02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ecenzje<br />

Jarosław Czechowicz<br />

O symbolicznej roli<br />

literackiego pożegnania<br />

Niełatwo jest pisać o śmierci. Śmierć bowiem to temat<br />

mało wdzięczny. Ze śmiercią żadnej książce nie jest do twarzy.<br />

Jest ona czymś, z czym ludzka świadomość zawsze mierzy<br />

się nieudolnie i boleśnie. Nie sposób napisać o kimś, kogo<br />

nie ma już wśród żywych, nie ożywiając go jednocześnie we<br />

wspomnieniu. Pisząc o swoim ojcu, który odszedł zbyt nagle i<br />

zbyt nieoczekiwanie, Aleksander Jurewicz dokonuje podwójnej<br />

sztuki. Składając zmarłemu hołd, oddaje zarówno grozę jak i<br />

powagę śmierci. Jest jednocześnie na tyle wnikliwy, że pośród<br />

słów o umieraniu odkrywa nowe znaczenia pojęć związanych<br />

z trwaniem – zarówno tym rzeczywistym jak i trwaniem w<br />

pamięci. „Dzień przed końcem świata” w piękny sposób kłania<br />

się śmierci, ale jest jednocześnie wzruszającą afirmacją życia,<br />

które wyraźnie przeciwstawia się bezruchowi, bezwładowi i<br />

końcowi ostatecznemu. Ta książka to swoista spowiedź, jaką<br />

czyni autor w konfesjonale swojej własnej pamięci. Spowiedź<br />

i wspomnienie. Zatrzymanie w słowie i jednoczesny ruch. To<br />

opowieść o sile przywiązania do życia i sztuce zrozumienia, iż<br />

życie dane jest nam tylko na chwilę.<br />

Przybywając do rodzinnego domu, w którym zastaje<br />

martwego ojca, autor jednocześnie zatrzymuje czas w<br />

miejscu dlań magicznym i związanym z ciepłem familijnych<br />

wspomnień. Nie tylko sama przestrzeń domu, ale przede<br />

wszystkim pracownia ojca jest miejscem, w jakim zaczynają<br />

napierać na siebie gesty, słowa, zdarzenia i postacie z<br />

przeszłości. Trudno jest je wszystkie tam pomieścić, dlatego<br />

też obok złości i bezsilności wobec zgonu członka rodziny,<br />

pojawia się także w autorze bezradność, z powodu której nie<br />

jest on w stanie nadać wspomnieniom ich właściwego miejsca<br />

w swojej pamięci. „Przez moją pamięć przewija się, niczym<br />

w projektorze, którego mechanizm się rozstroił i kadry filmu<br />

rozbiegają się po ekranie, poszarpana fabuła dni i twarzy,<br />

głosów i ciszy, śmiechu i gorzkich westchnień, dla których w<br />

tym momencie pracownia ojca staje się za ciasna”. Po to, aby<br />

poradzić sobie z balastem napierających wspomnień, cierpiący<br />

syn musi udać się w przeszłość, przypomnieć sobie wszystko raz<br />

jeszcze od nowa i przeżyć to, po czym pochować ojca nie tyle w<br />

grobie, co w sobie samym, próbującym wciąż na nowo odpierać<br />

dokonany fakt i unikać myślenia o końcu ostatecznym.<br />

Ojciec. Dumny i wyniosły, choć jednocześnie skromny<br />

i niezbyt pewny swojej wartości. Znajdujący swoje miejsce<br />

do życia w kraju oddalonym od ojczyzny. Białorusin, dla<br />

którego Polska stała się prawdziwym domem, który Polsce<br />

postanowił oddać wszystko to, co najlepsze; dla Polski<br />

wychował swoje dzieci i Polsce dziękował za to, że przyjęła go<br />

takim, jaki był naprawdę. A przecież początki były trudne. „W<br />

niewykończonym domu dwójka dzieci i bezrobotna maszyna<br />

do szycia, więc na samym starcie w<br />

nowym polskim życiu – katastrofa”.<br />

Mimo tego dzielny krawiec,<br />

imając się różnych zajęć, poznając<br />

rozmaitych ludzi i adaptując się do<br />

warunków, w jakich przyszło mu<br />

żyć, tchnął prawdziwe życie w dom,<br />

któremu brak tego tchnienia w<br />

momencie, kiedy autor doń przybywa<br />

i wie, że ojciec nie uszyje już ani<br />

jednego stroju…<br />

„Kiedy tato wprawiał w ruch<br />

rzemienny napęd maszyny i po<br />

kilku taktach solowej uwertury, gdy<br />

cały mechanizm złapał właściwy<br />

rytm, wchodził swoim głosem, to<br />

wtedy jakby znikał sufit pracowni i<br />

otwierało się niebo”. Praca ojca była<br />

jednocześnie gwarantem stabilności<br />

w rodzinie, szumiąca maszyna<br />

Singera przynosiła kojący spokój i<br />

była świadectwem tego, że ruch daje<br />

radość, a dźwięki przezeń wydawane<br />

to niebiańska symfonia, kojąca<br />

wszystkich razem i każdego z osobna.<br />

To dźwięk kojarzony przez autora<br />

z pewnością, że mimo wszelkich<br />

niepowodzeń i wszelkich konfliktów,<br />

przestrzeń jego pracowni i cały dom<br />

będą bezpieczną przystanią, w jakiej<br />

każdy członek rodziny odnajdzie<br />

spokój.<br />

Jurewicz wspomina ojca ciepło i<br />

żartobliwie. Wydawać by się mogło,<br />

że im bliżej momentu ostatecznego<br />

z nim pożegnania podczas<br />

ceremonii pogrzebowej, tym więcej<br />

życia jest w całym kalejdoskopie<br />

zdarzeń, jaki tworzy się w umyśle<br />

osieroconego syna. I tak też jest<br />

w istocie, bo specyficzny humor, z<br />

jakim autor opisuje życie zmarłego,<br />

jest antidotum na wzmagający<br />

się ból. Chociaż jest w nim dużo<br />

zwyczajnego żalu i pretensji (jakże<br />

można tak po prostu odejść i<br />

zostawić bliskich?), porządkowanie<br />

49

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!