recenzje - Portret
recenzje - Portret recenzje - Portret
ecenzje umiejscowiona została w bliżej nieokreślonej wsi, miasteczku, mieście - niektórzy dopatrywać się mogą w opisanym lokalu cech rzeczywistego przybytku tego typu istniejącego w Krakowie. Brak umiejscowienia czasowego również odrealnia wydarzenia z powieści, żeby nie powiedzieć: nadaje im wymiar uniwersalny. Zwykle wymiar uniwersalny to bardzo przydatna sprawa, ułatwia odbiór treści zawartych w książce, odrywa czytelnika od analizowania okoliczności towarzyszących, a pomaga skupić się na przesłaniu, na powszechnej prawdzie… Zwykle. W „Ruchach” to zjawisko nie następuje, bowiem trudno się dopatrzyć jakiegokolwiek przesłania, sensu, treści, wartości, więc na czym tu się skupiać? Być może w tej książce objawia się geniusz przerastający nasze czasy. Może ja jej nie zrozumiałam. Może jest to powieść prześmiewcza w takim stopniu, tak przewrotnie, że aż śmieszna sama w sobie. Może to literacki żart na poziomie nie dla zwykłego pochłaniacza książek. Może Shuty czytając negatywne recenzje (czyli właściwie wszystkie) śmieje się z ciemnoty czytelników, bo wie najlepiej, ile im umknęło. Może. Z całą pewnością jednak, w moim odczuciu, nie jest to literatura godna polecenia, chociaż bardzo dobra dla osób mających kłopoty z zaśnięciem: usypia natychmiast. Sławomir Shuty, Ruchy, Wyd. W.A.B., Warszawa 2008. 164
ecenzje Jakub Beczek Narracja jest Kobietą „Obywatelka”, najnowsza książka Manueli Gretkowskiej, zamyka dziennikową trylogię. Kto wie, być może powstanie kolejna pozycja, stanowiąca kontynuację autobiograficznego projektu, ale już te trzy elementy: „Polka”, „Europejka” oraz „Obywatelka” świetnie się dopełniają i konsekwentnie po sobie następują. W głębszym wymiarze obrazują etapy przejścia w ramach pewnego rodzaju tożsamościowego cyklu. W takim ujęciu Obywatelka jest trzecim, dojrzałym stadium funkcjonowania kobiety w polskiej rzeczywistości. Innymi słowy, to udoskonalona Polka, która do końca odkryła dla siebie „europejskość”. Założycielska „Polka” była dziennikiem ciąży i połogu, w którym, jak to zwykle bywa, sfery soma i psyche zostały wymieszane. Wyglądało to tak, że najpierw pojawiały się oznaki cielesności (historia soma), które były następnie upubliczniane, komentowane, poddawane zabiegom eksplikacyjnym itd. (historia psyche). Podobnie działo się z wydarzeniami zewnętrznymi, które Gretkowska przepuszczała przez subiektywny filtr, przyglądała się im, dochodząc do konkretnych wniosków na temat obserwowanego świata. Po urodzeniu dziecka najważniejsza okazała się dookolność, czyli to, co na zewnątrz ciała: zdarzenia, rozmowy, sytuacje. W „Europejce” w większym stopniu mieliśmy do czynienia z tym, co publiczne. Autorka postanowiła odpowiedzieć na pytanie, kim jest Polka we współczesnej Europie. Jaki ma status, jakie prawa jej przysługują, co ją określa, gdzie się zaczyna i gdzie kończy. Stąd już niedaleko do ostatniej książki. „Obywatelka” kontynuuje tę problematykę, z tym, że oprócz – mówiąc językiem Marksa – interpretowania świata pojawia się tu próba zmieniania rzeczywistości. Gretkowska opisuje bowiem kilkunastomiesięczny okres swojego życia, w którym postanowiła założyć Partię Kobiet. Podczas jednej z wycieczek rowerowych, oglądając polskie przydrożne kapliczki, doszła bowiem do wniosku, że wstążki z tych kapliczek przypominają prawdziwe wstążki do włosów, czyli: „Wspomnienie po obciętych warkoczach, po beztroskich latach bez męża. Kolorowe wota dla niezamężnej Panienki, do której można się modlić o powrót do panieńskich czasów. O sen spokojny, o dzień bez picia i bicia”. Z jednej strony mamy więc projekcję nowoczesnej Polki, dla której prawa kobiet stanowią niezbywalną część wolności, z drugiej „polski gnijący ochłap”. Gretkowska uświadamia nam, że w kilka lat po akcesji do struktur unijnych, w dalszym ciągu żyjemy w ramach opresyjnego patriarchatu, w którym kobiety traktuje się jak bonsai (adorowane, ale przycięte) lub jak gumową sex doll. Brak kobiecej samoświadomości, brak poczucia obywatelskości, zgoda na status quo – prowadzą do tragedii na poziomie jednostkowego życia. A przecież – przekonuje autorka – w ujęciu ogólnym Polska jest rodzaju żeńskiego, jej kobiecość pozostaje więc priorytetowa względem wszelkich uchwał i praw. Skąd w takim razie „samotne matki bez alimentów, matki przywiązane do dzieci brakiem żłobka, przedszkola, zachodzące w niechciane ciąże, pragnące dziecka i niemające za co go nakarmić”? Ano stąd, że jedne Polki są nieuświadomione, inne zaś po prostu nie wierzą w zmianę. Ale nie o byt jednostkowy tu chodzi w istocie, ale o Kobietę pojmowaną holistycznie (o podmiot prawa), o jej miejsce i rolę w społeczeństwie, o równouprawnienie, o parytety. Kolejne strony „Obywatelki” opowiadają o tym, jak doszło do założenia partii i jakie przeszkody należało pokonać, by ten polityczny twór w ogóle zaczął sprawnie funkcjonować. Z początku jest euforia, radość z odzyskanej samoświadomości. Wkrótce jednak pojawiają się: chore ambicje, sprzeniewierzenie się ideałom, widmo rozłamu. To ostatnie jest szczególnie niepokojące, gdyż jedność pozostaje dla Gretkowskiej pryncypialna. Dużą wagę przywiązuje się tu do kobiecej solidarności, do wymiaru wspólnotowego. Zamiast 165
- Page 114 and 115: ecenzje Bernadetta Darska Nałóg z
- Page 116 and 117: poezja Milena Kubisz NIEKOMÓRKA OB
- Page 118 and 119: Krappem. Powiedziała, że teraz. P
- Page 120 and 121: zamroczeniu już ostatecznym bywał
- Page 122 and 123: jak mu ubezwłasnodzielnienie nakaz
- Page 124 and 125: i zewnętrzności, nie, powiedział
- Page 126 and 127: poezja Jacek Uglik to zawsze jest o
- Page 128 and 129: całości jeszcze bardziej biblijny
- Page 130 and 131: dla mnie to zawsze jest i było jak
- Page 132 and 133: poezja Heinrich Böll, Utracona cze
- Page 134 and 135: i godności. Suknia jest symbolem s
- Page 136 and 137: jednym z bohaterów. Budująca nast
- Page 138 and 139: Pamiętam z jakiegoś filmu dialog:
- Page 140 and 141: Katarzyna Blum jest osobą silną c
- Page 142 and 143: ecenzje Analizą tego zjawiska zajm
- Page 144 and 145: ecenzje Joanna Szydłowska Czy ocal
- Page 146 and 147: ecenzje Bernadetta Żynis Zabraniam
- Page 148 and 149: ecenzje wojny światowej, leczący
- Page 150 and 151: ecenzje się nietoperzem, drugi mar
- Page 152 and 153: ecenzje osadzie) dla kobiet wyzwolo
- Page 154 and 155: ecenzje nieślubne dziecko oraz w r
- Page 156 and 157: ecenzje wyłaniają się z lektury.
- Page 158 and 159: ecenzje Dominika Kotuła „Życie
- Page 160 and 161: ecenzje Krzysztof Gryko Stan rośli
- Page 162 and 163: ecenzje Portowe nabrzeża, zamiejsk
- Page 166 and 167: taniego sukcesu liczy się wiernoś
- Page 168 and 169: w ogóle nazwisko Marii Dulębianki
- Page 170 and 171: patetycznie deklaruje miłość do
- Page 172 and 173: Tomasz Majzel SPACER Za rogiem czek
- Page 174 and 175: poezja SPACER VI Na poboczu nie nę
- Page 176 and 177: czysto formalne, na poziomie język
- Page 178 and 179: przestrzeniach spełniających ró
- Page 180 and 181: umożliwiałaby jednak zachowanie c
- Page 182 and 183: pełne otwarcie się na drugą osob
- Page 184 and 185: poezja Marcin Łukasz Makowski apoc
- Page 186 and 187: poezja Sygnał I kroki listonosza d
- Page 188 and 189: Henrik Ibsen, Hedda Gabler, reżyse
- Page 190 and 191: yłoby uzasadnione, gdyby pominąć
- Page 192 and 193: teatr - rozmowa „Myślę sytuacj
- Page 194 and 195: W drugiej ze scen bohaterka oddaje
- Page 196 and 197: teatr Łatwiej jest ocenić niż zr
- Page 198 and 199: Największą obawą Heddy jest znal
- Page 200 and 201: teatr - rozmowa O „małym Tesmank
- Page 202 and 203: „Odkryj ciemne zakamarki duszy ko
- Page 204 and 205: ecenzje Andrzej Bartnikowski na mie
- Page 206 and 207: ecenzje 206
- Page 208: ecenzje 208
ecenzje<br />
umiejscowiona została w bliżej<br />
nieokreślonej wsi, miasteczku,<br />
mieście - niektórzy dopatrywać<br />
się mogą w opisanym lokalu cech<br />
rzeczywistego przybytku tego<br />
typu istniejącego w Krakowie.<br />
Brak umiejscowienia czasowego<br />
również odrealnia wydarzenia z<br />
powieści, żeby nie powiedzieć:<br />
nadaje im wymiar uniwersalny.<br />
Zwykle wymiar uniwersalny to<br />
bardzo przydatna sprawa, ułatwia<br />
odbiór treści zawartych w książce,<br />
odrywa czytelnika od analizowania<br />
okoliczności towarzyszących, a<br />
pomaga skupić się na przesłaniu, na<br />
powszechnej prawdzie… Zwykle. W<br />
„Ruchach” to zjawisko nie następuje,<br />
bowiem trudno się dopatrzyć<br />
jakiegokolwiek przesłania, sensu,<br />
treści, wartości, więc na czym tu się<br />
skupiać?<br />
Być może w tej książce<br />
objawia się geniusz przerastający<br />
nasze czasy. Może ja jej nie<br />
zrozumiałam. Może jest to powieść<br />
prześmiewcza w takim stopniu,<br />
tak przewrotnie, że aż śmieszna<br />
sama w sobie. Może to literacki<br />
żart na poziomie nie dla zwykłego<br />
pochłaniacza książek. Może Shuty<br />
czytając negatywne <strong>recenzje</strong> (czyli<br />
właściwie wszystkie) śmieje się<br />
z ciemnoty czytelników, bo wie<br />
najlepiej, ile im umknęło. Może.<br />
Z całą pewnością jednak, w moim<br />
odczuciu, nie jest to literatura godna<br />
polecenia, chociaż bardzo dobra dla<br />
osób mających kłopoty z zaśnięciem:<br />
usypia natychmiast.<br />
Sławomir Shuty,<br />
Ruchy,<br />
Wyd. W.A.B.,<br />
Warszawa 2008.<br />
164