02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ecenzje<br />

Jarosław Czechowicz<br />

Dużo hałasu, mało smaku<br />

Ostatnio rzadko zdarza się<br />

wydanie tak bardzo kipiącej<br />

od gniewu i złości książki, jaką<br />

jest „New Romantic” Michała<br />

Zygmunta. Nie jestem politologiem<br />

ani socjologiem, nie będę zatem<br />

wnikał w istotę trafności sądów<br />

zawartych w tej rzekomo pierwszej<br />

w Polsce „political fiction” tak<br />

bezpardonowo atakującej rządzących<br />

i sposoby sprawowania przez nich<br />

władzy. Jestem jednak Polakiem<br />

żywo zainteresowanym tym, co<br />

się w kraju dzieje, i widzącym na<br />

co dzień absurdalność poczynań<br />

dużych chłopców, którzy bawią<br />

się w politycznej piaskownicy,<br />

zabierając sobie (i narodowi) grabki,<br />

sypią w oczy piaskiem przy wtórze<br />

wzajemnych oskarżeń i lamentów<br />

na stan piaskownicy. I będąc już tym<br />

wszystkim zmęczony, muszę napisać<br />

od razu, iż powieść Zygmunta<br />

zupełnie do mnie nie przemówiła,<br />

chociaż autor sili się na szereg,<br />

w jego mniemaniu oryginalnych,<br />

rozwiązań literackich i serwuje<br />

nam rozbuchaną, groteskową wizję<br />

tego, co wywołuje frustracje i żale<br />

bez dodatkowego nakładania nań<br />

żałosnego, ironicznego kostiumu.<br />

Dowodem tego, iż rodacy prozy<br />

tego typu z euforią nie witają, jest<br />

fakt, że pojedyncze egzemplarze<br />

książki polegują na półkach księgarń,<br />

wciśnięte pomiędzy woluminy<br />

promowane, chwytane spragnionymi<br />

wrażeń czytelniczymi dłońmi, a od<br />

czasu wydania powieści (upłynęło już<br />

trochę wody w Wiśle) nie nastąpił<br />

rewolucyjny oddźwięk. Co więcej,<br />

nie nastąpił żaden oddźwięk, elity<br />

polityczne zignorowały autora,<br />

a czytelnicy… no właśnie, mogli<br />

poczuć co najmniej zmęczenie tym,<br />

co buńczuczny twórca powypisywał<br />

w swojej książce. Zacietrzewia<br />

się bowiem Zygmunt, napina<br />

niemiłosiernie i o mało nie pęknie<br />

od tego nadęcia. Nieokiełznana<br />

gwałtowność jego prozy ujawnia<br />

88<br />

specyficzny rodzaj impulsywności autora, który zdaje się dążyć<br />

do tego, aby literacko przede wszystkim głośno potupać,<br />

pokrzyczeć i wypowiedzieć truizmy, o jakich zwyczajnie nie<br />

chce się już czytać. Dokopie rządzącym, przywali mocno<br />

biernemu społeczeństwu, ugotuje pikantny wywar z obelg,<br />

gróźb, groteskowej prześmiewczości i buntu… − a następnie<br />

spowoduje, iż wywar ów wykipi, zanim zostanie skonsumowany.<br />

Przyjrzyjmy się zatem składnikom tej dość ciężkostrawnej<br />

potrawy literackiej.<br />

Trzy odsłony, trzy akty polskiego dramatu politycznosocjologiczno-obyczajowego.<br />

Trzy uniesienia w górę pięści i<br />

trzykrotne nimi potrząsanie. Najpierw szaleńcza i brawurowa<br />

opowieść o zmasowanych atakach na kandydatów do fotela<br />

prezydenta, przeprowadzonych tuż przed rozpoczęciem<br />

wyborów. Potem całkowity gatunkowy freestyle o kolejnym<br />

buncie, tym razem narodzinach bojówek gejowskich i<br />

społecznej rewolcie wywołanej wskutek zamordowania<br />

homoseksualnego działacza. Na koniec zaś bardziej stonowana,<br />

choć chyba najsilniej oddziałująca na wyobraźnię, przypowieść<br />

o rodzącym się strachu, świadomości seksualnej i implikacjach<br />

związanych z jej zrozumieniem. To tak w zarysie, a dokładniej?<br />

We wstępie „New Romantic” poznamy zamierzenia<br />

autorskie bardzo dokładnie i szczegółowo, a są to pretensje<br />

wyrażane już wielokrotnie. Mamy więc utyskiwania na<br />

ekonomiczny spisek wielkich korporacji i na fałsz polityki nie<br />

mającej nic wspólnego z potrzebami i pragnieniami narodu<br />

polskiego. Czego się dowiemy? Ano tego, co doskonale<br />

wiemy: „Polityka dawno już przestała być służbą. Stała się<br />

wygodnym sposobem na życie ponad stan, na czerpanie nie<br />

tylko ogromnych korzyści finansowych, ale i perwersyjnej<br />

przyjemności podporządkowania sobie całego Narodu”. No<br />

tak, tylko teraz co z tym zrobić? Najlepiej politykom dokopać<br />

i zrobi to żywiołowa gromadka, w skład której wejdą: Rudi,<br />

Brygidka, Dzidzia, Igor oraz anarchiści Grzegorz i Aldona.<br />

Nie zapomnijmy o autorze – narratorze. To on będzie musiał<br />

przeprowadzić skomplikowane działanie quasi-terrorystyczne,<br />

które zaskoczy go tak samo, jak czytelnika. Bezwzględnie<br />

podporządkowany organizacji planującej zamachy, musi strzelić<br />

w łeb… No właśnie, komu? Komuś, kto na ten strzał chyba<br />

nie zasługuje. Niemniej, w szaleńczej akcji nie będzie czasu na<br />

samodzielne myślenie. Ci, którzy się jej podejmują, uderzają<br />

także w służby mające rzekomo chronić obywateli i dbać o ich<br />

dobro. A przy okazji można także dokopać policji, dlaczegóż by<br />

nie? No to Zygmunt dokopuje: „Tak, kochani, takie są nasze siły<br />

porządku, opłacane w solidarnym wysiłku z kieszeni podatnika,<br />

gardzą tymi, którzy nie chcą wpasować się w schemat schludnie<br />

ubranego pracownika hipermarketu, bo nawet nie inteligenta<br />

– o nie, inteligentów, zwłaszcza młodych, policja nienawidzi<br />

bardziej niż złodziei sklepowych”. Auć, zabolało – pytanie tylko,<br />

kogo…

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!