recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

czysto formalne, na poziomie językowym, a nie realnym, w sensie materialno-energetycznym. Związek ten powstawałby wtedy, gdy światy byłyby strukturalnie do siebie podobne i to jest warunkiem uznania ich za wzajemne modele symulacyjne. Dzięki temu mogą one spełniać względem siebie funkcje informatyczne. Co ciekawe, funkcje te byłyby tylko wtedy efektywnie realizowane, gdyby związków przyczynowych między nimi praktycznie nie było. Informacja, jak wcześniej mówiliśmy, byłaby wtedy łącznikiem tych wszystkich niewspółmiernych, w sensie materialnym i energetycznym, czasoprzestrzeni, które są za jej pomocą synchronizowane w pewien kompleks organizacyjnotechnologiczny, jak to możemy przedstawić w modelu socjologicznym. Kompleks taki zawsze odnosi materialne różnice i podobieństwa do różnic i podobieństw funkcjonalnych, czynnościowo-operacyjnych, jako warunku możliwości przekodowania ich na różny materiał istniejący w różnych przestrzeniach funkcjonalnych. Dzięki informacji operujemy całkowicie formalnymi tożsamościami i różnicami, określanymi w sposób standardowy za pomocą pojęcia bitu. Informacja odnosi do siebie różne przestrzenie techniczne, będąc ich wspólną miarą. Każda z tych przestrzeni jest obecnością względem siebie różnych bytów – przy pewnym przedziale czasowym jednoczesności ich trwania. Wtedy jednak nie można już zdefiniować tej obecności optycznie lub dotykowo, gdyż to obecność funkcjonalna, a więc wyznaczona potrzebami struktur czynnościowooperacyjnych pewnej techniki. Wszystko to oznacza, że nie ma w tym kontekście ostatecznych faktów, zachodzących w jakiejś ostatecznej chwili i znajdujących się całkowicie w określonym miejscu. Mamy tu raczej do czynienia z systemem synchronizacji, dzięki któremu byty są dla siebie obecne pod pewnym względem funkcjonalnym. Każdą przestrzeń techniczną można określić za pomocą pewnej 176 pojemności informacyjnej, czyli ilością bitów potrzebnych do całkowitego jej przekształcenia w pewien zespół innych przestrzeni, tworzących ją w sensie technologicznym. Pojemność informacyjna danej przestrzeni wyrażałaby złożoność struktur funkcjonalnych, które ją generują jako pewien model symulacyjny procesów zachodzących w innych przestrzeniach. Wyrażałaby się w tym równoważność formalnotechniczna czasoprzestrzeni z punktu widzenia nadrzędnego systemu społecznego. Jego podmioty za pomocą informacji przekształcają je wzajemnie w siebie – w ramach jednego kompleksu technologicznego. Równoważność informacyjna czasoprzestrzeni jest możliwością zbiorowego wygenerowania każdej z nich przez resztę ich zbioru, oczywiście w ramach podobieństwa formalnego. Informacja byłaby miarą ich względności, dzięki niej powyższe czasoprzestrzenie pozbywają się resztek analogii zmysłowych, co wyraża się w fakcie, iż mogą się na siebie nakładać i przenikać, będąc oczywiście czymś innym dla siebie oraz dla innych czasoprzestrzeni. Gdyby je zobiektywizować, każda z nich staje się kopią, modelem symulacyjnym, atrapą, każdego innego możliwego świata. Informacja wtedy staje się środkiem synchronizacji tych różnych czasoprzestrzeni lokalnych w czasoprzestrzeń globalną systemu, tworzonego przez pewien ich zespół – czyli, nie posiada ona żadnej metafizycznej istoty, a jedynie wyraża niewspółmierności materialno-energetyczne, przyczynowe, różnych czasoprzestrzeni, które właśnie dzięki temu mogą spełniać względem siebie funkcje informatyczne. Jedną z podstawowych cech informatyki jako technologii jest to, że jej użytkownik musi zawsze brać pod uwagę formalny aspekt realności, musi być bardziej świadomy struktur znakowych, które umożliwiają korzystanie z oprogramowania komputera. Za pomocą znaków bowiem wyodrębniamy prowizorycznie byty w celach ściśle praktycznych. Ogólnie, funkcją każdego znaku jest porównanie ze sobą bytów w pewnym określonym aspekcie. Można przyjąć, że byty, które bezpośrednio nie dadzą się porównać, ze względu na możliwości energetyczne podmiotu, mogą być porównane za pomocą znaków w innej skali czasoprzestrzennej. Niewspółmierność skal umożliwia pominięcie związków przyczynowo-skutkowych pomiędzy nimi, co gwarantuje dokładność porównań. Można w ten sposób przyjąć, że granicami języka jako systemu formalnego zawsze jest praktyczna nieokreśloność związków między nazwą, a tym, co ona nazywa. To staje się źródłem metafizycznej wolności podmiotowej, na której opiera się związek pomiędzy znakiem a desygnatem, interpretowany jako związek konwencjonalny, umowny. Gdy jednak odrzucimy metafizyczną naturę znaku, wtedy różnica pomiędzy nim a światem, rzeczywistością, ma jedynie znaczenie prowizoryczne, pragmatyczno-funkcjonalne, a nie metafizyczno-substancjalne. Użycie bytu jako znaku jest możliwe tylko wtedy, gdy pomija się, z przyczyn praktycznych jako nieistotne, związki przyczynowo-skutkowe, materialnoenergetyczne, pomiędzy nim jako znakiem a bytem przez niego nazywanym lub reprezentowanym. W ten sposób byt, w takim stopniu, w jakim ma spełniać efektywnie funkcje znaku wobec innego bytu, nie może być sprowadzony do wspólnego z nim układu miar czasoprzestrzennych. Gdy do tego dążymy, traktując znaki jako byty, a byty jako znaki, efektem jest całkowita wieloznaczność i nieokreśloność, która uniemożliwia

ealizację praktycznych funkcji informatycznych przez system bytów jako znaków. Tak więc istota funkcjonalna formalizmu sama generuje pewną nieciągłość czasoprzestrzenną ze względu na spełnianie jego funkcji informatycznych w sposób efektywny. Jednoczesność istnienia znaków względem siebie (w języku) jest zawsze różna od jednoczesności istnienia bytów przez te znaki oznaczanych w realnej czasoprzestrzeni. Jak widać z powyższych uwag, nie ma żadnej metafizycznej różnicy pomiędzy bytem a znakiem, formalizmem a treścią, materią a informacją. Każdy byt może być znakiem, informacją dla możliwego innego świata lub innej skali czasoprzestrzennej. Innego – ze względu na niewspółmierność czasoprzestrzenną, która umożliwia realizację przez pewne byty funkcji informatycznych wobec innych bytów. Oznacza to, że wszystkie te różnice są względne, w tym także różnica pomiędzy realnością a wirtualnością. Widać również, dlaczego pomiędzy światami muszą istnieć różnice czasoprzestrzenne, materialno-energetyczne, a także wzajemne podobieństwa ich struktur funkcjonalnych. Taki model rzeczywistości można nazwać kosmologią fraktalno-holograficzną, będącą efektem upodabniania się do siebie różnych części kosmosu w różnych skalach i czasoprzestrzeniach, w celu możliwości spełniania funkcji informatycznej wobec całości. Można przyjąć, że wszystkie te światy byłyby przybliżonymi, uśrednionymi obrazami całości, z dokładnością do jedności jej części będącej jej miarą. W ten sposób mamy do czynienia z rzeczywistością holograficzną, w której w każdej części całości jest zawarta dana całość, oczywiście z dokładnością wyznaczoną przez jedność powyższej części. Ona to jako miara wyznacza skalę rozdzielczości, z perspektywy której jest analizowany uśredniony obraz danego systemu. Sama ta miara w swoim modelu systemu jest niepodzielną jednością, a więc całkowicie nieuwarunkowaną, bo dla siebie ostateczną. Jako taka może być uznana za duchowy podmiot. Można przyjąć, że jego funkcjonalna tożsamość reprezentuje jedność zespołu światów w lokalnej czasoprzestrzeni. Zastanawiając się nad standardowym związkiem informatycznym pomiędzy różnymi kosmosami, czyli światami izolowanymi pod względem materialnym i energetycznym, jesteśmy zmuszeni przyjąć, że jedynymi łącznikami, kanałami komunikacyjnymi, pomiędzy tymi różnymi światami jako modelami symulacyjnymi całego ich zespołu są właśnie takie podmioty. W końcu nigdy nie wiemy, gdzie się zaczynamy i gdzie się kończymy, gdzie przebiegają granice naszej natury, jeżeli w ogóle taką metafizyczną naturę posiadamy. Nie znamy absolutnych granic pomiędzy nami a innymi istotami. Sama względność tych granic ukazuje nam również niemożliwość absolutnego rozróżnienia pomiędzy tym, co żywe, a tym, co martwe. Różne stopnie wrażliwości wskazują na możliwość istnienia różnych niewspółmiernych względem siebie wrażliwości, a więc i istot, które wzajemnie mogą być dla siebie martwą materią. Po prostu jest to skutkiem tego, że akcja i reakcja pewnych istot może przebiegać w niewspółmiernej do naszej skali czasoprzestrzennej. Taką samą względność możemy ustalić pomiędzy tym, co proste, a tym, co złożone. W końcu jedynie tylko ze względu na to, że sami jesteśmy miarą poznania naszego świata, możemy być w jego ramach całkowicie niepodzielną jednością, a zarazem najbardziej w nim złożoną istotą. Gdyby istniały inne, bardziej złożone od nas, istoty, to i tak ze względu na nasze granice poznawcze nie bylibyśmy w stanie ustalić różnic pomiędzy nimi a nami. To, co nazywamy naszym wewnętrznym życiem psychicznym, może być efektem ogromnej ilości istot żywych, wobec których w naszej lokalnej czasoprzestrzeni nie możemy określić bezpośrednich relacji. W końcu granica pomiędzy mną a innymi istotami, z tego punktu widzenia, zawsze jest funkcjonalna, techniczna, wyznaczona przez funkcje, jakie realizuje w zespole różnych rzeczywistości. Tak naprawdę, nasze tutaj i teraz ustalamy zawsze w określonym celu, w ramach pewnej socjotechnicznej, kulturowej czasoprzestrzeni. Jak widać, w tym informatycznym świecie nie ma absolutnego wnętrza lub zewnętrza podmiotu, granicy, która by określała, gdzie się on zaczyna, a gdzie się kończy. Sam podmiot w tym świecie atrap również staje się atrapą. Tak jak przedstawił to Stanisław Lem w „Solaris”, wszystkie podmioty mogą być ze sobą połączone, tworząc wzajemnie swoje emocjonalne lub intelektualne życie, swoje jedynie względnie różne wnętrza psychiczne. Podziały pomiędzy nimi byłyby z tej perspektywy czysto funkcjonalne, techniczno-wirtualne, wyznaczone miejscem i funkcjami w zespole światów równoległych lub dla siebie możliwych. Można przyjąć, że te światy w procesie wzajemnego uśredniania wzajemnych związków między sobą tworzą dla pewnych podmiotów ze swoich entropijnych pozostałości jeden zewnętrzny świat materialny, do którego odnoszą swoje duchowe wnętrza. Jest on tworzony przez ich współmierności formalnoinformatyczne, tak jak świat zewnętrzny przez niewspółmierności materialno-energetyczne. Tak więc psychika podmiotów tworzona byłaby w procesie uśrednienia kontaktów pomiędzy pewnym zespołem światów – co stanowi naturalny wniosek wynikający z odrzucenia absolutnej czasoprzestrzeni, która sugeruje dzięki wizualnym analogiom całkowitą izolację podmiotów pod względem cielesnym i psychicznym od siebie. Oznacza to, że istniejemy zawsze w wielu 177

ealizację praktycznych funkcji informatycznych przez system<br />

bytów jako znaków. Tak więc istota funkcjonalna formalizmu<br />

sama generuje pewną nieciągłość czasoprzestrzenną ze<br />

względu na spełnianie jego funkcji informatycznych w sposób<br />

efektywny. Jednoczesność istnienia znaków względem siebie<br />

(w języku) jest zawsze różna od jednoczesności istnienia<br />

bytów przez te znaki oznaczanych w realnej czasoprzestrzeni.<br />

Jak widać z powyższych uwag, nie ma żadnej metafizycznej<br />

różnicy pomiędzy bytem a znakiem, formalizmem a<br />

treścią, materią a informacją. Każdy byt może być znakiem,<br />

informacją dla możliwego innego świata lub innej skali<br />

czasoprzestrzennej. Innego – ze względu na niewspółmierność<br />

czasoprzestrzenną, która umożliwia realizację przez pewne<br />

byty funkcji informatycznych wobec innych bytów. Oznacza<br />

to, że wszystkie te różnice są względne, w tym także różnica<br />

pomiędzy realnością a wirtualnością. Widać również, dlaczego<br />

pomiędzy światami muszą istnieć różnice czasoprzestrzenne,<br />

materialno-energetyczne, a także wzajemne podobieństwa ich<br />

struktur funkcjonalnych. Taki model rzeczywistości można<br />

nazwać kosmologią fraktalno-holograficzną, będącą efektem<br />

upodabniania się do siebie różnych części kosmosu w różnych<br />

skalach i czasoprzestrzeniach, w celu możliwości spełniania<br />

funkcji informatycznej wobec całości. Można przyjąć, że<br />

wszystkie te światy byłyby przybliżonymi, uśrednionymi<br />

obrazami całości, z dokładnością do jedności jej części będącej<br />

jej miarą. W ten sposób mamy do czynienia z rzeczywistością<br />

holograficzną, w której w każdej części całości jest zawarta<br />

dana całość, oczywiście z dokładnością wyznaczoną przez<br />

jedność powyższej części. Ona to jako miara wyznacza<br />

skalę rozdzielczości, z perspektywy której jest analizowany<br />

uśredniony obraz danego systemu. Sama ta miara w swoim<br />

modelu systemu jest niepodzielną jednością, a więc całkowicie<br />

nieuwarunkowaną, bo dla siebie ostateczną. Jako taka może<br />

być uznana za duchowy podmiot. Można przyjąć, że jego<br />

funkcjonalna tożsamość reprezentuje jedność zespołu światów<br />

w lokalnej czasoprzestrzeni.<br />

Zastanawiając się nad standardowym związkiem<br />

informatycznym pomiędzy różnymi kosmosami, czyli światami<br />

izolowanymi pod względem materialnym i energetycznym,<br />

jesteśmy zmuszeni przyjąć, że jedynymi łącznikami, kanałami<br />

komunikacyjnymi, pomiędzy tymi różnymi światami jako<br />

modelami symulacyjnymi całego ich zespołu są właśnie takie<br />

podmioty. W końcu nigdy nie wiemy, gdzie się zaczynamy i<br />

gdzie się kończymy, gdzie przebiegają granice naszej natury,<br />

jeżeli w ogóle taką metafizyczną naturę posiadamy. Nie znamy<br />

absolutnych granic pomiędzy nami a innymi istotami. Sama<br />

względność tych granic ukazuje nam również niemożliwość<br />

absolutnego rozróżnienia pomiędzy tym, co żywe, a tym, co<br />

martwe. Różne stopnie wrażliwości wskazują na możliwość<br />

istnienia różnych niewspółmiernych względem siebie<br />

wrażliwości, a więc i istot, które wzajemnie mogą być dla siebie<br />

martwą materią. Po prostu jest to skutkiem tego, że akcja i<br />

reakcja pewnych istot może przebiegać w niewspółmiernej<br />

do naszej skali czasoprzestrzennej. Taką samą względność<br />

możemy ustalić pomiędzy tym, co proste, a tym, co złożone.<br />

W końcu jedynie tylko ze względu na to, że sami jesteśmy<br />

miarą poznania naszego świata, możemy być w jego ramach<br />

całkowicie niepodzielną jednością, a zarazem najbardziej w nim<br />

złożoną istotą. Gdyby istniały inne, bardziej złożone od nas,<br />

istoty, to i tak ze względu na nasze<br />

granice poznawcze nie bylibyśmy w<br />

stanie ustalić różnic pomiędzy nimi<br />

a nami. To, co nazywamy naszym<br />

wewnętrznym życiem psychicznym,<br />

może być efektem ogromnej ilości<br />

istot żywych, wobec których w<br />

naszej lokalnej czasoprzestrzeni nie<br />

możemy określić bezpośrednich<br />

relacji. W końcu granica pomiędzy<br />

mną a innymi istotami, z tego punktu<br />

widzenia, zawsze jest funkcjonalna,<br />

techniczna, wyznaczona przez<br />

funkcje, jakie realizuje w zespole<br />

różnych rzeczywistości. Tak<br />

naprawdę, nasze tutaj i teraz ustalamy<br />

zawsze w określonym celu, w ramach<br />

pewnej socjotechnicznej, kulturowej<br />

czasoprzestrzeni. Jak widać, w tym<br />

informatycznym świecie nie ma<br />

absolutnego wnętrza lub zewnętrza<br />

podmiotu, granicy, która by określała,<br />

gdzie się on zaczyna, a gdzie się<br />

kończy. Sam podmiot w tym świecie<br />

atrap również staje się atrapą. Tak<br />

jak przedstawił to Stanisław Lem<br />

w „Solaris”, wszystkie podmioty<br />

mogą być ze sobą połączone, tworząc<br />

wzajemnie swoje emocjonalne lub<br />

intelektualne życie, swoje jedynie<br />

względnie różne wnętrza psychiczne.<br />

Podziały pomiędzy nimi byłyby z<br />

tej perspektywy czysto funkcjonalne,<br />

techniczno-wirtualne, wyznaczone<br />

miejscem i funkcjami w zespole<br />

światów równoległych lub dla siebie<br />

możliwych. Można przyjąć, że te<br />

światy w procesie wzajemnego<br />

uśredniania wzajemnych związków<br />

między sobą tworzą dla pewnych<br />

podmiotów ze swoich entropijnych<br />

pozostałości jeden zewnętrzny świat<br />

materialny, do którego odnoszą swoje<br />

duchowe wnętrza. Jest on tworzony<br />

przez ich współmierności formalnoinformatyczne,<br />

tak jak świat<br />

zewnętrzny przez niewspółmierności<br />

materialno-energetyczne. Tak więc<br />

psychika podmiotów tworzona byłaby<br />

w procesie uśrednienia kontaktów<br />

pomiędzy pewnym zespołem<br />

światów – co stanowi naturalny<br />

wniosek wynikający z odrzucenia<br />

absolutnej czasoprzestrzeni,<br />

która sugeruje dzięki wizualnym<br />

analogiom całkowitą izolację<br />

podmiotów pod względem cielesnym<br />

i psychicznym od siebie. Oznacza<br />

to, że istniejemy zawsze w wielu<br />

177

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!