Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
ealizację praktycznych funkcji informatycznych przez system<br />
bytów jako znaków. Tak więc istota funkcjonalna formalizmu<br />
sama generuje pewną nieciągłość czasoprzestrzenną ze<br />
względu na spełnianie jego funkcji informatycznych w sposób<br />
efektywny. Jednoczesność istnienia znaków względem siebie<br />
(w języku) jest zawsze różna od jednoczesności istnienia<br />
bytów przez te znaki oznaczanych w realnej czasoprzestrzeni.<br />
Jak widać z powyższych uwag, nie ma żadnej metafizycznej<br />
różnicy pomiędzy bytem a znakiem, formalizmem a<br />
treścią, materią a informacją. Każdy byt może być znakiem,<br />
informacją dla możliwego innego świata lub innej skali<br />
czasoprzestrzennej. Innego – ze względu na niewspółmierność<br />
czasoprzestrzenną, która umożliwia realizację przez pewne<br />
byty funkcji informatycznych wobec innych bytów. Oznacza<br />
to, że wszystkie te różnice są względne, w tym także różnica<br />
pomiędzy realnością a wirtualnością. Widać również, dlaczego<br />
pomiędzy światami muszą istnieć różnice czasoprzestrzenne,<br />
materialno-energetyczne, a także wzajemne podobieństwa ich<br />
struktur funkcjonalnych. Taki model rzeczywistości można<br />
nazwać kosmologią fraktalno-holograficzną, będącą efektem<br />
upodabniania się do siebie różnych części kosmosu w różnych<br />
skalach i czasoprzestrzeniach, w celu możliwości spełniania<br />
funkcji informatycznej wobec całości. Można przyjąć, że<br />
wszystkie te światy byłyby przybliżonymi, uśrednionymi<br />
obrazami całości, z dokładnością do jedności jej części będącej<br />
jej miarą. W ten sposób mamy do czynienia z rzeczywistością<br />
holograficzną, w której w każdej części całości jest zawarta<br />
dana całość, oczywiście z dokładnością wyznaczoną przez<br />
jedność powyższej części. Ona to jako miara wyznacza<br />
skalę rozdzielczości, z perspektywy której jest analizowany<br />
uśredniony obraz danego systemu. Sama ta miara w swoim<br />
modelu systemu jest niepodzielną jednością, a więc całkowicie<br />
nieuwarunkowaną, bo dla siebie ostateczną. Jako taka może<br />
być uznana za duchowy podmiot. Można przyjąć, że jego<br />
funkcjonalna tożsamość reprezentuje jedność zespołu światów<br />
w lokalnej czasoprzestrzeni.<br />
Zastanawiając się nad standardowym związkiem<br />
informatycznym pomiędzy różnymi kosmosami, czyli światami<br />
izolowanymi pod względem materialnym i energetycznym,<br />
jesteśmy zmuszeni przyjąć, że jedynymi łącznikami, kanałami<br />
komunikacyjnymi, pomiędzy tymi różnymi światami jako<br />
modelami symulacyjnymi całego ich zespołu są właśnie takie<br />
podmioty. W końcu nigdy nie wiemy, gdzie się zaczynamy i<br />
gdzie się kończymy, gdzie przebiegają granice naszej natury,<br />
jeżeli w ogóle taką metafizyczną naturę posiadamy. Nie znamy<br />
absolutnych granic pomiędzy nami a innymi istotami. Sama<br />
względność tych granic ukazuje nam również niemożliwość<br />
absolutnego rozróżnienia pomiędzy tym, co żywe, a tym, co<br />
martwe. Różne stopnie wrażliwości wskazują na możliwość<br />
istnienia różnych niewspółmiernych względem siebie<br />
wrażliwości, a więc i istot, które wzajemnie mogą być dla siebie<br />
martwą materią. Po prostu jest to skutkiem tego, że akcja i<br />
reakcja pewnych istot może przebiegać w niewspółmiernej<br />
do naszej skali czasoprzestrzennej. Taką samą względność<br />
możemy ustalić pomiędzy tym, co proste, a tym, co złożone.<br />
W końcu jedynie tylko ze względu na to, że sami jesteśmy<br />
miarą poznania naszego świata, możemy być w jego ramach<br />
całkowicie niepodzielną jednością, a zarazem najbardziej w nim<br />
złożoną istotą. Gdyby istniały inne, bardziej złożone od nas,<br />
istoty, to i tak ze względu na nasze<br />
granice poznawcze nie bylibyśmy w<br />
stanie ustalić różnic pomiędzy nimi<br />
a nami. To, co nazywamy naszym<br />
wewnętrznym życiem psychicznym,<br />
może być efektem ogromnej ilości<br />
istot żywych, wobec których w<br />
naszej lokalnej czasoprzestrzeni nie<br />
możemy określić bezpośrednich<br />
relacji. W końcu granica pomiędzy<br />
mną a innymi istotami, z tego punktu<br />
widzenia, zawsze jest funkcjonalna,<br />
techniczna, wyznaczona przez<br />
funkcje, jakie realizuje w zespole<br />
różnych rzeczywistości. Tak<br />
naprawdę, nasze tutaj i teraz ustalamy<br />
zawsze w określonym celu, w ramach<br />
pewnej socjotechnicznej, kulturowej<br />
czasoprzestrzeni. Jak widać, w tym<br />
informatycznym świecie nie ma<br />
absolutnego wnętrza lub zewnętrza<br />
podmiotu, granicy, która by określała,<br />
gdzie się on zaczyna, a gdzie się<br />
kończy. Sam podmiot w tym świecie<br />
atrap również staje się atrapą. Tak<br />
jak przedstawił to Stanisław Lem<br />
w „Solaris”, wszystkie podmioty<br />
mogą być ze sobą połączone, tworząc<br />
wzajemnie swoje emocjonalne lub<br />
intelektualne życie, swoje jedynie<br />
względnie różne wnętrza psychiczne.<br />
Podziały pomiędzy nimi byłyby z<br />
tej perspektywy czysto funkcjonalne,<br />
techniczno-wirtualne, wyznaczone<br />
miejscem i funkcjami w zespole<br />
światów równoległych lub dla siebie<br />
możliwych. Można przyjąć, że te<br />
światy w procesie wzajemnego<br />
uśredniania wzajemnych związków<br />
między sobą tworzą dla pewnych<br />
podmiotów ze swoich entropijnych<br />
pozostałości jeden zewnętrzny świat<br />
materialny, do którego odnoszą swoje<br />
duchowe wnętrza. Jest on tworzony<br />
przez ich współmierności formalnoinformatyczne,<br />
tak jak świat<br />
zewnętrzny przez niewspółmierności<br />
materialno-energetyczne. Tak więc<br />
psychika podmiotów tworzona byłaby<br />
w procesie uśrednienia kontaktów<br />
pomiędzy pewnym zespołem<br />
światów – co stanowi naturalny<br />
wniosek wynikający z odrzucenia<br />
absolutnej czasoprzestrzeni,<br />
która sugeruje dzięki wizualnym<br />
analogiom całkowitą izolację<br />
podmiotów pod względem cielesnym<br />
i psychicznym od siebie. Oznacza<br />
to, że istniejemy zawsze w wielu<br />
177