Browse publication
Browse publication
Browse publication
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
chłopiec jakiego oglądał Paryż. Mowa oczywiście w Wieniawie-Długoszowskim...<br />
Mimo pełnych nagany spojrzeń Jerzyka Bella przysiada<br />
się do stolika Aishy: „Widziałaś go, mówił z tobą, przyjedzie<br />
do Paryża?” - nie może go zapomnieć, mimo że zapomniała<br />
wielu przed i po nim.<br />
Cóż jej powiedzieć? Czy to, że Bolek właśnie kocha żonę<br />
swego przyjaciela - Berensonową, że spodziewają się<br />
dziecka, że pije jak zwykle, a w mundurze wygląda jeszcze<br />
piękniej, bardziej uwodzicielsko? A kiedy czytał swój wiersz<br />
„Szwoleżerowie” wszystkim kobietom serce waliło jak młot,<br />
a on oślepiał swoją urodą - orlim nosem, smukłą postacią...<br />
„Rozumiem cię Aisho” - myśli Bella - „tak bardzo cię rozumiem...”<br />
Po wojnie spotkały się na Montpamassie. Usiadły<br />
przy stoliku jak kiedyś, wieki temu... „Ach, Bolek” - westchnęła<br />
Aisha. Towarzyszyły jej dwa ogromne dogi - pisze<br />
Bella i myśli o Bolku, który w Nowym Jorku zakończył życie<br />
wypadając na bruk, z któregoś tam piętra. Ten poeta, pełen<br />
fantazji, radości życia i humoru, „pijany nie tylko alkoholem,<br />
ale samą radością istnienia, zakała mieszczańskiego<br />
żywota - najczystsza prowokacja dulszczyzny, a potem abstynent,<br />
dyplomata, doskonały ojciec rodziny, zrośnięty<br />
wszystkimi fibrami z Warszawą - czuł się w Nowym Jorku<br />
jak potępieniec... Wolał ten skok, a właściwie lot spadającej<br />
gwiazdy, niż dalej ciągnąć w Ameryce swoje przegrane życie...<br />
„Rozumiesz Aisho” - pyta Bella i kuli się w cienkim<br />
sweterku, bo właśnie powiało chłodem od bulwaru Raspail, a<br />
może od strony cmentarza Montparnasse...<br />
Aisha już nie żyje. Bella zapamiętała ostatni obraz - dwa<br />
wielkie dogi, a między nimi niewielkiego wzrostu Murzynka.<br />
Stara kobieta.<br />
W czasie tej ostatniej podróży Paryż był inny. Cafe du<br />
Dome nie była tak modna, nie było nikogo z dawnych znajomych.<br />
„Żaków nie ma, Kramsztyków nie ma... Jerzego nie<br />
ma. Warszawa jest inna, Montparnasse jest inny. Mój Boże!<br />
33