Browse publication
Browse publication
Browse publication
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
sób żyć z takim niechlujem, jesteś tak samo dzikie zwierzę,<br />
jak on.” Tu Jerzyk już grubo przesadził. Franc, nie tylko nie<br />
był owym „niechlujem”, ale wprost przeciwnie, jak mało kto<br />
dbał o swoją higienę i wygląd, tyle że w swój specyficzny<br />
sposób. Nie zwracał zupełnie uwagi na pokój, w którym<br />
mieszkał, na jadalnię, w której przecież dokonywał aktu spożywania<br />
posiłków, na pokoje otaczające również. W tym<br />
była niestety pracownia Jerzego, którą traktował jako coś w<br />
rodzaju „stajni, czy obory”. Fajkę wytrząsał najmniej osiem<br />
razy dziennie i to nie gdzie indziej, tylko w atelier Jerzyka, a<br />
tzw. fldibusy sporządzał sobie z pism i gazet. Czasem były<br />
to artykuły z francuskiego architektonicznego pisma Corbusiera<br />
i Ozenfanta. To już był koniec! Mąż Belli zadecydował,<br />
albo on, albo on (czyli Jerzy). W końcu jeszcze mieli willę w<br />
Skolimowie... Stanęło na tym, że kiedy Jerzy jest w domu -<br />
Franca ma tam nie być. A że pan domu w owym czasie często<br />
wyjeżdżał do Anglii, Francji i Włoch, sprawy dały się<br />
jakoś pogodzić i obie strony były zadowolone.<br />
I tak było długi czas - Jerzyk wyjeżdżał, wieczorem zjawiał<br />
się Franciszek, witany entuzjastycznie najpierw przez<br />
psy, potem przez królującą w kuchni Weronkę (nikt tak jak<br />
on nie potrafił ani przedtem, ani potem docenić jej kuchni)<br />
nawet przez dozorcę - wszyscy oni tworzyli orszak powitalny<br />
Pana Profesora. On też miał z nimi doskonały kontakt.<br />
Od progu marudził: „Diabli nadali, na wsi post, raz na<br />
tydzień odrobina mięsa! Czy mógłbym prosić, droga Weronciu,<br />
sztufadę na obiad? - A dyć się zrobi, polecę na targ, migiem<br />
obrócę...” - odpowiadała z uśmiechem.<br />
Wydawało mi się, że Weroncia tak właśnie odpowie.<br />
Ale kiedy dotarłam do źródeł okazało się, że nie Weroncia, a<br />
właściwie Józefowa z dumą w głosie odpowiedziała, że „A<br />
dyć wiadomo było, że pan Profesor dzisiaj przyjedzie. Sztufada<br />
się dusi, że proszę siadać.” Franek tymczasem szedł do<br />
„kąpielowego”, aby umyć ręce. Tymczasem na stole zjawia<br />
35