recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

western z ekranu telewizora unitra celuje w nas clint eastwood leżymy na wersalce niedziela mam za mało lat żeby rozumieć prostytutkę w początkowej scenie w ogromie sytuacji wiem tylko że mam się wstydzić tato zasypiasz zaczynam prowokować napady wyobraźni wciągnie Cię ekran tak mówił janek że wciąga biorę swoje włosy w ręce przywiązuję je do twojej koszuli z ekranu clint eastwood przystawia mi kolta do skroni pociąga za słowa po której stronie jest dobro po której tylko film pyta Złe spod wersalki zaczynasz mówić przez sen zakrywam ci usta placami żeby nas nie namierzyli indiany śpisz i nigdy ci nie powiem że dwa razy oddałam za ciebie życie tato Małgorzata Lebda – ur. w 1985 r. w Nowym Sączu. Autorka tomiku poetyckiego „Otwarta na 77 stronie” (2006), pisze, publikuje. Lubi czeskie kino. Obecnie studiuje w Krakowie, chce mieszkać w Bieszczadach. 26

proza Jacek Wangin Śmieszna Góra Bezradność, nie czuł nic więcej. Zupełnie jak siedemnaście lat temu. I to przedłużające się czekanie, też było podobne. Takie chwile pamięta się aż nadto, gdy człowiek musi oddać czas i ciało w ręce fachowców. Z tamtego pobytu w szpitalu zostało jeszcze wspomnienie ostrego zapachu lizolu i blizny na brzuchu i udach. Zapamiętał też kosmate skarpety faceta z naprzeciwka, z którym znalazł się w sześcioosobowej sali. Zaczynał dzień od widoku puchatych skarpet, robionych na grubych drutach. Wełna, splątana w duże oczka, zawsze nastroszona, nigdy nie filcowała się pod naciskiem właściciela. Ryszard był przekonany, że skarpety zrobiła grubemu żona, specjalnie do szpitala, było tu wystarczająco zimno i nieprzytulnie. Ich łóżka ustawiono w poprzek sali, nogami do siebie. Ryszard wciąż skazany był na widok stóp. Gdy po nocy otwierał oczy, były na swoim miejscu, złączone i gotowe. Kiedy kładł się po wieczornym obchodzie, tkwiły równolegle i nieruchomo jak skupiacz myśli. Czasem nachodziła go refleksja, że to zapowiedź opuszczania sali nogami do przodu. Ale niepokój minął szybko, bardzo szybko. Wtedy czuł wigor odchodzącej młodości i łatwiej było gromadzić siły. Miał dla kogo żyć. Codziennie odwiedzała go żona, przychodził kolega z warsztatu, brat też bywał dwa razy w tygodniu, na wizytach dozwolonych przez administrację: w czwartek i w niedzielę. Zanikające krążenie krwi, trochę poniżej kolan, groziło amputacją obu kończyn. Na szczęście w porę zjawił się odpowiedni lekarz i przeszczepił żyły. Kosztowało to sporo zachodu, nic za darmo. Żona, korzystając z sieci przeróżnych koneksji, zdobywała kryształy górskie, bo doktor był ich kolekcjonerem. Nie obeszło się również bez kilku butelek prawdziwego koniaku, którego zdobycie graniczyło z cudem. Dodatkowo Ryszard przerzucał na żonę wstydliwy obowiązek wręczania prezentów. Sam nic nie wręczał lekarzowi, tłumacząc, że nie zna się na tym, nie wie, jak to się robi. Rodzice popełnili błąd w wychowaniu i zaniedbali ten rodzaj życiowej zaradności. Dziś boleśniej czuł, że jest tu sam. Już wie, że Kamila nie przyjdzie, nie wspomoże. Od sześciu lat chodzi swoimi ścieżkami, wzdłuż niebieskich łąk. Tam, gdzie lew spoczywa obok jagnięcia, a dziecię bawi się żmiją... Jest u Pana, gdzie deszcz nie psuje jej humoru, bo już nie pada. Czasy się zmieniły i dziś sprawy toczą się prościej. Teraz nie trzeba walczyć o górskie kryształy, a koniaki wyszły z krwioobiegu lekarskiego. Jest zwyczajnie, trzeba mieć gotówkę i dowiedzieć się, jaka kwota obowiązuje przy konkretnych zabiegach. Im bardziej Ryszard nie chciał o tym myśleć, tym mocniej myśl nie chciała się odrywać. Zalewał ją strumieniem najdziwniejszych obrazów z pamięci, ale wstyd i poniżenie wydobywały na powierzchnię teraźniejszość i dokuczały bardziej niż wypukłość ciała, która przywlokła go do szpitala w Śmiesznej Górze. Siedział pod ścianą, na plastikowym krzesełku, w miękkiej bawełnianej piżamie i we frotowym szlafroku. Kolejny raz czytał menu automatu do kawy ustawionego naprzeciwko i nie wiedział, ile mu jeszcze zostało. Przyjazne światło spływało wzdłuż jasnych ścian, a niepokój milczących pacjentów wisiał nad nim i piętnował ciszę. Jeszcze nie tak dawno opowiadał sąsiadom, że od zawsze bardzo bał się otwartego złamania i operacji wyrostka. Przeczuwał, że los zakpi z niego przy najmniejszym rutynowym zabiegu i nie obudzi się z narkozy. Dlatego na wszelki wypadek od wielu lat nie palił, zrezygnował z długich zimowych spacerów, przechodził przez jezdnię w miejscach wyznaczonych i nie przejadał się, a jednak siedział dziś w piżamie, na szpitalnym korytarzu Śmiesznej Góry. Jeszcze raz oglądał wyniki, żeby nie pisać czarnego scenariusza. Nie znał się na tym, ale przesuwał wzrokiem po skrawkach papieru i wspominał słowa siostry Marty: „krew w normie, mocz zdrowy, przynajmniej jak na faceta po sześćdziesiątce, ciśnienie jak w książce, pogratulować”. Po co zatem tu siedział? Dziś mógłby wyjść do domu, wrócić do karmienia mew czekających za kuchennym oknem. Uwielbiał biel ich piór, połyskującą w zimowym słońcu. Zachwycał się sprawnością ciał, gdy zawisły w powietrzu i błyskawicznie zmieniały 27

western<br />

z ekranu telewizora unitra celuje w nas clint eastwood leżymy na wersalce niedziela mam za mało lat żeby<br />

rozumieć prostytutkę w początkowej scenie<br />

w ogromie sytuacji wiem tylko że mam się wstydzić<br />

tato<br />

zasypiasz zaczynam prowokować napady wyobraźni wciągnie Cię ekran tak mówił janek że wciąga biorę swoje<br />

włosy w ręce przywiązuję je do twojej koszuli z ekranu clint eastwood przystawia mi kolta do skroni pociąga<br />

za słowa po której stronie jest dobro po której tylko film<br />

pyta Złe spod wersalki<br />

zaczynasz mówić przez sen zakrywam ci usta placami żeby nas nie namierzyli indiany śpisz i nigdy ci nie powiem<br />

że dwa razy oddałam za ciebie życie<br />

tato<br />

Małgorzata Lebda –<br />

ur. w 1985 r. w<br />

Nowym Sączu. Autorka<br />

tomiku poetyckiego<br />

„Otwarta na 77 stronie”<br />

(2006), pisze, publikuje.<br />

Lubi czeskie kino.<br />

Obecnie studiuje w<br />

Krakowie, chce mieszkać<br />

w Bieszczadach.<br />

26

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!