recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

ecenzje Wydana na świecie w 1998 roku „Zadyma w dzikim sadzie” zyskała niemałe uznanie. Desai została uhonorowana wówczas nagrodą przyznawaną przez związek zawodowy pisarzy Society of Authors dla najlepszej powieści napisanej przez obywatela Wspólnoty Narodów, który nie ukończył 35. roku życia (Betty Trask Award). A nade wszystko zyskała czytelników, którzy, urzeczeni malowniczym językiem pisarki, z utęsknieniem czekali na jej drugą książkę (zresztą było warto, wydane w 2006 roku „Brzemię rzeczy utraconych” zostało uhonorowane Booker Prize oraz National Book Critics Circle). Dzięki wydanej właśnie w Polsce „Zadymie w dzikim sadzie” koło wielbicieli talentu indyjskoamerykańskiej pisarki z pewnością się powiększyło. Debiutancka powieść Desai to bowiem wybuchowa mieszanka humoru, talentu fabularnego i wreszcie obrazów, smaków i kolorów indyjskiej prowincji. Słowem: prawdziwa literacka „zadyma”. Kiran Desai, Zadyma w dzikim sadzie, Wyd. Znak, Kraków 2008. 68

szkice Miłosz Babecki „Prawda jest daleko stąd” Bez względu na długość i szerokość geograficzną, bez względu na czas, ludzie zdradzają wyjątkowe upodobania do podważania prawdziwości wydarzeń historycznych, o których są informowani przez środki masowego przekazu, przez polityków, naukowców, czyli wszystkich tych, którzy występować by chcieli w roli autorytetów. Trudno powiedzieć skąd bierze się ów brak wiary, skąd to powątpiewanie. Zdawać by się mogło, że nieufność jest domeną społeczeństw poddawanych długotrwałym praktykom dezinformacyjnym, obywateli, którzy wskutek międzynarodowych sojuszy i porozumień, zmuszeni byli do życia w atmosferze specyficznej polityki dezinformacji i propagandy. Tak jednak nie jest. Jeśli przyjrzeć się licznym historiom przekazywanym pierwotnie wyłącznie ustnie, zauważyć można, że brak wiary w fakty, o których informowani są obywatele, jednoczy społeczeństwa demokratyczne, jak i te funkcjonujące w systemach totalitarnych. By przekonać się, jak wielka jest skala niewiary, przytoczyć można najbardziej spektakularne fakty z dziejów ludzkości. Fakty, w których prawdziwość ludzie wątpią i uważają je za instrument służący manipulacji. Oto jedne z najgłośniejszych, powtarzanych i często obecnych w prasie i mediach rzekomo prawdziwych opowieści: w 1947 roku w Roswell rozbił się pojazd kosmitów, nie żaden balon meteorologiczny. Prawdy o tym strzegą faceci w czerni. Nigdy podobno nie wylądowaliśmy na Księżycu, a transmisję nadano z jaskiń odkrytych na pustyni w Nevadzie. Światem rządzić ma globalny, tajny, oczywiście, rząd, czego dowody obywatele amerykańscy odnaleźć mogą rozszyfrowując łamigłówkę, widniejącą na odwrocie banknotu jednodolarowego. Kosmici mają być wśród nas. Amerykańskie kino sugeruje nawet, iż podstawieni przez nich są niektórzy prezydenci Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W cóż jeszcze nie chcemy wierzyć lub w co żarliwie wierzyć pragniemy? Amerykanie nie wierzą w śmierć Marilyn Monroe (żyje podobno nadal), żyć ma też nadal Elvis Presley. Podobne wątpliwości budzi tajemnicza śmierć Jima Morrisona. Brytyjskie służby specjalne, w opinii Brytyjczyków, sfingowały śmierć Lady D. Powodem miał być romans z Dodim Al- Fayedem, w szczególności zaś jego wyznanie. Wskazane przykłady stanowią jednak czubek góry lodowej. Jeszcze w latach siedemdziesiątych wierzono, że Adolf Hitler żyje gdzieś w Ameryce Łacińskiej. Po 11 września 2001 roku mnożą się podobno prawdziwe informacje dotyczące tego, że niektóre z biur w budynku WTC były puste, gdyż ich pracownicy wiedząc, co się święci, postanowili wziąć jednodniowy urlop. Wystarczy? Może jeszcze garść nieprawdopodobnych opowieści? Proszę bardzo: w Himalajach bytuje Wielka Stopa, w jeziorze Loch Ness nieuchwytny stwór. Zdawałoby się, że spis treści mitów kultury popularnej jest spisem skończonym. To jednak nieprawda. Podobne historyjki dotykają niemal każdej dziedziny życia człowieka. Niezwykłą popularnością cieszą się te mające rzekomo wyjaśnić pochodzenie wirusa HIV, który miał się jakoby wydostać z tajnych rządowych, jakżeby inaczej, laboratoriów. Teoria spisku jest niezwykle popularną superstrukturą, w której upakować można dowolną treść, włącznie z tzw. fikcją polityczną i zarazić nią umysły wątpiących wyznawców, po to, by oczywiście generować milionowe zyski. Stąd tak popularne w dziedzinie audiowizualnej rozrywki produkcje w stylu „Twilight Zone”, „X-Files”, w przestrzeni słowa jeszcze drukowanego zaś projekty takie, jak niegdyś wydawane na polskim rynku czasopismo „Skandale”. Teoria spisku jest jednak tylko jedną z mutacji tego, co określa się mianem legendy miejskiej, przywodzącej na myśl raczej kadry z amerykańskich horrorów, takich jak „Friday the 13th”, niekwestionowanego hitu polskich wypożyczalni wideo w początku lat dziewięćdziesiątych. Siedzący przy ognisku skauci wysłuchują opowieści starszych kolegów czy opiekuna o seryjnych mordercach, potworach żyjących w kanalizacji miejskiej, niewyjaśnionych zaginięciach. Nagle żar ogniska gaśnie, widz zaś słyszy nieludzkie krzyki mordowanych nastolatków. Legendy miejskie synonimicznie definiowane jako makroplotki czy też współczesny miejski folklor są przedmiotem badań Marka Barbera, autora obszernego zbioru opowieści zatytułowanych po prostu „Legendy miejskie”. Wynikiem czteroletnich dociekań, poszukiwań, dokumentowania i wreszcie próby dowiedzenia prawdziwości, choćby w stopniu minimalnym, jest publikacja, która pozwala przypomnieć czytelnikowi liczne, znane z dzieciństwa opowieści oraz te, których jeszcze nie miał okazji poznać. Bogaty wybór jest jednocześnie ustrukturyzowany 69

szkice<br />

Miłosz Babecki<br />

„Prawda jest daleko stąd”<br />

Bez względu na długość i szerokość geograficzną, bez<br />

względu na czas, ludzie zdradzają wyjątkowe upodobania<br />

do podważania prawdziwości wydarzeń historycznych, o<br />

których są informowani przez środki masowego przekazu,<br />

przez polityków, naukowców, czyli wszystkich tych, którzy<br />

występować by chcieli w roli autorytetów. Trudno powiedzieć<br />

skąd bierze się ów brak wiary, skąd to powątpiewanie.<br />

Zdawać by się mogło, że nieufność jest domeną społeczeństw<br />

poddawanych długotrwałym praktykom dezinformacyjnym,<br />

obywateli, którzy wskutek międzynarodowych sojuszy i<br />

porozumień, zmuszeni byli do życia w atmosferze specyficznej<br />

polityki dezinformacji i propagandy.<br />

Tak jednak nie jest. Jeśli przyjrzeć się licznym historiom<br />

przekazywanym pierwotnie wyłącznie ustnie, zauważyć można,<br />

że brak wiary w fakty, o których informowani są obywatele,<br />

jednoczy społeczeństwa demokratyczne, jak i te funkcjonujące<br />

w systemach totalitarnych. By przekonać się, jak wielka jest<br />

skala niewiary, przytoczyć można najbardziej spektakularne<br />

fakty z dziejów ludzkości. Fakty, w których prawdziwość ludzie<br />

wątpią i uważają je za instrument służący manipulacji. Oto<br />

jedne z najgłośniejszych, powtarzanych i często obecnych w<br />

prasie i mediach rzekomo prawdziwych opowieści: w 1947<br />

roku w Roswell rozbił się pojazd kosmitów, nie żaden balon<br />

meteorologiczny. Prawdy o tym strzegą faceci w czerni. Nigdy<br />

podobno nie wylądowaliśmy na Księżycu, a transmisję nadano<br />

z jaskiń odkrytych na pustyni w Nevadzie. Światem rządzić<br />

ma globalny, tajny, oczywiście, rząd, czego dowody obywatele<br />

amerykańscy odnaleźć mogą rozszyfrowując łamigłówkę,<br />

widniejącą na odwrocie banknotu jednodolarowego. Kosmici<br />

mają być wśród nas. Amerykańskie kino sugeruje nawet,<br />

iż podstawieni przez nich są niektórzy prezydenci Stanów<br />

Zjednoczonych Ameryki Północnej.<br />

W cóż jeszcze nie chcemy wierzyć lub w co żarliwie<br />

wierzyć pragniemy? Amerykanie nie wierzą w śmierć Marilyn<br />

Monroe (żyje podobno nadal), żyć ma też nadal Elvis Presley.<br />

Podobne wątpliwości budzi tajemnicza śmierć Jima Morrisona.<br />

Brytyjskie służby specjalne, w opinii Brytyjczyków, sfingowały<br />

śmierć Lady D. Powodem miał być romans z Dodim Al-<br />

Fayedem, w szczególności zaś jego wyznanie. Wskazane<br />

przykłady stanowią jednak czubek góry lodowej. Jeszcze w<br />

latach siedemdziesiątych wierzono, że Adolf Hitler żyje gdzieś<br />

w Ameryce Łacińskiej. Po 11 września 2001 roku mnożą się<br />

podobno prawdziwe informacje dotyczące tego, że niektóre<br />

z biur w budynku WTC były puste, gdyż ich pracownicy<br />

wiedząc, co się święci, postanowili wziąć jednodniowy<br />

urlop. Wystarczy? Może jeszcze garść nieprawdopodobnych<br />

opowieści? Proszę bardzo: w Himalajach bytuje Wielka Stopa,<br />

w jeziorze Loch Ness nieuchwytny stwór.<br />

Zdawałoby się, że spis treści mitów kultury popularnej<br />

jest spisem skończonym. To jednak nieprawda. Podobne<br />

historyjki dotykają niemal każdej dziedziny życia człowieka.<br />

Niezwykłą popularnością cieszą się te mające rzekomo<br />

wyjaśnić pochodzenie wirusa HIV,<br />

który miał się jakoby wydostać z<br />

tajnych rządowych, jakżeby inaczej,<br />

laboratoriów.<br />

Teoria spisku jest niezwykle<br />

popularną superstrukturą, w której<br />

upakować można dowolną treść,<br />

włącznie z tzw. fikcją polityczną<br />

i zarazić nią umysły wątpiących<br />

wyznawców, po to, by oczywiście<br />

generować milionowe zyski.<br />

Stąd tak popularne w dziedzinie<br />

audiowizualnej rozrywki produkcje<br />

w stylu „Twilight Zone”, „X-Files”,<br />

w przestrzeni słowa jeszcze<br />

drukowanego zaś projekty takie, jak<br />

niegdyś wydawane na polskim rynku<br />

czasopismo „Skandale”.<br />

Teoria spisku jest jednak tylko<br />

jedną z mutacji tego, co określa<br />

się mianem legendy miejskiej,<br />

przywodzącej na myśl raczej<br />

kadry z amerykańskich horrorów,<br />

takich jak „Friday the 13th”,<br />

niekwestionowanego hitu polskich<br />

wypożyczalni wideo w początku lat<br />

dziewięćdziesiątych. Siedzący przy<br />

ognisku skauci wysłuchują opowieści<br />

starszych kolegów czy opiekuna o<br />

seryjnych mordercach, potworach<br />

żyjących w kanalizacji miejskiej,<br />

niewyjaśnionych zaginięciach. Nagle<br />

żar ogniska gaśnie, widz zaś słyszy<br />

nieludzkie krzyki mordowanych<br />

nastolatków.<br />

Legendy miejskie synonimicznie<br />

definiowane jako makroplotki czy<br />

też współczesny miejski folklor<br />

są przedmiotem badań Marka<br />

Barbera, autora obszernego zbioru<br />

opowieści zatytułowanych po prostu<br />

„Legendy miejskie”. Wynikiem<br />

czteroletnich dociekań, poszukiwań,<br />

dokumentowania i wreszcie<br />

próby dowiedzenia prawdziwości,<br />

choćby w stopniu minimalnym,<br />

jest publikacja, która pozwala<br />

przypomnieć czytelnikowi liczne,<br />

znane z dzieciństwa opowieści<br />

oraz te, których jeszcze nie miał<br />

okazji poznać. Bogaty wybór jest<br />

jednocześnie ustrukturyzowany<br />

69

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!