczej<br />
w czasach Balcerowicza<br />
nie sprostał wymaganiom nowych<br />
cza sów i ja ko przed się bior stwo pań -<br />
stwowe został zlikwidowany. Jego siedzi<br />
bę (wraz z biu row cem) przy ul.<br />
Zie lo nej wy ku pi ła w 1992 r. Kra jo wa<br />
Izba Go spo dar cza dla po trzeb WSB–<br />
NLU.<br />
Oleksiński ma rzadki dar dogadywania<br />
się z murarzami, zbrojarzami – be-<br />
64 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Rodzina Oleksińskich, 1960 FOT. ARCH. RODZINNE<br />
Z księżną Sarą Fregusson<br />
toniarzami i technikami, niekoniecznie<br />
literackim językiem.<br />
– Słyszałem, jak pewien inżynier żółtodziób<br />
przyjechał na budowę i powiedział<br />
do bry ga dzi sty: pa nie Ja siu, czy<br />
był by pan tak uprzej my po sta wić tu ścia -<br />
nę... to wa rzy stwo ryk nę ło śmie chem.<br />
Z budowlańcami trzeba rozmawiać konkretnie<br />
i soczyście, trochę jak w wojsku.<br />
No i trze ba ich sza no wać, bo pra cu ją<br />
w ekstremalnych warunkach, w chłodzie<br />
i sło cie. Kto sam bu do wał dom, ten wie<br />
ja ki to trud.<br />
Z tamtych lat pozostały mu budowlane<br />
wspomnienia i przyjaźnie z kierowni<br />
ka mi bu dów: Ja nem Rem bia szem,<br />
Jerzym Kaczorem i Eugeniuszem Wojtyłą<br />
z Nowego Sącza, Jerzym Hołystem<br />
z Krynicy, Janem Potokiem z Piwnicznej/Rytra,<br />
Kazimierzem Kaliskim z Muszy<br />
ny, kie row ni kiem ba zy sprzę tu<br />
i transportu przy ul. Zielonej Tadeuszem<br />
Kraw czy kiem, a ta kże dy rek to ra mi<br />
kombinatu, budowlańcami z krwi i kości<br />
– An drze jem Pau li, Zdzi sła wem<br />
Pawlusem, Józefem Szoferem i Ryszardem<br />
Chy łą.<br />
W la tach osiem dzie sią tych Ma rek<br />
Olek siń ski zdą żył za li czyć kon trakt<br />
w Li bii, gdzie w oko li cach Ben gha zi<br />
zbu do wał osie dle dla Ara bów, 600<br />
mieszkań z pełną infrastrukturą.<br />
Dru gim kie run kiem eks por to wym<br />
by ła dla nie go Cze cho sło wa cja („roz -<br />
wód” dwóch republik świętował 1 stycznia<br />
1993 r. na ryn ku w Ko szy cach)<br />
i w następnych latach Słowacja (Koszyce,<br />
Sabinow, Rużemberok), gdzie budował<br />
głównie oczyszczalnie ścieków.<br />
Dwu krot nie dał się za przę gnąć<br />
do służby państwowej: jako wicewojewoda<br />
(1986–1990) i wojewoda nowosądec<br />
ki (1996–1998). Choć<br />
rekomendowany przez lewicę, nie bawił<br />
się w wielką politykę, wspierał – wraz<br />
zespołem fachowców (architekt Leszek<br />
Sus, geo de ta An drzej De musz, dro go -<br />
wiec Adam Czerwiński, finansista Józef<br />
Po stro żny, ad mi ni stra to rzy Sta ni sław<br />
Kmak i Sta ni sław To kar czyk, eko no -<br />
mistka Maria Kuliś, rzecznik prasowy<br />
Sławomir Sikora) – młode wówczas samo<br />
rzą dy gmin ne. Spro stał trud ne mu<br />
wy zwa niu, ja ką by ła wiel ka po wódź<br />
w lipcu 1997 r. w regionie.<br />
– Akurat byłem w Warszawie na konwencie<br />
wojewodów, gdy doszły do mnie<br />
alarmistyczne wieści z Nowosądeckiego.<br />
Po pro si łem pre mie ra Ci mo sze wi cza<br />
o na tych mia sto we zwol nie nie i po gna -<br />
łem do Są cza. Za kil ka dni przy był pre -<br />
zy dent Alek san der Kwa śniew ski,<br />
brnęliśmy w cholewiakach po zalanych<br />
wsiach pod Limanową.<br />
Nie bał się od wa żnych de cy zji jak np.<br />
skierowania do prokuratury sprawców<br />
dużych nieprawidłowości w finansowaniu<br />
i realizacji budowy szpitala w Nowym<br />
Tar gu, czy sko mu na li zo wa nia<br />
państwowych lotnisk w Nowym Targu<br />
czy Łososinie Dolnej, zarządzanych teraz<br />
przez miej sco we gmi ny.<br />
Zdo mi no wa ny przez pra wi co wych<br />
radnych sejmik wojewódzki żegnał lewicowego<br />
wojewodę kwiatami i brawami<br />
na stojąco.<br />
Po rozstaniu się z urzędem, Oleksiński<br />
związał się z Budimeksem, a następnie<br />
z Chemobudową Kraków, będąc<br />
przez kil ka lat pre ze sem za rzą du tej spół -<br />
ki. Obecnie buduje m.in. halę sportową<br />
w Mszanie Dolnej i polsko-słowackie<br />
centrum kultury w Jabłonce Orawskiej.<br />
Wielu pracowników Chemobudowy brało<br />
udział w zadaniu specjalnym: wznoszeniu<br />
bazyliki w Łagiewnikach,<br />
z przepiękną bryłą architektoniczną, według<br />
projektu prof. Witolda Cęckiewicza.<br />
Mi mo osią gnię cia for mal nie wie ku<br />
emerytalnego, nie zaprzestaje działalności<br />
zawodowej, bo nie wyobraża sobie<br />
ży cia po za pla cem bu do wy. Naj świe -<br />
ższy mi obiek ta mi, któ re po wsta ły<br />
pod je go okiem są: ho tel Kry ni ca nie da -<br />
leko hali lodowej w Krynicy i tamże nowo<br />
cze sny apar ta men to wiec przy ul.<br />
Pił sud skie go (w miej scu ro ze bra ne go<br />
gma chu sta re go Li ceum im. Hen ry ka<br />
Sucharskiego).<br />
Wła ści ciel wie lu pa sji (świet ny ku -<br />
charz!), tryska energią, nowymi pomysła<br />
mi, za pi su je się na ko lej ne kur sy<br />
menedżerskie i zdobywa ważne certyfikaty.<br />
Córka Katarzyna jest architektem<br />
w Warszawie (Galeria Złote Tarasy, biurowce<br />
Warsaw Financial Center i Vega),<br />
ab sol went ką Po li tech ni ki Kra kow skiej<br />
i Uniwersytetu Tenessee w Knoxville.<br />
– Czuję podskórnie, że najważniejsze<br />
za da nie jest jesz cze przede mną – mówi<br />
Ma rek Olek siń ski. – By le zdro wie<br />
dopisało!<br />
JE RZY LE ŚNIAK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 65
SĄDECZANIE<br />
Dariusz Reśko<br />
Portret mężczyzny<br />
dla kobiet... na Dzień Kobiet<br />
Dariusz Reśko ma 43 lata, jest doktorem nauk ekonomicznych<br />
i dziekanem wydziału przedsiębiorczości i zarządzania<br />
w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis<br />
University w Nowym Sączu.<br />
Tej sa mej uczel ni, na któ rej<br />
ukończył z wyróżnieniem studia<br />
li cen cjac kie. Stu dia ma gi ster -<br />
skie na Wy dzia le Eko no micz -<br />
nym kon ty nu ował w rze szow skiej fi lii<br />
Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej<br />
w Lublinie (1999). Rozprawę doktorską<br />
za ty tu ło wa ną Ro la przed się bior czo ści<br />
w rozwoju lokalnym na przykładzie subregionu<br />
nowosądeckiego obronił na Wydzia<br />
le Fi nan sów Uni wer sy te tu<br />
Eko no micz ne go w Kra ko wie (2007).<br />
Posiada również tytuł magistra inżyniera<br />
leśnictwa, ponieważ jest absolwentem<br />
wy dzia łu le śne go Aka de mii Rol ni czej<br />
w Krakowie (1991). Temat jego pracy<br />
magisterskiej brzmiał: Analiza dendrochronologiczna<br />
limby z parku narodowego<br />
Stelvio w Alpach włoskich.<br />
W latach 2004–2006 był wiceprezesem<br />
Krynickiego Towarzystwa Hokejowe<br />
go, przez trzy la ta, do je sie ni ub.r.<br />
– zastępcą burmistrza Krynicy-Zdroju,<br />
a wcześniej – radnym powiatu nowosądeckiego.<br />
Korzenie jego rodziny od strony ojca,<br />
który był znanym krynickim chirurgiem,<br />
się ga ją Po de gro dzia, zaś ma my,<br />
Da nu ty – Lesz na. Żo na Ma ria, kry ni -<br />
czanka, jest prawnikiem, sędzią w Sądzie<br />
Re jo no wym w No wym Są czu.<br />
Zna ją się od li ceum, choć wte dy nie sta -<br />
nowili pary. Mają trzy córki: Annę Marię<br />
(15 lat) oraz 13-let nie bliź niacz ki:<br />
Sylwię Marię i Izabelę Marię.<br />
***<br />
Jak dłu go miesz ka Pan w Kry ni cy?<br />
Da riusz Reś ko<br />
Od wcze sne go dzie ciń stwa, wła ści -<br />
wie od uro dze nia, choć na świat przy -<br />
sze dłem w kra kow skiej kli ni ce. Cią ża<br />
mamy musiała być pod specjalnym nadzorem<br />
specjalistów z tej przyczyny, że<br />
FOT. ARCH. RODZINY REŚKÓW<br />
Miałem roczną przygodę<br />
z KTH, gdzie jazdy<br />
na łyżwach i prowadzenia<br />
krążka uczył mnie Józef<br />
Zieliński, legenda<br />
krynickiego hokeja.<br />
jestem dzieckiem z tzw. konfliktu serologicznego<br />
i istniała obawa o moje życie.<br />
Hi sto ria za to czy ła ko ło, bo mo je<br />
bliźniaczki również urodziły się w Krakowie,<br />
z podobnej nieco przyczyny.<br />
Dzie ciń stwo w Pa na wspo mnie -<br />
niach?<br />
W Kry ni cy cho dzi łem naj pierw<br />
do Szko ły Pod sta wo wej nr 1 (obec ne<br />
gimnazjum) przy ulicy Szkolnej, a następnie<br />
do Liceum Ogólnokształcącego,<br />
gdzie byłem w klasie o profilu matematycz<br />
no-fi zycz nym. Lu bi łem wszyst kie<br />
przedmioty z wyjątkiem chemii, startowa<br />
łem w olim pia dzie po lo ni stycz nej.<br />
Uczęszczałem na wiele zajęć pozaszkolnych,<br />
upra wia łem wszel kie mo żli we<br />
wte dy dys cy pli ny spor tu. Jeź dzi łem<br />
na nartach w klubie „Jaworzyna”, którego<br />
fi lia by ła przy na szej szko le. Mo im<br />
trenerem był Tadeusz Stapiński, nauczyciel<br />
wf i nar ciarz. Mia łem też rocz ną<br />
przy go dę z KTH, gdzie jaz dy na ły -<br />
żwach i prowadzenia krążka uczył mnie<br />
Józef Zieliński, legenda krynickiego hokeja.<br />
W liceum przez trzy lata ćwiczyłem<br />
ta ekwon do i by łem człon kiem<br />
klubu, który zorganizował Aleksander<br />
Klimkowski. Grałem też w piłkę nożną,<br />
siatkówkę i koszykówkę. Sądziłem nawet,<br />
że wy bio rę się na AWF.<br />
Jest Pan absolwentem krynickiej<br />
Szkoły Muzycznej I stopnia w kla-<br />
66 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
sie skrzy piec. Nie wią zał Pan swo -<br />
ich pla nów ży cio wych z mu zy ką?<br />
Lu bi łem i lu bię mu zy kę, lecz ani<br />
ona, ani sport ni gdy nie by ły je dy ny mi<br />
celami mojego życia, lecz tylko fantastycznymi<br />
dodatkami. Szkoła muzyczna<br />
by ła bar dzo ab sor bu ją ca, bo<br />
zajmowała mi pięć dni w tygodniu. A ja,<br />
bę dąc mło dym chłop cem, chcia łem<br />
mieć wię cej cza su dla sie bie. Jed nak<br />
dzię ki kon tak to wi z mu zy ką du żo zy -<br />
ska łem, bo lu dzie, któ rzy są wra żli wi<br />
muzycznie, są też wrażliwi na świat.<br />
Umiał by Pan te raz coś za grać<br />
na skrzyp cach?<br />
Gdy mia łem 13 lat i ukoń czy łem<br />
szkołę muzyczną, to skrzypce, na których<br />
gra łem oka za ły się za ma łe. Nie ku -<br />
pi łem już no wych, więk szych. W do mu<br />
zostały nuty, których czytania się nie zapomina,<br />
tak jak nie zapomina się liter.<br />
Od tam te go cza su mi nę ło 30 lat, więc<br />
skłamałbym, odpowiadając, że od razu<br />
coś bym po tra fił za grać. Ale gdy bym<br />
do stał nu ty, skrzyp ce i kil ka dni cza su,<br />
to mógł bym spró bo wać swo ich sił.<br />
W czasach licealnych brzdąkałem na gita<br />
rze. Na śla do wa łem Jac ka Kacz mar -<br />
skiego i Przemysława Gintrowskiego.<br />
Był Pan zbuntowanym nastolatkiem?<br />
Chociaż miałem dobre oceny, mama<br />
często bywała w szkole, bo byłem niespokojnym<br />
duchem. Na lata mojej młodości<br />
przypadł stan wojenny. Ówczesny<br />
dy rek tor szko ły uznał, że nie wol no wy -<br />
chodzić z domu po godzinie dwudziestej.<br />
Od po wie dzia łem mu – „Co<br />
pana obchodzi, co ja robię po dwudziestej”,<br />
po czym rodzice zostali wezwani<br />
do szkoły.<br />
Roz no sił Pan ulot ki?<br />
Oczy wi ście, bo już ja ko li ce ali sta<br />
związany byłem z opozycją krakowską.<br />
Krynica była małym miasteczkiem. Owszem<br />
była milicja, niedaleko stacjono -<br />
wał od dział ZO MO, ale to nie to sa mo<br />
co Kra ków, Gdańsk czy War sza wa,<br />
gdzie ludzie widzieli czołgi na ulicach.<br />
Jed ne go ra zu zo sta łem za bra ny przez<br />
ZOMO z meczu hokejowego do ich ciężarówki,<br />
pobity i wyrzucony na ulicy.<br />
Dzia łal ność opo zy cyj na wpły wa ła<br />
na Pa na re la cje z oj cem?<br />
Po strze ga łem świat ina czej niż on.<br />
W okresie studiów należałem do Niezale<br />
żne go Zrze sze nia Stu den tów, wów -<br />
czas or ga ni za cji nie le gal nej.<br />
Przywoziłem do Krynicy dużo tzw. bibuły<br />
i ją rozprowadzałem. Ojciec wiedział,<br />
lecz nie wie le mó wił na ten te mat.<br />
Kie dyś zna lazł ulot ki – do dziś mam ich<br />
spo ro – i wy wią za ła się mię dzy na mi<br />
trudna rozmowa. Ale byłem pełnoletni,<br />
w czasie studiów zarabiałem i miałem<br />
wła sne ży cie, na któ re oj ciec nie miał<br />
już wpływu. I szanował to. Chociaż mój<br />
ojciec był po drugiej stronie barykady,<br />
to je go za wód da wał mu po czu cie nie -<br />
za le żno ści. Był wy bit nym le ka rzem,<br />
wśród jego pacjentów byli partyjni, ale<br />
także księża i opozycjoniści.<br />
A jak Pan wspomina czasy licealne?<br />
Moja klasa składała się z ciekawych<br />
osobowości. Obecnie dawni szkolni kole<br />
dzy są świet ny mi na uczy cie la mi,<br />
prawnikami, lekarzami czy managera -<br />
W okresie studiów<br />
należałem do Niezależnego<br />
Zrzeszenia Studentów,<br />
wówczas organizacji<br />
nielegalnej. Przywoziłem<br />
do Krynicy dużo tzw. bibuły<br />
i ją rozprowadzałem. Ojciec<br />
wiedział, lecz niewiele<br />
mówił na ten temat.<br />
mi. Do mojej klasy chodziła Małgorzata<br />
Okońska- Zaręba, która zrobiła potem<br />
karierę polityczną w SLD. Wtedy, jako<br />
li ce ali ści, sta no wi li śmy mi kro spo łecz -<br />
ność i mi mo tzw. trud nych cza sów, da -<br />
wa li śmy so bie ra dę z rze czy wi sto ścią.<br />
Organizowaliśmy prywatki, osiemnastki,<br />
uprawialiśmy sporty.<br />
Jak Pan tra fił na wy dział le śnic twa<br />
Aka de mii Rol ni czej w Kra ko wie?<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 67
SĄDECZANIE<br />
Miałem 18 lat i zastanawiałem się, co<br />
robić po maturze. Wybrałem leśnictwo,<br />
bo uzna łem, że to cie ka wy kie ru nek<br />
z te go po wo du, iż sta no wi po łą cze nie<br />
nauk biologicznych z technicznymi. Poza<br />
tym pociągała mnie praca w terenie,<br />
kon takt ze śro do wi skiem na tu ral nym,<br />
a kra kow ska AR spe cja li zo wa ła się<br />
w badaniu leśnych terenów Karpat. Nie<br />
był to ła twy kie ru nek stu diów, mia -<br />
łem 45 godzin zajęć tygodniowo, w tym<br />
za ję cia z fi zjo lo gii, bo ta ni ki, zoo lo gii,<br />
matematyki, fizyki, chemii, łowiectwa,<br />
fi to pa to lo gii ro ślin, sta ty sty ki, ho dow li<br />
FOT. ARCH. RODZINY REŚKÓW<br />
lasu. Na V roku leśnictwa miałem zajęcia<br />
terenowe m.in. w Leśnym Zakładzie<br />
Doświadczalnym w Krynicy.<br />
Pra co wał Pan w le sie?<br />
Gdy by nie to, że na stą pi ła tzw. trans -<br />
for ma cja ustro jo wa, to pew nie zo stał -<br />
bym leśnikiem i moje życie potoczyłoby<br />
się ina czej. Gdy w 1991 r. koń czy łem<br />
stu dia, do sta łem pro po zy cję pra cy<br />
na uczel ni w Ka te drze Ochro ny La su.<br />
Za ofe ro wa no mi ho tel asy stenc ki, ten<br />
sam, w któ rym miesz ka łem już sześć lat,<br />
i pensję w wysokości 732 tys. zł. Tymczasem<br />
zasiłek dla bezrobotnych wynosił<br />
wte dy 815 ty się cy!, a ja chcia łem<br />
za ło żyć ro dzi nę. Od by łem ośmio mie -<br />
sięcz ny staż w kry nic kim Za kła dzie<br />
Usług Leśnych, a potem związałem się<br />
z firmą pochodnej branży w Starym Sączu.<br />
Stwier dzi łem jed nak, że mu szę za -<br />
cząć się re ali zo wać w czymś in nym niż<br />
leśnictwo.<br />
I pod jął Pan de cy zję o ko lej nych<br />
stu diach?<br />
Skoń czy łem trzylet nie stu dia li cen -<br />
cja ckie w no wo pow sta łej wów czas<br />
Wy ższej Szko le Biz ne su w No wym<br />
Są czu. Uzu peł nia ją ce stu dia ma gi ster -<br />
skie od by łem na Wy dzia le Eko no mii<br />
na Uni wer sy te cie Rze szow skim (wte -<br />
dy Ma rii Skło dow skiej -Cu rie). Po zna -<br />
łem tam pro fe so ra Zbi gnie wa Zio łę,<br />
któ ry wy kła dał za rów no w Kra ko wie,<br />
jak i w Rze szo wie. To on na kło nił<br />
mnie do zrobienia doktoratu. Promotorem<br />
pra cy dok tor skiej zo stał in ny<br />
wspa nia ły czło wiek – prof. Ta de usz<br />
Ku dłacz.<br />
Dal sze Pa na ży cie za wo do we?<br />
Moja kariera zawodowa jest pokrętna.<br />
Pracowałem jako akwizytor, prowadzi<br />
łem też wła sną dzia łal ność<br />
gospodarczą. Byłem dyrektorem sanatorium<br />
w Żegiestowie, klubu sportowego<br />
Sandecja w Nowym Sączu, a potem<br />
przez pięć lat pracowałem w magistracie<br />
kry nic kim. Dok to rat pi sa łem, gdy<br />
by łem se kre ta rzem gmi ny, a bro ni łem<br />
go już ja ko wi ce bur mistrz. W so bo ty<br />
i niedziele prowadziłem wykłady z ekonomii<br />
i ekonomiki na wydziale turystyki<br />
i rekreacji oraz geodezji i kartografii<br />
w Wy ższej Szko le Przed się bior czo ści<br />
w No wym Są czu. A obec nie je stem<br />
dziekanem w WSB.<br />
Książki ekonomiczne to jedyna<br />
lektura, którą Pan czyta?<br />
Rzeczywiście czytam przede wszystkim<br />
książki o tematyce ekonomicznej.<br />
Muszę być na bieżąco z wszelkimi nowościami<br />
w tej dziedzinie, bo prowadzę<br />
za ję cia dy dak tycz ne, pi szę ar ty ku ły<br />
do czasopism naukowych. Gdy znajdę<br />
trochę wolnego czasu, to sięgam po bele<br />
try sty kę, któ rą pod su wa mi żo na.<br />
Z książek o tematyce ekonomicznej cenię<br />
m.in. Grze go rza Ko łod ko, któ re go<br />
książki nie są podręcznikami ekonomii,<br />
ale lekturą przeznaczoną dla każdego.<br />
Na wer ni sa że w kry nic kim BWA<br />
przy cho dził Pan z obo wiąz ku słu -<br />
żbo we go, czy dla przy jem no ści?<br />
Uwielbiam chodzić na wystawy, bo<br />
interesuję się malarstwem i sztuką, ale<br />
nie je stem ko ne se rem, nie czu ję się<br />
kom pe tent ny, aby z kimś dys ku to wać<br />
na temat wartości jakiegoś dzieła. Nie<br />
mo gę po wie dzieć, co jest do brze czy źle<br />
na ma lo wa ne. Sztu ka ma do mnie do -<br />
trzeć, mam ją ode brać ca łym so bą. Pod -<br />
czas ostat niej pod ró ży słu żbo wej<br />
odwiedziłem wystawę malarstwa surrealistycznego<br />
w Reykjaviku. Mam przyja<br />
cie la w Uhry niu, ma la rza, któ ry<br />
na uczył mnie, jak po strze gać grę barw.<br />
Gdy pojechałem z żoną do Londynu, to<br />
pierwsze kroki skierowałem do National<br />
Ga le ry. By ło to dla mnie nie sa mo wi te<br />
przeżycie, że stoję przed Słonecznikami<br />
Vincenta van Gogha i Parasolkami Renoira.<br />
W Krynicy często chodzę do Gale<br />
rii „Pod Kasz ta nem”, bo są tam<br />
fan ta stycz ni lu dzie, któ rzy ro bią coś<br />
z pasją.<br />
Co ku pu je Pan żo nie w Dniu Ko -<br />
biet?<br />
Lubię jej sprawiać przyjemność bez<br />
oka zji, a po nie waż ko cha kwia ty,<br />
zwłasz cza ró że i stor czy ki, to ta kie<br />
otrzyma. Często pytam, co chciałaby dostać.<br />
Nie je stem znaw cą mo dy, więc ra -<br />
Moja kariera zawodowa<br />
jest pokrętna. Pracowałem<br />
jako akwizytor,<br />
prowadziłem też własną<br />
działalność gospodarczą.<br />
Byłem dyrektorem<br />
sanatorium w Żegiestowie,<br />
klubu sportowego<br />
Sandecja w Nowym Sączu,<br />
a potem przez pięć lat<br />
pracowałem w magistracie<br />
krynickim.<br />
czej nie zda rza mi się ku po wać<br />
ciuszków. Czasem kupuję żonie jakieś<br />
per fu my, cho ciaż ma ich wie le, lub coś<br />
z biżuterii.<br />
A pozostałym kobietom w rodzinie?<br />
Mama nie akceptuje tego święta i 8<br />
marca zazwyczaj wędruje z koleżankami<br />
na Jaworzynę. A córkom co kupię?<br />
Słodycze!<br />
MAŁ GOR ZA TA KA REŃ SKA<br />
68 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Żeńska załoga Biura Prezydenta Miasta FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />
Słodkie życie kobiet prezydenta Nowaka<br />
Babskie rządy w ratuszu<br />
Tyle się ostatnio huczy o potrzebie<br />
parytetu wyborczego dla kobiet,<br />
a tym cza sem na wet<br />
pobieżna lustracja wpływowych<br />
sta no wisk w No wym Są czu wska zu je<br />
na tendencję raczej odwrotną: dyskryminację<br />
mężczyzn. W naszym mieście<br />
prym wiodą dziewczyny – nasze mamy,<br />
żony, narzeczone, siostry, kochanki i koleżanki!<br />
Niech nam panują wiecznie, nie<br />
tyl ko w Dniu Ko biet!<br />
Zacznijmy przegląd od miejskich instytucji<br />
kultury. Na czele Nowosądeckiej<br />
Małej Galerii stoi Alicja Hebda, emancypantka,<br />
przyjaciółka poetów i pastelistów.<br />
Ma szcze gól ny i rzad ki dar: po tra fi<br />
stworzyć klimat, w którym obcowanie ze<br />
sztuką staje się dla uczestnika wieczorów<br />
w Małej Galerii wielkim przeżyciem,<br />
pamiętanym przez wiele lat.<br />
Sądecką Biblioteką Publiczna dowodzi<br />
z powodzeniem Barbara Pawlik,<br />
Miejskim Ośrodkiem Kultury – Marta<br />
Jakubowska, Pałacem Młodzieży – Milenia<br />
Małecka-Rogal. Cała trójka porywa<br />
się na dziesiątki ciekawych i pożytecznych<br />
imprez kulturalnych i edukacyjnych.<br />
O ileż byłby uboższy sądecki krajobraz<br />
bez wieloletnich już dokonań kierowanych<br />
przez nie in sty tu cji…<br />
Sprawną ręką rządzą szkołami m.in.<br />
Joanna Wituszyńska (Gimnazjum nr 2<br />
im. Urszuli Kochanowskiej, od roku im.<br />
ks. Jana Twardowskiego), Lucyna Zygmunt<br />
(Gim na zjum nr 5 im. Św. Kin gi),<br />
Barbara Świętoń (Zespołem Szkół nr 1<br />
im. KEN), Aleksandra Dzikowska (Zespół<br />
Szkół nr 2 im. Sy bi ra ków), nie<br />
wspominając już o szkole niepokalanek<br />
(s. Katarzyna Witerscheim, która niebo<br />
ma już zapisane za życia).<br />
Nie bra ku je przed sta wi cie lek płci<br />
pięknej w bankowości: oddział Kredyt<br />
Ban ku SA pro wa dzi Wik to ria Pod ko -<br />
morzy, a Banku Spółdzielczego, któremu<br />
nie ba wem stuk nie 100 lat<br />
Wiceprezydent Bożena Jawor FOT. SAW<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 69
SĄDECZANIE<br />
Piękny sekretariat FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />
Alicja Hebda FOT. LEŚ<br />
Jadwiga Kusiak FOT. SŁAWOMIR SIKORA Marta Jakubowska FOT. LEŚ Milenia Małecka-Rogal FOT. LEŚ<br />
– Anna Ząber. Wśród bizneswomen jak<br />
brylant błyszczy królowa pysznych lodów<br />
Bernadetta Argasińska. Mamy sądeczanki<br />
olimpijki (Agnieszka Stanuch)<br />
i medalistki mistrzostw świata w boksie<br />
(Beata Małek).<br />
Matecznikiem kobiet jest sądecki ratusz.<br />
Męskie wyjątki (prezydent Nowak<br />
i wiceprezydent Gwiżdż, sekretarz Oleniacz<br />
i portierzy) tylko potwierdzają kobiecy<br />
prymat. Tytuł primus inter pares<br />
na le ży się wi ce pre zy dent Bo że nie Ja -<br />
wor, za wsze ele ganc kiej (jak ona to ro -<br />
bi, że co dzien nie wi dzi my ją<br />
w niepowtarzających się paryskich ciuchach?).<br />
W poczcie magistrackich dyrek<br />
to rów wy stę pu ją m.in. Aga ta<br />
Ja siń ska (ka dry), Do ro ta Go ław ska<br />
(Wy dział Go spo dar ki Ko mu nal nej),<br />
Małgorzata Antkiewicz-Wójs (kierownik<br />
Urzędu Stanu Cywilnego), Danuta<br />
Kudlik (Wydział Spraw Obywatelskich),<br />
Magdalena Januszek-Gródek (Wydział<br />
Przedsiębiorczości),<br />
Osob ny ter cet two rzą „stra żnicz ki”<br />
pie nię dzy są dec kich po dat ni ków, czuj -<br />
ne i roz wa żne, trzy ma ją ce rę ce<br />
na miejskiej kasie: Agnieszka Piotrowska<br />
-Go liń ska (Wy dział Ana liz Bu dże -<br />
towych), Małgorzata Adhami (Wydział<br />
Księ go wo ści Po dat ko wej), Mał go rza ta<br />
Wit te czek (Wy dział Księ go wo ści Bu -<br />
dże to wej).<br />
70 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Bernardetta Argasińska FOT. LEŚ Barbara Pawlik FOT. LEŚ Dorota Goławska FOT. LEŚ<br />
Wszystkie, dwadzieścia (!) budżetów<br />
odrodzonego samorządu w Nowym Sączu<br />
przygotowała skarbnik miasta, Jadwi<br />
ga Ku siak, ab sol went ka<br />
nowosądeckiej „handlówki” i krakowskiej<br />
Akademii Ekonomicznej. Opracowa<br />
nie pre cy zyj ne go ze sta wie nia<br />
dochodów i wydatków miasta z zachowaniem<br />
stabilizacji i płynności finansowej<br />
jest co rocz nie ty ta nicz nym<br />
zadaniem.<br />
Również w „prezydenckim dworze”,<br />
czyli w Biurze Prezydenta Miasta prawie<br />
same niewiasty, pasjonatki administracji<br />
i narciarstwa, wierne i zdyscyplinowane,<br />
wszechstronnie wykształcone, subtelne,<br />
oczytane i bywałe w świecie, od Rivery<br />
Tureckiej po Amerykę. Biurem kieruje<br />
„szara eminencja” Edyta Brongiel, absolwentka<br />
WSB-NLU i UJ, nazywana<br />
przez podwładnych „Szefcią”, skarbnica<br />
wiedzy jeśli chodzi o najświeższe nowelizacje<br />
ustaw i zmiany przepisów, przewidująca<br />
i rozsądna, realistka mierząca<br />
siły na zamiary.<br />
Kon tak ty za gra nicz ne z mia sta mi<br />
partnerskimi to domena Beaty Klimek-<br />
-Susuł, poliglotki, „cichej wody” i „równej<br />
bab ki”. Nad pro mo cją mia sta<br />
i dotacjami dla edukacji czuwa Angelika<br />
Zwo liń ska -Kor naś, ma ją ca za so bą<br />
bo ga tą ka rie rę tan cer ki i pie śniar ki<br />
w Sądeczokach, miłośniczka różowego<br />
koloru (nawet etui na okulary ma w tej<br />
bar wie). O or ga ni za cje po za rzą do we<br />
(a jest ich po nad set ka) dba Agniesz ka<br />
Obruśnik, przebojowa i do bólu merytoryczna,<br />
a o finanse i porządek w fakturach<br />
– Małgorzata Nowakowska, anioł<br />
opie kuń czy (gdy by ro bi ła za strzy ki,<br />
pewnie byłyby one bezbolesne). Temu<br />
zespołowi prezydent Nowak zawdzięcza<br />
spektakularne sukcesy ostatnich miesięcy:<br />
zdobycie godła promocyjnego „Te -<br />
raz Polska” czy pozyskanie pokaźnego<br />
grantu na organizację w Nowym Sączu<br />
obchodów rocznicy bitwy o Narwik.<br />
Zespół prasowy tworzy duet Małgorzata<br />
Grybel, pobożna matka-Polka, słowiczy<br />
głos z Radia Dobra Nowina, i Elżbieta<br />
Pach, miss obiek ty wu (ka żdy by chciał,<br />
żeby mu podała śniadanie do łóżka...).<br />
Sekretariaty prezydentów obsługują<br />
profesjonalnie i z dyskrecją Janina Gozdecka<br />
(„kamień w wodę”), Ewa Dumana<br />
i Barbara Janisz. Pani Jasia<br />
(Gozdecka) to już ratuszowa legenda.<br />
Pracowała – od 16 czerwca 1984 r.<br />
– z siedmioma prezydentami (ze Zdzisławem<br />
Pawlusem, Marianem<br />
Cyconiem, Jerzym Gwiżdżem, Andrzejem<br />
Czerwińskim, Ludomirem Krawińskim,<br />
Józefem Antonim Wiktorem<br />
i teraz – z Ryszardem Nowakiem).<br />
Wszy scy czu li przed nią re spekt, nie od -<br />
wa ża jąc się mó wić jej po imie niu. Pa ni<br />
Jasia słynie jako znakomita gospodyni:<br />
jej ogród niedaleko ul. Tarnowskiej należy<br />
do najpiękniejszych w mieście,<br />
a sława sporządzanych przez nią nalewek<br />
przekracza granice Unii Europejskiej!<br />
Nic dziwnego, że w takim towarzystwie<br />
na prezydenckich salonach panują<br />
wer sal skie oby cza je: nie ma mo wy<br />
– jak dawniej (!) – o podniesionym głosie<br />
czy lek kich na wet prze kleń stwach.<br />
Najbliższe otoczenie prezydenta bywa<br />
czasem, jak to kobiety, marzycielskie<br />
(jed na chce spła cić kre dyt hi po tecz ny,<br />
druga wyczekuje z utęsknieniem na romantyczną<br />
randkę, inna – na obiecaną<br />
przez part ne ra pod róż za gra nicz ną).<br />
Zda rza się, że po ci chut ku ktoś po pła cze<br />
do chusteczki.<br />
Widać, że prezydent Nowak, który legitymuje<br />
się znakiem Zodiaku (nomen-<br />
-omen) Pan na, do brze się czu je<br />
w towarzystwie współpracowniczek, darzy<br />
je za ufa niem, wręcz do piesz cza. Zaw -<br />
sze zauważy nową fryzurę, nie grymasi<br />
(często sam podaje sobie owocowe herbatki),<br />
nie zabrania paniom urzędniczkom<br />
nosić minispódniczek, przynosi im z domu<br />
przyrządzone przez siebie frykasy (np.<br />
grillowane bakłażany w przyprawach<br />
w oli wie z oli wek – miód w ustach!). No<br />
i obowiązkowo, codziennie częstuje swoje<br />
podopieczne tonami czekoladek. Oto ratuszowe<br />
dolce vita! (LEŚ)<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 71
KULTURA<br />
Wieści z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu<br />
Trak tem han dlo wym<br />
przez wie ki<br />
„Sądecko-spiskie pogranicze – historyczny trakt<br />
handlowy, wiodący doliną rzeki Poprad” – to kolejny<br />
projekt realizowany od jesieni ub.r. przez Muzeum<br />
Okręgowe w Nowym Sączu i bliźniaczą placówkę<br />
w Starej Lubowli na Słowacji. Najbliższe miesiące<br />
wypełnią historyczne imprezy plenerowe i turnieje<br />
rycerskie oraz wystawy i konferencje naukowe.<br />
Projekt ma przybliżyć zazębiającą<br />
się na prze strze ni wie ków<br />
historię sądecko-spiskiego pogra<br />
ni cza oraz wie lo kul tu ro -<br />
wość tych te re nów, uka za ną po przez<br />
kon tak ty han dlo we. Jak wia do mo, po -<br />
granicze sądecko-spiskie zamieszkiwane<br />
by ło przez ró żne gru py<br />
na ro do wo ścio we i wy zna nio we. Po la -<br />
ków i Słowaków już od średniowiecza<br />
łączyły związki polityczne, gospodarcze<br />
i kulturalne. Wystarczy wspomnieć chocia<br />
żby Lu dwi ka Wę gier skie go, kró la<br />
Pol ski i Wę gier, czy księ żną Kin gę, któ -<br />
ra dążyła do zacieśnienia związków Spisza<br />
z Pol ską.<br />
Pogranicze sądecko-spiskie było też<br />
świad kiem wie lu wa żkich wy da rzeń<br />
w dzie jach obu państw i na ro dów. Te te -<br />
re ny prze mie rza li ko lej ni kró lo wie<br />
i ksią żę ta, to tam od by wa ły się wa żne<br />
spotkania, to tu zapadały decyzje zmienia<br />
ją ce bieg hi sto rii. W tym re gio nie<br />
na przestrzeni wieków bujnie rozkwitało<br />
życie kulturalne i naukowe (m.in. Kole<br />
gium Pi ja rów w Po do liń cu) czy<br />
mo na stycz ne (Po do li niec, Czer wo ny<br />
Klasz tor – na Sło wa cji oraz kla ry ski<br />
i franciszkanie na Sądecczyźnie). Rozwi<br />
ja ło się ma lar stwo, rzeź ba i bu dow -<br />
nic two sa kral ne. Wspól nym<br />
mianownikiem dla pogranicza sądecko-<br />
Witold Kaliński, kierownik Domu<br />
Pisarzy Europy<br />
-spiskiego była również ożywiona lokacja<br />
miast oraz wzno sze nie zam ków<br />
i wa row ni (np. Lu bow la, Czorsz tyn,<br />
Nie dzi ca, Po do li niec, Ry tro, No wy<br />
Sącz). Te re ny te łą czy ły też bar dzo ści -<br />
słe związki gospodarcze. Przez pogranicze<br />
prze bie gał hi sto rycz ny trakt<br />
han dlo wy na Wę gry, któ rym kup cy<br />
przewozili rozmaite towary i produkty.<br />
Beata Wierzbicka, kierownik działu historycz<br />
Okręgowego w Nowym Sączu rozmawia ze<br />
Sprzy ja ło to roz wo jo wi rze mio sła<br />
i miast le żą cych na szla ku. Do bra ko -<br />
niunk tu ra zna la zła od zwier cie dle nie<br />
w osiedlaniu się na tych terenach licznych<br />
na ro do wo ści, któ re wy two rzy ły<br />
spe cy ficz ną mie szan kę na ro do wo ścio -<br />
wo-kulturową.<br />
Pro jekt ma jesz cze in ny wy miar.<br />
Dzię ki wspól nym dzia ła niom po głę bi<br />
się współpraca miast pogranicza polsko-<br />
-sło wac kie go i in sty tu cji kul tu ral nych<br />
z obu stron gra ni cy.<br />
Za da nie do fi nan so wy wa ne jest ze<br />
środków Europejskiego Funduszu Rozwoju<br />
Regionalnego w ramach programu<br />
Współpracy Transgranicznej Rzeczpospo<br />
li ta Pol ska -Re pu bli ka Sło wac -<br />
ka 2007–2013. Cał ko wi ty je go koszt<br />
wy no si 48 tys. eu ro, z cze go 85 proc.<br />
stanowi dofinansowanie unijne.<br />
72 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Dworek z Łososiny Górnej<br />
no-archeologicznego Muzeum<br />
Słowakami FOT. MIGA<br />
W ramach projektu organizowane będą<br />
warsztaty, wystawy, turnieje, pokazy,<br />
in sce ni za cje hi sto rycz ne, kon fe ren cje<br />
naukowe i koncerty. Imprezy odbywać<br />
się będą w Domu Gotyckim, ruinach sądec<br />
kie go zam ku, Mia stecz ku Ga li cyj -<br />
skim i Sądeckim Parku Etnograficznym.<br />
Całość uzupełni publikacja o historycznym<br />
szlaku handlowym.<br />
W ma ju war to bę dzie się wy brać m.in.<br />
na pokaz mody ubiorów<br />
od XIII do XIX w., który zostanie połączony<br />
z wystawą, jak również wziąć<br />
udział w konferencji naukowej, poświęconej<br />
m.in. zamkom pogranicza sądecko-<br />
-spiskiego oraz wymianie towarowej.<br />
W czerwcu muzeum zaprosi sądeczan<br />
do sali tortur, urządzonej w piwnicach<br />
Domu Gotyckiego. W lipcu, w ruinach<br />
sądeckiego zamku i na Placu Kolegiackim<br />
przed bazyliką św. Małgorzaty odbędzie<br />
się turniej rycerski nawiązujący<br />
do Bitwy pod Grunwaldem. Warto też będzie<br />
obejrzeć pokaz husarii. W imprezy<br />
obfitować będzie też sierpień. W Miasteczku<br />
Galicyjskim zaplanowano jarmark<br />
rzemiosła i sztuki pn. „Immunitety<br />
królewskie dla miast spiskich i sądeckich”,<br />
połączony z pokazami rzemieślniczymi,<br />
warsztatami i wystawą. Ciekawie<br />
za po wia da się też wrze sień, a to za spra -<br />
wą kolejnej wystawy, z której dużo będzie<br />
się można dowiedzieć o handlu winem<br />
na pograniczu sądecko-spiskim. Cykl imprez<br />
zakończy koncert muzyki dawnej.<br />
Ka len darium Mu zeum<br />
Okręgowego w Nowym Sączu<br />
Wystawy<br />
NO WY SĄCZ<br />
Dom Go tyc ki, ul. Lwow ska 3, 26 mar ca –<br />
16 ma ja – wy sta wa NO WY SĄCZ NA FA LACH<br />
KRÓT KICH<br />
Wy sta wa zre ali zo wa na w związ ku z 80. rocz ni cą<br />
założenia Polskiego Związku Krótkofalowców<br />
oraz 60. rocz ni cą ra dio fo nii w No wym Są czu<br />
(przełom 1949 i 1950 r.), którą zapoczątkowały:<br />
skrom ny ra dio wę zeł i kil ka na ście od bior ni ków<br />
ra dio wych. Bę dzie mo żna zo ba czyć ar chi wal ne<br />
zdjęcia, dokumenty, dawne radioodbiorniki<br />
i urzą dze nia nadaw czo -od bior cze. Współ or ga ni -<br />
zatorem wystawy jest Polski Związek Krótkofalow<br />
ców. Więk szość eks po na tów po cho dzić<br />
bę dzie z pry wat nych ko lek cji.<br />
Galeria „Dawna Synagoga”, ul. Berka<br />
Joselewicza 12, 12 marca -13 czerwca<br />
– wystawa FORMY ORĘŻA NA PRZESTRZENI<br />
WIEKÓW<br />
Wy sta wa przy bli ży dzie je orę ża pol skie go<br />
w okre sie walk o po wrót Pol ski na ma pę Eu ro -<br />
py. Za pre zen to wa ne zo sta ną dwie ko lek cje.<br />
Pierw sza z nich jest wła sno ścią Mu zeum Okrę -<br />
go we go w No wym Są czu, a dru ga przy klasz -<br />
tor ne go mu zeum oo. cy ster sów w Szczy rzy cu.<br />
Na obie ko lek cje zło ży ła się broń po cho dzą ca<br />
z prze ło mu XVIII i XIX wie ku i sta no wią ca<br />
uzbro je nie Le gio nów Pol skich wal czą cych<br />
w woj nach na po le oń skich oraz w po wsta -<br />
niach: ko ściusz kow skim, li sto pa do wym i stycz -<br />
nio wym. W Ga le rii „Daw na Sy na go ga” mo żna<br />
bę dzie zo ba czyć broń bia łą i pal ną, m.in.: sza -<br />
ble, pa ła sze, szpa dy, sasz ki i ja ta ga ny, szty le ty,<br />
ba gne ty, lan ce ułań skie, ostro gi, pi sto le ty<br />
skał ko we, ka pi szo no we oraz re wol we ry bę -<br />
ben ko we, broń my śliw ską uży wa ną przez po -<br />
wstań ców pod czas po wsta nia stycz nio we go<br />
i dłu gą broń pal ną: ka ra bi ny woj sko we z ba -<br />
gne tem z zam kiem skał ko wym lub ka pi szo no -<br />
wym. W kom ple cie z ka ra bi na mi<br />
przed sta wio ne zo sta ną ła dow ni ce z pa sa mi,<br />
pro chow ni ce, wor ki na proch oraz for my do la -<br />
nia kul i sa me ku le. Na wy sta wie za pre zen to -<br />
wa ne zo sta ną XIX -wiecz ne gra fi ki, m. in.:<br />
do ty czą ce po wsta nia ko ściusz kow skie go, ko lo -<br />
ro wa ne ry sun ki Dmo chow skie go pre zen tu ją ce<br />
po wsta nie li sto pa do we i stycz nio we, a ta kże<br />
cykl akwa rel o pol skich uła nach Be li ny, wy ko -<br />
na ny przez Ste fa no wi cza. Uzu peł nie niem wy -<br />
sta wy bę dzie ka ta log.<br />
Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko<br />
Galicyjskie, ul. Długoszowskiego 83 b wejście<br />
rów nież od stro ny ul. Lwow skiej<br />
226, 28 mar ca – 6 kwiet nia PAL MY WIEL KA -<br />
NOCNE – wystawa pokonkursowa<br />
KRY NI CA -ZDRÓJ<br />
Muzeum Nikifora, ul. Bulwary Dietla 19,<br />
23 mar ca – 11 ma ja WY STA WA PO PLE NE -<br />
RO WA STO WAR ZYS ZE NIA KRY NIC KICH<br />
TWÓR CÓW „GA LE RIA POD KASZ TA NEM”<br />
Najnowsze prace krynickiego amatorskiego środo<br />
wi ska ar ty stycz ne go.<br />
Imprezy<br />
NO WY SĄCZ<br />
28 marca – NIEDZIELA PALMOWA<br />
W SĄDECKIM PARKU ETNOGRAFICZNYM,<br />
Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko<br />
Galicyjskie, ul. Lwowska 226<br />
W Nie dzie lę Pal mo wą w skan se nie od bę dzie się<br />
otwar ty kon kurs na tra dy cyj ną są dec ką pal mę<br />
wiel ka noc ną. Po prze dzi go msza św. w przy wró -<br />
conym do kultu kościele z Łososiny Dolnej. Palmy<br />
oce ni i przy zna na gro dy ko mi sja ar ty stycz na.<br />
W Mia stecz ku Ga li cyj skim od bę dą się po ka zy<br />
ma lo wa nia pi sa nek i wy ro bu ko szycz ków wi kli -<br />
no wych oraz kier masz wiel ka noc ny.<br />
Kon cer ty<br />
13 marca, Dom Gotycki, ul. Lwowska 3,<br />
godz. 17, Historia i muzyka w ramach<br />
cyklu „Wieczory w Muzeum”:<br />
Cykl roz pocz nie kon cert, w któ rym wy stą pi z re -<br />
citalem fortepianowym Wojciech Świtała.<br />
(MIGA)<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 73
KULTURA<br />
Kto czy ta, nie błą dzi<br />
Pionierzy krynickiej turystyki<br />
Niedawne obchody 85–lecia działalności<br />
krynickiego oddziału Polskiego Towarzystwa<br />
Turystyczno-Krajoznawczego<br />
ubogaciła pionierska monografia ruchu<br />
turystycznego pomiędzy Górą Parkową<br />
a Jaworzyną Krynicką. Autor, znawca tematu,<br />
kilka lat wcześniej zgłębił historię<br />
PTTK „Be skid” w No wym Są czu i nic<br />
dziwnego, że łączy Nowy Sącz i Krynicę<br />
ze so bą. Słusz nie: tak się bo wiem skła da,<br />
że u źró deł PTT (po tem PTTK) w słyn -<br />
nym zdroju znaleźli się sądeczanie z „Beskidu”,<br />
którzy 4 sierpnia 1924 r. utworzyli<br />
koło swojej organizacji w tej miejscowości.<br />
Akuszerem tej inicjatywy, jak wykazują<br />
przytoczone dokumenty, był prof.<br />
Fe liks Rapf, pre zes Od dzia łu PTT „Be -<br />
skid” w la tach 1925–1949.<br />
A po tem już po szło. Na prze strze ni<br />
ośmiu i pół dekady różnie fortuna się toczyła,<br />
były wzloty i upadki, okupacyjne<br />
zawieruchy, powojenne powichrowane<br />
losy ludzi i stowarzyszenia. Ale PTTK<br />
trwa i ma się do brze. No si imię słyn ne -<br />
go aptekarza Romana Nitribitta, pierwszego<br />
prezesa. Po nim było wielu innych<br />
nie zwy kle za an ga żo wa nych w roz wój<br />
turystyki w okolicach Krynicy i Muszyny<br />
dzia ła czy, ta kich jak przed wo jen ny<br />
dyrektor uzdrowiska inż. Leon Nowotarski,<br />
dr Wacław Graba-Łęcki, dr Romu<br />
ald Łu czyń ski, dr Jan Ja ni ga<br />
(uczest nik walk pod To bru kiem i El Ga -<br />
zalą) i dr Julian Zawadowski, burmistrz<br />
i długoletni naczelny lekarz uzdrowiska.<br />
W działalność PTT (PTTK) angażowa<br />
ły się zna ko mi te po sta cie, m.in.<br />
w skład zarządu oddziału wchodził czterokrotny<br />
olimpijczyk, szablista dr Adam<br />
Papeé, częsty bywalec w kurorcie i okolicznych<br />
górach, a także znani działacze:<br />
Władysław Gutowski, Józef Łuszczewski,<br />
Szczepan Męcnarowski, Stanisław<br />
Nowak, Stefan Półchłopek, Danuta Reśko,<br />
Ka rol Roj na, Jan Ry bar ski,<br />
Także w dzisiejszych czasach nie brakuje<br />
społeczników, z prezesem Stanisławem<br />
Win te rem na cze le. O nich to snu je<br />
ciekawą opowieść Leszek Migrała, ilustru<br />
jąc ją licz ny mi ar chi wal ny mi fo to -<br />
grafiami „starej” Krynicy, cytując wiele<br />
dokumentów.<br />
Książka przynosi udokumentowane<br />
źródła aktywnej obecności Towarzystwa:<br />
opisuje wytyczane i utrzymywane przez<br />
działaczy pionierskie szlaki turystyczne,<br />
budowane obiekty (już w 1927 r. powstała<br />
skocznia narciarska na Górze Krzyżowej),<br />
schroniska i schrony górskie,<br />
pawilony turystyczne, organizowane imprezy<br />
krajoznawcze i sportowe. Ważne<br />
miejsce w dorobku zajmują Ośrodek<br />
Kultury Górskiej na Jaworzynie Krynickiej,<br />
Muzeum Regionalne w Muszynie<br />
i Dom Wycieczkowy „Rzymianka”.<br />
Przed wojną sztandarowym przedsięwzięciem<br />
była budowa schroniska PTT<br />
na Jaworzynie Krynickiej, której pierwszym<br />
kie row ni kiem był Jan Ka myk.<br />
Schronisko, według projektu inż. Bogdana<br />
Tretera, otrzymało imię Józefa Piłsudskiego<br />
i zyskało wielką popularność,<br />
odwiedzane m.in. przez Jana Kiepurę<br />
i holenderską następczynią tronu księżną<br />
Julianę wraz z małżonkiem księciem<br />
Bernardem zur Lippe-Biesterfeldem.<br />
Księga pamiątkowa z tamtych lat jest<br />
jednym z najstarszych dokumentów oddziału<br />
i cenną pamiątką.<br />
Szczegółowo odnotowane są również<br />
lata powojenne, już po przekształceniu<br />
się w PTTK. Od dział stał się – roz bu do -<br />
waną o specjalistyczne komisje – profesjonalną<br />
instytucją.<br />
Nie przy pad ko wo au tor osob ny roz -<br />
dział poświęca omówieniu działalności<br />
za prezesury dra Juliana Zawadowskiego,<br />
w la tach 1964-1980. Okres ten cha -<br />
rakteryzuje się wyjątkową intensyfikacją<br />
prac oddziału. To wtedy zorganizowano<br />
pierwsze kursy na przewodników tereno<br />
wych, za ło żo no Biu ro Usług Tu ry -<br />
stycznych (kierowane przez Stanisława<br />
Nowaka) i muzeum im. dra Franciszka<br />
Kmietowicza w willi „Dewajtis”, otwarto<br />
bacówkę nad Wierchomlą (dziś noszą<br />
cą imię swe go bu dow ni cze go,<br />
Stanisława Nowaka), a ponad stu członków<br />
skupiał powołany przy PTTK Klub<br />
Narciarski „Jaworzyna”.<br />
Również ostatnie lata zapisane są bogatą<br />
działalnością statutową, której nadrzęd<br />
nym ce lem jest wsz cze pia nie<br />
sza cun ku do przy ro dy i tu ry sty ki gór -<br />
skiej. Fakty wydobyte na światło dzienne<br />
na stu kilkudziesięciu stronach przez<br />
Leszka Migrałę wykazują czarno na białym:<br />
kry nic ki od dział PTT, a po tem<br />
PTTK w cią gu 85 lat ode grał pierw szo -<br />
pla no wą (wręcz hi sto rycz ną) ro lę<br />
w dzie le za go spo da ro wa nia po łu dnio -<br />
wej części Beskidu Sądeckiego.<br />
W finale swego opracowania autor nie<br />
unika postawienia dylematu, jaki obrazują<br />
najnowsze spory na temat budowy kolejnych<br />
stacji narciarskich między<br />
Krynicą, Muszyną i Doliną Popradu. Jedni<br />
uważają, że to ogromna szansa sądeczan<br />
na lep sze ży cie. Dla dru gich to<br />
bezpowrotna dewastacja Beskidu Sądeckie<br />
go. Gdzie le ży zło ty śro dek, w któ rym<br />
spotkają się racje ekologów i miłośników<br />
przyrody z argumentami zwolenników<br />
prosperity gospodarczej? Odpowiadając<br />
na to pytanie, autor w pełni podziela poglądy<br />
odnotowanych na łamach książki<br />
prekursorów ruchu turystycznego i ich<br />
współczesnych następców, którzy nie<br />
mieli wątpliwości: kraina ta jest godna<br />
bezwzględnej ochrony. Przyroda, nasze<br />
góry i lasy, woda i powietrze to<br />
wielkie bogactwo Sądecczyzny, które<br />
w nienaruszonym stanie powinniśmy<br />
przekazać następnym pokoleniom.<br />
Książka ukazała się w cyklu „Biblioteka<br />
Górska” Centralnego Ośrodka Tu-<br />
74 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
ystyki Górskiej w Krakowie. Na okładce<br />
– jakże inaczej – umieszczono archiwal<br />
ną fo to gra fię schro ni ska PTT<br />
na Jaworzynie Krynickiej z przedwojennej<br />
pocztówki.<br />
Leszek Migrała, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie<br />
i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze<br />
w Krynicy w latach 1924-2009, Biblioteka Górska<br />
Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK<br />
w Krakowie, tom 7, Krynica-Zdrój 2009<br />
Gra ją od 100 lat<br />
Podczas „Sądeckiego Kolędowania”<br />
w Domu Ludowym w Mystkowie odbyła<br />
się pro mo cja ksią żki pt. 100 lat Or kie -<br />
stry Dętej w Mystkowie 1910-2010<br />
autorstwa Antoniego Kiełbasy-Radeckiego,<br />
chodzącej historii Mystkowa<br />
(rocznik 1913) i Kazimierza Ogorzałka,<br />
dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury<br />
w Kamionce Wielkiej od ponad 30 lat.<br />
Pierwsze egzemplarze pachnącej farbą<br />
drukarską książki trafiły m.in. do wójta<br />
Kazimierza Siedlarza, ks. prałata Józefa<br />
Głowy, sekretarza UG Czesława Jelenia,<br />
radnego powiatowego Józefa Pyzika, b.<br />
wieloletniego dyrektora orkiestry Piotra<br />
Roli i równie zasłużonego dla zespołu<br />
Bolesława Gieńca, który przez długi czas<br />
gościł muzyków pod swoim dachem.<br />
– Najlepiej jak potrafimy, czyli graniem,<br />
chce my się od wdzię czyć za ksią żkę<br />
i słowa uznania – powiedział prezes orkiestry<br />
Piotr Kiełbasa i za chwilę uzbrojony<br />
w batutę Józef Kalisz wprowadził<br />
na scenę 51 muzyków w różnym wieku,<br />
z przewagą młodzieży, z Mystkowa,<br />
Mszalnicy, Cieniawy i Kunowa (w tym<br />
gronie były dwie dziewczyny). Instrumentalistów<br />
wsparli soliści Orkiestry Reprezentacyjnej<br />
Straży Granicznej w Nowym<br />
Sączu: Natalia Zabrzeska i Wacław<br />
Wacławik i zaczęło się. Koncert najpiękniej<br />
szych pol skich ko lęd trwał trzy kwa -<br />
dranse, przerywany burzliwymi<br />
oklaskami. I tak w Mystkowie jest od 100<br />
lat, o czym trak tu je ta ksią żka.<br />
Bezpośrednim impulsem do założenia<br />
Orkiestry Dętej w Mystkowie (nazwanej<br />
pierwotnie Orkiestrą Parafialną)<br />
była uroczystość odsłonięcia Pomnika<br />
Grunwaldzkiego na placu Jana Matejki<br />
w Krakowie 15 lipca 1910 r. Specjalnie<br />
na tę uroczystość Maria Konopnicka ułożyła<br />
„Rotę”, a Feliks Nowowiejski<br />
skomponował do niej muzykę.<br />
„Obec ny na uro czy sto ści Jan Gie -<br />
niec, mu zyk, klar ne ci sta, sa mo uk tak<br />
prze żył har mo nię kil ku dzie się ciu or -<br />
kiestr gra ją cych rów no cze śnie Rotę<br />
w czasie podniosłej uroczystości, że postanowił<br />
natychmiast po powrocie założyć<br />
or kie strę dę tą w pa ra fii Myst ków”<br />
– piszą autorzy.<br />
Dodatkową okazję stworzyła konsekracja<br />
w tym samym roku kościoła<br />
w Mystkowie. Ks. proboszcz Jan Jarzębiński<br />
przyklasnął inicjatywie, ogłaszając<br />
z ambony o założeniu orkiestry i zachęcając<br />
parafian do wstępowania do niej.<br />
Proboszcz zajął się także zakupem instrumen<br />
tów w fir mie Egit Glas Ko mo tau<br />
w Komotowie w Czechach. Lista założycieli<br />
orkiestry liczy 34 nazwiska. Do dzisiaj<br />
występują one w składzie zespołu,<br />
gdyż w orkiestrze gra już szóste pokolenie<br />
mystkowian i mszalniczan. Na frontach<br />
I wojny światowej zginęło sześciu<br />
muzyków, dwóch wyjechało do Ameryki,<br />
a dwóch po żeniaczce wyprowadziło<br />
się z parafii i działalność orkiestry zamarła.<br />
Od ro dzi ła się po kil ku la tach i tak już<br />
było stale, lata świetności przeplatały się<br />
z latami upadku, choć ostatnie 30-lecie to<br />
okres prosperity. Orkiestra Dęta jest dumą<br />
Mystkowa i w ogóle gminy Kamionki<br />
Wiel kiej, bo nie ma na Są dec czyź nie<br />
drugiej orkiestry wiejskiej z takim stażem<br />
i o tym wszystkim piszą autorzy.<br />
Antoni Kiełbasa-Radecki, Kazimierz<br />
Ogorzałek, 100 lat Orkiestry Dętej w Mystkowa<br />
1910-2010, Gminny Ośrodek Kultury w Kamionce<br />
Wielkiej, książka wydana przy wsparciu finansowym<br />
Powiatu Nowosądeckiego.<br />
Wier sze oj ca Więc ka<br />
Znany jezuita ojciec Robert Więcek<br />
z parafii NSPJ w Nowym Sączu zadebiutował<br />
jako poeta. Podczas spotkania<br />
autorskiego przedstawił tomik wierszy<br />
Mil cze nie mó wi. Ale nie tyl ko po ezją<br />
pochwalił się duchowny. Zaproponował<br />
wier nym, któ rzy wy peł ni li ka pli cę<br />
przy kolejowym kościele do ostatniego<br />
miejsca, medytacje biblijne Wielkopostne<br />
i wiel ka noc ne spo tka nia, któ re po -<br />
wsta ły w 2009 r.<br />
– Na pi sa łem to po to, aby po móc<br />
wiernym właściwie przeżywać ten tak<br />
wa żny czas, ja kim jest Wiel ka noc – mówi<br />
o. Ro bert. – Natomiast wiersze to takie<br />
moje codzienne przemyślenia, kiedy<br />
coś mnie trapi, martwi czy cieszy. Zwykle<br />
ła pię za swój no tes ra no po mo dli -<br />
twie. Ale był też nie daw no ta ki mo ment,<br />
kiedy podczas mszy dowiedziałem się, że<br />
umarła moja mama. Złapałem za komórkę<br />
i napisałem wiersz, moje pożegnanie<br />
z ma mą. Mam go do dzi siaj w tej ko mór -<br />
ce. Piszę wiersze z potrzeby serca, ale<br />
ta kże wów czas, kie dy pro za na wy po -<br />
wiedzenie moich emocji i myśli wydaje<br />
się niewłaściwa. Pytano mnie, dlaczego<br />
tytuł tomiku Milczenie mówi? Bo mo im<br />
zda niem mil cze nie ma czę sto więk szą<br />
moc niż mo wa, niż wy powia da nie<br />
ogrom nej ilo ści słów czy zdań.<br />
Tomik Milczenie mówi oraz Wielkopostne<br />
i wielkanocne spotkania, mo żna<br />
nabyć w sklepiku „Na Strychu” przy kościele<br />
kolejowym.<br />
LEŚ, HSZ, PG<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 75
KULTURA<br />
Mi strzo wie obiek ty wu<br />
W mi nio nym ro ku fo to gra fi cy z KTF<br />
współorganizowali lub brali udział w 47<br />
wystawach w 22 galeriach. Wielu z nich<br />
zdobywało laury w kraju i za granicą.<br />
Do największych przedsięwzięć należały<br />
ekspozycje w Muzeum Ziemi PAN<br />
w War sza wie oraz w Ka li nin gra dzie<br />
w Rosji. Wspólnie z redakcją „Almanachu<br />
Mu szy ny” i Do mem Pol sko -Sło -<br />
wac kim w Ba rde jo wie przy go to wa no<br />
konkurs-wystawę pt. Detal architektoniczny<br />
Bardejowa.<br />
Za pracę społeczną na rzecz promocji<br />
Są dec czy zny Zło tym Jabł kiem Są -<br />
dec kim zo stał wy ró żnio ny An drzej<br />
Petryszak, obchodzący 40-lecie przygody<br />
z fotografią. Srebrne Jabłka Sądeckie<br />
otrzy ma li od sta ro sty Ali cja Przy by -<br />
szowska i Jacek Nowak.<br />
Nie daw no KTF przy stą pi ło do Są -<br />
deckiej Federacji Organizacji Kulturalno<br />
-Ar ty stycz nych. W ar chi wum KTF<br />
zgromadzono blisko 5 tys. zdjęć ok. 220<br />
autorów. (LEŚ)<br />
Wła dze KTF<br />
Tancerze – zdęcie roku FOT. DANIEL JANISZYN<br />
Zdjęcie pt. Tancerze Daniela Jani<br />
szy na, 48-let nie go zna ne go<br />
fo to gra fi ka z No we go Są cza,<br />
właściciela popularnego zakładu<br />
Foto-Janiszyn przy ul. Sobieskiego,<br />
zostało uznane za fotografię roku wykona<br />
ną w gro nie człon ków Kry nic kie go<br />
To wa rzy stwa Fo to gra ficz ne go. KTF<br />
sku pia 113 osób, w tym 30 ko biet. Śred -<br />
nia wie ku wy no si 35 lat, pra wie ty le, ile<br />
lat działa organizacja.<br />
W ostatnich miesiącach KTF zorgani<br />
zo wa ło trzy ple ne ry ar ty stycz ne<br />
(w Ma ru szy nie, Lip ni cy Mu ro wa nej<br />
i Bardejowie), uczestniczyło w międzyna<br />
ro do wym ple ne rze na Ukra inie.<br />
Prezes: Ju liusz Ja roń czyk, wiceprezes:<br />
Alicja Przybyszowska, sekretarz: Te re sa Ba -<br />
sa ły ga, skarb nik: Jo lan ta Szysz ka, człon ko -<br />
wie Za rzą du: Piotr Kruk i Piotr Kul bat.<br />
Komisja Rewizyjna: Do ro ta Koł bon (prze -<br />
wod ni czą ca) Ja nusz Śmia łek i Je rzy Pa sa dyn.<br />
Duszą i podporą towarzystwa jest Juliusz Jaroń<br />
czyk, pre zes od 32 lat, pe da gog, swe go<br />
czasu wychowawca w sanatorium Neuropsychiatrii<br />
Dziecięcej „Jar” w Muszynie i później<br />
pracownik szpitala w Krynicy, w latach sześćdziesiątych<br />
współzałożyciel (m. in. ze Stanisławem<br />
Zygadłą) Klubu Modelarstwa<br />
Kosmiczno-Lotniczego „Zefirek” w Muszynie<br />
(wyszkolono tu ponad tysiąc modelarzy), jedyny<br />
mistrz świata w modelarstwie (kosmicznym<br />
– rakiet czasowych ze spadochronami)<br />
z regionu sądeckiego (w Jamboł w Bułgarii,<br />
1978), wielokrotny mistrz Polski, konstruktor<br />
oryginalnych modeli.<br />
76 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
HISTORIA<br />
Wytyczne partyjne dla sądeckiej<br />
Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej z 1948 r.<br />
Ormowcami włóczyć<br />
W1946 r. pol skie wła dze ko -<br />
munistyczne powołały para<br />
mi li tar ną, spo łecz ną<br />
or ga ni za cję o na zwie<br />
Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej<br />
(OR MO). Jej za da niem by ło<br />
wspie rać dzia ła nia Mi li cji Oby wa tel -<br />
skiej. Ormowcy niechlubnie zapisali się<br />
w pa mię ci ludz kiej, do dzi siaj sło wo<br />
„ormowiec”, to obraźliwy epitet, oznaczający<br />
człowieka podłego, który dla niskich<br />
celów szkodzi innym, starając się<br />
za wszelką cenę przypodobać władzy.<br />
Członkowie ORMO rekrutowali się<br />
w przeważającej mierze spośród członków<br />
Polskiej Partii Robotniczej, a następnie<br />
spo śród człon ków Pol skiej<br />
Zjednoczonej Partii Robotniczej. Skład<br />
ORMO zasilały także jednostki związane<br />
ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym,<br />
Stronnictwem Demokratycznym<br />
oraz osoby bezpartyjne. Początkowo, jednostki<br />
ORMO powstałe na Sądecczyźnie<br />
podporządkowane były Wojewódzkiej<br />
Komisji Bezpieczeństwa w Krakowie,<br />
a następnie były sterowane przez aparat<br />
PZPR. Propaganda komunistyczna głosiła,<br />
że dla OR MO na le żny jest sza cu nek<br />
i wdzięczność ze strony społeczeństwa.<br />
W prasie z lat czterdziestych ubiegłego<br />
stulecia można znaleźć takie kłamliwe<br />
wypowiedzi na temat tej organizacji, jak<br />
np.: „Robotnicy i chłopi w nowej Polsce<br />
dają nie tylko swoją ofiarną pracę i wysiłek<br />
dla dobra narodu, ale osłaniają<br />
również budowanie naszej wspólnej przyszłości.<br />
Wstąpili oni masowo w szeregi<br />
Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej<br />
i bronią socjalistycznego budownictwa<br />
przed atakami wrogów mas<br />
pracujących i narodu polskiego. Czy to<br />
w warsztatach pracy, czy na roli spełniają<br />
oni swoje obowiązki rzetelnie, a w razie<br />
potrzeby z bronią w ręku stają<br />
na straży bezpieczeństwa”.<br />
Współ cze śnie spra wy zwią za ne<br />
z funkcjonowaniem ORMO w czasach<br />
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej budzą<br />
wiele emocji. Niektórzy z wypowiada<br />
ją cych się na ten te mat do wo dzą, iż<br />
przy na le żność do OR MO nie by ła<br />
czymś ne ga tyw nym, że wstą pie nie<br />
do niej wca le nie mu sia ło ozna czać<br />
współpracy z aparatem bezpieczeństwa<br />
i do no sów na in nych. Bez wąt pie nia<br />
część człon ków tej or ga ni za cji za cho -<br />
wywała się biernie wobec sytuacji społecz<br />
no -po li tycz nej i nie dzia ła ła<br />
Pewna grupa ludności<br />
sądeckiej z racji<br />
przynależności do ORMO<br />
czerpała korzyści<br />
majątkowe za gorliwe<br />
wypełnianie swych<br />
obowiązków. Te ostatnie<br />
sprowadzały się<br />
najczęściej, jak informują<br />
zachowane materiały<br />
archiwalne, do donosów<br />
na innych obywateli.<br />
na szkodę innych (zdarzały się przypadki,<br />
że oby wa te le zo sta wa li zmu sze ni<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 77
do wstąpienia do ORMO, np. podczas<br />
starania się o pracę).<br />
Nie można jednak przemilczeć faktu,<br />
że pewna grupa ludności sądeckiej z racji<br />
przynależności do ORMO czerpała<br />
korzyści majątkowe za gorliwe wypełnia<br />
nie swych obo wiąz ków. Te ostat nie<br />
spro wa dza ły się naj czę ściej, jak in for -<br />
mują zachowane materiały archiwalne,<br />
Wojewódzki Komitet PPR<br />
liczył, że rozbudowanie<br />
szeregów ORMO pozwoli<br />
zdławić resztki opozycji.<br />
Wytyczna, która została<br />
postawiona<br />
przed ormowcami,<br />
brzmiała: „gromić<br />
niedobitki band”.<br />
do donosów na innych obywateli. W ich<br />
wyniku wiele osób spotkały restrykcje,<br />
w tym ka ry wię zie nia, po bi cia. Z per -<br />
spektywy czasu te działania ormowców<br />
należy ocenić bardzo negatywnie. Wyrządzili<br />
oni krzywdę wielu niewinnym<br />
ludziom, byli pachołkami władzy ludowej,<br />
bez względ nie zwal cza ją cy mi de -<br />
mokratyczną opozycję.<br />
Niektóre działania ormowców i milicjantów<br />
wywoływały sprzeciw osób niezwiązanych<br />
z władzą ludową. Ich<br />
poczynania próbowano ośmieszać poprzez<br />
śpiewanie piosenek-paszkwilów<br />
na ich te mat. Wią za ło się to jed nak ze<br />
sporym ryzykiem. W społeczeństwie<br />
brak było wzajemnego zaufania. Donosu<br />
do Służby Bezpieczeństwa można było<br />
się spo dzie wać nie mal ze stro ny ka żde -<br />
go. W rejonie Łącka, szczególnie chętnie<br />
nucono następującą przyśpiewkę:<br />
„Milicyją orać, ormowcami włóczyć!<br />
Żeby tych próżniaków roboty nauczyć...”.<br />
Or mow cy w wy ści gu pra cy<br />
Trudna sytuacja polityczna w Polsce<br />
w la tach 1946-1948 zmu si ła ko mu ni -<br />
stów do roz bu do wy struk tur OR MO.<br />
W kra ju za cho dzi ły wów czas wa żne<br />
wydarzenia polityczne (referendum, wybory,<br />
walka z podziemiem). Nowe władze<br />
by ły świa do me fak tu, że<br />
HISTORIA<br />
do likwidacji opozycji nie wystarczą tylko<br />
funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa<br />
Pu blicz ne go i Mi li cji<br />
Obywatelskiej. Zdawano sobie sprawę,<br />
że po trzeb ny jest ktoś wię cej, ktoś, kto<br />
bę dzie ofiar nie wy ko ny wał za da nia<br />
w zakresie działalności polityczno-propagandowej,<br />
zwalczania opozycji.<br />
Na początku stycznia 1948 r. Wojewódzki<br />
Komitet Polskiej Partii Robotniczej<br />
w Kra ko wie wy słał<br />
do Powiatowych i Miejskich Komitetów<br />
PPR pismo, w którym zalecał rozbudowę<br />
szeregów ORMO, stawiając przed tą<br />
organizacją następujące zadania:<br />
„1) Pod nieść trzy krot nie ilość człon -<br />
ków oraz polepszyć stan organizacyjny,<br />
wzorując się na systemie wojskowym;<br />
2) Podwyższyć kwalifikacje komendantów<br />
i dowódców przez wymianę i dobór<br />
ludzi oraz intensywne ich szkolenie;<br />
3) Rozpocząć intensywniejsze szkolenie<br />
wojskowe a równolegle z nim polityczne<br />
członków ORMO. Prace te należy<br />
prowadzić przez zajęcia w terenie i kursy<br />
na szczeblach wojewódzkich;<br />
4) Szeroko rozbudować sieć świetlic<br />
ormowskich, które mają służyć przykładem<br />
dla in nych świe tlic, bę dąc do stęp ne<br />
dla ogółu ludności. Świetlice ormowskie<br />
ma ją być ośrod kiem pro mie nio wa nia<br />
wiedzy politycznej i ogólnej kultury i cywi<br />
li za cji, zwłasz cza w re jo nach wiej -<br />
skich. Świe tli ce or mow skie win ny<br />
prowadzić działalność uświadamiającą,<br />
artystyczną, oświatową i rozrywkową;<br />
5) Prowadzić masową pracę sportową<br />
przez zakładanie przy świetlicach i oddziałach<br />
ORMO klubów sportowych.<br />
W pracy tej również należy nastawić się<br />
na wieś, do której praca sportowa dotychczas<br />
w mniejszym stopniu docierała”.<br />
Wojewódzki Komitet PPR liczył, że<br />
rozbudowanie szeregów ORMO pozwoli<br />
zdławić resztki opozycji. Wytyczna, która<br />
została postawiona przed ormowcami,<br />
brzmiała: „gromić niedobitki band, odkrywać<br />
i unicestwiać przez współpracę<br />
z organami bezpieczeństwa zarodki przestępstwa<br />
wszelakiego charakteru; usuwać<br />
istniejące niedomagania w życiu gospodarczym<br />
Polski przez zwalczanie spekulacji<br />
i wydatny udział Ormowców<br />
w wyścigu pracy; wychować demokratów<br />
bezwzględnie oddanych sprawie Polski<br />
robotniczo-chłopskiej”. Wojewódzki Komitet<br />
PPR pouczał władze powiatowe odpowiedzialne<br />
za rozwój liczebny ORMO,<br />
jakie cele należy zrealizować, aby podołać<br />
zadaniu. Zalecono, aby Komitet Powiatowy<br />
PPR w Nowym Sączu wyznaczył<br />
osobę odpowiedzialną za ORMO. Postulowano,<br />
aby tą osobą był II sekretarz Komitetu<br />
Powiatowego lub Miejskiego PPR.<br />
Jego obowiązkiem było nawiązanie kontaktu<br />
z wojewódzkim komendantem<br />
ORMO, zapoznanie się z wszelkimi zarządzeniami<br />
wojewódzkiej komendy<br />
ORMO. Powiatowy komendant ORMO<br />
został także zobowiązany do wytypowania<br />
swych za stęp ców.<br />
Analiza źródeł historycznych pozwala<br />
stwier dzić, że wy tycz ne od no śnie<br />
OR MO dla Ko mi te tu Po wia to we go<br />
PZPR w Nowym Sączu nie były należycie<br />
realizowane. Stan liczebny ORMO<br />
uległ co praw da zwięk sze niu, ale ja kość<br />
re kru tów nie za do wa la ła władz wo je -<br />
wódzkich. 17 listopada 1948 r. II sekretarz<br />
KW PPR prze słał do I se kre ta rza<br />
Komitetu Powiatowego PPR w Nowym<br />
Sączu dokument, w którym znalazły się<br />
sło wa: „W do tych cza so wej prak ty ce<br />
przyjmowania do ORMO popełniliśmy<br />
szereg błędów, na skutek czego do jednostek<br />
ORMO przedostali się ludzie klaso<br />
wo nam ob cy – sza brow ni cy,<br />
spekulanci, pijacy oraz tacy, dla których<br />
le gi ty ma cja OR MO sta no wi pa ra wan<br />
dla ciemnych machinacji. Na obecnym<br />
etapie, zaostrzającej się walki klasowej<br />
z elementami kapitalistycznymi i reakcyjnym<br />
podziemiem, przed ORMO stoi<br />
za da nie pro wa dze nia zde cy do wa nej<br />
78 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
walki z tymi wrogami mas pracujących<br />
o wzmocnienie władzy ludowej i stworzenie<br />
warunków do budowy socjalizmu<br />
w Pol sce. W związ ku z tym na le ży na -<br />
tychmiast przystąpić do przeglądu szere<br />
gów OR MO za rów no na szcze blu<br />
dowódców, jak i szeregowych i przeprowadzić<br />
gruntowną weryfikację na szczeblu<br />
gromady, gminy i powiatu”.<br />
Władze wojewódzkie zaleciły usunąć<br />
z szeregów ORMO:<br />
1) Bogaczy wiejskich;<br />
2) Właścicieli większych przedsiębiorstw<br />
prywatnych i większych zakładów<br />
rzemieślniczych lub współudziałowców<br />
różnych firm spekulacyjnych, ludzi o podejrzanych<br />
źródłach utrzymania oraz restauratorów<br />
i kupców;<br />
3) Zamaskowanych wrogów, którzy<br />
w celach dywersyjnych weszli w szeregi<br />
OR MO, sze rząc tam pro pa gan dę<br />
przeciw Polsce Ludowej i ZSRR;<br />
4) Złodziei lub świadomych marnotraw<br />
ców do bra pu blicz ne go, szkod ni -<br />
ków gospodarczych czy malwersantów;<br />
5) Nałogowych pijaków i osoby szerzące<br />
demoralizację.<br />
Przegląd szeregów<br />
Cy to wa ny wy żej do ku ment stwier -<br />
dzał, że w celu przeprowadzenia dokładne<br />
go prze glą du sze re gów OR MO<br />
na le ży po wo łać po wia to we, miej skie<br />
i gminne komisje weryfikacyjne. Skład<br />
tych komisji mieli tworzyć: sekretarz powiatowego<br />
(miejskiego) komitetu PPR,<br />
szef powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa<br />
Publicznego, komendant powiatowy<br />
MO i za stęp ca ko men dan ta<br />
powiatowego do spraw ORMO. W terminie<br />
do dnia 28 listopada 1948 r. plano<br />
wa no prze pro wa dzić po wia to wą<br />
od pra wę se kre ta rzy ko mi te tów gmin -<br />
nych PPR, komendantów powiatowych<br />
MO i do wód ców gmin nych jed no stek<br />
ORMO. W grudniu 1948 r. komisje wery<br />
fi ka cyj ne mia ły za koń czyć prze gląd<br />
składu personalnego ORMO na Sądecczyź<br />
nie, skru pu lat nie prze ana li zo wać<br />
zebrany materiał dowodowy oraz sprawdzić<br />
postawione zarzuty. Ostateczna wery<br />
fi ka cja mia ła na stą pić w dniu 25<br />
grud nia 1948 r. Wów czas to po win no -<br />
ścią komisji weryfikacyjnej było wystąpić<br />
z wnio skiem do wo je wódz kie go<br />
ko men dan ta MO o za bra nie, po zo sta -<br />
wie nie lub wy da nie bro ni człon kom<br />
ORMO. Do 5 stycznia 1949 r. zalecono<br />
przysłać dokładne sprawozdanie z akcji<br />
do Komitetu Wojewódzkiego PPR.<br />
Wła dze wo je wódz kie pod ję ły ta kże<br />
decyzję o weryfikacji stanu osobowego<br />
Milicji Obywatelskiej na Sądecczyźnie.<br />
W tej sprawie zostało w dniu 19 listopada<br />
1948 r. skierowane pismo do I sekreta<br />
rza po wia to we go Ko mi te tu PPR<br />
w Nowym Sączu. Wojewódzki Komitet<br />
PPR w Krakowie wydał zarządzenie nakazujące<br />
natychmiastowe przystąpienie<br />
nie tylko do oceny dotychczasowej działal<br />
no ści MO, ale i rów nież zle cił prze -<br />
pro wa dzić nie zwłocz ny wer bu nek<br />
kan dy da tów do sze re gów MO we<br />
wszystkich fabrykach, zakładach pracy:<br />
„Kandydatów w naszym województwie<br />
– brzmiało rozporządzenie – musimy<br />
zwerbować ponad 500. Dotychczas<br />
w szeregach MO są duże braki osobowe,<br />
przez co w pew nym stop niu utrud nio -<br />
na jest wal ka z ban da mi, ele men tem<br />
prze stęp czym i re ak cyj nym. Do koń ca<br />
grud nia br. mu si my uzu peł nić sze re gi<br />
MO ludź mi war to ścio wy mi, od da ny mi<br />
obecnemu ustrojowi, ludźmi klasy robotniczej,<br />
element ten możemy tylko znaleźć<br />
wśród ludzi pracy. Do werbunku należy<br />
przystąpić z pełnym poświęceniem i zrozumieniem<br />
potrzeby. Nie szczędzić wysił<br />
ku, tru du dla do bra na szej Par tii.<br />
Kandydatów należy wybierać pewnych,<br />
aby nie za śmie cać sze re gów MO…<br />
W czasie werbunku należy utworzyć komisję<br />
kwalifikacyjną, która orzeka przydat<br />
ność kan dy da ta”. Okre ślo no<br />
wa run ki przy ję cia kan dy da ta do MO.<br />
Jak wynika z poniższego wyszczegól -<br />
nienia, nie były one zbyt wymagające.<br />
Starający się o przyjęcie do Milicji Obywatelskiej<br />
musiał być/posiadać:<br />
1) obywatelstwo polskie;<br />
2) kla so wy nie ob cy;<br />
3) nieskazitelną przeszłość;<br />
4) umiejętność czytania i pisania;<br />
5) wiek od 20 do 35 lat;<br />
6) prze ko na nia de mo kra tycz ne po -<br />
parte referencjami;<br />
7) wymagany stan zdrowia.<br />
Omówione w niniejszym artykule wytyczne<br />
dla sądeckiej Ochotniczej Rezerwy<br />
Milicji Obywatelskiej zostały wydane<br />
Starający się o przyjęcie<br />
do Milicji Obywatelskiej<br />
musiał posiadać<br />
umiejętność czytania<br />
i pisania.<br />
w okresie, kiedy nastąpiło połączenie<br />
PPR z PPS. W grud niu 1948 r. po wsta ła<br />
Polska Zjednoczona Partia Robotnicza<br />
(PPS zo sta ła wchło nię ta przez PPR), a jej<br />
pierwszym sekretarzem został Bolesław<br />
Bierut. Polscy komuniści dawali wyraz<br />
przekonaniu, że w jednym kraju może<br />
być tylko jedna partia polityczna. Zastała<br />
ona podporządkowana Związkowi Radzieckiemu.<br />
Nastąpiła indoktrynacja społeczeństwa<br />
w duchu stalinowskim.<br />
JAN WNĘK<br />
Autor jest doktorem historii, badaczem<br />
archiwów, pochodzi z Sądecczyzny<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 79
HISTORIA<br />
Tragedia na Dunajcu w marcu 1949 roku<br />
Wra ca li ze szko ły<br />
i od spo wie dzi<br />
Sześćdziesiąt jeden lat temu, w dniu 31 marca 1949 r.<br />
miało miejsce tragiczne zdarzenie. Tego dnia, o godz. 15,<br />
w czasie przewozu przez Dunajec ludności wracającej<br />
z kościoła oraz dzieci szkolnych, wracających ze szkoły<br />
w Jazowsku do położonych na drugim brzegu rzeki<br />
Brzyny i Obidzy, łódź wskutek uderzenia fal przechyliła<br />
się, co spowodowało wpadnięcie do wody i utonięcie<br />
wielu osób, w tym większości dzieci.<br />
Na temat tego katastrofalnego<br />
w skutkach wydarzenia niewiele<br />
się ówcześnie mówiło,<br />
a ta kże pi sa ło. Po sta ra ły się<br />
o to władze komunistyczne, którym zależało<br />
na nienagłaśnianiu tragedii.<br />
La ko nicz ne in for ma cje na te mat<br />
śmierci kilkunastu osób w nurtach Dunajca<br />
znalazły się w „Gazecie Krakowskiej”,<br />
a ta kże „Dzien ni ku Pol skim”.<br />
W pierwszym z dzienników napisano 1<br />
kwietnia 1949 r.:<br />
„W dniu wczorajszym w powiecie nowosądeckim<br />
zdarzył się straszny wypadek.<br />
O godzinie 15.30 gromada ok. 40<br />
lu dzi, w tym więk szość dzie ci od lat 7<br />
– 16 wra ca jąc z ko ścio ła w Ja zow sku<br />
i chcąc się mię dzy Ja zow skiem a Łąc -<br />
kiem przedostać przez Dunajec do wsi<br />
Obi dza, wsia dła na prom. Gdy prom<br />
znaj do wał się już przy dru gim brze gu,<br />
wart ki prąd wo dy zdo łał za lać część pro -<br />
mu. Wśród znaj du ją cych się na pro mie<br />
po wsta ła pa ni ka. Wszy scy rzu ci li się<br />
na tę część pro mu, gdzie wo da jesz cze<br />
się nie dostała. Spowodowało to wywróce<br />
nie się pro mu do gó ry dnem. Po ziom<br />
wody tego dnia był wysoki. W rezultacie<br />
uratowało się zaledwie 12 osób, 5 ofiar<br />
wyciągnięto w Jazowsku, a 7 w Kadczy.<br />
Resz ty na ra zie nie od na le zio no, gdyż<br />
zwłoki przypuszczalnie popłynęły z prądem.<br />
Akcja poszukiwania ofiar trwa nadal.<br />
Wła dze prze pro wa dza ją w tej<br />
tragicznej sprawie szczegółowe dochodzenia”.<br />
Z kolei w „Dzienniku Polskim” zamieszczono<br />
następującą informację:<br />
Wśród znajdujących się<br />
na promie powstała<br />
panika. Wszyscy rzucili się<br />
na tę część promu, gdzie<br />
woda jeszcze się nie<br />
dostała. Spowodowało to<br />
wywrócenie się promu<br />
do góry dnem.<br />
„31 mar ca o godz. 15.30 wra ca ła<br />
promem do miejscowości Obidza i Brzyna<br />
młodzież szkolna w wieku 8 – 15 lat<br />
oraz kil ka osób star szych od spo wie dzi<br />
w kościele w Jazowsku. W czasie przybi<br />
ja nia do brze gu od stro ny Obi dzy<br />
wskutek wadliwego manewrowania promem<br />
wdar ła się wo da na po kład, po wo -<br />
du jąc pa ni kę. Dzie ci wy ska ki wa ły<br />
z promu, mniejsze zmywała woda, której<br />
stan jest wysoki. Na łodzi znajdowało się<br />
oko ło 45 osób, z cze go ura to wa no 20<br />
tak, iż za cho dzi oba wa, że 25 osób uto -<br />
nę ło. Tra gicz ne sce ny roz gry wa ły się<br />
na oczach ze bra nej po dru giej stro nie<br />
rzeki ludności. Zaalarmowana straż pożar<br />
na przy by ła na miej sce ka ta stro fy<br />
po upły wie kil ku mi nut, wy do by wa jąc<br />
w Kadczy 5 osób, na moście w Gołkowi<br />
cach jed ną oso bę, w No wym Są czu<br />
jedną osobę. Za resztą czynione są poszukiwania.<br />
Na wiadomość o katastrofie<br />
przybył na dwóch samochodach oddział<br />
WOP wraz z pa tro lem kon nym, któ ry<br />
rozpoczął patrolowanie brzegów Dunajca.<br />
Ak cją wy do by wa nia lu dzi z wo dy<br />
w No wym Są czu kie ro wał ko men dant<br />
zawodowej straży pożarnej Józef Rojek.<br />
W ak cji ra tow ni czej bra ły udział straż<br />
po żar na z Łąc ka, Ja zow ska, Kad czy,<br />
Starego Sącza, Podegrodzia, które stawi<br />
ły się z ca łym sprzę tem. Ce lem usta -<br />
le nia po czy jej stro nie le ży<br />
wina w powyższym tragicznym wypadku<br />
prowadzone są energiczne dochodzenia,<br />
aby winnych pociągnąć do surowej<br />
odpowiedzialności”.<br />
Ile by ło ofiar?<br />
Zachowane materiały źródłowe podają<br />
rozbieżne dane odnośnie liczby ofiar.<br />
Do dnia 1 kwiet nia godz. 12. w po łu dnie<br />
znaleziono ciała 12 osób, w tym 3 kobiet<br />
i 1 mę żczy zny oraz 8 dzie ci. 1<br />
kwiet nia przy był na miej sce wy pad ku<br />
pro ku ra tor oraz sę dzia śled czy, któ rzy<br />
przesłuchali świadków. Pogrzeb części<br />
ofiar od był się w Ja zow sku 3 kwiet -<br />
nia 1949 r. o godz. 17. By ła to nie dzie -<br />
la. W po grze bie wzię li udział, prócz<br />
miej sco we go spo łe czeń stwa, wła dze<br />
gmin ne i de le ga cje wie lu or ga ni za cji<br />
społecznych.<br />
To katastrofalne w skutkach wydarzenie<br />
by ło ana li zo wa ne przez cen tral ne<br />
władze polityczne. 13 kwietnia 1949 r.<br />
Ministerstwo Administracji Publicznej<br />
zwróciło się do Urzędu Wojewódzkiego<br />
w Kra ko wie z proś bą o na de sła nie<br />
szczegółowych informacji, dotyczących<br />
zatonięcia łodzi na Dunajcu. W wykona<br />
niu po wy ższe go za rzą dze nia Urząd<br />
Wo je wódz ki przed ło żył spra woz da nie<br />
(AP Kra ków, UW II, sygn. 949,<br />
k. 551, 553; Pismo Urzędu Wojewódzkiego<br />
w Krakowie do Ministerstwa Ad-<br />
80 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
wymaganych planów urządzenia prze -<br />
wozu na Dunajcu w Jazowsku i przewóz<br />
odbywa się do tej pory… na nieocechowa<br />
nej ło dzi, któ ra nie da je peł nej gwa -<br />
ran cji i zu peł ne go bez pie czeń stwa…<br />
Pogrzeb części ofiar odbył<br />
się w Jazowsku<br />
3 kwietnia 1949 r.<br />
o godz. 17. Była to<br />
niedziela. W pogrzebie<br />
wzięli udział, prócz<br />
miejscowego<br />
społeczeństwa, władze<br />
gminne i delegacje wielu<br />
organizacji społecznych.<br />
mi ni stra cji Pu blicz nej w War sza wie).<br />
Informowano w nim, że z łodzi korzystano<br />
bez zezwolenia władz. 13 listopada<br />
1948 r. sta ro sta po wia to wy<br />
nowosądecki wysłał do Urzędu Gminy<br />
w Łącku pismo następującej treści:<br />
„Mimo kilkakrotnych zarządzeń, nie<br />
przedłożyły gromady Obidza i Jazowsko<br />
W tym stanie sprawy, utrzymanie przewozu<br />
jest niedopuszczalne. Na zasadzie<br />
art. 187 usta wy wod nej z 19.9.1922 Dz.<br />
U. R. P. nr 102 – za ka zu ję dal sze go prze -<br />
wo zu ło dzią na Du naj cu w Ja zow sku,<br />
pod zagrożeniem sankcji karnych, przewi<br />
dzia nych w art. 247 cyt. usta wy. Po -<br />
ste ru nek MO w Łąc ku otrzy mu je<br />
rów no cze śnie za rzą dze nie za mknię cia<br />
łodzi na łańcuch i złożenia kluczy w zarządzie<br />
gminy w Łącku. O tym zawiadomić<br />
na le ży za in te re so wa ne gro ma dy:<br />
Obidzę, Brzynę i Jazowsko” (AP Kra -<br />
ków, UW II, sygn. 949, k. 599; Pi smo<br />
starosty powiatowego nowosądeckiego<br />
do zarządu gminy w Łącku).<br />
Łódź uruchomił przewoźnik na skutek<br />
próśb lo kal nej lud no ści, któ ra nie<br />
miała możności przedostania się przez<br />
Dunajec do drogi asfaltowej i kościoła.<br />
Tragedia z marca 1949 r. wydarzyła<br />
się w okre sie bar dzo trud nym dla spo łe -<br />
czeństwa sądeckiej wsi. Powoli dźwigała<br />
się ona wów czas ze skut ków dru giej<br />
woj ny świa to wej. Nę ka na by ła przez<br />
nieszczęśliwe zdarzenia losowe, klęski<br />
ele men tar ne, a ta kże bez li to śnie przez<br />
komunistów. Władze polityczne zwiększały<br />
ilość obowiązkowych dostaw płodów<br />
rolnych dla państwa. Przystąpiono<br />
do kolektywizacji rolnictwa, tj. likwidacji<br />
prywatnej własności ziemi i tworzenia<br />
spółdzielni produkcyjnych.<br />
JAN WNĘK<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 81
SPORT<br />
Nasi na Paraolimpiadę<br />
Piąt ka ze Star tu<br />
Dwunastu sportowców niepełnosprawnych – trzy kobiety<br />
i dziewięciu mężczyzn – reprezentować będzie Polskę<br />
w X Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich<br />
w Vancouver (12-21 marca).<br />
Wśród nich piątka zawodników<br />
(wystąpią w biegach<br />
narciarskich i biathlonie)<br />
Startu Nowy Sącz: Arleta<br />
Dudziak, Katarzyna Rogowiec, Jan Koło<br />
dziej, Ka mil Ro siek i Ro bert Wą tor.<br />
Opiekunem i szefem misji olimpijskiej<br />
jest również sądeczanin Stanisław Ślęzak,<br />
a serwismenami Leszek Pochwała<br />
i Dawid Damian. Wylot do Kanady: 5<br />
marca.<br />
– Tra sy za wo dów są nam zna ne, by li -<br />
śmy tam przed ro kiem na pró bie przed -<br />
olimpijskiej – mówi Kamil Rosiek. – Są<br />
one śred nio trud ne, bar dzo szyb kie, co<br />
mi od po wia da, bo naj le piej czu ję się<br />
w sprincie biatlonowym.<br />
Najmłodszą w tym gronie jest Arleta<br />
Du dziak, naj star szym Ro bert Wą tor<br />
(rocznik 1955, rodem z Dobrej), mistrz<br />
i wi ce mistrz świa ta. Po wy pad ku ma<br />
am pu to wa ne koń czy ny dol ne. Star tu je<br />
jako sledżysta – od nazwy specjalnej odmiany<br />
narto-sanek, będącej zimową mutacją<br />
sportowego wózka.<br />
Utytułowanym zawodnikiem jest Jan<br />
Ko ło dziej (ur. w 1970 w Li ma no wej),<br />
który od dziecka nie zgina stawów kolanowych.<br />
Ma na swym koncie medale<br />
olim pij skie: zło ty z Al ber tvil le (1992)<br />
w wy ści gu na 5 km, po nad to je den<br />
srebrny i trzy brązowe.<br />
Nadzieje na olimpijskie laury wiązane<br />
są ta kże z Ka mi lem Roś kiem (ur.<br />
w 1984 w No wym Są czu), któ ry uro dził<br />
się z niewykształconą prawą nogą.<br />
Przed wyjazdem do Kanady nasi zawodnicy<br />
trenowali na Polanie Jakuszyckiej<br />
w Szklarskiej Porębie, uczestniczyli<br />
też w pucharowych imprezach we Francji<br />
i Niem czech.<br />
W dotychczasowym dorobku zimowych<br />
pa ra olim piad pol scy spor tow cy<br />
ma ją 44 me da le, w tym 11 zło tych, 7<br />
srebrnych i 26 brązowych. Warto wiedzieć,<br />
że medal paraolimpijski gwarantuje<br />
zawodnikom stałą rentę.<br />
Przesłaniem ruchu paraolimpijskiego<br />
jest stwo rze nie mo żli wo ści współ za -<br />
wodnictwa osobom niepełnosprawnym<br />
na takich samych zasadach, jak osobom<br />
pełnosprawnym. Dla wielu osób niepełno<br />
spraw nych sport jest szan są otwar cia<br />
się na życie, zdobycia akceptacji w środowisku<br />
społecznym i zobaczenia świata.<br />
Star tu ją cy w igrzy skach<br />
Kan dy dat ka do me da li w Van co uver, Ka ta rzy na Ro go wiec, po cho dzi<br />
z Rabki-Zarytego, startuje w barwach Startu Nowy Sącz<br />
82 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Dzięki rodzicom poprzez<br />
sport odzyskała chęć do<br />
życia. Mama i tata nigdy jej<br />
w niczym nie wyręczali i<br />
nie izolowali od<br />
rówieśników. Kasia pływa,<br />
jeździ na rowerze i rolkach.<br />
Bez problemów kieruje<br />
samochodem, sama<br />
sprząta i gotuje.<br />
paraolimpijskich sportowcy dążą do perfekcji<br />
na miarę swoich – ograniczonych<br />
przez niepełnosprawność – możliwości.<br />
Zło ta Ka sia<br />
W poprzednich igrzyskach, cztery lata<br />
temu w Turynie, jedyne medale – dwa<br />
złote – wywalczyła w biegach na 5 (stylem<br />
dowolnym) i 15 km (stylem klasycznym)<br />
Katarzyna Rogowiec. Ma też<br />
na swoim koncie medale mistrzostw<br />
świa ta: dwa zło te, czte ry srebr ne i je den<br />
brązowy. W Vancouver chce powalczyć<br />
o medale przede wszystkim w biathlonie.<br />
Kasia ma 32 lata (ur. 14 października<br />
1977). Jako trzyletnie dziecko w wypadku<br />
podczas sianokosów straciła ręce.<br />
Wiele miesięcy spędziła w szpitalu. Jak<br />
mówi z tamtych lat niewiele pamięta.<br />
– Znam te wydarzenia z opowiadań<br />
moich rodziców, rodziny i to jest wszystko.<br />
Na uczy łam się jeść i pić nie ma jąc<br />
już rąk. Nie pa mię tam, jak to by ło mieć<br />
rę ce. By ły mo men ty kie dy cho wa łam<br />
przed ludź mi pro te zy, no si łam ta kie<br />
bluz ki, aby nie by ło wi dać, że nie mam<br />
rąk. Po tem stop nio wo coś się we mnie<br />
prze ła ma ło. Udo wad nia łam so bie<br />
i wszyst kim, że je stem w sta nie zro bić<br />
wiele rzeczy. Moje sportowe początki zawdzię<br />
czam oj cu, któ ry od ma leń ko ści<br />
za chę cał mnie do jaz dy na nar tach.<br />
Przed wypadkiem jeździłam i po wypadku<br />
ta ta też po sta wił mnie na nar tach.<br />
Dzięki rodzicom poprzez sport odzyska<br />
ła chęć do ży cia. Ma ma i ta ta ni gdy<br />
jej w niczym nie wyręczali i nie izolowali<br />
od rówieśników. Kasia pływa, jeździ<br />
na ro we rze i rol kach. Bez<br />
FOT. PIG<br />
problemów kieruje samochodem, sama<br />
sprząta i gotuje.<br />
W okre sie stu diów ży ła bar dzo ak -<br />
tywnie. Założyła kółko teatralne i zaczęła<br />
szukać klubu narciarskiego. Chciała<br />
spró bo wać i... tak to się za czę ło.<br />
– To są zwy cię stwa tak na praw dę<br />
nad sa mym so bą. Zwy cię stwa, któ re<br />
uświa da mia ją, że mo gę się cią gle cie -<br />
szyć, że zno wu coś uda ło mi się prze ła -<br />
mać, wywalczyć – podkreśla.<br />
Jako zawodniczka sklasyfikowana jest<br />
pod symbolem LW 5/7 (narciarka stojąca<br />
– w sporcie niepełnosprawnych<br />
z oczywistych powodów powszechnie<br />
stosuje się handicapy w zależności<br />
od stopnia niepełnosprawności). Trenuje<br />
pod okiem Wie sła wa Cem py, b. za -<br />
wodnika LKS Piątkowa, olimpijczyka.<br />
Bierze udział we wszystkich konkurencjach<br />
w narciarstwie klasycznym (biegi<br />
na 5, 10, 15 km, szta fe ta 3 x 2,5 km, bia -<br />
tlon na 7,5 i 12,5 km).<br />
Jest magistrem ekonomii (po krakowskiej<br />
AE), ukoń czy ła też stu dia po dy plo -<br />
mo we w Wy ższej Szko le Za rzą dza nia<br />
Per so ne lem w War sza wie. W 2008 r.<br />
wraz z grupą niepełnosprawnych wzięła<br />
udział w wy pra wie trek kin go wej<br />
na Ki li man dża ro or ga ni zo wa nej przez<br />
Fun da cję An ny Dym nej „Mimo<br />
Wszystko”.<br />
(LEŚ)<br />
Sądeccy medaliści paraolimpiad<br />
Innsbruck 1988<br />
złoty i brązowy – Marcin Kos (biegi);<br />
Albertville 1992<br />
złote – Marcin Kos i Jan Kołodziej (biegi);<br />
brązowe – sztafeta 4x5 km (Marcin Kos, Jan<br />
Kołodziej, Marian Damian, Andrzej Pietrzyk),<br />
Jan Kołodziej (biegi);<br />
Lillehammer 1994<br />
złote – 2 x Marcin Kos (biegi); srebrne – Jan<br />
Kołodziej, Marcin Kos (biegi), Piotr Sułkowski<br />
(biegi); brązowy – Jan Kołodziej (biegi);<br />
Salt Lake City 2002<br />
złoty i brązowy – Wiesław Fiedor (biegi),<br />
brązowy – Bogumiła Kapłoniak (biegi);<br />
Turyn 2006<br />
złote – 2 x Katarzyna Rogowiec (biegi).<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 83
SPORT<br />
Każdy szanujący się Czytelnik naszego pisma powinien kibicować<br />
szczypiornistkom UKS „Olimpia”<br />
W bar wach „Są de cza ni na”<br />
W niedzielę 14 lutego szczypiornistki UKS Olimpia<br />
Nowy Sącz po raz pierwszy wystąpiły w meczu II ligi<br />
w koszulkach z logiem miesięcznika „Sądeczanin”,<br />
gromiąc Zgodę Ruda Śląska 29-22.<br />
Wha li spor to wej przy ul.<br />
Nad brze żnej są de czan ki<br />
nie da ły szans ry wal kom<br />
ze Ślą ska, do prze rwy na -<br />
sze dziew czy ny pro wa dzi ły 15–10.<br />
Po tym spotkaniu piłkarki ręczne Olimpii<br />
zajmowały pierwsze miejsce w tabeli<br />
z olbrzymimi szansami na awans do I ligi,<br />
a do końca rozgrywek pozostały jeszcze<br />
cztery spotkania.<br />
– Ten mecz był wa żny, po nie waż gra -<br />
li śmy z dru ży ną, któ ra zaj mu je trze cie<br />
miej sce w ta be li – tłu ma czy ła tre ner<br />
Olim pii Lu cy na Zyg munt, w in nym<br />
wcieleniu dyrektor i nauczycielka wychowania<br />
fizycznego w Gimnazjum nr 5<br />
im. św. Kin gi. Jej pod opiecz ne to naj bar -<br />
dziej wysportowane dziewczęta z sądeckich<br />
gim na zjów i szkół śred nich,<br />
trenują trzy razy w tygodniu.<br />
Niedawno Lucyna Zygmunt podpisała<br />
umowę o sponsoringu UKS Olimpia<br />
z prezesem Fundacji Sądeckiej Zygmuntem<br />
Berdychowskim i dziewczęta założy<br />
ły no we ko szul ki. Nie trze ba<br />
tłu ma czyć, że obo wiąz kiem Czy tel ni -<br />
ków „Sądeczanina” jest teraz trzymanie<br />
kciuków za szczypiornistki Olimpii.<br />
Po czą tek pod... Olim pem<br />
Uczniowski Klub Sportowy Olimpia<br />
ma ty le lat, ile Gim na zjum nr 5 im. św.<br />
Kingi. Wtedy dyrektorem największego<br />
gimnazjum w mieście została w 1999 r.<br />
nauczycielka wf i wielki przyjaciel sportowców,<br />
Lucyna Zygmunt. Nazwa klubu<br />
zro dzi ła się spon ta nicz nie pod czas<br />
pierwszego obozu sportowego w Grecji.<br />
Przez dwa ty go dnie są de czan ki tre no -<br />
wa ły u stóp gó ry Olimp ra zem z mło -<br />
dzieżą z Kateriny. Pierwszym prezesem<br />
UKS „Olimpia” został Maciej Ciesielka.<br />
Obecnie funkcję prezesa pełni Józef<br />
Pyzik, znany sądecki handlowiec, radny<br />
powiatowy, mając za zastępców Karola<br />
Ba stę i Mie czy sła wa Ka czwiń skie go.<br />
84 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Ponadto w zarządzie zasiadają: Maciej<br />
Cie siel ka, Da nu ta Ka miń ska, Mo ni ka<br />
Fi kiel -Szkar łat, Jo lan ta Pię ta, Ma ciej<br />
Łukasik i Paulina Motak.<br />
Nazwa klubu zrodziła się<br />
spontanicznie podczas<br />
pierwszego obozu<br />
sportowego w Grecji. Przez<br />
dwa tygodnie sądeczanki<br />
trenowały u stóp góry<br />
Olimp razem z młodzieżą<br />
z Kateriny.<br />
Kadrę szkoleniową stanowią trenerzy,<br />
instruktorzy i nauczyciele wychowania<br />
fi zycz ne go szko ły, wspo ma ga ni przez<br />
wychowawców. Na wyróżnienie, oprócz<br />
oczywiście dyr. Lucyny Zygmunt, zasługują<br />
wuefiści: Jolanta Pięta-Saczka, Kazimierz<br />
Dygoń, Dorota Olszewska i Dorota<br />
Miechur.<br />
Wszyscy trenerzy i działacze klubu<br />
pra cu ją spo łecz nie. Po dzię ko wa niem<br />
za tę pracę są sukcesy odnoszone przez<br />
ich pod opiecz nych, o czym świad czy<br />
bogata kolekcja pucharów i dyplomów<br />
zdo bią cych hol szkol ny i ga bi net pa ni<br />
dyrektor. Nie sposób wymienić wszystkich<br />
lau rów zdo by tych przez szczy pior -<br />
nist ki UKS „Olim pia” w mi nio nym<br />
dziesięcioleciu. Najważniejsze z nich to<br />
wy gra nie ogól no pol skich tur nie jów<br />
w Szcze ci nie, War sza wie, Gli wi cach,<br />
Gdyni, Lublinie, Krakowie, Chorzowie,<br />
No wym Są czu w ró żnych ka te go riach<br />
wiekowych. Z zagranicznych sukcesów<br />
trzeba wymienić I miejsce w międzynarodowym<br />
turnieju w kategorii młodziczek<br />
w Da nii oraz III miej sce<br />
w ogólnoświatowym turnieju piłki ręcznej<br />
(95 drużyn z całego świata) w kategorii<br />
juniorek młodszych w Göteborgu.<br />
(HSZ)<br />
Pod opieką świętej Kingi<br />
Przed staw my się<br />
Powstanie Gimnazjum nr 5 im.<br />
św. Kin gi w No wym Są czu<br />
wią że się ści śle z wi zy tą<br />
w 1999 r. na Sądecczyźnie Jana<br />
Pawła II, który w Starym Sączu kano<br />
ni zo wał Pa nią Zie mi Są dec kiej<br />
– pa tron kę na szej szko ły. Po stać św.<br />
Kingi, jako wzorzec osobowy, stała się<br />
dla nas wskazówką przy tworzeniu syste<br />
mu war to ści, któ ry zo stał wpi sa ny<br />
w działania wychowawczo-dydaktyczne<br />
szko ły.<br />
Na pamiątkę tamtego wydarzenia rodzice<br />
ufundowali tablicę, poświęconą<br />
przez Jana Pawła II. Na prośbę młodzieży<br />
siostry klaryski opracowały hymn szkoły,<br />
a niedługo potem otrzymaliśmy piękny<br />
sztandar. Z inicjatywy uczniów pierwszego<br />
rocznika zostały wprowadzone jednolite<br />
stroje z emblematem św. Kingi.<br />
W ka żdym ro ku próg na szej szko ły<br />
przekraczają młodzi ludzie z marzeniami<br />
i na dzie ja mi, że tu zdo bę dą do bre<br />
wykształcenie oraz nawiążą wspaniałe<br />
przyjaźnie, a w razie trudności odnajdą<br />
po moc ną dłoń. O wy so kim po zio mie<br />
na ucza nia szko ły świad czą suk ce sy<br />
w konkursach przedmiotowych, w których<br />
54 na szych uczniów zy ska ło ty tuł<br />
finalisty lub laureata. Rozwijaniu zainteresowań<br />
młodych ludzi i kształtowaniu<br />
ich cha rak te rów słu żą ró żno rod ne<br />
za ję cia po za lek cyj ne. Licz ne pro jek ty<br />
edukacyjne związane z wymianą zagraniczną<br />
młodzieży powodują, że uzyskali<br />
śmy ty tuł „Gim na zjum otwar te go<br />
na Europę”. Nasza szkoła jest organizato<br />
rem wie lu cie ka wych kon kur sów<br />
m.in. „Potyczki z literaturą”, „Doświadcze<br />
nie fi zycz ne ro ku”, eko lo gicz ny,<br />
o patronce szkoły.<br />
W cią gu 10 lat uda ło nam się stwo -<br />
rzyć swoistą tradycję szkoły. Charaktery<br />
stycz ny strój szkol ny, uro czy ste<br />
przyjęcie klas pierwszych w poczet gimnazjalistów,<br />
święto szkoły organizowane<br />
nie tyl ko dla uczniów, ale ta kże dla<br />
społeczności lokalnej, czy coroczne rajdy<br />
szla kiem św. Kin gi – wszyst ko ra zem<br />
two rzy to żsa mość spo łecz no ści szkol -<br />
nej. Na uczy cie le, ma jąc świa do mość<br />
ogromnego zróżnicowania w poziomie<br />
wiedzy i umiejętności swoich uczniów,<br />
prowadzą zajęcia kompensacyjne, które<br />
ma ją nie tyl ko ogrom ny wpływ na pod -<br />
niesienie wyników kształcenia, ale także<br />
na budowanie więzi w relacjach uczeń<br />
– nauczyciel. Dzięki takiemu podejściu<br />
pe da go gów i do sto so wa niu bu dyn ku<br />
do potrzeb uczniów niepełnosprawnych<br />
mogą w naszej szkole działać klasy integracyjne.<br />
Szkoła zajmuje co roku czołowe miejsca<br />
w wynikach egzaminu gimnazjalnego,<br />
a w 2009 r. osią gnę ła naj więk sze<br />
rezultaty we współczynnikach EWG.<br />
Współ pra ca ro dzi ców, na uczy cie li,<br />
or ga ni za cji uczniow skich przy czy ni ła<br />
się do te go, że na sze gim na zjum ja ko<br />
pierw sze na Są dec czyź nie otrzy ma ło<br />
cer ty fi kat Szko ły Pro mu ją cej Bez pie -<br />
czeństwo.<br />
LU CY NA ZYG MUNT<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 85
SPORT I TURYSTYKA<br />
Przed 20 laty reaktywowano Oddział „Beskid”<br />
Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego<br />
Dwa razy rozwiązani<br />
Oddział „Beskid” Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego<br />
w Nowym Sączu powstał w 1906 r. i szybko stał się<br />
jednym z czołowych w kraju. Prowadził szeroką<br />
działalność z udziałem tak wybitnych postaci jak prof.<br />
Sosnowski czy prof. Rapf. Dwie przerwy w działalności<br />
PTT spowodowały totalitarne systemy. Najpierw<br />
faszystowski, a potem komunistyczny.<br />
Po woj nie To wa rzy stwo wzno -<br />
wi ło dzia łal ność, ale w 1950 r.<br />
na po le ce nie władz ko mu ni -<br />
stycznych, zostało zlikwidowane.<br />
Po dob ny los do tknął też in ne<br />
or ga ni za cje o „nie słusz nym” ro do wo -<br />
dzie, w tym tak za słu żo ne jak Zwią zek<br />
Harcerstwa Polskiego czy Towarzystwo<br />
Gimnastyczne „Sokół”. Organizacje te<br />
likwidowano lub „unifikowano” tak, by<br />
łatwiej można było nimi sterować. PTT<br />
został wchłonięty przez nowo powstałe<br />
PTTK. Nadzieję na reaktywację organizacji<br />
dał dopiero solidarnościowy zryw<br />
społeczeństwa w latach 1980/1981. Powsta<br />
ły wte dy pierw sze struk tu ry PTT,<br />
które 13 grudnia 1981 r. zostały przez<br />
wła dze ko mu ni stycz ne po raz ko lej ny<br />
rozwiązane. Towarzystwo po wielu próbach<br />
uda ło się za re je stro wać je sie -<br />
nią 1988 r., a rok póź niej od był<br />
się I Zjazd odrodzonego PTT. Oddział<br />
w Nowym Sączu został reaktywowany<br />
z inicjatywy Macieja Zaremby. Zebranie<br />
za ło ży ciel skie od by ło się 31 mar -<br />
ca 1990 r. w hotelu „Panorama”. Zarząd<br />
składał się w całości z nowosądeckich<br />
prze wod ni ków, a pre ze sem wy bra no<br />
Macieja Zarembę, który funkcję tę pełnił<br />
przez pięć trzy let nich ka den cji<br />
do 2004 r., gdy nada no mu ty tuł Ho no -<br />
rowego Prezesa Oddziału. Przez trzy lata<br />
PTT prze wo dził Woj ciech Lip pa<br />
a od 2007 r. pre ze su je mu Woj ciech Sza -<br />
rota. Biorąc pod uwagę osoby aktualnie<br />
pła cą ce skład ki, Od dział po sia da 330<br />
człon ków. Łącz nie jed nak, od 1990 r.<br />
wstąpiło do niego 985 osób i niedługo<br />
zostanie wręczona legitymacja o numerze<br />
1000.<br />
W gó ry mi ły bra cie<br />
Od po cząt ku przy ję to za sa dę, że<br />
miejsce PTT jest w górach i organizacja<br />
wy cie czek gór skich sta ła się pod sta -<br />
wo wą dzia łal no ścią Od dzia łu.<br />
To wa rzy stwo pro pa gu je w ten spo sób<br />
regularne uprawianie turystyki górskiej<br />
jako formy czynnego wypoczynku i poży<br />
tecz ne go spę dza nia wol ne go cza su.<br />
Są to zarówno wycieczki jednodniowe,<br />
jak i kil ku na sto dnio we wy pra wy.<br />
Pierwsza odbyła się 24 czerwca 1990 r.<br />
na grań Do li ny Cho cho łow skiej.<br />
Uczest ni czy ło w niej 46 osób, a prze -<br />
wodnikami byli Stanisław Leśnik, Stani<br />
sław Sma ga i Ma ciej Za rem ba.<br />
Przez 20 lat zorganizowano aż 1463 imprezy,<br />
z czego 81 w samym tylko 2009<br />
r. Łącz nie uczest ni czy ło w nich po -<br />
nad 44 800 turystów. Wiele imprez we-<br />
86 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
szło na sta łe do ka len da rza Od dzia łu,<br />
jak cho cia żby co rocz ne po ko ny wa nie<br />
hi sto rycz nej tra sy z Piw nicz nej przez<br />
Ra dzie jo wą do Ry tra, któ rą w dniu 1<br />
lip ca 1906 r. prze szła pierw sza wy -<br />
ciecz ka w hi sto rii „Be ski du”. In ne, to<br />
czerw co we Noc ne Wę dro wa nie czy<br />
Dzień Dziec ka w gó rach, li sto pa do wa<br />
Szlakiem Legionów, grudniowe miko -<br />
łajki na Babiej Górze, a także Góralska<br />
Pa ster ka na Wik to rów kach w Ta trach,<br />
msza święta Ludzi Gór na Jaworzynie<br />
czy Wielkopiątkowa Droga do Krzyża<br />
na Mogielicę. Niewątpliwie największą<br />
atrakcją są coroczne wyprawy w góry<br />
Europy. Łącznie wędrowano i wspinano<br />
się w 21 kra jach, zdo by wa jąc też kil -<br />
ka czterotysięczników.<br />
Wszyst kie pra ce wy ko ny wa ne są<br />
w PTT społecznie. Również przewodnicy<br />
prowadzą wycieczki bez pobierania<br />
wynagrodzenia. W ciągu 20 lat było ich<br />
87, a najaktywniejsi to Maciej Zaremba<br />
– 206 im prez, Wła dy sław Ko wal czyk<br />
– 171, Krzysz tof Żucz kow ski – 153,<br />
Wszystkie prace<br />
wykonywane są w PTT<br />
społecznie. Również<br />
przewodnicy prowadzą<br />
wycieczki bez pobierania<br />
wynagrodzenia. W ciągu<br />
20 lat było ich 87.<br />
Wojciech Szarota – 126, Leszek Małota<br />
– 106, Je rzy Gał da – 99, Ry szard Pa tyk<br />
– 88, Wie sław Wcze śny – 48, Ro bert<br />
Cem pa – 47 i Ma rek Woj sław – 40.<br />
W 1998 r. Od dział zor ga ni zo wał kurs<br />
przewodnicki, który ukończyły 53 osoby.<br />
Powstało wówczas Koło Przewodników<br />
PTT, któ re mu od po cząt ku<br />
prezesuje Jerzy Gałda. Obecnie trwają<br />
ostatnie wykłady na kolejnym kursie.<br />
Od 2004 r. trwa współ pra ca z Są dec -<br />
kim Uniwersytetem Trzeciego Wieku.<br />
Organizacją wycieczek dla jego słuchaczy<br />
zaj mu je się Wie sław Wcze śny. Od -<br />
dział pomaga też w organizacji corocznych<br />
Małopolskich Rajdów<br />
Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Ponadto<br />
przy Od dzia le dzia ła od kil ku lat nie -<br />
formalna grupa zwana „szalonymi<br />
emerytami”. Organizatorem i przewodnikiem<br />
50 wycieczek, które odbywają się<br />
corocznie w połowie każdego tygodnia,<br />
jest Stanisław Pałka.<br />
Propagowana jest, szczególnie wśród<br />
młodzieży, akcja zdobywania Górskiej<br />
Odznaki Turystycznej PTT oraz dziecięcej<br />
„Ku wier chom”. Do tej po ry przy -<br />
zna no 360 od znak ró żnych stop ni.<br />
Od 2009 r., z inicjatywy Wojciecha Szaroty<br />
prowadzony jest konkurs „Zdobywa<br />
my swój Mo unt Eve rest”.<br />
Od 1990 r. Od dział po sia da wła sne<br />
pi smo re da go wa ne od po cząt ku przez<br />
Macieja Zarembę. Do tej pory ukazało<br />
się 65. numerów „Beskidu” w łącznym<br />
nakładzie 30 100 egzemplarzy. W 1996<br />
i 1997 r. w trzech ko lej nych to mach „Al -<br />
manachu Sądeckiego” ukazała się mono<br />
gra fia Od dzia łu, na pi sa na przez<br />
Macieja Zarembę. Natomiast w 2001 r.<br />
Od dział wy dał ob szer ną mo no gra fię,<br />
obejmującą lata 1906-1950, opracowaną<br />
przez Wal de ma ra Na dol skie go,<br />
a w 2005 r. mo no gra fię za la ta 1990-<br />
2005 pióra Macieja Zaremby.<br />
52 kilometry szlaku,<br />
20 tomów kroniki<br />
PTT zajmuje się także znakowaniem<br />
szlaków. W 1991 r. oznakowano dojście<br />
do Jaskini Zbójnickiej na stoku Jaworza<br />
w Be ski dzie Wy spo wym a w 1995 r.<br />
dojście do beskidzkiego Morskiego Oka<br />
na sto ku Ma śla nej Gó ry w Be ski dzie<br />
Ni skim. Wcze śniej, bo w 1992 r. w 700.<br />
rocznicę śmierci, wyznakowano pięknie<br />
rzeź bio ny mi ta bli ca mi, co jest ewe ne -<br />
men tem w ska li kra jo wej, Szlak Bł. Kin -<br />
gi ze Sta re go Są cza przez Prze hy bę<br />
do Krościenka. Największym przedsięwzięciem<br />
było w 1999 r. wyznakowanie<br />
Nowosądeckich Szlaków Spacerowych,<br />
otaczających miasto okolicznymi wzgórzami<br />
52 km pierścieniem. Szlak zaprojektowali<br />
Oktawian Duda i Władysław<br />
Kowalczyk. Dwukrotnie wydano informa<br />
tor z ma pą szla ku. W 2008 r. z ini cja -<br />
ty wy Woj cie cha Sza ro ty wy da no<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 87
SPORT<br />
informator Nowy Sącz. Szlaki spacerowe<br />
w obrębie Starego Miasta. Ostat nio<br />
ukazała się angielska i niemiecka wersja<br />
językowa.<br />
Warto jeszcze wspomnieć o innych<br />
działaniach Oddziału. Sekcja Narciarska<br />
propaguje wędrówki na nartach śladowych<br />
jako alternatywę dla narciarstwa<br />
„wyciągowego”. Natomiast Sekcja Wysokogórska<br />
organizuje przejścia ambitniej<br />
szych tras gór skich w ma łych gru -<br />
pach. Ma na koncie wielokrotne wyprawy<br />
w Al py, a ta kże na Kau kaz, w gó ry<br />
Afryki oraz na trudniejsze szczyty tatrzańskie.<br />
Imponująca jest biblioteka<br />
górska Oddziału, licząca ponad 6700 pozy<br />
cji. Od dział włą czał się w wie le ak cji<br />
ekologicznych, jak na przykład „Sprzątanie<br />
świata” oraz inne, jak prowadzenie<br />
kwesty na cmentarzu komunalnym w ramach<br />
akcji „Ratujmy sądeckie nekropolie”.<br />
Członkowie Koła Przewodników<br />
pełnili służbę porządkową podczas wizyty<br />
Jana Pawła II na starosądeckich błoniach<br />
w dniu 16 czerw ca 1999 r. W 2001<br />
r. Koło Przewodników było organizatorem<br />
XV Ogólnopolskiej Pielgrzymki<br />
W 2001 r. Koło<br />
Przewodników było<br />
organizatorem XV<br />
Ogólnopolskiej Pielgrzymki<br />
Przewodników<br />
Turystycznych na Jasną<br />
Górę, w której<br />
uczestniczyło dwa tysiące<br />
ludzi w czerwonych<br />
swetrach, z całego kraju.<br />
FOT. ARCHIWUM PTT ODDZIAŁ „BESKID” W NOWYM SĄCZU<br />
Przewodników Turystycznych na Jasną<br />
Górę, w której uczestniczyło dwa tysiące<br />
ludzi w czerwonych swetrach z całego<br />
kraju. Dużym przeżyciem było<br />
poświęcenie sztandaru Koła pod obrazem<br />
Czarnej Madonny.<br />
Miłośnicy górskiej fotografii spotykają<br />
się licznie na corocznych wernisażach,<br />
któ re swe sta łe miej sce ma ją<br />
w restauracji Ratuszowa. Oddział posiada<br />
też Koło w Tarnobrzegu, liczące ponad<br />
100 człon ków, naj prę żniej sze<br />
w kraju. Członkowie Oddziału włączają<br />
się ak tyw nie w wie le prac na rzecz ca -<br />
łe go To wa rzy stwa. Mię dzy in ny mi<br />
Ma ciej Za rem ba przez trzy ka den cje<br />
peł nił funk cję wi ce pre ze sa Za rzą du<br />
Głów ne go, a człon ka mi Za rzą du by li<br />
Małgorzata Kieres, Wojciech Lippa i Jerzy<br />
Gałda. Obecnie w najwyższych władzach<br />
PTT są Woj ciech Sza ro ta oraz<br />
Ja cek Go spo dar czyk z Ko ła w Tar no -<br />
brzegu.<br />
Wszystkie działania Oddziału znajdu<br />
ją od zwier cie dle nie w po nad dwu -<br />
dzie stu to mach kro nik, któ re przez 15 lat<br />
opracowywała Anna Totoń. Szczegóły<br />
do ty czą ce wszyst kich pól dzia łal no ści<br />
Oddziału można znaleźć na stronie internetowej<br />
www.pttns.pl, prowadzonej<br />
przez Joannę Drylę-Bogucką.<br />
(S)<br />
88 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
TEKST PROMOCYJNY<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 89
SPORT<br />
Kamil Kałuziński i Stanisław Kogut<br />
Dariusz Gawęcki w otoczeniu prominentów<br />
Józef Kantor i Maciej Bębenek<br />
Da riusz Ga węc ki, pił karz<br />
San de cji, zo stał „Naj po pu -<br />
lar niej szym Spor tow cem<br />
Są dec czy zny 2009 Ro ku”<br />
w ple bi scy cie zor ga ni zo wa nym po raz<br />
siódmy przez Stowarzyszenie Dla Miasta<br />
oraz por ta le: spor tal. net. pl i sport–<br />
ns. pl przy współ pra cy Ra dia RDN<br />
Małopolska. Jesienią Gawęcki strzelił 7<br />
go li dla ko le ja rzy, gra w San de cji<br />
od dwóch se zo nów na po zy cji po moc -<br />
ni ka, wcze śniej w Kmi cie Za bie rzów<br />
i Za głę biu So sno wiec, po cho dzi z Kra -<br />
ko wa, ma 27 lat.<br />
Wy ni ki ple bi scy tu ogło szo no na ga -<br />
li w re stau ra cji „Pa no ra ma”. Im pre -<br />
za zgro ma dzi ła spor tow ców, dzia ła czy<br />
i pre ze sów klu bów, przed się bior ców,<br />
sa mo rzą dow ców i… po li ty ków. Nie<br />
by ło za sko cze niem, że w kon kur sie<br />
bry lo wa li pił ka rze San de cji, któ rzy<br />
w ubie głym ro ku awan so wa li do I li -<br />
gi, gdzie świet nie so bie ra dzą oraz<br />
siat kar ki Mu szy nian ki Fa kro, mi strzy -<br />
nie Pol ski. Na dru gim miej scu bo -<br />
wiem upla so wa ła się Aga ta<br />
Laureaci i organizatorzy FOT. LEŚ<br />
W konkursie brylowali piłkarze Sandecji<br />
i siatkarki Muszynianki<br />
Piłka w cenie<br />
Bed na rek -Ka sza z Mu szy nian ki,<br />
na trze cim po pu lar ny Ja no Fröhlich<br />
(Sło wak), ka pi tan dru ży ny San de cji,<br />
a na czwar tym – na stęp na siat kar ka<br />
Mu szy nian ki Jo an na Mi rek.<br />
W imie niu nie obec nych na ga li<br />
z po wo du li go we go me czu siat ka rek<br />
na gro dy od bie rał dy rek tor Mu szy nian -<br />
90 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Wielka trójka<br />
Katarzyna Dulak i Marian Cycoń<br />
ki Grze gorz Je żow ski, obie cu jąc<br />
w tym ro ku do rzu ce nie do ko lek cji ty -<br />
tu łów mi strzow skich pu cha ru Pol ski.<br />
Ko lej ne miej sca za ję li: To masz<br />
Mor dar ski (5) – kick bok ser klu bu Hal -<br />
ny No wy Sącz, Se ba stian Sza bla (6)<br />
– sa necz karz UKS Taj fun, mistrz<br />
Pol ski ju nio rów, Sła wo mir Szcze ci -<br />
na (7) – nar ciarz bie go wy Jed no ści<br />
No wy Sącz, mistrz Pol ski ju nio rów,<br />
Mi chał Pa siut (8) – ka ja karz Star tu<br />
No wy Sącz, wi ce mistrz Eu ro py w sla -<br />
lo mie, Aga ta Za we racz z Piw nicz nej<br />
(9) – sztan gist ka, me da list ka mi -<br />
strzostw Pol ski i Ka ta rzy na Du lak<br />
– lek ko atlet ka UKS Bu dow la ni,<br />
brą zo wa me da list ka mi strzostw świa -<br />
ta w bie gu gór skim (2000 m).<br />
Ty tuł Dru ży ny 2009 Ro ku zdo by ła<br />
Mu szy nian ka Fa kro, zaś Tre ne -<br />
rem 2009 Ro ku zo stał szko le nio wiec<br />
San de cji Da riusz Wój to wicz, któ ry<br />
obie cał do brą grę swo ich pod opiecz -<br />
nych w wio sen nej run dzie. Za naj war -<br />
to ściow sze go pił ka rza mi nio ne go<br />
ro ku uczest ni cy ple bi scy tu uzna li<br />
Ma cie ja Bę ben ka z San de cji. Ty tuł<br />
Naj sil niej sze go Są de cza ni na 2009 ro -<br />
ku ode brał strong man To masz Ko wal,<br />
któ ry za po wie dział, że w tym ro ku<br />
„za wo ju je pol skie i za gra nicz ne are -<br />
ny spor to we” i do pa miąt ko we go<br />
zdję cia za rzu cił so bie na ra mię, jak<br />
piór ko, fi li gra no we go te ni si stę Ka mi -<br />
la Ka łu ziń skie go – Mło dy Ta -<br />
lent 2009 ro ku. Za naj więk sze<br />
spor to we wy da rze nie na Są dec czyź -<br />
nie ub. r. uzna no tur niej zor ga ni zo wa -<br />
ny przez Ti ger Kic ka Ry szar da Mił ka,<br />
zaś naj sym pa tycz niej szą za wod nicz -<br />
ką 2009 ro ku zo sta ła Syl wia Bo rek,<br />
upra wia ją ca rac ke tlon.<br />
Pu cha ry wrę cza li spor tow com sa -<br />
mo rzą dow cy i par la men ta rzy ści PiS.<br />
Ce re mo nię roz po czął ks. Krzysz tof<br />
Orzeł, dy rek tor RDN Ma ło pol ska.<br />
Prze wod ni czą cy Ra dy Mia sta Ar tur<br />
Czer nec ki wrę czył „Spor to we Skrzy -<br />
dła” dr Zdzi sła wie Za cło nie, pro rek tor<br />
Pań stwo wej Wy ższej Szko ły Za wo do -<br />
wej w No wym Są czu w do wód uzna -<br />
nia za uwień czo ne suk ce sem sta ra nia<br />
o bu do wę In sty tu tu Kul tu ry Fi zycz nej.<br />
(HSZ)<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 91
ROZMAITOŚCI<br />
Kolekcja obrotówek<br />
Kolekcja twisterów<br />
Z czym nad wodę<br />
NA RYBY. W ostatnim numerze „Sądeczanina” starałem<br />
się przekonać, że zima nie stanowi przeszkody dla<br />
zapalonych wędkarzy i wcale nie musi być czasem<br />
wolnym od moczenia kija.<br />
Jednak dla lubiących ciepłe, domowe<br />
pielesze, którzy w okresie zimowym<br />
i wczesnowiosennym nie<br />
wyprawiają się nad wodę, proponujemy<br />
w tym czasie gruntowny przegląd<br />
sprzę tu, by już w cza sie<br />
intensywnych łowów nie zaskoczył nas<br />
brak odpowiedniej żyłki, spławika czy<br />
przynęty.<br />
Ka żdy am bit ny węd karz po wi nien<br />
mieć wię cej niż jed no wę dzi sko, gdyż<br />
po szcze gól ne ro dza je po ło wów i cha -<br />
rakterystyka konkretnych gatunków ryb<br />
wymaga elastyczności w dostosowaniu<br />
własnego sprzętu. Na lekkie i przyjemne<br />
łowy spławikowe, gdy poszukujemy<br />
ta kich ryb jak kleń, uk le ja czy pstrąg,<br />
wystarczy lekka, giętka, najlepsza jest<br />
dwu czę ścio wa węd ka. Spraw dza się<br />
ona rów nież na spin ning. Jed nak na ło -<br />
wienie z gruntu na jeziorze, stawie czy<br />
głębinach Popradu lub Dunajca (szczegól<br />
ną fraj dę na tych ostat nich da je po -<br />
lowanie na niezwykle silnego węgorza<br />
w letnie, gorące noce) lepsza jest długa,<br />
twarda, teleskopowa wędka, takie wędzi<br />
sko na da je się rów nież w po lo wa -<br />
niach na głowacicę. W swojej kolekcji<br />
war to mieć rów nież wspo mnia ną<br />
przed mie sią cem węd kę pod lo do wą.<br />
Specjalny kij muchowy wymaga więcej<br />
nakładów finansowych, a samo łowienie<br />
nim nie la da umie jęt no ści, jed nak<br />
z cza sem war to spró bo wać ta kże te go<br />
rodzaju zabawy.<br />
Żyłka żyłce nierówna<br />
Wśród sprzę tu nie mo że za brak nąć<br />
co naj mniej kil ku szpul żył ki o ró żnej<br />
grubości. Jak wiadomo im żyłka grubsza<br />
tym wytrzymalsza, dlatego najmocniej<br />
szych uży wa się do po lo wa nia<br />
na ta kie ry by jak szczu pak (tu taj ko -<br />
niecz na jest jesz cze tzw. „stal ka”, któ ra<br />
uchroni żyłkę przez nieuchronnym przecię<br />
ciem przez nie zwy kle ostre zę by ry -<br />
by), sum, wę gorz czy gło wa ci ca. Z ko lei<br />
żyłki cieńsze bardziej nadają się na ryby<br />
mniej sze lub czuj niej sze, gdyż li pień<br />
lub pstrąg bez tru du do strze że grub szy<br />
ze staw i nie ude rzy do przy nę ty. Są one<br />
rów nież uży wa ne do tzw. przy po nów,<br />
które pozwalają wyciągnąć owe „czujniejsze”<br />
ryby bez obniżania możliwości<br />
uciągu żyłki.<br />
Ko ło wrot ki nie są spe cjal nym pro -<br />
ble mem, gdyż zwy kle nie są ró żni co -<br />
wa ne ze wzglę du na mo żli wość<br />
wy cią gnię cia po szcze gól nych ryb, ja -<br />
kie wy stę pu ją na te re nie Są dec czy zny.<br />
Na le ży jed nak pa mię tać, że te naj -<br />
mniej sze nie na da ją się do po ło wów<br />
szcze gól nie du żych i sil nych ryb, gdyż<br />
zwy czaj nie mo gą nie wy trzy mać opo -<br />
Wśród sprzętu nie może<br />
zabraknąć co najmniej<br />
kilku szpul żyłki o różnej<br />
grubości. Jak wiadomo, im<br />
żyłka grubsza, tym<br />
wytrzymalsza, dlatego<br />
najmocniejszych używa się<br />
do polowania na takie ryby<br />
jak szczupak, sum, węgorz<br />
czy głowacica.<br />
ru. Kwe stią, któ rą na le ży jed nak po ru -<br />
szyć, są przy nę ty, bo tych jest na praw dę<br />
spo ro. I choć w wie le z nich nie da się<br />
za opa trzyć przed se zo nem (mo wa<br />
o przy nę tach na tu ral nych, któ re trze ba<br />
zdo by wać na bie żą co), to war to się co -<br />
kol wiek o nich do wie dzieć, dla te go<br />
przy tym te ma cie za trzy maj my się tro -<br />
chę dłu żej.<br />
92 Sądeczanin LUTY 2010 v www.sadeczanin.info
Woblery<br />
Kołowrotek tradycyjny<br />
Kołowrotek muchowy<br />
Wędka teleskopowa FOT. SF<br />
Od ra zu chciał bym przy po mnieć, że<br />
na rze ce Ka mie ni ca wol no ło wić wy -<br />
łącz nie na sztucz ną mu chę, przy uży -<br />
ciu węd ki mu cho wej, z ko lei<br />
na od cin ku od mo stu lwow skie go<br />
do uj ścia rze ki – nie mo żna węd ko wać<br />
w ogó le. Ma my więc tu taj do czy nie -<br />
nia ze sztucz nie pro du ko wa ny mi imi -<br />
ta cja mi larw i much, któ rych wzo rów<br />
i od mian jest tak wie le, że cię żko zli -<br />
czyć. W za sa dzie ka żdy wy twór ca po -<br />
tra fi stwo rzyć wła sny, nie po wta rzal ny<br />
pro dukt. Na le ży jed nak roz ró żnić mu -<br />
chę mo krą (to nie w wo dzie) i su chą<br />
(uno si się na po wierzch ni wo dy). Ta<br />
dru ga jest szcze gól nie przy dat -<br />
na do po ło wu pstrą gów.<br />
Dru gą gru pą sztucz nych przy nęt są<br />
wszel kie go ro dza ju ob ro tów ki, wa ha -<br />
dłów ki, twi ste ry, rip pe ry, wo ble ry<br />
i wszyst kie te, któ rych uży wa się<br />
na spin ning. Ich isto tą jest to, że przy po -<br />
wolnym, miarowym zwijaniu żyłki, imitu<br />
ją wy gląd, kształt czy choć by od blask<br />
ry by.<br />
Ob ro tów ki i wa ha dłów ki są to naj -<br />
częściej metalowe, nierzadko kolorowane<br />
przy nę ty, za koń czo ne co naj mniej<br />
jedną kotwiczką, które obracając się wokół<br />
wła snej osi, zwra ca ją uwa gę ry by -<br />
-dra pie żni ka na od blask przez nie<br />
wywoływany. Przypomina on jej odbija<br />
ją cy świa tło bok ry by, mo gą cej nie -<br />
opatrz nie prze pły wać w po bli żu. Te go<br />
typu przynęty są szczególnie przydatne<br />
na takie drapieżniki jak pstrąg, szczupak<br />
(tu znów ko niecz na stal ka), kleń, rza -<br />
dziej san dacz.<br />
Twi ste ry i wo ble ry<br />
Twistery, zwane gumą, to gumowe<br />
przynęty, najczęściej używane w kolorach<br />
białym i żółtym, których istotnym elemen<br />
tem jest dość dłu gi ogon. Przy nę ta<br />
w szczególności używana w polowaniach<br />
na sandacza (można go łowić od pierwszego<br />
czerwca do końca grudnia).<br />
Woblery imitują z kolei wygląd i ruchy<br />
ry by. Ich ro dza jów jest mnó stwo.<br />
Ró żnią się wy glą dem, roz mia rem czy<br />
ilo ścią czę ści, z któ rych się skła da ją.<br />
Zaw sze jed nak przy po mi na ją ry bę,<br />
na którą polują drapieżniki. Także i tutaj<br />
nie trudno odgadnąć, że drapieżniki,<br />
zwłaszcza te duże (głowacica, szczupak,<br />
san dacz, pstrąg) chęt nie po ła szą się<br />
na dobrego woblera.<br />
Ostat nią gru pą przy nęt są przy nę ty<br />
naturalne. Można je podzielić na roślinne<br />
i zwie rzę ce. Te pierw sze są szcze gól -<br />
nie po pu lar ne na sta wach, po ło żo nych<br />
w pobliżu koryta Dunajca i na jeziorze,<br />
gdzie na ciasto, kukurydzę czy makaron<br />
łowi się liny, karpie, karasie, brzany czy<br />
wszystkożerne okonie. Szczególny przypadek<br />
przynęt stanowią czereśnie i wiśnie,<br />
któ re są przy sma kiem kle ni.<br />
Niegdyś, gdy na Kamienicy można było<br />
ło wić na tę przy nę tę, ka żde wyj ście<br />
na ryby w lecie równało się niezliczonej<br />
ilości brań.<br />
Z ko lei przy nę ty zwie rzę ce to<br />
w szcze gól no ści naj bar dziej po pu lar ne<br />
małe rybki (tzw. żywiec) i dżdżownice.<br />
Szczególny przypadek<br />
przynęt stanowią czereśnie<br />
i wiśnie, które są<br />
przysmakiem kleni.<br />
Niegdyś, gdy na Kamienicy<br />
można było łowić na tę<br />
przynętę, każde wyjście na<br />
ryby w lecie równało się<br />
niezliczonej ilości brań.<br />
Oczywiście zajadają się nimi wszystkie<br />
drapieżniki (na sporą brzankę lub ukleję<br />
mo żna zło wić po tę żne go szczu pa ka<br />
lub suma), ponadto na dżdżownicę można<br />
upo lo wać po kaź ne go li na (na sta -<br />
wach) lub pstrą ga (w by strych nur tach<br />
Dunajca, pamiętajmy jednak, że na niektó<br />
rych od cin kach tej rze ki nie wol no<br />
ło wić na ży wą przy nę tę!).<br />
Pa mię taj my za tem, by przed sło -<br />
necz ny mi, cie pły mi, wio sen ny mi dnia -<br />
mi do brze spraw dzić swój sprzęt<br />
i po sze rzyć nie co wie dzę na te mat<br />
przy nęt, okre sów i wy mia rów ochron -<br />
nych ryb, a ta kże za czerp nąć świe żych<br />
in for ma cji o tym, na ja kich od cin kach<br />
po szcze gól nych rzek mo żna ło wić<br />
na kon kret ną przy nę tę. To bar dzo wa -<br />
żne, zwłasz cza, że wie le zmian wpro -<br />
wadzanych jest właśnie przed sezonem.<br />
SE BA STIAN FI LI PO WICZ<br />
LUTY 2010 Sądeczanin 93
ROZMAITOŚCI<br />
Łyżka strawy (10)<br />
Sa łat ka Pi ta go ra sa<br />
Pub Cham pion, któ ry w środ ku za -<br />
mie nia się w bar Cam pus FOT. ŁYŻY<br />
Szkoda, że niniejsza rubryka obcho<br />
dzi swój ma ły ju bi le usz<br />
okrą głej dzie siąt ki aku rat<br />
w cza sie po stu. Miał się z tej<br />
okazji odbyć wystawny bankiet, a trzeba<br />
było ograniczyć się do postnej strawy<br />
bez oma sty. Po kru szy łam więc<br />
do miski z wodą kawałek płyty paździerzo<br />
wej i żu łam ze łza mi w oczach.<br />
Ale rzutem na taśmę zdążyłam przete<br />
sto wać na stęp ny lo kal jesz cze<br />
przed postem. Wybrałam się w Nowym<br />
Sączu do Championa u zbiegu ulic Nawojowskiej,<br />
Królowej Jadwigi i Limanowskiego,<br />
tej ostatniej nazwanej tak dla<br />
uczczenia rocznicy powstania powiatu<br />
li ma now skie go. Ale za raz po wej ściu<br />
do wnętrza, pub Champion niespodziewa<br />
nie prze mie nił się w bar Cam pus. Wi -<br />
docz nie sta ry szyld po zo stał, ale treść<br />
jest już no wa. W środ ku znaj du ją się<br />
jesz cze śla dy daw nej świet no ści. Np.<br />
na ścianach wiszą podświetlone fotogramy<br />
z bokserem zasłaniającym sobie obli<br />
cze (po le wym bi cep sie jed nak<br />
po zna łam, że to Mi ke Ty son) i pił ka -<br />
rzem reprezentacji Polski z numerem 9<br />
na koszulce z twarzy podobnym do Macieja<br />
Żurawskiego. Znakiem tego design<br />
datowany jest na okres wczesnego Been<br />
hak ke ra. Tyl ko Ma łysz za wi śnię ty<br />
w powietrzu nad lasem polskich flag był<br />
dosyć aktualny.<br />
No, ale nie przy szłam tu na pa wać się<br />
widokami, lecz coś wciągnąć. Karta dań<br />
bo ga ta, cho ciaż dość ba nal na. Ku si ły<br />
pie ro gi ru skie, ach, jak ku si ły, ale, Baś -<br />
ka, nic to, post to post! Choć by do pie ro<br />
zbliżający się wielkimi krokami. Wybór<br />
padł na eska lop ki. Wiem, że już szy dzi -<br />
cie, co to za post, jak eska lop ki? Ale nie<br />
wie przo we, lecz nie tłu ste dro bio we<br />
(6,50 zł)! Do bre – kru che, a nie wy su -<br />
szo ne na wiór. W cie ście wie lo ja jecz -<br />
nym o sma ku de li kat nie grzy bo wym.<br />
Tylko jakieś takie cienkie, najwyżej trzy<br />
mi li me try wy so ko ści (chy ba – ni sko -<br />
ści?). Ustawiłam jeden na drugim i wrąba<br />
łam ta ką trzy pię tro wą ka nap kę<br />
o słusznym dopiero wtedy wzroście.<br />
Zamiast ziemniaków czy<br />
frytek zamówiłam placki<br />
ziemniaczane ze śmietaną<br />
(6,20 zł). I tu druga<br />
niespodzianka – podali bez<br />
śmietany. Ale nie jestem<br />
małostkowa, tym bardziej,<br />
że wiadomo – post.<br />
Zamiast ziemniaków czy frytek zamówiłam<br />
placki ziemniaczane ze śmietaną<br />
(6,20 zł). I tu druga niespodzianka – poda<br />
li bez śmie ta ny. Ale nie je stem ma łost -<br />
ko wa, tym bar dziej, że wia do mo – post.<br />
Chyba robią je z gotowego proszku skrobiowego<br />
sprzedawanego w workach<br />
dwupudowych, bo te placki ziemniaczane<br />
nie mia ły wca le sma ku plac ków, ani<br />
nawet kartofli. A może używają pokruszonej<br />
płyty paździerzowej? Znów przyszło<br />
mi żuć ze łza mi w oczach.<br />
I kie dy po da no sa łat kę Ce za ra (12<br />
zł), byłam pełna jak najgorszych przeczuć.<br />
Tym bar dziej, że mia ła być z trze -<br />
ma bu łecz ka mi, ale ku mo je mu<br />
roz cza ro wa niu – bu łe czek jesz cze nie<br />
zdążyli upiec. Odżałowałam je, bo przecież<br />
post za pa sem…<br />
Sałatka stanowiła całkiem spory kopczyk<br />
z sałatą liściastą pokrojoną w paski,<br />
po mi do rem w ćwiart ki, ogór kiem<br />
w słup ki, ana na sem w sze ścia ny, kur -<br />
częciną grillowaną w prostopadłościany<br />
i chru pią cym bocz kiem w kwa dra -<br />
ty. I ona nosi imię Cezara? Powinna raczej<br />
Eu kli de sa al bo Pi ta go ra sa!<br />
A wszyst ko to ob la ne so sem czosn ko -<br />
wym, łudząco przypominającym śmieta<br />
nę, ja ką po win nam by ła do stać<br />
z plackami quasi-ziemniaczanymi…<br />
W sumie pyszność nad pysznościami,<br />
fiesta kolorów i smaków. Tylko ten wściekle<br />
zasolony boczek o spotęgowanej jeszcze<br />
słoności wskutek wysmażenia.<br />
A mo że by go wcze śniej wy mo czyć jak<br />
śle dzia z becz ki? Ca łe szczę ście, że część<br />
tej soli została zrównoważona odrobinę<br />
przez słodycz ananasa i świeżość ogórka.<br />
Szko da też, iż kwa dra ty bocz ku nie zo -<br />
stały usmażone na poczekaniu. Raczej<br />
wiało od nich chłodem prosto z lodówki.<br />
A gdyby były gorące, sałatka by się<br />
wzbogaciła o dodatkową jeszcze opozycję.<br />
Bo oprócz słone-słodkie czy surowe-<br />
-grillowane jej atrakcją byłoby<br />
gorące-lodowate.<br />
Przy uiszczeniu rachunku objął mnie<br />
sezonowy rabat w wysokości 15% ceny,<br />
ale póź niej oka za ło się, że przy pod li -<br />
czeniach nie uwzględniono braku śmieta<br />
ny do plac ków i bu łe czek do sa ła ty.<br />
Za pła ci łam więc za nie obec nych. I ja,<br />
pomylona, dałam jeszcze napiwek!<br />
ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />
W mojej 10-stopniowej skali ocen przyznaję<br />
lokalowi Champ-Camp notę 5,5.<br />
94 Sądeczanin LUTY 2010 v www.sadeczanin.info
Drewniane chałupy kryte strzechami zniknęły z wiejskiego krajobrazu<br />
Pszczoły i ludzie (11)<br />
Nie ma już tych pni<br />
Tegoroczna sroga i mroźna zima<br />
na stro iła mnie no stal gicz nie.<br />
Postanowiłem wrócić na chwilę<br />
do źró deł i jesz cze raz, jak<br />
przed czterdziestu pięciu, czy sześciu laty<br />
z moim tatą, zdobyć grybowską Rosochatkę.<br />
Wtedy, w latach 60. zeszłego<br />
wie ku, zo sta łem wnie sio ny na gó rę<br />
(753 m n.p.m.) na ra mio nach oj ca, bo lat<br />
mia łem le d wie kil ka, ale ob ser wu jąc<br />
świat z perspektywy „na barana” pozostało<br />
w mojej pamięci mnóstwo szczegółów<br />
tamtej wyprawy. Może dlatego,<br />
że, jak się nie dłu go oka za ło, to był ostat -<br />
ni nasz razem przemierzony turystyczny<br />
szlak. Uzna łem, że po la tach war to<br />
po szu kać kie dyś wy dep ta nych ście żek<br />
i dlatego w ten siarczyście mroźny lutowy<br />
po ra nek wy ru szy łem z Gry bo wa,<br />
początkowo maszerując drogą krajową<br />
do No we go Są cza, że by w oko li cach<br />
grybowskiego browaru zboczyć na polne<br />
dukty i bezdroża.<br />
Brnąc w głębokim śniegu, postanowiłem<br />
przed zdobyciem Rosochatki obejść<br />
okoliczne wsie: Siołkową, Starą Wieś,<br />
Ptaszkową i Cieniawę. W ostatnim półwieczu<br />
zaszły tutaj wielkie zmiany<br />
i wszystko wygląda dzisiaj inaczej. Drewniane<br />
chałupy kryte strzechami zniknęły<br />
z wiejskiego krajobrazu, a zastąpiły je nie<br />
zawsze najpiękniejsze murowane domostwa.<br />
W obej ściach już tyl ko bar dzo rzad -<br />
ko można dostrzec podwórkowe studnie,<br />
a drewniane płoty, to istny rarytas współczesnej<br />
architektury ogrodowej.<br />
Wiek XIX, który zaglądał do galicyjskiej<br />
wsi w czasach mojego dzieciństwa, niepostrzeżenie,<br />
ale i nieodwołalnie odszedł<br />
w niebyt historii. Błądząc wokół Rosochatki,<br />
uświadomiłem sobie, że zdrożony<br />
nie mo gę już li czyć na gar niec cie płe go<br />
mleka prosto od krowy z porannego udoju<br />
i pajdę razowego chleba ze śmietaną<br />
lub miodem jako najwykwintniejszą omastą,<br />
które rumiana, a nieznana gospodyni<br />
zaoferuje obcemu, widząc jak bardzo jest<br />
strudzony wędrówką, i słusznie przeczuwa<br />
jąc, że kisz ki gra ją mu mar sza. W sie -<br />
ni nie za gda czą ku ry, bo już ni gdzie nie<br />
ma sie ni, a w przed po ko jach nikt kur nie<br />
trzy ma, a w ogród kach nie sto ją ule, przy -<br />
kryte grubymi czapami śniegu, czekając<br />
aż wio sna wy rwie je z bia łej, pu szy stej ot -<br />
chła ni. Wszyst kie go zro bi ło mi się żal, ale<br />
może najbardziej pni z pszczołami, które<br />
jeszcze tak niedawno stały w każdej sądeckiej<br />
zagrodzie, a dzisiaj ze świecą<br />
Drewniane chałupy kryte<br />
strzechami zniknęły<br />
z wiejskiego krajobrazu,<br />
a zastąpiły je nie zawsze<br />
najpiękniejsze murowane<br />
domostwa. W obejściach<br />
już tylko bardzo rzadko<br />
można dostrzec<br />
podwórkowe studnie,<br />
a drewniane płoty, to istny<br />
rarytas współczesnej<br />
architektury ogrodowej.<br />
przychodzi ich szukać. Bo pszczelarzy<br />
na Sądecczyźnie ubywa. Tylko czy tak naprawdę<br />
musi być?<br />
Wreszcie stanąłem na szczycie Rosochatki.<br />
Spojrzałem na wysoki metalowy<br />
krzyż wystawiony staraniem ks. Romana<br />
Wanatowicza w 1982 r. dla upamiętnienia<br />
600-lecia obecności cudownego<br />
ob ra zu Mat ki Bo skiej Ja sno gór skiej<br />
w klasztorze oo. paulinów w Częstochowie<br />
i za du ma łem się nad kru cho ścią<br />
świata.<br />
Do do mu w Wil czy skach wró ci łem<br />
przez Krużlową i Wojnarową. Przygoto<br />
wa ne wcze śniej po la na cze ka ły aż<br />
strawi je w piecu rozpalony przeze mnie<br />
ogień. Ry chło od ce ra micz nych ka fli<br />
na po kój za czę ło bu chać nie dzi siej sze<br />
ciepło. I przypomniało mi się przed zaśnięciem<br />
ostatnie spotkanie mojego macie<br />
rzy ste go Ko ła Pszcze la rzy<br />
w Bo bo wej. Ze bra ło się nas mo że 13,<br />
mo że 14 osób, usie dli śmy przy sto le,<br />
a nestor naszego zgromadzenia, znakomity<br />
bartnik i wieloletni prezes bobowskie<br />
go Ko ła, pan Ka zi mierz Mar szał<br />
z Siedlisk, powiódł dookoła wzrokiem<br />
i powiedział: – A pamiętacie koledzy, że<br />
jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłe<br />
go wie ku na ze bra nia w Bo bo wej<br />
przychodziło stu pszczelarzy?<br />
Za pa dło mil cze nie, zwa ne przez<br />
kiepskich pisarzy kłopotliwym. Czy to<br />
możliwe, że i rzemiosło pasieczne musi<br />
odejść do lamusa historii?<br />
MA CIEJ RY SIE WICZ<br />
LUTY 2010 Sądeczanin 95
*<br />
Nie prosiłam<br />
o nadawanie łyżek<br />
DO I OD REDAKCJI<br />
Sza now ny Pa nie Re dak to rze,<br />
Nawiązując do rozmowy telefonicznej,<br />
prze sy łam pro jekt, jak ma wy glą dać<br />
sprostowanie do artykułu pani Żywisławy<br />
Ły żecz ki pt. „Plac ki jak czip sy”, któ -<br />
ry ukazał się w styczniowym numerze<br />
Waszego pisma oraz przeprosiny mojej<br />
osoby. Żądam, aby strona z w/w projektem<br />
uka za ła się w lu to wym wy da niu<br />
miesięcznika „Sądeczanin” na pierwszej<br />
stronie!<br />
Żądania moje argumentuję tym, iż artykuł<br />
Pani Łyżeczki był szyderczy i niezwy<br />
kle moc no ugo dził w do brą<br />
reputację mojej restauracji „Marysieńka”<br />
w Sta rym Są czu, a co za tym idzie<br />
również w moje dobre imię. Nikogo nie<br />
prosiłam o nadawanie punktów czy też<br />
łyżek, a tym bardziej nie prosiłabym o to<br />
oso by, któ ra za pew ne nie ma do te go od -<br />
powiednich uprawnień. Mam nadzieję,<br />
że moje żądania zostaną spełnione, ponie<br />
waż na dzień dzi siej szy od czu wam<br />
już po wa żne stra ty ma te rial ne, któ re<br />
spowodował ten tendencyjny artykuł.<br />
Z po wa ża niem<br />
CE CY LIA PLE WA<br />
Od re dak cji:<br />
Nie możemy zadośćuczynić żądaniu<br />
p. Cecylii Plewy, pomimo iż przysłała<br />
nam go to wy, a na wet dow cip ny tekst<br />
prze pro sin swo jej oso by. Nie ma my<br />
za co się ka jać na wet na we so ło. Upodo -<br />
bania kulinarne to sprawa indywidualne<br />
go gu stu i sma ku. To, co jed ne mu<br />
smakuje, drugiemu jest wstrętne, ale każdy<br />
ma pra wo oce nić, co zjadł w przy -<br />
byt ku ga stro no mii pu blicz nej. Zresz tą<br />
recenzje sądeckich restauracji pióra red.<br />
Ży wi sła wy Ły żki to ro dzaj za ba wy,<br />
do któ rych nie na le ży przy wią zy wać<br />
prze sad nej wa gi. Przy po mi na my, że<br />
w prywatnym rankingu red. Ż. Łyżki restauracja<br />
„Marysieńka” otrzymała „5 łyżek”<br />
na 10 mo żli wych, co jest<br />
przyzwoitym rezultatem i żadną miarą<br />
nie narusza dobrej reputacji zasłużonej<br />
skądinąd restauracji. Wypada życzyć naszej<br />
Czytelniczce, aby następnym razem<br />
filet z kurczaka panierowanego z plackami<br />
ziemniaczanymi oraz pierogi ruskie<br />
(ra zem 20 zł) tak sma ko wa ły red. Ż.<br />
Ły żce, aby „Ma ry sień ka” za słu ży ła<br />
na „10 ły żek”, ale to prze cież nie za le ży<br />
tylko od recenzentki „Sądeczanina”.<br />
Rocznica Katyńska<br />
w Starym Sączu<br />
Któż krople policzy kielicha goryczy,<br />
któ ry śmy aż do dna speł ni li? – sło wa<br />
z wier sza Kon stan te go Ga szyń skie go<br />
będą mottem pamiątkowej tablicy, która<br />
zo sta nie uro czy ście od sło nię ta 23<br />
kwiet nia 2010 r. na bu dyn ku Ze spo łu<br />
Szkół Zawodowych w Starym Sączu.<br />
Przypadająca w kwietniu br. 70. rocznica<br />
bestialskiego mordu w Katyniu zosta<br />
nie przez spo łecz ność szkol ną,<br />
zaproszonych gości i mieszkańców Starego<br />
Sącza uczczona uroczystością patrio<br />
tycz ną zor ga ni zo wa ną dla<br />
upamiętnienia ofiar Katynia i Charkowa<br />
– uczniów i absolwentów przedwojenne<br />
go Se mi na rium Na uczy ciel skie go<br />
Męskiego w Starym Sączu.<br />
Ze spół Szkół Za wo do wych im. W.<br />
Orkana w Starym Sączu, szkoła o 107-<br />
let niej tra dy cji, to spad ko bier ca wspa -<br />
niałego Seminarium Nauczycielskiego<br />
Męskiego, które powstało w 1903 r., jako<br />
zakład kształcenia nauczycieli.<br />
Hi sto ria wsza kże po sta wi ła ab sol -<br />
wen tów Se mi na rium w 1939 r.<br />
przed tra gicz nym wy bo rem. Zo sta li<br />
wcieleni do armii jako oficerowie i podoficerowie<br />
rezerwy, a 23 z nich znalazło<br />
swój los nie za katedrą, nie przy tablicy<br />
z kredą w ręku, lecz w piachach Katynia<br />
i Charkowa.<br />
Tragiczny los absolwentów Seminarium,<br />
przez kil ka dzie siąt lat owia ny bo -<br />
le sną ta jem ni cą, w tym ro ku znaj dzie<br />
finał w postaci hołdu, jaki oddadzą im<br />
współczesne pokolenia rodaków.<br />
Inicjatywa wmurowania tablicy zrodzi<br />
ła się w grud niu 2009 r., w związ ku<br />
ze spotkaniem części uczniów Zespołu<br />
Szkół Za wo do wych z au to rem ksią żki<br />
No wo są dec ka Li sta Ka tyń ska Je rzym<br />
Gizą. Inicjatorem spotkania był Jan Ruchała,<br />
absolwent i nauczyciel tej szkoły,<br />
a uczest ni czy ła w nim mło dzież klas,<br />
które osobiście uczę języka polskiego.<br />
Przy go to wu jąc się do spo tka nia z Je -<br />
rzym Gi zą, wy stą pi łam z ini cja ty wą<br />
ufundowania przez szkołę wspomnianej<br />
ta bli cy i zor ga ni zo wa nia uro czy sto ści.<br />
Uczniowie nowosądeckiej szkoły im. Chrobrego w Katyniu<br />
96 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
Dyrektor szkoły Bogumiła Hybel przyjęła<br />
pomysł z entuzjazmem, angażując<br />
się w prace przygotowawcze, tym mocniej,<br />
że sa ma jest ab sol went ką Li ceum<br />
Pedagogicznego, mieszczącego się kiedyś<br />
w murach Zespołu Szkół.<br />
Isto tą tej uro czy sto ści ma być hołd<br />
oddany pamięci absolwentów Seminarium<br />
Na uczy ciel skie go Mę skie go, ale<br />
przy tej okazji także wyrazistą manifesta<br />
cją pa trio tycz nych tra dy cji, ja kie<br />
szko ła kul ty wu je, wpa ja jąc uczniom<br />
prze ko na nie, że pa trio tyzm w cza sach<br />
pokoju to pamięć o własnej historii, co<br />
dla mło de go po ko le nia po win no być<br />
war to ścią naj wy ższą. Za an ga żo wa nie<br />
uczniów w kwietniowe obchody rocznicy<br />
mor du ka tyń skie go jest naj lep szą<br />
praktyczną szkołą miłości do ojczyzny.<br />
Ofia ry Ka ty nia „mó wią” do nas.<br />
Do niedawna „milczały” – wołając jedno<br />
cze śnie o pa mięć. Usły sze li śmy ten<br />
głos, cze go do wo dem ma być ta bli ca<br />
z 23 imionami, nazwiskami i stopniami<br />
wojskowymi absolwentów Seminarium<br />
Nauczycielskiego Męskiego.<br />
MAŁ GO RZA TA PI LUCH<br />
***<br />
Lista „katyńczyków”, zamordowanych<br />
w Katyniu i Charkowie, absolwentów<br />
Seminarium Nauczycielskiego Męskiego:<br />
Kapitan Bolesław Antoń (ur. Nowy Sącz);<br />
Podporucznik Władysław Bednarek<br />
(ur. Michalczowa); Porucznik Tadeusz Bernacki<br />
(ur. Stary Sącz); Podporucznik Jan Bieszczad<br />
(ur. Kraków); Podporucznik Stanisław Cichecki<br />
(ur. Słomka, k/Limanowej); Kapitan Stanisław<br />
Cycoń (ur. Stary Sącz); Porucznik Karol<br />
Dobrzański de Demkowicz (ur. Nowy Sącz);<br />
Podporucznik Adolf Dzwonek (ur. Ostrawa);<br />
Kapitan Stanisław Grondalski (ur. Nowy Sącz);<br />
Kapitan Michał Goerz (ur. Radajowice); Kapitan<br />
Stefan Halski (ur. Żywiec); Podporucznik Józef<br />
Jaroń (ur. Ruska Wieś); Porucznik Henryk<br />
Jarończyk (ur. Chomranice); Kapitan Józef<br />
Kapała (ur. Piwniczna lub Wierchomla); Kapitan<br />
Józef Kędzierski (ur. Nowy Sącz); Podporucznik<br />
Tadeusz Kurzeja (ur. Nowy Sącz); Pułkownik<br />
Ludwik Pawlikowski (ur. Stary Sącz); Major<br />
Edward Reguła (ur. Kozy k/Bielska); Porucznik<br />
Jan Skoczeń (ur. Stary Sącz); Podporucznik Jan<br />
Szajnowski (ur. Nowy Sącz); Kapitan Jan<br />
Szewczyk (ur. Miłkowa); Kapitan Zygmunt<br />
Tymański (ur. Muszyna); Kapitan Wojciech<br />
Znamirowski (ur. Stary Sącz).<br />
Nie grać na emocjach<br />
W związ ku z uka za niem się wy po -<br />
wie dzi pre ze sa OSP Ry tro Zbi gnie wa<br />
Jeremenko na łamach prasy i portalach<br />
in ter ne to wych do ty czą cych prze bie gu<br />
akcji gaśniczej przy zaistniałym pożarze<br />
Do mu We sel ne go „Agawa” w Ry trze<br />
własności państwa Agnieszki i Tomasza<br />
Brze skich w no cy z dnia 31 stycz nia<br />
na 1 lu te go br. Za rząd Spół ki Wod no -<br />
-Kanalizacyjnej w Rytrze wnosi o dokona<br />
nie spro sto wań nie praw dzi wych<br />
stwier dzeń uży tych przez Zb. Je re men -<br />
kę, godzących w dobre imię i dezawuujących<br />
działalność naszej spółki.<br />
I tak Zb. Je re men ki w wy po wie -<br />
dziach dla me diów stwier dza ja ko by<br />
w hy dran tach wo do cią go wych by ło<br />
„za małe ciśnienie wody i dopiero później<br />
spół ka wod na zwięk szy ła prze -<br />
pływ”. Z kon tek stu tych stwier dzeń<br />
wynika, że spółka wodno-kanalizacyjna<br />
w Ry trze po no si od po wie dzial ność<br />
za to, iż strażacy ryterscy nie ugasili pożaru<br />
z powodu niskiego ciśnienia wody<br />
w hydrantach, a dopiero później spółka<br />
łaskawie je zwiększyła (w wypowiedzi<br />
tej nie okre ślo no, kto fi zycz nie zwięk -<br />
szył oraz w ja ki spo sób te go do ko nał).<br />
Uży wa jąc tych ab sur dal nych ar gu -<br />
mentów pan Jeremenko prawdopodobnie<br />
chciał zrzu cić od po wie dzial ność<br />
z OSP Ry tro, za tak a nie ina czej pro -<br />
wadzoną akcję gaśniczą, na inne instytu<br />
cje. Ja ko pre zes OSP w Ry trze<br />
i jednocześnie z-ca wójta gminy Rytro<br />
doskonale wie, iż hydranty sieci wodociągowej<br />
są do napełniania beczkowozów<br />
stra żac kich, a nie bez po śred nio<br />
do gaszenia pożarów! Ponadto nie można<br />
ot tak so bie bły ska wicz nie zwięk -<br />
szyć ciśnienia wody w sieci, ponieważ<br />
groziłoby to uszkodzeniem reduktorów<br />
ci śnie nia, sie ci wo do cią go wej oraz<br />
urzą dzeń u od bior ców wo dy. Wo da<br />
w hydrantach ma ciśnienie w granicach<br />
od 2 do 6 bar (w zależności od usytuowania<br />
hydrantu na sieci grawitacyjnej<br />
– w hy dran cie przy bu dyn ku OSP<br />
w Ry trze wy no si ono 3,5 bar). Ta kie ci -<br />
śnienie było przed pożarem, w trakcie<br />
je go trwa nia i po po ża rze. Wy daj ność<br />
hy dran tu usy tu owa ne go przy re mi zie<br />
jest strażakom z OSP Rytro doskonale<br />
znana, gdyż od kilkunastu lat napełniają<br />
nim swo je wo zy bo jo we.<br />
Skoro, według pana Jeremenki w hydrantach<br />
było za małe ciśnienie, to dlacze<br />
go od sa me go po cząt ku ak cji<br />
gaśniczej nie skorzystano z wody płynące<br />
go po to ku Ry trzan ka, znaj du ją ce go<br />
się za re mi zą stra żac ką (nb. by ło stąd<br />
bliżej do palącego się obiektu niż od hydrantu<br />
usytuowanego obok gimnazjum<br />
w Rytrze)? Uczyniono to dopiero po jakimś<br />
czasie od rozpoczęcia akcji gaśniczej.<br />
Skan da lem jest, że stra ża cy z OSP<br />
Rytro pytali się okolicznych mieszkańców,<br />
gdzie usy tu owa ne są hy dran ty<br />
z wodą! Kilka lat temu spółka wodno-<br />
-kanalizacyjna w Rytrze na żądanie prezesa<br />
OSP Rytro na przekazanej mapie<br />
na zna czy ła usy tu owa nie hy dran tów<br />
na sieci wodociągowej Spółki.<br />
Na su wa się py ta nie, dla cze go do -<br />
wo dzą cy ry ter ską stra żą nie sko rzy stał<br />
z hy dran tu znaj du ją ce go się za re mi zą<br />
na Mi ku tach, a za si la ne go z od dziel -<br />
nej nit ki sie ci wo do cią go wej. Z hy -<br />
dran tu te go sko rzy sta li do pie ro<br />
za wo do wi stra ża cy. Mo żna dy wa go -<br />
wać, czy pło ną cy Dom We sel ny<br />
„Agawa” był do ura to wa nia, czy też<br />
nie – nie nam to oce niać. A jak wy glą -<br />
da ła by ak cja ga śni cza na Su chej Stru -<br />
dze, Mi ło ła sce lub Ży cza no wie, gdzie<br />
nie prze bie ga sieć wo do cią go wą i nie<br />
ma hy dran tów?<br />
Po żar ten jest wiel ką tra ge dią dla pań -<br />
stwa Brze skich i gra nie na tych emo -<br />
cjach przez pana Jeremenkę, pośrednio<br />
wska zu ją ce go spół kę wod ną w Ry trze<br />
ja ko in sty tu cję, któ ra przy czy ni ła się<br />
do nieudanej akcji gaśniczej, budzi nasz<br />
sprzeciw.<br />
W związ ku z po wy ższym, pro si my<br />
o zamieszczenie naszego oświadczenia-<br />
-sprostowania. Zastrzegamy sobie podję<br />
cie w przy szło ści kro ków praw nych<br />
w obronie dobrego imienia spółki wodnej<br />
w Ry trze.<br />
Za rząd Spół ki Wod no -Ka na li za cyj -<br />
nej w Ry trze:<br />
JAN KU LIG<br />
ZBI GNIEW NO WAK<br />
ZBI GNIEW TO MA SIAK<br />
RYS ZARD NIE KU RZAK<br />
(jed no na zwi sko nie czy tel ne)<br />
MARZEC 2010 Sądeczanin 97
*<br />
Wittigowie<br />
w Chełmcu<br />
List do Jerzego Gizy, autora artykułu<br />
pt. „Wittigowie w Chełmcu”, opublikowanym<br />
w lutowym numerze „Sądeczanina”:<br />
Sza now ny Pa nie!<br />
Dzisiaj otrzymałam „Sądeczanina”,<br />
bardzo dziękuję, a przede wszystkim<br />
dziękuje za artykuł o moich przodkach,<br />
wy wo łał we mnie ta kie emo cje i wzru -<br />
szenie, że, przyznaję, czytając go nie<br />
mogłam powstrzymać łez. Czytałam go<br />
parę razy i jeszcze będę powracać. Dzięku<br />
je, że przy bli żył mi pan dzie je mo jej<br />
rodziny.<br />
Dwór Wittigów w Chełmcu<br />
Pi sze Pan ty le o sa mym dwor ku, pa -<br />
trzę na zdję cie, któ re wi si u mnie w sa -<br />
lonie wśród mebli chełmieckich (z tzw.<br />
złotego saloniku z Chełmca) i serce się<br />
kraje, widząc, co z niego zostało. Przypo<br />
mnia łam so bie, że pa rę lat<br />
przed śmier cią mo jej Ma my na pi sał<br />
do niej ówczesny wójt Chełmca, informu<br />
jąc, że Ma ma mo że ku pić swój dom,<br />
DO I OD REDAKCJI<br />
ma prawo pierwokupu. Okropnie to Mamę<br />
zdenerwowało, nawet Mama złożyła<br />
spra wę do ad wo ka ta, ale nic nie<br />
wskórał. Jutro zaraz zrobię ksero artyku<br />
łu i dam mo im sy nom, obaj bar dzo in -<br />
teresują się historią rodziny. W tym roku<br />
w lip cu wy je żdżam z mo im chó rem<br />
na festiwal chórów właśnie do Bawarii,<br />
skąd prawdopodobnie wywodzi się rodzina<br />
Wittigów.<br />
Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam.<br />
ALEK SAN DRA STAN KIE WI CZO WA<br />
Szcze cin<br />
W pierwszej trójce<br />
najbardziej<br />
podziwianych<br />
starostów<br />
Sza now ny Pa nie Re dak to rze,<br />
Na pod sta wie art. 31 i 32 Usta wy<br />
z dnia 25 stycz nia 1984 ro ku Pra wo Pra -<br />
so we (Dz. U. Nr 5 poz. 5 ze zmia na mi)<br />
uprzej mie pro szę o opublikowanie spro -<br />
sto wa nia nie praw dzi wych in for ma cji<br />
o sta ro ście li ma now skim, za war tych<br />
w artykule opublikowanym w niezależnym<br />
miesięczniku „Sądeczanin”, a obra<br />
ża ją cych mo je do bre imię, a ta kże<br />
do bre imię Cen trum im. Adama Smi tha,<br />
nr 1 (25), sty czeń 2010 ro ku. (...)<br />
Konkurs „Innowator” organizowany<br />
jest przez Cen trum im. Ada ma Smi tha,<br />
który jest pierwszym w Polsce i Europie<br />
Środ ko wo-w schod niej dzi ała ją cym<br />
od roku 1989 niezależnym, niezwiązanym<br />
z żadną instytucją polityczną, instytu<br />
tem na uko wo -ba daw czym,<br />
powołanym w formie fundacji. Dlatego<br />
dziwi mnie, iż został określony w artykule<br />
jako „bliżej nie znana agencja rekla<br />
mo wa”. Na gro dy „Innowator”<br />
przyznawane są poprzez tajne głosowanie,<br />
a nadzór nad głosowaniem prowadzi<br />
zewnętrzny audytor – firma KPMG.<br />
Nominację do nagrody „Innowator”<br />
jaką przyjąłem i dzięki której znalazłem<br />
się w pierwszej trójce „Najbardziej Podziwianych<br />
Starostów w Polsce” zawdzięczam<br />
zgłoszeniom nadesłanym<br />
przez wójtów i burmistrzów z terenu powiatu<br />
limanowskiego, którzy docenili<br />
moje działania związane z rozwojem Limanowszczyzny.<br />
Uważam, że samorządowcy,<br />
poprzez tę nominację, docenili<br />
moje działania, widząc m.in. zmiany, jakie<br />
cały czas zachodzą w powiecie liamnowskim<br />
podczas obecnej kadencji.<br />
Wi docz ne są one we wszyst kich dzie dzi -<br />
nach życia, a szczególnie w szkolnictwie,<br />
inwestycjach drogowych i technicznych<br />
oraz słu żbie zdro wia. Efek tem do tych -<br />
czasowych wspólnych działań było zajęcie<br />
I miejsca w Małopolsce i VI w Polsce<br />
w rankingu „Wydatki inwestycyjne samorządów<br />
na infrastrukturę” oraz I miejsca<br />
w województwie małopolskim<br />
i V w kraju w wykorzystaniu środków<br />
zagranicznych w rankingu inwestycyjnym<br />
samorządowego pisma „Wspólnota”.<br />
Wartość budżetu Powiatu<br />
Limanowskiego zmieniała się, począwszy<br />
od 2006 r., kie dy wy no si ła 72 mln zł,<br />
natomiast według uchwały budżetowej<br />
na 2010 r. planowane jest wykonanie<br />
kwo ty 154 mln zł, w tym na in we sty cje<br />
prze zna cza się su mę 71 mln zł. Ta re kor -<br />
dowa kwota zostanie przeznaczona m.in.<br />
na budowę krytej pływalni w Limanowej,<br />
hal sportowych przy ZS nr 1 w Limanowej<br />
i ZS w Msza nie Dol nej, re mont szkół<br />
ponadgimnazjalnych, przebudowę pracowni<br />
w placówkach kształcenia zawodowego,<br />
budowę narciarskich tras<br />
biegowych z infrastrukturą w rejonie góry<br />
Mogielica. Dzięki naszemu zaangażowaniu<br />
rusza budowa basenów<br />
geotermalnych w Porębie Wielkiej. Największa<br />
część pieniędzy, czyli około 41<br />
mln zł przeznaczona zostanie na drogi<br />
powiatowe, ich modernizację, budowę<br />
chodników i przepustów.<br />
Ozna cza to wzrost o po nad 100 proc.<br />
budżetu powiatu w niespełna cztery lata.<br />
Porównując budżety ościennych powia<br />
tów, jest to ogrom ny suk ces, nie<br />
tyl ko mój, ale ta kże Za rzą du i Ra dy Po -<br />
wia tu Li ma now skie go. Or ga ny te są<br />
ura żo ne ta kim przed sta wie niem spra -<br />
wy, po nie waż, ude rza jąc w sta ro stę li -<br />
ma now skie go, pod wa ża się ta kże<br />
wia ry god ność or ga nów, ja ki mi są Za -<br />
rząd i Ra da Po wia tu Li ma now skie go.<br />
Oso bi ście uwa żam, że ta kie pu bli ka cje<br />
de pre cjo nu ją i na ru sza ją mo je do bra<br />
oso bi ste.<br />
JAN PU CHA ŁA, starosta limanowski<br />
98 Sądeczanin MARZEC 2010 v www.sadeczanin.info
FESTIWAL<br />
BIEGOWY<br />
FORUM EKONOMICZNEGO<br />
4-6 czerwca 2010 roku<br />
PATRONAT MEDIALNY<br />
7 czerwca SPECJALNY DODATEK<br />
w„Rzeczpospolitej” z wynikami<br />
Festiwalu Biegowego<br />
KRYNICA-ZDRÓJ, MUSZYNA, NOWY SĄCZ, BARDEJOV<br />
www.festiwalbiegowy.pl<br />
ŁĄCZNA PULA NAGRÓD - 200 TYS. ZŁ
„Pozwoliłam sobie przyczynić się do tego,<br />
aby w przyszłości to Osiedle było pełne<br />
ludzi, radości i uśmiechu. Polecam, życzę<br />
powodzenia z całego serca.”<br />
Kasia Zielińska<br />
KONTAKT: Bo gu sła wa Pie trzak, tel. 513 089 784, Jó zef Cho chla, tel. 513 089 758<br />
WWW.OSIEDLEZIELONYGAJ.EU