recenzje - Portret

recenzje - Portret recenzje - Portret

portret.org.pl
from portret.org.pl More from this publisher
02.10.2014 Views

jednym z bohaterów. Budująca nastrój, chwilami pierwszoplanowa, tak jak w chwili, gdy bohaterka ubierana jest we wspomnianą suknię. Nie pada wtedy ani jedno słowo, cały dramatyzm sytuacji wynika ze ścieżki dźwiękowej. Gdy władzę nad bohaterką przejmuje gazeta, gdy sama nie potrafi stwierdzić, co jest prawdą, a co wymysłem i bzdurą mającą przyciągnąć czytelników, gdy świat i ludzie stają się dla Katarzyny jedną wielką niewiadomą, Irena Telesz maluje znak zapytania szminką na policzku i ten gest wystarcza, by oddać beznadzieję jej położenia. Oszczędność słów i zaufanie do potęgi symboli to duży plus przedstawienia. Dbając o wierność w odtwarzaniu wzorca literackiego, można by zarzucać reżyserce przemilczenie pewnych wątków, nieścisłości, zlekceważenie spraw znaczącej rangi, jednak prawda jest taka, że uniknęła ona „przegadania” przedstawienia, skupiła się na jednej idei, jednej myśli i ją przedstawiła najlepiej. To przedstawienie jest apelem do sumień wydawców prasy brukowej, żeby szukając sensacji i walcząc o czytelników, nie uciekali w kłamstwa, pomówienia, kierowali się dobrem nie tylko własnym, ale i bohaterów artykułów. Poniekąd jest to też głos, który powinien trafić do odbiorców tego typu prasy, w końcu to oni są podstawą funkcjonowania takiego czasopiśmiennictwa, bez popytu nie byłoby podaży i odwrotnie, czysta ekonomia. Kilka dni temu na okładce jednej z rodzimych gazet brukowych zobaczyłam duży tytuł „Katarzyna Cerekwicka ma wąsy”. Może temat jest dosyć śmieszny, może informacja ta nie ma znaczenia tak naprawdę dla świata i ludzi, może zaboli piosenkarkę i zaowocuje procesem, a może zostanie całkiem zlekceważona. Może ktoś na widok tego tytułu zdecyduje się kupić gazetę, a może nie. Ile osób, które obejrzały omawiane przedstawienie, zobaczy tę okładkę? Jak się zachowają? Nie wierzę w moc sprawczą tej sztuki, nie wierzę w moc książki, na podstawie której powstała. Po informacje na temat owłosienia twarzy Katarzyny Cerekwickiej nie sięgnęłabym bez względu na to, czy „Utraconą cześć Katarzyny Blum” obejrzałam, czy nie. Z całą pewnością w sensie ideologicznym to przedstawienie nie zaowocuje przemianami społecznymi ani rewolucją na rynku wydawniczym, ale jest takim popisem kunsztu aktorskiego i doskonałego zmysłu reżyserskiego, że nie można przejść obok niej obojętnie, zobaczyć warto, zobaczyć trzeba, dla Sztuki. 136

Sztuka może być narzędziem krytycznym teatr - rozmowa Z Martą Ogrodzińską, reżyserką, rozmawia Urszula Pawlicka „Utracona cześć Katarzyny Blum” Heinricha Bölla to kolejna sztuka w Twoim dorobku reżyserskim. Tym razem zdecydowałaś się przedstawić sztukę o przemocy słowa uprawianej przez prasę brukową. Co zaintrygowało Cię w tej książce, że postanowiłaś przenieść ją na deski teatru? I skąd pomysł na taki sposób jej odtworzenia? Powieść opatrzona jest podtytułem „Jak powstaje przemoc i do czego może doprowadzić”, zmusza do zastanowienia nad granicami wolności i niezależności obywatela państwa demokratycznego. I nad przemocą w ogóle. Choć rzeczywiście, ta nieoczywista, uprawiana przez media przemoc słowa wybija się na plan pierwszy. „Utracona cześć Katarzyny Blum” jest tekstem mocnym, mięsistym, zdaje się być reporterskim zapisem wydarzeń. Ciekawa byłam jak ten tekst i historia sprawdzą się w teatrze. Z pierwszego wykształcenia jestem dziennikarką – pewnie także dlatego książka Bölla tak mnie poruszyła – stawia bardzo istotne pytania o dziennikarską odpowiedzialność i konsekwencję nieodpowiedzialności. Tzw. wolne media, czwarta władza, mają na nasze życie wpływ większy niż powinny, bardziej niebezpieczny. Czytelnicy często nie zdają sobie sprawy z sieci nieoficjalnych powiązań, które decydują o tym, co i w jakim kształcie ukazuje się w gazetach. Heinrich Böll opisał sytuację Niemiec Zachodnich z połowy lat 70., która okazuje się być nadspodziewanie aktualna w dzisiejszej w Polsce. Jednocześnie nie chciałam zrobić sztuki interwencyjnej, stąd ważna była dla mnie jak najbardziej teatralna forma przedstawienia. Scenografka Ewa Kochańska i kompozytor Bartek Chajdecki zmetaforyzowali świat przedstawiony i mam nadzieję, że dzięki temu udaje nam się uciec od realistycznej publicystyki czy nachalnego psychologizowania. Z drugiej strony po premierze usłyszałam, że to bardzo „aktorski” spetakl – to zasługa Ireny Telesz, Marcina Kiszluka i Artura Steranko, którzy obdarzają prawdziwym życiem postaci, które ja tylko przeczuwałam. „Teatr jest aktywną refleksją nad samym sobą” [Novalis]. Do jakiej refleksji skłania widza Twoja sztuka? Trzeba spytać widza... Ale jeśli mam powiedzieć, na jakiej refleksji najbardziej mi zależy, to na refleksji krytycznej. Na włączeniu u widzaczytelnika mechanizmu krytycznego wobec medialnej kreacji świata, wobec bohaterów wszelkich “frontpage-stories”, żebyśmy nie pozwalali manipulować naszym sumieniem, żebyśmy nie dawali się szczuć na jednych ani mydlić oczu innym. Żeby te medialne kreacje były inspiracją do samodzielnego myślenia, a nie jedyną, obowiązującą wizją świata. Poza tym, dla mnie to ważne, widzowie po przedstawieniu często podchodzą, mają potrzebę rozmowy. Na przykład, duże wrażenie zrobiło na mnie wyznanie jednego z widzów, który graną przez Marcina Kiszluka postać Policjanta, a zwłaszcza jego monolog o „duszy podsłuchiwacza”, przeżył bardzo osobiście. Katarzyna Blum Ogrodzińskiej wychodzi z więzienia 1/2/5... czerwca 2008 – data ta zmienia się w zależności od dnia, w którym grana jest sztuka. Manipulujesz sumieniem widza czy rozbudzasz uśpioną empatię? Czemu ma służyć ten zaplanowany zabieg? 137

jednym z bohaterów. Budująca<br />

nastrój, chwilami pierwszoplanowa,<br />

tak jak w chwili, gdy bohaterka<br />

ubierana jest we wspomnianą suknię.<br />

Nie pada wtedy ani jedno słowo, cały<br />

dramatyzm sytuacji wynika ze ścieżki<br />

dźwiękowej.<br />

Gdy władzę nad bohaterką<br />

przejmuje gazeta, gdy sama nie<br />

potrafi stwierdzić, co jest prawdą,<br />

a co wymysłem i bzdurą mającą<br />

przyciągnąć czytelników, gdy świat i<br />

ludzie stają się dla Katarzyny jedną<br />

wielką niewiadomą, Irena Telesz<br />

maluje znak zapytania szminką na<br />

policzku i ten gest wystarcza, by<br />

oddać beznadzieję jej położenia.<br />

Oszczędność słów i zaufanie<br />

do potęgi symboli to duży plus<br />

przedstawienia. Dbając o wierność<br />

w odtwarzaniu wzorca literackiego,<br />

można by zarzucać reżyserce<br />

przemilczenie pewnych wątków,<br />

nieścisłości, zlekceważenie spraw<br />

znaczącej rangi, jednak prawda jest<br />

taka, że uniknęła ona „przegadania”<br />

przedstawienia, skupiła się na jednej<br />

idei, jednej myśli i ją przedstawiła<br />

najlepiej.<br />

To przedstawienie jest apelem do<br />

sumień wydawców prasy brukowej,<br />

żeby szukając sensacji i walcząc o<br />

czytelników, nie uciekali w kłamstwa,<br />

pomówienia, kierowali się dobrem<br />

nie tylko własnym, ale i bohaterów artykułów. Poniekąd jest<br />

to też głos, który powinien trafić do odbiorców tego typu<br />

prasy, w końcu to oni są podstawą funkcjonowania takiego<br />

czasopiśmiennictwa, bez popytu nie byłoby podaży i odwrotnie,<br />

czysta ekonomia.<br />

Kilka dni temu na okładce jednej z rodzimych gazet<br />

brukowych zobaczyłam duży tytuł „Katarzyna Cerekwicka ma<br />

wąsy”. Może temat jest dosyć śmieszny, może informacja ta<br />

nie ma znaczenia tak naprawdę dla świata i ludzi, może zaboli<br />

piosenkarkę i zaowocuje procesem, a może zostanie całkiem<br />

zlekceważona. Może ktoś na widok tego tytułu zdecyduje się<br />

kupić gazetę, a może nie. Ile osób, które obejrzały omawiane<br />

przedstawienie, zobaczy tę okładkę? Jak się zachowają? Nie<br />

wierzę w moc sprawczą tej sztuki, nie wierzę w moc książki, na<br />

podstawie której powstała. Po informacje na temat owłosienia<br />

twarzy Katarzyny Cerekwickiej nie sięgnęłabym bez względu<br />

na to, czy „Utraconą cześć Katarzyny Blum” obejrzałam, czy nie.<br />

Z całą pewnością w sensie ideologicznym to przedstawienie nie<br />

zaowocuje przemianami społecznymi ani rewolucją na rynku<br />

wydawniczym, ale jest takim popisem kunsztu aktorskiego i<br />

doskonałego zmysłu reżyserskiego, że nie można przejść obok<br />

niej obojętnie, zobaczyć warto, zobaczyć trzeba, dla Sztuki.<br />

136

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!