recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

W drugiej ze scen bohaterka oddaje się pieszczotom rewolwerem. Czy to tylko kaprys chorej wyobraźni, fetysz, próba oswojenia się ze śmiercią, o której już wówczas myśli, a może wskażesz jeszcze inne tropy? Fetysz jak najbardziej. Ale dla mnie najistotniejsze w tej scenie było co innego: oto kobieta, która kontrolę nad sobą posunęła tak dalece, że odrzuciła swoją seksualność jako zbędny dodatek do woli. Kobieta, która nie ma zamiaru kochać ani szukać spełnienia w bliskości z drugim człowiekiem. I oto krótki moment, kiedy jest sama i oddaje się pokątnej kompensacji. Myślę, że jest w tym i jej wielka samotność, i niemożność wejścia w jakąkolwiek relację erotyczną z drugą osobą. W ogóle nieumiejętność bycia w relacji. Zostaje tylko bezproduktywne nastawienie na siebie jako jedyny obiekt. To żałosne i przerażające zarazem. Paradoksalne jest to, że postaci słabsze, o słabszym temperamencie, podszyte strachem czy wątpliwościami, napawają Heddę Tesman odrazą, budzą jej wściekłość. Tak jest wtedy, gdy obok niej pojawia się mąż i jego ciotka, Pani Elvsted. Tymczasem Lövborg, a w szczególności Asesor Brack, zmieniają jej sposób patrzenia na świat. Czy to jakaś odmiana strachu powoduje, że Hedda staje się wówczas przyjaźniejsza dla postaci charakterologicznie słabszych, do których uprzednio czuła niechęć? Świat ciotki i Tesmana to świat „frajerów”, którymi Hedda gardzi. Brack i Lövborg to ludzie, którzy nie boją się ryzyka przekraczania granic. To ją fascynuje, także i dlatego, że sama boi się jakiegokolwiek ryzyka. Pani Elvsted też jest osobą, która potrafiła postawić wszystko na jedną kartę. Jest w tym coś straceńczego i musi to robić wrażenie na Heddzie mimo całej jej niechęci, a z czasem i nienawiści, do konkurentki, jaką jest Thea. W dodatku dopiero szantaż Bracka powoduje, iż pierwszy raz Hedda postanawia zwrócić się do męża po imieniu… Nie zapominajmy, że jest mistrzynią w manipulacji! Kobieta, przyzwyczajona w życiu do pozycji dominującej, zostaje zdominowana. Wówczas sięga po broń i zza sceny słyszymy odgłos wystrzału. Jej decyzja, poprzedzona rozmową z Lövborgiem, to dramat jednostki czy kolejny trik, element realizowanej konsekwentnie strategii, gra? Jeśli tak, kto zwycięża i co jest nagrodą? We własnym mniemaniu – zwycięża oczywiście ona, bo przecież obroniła swój honor i potrafiła zrobić to, czemu nie podołał Lövborg – skończyć ze sobą pięknie. Ale tak naprawdę nie ma tu ani zwycięzcy ani nagrody. Bo i cóż mogłoby nią być w tym świecie ludzi pozbawionych jakiegokolwiek zakotwiczenia. Czy nagrodą dla Tesmana będzie 194 przywłaszczenie sobie kochanki i dzieła zmarłego przyjaciela? Albo nagrodą dla Thei – zastąpienie Heddy u boku kogoś, kto w gruncie rzeczy jest parodią jej ukochanego? Tak naprawdę wszyscy oni przegrali. Tylko dopiero teraz to do nich dotarło. I większym problemem jest dla nich ta świadomość niż sama przegrana. Naszą rozmowę zdominowała Hedda Gabler, czy raczej Hedda Tesman... Warto się przyjrzeć pozostałym postaciom. Czy zgadzasz się z tezą, iż każda z nich jest, w aspekcie moralnym, społecznym kaleką? Jeśli zgodziłbyś się z tą tezą, w czym upatrywałbyś przyczyn kalectwa? Oczywiście. To kalectwo jest produktem kultury, która ich zrodziła. Naszej współczesności oddzielającej człowieka od jego wewnętrznego świata, a przez to – i od innych. Pozbawieni jakiejkolwiek wyższej sankcji, jakiegokolwiek wykraczającego poza ramy naszego Ego punktu odniesienia, stajemy się rodzajem ślepego pasożyta, żerującego na samym sobie. Widz w sztuce jest świadkiem trzech odejść. Dwa z nich wiążą się ze śmiercią głównych osób dramatu. W Twojej opinii pozostawiły one po sobie testament, który można by wypełnić? Po Lövborgu zostają notatki, pamięć, po Heddzie Tesman…? Ona pewnie myśli, że zostanie po niej wspomnienie „pięknego czynu”. Ale przykra prawda jest taka, że wszyscy wreszcie odetchnęli z ulgą. Może jeden Brack jest boleśnie zawiedziony, bo był już bardzo bliski zdobycia tego, na czym mu tak bardzo zależało… Odchodząc od głównego tematu porozmawiajmy o modelach teatralnych. Mija powoli, bądź już minęła,

moda na obecny w dramacie i teatrze wspierający się na ulotnych, wirtualnych wątkach brutalizm. Tabloid i reportaż ustępują miejsca dyskusji na temat teatru zaangażowanego, nawet politycznego. W którym miejscu na podobnej teatralnej mapie znajduje się Andrzej Bartnikowski? Gdzieś na uboczu, myślę. Teatr zaangażowany to dla mnie kolejny bożek, który zbiera liczne hołdy, ale swym wyznawcom ma do zaoferowania mniej niżby chcieli. Mnie interesuje teatr, który stawia sobie za cel wywołanie doświadczenia wewnętrznego, przeżycia, które wskazywałoby na istnienie w naszej rzeczywistości ukrytych, niewidzialnych aspektów, ujawniających się czasami na moment, kiedy nasze doznania i nasza uwaga stają się odpowiednio intensywne. Oczywiście, teatr nie powinien uciekać przed ważnymi, trudnymi tematami. Pytanie tylko, w jakiej intencji je podejmuje. To jest pytanie o to, do czego w ogóle teatr może być współczesnemu człowiekowi potrzebny. Zaznaczam – potrzebny. Bo, na przykład, teatr jako miejsce rozrywki nie jest z pewnością czymś potrzebnym. Raczej pożądanym, a to już zupełnie co innego. Istotne więc, żeby wiedzieć, po co robi się teatr. A im więcej różnorodnych uczciwych odpowiedzi na to pytanie, tym lepiej dla teatru. Nie ma nic gorszego niż jeden obowiązujący model. Poza jednym – brakiem wizji. Wynika – i to bardzo dużo. Dla mnie osobiście napięcie, jakie wytwarza się między przynależącym do innej epoki tekstem a zupełnie obcą mu materią współczesności, jest czymś bardzo interesującym. Bardziej niż gorączkowe komentowanie bieżących wydarzeń. Tekst klasyczny też je zresztą skomentuje, tylko z innej niż doraźna perspektywy. Artykuł Demirskiego jest z pewnością poważną i wartą dysputy propozycją. Tyle, że sam problem jest według mnie dość fałszywie postawiony. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że reżyserując współczesny dramat mam tę świadomość, iż właśnie wypracowuję sobie pewne teatralne narzędzia, które będą mi potem bardzo pomocne w otwieraniu na interesujące mnie sensy tekstu klasycznego. Z kolei obcowanie z klasykami sprawia, że będę umiał wejść ze współczesnym tekstem w dialog, zadać mu parę pytań, pokłócić się z nim, wyciągnąć z niego coś więcej niż tylko współczesny obrazek (bo jeśli tekst jest dobry, to owo „coś więcej” powinno w nim być: schowane i czekające na wydobycie). Jesteś reżyserem, także dramatopisarzem. Jako dramatopisarz potrafisz reżysersko ogarnąć tekst, dostrzec go. Stąd moje pytanie: bliżej Ci do modelu teatru reżysera, czy też do modelu teatru dramatopisarza? Nie wierzę w model teatru dramatopisarza. Kiedy sam piszę dramat, piszę go bardziej jako scenariusz. Myślę sytuacją sceniczną, a nie samym tylko dialogiem. Dramat bez potrafiącego go rozczytać, a często i – w jakimś sensie – napisać na nowo, reżysera jest tylko literaturą i wtedy jego miejsce jest w księgarni i bibliotekach, a nie w teatrze. Dramaturg, tak jak reżyser, jest jednym z ogniw w procesie, którego ukoronowaniem powinien być spektakl. Niczym więcej, ale też niczym mniej. Dziękuję za rozmowę. W jednym z artykułów Paweł Demirski atakuje reżyserów adaptujących i uwspółcześniających klasykę. Niczym zarzut stawia pytanie: „Co wynika z tej pracy myślowej reżysera, ograniczonego materią archaicznego tekstu”. Interesuje mnie, jaki jest Twój stosunek do podobnych tez i poglądów? 195

W drugiej ze scen bohaterka oddaje się pieszczotom<br />

rewolwerem. Czy to tylko kaprys chorej wyobraźni,<br />

fetysz, próba oswojenia się ze śmiercią, o której już<br />

wówczas myśli, a może wskażesz jeszcze inne tropy?<br />

Fetysz jak najbardziej. Ale dla mnie najistotniejsze w tej<br />

scenie było co innego: oto kobieta, która kontrolę nad sobą<br />

posunęła tak dalece, że odrzuciła swoją seksualność jako<br />

zbędny dodatek do woli. Kobieta, która nie ma zamiaru kochać<br />

ani szukać spełnienia w bliskości z drugim człowiekiem. I<br />

oto krótki moment, kiedy jest sama i oddaje się pokątnej<br />

kompensacji. Myślę, że jest w tym i jej wielka samotność, i<br />

niemożność wejścia w jakąkolwiek relację erotyczną z drugą<br />

osobą. W ogóle nieumiejętność bycia w relacji. Zostaje tylko<br />

bezproduktywne nastawienie na siebie jako jedyny obiekt. To<br />

żałosne i przerażające zarazem.<br />

Paradoksalne jest to, że postaci słabsze, o słabszym<br />

temperamencie, podszyte strachem czy wątpliwościami,<br />

napawają Heddę Tesman odrazą, budzą jej wściekłość.<br />

Tak jest wtedy, gdy obok niej pojawia się mąż i jego<br />

ciotka, Pani Elvsted. Tymczasem Lövborg, a w<br />

szczególności Asesor Brack, zmieniają jej sposób<br />

patrzenia na świat. Czy to jakaś odmiana strachu<br />

powoduje, że Hedda staje się wówczas przyjaźniejsza<br />

dla postaci charakterologicznie słabszych, do których<br />

uprzednio czuła niechęć?<br />

Świat ciotki i Tesmana to świat „frajerów”, którymi Hedda<br />

gardzi. Brack i Lövborg to ludzie, którzy nie boją się ryzyka<br />

przekraczania granic. To ją fascynuje, także i dlatego, że sama<br />

boi się jakiegokolwiek ryzyka. Pani Elvsted też jest osobą, która<br />

potrafiła postawić wszystko na jedną kartę. Jest w tym coś<br />

straceńczego i musi to robić wrażenie na Heddzie mimo całej<br />

jej niechęci, a z czasem i nienawiści, do konkurentki, jaką jest<br />

Thea.<br />

W dodatku dopiero szantaż Bracka powoduje, iż<br />

pierwszy raz Hedda postanawia zwrócić się do męża po<br />

imieniu…<br />

Nie zapominajmy, że jest mistrzynią w manipulacji!<br />

Kobieta, przyzwyczajona w życiu do pozycji<br />

dominującej, zostaje zdominowana. Wówczas sięga<br />

po broń i zza sceny słyszymy odgłos wystrzału. Jej<br />

decyzja, poprzedzona rozmową z Lövborgiem, to<br />

dramat jednostki czy kolejny trik, element realizowanej<br />

konsekwentnie strategii, gra? Jeśli tak, kto zwycięża i co<br />

jest nagrodą?<br />

We własnym mniemaniu – zwycięża oczywiście ona,<br />

bo przecież obroniła swój honor i potrafiła zrobić to,<br />

czemu nie podołał Lövborg – skończyć ze sobą pięknie.<br />

Ale tak naprawdę nie ma tu ani zwycięzcy ani nagrody. Bo<br />

i cóż mogłoby nią być w tym świecie ludzi pozbawionych<br />

jakiegokolwiek zakotwiczenia. Czy nagrodą dla Tesmana będzie<br />

194<br />

przywłaszczenie sobie kochanki i<br />

dzieła zmarłego przyjaciela? Albo<br />

nagrodą dla Thei – zastąpienie<br />

Heddy u boku kogoś, kto w gruncie<br />

rzeczy jest parodią jej ukochanego?<br />

Tak naprawdę wszyscy oni przegrali.<br />

Tylko dopiero teraz to do nich<br />

dotarło. I większym problemem jest<br />

dla nich ta świadomość niż sama<br />

przegrana.<br />

Naszą rozmowę<br />

zdominowała Hedda Gabler,<br />

czy raczej Hedda Tesman...<br />

Warto się przyjrzeć pozostałym<br />

postaciom. Czy zgadzasz się<br />

z tezą, iż każda z nich jest, w<br />

aspekcie moralnym, społecznym<br />

kaleką? Jeśli zgodziłbyś się z<br />

tą tezą, w czym upatrywałbyś<br />

przyczyn kalectwa?<br />

Oczywiście. To kalectwo jest<br />

produktem kultury, która ich<br />

zrodziła. Naszej współczesności<br />

oddzielającej człowieka od jego<br />

wewnętrznego świata, a przez to – i<br />

od innych. Pozbawieni jakiejkolwiek<br />

wyższej sankcji, jakiegokolwiek<br />

wykraczającego poza ramy naszego<br />

Ego punktu odniesienia, stajemy<br />

się rodzajem ślepego pasożyta,<br />

żerującego na samym sobie.<br />

Widz w sztuce jest<br />

świadkiem trzech odejść. Dwa<br />

z nich wiążą się ze śmiercią<br />

głównych osób dramatu. W<br />

Twojej opinii pozostawiły one<br />

po sobie testament, który można<br />

by wypełnić? Po Lövborgu<br />

zostają notatki, pamięć, po<br />

Heddzie Tesman…?<br />

Ona pewnie myśli, że zostanie<br />

po niej wspomnienie „pięknego<br />

czynu”. Ale przykra prawda jest taka,<br />

że wszyscy wreszcie odetchnęli z<br />

ulgą. Może jeden Brack jest boleśnie<br />

zawiedziony, bo był już bardzo bliski<br />

zdobycia tego, na czym mu tak<br />

bardzo zależało…<br />

Odchodząc od głównego<br />

tematu porozmawiajmy o<br />

modelach teatralnych. Mija<br />

powoli, bądź już minęła,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!