You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ecenzje<br />
Michał Tabaczyński<br />
Wielki ruch<br />
Michał Sobol w debiutanckim tomie odważnie otworzył<br />
przepastny worek z problemami współczesnej literatury,<br />
których nikt jednak przez te kilka lat, jakie minęły od jego<br />
wydania, nie chciał podejmować. Nic więc dziwnego, że<br />
drugi tom tego poety, zatytułowany „Działania i chwile”, jest<br />
kontynuacją debiutu. Albo: prostą konsekwencją zaniechania<br />
przez innych problemów tam przedstawionych. Zresztą, na<br />
jedno wychodzi.<br />
Najważniejszym problemem, z jakim borykały się wiersze<br />
z debiutanckich „Lamentacji”, była śmierć kultury, którą – tak<br />
jak chciał Wiesław Myśliwski – nazywać można chłopską.<br />
Problem to przepastny i arcyważny, z niego więc biorą swój<br />
początek wszystkie inne. Jeśli przypomnimy sobie jeden z<br />
wierszy tego tomu (wiersz nosi tytuł „powtórzenie”), lament<br />
nad śmiercią kultury jest w pierwszym rzędzie lamentem nad<br />
śmiercią języka z tą kulturą związanego (ergo: nad śmiercią<br />
pewnego świata i pewnej części naszych – nazwijmy to tak<br />
– hermeneutycznych zdolności); w tamtym wierszu tę stratę<br />
opisywał Sobol w oryginalnej metaforze: „włosy barwy gnoju /<br />
dziś coraz mniej / znana jest / barwa gnoju”. W nowym tomie<br />
walka z tą śmiercią, czy też walka przeciw takiemu obumieraniu<br />
kultury (przyjmuję więc, sądzę, podobnie jak Sobol, iż śmierć<br />
kultury chłopskiej jest śmiercią części kultury w ogóle, części<br />
języka, części świata w końcu, a w innej perspektywie śmiercią<br />
świata dzieciństwa Michała Sobola), toczy się nieustannie –<br />
wierszowanie tego poety jest ciągłą walką o język, taki, jakim<br />
posługiwała się chłopska cywilizacja: przylegający do rzeczy,<br />
nieskrępowany poprawnościowymi więzami, materialny, bo w<br />
swej brzmieniowej warstwie oddający jednostkowy, głos. Skoro<br />
tak jest, nie trzeba by nawet szukać wierszy noszących cechy<br />
programowych realizacji problemu. Gdyby jednak ktokolwiek<br />
zechciał, kilka takich też odnajdzie; z nich najbardziej<br />
wzruszający jest wiersz „Lampa” – po beznamiętnym i, w<br />
istocie, technicznym opisie naftowej lampy następuje taki<br />
znaczący, refleksyjny fragment:<br />
„Nabożeństwo<br />
dla szczegółu rośnie, gdy umiera więź.<br />
Posiadanie lampy łączyło się z zapomnianą<br />
dziś już troskliwością, żeby podkręcać<br />
płomień, przecierać szkiełko, nie stłuc,<br />
nie rozlać, zaopatrzyć się w zapas<br />
nafty jeszcze przed zimą”.<br />
Gdy wiersz potraktować jako ars poetica, wszystkie<br />
jego elementy puchną od sensów – by uniknąć nadmiernej<br />
trywializacji, poprzestanę na jednej tylko konkluzji: mam,<br />
niestety, takie przeczucie, że polska poezja, ta świecąca bladym<br />
światełkiem latarka, przed trwającą w niej teraz długą mroźną<br />
zimą z pewnością nie zaopatrzyła się w odpowiedni zapas nafty.<br />
Chłopska kultura, która w<br />
powszechnym mniemaniu uchodzi za<br />
anachroniczną, doprowadziła Sobola<br />
w rejony problemów najzupełniej<br />
współczesnej filozofii przyrody (i<br />
ludzkiego ciała jako jej elementu).<br />
Przy wielu zastrzeżeniach i z<br />
pewnymi oporami można nazwać tę<br />
poezję ekologiczną (kogo odrzuca<br />
lub śmieszy taki dyskursywny język,<br />
po przeczytaniu „Działań i chwil”<br />
zrozumie, jaką korzyść osiąga ten<br />
poeta dzięki zastosowaniu zarówno<br />
resztek języka chłopskiej poezji, jak i<br />
samej zasady – pisałem o tym wyżej<br />
– jej tworzenia). Problem odniesienia<br />
człowieka w jego cielesności do<br />
przyrody jest skomplikowany na<br />
tyle, aby mogła go akurat unieść taka<br />
właśnie ambitna poezja.<br />
W myśleniu o człowieku w<br />
kontekście przyrody podstawowymi<br />
kategoriami są wnętrze (ciało) i<br />
zewnętrze (przyroda) – para, która<br />
nie ustanawia żadnej dialektyki, bo<br />
raczej splątała się w nierozerwalnym<br />
uścisku: poznajemy przyrodę jako<br />
zewnętrzną w stosunku do nas<br />
samych, ale także dotykamy jej od<br />
środka, skoro nasze ciała są jej istotną<br />
częścią. Jednocześnie nasze ciało –<br />
jako przyroda – staje się dla nas obce,<br />
i zmieniamy przyrodę (oswajamy ją?),<br />
przemieniając siebie samych poprzez<br />
te zmiany, ale i zmieniamy nasze ciała<br />
niezależnie od zmian środowiska, w<br />
którym żyjemy – czyli odmieniamy<br />
je (w postaci naszych ciał) i tak. Takie<br />
ludzkie zapętlenie w przyrodę Sobol<br />
ukazuje odważnie i dramatycznie<br />
(tym bardziej dramatycznie, że często<br />
– odsłonię ważny rys jego stylistyki<br />
– beznamiętnie). Wprost, dynamiką<br />
wnętrza i zewnętrza posługuje się w<br />
krótkim wierszu „Epoche”:<br />
55