Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
HISTORIA LANDSBERGA I GORZOWA<br />
WOLNOŚĆ<br />
WYBORU,<br />
czyli to już<br />
Dopiero co Gorzów obchodził 60-lecie swego polskiego okresu,<br />
dopiero co zaokrągliło się aż 750 lat historii miasta. Jak więc<br />
pozornie skromnie wypada przypadające właśnie równe 20 lat od<br />
dnia kiedy po raz pierwszy gorzowianie poszli do wolnych wyborów.<br />
Tym bardziej, że wielu doda, iż nie były do końca tak autentycznie<br />
wolne. Jeśli jednak – traktując całe dzieje miasta – porównamy<br />
sytuację demokracji przed 1933 r., z tą brunatnego okresu między<br />
wojnami światowymi, apogeum reżimowe w latach stalinizmu, czy<br />
też podczas kolejnych zrywów wolnościowych w PRL, to wiosną<br />
1989 r. zawitała do Gorzowa dawno nie widziana obywatelska<br />
swoboda i osobista lekkość. Liczna i coraz lepiej się organizująca<br />
opozycja polityczna wobec PZPR w całym, kraju z nadzieją przyjmowała<br />
ustalenia wielkiego osiągnięcia Polaków – „okrągłego stołu”<br />
i zasiadających przy nim Komitetu Obywatelskiego i Polskiej Zjednoczonej<br />
Partii Robotniczej. Trwające od lutego do kwietnia warszawskie<br />
obrady nie budziły jednak zachwytu lokalnego kierownictwa<br />
partyjnego w Gorzowie. Także odradzanie się w tej atmosferze<br />
oficjalnych struktur NSZZ „Solidarność” przyjmowane<br />
były z dezaprobatą. Już jednak w lutym 1989 r.<br />
Adam Michnik na publicznym spotkaniu w Gorzowie<br />
omawiał rozmowy i snuł wnioski z pierwszych<br />
obrad „okrągłego stołu”. Kiedy 10 marca doszło do<br />
spotkania przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej<br />
Stanisława Nowaka i czynników oficjalnych<br />
z działaczami opozycji, dało to asumpt do kreowania<br />
swoistego gorzowskiego „okrągłego stołu”. Taką tytulaturę<br />
prasową oprotestowali opozycjoniści, a ich<br />
oświadczenie w tej sprawie zostało bez skrótów przedrukowane.<br />
W takim tonie niemal płynnie obie strony<br />
przeszły do przygotowań kampanii wyborczej.<br />
Zgodnie z ustaleniami „okrągłostołowymi” opozycji<br />
przypaść miało maksymalnie 35% miejsc w Sejmie<br />
oraz ustalona głosowaniem liczba senatorów nowoutworzonej<br />
drugiej izby parlamentarnej. Od początków<br />
kwietnia z upoważnienia przewodniczącego<br />
NSZZ „S.” Lecha Wałęsy powstawały Komitety Obywatelskie,<br />
ten gorzowski powstał pod kierownictwem<br />
mec. Stanisława Żytkowskiego oraz Stefanii Hejmanowskiej.<br />
Kampania stała się po raz pierwszy okazją<br />
do otwartej dyskusji, relacjonowanej z coraz mniejszą<br />
ingerencją cenzury przez prasę. Akcja zbierania podpisów na listach<br />
kandydatów upubliczniła działania dotąd zakazane, przypomniała<br />
nazwiska opozycjonistów i dodała odwagi. Można mówić o dość<br />
sporej euforii jaka objęła szerokie grupy gorzowian, a dotyczyła<br />
również w dużej części strony partyjnej. Po raz pierwszy w tym<br />
gronie dyskutowano w sposób otwarty, coraz mniej dyktowany już<br />
przez KC PZPR. Duża liczba kandydatów komitetu koalicyjnego<br />
PZPR, Stronnictwa Demokratycznego i Zjednoczonego Stronnictwa<br />
Ludowego – 20 osób na 3 mandaty – także świadczyć może o<br />
złamaniu monopolistycznego trendu, a może nawet dotychczasowej<br />
dyscypliny. Rozpoczęła się nieznana dotąd gorzowianom walka<br />
wyborcza. Dzierżonym przez dotychczasową siłę polityczną środkom<br />
poligraficznym, kolporterskim, nie wspominając o doświadczeniu,<br />
Komitet Obywatelski starał się przeciwstawić zaangażowanie<br />
społeczne. Siedziba KO przy ul. Kosynierów Gdyńskich 75 stała<br />
się interesującym miejscem spotkań, koordynacji, ale też spontanicznych<br />
deklaracji współdziałania. Obok „starej gwardii” gorzowskiej<br />
opozycji aktywne działania podjęła młodzież, nie tylko związana<br />
z podziemnymi organizacjami. Ówczesny lokalny organ PZPR,<br />
ale też działacze partyjni obserwowali te narastające „zagrożenie” z<br />
różnym nastawieniem. Wierząc we własnych kandydatów z ironią<br />
16<br />
dwadzieścia lat...<br />
Kampania stała<br />
się po raz<br />
pierwszy okazją<br />
do otwartej<br />
dyskusji,<br />
relacjonowanej<br />
z coraz mniejszą<br />
ingerencją<br />
cenzury przez<br />
prasę.<br />
opisywali działania konkurencji. Jak zabawnie dziś zaś zabrzmią<br />
komentarze felietonisty: „Nie wiem kto rozpoczął wojnę na afisze,<br />
ale wiem na pewno, kto wprowadził doń chamskie chwyty”, do tego,<br />
że „na trzy dni przed wyborami w biały dzień w centrum Gorzowa<br />
ulotkami sygnowanymi przez „Solidarność” pozaklejano twarze<br />
kandydatów na afiszach konkurencji”. Pamiętając o tym do jakich<br />
metod uciekano się wcześniej wobec tejże opozycji, pobrzmiewa to<br />
nawet groteskowo. Żywcem z kronik milicyjnych zaś ten sam<br />
felietonista winą za taką gorączkową akcję plakatową obarcza mobilizację<br />
coraz młodszych roczników ochotników: „Te wszystkie „eremeny”<br />
i „wipy” i niezależne zastępy harcerskie to znakomity wynalazek.<br />
W razie czego można zawsze stwierdzić: oni są młodzi,<br />
zapalczywi, ale niezależni, my nie mamy na nich wpływu, my ich<br />
tylko... finansujemy”. Czysta demagogia, jakże dziś<br />
po dwudziestu latach jednak ponura. W swym felietonie<br />
przedwyborczym pisze autor, że „dwóch malców<br />
zabierało się by z kolei te ostatnie [afisze sportowe]<br />
przykryć afiszami „Solidarności”. Nawet przylać<br />
nie można było, bo to dzień dziecka – skarżył się<br />
później jedyny w Gorzowie fachowiec od rozklejania<br />
plakatów. „Zostawcie te plakaty” – ryknął przez megafon<br />
prezes Śliwiński (niewykluczone, że już senator),<br />
osobiście pilnujący z okna „Paxu” swojej reklamy.<br />
Chłopcy wzięli nogi za pas, o mało nie gubiąc wózka...<br />
Zresztą co oni winni, kazali to kleją... Tymczasem<br />
„Gazeta Wyborcza” rozdziera szaty, że nauczyciele<br />
angażują uczniów do propagowania kandydatów<br />
koalicji”. Dziś po dwudziestu latach chciałbym dopisać,<br />
że malcem nie byłem, właśnie kończyłem ostatnią<br />
klasę podstawówki, na drugi dzień po dziecięcym<br />
świecie zaś miałem 15 urodziny. Plakaty KO kleiłem z<br />
własnej inicjatywy, za darmo i z wielką ochotą, a<br />
nawet wbrew wychowawczyni – żonie oficera Ludowego<br />
Wojska Polskiego, zaś wózeczek wypożyczony<br />
wtedy od babci do dziś jest miłą pamiątką moich<br />
pierwszych wolnych wyborów. Nie uczestniczyłem w<br />
nich jako wyborca, ale myślę, że dobrze wybrałem. Podobnie jak<br />
gorzowianie, którzy ostatecznie zagłosowali wbrew zaklęciom felietonisty<br />
i jego koalicji. Jak pisze w swym kapitalnym opracowaniu o<br />
przemianach politycznych i społecznych Gorzowa dr Dariusz Rymar<br />
„Rozgoryczenie [KW PZPR] budziły rozmiary [przegranej] i<br />
fakt, że przedstawiciele KO uzyskiwali nawet czterokrotnie więcej<br />
głosów niż inni kandydaci”. Ostatecznie strona opozycyjna na 161<br />
możliwych mandatów zdobyła 160, w Senacie obsadziła zaś 92%<br />
foteli. Dość szybko mówienie o jednolitej opozycji przestało być<br />
możliwe, podobnie jak monolityczna ocena działaczy dotychczasowego<br />
obozu władzy. W kolejnych wyborach parlamentarnych, lokalnych<br />
różnice zaczęły powoli ulegać zatarciu. Uruchomione przed<br />
dwoma dekadami przemiany odmieniły Gorzów, Polskę, a także<br />
Europę. Mur berliński upadł dopiero jesienią tego pamiętnego roku,<br />
kiedy naszym krajem kierował niekomunistyczny rząd Tadeusza<br />
Mazowieckiego...<br />
ROBERT PIOTROWSKI