recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

i godności. Suknia jest symbolem stygmatyzacji. Zrobiono z bohaterki bezdusznego manekina, który pozuje do surrealistycznego obrazu. Autorami dzieła są zwykli ludzie: redaktorzy brukowców, paparazzi, czytelnicy… Wszyscy o wypaczonej moralności, pozbawieni wrażliwości i współczucia. Pragną jedynie uciszyć chwilowy głód sensacji. „Stworzyliśmy informację-spektakl, możemy ją wszędzie sprzedać. Im bardziej widowiskowa, tym więcej pieniędzy możemy zarobić” [W. Bereś i K. Burnetko, Kapuściński: nie ogarniam świata, Warszawa 2007, s. 161]. Fikcyjny spektakl, który dla ofiar staje się brutalną rzeczywistością. Katarzyna Blum została drastycznie pobita słowami. Nie jest w stanie przeciwstawić się tej maszynie, która ruszyła, nim ona zdała sobie sprawę, kim był właściwie mężczyzna, który wciągnął ją w tę „grę”. To nie jest walka bohaterki z mediami, jej odebrano jakąkolwiek broń. To atak jednostronny, bestialskie wtargnięcie do jej sfery prywatnej i obnażenie z człowieczej godności. Reżyserka pokazuje kobietę w momencie jej powrotu do domu, po kilku latach spędzonych w więzieniu. Katarzyna siada w fotelu i włącza płytę gramofonową, która zdaje się czekać na nią przez trzydzieści cztery lata. W tym mieszkaniu czas stanął w miejscu. Choć obarczone przeszłością, staje się dla kobiety azylem. Przyjazne powietrze, nieskażone wirusem cynizmu i bezwzględności, daje jej tyle poczucia bezpieczeństwa, że Katarzyna ściąga perukę. Scena ta jest znakiem przełomu w jej życiu. Sztuczne, długie blond włosy są wyrazem tęsknoty za młodością, której nigdy nie doświadczyła. To pragnienie, aby tamte lata powróciły, trwały i te zmęczone, słabe, ukryte włosy znów były piękne, długie i lśniące. Peruka to także symbol ukrycia siebie, chęci bycia anonimową i pragnienia, aby odtworzyć siebie na nowo. Zdjęcie jej jest zatem dowodem, że od przeszłości nie jest w stanie uciec i co najważniejsze - nie chce tego zrobić. Znajome otoczenie przypomina jej chwile spędzone z Ludwikiem. Zaledwie dwa dni, które w jej umyśle 134 wyimaginowały idealną miłość. Uczucie, za które oddała część swojego życia. Sztuka Ogrodzińskiej jest retrospekcją przerywaną powrotami do teraźniejszości. Początkowo scena podzielona jest wedle dwóch czasów i sfer. Granica między nimi szybko zatraca się, czego dowodem jest wtargnięcie przeszłości do obszaru teraźniejszości oraz sfery publicznej do prywatnej. Podział przestaje obowiązywać. Życie Katarzyny Blum to publiczny produkt postawiony na sklepowych półkach. Dopóty jest hitem, dopóki jest oryginalny i kontrowersyjny. Stanie się kiczem w momencie, kiedy przeje się społeczności. Niestety, nikt nie zwróci jej szacunku, dobrego imienia, wolności i straconych lat. Reżyserka kontynuując opowiadanie Heinricha Bólla skupiła się na miłości. Katarzyna wyznaje swoje uczucie, które zdaje się nadal płonąć. Ani na moment nie wykazuje żalu z powodu zamordowania człowieka. Czy płomienna miłość spaliła w niej wyrzuty sumienia? Czyżby nienawiść pozbawiła ją skruchy? Istotną część sztuki stanowi przesłuchanie kobiety przez nadkomisarza policji kryminalnej (Marcin Kiszluk). Motyw zbyt rozwlekły, aby w pewnym momencie nie znużyć widza. Tym bardziej jeśli aktor siedzi tyłem do niego. Odczułam wyraźnie przestrzeń jaka dzieli mnie od sceny. Jeżeli lekcja empatii była w założeniu, to muszę przyznać- nieudana. Obok trzech aktorów pojawia się czwarty. Reżyserka czyni nim głosy z nagrań, dźwięki, które wydobywają się zza sceny. Odgrywają one ogromną rolę. Są synonimem podsłuchiwania i przesłuchiwania przez władze komunistyczne. Współcześnie ich rolę przejęły media, które podobnie zniekształcają fakty, a medialne nagonki tak samo ograniczają wolność człowieka jak wtedy w latach 70. Dziennikarz (w tej roli Artur Steranko) jest w stanie zniszczyć każdego równie bestialsko jak dawniej władza. Dźwięki są także wyrazem zaufania do wyobraźni i wrażliwości widza. Wiara w umiejętności odbiorcze widza przejawia się w scenach o charakterze symultanicznym. Wyobraźnię zaś może „włączyć” w momencie, kiedy aktorka maluje sobie szminką na twarzy znak zapytania i krzyż. Nasuwającą się automatycznie interpretacją jest ośmieszenie i poniżenie Katarzyny na oczach społeczności. Bóll we wstępie zaznacza: „Należy z góry prosić o wybaczenie, jeżeli chwilami mogłoby się wydawać, że niniejsza relacja jak gdyby się rozpływa: jest to bowiem nieuniknione”. Reżyserka zdaje się porządkować fabułę książki wplatając w nią własne elementy. Sceny niestety również „rozpływają się”. Zbyt wiele scen, które w zamierzeniu miały oddać brutalność i nikczemność mediów oraz pokazać przeistaczanie się prywatności w upublicznienie, sprawiła, że atmosfera stała się ciężka. Przytłaczała wielością i niezharmonizowaniem. W ostatniej scenie słyszymy huk drzwi celi. Nie wiadomo czy dźwięk oznacza, że drzwi są zamykane czy otwierane. Katarzyna wychodzi z celi, uwalniając się z węzłów mediów czy może tak naprawdę z niej nie wyszła, a jej dusza nadal tkwi w „więzieniu”? Rozmazany makijaż na pokrytej zmarszczkami twarzy, zmęczone ciało i bezsilność, która emanuje z kobiety, są dowodem na nieodwracalną utratę życia. „Spójrz na różę więdnącą/ jest zrozpaczona/ jeszcze próbuje rozbłysnąć/ jeszcze chciałaby się/ rozchylić otworzyć/ wywołać zachwyt/ ale płatki/ są już jak połamane skrzydła kolibra/ coraz bardziej zamknięta w sobie/ nawet nie wspomina dawnej świetności/ opada jej głowa/ więdną usta kurczy się/ cała zajęta tylko usychaniem” [Ryszard Kapuściński]. Ta Katarzyna nie nadawała się już na pierwsze strony gazet.

teatr Nina Olszewska Przewrotna siła prostoty Do końca życia będę się wstydziła tego, że zaskoczyły mnie afisze sztuki „Utracona cześć Katarzyny Blum”. Konkretnie zdziwił mnie brak młodej aktorki w obsadzie. Przecież w literackim pierwowzorze Katarzyna miała tylko 27 lat! Pierwsze kilka minut spektaklu wystarczyło, żebym zaczęła w ciemnościach czerwienić się i pokornie bić w pierś. Nie było może młodej aktorki, ale bohaterka była młodą kobietą i basta. Zresztą, po kolei. Marta Ogrodzińska, reżyserka sztuki, odbiegła nieco od koncepcji Heinricha Bölla, autora książki. Pokazała historię młodej dziewczyny, która zupełnie przypadkiem padła ofiarą nagonki prasowej a następnie zamordowała jednego ze swoich prześladowców , z zupełnie innej perspektywy niż uczynił to niemiecki noblista. Böll zrelacjonował wydarzenia niemal kronikarsko, z ogromną dbałością o szczegóły opowieści, o precyzowanie czasu kolejnych zdarzeń, aż do punktu kulminacyjnego – strzału, który zakończył wszelkie działania. Chwilami, dla zachowania dokładności i przejrzystości jednocześnie, stosował „cofkę”, która z czasem weszła do kanonu literackich klasyków. Ogrodzińska rozwinęła tę myśl, u niej retrospekcja wystąpiła na większą skalę: punktem fot. Tomasz Radzik wyjściowym jest chwila, gdy Katarzyna po wielu latach wychodzi z więzienia. Stara, zmęczona kobieta rozpoczyna swoją opowieść, zdejmuje blond perukę i staje się znów tamtą dziewczyną, która przypadkiem wpakowała się w kłopoty. Zdjęcie peruki i częściowo stroju to tylko symbol, mała demonstracja. Nikt, bez względu na wadę wzroku i dobre chęci, nie przyznałby, że zabieg ten wystarczy, żeby kobiecie ubyło trzydzieści lat. Irenie Telesz, odtwórczyni tej roli, ubyło. To nie peruka, tylko coś w gestach, w zachowaniu, w mimice i sposobie mówienia sprawiło, że wszyscy widzownie mogliby przysiąc, iż stoi przed nimi młoda, trochę naiwna kobietka, która pod wpływem impulsu, nagłej namiętności, spędziła noc z nowo poznanym mężczyzną, jak się okazało - przestępcą i przyczyną jej kłopotów. Dzięki tej chwili i tej przemianie, zwątpiłam we wszystkie kremy przeciwzmarszczkowe i operacje plastyczne, młodość jednak kryje się gdzieś głębiej… Oprócz Telesz w przedstawieniu wystąpiło tylko dwóch aktorów: Artur Steranko w roli Dziennikarza i Marcin Kiszluk jako Policjant, również rewelacyjnych. Jako że przedstawienie wystawiane jest na Scenie Kameralnej olsztyńskiego teatru, pod względem rekwizytów też jest dosyć skromnie, a wszystkie przedmioty i dekoracje zyskują olbrzymi wyraz symboliczny. Trzy ruchome ściany stanowiące mieszkanie Katarzyny, w biegu wydarzeń odwracane tak, by widz widział, nie jak dotychczas wzorzystą tapetę, tylko białe przestrzenie, suknia z gazet, w którą w kulminacyjnej scenie ubierana jest bohaterka – pozornie niewiele, nie takie rzeczy deski teatru widziały, a jednak… Tak jak te ściany, a z nimi całe mieszkanie, tak wywracane jest całe życie Katarzyny, gwiazdy brukowców, gwiazdy z przypadku. Tak jak Policjant i Dziennikarz założyli jej niezwykłą, gazetową suknię, w której ona oddała ten jeden, śmiertelny strzał, tak media, czyniąc z niej współwinną przestępstw kochanka, robiąc z niej potwora bez zasad i hamulców, zmusiły ją do działania, które nie leżało w jej naturze, w naturze prawdziwej Katarzyny, „mniszki”. Tak uczynić mogła tylko Katarzyna Blum, kochanka zbrodniarza, oblubienica brukowców. Muzyka w przedstawieniu może być tłem, w tej sztuce jednak była 135

teatr<br />

Nina Olszewska<br />

Przewrotna siła<br />

prostoty<br />

Do końca życia będę się wstydziła tego, że zaskoczyły mnie<br />

afisze sztuki „Utracona cześć Katarzyny Blum”. Konkretnie<br />

zdziwił mnie brak młodej aktorki w obsadzie. Przecież w<br />

literackim pierwowzorze Katarzyna miała tylko 27 lat!<br />

Pierwsze kilka minut spektaklu wystarczyło, żebym zaczęła w<br />

ciemnościach czerwienić się i pokornie bić w pierś. Nie było<br />

może młodej aktorki, ale bohaterka była młodą kobietą i basta.<br />

Zresztą, po kolei.<br />

Marta Ogrodzińska, reżyserka sztuki, odbiegła nieco od<br />

koncepcji Heinricha Bölla, autora książki. Pokazała historię<br />

młodej dziewczyny, która zupełnie przypadkiem padła ofiarą<br />

nagonki prasowej a następnie zamordowała jednego ze swoich<br />

prześladowców , z zupełnie innej perspektywy niż uczynił<br />

to niemiecki noblista. Böll zrelacjonował wydarzenia niemal<br />

kronikarsko, z ogromną dbałością o szczegóły opowieści,<br />

o precyzowanie czasu kolejnych zdarzeń, aż do punktu<br />

kulminacyjnego – strzału, który zakończył wszelkie działania.<br />

Chwilami, dla zachowania dokładności i przejrzystości<br />

jednocześnie, stosował „cofkę”, która z czasem weszła do<br />

kanonu literackich klasyków. Ogrodzińska rozwinęła tę myśl,<br />

u niej retrospekcja wystąpiła na większą skalę: punktem<br />

fot. Tomasz Radzik<br />

wyjściowym jest chwila, gdy Katarzyna po wielu latach<br />

wychodzi z więzienia. Stara, zmęczona kobieta rozpoczyna<br />

swoją opowieść, zdejmuje blond perukę i staje się znów tamtą<br />

dziewczyną, która przypadkiem wpakowała się w kłopoty.<br />

Zdjęcie peruki i częściowo stroju to tylko symbol, mała<br />

demonstracja. Nikt, bez względu na wadę wzroku i dobre<br />

chęci, nie przyznałby, że zabieg ten wystarczy, żeby kobiecie<br />

ubyło trzydzieści lat. Irenie Telesz, odtwórczyni tej roli, ubyło.<br />

To nie peruka, tylko coś w gestach, w zachowaniu, w mimice<br />

i sposobie mówienia sprawiło,<br />

że wszyscy widzownie mogliby<br />

przysiąc, iż stoi przed nimi młoda,<br />

trochę naiwna kobietka, która<br />

pod wpływem impulsu, nagłej<br />

namiętności, spędziła noc z nowo<br />

poznanym mężczyzną, jak się okazało<br />

- przestępcą i przyczyną jej kłopotów.<br />

Dzięki tej chwili i tej przemianie,<br />

zwątpiłam we wszystkie kremy<br />

przeciwzmarszczkowe i operacje<br />

plastyczne, młodość jednak kryje się<br />

gdzieś głębiej…<br />

Oprócz Telesz w przedstawieniu<br />

wystąpiło tylko dwóch aktorów:<br />

Artur Steranko w roli Dziennikarza<br />

i Marcin Kiszluk jako Policjant,<br />

również rewelacyjnych. Jako że<br />

przedstawienie wystawiane jest na<br />

Scenie Kameralnej olsztyńskiego<br />

teatru, pod względem rekwizytów<br />

też jest dosyć skromnie, a wszystkie<br />

przedmioty i dekoracje zyskują<br />

olbrzymi wyraz symboliczny.<br />

Trzy ruchome ściany stanowiące<br />

mieszkanie Katarzyny, w biegu<br />

wydarzeń odwracane tak, by<br />

widz widział, nie jak dotychczas<br />

wzorzystą tapetę, tylko białe<br />

przestrzenie, suknia z gazet, w którą<br />

w kulminacyjnej scenie ubierana jest<br />

bohaterka – pozornie niewiele, nie<br />

takie rzeczy deski teatru widziały, a<br />

jednak… Tak jak te ściany, a z nimi<br />

całe mieszkanie, tak wywracane<br />

jest całe życie Katarzyny, gwiazdy<br />

brukowców, gwiazdy z przypadku.<br />

Tak jak Policjant i Dziennikarz<br />

założyli jej niezwykłą, gazetową<br />

suknię, w której ona oddała ten jeden,<br />

śmiertelny strzał, tak media, czyniąc<br />

z niej współwinną przestępstw<br />

kochanka, robiąc z niej potwora<br />

bez zasad i hamulców, zmusiły ją<br />

do działania, które nie leżało w<br />

jej naturze, w naturze prawdziwej<br />

Katarzyny, „mniszki”. Tak uczynić<br />

mogła tylko Katarzyna Blum,<br />

kochanka zbrodniarza, oblubienica<br />

brukowców.<br />

Muzyka w przedstawieniu może<br />

być tłem, w tej sztuce jednak była<br />

135

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!