recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

ecenzje nie za sprawą podziału świata na sieć i to, co poza nią. Przypowieściowobiblijny charakter przygód Agaty40 wprowadza elementy wartościujące. Bohaterka zostaje ukrzyżowana przez swoich sąsiadów. Mąż sąsiadki mści się z powodu „zgwałconej” córki. Żona Krystyna rozładowuje swoje wyrzuty sumienia po romansie z Agatą. To „herezja heteryków”, w których świecie miłości nie ma. Egzekucję prowadzi Arcy, poznany wcześniej z zupełnie innej strony... Czterdziestoletnia graficzka przybita do krzyża, w fiołkowej koronie, po rytualnym gwałcie pluje na zgromadzonych krwią. Kobiety, zabiegające wcześniej o jej zainteresowanie, stoją pod krzyżem, niczym wampiry piją krew, ocierając czoło oprawcom. Agata przemawia słowami Konrada z III Części „Dziadów”, jej ostatnie zdanie zaczerpnięto z Mickiewiczowskiej Improwizacji. Skatowana za orientację seksualną wykrzykuje do Arcybiskupa: „- Żeś Ty nie ojcem świata, ale...”. Męczeńskie echo szybko zostaje rozwiane. Z pewnością wiele odwagi wymaga cytowanie wieszcza w takim kontekście. Szczególnie, jeżeli wcześniej w podobnej stylistyce czytamy o tym, że Alibaba „był babą”. Scena ukrzyżowania zyskuje jeszcze bardziej groteskowy charakter w zestawieniu z początkiem przygód kolejnego męskiego bohatera. W przepełnionym homofobią świecie pisarz otrzymuje kredyt na napisanie powieści gejowskiej. Aby pieniądze były przeznaczane na zamierzone cele, bank przydziela obserwatora. Chyba nie trzeba dodawać, iż wspomniany kontroler, zdeklarowany heteroseksualista z żoną i dzieckiem, w końcu ulega pokusie nowopoznanego świata. Wniosek płynący z powyższych rozważań jest od dawna oczywisty (chociaż niektórzy uznają go za kontrowersyjny). Wygląda na to, że wszyscy ludzie, świadomie bądź nie, przejawiają homoseksualne skłonności. Wirtualny świat jest pod tym względem dużo bezpieczniejszy – oczekiwania względem partnera są jasno określone i trudno o nieporozumienie. Jeżeli coś idzie 108 nie tak, jak powinno, zawsze można się wylogować, po czym zalogować pod innym nickiem, z nowymi preferencjami, inną twarzą, płcią. „Ja, czyli 66 moich miłości” to historia, która sama się pisze. Łańcuch przyczynowo-skutkowy nie ma prawa bytu, ponieważ sieć nie respektuje linearności zdarzeń. Świadectwem dynamiki świata przedstawionego są nawet „chwilowe braki książki” w środku oraz, przede wszystkim, na końcu powieści – gdzie milczą białe kartki. Bartosz Żurawiecki, Ja, czyli 66 moich miłości, Wyd. Sic!, Warszawa 2007.

ecenzje Dominika Kotuła „Pod banderą snu”. Oniryzm bezpretensjonalny Liryka kobieca to niewątpliwie oklepane hasło, narażone na nadinterpretacje, mniej lub bardziej podstawne zarzuty, nie zawsze upragnione powiewanie na sztandarach bojowniczek „o wolność naszą i waszą” i rozliczne nieporozumienia. To także zjawisko, które w polskiej poezji lat ostatnich rozwija się nad wyraz dobrze, wprowadzając do niej nową jakość, pobłyskując świeżo odkrytymi sensami, prezentując wyraziste typy bohaterek i przemawiając indywidualnymi, różnorodnymi głosami, splatającymi się w interesujący kolaż. Kolaż barwny, zachęcający do wniknięcia w świat współczesnych komentatorek świata, wyrazicielek niepokojów egzystencjalnych wyższego i niższego sortu. Przyziemnych radości i metafizycznych wzlotów. Wiarygodność tej polifonii odrębnych poetyk wydaje się prawdziwie intrygująca, a samoświadomość bohaterek, na tle oblicza rozbitej męskości, imponuje. Jedną z ważniejszych postaci owej lirycznej plejady jest Agnieszka Wolny-Hamkało, poetka, krytyk literacki, dziennikarka. Wydany w Krakowie tomik „Spamy miłosne” potwierdza znany już wcześniej potencjał liryczny autorki oraz oryginalność jej wizji, łączących w sobie odrealnienie świata przedstawionego, zabawę językiem, poetycki konceptualizm wysokiej próby oraz misterne sploty intelektualnych konstrukcji i intymnych wzruszeń. „Rzeczywistość jest w tych wierszach zdrapką” – określają wydawcy. Prześwitują spoza niej światy baśniowe, na jej powierzchnię wydobywają się senne widma. Już „pon.”, wiersz otwierający tomik, sprawiający wrażenie krótkiej impresji, szkicu nakreślonego lekkim ruchem ręki, wprowadza czytelnika w przestrzeń poetycką przesyconą magią, poddawaną onirycznym odkształceniom: „Krawędzią cienia / jedzie widmowy cyklista, a dworzec / płonie jak denaturat”. Jednakże poezje Agnieszki Wolny-Hamkało, w przeciwieństwie do nasuwających się na myśl przy ich lekturze baśni, nie są zanurzone w bezczasie. Wręcz przeciwnie, roi się w nich od znaków współczesnej codzienności. Wielkie miasta wraz z ich atrybutami, rekwizyty o proweniencji urbanistycznej bądź industrialnej stanowią często tło wędrówek bohaterki wierszy. Tytuł tomiku odwołuje się do znanego wszystkim użytkownikom internetowej poczty problemu, będąc jednocześnie przekorną grą z utrwaloną w języku konstrukcją słowną, jaką są „miłosne spamy” 1 . Zabieg prosty, pole interpretacji szerokie: czy poetka miała na myśli zasygnalizowanie nastroju kpiny, pojawiającego 1 Tu mała dygresja o zabarwieniu delikatnie prywatnym – większość znajomych, zerkając na moją półkę z książkami odczytała tytuł jako „Spazmy…”. Widać nie jesteśmy jeszcze odarci z resztek dziewiętnastowiecznych sentymentów:). się na kartach tomiku, żartobliwie zmrużyła do czytelnika oko? Może zwróciła uwagę na niezbyt przyjazną poezji naturę współczesnego świata – niewielu w końcu waha się przed wyrzuceniem spamu, garstka odczuwa potrzebę poznania jego zawartości, wszyscy zaś pragną posiadania programu blokującego mu dostęp. Przymiotnik „miłosne” tylko komplikuje całą kwestię. Analiza tytułu daje przedsmak zawartości „Spamów...”: mieszanki hamowanej czułości z (humorystycznym czasem) dystansem, cyzelowanych obrazów rzeczywistości odbieranej nader sensualnie, żywiołowej i wyrafinowanej jednocześnie metaforyki. Bohaterka oprowadza nas po swoim świecie, wciąga w niego, komentując i dodając nowe sensy. Dojrzała kobieta postrzega rzeczywistość na wiele sposobów, często oczyma dziecka. Pojawiają się piękne frazy, jak w wierszu „fantom”: „mój syn rozkazuje armiom, które zeszły z łąk. / Kuna jest szpiegiem i złe oczy kuny / świecą w świerkach jak mokre miętusy”. Poetyka przekazu internetowego pozwala omijać rafy czułostkowości, awangardowa dyscyplina pomaga zaś w tworzeniu błyskotliwych metafor, szlifowaniu językowych smaczków („z daleka – mowa miast: szumne szaszłykarnie”). Bez dysonansów współbrzmi z tymi zabiegami naturalny kobiecy przekaz emocjonalny i zmysłowy: „lubiła śnić i było jej przyjemnie, że on nie śni. / Bezgrzesznie, choć często zakochiwała się / przez sen. Czasem nad ranem / czyniła jakąś niezrozumiałą uwagę / albo dzwoniła do kogoś, kto dawno o niej zapomniał. / Ale potem sen stygł, blaknął. Spalała go jak pączka – / tysiące kalorii snu” („sen w styczniu”). Duży jest udział zmysłów 109

ecenzje<br />

nie za sprawą podziału świata na sieć<br />

i to, co poza nią. Przypowieściowobiblijny<br />

charakter przygód Agaty40<br />

wprowadza elementy wartościujące.<br />

Bohaterka zostaje ukrzyżowana<br />

przez swoich sąsiadów. Mąż sąsiadki<br />

mści się z powodu „zgwałconej”<br />

córki. Żona Krystyna rozładowuje<br />

swoje wyrzuty sumienia po romansie<br />

z Agatą. To „herezja heteryków”,<br />

w których świecie miłości nie ma.<br />

Egzekucję prowadzi Arcy, poznany<br />

wcześniej z zupełnie innej strony...<br />

Czterdziestoletnia graficzka<br />

przybita do krzyża, w fiołkowej<br />

koronie, po rytualnym gwałcie<br />

pluje na zgromadzonych krwią.<br />

Kobiety, zabiegające wcześniej o jej<br />

zainteresowanie, stoją pod krzyżem,<br />

niczym wampiry piją krew, ocierając<br />

czoło oprawcom. Agata przemawia<br />

słowami Konrada z III Części<br />

„Dziadów”, jej ostatnie zdanie<br />

zaczerpnięto z Mickiewiczowskiej<br />

Improwizacji. Skatowana za<br />

orientację seksualną wykrzykuje do<br />

Arcybiskupa:<br />

„- Żeś Ty nie ojcem świata, ale...”.<br />

Męczeńskie echo szybko zostaje<br />

rozwiane. Z pewnością wiele odwagi<br />

wymaga cytowanie wieszcza w<br />

takim kontekście. Szczególnie, jeżeli<br />

wcześniej w podobnej stylistyce<br />

czytamy o tym, że Alibaba „był<br />

babą”. Scena ukrzyżowania zyskuje<br />

jeszcze bardziej groteskowy charakter<br />

w zestawieniu z początkiem przygód<br />

kolejnego męskiego bohatera. W<br />

przepełnionym homofobią świecie<br />

pisarz otrzymuje kredyt na napisanie<br />

powieści gejowskiej. Aby pieniądze<br />

były przeznaczane na zamierzone<br />

cele, bank przydziela obserwatora.<br />

Chyba nie trzeba dodawać, iż<br />

wspomniany kontroler, zdeklarowany<br />

heteroseksualista z żoną i<br />

dzieckiem, w końcu ulega pokusie<br />

nowopoznanego świata.<br />

Wniosek płynący z powyższych<br />

rozważań jest od dawna oczywisty<br />

(chociaż niektórzy uznają go za<br />

kontrowersyjny). Wygląda na to,<br />

że wszyscy ludzie, świadomie bądź<br />

nie, przejawiają homoseksualne<br />

skłonności. Wirtualny świat jest pod<br />

tym względem dużo bezpieczniejszy<br />

– oczekiwania względem partnera<br />

są jasno określone i trudno o<br />

nieporozumienie. Jeżeli coś idzie<br />

108<br />

nie tak, jak powinno, zawsze można się wylogować, po czym<br />

zalogować pod innym nickiem, z nowymi preferencjami, inną<br />

twarzą, płcią. „Ja, czyli 66 moich miłości” to historia, która sama<br />

się pisze. Łańcuch przyczynowo-skutkowy nie ma prawa bytu,<br />

ponieważ sieć nie respektuje linearności zdarzeń. Świadectwem<br />

dynamiki świata przedstawionego są nawet „chwilowe braki<br />

książki” w środku oraz, przede wszystkim, na końcu powieści –<br />

gdzie milczą białe kartki.<br />

Bartosz Żurawiecki,<br />

Ja, czyli 66 moich miłości,<br />

Wyd. Sic!,<br />

Warszawa 2007.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!