wersja elektroniczna (pdf) - Homo communicativus - Uniwersytet im ...
wersja elektroniczna (pdf) - Homo communicativus - Uniwersytet im ...
wersja elektroniczna (pdf) - Homo communicativus - Uniwersytet im ...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>Uniwersytet</strong> <strong>im</strong>. Adama Mickiewicza w Poznaniu<br />
INSTYTUT FILOZOFII<br />
<strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong><br />
Filozofia – komunikacja – język – kultura<br />
1(6)/2011<br />
POZNAŃ 2011
HOMO COMMUNICATIVUS<br />
Redaktor naczelny: Eligiusz Lelo<br />
Z-ca redaktora naczelnego: Małgorzata Słociuk<br />
Sekretarz redakcji: Agnieszka Kijak<br />
Rada naukowa:<br />
Prof. zw. dr hab. Bolesław Andrzejewski (przewodniczący)<br />
Prof. zw. dr hab. Anna Pałubicka<br />
Dr Norbert Leśniewski<br />
Dr Augustyn Surdyk<br />
Dr Agnieszka Jarzewicz<br />
Korekta<br />
Agnieszka Kijak<br />
Małgorzata Słociuk<br />
Opracowanie techniczne<br />
Eligiusz Lelo<br />
Wersja <strong>elektroniczna</strong><br />
www.hc.amu.edu.pl<br />
Publikacja sfinansowana przez<br />
Dziekana Wydziału Nauk Społecznych UAM oraz<br />
Instytut Filozfii UAM<br />
Adres redakcji<br />
„<strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong>”<br />
ul. Szamarzewskiego 89c<br />
60-569 Poznań<br />
e-mail: hc@amu.edu.pl<br />
Wydawca<br />
Zakład Teorii i Filozofii Komunikacji<br />
ul. Szamarzewskiego 89c<br />
60-569 Poznań<br />
ISSN 1896-3099
SPIS TREŚCI<br />
Wstęp od redakcji .................................................................................................................................<br />
Tomasz Pawlik, Kilka słów o znaczeniu w języku .........................................................................<br />
Magdalena Rademacher, Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja demokratyczna<br />
jako lek na bolączki współczesnego świata ................................................................................<br />
Maciej Szlinder, Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto Laclau i Chantal Mouffe ........<br />
Wojciech Pigla, Webplemię – próba eksplikacji pojęcia ................................................................<br />
Joanna Rońda, Ja o sobie. Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości własnej .......................<br />
Marta Stachowiak, Emocje i uczucia a komunikacja ...............................................................<br />
Weronika Urban, Wizerunek jako forma komunikacji publicznej ..............................................<br />
Paulina Popek, Twórcze energie sztuki deliberatywnej ..................................................................<br />
Ulyana Rys, Efektywność komunikacji a poznanie ...........................................................................<br />
Anna Jarmuszkiewicz, Proust: źródła inspiracji. Język, lektura, interpretacja ....................<br />
Jacek Kubera, Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć? Przykłady komunikacji<br />
niewerbalnej w powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu ....................<br />
Ewa Zielińska, Kukla, cep i ośle uszy, czyli występ błazna na królewsk<strong>im</strong> dworze jako<br />
przykład komunikatu osób o obniżonym statusie społecznym ...............................................<br />
Zuzanna Rataj, Wykorzystywanie metod wywierania wpływu przez żebraków .........................<br />
Aleksandra Wojciechowska, Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany do kobiet<br />
(na podstawie czasopisma „Twój Styl”) .....................................................................................<br />
Katarzyna Wozinska, <strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong>. Perspektywa prenatalna ..................................<br />
5<br />
7<br />
13<br />
19<br />
27<br />
37<br />
45<br />
51<br />
59<br />
66<br />
75<br />
83<br />
91<br />
97<br />
103<br />
111
Katarzyna Tracewicz, Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji ....................<br />
Monika Szufnarowska, Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac pisemnych z języka<br />
polskiego w liceum .......................................................................................................................<br />
Agnieszka Kaźmierczak, Wpływ komunikacji z personelem medycznym na doświadczanie<br />
choroby przez pacjentów .............................................................................................................<br />
Ewa Jeleń, Nie ma mowy. Ma się gest. Teatr jako przestrzeń szansy na komunikację osoby<br />
niepełnosprawnej ze społeczeństwem ........................................................................................<br />
Elżbieta Parciak, Przekaz prawdy w komunikacji społecznej w świetle wypowiedzi Kardynała<br />
Stefana Wyszyńskiego ..................................................................................................................<br />
Jan Baron, Dialogowość prozy kaznodziejskiej (na przykładzie kazań Antoniego<br />
Węgrzynowicza na dzień Niepokalanego Poczęcia Panny Przenaświętszej) .........................<br />
Magdalena Drzewiecka, Język młodzieżowy w powieściach Hanny Ożogowskiej i Adama<br />
Bahdaja ........................................................................................................................................<br />
Agnieszka Kijak, Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne – o różnych koncepcjach<br />
rozmowy .......................................................................................................................................<br />
Małgorzata Słociuk, Czas ponowoczesny – czas utowarowiony, czyli życie społeczne<br />
odmierzane czasem .....................................................................................................................<br />
Eligiusz LELO, Zła (hiper)seksualność ? ..........................................................................................<br />
117<br />
125<br />
133<br />
141<br />
147<br />
155<br />
161<br />
169<br />
177<br />
183
Drodzy Czytelnicy,<br />
niezmiernie raduje nas fakt, że po sprawnie przeprowadzonej resuscytacji,<br />
<strong>Homo</strong> Communicativus może ponownie zacząć oddychać Waszym<br />
zainteresowaniem.<br />
Pomysł na przywrócenie krążenia czasopismu w dużej mierze został zasilony<br />
referatami uczestników konferencji pod tytułem Komunikuję się, więc jestem,<br />
która odbyła się w dniach 22 i 23 maja 2010 w Poznaniu. Większość prezentowanych<br />
na łamach tego numeru referatów utrzymana jest w charakterze odpowiadającym<br />
tytułowi minionej konferencji. Znajdą tu Państwo treści dotykające<br />
zagadnień komunikacji w powiązaniu z literaturą, socjologią, mediami, religią,<br />
a także emocjonalną sferą ludzkiej egzystencji. Komunikacja ukazana została<br />
jako dziedzina wkraczająca w niemalże wszystkie sfery życia społecznego, co nadaje<br />
jej wysoką rangę w świecie życia zarówno codziennego jak i naukowego.<br />
Kolejne numery planujemy urozmaicić tak, aby referaty o charakterze naukowym<br />
przeplatały się z wywiadami, esejami, recenzjami, tłumaczeniami, a także<br />
ze sprawozdaniami z wydarzeń naukowych. Przyszłych autorów już teraz informujemy<br />
o możliwości publikacji w tych formach i zachęcamy do przysyłania<br />
tekstów<br />
Redakcja
Tomasz Pawlik<br />
Kilka słów o znaczeniu w języku<br />
Umiejętność posługiwania się językiem jest jedną z charakterystycznych cech<br />
człowieka, wyróżniającą go od innych istot żywych. Język nie służy jedynie do<br />
komunikowania naszych myśli innym, lecz pozwala także zrozumieć inną kulturę,<br />
jest kluczem do jej bogactwa, poznanie komunikatów językowych oraz tzw.<br />
językowego zaplecza (linguistic background) każdej kultury umożliwia prawidłowe<br />
rozpoznanie sensu czynności i obiektów kulturowych 1 . Aby jednak było to możliwe,<br />
trzeba potrafić zrozumieć komunikaty językowe, jakie odbieramy. Tylko wtedy,<br />
kiedy wiem, co znaczy dane słowo, czy tez zdanie, mogę cokolwiek poznać.<br />
Dla przykładu, kiedy słyszę zdanie, zamknij okno, i wiem, co oznaczają poszczególne<br />
słowa w n<strong>im</strong>, wiem zarazem, co powinienem zrobić. Gdy jednak nie znam<br />
znaczeń poszczególnych słów, nie wiem, co znaczy całe wyrażenie, nie ma ono<br />
dla mnie wtedy żadnej treści. Ważnym elementem w zrozumieniu zdania czy też<br />
słów, jest znaczenie. Pojęcie to ściśle związane jest z semiotyką, która jest ogólna<br />
teorią znaku. Dzieje się tak ponieważ, termin znaczenie odnos<strong>im</strong>y właśnie<br />
do znaków, którymi mogą być, słowa czy tez symbole. We współczesnej refleksji<br />
filozoficznej,<br />
określenie, czym jest znaczenie, jakie jest jego miejsce w świecie rzeczy i myśli, jest<br />
sprawą ważną dla wszystkich dziedzin refleksji odwołujących się do tej kategorii.<br />
Stanowiąca dziś Credo całej humanistyki teza, że świat myśli i kultury ludzkiej jest<br />
dziełem znaków i ich znaczeń, nabiera całkiem odmiennego sensu w zależności<br />
od tego, czy znaczeniom przypisuje się przedmiotowe określenie i przedmiotowa<br />
ważność, czy też traktuje się je jako swobodny wytwór umysłu2.<br />
1 W. Burszta, Język a kultura w myśli etnologicznej. Wrocław 1986, s.33.<br />
2 H. Buczyńska – Garewicz, Znak, znaczenie, wartość: szkice o filozofii amerykańskiej. Warszawa 1975,<br />
s.18.
8 Tomasz Paliwk<br />
Termin ten wiążę się również z jednym z najważniejszych problemów semiotyki,<br />
jak<strong>im</strong> jest relacja pomiędzy myślą a mową (językiem). Dotyczy on tego, czy,<br />
język jest warunkiem koniecznym myśli, bez którego ona w ogóle nie istnieje,<br />
czy też przeciwnie, myśl może być pomyślana poza językiem. Celem niniejszej<br />
pracy jest ukazanie czytelnikowi „znaczenia” w refleksji Charlesa Santandera<br />
Peirce i Gottloba Frege.<br />
Peirce uważany jest za ojca współczesnej semiotyki, ten amerykański myśliciel<br />
jako pierwszy zajął się całościowym ujęciem teorii znaku. Jego teoria znaczenia<br />
i znaku ma charakter obiektywistyczny i realistyczny zarazem. N<strong>im</strong> jednak<br />
przyjrzymy się związkom jakie zachodzą pomiędzy znakiem a znaczeniem,<br />
warto przyjrzeć się źródle z którego wypływa jego koncepcja. Jego teoria znaku<br />
wynika ze sprzeciwu wobec kartezjańskiego transcendentalizmu, Peirce stanowczo<br />
odrzuca kartezjańską metodę wątpienia, (czyli koncepcje szukania pewności<br />
przez wątpienie) i zastępuje je metodą analizy logicznej 3 . Według niego poprzez<br />
analizę języka wraz z jego znaczeniem, można prowadzić dalszy rozwój wiedzy.<br />
Niewątpienie w to, co mnie otacza, ale analiza tego staje się metodą do osiągnięcia<br />
pewności, teoria znaku w rozumieniu Peirce`a jest filozofią, jej zadaniem jest<br />
rozstrzygnięcie fundamentalnych kwestii poznania i jego relacji do rzeczywistości,<br />
a nie tylko opisanie istniejących znaków. Teoria znaku jest epistemologią, jest logiczną<br />
analizą wiedzy, a nie tylko jedną z wielu nauk empirycznych 4 . Dla amerykańskiego<br />
myśliciela poznanie jest możliwe dzięki znakom. Krytykuje on także idee<br />
proste Kartezjusza. Wprowadzając rozróżnienie na poznanie bezpośrednie i pośrednie<br />
czyli takie które możliwe jest dzięki elementowi mediacyjnemu, którym<br />
jest dla niego reprezentacja. Charakteryzuje się ona tym, że ze swej istoty zakłada<br />
coś przed sobą, a także koniecznie ku czemuś innemu prowadzi. Reprezentacja nie<br />
jest nigdy ideą prostą, przeciwnie jest poznaniem, które zawsze jest określone przez<br />
poznanie poprzednie i które określa zarazem poznanie dalsze 5 . Z tego powodu idee<br />
proste, które Kartezjusz traktował jako jasne i wyraźne, dla Peirce nie maja żadnej<br />
wartości. Wartość poznawczą ma tylko to, co odsyła do czegoś innego jednocześnie<br />
już coś zakładając. W ten sposób dochodz<strong>im</strong>y do jego koncepcji znaku.<br />
Semiotyka w ujęciu Peirce należy rozumieć, jako triadę, czyli trójczłonową relacje<br />
zachodzącą w znaku. Tylko znak posiadający wszystkie elementy triady jest<br />
dla Peirce jest znakiem we właściwym sensie. W triadzie, znak jest zdefiniowany,<br />
jako trójczłonowa relacja łącząca materialny nośnik znaczenia ( zwany także wehikułem<br />
lub środkiem przekazu), przedmiot oraz znaczenie (…) żaden z nich osobna<br />
znakiem być nie może, znakiem jest dopiero pewne trwałe ich powiązanie 6 . Dla<br />
Peirce każda myśl jest znakiem, znak natomiast jest poznaniem, poza rzeczywistością<br />
nie jest, jego zdaniem, możliwe jakiekolwiek poznanie. Takie rozumienie<br />
3 H. Buczyńska – Garewicz, Semiotyka Peirce. Warszawa 1994, s.18.<br />
4 Ibidem. s.19.<br />
5 Ibidem. s.21.<br />
6 M., Bense, Świat przez pryzmat znaków, tłum. J. Garewicz, PIW Warszawa 1980, s. 7.
Kilka słów o znaczeniu w języku<br />
9<br />
poznania wiążę się z antypsychologizmem, jaki miał miejsce na przełomie dziewiętnastego<br />
i dwudziestego wieku. Dla tego amerykańskiego filozofa,<br />
znak lub reprezentamen jest czymś, co dla kogoś zastępuje coś innego pod pewnym<br />
względem lub ze względu na pewną własność. Przemawia on do kogoś tzn. wywołuje<br />
w umyśle tej osoby ekwiwalentny znak lub też znak bardziej rozwinięty. Ten<br />
znak który powstaje, nazywam interpretantem znaku pierwszego. Znak zastępuje<br />
coś, swój przedmiot nie pod wszystk<strong>im</strong>i względami, lecz ze względu na rodzaj idei,<br />
którą czasem nazywałem podstawą znaku7.<br />
Ważnym elementem całej triady znaku jest znaczenie. Jest to element łączący<br />
ze sobą znak z przedmiotem zewnętrznym, pozostanie przy dwu elementach<br />
byłoby bowiem faktycznym zatrzymaniem się na jednym, na samym znaku, który<br />
nie odnoszony do niczego, nie wiązany ze swym przedmiotem przez dodatkowe<br />
spojrzenie, przez interpretacje go jako znaku stawałby się pojedyncza daną<br />
nie wskazującą na nic innego poza samą sobą 8 . Znaczenie pełni role mediacyjną<br />
w całej koncepcji triady, jest traktowane ono prze Peirce jako interpretacje znaku.<br />
Aby jednak możliwa była owa interpretacja, potrzebny jest inny znak, do którego<br />
można się odnieść. Istnienie jedynie innego znaku nie wystarcza do pełnej<br />
interpretacji, poza n<strong>im</strong> potrzebny jest przedmiot zewnętrzny. Wymóg systemu<br />
znaków wynika z jego rozumienia myśli, które nie są odizolowane od siebie, lecz<br />
tworzą pewną ciągłość. Znaczenie, aby mogło n<strong>im</strong> być, musi zakładać istnienie<br />
systemu znaków. W znaku, niejako ze swoje natury, ukryte jest znaczenie, aby je<br />
ukazać niezbędny jest inny znak. Wedle Peirce’a, tylko znak, który można przełożyć<br />
na inny znak posiada znaczenie. Sam znak nie posiada żadnego znaczenia,<br />
nadaje mu je myśl z którą jest on tożsamy. Koncepcja znaczenia u Peirce’a ma<br />
charakter obiektywny, związane jest to ze sposobu rozumienia przez niego istnienia<br />
myśli, myśl jest dlań dziedziną idealną, lecz nie subiektywną. Jest ona światem<br />
znaczeń, ciągiem interpretacji, określonym przez swoje własne prawa (…) Te ogólne<br />
prawa określające idealne królestwo znaczeń realizują się następnie w postaci jednostkowej<br />
w indywidualnych procesach myślowych 9 . Prowadzi to do tego, że znaczenia<br />
nie są czymś indywidualnie przez każdego z nas nadawane znakom czy też<br />
symbolom, lecz są z góry ustanowione. Jak widać kategoria interpretacji znaku w<br />
filozofii Peirce jest niezwykle istotna, można ją scharakteryzować w dwóch następujących<br />
tezach, zgodnie z n<strong>im</strong>i, znaczenie znaku jako zjawisko należy do sfery<br />
myśli, tkwi ono swymi korzeniami w sferze idealnej i bez niej jest niemożliwe, tylko<br />
myśl skierowana na przedmioty wytwarza znaczenie (…) znaczenie nie jest zjawiskiem<br />
psychicznym, doznaniem indywidualnej jaźni, lecz jest tworem logicznym,<br />
całkowicie niezależnym od przebiegu procesów psychofizycznych 10 . Znak u Peirce<br />
7 H. Buczyńska – Garewicz, Znak, znaczenie…, s.23.<br />
8 Ibidem, s.24.<br />
9 Ibidem, s.33.<br />
10 Ibidem, s.29.
10 Tomasz Paliwk<br />
podlega z jednej strony interpretacji, z drugiej sam interpretuje. Tak w skrócie<br />
można przedstawić koncepcje znaku i znaczenia u amerykańskiego filozofa.<br />
Inne rozumienie „znaczenia” prezentuje Gottlobem Frege, znany filozof analityczny,<br />
który obok Russela i Wittgensteina wywarł znaczący wpłynął na rozwój<br />
tego kierunku filozoficznego. Swoje rozważania na temat „znaczenia” Frege<br />
zawarł w swoich Pismach semantycznych w rozdziale sens i znaczenie. Jego ujęcie<br />
znaczenia jak i sensu pozostaje w ścisłym związku jego rozumieniem myśli.<br />
Zatem zan<strong>im</strong> przejdę do pojęcia „znaczenie” u Fregego, naszkicuje to, czym była<br />
dla niego myśl.<br />
Myśl wiążę się u Fregego z językiem, który służy do jej wyrażania. Chcąc ją<br />
scharakteryzować można powiedzieć, że nie jest egzystencjalnie związana z podmiotem<br />
( nosicielem); nie jest zindywidualizowana do określonego nosiciela; nie jest<br />
epistemicznie prywatna, lecz – by tak rzec – epistemicznie publiczna; nie jest tym,<br />
co posiadamy, lecz tym co zastajemy i odkrywamy 11 , do wymienionych cech można<br />
dodać, że jest ona również bez czasowa. Dla takiego tworu, jak<strong>im</strong> jest myśl,<br />
Frege wprowadza trzecie królestwo, w którym występują myśli. Występuje ono<br />
obok królestwa przedmiotów zewnętrznych oraz królestwa przedstawień, myśl<br />
nie jest ani rzeczą świata zewnętrznego, ani przedstawieniem. Trzeba uznać trzecie<br />
królestwo. To, co do niego należy jest podobne do przedstawień, o tyle, że nie jest<br />
zmysłowo postrzegalne, a do rzeczy, o tyle, że nie wymaga nosiciela 12 . Myśl jednak<br />
nie może przynależeć do jednego z pozostałych królestw wyróżnionych przez<br />
Fregego, ponieważ, przedstawienia, które z jednej strony, podobnie jak myśli,<br />
nie są postrzegalne zmysłowo, to z drugiej jednak potrzebują nosiciela, którego<br />
myśl nie potrzebuje. Dzięki temu, że myśl nie wymaga nosiciela, ma ona charakter<br />
obiektywny, w przeciwieństwie do subiektywnych przedstawień. Natomiast<br />
w przypadku rzeczy świata zewnętrznego, to w przeciwieństwie do myśli jest on<br />
postrzegalny zmysłowo. Można powiedzieć, że różnica pomiędzy owymi królestwami<br />
sprowadza się do innego sposobu ujmowania obiektów pod niepodpadających,<br />
rzeczy świata zewnętrznego widz<strong>im</strong>y, przedstawienia mamy natomiast<br />
myśli ujmujemy lub myśl<strong>im</strong>y. Mając już tak scharakteryzowaną myśl, możemy<br />
zapytać, w jaki sposób staje się dla nas uchwytna? Elementem służącym do wyraźnego<br />
ujmowania myśli jest nasz język, język jest – jak mówi Frege – pewnym<br />
mostem, po którym przechodz<strong>im</strong>y z tego co niezmysłowe, do tego co zmysłowe 13 .<br />
Myśl przyobleka szatę językową w ten sposób stając się dla nas uchwytną.<br />
Mając za sobą to krótkie wprowadzenie, możemy przyjrzeć się sposobowi<br />
w jaki Frege w swojej koncepcji używa terminu „znaczenie”. W rozdziale sens<br />
i znaczenie, termin ten analizowany jest w odniesieniu do nazw jak i do zdań<br />
oznajmujących. Podążając za myślą autora Pism semantycznych, swoja analizę,<br />
przeprowadzę w odniesieniu do nazw, aby następnie przejeść do zdań.<br />
11 A. Gut, Gottlob Frege i problemy współczesnej filozofii. Wyd.KUL. Lublin 2005. s.325.<br />
12 G. Frege, Pisma semantyczne, tłum. B. Wolniewicz. Warszawa PWN, s.117.<br />
13 A. Gut, Gottlob Frege… .s.342.
Kilka słów o znaczeniu w języku<br />
11<br />
Frege, analizę rozumienia „znaczenia” w odniesieniu do nazw, rozpoczyna od<br />
porównania zdań typu a = a oraz a = b. Pytanie jakie zostaje postawione na początku<br />
tego rozdziału dotyczy relacji zachodzącej między członami tożsamości.<br />
Rozumowanie Fregego prowadzi do uznania, że znaki a jak i b, będąc tożsame,<br />
nie dotyczą rzeczy a jedynie jakiejś symboliki,<br />
gdyby znak „a” różnił się od znaku „b” tylko jako przedmiot ( czyli w tym wypadku<br />
kształtem) a nie jako znak ( czyli nie swym sposobem oznaczania), to wartość poznawcza<br />
zdania a = a byłaby w istocie taka sama jak zdania a = b, jeżeli tylko a = b<br />
jest prawdą. Różnica między n<strong>im</strong>i może się tylko pojawić tylko wtedy, gdy różnym<br />
znakom odpowiadać będą różne sposoby w jakie oznaczany przedmiot jest dany14.<br />
Zobrazujmy to na przykładzie. Wyobraźmy sobie, że dwoje ludzi wjeżdża do<br />
Wrocławia. Jeden z północy drugi z południa. Pierwszy z nich widzi tabliczkę<br />
z napisem Breslau, drugi z napisem Vratislavia. Oboje z nich wjeżdżają do jednego<br />
i tego samego miasta – Wrocławia. Należy mieć na uwadze, że Wrocław<br />
= Breslau = Vratislawia. Ten sam przedmiot, którym w naszym przypadku jest<br />
Wrocław, stolica Dolnego Śląska, jest oznaczany na różne sposoby. W ten sposób<br />
jasne staje się, by ze znakiem (nazwą, zwrotem, literą), wiązać prócz tego co on<br />
oznacza i co można nazwać jego znaczeniem, także coś co nazwałbym jego sensem<br />
i w czym zawarty jest ów sposób w jaki przedmiot jest dany 15 . Obok sensu i znaczenia<br />
Frege wyróżnia także przedstawienie, aby lepiej ukazać różnice pomiędzy<br />
sensem a znaczeniem. Znaczeniem nazwy u Fregego jest przedmiot, przedstawienie<br />
jest to obraz wewnętrzny, jaki każdy tworzy sobie indywidualnie. Ten obraz<br />
jest subiektywny. Sens natomiast jest elementem wspólnym dla wielu jednostek.<br />
Aby to ukazać w jaśniejszym świetle, posłużę się metaforą Księżyca i lunety, jaką<br />
wykorzystuje sam Frege,<br />
Ktoś patrzy na Księżyc przez lunetę. Sam księżyc przyrównuje do znaczenia; jest<br />
on przedmiotem obserwacji, a pośredniczą w niej dwa obrazy: realny, jaki szkło<br />
obiektywu wytwarza we wnętrzu lunety, oraz ten, który występuje na siatkówce<br />
obserwatora. Pierwszy obraz przyrównuję do sensu – drugi do przedstawienia, albo<br />
do wyobrażenia spostrzegawczego 16 .<br />
A zatem sens jest elementem obiektywnym względem przedstawień. Znak<br />
u Fregego pełni podwójne znaczenie, z jednej strony wyrażamy za jego pomocą<br />
sens, z drugiej służy on do oznaczania, pełni funkcje znaczenia. W naszym przykładzie<br />
nazwy Breslau czy Vratislavia, maja swój określony sens wspólny wielu<br />
jednostkom, jak i oznaczają określony obiekt. W mo<strong>im</strong> przekonaniu jedynie sens<br />
w związku z przedstawieniem, (które bez wątpienia jest subiektywne) i przedmiotem,<br />
który oznacza, można określić jako w pełni obiektywny. Przedmiot nie<br />
jest w pełni obiektywny, ponieważ ma on konotacje z przedstawieniami, jeżeli<br />
14 G. Frege, Pisma …, s.61.<br />
15 Ibidem, s.61.<br />
16 G. Frege, Pisma…, s.66.
12 Tomasz Paliwk<br />
znaczeniem znaku jest przedmiot zmysłowo postrzegalny, to przedstawienie stanowi<br />
pewien obraz wewnętrzny, który jest wynikiem doznanych i zapamiętanych<br />
wrażeń zmysłowych 17 .<br />
Tak przedstawia się sytuacja ze „znaczeniem” na poziomie nazw. W tej części<br />
przyjrzymy się temu terminowi w kontekście całego zdania. Podstawowe<br />
pytanie brzmi czym w odniesieniu do zdania będzie znaczenie a czym jego<br />
sens? Mus<strong>im</strong>y cały czas mieć na uwadze fakt, że zdanie wyraża myśl, wynika<br />
to z krótkiej charakterystyki myśli, jaka przeprowadziłem powyżej. W ten<br />
sposób nasze pytanie, dotyczące sensu i znaczenia wobec zdania, możemy<br />
przeformułować na pytanie, czym jest myśl – sensem czy znaczeniem zdania<br />
oznajmującego? Uznanie myśli za znaczenie zdania doprowadzi do sytuacji,<br />
w której, jeśli w zdaniu zastąp<strong>im</strong>y jeden wyraz innym o tym samym znaczeniu,<br />
choć o innym sensie, to nie może to wpłynąć na znaczenie zdania. Jest natomiast<br />
jest, że zmieni się myśl (…) Myśl nie może zatem być znaczeniem zdania i trzeba<br />
ja uważać raczej za jego sens 18 . Powróćmy na chwilę do naszego przykładu<br />
z nazwą Wrocław. Wyobraźmy sobie dwa zdania „ Breslau leży nad Odrą” oraz<br />
„ Wratislavia leży nad Odrą”. Znaczenie obu z nich pozostaje bez zmian, m<strong>im</strong>o<br />
zamiany nazwy Breslau na Wratislavia. Wyrażają one natomiast dwie różne myśli,<br />
wynika to z rozumienia przez Fregego myśli, jako czegoś stałego niezmiennego,<br />
czegoś, do czego nic nie możemy ani dodać ani odjąć. A zatem myśl jest sensem<br />
zdania. Co zatem ze „znaczeniem”, czy jest ono w ogóle do czegokolwiek nam<br />
potrzebne, gdzie go szukać? Przecież, gdy chodzi tylko o sens zdania, o myśl, to<br />
nie ma potrzeby troszczyć się o znaczenie jego składników: dla sensu zdania istotny<br />
jest przecież tylko sens składników, a nie ich znaczenia 19 . Znaczenie jest nam<br />
potrzebne do tego, aby móc orzekać czy dane zdanie jest prawdz`iwe czy też nie.<br />
Możliwe są przecież zdania mające wyłącznie sens, bez znaczenia. Do tego typu<br />
zdań należą stwierdzenia zaczerpnięte z mitologii, na przykład: Zeus mieszkał na<br />
Ol<strong>im</strong>pie. Nie ulega wątpliwości, że zdanie to wyraża pewien sens, trudno natomiast<br />
przypisać mu jakieś znaczenie, gdyż nazwie Zeus, nie przypisujemy żadnego<br />
znaczenia. Z tego powodu Frege stosuje wobec nazw zarówno znaczenie jak<br />
i sens. Sens posiada, każda nazwa, znak, znaczenie już nie. Dzięki temu może<br />
twierdzić, że każda myśl jest sensowna. Zatem znaczeniem zdania jest jego wartościowanie,<br />
a tym, co pcha nas wszędzie, by od sensu sięgać do znaczenia, jest<br />
dążenie do prawdy 20 .<br />
Podsumowując warto zauważyć, że zarówno u Fregego jak i Peirce`a „znaczenie”<br />
występuje w triadzie. Analizując triady obu filozofów, można stwierdzić, że<br />
materialnym nośnikiem Peirce`a jest fregowskie przedstawienie, przedmiotowi<br />
zewnętrznemu odpowiada znaczenie Fregego, natomiast znaczeniem Peirce`a<br />
jest sens w rozumieniu Fregego.<br />
17 Ibidem, s.64.<br />
18 Ibidem, s.68.<br />
19 G. Frege, Pisma… .s.69.<br />
20 Ibidem, s.69.
Magdalena Rademacher<br />
Hermeneutyczne kształcenie (Bildung)<br />
i edukacja demokratyczna jako lek na bolączki<br />
współczesnego świata<br />
Współczesny świat- świat stojący otworem przed ludźmi żądnych wrażeń,<br />
skoku adrenaliny, marzących o przygodzie, spełnieniu i zaspokojeniu swoich potrzeb.<br />
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż dzisiejszy świat, ten społeczny,<br />
ekonomiczny, naturalny (przyrodniczy), nie kryje żadnych tajemnic. A jednak.<br />
W codziennym biegu, wyścigu szczurów, człowiek, kiedy już się zatrzyma, z przerażeniem<br />
i bezradnością stwierdza, iż w ferworze pięcia się po szczeblach kariery czy zaspokajaniu<br />
swych egoistycznych, często jedynie fizycznych zachcianek, zapomniał<br />
o najważniejszym: emocjach i wartościach: o czymś, co wznosi się ponad materialność<br />
i ten świat. Samotność w tłumie, zagubienie, brak autorytetów, zatracenie<br />
w konsumpcjonizmie, brak wsparcia i odwołania do wyższych wartości,<br />
nieumiejętność rozmawiania, słyszenie, ale nie słuchanie- niestety tak wygląda<br />
rzeczywistość.<br />
Dlaczego tak się dzieje? Gdzie odnaleźć możemy przyczynę powyższych zjawisk?<br />
Co na ten temat mówi nam socjologia? Zbyszko Melosik wspomina o tzw.<br />
przesunięciu socjalizacyjnym polegającym na utracie znaczenia tradycyjnych instytucji<br />
społecznych w procesie socjalizacji. Miejsce rodziny czy kościoła zajęły<br />
grupa rówieśnicza, mass media i popkultura. Dodatkowo, dorośli tracą na znaczeniu<br />
w oczach młodych przez wzajemne kwestionowanie siebie. Z kolei grupa<br />
rówieśnicza oddziałuje na jednostki poprzez popkulturę, a mass media przez grupę<br />
rówieśniczą. Można powiedzieć, że jest to samonapędzający się mechanizm.
14 Magdalena Rademacher<br />
Można wyróżnić dwa rodzaje przyczyn przesunięcia socjalizacyjnego:<br />
a. makroprzyczny:<br />
−<br />
−<br />
globalizacja - tożsamość współczesnego młodego człowieka w znacznie<br />
mniejszym stopniu kształtowana jest przez wartości narodowe i państwowe;<br />
w większym przez kulturę popularną i ideologię konsumpcji;<br />
rodzina, szkoła i kościół przekształciły się w „wieżę z kości słoniowej” owa<br />
wieża jest symbolem przestarzałości, nieaktualności i anachronizmu.<br />
b. mikroprzyczyny:<br />
−<br />
paternalizm dorosłych - postawa pełna wyższości wobec młodego pokolenia<br />
typu: „Ja wiem lepiej, co jest dla Ciebie dobre”; często możemy spotkać<br />
się również z hipokryzją wśród dorosłych - głoszą idee, których sami<br />
nie przestrzegają, które lekceważą lub po prostu, których nie rozumieją.<br />
Zaobserwować możemy wykształcenie się nowego stylu życia i nowego rodzaju<br />
tożsamości, tzw. pop-tożsamości. Obywatelowi świata przybyły nowe<br />
obowiązki. Otóż, powinien być szczęśliwy za wszelką cenę. Może to osiągnąć nie<br />
tylko za pomocą ciężkiej pracy, robiąc karierę czy oddając się życiu rodzinnemu,<br />
(choć to ostatnie, niestety, jest niedoceniane i ludzie zbyt późno przekonują<br />
się, że sukces w pojedynkę nie smakuje tak słodko), albo zażywając tabletki (tzw.<br />
farmakologizacja szczęścia), takie jak Prozac, Valium czy poddając się operacjom<br />
plastycznym - szybko, łatwo, bez zbędnego wysiłku. Króluje tzw. kultura<br />
instant, „natychmiastowość”. Ludzie nie mogą odkładać życia na później, a słynne<br />
już powiedzenie „fast food, fast sex i fast car” na dobre wryło się w styl życia<br />
współczesnego społeczeństwa. Idealny konsument nie myśli racjonalne, jego motywy,<br />
pragnienia i fantazje są sprzeczne. Nie istnieje już tzw. „szok przyszłości”.<br />
Niewiele potrafi zaskoczyć współczesnego człowieka, szczególnie w dziedzinie<br />
techniki. Ludzie, szczególnie ci młodzi, nie poszukują i nie potrzebują uzasadnień<br />
dla tego, co się zdarza; kierują się zasadą „anything goes”. Oprócz kultury<br />
instant, możemy mówić o „kulturze kliknięć”, związanej oczywiście z Internetem.<br />
Dzięki komputerowi i Internetowi, za pomocą myszki jesteśmy wstanie kupić,<br />
zobaczyć, dowiedzieć się wszystkiego, co tylko zapragniemy. Kolejnym wytworem<br />
nowoczesności jest tożsamość typu supermarket odznaczająca się brakiem<br />
autentyczności. Stanowi ona „zlepek” wszystkiego i niczego; jest wynikiem bezrefleksyjnego<br />
przyjmowania poglądów, zasad, stylów, trendów, a nawet wartości<br />
moralnych i etycznych. Nie doszukamy się w jej działaniach żadnej teleologii.<br />
Co się stało z ideałami, wartościami, religią, pytaniami egzystencjalnymi,<br />
transcendencją? Nadeszła era końca ideałów; tryumfuje codzienność, w której<br />
religia staje się towarem do sprzedania. Nie istnieją ostateczne prawdy i odpowiedzi,<br />
wszystko staje się względne, relatywne.
Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja...<br />
15<br />
Rzeczywistość, w której człowiek żyje, jest pełna układów kopii i <strong>im</strong>itacji,<br />
dla których jedynym odniesieniem są inne kopie i <strong>im</strong>itacja. Oryginały nie są już<br />
potrzebne, aby doświadczyć poczucia autentyczności. Ludzie stają się nomadami,<br />
włóczęgami; ciągle gdzieś zmierzają, są w ruchu, tracą poczucie czasu oddając<br />
się konsumpcjonizmowi. Tak jak napisał Zygmunt Bauman w książce pt.<br />
„Globalizacja”:„(...) problem naszej współczesnej cywilizacji polega na tym, że przestała<br />
zadawać pytania samej sobie1.<br />
I w tym właśnie momencie na arenę wkracza filozofia, a przynajmniej wkroczyć<br />
powinna. Uważam, że i hermeneutyka, i etyka posiadają ogromny potencjał,<br />
który odpowiednio wykorzystany pomógłby odnaleźć się niejednemu zagubionemu<br />
człowiekowi. Poprzez zadawanie odpowiednich pytań, pobudzanie do myślenia,<br />
rozmowy, rozważań, poprzez stymulację, kształcenie naturalnych zdolności<br />
i kompetencji, filozofia może pomóc obudzić się współczesnemu człowiekowi<br />
z wyścigu o sukces, karierę, pieniądze i materializm. W mym krótk<strong>im</strong> wystąpieniu<br />
chciałabym się skupić na pojęciach kształcenia (Bildung) H.-G. Gadamera<br />
i edukacji demokratycznej, która ostatn<strong>im</strong>i czasy bardzo szybko rozwija się<br />
w ramach etyki.<br />
Jednym z głównych problemów dotykających dzisiaj ludzi jest nieumiejętność<br />
prowadzenia i brak rozmowy. Osobisty kontakt zastąpiony został sms - ami, e - mailami<br />
czy komunikatorami internetowymi. Ludzie przekazują sobie krótkie, zwięzłe<br />
informacje, a kiedy już dochodzi do spotkania w cztery oczy, nie potrafią podtrzymać<br />
rozmowy, mają problem z wyrażeniem swoich myśli, uczuć. Niejednokrotnie<br />
uważają, że lepiej jest użyć argumentu pięści niż słowa; nie umieją lub nawet nie<br />
chcą zrozumieć drugiego człowieka. Ludzie żyją tu i teraz, nie zastanawiają się co<br />
i jak ich ukształtowało. Jak wspominałam, na znaczeniu traci rodzina, szkoła, kościół,<br />
tradycja, w ogóle przeszłość. Gdzie jest miejsce hermeneutyki, czyli teorii<br />
rozumienia i interpretacji? Mo<strong>im</strong> zdaniem hermeneutyka ma szansę stać się pośrednikiem,<br />
wychowawcą, mediatorem; może, powinna kształcić.<br />
Gadamer w swym dziele życia, Prawda i metoda, przedstawia „kształcenie”<br />
jako główne pojęcie humanistyczne. Pokazuje on jak owe słowo zmieniało swe<br />
znaczenie na przestrzeni dziejów. Pisze, iż kształcenie wiąże się najściślej z pojęciem<br />
kultury i oznacza przede wszystk<strong>im</strong> swoiście ludzki sposób wykształcenia<br />
naturalnych predyspozycji i zdolności człowieka2. Podkreślić należy, iż Gadamer<br />
skupia się na kształceniu w sensie estetycznym i historycznym. Kształcenie<br />
młodzieży oznacza przyswajanie jej kultury, obyczajów, tradycji społeczeństwa,<br />
w którym funkcjonuje. Z jednej strony poznaje i nabywa akceptowane przez<br />
większość zasady, wzory normy i reguły, a z drugiej strony, w pewnym momencie<br />
swego życia, zaczyna nad n<strong>im</strong>i reflektować. Nazwać to można inaczej wychowaniem<br />
i socjalizacją. Nieprzypadkowe jest zastosowanie przez Gadamera<br />
pojęcia „Bildung”(nadawanie kształtu, kształtowanie siebie). W słowie tym<br />
1 Z. Bauman, Globalizacja, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000, s.10.<br />
2 H.-G..Gadamer, Prawda i metoda, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 36.
16 Magdalena Rademacher<br />
bowiem, tkwi „Bild”- obraz, a „Bild” obejmuje zarazem „Nachbild”(podobizna)<br />
i „Vorbild”(wzór).<br />
Gadamer w swych rozważaniach odwołuje się do Hegla. Hegel twierdzi,<br />
iż człowiek charakteryzuje się tym, co naturalne i tym, co rozumne, duchowe.<br />
Kształcenie ma pomóc człowiekowi wznieść sięna poziom ogólności. Hegel<br />
wspomina o kształceniu praktycznym i teoretycznym. Przykładem tego pierwszego<br />
może być praca, która dystansuje człowieka od żądzy, potrzeb osobistych,<br />
prywatnego interesu i zapewnia udział w ogólności. Kształcenie teoretyczne,<br />
wznosi jednostkę ponad bezpośrednie doświadczenie i otwiera ją na to, co inne:<br />
„Rozpoznanie tego, co własne, w tym, co obce, zadomawianie się w tym to<br />
podstawowy ruch ducha, którego byt jest wyłącznie powrotem do siebie samego<br />
z innobytu3.”<br />
Podążając tropem otwarcia się na to, co inne, Gadamer pisze:<br />
Mówiąc dokładniej, bardziej gruntowne studiowanie tradycji nie wystarcza, jeśli<br />
nie zostanie przygotowana wrażliwość na owo Inne dzieła sztuki lub przeszłości.<br />
To właśnie ustaliliśmy za Heglem jako ogólną cechę kształcenia: utrzymywanie się<br />
w takiej otwartości na to Inne, na inne, bardziej ogólne punkty widzenia4.<br />
Kształcenie ma pomóc otworzyć się na innego, zrozumieć go, a tym samym<br />
ułatwić życie w społeczeństwie. Nie można jednak zapomnieć, iż podstawą owego<br />
kształcenia jest rozmowa i interpretacja.<br />
Co na ten temat powie nam edukacja demokratyczna? Również i ona odwołuje<br />
się m.in. do Gadamera. Podkreśla, iż wzajemne rozumienie nie oznacza, że<br />
rozumiejąc innego porzuca się własne stanowisko i przyjmuje cudze.<br />
Idea edukacji demokratycznej obejmuje swym zasięgiem (...) kompetencję komunikowania<br />
się z innymi, kompetencję otwierającą nas- zgodnie z istotową charakterystyką<br />
człowieka jako dokonującego interpretacji siebie, innych oraz świata poprzez<br />
i w kooperatywnej komunikacji z innymi - na możliwość wspólnego kształtowania<br />
świata oraz naszej w n<strong>im</strong> egzystencji5.<br />
Oznacza to, iż edukacja demokratyczna rozwija podstawowe zdolności<br />
i kompetencje, które posiada każdy człowiek, a które nie zawsze są odpowiednio<br />
ukształtowane czy wykorzystane. Ludzie nie potrafią poradzić sobie w życiu, gdyż<br />
nie doskonalą swoich kompetencji demokratycznych, w tym kompetencji moralnego<br />
sądzenia i decydowania. Ćwicząc od najmłodszych lat, owe kompetencje<br />
i zdolności, można nauczyć młodych ludzi inteligentnie i bez zbędnych emocji<br />
dyskutować i argumentować. Dodatkowo edukacja demokratyczna daje również<br />
szansę na rozwój ludziom dorosłym, a nawet posiada funkcję terapeutyczną.<br />
Mam tutaj na myśli tzw. dyskusję konstancką, która może być wykorzystana jako<br />
3 Ibidem, s. 41.<br />
4 H.-G. Gadamer, op. cit., s.45.<br />
5 K.M. Cern, Demokracja jako forma życia w XXI wieku, [w:] Edukacja demokratyczna, pod red. K.M.<br />
Cern, P.W. Juchacza, E. Nowak, Wydawnictwo Naukowe IF UAM w Poznaniu, Poznań 2009, s.68.
Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja...<br />
17<br />
metoda edukacyjna w grupach wysokiego ryzyka (np. więźniowie, wychowankowie<br />
domu poprawczego, alkoholicy).<br />
Autorem tej metody jest Georg Lind, badacz i wykładowca na Uniwersytecie<br />
w Konstancji, gdzie kierował katedrą psychologii demokracji, psychologii rozwoju<br />
moralnego i psychologii edukacji. Wcześniej był wielokrotnym wykładowcą<br />
na uniwersytetach w Chicago, Berlinie i Monterrey. Lind bazuje na osiągnięciach<br />
Jeana Piageta i Lawrence’a Kohlberga. Celem konstanckiej metody dyskusji nad<br />
dylematami (KMDD) jest wzmocnienie kompetencji moralno-demokratycznych<br />
i umiejętności rozstrzygania konfliktów i sporów między odmiennymi stanowiskami<br />
bez użycia przemocy, a na drodze refleksji i racjonalnej dyskusji z innymi<br />
ludźmi. Metodę ową można stosować w grupach min.18-20osobowych, natomiast<br />
wiek nie odgrywa znaczącej roli; ważne aby dylemat był dostosowany do<br />
rozwoju danych osób.<br />
W artykule Dyskusja konstancka jako metoda edukacyjna w grupach wysokiego<br />
ryzyka Lind pisze, iż moralność rozumieć możemy jako ideał i jako kompetencję.<br />
Ideały moralne i wyznawane wartości nie są wystarczającym warunkiem<br />
działania moralnego. Należy posiadać jeszcze zdolności (capacities), które pozwolą<br />
nam działać zgodnie z owymi ideałami. KMDD opiera się na 3 prawach<br />
psychologicznych. Pierwsze, to tzw. konstruktywizm, czyli uczenie od wewnątrz.<br />
Człowiek samodzielnie i aktywnie przyswaja bądź konstruuje świat. Uczestnicy<br />
dyskusji muszą mieć podobne pojęcie moralności i jej poczucie; muszą także<br />
rozumieć, jaki jest cel dyskusji, a przedstawiony dylemat nie może być dla nich<br />
zbyt trudny do pojęcia. Zauważają oni, że różni ludzie inaczej interpretują dany<br />
problem, niektórzy w ogóle go nie dostrzegają, choć „zaplecze”, background mają<br />
taki sam. Drugie prawo, to tzw. regulacja afektywna - pobudzenie emocjonalne<br />
podczas dyskusji powinno utrzymywać się na bezpiecznym poziomie, aby nikogo<br />
za bardzo nie ośmielić, ale też i nie zanudzić. I trzecie prawo, to przeżycie demokratyczno<br />
- moralne.<br />
Podczas dyskusji, którą przeprowadzać można w klasach szkolnych, nauczyciel<br />
jest bierny. Nie odzywa się, ale nie opuszcza sali. Podczas dyskusji obowiązują reguły:<br />
respektu, zakazu personalnej krytyki bądź pochwały i tzw. ping-ponga (osoba,<br />
która zabiera głos wybiera kolejnego mówcę z przeciwnej grupy). Nie powinno się<br />
także zapominać o szacunku, uznaniu i uwadze. Jaka jest skuteczność owej metody?<br />
Wg przeprowadzonych badań, uczestnicy częściej gotowi są pomagać innym,<br />
lepiej radzą sobie z nowo nabytą wiedzą, szybciej się uczą, przestrzegają zasad<br />
życia społecznego, szybciej rozwiązują problemy moralne, (kto w odpowiednio<br />
krótk<strong>im</strong> czasie nie potrafi racjonalnie rozwiązać problemu, ten łatwo popada w<br />
zdenerwowanie i desperację). Coraz częściej KMDD stosowana jest w resocjalizacji.<br />
W Niemczech przeprowadzano dyskusje konstancie, m.in. w zakładzie karnym<br />
Moabit w Berlinie. Dzięki rozmowie, wysłuchaniu drugiej osoby, argumentowaniu<br />
na rzecz swojego stanowiska, ludzie na zakręcie życiowym, lepiej rozumieją<br />
postępowanie innych. Poznają również zasady, wartości, reguły, które obowiązują
18 Magdalena Rademacher<br />
w społeczeństwie, a które oni, więźniowie, a wcześniej tzw. trudna młodzież,<br />
łamali.<br />
Dialog jest podstawą, dzięki której jesteśmy w stanie zdrowo i normalnie funkcjonować.<br />
Gadamer mówił o kształceniu, ale wspominał także o filozofii praktycznej<br />
i w ogóle o miejscu filozofii w dzisiejszych czasach. Aby choć trochę pomóc,<br />
zabrzmi to patetycznie, ludzkości, winniśmy spoglądać nie tylko na dzieci (kształcenie,<br />
edukacja demokratyczna), ale i na dorosłych (KMDD, resocjalizacja).<br />
Każdy bowiem zasługuje na drugą szansę, a jedynie poprzez rozmowę, rozumienie<br />
i interpretację możemy na nowo dostrzec i poznać wartości i zasady moralne.<br />
W czasach nastawionych na konsumpcjonizm, egoistyczny indywidualizm,<br />
gdzie brakuje wyższych wartości, a znaczenie mają dla nas nie zawsze odpowiednie<br />
osoby, filozof winien wyjść do ludzi i pobudzić ich do myślenia, refleksji<br />
i dyskusji.<br />
Zdanie idealnie kończące me wywody, pochodzi z książki pt. Gadamer pióra<br />
Andrzeja Przyłębskiego:<br />
W dobie radykalnego zwątpienia czy też zakwestionowania wzorców kultury<br />
zachodniej (...) przed filozoficzną hermeneutyką staje jeszcze jedno ważne<br />
zadanie praktyczno - etyczne. Wynika ono z rangi, której nabrało w naszych<br />
czasach pojęcie interpretacji. Jeśli przyjmiemy, iż „wszystko jest interpretacją”,<br />
to zadaniem filozofii hermeneutycznej jest odsłonięcie tego twierdzenia, także<br />
w wymiarze etycznym i politycznym6.<br />
6 A. Przyłębski, Gadamer, Wiedza Powszechna, Warszawa 2006, s.89.
Maciej Szlinder<br />
Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto<br />
Laclau i Chantal Mouffe<br />
Na wstępie chciałbym wyjaśnić dlaczego traktuję obu myślicieli łącznie. Otóż<br />
czynię tak dlatego, że za najważniejszą pracę w dorobku zarówno Ernesto Laclau<br />
jak i Chantal Mouffe uważam pracę Hegemonia i socjalistyczna strategia1 z 1985<br />
roku. Później każdy z tej pary poszedł swoją intelektualną drogą, jednak wydaje<br />
mi się, że głównie rozwijali oni zawarte w tej kluczowej pracy idee, w różnych<br />
kierunkach uzupełniając obraz całości. Dlatego też można z powodzeniem połączyć<br />
ze sobą także późniejsze fragmenty twórczości belgijskiej politolożki i argentyńskiego<br />
filozofa.<br />
Głównym ich celem była rewizja marksizmu, a szczególnie odrzucenie jego<br />
deterministycznych, redukcjonistycznych i esencjalistycznych elementów. Stąd<br />
też orientacja teoretyczna, jaką przyjęli może być nazywana postmarksizmem<br />
w podwójnym znaczeniu. Z jednej strony z podkreśleniem rdzenia marksizm<br />
(postmarksizm), wskazującym na główną tradycję teoretyczną, w której wyrośli,<br />
a z drugiej strony zaznaczając przedrostek post (postmarksizm), sugerujący przekroczenie<br />
tej tradycji.<br />
Należy na początku oczywiście zapytać: po co odrzucać determinizm, redukcjonizm<br />
i esencjalizm charakterystyczny szczególnie dla marksizmu II<br />
Międzynarodówki (z jej przedstawicielami takich jak Karol Kautsky, Jerzy<br />
Plechanow i in.)? Laclau i Mouffe wskazują tutaj na wyraźnie widoczny w połowie<br />
dwudziestego wieku kryzys, zarówno w aspekcie teoretycznym, jak i praktycznym,<br />
jaki dotknął socjalizm opierający się na trzech elementach: ontologicznym<br />
1 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia. Przyczynek do projektu radykalnej polityki<br />
demokratycznej, tłum. S. Królak, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP,<br />
Wrocław 2007.
20 Maciej Szlinder<br />
uprzywilejowaniu klasy robotniczej, decydującym znaczeniu Rewolucji oraz<br />
ujednoliconej i idealnie jednorodnej woli zbiorowej 2 .<br />
Pierwszy z tych elementów – koncentracja na roli proletariatu - okazał się<br />
nieadekwatny z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze, przemiany kapitalizmu<br />
doprowadziły do znacznej dyferencjacji pozycji względem własności<br />
środków produkcji. Po drugie zaś, i co ważniejsze na istotności zyskały w drugiej<br />
połowie dwudziestego wieku walki polityczne tworzące się wokół innych<br />
antagonizmów niż podział klasowy. Najlepszymi przykładami tychże są działania<br />
ruchów ekologicznych, feministycznych, walki narodowowyzwoleńcze<br />
w koloniach, walki z heteronormatywnym modelem seksualności. Ograniczenie<br />
politycznego podmiotu przemian do klasycznie rozumianej klasy robotniczej<br />
w tej sytuacji musiało być nieskuteczne.<br />
Oczekiwanie ortodoksyjnego marksizmu na nieuchronny upadek systemu kapitalistycznego<br />
w wyniku rewolucji proletariackiej wytwarzało postawy bierności<br />
i tym samym było w swojej istocie na wskroś konserwatywne. Z jednej strony<br />
wiara w dziejową konieczność przynoszącą wyzwolenie od wyzysku spajała klasę<br />
robotniczą, z drugiej jednak wyraźnie ograniczała zdolności mobilizacyjne<br />
oraz gotowość do podejmowania ryzyka w <strong>im</strong>ię celu, który i tak musiał zostać<br />
osiągnięty.<br />
Wraz z leninowsk<strong>im</strong> mechanizmem reprezentacji, w którym to partia jako<br />
depozytariuszka adekwatnej wiedzy najlepiej rozpoznawała interes klasy robotniczej,<br />
wystąpiło niebezpieczeństwo zjawiska substytucjonizmu. Pomijając nawet<br />
wyraźnie niedemokratyczny charakter tego mechanizmu, historia pokazała jak<br />
łatwo można kontynuować ruch zastępowania – nic w tym ujęciu nie powstrzymuje<br />
przed zastąpieniem partii przez przywódcę, analogicznym do wcześniejszego<br />
podstawienia partii za proletariat. Stalinowski kult jednostki może być<br />
postrzegany jako bezpośrednia konsekwencja przyzwolenia na ten ruch.<br />
Zdaniem Laclau i Mouffe marksistowski esencjalizm doprowadził z jednej<br />
strony do totalitaryzmu ZSRR, a z drugiej uczynił zachodnią lewicę politycznie<br />
nieskuteczną. Stanowisko obojga autorów jest wyraźnie anty-esencjalistyczne.<br />
Nie ma dla nich żadnej koniecznej relacji między „bytem społecznym” a świadomością.<br />
Tożsamości polityczne nie są natomiast uprzednio konstytuowane na<br />
poziomie ekonomicznym, ale są konstruowane przez hegemoniczne dyskursy.<br />
W tym momencie niezbędne jest wyjaśnienie tego, czym jest hegemonia i jak<br />
omawiani autorzy rozumieją kluczowe dla tej pracy pojecie dyskursu. Pozwolę<br />
sobie zacząć od tego drugiego. Dyskurs pojmowany jest tutaj bardzo szeroko,<br />
oznacza nie tylko sferę mowy lub pisma, ale „każdy zespół elementów, w którym<br />
konstytutywną rolę odgrywają relacje”3. Dyskursy to „publicznie dostępne,<br />
z natury rzeczy niekompletne ramy znaczeniowe, dzięki którym może się toczyć<br />
2 Ibidem, s. 3-4.<br />
3 E. Laclau, Rozum populistyczny, tłum. zespół pod kierownictwem Tomasza Szkudlarka, Wydawnictwo<br />
Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2009, s. 63.
Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto Laclau i Chantal Mouffe<br />
21<br />
życie społeczne”4. Dyskurs jest też „podstawowym obszarem budowania obiektywności<br />
jako takiej.”5 Odrzuca się tu występujące jeszcze u Foucaulta rozróżnienie<br />
na praktyki dyskursywne i niedyskursywne. Każdy przedmiot jest wszak<br />
konstytuowany jako przedmiot dyskursu, tzn. „żaden przedmiot nie jest dany<br />
poza wszelk<strong>im</strong>i dyskursywnymi warunkami jego pojawienia się”6. Oznacza to,<br />
że, jak ujmuje to Lotar Rasiński, „sfera pozadyskursywna jest pozbawiona formy<br />
i leży poza zasięgiem naszej zdolności pojmowania, gdyż granicę owej zdolności<br />
całkowicie określa język”7.<br />
W de Saussure’owskiej koncepcji języka nie istnieją pozytywne pojęcia, lecz<br />
jedynie różnice – „coś jest tym, czym jest jedynie przez relacje różnicowania<br />
w stosunku do czegoś innego” 8 . Laclau i Mouffe także uznają, że znaczenie przypisywane<br />
przedmiotom i działaniom kształtuje się w ramach systemów składających<br />
się ze znaczących różnic. I tak np. las może być zarówno przeszkodą,<br />
źródłem opału jak i dziedzictwem przyrody, płód natomiast w dyskursie katolick<strong>im</strong><br />
to święte życie nienarodzone, a w dyskursie feministycznym (przynajmniej<br />
do pewnego momentu rozwoju) część kobiecego ciała, którym ma ona prawo<br />
rozporządzać. Co ważne, Laclau rozszerza cechy właściwe językowi na całą rzeczywistość<br />
społeczną co umożliwia mu wykorzystywanie figur retorycznych jako<br />
kategorii opisu zjawisk społecznych. Do tej propozycji wrócę jeszcze w dalszej<br />
części tego artykułu, gdzie przybliżę ją w sposób trochę bardziej szczegółowy.<br />
Żadne znaczenia nie mogą być raz na zawsze ustalone, są one z natury niestabilne.<br />
Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, wszystkie znaczenia są<br />
kształtowane w języku w opozycji do innych znaczeń, które same są niestabilne,<br />
odkąd nie istnieje żadne „centrum” nadające znaczenie. Po drugie zaś, każde<br />
dążenie jednostki do sensu i tożsamości, by zrekompensować fundamentalny<br />
„brak”, potencjalnie nie ma końca. Próbą zatamowania swobodnego przepływu<br />
różnic jest każdy dyskurs. Wykorzystuje do tego punkty węzłowe, które częściowo<br />
stabilizują znaczenie.<br />
Zdaniem Laclau i Mouffe każda praktyka społeczna jest powiązaniem, a to<br />
oznacza, że ustanawia relację między elementami, tak, że w obrębie tej praktyki,<br />
tożsamości tychże elementów zostają przekształcone9. Innymi słowy, różne<br />
elementy nieobjęte danym dyskursem zostają weń włączone i przekształcone<br />
w momenty tego dyskursu, zmieniając tym samym swoją tożsamość. Widz<strong>im</strong>y<br />
więc wyraźnie, że każdy dyskurs jest rezultatem praktyki wiązania, a jego granicą<br />
jest „zewnętrze” konstytuowane przez inne dyskursy.<br />
4 D. Howarth, Dyskurs, tłum. A. Gąsior-Niemiec, Oficyna Naukowa, Warszawa 2008, s. 162.<br />
5 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 63.<br />
6 E. Laclau, Ch. Mouffe, op. cit., s. 113.<br />
7 L. Rasiński, Polityka i dyskurs. Teoria hegemonii Ernesto Laclau , w: K. Abriszewski , M. N. Jakubowski,<br />
A. Szahaj (red.), Indywidualizm, wspólnotowość, polityka, Wydawnictwo <strong>Uniwersytet</strong>u Mikołaja Kopernika,<br />
Toruń 2002, s. 219.<br />
8 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 64.<br />
9 E. Laclau, Ch. Mouffe, op. cit., s. 111.
22 Maciej Szlinder<br />
W tym miejscu możliwe jest już określenie najważniejszej kategorii, będącej<br />
osią rozważań opisywanych myślicieli – kategorii hegemonii. Projekty hegemoniczne<br />
mają za zadanie wiązanie w całość różnych wątków dyskursu, a ich celem<br />
jest zdominowanie struktury pola dostępnych znaczeń. W ten sposób projekty<br />
te dążą „do wyznaczenia parametrów, w ramach których będzie się formować<br />
tożsamość różnych przedmiotów i praktyk” 10 . Hegemonię można zatem określić<br />
jako „typ relacji politycznej, za pomocą którego pewna partykularność przyjmuje<br />
reprezentację (niemożliwej) uniwersalności całkowicie z nią nieporównywalnej”<br />
11 . Innymi słowy hegemonia to operacja przechwytywania przez partykularność<br />
funkcji reprezentowania nieuchwytnej całości. Mamy tu więc do czynienia z figurą<br />
„pustego znaczącego”. Do tego pojęcia nawiążę w dalszej części tej pracy.<br />
Dyskursy możemy już teraz określić jako trwałe, hegemonicznie skonstruowane,<br />
pozornie „obiektywne” i „konieczne” zespoły praktyk społecznych<br />
i wytworzonych tożsamości. Żaden z nich nie jest w stanie związać wszystkich<br />
elementów pola dyskursywności. Zawsze są „elementy w opozycji do których jest<br />
on konstytuowany (...) by móc się ukonstytuować dyskurs potrzebuje tzw. „konstytutywnego<br />
zewnętrza” 12 .<br />
Niezbywalnym elementem każdego społeczeństwa umożliwiającym praktyki<br />
hegemoniczne jest antagonizm. „Konflikty społeczne wybuchają, gdy aktorzy<br />
społeczni, nie będąc w stanie określić swojej tożsamości, konstruują wroga, na<br />
którego przerzucają odpowiedzialność za ten stan rzeczy” 13 . Antagonizm występuje<br />
wtedy, gdy „obecność Innego uniemożliwia mi bycie w pełni sobą” 14 .<br />
Walka o hegemonię odbywa się dzięki podstawowej grze świata społecznego,<br />
jaką jest gra między logiką ekwiwalencji (równoważności) i logiką różnicy.<br />
Logika ekwiwalencji powoduje, że „tożsamość poszczególnych podmiotów rozpływa<br />
się w dyskursie w momencie ukonstytuowania się tożsamości negatywnej,<br />
postrzeganej jako zagrożenie wspólne dla wszystkich” 15 elementów. „Skutkiem<br />
działania logiki równoważności jest paradygmatyczny podział przestrzeni społecznej<br />
(...) wokół dwóch antagonistycznych biegunów” 16 .<br />
Przykładem może być tutaj szereg żądań formułowanych przez przedstawicieli<br />
„Solidarności”17 (np. żądania legalizacji związków zawodowych, wolności słowa,<br />
podniesienia płac, poprawy warunków pracy itd.) w trakcie strajków w sierpniu<br />
1980 r. Wszystkie te żądania stają się równoważne i negatywne względem elementu<br />
10 D. Howarth, op. cit., s. 159.<br />
11 E. Laclau, Demokracja i kwestia władzy, tłum. M. Kropiwnicki, w: L. Rasiński (red.), Język, dyskurs,<br />
społeczeństwo. Zwrot lingwistyczny w filozofii społecznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009,<br />
s. 337.<br />
12 D. Howarth, op. cit., s. 161.<br />
13 Ibidem, s. 163.<br />
14 E. Laclau, Ch. Mouffe, op. cit., s. 135.<br />
15 D. Howarth, op. cit., s. 166.<br />
16 Ibidem, s. 166-167.<br />
17 Przykład „Solidarności” w kontekście pojęcia pustego znaczącego przywołują także Paweł Dybel<br />
i Szymon Wróbel w książce Granice polityczności, choć czynią to w trochę inny sposób. Por.: P. Dybel, Sz.<br />
Wróbel, Granice polityczności. Od polityki emancypacji do polityki życia, Aletheia, Warszawa 2008, s. 403-404.
Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto Laclau i Chantal Mouffe<br />
23<br />
dominującego (w tym wypadku PZPR). Jednak, aby ruch ten był naprawdę istotny<br />
politycznie niezbędne jest, by jedno z żądań stało się reprezentantem całości<br />
i nadało nazwę całemu ruchowi. Warto zauważyć, że nazwa poprzedza tutaj pojawienie<br />
się tożsamości. Co więcej, nazwa ta, by objąć cały ruch musi być pozbawiona<br />
swoich referencji – stać się pustym znaczącym. I tak znaczące „Solidarność”<br />
w latach PRL-u stało się synon<strong>im</strong>em wszelkiego rodzaju postaw opozycyjnych wobec<br />
władzy komunistycznej. To puste znaczące jednoczyło niezwykle różne żądania<br />
i różne tożsamości, a samo było wypełniane bardzo zróżnicowanymi treściami<br />
co było najlepiej widoczne już w III RP (wystarczy zwrócić uwagę na skrajnie<br />
różne wizje pozytywne prezentowane po ‚89 przez dawnych opozycjonistów od<br />
Antoniego Macierewicza po Karola Modzelewskiego). Walka polityczna zawsze<br />
potrzebuje pustego znaczącego - później tak<strong>im</strong>i hasłami były np. praworządne<br />
państwo czy cud gospodarczy. Projekt hegemoniczny PiS koncentrował się po<br />
aferze Rywina na praworządnym państwie i idei IV RP w opozycji do rządzącego<br />
do tej pory i utożsamionego przez media z korupcją SLD. PO z kolei w 2007 r. jednoczyło<br />
ludzi jako anty-PiS pod hasłami spokoju i normalności. Na marginesie<br />
należy zauważyć, że pojęcie pustego znaczącego, które ma oczywiście Lacanowski<br />
rodowód, nie pojawia się w Hegemonii i socjalistycznej strategii, ale staje się ważne<br />
w późniejszych pracach Laclau (Emancypacje, Rozum Populistyczny).<br />
Przeciwstawną logiką w stosunku do logiki ekwiwalencji jest logika różnicy.<br />
Opiera się ona na różnicowaniu poszczególnych żądań i traktowaniu ich „jako<br />
odrębnych problemów rozwiązywanych w trybie administracyjnym” 18 . W skrócie<br />
można powiedzieć, że logika równoważności upraszcza przestrzeń polityczną,<br />
a logika różnicy ją poszerza i komplikuje.<br />
Na chwilę w tym momencie chciałbym wrócić do kwestii retoryki. Dzięki<br />
porzuceniu dychotomii myśl-rzeczywistość i założeniu analogii języka i społeczeństwa<br />
teoria Laclau i Mouffe poszerza pole kategorii opisu zjawisk<br />
i procesów społecznych. Mam tutaj na myśli szczególnie przydatne kategorie<br />
zaczerpnięte z klasycznej retoryki, (która co ciekawe jest nazywana przez<br />
Laclau „anatomią świata ideologicznego”19). Te retoryczne kategorie to: metafora,<br />
meton<strong>im</strong>ia, katachreza czy synekdocha. Pierwsza z nich, która „ustanawia<br />
relację substytucji między pojęciami na zasadzie analogii”20 odpowiada<br />
budowaniu łańcucha ekwiwalencji. W konfrontacji z konstytutywnym zewnętrzem<br />
elementy łańcucha są względem siebie równoważne, a więc analogiczne,<br />
praktyka hegemoniczna odpowiada zatem metaforycznemu przegrupowaniu.<br />
Katachreza z kolei, która jest figuralnym określeniem, które nie może być zastąpione<br />
przez literalne, (czyli np. noga krzesła; ucho filiżanki, oczko w pończosze),<br />
jest rozszerzona na cały obszar doświadczenia językowego. Wynika to<br />
z faktu, że „każde zniekształcenie znaczenia ma źródło w potrzebie wyrażenia<br />
18 T. Szkudlarek, Puste, płynne, zepsute i wieloznaczne, [w:] E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. XI.<br />
19 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 16.<br />
20 Ibidem, s. 21.
24 Maciej Szlinder<br />
czegoś, czemu brakuje literalnego odpowiednika.”21 Jeżeli przyjrzymy się pojęciu<br />
pustego znaczącego, które również „wyrasta z potrzeby jednocześnie koniecznego<br />
i niemożliwego nazwania przedmiotu”22, to proces hegemonii okaże<br />
się katachretyczny właśnie. Oczywiście rola synekdochy, (która jest pars pro<br />
toto; częścią reprezentującą całość np. jeżący się włos na głowie, witać kogoś<br />
w skromnych progach) oddaje idealnie charakter pustego znaczącego.<br />
Warto w tym miejscu zarysować pojęciową różnicę między polityką a politycznością<br />
(inaczej tym, co polityczne) zaproponowaną przez omawianych<br />
autorów. To, co polityczne to wymiar konstytutywnego dla społeczeństwa antagonizmu.<br />
Polityka z kolei to, jak ujmuje to Szymon Wróbel, „zestaw praktyk<br />
i instytucji, których celem jest organizowanie ludzkiej egzystencji w warunkach<br />
konfliktowości wynikającej z tego, co polityczne” 23 . Cytując Mouffe: „Polityką jest<br />
już sama działalność, poprzez którą tworzą się stosunki społeczne (będące wynikiem<br />
stosunku sił pomiędzy podmiotami antagonistycznymi), dlatego oczywiste<br />
staje się to, że wszystko w społeczeństwie jest polityczne” 24 .<br />
Jaki konkretny projekt polityczny proponują nam zatem Laclau i Mouffe?<br />
Celem lewicowego projektu hegemonicznego jest, by płynne znaczące „wolności”<br />
i „równości” „ustabilizowały się w obrębie dyskursu demokratycznego, w opozycji<br />
do znaczeń, którymi operuje prawica, ponieważ efektem jej działania jest<br />
rozdzielenie wolności i demokracji, a tym samym przyzwolenie na nierówność<br />
i podtrzymywanie społecznych hierarchii”25. Zadaniem lewicy jest zatem pogłębienie<br />
i rozwinięcie ideologii liberalno-demokratycznej ku radykalnej i pluralistycznej<br />
demokracji. Oznacza to, że należy:<br />
1. umiejscowić się „całkowicie w polu demokratycznej rewolucji i przedłużać<br />
łańcuchy równoważności między rozmaitymi walkami przeciwko<br />
uciskowi”26;<br />
2. tworzyć prawa jednostkowe nie abstrakcyjnie, ale w kontekście stosunków<br />
społecznych;<br />
3. zakwestionować przekonanie o istnieniu naturalnej domeny prywatności;<br />
21 Ibidem, s. 66.<br />
22 Ibidem, s. 67.<br />
23 P. Dybel, Sz. Wróbel, op. cit., s. 124.<br />
24 Ch. Mouffe, Hegemony ant the Internal State in Gramsci: Towards a New Concept of Politics,<br />
[w:]Silver linings, pod red. G. Bridges i R. Brunt Verso, London 1981, s. 185, cyt za: S. Tormey, J. Townshend,<br />
Od teorii krytycznej do postmarksizmu, tłum. G. Maryniec, K. Skarbek, K. Szumlewicz, Wydawnictwo<br />
Naukowe PWN, Warszawa 2010, s. 98.<br />
25 S. Tormey, J. Townshend, op. cit., s. 105. Oczywiście te dwa przykłady nie są jedynymi istotnymi<br />
znaczącymi powiązanymi w hegemonii neokonserwatywnej – przykładem powiązania innego kluczowego<br />
znaczącego, mianowicie „wspólnoty” w opozycji do państwa i w połączeniu z partykularyzmem narodowym<br />
i/lub religijnym zająłem się analizując szczegółowo dyskurs najważniejszych dzienników w Polsce w pierwszej<br />
dekadzie XXI wieku. Zob. M. Szlinder, Pojęcie wspólnoty w dyskursie Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej<br />
w latach 1999-2009, „Praktyka Teoretyczna”, nr 1, s. 5-26, http://www.praktykateoretyczna.pl/Szlinder.<strong>pdf</strong>,<br />
[dostęp: 30 marca 2010 ].<br />
26 E. Laclau, Ch. Mouffe, op. cit., s. 185.
Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto Laclau i Chantal Mouffe<br />
25<br />
4. mając świadomość potrzeby utopii będącej warunkiem radykalnej wyobraźni,<br />
dzięki której możliwe jest uchronienie się przed pozbawionym<br />
projektu, pozytywistycznym pragmatyzmem reformistów, unikać jednocześnie<br />
drugiej skrajności – „totalitarnego mitu Idealnego Miasta”27,<br />
5. „dążyć do zinstytucjonalizowania momentu radykalnego napięcia, otwartości,<br />
momentu decydującego o zasadniczo niepełnym i nietrwałym charakterze<br />
tego, co społeczne”28.<br />
Na zakończenie chciałem tylko wyjaśnić, dlaczego uznaję tę właśnie perspektywę<br />
za ważną. Otóż uważam, że Laclau i Mouffe, poza tym, że proponują ciekawy,<br />
oryginalny język opisu zjawisk społecznych, to ich teoria, opisując ciągłe<br />
walki o hegemonię oraz podkreślając wagę działania politycznego, posiada, mo<strong>im</strong><br />
zdaniem, duży potencjał mobilizujący w przeciwieństwie do często odwrotnego<br />
wpływu innych współczesnych teoretyków postmarksistowskich takich jak Slavoj<br />
Žižek29 czy Jürgen Habermas30.<br />
27 Ibidem, s. 200.<br />
28 Ibidem.<br />
29 Polemika Laclau z Żiżkiem – patrz: E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 197-203.<br />
30 Dyskusja Mouffe z teorią Habermasa – patrz: Ch. Mouffe, Paradoks demokracji, tłum. W. Jach,<br />
M. Kamińska, A. Orzechowski, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP,<br />
Wrocław 2005 oraz Ch. Mouffe, Polityczność, tłum. J. Erbel, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa<br />
2008.
Wojciech Pigla<br />
Webplemię – próba eksplikacji pojęcia<br />
Wprowadzenie<br />
W refleksji badaczy współczesnego społeczeństwa globalnego, a także u podejmujących<br />
związaną z n<strong>im</strong> tematykę teoretyków, dostrzec można dwa odmienne<br />
od siebie podejścia do problemu konstrukcji tożsamości indywidualnej.<br />
Pierwsza grupa naukowców zwraca uwagę na postępującą indywidualizację życia<br />
społecznego i zdeterminowane przez nią sposoby definiowania tożsamości przez<br />
jednostki. Drugi typ myślenia koncentruje się na akcentowaniu rosnącej roli<br />
wspólnotowości w życiu społecznym, która pociąga za sobą określone, odmienne<br />
od zindywidualizowanych, sposoby budowania tożsamości.<br />
W poprzedn<strong>im</strong> numerze Pretekstów 1 podjąłem kwestię indywidualizacji.<br />
Obecnie mam zamiar skoncentrować się na problemie konstrukcji tożsamości<br />
jednostkowej. Głównym obiektem mojego zainteresowania będzie stanowisko<br />
Michela Maffesoliego, będącego zwolennikiem opcji wspólnotowej, jednak prezentację<br />
poglądów tego autora poprzedzę wzmianką o dwóch reprezentantach<br />
opcji przeciwnej – Manuelu Castellsie i Zygmuncie Baumanie. To swoiste porównanie<br />
stanowiło będzie punkt wyjścia dla prezentacji mojej własnej koncepcji,<br />
powstałej podczas pisania pracy magisterskiej z zakresu socjologii pod<br />
kierunkiem prof. dra hab. Marka Krajewskiego. Koncepcję tę stanowi propozycja<br />
wprowadzenia do języka nauk społecznych nowego pojęcia – webplemię – o którym<br />
dalej.<br />
1 W. Pigla, Jednostka we współczesnym świecie – kwestia indywidualizacji, [w:] „Preteksty” nr 10/2010,<br />
Wydawnictwo IF UAM, Poznań 2010.
28 Wojciech Pigla<br />
Konstrukcja zindywidualizowanej tożsamości – Castells i Bauman<br />
Wspominałem już, że kwestią indywidualizacji zająłem się w innym tekście.<br />
W dużym skrócie, termin ten oznacza postępujący od czasów rewolucji przemysłowej<br />
proces rozluźniania czy nawet zrywania więzi społecznych, zastępowania<br />
tradycyjnych wspólnot, takich, jak rodzina czy plemię, przez zatomizowane<br />
społeczeństwa masowe oraz wyobcowywania jednostek, zmuszonych do samodzielnego<br />
poszukiwania sensu swojego życia. W świecie globalnych przepływów<br />
bogactwa, władzy i obrazów poszukiwanie tożsamości, zbiorowej lub indywidualnej,<br />
przypisanej lub konstruowanej, staje się fundamentalnym źródłem społecznego<br />
sensu 2 . Owe poszukiwania mają różny przebieg, a ich rezultatem są odmienne<br />
sposoby bycia we współczesnym świecie.<br />
Specyficzny sposób radzenia sobie ze zindywidualizowaną rzeczywistością<br />
społeczną widzi Manuel Castells. Sądzi on, że w dzisiejszym świecie, (…)<br />
świecie niekontrolowanej, zagmatwanej zmiany ludzie grupują się zwykle wokół<br />
najbardziej podstawowych tożsamości: religijnych, etnicznych, terytorialnych,<br />
narodowych 3 . Kwestii tożsamości poświęcił on cały drugi tom swojej trylogii:<br />
Wiek informacji. Pod pojęciem tym autor rozumie „proces konstruowania sensu<br />
na podstawie pewnego atrybutu kulturowego, (…) któremu (…) przyznaje się<br />
pierwszeństwo przed innymi źródłami sensu” 4 . Sens zaś definiuje Castells jako<br />
„dokonywaną przez aktora społecznego symboliczną identyfikację celów jego/jej<br />
działania” 5 . Stawia również tezę, że w społeczeństwie sieci dla większości aktorów<br />
społecznych sens zorganizowany jest wokół tożsamości podstawowej, która sama<br />
podtrzymuje się w czasie i przestrzeni. Sens taki może być więc konstruowany<br />
jako odpowiedź jednostek na fragmentację życia społecznego w dobie globalizacji,<br />
jako forma niezgody na tę ostatnią. Za przykłady służą mu organizacje feministyczne,<br />
meksykański ruch Zapatystów, ruchy ekologiczne czy japońska sekta<br />
Aum Shinrikyo, wszystkie dążące do skonstruowania i podtrzymania własnej<br />
tożsamości w oparciu o prymarne wartości, istotne dla ich członków, a zagrożone<br />
przez procesy mające miejsce w globalnym społeczeństwie sieci (paradoksalnym<br />
wydaje się w tej sytuacji fakt, że wpływ i zasięg oddziaływania owych ruchów zawdzięczają<br />
one w istocie obecności w światowych sieciach telekomunikacyjnych<br />
oraz możliwości porozumiewania się za ich pomocą).<br />
Nie jestem do końca przekonany, czy owe ruchy stanowią przeciwwagę dla<br />
postępującej indywidualizacji. Po pierwsze, same są skonstruowane na zasadzie<br />
sieci – przykładowo ruch alterglobalistyczny to nie zunifikowana organizacja, ale<br />
mnogość organizacji mniejszych, zajmujących się często odmiennymi kwestiami,<br />
wpisujących się w całokształt ruchu alterglobalistycznego. „Współczesne ruchy<br />
społeczne to właśnie raczej takie luźno zorganizowane sieci ludzkie, uruchamiane<br />
2 M. Castells, Społeczeństwo sieci, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2007, s. 20.<br />
3 Ibidem, s. 20<br />
4 M. Castells, Siła tożsamości, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008, s. 22.<br />
5 Ibidem, s. 23.
Webplemię – próba eksplikacji pojęcia<br />
29<br />
i mobilizowane przez małe organizacje/stowarzyszenia społeczne” 6 . Po drugie,<br />
nie wszyscy ludzie uczestniczą w opisywanych przez Castellsa ruchach społecznych,<br />
wydaje mi się wręcz, że jest to mniejszość. Podzielam tym samym intuicje<br />
Darina Barneya, według którego „Nie każdy, kto doświadcza odśrodkowych tendencji<br />
globalizacji i technologii sieci, rozwija w sobie opór albo projekty tożsamości,<br />
które wciągają go w ruchy społeczne starające się kwestionować panujący<br />
w społeczeństwie obywatelsk<strong>im</strong> porządek” 7 . M<strong>im</strong>o organizowania się w ruchy,<br />
którym Castells poświęca uwagę, ludzie pozostają sieciowymi indywidualistami.<br />
Inne podejście do konstrukcji tożsamości prezentuje Zygmunt Bauman:<br />
W nowoczesności tożsamości konstruowano długo, konsekwentnie i cierpliwie.<br />
W ponowoczesności obowiązuje, zdaniem Baumana, <br />
- zaczynania wciąż od nowa, eksperymentowania, tworzenia nowych form<br />
na podłożu starych postaci 8 .<br />
Dziś nie chodzi o zbudowanie trwałej, solidnej tożsamości, liczy się jej<br />
multiplikacja.<br />
Jeśli tylko poruszasz się dostatecznie szybko i nie przystajesz w miejscu, żeby spojrzeć<br />
za siebie i podliczyć zyski i straty, możesz zmieścić w swo<strong>im</strong> krótk<strong>im</strong> istnieniu<br />
dowolną liczbę istnień, nie mniejszą od tej, którą mógłbyś przeżyć w wieczności.<br />
Czemuż innemu, jeśli nie temu właśnie, służy nieustanne, kompulsywne i obsesyjne<br />
odrestaurowywanie, odnawianie, przetwarzanie, burzenie i tworzenie od podstaw<br />
własnej tożsamości?9<br />
Bauman uważa, że współcześnie jedynym polem stwarzającym możliwość odnowy,<br />
symbolicznego narodzenia się na nowo, jest konsumpcja – towarów, usług,<br />
informacji - wszystkiego. Logika konsumpcjonizmu dostosowana jest do potrzeb<br />
ludzi, którzy próbują tworzyć, chronić i odnawiać swoją niepowtarzalną osobowość<br />
(…) 10 . To dzięki niej, jeśli posiada się wystarczającą ilość środków finansowych,<br />
można wybierać i stwarzać coraz to nowe tożsamości, z miesiąca na miesiąc,<br />
z dnia na dzień. Ten stan rzeczy ocenia Bauman negatywnie, uważa, że to pułapka,<br />
pogoń za spełnieniem, które jest niemożliwe do osiągnięcia. Ludzie skazani są<br />
na ciągły stan napięcia, którego nie są w stanie rozładować kolejne konsumpcyjne<br />
metamorfozy.<br />
Jedynym , które z całą pewnością wyjdzie z tej karuzeli<br />
przemian nie tylko bez szwanku, ale wręcz wzmocnione, jest homo eligens – człowiek<br />
wybierający (…): trwale nietrwałe , w pełni niespełnione, ostatecznie<br />
nieostateczne i autentycznie nieautentyczne11.<br />
6 Ibidem, s. 12.<br />
7 D. Barney, Społeczeństwo sieci, Wydawnictwo Sic! s.c., Warszawa, 2008, s. 174-175.<br />
8 Z. Bokszański, Tożsamości zbiorowe, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2005, s. 255.<br />
9 Z. Bauman, Płynne życie, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2007, s. 16.<br />
10 Ibidem, s. 40.<br />
11 Ibidem, s. 55.
30 Wojciech Pigla<br />
Wnioski wyżej wymienionych autorów wskazują na wygraną indywidualizacji<br />
w pojedynku z duchem wspólnotowości. Jednostki, czy to poszukujące autentyczności<br />
w podstawowych wartościach, czy to w opętańczej konsumpcji, pozostają<br />
jednostkami, indywiduami. Ani jedna, ani druga postawa nie zbliża ich do drugiego<br />
człowieka, a tylko coraz bardziej wyobcowuje. Nie dla wszystkich jednak<br />
współczesny świat społeczny jawi się w tak ciemnych barwach.<br />
Michel Maffesoli i neotrybalizm<br />
W Kulturowych sprzecznościach kapitalizmu Daniel Bell stwierdził:<br />
Podstawą tożsamości stała się dla nas nie tradycja, autorytet, prawdy objawione czy<br />
nawet rozum, ale raczej własne doświadczenie. To ono jest źródłem samowiedzy<br />
i układem odniesienia wobec innych ludzi12.<br />
Zgodna z tą myślą, mo<strong>im</strong> zdaniem, jest koncepcja postulująca istnienie<br />
w przestrzeni społecznej tak zwanych „neoplemion”, której twórcą jest francuski<br />
socjolog Michel Maffesoli, autor książki Czas plemion. Schyłek indywidualizmu<br />
w społeczeństwach ponowoczesnych 13 , będącej pierwszą przetłumaczoną na język<br />
polski pracą tego autora.<br />
Francuski socjolog uważa, że w latach sześćdziesiątych XX wieku nastąpiła<br />
istotna zmiana kl<strong>im</strong>atu intelektualnego, kulturalnego, ekonomicznego oraz technologicznego,<br />
kiedy sformułowana została współczesna koncepcja „komunitarności<br />
niekontraktualnej” 14 , kluczowa dla koncepcji Maffesoliego. Aby ją dobrze<br />
zrozumieć, trzeba w rozważaniach wrócić do Webera koncepcji racjonalizacji.<br />
Jak wiadomo, w wyniku reformacji miało miejsce powstanie nowego typu religijności,<br />
a mianowicie protestantyzmu, którego ewolucja doprowadziła do „drugiego<br />
odczarowania świata”, z którym, rozwojowo związany był indywidualizm.<br />
Zmiana ta zmusiła protestantów do wzmacniania więzi społecznych za pomocą<br />
prawa, postępująca racjonalizacja wyrugowała z życia społecznego religijność, aż<br />
do stanu owego „drugiego odczarowania świata”. Sytuacja ta zrodziła „kontraktualny<br />
kolektywizm”, poczucie wspólnoty oparte na odgórnych, biurokratycznych<br />
ustaleniach, niewynikające z naturalnych dążeń jednostek. Kontraktualny kolektywizm,<br />
jak zauważył Weber, przybrał w nowoczesności postać biurokracji, wobec<br />
której jednostka czuje się „wyobcowanym (…) trybem w maszynie” 15 . Jak<br />
stwierdził sam Maffesoli: Nowoczesność, mnożąc możliwości relacji społecznych,<br />
12 D. Bell, Kulturowe sprzeczności kapitalizmu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 1998, s. 126<br />
13 M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych,<br />
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008.<br />
14 M. Kamińska, Rzeczywistość wirtualna jako „ponowne zaczarowanie świata”. Pytanie o status<br />
poznawczy koncepcji, Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Poznań, 2007, s.143.<br />
15 Ibidem, s. 145.
Webplemię – próba eksplikacji pojęcia<br />
31<br />
opróżniła je po części z wszelkiej realnej treści 16 . Kolektywizm, powodujący poczucie<br />
wyobcowania, doprowadził paradoksalnie do wzrostu dążenia do indywidualizmu,<br />
związanego z pragnieniem wyrwania się choćby na chwilę z poczucia<br />
nieważności i osamotnienia, którego nowoczesna jednostka doznaje pom<strong>im</strong>o faktu,<br />
że żyje przecież w społeczeństwie 17 . Biurokracja doprowadziła do osłabienia<br />
więzi kolektywnej, do której tęskni dzisiejsze społeczeństwo, próbując powrócić<br />
do kolektywizmu pierwotnego, wynikającego z woli jednostek do bycia razem,<br />
a nie z narzuconego prawnie obowiązku. W ten sposób w dzisiejszym społeczeństwie<br />
przenikają się tendencje indywidualistyczne i kolektywne. Ich wyrazem jest<br />
wyłonienie się nowego rodzaju wspólnotowości – neotrybalizmu, czy też neoplemienności,<br />
będącej wyrazem przejścia od społeczeństwa do wspólnoty, od<br />
Gesellschaft do Gemeinschaft, do ponownego „zaczarowania świata”.<br />
Neoplemiona to nie nowy rodzaj związków społecznych, neoplemienność to<br />
raczej nowy sposób organizacji grup ludzkich, na sposób wspólnotowy, wyrażający<br />
się pewnymi cechami dystynktywnymi. Należą do nich: charakterystyczna<br />
estetyka wyrażająca się w poczuciu wspólnoty, etyka, obecna w więzi zbiorowej,<br />
oraz zwyczaj obecny w neoplemiennym życiu codziennym. 18 Estetyka jawi się<br />
jako metoda wspólnego odczuwania, a także jako metoda rozpoznawania się.<br />
Więź, o której mowa, oparta jest na afektualnej bliskości członków neoplemienia,<br />
na uczuciowym, duchowym przywiązaniu jego członków do siebie nawzajem.<br />
Neoplemiona nie są nastawione na realizację żadnych „projektów”, ich celem nie<br />
jest zmiana świata czy walka o wspólną sprawę (tym m.in. różnią się od nowych<br />
ruchów społecznych), przebywanie ze sobą jest dla członków neoplemion wartością<br />
samą w sobie.<br />
Są to więc, w najprostszym sensie tego słowa, owe sieci przyjaźni, które nie mają<br />
żadnego celu poza gromadzeniem ludzi bez konkretnego zamiaru, bez określonego<br />
projektu, a które w coraz większym stopniu przenikają życie codzienne wielkich<br />
zbiorowości 19 .<br />
Grupy te określają się w oparciu o terytorium (niezależnie, jakie terytorium<br />
miałoby to być, może mieć nawet wymiar symboliczny) i wspólne emocje, niezależnie<br />
od ich treści. Mogą ją stanowić „zainteresowania kulturalne, upodobania<br />
seksualne, gusta odzieżowe, wyobrażenia religijne, motywacje intelektualne, zaangażowanie<br />
polityczne. Można by do woli mnożyć czynniki decydujące o zrzeszaniu<br />
się 20 . Maffesoli twierdzi, że można by je sprowadzić do dwóch biegunów:<br />
16 M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych,<br />
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008, s. 140.<br />
17 M.Kamińska, Rzeczywistość wirtualna jako „ponowne zaczarowanie świata”. Pytanie o status poznawczy<br />
koncepcji, Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Poznań, 2007, s.145.<br />
18 M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych,<br />
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008, s. 49.<br />
19 Ibidem, s. 53.<br />
20 Ibidem, s. 201.
32 Wojciech Pigla<br />
przestrzeni i symbolu. Jeśli chodzi o przestrzeń, Maffesoli koncentruje się na środowisku<br />
wielkomiejsk<strong>im</strong>, zapewniającym mnogość okoliczności do tworzenia się<br />
neoplemion. Jeśli nie powstają one w oparciu o lokalne sentymenty danego podwórka,<br />
ulicy czy dzielnicy, wyrastają na skutek koncentracji przestrzennej ludzi,<br />
którzy w masie mają możliwość „wyłowienia” podobnych do siebie jednostek.<br />
Społeczeństwo żyje i organizuje się (…) w toku spotkań, sytuacji, doświadczeń<br />
w ramach różnych grup, do których należą poszczególne jednostki. Grupy te krzyżują<br />
się ze sobą wzajemnie, tworząc zarazem niezróżnicowaną masę i bardzo<br />
zróżnicowane skrajności 21 . Masa i neoplemię pozostają ze sobą w dialektycznej<br />
zależności, jedno wpływa na drugie, które konstytuuje pierwsze. Współczesna<br />
organizacja społeczna posiada cechę, która pozwala głosić z jednej strony istnienie<br />
tych dwóch biegunów, jak<strong>im</strong>i są masa i plemię, z drugiej zaś – ich ciągłe wzajemne<br />
w siebie przechodzenie 22 . Cechą tą jest kształt tożsamości jednostek, które,<br />
złączone w neoplemionach, pozostają jednocześnie wolnymi. Ludzie grupują<br />
się ze sobą na mocy proksemii, dzięki „łańcuszkom przyjaźni” (jak określił to<br />
Maffesoli), czyli sieciom kontaktów, które pozwalają na zwielokrotnienie relacji,<br />
na zawiązywanie nowych znajomości za pośrednictwem osób już znanych: taki to<br />
a taki przedstawia mnie takiemu a takiemu, który zna znowu kogoś innego, itd. 23 .<br />
Neoplemienne relacje mogą być chwilowe, mogą być też trwałe. Dodatkowo, każdy<br />
może uczestniczyć w wielu grupach, w każdej z nich angażując pewną część<br />
siebie – każdy człowiek, zdeterminowany przez swoje terytorium, swoje plemię,<br />
swoją ideologię, może jednocześnie, i to w bardzo krótk<strong>im</strong> czasie, wkroczyć na inne<br />
terytorium, do innego plemienia, w inną ideologię 24 . A gdy będzie miał dość, może<br />
wrócić lub przemieścić się ponownie. Płynność, niestałość, przechodniość, permanentna<br />
fluktuacja społeczna to stałe atrybuty neoplemiennych wspólnot. Jak<br />
pisze Maffesoli, celem nie jest ustatkowanie, chodzi teraz nie tyle o to, by się zebrać<br />
w paczkę, rodzinę, wspólnotę, a bardziej o to by przeskakiwać z jednej grupy do<br />
drugiej, (…), neotrybalizm charakteryzuje się płynnością, tymczasowymi zrzeszeniami<br />
i rozproszeniem 25 . Zależnie od chwilowych interesów, gustów czy zachcianek,<br />
jednostka podejmuje takie czy inne działania, identyfikuje się z taką czy inną<br />
grupą, bierze udział we wspólnotowych rytuałach, dzieli z innymi członkami<br />
grupowe tajemnice. Co ważne, znajduje w tej aktywności to, czego potrzebuje<br />
– poczucie wspólnoty, przynależności, bycia częścią większej całości. Chwilowy<br />
charakter satysfakcji nie jest powodem do narzekań, czekają przecież inne dziedziny,<br />
oferujące podobne doznania. Jednostka, jak już zostało powiedziane, może<br />
być jednocześnie członkiem wielu neoplemion. W szkole jest uczniem, na podwórku<br />
graczem w piłkę i fanem określonej drużyny, na koncercie słuchaczem<br />
pewnego zespołu, w piątkowy wieczór bywalcem ulubionego pubu, w niedziele<br />
21 Ibidem, s. 139.<br />
22 Ibidem, s. 214.<br />
23 Ibidem, s. 54.<br />
24 Ibidem, s. 215.<br />
25 Ibidem, s. 122.
Webplemię – próba eksplikacji pojęcia<br />
33<br />
wędkarzem. Do tego porusza się na rowerze, jest wegetarianinem i użytkownikiem<br />
systemu Linux. Każda z tych możliwości niesie ze sobą kręgi znajomych<br />
i relacje społeczne. Rozmaitymi metodami (Minitel 26 jest jedną z wielu) konstytuują<br />
się sportowe, przyjacielskie, seksualne, religijne i inne. Każde<br />
z nich ma inną długość życia, zależnie od stopnia zaangażowania jego uczestników<br />
27 . W końcowych paragrafach swojej książki Maffesoli stwierdza, że pod<br />
wpływem czasu neoplemiona stabilizują się, a ta metamorfoza świadczy o tym, że<br />
mają przed sobą przyszłość.<br />
Praca Maffesoliego powstała w latach 1984-1987, kiedy rzeczywistość społeczna,<br />
a także technologiczna, była inna niż dzisiaj. Autor wspomniał o Minitelu,<br />
jako narzędziu umożliwiającym komunikację i powstawanie neoplemion. W tym<br />
momencie postaram się pokazać jak wygląda teraźniejszość neoplemion, ich stan<br />
i forma, w dobie komunikowania przy pomocy Internetu (pojmowanego jako<br />
Web 2.0).<br />
Webplemię<br />
Maffesoli, konstruując pojęcie „neoplemię”, miał na myśli głównie grupy<br />
funkcjonujące w ramach wielkich organizmów miejskich, współczesnych megalopolis.<br />
Zwrócił jednak uwagę, że mogą one powstawać również w oparciu<br />
o urządzenia komunikacji elektronicznej:<br />
Okazuje się, co więcej, że poczucie przynależności plemiennej może być umacniane<br />
przez postęp technologiczny. (…). A to przede wszystk<strong>im</strong> dzięki wytwarzanej przez<br />
ten model interaktywności. W gruncie rzeczy , komputerowa tablica<br />
ogłoszeń (…) tworzy matrycę komunikacyjną, w której pojawiają się, rosną w siłę<br />
i umierają grupy o rozmaitych konfiguracjach i celach28.<br />
„Kablówka”, o której mowa, to Minitel, francuski system komunikacyjny działający<br />
na podobnej zasadzie jak Internet, ale wyposażony w wyraźnie mniejszą<br />
liczbę funkcji, pozbawiony graficznego interfejsu, dostępny wyłącznie na terytorium<br />
Francji, a używany głównie przez mieszkańców wielkich miast. Te ograniczenia<br />
przyczyniły się do wyparcia Minitelu przez Internet, który, co warto<br />
zauważyć, podczas pisania przez Maffesoliego książki Czas plemion… nie istniał w<br />
postaci, jaką znamy dzisiaj (nie istniały nawet strony WWW – pierwsza powstała<br />
w roku 1991). Pewien stopień podobieństwa między Minitelem a Internetem<br />
był podstawą do ponownego przemyślenia przeze mnie konceptu neoplemienia<br />
i próby jego przełożenia na przestrzeń Internetu. Poniżej zaprezentuję cechy,<br />
26 Minitel to system komunikacji popularny we Francji w latach osiemdziesiątych. Więcej na ten temat<br />
można znaleźć [w:] M. Castells, Społeczeństwo sieci, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2007, s. 349.<br />
27 M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych,<br />
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008, s. 208.<br />
28 Ibidem, s. 207.
34 Wojciech Pigla<br />
jakie posiada, według mnie, webplemię. W trosce o czytelność prezentacja będzie<br />
miała formę wyliczenia od myślników. Webplemię to:<br />
• Wspólnota, której miejscem powstania jest Internet, konkretniej mówiąc<br />
określona strona internetowa, poświęcona pewnej tematyce (np. fotografii),<br />
umożliwiająca internautom dodawanie własnych treści – tekstu,<br />
zdjęć, filmów – czyli strona Web 2.0 (stąd mowa o webplemieniu, a nie<br />
przykładowo o netplemieniu, co mogłoby sugerować, że mogłaby to być<br />
każda strona w Sieci),<br />
• Wspólnota, która powstaje między jednostkami w konsekwencji ich aktywnego<br />
uczestnictwa w ramach danej strony internetowej, w konsekwencji<br />
wymiany poglądów i doświadczeń dotyczących tematyki, której<br />
jest poświęcona; webplemiona powstają w ramach forów tematycznych<br />
oraz blogów, a także niektórych serwisów społecznościowych – tych, które<br />
istnieją po to, by kojarzyć ludzi o podobnych zainteresowaniach,<br />
• Wspólnota, której członkowie w większości poznali się przez Internet<br />
i dążą do dewirtualizacji znajomości, czyli do spotkań poza cyberprzestrzenią<br />
(w miarę możliwości przestrzennych i czasowych) – stąd do webplemion<br />
nie zaliczam społeczności serwisów takich jak Nasza-klasa czy<br />
Facebook,<br />
• Grupa ludzi, których łączą więzi uczuciowe, afektualne, podzielane przez<br />
większość jej członków, a nie stosunki pragmatyczne – stąd do webplemion<br />
nie zaliczam społeczności powstających wyłącznie w oparciu o realizację<br />
konkretnych celów, jak to ma miejsce np. w przypadku serwisu<br />
Goldenline, który ma pomagać w rozwoju kariery zawodowej (możliwa<br />
jest jednak sytuacja, gdy na bazie więzi pragmatycznej powstanie więź<br />
afektualna); członkowie webplemion mogą oczywiście pomagać sobie<br />
w najróżniejszych kwestiach (zawodowych, edukacyjnych, prawnych<br />
etc.), ale ponad tym musi między n<strong>im</strong>i być obecna więź uczuciowa, musi<br />
być ona pierwotna względem relacji pragmatycznych,<br />
• Wspólnota posiadająca własną estetykę, która wyraża się w wyglądzie odwiedzanej<br />
strony internetowej i wyglądzie profili poszczególnych osób;<br />
członkowie wspólnoty podzielają określone zwyczaje i rytuały, zarówno<br />
w ramach strony (stanowi ona wspólną przestrzeń), jak i w realu,<br />
• Wspólnota angażująca część tożsamości jednostek, zapewniająca jej wolność<br />
uczestniczenia we wspólnotach innych bez żadnych konsekwencji<br />
(w opisywanym przypadku jest to nawet bardziej możliwe niż u Maffesoliego<br />
– jednostka może mieć otwartych jednocześnie kilka stron i uczestniczyć<br />
w ich działalności, wędrując między n<strong>im</strong>i za pomocą kliknięć myszki;<br />
wędrówki opisane przez Maffesoliego mają miejsce w przypadku spotkań<br />
w realu – jednego dnia można spotkać się z członkami forum fotograficznego,<br />
a następnego z członkami forum modelarskiego),
Webplemię – próba eksplikacji pojęcia<br />
35<br />
• Wspólnota, której członkami są internauci aktywni, intensywnie korzystający<br />
z Sieci, czyli, używając terminologii „Diagnozy Internetu 2009” 29 ,<br />
Twórcy.<br />
Podsumowując, webplemię to wspólnota istniejąca w Internecie (ale dążąca<br />
do spotkań w realu), której członków łączą więzi powstałe dzięki podzielanym<br />
zainteresowaniom i wartościom, posiadająca wypracowane zwyczaje, rytuały<br />
i estetykę, ale nie angażująca całego życia społecznego i psychicznego swoich<br />
członków.<br />
Podsumowanie<br />
Pytania o kształt współczesnego świata są w naukach społecznych i filozofii<br />
obecne od dawna. Ich wielka liczba i zakres tematyczny generują jeszcze większą<br />
liczbę odpowiedzi, które są niekiedy przyczyną sporów dotyczących fundamentalnych<br />
kwestii. Wydaje mi się, że do czynienia z tak<strong>im</strong> właśnie przypadkiem<br />
mamy w obliczu sporu o kształt i sposób konstrukcji tożsamości konfrontowanej<br />
z indywidualizacją świata społecznego. Dobrze jest poznać argumenty obu stron,<br />
krytycznie je przemyśleć oraz dojść do własnych wniosków. Ich przedstawienie<br />
było celem niniejszego artykułu.<br />
29 Diagnoza Internetu 2009, pod red. K. Kreutza, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa,<br />
2009 (całość).
Joanna Rońda<br />
Ja o sobie.<br />
Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości<br />
własnej<br />
Zdaniem św. Tomasza z Akwinu (1225 – 1274), miłowanie siebie jest typowe<br />
dla całego rodzaju ludzkiego. Tak wszyscy ludzie, dobrzy i źli, miłują siebie tym,<br />
że miłują własne trwanie1. Każdy człowiek chroni siebie, otacza troską i życzliwością,<br />
zabiega o własne dobro2. Akceptacja i miłość siebie są niewątpliwie fundamentem<br />
zdrowej i zintegrowanej osobowości. Ta afirmacja nie dokonuje sie<br />
jednak automatycznie, ale stanowi niełatwe zadanie, z jak<strong>im</strong> każdy człowiek musi<br />
się zmierzyć. Dokonuje się ono w komunikacji z otoczeniem. W niniejszym referacie<br />
dokonana zostanie najpierw próba określenia znaczenia miłości własnej<br />
w kontekście ludzkiej autorefleksji. Następnie zbadane zostaną dwa uzupełniające<br />
się wymiary tej miłości, mianowicie jej związek z miłością do Boga oraz do<br />
bliźniego.<br />
Miłość własna w kontekście pytania o siebie<br />
K<strong>im</strong> jestem? Od momentu, kiedy człowiek skieruje do siebie to pytanie, rozpoczyna<br />
się proces zdobywania wiedzy o sobie. Odpowiedzi, jakich człowiek<br />
udziela, w większości bazują na wcześniejszych doświadczeniach – sukcesów<br />
i porażek, oraz opinii, lub reakcji innych. Istota ludzka, opisując siebie, mówi<br />
o własnych cechach osobowości, wyposażeniu psychiczno – emocjonalnym, ale<br />
1 Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna Miłość, t. XVI, (2 – 2.qu.23 – 46), tłum. A. Głażewski, Katolicki<br />
Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, Londyn 1967, II – II, q. 23, a. 7.<br />
2 T. Bartoś, Tomasz z Akwinu teoria miłości. Studium nad komentarzem do księgi „O <strong>im</strong>ionach Bożych<br />
„Pseudo – Dionizego Areopagity, Wydawnictwo Homini, Kraków 2004, s. 171; M. Machinek, Miłość własna.<br />
Aspekt teologiczny, [w:] Encyklopedia Katolicka, t. XII, pod red. S. Wilka, Wydawnictwo TNKUL, Lublin<br />
2008, kol. 1132.
38 Joanna Rońda<br />
także przeżyciach i doświadczeniach. Świadomość istnienia, samoświadomość,<br />
która wyróżnia człowieka wśród innych istot żywych, umożliwia uczynienie<br />
samego siebie obiektem własnej refleksji i oceny3. Zdolność autorefleksji, dokonywanej<br />
dzięki strukturze poznawczej określanej jako „Ja”, jest kluczowa dla<br />
wielu spraw, które są uważane za istotę człowieczeństwa4. Rozległa wiedza o sobie<br />
obejmuje przekonanie o własnych zdolnościach, możliwościach, aspiracjach, czy<br />
wyglądzie. Poznanie siebie uwzględnia szeroką i złożoną kompozycję indywidualności.<br />
Wypracowanie spójnego obrazu siebie umożliwia jednostce postrzeganie<br />
siebie adekwatnie5. Jest to o tyle istotne, że wyobrażenia na temat własnego Ja<br />
ukierunkowują ludzkie działanie6.<br />
Autorefleksja nie wyczerpuje sie wyłącznie w zwrocie ku sobie, ale ma istotny<br />
wymiar społeczny Jednostka komunikuje z otoczeniem bazując na opinii, sądach<br />
czy oczekiwaniach w stosunku do siebie. Społeczny charakter Ja podkreśla wpływ<br />
innych, ale także czyni widocznym zdeterminowanie wieloma czynnikami kulturowymi<br />
lub historycznymi. Oba te wymiary: indywidualny i społeczny są ze sobą<br />
powiązane w ten sposób, że odnosząc się do świata, osoba ludzka jednocześnie<br />
odnosi się do siebie i dzięki temu konstytuuje sens swojego istnienia 7 .<br />
W przestrzeni społecznej jednostka dokonuje autoprezentacji: ujawnia siebie,<br />
zarówno na płaszczyźnie werbalnej, jak i pozawerbalnej w swo<strong>im</strong> dynamicznym<br />
działaniu. Nieodłącznym elementem autoprezentacji jest nie tylko to,<br />
co jednostka przekazuje, ale także w jaki sposób treści zostają ujawniane, czyli<br />
z jakich wzorów i form korzysta wypowiadający siebie 8 . Wchodząc w przestrzeń<br />
komunikacji z otoczeniem jednostka nie tylko prezentuje siebie, ugruntowując<br />
w ten sposób obraz samej siebie, ale wpływa także na kształt całego społeczeństwa.<br />
Dokonuje się to przede wszystk<strong>im</strong> poprzez akceptację bądź negowanie<br />
3 L. A. Pervin, Psychologia osobowości, tłum. M. Orski, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne,<br />
Gdańsk 2005, s. 244 – 247.<br />
4 M. Leary, Wywieranie wrażenia na innych. O sztuce autoprezentacji, tłum. A. i M. Kacmajor, Gdańskie<br />
Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1999, s. 175.<br />
5 Już w starożytności podkreślano konieczność poznania samego siebie (gr. gnóthi seantón), aby<br />
człowiek mógł dojść do wiedzy i mądrości, jak należy dbać i troszczyć się o własną naturę. Według tradycji<br />
ta powstała 2,5 tysiąca lat temu maksyma była umieszczona przy wejściu do świątyni w Delfach. Jej celem<br />
było uświadomienie wchodzącym powinności uznania własnej małości i ułomności, która odróżnia<br />
człowieka od bogów. Por. C. M. Martini, Poznaj siebie, decyzja, wybór, tłum. J. Mieszalska, Wydawnictwo<br />
WAM, Kraków 2000, s. 15.<br />
6 Terminem Ja (łac, ego) definiuje się byt, pojęty jako osoba. Ja jest czynnikiem jednoczącym w całość<br />
różne wymiary istnienia istoty ludzkiej i stanowi o tożsamości istoty ludzkiej. W psychoanalizie Ja rozumiane<br />
jest jako świadoma część psychiki. Psychologia rozróżnia: Ja realne – zbiór atrybutów, o których jednostka<br />
sądzi, że je posiada oraz Ja idealne, czyli zbiór atrybutów, które są pożądane przez jednostkę. Por. Psychologia<br />
Ogólna. Podręcznik akademicki, t. 2, (red.) J. Strelau, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk<br />
2002, s. 575.<br />
7 J. Tischner, Ja, [w:] Katolicyzm A – Z, pod red. Z. Pawlaka, Wydawnictwo Św. Wojciecha, Poznań<br />
1999, s. 183 – 184.<br />
8 E. Goffman, Rytuał interakcyjny, tłum. A. Szulżycka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa<br />
2006, s. 5.
Ja o sobie. Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości własnej<br />
39<br />
napotykanych postaw moralnych 9 . Istotnym elementem autoprezentacji pozostaje<br />
świadomość tożsamości, która jest związana z osobowością i samoświadomością,<br />
ale także z relacją z otoczeniem 10 . Poprzez te scalającą aktywność dokonuje<br />
się więc swoiste samookreślenie, zdefiniowanie własnej podmiotowości w świecie<br />
zewnętrznym, historii, kultury, religii, tradycji 11 . Uzyskiwanie i zachowanie własnej<br />
tożsamości należy zawsze postrzegać jako zjawisko procesualne, dynamiczne<br />
i intencjonalne.<br />
Nieodzownym elementem odniesienia do własnego Ja jest zdeterminowanie<br />
wynikające z funkcjonowania człowieka w świecie materialnym. Przetwarzając<br />
rzeczywistość zewnętrzną, człowiek może jednocześnie wzbogacać człowieczeństwo,<br />
scalają w sobie niejako ducha z materią.<br />
W procesie odniesienia sie jednostki wobec samej siebie nie sposób uniknąć<br />
pytań o przyczynę własnego istnienia, jego sens i przyszłość. Pytania te towarzyszą<br />
całej ludzkiej egzystencji i znajdują swój szczególny wyraz w sferze religijnej 12 .<br />
W kontekście wiary chrześcijańskiej odniesienie do siebie jako istoty cielesno-<br />
-duchowej jest ściśle związane z przekonaniem o bezwarunkowej afirmacji każdej<br />
osoby ludzkiej ze strony Boga Stwórcy, co już u samych podstaw decyduje o pozytywnym<br />
obrazie siebie samego. Doświadczając w ten sposób sensu swojego istnienia,<br />
własnej celowości, człowiek jest w stanie zaakceptować siebie i być sobą.<br />
Specyficznie chrześcijańskie spojrzenie charakteryzujące się miłowaniem siebie<br />
w Bogu jest istotnym elementem zdrowego odniesienia do siebie. Kluczowe dla<br />
powodzenia tego procesu autoafirmacji będzie właściwe określenie relacji między<br />
miłością własną a miłością do bliźniego z jednej oraz miłością do Boga z drugiej<br />
strony.<br />
Horyzontalny wymiar miłości własnej<br />
Uzewnętrzniając siebie, jednostka komunikuje, wypowiada się w potrójnej<br />
relacji: do świata materialnego, do świata ludzkiego i do świata Bożego. Świat<br />
materialny i ludzki dotyczy płaszczyzny horyzontalnej, natomiast świat sacrum<br />
uwzględnia pionowy – wertykalny kierunek dialogu istoty ludzkiej ze Stwórcą.<br />
Można powiedzieć, że człowiek, komunikuje na płaszczyźnie antropologicznej<br />
i jednocześnie nadprzyrodzonej. Osoba ludzka doświadcza siebie jako określająca<br />
siebie, a jednocześnie jako wspierana przez coś, niebędącego nią13.<br />
Termin „miłość siebie” stanowi swego rodzaju pułapkę pojęciową, która<br />
w znacznej mierze może być odpowiedzialna za zamieszanie w sferze moralności<br />
9 J.P. Forgas, K. Williams, L. Wheeler, Umysł społeczny, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne,<br />
Gdańsk 2005, s. 93.<br />
10 M. Golka, Socjologia kultury, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2007, s. 115.<br />
11 M. Żardecka - Nowak, Tożsamość indywidualna i zbiorowa: szkice filozoficzne, Wydawnictwo<br />
<strong>Uniwersytet</strong>u Rzeszowskiego, Rzeszów 2004, s. 103.<br />
12 Jan Paweł II, Fides et ratio tekst i komentarze, Wydawnictwo KUL, Lublin 2003, nr. 1.<br />
13 J. F. Crosby, Zarys filozofii osoby. Bycie sobą, tłum. B. Majczyna, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007,<br />
s. 303.
40 Joanna Rońda<br />
właśnie na płaszczyźnie horyzontalnej. Na ogół miłość siebie utożsamiana jest<br />
z egocentrycznym zwrotem ku sobie, a ze szkodą dla bliźnich, z egoizmem,<br />
a więc z niepowodzeniem wszelkiej komunikacji. Znacznie rzadziej uwzględnia<br />
się jej pozytywne konotacje, które szczególnie z teologicznego punktu widzenia,<br />
odgrywają ważną rolę w dialogu z Bogiem i z drug<strong>im</strong> człowiekiem. Problematyka<br />
kochania siebie jest o tyle naznaczona własną specyfiką, że w porządku psychologicznym<br />
miłość siebie pozostaje priorytetowa, gdyż nie istnieje ludzkie działanie,<br />
które nie zawierałoby relacji do siebie. Z tego powodu troska o siebie - aby mogła<br />
pozostać konstruktywna - potrzebuje etycznej weryfikacji i moralnego przewodnictwa14.<br />
Horyzontalny wymiar miłości własnej ujawnia się w trosce o siebie,<br />
ale jednocześnie w szacunku wobec drugich. Każdy inny człowiek jest „alter ego”,<br />
drug<strong>im</strong> Ja, obdarzonym tą samą godnością i tak samo cennym w oczach Stwórcy 15 .<br />
W odnalezieniu właściwej miary w miłowaniu siebie, a jednocześnie respektowaniu<br />
drugich, niezbędne jest wypracowanie stałych dyspozycji ku dokonywaniu<br />
dobrych wyborów. Wśród tych dyspozycji, zwanych cnotami, warto zwrócić<br />
uwagę na dwie szczególne istotne. Cnota męstwa pomaga w stawianiu sobie<br />
ambitnych celów oraz wypełnianiu podjętych zobowiązań w życiu prywatnym<br />
i zawodowym. Odważna, a tym samym poprawna samoocena umożliwia poznawanie<br />
własnego wewnętrznego bogactwa, własnych zalet i wad, zdolności i ograniczeń<br />
16 . Trud włożony w rozwój i samorealizację stanowi partycypację w planie<br />
Bożej Mądrości. Kochać siebie w Bogu, to docenić siebie, swoje talenty i możliwości,<br />
to dążyć do szeroko rozumianej samorealizacji do sukcesu i dobrobytu,<br />
nie zapominając jednak o własnej kruchości i ograniczoności. Wyrazem miłości<br />
własnej, wymagającym męstwa i dokonywania nieraz trudnych wyborów, jest realizacja<br />
indywidualnego powołania, podjętego w wolności i odpowiedzialności.<br />
Drugą istotną cnotą, niezbędną dla właściwego rozwoju miłości własnej<br />
w jej horyzontalnym wymiarze jest cnota umiarkowania. Natura ludzka, osłabiona<br />
wskutek grzechu pierworodnego, ujawnia tendencje egocentryczne, cnota<br />
umiaru warunkuje godziwą aktywność. Respektowanie właściwej hierarchii<br />
wartości pomaga ujarzmić nazbyt wybujałe ambicje, poskramia tendencje ukierunkowane<br />
jedynie na bezduszne posiadanie17. Umiar, nazywany „cnotą cnót”,<br />
nadaje relacji do samego siebie wewnętrzny ład18.<br />
Czytelnym wyrazem poprawnej miłości siebie, jest troska o kulturę ciała,<br />
a więc dbanie o wypoczynek, rekreację, otaczanie troską nie tylko biologiczną<br />
14 R. Arendit – Dziurdzikowska, Kochać siebie, „Zeszyty Karmelitańskie” 1(2007), s. 71.<br />
15 S. Ormanty, Człowiek jako istota osobowa w świetle antropologii biblijnej, „Ruch Biblijny i Liturgiczny,<br />
1(2004), s. 36. 41. 43.<br />
16 D. Goleman: Inteligencja emocjonalna w praktyce, tłum. A. Jankowski, Wydawnictwo Media Rodzina,<br />
Poznań 2007, s. 94<br />
17 R. Kempiak, Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, refleksja biblijno – teologiczna,<br />
Wydawnictwo Misjonarze Klaretyni „Palabra”, Warszawa – Wrocław 2003, s. 24.<br />
18 W. Chudy, J. W. Gałkowski, Cnoty kardynalne, [w:] Katolicyzm A – Z, pod red. Z. Pawlaka,<br />
Wydawnictwo Św. Wojciecha Poznań 1999, s. 52.
Ja o sobie. Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości własnej<br />
41<br />
stronę natury, ale uwzględnianie także potrzeb emocjonalnych i duchowych19.<br />
Osoba właściwie kochająca siebie przyjmuje postawę odpowiedzialności za<br />
własne zdrowie. Autentyczna życzliwość względem własnego Ja nie pozwalana<br />
na narażanie życia20. Prawem i obowiązkiem szlachetnej miłości siebie, będzie<br />
w tym kontekście także obrona przeciwko niesprawiedliwej napaści21. Z drugiej<br />
strony jednak równie uprawnioną egzemplifikacją miłości siebie, może być<br />
postawa wyrzeczenia i obumarcia sobie, aby móc oddać swój czas i zdolności w<br />
służbie innym22. Ten chrześcijański paradoks posiadania siebie w dawaniu siebie<br />
obrazuje nakaz naśladowania Chrystusa w noszenia własnego krzyża. Świętość<br />
nie jest ekskluzywnym darem dla wybranych, jest wpisana w naturę człowieka.<br />
Jeżeli rozumieć ją jako całkowite spełnienie to można powiedzieć, że każdy jest<br />
zobowiązany dążyć do świętości na indywidualnej drodze życia.<br />
Wertykalny wymiar miłości siebie<br />
Przykazanie miłowania siebie otrzymuje swoje ostateczne uzasadnienie i miarę<br />
w kontekście teologii stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Stwórcy.<br />
Powołanie człowieka do życia przez Boga wiąże się z powinnością samorealizacji<br />
jako istoty rozumnej, wolnej, obdarzonej nieśmiertelną duszą, oraz niepowtarzalną<br />
osobowością. Chrześcijańska realizacja powinności miłowania siebie dokonuje się<br />
nie tylko poprzez miłowanie siebie w drug<strong>im</strong> człowieku, ale także poprzez kochanie<br />
siebie w Bogu. Mamy zatem do czynienia z potrójnym charakterem miłości,<br />
wyrastającym z przykazania miłości: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym<br />
swo<strong>im</strong> sercem, całą swoją duszą i całym swo<strong>im</strong> umysłem a bliźniego swego jak<br />
siebie samego” (Mt 22.34-40; Mk 12.28-34; Łk 10.25-28; Ga 5.14). Podstawą miłości<br />
siebie powinna być zawsze miłość do Boga rozumiana jako źródło i szczyt<br />
samorealizacji człowieka, natomiast miłość braterska będzie <strong>im</strong>plikacją miłości<br />
do Stwórcy23.<br />
Człowiek powinien kochać siebie jako dobre i wartościowe Boże stworzenie,<br />
jako ucieleśnienie Bożej myśli, uświadamiając sobie Bożą miłość, jaką został obdarzony.<br />
Unikalna wartość każdego człowieka ukazuje się w pełni w kontekście<br />
chrystologii. W Chrystusie ludzka natura została wyniesiona do boskiej godności,<br />
co nie pozostaje bez wpływu na status każdej istoty ludzkiej. Miłość siebie<br />
w aspekcie chrystologicznym oznacza jednak także zadanie. Ujawnia bowiem<br />
specyfikę bycia światkiem Chrystusa, która w oczach postronnych obserwatorów<br />
może być odczytana w pewnym sensie jako szaleństwo. Kochający siebie w Jezusie<br />
19 J. Nagórny, Czas wolny w perspektywie teologicznomoralnej, „ Roczniki Teologiczne” 3(2001), s. 140.<br />
20 Katechizm Kościoła Katolickiego, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 1994, 2288 – 2291.<br />
21 M. Machinek, Śmierć w dyspozycji człowieka. Wybrane problemy etyczne u kresu ludzkiego życia,<br />
Wydawnictwo Wyższego Seminarium Duchownego Metropolii Warmińskiej „Hosianum”, Olsztyn 2004,<br />
s. 141.<br />
22 O. O` Donovan, The problem of self – love in St. Augustine, s. 56.<br />
23 G. Schneider, Jesusüberlieferung und Christologie, Brill, Leiden – New York – Köln 1992, s. 168–174.
42 Joanna Rońda<br />
powinien być gotowy oddać życie za wierność swojemu Mistrzowi, co wiąże się<br />
z gotowością na cierpienie, trud, pogardę i odrzucenie.<br />
Z chrześcijańskiego punktu widzenia cała dynamika zażyłości człowieka ze<br />
Stwórcą ma na celu wypracowanie ludzkiej doskonałości i dojście do zbawienia.<br />
Chrześcijanin właściwie kochający siebie jest ukierunkowany nie tylko na wypełnienie<br />
danej przez Boga indywidualnej misji, w której nikogo nie można zastąpić24.<br />
Wszystkie dobra i zdolności powinny być oceniane i używane według<br />
miary dążenia ku zbawieniu i wiecznej szczęśliwości25. Każdy rodzi się wyposażony<br />
we wszystko, co jest potrzebne do szczęścia, do szeroko rozumianej egzystencjalnej<br />
satysfakcji, ale przede wszystk<strong>im</strong> do osiągnięcia zbawienia26. Osiągnięcie<br />
wiecznej szczęśliwości stanowi priorytet szlachetnej miłości siebie. Tym samym<br />
troska o własne zbawienie nie może być odkładana na nieokreślone „później”.<br />
Nawet miłość bliźniego nie może być praktykowana za cenę zaniedbania obowiązków<br />
względem własnej osoby27. Człowiek odpowiada przede wszystk<strong>im</strong> za<br />
własną duszę28. Tak rozumiana kategoryczna powinność miłowania siebie zdecydowanie<br />
sprzeciwia się poświeceniu własnego zbawienia dla zbawienia innych29.<br />
Przykazanie nakazuje kochać bliźniego nie, zamiast, ale jak siebie samego30.<br />
W kształtowaniu właściwej miłości siebie, wola człowieka winna współpracować<br />
z wolą Boga, która obejmuje wszystkie zakresy życia człowieka. Akceptacja Bożej<br />
woli nie oznacza jedynie zwykłego posłuszeństwa, ale synowską ufność wobec<br />
Ojca. Dlatego w paradoksalny sposób bycie wolnym wyraża zgodę na zależność<br />
od Stwórcy31.<br />
Nauki przyrodnicze widzą w miłości własnej biologiczną inklinację zachowania<br />
życia, naturalny komponent instynktu samozachowawczego. Literatura<br />
psychologiczna podkreśla ścisły związek akceptacji samego siebie z szeroko rozumianą<br />
samorealizacją i poczuciem szczęścia osobistego i zawodowego. Teologia<br />
natomiast, respektując doświadczenia innych dziedzin wiedzy, postrzega<br />
24 D. Carr, Educating the virtues: an essay on the philosophical psychology of moral development and<br />
education, Publisher Routledge , London 1991, s. 8 – 9.<br />
25 K. Hörmann, Selbstliebe, [w:] Lexikon der christlichen Moral, K. Hörmann (red. ), Innsbruck[etc]:<br />
Tyrolia – Verlag, Innsbruck – Wien – München 1976 kol. 1418.<br />
26 Por. E. Kulejewska, Alchemia aktu stwórczego czyli psychologia urzeczywistnienia marzeń,<br />
Wydawnictwo Studio Astropsychologii, Białystok 2003, s. 115.<br />
27 A. Marcol, Afirmacja własnego „Ja” jako zadanie moralne, [w:] tenże, W kręgu wartości Chrześcijańskich,<br />
Wydawnictwo RW WTUO, Opole 2006, 72–73.<br />
28 O. O` Donovan, The problem of self – love in St. Augustine, Wipf & Stock Publishers, New Haven –<br />
London, 1980, s. 119 – 120.<br />
29 J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. II, cz. 2, Redakcja Wydawnictwa KUL, Lublin 1986,<br />
s. 15 – 16.<br />
30 Funke D., Selbstliebe, [w:] Lexikon für Theologie Und Kirche, t. 9, Herder Verlag, Freiburg – Basel –<br />
Rom – Wien 1993, kol. 424.<br />
31 W. Słomka, Ojcze Nasz: najdoskonalsza z modlitw, Wydawnictwo Święty Paweł, Częstochowa 2001,<br />
s. 81.<br />
*
Ja o sobie. Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości własnej<br />
43<br />
człowieka przez pryzmat bycia stworzeniem o nadprzyrodzonym wyposażeniu<br />
i ukierunkowaniu. Zdolna do komunikacji z innymi osoba ludzka, stworzona na<br />
obraz i podobieństwo Stwórcy, spełnia siebie w komunikacji zarówno z Bogiem, jak<br />
i z innymi. Jeżeli ta komunikacja oparta jest zarówno na poprawnie rozumianej<br />
miłości własnej, jak i na prawdzie, będzie prowadziła do spełnienia jednostki<br />
i ubogacenia świata.
Marta Stachowiak<br />
Emocje i uczucia a komunikacja<br />
Emocje i uczucia odgrywają istotną rolę w procesie komunikowania. Wszelkie<br />
gesty czy zachowanie niewerbalne nadawcy wpływają czasami na lepsze zrozumienie<br />
przekazywanej treści przez odbiorcę. Mając zaufanie do partnera i czując<br />
się bezpiecznie w jego towarzystwie, nie mamy problemu z okazywaniem swoich<br />
uczuć, nie ukrywamy emocji. Zdaniem socjologów emocje kierują nami wtedy,<br />
kiedy mamy stawić czoło pewnym wyzwaniom bądź zadaniom zbyt ważnym dla<br />
nas, by zmierzenie się z n<strong>im</strong>i pozostawić tylko samemu rozumowi. Uczucie liczy<br />
się często bardziej niż myślenie racjonalne.<br />
Autorka postanowiła zbadać czy ludzie mają problemy z okazywaniem emocji<br />
oraz jak to wpływa na ich komunikację z otoczeniem. Jak grupa rówieśnicza<br />
wpływa na okazywanie uczuć, a jak rodzina. Z k<strong>im</strong> łatwiej jest nam się komunikować?<br />
Czy lepiej czujemy się w kręgu rodzinnym, czy może bardziej od bliskich<br />
wol<strong>im</strong>y towarzystwo znajomych? Przed k<strong>im</strong> łatwiej nam się otworzyć - czy jest<br />
to przyjaciel, czy może rodzic/rodzeństwo? W proponowanym referacie autorka<br />
spróbuje udzielić odpowiedzi na powyższe pytania popierając je wynikami własnych<br />
badań.<br />
Komunikacja niewerbalna<br />
Porozumiewanie się między ludźmi może przyjąć różne formy werbalne<br />
i pozawerbalne. Nadawca może przesyłać komunikat do odbiorcy za pomocą<br />
m.in. kanału wzrokowego, słuchowego bądź też dotykowego 1 . Do komunikacji<br />
1 J. Strelau, D. Doliński, Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom 1, Gdańskie Wydawnictwo<br />
Psychologiczne, Sopot 2008, s. 501.
46 Marta Stachowiak<br />
niewerbalnej zalicza się „gesty, m<strong>im</strong>ikę, tembr i wysokość głosu, postawę ciała<br />
i posługiwanie się przestrzenią” 2 .<br />
Znaczenie emocji, uczuć<br />
Sformułowanie jednoznacznej definicji emocji nie jest łatwe. W literaturze<br />
przedmiotu można znaleźć wiele interpretacji znaczenia tego pojęcia. Autorka<br />
zdecydowała się na poniższą definicję, którą uznała za jedną z najlepszych.<br />
Emocje „to silne, świadome lub nieświadome odczucia o charakterze pobudzenia,<br />
wywołanego przez bodźce mające znaczenie dla danej osoby” 3 . W prostszym<br />
znaczeniu emocje to każdy stan wzburzenia czy też każde poruszenie. Emocje<br />
mogą wywoływać w nas zarówno pozytywne jak i negatywne poruszenia. Do pozytywnych<br />
poruszeń możemy zaliczyć m.in. przyjemność, rozkosz, zadowolenie.<br />
Z kolei do negatywnych należą: przykrość, niezadowolenie, cierpienie. Według<br />
M. Argyle zachowanie niewerbalne człowieka służy m.in. do wyrażania emocji.<br />
Badacze wyróżniają 6 głównych emocji, które można okazać za pomocą charakterystycznych<br />
gestów czy odpowiedniej m<strong>im</strong>iki twarzy. Są n<strong>im</strong>i: gniew, strach,<br />
niesmak, smutek, szczęście, zaskoczenie 4 . Nie zostaną one opisane, gdyż nie jest<br />
to nadrzędnym celem powyższego artykułu.<br />
Zajmując się definicją pojęcia emocji, nie można pominąć znaczenia uczuć. Te<br />
dwa terminy ściśle się ze sobą łączą. Uczucia to inaczej „stany psychiczne, które<br />
oddają stosunek człowieka do innych ludzi, określonych zdarzeń czy elementów<br />
otaczającego świata” 5 . Najprościej mówiąc, każda świadoma interpretacja emocji<br />
będzie zwana uczuciem. Tą samą emocję, w zależności od miejsca i sytuacji,<br />
można zinterpretować jako inne uczucie.<br />
Ukrywanie uczuć<br />
Większość z nas nie ma ochoty na pokazanie tego co naprawdę czuje.<br />
Dlaczego? Z różnych powodów, np. z obawy przed brakiem akceptacji, czy zranienia.<br />
Jednak takie ukrywanie uczuć prowadzi do negatywnych skutków.<br />
1. Zakłócenia w procesie porozumiewania się – często zdarza się tak, że gdy nie<br />
zgadzamy się z rozmówcą i nie chcąc go obrazić formułujemy zdanie typu, tak<br />
to jest świetne. Gorszy efekt jest wtedy, gdy nasze gesty przeczą wypowiedzianym<br />
słowom. Przestajemy być wiarygodni, gdy w naszym przekazie werbalnym<br />
i niewerbalnym dochodzi do niespójności.<br />
2. Brak poczucia własnej tożsamości – ukrywanie swoich emocji oraz udawanie<br />
kogoś, k<strong>im</strong> tak naprawdę się nie jest to często powód braku pewności siebie.<br />
2 Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom 2. Psychologia Ogólna, pod red. J. Strelau, Gdańskie<br />
Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2006, s. 270.<br />
3 B. Kozyra, Komunikacja bez barier. Czyli wilk syty i owca cała, MT Biznes, Warszawa 2008, s. 189.<br />
4 E. Aronson, T.D. Wilson, R.M. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Zysk i S-ka, Poznań 1997,<br />
s. 173.<br />
5 B. Kozyra, Komunikacja bez barier. Czyli wilk syty i owca cała, MT Biznes, Warszawa 2008, s. 189.
emocje i uczucia a komunikacja<br />
47<br />
Jednak ciągłe przywdziewanie „cudzej maski powoduje, że zatracamy swoją<br />
tożsamość, trac<strong>im</strong>y autonomię i przestajemy być autentyczni” 6 .<br />
3. Niebezpieczne kumulowanie się napięć – wszelkie emocje, które w sobie skrywamy<br />
są odkładane, bądź też kumulowane. często takie naładowanie emocjami<br />
powoduje niekontrolowany wybuch, który jest nieadekwatny do danej<br />
sytuacji. Stanowi to poważną barierę w komunikacji.<br />
często próba skrywania swoich emocji wynika z faktu, iż jesteśmy nieśmiali.<br />
czym jest nieśmiałość? istnieje wiele teorii na ten temat. Nieśmiałość może<br />
ewoluować przez całe nasze życie. „To, co powszechnie nazywamy nieśmiałością,<br />
to zwykle dyskomfort i zahamowanie behawioralne w obecności innych.” 7<br />
Przeważnie objawia się to jako milczenie, zakłopotanie, jąkanie się, rumieniec<br />
czy też lęk. Z kolei zahamowaniem behawioralnym może być nieodzywanie się<br />
do drugiej osoby.<br />
Co z tymi emocjami? - badanie<br />
Autorka przeprowadziła badanie ankietowe wśród studentów 1 roku ii stopnia<br />
studiów stacjonarnych, wydziału Ekonomii <strong>Uniwersytet</strong>u Ekonomicznego<br />
w Poznaniu. Na 455 studentów 200 osób zgodziło się, by wziąć udział w badaniu.<br />
Badanie odbyło się w dniach od 3 do 15 maja 2010r. głównym celem było zbadanie<br />
czy młodzi ludzie mają problemy z okazywaniem swoich emocji. Większość<br />
studentów na pytanie czy uważają się za osoby nieśmiałe, odpowiedziała przecząco.<br />
Tylko 12, 5% respondentów nie było pewnych swojego zdania. Można zatem<br />
wysnuć tezę, iż młodzi ludzie są osobami otwartymi na świat. Potwierdzić to<br />
może fakt, że 86, 5% badanych stwierdziło, iż nie ma problemów z nawiązywaniem<br />
kontaktów z ludźmi.<br />
Wykres 1. czy jestem nieśmiały?<br />
źródło: badania własne<br />
6 B. Kozyra, Komunikacja bez barier. Czyli wilk syty i owca cała, MT Biznes, Warszawa 2008, s. 108.<br />
7 B. carducci, Nieśmiałość. Nowe odważne podejście, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, s. 17.
48 marta stachowiak<br />
Wydawać, by się mogło, iż są to osoby pewne siebie, które nie mają problemów<br />
z wyrażaniem emocji. Jak jest naprawdę? W tej kwestii 62, 5% (badanych)<br />
studentów uważa, iż nie ma problemu z okazywaniem emocji. Tylko 26, 5% osób<br />
przyznało, iż ma z tym pewne problemy. Z kolei 11% nie mogło w pełni określić<br />
swojego zdania w tej kwestii.<br />
Wykres 2. czy skrywam swoje uczucia w sobie?<br />
źródło: badanie własne<br />
gdy doszło do pytania o uczucia, respondenci podzielili się na tzw. dwa obozy.<br />
Blisko połowa, bo 45,5% badanych, w sposób mniej lub bardziej przekonany,<br />
uznała iż nie ma problemów ze swo<strong>im</strong>i uczuciami i nie chowa ich w sobie. Z kolei<br />
druga strona, czyli 41,5% ankietowanych, wyznała iż skrywa swoje uczucia i nie<br />
ujawnia ich publicznie. Tylko 13% osób nie miało zdania na ten temat.<br />
Wykres 3. Najlepiej czuję się w gronie rodzinnym<br />
źródło: badanie własne
Emocje i uczucia a komunikacja<br />
49<br />
Wiele zaskoczenia przyniosły odpowiedzie respondentów na pytanie, czy<br />
najlepiej czują się w gronie rodzinnym. Można stwierdzić, iż badani podzielili<br />
się na 3 grupy. Pierwsza z nich, licząca 29% osób jest zdania, iż najlepiej jest<br />
<strong>im</strong> w otoczeniu rodziny. Z kolei 40,5% badanych wyraziło odmienne poglądy<br />
w tej kwestii, zaś 30,5% studentów nie określiło się po żadnej stronie. Większość<br />
ankietowanych wyznała również, iż nie ma problemów z okazywaniem emocji<br />
wśród swoich rówieśników, ponieważ nie ma obawy,że zostanie przez nich wyśmiana.<br />
Jednak 35,5% osób stwierdziło, iż okazywaniem emocji może negatywnie<br />
wpływać na przebieg komunikacji.<br />
Zakończenie<br />
Emocje towarzyszą człowiekowi każdego dnia. Nie powinniśmy ich w sobie<br />
blokować, bo wtedy mogą one zostać wyolbrzymione. Każdy z nas w odpowiedni<br />
dla siebie sposób powinien dążyć do tego, by zrozumieć własne emocje i nie<br />
bać się ich okazywać. Stanowią one ważny element w komunikacji międzyludzkiej.<br />
Ważne jest, byśmy starali się walczyć z negatywnymi emocjami i stopniowo<br />
pozbywali się ich. Według autorki powyższe kwestie najlepiej opisują słowa<br />
B. Kozyry - która twierdzi, iż „emocje są głównym motorem naszego życia” 8 .<br />
Powinniśmy dążyć do tego, by otaczały nas same pozytywne emocje oraz by było<br />
ich jak najwięcej.<br />
8 B. Kozyra, Komunikacja bez barier. Czyli wilk syty i owca cała, MT Biznes, Warszawa 2008, s. 203.
Weronika Urban<br />
Wizerunek jako forma komunikacji publicznej<br />
Definicja pojęcia „wizerunek”<br />
Charakterystykę współczesnej formy komunikacji publicznej należy rozpocząć<br />
próbą zdefiniowania terminu wizerunek, którego pełniejsza analiza wyjaśni<br />
prawidłowości, jak<strong>im</strong>i rządzi się ta sfera społecznej aktywności<br />
Zatem wizerunek można określić mianem obrazu danej osoby wytworzonym<br />
w oczach jego otoczenia. Wykreowane wyobrażenie w dużej mierze uwarunkowane<br />
jest od zdolności kreacyjnych, fantazyjnych podmiotu odbierającego wizerunek,<br />
w sytuacji świadomej kreacji wizerunku otoczenie przyjmuję pasywną<br />
rolę odbioru komunikatu. Wizerunek posiada każdy człowiek, stanowi element<br />
komunikacji społecznej, w kontaktach międzyludzkich odbierany podświadomie<br />
decyduje o sympatii lub antypatii wobec danej osoby. Należy podkreślić jego<br />
złożoność, którą postaram się wyjaśnić w dalszych rozdziałach. Wizerunek nie<br />
tworzą jedynie elementy wyglądu, sposobu prezentacji, lecz szereg cech umożliwiające<br />
scharakteryzować dany podmiot pod kątem wielopłaszczyznowej aktywności<br />
społecznej.<br />
Transfer znaczeniowy<br />
Termin wizerunek odnieść można do wielu dyscyplin naukowych, branż, sfer<br />
aktywności. Jest on wykorzystywany przez literaturę ekonomiczną, psychologiczną,<br />
obecny jest w działaniach promocyjnych firm, instytucji, osób. Ze względu na<br />
swoje różnorodne zastosowanie i przedmiot, którego dotyczy wyróżniono jego<br />
typy:
52 Weronika Urban<br />
1. wizerunek produktu, marki,<br />
2. wizerunek przedsiębiorstwa,<br />
3. wizerunek reklamowy.<br />
W sferze polityki dokonał się transfer znaczenia i roli przypisywanej wizerunkowi<br />
przez inne dyscypliny i został odniesiony do instytucji politycznych, urzędów<br />
oraz w znaczący sposób osób pełniących funkcje publiczne lub ubiegających<br />
się o stanowiska. Trzy wyżej wymienione typy wizerunków znajdują swoje odbicie<br />
w polityce, przejmując ich doświadczenia, prawidłowości. Niniejsza praca,<br />
co należy zaznaczyć, jest próbą analizy wizerunku polityka. Nie można jednak<br />
całkowicie odciąć się od pozostałych typów wizerunków, to oznacza, iż w dalszej<br />
części pracy pojawić się mogą stwierdzenia dotyczące wszystkich typów wizerunku<br />
politycznego. Wyróżnić należy następujące typy:<br />
1. wizerunek polityka,<br />
a. pełniącego funkcje,<br />
b. kandydata,<br />
2. wizerunek partii,<br />
3. wizerunek instytucji państwowych 1 .<br />
Dowody P. Kotlera i S. Levy świadczące o możliwości wykorzystania typowo<br />
marketingowych technik do analizy sfery pozaekonomicznej, spowodowały objęcie<br />
tym terminem również społecznych aspektów życia. W ten sposób zapoczątkowano<br />
rozwój marketingu politycznego, zorientowanego na obywatela w celu<br />
zaspokojenia jego potrzeb odpowiednią ofertą polityczną, której składową stanowi<br />
wizerunek polityczny<br />
Koncepcje, założenia z zakresu marketingu dóbr konsumpcyjnych zostają wykorzystywane<br />
do opisu, wyjaśnienia zjawisk będących w obrębie zainteresowania<br />
marketingu politycznego. Mówiąc o sferze polityki trzeba wskazać na podobieństwo<br />
ze sferą usług, jaką jest możliwość wyodrębnienia rynku politycznego,<br />
w obrębie którego funkcjonują partię polityczne, liderzy partyjni, grupy lobbujące.<br />
Rynek polityczny charakteryzuje się aktywnością, elastycznością, ze względu<br />
na wyraźny związek ze sferą kulturową i obyczajową podlega zmianom zgodnym<br />
z obowiązującymi społecznymi trendami, w wyniku tego dostrzec można różne<br />
tendencje polityczne w różnym okresie funkcjonowania polityki, zachowanie polityczne<br />
ulega przeobrażeniom, bądź też widoczne są procesy reprodukcji starych<br />
wzorców działania 2 .<br />
Charakterystyka rynku politycznego nakreśla istotę wizerunku odnoszącego<br />
się do tej sfery działalności ludzkiej. Staje się on elementem strategii działań, składających<br />
się na tak zwaną machinę wyborczą, której intensywność działań ujawnia<br />
się w okresie przedwyborczym. Podstawowy mechanizm kierujący zadaniami<br />
wykonywanymi w ramach wyborczej machiny, wywodzi się ze sfery ekonomicznej<br />
określany jako zasada 4xP, obejmuje sferę produktu, ceny, promocji, dystrybucji.<br />
Służy ona zbadaniu i dostarczeniu odpowiedniemu konsumentowi, wyborcy<br />
1 Publicrelations w teorii i praktyce, pod red. B. Ociepki, Wrocław 2003, s.22-24.<br />
2 M. Mazur, Marketing polityczny, Warszawa 2002, s. 14-18.
Wizerunek jako forma komunikacji publicznej<br />
53<br />
odpowiedniego produktu politycznego w odpowiedn<strong>im</strong> czasie. Elementem spajającym<br />
zasadę oddziaływania na rynek jest wizerunek. To on decyduje o formie<br />
promocji, dystrybucji, zgodna z n<strong>im</strong> musi być przyjęta strategia działania.<br />
Koncentracja wokół osoby to jedna z cech współczesnej polityki, w której to odchodzi<br />
się od ideologicznych podstaw, masowości działań na rzecz modelu spersonalizowanego<br />
przekazu.<br />
Znaczenie wizerunku w sferze publicznej<br />
Wizerunek to swoista relacja zachodząca pomiędzy naszymi pragnieniami<br />
a dostępnym produktem, która ukierunkowuje nasz stosunek wobec przedmiotu<br />
działań promocyjnych. Wymaga on stałej pracy praktycznej obejmujących<br />
ustalenie jego treści, formy, segmentu docelowego. Wizerunek jest jednocześnie<br />
nośnikiem cech, wartości osoby, elementem decydującym o wyborze produktu,<br />
o sympatii wobec danego polityka. Wizerunek polityczny natomiast musi być<br />
medialny, zarządzanie i kontrola obrazem, informacją prowadzi do stworzenia<br />
tzw. „medialnej twarzy kandydata”.<br />
Wizerunek polityczny odgrywa odmienną rolę w zależności w ramach, jakiego<br />
systemu politycznego funkcjonuje strefa polityki. Ogół reguł prawno politycznych<br />
w relacjach poszczególnych organów państwa determinuje reguły, specyfikę<br />
gry politycznej. Równie istotny z punktu widzenia analizy roli wizerunku jest typ<br />
systemu wyborczego, który określa sposób głosowania jego przebieg oraz podziała<br />
głosów obywateli 3 .<br />
Kreowany wizerunek powinien uwzględniać dodatkowo fakt istnienia w różnym<br />
społeczeństwie różnego typu „polityka idealnego”. Bieżąca kultura polityczna,<br />
ujęcia samej polityki, stopień społecznego zaangażowania w sprawy publiczne<br />
determinuje elementy składające się na ów ideała kreacyjny oraz typ kampanii<br />
promocyjnej. Specjaliści nastawieni na sukces wyborczy starają się przybliżyć<br />
kształtowany obraz do założeń wzorca panującego w społeczeństwie. Na tym etapie<br />
działań niezbędny jest czynnik komunikacyjny.<br />
Komunikowanie się w sferze publicznej ,obejmującej obszar polityki, to proces<br />
tworzenia pożądanego obrazu danej osoby, polityka. Wizerunek ujęty w kategorię<br />
komunikatu odpowiada złożeniom samego procesu komunikacji społecznej.<br />
Z tego względu może być on traktowany jako jedna z form porozumiewania się.<br />
Analizując pozycję wizerunku w procesie komunikowania społecznego należy<br />
przedstawić cechy określające proces przekazywania i odbioru informacji, konfrontując<br />
je z cechami charakteryzującym <strong>im</strong>age ujętego w formie komunikatu.<br />
Komunikowanie jest procesem społecznym, wiąże ze sobą co najmniej dwie<br />
osoby oraz przebiega w środowisku społecznym. Podobne rezultaty przynosi<br />
analiza wizerunku jako komunikatu. Wizerunek tworzony jest z nastawieniem<br />
na masowy odbiór, jednak zamierzone funkcje realizuje również łącząc zaledwie<br />
3 M. Mazur, Marketing polityczny, Warszawa 2002, s. 35-37.
54 Weronika Urban<br />
dwie osoby Komunikowanie zachodzi w określonym kontekście społecznym,<br />
masowym, międzykulturowym, interpersonalnym. Ewolucja znaczeniowa wizerunku,<br />
spowodowała większą elastyczność, swobodę w posługiwaniu się, kreacją<br />
tego terminu, jednocześnie stworzyła narzędzia zastosowania wizerunku w masowym<br />
czy międzykulturowym kontekście. Komunikowanie jest procesem kreatywnym,<br />
dynamicznym, ciągłym, celowym oraz świadomym. Zaprezentowane<br />
cechy w pełni charakteryzują termin wizerunek, który aby spełniał swoje zadanie<br />
musi być świadomie, celowo wykreowany, w przeciwnym razie zostanie uznany<br />
za twór sztuczny i odrzucony. Niezbędna jest kreatywność, jako gwarant powstania<br />
wyróżniającej się oferty. Wizerunek oraz komunikowanie charakteryzują<br />
następujące cechy interakcyjność, złożoność. Obydwa zjawiska łączą uczestników<br />
określonymi stosunkami, przyjmują wielofazowego, wieloelementowego<br />
procesu 4 .<br />
Schemat procesu komunikacji politycznej<br />
Wizerunek ujęty w kategorię komunikaty odpowiada złożeniom samego procesu<br />
komunikacji społecznej. Z tego względu może być on traktowany jako jedna<br />
z form porozumiewania się. Aby potwierdzić owo założenia należy poddać rozważaniom<br />
teoretycznym model komunikowania wraz z wyróżniającymi go elementami,<br />
decydującymi charakterze, dynamice przekazu.<br />
1. Z tego punktu widzenia istotny jest kontekst, w jaki ma miejsce owa transakcja.<br />
Ostrowska wskazuje na miejsce komunikacji (wielkość sali konferencyjnej),<br />
czas (pora dnia, długość wypowiedzi), temperaturę, atmosferę procesu, aspekt<br />
kulturowy. Patrząc pod kątem wizerunku można zaznaczyć kontekst sytuacyjny,<br />
to znaczy, kiedy, pod wpływem, jaki wydarzeń, po sekwencji, jakich informacji<br />
został zaprezentowany lub zmieniony wizerunek polityczny. Czy istotne znaczenie<br />
miało dotychczasowe otoczeni polityka, które uległo jakiejś zmianie, być może<br />
należy pojawienie się określonego wizerunku łączyć z aspektem historycznym.<br />
2. Odpowiedź, mówiąca o zauważeniu, zrozumieniu komunikatu w sferze polityki<br />
przyjmuje formę wyborów, w których obywatele sprzężeniem zwrotnym nadają<br />
komunikat.<br />
Uczestnicy komunikacji, w zależności od jej formy wymiennie przyjmują<br />
rolę nadawcy i odbiorcy. W przypadku wizerunku proces ten jest nie jest<br />
tak oczywisty. Nadawcą jest polityk, kandydat dysponujący zasobem informacji,<br />
wyspecjalizowanym personelem, jest on odizolowany od odbiorcy przekazu<br />
uniemożliwia to bezpośrednią interakcję między podmiotami. Cechy odbiorcy<br />
przypisane są opinii publicznej, wyborcom, to właśnie do niech kierowany jest<br />
komunikat wykorzystując dostępne środki przekazu. Wyborcy dysponują ograniczoną<br />
możliwością reakcji na komunikat. Charakter oraz zadania uczestników<br />
komunikacji wizerunkowej uwarunkowany jest od obowiązującego systemu<br />
4 B. Dobek-Ostrowska, Komunikowanie polityczne i publiczne, Warszawa 2006, s. 119-125.
Wizerunek jako forma komunikacji publicznej<br />
55<br />
politycznego. Odmiennym, pierwszoplanowym nadawcą obrazu jest prezydent<br />
w systemie amerykańsk<strong>im</strong>, niż w systemach europejskich, gdzie wizerunek polityka<br />
stanowi wizytówkę partii i ma za zadanie przyciągnąć zwolenników podmiotu<br />
grupowego, a nie indywidualnemu politykowi 5 .<br />
W formalnym ujęciu jako podmiot polityki traktowani są pełnoletni<br />
obywatele państwa, zawodowi politycy, funkcjonariusze administracji<br />
państwowej. Biorąc po uwagę kwestię trwałości i świadomości działań wyborczych,<br />
wyrażoną w zaprezentowanej definicji, należałoby uznać jedynie<br />
część społeczeństwa za podmiot polityki. Równie dyskusyjne wydaje się występujące<br />
na gruncie behawioryzmu uzależnienie nadanie podmiotowości<br />
w zależności od udziału w głosowaniu, ponieważ w myśl tej zasady obywatel<br />
niegłosujący zrzeka się, traci ową podmiotowość. Takie podejście można<br />
uznać za dość wątpliwe. Bycie wyborcą, podmiotem polityki uzależnione<br />
jest od szeregu czynników tj. decyzje prawne, wiek, przynależność państwowa.<br />
Bez wątpienia czynnikiem definiującym obywatela w kategorii podmiotowości<br />
jest możliwość decydowania o zaangażowaniu lub nie w życie polityczne.<br />
Podmiot jest jednocześnie przedmiotem oddziaływania ze strony systemu politycznego<br />
oddziaływujący na system sterowany, czyli wyborców. Dysponując<br />
różnego typu narzędziami perswazji oraz manipulacji wpływa na jego decyzje<br />
i postawy. Należy zaznaczyć, iż zachowanie wyborcze nie jest rezultatem jedynie<br />
działań socjotechnicznych, szczególną role odgrywają podziały socjopolityczne,<br />
przypadkowe zdarzenia, preferencje 6 .<br />
3. Centralne miejsce w tym procesie zajmuje komunikat jako struktura złożona<br />
ze znaków, symboli, znaczeń osadzonych kulturowo, co oznacza, że wizerunek<br />
ujęty jako komunikat niesie ze sobą szereg informacji, wartości, emocji przekazanych<br />
do odkodowania. Prezentowany obraz docierając do odbiorcy poprzez swoją<br />
uproszczoną formę ułatwia komunikowanie, ulega zderzeniu z oczekiwaniami<br />
odkodowującego, jednocześnie zmusza do podjęcia wyboru, oceny.<br />
Prezentowany komunikat nie powinien naruszać w swojej treści obowiązujących<br />
zasad. Wizerunek łamiący lub sugerujący niezgodność z systemem normatywnym<br />
pociąga za sobą negatywne konsekwencji dla kandydata w postaci<br />
zniechęcenia elektoratu. Dodatkowo może przekreślić szanse w wyborach lub zepchnięciem<br />
poza orbitę politycznej działalności bez możliwości powrotu. Rażąca<br />
dysharmonia między akceptowanymi a głoszonym przez kandydata wartościami<br />
może sprowokować debatę publiczną, przybierając niekorzystny obrót dla samego<br />
kandydata oraz jego zwolenników narażonych na społeczne wykluczenie,<br />
potępienie.<br />
4. Dostarczycielami komunikatu są różnego typu kanały przesyłające komunikat<br />
od nadawcy w stronę odbiorcy. W komunikowaniu politycznym kanał tworzą<br />
nie tylko symbole i znaczenia, ale i środki techniczne pozwalające na utrwalenie<br />
przekazu oraz zarządzanie czasem jego emisji. Obecnie nacisk kładziony jest na<br />
5 Ibidem, 126-127<br />
6 A.W. Jabłoński L. Sobkowiak, Marketing polityczny w teorii i praktyce, s. 111-114.
56 Weronika Urban<br />
środki transmisji komunikatu, daje to możliwości szybkiego i łatwego dotarcia do<br />
masowego odbiorcy 7 .<br />
Ujęcie wizerunku w kategorii komunikatu wymaga zastosowania odpowiedniego<br />
kanału dystrybucji obrazu, uwzględniającego doświadczenia, specyfikę społeczeństwa<br />
oraz obowiązujące normy społeczne, definiowane jako sprecyzowane<br />
reguły gry dotyczące akceptowanych zachowań, sposobów prezentacji, przekonań<br />
czy form przekazywania informacji przez członków danej społeczności.<br />
Najchętniej wykorzystywanym środkiem prezentacji wizerunku jest telewizja.<br />
Jest to medium docierające do najszerszej grupy odbiorców tym samym najsilniej<br />
oddziaływujące na decyzje wyborców. Informacje, obrazy prezentowane<br />
w telewizji umiejętnie są odświeżane i prezentowane jako wiadomości z pierwszej<br />
ręki, stanowiąc gwarancję atrakcyjności dla widza. Rozwój telewizji w znaczący<br />
sposób zmienił charakter i rolę wizerunku politycznego. Od lat pięćdziesiątych<br />
stała się nieodłącznym elementem kampanii wyborczych, można powiedzieć, iż<br />
wprowadziła politykę i prezentowanych polityków do domów wyborców, którzy<br />
poprzez prezentowany obraz mogli poznać nie tylko program, hasła polityczne,<br />
ale osobę samego polityka i na przestrzeni licznych telewizyjnych relacji ocenić<br />
jego wygląd, zachowanie, prezencję. Wizerunek polityka wzrósł na znaczeniu,<br />
politycy przestali chować się na ideałami partyjnymi, programami, relacje telewizyjne<br />
stworzyły obraz realnych ludzi.<br />
Kreacja wizerunku jako komunikatu za pośrednictwem telewizji jest znacznie<br />
ograniczona. Zwarty, spójny wizerunek nie jest w pełni kontrolowany w momencie<br />
jego transmisji. Media same decyduję, co i w jaki sposób zaprezentuję, często<br />
same zestawienie kilku różnych informacji może ośmieszyć lub zbagatelizować<br />
wizerunek danej osoby. Towarzyszący prezentacji wizerunku kontekst może go<br />
przedstawić w odmiennym niż oczekiwanym świetle, przecież to właśnie audio<br />
wizualny przekaz dostarcz najwięcej informacji służących kształtowaniu opinii<br />
wyborczych. Istotna jest długość, oraz częstotliwość materiałów dotyczących<br />
polityka, nie bez znaczenia są informacje dodatkowe stanowiące komentarz dla<br />
głównej informacji oraz fakt, iż odbiorcy zainteresowani są informacjami dotyczącymi<br />
ludzi jednocześnie dokonują oni segregacji ich ważność, uznając obrazy<br />
prezentowane jako pierwsza za bardziej istotne, wiarygodne, dlatego sposób prezentacji<br />
w telewizji komunikatu wizerunkowego polityka determinuje wyobrażenia<br />
wyborców. Częsta obecność polityka w mediach utrwala jego obraz w oczach<br />
opinii, staje się on rozpoznawalny, zapada w pamięć. Są to cechy komunikacji<br />
pośredniej, w której media pośredniczą w wymianie informacja, jednocześnie<br />
spełniając zadania selekcjonera zarządzającego emisją przekazu 8 .<br />
Analizując znaczenie wizerunku jako komunikatu warto również zwrócić<br />
uwagę na poglądy Michaela Gurevitch i Marka Levy, którzy badając odbiór informacji<br />
przez społeczeństwo zaobserwowali występowanie zjawiska określane<br />
mianem „metaprzekazy”, czyli ramy interpretacyjne stasowane przez odbiorców<br />
7 B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 119-125.<br />
8 E. Kowalczyk, O istocie informacji, Warszawa 1981, s. 24- 30.
Wizerunek jako forma komunikacji publicznej<br />
57<br />
programów telewizyjnych. Oznacza to posługiwanie się przez odbiorców „ukrytymi<br />
teoriami” podczas procesu rozszyfrowania informacji i łączenia własnego<br />
postrzegania rzeczywistości z prezentowanym wydarzeniem. Podobne zjawisko<br />
można zaobserwować podczas odbioru i przyswajania wizerunku politycznego.<br />
Prezentowany obraz odkodowany jest za pośrednictwem tych samych narzędzi<br />
pomocniczych9.<br />
Wizerunek jako komunikat musi być w stanie dostosować się do zachodzących<br />
zmian, szczególnie do mediatyzacji życia politycznego, przypisującej mediom<br />
rolę kreatora przekazów. Zmiana technik przekazu, rozszerzenia pola<br />
ingerencji w sferę polityki, zmiana form dostępu i prezentacji polityki i polityków<br />
wymusza na wizerunku nowe zadania.<br />
5. W procesie komunikacji wyróżniamy szumy, stanowiące źródło zakłóceń<br />
w odbiorze przekazu. Shannon wskazuje na:<br />
a. szumy zewnętrzne; temperatura, hałas, uszkodzony odbiornik radiowy;<br />
b. szumy wewnętrzne; predyspozycje uczestników procesu, stereotypy,<br />
uprzedzenia;<br />
c. szumy semantyczne; związane z kodem blokującym odkodowanie komunikatu<br />
przez odbiorcę np. gwara 10 .<br />
Wyszczególnione szumy mogą stanowić przeszkodę w oczekiwanym odkodowaniu<br />
komunikatu, jak<strong>im</strong> jest wizerunek, zarówno stereotypy, jaki i ból głowy<br />
może spowodować u wyborcy mylne odebranie sygnałów, zbyt wysoka temperatura<br />
skoncentruje jego uwagę na aspektach dotąd niezauważalnych, posługiwanie<br />
się przez polityka gwarą nierozumianą przez część wyborców może być postrzegane<br />
jako wada, prowadzić do rozdrażnienia, niezrozumienia a tym samym zniechęcać<br />
do kandydata.<br />
Wyznaczeni elementów procesu komunikowania jest istotne dla analizy wizerunku<br />
jako komunikatu, pozwala w pełni określić jego oddziaływanie oraz towarzyszące<br />
mu procesy. Jest potwierdzeniem podstawowej tezy niniejszej analizy,<br />
jak<strong>im</strong> jest stwierdzenie, że wizerunek wpisuje się w mechanizm komunikowania,<br />
jest jedną z form przekazywania i odbioru informacji pomiędzy podmiotami<br />
społecznymi.<br />
Wizerunek jako forma komunikatu ze względu na swój wieloaspektowy charakter<br />
stanowi element wspólny komunikowania publicznego oraz politycznego.<br />
System komunikowania publicznego Dobek Ostrowska definiuje jako system<br />
obejmujący ogół organizacji społecznych, instytucji publicznych i instytucji władzy<br />
państwowej, działających w ramach określonego terytorium państwowego, ich publicznością<br />
także sieć interakcji między n<strong>im</strong>i zachodzących w czasie i przestrzeni 11 .<br />
Proces komunikacyjny zachodzący w tym systemie ma charakter formalny, planowy,<br />
obejmuje wymianę informacji o publicznym zastosowaniu, a komunikat<br />
w odróżnieniu od systemu komunikacji politycznej oparty jest na obowiązujących<br />
9 Ibidem, 31-34.<br />
10 A. Mattelart, Teorie komunikacji, Warszawa-Kraków 2006, s. 42-44.<br />
11 B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 123.
58 Weronika Urban<br />
przepisach prawnych. Charakter powyższego systemu komunikowania nie dyskwalifikuje<br />
uznanie wizerunku jako komunikatu za jedno z narzędzi wykorzystywanych<br />
w procesie przekazu informacji. Zarówno instytucje władzy publicznej,<br />
instytucja pełniące usługi publiczne oraz organizacje pozarządowe dysponują,<br />
kreują swój wizerunek, dążą do jak najlepszego społecznego odbioru własnej<br />
działalności. Formą komunikacji publicznej ściśle powiązaną z wizerunkiem polityka<br />
jest komunikacja z wyborcami, np. przemówienia, bezpośrednie spotkania,<br />
dyskusje. Zaprezentowany obraz, aby był skuteczny musi być precyzyjnie zaplanowany.<br />
Na uwagę zasługuje interakcyjny charakter tej formy komunikacji, polityk<br />
przemawiając jest nadawcą przekazu jednocześnie wraz z widownią zaliczany<br />
jest do odbiorów. Proces komunikacji przyjmuje kształt koła.<br />
System komunikowania politycznego będący rezultatem interakcji zachodzących<br />
między systemem politycznym, medialnym oraz społecznym, uczestnicy<br />
procesu dostosowują się zmian zachodzących w otoczeniu sytemu, wyznają<br />
obowiązujące zasady, normy kulturowe. Umiejętność zarządzaniem informacją,<br />
prezentacji spójnego obrazu stanowi niezbędny, a wręcz pożądany element politycznej<br />
egzystencji. Partie polityczne, Rząd, Prezydent dążą do zdobycia społecznego<br />
zaufania, rozwiązanie stanowi wizerunek komunikujący styl, zasady,<br />
podstawowe cele, zadania prowadzonej polityki.
Paulina Popek<br />
Twórcze energie sztuki deliberatywnej<br />
Żyjąc w czasie, na którego przemiany nie mieliśmy wielkiego wpływu, warto<br />
zastanowić się nad wyborem postawy wobec tego, na co wpływ możemy jeszcze<br />
mieć, a więc na kwestię przyszłości. Dwa ciekawe podejścia proponuje brytyjski<br />
filozof Stephen Toulmin. Wobec zadania, jak<strong>im</strong> jest nasze życie, możemy przyjąć<br />
postawę wyobraźni albo też nostalgii. Mamy więc wybór między wyjściem ku<br />
przyszłości abo też odwróceniem się od niej. Pierwsza perspektywa daje obietnicę<br />
wielu nowych możliwości, ale wymaga też zdecydowanie lepiej przystosowanych<br />
do tych zadań instytucji. Takich, które zrozumieją zarówno nowe szanse, jak<br />
i wymogi związane ze światem filozofii praktycznej, multi- i interdyscyplinarnych<br />
nauk czy też ponad lub wewnątrz-narodowych instytucji1. Możemy również odwrócić<br />
się od potencjalnych możliwości w poczuciu obawy i bez jakichkolwiek<br />
nowych idei czy horyzontów żywić nadzieję, że wiek stabilności państw narodowych<br />
zachowa jeszcze status quo przynajmniej na okres naszego życia.<br />
Wychodząc ku przyszłości<br />
Obecne warunki życia i myślenia krańcowo różnią się od tych z XVIII i XIX<br />
wieku, kiedy to fundamentalne cechy świata nowoczesnego, tj.: intelektualne autonomie<br />
różnych nauk, łatwowierne zawierzenie technologiom, czy też istnienie<br />
niezależnych państw narodowych posiadających nieograniczoną suwerenność<br />
dostarczały nam wielu korzyści. Dziś, będąc już po pierwszej dekadzie trzeciego<br />
millennium, znajdujemy się w takiej fazie życia i myślenia o nowoczesności,<br />
w której nie trudno nie zauważyć, że tylko postawa podjęcia się zadania odkrywania<br />
i określania przyszłych możliwości, a więc przyjęcia postawy wyobraźni,<br />
1 S. Toulmin, Kosmopolis, tłum. T. Zarębski, Wydawnictwo Naukowe DSW, Wrocław 2005, s. 226.
60 Paulina Popek<br />
przyniesie korzyści tym, którzy przewidują istnienie takich instytucji i procedur,<br />
jakie będą nam potrzebne za kilka lat.<br />
Po burzliwych latach 60. 70. i 80., które były czasem nostalgii, nie zaś wyobraźni,<br />
nowoczesne pragnienie o porządku suwerennych narodów na nowo odżyło,<br />
a owa nostalgia spowodowała, że w ludziach odezwało się poczucie dumy narodowej,<br />
które jeszcze bardziej ugruntowało system państw narodowych. W Europie,<br />
w wyniku działań ruchów narodowyzwoleńczych, zwłaszcza po spazmach wojennych<br />
oraz po upadku komunizmu, większość państw Europy Środkowej zyskała<br />
charakter jednonarodowy. Dziś, dzięki idei Unii Europejskiej ta sama<br />
Europa, w której koncepcja państwa narodowego ujawniła się po raz pierwszy,<br />
stara się sprostać jego niedoskonałościom. Teoria i praktyka, jak również sama<br />
historia Wspólnoty Europejskiej dostarcza dowodów na to, że państwa przywiązane<br />
niegdyś do swoich suwerenności i form stabilności, dobrze zaadoptowały<br />
i za<strong>im</strong>plementowały struktury niezbędne do utworzenia unii. Toulmin zupełnie<br />
trafnie zauważa, że po dwóch wojnach światowych,<br />
Europejczycy przekonali się, że “naród” jest taką samą ograniczoną podstawą<br />
państwowej lojalności, jaką przed 300 laty, w dobie wojny trzydziestoletniej była<br />
religia. W ten sposób doszło do instytucjonalnej zmiany, która sprawiła, że grupa<br />
podejrzliwych sąsiadów z rywalizującymi gospodarkami i wrog<strong>im</strong>i wspomnieniami<br />
stała się unią gospodarczą i (…) jednostką polityczną potrafiącą wytworzyć wspólne<br />
poczucie lojalności. 2<br />
Z kolei powołane od czasu powstania unii tzn. nienarodowe instytucje, wydają<br />
się na skalę lokalną jak i ponadnarodową być najlepszymi “siatkami” rewidującymi<br />
i monitorującymi narodowe rządy państw wspólnoty. Sprawność jak i przedsiębiorczość<br />
tych organizacji jest najlepszym egzaminem poziomu demokracji<br />
danego państwa. Tak więc zarówno nasze codzienne działania jak i instytucje<br />
na nienarodowych poziomach oraz spadek odziedziczony po scentralizowanych<br />
państwach narodowych, mają stanowić o naszym życiu i myśleniu w aktualnej<br />
fazie nowoczesności. Z kolei owo dziedzictwo minionych wieków, a więc czasy<br />
władzy absolutnej i scentralizowanych suwerennych państw narodowych, zostało<br />
przez współczesnych nam zakwestionowane i podważone, stając się przeszłością.<br />
W końcu przekonaliśmy się, że w nowej fazie nowoczesności liczyć się będzie nie<br />
siła, a wpływ.<br />
Demokracja deliberatywna – wywieranie wpływu poprzez dyskurs<br />
obywatelski<br />
W licznych debatach na temat przyszłości demokracji jak również społeczeństwa<br />
obywatelskiego wiele uwagi poświęca się koncepcji demokracji deliberatywnej,<br />
która wskazuje teoretyczne założenia dla nowej jakości dyskursu<br />
w systemie, jak<strong>im</strong> jest demokracja. Podejście deliberatywne kładzie nacisk przy<br />
2 Ibidem, s. 229.
Twórcze energie sztuki deliberatywnej<br />
61<br />
podejmowaniu decyzji nie na procedury głosowania, lecz na możliwość podejmowania<br />
rozsądnych i twórczych dyskusji. To właśnie rzeczowa rozmowa oparta na<br />
argumentacji jest szansą na lepsze zrozumienie zasadniczych spraw związanych<br />
z funkcjonowaniem zarówno instytucji państwowych, społeczności lokalnych jak<br />
i poszczególnych obywateli we wspólnej przestrzeni publicznej. Tylko w taki sposób<br />
możliwe jest pojawienie się motywacji i zaangażowania w konkretne działania<br />
w celu rozwiązania przedyskutowanych uprzednio problemów. Wydaje się,<br />
że również tylko w taki sposób możliwe jest urzeczywistnienie myśli Toulmina<br />
o wywieraniu wpływu poprzez rzeczową i twórczą argumentację.<br />
Przyglądając się głównym założeniom modelu deliberatywnego, wymienić<br />
należy: równouprawnienie wszystkich uczestników, merytoryczną dyskusję, aktywizowanie<br />
i mobilizowanie sfery publicznej oraz wywieranie wspomnianego<br />
już wpływu na politykę danego państwa. Według Wayne’a Gabardi’ego3, autora<br />
licznych artykułów na temat współczesnych modeli demokracji, wzorzec deliberatywny<br />
składa się z czterech kluczowych kwestii: nieskrępowanej (wolnej)<br />
sfery publicznej, w której obywatele toczą debaty i dyskusje, zbioru procedur zapewniających<br />
sprawiedliwy, równy i bezstronny udział wszystkich uczestników,<br />
prowadzenie deliberacji w sposób racjonalny we wspólnym interesie danej społeczności,<br />
instytucji rządowych przy konstruowaniu prawa i zgodnym, wypracowanym<br />
podczas deliberacji wytyczaniu kierunków polityki.<br />
Jednak to co najważniejsze w modelu deliberatywnej demokracji, co stanowi<br />
według Amy Gutmann i Dennisa Thompsona4 jej fundamentalną zasadę, to<br />
przede wszystk<strong>im</strong> idea „uzasadnionych” decyzji, poprzedzonych argumentacjami<br />
i dyskusjami podejmowanymi przez obywateli i ich przedstawicieli. Tak jak od<br />
pierwszych, tak i od tych drugich oczekuje się dogłębnego i rzetelnego uzasadnienia<br />
norm, nakazów i przepisów, które obie strony mają respektować. Warto<br />
bowiem sobie uświadomić, że metoda deliberatywna nie polega na proceduralnych<br />
(tak jak ma to miejsce w Polsce), ani substancjalnych5 założeniach dotyczących<br />
funkcjonowania demokracji. Deliberacyjny model nie znajduje bowiem<br />
odbicia ani w wypracowanych procedurach umożliwiających występowanie na<br />
przemian władzy i podejmowania decyzji w oparciu o głosy większości, ani też<br />
nie ma polegać na wykonywaniu wcześniej ustanowionych celów nadrzędnych.<br />
Zamiast tego, ustanawiane decyzje mają być rozsądne w tym znaczeniu, że mogą<br />
zostać zaakceptowane przez wolne i równe osoby poszukujące uczciwych warunków<br />
do współdziałania6.<br />
3 W. Gabardi, Contemporary Models of Democracy, [w:] Polity, vol. 33 nr 4/2010, s. 547-568.<br />
4 Autorów alternatywnej koncepcji demokracji deliberatywnej, utworzonej w opozycji do Elster’a<br />
i Cohen’a.<br />
5 Zasadnicza rola przyznawana jest społeczeństwu obywatelskiemu i aktywnej sferze publicznej,<br />
zainteresowanej kwestiami wolności, równości, pluralizmu i tolerancji.<br />
6 A. Gutmann, D. Thompson, Why deliberative democracy?, Princeton University Press, Princeton<br />
2004, s. 100.
62 Paulina Popek<br />
Społeczeństwo obywatelskie w Polsce<br />
Możliwość toczenia deliberacji wymaga istnienia społeczeństwa obywatelskiego<br />
w danym państwie. N<strong>im</strong> Polska przystąpiła do okresu transformacji<br />
związanych z wstąpieniem do Unii Europejskiej w maju 2004 roku i tym samym<br />
kształtowaniem w granicach naszego państwa tego, co demokratyczne, wiele<br />
kwestii i wydarzeń, które miały miejsce jeszcze w latach 70. i 80., jak i bezpośrednio<br />
po roku 1989., miało wpływ na obecny kształt sfery publicznej i gotowość czy<br />
też potencjał współcześnie toczonych deliberacji w naszym kraju.<br />
Przyjmując rok 1989 za czas rozpoczęcia w Polsce (i nie tylko) nowego polityczno-społeczno-kulturowego<br />
porządku rzeczy, podpisanie kontraktu politycznego<br />
pomiędzy Solidarnością w maju tegoż roku, (która wówczas oznaczała po<br />
prostu większość społeczeństwa), było momentem zamykającym okres komunizmu<br />
i tym samym zapoczątkującym w świadomości Polaków proces przejścia od<br />
czasu do przestrzeni. Jak pisze Elżbieta Matynia, owo przejście oznaczało przyjęcie<br />
nowej zasady organizującej życie społeczne, które wyznacza kierunek zmian:<br />
z dominującego dyskursu przynależności narodowej (historocznej, obyczajowej,<br />
tradycyjnej) do dyskursu, w którym tożsamość stopniowo wyzwolona zostaje od<br />
czasu, obowiązku i władzy tego, co narodowe 7 .<br />
Osobliwość polskiej sfery publicznej przed rokiem 1989., kiedy, jak wiemy,<br />
tętniła ona życiem, niewątliwie przyczyniła się do jednych z największych zmian<br />
politycznych w naszym kraju. Dla stale rosnącej liczby Polaków, począwszy od<br />
lat 70. przestrzenią obywatelską była de facto sfera prywatna, w której jak wiemy<br />
odbywały się seminaria latającego uniwersytetu, studia i badania nad społeczeństwem<br />
polsk<strong>im</strong>, liczne publikacje wydawane w podziemnych wydawnictwach czy<br />
chociażby odbywające się w prywatnych mieszkaniach wernisaże, czytanie poezji<br />
czy spektakle teatralne. Konsekwencją, nieuchronną w tych czasach, było zatarcie<br />
granic między prywatnymi i osobistymi przestrzeniami, a publicznymi zadaniami<br />
i sprawami. Tak więc to, co możemy nazwać zalążkiem społeczeństwa obywatelskiego<br />
demokratycznego państwa, skupione było w miejscach prywatnych,<br />
noszących znamiona przestrzeni publicznych.<br />
Trudno więc nie czuć ironii, porównując lata 70. i 80., w których społeczeństwo<br />
obywatelskie w niedemokratycznej jeszcze Polsce rozwijało się prężnie<br />
w pełni zaangażowania do sytuacji obecnej (od początkowych lat XXI wieku),<br />
kiedy to obserwujemy zdecydowaną marginalizację fundamentu państwa demokratycznego,<br />
jak<strong>im</strong> jest właśnie społeczeństwo obywatelskie. Jak zauważa<br />
Matynia, przyjeżdżając bezpośrednio kilka miesięcy po zakończeniu obrad<br />
Okrągłego Stołu:<br />
7 E. Matynia, Demokracja performatywna, Wydawnictwo Naukowe DSW, Wrocław 2008, s. 191.
Twórcze energie sztuki deliberatywnej<br />
63<br />
(…) po wynegocjowaniu przełomowego porozumienia z władzami komunistycznymi<br />
sfera publiczna – już naprawdę publiczna i wolna – (...) utraciła część swojego<br />
wigoru i krytycznego głosu 8 .<br />
Tak jakby rola zaangażowanego obywatela skończyła się w momencie wykonania<br />
procedury, jaką jest wrzucenie głosu do urny wyborczej. W nowej demokracji<br />
wszystkie zadania i decyzje przeszły w ręce mechanizmów i upolitycznionych<br />
instytucji państwowych reprezentujących obywateli. Dość szybko zaczęły ustanawiać<br />
za nas procedury, prawa i obowiązki. Uzasadnienie takiego stanu uszczuplania<br />
niezależnej sfery publicznej można upatrywać według Matyni w dwóch<br />
połączonych ze sobą czynnikach: wspomnianym już procesie wprowadzenia<br />
w Polsce dominującego modelu demokracji proceduralnej przy zepchnięciu na<br />
dalszy plan jej substancjalności czy potrzeb toczenia deliberacji oraz w politycznej<br />
perspektywie, która zarysowała się po 1989 roku. Taki układ doprowadził<br />
w konsekwencji do zmarginalizowania idei praktyki i odpowiedzialności obywatelskiej<br />
oraz pojawienia się pewnego rodzaju stanu braku czy pustki obywatelskiej,<br />
z pewnymi jednak wypełnieniami. Jednym z nich, widocznym na mapie wypełnień<br />
inicjatyw obywatelskich jest przykład konceptualnej sztuki polskich<br />
artystek. Ich twórczość daje wyraz temu, iż projekty artystyczne mogą sprzyjać<br />
pojawianiu się zaangażowanej i krytycznej jednostki, w której urzeczywistnia się<br />
demokratyczny obywatel państwa.<br />
Instalacja wideo Łaźnia męska Katarzyny Kozyry, prezentowana publiczności<br />
zagranicznej i rodz<strong>im</strong>ej wielokrotnie, wystawiona w polsk<strong>im</strong> pawilonie na weneck<strong>im</strong><br />
biennale w 1999 roku i nagrodzona licznymi wyróżnieniami, prezentuje<br />
nagranie z ukrycia w męskiej łaźni w budapesztańsk<strong>im</strong> hotelu Gellerta. Widz<strong>im</strong>y<br />
nagich, swobodnie zachowujących się męźczyzn, wchodzących lub wychodzących<br />
z basenu, rozmawiających, odpoczywających na ławkach. Wśród nich<br />
uwagę zwraca młodzieniec z dziwnie rzadk<strong>im</strong> zarostem, sprawiający wrażenie<br />
nieoswojonego i bardziej nerwowego niż pozostali. Obrazowi wideo towarzyszy<br />
drugi, o wiele mniejszy kadr, w którym widz<strong>im</strong>y artystkę w procesie przemiany<br />
kobiecego ciała Kozyry w ciało męskie, rozpoznane w łaźni. Przyklejone<br />
włosy do klatki piersiowej, zarost, krzaczaste brwi i przymocowanie sztucznych<br />
genitaliów, pozwala artystce na swobodne wejście w towarzystwie przyjaciół<br />
(z ukrytą kamerą) w przestrzeń przeznaczoną tylko dla mężczyzn, typowo męską.<br />
Ten nieudany performatyw, jak powiedziałby Austin, pozwolił Kozyrze stworzyć<br />
intrygującą instalację, w której testowane są granice kulturowej konstrukcji płci.<br />
Z drugiej strony, wskazują na destabilizację płci9, w której ciało stanowi wyraźnie<br />
materialną przestrzeń, widoczną również w innej pracy Kozyry, pt. Ol<strong>im</strong>pia.<br />
W tej instalacji artystka nawiązuje z kolei do sławnego obrazu Moneta, który<br />
w II połowie XIX wieku rzucił wyzwanie romantycznemu kanonowi malowania<br />
8 Ibidem, s. 178.<br />
9 A. Szyłak, Architectures of Gender. Conctemporary Women’s Art in Poland, Muzeum Narodowe<br />
w Warszawie, Warszawa 2003, s. 12, 13.
64 Paulina Popek<br />
aktów. Także Kozyra po prawie 150 latach rzuca wyzwanie obowiązującej tradycji<br />
polskiej sztuki romantycznej, w której ikona doskonałej kobiety to symbol Polski<br />
walczącej i cierpiącej. Ta tradycja zostaje przez artystkę podważona poprzez<br />
przedstawienie prawdy – niedoskonałego, indywidualnego, schorowanego ciała,<br />
fizjologii, przed którą nie ma ucieczki.<br />
Kolejnym z przykładów jest praca konceptualna Izabelli Gustowskiej, która<br />
ujawnia jak można poprzez opanowanie dygitalnych mediów i nowych technologii,<br />
przenieść widza w przestrzenie wstępnego spotkania z innym. Trzy jednakowe<br />
obiekty – skomplikowane konstrukcje wielkości dużych stołów, które przypominają<br />
ogromne muszle w kształcie ostrygi, mieniące się zielonym podmorsk<strong>im</strong><br />
światłem i wydające niski pomruk, składają się na pracę pt. Namiętności i inne<br />
przypadki10. W momencie zbliżenia się widza do obiektów, muszle otwierają się,<br />
ukazując na swej wewnętrznej części – tafli - projekcję wideo. W pierwszej muszli<br />
widz<strong>im</strong>y parę mężczyzn w czułym uścisku, w drugiej kobieta przytula kobietę,<br />
w trzeciej mężczyzna i kobieta oddają się pocałunkom. Każdej parze “przydzielona”<br />
jest ta sama przestrzeń, każda muszla ujawnia tę samą ciepłą bliskość, każdy<br />
obraz jest tak samo realny w ujawnianiu swoich uczuć. Mamy wgląd w trzy modele<br />
miłości, ukazujące zwyczajność różnorodności. Zarówno wymiar przestrzenny<br />
jak i konceptualny instalacji ma potencjał ukazania dwuznaczności, a czasem<br />
i wieloznaczości pewników kulturowych, dając również prawo do odmienności.<br />
Praca Gustowskiej przygotowuje do zaakceptowania i przyjęcia zmienionych<br />
i zmieniających się nieustannie okoliczności kulturowych jak i politycznych, domagając<br />
się miejsca dla dialogu i różnorodności.<br />
Projekty tych artystek rozbijają iluzję rzeczywistości - badając, komentując<br />
(a nieraz i dokumentując), stwarzają pole do prowadzenia dyskusji nad długo<br />
przemilczanymi problemami. Wprowadzając niepokoje, ukazują związki wewnątrz<br />
tego, co emocjonalne, zmysłowe, seksualne czy genderowe. Przywołane<br />
prace, oprócz różnorodności postaw artystycznych, prezentują także sposób<br />
dyskutowania o problemach przestrzeni: jej podporządkowania, organizowania,<br />
konstruowania czy dekonstruowania. Gustowska otwiera przestrzeń możliwości<br />
wyboru, Kozyra testuje granice męskiego terytorium i kwestionuje wyraźnie materialną<br />
przestrzeń ciała. Kontestowanie zastanych przez artystki paradygmatów<br />
kulturowych, ma na celu wprowadzenie pewnych zakłóceń i sprowokowanie społeczeństwa<br />
do działań, które wspierać będą prawo do odmienności i różnorodności.<br />
Dzięki nowemu spojrzeniu na pewniki kulturowe, sztuka polskich artystek<br />
pobudza deliberacje, które stymulują pojawienie się zwyczajów i mechanizmów<br />
promujących debaty publiczne.<br />
Można by rzec, że będąc krajem etnicznie i religijnie jednorodnym, żyjemy<br />
obecnie w czasie demokratycznego postu. Tym bardziej interesujące i potrzebne<br />
są zatem próby przywołanych tutaj prac artystek, które dostrzegają brak lub też<br />
nieobecność “innego”, a więc i potencjalnego partnera do rozmów. Prowokowanie<br />
10 Praca powstała w 2000 roku, wystawiona została m.in. w 2003 roku na wystawie pt. Architectures<br />
of Gender w Nowym Jorku.
Twórcze energie sztuki deliberatywnej<br />
65<br />
takich “wirtualnych” czy też potencjalnych sytuacji, odsłania i udramatycznia<br />
postulaty heterogeniczności i pluralizmu, które mogą się stać skutecznym narzędziem<br />
do samotransformacji oraz do stworzenia warunków, w których być może<br />
kiedyś deliberacje i dialog będą mogły zaistnieć.
Ulyana Rys<br />
Efektywność komunikacji a poznanie<br />
Granice mego języka oznaczają granice mego świata.<br />
Ludwig Wittgenstein 1<br />
Język odgrywa na pewno nie jedyną, ale niewątpliwie najważniejszą rolę<br />
w komunikacji między ludźmi. Problem porozumiewania się stanowi punkt wyjściowy<br />
w badaniach nad pragmatyczną funkcją języka. Wypowiadamy całe szeregi<br />
działań (realizujących się fizycznie dźwięki) nierozdzielnych między sobą<br />
i na ogół często nieuświadamianych, choć w rzeczywistości mają one pewną siłę<br />
illokucyjną składającą się na wiele aspektów wypowiedzi. Teoria wypowiedzi<br />
znalazła dużo różnych interpretacji i dociekań we współczesnej teorii komunikacji.<br />
Badacze, stosując zresztą podobne ujęcia zagadnienia, uwzględniają różne<br />
czynniki, m.in. rolę kontekstu 2 , normatywności gramatycznej i składniowej<br />
wypowiedzenia 3 , dewiacje komunikacyjne 4 . Natomiast rzadko lub w ogóle nie<br />
są omawiane pytania związane z porozumiewaniem się między nadawcą a odbiorcą,<br />
polegającym na konsytuacji komunikacji, czyli na całym szeregu fizycznych,<br />
społeczno-psychologicznych, czasowych i innych okoliczności. Poza tym<br />
jednym z najważeniejszych warunków komunikacji jest pamięć, której funkcja<br />
służy w kształtowaniu świadomości indywidualnej. Człowiek w procesie aktywności<br />
komunikacyjnej posługuje się zarówno konstrukcjami mentalnymi, jak też<br />
środkami językowymi, przy czym ogromną rolę odgrywa zdobyte doświadczenie<br />
językowe i poznawcze.<br />
1 L. Wittgenstein Tractatus Logico-Philosophicus, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, s. 64.<br />
2 S. Przybyszewski Kilka uwag o roli kontekstu w komunikacji [w:] Prace Językoznawcze, 2009 z 11.<br />
3 Kovalenko B.N. Nekotoryje aspekty ocenki sintaksičeskoj normativnosti (k postanovke voprosa) [w:]<br />
Problemy kommunikativnoj lingvistiki, 1985.<br />
4 Speech Errors as Linguistic Evidence, pod red. V. A. Fromkina, The Hague, Mouton, 1973.
68 Ulyana Rys<br />
Wśród przeprowadzonych ostatnio badań nad teorią wypowiedzi można wyodrębnić<br />
podejście polegające na sytuowaniu dzieła literackiego jako jednostki<br />
składających się na siebie wypowiedzi 5 . Wszystkie one pojmują dzieło literackie<br />
jako osobliwą odmianę wypowiedzi językowej, która tworzy unikalną syntezę semiotycznego<br />
i jednocześnie językowego charakteru utworu. Wg J.Austin’a w każdym<br />
akcie mowy są trzy aspekty wypowiedzi: lokucyjny (polega na tworzeniu<br />
i artykułowaniu wypowiedzi), illokucyjny (intencjonalność wypowiedzi) oraz<br />
perlokucyjny (dodatkowe oddziaływanie na odbiorcę) 6 . Przegląd prac poświęconych<br />
aktom mowy (speech acts) ujawnił tradycyjne skupienie uwagi na mocy illokucyjnej<br />
komunikatu, od którego klarowności zależy zrozumienie przez odbiorcę<br />
intencji nadawcy. Illokucyjne znaczenie ma charakter pragmatyczny i pojawia się<br />
wraz z wypowiedzeniem jako wykładnik jego przeznaczenia komunikacyjnego 7 .<br />
Często jednak zostaje niedocenione znaczenie perlokucyjne, które wyłania się<br />
w momencie zderzenia znaczeń lokucyjnych i illokucyjnych w recepcji. Innymi<br />
słowy, jeśli znaczenie lokucyjne oraz illokucyjne były „fortunne” 8 , akt perlokucji<br />
będzie także nosił charakter „fortunny”, czyli konsekwencje aktu illokucji będą<br />
wywierać oczekiwany wpływ na odbiorcę. Jednak nie zawsze wypowiedź o jednakowej<br />
wartości illokucyjnej będzie „fortunna” jednocześnie dla wszystkich<br />
odbiorców. W osiągnięciu tego celu ogromną rolę odgrywa osobowość nadawcy,<br />
jego stan fizyczny, psychologiczny, kognitywny i inne. Ludzkie poznanie kryje<br />
w sobie dużo zagadek. Niewątpliwa więc wydaje się jego rola w oddziaływaniu<br />
i kształtowaniu kompetencji językowej nadawcy.<br />
Trudno sobie wyobrazić warunki bardziej kształtujące poglądy i stosunek<br />
człowieka do świata zewnętrznego niż okoliczności, w których napięcie emocjonalne<br />
i poczucie zagrożenia zdołają dorównać wojnie, a zwłaszcza drugiej wojnie<br />
światowej. Dzieła literackie, które powstały w tym lub tuż po tym tragicznym<br />
czasie, są świadectwem ludzkiej siły i jednocześnie słabości, ludzkich cierpień,<br />
poświęceń i zbrodni. Ten okres „przewrócenia świata do góry nogami” na zawsze<br />
zmienił życie i los milionów ludzi, a to doświadczenie, które każdy z nich zdobył<br />
będąc uczestnikiem i ofiarą najokrutniejszych czynów, nieodrwacalnie wpłynęło<br />
na poznanie i osobowość człowieka.<br />
Jednym z takich świadectw utrwalających i przypominających przyszłym pokoleniom<br />
znamię krzywd nazistowskich są „Medaliony” Zofii Nałkowskiej, które<br />
powstały na podstawie materiałów zebranych na przesłuchaniach w Komisji do<br />
Badania Zbrodni Hitlerowskich. Dla nas ten utwór na pograniczu dokumentu<br />
5 Por. A. Okopień-Sławińska, O postaciach znaczenia wypowiedzi, [w:] Semantyka wypowiedzi<br />
poetyckiej. Wrocław 1985; Belanin V.P., Chudožestvennyj tekst i tipologia ličnosti, [w:] Rečevoje obščenie:<br />
celi, motivy, sredstva. Moskva 1985.<br />
6 J. L. Austin Mówienie i działanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne. Przekł. B.Chwedeńczuk. Warszawa<br />
1993.<br />
7 A.Okopień-Sławińska Teorija vyslovluvannia jak osnova komunikatyvnoji teoriji literaturnogo tvoru,<br />
[w:] Teoria literatury v Polšči. Antologia tekstiv: Druga polovyna ХХ – počatok ХХІ st., Vydavnyčyj d<strong>im</strong><br />
„Kyevo-Mogylanska akademia”, Kyjiv 2008, s.110 – 126.<br />
8 Ibidem., s.119.
Efektywność komunikacji a poznanie<br />
69<br />
i dzieła literackiego wydaje się być szczególnie ciekawy, bo przedstawia bezpośrednie<br />
relacje ocalałych (ale tylko fizycznie, a nie zawsze nawet i pod tym względem)<br />
ofiar, sprawców i świadków faszystowskiego terroru w czasie, kiedy jeszcze<br />
wojna się kończyła. Przeprowadzone przesłuchania, przypadkowe rozmowy<br />
z ludźmi, których doznanie wszystkich cierpień jeszcze świeżo tkwiło w pamięci,<br />
pozwoliły Nałkowskiej stworzyć nieprzeciętne i na pewno najlepsze jej dzieło.<br />
Te krótkie opowiadania są cenne jeszcze dlatego, że stanowią one unikalny<br />
przykład zacierania mechanizmów tradycyjnie rozumianej komunikacji, której<br />
właściwe są nieporozumienia na pewnych etapach m<strong>im</strong>o klarowności intencji<br />
wypowiedzi nadawcy. H.P.Grice zakłada, że dla osiągnięcia pewnego porozumienia<br />
między nadawcą a odbiorcą potrzebne są m.in. następujące kryteria: wkład<br />
w konwersację powinien zawierać potrzebną ilość informacji, informacja musi być<br />
relewantna, wkład w konwersację musi być prawdziwy, wypowiedź musi być zrozumiała<br />
9 . Jest to prawie że idealny model spełniający wymagania udanej konwersacji.<br />
W rzeczywistości jednak często odbiega on od uzyskanych wyników procesu porozumiewania<br />
się ludzi. Wypowiedzi zawarte w „Medalionach” są dobrym tego<br />
przykładem.<br />
Utrzymując suchy styl sprawozdania Z. Nałkowska występuje tu jednocześnie<br />
jako „niema rozmówczyni” i wnikliwa obserwatorka, która zapisuje autentyczne<br />
relacje osób, które pragną zrzucić z siebie ten niewypowiedzialny ciężar<br />
przeżyć. Już w pierwszym opowiadaniu pt. „Profesor Spanner” podczas przesłuchania<br />
młodego mężczyzny, który pracował w „fabryce” wytwarzającej mydło<br />
z ludzkiego tłuszczu, ujawniają się zaburzenia komunikacji, wynikające z błędnych<br />
referencji nadawcy. Wezwany z więzienia chłopak szczerze nie rozumie, dlaczego<br />
został przyprowadzony przed Komisję, ale m<strong>im</strong>o to stara się odpowiadać, spełniając<br />
wymagane dla udanej konwersacji kryteria: mówi z namysłem, bez zbędnych<br />
szczegółów, używając słów zrozumiałych, które powinny zredukować możliwość<br />
błędnego odczytania. Wraz z nadgorliwym pragnieniem, by nie ominąć jakiejś<br />
cennej – jak mu się wydaje – informacji wychodzą na jaw pewne wypowiedzenia,<br />
które w tym kontekście nie miały prawa zaistnieć: opowiadając o pracy polegającej<br />
na oddzielaniu ludzkiego tłuszczu od ludzkiego mięsa, używa tegoż określenia<br />
dla zupełnie „normalnej” czynności sprzątania: „...kazał nam porządnie mydło<br />
i anatomię robić i sprzątać, żeby ludzko wyglądało” 10 . Ta dewiacja komunikacyjna<br />
na pierwszy rzut oka nie wywołuje zawieszenia konwersacji, ale jest pierwszym<br />
sygnałem, że jej sens komunikacyjny został podważony i następne kroki tej konwersacji<br />
mogą wyłonić nieporozumienie między nadawcą a odbiorcą.<br />
Następne wypowiedzenia również są tego dowodem. Preparator Spannera<br />
nie stara się oszczędzić członkom Komisji jakichkolwiek szczegółów związanych<br />
z procesem, który człowieka traktował wyłącznie jak surowiec, – tym bardziej<br />
przerażająco dla słuchaczy i czytelnika brzmią następujące słowa: „Ale<br />
kości się nie udały, zniszczyły się. Albo była za duża temperatura, albo za silny<br />
9 H. P. Grice Logika a konwersacja, tłum. B.Stanosz [w:] Język w świetle nauki, Warszawa 1980, s. 97 – 98.<br />
10 Z. Nałkowska Medaliony. Kraków 2008, s.8.
70 Ulyana Rys<br />
płyn – zatroszczył się jeszcze tym dawnym kłopotem” 11 . Niekiedy padają pytania<br />
przerywając niby monologowy ciąg preparatota, które mają na celu spowodować<br />
autokorektę rozmówcy, np. „Co to jest recept?”, „Co to była za uroczystość?”, ale<br />
częściowo efekt zostaje osiągnięty dopiero po pytaniu „Dlaczego to był sekret?”, w<br />
którym słowo sekret ma na celu ujawnić rozmówcy <strong>im</strong>plicytny sens wypowiedzi.<br />
Nad tym zastanawia się dłużej. Pragnie odpowiedzieć wedle najlepszej swej wiedzy.<br />
– Może się Spanner bał albo co... – rozważa w skupieniu. – Moja myśl jest taka,<br />
że gdyby się ktoś dowiedział cywilny w mieście, może by był z tego jaki bałagan...<br />
Mogło się zdawać, że i tu rozwieszona jest między nami a n<strong>im</strong> jakaś „fioletowa<br />
zasłona”. Nie było na niego sposobu 12 .<br />
Podczas tej interrogacji komunikacyjnej pojawia się szansa, że jednak sytuacja<br />
komunikacyjna może odzyskać „fortunność”, i przynajmniej jakaś część<br />
aktu perlokucji zostanie z powodzeniem zrealizowana. Jednak nawet po długich<br />
rozważaniach preparator zbacza ze słusznego tropu (Może się Spanner bał albo<br />
co...) i teraz już ostatecznie przyczynia się do całkowitego zaburzenia sytuacji<br />
komunikacyjnej używając zwrotu „...może by był z tego jaki bałagan...” Autorka<br />
użyła metafory „fioletowej zasłony”, która pojawia się podczas opisu poświęcenia<br />
gilotyny i która służy do oddzielenia obserwujących od wydania wyroku przez<br />
prokuratora, czego jednak nikt właściwie nie widzi i nie słyszy, oprócz niezrozumiałych<br />
dźwięków (szum informacyjny): „Była to fioletowa zasłona, za nią drugi<br />
pokój i prokurator. Starszy preparator rozmawiał później z katem i opowiadał.<br />
Więc słyszeli mowę prokuratora, szum, jakieś rozciąganie, tupanie – jakby ktoś<br />
biegał. I uderzyło żelazo” 13 .<br />
Realizacja kolejnej interrogacji ze strony członka Komisji już zatraciła wyłącznie<br />
sprawozdawczy charakter zapytania, a jej ekspresywność (choćby <strong>im</strong>plicytnie,<br />
ale jednak pojawia się w tekście) ujawnia stosunek do obojętności wcześniejszych<br />
wypowiedzi:<br />
I ktoś zapytał wreszcie: – Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z tłuszczu<br />
ludzkiego jest przestępstwem?<br />
Odparł z zupełną szczerością: – Tego mi nikt nie powiedział 14 .<br />
Biorąc pod uwagę eksplicytną informację o tym, że wytwarzanie mydła<br />
z tłuszczu ludzi jest zbrodnią i faktycznie dorównuje zabójstwu, preparator<br />
„z zupełną szczerością” oznajmił, że skoro nikt mu o tym nie mówił, toteż nie<br />
wiedział, że popełnia przestępstwo. W tej sytuacji komunikacyjnej mamy do<br />
czynienia z dewiacją komunikacyjną spowodowaną przez nadawcę-preparatora,<br />
którego osobowość językowa ujawnia niezbalansowane kognitywne podejście<br />
w kwestii bezspornego i jednostronnego potraktowania życia i śmierci człowieka<br />
11 Ibidem, s. 8.<br />
12 Ibidem, s.10.<br />
13 Ibidem, s. 9.<br />
14 Ibidem, s.10.
Efektywność komunikacji a poznanie<br />
71<br />
z godnością, wyrażenie szczerej skruchy za bierne podporządkowanie się złym<br />
umysłom naukowym. Natomiast ku wielkiemu zdziwieniu innych popełnia to, co<br />
w lingwistyce komunikacyjnej jest nazywane „komunikacyjnym samobójstwem”<br />
15 , które uniemożliwia jakąkolwiek kontynuację prowadzonej dotąd konwersacji,<br />
a mianowicie – dokonuje uprzedmiotowienia człowieka: „Na jego chudej,<br />
wybladłej twarzy pojawia się wyrozumiały uśmiech.<br />
– W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić z niczego...” 16 .<br />
Badania nad językowym zachowaniem człowieka potrafią ujawnić osobowość<br />
językową jako ośrodek kognitywnych i komunikacyjnch potencji, które konkretyzują<br />
się w społecznie umotywowanym tle, pozwalającym na ujawnienie uwarunkowań<br />
psychologicznych człowieka oraz odkrywającym jego dążenia. Zdarza<br />
się, że czasem to językowe zachowanie obnaża takie cechy ludzkie, które nie znajdują<br />
akceptacji komunikacyjnej (ani też moralnej) wśród innych rozmówców.<br />
Zupełnie odwrotny przykład świadczenia odnajdujemy w wypowiedziach<br />
starszych profesorów-lekarzy, kolegów Spannera, którzy wykazują niezwykłą<br />
ostrożność w aktach illokucyjnych. Niemniej jednak nawet w tych wypowiedziach<br />
można wydostać okołotekstowy sens <strong>im</strong>plicytny polegający na świadomym unikaniu<br />
odpowiedzi o usposobieniu moralnym profesora Spannera, co wypływa ze<br />
skrupulatnego i długiego rozważania, zastanawiania się i brania „wszystkiego pod<br />
uwagę”, nagłaszając przy tym, że nie wiedzieli o jego przestępczej działalności:<br />
Obaj – badani z osobna – oświadczyli, że o istnieniu budynku mieszczącego ukrytą<br />
fabrykę mydła nie było <strong>im</strong> nic wiadomo. (...) Obaj – badani z osobna – oświadczyli,<br />
że Spanner, człowiek najwyżej czterdziestoletni, był w zakresie anatomii patologicznej<br />
powagą naukową. O jego stronie moralnej nie mogli nic powiedzieć... (...) Obaj<br />
mówili roztropnie i z ostrożnością. Obaj, mówiąc, wszystko brali pod uwagę (...) 17 .<br />
Tym bardziej oczywiste pod kątem prawdziwości – ponieważ potwierdzające<br />
rzeczywistą sytuację – wydają się oświadczenia, które wypowiadają z osobna. Co<br />
więcej, każdy z nich przez jakiś czas waży się z własnym sumieniem i odstępuje<br />
od wcześniejszej strategii komunikacyjnej polegającej na zaprzeczaniu tego faktu<br />
(choć jeden z tych profesorów próbuje usprawiedliwić Spannera w sposób „uspokajający”<br />
jego sumienie):<br />
– Tak mogłem był to przypuścić, gdybym wiedział, że taki otrzymał<br />
rozkaz. Było bowiem wiadomo, że był karnym członkiem Partii. (...)<br />
– Owszem, mogłem to przypuścić. Z tego mianowicie powodu, że Niemcy przeżywały<br />
wówczas wielki brak tłuszczów. Więc wzgląd na stan ekonomiczny kraju, na<br />
dobro państwa mógł do tego się skłonić 18 .<br />
15 F. S. Bacewicz, Osnovy komunikatyvnoji lingvistyky, Vydavnyčyj centr «Akademia», Kyjiv 2004, s. 337.<br />
16 Z. Nałkowska, Medaliony, Kraków 2008, s. 10.<br />
17 Ibidem, s. 11.<br />
18 Ibidem, s. 11.
72 Ulyana Rys<br />
W innym opowiadaniu pt. Kobieta cmentarna spotykamy kolejny przykład<br />
zaburzenia komunikacji spowodowanego przez nadawców zewnętrznych, przy<br />
czym realizacji ich wypowiedzi dokonuje owa kobieta cmentarna. Z perspektywy<br />
krótkiego czasu możemy obserwować zmiany zachodzące w jej zachowaniu językowym,<br />
skoro jego opisu Nałkowska dokonuje przed rozpoczęciem powstania<br />
w getcie warszawsk<strong>im</strong>: Była pełna i biała, niczym nie przejmowała się zanadto,<br />
na wszystko mając wyrozumienie 19 .<br />
Potem doznaje ona przemiany, do której przyczyniło się niechciane ciągłe<br />
obserwowanie i nasłuchiwanie nierównej walki, która była tragicznym rozwiązaniem<br />
getta warszawskiego, a jednocześnie krokiem stawionym w beznadziei<br />
i rozpaczy. Podobnego doświadczenia nie zdoła wytrzymać nawet taki człowiek,<br />
który dotychczas spotykał śmierć codziennie. Bierność wobec tej sytuacji, niemożliwość<br />
pomocy z jej strony „muru” oraz nadawanie przez Niemców, ich środki<br />
komunikacji informacji, które polegały na zmyleniu prawdziwej konsytuacji<br />
komunikacji, doprowadziły do akceptacji fałszywej informacji, mającej na celu<br />
stworzenie atmosfery i przebiegu komunikacji, które komplikują lub uniemożliwiają<br />
sam proces komunikacji.<br />
– To także przecież ludzie, więc ich człowiek żałuje – wyjaśniła. – Ale oni nas nienawidzą<br />
gorzej niż Niemców.<br />
Zdawała się urażona mymi słowami naiwnej perswazji.<br />
– Jak to, kto mówił? Nikt nie potrzebował mówić. Sama wiem. I każdy pani powie<br />
to samo, kto ich zna. Że niechby tylko Niemcy wojnę przegrały, to Żydzi wezmą<br />
i nas wszystkich wymordują... Pani nie wierzy? Nawet same Niemcy to mówią.<br />
I radio też mówiło... 20 .<br />
Podobne stanowisko wobec tej oglądanej klęski niewinnych ludzi wzbudza<br />
zdziwienie, które jednak później zmienia dogłębne spojrzenie na przyczyny takiej<br />
postawy. Na atmosferę i przebieg komunikacji składają się czynniki psychologiczne<br />
(brak komfortu psychologicznego), sytuacyjne (niemożliwość dokonania<br />
jakichkolwiek zmian), kognitywne (nieodrwacalna trauma, która zostawia ślad<br />
w dalszym postrzeganiu świata), a przez to też językowe 21 . Niezmiernie wnikliwe<br />
są słowa Zofii Nałkowskiej, w których robi omal nie jedyną próbę własnej odautorskiej<br />
wypowiedzi, pragnąc okazać wyrozumienie oraz zrozumieć ustosunkowanie<br />
się do ofiar kobiety cmentarnej. Jest w niej zawarta synteza komunikacji<br />
międzyludzkiej, poznawanie jej osobliwości poprzez indywidualne doświadczenie<br />
każdego człowieka i jego sposobu przekazywania informacji.<br />
Rzeczywistość jest do zniesienia, gdyż jest nie cała wiadoma. Dociera do nas w ułamkach<br />
zdarzeń, w strzępach relacji. Wiemy o spokojnych pochodach ludzi idących bez<br />
sprzeciwu na śmierć. O skokach w płomienie, o skokach w przepaść. Ale jesteśmy po<br />
19 Ibidem, s. 21.<br />
20 Ibidem, s. 22.<br />
21 Por. F.S. Bacewicz, op.cit.
Efektywność komunikacji a poznanie<br />
73<br />
tej stronie muru.Kobieta cmentarna widziała to samo i słyszała. I dla niej jednak<br />
rzecz tak przeplotła się z komentarzem, że zatraciła swą rzeczywistość22.<br />
Jak już zostało zaznaczone, znaczenie systemowe (semantyczne) nie zawsze<br />
poddaje się jednoznacznej interpretacji pragmatycznej, która składa się z wielu<br />
elementów: nadawanie wypowiedzi określonej intencji, rozumienie danej wypowiedzi<br />
zależnie od wiedzy i doświadczenia rozmówców.<br />
Niniejszy referat stanowił próbę zarysu pewnych mechanizmów występujących<br />
podczas komunikacji między nadawcą a odbiorcą, skupiając uwagę<br />
na kognitywnym ujęciu języka, które zaciera ostrą granicę między semantyką<br />
a pragmatyką. Wiedza mówiących oparta jest na doświadczeniu, które u różnych<br />
ludzi różni się ze względu na istotę poznania i świadomości indywidualnej.<br />
Stąd wynikają różne asocjacje negatywne lub pozytywne ze zjawiskami, które<br />
w wyniku procesów komunikacyjnych mogą być zaakceptowane na poziomie komunikacji<br />
semantycznej. W wyniku zachodzących procesów wypowiedź może<br />
być „fortunna” lub „niefortunna”, a nawet doprowadzić do dewiacji komunikacyjnych,<br />
na które, oprócz czynników pragmatycznych, ogromny wpływ wywiera<br />
ludzkie poznanie.<br />
Pod tym względem unikalnym jest dzieło Zofii Nałkowskiej, która w krótkich<br />
opowiadaniach-świadectwach utrwaliła nie tylko indywidualne historie w tle II<br />
wojny światowej, ale także przekazała pierwsze relacje tych ludzi. Wszystkie te<br />
krótkie historie w komunikacji ujawniają różne zaburzenia, spowodowane ilością<br />
i mnogością przeżyć w czasie wojny, kiedy wszystkie aspekty życia mają wymiar<br />
natężony, ekstremalny. Nic zatem dziwnego, że każdy inaczej przetwarza i realizuje<br />
to doświadczenie, te niewyobrażalnie trudne przeżycia w języku.<br />
Te procesy są bardzo skomplikowane, ale bez wątpienia w wysok<strong>im</strong> stopniu<br />
interesujące dla badaczy i użytkowników języka.<br />
22 Z. Nałkowska, Medaliony, Kraków 2008, s. 23.
Anna Jarmuszkiewicz<br />
Proust: źródła inspiracji. Język, lektura,<br />
interpretacja<br />
Złożone zagadnienie czytania, lektury i procesu pisania (w tym jego niemożności)<br />
stanowi silną oś, na której zostało zbudowane W poszukiwaniu straconego<br />
czasu. Swoją teorię lektury i jej odbioru Proust rozproszył w różnych fragmentach<br />
– refleksja nad czytaniem jest zawarta zarówno w esejach, szkicach krytycznych,<br />
komentarzach do własnych tłumaczeń Ruskina, ale jej echa można odnaleźć również<br />
w metaliterackich passusach powieści. Pytanie o lekturę przenika całe jego<br />
dzieło, bo posiada niewygasający potencjał – zahacza o szereg zależności pomiędzy<br />
dziełem, tekstem, autorem a lekturą i wiążącymi się z nią: interpretacją oraz<br />
recepcją literacką. Pojemność zagadnienia, bogactwo tradycji badawczej i ilość<br />
możliwych konwencji interpretacyjnych grożą niebezpieczeństwem rozmycia<br />
granic problemu i trudnościami w ukuciu (nawet niespójnej) definicji – czym jest<br />
lektura? – i określeniu jej roli w procesie twórczym, wpływu na moment powstawania<br />
kolejnego tekstu.<br />
Teoretyzujący wątek Proustowskiej lektury nie jest oczywiście problemem nowym<br />
– był już wielokrotnie podejmowany oraz wykorzystywany przez pisarzy<br />
i badaczy. Warto jednak umieścić go w nieco węższym – z konieczności – kontekście<br />
i zastanowić się, na ile i w jaki sposób lektura, czytanie – czyli obecność<br />
(wielkiej) literatury – są dla Prousta źródłem inspiracji? Czy jego myślenie o inspiracji,<br />
a w konsekwencji: recepcji literackiej, jest na tyle wszechstronne i uniwersalne,<br />
aby mogło być narzędziem przydatnym nie tylko w interpretacji jego<br />
własnej twórczości?<br />
O tym, że literatura może być źródłem inspiracji, przekonuje Richard Rorty,<br />
zestawiając literaturę nie tylko z dziełami, które mogą powstać jako efekt inspirującego<br />
wpływu, lecz – szerzej – z życiem:
76 Anna Jarmuszkiewicz<br />
Przypisując dziełom literack<strong>im</strong> wartość inspiracyjną, mam na myśli właśnie to, że<br />
pozwalają nam uwierzyć, iż życie jest czymś więcej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy.<br />
[…] Wartość inspiracyjna dzieła nie jest na ogół efektem zastosowanej<br />
metody, nauki, dyscypliny czy profesji. Zawdzięczamy ją niepowtarzalnemu stylowi<br />
nieprofesjonalnych proroków i demiurgów. […] Jeżeli dzieło sztuki ma być źródłem<br />
inspiracji, mus<strong>im</strong>y pozwolić, aby ukazało się w nowym kontekście to, co – jak się<br />
nam wydawało – wiedzieliśmy już wcześniej 1 .<br />
Według Rorty’ego stopień inspiracyjności literatury uzależniony jest od stylu<br />
autora dzieła (czyli indywidualnego talentu pisarza, czynnika subiektywnego),<br />
a także – przede wszystk<strong>im</strong> – od umieszczenia tego dzieła w nowym kontekście<br />
interpretacyjnym.<br />
„Kwestia stylu”, o której pisze Rorty, jest bliska Proustowi, gdy ten pisał<br />
o konieczności „uwięzienia w pięknym stylu” 2 w kontekście tworzenia opisów<br />
przedmiotu. Styl – według francuskiego pisarza – jest kwestią wizji.<br />
Każde zdanie w gruncie rzeczy przypomina inne zdania, gdyż wszystkie<br />
one noszą piętno tej samej osobowości; stąd swego rodzaju ciągłość, którą<br />
w codziennym życiu wyklucza domieszka obcej myśli, a która w trakcie lektury pozwala<br />
nam nader szybko podążać za myślą autora i dostrzegać cechy jego fizjonomii<br />
odbijające się w tym łagodnym zwierciadle3.<br />
Znaczenie stylu wiąże się z jeszcze jedną szczególną właściwością Prousta –<br />
koniecznością pisania pastiszów. Pastisz, który dotyczy bardziej widzenia świata<br />
niż słów, jest szczególnie ważny, bo dla Prousta styl „to sprawa nie techniki,<br />
lecz widzenia 4 ”; to rodzaj „stylistycznego brzuchomówstwa”, jak pisze M.P.<br />
Markowski. Pastisz można w tym sensie uznać za laboratorium stylu, za podejmowanie<br />
pierwszych prób terminowania w szkole krytyki. Tak rozumiany pastisz<br />
to również atak na język, który jest przecież – dla autora Czasu odnalezionego –<br />
„zwierciadłem życia” 5 .<br />
Po lekturze ważnej książki pastisz nadal jest w czytelniku – trzeba czasu, by<br />
pozwolić mu wygasnąć. Dopiero wtedy możliwe jest powstanie własnego, świadomego,<br />
oryginalnego stylu – od tego momentu istnieje szansa, by już nigdy<br />
więcej nie pisać pastiszów nieświadomych. Poznanie obcych języków, choć wymaga<br />
żmudnej pracy – lektury różnych tomów tego samego autora – jest jednak<br />
1 R. Rorty, Wielkie dzieła literackie jako źródło inspiracji, przeł. M. Szuster, „Literatura na Świecie”<br />
2003, nr 9-10, s. 330-331.<br />
2 Można w opisie przedstawić nieskończone następowanie przedmiotów, które znajdowały się<br />
w opisywanym miejscu, lecz prawda zaczyna się wówczas, gdy pisarz weźmie dwa różne przedmioty, określi<br />
ich wzajemny stosunek w świecie sztuki z jednej strony i z drugiej, analogicznie do absolutnych praw<br />
przyczynowości, aby to następnie objąć konieczną więzią pięknego stylu – M. Proust, Czas odnaleziony,<br />
przeł. M. Żurowski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001, s. 177.<br />
3 M. Proust, Pamięć i styl, wybór, oprac. i wstęp M.P. Markowski, przeł. M. Bieńczyk, J. Margański,<br />
M.P. Markowski, Znak, Kraków 2000, s. 102.<br />
4 M. Proust, Czas odnaleziony, op. cit., s. 183.<br />
5 M. Proust, Pamięć i styl, op. cit., s. 106.
Proust: źródła inspiracji. Język, lektura, interpretacja<br />
77<br />
konieczne dla przyswojenia nowego głosu, który później będzie trzeba porzucić<br />
w celu wydestylowania indywidualnego stylu:<br />
Czytać książkę jakiegoś autora to tak, jakby owego autora widzieć tylko raz.<br />
Rozmawiając z k<strong>im</strong>ś tylko raz, można w n<strong>im</strong> dostrzec jego cechy charakterystyczne.<br />
Jednak by uznać owe cechy za klucz do jego osobowości, należy je widzieć<br />
w różnych okolicznościach. […] Zróżnicowaniem okoliczności, pozwalającym<br />
odkryć niezmienne cechy charakteru, jest rozmaitość ich dzieł 6 .<br />
Pastisz w wydaniu Prousta to wewnętrzna, wręcz organiczna, potrzeba <strong>im</strong>itacji<br />
innych zasłyszanych głosów, innych poznanych języków, innych stylów pisania.<br />
Pisanie pastiszu to jedyny dostępny sposób absolutnego poznania drugiego<br />
autora, próba ścisłego wniknięcia w jego pismo. To także szansa na przekroczenie<br />
własnego „ja” i jednocześnie zawarcie we własnym, prywatnym języku tego, co<br />
obce. Z drugiej strony: użycie pastiszu umożliwienia i realizuje postawę zdystansowaną<br />
– pogłębia świadomość całkowitej, nieprzekraczalnej inności i odmienności<br />
autora pastiszowanego. Pisanie pastiszu to zarazem czytanie dystansu.<br />
Pastiszowość wiąże się z powtórzeniem. Jak pisze Markowski – w pastiszu<br />
Biblioteka rządzi Pamięcią, w powieści: Pamięć Biblioteką 7 . Pastisz jest jednak<br />
powtórzeniem „do przodu”, gdyż nie pozostaje czystą tautologią, lecz wnosi naddatek<br />
semantyczny, który zostanie rozwinięty i wyczerpany dopiero w przyszłości.<br />
Według S. Kierkegaarda:<br />
powtórzenie i wspomnienie to ten sam ruch, lecz skierowany w przeciwne strony. To,<br />
co się wspomina – już było, powtarza się zatem «do tyłu». Zaś właściwe powtórzenie<br />
to wspomnienie zwrócone ku przyszłości. Powtórzenie, o ile jest możliwe, przynosi<br />
człowiekowi szczęście, wspomnienie zaś czyni go nieszczęśliwym […] 8 .<br />
W eseju O czytaniu Proust przyznaje, że „kompilacja to nie jego rzecz 9 ”<br />
i stwierdza, że umysł oryginalny potrafi podporządkować lekturę swojej aktywności.<br />
Najważniejszym elementem tworzenia (i zarazem odbierania) dzieła staje<br />
się inwencja:<br />
Inwencja, inventio, która w klasycznej retoryce była tylko częścią językowego przekładu<br />
myśli, stała się teraz esencją procesu artystycznego i kryterium oceniania dzieł.<br />
[…] Późniejsza opozycja w stosunku do tego estetycznego ideału wymagała sekularyzacji<br />
języka – na przykład wtedy, gdy Marcel Proust z jego „poésie de la mémoire”<br />
(poetyka pamięci) buntuje się przeciwko niemożności utworzenia ponownego<br />
związku z czasem oraz przeciwko zwykłej „mémoire des faites” (pamięć faktów),<br />
aby ogłosić niepodważalne stanowisko i całkowitą odpowiedzialność działania<br />
6 M. Proust, Przedmowa do Biblii z Amiens, cyt. za: M.P. Markowski, Wahania języka [w:] M. Proust,<br />
Pamięć i styl, op. cit., s. 13.<br />
7 M. P. Markowski, Proust: sztuka pastiszu, „Literatura na Świecie” 1999, nr 1-2, s. 202.<br />
8 S. Kierkegaard, Powtórzenie. Próba psychologii eksperymentalnej przez Constantina Constantinusa,<br />
przeł. B. Świderski, Aletheia, Warszawa 1992, s. 50.<br />
9 M. Proust, Pamięć i styl, s. 100.
78 Anna Jarmuszkiewicz<br />
estetycznego, traktowanego nie tylko jako wspomnienie, ale też jako ostateczne<br />
prawo do wydawania sądów 10 .<br />
Korzystanie z lamusa tradycji powoduje interferencję znaczeń i prowokuje<br />
do tworzenia/odczytywania nowych wartości semantycznych. Powieść Prousta<br />
wykazuje pol<strong>im</strong>orficzność – wątki rozrastają się i pączkują, autor przepracowuje<br />
je, pogłębia i przeplata. Niektóre powracają w innych motywach, a motywy<br />
regularnie zachodzą na siebie. Nie ma całkowitego odrzucenia tematu, nie ma<br />
też stadium ostatecznej formy. Zwłaszcza mówienie o przeszłości nie jest nigdy<br />
ostatecznie zamknięte.<br />
Warto w tym miejscu zadać pytanie, czego autor W poszukiwaniu straconego<br />
czasu oczekuje od lektury?:<br />
Lektura działa na nas pobudzająco, oferując magiczne klucze, otwierające w nas<br />
samych wrota domostwa, którego inaczej nie moglibyśmy zwiedzić, jej zbawczej<br />
roli w naszym życiu nie sposób przecenić. Z drugiej jednak strony, staje się ona<br />
zagrożeniem, gdy zamiast pobudzać nas do życia duchowego, stara się je zastąpić,<br />
gdy prawda nie objawia się nam już jako ideał, do którego możemy dotrzeć jedynie<br />
dzięki wewnętrznemu postępowi naszej myśli i wysiłkowi naszego serca, lecz<br />
jako rzecz materialna, założona między karty książki niczym miód dostępny dla<br />
wszystkich i czekający tylko miedzy półkami biblioteki, by go zabrać i smakować<br />
w doskonałym spoczynku ciała i umysłu 11 .<br />
Czytania nie powinno się utożsamiać z rozmową, bo lektura nie narusza samotności<br />
czytelnika, chociaż jednocześnie daje szansę porozumienia się z innym<br />
modelem myślenia, z całkiem odmienną lub częściowo różną wizją świata. Tak<br />
jest w Poszukiwaniu – poznając Combray, świat Marcela, czytelnik ma w n<strong>im</strong><br />
znaleźć samego siebie, zobaczyć się tak dokładnie, jak za pomocą szkiełka powiększającego.<br />
Nie chodzi bynajmniej o lekturę naiwną – utożsamienie z bohaterem<br />
literack<strong>im</strong> („Zdawało mi się, że to ja sam byłem tym, o czym mówiła książka:<br />
kościołem, kwartetem, rywalizacją Franciszka I z Karolem V 12 ”), lecz o maksymalistyczny<br />
projekt: dzieło ma być mapą, jedynym narzędziem, które umożliwia<br />
rozpracowanie znaków, czytanie świata. W tak<strong>im</strong> ujęciu pokonana znakowość<br />
jest potwierdzeniem istnienia.<br />
Czytanie oprócz funkcji poznawczej przynosi spore zagrożenie.<br />
Niebezpieczeństwem lektury jest kusząca możliwość transpozycji – czytanie<br />
może zastąpić życie duchowe, zamiast je pobudzać. „Ryzyko” lektury, czyli erudycja<br />
i bibliofilia – „o wiele mniej zagrażają naszemu intelektowi niż naszej wrażliwości”<br />
(esej O czytaniu).<br />
Proust wyróżnia również kategorię „czytającego literata” („Inaczej się mają<br />
sprawy z literatami. Ci bowiem czytają, by czytać, by przyswoić sobie to, co<br />
10 H. Blumenberg, The legit<strong>im</strong>acy of the modern age, przeł. z niem na ang. R. M. Wallace, wyd. 7, The<br />
MIT Press, Baskerville, 1999, s. 107.<br />
11 M. Proust, Pamięć i styl, op. cit., s. 95.<br />
12 M. Proust, W stronę Swanna, przeł. T. Boy-Żeleński, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000, s. 15.
Proust: źródła inspiracji. Język, lektura, interpretacja<br />
79<br />
przeczytane 13 ”), którego opisuje ze sporą ironią i kontrastująco zestawia z „pisarzem”<br />
– czyli „umysłem twórczym”. Dla „pisarza” czytanie jest rozrywką „uszlachetniającą”,<br />
gdyż „tylko lektura i wiedza potrafią uładzić umysł”.<br />
Lektura nie jest rozmową, lecz wchodzeniem w głąb siebie, sondowaniem własnej<br />
pamięci. Jest procesem, który umożliwia ustalanie relacji pomiędzy tekstami;<br />
przywraca intertekstualną całość, aktualizuje wewnętrzny katalog biblioteczny.<br />
Lektura, podobnie jak literatura, może egzystować jedynie w perspektywie zsubiektywizowanej<br />
– istnieje głównie w odbiorze czytelnika:<br />
Literatura zadowalająca się «opisem rzeczy», sporządzaniem żałosnego skorowidza<br />
ich konturów i powierzchni, to literatura, aczkolwiek zwie się realistyczną, najdalsza<br />
od realności – zuboża nas i zasmuca, ponieważ brutalnie przerywa wszelką<br />
styczność naszego ja obecnego z przeszłością, gdzie rzeczy utrzymały jej esencję,<br />
i z przyszłością zachęcającą nas, żeby tam nadal szukać przyjemności, odnajdować<br />
to, co sztuka godna tego <strong>im</strong>ienia ma wypowiadać, a jeżeli nie potrafi, i tak wtedy z jej<br />
bezradności wynika pewna nauka, (podczas gdy sukcesy realizmu żadnej nie udzielają),<br />
że mianowicie owa esencja jest po części subiektywna i nieprzekazywalna 14 .<br />
Znaczenie lektury zawsze uwarunkowane jest wieloma czynnikami: subiektywnym<br />
odbiorem, kontekstem etc. W tym miejscu można odnaleźć punkt<br />
wspólny pomiędzy myśleniem Prousta i teorią stylistyki afektywnej S. Fisha: „To<br />
właśnie jak doświadczamy danej wypowiedzi – całość tego doświadczenia, a nie<br />
cokolwiek, co dałoby się o n<strong>im</strong> powiedzieć […] – jest jej znaczeniem” 15 . Sens tekstu<br />
krystalizuje się tylko w zdarzeniu.<br />
Komentarz dotyczący lektury rysuje się u Prousta całkiem spójnie. J. Kristeva<br />
zauważa, że „ponieważ […] w procesie pisania i czytania można wydestylować<br />
z następujących po sobie przeżyć wrażenie ostateczne, syntetyzujące, w związku<br />
z tym Proust zachęca czytelnika, aby ten usiłował (bez zbędnego zwlekania!) odnajdywać<br />
i wypróbować metodę wywoływania minionych wrażeń” 16 . Francuska<br />
badaczka podkreśla procesualność i czasowe trwanie czynności odtwarzania<br />
i produkowania tekstu, które jest konieczne, aby dokonać połączenia asocjacji<br />
myślowych w pełną całość. Jak dalej pisze Kristeva, celem literackiego przedsięwzięcia<br />
Prousta jest zadzierzgnięcie nierozerwalnej więzi pomiędzy tekstem i doświadczeniem:<br />
„Samo czyste doświadczenie jeszcze nie może nas wybawić. […]<br />
Pod pozorem snobizmu i wbrew trudom choroby, Proust udał się w poszukiwaniu<br />
doświadczenia, które pozostaje niczym bez tekstu; tekst z kolei pozostaje nieczytelny<br />
bez doświadczenia” 17 . Wyłącznie w procesie może nastąpić przejście od<br />
tekstu do osoby, do jej jednostkowego doświadczenia, czyli – życia.<br />
13 M. Proust, Pamięć i styl, op. cit., s. 97.<br />
14 M. Proust, Czas odnaleziony, op. cit., s. 174.<br />
15 S. Fish, Literatura w czytelniku: stylistyka afektywna, przeł. M. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki”<br />
1983, nr 1, s. 271.<br />
16 J. Kristeva, Le Temps sensible. Proust et l’éxperienece littéraire, Gall<strong>im</strong>ard, Paris 1994, s. 349.<br />
17 J. Kristeva, Le Temps sensible. Proust et l’éxperienece littéraire, op. cit., s. 346-347.
80 Anna Jarmuszkiewicz<br />
Podobną drogę pokonywał R. Barthes. Ucieczka od dzieła do autotelicznego<br />
tekstu – („odtwarzanie intertekstu paradoksalnie niweczy wszelkie dziedzictwo”<br />
18 ) gwarantowała znalezienie bezpiecznej przestrzeni schronienia przed<br />
metafizyką – z jednej strony, i przed biografią – z drugiej strony. Podobnie Proust<br />
– pisząc pastisze, „żyjąc w cudzym stylu”, oddalał się od własnego doświadczenia.<br />
Barthes, zan<strong>im</strong> uzna obecność osoby w tekście, podejmuje próbę literackiego<br />
uczestniczenia w rzeczywistości bez poddawania się jej wizjom, proponuje metodę,<br />
która ma zapewnić mu niezależność:<br />
Pisanie jest wyborem […]. W tym wszystk<strong>im</strong> rysuje się szczególna koncepcja<br />
języka znajdującego swój ukryty cel w swego rodzaju dzieleniu świata na słowa<br />
i nadawaniu mu znaczeń na poziomie działania czysto słownego (to jest właśnie<br />
sztuka). […] Funkcja literatury nie polega na tym, aby odpowiadać bezpośrednio<br />
na pytania stawiane przez świat, ale na tym, by podprowadzić pytanie na krawędź<br />
odpowiedzi, konstruować technicznie sens, nie dopowiadając go jednak. […] Sama<br />
ta pośredniość ma walor katarktyczny 19 .<br />
Proust tak długo pozostawał w mało twórczym zawieszeniu, „na etapie tekstu”,<br />
dopóki nie udało mi się pogodzić dwóch biegunowo różnych kierunków: strony<br />
Meton<strong>im</strong>ii – czyli strony Powieści, która stawia pytanie: „Co powoduje epizod,<br />
który opowiadam?” – i strony Metafory, która odpowiada na pytanie Eseju: „Co<br />
to jest? Co to znaczy?”. Proust wybiera formę pośrednią – stosuje technikę dzieła<br />
wyrwanego z półsnu: „pozszywanego”, zdezintegrowanego, opartego na rytmice<br />
systemów chwil. Pisze Barthes: „Dezorganizacja biografii nie prowadzi do jej<br />
zburzenia. […] materią książki jest życie autora, życie jednak odmiennie ukierunkowane.<br />
[…] Geniusz Prousta wynikał ze zrozumienia, iż nie powinien on<br />
opowiadać swojego życia, lecz przyznać swojemu życiu rangę dzieła sztuki” 20 .<br />
Nowa logika dzieła Prousta – unieważnienie sprzeczności pomiędzy esejem<br />
i powieścią – pozwala wreszcie mówić „o sobie”. „Powieść […] dysponując pośredn<strong>im</strong><br />
sposobem prezentacji […] nie wywiera presji na innym (czytelniku): jej<br />
ostateczną instancją jest prawda uczuć, a nie prawda idei” 21 . Zaczyna się moment,<br />
w którym już nie bada się wytworu, lecz inicjuje się jego wywarzanie – „świat nie<br />
ukazuje się jako już jako przedmiot, lecz jako sposób prezentacji, écriture, czyli<br />
pewna praktyka” 22 .<br />
Jako dzieło sztuki nowoczesnej, Poszukiwanie zajmuje się głównie tworzeniem<br />
– produkcją prawd, które nie są z góry narzucone (wtedy byłyby martwe), a które<br />
należy w procesie (lektury, pisania) wytworzyć. Jak pisze G. Deleuze w książce<br />
Proust i znaki:<br />
18 R. Barthes, Od dzieła do tekstu, tłum. M.P. Markowski, „Teksty Drugie” 1998, nr 6.<br />
19 R. Barthes, La Bruyère: od mitu do literatury, [w:] J. de La Bruyère, Charaktery, czyli obyczaje naszych<br />
czasów, przeł. A. Tatarkiewicz, PIW, Warszawa 1965, s. 26-27.<br />
20 R. Barthes, „Przez długi czas kładłem się spać wcześnie”, tłum. M.P. Markowski, „Literatura na Świecie”<br />
1999, nr 1-2, s. 283-284.<br />
21 Ibidem, s. 289.<br />
22 Ibidem, s. 290.
Proust: źródła inspiracji. Język, lektura, interpretacja<br />
81<br />
Wspominanie i tworzenie są dwoma aspektami tego samego wytwarzania: «interpretacja»,<br />
«deszyfracja», «tłumaczenie» oznacza sam proces wytwarzania. Dzieło sztuki<br />
jest wytwarzaniem i dlatego nie stawia problemu sensu, lecz zastosowania. Wszelkie<br />
wytwarzanie wychodzi od wrażenia, gdyż tylko ono potrafi zjednoczyć w sobie<br />
przypadkowość spotkania i konieczność skutku. […] «Wyobraźnia, myśl mogą być<br />
same w sobie zadziwiającymi maszynami, ale też mogą pozostawać w bezruchu» 23 .<br />
Proces interpretowania jest jednocześnie użyciem dzieła, które wychodzi zawsze<br />
od znaku. Swoją praktyką wspominania jako wytwarzania Proust rozsadza<br />
czas, który – poddany fragmentaryzacji, oswojony poprzez zszywanie ułamków<br />
wspomnień w jedną tkaninę tekstu – nadaje tożsamości ciągłość i ją potwierdza.<br />
Czas zostaje zamknięty w języku. Lektura jest intensywnym momentem budowania<br />
rezerwuaru wspomnień-doświadczeń:<br />
Literatura [...] zaznajamia nas ze szczególnym i zintensyfikowanym repertuarem<br />
uczuć, zdarzeń i sposobności. Później, gdy zdarzy nam się natrafić na zdarzenie<br />
zbliżone do jednego z nich, może się okazać, że posiadamy już w zanadrzu, być<br />
może zapomniany, jednakże dostępny – jego odpowiednik. Popycha to naszą<br />
świadomość ku stwierdzeniu, że „to jest tutaj”, gdyż praktycznie zdążyliśmy to już<br />
raz wcześniej doświadczyć. Literatura może skrócić złożony dwuetapowy proces<br />
pełnego przeżywania; to, w czym bierzemy udział poprzez lekturę staje się pierwszą<br />
częścią tego podwójnego procesu. Nasze własne życie, nasze osobiste doświadczenie,<br />
może podążyć bezpośrednio do tego drugiego stadium - rozpoznania. [...]<br />
Literatura następnie odgrywa dla naszej wrażliwości rolę kształtującą, względnie<br />
przygotowawczą. Częściowo dostarcza pierwszych uderzeń dwudzielnemu rytmowi<br />
życia. Nie zapewnia nam prawdziwego życia, ale możliwość takiego, jeśli tylko sami<br />
uzupełn<strong>im</strong>y ten rytm 24 .<br />
23 G. Deleuze, Proust i znaki, tłum. M. P. Markowski, słowo obraz/terytoria, Gdańsk 2000, s. 139.<br />
24 R. Shattuck, Proust’s way. A Field Guide to In search of Lost T<strong>im</strong>e, W. W. Norton & Company, New<br />
York 2000, s. 226-227.
Jacek Kubera<br />
Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć?<br />
Przykłady komunikacji niewerbalnej w powieści<br />
Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu<br />
W niniejszym artykule chciałbym omówić dwa typy sytuacji, w których szczególnie<br />
zaznacza się komunikacja niewerbalna między postaciami W poszukiwaniu<br />
straconego czasu (zwanego dalej Poszukiwaniem) autorstwa francuskiego<br />
prozaika Marcela Prousta. Pierwszy typ dotyczy miłosnej komunikacji pomiędzy<br />
bohaterami powieści. Proust pokazuje tu, jak przypadkowo spotkani ludzie<br />
wysyłają sobie nawzajem sygnały: początkowo, z obawy przed odrzuceniem, są<br />
one ostrożne i zawoalowane, po odebraniu pozytywnych informacji zwrotnych<br />
stają się bardziej bezpośrednie. Drugi z typów to przypadki wykluczenia z salonu<br />
artystyczno-towarzyskiego. Sceny te rozgrywają się w obecności wszystkich<br />
członków danego salonu, a informacja o wykluczeniu jest przekazywana<br />
nie wprost, ale poprzez gesty, zmienioną intonację rozmówców, wymowne milczenie<br />
oraz niedopowiedzenia. W obu przypadkach komunikacja ma miejsce,<br />
jednak warunkiem jej zaistnienia jest posługiwanie się odpowiedn<strong>im</strong>i kodami.<br />
Nie bez przyczyny bowiem komunikacja niewerbalna zwana jest zachowaniem<br />
symbolicznym czy komunikacją ukrytą1. Interesować mnie będą tutaj sygnały<br />
niewerbalne przekazywane celowo, adresowane do określonego odbiorcy2. Dla<br />
każdego z dwóch typów omówię po jednym przykładzie, choć w Poszukiwaniu scen,<br />
w których komunikacja niewerbalna odgrywa kluczową rolę, jest oczywiście<br />
dużo więcej.<br />
1 Por. Cz. Matusewicz, Komunikacja niewerbalna. Przegląd zagadnień, „Przegląd Psychologiczny”, nr<br />
2, 1979, s. 319. Za komunikację niewerbalną rozumiem za Matusewiczem: „wszelki przekaz informacji,<br />
w którym bez użycia słowa mówionego, pisanego lub kodów słowopochodnych, przy pomocy statycznych<br />
i dynamicznych właściwości ciała ludzkiego” osiągany jest cel „porozumienia się dwu lub więcej osób”. Rzecz<br />
jasna, komunikacja taka może „wspomagać komunikowanie słowne, nadając mu większej wyrazistości<br />
i czytelności” (Cz. Matusewicz, op. cit., s. 319).<br />
2 Por. L. Grzesiuk, E. Trzebińska, Jak ludzie porozumiewają się, Nasza Księgarnia, Warszawa 1981, s. 24.
84 Jacek Kubera<br />
Część pierwsza: Jupien – Charlus<br />
Pierwsza ze scen, przykład miłosnej, zalotnej komunikacji niewerbalnej<br />
w Poszukiwaniu, rozgrywa się w czwartym tomie powieści, między starszym<br />
panem o <strong>im</strong>ieniu Charlus (por. PIV, 6 3 ), baronem, któremu przysługują także<br />
najznamienitsze tytuły książęce, wielk<strong>im</strong> arystokratą, a Jupienem,<br />
młodym krawcem. Spotykają się na dwóch różnych krańcach dziedzińca pałacu<br />
Guermantów: Charlus wracał właśnie z odwiedzin swojej ciotki, pani de<br />
Villeparisis mieszkającej w pałacu, Jupien natomiast wychodził ze swego zakładu<br />
pracy znajdującego się po drugiej stronie dziedzińca. Zbiegiem okoliczności znalazł<br />
się tam Marcel (Narrator), który całą scenę obserwuje z ukrycia – stojąc na<br />
klatce schodowej, patrząc przez okno, ukryty za żaluzjami. (Podobna scena ma<br />
miejsce w pierwszym tomie powieści, kiedy Narrator, również niechcący, podgląda<br />
w Montjouvain córkę kompozytora o nazwisku Vinteuil z jej przyjaciółką.)<br />
Marcel-Narrator staje się publicznością, Charlus i Jupien – aktorami, zarówno dla<br />
siebie nawzajem, jak i dla Marcela.<br />
Dzięki ukryciu Marcel może obserwować, a potem przedstawić czytelnikom<br />
jako Narrator, niczym niezakłóconą komunikację między baronem a krawcem,<br />
grę zalotnych gestów, min i póz, które stopniowo zbliżają ich, powodują krok po<br />
kroku wzrost wzajemnego zaufania. Zatem z metodologicznego punktu widzenia<br />
mamy do czynienia z sytuacją idealną, gdzie obserwator, etnograf etc. nie ingeruje<br />
w przebieg komunikacji, a osoby komunikujące nie są świadome tego, że ich interakcja<br />
jest rejestrowana4. Co ciekawe, początek tej sceny Charlus i Jupien mogliby<br />
bez przeszkód odgrywać przed widzami (w pojęciu Goffmanowsk<strong>im</strong>), natomiast<br />
kolejne etapy interakcji, kiedy powoli zdejmują maski odkrywając prawdę o ich<br />
seksualności, dając coraz wyraźniejsze sygnały o wzajemnym zainteresowaniu,<br />
z pewnością nie byłyby już zaprezentowane przed osobami trzec<strong>im</strong>i. Kulminacją<br />
tej sceny jest bowiem przejście z dziedzińca pałacowego, gdzie nastąpiło przypadkowe<br />
spotkanie5, do lokalu krawieckiego wynajmowanego przez Jupiena, gdzie<br />
zamknięci pod kluczem Jupien i Charlus realizują zakomunikowane wcześniej<br />
pragnienie. (Narrator natychmiast przenosi się do pomieszczenia znajdującego<br />
się obok nich, gdzie, również niewidoczny dla obserwowanej pary, właściwie<br />
niewiele już widzi, słysząc tylko niektóre komentarze. Świadczy to o właściwym<br />
Proustowi guście; autor w całej powieści rezygnuje ze szczegółowych opisów intymnych<br />
spotkań – i to dla każdego typu związku, także Swanna i Odety.)<br />
3 Wszystkie fragmenty Poszukiwania, do których odwołuję się w tym artykule, pochodzą z wydania:<br />
M. Proust, W poszukiwaniu straconego czasu, PIW, Warszawa, 1992. Objaśnienie stosowanych przeze mnie<br />
skrótów: litera P nawiązuje do tytułu powieści (Poszukiwanie), cyfra rzymska do odpowiedniego jej tomu<br />
(IV – tom czwarty pt. Sodoma i Gomora; V – tom piąty pt. Uwięziona), cyfra arabska – do strony cytowanego<br />
fragmentu. Przykładowo, skrót ‘PIV, 6’ oznacza, że chodzi o fragment znajdujący się na stronie szóstej<br />
czwartego tomu, pochodzącego z edycji Poszukiwania, którą wskazałem na początku niniejszego przypisu.<br />
4 Por L. Belloï, La scène proustienne. Proust, Goffman et le théâtre du monde, Nathan, Paris 1993, s. 95.<br />
5 Spotkanie to porównywane jest przez Prousta z cudownym, opatrznościowym, bosk<strong>im</strong> wręcz<br />
natknięciem się na siebie osób o podobnych, lecz bardzo rzadkich preferencjach.
Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć? Przykłady komunikacji...<br />
85<br />
Zan<strong>im</strong> omówię przebieg komunikacji między Jupienem a Charlusem, przedstawię<br />
krótko, dlaczego w tym przypadku komunikacja musiała być niewerbalna,<br />
a komunikatów nie można było przedstawiać wprost. Mamy do czynienia z konkretną<br />
sytuacją historyczną (lata poprzedzające wybuch pierwszej wojny światowej):<br />
czas ten, co prawda, zwany jest La Belle Époque, jednak belle (fr. piękny),<br />
był on tylko dla tych, którzy podporządkowali się etyce mieszczańskiej, bardzo<br />
konserwatywnej, zachowawczej, poddanej konwenansom oraz sztywnej etykiecie<br />
(to ostatnie – w warstwach wyższych), co z oczywistych względów nie mogło<br />
sprzyjać związkom, jaki zawiązał się między Jupienem a Charlusem. W warstwie<br />
dominującej wówczas we francusk<strong>im</strong> społeczeństwie, w mieszczaństwie, panował<br />
duch podporządkowania się tym sztywnym regułom, zasadom grzeczności, klasycyzmu<br />
i realizmu w sztuce (wystarczy przypomnieć zdziwienie, jakie początkowo<br />
wywoływały wśród bogatych mieszczan kolejne „-izmy”). Gdyby tego było<br />
mało, pod koniec XIX wieku wybucha afera Dreyfusa, sprawa niesłuszne oskarżonego<br />
o szpiegostwo kapitana żydowskiego pochodzenia. W momencie, kiedy<br />
rozgrywa się scena między Charlusem a Jupienem (w czasie powieściowym),<br />
przeciwnicy Dreyfusa dominują, szerzy się nacjonalizm, konserwatyzm, wielką<br />
popularnością cieszy się klerykalna Akcja Francuska głosząca wprost antysemickie<br />
hasła i konieczność przywrócenia ładu opartego na podporządkowaniu się<br />
prymatowi rodziny, ojczyzny, Kościoła.<br />
Z powodu tego rodzaju społecznych nastrojów konieczne było zachowanie<br />
ostrożności, wydaje się dużo większej niż w innych warunkach, z komunikowaniem<br />
własnej odmienności seksualnej. Można zakładać zatem, że – w i tak<br />
trudnej z komunikacyjnego punktu widzenia sytuacji przekazywania sygnałów<br />
miłosnych – Charlus i Jupien w ogóle by z komunikacji zrezygnowali, gdyby byli<br />
świadomi udziału osób trzecich 6 . Przy prezentowanym niżej Proustowsk<strong>im</strong> opisie<br />
jedynie fragmentu tej komunikacji niewerbalnej proszę szczególnie zwrócić<br />
uwagę na trzy charakterystyki, jakże istotne dla niewerbalnego komunikowania<br />
się; są to: orientacja, postura lub poza oraz wyraz twarzy (dalsze definicje za<br />
Matusewiczem). Orientacje – czyli kąt, jaki tworzą linie poprzeczne ciał osób<br />
interakcyjnej diady: twarzą w twarz, tyłem do tyłu, obok siebie lub pod kątem<br />
prostym. Im bardziej orientacja zbliża się do stanu twarzą w twarz, tym bardziej<br />
bezpośredni staje się kontakt między osobnikami 7 . Postura lub poza określa zaś stopień<br />
rozluźnienia, wychylenie tułowia do przodu lub do tyłu, stopień otwarcia<br />
(skrzyżowanie nóg rąk, założenie nóg) 8 . Podkreślmy już teraz, że w każdym zdaniu<br />
fragmentu omawianej sceny znajdziemy jeden z wymienionych wyżej trzech<br />
elementów komunikacji niewerbalnej, któremu można by poświęcić osobny<br />
komentarz.<br />
6 L. Belloï, op. cit., s. 87, 88. Belloï, badający teatralność scen Proustowskich, uważa, że Jupien i Charlus<br />
działaliby inaczej, gdyby wiedzieli, że są obserwowani. W ujęciu Goffmanowsk<strong>im</strong>, Jupien i Charlus<br />
komunikując, myśleli, że dla ich interakcji kulisy nie występują.<br />
7 Cz. Matusewicz, op. cit., s. 322.<br />
8 Ibidem, s. 324, 330-331.
86 Jacek Kubera<br />
Na początku, wychodząc z pałacu, myśląc, że nikt na niego nie patrzy:<br />
[baron stojąc do Jupiena] twarz w twarz (...) otwarłszy nagle szeroko przymknięte<br />
oczy, spoglądał nagle z uwagą na eks-krawca stojącego w progu sklepu, gdy ten,<br />
przygwożdżony nagle do miejsca widokiem pana de Charlus, wrosły w ziemię jak<br />
roślina patrzał z zachwytem na (...) podstarzałego barona. Ale, rzecz jeszcze bardziej<br />
zdumiewająca, kiedy pan de Charlus zmienił pozę, zachowanie się Jupiena – jak<br />
gdyby zgodnie z prawidłami tajemnej sztuki – dostroiło się do nie natychmiast.<br />
Baron, który starał się ukryć swoje wrażenie, ale który, m<strong>im</strong>o przybranej obojętności,<br />
oddalał się z widocznym żalem, chodził tam i z powrotem, puszczał wzrok<br />
w przestrzeń w sposób mający uwydatnić piękność jego oczu, przybierał minę zalotną,<br />
niedbałą, śmieszną. Otóż Jupien, natychmiast tracąc uniżony i poczciwy wyraz,<br />
jaki zawsze u niego znałem [mówi Narrator], podniósł – w doskonałej symetrii<br />
z baronem – głowę, wygiął zwycięsko talię, wsparł z pocieszną arogancją rękę na<br />
biodrze, (...) dobierał pozy z zalotnością godną orchidei (PIV, 8).<br />
Dalej Narrator również nie kryje swojego zachwytu:<br />
Ale właśnie piękno spojrzeń pana de Charlus i Jupiena pochodziło stąd, że te<br />
spojrzenia – na razie przynajmniej – nie zdawały się do niczego prowadzić. (...)<br />
Porozumienie ich zdawało się faktem i te zbyteczne spojrzenia były juz tylko rytualnymi<br />
niejako przygrywkami, podobnym fetom, jakie się wydaje przed postanowionym<br />
małżeństwem (PIV, 9).<br />
Po chwili, pisze Marcel:<br />
Drzwi sklepowe zamknęły się za n<strong>im</strong>i i nie mogłem już nic słyszeć. (PIV, 10).<br />
Zatem w przypadku, o którym mowa, komunikacja jest skuteczna, osoby nadające<br />
niewerbalne komunikaty mogą powiedzieć, że tylko dzięki jej efektom,<br />
mogą doświadczać tego, czego pragną. Skuteczność tej komunikacji potwierdza<br />
sukcesywne zmniejszanie się dystansu między postaciami – przejście z dwóch<br />
odległych krańców pałacu do jednego pomieszczenia. Dystans, jak wiemy, jest<br />
jednym z ważniejszych wskaźników bliskości psychicznej między osobami, wymiarem<br />
przestrzeni, któremu człowiek nadał znaczenie psychologiczne. Mała odległość<br />
jest wyrazem bliskości psychicznej, duża natomiast – obcości”9. Używając<br />
typologii E. Halla10, Charlus i Jupien przechodzą z dystansu publicznego (10-25<br />
m), poprzez społeczny (1,5-3,5 m, charakterystyczny dla kontaktów między osobami<br />
o różnych pozycjach społecznych), dystans personalny (0,5-1,2 m, wyznaczający<br />
odległość między osobami utrzymującymi kontakty prywatne), aż do<br />
dystansu intymnego (0-45 cm, typowego dla osób sobie najbliższych).<br />
9 Ibidem, s. 320.<br />
10 Cyt. za: Cz. Matusewicz, op. cit., s. 321.
Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć? Przykłady komunikacji...<br />
87<br />
Cześć druga: salon pani Verdurin i wykluczenie Charlusa<br />
Drugi, równie częsty w Poszukiwaniu typ komunikacji niewerbalnej, to typ<br />
scen, gdzie wyklucza się kogoś z uczestnictwa w życiu konkretnego salonu towarzyskiego.<br />
Omawiany niżej przykład dotyczy salonu Sidonii Verdurin, przedstawicielki<br />
bogatego mieszczaństwa, próbującej wejść do sfery arystokratycznej.<br />
Warto dodać, że Verdurin przejawia cechy osoby despotycznej, nieznoszącej<br />
sprzeciwu. W scenie, o której mowa, Sidonia wyrzuca ze swojego salonu wspomnianego<br />
wcześniej dumnego barona de Charlus, wielkiego arystokratę, czyli<br />
w logice Proustowskiej powieści 11 , kogoś stojącego od Sidonii wyżej w strukturze<br />
społecznej, co oczywiście scenie tej daje dodatkowego wyrazu.<br />
Charlus trafił do salonu pani Verdurin przez wzgląd na utalentowanego, nagradzanego<br />
w konkursach skrzypka o <strong>im</strong>ieniu Morel, stałego gościa Verdurinów,<br />
i to właśnie z powodu zauroczenia skrzypkiem został z tego salonu wyrzucony.<br />
I choć na początku Charlus cieszył się wyjątkowymi względami Verdurinów pełniąc<br />
„funkcję kapelana, klasycznego » labusia «” (z fr. l’abbé – ‘opat, ksiądz’, PIV,<br />
427), któremu Sidonia często przekazywała „swoje funkcje” (PIV, 428), z czasem<br />
okazał się niewygodny, ingerując w artystyczne i prywatne wybory Morela, podważając<br />
tym samym towarzyską władzę Sidonii nad skrzypkiem. Przykładowo,<br />
Charlus chciał decydować o miejscach, gdzie Morel może dawać koncerty,<br />
a gdzie nie (por. PV, 209), podczas gdy to Sidonia czuła się w prawie „zabronić<br />
grania gdziekolwiek bez jej wyraźnego zezwolenia” (PV, 254).<br />
Ostateczną decyzję o wykluczeniu barona pani Verdurin podjęła przed ważnym<br />
koncertem skrzypka. Raut, co prawda, miał odbyć się w jej rezydencji, ale<br />
o liście gości decydował baron protegujący artystę w wielk<strong>im</strong> świecie. Otóż, przy<br />
ustalaniu listy baron odrzucał propozycje Sidonii, ośmielając się podważyć jej<br />
opinię, co do tego, jakich gości należy uważać za „nudziarzy” (według nomenklatury<br />
państwa Verdurin), a jakich za wartych zaproszenia (PV, 211). Ośmieszył<br />
nie tylko jej gości, ale i ją samą, zaznaczając swą społeczną i kulturową wyższość.<br />
Charlus zabronił udziału w raucie tym arystokratom i bogatym mieszczanom, do<br />
których Sidonii było najbliżej, a zaprosił księżne i koronowane głowy, z którymi<br />
pani Verdurin nie miała nic wspólnego.<br />
Zakomunikowanie wykluczenia nastąpiło już po tym koncercie, w towarzystwie<br />
najwierniejszych bywalców salonu Verdurinów, kiedy właściwie wszyscy<br />
starannie wyselekcjonowani przez Charlusa goście opuścili ich siedzibę. Co trzeba<br />
podkreślić, baron nigdy nie usłyszał informacji o usunięciu z salonu, a jedynie<br />
słowa Morela wykrzyknięte w obecności wszystkich „wiernych”: „Zostaw mnie<br />
pan, zabraniam panu zbliżać się do mnie! (...) To dla pana nie pierwszyzna, ja<br />
nie jestem pierwszy, którego pan próbuje znieprawić!” (PV, 291). Zan<strong>im</strong> jednak<br />
do tego doszło, jednemu z członków salonu Verdurinów, Brichotowi, polecono,<br />
aby wyszedł na rozmowę z nieświadomym zagrożenia Charlusem, Verdurinowie<br />
11 Por. Peter-Vaclav Z<strong>im</strong>a, Le Désir du mythe. Une lecture sociologique de Marcel Proust, A.-G. Nizet,<br />
Paris 1973.
88 Jacek Kubera<br />
natomiast przystąpili do skrzypka, którego przekonywali, że w jego interesie jest<br />
zerwanie stosunków z baronem. Najpierw Gustaw Verdurin, a potem Sidonia<br />
kłamali, powołując się na kryminalna przeszłość Charlusa (PV, 286), na jego ruinę<br />
finansową (PV, 287) oraz na nieistniejące świadectwa, jakoby baron publicznie<br />
uwłaczał godności skrzypka, mówiąc o n<strong>im</strong> „mój służący”, „nie jesteśmy z tej<br />
samej sfery”, „to syn lokaja” (PV, 289). Muzykowi, który wcześniej zrezygnował<br />
z tytułu arystokratycznego, ceniąc wyżej swój dorobek artystyczny, Verdurinowie<br />
zdołali wmówić, że z powodu związku z tą „plugawą figurą, której nie przyjmują<br />
nigdzie” (PV, 285), Morel stał się pośmiewiskiem całego konserwatorium. Wobec<br />
takich słów, skrzypkowi pozostało jedynie powtarzać: Nigdy nic nie słyszałem,<br />
zdumiewa mnie pani (PV, 286) oraz „jestem pani bardzo wdzięczny” (PV, 286),<br />
„nie wiem, jak pani dziękować” (PV, 287). Natomiast Charlus, kiedy po chwili<br />
wszedł i usłyszał zacytowane wyżej zdanie: „Zostaw mnie pan!”, oniemiał. Ciąg<br />
dalszy tej sceny zdominowany już jest przez komunikację niewerbalną: w postawie<br />
barona można zaobserwować, jak wielkiego zawodu doznaje „wierny”, kiedy<br />
przekonuje się, że jest jedynie dekoracją salonu, usuwany z niego tak szybko, jak<br />
przestaje mu być potrzebny:<br />
Ujrzeliśmy pana de Charlus, jak stał niemy, zdrętwiały, zgłębiając swoje nieszczęście<br />
i nie rozumiejąc jego przyczyny, nie znajdując słowa, podnosząc oczy kolejno na<br />
wszystkich obecnych, z miną badawczą, oburzoną, błagalną, zdającą się pytać nie<br />
tyle, co się stało, ile co ma odpowiedzieć. Może gdy ujrzał, że państwo Verdurin<br />
odwracają oczy i że mu nikt nie przyjdzie z pomocą, oniemił go doraźny ból,<br />
a zwłaszcza obawa przed przyszłym cierpieniem; i to, że nie namontowawszy się<br />
z góry i nie nastroiwszy swego gniewu, nie mając gotowej wściekłości w zanadrzu,<br />
zaskoczony nagle, otrzymał cios w chwili, gdy był bez broni. (...) W tak okrutnej<br />
a nieprzewidzianej sytuacji ten wielki pyskacz umiał jedynie wyjąkać: „Co to znaczy,<br />
co się stało?” Nie dosłyszano go nawet. (...) Powtarzał bezwiednie kilka schematycznych<br />
póz, w jakich dawna rzeźba grecka wystylizowała przestrach n<strong>im</strong>f ściganych<br />
przez bożka Pana. (...) Przechodząc od jednego do drugiego przypuszczenia, baron<br />
nie dojrzał nigdy prawdy, mianowicie, iż rzecz wcale nie wyszła od Morela (PV, 292).<br />
Przedstawiona scena wykluczenia poprzedzona była przygotowaniem przez<br />
Verdurinów właściwie każdego z jej uczestników12 – Verdurinowie rozdali role<br />
zarówno Charlusowi, jak i Brichotowi, który wziął go na bok, Morelowi, również<br />
wziętemu na stronę. Gesty takie jak odwrócone oczy wszystkich uczestników sceny,<br />
jak milczenie wobec pytającego wzroku, były tutaj niezbędnym dopełnieniem,<br />
wyrażającym samemu zainteresowanemu informację o wykluczeniu, która – powtórzmy<br />
– nie była wyrażona słowami, ale gestem, wyrazem twarzy, wzrokiem,<br />
których ważność w komunikacji niewerbalnej podkreślają wszyscy teoretycy.<br />
Podsumowując dwie przedstawione przeze mnie sceny – scenę zalotów<br />
miłosnych i scenę wykluczenia – powiedziałbym, że gest pełni w nich funkcję<br />
prymarną. Zastępuje właśnie to, czego nie można – głównie ze względów<br />
12 Chodzi o przygotowanie do interakcji w rozumieniu E. Goffmana – kulisy czasowe. Por. L. Belloï,<br />
op. cit., s. 12.
Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć? Przykłady komunikacji...<br />
89<br />
konwencjonalnych – wypowiedzieć słowami. Komunikacja niewerbalna zapewnia<br />
tutaj realizowanie wyznaczonych przez jednostki celów – czy to doprowadzenia<br />
do fizycznego spotkania z drugą osobą, czy do realizacji odpowiedniej<br />
polityki salonowej, towarzyskiej. W każdym z tych przypadków gest i cała komunikacja<br />
niewerbalna jest czymś nieodzownym, niezbędnym, czymś, z czego nie<br />
można zrezygnować, jeśli chce się realizować własne pragnienia.
Ewa Zielińska<br />
Kukla, cep i ośle uszy, czyli występ błazna na<br />
królewsk<strong>im</strong> dworze jako przykład komunikatu<br />
osób o obniżonym statusie społecznym<br />
Znana jest historia o tym, jak pewien nadworny lekarz chcąc upuścić krwi<br />
choremu błaznowi o <strong>im</strong>ieniu L’ Estense nie mógł znaleźć na jego ciele skrawka<br />
wolnego miejsca, ponieważ całe pokryte było bliznami po razach, które spadały<br />
na ciało biednego wesołka w ciągu jego dworskiego życia 1 . Fakt zaskakujący, biorąc<br />
pod uwagę wyjątkową pozycję błaznów na dworach królewskich. Dlaczego<br />
na wielu z nich spadały kary za żarty, które wpisane były przecież w błazeński<br />
urząd? Czego w tak<strong>im</strong> razie oczekiwano od błaznów i jakie było ich miejsce<br />
w strukturze dworskiej? Na te i inne pytania pomoże odpowiedzieć nie kto inny,<br />
a Freud i jego koncepcja marzeń sennych. Postaram się ją pokrótce przybliżyć.<br />
Wczesny Freud (dla uproszczenia wywodu skoncentruję się właśnie na wczesnej<br />
myśli Zygmunta Freuda) wychodzi od założenia, że psychika człowieka<br />
składa się z trzech elementów: świadomości, przedświadomości i nieświadomości<br />
2 . Przedświadomość nie jest interesująca z punktu widzenia mojego wywodu,<br />
dlatego nie poświęcę jej więcej uwagi. Nieświadomość to siedlisko popędów,<br />
z których tylko niewielka część dopuszczana jest do trzeciego systemu – świadomości.<br />
Nieświadomość jest magazynem pamięci, gdzie trafiają najważniejsze<br />
wspomnienia człowieka, nawarstwiając się już od wczesnego dzieciństwa – innymi<br />
słowy system ten tworzy biografia jednostki 3 . Jeśli informacje przechowywane<br />
w systemie nieświadomości nie są uciążliwe dla naszego życia psychicznego, nie<br />
stanowią zagrożenia dla wypracowanej w toku socjalizacji spójnej wizji naszej<br />
1 M. Słowiński, Błazen. Dzieje postaci i motywu, Prolog, Warszawa 1993, s. 112.<br />
2 Z. Freud, Nieświadomość, tłum. Marcin Poręba, [w:] Zofia Rosińska Freud, Wiedza Powszechna,<br />
Warszawa 2002, s. 199-200.<br />
3 Z. Freud, Wstęp do psychoanalizy, tłum. S. Kempnerówna, W. Zaniewicki, Wydawnictwo Naukowe<br />
PWN, Warszawa 2006, s. 257.
92 Ewa Zielińska<br />
osoby, zostają bez przeszkód dopuszczone do świadomości. Ale na ich straży stoi<br />
cenzura 4 i to za jej przyczyną niektóre treści nieświadome pozostają tak<strong>im</strong>i do<br />
końca. Cenzura jest uwewnętrznionym rodzicem, nie pozwala na to, by popędy<br />
i potrzeby niemieszczące się w wyznaczonych przez społeczeństwo granicach,<br />
czyli powodujące niepokój wewnętrzny, wydostawały się na powierzchnię naszej<br />
świadomości. Nieświadomość i związana z nią cenzura są niezbędne dla uporządkowanego<br />
trwania jednostki ludzkiej, oczyszczają one umysł z treści, które<br />
powodowałyby konflikty na gruncie opozycji: normy społeczne – libido. Dostęp<br />
do treści nieświadomych nie jest oczywiście wykluczony. U ludzi zdrowych psychicznie<br />
umożliwiają go czynności pomyłkowe, marzenia senne i dowcipy, u chorych<br />
są to symptomy i natręctwa 5 . Bezpośredni wgląd w substancję nieświadomą<br />
zostaje zatem ograniczony czynnością cenzury, w związku ze śnieniem nazwaną<br />
przez Freuda pracą marzenia sennego 6 .<br />
Praca marzenia sennego posługuje się czterema mechanizmami zniekształcającymi<br />
treści nieświadome w taki sposób, by mogły one zostać unaocznione<br />
świadomości bez niebezpieczeństwa wywołania konfliktu psychicznego. Są to<br />
zagęszczenie (czy też zgęszczenie) i przesunięcie, przez następców Freuda porównywane<br />
z metaforą i meton<strong>im</strong>ią, udramatyzowanie oraz skomponowanie pod<br />
względem zrozumiałości.<br />
Zgęszczenie jest nagromadzeniem pojęć, motywów, rzeczy pod jednym wyobrażeniem<br />
– jego wynikiem są tak często spotykane w marzeniu sennym osoby<br />
zbiorcze, czyli postacie będące kombinacją kilku innych jednostek, czy też fantastyczne<br />
twory zbudowane z elementów, które po przeprowadzeniu analizy okazują<br />
się komasacją cech znanych nam rzeczy, miejsc, zwierząt 7 .<br />
Z przesunięciem mamy do czynienia, gdy, jak pisze sam Freud, w marzeniu<br />
sennym zamiast istotnie interesującego materiału do głosu dochodzi obojętne 8 .<br />
Obojętność taka jest jedynie pozorna, okazuje się bowiem, że między wyobrażeniem<br />
pominiętym a przedstawionym w marzeniu sennym zachodzi związek,<br />
chociażby skojarzeniowy, sen zostaje tylko „inaczej wycentrowany” 9 .<br />
Udramatyzowanie, nazywane też przed wiedeńskiego psychiatrę „względem<br />
na możliwość przedstawienia” 10 to nic innego, jak przełożenie abstrakcyjnych<br />
myśli na obrazy, odczuć na fabułę – z pewnością zrozumiałe jest dla nas<br />
w tej sytuacji zniekształcenie pierwotnych treści, które przecież nie zawsze od<br />
początku mają formę obrazową i słowną. Cenzura posługuje się tu konkretnymi<br />
środkami służącymi skomplikowaniu myśli sennych, najważniejsze z nich<br />
4 Ibidem, s. 213.<br />
5 Z. Freud, Nieświadomość, s. 194.<br />
6 Z. Freud, Psychopatologia życia codziennego, przeł. Ludwik Jekels, Helena Inka, Wydawnictwo Naukowe<br />
PWN, Warszawa 2000, s. 359.<br />
7 Ibidem, s. 369.<br />
8 Z. Freud, Psychopatologia życia codziennego, przeł. Ludwik Jekels, Helena Inka, Wydawnictwo Naukowe<br />
PWN, Warszawa 2000, s. 385.<br />
9 Z. Freud, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, s. 265.<br />
10 Ibidem, s. 292.
Kukla, cep i ośle uszy, czyli występ błazna na królewsk<strong>im</strong> dworze...<br />
93<br />
to zerwanie z Arystotelesowską zasadą wyłączonego środka, brak podziału na<br />
podmiot – przedmiot, odejście od liniowości zdarzeń, czyli pominięcie prawidłowego<br />
następstwa czasu, oraz przeobrażenia postaci 11 .<br />
Ostatni mechanizm, skomponowanie pod względem zrozumiałości, nie wymaga<br />
wiele wyjaśnień – celem pracy marzenia sennego staje się tu stworzenie<br />
jak najbardziej spójnego obrazu – dlatego do zasadniczych elementów snu dodane<br />
zostają rozmaite wstawki, które z uprzednio udramatyzowanej formy stworzą<br />
jedną pozornie zrozumiałą całość 12 .<br />
Wszystkie omówione wyżej mechanizmy podporządkowane są zasadniczemu<br />
celowi naszego nocnego życia psychicznego – zapewnieniu organizmowi niczym<br />
niezakłóconego snu.<br />
Przekonajmy się teraz, jak przybliżona przeze mnie wyżej teoria łączy się<br />
z postacią wesołka.<br />
Na początek pragnę przestrzec przed utożsamianiem analizy marzenia sennego<br />
z interpretacją występu wesołka. Co prawda na podobne umysłowe ćwiczenia<br />
mamy przyzwolenie samego Freuda - psychoanalizę uważał on bowiem za<br />
uniwersalny środek dla zrozumienia kultury. Dał temu wyraz chociażby w swej<br />
pracy o dowcipie 13 , gdzie szukał analogii między snem a dowcipem - i oczywiście<br />
je znajdował. Niemniej chciałabym, abyśmy mieli świadomość umowności budowania<br />
podobnych porównań.<br />
Postacią, która mieści się w kręgu moich rozważań jest wyjątkowy przykład<br />
błazna dworskiego – błazen wykształcony. Wyróżnia się on na tle powszednich<br />
wesołków dowcipem słownym; jego pracy nie wystarczają zwyczajne kuglarskie<br />
sztuczki, bawi dworzan zmyślnymi metaforami, wierszykami zaczerpniętymi od<br />
klasyków, nierzadko staje się najbliższym – nieoficjalnym - doradcą króla. Jest to<br />
obraz, rzecz jasna, wyidealizowany. Prawda przedstawia się nieco odmiennie.<br />
Błazen jako figura dworska to produkt średniowieczny, chociaż wzmianki<br />
o różnego rodzaju wesołkach znajdujemy już w źródłach starożytnych. Z XIV<br />
wieku docierają do nas informacje o pierwszych błaznach w Polsce – choćby<br />
o nieznanym z <strong>im</strong>ienia błaźnie na dworze Kaz<strong>im</strong>ierza Wielkiego. Z racji tego, iż<br />
przywędrowali oni do nas z Zachodu 14 możemy się domyślać, że ów urząd wykształcił<br />
się już kilka wieków wcześniej.<br />
Jak przedstawia się w tym czasie pejzaż społeczny, podpowiada nam Norbert<br />
Elias w swym świetnym dziele Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu.<br />
Według tego autora na przełomie wieków X, XI i XII zachodzi w Europie poważna<br />
zmiana struktury społecznej – przejście od społeczności plemiennych, do<br />
społeczeństwa feudalnego 15 . Wraz z wyprawami wojennymi rycerze poszerzają<br />
11 D. Danek, Psychoanalityczne sny w filmach Ingmara Bergmana, XI Festiwal Nauki, 23.09.2007.<br />
12 Z. Freud, Wstęp do psychoanalizy, s. 132.<br />
13 Z. Freud, Dowcip i jego stosunek do nieświadomości, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR,<br />
Warszawa 1993.<br />
14 Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska, Wiedza Powszechna, Warszawa 1972, hasło: „błazen”, s. 179-180.<br />
15 N. Elias, Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu, przeł. Tadeusz Zabłudowski, PIW, Warszawa<br />
1980, s. 319.
94 Ewa Zielińska<br />
swoje włości, zostają więc rozrzuceni na wielkich przestrzeniach i stają się panami<br />
w obrębie własnych ziem. By móc się bronić, wchodzą między sobą w rozmaite<br />
zależności lenne tworząc hierarchię, na której szczycie stoi król, na samym dole<br />
zaś nie posiadający własności chłop. Im więcej ziemi posiada właściciel zamku,<br />
tym potężniejsza jest jego pozycja, dlatego pod opiekę takiego możnowładcy<br />
ściągają biedniejsi rycerze i artyści.<br />
Odkąd nie wojna a administrowanie wielk<strong>im</strong>i połaciami ziemi staje się głównym<br />
obowiązkiem panów na zamkach, zmianie podlegają zachowania dworskie.<br />
Przebywanie ze sobą wielu jednostek, rycerzy, artystów i kobiet wysubtelnia obyczaje.<br />
I najwięksi rycerze powstrzymywać tu muszą swoje popędy. Co prawda<br />
rywalizują oni o kobiety z ludźmi niższymi od siebie pod względem socjalnym,<br />
ale kobiety mając w perspektywie kontakt z mężczyznami agresywnymi, którzy<br />
nierzadko używają pięści dla rozwiązywania sporów damsko – męskich albo<br />
z tak<strong>im</strong>i, którzy doceniają ich urodę, gładkość i opanowanie, skłonią się ku tym<br />
drug<strong>im</strong>. A największej powściągliwości w okazywaniu afektów – czy to agresji,<br />
czy seksualnych, wymaga z pewnością dwór królewski.<br />
W takiej, zarysowanej w dużym uproszczeniu, atmosferze działa błazen.<br />
Z jednej strony należy on do środowiska dworskiego - tak jak reszta tego towarzystwa<br />
musi być bacznym obserwatorem zachowań jednostek żyjących na dworze,<br />
gdzie – jak pisze Elias :<br />
Wartość człowieka ma swą realna podstawę nie w majątku i dochodach ani<br />
w dokonaniach lub umiejętnościach danej osoby, lecz w łasce, jaką się cieszy ona<br />
u króla, we wpływie, jaki wywiera na innych możnych, w znaczeniu, jakie przypada<br />
jej osobie w grze koterii dworskich. Wszystko to, łaska, wpływ, znaczenie, cała ta<br />
zawiła, niebezpieczna gra, w której stosowanie przemocy fizycznej i bezpośrednie<br />
wyładowanie afektów są zakazane i mogą mieć zgubne następstwa, wymaga od<br />
każdego uczestnika dalekowzrocznej przezorności, dokładnej znajomości każdego<br />
ze współuczestników i jego pozycji i notowań jego osoby na tabeli opinii dworskich,<br />
wymaga dokładnego różnicowania własnego zachowania, odpowiednio do<br />
tych notowań. Każde potknięcie, każdy fałszywy krok obniża w opinii dworskiej<br />
notowania tego, kto go popełnił16.<br />
Z drugiej strony błazen jest postacią marginesu społecznego, często utożsamiany<br />
bywa ze zwykłym głupkiem, choć przecież nierzadko posiada rodowód<br />
szlachecki, jak choćby nasz najsławniejszy błazen – Stańczyk.<br />
Na czym polega zatem wyjątkowa pozycja wesołka królewskiego i jak tę pozycję<br />
odzwierciedlają błazeńskie: atrybuty, występ i aparycja?<br />
Każdy gest wesołka, jego anegdoty oraz elementy i kolory stroju, pełne są znaczących<br />
treści, które odsyłać mogą, (choć, rzecz jasna, nie muszą) do wypartych,<br />
wysubl<strong>im</strong>owanych, wysubtelnionych – co nie oznacza nieobecnych – popędów<br />
dworzan, nie tylko seksualnych, lecz również tych związanych z ambicją posiadania<br />
władzy i zazdrości o potęgę królewskiej omnipotencji. Błazen może o nich<br />
16 Ibidem, s. 425.
Kukla, cep i ośle uszy, czyli występ błazna na królewsk<strong>im</strong> dworze...<br />
95<br />
wypowiadać szczerą, choć często zawoalowaną prawdę: Co u głuptaka w sercu to<br />
i na twarzy i na języku, czytamy o n<strong>im</strong> w Pochwale głupoty Erazma z Rotterdamu 17 .<br />
Błazen, żyjąc między ludźmi wyróżnionymi, ale też odseparowanymi od<br />
reszty społeczeństwa, przyjąć musi na swoje barki ogrom resentymentów, które<br />
w niższych warstwach społecznych, wśród ludzi niezgromadzonych na królewsk<strong>im</strong><br />
dworze, skutkują zepchnięciem na margines jednostek nieprzystających do<br />
pozostałych. I jak u niektórych członków tego marginesu jego strój wyrażać ma<br />
ową podłą pozycję. Dlatego kolor urzędowego kostiumu trefnisia nawiązywać<br />
ma, przewrotnie, do koloru szat królewskich, stąd często spotykana na przedstawieniach<br />
błazna purpura, której towarzyszy jednak barwa haniebna i mało poważana<br />
w tamtym czasie – żółć 18 .<br />
Błazeńskie szaty pozszywane są z wielu kawałków materiałów, czym przypominają<br />
„patchworkowe uniformy” ludzi obłąkanych 19 . Ubranie szaleńców<br />
mówi o ich pozycji, dodatkowo, przez swą obrzydliwość, podwójnie degraduje,<br />
u wesołków stanowi raczej kolejny z elementów budzących śmiech. Wiele charakterystycznych<br />
dla wyglądu wesołka cech zawiera w sobie podtekst seksualny.<br />
I tak „Kukla” 20 z „ośl<strong>im</strong>i uszami i wielk<strong>im</strong> czubem” 21 symbolizującym ośli ogon,<br />
pierwotne nakrycie głowy wesołka, które z czasem przybierze kształt trójrożnej<br />
czapki zakończonej dzwonkami, to nie tylko oznaka wszędobylstwa wesołka.<br />
Z pewnością podsłucha on każdą rozmowę i na to wskazują wielkie uszy, ale<br />
i przypomni o skrywanym życiu erotycznym dworzan, osioł od wieków stanowi<br />
bowiem symbol seksualnej rozwiązłości. Już w starożytności uświadomił nam to<br />
chociażby Apulejusz z Madaury w dziele Metamorfozy albo Złoty osioł 22 .<br />
Błazeńskie berło – często zastępowane cepem 23 , to laska zakończona bądź<br />
to głową błazna, bądź lusterkiem, bądź też całą błazeńską postacią wypinającą<br />
w stronę widzów swój - ucinający wszelkie sprzeciwy wobec żartów - zadek. Jako<br />
odpowiednik berła królewskiego jest oczywiście symbolem nadejścia króla dowcipów,<br />
odwróceniem powagi rzeczywistego władcy. Ale w lusterku błazeńsk<strong>im</strong><br />
przeglądać się mogą dworzanie, śmiech z błazna staje się wówczas śmiechem<br />
z samych siebie. I wreszcie błazeńskie berło utożsamiane bywa z kaduceuszem<br />
boga - trickstera – Hermesa. Trefniś, tak jak ten bohater greckiej mitologii, zajmuje<br />
miejsce między najlepszymi a resztą społeczeństwa, nie należy do żadnej<br />
17 Erazm z Rotterdamu, Pochwała głupoty, przeł. Edwin Jędrkiewicz, Zakład <strong>im</strong>. Ossolińskich –<br />
Wydawnictwo PAN, Wrocław 1953, s. 70.<br />
18 M. Wilska, Błazen na dworze Jagiellonów, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa<br />
1998, s. 207.<br />
19 Ibidem, s. 93.<br />
20 Staropolskie terminy oznaczające błazeńskie atrybuty – jak ‘kukla’ i ‘cep’ pojawiają się już w dziełach<br />
Mikołaja Reja. Por.: Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego, cz. II, oprac. Władysław Kuraszkiewicz,<br />
Wrocław 1971, s. 201.<br />
21 Ibidem, s. 56 i dalsze.<br />
22 Apulejusz z Madaury, Metamorfozy albo Złoty osioł, przeł. Edwin Jędrkiewicz, Zakład Narodowy<br />
<strong>im</strong>. Ossolińskich – Wydawnictwo, Warszawa 2005.<br />
23 M. Wilska Błazen na dworze Jagiellonów, s. 67-68.
96 Ewa Zielińska<br />
z grup, a jednocześnie z polecenia najwyższego boga (w przypadku błazna - króla)<br />
wypełnia w jego <strong>im</strong>ieniu najbardziej odpowiedzialne funkcje.<br />
Jakie zadania stoją zatem przed wesołkiem? W pierwszej kolejności zapewnia<br />
rozrywkę dworzanom na czele z królem i o tej roli nie można zapominać, ponieważ<br />
jest ona dla niego podstawowa. Opowiada dowcipy i anegdoty, które zresztą<br />
nie rzadko gdzieś wcześniej zasłyszał, w repertuarze średniowiecznych wesołków<br />
znajdują się przecież nawet Ezopowe bajki 24 . Ale podobną funkcję spełniają zwykli<br />
kuglarze i artyści, błazen znajduje się natomiast (przynajmniej na niektórych<br />
dworach) wysoko ponad n<strong>im</strong>i - o ile w ogóle można mówić o wysokiej pozycji<br />
wesołka.<br />
Wyjątkowa pozycja królewskiego trefnisia bierze się stąd, że jako jedyna postać<br />
na dworze ma prawo wypowiadać prawdę. Śmiech dworzan, który towarzyszy<br />
wypowiadaniu tej prawdy wynika z założeń o doskonałości struktury<br />
dworskiej – tak jakby z racji bycia dworzaninem czy królem jednostka zyskiwała<br />
na doskonałości. Mają oni zresztą prawo tak myśleć – stoją w końcu na szczycie<br />
hierarchii społecznej. Błazen sprowadza ich na chwilę na ziemię, pozwala pośmiać<br />
się z siebie nawzajem, „walnąć królowi prawdę prosto z mostu”, jak pisze<br />
Słowiński, a dla swej seksualności znaleźć ujście w śmiechu z niedwuznacznych<br />
dowcipów.<br />
Znana jest anegdota o tym, jak pewnego dnia Stańczyk po raz kolejny ograbiony<br />
został przez miejskich chuliganów. Król, Zygmunt Stary, u którego błazen<br />
ten był na urzędzie, śmiał się z nieporadności swojego wesołka. Wtedy urażony<br />
błazen zareplikował, iż „król był gorszym niedołęgą, gdyż pozwolił sobie przed<br />
laty wydrzeć Smoleńsk”25. Takich ripost nie brakowało ze strony wykształconych<br />
wesołków, a niełatwo wyobrazić sobie podobny żart w ustach innego dworzanina.<br />
Jak dobrze błazen wpisuje się w strukturę społeczną i jak bardzo jest tej strukturze<br />
potrzebny jako rozładowujący atmosferę wentyl bezpieczeństwa świadczy<br />
i to, że sam król za jego pośrednictwem krytykuje swych poddanych. Jaki strach<br />
odbija się wówczas w błazeńsk<strong>im</strong> lusterku!<br />
By podsumować – jak sen opierając się na jednostkowej biografii tworzy swój<br />
metaforyczny obraz wypowiadając w ten sposób prawdę o ludzkiej nieświadomości,<br />
tak błazen poprzez swój wygląd i anegdoty (często posługujące się alegorią<br />
zwierzęcą dla skrytykowania świata ludzi) obnaża prawdę ukrywaną przez<br />
króla i dworzan. Błazen może sobie pozwalać na tego typu <strong>im</strong>pertynencje, ponieważ<br />
jego niska pozycja społeczna, pozwala dworzanom tę prawdę zlekceważyć<br />
i wyśmiać mówiąc: „to tylko błazen”. A ile razy, co podkreśliłby Freud, budz<strong>im</strong>y<br />
się zlani potem i nie dopuszczając do siebie nocnego komunikatu naszej nieświadomości,<br />
mów<strong>im</strong>y: „na szczęście to był tylko sen”.<br />
24 L. Lepszy, Lud wesołków w dawnej Polsce, Wydawca - dr. W.L. Anczyca i Spółka, Kraków 1899, s. 57.<br />
25 M. Wilska Błazen na dworze Jagiellonów…, s.118.
Zuzanna Rataj<br />
Wykorzystywanie metod wywierania wpływu<br />
przez żebraków<br />
Transformacja ustrojowa wpłynęła na pojawienie się niepożądanych skutków<br />
społecznych i ekonomicznych. Doprowadziła do likwidacji miejsc pracy w licznych<br />
zakładach, a co za tym idzie – likwidacji hoteli robotniczych. Duża grupa<br />
osób znalazła się bez pracy i mieszkań, co spowodowało obniżenie się poziomu<br />
ich dotychczasowego życia, a w dalszej perspektywie ubóstwo i bezdomność.<br />
W konsekwencji tego osoby te musiały znaleźć sobie inne zajęcie pozwalające<br />
zdobywać środki potrzebne do życia. Nie wszyscy jednak potrafili się przekwalifikować<br />
i znaleźć zatrudnienie w nowych gałęziach przemysłu. W skutek tego<br />
na ulicach polskich miast zaczęły pojawiać się rzesze osób proszących o pomoc.<br />
Współcześnie żebractwo stało się zjawiskiem powszechnym i społecznie akceptowalnym,<br />
zwłaszcza w dużych miastach, czy metropoliach. Osoby proszące o datki<br />
zajmują miejsca, w których łatwo spotkać dużą liczbę przechodniów – potencjalnych<br />
ofiarodawców. Z badań prowadzonych przez K. Król wynika, że najczęściej<br />
wybieranymi miejscami do żebraczej praktyki jest centrum miasta (w 26% przypadków),<br />
dworce PKP i PKS (24,4%), ronda, duże skrzyżowania komunikacyjne<br />
i place przy kościołach (odpowiednio po 15,4% i 15,2%), a także bary szybkiej<br />
obsługi oraz parkingi przed supermarketami (po 9,1% i 9,0%) 1 .<br />
Badacze zajmujący się problematyką żebractwa, w o parciu o wyniki badań<br />
i obserwacji wyróżnili tzw. „figury żebracze”, które określają poszczególne cechy<br />
charakterystyczne dla danego typu żebraka. Najszerszego ich opisu dokonali<br />
S. Marmuszewski i J. Światłowski w artykule „Rola żebracza i jej ekspresja”.<br />
Autorzy uznają, że figury te są przede wszystk<strong>im</strong> „postaciami”, schematami<br />
1 K. Król, Struktura przestrzenna i społeczna zjawiska żebractwa w Polsce, [w:] FORUM o bezdomności<br />
bez lęku Rok I, pod red. Ł. Browarczyka , Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności, Gdańsk<br />
2008, s. 200.
98 Zuzanna Rataj<br />
poznawczymi pozwalającymi przechodniom w sposób całościowy, pom<strong>im</strong>o wielości<br />
znaków i odniesień, częstokroć intuicyjnie, uchwycić sens i znaczenie autoprezentacji<br />
żebraka 2 . K. Król w artykule „Współczesne socjotechniki żebracze”<br />
dokonała rozszerzenia stworzonej przez Marmuszewskiego i Światłowskiego typologii<br />
o pięć nowych figur. Do figur takich jak nikt, ofiara losu, kaleka, kwestarz,<br />
współczesny trędowaty, dziad, menel, żebrak okazjonalny i wędrowiec dodała figurę<br />
komunikacyjną, z rekwizytem, z kościołem w tle, figurę grajek uliczny oraz<br />
dziecko w różnych figurach żebraczych. W niniejszym artykule autorka posłuży<br />
się typologią stworzoną przez tych trzech autorów. Liczne figury możemy zaobserwować<br />
na ulicach polskich miast, jednak jak wskazują autorzy, nie możemy<br />
traktować ich jednoznacznie, gdyż postawy żebraków łączą w sobie często kilka<br />
elementów różnych figur.<br />
Omawiając typy żebraków autorzy publikacji dotyczących tego problemu<br />
zauważyli, że osoby żebrzące bardzo często wychodząc na ulicę przyjmują specyficzne<br />
postawy, gesty i ubiór w celu oddziaływania na przechodniów – jałmużników.<br />
W niniejszym artykule autorka spróbuje odpowiedzieć na pytanie, jakie<br />
metody wywierania wpływu są wykorzystywane przez żebraków w poszczególnych<br />
figurach żebraczych, jakie postawy przyjmują by skłonić innych do ofiarności,<br />
a także jak dokonują swojej autoprezentacji. W celu zrealizowania założonego<br />
problemu przeanalizowane zostaną wybrane figury pod względem ich cech charakterystycznych,<br />
odnoszących się do istniejących w literaturze metod wywierania<br />
wpływu.<br />
Odwoływanie się do emocji, empatii i altruizmu<br />
Pierwsza, najczęściej stosowana i zauważalna niemal we wszystkich figurach<br />
metoda odnosi się do wpływania na zachowanie jałmużników poprzez odwoływanie<br />
się do ich emocji, empatii i altruizmu. Postawy oparte na emocjach są<br />
bardziej powiązane z uczuciami i wartościami wyznawanymi przez nas, niż z naszym<br />
racjonalnym myśleniem o zaletach obiektu postawy. Nie są one wynikiem<br />
racjonalnej analizy, ani nie kierują się logiką, a próba zmiany tych wartości jest<br />
ich kwestionowaniem 3 .<br />
Żebracy przyjmując określone postawy starają się oddziaływać na emocje<br />
przechodniów, by wzbudzić w nich empatię i skłonić do ofiarności. Figury żebracze,<br />
w których odnajduje się tą technikę wywierania wpływu to ofiara losu,<br />
kaleka, kwestarz oraz figura z rekwizytem.<br />
2 S. Marmuszewski, J. Światłowski, Rola żebracza i jej ekspresja, [w:] Żebracy w Polsce, pod red.<br />
A. Bukowskiego, wyd. Baran i Suszczyński, Kraków 1995, s. 130-131.<br />
3 E. Aronson, T.D. Wilson, R.M. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań<br />
1997, s. 329.
Wykorzystywanie metod wywierania wpływu przez żebraków<br />
99<br />
Ofiara losu<br />
Charakterystycznym elementem, mającym wzbudzić poczucie żalu i litości<br />
wśród przechodniów w tej figurze jest posiadana tabliczka z danymi biograficznymi<br />
osoby – najczęściej jest to kawałek tektury z napisem drukowanymi literami 4 .<br />
Nie jest to jednakże życiorys zwykły, lecz wykaz plag i nieszczęść, jakie spadły na<br />
daną osobę 5 . Pozycja, jaką przybiera żebrzący jest bierna, kontakt z przechodniami<br />
min<strong>im</strong>alny. Cechy te powodują, że osoba taka postrzegana jest jako pokorna<br />
– spuszczona głowa, skulona postawa. Posiadana tabliczka ma spowodować<br />
uczucie żalu, współczucie i litość w stosunku do sytuacji, w jakiej znalazła się<br />
osoba przybierająca powyższą postawę. Podkreślenie nieszczęść, jakie spotkały<br />
proszącego ma wywołać poczucie obowiązku wsparcia osoby znajdującej się<br />
w sytuacji trudniejszej niż pozostałych przechodniów.<br />
Kaleka<br />
Figura ta, podobnie jak poprzednia odwołuje się do emocji. Jej cechami charakterystycznymi<br />
jest chęć ukazania wszystkich braków. Osoba ta niczego nie<br />
ukrywa, a najważniejszy element postawy stanowi brak rąk, nóg, czy biała laska<br />
w przypadku osoby niewidomej. Kaleka nie musi mieć przy sobie żadnej tabliczki,<br />
gdyż całą swoją postacią komunikuje, k<strong>im</strong> jest i dlaczego znalazł się na<br />
ulicy z prośbą o pomoc. Poprzez zagarnięcie jak największego obszaru, rozbicie<br />
uporządkowania przestrzeni społecznej, nie sposób przechodniom nie zwrócić<br />
uwagi na taką osobę 6 . Potencjalni ofiarodawcy zauważając kalekę odczuwają różne<br />
emocje, począwszy od współczucia, poprzez wstręt do lęku. Uczucia te mogą<br />
wpływać na jałmużników w różny sposób, ale przede wszystk<strong>im</strong> mają ich skłonić<br />
do wrzucenia datku, niesienia pomocy osobie niepełnosprawnej, niemogącej<br />
z powodu swoich braków, starać się o normalne zatrudnienie.<br />
Kwestarz<br />
Figura określana mianem kwestarza różni się od poprzednich ze względu na<br />
fakt, iż osoba prosząca o datki nie zbiera ich dla siebie. Jej podstawowym atrybutem<br />
jest tabliczka, na której znajduje się cel prośby. Jest to wykaz nieszczęść, które<br />
spotkały nie samego kwestarza, a osobę, w której <strong>im</strong>ieniu występuje. Sposób,<br />
w jaki odwołuje się do emocji jest różny od pozostałych. Fakt, że kwestarz występuje<br />
w <strong>im</strong>ieniu innej osoby wskazuje na jego uwrażliwienie na los i krzywdę<br />
innych. Podkreśla poprzez swoją działalność niezdolność do pozostawienia<br />
4 K. Król, Współczesne socjotechniki żebracze, [w:] FORUM o bezdomności bez lęku Rok I, pod red. Ł.<br />
Browarczyka, Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności, Gdańsk 2008, s. 213.<br />
5 S. Marmuszewski, J. Światłowski, Rola żebracza…, s. 132.<br />
6 Ibidem, s. 134.
100 Zuzanna Rataj<br />
samemu sobie kogoś, kogo dotknęło nieszczęście. Jest to jednocześnie apel do<br />
innych, o podobne, prospołeczne reakcje 7 . Jego działalność ma wywoływać pozytywne<br />
emocje, zwrócić uwagę na poświęcenie. Kwestarz jest osobą o zadbanym<br />
wyglądzie, przyzwoicie ubranym, co ma spowodować uwiarygodnienie jego<br />
osoby 8 .<br />
Figura z rekwizytem<br />
Figura z rekwizytem jest figurą, którą można zakwalifikować do dwóch technik<br />
wywierania wpływu. Podobnie jak poprzednie, odwołuje się ona do uczuć<br />
i emocji. W tym przypadku rekwizytem nie są przedmioty, a istoty żywe – dzieci<br />
i zwierzęta. To właśnie rekwizyt odgrywa tu pierwszoplanową rolę 9 . Jego zadaniem<br />
jest wywołać współczucie, wzbudzić refleksję wśród przechodniów, by zachęcić<br />
ich do ofiarności. Umiejscowienie rekwizytu na pierwszym planie wpływa<br />
na odczuwanie empatii i altruizmu pośród tych, którym nie jest obojętny los<br />
dziecka. Postać dziecka oddziałuje na przechodniów bardzo wyraziście – przywołuje<br />
instynkt macierzyński i opiekuńczy, zmusza do namysłu.<br />
Druga technika związana z tą figurą odwołuje się do metody opartej na sympatii<br />
i podobieństwie. Metoda ta polega na tym, iż odwołujemy się do pozytywnych<br />
działań, które mogą wywołać w przechodniach nić sympatii w stosunku<br />
do żebraka, ale także do podobieństwa, jakie łączy proszącego z pomagającym.<br />
Lub<strong>im</strong>y ludzi podobnych do nas samych, niezależnie od tego, czy podobieństwo<br />
dotyczy wyznawanych przekonań, cech osobowości i charakteru, stylu życia, czy<br />
doświadczeń życiowych 10 . I tak właśnie figura z rekwizytem poprzez wspomniane<br />
odwoływanie się do pozytywnych uczuć – chęci ukazania, jak ważny jest los<br />
osoby, dla której żebrak znajduje się na ulicy wzbudza sympatię. Ponadto osoba<br />
żebrząca, posiadająca jako rekwizyt małe dziecko wzbudza uczucie podobieństwa<br />
wśród przechodzących rodziców, którzy chętniej udzielą pomocy myśląc o swoich<br />
dzieciach. Podobna sytuacja zachodzi w przypadku zwierząt jako rekwizytu<br />
i ofiarodawców – właścicieli czworonogów.<br />
Żebrak okazjonalny<br />
Figura określana jako żebrak okazjonalny wyróżnia się od innych ze względu<br />
na posiadanie tabliczki podkreślającej tymczasowość swojego położenia. Jego<br />
ubiór – skromny, ale zadbany także podkreśla chwilowość bycia w trudnej sytuacji.<br />
Taki sposób ubioru wywołuje pozytywne skojarzenia, wzbudza sympatię, że<br />
pom<strong>im</strong>o znalezienia się w trudnej sytuacji osoba potrafi zadbać o swój wizerunek.<br />
7 Ibidem, s. 137.<br />
8 K. Król, op. cit, s. 215.<br />
9 Ibidem, s. 219.<br />
10 R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne,<br />
Gdański 1994, s. 161.
Wykorzystywanie metod wywierania wpływu przez żebraków<br />
101<br />
Żebrak okazjonalny poprzez posiadanie tabliczki informacyjnej odwołuje się<br />
do reguły podobieństwa. Osoba „zbierająca na leki” zwraca się do przechodniów<br />
podobnych sobie wiekiem. Z kolei osoby posiadające humorystyczne tabliczki,<br />
których na ulicach jest coraz więcej (np. zbieramy na podróż po rozum go głowy)<br />
zwracają się do osób młodych, z założenia rozumiejących ukryty cel, na który<br />
zbierane są datki.<br />
Grajek uliczny<br />
Grajek uliczny jest typem żebraka społecznie i kulturowo akceptowanego 11 .<br />
Postrzegany jest on, nie jako proszący o pomoc, ale jako zarabiający. Jego atrybutami<br />
są instrumenty muzyczne (np. gitara, akordeon, skrzypce). Gra kojarzona<br />
jest niekiedy ze świadczeniem usług. Figura ta dobrze komponuje się z przestrzenią<br />
uliczną, wzbudza dobre emocje, identyfikuje grajka z człowiekiem czynu 12 .<br />
Taki sposób zbierania pieniędzy wzbudza w przechodniach sympatię, a niekiedy<br />
nawet podziw.<br />
Kościół w tle<br />
Ostatnią figurą żebraczą związaną z metodą wywierania wpływu opartą na<br />
sympatii i podobieństwie jest figura kościół w tle. Umiejscowienie żebraka przy<br />
kościołach, w określone dni i godziny z góry określa grupę, do której skierowana<br />
jest prośba o pomoc. Są to osoby, które podobnie jak proszący, posiadający często<br />
także dewocjonalia, wyznają wartości chrześcijańskie. Wartości te wręcz nakazują<br />
wspierać biednych i potrzebujących. Osoby odwiedzające kościół chętniej<br />
udzielą pomocy proszącym w jego obrębie niż w innych częściach miasta. Czują<br />
się zobowiązane do pomocy podobnemu sobie.<br />
Komunikat perswazyjny<br />
Kolejną metodą wywierania wpływu zauważalną wśród żebrzących jest stosowanie<br />
komunikatu perswazyjnego opartego na argumentach. Jest to tzw. centralna<br />
strategia perswazji, która polega na tym, że ludzie analizują komunikat<br />
perswazyjny, uważnie słuchając i rozważając argumenty. Gdy są one logiczne<br />
i przekonujące to ludzie są podatni na perswazję 13 . Żebracy, którzy stosują tę metodę<br />
wchodzą w bezpośrednie interakcje z przechodniami, by móc przedstawić<br />
argumenty za udzieleniem <strong>im</strong> wsparcia. Metodę tę stosuje najczęściej żebrak<br />
określany jako Wędrowiec. Ten typ figury żebraczej spotykany jest najczęściej<br />
11 K. Król, op. cit, s. 219.<br />
12 Ibidem, s. 220.<br />
13 E. Aronson, T.D. Wilson, R.M. Akert, op. cit, s. 320.
102 Zuzanna Rataj<br />
na dworcach kolejowych i autobusowych, w pociągach, a także centrach miast.<br />
Wchodzi on w bezpośrednie relacje, podchodząc do potencjalnego jałmużnika<br />
w kilku słowach informuje go o powodach swojej prośby i jej rodzaju. Przyczyny<br />
prośby zawsze argumentuje, by wydała się ona przechodniowi logiczna i spójna.<br />
Przykładem takiej prośby może być stwierdzenie: „proszę o pieniądze na powrót<br />
do domu – zostałem okradziony”.<br />
Społeczny dowód słuszności<br />
Zasada społecznego dowodu słuszności głosi, że o tym, czy coś jest poprawne,<br />
czy nie decydujemy poprzez odwołanie się do tego, co myślą na dany temat inni<br />
ludzie. W szczególności ta zasada obowiązuje przy określaniu, jakie postępowanie<br />
jest poprawne, a jakie nie. Uważamy dane zachowanie w jakieś sytuacji za<br />
poprawne, o ile widz<strong>im</strong>y innych, którzy tak właśnie się zachowują 14 .<br />
Metoda opisana powyżej wykorzystywana jest przez żebraków bardzo często,<br />
niemalże każdego dnia. Polega ona na tym, że przystępując do procederu żebrania<br />
osoby takie same wrzucają do swoich pojemników na datki po kilka monet,<br />
i zawsze kilka z nich zostawiają, by przekonać przechodniów, że inni już wspomogli<br />
proszącego oraz, że takie zachowanie jest właściwe.<br />
Przedstawione przez autorkę figury żebracze, sposoby autoprezentacji oraz<br />
metody wywierania wpływu wykorzystywane przez proszących wskazują, że żebracy<br />
znajdujący się na ulicach polskich miast stosują wiele technik manipulacji<br />
i mają opracowane liczne sposoby wzbudzania litości w celu uzyskania datku.<br />
Jest to wynikiem procesu przystosowawczego do roli żebraczej, o czym należy<br />
pamiętać. Dlatego też należy zwrócić uwagę na ich autentyczność, a zamiast pomocy<br />
pieniężnej oferować pomoc materialną. Ofiarodawcy powinni pamiętać, że<br />
w sytuacji spowszednienia procederu żebractwa, ludzie n<strong>im</strong> zajmujący się będą<br />
uciekać się do nowych, niekiedy szokujących zachowań, które pomogą przekonać<br />
potencjalnych jałmużników do udzielenia <strong>im</strong> wsparcia.<br />
14 R. Cialdini, op. cit, s. 113-114.
Aleksandra Wojciechowska<br />
Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany<br />
do kobiet (na podstawie czasopisma „Twój Styl”)<br />
Celem artykułu jest językowa analiza wybranych reklam, zamieszczonych<br />
w miesięczniku „Twój Styl”. Mając na uwadze, że w 80 % grupą docelową tego<br />
czasopisma są kobiety, należy pamiętać, że perswazyjne komunikaty zostały<br />
stworzone z myślą o nich. Reklamy prasowe są jedną z najlepiej docierających do<br />
odbiorcy form komunikacji. Twórcy sztuki reklamowej osiągają maksymalizację<br />
pożądanych efektów perswazyjnych, wykorzystując różne rodzaje przekazu (za<br />
pośrednictwem słowa, wizualizacji, asocjacji, symboli kulturowych, które dają<br />
możliwość skutecznego zapamiętania reklamy przez odbiorców). Jednocześnie<br />
komunikat reklamowy staje się skuteczny, gdy zawiera perswazyjne elementy,<br />
takie jak: stosowanie stylu naukowego (Wzmacniająca baza wydłużająca rzęsy.<br />
2* więcej ceramidów R), zapożyczeń (z języka angielskiego: Miracle forever), liczb<br />
(Efekt: rzęsy wydłużone o 70 %), 2 os. liczby pojedynczej (Jesteś tego warta), stopniowania<br />
analitycznego (bardziej intensywna czerń Twoich rzęs).<br />
Celem tego krótkiego opracowania jest także ukazanie perswazji jako mechanizmu,<br />
który umiejętnie wpływa na wyobraźnię i podświadomość odbiorcy<br />
komunikatu.<br />
Czym jest perswazja? Leksem pochodzi z języka łacińskiego: persuasio<br />
i oznacza przekonanie, wiarę, opinię, przesąd1. Według Słownika języka polskiego<br />
pod redakcją W. Doroszewskiego, perswazja, to tłumaczenie komuś czegoś, przekonywanie<br />
kogoś o czym, perswadowanie oraz przekonanie, przeświadczenie, rozumienie2.<br />
Słownik współczesnej polszczyzny pod redakcją B. Dunaja definiuje<br />
1 I. Kamieńska-Szmaj, Propaganda, perswazja, manipulacja – próba uporządkowania pojęć, [w:]<br />
Manipulacja w języku, pod red. P. Krzyżanowski, P. Nowak, Wydawnictwo <strong>Uniwersytet</strong>u Marii Curie –<br />
Skłodowskiej, Lublin 2004, s. 19.<br />
2 Ibidem, s. 20.
104 Aleksandra Wojciechowska<br />
perswazję jako wpływanie na kogoś w celu skłonienia go, by w coś uwierzył3. Warto<br />
podkreślić, że na przestrzeni wieków powstało wiele interesujących prac na temat<br />
perswazji i jej roli w wywieraniu wpływu na odbiorcę. Od czasów Arystotelesa<br />
i klasycznej teorii retorycznej rozumienie terminu perswazji przez wielu językoznawców<br />
ulegało modyfikacjom. Współcześnie rozumiana jest jako wpływanie<br />
na przekonania odbiorcy za pomocą mowy przez oddziaływanie na jego rozum,<br />
wolę i emocje4. Podkreśla się istnienie funkcji perswazyjnej, apelatywnej, konatywnej,<br />
nakłaniającej, dyrektywnej, których celem jest wywieranie wpływu na adresatów<br />
reklamy5.<br />
Możliwość skutecznego zapamiętania i skala siły oddziaływania na konsumentki,<br />
to ważne cechy, na które uwagę powinni zwracać twórcy sztuki reklamowej,<br />
aby uzyskać maksymalizację pożądanych efektów perswazyjnych 6 .<br />
W ostatnich latach, aby zdobyć określonych odbiorców, twórcy reklam proponują<br />
wciąż coraz więcej elementów wykorzystujących urok, czar i zmysłowość, co się<br />
przyczynia do kreowania masowej wyobraźni nabywców. Widać wyraźnie na<br />
różnych poziomach komunikacji wzmożone wykorzystywanie zmysłów i erotyki.<br />
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie rozwój niektórych rynków, na<br />
przykład kosmetyków do pielęgnacji ciała lub bielizny osobistej, które dostarczają<br />
wyraźnych bodźców do utrwalenia się gry zmysłów jako sposobu komunikowania<br />
się 7 .<br />
Odwołując się do powyższej wypowiedzi, przyjrzyjmy się pierwszemu komunikatowi<br />
reklamowemu zamieszczonemu w czasopiśmie „Twój Styl”.<br />
Nagłówek: Armani Code<br />
Slogan: tajemniczy kod kobiety<br />
Komunikat reklamowy, skierowany głównie do kobiet, jest krótki, dzięki<br />
czemu zostaje szybciej zapamiętany niż slogany innych produktów. Tajemniczy<br />
kod kobiety –poprzez zastosowanie leksemu tajemniczy to przekaz perswazyjny.<br />
Coś, co jest tajemnicze, przykuwa uwagę i rozbudza ciekawość, a także prowokuje<br />
do kupna danego produktu. Przymiotnik - tajemniczy to kryjący tajemnicę,<br />
okryty, zagadkowy, niepojęty, nieodgadniony.8 Połączenie rzeczowników – kod<br />
kobiety - powoduje pragnienie posiadania takiego kodu, który złamie wszystkie<br />
męskie serca. Według słownika pod red. M. Szymczaka, kod to system umownych<br />
sygnałów, używany do przekazywania informacji.9 Natomiast kod kobiety,<br />
3 Na plan pierwszy definicji wysuwa się element semantyczny, w dalszej części zaś przekonywanie<br />
i tłumaczenie, Ibidem, s. 20.<br />
4 Ibidem.<br />
5 Ibidem, s. 20 – 21.<br />
6 Por. A. Benedikt, Reklama jako proces komunikacji, Wydawnictwo Astrum, Wrocław 2004,<br />
s. 144 – 158.<br />
7 Ibidem, s.144.<br />
8 Słownik języka polskiego, pod red. M. Szymczaka, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa<br />
1989, t. III, s. 473.<br />
9 Słownik języka polskiego…, t. I, s. 946.
Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany do kobiet<br />
105<br />
czyli kod kobiecy oznacza odnoszący się do kobiety, właściwy, typowy dla niej.10<br />
Obydwa rzeczowniki w danej łączliwości wyrazowej należy rozumieć jako system<br />
sygnałów, typowy tylko i wyłącznie dla płci pięknej, za pomocą, którego<br />
zostanie przekazana informacja. Reklama G. Armaniego wyróżnia się estetyką,<br />
a także zagadkowością, która przemawia do podświadomości większości kobiet.<br />
Najważniejszy jest przekaz wizualny, na centralnym planie znajduje się kobieta,<br />
w tle zaś mężczyzna, który patrzy w jej stronę.<br />
Według Słownika symboli Władysława Kopalińskiego piękna kobieta symbolizuje<br />
wcielenie czaru, kuszenia, wdzięku 11 . Bywa również przedmiotem pożądania<br />
podglądającego ją mężczyzny 12 . Może być uwodzicielką, niszcząca mężczyzn, którzy<br />
jej pożądają, a także wampem, wabiącym swą demoniczną urodą, aby doprowadzić<br />
„płeć silniejszą” do zguby 13 . Połączenie wyrazowe tajemniczy kod kobiety - jest zaproszeniem<br />
do świata kodów także mody G. Armaniego, świata harmonii zbudowanej<br />
na umiejętnym operowaniu kontrastami. Intensywne spojrzenie i lekki<br />
półuśmiech, subtelny ruch bioder Mini Anden i dumnie wyprostowane ramiona<br />
– wszystko to składa się na fascynujący kod kobiecego wdzięku 14 .<br />
Przejdźmy do drugiego komunikatu reklamowego, zamieszczonego w czasopiśmie<br />
„Twój Styl”:<br />
Nagłówek: Miracle forever<br />
Slogan: Uchwyć ulotną chwilę<br />
Przekaz reklamowy jest krótki, (podobnie jak w reklamie perfum<br />
G. Armatniego), dzięki czemu zostaje szybciej zapamiętany15. Slogan: Uchwyć<br />
ulotną chwilę jest perswazyjny. Perswazyjność buduje użycie czasownika uchwyć,<br />
który wskazuje na dynamikę przekazu. Połączenie przymiotnika ulotną z rzeczownikiem<br />
chwilę podkreśla wyjątkowość danej sytuacji. Według słownika pod<br />
red. M. Szymczaka ulotny to łatwo się ulatniający, rozwiewający się w powietrzu.<br />
To ulotna woń perfum i przenośnie znaczenie: ulotne chwile szczęścia.16 Chwycić<br />
to brać, ujmować kogoś, coś szybko np. rękami, łapać. Chwytać coś – dostrzegać<br />
i przedstawiać coś bezpośrednio, w trakcie, gdy się coś dzieje.17 Chwila zaś oznacza<br />
10 Ibidem, s. 944.<br />
11 W. Kopaliński, Słownik symboli, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2006, s. 145.<br />
12 Ibidem, s. 145 -146.<br />
13 Ibidem, s. 145- 146.<br />
14 Patrząc na modelkę, reklamującą perfumy można pomyśleć o seksownej i nieco tajemniczej kobiecie,<br />
która powoli uchyla przed mężczyzną kolejne zasłony. Modelka jest również uwodzicielska, ale jej seksapil<br />
pozostaje w sferze domysłów. Nie musi czynić zbyt wiele, aby wywrzeć piorunujące wrażenie. Ten schemat<br />
odzwierciedla idealnie czarna suknia, wybrana do kampanii reklamowej. Z przodu skromna, z tyłu odważnie<br />
wydekoltowana. Jest ona tylko pozornie prosta. Od razu pozostaje w pamięci.<br />
15 Warto zauważyć, że krótkość komunikatów reklamowych może mieć co najmniej dwie przyczyny,<br />
pierwsza – zostają szybciej zapamiętane przez odbiorcę, druga – język charakteryzuje się dążeniem do<br />
ekonomii, skrótu, pragmatyzmu.<br />
16 Słownik języka polskiego…, s. 595.<br />
17 Ibidem, s. 286.
106 Aleksandra Wojciechowska<br />
maleńką cząsteczkę czasu, moment.18 Znaczy to, że uchwyć ulotną chwilę można<br />
odczytać jako zatrzymaj i przeżyj ten właśnie jedyny moment, doznaj szczęścia<br />
dokładnie w tym momencie. Perswazyjnym mechanizmem jest także zastosowanie<br />
2. osoby liczby pojedynczej, komunikat skierowany do ,,ty” powoduje,<br />
że odbiorca czuje się wyjątkowo. Na uwagę zasługuje nagłówek: miracle forever,<br />
oznaczający cudownie na zawsze. Wykładnikiem perswazyjnym jest zapożyczenie<br />
z języka angielskiego. Według słownika pod red. M. Szymczaka zawsze to przez<br />
cały czas, który się ogarnia myślą, wciąż, stale, nieustannie, na zawsze – na cały<br />
czas dający się przewidzieć, na stałe, w sposób ostateczny.19 Cudownie to przysłówek<br />
oznaczający bardzo piękny, niezwykły, zachwycający, wspaniały, godny podziwu,<br />
nadzwyczajny.20 Całość komunikatu można zatem odczytać jako: zatrzymaj<br />
na zawsze te piękne chwile, co trafia do podświadomości potencjalnego odbiorcy.<br />
Podobnie jak w reklamie perfum G. Armaniego najważniejszy jest przekaz wizualny,<br />
na którego centralnym planie znajduje się uśmiechnięta kobieta, co wywołuje<br />
optymizm i pozytywne uczucia, konotacje u adresata przekazu reklamowego.<br />
Następny komunikat reklamowy:<br />
Nagłówek: Lore’al<br />
Slogan 1: Spektakularnie długie, kruczoczarne rzęsy!<br />
Slogan 2: ,,Moja maskara nie uznaje kompromisów” - Natalie Imbruglia<br />
Slogan 3: Ponieważ jesteś tego warta.<br />
Tekst: Krok 1<br />
Wzmacniająca baza wydłużająca rzęsy. 2x więcej ceramidów R.<br />
Efekt: rzęsy wydłużone o 70 %<br />
Krok 2<br />
Po raz pierwszy kolor z czystym pigmentem węglowym.<br />
Rezultat: bardziej intensywna czerń Twoich rzęs.<br />
Początek komunikatu stanowi nazwa marki danego produktu – Lore’al. Jest<br />
ona napisana większą czcionką, co powoduje jej wyróżnienie i w konsekwencji<br />
szybsze zapamiętanie. Poniżej znajduje się przekaz:<br />
Krok 1: Wzmacniająca baza wydłużająca rzęsy. 2x więcej ceramidów<br />
R., Efekt: rzęsy wydłużone o 70 %. Komunikat pod względem językowym jest<br />
perswazyjny, ponieważ używanie elementów stylu naukowego w tekstach reklamowych<br />
jest skuteczne. Tekst: 2 * więcej ceramidów R, świadczy o tym, że przeciętnego<br />
odbiorcy nie interesuje, czym tak naprawdę są ceramidy R, ale osoba<br />
czytająca dany tekst, podświadomie wie, że jest to ważny i potrzebny składnik,<br />
który pozwala wydłużyć rzęsy. Brzmi naukowo, dlatego też posiada zapewne<br />
niezwykłe właściwości. Poza tym, przekaz został wzmocniony poprzez zastosowanie<br />
leksemów: 2 razy więcej, to znaczy więcej niż zwykle, co podkreśla<br />
18 Ibidem, s. 285.<br />
19 Słownik języka polskiego…, t. III, s. 978.<br />
20 Słownik języka polskiego…, t. I, s. 314.
Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany do kobiet<br />
107<br />
wyjątkowość produktu. Używanie w komunikatach reklamowych – liczb działa<br />
także<br />
w sposób perswazyjny. Tekst: rzęsy wydłużone o 70 % jest zdecydowanie<br />
bardziej wiarygodny niż tekst: rzęsy wydłużone o 100%, ponieważ efekt<br />
może być realny, a przez co autorytatywny jest wizerunek marki.<br />
Krok 2: Po raz pierwszy kolor z czystym pigmentem węglowym. Rezultat:<br />
bardziej intensywna czerń Tw oich rzęs. Powyższy komunikat jest perswazyjny.<br />
Wypowiedź: po raz pierwszy świadczy o innowacyjności, oryginalności produktu,<br />
zaś: czyste pigmenty węglowe, zdecydowanie ukazują zastosowanie stylu naukowego<br />
w reklamie i analogicznie jak w komunikacie pierwszym, sprawia, że treść<br />
przekazu jest wiarygodna. Leksemy: bardziej intensywna czerń stanowią hiperbolę,<br />
która została zastosowana w sposób celowy, intencjonalny. Stopniowanie<br />
analityczne: bardziej intensywna, jak pisze J. Bralczyk przemawia nieporównywalnie<br />
lepiej do podświadomości odbiorcy, niż użycie stopnia równego, czy<br />
najwyższego 21 .<br />
Slogan 1 Spektakularnie długie, kruczoczarne rzęsy! Przekaz składa się<br />
z dwóch przymiotników: długie, kruczoczarne, przysłówka: spektakularnie i rzeczownika:<br />
rzęsy. Oba przymiotniki mają pozytywne konotacje: kruczoczarne, to<br />
ciemniejsze niż czarne, a przecież czerń jest najciemniejszym kolorem, natomiast<br />
rzęsy, stanowią symbol kobiecości. Według wspomnianego słownika – spektakularny<br />
to inaczej mający charakter, rzucający się w oczy, pokazowy.22 Należy dany<br />
komunikat rozumieć następująco: Rzucające się w oczy, długie, kruczoczarne<br />
rzęsy. Użycie przysłówka – spektakularnie powoduje, że slogan odbierany jest<br />
emocjonalnie silniej niż przez użycie leksemu – widowiskowo. Poza tym, w sloganie<br />
numer 1 opuszczono za<strong>im</strong>ek i formę czasownikową, a całość wyrażona została<br />
wykrzyknieniem, które może symbolizować zdziwienie, że rzęsy naprawdę<br />
mogą być długie i kruczoczarne. Dodając do obu przymiotników ekspresywny –<br />
przysłówek spektakularnie powoduje powstanie silnych emocji, które mogą spowodować<br />
chęć pozytywnego wartościowania produktu.<br />
W komunikacie kolor czarny sugeruje, że mowa jest o produkcie luksusowym,<br />
wyrafinowanym, ponieważ barwa ta, jak przytacza M. Laszczak, zarezerwowana<br />
jest dla najlepszych wyrobów 23 . Kruczoczarne - mogą oznaczać tyle, co<br />
niewiarygodnie czarne. Wiadomo nie od dziś, że kobiety posiadające długie rzęsy<br />
czy długie nogi uważane są za bardziej atrakcyjne od innych. Dużą rolę w tak<strong>im</strong><br />
postrzeganiu kobiet odgrywa oczywiście stereotyp kobiety - uwodzicielki.<br />
W dalszej części komunikatu znajduje się wypowiedź Natalie Imbruglii:<br />
Slogan 2 ,,Moja maskara nie uznaje kompromisów”. Już sam fakt, że słowa wypowiada<br />
znana piosenkarka i modelka powoduje wzbudzenie emocji, które przyczyniają<br />
się do pozytywnego wartościowania produktu. Dla niektórych kobiet<br />
modelka jest autorytetem, symbolem piękna i wdzięku, dlatego też odbiorca da-<br />
21 J. Bralczyk, Język na sprzedaż, Oficyna Wydawnicza Branta, Warszawa - Bydgoszcz 2000, s. 79.<br />
22 Słownik języka polskiego…, t. III, s. 285.<br />
23 M. Laszczak, Psychologia przekazu reklamowego, Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu,<br />
Kraków 1998, s. 155.
108 Aleksandra Wojciechowska<br />
nej reklamy chętnie dokona zakupu maskary Double Extension, ponieważ w pewnym<br />
stopniu identyfikuje się ze swo<strong>im</strong> autorytetem. Powoływanie się na autorytet<br />
jest mechanizmem bardzo często używanym w reklamie, przez co produkt staje<br />
się wiarygodny.<br />
W komunikacie znamienne jest zastosowanie za<strong>im</strong>ka dzierżawczego moja,<br />
który wskazuje na posiadanie i przyporządkowanie. Użycie tej części mowy<br />
charakteryzuje ogólnie każdy przekaz perswazyjny. Tekst: Maskara nie uznaje<br />
kompromisów, znaczy tyle, że odbiorca, używając tego produktu również ich<br />
nie uznaje, przez co jest postrzegany, jako osoba z charakterem. Treść: Maskara<br />
nieuznająca kompromisów – jest celowym zabiegiem stylistycznym, to personifikacja,<br />
dzięki której slogan staje się perswazyjny. Bardzo ważną rolę odgrywa<br />
slogan 3 Ponieważ jesteś tego warta. Wypowiedzenie zostało skonstruowane tak,<br />
aby zachęciło do działania. Użycie drugiej osoby liczby pojedynczej – jesteś - powoduje,<br />
że komunikat skierowany jest do ,,ty”(odbiorcy), sprawia, iż czuje się on<br />
wyróżniony, ponieważ została zauważona jego indywidualność i unikatowość.<br />
Wypowiedzenie: Moja maskara nie uznaje kompromisów od razu kieruje asocjacje<br />
do pytania: A twoja? Czy twoja maskara uznaje kompromisy? Zwrot „być<br />
wartym czegoś” wzmacnia emocjonalność, ekspresywność sloganu, ponieważ,<br />
według M. Szymczaka, być wartym czegoś znaczy być wyjątkowym, k<strong>im</strong>ś szczególnym.<br />
24 Ktoś, a raczej Natalie Imbruglia radzi, abym doceniła siebie i skorzystała<br />
z danego produktu, ponieważ naprawdę jestem tego warta.<br />
Kolejny komunikat reklamowy zamieszczony w miesięczniku „Twój Styl”<br />
przedstawia się następująco:<br />
Slogan: Mocne wejście<br />
Treść: Clinique high <strong>im</strong>pact mascara<br />
W porównaniu z reklamą tuszu do rzęs Lore’al - komunikat reklamowy<br />
marki Clinique jest o wiele krótszy. Brak tutaj nagłówka, natomiast obecny jest<br />
perswazyjny slogan: mocne wejście. Według M. Szymczaka mocny to odznaczający<br />
się dużą siłą, mocą, potężny, energiczny, to również poczucie się pewnie<br />
w danej sytuacji życiowej, odznaczanie się dużą intensywnością, wytrzymały, solidny,<br />
wyrazisty.25 Wejście natomiast oznacza miejsce, którym się wchodzi do jakiegoś<br />
pomieszczenia.26 Cały komunikat reklamowy można zatem odczytać w taki<br />
sposób, iż po użyciu danego produktu nasze pewne, energiczne wejście będzie<br />
niezapomniane, wywierające wrażenie. Korzystając z definicji słownika pod red.<br />
M. Szymczaka – mocny to wytrzymały, solidny, wyrazisty - takie skojarzenia<br />
o produkcie pojawiają się w umysłach odbiorców reklamy, co świadczy o perswazyjności<br />
komunikatu.<br />
Warto zwrócić uwagę na treść przekazu: Clinique high <strong>im</strong>pact mascara, która<br />
oznacza: wysoko uderzająca (mierząca) maskara. Mierzyć wysoko to mieć wielkie<br />
24 Słownik języka polskiego… , t. III, s. 660.<br />
25 Słownik języka polskiego…, t. I, s. 197 – 198.<br />
26 Słownik języka polskiego…, t. III, s. 674.
Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany do kobiet<br />
109<br />
ambicje, aspiracje. 27 Powyższa informacja wskazuje, kto jest potencjalną grupą<br />
docelową: ambitne kobiety, posiadające wysokie aspiracje, pragnące wywrzeć<br />
niezapomniane wrażenie. Podobnie jak w pozostałych reklamach umieszczonych<br />
w „Two<strong>im</strong> Stylu” najważniejszy jest przekaz wizualny, na którego centralnym planie<br />
znajdują się czarna, wysoka szpilka a obok niej tusz do rzęs marki Clinique<br />
- oba przedmioty symbolizują kobiecość.<br />
Podsumowując, należy stwierdzić, że funkcja perswazyjna jest szczególnym<br />
rodzajem funkcji konatywnej ujawniającej się i silnie działającej w prasowych<br />
komunikatach reklamowych zamieszczonych w miesięczniku „Twój Styl”.<br />
Jednocześnie warto zauważyć, że mechanizm działania perswazji nie odbywa<br />
się w formie bezpośredniego rozkazu, lecz umiejętnego wpływu na odbiorcę,<br />
na przykład za pomocą: „słów kluczy”, stosowania stylu naukowego, terminów<br />
pochodzenia obcojęzycznego, zapożyczeń, liczb, konstruowania przekazu skierowanego<br />
do „ty”, stopniowania, odwoływania się do symboli kolektywnych<br />
i powoływania się na autorytet. W konstruowaniu perswazyjnego komunikatu<br />
twórcy reklam wykorzystują metodę utajoną i pośrednią, tak iż w wypowiedzi dominuje<br />
z pozoru inna niż konatywna funkcja językowa (np. funkcja estetyczna, poznawcza,<br />
emotywna itp.)28. Poza tym, reklama prasowa jest skutecznym rodzajem<br />
komunikacji, obejmującej transmisję informacji, percepcję przekazu, oddziaływanie<br />
na konsumenta, interakcję będącą składnikiem procesu poznawczego<br />
i społecznego29.<br />
27 Ibidem, s. 160.<br />
28 I. Kamińska – Szmaj, op. cit., s. 21.<br />
29 A. Benedikt, op. cit., s. 31.
Katarzyna Wozinska<br />
<strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong>. Perspektywa prenatalna<br />
Podstawowe pytanie, na które odpowiada poniższy wywód, brzmi: czy<br />
i w jaki sposób możemy postrzegać homo <strong>communicativus</strong> w dziecku prenatalnym?<br />
Wciąż jednak, kiedy mowa o życiu prenatalnym człowieka, trudno nie<br />
trafić na spory opór. W tym miejscu pragnę wyjaśnić, że artykuł nie porusza zagadnień<br />
etycznych, a psychologiczne, podparte wiedzą biologiczną i medyczną.<br />
Dylematy słownikowe proponuję rozwiązać, przyjmując następujące definicje:<br />
człowiek w okresie prenatalnym to przedstawiciel gatunku homo sapiens sapiens<br />
na wewnątrzmacicznym etapie swego życia i rozwoju ontogenetycznego. Jest to<br />
odrębny od matki organizm żywy. Jako że jest to również potomek dwojga dorosłych,<br />
konkretnych rodziców, zamiennie używa się terminu dziecko. W medycynie<br />
przyjmuje się linie demarkacyjne, określając kolejne etapy życia prenatalnego<br />
jako zygotyczny, embrionalny i płodowy. Poniżej proponuję uogólniony, nowy<br />
w polskiej literaturze termin: prenat1.<br />
Nauki prenatalne są bardzo młode, uzależnione od rozwoju specjalistycznej<br />
aparatury. Aparaty USG pojawiły się w latach 70-tych w wysoko rozwiniętych<br />
krajach. Bez przesady można powiedzieć, że przez tysiące lat nie wiedzieliśmy<br />
niemal nic o funkcjonowaniu rzeczywistości łona i samego prenata. Pewne ślady<br />
wątków prenatalnych można odnaleźć w historii kultury i obyczajowości2, niemniej<br />
opis naukowy jest dostępny od niedawna, podobnie opis uwzględniający<br />
perspektywę i interaktywność dziecka w łonie matki.<br />
1 Ang. prenate to coraz bardziej powszechny termin, odnoszący się do człowieka na etapie rozwoju<br />
wewnątrzłonowego. Użycie go pozwala ominąć kontrowersje związane z nazewnictwem, a jednocześnie<br />
w większym stopniu wyraża podmiotowość istoty ludzkiej, co w kontekście komunikacji ma duże znaczenie.<br />
2 L. Janus, The Expression of Pre- and Perinatal Experience in Cultural Phenomena, [w:] “Pre- and Peri-<br />
Natal Psychology”, nr 5, s. 203-220.
112 Katarzyna Wozinska<br />
Brak wiedzy naukowej nie przeszkodził ludzkości w rozwinięciu mądrych<br />
metod kulturowej adaptacji do wymagań ciąży – wymagań matki oraz wymagań<br />
dziecka (np. potrzeba diety, spokoju, typu muzyki, jaki powinien otaczać matkę).<br />
Wpływy matczynych emocji na rozwój dziecka opisywali już Arystoteles, a potem<br />
Leonardo da Vinci. Ten pierwszy użył zresztą metafory, że dziecko niczym roślina<br />
zasadzona korzeniami w glebie, czerpie przeżycia matki3. Z perspektywy dzisiejszej<br />
wiedzy o oddziaływaniu na prenata tzw. kąpieli hormonalnych (efekty są<br />
szczególnie wyraźne np. w przypadku matek cierpiących na depresję4), możemy<br />
uznać, że była to bardzo trafne ujęcie.<br />
Zdefiniujmy kontakt jako styk, bezpośrednią interakcję; interakcję jako wzajemne<br />
oddziaływanie lub wpływ; komunikację jako transfer wiadomości, sygnału,<br />
znaczenia przy istnieniu wspólnego kodu nadawcy i odbiorcy5. Bez wątpienia<br />
w przypadku pary podmiotów: ciężarnej kobiety i noszonego przez nią dziecka,<br />
mamy do czynienia z kontaktem i komunikacją. Ich charakter jest jednak bardzo<br />
szczególny. Wyjątkowość opiera się m.in. na udziale ciała i jego niezależnych<br />
od woli matki procesów w transferze i odbieraniu sygnałów, znacznie zwiększonym<br />
w stosunku do komunikacji późniejszej, postnatalnej. O specyfice świadczy<br />
też duocentryzm6 (dwa podmioty są jednoczesnymi odbiorcami wszelkich<br />
sygnałów). Co więcej, olbrzymie i płynne tempo rozwoju prenatalnego sprawia,<br />
że zmiany w zakresie możliwości komunikacyjnych następują bardzo prędko,<br />
a momentu dostępności nowych form nie można jasno, punktualnie określić.<br />
Linie demarkacyjne są bardzo umowne. Wzrost kompetencji dobrze ilustruje<br />
tempo fizycznego wzrostu. Od narodzin do śmierci człowiek rośnie 24 – krotnie.<br />
Od poczęcia do porodu prenat powiększa się 11 mln razy.<br />
Z całą pewnością od początku życia prenat jest reaktywny, dostosowuje się<br />
do warunków otoczenia. Mówi się o tym, że również je kształtuje, wywołując<br />
np. wydzielanie hormonów. Stopniowo staje się coraz bardziej interaktywny.<br />
O ile to on w całości jest nadawcą i odbiorcą sygnałów, o tyle ze strony matki<br />
od samego początku pozostaje w kontakcie współpracujące z n<strong>im</strong> jej ciało.<br />
Spójrzmy jednak na człowieka holistycznie7. Jeżeli ciało – to i sama matka na<br />
poziomie bardzo elementarnym i fizjologicznym. Również jej świadome odnoszenie<br />
się do poczętego dziecka, jako znajdujące odbicie np. w reakcjach<br />
hormonalnych, napięciu nerwowym, współtworzy jego środowisko życia od<br />
samego początku. Uzyskane tą drogą informacje pozwalają na przystosowanie<br />
ścieżki rozwoju osobniczego. Ponadto stanowią pierwsze i być może najważniejsze<br />
ze względu na swój „globalny” charakter doświadczenia, zapisywane<br />
3 D. Kornas-Biela, Wokół początków życia ludzkiego, Warszawa 2004.<br />
4 D. Kornas-Biela, Pedagogika prenatalna, Lublin 2009, s. 72; Lipton Bruce H., Maternal Emotions and<br />
Human Development, http://birthpsychology.com/lifebefore/early8.html, pobrano 20.11.09.<br />
5 Dale G. Leathers. Komunikacja niewerbalna, Warszawa 2007.<br />
6 Mac Freeman, cyt. za: D. Kornas-Biela, Pedagogika…, s.123.<br />
7 J.I. Kepner, Ciało w procesie psychoterapii Gestalt, Warszawa 1991.
<strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong>. Perspektywa prenatalna<br />
113<br />
w tzw. pamięci komórkowej oraz pamięci przedwerbalnej, prawopółkulowej8.<br />
Komunikacja poprzez funkcje fizjologiczne – brzmi to nieco egzotycznie. Jednak<br />
należy pamiętać, że ciało matki jest powiązane z dzieckiem. Te dwa podmioty<br />
podlegają dopiero stopniowej separacji: fizycznej i psychicznej, która trwa jeszcze<br />
lata po narodzinach. David Chamberlain określił powyższy sposób komunikowania<br />
jako elementarny, uniwersalny ludzki język9.<br />
Odkąd dziecko jest na tyle duże, że matka czuje jego ruchy (bo porusza się<br />
ono już od pierwszego miesiąca rozwoju), a zmysły dziecka stają się coraz czulsze,<br />
oprócz komunikatów związanych z przekazem fizjologicznym matka otrzymuje<br />
szansę na skomplikowanie komunikacji społecznej między n<strong>im</strong>i. W tym<br />
miejscu warto przytoczyć niektóre fakty dotyczące rozwoju10, jako obrazujące<br />
poszerzanie się wachlarza form kontaktu. Układ nerwowy kształtuje się już od<br />
13. dnia rozwoju prenatalnego, w 4. tygodniu dzieli się mózg oraz pojawiają się<br />
skurcze serca. W 41. dniu zaobserwowano pierwsze odruchy nerwowe, w 43. -<br />
pierwsze fale mózgowe, w 7. tygodniu życia dziecko połaskotane w wargi wykonuje<br />
zwrot tułowia. W 9. tygodniu również dłonie czy powieki są wrażliwe na<br />
dotyk, ale przeważają reakcje uogólnione całego ciała. Zapis EEG wskazuje na<br />
różnice osobnicze. W 2-3. miesiącu występuje bardzo wiele typowych dla gatunku<br />
ruchów: do 16 tygodnia odnotowano 20 tys. rozmaitych typów ruchu dziennie.<br />
Zdrowe dziecko rzadko trwa w bezruchu dłużej niż 10 minut. W 3. miesiącu<br />
mamy już do czynienia z aktywnością mózgu poprzez wchodzenie w charakterystyczne<br />
fazy snu i czuwania. W 4. miesiącu prenat przeciwstawia się naciskowi,<br />
protestuje, gdy spotka się z nieprzyjemnymi dla siebie bodźcami, ćwiczy zmysł<br />
równowagi. Co jednak dla komunikacji najbardziej istotne, wiemy dziś, że w tym<br />
czasie zaczyna funkcjonować układ słuchowy11. Rozpoczyna się nauka typowych<br />
dla rodz<strong>im</strong>ego języka częstotliwości, rytmu, intonacji, głosek. Od 5 miesiąca<br />
matka może już dziecko stymulować, poprawiać itp., ponieważ czuje jego ruchy,<br />
a nawet czkawkę. Kubki smakowe są wówczas aktywne chemicznie. W 6. miesiącu<br />
dziecko może się obudzić pod wpływem hałasu czy nagłego ruchu. Otwiera<br />
się szpara powiekowa, a dziecko rusza gałka oczną, reaguje na światło. W ostatn<strong>im</strong><br />
trymestrze ciąży można zaobserwować u prenata wszystkie typowo ludzkie<br />
reakcje m<strong>im</strong>iczne.<br />
Widać zatem, że odbieranie bodźców-sygnałów i odpowiadanie na nie,<br />
a także sygnalizowanie własnych potrzeb i preferencji, są funkcjami dostępnymi<br />
bardzo wcześnie w rozwoju człowieka. Badania empiryczne potwierdzają,<br />
że nawiązywanie z dzieckiem prenatalnym kontaktu: rozmawianie z n<strong>im</strong>, otulanie<br />
brzucha, stymulowanie dotykiem, trening kopania na sygnał, śpiewanie<br />
8 D. Chamberlain, Prenatal Memory and Learning, http://birthpsychology.com/lifebefore/earlymem.<br />
html [dostęp: 20.11.09].<br />
9 D. Chamberlain, Communication Before Language, http://birthpsychology.com/lifebefore/comm.<br />
html [dostęp: 20.11.09].<br />
10 D. Kornas-Biela Okres prenatalny,[ w]: Psychologia rozwoju człowieka, t.2, pod red. B. Harwasa-<br />
Napierały, J. Trempały, Warszawa 2004.<br />
11 P. Sollier Listening for Wellness. An Introducing to the Tomatis Method, Walnut Creek-California 2005.
114 Katarzyna Wozinska<br />
powtarzanych piosenek itp. sprzyjają lepszemu rozwojowi. Różnice są zauważalne<br />
jeszcze długo po porodzie, w funkcjonowaniu zarówno emocjonalnym, jak<br />
i intelektualnym12.<br />
Rozwój człowieka w okresie prenatalnym jest związany, uwarunkowany, a nawet<br />
uzależniony od podejmowania z n<strong>im</strong> komunikacji i przejawia się również<br />
w treningu samodzielnych zachowań komunikacyjnych. Podstawowe zasady<br />
rozwoju prenatalnego uzasadniają próby komunikowania się z dzieckiem zan<strong>im</strong><br />
jeszcze można podejrzewać zdolność do odbierania pewnych form sygnałów.<br />
Dlaczego tak się dzieje? Jak brzmią te podstawowe prawa rozwoju?<br />
1. Nie ma struktury bez funkcji. Organy wykształcają się poprzez pracę<br />
2. Jeśli dziecko czegoś – co najmniej w formie bazowej - nie wyćwiczy przed<br />
narodzinami, nie wyćwiczy i po nich.<br />
3. Zmysły wykształcają się pod wpływem stosownych bodźców. Początkowo<br />
odbiór bodźców i reakcje są globalne.<br />
4. Rozwój człowieka jest płynny i różne funkcje rozwijają się w powiązaniu13.<br />
5. Rozwojowi sprzyja oddziaływanie na strefę najbliższego rozwoju, nie jedynie<br />
rozwoju aktualnego14 (proszę w tym miejscu wziąć pod uwagę tempo<br />
przemian).<br />
ZE STRONY MATKI (I OJCA)<br />
Uczenie się sygnałów dziecka i reagowanie<br />
na nie<br />
Uspokajanie dotykiem, mową<br />
Prowadzenie z dzieckiem rozmów<br />
(głośnych, a także rozmów w myślach),<br />
śpiewanie mu, puszczanie mu muzyki<br />
Wizualizacje, pozytywne myślenie<br />
ZE STRONY PRENATA<br />
Przyjmowanie sygnałów i rozwój według<br />
„wskazówek” (adaptacja)<br />
Pamięć komórkowa i długotrwała pamięć<br />
emocjonalna (przedwerbalna, pamięć<br />
prawej półkuli)<br />
Sygnalizowanie snu i czuwania<br />
Zachowania preferencyjne<br />
Utulanie, masowanie brzucha<br />
Zachowania ochronne<br />
Kołysanie ruchem i oddechem<br />
Antycypacja możliwości rozwoju<br />
Uczenie się przemiennego rytmu komunikacji<br />
nadawca- odbiorca<br />
12 D. Chamberlain, Prenatal St<strong>im</strong>ulation: Exper<strong>im</strong>ental Results, http://birthpsychology.com/lifebefore/<br />
early4.html [ dostęp: 20.11.09].<br />
13 D. Kornas-Biela, op.cit.; Bartel H., Embriologia, Warszawa 2007.<br />
14 L. S. Wygotski, Wybrane prace psychologiczne, Warszawa 1971.
<strong>Homo</strong> <strong>communicativus</strong>. Perspektywa prenatalna<br />
115<br />
ZE STRONY MATKI (I OJCA)<br />
Dbałość o „ekologię łona”, czyli o fizjologiczną<br />
jakość pierwszego środowiska<br />
– świata dziecka<br />
Emocje - komunikaty hormonalne<br />
ZE STRONY PRENATA<br />
Uczenie się języka, reagowanie na jego<br />
brzmienie<br />
Ekspresja emocjonalna (m<strong>im</strong>ika, napięcie<br />
nerwowe, tempo bicia serca)<br />
Załączona tabela opisuje zjawiska bezpośrednio związane z komunikacją prenatalną<br />
– zarówno ze strony rodziców, jak i dziecka. Wymiarów komunikacji<br />
w okresie przed narodzinami jest wiele. Pełniona przez nie rola przyczynia się do<br />
wykształcania m.in. stopniowego uniezależniania się, inicjatywy, wyodrębniania<br />
podmiotu. Trenowane są synchronizowanie zachowań, dwukierunkowość zachowań<br />
komunikacyjnych, ekspresja stanów wewnętrznych. Postępuje nauka mowy<br />
ludzkiej, wzorców reakcji w odpowiedzi np. na głos czy dotyk rodziców, rytmu<br />
dobowy itp.<br />
Podsumowując, mamy wszelkie podstawy, aby w sposób spójny opisywać<br />
prenata jako homo <strong>communicativus</strong>. Z natury jest on wdzięcznym odbiorcą<br />
i nadawcą różnego typu sygnałów, kompetencje komunikacyjne wzrastają u niego<br />
w błyskawicznym tempie. Na każdym etapie trening bazowych dla człowieka<br />
umiejętności komunikacyjnych sprzyja większej złożoności w tej dziedzinie<br />
w okresie późniejszym, ćwiczy zmysły, pamięć, ruch, afektywność i wiele innych<br />
funkcji potrzebnych w życiu po narodzinach.
Katarzyna Tracewicz<br />
Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie<br />
edukacji<br />
Codzienne kontakty z drug<strong>im</strong> człowiekiem najczęściej opieramy na przekazach<br />
słownych ignorując jednocześnie zachowania niewerbalne. Obecny stan<br />
wiedzy o języku ciała zdecydowanie dowodzi, że dla skuteczniejszej komunikacji<br />
z innymi osobami zdolność odczytywania i operowania mową ciała może być<br />
korzystniejsza niż umiejętność konstruowania wypowiedzi werbalnej. W tym<br />
kontekście warto zaznaczyć, iż może ona być również przydatna w procesie edukacji.<br />
Dzięki niej jesteśmy w stanie odgadnąć prawdziwe intencje rozmówcy jak<br />
również jego nastawienie do naszej osoby. Mowa ciała niejednokrotnie stanowi<br />
zewnętrzne odzwierciedlenie naszego stanu emocjonalnego. Każdy gest czy ruch<br />
może stać się cennym kluczem do określenia tego, co w danej chwili odczuwa<br />
nasz rozmówca.<br />
Nauczyciel demonstruje swoją osobowość i kompetencje za pomocą wypowiedzi<br />
słownej, ale jeszcze bardziej językiem niewerbalnym. Niezbędnym w jego<br />
komunikacji jest spójność między obydwoma kanałami a przede wszystk<strong>im</strong> świadomość<br />
wysyłania sygnałów przez jego ciało. Dlatego też warto się zastanowić,<br />
czym w ogóle jest mowa ciała? Jak może ona wpływać na atmosferę, interakcje<br />
i współpracę z uczniami? Jak wykorzystać język ciała na lekcjach? Jakie korzyści<br />
może przynieść nauczycielowi znajomość języka ciała? Jak również przyjrzeć się<br />
niektórym sygnałom niewerbalnym przez nas wysyłanym.<br />
1. Mowa ciała<br />
Człowiek zawsze spostrzegał swoją zdolność komunikacji przy pomocy języka<br />
jako szczególny sposób porozumiewania się, który umożliwia przekazywanie
118 Katarzyna Tracewicz<br />
złożonych informacji. Słowo komunikacja wywodzi się od łacińskiego communicatio,<br />
co oznacza doniesienie, komunikat1. Komunikacja werbalna to porozumiewanie<br />
się za pomocą znaków językowych. Niezbędnym warunkiem takiej<br />
komunikacji jest opanowanie przez nadawcę i odbiorcę tego samego kodu, wspólnota<br />
doświadczeń pozajęzykowych i przestrzeganie reguł kulturowych2.<br />
Działania komunikacyjne nie ograniczają się jednak tylko do wytwarzania znaków<br />
werbalnych.<br />
Nierozdzielnym elementem naszych dialogów są znaki niewerbalne wysyłane<br />
przez ciało, które wraz z mową tworzą wspólny komunikat. Nasze ciała przemawiają<br />
do siebie za każdym razem, gdy spoglądamy na drugą osobę, rozmawiamy<br />
z nią, gdy jesteśmy słuchaczami, gdy sami przemawiamy, wysyłamy sygnały3.<br />
Mówią one ich odbiorcom o nas, nastawieniu ku innym, o samopoczuciu w konkretnej<br />
sytuacji. Dostarczają informacji o podstawowych stanach emocjonalnych,<br />
oczekiwaniach wobec rozmówcy, cechach temperamentu. Komunikaty te najczęściej<br />
nadawane są i odbierane na poziomie nieświadomym.<br />
Podstawą sztuki odczytywania mowy ciała jest spójność. Znaki niewerbalne<br />
najczęściej występują w spójnych grupach gestów i ruchów ciała, które swo<strong>im</strong><br />
znaczeniem odnoszą się do komunikowanych słów. W sytuacji braku spójności<br />
należy starać się znaleźć przyczynę. Dzieje się tak, ponieważ komunikacja niewerbalna<br />
stanowi nasz nieuświadomiony, niekontrolowany język 4 . Umiejętność<br />
rozumienia tego języka pozwala lepiej rozumieć informacje, które do nas docierają.<br />
Komunikaty niewerbalne uzupełniają, modyfikują i wspomagają komunikaty<br />
słowne, nadając <strong>im</strong> większą wyrazistość i czytelność. 5<br />
Albert Mehrabian, antropolog, ustalił, że każdy przekaz zbudowany jest przeciętnie<br />
w 7 % z elementów werbalnych (same słowa), w 38 % z dźwiękowych<br />
(barwa, ton głosu) i aż w 55 % z niewerbalnych. Niejednokrotnie więc małe znaczenie<br />
ma to, co człowiek mówi, znacznie większe będzie miało to, w jaki sposób<br />
wypowiada swoje słowa, a największe znaczenie będą miały sygnały wysyłane<br />
przez jego ciało. Znaczna część badaczy popiera również tezę, iż kanał werbalny<br />
jest przede wszystk<strong>im</strong> wykorzystywany do przekazywania informacji, a kanał<br />
niewerbalny służy do przekazywania postaw, które bywają substytutem mówionych<br />
wiadomości 6 .<br />
Komunikatów niewerbalnych nie można oczywiście interpretować na podstawie<br />
pojedynczych gestów, w oderwaniu od innych sygnałów wysyłanych<br />
przez ciało. Pojedyncze gesty wysyłane przez rozmówce najczęściej nie mają<br />
1 M. Kostka, Rola komunikacji w procesie nauczania- podstawowe pojęcia, „Wszystko dla szkoły” (2000)<br />
nr 7, s. 23.<br />
2 Z. Nęcki, Komunikacja, w: Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, Tom II, red. T. Plich, ŻAK<br />
Wydawnictwo Akademickie, Warszawa 2003, s. 707.<br />
3 A. Załazińska, Niewerbalna struktura dialogu, Universitas, Kraków 2006, s. 84- 85.<br />
4 M. McKay, M. Davis, P. Fanning, Sztuka skutecznego porozumiewania się, Gdańskie Wydawnictwo<br />
Psychologiczne, Gdańsk 2006, s. 68.<br />
5 D.G. Leathers, Komunikacja niewerbalna, Wydawnistwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 22- 23.<br />
6 P. Thomson, Sposoby komunikacji interpersonalnej, Zysk i S-ka, Poznań 1998, s. 105.
Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji<br />
119<br />
jasnego znaczenia 7 . Podobnie jak w komunikacji werbalnej słowa wyrwane<br />
z kontekstu mogą mieć zupełnie inne znaczenie tak i w komunikacji niewerbalnej<br />
jeden tylko gest, wyrwany z całego zespołu gestów może być mylnie zinterpretowany.<br />
Gesty powinny być również rozpatrywane w całości z sytuacjami,<br />
w których zostają wykonywane. Odczytanie konkretnego gestu zależy więc od innych<br />
gestów, użytych w tym samym czasie.<br />
2. Budowanie dialogu<br />
Sprawne porozumiewanie się jest podstawową umiejętnością społeczną.<br />
Komunikując się ze sobą prawidłowo osiągamy wzajemne zrozumienie, uczymy<br />
się rozwiązywać problemy, wyrażać siebie, wywierać wzajemny wpływ8.<br />
Podstawowym elementem kontaktu między nauczycielem a uczniem, niezależnym<br />
od postawy ucznia, czy roli, jaką podejmuje nauczyciel jest wzajemne komunikowanie<br />
się obu stron. Składa się na nie dostarczanie informacji, a głównie treści<br />
nauczania, jak również odbieranie informacji i wiedzy przedmiotowej ucznia9.<br />
Skuteczna komunikacja zachodzi wówczas, gdy nasz rozmówca odbiera treść komunikatu<br />
w sposób zgodny z naszą intencją. Wymaga to od nas świadomej kontroli<br />
tego, co i w jaki sposób przekazujemy oraz kontrolowania, jak nasz komunikat<br />
rozumie odbiorca. Rozmowa nauczyciela z uczniami nie jest łatwym przedsięwzięciem.<br />
Przede wszystk<strong>im</strong> chodzi o to, aby nauczyciel był przez nich prawidłowo<br />
słyszany, postrzegany i rozumiany. Wymaga to odpowiedniego przygotowania<br />
i pamiętania o tym, że rozmowa może być wyjątkowo cennym sprzymierzeńcem<br />
w pedagogicznym postępowaniu nauczycieli10.<br />
W procesie edukacyjnym bierze udział cała osobowość nauczyciela, jego<br />
styl ubioru, sposób odnoszenia się do rzeczywistości, jego całe osobiste doświadczenie.<br />
Osobowość nauczyciela najbardziej odzwierciedlona jest w postaci<br />
komunikacji niewerbalnej. Jej znaczenie dla kl<strong>im</strong>atu społecznego w klasie,<br />
a co za tym idzie i dla efektów pracy uczniów jest bardzo duże11. Niezmiernie<br />
często zdarzają się sytuacje, że nauczyciel nie potrafi zapanować nad klasą,<br />
nie jest w stanie np. zmobilizować uczniów do zachowania ciszy. Bardzo<br />
często jest to związane z niespójnością treści przekazywanych werbalnie<br />
z komunikatami niewerbalnymi. Dlatego też nie wystarczy mówić, ale trzeba to<br />
robić w odpowiedni sposób tak, aby wzbudzić zaufanie swoich słuchaczy. Przy<br />
tym rodzaju komunikacji nauczyciel informuje uczniów o jego bliskości, dostępności<br />
i gotowości do porozumienia12. Wykorzystując komunikację niewerbalną,<br />
7 S. Qulliam, Mowa ciała, Bellona, Warszawa 2007, s. 10.<br />
8 B. Brycki, Jak rozumieć komunikacje?, „Wszystko dla szkoły” (2001) nr 1, s. 5.<br />
9 L. Kacprzak, Związki i zależności komunikacyjne pomiędzy nauczycielem a uczniem, w: Komunikowanie<br />
społeczne w Edukacji. Dyskurs nad rolą komunikowania, red. W. J. Maliszewski, Wydawnictwo Adam<br />
Marszałek, Toruń 2006, s. 314.<br />
10 M. Łobocki, W trosce o wychowanie w szkole, IMPULS, Kraków 2007, s. 36.<br />
11 R. Więckowski, Komunikacja werbalna i niewerbalna nauczycieli, „Nowa Szkoła” (1998) nr 2, s. 34.<br />
12 A. Sztejnberg, Podstawy komunikacji społecznej w edukacji, Astrum, Wrocław 2002, s. 100.
120 Katarzyna Tracewicz<br />
jak pisze w swo<strong>im</strong> artykule Paulina Mucha, „nauczyciel może regulować proces<br />
konwersacji w klasie, sprawiać, aby wszyscy jej uczestnicy poczuli się pełnoprawnymi<br />
organizatorami zajęć. Musi to jednak odbywać się w atmosferze wzajemnej<br />
uczciwości i zaufania”13.<br />
3. Komunikacja niewerbalna w relacji nauczyciel – uczeń<br />
W pracy każdego nauczyciela możemy wyróżnić dwie podstawowe sfery<br />
umiejętności: jedną z nich jest wiedza teoretyczna drugą zaś umiejętność nawiązywania<br />
kontaktów interpersonalnych z uczniami. Porozumienie z uczniem jest<br />
priorytetowym zadaniem nauczyciela. Świadomość nadawania i odbierania komunikatów<br />
niewerbalnych może znacznie podnosić jakość tego procesu. Dzięki<br />
bogactwu środków niewerbalnego przekazu nauczyciel może przekazywać nie<br />
tylko najbardziej istotne informacje dotyczące swojego przedmiotu, ale również<br />
w istotny sposób wpływać na zachowanie uczniów, ich dotychczasowe postawy<br />
a także budowanie, utrzymywanie i wzmacnianie swojego autorytetu.<br />
Na komunikację niewerbalną między nauczycielem a uczniem składa się wiele<br />
elementów. Jednym z ważniejszych jest nawiązywanie i podtrzymywanie kontaktu<br />
wzrokowego. Pełni on wiele ważnych funkcji w relacji nauczyciel - uczeń.<br />
Dzięki kontroli zachowań wzrokowych uczniów, nauczyciel może dowiedzieć się<br />
czy jest przez nich akceptowany. Brak akceptacji objawia się rzadk<strong>im</strong> spoglądaniem,<br />
unikaniem kontaktu wzrokowego, wodzeniem po przedmiotach i całej klasie.<br />
Kontakt wzrokowy jest również dobrym wyznacznikiem sytuacji, jaka panuje<br />
w klasie. Dzięki niemu nauczyciel jest w stanie wychwycić zainteresowanie tematem<br />
lub jego brak i zmienić tok prowadzenia lekcji 14 .<br />
W sytuacji, gdy nauczyciel patrzy na całą klasę niejako motywuje do zachowania<br />
dyscypliny i skupienia uwagi, a uczniowie mają poczucie obecności<br />
i kontroli. Jeśli nauczyciel skoncentruje swoją uwagę na tylko kilku<br />
wybranych uczniach lub jednej osobie, pozostała część klasy również będzie<br />
próbowała być w zasięgu jego uwagi. Dlatego też potrzebne jest duże wyczucie<br />
ze strony nauczyciela. 15 Szkodliwe może się okazać również błądzenie wzrokiem<br />
od osoby do osoby, niemające związku z tym, co się mówi. Podobnie<br />
nie korzystny jest nawyk spoglądania przez okno lub patrzenia po ścianach,<br />
z wyjątkiem sytuacji, w których chcemy coś pokazać. Kierując wzrok po kolei na<br />
konkretne osoby w klasie jesteśmy w stanie sprawdzić czy rozumieją, co mów<strong>im</strong>y,<br />
czy uważają, jak również stworzyć wrażenie, że zwracamy się osobiście do<br />
13 P. Mucha, Komunikacja niewerbalna w nauczaniu i wychowaniu, „Nowa Szkoła” (2003) nr 8, s. 22-23.<br />
14 W. Sikorski, Mowa ciała w klasie, „Psychologia w szkole” nr 4 (12) 2006, s. 41.<br />
15 W. Garstka, Komunikacja niewerbalna a terapeutyczna rola nauczyciela, „Życie Szkoły” (1999) nr<br />
7, s. 484.
Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji<br />
121<br />
każdego z nich. Wpłynie to również na ucznia, który poczuje się czynnym uczestnikiem<br />
procesu komunikowania 16 .<br />
W dokładniejszym zrozumieniu wypowiadanych komunikatów, mogą nam<br />
pomóc elementy należące do kategorii przekazów wokalnych takich jak: siła<br />
i brzmienie głosu, jego ton, sposób mówienia, tempo. Nierzadko spotkanie ucznia<br />
z nauczycielem powoduje podniesiony poziom stresu, szczególnie w sytuacji odpowiadania<br />
przy całej klasie. Wiąże się to z pewnym dyskomfortem psychicznym<br />
i fizycznym. Nawet w sytuacji, kiedy uczeń jest bardzo dobrze przygotowany do<br />
odpowiedzi często jąka się i używa innych dźwięków paralingwistycznych, które<br />
mają zakomunikować nauczycielowi, że się zastanawia. Jeżeli nauczyciel będzie<br />
posiadał umiejętność wychwycenia i łagodzenia swoją komunikacją niewerbalną<br />
napięcia, może przysłużyć się nawiązaniu bliższego kontaktu 17 .<br />
Jedną z cech dźwiękowych naszego głosu jest jego siła. Można uznać ją jako<br />
podstawowy atrybut, ponieważ jeśli głos nie jest dobrze słyszany, żadna inna jego<br />
cecha nie ma zastosowania w przekazywaniu informacji. W sytuacji, kiedy głos<br />
jest zbyt cichy i ledwo słyszalny odbiorcy mogą poczuć się zmęczeni słuchaniem.<br />
Jest to bardzo istotna informacja dla nauczyciela, który operując swo<strong>im</strong> głosem<br />
jest w stanie kontrolować poziom zainteresowania na lekcji. Głośność wiąże się<br />
z pewnymi cechami osobowościowymi, stąd też istnieje przeświadczenie, że osoby<br />
agresywne mówią głośniej niż ktoś skromny i wstydliwy. 18 Niejednokrotnie<br />
uczniowie doświadczają lęku podczas rozmowy, siła ich głosu opada i zaczynają<br />
mówić szeptem, który staje się nieczytelny dla odbiorcy. Nauczyciel odczytujący<br />
każdą zmianę modulacji głosu od razu będzie w stanie zareagować w odpowiedni<br />
sposób.<br />
Sposób mówienia ma również duży wpływ na szybkość i trwałość zapamiętywanych<br />
wiadomości, a także ich rozumienie przez uczniów. Nie ulega wątpliwości,<br />
że więcej z lekcji wyniesie ten uczeń, którego nauczyciel mówi głośno,<br />
wyraźnie, w odpowiedn<strong>im</strong> tempie, komunikując jednocześnie przekonanie, co do<br />
wypowiadanych treści19. Uczniowie najczęściej oczekują ciekawego prowadzenia<br />
zajęć i uczenia nowych interesujących rzeczy. Oczekują przekazywania wiedzy<br />
w ten sposób, aby zaciekawiła i pobudziła do twórczych poszukiwań, rozwijała<br />
aktywność poznawczą, dlatego też tak ważny jest sposób jej przekazania.<br />
Znajomość języka ciała w klasie zdaje się być jedną z ważniejszych<br />
w komunikacji między uczniem i nauczycielem, zwłaszcza w sytuacji pierwszego<br />
kontaktu. Nauczyciel, który wchodzi do klasy śmiałym, dynamicznym<br />
krokiem swoją postawą pokazuje świadomość i pewność swojego<br />
16 J. Robertson, Jak zapewnić dyscyplinę, ład i uwagę w klasie, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne,<br />
Warszawa 1998, s. 88.<br />
17 P. Mucha, Komunikacja niewerbalna w nauczaniu i wychowaniu, „Nowa Szkoła” (2003) nr 8, s. 21-22.<br />
18 W. Głodowski, Komunikowanie interpersonalne, Studio Emka, Warszawa 2006, s. 279.<br />
19 E. Łapiński, Psychologiczne podstawy działalności pedagogicznej nauczyciela w szkole, Wydawnictwo<br />
ART, Olsztyn 1998, s. 140-141.
122 Katarzyna Tracewicz<br />
autorytetu i pozycji20. Mocny chód może być odczytywany jako oznaka wiary<br />
w swoje możliwości i wysoką samoocenę. Osoba tak poruszająca się jest spostrzegana<br />
jako w pełni przekonana o swoich umiejętnościach i celu, do którego<br />
dąży. Uczniowie w przypadku pierwszego kontaktu z nauczycielem, są<br />
szczególnie wyczuleni na jego zachowania niewerbalne. Poprzez obserwacje,<br />
jego ruchów próbują sprawdzić na ile czuje się pewny w nowej sytuacji i na ile<br />
można sobie pozwolić na jego lekcjach. Nauczyciel, który przechadza się po całej<br />
klasie ma możliwość bliskiego kontaktu ze swo<strong>im</strong>i uczniami, co wpływa bardzo<br />
pozytywnie na ich samopoczucie. Uczniowie dzięki temu odczuwają, że są<br />
w centrum uwagi, mają większą motywację do nauki i przejawiają więcej optymizmu<br />
podczas pracy na lekcji21.<br />
Równie ważnym elementem zachowania nauczyciela są gesty, jakie wykonuje.<br />
Gestykulacja zależy od indywidualności nauczyciela, od jego temperamentu.<br />
Ważnym jest jednak, aby wzmacniał on swoją słowną wypowiedź gestami22.<br />
Jeżeli wypowiadanym przez nauczyciela słowom towarzyszą gesty wzbudza<br />
on zainteresowanie i koncentruje uwagę uczniów oraz okazuje zaangażowanie<br />
w to, co chce przekazać. W sytuacji, gdy wypowiadanym słowom nie towarzyszą,<br />
żadne gesty, albo pojawiają się bardzo rzadko, uczniowie mogą mieć poczucie<br />
słabego zaangażowania nauczyciela w prowadzenie zajęć. Wytwarza się wzajemny<br />
dystans i zmniejsza zainteresowanie uczniów lekcją. Treść mało interesująca<br />
może stać się obojętna, uczniowie szybko się dekoncentrują i przestają uważać na<br />
lekcji23.<br />
Interpretacja gestów może również okazać się przydatna do odczytywania<br />
stanów emocjonalnych uczniów. Warto zauważyć, że sygnałami pobudzenia są<br />
wszelkiego rodzaju ruchy związane z ciałem, jak bawienie się własnymi włosami,<br />
zagryzanie warg, dotykanie ramion, czoła, pocieranie oczu. Mogą to być sygnały,<br />
że uczeń czuje się niepewnie w danej sytuacji, przejawia lęk, niepokój24.<br />
Uczeń często działa w zależności od tego, jakie przeświadczenie ma o sobie, nie<br />
zaś biorąc pod uwagę cechy, jak<strong>im</strong>i naprawdę dysponuje. Jeżeli nauczyciel swo<strong>im</strong><br />
zachowaniem stworzy w n<strong>im</strong> przekonanie, iż nie jest zdolny, jego motywacja automatycznie<br />
spadnie.<br />
Konkludując należy podkreślić, że w całym procesie edukacyjnym sprawne<br />
komunikowanie się jest jednym z najważniejszych i podstawowych środków<br />
nauczania. Efektywne realizowanie zaplanowanych zadań związane jest nie tylko<br />
z wiedzą jaką posiada nauczyciel, ale również z relacją jaka towarzyszy mu<br />
w codziennych kontaktach z uczniami. Wykorzystanie sygnałów niewerbalnych<br />
takich jak: uśmiech, kontakt wzrokowy, wykonywanie odpowiednich gestów<br />
20 J. Robertson, Jak zapewnić dyscyplinę, ład i uwagę w klasie, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne,<br />
Warszawa 1998, s. 21<br />
21 W. Garstka, Komunikacja niewerbalna a terapeutyczna rola nauczyciela, „Życie Szkoły” (1999) nr<br />
7, s. 485.<br />
22 Ibidem, s. 483.<br />
23 Ibidem.<br />
24 M. Dymek, Komunikacja niewerbalna też ważna, „Nowa Szkoła” (1996) nr 3, s. 21.
Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji<br />
123<br />
przyczyniają się do podniesienia jakości nauczania jak również stworzenia serdecznej<br />
atmosfery podczas zajęć lekcyjnych. Dlatego też tak ważne jest to, co<br />
potraf<strong>im</strong>y odczytać z niewerbalnych przekazów ucznia, jak również świadomość<br />
ciągłego wysyłania sygnałów przez nasze ciała.
Monika Szufnarowska<br />
Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac<br />
pisemnych z języka polskiego w liceum<br />
Rozważania nad kształtującą oceną języka uczniowskich wypowiedzi zacznę<br />
od wniosków z badań, którymi podzieliła się Anna Tabisz. W 235 w analizowanych<br />
przez nią polonistycznych recenzjach najwięcej miejsca zajęły informacje<br />
o sprawności językowej ucznia:<br />
Nauczyciele szkół podstawowych sprawdzają i oceniają tekst przede wszystk<strong>im</strong><br />
na poziomie poprawności stylowej, ortograficznej, pomijając niemal całkowicie<br />
poziom tekstowy. Nieco inaczej jest w recenzjach wypracowań uczniów ze szkół<br />
ponadpodstawowych (g<strong>im</strong>nazjalnych i średnich), w których obok sprawności językowych<br />
sprawdzane i komentowane są także niektóre umiejętności tekstotwórcze. 1<br />
Nieprzypadkowo te refleksje wpisują się w temat referatu. W ocenianiu kształtującym<br />
istotną rolę odgrywa właśnie pisemny lub ustny komentarz do pracy<br />
ucznia niekończący się oceną sumującą. Autorem takiej informacji zwrotnej<br />
może być nie tylko nauczyciel, ale także inny uczeń lub sam twórca ocenianego<br />
tekstu.<br />
Czym jest recenzja w nauczaniu? Żeby na to pytanie odpowiedzieć, należy wskazać<br />
na jej funkcje dydaktyczne. Wymienia je Maria Madejowa w artykule Recenzja<br />
szkolna – dydaktyczne i pragmatyczne obserwacje 2 . Chodzi o m.in. o ustalone<br />
i powszechnie przyjęte uwagi omawiające treść (zrozumienie tematu, dobór materiału,<br />
logiczność myślenia, samodzielność) i formę (kompozycja, poprawność<br />
gramatyczna, stylistyczna i ortograficzna). Dobra recenzja: buduje pozytywny<br />
1 A. Tabisz, Kompetencja tekstotwórcza uczniów na przykładzie rozprawki, Wydawnictwo <strong>Uniwersytet</strong>u<br />
Opolskiego, Opole 2006, s. 135.<br />
2 M. Madejowa, Recenzja szkolna – dydaktyczne i pragmatyczne obserwacje, [w:] Studia Językoznawcze<br />
dar przyjaciół i uczniów dla Zofii Kurzowej, pod red. Z. Cygal-Krupowa, Universitas, Kraków 2001, s. 199-214.
126 Monika Szufnarowska<br />
obraz własnej wartości ucznia, wzmacnia jego samoocenę, zachęca do brania odpowiedzialności<br />
za swoją wiedzę i umiejętności w formułowaniu myśli, jasno wyróżnia<br />
pozytywne i negatywne odczucia nauczyciela, wskazuje na konkretne błędy<br />
i niedostatki oraz sposoby ich poprawiania, kończy się uwagami, które mobilizują<br />
ucznia do pracy. Z komunikacyjnego punktu widzenia taka recenzja w ocenianiu<br />
kształtującym staje się więc elementem dyskursu edukacyjnego, to odpowiedź<br />
ucznia na komunikat nadany przez autora wypowiedzi. Potwierdza się w ten sposób<br />
fortunność dwufazowej interakcji, z drugiej otwiera się perspektywa komunikacji<br />
porozumiewania się. 3<br />
Patrząc na recenzję szkolną – twierdzi Maria Madejowa – w aspekcie psychologicznym,<br />
należy podkreślić fakt, iż staje się ona wykładnikiem tzw. podmiotowości<br />
w nauczaniu, ujawniającej się w pojęciu swoistego partnerstwa edukacyjnego. Służy<br />
też budzeniu pozytywnej motywacji przez uwypuklenie wszelkich osiągnięć ucznia<br />
i dodawanie mu otuchy, iż poradzi sobie z trudnościami. Przez recenzję urzeczywistnia<br />
się także postulat indywidualizacji w nauczaniu. 4<br />
W przeprowadzonych przeze mnie badaniach pilotażowych w trzech wielkopolskich<br />
szkołach ponadg<strong>im</strong>nazjalnych w okresie od stycznia do marca 2010 r.<br />
zaproponowałam 105 uczniom napisanie informacji zwrotnej do wypracowania<br />
na temat: Przeprowadź analizę dialogu Pankracego z Mężem jako kluczowego fragmentu<br />
„Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. W swojej pracy wykorzystaj<br />
wiedzę o lekturze. Zadanie polegało na przeczytaniu pracy Piotra, poprawie błędów<br />
w tekście i napisaniu w domu komentarza do tekstu kolegi. Uzupełnienie<br />
badań stanowiło zredagowanie poradnika dla Piotra, jak pisać poprawnie.<br />
Dodatkowo wypełniano kwestionariusz na temat oceny koleżeńskiej. Informację<br />
zwrotną do wypracowania pisano według ściśle ustalonych kryteriów: zrozumienie<br />
tematu, interpretacja, rzeczowość, wartościowanie, kompozycja, język, styl. 5<br />
W opisie zebranego materiału interesować mnie będą dwie kwestie: pierwsza: Jak<br />
funkcjonują relacje osobowe w komentarzu oduczniowsk<strong>im</strong>?; druga: Jakie elementy<br />
języka i stylu wypracowania oceniano najczęściej, a jakie najrzadziej?<br />
1. Ocena koleżeńska jako akt komunikacji dydaktycznej<br />
W literaturze spotyka się takie rozumienie recenzji szkolnej, które pozwala<br />
traktować ten rodzaj informacji zwrotnej jako składową procesu dydaktycznego,<br />
chodzi o rodzaj komunikacji społecznej, podczas której zachodzi przekaz in<br />
3 M. Madejowa, op. cit., s. 200.<br />
4 Ibidem.<br />
5 Taki sposób postępowania zgodny jest z założeniem, że - aby recenzja miała spełniać swe funkcje<br />
dydaktyczne – musi zawierać ustalone powszechnie uwagi omawiające treść (zrozumienie tematu, dobór<br />
materiału, logiczność myślenia, samodzielność) i formę (kompozycja, poprawność gramatyczna, stylistyczna<br />
i ortograficzna) pisemnej pracy ucznia. (M. Madejowa, op. cit., s. 202.)
Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac pisemnych z języka polskiego...<br />
127<br />
formacji między uczestnikami występującymi w roli nauczyciela i ucznia6 (przy<br />
czym funkcję nauczyciela może pełnić też uczeń). Dialogowość recenzji w ocenianiu<br />
kształtującym zakłada wymianę myśli między uczestnikami aktu komunikacji.<br />
Odbiorca informacji zwrotnej może zawsze ustosunkować się do opinii<br />
o swojej pracy, co jest wykładnią psychologicznego aspektu takiej oceny.<br />
Językowy sposób wyrażania relacji osobowych między nadawcą a odbiorcą ma<br />
w tej sytuacji specyficzny charakter7:<br />
Nadawca. Najczęściej funkcję komunikacyjną w badanym materiale pełni<br />
konstrukcja osobowa, w której nadawca (uczeń) identyfikuje się przez wyrażenia<br />
w 1. os. l. poj. czasu teraźniejszego i przeszłego, trybu orzekającego: Uważam,<br />
że praca zawiera zbyt wiele błędów, by mogła sprawiać pozytywne wrażenie.<br />
Zauważyłam w tekście nieliczne błędy, np. powtórzenia. Rzadszą w komentarzach<br />
oduczniowskich konstrukcją jest ja + x, gdzie ja to uczeń, a x to grupa, czyli my (ja<br />
i x): Praca nad własnym stylem i językiem z pewnością zaowocuje w dorosłym życiu,<br />
bo z formą listu, podania czy życiorysu nie rozstajemy się wraz z ukończeniem<br />
szkoły. A. Okopień-Sławińska widzi w takiej wypowiedzi chwyt perswazyjny,<br />
chodzi bowiem o maskowanie wiedzy N za pomocą za<strong>im</strong>ka MY 8 . Z kolei Maria<br />
Madejowa uważa, iż:<br />
Tak rozumiana formuła, z jednej strony, łagodzi wiadomość o braku wiedzy,<br />
umiejętności O, z drugiej zaś zmniejsza dystans między N i O. Poza tym<br />
N chce podkreślić, że należy razem z uczniem (i innymi użytkownikami języka) do<br />
jednej społeczności językowej obowiązują ich wszystkich te same zasady w posługiwaniu<br />
się językiem. Jest to nie tylko retoryczny gest komunikacyjny, ale i sposób<br />
motywowania ucznia do utrwalania wiedzy o języku i doskonalenia umiejętności<br />
językowych 9 .<br />
Nadawca stosuje – co nie powinno dziwić - słownictwo wartościujące: Myślę,<br />
że twoja praca nie jest zła, chociaż brakuje jej charakteru, dynamiki językowej<br />
i większej szczegółowości – tego, co potrzebne, by oczarować czytelnika, czy co ważniejsze<br />
– EGZAMINATORA. Według mnie, Twój język jest poprawny, bez polotu<br />
i fantazji.<br />
Odbiorca. Indywidualne potraktowanie ucznia widać w wykorzystaniu<br />
przez oceniającego za<strong>im</strong>ka TY wyrażonego w 2 osobie liczby pojedynczej czasu<br />
przeszłego i teraźniejszego trybu orzekającego (Dysponujesz bardzo ubog<strong>im</strong><br />
słownictwem, pracę wykonałeś ciekawie) lub w 2 osobie liczby pojedynczej trybu<br />
6 S. Gajda, A. Słodzińska, Struktura językowa podręcznika, [w:] Podręczniki literatury w szkole średniej<br />
wczoraj – dziś – jutro, pod red. B. Chrząstowskiej, Wydawnictwo Nakom, Poznań 1991, s. 117-135.<br />
7 K. Bakuła wolałby widzieć zamiast nadawcy i odbiorcy mówiącego i słuchacza, bo pojęcia te<br />
wprowadzają od razu akty mowy. Jego koncepcja nie jest jednak możliwa w opisywanej sytuacji badawczej.<br />
(K. Bakuła, Komunikowanie i poznawanie w teoriach edukacyjnych, [w:] Polonistyka w przebudowie: literatura<br />
– wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja, Zjazd Polonistów, Kraków, 22-25 września 2004 r., pod<br />
red. M. Czermińskiej, t. 2, Universitas, Kraków 2005, s. 678.<br />
8 A. Okopień-Sławińska, Jak formy osobowe grają w teatrze mowy, „Teksty” 1977, z. 5-6, s. 54.<br />
9 M. Madejowa, op. cit., s. 205.
128 Monika Szufnarowska<br />
rozkazującego (Pamiętaj jednak o podkreślaniu swojego zdania na przedstawiony<br />
problem i utrzymuj przez całą pracę ton, w jak<strong>im</strong> zaczynałeś ją pisać – w tym przypadku<br />
poważny).<br />
W kilku pracach zastosowano czasowniki w 2 osobie liczny pojedynczej czasu<br />
przyszłego trybu orzekającego: Uważam, że jeśli popracujesz nad swo<strong>im</strong>i błędami,<br />
to kolejne wypracowanie będzie z pewnością lepsze. Odbiorca ujawnia się także<br />
przez za<strong>im</strong>ek rzeczowny ty: Dysponujesz bardzo ubog<strong>im</strong> słownictwem, w two<strong>im</strong><br />
tekście występują powtórzenia. Nadawca stosuje formuły adresatywne inicjujące<br />
rozmowę - zwraca się do ucznia po <strong>im</strong>ieniu (Piotrze, Twoja praca jest bardzo<br />
zwięzła i rzeczowa). Takich formuł nie jest jednak wiele. Wynika to być może<br />
z sytuacji badawczej. Uczeń liceum nie zna osobiście autora ocenianej pracy.<br />
Ogranicza się w ten sposób warstwa emocjonalna komentarza, co wpływa na budowanie<br />
struktur językowych wypowiedzi i kształt komunikacji społecznej.<br />
Czasami między N i O występuje stosunek podrzędności, czasami (przez sugestie<br />
udoskonalania warsztatu) relacje mają charakter równorzędny. Oto przykłady:<br />
Unikaj błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, przydatny w tej kwestii<br />
jest nam słownik ortograficzny. Wyrażaj własną opinię w zwięzły i kulturalny<br />
sposób.<br />
Powyższe wypowiedzi wskazują na istotną funkcję recenzji. Tekst ucznia powinien<br />
być tak sformułowany, by zainicjować i projektować dalsze działania tekstotwórcze<br />
uwzględniające to, co zostało dostrzeżone przez oceniającego jako<br />
odstępstwo od ustalonych kryteriów.<br />
Rolą oceny kształtującej ma być zatem dążenie jednego z partnerów interakcji<br />
dydaktycznej (nazywanej edukacyjną interakcją społeczną) do spowodowania<br />
określonej zmiany u partnera-ucznia. 10 Służą temu w analizowanych pracach wypowiedzenia<br />
w trybie rozkazującym: Nie używaj słów, których znaczenia nie znasz<br />
i stosowania nie jesteś pewien. Pisz tak, jakbyś pisał dla siebie. Staraj się nie używać<br />
kolokwializmów. Poznaj reguły ortografii. Pełnią one funkcje działania – jak nazywa<br />
ją Nocoń – lub nakłaniania – jak określa ją Grzegorczykowa. Nauczający<br />
jako organizator zachowań poznawczych wywołuje działania słowne lub inne<br />
u nauczanego oraz wpływa na jego stan mentalny przez rozkazy i innego typu<br />
wypowiedzi wartościujące, które pełnią funkcję oceniającą 11 .<br />
Depersonalizacja dialogu w recenzjach szkolnych. W sporej grupie zebranych<br />
tekstów można mówić o zjawisku depersonalizacji w kontaktach nadawczo-<br />
-odbiorczych. Oczywiście, chodzi tu o powierzchnię języka. Nie jest to zjawisko<br />
nowe w dydaktyce. Szczegółowo opisała je Jolanta Nocoń w artykule Dialogowość<br />
10 A. Brzezińska, Jak dobrze uczyć? Analiza porównawcza modeli kształcenia, „Polonistyka” 1996, nr<br />
10, s. 649.<br />
11 J. Nocoń, Polecenia i pytania w podręcznikach do nauki o języku, Wydawnictwo TiT, Opole 1997,<br />
s. 30. R. Grzegorczykowa, Problem funkcji języka i tekstu w świetle teorii aktów mowy, [w:] Język a kultura, t.<br />
4. Funkcje języka i wypowiedzi, pod red. J. Bartmiński, R. Grzegorczykowa, Wyd. Uniw. Wroc., Wrocław 1991.
Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac pisemnych z języka polskiego...<br />
129<br />
podręczników szkolnych. 12 Pozorne spotkanie w przestrzeni komunikacyjnej ukazuje<br />
się przez:<br />
a. bezosobowość nadawcy i odbiorcy: Co do ortografii jest to praca idealna i jest<br />
to rzadki okaz wśród dzisiejszej młodzieży, pośród której szerzy się brak znajomości<br />
podstawowych zasad pisowni. W pracy da się odczuć pewien chaos, brak<br />
płynności w komponowaniu zdań. Język pracy jest poprawny, lecz słownictwo<br />
nie wyróżnia się bogactwem i zróżnicowaniem.<br />
b. ujawnienie nadawcy i językową nieobecność odbiorcy: Praca w mo<strong>im</strong> odczuciu<br />
przeciętna: błąd ortograficzny, liczne powtórzenia, szwankująca<br />
interpunkcja.<br />
c. eksponowanie odbiorcy i pozorną nieobecność nadawcy: Przydałoby się<br />
Tobie również skorzystać ze słownika wyrazów bliskoznacznych i zastąpić powtórzenia<br />
innymi, bogatszymi wyrazami. Plan pracy, który uczeń by wykonał,<br />
sprawiłby, że jasno określone i uwydatnione byłyby główne elementy budowy<br />
wypowiedzi, czyli wstęp, rozwinięcie i zakończenie.<br />
Piotr mógłby również wzbogacić swój zasób używanych słów, gdyż zdarza mu<br />
się nadużywać niektórych – potęguje to monotonię wypowiedzi i powoduje obniżenie<br />
jej oceny.<br />
Ocena synkretyczna pod względem komunikacyjnym. O takiej ocenie koleżeńskiej<br />
jest mowa wtedy, gdy różne typy relacji nadawczo-odbiorczych spotykają<br />
się w jednym tekście: Uważam, że język w całej pracy jest komunikatywny.<br />
Piotrze, Twoje słownictwo jest poprawne. Styl jest zgodny z zastosowaną formą wypowiedzi.<br />
Sposób ich językowego wyrażania zmienia się w zależności od miejsca<br />
w tekście i typu wartościowanego kryterium. Najczęściej uczniowie eksponują<br />
N na początku i na końcu komunikatu: Uważam, że sprawdzona przeze mnie<br />
praca nie posiada wstępu, który mógłby wprowadzić w tematykę wypracowania.<br />
– pierwsze zdanie; Myślę, że Piotr powinien bardzo wnikliwie czytać polecenia,<br />
a także wysuwać wnioski. – ostatnie zdanie.<br />
2. Elementy oceny języka wypracowania przez licealistów<br />
Maria Madejowa napisała: Nie ulega (…) wątpliwości, że ocenianie, którego wynikiem<br />
powinna być w miarę obiektywna ocena, stanowi jeden z najtrudniejszych<br />
problemów w metodyce nauczania i uczenia się języka polskiego jako przedmiotu<br />
szkolnego. Stanisław Bortnowski nazywa tę czynność „sztuką oceniania”. 13<br />
Jak już wspomniałam we wstępie referatu, uczniowie mieli za zadanie wypróbować<br />
się w tej sztuce m. in. przez wyrażenie swojej opinii o języku i stylu<br />
wypowiedzi Piotra. W informacji zwrotnej należało ocenić: zgodność języka<br />
i stylu z zastosowaną formą wypowiedzi, jasność i zwięzłość komunikatu,<br />
12 J. Nocoń, Dialogowość podręczników szkolnych, [w:] Kształcenie porozumiewania się, red. S. Gajda,<br />
J. Nocoń, Wyd. Uniw. Opolskiego, Opole 1994, s. 179-183.<br />
13 M. Madejowa, Dydaktyczny i wartościujący wymiar kwalifikacji składników wypracowań szkolnych,<br />
[w:] Wartościowanie a edukacja polonistyczna, pod red. A. Janus-Sitarz, Universitas, Kraków 2008, s. 320.
130 Monika Szufnarowska<br />
bogactwo i zróżnicowanie języka, swobodę i dojrzałość wypowiadania się autora<br />
pracy, świadome i trafne stosowanie terminów historycznoliterackich. Należało<br />
też zwrócić uwagę na znaczące błędy językowe.<br />
Okazało się, że jest to zadanie łatwe dla uczniów. W analizowanym materiale<br />
tylko w 5 recenzjach nie wspomniano o warstwie językowej i stylistycznej.<br />
Sprawnie językowo napisany tekst – twierdzi Maria Madejowa – jest poprawny<br />
gramatycznie i poprawny komunikacyjnie przy wzięciu pod uwagę danej interakcji<br />
i jej uwarunkowań, to jest przedkładając je na użycie określonych, adekwatnych<br />
środków językowych. 14 To właśnie forma gatunkowa pracy dookreśla takie a nie<br />
inne użycie wyrazów, struktur składniowych. Ową zgodność na poziomie języka<br />
i stylu doceniła ¼ uczniów. Zwięzłość i jasność komunikatu to inaczej spójność<br />
polegająca na właściwym dobraniu sygnałów powiązań w obrębie treści i formy<br />
wypowiedzi. 15<br />
Wyrażenia metatekstowe, czyli wyrażenia w tekście o tekście 16 , w których<br />
ujawnia się autor, organizują proces przekazu informacji 17 i spajają<br />
tekst w całość 18 . Badania przeprowadzone przez D. Bartosiewicza, J. Nocoń<br />
i H. Wiśniewską dowiodły niestosowania przez uczniów „metaorientatorów”<br />
w wypowiedzi pisemnej 19 . Brak ich również w przygotowanym do oceny tekście<br />
licealisty, na co zwrócili uwagę respondenci. Oto fragment recenzji: Mo<strong>im</strong><br />
zdaniem praca Piotra jest nieco nieprzemyślana. Czytając ją, samoistnie stoi<br />
przed oczami obraz ucznia, którym ma natłok myśli i nie umie w sposób jednolity<br />
i uporządkowany przelać wiadomości na papier, więc wyrzuca z siebie wszystkie na raz<br />
w jednym miejscu i czasie, aby żadna z nich mu nie uciekła.<br />
Krytyczny osąd języka Piotra w połowie analizowanych prac może świadczyć<br />
o językowej wrażliwości bądź refleksyjności młodzieży. Ta trudna nawet dla nauczyciela<br />
sztuka uświadomiła licealistom wartość, jaką ma bogaty język w ocenianym<br />
tekście. Swoboda i dojrzałość wypowiadania się autora pracy są związane<br />
z pojęciem sprawności językowej, którą osiągnął ten, kto (…) bez większego wysiłku<br />
zaspokaja swoje potrzeby językowe, czyli potrafi (…) poprawnie i funkcjonalnie<br />
14 M. Madejowa, Szkolna sztuka pisania, [w:] Wartościowanie a edukacja polonistyczna, pod red.<br />
A. Janus-Sitarz, Universitas, Kraków 2008, s. 309.<br />
15 T. Karpowicz, Kultura języka polskiego, [w:] Wiedza o języku polsk<strong>im</strong> w zreformowanej szkole, pod red.<br />
A. Mikołajczuk, J. Puzynina, Nowa Era, Warszawa 2004, s. 197.<br />
16 H. Wierzbicka, Ćwiczenia stylistyczne, WSiP, Warszawa 1977, s. 105.<br />
17 K. Ożóg, Elementy metatekstowe ze składnikiem „mówię” w polszczyźnie mówionej, [w:] Język a<br />
kultura, t. 4: Funkcje języka i wypowiedzi, pod red. J. Bartmiński, R. Grzegorczykowa, Uniw. Wroc., Wrocław<br />
1991, s. 183.<br />
18 T. Dobrzyńska, Del<strong>im</strong>itacja tekstu pisanego i mówionego, [w:] Tekst. Język Poetyka. Zbiór studiów, pod red.<br />
R. M. Mayenowa, Ossolineum, Wrocław 1978, s. 103.<br />
19 D. Bartosiewicz, Komunikacyjna funkcja wykładników spójności tekstu, Wyd. Uniw. Warszawskiego,<br />
Warszawa 2002. J. Nocoń, Metatekst w tekście uczniowsk<strong>im</strong> (na przykładzie rozprawki), [w:] Studia<br />
pragmalingwistyczne 3., Czynności tworzenia i rozumienia wypowiedzi, pod red. J. Porayski-Pomsta, Elipsa,<br />
Warszawa 2000. H. Wiśniewska, Spójność tekstu w wypracowaniach ol<strong>im</strong>pijczyków, „Poradnik Językowy”<br />
1983, nr 5.
Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac pisemnych z języka polskiego...<br />
131<br />
tworzyć oraz przekazywać teksty językowe (…) 20 . Taką umiejętność Piotra doceniło<br />
70 procent badanych licealistów.<br />
Bożena Chrząstowska, porównując zabiegi językowe typowe dla rozprawki i<br />
dla interpretacji, podkreślała: W obu formach wypowiedzi składnia powinna odzwierciedlać<br />
proces rozumowania, ale w interpretacji, poza zwykłymi kryteriami<br />
poprawności językowej, bierze się pod uwagę umiejętność stosowania aparatury<br />
pojęciowej odpowiedniej do analizowanego tekstu (…). 21 Obecność terminów historycznoliterackich<br />
w pracy Piotra nie powinna zatem dziwić. Problem w tym,<br />
że 35 procent uczniów wzmiankuje na ten temat w recenzji, przy czym zaledwie<br />
pięcioro dostrzega błędnie napisany wyraz prowidencjalizm pojawiający się<br />
w wypracowaniu dwukrotnie.<br />
Najczęściej w recenzjach rówieśniczych stosowano ogólne oceny błędów językowych.<br />
W nielicznych przypadkach podawano konkretne przykłady z tekstu<br />
i opatrywano je komentarzem.<br />
Praca ucznia nad korektą i postacią ortograficzno-porządkową (…) wypracowania<br />
w pewnym sensie pracę zecera czy korektora – podkreśla Zygmunt Saloni. (…)<br />
Uczeń (…), jeśli czegoś nie wie lub wie źle, (…) to błędu nie dostrzeże i nie poprawi.<br />
(…) Dotyczy to przede wszystk<strong>im</strong> tych uczniów, którzy mają poważne trudności<br />
z zasadami ortografii i przestankowania 22 .<br />
Najmniej uczniów dostrzegło błędy składniowe. Może to wynikać z pewnej<br />
ważnej cechy, która charakteryzuje ocenianego i oceniającego. Wspomina o niej<br />
Beata Udzik, kiedy analizuje przyczyny uczniowskich błędów składniowych,<br />
wśród których wymienia: brak umiejętności abstrakcyjnego i formalnego myślenia,<br />
brak refleksyjnego stosunku do tworzywa językowego, dzięki któremu<br />
nadawca przekazuje informacje. Stąd obecność w wypowiedziach szablonów językowych,<br />
konstrukcji modnych lub typowych dla stylu oficjalnego. 23 Większość<br />
licealistów podkreślała natomiast obecność w pracy kolegi błędów interpunkcyjnych<br />
i ortograficznych. 24<br />
Referat rozpoczęłam od wniosków z badań Anny Tabisz. Na koniec chciałabym<br />
do nich wrócić. Nauczyciele w swoich komentarzach najwięcej uwagi<br />
poświęcają językowi wypowiedzi, uczniowie z kolei – czego dowodzi pilotaż<br />
20 R. Pawłowska, Siatka podstawowych pojęć kształcenia językowego w szkole, [w:] W kręgu zagadnień<br />
dydaktyki języka i literatury polskiej, pod red. H. Synowiec, Wyd. UŚ, Katowice 2002, s. 309.<br />
21 B. Chrząstowska, Przedmiot, podmiot, proces, Szkice z metodyki kształcenia polonistycznego, oprac.<br />
M. Kwiatkowska-Ratajczak, W. Wantuch, Wyd. „Poznańskie Studia Polonistyczne”, Poznań 2009, s. 91.<br />
22 Z. Saloni, Jak pisać wypracowania, PZWS, Warszawa 1974, s. 126.<br />
23 B. Udzik, Myśleć i pisać. Mechanizmy błędów składniowych w pracach pisemnych uczniów, ODN, Kalisz 2009,<br />
s. 143.<br />
24 Badania przeprowadzone przez Danutę Piper potwierdzają, że: zdecydowana większość g<strong>im</strong>nazjalistów<br />
deklaruje ważność ortografii w życiu, niemalże wszyscy respondenci posiadają słownik ortograficzny<br />
w domu, a korzysta z niego znaczny odsetek badanej grupy, najczęściej zaglądając do części hasłowej.<br />
(D. Piper, Współczesna polska ortografia w szkole na przykładzie g<strong>im</strong>nazjum, Wyd. <strong>Uniwersytet</strong>u Warmińsko-<br />
Mazurskiego, Olsztyn 2003, s. 66.) Myślę, że podobne wnioski można by wysnuć, badając uczniów szkół<br />
ponadg<strong>im</strong>nazjalnych.
132 Monika Szufnarowska<br />
– oceny języka nie traktują marginalnie, choć więcej wypowiadają się o realizacji<br />
tematu i kompozycji tekstu. Wyrażanie opinii o języku i stylu pisania rówieśnika<br />
to zadanie trudne dla młodzieży. Potwierdzają to wypowiedzi z ankiety<br />
towarzyszącej badaniu: Problem miałem z oceną stylu i języka pracy, gdyż sam<br />
nie umiem pisać do końca poprawnie w tych aspektach. /Ocena nie sprawiła mi<br />
większego problemu. Jedynie nie zawsze wiedziałam, czy mam do czynienia<br />
z błędem stylistycznym czy nie. Trudności z oceną języka wypowiedzi mogą wynikać<br />
m. in. z niskich umiejętności językowych oceniającego. Ocena koleżeńska<br />
ma jednak swój dydaktyczny sens. Potwierdza to wypowiedź jednej z badanych<br />
respondentek: Myślę, że może to być ciekawy sposób nauki, ponieważ zmusza<br />
do głębszego zastanowienia się nad błędami. Przytoczone uwagi w kwestii języka<br />
recenzji oduczniowskich nie wyczerpują analizy zgromadzonego materiału.<br />
Należy je traktować jako składnik szerszej refleksji metodycznej na temat szkolnego<br />
dyskursu, którego elementem – w myśl zapisów nowej podstawy programowej<br />
– ma być właśnie ocenianie kształtujące. Należy do niego przygotować<br />
zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Badania pilotażowe potwierdzają, że warto<br />
zaproponować taką metodę pracy w kształceniu polonistycznym, o czym jeden<br />
z licealistów napisał:<br />
Oceniając cudze prace uczymy się czegoś nowego, zauważamy popularne błędy<br />
składniowe, stylistyczne, ortograficzne. W ten sposób sami będziemy ich unikać.<br />
Możemy też wejść na chwilę w rolę nauczyciela. Najważniejszą zaletą oceny koleżeńskiej<br />
jest to, że pracujemy samodzielnie, a recenzji pracy Piotra nie znajdziemy<br />
w Internecie.
Agnieszka Kaźmierczak<br />
Wpływ komunikacji z personelem medycznym<br />
na doświadczanie choroby przez pacjentów<br />
Rozwój nauki i techniki pozwala nam coraz lepiej rozumieć chorobę, diagnozować<br />
ją, a także zaplanować proces leczenia, jednak wciąż jednymi z podstawowych<br />
umiejętności, jakie powinni nabyć pracownicy służby zdrowia są<br />
umiejętności komunikacyjne. Komunikacja interpersonalna wpływa bowiem<br />
nie tylko na zadowolenie pacjentów z kontaktów z personelem medycznym, ale<br />
przede wszystk<strong>im</strong> na sam proces leczenia. Artykuł będzie poświęcony złożonym<br />
relacjom pacjentów z przedstawicielami służby zdrowia oraz wpływowi komunikacji<br />
pacjentów z personelem medycznym na doświadczanie choroby przez<br />
pacjentów oraz na jakość życia osoby chorej. Będę chciała uwypuklić rolę komunikacji<br />
interpersonalnej w ustanawianiu relacji lekarz-pacjent i negocjowaniu jej<br />
znaczenia. Poddam analizie wpływ komunikacji (zarówno werbalnej, jak i niewerbalnej,<br />
która w tej dziedzinie pełni zasadniczą funkcję) na jakość tychże relacji<br />
oraz na sposób doświadczania przez pacjentów ich chorób, na ich postawy<br />
wobec choroby, a także na sam proces leczenia.<br />
Rozważania warto rozpocząć od sprecyzowania, co będę rozumiała pod słowem<br />
„komunikacja”. W samej humanistyce nie ma jednomyślności w kwestii<br />
pytania: czym jest komunikacja. Ujmując problem szeroko można powiedzieć,<br />
że komunikowanie to „każdy bodziec, który wpływa na zachowanie człowieka,<br />
zwierzęcia lub maszyny” 1 . Jednak takie podejście wydaje mi się zbyt ogólne.<br />
Można spojrzeć na komunikację jako na proces, w którym podmiot wyraża swoje<br />
emocje, myśli itd. (komunikacja jako akcja) bądź też reaguje na bodźce (komunikacja<br />
jako reakcja). Możemy wreszcie widzieć w tym procesie sekwencję akcji<br />
1 E. Goździak, Komunikowanie niewerbalne. Próba definicji, „Lud” 1983, t. 67, s. 41.
134 Agnieszka Kaźmierczak<br />
i reakcji (model interakcyjny) 2 . John Stewart 3 pisząc o komunikacji interpersonalnej<br />
stwierdza, że „pogląd na komunikację jako akcję – coś, co jedna osoba<br />
czyni drugiej – jest drastycznie uproszczony. Na całą naszą komunikację wpływają<br />
nie tylko nasze własne oczekiwania, potrzeby, postawy i cele, ale także reakcje<br />
wywoływane przez nas u drugiej zaangażowanej w tę komunikację osoby.<br />
Toteż bardziej stosownie jest traktować komunikację jako interakcję, jako proces<br />
wpływu wzajemnego” 4 . Takie ujęcie wskazuje, że komunikacja jest procesem złożonym,<br />
który wydarza się pomiędzy ludźmi. Jednak w modelu interakcyjnym nie<br />
został uwzględniony fakt zmiany tożsamości, jaka dokonuje się w trakcie oraz<br />
dzięki procesowi komunikacji. Te fakty uwzględnia proponowane przez Stewarta<br />
podejście transakcyjne. Transakcja definiowana jest jako proces, w którym istnienie<br />
i natura wszystkich części i aspektów konkretnego wydarzenia określana jest<br />
poprzez aktywne uczestnictwo w tym wydarzeniu 5 . Spojrzenie transakcyjne objaśnia<br />
zatem to, co dzieje się pomiędzy ludźmi, w jaki sposób współpracują oni na<br />
rzecz konstrukcji znaczenia 6 . W tym sensie tożsamość osób jest wynikiem negocjacji<br />
między ludźmi. Co więcej, komunikacja buduje osobę, rozwija ją i wpływa<br />
na to, k<strong>im</strong> jesteśmy. Można nawet powiedzieć, że jakość komunikacji wpływa<br />
istotnie na jakość naszego życia. Negocjacji podlega także charakter samej relacji<br />
i stopień zaangażowania w nią poszczególnych osób. Przyjmując taką perspektywę<br />
komunikacji w niniejszej pracy sądzę, że relacja personelu medycznego<br />
i pacjenta, ich komunikacja ma ogromne znaczenie dla sposobu doświadczania<br />
i postrzegania choroby przez pacjentów.<br />
Postrzeganie zdrowia i choroby ma zawsze rys mocno indywidualny, uzależniony<br />
od uwarunkowań rodzinnych, środowiska wychowania, kultury, płci,<br />
wykształcenia, pozycji społecznej, czy wykonywanego zawodu. Każdy z nas dysponuje<br />
przekonaniami na temat funkcjonowania organizmu. Jak wskazuje Peter<br />
Salmon: Rzadko się zdarza, by lekarz i pacjent podzielali przekonania na temat<br />
stanu ostatniego. I zan<strong>im</strong> dojdzie do porozumienia, klinicysta musi jako pierwszy<br />
rozpoznać ważne elementy przekonań pacjenta. Świadomość istnienia wątków<br />
kulturowych w poglądach pacjentów pomoże mu rozpoznać znaczące przekonania<br />
indywidualne 7 . Ostatnie zdania powyższego cytatu są warte podkreślenia.<br />
W kontekście tego, o czym pisałam wcześniej, że komunikacja wpływa na to, k<strong>im</strong><br />
jesteśmy, trzeba nadmienić, że zachodzi tutaj także relacja odwrotna. Całe nasze<br />
zaplecze kulturowe, środowiskowe, osobowościowe wpływa na jakość komunikacji<br />
i na sposoby porozumiewania się.<br />
2 Ibidem, s. 42.<br />
3 J. Stewart, Komunikacja interpersonalna: kontakt między osobami [w:] Mosty zamiast murów.<br />
O komunikowaniu się między ludźmi, pod red. J. R. Stewarta, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa<br />
2002,s. 36-58.<br />
4 Ibidem, s. 46.<br />
5 H.B. English, A. Ch. English, cyt. za: J. Stewart, op. cit., s. 49.<br />
6 J. Stewart, op. cit. s. 48.<br />
7 P. Salmon, Psychologia w medycynie: wspomaga współpracę z pacjentem i proces leczenia, tłum.<br />
M. Gajdzińska, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002, s. 84-85.
Wpływ komunikacji z personelem medycznym...<br />
135<br />
Rozpoznanie znaczenia, jakie pacjent przypisuje chorobie, emocji<br />
z nią związanych, jest szczególnie ważne w procesie diagnozowania i leczenia<br />
choroby. Rodzaj i siła emocji związanych z chorobą jest w dużym stopniu zależna<br />
od tego, jak choroba jest rozumiana i jakie znaczenie zostało jej przypisane (...)<br />
najczęstszą reakcją na chorobę są negatywne emocje, takie jak: strach, lęk, niepokój,<br />
przygnębienie, żal, bezradność, zobojętnienie, poczucie winy, złość 8 . W jaki sposób<br />
one występują, jest zależne od czasu trwania choroby oraz jej dynamiki. Marek<br />
Jarosz wskazuje, że do najczęstszych reakcji emocjonalnych człowieka należy<br />
strach i lęk.<br />
Strach, w szeregu przypadków, prowadzi do czujnego obserwowania siebie jako<br />
człowieka cierpiącego i swojej sytuacji wyznaczonej przez chorobę, uciążliwe badania<br />
i leczenie. Następstwem doznawanego strachu jest również potrzeba otrzymania<br />
zapewnienia budzącego ufność i zmniejszającego niepokój. Chory wybiórczo zatrzymuje<br />
w pamięci te wypowiedzi personelu, które zmniejszają obawę lub wręcz<br />
dają poczucie bezpieczeństwa” 9<br />
Pisze Jarosz. Podobnie przeżywany jest lęk przez pacjentów. Jednak wielu pacjentów<br />
bezpośrednio nie werbalizuje tego uczucia. Można zauważyć go dopiero<br />
dokładnie obserwując kanał niewerbalny (w tym kanał wokalny) 10 . Lęk może się<br />
objawiać u pacjenta bacznym śledzeniem losów innych pacjentów, szczególnie<br />
tych mających podobne dolegliwości i podobnie leczonych. Także reakcje agresji,<br />
gniewu bądź „kamienny spokój” mogą być następstwami narastającego napięcia<br />
lekowego 11 . Warto zwrócić też uwagę na zależność zachodzącą pomiędzy strachem<br />
(a także lękiem) a bólem. Strach bowiem potęguje odczuwany ból, w związku<br />
z czym dążenie personelu medycznego do redukcji strachu przez właściwe<br />
informowanie pacjenta o chorobie, procesie diagnostycznym i leczniczym, będzie<br />
osłabiało reakcje bólowe 12 . Peter Salmon zwraca uwagę, że lęk, jaki pacjenci<br />
odczuwają wobec objawów miewa paradoksalne następstwa: Nazbyt silny - może<br />
opóźniać wizytę w przychodni lub powodować rezygnację z porady specjalisty 13 .<br />
Wszystkie powyższe elementy powinny zostać wzięte pod uwagę w leczeniu<br />
pacjenta, szczególnie przy chorobach zagrażających życiu, związanych z długą<br />
hospitalizacją, czy też wymagających zmiany trybu życia. Wpływają one zasadniczo<br />
na doświadczanie choroby przez pacjenta. Obok wyżej opisanych czynników,<br />
ważnym elementem są relacje z personelem medycznym. Wiąże się to<br />
z zagadnieniem współpracy pacjenta z pracownikami służby zdrowia, jakością<br />
8 M. Bąk-Sosnowska, Choroba w życiu człowieka [w:] Psychologia: podręcznik dla kierunków medycznych,<br />
pod red. A. Trzcienieckiej-Green, Universitas, Kraków 2006, s. 175.<br />
9 M. Jarosz, Psychologia lekarska, PZWL, Warszawa 1978, s. 233.<br />
10 Zakładam, że kanał wokalny jest częścią kanału niewerbalnego zgodnie z tym co pisze w swojej<br />
książce Z. Nęcki, Komunikacja międzyludzka, Antykwa, Kraków 2000, s. 185-186.<br />
11 M. Jarosz, op. cit., s. 233.<br />
12 Ibidem, s. 233.<br />
13 P. Salmon, op. cit., s. 74.
136 Agnieszka Kaźmierczak<br />
komunikacji, wzajemną otwartością, czy zaufaniem, jak<strong>im</strong> darzą się pacjenci<br />
i personel medyczny.<br />
Relacje pacjent - pracownik służby zdrowia mają pewną specyfikę, która wynika<br />
z wielu czynników. Jednym z tych czynników jest wciąż dość wysoki prestiż<br />
zawodów medycznych 14 . Zawody medyczne plasują się w górnych partiach hierarchii<br />
prestiżowych zawodów. Wiąże się to niewątpliwie także z faktem, że są to<br />
zawody zaufania publicznego, wymagające nie tylko wykształcenia, ale wielu pozytywnych<br />
cech osobowościowych i umiejętności 15 . Fakt, że wiele zawodów medycznych<br />
wiąże się z pewnym prestiżem i wysok<strong>im</strong> statusem społecznym wpływa<br />
na dystans, jaki może rodzić się między pacjentami a personelem medycznym.<br />
Ponadto, jak wskazuje George Bishop, relacje te są zwykle nacechowane emocjonalnie,<br />
co wiąże się z faktem, że lekarz ma dostęp do najintymniejszych sfer ciała<br />
człowieka oraz szczegółów jego prywatnego życia. Pojawia się też emocjonalna<br />
zależność od innych, która często towarzyszy stanom chorobowym 16 . Ponadto<br />
personel medyczny obserwuje chorego niejednokrotnie w sytuacjach trudnych,<br />
w momentach emocjonalnego wyczerpania, kiedy uczucia, które zwykliśmy<br />
skrywać, wychodzą na jaw. Wreszcie cechą interakcji pacjenta z personelem medycznym<br />
są także różne formy społecznego nacisku.<br />
Rola chorego jest tu bardzo trudna i nie każdy potrafi się w niej odnaleźć.<br />
Pacjent będący w szpitalu, przebrany w odpowiedni strój, który przynależy<br />
do chorego (najczęściej piżama), położony do łóżka, zostaje pozbawiony<br />
w pewien sposób własnej tożsamości. Ubrania towarzyszą nam każdego dnia<br />
i już dawno przestały pełnić tę jedną podstawową funkcję, którą było chronienie<br />
ciała przed z<strong>im</strong>nem i urazami. Ubranie jest komunikatem niosącym informacje<br />
o naszej pozycji społecznej, osobowości, płci, wieku, oraz o tym jak postrzegamy<br />
siebie 17 . Zgodnie z ujęciem Talcotta Parsonsa rola chorego zakłada, że pacjent<br />
14 Według badań przeprowadzonych przez CBOS w 2009 r. [M. Feliksiak, Prestiż zawodów. Komunikat<br />
z badań, http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2009/K_008_09.PDF], 14.11.2009 zawód lekarza wciąż<br />
zajmuje wysokie miejsce w hierarchii prestiżowych zawodów (73% respondentów odpowiedziało że<br />
zawód ten ma duży prestiż). W porównaniu z 1999 (zawód lekarza 75% respondentów uznało za bardzo<br />
prestiżowy), kiedy tego typu badania były także prowadzone, zawód ten znajduje się niżej w hierarchii<br />
i taka tendencja obserwowana jest od kilkunastu lat. Autorka raportu wspomina: „m<strong>im</strong>o trwałej pozycji<br />
w rankingu prestiżu, odnotowaliśmy tendencję do bardzo powolnego wprawdzie, ale systematycznego<br />
spadku autorytetu lekarza” [M. Falkowska, Prestiż zawodów. Komunikat z badań, s. 5, http://www.cbos.pl/<br />
SPISKOM.POL/1999/K_032_99.PDF, 14.11.2009]. Zaskakuje natomiast w ciągu tych 10 lat wzrost znaczny<br />
prestiżu, jaki respondenci przypisują pielęgniarkom (wzrost z 57 % w 1999 r. do 77 % w 2009 r.). Skok ten<br />
jest o tyle zaskakujący, że według badań z 2009 r. zawód pielęgniarski wyprzedził w hierarchii zawodów<br />
prestiżowych zawód lekarza [M. Feliksiak, Prestiż zawodów...].<br />
15 Raport podany przez CBOS wskazuje, że zawody medyczne są jednymi z najczęściej wymienianych,<br />
jako zawody zaufania publicznego: lekarz (94%), pielęgniarka i położna (88%), farmaceuta (84%), diagnosta<br />
laboratoryjny (75%) [B. Badora, B. Rogulska, Opinia społeczna na temat zawodów zaufania społecznego.<br />
Komunikat z badań, http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2004/K_073_04.PDF, 14. 11. 2009r.].<br />
16 G.D. Bishop, Psychologia zdrowia, tłum.A. Śliwa, L. Śliwa, Astrum, Wrocław 2000, s. 288.<br />
17 Por. M. McLuhan, Zrozumieć media. Przedłużenia człowieka, Wydawnictwo Naukowo-Techniczne,<br />
Warszawa 2004, s. 173; C. Joubert, S. Stern, Rozbierz mnie. Psychoanaliza garderoby, tłum. B. Biały, Jacek<br />
Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006 , s. 7.
Wpływ komunikacji z personelem medycznym...<br />
137<br />
jest zwolniony z codziennych obowiązków, musi chcieć wyzdrowieć oraz traktuje<br />
się go, jako potrzebującego opieki 18 . W ramach tej roli pacjent postrzegany jest<br />
jako ofiara sił pozostających poza jego kontrolą, wobec czego nie jest obarczany<br />
odpowiedzialnością za swój stan 19 . W gronie samych pacjentów znajdujemy<br />
różne podejścia do roli chorego. Podstawowe różnice leżą w oczekiwaniach dotyczących<br />
tego, kto powinien decydować o ich zdrowiu. „Cześć pacjentów preferuje<br />
podejście pasywne i pozwala lekarzowi decydować o tym, co jest dla nich<br />
najlepsze, podczas gdy inni przyjmują rolę bardziej aktywną i sami chcą decydować<br />
o własnym zdrowiu. Niektórzy pacjenci najlepiej czują się w sytuacji, gdy<br />
lekarz informuje ich, co należy czynić w celu zwalczenia choroby. Inni pacjenci<br />
wolą, gdy lekarz omawia z n<strong>im</strong>i różne koncepcje terapii i wspólnie z n<strong>im</strong>i podejmuje<br />
decyzje” 20 . Role personelu medycznego także są sprecyzowane. Rolę lekarza<br />
Parsons określił jako komplementarną wobec roli chorego. Wobec tego oczekuje<br />
się od lekarza, że będzie działać dla dobra pacjentów, traktować wszystkich pacjentów<br />
w sposób profesjonalny, zastosuje wysoki stopień umiejętności i wiedzy<br />
do problemów choroby oraz zachowa emocjonalną neutralność. Prawa lekarza<br />
w tak sformułowanej roli dotyczą dostępu do fizykalnego badania pacjenta<br />
i wglądu w intymne sfery jego życia, dużej autonomii w wykonywaniu praktyki<br />
i dominującej wobec pacjenta pozycji 21 . Tego typu model spychający pacjenta do<br />
biernego poddania się procesowi leczenia nie przynosi odpowiednich skutków.<br />
Wiemy dziś, że współodpowiedzialność pacjenta w procesie decyzyjnym przynosi<br />
lepsze wyniki. Bishop wskazuje, że pacjenci, którzy biorą aktywny udział<br />
w kontaktach z lekarzem zgłaszają szybszą poprawę stanu zdrowia 22 . Także te<br />
osoby, które dysponują możliwością opisania swych objawów i uzyskania wyczerpujących<br />
informacji na tematu choroby i leczenia, w bardziej konsekwentny sposób<br />
stosowały się do reż<strong>im</strong>u terapeutycznego 23 .<br />
Marek Jarosz opisując relacje pacjenta i lekarza pisze, iż „Wyznaczają ją właściwości<br />
i działania osób, w niej uczestniczących, czynniki sytuacyjne oraz szersze<br />
warunki środowiskowe, w których zachodzi interakcja” 24 . Przede wszystk<strong>im</strong><br />
pacjent jest najczęściej człowiekiem chorym, zatem relacja ta jest stosunkiem<br />
lekarz (bądź inny pracownik służby zdrowia) i „człowiek w swojej chorobie”.<br />
Takie ujęcie jest ważne szczególnie dlatego, że ujmuje fakt, że choroba zmienia<br />
człowieka i jego spojrzenie na otoczenie (w tym także na pracowników służby<br />
zdrowia), które bywa interpretowane w sposób uzależniony od obrazu choroby,<br />
lęków oraz oczekiwań pacjenta 25 . Paternalistyczny model kontaktów z pacjentem,<br />
w którym przedstawiciel służby zdrowia pełni rolę kierowniczą, nie sprzyja<br />
18 M. Sokołowska, Socjologia medycyny, PZWL, Warszawa 1986, s. 94.<br />
19 G.Bishop, op. cit., s. 289.<br />
20 Ibidem, s. 289-290.<br />
21 M. Sokołowska, op. cit., s. 94 - 95.<br />
22 G. Bishop, op. cit., s. 290.<br />
23 Ibidem, s. 298.<br />
24 M. Jarosz, op. cit., s. 272.<br />
25 Ibidem, s. 272.
138 Agnieszka Kaźmierczak<br />
niewątpliwie efektywnej komunikacji, która pomogłaby lekarzowi, pielęgniarce<br />
i innym zrozumieć czym jest dana choroba dla konkretnego pacjenta. Model ten<br />
zakłada pewną obiektywność wiedzy lekarza, która jest ponad doświadczeniem<br />
pacjenta 26 .<br />
Warto w tej chwili przyjrzeć się modelowi relacji z pacjentami, który proponuje<br />
Thomas Gordon w swojej książce. Model ten jest oparty na współpracy między<br />
pacjentem i przedstawicielem służby zdrowia. Ponadto zakłada, że obie strony<br />
posiadają pewną wiedzę i doświadczenie, w związku z czym mamy dwóch współpracujących<br />
ekspertów. Po stronie pacjenta będzie to wiedza związana z doświadczaniem<br />
choroby, jej objawów, skutków, emocji jakie budzi, a czasem przemyśleń<br />
dotyczących przyczyn dolegliwości. Model ten zakłada zaangażowanie pacjenta<br />
w proces leczenia, współodpowiedzialność w podejmowaniu decyzji i dwukierunkową<br />
komunikację, bez której ustanowienie tego typu relacji byłoby niemożliwe27.<br />
Współodpowiedzialność pacjenta w procesie decyzyjnym poprawia jakość<br />
usług medycznych i prowadzi do lepszego przystosowania się pacjentów do rygoru<br />
leczniczego. Ponadto, jeżeli pacjent bierze udział w procesie decyzyjnym<br />
to zmusza tym samym lekarza do wzięcia pod uwagę wszystkich możliwości<br />
i przedstawienia rozumowego uzasadnienia ostatecznych zaleceń. Pacjent zna<br />
naturę problemu i jest zmuszony do wypowiedzenia swoich przemyśleń, co winno<br />
prowadzić do bardziej racjonalnego i całościowego rozważenia wszystkich<br />
sposobów leczenia28.<br />
Niezwykle ważna wydaje się tu dwustronna komunikacja. Nie jest możliwa<br />
współpraca, jeśli pacjent i przedstawiciel służby zdrowia nie będą mogli w pełni<br />
przekazać swoich przemyśleń, obaw czy emocji. Jak pisałam w pierwszej części<br />
tego artykułu, przyjmuję rozumienie komunikacji jako transakcji. Z perspektywy<br />
tej wynika, że kontakt lekarza z pacjentem, a właściwie jego jakość, mają<br />
wpływ na to, w jaki sposób pacjent doświadcza swojej choroby i jakie postawy<br />
zajmuje wobec niej. Oczywiście taka sytuacja wymaga od lekarza nabycia pewnych<br />
umiejętności. Mam tu na myśli przede wszystk<strong>im</strong> przyjęcie asertywnego<br />
stylu komunikacji, nabycie umiejętności empatycznego słuchania, odpowiedniego<br />
formułowania pytań i komunikatów informacyjnych, a także właściwego<br />
sposobu radzenia sobie z konfliktem. Bywa to trudne ze względu na chęć zachowania<br />
przez lekarzy roli profesjonalisty, z którą stereotypowo utożsamia się<br />
dystans emocjonalny. Thomas Gordon wskazuje, że dzięki niej można ukryć to,<br />
co się naprawdę przeżywa w kontakcie z pacjentem – bezradność, litość, gniew<br />
czy smutek. Jest to forma obrony przed tak<strong>im</strong>i uczuciami29. Pacjenci wówczas<br />
są zmuszeni do interpretowania zachowań personelu medycznego na poziomie<br />
26 Por. T. Gordon, Pacjent jako partner, PAX, tłum. T. Szafrański, Warszawa 1999, s. 22; D. Leathers,<br />
Komunikacja niewerbalna: zasady i zastosowania, tłum. M.Trzcińska, Wydawnictwo Naukowe PWN,<br />
Warszawa 2007, s. 409.<br />
27 T. Gordon, op. cit., s. 45-47.<br />
28 Ibidem, s. 49.<br />
29 Ibidem, s. 130-131.
Wpływ komunikacji z personelem medycznym...<br />
139<br />
niewerbalnym, który mniej się poddaje kontroli wolicjonalnej niż kanał werbalny,<br />
przez co jest „nieszczelny” i odsłania wiele z emocji, jakie przeżywa personel<br />
medyczny. Próby takiego odczytywania uczuć z pewnych zachowań obciążone<br />
są zawsze pewnym błędem. Pacjenci czasem mogą snuć domysły na temat własnej<br />
choroby i w sposób lękowy interpretować zachowanie personelu medycznego.<br />
Ponadto otwartość pacjenta trudno osiągnąć, gdy personel medyczny będzie<br />
przyjmował postawę zamknięcia. Możliwe, że to właśnie samootwarcie się pracowników<br />
służby zdrowia jest tym, co powoduje taką samą postawę u pacjenta,<br />
gdyż powoduje ograniczenie ich psychologicznej przewagi, co ułatwi pacjentom<br />
wypowiedzenie się i ujawnienie swych potrzeb i problemów30.<br />
Niewerbalna komunikacja często w sposób zasadniczy wpływa na stopień satysfakcji<br />
pacjenta z interakcji z lekarzem. Badania pokazują, że „umiejętność [lekarzy]<br />
przekazywania bądź rozumienia emocji komunikowanych niewerbalnie<br />
okazuje się być związana ze zdolnością do zaspokojenia potrzeb pacjentów dotyczących<br />
społeczno-emocjonalnych aspektów leczenia. Wyniki tego badania sugerują<br />
także, iż umiejętność kodowania i dekodowania przekazów niewerbalnych<br />
może wpływać na ogólną zdolność empatycznego odnoszenia się do ludzi w relacji<br />
terapeutycznej”31. Szczególne znaczenie komunikacji niewerbalnej wiąże się<br />
z kilkoma elementami. Przede wszystk<strong>im</strong> wywiad lekarski, oczekiwanie diagnozy,<br />
powoduje u pacjentów lęk i niepewność, która pragną zmniejszyć opierając się na<br />
obserwacji zachowań niewerbalnych lekarza, który często bywa tego nieświadomy.<br />
Pacjenci skupiają się na zachowaniu niewerbalnym lekarzy, gdy sądzą, że ten<br />
drugi nie jest z n<strong>im</strong>i szczery. Również, zan<strong>im</strong> dojdzie do komunikacji werbalnej,<br />
pacjenci analizują wyraz twarzy, aby wyczytać z niej informacje, na ile wyniki badań<br />
są dla nich zagrażające. Komunikacja niewerbalna jest też źródłem informacji,<br />
gdy lekarz jest zbyt zajęty, aby dłużej rozmawiać z pacjentem32. Pracownicy<br />
służby zdrowia powinni mieć świadomość, że kanał niewerbalny (będąc trudniejszym<br />
do kontroli wolicjonalnej) pozwala na ekspresję emocji i uczuć, reguluje<br />
interakcję, podtrzymuje relacje, a także zatwierdza przekaz werbalny. W sytuacji<br />
braku spójności między komunikatem werbalnym a niewerbalnym większą wiarygodność<br />
przypisuje się temu drugiemu. Dale Leathers podkreśla jeszcze ważną<br />
funkcję, jaką pełni kanał niewerbalny, a mianowicie podtrzymywanie wizerunku<br />
Ja.<br />
Subtelne, niejawne przekazy - komunikowane przez takie aspekty, jak to, czy pacjent<br />
otrzymał miejsce, w którym może trzymać zabrane ze sobą prywatne przedmioty,<br />
czy lekarz odnosi się do pacjenta jako partnera interakcji, sygnalizując to przez komunikowanie<br />
się na wysokości wzroku (a nie spoglądanie z góry na pacjenta leżącego<br />
przed n<strong>im</strong> w szpitalnym łóżku) lub to, czy pacjent jest traktowany przedmiotowo<br />
- mogą informować pacjentów, czy ich poczucie Ja jest zagrożone, czy chronione.<br />
(...) jeśli lekarz stara się uszanować prywatność pacjenta, to unika naruszania<br />
30 Ibidem, s. 132.<br />
31 DiMatteo, cyt. za,:D. Leathers, op. cit., s. 413.<br />
32 D. Leathers, op. cit., s. 415.
140 Agnieszka Kaźmierczak<br />
preferowanego przez niego dystansu oraz pomaga zachować «terytorium Ja», które<br />
pacjent postrzega jako swoje własne, ułatwia tym samym pacjentowi ochronę jego<br />
poczucia Ja. istotne jest także, aby lekarz , posługując się specyficznymi gestami<br />
i zachowaniami wzrokowymi, podkreślił, że bardziej zależy mu na stworzeniu<br />
z pacjentem relacji partnerskiej, niż na utrzymywaniu z n<strong>im</strong> relacji o charakterze<br />
przełożony - podwładny33.<br />
Ustanowienie relacji opartych na współpracy, z dobrze rozumianym partnerstwem<br />
nie jest proste. W dużej mierze dlatego, że w kontekście medycznym<br />
tradycyjnie priorytetem była autorytatywność, którą często rozumie się jako dominację.<br />
Także pacjenci wielokrotnie oczekują, że to lekarz jest główną osobą<br />
rozwiązującą problem i to on będzie decydować o kontekście i strukturze interakcji34.<br />
Pewność siebie w kontekście medycznym jest dobrze widziana, gdyż ma<br />
wpływ na wiarygodny wizerunek personelu medycznego35, jednak nie musi wiązać<br />
się z chęcią kontrolowania pacjenta. Zachowania, które świadczą o dominacji<br />
lekarza to na pewno posługiwanie się przenikliwym kontaktem wzrokowym, co<br />
przypomina uporczywe wpatrywanie się i może przybierać cechy agresji wzrokowej.<br />
Z drugiej strony swoją wyższość mogą ukazywać wzrokową nieuważnością.<br />
Lekarz także komunikuje dominację mówiąc donośnym głosem, przerywając pacjentowi<br />
bez wyraźnych skrupułów i wygłaszając długie przemowy36. Tego typu<br />
zachowania nie sprzyjają możliwości otwarcia się pacjenta i wielokrotnie mogą<br />
przyczynić się do zablokowania kontaktu. Lekarz komunikując się w ten sposób<br />
wpływa na stan emocjonalny pacjenta. Parsons wskazuje, że lekarz wykonując<br />
czynności instrumentalne (składające się na diagnostyczne i terapeutyczne działanie)<br />
może stwarzać problemy emocjonalne pacjenta i dopiero czynności ekspresywne<br />
przywrócić mogą zakłóconą równowagę37.<br />
Jest pewne, że interakcja lekarza i pacjenta może owocować wieloma długotrwałymi<br />
rezultatami dotyczącymi przede wszystk<strong>im</strong> odzyskania zdrowia.<br />
Wpływ komunikacji wydaje się tu zasadniczy. Do najważniejszych efektów dobrych<br />
relacji personelu medycznego i pacjenta zaliczam min<strong>im</strong>alizowanie lęku<br />
pacjenta i łagodzenie doświadczania przykrych emocji, a tym samym wspieranie<br />
pacjenta w przyjmowaniu odpowiednich postaw wobec choroby.<br />
33 Ibidem, s. 418.<br />
34 Ibidem, s. 420.<br />
35 Ibidem, s. 273-274.<br />
36 Ibidem, s. 421.<br />
37 M. Jarosz, op. cit., s. 277. Pacjenci oczekują od lekarza zachowań ekspresywnych. Z badań wynika, że<br />
ekspresywne wysuwają się często na pierwsze miejsce. Zmieniać się to może w zależności od dolegliwości<br />
pacjenta, bowiem osoby, które uczestniczyły w wypadkach doceniały bardziej rolę instrumentalną lekarza,<br />
a osoby przewlekle chore rolę ekspresywną.
Ewa Jeleń<br />
Nie ma mowy. Ma się gest. Teatr jako przestrzeń<br />
szansy na komunikację osoby niepełnosprawnej<br />
ze społeczeństwem.<br />
Panie i Panowie! To, co zaraz pokażemy, nie jest odpowiednie dla osób o słabym sercu.<br />
Pozwolę sobie podkreślić, iż jest to końcowy, niepodważalnie ostatni pokaz wybryków<br />
natury na tej planecie. Pod tym namiotem, cuda i dziwy. Są tu potwory i osobniki<br />
o niezwykłych zdolnościach – istoty, które przekraczają granice naszej wyobraźni.<br />
Żadnych podróbek, szwindli i fałszerstw. Po prostu dziwolągi czystej krwi. Nie przegapcie<br />
szansy – być może nie zabaw<strong>im</strong>y tu zbyt długo. Komu potrzeba luster, skoro macie<br />
nas? Znajdźcie odbicie waszego idealnego świata w lustrze naszych niedoskonałości. Nie<br />
bójcie się. Nie pogryziemy was...<br />
Mike Kenny, Fittings: The Last Freak Show<br />
Komunikuję się, więc jestem. To, że potrafię wysyłać i odbierać komunikaty,<br />
konstytuuje mnie jako człowieka – jednostkę racjonalnie korzystającą z życia.<br />
Bez procesu komunikacji (a więc porozumiewania się, ustalania postaw<br />
i wspólnych wartości, a także poznawania innych ludzi, transmisji wiedzy i stwarzania<br />
więzi między osobami tego procesu) nie można by było pomyśleć ani<br />
o społeczeństwie, ani o kulturze. Czy jednak wszyscy członkowie danej grupy mają<br />
równe szanse, jeśli chodzi o dostęp do komunikowania się? Niestety – nie. Każde<br />
społeczeństwo wytwarza swego rodzaju systemy opresyjne wobec jednostek, które<br />
odbiegają od ogólnie ustalonych norm zachowania. Na pozycji „obcego” znajduje<br />
się m.in. osoba niepełnosprawna, która na swej życiowej drodze napotyka wiele<br />
barier: począwszy od urbanistycznych a na intra- i interpersonalnych skończywszy.<br />
Jej głos (a tym samym jej potrzeby fizyczne i psychiczne) został przez (jak<br />
ich nazywa Erving Goffman) „normalsów”1 stłumiony. „Normalsi” z założenia<br />
1 E. Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańskie Wyd. Psychologiczne, Gdańsk 2005.
142 Ewa Jeleń<br />
nie wierzą, że osoba napiętnowana (w tym wypadku - niepełnosprawna) jest<br />
w pełni człowiekiem, dlatego podlega ona dyskryminacji, co zmniejsza jej szanse<br />
życiowe. Warte odnotowania jest również to, iż jeśli jednostka zostaje nosicielem<br />
łatwo zauważalnej, odstręczającej od niej cechy, okoliczność ta deprecjonuje inne<br />
jej właściwości, także te, które mogłyby na nas wywrzeć pozytywne wrażenie.<br />
Na szczęście osoby niepełnosprawne nie poddały się ostatecznie piętnującemu<br />
społeczeństwu. Z pomocą przychodzi <strong>im</strong> arteterapia czy też kulturoterapia.<br />
Wita Szulc wymieniła jej sześć funkcji: dydaktyczną (wzbogacającą osobowość<br />
pod względem wartości i emocji), hedonistyczną (wzbudzającą poczucie piękna,<br />
rozkoszy, odprężenia psychicznego), ludyczną (dającą poczucie radości, umożliwiającą<br />
ekspresję i twórczą rozrywkę), katartyczno-kompensacyjną (terapeutyczną),<br />
profilaktyczną (sztuka może zapobiegać powstawaniu depresji, nerwicy,<br />
łagodzi ból i cierpienie), a także integracyjną – komunikacyjną (dzięki sztuce<br />
nadawca komunikuje się z odbiorcą) 2 .<br />
Teatr dla życia<br />
W skład środków arteterapii wchodzi teatr, w którym osoba niepełnosprawna<br />
jako aktor wyraża siebie poprzez grę, a tym samym otrzymuje szansę (na<br />
co dzień rzadko dostępną) zakomunikowania własnych potrzeb i problemów.<br />
W przestrzeni teatru dochodzi do spotkania z innym człowiekiem, tak cennego<br />
pod względem poznawczym i emocjonalnym.<br />
Ów Inny obdarza nas odmiennym sposobem spostrzegania, rozumienia i wyrażania<br />
świata, proponuje wynikający z odmiennych właściwości psychosomatycznych,<br />
odmiennej wrażliwości język ekspresji. Im bardziej owa inność jest wyrazista, tym<br />
spotkanie trudniejsze, ale tym więcej ofiarowuje swo<strong>im</strong> uczestnikom 3 .<br />
W podobny sposób fenomen teatru rozumie Lech Śliwonik, autor terminu<br />
„teatr dla życia”. Dla niego praca teatralna z udziałem niepełnosprawnych oparta<br />
powinna być na partnerstwie, wymianie, zespołowej kreacji, której przyświeca<br />
myśl, iż proces tworzenia ważniejszy jest od produktu (spektaklu). Spektakl<br />
miałby stanowić osobistą wypowiedź grupy, która go stworzyła, a co ważniejsze<br />
– skupić się na poszukiwaniu nowych stosunków międzyludzkich, kształtować<br />
relacje i budować ich trwałość. Podkreślić warto, iż za pomocą teatru to nie my<br />
(teatrolodzy czy widzowie) przywołujemy osobę niepełnosprawną do rzeczywistości<br />
społecznej i jej wymogów, ale to osoba niepełnosprawna udostępnia nam<br />
zapoznanie się ze swo<strong>im</strong>i standardami. To zapoznanie się prowadzi do uzgodnienia<br />
wizji świata pomiędzy aktorami a widzami – tym samym główny cel komunikowania<br />
się zostaje osiągnięty.<br />
2 W. Szulc, Arteterapia na pograniczu medycyny i pedagogiki,[w:] Sztuka w służbie medycyny. Od antyku<br />
do postmodernizmu, [w:] tenże, Wyd. AM <strong>im</strong>. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, Poznań 2001, s. 20.<br />
3 I. Jajte-Lewkowicz, Wprowadzenie [w:] Terapia i teatr. Wokół problematyki teatru ludzi<br />
niepełnosprawnych, cz. II, pod red. I. Jajte-Lewkowicza, A. Piasecka, Poleski Ośrodek Sztuki, Łódź 2006, s. 10.
Nie ma mowy. Ma się gest. Teatr jako przestrzeń szansy na komunikację...<br />
143<br />
Na przykładzie dwóch grup teatralnych: WTZ Teatroterapii z Lublina i Graeae<br />
Theatre Company z Londynu, chciałabym wykazać, w jaki sposób przyczyniają się one<br />
do równouprawnienia komunikacyjnego, promując działalność artystyczną ludzi<br />
z niepełnosprawnością. Artyści z wyżej wymienionych grup to pionierzy w dziedzinie<br />
profesjonalnego teatru ludzi z niepełnosprawnością.<br />
WTZ Teatroterapia z Lublina – w stronę uspołecznienia<br />
i uzawodowienia<br />
Grupa z Polski rozpoczęła swoją działalność w 1995 roku, współpracując<br />
z Teatrem <strong>im</strong>. Juliusza Osterwy w Lublinie. W takiej formule działała do czerwca<br />
2009 roku, kiedy to nadzór nad Warsztatami Terapii Zajęciowej przejęła Fundacja<br />
Teatroterapia Lubelska4. Jej podopieczni (w wieku ok. 19-36 lat) biorą udział<br />
w autorskich zajęciach terapeutów, których głównym celem jest uspołecznienie<br />
i uzawodowienie osoby niepełnosprawnej. Jak stwierdza sama założycielka WTZ,<br />
Maria Pietrusza Budzyńska: teatr daje ludziom niepełnosprawnym prawa, z których<br />
na co dzień nie mogą skorzystać. Moi aktorzy nie boją się niczego w życiu. Nie<br />
boją się świata, ludzi, doświadczeń, kontaktów, konfrontacji. A jeżeli nawet boją<br />
się, to potrafią o tym powiedzieć, co świadczy o ich pełnej świadomości własnej<br />
istoty5. Takie zmiany w podejściu osoby upośledzonej do samej siebie napędzają<br />
jednocześnie proces burzenia kształtowanych od dawna stereotypów na temat<br />
tej osoby. Jak zauważa psycholog WTZ, Elżbieta Szadura, wszystkie sposoby aktywności<br />
wspomagane przez lubelski ośrodek, skupiają się na pobudzaniu osoby<br />
niepełnosprawnej w pięciu wymiarach: mowie, oglądaniu siebie, decydowaniu<br />
o sobie, proponowaniu działań i aktywności twórczej6. Przed przystąpieniem do<br />
warsztatów zajęciowych człowiek z niepełnosprawnością nie miał zbyt wielu okazji<br />
do mówienia, zwłaszcza o sobie. Poprzez teatroterapię zostaje zachęcany do<br />
wyrażania własnych opinii i zadawania pytań. Część rozmów zapisywana zostaje<br />
na nośnikach audiowizualnych, a następnie poddawana analizie. Dzięki tak<strong>im</strong><br />
zabiegom zwiększa się zasób słownictwa uczestników, ich śmiałość i umiejętność<br />
nazywania własnych stanów emocjonalnych.<br />
Aktorzy Teatroterapii występowali m. in. w Hamlecie w reżyserii Krzysztofa<br />
Babickiego (premiera 20 listopada 2004 r. w Teatrze <strong>im</strong>. Juliusza Osterwy), byli także<br />
autorami spektakli: Isadora. Opowieść o kobiecie, (premiera w 2006 r.) czy Dell’arte<br />
dla... (premiera w 2000 r.). Z tym ostatn<strong>im</strong> wyszli na ulice w strojach wzorowanych<br />
na postaciach z obrazów Bruegela, Boscha czy Degasa, by zetknąć się z przypadkowymi<br />
przechodniami. Odgrywając role grupy komediantów, nie mogących<br />
4 www.teatroterapia.lublin.pl [dostęp: 10.11.2010].<br />
5 Fragment wypowiedzi Marii Pietruszy Budzyńskiej dla Telewizji Olsztyn, Lublin, 28.11.2009.<br />
6 E. Szadura, Dorośli ludzie niepełnosprawni intelektualnie we współczesnym społeczeństwie, [w:] Terapia<br />
i teatr. Wokół problematyki teatru ludzi niepełnosprawnych, cz. I, pod red. I. Jajte-Lewkowicz, Poleski<br />
Ośrodek Sztuki, Łódź 1999, s. 37-38.
144 Ewa Jeleń<br />
znaleźć sobie miejsca w „normalnym” społeczeństwie z racji odmiennego wyglądu<br />
i zachowania, przedstawili sedno własnych problemów 7<br />
Konfrontacja widza z prawdziwym doświadczeniem – Graeae Theatre<br />
Company z Londynu<br />
Graeae Theatre Company została powołana do życia w 1980 r. przez Richarda<br />
Tomlinsona, nauczyciela w szkole specjalnej w Coventry. Dostrzegł on wielką<br />
szansę, jaką działalność teatralna oferuje tym, którym prawo do głosu zostało<br />
odebrane: wierzę w to, iż teatr potrafi przedstawić historie w sposób bardziej dynamiczny,<br />
pasjonujący i zapamiętywalny niż jakikolwiek program telewizyjny czy<br />
kameralne dyskusje w klasie. (...) Konfrontacja widzów z prawdziwym doświadczeniem<br />
w kontekście teatralnym musi doprowadzić do spięcia, iskrzenia, reakcji8.<br />
W jednym z pierwszych przedstawień Graeae9 pt. 3D widzowie mieli okazję poznać<br />
prawdziwe historie z życia niepełnosprawnych aktorów w n<strong>im</strong> występujących.<br />
W przedstawieniu pojawiły się pytania typu: „Opowiedz mi o tym, jak to<br />
jest być niewidomym?”, „Czym jest dla ciebie paraliż” czy „Jak to naprawdę jest<br />
spędzać większość czasu na wózku?”10. Jedną ze scen całości stanowi opis robienia<br />
herbaty, prezentowany przez niewidomą uczennicę Elane Roberts, w trakcie<br />
dokonywania przez nią tej czynności. Potrzebne przedmioty aktorka znajduje za<br />
pomocą smaku, węchu, słuchu i dotyku. Następnie prosi ludzi obserwujących jej<br />
performance na widowni, by spróbowali za pomocą dotyku zapoznać się z wyglądem<br />
swoich sąsiadów przy zgaszonym świetle. Gdy lampy zostają na powrót<br />
włączone, Elane pyta widzów, co odczuli w trakcie tego eksperymentu. Część<br />
z nich uległa skrępowaniu i niechęci do dotykania i bycia dotykanym przez nieznajomych.<br />
Większość natomiast uznała to doświadczenie za niezwykle ubogacające<br />
i pomocne przy zrozumieniu problemów osób niewidomych11.<br />
Od 1997 r. dyrektorem artystycznym Graeae jest Jenny Sealey i za jej kadencji<br />
grupa rozwinęła współpracę z radiem i telewizją BBC, a także ukierunkowała<br />
swoją działalność na edukację i ideę estetyki dostępu [aesthetics of access]12.<br />
W skład tej ostatniej wchodzą m.in. język migowy i audiodeskrypcja, wizual-<br />
7 I. Jajte-Lewkowicz, Wprowadzenie [w:] Terapia i teatr. Wokół problematyki teatru ludzi<br />
niepełnosprawnych, cz. II, pod red. I. Jajte-Lewkowicza, A. Piasecka, Poleski Ośrodek Sztuki, Łódź 2006, s. 10.<br />
8 R. Tomlinson, Disability, theatre and education, Souvenir Press LTD, Londyn 1982, s. 4, tłumaczenie<br />
własne.<br />
9 Grupa zaczerpnęła pomysł na swą nazwę z greckiego mitu. W n<strong>im</strong> to pojawiły się postaci trzech<br />
starszych kobiet (o wspólnym <strong>im</strong>ieniu Graeae właśnie), dzielących między sobą jedno oko i ząb. Perseusz<br />
miał podstępnie wykraść <strong>im</strong> narząd wzroku, zmuszając je tym samym do wyjawienia sposobu na pozbycie się<br />
Meduzy. Kobiety poradziły wojownikowi wypolerować jego tarczę tak, by potwór mógł się w niej przejrzeć,<br />
a ujrzawszy własne odbicie – zamienić się w kamień. W ten oto sposób Graeae stały się symbolem osób<br />
niepełnosprawnych, które pomagają sobie nawzajem. Aktorzy wymawiają to <strong>im</strong>ię jako „grey-eye” [szare<br />
oko]. Zob. R. Tomlinson, op. cit., s. 170.<br />
10 Ibidem, s. 59.<br />
11 Ibidem, s. 63.<br />
12 http://www.graeae.org/page/artisticvision [dostęp: 10.11.2010].
Nie ma mowy. Ma się gest. Teatr jako przestrzeń szansy na komunikację...<br />
145<br />
ne opisy akcji w formie zdań lub obrazów mult<strong>im</strong>edialnych, wkomponowane<br />
w spektakl. W ten sposób Graeae udaje się wystawiać wielosensoryczne przedstawienia,<br />
tworząc tym samym nową jakość w teatrze. W inscenizacji Blasted<br />
(<br />
Zbombardowani ) 13, autorstwa Sarah Kane, obraz trójki tłumaczy języka migowego<br />
[Sign Language Interpreters – w skrócie SLI] został „rzucony” na ekran<br />
mult<strong>im</strong>edialny, ustawiony za główną sceną. Dodatkowo aktorzy głośno opisywali<br />
swoje czynności, posługując się notatkami Kane ze scenariusza.<br />
Jednym z ważniejszych projektów edukacyjnych Graeae był interaktywny performance<br />
Just Me, Bell (Po prostu ja, Bell) z 2009 r. Jego treść stanowi historia<br />
14-letniej Bell poruszającej się na wózku, znudzonej swo<strong>im</strong> ojcem i przygotowującej<br />
się do konkursu muzycznego14. Just Me, Bell adresowany zwłaszcza do ludzi<br />
młodych, porusza problem uprzedzeń wobec osób nie w pełni sprawnych. Jego<br />
teatralnemu przedstawieniu towarzyszyła debata pomiędzy aktorami a widzami.<br />
Interaktywne widowisko pozwoliło młodzieży na sprawdzenie ich własnych<br />
postaw wobec ludzi o odmiennej kondycji fizycznej i dodatkowo postawiło <strong>im</strong><br />
pytania o to, co definiuje ich, jako nastolatków. Publiczność miała możliwość<br />
zmieniania biegu wydarzeń w końcowych momentach przedstawienia, w których<br />
proszona była o pomoc w rozwiązaniu problemów głównych bohaterów.<br />
Równie istotnym przedsięwzięciem brytyjskiej grupy teatralnej jest propagowanie<br />
tzw. nowych scenariuszy [new writing] 15 , czyli tekstów przeznaczonych do<br />
gry scenicznej, a napisanych przez i dla osób niepełnosprawnych, poruszających<br />
w sposób nowatorski dylematy tychże. Nie brakuje w nich autoironii, bezpośredniości,<br />
często ocierają się również o bluźnierstwo, zrywając z podziałem na<br />
sacrum i profanum. Do „nowych scenariuszy” zalicza się The Last Freak Show,<br />
którego fragment cytowałam na początku. Zaowocował on przedstawieniem,<br />
z którym Graeae objechało prawie całą Anglię16. Utrzymany w kl<strong>im</strong>acie dawnych<br />
atrakcji jarmarcznych, a zarazem pełen autoironii spektakl stał się wspaniałą okazją<br />
do „oswojenia” publiczności z wyglądem i problemami osób niepełnosprawnych,<br />
uznawanych niejednokrotnie za „dziwaków” właśnie. The Last Freak Show<br />
(z udziałem tłumaczy języka migowego) stał się metaforą współczesnego świata,<br />
znudzonego „zwykłymi” opowieściami o życiu ludzi niepełnosprawnych, gotowego<br />
pomóc tylko tym, którzy efektownie odgrywają role ofiary lub błazna.<br />
***<br />
Dziennikarz Roman Stachyra powiedział kiedyś: W zdarzeniach, które inspirujemy,<br />
wskazanie innej struktury dla ludzkiej aktywności daje też możliwość innego<br />
13 Fragmenty spektaklu w wykonaniu Graeae znaleźć można na stronie: http://www.graeae.org/<br />
production/blasted/video [dostęp: 10.11.2010].<br />
14 http://www.graeae.org/production/justmebell/info [dostęp: 10.11.2010].<br />
15 Graeae Plays 1. New plays redefining disability, pod red. J. Sealey, Aurora Metro, Londyn 2002.<br />
16 M. Kenny, Fittings: The Last Freak Show [w:] J. Sealey, Graeae Plays 1. New plays redefining disability,<br />
Aurora Metro, Londyn 2002, s. 223-258.
146 Ewa Jeleń<br />
rodzaju komunikacji i społecznej ekspresji, uczestnictwa w życiu. A czasem - budzi<br />
samą chęć uczestnictwa 17 . Tą inną strukturą, a zarazem płaszczyzną porozumienia<br />
między ludźmi z różną sprawnością staje się przestrzeń teatralna - medium<br />
osób wykluczonych, miejsce edukacji, narzędzie pozwalające na przedstawienie<br />
rzeczywistości ludzi dotkniętych chorobą, a jednocześnie na przedyskutowanie<br />
ich problemów. Aktor niepełnosprawny, występując przed publicznością, może<br />
śmiało powiedzieć: tworzę, więc mam coś do powiedzenia. Komunikuję się<br />
z wami, więc jestem częścią waszego społeczeństwa.<br />
17 Graeae Plays 1. New plays redefining disability, pod red. J. Sealey, Aurora Metro, Londyn 2002.
Elżbieta Parciak<br />
Przekaz prawdy w komunikacji społecznej<br />
w świetle wypowiedzi Kardynała Stefana<br />
Wyszyńskiego<br />
Jedną z podstawowych dróg budowania wspólnoty międzyludzkiej jest komunikacja<br />
rozumiana jako wzajemny przepływ informacji oparty na prawdzie<br />
i miłości. W ten sposób realizuje się dialogalna struktura osoby ludzkiej.<br />
Problemy związane z komunikacją zajmowały poczesne miejsce w wypowiedziach<br />
Kardynała Stefana Wyszyńskiego – „Prymasa Tysiąclecia”. M<strong>im</strong>o upływu<br />
czasu niektóre poruszane przez niego zagadnienia nic nie straciły ze swej aktualności.<br />
W referacie niniejszym, po ukazaniu znaczenia komunikacji w budowaniu<br />
międzyludzkich więzi, podjęta zostanie próba ich syntetycznego zebrania oraz<br />
zbadania ich aktualności.<br />
1. Komunikacja w budowaniu wspólnoty międzyludzkiej<br />
Na komunikację społeczną składają się wszystkie te elementy życia społecznego,<br />
które pozwalają na relacje międzyosobowe. Podstawowym wymogiem takiej<br />
komunikacji jest przekaz prawdy. Dlatego też trzeba unikać zarówno ideologizacji<br />
komunikacji (prawda na usługach jakiejś ideologii), jak i jej komercjalizacji<br />
(liczy się nie przekaz prawdy, ale możliwość „sprzedania” informacji), gdyż prowadzi<br />
to do relatywizmu i rozkładu podstaw komunikacji. Komunikacja tym się<br />
różni od przekazu informacji, że zakłada aktywność obydwu stron i ma charakter<br />
dialogu, który jest wspólnym odkrywaniem prawdy. Najbardziej odpowiednią<br />
formą jest komunikacja oparta na ukazywaniu prawdziwych wartości ludzkich,<br />
a więc respektująca integralną wizję człowieka i świata 1 .<br />
1 Por. S. Skobel, Prawda was wyzwoli (J 8, 32). Czy istnieją wyjątki od reguły prawdy?, „Łódzkie Studia<br />
Teologiczne” 9 (2000), s. 269.
148 Elżbieta Parciak<br />
Człowiek ma prawo do otrzymania prawdziwych informacji o życiu społecznym,<br />
gdyż tylko wówczas będzie w n<strong>im</strong> w pełni uczestniczył i poczuje się za nie<br />
odpowiedzialny. Komunikacja wymaga, by prawda służyła tworzeniu relacji międzyludzkich<br />
i w tych relacjach się rozwijała. Oznacza to także, że prawda nie jest<br />
czymś, co w kontekście życia społecznego jest poznawane i przyswajane w sposób<br />
definitywny, ale tym, co się wciąż poznaje. Nie oznacza to względności samej<br />
prawdy, wskazuje jedynie na stopniowość procesu poznania 2 . Trzeba też pamiętać,<br />
że w przekazie informacji nie poznajemy „prawdy czystej”, bo jest ona już<br />
jakoś zinterpretowana przez tego, który ją przekazuje. W komunikacji społecznej<br />
ważna jest relacja między przekazującym a odbiorcą informacji. Trzeba brać pod<br />
uwagę to, czy słowo przekazu buduje wspólnotę i czy jest znakiem szacunku dla<br />
drugiego człowieka. Stąd obowiązek prawdy w życiu społecznym wynika z obowiązku<br />
miłości i jest znakiem tej miłości 3 . Życie społeczne opiera się na zaufaniu,<br />
stąd tam, gdzie nie można zakładać prawdomówności, następuje dezintegracja<br />
społeczeństwa.<br />
Czasy dzisiejsze dostarczają, nie mniej niż przeszłość, przykładów braku<br />
szczerości w postępowaniu ludzi. „Obłuda, hipokryzja i całkowite zakłamanie<br />
bywają zbyt łatwo usprawiedliwiane, czy to wyższymi celami, czasami nawet natury<br />
religijnej, czy to zwyczajną własną korzyścią, czy nawet wąsko pojętą obawą<br />
o przyszłość czy karierę. Obłuda staje się nawet sposobem na życie w dzisiejszych<br />
czasach, co stanowi bardzo smutną konstatację” 4 . Dlatego szczerość w praktycznym<br />
działaniu człowieka wydaje się postawą, o którą trzeba walczyć. Życie<br />
w prawdzie musi pozostać dla chrześcijanina, ale także dla każdego człowieka<br />
dobrej woli, niczym niezastąpionym zadaniem moralnym.<br />
Te podstawowe zasady i wymogi komunikacji międzyludzkiej stanowiły osnowę<br />
wielu wypowiedzi Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia.<br />
Wyzwania czasów, w których przyszło mu pełnić posługę prymasowską, uczyniły<br />
z niego żarliwego rzecznika prawdziwej i opartej na szacunku komunikacji.<br />
2. Prymas Tysiąclecia wobec zakłamania komunikacji w czasach<br />
władzy ludowej<br />
O potrzebie zachowania przekazu prawdy w komunikacji społecznej przypominał<br />
Prymas Tysiąclecia, kiedy nawiązywał do obrony podstawowych praw<br />
osobowych człowieka. Mówił o prawie do prawdy, wolności i sprawiedliwości<br />
w sytuacji dominacji ideologii marksistowsko-komunistycznej. Współcześnie nagłaśniana<br />
i upowszechniana ideologia liberalizmu i indywidualizmu w podobny<br />
sposób podważa i ogranicza wymienione prawa.<br />
Ksiądz Prymas nie unikał tematów ważnych, chociaż trudnych. Wiedział, że<br />
na jego słowo czeka naród, że jest ono przyjmowane, a Polacy utożsamiają się<br />
2 Por. R. Forycki, Czy prawda jest jedna?, „Communio” 7 (1987) nr 4, s. 37.<br />
3 Por. H. Muszyński, Czynić prawdę w miłości, „Communio” 7 (1987) nr 4, s. 17.<br />
4 S. Skobel, Czy istnieją wyjątki od reguły prawdy?, op. cit., s. 176.
Przekaz prawdy w komunikacji społecznej...<br />
149<br />
z jego myśleniem i nauczaniem, chociaż często nie starcza <strong>im</strong> wytrwałości i odwagi,<br />
aby dochować wierności do końca. Komuniści bali się każdego przejawu<br />
siły narodu. Paraliżowała ich siła duchowa narodu, nie mogli zaakceptować<br />
drogi, która podnosiła na duchu naród i jednoczyła społeczeństwo nie wokół<br />
Bieruta, Gomułki czy Gierka, ale wokół Jezusa i Maryi. Dlatego internowali<br />
Prymasa, a nawet „aresztowali” obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Ksiądz<br />
Prymas boleśnie to odczuł, cierpiał nie tyle z powodu urażonej godności własnej,<br />
ile dlatego, że widział brak jedności, niebezpieczeństwo rozłamu, a nade wszystko<br />
grzech nieprawdy, kłamstwa, który jest zawsze obrazą Boga i znakiem wpływu<br />
ojca kłamstwa 5 .<br />
Kardynał S. Wyszyński podkreślał, że podczas wojny kłamstwo służyło hitlerowskiej<br />
propagandzie, uderzając w najważniejsze z praw człowieka, prawo istoty<br />
rozumnej do prawdy. Odwetem była nieufność człowieka do własnego państwa.<br />
Dlatego też o klarowność i siłę umysłu, woli i serca trzeba się ciągle starać i nią<br />
się nieustannie dzielić, ponieważ, choć stanowi ona osobiste dobro, to jednak<br />
ma także istotne znaczenie społeczne 6 . W powojennej historiografii przeszłość<br />
dziejową narodu w dużej części świadomie i celowo fałszowano, przeinaczano,<br />
pomniejszano jej wartość dla współczesności. Dziś wiemy - mówił Kardynał po<br />
przełomie sierpniowym 1980 roku - że dokonano straszliwej wiwisekcji i alienacji<br />
narodowej i historycznej młodego pokolenia, pozbawiając je wiedzy historycznej<br />
o narodzie i o polskiej twórczości literackiej, a przez to - pozbawiając kultury<br />
narodowej 7 .<br />
W obliczu takiej rzeczywistości Prymas Wyszyński apelował do ludzi odpowiedzialnych<br />
za rozwój kultury narodowej, którym jej los, jak podkreślał, nie<br />
jest i nie może być obojętny, aby wartości dziedzictwa narodowego przedstawiali<br />
w świetle prawdy, miłości i sprawiedliwości społecznej. Czyńcie prawdę w miłości<br />
- by uchronić siebie i tych, co was słuchają od wrogich myśli, od złodziejskiego<br />
kłamstwa, od przemocy nienawidzących prawdę programów, podstępnych planów,<br />
od wrogiej strategii relatywizmu i względności tak zwanej nauki8. Nie ulega wątpliwości,<br />
iż Prymas Polski nie tylko uświadamiał społeczeństwu skutki zakłamania,<br />
ale mobilizował świadomość społeczną w obronie wartości dziedzictwa kulturowego<br />
w duchu pełnej prawdy i znaczenia dla narodowego bytu.<br />
Z całokształtu prymasowskiego nauczania wyłania się obraz życia narodu,<br />
w którym na różne sposoby ujawnia się walka. Wyraża się ona najczęściej w drastycznej<br />
formie poniżającego traktowania obywatela przez władzę społeczną,<br />
ale także w stosunkach międzyludzkich w formie gróźb, przekleństw, obelg itp.,<br />
w znieczulicy społecznej jako formie obojętności na potrzeby drugiego człowieka.<br />
5 Por. J. Michalik, Prymas Tysiąclecia – jego wielkość. Kazanie na 100-lecie urodzin kard. Stefana<br />
Wyszyńskiego, Zuzela 6 VIII 2001, „Episteme” 15 (2001), s. 11-20.<br />
6 Por. S. Wyszyński, Idzie nowych ludzi plemię, Poznań – Warszawa 1973, s. 176.<br />
7 Tenże, Kamienie wołać będą. Ku czci Stefana Starzyńskiego, Warszawa 1 III 1981, w: Kościół w służbie<br />
Narodu, Rzym 1981, s. 250.<br />
8 Tenże, Do młodzieży akademickiej, Gniezno 1 IX 1962, [w:] Listy pasterskie Prymasa Polski 1946-1974,<br />
Paris 1975, s. 405-406.
150 Elżbieta Parciak<br />
Zjawiska te potęgują się w skali narodowej pod wpływem niesprawiedliwości<br />
społecznej, uprzywilejowania niektórych klas społecznych, braku przestrzegania<br />
godności i sprawiedliwości.<br />
Ta brutalizacja stosunków międzyludzkich wzmaga wzajemną niechęć i wrogość.<br />
Wzrasta atmosfera nieszczerości, zakłamania i lęku. Dlatego w przekonaniu<br />
Prymasa Tysiąclecia, każda, nawet najmniejsza forma nienawiści i niesprawiedliwości<br />
godzi we wspólne dobro narodu. Tym bardziej celowe i programowe zakłamanie<br />
stanowi jakby ognisko zapalne, jątrząc cały naród, dzieląc go w dążeniu<br />
do jedności. Jeszcze bardziej dzieje się to poprzez niesprawiedliwość wynikająca<br />
z nieszczerości, która stanowi podłoże walki wewnętrznej, nierzadko klasowej,<br />
godzi w pokój i bezpieczeństwo narodu. Jedynie miłość, rozumiana jako dopełnienie<br />
sprawiedliwości, jest zdolna jednoczyć w <strong>im</strong>ię prawdziwie chrześcijańskich<br />
wartości. Rozwój kulturowy narodu winien więc bazować na miłości chrześcijańskiej,<br />
jeśli ma się okazać celowy i skuteczny.<br />
Kształtowanie osób w rodzinie chrześcijańskiej musi odbywać się w duchu<br />
prawdy, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Ukazując godność człowieka<br />
i określając cel jego życia i działania, system wychowawczy, jak nauczał Prymas<br />
Tysiąclecia, powinien formułować jasne wymagania moralne, którym każdy człowiek<br />
musi sprostać, jeżeli ma być po prostu dobrym człowiekiem. Wśród wymagań<br />
moralnych, które powszechnie są podzielane i doceniane, na pierwszy plan<br />
wysuwa się zasada czynienia dobra dla innych. Potrzebna jest pasja pomagania<br />
innym, w prawdzie i miłości 9 .<br />
Kardynał Wyszyński podkreślał, iż głosząc prawdę Kościół ma również obowiązek<br />
przeciwstawiać się wszelk<strong>im</strong> formom fałszu w życiu społecznym. Dotyczy<br />
to przede wszystk<strong>im</strong> fałszu w dziedzinie informacji. Człowiek bowiem ma prawo<br />
do prawdy. Zarówno więc zatajenie prawdy, jak fałszowanie informacji jest zamachem<br />
na godność człowieka oraz na wszelkie wynikające z niej uprawnienia.<br />
Zadaniem informacji jest nie tylko przybliżać ludziom rzeczywistość, ujawniać<br />
fakty, ale także zaostrzać widzenie otaczającego świata, otwierać oczy na dobro<br />
i uwrażliwiać na zło, ażeby ludzie umieli dostrzegać krzywdę, ucisk i fałsz i odkrywać<br />
przyczyny tych zjawisk 10 . Informacja powinna być bezstronna i obiektywna,<br />
wolna od upiększeń, ale też nie powinna podjudzać ludzi przeciw sobie,<br />
choć jej zadaniem jest demaskować zło.<br />
Upowszechnione, niemal zinstytucjonalizowane kłamstwo, które deprawowało<br />
wszystkich, było symptomem upadku moralnego, sięgającego samych podstaw<br />
osobowości. 11 Prymas Tysiąclecia zwracał uwagę nie tyle na fałsz i zakłamanie<br />
oficjalne, wiążące się z indoktrynacją ideologiczną, czy też na celowe i planowe<br />
9 Por. tenże, Nad zwalczaniem wad społecznych. Wezwanie pasterskie do pracy wielkopostnej, Gniezno<br />
- Warszawa, Wielki Post 1964, [w:] Listy pasterskie Prymasa, dz. cyt., s. 449-458.<br />
10 Por. S. Wyszyński, Naród - Kościół - Państwo. Kazanie Świętokrzyskie, 25 I 1976, [w:] Nauczanie<br />
społeczne 1946-1981, Warszawa 1990, s. 705-713.<br />
11 Por. J. Majka, Kościół wobec społecznomoralnej odnowy narodu polskiego, „Chrześcijanin w świecie”<br />
20 (1988) nr 6, s. 10-11.
Przekaz prawdy w komunikacji społecznej...<br />
151<br />
deformowanie informacji, lecz przede wszystk<strong>im</strong> na kryzys prawdy w stosunkach<br />
międzyludzkich, w życiowych postawach i zachowaniach ludzi. Służyć w prawdzie<br />
to znaczy uszanować człowieka. A to jest warunkiem ładu społecznego i politycznego,<br />
warunkiem zaufania do władzy. Tylko wtedy można pozyskać zaufanie,<br />
gdy służy się w prawdzie i miłości 12 .<br />
Kłamstwo promowane i publicznie propagowane weszło w życie codzienne<br />
ludzi, stało się w zakłamanym społeczeństwie ich stylem życia, zwyczajem regulującym<br />
wzajemne odnoszenia się, mechanizmem obronnym. Blokowanie<br />
dopływu prawdziwych informacji, a nawet ich świadome fałszowanie (tzw. kłamstwa<br />
propagandowe) charakteryzowało środki masowego przekazu w całym<br />
okresie władzy ludowej. W tej rzeczywistości Kardynał wielokrotnie ostrzegał:<br />
Okłamać można tylko raz. Gdy kłamstwo się powtarza, ludzie przestają mieć zaufanie<br />
do władzy. Dlatego jest rzeczą tak ważną ostrożnie posługiwać się propagandą.<br />
Kłamliwa propaganda, która kładzie rękę na rzeczywistości i zasłania ją,<br />
świadczy o krótkowzroczności w posługiwaniu się środkami przekazu społecznego 13 .<br />
Rozmijanie się treści przekazywanych przez mass media z rzeczywistością było<br />
coraz bardziej dostrzegane w społeczeństwie pod koniec lat siedemdziesiątych<br />
i w latach osiemdziesiątych, potęgując potrzebę rzetelnej informacji politycznej,<br />
społecznej, ekonomicznej, światopoglądowej itp. Kardynał Stefan Wyszyński wyraźnie<br />
artykułował niezbywalne i naturalne prawo każdego człowieka do prawdy,<br />
zwłaszcza zaś wolności słowa. Trzeba się zawsze liczyć z wrodzoną inteligencją<br />
naszego narodu, który, gdy nie może wyczytać prawdy czarno na białym, czyta ją<br />
między wierszami. Dlatego też konieczny, niezbędny szacunek dla władzy zależy od<br />
prawdy 14 .<br />
Dostrzeganie prawdomówności jako wartości i domaganie się odkłamania<br />
rzeczywistości społecznej w naszym kraju na progu lat osiemdziesiątych dotyczyło<br />
bardziej oficjalnego życia publicznego, w znacznie mniejszym zakresie życia<br />
prywatnego samych obywateli, okłamujących władzę oraz omijających jej zarządzenia<br />
i nakazy. Prawda była ceniona jako wartość i postulowana raczej w odniesieniu<br />
do innych, niż do samego siebie. Szczególnie często domagano się jej od<br />
władzy publicznej. Odradzanie się potrzeby prawdy w różnych dziedzinach życia<br />
społecznego było znakiem szczególnym początku lat osiemdziesiątych. Zwłaszcza<br />
w okresie „Solidarności” w latach 1980-1981 jedną z ważnych wartości stanowiło<br />
pragnienie przywrócenia znaczenia prawdy w życiu publicznym 15 .<br />
Na początku lat osiemdziesiątych mówiło się coraz głośniej o potrzebie odkłamania<br />
historii, o moralności ogólnoludzkiej, która powinna przeniknąć do polityki.<br />
Krytykowano niedawną przeszłość za przemoc, brak szacunku dla osoby<br />
12 S. Wyszyński, Harmonia Bożo – ludzka w Polsce. Bazylika archikatedralna, Warszawa 6 I 1980,<br />
[w:] Nauczanie społeczne, op. cit., s. 935.<br />
13 S. Wyszyński, Harmonia Bożo - ludzka w Polsce, op. cit., s. 935.<br />
14 Ibidem, s. 935.<br />
15 Por. S. Wyszyński, Mamy widzieć przed sobą cały naród. Do przedstawicieli NSZZ „Solidarność”<br />
10 XI 1980, [w:] Nauczanie społeczne, dz. cyt., s. 971.
152 Elżbieta Parciak<br />
ludzkiej, pogardę człowieka, pracy itp. Ksiądz Kardynał także podkreślał konieczność<br />
uznania praw i obowiązków jednostki ludzkiej i jej godności. Prawda<br />
jest żywa, jest odpowiedzialnością, wiąże się z naszą godnością ludzką, stąd stawia<br />
nam wymagania. Nie ma prawdy bez odwagi wyznawania jej przed ludźmi 16 .<br />
Coraz częściej ludzie nie chcieli wchodzić w kompromisy z własnym sumieniem,<br />
odmawiali udziału w strukturach społecznych czy politycznych opartych na<br />
kłamstwie, nie chcieli wierzyć tylko słowom.<br />
3. Znaczenie myśli Kard. Wyszyńskiego w dzisiejszym kontekście<br />
społecznym<br />
Pom<strong>im</strong>o niewątpliwych przejawów upadku etosu prawdy w stosunkach międzyludzkich<br />
już w czasach Prymasa Tysiąclecia można było dostrzec pewne objawy<br />
protestu i sprzeciwu wobec zakłamania i fałszu. Dało się odczuć pierwsze<br />
znaki nadziei i optymizmu, jak pojawienie się radykalnego niepokoju i protestu<br />
przeciw panującemu relatywizmowi moralnemu, szukanie nowych celów i sensu<br />
życia, podkreślanie autonomii człowieka jako osoby, zwłaszcza jego godności,<br />
wzrost poczucia podmiotowości i wolności w wymiarze jednostkowym, społecznym<br />
i narodowym, próby tworzenia nowego ładu społecznego na trwałych zasadach<br />
etycznych.<br />
Kard. Wyszyński wielokrotnie podkreślał, że władza powinna służyć ludziom.<br />
Jest ona jednak sprawowana przez ludzi, dlatego musi być kontrolowana w celu<br />
wyel<strong>im</strong>inowania nadużyć. Dlatego też starał się uświadomić społeczeństwu pewne<br />
mechanizmy związane z przekazem informacji. Świadome fałszowanie informacji,<br />
tendencyjność i jednostronność jej przekazu miała służyć ukształtowaniu<br />
mentalności obywateli według pożądanego wzorca. Manipulując środkami masowego<br />
przekazu, rządzący dążyli niejako do uwiedzenia opinii publicznej, łudząc<br />
ją perspektywą idealnych rozwiązań istniejących problemów, a jednocześnie dyskredytując<br />
niewygodną opozycję, nadając jej miano publicznego wroga. Dzięki<br />
tym działaniom chciano obniżyć zdolność krytycznej oceny w szerokich kręgach<br />
społeczeństwa 17 . Władza nie chciała pamiętać o tym, że pełna informacja<br />
oznaczała, że do głosu dopuszczone są wszystkie grupy społeczne, że nic nie jest<br />
przemilczane. Propaganda, która uniemożliwiała otwarty i publiczny sprzeciw,<br />
przekręcała fakty lub narzucała ludziom przesądy, rozpowszechniała półprawdy<br />
lub prawdy jednostronnie zabarwione i przemilczane treści, była przeciwieństwem<br />
pełnej i rzetelnej informacji. W ten sposób pozbawiono człowieka prawa<br />
do wolności decyzji. Wobec takich niebezpieczeństw kard. Wyszyński podkreślał:<br />
Człowiek bowiem w skomplikowanym świecie i społeczeństwie, które straciły swą<br />
16 Tenże, „Crux – spes nostra”. Do pisarzy i literatów, Warszawa 28 III 1981, [w:] Nauczanie społeczne,<br />
dz. cyt., s. 1025.<br />
17 Por. ibidem, s. 30.
Przekaz prawdy w komunikacji społecznej...<br />
153<br />
bezpośrednią i łatwą przejrzystość, potrzebuje godnych zaufania, jasnych, pełnych<br />
i dokładnych informacji 18 .<br />
Słowa Prymasa Tysiąclecia wypowiadane w ówczesnej, naznaczonej zakłamaniem<br />
sytuacji społeczno-politycznej są aktualne w posłudze Kościoła także<br />
dzisiaj. Dotyczy to przede wszystk<strong>im</strong> współczesnych problemów etycznych<br />
i katolickiego spojrzenia na ich rozwiązanie, a także etyki w życiu społecznym.<br />
Zniewolenie człowieka, które kiedyś powodowała ideologia komunistyczna,<br />
dzisiaj, w zmienionej formie jest promowane przez nowe ideologie zysku i permisywizmu,<br />
ideologie stawiania korzyści własnej, bądź też pewnej zamkniętej<br />
grupy czy partii, nad dobro wspólne, dobro całej Ojczyzny. Niebezpieczeństwo<br />
współczesnego liberalizmu etycznego polega na zawężeniu perspektywy: bierze<br />
się pod uwagę jednostki i grupy, ale nie dostrzega się człowieka jako osoby, która<br />
ma swoją godność.<br />
Prymas Tysiąclecia zauważał wielki potencjał wychowawczy, jaki niesie za<br />
sobą działalność informacyjna publikatorów. M<strong>im</strong>o niezbędnej krytyki, państwo<br />
może dobrze funkcjonować jedynie wtedy, gdy społeczeństwo może ufać rządzącym.<br />
W budowaniu tego zaufania istotne znaczenie ma właściwe formowanie<br />
zdrowej opinii publicznej w odniesieniu do problemów dotyczących dobra całej<br />
ludzkości. Może to się dokonywać tylko wtedy, gdy istnieje wolna wymiana opinii<br />
i obiektywizm w przekazie, a przede wszystk<strong>im</strong>, gdy jest miejsce na szeroki dialog<br />
społeczny. Dziś także środki społecznego przekazu w mniejszym lub większym<br />
stopniu wywierają wpływ na społeczeństwo, na jego mentalność i wrażliwość.<br />
Stąd też przekaz informacji, która przyczynia się do kształtowania człowieka, winien<br />
podlegać wysok<strong>im</strong> wymaganiom o charakterze etycznym. Tymczasem we<br />
współczesnej sytuacji w Polsce obserwuje się jednostronne oceny, szczególnie<br />
wobec ludzi Kościoła. Bywają oni celem medialnych ataków, często przedstawiani<br />
są nieobiektywnie, nagłaśnia się ich słabości. Nie czyni się tego tak gorliwie<br />
w przypadku innych ludzi zajmujących eksponowane publiczne stanowiska<br />
w zawodach zaufania społecznego. Katastrofa pod Smoleńskiem, która wstrząsnęła<br />
polską opinią publiczną, odsłoniła z jednej strony zakres dokonywanych<br />
manipulacji medialnych, z drugiej zaś ukazała zdolność znacznej części polskiego<br />
społeczeństwa do krytycznego spojrzenia na pracę mediów.<br />
Zagubienie człowieka poszukującego prawdy zawsze było wykorzystywane<br />
przez systemy społeczno-polityczne i ideologie. Manipulowany przez ideologie<br />
i władzę człowiek nie był w stanie właściwie rozeznać dobra i zła oraz ocenić ich<br />
wartości. Przyczyną zagubienia było zniekształcenie sumień albo też uleganie<br />
wpływom systemów, opartych na wątpliwych założeniach. Te dziejowe doświadczenia,<br />
dzięki tak<strong>im</strong> postaciom, jak Prymas Tysiąclecia, uwrażliwiły Kościół<br />
w Polsce na niebezpieczeństwo wykroczeń przeciw prawdzie 19 .<br />
18 Ibidem, s. 37.<br />
19 Por.: T. Reroń, Media na usługach moralności chrześcijańskiej, Wrocław 2002, s. 28-42.
154 Elżbieta Parciak<br />
Stefan Kardynał Wyszyński był wybitną postacią nie tylko Kościoła, wybitnym<br />
kapłanem i humanistą, ale także wielk<strong>im</strong> Polakiem, którego życie, działalność<br />
i twórczość odcisnęły się jak pieczęć na polskiej historii, kulturze, duchowości<br />
i myśli społeczno-politycznej XX wieku. Był godnym szacunku i naśladowania<br />
patriotą. Potrafił wypowiadać gorzkie słowa prawdy, twardą krytykę wobec narzuconego<br />
systemu komunistycznego, nadużyć władzy totalitarnej, ale umiał<br />
także wskazywać na dobro, szukać porozumienia i wytykać słabości i wady społeczne<br />
zwykłych obywateli. W trudnych czasach pragnął być ojcem, duszpasterzem,<br />
chciał służyć wszystk<strong>im</strong>. Tak<strong>im</strong> pokornym nastawieniem bardzo szybko<br />
zyskał coś więcej: stał się największym autorytetem dla wierzących - a może i niewierzących<br />
- Polaków20. Jego nauczanie w dalszym ciągu zasługuje na uwagę jako<br />
autentyczny wykład nauki społecznej Kościoła, który może być inspirujący również<br />
w dzisiejszej, zmienionej sytuacji społecznej i politycznej.<br />
*<br />
20 Cz. Ryszka, Prymas na trudne czasy, Częstochowa 2001, s. 12.
Jan Baron<br />
Dialogowość prozy kaznodziejskiej (na<br />
przykładzie kazań Antoniego Węgrzynowicza<br />
na dzień Niepokalanego Poczęcia Panny<br />
Przenaświętszej)<br />
Ukierunkowanie na odbiorcę było uznawane przez teoretyków retoryki zarówno<br />
w starożytności, jak i później za zasadniczy warunek skutecznej perswazji. Na<br />
powszechność przeświadczenia, że to właśnie uwzględnienie reakcji przekonywanego<br />
powinno leżeć u podstaw działań retorycznych, wskazuje chociażby wypowiedź<br />
włożona w usta Sokratesa w Fajdrosie:<br />
Skoro w naturze mowy leży zdolność prowadzenia dusz, to człowiek, który chce<br />
być mówcą musi koniecznie wiedzieć, ile form dusza posiada. […] Dopiero kiedy<br />
potrafi powiedzieć, jaka mowa na kogo działa, a przy nadarzającej się okazji potrafi<br />
się bystro zorientować, że oto mam przed sobą takiego człowieka i taką naturę […]<br />
i temu, by potrzeba w ten sposób i taką mowę podać, aby go do tego nakłonić –<br />
dopiero kiedy to już potrafi […] wtedy dopiero jest skończonym mówcą i artystą,<br />
a prędzej nie 1 .<br />
Podobne przykłady zaleceń dotyczących konieczności brania pod uwagę rozumowania<br />
słuchacza czy czytelnika można by mnożyć, czerpiąc z tekstów poświęconych<br />
teorii retoryki. Właściwość gatunków retorycznych przejawiająca się<br />
w antycypowaniu „odpowiedzi” odbiorcy czy – by posłużyć się terminologią teorii<br />
komunikacji – „ewokowaniu adresata” sprawia, że zawierają one – formalnie<br />
będąc monologami – elementy dialogu2. Na podobieństwo pomiędzy „żywym<br />
1 Platon, Fajdros, tłum. W. Witwicki, „Alfa-Wero”, Warszawa 1999, s. 67–68.<br />
2 Lidia Przymuszała w pracy poświęconej Postylli Samuela Dambrowskiego za warunek dialogowości<br />
kazania uznaje „pojawienie się stałych, ściśle określonych uczestników dialogu, którymi są: aktywnie<br />
i fizycznie obecny w bezpośredn<strong>im</strong> akcie komunikacji nadawca, czyli kaznodzieja oraz ewokowany, nie<br />
uposażony językowo adresat – wierny słuchacz (czytelnik)” (L. Przymuszała, Dialogowość jako wyznacznik<br />
postylli popularnej, [w:] Struktura i pragmatyka Postylli Samuela Dambrowskiego, Wydawnictwo UO, Opole<br />
2003, s. 58). Autorka opisuje dialogowość kazań Dambrowskiego z punktu widzenia językoznawcy; nie
156 Jan Baron<br />
słowem rozmowy” a „słowem retorycznym” zwrócił uwagę Michaił Bachtin<br />
i określił je mianem dialogowości3.<br />
Łatwo dostrzegalnym przejawem dążenia do nadania kazaniu dialogowego<br />
charakteru jest użycie środków klasyfikowanych przez Heinricha<br />
Lausberga jako figury zorientowane na publiczność 4 . W analizowanych utworach<br />
retoryczne schematy służące nawiązaniu kontaktu z odbiorcą kaznodzieja<br />
stosował głównie w części poświęconej problematyce moralnej, a także we<br />
wstępie (exordium) oraz w zakończeniu (peroratio). Zgodnie z zasadą kompozycyjną<br />
obowiązującą w zbiorze Melodyja świętego Kaz<strong>im</strong>ierza – w każdym<br />
kazaniu można wskazać dwie wyraźnie wyodrębnione części. Pierwsza<br />
zawiera „nauki do poprawy obyczajow należące” 5 , jej przedmiot jest zbliżony<br />
do rodzaju doradczego (genus deliberativum). Natomiast w drugiej części –<br />
„o nabożeństwie i chwale Naświętszej Panny” – przeważają elementy wypowiedzi<br />
epideiktycznej, popisowej. Dlatego wydaje się naturalne, że to właśnie w pierwszym<br />
z wyróżnionych członów utworu Węgrzynowicz częściej sięga po narzędzia<br />
aktywizacji adresata. Słuchacz lub czytelnik może przyjąć bądź odrzucić postulowane<br />
zasady moralne, jest więc, by odwołać się do Arystotelesowskiego podziału,<br />
„tym, który rozstrzyga w sprawie”. W części drugiej – będącej wykładem prawd<br />
teologii maryjnej – ze względu na przedmiot, przynajmniej z założenia niepodlegający<br />
wątpliwości, liczba zabiegów służących wywołaniu reakcji odbiorcy jest<br />
mniejsza. Adresat to w tym wypadku przede wszystk<strong>im</strong> „krytyczny świadek”;<br />
wydawane przez niego sądy dotyczą nie tyle materii mowy, ile umiejętności kaznodziei<br />
6 . Zrozumiałe jest częste pojawianie się figur zorientowanych na publiczność<br />
w exordium i peroratio, składowych kazania, których kształt ma decydujący<br />
wpływ na stosunek odbiorcy do mówcy.<br />
Antoni Węgrzynowicz spośród schematów retorycznych ukierunkowanych<br />
na audytorium szczególnie chętnie wykorzystywał apostrofę. Warto zauważyć, że<br />
użyciu bezpośredniego zwrotu do odbiorcy towarzyszyła zazwyczaj jedynie łagodna<br />
perswazja emocjonalna. Kaznodzieja doradzał sposób postępowania pozwalający<br />
na uniknięcie pokusy, zachęcał do praktyk religijnych czy przestrzegał<br />
wiernych przed potępieniem.<br />
odwołuje się bezpośrednio do koncepcji Michaiła Bachtina. Zadaniem, które stawiam sobie w szkicu, jest<br />
próba opisu dialogowości kazań za pomocą narzędzi analizy retorycznej. Inspiracją była Bachtinowska<br />
definicja dialogowości uważanej za „konstytutywną właściwość słowa retorycznego”(M. Bachtin, Słowo<br />
w poezji i słowo w powieści, przeł. W. Grajewski, [w:] Teorie literatury XX wieku, pod red. A. Burzyńskiej,<br />
M.P. Markowskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 175).<br />
3 Por. M. Bachtin, op. cit., s. 175–176.<br />
4 H. Lausberg, Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze, przełożył, opracował i wstępem poprzedził<br />
A. Gorzkowski, Bydgoszcz 2002, Wydawnictwo Homini, s. 418–428 (§§ 758–779).<br />
5 A. Węgrzynowicz, Do czytelnika, [w:] Melodyja św. Kaz<strong>im</strong>ierza krolewicza polskiego albo pieśń „Omni die”<br />
o Najświętszej Pannie Maryjej, druk. Mikołaja Aleksandra Schedla,Kraków 1704, k. [B4]v.<br />
6 Arystoteles, Retoryka, tłum. H. Podbielski,[w:] Dzieła wszystkie, t. 6, Wydawnictwo Naukowe PWN,<br />
Warszawa 2001, s. 313; Por.. H. Lausberg, op. cit., s. 55 (§§ 59–60).
Dialogowość prozy kaznodziejskiej...<br />
157<br />
[…] zaraz po pierwszym upadku […] niewiele myśl, ale uczyń sobie dla miłości<br />
Boga i zbawienia twego gwałt; idź gdzie w kąt, uczyń dyscyplinę bez odwłoki, nie<br />
masz li na to miejsca, to ten albo drugi dzień, środę albo sobotę odpraw na poście<br />
twardym, na gołej ziemi noc odkoczuj 7 .<br />
A tobie kto objawił, że przypuściwszy tę myśl nieczystą, ten uczynek zły […] czy li<br />
nie popełniwszy żyć dalej będziesz i że-ć do pokuty przyjdzie 8 .<br />
Węgrzynowicz nie kieruje bezpośrednio do odbiorcy otwartego, surowego<br />
napomnienia (licentia). Sądy moralne wyraża przy użyciu środków służących<br />
zmniejszeniu ostentacyjności dydaktyzmu.<br />
A tu-ć godni napomnienia i nagany oni delicati martyres, pieszczoszkowie; którzy<br />
to rozumieją, że cnoty można nabyć bez zatrudnienia i ciężkości […] chcą być<br />
czystemi, wolnemi od pokus cielesnych a postów, dyscyplin, twardego sypiania nie<br />
lubią […] Tych wszystkich nie ja, ale Paweł święty napomina, że to do ostatniej<br />
krwie stawać tu mężnie trzeba. Nondum restitis usque ad sanquinem 9 […]Wre<br />
w tobie zapalona krew, cholera do pomsty […] raz i drugi odpor dajesz, mowisz:<br />
„niepodobna mi już wytrzymać, ozwę się, uderzę”; mowże sobie Nondum restitis<br />
usque ad sanquinem 10 .<br />
W przytoczonym fragmencie ganione postawy przedstawiono za pomocą<br />
egzemplum, nie przypisano ich odbiorcy. W ten sposób rozgraniczenie<br />
na pouczającego i pouczanych wiernych nie jest ostre. Można odnieść wrażenie,<br />
że kaznodzieja i audytorium znajdują się po tej samej stronie – w opozycji<br />
do ukazanych zachowań i tych, którzy je uosabiają. Rzeczywisty adresat<br />
napomnienia – słuchacz, czytelnik, jak się wydaje, jest bardziej skłonny do<br />
przyjęcia argumentu niebędącego zarzutem wyrażonym wprost. Wprawdzie<br />
w dalszej części nagany występują sformułowania w 2. os. l. poj. – jednak<br />
wprowadzenie egzemplum powoduje, że nie jest jasne, czy są to apele kierowane<br />
bezpośrednio do odbiorcy, czy do egzemplifikowanych pieszczoszków.<br />
Warto również zwrócić uwagę na antytetyczną konstrukcję: „nie ja, ale Paweł<br />
święty napomina”, która spełnia w wypowiedzi dwie funkcje. Z jednej strony<br />
wzmacnia siłę argumentacji przez odwołanie do autorytetu (auctoritas) 11 ,<br />
z drugiej – jako wyraz pokory przemawiającego – umożliwia pozyskanie życzliwości<br />
audytorium. Zbliżeniu do odbiorcy sprzyjają stwierdzenia sugerujące, że<br />
kaznodzieja również siebie obejmuje upomnieniem:<br />
Wiem ja, że Ksawery święty, gdy we śnie fantazyja szpetna przykrzyła mu się, tak<br />
się jej mężnie sprzeciwiał, że mu się krew rzuciła. Ja jeszcze, choć na jawie, tegom<br />
7 BP, s. 159. Skróty tytułów kazań ze zbioru Melodyja św. Kaz<strong>im</strong>ierza krolewicza polskiego albo pieśń<br />
„Omni die” o Najświętszej Pannie Maryjej: BP – Baptismus praeservativus; LL – Luminare Luminarium PC<br />
– Punctum Canonizatum; TNP – Templum Novi Salomonis.<br />
8 PC, s. 268.<br />
9 Hb 12,4: „Jeszcze bowiem nie opieraliście się aż do krwi w walce przeciw grzechowi”.<br />
10 TNP, s. 40.<br />
11 Wykorzystanie biblijnego tworzywa inwencyjnego w celu podniesienia rangi zalecenia i wzmocnienia<br />
jego oddziaływania można uznać za konwencjonalny chwyt kaznodziejski.
158 Jan Baron<br />
nie dokazał. […] Wzdy-ć to tak wiele ludzi od wielkich postow, umartwienia ledwie<br />
duszę w sobie trzymali […] A coż to są moje ckliwości na żołądku […] czemuż nie<br />
mam zwyciężyć tej trudności dla cnoty, dla zbawienia mego 12 .<br />
Wpisany w tekst nadawca jawi się nie jako bezduszny moralista, ale osoba – ze<br />
względu na własną niedoskonałość – rozumiejąca problemy wiernych. Wydaje<br />
się prawdopodobne, że kaznodzieja świadomie stosował zabiegi autokreacyjne,<br />
wychodząc naprzeciw oczekiwaniom audytorium. Do takich przypuszczeń skłania<br />
charakterystyka upodobań słuchaczy kazań zawarta w wykładzie Stanisława<br />
Papczyńskiego (1631–1701), autora podręcznika retoryki Prodromus Reginae<br />
Artium:<br />
[…] widzę, że garniecie się liczniej tam, gdzie na ambonie staje kaznodzieja nie<br />
oziębły ani oschły czy surowy, lecz żarliwy, posiadający zdolność pięknego i przekonywającego<br />
wysławiania się (eloquens) o bogatym wnętrzu (copiosus), ujmujący<br />
słodyczą wypowiedzi 13 .<br />
Rezygnacja z stosowania wyrazistych środków perswazji wynikała, jak można<br />
się domyślać, nie tyle z konieczności schlebiania odbiorcy, ile z utrwalonego<br />
w tradycji retorycznej przekonania, że najlepsze rezultaty przynoszą zabiegi,<br />
których użycia nie uświadamiają sobie będący podmiotem perswazji. Zasadę tę<br />
z powodzeniem stosowaną już przez sofistów Arthur Schopenhauer ujął w zwięzłe<br />
zalecenie: „należy maskować swoje postępowanie” 14 .<br />
Ukrycie prawdziwej intencji nadawcy umożliwia między innymi figura metabazy<br />
– polegająca bądź na „kierowaniu toku mowy od czegoś innego niż to, co<br />
jest przedmiotem ku temu, co należy przedstawić” bądź na odejściu od tematu<br />
połączonym ze zwrotem do osoby 15 . Antoni Węgrzynowicz na figurze przejścia,<br />
użytej w obu jej odmianach, oparł argumentację pierwszej, moralnej części kazania<br />
Luminare Luminarium, dotyczącej kwestii określonej w propositio: „jeżeli<br />
też godzi się chrześcijańskiemu człowiekowi udawać do matematyków po wróżenie”<br />
16 . Z zapowiedzi tematu sformułowanej we wstępie można wnosić, że kaznodzieja<br />
udzieli nagany wiernym korzystającym z usług wróżbitów. Przypuszczenie<br />
to początkowo znajduje swoje potwierdzenie. Po dokonaniu surowej oceny postępowania:<br />
„udaje się człowiek do czarta i do porady jego”, wzmocnionej odwołaniem<br />
do autorytetu „pospolitej nauki katolickich teologow”, kaznodzieja zwraca<br />
się bezpośrednio do słuchacza lub czytelnika:<br />
12 TNP, s. 40.<br />
13 S. Papczyński, Zwiastun królowej sztuk, przeł. B. Kupis, Wydawnictwo Księży Marianów MIC,<br />
Warszawa 2007, s. 334.<br />
14 A. Schopenhauer, Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów, przeł. B. i Ł. Konorscy, Studencka Oficyna<br />
Wydawnicza ZSP, Warszawa 1986, s. 61.<br />
15 H. Lausberg, op. cit., s. 464 (§ 848).<br />
16 LL, s. 90.
Dialogowość prozy kaznodziejskiej...<br />
159<br />
Pytam cię, a bardziej ciebie, astrologu nieuważny, co się tego podejmujesz: po czym<br />
dochodzisz, że ten, ktory tej godziny ukradł, takiej kompleksyjej, fizjognomijej<br />
albo, że ten syn, co się w tak<strong>im</strong> punkcie urodził, taki a taki, mądry albo głupi […]<br />
Odpowiesz: „że mam znak tego na gwiazdach pod ten czas panujących” […] Więc<br />
dalej cię pytam i mówię: Wszak gwiazdy niebieskie z przyrodzenia swego są nierozumną<br />
rzeczą […] zatym ani dobrym, ani złym uczynić nie mogą […].Nie możesz<br />
też mówić, żeby gwiazdy mogły to mieć z postanowienia Boskiego; bo wyraźnie<br />
zakazał Pan Bóg według gwiazd i znakow niebieskich sprawy życia swojego i wolnej<br />
woli kierować […] 17 .<br />
Węgrzynowicz nagle porzucił drogę argumentacji wyznaczoną poprzedn<strong>im</strong>i<br />
wypowiedziami i za pomocą metabazy powołał fikcyjnego odbiorcę, matematyka,<br />
z którym odtąd będzie dyskutował. W wyniku zastosowania chwytu<br />
zmienia się pozycja rzeczywistego adresata wypowiedzi – ze strony przekonywanej<br />
staje się on, przynajmniej pozornie, świadkiem sporu z astrologiem,<br />
dysputy odgrywanej przez kaznodzieję. Dynamikę dyskursu wzmaga zbijanie<br />
z góry ewentualnych zarzutów adwersarza (anticipatio), a w rzeczywistości<br />
uprzedzenie wątpliwości, które mogłyby się nasunąć samym wiernym.<br />
Antycypacja należy do figur wyjątkowo efektownych, wykorzystywanych zarówno<br />
do pokonania przeciwnika, jak i zyskania uznania publiczności 18 . W części<br />
pierwszej, mającej niemal w całości formę potyczki słownej toczonej z fikcyjnym<br />
przeciwnikiem, kaznodzieja używał wielu narzędzi retorycznych: kilkakrotnie<br />
stosował antycypację, wprowadzał pytania retoryczne, przytaczał jako potwierdzenie<br />
wygłaszanych tez fragmenty dzieł teologicznych i Pisma Świętego.<br />
Wyraźnie widoczna jest dbałość o to, aby dysputa miała widowiskowy przebieg.<br />
Wielokrotne powtarzanie antycypacji – złożonych z domniemanej odpowiedzi<br />
i kontrargumentu – służy wywołaniu wrażenia, że mówca toczy spór<br />
z trudnym przeciwnikiem. W zakończeniu dowodzenia występuje concessio – pozorne<br />
przyznanie racji rozmówcy, podkreślające siłę argumentu rozstrzygającego<br />
o zwycięstwie kaznodziei w dyspucie:<br />
Na ostatek dajmy to, żeś nieomylnie trafił na punkt, że skłonności tylko opisujesz, że<br />
nie obiecujesz, nie twierdzisz za pewne, ale tylko sub probilitate, pod niepewnością<br />
jakąś, po staremu, gdy to czynisz – grzeszysz przeciwko zakazaniu kościelnemu<br />
[…] A ponieważ klątwami kościół grozi, już pomienione zakazanie obliguje pod<br />
grzechem 19 .<br />
17 LL, s. 92.<br />
18 Na antycypację jako skuteczny środek oddziaływania na audytorium wskazywał autor Retoryki dla<br />
Aleksandra: „Bo jeśli nawet stawiane nam zarzuty byłyby bardzo groźne, wydadzą się one nie tak wielkie dla<br />
słuchaczy, którzy zostali o nich uprzedzeni”.(Retoryka dla Aleksandra, przeł. H. Podbielski, [w:] Arystoteles,<br />
Dzieła wszystkie, t. 6, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 529). Antycypacyjność – objawiającą się<br />
w dążeniu do przewidzenia i uprzedzenia reakcji odbiorcy i uznaniu go za kogoś, kto kształtuje tekst – można<br />
rozumieć szerzej: jako jedną z podstawowych właściwości słowa retorycznego, które jest dialogowe, właśnie<br />
w znaczeniu Bachtinowsk<strong>im</strong>, a więc „nastawione na słuchacza i jego odpowiedź”(M. Bachtin, dz. cyt., s. 175).<br />
19 Zob. LL, s. 94.
160 Jan Baron<br />
Uznanie przez odbiorcę zwycięstwa kaznodziei w dyskusji z astrologiem jest<br />
jednoznaczne z przyjęciem poglądu, „że nie godzi się chrześcijańskiemu człowiekowi<br />
udawać do matematyków po wróżenie”. Kaznodzieja osiągnął cel dydaktyczny<br />
dzięki zastosowaniu metody opisanej przez Schopenhauera jako sposób<br />
czwarty, polegający na podsunięciu audytorium przesłanek tych przesłanek, których<br />
akceptacji oczekujemy – stosowaniu prosylogizmów 20 .<br />
Rzecz jasna argumenty używane w fikcyjnym sporze od początku miały za<br />
zadanie oddziaływanie na rzeczywistego odbiorcę. Trudno byłoby z całą powagą<br />
twierdzić, że osobę parającą się wróżeniem z gwiazd można by nakłonić do<br />
uznania naganności procederu cytowaniem fragmentów zaczerpniętych z dzieł<br />
Ojców Kościoła lub z Biblii czy nawet groźbą ekskomuniki. Węgrzynowicz prawdziwą<br />
konkluzję swojego wywodu pozostawił wprawdzie domyślności wiernych<br />
– co wzmacnia zresztą skuteczność perswazji – jednak <strong>im</strong>plicite zdradził<br />
w zakończeniu, kto był rzeczywistym adresatem przesłanek użytych w argumentacji,<br />
wprowadzając zastrzeżenie łagodzące poprzednie stwierdzenie dotyczące<br />
papieskiej klątwy: „[…] tych, co się udają do matematyków po takie rzeczy z lekkomyślności<br />
[…] pomieniony zakaz nie obliguje […]” 21 .<br />
Analiza już jedynie kilku zabiegów retorycznych ukierunkowanych na audytorium<br />
pozwala na uznanie kazań Węgrzynowicza za wypowiedzi zbliżone do żywej<br />
rozmowy. Są to rozmowy szczególne, podczas których kaznodzieja nie tylko<br />
zadaje kłopotliwe pytania, często ukrywając swoje działanie, ale również podsuwa<br />
odpowiedzi czy wręcz zmusza odbiorcę do ich udzielenia.<br />
20 A. Schopenhauer, op. cit., s. 56.<br />
21 LL, s. 95.
Magdalena Drzewiecka<br />
Język młodzieżowy w powieściach Hanny<br />
Ożogowskiej i Adama Bahdaja<br />
Co to jest język młodzieżowy?<br />
Ernest Hemingway stwierdził, że nikt nie jest samotną wyspą. Każdy z nas bowiem<br />
przynależy do jakiejś społeczności, co wywołuje między jej członkami konieczność<br />
komunikacji, czyli 1.<br />
D. Podlawska wspomina o<br />
odmianach środowiskowych języka (gwarach środowiskowych, slangu, socjolektach),<br />
[tj.] o odmianach języka narodowego, które w przeciwieństwie do ogólnego<br />
charakteryzują się zasięgiem ograniczonym do jakiegoś środowiska społecznego<br />
(np. młodzieżowego (…). Od języka ogólnego różnią się one przede wszystk<strong>im</strong><br />
słownictwem i frazeologią. W zasadzie istnieją tylko w odmianie mówionej 2 .<br />
Zagadnieniem języka młodzieżowego zajęła się K. Czarnecka. Precyzując zakres<br />
tego pojęcia, nazywanego<br />
„uczniowską odmianą współczesnej polszczyzny”, „językiem uczniowsk<strong>im</strong>”, „mówieniem<br />
po szkolnemu”, „językiem szkolnym”, przyjmuje, że określenia te dotyczą<br />
żywej u schyłku XX wieku odmiany języka polskiego, wyróżniającej się własnym<br />
słownictwem (…) Odmiany tej młodzież szkolna używa głównie w sytuacjach<br />
nieoficjalnych, zwłaszcza w kręgu rówieśniczym3.<br />
1 E. Kasjaniuk, Komunikacja, [w:] Encyklopedia Katolicka. T. 9, pod red. A. Szostka, Lublin, Towarzystwo<br />
Naukowe <strong>Uniwersytet</strong>u Lubelskiego 2002, s. 510.<br />
2 J. Płóciennik, D. Podlawska, Leksykon nauki o języku, PARK, Bielsko – Biała 2002, s. 175.<br />
3 K. Czarnecka, Uczniowska odmiana współczesnej polszczyzny w świadomości jej użytkowników,<br />
Wydawnictwo WiS, Poznań 2000, s. 32 – 33.
162 Magdalena Drzewiecka<br />
I właśnie zjawisku języka młodzieżowego w powieściach Hanny Ożogowskiej<br />
i Adama Bahdaja spróbuję się nieco bliżej przyjrzeć na przykładzie dwóch książek<br />
– Ucha od śledzia oraz Do przerwy 0:1.<br />
Młodzież według Ożogowskiej<br />
Ucho od śledzia to dowcipna opowieść o trojgu nastolatkach – Michale, Witku<br />
i Agnieszce. Dzięki różnicy płci, pochodzenia, wieku i charakteru między n<strong>im</strong>i<br />
w powieści mogła się pojawić indywidualizacja języka postaci. Bardzo plastyczny<br />
przykład tego zjawiska stanowi Michał, wychowujący się na przedmieściu Łodzi.<br />
Po wyjeździe z domu zamieszkuje u wuja, pana Czernika. Przyspieszony proces<br />
dorastania wykształcił w n<strong>im</strong> specyficzny styl wysławiania się, co łatwo zaobserwować<br />
zwłaszcza w jego sposobie zwracania się do bliskich. Do matki chłopiec<br />
odnosi się z szacunkiem, w formie rzadko współcześnie spotykanej:<br />
Mama wie (…) za oknem u wujka gołębie z ręki jedzą. 4<br />
Środowisko Michała to dom wuja i – naturalnie – szkoła. Gwara młodzieżowa<br />
odznacza się zwięzłością, „szybkością porozumiewania się, która polega nie tyle<br />
na tempie mówienia, (…) co na budowaniu wypowiedzi za pomocą języka skróconego<br />
lub skrótowego”5. Toteż chłopak takich właśnie określeń używa w odniesieniu<br />
do nauki i wszystkiego, co się z nią wiąże, poczynając od samej instytucji.<br />
W rozmowie z Witkiem na jego stwierdzenie, że:<br />
Przecież trzeba się uczyć (…) Wszyscy się przecież uczą. Trzeba zdobyć wykształcenie…<br />
odpowiada:<br />
Owszem, powszechniaka skończę.<br />
Język siostrzeńca pana Czernika to również wynik rzeczywistości, kultury,<br />
w której żyje. Kolega Agnieszki chodzi do kina i tam poznaje specyfikę innych<br />
państw. Po obejrzeniu filmu w jego relacji pojawiają się takie słowa, jak „kowboj”,<br />
„szeryf ”. To odzwierciedlenie zjawiska opisanego przez D. Podlawską. Wyjaśnia<br />
ona, że wyrazy zapożyczone (barbaryzmy (…) to wyrazy obcego pochodzenia,<br />
które weszły do języka polskiego wskutek wielorakich kontaktów z innymi krajami<br />
i narodami6. Michał odwołuje się do wielu języków: włoskiego – „mamma mia”<br />
(s. 76), niemieckiego (tzw. germanizmy) – „fertig”. Niektóre zapożyczenia wchodzą<br />
w skład używanych przez niego powiedzonek np.:<br />
4 H. Ożogowska, Ucho od śledzia, Siedmioróg , Wrocław 1991, s. 17. W dalszym ciągu tego referatu<br />
numery stron odnoszą się do tegoż wydania.<br />
5 K. Czarnecka, op.cit., s. 131.<br />
6 J. Płóciennik, D. Podlawska, op.cit., s.133.
Język młodzieżowy w powieściach Hanny Ożogowskiej i Adama Bahdaja<br />
163<br />
Żebym miał pieniądze – nie patrzyłby na nic, tylko adiu – fruziu i cześć!<br />
Inny element mowy chłopca to porównania. K. Czarnecka wyróżnia wśród<br />
nich „porównania właściwe językowi literatury (a zwłaszcza poezji) i tak zwane<br />
porównania potoczne, wykorzystywane w codziennych rozmowach”7. Bohater<br />
Ożogowskiej wykazuje w tym względzie wyjątkową oryginalność. Wśród używanych<br />
przez niego konstrukcji porównawczych znajdują się, zgodnie z klasyfikacją<br />
cytowanej badaczki: „określenia zewnętrznego wyglądu człowieka (…) np. zwroty<br />
oceniające ubiór”8 („kamasze ciężkie jak pioruny”, (…) zwroty podkreślające<br />
[jego] niestosowność (Wyglądam, jakbym się z choinki urwał), sformułowania<br />
określające poszczególne zachowania”9 (Zachowałem się faktycznie jak żłób).<br />
Jako reprezentanta płci męskiej, język przyjaciela Witka różni się od poprawnej<br />
polszczyzny. Nosi on znamiona stylu potocznego, nacechowanego emocjonalnie.<br />
Można to zaobserwować na przykładzie kolokwializmów, tj. „leksykalnych,<br />
składniowych lub frazeologicznych elementów utworu literackiego, pochodzących<br />
z potocznego języka mówionego”10 („heca”, ta rudera kupy się jeszcze trzyma)<br />
oraz określeń obraźliwych i wulgaryzmów (trywializmów), czyli „wyrazów<br />
o barwie ekspresywnej, bardzo dosadnej, ordynarnej (…) używanych do wyrażania<br />
skrajnie negatywnego stosunku do określonych ludzi, zjawisk”11 („Głupia<br />
Agnieszka! (…) Idiota!”, I do wujka o byle co leciała z jęzorem!).<br />
Kolejny interesujący aspekt leksykalny to wyrazy dźwiękonaśladowcze (wyrazy<br />
onomatopeiczne) „służące do odtwarzania dźwięków występujących<br />
w naturze”12, doskonale oddające fakt, że gwara nastolatków to język żywy, język<br />
mówiony, np.:<br />
Myślał, miał nadzieję, cieszył się, a tu nagle ryms!<br />
A także eksklamacje (wykrzyknienia), oddające właściwą młodzieży skrótowość<br />
i żywiołowość („No, no!”, s. 40, „Phi!”).<br />
Na uwagę zasługuje również kwestia frazeologii. H. Synowiec stwierdziła, że<br />
„frazeologizmy – utrwalone w języku stałe połączenia wyrazowe, nie tylko komunikują<br />
pewne treści, funkcjonują wariantywnie z wyrazami neutralnymi,<br />
ale – dzięki wartości stylistyczno – ekspresywnej – pozwalają wyrażać emocje<br />
i oceny”13. D. Podlawska wyróżnia w obrębie tej grupy m.in. – pojawiające się<br />
w wypowiedziach siostrzeńca pana Czernika – zwroty (Mnie do wiatru wystawiać?,<br />
Nawarzą sobie piwa). Chłopiec ukazuje wpływ mitologii greckiej na<br />
7 K. Czarnecka, Konstrukcje porównawcze w uczniowskiej odmianie współczesnej polszczyzny. „Studia<br />
Polonistyczne” 1992, t. XX, s. 43.<br />
8 Ibidem, s. 45.<br />
9 Ibidem, s. 46.<br />
10 Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 2002, hasło: kolokwializm, s. 246.<br />
11 J. Płóciennik, D. Podlawska, op.cit., s 133.<br />
12 Ibidem, s. 131.<br />
13 H. Synowiec, Z badań nad frazeologią uczniów. „Polonistyka” 1998, z. 2, s. 68.
164 Magdalena Drzewiecka<br />
swój zasób słownictwa (Teraz po nitce do kłębka trafiają – odwołanie do mitu<br />
o Ariadnie). Jego język obfituje także we frazy, np. „przysłowia, maksymy, sentencje,<br />
porzekadła”14 (Prawda w oczy kole, Nie święci garnki lepią).<br />
Z kolei odrębną kategorię – decydującą o indywidualizacji języka nastolatka<br />
– stanowią powiedzonka. Sąsiada Agnieszki cechuje dowcip i pomysłowość. Sam<br />
tytuł powieści nawiązuje do słów, jakie wymówił, rozpoczynając naukę w nowej<br />
szkole:<br />
Po mojemu to tak: żadne takie „cud – miód – ryba – kit (…) Nawet z ulgową taryfą<br />
– ucho od śledzia!<br />
W momencie, gdy przekonał się, że Aga wie o jego wyprawie z Witkiem do<br />
kina, powiedział:<br />
No, no! Tylko nie skacz jak wieloryb na agrafce.<br />
Agnieszka z kolei pokazuje, że podstawowe środowisko młodzieży to szkoła.<br />
Jako krewna nauczycielki, posługuje się poprawną polszczyzną, lecz nie sposób<br />
ukryć faktu, że to przede wszystk<strong>im</strong> uczennica, więc – co się z tym wiąże – w jej<br />
wypowiedziach pojawiają się wyrażenia właściwe jej kolegom i koleżankom, np.<br />
jej uwaga skierowana pod adresem siostrzeńca pana Czernika:<br />
Piękną gałę na szynach postawiła ci ciocia za wypracowanie.<br />
Zagadkowy wyraz „gała” oznacza tu po prostu ocenę niedostateczną.<br />
D. Podlawska zaliczyłaby go do grupy synon<strong>im</strong>ów (wyrazów bliskoznacznych<br />
lub równoznacznych), a dokładnie do synon<strong>im</strong>ów środowiskowych, bliskoznacznych<br />
odpowiedników spotykanych w poszczególnych gwarach środowiskowych15.<br />
Powstawanie synon<strong>im</strong>ów powoduje m.in. „potrzeba ekspresywnego oraz metafizycznego<br />
nazywania przedmiotów i zjawisk, np. ‘dwójka’ – ‘gol, pała, lufa,<br />
strzała’”16.<br />
Świat młodych u Bahdaja<br />
Adam Bahdaj prezentuje nieco inny punkt widzenia. Światu młodzieży przygląda<br />
się wyłącznie z perspektywy jego przedstawicieli płci męskiej. Do przerwy<br />
0:1 to opowieść o chłopięcej przyjaźni i ogromnej pasji - miłości do piłki nożnej.<br />
Przewodnikiem po krainie stworzonej przez autora mógłby być główny bohater<br />
utworu, Maniuś. Przedsiębiorczy, zawierając umowy z warszawsk<strong>im</strong>i sprzedawcami,<br />
uczył się dostosowywać sposób mówienia do osoby swojego rozmówcy. Do<br />
ekspedientce pracującej na Górczewskiej mówi na powitanie:<br />
14 Ibidem.<br />
15 Ibidem.<br />
16 Ibidem.
Język młodzieżowy w powieściach Hanny Ożogowskiej i Adama Bahdaja<br />
165<br />
Pięć bułeczek, pani szefowo 17 .<br />
Inaczej przedstawia się kwestia relacji rówieśniczych. Członków „Syrenki” łączą<br />
prawdziwa przyjaźń i serdeczne koleżeństwo. Odzwierciedlają je określenia,<br />
jakie kierują pod swo<strong>im</strong> adresem. Oto przykład rozmowy pomiędzy bohaterami<br />
Bahdaja:<br />
- Cześć! - przywitał ich przyjaźnie Maniuś.<br />
- Cześć! - odpowiedzieli jak na komendę (…) rosły, wysoki [blondyn - dopisek mój<br />
- M.D.] i niski, szczupły [piegus - dopisek mój - M.D.].<br />
- Wakacje, bracie! - uśmiechnął się Boguś<br />
Użyty tu wyraz „bracie” świadczy o stopniu łączącej ich zażyłości.<br />
Omówiona kwestia wiąże się z niezwykle istotnym zagadnieniem antropon<strong>im</strong>ów.<br />
L. Tomczak odnotowuje, że<br />
są one używane w różnych szkolno-towarzyskich sytuacjach komunikatywnych,<br />
są bardzo częste i popularne, powstają spontanicznie (…) w mikrosytuacyjnych<br />
kontaktach w klasie, szkole, nieraz poza n<strong>im</strong>i. Klasę tę tworzą nazwiska, <strong>im</strong>iona,<br />
przezwiska. Ich podstawowa funkcja to indywidualizacja poszczególnych osób;<br />
należą one także do podklasy przezwisk 18 .<br />
Zgodnie z klasyfikacją przedstawioną przez badaczkę, można wyjaśnić jedno<br />
z nich. Otóż pewnego dnia zawodnicy „Syrenki” obserwowali trening przeciwnej<br />
drużyny, odbywający się na ich boisku.<br />
Widok ten tak ich zaskoczył, że przez chwilę stali jak sparaliżowani, nie wiedząc, co<br />
począć w tak nieprzewidzianym wypadku. Z zupełnego osłupienia wyrwał ich dopiero<br />
Poldek Piechowiak, zwany przez chłopców z Gołębnika „Pająkiem” z powodu<br />
nikłej budowy i nieproporcjonalnie długich kończyn (…) Teraz podszedł, kolebiąc<br />
się na swych długich jak szczudła nogach.<br />
Miano „Pająka” to „antropon<strong>im</strong> motywowany apelatywem, metafora powstała<br />
wskutek fizycznego podobieństwa” 19 do zwierzęcia.<br />
Inaczej przedstawia się sytuacja głównego bohatera. Nastolatek w ten sposób<br />
wyjaśnia Milkowi genezę pomysłu swoich rówieśników:<br />
Kiedyś w szkole pani pytała mnie z rachunków. „Wchodzisz do sklepu i prosisz<br />
o dwie bułki po osiemdziesiąt groszy, dajesz kasjerce dwa złote, ile kasjerka wyda<br />
ci reszty?”. A ja na to: „Proszę pani, kasjerka wyda mi paragon”. No i od tego czasu<br />
nazywają mnie Paragon.<br />
17 A. Bahdaj, Do przerwy 0:1, Nasza Księgarnia, Warszawa 1975, s. 10. W dalszym ciągu tego referatu<br />
numery stron odnoszą się do tegoż wydania.<br />
18 L. Tomczak, „Madżara”, „Gruba” i „Patyk” – czyli o antropon<strong>im</strong>ach nieoficjalnych funkcjonujących<br />
wśród młodzieży, [w:] Współczesna leksyka. Cz. 2, pod red. K. Michalewskiego, Wydawnictwo <strong>Uniwersytet</strong>u<br />
Łódzkiego, Łódź 2001, s. 140.<br />
19 L. Tomczak, op.cit., s. 144 – 145.
166 Magdalena Drzewiecka<br />
To przykład antropon<strong>im</strong>u powstałego wskutek jednorazowego, zabawnego<br />
epizodu nawiązującego do wyrazu pospolitego.<br />
Inna cecha języka młodzieżowego u Bahdaja to jego ekspresyjność. Nie ulega<br />
wątpliwości, że Mandżaro i jego towarzyszy wyróżnia styl potoczny, styl codziennej<br />
rozmowy. Dyskutując, dają oni upust swo<strong>im</strong> emocjom. Celowi temu służą<br />
m.in. kolokwializmy. Np. zdenerwowany Julek krzyczy:<br />
Rysiek, daj mu w ucho!<br />
Silne zabarwienie uczuciowe wypowiedzi chłopców ujawniają wulgaryzmy<br />
i przekleństwa, jednoznacznie wskazujące na wiek, pochodzenie i charakter<br />
Paragona i jego przyjaciół. Mandżaro zwraca się ostro do Maniusia, na którego<br />
czekał:<br />
Człowieku, coś ty tak długo robił? Rozpłynąłeś się czy co, do diabła!<br />
Bohaterowie Bahdaja z całą pewnością nie należą do grona purystów.<br />
Okazując swoje niezadowolenie, mówią: „do kitu”, „do bani”, nie szczędząc sobie<br />
przy tym przezwisk:<br />
Czemuś nie strzelał, fujaro? (…) Dlaczegoś nie walił na bramkę, ofermo?...<br />
Natomiast o indywidualizmie postaci decydują np. powiedzonka, specyficzne,<br />
stałe zwroty i wyrażenia, właściwe wyłącznie jednemu chłopcu. Niewątpliwie<br />
w tej dziedzinie palmę pierwszeństwa dzierży Paragon. Charakterystyczne jest<br />
dla niego zamienianie kolejności głosek „l” i „r” oraz zdrobnienia, np.:<br />
Jak panią zobaczę, to mi się od razu humor poprawia. Fakt, nie lekrama. A może<br />
i dla mnie znajdzie się jakaś robota? Jabłuszka wyglancować albo czereśnie przebrać?<br />
Przede wszystk<strong>im</strong> jednak to mowa chłopców uwielbiających piłkę nożną.<br />
Dlatego w ich rozmowach przewijają się elementy żargonu sportowego. W trakcie<br />
spotkania przed treningiem Perełka zastanawia się:<br />
Ciekawy jestem, co będzie, jeśli mnie sfaulują.<br />
Nie można również pominąć takich określeń, jak „gała” na oznaczenie piłki,<br />
czy częstego powiedzonka:<br />
Piłka jest okrągła.
Język młodzieżowy w powieściach Hanny Ożogowskiej i Adama Bahdaja<br />
167<br />
Podsumowanie<br />
Bohaterowie powieści Hanny Ożogowskiej i Adama Bahdaja są przedstawiani<br />
w zwykłych, codziennych sytuacjach, co czyni ich mowę bardziej naturalną.<br />
Używane przez nich słownictwo oddaje ich żywiołowy charakter. Temperament,<br />
wzburzenie i entuzjazm znajdują ujście w wyrazach o silnym zabarwieniu emocjonalnym,<br />
np. wulgaryzmach. Do swoich rozmówców Witek, Mandżaro i pozostali<br />
zwracają się stosownie do łączącego ich z n<strong>im</strong>i stopnia zażyłości. Bogaty<br />
zbiór stanowią stosowane przez nich związki frazeologiczne - zarówno te odwołujące<br />
się do tradycji, jak i te tworzone okazjonalnie. Równie obficie pojawiają<br />
się kolokwializmy. Wszystkie te elementy pokazują, że język młodzieżowy jako<br />
forma komunikacji to przede wszystk<strong>im</strong> specyficzna gwara środowiskowa – nie<br />
poprawna, literacka polszczyzna, ale właśnie żywy, potoczny język mówiony.
Agnieszka Kijak<br />
Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne<br />
– o różnych koncepcjach rozmowy<br />
Rozmowa odgrywa istotną rolę w codziennym życiu jak i w działalności poznawczej,<br />
w tym - naukowej. Jej waga podkreślana była już w Starożytnej Grecji.<br />
Koncentrując się na jej współczesnej pozycji, abstrahując od historycznych<br />
przeobrażeń, wspomnę tylko, że na znaczeniu straciła po wynalezieniu pisma,<br />
a przede wszystk<strong>im</strong> druku, kiedy to nastąpił rozwój komunikacji pisemnej. Dziś,<br />
kiedy ludzie komunikują się ze sobą poprzez e-mail, sms itp., została zupełnie<br />
zmarginalizowana. Należy jednak podkreślić, że nastąpiła deprecjacja klasycznej<br />
formy rozmowy, a być może nie jest ona jedyna, czy, tym bardziej, najlepsza.<br />
Dlatego wypada rozważyć, czy rozmowa została zastąpiona innymi rodzajami<br />
komunikacji czy też uległa tylko pewnym zmianom. Postaram się udzielić odpowiedzi<br />
na to pytanie, jak również przedstawić konsekwencje odejścia od antycznej<br />
koncepcji rozmowy, zwracając uwagę na kilka ograniczeń, jakie narzuca się<br />
obecnie w rozmowie.<br />
Stworzono różne definicje rozmowy, można jednak odnaleźć w nich elementy<br />
wspólne. Jedna z definicji mówi, że rozmowa to: 1) wzajemna wymiana myśli za<br />
pomocą słów, 2) ustna wymiana myśli, zdań; pogawędka, konwersacja, 3) komunikacja<br />
werbalna (komunikacja z użyciem języka naturalnego, czyli mowy jako<br />
środka komunikacji), dialog1. Wszystkie podkreślają werbalny charakter rozmowy,<br />
który musiał stanowić jej istotę W Antyku, gdzie rozkwit przeżywała kultura<br />
oralna.<br />
1 Mały słownik języka polskiego, pod red. E. Sobol. PWN, Warszawa 1995.
170 Agnieszka Kijak<br />
Starożytne „zabawy intelektualne”<br />
Michel Montaigne twierdzi, że rozmowa jest najbardziej owocnym i naturalnym<br />
sposobem ćwiczenia umysłu. Wzorcowy przykład prowadzenia rozmowy<br />
to, według niego sposób stosowany przez Sokratesa, nazywany ironią sokratejską.<br />
Zarówno Montaigne jak i Sokrates pojmowali rolę rozmowy nie przyjmując<br />
za podstawową jej funkcję przekazywania informacji, lecz traktując ją także jako<br />
pewnego rodzaju zabawę intelektualną. Montaigne wyznaje wprost:<br />
Zabawa ta wydaje mi się milszą niż jakakolwiek inna czynność; i to jest przyczyna,<br />
dla której [...] zgodziłbym się […] utracić wzrok niż słuch albo mowę 2 .<br />
Metoda stosowana przez Sokratesa była sposobem prowadzenia dialogu, ale,<br />
przede wszystk<strong>im</strong>, miała na celu odkrycie prawdy. Sokrates wcielał się w postać<br />
łaknącego wiedzy prostaczka wykorzystując dwie postawy: eironeia i alazoneia.<br />
Pierwszą - postawę udawanej skromności, sam przybierał, drugą – postawę chełpliwej<br />
próżności, narzucał swojemu rozmówcy, od którego pozornie oczekiwał<br />
pouczenia i pomocy w poszukiwaniu prawdy.<br />
Ironia sokratejska miała dwa etapy. Pierwszy – elenktyczny (zbijający) polegał<br />
na udawaniu podziwu dla swego rozmówcy, co usypiało jego czujność. Pozornie<br />
niewinne pytania sprawiały, że rozmówca zaczynał błądzić, przeczyć samemu<br />
sobie i popadać w absurd. Wreszcie odrzucał pierwotne poglądy uświadamiając<br />
sobie własną próżność i ignorancję. W tym momencie, o ile rozmówca był<br />
jeszcze skłonny kontynuować rozmowę, następował jej drugi etap – majeutyczny,<br />
czyli położniczy. Sokrates uznawał siebie za „duchową położną”. Jak zawodowa<br />
położna pomaga urodzić się dziecku, tak Sokrates jako „duchowa położna”, pozwala<br />
urodzić się prawdzie. Bowiem, według niego, każdy człowiek, nawet nie<br />
zdając sobie z tego sprawy, skrywa w sobie wiedzę prawdziwą. Przykłady etyczno-terapeutycznej<br />
perswazji, sokratejskiego leczenia z niewiedzy znajdujemy<br />
w wielu dialogach Platona, między innymi w Lachesie, Charmidesie, Gorgiaszu oraz<br />
w Menonie, którego fragmenty pozwalają dobrze prześledzić ten proces.<br />
Sokrates 3 : […] Ty sam, Menonie, powiedz, na bogów, czym jest cnota? Mów, nie<br />
odmawiaj, by się okazało, że się szczęśliwie myliłem twierdząc, iż nie spotkałem<br />
nikogo, kto by wiedział, jeśli się okaże, że wiecie to ty i Gorgiasz.<br />
Sokrates zwraca się zachęcająco do Menona zaznaczając, że nikt nie podał mu<br />
jeszcze definicji cnoty, czym skłania ucznia aby to uczynił. Menon odpowiada<br />
więc pewny siebie:<br />
2 M Montaigne, O sztuce rozmawiania, [w:] tenże, Próby, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków<br />
2004, s. 697.<br />
3 Przykłady ironii sokratejskiej: A. Stankowska-Kozyra, [w:] Ćwiczenia z poetyki, pod red.<br />
A. Gajewskiej i T. Mizerkiewicza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006.
Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne...<br />
171<br />
Menon: Wcale nie jest trudno to powiedzieć, Sokratesie. Jeśli chcesz, by najpierw<br />
mówić o cnocie mężczyzny, to jasne, że jest nią zdolność rządzenia państwem w taki<br />
sposób, by przyjaciołom czynić dobrze, wrogom zaś źle, siebie samego natomiast<br />
ustrzec przed wszelk<strong>im</strong> nieszczęściem. Jeśli chcesz wiedzieć na czym polega cnota<br />
kobiety, nie jest trudno odpowiedzieć, że na utrzymaniu w porządku swego domu,<br />
na dbałości o zachowanie tego, co w n<strong>im</strong> jest, wreszcie na posłuszeństwie wobec<br />
męża. Inna jest cnota dzieci, dziewczynek lub chłopców, inna ludzi starszych; jeśli<br />
chcesz wiedzieć, to inna jest też człowieka wolnego, inna zaś niewolnika. Jest też<br />
wiele innych cnót, także nie brak ich definicji: jest bowiem cnota właściwa każdej<br />
czynności i każdemu wiekowi, każdy z nas wykazuje cnotę w tym, co czyni. Tak<br />
samo jest mo<strong>im</strong> zdaniem i ze złem, Sokratesie.<br />
Menon udziela odpowiedzi nie zdając sobie sprawy z tego, że Sokrates pyta<br />
o samo pojęcie cnoty, a nie o jej przykłady.<br />
Sokrates: Jestem, jak się wydaje, Menonie, niezmiernie szczęśliwy; szukałem jednej<br />
cnoty, a u ciebie znalazłem ich cały rój. Teraz Menonie, by pozostać przy tym obrazie<br />
roju, gdybym cię zapytał, czym w istocie jest pszczoła, ty byś mi powiedział, że<br />
istnieje wiele różnych gatunków pszczół, które różnią się od siebie, na co ja: czy gdy<br />
twierdzisz, że jest wiele gatunków i że różnią się od siebie, to uważasz, że różnią się<br />
jako pszczoły? Czy też, że jako pszczoły nie różnią się niczym, różnią się natomiast<br />
czymś innym, jak np. pięknością, wielkością czy czymś podobnym? Powiedz, jak<br />
byś odpowiedział, gdyby cię tak zapytano?<br />
Sokrates reaguje pozornym zadowoleniem. W rzeczywistości jednak naigrywa<br />
się z naiwnej odpowiedzi Menona. Mówi ironicznie stosując tryb hiperboliczny:<br />
„niezmiernie” oraz względny: „jak mi się wydaje”. Przykład z pszczołami ma<br />
w naoczny sposób doprowadzić Menona do rozpoznania różnicy między myśleniem<br />
pojęciowym a opisem, filozofowaniem a deskrypcją fenomenów.<br />
Menon: Powiedziałbym, że jako pszczoły wcale się od siebie nie różnią. […]<br />
Sokrates: A czy cnota różni się jako cnota zależnie od tego, czy jest w dziecku,<br />
w dorosłym, w kobiecie czy mężczyźnie?<br />
Na to pytanie Menon odpowiada już zupełnie bezradnie:<br />
Menon: Wydaje mi się, że to nie to samo co tamte inne rzeczy.<br />
Metoda Sokratesa odniosła zamierzony skutek – Menon uświadomił sobie<br />
swoją próżność, naiwność i zbytnią pewność siebie. Być może z tego powodu,<br />
sam postanowił ją zastosować, co miało miejsce w sytuacji, kiedy Sokrates pokazywał<br />
mu drogę dochodzenia do definicji figury geometrycznej.<br />
Sokrates: Spróbujmy więc powiedzieć, co to jest figura. Patrz, czy zgadzasz się, że tak<br />
jest: nazywam zatem figurą tylko to, co zawsze towarzyszy kolorowi. Wystarczy ci<br />
to, czy uważasz, że szukasz czegoś innego? Co do mnie byłbym zadowolony, gdybyś<br />
mi tak powiedział o cnocie.
172 Agnieszka Kijak<br />
Menon: Ale to jest naiwne, Sokratesie.<br />
Sokrates: Dlaczego?<br />
Menon: Według ciebie figura jest czymś, co zawsze towarzyszy kolorowi. Dobrze,<br />
jeśli jednak ktoś powie, że nie wie, co to jest kolor, ale że ma z tym takie same trudności,<br />
jak z definicją figury, jak myślisz, co byś mu odpowiedział?<br />
Menonowi wydaje się, że postępuje zgodnie z metodą Sokratesa, jednak jego<br />
krytyczne uwagi nie służą poznaniu. Proste zakwestionowanie definicji uniemożliwia<br />
tylko dalsze prowadzenie rozmowy. Przykład Menona pokazuje, jak trudną<br />
i zarazem, jak ważną, jest sztuka rozmowy.<br />
Sposób prowadzenia rozmowy przez Sokratesa oraz nieudolnie naśladowany<br />
przez Menona prowadzi do odkrycia własnej niewiedzy, co pozwala uzyskać<br />
wiedzę i tym samym, o czym wspominano już wcześniej, zmierza do poznania<br />
prawdy. Zgodnie z przytoczonymi na początku definicjami rozmowy, opiera<br />
się na komunikacji werbalnej i wymaga bezpośredniego kontaktu rozmówców.<br />
Uczestnicy nie są w żaden sposób ograniczani, jak to ma miejsce w przypadku<br />
późniejszych koncepcji rozmowy.<br />
Ograniczania rozmowy przez regułę konwersacyjną<br />
Metoda sokratejska współcześnie zanikła niemal zupełnie. Spotyka się ją jedynie<br />
w środowiskach akademickich, gdzie często stosowany jest „etap zbijania”<br />
mający na celu wyklarowanie stanowisk rozmówców i konstruowanie odpowiednio<br />
mocnych argumentów w celu ich potwierdzenia. Są to jednak nieliczne wyjątki.<br />
W większości owa „zabawa intelektualna” zostaje zastąpiona przekazywaniem<br />
informacji, w wielu przypadkach rozmowa zostaje zredukowana do jej funkcji<br />
komunikacyjnej, między innymi za sprawą reguły konwersacyjnej sformułowanej<br />
przez Paula Grice’a , która głosi:<br />
Uczyń swój udział konwersacyjny w przewidzianym dla niego momencie tak<strong>im</strong>,<br />
jakiego wymaga zaakceptowany cel lub kierunek rozmowy, w którą jesteś<br />
zaangażowany 4 .<br />
Jest to tzw. zasada współpracy językowej (kooperacji językowej). Dodatkowo<br />
formułę rozmowy ograniczają maksymy szczegółowe:<br />
1. Jakości:<br />
a. Nie mów tego, o czym jesteś przekonany, że nie jest prawdą.<br />
b. Nie mów tego, do stwierdzenia czego nie masz dostatecznych podstaw.<br />
2. Ilości:<br />
a. Niech twój wkład w konwersację zawiera tyle informacji, ile jej potrzeba<br />
dla aktualnych celów wymiany.<br />
b. Niech twój wkład nie zawiera więcej informacji niż to jest wymagane<br />
na aktualnym etapie ich wymiany.<br />
4 I. Bobrowski, Zaproszenie do językoznawstwa, Wydawnictwo IJP PAN, Kraków 1998, s. 35.
Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne...<br />
173<br />
3. Istotności (relewancji):<br />
Nie wypowiadaj sądów nie na temat (irrelewantnych – niedotyczących te<br />
matów konwersacji).<br />
4. Sposobu:<br />
Mów w sposób zrozumiały: unikaj niejasności i wieloznaczności, mów<br />
krótko i w sposób uporządkowany.<br />
Te zasady sprawiają, że konieczne staje się zwracanie uwagi na przebieg rozmowy:<br />
jej treść i formę. Cel, który przyświecał Sokratesowi został zredukowany<br />
do maksymy jakości. Zastosowanie pozostałych maksym, w znacznym stopniu<br />
mogłoby utrudnić przeprowadzenie etapów metody rozmowy stworzonej przez<br />
niego. Gdyby Sokrates i Menon wymieniając poglądy na temat cnoty posługiwali<br />
się maksymami Grice’a, ich rozmowa sprowadzałaby się do kilku krótkich zdań,<br />
prawdopodobnie bez pytań hipotetycznych, zwrotów do adresata i sformułowań<br />
wyrażających ich przekonania. Spróbujmy ją zaprojektować:<br />
Sokrates: Czym jest cnota?<br />
Menon: Cnotą mężczyzny jest zdolność rządzenia państwem w taki sposób, by<br />
przyjaciołom czynić dobrze, wrogom zaś źle, siebie samego natomiast ustrzec przed<br />
wszelk<strong>im</strong> nieszczęściem. Cnota kobiety polega na utrzymaniu w porządku swego<br />
domu, na dbałości o zachowanie tego, co w n<strong>im</strong> jest, wreszcie na posłuszeństwie<br />
wobec męża. Inna jest cnota dzieci, dziewczynek lub chłopców, inna ludzi starszych.<br />
Inna jest też człowieka wolnego, inna zaś niewolnika. Jest też wiele innych cnót,<br />
także nie brak ich definicji: jest cnota właściwa każdej czynności i każdemu wiekowi,<br />
każdy z nas wykazuje cnotę w tym, co czyni. Tak samo jest i ze złem.<br />
Sokrates: Jestem niezmiernie szczęśliwy; szukałem jednej cnoty, a u ciebie znalazłem<br />
ich cały rój. Gdybym cię zapytał, czym w istocie jest pszczoła, ty byś mi powiedział,<br />
że istnieje wiele różnych gatunków pszczół, które różnią się od siebie, na co ja:<br />
czy gdy twierdzisz, że jest wiele gatunków i że różnią się od siebie, to uważasz, że<br />
różnią się jako pszczoły? Czy też, że jako pszczoły nie różnią się niczym, różnią<br />
się natomiast czymś innym, jak np. pięknością, wielkością czy czymś podobnym?<br />
Menon: Jako pszczoły wcale się od siebie nie różnią.<br />
Sokrates: A czy cnota różni się jako cnota zależnie od tego, czy jest w dziecku, w<br />
dorosłym, w kobiecie czy mężczyźnie?<br />
Menon: To nie to samo co tamte inne rzeczy.<br />
Przyglądając się tej przeformułowanej rozmowie, łatwo dochodz<strong>im</strong>y do przekonania,<br />
że zmiana w procesie konwersacji może zagrażać osiągnięciu głównego<br />
celu Sokratesa. Rozmówcy wymieniają te same istotne informacje (zgodnie<br />
z maksymą relewancji) natomiast zachwianiu ulegają etapy rozmowy. Przez brak<br />
stwierdzeń Sokratesa wyrażających rzekomy podziw dla Menona, nie nastąpi<br />
u niego przemiana powodująca uzyskanie świadomości na temat własnej próżności<br />
i ignorancji. Na szczęście kwestia interpretacji reguły i maksym szczegółowych<br />
jest kwestią subiektywną, więc jeśli rozmówcy uznający, że stwierdzenia te<br />
są istotne, należałoby je w konwersacji pozostawić.
174 Agnieszka Kijak<br />
Po rozważeniu procesu zabawy intelektualnej Sokratesa oraz swoistej zabawie<br />
intelektualnej, jaką było również przekształcenie dialogu Platona, przejdę do<br />
innych aspektów, na które w swej koncepcji zwraca uwagę Herbert Paul Grice.<br />
Ważna jest bowiem jeszcze jedna reguła, uzupełniająca pozostałe, zasada eksploatacji<br />
maksym konwersacji, która zaleca, by w momencie, kiedy stwierdzamy, iż<br />
nasz rozmówca pogwałcił którąś z maksym konwersacji, to jego wypowiedź powinniśmy<br />
starać się tak zinterpretować, aby przynajmniej główna zasada współpracy<br />
językowej została zachowana 5 .<br />
Metoda Sokratesa i koncepcja Grice’a mają również elementy wspólne. Obie<br />
zwracają uwagę na aspekt poznawczy. Grice przestrzega przed literalnym rozumieniem<br />
wypowiedzi - kiedy chcemy opisywać konwersacje codzienne, okazuje<br />
się, że zasady komunikacji opierające się na literalnej komunikacji, odgrywają<br />
ograniczoną rolę, np., gdy dwoje ludzi spotyka się ze sobą po dłuższym czasie<br />
i jedno z nich mówi: „Mus<strong>im</strong>y się koniecznie umówić na lunch”, może myśleć<br />
zupełnie co innego, np.: „Wszystko mi jedno, czy cię jeszcze kiedyś zobaczę”.<br />
Zakończenie<br />
Rozmowa jest podstawowym warunkiem nauki, która powstała właśnie wskutek<br />
wzajemnej wymiany myśli naukowców. Jest przede wszystk<strong>im</strong> fundamentem<br />
filozofii – matki nauk. Filozofia rozwinęła się w rozmowie, co widać na przykładzie<br />
dialogów Platona. Rozmowa jest nam jednak potrzebna także w codziennym<br />
życiu. Człowiek jako istota społeczna potrzebuje komunikacji, by działać. Między<br />
naukowcami istnieje potrzeba rozmowy z innymi specjalistami, dlatego tworzy<br />
się towarzystwa naukowe. Brak rozmowy degraduje człowieka do roli obserwatora,<br />
wyklucza go z życia publicznego 6 .<br />
„Osobista rozmowa nie jest dziś w modzie”, jak zauważa Gerald Wicklein,<br />
przytaczając przykład Konrada Lorenza, który żalił się, że na kongresy lata się<br />
samolotami zamiast pływać statkiem, co dałoby możliwość dłuższego kontaktu<br />
i rozmów między podróżującymi. Coraz częstsza jest opinia, że nowoczesne<br />
środki masowego przekazu mogłyby uczynić bezpośrednią rozmowę zbędną.<br />
Uważa się, że rozmowa mogłaby być prowadzona z wyłączeniem bezpośredniego<br />
kontaktu 7 . Wiąże się to z pytaniem, które postawiliśmy na początku: Czy<br />
nowa formuła, która ukształtowała się przez wieki, a właściwie cały czas ulega<br />
przekształceniom i ograniczeniom związanym z rozwojem techniki, ale też narzucanych<br />
przez samych rozmówców, to jeszcze jest rozmowa? Definicje podkreślają<br />
kontakt werbalny, ale językoznawcy, którzy mają wpływ na rozwój języka<br />
taki, jak meteorolodzy na pogodę, nie nadążają ze zmianą definicji, a język wciąż<br />
5 H. P. Grice: Logika i konwersacja, tłum. J. Wajszczuk, „Przegląd Humanistyczny” 1977 z. 6.<br />
6 G. Wicklein, Rozmowa jako podstawowy warunek filozofii, [w:] Poznanie i komunikacja : szkice<br />
z nowożytnej i współczesnej filozofii języka, pod red. Bolesława Andrzejewskiego, Wydawnictwo Uczelniane<br />
PK, Koszalin 2005, s. 109-110.<br />
7 Ibidem, s. 110 – 113.
Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne...<br />
175<br />
ewoluuje. Odpowiedź, która tym momencie się narzuca jest taka, że mamy do<br />
czynienia z różnymi rodzajami rozmów: są więc rozmowy na wzór metody sokratejskiej<br />
i rozmowy, które służą tylko przekazywaniu faktów. Każda z nich odgrywa<br />
inną rolę i pełni odmienną funkcję.
Małgorzata Słociuk<br />
Czas ponowoczesny – czas utowarowiony, czyli<br />
życie społeczne odmierzane czasem<br />
We wstępie pragnę przybliżyć socjologiczne ujęcie czasu z punktu widzenia<br />
tego, co dzisiaj określamy mianem ponowoczesności. Kategoria czasu, taka jaką<br />
widzi ją socjologia okazuje się być przede wszystk<strong>im</strong> skutecznie zarządzanym towarem.<br />
A. Giddens wprowadził pojęcie „późnej nowoczesności” rozumianej jako<br />
(late modern, high modernity) „atrakcyjne socjologicznie i ideologicznie konkurentki<br />
idei ponowoczesności”1. Nie stanowi ona dramatycznego zerwania z nowoczesnością,<br />
wręcz przeciwnie: przejawia się w czterech głównych tendencjach<br />
organizujących życie społeczne: pojawia się nowa forma zaufania, która wiąże się<br />
z obecnością w naszym życiu wielu „abstrakcyjnych systemów”, które pozostając<br />
domeną ekspertów, jednocześnie w dużej mierze dotyczą naszego życia. Jesteśmy<br />
zależni od tych systemów, często m<strong>im</strong>o braku wiedzy na dany temat. Na abstrakcyjne<br />
systemy składają się nowe formy komunikacji, rynki finansowe, korporacje<br />
transnarodowe, organizacje międzynarodowe, środki masowego przekazu, sieci<br />
energetyczne, etc. Kolejną cechą późnej nowoczesności jest pojawienie się nowych<br />
form ryzyka związanych z otoczeniem cywilizacyjnym bądź technicznym,<br />
składającym się na tzw. ryzyko wytworzone. Jednakże zmienia się profil ryzyka:<br />
oto teraz ryzyko staje się wszechobecne, przekracza bariery kulturowe, globalne,<br />
klasowe i warstwowe. Kolejną cechą późnej nowoczesności jest nieprzejrzystość,<br />
która uwidacznia się również w systemach eksperckich. Gdy dochodzi do pomyłki<br />
eksperta, człowiek staje w obliczu ogromnej niepewności. Niepewność sytuacji<br />
społecznych występujących w skomplikowanych systemach abstrakcyjnych doprowadza<br />
do sytuacji w której stajemy się zdani na samych siebie.<br />
1 Z. Krasnodębski: Postmodernistyczne rozterki kultury, Warszawa Oficyna Naukowa 1996, s. 110.
178 Małgorzata Słociuk<br />
W takiej to oto ponowoczesności kategoria czasu zostaje diametralnie przewartościowana<br />
i traktowana jako zasób, którym można rozmieszczać, sprzedawać,<br />
planować, a przede wszystk<strong>im</strong> kontrolować. Kontrola nad czasem i planowanie to<br />
dwa niezbędne elementy ponowoczesnego stylu życia. Społeczeństwa bardziej zaawansowane<br />
technologicznie stworzyły narzędzia do pomiaru czasu, czyli zegary.<br />
Początkowe zegary, działające na zasadzie sztucznie wywoływanych regularności<br />
na podstawie wywołanego przyciąganiem ziemsk<strong>im</strong> procesu opadania słupa<br />
wody lub piasku, nie sprawdziły się. Zegary mechaniczne, wynalezione pod koniec<br />
XIII wieku, doprowadziły do coraz większej przepaści między Azją i Europą,<br />
co zaowocowało wykorzystaniem nowego wynalazku do innych dziedzin życia.<br />
Biorąc pod uwagę obszar edukacji, nie trudno nie zauważyć, że wszystkie<br />
działania i interakcje uczestników życia społecznego są skorelowane z codziennym<br />
dźwiękiem budzika dobywającego się to z tradycyjnego budzika (już coraz<br />
rzadziej), radia, czy najpowszechniej używanego –telefonu komórkowego.<br />
Planowanie w systemie edukacji jest precyzyjną realizacją podziału zadań, oto<br />
działania szkolne są podzielone na etapy, w których należy zrealizować określony<br />
materiał, podzielone na semestry, miesiące, tygodnie i wreszcie dni zajęć<br />
szkolnych wypełnionych często po brzegi nauką. Taki rozkład zajęć dostarcza<br />
jego uczestnikom rutyny, która to pozwala poczuć ontologiczne bezpieczeństwo<br />
z jednej strony, z drugiej zaś poczucie „bycia trybikiem” w wielkiej edukacyjnej<br />
machinie. Regularność tej rutyny wzmacnia także dzwonek, który pierwotnie<br />
używany w klasztorach, na oznaczenie pory modlitwy i pracy, dzisiaj wiąże<br />
wspólnotę, pozwalając oddzielić jedną czynność od drugiej, gwarantując przy<br />
tym jednoczesne wykonywanie tych samych czynności.<br />
Podobnie w organizacjach, gdzie harmonogramy pracy i wykonywania poszczególnych<br />
zadań, są skorelowane z zegarem. W biurokratycznie strukturalizowanych<br />
organizacjach, działania muszą być wykonywane w określonym<br />
porządku, celem zapewnienia odpowiednich wyników pracy. Już małe przesunięcia<br />
czasowe, są w stanie wywołać lawinowe niepożądane efekty, np. w postaci<br />
zatrzymania całego procesu produkcji, z powodu spóźnienia się jednego pracownika,<br />
którego nie można w tej chwili zastąpić. Podobnie rzecz ma się z obiegiem<br />
dokumentów w wielkich korporacjach, punktualność jest tutaj niezbędna,<br />
bowiem pominięcie jakiegoś etapu wymienionego w procedurze nie może mieć<br />
miejsca. Pojawia się tutaj także kwestia oczekiwania, która oparta jest na potrzebie<br />
hierarchizacji działań organizacji, od najbardziej pilnych do najmniej.<br />
Oczekiwanie jest także związane z wielkością organizacji – <strong>im</strong> większa, tym większa<br />
ilość wymuszonego czekania, podobna korelacja ma miejsce w związku ze<br />
statusem społecznym i władzą, co wyraża klasyczne asymetrie społeczne.<br />
Z kolei kwestie spóźnienia zarówno w obszarze edukacji, relacji międzyludzkich<br />
czy organizacji pracy są regulowane przede wszystk<strong>im</strong> uwarunkowaniami<br />
kulturowymi charakterystycznymi dla poszczególnych krajów. I tak spóźnienia<br />
we Włoszech będą inaczej tolerowane niż w np. znanych z punktualności
Czas ponowoczesny – czas utowarowiony...<br />
179<br />
i porządku Niemczech. Studia porównawcze 2 amerykańskiego profesora psychologii<br />
R.V. Levina wykazały, iż różnice w interpretacji tego, co znaczy przybyć na<br />
czas istnieją między podobnymi społeczeństwami Europy Północnej. I tak:<br />
Umówienie się na godzinę 20 w Niemczech i Wielkiej Brytanii oznacza zwykle<br />
coś zupełnie innego. W przypadku Niemców, godzina 20 oznacza 20, jakiekolwiek<br />
odstępstwo wymaga przeprosin, zaś przeprosiny w związku z byciem za wcześnie<br />
są bardziej akceptowane niż bycie za późno. W Wielkiej Brytanii przybycie przed<br />
wskazanym czasem wydaje się niezmiennie powodować zażenowanie zarówno<br />
gości, jak i gospodarzy 3 .<br />
Oczywiście powyższy cytat opisujący postawy Europejczyków związane<br />
z punktualnością koncentrował się na skrajnych przypadkach, ale większość<br />
osób, która miała do czynienia z podobnymi sytuacjami w tych krajach, zaskakująco<br />
zgodna jest co do wyżej przywołanych opisów. Zatem kwestia punktualności<br />
zależy od naszego zinterioryzowanego zegara, a także od podzielanego znaczenia<br />
zewnętrznego odniesienia do czasu. Antropologia wskazuje przy kwestii punktualności,<br />
na fakt, iż pojęcie czasu wpływa na sposób myślenia o innych z podobnym<br />
„wewnętrznym zegarem”, zatem możemy się spodziewać uczucia bliskości<br />
i przewidywalności co do takich osób. Niemniej ważnym faktem jest, że stosunek<br />
do czasu jest jedną z wartości tworzących tożsamość kulturową, umożliwiającą<br />
identyfikację i niwelującą dysonans kulturowy.<br />
Strukturalizacja życia społecznego za pomocą kategorii czasu nie jest zjawiskiem<br />
neutralnym. „Mierzone czasem życie społeczne staje się zasadniczo zakorzenione<br />
w rozumieniu strukturalnych relacji władzy, struktur normatywnych<br />
i negocjowanych interakcji życia społecznego” 4 . Zatem kontrola czasu społecznego<br />
tj. takiego, który jest związany z życiem jednostki w określonym<br />
społeczeństwie, strukturze, klasie i grupie, może zostać podzielona na kontrolę<br />
uogólnioną – związaną z wykraczaniem poza czas oraz kontrolę czasu<br />
jako takiego- związaną z relacjami władzy. W tym miejscu dochodzę do<br />
pojęcia czasu pracy jako abstrakcyjnej i ilościowej wartości wymiennej, która<br />
to stanowi medium pośredniczące w wymianie: „Stworzony raz jako<br />
towar, czas stał się nieusuwalnym aspektem uprzemysłowionego życia społecznego,<br />
co wpływa na kontrolę odmierzania czasu, a nawet na kontrolę doczesności<br />
życia” 5 . Rozszerzeniem koncepcji czasu przemysłowego w terminach<br />
czasu utowarowionego zaproponowanej przez Marksa, jest koncepcja Giddensa<br />
2 A. Levine, studia porównawcze amerykańskiego profesora psychologii przebywającego na wykładach<br />
w Brazylii (1980), udowodniły tezę, iż normy społeczne dotyczące kontrolowania czasu i przestrzegania<br />
ustalonego harmonogramu spotkań, zależą w dużej mierze od kultury kraju w którym przyszło mu te normy<br />
badać. (na podstawie artykułu B. Adam, Czas społeczeństwa przemysłowego i władza, [w:] P. Sztompka, M.<br />
Bogunia-Borowska, Socjologia codzienności, Kraków 2008, ss. 487-511.)<br />
3 B. Adam, Czas społeczeństwa przemysłowego i władza, [w:] P. Sztompka, M. Bogunia-Borowska,<br />
Socjologia codzienności, Kraków 2008, s. 492.<br />
4 Ibidem, s. 493.<br />
5 Ibidem, s. 496.
180 Małgorzata Słociuk<br />
i Hohna. Obecnie używane „roboczogodziny”, obliczane na podstawie uniwersalnie<br />
stosowanych jednostek czasu zegarowego, doprowadziły do sytuacji<br />
w której czas jest miarą, a nie jak we wcześniejszych okresach historycznych<br />
– gdzie praca była miarą czasu. Przykładem takiej sytuacji jest niemiecka Tagwerk,<br />
czyli praca dzienna, zależna od kontekstu, czyli w tym przypadku jakości ziemi<br />
do obróbki. Dzisiejszy czas utowarowiony jest niezależny od tych kontekstów,<br />
a także rozwarstwiony na mniejsze jednostki i przede wszystk<strong>im</strong> używany jako<br />
środek wymiany. Główną zmianą jest fakt, iż dzisiaj liczy się nie czas per Se, lecz<br />
wartość pieniężna, która się z n<strong>im</strong> wiąże.<br />
Początki utowarowienia czasu znane są pod postacią tayloryzmu, gdzie kategoria<br />
czasu była czymś, co winno być wydawane i rozdzielane z naukową precyzją<br />
6 . Dodając do tego etykę protestancką opisaną przez Webera 7 , w której czas jest<br />
traktowany jako wartość, którą należy oszczędzać poprzez jak najlepsze jego wykorzystanie<br />
i zarządzanie, mamy gotowy przykład rozwoju utowarowienia czasu.<br />
Istotnym czynnikiem zwiększającym utowarowienie jest ilość posiadanego czasu,<br />
bowiem <strong>im</strong> więcej posiadanego czasu, tym bardziej maleje jego wartość, przykładem<br />
są bezrobotni i więźniowie. Czas jest zatem swoistą walutą regulowaną przez<br />
podaż i popyt.<br />
Jego wartość poza niedoborem, zależy także od statusu, zasobów materialnych<br />
oraz władzy, co widać na przykładzie czasu profesjonalistów i ekspertów. Można<br />
kupić czas eksperta czy specjalisty w danej dziedzinie, co podtrzymuje tezę, że<br />
kontrola czasu może być kupowana i sprzedawana na rynku pracy. Zdaniem<br />
Giddensa, czas należy podzielić na utowarowiony – czyli ten, który jest pośrednikiem<br />
między towarami a pracą oraz czas jako zasób – związany ze skończonością<br />
naszej egzystencji 8 . Charakterystyczną cechą czasu utowarowionego jest<br />
jego podwójne uwikłanie: z jednej strony jest to czas utowarowiony i kontrolowany<br />
przez wymianę, z drugiej zaś jest to równocześnie nasz czas przeżywany.<br />
Ten dualizm jest ponadto wzmacniany poprzez dematerializację interakcji, czyli<br />
oderwanie relacji społecznych od ich kontekstów:<br />
Czas jako czyste trwanie, jako odłączony od materialności doświadczenia, zaczyna<br />
być postrzegany – w przeciwieństwie do aktualnego stanu rzeczy-jako prawdziwy,<br />
„obiektywny” czas, ponieważ, podobnie jak pieniądze, jest wyrażony w uniwersalny<br />
i publicznie uznany sposób. [...] Wyraża się on w ujęciu ilościowym, jako standardowa<br />
miara, organizująca (...) relacje. Utowarowienie czasu i jego odróżnienie od<br />
dalszych procesów utowarowienia przestrzeni stanowią klucz do największych<br />
przekształceń codziennego życia społecznego, jakie są spowodowane przez powstanie<br />
kapitalizmu 9 .<br />
6 Ibidem, s. 497.<br />
7 Mam tu na myśli dzieło: „Etyka protestancka a duch kapitalizmu”, Lublin 1994.<br />
8 Ibidem, s. 499.<br />
9 A. Giddens, A contemporary critique of Historical Materialism. Power, Property and the State, London:<br />
Macmillan, 1981, s. 131.
Czas ponowoczesny – czas utowarowiony...<br />
181<br />
W badaniach Hohna 10 , autor podkreśla, że rozwojowi społeczeństw niezmiennie<br />
towarzyszy rozdzielanie, rozwarstwianie i dzielenie na jednakowe<br />
części jednostek, które zwykły być niepodzielne. I tak praca, produkcja, czas rynkowy<br />
zostały niejako poszatkowane na mniejsze części i tym samym zastąpione<br />
przez jednolity system metryczny, niezależny od kontekstu. Dodając do tego<br />
ujęcie matematyczne, czyli możliwość wyrażenia w wartościach liczbowych czasu,<br />
prowadzi to do przekładania go na inne dobra. Czas jako mediujący łącznik<br />
między towarami a pracą jest kluczowy z tego względu, iż jednostki czasu czynią<br />
wartość towarów podzielną i możliwą do wyrażenia w kategoriach ilościowych,<br />
tym samym pozwalając na ich powszechnie istnienie jako towarów wymienialnych.<br />
Według Giddensa kategoria czasu stanowi pole władzy - jest bowiem negocjowaną<br />
wartością wymienną, związaną głównie z przekazywaniem informacji.<br />
Informacja zatem stanowi tutaj zasób istotny, który można wykorzystać do dominacji<br />
nad ludźmi. Przy czym należy podkreślić, że koncepcja Giddensa sprawdza<br />
się tylko w społeczeństwach, które zreifikowały i narzuciły takie, a nie inne postrzeganie<br />
czasu. A to są wysoko rozwinięte społeczeństwa Zachodu, które epokę<br />
ponowoczesną rozumieją przede wszystk<strong>im</strong> jako dążenie do samo doskonałości,<br />
kosztem jednostkowej alienacji i kontroli życiowej nad niemalże wszystk<strong>im</strong>i<br />
dziedzinami życia. Stąd kontrola nad czasem jest dla nich priorytetowa.<br />
Również w obszarze relacji międzyludzkich następuje zmiana postrzegania<br />
kategorii czasu. Niegdyś czas odmierzany porami roku, obowiązywał wszystkich<br />
jednakowo. Współcześnie budując relacje interpersonalne, nasze kalendarze różnią<br />
się od siebie, a czas spotkań wyznaczany jest możliwością „wciśnięcia” kogoś<br />
między lunch a spotkanie biznesowe. Przy czym drastyczna zmiana – w kierunku<br />
kontekstowej i jednostkowej niezależności doprowadziła do zbudowania nowoczesnych<br />
możliwych do wystąpienia pod nieobecność ludzi. W odróżnieniu<br />
od tradycyjnych wspólnot, gdzie czas nie był oddzielany od działania, a relacje<br />
społeczne oparte o ich współuczestników, nowoczesne relacje przestały być zależne<br />
od osobistej dostępności 11 . Postępujący rozwój technologii informatycznych<br />
i związanych z n<strong>im</strong>i nowych możliwości komunikacji pozwolił na interakcje<br />
w przestrzeni i czasie z nieobecnymi osobami. Te efekty postępu są mieczem<br />
obosiecznym: z jednej strony pozwalają na całkiem nowe i niedostępne naszym<br />
przodkom możliwości komunikacji fascynując i przyciągając oraz jak początkowo<br />
twierdzono skracając czas dostępu do innych osób, z drugiej zaś strony diametralnie<br />
obniżając jakość relacji społecznych. Brak styczności przestrzennej, która<br />
obok styczności psychicznej i społecznej jest jednym z podstawowych warunków<br />
tworzenia się więzi społecznej, doprowadza do interakcji zogniskowanych<br />
na działaniu o charakterze wymiany i realizacji reguły wzajemności. Tym samym<br />
uniemożliwia to budowanie tego, co nazywamy kapitałem społecznym, a który to<br />
kapitał jest niezbędnym warunkiem prawidłowego rozwoju społeczeństw.<br />
10 H.-W. Hohn, Die Zerstörung der Zeit. Wie aus einem göttlichen Gut eine Hndelsware kurde, Frankfurt<br />
a. M.: Fischer Alternativ, 1984, s. 148.<br />
11 B. Adam, op. cit. s. 501.
182 Małgorzata Słociuk<br />
Całokształt życia społecznego jest odmierzany czasem. I jako centralny aspekt<br />
współczesnego życia w społeczeństwach zachodnich czas, musi być rozumiany<br />
nie tylko jako czas zegarowy i kalendarzowy, ale przede wszystk<strong>im</strong> w odniesieniu<br />
do wartości, norm oraz kontroli społecznej.
Eligiusz Lelo<br />
Zła (hiper)seksualność ?<br />
Seksualna odsłona człowieka stała się głównym, wartk<strong>im</strong> nurtem, którym<br />
płynie ludzka egzystencja. Co więcej, ekscesywny dynamizm tego nurtu niosący<br />
prądy atrakcyjnej transgresji przyciąga już nie tyle jednostki, co całe ławice.<br />
W rzeczywistości stada te, rozpoczynające wędrówkę w warunkach otwierającej<br />
się przed n<strong>im</strong>i zliberalizowanej rzeczywistości polityczno-ekonomicznej, przetarły<br />
szlaki dla swoich potomków.<br />
Seksualność przepompowywana przez każdą szczelinę nowych mediów<br />
sprzyja własnej hiperseksualizacji i uprzemysłowieniu. Jest obecna w debatach,<br />
zawłaszcza przestrzeń kulturową i społeczną,. Coraz bardziej widoczne stają się<br />
miejsca, produkty i przedstawienia nawiązujące do sfery seksualnej; reklamy są<br />
wciąż „ulepszane”, do tego stopnia, że przyćmiewają produkt reklamując seks.<br />
Domena pozostająca przez wiele stuleci w gestii prywatnej intymności, obwarowana<br />
zakazami biorącymi swe źródło w dogmatyce religijnej, przelewa się do sfery<br />
publicznej powodując modyfikację kultury symbolicznej.<br />
Obecnie człowiek wytwarza pewną formę „intymności publicznej”.<br />
Konfesjonał, opisywany przez Foucaulta jako miejsce debatowania nad seksem,<br />
szybko staje się zmedializowany. Spowiedź nie rozgrywa się już ani w kościele<br />
ani u psychologa, aktualnie ma ona miejsce w telewizyjnym talk show, lub na łamach<br />
brukowca, na blogu czy portalu społecznościowym. Współczesna publiczna<br />
spowiedź z intymności – kiss-and-tell stories – zbliża zainteresowanych do<br />
upowszechniania „stylu porno”. Przedstawienie własnego życia seksualnego jest<br />
wystawiana na aukcji – listy, e-maile, smsy, zdjęcia, nagrania telefonem komórkowym.<br />
O tym czy materiał jest zdatny do opublikowania i jak zostanie wyceniony
184 Eligiusz Lelo<br />
decydują seksperci 1 . Są źródłem wiedzy dotyczącej seksu, doradzają przy rozwiązywaniu<br />
dylematów z n<strong>im</strong> związanych, są architektami i ustalają kanon życia<br />
seksualnego. Kanon ten odchodzi z pola reprodukcji zakotwiczając się w rekreacji.<br />
Seks nie jest już tylko budulcem pomocnym w tworzeniu więzów krwi, czy<br />
długich miłosnych związków, staje się on krótkotrwałym lecz odnawialnym źródłem<br />
przyjemności i formą ekspresji własnego Ja.<br />
Plastyczna seksualność 2 (uniezależnienie sfery seksu od prokreacji) jest możliwa<br />
dzięki <strong>im</strong>plikacjom wynikającym z kapitalistycznego systemu ekonomicznego<br />
w państwach demokratycznych. Chodzi przede wszystk<strong>im</strong> o krąg kultury<br />
państw zachodu, czy według innej terminologii państw bogatej północy.<br />
Wzmożony rozwój technologiczny możliwy dzięki rozwiniętym gospodarkom<br />
wspomnianej części świata, wydał na świat nowoczesną antykoncepcję,<br />
możliwość kontroli urodzin, nowe techniki prokreacji. W ślad za tym droga do<br />
rozpowszechniania i realizacji erotycznych pragnień oraz pogoń za przyjemnością,<br />
która nie wnosi wartości dodanej, stała się otwarta i masowo dostępna.<br />
Utowarowienie przyjemności seksualnej, tzw. pornokracja 3 , stało się bardziej odczuwalne<br />
w latach 80’ XX wieku za sprawą przemysłu seks-telefonów, produkcji<br />
erotycznej odzieży i fetyszy, a także upowszechniania się seks-wakacji i ekspertów<br />
od terapii seksualnej.<br />
To co miało być wolnością seksualną jest dziś wykorzystywane przez architektów<br />
planujących zyski wydobywane z ludzkiej intymności. Pornokraci tworzący<br />
długoterminowe biznesowe plany dotyczące nowych form wyeksploatowania sfery<br />
seksualnej, a którym w sukurs idą nowe technologie, są źródłem rozmywania<br />
się pojęć pornografii i seksu.<br />
W społeczeństwach kultury zachodu „porno” jest wyznacznikiem szyku,<br />
zmierza we wszystkich kierunkach, a poprzez kolonizację chociażby przemysłu<br />
reklamowego jest w stanie zmieniać i narzucać interpretacje smaku i określać to<br />
co jest już dozwolone. Taki stan rzeczy skutkuje destrukcją obszarów na których<br />
jeszcze do niedawna zachodziła transgresja moralnych zakazów. Po przesiąknięciu<br />
nowym, dozwolonym elementem rzeczywistości człowiek wchodzi na nowy<br />
poziom, „ewoluując” w kierunku upubliczniania własnej intymności.<br />
Pornografia poniża, dehumanizuje, tworzy znane reguły postępowania, nie<br />
opiera się na zindywidualizowanej wyobraźni erotycznej, ale jest wynikiem przemysłu<br />
wytwórczego, napędzanego przez tych, którzy skupiają uwagę na kumulacji<br />
zysku, bardziej niż na kontakcie cielesnym4. Jest wysoce zracjonalizowana.<br />
Swoboda ekspresji seksualnej wyceniania jest zarówno pieniędzmi jak i rezygnacją<br />
z podtrzymywania własnej intymności w niedostępnej dla obcych sferze<br />
1 F. Attwood, Introduction: Sexualization of Western Culture, [w:] Mainstreaming Sex. The Sexualization<br />
of Western Culture, pod red., F. Attwooda, London 2009, s. xv.<br />
2 Zob. A Giddens, Przemiany intymności. Seksualność, miłość i erotyzm we współczesnych<br />
społeczeństwach. Warszawa 2007, s. 11.<br />
3 Zob. J. Weeks, Sexuality and Its Discontents. Meanings, Myths & Modern Sexualities, London 1985,<br />
s. 21.<br />
4 G. Dines, Pornland: How Porn has Hijacked Our Sexuality. Boston 2010, s. x.
Zła (hiper)seksualność ?<br />
185<br />
sacrum. Cechą takiego podejścia do seksualności jest przedstawienie, w którym<br />
główną rolę odgrywa poniżona i sprzedana intymność. Stałe zasady moralne<br />
ulegają rozproszeniu w etyce sytuacyjnej, która wyrasta na kanwie pornografizacji<br />
istoty ludzkiej. Ontologia tej istoty przejawia się przede wszystk<strong>im</strong> poprzez<br />
aspekt ekonomiczny oparty na kalkulacji korzyści i strat. „Bycie sobą” w coraz<br />
bardziej wyspecjalizowanym świecie, staje się problemem, któremu nie sposób<br />
sprostać bez pomocy ekspertów5. W nich człowiek zakotwicza zaufanie i podąża<br />
nurtem który wskażą. Zaufanie sprowadza się w tym wypadku do zmiany rozumienia<br />
własnej istoty oraz ucieleśnienia jej w wersję rekreacyjną, nadającą wrażenie<br />
swobody, wolności od pracy, zanurzeniu w czasie wolnym o nieograniczonej<br />
objętości.<br />
„Pierwsza pomoc” oferowana przez wyspecjalizowane jednostki formujące<br />
preferowane sposoby udziału w „teatrze życia” daje namiastkę doskonałości.<br />
Recykling, (planowe wychodzenie z użycia6) z racji przyzwyczajania człowieka<br />
do nabywania nowości, jest niezbędny do modyfikacji przebrzmiałej mody,<br />
przestarzałej wiedzy. Ma także skupiać uwagę na określonych aspektach ciała.<br />
Powiększanie piersi, trenowanie mięśni, wygładzanie ud, depilacja konkretnych<br />
elementów ciała, sprawia wrażenie osiągnięcia celu – doskonałości. Harmonia<br />
„idealnych” atrybutów człowieczeństwa w końcu ulega degradacji w ogólno dostrzegalnym<br />
zmęczeniu potencjalnych klientów, a także w rosnącej konkurencji<br />
świadczenia usług doskonalących materialną stronę człowieka. To co wydawało<br />
się proste, okazuje się nie doprowadzone do ostateczności. Doskonałość wymyka<br />
się najświeższym definicjom, na rzecz nowych, jeszcze świeższych. Ciało poddawane<br />
jest kolejnym modyfikacjom, zaspokajającym poczucie przynależności do<br />
grupy trendsetterów, do przodowników niosących chorągiew świeżości. Planowe<br />
wychodzenie z użycia pozwala wykorzystywać te same przedmioty i pomysły cały<br />
czas od nowa, dodatkowo z podbudową wciąż rosnącego entuzjazmu. Recykling<br />
rozpościera przed ciałem niespotykane możliwości – raz ogolone owłosienie<br />
można zapuścić, nadać mu wymyślny kształt, rekultywować jeżeli było usuwane<br />
laserowo, zrobić tatuaż w charakterystycznym miejscu albo go usunąć. Każda<br />
z tych czynności powinna być traktowana na równi z odkrywaniem nowych<br />
światów dla własnego Ja.<br />
Przemoc stosowana wobec własnego ciała akcelerowana jest trendami konstruowanymi<br />
przez reżyserów przemysłu pornograficznego. Ten właśnie, za sprawą<br />
ogromnego kapitału jest w stanie wdrażać najnowocześniejsze udoskonalenia<br />
prezentując efekt końcowy w postaci mężczyzn i kobiet niemalże wygenerowanych<br />
komputerowo. Nowe możliwości osiągania doskonałości skutkują odczuwaniem<br />
psychicznego dyskomfortu, bólu niedopasowania, alienacji, wstydu za<br />
kondycję własnej skóry, kształtu paznokci, aż po kosmetyczne niedoskonałości<br />
miejsc intymnych. Narastająca moda na wzmożoną estetyzację narządów płciowych<br />
sprawia, iż stają się one uprawomocnionym obiektem wyznaczającym<br />
5 W. Kl<strong>im</strong>czyk, Erotyzm Ponowoczesny, Kraków 2008, s. 82-83.<br />
6 Zob. J. Baudrillard, Społeczeństwo konsumpcyjne. Jego mity i struktury, Warszawa 2006, s. 123.
186 Eligiusz Lelo<br />
erotyczny styl, porównywalnie do kobiecych nóg, ust czy charakterystycznego<br />
makijażu. Kryje się za tym coraz większe upublicznienie sfer intymnych, dyskutowane<br />
na łamach czasopism stojących w szeregu chociażby z tytułem tak<strong>im</strong> jak<br />
Cosmopolitan 7 .<br />
Obecnie bardziej znamienne jednak stają się cybernetyczne środki komunikacji,<br />
automatycznie kierujące nas na obszary z którymi powinniśmy się zaznajomić.<br />
Przemysł pornograficzny od zawsze wykorzystywał wynalazki technologiczne do<br />
proliferacji własnego towaru. Najnowocześniejsze technologie przekazu informacji<br />
umożliwiają prezentację prywatnych efektów „procesu twórczego” z pominięciem<br />
głównych ośrodków produkujących materiały pornograficzne. Możliwości<br />
dające przyzwolenie na aktywne uczestnictwo w tym procesie stają się wypadkową<br />
substancjalnych zmian w pojmowaniu seksualności. Jest jej coraz więcej i jednocześnie<br />
coraz bardziej oddala się ona od swojego pierwotnego biologicznego charakteru.<br />
Coraz częściej staje się elementem dyskursów techniczno-naukowych8.<br />
Płeć „narzucona” genetycznie nie musi być już jedną z głównych charakterystyk<br />
niepowtarzalnej tożsamości jednostki. Nowe perspektywy technologiczne<br />
otwierają furtkę ku modelowaniu technik reprodukcyjnych, seksualnych,<br />
a przede wszystk<strong>im</strong> cech płciowych. Te ostatnie, możliwe dzięki operacji zmiany<br />
płci (choć w tym wypadku często uzależnionej od zdiagnozowanych problemów<br />
psychicznych), ale również dzięki operacji przebierania się w płeć przeciwną chociażby<br />
w świecie Second Life9).<br />
Skutkiem fluktuacji w pojmowaniu ciała jest jego zanikanie w szerok<strong>im</strong> dyskursie<br />
przy jednoczesnej obecności biologicznej. Ciało zanika w tym sensie, że<br />
przestaje być elementem sfery intymnej. Natura nie jest już źródłem kultury,<br />
a cechy seksualne źródłem płci. Obecnie to kultura poprawia naturę, natomiast<br />
rozumienie własnej płci nie zależy od prymatu tożsamości. Owo wewnętrzne „Ja”<br />
poprawiane jest przez określone ścieżki stawania się ciała i wszelkich płciowych<br />
„naleciałości” z n<strong>im</strong> związanych.<br />
W tym wypadku seks oddala się od czynności przynależnych samcom<br />
i samicom, jest przede wszystk<strong>im</strong> wydarzeniem. Czymś na kształt aktualizacji<br />
form komunikacji i powielania informacji, przez co uwalnia ich nieokreślone<br />
zasoby wpływające na wszelkie poziomy organizacji ciała – biologiczne, kulturowe,<br />
ekonomiczne i technologiczne10. Cielesność i seksualność nie rozpływa<br />
się już w subl<strong>im</strong>acjach, represji czy zasadach moralnych. Ich upublicznienie<br />
i dyskursywność powoduje bardziej efektywne, z punktu widzenia społeczeństwa<br />
konsumpcyjnego, zanikanie w sferze pornografii. Taka hiperseksualność wiedzie<br />
ku swoistej zmianie estetyki człowieka, w sensie w jak<strong>im</strong> zaczyna on regulować<br />
7 S. Cokal, Clean Porn: The Visual Aesthetics of Hygiene, Hot Sex, and Hair Removal [w:] Pop-porn:<br />
pornography in American culture, pod red. Ann. C. Halla, Mardia J. Bishopa, Westport 2007, s. 138.<br />
8 Luciana Parisi, Abstract Sex: Philosophy, Bio-technology, and the Mutations of Desire, New York 2004,<br />
s. 7-8.<br />
9 Wirtualny świat <strong>im</strong>itujący prawdziwe życie wraz z gospodarką oraz relacjami społecznymi.<br />
10 Luciana Parisi, op. cit., s. 11.
Zła (hiper)seksualność ?<br />
187<br />
kierunek rozwoju swojego intelektu opierając się na zmianie pojmowania własnej<br />
cielesności. Niegdysiejsze iluzje dotyczące wzmacniania własnego cielesnego<br />
wizerunku stają się możliwe do zrealizowania, ogólnodostępne, co najważniejsze<br />
tworzą nową rzeczywistość, w której dążenie do doskonałości i osiąganie<br />
kolejnych punktów kulminacyjnych jest ważniejsze niż tworzenie oryginalnego<br />
jestestwa11. Kulminacje realizują się przez fikcje, które odróżnić od rzeczywistości<br />
można już jedynie za pomocą języka technicznego, gdyż kondycja poznawcza<br />
człowieka została przez nie przewartościowana. Nastąpił progres (lub regres,<br />
zależnie od nastawienia aksjologicznego) człowieczego rozwoju intelektualnego,<br />
który charakteryzuje się porzuceniem cechy konstytuującej jego drogę ku wytworzeniu<br />
kultury – wstydu przed nagością. Należy jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że<br />
„stan po orgii”12 zwiastujący zniesienie ograniczeń we wszystkich dziedzinach,<br />
może okazać się epokową transgresją, czasowym przełamaniem wszelkich ograniczeń.<br />
Pustka dowolności działań legitymizowana przez efekty rozwoju technologicznego<br />
najczęściej ma wydźwięk negatywny, tylko nieliczni chcą ukazać jej<br />
wartość dodaną stwarzającą nowy budulec kultury. Proces postępującego komunikowania<br />
przejawów życia za pomocą środków odnoszących się do seksualności<br />
nie osiągnął jeszcze swego apogeum. Póki co, jego skutki opisywane są jako<br />
niszczące dla psychiki, etyki, czy struktur społecznych. Dzieje się tak ze względu<br />
na ogromy materiał porównawczy – przeszłość wypełnioną prymatem rozumu.<br />
Obecnie logos kryje się przede wszystk<strong>im</strong> w prawach ekonomii. Cokolwiek się<br />
dzieje, musi się opłacać. Aby uruchomić mechanizm kierujący rentownym przedsięwzięciem<br />
życiowym (czy to związany z pracą, czy z resztą czasu wolnego) należy<br />
podać się przede wszystk<strong>im</strong> procesom estetyzacji przygotowując na spotkanie<br />
z rzeczywistością społeczną, które ma się zakończyć sukcesem.<br />
Estetyzacja nie jest już czymś nadzwyczajnym, jest po prostu realizowana<br />
zgodnie z przyjętymi zasadami życia codziennego. Ale czy rzeczywiście jest tak,<br />
że owo życie „stało się obce samemu sobie”13; że estetyzacja prowadzi do upowszechnienia<br />
permanentności odczuwania czasu świąt, czy też pełnej bezfunkcyjności<br />
niczym sztuka awangardowa? Skoro rzeczona estetyzacja prowadzić<br />
ma do tego, że człowiek pozostaje jedynym dziełem ludzkości14 (ostatecznym<br />
dziełem sztuki), to należy także mieć na uwadze fakt, iż jest to jak najbardziej<br />
zgodne przynajmniej z kierunkiem biegu czasu. To co ma być, zapewne ma na<br />
celu rozszerzenie pola swobody w stosunku to przeszłych ograniczeń prawnych,<br />
moralnych czy kulturowych. Warto przypomnieć myśl Gottfrieda Sampera, że to<br />
filozofia kultury powinna podjąć się oceny nowych możliwości produkcyjnych<br />
przemysłu według kryteriów sztuki, a jednocześnie powziąć próbę nakłonienia<br />
11 Zob. O. Marquard, Aesthetica i anaesthetica. Rozważania filozoficzne, Warszawa 2007, s. 17;<br />
J. Baudrillard, Fatal Strategies [w:] Jean Baudrillard. Selected Writings, pod red., M. Postera, Stanford 2001,<br />
s. 201.<br />
12 J.Baudrillard, The Transparency of Evil, New York 1993, s. 3.<br />
13 R. Bubner, Doświadczenie estetyczne, Warszawa 2005, s. 179.<br />
14 O. Marquard, Aesthetica i anaesthetica…, op. cit., s. 17.
188 Eligiusz Lelo<br />
sztuki do otworzenia się na nowe technologię i modernizację15. Analiza potrzeb<br />
człowieka-sztuki nie musi sprowadzać się jedynie do produkcji estetyzowanej<br />
jednostki zanurzonej w spornografizowaną rzeczywistość. Jednak siła oddziaływania<br />
tego właśnie przemysłu jest tak duża, że nowy projekt humanistycznego<br />
kształtowania życia wydaje się niemożliwy do zrealizowania. Może jednak nie<br />
chodzi tu o dążenie do odnowy moralnej, przywrócenia starych zasad, a o zaprzęgnięcie<br />
estetyzowanej cielesności w nowe, równie głęboko przemysłowe sfery?<br />
15 R. Konersmann, Filozofia Kultury. Wprowadzenie, Warszawa 2009, s. 20.