You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
taniego sukcesu liczy się wierność<br />
zasadom. Partia Kobiet to partia idei.<br />
Jej członkowie dopiero zaczynają<br />
przygodę z wielką polityką, nie<br />
mają odpowiedniego zaplecza<br />
finansowego, struktur w terenie itp.<br />
Co i rusz pojawiają się podejrzane<br />
indywidua (np. hochsztapler Stasiek<br />
Oszust), które proponują swe<br />
usługi, analizują sondażowe słupki,<br />
przeliczają fundusze, wyliczają<br />
dochody, honoraria za czarny PR itp.<br />
Gretkowska, chcąc dotrzeć<br />
do ludzi w sposób uczciwy, wie<br />
doskonale, że osiągnięcie celu nie<br />
będzie łatwe. Najważniejsze to<br />
zmiana mentalności. Na jednym<br />
ze spotkań „mama dziewczynki<br />
o podkrążonych oczach” wciska<br />
autorce list do ministra Ziobry.<br />
Przegrała sprawę o alimenty. „On<br />
musi pomóc” – mówi, nie wierząc<br />
w sprawiedliwość, w demokrację<br />
i procedury, zdesperowana matka<br />
i żona. Zadaniem partii jest<br />
uświadomić takim kobietom, co im<br />
się należy i ile – przekonuje autorka.<br />
Działaczki PK, jak przed<br />
nimi XIX-wieczne pozytywistki,<br />
wychowują kobiety od podstaw,<br />
uczą je, jak myśleć. Autorka,<br />
odwołując się do rodzimej historii,<br />
wychodzi bowiem z założenia, że<br />
nagłe rewolucje, zrywy, powstania<br />
niczego nie zmienią. Wręcz<br />
przeciwnie – tylko zaostrzą<br />
sprawę. Wpierw należy więc<br />
poznać zasady demokracji i w ich<br />
ramach – krok po kroku – zmieniać<br />
zastaną rzeczywistość. Dlatego np.<br />
kontrowersyjny problem aborcji<br />
interesuje PK w drugiej kolejności.<br />
Podobnie jak prawa mniejszości<br />
seksualnych, adopcja dzieci przez<br />
lesbijki itd. Za ten oportunizm jest<br />
ona zresztą krytykowana przez<br />
większość radykalnych feministek.<br />
Dzień po dniu Gretkowska<br />
sporządza frontowe zapiski,<br />
notatki z pola bitwy. Pisze o<br />
przełamywaniu stereotypów i tabu,<br />
o kobiecych przyzwyczajeniach, o<br />
walce z patriarchalnym dyskursem<br />
współczesnej polityki, kultury, nauki.<br />
Jeśli chodzi o wymiar formalnotreściowy,<br />
to w pewnym sensie<br />
„Obywatelka” – co nie jest zarzutem<br />
– ufundowana została na zasadzie<br />
repetycji. Powtarzają się spotkania,<br />
166<br />
narady, zebrania, wywiady, wnioski. Ale ich ostateczny wynik<br />
bardzo często pozostaje nieprzewidywalny. To dlatego od<br />
książki tak trudno się oderwać. Czyta się ją jak – pozwolę sobie<br />
na to patriarchalne porównanie – średniowieczną opowieść o<br />
przygodach Sir Galahada – szlachetnego, niezwyciężonego w<br />
boju rycerza. Tym bardziej, że wywiedziony z tej epoki etos to w<br />
dzisiejszej polityce towar cokolwiek deficytowy.<br />
Pod koniec „Obywatelki” autorka odkrywa przed nami<br />
kulisy powstania słynnego plakatu wyborczego. W tym<br />
momencie powraca też, znany z „Polki”, dyskurs soma. Jest to<br />
bardzo ciekawe zwrócenie uwagi na to, iż cielesność pozostaje<br />
nieodłącznie związana z rolą, jaką przydziela się kobiecie.<br />
Jednak u Gretkowskiej to kobieta decyduje o tym, jakie miejsce<br />
ma zająć. Bezbronna nagość, jak u Gombrowicza, ukazuje<br />
obłudę systemu. Tak więc droga do polityki wiedzie poprzez<br />
dyskurs ciała, które z kolei konstytuuje kobiecą tożsamość. W<br />
tym przypadku ciało staje się jednak nie obiektem opresji, a<br />
bronią. Utekstowienie tego doświadczenia udowadnia z kolei,<br />
że prowadzona przez Gretkowską narracja tożsamościowa jest<br />
Kobietą.<br />
Przy okazji warto także zwrócić uwagę na przesunięcie,<br />
jakie dokonało się w ramach formacji pokoleniowej. Za komuny<br />
ważne było dla autorki hasło: „strzelaj albo emigruj”, dziś<br />
liczy się inne: „politykuj albo emigruj”. Okazuje się więc, że<br />
Gretkowska – w pewnym sensie – postanowiła pójść ścieżką,<br />
którą przed laty podążyli jej rówieśnicy – „pampersi”. Doszła<br />
bowiem do słusznego przekonania, że Polki można zmienić,<br />
ucząc je, jak należy myśleć. Aby było to skuteczne, należy<br />
dotrzeć do mediów, do polityki.<br />
Analizując konstrukcję narracji tożsamościowej, jaką w<br />
swej „Obywatelce” proponuje Manuela Gretkowska, nie trudno<br />
dostrzec, iż przedstawia ona rytuał przejścia z prywatnego w<br />
polityczne (a więc i w medialne). Utekstowieniu ulega tu już<br />
nie tylko rodzinne, osobiste, intymne, ale przede wszystkim<br />
to, co wiąże się z działalnością partyjną. Publiczne (w sensie<br />
– wystawione na ogląd) stało się więc polityczne. Takie<br />
rozwiązanie ma jednak swoje ograniczenia. Można nawet<br />
założyć, że „Obywatelka” jest tu w pewnym sensie punktem<br />
finalnym (a może i zwrotnym). Pozostaje albo kontynuować tę<br />
strategię, albo wyciągnąwszy wnioski, powrócić do budowania<br />
opowieści zawężonej do tego, co rodzinne i intymne. Nie<br />
ukrywam, że o wiele atrakcyjniejsze jest dla mnie to drugie<br />
wyjście, mimo iż trudno zgadnąć, czy wraz z klęską wyborczą<br />
(choć przecież nie polityczną) zakończył się dla pisarki proces<br />
tekstualizacji politycznego doświadczenia, którego dojrzałym<br />
owocem jest „Obywatelka”.<br />
Manuela Gretkowska,<br />
Obywatelka,<br />
Wyd. Świat Książki,<br />
Warszawa 2008.