recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

„Odkryj ciemne zakamarki duszy kobiecej” – motyw przewodni sztuki? Przecież pojawia się w niej asesor Brack – mężczyzna, którego postawa nie jest godną naśladowania. Czy zatem hasło nie powinno brzmieć: „Odkryj ciemne zakamarki ludzkiej duszy”? Mogłoby tak brzmieć, tylko że asesor Brack jest postacią bardziej prostolinijną niż Hedda. Od początku wiadomo, o co mu chodzi i jaki ma cel: chce posiąść Heddę. A o co chodzi Heddzie? Tak naprawdę tego nie wiadomo, nie potrafimy sobie na to pytanie odpowiedzieć. Możemy się tylko domyślać, domniemywać. Stąd hasło podkreślające właśnie zakamarki duszy kobiecej. Heddy nie można dotknąć. Gdyby ona jeszcze zdradzała Tesmana, ale przecież mówi jasno do Lövborga, że ani zdrada małżeńska, ani miłość, nie wchodzą w rachubę. Ma „schizę” na punkcie dotykania, stąd pistolety generała Gablera, które zastępują jej mężczyznę lub kogoś, kto ją zaspokoi seksualnie. Dramaturgia Ibsena – „ożywcze obmycie serca”. Czy taki efekt chciał uzyskać reżyser wybierając dramat „Hedda Gabler”? Czym dla Was, aktorów, była gra w tej właśnie sztuce? Bardzo trudne pytanie… Wydaje mi się, że jest to ożywcze obmycie serca... Czytałem wiele recenzji i przeczytałem pewną, w której autor zarzucił nam, że my nie wiemy, co grać. Wiadomo, jest demokracja i każdy ma prawo do oceny. Nie mogę komuś powiedzieć, że ma mu się podobać spektakl w Teatrze Jaracza albo nie podobać. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale jest ono subiektywne, więc ja nie godzę się ze stwierdzeniem, że my nie wiedzieliśmy, co grać, a reżyser wpuścił nas w maliny. Uważam, że nie można oceniać sztuki na zasadzie „zła-dobra”, lecz według odczuć, czy nam się taki teatr podoba i czy taka forma przedstawienia nam odpowiada, czy też nie. Nie można powiedzieć, że ktoś nie wiedział, co gra, ponieważ od początku do końca wiedzieliśmy, za co się zabieramy. Reżyser doskonale wiedział, o czym robi sztukę i konsekwentnie doprowadził ją do końca. Wszystkie zabiegi były świadome. Dla mnie jest to bardzo ważne przedstawienie. Trudne, wymagające ogromnego skupienia. Nie mamy się za czym schować. To i liczne pauzy powodują, że w środę przedstawienie może być świetne, a w czwartek już kompletnie do bani. Rzadko się grywa w spektaklu, w którym nie można wyrzucić emocji na zewnątrz. Dużo łatwiejszym środkiem aktorskim jest wyrzucenie emocji na zewnątrz niż skrywanie ich przez półtorej godziny. Dziękuję za rozmowę. 202 projekt: Paweł Walicki Marcin Kiszluk – rocznik 1978, absolwent policealnego Studium Aktorskiego przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie (2000). Po dyplomie pracował w Radomiu i Kielcach. Jego role to, m.in. Jimmy Porter – „Miłość i gniew” J. Osborne’a (dyplom aktorski), Książę Kornwalii – „Król Lear” W. Szekspira, Bill – „Funny Money” R. C. Cooney’a, Władzio – „Ślub” W. Gombrowicza, Jacques – „Palec boży” M. Hollingera, Rafael – „Czasami śnieg pada w kwietniu”. Prowadzi zajęcia gońca teatralnego. Pasjonuje się sportem – jest szczególnym fanem piłki nożnej. Zna też tajniki szermierki teatralnej.

teatr - rozmowa Siła tkwi w słabości Z Sebastianem Badurkiem, aktorem, rozmawia Urszula Pawlicka Eilert Lövborg to mężczyzna o słabej kondycji psychicznej. Łatwo jest nim sterować. Niestety, manipulatorzy nie zawsze mają dobre zamiary. Bohater staje się marionetką w rękach tak Elvsted, jak i Heddy Gabler. Czy rys postaci, nie kłóci się z mitem twardego, dominującego mężczyzny? Zgadzam się z tym, że kondycja psychiczna Eilerta nie jest najlepsza, ale czy rzeczywiście tak łatwo jest nim manipulować? Tego bym nie powiedział. Problem w tym, że ma on inne priorytety w życiu. Stać go na ryzyko, dzięki temu nie rezygnuje z marzeń. Jego wewnętrzny świat jest gęsty i zróżnicowany, skala doznań niezwykle szeroka, a wrażliwość sporo powyżej przeciętnej. Oczywiście, kto wysoko lata, ten z wysoka spaść może. To jest właśnie to ryzyko, w pełni świadome. Czy może być coś bardziej męskiego niż odwaga? Czy ryzykantem można manipulować? Według mnie można próbować, ale nigdy nie wiadomo, co on zrobi. Jeśli chodzi o mit twardego mężczyzny, to w mojej głowie nie mieści się to pojęcie. Nie wiem, co ono znaczy, ponieważ zniszczyć można każdego. I na dodatek: „siła tkwi w słabości”. Lövberg prowadził dość swobodny styl życia. Jego głównym celem było zaspokajanie żądz. W efekcie przeżywał kryzys, z którego miała wydźwignąć go książka. Niestety, w momencie, gdy dzieło odnosi sukces, odzywają się w Lövbergu „głosy z przeszłości”. Ponownie upada. Czy pierwszy upadek człowieka przesądza o następnym i następnym…? Mam wrażenie, jakbyśmy czytali dwie różne książki. Tak, prowadził swobodny tryb życia, nawet bardzo, ale jego celem było odbieranie życia całym sobą. Poznanie go od podszewki. Człowiek, który się nie stoczył, nigdy nie zrozumie świata. Upadek to najprawdziwsze, co może się przydarzyć. Upadając, uczymy się najwięcej. Oczywiście trzeba umieć wyciągać wnioski. Pierwszy upadek nie przesądza o następnym, ale go nie wyklucza. Lövborg ma tendencję do upadania, ponieważ jest zapalczywy, porywczy, awangardowy... Często rzuca się w wir życia na ślepo, jak pionier. Połyka go całymi haustami, a potem wymiotuje. 203 fot. Jan Jakowicki

„Odkryj ciemne zakamarki duszy kobiecej” – motyw<br />

przewodni sztuki? Przecież pojawia się w niej asesor<br />

Brack – mężczyzna, którego postawa nie jest godną<br />

naśladowania. Czy zatem hasło nie powinno brzmieć:<br />

„Odkryj ciemne zakamarki ludzkiej duszy”?<br />

Mogłoby tak brzmieć, tylko że asesor Brack jest postacią<br />

bardziej prostolinijną niż Hedda. Od początku wiadomo, o co<br />

mu chodzi i jaki ma cel: chce posiąść Heddę. A o co chodzi<br />

Heddzie? Tak naprawdę tego nie wiadomo, nie potrafimy<br />

sobie na to pytanie odpowiedzieć. Możemy się tylko domyślać,<br />

domniemywać. Stąd hasło podkreślające właśnie zakamarki<br />

duszy kobiecej. Heddy nie można dotknąć. Gdyby ona jeszcze<br />

zdradzała Tesmana, ale przecież mówi jasno do Lövborga, że<br />

ani zdrada małżeńska, ani miłość, nie wchodzą w rachubę. Ma<br />

„schizę” na punkcie dotykania, stąd pistolety generała Gablera,<br />

które zastępują jej mężczyznę lub kogoś, kto ją zaspokoi<br />

seksualnie.<br />

Dramaturgia Ibsena – „ożywcze obmycie serca”.<br />

Czy taki efekt chciał uzyskać reżyser wybierając dramat<br />

„Hedda Gabler”? Czym dla Was, aktorów, była gra w tej<br />

właśnie sztuce?<br />

Bardzo trudne pytanie… Wydaje mi się, że jest to ożywcze<br />

obmycie serca... Czytałem wiele recenzji i przeczytałem<br />

pewną, w której autor zarzucił nam, że my nie wiemy, co grać.<br />

Wiadomo, jest demokracja i każdy ma prawo do oceny. Nie<br />

mogę komuś powiedzieć, że ma mu się podobać spektakl<br />

w Teatrze Jaracza albo nie podobać. Każdy ma prawo do<br />

swojego zdania, ale jest ono subiektywne, więc ja nie godzę się<br />

ze stwierdzeniem, że my nie wiedzieliśmy, co grać, a reżyser<br />

wpuścił nas w maliny. Uważam, że nie można oceniać sztuki<br />

na zasadzie „zła-dobra”, lecz według odczuć, czy nam się taki<br />

teatr podoba i czy taka forma przedstawienia nam odpowiada,<br />

czy też nie. Nie można powiedzieć, że ktoś nie wiedział, co<br />

gra, ponieważ od początku do końca wiedzieliśmy, za co się<br />

zabieramy. Reżyser doskonale wiedział, o czym robi sztukę i<br />

konsekwentnie doprowadził ją do końca. Wszystkie zabiegi<br />

były świadome. Dla mnie jest to bardzo ważne przedstawienie.<br />

Trudne, wymagające ogromnego skupienia. Nie mamy się<br />

za czym schować. To i liczne pauzy powodują, że w środę<br />

przedstawienie może być świetne, a w czwartek już kompletnie<br />

do bani. Rzadko się grywa w spektaklu, w którym nie można<br />

wyrzucić emocji na zewnątrz. Dużo łatwiejszym środkiem<br />

aktorskim jest wyrzucenie emocji na zewnątrz niż skrywanie<br />

ich przez półtorej godziny.<br />

Dziękuję za rozmowę.<br />

202<br />

projekt: Paweł Walicki<br />

Marcin Kiszluk – rocznik 1978,<br />

absolwent policealnego Studium<br />

Aktorskiego przy Teatrze im. S.<br />

Jaracza w Olsztynie (2000). Po<br />

dyplomie pracował w Radomiu<br />

i Kielcach. Jego role to, m.in.<br />

Jimmy Porter – „Miłość i gniew”<br />

J. Osborne’a (dyplom aktorski),<br />

Książę Kornwalii – „Król Lear” W.<br />

Szekspira, Bill – „Funny Money” R.<br />

C. Cooney’a, Władzio – „Ślub” W.<br />

Gombrowicza, Jacques – „Palec boży”<br />

M. Hollingera, Rafael – „Czasami<br />

śnieg pada w kwietniu”. Prowadzi<br />

zajęcia gońca teatralnego. Pasjonuje<br />

się sportem – jest szczególnym<br />

fanem piłki nożnej. Zna też tajniki<br />

szermierki teatralnej.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!