Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
go się okaże. To było dziecięctwo sztuki! Nie wspomagano się nawet tymi olbrzymimi<br />
anonsami, które pobudzają wyobraźnię, żądając pieniędzy od wszystkich…<br />
— To się zdarza, kiedy nikt ich nie chce dać — rzekł Couture.<br />
— Wreszcie, w tego rodzaju przedsięwzięciach nie istniała konkurencja — odparł<br />
Bixiou. — Fabrykanci masy papierowej, drukowanych perkalików, przerabiacze cynku,<br />
teatry, dzienniki, nie rzucały się jak sfora psów na ledwie zipiących akcjonariuszów. Piękne<br />
interesy akcyjne, jak powiada Couture, tak naiwnie ogłaszane, wspierane orzeczeniami<br />
biegłych (książęta nauki!) załatwiało się wstydliwie w ciszy i mroku giełdy. Pijawki giełdowe<br />
wykonywały, w finansowej transkrypcji, arię o potwarzy z uika eikieg.<br />
Intonowali ian ian, zaczynając od lekkich plotek o doskonałości interesu, szeptanych<br />
z ucha do ucha. Operowali pacjenta, akcjonariusza, jedynie w domu, na giełdzie,<br />
ewentualnie w salonie, owym tak zręcznie stworzonym rozgłosem, który rósł aż do ui<br />
czterocyowego udziału…<br />
— Ale, mimo że jesteśmy tu między sobą i możemy wszystko mówić, ja i tak wracam<br />
do mojego — rzekł Couture.<br />
— Pan jest złotnikiem, panie Josse¹⁷? — rzekł Finot.<br />
— Finot zawsze pozostanie klasykiem, konstytucjonalistą i piernikiem — rzekł Blondet.<br />
— Tak, jestem złotnikiem — odparł Couture — za którego skazano niedawno Ceriseta<br />
w policji poprawczej. Utrzymuję, że nowa metoda jest nieskończenie mniej zdradziecka,<br />
uczciwsza, mniej mordercza niż dawna. Reklama pozwala na zastanowienie się<br />
i zbadanie. Jeżeli jakiś akcjonariusz enie, przyszedł z dobrej woli, nie sprzedano mu<br />
kota w worku. Przemysł…<br />
— Hurra! mamy Przemysł! — wykrzyknął Bixiou.<br />
— Przemysł na tym zyskuje — rzekł Couture, nie zwracając uwagi na przerywania.<br />
— Wszelki rząd, który się miesza do handlu i nie zostawia mu swobody, popełnia kosztowne<br />
głupstwo: dochodzi do cen akanc lub do monopolu. Wedle mnie nic nie<br />
ma zgodniejszego z zasadami wolności handlu niż towarzystwa akcyjne! Mieszać się do<br />
nich znaczy chcieć odpowiadać za kapitał i zyski, co jest głupstwem! W każdym interesie<br />
zyski są w proporcji do ryzyka! Co obchodzi państwo, w jaki sposób uzyskuje się<br />
krążenie pieniądza, byle był w ciągłym ruchu! Co znaczy, kto jest bogaty, kto biedny,<br />
byle była zawsze ta sama ilość bogatych płacących podatki? Zresztą, oto już dwadzieścia<br />
lat, jak towarzystwa akcyjne, spółki komandytowe, premie wszelkiego rodzaju prosperują<br />
w kraju najbardziej handlowym pod słońcem, w Anglii, gdzie wszystko się dyskutuje,<br />
gdzie Izby wysiadują tysiąc lub tysiąc dwieście praw na jednej sesji i gdzie nigdy żaden<br />
członek parlamentu nie podniósł się, aby przemawiać przeciw metodzie…<br />
— Leczniczej dla pełnych kas. Kuracja owocowa: figa.<br />
— Policzmy? — rzekł Couture rozpłomieniony. — Masz dziesięć tysięcy anków<br />
i bierzesz dziesięć akcji, każda po tysiąc, w dziesięciu rozmaitych przedsiębiorstwach.<br />
Okradają cię dziewięć razy… (Tak nie jest! publiczność jest sprytniejsza niż ktokolwiek<br />
w świecie! Ale przypuśćmy) …jeden jedyny interes udaje się! (Przypadkiem! — Zgoda!<br />
— Ktoś musiał się pomylić! — Dobrze, róbcie kawały!) Otóż, nie na tyle mądry, aby<br />
tak podzielić swoje stawki, trafia na wspaniałą lokatę, jak ci, którzy wzięli akcje kopalni<br />
Worszyńskich. Panowie, przyznajmy między sobą, że ci, co krzyczą, to hipokryci, wściekli,<br />
że nie mają ani pomysłu do jakiegoś interesu, ani środków do puszczenia go w ruch,<br />
ani zręczności do wyzyskania go. Niedługo będziemy czekali na dowód. Maluczko, a ujrzycie<br />
arystokrację, dwór, ministeriałów rzucających się zwartą kolumną w Spekulację,<br />
wysuwających palce drapieżniejsze i pomysły bardziej krętackie od naszych, a bez naszego<br />
talentu. Co za głowy trzeba, aby uruchomić interes w epoce, w której chciwość<br />
akcjonariusza równa jest chciwości wynalazcy. Co za potężnym magnetyzerem musi być<br />
człowiek, który stwarza takiego Claparona, który znajduje nowe sposoby? Czy wiecie,<br />
jaki morał tego wszystkiego? Nasza epoka nie jest więcej warta od nas! Żyjemy w epoce,<br />
w której nikt nie troszczy się o wartość rzeczy, jeśli można na niej zarobić, odprzedając ją<br />
sąsiadowi; a odprzedaje się ją sąsiadowi, ponieważ chciwość akcjonariusza, który wierzy<br />
w zysk, równa jest chciwości założyciela, który go ofiarowuje!<br />
¹⁷an e nikie anie e — Znany cytat z Moliera (i ekae).<br />
OO DE BALZA <strong>Bank</strong> <strong>Nucingena</strong> 23