02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ecenzje<br />

Ilona Godlewska<br />

Jak uciec, to na drzewo<br />

„Człowiek to po prostu rozregulowana małpa” – stwierdził<br />

nie tak dawno prof. Adam Urbanek na łamach „Gazety<br />

Wyborczej”. Wybitny ewolucjonista, paleontolog i historyk<br />

nauki zauważył też, że człowiek i małpa to tak naprawdę<br />

„tylko jedno zwierzę”. Współczesnym ludziom sytuującym<br />

się wysoko ponad zwierzętami trudno przyjąć takie, rzec by<br />

można, obrazoburcze twierdzenie za prawdziwe. Zwierzęta to<br />

organizmy niższego rzędu, ludzie natomiast to istoty świadome<br />

swoich czynów, obdarzone wolną wolą itd. – zwykliśmy myśleć.<br />

Lecz co by się stało, gdyby przyjąć tezę, że jedynie życie w<br />

ścisłym związku z przyrodą i wyrzeczenie się cywilizacji<br />

może dać człowiekowi prawdziwe poczucie wolności? Kiran<br />

Desai w swej debiutanckiej książce pokusiła się właśnie o<br />

takie twierdzenie. Bohaterem „Zadymy w dzikim sadzie”, bo<br />

o tej książce mowa, indyjsko-amerykańska autorka uczyniła<br />

niejakiego Sampatha (w języku hinduskim imię to oznacza<br />

„szczęśliwy los”) – mężczyznę poszukującego sensu egzystencji<br />

na drzewie (historia opisana przez Desai nie jest wyssana z<br />

palca; inspiracją do „Zadymy w dzikim sadzie” był artykuł z<br />

indyjskiego „Times’a” o człowieku, który mieszkał na drzewie).<br />

Sampath już z chwilą przyjścia na świat naznaczony był<br />

wyjątkowością. Sąsiedzi przekonywali matkę, że został on<br />

przeznaczony do wielkości, że „zauważył go świat, wielki<br />

i tajemniczy poza granicami Szahkot”. Jego ojciec myślał<br />

nawet, że narodziny syna zbiegły się w czasie z końcem<br />

świata (porodowi towarzyszyła rzadko spotykana z Indiach<br />

potężna burza). Apokalipsa nie urzeczywistniła się jednak.<br />

Sampath wiódł ustabilizowane, wręcz nudne życie aż do<br />

momentu, kiedy podczas przygotowań do wesela córki<br />

dyrektora poczty (notabene swego pracodawcy) postanowił<br />

przebrać się w kolorowe tkaniny, a potem rozebrać do naga<br />

na oczach czekających na uroczystość gości. Wtedy chyba po<br />

raz pierwszy w życiu ten chuderlawy i znękany mężczyzna<br />

poczuł się szczęśliwy. „Być może został stworzony do życia<br />

spływającego brokatem, ułożonego w misterny wzór z drogich<br />

kamieni. Być może jego przeznaczeniem było nosić jedwabne<br />

pantofle i skinieniem przywoływać uwagę całego świata” –<br />

myślał wówczas. To absurdalne uczucie zadowolenia szybko<br />

przemieniło się jednak w żal i poczucie jeszcze większego niż<br />

do tej pory wyobcowania („Jakże nienawidził swojego życia!<br />

Było jednym wielkim pasmem niedoli. Było więzieniem,<br />

w którym został zrodzony”). Nic więc dziwnego, że z tego<br />

więzienia narzuconej mu przez rodzinę i społeczeństwo roli<br />

postanawia uciec. Na miejsce swej kryjówki i oazy wybiera<br />

intuicyjnie i, jak się okazuje, może nieprzypadkowo, drzewo.<br />

Sampath bowiem dopiero tu „po raz pierwszy zobaczył świat<br />

z absolutną wyrazistością, gdy dni wyłaniały się jak gdyby<br />

oczyszczone, z nieskazitelnej, połyskliwej czerni nocy”.<br />

Myli się jednak ten, który uważa, że to osobliwe miejsce<br />

odosobnienia przyniosło naszemu bohaterowi spokój. Wręcz<br />

przeciwnie, wówczas dopiero zaczął on budzić ludzkie<br />

zainteresowanie. Nazwany przez<br />

miejscowych „Babą” stał się niemal<br />

świętym, ponieważ ponoć poznał<br />

ludzkie tajemnice (jak się okazuje,<br />

znał jednak tylko te, o których<br />

przeczytał w listach podczas pracy<br />

na poczcie). Rodzina Sampatha<br />

początkowo niezadowolona z jego<br />

stylu życia, szybko przyzwyczaiła się<br />

do sytuacji, a nawet wykorzystała<br />

ją dla własnych korzyści: matka<br />

dzięki darom sadu wreszcie mogła<br />

rozwinąć swój kulinarny talent<br />

(niekonwencjonalne gotowanie było<br />

zawsze jej marzeniem), natomiast<br />

ojciec postanowił zarobić na całej<br />

sprawie i począł wyprzedawać<br />

firmom prawa do umieszczania<br />

reklam nieopodal drzewa „proroka”.<br />

Poczciwy Sampath nie uciekł<br />

więc daleko od społecznego<br />

zniewolenia, a pomimo to czuł się,<br />

do czasu, szczęśliwy. Pomogli mu<br />

w tym nowi, a może nawet jedyni,<br />

przyjaciele – zamieszkujące „jego” las<br />

małpy (małpy pielęgnowały włosy<br />

Sampatha, broniły go, rozbawiały).<br />

Niestety, nowa znajomość okazała<br />

się kolejną pułapką. Po pierwsze,<br />

zachowanie małp było kolejnym<br />

dowodem na to, że Sampath<br />

jest autentycznym prorokiem, co<br />

zwiększyło liczbę pielgrzymów<br />

do jego drzewa. Do drugie zaś,<br />

obeznane z ludźmi małpy bardzo<br />

szybko zaczęły sobie śmiało poczynać<br />

w mieście. Nie wystarczały już im<br />

jednak wyrywane z rąk przechodniów<br />

orzeszki. Szybko przerzuciły się na<br />

alkohol. Ponieważ okazało się, że te<br />

miłe stworzenia podobnie jak ludzie<br />

gustują w dobrych trunkach, trzeba<br />

było je z okolic miasta usunąć. I to,<br />

jak się okazało, był koniec egzystencji<br />

zarówno małp, jak i Sampatha w<br />

„dzikim sadzie”… Co się stało<br />

ze zwierzętami terroryzującymi<br />

Szahkot i samozwańczym prorokiem,<br />

dowiecie się już Państwo z lektury<br />

książki.<br />

67

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!